Aktualności

Samotność płodna a samotność zamknięta

Zapowiedź brytyjskiej premier Theresy May o utworzeniu wirtualnego ministerstwa do walki z samotnością podsyciła refleksję nad milionami ludzi, którzy żyją samotnie. Jednocześnie coraz więcej badań ostrzega o szkodliwych skutkach samotności. Może jednak istnieć samotność z wewnętrznym bogactwem, które patrzy na innych.

Rafał Górnik-28 lipca 2018 r.-Czas czytania: 12 minuty

Rzadko kiedy mija dzień, kiedy media informacyjne, w mediach tradycyjnych lub za pośrednictwem sieci społecznościowych, nie podają jednej z tych historii: starsza osoba, która od kilku dni nie żyła w swoim domu i nikt się o nią nie upomniał; w takim a takim mieście znika starsza osoba, niezależnie od tego, czy ma chorobę Alzheimera, czy nie; niezrównoważony młody człowiek masowo strzela do tłumu w szkole lub na placu; w takim a takim kraju wzrasta liczba osób zażywających narkotyki i alkohol; aresztowany zostaje pedofil z wieloma aktami; młoda kobieta znika i zostaje znaleziona martwa w koszarach; dziewczyna jest napastowana seksualnie; starsza lub chora osoba jest źle traktowana...

Podstawowe przyczyny tych i podobnych wydarzeń, które powodują tak wiele cierpienia i zakłóceń w społeczeństwie, są różnorodne. Ale jest jeden, który wyłania się, gdy tylko przeanalizuje się je z odrobiną spokoju: samotność. Właśnie teraz, w tych czasach internetowej globalizacji i błyskawiczności informacji.

Tak, w tej epoce sieci społecznych, wiele osób dostrzega brak uczucia i przyjaźni; odrzucenie, mówiąc słowami papieża Franciszka, lub izolację społeczną, czy to powstałą, czy też wybraną dawno temu, ze względu na okoliczności życia; brak uwagi dla innych; brak towarzystwa nawet ze strony członków rodziny; mało towarzyszenia lub pomocy, nawet jeśli tego nie mówią, w uczestniczeniu w ich wewnętrznym życiu duchowym.

Z drugiej strony, od pewnego czasu publikowane są wyniki badań w kilku kierunkach dotyczące: 1) szkodliwego wpływu samotności na zdrowie, a także samotności jako czynnika poważnego pogorszenia stanu zdrowia w chorobach przewlekłych (Światowa Organizacja Zdrowia, WHO); 2) odwrócenia piramidy ludności, która przestaje być piramidą: Co roku zwiększa się liczba osób starszych - wymagających dużej opieki i pomocy, gdyż nie są już w stanie sami o siebie zadbać - a zmniejsza się liczba osób młodych, co wynika z niskiego przyrostu naturalnego; oraz 3) wzrost liczby osób żyjących samotnie, przynajmniej w krajach tzw. świata zachodniego.

To są zjawiska, które wymagają analizy, i zdolności do reagowania. Na razie niektórzy politycy zaczęli podejmować decyzje. Ale refleksja musi odbywać się na tle innych spraw. Na przykład: Czy samotność jest zła? Jakie mamy na myśli rodzaje samotności? Kto jest szczególnie nią dotknięty? Jak można zapobiegać samotności? Czy samotność ma wymiar duchowy? Jakie antidotum byłoby właściwe, aby przezwyciężyć stan samotności? Dlaczego tak wiele osób starszych czuje się samotnych?

W Wielkiej Brytanii, kwestia stanu

Debata na te tematy nasiliła się w ostatnich tygodniach z inicjatywy brytyjskiej premier Theresy May, która w ramach Ministerstwa Kultury, Sportu i Społeczeństwa Obywatelskiego utworzyła sekretarza stanu, który ma zająć się "problemem samotności".

