Kiedy filmowiec Juan Manuel Cotelo jest pytany, czy można zrobić optymistyczny film o rodzinie, odpowiada: "Oczywiście, że można. Nawet... powinieneś? Nie wypada stać bezczynnie i patrzeć na niszczenie czegoś tak cennego jak jednostka rodzinna.
"Filmy takie jak "Życie jest piękne" Benigniego czy "Modern Times" Chaplina zajmują się dramatycznymi sprawami z dobrym humorem i dobrą muzyką, dobrymi zdjęciami, dobrymi aktorami... a rezultat jest uzdrawiający i radosny" - mówi Cotelo w rozmowie z Omnes.
Rzeczywiście, Zachowajmy imprezę w spokoju, komedia muzyczna, która ma na celu zbliżenie rodzin w czasie świąt Bożego Narodzenia, stała się jednym z najchętniej oglądanych filmów na billboardzie w pierwszym tygodniu premiery - odważna, zabawna i muzyczna propozycja. Jest to piąty film fabularny Fundacji Infinito + 1, która wraz z Juanem Manuelem Cotelo chce być "częścią rozwiązania tej pandemii tak wielu rozpadów rodzin, które powodują tak wiele bólu".
-Let's keep the party in peace jest przedstawiany jako film "oparty na prawdziwych rodzinach". Czy można dziś zrobić optymistyczny film o rodzinie?
Oczywiście, że można. Nawet... powinien? Nie można stać bezczynnie i patrzeć na niszczenie czegoś tak cennego jak jednostka rodzinna. Z pewnością rodzina nie byłaby dziś tak poturbowana, gdybyśmy byli bardziej pracowici i mniej niedbali.
Po pierwsze, aby bronić samej rodziny. Ale także w obronie wszystkich rodzin, odpierając publiczne ataki na jednostkę rodzinną, które pochodzą z tak wielu stron.
Wniosek: lepiej późno niż wcale. Dobre intencje nie wystarczą, musimy podjąć działania.
- Skoro mowa o podejmowaniu działań, to jak możemy odzyskać rodzinę, na przykład poprzez kino?
Przede wszystkim poleganie na wrodzonym pragnieniu każdego człowieka. Wszyscy tęsknimy za tym, by być kochanym w swojej rodzinie, czy ktoś nie tęskni? Pamiętajmy, że jeszcze do niedawna większość rodzin pozostawała ze sobą na zawsze. Spójrzmy wstecz, do pokolenia naszych dziadków, nie cofając się dalej. Rzadko się zdarzało, by ktoś przestał kochać swoich rodziców, swoje dzieci, męża czy żonę. Czy byli to wyjątkowi ludzie, czy też łatwiej im było kochać siebie nawzajem? Nie. To, co się stało, to fakt, że przywódcy kulturowi nowoczesności zdołali zdyskredytować słowo "ofiara", tak jakby było ono czymś negatywnym w relacjach międzyludzkich. A w rzeczywistości każda miłość wymaga poświęcenia. Pierwszym zadaniem jest przywrócenie prestiżu poświęceniu, wysiłkowi, oddaniu dla innych... i zdyskredytowanie jego przeciwieństwa: egoizmu, wygodnictwa, lenistwa, tchórzostwa. Zdobycie miłości i utrzymanie jej przy życiu zawsze będzie zadaniem wymagającym poświęcenia.
W sposób nieskrywany atakowano komórkę rodzinną, publicznie dyskredytując i wyśmiewając małżeństwa, które pozostają ze sobą przez całe życie, tych, którzy poświęcają się dla swoich dzieci lub dla starszych rodziców, a zwłaszcza kobiety, które żyją szczęśliwie dzięki macierzyństwu. Z drugiej strony niewierni chłopcy lub mężowie, ludzie narzekający na ślub i posiadanie dzieci, nieposłuszne i źle wychowane dzieci zostały przedstawione jako postacie budzące sympatię... te sylwetki były oklaskiwane i celebrowane, jak mali bohaterowie. W pozornie niewinny sposób skutecznie zdyskredytowano głębokie ideały każdej rodziny - miłość, jedność i wierność.
- Jak z bardzo poważnego tematu zrobić zabawny film?
Każdą trudność życiową można potraktować w kinie z łagodnością i życzliwością, dając nadzieję. Filmy takie jak "Życie jest piękne" Benigniego czy "Modern Times" Chaplina poruszają dramatyczne tematy z dobrym humorem, dobrą muzyką, dobrymi zdjęciami, dobrymi aktorami... a efekt jest uzdrawiający i radosny. Wypowiedzenie lub zdiagnozowanie problemu jest dobre... ale nie wystarczy. Wyzwanie Zachowajmy imprezę w spokoju jest zapraszanie do nadziei, dostarczanie rozwiązań, oferowanie światła w ciemności. Do tego zarówno dobra muzyka, jak i dobry humor są niezwykłymi sprzymierzeńcami.
Żaden język nie jest milszy od muzyki, ani bardziej przenikliwy w docieraniu do serca, ani bardziej uniwersalny. Jeśli do dobrej muzyki dodamy dobry tekst, dobrą choreografię, dobre tańce..., to najbardziej gorzkie rzeczy mogą stać się miłe, atrakcyjne, sympatyczne i słodkie. A jeśli do tego dodamy jeszcze dobry humor..., to efekt jest zachwycający.
