Matteo Curina pochodzi z Pesaro, miasta położonego 60 km na północ od Pesaro. Loreto. Z wielką prostotą opowiada, że wychował się w wierzącej rodzinie. Do klasztoru franciszkańskiego wstąpił w 2008 roku, mając zaledwie 24 lata. Obecnie mieszka z sześcioma innymi braćmi: o. Diego, proboszczem i przełożonym (w terminologii franciszkańskiej nazywany jest "gwardianem"), o. Marco, o. Mauro, o. Francesco i o. Manuel. Niedawno obronił doktorat z teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Gregoriańskim i wykłada w Instytucie Teologicznym w Asyżu, a także jest wikariuszem parafialnym w parafii św. Grzegorza VII w dzielnicy o tej samej nazwie w Rzymie.
Jak wygląda życie młodego franciszkanina w dzisiejszym świecie?
-Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że jest to wspaniałe i satysfakcjonujące życie, zwłaszcza jeśli przyjmuje się je każdego dnia jako niezasłużony dar, w którym można dawać siebie w sposób wolny i radosny innym. Życie franciszkanina daje wiele możliwości służby. parafia św. Grzegorza VII W Rzymie pomagamy wszystkim ludziom, którzy przychodzą do parafii i ludziom z sąsiedztwa.
Inni są w szpitalach (myślę tu o kapelanach w Gemelli w Rzymie lub w Perugii) i opiekują się chorymi. Niektórzy żyją w sanktuarium i przyjmują pielgrzymów i turystów. Inni żyją w pustelni lub w klasztorze na odludziu. Oczywiście rytm życia zależy w dużej mierze od kontekstu i służby, do której jesteśmy powołani. Tutaj, w mieście, nasz dzień przebiega zgodnie z rytmem naszego życia modlitewnego, ale jest całkowicie zorientowany na służbę ludowi Bożemu, więc musimy się dostosować do potrzeb ludzi, które często nie pokrywają się z potrzebami wspólnoty.
Można powiedzieć, że "straciłeś" swoje dawne życie, jak żyjesz w tej okoliczności?
-Nie wiem dlaczego, ale kiedy myśli się o życiu zakonnika, zawsze od razu widzi się to, co zostało za nim. Ja wolę patrzeć na to, co zostało wybrane, co jest przed nami. Oczywiście, każdy wybór wiąże się z wyrzeczeniem, ale wiąże się też z preferencjami! Młody człowiek decyduje się na wstąpienie do klasztoru, ponieważ spotkał Pana, poczuł się przez Niego głęboko kochany i po czasie, w którym próbuje słuchać woli Bożej, przeczuwa, że życie zakonne w specyficznym charyzmacie franciszkańskim jest dla niego najbardziej odpowiednie.
Później wszystkie lata pomiędzy wstąpieniem do klasztoru a złożeniem ślubów wieczystych służą rozeznaniu i ocenie, czy powołanie do tego konkretnego charyzmatu jest uzasadnione, czy też jest to raczej jednorazowe olśnienie, a także stopniowemu przystosowaniu się do franciszkańskiego stylu życia. W ten sposób nie porzuca się dotychczasowego życia bez powodu. Decyduje się zostawić wszystko, aby pójść za Panem, tak jak apostołowie, którzy wezwani przez Jezusa, zostawili łódź i sieci i poszli za Nim. Jeśli twój wzrok jest utkwiony w Panu, jeśli żyjesz w intensywnej relacji miłości z Nim, wtedy wyrzeczenia - które pozostają w naszym życiu mimo wszystko, jak na przykład myślę o wyrzeczeniu się założenia rodziny, posiadania dzieci, spełniania się w pracy itd. W rzeczywistości powiedziałbym, że prawie w ogóle nie przychodzą do głowy....
Każdy zna franciszkanów ze słyszenia, ale może niewielu wie, jaka jest naprawdę ich duchowość. Gdybyś miał zrobić zdjęcie rentgenowskie ducha franciszkańskiego, co byś powiedział?
-Każdy brat mógłby odpowiedzieć na to pytanie w inny sposób, chociaż mamy Konstytucje generalne, zatwierdzone przez Kościół, które aktualizują charyzmat franciszkański przekazany nam przez Reguła św.. Giacomo Bini w 1997 roku przekazał Zakonowi: (1) ducha modlitwy i pobożności; (2) komunię życia w braterskiej wspólnocie; (3) życie w małych wspólnotach, ubóstwo i solidarność; (4) ewangelizację i misję; (5) formację i studia.
Święty Franciszek żył w sposób szczególny i z pewnością w innym kontekście historycznym. Czy w dzisiejszych czasach można o nim powiedzieć, że jest "współczesnym" świętym?