Według socjologów, w Wielkiej Brytanii ponad dziewięć milionów ludzi, młodych i starszych, czuje się samotnych. To jest 13,7 % populacji. Downing Street, oficjalne biuro szefa rządu, zapewniło, że celem nowego departamentu jest działanie przeciwko samotności, "której doświadczają osoby starsze, te, które straciły bliskich i te, które nie mają z kim porozmawiać".
Informując o tym fakcie, BBC podsumowuje niektóre z oficjalnych argumentów: "Samotność jest tak samo szkodliwa dla zdrowia jak wypalanie 15 papierosów dziennie" oraz "choć zjawisko to nie różnicuje wieku, najbardziej dotknięte są osoby starsze".

Szacuje się, że w Anglii połowa osób w wieku 75 lat żyje samotnie, co odpowiada około 2 milionom osób.

Co więcej, brytyjska telewizja publiczna twierdzi, że wielu z nich zgłasza spędzanie dni, a nawet tygodni, bez jakichkolwiek interakcji społecznych. Podkreśla też, że utworzenie tego ministerstwa jest "krystalizacją idei ukutej przez Jo Cox, posłankę Partii Pracy, która została zamordowana w czerwcu 2016 roku, przed referendum, w którym Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z Unii Europejskiej". Jo Cox dostrzegła skalę samotności w kraju i poświęciła swoje życie, by zrobić wszystko, co w jej mocy, by pomóc osobom dotkniętym tym problemem - powiedziała May w oświadczeniu.

Komentując te wiadomości, hiszpańska fundacja Desarrollo y Asistencia, która od ponad 20 lat działa w naszym kraju na rzecz towarzyszenia osobom starszym, zwróciła na przykład uwagę, że "200 tys. z nich może przejść miesiąc bez rozmowy z przyjacielem lub członkiem rodziny i bez jakiejkolwiek interakcji społecznej".

Kilka organizacji pozarządowych działających w Hiszpanii, takich jak Czerwony Krzyż, Telefon Nadziei i Lekarze Świata, a także Rozwój i Pomoc, ostrzegają, że samotność jest "coraz częstsza" i może "rosnąć z czasem". Ogólnie rzecz biorąc, nie uważają, "że jest to tak pilne jak w Wielkiej Brytanii, ale musimy być czujni", mówi Joaquín Pérez, dyrektor programu dla osób starszych Hiszpańskiego Czerwonego Krzyża.

Raporty brytyjskie

Theresa May i jej pracownicy zostali zapoznani w 2017 roku z raportami Church Urban Fund, organizacji charytatywnej założonej przez Kościół anglikański w 1987 roku, aby pomóc najbardziej pokrzywdzonym i najbiedniejszym ludziom. Raport o samotności z 2017 roku nosi tytuł Connecting Communities: the impact of loneliness and opportunities for churches to respond.

Tekst zaczyna się od następującego założenia: "Samotność jest coraz częstszym doświadczeniem w Wielkiej Brytanii. Prawie jeden na pięciu z nas twierdzi, że często lub zawsze czuje się samotny, jeden na dziesięciu twierdzi, że nie ma bliskich przyjaciół, a w 2014 roku 64 % przywódców Kościoła anglikańskiego stwierdziło, że samotność i izolacja stanowi istotny problem w ich okolicy (w 2011 roku było to 58 %).

Ponieważ nasze społeczeństwo zmienia się i ludzie żyją dłużej, dojeżdżają więcej i częściej żyją samotnie, coraz większa liczba z nas żyje z rodzajem chronicznej i wyniszczającej samotności, która wpływa na nasze poczucie własnej wartości, a także na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Inne badania Relate i relacji Scotland, opublikowane w 2017 roku, pokazują, że prawie pięć milionów dorosłych w Wielkiej Brytanii nie ma żadnych bliskich przyjaźni, a większość osób pracujących ma większy kontakt z własnym szefem i kolegami z pracy niż z rodziną i bliskimi przyjaciółmi.

Samotność i izolacja, różne

Dane Urban Fund są prawdziwe, ale nie wszystkie środowiska anglosaskie (i nieanglosaskie) myślą dokładnie o koniecznej korelacji całej samotności, jakiejkolwiek samotności, z pogorszeniem lub pogorszeniem stanu zdrowia.

"Potencjalnie szkodliwy wpływ samotności i izolacji społecznej na zdrowie i długowieczność, zwłaszcza wśród starszych dorosłych, jest dobrze znany" - napisała Jane E. Brody w "The New York Times" w grudniu ubiegłego roku.

