Nauczanie papieża

Hojność i wolność, wierność i zuchwałość: na Węgrzech i Słowacji

Skupiamy się na trzech wystąpieniach Papieża podczas jego podróży apostolskiej na Węgry i Słowację: homilia na zakończenie 52 Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w Budapeszcie, spotkanie z duszpasterzami i wychowawcami w Bratysławie oraz dialog z młodzieżą w Koszycach (Słowacja).

Ramiro Pellitero-8 Październik 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty
Papież przybywa na spotkanie ze słowacką młodzieżą 14 września.

W homilii podczas Mszy św. na zakończenie 52. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego (Budapeszt, 12 września 2011 r.) Franciszek, czerpiąc z Ewangelii dnia (por. Mk 8, 29), rzucił obecnym wyzwanie w imię Pana: "Ale kim ja tak naprawdę jestem dla ciebie?". Pytanie, które domaga się osobistej odpowiedzi, odpowiedzi życia. I z tej odpowiedzi, powiedziałem im, rodzi się odnowienie drogi uczniów, która jest drogą hojności.

Eucharystia i głoszenie, rozeznanie i podróż 

Proces ten odbywał się w trzech etapach.

1) Głoszenie Jezusa. Jako przedstawiciel uczniów, Piotr odpowiada "Ty jesteś Mesjaszem!". Ale o dziwo, Jezus nakazuje "nikomu nic o Nim nie mówić". (v. 30). Skąd, pyta papież, taki zakaz? A on odpowiada: "Z jednego precyzyjnego powodu stwierdzenie, że Jezus jest Chrystusem, Mesjaszem, jest dokładne, ale niepełne. Zawsze istnieje ryzyko ogłoszenia fałszywego mesjanizmu, mesjanizmu według ludzi, a nie według Boga".

Również dlatego od tego momentu Jezus zaczyna im objawiać swoją "tożsamość paschalną", która przechodzi przez upokorzenie krzyża (por. Mk 8, 31 i 32). I oto pojawia się pierwsze orędzie papieża na ten dzień: "Eucharystia stoi przed nami, aby przypomnieć nam, kim jest Bóg. Czyni to nie słowami, ale w sposób konkretny, ukazując nam Boga jako Chleb łamany, jako Miłość ukrzyżowaną i daną [...] w prostocie Chleba, który pozwala się łamać, rozdawać i spożywać. On jest po to, by nas uratować. Aby nas zbawić, staje się sługą; aby dać nam życie, umiera".. A jeśli pozostajemy w zachwycie nad tym, co robi Jezus, to otwieramy się na rozeznanie z Nim.

2) Rozeznawanie z Jezusem. Krzyż nie jest modny, ale wyjaśnia nam różnicę między "dwoma logikami": logiką Boga (pokory, ofiary i hojności) i logiką światowości (przywiązanej do zaszczytów i przywilejów, prestiżu i sukcesu).

To, co przydarzyło się Piotrowi (który był przywiązany do "swojego" Jezusa, ale nie do prawdziwego Jezusa), może przydarzyć się także nam: że bierzemy Pana "osobno", że stawiamy Go w kącie naszego serca, że nawet czujemy się dobrze, ale nie pozwalając się podbić logice prawdziwego Jezusa, który prosi nas o oczyszczenie naszej religijności przed swoim krzyżem, przed Eucharystią. Dlatego adoracja przed Eucharystią jest dla nas bardzo dobra - potrzebujemy jej. Druga wiadomość: "Niech Jezus, żywy Chleb, uzdrawia nas z naszych zamknięć i otwiera na dzielenie się, uzdrawia nas ze sztywności i zaabsorbowania sobą, uwalnia nas od paraliżujących zniewoleń, uwalnia nas od obrony własnego wizerunku, inspiruje nas do pójścia za Nim tam, gdzie On chce nas prowadzić". Nie tam, gdzie bym chciał". I tak dochodzimy do trzeciego kroku.

