Aktualności

Mons. Luis Marín: "Kościół synodalny nie jest wymysłem papieża".

Mons. Luis Marín de San Martín, O.S.A., jest jednym z podsekretarzy Synodu Biskupów. Ten augustiański zakonnik z Madrytu, wraz z sekretarzem generalnym Synodu kardynałem Mario Grech i francuską zakonnicą Nathalie Becquart, tworzy widzialne jądro Sekretariatu Synodu, który koordynuje i animuje cały Kościół w tej synodalnej podróży.

Maria José Atienza-26 października 2021 r.-Czas czytania: 10 minuty
Luis Marín

Tłumaczenie artykułu na język angielski

By iść razem, zjednoczeni, by na nowo odkryć istotę Kościoła, jego własny synodalny sposób bycia. To jest cel synod która rozpoczęła się równolegle w Rzymie i we wszystkich diecezjach świata, a o której rozmawialiśmy z Mons. klucze i zagrożenia a zwłaszcza na potrzebie uczestnictwa wszystkich, aby odzyskać istotę Kościoła z samego życia każdego katolika. 

-Jak przeżyć Synod od środka?

Z mojego doświadczenia wynika, że żyje się z mieszanymi emocjami wiedząc, że jest się przed czymś wielkim.

Przede wszystkim przeżywany jest z poczuciem zachwytu, wdzięczności Bogu, bo naprawdę jest to punkt zwrotny w historii, czas Ducha, który czyni cię uczestnikiem. 

Po drugie, żyje się też z pewnym lękiem, zwłaszcza na początku, kiedy pojawia się pytanie, jak sobie ze wszystkim poradzić. Ale to pytanie szybko zostaje rozwiązane z ogromną pewnością siebie. Mam ogromne zaufanie, więc oddajesz się w ręce Boga i dajesz się ponieść z całym entuzjazmem, jaki potrafisz wykrzesać.

Po trzecie, jest przeżywana z wielką wdzięcznością. Wdzięczność, bo choć jesteśmy mali, Pan dokonuje swoich dzieł. 

Więc przeżywasz to z tymi wszystkimi uczuciami... i dużą ilością pracy. Synod to praca, która wymagała wiele wysiłku. Ci z nas, którzy pracują w sekretariacie Synodu, pracowali i pracują bardzo ciężko, ale robimy to z przekonaniem, że warto. Co więcej, im bardziej się angażujesz i poznajesz, tym bardziej stajesz się entuzjastą. 

Na czym polega praca podsekretarzy Synodu?

Po raz pierwszy jesteśmy dwoma podsekretarzami i, również po raz pierwszy, jesteśmy oboje zakonnikami, z dwoma uzupełniającymi się duchowościami: moją augustiańską i siostry Nathalie Becquart, ignacjańską. Naszym zadaniem jest współpraca z Sekretarzem Generalnym, kardynałem Mario Grech, i towarzyszenie mu w pełnieniu jego funkcji. Chodzi nie tylko o przygotowanie do Synodu Biskupów, ale przede wszystkim o promowanie synodalności w Kościele: uczynienie Kościoła synodalnym. Tworzymy zespół, w którym musimy jako pierwsi żyć tym synodalnym stylem: współpracy, komunii i dialogu z kardynałem Grechem i między sobą. 

-Kościół synodalny": nawiązuje Pan do terminu, który w ostatnich miesiącach wszedł do naszego słownictwa, ale czym jest Kościół synodalny? 

Do tej pory tradycyjnie przygotowywano się do Zgromadzenia Synodu Biskupów, który co jakiś czas spotykał się w Rzymie, aby omówić pewne tematy. Teraz papież otworzył to znacznie bardziej. Chodzi o to, by iść do tego, co jest samym Kościołem. To nie jest wymysł papieża. Kościół jest synodalny, tak jak jest wspólnotowy czy misyjny. Należy ona do istoty Kościoła. 

Co oznacza Kościół synodalny, co to jest to "chodzenie razem"? Być chrześcijaninem to uczestniczyć w tym, czym jest Chrystus. Przez chrzest jesteśmy włączeni w Chrystusa, a to oznacza, że czynimy swoją własnością i uczestniczymy w tej zbawczej rzeczywistości, która jest rzeczywistością Chrystusa Odkupiciela. Jesteśmy misjonarzami przez chrzest, niesiemy innym zbawienie Chrystusa, ponieważ chrześcijanie nie przeżywają naszej wiary w samotności, ale we wspólnocie: Kościół jest rodziną, to "razem", chodzenie razem. Tym właśnie jest Kościół. 

