Ewangelizacja

"Kościół potrzebuje środków finansowych, aby osiągnąć duchowe".

Omnes rozmawia z Anastasio Gómez-Hidalgo, ekonomem diecezjalnym archidiecezji Toledo od 2011 roku. Mówi nam m.in. o znaczeniu współodpowiedzialności i ekonomicznego zarządzania diecezjami.

Diego Zalbidea-20 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty
Anastasio

Anastasio Gómez Hidalgo, żonaty i ojciec czwórki dzieci, jest ekonomem diecezjalnym archidiecezji Toledo od 2011 roku. Właśnie został powołany na kolejne pięć lat. Jego wykształcenie zostało zakończone niedawnym uzyskaniem stopnia doktora prawa na Uniwersytecie Castilla-La Mancha z rozprawą doktorską zakwalifikowaną z wynikiem Excellent cum Laude i zatytułowaną "W kierunku kompleksowego systemu Transparentności dla Kościoła Katolickiego w Hiszpanii". Praktyczna propozycja". Niniejsza rozprawa zrodziła się z iluzji dostarczenia podmiotom Kościoła katolickiego w naszym kraju narzędzi prawnych dla lepszego ustanowienia kultury przejrzystości i dobrego zarządzania. Wykłada gościnnie na Uniwersytecie Castilla-La Mancha i na Uniwersytecie Complutense, publikuje artykuły, wygłasza wykłady i uczestniczy w różnych organizacjach, aby pomóc Kościołowi w jak najbardziej profesjonalnym zarządzaniu swoimi zasobami.

Jak doktor prawa radzi sobie z liczbami w diecezji?

Cóż, za wcześnie na podsumowanie tej relacji, ale muszę podziękować numerom diecezji, bo bez nich nie byłbym doktorem prawa. Dziedzina ekonomiczna Kościoła katolickiego pozwoliła mi zadawać sobie pytania, szukać odpowiedzi, a przede wszystkim doprowadziła mnie do wielkiej iluzji, którą przekształciłem w badania naukowe. Liczby są uparte, mówią z dokładnością, prawo jednak dopuszcza dyskusję, analizę i opinię. Fascynujące jest zjednoczenie obu rzeczywistości w pracy doktorskiej, a jeśli to zjednoczenie wytwarza się mówiąc o Kościele katolickim, stopień zainteresowania wzrasta do nieopisanych wysokości. Fascynująca jest dla mnie możliwość zbadania tego amalgamatu pojęć i nadania im wspólnego wątku. 

Co pomaga ludziom być bardziej hojnymi dla Kościoła?

Że mówimy im, co robimy. Niech wiedzą, jak działają ich jednostki, a przede wszystkim niech widzą, że ich zasoby są dobrze zarządzane. Kościół musi mieć zasoby ekonomiczne i ludzkie, aby osiągnąć te najważniejsze, czyli duchowe. Jakiś czas temu napisałem esej o zrównoważonych kartach wyników dla jednej z diecezji i w tej pracy wyjaśniłem, że ekonomia i prawo nie są ważne w ewangelizacji, ale bez nich ewangelizacja musiałaby być prowadzona inaczej. Kluczowe jest powołanie rad ekonomicznych jako rzeczywistych organów opiniodawczych i debatujących w sprawach dotyczących zarządzania dobrami i pieniędzmi. Wymaga tego Kodeks Prawa Kanonicznego.

Dzięki niej ludzie wiedzą, jak działają ich jednostki, a przede wszystkim widzą, że ich zasoby są dobrze zarządzane. Kościół musi mieć zasoby ekonomiczne i ludzkie, aby osiągnąć te najważniejsze, czyli duchowe.

Anastasio Gómez-Hidalgokwestor archidiecezji Toledo

Jak pandemia wpłynęła na potrzeby diecezji?

Cóż, na ten temat można by napisać dobry artykuł, ale próbując go podsumować, nawet ryzykując brak precyzji, moglibyśmy powiedzieć, że diecezje wyjdą jako podmioty z większym zadłużeniem z powodu subskrypcji pożyczek w obliczu spadku dochodów; rozumiem również, że nadzwyczajne projekty lub inicjatywy zostaną zawieszone na kilka lat, aby skoncentrować wysiłki na codzienności i być w stanie przyjąć codzienne zobowiązania i wreszcie powiedzieć, że parafie nauczyły się, prawie definitywnie, że subskrypcje wiernych są kluczem do podtrzymania rzeczywistych potrzeb w perspektywie średnioterminowej. 

Czy wyjdziemy z tego bardziej współodpowiedzialni?

To, że w czasie pandemii nie mogliśmy chodzić do kościołów, wyostrzyło nasz rozum, a parafie zostały wzmocnione tęsknotą, jaką odczuwaliśmy z powodu niemożności sprawowania sakramentów. Nauczyliśmy się, że prawdziwym skarbem w parafiach nie są ołtarze czy sam kościół, ale sakramenty, które są w nim sprawowane. Współodpowiedzialność była zwykle rozumiana jako poczucie przynależności wiernych do Kościoła, które skłania ich do współpracy finansowej i innych sposobów wspierania go. Dla mnie pandemia zmieniła znaczenie współodpowiedzialności i myślę, że teraz to podmioty kościelne będą musiały wykazać, że ich zarządzanie jest odpowiednie i profesjonalne. Te miesiące pandemii powinny były posłużyć do ustanowienia dynamiki pracy zdolnej do stawienia czoła kolejnym pięciu latom z jasnymi wytycznymi, co i jak należy zrobić. Podmiot, który tego nie ustali i nie uświadomi, zawodzi w koniecznej współodpowiedzialności.