3) Podróż z Jezusem. Jezus robi Piotrowi wyrzuty, ale po to, by pomóc mu w sprostowaniu (zmiana "swojego Jezusa" na prawdziwego Jezusa) i dobrym naśladowaniu Go.. "Chrześcijańska podróż nie jest dążeniem do sukcesu, ale zaczyna się od kroku wstecz, od wyzwalającej de-centracji, od usunięcia się z centrum życia".

To właśnie wtedy możemy iść śladami Jezusa. To znaczy iść naprzód z tą samą ufnością (umiłowany syn Boży), służyć, a nie być obsługiwanym (por. Mk 10, 45), iść na spotkanie innych, w tym samym Ciele (Kościele!), które tworzymy z nimi przez Eucharystię. W tym celu musimy pozwolić, aby Eucharystia nas przemieniła, na wzór świętych. 

Trzecia wiadomość dnia: "Podobnie jak oni, nie zadowalajmy się małym, nie rezygnujmy z wiary, która żyje rytuałami i powtórzeniami, otwórzmy się na skandaliczną nowość Boga ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, Chleba złamanego, by dać życie światu. Wtedy będziemy żyć w radości; i będziemy przynosić radość".

Rzeczywiście, i tak mamy centralne przesłanie Papieża na tej drodze: Eucharystia nas przemienia, abyśmy umieli rozpoznać Pana, rozeznać naszą drogę za Nim i służyć innym. 

Wolność, kreatywność i dialog

Podczas spotkania z biskupami, kapłanami, zakonnikami i zakonnicami, seminarzystami i katechistami w Bratysławie (13-IX-2021), Papież wziął za punkt wyjścia fragment Dziejów Apostolskich 1, 12-14, wskazując, że my również musimy iść razem w ten sposób: w modlitwie i w tym samym duchu, przyjmując pytania i tęsknoty innych, unikając autoreferencyjności, nadmiernej troski o siebie, o nasze struktury, o to, jak patrzy na nas społeczeństwo. Swoją naukę skonkretyzował w trzech słowach.

1) Pierwsze słowo: wolność. Przywołując surową historię Słowacji, Franciszek wskazał. Wolność jest potrzebna, ale nie jest czymś łatwym i statycznym, to trudna droga. Nie wystarczy - tłumaczył - mieć wolność zewnętrzną, ale wolność wzywa do "odpowiedzialność za własne decyzje, rozeznanie, realizowanie procesów życiowych w pierwszej osobie".. A to jest trudne, to budzi w nas lęk, bo (podobnie jak przejście przez pustynię po wyjściu z Egiptu) jest to trudna podróż. 

My również możemy ulec pokusie odrzucenia ryzyka wolności. I przywołuje historię Wielki Inkwizytor według Dostojewskiego. podsumowuje papież: "Chrystus wraca incognito na ziemię, a inkwizytor czyni mu wyrzuty, że dał wolność ludziom"..

To pokusa, by myśleć, że "lepiej jest mieć wszystko z góry określone - prawa, których należy przestrzegać, bezpieczeństwo i jednolitość - niż być odpowiedzialnymi chrześcijanami i dorosłymi, którzy myślą, kwestionują własne sumienie i pozwalają się kwestionować".

Chodzi o pokusy - kontynuował - w życiu duchowym i kościelnym, "szukać fałszywego pokoju, który pozostawia nas w spokoju, zamiast ognia Ewangelii, który nas niepokoi, który nas przemienia".. Ale wtedy Kościół ryzykowałby, że stanie się miejscem sztywnym i zamkniętym, rodzajem pustyni. A to z pewnością nie jest atrakcyjne, zwłaszcza dla młodego pokolenia. 

Dlatego papież radził wychowawcom i formatorom kościelnym, by nie bali się formować ludzi w wewnętrznej wolności i zaufaniu do Boga. Zaprasza ich do odrzucenia sztywnej religijności, zajętej obroną własnego wizerunku. 

