Teologia XX wieku

Personalizm w teologii

Personalizm jest chyba ruchem filozoficznym o największym wpływie na teologię XX wieku. Kilka ważnych idei dotyczących relacyjnego aspektu osób wpłynęło na niemal wszystkie traktaty teologiczne. 

Juan Luis Lorda-20 kwietnia 2023-Czas czytania: 8 minuty
personalizm

Na początku XX wieku, z pewnymi niuansami i wyjątkami, można powiedzieć, że dominującą filozofią w kręgach katolickich był tomizm. A mocną stroną tej filozofii była metafizyka, czyli nauka o bycie. 

Metafizyka bytu

Jest to ważna doktryna w ramach chrześcijaństwa, która wyznaje Boga stwórcę, istotę najwyższą, która tworzy z niczego inne byty, które nie są Jego częścią. Mają one własną realną spójność, ale nie są samoistne i są warunkowe. Leży to u podstaw zarówno demonstracji istnienia Boga, jak i analogii, która pozwala przypisać Bogu, jako ostatecznej przyczynie, doskonałości stworzeń, a zwłaszcza człowieka, "obrazu Bożego". 

Ta "metafizyka bytu" otrzymała w XX wieku cenny impuls w postaci prac Gilson (1884-1978) i tego, co nazwał "metafizyka Exodusu".inspirowane deklaracją samego Boga".Jestem tym, kim jestem"i w Jego Imię, Jahwe (Wj 3,14-16); z tą hebrajską formą tak bliską słowu "jest". Prawdziwie, Bóg jest "tym, który jest". Potężna afirmacja i trudna do odparcia, nawet jeśli nie zawsze podoba się egzegetom, którzy mają skłonność do preferowania mniej filozoficznych tłumaczeń. 

Ponadto, równolegle, w XX wieku ta metafizyka bytu została uzupełniona przez różne inspiracje filozoficzne o coś, co można by nazwać metafizyką osoby. W rzeczywistości jest to niewielki zbiór idei, ale ponieważ podkreślają one główny aspekt (relacyjność osób), miały reperkusje na prawie wszystkie aspekty teologii. 

Wspólne inspiracje

Zamiast jednej linii, jest to raczej konfluencja myśli, wywołana wspólną sytuacją ideologiczną. Po I wojnie światowej, oprócz silnej skłonności do materializmu naukowego, doszło do ostrej konfrontacji ruchów i społeczeństw komunistycznych z myślą i reżimami liberalnymi. Klasyczni liberałowie i kapitaliści byli oskarżani o stworzenie klasowego i wyzyskującego modelu społeczeństwa, który wraz z rewolucją przemysłową doprowadził wielu do wykorzenienia i ubóstwa (proletariat). Komuniści ze swej strony, jak tylko mogli, tworzyli państwa policyjne, rzekomo egalitarne, w których oświecone mniejszości bezwstydnie deptały najbardziej podstawowe wolności ludzi. 

Bardzo różni autorzy, z inspiracji chrześcijańskiej lub żydowskiej, dostrzegli, że w rzeczywistości istnieją dwie przeciwstawne antropologie, które należy skorygować, zrównoważyć i przezwyciężyć. Aby tego dokonać, należało dogłębnie zrozumieć, czym jest osoba w rozumieniu chrześcijańskiej tradycji teologicznej i filozoficznej. 

Trzy nurty zbiegły się, niemal w tym samym czasie. Po pierwsze, to, co możemy nazwać "francuskimi personalistami", począwszy od Maritaina. Po drugie, "filozofowie dialogu" z Ebnerem jako ich inspiracją i Martinem Buberem jako najbardziej znanym. Po trzecie, kilku autorów z pierwszej grupy fenomenologów, którzy otaczali Husserla, zwłaszcza Edith Stein, Max Scheler i Von Hildebrand; często nazywa się ich "kręgiem getyńskim". 