Porady dla proboszcza obciążonego rachunkami?

Obciążenia w parafii nie wynikają tylko z rachunków. Pastorzy są przytłoczeni innymi sprawami. Wzorem do naśladowania jest widok kapłanów oddających siebie i swoich parafian do bólu w tych rzadkich i trudnych czasach. Ciężar księdza bierze się z ciężaru jego parafian i ich problemów. Aby odciążyć ich od rachunków, muszą istnieć odpowiednie sposoby wyartykułowania przez administracje diecezjalne prostych procedur rozwiązywania problemów finansowych. Ach, przepraszam, zapomniałem o swojej radzie. Lepsza sugestia: zanim zrobisz, zapytaj. Gdy masz wątpliwości, pytaj. Czasownik "to ask" prawidłowo odmieniony pozwala uniknąć wielu problemów. W dzisiejszych czasach całe zarządzanie gospodarcze jest opakowane w bardzo techniczną rolę i pytanie przed wykonaniem jest koniecznością.

Dlaczego pieniądze nie dają nam spać w nocy?

To, co przeszkadza, to nieposiadanie go lub posiadanie zbyt dużej jego ilości. Dlatego zarządzanie pieniędzmi w jednostkach kościelnych musi być odpowiednie. Powiedziałbym, że w każdej dziedzinie posiadanie odpowiednich zasobów jest celem, który musi mieć menedżer. W obliczu niedoboru szukaj miejsca, gdzie można go zdobyć.  

Zarządzanie pieniędzmi w jednostkach kościelnych musi być odpowiednie. Powiedziałbym, że w każdej dziedzinie posiadanie odpowiednich zasobów jest celem, który musi mieć menedżer.

Anastasio Gómez-Hidalgokwestor archidiecezji Toledo

Toledo od XVI wieku tradycyjnie przoduje w zarządzaniu gospodarką Kościoła. Czy Kościół może rozmawiać na równych prawach z ekspertami od ekonomii i zarządzania?

Każdego dnia pojawia się coraz więcej modeli zarządzania ekonomicznego w sferze eklezjalnej, które zasługują na przestudiowanie. Upragnione samofinansowanie ustąpiło miejsca modelom ekonomicznej opłacalności dziedzictwa przekazanego nam przez minione pokolenia. Wyraźnym tego przykładem są modele zarządzania zwiedzaniem zabytków będących własnością kościelną. Są one tak istotne i stanowią część rzeczywistości gospodarczej polegającej na generowaniu wpływów ekonomicznych, że w miastach takich jak Toledo mają decydujący wpływ na kształtowanie gospodarki miasta. Wiemy, że kiedy katedra jest zamykana, cierpi na tym gospodarka, a dzieje się tak z powodu pozytywnego wpływu, jaki wywiera jej otwarcie przez 365 dni w roku i 313 w rozkładzie jazdy, który sprzyja wizytom w bardzo długich godzinach. Drogą do samofinansowania jest także fenomen Bransolety Turystycznej Toledo, która skupia 7 zabytków otwartych 363 dni w roku dla turystów i która uzupełnia ofertę turystyczną miasta. Talavera de la Reina również ma swoją bransoletkę turystyczną wokół swojego dziedzictwa kościelnego, a inne diecezje, takie jak Burgos, Barbastro-Monzón czy Calahorra-Logroño-La Calzada, gdzie ten projekt jest już rzeczywistością, stanowią modele eksportowe. Miasta takie jak Segovia czy Cordoba już nas skopiowały.

Czy proboszczowi łatwo jest dogadać się ze swoim ekonomem?

W końcu kwestor to osoba, która w pierwszej kolejności opiekuje się księżmi, głównie proboszczami, i dba o nich na miarę swoich możliwości i dając z siebie wszystko. Z taką formułą łatwo się dogadać. 

W jakim stopniu zarządzanie zasobami w Kościele powinno być profesjonalizowane?

Musi zostać sprofesjonalizowana. Trzeba mieć profesjonalistów, którzy są odpowiedzialni, a ktoś może być odpowiedzialny tylko wtedy, gdy ma wystarczające wykształcenie, by móc stawić czoła wyzwaniom związanym z zarządzaniem, jak w przypadku firmy. Oszczędności, gdy chodzi o posiadanie dobrych fachowców są oczywiste. Z drugiej strony, posiadanie na czele określonych podmiotów osób, które pochodzą z innych sektorów lub nie są na stałe poświęcone zarządzaniu i administrowaniu majątkiem, kosztuje miliony dolarów. Ostatecznie okazuje się, że ta druga opcja jest droższa niż gdyby zatrudniono dobrego fachowca, a jego wynagrodzenie było zgodne z rynkiem pracy w zakresie jego obowiązków. Przyciąganie talentów do jednostek zakonnych jest wyzwaniem, a talenty przyciąga zaangażowanie ludzi, ale także to, jak ich praca jest wyceniana z ekonomicznego punktu widzenia i jakie zaplecze otrzymują do pracy. 

Czy kwestor może ze swojego stanowiska posuwać do przodu misję Kościoła?

Jest to zresztą czasownik, który najlepiej pasuje do jego misji: jechać. Także po to, by się podbudować lub wesprzeć. Bursa musi wiedzieć, że jej misja jest z boku lub z tyłu. Impuls przychodzi z tyłu, jest wspierany z tyłu i podbudowany z dołu, ale praca gospodarcza w tych podmiotach nie może być pierwsza ani wyróżniać się od reszty. Misja musi mieć oparcie i opiekę z punktu widzenia ekonomicznego, ale misja Kościoła wykracza poza wszystkie dziedziny. Ważne jest to, co jest ważne.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.