Jako chrześcijanie, zjednoczeni z Chrystusem i między sobą, idziemy naprzód, dając zbawcze świadectwo pośród świata aż do pełni czasów ostatecznych. 

Żyć Kościołem to właśnie to: żyć Kościołem to żyć synodalnością. Promowanie tej synodalności jest zadaniem wszystkich chrześcijan. Ta synodalność przejawia się na różne sposoby: synodalny synod jest sposobem, w którym synodalność przejawia się dla biskupów, ale nie jest jedynym. Są rady duszpasterskie, rady parafialne, rady episkopatu... i mogą być inne przejawy i konkretyzacje synodalności. Musimy rozeznać i zobaczyć, czego Pan od nas żąda, aby żyć w komunii, uczestnictwie i misji jako Kościół.  

-Zarówno Ojciec Święty, jak i dokumenty opublikowane na ten Synod wskazują na przejście od "wydarzenia" do procesu.

Nie wolno nam utożsamiać "Synodu" z Synodem Biskupów. To, co jest ważne, to podróż. W październiku został otwarty Synod, a nie przygotowanie. Cały Kościół rozpoczął tę podróż i idziemy naprzód tą drogą słuchania, rozeznawania, dostrzegania, jak możemy w tym uczestniczyć, czego Duch Święty żąda od nas w tym momencie historii, jaka jest nasza misja. 

Ta droga odbywa się od dołu: wszyscy chrześcijanie, parafie, diecezje, konferencje episkopatów, konferencje episkopatów kontynentalnych, zgromadzenie Synodu Biskupów, a potem wrócimy do wszystkich wiernych, bo do diecezji wrócą decyzje, pomysły itd. 

Synod nie jest sprawą administracyjną, nie jest projektem uzgadniania czy "dzielenia się władzą", nie jest sprawą "robienia". 

Mons. Luis Marín. Podsekretarz Synodu Biskupów

-Czy mówimy o czymś, co można nazwać zmianą mentalności i czy uważa pan, że będzie to możliwe?  

Myślę, że jest to początek drogi, ale musimy przejść do zmiany mentalności. Zasadnicza podstawowa zmiana polega na uznaniu, że jest to wydarzenie Ducha Świętego.

Synod nie jest sprawą administracyjną, nie jest projektem uzgadniania czy "dzielenia się władzą", nie jest sprawą załatwiania. 

Synod jest czasem Ducha Świętego z tym wszystkim, co to oznacza, czyli tym, co dla wczesnego Kościoła oznaczało Zesłanie Ducha Świętego.Co oznaczało Zesłanie Ducha Świętego? Zmienić mentalność, zburzyć mury, lęki, wystrzelić w głoszenie aż po krańce ziemi. Dlatego oddanie się w ręce Ducha Świętego jest zasadniczą zmianą. Stamtąd odkryjemy drogę, rzeczy, które trzeba zmienić. 

Będą zmiany, tak. Czasem fundamentalne i podstawowe, które nie doprowadzą nas do rzeczy niebotycznych, ale do przeżywania istoty naszej wiary, tego, czym jest Kościół. 

Z biegiem czasu my w Kościele przyzwyczailiśmy się, straciliśmy entuzjazm... nie docieramy do wszystkiego, krótko mówiąc, popadliśmy w stagnację. 

Jesteśmy w momencie przebudzenia z wielkim impulsem Ducha Świętego, który doprowadzi nas do bycia naprawdę tym, czym jesteśmy. Biskup i ksiądz, aby byli naprawdę biskupem lub księdzem, a osoba świecka, aby była naprawdę świecka.

Piękno Kościoła polega na tym, że każdy wnosi swój charyzmat, wnosi swoje powołanie, w jedności ze wszystkimi, pod impulsem Ducha Świętego. Świeckim nie "daje się" pewnych zadań "po to, by byli szczęśliwi i w ten sposób pomagali nam, duchownym". Nie chodzi o to, że "pomagają", chodzi o to, że świeccy muszą uczestniczyć w Kościele i robić to jako świeccy, bez klerykalizacji. Nie klerykalizujmy świeckich ani nie laicyzujmy duchownych: każdy według swojej funkcji w Kościele. 

