Z sercem ojca: tak Józef kochał Jezusa, nazywanego we wszystkich czterech Ewangeliach "Syn Józefa".
Dwaj ewangeliści, Mateusz i Łukasz, którzy utrwalili jego postać, mówią o nim niewiele, ale wystarczająco dużo, by zrozumieć, jakim był ojcem i jaką misję powierzyła mu Opatrzność.
Wiemy, że był skromnym cieślą (por. Mt 13,55), zaręczony z Maryją (por. Mt 1,18; Lc 1,27); "sprawiedliwy człowiek" (Mt 1,19), zawsze gotowi do wypełniania woli Boga, przejawiającej się w Jego prawie (por. Lc 2,22.27.39) oraz poprzez cztery sny, które miał (por. Mt 1,20; 2,13.19.22). Po długiej i uciążliwej podróży z Nazaretu do Betlejem zobaczył narodziny Mesjasza w żłobie, bo gdzie indziej "nie było dla nich miejsca" (Lc 2,7). Był świadkiem kultu pasterzy (por. Lc 2,8-20) oraz o Magach (por. Mt2,1-12), reprezentujących odpowiednio naród izraelski i ludy pogańskie.
Miał odwagę przyjąć prawne ojcostwo Jezusa, któremu nadał imię objawione mu przez anioła: "Nazwiesz go imieniem Jezus, bo On zbawi swój lud od jego grzechów" (Łk 1,15).Mt 1,21). Jak wiemy, wśród ludów starożytnych nadanie imienia osobie lub rzeczy oznaczało nabycie własności, jak to uczynił Adam w relacji z Księgi Rodzaju (por. 2,19-20).
W świątyni, czterdzieści dni po narodzinach, Józef wraz z matką przedstawił Dziecię Panu i ze zdumieniem słuchał proroctwa, które Symeon wypowiedział o Jezusie i Maryi (por. Lc 2,22-35). Aby chronić Jezusa przed Herodem, przebywał w Egipcie jako cudzoziemiec (por. Mt 2,13-18). Wracając do ojczyzny, żył w ukryciu w małej, nieznanej wiosce Nazaret w Galilei - skąd, jak mówiono, "nie wychodzi żaden prorok" i "nic dobrego nie może wyjść" (por. Jn 7:52; 1:46) - daleko od Betlejem, swego rodzinnego miasta, i od Jerozolimy, gdzie znajdowała się świątynia. Gdy podczas pielgrzymki do Jerozolimy zgubili Jezusa, który miał dwanaście lat, on i Maryja szukali Go w udręce i znaleźli w świątyni, gdy spierał się z doktorami prawa (por. Lc 2,41-50).
Po Maryi, Matce Bożej, żaden święty nie zajmuje tyle miejsca w papieskim Magisterium, co Józef, jej małżonek. Moi poprzednicy pogłębili przesłanie zawarte w niewielkich danych przekazanych przez Ewangelie, aby podkreślić jego centralną rolę w historii zbawienia: bł. Pius IX ogłosił go "Patronem Kościoła katolickiego", czcigodny Pío XII przedstawił go jako "patrona robotników" i świętego Jan Paweł II jako "Kustosz Odkupiciela". Lud powołuje się na niego jako "Patrona dobrej śmierci".
Z tego powodu w sto pięćdziesiątą rocznicę bł. Pius IX, 8 grudnia 1870 r., ogłaszając. Patron Kościoła katolickiegoChciałbym - jak mówi Jezus - aby "usta mówiły o tym, czym przepełnione jest serce" (por. Mt 12,34), by podzielić się z Państwem kilkoma osobistymi refleksjami na temat tej niezwykłej postaci, tak bliskiej naszej ludzkiej kondycji. To pragnienie wzrosło w tych miesiącach pandemii, w których możemy doświadczyć, pośród uderzającego w nas kryzysu, że "nasze życie jest utkane i podtrzymywane przez zwykłych ludzi - zwykle zapomnianych - którzy nie pojawiają się na pierwszych stronach gazet i magazynów, ani na wielkich wybiegach ostatnich show ale to oni bez wątpienia piszą dziś decydujące wydarzenia naszej historii: lekarze, pielęgniarki, magazynierzy w supermarketach, sprzątaczki, opiekunowie, przewoźnicy, służby bezpieczeństwa, wolontariusze, księża, zakonnice i wielu, wielu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie jest zbawiony sam. [Jak wiele osób każdego dnia okazuje cierpliwość i zaszczepia nadzieję, dbając o to, by nie siać paniki, ale współodpowiedzialność. Ilu ojców, matek, dziadków i babć, nauczycieli pokazuje naszym dzieciom małymi, codziennymi gestami, jak stawić czoło i poradzić sobie z kryzysem, poprzez ponowne dostosowanie rutynowych czynności, podniesienie oczu i zachęcenie do modlitwy. Jak wielu ludzi modli się, ofiarowuje i wstawia się za dobrem wszystkich. Każdy może znaleźć w św. Józefie - człowieku niezauważalnym, człowieku codziennej, dyskretnej i ukrytej obecności - orędownika, wsparcie i przewodnika w trudnych chwilach. Św. Józef przypomina nam, że wszyscy ci, którzy są pozornie ukryci lub w "drugiej linii", mają niezrównaną rolę w historii zbawienia. Do nich wszystkich skierowane są słowa uznania i wdzięczności.
1. ukochany ojciec
Wielkość św. Józefa polega na tym, że był on mężem Maryi i ojcem Jezusa. Jako taki "wszedł w służbę całej ekonomii wcielenia", jak mówi św. Jan Chryzostom.
Paweł VI zauważa, że jego ojcostwo przejawiało się w sposób konkretny "w tym, że uczynił ze swego życia służbę, ofiarę dla tajemnicy Wcielenia i dla związanej z nią misji odkupieńczej; w tym, że wykorzystał władzę prawną, która mu przysługiwała w Świętej Rodzinie, aby uczynić z niej całkowity dar z siebie, ze swego życia, ze swej pracy; w tym, że przekształcił swe ludzkie powołanie do miłości domowej w nadludzkie oddanie siebie, swego serca i wszystkich swych możliwości w miłości oddanej na służbę Mesjasza narodzonego w jego domu".
Ze względu na swoją rolę w historii zbawienia święty Józef jest ojcem, który zawsze był kochany przez lud chrześcijański, o czym świadczy fakt, że na całym świecie poświęcono mu liczne kościoły; że wiele instytutów religijnych, bractw i grup kościelnych inspiruje się jego duchowością i nosi jego imię; oraz że od wieków ku jego czci odprawiane są różne przedstawienia sakralne. Wielu świętych miało do niego wielkie nabożeństwo, wśród nich Teresa z Avila, która wzięła go za swojego orędownika i wstawiennika, powierzając mu siebie i otrzymując wszystkie łaski, o które prosiła. Zachęcona swoim doświadczeniem, święta namawiała innych do oddania się mu.
W każdym modlitewniku jest modlitwa do św. Józefa. Szczególne inwokacje kierowane są do niego w każdą środę, a zwłaszcza w miesiącu marcu, tradycyjnie jemu poświęconym.
Zaufanie ludu do św. Józefa streszcza się w wyrażeniu "...".Ite ad Ioseph"co nawiązuje do czasu głodu w Egipcie, gdy lud prosił faraona o chleb, a ten odpowiedział: "Idź do Józefa i zrób to, co ci powie" (Gn 41,55). Był to Józef, syn Jakuba, którego jego bracia sprzedali z zazdrości (por. Gn 37,11-28) i który - zgodnie z relacją biblijną - został następnie wicekrólem Egiptu (por. Gn 41,41-44).
Jako potomek Dawida (por. Mt 1,16.20), z którego korzenia miał wypłynąć Jezus zgodnie z obietnicą daną Dawidowi przez proroka Natana (por. 2 Sam 7), a św. Józef jako mąż Maryi z Nazaretu jest łącznikiem między Starym i Nowym Testamentem.
2. Ojciec w czułości
Józef widział, jak Jezus dzień po dniu czynił postępy "w mądrości i w dostojeństwie, i w łasce u Boga i u ludzi" (Lc 2,52). Jak Pan postąpił z Izraelem, tak "nauczył go chodzić i wziął go na ręce: był dla niego jak ojciec, który podnosi dziecko do policzków i schyla się, aby je nakarmić" (por. Os 11,3-4).
Jezus widział w Józefie czułość Boga: "Jak ojciec ma czułość dla swoich dzieci, tak Pan ma czułość dla tych, którzy się Go boją" (Sól 103,13).
W synagodze, podczas modlitwy psalmami, Józef z pewnością usłyszał echo, że Bóg Izraela jest Bogiem czułości, że jest dobry dla wszystkich i "jego czułość sięga do wszystkich stworzeń" (Sól 145,9).
Historia zbawienia wypełnia się przez wiarę "wbrew wszelkiej nadziei" (Rm 4,18) przez nasze słabości. Często myślimy, że Bóg polega tylko na dobrej i zwycięskiej części nas, podczas gdy w rzeczywistości większość Jego planów realizuje się poprzez i pomimo naszej słabości. To właśnie sprawia, że św. Paweł mówi: "Żeby nie było, że się smucę, mam cierń w ciele, wysłannika szatana, który mnie uderza, żeby się nie smucić". Trzy razy prosiłem Pana, aby mi ją zabrał, a On mi odpowiedział: 'Wystarczy ci mojej łaski, bo moja moc w pełni objawia się w słabości'" (2 Co 12,7-9).
Jeśli taka jest perspektywa ekonomii zbawienia, musimy nauczyć się przyjmować naszą słabość z intensywną czułością.
Zły każe nam patrzeć na naszą kruchość z negatywnym osądem, natomiast Duch wydobywa ją na światło dzienne z czułością. Czułość jest najlepszym sposobem na dotknięcie tego, co w nas kruche. Wskazywanie palcem i osądzanie innych jest często oznaką naszej niezdolności do zaakceptowania własnej słabości, własnej kruchości. Tylko czułość uchroni nas przed działaniem Oskarżyciela (por. Ap 12,10). Z tego powodu ważne jest, aby spotkać się z Bożym miłosierdziem, zwłaszcza w sakramencie pojednania, mając doświadczenie prawdy i czułości. Paradoksalnie, nawet Zły może nam powiedzieć prawdę, ale jeśli to zrobi, to po to, by nas potępić. Wiemy jednak, że Prawda, która pochodzi od Boga nie potępia nas, ale przyjmuje nas, obejmuje, podtrzymuje, przebacza. Prawda zawsze jawi się nam jako miłosierny Ojciec z przypowieści (por. Lc 15,11-32): wychodzi nam na spotkanie, przywraca nam godność, stawia na nogi, świętuje z nami, bo "mój syn był umarły, a znów żyje, był zgubiony, a odnalazł się" (w. 24).
To również poprzez udrękę Józefa przechodzi wola Boga, Jego historia, Jego plan. W ten sposób Józef uczy nas, że posiadanie wiary w Boga obejmuje również wiarę w to, że On może działać nawet poprzez nasze lęki, nasze ułomności, nasze słabości. I uczy nas, że pośród życiowych burz nie możemy się bać oddać ster naszej łodzi Bogu. Czasami chcielibyśmy mieć wszystko pod kontrolą, ale On zawsze ma szersze spojrzenie.
3. Ojciec w posłuszeństwie
Tak jak Bóg postąpił z Maryją, gdy objawił jej swój plan zbawienia, tak samo objawił swoje plany Józefowi poprzez sny, które w Biblii, podobnie jak u wszystkich starożytnych ludów, uważane były za jeden ze środków, za pomocą których Bóg objawiał swoją wolę.
Józef był bardzo strapiony niezrozumiałą ciążą Maryi; nie chciał jej "publicznie potępić", ale postanowił "zerwać ich zaręczyny w tajemnicy" (Mt 1,19). W pierwszym śnie anioł pomógł mu rozwiązać jego poważny dylemat: "Nie bój się przyjąć Maryi za żonę, bo to, co się w Niej spłodziło, jest z Ducha Świętego. Urodzi syna i nazwiesz jego imię Jezus, bo On zbawi swój lud od jego grzechów" (Mt 1,20-21). Jego odpowiedź była natychmiastowa: "Gdy Józef obudził się ze snu, uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański" (Mt 1,24). Dzięki posłuszeństwu pokonał swój dramat i uratował Maryję.
W drugim śnie anioł nakazał Józefowi: "Wstań, weź z sobą dziecko i jego matkę i uciekaj do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem, bo Herod będzie szukał dziecka, aby je zabić" (1).Mt 2,13). Józef nie wahał się być posłusznym, nie kwestionując trudności, jakie może napotkać: "Wstał, zabrał nocą dziecko i jego matkę i udał się do Egiptu, gdzie pozostał aż do śmierci Heroda" (Mt 2,14-15).
W Egipcie Józef z ufnością i cierpliwością czekał na obiecane przez anioła ostrzeżenie o możliwości powrotu do kraju. A kiedy w trzecim śnie boski posłaniec, po poinformowaniu go, że ci, którzy próbowali zabić dziecko, nie żyją, nakazał mu wstać, zabrać ze sobą dziecko i jego matkę i wrócić do ziemi izraelskiej (por. Mt 2:19-20), ponownie bez wahania okazał posłuszeństwo: "Wstał, wziął dziecko i jego matkę, i wszedł do ziemi Izraela" (Mt 2,21).
Jednak w drodze powrotnej, "gdy usłyszał, że w Judei w miejsce jego ojca Heroda panuje Archelaus, bał się tam iść i będąc ostrzeżony we śnie - a stało się to już po raz czwarty - wycofał się w okolice Galilei i zamieszkał w wiosce zwanej Nazaret" (Mt 2,22-23).
Ewangelista Łukasz ze swej strony opowiada, że Józef odbył długą i niewygodną podróż z Nazaretu do Betlejem, zgodnie z prawem spisowym cesarza Cezara Augusta, aby zostać zarejestrowanym w swoim rodzinnym mieście. I właśnie w tej okoliczności Jezus przyszedł na świat i został zarejestrowany w spisie ludności Imperium, jak wszystkie inne dzieci (por. Lc 2,1-7).
Szczególnie św. Łukasz zadbał o podkreślenie, że rodzice Jezusa przestrzegali wszystkich przepisów prawa: obrzędów obrzezania Jezusa, oczyszczenia Maryi po porodzie, przedstawienia pierworodnego Bogu (por. 2, 21-24).
W każdej okoliczności swojego życia Józef wiedział, jak wymówić swoje "jestem człowiekiem".fiat"jak Maryja przy zwiastowaniu i Jezus w Getsemani.
Józef, pełniąc rolę głowy rodziny, uczył Jezusa uległości wobec rodziców, zgodnie z Bożym przykazaniem (por. Ex 20,12).
W życiu ukrytym w Nazarecie, pod kierunkiem Józefa, Jezus uczył się wypełniać wolę Ojca. Ta wola stała się jego codziennym pokarmem (por. Jn 4,34). Nawet w najtrudniejszym momencie swojego życia, jakim było Getsemani, wolał pełnić wolę Ojca, a nie swoją własną i stał się "posłuszny aż do śmierci [...] na krzyżu" (Flp 2,8). Dlatego autor Listu do Hebrajczyków stwierdza, że Jezus "nauczył się posłuszeństwa przez cierpienie" (5,8).
Wszystkie te wydarzenia świadczą o tym, że Józef "został powołany przez Boga do bezpośredniej służby osobie i misji Jezusa poprzez sprawowanie swojego ojcostwa; w ten sposób w pełni czasu współpracuje w wielkiej tajemnicy odkupienia i jest prawdziwie 'ministrem zbawienia'".
4. Ojciec w gościnności
Józef przyjął Maryję bez warunków wstępnych. Zaufał słowom anioła. "Szlachetność jego serca kazała mu podporządkować dobroczynności to, czego nauczyło go prawo; i dziś, w tym świecie, w którym przemoc psychiczna, słowna i fizyczna wobec kobiet jest patentem, Józef przedstawia się jako pełen szacunku, delikatny mężczyzna, który, mimo że nie miał wszystkich informacji, zadecydował o reputacji, godności i życiu Maryi. A w jego wątpliwościach co do tego, jak postąpić najlepiej, Bóg pomógł mu wybrać, oświecając jego osąd".
Wielokrotnie w naszym życiu pojawiają się wydarzenia, których znaczenia nie rozumiemy. Naszą pierwszą reakcją jest często rozczarowanie i bunt. Józef odkłada na bok swoje rozumowanie, aby ustąpić miejsca temu, co się dzieje i, jakkolwiek tajemnicze może mu się to wydawać, przyjmuje to, bierze na siebie odpowiedzialność i godzi się z własną historią. Jeśli nie pogodzimy się z naszą historią, nie będziemy mogli nawet zrobić następnego kroku, ponieważ zawsze będziemy więźniami naszych oczekiwań i wynikających z nich rozczarowań.
Życie duchowe Józefa nie pokazuje nam drogi, która wyjaśniaale ścieżka, która przyjmuje. Dopiero z tej akceptacji, z tego pojednania, możemy też wyczuć większą historię, głębszy sens. Wydaje się, że jest to echo płomiennych słów Hioba, który, gdy żona zaprosiła go do buntu przeciwko wszelkiemu złu, jakie go spotkało, odpowiedział: "Jeśli przyjmujemy od Boga dobro, czy nie przyjmiemy też zła?Jb 2,10).
Józef nie jest człowiekiem, który rezygnuje biernie. Jest odważnym i silnym bohaterem. Witanie jest sposobem, w jaki w naszym życiu objawia się dar siły, który przychodzi do nas od Ducha Świętego. Tylko Pan może dać nam siłę do przyjęcia życia takim, jakie jest, do zrobienia miejsca nawet dla tej sprzecznej, niespodziewanej i rozczarowującej części egzystencji.
Przyjście Jezusa pośród nas jest darem Ojca, aby każdy z nas mógł się pojednać z ciałem własnej historii, nawet jeśli nie do końca ją rozumie.
Jak powiedział Bóg do naszego świętego: "Józefie, synu Dawida, nie bój się" (Mt 1:20), zdaje się powtarzać także nam: "Nie bójcie się! Musimy odłożyć na bok nasz gniew i rozczarowanie, i zrobić miejsce - bez światowej rezygnacji i z męstwem pełnym nadziei - dla tego, czego nie wybraliśmy, ale jest tam. Przyjęcie życia w ten sposób wprowadza nas w ukryty sens. Życie każdego z nas może w cudowny sposób rozpocząć się na nowo, jeśli znajdziemy odwagę, by przeżyć je zgodnie z tym, co mówi nam Ewangelia. I nie ma znaczenia, że wszystko teraz wydaje się, że obrało zły kierunek i że niektóre kwestie są nieodwracalne. Bóg może sprawić, że wśród skał zakwitną kwiaty. Nawet gdy nasze sumienie czyni nam wyrzuty, On "jest większy od naszego sumienia i wie wszystko" (1 Jn 3,20).
Chrześcijański realizm, który odrzuca nic nie istniejące, powraca po raz kolejny. Rzeczywistość, w swej tajemniczej nieredukowalności i złożoności, jest nosicielem sensu istnienia z jego światłami i cieniami. To sprawia, że apostoł Paweł potwierdza: "Wiemy, że wszystkie rzeczy współdziałają dla dobra tych, którzy kochają Boga" (Rm 8,28). A św. Augustyn dodaje: "Nawet to, co nazywamy złem (etiam illud quod malum dicitur)". W tej ogólnej perspektywie wiara nadaje sens każdemu szczęśliwemu lub smutnemu wydarzeniu.
Tak więc, daleko nam do myślenia, że wiara oznacza znalezienie łatwych rozwiązań, które konsolują. Wiara, której nauczył nas Chrystus, to z drugiej strony wiara, którą widzimy u św. Józefa, który nie szukał dróg na skróty, ale stawiał czoła "z otwartymi oczami" temu, co go spotykało, biorąc odpowiedzialność w pierwszej osobie.
Przyjęcie Józefa zaprasza nas do przyjęcia innych, bez wykluczenia, tak jak są, z preferencją dla słabych, ponieważ Bóg wybiera to, co słabe (por. 1 Co 1,27), jest "ojcem bez ojca i obrońcą wdów" (Sól 68,6) i nakazuje nam kochać obcego. Chciałbym sobie wyobrazić, że Jezus wziął z postawy Józefa przykład do przypowieści o synu marnotrawnym i miłosiernym ojcu (por. Lc 15,11-32).
5. Ojciec odwagi twórczej
Jeśli pierwszym etapem każdego prawdziwego uzdrowienia wewnętrznego jest przyjęcie własnej historii, czyli zrobienie w sobie miejsca nawet na to, czego w życiu nie wybraliśmy, musimy dodać jeszcze jedną ważną cechę: odwagę twórczą. Pojawia się to zwłaszcza wtedy, gdy napotykamy na trudności. Tak naprawdę w obliczu problemu możemy albo się zatrzymać i poddać, albo w jakiś sposób go rozgryźć. Czasami właśnie trudności wydobywają w każdym z nas zasoby, o których istnieniu nawet nie myśleliśmy.
Często, czytając "Ewangelie niemowlęce", zastanawiamy się, dlaczego Bóg nie interweniował bezpośrednio i wyraźnie. Bóg jednak działa poprzez wydarzenia i osoby. Józef był człowiekiem, przez którego Bóg zajął się początkami historii odkupienia. On był prawdziwym "cudem", dzięki któremu Bóg uratował Dziecko i Jego Matkę. Niebo interweniowało ufając w twórczą odwagę tego człowieka, który po przybyciu do Betlejem i nie znalezieniu miejsca, w którym Maryja mogłaby urodzić, zamieszkał w stajni i urządził ją tak, aby była jak najbardziej przyjaznym miejscem dla Syna Bożego, który przychodził na świat (por. Lc 2,6-7). W obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa ze strony Heroda, który chciał zabić Dziecko, Józef po raz kolejny został ostrzeżony we śnie, aby go chronić, i w środku nocy zorganizował ucieczkę do Egiptu (por. Mt 2,13-14).
Powierzchowna lektura tych historii zawsze sprawia wrażenie, że świat jest zdany na łaskę silnych i potężnych, ale "dobra nowina" Ewangelii ma pokazać, jak mimo arogancji i przemocy ziemskich władców Bóg zawsze znajduje sposób na wypełnienie swojego planu zbawienia. Nawet nasze życie wydaje się czasem w rękach sił wyższych, ale Ewangelia mówi nam, że Bóg zawsze zdoła ocalić to, co ważne, pod warunkiem, że będziemy mieli taką samą twórczą odwagę jak cieśla z Nazaretu, który umiał przekształcić problem w szansę, zawsze ufając Opatrzności.
Jeśli czasem wydaje się, że Bóg nam nie pomaga, to nie znaczy, że nas opuścił, ale że ufa nam, temu, co możemy zaplanować, wymyślić, znaleźć.
Jest to ta sama twórcza odwaga, którą wykazali przyjaciele paralityka, którzy, aby przedstawić go Jezusowi, spuścili go z dachu (por. Lc5,17-26). Trudności nie powstrzymały śmiałości i uporu tych przyjaciół. Byli przekonani, że Jezus może uzdrowić chorego i "gdy nie mogli go wnieść z powodu tłumu, weszli na szczyt domu i spuścili go na noszach przez dachówki i postawili pośród tłumu przed Jezusem". Jezus, widząc ich wiarę, powiedział do paralityka: "Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy" (w. 19-20). Jezus dostrzegł twórczą wiarę, z jaką ci mężczyźni próbowali przyprowadzić do Niego swojego chorego przyjaciela.
Ewangelia nie podaje informacji, jak długo Maryja, Józef i Dziecko przebywali w Egipcie. Pewne jest natomiast to, że musieli potrzebować jedzenia, znaleźć dom, pracę. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by wypełnić milczenie Ewangelii w tym względzie. Święta Rodzina musiała zmierzyć się z konkretnymi problemami, jak wszystkie inne rodziny, jak wielu naszych braci i sióstr migrantów, którzy nawet dzisiaj ryzykują swoje życie, zmuszeni przez przeciwności i głód. W związku z tym uważam, że św. Józef jest rzeczywiście szczególnym patronem wszystkich tych, którzy muszą opuścić swoją ojczyznę z powodu wojny, nienawiści, prześladowania i nieszczęścia.
Na końcu każdego opowiadania, w którym Józef jest bohaterem, Ewangelia odnotowuje, że wstał, wziął Dziecko i Jego Matkę i uczynił to, co mu Bóg nakazał (por. Mt 1,24; 2,14.21). W rzeczywistości Jezus i Maryja, Jego Matka, są najcenniejszym skarbem naszej wiary.
W planie zbawienia Syn nie może być oddzielony od Matki, tej, która "posuwała się naprzód w pielgrzymce wiary i wiernie zachowywała jedność ze swoim Synem aż do krzyża".
Musimy zawsze zadawać sobie pytanie, czy ze wszystkich sił chronimy Jezusa i Maryję, którzy w tajemniczy sposób zostali powierzeni naszej odpowiedzialności, naszej opiece, naszej pieczy. Syn Wszechmogącego przychodzi na świat w stanie wielkiej słabości. Potrzebuje Józefa, aby go bronić, chronić, dbać, pielęgnować. Bóg ufa temu człowiekowi, podobnie jak Maryja, która odnajduje w Józefie nie tylko tego, który chce uratować jej życie, ale tego, który zawsze będzie czuwał nad nią i Dzieckiem. W tym sensie św. Józef nie może nie być Opiekunem Kościoła, ponieważ Kościół jest przedłużeniem Ciała Chrystusa w historii, a jednocześnie w macierzyństwie Kościoła objawia się macierzyństwo Maryi. Józef, nie przestając chronić Kościoła, nie przestaje być matką Maryi. dla dziecka i jego matkii my również, kochając Kościół, nie przestajemy kochać Kościoła, i my również, kochając Kościół, nie przestajemy kochać Kościoła. dla dziecka i jego matki.
To Dziecko jest tym, które powie: "Mówię wam prawdę, ilekroć uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, Mnieście uczynili" (1).Mt 25,40). Tak więc każdy potrzebujący, każdy ubogi, każdy cierpiący, każdy umierający, każdy cudzoziemiec, każdy więzień, każdy chory są "Dzieckiem", nad którym Józef nadal czuwa. Dlatego św. Józef jest przywoływany jako opiekun ubogich, potrzebujących, wygnanych, strapionych, biednych, umierających. I właśnie z tego samego powodu Kościół nie może nie kochać maluczkich, ponieważ Jezus obdarzył ich swoim uprzywilejowaniem, utożsamia się z nimi osobiście. Od Józefa musimy się uczyć tej samej troski i odpowiedzialności: kochać Dziecko i Jego Matkę; kochać sakramenty i miłość; kochać Kościół i ubogich. W każdej z tych rzeczywistości jest zawsze Dziecko i jego matka.
6. Pracujący rodzic
Jeden aspekt, który charakteryzuje św. Józefa i który jest podkreślany od czasów pierwszej encykliki społecznej, tj. Rerum novarum Leona XIII, jest jego stosunek do pracy. Św. Józef był stolarzem, który uczciwie pracował, aby zapewnić byt swojej rodzinie. Od niego Jezus uczył się wartości, godności i radości z tego, co znaczy jeść chleb będący owocem własnej pracy.
W naszej obecnej epoce, kiedy praca wydaje się być ponownie pilną kwestią społeczną, a bezrobocie osiąga niekiedy imponujące rozmiary, nawet w tych narodach, które przez dziesięciolecia doświadczały pewnego dobrobytu, należy z nową świadomością zrozumieć znaczenie pracy, która daje godność i której nasz święty jest przykładnym patronem.
Praca staje się udziałem w samym dziele zbawienia, okazją do przyspieszenia nadejścia Królestwa, do rozwijania własnego potencjału i cech, oddając je na służbę społeczeństwu i komunii. Praca staje się okazją do spełnienia nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla tego pierwotnego jądra społeczeństwa, jakim jest rodzina. Rodzina bez pracy jest bardziej narażona na trudności, napięcia, pęknięcia, a nawet na rozpaczliwą i desperacką pokusę rozwiązania. Jak możemy mówić o godności człowieka, nie zobowiązując się do zapewnienia każdemu człowiekowi możliwości godnego utrzymania?
Człowiek, który pracuje, niezależnie od tego, jakie ma zadanie, współpracuje z samym Bogiem, staje się po trosze twórcą otaczającego nas świata. Kryzys naszych czasów, który jest kryzysem ekonomicznym, społecznym, kulturowym i duchowym, może stanowić dla wszystkich wezwanie do ponownego odkrycia sensu, znaczenia i konieczności pracy, aby dać początek nowej "normalności", w której nikt nie jest wykluczony. Praca św. Józefa przypomina nam, że sam Bóg stwarzając człowieka nie pogardził pracą. Strata pracy, która dotyka tak wielu braci i sióstr, a która w ostatnim czasie nasiliła się z powodu pandemii Covid-19, powinna być wezwaniem do rewizji naszych priorytetów. Błagajmy św. Józefa Robotnika, aby znalazł sposoby na powiedzenie: Żaden młody człowiek, żadna osoba, żadna rodzina bez pracy!
7. Ojciec cień
Polski pisarz Jan Dobraczyński, w swojej książce Cień Ojcanapisał powieść o życiu św. Józefa. Przy pomocy sugestywnego obrazu cienia określa postać Józefa, który dla Jezusa jest cieniem Ojca niebieskiego na ziemi: pomaga mu, chroni go, nigdy nie opuszcza jego boku, aby mógł podążać jego śladami. Pomyślmy o tym, co Mojżesz przypomina Izraelowi: "Na pustyni, gdzie widziałeś, jak Pan, Bóg twój, czuwał nad tobą, jak ojciec czuwa nad synem przez całą drogę" (Dt 1,31). W ten sposób Józef sprawował ojcostwo przez całe swoje życie.
Nikt nie rodzi się ojcem, ale się nim staje. I nie staje się nim tylko przez sprowadzenie na świat dziecka, ale przez odpowiedzialną opiekę nad nim. Zawsze, gdy ktoś bierze odpowiedzialność za życie drugiego człowieka, w pewnym sensie sprawuje wobec niego ojcostwo.
W dzisiejszym społeczeństwie dzieci często wydają się być pozbawione ojca. Dzisiejszy Kościół potrzebuje także ojców. Zawsze aktualne jest napomnienie skierowane przez św. Pawła do Koryntian: "Możecie mieć dziesięć tysięcy instruktorów, ale nie macie wielu ojców" (1 Co 4,15); a każdy ksiądz czy biskup powinien móc powiedzieć jak Apostoł: "To ja spłodziłem was dla Chrystusa, głosząc wam Ewangelię" (ibid.). A do Galacjan mówi: "Dzieci moje, dla których znowu się trudzę, aż ukształtuje się w was Chrystus" (4, 19).
Bycie rodzicem oznacza wprowadzenie dziecka w doświadczenie życia, w rzeczywistość. Nie po to, by go trzymać, nie po to, by go więzić, nie po to, by go posiadać, ale po to, by uczynić go zdolnym do wyboru, do bycia wolnym, do wyjścia. Być może właśnie z tego powodu tradycja nadała Józefowi obok przydomka ojca także przydomek "castísimo" (najczystszy). Nie jest to wskazanie jedynie afektywne, ale synteza postawy, która wyraża przeciwieństwo posiadania. Czystość polega na uwolnieniu się od pragnienia posiadania we wszystkich dziedzinach życia. Tylko wtedy, gdy miłość jest czysta, jest prawdziwą miłością. Miłość, która chce posiadać, w końcu zawsze staje się niebezpieczna, więzi, dusi, unieszczęśliwia. Sam Bóg umiłował człowieka miłością czystą, pozostawiając mu wolność nawet do popełniania błędów i zwracania się przeciwko sobie. Logika miłości jest zawsze logiką wolności, a Józef potrafił kochać w sposób niezwykle wolny. Nigdy nie stawiał siebie w centrum. Umiał się przyzwoicie urządzić, postawić Maryję i Jezusa w centrum swojego życia.
Szczęście Józefa nie leży w logice poświęcenia siebie, ale w darze z siebie. U tego człowieka nigdy nie dostrzega się frustracji, a jedynie zaufanie. Jego uporczywe milczenie nie kontempluje skarg, ale konkretne gesty zaufania. Świat potrzebuje ojców, odrzuca mistrzów, to znaczy: odrzuca tych, którzy chcą wykorzystać posiadanie drugiego do wypełnienia własnej pustki; odrzuca tych, którzy mylą władzę z autorytaryzmem, służbę z serwilizmem, konfrontację z uciskiem, dobroczynność z pomocą, siłę z destrukcją. Każde prawdziwe powołanie rodzi się z daru z siebie, który jest dojrzewaniem do prostej ofiary. Taka dojrzałość jest wymagana również w kapłaństwie i życiu konsekrowanym. Kiedy powołanie, czy to w życiu małżeńskim, celibatowym czy dziewiczym, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, wówczas zamiast stać się znakiem piękna i radości miłości, naraża się na ryzyko wyrażenia nieszczęścia, smutku i frustracji.
Ojcostwo, które odrzuca pokusę życia dziećmi, jest zawsze otwarte na nowe przestrzenie. Każde dziecko zawsze nosi w sobie jakąś tajemnicę, coś nowego, co można odkryć tylko z pomocą ojca, który szanuje jego wolność. Ojciec, który ma świadomość, że kończy swoje działanie wychowawcze i że w pełni przeżywa swoje ojcostwo dopiero wtedy, gdy staje się "bezużyteczny", gdy widzi, że dziecko stało się samodzielne i samotnie kroczy po ścieżkach życia, gdy stawia się w sytuacji Józefa, który zawsze wiedział, że Dziecko nie jest jego własne, ale po prostu zostało powierzone jego opiece. Przecież to właśnie sugeruje Jezus mówiąc: "Nie nazywajcie nikogo z was na ziemi 'ojcem', bo jeden jest tylko Ojciec, Ojciec w niebie.Mt 23,9).
Ilekroć znajdziemy się w stanie sprawowania ojcostwa, musimy pamiętać, że nie jest to nigdy sprawowanie posiadania, ale "znak", który przywołuje wyższe ojcostwo. W pewnym sensie wszyscy znajdujemy się w stanie Józefa: cień jedynego Ojca niebieskiego, który "sprawia, że słońce wschodzi nad złymi i dobrymi, i zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5,45); i cień, który następuje po Synu.
* * *
"Powstań, weź ze sobą dziecko i jego matkę" (Mt 2:13), Bóg powiedział do św. Józefa.
Celem tego Listu Apostolskiego jest wzrastanie w miłości do tego wielkiego świętego, abyśmy byli skłonni błagać go o wstawiennictwo i naśladować jego cnoty, a także jego postanowienia.
Istotnie, specyficzna misja świętych polega nie tylko na udzielaniu cudów i łask, ale także na wstawianiu się za nami przed Bogiem, jak to czynili Abraham i Mojżesz, jak to czyni Jezus, "jedyny pośrednik" (1 Tm 2,5), który jest naszym "orędownikiem" przed Bogiem Ojcem (1 Jn 2,1), "ponieważ żyje na wieki, aby się za nami wstawiać" (Hb 7,25; por. Rm 8,34).
Święci pomagają wszystkim wiernym "do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości miłości". Ich życie jest konkretnym dowodem na to, że można żyć Ewangelią.
Jezus powiedział: "Uczcie się ode mnie, bo jestem cichy i pokornego serca" (Mt 11,29), a one z kolei są przykładami życia do naśladowania. Św. Paweł wyraźnie napominał: "Żyjcie jako naśladowcy mnie" (1 Co 4,16). Św. Józef powiedział to przez swoje wymowne milczenie.
Przed przykładem tak wielu świętych św. Augustyn zadawał sobie pytanie: "Czy nie możesz zrobić tego, co zrobili ci mężczyźni i kobiety? I tak doszedł do ostatecznego nawrócenia, wołając: "Tak późno cię pokochałem, piękności tak stara i tak nowa!
Pozostaje tylko błagać św. Józefa o łaskę łask: nasze nawrócenie.
Do niego kierujmy naszą modlitwę:
Zdrowaś, kustoszu Odkupiciela
i męża Maryi Dziewicy.
Tobie Bóg powierzył swojego Syna,
Maryja złożyła w Tobie swoją ufność,
z tobą Chrystus został wykuty jako człowiek.
O błogosławiony Józefie,
Pokaż, że jesteś ojcem także dla nas.
i prowadzić nas po ścieżce życia.
Udziel nam łaski, miłosierdzia i odwagi,
i bronić nas przed wszelkim złem. Amen.
Rzym, na Świętym Jana na Lateranie, 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, w roku 2020, ósmym mojego Pontyfikatu.
Francisco