W art. 17 nowej ustawy o transseksualności, który dotyczy zmiany nazwiska w rejestrze cywilnym osób trans zauważa się, że "osoby trans są rejestrowane jako ojcowie, matki lub matki zgodnie z aktualnie zarejestrowaną płcią męską, żeńską, niebinarną lub pustą".
Do tańca nazw, do których jesteśmy już przyzwyczajeni z niektórych grup i z którymi, pomału, stajemy się oswojeni, dodajemy nowe, przynajmniej dla mnie, którymi są "adresy" (the?).
Poza sytuacją poszczególnych ludzi, którzy jak wszyscy ludzie zasługują na największy szacunek, nie dlatego, że są transChciałabym przestrzec przed konsekwencjami wychowawczymi, jakie mogą wywołać takie koncepcje i poglądy na temat seksualności.
Rzeczywiście, w szkołach nawet dzieciom w wieku od trzech do pięciu lat przeprowadza się pogadanki na temat transseksualności, aby ją zrozumiały i znormalizowały. Poprzez opowieści, przebrane za tolerancję, dzieci uczone są mentalności, w której ich własna seksualność i seksualność ich rodziców jest zamazana i zdezorientowana. Chłopcy, którzy są dziewczynkami, dziewczynki, które są chłopcami, chłopcy i dziewczynki, którzy nie wiedzą, czym są. Ojców, matki i matek.
Budujemy osobowości naszych dzieci i młodzieży na piasku, pozbawiając je niezbędnego bezpieczeństwa w każdym momencie ich życia, aby mogły dorastać w harmonii.
Javier Segura
Podstawowa zasada wychowawcza mówi, że rośniemy i dojrzewamy z pewników, a nie z wątpliwości. We wszystkich rodzajach wiedzy i doświadczenia uczymy się od pewników, które stopniowo pogłębiamy aż do odkrycia ich złożoności. Jeśli mam uczyć dzieci konstrukcji zdań w języku angielskim, to powiem im, że czasownik posiłkowy 'do' jest używany do negacji i interrogatywów. A ja im powiem, że nie używa się go w zdaniach twierdzących. W pewnym momencie powiem im, że w zdaniach twierdzących, jeśli chcę podkreślić ideę, muszę użyć czasownika posiłkowego "do", jak na przykład w piosence Peter Pan, "I do believe in fairies". To jest po prostu prawidłowy proces uczenia się.
Uważam, że budujemy osobowość naszych dzieci i młodzieży na piasku, pozbawiając je niezbędnego bezpieczeństwa w każdym momencie ich życia, aby mogły dorastać w harmonii. I nieprawdą jest, że czynimy ich bardziej tolerancyjnymi i zdolnymi do przyjęcia tych, którzy z takich czy innych powodów są inni.
Jest to projekt inżynierii społecznej, w który inwestuje się ogromne sumy pieniędzy, w ramach którego obala się koncepcję natury ludzkiej, a nawet samą ideę osobowości. A dokonuje się to w sposób szczególnie aktywny w świecie edukacji, począwszy od dzieci.
Jest to szczególnie poważne, gdy chodzi o najmłodsze dzieci, z rozwijającą się osobowością, skłaniając je do doświadczeń i podejść obcych temu, czego wymaga ich własna ewolucja psychologiczna i afektywna. Nie chodzi tylko o to, że zabijamy ich dzieciństwo. Chodzi o to, że prowokujemy wątpliwości co do ich własnej tożsamości, które mogą poważnie zaszkodzić ich rozwojowi i dojrzewaniu. Bo rośniemy z pewników, z pewników. Także w sferze afektywnej, także w dorosłych referentach ich ojców i matek.
Inżynieria społeczna, której ideologia gender poddaje nasze dzieci, jest edukacyjnie bezsensowna.
Javier Segura
Przyjdzie czas, kiedy dziecko wyrośnie na dorastającego i młodego człowieka, a wtedy zrozumie, że w obszarze seksualności istnieją złożone sytuacje, które zasługują na to, by podchodzić do nich z najwyższym szacunkiem. Ale inżynieria społeczna, której ideologia gender poddaje nasze dzieci, jest edukacyjnie bezsensowna i ma bardzo poważne konsekwencje osobiste i społeczne.
Wszyscy wychowawcy muszą o tym pamiętać.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.