Kościół nie jest systemem władzy, ale służby. Wszyscy mamy tę samą rangę, ani powyżej, ani poniżej, ale mamy różne zadania. Dlatego w logo tego Synodu wszyscy idziemy równo. 

Osoba świecka "pomaga" w niektórych zadaniach Kościoła. Osoba świecka ma uczestniczyć w Kościele i robić to jako osoba świecka.

Mons. Luis Marín. Podsekretarz Synodu Biskupów

-Wszystkie zmiany są przerażające i w Kościele też?

Papież często odwołuje się do niebezpieczeństwa "zawsze tak było", by unikać zmian, bo boimy się nowości, utraty naszych zabezpieczeń... To czas zmian, nowości, utraty naszych zabezpieczeń i oddania się w ręce Boga. 

Musimy zaufać Duchowi Świętemu, który "czyni wszystko nowe" i który uczyni nas szczęśliwszymi, bo uczyni nas bardziej spójnymi... Musimy otrząsnąć się z naszych lęków, to czas odnowy od wewnątrz. 

Rzeczywiście, strach jest jednym z problemów, z jakimi mamy do czynienia w tym procesie. Lęk jest bardzo ludzki i musimy otworzyć się na to, co boskie, na Ducha, który nas przemienia. Myślę, że ten czas synodalny jest czasem Boga, bo jest czasem autentyczności. To nie jest czas na myślenie "tak to zawsze było robione", ale "czego Bóg od nas żąda". O tym właśnie mówimy, gdy mówimy o rozeznaniu. Będziemy słuchać siebie nawzajem i Ducha Świętego. W tej synodalnej podróży nieodzowny jest wymiar modlitewny. Bez wymiaru modlitewnego nie będziemy w stanie ruszyć do przodu i pokonać naszych lęków i niepewności.  

-W świecie zamkniętych harmonogramów i pośpiechu, jak możemy odzyskać ten niezbędny wymiar modlitewny?

Oczywiście wymaga to nawrócenia i przede wszystkim początku. Ostatnio postawiono mi poważną trudność: dlaczego chrześcijańskie przesłanie nie dociera do nas? Produkujemy wspaniałe dokumenty, które pozostają na półce, wspaniałe gesty, które nie trafiają do ludzi. Choć może się to wydawać paradoksalne, jest to czas na zatrzymanie się i pójście do przodu. Zamilknąć, zatrzymać hałas i na nowo odkryć wartość modlitwy. 

Czasami uświadamiamy sobie, że straciliśmy nie tylko zdolność do modlitwy, ale także smak modlitwy i w rezultacie oddajemy się aktywizmowi, "robieniu rzeczy" lub "wiedzeniu rzeczy". Benedykt XVI powiedział jednak, że chrześcijaninem jest się z powodu osobistego spotkania z Chrystusem, a nie dlatego, że mówi się lub robi wiele rzeczy. Na tym właśnie polega osobiste spotkanie i przyjaźń z Chrystusem. Bez tego spotkania i tej przyjaźni nic, co robimy i mówimy, nie będzie miało sensu. 

Musimy wrócić do osobistego spotkania z Chrystusem, bo od tego zaczynamy podróż. Czasami chcemy powiedzieć Panu, co ma robić, chcemy kontrolować, realizować jakiś program... Piękno tego procesu polega na tym, że nie wiemy, dokąd nas zaprowadzi. Czasami spotykam się z pytaniem "jaki będzie koniec tego Synodu? A ja odpowiadam: "pytaj Ducha Świętego, bo ja nie wiem". 

Co musimy postawić w świetle Ducha Świętego? Nasz świat hałasu, działania, władzy... te konstrukcje, które sami sobie stworzyliśmy i z których musimy zobaczyć, co musimy zmienić, aby powrócić do tego, co istotne, aby na nowo odkryć fundamenty naszej wiary. 

My chrześcijanie mamy być ziarnem nadziei. Przynieść zbawienie, którym jest Chrystus pośród świata. Bardzo pięknie jest widzieć, że ten proces synodalny pojawia się w czasie pandemii, w czasie, kiedy Kościół jest naznaczony skandalami, w czasie pustych świątyń, kryzysu sekularyzmu... Wszyscy prosiliśmy Boga, aby nam pomógł w tym czasie i oto mamy odpowiedź: Kościół synodalny, idący do tego, co istotne, słuchający Ducha Świętego, zjednoczony między sobą... I idziemy do przodu. 

