W niedzielę 20 marca obchodziliśmy Dzień Seminaryjny. Dziś w Hiszpanii jest około 1200 seminarzystów wyższych. Liczba nowych księży rocznie wynosi około 120, co nie wystarcza na zastąpienie księży, którzy umierają. Możemy mówić o kryzysie powołaniowym w Hiszpanii. Czy chodzi o to, że Bóg już nie wzywa? Czy chodzi o to, że życie kapłańskie nie ma już sensu? Czy chodzi o to, że nie udaje nam się przekazać piękna powołania?
Może trzeba to wszystko przemyśleć i zbadać siebie. Może Kościół, który wydaje się być bardziej nastawiony na aktywizm społeczny niż prawdziwą nadprzyrodzoną misję, nie jest tak pociągający. Ale możemy sięgnąć głębiej. Powołania nie maleją, maleje Kościół - co to oznacza?
Nie dokonując zbyt wyczerpującej analizy, po pierwsze oczywiste jest, że społeczeństwo starzeje się; można nawet mówić o samobójstwie demograficznym. Pierwszym wnioskiem, jaki możemy wyciągnąć, jest fakt, że zmniejszyła się liczba "kandydatów" do powołania kapłańskiego. Jest ich mniej do wyboru. Jeśli w 1950 roku w Hiszpanii było około 8000 seminarzystów wyższych, to prawdą jest również, że w tamtym roku około 20 % populacji (męskiej) było w wieku od 0 do 19 lat; dzisiaj jest to mniej niż 10 %. Ale do tego braku młodych dochodzą jeszcze inne czynniki: ile było małżeństw wyznaniowych w 1950 r., a ile jest teraz? Ile było chrztów? Ile rozwodów? Ile par niezamężnych? Upadek jest nie tylko demograficzny, to także spadek wiary i upadek Kościoła, a więc spadek powołań.
Teraz ośmielam się przedstawić inną perspektywę. Choć w wartościach bezwzględnych obserwujemy dramatyczny spadek liczby seminarzystów, to może w wartościach względnych ten spadek nie jest tak wielki. To znaczy, że odsetek seminarzystów w stosunku do liczby żywych rodzin chrześcijańskich i wspólnot wiary nie tylko nie zmalał, ale może nawet wzrósł. To co się zmniejszyło, oprócz populacji "kandydatów", to chrześcijańskie rodziny i prężne wspólnoty. Skoro struktura Kościoła - diecezje, parafie - nie została odchudzona, to mamy do czynienia z zapaścią: brakuje powołań do utrzymania struktury, którą mamy. Co jednak, jeśli przestaniemy się martwić o utrzymanie struktury, a będziemy się martwić o ewangelizację? Mamy i będziemy mieli wystarczającą ilość powołań.
Słyszy się: "Trzeba szukać powołań! OK, ale najpierw musimy ewangelizować.