Teologia XX wieku

50 lat Medellín

24 sierpnia 1968 r. papież Paweł VI otworzył w Medellín drugą Konferencję Generalną Episkopatu Ameryki Łacińskiej, która miała być kamieniem milowym w refleksji lokalnych Kościołów latynoamerykańskich nad własną ewangelizacją.

Juan Luis Lorda-2 lipca 2018 r.-Czas czytania: 8 minuty

Istniała już wieloletnia tradycja soborowa, od pierwszych kroków amerykańskiej ewangelizacji.

Konferencje Generalne Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Celamu

Ponadto w 1899 r. w Kolegium Łacińskim im. o. Pio w Rzymie odbyła się Rada Plenarna Ameryki Łacińskiej (1899), której celem było zbadanie problemów duszpasterskich. Było to ciekawe doświadczenie z umiarkowanym sukcesem. W 1955 roku Stolica Apostolska zachęciła do zorganizowania kolejnej konferencji generalnej episkopatu Ameryki Łacińskiej, która odbyła się w Rio de Janeiro (1955). Zgromadzenie zgromadziło około 350 przedstawicieli diecezji i innych struktur kościelnych. I to się udało: zauważono wspólność wielu problemów, podzielono się doświadczeniami ewangelizacyjnymi i w niezwykły sposób doświadczono komunii.

Pojawił się wówczas pomysł stworzenia stabilnej struktury, która badałaby te kwestie i zwoływała regularne spotkania. Przy wsparciu Stolicy Apostolskiej narodziła się CELAM, Rada Episkopatu Ameryki Łacińskiej, z siedzibą w Bogocie (1955). Nie była to struktura jurysdykcyjna, jak konferencje biskupów, ale organ koordynujący i doradczy. Po konferencji w Rio de Janeiro (1955) konferencje generalne odbyły się w Medellin (1968), Puebla de los Angeles (1979), Santo Domingo (1992) i w brazylijskim sanktuarium w Aparecida (2007). Stanowią one bardzo ważny organ refleksji dla Kościoła w krajach Ameryki Łacińskiej, a także dla Kościoła powszechnego.

Trzy wielkie wartości

Z różnym naciskiem, wszystkie zgromadzenia zawsze uwzględniały wspólne cechy katolicyzmu w Ameryce Łacińskiej, które można streścić w trzech wielkich wartościach i trzech wielkich problemach, które są zatem również trzema wielkimi wyzwaniami.

Pierwszą wartością jest to, że wiara chrześcijańska jest głównym korzeniem kulturowym większości narodów. Mają silną tożsamość katolicką. I ta wiara głęboko impregnowała i przenikała wizję świata i człowieka, wzorce moralnego postępowania, rytmy i święta życia społecznego. I leży u podstaw wielkiego szacunku dla Kościoła, mimo napięć, jakie powstawały z rządami liberalnymi w przeszłości i z postępowymi obecnie. Kościół jest głęboko zakorzeniony w ludzie i ta kategoria, która w Europie jest raczej rozmyta, w Ameryce Łacińskiej jest bardzo ważna.

Po drugie, ewangelizacja docierała do najbardziej odległych miejsc i najprostszych ludzi. Naprawdę, biedni byli ewangelizowani, nawet jeśli pozostawały rozproszone kieszenie ludności nieewangelizowane lub mniej ewangelizowane. Dokonało się to dzięki ofiarnemu poświęceniu wielu ewangelizatorów i przy dużym wysiłku i pomysłowości w tworzeniu i tłumaczeniu katechizmów na języki tubylcze. Jest to wyczyn chrześcijański porównywalny z dawną ewangelizacją europejską, jeszcze większy, bo tak rozległy. Ten wysiłek ewangelizacyjny pozostał w wielu Kościołach lokalnych, a w Aparecidzie został pięknie odnowiony. Kościół w Ameryce Łacińskiej czuje się na misji ewangelizacyjnej.