-sądzę, że tak. Wystarczy pomyśleć o spotkaniu religii, które miało miejsce w Asyżu w 1986 roku ze świętym Janem Pawłem II, a ostatnio w Magisterium Ojca Świętego, który nieprzypadkowo nazywa się Franciszek, bardzo mocno zaznacza się postać Poverello: Laudato si' y Fratelli tutti to dwa znaczące przykłady. W każdym razie uważam, że opcja życia ewangelicznego, radykalizm w naśladowaniu Mistrza i powszechne braterstwo to niektóre aspekty życia św.
Parafia Grzegorza VII jest bardzo żywą parafią, pełną ludzi w różnym wieku.…
-Tak, dzięki Panu, dane nam było służyć w bardzo żywej parafii: jest wiele zajęć i dotykamy prawie wszystkich dziedzin życia chrześcijańskiego: jest duża grupa osób, które poświęcają się służbie ubogim: niektórzy przygotowują posiłki w parafii, a następnie zawożą je na stację Termini dla ludzi, którzy śpią na ulicy, inni w każdą środę wieczorem robią obchód, aby odwiedzić i porozmawiać z ubogimi, którzy śpią pod kolumnadą św. Piotra lub w okolicy. Jest jeszcze inna grupa, która oferuje ludziom ulicy prysznic w swoich domach w środy, kiedy prysznice w Watykanie są zamknięte na czas audiencji papieża.
Z drugiej strony, istnieją inne inicjatywy, takie jak Centrum Słuchania, które udostępnia się rodzinom znajdującym się w najtrudniejszej sytuacji, oferując im miejsce na doradztwo i dając im paczki z żywnością lub innymi rzeczami na miesiąc lub tydzień. Staramy się również stworzyć miejsce spotkań dla osób starszych w parafii, aby mogły się spotykać i być razem: jest ich wiele i wiele z nich cierpi z powodu samotności, ponieważ ich dzieci mieszkają w innej dzielnicy, tańszej niż nasza, a często, z powodu pracy i frenetycznego życia, jakie prowadzimy, mogą się z nimi spotkać tylko w weekendy. Mamy także grupę wsparcia w szkole, gdzie wielu wolontariuszy pomaga wielu dzieciom w odrabianiu lekcji, ponieważ wiele z nich to dzieci z rodzin imigrantów i ich rodzice nie są w stanie poprowadzić ich w nauce.
Ponadto, masz dom "Il Gelsomino"...
-Tak, pięć lat temu otworzyliśmy dom "Il Gelsomino" w pomieszczeniach parafialnych: przyjmujemy dzieci leczące się w szpitalu Bambin Gesù i ich rodziców. Często te zabiegi trwają miesiącami: wiele dzieci ma raka i terapie często trwają tygodniami w szpitalu z długimi okresami poza nim, ale zawsze w pobliżu szpitala. Nie wszystkie rodziny mogą sobie pozwolić na wynajęcie mieszkania lub apartamentu w szpitalu. airbnb w Rzymie. W tym domu pozwalamy im przeżyć te trudne miesiące w godny sposób, a także dajemy im czułość, której potrzebują w tych trudnych chwilach, ponieważ istnieje grupa, która jest odpowiedzialna za przyjęcie tych rodziców i bycie u ich boku tak bardzo, jak to możliwe.
Dużą wagę przywiązujecie też do towarzyszenia rodzinom, jak podchodzicie do tego typu pracy duszpasterskiej?
-Chcemy otoczyć opieką małżonków, pomagając im cieszyć się i żyć pięknem swojego małżeństwa. Mamy kilka grup, które towarzyszą małżeństwom w zależności od liczby lat, które są w związku małżeńskim. Do nich dodajemy inne doświadczenie ("Famiglia in cammino"), z kilkoma spotkaniami w roku, gdzie jest grupa monitorująca, która zajmuje się dziećmi, tak aby pary mogły spokojnie przejść kurs i mieć czas na rozmowę ze sobą. Kończy się krótkim rodzinnym seminarium weekendowym w Asyżu.
Czujemy potrzebę coraz większego zaangażowania rodzin w katechezę, dlatego raz w miesiącu ksiądz proboszcz organizuje spotkania dla rodziców i dorosłych w parafii, a od czasu do czasu staramy się zorganizować dzień "katechezy rodzinnej", w którym wszystkie dzieci wraz z rodzicami spędzają wspólnie niedzielę, by wzrastać w wierze, korzystając z zajęć odpowiednich dla różnych grup wiekowych. Istnieje również grupa po bierzmowaniu, grupa młodzieżowa, grupa harcerze...Do tego wszystkiego należy dodać zwykłą pracę duszpasterską: celebracje eucharystyczne, adoracje, odwiedzanie chorych, spowiedzi, słuchanie ludzi, którzy proszą o rozmowę z nami... Krótko mówiąc, jest praca, i to dużo, dzięki Bogu!