Laura należy do parafii w Madrycie, gdzie od kilku lat jest katechetką młodzieży. Pojedzie do ŚDM w Lizbonie z grupą pielgrzymów ze swojej parafii. W wywiadzie dla Omnes opowiada nam o swoich doświadczeniach z poprzednich ŚDM i o swoich życzeniach na kolejne, które będzie przeżywał z żywą wiarą.
Czy byłeś już wcześniej na ŚDM i jakie były Twoje doświadczenia?
Byłem sam na ŚDM 2011 w Madrycie, miałem 17 lat. Pamiętam bardzo piękny moment. Podczas modlitwy siedzieliśmy obok pielgrzymów z innego języka. To był bardzo gorący dzień, umieraliśmy z pragnienia i głodu, a oni powiedzieli do nas: "Macie ochotę na ciastko? To bardzo mały gest, ale pomyślałem: "Ci ludzie w ogóle nas nie znają, a częstują nas ze swojego stołu". Zaczęliśmy jeść z nimi przekąski i rozmawiać, na ile pozwalał na to język. Pięknie było zobaczyć, że język nie był barierą w dzieleniu się ze sobą i że wszystko nas łączyło. Przypomniało mi to ewangelię pierwszych chrześcijan, którzy wszystko mieli wspólne.
Inną rzeczą, która bardzo mnie uderzyła, było to, jak wielu ludzi z Madrytu, którzy nie byli wierzący, podchodziło do nas i zadawało nam pytania, kiedy jechaliśmy autobusem lub szliśmy ulicami. Świadectwo chrześcijan, widok tak wielu grup, radość, stanowiły wyzwanie dla mieszkańców Madrytu, którzy nie żyli wiarą. Prosty fakt życia, bycia razem, niesienia Jego radości był już wyzwaniem dla innych.
Pamiętam też, że byłem pod wrażeniem echa, jakie odbiło się to w mojej rodzinie, która, choć nie chodzi zbyt często do parafii, zaczęła przyjmować pielgrzymów. W rzeczywistości nadal utrzymujemy relacje z pielgrzymami, których gościliśmy w naszym domu. Widzieć w mojej rodzinie tę hojność, to przyjęcie, to, jak się o nich troszczyli, było także dla mnie świadectwem, że są otwarci na przyjęcie tych, których Bóg posyła.
Pamiętam też moment w Cuatro Vientos, kiedy byliśmy obok ogrodzenia i była tam policja, były wichury, które zdmuchnęły maty, a wraz z burzą spadło kilka wież. Policjanci przy ogrodzeniu byli zdumieni, powiedzieli nam: "To nie do pomyślenia, że to spotkanie mogłoby się odbyć w innych okolicznościach. To oczywiste, że jesteście chrześcijanami. Na każde inne wydarzenie z taką samą liczbą osób potrzebowalibyśmy cztery razy więcej sprzętu policyjnego.
Potem odsłonili Jezusa, rozpoczęła się Godzina Święta i nagle wszyscy uklękliśmy i ten moment udręki, niepewności, uspokoił się. Bardzo mocno doświadczyliśmy Jego pokoju. Przypomina mi to ewangelię o uciszeniu burzy, Chrystus był tam obecny, w tej monstrancji. Wszyscy uklękliśmy i poczuliśmy Jego pokój.
Jakie są Twoje oczekiwania wobec ŚDM? Lizbona 2023?
Moim największym pragnieniem jest przyjęcie ziarna, które On chce we mnie zasiać. Jest to czas, w którym czuję, że Jezus wyleje swoją łaskę i zasieje nasiona z hojnością, która Go charakteryzuje. Chcę mieć otwartą glebę, aby móc przyjąć Jego słowo i to, co chce mi powiedzieć poprzez Kościół, modlitwę i proste wydarzenia pielgrzymki. Mam też wielkie pragnienie przeżywania tego we wspólnocie z młodymi ludźmi z parafii. Niech Chrystus będzie w centrum i niech będzie tym, który naprawdę jednoczy nas ze sobą.
Myślę, że ŚDM mogą być szansą. Jest wielu młodych ludzi, którzy normalnie nie przychodzą do parafii, a zapisali się, ponieważ przyjeżdża ich kuzyn, przyjaciel... Albo młodzi ludzie, którzy przychodzili jakiś czas temu i przestali przychodzić. Naprawdę chcę, aby spotkali Jezusa, aby Go poznali, aby mogli przekazać im Jego miłość i aby to, co zmieniło moje życie, zmieniło także ich. Dla mnie parafia była miejscem, w którym miała miejsce moja relacja i moje życie z Jezusem, i chciałbym móc otworzyć Kościół dla innych, aby inni doświadczyli, że Kościół jest matką i że tam mogą spotkać Życie pisane wielkimi literami.
Jak przygotowujesz się do ŚDM?
Ewangelia siewcy bardzo dobrze do mnie trafia, dużo się nią modlę. Ponieważ Chrystus sieje na poboczu drogi, na kamienistej ziemi... Jego hojność jest taka, że sieje wszędzie, ale do nas należy dbanie o tę ziemię. Jeśli naprawdę chcę przyjąć Jego Słowo, to świetnie, ale będę musiał dbać o glebę, usuwać chwasty, dotleniać ją, nawozić... I to jest codzienne zadanie, to nie jest tylko wyjazd na ŚDM, aby zebrać to ziarno, ale już dziś chcę tak żyć, dbając o tę relację z Jezusem i poszerzając swoje serce.
Dużo modlę się również o Getsemane, mam je bardzo mocno w pamięci i byłem zdumiony, kiedy czytałem Ewangelię Łukasza i jest tam moment, w którym jest napisane: "Jezus wszedł na Górę Oliwną, jak to było w Jego zwyczaju". Zgodnie ze swoim zwyczajem! Nie mówi: "OK, nadszedł czas na zdradę, idę na Górę Oliwną". Nie, szedł na Górę Oliwną, jak to było w Jego zwyczaju. Ten moment poddania się jest kulminacją codziennego poddawania się. Modląc się tą Ewangelią, Jezus powiedział do mnie: "Lauro, żyję tą chwilą poddania, modlitwy, oddania się Ojcu każdego dnia". Chcę, aby to "jak zwykle" Jezusa było moim "jak zwykle".