Nie można mówić o chrześcijaństwie w Japonii - podobnie jak w innych miejscach na świecie - bez użycia słowa "męczeństwo", terminu pochodzącego od greckiego μάρτυς, oznaczającego "świadectwo".
Pierwsze prześladowania
W 1587 roku Hideyoshi wydał edykt nakazujący zagranicznym misjonarzom opuszczenie kraju. Misjonarze ze swej strony kontynuowali potajemną działalność. Dziesięć lat później rozpoczęły się prześladowania. 5 lutego 1597 roku na placu w Nagasaki ukrzyżowano i spalono żywcem 26 chrześcijan (6 europejskich franciszkanów i 3 jezuitów oraz 17 japońskich tercjarzy franciszkańskich), w tym św. Pawła Miki.
Społeczność chrześcijańska w Japonii doznała drugiego prześladowania w 1613 r.
W tych latach japońska elita rządząca z rozkoszą eksperymentowała z coraz okrutniejszymi i bardziej oryginalnymi formami tortur i mordów: chrześcijanie byli krzyżowani; paleni na wolnym ogniu; gotowani żywcem w gorących źródłach; przepiłowywani na pół; wieszani do góry nogami w dole pełnym ekskrementów, z nacięciem na skroni, aby krew mogła odpłynąć i nie umierali szybko.
Ta ostatnia była techniką zwaną tsurushi i była powszechnie stosowana, gdyż pozwalała torturowanym zachować przytomność aż do śmierci lub do momentu, w którym zdecydowali się wyrzec wiary poprzez nadepnięcie na fumie (ikony z wizerunkiem Chrystusa i Dziewicy).
Zakaz chrześcijaństwa w Japonii
W 1614 roku japoński szogun Tokugawa Yeyasu nowym edyktem zakazał chrześcijaństwa i uniemożliwił japońskim chrześcijanom praktykowanie swojej religii. 14 maja tego samego roku odbyła się ostatnia procesja ulicami Nagasaki, w której wzięło udział siedem z jedenastu kościołów w mieście, z których wszystkie zostały później zburzone.
Od tego momentu chrześcijanie nadal wyznawali swoją wiarę pod ziemią: w ten sposób rozpoczęła się era kakure kirishitan (ukrytych chrześcijan).
Polityka reżimu szoguna stawała się coraz bardziej represyjna. Wraz z wybuchem powstania ludowego w Shimabara koło Nagasaki w latach 1637-1638, w którym uczestniczyli głównie chłopi, a któremu przewodził chrześcijański samuraj Amakusa Shiro, samo powstanie zostało stłumione krwią i bronią dostarczoną przez holenderskich protestantów, którzy nienawidzili papieża z powodów wiary i katolików w ogóle z powodów głównie ekonomicznych (ich zamiarem było odebranie Portugalczykom i Hiszpanom możliwości handlu z Japonią w celu ustanowienia reżimu monopolistycznego).
Sakoku, zamknięcie kraju
W Shimabara i okolicach 40 000 chrześcijan zostało zmasakrowanych w najstraszniejszy sposób. Jednak wszyscy Japończycy, nie tylko chrześcijanie, do dziś pamiętają o ich poświęceniu i ofiarności.
W 1641 roku szogun Tokugawa Yemitsu wydał kolejny dekret, znany później jako sakoku (termin oznaczający hermetyczne zamknięcie kraju), zakazujący jakichkolwiek form kontaktu Japończyków z obcokrajowcami. Przez dwa i pół wieku jedyną bramą do Japonii dla holenderskich kupców pozostawała mała wyspa Deshima w pobliżu Nagasaki, której nie mogli opuścić.
Jednak sam port w Nagasaki, jak i okoliczne tereny, a zwłaszcza wyspy w zatoce, dawały schronienie temu, co pozostało z chrześcijaństwa.
