"Amanece en Calcuta" to dokument, który obraca się wokół osoby Teresy z Kalkuty, przekazując mikrofon osobom, które w pewnym momencie były jej bliskie lub uległy jej wpływowi. Ma on wyraźne powołanie świadectwowe i jest utworem audiowizualnym, który transponuje miłość.
Jest to praca potraktowana z trzeźwością, która pozwala rozmówcom rozwinąć się przed kamerą, opowiadając historię o sile bycia przeżytym wydarzeniem.
Dzieło to jest filmem otwartym dla wszystkich widzów, z powołaniem do poruszania i przemawiania do każdego. Przede wszystkim jest to opowieść o boskiej łasce, która wypełnia pełnią widownię, która z łatwością rozumie i empatyzuje z bohaterami filmu. Wśród nich są: ksiądz, który przeżył chorobę dzięki pośrednictwu Matki Boskiej; zawodowy sportowiec poszukujący sensu swojego cierpienia; uniwersytecki profesor filozofii, który odnajduje Boga w codziennych czynnościach; pielęgniarka z kliniki aborcyjnej; konwertyta z kraju w dużej mierze buddyjskiego, który odnajduje drogę do kapłaństwa po spotkaniu w samolocie z Matką Teresą; oraz kobieta, która opowiada o cudownym uzdrowieniu swojego męża z raka mózgu. Wszystkie te świadectwa mają w sobie ożywczy magnetyzm, który sprawia, że nie sposób poddać się filmowi i dążyć do lepszego świata, w którym wiara nie jest wypowiadana, ale przekazywana poprzez czyny.
Jose María Zavala Chicharro (1962), z wykształcenia dziennikarz i pisarz, który nawrócił się na kino, ma niewielką, ale starannie napisaną biografię filmową, w której wszystkie wątki mają charakter religijny.
I tak po kilku filmach o Ojcu Pio, a także jednym o papieżu św. Janie Pawle II, przybywa do kina z tym autorskim projektem, który traktuje z widoczną na ekranie sympatią. Jego wykształcenie dziennikarskie rozpala z biegłością gatunek dokumentalny, a zamiłowanie do piękna sprawia, że praca jest doświadczeniem pełnym niepokoju i siły. Poza wszechobecną muzyką ma staranny i wyrafinowany styl dziennikarski, dzięki czemu film płynie z prostotą i dobrym smakiem.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny w Puerto Rico
Pobożność maryjna w Puerto Rico przenika życie chrześcijan. Jej wyraz przejawia się w różnorodności głęboko zakorzenionych nabożeństw, w bogatej pobożności ludowej oraz w rozwiniętej literaturze i malarstwie maryjnym. Opowiada nam o tym Leonardo J. Rodríguez, który ma wiedzę z pierwszej ręki na temat portorykańskiej pobożności.
Biskup Leonardo J. Rodríguez Jimenes-10 maj 2021 r.-Czas czytania: 9minuty
Portoryko urodziło się chrześcijańskie ponad pięćset lat temu i to chrześcijańskie narodzenie sprawiło, że od początku było równie maryjne. Katolicyzm portorykański jest w zasadzie od początku maryjny. Nabożeństwo do Maryi jest zakorzenione w historii naszej ewangelizacji oraz w przejawach naszej pobożności i kultury. Na naszym terenie mamy około 27 sanktuariów, choć nie wszystkie kanonicznie wzniesione, z czego 15 ma tytuł maryjny.
Pomimo naszych skromnych rozmiarów, górzysta geografia sprawiła, że okręgi, na które podzielono Puerto Rico w XVI wieku, a następnie wioski wznoszone na przestrzeni dziejów i terytoria zamorskie, były od początku socjologicznie odizolowane i niekomunikatywne, aż do czasu rozwoju lepszego transportu i środków komunikacji w XX wieku. Do tego stopnia, że pod koniec XIX wieku ówczesny biskup, D. Juan Antonio Puig y Monserrat napisał do Stolicy Apostolskiej, że jednym z najpoważniejszych problemów duszpasterskich jego diecezji jest fakt, że większość mieszkańców mieszka na wsi i bardzo trudno jest do nich dotrzeć z opieką duchową.
Pierwsza inwokacja
Pierwsi kolonizatorzy okazywali swoją miłość do Maryi nadając tytuły maryjne parafiom, wioskom, rzekom, swoim córkom itp. W kronikach swoich wizyt w Puerto Rico, Fray Iñigo Abbad (1774), Miyares González (1775), André Pierre Ledrú (1788) i Don Pedro Tomás de Córdova (1831) świadczą o nabożeństwie do Najświętszej Dziewicy, które istniało wśród Portorykańczyków: "Obrzędy religijne są bardzo liczne na tej wyspie, a szczególnie te poświęcone kultowi Maryi".
Pierwszą inwokacją maryjną, jaka dotarła do naszych brzegów, była Dziewica z Betlejem, która znalazła się w rękach pierwszego biskupa przybyłego do Ameryki, D. Alonso Manso (który przybył do San Juan 25 grudnia 1512 r.). Temu kultowi maryjnemu przypisuje się interwencję w odwrocie Holendrów w 1625 r., w zwycięstwie nad Anglikami w 1797 r. i przy innych okazjach.
W XVI wieku w Hormigueros, wiosce na południowym zachodzie wyspy, Giraldo González został cudownie ocalony od ataku dzikiego byka, błagając o pomoc Nuestra Señora de la Monserrate. W podzięce i oddaniu jej, pod tym patronatem wybudował pustelnię poświęconą Maryi. Po latach, według kroniki Diego Torres Vargas, córka Giraldo zgubiła się w lesie i piętnaście dni później pojawiła się w dobrym zdrowiu, mówiąc, że w tych dniach opiekowała się nią "pani", co również przypisywano wstawiennictwu Matki Bożej z La Monserrate. Od końca XVI wieku zarówno kronikarze, jak i historycy podkreślają kult maryjny w tym sanktuarium, gdzie "Wierni z całej wyspy przychodzą, aby zawiesić śluby, które złożyli, aby ratować się w burzach i pracach; ściany są pełne tych ślubów, z kilkoma obrazami przedstawiającymi wielkie niebezpieczeństwa, od których Boże miłosierdzie uwolniło ich przez wstawiennictwo tej Pani. A ci wyspiarze, kierując się najlepszymi zasadami, pobożnie naśladują pobożność swoich rodziców, odwiedzając to sanktuarium, aby złożyć Maryi szczerą wdzięczność za boskie dobrodziejstwa, które uzyskali za wstawiennictwem tego obrazu". Tak w 1782 roku wyraził się Fray Iñigo Abbad.
Od XVIII w. biskup Fernando de Valdivia y Mendoza nakazał ogłoszenie tego sanktuarium sanktuarium, które służyło Portorykańczykom jako miejsce spotkań z Jezusem i Maryją. Przed ubiegłoroczną pandemią to święte miejsce było odwiedzane przez tysiące pielgrzymów, którzy wyrażali swoją pobożność poprzez odmawianie świętego różańca, noszenie habitów, przedstawianie wotów, ofiarowywanie kwiatów, a nawet wspinanie się po stopniach sanktuarium na kolanach, czasem w strojach z worka, jako pokutnicy i ofiarowanie jałmużny ubogim.
Bogactwo dedykacji
Innym kultem maryjnym obecnym w naszej ojczyźnie jest Dziewica z Valvanery. W obliczu epidemii cholery w 1683 roku, która nawiedziła miasto Coamo, Don Mateo García zebrał nielicznych, którzy pozostali nietknięci i powiedział im: "Mieszkańcy Coamo... Najświętsza Panna jest Matką miłosierdzia. Jeśli udamy się do niej z żywą wiarą i prawdziwą pobożnością, z pewnością zaradzi naszym bolączkom...". Lud z głęboką wiarą wołał do Matki Boskiej o pomoc boską, obiecując, że wybuduje kościół ku jej czci i co roku 8 września będzie odprawiał mszę ku czci Dziewicy z Valvanery. Nastąpił cud wiary, cholera ustała i zaraza zniknęła. Dobra anegdota do tego, czego doświadczyliśmy w ciągu ostatniego roku z pandemią COVID.
Inwokacja Virgen del Carmen jest jedną z najbardziej celebrowanych w naszym archipelagu. W naszym mieście od XVII wieku istniało Bractwo Virgen del Carmen w katedrze i klasztorze mniszek karmelitanek (pierwsze z pierwotnych obserwancji zakonu w Ameryce). Kiedy Ojcowie Karmelici przybyli do Puerto Rico w 1920 roku, nabożeństwo do Virgen del Carmen było już rozpowszechnione i ulubione przez Portorykańczyków. Jest kochana i czczona jako patronka dziewięciu miast, a jej święto obchodzone jest nie tylko tam, gdzie jest patronką, ale wzdłuż i wszerz naszych wybrzeży, a nawet w miastach w centrum wyspy, choć zwykle kojarzona jest z marynarzami, rybakami i obszarami nadmorskimi.
Wywołanie Maryja, Matka Bożej OpatrznościFilipa Benicio, SM, który widząc potrzebę braci w jednym ze swoich klasztorów we Włoszech, błagał o pomoc Matkę Bożą i natychmiast znalazł kosz z jedzeniem u drzwi klasztoru. Nie wiedząc skąd się wzięła, odmówił modlitwę wdzięczności do Dziewicy Opatrzności za odpowiedź na jego modlitwę. Nabożeństwo rozwijało się i rozprzestrzeniało w całej Europie, aż dotarło do Hiszpanii, gdzie w połowie XIX wieku jeden z jego wyznawców został mianowany biskupem Puerto Rico. I tak 12 października 1851 roku biskup Puerto Rico, Gil Esteve y Tomás, wybrał tytuł Nuestra Señora de la Providencia jako patronkę Dziewicy dla swojej diecezji i zlecił wykonanie jej wizerunku jako wotum w Barcelonie. Prośba ta wynika z faktu, że biskup zastał diecezję w wielkich trudnościach duszpasterskich i ekonomicznych, dlatego jego wiara w Opatrzność i we wstawiennictwo Dziewicy była fundamentalna w stawianiu czoła tej sytuacji. Jego wiara i wytrwałość ujawniły się, gdy w ciągu kilku lat udało mu się zakończyć budowę katedry, a także stawić czoła niektórym sytuacjom duszpasterskim.
Wizerunek patrona
Obraz został intronizowany w katedrze w San Juan 2 stycznia 1853 roku. W 1913 roku biskup D. William Jones, O.S.A., wybił medal z napisem "Matka Boska Opatrznościowa, Patronka Portoryko". W 1969 r. arcybiskup Luis Aponte Martínez, nowy arcybiskup San Juan (pierwszy portorykański arcybiskup), poprosił papieża, aby Matka Boża, Matka Opatrzności Bożej, została kanonicznie ogłoszona główną patronką Portoryko. 19 listopada tego samego roku papież Paweł VI przychylił się do tej prośby. 5 grudnia 1976 roku nastąpiła kanoniczna koronacja obrazu Patronki, która przybyła w 1853 roku. Z tej okazji biskupi tego kraju opublikowali list pasterski nt. Maryja w zbawczym planie Boga. Stwierdzają w nim, że wiara naszego narodu nie może być właściwie zrozumiana ani właściwie pielęgnowana bez uwzględnienia głębokiej pobożności maryjnej, która zawsze ją ożywiała.
