Ekologia integralna

"Joseph House, dom odkupienia po więzieniu

Ksiądz Dustin Feddon jest założycielem "Joseph House", domu na Florydzie, w którym przyjmuje mężczyzn, którzy zostali zwolnieni z więzienia i chcą odbudować swoje życie. Zainspirowana przykładem Józefa, syna Jakuba, społeczność ta chce być świadectwem tego, że każdy ma potencjał, by być dobrym i czynić dobro.

Paloma López Campos-23 września 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty
Więzienie

Ksiądz odwiedza mężczyznę czekającego w celi śmierci (Zdjęcie CNS / Tim Hunt, Northwest Indiana Catholic)

Na Florydzie znajduje się dom, w którym mieszkają mężczyźni o różnych zawodach i pochodzeniu, którzy jednak mają jedną wspólną cechę: wszyscy byli w więzieniu. "Joseph House". to dom dla byłych skazańców, którzy pragną odbudować swoje życie, odnajdując nadzieję w Ewangelii.

Pomysł narodził się w sercu księdza Dustina Feddona, gdy ten był jeszcze studentem. kleryk. Podczas roku duszpasterskiego poczuł, że Bóg wzywa go "do służenia tym, którzy są lub byli w więzieniu". Tak więc od lat mieszka w domu z mężczyznami, którzy zostali zwolnieni z więzienia i spędza większość czasu towarzysząc tym, którzy są uwięzieni, w celi śmierci lub w izolatce.

Założyciel Joseph House, Dustin Feddon.

W wywiadzie dla Omnes Feddon opowiada o swojej służbie, poglądach na temat amerykańskiego systemu więziennictwa i wielkiej rzeczywistości Bożego miłosierdzia w życiu ludzi.

Kiedy zdałeś sobie sprawę, że chcesz być księdzem pracującym w więzieniach?

- Byłem seminarzystą i w mojej diecezji mamy "rok duszpasterski", który jest jak rok praktyki. Podczas mojego stażu zostałem przydzielony do parafii niedaleko miejsca, w którym teraz jestem. W tamtym czasie myślałem już, że chcę pełnić posługę poza murami parafii, a ksiądz, którego spotkałem podczas mojego roku duszpasterskiego, zasugerował więzienia i skontaktował mnie z kapelanem celi śmierci i izolatki w tym czasie.

Byłem jeszcze klerykiem, ale podczas dwóch pierwszych wizyt czułem, że coś we mnie wyjaśnia moje własne powołanie. Matka Teresa i inni nazywają to "powołaniem wewnątrz powołania", więc czułem, jakby coś działo się we mnie, coś, co wzywało mnie do poświęcenia mojego życia służbie tym, którzy są lub byli w więzieniu.

Jak dokładnie powstał "Joseph House" i dlaczego zdecydowałeś się go tak nazwać?

- Dla mnie zaczęło się to od odwiedzenia więzień na Florydzie w 2014 roku. Zacząłem odwiedzać izolatki, cele śmierci i inne części więzień. Zacząłem poznawać mężczyzn, których odwiedzałem i na początku niektórzy z nich wymieniali imię Józefa, syna Jakuba, jako historię, która ich inspirowała, ponieważ on również był oddzielony od swojej rodziny, zniewolony, uwięziony, zamknięty... A jednak był niestrudzonym marzycielem. Myślę, że mężczyźni, z którymi rozmawiałem o Józefie, czuli się jak marzyciele. A ich marzenie pozwoliło im być odpornymi w ich obecnych warunkach, będąc uwięzionymi na Florydzie.

Zdolność do marzeń oznaczała, że mieli nadzieję na przyszłość, że pewnego dnia powrócą do swoich rodzin i społeczeństwa, i że mogą coś wnieść. Tak więc w latach 2013-2017 zacząłem myśleć o miejscu i społeczności, w której mężczyźni mogliby żyć po okresie pozbawienia wolności.

Jak pomagasz tym mężczyznom odnaleźć nadzieję poprzez swoją służbę?

- Z pewnością w celach i dormitoriach więzień, które odwiedzam, jest wiele smutku i rozpaczy. A jednak jestem zaskoczony i zdumiony nadzieją, jaką ma wielu z tych ludzi. Wierzą oni, że mając możliwości, wciąż mogą wieść dobre życie i spełniać swoje marzenia. Dlatego często czekam, aby usłyszeć te słabe echa nadziei wśród mężczyzn, których odwiedzam. Następnie reaguję na nie i zachęcam do działania. Próbuję razem z nimi marzyć o ich własnych nadziejach i pragnieniach. Wszystko to oczywiście przypisuję Bogu.

W końcu, kiedy mocno wierzysz, że Bóg jest obecny w każdej sytuacji i w każdej osobie, nigdy nie czujesz, że jakaś sytuacja lub osoba jest całkowicie beznadziejna.

Jak możemy mówić o sprawiedliwości i nadziei tym, którzy czekają w celi śmierci lub w odosobnieniu?

