Kino

Wybraniec: "Jezus pokazany w spektaklu łączy się z widzami, bo jest tak wiarygodny"!

W tym chóralnym wywiadzie trójka aktorów z hitowego serialu Wybrańcy podzielili się swoim doświadczeniem i wizją tego projektu, który ugruntował swoją pozycję jako niekwestionowana opcja w narracji filmowej o tematyce religijnej. Wybrańcy ukazuje historię "could-have-been" Apostołów i świętych kobiet z niezwykłą dokładnością historyczną i biblijną oraz poprzez poruszający dramat, w którym nie brakuje humoru.

Maria José Atienza-14 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 7 minuty
wybrany

Nazywają się Elizabeth Tabish, Noah James i Amber Shana Williams, ale wiele osób zna ich z hitowego serialu Wybrańcy takich jak Maria Magdalena, Andrzej i Tamar. 

Omnes był z nimi podczas promocji trzeciego sezonu tego serialu w Hiszpanii. Rozdziały są publikowane, stopniowo, na różnych platformach, na których Wybrańcy jest nadawany. Trzeci sezon stopniowo zagłębia się w niektóre "skomplikowane" momenty z życia Chrystusa.

Wybrańcy odniosła niespodziewany sukces dla jej twórców. Pierwsze dwa sezony i rozpoczęty właśnie trzeci zgromadziły ponad 450 000 000 wyświetleń w ponad 140 krajach i w 56 językach. 

Realizacja projektu była możliwa dzięki. crowfunding która od momentu powstania, Angel Studiosproducent WybrańcyKampania crowdfundingowa, uruchomiona w celu sfinansowania serialu, była największą w historii produkcji audiowizualnych: na pierwszy sezon ponad 19 tys. osób przekazało 11 mln dolarów, a na drugi i trzeci sezon zebrano ponad 40 mln dolarów. 

Projekt składa się z 7 sezonów, liczących ponad 50 odcinków. Sukces pierwszego i drugiego sezonu za pośrednictwem aplikacji mobilnej skłonił firmę produkcyjną do wyemitowania dwóch pierwszych sezonów w różnych kinach przy okazji premiery trzeciej odsłony serialu. 

Jej dyrektor, Dallas Jenkins, jest ewangelicznym chrześcijaninem, żonatym od 1998 roku z pisarką i nauczycielką Amandą Jenkins, oraz ojcem czwórki dzieci, z których ostatnie zostało adoptowane. 

Wśród aktorów w Wybrańcy spotykamy ludzi ze wszystkich środowisk i z wielu różnych kultur. Aktor grający Jezusa, Jonathan Roumie, jest synem egipskiego ojca i irlandzkiej matki. Został ochrzczony w greckim kościele prawosławnym, ale przeszedł na katolicyzm. W obsadzie są aktorzy wywodzący się z tradycji prawosławnej oraz chrześcijanie różnych wyznań, z rodzin żydowskich, a nawet agnostycy. Wszyscy jednak zwracają uwagę, że. Wybrańcy zmieniła sposób, w jaki widzą Jezusa, a zwłaszcza sposób, w jaki widzą Go we własnym życiu. 

"Najbardziej znaczące doświadczenie", "jedno z moich największych osobistych wyzwań".... tak aktorzy grający tych "wybranych" mężczyzn i kobiet opisują doświadczenie bycia częścią obsady Wybrańcy. Czat z Elizabeth Tabish, Noah Jamesem i Amber Shana Williams jest przyjemny, zabawny i prosty. Trzech aktorów, których w życiu zawodowym zaskoczył i zachęcił sukces serialu o tematyce religijnej. 

Jakim doświadczeniem było dla Ciebie oddanie głosu i twarzy Apostołom i kobietom świętym? Co Cię najbardziej uderzyło? 

-[E. Tabisz] Od momentu obsadzenia roli czułam się bardzo utożsamiona z postacią Marii Magdaleny. W pierwszym odcinku jest w rozpaczliwej sytuacji, bez przyszłości, w depresji. Sam przeszedłem przez te doświadczenia, więc urzeczywistnienie tego w postaci było łatwe, można wręcz powiedzieć, że było to katharsis, bo później Maria Magdalena przeżywa to spotkanie z Jezusem i zaczyna za nim podążać. W ten sam sposób ja sam osobiście poszedłem do przodu i czuję się pewniej w projekcie, w samej postaci.

-[N. James] W moim przypadku, zawsze gdy gram jakąś rolę lub wykonuję jakieś zadanie, staram się wnieść coś z własnej osobowości do postaci, do projektu, który robię. Myślę, że w głębi duszy wszyscy mamy w sobie coś z Andrzeja, Marii Magdaleny czy Tamar... albo Romea czy Julii... To kwestia spojrzenia na siebie i powiedzenia: "Jestem postacią: "Ach, ta część mnie jest przykuta do tej czy innej cechy postaci".I tak dalej w różnych okolicznościach i sytuacjach. W moim życiu zawsze staram się być tak pogodny jak Andrés, prawdą jest też, że jestem tak samo zestresowany jak sam Andrés. Wkładam coś z siebie, żeby postać była wiarygodna, prawdziwa. 