Święty Jan Paweł II podczas wizyty w Puerto Rico 12 października 1984 r. w homilii podczas Mszy św. przypomniał wielowiekową pobożność maryjną Portorykańczyków i zachęcił wiernych do budowy sanktuarium poświęconego ich Patronce. 19 listopada 1990 roku kardynał Luis Aponte Martínez pobłogosławił pierwszy kamień przyszłego sanktuarium. 19 listopada 2000 roku został poświęcony monumentalny Krzyż, postawiony na placu zbudowanym na terenie przyszłego Sanktuarium Matki Bożej Opatrzności. 19 listopada 2009 roku stary obraz, niedawno odrestaurowany w Sewilli, został przyjęty i publicznie wystawiony z okazji 40-lecia jego patronatu nad Puerto Rico, a z okazji 50-lecia tegoż ogłoszono rok maryjny od 19 listopada 2019 do 2020 roku. W tym roku, pomimo pandemii i po pokonaniu trudności, które przyniosła, prosty obraz Matki Bożej Opatrzności po raz drugi w ostatnich latach pielgrzymował po wikariatach archidiecezji San Juan. Ta praktyka pielgrzymowania obrazu Matki Bożej Opatrzności, podobnie jak i inne orędownictwa, jest w kraju powszechna.
W 2012 r., z okazji piątej rocznicy założenia diecezji San Juan i przybycia jej pierwszego biskupa, w największym koloseum w kraju (wypełnionym po brzegi) odbyło się wielkie zgromadzenie wiernych z całej wyspy, podczas którego szczególną obecnością cieszył się kanonicznie ukoronowany wizerunek naszej Patronki, który był czczony przez zgromadzonych. Uroczystość była wyrazem wielkiego zapału katolickiego ludu maryjnego Puerto Rico.
Pobożność ludowa
Modlitwa różańca świętego miała fundamentalne znaczenie w pobożności ludowej kraju. Mimo że jego odmawianie w rodzinie zmalało, nadal jest jednym z najbardziej popularnych nabożeństw portorykańskich katolików. Z czasem modlitwy różańcowe zostały oprawione w muzykę o typowych rytmach, co umożliwiło powstanie "rosarios cantaos", które do dziś można usłyszeć zwłaszcza na naszych wsiach.
W naszym mieście wiara, nabożeństwo do Maryi, pobożność ludowa i kultura przejawiają się w szczególny sposób w miesiącu maju (miesiącu kwiatów, matek i poświęconym Dziewicy) w wydarzeniach, które nazywamy Różańcami lub Fiestas de Cruz. Miguel A. Trinidad opowiada, że geneza tego nabożeństwa sięga 2 maja 1787 roku, kiedy to w wigilię święta Odnalezienia Krzyża Świętego kraj nawiedziło wielkie trzęsienie ziemi. Zwyczaj ten był bardzo popularny w XIX wieku. W Hiszpanii istnieją ślady fiest na cześć Krzyża, ale sposób jego obchodzenia w Puerto Rico jest rdzenny.
Choć nazywane są różańcami, nie mówimy tu o rozważaniu tajemnic z życia Jezusa Chrystusa i Matki Boskiej, z odmawianiem Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario i Chwała Bądź, ale raczej o wykonaniu 19 kantyków ku czci Matki Boskiej, Krzyża, Jezusa Chrystusa i miesiąca maja przed ołtarzem złożonym z dziewięciu skrzynek lub stopni zwieńczonych krzyżem (bez krucyfiksu) ozdobionym kwiatami i wstążkami. Dominujące rytmy tych utworów to świąteczny marsz, guaracha i przede wszystkim walc. Autorstwo tych utworów nie jest znane, choć prawdopodobnie wywodzą się one ze średniowiecznych motetów. Pieśni te znane są tylko w Puerto Rico, z wyjątkiem refrenu z piątego kantyku: Najsłodsza Dziewicaktóry został znaleziony w Meksyku.
Tradycją jest obchodzenie ich wewnątrz lub na podwórku domu, ale mogą się one odbywać na placu publicznym, w kościele lub innym lokalu. Pierwotnie Fiestas de Cruz były "novenario", gdyż śpiewano je przez dziewięć kolejnych nocy. Dzisiaj w niewielu miejscach obchodzi się novenario; w wielu miejscach obchodzi się "triduum" lub przynajmniej jedną noc.
Innym sposobem wyrażania przez Portorykańczyków swojej pobożności jest składanie obietnic. Jednym ze sposobów na to jest użycie "hábitos". Czyni się to zazwyczaj za grzechy popełnione publicznie lub w podziękowaniu i świadectwie udzielonej łaski. Wyznawca przez pewien okres czasu w związku z przyrzeczeniem złożonym świętemu lub w tym przypadku Dziewicy, albo przez całe życie nosi habit odpowiadający kultowi maryjnemu, któremu złożył przyrzeczenie. Na przykład biały z niebieskim sznurkiem dla Niepokalanego Poczęcia lub brązowy dla Matki Bożej z Góry Karmel itp.
Kulturę i pobożność maryjną
Innym wyrazem naszej maryjnej pobożności są sztuki plastyczne i literatura. Oderwanie wielu mieszkańców wsi od ośrodków religijnych, niedostatek duchownych i trudny dostęp do świątyń sprawiły, że chłopi budowali w swoich domach ołtarze, przed którymi o zmroku odmawiali różaniec święty i śpiewali pieśni do Maryi. Brak obrazów zachęcił miejscowych rzeźbiarzy do wyrzeźbienia drewnianych wizerunków Jezusa i Maryi pod różnymi wezwaniami, a także świętych. W ten sposób rozwinęło się rzeźbienie drewnianych świętych i zawód "santeros", czyli rzeźbiarzy tych wizerunków. Tradycja ta, która popadła w zapomnienie, odradza się w ostatnich latach wraz z pojawieniem się młodych rzeźbiarzy obrazów Matki Boskiej i świętych.
Wśród krajowych malarzy, którzy podjęli temat Madonny są m.in. José Campeche, człowiek o głębokich przekonaniach religijnych, był największym wyrazicielem malarstwa religijnego między XVIII a XIX wiekiem. Spośród jego 500 dzieł sztuki większość odzwierciedla duchowość ówczesnej społeczności San Juan i wyraża jej pobożność maryjną: Dziewica z Betlejem, Dziewica z La Merced, Dziewica Boskiego Brzasku i wiele innych. Innym znanym malarzem w XIX wieku był Francisco Oller, który mimo że nie był praktycznym katolikiem, czuł, jak wielu Portorykańczyków, nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Do jego utworów o tematyce religijnej należą: La Virgen de las Mercedes, La Inmaculada, La Dolorosa, La Virgen del Carmen, La Visitación i La Virgen de la Providencia. Prace te pokazują, że choć nie był gorliwym katolikiem jak Campeche, pobożność maryjna jest mocno zakorzeniona w duszy Portorykańczyka.
W literaturze, a bardziej w związku z inwokacją Matki Bożej Opatrzności, mamy Alejandro Tapia y Rivera, pisarza, poetę i dramaturga, który do niedawno przybyłego obrazu Matki Bożej Opatrzności napisał na rok 1862 "Himno- Salve, a La Virgen de la Providencia" (Hymn-Salve, do Dziewicy Opatrzności).
Francisco Matos Paoli, poeta i pisarz, w swojej książce: Decimario de la Virgen, przedstawia pięć pięknych dziesiątek Naszej Patronce.
Jednak najbardziej wzruszający wiersz, jaki kiedykolwiek został napisany do naszej Patronki, został napisany przez Fray Mariano Errasti OFM po spaleniu obrazu, przed jego kanoniczną koronacją. Na okładce książeczki Spalona Dziewica pojawia się poezja emocjonalna.
W podsumowaniu
To, co jest naturalne dla chrześcijaństwa, ponieważ uczeń Jezusa musi przyjąć Matkę Mistrza wśród swoich najwłaściwszych rzeczy (por. J 19, 26f.), w Ameryce Łacińskiej, a szczególnie w Puerto Rico, jest widoczne od ponad 500 lat; przyjmowanie Maryi zarówno w naszej pobożności, jak i w naszych metodach ewangelizacji i kultury.
Mam nadzieję, że ta bardzo krótka podróż historyczna, dewocyjna i kulturowa pomoże naszym czytelnikom zrozumieć i nadal wyrażać naszą wiarę, oddanie i wierność Chrystusowi poprzez Tę, którą On wybrał na swoją Matkę i Matkę swoich uczniów, gwiazdę nowej ewangelizacji. Zdrowaś Maryjo najczystsza!
AutorBiskup Leonardo J. Rodríguez Jimenes
Wikariusz Narodowego Sanktuarium Matki Bożej Opatrzności, Patronki Puerto Rico. Sekretarz wykonawczy Archidiecezjalnej Komisji Liturgii i Pobożności Ludowej oraz Liturgii Narodowej.
Wywiad z Lucią Capuzzi. Chrystus wskazuje na Amazonię
Omnes przeprowadził wywiad z dziennikarzem gazety ds. zagranicznych Avvenire Konferencji Episkopatu Włoch, Lucia Capuzzi, która ma długie doświadczenie w sprawach Ameryki Łacińskiej.
Jeśli pandemia Covid-19 coś unaoczniła, to nierozerwalny związek między kryzysem ludzkim a kryzysem środowiskowym. I jest jeden obszar, który jest centralny dla Kościoła w tym względzie, a jest nim Amazonka, której papież Franciszek poświęcił synod i adhortację tuż przed wybuchem globalnego kryzysu zdrowotnego.
-Co doświadczenie synodalne oznaczało dla terytoriów amazońskich?
Poprzedzony długim procesem słuchania i zbierania głosów tego terytorium, Synod o Amazonii (październik 2019) wywarł niezmiernie głęboki wpływ na ten region. Papież Franciszek katapultował do Rzymu, symbolicznego miejsca chrześcijaństwa, ludy uważane zbyt długo w historii za "...".dzikusów do ucywilizowaniaPapież nazwał ich "ocalałymi z odległej epoki, których należy znosić ze źle skrywaną irytacją, a w najlepszym razie pariasami, którym trzeba pomóc". Papież natomiast nazwał ich "nauczyciele"ekologii integralnej. I zaproponował sojusz z nimi jako "równa się"w logice braterskiej wymiany. Jego przesłanie wykracza więc daleko poza granice Amazonii.
-Jak dziś wygląda sytuacja w tych krainach, które również zostały dotknięte pandemią?
Jako globalna sytuacja kryzysowa, Covid-19 jest również metaforą współczesnych sprzeczności. Jeśli prawdą jest, że "wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi", to jedni są w ładowni, inni na pokładzie, jeszcze inni w wyposażonych kabinach. Kruche systemy zdrowotne Amazonii nie były w stanie wytrzymać wpływu wirusa. Intensywna terapia skoncentrowana jest tylko w miastach.
Jednak nadmierny popyt spowodował załamanie się systemu i sprzyjał powstaniu czarnego rynku. Największy ciężar spadł na ludność tubylczą, odwiecznych wyrzutków i najbardziej narażonych na zarażenie ze względu na ich historyczną izolację. Pandemię na ich ziemiach rozprzestrzeniło ponadto wtargnięcie łowców - legalnych i nielegalnych - amazońskich zasobów: handlarzy drewna, nielegalnych górników, pracowników wielkich firm wydobywczych.
-Związek między kryzysem środowiskowym a kryzysem ludzkim jest często powtarzany w dokumentach Magisterium.
Z jednej strony, nagły stan zdrowia przykuł uwagę międzynarodowej opinii publicznej. I z jeszcze bardziej rozproszonych mediów. Ale z drugiej strony pandemia pokazała nam, że kryzys ekologiczny nie jest abstrakcyjnym zagadnieniem dla bogatych filantropów, naiwniaków i radykałów. szykowny. Jest to realne zagrożenie dla życia każdego człowieka. Covid-19 wywodzi się z zoonozy: zniszczenie ekosystemów powoduje, że wcześniej odizolowane gatunki wchodzą w kontakt z ludźmi, zwielokrotniając ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Dlatego ONZ ostrzegło, że musimy przygotować się na erę pandemii. Chyba że zrobimy ekologię integralną, szanującą całe Stworzenie.
-Czy Amazonia też jest emblematyczna?