2) Drugie słowo: kreatywność. I tu Franciszek zaproponował, byśmy dali się oświecić świętym Cyrylowi i Metodemu, świecącym latarniami w ewangelizacji Europy. Podobnie jak oni, my również jesteśmy wezwani do wynalezienia w naszych kulturach "nowego alfabetu", aby głosić i przekazywać orędzie chrześcijańskie, dla inkulturacja wiary. "A to" -wskazał dosłownie. "jest być może najpilniejszym zadaniem Kościoła w narodach Europy".

Następca Piotra fotografuje rzeczywistość goszczącego go kraju w sposób, który odnosi się do wielu innych miejsc w Europie i na Zachodzie: "Mamy w tle bogatą tradycję chrześcijańską, ale dziś w życiu wielu ludzi ta tradycja pozostaje wspomnieniem przeszłości, która już nie przemawia i nie kieruje naszymi życiowymi decyzjami. Wobec utraty poczucia Boga i radości wiary nie wystarczy lamentować, okopywać się w obronnym katolicyzmie, osądzać i oskarżać zły świat, nie; konieczna jest kreatywność Ewangelii", wiedząc, że "wielkim twórcą" jest Duch Święty, który napędza nas do kreatywności. 

Papież podkreśla: Cyryl i Metody roznieśli i zasiali tę "nową kreatywność", nawet z trudnościami i nieporozumieniami, które napotkali. W Ewangelii Jezus zwraca uwagę, że rolnik sieje, potem idzie do domu i śpi, nie chcąc zbytnio kontrolować życia, pozwalając ziarnu rosnąć, bo inaczej skończy się to zabiciem rośliny. 

3) Trzecie słowo: dialog. Obok treningu wewnętrznej wolności i kreatywności konieczny jest dialog, zakładający zmęczenie poszukiwaniami religijnymi, także z tymi, którzy nie wierzą. 

Franciszek dobrze wie, na czym stoi. Dlatego kroczy drogą dobrego wychowawcy w perspektywie wiary chrześcijańskiej: "Jedność, komunia i dialog są zawsze kruche, zwłaszcza gdy w przeszłości były zadawane bóle, które pozostawiły blizny. Pamięć o ranach może prowadzić do niechęci, nieufności, a nawet pogardy, wzbudzając bariery wobec tych, którzy są od nas inni. Ale rany mogą być otworami, otworami, które naśladując rany Pana, pozwalają na przejście Bożego miłosierdzia, Jego przemieniającej życie łaski, która przekształca nas w pośredników pokoju i pojednania".

Oto więc propozycja Papieża dla katolickich wychowawców na Słowacji (w harmonii z tym, co mówił do nich także podczas spotkań ekumenicznych i międzyreligijnych): a "Droga w wolności Ewangelii, w kreatywności wiary i w dialogu, który płynie z Bożego miłosierdzia".

Miłość, krzyż i radość 

W dialogu z młodzieżą w Koszycach na Słowacji (14-IX-2021) papież Bergoglio odpowiedział na trzy pytania językiem bezpośrednim, atrakcyjnym i jednocześnie wymagającym. 

Na pierwsze z nich, o miłości w małżeństwie, odpowiedział jasno: "Miłość to największe marzenie życia, ale nie jest to tanie marzenie. To jest piękne, ale nie jest łatwe, jak wszystkie wielkie rzeczy w życiu. Jest to sen, ale nie jest to sen łatwy do interpretacji. [...] Nie banalizujmy miłości, bo miłość to nie tylko emocje i uczucie, to w każdym razie na początku. Miłość nie jest posiadaniem wszystkiego i szybko, nie odpowiada logice wyrzucania pieniędzy. Miłość to wierność, dar, odpowiedzialność"..

Dodał, że prawdziwa rewolucja polega dziś na buncie przeciwko kulturze prowizorki, na wyjściu poza instynkt i to, co natychmiastowe, na miłości za życie i całym naszym jestestwem. Nie jesteśmy tu po to, by się wyżyć, ale by uczynić nasze życie heroicznym. "W dużych historiach -wskazał im. "Zawsze są dwa składniki: jeden to miłość, drugi to przygoda, bohaterstwo".. Dlatego nie powinniśmy pozwolić, by życie mijało nas jak odcinki telenoweli. 

