Wakacje pozwalają na mocne zakorzenienie się jednego z najbardziej efektownych i potrzebnych doświadczeń wiary: doświadczenia katolickości Kościoła. Pójście do innej niż zwykle parafii lub udział w międzynarodowych spotkaniach, takich jak najbliższa Europejska Pielgrzymka Młodzieży, która zgromadzi tysiące chłopców i dziewcząt od 3 do 7 sierpnia w Santiago de Compostela.
Są to wyjątkowe okazje do odkrycia, jak sam Chrystus jest w wyjątkowy sposób obecny w tak wielu różnych wspólnotach na całym świecie.
Wyznaję, że uwielbiam "smakować" Msze Święte w odwiedzanych przeze mnie miastach i miasteczkach, bo w nich zawsze odkrywam Boga i Kościół w nowy, zaskakujący sposób.
Uwielbiam zauważać, jak wspólnota jest ułożona w ławkach, jak wierni są ubrani, jak dekorują ołtarz, jak czytania brzmią w innym akcencie lub w innym języku, odkrywać lokalne zwyczaje, słuchać znanych pieśni z innym niuansem, a nawet robić z siebie pełnego Mr Beana, próbując naśladować na głos piosenkę, która jest mi zupełnie nieznana.
To sposób na to, by poczuć się jeszcze jednym, członkiem jednego Kościoła katolickiego.
Dzięki wakacjom w dzieciństwie nauczyłem się Credo Nicejsko-Konstantynopolitańskiego - długiego, że tak powiem - ponieważ zwyczajem proboszcza z wioski, w której spędzałem wakacje, było ogłaszanie tej wersji wyznania wiary zamiast Apostolskiego (krótkiego), które było odmawiane w mojej zwykłej parafii. I jakże od tamtej pory zachwycam się tym teologicznym klejnotem!
Fascynuje mnie też słuchanie najróżniejszych homilii - wybaczcie, że jestem "geekowaty". Jakkolwiek długie czy krótkie, jakkolwiek głębokie czy powierzchowne, jakkolwiek udokumentowane czy improwizowane, we wszystkich odkrywam Chrystusa Mistrza w postaci kapłana, który stoi ponad ludzkimi darami i brakami.
Jeśli na dodatek kościół jest zabytkiem historyczno-artystycznym lub jego architektura czy obrazy wzbudzają pobożność wiernych, uroczystość może być bardzo wzbogacająca.
Dać pokój komuś, kogo widzisz po raz pierwszy, ale w kim odkrywasz brata, przyjąć komunię w kolejce obcych ludzi, a jednocześnie czuć się jak w rodzinie. Jeden Duch, członkowie jednego ciała, cenne doświadczenie komunii świętych.
Podobnie jest, gdy mam szczęście uczestniczyć w pielgrzymkach do międzynarodowych sanktuariów (Fatima, Lourdes, Guadalupe...) lub w wydarzeniach organizowanych przez Kościół powszechny (ŚDM, audiencje papieskie...).
Polecam rodzicom posyłanie dzieci na tego typu spotkania, ponieważ nasze nastolatki i młodzież, dla których grupa jest tak ważna, czują się jak dziwacy za przynależność do narodu chrześcijańskiego. Doświadczenie zobaczenia tysięcy, setek tysięcy, a nawet milionów młodych ludzi, którzy bez skrępowania wyznają swoją wiarę, którzy żyją radością płynącą ze świadomości, że są dziećmi Bożymi, którzy dzielą się duchowym spojrzeniem na dzisiejszy świat, pośród swoich wątpliwości i potknięć, skłania do zmiany tej postawy odrzucenia typowej dla zsekularyzowanego społeczeństwa, w którym żyją.
Kościół bowiem nie jest zwykłą sumą Kościołów partykularnych, jak uczył nas Paweł VI w Evangelii nuntiandiale jedna, która "mając swoje korzenie w różnorodności terenów kulturowych, społecznych i ludzkich, przybiera różnorodne aspekty i zewnętrzne przejawy w każdej części świata".
Wiecie, tego lata, gdziekolwiek jesteście, pamiętajcie, żeby pójść do kościoła, do swojego kościoła.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.