- Byłem z mężczyznami, którzy czekali na egzekucję i towarzyszyłem im podczas egzekucji, a wtedy rozmawialiśmy o tym, że stan Floryda, strażnik, gubernator itp. ostatecznie nie mają władzy nad ich duszą. Zwłaszcza jeśli dana osoba jest wierząca, wie, że Bóg jest nieskończenie miłosierny i jest samą miłością, jest ich jedynym sędzią, ostatecznym sędzią, więc mogą znaleźć w Nim wybawienie i nadzieję.

Zauważyłem, że u niektórych mężczyzn wywołuje to prawdziwe poczucie i rzeczywistość nadziei. Nawet jeśli mają zostać straceni, nadal mogą mieć prawdziwą nadzieję, że ich życie może być świadectwem dla innych i że ostatecznie Bóg jest ich opiekunem.

Czy twoja posługa dała ci inne spojrzenie na sakrament pojednania, Boże miłosierdzie, wolność i przebaczenie?

- Tak, myślę, że wiele z mojego własnego rozumienia teologii i czytania Pisma Świętego oraz sakramentów rozwinęło się w nowy sposób dzięki mojemu doświadczeniu w więzieniach, twarzom ludzi, którym służyłem i którym towarzyszyłem.

Sakrament pojednania jest czymś, co w bardzo szczególny sposób odkryłem, rozmawiając na przykład z mężczyznami, którzy popełnili morderstwo. Odkryłem to, widząc ich własną przemianę i ich zdolność do nawiązania kontaktu z niezniszczalną dobrocią, która jest w każdym z nas, tak że żyją całkowicie w stanie miłosierdzia.

Chodzi o to, że większość ludzi nie wie, na przykład, co jest najgorszą rzeczą, jaką zrobiłem, podczas gdy w przypadku wszystkich tych mężczyzn ich czyny zostały opublikowane w większości gazet, były w wiadomościach, są w Internecie. Najgorsza rzecz, jaką zrobili, jest często tym, z czym ludzie identyfikują ich w pierwszej kolejności. A jednak ci ludzie mogą żyć w stanie miłosierdzia, w miejscu wolności.

Nie chcę zabrzmieć bezczelnie, ale nikt w mojej parafii nie powie mi niczego, co w jakikolwiek sposób przewyższyłoby to, co usłyszałem w więzieniach. A jednak ci ludzie w więzieniu dotarli do miejsca wolności, miłosierdzia i mam prawdziwe poczucie, że udzielając sakramentu pojednania, Boże miłosierdzie zwycięża.

W jaki sposób działalność Joseph House pozwala na realizację tych aspektów wolności i miłosierdzia w życiu więźniów?

- Cóż, część "dom" jest ważna. To "Joseph House", a nie "Joseph Community", "Joseph Programme" czy "Joseph Institution"... To dom. "Joseph House" jest jak każdy typowy dom klasy średniej, w którym są dzieci w szkole średniej lub na studiach. I nie mówię tego, by być protekcjonalnym wobec mężczyzn, którzy tu są, którzy są dorosłymi mężczyznami, ale mówię to w kategoriach, że każdy zajmuje się swoimi sprawami. Tutaj wszyscy pracują, chodzą do szkoły lub zajmują się sprawami domowymi i żyjemy razem.

Dlatego słowo towarzyszenie jest dla mnie tak ważne, ponieważ "Joseph House" nie polega na ustalaniu rygorystycznych programów i zasad, ale raczej na tym, jak przeżywamy życie razem, abyśmy mogli iść ramię w ramię na tej wspólnej ścieżce.

Niektórym z tych mężczyzn musi być ciężko opuścić więzienie, z całą jego samotnością, i wkroczyć w nowy rozdział życia z większą liczbą ludzi, prawda?

- Oczywiście każda osoba reaguje w inny sposób. Niektórzy mężczyźni aklimatyzują się natychmiast i czują komfort, ciepło i solidarność domu zaraz po przyjeździe. Inni mężczyźni, z powodu dość poważnych traum, potrzebują znacznie więcej czasu i często dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do terapii. Nasi chłopcy mają możliwość spotykania się z terapeutami, którzy im pomagają. Staramy się pracować w taki sposób, abyśmy byli środowiskiem terapeutycznym. Staramy się też nie zmuszać naszych podopiecznych do kontaktów towarzyskich, jeśli tego nie chcą.

Czy uważasz, że istnieją aspekty, którymi należy się zająć głównie psychologicznie, a nie duchowo?

- Wierzę, że łaska opiera się na naturze. Jako osoba wierząca, jako uczeń Chrystusa oddany Kościołowi, moją ostateczną nadzieją jest to, że każdy z mężczyzn, którym towarzyszę, których odwiedzam lub z którymi mieszkam, odkryje Boga i Jego miłość w swoim życiu. Wiem też, że wielu z nich jest zranionych i ma własną historię traumy i tragedii, że potrzeba czasu, aby ich umysły, psychika i emocje uzdrowiły się w sposób, który przygotuje ich na możliwość wiary w Boga, który jest całą dobrocią, a nie w Boga, który jest tyranem, który chce tylko karać. To wymaga czasu, a czasami uzdrowienia umysłu.