Ale w miarę postępu badań, dodał, "naukowcy lepiej rozumieją wpływ samotności i izolacji na zdrowie". Dokonano zaskakujących odkryć. Po pierwsze, choć ryzyko jest podobne, samotność i izolacja niekoniecznie idą w parze, zauważyli Julianne Holt-Lunstad i Timothy B. Smith, badacze psychologii na Uniwersytecie Brigham i. Smith, badacze psychologii z Brigham Young University".

Naukowcy kwalifikują swoje ustalenia: "Izolacja społeczna oznacza niewiele połączeń społecznych lub interakcji, podczas gdy samotność implikuje subiektywne postrzeganie izolacji; rozbieżność między pożądanym i rzeczywistym poziomem interakcji społecznych" - napisali w zeszłym roku w czasopiśmie Heart.

Innymi słowy, zauważa Brody, "ludzie mogą izolować się społecznie i nie czuć się samotni; mogą po prostu woleć prowadzić pustelniczą egzystencję. Podobnie niektórzy ludzie mogą czuć się samotni nawet wtedy, gdy są otoczeni wieloma osobami, zwłaszcza jeśli ich związki są emocjonalnie niesatysfakcjonujące.

"Samotność nie jest zła".

W podobnym nurcie, choć z innym podejściem, Marina Gálisová zastanawia się, czy samotność jest dziś epidemią, bo są ludzie, którzy o tym nie mówią, ale są samotni, i przeprowadziła wywiad z kilkoma ekspertami dla słowackiego tygodnika Týždeň w związku z nowo utworzonym brytyjskim departamentem samotności.

Psychiatra Michal Patarál uważa na przykład, że "samotność nie jest zła sama w sobie" i wzywa do "równowagi", aby pielęgnować relacje z ludźmi i przyjaźnie. W artykule podkreślono znaczenie "docierania do innych" i "duchowego wymiaru" osoby.

Niektórzy, w tym ewangelicki teolog Peter Málik i ekspert od nowych technologii Martin Vystavil, zauważają, że "relacje internetowe potrzebują wtedy ciała, poznania się, przytulenia".

Perspektywa katolicka

Dokładnie w dniu ogłoszenia przez Theresę May, niektórzy w Wielkiej Brytanii przypomnieli przemówienie papieża Franciszka do Parlamentu Europejskiego, trzy i pół roku przed brytyjską decyzją i prawie trzy lata przed raportem Church Urban Fund. Minął rok od opublikowania przez Następcę Piotra adhortacji Evangelii Gaudium, więc nikogo nie zdziwiły jego słowa: "Jedną z chorób, które widzę dziś najbardziej rozpowszechnione w Europie, jest samotność tych, którzy nie mają żadnych więzi. Widać to szczególnie u osób starszych, często pozostawionych na pastwę losu, jak również u młodzieży pozbawionej punktów odniesienia i możliwości na przyszłość; widać to także u wielu ubogich, którzy zamieszkują nasze miasta, i u zagubionych w oczach imigrantów, którzy przybyli tu w poszukiwaniu lepszej przyszłości".

Ojciec Święty mówił wcześniej o "Europie, która nie jest już płodna i żywa, tak że wielkie ideały, które inspirowały Europę, wydają się tracić siłę przyciągania". Następnie mówił o prawach człowieka i podkreślał transcendentną godność człowieka.
"Tę samotność pogłębił kryzys gospodarczy - dodał - którego skutki utrzymują się do dziś z dramatycznymi konsekwencjami ze społecznego punktu widzenia".

Wewnętrzna pustka i zewnętrzna samotność

W październiku 2015 r., podczas Mszy św. inaugurującej Synod Biskupów o rodzinie, papież ponownie odniósł się do samotności jako "dramatu naszych czasów". W homilii przywołał doświadczenie Adama opowiedziane w Księdze Rodzaju, który "nie znalazł nikogo podobnego do siebie, kto by mu pomagał", do tego stopnia, że Bóg powiedział: "Nie jest dobrze, żeby Bóg był sam. Uczynię mu pomocnika odpowiedniego dla niego" (Rdz 2,18). "Nasz świat żyje paradoksem zglobalizowanego świata, w którym widzimy tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domowego i rodzinnego". A także odniósł się do "głębokiej pustki w sercu; wiele przyjemności, ale mało miłości; tak wiele wolności, ale mało autonomii".

