Lekcje od świętych

Męczennicy Hippolytus i Pontianus byli przykładem pojednania między wrogami, nawet do tego stopnia, że dzielili ze sobą heroizm męczeństwa.

16 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Chciałbym krótko zatrzymać się nad historią dwóch świętych, nieznanych większości, ale którzy naprawdę mają wiele do powiedzenia dzisiejszemu Kościołowi. Mam na myśli męczenników Pontianusa i Hippolytusa, których obchodzimy 13 sierpnia, z bardzo skromnym wolnym wspomnieniem, które w świecie liturgii jest minimalnym sposobem upamiętnienia kogoś.

Hippolytus był niezwykle moralistycznym i rygorystycznym prezbiterem, który ścierał się z ówczesnym papieżem, św. Zefirynusem. Przyczyny sporów nie są jasne, częściowo były to spory dogmatyczne dotyczące natury Chrystusa (sobory, które by to wyjaśniły, jeszcze się nie odbyły), a częściowo dotyczące możliwości ponownego przyjęcia do wspólnoty chrześcijan, którzy pod wpływem tortur złożyli abdykację (tzw.) lapsi). Napięcie wybuchło, gdy po śmierci Zeferinusa na papieża wybrano św. Kaliksta, człowieka skromnego pochodzenia i diakona poprzedniego pontyfikatu. Hipolit nie przyjął nominacji i, wybrany przez swoich zwolenników, uczynił siebie papieżem, stając się tym samym pierwszym antypapieżem chrześcijaństwa.

Po śmierci Kallikstusa wybrano Pontianusa, którego Hippolytus z tych samych powodów pospiesznie nie uznał. Nadszedł rok 235, a wraz z nim dojście do władzy Maksymina Traka, cesarza przeciwnego chrześcijaństwu, który przy każdej okazji skazywał Pontianusa na ciężkie roboty: ad metallakopalnie na Sardynii. Pontian, poruszony heroiczną pokorą, aby nie pozostawić Rzymu bez biskupa, zrezygnował z urzędu, wzbogacając tym samym stulecie nie tylko o pierwszego "antypapieża", ale także o pierwszego "rezygnującego" papieża. Niedługo potem cesarz, nie mogąc odróżnić papieży od antypapieży, skazał na taką samą karę Hippolytusa, który znalazł Pontianusa w łańcuchach. I tu stał się cud. Zaskoczony pokorą, cierpliwością i łagodnością Poncjana, Hipolit nawrócił się i uznał swój błąd, godząc w ten sposób schizmę. Obaj zmarli w wyniku złego traktowania i nieludzkich warunków, jakich doznawali, i od tego czasu Kościół obchodzi ich wspólnie jako świętych i męczenników.

Przeszłość świętych może dostarczyć nam wielu lekcji. Zbytni rygoryzm i zbytnia pewność w wierze w to, co wiemy, nawet jeśli podyktowana jest najdoskonalszą dobrą wiarą, może raczej dzielić niż jednoczyć, i może raczej osłabiać niż wzmacniać Kościół. Przede wszystkim w chrześcijaństwie słabość jest bardziej przekonująca niż siła. Pontian jest narzędziem łaski nie dlatego, że trzyma się władzy, ale dlatego, że się jej wyrzeka, wprowadzając w życie naukę Chrystusa, że ten, kto chce naprawdę rządzić, musi być sługą wszystkich. Ostatnia lekcja jest chyba najbardziej poruszająca. Hippolytus, który w imię prawdy uczynił się wrogiem Pontianusa, odnajduje dobro drugiego w drodze bólu, który łączy ich obu. Tylko przez krzyż można zobaczyć, kim jest każdy z nich. Tylko chodząc razem po tym szpitalu polowym, jakim jest Kościół w prawdziwym życiu, można się poznać, rozpoznać i pomóc sobie nawzajem w budowaniu tego Dobra, które jest dziedzictwem i pragnieniem każdego ludzkiego serca.

AutorMauro Leonardi

Kapłan i pisarz.

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.