Jako chrześcijanie dużo mówimy o Zmartwychwstaniu Chrystusa. Traktujemy ją jako namacalny, materialny i niezaprzeczalny znak Bożej miłości, która zbawia ludzi. Mówimy też o zmartwychwstaniu umarłych, czyli zmartwychwstaniu ciała, przy końcu czasów. Uważamy ją za kwintesencję chrześcijańskiej nadziei i widzimy w niej afirmację wartości materii.
Trzeba jednak zadać dalsze pytanie: gdzie będą przebywać zmartwychwstali? Jakie będą mieli środowisko materialne? Nie są aniołami, nie są czystymi duchami: będą musieli gdzieś stąpać, będą musieli odnosić się do innych ludzi, będą musieli odnosić się do "świata".
Termin czy cel?
W VII wieku Julian z Toledo pisał: "Świat, już odnowiony na lepsze, będzie przystosowany według ludzi, którzy z kolei będą również odnowieni w ciele na lepsze" (Prognosticon 2, 46). Św. Tomasz mówił, że w życiu przyszłym "całe stworzenie cielesne zostanie zmienione w sposób odpowiedni, aby było w harmonii ze stanem tych, którzy je zamieszkują" (IV C. Gent., 97). A francuski pisarz Charles Péguy powiedział to z wielkim przekonaniem: "W moim niebie będą rzeczy".
Jednak tym, co naprawdę uderza w Nowym Testamencie, są wypowiedzi dotyczące przyszłego zniszczenia świata. "Potem nastąpi wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd, ani nigdy nie będzie" (Mt 24,21). Graficznie Ewangelie opisują szeroki wachlarz znaków wskazujących na zbliżający się koniec: upadek społeczeństwa ludzkiego, triumf bałwochwalstwa i bezwyznaniowości, rozprzestrzenianie się wojny, wielkie kosmiczne klęski.
Nie chodzi jednak o ostateczne zniszczenie, o stopniowe lub nagłe wymieranie świata, jak sądzili filozofowie Michel Foucault i Jacques Monod. Dla wiary chrześcijańskiej trzeba powiedzieć, że świat ma koniec, w sensie ostateczności, ale nie koniec w sensie momentu, w którym przestanie istnieć.
Z tego powodu Pismo Święte na różne sposoby mówi o "nowym niebie i nowej ziemi": już w Starym Testamencie (Iz 65, 17), ale przede wszystkim w Nowym Testamencie. Szczególne znaczenie mają dwa cytaty, jeden ze św. Pawła, drugi ze św. Piotra. Podobne teksty znajdują się w Księdze Objawienia (21, 1-4).
Odnowienie odkupienia
Do Rzymian Paweł pisze: "Niespokojne oczekiwanie stworzenia tęskni za objawieniem się synów Bożych. Stworzenie bowiem poddane jest próżności nie z własnej woli, lecz przez Tego, który je poddał, w nadziei, że i samo stworzenie zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, aby uczestniczyć w chwalebnej wolności dzieci Bożych" (Rz 8,19-21). Tak jak grzech sprowadził na świat śmierć i zniszczenie, mówi nam Paweł, tak odkupienie, które zdobył Chrystus i przez które uczynił nas dziećmi Bożymi, odnowi świat na zawsze, wypełniając go boską chwałą.
A w Drugim Liście św. Piotra (3,10-13) czytamy: "Dzień Pański przyjdzie jak złodziej.
Wtedy niebiosa zostaną wstrząśnięte, żywioły rozpuszczone z rykiem, a ziemia ze wszystkim, co w niej jest" (w. 10, por. w. 12). Z tego powodu napomina wierzących, aby byli czujni: "Jeśli więc wszystkie te rzeczy mają być zniszczone, o ileż bardziej powinniście postępować w sposób święty i bogobojny, oczekując i przyspieszając nadejście dnia Bożego!" (w. 11-12).
Niemniej jednak, tekst kontynuuje, "my, według jego obietnicy, oczekujemy nowych niebios i nowej ziemi, gdzie mieszka sprawiedliwość" (w. 13). I znów napomina się wiernych: "Dlatego, najmilsi, oczekując tych wydarzeń, baczcie, aby was zastał w pokoju, nieskazitelnych i bez winy" (w. 14).
Co pozostaje?
Przesłanie Piotra jest z pewnością duchowe i etyczne, ale opiera się na boskiej obietnicy kosmicznej odnowy. Będzie zniszczenie i odnowienie, będzie nieciągłość i ciągłość między tym światem a "nowym niebem i nową ziemią". Możemy jednak zadać sobie pytanie: z tego wszystkiego, co ludzie czynią i budują tu na ziemi, co pozostanie na zawsze? Czy jest to tylko ciągłość cnót, którymi ludzie żyli i które zachowają na zawsze w niebie, w szczególności miłosierdzie? Czy też w zaświatach znajdzie się również coś z wielkich dzieł, które ludzie kształtowali razem z innymi: dzieła nauki, sztuki, architektury, prawodawstwa, literatury itp. Konstytucja Soboru Watykańskiego II Gaudium et Spes tak to wyjaśnia: "Przestrzega się nas, że na nic się zda człowiekowi zdobycie całego świata, jeśli straci samego siebie. Niemniej jednak oczekiwanie nowej ziemi nie powinno tłumić, a raczej łagodzić troskę o doskonalenie tej ziemi, na której wzrasta ciało nowej rodziny ludzkiej, która może w pewien sposób antycypować przebłysk nowego wieku. Dlatego, chociaż należy starannie odróżnić postęp doczesny od wzrostu królestwa Chrystusowego, niemniej jednak ten pierwszy, o ile może przyczynić się do lepszego uporządkowania społeczności ludzkiej, ma wielkie znaczenie dla królestwa Bożego" (n. 39).
Jednak nowe niebo i nowa ziemia będą dziełem Boga. To, co w nich znajdziemy, nie jest naszym dziełem. Mimo to wydaje się logiczne, że część tego, co stworzyliśmy z Bogiem i dla Boga, będzie z nami w jakiś sposób na zawsze. Ale tylko Bóg wie jak.
Profesor zwyczajny teologii na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie