Zasoby

Dlaczego się w to wierzy i dlaczego się nie wierzy

"Wierzyć" lub "nie wierzyć": co oznaczają te osobiste wyrażenia (te decyzje)? Profesor Antonio Aranda analizuje motywy i czynniki towarzyszące lub wyjaśniające te dwie różne postawy, zwłaszcza w kontekście środowiska społecznego i kulturowego o katolickich korzeniach.

Antonio Aranda-21 lipca 2022 r.-Czas czytania: 10 minuty
Wierzyć czy nie wierzyć Antonio Aranda

Zadać sobie pytanie o przyczyny postaw osobowych, które - jak w badanym przez nas przypadku - odwołują się głównie do wolności i dyspozycyjności człowieka w obliczu tajemnicy Boga i samego siebie, to wejść w zagadnienie o pewnej trudności. 

Nie tylko nie da się opanować wielkości pojęć, które wchodzą w grę (Bóg, człowiek, wiara, wolność, prawda itd.), ale także, ponieważ są to akty należące do szczególnej sfery każdego podmiotu, cel udzielenia ogólnej odpowiedzi jest nieadekwatny. Czasownik wierzyć lub jego przeciwieństwo nie jest prawidłowo odmieniany w formie bezosobowej (se cree-no se cree), lecz w pierwszej osobie liczby pojedynczej (creo-no creo) lub w liczbie mnogiej (creemos-no creemos).

To podwójne pytanie (dlaczego się wierzy - dlaczego się nie wierzy), biorąc pod uwagę realność i transcendencję zawartego w nim ludzkiego fenomenu, było badane w jego podstawowym znaczeniu antropologicznym, ponieważ we wszystkich czasach i we wszystkich miejscach byli i są ludzie, którzy wierzyli lub nie wierzyli. Analizowanie tendencji do wierzenia, że bije w istotę ludzką jako taką, jak i jej przeciwieństwo, jest niewątpliwie bardzo interesujące.

Nie rezygnując jednak zasadniczo z tego terenu, podejdziemy do zagadnienia z innego punktu widzenia. Będziemy się sytuować w tu i teraz współczesnego społeczeństwa, ale to, co weźmiemy pod uwagę, patrząc przede wszystkim na świat zachodni, to nie tyle jego kondycja "ponowoczesna", ile jego natura jako społeczeństwa "postchrześcijańskiego", jak się je niekiedy nazywa, to znaczy będącego pod religijnym i kulturowym wpływem wiary w Jezusa Chrystusa i zaufania do Kościoła, ale obecnie oddalonego w praktyce - choć tylko częściowo - od swoich korzeni. W tym kontekście, gdy obywatel wychowany i wykształcony w środowisku społecznym i kulturowym o katolickich korzeniach mówi "wierzę", albo "nie wierzę", to co mówi i dlaczego mówi? 

Wiara, zaufanie i prawda

Wiara jest aktem i postawą osobową, zasadniczo związaną z racjonalną i relacyjną naturą człowieka. Oznacza to przyjęcie prawdy o tym, co zostało mi uświadomione przez kogoś innego, do kogo mam zaufanie. To nie tylko wiedza o tym, co jest mi przekazywane, ale przyjęcie tego jako prawdy, a to dlatego, że przekazuje mi to ktoś, w kim pokładam zaufanie. Postawa wiary, jako przyjęcie czegoś za prawdę, mimo że jest ona tu i teraz nieunikniona, jest nierozerwalnie związana z zaufaniem, jakim wierzący obdarzył Tego, który mu tę prawdę objawia. Poznanie wiary jest przede wszystkim, jak to się często mówi, poznaniem prawdy. per testimonium. 

