Argumenty

Niebo: ostateczny wyraz boskości i człowieczeństwa

Paul O'Callaghan-13 de maj de 2016 r.-Czas czytania: 4 minuty
PowiązanePowiązane wiadomościPytaj z sercem

Nazywamy to niebobo przywołuje transcendencję, nieskończoność, pokonanie granicy. Mówimy też "wizja Boga", widzenie uszczęśliwiającebo Bóg, którego się widzi, jest nieskończenie błogosławiony, szczęśliwy. Wyrażenie komunia Zasadne jest również mówienie o nieśmiertelnym przeznaczeniu człowieka, ponieważ jest to ścisłe zjednoczenie z Bogiem, które nie eliminuje podmiotu ludzkiego, zjednoczenie dwóch kochających się osób: Stwórcy i stworzenia. Można też powiedzieć szczęście doskonałyponieważ u Boga człowiek znajduje ostateczne zadowolenie. Termin raj"Zapieczętowany ogród" dobrze wyraża materialną i cielesną rozkosz, jaka czeka ludzi, którzy byli wierni Bogu. Nazywamy to również chwałabo oznacza honor, bogactwo, władzę, wpływy, światło. I w końcu Janowe wyrażenie życie wieczneŻycie, które Bóg zaszczepia w człowieku, gdy go stwarza i zbawia, ale w tym przypadku życie Bogaa więc wieczne, trwałe jak Bóg.

Życie wieczne i wiara w Jezusa Chrystusa

Według Nowego Testamentu dar życia wiecznego zależy od wiary w Jezusa Chrystusa. "Każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym". (J 6,40). "Kto słucha mojego słowa i wierzy temu, który mnie posłał, ma życie wieczne". (J 5, 24). Innymi słowy, dla tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa, życie wieczne, życie Boże, zaczyna się już w tym życiu. Być może dlatego możemy mówić, jak to czyni dokument z VII wieku, "Antyfonarz z Bangor", o "życie wieczne w chwale Chrystusa"..

W swojej encyklice Spe salviBenedykt XVI zastanawia się, czy obietnica życia wiecznego rzeczywiście jest w stanie poruszyć serce człowieka i zmotywować jego życie. "Czy naprawdę chcemy, aby to: żyło wiecznie? Być może wielu ludzi odrzuca dziś wiarę tylko dlatego, że życie wieczne nie wydaje im się pożądane. Nie chcą wcale życia wiecznego, ale obecnego i dla tego wiara w życie wieczne wydaje im się raczej przeszkodą. Żyć wiecznie - bez końca - wydaje się raczej potępieniem niż darem... Ale żyć wiecznie, bez końca, byłoby tylko nudne i ostatecznie nie do zniesienia". (n. 10). Dla wielu rzeczywiście niebo prowadzi do myśli o wiecznej nudzie. Czy warto ryzykować życie dla obietnicy wiecznej pustki? "Nie boję się śmierci, pisarz Jorge Luis Borges powiedział kiedyś. "Widziałem śmierć wielu ludzi. Ale ja się boję nieśmiertelności. Mam dość bycia Borgesem". (Nieśmiertelny). To uczucie porusza serca wielu mężczyzn, gdy słyszą o zaświatach.

Divinisation

Jednocześnie odpowiedź wiary nie jest skomplikowana. Wręcz przeciwnie. Życie wieczne, niebo, jest owocem wlania w człowieka boskiego życia, które otwiera się w wierze i znajduje swoje dopełnienie w chwale. Człowiek, mówili Ojcowie Kościoła, jest "przebóstwiony", uczyniony boskim (2 P 1, 4). Człowiek uczestniczy w pełni w życiu Bożym, nie stając się być Boga, nie myląc go z boską naturą. W tym sensie szczęście nieba nie jest czymś, co wynika z przebywania w Bożym "towarzystwie", z obecności w boskim środowisku, jest bowiem uczestnictwem w samym życiu, przez które Bóg jest szczęśliwy. Bóg jest - uczy nas Sobór Watykański I, "w sobie i z siebie doskonale szczęśliwy".. Dlatego, gdyby człowiek nie był idealnie szczęśliwy na zawsze w niebie, to byłaby to wina Boga. Podobnie jak kochankowie, Bóg nie mówi do nas: "Będziesz ze mną szczęśliwy", ale "Uszczęśliwię cię". To jest święte i boskie postanowienie. Sam Jezus mówi do sprawiedliwych na sądzie ostatecznym: "Dobrze, sługo dobry i wierny, ponieważ byłeś wierny w małym, dam ci ważne stanowisko: wejdźcie do radości waszego pana" (Mt 25, 21.23). Człowiek uczestniczy w życiu i radości Boga; dlatego staje się szczęśliwy na zawsze, bez przerwy. Człowiek oczywiście chwali Boga, ale jest też chwalony przez Boga, jest oczarowany odwieczną czułością swojego Boga Ojca. I tak jest już na zawsze.

Ale pozostaje jeszcze jedna trudność. Jeśli człowiek jest zjednoczony z Bogiem do tego stopnia, że doświadcza boskiego życia jako swojego, to czy nie powinniśmy powiedzieć, że został wchłonięty przez Boga, wtopiony w Niego, bez własnej osobowości? Czy człowiek nie jest jak ziarnko soli, które wpada do boskiego oceanu i rozpuszcza się, nie pozostawiając śladu swojej indywidualności? Jest to ważne pytanie dla antropologii chrześcijańskiej: jeśli człowiek traci swoją osobowość w Bogu w niebie, to jaką wartość będzie miała jego osobowość na tym świecie? Ciekawe jest to, co Katechizm Kościoła Katolickiego: "Żyć w niebie to 'być z Chrystusem'. Wybrani żyją "w Nim", nawet więcej, mają tam, albo lepiej, odnajdują tam swoją prawdziwą tożsamośćjego własne imię". (n. 1025).

Całość dla człowieka

Tam, gdzie idea, że deifikowany znajduje się w pełni zrealizowany w Bogu, jest najlepiej wyrażona, znajduje się w doktrynie, że sprawiedliwy zob. do Boga, cieszą się uszczęśliwiającą wizją. Wizja wyraża nie tylko zjednoczenie, ale także oddzielenie, rozróżnienie. Nie widzi się tego, co jest trzymane zbyt blisko oczu. Wzrok wymaga obiektywności, inności, dystansu. Mówi o tym św. Paweł w liście do Koryntian: "Teraz widzimy się jak w lustrze, zdezorientowani; to zobaczymy się oko w oko. Moje poznanie jest teraz ograniczone; potem będę wiedział, jak zostałem poznany przez Boga". (1 Kor 13:12). A także w pierwszym liście Jana: "Teraz jesteśmy dziećmi Bożymi i jeszcze nie zostało objawione, czym będziemy. Wiemy, że gdy się pojawi, będziemy do niego podobni, bo zobaczymy cię takim, jakim jesteś" (1 J 3,2).

Tak więc, gdy człowiek widzi Boga światłem, którym sam Bóg go napełnia (ang. lumen gloriae), w pełni korzysta z boskiego życia, bez pośrednictwa czegokolwiek widzianego, czyli twarzą w twarz. Cieszy się nim na zawsze. I nie chce, ani nie może przestać kontemplować wiecznej uczty boskiego życia. W wolności pozostanie z Bogiem na zawsze.

AutorPaul O'Callaghan

Profesor zwyczajny teologii na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie

PowiązanePowiązane wiadomościPytaj z sercem
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.