Niedawno dowiedziałem się, że "doomscrolling"jest na tyle powszechny, że martwi lekarzy i terapeutów. To obsesja na punkcie negatywnych wiadomości w mediach społecznościowych, dziwne pragnienie, by czuć się dobrze z powodu złego samopoczucia.
Z pewnością problemów jest mnóstwo i to po wszystkich stronach. Wojna, gospodarka, dezintegracja rodziny, zapaść demograficzna, utrata religijności i poczucie, że Zachód chyli się ku upadkowi, a katolicy są w ten upadek uwikłani. Zbyt łatwo jest znaleźć złe wiadomości, nawet złe wiadomości o Kościele.
Z drugiej strony, zawsze mieliśmy problemy. Pociesza mnie pamięć, że pierwszą osobą, która przyjęła Eucharystię był Judasz Iskariota. Bardziej niż triumfalna historia, Ostatnia Wieczerza ma w sobie wyrytą zdradę i zapowiada agonie w Ogrójcu i na krzyżu. Chrześcijaństwo nie jest bajką, a Wcielenie przynosi odkupienie, ale i cierpienie Chrystusa. Rzeczywiście, obiecał nam nasze własne krzyże.
To nie przypadek, że Jezus jest kuszony, aby wszystko było łatwe i bezpieczne. Chleb, znaki, pokój, czyli dobrobyt, pewność i bezpieczeństwo. Pod wieloma względami nowoczesny projekt obiecywał bezpieczny i dostatni świat dzięki pewności nauki. Jeśli, jak twierdził Francis Bacon w swoim Nowe ciałoUwalniając się od przesądów, uciekając się do ludzkiej siły w produkcji i kontroli, moglibyśmy postępować w kierunku nieba na ziemi, poprawiając na zawsze ludzki los. Albo, jak Wielki Inkwizytor z DostojewskiChrystus oferuje wolność, ale to, czego chcemy, to chleb. To, co Jezus przeżywał jako pokusy, współczesność uznała za dobrą nowinę.
Jako współcześni ludzie doświadczamy bezpieczeństwa, pewności i dobrobytu, które rzadko były udziałem całej historii. Wiele z tego jest oczywiście dobre. Żaden rozsądny człowiek nie patrzy przychylnie na głód czy wojnę. Ale może pomyliliśmy obszary i zakładamy, że godny podziwu postęp w nauce, technice i medycynie przenosi się na sferę ludzkiej wolności.
Do opanowania naszych czynów, naszych miłości, naszego ducha, a więc także naszych grzechów. Jeżeli nauka może przynieść zdrowie i dobrobyt, to dlaczego nie może pokonać pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pychy życia?
Gdy ludzka rzeczywistość uparcie opiera się rozwiązaniom technologicznym, wielu poddaje się trzem błędom. Dla tych, którzy stali się racjonalistami, przekonanymi, że istnieje rozwiązanie wszystkich ludzkich problemów, pojawiają się dwa błędy: po pierwsze, podwojenie racjonalizmu, gotowość do poświęcenia wolności i ludzi na rzecz technologii, w przekonaniu, że istnieje tylko jedno lepsze rozwiązanie, którego można spróbować; po drugie, rozpaczliwa rezygnacja, że łuk rozkładu i upadku jest już trwały i nieubłagany, a jedyne, co można zrobić, to czekać na koniec.
Po trzecie, inni przyjmują rodzaj ahistorycznego fundamentalizmu, skłaniając się do życia w świecie, który już nie istnieje (jeśli kiedykolwiek istniał) i którzy widzą w Kościele drogę ucieczki, miejsce bezpieczeństwa, gdy świat wydaje się płonąć wieloma problemami.
Jednakże dla katolickiego umysłu formy racjonalizmu i fundamentalizmu nie mają żadnej atrakcyjności, ponieważ mamy nadzieję zaszczepioną w nas przez nasz chrzest i dary Ducha Świętego. Jeśli rozpaczamy, wyrzucamy ręce i dochodzimy do wniosku, że nic nie da się zrobić, to straciliśmy nadzieję. Jeśli gwiżdżemy radosne melodie, obojętne na wyzwania i cierpienie, jesteśmy winni domniemania.
Zamiast tego Bóg daje nam nadzieję i prosi, abyśmy ją podtrzymywali, bo wiemy, że jest inny, Bóg, dla którego nie ma nic niemożliwego i który nie chce, aby ktokolwiek zginął. Chrystus nie przyszedł potępić, ale zbawić (J 3,17), a przede wszystkim, że jest inny, który działa w naszym świecie i który nie odbiera nam wolności i odpowiedzialności, ale daje nam jeszcze większą wolność i odpowiedzialność, a także niezbędną łaskę.
Nasza tradycja rozumie, że nadzieja jest cnotą. Cnoty nie umniejszają człowieka, ale czynią nas doskonalszymi ludźmi, jak również czynią nas przyjaciółmi Boga. Nadzieja nie jest jedynie cechą osobowości, ale dyspozycją do myślenia, wybierania i działania tak, jak należy.
Nasze czasy potrzebują katolików, aby byli dobrymi katolikami i dobrymi ludźmi. Umysł katolicki jest pełen nadziei nie dlatego, że opiera się na racjonalizmie; nie wycofuje się też do jakiegoś kościelnego schronienia. Umysł katolicki jest pełen nadziei, ponieważ istnieje Bóg, który obiecuje, że Jego wola się spełni, a On chce dobrze.
Umysł katolicki wie również, że droga celu Bożego obejmuje krzyż, i nie może uniknąć krzyża, nie może dojść do celu żadną łatwiejszą drogą. Tak więc, choć opłakujemy tak wiele złych wiadomości, tak wiele strasznych wiadomości, nie rozpaczamy.
Redaktor naczelny The Public Discourse.