Ojciec Święty medytował nad tym, że "coraz więcej osób czuje się samotnych, a ci zamykają się w egoizmie, w melancholii, w destrukcyjnej przemocy oraz w niewoli przyjemności i boga pieniądza".

Diagnoza była naprawdę ostra: "Trwała, wierna, wyprostowana, stabilna, płodna miłość jest coraz częściej wyśmiewana i uważana za staroświecką. Wydawałoby się, że najbardziej zaawansowane społeczeństwa to właśnie te, które mają najniższy wskaźnik urodzeń i najwyższy wskaźnik aborcji, rozwodów, samobójstw, zanieczyszczenia środowiska i społeczeństwa.

Musi również odzwierciedlać, i dalej wskazywać, bolesne fakty, na których Franciszek położył swój palec: "Ludzie starsi opuszczeni przez swoich bliskich i własne dzieci; wdowy i wdowcy, tak wiele mężczyzn i kobiet opuszczonych przez własne żony i mężów".
Przewidywalnie, Papież przypomniał następnie o wielu osobach, "które w rzeczywistości czują się samotne, niezrozumiane i niewysłuchane; w migrantach i uchodźcach uciekających przed wojną i prześladowaniami; i w tak wielu młodych ludziach, którzy są ofiarami kultury konsumpcji, kultury wyrzucania i odrzucania".

Parafie, stowarzyszenia, rodziny

Kilka dni temu Charles de Pechpeyrou zastanawiał się w L'Osservatore Romano nad nowym brytyjskim ministerstwem. Powiedział: "Samotność jest związana z pewnymi aspektami dzisiejszego społeczeństwa, szczególnie w krajach zachodnich: rodzina, która nie odgrywa swojej roli, zawodząca tkanka społeczna, starzenie się społeczeństwa, brak bezpieczeństwa w transporcie miejskim, zagrożenie zdrowia.

Ale dziś istnieje także inna forma samotności, która ma się niebezpiecznie nasilić: samotność wirtualna. Pomimo dostępności aplikacji i usług, które powinny łączyć ludzi, od Tindera po WhatsApp, samotność w prawdziwym życiu rośnie. Godziny i godziny spędzone przed ekranem, podczas gdy realne spotkanie z nowym znajomym, w rzeczywistości obcym człowiekiem, jest maksymalnie wycofane".

Jeśli chodzi o metodę angielską, publicysta zastanawiał się, czy powołanie nowego ministerstwa wystarczy, bo "Philip Booth, profesor finansów na Uniwersytecie Londyńskim, uważa, że choć jest to dobra inicjatywa, to problem trzeba rozwiązać w inny sposób". A raczej zaczynając od dołu, a nie od góry.

W ciągu ostatnich czterdziestu lat rodziny rozproszyły się po Wielkiej Brytanii, stały się mniejsze i bardziej rozdrobnione; kościoły, tradycyjnie uprzywilejowane miejsce tworzenia wspólnoty, zostały osłabione.

Dlatego ważne jest, aby w walce z izolacją zacząć od parafii, stowarzyszeń i rodzin, i to właśnie władze lokalne, a nie krajowe, mogą najlepiej działać na tym poziomie. Jak mówią Anglosasi, powinno obowiązywać motto "myśl globalnie, działaj lokalnie".

Miłość i jedność rodziny

W Hiszpanii arcybiskup Juan del Río z archidiecezji kastylijskiej potępił niedawno fakt, że "coraz więcej osób mówi, że czuje się samotna, ale nie podejmuje się problemów leżących u podstaw tego stanu rzeczy z obawy przed zakwestionowaniem współczesnej materialistycznej wizji życia i rodziny".