Dzielę się osobistym doświadczeniem. czytam Laudato si' niezwłocznie po jego publikacji. Od razu uznałem je za piękne i poetyckie, ale nieco abstrakcyjne: trudno mi było zrozumieć nierozerwalny związek między krzykiem ziemi a krzykiem ubogich. Zrozumiałam Laudato si' trzy lata później: to Amazon mi go ujawnił. Jadąc tam w 2018 roku spodziewałem się zobaczyć las, zielony i majestatyczny. Zamiast tego zastałem opustoszałe pustkowie. Nielegalne kopalnie złota pożerały lasy, tak jak pożerały życie ludzi, którzy byli od nich zależni. Robotnicy są zmuszani do pracy w nieludzkich warunkach bez żadnej ochrony przed mafiami kontrolującymi wydobycie. Dziewczęta, podstępnie pozyskane z terenów andyjskich, były sprzedawane górnikom przez te same mafie. Kryzys ekologiczny był drugą stroną trwającego kryzysu społecznego.
-Jaką nadzieję wiąże ksiądz z przyszłością Amazonii i jak Kościół może się do tego przyczynić?
Amazonia pokazuje światu moc Zmartwychwstania. W determinacji życia tak zranionego, że zredukowanego do bezkształtnego potażu, by móc dalej żyć. W uporze biedaków, by po każdym upadku w niezrozumiałe otchłanie podnieść się ponownie, pokazując siłę, która nie jest i nie może być ludzka. Amazonka, ze swoją przelewającą się witalnością, silniejszą od każdego ciosu, jest miejscem teologicznym, które pomaga nam, w tym czasie, "...".zob."Zmartwychwstanie.
"Radość płynąca ze świadomości, że jesteśmy kochani przez Boga, sprawia, że z wiarą stawiamy czoła próbom życiowym".
Papież Franciszek skomentował niedzielną Ewangelię, zastanawiając się nad miłością Boga do nas i tym, jak świadomość tego przynosi nam radość w stawianiu czoła trudnościom życia.
W tej niedzielnej Ewangelii - rozpoczął papież Franciszek, komentując Ewangelię, podczas modlitwy Regina Coeli na Placu św. Piotra - Jezus, po tym jak porównał siebie do krzewu winnego, a nas do gałęzi, wyjaśnia, co to znaczy być krzewem winnym i co to znaczy być latoroślą". owoc które wydają ci, którzy pozostają z Nim zjednoczeni: ten owoc to miłość. Podejmij jeszcze raz kluczowy czasownik: pozostać. Zaprasza nas do trwania w Jego miłości, aby Jego radość była w nas, a nasza radość była pełna (w. 9-11)".
Jezus traktuje nas jak przyjaciół
Franciszek zadał fundamentalne pytanie: "Czym jest ta miłość, w której Jezus każe nam trwać, aby mieć Jego radość? Jest to miłość, która ma swoje źródło w Ojcuponieważ "Bóg jest miłością" (1 J 4,8). Jak rzeka płynie ona w Synu Jezusie, a przez Niego dociera do nas, Jego stworzeń. W rzeczywistości mówi On: "Jak Mnie miłuje Ojciec, tak i Ja was miłuję" (J 15, 9). Miłość, którą obdarza nas Jezus, jest tą samą miłością, którą kocha Go Ojciec: czystą, bezwarunkową, bezinteresowną. Dając ją nam, Jezus traktuje nas jak przyjaciół, czyniąc nam znanym Ojca, i włącza nas w swoją własną misję dla życia świata".
I kontynuował kolejne pytanie: "A co mamy czynić, aby trwać w tej miłości? Jezus mówi: "Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w mojej miłości" (w. 10). Jezus podsumował swoje przykazania w jednym przykazaniu: "Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem" (w. 12). Kochać tak, jak kocha Chrystus, to znaczy oddać się na służbę braciom, tak jak On to zrobił, gdy umył nogi uczniom. Oznacza to wyjście z siebie, porzucenie własnych ludzkich zabezpieczeń, wygód, aby otworzyć się na innych, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących. Oznacza to udostępnienie siebie z tym, czym jesteśmy i co mamy. Oznacza to miłowanie nie słowem, ale czynem".
Zamieszkać w Bożej miłości
"Kochać jak Chrystus to znaczy mówić nie innym "miłościom", które oferuje nam świat: miłości do pieniędzy, do sukcesu, do władzy... Te zwodnicze drogi oddalają nas od miłości Pana i prowadzą do tego, że stajemy się coraz bardziej samolubni, narcystyczni i nadęci. Samopoczucie prowadzi do wynaturzenia miłości, do znęcania się nad innymi, do sprawiania cierpienia ukochanej osobie. Myślę o chorej miłości, która przeradza się w przemoc - i jak wiele kobiet jest dziś jej ofiarami. To nie jest miłość. Kochać tak, jak Pan kocha, oznacza doceniać osobę obok nas i szanować jej wolność, kochać ją taką, jaka jest, w sposób wolny. Krótko mówiąc, Jezus prosi nas, abyśmy żyli w Jego miłości, a nie w naszych wyobrażeniach, nie w kulcie nas samych; abyśmy porzucili pozory kierowania i kontrolowania innych, aby zaufać i oddać się im.
Miłość prowadzi do radości
I kontynuując ten rachunek sumienia, Ojciec Święty pyta: "Dokąd prowadzi to trwanie w miłości Pana?" I odpowiada słowami Jezusa: "Aby radość moja była w was i aby radość wasza była pełna" (w. 11). Pan chce, aby radość, którą On posiada, ponieważ jest w pełnej komunii z Ojcem, była również w nas, o ile jesteśmy z Nim zjednoczeni".
"Radość płynąca ze świadomości, że jesteśmy kochani przez Boga pomimo naszych niewierności - zakończył Franciszek - sprawia, że z wiarą stawiamy czoła próbom życia, sprawia, że przechodzimy przez kryzysy i wychodzimy z nich lepsi". Być prawdziwymi świadkami to żyć tą radością, bo radość jest charakterystycznym znakiem chrześcijanina.
"Panorama, która się otwiera, to panorama jasnego i wyraźnego głoszenia Jezusa Chrystusa".
Rzeczywistość zsekularyzowanego społeczeństwa dała początek zestawowi materiałów katechetycznych służących pogłębieniu powołania chrzcielnego i przyjęciu pierwszej Eucharystii, koordynowanych przez księży José Antonio Abad i Pedro de la Herrán.
Kilka dni temu papież Franciszek ogłosił powstanie posługi katechety, która ma zostać ustanowiona wraz z publikacją listu apostolskiego w formie "Motu proprio". Antiquum ministerium.
Potrzeba ewangelizacji w naszym społeczeństwie jest dziś tak samo paląca jak w pierwszych wiekach. Uświadomienie sobie tej rzeczywistości skłoniło ks. José Antonio Abad, wraz z Pedro de la Herrán i grupą autorów, aby przygotować serię materiałów katechumenalnych pomyślanych jako materiał uzupełniający oficjalny katechizm Konferencji Episkopatu Hiszpanii "Jezus jest Panem". W rzeczywistości materiały te liczyły na nadzór m.in. Bp José Rico PavésBiskup pomocniczy Getafe i odpowiedzialny w EWG za katechumenat.
W tym wywiadzie z Omnes, José Antonio Abad przygląda się znaczeniu i pracy osób odpowiedzialnych za katechezę diecezjalną oraz nieuniknionemu zadaniu pierwszego głoszenia w społeczeństwie dalekim od chrześcijańskiego humusu.
Jak długo byłeś odpowiedzialny za diecezjalną delegaturę katechumenatu w diecezji Burgos?
W 2007 roku rozpoczął się w diecezji katechumenat w jego dwóch modalnościach: dorosłych właściwie - pełnoletnich - i dzieci w wieku katechetycznym, powstał sekretariat, którego zostałem mianowany dyrektorem i którym kierowałem jeszcze kilka miesięcy temu.
Jak określiłby Pan/Pani zadanie diecezjalnego lidera katechetycznego, czy uważa Pan/Pani, że ta postać jest znana?
Sądzę, że ogół społeczeństwa, czyli Lud Boży w diecezjach, jest jeszcze nieświadomy tej nowej postaci duszpasterza. Wśród duchownych jest on znany i cenią oni sobie odzyskanie tego duszpasterstwa.
Do zadań lidera diecezjalnego należy przede wszystkim wspieranie pracy proboszczów w promocji i formacji katechumenów, a w razie potrzeby uzupełnianie tego, czego nie mogą zrobić na poziomie parafii.
Kapłani wiedzą, że zadanie "czynienia nowych chrześcijan" jest nierozerwalnie związane z ich wspólnotą parafialną. Bo rodzina, w której są tylko zgony i nie ma nowych dzieci, powoli, ale nieubłaganie wymiera. Obecnie widać, że znacznie więcej osób "odchodzi" niż dołącza.
Na przykład w Hiszpanii przeszliśmy od społeczeństwa "chrześcijańskiego" do społeczeństwa, w którym prawie połowa dzieci nie jest ochrzczona w młodym wieku.
Dla nikogo nie jest jasne, że nie jesteśmy już w społeczeństwie chrześcijańskim. Panorama, która się przed nami otworzyła, to panorama jasnego i wyraźnego głoszenia Jezusa Chrystusa i czynienia Jego uczniami tak wielu dorosłych i dzieci w wieku katechetycznym, którzy nie są ochrzczeni.
W tym sensie nie wydaje się ryzykowne myślenie, że ten trend będzie się rozwijał. Wystarczy pomyśleć o praktykach religijnych nowych pokoleń, od pięćdziesiątego roku życia w dół, o sytuacji małżeństw oraz o degradacji etycznej i antropologicznej coraz większych grup ludności....
Ale ten obraz nie jest czymś strasznym i ponurym, lecz daną nam przez Opatrzność Bożą szansą na dogłębne przeprowadzenie nowej ewangelizacji. Kiedy papież Franciszek podkreśla, że "nie jesteśmy w czasie zmiany, ale w zmianie epoki", wskazuje, że nadszedł czas przejścia od duszpasterstwa zachowawczego do radykalnie misyjnego. Od Kościoła "biskupów, księży i zakonników" do Kościoła ludu Bożego, w którym wszyscy ochrzczeni są świadkami Jezusa Chrystusa poprzez swoje zwykłe życie. Jest to czas "świętych obok".
Bp José Mazuelos: "Reifikacja życia przynosi tylko cierpienie".
Omnes przeprowadza wywiad z biskupem José Mazuelosem, biskupem Wysp Kanaryjskich i przewodniczącym Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia, na temat takich kwestii jak opieka nad najsłabszymi, prawo o eutanazji i Living Will zaproponowany przez EWG.
Na stronie Wielkanoc chorych odbywa się w tym roku pod wymownym hasłem "Dbajmy o siebie nawzajem". Wezwanie do zdwojenia wysiłków społeczeństwa, a zwłaszcza katolików, na rzecz budowania prawdziwego społeczeństwa troski o najsłabszych.
Bp José Mazuelos, Biskup Wysp Kanaryjskich i przewodniczący Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia udzielił wywiadu Omnes w którym omawia takie aspekty, jak potrzeba duszpasterstwa i niebezpieczeństwa związane z ustawami, takimi jak niedawno zatwierdzona w Hiszpanii ustawa o eutanazji.
Jak skuteczniej zaszczepić w społeczeństwie hiszpańskim, że życie jest darem? Jest coś, czego my, katolicy, nie robimy lub nie tłumaczymy dobrze....
Jest to jedno z wielkich wyzwań, jakie mamy jako ludzie i jako katolicy, aby ukazywać prawdę o życiu jako tajemnicy i wychowywać w prawdzie o społecznym wymiarze człowieka. Musimy starać się pokazać dzieciom i młodzieży, że reifikacja życia przynosi tylko cierpienie. Konieczne jest wychowanie w odpowiedzialnej wolności.
