Mila Glodava niedawno przeszła na emeryturę z aktywnego duszpasterstwa parafialnego, aby kontynuować swoją misyjną pracę stewardship na Filipinach, a także pracę z fundacją charytatywną. W 2019 roku koordynowała pierwszą konferencję stewardship w Azji i Pacyfiku, która odbyła się w Filipiny i współsponsorowany przez Międzynarodowa Katolicka Rada Stewardship oraz Instytut Społeczno-Pastoralny.
Poprzednio dyrektor stewardship w parafii St. Vincent de Paul w Denver, Colorado, Mila była jej dyrektorem ds. komunikacji i stewardship od 2014 roku. To ostatnie stanowisko zajmowała przez ponad 25 lat w parafii St. Thomas More w Centennial, Colorado. Pod jej kierownictwem, wraz z proboszczem, Andrew, jej parafia otrzymała wiele nagród, w tym Archbishop Thomas Murphy Award w 2007 roku.
Od 2002 roku Mila, pochodząca z Filipin, współpracuje z Andrew i Socio-Pastoral Institute, agencją Konferencji Episkopatu Katolickiego Filipin, aby wprowadzić stewardship w swoim kraju. W 2009 roku napisała wraz z Andrew książkę zatytułowaną "Stewardship a Way of Life: Kompletny przewodnik dla katolickich parafii"opublikowane przez Nasz Gość Niedzielny.
Mila posiada tytuł licencjata w dziedzinie edukacji na Uniwersytecie Świętego Pawła w Manili, a w 2015 roku, po wielu latach służby, ukończyła studia magisterskie z teologii w Instytucie Augustyńskim. z Denver. Wraz z mężem, Markiem, ma dwoje dzieci i czworo wnucząt.
Co wyróżnia najbardziej hojnych ludzi?
-Dla mnie są to najszczęśliwsi ludzie. Roztaczają wokół siebie żywą atmosferę i stawiają czoła problemom z poczuciem pewności i nadziei. Czują również, że Bóg pobłogosławił ich ogromnie i są wdzięczni za wiele błogosławieństw: życie, zdrowie, wiarę, rodzinę, edukację, pracę, przyjaciół, piękno stworzenia i wiele innych.
Co może zrobić pastor, aby pomóc swoim wiernym być bardziej hojnym?
-Krótka odpowiedź: Musi sam być hojny! Długa odpowiedź: Musi być pierwszą osobą, która daje! Parafianie wezmą hojność swojego proboszcza za wzór do naśladowania.Dlaczego? Ponieważ wiedzą, że księża nie zarabiają dużo pieniędzy. Uczą przez przykład. Papież św. Paweł VI w swoim Evangelii Nuntiandi n. 41 napisał, że "Współczesny człowiek chętniej słucha świadków niż nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami". Oczywiście, musi też rozumieć, że to, co ofiarowuje, rodzi się z dziękczynienia za niezliczone dobrodziejstwa otrzymane od Boga.
Jeśli jakiś proboszcz nie wprowadził stewardship jako sposobu życia w swojej parafii, zachęcam go do tego. Katoliccy biskupi USA przekonywali w liście pasterskim "Stewardship and Stewardship of the Faithful".Stewardship: Odpowiedź ucznia" (USCCB, 1992), że stewardship, jak wskazuje tytuł, dotyczy odpowiedzi ucznia na zaproszenie do naśladowania Jezusa i powszechne wezwanie do świętości. Stewardship obejmuje zatem znacznie więcej niż tylko dawanie pieniędzy i bycie hojnym.
Co może zrobić zapracowany rodzic, aby lepiej żyć jako współodpowiedzialny uczeń?
-Po pierwsze, kochanie naszych dzieci jest najlepszym sposobem, aby żyć jako uczeń stewardship i uczyć przez przykład, szczególnie cnoty wdzięczności i hojności. Bardzo ważną lekcją, której możecie nauczyć swoje dzieci, jest bycie wdzięcznym za to, co macie, szczególnie w świecie, który nieustannie naciska na osiągnięcie rzeczy, których pragniecie. Podczas moich sesji w różnych krajach często powtarzałem, że "stewardship jest chrześcijańskim sposobem życia, życiem pełnym dziękczynienia za niezliczone Boże błogosławieństwa".
W jakim stopniu codzienne życie wiernych jest przygotowane do rozwijania współodpowiedzialności?
-Wierzę, że życie modlitwy i Eucharystii, która oznacza "dziękczynienie", jest najlepszym sposobem na rozwój stewardship. Thomas More (Denver), kładziemy duży nacisk na to, aby zacząć od poświęcenia czasu Bogu w modlitwie i uwielbieniu, a przez to rozwinąć głębszą relację miłości do Boga. Z tą miłością nie trzeba się zbytnio martwić, aby zrobić coś pięknego dla Boga. Jest to bardzo widoczne w kochającej się relacji, takiej jak ta między mężem a żoną. Robimy rzeczy dla siebie nawzajem z powodu naszej miłości do siebie.
To samo dotyczy również naszych dzieci. Do dziś pamiętam gest czułości ze strony mojego syna, gdy czekałam na niego po szkole. Kiedy wysiadał ze szkolnego autobusu, zobaczył na naszym trawniku piękny żółty mniszek, który w rzeczywistości jest chwastem. A kto jest naszym najlepszym przykładem miłości, jak nie sam Jezus Chrystus, który umarł za nas na krzyżu! Andrew Kemberling, z którym napisałem "Making Stewardship a Way of Life: A Comprehensive Guide for Catholic Parishes" ("Our Sunday Visitor", 2009), często mówi: "On [Jezus Chrystus] zapłacił dług, którego nie był winien, ponieważ my byliśmy winni dług, którego nie mogliśmy spłacić". Jak więc możemy mu się odwdzięczyć? Oddając mu nasz czas, talent i skarb, w podziękowaniu za to, co dla nas zrobił.
Jakie były Twoje najlepsze doświadczenia związane ze współodpowiedzialnością?
Moim najlepszym doświadczeniem współodpowiedzialności jest moje osobiste nawrócenie. Stewardship był dla mnie zdecydowanie wyzwaniem, ponieważ nie tylko niewiele wiedziałem o stewardship, ale też nie żyłem nim. Gdybyś jednak znał moją osobowość, wiedziałbyś, że uwielbiam podejmować wyzwania. Chociaż użyliśmy słowa stewardship, wyzwaniem dla mnie w tamtym czasie było zwiększenie zbiórki ofiarnej. Poza tym, jestem przecież praktykantem! The Gallup StrengthFinder (ankieta mająca na celu poznanie naszych talentów) powiedział, że nauka jest tak naprawdę moją największą siłą. Dlatego byłem zdeterminowany, aby dowiedzieć się więcej o stewardessie.
W 1989 roku programy stewardship nie były wcale powszechne w Kościele w Stanach Zjednoczonych. W rzeczywistości amerykańscy biskupi katoliccy napisali list pasterski o stewardship, o którym wspomniałem wcześniej, dopiero w 1992 roku. Kiedy poproszono mnie o jego recenzję przed publikacją, nie mogłem się zgodzić, ponieważ nie czułem, że mam odpowiednią wiedzę, by to zrobić.
Niemniej jednak zdarzały się inicjatywy pionierskie, ale były one niezwykle rzadkie. Ponadto cała literatura, którą można było znaleźć, była napisana przez protestantów. W tamtym czasie jednak wszystkie te pomoce wystarczyły, aby mnie uruchomić, a rezultat był na tyle przekonujący, że kontynuowaliśmy program rok po roku i rozwinęliśmy go do tego, czym jest dzisiaj.
Jednak dopiero w 1991 roku doświadczyłem nawrócenia na zarządzanie jako sposób życia, nie od księdza, ale od parafianki, Jean Harper. Kiedy pisałem jej historię do naszego biuletynu, poczułem, że Duch Święty coś we mnie poruszył. Historia nawrócenia Jean uświadomiła mi, że chociaż byłam katoliczką od kołyski, nie stawiałam Boga na pierwszym miejscu w moim życiu. Zdałam sobie również sprawę, że dla mnie dawanie było aktem dumy z posiadania czegoś, czym można się podzielić, a nie aktem dziękczynienia za wszystko, co Bóg mi dał.
W tamtym czasie nie mieliśmy też pieniędzy na zbyciu. Mimo że Mark i ja pracowaliśmy, pieniądze wchodziły jedną ręką, a wychodziły drugą. To, co skłoniło mnie do przemyślenia naszego sposobu życia, to werset, który Jean zacytował z Malachiasza, rozdział 3, werset 10: "Przynieście całą dziesięcinę do skarbony, aby było jedzenie w mojej świątyni. Przetestujcie mnie w tym - mówi Pan Zastępów - czyż nie otworzę wtedy dla was bramy powodziowej nieba i nie wyleję na was nieograniczonych błogosławieństw?
Czy Jezus nie odpowiedział, kiedy był kuszony przez diabła: "Nie będziesz kusił Pana, Boga swego" (Mt 4,7)? Ale tym razem usłyszałem to inaczej. Bóg chce, abym go sprawdził. Rzucił mi wyzwanie, abym ofiarował dziesięcinę.