Jego zdaniem, zgodnie z komentowanymi liniami, "musimy założyć podstawową samotność, którą daje nam natura ludzka. Ale "nie jest dobrze, żeby człowiek był sam", sama istota osoby domaga się towarzystwa drugiego człowieka. Potrzebujemy przyjaznej dłoni, która pomoże nam zmierzyć się z życiem z jego bólami i enigmą jego końca - śmierci".

Biskup Del Río wskazuje również na "samotność spowodowaną osobistymi błędami, które czasem stawiają osoby w sytuacji izolacji, której ani nie chciały, ani nie szukały", a także na "inną samotność, która narzuca się z powodu krzywdy, jaką mogą nam wyrządzić inni ludzie, co prowadzi do braku komunikacji i trwałej nieufności wobec społeczeństwa".

Podsumowując, jakie postawy proponuje arcybiskup wojskowy, aby "nie poddać się smutkowi śmierci, który niesie ze sobą samotność"? W syntezie cztery orientacje pastoralne: 1) "Przygotować się do owocnej samotności, czyli takiej, która żyje z bogactwa wartości, jakie mieszkają w sercu człowieka. 2) Zmierzyć się z "radykalną zmianą dotyczącą materialistycznej koncepcji życia", ponieważ "czysta wygoda pozostawia duszę pustą"; 3) Zmierzyć się z kluczową kwestią, jaką jest "odmowa przyrostu naturalnego, która tworzy społeczeństwo ludzi starych". "Zdroworozsądkowe pytanie brzmi: kto będzie pomagał osobom starszym, gdy nie będą się rodzić dzieci". W połączeniu z faktem, że "rozpad rodziny rodzi samotność od najmłodszych lat". I 4) "Stąd rodzina musi być zrehabilitowana w prymacie 'miłości i jedności'; także poprzez poczucie przynależności do tej drugiej rodziny, Kościoła, który towarzyszy nam w całej naszej samotności i pustce egzystencjalnej, ofiarując nam towarzystwo Kogoś, kto nigdy nas nie opuszcza, nawet po śmierci: Jezusa Chrystusa, Pana".

"Życie duchowe ma charakter terapeutyczny".

Szukać towarzystwa Przyjaciela, który nigdy nas nie opuszcza, mówi biskup Juan del Río. Obcowanie z Bogiem, życie wewnętrzne, modlitwa. Przykład Jezusa Chrystusa jest bardzo wyraźny. Ewangelia wielokrotnie opisuje, jak Jezus wstawał wcześnie lub odchodził na bok, aby modlić się z Bogiem Ojcem; Jego odczucie samotności w Getsemani i na krzyżu jest prawdziwe, ale porusza Go nienasycony głód dusz, jak napisał św. Josemaría w swojej Drodze Krzyżowej (Stacja I, punkt 4). Tak właśnie działało i działa nadal odkupienie Jezusa Chrystusa. Z nieskończoną miłością. Być może dlatego św. Josemaría napisał w Drodze: "Staraj się codziennie osiągnąć kilka minut tej błogosławionej samotności, która jest tak konieczna, aby rozpocząć życie wewnętrzne" (nr 304). Manuel Ordeig napisał w Palabra w zeszłym miesiącu o wspominaniu i milczeniu, z wieloma interesującymi rozważaniami.

"Zajmowanie się życiem duchowym jest terapeutyczne" - mówi Mar Garrido López, dyrektor Estudios y Proyectos de Desarrollo y Asistencia, organizacji, która ma ponad 2000 wolontariuszy w swoich programach towarzyszenia, w których starają się oni łagodzić samotność osób pokrzywdzonych przez los.
Podstawy, na których opiera się praca tej organizacji, mają związek z "chrześcijańskim braterstwem". Tak zainspirowali ją jej pierwsi członkowie, obecnie emerytowani przyjaciele, pod wpływem impulsu José María Sáenz de Tejada.

Mar Garrido mówi: "Chrześcijanie są otwarci na wszystkich. Uczęszczamy do ludzi, jesteśmy na usługach każdego człowieka, niezależnie od tego, czy jest wierzący, czy agnostyk. Widzieliśmy, jak ludzie przebywający w domach starców, gdy są zabierani do Kaplicy, na niedzielną Mszę Świętą, czy w innym czasie, poprawiają się duchowo".

