Zasoby

Od stołu do mszy, od Emaus do świętowania

Katechetyczne wyjaśnienie, z ręki uczniów z Emaus, głównych momentów i postaw, których możemy doświadczyć podczas celebracji Mszy Świętej. 

Javier Sánchez Cervera-10 sierpień 2024-Czas czytania: 6 minuty
Od stołu do mszy, od Emaus do świętowania

Zdjęcie; OSV News photo/Kevin J. Parks, Przegląd Katolicki

Ważne rzeczy są wyjaśniane wiele razy i na wiele sposobów. To, co najbardziej pomaga, to zawsze przykład, same działania, ale musimy przyznać, że dobra historia może sprawić, że lekcja będzie niezapomniana. 

Zacznijmy od tej historii. Wydarzyła się ona w dniu zmartwychwstania Jezusa i dotyczyła dwóch naśladowców Mistrza, którzy rozczarowani wrócili do domu, przeklinając dzień, w którym poświęcili swoje serca Jezusowi. Święty Łukasz opowiada tę historię w rozdział 24 jego Ewangelii.

Zacznijmy. 

Uznajmy nasze grzechy

Podczas Mszy Świętej, podobnie jak w życiu, Jezus zawsze idzie z nami, ale czy jesteśmy w stanie Go rozpoznać, to już inna sprawa. Rozczarowani uczniowie z Emaus nic nie widzieli, nie byli nawet w stanie rozpoznać Jezusa, gdy stanął obok nich. 

W naszym przypadku mamy tak wiele rzeczy na głowie, że na początku Eucharystii kapłan życzy nam, abyśmy "... byli w stanie zrobić to samo, co reszta świata".Pan z tobą"I rzeczywiście tak jest. Inną rzeczą jest to, że podobnie jak Kleopas i jego przyjaciel, zdajemy sobie z tego sprawę. Jezus, który już idzie obok nich, pyta ich: "Co to za rozmowa, którą prowadzisz w drodze??". "Co serce ma, to usta mówią", Jezus powiedział na początku swojej służby. Pytanie to nie było więc zwykłą ciekawostką. Mistrz, który przyszedł "leczyć złamane serca". (Iz 61:1) potrzebuje, abyśmy otworzyli nasze serca i zabrali się do pracy. W Masa Równoległym momentem do tego jest ten, w którym jesteśmy zachęcani do "Uznajmy nasze grzechy". z ciszą, która następuje. Tam otwieramy nasze serca na Chrystusa, który przyjdzie później, aby opatrzyć rany. 

Słuchanie Słowa Bożego

Dwóch wędrowców ze złamanym sercem wylało całą swoją frustrację na tajemniczego Towarzysza, który się nimi zainteresował: wszystko, co poszło nie tak, modlitwy bez odpowiedzi, zawiedzione nadzieje, daremna praca..... Oprócz tego, ich własne tchórzostwo w ucieczce i pozostawieniu Mistrza samego w obliczu jego wrogów oraz sposób, w jaki został zabity, częściowo z ich powodu. Do jego słów my, w Eucharystii, dodajemy: "Panie, zmiłuj się, Chryste, zmiłuj się".

Otwierając serce, możemy zacząć je zmieniać poprzez słuchanie. Wiara zaczyna się od ucha - "fides ex auditu". (Rz 10:17), a teraz wysłuchają najlepszej lekcji Pisma Świętego, jaka kiedykolwiek została wypowiedziana w historii ludzkości: "I zaczynając od Mojżesza i wszystkich proroków, wyjaśnił im rzeczy dotyczące siebie we wszystkich Pismach". (Łk 24) Podczas niedzielnej Mszy Świętej czynimy to poprzez czytanie dwóch czytań, psalmu, Ewangelii i wreszcie poprzez głoszenie homilii. Jest to intensywny, ale bardzo potrzebny blok, ponieważ tam, podobnie jak tego dnia, Jezus naprawdę do nas mówi. 

I kurczę, ale się rozgadał! Zaczął od nazwania ich "trudny do zrozumienia". Ta podróż otworzyła ich uszy, ich oczy, ich serca i napełniła ich ogniem, a oni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, gdy szli dalej. Taka jest modlitwa, takie jest czytanie Słowa Bożego. 

Petycje

"Kiedy zbliżyli się do wioski, do której zmierzali, Jezus wykonał gest, by iść dalej. Ale oni namawiali Go: "Zostań z nami. 

Wierzcie lub nie, ale w tym momencie nadal nie wiedzieli, kto jest z nimi, chociaż siła jego słów była tak wielka, a on tak bardzo podbił ich serca, że bali się być znowu sami, wrócić do "starych sposobów" i szukali pretekstu, by błagać go, by został. I został. 

My również, po wysłuchaniu Jego Słowa, formułujemy nasze błagania, "modlimy się do Pana". Niech pozostanie i oświetli swoją obecnością tak wiele miejsc, które, gdyby Go nie było, przerażałyby nas: choroby, wojny, głód, niesprawiedliwość, śmierć? 

Offertorium

W końcu, teraz spokojniejsi, siedząc przy stole, przejdą od słów do czynów. Jezusowi zawsze bardziej chodziło o czyny niż o słowa, chociaż przy tej okazji słowa były bardzo potrzebne. Teraz będą dzielić się jedzeniem, co jest równoznaczne z dzieleniem się życiem. Zasiadanie przy czyimś stole było dla narodu żydowskiego sposobem manifestowania bliskości z tą osobą, zjednoczenia przyjaźni, pragnienia bycia jednym. Pragnienie nieosiągalne w przypadku Boga i człowieka. Dopóki On nie przyszedł. 

Na stronie Masa widzimy, jak kapłan zaczyna przygotowywać stół ołtarzowy. Jest to delikatny rytuał pełen prostych, ale znaczących gestów: rozkładanie korporału, na którym zostanie umieszczone Ciało Chrystusa; przygotowanie kielicha z winem, znakiem boskości Jezusa, z kilkoma kroplami wody, znakiem naszego biednego człowieczeństwa; ofiarowanie go Ojcu i modlitwa, pochylona, aby ta ofiara była znakiem naszego biednego człowieczeństwa. "Bądź miły w swojej obecności".. Pod koniec tych znaków kapłan umywa ręce, aby przygotować swoje ciało i duszę na to, co ma nastąpić. Wiemy już, że Kleofas i jego przyjaciel nie mieli o tym pojęcia.

Konsekracja

"Wszedł i pozostał z nimi. A gdy był przy stole, wziął chleb i odmówił błogosławieństwo, potem połamał go i dał im. Wtedy otworzyły się oczy uczniów i poznali Go". (Łk 6).

Słowa, które wybrał, były takie same, sposób, w jaki je wymawiał, gest, gdy brał chleb, a następnie go łamał. Widzieli to już gdzie indziej. Rozpoznali, że były to te same słowa, które wypowiedział do nich po raz pierwszy podczas Ostatniej Wieczerzy: "Bierzcie i jedzcie, to jest moje ciało". 

Egzegeci twierdzą, że relacja z Ostatniej Wieczerzy jest pierwszą rzeczą, która została spisana, a małe papirusy z kopiami słów i gestów Jezusa w wieczór Ostatniej Wieczerzy są pierwszymi, które zostały spisane. Wielki Czwartek krążyły wśród pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Cóż, te same gesty i te same słowa zostały powtórzone przez Niego samego po Jego zmartwychwstaniu w Emaus i są powtarzane przez Niego samego za pośrednictwem Jego kapłanów każdego dnia na ołtarzu we wszystkich kościołach świata. Obyśmy nigdy nie przyzwyczaili się do tajemnicy - tak się ją nazywa - transsubstancjacji!

Komunijne

Zdumieni wędrowcy wpatrywali się w konsekrowany Chleb, rozpoznając obecność Jezusa pośród nich. Ta Obecność będzie odtąd tą, która wyznacza rytm naszego życia duchowego, tą, która "źródło i szczyt naszego chrześcijańskiego życia". (LG 11). 

Nauczanie zostało już zasiane w ich sercach dla nich i dla całego Kościoła aż do końca czasów. Obietnica Jezusa została spełniona: "Ja jestem z wami zawsze, aż do skończenia świata".(Mt 28:20). Dlatego Jezus już "zniknął mu z oczu". (Łk 6), ale nadal jest prawdziwie, istotowo obecny w Eucharystii.

Przyjmowanie Komunii Świętej jest przyjmowaniem tego konsekrowanego Chleba, który naprawdę jest Jezusem, jak sam powiedział w rozmowie o Chlebie Życia: "Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata". (J 6:51), "Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym". (J 6:54).

Uczniowie z Emaus wpatrywali się w konsekrowany chleb i z jakim wzruszeniem wkładali go do ust! Jezus jest teraz "ciało z jego ciała", naprawdę staje się jednym z nami, aby uleczyć nasze złamane serca, aby dać nam życie wieczne, aby nas "przebóstwić". 

Święto Dziękczynienia

Teraz ta dwójka - i my wszyscy - uświadamiamy sobie ogromną miłość Chrystusa przejawiającą się w Eucharystia. Obecność Jezusa przyciąga ich do środka i tam rozpoznają ogień Jego miłości. Pod koniec modlitwy komentują: "Czyż nasze serca nie pałały w nas, gdy przemawiał do nas w drodze i wyjaśniał nam Pisma?". W końcu zrozumieli dzieło, które Pan z nimi wykonuje. 

Dla nas te minuty ciszy po komunii są złotem. Są to chwile, w których możemy wejść w głębię naszych serc, gdzie On jest, i rozpocząć dialog miłości z Tym, o którym wiemy, że nas kocha. Dialog, który mógłby przebiegać w następujący sposób: "Kocham Cię, dziękuję Ci, proszę o przebaczenie, proszę o Twoją pomoc".

Powrót do domu

Słowo "Masa"pochodzi z łacińskiego tekstu Eucharystii. Na zakończenie celebracji kapłan powiedział: "Ite, missa est. To znaczy: "Teraz zostałeś wysłany". Tak wielka radość nie może być tylko dla nielicznych. Odkrycie Bożej miłości prowadzi nas do głoszenia jej innym, zaczynając od tych, którzy są nam najbliżsi. Kleofas i jego przyjaciel - ty i ja ".I w tej samej chwili wyruszyli w drogę i wrócili do Jerozolimy. Tam znaleźli Jedenastu i innych zebranych razem [...] opowiedzieli, co im się przydarzyło w drodze i jak Go rozpoznali przy łamaniu chleba". (Łk 6).

W ten sam sposób, gdy opuszczamy to spotkanie z Mistrzem, my również możemy świadczyć o całej miłości, jaką On ma do nas i o tym, jak pozostał - ukryty - na zawsze w Eucharystii. 

AutorJavier Sánchez Cervera

Proboszcz parafii w San Sebastián de los Reyes (Madryt)

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.