W domu, po kolacji, przeczytałam Markowi historię Jean. Nie byłam pewna, czy naprawdę zwraca uwagę, ale nie powiedział "nie", gdy podpowiedziałam, że "musimy się odważyć": dać Bogu dziesięcinę przede wszystkim. Tak też zrobiliśmy. Czy to znaczy, że od czasu, gdy zaczęliśmy zajmować się szafarstwem, nie mieliśmy w życiu żadnych trudności? Wręcz przeciwnie. W ciągu 50 lat naszego małżeństwa Mark został zwolniony z pracy co najmniej cztery razy. Mogę powiedzieć, że bardzo trudno było przeżyć z pensji pracownika kościelnego (choć muszę przyznać, że ojciec Andrew, który praktykował to, co głosił, dostosowywał pensje w parafii do obowiązków).
Jednak recesja w USA w 1991 roku była dla nas prawdziwym testem, ponieważ dopiero co zaczęliśmy płacić dziesięcinę! Kiedy Mark stracił pracę, stanęliśmy przed dylematem: czy kontynuować, czy też nie przekazywać to, co wiedzieliśmy, że jest znaczącą kwotą na Kościół i wybrane cele charytatywne? Zdecydowaliśmy się kontynuować, ale musieliśmy zrewidować nasze życiowe priorytety, ufając, że Bóg zaspokoi nasze potrzeby. I zgadnijcie co? Tak było. Rzeczywiście, Bóg zaspokajał nasze potrzeby przez pięć lat, kiedy Mark, inżynier elektryk, nie mógł znaleźć pracy w swojej dziedzinie. Mieliśmy jednak jedzenie na stole, spłacaliśmy kredyt hipoteczny, nasze dzieci miały ubrania i skończyły w tym czasie szkołę średnią. To prawda: "Bóg nie daje się prześcignąć w hojności".
Dziś z radością mogę powiedzieć, że po ponad 50 latach małżeństwa Bóg pobłogosławił nas na niezliczone sposoby, w tym czwórką wnuków naszych dzieci, Kirsten i Kevina, oraz ich małżonków. Oczywiście Bóg pobłogosławił nas o wiele bardziej, ale wymienienie ich wszystkich zajęłoby zbyt wiele czasu i miejsca.
Dlaczego pieniądze nie są głównym zagadnieniem w stewardshipie?
-Przykre jest to, że stewardship często utożsamiany jest z pieniędzmi lub zbiórką pieniędzy. Wynika to z faktu, że wcześni, a nawet późniejsi promotorzy używali tego słowa tylko wtedy, gdy chcieli zwiększyć zbiórkę na Mszę św. W rzeczywistości, właśnie w taki sposób użyliśmy go, gdy rozpoczęliśmy stewardship w St Thomas More (moja parafia), ponieważ ofiary miały tendencję spadkową. Dobra wiadomość była taka, że nie poprzestaliśmy na potrzebie zwiększenia tych zbiórek. W dalszym ciągu obejmowaliśmy i rozwijaliśmy stewardship z czasu, talentu i skarbu. Dzięki temu pieniądze stały się tylko jedną trzecią programu stewardship.
W czasie, gdy Andrew Kemberling był proboszczem, podkreślaliśmy czas spędzony na modlitwie, zamiast łączyć go z talentami. Dodaliśmy także stewardship wiary, powołania i ziemi, czyniąc pieniądze tylko jedną szóstą modelu stewardship St Thomas More. W rzeczywistości te etapy są bardziej zgodne z treścią tego, co USCCB napisał w swoim liście pasterskim. W rzeczywistości biskupi opisali również, jak możemy być szafarzami Kościoła (wiary), szafarzami powołania i szafarzami stworzenia (ziemi).
Jak stewardship wpływa na parafię?
-Pozwólcie, że opiszę wam obiektywnego obserwatora, Luciano Pili, filipińskiego księdza, który odwiedził parafię św. Tomasza More na polecenie biskupa Julio X. Labayena, OCD, z Prałatury Infanckiej. Przypadkowo wspomniałem o mojej pracy jako dyrektora ds. komunikacji i zarządzania środkami finansowymi w Santo Tomas Moro na spotkaniu duchownych w 2000 roku. Biskup Labayen był ciekawy i chciał dowiedzieć się więcej o mojej pracy. Stąd wizyta Pili, wraz z innymi duchownymi i zakonnikami, w St. Thomas More.