Zaapelował pan o promowanie opieki paliatywnej w Hiszpanii oraz o wszechstronne wsparcie. Wszyscy chcemy mniej cierpieć, gdy pojawia się zaawansowana choroba... Jak możemy pójść w tym kierunku, może ze specjalnością medycyny paliatywnej na wydziałach?
Społeczeństwo hiszpańskie nie jest gotowe na przyjęcie ustawy o eutanazji opartej na wolności jednostki z tego prostego powodu, że nie ma usług opieki paliatywnej, które można by zaoferować wszystkim pacjentom.
Dziś takiej opieki wciąż brakuje, a nieuleczalnie chorzy nadal cierpią z powodu nieznośnego bólu i cierpienia, które rozwiązałaby dobra opieka paliatywna.
Wiele rodzin nieuleczalnie chorych nie ma żadnej pomocy, co u wielu pacjentów wywołuje poczucie winy, które skłania ich do prośby o eutanazję.
Msgr. José Mazuelos
Ten brak opieki paliatywnej może prowadzić do prośby o eutanazję i jej niesprawiedliwego zastosowania, ponieważ medycznie udowodniono, że 99% pacjentów, którzy proszą o eutanazję, gdy stosuje się opiekę paliatywną, przestaje o nią prosić. Tak samo społeczeństwo nie jest przygotowane, gdyż rodziny pacjentów nieuleczalnie chorych nie mają pomocy ani finansowej, ani w zakresie opieki, co u wielu pacjentów wywołuje poczucie winy, które prowadzi do prośby o eutanazję.
Dlatego rozwiązaniem jest zapewnienie terapii w ramach opieki paliatywnej, która pomaga chorym w wymiarze fizycznym, rodzinnym, psychicznym i duchowym.
W tym względzie dobrze jest posłuchać doświadczeń lekarzy opieki paliatywnej, a w tym względzie nie ma nic lepszego niż wysłuchanie dr Sanz Ortiza, który po opisaniu fizycznego i duchowego cierpienia nieuleczalnie chorych stwierdza, że: "Nie ma wątpliwości, że każdy człowiek, który nie może mieć odpowiedniego złagodzenia wszystkich swoich objawów w opisanej sytuacji, prawie na pewno poprosi o zakończenie swojego życia. Ale nie dlatego, że pragną śmierci, ale jako jedyny sposób na opanowanie symptomatologii. Prośby chorych o przerwanie życia są prawie zawsze udręczonymi błaganiami o pomoc i czułość. Wskazują one na potrzebę pomocy. Jeśli zamienimy strach na bezpieczeństwo, opuszczenie na towarzystwo, ból na ulgę, kłamstwa na nadzieję, a inercję terapeutyczną na kontrolę objawów. Jeśli pomożemy mu rozwiązać jego problemy z Bogiem, z samym sobą i z innymi, to jest bardzo prawdopodobne, że prośba o eutanazję zostanie zapomniana przez pacjenta w prawie 100% przypadkach".. W podsumowaniu stwierdza, że nie było przypadków próśb o eutanazję u około 1000 pacjentów, którzy zmarli w jego placówce opieki paliatywnej.
Ustawa o eutanazji zawiera w art. 16 prawo do sprzeciwu sumienia. Jak zapatruje się Pan na przewidziany w ustawie Rejestr pracowników służby zdrowia kierujących się sumieniem? Lekarze i inni eksperci widzą w nim czynnik odstraszający.
Narzucenie prawa do samostanowienia, jakie przynosi ustawa o eutanazji, oparte na relacji lekarz-pacjent, rozumianej jako opozycja interesów, a także narzucenie medycyny pragnień, nie może zapominać o autonomii i prawach lekarzy.
Wolność personelu medycznego i jego prawo do nierobienia pacjentowi tego, co z uzasadnionych powodów uważa za niepożądane lub szkodliwe, nie może być przedmiotem przymusu. Innymi słowy, nie można unieważnić wolności lekarza i wszystkich osób odpowiedzialnych za akt medyczny w imię wolności pacjenta. Dlatego niezbędny jest sprzeciw sumienia i nauki. Czyli prawo lekarza, wobec przesadnego roszczenia do autonomii, do niezastosowania leczenia, które uważa za szkodliwe lub niewspółmierne z jego nauką i doświadczeniem.
Wolność lekarza i wszystkich osób odpowiedzialnych za czynność medyczną nie może być nadrzędna w imię wolności pacjenta.
Msgr. José Mazuelos
Dlaczego ważne jest sporządzenie testamentu życia lub wytycznych dotyczących opieki zdrowotnej? Co dokładnie nazywa się testamentem życia?
Na stronie Testament życiaMożna powiedzieć, że powstaje ona w celu obrony pacjenta przed terapeutycznym uporem lub terapeutyczną zawziętością. W większości przypadków Living Will jest postrzegany jako realizacja autonomii człowieka na te momenty, w których nie może być ona realizowana. Wykorzystywano ją jednak, aby domagać się absolutnej autonomii pacjenta w celu wprowadzenia eutanazji tylnymi drzwiami.
Living Will jest procedurą, która wspomaga rodzinę i lekarzy w podejmowaniu decyzji na rzecz życia i dobra pacjenta.
Msgr. José Mazuelos
Dziś, mając na uwadze, że zgodnie z nowymi przepisami nie można zastosować eutanazji, jeśli dana osoba podpisała wcześniej dokument z instrukcjami, testament życia, advance directives lub uznane prawnie dokumenty równoważne, należy - jak stwierdziła Konferencja Episkopatu - zarejestrować advance directives określające, że należy unikać uporu terapeutycznego i eutanazji, gdy pacjent traci zdolność racjonalną, co uniemożliwia lekarzowi, rodzinie lub państwu przewidywanie śmierci. Możemy uznać, że jest to procedura, która pomaga rodzinie i lekarzom podejmować decyzje na rzecz życia i dobra pacjenta, który nie jest w stanie wyrazić świadomej zgody.
"Ustawa o eutanazji niemal czyni sprzeciwiającego się lekarza przestępcą".
Onkolog Manuel González Barón, lekarz paliatywny Ángel José Sastre i profesor María José Valero skrytykowali na Uniwersytecie Villanueva nowe prawo regulujące eutanazję. Valero zwrócił uwagę, że ustawa niemalże sprawia, że sprzeciwiający się wydaje się "przestępcą", tak jakby był "prześladowanym bohaterem", który musi być "zarejestrowany".
W prawie istnieje sposób radzenia sobie z sprzeciwem sumienia, który ma zapraszać do "uznania sprzeciwiającego się lekarza za podejrzaną kategorię osoby, która nie jest zaawansowana, nie jest postępowa lub nie podąża za modną ideologią". I ten tryb regulacji wybrał ustawodawca w nowej ustawie o eutanazji - powiedział profesor prawa rzymskiego i prawa kościelnego państwowego, María José ValeroDział Core Curriculum Uniwersytetu Villanova zorganizował dyskusję przy okrągłym stole.
W przypadku nowego prawa hiszpańskiego rozwiązaniem, jak wyjaśniła María José Valero, było wprowadzenie klauzul do samego prawa. W ten sposób "wyrzut sprzeciwu wobec ideologii prawa ma tendencję do obciążania klauzul, do tego stopnia, że niemal wydaje się, iż to sumienny sprzeciwiający się jest przestępcą".
Zdaniem profesora, tekst praktycznie czyni z obiektywistów "prześladowanych bohaterów", dlatego trzeba ich "zarejestrować". Jej zdaniem rejestry "są zawsze niebezpieczne, nie ze względu na sam rejestr, ale ze względu na użytek, jaki się z nich robi", i ostrzegła przed "odległą możliwością, że rejestry te staną się kryteriami zatrudnienia".
Prezentacja Maríi José Valero nastąpiła po dwóch interwencjach medycznych dotyczących nowego prawa, które dostarczyły perspektywy klinicznej i etycznej. Oprawą był okrągły stół na temat "I po hiszpańskiej ustawie o eutanazji, co dalej?". Uniwersytet Villanueva i moderowane przez profesora Santiago Leyra, który zaproponował różne perspektywy na ustawę o eutanazji, która wchodzi w życie 25 czerwca, a której prawdziwa debata zaczyna się właśnie teraz, jak wskazuje na okładce majowy numer magazynu Omnes.
"Przeciwko cierpieniu - miłość".
Znany onkolog i profesor Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie, Manuel González Barón, Zwrócił uwagę, że "tym, co najbardziej martwi nas, lekarzy, nie jest ból fizyczny, który można zwalczyć środkami przeciwbólowymi, głównymi opioidami itp. ale cierpienie i jego młodsza siostra - beznadzieja".
"Musimy starać się pomóc pacjentowi odnaleźć własne zasoby, zbadać jego osobowość, aby pomóc mu w radzeniu sobie z cierpieniem" - wyjaśnił. Jego zdaniem ból jest dziś medycznie zwalczany, a to z cierpieniem trzeba sobie radzić w inny sposób, podsumowany maksymą: "Przeciwko bólowi fizycznemu - opioidy. Przeciwko cierpieniu, miłości".
Rozmowy z chorymi
Dla chorych na raka "utrata nadziei jest źródłem ogromnego cierpienia". "Pacjent pokłada nadzieję w tym, co mówi lekarz, a my lekarze chcemy powiedzieć pacjentowi, że można go wyleczyć. Minusy pojawiają się, gdy mija czas, a nie ma ulgi w objawach.
González Barón uważa, po kilkudziesięciu latach doświadczeń zawodowych, że "kiedy pacjent odczuwa ból i on nie ustępuje, powinien zmienić lekarza, bo to oznacza, że ci, którzy go leczą, nie wiedzą, jak to robić". Nie wszyscy onkolodzy wiedzą, jak dobrze radzić sobie z cierpieniem".
Jego zdaniem o sedacji paliatywnej trzeba mówić bardzo precyzyjnie: "Ma ona ramy etyczne i nie jest prawem pacjenta czy rodziny: jest wskazaniem tak precyzyjnym i ważnym jak operacja na otwartym sercu. Musi spełniać pewne warunki: musi być oporny objaw, świadoma zgoda i rozmowa z pacjentem; leki muszą mieć krótki czas życia we krwi i muszą być odtrutki, bo sedacja paliatywna zawsze musi mieć możliwość odwracania, a proces musi być monitorowany".
Onkolog, który był szefem onkologii w szpitalu w La Paz, podkreślał też znaczenie "rozmowy, psychoterapii". Jest wielu lekarzy, którzy nie rozmawiają z pacjentami o ich problemach. Stąd mogą pochodzić środki na radzenie sobie z cierpieniem, na pomoc". Jeśli choroba jest poważna, a nawet nieodwracalna, pacjent musi umieć "pożegnać się z bliskimi, wybaczyć i przebaczyć, podziękować, dokonać bilansu, dotrzeć do końca z pogodą ducha, ze spokojem, a jeśli pacjent jest wierzący - z Bogiem".
Wreszcie González Barón ostro skrytykował ustawę regulującą eutanazję od jej przygotowania i przetworzenia w licznych aspektach, takich jak "instytucje, które zostały ominięte", jej niezgodność z art. 15 Konstytucji Hiszpanii i Deklaracjami praw człowieka oraz z Kodeksem Etycznym zawodu lekarza, czy brak ustawy o opiece paliatywnej, na co zwrócili uwagę inni eksperci na łamach omnesmag.com.
"Zmień swojego lekarza...."
W podobnym duchu lekarz rodzinny i lekarz opieki paliatywnej Ángel José Sastrez dużym doświadczeniem zawodowym towarzyszącym nieuleczalnie chorym, podkreślił, że "ustawa o eutanazji daje choremu poczucie bycia ciężarem" i zapytał: czy idziemy w kierunku społeczeństwa postępowego czy regresywnego? Społeczeństwa awansują, gdy dbają o swoich słabych" - powiedział.