W rezultacie istnieje silna i radosna pobożność ludowa, która stanowi wielką wartość wiary w prawie wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej. Wiara towarzyszy głównym kamieniom milowym życia osobistego i społecznego z głęboką, radosną i świąteczną pobożnością. Pobożność ludowa była i jest wielkim czynnikiem ewangelizacji, zwłaszcza wśród najbardziej stabilnych i tradycyjnych warstw ludności. Zostało to dostrzeżone i promowane w zgromadzeniach CELAM, od pierwszego do ostatniego. Jednak coraz częściej dostrzega się także wyzwanie, jakim jest ewangelizacja elit kulturalnych w ich własnych dziedzinach: naukach ścisłych, humanistycznych, polityce, sztuce.

Trzy główne problemy i wyzwania

Pierwszym chronicznym problemem narodów Ameryki Łacińskiej był brak duchowieństwa, a w konsekwencji struktur formacyjnych. Wiele z tego wynika z faktu, że większość duchownych, w czasach kolonialnych, pochodziła z metropolii. I dlatego, że postanowiono nie wyświęcać rdzennych duchownych. Problem ten nasilił się przy odzyskaniu niepodległości. A łagodzono ją sprzyjając przyjazdom zagranicznych duchownych.

W ostatnich dziesięcioleciach tendencja ta zmieniła się w wielu krajach, zwłaszcza w Meksyku, a przede wszystkim w Kolumbii, która stała się wielkim źródłem powołań misyjnych. Rozwinęły się także seminaria i wydziały, które mają już ugruntowaną pozycję. Byłoby bardzo miło dobrze opowiedzieć tę historię. Problem braku duchownych, zwłaszcza na obszarach wiejskich, miał pozytywny skutek w postaci rozwinięcia w wielu miejscach struktury "katechetów" lub osób świeckich odpowiedzialnych za podtrzymywanie życia Kościoła w wielu wspólnotach i wioskach. Bardzo stabilna instytucja z głębokimi korzeniami na obszarach wiejskich.

Drugim wyzwaniem jest konkurencja protestancka. Wraz z końcem rządów kolonialnych i ustanowieniem liberalnego ustawodawstwa, wolność kultu była dozwolona w różnym stopniu. Doprowadziło to do powstania powoli rosnącej miejskiej obecności protestanckiej. Od połowy XX wieku proces dekolonizacji narodów afrykańskich spowodował, że amerykański protestancki wysiłek ewangelizacyjny (wraz z obecnością polityczną) skierował się na południe. Oprócz rozwoju denominacji protestanckich w Stanach Zjednoczonych, w zależności od ich pochodzenia, rozwinęły się kościoły ewangelizacyjne zielonoświątkowe, charyzmatyczne lub niezależne, zależne po prostu od inicjatywy pastora, o sentymentalnym tonie, dobrze docierające do prostej ludności. Model ten rozprzestrzenił się z powodzeniem w całej Ameryce Łacińskiej i jest coraz bardziej obecny, czasem wojowniczo nastawiony do katolicyzmu, który uważają za heretycki i wypaczony, zgodnie z tradycją luterańską. Zdarza się to bardziej w kościołach niezależnych, które z reguły są też mniej wykształcone. Rodzi to wiele nieporozumień, a czasem bezpośrednich ataków propagandowych i jest coraz większym problemem latynoamerykańskich duszpasterzy.

Po trzecie, są to nierówności w rozwoju i ubóstwie. W wielu narodach amerykańskich istnieją warstwy ludności, które ledwie korzystały z dobrodziejstw postępu. Na początku XX wieku dotknęło to duże sektory populacji chłopskich, na ogół z silnym komponentem tubylczym lub, w niektórych przypadkach, potomków afrykańskich niewolników. W ciągu XX wieku kolejna ogromna kieszeń biedy, często nędzy, powstała w slumsach otaczających amerykańskie megalopolis: Meksyk, Bogotę, Buenos Aires, Rio de Janeiro... Powstały one w wyniku masowych exodusów z powodu lepszych oczekiwań życiowych, często iluzorycznych, z powodu wojny i przemocy terrorystycznej na wsi; a także z powodu wzrostu liczby ludności, ponieważ warunki sanitarne poprawiły się pośród tego wszystkiego. Są to ogromne wykorzenione populacje, w których występują zjawiska marginalizacji, przemocy i handlu narkotykami. I ostro kontrastują z wysokimi stojąc i konsumpcyjne zwyczaje warstwy "VIP" społeczeństwa.