"Znaleźliśmy w parafii św. Tomasza More, prowadzonej przez Andrew Kemberlinga - powiedział Pili - żywą i dynamiczną parafię, z modelem Kościoła, który z powodzeniem włączył duchowość szafarstwa we wszystkie aspekty życia wspólnoty kościelnej, w tym w życie modlitewne, ekologię, powołania, wolontariat, finanse, przywództwo, życie liturgiczne i sakramentalne. Za przewodnik posłużyła im zmiana paradygmatu: potrzeba dawania, a nie dawania dla potrzeby".
Całkowicie zgadzam się z obserwacją Pili. St Thomas More jest wspólnotą modlącą się, przyjmującą, służącą, dającą i świętującą, chętną do poznawania swojej wiary, życia nią i dzielenia się nią. Dzięki stewardship parafianie są przygotowani i gotowi, aby "iść i czynić uczniów", aby ewangelizować. Co najważniejsze, Pili wierzyła, że współodpowiedzialność jest kluczem do trwałości Kościoła ubogich, co zostało pokazane od momentu przyjęcia "nowego sposobu bycia Kościołem, wspólnotą uczniów, Kościołem ubogich".
Pewien ksiądz, który uczestniczył w naszej pierwszej konferencji w 2003 roku na temat "Zrównoważonego rozwoju Kościoła ubogich", usłyszał przesłanie o szafarstwie, przyjął je i podzielił się nim ze swoimi parafianami, którzy entuzjastycznie przyjęli to przesłanie i również je przyjęli. Jego przykład zainspirował inne parafie i rosnącą liczbę diecezji, aż stał się ruchem, którego Konferencja Episkopatu Filipin nie mogła dłużej ignorować.
W rezultacie, po ponad 20 latach, Konferencja Biskupów Katolickich Filipin przyjęła ją w końcu w postaci Instrukcji duszpasterskiej o szafarstwie, a także utworzyła w 2021 r. biuro ds. szafarstwa. W tekście tym stwierdzono również, że Kościół filipiński jest już przygotowany do podjęcia próby zmiany praktykowanego od pięciuset lat systemu opłat lub stypendiów za udzielanie sakramentów. Próbowali przynajmniej od czasu II Soboru Plenarnego Filipin, choć nie mogli znaleźć środków, aby zastąpić kwoty wcześniej otrzymywane. Dopiero praktyka współodpowiedzialności w parafiach, a w końcu w diecezjach pozwoliła zastąpić tę formę wspierania Kościoła.
Co ma wspólnego współodpowiedzialność z synodalnością?
-Moja idea synodalności jest taka, że chodzi o odnowę Kościoła w "komunii, uczestnictwie i misji". Kieruje się słuchaniem, oceną i działaniem oddolnym. Nie ma wątpliwości, że współodpowiedzialność i synodalność mają ze sobą coś wspólnego. Podam tylko jeden przykład tego, co dzieje się w Kościele na Filipinach.
Z okazji 500 lat chrześcijaństwa Konferencja Biskupów Katolickich Filipin (CBCP) opublikowała w styczniu 2021 r. Instrukcja duszpasterska o stewarcji który oferuje konkretny dowód na to, że Kościół filipiński szuka odnowy. Wszystko zaczęło się jednak w 1991 roku, kiedy to Drugi Sobór Plenarny Filipin (PCPII) ogłosił, że Kościół na Filipinach powinien:
- Stawanie się wspólnotą uczniów;
- stać się Kościołem ubogich;
- zaangażować się w integralną ewangelizację.
Innymi słowy, Kościół na Filipinach aspiruje do bycia "nowym sposobem bycia Kościołem, Kościołem ubogich". Św. Jan XXIII użył tego sformułowania na Soborze Watykańskim II w 1962 roku. Biskup Labayen z Prałatury Infantek i Federacja Biskupów Azji przyjęły je w 1975 roku, a w 1991 roku PCPII ogłosiła: "Idąc drogą Pana, wybieramy bycie Kościołem ubogich".
Jednak dziesięć lat później, podczas Krajowej Konsultacji Duszpasterskiej na temat odnowy Kościoła w 2001 roku, ocena ich postępów jako "Kościoła ubogich" wywołała mieszane opinie. Niektórzy nie chcieli nazywać się "Kościołem ubogich" i nie chcieli mieć z nim nic wspólnego. Inni nie chcieli zmieniać modelu "chrześcijaństwa" na "Kościół ubogich". Jeszcze inni, jak biskup Labayen, oskarżany o bycie komunistą z powodu swojej miłości do ubogich, chcieli tego drugiego modelu i podjęli kroki, aby go urzeczywistnić. Choć trwało to kilka lat, inicjatywa biskupa Labayena dotycząca modelu "Kościoła ubogich" zaczęła nabierać rozpędu. Zaowocowało to również moją aktywną współpracą z biskupem Labayenem.