Sastre upierał się na przykład przy problemie nieodwracalności decyzji o zabiciu pacjenta. Lekarz przywołał kilka przypadków z osobistego doświadczenia z pacjentami, którzy po tym jak byli na skraju rezygnacji, później dziękowali mu, że nie wysłuchał ich prośby. "Kiedy ktoś prosi cię o zakończenie życia, sprawia, że chcesz powiedzieć mu, aby zmienił swojego lekarza", powiedział specjalista w dziedzinie medycyny rodzinnej i wspólnotowej, zgadzając się z dr González Barón.
Dr Sastre stwierdził na początku swojego wystąpienia, że "nie możemy uchylić prawa, ale możemy leczyć ludzi na tyle dobrze, by nie prosili o eutanazję" i przekonywał lekarzy, by "byli gotowi cierpieć razem z pacjentem". Podobnie jak González Barón, Ángel José Sastre powtórzył, że rozbicie relacji zaufania lekarz-pacjent jest w przypadku tej ustawy bardzo poważne.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Z okazji 55. Światowego Dnia Komunikacji, autor, red. Omnes i profesor dziennikarstwa opiniotwórczego na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, zastanawia się nad wyzwaniami, jakie stawia przed nami społeczeństwo pozbawione mediów, zarówno jako komunikatorzy, jak i obywatele.
16 maja przypada 55. Światowy Dzień Komunikacji, jedyny od czasu Soboru Watykańskiego II. W orędziu napisanym na tę okazję papież Franciszek czerpie inspirację z zaproszenia Jezusa skierowanego do uczniów: "Przyjdźcie i zobaczcie" (J 1,46) i podkreśla, że aby się porozumieć, trzeba spotkać się z ludźmi tam, gdzie są i jak się zachowują.
W niewiele ponad pół wieku istnienia komunikacji społecznej krajobraz wiadomości zmienił się całkowicie, a wraz z nim zawód dziennikarza, który dziś jest przygnieciony przez dezintermediacja i infodemicznySą to pojęcia, które, jeśli nie zostaną potraktowane we właściwym wymiarze, mogą odwrócić uwagę od prawdziwego problemu. I to jest: odpowiedzialność każdego specjalisty za dobre wykonywanie swojej pracy.
Po pierwsze, zawsze musimy zadawać sobie pytanie o etyczne skutki zawodu dziennikarskiego, w szczególności charakteryzującego go charakteru "obsługi czytelnika", mimo - a może nawet bardziej - w dobie globalnej i dezintermedialnej komunikacji.
To, co infodemiczne, należy do nas
Co do określenia "infodemiczny"który jest bardzo modny w ostatnich miesiącach, tym bardziej z powodu pandemii, której doświadczamy, jeśli spojrzymy wstecz w czasie i zbadamy różne procesy kultury medialnej, które miały miejsce, zdamy sobie sprawę, że termin ten został ukuty już w 2003 roku przez dziennikarza Davida J. Rothkopfa w artykule w Washington Post. Były to pierwsze miesiące rozprzestrzeniania się SARS (młodszej siostry "naszego" Covid-19), a autor określił ten termin jako "złożone zjawisko spowodowane interakcją tradycyjnych mediów, mediów specjalistycznych, stron internetowych i tzw. mediów nieformalnych", przy czym te ostatnie zidentyfikowano jako telefony bezprzewodowe, wiadomości tekstowe, pagery, faksy i e-maile.
Jak widać, nie ma tu nic nowego, poza tym, że bohaterami tego zjawiska są zawsze ludzie, zarówno jako "karmiciele chaosu", jak i nieco nienasyceni i często roztargnieni konsumenci. Z pewnością zwiększył się socjal, a Covid-19 tragicznie pogrążył nas ponownie w czymś, czemu być może powinniśmy byli przyjrzeć się uważniej. Potwierdza to, że klucz do "naprawienia" tego, co jest złe, nie leży w procesach - które są uważane za oczywiste - ale w ludziach. Stamtąd musimy zacząć od nowa, czyli po prostu zacząć od nowa.
Dzieło osobiste
W obliczu hiperpołączonego społeczeństwa, byłoby prawdziwym wstydem - prawdziwym zubożeniem - nie skorzystać z ilości możliwości, jakie oferuje nam ten świat, zaczynając od narzędzi, by umieć odróżnić to, co jest dobre dla naszej egzystencji, od tego, co ją ogranicza. Jak widać, jest to praca, która należy do każdego człowieka i nie można jej delegować na jakiś "inny organizm", jakby była ukryta gdzieś w eterze, który jest wtedy w najlepszym razie tylko pustym pojemnikiem lub miejscem lądowania błędnych oczekiwań.
Ryzyko jest częścią życia, ale trzeba się z nim zmierzyć, trzeba nim zarządzać, trzeba mu towarzyszyć. Żadna jednostka nie może uciec od tej potrzeby - i zadania - wybierania dla siebie tego, co jest dla niej (i dla innych) dobre. I to się nazywa wolność.
Dziennikarze to ludzie jak każdy inny, zanurzeni w złożoności dzisiejszego świata jak każdy z nas. Nie jest ani użyteczne, ani produktywne rzucanie kamieniami w jedną, a nie drugą kategorię. Nie ulega jednak wątpliwości, że istnieje potrzeba ogólnego rachunku sumienia, uwzględniającego złożoność sytuacji i globalny obraz, którego doświadczamy.
Złożone odpowiedzi na złożone problemy
Złożone problemy wymagają złożonych odpowiedzi, więc nadszedł czas, aby jak dobrzy "mechanicy", przejść najpierw do identyfikacji usterek, które powodują, że "silnik" społeczeństwa jest niewydolny, i po kawałku naprawiać zepsute elementy. Jest to zadanie dla wszystkich, od operatora informacji i komunikacji do zwykłego obywatela, od organów edukacyjnych do polityki, od Kościoła do wszystkich innych organów działających w społeczeństwie. Jest to zadanie złożone, zadanie globalne, zadanie, którego nie można odłożyć na później. Ale jest to również najlepsze wyzwanie, z jakim możemy się zmierzyć, aby nadać sens naszemu życiu.
Nie zadowalaj się
Zatem rada dla młodych ludzi: nigdy nie osiadajcie na laurach! Nie zadowalajmy się nauką, chęcią zrozumienia rzeczywistości, możliwościami zaoferowania tym, którzy otrzymują owoce naszej pracy. Nie ma jednego modelu komunikacji, tak jak nie ma jednolitych jednostek.
Każdy z nas jest wyjątkowy, a komunikację "do świata" należy rozpocząć od świadomości, że nie ma tylko jednego aspektu, który należy wziąć pod uwagę, ale złożoność elementów.
Dobry komunikator to taki, który w tej złożoności czuje się swobodnie, a nie nieswojo, i stara się wszelkimi sposobami przechwycić poszczególne przyczyny, które prowadzą do ukształtowania ogólnego kształtu życia ludzi. Najlepsze życzenia.
Bleak House, Powieść Dickensa, jest dobrym przykładem na to, że w małżeńskiej kohabitacji trzeba "nauczyć się przegrywać": poddać się, przebaczyć, dać z siebie wszystko, nawet jeśli nie jest to to, co "sprzedaje się" na rynku.
We wspólnym życiu małżeńskim trzeba "nauczyć się tracić": poddać się, przebaczyć, dać z siebie wszystko, nie szukając materialnych korzyści czy nagród, nie licząc godzin pracy czy wykonanych usług, chętnie poświęcić się dla innych... Powieść Karola Dickensa Bleak House pokazuje, że ten, kto pozornie przegrywa, wygrywa. Nawet chwalebny krzyż Chrystusa, który mógłby być uznany za porażkę, jest w rzeczywistości całkowitym triumfem miłości.
Bleak House ("Bleak House") to ponury tytuł jednej z największych powieści Karola Dickensa. Zawiera kilka przeplatających się historii, z trzymającą w napięciu fabułą i szeroką galerią postaci z różnych środowisk społecznych.
Opowieści o pokonywaniu
Jak zwykle autor ostro krytykuje osobistą i instytucjonalną hipokryzję oraz korupcję, zwłaszcza w wymiarze sprawiedliwości, który w błyskotliwym otwarciu opowieści porównuje do londyńskiej mgły ("...").Wszędzie mgła..."). Co więcej, każdą postać moralną opisuje z psychologiczną subtelnością.
Obok obfitej kolekcji podmiotów, które zachowują się nikczemnie, przedstawionych z brutalnością, czasem aż do przesady lub histrionicznej karykatury, wyróżniają się mężczyźni i kobiety zdolni do pokonania bardzo niekorzystnych okoliczności z godną podziwu odwagą. Ich wytrwałość w dążeniu do dobra pośród trudów zawsze zostaje nagrodzona, jeśli nie w opowieści, to przynajmniej w ocenie narratora.
Bleak House
AutorCharles Dickens
Rok publikacji: 1853
Strony (ok.): 445
Caddy Jellyby udaje się przezwyciężyć ciężar chaotycznego domu, w którym jej matka obsesyjnie i absurdalnie pochłonięta jest misjami w Afryce, jednocześnie całkowicie zaniedbując swoją fatalną rodzinę. Poślubia księcia Turveydropa, dobrotliwego, pracowitego nauczyciela tańca, który cierpliwie znosi brzemię manipulującego, redikcyjnego i bezwstydnego ojca, wydającego dochody dobrego syna na ekscentryczne zachcianki.
Inna delikatna kobieta, piękna młoda Ada Claire, wiernie towarzyszy swojemu mężowi, Richardowi Carstonowi, w jego upadku i degradacji, gdy ten pokłada ufność w uzyskaniu spadku uwikłanego w męczący i niekończący się proces sądowy, podczas gdy on sam rezygnuje z pracy zawodowej i niestety traci zdrowie. Jego wuj, czarujący John Jarndyce, zawsze usprawiedliwia otrzymywane przykrości odmową słuchania jego roztropnych rad, a życzliwie przyjmuje tego, który doprowadza do ruiny jego samego i jego nieszczęsną żonę. Pan Jarndyce jest również opiekunem młodej sieroty Esther Summerson, która heroicznie ryzykuje swoje zdrowie, opiekując się biednymi robotnikami cegielni i ich rodzinami, dotkniętymi śmiertelną epidemią.
Z drugiej strony jest prosty i szlachetny pułkownik George Roncewell, który nie waha się zagrozić swojej skromnej akademii strzeleckiej, aby zachować lojalność i przygarnąć Jo, nędzne dziecko ulicy prześladowane bez powodu przez władze. Czy wreszcie baron Sir Leicester Deadlock, potrafiący zniżyć się z piedestału swojej szlachetnej arogancji, by miłosiernie i czule pomóc żonie w tragicznej i niehonorowej sytuacji.
Wszyscy ci "przegrani", z perspektywy pragmatycznej czy utylitarnej, w końcu wygrywają: znajdują nagrodę za swoje uczciwe i opiekuńcze zachowanie.
Ten, kto kocha, zawsze wygrywa
Również w życiu małżeńskim trzeba "nauczyć się przegrywać", przyjmować drobne porażki za większe zwycięstwo: poddać się, przebaczyć, zrozumieć, wybaczyć, dać siebie w sposób wolny, bez szukania materialnych korzyści czy nagród, bez liczenia godzin pracy czy świadczonych usług, żyć radością wdzięczności, poświęcać się chętnie dla innych... Ten, kto wydaje się słaby lub niemądry w wyścigu po sukces lub światowe panowanie i władzę, jest w rzeczywistości mądry i konsekwentny w swoim dyskretnym i altruistycznym darze z siebie. Mistrz bowiem już powtórzył, że ostatni będą pierwszymi (por. Mt 19,30).
W rzeczywistości zawsze zwycięża ten, kto kocha: ten, kto umie z odważną cierpliwością stawiać opór na drodze sprawiedliwości i miłości, pośród ucisków; ten, kto odpowiada na zło dobrem (por. Rz 12, 21); ten, kto nie daje się ponieść zniechęceniu lub smutkowi, nienawiści lub urazy, nie licząc się ze skargami, lecz zachowuje pokój i wewnętrzną radość z męstwem, z uśmiechem na twarzy, nawet gdy cierpi; ten, kto umie być wdzięczny, czuły, pozytywny, cichy i pokornego serca... Krótko mówiąc, jak uczy Jezus Chrystus, ten, kto straci swoje życie z miłości, będzie tym, który je w końcu znajdzie (por. Mt 10, 39).
Największy paradoks w historii
Chwalebny krzyż Chrystusa stanowi największy paradoks w historii. Na pozór może to być postrzegane jako porażka, przekleństwo. W rzeczywistości jest to całkowity triumf miłości, największe błogosławieństwo. Jest to przeznaczenie ziarna pszenicy, które umiera, aby zmartwychwstać i dać życie (por. J 12,24). Małżonkowie i rodzice również muszą umrzeć, wydać siebie, oddać życie za bliźniego, zasiać ziarno swojej owocnej komunii pełnymi rękami, aby zostawić swoim dzieciom i przyszłym pokoleniom ślad światła i nadziei.
Matka Teresa z Kalkuty przypomniała mądrość ukrytą w hinduskim powiedzeniu, które zaproponowała jako zasadę życia: "Co nie jest dane, jest stracone". Bo tylko to, co jest dane, kwitnie. Tylko ci, którzy uczestniczą w samowyniszczeniu Jezusa Chrystusa, Boskiego Odkupiciela, wydadzą owoce świętości dla tego świata i otrzymają dar wiecznego zmartwychwstania.
"Katolickość Kościoła prosi o przyjęcie i przeżywanie w każdej epoce".
Mówi o tym Ojciec Święty w Orędziu na 107 Dzień Migranta i Uchodźcy, w którym podkreśla, że "w spotkaniu z różnorodnością cudzoziemców, migrantów, otrzymujemy możliwość wzrastania jako Kościół".
Stolica Apostolska podała do publicznej wiadomości m.in. Przesłanie z okazji 107. Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców. Orędzie, w którym papież Franciszek spojrzał na wspólną przyszłość ludzkości, przypominając, że "wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi i jesteśmy wezwani do zaangażowania się, aby nie było już więcej murów oddzielających nas, aby nie było więcej murów oddzielających nas, aby nie było więcej murów oddzielających nas, aby nie było więcej murów oddzielających nas, aby nie było więcej murów oddzielających nas, aby nie było więcej murów oddzielających nas". inneale tylko myJestem tak wielki jak cała ludzkość. Z okazji tego dnia pragnę zatem zwrócić się z podwójnym apelem o wspólną podróż w kierunku my Zwracam się przede wszystkim do wiernych katolickich, a następnie do wszystkich mężczyzn i kobiet na świecie".
Ojciec Święty chciał podkreślić katolicką, uniwersalną tożsamość Kościoła, która powinna prowadzić katolików do "wyjścia na ulice egzystencjalnych peryferii, aby leczyć tych, którzy są zranieni i szukać tych, którzy się zagubili, bez uprzedzeń". W tym sensie Papież wezwał do "ponownego poskładania rodziny ludzkiej, aby wspólnie budować naszą przyszłość sprawiedliwości i pokoju, dbając o to, aby nikt nie był wykluczony".
Orędzie zostało również przedstawione na konferencji prasowej przez kardynała Michała Czernego, S.I, Podsekretarz Sekcji Migrantów i Uchodźców Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka, ks. Fabio Baggio, Podsekretarz Sekcji Migrantów i Uchodźców Dykasterii ds. Alessandra Smerilli, F.M.A. podsekretarz dykasterii ds. posługi integralnemu rozwojowi ludzkiemu, a wirtualnie JE ks. bp Paul McAleenan, biskup pomocniczy Westminsteru i pani Sarah Teather, dyrektor Jesuit Refugee Service UK.
W swoim wystąpieniu kard. Czerny wskazał na myśl odzwierciedloną w orędziu papieża, że ""wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi" w odniesieniu do zagrożenia kowidem-19". Co się dzieje, gdy wszyscy rozbitkowie w łodzi ratunkowej muszą przyczynić się do wiosłowania do brzegu? Co się dzieje, gdy niektórzy biorą więcej niż wynosi ich część racji żywnościowych, pozostawiając innych zbyt słabych, by wiosłować? Ryzyko polega na tym, że wszyscy zginą, zarówno dobrze odżywiani, jak i głodni".
Ze swojej strony, Fabio BaggiKomisja chciała rozwinąć w czterech punktach wymiar myktóra musi dążyć do bycia tak wielką jak ludzkość, w pełnej zgodności ze stwórczym i zbawczym planem Boga. Drugi punkt to zastosowanie my do Kościoła, powołanego do bycia domem i rodziną dla każdego ochrzczonego. Trzeci punkt to odniesienie do "Kościoła wychodzącego", tak drogiego Ojcu Świętemu, wezwanego do wyjścia na spotkanie "aby uzdrawiać zranionych i szukać zagubionych, [...], gotowego poszerzyć przestrzeń swojego namiotu, aby przyjąć wszystkich".
Kurs letni "El hecho religioso en la España actual" (Religia w dzisiejszej Hiszpanii) zajmuje się w sposób naukowy i systematyczny, z dala od dialektycznej walki naznaczonej przez ideologie, faktem religijnym w dzisiejszym społeczeństwie hiszpańskim.
6 maj 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
Kurs letni "El hecho religioso en la España actual" (Społeczeństwo obywatelskie, religijność i edukacja w dzisiejszej Hiszpanii) zajmuje się, w sposób interdyscyplinarny, historyczną rolą i prawno-politycznym, socjologicznym i kulturowym rozważaniem faktu i doświadczenia religijnego w Hiszpanii.
W roku akademickim 2020-2021 profesorowie z Uniwersytetu Complutense w Madrycie i niektórzy inni współpracownicy z Wydziału Badań Fundacji Europejskiej Społeczeństwo i Edukacja zajęli się w sposób interdyscyplinarny historyczną rolą oraz prawno-politycznym, socjologicznym i kulturowym rozważaniem faktu i doświadczenia religijnego w Hiszpanii. Jest to badanie, w którym miałem okazję uczestniczyć przez ten czas i które, jak szczerze wierzę, może mieć ciekawe znaczenie.
Celem jest zajęcie się w sposób naukowy i systematyczny, z dala od dialektycznej walki naznaczonej przez ideologie, faktem religijnym w dzisiejszym społeczeństwie hiszpańskim. Rygorystyczne, trwające ponad rok badanie, które może pomóc rzucić światło na stale aktualny temat.
Letni kurs, organizowany w El Escorial przez Uniwersytet Complutense, stanowi ważny kamień milowy w rozwoju tych studiów. Jak zaznaczają organizatorzy, "spotkanie to prezentuje i omawia wyniki tych kierunków badań w kontekście polityki inkluzyjnej Agendy 2030 oraz znaczenia edukacji we wzajemnym wpływie pomiędzy religijnością jednostek i społeczeństwa, a także skutków tego wpływu na tworzenie zdolności kulturowych, obywatelskich i relacyjnych".
Prawdą jest, że musimy nabrać nieco dystansu, aby móc prowadzić właściwy dialog na temat tych kwestii, które, gdy są stawiane na arenie politycznej, są trudne i tworzą napięcia, ale gdy są rozpatrywane w środowisku uniwersyteckim, tworzą przestrzeń dla dialogu i zdrowego kontrastu myśli. I to niewątpliwie powinien być prawdziwy duch uniwersytecki.
Uniwersytet jako instytucja i duch uniwersytecki, który powinien kształtować się w tych z nas, którzy przeszli przez jego sale wykładowe, powinien wnosić do naszego społeczeństwa takie wartości, jak szczere poszukiwanie prawdy, szacunek dla idei innych, ponieważ jest to oznaka szacunku dla każdej osoby i jej wolności, wspólna praca i poszukiwanie wspólnego dobra oraz autentyczne powołanie do służby społeczeństwu.
Regeneracja społeczeństwa wymaga powrotu uniwersytetu do swoich korzeni jako kolebki wiedzy.
Javier Segura
Uznajmy jednak, że w dużym stopniu Uniwersytet rozmył tę tożsamość i stał się "maszynką do zdobywania stopni naukowych", która następnie zapewnia dostęp do rynku pracy. To utowarowienie ducha uniwersytetu jest, moim zdaniem, jedną z przyczyn jego malejącego prestiżu i wpływu w społeczeństwie, który powinien być przede wszystkim moralny i intelektualny i nie może być mierzony jedynie w kategoriach efektywności.
Regeneracja społeczeństwa wymaga również powrotu Uniwersytetu do swoich korzeni jako kolebki wiedzy, jako "alma mater", jak ją kiedyś określano, matki karmiącej swoją wiedzą wszystkich nas, którzy uczestniczą w jej życiu. Ten rodzaj kursu odzyskuje tego ducha uniwersyteckiego i wprowadza nas wszystkich w postawę pełnego szacunku słuchania i konstruktywnego dialogu, aby podejść, przy tej okazji, do faktu religijnego oraz jego wartości osobistej i społecznej.
W tym sensie jest paradygmatyczne i znaczące, że instytucja, Uniwersytet, która zrodziła się z samego Kościoła i jest jedną z najbogatszych projekcji historycznej i kulturowej aktualności wiary, powinna być scenerią dla tej refleksji nad tym samym faktem religijnym i jego aktualnością w dzisiejszej Hiszpanii.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ksiądz i znany autor prac o duchowości, Jacques Philippe, jest gościem kolejnego Forum organizowanego przez Omnes, które odbędzie się w najbliższą środę.
Obecność lub nieobecność Boga, modlitwa, czy pytania, które pojawiły się w życiu każdego człowieka w czasie pandemii, takie jak sens cierpienia, będą niektórymi z punktów, wokół których obracać się będzie to spotkanie z jednym z najważniejszych autorów duchowości w naszym dzisiejszym społeczeństwie.
Forum, które będzie transmitowane przez Youtube odbędzie się w środę 12 maja, od godziny 19:30, za pośrednictwem kanału Omnes live.
https://www.youtube.com/watch?v=TADk7OM8cYo
Jacques Philippe
Pochodzący z Metz Jacques Philippe jest autorem licznych książek dotyczących życia duchowego, w tym takich tytułów jak "Wolność wewnętrzna", "Czas dla Boga" czy "Duchowe ojcostwo kapłana".
Członek Wspólnoty Błogosławieństw, po kilkuletnim pobycie w Ziemi Świętej, studiując język hebrajski i żydowskie korzenie chrześcijaństwa, przeniósł się do Rzymu, gdzie był odpowiedzialny za nową fundację Wspólnoty w Rzymie oraz studiował teologię i prawo kanoniczne.
Jako kapłan od 1985 roku, jego obecna praca skupia się na formacji duchowej, zarówno w jego wspólnocie, jak i poprzez prace na całym świecie.
Siedzący wizerunek Dziewicy znajduje się przy wejściu do groty Matki Bożej z Mantary (Liban), miejsca, gdzie według tradycji Maryja czekała na Jezusa podczas jego przepowiadania w Tyrze i Sydonie.
Przyjaźń małżeńska to specyficzne powołanie, dar i zadanie do zbudowania. Wymaga to wysiłku, nauki i cierpliwości, plus łaski Ducha Świętego. W literaturze ten wątek miłosny i dramat znalazł swoje odzwierciedlenie w wielkiej powieści "Jane Eyre".
