Tamte dni w październiku 1984 roku zapadły w pamięć wielu osobom. Wiadomość znalazła się na pierwszych stronach wszystkich gazet, była główną wiadomością w ówczesnej Hiszpanii: Jerzy Popiełuszko, kapelan "Solidarności", znany z mszy za Ojczyznę na warszawskim Żoliborzu, został uprowadzony przez nieznane osoby (słusznie zakładano, że porwali go agenci rządowi). Po kilku dniach oczekiwania wiadomość stała się naprawdę dramatyczna: Popiełuszko został zamordowany. Przypuszczenia się potwierdziły: oprawcami byli funkcjonariusze MSW.
Jedna myśl pojawia się głośno i wyraźnie: za śmierć tego księdza odpowiada totalitarny system komunistyczny. System oparty na kłamstwie nie może znieść, że mówi się mu prawdę, prawdę bez nienawiści, bez gniewu, bez zemsty.
To wydarzenie pozostało mi mocno w pamięci w młodych latach mojego kapłaństwa: Popiełuszko męczennik Prawdy, Prawdy przepojonej Miłością, siłą i śmiałością, prawdy odważnej.
Chrystus umarł na krzyżu za nasze grzechy i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. W tych dwóch zdaniach zawarte jest źródło zbawienia i prawdy dla każdego człowieka. W Kościele śmierć męczeńska jest największą wiernością ideałowi chrześcijańskiemu: utożsamieniu z Chrystusem - Ofiarą.
Pierwsi chrześcijanie byli gotowi oddać swoje życie i wielu z nich urzeczywistniło tę gotowość, nie dla własnej przyjemności czy kaprysu, ale w wyniku niesprawiedliwości opresyjnych systemów politycznych, które nie rozumiały lub nie chciały zrozumieć chrześcijańskiej prawdy w przeciwieństwie do ich religijnych, politycznych, światowych pretensji.
Wśród nich było wielu zamęczonych kapłanów, którzy otrzymali powołanie do przypieczętowania własną krwią ofiary Krwi Chrystusa, ofiary, która stanowi fundament i korzeń kapłańskiego bytu: ofiara Chrystusa na Krzyżu.
Nie jest łatwo być męczennikiem, nie jest łatwo być świadkiem Prawdy Chrystusowej własnym życiem i krwią. Wiemy też dobrze, że wszyscy jesteśmy powołani do powołania do męczeństwa, do dawania świadectwa prawdzie, w zwykłym życiu bez przelewania krwi, ale z heroizmem nie mniejszym. Niektórzy są też powołani do męczeństwa w jego całkowicie dosłownym znaczeniu: do oddania życia. Iluż to męczenników mieliśmy w XX wieku! Jednym z nich jest Popiełuszko.
Tajemnice bolesne Popiełuszki
19 października 1984 r. Popiełuszko przyjął zaproszenie do odprawienia Mszy Świętej z homilią w mieście Bydgoszcz, 250 kilometrów na północ od Warszawy. Choć miał zapisaną homilię, postanowił jej nie głosić.
Na zakończenie Eucharystii odmawiany jest Różaniec Święty, a przed każdą tajemnicą Popiełuszko wygłasza głośnym głosem i z serca krótkie rozważanie.ex abundatia cordis os loquitur.
Kilka godzin później, w drodze powrotnej do Warszawy, zostaje porwany i zamordowany. To są jego ostatnie słowa, to jest jego ostatnie przesłanie.
Kontemplując pierwsza bolesna tajemnica -Popiełuszko mówił o godności i wolności człowieka. "Musimy zachować godność człowieka, aby dobro mogło wzrastać i w ten sposób pokonać zło. Musimy pozostać wewnętrznie wolni także wtedy, gdy okoliczności zewnętrzne są pozbawione wolności. W każdej sytuacji historycznej musimy być sobą. Nasze boskie dziedzictwo niesie w sobie dziedzictwo wolności".
Wolność jako dar Boga i jako zadanie, zadanie jej obrony, gdy wolność jest kopana, wyrywana i mylona: pasja do prawdy jest jednocześnie pasją do wolności. A medytację nad pierwszą tajemnicą bolesną zakończył tymi słowami: "Módlmy się, abyśmy umieli każdego dnia zachowywać się zgodnie z godnością dzieci Bożych".
W DRUGA TAJEMNICA -Popiełuszko mówi o sprawiedliwości, która emanuje z prawdy i miłosierdzia. "Tam, gdzie brakuje miłości i dobra, tam pojawiają się zarodki nienawiści i przemocy. Gdy ktoś kieruje się nienawiścią i przemocą, nie można mówić o sprawiedliwości".
Dla chrześcijanina źródłem sprawiedliwości jest sam Bóg, dlatego narzucanie ateizmu jako systemu jest niesprawiedliwe. "Każdy, bez wyjątku, ma obowiązek żyć w sprawiedliwości i upominać się o sprawiedliwość, bo jak powiedział starożytny myśliciel: złe są czasy, gdy sprawiedliwość zamyka się w milczeniu. Módlmy się, aby sprawiedliwość kierowała nami każdego dnia naszego życia".
