Holandia, popularnie zwana Holandią, jest krajem kontrastów: pomimo tego, że nie posiada prawie żadnych zasobów naturalnych, jest wielką potęgą gospodarczą dzięki rozwojowi technicznemu i zdolności do pracy swojej populacji, 18 milionów mieszkańców mieszkających na obszarze dwanaście razy mniejszym niż Hiszpania. Gęstość zaludnienia jest jedną z najwyższych na świecie.
Jedna piąta powierzchni kraju znajduje się poniżej poziomu morza i została "podbita" od morza na przestrzeni wieków. Znaczna część kraju to delta, do której wpływają rzeki takie jak Ren i Moza. Pomimo ubogiej piaszczystej gleby, Holandia ma znaczną produkcję rolną dzięki zaawansowanym metodom uprawy.
Początki historyczne
Walka z morzem i, bardziej ogólnie, kontrola wody w niezliczonych kanałach, rzekach i jeziorach ukształtowały holenderski charakter. Jej historia jest tworzona przez morze. Zanim mieszkańcy tych ziem zbudowali pierwsze tamy, pisał rzymski historyk Pliniusz Starszy (47 r. n.e.):
"Dwa razy dziennie rozległy przypływ oceanu omiata szeroki obszar lądu i rozstrzyga odwieczny spór o to, czy ten region należy do lądu, czy do morza. Ludzie ci mieszkają tam na kopcach lub platformach zbudowanych na najwyższym poziomie, do którego dociera morze. Na nich zbudowali swoje chaty, a kiedy jest przypływ, są jak żeglarze na swoich statkach, ale kiedy jest odpływ, wydają się bardziej rozbitkami, ponieważ wokół swoich chat polują na ryby, które wycofują się wraz z morzem (...) Zbierają błoto ręcznie, suszą je na wietrze, a następnie na słońcu, a używając tej ziemi jako paliwa [torfu], ogrzewają swoje jedzenie i swoje wnętrzności, zamrożone przez zimno północy. I takie ludy twierdzą, że są zniewolone, gdy są podbijane przez lud rzymski".
Pliniusz nie mógł zrozumieć, dlaczego mieszkańcy wybrzeża dzisiejszej Holandii i Niemiec (Fryzowie) nie chcieli porzucić swojego niepewnego życia i stać się poddanymi Imperium Rzymskiego. I rzeczywiście nigdy nimi nie byli. Kiedy Rzymianie opuścili te regiony w V wieku, ustępując miejsca różnym ludom barbarzyńskim, Fryzowie pozostali niezależni. Dopiero wieki później stopniowo zaczęli mieszać się z Frankami i innymi ludami, zachowując dużą autonomię na obszarach przybrzeżnych.
Chrystianizacja ziemi
Chociaż południe dzisiejszego kraju zostało schrystianizowane już w IV wieku, dopiero trzy wieki później angielski mnich św. Willibrordo wylądował na północy kraju, aby ewangelizować Fryzów. Mimo to mieszkańcy obszarów przybrzeżnych zachowali wiele pogańskich zwyczajów; minęły wieki, zanim kultura została prawdziwie schrystianizowana. Kilku misjonarzy, w tym św. Bonifacy (+754), zostało zabitych we Fryzji.
Prawdopodobnie już w X wieku każdy region dbał o swoje tamy, z efektywnie zorganizowanym systemem przedstawicieli ludności, którzy, z dużą autonomią od władz centralnych i regionalnych, sprawowali funkcje kontroli jakości i konserwacji. Pierwsza "Rada Wodna" (Waterschap) w delcie Renu została utworzona w 1255 r., zrzeszając kilka małych lokalnych stowarzyszeń. Obecnie istnieje 21 takich "zarządów" w całym kraju.
Wybierając swoich przywódców w wyborach bezpośrednich, te "rady" są jednymi z najstarszych instytucji demokratycznych wciąż istniejących w Europie; służąc lokalnym społecznościom poprzez zapewnienie im bezpieczeństwa, w znacznym stopniu przyczyniły się do rozwoju praktycznej, wspierającej i samodzielnej mentalności, z niechęcią do centralizmu i gromadzenia władzy. Cechy te ukształtowały sposób, w jaki Holendrzy przez całą historię walczyli o to, co uważali za swoje prawa, czy to w sferze politycznej, gospodarczej, ideologicznej, moralnej czy religijnej.
Charakter holenderski
Można powiedzieć, że holenderski sposób bycia charakteryzuje się wielkim umiłowaniem wolności (czasami graniczącym z indywidualizmem), antycentralizmem i pragmatyzmem. Są bardziej pragmatyczni niż intelektualni. Mają również tendencję do moralizowania, zgodnie z popularnym powiedzeniem: "kraj pastorów [protestanckich kaznodziejów] i kupców".
Znaczenie, jakie Holendrzy przywiązywali do swojego prawa do samostanowienia (również pod względem ekonomicznym), było niewątpliwie jednym z powodów, dla których rewolta w Niderlandach zakończyła się tak dużym sukcesem, gdy Filip II zażądał całkowitej lojalności, wyrażonej w płaceniu wysokich podatków w celu sfinansowania wielu wojen. Wydaje się, że poparcie dla rewolucji nie było zdeterminowane głównie czynnikami religijnymi, ponieważ wiele prowincji, które oderwały się od monarchy, pozostało w dużej mierze katolickich aż do późniejszego okresu.
Nadejście protestantyzmu
Reformacja protestancka w Holandii była przede wszystkim kalwińska. Bardziej niż luteranie, to właśnie kalwiniści najgorliwiej wspierali interesy Wilhelma, księcia orańskiego i przywódcy rewolty przeciwko Filipowi II. W 1573 r. Wilhelm, pod naciskiem bardziej radykalnych przywódców kalwińskich i wbrew swoim tolerancyjnym tendencjom, zakazał kultu katolickiego w pierwszych dwóch prowincjach, które udało mu się wyrwać spod władzy hiszpańskiej.
W 1581 r. siedem najbardziej wysuniętych na północ prowincji uzyskało niepodległość i utworzyło Stany Generalne, które zarządzały konglomeratem prowincji zjednoczonych w Republice Federalnej. Chociaż nie był to rząd konfesyjny, Holenderski Kościół Reformowany i jego członkowie cieszyli się uprzywilejowaną pozycją, podczas gdy inne grupy - katolicy, Żydzi, anabaptyści i inni - byli dyskryminowani.
Mimo to holenderscy katolicy pozostali w większości w XVII wieku, stanowiąc całkowitą populację siedmiu północnych prowincji. Ci, którzy pozostali katolikami, stali się obywatelami drugiej kategorii. Chociaż generalnie nie zmuszano ich do konwersji na kalwinizm, byli oni w znacznym stopniu dyskryminowani: nie wolno im było studiować, nie mogli piastować żadnych urzędów publicznych, nie mogli publicznie sprawować kultu, a także zabroniono im posiadania hierarchii kościelnej i kontaktu z księżmi.
Mission Land
Dzisiejsza Holandia stała się pod każdym względem "krajem misyjnym", obsługiwanym przez duchownych lub mniej lub bardziej tajnych zakonników, którzy polegali na Nuncjusz papieski w Kolonii czy Brukseli. Po dziesięcioleciach prawie żadnego kontaktu z kapłanami i niewielkiej możliwości kultu katolickiego, większość katolików na północy Holandii stopniowo przeszła na kalwinizm.
A co działo się na południu? Dyskryminacja katolików miała również miejsce w południowych prowincjach, które zostały później przyłączone do Republiki i które stanowiły obszar graniczny z regionami, które pozostały pod panowaniem hiszpańskim, w dzisiejszej Belgii. Te południowe prowincje Holandii, Limburgia i Brabancja, których stolicami są Maastricht i 's-Hertogenbosch, pozostały w większości katolickie do końca XX wieku. Jednak kalwinizm jako kulturowa kuźnia miał ogromny wpływ na całą holenderską mentalność i kulturę, także na tych w przeważającej mierze katolickich obszarach.
XIX wiek
Francuska okupacja (1795-1813) położyła kres holenderskiej republice. Napoleon przywrócił - przynajmniej prawnie - pewne prawa cywilne i religijne katolikom. Zgodnie z prawem katolicy i inne grupy mniejszościowe nie byli już obywatelami drugiej kategorii, a nawet podjęto próbę przywrócenia hierarchii. Ale ten proces emancypacji miał trwać przez kolejne dziesięciolecia. Po ponad dwóch wiekach ucisku katolicka część populacji składała się głównie z chłopów i kupców o niewielkiej kulturze, wpływach i sile ekonomicznej. W 1815 r., na życzenie gubernatorów różnych prowincji i przy ogromnym poparciu społecznym, Holandia stała się monarchią konstytucyjną, z Wilhelmem I jako królem (potomkiem powstańczego księcia Wilhelma Orańskiego).
Kiedy hierarchia została przywrócona w 1853 roku, emancypacja katolików (którzy stanowili wówczas 38% populacji) otrzymała nowy impuls. Aby przezwyciężyć zacofanie gospodarcze i kulturowe w stosunku do swoich protestanckich współobywateli, musieli oni pomagać sobie nawzajem i robili to umiejętnie. Kierowani przez nowo mianowanych biskupów i wspierani przez liczne zakony i zgromadzenia zakonne, dosłownie zabrali się do pracy: w latach 1850-1920 zbudowali około 800 kościołów, założyli szkoły i szpitale, wydawali gazety i założyli katolicką stację radiową.
Pierwsza połowa XX wieku
W 1923 roku wzniesiono Katolicki Uniwersytet w NijmegenPierwszy katolik, który został premierem, objął urząd w 1918 r., a partia katolicka, którą reprezentował, uczestniczyła we wszystkich rządach kraju w latach 1918-1945.
W niektórych przypadkach odrodzenie się katolików i ich rosnący wpływ na społeczeństwo spowodowały niepokój, a nawet protesty ze strony protestanckiego establishmentu, który czuł się zagrożony przez ten blok, który do tej pory nie był widoczny, nie miał głosu ani głosu, ale który stawał się niezaprzeczalną siłą na wszystkich poziomach.
Bańki społeczne
Ze swojej strony katolicy czuli się zagrożeni nie tylko przez grupy protestanckie, ale także przez inne grupy o nastawieniu oświeceniowym, liberalnym lub socjalistycznym. Dlatego też katolicy zaczęli tworzyć instytucje konfesyjne, aby chronić i pomagać sobie nawzajem. W ten sposób chcieli stworzyć odpowiedni kontekst dla przeżywania swojej wiary i ułatwić sobie rozwój i emancypację. Frekwencja na mszach, przyjmowanie sakramentów i wysoki wskaźnik urodzeń osiągnęły poziom niewyobrażalny i nie do pomyślenia w większości krajów katolickich.
W ten sposób katolicy zbudowali mur społeczny wokół "swojego świata" i stopniowo izolowali się, postrzegając niekatolików jako obcych i konkurentów, jeśli nie wrogów. Tak zwane "katolickie" instytucje obejmowały nie tylko aspekty religijne, ale także edukację i kulturę, a stopniowo nawet wszystkie obszary życia społecznego: prasę, radio i telewizję, związki zawodowe lub pracę, cechy, politykę, a nawet zajęcia rekreacyjne i sportowe.
To, co - choć w mniejszym stopniu - miało miejsce również wśród liberałów, socjalistów i protestantów, dało początek tak zwanym "kolumnom": samowystarczalnym sekcjom lub częściom populacji, które żyły prawie bez kontaktu z innymi grupami ludności (innymi "kolumnami"). Protestanci, liberałowie, socjaliści, a przede wszystkim katolicy byli w ten sposób zgrupowani od kołyski aż po grób i dystansowali się od innych grup ludności. Kolumny te były tym, co dziś nazwalibyśmy bańkami społecznymi.
Kolumnizacja: proces, w wyniku którego prawie całe społeczeństwo holenderskie podzieliło się mniej lub bardziej spontanicznie i swobodnie na różne grupy - lub kolumny-Katolickie, protestanckie i, w mniejszym stopniu, liberalne i socjalistyczne.
Ludzka moc
Według słynnego katolickiego historyka Louisa Rogiera, ważną częścią tożsamości holenderskiego katolika w pierwszej połowie XX wieku było stwierdzenie: "Nie jestem protestantem". Przekładało się to na skuteczną kontrolę społeczną, która nieświadomie faworyzowała mentalność grupową. A kim byli przywódcy grupy? Głównie księża i zakonnicy, ponieważ większość świeckich nie była dobrze wyszkolona i przygotowana. W rzeczywistości duża liczba duchownych nie tylko prowadziła parafie lub inne instytucje religijne, ale także była częścią organów zarządzających i doradczych gazet, stacji radiowych i telewizyjnych, partii politycznych, związków zawodowych itp.
Rezultat nie jest zaskakujący: dość jednolita grupa lub projekt presji politycznej, społecznej i medialnej. Było to coś, co nazywano "sprawą katolicką" ("de Roomsche Zaak"), w której życie duchowe było stopniowo spychane na dalszy plan, a ruch społeczny mający na celu pomoc katolikom - na pierwszy. W konsekwencji Kościół w ogóle, a duchowieństwo w szczególności, zyskało dużą władzę, którą zwykle wykorzystywali do pomocy ludności katolickiej, ale nie tylko na polu duchowym. W niektórych przypadkach dochodziło do ekscesów i partyjniactwa, a także wytworzył się duch grupowy, który mógł łatwo stłumić uzasadnione pragnienie wolności w sprawach doczesnych. Często dochodziło do ingerencji duchowieństwa w sprawy doczesne, które, choć związane ze "Sprawą Katolicką", mogły być szkodliwe dla ich duchowej misji.
Nadchodzące artykuły
W następnym artykule zobaczymy, w jaki sposób "kolonizacja" w Holandii, z konsekwentną ingerencją duchowieństwa w życie społeczne, polityczne, rodzinne i osobiste katolików, w najlepszym razie nie sprzyjała rozwojowi wewnętrznej wolności wśród katolików, zwłaszcza w odniesieniu do ich praktyk religijnych.