Jest to odpowiedź Boga i wielka odpowiedzialność dla nas wszystkich, bo ta odpowiedź Boga w historii przechodzi przez nas. Jeśli nie uczestniczymy, jeśli uważamy, że to "komplikuje nam życie", to być może frustrujemy działanie Ducha Świętego. To bardzo ważny moment, do którego potrzebujemy dużo pokory, dużo zaufania i dużo miłości, i to przyjmujemy w modlitwie. 

-Są katolicy, którzy mówią, że nie czują, że należą do Kościoła, albo że Kościół ich nie słucha? 

Każdy katolik jest częścią Kościoła, ponieważ jest częścią Chrystusa. Nie ma Chrystusa bez Kościoła. Chrystus zmartwychwstały jest Chrystusem głową Kościoła, zjednoczonym z nim, nierozerwalnie związanym. Przystąpienie do Chrystusa jednoczy cię z Kościołem. To prawda, że żyjemy w czasach, w których jest wielu chrześcijan, którzy nie uczestniczą w życiu Kościoła, którzy z powodu różnych okoliczności znajdują się na marginesie. Dlatego Papież zachęca nas, byśmy dotarli do tych z marginesu, byśmy wyszli im na spotkanie. Musimy słuchać wszystkich, nie tylko tych, którzy przychodzą na Mszę św. lub którzy są z nami, ale wszystkich: zaoferować tym ludziom możliwość uczestnictwa, mówienia i słuchania, jednocząc ich z nami. Ten moment słuchania jest też bardzo pięknym momentem ewangelizacji.

Jak zacząć to robić? Poprzez rozpoczęcie. Uczymy się pływać poprzez pływanie. Uczymy się chodzić razem, chodząc razem w Duchu Świętym. I doświadczamy, że przychodzą, że pytają: jak mogę uczestniczyć? Zwracając się do swojej parafii, pytając proboszcza. Iść na prostą, czyli żyć naszą chrześcijańską wiarą, która jest wspólnotą, słuchaniem Ducha i zjednoczeniem z Chrystusem. 

Oczywiście, musimy być cierpliwi. Nasze czasy nie są czasami Boga. Chrześcijaństwo rozprzestrzenia się przez zarażenie, przez entuzjazm pierwszych chrześcijan. Uważam, że każdy chrześcijanin musi być apostołem w sensie bycia entuzjastą swojej wiary, ponieważ zna Chrystusa doświadczalnie i niesie Chrystusa pośród świata. Żyjąc autentycznością naszej wiary będziemy "zarażać" i integrować więcej ludzi, nawet tych, którzy nas obrażają, jak powiedział nam papież.

Słuchać wszystkich i na tej podstawie rozeznawać, a także podejmować decyzje, które są konieczne i które wskaże Duch Święty, a nie wola każdego z nas. Wiele rzeczy trzeba będzie zmienić i odnowić, tak, i będzie to droga nadziei dla wszystkich. 

Musimy słuchać wszystkich, nie tylko tych, którzy przychodzą na Mszę św. lub którzy są z nami.

Mons. Luis Marín. Podsekretarz Synodu Biskupów

-Jak przeprowadzić to rozeznanie, wiedząc o co prosi Bóg i nie popadając w mody czy ideologie?

Rozeznanie wymaga otwartości na Ducha Świętego, osi pionowej, która stawia nas w łączności z Bogiem, oraz udziału naszych braci i sióstr, wszystkich, osi poziomej. W ten sposób można wspólnie prześledzić drogę, która prowadzi nas do rozeznania, czego Bóg żąda dziś od Kościoła. 

Temat Synodu stawia nas w obliczu trzech tematów, których Bóg wymaga od Kościoła: komunia, uczestnictwo i misja.

Pierwszym z nich jest komunia. Musimy zadać sobie pytanie, jak ja osobiście to przeżywam, kiedy w samym Kościele istnieją przeciwstawne grupy, kiedy narzuca się ideologie itd.

Komunia oznacza, że razem jesteśmy ubogaceni. Bardzo dobrze, że nie mamy tej samej osobowości, tej samej wrażliwości, tej samej kultury ... inaczej życie byłoby zubożone. Czasami zapominamy, że jesteśmy braćmi i zachowujemy się jak wrogowie, jak członkowie jakiejś partii politycznej, a chrześcijaństwo nie jest ideologią. Jest tyle sposobów naśladowania Chrystusa, ilu jest ludzi na świecie.

