Hiszpania

Bp Jesús Vidal: "Dla kapłaństwa konieczne jest uchwycenie łaski".

Omnes-4 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 10 minuty

Liczba seminarzystów wyższych wzrosła w Hiszpanii o 9 % w tym roku akademickim 2017-2018 - wynika z danych opublikowanych z okazji Dnia Seminaryjnego. W Madrycie jest 1 263 aspirantów do kapłaństwa, a 189 z nich. Rozmawialiśmy z rektorem madryckiego seminarium, a od 17 lutego biskupem pomocniczym Madrytu.

TEKST -. Alfonso Riobó

Jesús Vidal, pochodzący z dzielnicy Ciudad Lineal w Madrycie, ukończył studia ekonomiczne i biznesowe, lubi czytać i chodzić po górach. Jego święcenia biskupie odbyły się w lutym, ale nadal jest rektorem madryckiego seminarium. Rozmowa ta skupia się przede wszystkim na kwestii powołań kapłańskich oraz ich promocji i formacji.

Przede wszystkim gratuluję święceń biskupich, co oznacza dla Księdza ta odpowiedzialność?

-Dla mnie oznacza to powołanie w powołaniu, jak powiedziałem seminarzystom, gdy oznajmiłem im, że papież mianował mnie biskupem pomocniczym dla Madrytu. A także pogłębienie historii miłości, jaką jest historia powołania, którą Bóg tworzy ze mną. Tak bym to określił merytorycznie: wezwanie w wezwaniu, by dalej dawać siebie i rozwijać dzieło, które Bóg ze mną wykonuje.

Czy w tej "historii powołania" był jakiś szczególny moment, w którym uświadomiłeś sobie swoje chrześcijańskie powołanie? A kiedy odkrył ksiądz powołanie do kapłaństwa?

-Świadomość powołania chrześcijańskiego przyszła przede wszystkim w procesie formacji do bierzmowania, gdy zaczynałem wchodzić w życie chrześcijańskie. Samo bierzmowanie było bardzo pięknym momentem, który bardzo mi pomógł; byłem bierzmowany przez tego, który jest teraz biskupem Granady. Potem kontynuowałem współpracę w parafii jako katecheta, uczestnicząc w grupach Caritas... Ponieważ była to mała parafia, z niewielką ilością młodzieży, pozwalało mi to na współpracę w różnych miejscach i w różnych dziedzinach. To właśnie tam, w komunii codziennego życia Kościoła, żywsza stawała się relacja z Jezusem Chrystusem. I właśnie w tym momencie w moim sercu zaczęły pojawiać się pierwsze znaki powołania. Rozpoznanie tego zajęło mi trochę czasu i dopiero w wieku 21 lat poddałem się temu powołaniu, na które Pan nalegał.

¿Czy miałeś pomoc księdza, który Ci towarzyszył?

-Dla mnie, właśnie z powodu własnych oporów, bałam się mówić o tych znakach i podpowiedziach Boga, które słyszałam. Dlatego muszę mówić bardziej o obecności księdza niż o akompaniamencie; a przynajmniej o akompaniamencie, który bardzo szanował moją wolność, o odległym śledzeniu. Jestem pewien, że ksiądz dostrzegł we mnie cechy powołania i towarzyszył mi z daleka: zaprosił mnie, bym mu gdzieś towarzyszył, stałem się mu bliski. Ale oprócz tego dla mnie bardzo ważne było towarzyszenie ludziom świeckim w odkrywaniu powołania kapłańskiego. Były to osoby świeckie, które żyły bardzo głęboką wiarą i które zachęcały mnie do przeżywania mojej relacji z Jezusem Chrystusem z tą głębią, a potem odkryłem, że Pan powołuje mnie do czegoś innego.

Tuż przed święceniami biskupimi papież przyjął Ciebie i dwóch innych nowych biskupów pomocniczych Madrytu. Czy dał im jakieś wskazówki?

-To, co zrobił, to podziękował nam za przyjęcie tej misji, którą nam powierza, i dodał wskazówkę, że powinniśmy pomagać arcybiskupowi, Don Carlosowi Osoro: że powinniśmy być z nim zjednoczeni i czynić z nim żywą komunię; dlatego nas mianował, abyśmy pomagali kardynałowi w ewangelizacji Madrytu.

Papież skupia się na peryferiach, nie tylko materialnych, na wezwaniu do ewangelizacji. W Madrycie, gdzie jest ta priorytetowa potrzeba?

-W dzisiejszym Madrycie potrzeba, aby Kościół był obecny wszędzie. Madryt jest tak dużym i anonimowym miastem, że może się zdarzyć, że dana osoba nie ma prawdziwego kontaktu z Kościołem, czy z księdzem. Mogą mieć kontakt z chrześcijanami, którzy są wokół nich, na uczelni lub w pracy, ale którzy często przeżywają swoją wiarę w sposób nieco ukryty: chodzą na niedzielną Eucharystię lub mają jakiś związek z parafią, ale nie jest on widoczny.