Wśród innych doświadczeń Mar Garrido, który chwali pracę parafialnej Caritas, dzieli się potrzebą, aby wolontariusze "nauczyli się słuchać" i "nazywali ludzi po imieniu". "Marginalizacja się starzeje", zapewnia Garrido, "warunki niedożywienia i braku higieny są często bardzo złe". "Dlatego staramy się ograniczać negatywne skutki braku więzi rodzinnych i relacji interpersonalnych, zawsze we współpracy z pracownikami służby zdrowia.

Inicjatywa w Galicji

Kreatywność jest niezbędna w opiece nad ludźmi, także w wykrywaniu ich potrzeb. Rok temu w Betanzos franciszkanin o. Enrique Lista rozpoczął pilotażowy projekt Familias Abertas (Rodziny otwarte). Inicjatywa skupia się na umożliwieniu osobom, które czują się lub żyją samotnie, udania się do klasztoru w San Francisco, opuszczonego przez Siostry Misjonarki Maryi. Na przykład Ramón, który uznaje, że jest "prototypem osoby, która znajduje się w sytuacji samotności", znalazł pomocną dłoń w bracie Enrique, który zaprosił go, aby spędził z nim kilka dni, jak podaje Alfa y Omega.

Fray Enrique potwierdza, że "nowym ubóstwem jest samotność" i że Familias Abertas nie potrzebuje wielkiej logistyki. "Wystarczy, że pracownik socjalny będzie koordynował wnioski. Nie ma też wielkiego dodatkowego wydatku dla Kościoła, bo to sami ludzie, którzy chodzą do klasztoru, przyczyniają się do tego".

Przyjaźń u Saint-Exupery'ego

Kilka lat temu profesor filozofii Jaime Nubiola, współpracownik Palabra, opublikował w Arvo.net krótki artykuł zatytułowany "Siła przyjaźni". Autor przywołał "mrówczą scenę opowiedzianą przez Saint-Exupery'ego w Land of Men, o jego przyjacielu pilocie, który miał wypadek w środku Andów. Warto przypomnieć tę scenę, aby podkreślić kontrast między niepewnością miłości i przyjaźni w naszym społeczeństwie a skuteczną siłą tych więzi uczuciowych.

Był to samolot pocztowy przewożący pocztę z Santiago de Chile do Mendozy. Podczas przekraczania Andów straszliwa burza sprowadza mały samolot na ziemię nad górami. Po uwolnieniu się z roztrzaskanego kokpitu, niezraniony pilot zaczyna iść w kierunku, w którym, jak mu się wydaje, może najpierw znaleźć pomoc. Ale Andy są ogromne i siła fizyczna oraz jedzenie są bardzo ograniczone.

W śniegu - powiedział pilot - traci się wszelki instynkt samozachowawczy. Po dwóch, trzech, czterech dniach w podróży chce się po prostu spać. Tego właśnie chciałem. Ale powiedziałem sobie: jeśli moja żona myśli, że żyję, to wie, że chodzę. Moi towarzysze wiedzą, że chodzę. Wszyscy mi ufają, a ja jestem świnia, jeśli nie chodzę.

Jego miłość do żony i lojalność wobec przyjaciół trzymają go przy życiu, a kiedy jest bliski upadku wyczerpany na śniegu, przypomnienie, że ciało musi zostać odzyskane, aby jego żona mogła odebrać ubezpieczenie na życie, daje mu nową siłę do kontynuowania.

Ta historia przyprawia o gęsią skórkę, pisze Jaime Nubiola. "Ze wzruszeniem uświadamiamy sobie, że jego miłość do żony dosłownie uratowała Guillaumetowi życie. Historia taka jak ta pozwala nam zrozumieć, że jakość życia - parafrazując Saint-Exupery'ego - zależy od jakości swobodnie wybranych więzi afektywnych. To właśnie miłość i przyjaźń ratują całe nasze życie.
Profesor na zakończenie cytuje filozofkę Anę Romero, która napisała: "Chcemy mieć w życiu przyjaciół, aby nie być samotnym - czasem czujemy się samotni nawet w otoczeniu ludzi - aby żyć pełniej i naprawdę cieszyć się życiem".

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe