Watykan

Kardynał Julián HerranzBenedykt: "Nie widzę różnic w doktrynie między Benedyktem a Franciszkiem, ale harmonię" : "I don't see differences in doctrine between Benedict and Francis, but harmony".

Kardynał Julián Herranz ukończył właśnie książkę z osobistym świadectwem o Benedykcie XVI i Franciszku, z którym był bliskim współpracownikiem podczas obu pontyfikatów. Będzie ona opatrzona przedmową papieża Franciszka. Jego wniosek jest taki, że między nimi są różne priorytety duszpasterskie, ale nie ma zasadniczych różnic. Jeden szczegół: na temat sympatii ludu do Franciszka, Benedykt powiedział mu kiedyś: "Jestem szczęśliwy i to daje mi pokój".

Alfonso Riobó-6 marca 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty
herranz

Karta. Herranz w swoim biurze ©Omnes

Kardynał Julián Herranz rozpoczął pracę dla Stolicy Apostolskiej w 1960 roku. W poprzedniej książce zebrał już wspomnienia czterech poprzednich papieży, a teraz robi to samo dla papieży Benedykta XVI i Franciszka.

Julián Herranz został mianowany kardynałem w 2003 r., a wśród jego głównych obowiązków znalazła się funkcja przewodniczącego Papieska Rada ds. Tekstów Legislacyjnychoraz członkiem Komisji Dyscyplinarnej przy. Kuria Rzymska, czy zadania takie jak śledztwo w sprawie wycieku dokumentów znanych jako "vatileaks".

Właśnie skończyłeś pisać książkę o papieżach Franciszku i Benedykcie - jak do tego podszedłeś?

-Około 2005 roku, kiedy zmarł Jan Paweł II, miałem zgromadzone w moich osobistych notatkach sporo wspomnień o tym, co przeżyłem z czterema poprzednimi papieżami od czasu, kiedy zacząłem pracować w Stolicy Apostolskiej w 1960 roku. Część z tych wspomnień zebrałem w książce "Na obrzeżach Jerycha", którą opublikowałem w 2007 roku i która doczekała się kilku wydań.

Ze względu na to, że osobiste świadectwo jest warte więcej niż teoretyczne rozważania czy intelektualne hipotezy, dwaj pracownicy mediów i inni przyjaciele naciskali na mnie - mimo mojego wieku - by napisać tę drugą książkę wspomnień. Właśnie poprosiłem papieża Franciszka o zgodę na opublikowanie części naszej prywatnej korespondencji, a nawet notatek z audiencji, które zamieściłem w książce, tak jak to zrobiłem z Benedyktem XVI.

Jak wyglądały Pana osobiste relacje z Josephem Ratzingerem?

-Pracowałem już z kardynałem. Ratzinger gdy był prefektem Kongregacji Nauki Wiary oraz w innych organach Kurii, których obaj byliśmy członkami: w dykasterii ds. biskupów i ds. ewangelizacji. Ale przede wszystkim w ciągu ośmiu lat jego pontyfikatu, kiedy byłem przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych i Komisji Dyscyplinarnej Kurii Rzymskiej.

Kiedy osiągnąłem wiek 80 lat i zgodnie z normą prawa opuściłem urząd, poprosił mnie o współpracę w różnych problemach i specjalnych komisjach: wyciek poufnych dokumentów w Stolicy Apostolskiej (znany jako "Vatileaks 1"), badanie fenomenu maryjnego Medjugorje, sytuacja Kościoła w Chińskiej Republice Ludowej i inne. Była to zawsze relacja szczerej serdeczności i wzajemnego zrozumienia; a z mojej strony głębokiego szacunku i czci dla Papieża. Cierpiałem, gdy zrezygnował z pontyfikatu, ale podziwiałem ten heroiczny gest pokory i miłości do Kościoła. Od tego czasu odwiedzałem go przynajmniej w każde Boże Narodzenie podczas dziesięciu lat jego życia na emeryturze w klasztorze "Mater Ecclesiae".

Jak opisałby Pan, w kilku słowach, jego osobowość i jego pontyfikat?

-Co robili Ojcowie Kościoła w swoim czasie jako lekarze i duszpasterze? Dwie podstawowe rzeczy.

Po pierwsze, uczyć jak szukać, poznawać i kochać Chrystusa. To właśnie uczynił Benedykt, w sposób oczywisty ze swoją trylogią "Jezus z Nazaretu", ukazując identyfikację między Chrystusem wiary i Chrystusem historii. Po drugie, nauczył, jak myśleć i żyć po chrześcijańsku pośród społeczeństw pogańskich i materialistycznych, podkreślając harmonię między rozumem i wiarą, dzięki swojej bardzo bogatej produkcji naukowej i swoim mistrzowskim wystąpieniom na głównych areopagach świata (ONZ, parlament Stanów Zjednoczonych, Anglii i Niemiec, uniwersytety w Paryżu, Niemczech, Hiszpanii, Włoszech...). Wydaje mi się, że prostota jego sposobu bycia w osobistych spotkaniach zapisanych w książce również w pewnym stopniu potwierdza to, co przed chwilą powiedziałem. 

A z papieżem Franciszkiem, jak utrzymywał Pan osobiste kontakty, nawet ostatnio, gdy ma Pan ponad osiemdziesiąt lat i opuścił swoje stanowiska w Kurii?

-Franciszek, podobnie jak Benedykt, również mnie "wykorzystał" mimo mojego wieku. Zaprosił mnie do przewodniczenia lub zasiadania w niektórych specjalnych komisjach, a nawet w sądzie apelacyjnym w sprawie ciężkich przestępstw duchownych. I pytał o moje osobiste zdanie w różnych sprawach. Bardzo rozbawił go konsystorz czy spotkanie kardynałów, w którym powołując się na tę normę prawną 80 lat, nazwałem ją żartobliwie "kanoniczną eutanazją".

Czy istnieje ciągłość między pontyfikatami papieża Benedykta i papieża Franciszka?

-W moim odczuciu - co nie przesądza o odczuciach czytelników książki - istnieje podstawowa ciągłość, nawet jeśli niektórzy jej zaprzeczają.

Myślę, że należy rozróżnić dwa wyrażenia: "kontrastować" i "integrować". Zarówno niemiecki Benedykt, jak i argentyński Franciszek pozostają pod wpływem jednego z najważniejszych intelektualistów XX wieku, Romano Guardiniego, który rozróżnia "opozycję" i "polaryzację".

Myślę jednak, że to bezpośrednie działanie Ducha Świętego zapewnia ciągłość obu pontyfikatów. Powiedziałbym, że są one zróżnicowane i jednocześnie komplementarne. Istnieją różnice między papieżami, w ich osobowościach, w ich korzeniach kulturowych, w ich doświadczeniach duszpasterskich; ale te różnice - w języku, w sposobie odnoszenia się do mediów, w stylu życia, itd. moim zdaniem nie generują opozycji, ale harmonię. Są one przejawem samej katolickości Kościoła i powszechności jednej Ewangelii Chrystusa. Ewangelia jest jak "boski diament", a w każdym pontyfikacie Duch Święty oświetla to czy inne oblicze, nie wykluczając innych. W pontyfikacie Benedykta wiara i prawda świecą przeciwko dyktaturze relatywizmu; w pontyfikacie Franciszka praktyka "mandatum novum", miłości bliźniego, zwłaszcza najuboższego i najbardziej potrzebującego.  

Ale czyż nie kilka głosów, w tym niektórych kardynałów, nawiązuje do istotnych różnic, w zakresie doktryny ewangelicznej, pomiędzy oboma pontyfikatami?

-Nie oceniam żadnej z tych interwencji, a tym bardziej słuszności intencji tych moich braci. Moje zdanie jest inne i - nie śmiejcie się - nie dlatego, że w wieku 92 lat próbuję zrobić "karierę" na schlebianiu papieżowi. Nie "udawali" tego również trzej kardynałowie, których Benedykt XVI wybrał do komisji zwanej "Vatileaks".

Nie. Nie widzę tych różnic w doktrynie ewangelicznej (tj. "depositum fidei"). Widać natomiast różnicę w treści pastoralnej czy priorytecie obu pontyfikatów. Benedykt położył akcent na Wiarę, Franciszek na Miłość; Benedykt na Prawdę, Franciszek na Miłość; Benedykt na "pionowy" wymiar Ewangelii, uwielbienie i miłość Boga, Franciszek na wymiar "poziomy", służbę i miłość bliźniego. Jest jednak oczywiste - ponad wszelkimi ideologicznymi czy polityczno-finansowymi manipulacjami - że między tymi różnymi projektami czy wskazaniami duszpasterskimi nie ma sprzeczności czy opozycji, lecz harmonia i komplementarność.  

herranz

Pomijając tę ocenę jego pontyfikatu, jakie osobiste relacje łączyły Pana z Franciszkiem, teraz, gdy nie pełni już Pan funkcji w Kurii?

-Chociaż relacja była wcześniejsza, mogę powiedzieć, że naprawdę poznałem kardynała arcybiskupa Buenos Aires podczas kongregacji generalnych i innych spotkań, które poprzedzały konklawe w 2005 (wybór Benedykta XVI) i w 2013 roku, kiedy Jorge Mario Bergoglio został papieżem Franciszkiem, a któremu to trudnemu prekonklawe poświęcam rozdział książki. Ale także w tych dziesięciu latach jego pontyfikatu i wzorowego współżycia z Benedyktem mieliśmy częste kontakty, instytucjonalne lub inne.

Przez "instytucjonalne" rozumiem konsystorze i inne spotkania kardynałów z papieżem. a "nieinstytucjonalne"?

-Zarówno w przypadku Benedykta, jak i Franciszka starałem się przestrzegać dwóch zasad postępowania. Jako kardynał mam prawo i obowiązek powiedzieć papieżowi to, co w sumieniu, rozważone w modlitwie, uważam za konieczne lub przydatne jako pomoc w jego trudnej posłudze.

Ale wypada, aby robił to lojalnie (ustnie lub pisemnie, "w twarz", jak to się mówi) i pokornie (z "opcją kosza na śmieci"), nie udając, że ma rację lub że udziela lekcji. W książce można znaleźć przykłady takiego sposobu postępowania. Przede wszystkim z Francisco prowadzono obfitą prywatną korespondencję. Niektóre z nich zostaną opublikowane w książce, na co poprosiłem papieża o zgodę.

Franciszek okazał mi niezasłużone zaufanie, nie tylko dowodami braterskiej przyjaźni, ale także wzywając mnie do zbadania, osobiście lub w komisjach, problemów związanych z rządzeniem (poważne przestępstwa seksualne lub korupcja administracyjna, reforma Kurii Rzymskiej, poważne sytuacje kryzysowe w niektórych zgromadzeniach zakonnych...).

W książce mówi Pan o przyjaźni między dwoma papieżami. Niektórzy mówili, że emerytowany papież nie zgadzał się z decyzjami Franciszka. Co Benedykt myślał o Franciszku?

-Po jego rezygnacji odwiedziłem go i oczywiście rozmawialiśmy o życiu Kościoła. Benedykt rozmawiał ze mną swobodnie, nie potrzebował półsłówek i nigdy nie słyszałem, by wygłaszał negatywne uwagi czy osądy na temat papieża Franciszka.Co myślał? Nie udaję, że znam jego myśli. Mówiąc podczas jednej z takich wizyt o uścisku obu papieży na otwarcie Świętego Roku Miłosierdzia, zwierzył mi się, że był szczęśliwy, widząc, jak wiele sympatii i uczuć Franciszek wzbudził wśród ludzi. Powiedział mi: "To mnie cieszy i daje mi pokój".

Czy w Pana wspomnieniach dotyczących obcowania i pracy z dwoma tak różnymi papieżami przejawia się również "od środka", powiedzmy, jakaś forma bezpośredniego zaangażowania w badanie istotnych problemów?

-Tak, z konieczności. Dlatego, jak już mówiłem, musiałem poświęcić kilka rozdziałów ruchowi Lefebvre'a, komisji zwanej "Vatileaks", mariologicznemu fenomenowi Medjugorje, reformie Kurii .... i tym samym kontekstowi manifestu byłego nuncjusza Viganó i innym atakom na Franciszka. Nie wiem, czy spodoba mu się wszystko, co powiem... W pewnym momencie nie sądzę. Ale wie, że staram się być szczery i odważyłem się poprosić go o napisanie przedmowy do książki.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.