- Porozmawiajmy o bohaterach: czy trudno było znaleźć taką "normalną" rodzinę?
Myślałem, że to będzie długi i kosztowny proces, zwłaszcza znalezienie dzieci, bo musiały bardzo dobrze grać, śpiewać i tańczyć. W dodatku musieli poddać się dyscyplinie długiej sesji zdjęciowej, z wieloma wcześniejszymi próbami. Moim planem było prześwietlenie wielu kandydatów, ale ku mojemu zaskoczeniu, nie musiałem tego robić. Ponieważ poznałem bardzo miłą rodzinę, w Walencji, która poważnie traktuje swoją miłość do muzyki, jednocześnie studiując. Poznałam ich... i na pierwszej randce byłam tak zachwycona, że nawet nie zadzwoniłam na casting! Nie dość, że pięknie śpiewają i grają, to jeszcze emanują sympatią, radością, dobrymi manierami... Obie dziewczyny są siostrami w prawdziwym życiu. I dzięki nim poznałem ich brata fikcyjnego, który również okazał się być krak.
-Aktorstwo dzieci to zawsze wyzwanie, ale co z dorosłymi bohaterami?
Zarówno Mamena García - która gra babcię - jak i Teresa Ferrer i Carlos Aguillo - którzy grają rodziców - mają bardzo solidne doświadczenie w aktorstwie, śpiewie i tańcu. Ich praca została doceniona prestiżowymi nagrodami aktorskimi i muzycznymi. Ale najbardziej wyróżnia się to, że na poziomie osobistym są to pasjonaci, kreatywni i prości ludzie, z którymi praca jest przyjemnością. Brzmi to banalnie, ale ich posiadanie to naprawdę był luksus.
-Porozmawiajmy o "efektach specjalnych", o których mówi tak wielu widzów. Co takiego jest w tym filmie, czego nie mają inni?
Będąc komedią, pierwszym efektem jaki wywołuje jest śmiech, publiczność śmieje się z przyjemnością, cały czas! Ale płaczą też ze wzruszenia, tak, bo głos dzieci wysyła mocny komunikat, wzywający do większej miłości w domu, większej jedności w rodzinie. I ten przekaz dociera głośno i wyraźnie, prosto do serca. Jedna osoba po wyjściu z kina powiedziała mi: "Nie mogę się doczekać, aż wrócę do domu i pocałuję żonę". Odpowiedziałem, że właśnie dlatego wyprodukowaliśmy ten film.
-Pierwszy tydzień w teatrach okazał się sukcesem. Uplasował się w gronie 10 najczęściej oglądanych filmów, obok tytułów od największych wytwórni i dystrybutorów. Jak to się ogląda?
Początek był bajeczny, dzięki wotum zaufania pierwszych widzów. Ale przed nami jeszcze wiele świąt, a konkurencja jest ostra. Czujemy się jak Tom Thumb, grający w koszykówkę przeciwko drużynie gigantów. Każdy nowy dzień na billboardzie to wielki podbój. Dlatego prosimy, by kto chce go zobaczyć, poszedł do kina jak najszybciej, nie ufając, że w następnym tygodniu pozostanie na billboardzie. Gramy wszystko w ciągu zaledwie kilku dni, w przeciwieństwie do naszych poprzednich filmów, które bez problemu można było pokazywać przez długi okres czasu.
-Mówiłeś czasem, że nie lubisz, gdy pyta się Cię o trudności w tworzeniu filmów o wyraźnej treści ewangelizacyjnej, bo rozumiesz, że te trudności są naturalną częścią drogi. Opowiedz nam o satysfakcji...
To pełna satysfakcja! I oczywiście są trudności, ale one prawie nie mają wagi, jeśli skupisz się na wszystkich pozytywnych rzeczach, które chcesz i znajdziesz. Najbardziej pozytywną rzeczą, bez wątpienia, jest pewność, że produkujemy film, który pomoże tym, którzy go zobaczą, a nie tylko zabawi ich na chwilę. Widzieliśmy to przy wszystkich naszych produkcjach i teraz znowu się to powtórzy. Już jedna osoba mówiąca "ten film pomógł nam bardziej kochać się w naszej rodzinie" uzasadniłaby całą naszą pracę. Ale wtedy filmowanie jest piękne, od pierwszego do ostatniego dnia. Jedyną rzeczą, którą moglibyśmy nazwać "trudną" jest finansowanie każdego projektu. Ale i tak wspaniale było odkryć, jak wiele osób hojnie przyłączyło się do tego projektu, aby bronić i promować jedność rodziny poprzez film. W skrócie: wszystko było zadowalające, mamy tylko powody do wdzięczności.
-A Sagrada Familia..., czy ma swoje odzwierciedlenie w filmie?
Oczywiście! W przeciwnym razie nie byłby to film świąteczny, ściśle rzecz biorąc. Jego misją, jako rodziny, jest pomóc nam, rodzinom, bardziej się kochać. Ci z nas, którzy wierzą w Jezusa, Maryję i Józefa mogą zamienić ich w figurki dekoracyjne lub zwrócić się do nich o pomoc. Akceptują rangę, jaką chcemy im nadać.
Wyzwanie Zachowajmy imprezę w spokoju jest zapraszanie do nadziei, dostarczanie rozwiązań, oferowanie światła w ciemności. Do tego zarówno dobra muzyka, jak i dobry humor są niezwykłymi sprzymierzeńcami.