Z drugiej strony, obecność biskupa jest widzialną obecnością Kościoła. Don Carlos słusznie powiedział w homilii podczas naszych święceń, że ma nadzieję, iż posługa biskupia będzie rozprzestrzeniać się w całej diecezji jako widzialność, wraz z całym ciałem Kościoła: kapłanami, osobami konsekrowanymi i świeckimi. W ten sposób może stać się kapilarną widocznością Kościoła w Madrycie.

Jego dwa lata jako rektora seminarium to bez wątpienia pożyteczne doświadczenie?

-Myślę, że jest to doświadczenie nas wszystkich: czytając swoją historię powołania, każdy widzi, jak Bóg ją splatał. Naprawdę wierzę, że tak, to była łaska spędzić te dwa lata w seminarium. Służyła mi ona przede wszystkim do pogłębienia tajemnicy powołania chrześcijańskiego, a w szczególności powołania kapłańskiego, a także do powrotu do korzeni mojego powołania jako służby. Formując seminarzystów w tej służbie ludowi Bożemu, ożywiłem to powołanie.

¿Jaki jest obecny status seminarium w Madrycie?

-Dzięki Bogu, madryckie seminarium przeżyło w ciągu ostatnich 30 lat wielką żywotność. Nie było gwałtownych zmian, a raczej piękna ewolucja, ze znakami czasu.

Jest w bardzo dobrym momencie. Jest dobra atmosfera; jest zaufanie i pragnienie świętości, oddania życia, by być świętymi kapłanami dla dzisiejszego świata, a jednocześnie kapłanami bliskimi i prostymi, zgodnie z tym, czego żądają od nas ostatni papieże.

Jest to miejsce, gdzie odbywa się dobra formacja, gdzie relacje między seminarzystami i formatorami są serdeczne i pozytywne, gdzie wielu młodych mężczyzn przychodzi w towarzystwie kapłanów, aby rozeznać, czy to, co dostrzegają, jest powołaniem do kapłaństwa.

Jak kształtuje się liczba seminarzystów?

-Należy pamiętać, że dane dotyczące jednego roku mogą być mylące. To normalne, że w seminarium są wzloty i upadki. W latach, w których wyświęca się wielu księży, liczby w Seminarium maleją, a w latach, w których wyświęca się niewielu księży, liczby rosną; ponadto kursy są bardzo różne od siebie i mało jednorodne.

W Madrycie jest obecnie 125 seminarzystów, licząc wszystkie etapy, co jest taką samą średnią jak w ostatnich latach. Dzięki Bogu, w ostatnich latach mieliśmy wielu wyświęconych kapłanów. W ubiegłym roku było ich 13, a w tym roku 15.

Tło społeczne jest bardzo zróżnicowane, a jeśli chodzi o wiek, to można wyróżnić trzy wyraźne grupy, z których każda stanowi około jednej trzeciej całości: duża grupa seminarzystów przychodzących prosto ze szkoły średniej; druga grupa, która studiowała na uniwersytecie i wstąpiła do seminarium na ostatnich latach studiów lub po kilku latach doświadczenia zawodowego; wreszcie nieco mniejsza, ale również znacząca grupa osób, które mają większe doświadczenie zawodowe.

W świetle tych doświadczeń na jaki rys formacji seminarzystów należy zwrócić szczególną uwagę?

-Współcześnie edukacja człowieka ma ogromne znaczenie, a o tym mówi najnowsza Ratio Institutionis Stolicy Apostolskiej. Dzisiaj trzeba, aby kapłan był człowiekiem zdolnym, wolnym, który potrafi uchwycić łaskę i z nią współpracować, aby Bóg go formował.

Obok tego wymiaru ludzkiego ważna jest "integralność", to znaczy, że wszystkie wymiary formacji - intelektualny, duchowy, duszpasterski - są zintegrowane w osobie, w taki sposób, że jest ona osobą zrównoważoną, zdolną do wchodzenia w żywe relacje, relacje komunii, poprzez które Bóg dociera do ludzi.

W procesie wdrażania Współczynnik W Hiszpanii, co należy podkreślić?

-Pierwsze spostrzeżenie jest takie, że jesteśmy na dobrej drodze. Podczas czytania Współczynnik podobieństwa można znaleźć z tym, czego już doświadczamy w seminariach; rzeczywiście, uważam, że większość elementów jest już bardzo zintegrowana w naszych seminariach.

Jeden element, który być może powinien być podkreślony z Stosunek, i na którym musimy się nadal pogłębiać, jest przygotowanie przed seminarium. Dokument zachęca nas do prawdziwego przygotowania i niespiesznego wyświęcania kapłanów. Sam wiek dojrzałości jest starszy, co potwierdza fakt, że młodzi ludzie z reguły kilka lat później rozpoczynają życie małżeńskie i zawodowe.

