Aisle Cirineos

Ty i ja, w tym czasie, jesteśmy wezwani do niesienia Chrystusa korytarzami naszych domów, do niesienia tego ciężaru bez uznania, bez świec, bez kadzideł... Procesja idzie, jak nigdy dotąd, do środka.

25 marca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Pewnie widzieliście już tę migawkę. Zostało ono wykonane w ubiegłym roku przez Alessandro Garofalo, fotografa agencji Reuters. W nim dwaj mężczyźni niosą przez wnętrze korytarza obraz Chrystusa Ukrzyżowanego. Stało się to w Taranto we Włoszech. Tam Amedeo Basile, proboszcz kościoła Santa Maria Addolorata, w najcięższym momencie uwięzienia wniósł na górę obrazy Chrystusa i Santa Maria Dolorosa i wraz z wiernymi na balkonach odmawiali o zmierzchu w Wielki Piątek drogę krzyżową. 

To zdjęcie (look it up if you can!), gdy obraz był przenoszony na swoje pierwotne miejsce, obiegł cały świat i został wybrany jako jedno z prestiżowych "Zdjęć Roku". Być może dlatego, że nie uwiecznił jedynie konkretnego momentu w konkretnej części świata; ten obraz był "obrazem świata" w tamtym momencie: świata, który spotkał się z krzyżem, niepewnością, słabością, wewnątrz swojego domu.

Ty i ja w tym czasie jesteśmy wezwani do niesienia Chrystusa korytarzami naszych domów, do niesienia tego ciężaru bez rozpoznania, bez świec, bez kadzidła... Procesja idzie, jak nigdy dotąd, do środka. Sam obraz zawiera w sobie całą siłę zbawienia. Tego Chrystusa-Boga, który pozwala się nieść na Krzyż za ciebie i za mnie, tego Chrystusa, doskonałego Człowieka, który nie może unieść ciężaru drewna i który prosi człowieka o pomoc, by go uratować... 

Ci współcześni Cyrenejczycy w dżinsach i tatuażach, którzy pomagają Chrystusowi dotrzeć do wszystkich ludzi, którzy czują się niezręcznie przed wymiarami drewna, którzy wiedzą, że są słabi i boją się przed bólem i cierpieniem, ci bezużyteczni, to ty i ja: nicość, którą Bóg posługuje się, by przynieść odkupienie, także, a może zwłaszcza, w czasach pandemii.

Teraz, gdy zbliża się czas niesienia krzyża, dźwigania go przez korytarze domu, szpitala, często bez pomocy, mamy najlepszy moment, by modlić się o wybór nas przez Boga. Wybrani przez przypadek, nie przez nasze zasługi, jako Cyrenejczycy tego Jezusa, który przechodzi przez głębię naszej intymności.

Tak, w tym Wielkim Tygodniu po raz kolejny to Chrystus przyjdzie do domu. Nie będziemy mogli zobaczyć Jego reprezentacji na ulicach, w tej plastikowej katechezie, którą co roku tak wiele Bractw i Cechów wystawia w naszych miastach, nie zobaczymy łez innych, ani nie będziemy modlić się ramię w ramię z naszymi braćmi pod workiem lub w ciszy, nieznani i ignorowani pod maską nazaretańską.

Zrobimy to ponownie na terenie naszego zwykłego życia, a w tym roku nie będzie to z zaskoczenia. Na kilka godzin przed dniami Męki Pańskiej spoglądam jeszcze raz na to zdjęcie Garofalo, aby przypomnieć sobie, że w nadziei na ponowne spotkanie z Chrystusem na ulicach, pierwszą procesję, pierwsze spotkanie z Chrystusem, przemierza się w korytarzach naszej duszy, samotnie, w ciszy, w wybranym zamknięciu modlitwy. 

AutorMaria José Atienza

Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.