"Iść naprzód i wykonywać dzieło Chrystusa" jest tym, co Carol Enhua robiła przez całe swoje życie. Być może dlatego papież Franciszek docenił jej wysiłki i posługę.
Nie każdego dnia można spotkać kogoś, kto został pasowany na rycerza. Jednak spośród 1,3 miliarda katolików na całym świecie, Carol Enuha otrzymała ogromny zaszczyt otrzymania wstążki Lady of St Sylvester od papieża Franciszka. To szczególne wyróżnienie przyznawane jest osobom świeckim, których altruizm i filantropia mają pozytywny wpływ na ich społeczności, które "wychodzą i wykonują dzieło Chrystusa" i poważnie traktują swoje powołanie do służby.
Order Świętego Sylwestra został ustanowiony przez papieża Grzegorza XVI, a następnie zreformowany. To prestiżowe odznaczenie przyznawane jest świeckim mężczyznom i kobietom, którzy są aktywnymi członkami swojego Kościoła i dokonują pozytywnych zmian w życiu swoich braci i sióstr.
Omnes usiadł z Carol i odkrył, że zawsze słuchała "wezwania", które Jezus położył na jej sercu. Dorastając w Nigerii, Carol była świadkiem skrajnego ubóstwa i beznadziei w swoich lokalnych społecznościach.
Dobry Samarytanin
W wieku trzydziestu lat rozpoczął swoją służbę w Lagos, Nigeria. Carol zawsze czuła się powołana do służby Kościołowi. Mówiła: "Kiedy widzę potrzebę, pomagam". Przez ponad czterdzieści lat Carol, z pomocą swojego męża, inż. Hyacintha Enuha, tworzyła rozwiązania dla swoich katolickich sąsiadów i rozpalała nadzieję dla wielu tam, gdzie jej nie było.
Nie jest zaskoczeniem, że Carol otrzymała tę wyjątkową papieską nagrodę. Jej poświęcenie dla społeczności jest imponujące. Carol opowiedziała, jak pewnego razu zobaczyła szkołę w Nigerii, która była "zniszczona, bez dachu". Dobra Samarytanka, którą była i nadal jest, zapewniła fundusze potrzebne do zburzenia budynku, a następnie zleciła jego odbudowę.
"Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo" (J 2:19). Co Jezus miał na myśli mówiąc te słowa do faryzeuszy? Być może to, że z Nim nic nie może zostać zniszczone. Ale jeśli jesteśmy podobni do Chrystusa w naszych słowach, myślach i czynach, możemy czynić wszystko przez Chrystusa.
Ponadto Carol zebrała pieniądze na opłacenie dwustu osób potrzebujących operacji zaćmy i jaskry, zapewniła badania wzroku przez entomologów i rozdała okulary potrzebującym. "Wychodzisz im naprzeciw tam, gdzie są ich potrzeby" - mówi Carol.
Była również przewodniczącą Lyons Club Podczas swojej kadencji Carol zorganizowała wiele wydarzeń charytatywnych i zebrała znaczne sumy pieniędzy na dalszą pracę misyjną. Jej wysiłki były jednak kontynuowane. Na przykład, gdy lokalne parafie w Nigerii potrzebowały ławek, Carol podarowała ponad 200. Podarowała również ziemię w Ketu, Lagos, Oblatom św. Józefa na budowę kościoła. Lista jest długa. Carol zakasuje rękawy i wkracza do akcji, gdy jest taka potrzeba. Wiemy, że Jezus nauczał nas, że bardziej opłaca się dawać niż otrzymywać, a Carol nie stara się zdobywać prezentów, ale dawać.
Idealne połączenie
Carol poznała swojego męża, inżyniera Hyacinthna, podczas podróży służbowej do Nigerii. Ostatecznie pobrali się. Podróżowali tam i z powrotem do Delaware, gdzie przez wiele lat mieli drugi dom. Jednak w 2015 r. przeprowadzili się na stałe do Nowego Jorku i nazwali Wielkie Jabłko swoim nowym domem, wraz z dziećmi i wnukami.
Nagroda i uznanie dla jego filantropii nie uderzyły mu do głowy; pozostaje skromny i stara się służyć jak najwięcej w swoim codziennym życiu i w lokalnych parafiach, gdzie uwielbia chodzić na msze, modlić się i nawiązywać więzi z parafianami. Lubi wiele rzeczy w swoim lokalnym Kościele; na przykład: "Jest poczucie wspólnoty; dużo wspólnoty wśród parafian i naprawdę można to poczuć. Ludzie troszczą się o ciebie". Docenia również, gdy inni parafianie "... dzwonią do ciebie, aby dowiedzieć się, gdzie byłeś, kiedy cię nie widzą". Carol skomentowała również, jak przyjaźni są parafianie. Wyczuwalne jest poczucie wsparcia.
Jej posługa trwa nadal, a jej wiara jest niezachwiana. Jest członkiem-założycielem i pionierskim sekretarzem Legionu Maryi i Matki Bożej z Wieczernika, LOM, i poważnie traktuje swoje papieskie wyróżnienie. Jej misja pozostaje niezmienna: stara się pomóc swojej wspólnocie, przywrócić komuś zaufanie, zaszczepić wieczną miłość Boga i odbudować wszystko, co może być złamane, czy to serce osoby, jej wiara czy budynek.
Z Bogiem wszystko jest możliwe
Życie jest pełne błogosławieństw, ale są okresy, w których wszyscy jesteśmy poddawani próbom. Ale wiara Carol nie chwieje się. Podczas naszej rozmowy wielokrotnie powtarzała, że "wyznaczony czas zawsze nadchodzi". "Nie trać nadziei!
Podzieliła się, że Pan był i pozostał blisko, gdy jej mąż miał powiększone serce. "W intensywnych kłopotach i potrzebach Bóg był wierny, a nasza pomoc zawsze obecna.
Motto Carol i jej rodziny brzmi: "Z Bogiem wszystko jest możliwe". Tak więc, z Carol, jej mężem oraz wsparciem i miłością ich dzieci Sandy, Uche, Abua i Oluchi oraz ich słodkich wnuków Harry'ego, Charliego i Somtochukwu, nie ma nic, czego nie mogliby zrobić, gdy ucieleśniają cnoty, którymi obdarzył nas dobry Bóg. A kiedy krewni Carol i jej męża zobaczą prostą wymowę przykładu, według którego żyją, dobroć i miłosierdzie będą się mnożyć.