I przekonywał: "Więc kiedy marzysz o miłości, nie wierz w efekty specjalne, ale uwierz, że każdy z was jest wyjątkowy, każdy z was. Każdy z Was jest darem i może uczynić swoje życie darem. Inni, społeczeństwo, biedni czekają na Ciebie. Marzenie o pięknie, które wykracza poza wygląd, poza makijaż, poza trendy w modzie".

Franciszek zachęca ich do tworzenia rodziny, do dzielenia życia z drugim człowiekiem bez wstydzenia się własnej kruchości. Bo miłość to kochanie drugiej osoby taką, jaka jest, i to jest piękne. "Sny, które mamy, mówią nam o życiu, za którym tęsknimy. Wielkie marzenia to nie potężny samochód, modne ciuchy czy transgresyjna podróż".. Radzi im, by nie słuchali manipulatorów szczęścia, którzy mówią im o marzeniach, a w zamian sprzedają im miraże.

Papież mówi do młodych ludzi, w ich języku, o życiu wyjątkowym i niepowtarzalnym, o przygodzie i fascynującej historii. "To nie jest kwestia życia siedząc na ławce, aby zastąpić kogoś innego. Nie, każdy z nas jest wyjątkowy w oczach Boga. Nie dajcie się "homologować"; nie zostaliśmy stworzeni seryjnie, jesteśmy wyjątkowi, jesteśmy wolni i jesteśmy na świecie, aby żyć historią miłości, miłości z Bogiem, aby przyjąć śmiałość mocnych decyzji, aby odważyć się na cudowne ryzyko kochania". Śmiałość to rzeczywiście synonim prawdziwej młodości.

Radzi im również, aby nie zapominali o swoich korzeniach, które są w ich rodzicach, a przede wszystkim w dziadkach. Dziś ryzykujemy, że wypełnimy się wirtualnymi wiadomościami i zatracimy prawdziwe korzenie. "Odłączenie się od życia, fantazjowanie w próżni nie jest dobre, jest pokusą złego. Bóg chce, abyśmy byli dobrze zasadzeni w ziemi, połączeni z życiem, nigdy nie zamknięci, ale zawsze otwarci na wszystkich. Zakorzenione i otwarte".

Prosi, by nie dali się ponieść zasadzie "każdy sobie", smutkowi i pesymizmowi, bo jesteśmy stworzeni do tego, by wznosić oczy ku niebu i innym. 

Po przybyciu na miejsce odpowiedział na drugie pytanie, jak pokonać przeszkody na drodze do Bożego miłosierdzia. Franciszek radził im, aby zawsze wstawali i szli do spowiedzi ze swoich grzechów. Ale bez stawiania grzechów w centrum, jako osoby karane, które muszą się uniżyć, ale jako dzieci, które biegną, aby przyjąć objęcia Ojca, miłosierdzie Boga, który zawsze przebacza w sakramencie radości. Temu, kto odczuwa wstyd, Franciszek mówi, że to dobrze, bo jest to znak, że nie jesteśmy zadowoleni z siebie, że z Bożą pomocą możemy siebie pokonać. A tych, którym brakuje zaufania do Boga, zachęca do uczty, która odbywa się w niebie za każdym razem, gdy ktoś idzie do spowiedzi.

Ostatnie pytanie dotyczyło tego, jak zachęcić młodych ludzi, by nie bali się objąć krzyża. A papież odpowiada, że nie można przyjąć samego krzyża, bo ból sam w sobie nikogo nie zbawia. "To miłość przemienia ból. Dlatego krzyż obejmuje się z Jezusem, nigdy sam! Jeśli Jezus jest przyjęty, to odradza się radość, radość. A radość Jezusa, w bólu, przemienia się w pokój".. Franciszek pożegnał się z młodymi, życząc im tej radości i tego, by mogli ją zanieść do swoich przyjaciół.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.