Aborcja i wolność

Strach przed społecznym napiętnowaniem, przed polityczną śmiercią, wycisza głosy sprzeciwu niezbędne do przetrwania sumienia.

20 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty
brak aborcji

Tak to jest z dobrymi pisarzami. Zawsze są na bieżąco.

Czytam na nowo tekst Juliána Maríasa z 1975 roku z książki Prawdziwa Hiszpania który czytany z perspektywy historycznej nie może nie zastanawiać się, czy odnosi się do dyktatury Franco, czy do tego, co było Benedykt XVI nazwał "dyktaturą relatywizmu", której dziś doświadczamy.

Ocenę pozostawiam czytelnikowi.

Tak długo jak naród pozostaje czujny, historycznie żywotny, zdrowy psychicznie, z żywymi przekonaniami, ze zdolnością do reakcji i inicjatywy, może on wytrzymać nieudolny, niemoralny, opresyjny reżim polityczny, co nie oznacza unieważnienia wolności. Wolność polityczna może być minimalna, prawie nie istniejąca, ale znaczna wolność społeczna i osobista może trwać, co jest jeszcze ważniejsze.

Z drugiej strony, nadmierne zrównanie, homogeniczność, brak napięć i "różnic potencjałów" w społeczeństwie, ciągłe wbijanie jednolitych idei lub pseudoidei w szkołach, na uniwersytetach, w prasie, we wszystkich mediach, brak odmiennych i twórczych indywidualności, może doprowadzić społeczeństwo, formalnie rządzone w sposób godny podziwu, do ogromnej demoralizacji, do bierności, która oznacza, jeśli spojrzeć na sprawy uczciwie, unieważnienie wolności.

Julián Marías

Ciekawostką artykułu jest to, że nasz filozof nie mówi o polityce, a raczej o... aborcja i analizuje jego społeczne reperkusje po rozszerzeniu w Szwecji w tych latach.

Sprawa, w której Julián Marías dostrzegł, że stawką jest cały sposób postrzegania społeczeństwa, stosunków międzyludzkich, samo zniszczenie wolności, która jest podkopywana od dołu, od korzeni.

Co powiedziałby ten wielki obrońca wolności dzisiaj: czy zastałby czujny naród, zdolny do oporu, czy raczej poddałby się "ciągłemu młotkowaniu pseudoujednoliconych idei w szkołach, na uniwersytecie, w prasie", a dziś dodalibyśmy jeszcze w społecznych sieciach Internetu?

Obawiam się, że znajdujemy się w czasach, w których ta dyktatura postępuje w szybkim tempie. Wiadomość o aresztowaniu w Wielkiej Brytanii katolickiego księdza Seana Gougha i o Isabel Vaughan Spruce za modlitwę w ciszy przed kliniką aborcyjną dają nam wgląd w "ogromną demoralizację", którą oznacza to unieważnienie wolności, przepowiedziane przez Juliána Maríasa.

A działania, które nadchodzą, zwłaszcza ze strony elit politycznych ONZ, przebiegają po tych samych proaborcyjnych liniach, odrzucając jako "szkodliwe" i "dyskryminujące" wartości te, które bronią rodziny i życia jako fundamentu społeczeństwa.

Na stronie pojedyncze myślenie która opiera się na nowej antropologii i która chce skonfigurować nowy porządek społeczny, postępuje i chce skolonizować, narzucając się siłą prawa, wszystkie przestrzenie życia.

Większość ludzi nie wie, jak sobie z tą presją poradzić. Sami sobie narzucamy autocenzura która skłania nas do milczenia, przynajmniej w sferze publicznej. I choć wiemy, że król jest nagi, nie śmiemy tego powiedzieć w obawie przed represjami.

Wracam ponownie do tekstu Juliána Maríasa w poszukiwaniu odpowiedzi, co robić w tej sytuacji.

Przyszłość wolności zależy od problemu równowagi. Jeśli znajdzie się wystarczająca liczba mężczyzn i kobiet zdolnych do korzystania z osobistej wolności i nie dających się narzucić żadnemu rodzajowi terroryzmu - od tego z karabinów maszynowych do tego z mody lub "nauki" - (...) obecna ogromna ofensywa przeciwko wolności zostanie przezwyciężona, a wolność zwycięży.

A za kilka lat mężczyźni będą się zastanawiać, jak mogli się zafascynować tak głupim koszmarem.

Julián Marías

Odważnie skorzystaliśmy z tej wolności przeciwko terroryzmowi z broni maszynowej wiele lat temu. Brutalna siła ataków nie uciszyła sumienia wielu naszych współobywateli. A teraz, z czasem, zastanawiamy się, jak można było zafascynować ludzi, a nawet usprawiedliwić morderstwo z powodów politycznych.

Ale terroryzm mody czy "nauki", jak określił go Julián Marías, wydaje się być bardziej zabójczy w tej utracie wolności niż terroryzm karabinów maszynowych.

I tak strach przed społecznym napiętnowaniem, przed polityczną śmiercią, wycisza głosy sprzeciwu niezbędne do przetrwania sumienia. Wciąż jesteśmy zafascynowani tym koszmarem. Minęło wiele lat, a my wciąż nie obudziliśmy się z tego złego snu. Być może w tym tkwi główny problem.

Wracam do mistrza i kończę jego słowami, które moim zdaniem doskonale opisują moment, w którym się znajdujemy:

Jeśli jednak bez tego minie kilka lat - może nie więcej niż dekada - brak wolności będzie mocno ugruntowany, wolność zostanie na długo wytępiona, a świat wejdzie w jedną ze swoich długich ciemnych epok, w których kondycja ludzka zostanie zredukowana do niezniszczalnego minimum, bez którego nie da się żyć, dopóki nie zakiełkuje powoli na nowo powołanie do życia jako wolności.

Julián Marías
AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.