Błogosławienie par homoseksualnych, może tylko "epizod"?

Trudno jest dokonać oceny wydarzeń, które są osadzone w złożonych sytuacjach historycznych, kulturowych i kościelnych.

14 maj 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty
błogosławienie par homoseksualnych

Zdjęcie: ©2021 Catholic News Service

W ostatnim czasie często zadawano mi pytanie, na które niełatwo jest mi odpowiedzieć: "Co się dzieje w Niemczech?

Mniej lub bardziej łatwo jest zarejestrować pewne fakty, ale trudno zważyć ich znaczenie. Ostatnio grupa studentów zadała mi to pytanie, w szczególności po przeczytaniu doniesień medialnych o niedawnej akcji, w której niemieccy księża zaprosili do pary tej samej płci, które chcą otrzymać błogosławieństwo. Zaproszenie miało być odrzuceniem komunikatu Stolicy Apostolskiej z 25 marca, w którym stwierdzono, że akty homoseksualne są grzechem i dlatego nie mogą być błogosławione. Promotorzy wezwania uznali tę odpowiedź za "policzek" wobec tych, którzy są zmuszeni bronić "swojego sposobu kochania" oraz wobec duszpasterzy czy teologów, którzy "udzielają Bożego błogosławieństwa w decydujących sytuacjach życiowych".

Na błogosławieństwo wybrano dzień 10 maja lub jeden zbliżony do tej daty, ponieważ w dniu Ekumeniczny Leksykon Świętych wspomina ją jako poświęconą Noemu, a więc przypomina o przymierzu z człowiekiem, które Bóg przypieczętował znakiem tęczy, symbolizowanym we fladze ruchu homoseksualnego.

Ocena kompleksowa

Trudno jest oceniać wydarzenia w złożonych sytuacjach historycznych, kulturowych i kościelnych. Jest to o wiele łatwiejsze dzięki bezpośredniej znajomości poszczególnych krajów; w odniesieniu do Niemiec szczęśliwie dysponujemy cennym wkładem w Omnes przez naszego korespondenta w Niemczech José Garcíę, który od wielu lat tam przebywa; warto na przykład przeczytać jego artykuł na ten temat tutaj. link. Niemniej jednak, być może uda się uzyskać wstępne wyobrażenie o skutkach ostatniej akcji błogosławienia.

Jego organizatorzy nie chcieli nazwać go "protestem", choć wyrażał on sprzeciw i żądanie. W zakresie, w jakim był skierowany przeciwko Stolicy Apostolskiej i potwierdzonemu przez nią nauczaniu, można go już uznać za wątpliwy. I jeśli wśród tych, którzy odrzucają to nauczanie, wskazuje się, że rzekoma "sztywność" Kościoła w tym punkcie doktryny może zrazić do niego wielu, to oczywiste jest, że to samo może się stać, gdy w parafii, do której chodzi osoba zwyczajowo praktykująca wiarę, wisi ogromna tęczowa flaga lub celebracja Mszy św. jest zdominowana przez ten znak, jak to się dzieje w ostatnich tygodniach w różnych miejscach.

Akcja bez masowej odpowiedzi

Jednak skutki mogły nie być tak negatywne, jak mogłoby się wydawać. Należy zaznaczyć, że akcja nie spotkała się z tak masowym odzewem. Ostatecznie w dniach, w których trwała akcja, w całym kraju było około 100 księży, którzy udzielali błogosławieństwa parom homoseksualnym. Nie wszyscy robili to w parafiach, były też kapelanie, filie itp. I przyszły nie tylko pary homoseksualne, ale także inni, którzy chcieli okazać solidarność i - jak napisano na stronie internetowej organizatorów - "uczynić widocznym, jak wiele osób w Kościele czuje się wzbogaconych i pobłogosławionych przez wielorakość różnych projektów życiowych i historii miłosnych ludzi".

Innym faktem jest to, że w napiętej sytuacji w Kościele w Niemczech przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, biskup Georg Bätzing, uspokoił się, zdystansował od wezwania i w ten sposób pomógł uniknąć "eskalacji" konfrontacji w tym konkretnym punkcie.

Aby zrozumieć, dlaczego taka postawa zasługuje na uznanie, wystarczy wziąć pod uwagę, że sam Bätzing był krytyczny, gdy Kongregacja Nauki Wiary upubliczniła swoją odpowiedź na konsultacje w sprawie możliwości udzielania takich błogosławieństw i wskazała na potrzebę "rozwoju" doktryny katolickiej w tej kwestii, "na podstawie podstawowych prawd wiary i moralności, postępu refleksji teologicznej, a także otwarcia na nowe odkrycia nauk o człowieku i sytuacje współczesnych ludzi".

Przy tej okazji 28 kwietnia stwierdził jednak, że uważa takie publiczne działania za "ani pożyteczny znak, ani drogę naprzód", gdyż błogosławieństwa liturgiczne mają "własne znaczenie i własną godność". Po tej linii roztropności poszli prawie wszyscy inni biskupi. Był to być może dobry znak, rozładowujący napięcie nie tylko w związku z zwołaniem na 10, ale i ogólnym klimatem. Nie wydaje się, by istniało pragnienie osiągnięcia przesytu, skoro niektórzy wyrażali obawę przed ewentualnym odłączeniem się lub schizmą.

Ze swej strony ścieżka synodalna, która wydaje się igrać z ogniem w różnych kwestiach, postępuje w sposób powściągliwy, bardziej jako próba zaproponowania reform, także treściowych, a więc uzasadnionych lub nie, ale bez chęci wymuszania napięcia ponad to, co jest tolerowane. W kontekście tego ostatniego (Droga Synodalna), zbliżające się odnowienie przewodnictwa w Centralny Komitet Katolików NiemieckichKomisja Europejska, współorganizator procesu wraz z Konferencją Episkopatu, może również dać pewne wskazówki co do dalszego biegu spraw. 

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.