-[A.S. Williams] Rzeczywistość jest taka, że zdaliśmy sobie sprawę, także na samym planie, że często jesteśmy bardzo podobni do naszych bohaterów, a nawet komentujemy to między sobą: "Jesteś tak zestresowany jak Andrzej!" o "Jesteś tak samo impulsywny jak Piotr!"

Zawodowo, kiedy jesteś aktorem, ostatnią rzeczą, której chcesz, jest to, aby twoja gra wyglądała na fałszywą. Naszym celem, jako aktorów, jest wniesienie do postaci tego, kim jesteś, wszystkich cech, które możesz zaoferować postaci, ponieważ każdy jest każdym. Naszym celem jest więc bycie częścią tych postaci, tych historii. Stać się jego częścią, by być tak autentycznym jak oni, szczerym, wiarygodnym. Mamy za zadanie znaleźć te punkty, które najbardziej łączą Cię z Twoją postacią, z Twoją rolą. I przy tych rzeczach, nawet jeśli są małe różnice, znaleźć sposób na przekazanie tego, a jednocześnie inspirować się samą postacią. Między aktorem a postacią tworzy się relacja. Zawsze trzeba mieć szczególny szacunek dla postaci; nie chodzi o to, żeby oceniać bohatera, ale żeby go szanować i być uczciwym wobec niego i wobec historii. 

Niezależnie od tego, czy jesteście wierzący, czy nie, czy ta seria zmieniła wasze wyobrażenie o Jezusie Chrystusie? 

-[A.S. Williams] Mój był, absolutnie. Mój ojciec był ministrantem w naszej wspólnocie, odpowiedzialnym za śpiew. Dorastałem z obrazem Jezusa kojarzonym z posągami lub obrazami na ścianach. Jezus bardzo "niebiański", niedostępny. Czasami zastanawiałam się, czy naprawdę potrafię z nim rozmawiać. Myślę, że momentami to doświadczenie było wręcz dramatyczne. 

Kiedy spotkałem się z Wybrańcy to się zmieniło. Jezus, który pokazuje Wybrańcy łączy się ze słuchaczami - nie tylko z wierzącymi, ale także z tymi, którzy są daleko od wiary lub niewierzącymi - bo jest tak wiarygodnym Jezusem! Jezus, który tańczy, który się śmieje, który myje zęby, który mówi z autorytetem, jak król, ale nie wydaje zimnych rozkazów. To bardzo orzeźwiające. 

Myślę, że przypomina nam to, że Jezus żył jak człowiek, że miał swoje codzienne potrzeby, nie było mu obce to, co nam. Sprawia, że czujemy, że należymy do jego świata. Każdy kto zobaczy tego Jezusa może powiedzieć "Kocham go, kocham tego człowieka". Bo to jest Jezus, który się do mnie uśmiecha, to jest Jezus, który mówi nam, że nie musimy być idealni, żeby być w Jego obecności. Jezus, który mówi do nas i przypomina nam, że jest tu dla nas, dla tego odkupienia i że możemy to zrobić, możemy iść za nim. Uważam, że Wybrańcy wykonuje doskonałą pracę w tym ludzkim portrecie Chrystusa. 

Czy trudno jest powołać do życia Marię Magdalenę lub apostoła, o którym możemy mieć wcześniejsze wyobrażenia? 

-[E. Tabisz] W moim przypadku, grając Marię Magdalenę, znam wiele jej portretów, malowanych przez lata. Jest też postacią, która w naszej pracy filmowej była traktowana wielokrotnie. Było wiele opowieści, wiele spekulacji na jej temat, na temat tego, czym była, jaki miała zawód, czy jak jest widziana w Ewangeliach.

W rzeczywistości to, co niewiele wiemy o Marii Magdalenie, znamy z tego, co pojawia się w Ewangeliach. 

W moim przypadku starałam się unikać tych innych interpretacji i skupić się na tym, co pojawia się o niej w Ewangeliach, a wraz z tym badać, jaka mogła być taka kobieta, jej zwyczaje, kultura jej czasów... i wkładać własne emocje w jej serce. 

Bardzo szanowałam tę postać, ponieważ uwielbiam wielką miłość, jaką ma do Jezusa i to, jak za nim podąża. 

-[N. James] Tak jest. Także z mojego doświadczenia wynika, że pierwszym krokiem jest podejście do postaci z jak największym szacunkiem. W przypadku WybrańcyCo więcej, tworzymy historię, która "mogła być" i to historię, którą w pewnym sensie widzimy od setek lat na obrazach, na witrażach... 

Kiedy musiałem przygotować postać apostoła Andrzeja, to co zawsze starałem się zrobić, to zadać sobie pytanie, co by to znaczyło dla mnie, gdybym godzinami łowił ryby i nic nie złowił, albo gdybym płacił podatki, w kółko, i widział, że mimo wszystko tracę łódź... Jak bym się czuł w obliczu tych realiów? To prawda, że możemy oglądać obrazy, interpretacje innych ludzi, ale my musimy stworzyć własne, stworzyć relację z tym materiałem, stworzyć postać w każdym momencie. 

Jak zdefiniowałbyś Wybrańcy

-[E. Tabisz] Bez wątpienia był to dla mnie najbardziej znaczący osobiście projekt. To rzadka okazja dla aktorów, by móc pracować nad projektem, skończyć sezon, móc go oglądać, mieć możliwość. informacja zwrotna a jeszcze bardziej, żeby zrobić kolejny sezon i dalej rozwijać się jako aktorzy, ze sobą, wzajemnie się inspirując. Nawet w trzecim sezonie. 

Myślę, że to był dla mnie niemalże życiowy cel, by znaleźć się w czymś tak wyjątkowym. I tak też się stało. 

-[N. James] Myślę, że był to zdecydowanie najbardziej satysfakcjonujący projekt, w którym brałem udział. Wybrańcy To także praca, która stanowiła dla mnie największe wyzwanie, zarówno jako dla aktora, jak i dla człowieka. Był to również najbardziej wymagający projekt do nakręcenia, zwłaszcza ze względu na elementy pogodowe. Musieliśmy kręcić podczas pieczenia w upale, lub w deszczu, w zimnej wodzie przez wiele godzin... Czasami najbardziej satysfakcjonujące rzeczy są najbardziej wymagające. I to było prawdziwe dla The Chosen. 

-[A.S. Williams] Dla mnie było to kluczowe doświadczenie i przede wszystkim zaskoczenie. 

Wszyscy mieliśmy nadzieję, że pewnego dnia Wybrańcy będzie miał swój sukces, ale nie mogliśmy sobie wyobrazić nigdzie w pobliżu globalnego wpływu, jaki seria ma dzisiaj. To błogosławieństwo widzieć, jak rośnie, a zwłaszcza szokujące jest to, jak poziom podnosi się z każdym sezonem. Pierwszy sezon jest fantastyczny, a w miarę trwania projektu jest coraz lepiej. 

Moja własna postać jest na przykład niespodzianką. W odniesieniu do tej roli uważam, że Wybrańcy podejmuje spore ryzyko, bo w moim przypadku nie jest to postać o znanym w Biblii nazwisku. Tamar reprezentuje wielu ludzi. Skupia wiele osób, które w Ewangeliach nie mają konkretnego imienia. Przyjaciółki paralityka, które wieszają go u sufitu, kobiety towarzyszące Jezusowi w jego posłudze itd. nie znamy ich wszystkich z imienia, ale Tamar reprezentuje je wszystkie. 

Jaka jest Twoja ulubiona scena z serialu? 

-[E. Tabisz] Och, wiele z nich. Chociaż myślę, że sceną, która najbardziej podobała mi się podczas filmowania, moją ulubioną, jest ta, kiedy w drugim sezonie Maria Magdalena znów czuje się zagubiona i odchodzi. Wraca i nie czuje się na siłach, by rozmawiać z Jezusem, a wtedy Maryja, matka Jezusa, zabiera ją do Niego. To piękny moment, kiedy Jezus mówi jej, że nie musi być doskonała, że Bóg chce tylko jej serca. Ta scena mnie poruszyła, bo w głębi duszy powiedział to do mnie. To coś, co noszę ze sobą.

-[N. James] Scena, której chyba nigdy nie zapomnę, to cud z rybą w odcinku czwartym pierwszego sezonu. To była jedna z najtrudniejszych scen do nakręcenia. Spędziliśmy 14 lub 15 godzin w wodzie, która była bardzo zimna... Musieliśmy zbierać ryby do łodzi, układając je w całość, były jak małe osiołki, które wyślizgiwały się nam z rąk... nie wiedząc, czy efekty wizualne zadziałają. Tak naprawdę przez kilka dni nie wiedzieliśmy, czy scena działa, a jak się ją zobaczy, jak już zostanie wyprodukowana, to jest świetna. 

-[A.S. Williams] Moja ulubiona scena też jest w drugim sezonie. To ten, w którym apostołowie i kobiety siedzą wokół ogniska i zaczyna się kłótnia o to, "czy masz prawo tu być, czy nie", "czy robię rzeczy w ten czy inny sposób". W tle skupiają się na sobie, na tym, co im się należało lub nie... W tym momencie Jezus wydaje się wyczerpany, wyczerpany po tym, jak cały dzień słuchał i uzdrawiał ludzi, i jest to moment upokorzenia dla tych ludzi. To scena, która przypomina nam, że trzeba się zatrzymać i odłożyć nasze ego, nasze opinie czy spory, bo Jezus daje siebie innym. 

Szczególnie podobają mi się też sceny Jezusa z matką, to jak na nią patrzy, jak ze sobą rozmawiają, bo przecież Jezus ma matkę! I wszystkie one robią wrażenie.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.