Personalizm Jacquesa Maritaina

Jacques Maritain (1882-1973) jest prawdopodobnie najważniejszym filozofem katolickim XX wieku, zarówno jeśli chodzi o jego osobistą drogę, zakres jego prac, jak i szeroko zakrojony wpływ. 

Stojąc w obliczu opisanego przez nas dylematu, pomiędzy niewspierającym indywidualizmem a miażdżącym socjalizmem, Maritain przywołał definicję osób trynitarnych według św. Tomasza jako "subsystentną relację". Każda boska osoba istnieje dla i w relacji do pozostałych. I, choć nie w ten sam sposób, relacja należy również do istoty czy definicji istoty ludzkiej. Człowiek jest zarówno odrębną jednostką z potrzebami materialnymi, jak i osobą duchową, która wzrasta w relacji z Bogiem i z innymi. I w ten sposób się spełnia. Ta idea wpłynie bezpośrednio na polityczne próby Emmanuela Mouniera i personalistyczną myśl Maurice'a Nédoncelle'a, Wzajemność sumień. I odbijałoby się to od wszystkich dziedzin teologii.  

Ja i typrzez Martina Bubera

Inspiratorem tego nurtu, nazywanego często "filozofią dialogu", jest skromny austriacki pedagog Ferdinand Ebner (1882-1931), zakochany w Ewangelii św. Jana (Słowo stało się ciałem), który wykorzystał to słownictwo i rozwinął je w swojej książce Słowo i rzeczywistości duchowe (1921). Ale wielkim popularyzatorem był austriacki filozof żydowski Martin Buberz jego książką Ja i Ty (1923). Obchodzimy setną rocznicę.

Podobnie jak Ebner, Buber ułożył serię luźnych refleksji, o pewnym poetyckim i sugestywnym powiewie, których zaletą jest podkreślenie znaczenia relacji dla człowieka. Inny jest stosunek do rzeczy (ono) niż do ludzi (ty). Z jej dążeniem do pełni poznania i miłości, którą można znaleźć tylko w relacji do Boga (wiecznego Ty), ale która jest wytęskniona w każdej autentycznie ludzkiej relacji. Buber miał wielki wpływ na Guardiniego, a później na protestanckiego teologa Emila Brunnera i Von Balthasara, a wraz z nimi na całą teologię XX wieku. 

Fenomenolodzy z kręgu getyńskiego

Jest to wpływ mniej lokalny. Ci wcześni filozofowie, którzy poszli za Husserlem, skupili się na podstawowych doświadczeniach człowieka. A wśród nich na tych najbardziej osobistych - wiedzy i miłości. Edyta Stein (1891-1942) zrobiła swoją rozprawę nt. Empatia (1917), czyli zdolność człowieka do rozpoznawania drugiego jako innego, przy jednoczesnym byciu z nim w zgodzie. Max Scheler (1874-1928) opracował. Istota i formy współczucia (1923). Ze swej strony Dietrich von Hildebrand (1889-1977), uczeń i przyjaciel Schelera, miał zwrócić uwagę na. Metafizyka wspólnoty (1930), a później w Istota miłości (1971); badałby też zmianę postaw, jaka zachodzi w człowieku, gdy przyjmuje się jakąś prawdę. 

W długim łańcuchu wiele z tych idei trafiło do Karola Wojtyły (1920-2005), a następnie uległo wpływowi jego osobowości, zwłaszcza po wyborze na papieża (1978-2005) i rozwinięciu jego teologii ciała i miłości. Także jego koncepcja "normy personalistycznej": godność osób, jak zauważył Kant, oznacza, że nie mogą być one traktowane tylko jako środek, ale jednocześnie i zawsze jako cel; co więcej, po chrześcijańsku zawsze zasługują na miłość. Dla Jana Pawła II miłość osobowa, do której wzywał Chrystus, jest właściwym sposobem traktowania człowieka, ponieważ tak traktuje go Bóg. Każdy może odmówić odwzajemnienia tej miłości (będzie to piekło), ale jest to to, do czego dąży z głębi swojej istoty i do czego został stworzony, a co najbardziej określa jego osobowość. 