Nie należy się spieszyć, ale też nie należy niepotrzebnie opóźniać święceń. To, co musimy zrobić, to położyć fundamenty na długo przed wstąpieniem do seminarium, aby formacja dana w seminarium mogła być dobrze zintegrowana we wszystkich wymiarach osoby.

Kolejną cechą, która moim zdaniem wymaga dalszego rozwoju, jest wspólnotowy wymiar formacji. Seminaria muszą być miejscami dostatecznie przygotowanymi do intensywnego życia wspólnotowego wśród seminarzystów i dostatecznie dużymi, aby to doświadczenie wspólnotowe było dobrym doświadczeniem. Księża będą wtedy musieli być ludźmi z komunii w parafiach. Dlatego uważam, że te dwie cechy, integralność i komunia, są ważne.

Obowiązki kapłana są bardzo zróżnicowane, a jego formacja musi obejmować wiele aspektów. Czy ksiądz musi umieć i wiedzieć wszystko?

-Nie. Nie jest konieczne, aby ksiądz był "Supermanem". Jest człowiekiem powołanym przez Jezusa Chrystusa do bycia ojcem rodziny, rodziny kościelnej.

Nie musisz wiedzieć wszystkiego. W Seminarium nie można się wszystkiego nauczyć i nie wychodzi się z niego.  z seminarium wiedząc wszystko, tak jak nie wychodzi się z uczelni wiedząc wszystko, co jest potrzebne do pracy, i bardzo ważne jest, aby po jej zakończeniu kontynuować formację ciągłą. Następnie, w różnych misjach, w których Kościół im powierza, kapłani mogą odkrywać niezbędne umiejętności, pielęgnując je, sprzyjając ich rozwojowi.

Ponadto niezwykle ważna jest współodpowiedzialność świeckich. W parafii, w Kościele, w życiu diecezjalnym jest wiele miejsc, w których świeccy pełnią zasadniczą rolę, bo są do tego powołani. A misją kapłana będzie bycie obecnością Chrystusa i miejscem komunii, aby mogło powstać ciało Kościoła, w którym świeccy mogą rozwijać wszystkie swoje zdolności.

Jeszcze przed wyraźnym pytaniem o powołanie, są rodziny...

-Praca wykonywana w rodzinie i w szkole jest bardzo ważna. Konieczne jest, aby młodzi ludzie, wstępując do seminarium, mieli doświadczenie życia chrześcijańskiego, doświadczenie naśladowania Jezusa Chrystusa, aby można było to zintegrować z całą konfiguracją dla posługi kapłańskiej. Bardzo ważne jest, aby to wszystko mogło odbywać się w rodzinie i w szkole.

Jaką radę dałby ksiądz komuś, kto odkrył w synu lub wnuku znak powołania kapłańskiego?

-Powiedziałbym trzy rzeczy. Po pierwsze, aby powołania powstawały w rodzinach, to rodziny przyprowadzają swoje dzieci do Jezusa Chrystusa. Aby naprawdę postawili je przed Jezusem Chrystusem, w zaufaniu, że to, czego On dla nich chce, będzie najlepsze. Po drugie, że starają się być blisko księży: że zapraszają księży do swoich domów na posiłki, że mają z nimi normalne relacje i że ich dzieci postrzegają postać księdza jako bliską i dostępną.

I po trzecie, aby mogli podejść do miejsc w diecezji, które są przygotowane do towarzyszenia tym powołaniom: do niższego seminarium, do szkoły ministrantów... Są różne momenty, w których młodzi ludzie mogą podejść i odkryć, że to, co dostrzegają, nie jest czymś dziwnym, ale że inni młodzi ludzie też to dostrzegają.

A Twoja rada dla księdza, który widział oznaki powołania kapłańskiego?

-powiedziałbym, że potrzeba dużo cierpliwości, choć księża już to wiedzą. Cierpliwość jest konieczna, aby młody człowiek mógł iść do przodu, aby towarzyszyć mu w dialogu z własnym powołaniem. Należy pamiętać, że jest to powołanie nieco kontrkulturowe i dlatego młody człowiek, który żyje w kontekście szkolnym lub uniwersyteckim, musi zaakceptować to, co ta zmiana będzie dla niego oznaczać.

Może przypomnę, że takie wydarzenia jak Światowe Dni Młodzieży są bardzo ważne, bo raczej katalizują wszystkie doświadczenia, które młody człowiek zgromadził. Jednocześnie jednak nie są one wystarczające, bo to, co zostało przeżyte w takim wydarzeniu, musi zakorzenić się w życiu chrześcijańskim, wejść głęboko i wypełnić całe życie. W przeciwnym razie może to być dom zbudowany na piasku, na jednorazowym doświadczeniu, ale potem zawalony w trudnych czasach.

Z cierpliwością polecam zaufanie do Kościoła, aby ziarno powołania, które zasiał od wewnątrz Jezus Chrystus, przyjęło się i objęło całe życie młodego człowieka. W ten sposób powołanie nie będzie jak strój, który zakłada się z zewnątrz, ale w którym nie czuje się dobrze, ale jak ziarno, które zasadza się wewnątrz i które rośnie od wewnątrz, jak drzewo z ewangelicznej przypowieści, aby w przyszłości wielu mogło się w nim zagnieździć.

Dlatego ludzie świeccy i kapłani ponoszą wspólną odpowiedzialność.

-Świeccy nie są jedynie wsparciem dla kapłana, ale mają swoje własne miejsce w życiu Kościoła. Kiedy św. Jan Paweł II pisał Christifideles laici, nawiązuje do przypowieści o winnicy i robotnikach. Wszyscy jesteśmy powołani do pracy w tej samej winnicy, na różne sposoby właściwe dla kapłana, osoby konsekrowanej i świeckiej. Ale wszystkie one mają swoją wartość, którą jest wartość chrztu.

Dlatego świeccy muszą uczestniczyć, w pierwszej kolejności, w rzeczywistości tego świata. To oni, jak sól ziemi, muszą uobecniać smak Ewangelii w firmach, w edukacji, w szkołach publicznych, w polityce, w gospodarce... Często mówię świeckim, którzy np. pracują w firmie i nie wiedzą, co mogą tam zrobić, że są światłem, które Pan tam umieścił i muszą oświecać wszystkich wokół. Jednocześnie muszą one współpracować w misji ewangelizacyjnej widzialnego ciała Kościoła.

Połączenie i koordynacja tych dwóch elementów ma fundamentalne znaczenie, aby w życiu świeckich, poprzez powołanie do pracy i powołanie do rodziny, rozwijało się prawdziwe powołanie świeckie, które posiadają.

W Madrycie obecność życia konsekrowanego jest istotna. Jaka jest jego przestrzeń dzisiaj?

-Przestrzeń dla życia konsekrowanego jest fundamentalna. Po Soborze Watykańskim II życie zakonne znajduje się na drodze refleksji i odnowy. Jego miejscem jest uobecnianie życia Chrystusa ludziom poprzez profesję rad ewangelicznych, a także spojrzeniem eschatologicznym, skierowanym na koniec czasów, ukazującym nam, czym naprawdę jest człowiek.

Dlatego zamiast mówić o działaniach, powinniśmy mówić o istocie: czym jest życie konsekrowane? I uważam, że jego rola jest fundamentalna. Potrzebujemy, aby ta forma życia Chrystusa była widoczna pośród ludzi. Wszystkie osoby konsekrowane, czy to w klasztorze i w życiu kontemplacyjnym, czy też pośród świata opiekując się ubogimi, uobecniają tę formę życia Chrystusa w różnych sferach rzeczywistości.

Już niedługo odbędzie się Synod o młodzieży, czego się spodziewasz i jak się do niego przygotowujesz?

-przygotowuję się, modląc się, aby przyniosło to owoce, ponieważ uważam, że ważne jest, abyśmy słuchali młodych ludzi, nie tylko po to, aby zobaczyć, czego chcą, ale aby słuchać ich najgłębszych tęsknot. Papież podkreśla, jak ważne jest słuchanie młodych ludzi, nie z zamiarem znalezienia praktycznych rozwiązań, ale by wsłuchać się w tęsknotę za Prawdą, za Pięknem, za pełnią, która jest w sercach młodych ludzi. W ten sposób będziemy mogli odpowiedzieć razem z nimi, a oni znajdą obietnicę pełni, która jest w naśladowaniu Chrystusa.

Nowi biskupi pomocniczy Madrytu będą starali się być blisko kapłanów, jak zapowiedzieli. Co konkretnie oznacza to pragnienie?

-Kardynał Arcybiskup wyznaczył nam zasadniczą linię działania: wizyty duszpasterskie. Opracowujemy projekt, który ma się rozpocząć jak najszybciej, co pozwoli nam zbliżyć się do wspólnoty chrześcijańskiej za ich pośrednictwem, zwłaszcza do księdza, naszego współpracownika w tej posłudze, który jest na miejscu, służy wspólnocie chrześcijańskiej na granicy. Chcemy ich zachęcić do rozpalenia na nowo ducha oddania, naśladowania i konfiguracji dla Jezusa Chrystusa.

A także przybiera formę absolutnej dostępności naszego rozkładu jazdy. Musimy mieć jasność, że jeśli ksiądz nas wzywa, to odpowiadanie musi być na pierwszym miejscu. n

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.