Rozpatrywanie trzecia tajemnica Koronacja cierniowa - obracała się wokół prawdy. Jesteśmy ku niej prowadzeni impulsem pochodzącym od samego Boga. Prawda jednoczy, prawda triumfuje, mimo że od wieków prowadzimy z nią zaciętą walkę. "
Chrystus wybrał kilku, aby głosić prawdę. Tylko mnogość kłamstw domaga się nieopowiedzianych słów. Kłamstwa są sprzedawane na brudnych rynkach kupna i sprzedaży, jak towar wystawiony na sklepowych półkach. Kłamstwo musi być zawsze nowe, potrzebuje wielu sług, którzy uczą się go dziś, jutro i za miesiąc, aby je znowu przerobić z gwałtownym programem innych kłamstw".
Nie jest łatwo odróżnić prawdę od fałszu w obecności cenzury, której ofiarą padają same słowa prymasa czy papieża. "Obowiązkiem chrześcijanina jest trwanie przy prawdzie, nawet jeśli to go bardzo dużo kosztuje, bo za prawdę trzeba zapłacić. Tylko sama sieczka nic nie kosztuje. Ziarno pszenicy prawdy niesie ze sobą wielką cenę. Módlmy się, aby nasze zwykłe życie było pełne prawdy".
Krzyż za cenę -Czwarta tajemnica jest punktem wyjścia do medytacji nad cnotą męstwa. "Chrześcijanin powinien pamiętać, że jest tylko jedna rzecz, której należy się obawiać: zdrada Jezusa Chrystusa za kilka pustych srebrnych monet. Wyznawca Jezusa Chrystusa musi być świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, bo nie wystarczy potępić zło. Jeśli chrześcijanin rezygnuje z cnoty męstwa, szkodzi sobie i wszystkim, którzy od niego zależą: rodzinie, współpracownikom, narodowi, państwu i Kościołowi. Biada wam, władcy, którzy chcecie zjednać sobie obywateli ceną gróźb i niewolą strachu! Taka władza sama siebie oczernia i poniża swój autorytet. Praktyka męstwa powinna leżeć w interesie zarówno władców, jak i obywateli".
Dominującym motywem w medytacji dot. piąta i ostatnia tajemnica bolesna -Krzyżowanie i śmierć Chrystusa - to sprzeciw wobec przemocy. "Ten, kto nie otrzymał mocy przekonywania sercem i głową, próbuje wygrać siłą. Każdy przejaw przemocy mówi do nas o moralnym upodleniu. Każda życiodajna idea stoi na własnych siłach. I tak było z Solidarnością, która na kolanach i z różańcem w rękach walczyła o godność człowieka bardziej niż o chleb. W Polsce w ostatnich latach ograniczono podstawowe prawa osoby ludzkiej. Gdy to zakręcenie sprawiło, że wszyscy poczuli jego bolesny ucisk, wtedy wybuchł okrzyk wolności. Solidarność stanęła i pokazała, że aby budować społeczeństwo i jego gospodarkę nie trzeba się obejść bez Boga. Módlmy się o wolność od strachu, od zagrożenia, a przede wszystkim od pokusy zemsty i przemocy.
Po różańcu świętym i modlitwie "Pod Twoją obronę uciekamy się" Popiełuszko modlił się do św. Józefa, aby ten, który pracą swoich rąk utrzymywał Świętą Rodzinę, udzielił wszystkim chrześcijanom "uświęcenia wszystkich naszych czynów miłością, cierpliwością, sprawiedliwością i czynieniem dobra".
Jego ostatnie słowa pożegnania brzmiały: "Niech ewangeliczne zasady sprawiedliwości i miłości społecznej kierują działaniami wszystkich mieszkańców naszego kraju. Amen.
Ostatnie godziny
Kiedyś w sąsiednim domu parafialnym odbyło się krótkie nieformalne spotkanie dla kilku osób, na którym pytano go o Solidarnośćdla jego bezpieczeństwa i zdrowia. Ktoś zapytał go, czy nie mógłby dostać akumulatora do swojego samochodu. Popiełuszko roześmiał się serdecznie, odpowiadając: "Mogłeś mi powiedzieć wcześniej, a przywiózłbym go z Warszawy wraz ze wszystkim, co potrzebne do zasilania mikrofonu, bo często zdarza się, że prąd jest odcięty właśnie wtedy, gdy głoszę homilię.
Popiełuszko, choć był zmęczony i nieco chory, i mimo nalegań proboszcza, by przenocował w Bydgoszczy, chciał natychmiast wrócić do Warszawy, bo następnego dnia miał pracę do wykonania.
Gdy ktoś ostrzegł go, by uważał w drodze powrotnej do Warszawy, Popiełuszko uspokoił go: "Poza tym podróżuję w sutannie, co w tym kraju jeszcze coś znaczy.
Kilka godzin później jego mordercy pobili go na śmierć i z założoną sutanną wrzucili do stawu, co było kolejnym znakiem powodu jego potępienia: bycia kapłanem, który daje świadectwo.
Przy innych okazjach prześladowania księży, jeśli przypadkiem znaleziono kogoś w sutannie, pierwsze co robiono, to zdejmowano ją, a potem skazywano na śmierć.
Nie dotyczyło to Popiełuszki, który zmarł z założoną sutanną.