W 2002 roku biskup Labayen zagłębił się we współodpowiedzialność jako sposób życia. W tym miejscu słuchanie, osądzanie i działanie stały się kluczowe. Biskup Labayen słuchał, osądzał i działał na temat tego, jak współodpowiedzialność była kluczem do trwałości "Kościoła ubogich", nowego sposobu bycia Kościołem. Podzielił się tym, czego się nauczył o współodpowiedzialności jako sposobie życia z innymi biskupami i reszta, jak to się mówi, jest historią.
Deklaracja Pastoralna CBCP na temat Stewardship obiecała trzy rzeczy: 1) zobowiązanie do edukacji, formacji i katechezy w duchu Stewardship, 2) przyjęcie konkretnego programu stewardship w diecezjach, aby zastąpić "taryfę" tak szybko, jak to możliwe, oraz 3) stworzenie zespołu wsparcia, aby pomóc diecezjom wdrożyć program stewardship. Było to wysokie zlecenie. Jednak determinacja biskupów, by spełnić swoje obietnice, okazała się prawdziwa. W lipcu 2021 r. CBCP spełniło obietnicę nr 3, tworząc Episcopal Office of Stewardship, którym obecnie kieruje bp Broderick Pabillo, wcześniej biskup pomocniczy archidiecezji Manila, a obecnie wikariusz apostolski wikariatu apostolskiego Taytay. Biuro Stewardship miało również na celu spełnienie pierwszej z obietnic i od razu rozpoczęło prowadzenie webinarium dla diecezji, które trwa do dziś.
Współodpowiedzialność jako sposób życia przynosi bowiem nie tylko osobiste nawrócenie, ale także przemiany strukturalne, zwłaszcza w zakresie odpowiedzialności i przejrzystości.
Były przewodniczący CBCP abp Socrates Villegas (archidiecezja Lingayen-Dagupan) był jednym z wielu biskupów, którzy wprowadzili stewardship w swoich diecezjach. Jego diecezja używała słowa "Pananabangan" zamiast "stewardship". Uważa on, że można "żyć odważnie hojnym dawaniem, nie wracając do starego systemu, nie bojąc się". Jego diecezja ma na celu zapewnienie "silniejszej i bardziej realnej struktury, aby zbudować bardziej profesjonalny system i relacje z naszymi parafianami, jako aktywnymi i zaangażowanymi członkami w życie i misję Kościoła." Jako podsumowanie stwierdza, że "Kościół nie będzie miał m.in. poker z "pananabangan". Kościół będzie bardziej wiarygodny, bardziej proroczy i bardziej Chrystusowy z pananabanganem.
Ponadto CBCP przyjęło temat ".Uzdolniony do dawania", na co niewątpliwie wpłynęło przesłanie stewardessy. Owoce chrześcijaństwa, które Kościół na Filipinach otrzymał 500 lat temu, są obecnie dojrzałe do dzielenia się darem wiary z innymi narodami, wypełniając punkt 3 PCPII, integralną ewangelizację. To jest rzeczywiście istota synodalności: "komunia, uczestnictwo i misja".
Czy stewardship może zakorzenić się w innych krajach poza Stanami Zjednoczonymi?
-nie mam co do tego wątpliwości. Jednak nie było to dla mnie oczywiste, kiedy po raz pierwszy przyniosłem przesłanie o Stewardship do Prałatury Infantek, a w końcu do całego Kościoła na Filipinach.
Czy dzieci mają nas czego uczyć o współodpowiedzialności?
-Absolutnie! W St. Thomas More nie tylko promowaliśmy ofiary dla dzieci, ale także zaczęliśmy wzywać do ołtarza dzieci z. dzieci podczas zbiórki ofiarnej. Podczas gdy starsze dzieci dawały ze swoich kieszonkowych, młodsze wkładały do ofiarowania dary swoich rodziców. Zbiórka ofiarna dzieci trafiała na specjalne konto charytatywne, które było rozdzielane na organizacje charytatywne, które dzieci studiowały i badały z pomocą swoich nauczycieli, katechetów lub duszpasterzy młodzieży. W większości przypadków dzieci chciały pomóc biednym, a zwłaszcza biednym dzieciom. Z czasem rodzice, którzy nie dokonywali regularnych wpłat, w końcu poszli za przykładem swoich dzieci.
Profesor prawa kanonicznego, Uniwersytet Nawarry