Teologiczne wpływy na moralność

Jest oczywiste, że te idee najpierw odnowiły antropologię teologiczną. I natychmiast moralność. Główni niemieccy inspiratorzy odnowy moralności w kierunku naśladowania Chrystusa, tacy jak Fritz Tillmann (1874-1953) i Theodor Steinbüchel (1888-1949), dobrze znali i inspirowali się, odpowiednio, myślą Schelera i Ebnera.

Ze swej strony Jan Paweł II, który wykonał pracę doktorską na temat Schelera, oprócz antropologii, wpłynął na ważne kwestie moralności fundamentalnej (sumienie i Bóg) oraz spełnienia człowieka w miłości. 

Rozumienie człowieka jako istoty powołanej do relacji z innymi i z Bogiem w naturalny sposób łączy się z dwoma głównymi przykazaniami chrześcijańskimi, które tworzą jakby krzyż, ze swoim pionem w kierunku Boga, z poziomem w kierunku innych. I które w pełni realizują się w sercu Chrystusa. To podwójne przykazanie miłości osobowej jest głównym aspektem wzrostu osobowego, główną cnotą. I dlatego osią chrześcijańskiego postępowania, stawianego pozytywnie, a nie jako zwykłe unikanie grzechu. W ten sposób przechodzimy od moralności grzechu do moralności całości, porządkując także moralność cnót, którą tylko częściowo dzielimy ze stoikami, ponieważ chrześcijańskim odniesieniem jest dar z siebie w miłości. 

Eschatologia i chrześcijańska idea duszy

Myślenie o człowieku nie tylko jako o istotach miłych Bogu, ale jako o osobach powołanych do wiecznej relacji z Nim, nadaje również nowy kolor chrześcijańskiej idei duszy. Dusza ludzka nie jest tylko duchową monadą, która trwa wiecznie, bo nie ma materii. 

Ten platoński pogląd można przyjąć, patrząc na człowieka "od dołu". Ale kompletną perspektywą jest perspektywa teologiczna, od Boga Stwórcy, i dlatego argument musi być odwrócony. Człowiek jest duchowy, zdolny do poznania i miłości, właśnie dlatego, że od swego początku został przeznaczony do wiecznej relacji z Bogiem. W tym powołaniu do spotkania z Bogiem leży fundament jego wiecznego istnienia. Dotyczy to wszystkiego, co ma związek z eschatologią personalną. I Joseph Ratzinger wziął to bardzo mocno pod uwagę, gdy pisał swój piękny mały podręcznik eschatologii. 

W eklezjologii

Także w eklezjologii to personalistyczne podejście wiązało się natychmiast z aspektami fundamentalnymi. Kościół jest przede wszystkim mistycznym fenomenem "komunii osób": jest "komunią świętych", komunią chrześcijan w rzeczach świętych; lub jak wskazuje sama nazwa Kościoła (ekklesia), jest zgromadzeniem zwołanym dla uczczenia Boga. To mistyczne zjednoczenie między ludźmi jest spowodowane przez Trójcę Świętą i jednocześnie jest jej uprzywilejowanym obrazem. I skutkuje pewnym rozszerzeniem i uczestnictwem w komunii trynitarnej przez osobowe działanie Ducha Świętego, który jednoczy osoby boskie Ojca i Syna, a w inny sposób włącza osoby ludzkie do tej komunii. Z drugiej strony pojęcie "komunii" łączy się także z pojęciem przymierza: każda istota ludzka jest konstytutywnie powołana, od swego początku, do osobistego przymierza z Bogiem, które realizuje się w Kościele. 

W chrystologii

Dla chrześcijanina Chrystus jest wzorem człowieka, obrazem, który ma się realizować w każdej osobie. Dlatego nowe idee wpłynęły ostatecznie na chrystologię, a następnie przepłynęły do antropologii. Pod wpływem najpierw Bubera, a potem Von Balthasara, Heinz Schürmann (1913-1999), wieloletni profesor egzegezy katolickiej w Erfurcie (wówczas Niemcy Wschodnie, pod rządami komunistycznymi), przedstawił życie Jezusa Chrystusa jako proegzystencję: życie dla innych lub w imieniu innych. Ponieważ miał również silny zmysł duchowy, wykazał, że ta "proegzystencja" jest celem życia chrześcijańskiego jako naśladowania Chrystusa. Propozycja ta, dobrze uzasadniona, została dobrze przyjęta. Między innymi przez Josepha Ratzingera, który przyczynił się do jej rozwinięcia (także w. Jezus z Nazaretu). 

W doktrynie trynitarnej

Właśnie dlatego, że człowiek jest "obrazem Boga", lepsze zrozumienie osoby boskiej prowadzi do uznania znaczenia relacji (najpierw z Bogiem) w realizacji osoby ludzkiej. 

Ale zdarza się również, że większa świadomość tego, co oznacza relacja, miłość i komunia Osób, prowadzi następnie do postrzegania Trójcy Świętej w sposób znacznie bardziej "personalistyczny", uzupełniając aspekty metafizyczne. To prawda, że Bóg jest Jednością i Bytem, ale jest też komunią Osób w poznaniu i miłości. I bardzo inspirujące jest to, że szczytem rzeczywistości, absolutnym Bytem, nie jest transcendentna monada czy nieruchomy motor, ale żywa komunia Osób Boskich. Tajemnica, w której - jak powiedzieliśmy - jesteśmy powołani do uczestnictwa. Ta perspektywa nadaje o wiele bardziej żywotny i atrakcyjny ton traktatowi o Trójcy Świętej. 

Płodność i dyskomfort

Ten krótki przegląd wystarczy, by pokazać teologiczną owocność tych nielicznych, ale ważnych idei. Umożliwiły one myśli chrześcijańskiej zajęcie stanowiska wobec wielkich modeli filozofii politycznej, a także wobec narastającego redukcjonizmu, do którego wielu popychała lepsza naukowa znajomość materii i wiedza, że wszystko jest z tego samego i z tego samego pochodzi. Bardzo potrzebne było i jest nadanie tego rodzaju metafizycznemu materializmowi personalistycznej przeciwwagi, która patrzy na człowieka z góry, od strony duchowej, jako na jedyny sposób wyjaśnienia jego inteligencji i wolności oraz jego dążenia do wiedzy, sprawiedliwości, piękna i miłości. 

Podobnie jak inne uprawnione prądy w dwudziestowiecznej teologii, personalizm był witany z antypatią w niektórych bardziej ścisłych kręgach tomistycznych. Być może z powodu zrozumiałej "obrony terytorialnej". Jakby jedna teologia konkurowała z drugą, gdy powinna to robić jako "suma" wszystkiego, co dobre, a tak było u św. Tomasza. Ale antypatia przerodziła się w podejrzliwość, mimo że te nowe idee miały tak wiele wyraźnych związków z takimi tematami św. Tomasza, jak osoba w Trójcy, stworzenie z miłującej woli Boga, osobowa egzystencja jako owoc Bożej miłości i wieczne przeznaczenie kontemplacji, do której człowiek jest powołany. 

Niektórzy, którzy odziedziczyli tę podejrzliwość, nadal twierdzą, że ten "personalizm" jest jedną z intelektualnych przyczyn kryzysu Kościoła w XX wieku. Kryzysowi oczywiście nie można zaprzeczyć, ale jeśli diagnoza jest błędna, to rozwiązanie nie może być słuszne. Jest to sąd historycznie nie do utrzymania, a także niesprawiedliwość w wartościowaniu innych uczciwych intelektualistów. Przeszłości nie da się przerobić, ale przyszłość można stworzyć za pomocą środków, które mamy. Najpierw łaska i pomoc Boża, a także skarby duchowe, intelektualne i moralne, które wydobył w swoim Kościele.

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.