Koniec prześladowań w Japonii
Dopiero w Wielki Piątek 1865 roku dziesięć tysięcy tych kakure kirishitan, ukrytych chrześcijan, opuściło wioski, w których wyznawali swoją wiarę w tajemnicy, bez księży i bez mszy, i zaprezentowało się zdumionemu Bernardowi Petitjean, z Société des Missions Etrangères z Paryża, który przybył krótko przedtem, aby zostać kapelanem obcokrajowców w kościele 26 Męczenników w Nagasaki (Oura).
Zapytali księdza, którego nazywali "padre" (słowo, które od wieków zachowało się w ich leksykonie religijnym), czy mogą uczestniczyć we mszy świętej.
Pod naciskiem opinii publicznej i rządów zachodnich, nowa rządząca dynastia cesarska Meiji zakończyła erę szogunów i, zachowując szinto jako religię państwową, 14 marca 1873 r. zadekretowała koniec prześladowań, a w 1888 r. uznała prawo do wolności religijnej dla wszystkich obywateli. 15 czerwca 1891 roku została kanonicznie erygowana diecezja Nagasaki, która w 1927 roku powitała biskupa Hayasakę jako pierwszego biskupa Japonii, konsekrowanego osobiście przez Piusa XI.
Zagłada nuklearna w Japonii
9 sierpnia 1945 roku, o godzinie 11:02, straszliwa eksplozja nuklearna wstrząsnęła niebem nad Nagasaki, zaledwie 500 metrów nad miejską katedrą, poświęconą Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny. Osiemdziesiąt tysięcy osób zginęło natychmiast, a ponad 100 tysięcy zostało rannych.
Katedra Urakami, nazwana tak od dzielnicy, w której stała, była i pozostaje do dzisiaj, po jej odbudowie, symbolem miasta dwukrotnie zamęczonego: przez prześladowania religijne, których ofiarą padły tysiące ludzi, w odium fidei, na przestrzeni czterech wieków; oraz przez eksplozję piekielnego urządzenia, które natychmiast spopieliło wielu jego mieszkańców, w tym tysiące chrześcijan, określonych przez ich znakomitego współczesnego i współobywatela, dr Takashi Pablo Nagai, jako "Baranek Ofiarny zabity, aby być doskonałą ofiarą na ołtarzu, po wszystkich grzechach popełnionych przez narody II wojny światowej". Takashi Pablo Nagai, jako "Baranek Ofiarny zabity, aby być doskonałą ofiarą na ołtarzu, po wszystkich grzechach popełnionych przez narody II wojny światowej".
Nagasaki nie było pierwotnym celem
Dwie ciekawostki dotyczące tego strasznego wydarzenia.
Po pierwsze, Stany Zjednoczone nie potrzebowały zrzucać drugiej bomby atomowej, gdyż kapitulacja Japonii była nieuchronna, zwłaszcza po zdetonowaniu kilka dni wcześniej w Hiroszimie innego urządzenia, urządzenia jednak innego typu (uran-235) i na terytorium o innym pokroju. Zamierzano więc przeprowadzić kolejny eksperyment, aby zmierzyć skutki działania kolejnej bomby, tym razem plutonowej-239, na innym topograficznie terenie.
Po drugie, start nowego urządzenia miał nastąpić nie w Nagasaki, ale w innym mieście, zwanym Kokura. Jednak w Kokurze niebo było zachmurzone, co uniemożliwiało zlokalizowanie miejsca zrzucenia bomby. Natomiast w Nagasaki, które zostało wybrane jako rezerwowe, świeciło słońce, więc pilot zdecydował się przenieść w nowe miejsce i zrzucić bombę A na wyznaczony cel w mieście - fabrykę amunicji.
Jednak po zrzuceniu bomby doszło do kolejnego nieprzewidzianego zdarzenia: wiatr lekko odchylił trajektorię urządzenia, wysadzając je kilkaset metrów nad dzielnicą Urakami, tuż nad największą katolicką katedrą w Azji Wschodniej, która w tym czasie była pełna czcicieli modlących się o pokój.
