Chciałbym przeżyć w "Poemacie domysłów", w "Poemacie darów", w "Wieczności", w "Golemie" i w "Granicach" - mówił argentyński poeta. Otóż Bóg pojawia się w czterech z tych wierszy. W "Poemacie domniemanym" pojawia się wszechwiedzący Bóg:
W końcu odkryłem ukryty klucz do moich lat, los Francisco de Laprida, brakujący list, doskonały doskonałą formę, którą Bóg znał od początku.
W innym z tych pięciu wierszy, "Poemacie o darach", czytamy co następuje:
Niech nikt nie zniża się do łez lub wyrzutów.
to oświadczenie mistrza
Boga, który ze wspaniałą ironią
dał mi zarówno książki, jak i noc.
[...]
Coś, co na pewno nie jest nazwane przez słowo przypadek, rządzi tymi rzeczami;
Bóg obdarzył Borgesa wielką miłością do książek, ale jednocześnie przyznał mu ślepotę, sprzeczność, którą poeta określa jako "wspaniałą ironię"; jest ona ciekawa: pisze "nikt nie będzie płakał ani robił wyrzutów", czyli nikt nie będzie płakał nad tą moją sytuacją i nikt nie będzie robił wyrzutów Bogu za tę ironię. Być może w tym możemy dostrzec pewną stoicką postawę pisarza.
W innym z tych pięciu wybranych wierszy: "Everness", czytamy:
Jest tylko jedna rzecz, której nie ma. To jest zapomnienie.
Bóg, który ratuje metal, ratuje też kożuch
i numery w Jego proroczej pamięci
księżyce, które będą i księżyce, które były.
Tu pojawia się przeznaczenie, idea bardzo obecna u Borgesa: przeznaczenie, które często pochodzi od Boga lub boskości.
W "Golem" czytamy:
I, złożone ze spółgłosek i samogłosek, będzie straszne Imię, którego istota szyfry Boga i które wszechmoc Utrzymuje się w pełnych literach i sylabach.
Jest to wiersz o kabale, w którym nawiązuje się do imienia Boga, a także wielki niepokój Borgesa o to, czym są imiona, słowa.
Gdybyśmy mieli nakreślić szkic koncepcji czy obrazu Boga w poezji Borgesa tylko na podstawie tych czterech wierszy, moglibyśmy powiedzieć, że Bóg Borgesa jest bardziej filozoficzny niż religijny, bardziej poznawczy niż afektywny, bardziej helleński niż chrześcijański. Ale powiedzieć "więcej niż" nie oznacza "absolutnie": oznacza, że jest jakiś kierunek.
Bóg bardziej filozoficzny niż religijny. Bo Borges od młodości czytał dużo filozofii. Czytał Espinoza, Schopenhauera, Leibniza, Berkeleya i innych przedchrześcijańskich filozofów. I to odciśnie bardzo silne piętno na jego koncepcji Boga, ale nie zagłuszy innych źródeł, takich jak Biblia, Ewangelie... takich jak kultura chrześcijańska, w której żył.
Bardziej poznawczy niż afektywny. Innymi słowy, Bóg jest o wiele bardziej pamięcią, inteligencją, intelektem, rozumem. Miłość rzadko pojawia się w Bogu Borgesa. Ta wstępna hipoteza o Bogu Borgesa musi być jednak skontrastowana z innymi tekstami.
W swoim pierwszym zbiorze wierszy, Żarliwość Buenos Aires, 1923 r. znajdujemy wiersz poświęcony XIX-wiecznemu argentyńskiemu dyktatorowi Rosasowi i czytamy, co następuje:
Bóg już zapomniał. i jest to mniejsza krzywda niż szkoda aby opóźnić jego nieskończone rozwiązanie z jałmużną nienawiści.
Sytuacja po śmierci jest sytuacją nieskończonego rozpadu: wspaniała metafora tego, co pewien nihilizm może wyczytać z przyszłości człowieka. I to już w 1923 r. Wyobrażenia Borgesa o Bogu są bardzo wczesne.
Na stronie Przeciwny księżyc (1925) czytamy inny wiersz, w którym jest mowa:
i zobaczę cię po raz pierwszy, być może, jak Bóg cię zobaczy, fikcja czasu została rozbita, bez miłości, bez mnie.
Jest to wiersz czysto amoralny, w którym pojawia się Bóg, co jest bardzo częste w literaturze i poezji. Jednak to spojrzenie na Boga "bez miłości" jest trochę niepokojące. Ukazuje ona bardzo filozoficznego Boga, w stylu holenderskiego myśliciela Spinozy.
W innym wierszu z tego zbioru wierszy, "Całe moje życie", czytamy:
Wierzę, że moje dni i noce są równe w ubóstwie i bogactwie z dniami i nocami Boga i wszystkich ludzi.
Ta równość człowieka z Bogiem, z chrześcijańskiego punktu widzenia, byłaby wyjaśniona przez wcielenie Słowa. Chrystus przyjmuje wszystkie nasze sprawy i wszystkie nasze bóle. Ale z filozoficznego punktu widzenia moglibyśmy też pomyśleć o spinozjańskim panteizmie, gdzie wszystko, co pojawia się na końcu, jest niczym innym jak przejawami Boga.