Następnie jest uczestnictwo. Każdy musi uczestniczyć zgodnie ze swoim stanem i charyzmatem, na co zwróciliśmy uwagę wcześniej. Nie możemy mieć postawy biernej czy klerykalistycznej, czyli takiej, że duchowni robią wszystko i wszystko wiedzą, podczas gdy wielu świeckich jest biernych lub chce zostać "małymi klerykami". Trzeba znacznie bardziej rozwinąć struktury uczestnictwa w Kościele.

I wreszcie misja. Czy w tym trudnym świecie niesiemy innym dobrą nowinę, czy też tworzymy swoiste getto, gdzie mówimy językiem, którego nikt nie rozumie? Czy wychodzimy na peryferie, czyli do wszystkich dziedzin życia? To są pytania synodu, wyzwanie. Nie możemy sprowadzić Synodu do szukania przepisów czy czterech punktów egzaminacyjnych, ale to jest ruch Ducha, to jest coś głębszego.

-Jak ten nowy Synod został przyjęty w całym Kościele? 

Muszę powiedzieć, i bardzo się cieszę, że ogólnie został on bardzo dobrze przyjęty, z dużym entuzjazmem. Z Sekretariatu Synodu utrzymujemy kontakt z konferencjami biskupów na całym świecie, ze zgromadzeniami stowarzyszeń religijnych i świeckich. Jest wiele oczekiwań, zapału i, powiedziałbym, entuzjazmu. Mamy też świadomość, że w wielu obszarach są wątpliwości, jak to zrobimy, gdzie powinniśmy pójść, jak zacząć... był bardzo silny impuls początkowy. W zdecydowanej większości diecezji przyjęto go za to, czym jest - czasem Bożym i niezwykłą okazją do życia chrześcijańskiego. 

Papież powiedział nam, że musimy się przygotować na niespodzianki. Duch Święty zamierza nas zaskoczyć. W naszym społeczeństwie lubimy mieć wszystko "zawiązane", ale w tym momencie jesteśmy proszeni o otwarcie się na niespodzianki Ducha. Na przykład Sekretariat Synodu rozesłał dokument przygotowawczy, który jest pomocą, ale jeśli nie zadziała... to OK. Założyliśmy dziesięć tematów. Na początku było dziesięć jasnych, szerokich pytań... i ktoś zwrócił nam uwagę, że wygląda to jak egzamin, że istnieje ryzyko, że zostanie sprowadzone do odpowiedzi na serię pytań; a my chcemy doświadczenia słuchania, a nie zamkniętych odpowiedzi. Dlatego zmieniliśmy go na dziesięć jąder tematycznych, które dają większą możliwość refleksji. Jeśli działają, to dobrze. Jeśli nie, będziemy musieli poszukać innych.

Ze strony Sekretariatu Synodu staramy się, aby istniało połączenie materiałów, pomocy..., abyśmy wszyscy mogli sobie pomagać na tej drodze, dlatego też różne materiały są dostępne w sieci. Kluczem jest to, że w to słuchanie i rozeznawanie włącza się cały Kościół i że służy. 

Ponadto Sekretariat Synodu ma bardzo intensywny kontakt z Konferencjami Episkopatów na całym świecie. Po raz pierwszy mieliśmy duże spotkania online, podzielone według języków. Były już dwa, a w kolejnym chcemy, aby uczestniczyli także koordynatorzy synodów wszystkich konferencji biskupich.

Spotykamy się z przewodniczącymi i sekretarzami dykasterii Kurii Rzymskiej. Równolegle odbywały się telematyczne spotkania z patriarchami Kościołów Wschodnich, a także ze związkiem przełożonych instytutów zakonnych, jest kontakt ze wspólnotami życia kontemplacyjnego i stowarzyszeniami świeckimi. Jest to intensywna praca, ale dzięki niej powstała wspaniała więź z kościołami na całym świecie.

-Czy Kuria Rzymska również zainicjowała ten proces synodalny?

Jeśli mówimy, że Kościół jest synodalny, to wszystko co jest Kościołem jest synodalne, jest Synodem, a więc i Stolicą Apostolską. Rzeczywiście, nawet w Kurii Watykańskiej jesteśmy w tym procesie myślenia, dostrzegania tego, co Duch Święty mówi nam w tej chwili i możliwości odpowiedzi na to.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.