Kilka pytań
Dziś na Wschodzie, w Afryce i w wielu innych częściach świata tysiące chrześcijan nadal jest prześladowanych, często zabijanych, a czasem właśnie w chwili, gdy błagają Boga o ocalenie od wojny, z ręki wrogów, nie przestając wstawiać się za swoimi prześladowcami i przebaczać im. Czy nie jest to dokładnie to samo, co czynił Ten, od którego czerpią inspirację, Jezus Chrystus?
Wszystko to może skłaniać do zastanowienia się, być może, jaka jest prawdziwa perspektywa, spojrzenie, z jakim powinniśmy kontemplować ludzką historię: zło dla tych, którzy chcą i szukają dobra i pokoju, a dobro dla tych, którzy dążą do zła? Śmierć dla Jego Syna i Jego uczniów, a spokojne życie dla Jego prześladowców? Czy rzeczywiście tego zawsze chciał Bóg?
Na te pytania bardzo dobrze może odpowiedzieć Takashi Pablo Nagai, który nie tylko nie utożsamił ze złem tego, co po ludzku mogłoby się wydawać jednym z najgorszych nieszczęść w historii, ale nawet posunął się do tego, że podziękował Bogu za ofiarę tak wielu męczenników zrównanych z ziemią przez bombę, w tym jego ukochanej żony Midori, której japoński lekarz, sam ciężko ranny i chory na białaczkę, nie znalazł w gruzach ich domu dzień po wybuchu bomby nic poza zwęglonymi kośćmi, obok których leżał łańcuszek różańca.
Takashi Pablo Nagai
Jak dla Chrystusa, dla męczennika, wyznawcy i świadka Chrystusa, prawdziwym sensem życia jest bycie narzędziem w rękach Boga, a według Nagai'a ci, którzy zginęli w zagładzie atomowej w Nagasaki, stali się narzędziem Boga, aby uratować znacznie więcej istnień ludzkich, jak sam oświadczył podczas nabożeństwa żałobnego za ofiary w pobliżu ruin katedry:
"Zastanawiamy się: czy zbieżność takich wydarzeń, koniec wojny i obchody święta Wniebowzięcia Maryi do nieba, to był czysty przypadek czy znak opatrznościowy? Słyszałem, że bomba atomowa była przeznaczona na inne miasto. Gęste chmury sprawiły, że ten cel był zbyt trudny i piloci wycelowali w alternatywny cel - Nagasaki. Wystąpił też problem techniczny, więc zrzucili bombę znacznie dalej na północ niż planowano i dlatego zdetonowała ona tuż nad katedrą. Z pewnością to nie załoga amerykańskiego samolotu wybrała naszą okolicę.
Wierzę, że to Bóg, jego opatrzność, wybrał Urakami i sprowadził bombę wprost na nasze domy. Czy nie ma głębokiego związku między zagładą Nagasaki a zakończeniem wojny? Czy Nagasaki nie było wybraną ofiarą, zabitym barankiem ofiarnym, który miał być doskonałą ofiarą na ołtarzu po wszystkich grzechach popełnionych przez narody podczas II wojny światowej?
Nasz Kościół w Nagasaki zachował wiarę przez setki lat prześladowań, kiedy nasza religia była zdelegalizowana, a krew męczenników płynęła obficie. W czasie wojny ten sam Kościół nie przestał się modlić, dzień i noc, o trwały pokój. Czyż nie był to nieskazitelny baranek, który miał być złożony na ołtarzu Boga? Dzięki ofierze tego baranka ocalało kilka milionów ludzi, którzy w przeciwnym razie padliby ofiarą zniszczeń wojennych".
Wnioski
Taka też powinna być nasza wizja, jedyna możliwa wizja historii i jedyna perspektywa życia, dla chrześcijanina i dla "męczennika", świadka Chrystusa:
"Jeżeli ziarno pszenicy nie wpadnie w ziemię i nie obumrze, pozostaje samo; ale jeżeli obumrze, przynosi wiele owoców. Kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne" (J 12,22-24).
Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.