Złoto i kadzidło są jasne, ale co z mirrą? Kino i portale społecznościowe żartują w tych dniach z "bezużyteczności" tego prezentu od królów, ale czy rzeczywiście jest on bezużyteczny? Wręcz przeciwnie! Jest to chyba najważniejsze. I zaraz wyjaśnię dlaczego.
Pierwszą rzeczą, którą należy powiedzieć jest to, że nie mówimy o złocie, kadzidle i mirrze przypadkowo lub przez tradycję. Wszystkie trzy dary znajdują się w Piśmie Świętym, a konkretnie w drugim rozdziale Ewangelii według Mateusza. Są to tradycje, np. muła i wołu, które nie pojawiają się w żadnej z Ewangelii; a nawet samych Magów: Melchiora, Gaspara i Baltazara, gdyż Biblia nie mówi, że byli to królowie, ani że było ich trzech, ani nawet nie wymienia ich imion. Z pewnością od pierwszych wieków chrześcijaństwa tak interpretowano ich postać i tak nadal o nich mówimy, ale fakt ten powinien zwrócić naszą uwagę na to, co naprawdę ważne: że to nie tyle trzech, pięciu czy piętnastu magów przybyło do portalu, ale trzy dary, o których wiemy, że przynieśli ze sobą.
Ojcowie Kościoła widzieli w darach składanych przez te tajemnicze postacie intencję proroczą, która mówiła nam o przeznaczeniu dziecka: złoto, jak przystało na króla, bo Jezus był przeznaczony na króla w Królestwie Niebieskim; kadzidło, jak przystało na Boga, bo tak jak ten perfumowany dym wznosi się ku niebu służąc w ten sposób Żydom jako ofiara dla Boga w jego świątyni, tak i to dziecko zasłużyło na taki zaszczyt jako sam Syn Boży; i mirra (wielka niewiadoma), jako człowiek w swej śmiertelnej naturze, ponieważ ta roślinna żywica służy do leczenia ran, balsamowania zwłok i jako środek przeciwbólowy dla umierających, zapowiadając w ten sposób Jego mękę i śmierć na krzyżu.
Dlatego jest najbardziej niepopularnym z prezentów, dlatego jest wielką niewiadomą, bo oprócz tego, że jest najmniej powszechnym z trzech produktów w naszym codziennym życiu, to kto chce słyszeć o śmierci w tym wymyślonym przez nas Bożym Narodzeniu brillibrilli?
Jednak, i to jest moja propozycja, po zastanowieniu się, może to być najważniejszy dla nas prezent, ten, który mówi nam o prawdziwym znaczeniu Bożego Narodzenia, ten, który otrząsa się z przywar, które lata nagromadziły na tym święcie i które uniemożliwiają nam kontemplację i świętowanie go w całej jego okazałości.
W czasie świąt Bożego Narodzenia świętujemy bowiem tajemnicę Wcielenia, która rozwiewa wszystkie nasze wcześniejsze wyobrażenia o Bogu. W czasie Bożego Narodzenia nie jest Bogiem odległym, tam w niebie, ale ze stopami na ziemi; nie jest Bogiem samotnym, ale trynitarnym, potrzebującym rodziny; nie jest Bogiem obojętnym, ale zaangażowanym w swój lud; nie jest Bogiem sprawiedliwym, ale miłosiernym; Nie jest Bogiem przesadnym, ale prostym, małym i ubogim; nie jest Bogiem niepomnym na ból, ale Bogiem biernym, który cierpi ze swoimi; nie jest Bogiem, który stwarza, aby podziwiać swoje dzieło, ale z czystej miłości do swoich stworzeń.
Na Soborze Watykańskim II Kościół przypomniał, że "tajemnica człowieka wyjaśnia się dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego" i dalej stwierdza, że "Syn Boży przez swoje wcielenie zjednoczył się w pewnym sensie z każdym człowiekiem".
Od tej pory nie zwracaj więc uwagi, gdy żartują z niepewnego losu miru domowego. Skorzystaj z okazji i wyjaśnij, że dzięki niemu każdy z nas był tej nocy w portalu, bo tamto Dziecko było zjednoczone "w pewien sposób" z każdym z nas. To właśnie świętujemy w Boże Narodzenie, powiedzmy sobie jasno: Szczęśliwego Wcielenia! Szczęśliwego Bożego Narodzenia!
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.