Hiszpania

Cezarowi, co należy do Cezara. O immatrykulacjach Kościoła

Autor wyjaśnia proces prawny immatrykulacji nieruchomości przez Kościół oraz przewidywaną przyszłość, po przedstawionym przez rząd raporcie.

Santiago Cañamares Arribas-18 lipca 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty
rejs do meczetu w kordobie

Zdjęcie: De piet theisohn - Meczet-katedra w Kordobie

Raport, który rząd przesłał właśnie do Kongresu w sprawie immatrykulacji nieruchomości kościelnych w rejestrze gruntów, jest wynikiem propozycji pozaprawnej, przedstawionej w 2017 r. przez grupę socjalistów w Komisji Sprawiedliwości, której ostatecznym celem było odzyskanie od Kościoła katolickiego własności tych nieruchomości, które zostały wpisane do rejestru na jego korzyść po reformie prawa hipotecznego w 1998 r.

Według rządu od tej daty do 2015 roku Kościół immatrykulował 34 915 nieruchomości, z czego około 20 000 odpowiada świątyniom i miejscom kultu, a reszta innym nieruchomościom niezwiązanym bezpośrednio z użytkowaniem religijnym: działkom, lokalom, domom itp.  

Wśród wymienionych miejsc kultu - których własność na rzecz Kościoła jest wątpliwa - znajdują się tak znaczące jak katedra w Kordobie i Giralda w Sewilli, których własność miałaby należeć - zgodnie z wpisami w rejestrze - odpowiednio do diecezji kordobańskiej i kapituły katedry w Sewilli.

Rząd stwierdza w swoim Raporcie, że przeprowadzi postępowanie administracyjne w celu wyjaśnienia ewentualnej własności tych aktywów na rzecz państwa, tak aby po uzyskaniu akredytacji uciec się do postępowania sądowego w celu uzyskania ich uznania i w konsekwencji zmiany rejestru.   

Zmiana z 1998 r.

Aby zrozumieć cień wątpliwości rzucony na działania Kościoła katolickiego w tym zakresie, należy pamiętać, że do 1998 r. ustawodawstwo hipoteczne nie pozwalało na wpisanie do księgi wieczystej ani nieruchomości publicznych (państwowych, wojewódzkich, gminnych) przeznaczonych na użytek publiczny, ani kościołów wykorzystywanych do sprawowania kultu katolickiego, ponieważ uznawano je za nieruchomości wspólne, których właściciel był domniemany.

Skoro więc nie mogły być zarejestrowane, to posiadanie tytułu własności nie miało większego znaczenia, a w przypadku jego braku celowe było wszczęcie postępowania właścicielskiego w celu jego wykazania. Regulacja ta była wyraźnie szkodliwa dla Kościoła, gdyż nie mógł on korzystać z ochrony wynikającej z rejestracji jego miejsc kultu, w przeciwieństwie do tego, co działo się w przypadku innych wyznań religijnych, których nieruchomości mogły być rejestrowane.

W celu skorygowania tej dyskryminacji, reforma z 1998 r. umożliwiła dostęp do ksiąg wieczystych zarówno dla wspomnianych nieruchomości publicznych, jak i katolickich miejsc kultu. W przypadku, gdy dane nieruchomości nie posiadały aktów własności - z różnych przyczyn, w tym historycznych - rejestracja mogła być dokonana na podstawie zaświadczenia wydanego przez właściwego urzędnika lub biskupa diecezjalnego co do własności nieruchomości.

 Tak było na przykład w przypadku meczetu-katedry w Kordobie, który został zarejestrowany w 2006 roku na rzecz diecezji, ponieważ od niepamiętnych czasów należał do Kościoła katolickiego i nie wydaje się, aby ktokolwiek posiadał akt własności na jego rzecz. Oczywiście w tym przypadku Administracja mogła również skorzystać z tej samej procedury, ale rzeczywistość jest taka, że tylko Kościół skorzystał z tej prerogatywy uznanej dla obu przez Prawo hipoteczne.  

Środki zapobiegające nieprawidłowym immatrykulacjom

Prawdą jest, że system ten - który przestał obowiązywać w Kościele od 2015 roku - mógł nadawać się do pewnych nadużyć ze względu na szeroką autonomię biskupa diecezjalnego. Aby jednak uniknąć nieprawidłowości, wprowadzono szereg zaworów bezpieczeństwa. Z jednej strony, rejestracja nie wywołała skutków wobec osób trzecich aż do dwóch lat po jej dokonaniu. Z drugiej strony zawsze istniała możliwość udania się w każdej chwili do sądu w celu dochodzenia własności nieruchomości wbrew domniemaniu przewidzianemu w rejestrze. Nie wiadomo, by rząd kwestionował własność katedry w Kordobie czy jakiejkolwiek innej przed sądami państwowymi.

Dla nikogo nie jest jasne, że to sprawozdanie, które ma wyraźnie rozpoznawalny komponent polityczny i ideologiczny, może ujawnić nieprawidłowości w procesie immatrykulacji niektórych miejsc kultu na rzecz Kościoła, ale nie osiągnie pożądanego efektu: własność wielkich katedr w Hiszpanii przejdzie w ręce państwa. Aby tak się stało, sądy musiałyby przyjąć, że państwo ma lepsze prawo do Meczetu-Katedry w Kordobie - by podać przykład - niż Kościół, co jest wysoce nieprawdopodobne, zważywszy, że rząd musiałby udowodnić - przy braku aktów własności - że Meczet jest jego własnością, wykazując pochodzenie jego nabycia lub jego posiadanie przez usucapion, czyli przez publiczne i spokojne posiadanie jako właściciel przez znaczny okres czasu. Żadna z tych opcji nie wydaje się łatwa do zrealizowania. Caesaris, Caesari, Dei Deo.

AutorSantiago Cañamares Arribas

Profesor prawa. Uniwersytet Complutense w Madrycie

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.