Zasoby

Era postprawdy, postprawdy i szarlatanerii

Obiektywne fakty nie są w modzie. Liczy się "postprawda", czyli emocje lub osobiste odczucia w percepcji odbiorców. Bezpośrednią konsekwencją jest nieufna postprawda, a czasem szarlataneria.

Omnes-8 marca 2017 r.-Czas czytania: 8 minuty
postprawda

Martín Montoya Camacho

Zakończony kilka tygodni temu rok został przez wielu dziennikarzy i analityków politycznych nazwany rokiem postprawda. Termin ten jest tłumaczeniem postprawda wybrane w listopadzie jako słowo roku 2016 przez Oksford Słowniki. Jego znaczenie odnosi się do czegoś, co oznacza okoliczności, w których obiektywne fakty mają mniejszy wpływ na kształtowanie opinii publicznej niż odwołania do osobistych emocji i przekonań. W tych warunkach ten, kto chce wpłynąć na opinię publiczną, musi skoncentrować swoje wysiłki na opracowaniu łatwo akceptowanych dyskursów, kładąc nacisk na to, co może zaspokoić uczucia i przekonania jego odbiorców, a nie na rzeczywiste fakty.

Wprowadzenie tego słowa do słownika oksfordzkiego wynika z jego powszechnego publicznego użycia podczas procesów demokratycznych, które doprowadziły do Brexiti wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Jego włączenie do słownika spowodowało tysiące artykułów w różnych językach w mediach, zwłaszcza w Internecie, powodując dalszy wzrost jego statystyk. Wkrótce potem Towarzystwo Języka Niemieckiego stwierdził, że postfaktisch zostałby wybrany słowem roku 2016. A po hiszpańsku Fundéu BBVA nominował słowo postprawda za podobną nagrodę.

W ostatnich miesiącach identyfikacja postprawda z kłamstwami. W wielu kręgach stwierdzono, że. postprawda Nie jest to nic nowego, kłamstwa istniały zawsze i dlatego mamy do czynienia z neologizmem zrodzonym z kaprysu. Czy zatem powinniśmy traktować to słowo poważnie? Wydaje mi się, że ta ocena może być pochopna, a normalizacja terminu "kłamstwo" nie jest niczym nowym. postprawda zasługuje na dokładniejszą analizę, choćby ze względu na prosty fakt jego wielkiego wpływu. Właściwe studium tego zagadnienia z pewnością wykracza poza zakres tych wierszy, mogę więc poczynić jedynie kilka uwag.

Jak doszło do powstania tej epoki?

Słowo postprawda po raz pierwszy został użyty w amerykańskiej prasie w 1992 roku, w artykule Steve'a Tesicha w magazynie The Nation. Tesich, pisząc o skandalach Watergate i wojnie w Iraku, zwrócił uwagę, że w tym czasie zaakceptowaliśmy już, że żyjemy w epoce postprawdaKsiążka została napisana w sposób niedyskretnie kłamliwy i ukrywający fakty. Jednak to w książce Era postprawdy (2004) przez Ralpha Keyesa, że termin ten znalazł pewien rozwój koncepcyjny.

Keyes zwrócił wówczas uwagę, że żyjemy w epoce postprawda ponieważ jego credo zadomowiło się wśród nas: kreatywna manipulacja może przenieść nas poza sferę zwykłej dokładności w sferę narracji prawdy. Upiększone informacje są przedstawiane jako prawdziwe w duchu i prawdziwsze niż sama prawda. Definicja Keyesa oferuje pewien klucz do zrozumienia wydarzeń ostatnich miesięcy. Wrócimy do tego wkrótce. Ale najpierw musimy zadać sobie pytanie, jak to się stało, że ta epoka postprawda?

Aby zrozumieć, jak to możliwe, że znaleźliśmy się w takiej epoce, musimy wziąć pod uwagę niektóre czynniki medialne, poprzez które została ona rozpropagowana. Na wstępie należy zaznaczyć, że epoka postprawda odnosi się do rozprzestrzeniania się w Internecie fake newsów, obraźliwych komentarzy graniczących ze zniesławieniem, które są zamieszczane każdego dnia na platformach komunikacyjnych. onlineoraz do dyskredytowania instytucji poprzez komentarze - często anonimowe - w tych samych mediach.

Dyrektor ds. The GuardianKatharine Viner w artykule "Jak technologia zakłóciła prawdę" zwróciła uwagę, że za tym wszystkim stoi celowe przeinaczanie faktów przez niektóre media cyfrowe, które opowiadają się za określonym stanowiskiem społecznym i politycznym. Ale wraz z tym, istnieją również wysiłki takich mediów, aby przyciągnąć odwiedzających do swoich platform, bez innej intencji niż utrzymanie biznesu, który sprzedaje to, co społeczeństwo chce znaleźć. Viner wyjaśnia, że jest to możliwe dzięki algorytmom zasilającym kanały informacyjne wyszukiwarek takich jak Facebook czy Google, które są zaprojektowane tak, aby dać społeczeństwu to, czego chce. Dla dyrektora The Guardian Oznacza to, że wersja świata, z którą stykamy się na co dzień, gdy logujemy się do naszych osobistych profili, czy wyszukujemy w Google, została w niewidoczny sposób przefiltrowana tak, by wzmocnić nasze własne przekonania.