Wiara w prawdziwość czegoś i zaufanie do tego, kto to mówi, są nierozłączne: jeśli zawodzi zaufanie do świadka, znika przyjęcie jego przekazu jako prawdy i w konsekwencji zrywa się pewność poznania wiary. W szczególności jako chrześcijanie przyjmujemy z posłuszeństwem wiary prawdę przekazywanej nam doktryny lub spójność nauczanego nam zachowania moralnego, ponieważ "przedtem" lub jednocześnie zaufaliśmy świadectwu Kościoła, w którym uznajemy autorytet Jezusa Chrystusa, w którego wierzymy i któremu ufamy jako Bogu i Zbawicielowi. 

W obecnym kryzysie wiary - czy raczej życia wiary, bo to działania zewnętrzne możemy obserwować - u osób i populacji starożytnej tradycji chrześcijańskiej można wykryć różne sytuacje, które opiszemy pokrótce, aż dojdziemy do ostatniej, nad którą się zatrzymamy. 

a) Niekiedy dochodzi np. do osłabienia akceptacji doktryny i modelu życia nauczanego przez Kościół oraz do zdystansowania się od samego Kościoła, ponieważ wcześniej nastąpiło osłabienie zaufania, być może z powodu braku przykładności niektórych jego przedstawicieli. Ale to, choć nie jest sprawą drugorzędną, nie jest główną przyczyną powszechnego kryzysu wiary. 

b) Odwrócenie się od wiary, w drugim przykładzie, może być ujawnieniem moralnie wadliwego usposobienia, które nie chce być skorygowane i które prowadzi do odmowy zgody na doktrynę, która zmusiłaby do korekty zachowania. Gdy tak się dzieje, gdy wierzący nie chce przyjąć osobistego zaangażowania w prawdę, w którą wierzy, może w końcu odmówić. Zranione serce jest w stanie, w efekcie, uciszyć głos sumienia i stłumić naturalną tendencję inteligencji do spoczywania w prawdzie. 

c) Jako konkretyzacja poprzedniego przypadku może się też zdarzyć, że spadek zaufania nie odnosi się już do Kościoła jako świadka Chrystusa, ale raczej do siebie samego jako niegodnego Bożego zaufania. Kto ze względu na swoje moralne postępowanie nie uważa się za godnego otrzymania Bożego miłosierdzia - co oznacza nieufność wobec niego - może również zakończyć się poddaniem swojej wiary kwarantannie. Takie usposobienie, podobnie jak poprzednie, może być przezwyciężone - jak uczy przypowieść o synu marnotrawnym - jedynie przez ruch nawrócenia ku ojcowskiemu miłosierdziu Boga. I w obu przypadkach ta konwersja jest możliwa do osiągnięcia, ponieważ w tych podmiotach istnieje osobiste poczucie winy, nawet jeśli niechętnie się do tego przyznają.

d) Ale oprócz tych sposobów zachowania, które prowadzą bardziej w kierunku niepraktykowania wiary lub braku chęci jej przyjęcia z powodów moralnych niż w kierunku niewiary w ścisłym sensie, we współczesnym społeczeństwie istnieje również postawa przeciwna wierze, która jest powszechna i ma obiektywnie poważniejsze konsekwencje. Polega ona w istocie na negowaniu za pomocą teoretycznych argumentów samego istnienia jakiejkolwiek obiektywnej prawdy oraz na odrzuceniu każdego autorytetu, który twierdzi, że ją przekazuje. Przedłużająca się hegemonia tej postawy intelektualnej, która doprowadziła do relatywizmu i kultury obojętności panującej w świecie zachodnim, jest przyczynowo obecna w obecnym nie-wierzeniu wielu osób. Jeśli w poprzednich przypadkach nawiązywaliśmy do stosunkowo wykonalnego nawrócenia, to w tym, przeciwnie, trzeba podkreślić trudność, gdyż negacja wszelkiej prawdy obiektywnej pociąga za sobą odrzucenie obiektywności winy, a bez świadomości winy nie może być mowy o nawróceniu. 

Relatywizm i niewiara

Poznanie i przyjęcie prawdy jest wielką zdolnością człowieka, a zarazem jego wielką pokusą, bo jest też wolny, by jej nie przyjąć. Ta zdolność jest wpisana - podchodząc do pytania ze światła wiary - w fakt, że człowiek jest stworzeniem na obraz Boga. W samym Bogu poznana Prawda (Słowo) jest zawsze Prawdą umiłowaną; co więcej, Miłość w Bogu jest Miłością Prawdy. Umieszczając w nas swój obraz, uczynił nas zdolnymi do wolnego umiłowania prawdy, ale także do jej odrzucenia. W tym sensie, gdy ktoś zaprzecza istnieniu prawdy jako takiej, a w konsekwencji odrzuca naturalną skłonność ludzkiej inteligencji do niej, jej jakość jako fundamentu osobistej wolności itd. 

Wielkie współczesne konflikty i wyzwania - w tym także ten dotyczący wiary lub niewiary, który tu rozważamy - są w rzeczywistości dyskutowane na scenie zasadniczo antropologicznej, w której ścierają się ze sobą różne koncepcje. Należy zatem, nie odbiegając od naszego tematu, odnieść się do tego, co zasadniczo odróżnia wierzące (chrześcijańskie) rozumienie człowieka od tego, które jest rozpowszechnione w społeczeństwie postmodernistycznym, relatywistycznym i obojętnym. Jak już wspomnieliśmy, objawionym korzeniem wielkości i godności człowieka jest to, że został on stworzony na obraz Boga i uzdolniony do tego, by dzięki łasce stać się dzieckiem Bożym. Z tej perspektywy wiedza przyrodnicza i wiedza wiary cieszą się, w jedności podmiotu, intymną spójnością i ciągłością. Myśl chrześcijańska, w różnych kontekstach kulturowych, ale w sposób trwały w ciągu całej swojej historii, potrafiła ukazać i bronić tej intymnej relacji między wiarą i rozumem, podkreślając jednocześnie ich jakościowe różnice i różne statusy epistemologiczne. Umożliwiło to na przykład - choć przykład ma największe znaczenie - rozwinięcie wiedzy metafizycznej, której spekulatywny wigor jest godny podziwu.

Stwierdzenie obiektywności bytu, rzeczywistej ontologicznej analogii i różnicy między stworzeniem a Bogiem oraz zdolności do osiągnięcia obiektywnej prawdy zarówno w porządku naturalnym, jak i - dzięki łasce - w porządku nadprzyrodzonym, są niezbędnymi elementami chrześcijańskiego rozumowania. W niej, mówiąc najprościej, rozum człowieka mierzy się obiektywną prawdą, prawda bytem, a byt Stwórcą. 

Jednocześnie, zawsze w ramach dynamiki rozwoju myśli chrześcijańskiej, wiedza o wierze jest ze swej natury związana ze źródłami świadectw, które przekazują ją wiernie i interpretują z autorytetem. Nie chodzi o to, że rozum jest związany w swoim działaniu z wiarą i z Magisterium, które ją proponuje, ale o przedmiot tego działania (prawdę), który Magisterium może ukazać z autorytetem. Rozum wierzącego mówi o koniecznym odniesieniu do nauki Kościoła poprzez pośrednictwo prawdy, którą on proponuje. I w ten sam sposób wolne moralne postępowanie chrześcijanina i osobisty osąd sumienia muszą odnosić się do tej prawdy i do tego autorytetu - w takim stopniu, w jakim przejawia go Kościół. 

Te twierdzenia, które wygłaszamy tak krótko, ponieważ są dobrze znanymi doktrynami, zostały jednak poddane ostrej krytyce, a nawet odrzucone przez część myśli filozoficznej i teologicznej przez trzy wieki. Jak wiadomo, myśl nowożytna - poprzez wprowadzenie nowego pojęcia rozumu - ustanowiła dwa zerwania z tradycją chrześcijańską: zerwanie z obiektywnością bytu i prawdy oraz zerwanie intymnej relacji między wiarą a rozumem. Rozum nie jest już postrzegany jako zdolność do poznania prawdy, która go przekracza, ale jako funkcja prawdy, którą sam konstytuuje. 

Rozumowanie jest więc oderwane od wszystkiego, co zewnętrzne wobec podmiotu, a swoje uzasadnienie znajduje w samym sobie. Rozum oznacza więc samostanowienie i wyzwolenie od normatywnej mocy wszelkiej tradycji i autorytetu. 

Nowy sposób rozumienia 

Mamy więc do czynienia nie tylko z nową koncepcją rozumu i wiedzy, ale także, w dalszej perspektywie i przechodząc do sedna sprawy, z nowością w sposobie rozumienia siebie przez człowieka, koncepcją antropologiczną, która odchodzi od tej nauczanej w tradycji katolickiej. Konsekwencje tej dynamiki intelektualnej, postulującej pęknięcie jedności między wiarą a rozumem, były i są decydujące w naszym pytaniu. 

Na przykład w dziedzinie moralności taki podział przekłada się na utrzymanie całkowitego rozdziału między etyką wiary (nie związaną organicznie z rozumem) a etyką racjonalną (znajdującą swoje uprawomocnienie w autonomii rozumu praktycznego). I skończy się na przedstawieniu nauki Kościoła w sprawach moralnych jako sprzecznej z godnością człowieka i jego wolnością. I podobnie, odrzucając obiektywny fundament prawdy i sprowadzając ją do czystej subiektywności, każde odniesienie sumienia do zewnętrznej wobec podmiotu normy moralnej zostanie zakwestionowane jako niegodne człowieka, jako czysty legalistyczny formalizm i jako zniszczenie autentycznej moralności. 

Nie powinno więc dziwić, że ewangeliczny zwrot: "prawda was wyzwoli". zostać zastąpione przez przeciwieństwo: "wolność uczyni cię prawdziwym".. To odwrócenie stwarza przesłanki dla poważnie szkodliwych konsekwencji moralnych. 

W rzeczywistości nauka wiary i praxis moralna przekazywana przez Kościół w tych sprawach wydają się tracić wiarygodność w strukturze myśli współczesnego świata, a przez wielu współczesnych są przedstawiane i uważane za coś, co zostało już wyparte przez czas. Ale o ile jest to poważne, to obiektywnie jeszcze bardziej poważne jest to, że te sposoby rozumienia człowieka - które w zasadzie stawiają alternatywę między wiarą a sprzeciwem wobec wiary, między wierzeniem a niewiarą - stały się powszechne i znajdują echo, a nawet są akceptowane przez chrześcijan.

W kulturze relatywizmu i niewiary

Jak wskazywaliśmy, za wiarą i niewiarą kryje się zawsze pewna wizja człowieka (antropologia), która z konieczności prowadzi do zgodnej z tym punktem wyjścia teorii zachowań moralnych (etyka), a której ostateczną konsekwencją jest zbieżność w koncepcji życia społecznego, kulturalnego, politycznego itp. Dlatego w niezadowoleniu wielu ochrzczonych z doktryny i sensu życia przekazywanego przez Kościół - i z samego Kościoła - lub, innymi słowy, za przyczyną dystansu, a nawet teoretycznego lub praktycznego braku wiary tak wielu z nich, musimy być w stanie odkryć osłabienie w nich - przez ignorancję, przez brak formacji - chrześcijańskiego poczucia osoby, pod dominującym wpływem innych koncepcji antropologicznych, a w szczególności relatywizmu, który przenika społeczeństwo i media.

Nie jest łatwym zadaniem przedstawienie uporządkowanej syntezy tego, co to zaciemnienie chrześcijańskiej wizji osoby przedstawia w realnym życiu wierzących, a tym bardziej wskazanie konkretnych rozwiązań problemów, które ono rodzi. Ze względu jednak na ich wagę, wymieniamy tylko przykładowo dwie dziedziny, w których osłabienie chrześcijańskiego poczucia człowieka przyczynia się do wspierania wśród wierzących moralnych i społecznych postaw niewiary, czyli podstępnego przechodzenia w praktyce od wiary do niewiary. Są nimi: a) brak osobistego zaangażowania w prawdę; b) obojętność na kryzys wywołany przeciwko małżeństwu i rodzinie. 

a) Poznanie prawdy i nie umiłowanie jej - co prowadzi do jej odrzucenia - jest poważnym uszkodzeniem sumienia i nieuchronnie prowadzi do pęknięcia wewnętrznej jedności osoby. Jest to poważna choroba duchowa, na którą cierpi dziś wielu obywateli urodzonych i wykształconych w społeczeństwach tradycyjnie chrześcijańskich. Ci, którzy zachowują się w ten sposób w sprawach wiary i moralności, przeciwstawiają swoją rodzajową przynależność do wspólnoty wierzących egzystencjalnej postawie niewiary. Łatwo też kończy na postulowaniu "podwójnego standardu moralności" i przyznaniu "podwójnej prawdy", co jest krokiem od czystej niewiary. Przeciwnie, zaangażowanie wierzącego w prawdę przekłada się na postawy moralne o wielkim znaczeniu osobistym i społecznym, zdolne do przezwyciężenia obecnego konformizmu etycznego, dominującego w niemal wszystkich krajach. Pozostawiamy więc aluzję, nawet jeśli jej nie rozwijamy, do ewangelizacyjnej transcendencji jedności życia chrześcijanina.

b) W sferze małżeństwa i rodziny - a także w szkolnictwie podstawowym i średnim - dokonuje się zwykle pierwszy i decydujący przekaz modelu życia wierzącego. Właściwe spełnienie jej funkcji wychowawczej zawiera ważne powody, dla których ludzie wierzą, podobnie jak w podobny sposób jej zakłócenie odżywia korzenie tego, dlaczego ludzie nie wierzą. W tym zakresie na podkreślenie zasługuje kilka słów Benedykta XVI: "Istnieje wyraźna zgodność między kryzysem wiary a kryzysem małżeństwa". (Homilia podczas Mszy św. otwierającej Synod Biskupów, 8 października 2012 r.). W istocie, cokolwiek szkodzi prawdzie o małżeństwie i rodzinie, szkodzi także przekazowi wiary jako postawy religijnej i jako ufnego przylgnięcia do pewnych prawd. 

Gdy chrześcijańskie znaczenie małżeństwa i rodziny jest aktywnie zwalczane, jak to nieubłaganie dzieje się dzisiaj, a jej obraz jest oszpecany w oczach opinii publicznej, niszczona jest także jej zdolność do propagowania podstawowych podstaw kształtowania sumienia i postaw moralnych - synowskiego odniesienia do Boga i Kościoła, znaczenia szczerości, obowiązków wierności, miłości i sprawiedliwości, poczucia grzechu, obowiązku czynienia dobra itd. 

To właśnie tam, w przyswajaniu tych podstawowych elementów odpowiedzialności moralnej, przekazywanych w rodzinie najskuteczniejszą drogą, jaką jest miłość, zaczyna się kształtować osobowość człowieka wierzącego. Stąd pilna potrzeba ochrony prawdy o małżeństwie i rodzinie chrześcijańskiej, aby przyczynić się do zachowania i rozpowszechnienia bogactwa wiary, bez którego ginie także człowiek jako taki. Wskazuje się więc na centralność rzeczywistości zarysowanej również przez Benedykta XVI, choć, jak w poprzednim przypadku, nie rozwiniętej: w obecnej sytuacji, "małżeństwo jest powołane, by być nie tylko przedmiotem, ale i podmiotem nowej ewangelizacji". (ibid).

AutorAntonio Aranda

Emerytowany profesor, Wydział Teologiczny, Uniwersytet Nawarry

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.