Jak przygotowujesz wolontariuszy i osoby pracujące w Joseph House, jak pomagasz im radzić sobie z różnymi sytuacjami, które mogą napotkać?

- Wiedząc, że nasi mieszkańcy przychodzą do nas z traumatycznych środowisk, które sprzyjają wykluczeniu, poczuciu braku przynależności, przemocy, zubożeniu i nadużyciom, w Joseph House staramy się złagodzić te skutki, tworząc społeczność terapeutyczną, która wzmacnia ich godność. Wolontariusze odgrywają ważną rolę w tej społeczności. Na początku polegaliśmy w dużej mierze na wolontariuszach, ponieważ nie mieliśmy personelu. Ale teraz, gdy mamy personel, w tym wspaniałego pracownika socjalnego, jesteśmy w stanie szkolić naszych wolontariuszy, aby wnosili wkład w naszą społeczność w sposób korzystny dla naszych mieszkańców. Jak można sobie wyobrazić, poznawanie nowych ludzi z różnych środowisk może być przytłaczające dla mężczyzn, którzy zostali odizolowani od społeczeństwa.

Społeczność terapeutyczna priorytetowo traktuje godność każdej osoby i funkcjonuje w sposób, który ułatwia każdemu mieszkańcowi pełniejsze stawanie się sobą w odniesieniu do szerszej społeczności. Jako społeczność osiągamy ten cel poprzez modelowanie stylów komunikacji w codziennym życiu, które kultywują chęć wyrażania naszych potrzeb i lepszego zrozumienia siebie nawzajem. W miarę upływu czasu i coraz częstszych spotkań modelujemy rozwiązywanie konfliktów, w czym pomagają nam nasi wolontariusze. Jako dom podkreślamy wartość codziennego życia, które otwiera nowe możliwości zmian. Naszą misją jest tworzenie kultury gościnności i wzajemnego życia we wspólnocie, aby modelować bezpieczne środowisko.

Jakie są Twoje nadzieje i marzenia związane z "Joseph House"?

- W Joseph House moim osobistym marzeniem jest, aby mężczyźni, którym służyliśmy, przynajmniej niektórzy z nich, stali się teraz kolejnym pokoleniem Joseph House. Aby sami stali się liderami w naszej społeczności i aby byli tymi, którzy naprawdę będą kontynuować dziedzictwo Joseph House jako miejsca, w którym przywracana jest godność, w którym odkrywamy, że wszyscy jesteśmy siostrami i braćmi, i że poprowadzą nas naprzód. To oni wiedzą najwięcej o realiach miejsca, z którego pochodzą, ale także o tym, co byli w stanie zrobić poza nim. Moim marzeniem jest, aby w przyszłości byli naszymi pasterzami i prorokami.

I oczywiście chciałbym zobaczyć więcej domów. Ponieważ wiem, że jest wielu mężczyzn i kobiet, którzy tego potrzebują.

Jak myślisz, czego brakuje obecnie w amerykańskim systemie więziennictwa, aby traktować ludzi bardziej humanitarnie?

- Brakuje wielu rzeczy. Brakuje tego, co moglibyśmy uznać za humanitarną opiekę zdrowotną lub humanitarną edukację. Myślę jednak, że tym, czego brakuje, jest wiara i nadzieja w przywrócenie, przekonanie, że wszyscy ludzie mogą zostać przywróceni i odkupieni. Musimy wiedzieć, że suma nas samych nie jest naszą najgorszą częścią ani naszymi najgorszymi działaniami. Twierdzę, że brakuje przekonania, że sprawiedliwość może, a może nawet powinna, być naprawcza.

Na Florydzie wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych utożsamia sprawiedliwość z karą lub odpłatą. Nie wychodzi więc poza zemstę i nie postrzega sprawiedliwości jako czegoś, co może również przyczynić się do odbudowy.

Czego oczekujesz od amerykańskiego systemu więziennictwa, aby Bóg mógł być obecny również w więzieniu?

- System jest swego rodzaju potworem, niesforną instytucją. Trudno wiedzieć, od czego zacząć. Myślę jednak, że mam nadzieję, że społeczności takie jak Joseph House i inne organizacje, które zajmują się sprawiedliwością naprawczą, mogą być modelami tego, co to znaczy, gdy widzimy potencjał każdej osoby, aby stać się dobrym i czynić dobro.

Myślę, że oznacza to, że wymiar sprawiedliwości musi zacząć przyglądać się ludziom, którzy często zostają wciągnięci do systemu jako dzieci, ponieważ nie chcieli wyrosnąć na przestępców, ale coś się wydarzyło po drodze. Mamy również kryzys zdrowia psychicznego, a każda osoba musi się w jakiś sposób wyleczyć. Musimy zrozumieć, że żadnej osobie nie należy mówić, że jest mniej niż człowiekiem lub że nie jest zdolna do odkupienia.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.