Idę na spacer z Laurą Davara Fernández de Marcos. 37 lat. Studiowała prawo i nauki polityczne na ICADE i pracuje jako prawnik w rodzinnej firmie zajmującej się prawem IT (ochrona danych, e-commerce i inne). Specjalizuje się w sieciach społecznych i właśnie wydała książkę: Ostateczna książka o mediach społecznościowych. Wkrótce po poznaniu jej nigdy nie zapomnę pewnej anegdoty: podczas letniej podróży parafialnej zatrzymaliśmy się w Saragossie. Zadzwoniła do mnie, gdy byłem u bram Bazyliki del Pilar. Jej samochód był pełen ludzi: "Znam cię od piętnastu minut, ale uwierz mi, że mówię poważnie, popełniliśmy błąd i jesteśmy w drodze do Girony.". Pomijając anegdoty, książka, o której mówię, jest skierowana do rodziców i nauczycieli. Celem jest opowiedzenie zarówno o tym, co dobre, jak i o tym, co złe w sposób potoczny, bez skomplikowanych zwrotów, których nie da się zrozumieć. Osoby, które ją przeczytały, żartują: "To nie brzmi jak napisane przez prawnika, bo jest zrozumiałe". Podaje wiele praktycznych wskazówek dotyczących prywatności i bezpieczeństwa, jak wykryć kradzież tożsamości oraz jak postępować lub jak zgłosić przypadek cyberprzemocy. Poleca też filmy i seriale, które warto oglądać z dziećmi, by móc rozmawiać na te tematy. Poleca konta, które są warte uwagi: na przykład jedzenie, nauka matematyki, porady dotyczące cyberbezpieczeństwa. Podał też adresy do modlitwy i medytacji.
W sieciach
"Kościół coraz częściej angażuje się w sieci. Są bardzo fajne relacje, które służą do wzrostu w życiu wiary. Konieczne jest szkolenie w zakresie wartości w życiu cyfrowym"mówi. Laura, która zrobiła pracę magisterską na temat sieci społecznościowych, prowadzi wiele szkoleń w szkołach. Jej adresatami są niemal wszyscy: dorośli, nauczyciele, rodzice i dzieci. Nie myślcie, że to wszystko, co ją pasjonuje. Uwielbia gry planszowe, podróże i wyjścia z przyjaciółmi. To go uszczęśliwia "dobra kolacja, dobry aperitif, wizyta w teatrze, pokaz muzyczny lub magiczny". Pasjonatka przebywania z rodziną i cieszenia się nią, daje do zrozumienia, że ma słabość do planu wyjazdu na Bernabéu z ojcem, dlatego są bardzo madridistas.
Laura jest jedną z tych, które nie żyją wiarą indywidualistyczną, prywatną, autoreferencyjną, ale chcą dawać to, co otrzymały: "...".Miałem bardzo silne doświadczenie kościelne, zwłaszcza w parafii San Germán w Madrycie. Byłam katechetką, koordynatorką bierzmowania, uczestniczyłam w grupie teatralnej i należałam do chóru.". Wyjechał na misje do Dominikany i tam podczas Mszy Świętej, w czasie chwili pokoju, do której zawsze przywiązywał niewielką wagę, doznał silnego doświadczenia Boga: "... mógł przeżyć chwilę pokoju.Czułam, że Bóg poprzez tych ludzi daje mi pokój przez duże "P", prawdziwy pokój.". Wspomina, jak w bardzo chorym dziecku, Emmanuelu, zobaczył oblicze Boga. Trzy lata temu przeżył ogromnie bolesne doświadczenie: jego brat zmarł nagle, w ciągu jednej nocy. Wkrótce potem udał się do Lourdes i tam otrzymał pocieszenie, którego potrzebował: spotkał człowieka, który jest teraz jego kierownikiem duchowym oraz Antonio, prawie 20-letniego chłopca z zespołem, na który cierpi bardzo niewiele osób na świecie: ".....Spędziłem u jego boku kilka niezapomnianych dni, towarzysząc mu i słuchając cały czas piosenek Melendi, bo je kochał.".
Promieniująca wiara
Laura nie jest zadowolona i chce dalej szerzyć swoją wiarę. Uczestniczy w wielu akcjach wolontariatu organizowanych przez madrycką Delegację Młodzieży. Także w Podejścieprojekt dla osób powyżej 30 roku życia, który powstał z powołania, aby zaoferować "coś innego". Nikt nie jest wykluczony: katolicy bardziej lub mniej zaangażowani, bardziej zdystansowani, konwertyci, samotni, żonaci, rozwiedzeni. W czasie świąt Bożego Narodzenia wychodzili, by obdarować prezentami dzieci i osoby starsze".by przynieść trochę radości i nadziei". Laura jeździła też do szpitali, śpiewała w domach starców, rozdawała kanapki najuboższym. Ale przed dawaniem odżywia się: uczestniczy w grupie, w której dokonuje przeglądu swojego życia, treningu i modlitwy. Tworzą ją wspaniali przyjaciele, którzy wspierali ją w trudnych chwilach. Laura rozumie, że możemy pomóc innym stać się "Katolicy z zazdrości. Contagion. Nie przez zatrzymanie bogactw, które mamy, ale przez dawanie z nadmiaru, który otrzymaliśmy. Wydaje się, że mu się to udaje.