Wzrost konsumpcji informacji

Jest to więc próba dopasowania mediów i treści do gustów użytkowników. Idąc za definicją Keyesa, możemy powiedzieć, że pokazuje się nam prawdę upiększoną i skonfigurowaną według naszego gustu, coś, co przyjmujemy jako prawdziwsze niż prawda samych faktów.

Kilka lat temu byliśmy zaskoczeni, gdy na dowolnej stronie internetowej znaleźliśmy reklamy zakupu produktów, które widzieliśmy na Amazonie, zaledwie kilka godzin wcześniej. Dziś jest to powszechne.

Wydaje się, że obecnie strategia stosowana przy sprzedaży produktów w Internecie jest wykorzystywana również w przypadku wiadomości, które chcemy skonsumować. Nie powinno to dziwić.

Sprawozdanie z Pew Research Center ujawnił kilka miesięcy temu, że połowa Amerykanów w wieku od osiemnastu do trzydziestu lat konsumuje wiadomości za pośrednictwem platform internetowych i że trend ten rośnie. Dlatego rynek konsumpcji wiadomości będzie się rozwijał, a strategia dawania klientowi tego, czego chce, jest sposobem na osiągnięcie lojalności klientów. To prawda, że zakup wiadomości w tego typu mediach nie jest obfity, ale to właśnie tam są największe możliwości oddziaływania na przyszłą publiczność konsumencką.

Oznacza to, że ze strony platform elektronicznych mamy coraz mniejsze szanse na znalezienie informacji, które stawiają przed nami wyzwania, które poszerzają nasz światopogląd, lub na znalezienie faktów obalających fałszywe informacje, którymi dzielili się ludzie wokół nas.

Nawet w przypadku tak elastycznej sieci społecznościowej jak Twitter może tak być, ze względu na ciągłe umieszczanie tweetów, które są najbardziej lubiane przez osoby, które śledzisz.

Absurdem byłoby jednak obarczanie całą winą za popadnięcie w epokę m.in. postprawda do mediów i ich strategii przekazywania informacji. Jest oczywiste, że należy to przypisać ludziom, którzy kłamią, przeinaczając prawdę o faktach.

Wydaje się jednak, że należy również przeanalizować, choć pobieżnie, postawę, która może występować u użytkowników czy konsumentów, a która bezpośrednio nas dotyczy.

Postprawda i nieufność

Ralph Keyes stwierdził, w Era postprawdyże bezpośrednią konsekwencją postprawda to po zakończeniu wojny. Czyli nieufność do dyskursu publicznego, ale nie do jego treści, które mogą być prawdziwe, a nawet naukowo udowodnione. Nieufność generowana przez postprawda Czy ta idea odzwierciedla coś prawdziwego o naszym społeczeństwie i sposobie, w jaki się w nim zachowujemy? Wydaje się, że po zakończeniu wojny może pojawić się tylko w takich czasach jak obecne, kiedy istnieje postawa dyskredytacji wobec dyskursu publicznego, ponieważ spodziewamy się, po tym wszystkim, co zostało ujawnione w ostatnich miesiącach, że takie informacje nie przekazują całej prawdy. Moglibyśmy pomyśleć, że powinniśmy unikać dramatów, ponieważ wciąż konsumujemy wiadomości, a wiadomości wciąż przekazują wiele prawdy. Jednak duża część społeczeństwa uważa, że prawda straciła swoją wartość, że została powalona i leży śmiertelnie ranna na ziemi.

Kwestia postprawda

Myśl, że prawdę można zabić, może nas wprawić w konsternację, ale tak się działo w przypadku jej wartości w społeczeństwie. Dlatego też pytanie o postprawda nie jest zbędny. Dla Keyesa radykalny problem polega na tym, że możemy żyć rządzeni przez nią i aktywnie uczestniczyć w jej dynamice, nie zdając sobie z tego sprawy. Stałoby się to możliwe dzięki postawie wywodzącej się z usprawiedliwiania własnych kłamstw oraz dzięki przyzwyczajeniu się do życia w środowisku, w którym prawda jest dyskryminowana ze względu na własny interes.

Może się to zdarzyć, gdy nie zastanawiamy się nad źródłami wiadomości, które konsumujemy, albo - w szerszym ujęciu - gdy odwracamy wzrok od poglądów, których nie lubimy.

Czasami uciekamy od tego wszystkiego, nie zatrzymując się, by zastanowić się, jak można spojrzeć na sprawy z innej perspektywy, po prostu dlatego, że nie chcemy być oszukani, tak jakby wszystko, co nie pokrywa się z naszymi wyobrażeniami, można było oznaczyć jako zwodniczą propagandę.

Jason Stanley w książce "How Propaganda Works" (2015) wyjaśnia, że pewne rodzaje autorytarnej propagandy mogą zniszczyć zasady zaufania w społeczeństwie, podkopując tym samym demokrację. Ale prawdą jest też, że nie każde użycie języka, które zmienia rzeczywistość, jest kłamstwem. Zawsze jest jakaś prawda.