Tak rażące i bliskie nierówności uderzyły w chrześcijańskie sumienie pastorów i wrażliwych ludzi. Jak można tolerować tak ostre różnice społeczne w chrześcijańskich narodach? Co można zrobić? 

Złożone czasy

Fidel Castro objął władzę na Kubie 1 stycznia 1959 roku. Miał poparcie wielu chrześcijan, a także, w sposób zniuansowany, arcybiskupa Santiago (Pérez Serantes). Warto przeczytać, przy okazji, opracowanie Ignacio Uría, Kościół i rewolucja na Kubie. Castro obalił skorumpowaną dyktaturę, ale wczesny komunistyczny i totalitarny dryl reżimu zawiódł nadzieje chrześcijan, a jego zbliżenie ze Związkiem Radzieckim uczyniło z Kuby wyrzutnię komunistycznej propagandy w całej Ameryce Łacińskiej i zaalarmowało Stany Zjednoczone, które zaczęły znacznie bardziej ingerować we wszystkie aspekty życia politycznego i kulturalnego.

Okres posoborowy był w narodach amerykańskich inny niż w Europie, ze względu na prymat kwestii duszpasterskich nad liturgicznymi czy doktrynalnymi oraz siłę tradycji i pobożności ludowej, która pochłaniała wiele prac duszpasterskich. Wpływ maja '68 był też mniejszy, bo mniej było młodych księży.

Z drugiej strony, kwestia ubóstwa i rozwoju została przedstawiona z nieuniknioną pilnością. Z jednej strony była rażąca rzeczywistość, która raniła sumienia. Tak ogromnych problemów nie można było rozwiązać za pomocą tradycyjnej polityki, która często była powolna, skorumpowana i nieskuteczna. Potrzebne były inne, znacznie potężniejsze i bardziej radykalne środki.

Nowe napięcia

W tym kontekście wszechobecne rozpowszechnienie myśli marksistowskiej zapewniało szybką i uproszczoną analizę przyczyn i rozwiązań oraz pokazywało nowe egalitarne społeczeństwo w zasięgu ręki. Potrzebne było tylko rewolucyjne oczyszczenie, które w wielu miejscach już trwało. Było to zaproszenie do pójścia po cele, nawet jeśli legalność środków nie zawsze była jasna: przemoc, a także niezwykła manipulacja życiem chrześcijańskim. Ale istniała już tradycja teologiczna dotycząca chrześcijańskiej zasadności rewolucji, a nawet tyranobójstwa (o. Mariana). W rzeczywistości mieszanka prostoty, utopii, przemocy i manipulacji nie mogła się udać, ale trudno było to wtedy dostrzec. Skrywała ją rewolucyjna nadzieja i mistycyzm.

Cały Kościół latynoamerykański, ale zwłaszcza sektory najbardziej wrażliwe i najmłodsze, odczuły pociąg: patos problemów i iluzję rewolucyjnych, szybkich i radykalnych rozwiązań. W dość tradycyjnych Kościołach o głęboko zakorzenionych zwyczajach pojawiły się nagle i z dużą siłą cztery różne, ale powiązane ze sobą zjawiska: wspólnoty bazowe, chrześcijanie dla socjalizmu, księża rewolucjoniści, a w tym klimacie pojawiły się także różne wersje teologii wyzwolenia, których było tyle, ilu teologów: Leonardo i Clodovis Boff, Gustavo Gutiérrez, Ignacio Ellacuría, Juan Luis Segundo; także argentyńska Teologia Ludu Lucio Gera. Podążali różnymi drogami, w niektórych przypadkach, by stać się bardziej radykalnymi (Leonardo Boff), a w innych, by stać się bardziej zniuansowanymi w miarę zdobywania doświadczenia. Ale ważnym elementem tej twardej rzeczywistości była bieda, która była tuż przed ich oczami. Nie można o tym zapomnieć.

Konferencja Generalna w Medellin (1968)

Kiedy zwoływano Konferencję Generalną w Medellin, cały ten świat huczał i będzie obecny w podziemiach konferencji, prowokując napięcia, ale także trafne analizy i radosne wysiłki równowagi, które były także rozeznaniem.

Sama konferencja powstała w kontekście Soboru Watykańskiego II, gdy episkopat latynoamerykański, który zgromadził się podczas sesji soborowych, chciał zastanowić się nad zastosowaniem Soboru do warunków narodów Ameryki Łacińskiej. Dokument przygotowawczy był w dużym stopniu inspirowany przez Gaudium et spesale także w Mater et Magistra Jana XXIII, a w Populorum progresio Pawła VI. Podobnie byłoby z wnioskami.

Zwołanie to zbiegło się w czasie z XXXIX Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym w Bogocie. Wzięło w nim udział 137 biskupów i 112 delegatów, reprezentujących wszystkie narody obecne w CELAM. Sekretarzem generalnym był wówczas Eduardo Pironio, który później został prezydentem i który skutecznie kontynuował prace. Ten argentyński biskup jest w trakcie procesu beatyfikacyjnego.

Wyniki

Zawsze trudno jest dokonać całościowej oceny wielkich dokumentów Kościoła. Według jakich kryteriów należy się kierować? Według tego, co jest najbardziej nowatorskie? Według tego, co miało największy wpływ lub było najczęściej powtarzane? Istnieje też pokusa, by dokonać hermeneutycznej kaprioli, jak to uczyniono z samym Soborem, czyli zastąpić literę dokumentów soborowych duchem Soboru. Możliwe jest również zastąpienie ducha Medellín literą Medellín, ale to zwykle oznacza zastąpienie ducha osoby dokonującej hermeneutyki tym, co mówi dokument, na który wszyscy głosowali.

Medellín pracował nad szesnastoma obszarami, które znajdują odzwierciedlenie w jego rozdziałach. Można je podzielić na trzy obszary. Pierwszy dotyczy promocji człowieka: sprawiedliwości i pokoju, rodziny i demografii, edukacji i młodzieży; drugi obszar - ewangelizacji i wzrostu w wierze: z refleksją nad duszpasterstwem elit kulturalnych, artystycznych czy politycznych, katechezą i liturgią; i trzeci obszar dotyczył struktur Kościoła, z misją, która odpowiada każdemu protagoniście; zajmuje się ruchami świeckimi, kapłanami i zakonnikami oraz ich formacją, ubóstwem Kościoła, duszpasterstwem jako całością i środkami komunikacji społecznej. Dokument ten odzwierciedla we wszystkich swoich częściach wartości, a także te problemy, które stają się wyzwaniami. Kamień milowy w odbiciu z Rio de Janeiro do Aparecidy.

Więcej informacji

Artykuł ten zawdzięcza wiele pracom profesora Josepa-Ignasi Sarany i profesor Carmen Alejos. Oprócz wielu artykułów należy wspomnieć o monumentalnym Teologia w Ameryce Łacińskiejz których czwarty tom jest przedmiotem niniejszego artykułu. I syntetyczna praca profesora Sarany, Krótka historia teologii w Ameryce Łacińskiejktóra ma bardzo udane i oryginalne strony dotyczące ostatnich dekad XX wieku. Przypomnienie jej jest bardzo wskazane, ponieważ tematy te są często pomijane z powodu braku syntetycznych informacji. Ale wpływają one na bardzo ważną część Kościoła katolickiego i są bardzo żywe. Dlatego zasługują one na zebranie i zbadanie jako istotna część teologii XX wieku.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.