W innym wierszu Przeciwny księżyc czytamy:
W ten sposób zwracam Bogu kilka groszy z nieskończonego bogactwa, które składa w moje ręce.
A jednak znajdujemy tu tekst, który jest w pełni zgodny z wizją Boga dobroczynnego, jako Boga Ojca, który obdarza swoimi darami w sposób nadobfity. Choć więc dominuje nieco zimna wizja filozoficzna, współczesnych filozofów, którzy zerwali mosty z Bogiem, myśl Borgesa nie jest przez nią stłamszona, pojawiają się też inne pomysły.
Później, w Wykonawca, W 1960 roku znajdujemy dwa sonety pod tytułem "Ajedrez" (Szach):
Bóg porusza gracza, a gracz porusza element. Co za Bóg za Bogiem zaczyna się fabuła z kurzu i czasu, snu i agonii?
To, że bóg z małej litery za Bogiem z dużej litery rozpoczyna wątek jest wielką ironią wobec koncepcji Boga, który tworzy z niczego. Jednym z podstawowych problemów Borgesa jest czas, wieczność. To bardzo filozoficzny autor, pisarz, który zadaje sobie wielkie pytania. I tu jest to pytanie o pochodzenie czasu, o pochodzenie świata. "Fabuła zaczyna się / od pyłu i czasu, i snu, i agonii": innymi słowy, zło czy ból w świecie nie jest, jak w tradycji judeochrześcijańskiej, wytworem grzechu pierworodnego, nie ma go w pierwotnym projekcie Boga, ale wydaje się, że istnieje pierwotne przeznaczenie, w którym przeplatają się zło i dobro. Tutaj być może łączymy się z wizją greckiej boskości, gdzie istnieje przeznaczenie, które jest nawet ponad Zeusem.
W wierszu poświęconym Alfonso Reyesowi czytamy:
Bóg wie, jakie kolory ma szczęście
proponuje człowiekowi poza dniem;
Chodzę tymi ulicami. Nadal
bardzo mało dociera do mnie o śmierci.
Borges przyznaje, że nie ma wszystkiego razem, że nie wie dokładnie, co kryje się za śmiercią.
Jest rok 1960: jest już dojrzałym poetą.
Modlę się do moich bogów lub do sumy czasu. że moje dni zasługują na zapomnienie, że moje imię nie jest takie jak Ulissesa, ale że jakiś wers może wytrzymać
W niektórych wierszach widzimy, jak po śmierci następuje absolutne zapomnienie zadekretowane przez Boga; co musi być wielką sprzecznością dla Borgesa: tak poszukującego sensu poety. W tym przypadku zresztą wydaje się, że pyta Boga, ale nie mówi "Bóg", tylko raczej "moi bogowie lub suma czasu": bogowie, w których nie wiem, czy wierzę, czy istnieją; albo suma czasu, która byłaby jakby filozoficzną wersją wyjaśnienia świata. "Ale niech jakiś wers wytrzyma", czyli wcale nie chce umierać, jak powiedział łaciński poeta Horacy: non omnis moriar. Sztuka i literatura są sposobem na pokonanie czasu i śmierci, na przekroczenie.
W "Otro poema de los dones", z tego samego zbioru wierszy (The Other, The Self) czytamy:
Dziękuję [...] za miłość, która pozwala nam widzieć innych tak jak widzi je boskość,
To, co mówi się tutaj o miłości, jest w odniesieniu do boskości i jest to cudowne. Miłość nie byłaby niczym innym jak patrzeniem oczami, którymi patrzy Bóg. Miłość byłaby iskrą boskości.
W tym zbiorze wierszy, Inny, jaźńBorges jest człowiekiem zafascynowanym czterema Ewangeliami, które uważa za dzieło ponad miarę. W wierszu tym czytamy:
Bóg chce chodzić wśród ludzi i jest zrodzony z matki
Najwyraźniej Borges gloryfikuje werset z Ewangelii, co nie znaczy, że podpisuje się pod tym, co mówi, ale prawdą jest też, że wybrał ten tekst, by go skomentować, a mógł go pominąć. Wyraża w prosty i piękny sposób tajemnicę wcielenia, czyli ostatecznie to, co pojawia się w tym wersecie św. Jana, który napisał "Słowo stało się ciałem": chce chodzić między ludźmi i rodzi się z matki.
Na stronie W chwale cienia (1969) znajduje się wiersz pt. James Joyce:
od czasu tego niepojętego pierwotnego dnia czasu, kiedy to straszny Bóg przewidział dni i męki
[...]
Daj mi, Panie, odwagę i radość aby wejść na szczyt tego dnia.
Pisząc wiersz o. Ulysses James Joyce, która jest opowieścią o jednym dniu z życia bohatera, Borges wprowadza metaforę dnia jako życia. Pojawia się straszny Bóg, który może przypominać Boga z niektórych fragmentów Starego Testamentu lub boga z mitologii grecko-łacińskiej. "Precyzuję dni i agonie". Znów jest przeznaczenie z dniami i mękami, z trudami i dniami, z dobrami i złem, a na końcu "Daj mi, Panie, odwagę i radość, abym mógł wejść na szczyt tego dnia". Może to być pojęcie wyraźnie chrześcijańskie lub myśl stoicka. Może to być też imitacja mitu o Syzyfie, ale wciąż jest ambiwalentna, co jest bardzo borgesowskie.
(do kontynuacji)