Ale, aby do niej podejść, trzeba mieć zdolność krytyczną i nastawienie, aby podejść do niej nie z nieufnością, ale z wolnym duchem, który jest wzmocniony przez staranne badanie rzeczywistości. Nawet jeśli wiek postprawda dotarła do naszych czasów z pewną siłą, ostatnie słowo pozostawiamy użytkownikom lub konsumentom, wolnym ludziom, którzy mogą zdecydować o przywróceniu wartości prawdzie. Oznacza to unikanie kłamstw, własnych i cudzych, unikanie przyzwyczajania się do życia w okolicznościach, w których fałsz jest powszechny. Oznacza to odłożenie na bok wszelkich sposobów, choćby najsubtelniejszych, na bycie nieprawdziwym.

Powierzchowny szarlatanizm

W wywiadzie, którego udzielił belgijskiemu tygodnikowi katolickiemu TertioDo kilku z tych kwestii odniósł się papież Franciszek. W szczególności potępił zło, jakie mogą wyrządzić media, które dopuszczają się zniesławienia, publikując fałszywe wiadomości. W bezpośredni sposób Ojciec Święty wyjaśnił, że dezinformacja medialna jest strasznym złem, nawet jeśli to, co się mówi, jest prawdą, ponieważ ogół społeczeństwa ma tendencję do bezkrytycznego konsumowania tej dezinformacji. W ten sposób, tłumaczył, można wyrządzić wiele szkód, a skłonność do konsumowania fałszu i półprawd przyrównał do koprofagii.

Słowa Papieża nie są anegdotyczne i mają głębsze znaczenie niż się wydaje. Najlepiej to docenić, jeśli porównamy koprofagię z terminem używanym w języku angielskim dla jednego z najbardziej subtelnych sposobów przeinaczania prawdy, tj. bzdura. Termin ten został niedawno przetłumaczony na język hiszpański jako szarlataneria w pracach amerykańskiego filozofa Harry'ego Frankfurta. W swojej książce O znachorstwie (2013), że jest ona mniej intencjonalna niż mogłoby się nam wydawać. Kiedy kłamiemy, koncentrujemy się, by to zrobić, ale szarlataneria nie wymaga wysiłku, ponieważ jest mimowolnie spontaniczna: prezentacja faktów jest po prostu pomijana. Szarlatan utrzymuje jasne rozróżnienie między prawdą a fałszem, ale ponieważ nie dba o wartość prawdy, może wykorzystać fakt do obrony jednego stanowiska i jego przeciwieństwa.

Szarlatan nie ma zamiaru przeinaczać rzeczywistości, ale nie ma też żadnych intencji w stosunku do niej. Jego intencja skupia się wyłącznie na sobie, na powierzchowności jego projektów lub, jak niektóre media czy użytkownicy, na własnej propagandzie. Kłamstwa zawsze były w centrum naszej uwagi. Jest to zrozumiałe. Akt kłamstwa ma w sobie złośliwość, która nas odpycha. Aby powiedzieć kłamstwo, trzeba mieć zamiar je wypowiedzieć. To nie jest zwykła beztroska, nad tym trzeba pracować. Dla kłamcy prawda ma wartość z punktu widzenia jego własnych celów, stąd jego zainteresowanie manipulowaniem nią. Ale szarlatan nie dba o to, a z takim nastawieniem może wyrządzić wiele szkód, jak to się dzieje w tym wieku postprawda.

Frankfurt wskazuje, że. szarlataneria jest zaraźliwy. Część z tego mogła rozprzestrzenić się na nas jako konsumentów informacji, gdy nie zwracamy uwagi na wiadomości, które możemy rozpowszechniać za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Biorąc to pod uwagę, nie jesteśmy zwolnieni z odpowiedzialności za udział w jakikolwiek sposób w zniesławieniu, nawet jeśli uważamy, że to, co robimy, nie jest istotne, lub jesteśmy przekonani, że to, co przekazujemy, jest prawdą.

Kiedy tak się dzieje, to dlatego, że przestaliśmy uważać, że język jest nie tylko nośnikiem faktów, liczb, strategii, demonstracji i obaleń, ale także nośnikiem wartości.

Należy pamiętać, że wiedza o prawdzie i fałszu, choć bardzo ważna, nie określa wystarczająco tego, co jest potrzebne, by czynić sprawiedliwość wobec innych i działać z prawdziwą miłością.

Postać szarlatana, czy to w postaci mediów, które przekazują wiadomości, czy też w postaci użytkownika, który je konsumuje i redystrybuuje, jest ostatecznym czynnikiem przyczyniającym się do po zakończeniu wojnyInformacje, które otrzymujemy: sprzyjają nieufności i napięciu w społeczeństwie. Dlatego tak ważne jest rozpoznanie istotności rzeczy, do których odnoszą się obsługiwane przez nas informacje. Nie wszystko może być nam dane w ten sam sposób. Refleksja nad tym, czy szanujemy prawdę, unikając manipulowania nią według własnego uznania, pozwoli nam zacząć przywracać jej prawdziwą wartość.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe