Postać Józefa z Nazaretu jest równie lubiana, co popularna. Dziś tysiące wyznawców i wielbicieli podążają za nim, modlą się do niego, powołują się na niego. Ale nie zawsze tak było.
Być może mało kto dziś pamięta, kto był promotorem tego szczególnego nabożeństwa, tak zapomnianego przez wieki: św. Teresa od Jezusa, wędrowniczka Boża, wielka mistyczka Karmelu. Cudownie uzdrowiona przez niego z nieodwracalnego paraliżu w wieku dwudziestu pięciu lat, pozostała mu przez całe życie tak wdzięczna, tak go polubiła, że oddała pod jego patronat prawie wszystkie swoje fundacje, uczciwszy jego pamięć wielką ucztą.
Karmelici bosi z pierwszej fundacji terezjańskiej mają w tym względzie długie doświadczenie. San José de Ávila jest pierwszym klasztorem na świecie, który nosi imię świętego patriarchy. Zawsze uważałyśmy go za mistrza, ojca, właściciela, obrońcę, a nasze usta są pełne, gdy nazywamy go tą ujmującą inwokacją, tak typową dla Zakonu Karmelu: Ojciec nasz Święty Józef. W procesach kanonizacyjnych świętego wspomina się nawet, jak wśród pierwszych dyskalifikowanych kobiet nie było niczym niezwykłym, że czasem czuły, że on chodzi wśród nich. Jej święto zawsze było obchodzone w tym klasztorze z wielkim entuzjazmem i powagą.
Jeśli chodzi o obrazy, to w naszym klasztorze są dwa, które mają osobliwą historię. Ten na fasadzie, dzieło Giraldo de Merlo, przedstawiający świętego trzymającego Dzieciątko Jezus za rękę - który z kolei trzyma w ręku piłę ciesielską - był osobistym prezentem od króla Filipa III. A ten, który przewodniczy ołtarzowi naszego kościoła - ze szkoły Manuela Pereiry - został kanonicznie ukoronowany na zakończenie IV stulecia Reformy Terezjańskiej w 1963 r. i jest jednym z zaledwie dwóch wizerunków św. Józefa ukoronowanych w Hiszpanii.
Nabożeństwa i inne praktyki pobożnościowe nigdy nie brakowało w naszej gminie, jak np. Siedem niedziel, wspomnienie jego smutków i radości 19 dnia każdego miesiąca. lub Miesiąc św, będąc stałym źródłem pokarmu dla naszego życia modlitewnego. W naszej wspólnocie jest zwyczaj, że w pierwszym dniu marca na ołtarzu chóru, pod pięknym obrazem świętego, umieszcza się skrzynkę, która służy jako postument, na którym siostry umieszczają swoje prośby w formie osobistego listu z tym adresem: N. P. S. José. El Cielo. Wyrażamy w nich świętemu Patriarsze intencje najdroższe naszym sercom, będące echem także potrzeb całego świata, w tym naszych krewnych, przyjaciół i wyznawców, którzy proszą nas o powierzenie ich naszej opiece.
Ale może gdzie ta ujmująca miłość do ojca Jezusa jest najbardziej widoczna, to w ciągłym odwoływaniu się do jego Siostry zrobiły procesję przez ogród, każda niosła obrazek św. Józefa (mamy bardzo prosty we wszystkich celach). W roku dotkliwej i uporczywej suszy siostry zrobiły procesję przez sad, każda niosąc obrazek św. Józefa (we wszystkich celach mamy bardzo prosty) i uzyskały upragniony deszcz.
Każdemu z nas zdarza się, że, Kiedy rozpoczęliśmy nasz nowicjat w tym klasztorze, zauważyliśmy coś szczególnego w figurze św. Józefa.. Inni święci - czy to z Zakonu Karmelitańskiego, czy z Kościoła powszechnego - są kochani, modlą się do nich i składają im dary. Ale z N. P. S. Józefem łączy nas wszystkich zaufanie i upodobanie, które można porównać tylko z miłością do Chrystusa i Jego Najświętszej Matki. Święty Józef jest dla nas jak życzliwy ojciec, do którego wszyscy się zwracamy, gdy zawodzą inne środki. Jego obraz zawsze przewodniczy na ołtarzu w chórze i nawet gdy w święto innego nabożeństwa umieszczamy inny obraz, zawsze dodajemy mały obrazek lub mały kwadracik, aby nigdy nie zabrakło św. Józefa.
Jeśli chodzi o aspekty bardziej duchowe, nie ma wątpliwości, że przykład i obecność św. Józefa głęboko naznaczyły historię wspólnoty. Jak mówi Święta w swoich pismach: "Bądźmy trochę podobni do naszego Króla, który nie miał domu poza portalem betlejemskim, gdzie się urodził i krzyżem, gdzie umarł. Były to domy, w których można było mało wypoczywać" (Droga do doskonałości 2, 9). Albo, jak dodał św. Piotr z Alkantary, podziwiając pierwszy gołębnik, w przeddzień jego założenia: "Zaprawdę, ten domek św. Józefa jest mi właściwy, ponieważ przedstawia mi małe hospicjum w Betlejem". Św. Józef był zawsze jak mały domek z Nazaretu, ubogi klasztor, mały, cichy, z niewielkim hałasem. Kiedy czyta się szkice biograficzne naszych starożytnych matek - o niektórych z nich wiadomo bardzo niewiele - uświadamiamy sobie, że wszystkie one podążały tą skromną drogą, bez blichtru, bez zewnętrzności. Tak jak wielki święty milczenia, święty bez wybitności, którym był N. P. S. Józef. W tym domu nie ma nic, co by przyciągało uwagę, ale życie modlitwy, pracy, posłuszeństwa i radości, na wzór życia Świętej Rodziny Jezusa. Tutaj nie ma rzeczy krzykliwych, nie ma czynów nadzwyczajnych, ale uświęcenie codzienności w rytmie Ewangelii, w tym cichym i ukrytym heroizmie, który wykuwa świętych, którzy nigdy nie wejdą na ołtarze, ale którzy są nie mniej święci z tego powodu. I ten styl życia jest bez wątpienia tym, o którym marzyła dla nas Matka Boża, idąc śladami ojca Chrystusa.
N. P. S. Józef jest Ojcem i Opiekunem naszego klasztoru. Jest tym, który wyciąga nas z kłopotów, tym, który służy nam za koło ratunkowe w każdej poważnej lub drobnej potrzebie. Jest naszym wzorem cnót i najlepszym nauczycielem modlitwy. To jest jego dom. Dlatego wiemy, że opiekuje się nim z troską i że w ciągu czterech i pół wieku nigdy nie dopuścił do niczego, co mogłoby poważnie zaszkodzić wspólnocie. Jak powiedziała wielka Święta, gdy opowiadała o fundacji św. Józefa z Avila: "On (św. Józef) trzymałby nas przy jednych drzwiach, a naszą Panią przy drugich" (Życie 32, 11).
Dziękujemy papieżowi Franciszkowi za cenną inspirację do poświęcenia roku św. Józefowi. Mamy nadzieję, że wielu skorzysta z łask tego roku jubileuszowego i że wzrośnie miłość do tego wielkiego świętego.
Karmelitów bosych Św. Józef z Avila