Jane Eyre to bohaterka najlepszej historii autorstwa wielkiej wiktoriańskiej powieściopisarki Charlotte Brontë. Opowiada historię młodej sieroty, która po ciężkim dzieciństwie maltretowanym przez dalekich krewnych, którzy w końcu zostawiają ją w nędznym internacie, przychodzi do pracy jako pensjonariuszka, nauczycielka młodej dziewczyny w szlacheckim domu.
Już w młodym wieku wykazywała się wrażliwością i inteligencją. Przy pewnej okazji odpowiada z charakterem swojemu okrutnemu opiekunowi: "Myślisz, że mogę żyć bez odrobiny miłości, ale ja nie mogę tak żyć". Potem znajduje miłość dobrego człowieka, choć o trudnym temperamencie i okolicznościach; będzie musiała po drodze znosić różne utrapienia i pokonywać żmudne przeszkody. Na atrakcyjną i kuszącą propozycję niemoralnego i niegodnego związku odpowie zgodnie ze swoim delikatnym i stanowczym chrześcijańskim sumieniem: "Muszę wyrzec się miłości i bożka". Na zaproszenie do zawarcia małżeństwa z rozsądku, opartego na sztywnej religijności, bez uczucia i czułości, odpowie: "On nie jest moim mężem i nigdy nim nie będzie. On mnie nie kocha; ja nie kocham jego; jest surowy, zimny jak góra lodowa; nie jestem z nim szczęśliwa.
Intymna komunia
Małżeństwo stanowi "intymną komunię życia i miłości małżeńskiej", jak trafnie naucza Sobór Watykański II. W rzeczywistości tylko prawdziwa miłość, oparta na przymierzu małżeńskim między mężczyzną i kobietą, na wzajemnym i wiernym darze z siebie, na całkowitym darze z siebie, na wspólnym projekcie tworzenia gościnnego i owocnego domu, oddaje sprawiedliwość wielkości osoby, jej niepowtarzalnej wartości, a także pięknu przyciągania i obietnicy "erosa".
Jeśli brakuje tego pragnienia pełnego zaangażowania małżeńskiego - być może z powodu szkodliwej hipertrofii wymiaru utylitarnego, ekonomicznego, hedonistycznego, emocjonalnego lub z powodu poważnej niedojrzałości - związek staje się zdegradowany i merkantylny, wbrew temu, na co zasługuje każdy człowiek, który zawsze musi być traktowany jako cel, a nie jako środek, zgodnie z normą personalistyczną, jak nauczał Jan Paweł II (por. List do rodzin, nr 12).
Przyjaźń i cnota
Przyjaźń małżeńska to specyficzne powołanie, dar i zadanie, które należy budować z mądrością, wytrwałością i nadzieją. Jest to dzieło formacji w cnocie, które nie może być pozostawione jedynie kapryśnej i zmiennej spontaniczności. Wymaga ona wychowania serca, woli i inteligencji, z pomocą nauczycieli-świadków i wspólnot, które dążą do ludzkiej doskonałości.
Wymaga także roztropności, aby w każdej chwili i w każdej sytuacji znaleźć najlepszy sposób pielęgnowania uczuć małżeńskich, cierpliwości, aby wytrwać w dobru komunii rodzinnej pośród prób i kryzysów, wysiłku, aby znaleźć sposoby odnowienia iluzji miłości, aby wciąż na nowo doskonalić formy wspólnego życia.
Ponadto, ilekroć zwracamy się do Pana, łaska Ducha Świętego przychodzi z pomocą naszej słabości (por. 2 Kor 12, 9). Związek przyjaźni z Jezusem Chrystusem, Oblubieńcem Nowego Przymierza, wlewa nadprzyrodzone soki, które regenerują ludzkie przyjaźnie, począwszy od tej bardzo szczególnej, która ma być pielęgnowana w każdym małżeństwie. Boży dar umożliwia małżeńskie i rodzinne oddanie siebie, wytęsknione i przypieczętowane w przymierzu. W sakramencie małżeństwa zawarte jest trwałe Boże błogosławieństwo, które wymaga po prostu skorzystania z obfitych środków, jakie mamy w Kościele - formacji stałej, życia modlitewnego, częstotliwości przystępowania do sakramentów, uczestnictwa we wspólnocie, dzieł służby i miłosierdzia - aby wypełnić polecenie Mistrza: "Trwajcie we Mnie" (J 15, 4).
Po uciążliwej drodze, na której zuchwała Jane Eyre z pogodą ducha i męstwem utrzymuje wewnętrzne ukierunkowanie na autentyczną miłość, wspierana przez Pana, z radością znajduje nagrodę za swoje wysiłki i konsekwencję na drodze dobra, posuwając się do stwierdzenia: "Uważam się za najbardziej błogosławioną; jestem bowiem życiem mojego męża tak samo, jak on jest moim".
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Piotr reaguje na Korneliusza, który prostuje się u jego stóp, każąc mu wstać i mówiąc do niego: "Ja też jestem człowiekiem".. Piotr ma świadomość swojej małości. Również fakt, że przyprowadził go do Korneliusza jest wymowny. Bóg wszystko poukładał. Z pokorą uznaje, że rozumie, że "Bóg nie czyni rozróżnienia między osobami".Bóg jest otwarty na wszystkich, przyszedł dla wszystkich, kocha wszystkich.
Wielki problem otwartości chrześcijaństwa na pogan rozwiązują czyny, które pochodzą z inicjatywy Boga. Podczas gdy Piotr mówił, Duch Święty był wylewany na pogan, którzy wraz z Korneliuszem słuchali go. Nie przyjęli jeszcze chrztu i bierzmowania. Jest oczywiste, że Bóg może udzielać swojej łaski także bez sakramentów. To wymaga pokory od Piotra, Bóg może go nie potrzebować, ale woli pozwolić sobie na to, by zawsze pomagali mu chrześcijanie, bo prosił nas, byśmy się wzajemnie miłowali, tak jak On nas umiłował. Miłość do siebie nawzajem jest sposobem na to, aby miłość Boża mieszkała w nas.
W domu Korneliusza jest miłość Piotra, który wyruszył i który nie bał się wejść do domu poganina, przyjął wizję pokarmu, który jest cały czysty, pozwolił, aby jego umysł został zmieniony przez Ducha Świętego. On staje się medium, przez które przychodzi Duch Święty. Również chrześcijanie wywodzący się z judaizmu zauważają, że Duch Święty zstąpił na pogan. Słyszą jak mówią w różnych językach i chwalą Boga. Ich przekonanie, że tylko oni są kochani przez Boga, zostaje pokonane przez gesty samego Boga. Piotr jest posłuszny Bogu i nakazuje im przyjąć chrzest. Tak więc pierwsi chrześcijanie wywodzący się z judaizmu znają moc miłości Ducha Świętego.
Jan, w swoim pierwszym liście, ukazuje inne aspekty Bożej miłości. Sam Bóg jest miłością, a miłość oznacza kochać najpierw, jak Bóg nas umiłował, i kochać nie tylko słowami, ale dając Syna, samego siebie, aby dać nam życie i zadośćuczynić za nasze grzechy. Dlatego, jeśli otrzymaliśmy Bożą miłość, możemy kochać się nawzajem; a jeśli kochamy, oznacza to, że zostaliśmy wytworzeni przez Boga i że poznaliśmy Boga.
Jezus oświadcza, że kocha nas tak, jak kocha Go Ojciec, i prosi nas, abyśmy trwali w Jego miłości. Prosi nas o zachowanie swoich przykazań, aby trwać w Jego miłości, tak jak On zachował przykazania Ojca i trwa w Jego miłości. W rzeczywistości przykazanie Ojca dla Jezusa jest tylko jedno: wejść między nas i z miłości oddać za nas swoje życie. A przykazanie Jezusa dla uczniów jest tylko jedno: nowe przykazanie, abyśmy się wzajemnie miłowali, tak jak On nas umiłował, oddając życie za siebie nawzajem.
Papież: nie ma sprzeczności między kontemplacją a działaniem
Kontemplacja była czasem postrzegana jako przeciwstawna działaniu i dziełom miłosierdzia, ale ten dualizm nie należy do orędzia chrześcijańskiego - wyjaśnił Franciszek na audiencji ogólnej 5 maja.
Rzekoma opozycja między kontemplacją a działaniem nie należy do przekazu chrześcijańskiego, a być może wynika z wpływu filozofów neoplatońskich. Papież wyjaśnił to podczas audiencji generalnej, która po raz kolejny odbyła się w sposób niereprezentacyjny, transmitowany z Biblioteki Apostolskiej.
W rzeczywistości w Ewangelii jest tylko jedno wezwanie: "iść za Jezusem drogą miłości". To jest wierzchołek i centrum wszystkiego". Rozpatrywane w ten sposób "miłość i kontemplacja są synonimami, mówią to samo".
Modlitwa kontemplacyjna była głównym tematem przemówienia papieża podczas audiencji. Punktem wyjścia był kontemplacyjny wymiar życia ludzkiego, który już w sferze naturalnej przejawia się w spojrzeniu na otaczający nas świat, które pochodzi bardziej z serca niż z oczu i jest bardziej sposobem bycia niż sposobem działania. To naturalne spojrzenie nie jest jeszcze modlitwą, ale modlitwa również uczestniczy w tym kontemplacyjnym wymiarze.
Kontemplacyjny wymiar modlitwy rozjaśnia nasze spojrzenie i pozwala zobaczyć rzeczywistość z innej perspektywy, która jest perspektywą wiary. Pozwala więc widzieć rzeczywistość innymi oczami i polega przede wszystkim na poczuciu, że patrzy się na nią z miłością. W tym kontekście Papież przypomniał to, co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego w n. 2715: "Modlitwa kontemplacyjna jest spojrzeniem wiary, utkwionym w Jezusa", a także słowa chłopa, który modlił się przed tabernakulum do świętego Curé z Ars: "Ja patrzę na niego, a on patrzy na mnie".
"Jezus był mistrzem tego spojrzenia"; "jego sekretem była relacja z Ojcem niebieskim", o którą dbał z zachowaniem niezbędnych czasów, przestrzeni i milczenia. Szczególnie odkrywczym przykładem jest scena Przemienienia, gdzie "światło miłości Ojca wypełnia serce Syna i przemienia całą Jego Osobę".
Na zakończenie swojego wystąpienia papież pozdrowił wiernych w kilku językach. Do hiszpańskojęzycznych wiernych skierował sugestię, która konkretyzuje jego słowa o kontemplacji: "Zachęcam was, abyście zrobili sobie przerwę i poszli do najbliższego kościoła, aby usiąść na chwilę przed tabernakulum. Pozwólcie sobie ujrzeć nieskończoną i cierpliwą miłość Jezusa, który tam na was czeka, i kontemplujcie Go oczami wiary i miłości. On będzie mówił wiele rzeczy do twojego serca".
I zachęcił wszystkich do włączenia się w modlitwę różańcową, którą Kościół na całym świecie wznosi do Boga w tym miesiącu maju, jak w sieci, by prosić o zakończenie pandemii. W środę 5 maja prowadzi tę modlitwę w sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Różańcowej w Namyang w Korei Południowej.
Nieco ponad miesiąc temu Tracey Rowland, jurystka, filozofka, teolożka i jedna z zaledwie czterech kobiet uhonorowanych Ratzinger Theology Prize, zachęcała w tym medium do "mając odwagę wyjaśnić wiarę". Te słowa nie były do końca toastem za słońce.
Wyjaśnianie wiary nie jest tylko "mówieniem" o wierze, czy nawet w imię wiary; nie jest też tylko powtarzaniem formuł wyznaniowych.
Wyjaśnianie wiary zakłada jej poznanie i umiłowanie. Miłość bowiem jest konieczną formą poznania w naszej relacji z Bogiem. Nie na darmo mówi się, że według słów Benedykta XVI "Uwierzyliśmy w miłość BogaW ten sposób chrześcijanin może wyrazić podstawowy wybór swojego życia".
Na pewno tak jak ja nie raz słyszeliście, że "nie można kochać tego, czego się nie zna", a jednocześnie wiedza poszerza spojrzenie na miłość. Poznać Boga, aby bardziej Go kochać; kochać Boga, aby wiedzieć, kim On jest.
Tylko w ten sposób można uniknąć utknięcia w obrazie Boga jako swoistego super Ojca Świąt, od którego prosimy o rzeczy, a który nam je przynosi, zostawiając ślad w postaci żelków. Nie. Ten pyzaty, miły, dobroduszny staruszek, który pachnie słodyczami, nie jest Bogiem. Nawet jeśli jest życzliwy (a raczej jeśli jest Miłością), a my także musimy wkładać serce i uczucie w nasze życie jako chrześcijanie, to... sentymentalizacja wiary jest chyba jedną z najczęstszych pułapek naszego wiecznie "nastoletniego" społeczeństwa.
Jak wskazuje Ulrich L. Lehner w swojej książce Bóg nie jest fajny: "Przekonałem się, że duża część życia parafialnego koncentruje się na sentymentalności, czyli poszukiwaniu uczuć. Dzieci są zapraszane do "odczuwania" i "doświadczania" tego czy tamtego, ale rzadko otrzymują treść, powód swojej wiary. Nie dziwię się, że odchodzą z Kościoła, jeśli mogą znaleźć lepsze uczucia poza nim".
Uczucia mają oczywiście swoje miejsce w wierze, ale muszą być wsparte treścią, aby łzy, które mogą napłynąć do naszych oczu podczas kontemplacji scen męki Chrystusa, nie skończyły się utopieniem daru wiary w bezsensownym morzu; podobnie jak nie możemy żyć wiarą zredukowaną do postawy stoickiej i intelektualnej, która skończyłaby się zapomnieniem o kluczu do tej samej wiary: wcieleniu tej samej Miłości: Boga, który staje się człowiekiem, w istocie doskonałym człowiekiem.
Wyzwanie, by przywrócić naszą wiarę na właściwe tory, jest dziś nieuchronnym postulatem, który obejmuje praktycznie wszystkie dziedziny naszego życia: od edukacji religijnej w szkole, przez życie wiary w rodzinie, aż po niebezpieczeństwo wymazania Boga z naszej kultury, zredukowania naszej kultury do zwykłego ciągu mało znaczących wydarzeń.
Wierzcie lub nie, dziś bardziej niż kiedykolwiek "ołtarz nieznanemu bogu" stoi w centrum naszych placów i to do nas należy nazwanie go i nadanie mu życia, pogłębienie naszej wiary, bycie uczniami i świadkami w głuchym świecie. A także przyjąć z pokorą, że prawdopodobnie nie zostaniemy podziękowani.
Każdego dnia trwają modlitwy o zakończenie pandemii
Od początku miesiąca w sanktuariach na całym świecie trwa modlitwa różańcowa o zakończenie pandemii. Dołącz na żywo codziennie, od 1 do 31 maja, do świątyń maryjnych odmawiających Różaniec Święty w maratonie modlitwy do Matki Bożej.
Maraton modlitewny, promowany przez Dykasterię ds. Nowej Ewangelizacji, jednoczy sanktuaria świata w przywoływaniu Matki Bożej, aby ludzkość została uwolniona od dramatu pandemii. Poniżej znajduje się lista sanktuariów, z których codziennie o godzinie 18:00 (CET) odmawiany jest Różaniec oraz link, dzięki któremu można dołączyć do modlitwy na żywo:
Wtorek, 4 maja18:00: Bazylika Zwiastowania (Nazaret), Izrael - Transmisja na żywo
Środa, 5 majalub, 18.00: Matka Boska Różańcowa (Namyang), Korea Południowa Transmisja na żywo
Czwartek, 6 maja18.00: Matka Boska z Aparecida (Sao Paulo), Brazylia Transmisja na żywo
Piątek, 7 maja18.00: Matka Boska Pokoju i Bon Voyage (Antipolo), Filipiny Transmisja na żywo
Sztuka i duchowość spotykają się w "Obserwatorium Niewidzialnego".
Studenci dyscyplin artystycznych takich jak fotografia, rzeźba i muzyka spotykają się w tej letniej szkole poprzez zanurzone doświadczenie sztuki i duchowości, które w tym roku odbywa się w Klasztorze Guadalupe.
Na stronie Obserwatorium Niewidzialnych jest organizowana, w tej edycji, w ramach Świętego Roku Guadalupe przy wsparciu Arcybiskupstwa Toledo oraz Królewskiego Klasztoru Guadalupe i jego Hospedería.
Szkoła letnia zaplanowana na ten rok składa się z ośmiu praktycznych warsztatów dyscyplinarnych, których nauczycielami są m.in. kompozytor i dyrygent orkiestry Ignacio Yepes, fotografka Lupe de la Vallina, architekt Benjamín Cano, malarka María Tarruella i rzeźbiarz Javier Viver.
Odbędzie się również szereg działań przekrojowych, takich jak rozmowy z gośćmi takimi jak Francisco Cerro Chaves, arcybiskup Toledo i José Alipio Morejón, dyrektor Raices de Europa, wizyty z przewodnikiem w Klasztorze Guadalupe ze zwróceniem uwagi na różne części zbiorów klasztoru oraz wieczory artystyczne.
Obserwatorium Niewidzialnych to projekt Fundación Vía del Arte, który ma na celu promowanie sztuki i artystów, odnowę i integrację różnych dyscyplin artystycznych oraz badania, szkolenia i wymianę doświadczeń i wiedzy.
Rejestracja
Oprócz ogólnej rejestracji, Obserwatorium Niewidzialnych współpracuje z wieloma uczelniami, które zapewniają stypendia swoim studentom zainteresowanym Obserwatorium, dzięki czemu mogą oni korzystać z obniżonej opłaty rejestracyjnej. Więcej informacji na stronie www.observatoriodeloinvisible.org
Papież zaprasza do udziału w tym miesiącu w Tygodniu Laudato Si'
Wezwanie do troski o stworzenie jest stałe u papieża Franciszka. Teraz zaprasza wszystkich na Tydzień Laudato Si', który odbędzie się od 16 do 24 maja, sześć lat po encyklice, pod hasłem "Wiemy, że wszystko może się zmienić".
Tydzień Laudato si' będzie zwieńczeniem specjalnego roku, zwołanego przez papieża 24 maja 2020 r., w pięciolecie ogłoszenia encykliki o trosce o wspólny dom, w celu "refleksji nad encykliką".
Ponadto Tydzień Laudato si' będzie czasem zastanowienia się nad tym, czego nauczyła nas pandemia Covid-19 i przygotowania się z nadzieją na przyszłość. Aby dowiedzieć się więcej o treści wydarzenia, można się z nim zapoznać tutaj.
W krótkim przesłaniu wideo papież Franciszek zaczyna od pytania: "Jaki świat chcemy zostawić tym, którzy nas zastąpią, dzieciom, które dorastają? Ponawiam mój pilny apel o odpowiedź na kryzys ekologiczny. Płacz ziemi i płacz ubogich nie może przyjąć więcej". Ojciec Święty zachęca następnie wszystkich: "Troszczmy się o Stworzenie, dar naszego dobrego Boga Stwórcy. Świętujmy wspólnie tydzień Laudato Si'. Niech Bóg was błogosławi. I nie zapomnijcie się za mnie modlić".
Gospodarzem Tygodnia Laudato Si' 2021 jest watykańska Dykasteria ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka, a promuje go Globalny Katolicki Ruch Klimatyczny, we współpracy z Renova+, Caritas Internationalis, CIDSE, Międzynarodową Unią Przełożonych Generalnych, Unią Przełożonych Generalnych Towarzystwa Jezusowego oraz Biurem Generalnym Sprawiedliwości, Pokoju i Integralności Stworzenia Braci Mniejszych, wraz z innymi partnerami.
Modlitwa na ten szczególny rok
Podczas zwołania tego szczególnego roku, które odbyło się 24 maja ubiegłego roku, papież Franciszek zaprosił "wszystkich ludzi dobrej woli do połączenia się, do troski o nasz wspólny dom i o naszych najbardziej wrażliwych braci i siostry". I zapowiedział modlitwę poświęconą temu roku, zaznaczając, że "pięknie będzie się nią modlić". Jest ona następująca:
"Kochając Boga,
Stwórca nieba, ziemi i wszystkiego co w niej jest.
Otwórz nasze umysły i dotknij naszych serc, abyśmy mogli być częścią stworzenia, Twojego daru.
Bądźcie obecni dla potrzebujących w tych trudnych czasach, zwłaszcza dla najuboższych i najbardziej bezbronnych.
Pomóż nam okazać twórczą solidarność, aby zająć się skutkami tej globalnej pandemii.
Spraw, abyśmy z odwagą przyjmowali zmiany w dążeniu do wspólnego dobra.
Teraz bardziej niż kiedykolwiek możemy poczuć, że wszyscy jesteśmy połączeni i współzależni.
Czyńcie tak, abyśmy mogli usłyszeć i odpowiedzieć na wołanie ziemi i wołanie ubogich.
Oby dzisiejsze cierpienia były bólami porodowymi bardziej braterskiego i zrównoważonego świata.
Pod miłosiernym spojrzeniem Maryi Wspomożycielki modlimy się do Ciebie przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.
Jak wiadomo, papieska encyklika, datowana na 24 maja 2015 roku, rozpoczęła się następująco:
"Laudato si', mi' Signore" - "Chwała Tobie, Panie mój", śpiewał św. Franciszek z Asyżu. W tym pięknym kantyku przypomniał nam, że nasz wspólny dom jest także jak siostra, z którą dzielimy nasze istnienie, i jak piękna matka, która przyjmuje nas w swoje ramiona: "Chwała Ci, mój Panie, za naszą siostrę matkę ziemię, która nas podtrzymuje i rządzi nami, i wydaje różne owoce z kolorowymi kwiatami i trawą".
"Czas na działanie!
22 kwietnia papież opublikował wiadomość wideo, aby przyłączyć się do upamiętnienia Dnia Ziemi, daty ustanowionej przez Organizację Narodów Zjednoczonych w celu wzmocnienia globalnej świadomości współzależnej relacji między ludźmi, żywymi istotami i otaczającym ich środowiskiem.
W nagraniu Ojciec Święty zauważył, że od pewnego czasu ludzkość staje się coraz bardziej świadoma, że przyroda "zasługuje na ochronę", choćby "dla tego, że interakcje człowieka z bioróżnorodnością, którą dał nam Bóg, muszą być dokonywane z najwyższą troską i szacunkiem". "Kiedy rozpętuje się zniszczenie przyrody, bardzo trudno jest je powstrzymać" - powiedział papież.
Lekcje z pandemii
Papież podkreślił również znaczenie dbania o bioróżnorodność i naturę, czyli coś, o czym w dobie pandemii dowiedzieliśmy się znacznie więcej:
"Ta pandemia pokazała nam, co się dzieje, gdy świat się zatrzymuje, pauzuje, nawet na kilka miesięcy. A wpływ, jaki to ma na przyrodę i zmiany klimatyczne, ze smutną siłą pozytywny, prawda? Innymi słowy, to boli.
Podobnie papież powiedział, że przybycie Covid-19, "które dotyka nas wszystkich, choć na wiele i różnych sposobów", pokazuje nam również, "że globalna natura potrzebuje naszego życia na tej planecie, jednocześnie ucząc nas więcej o tym, co musimy zrobić, aby stworzyć sprawiedliwą, równą i bezpieczną dla środowiska planetę" - podała oficjalna agencja watykańska.
Ojciec Święty dodał, że to nowe globalne wyzwanie, jakim jest obecny kryzys zdrowotny, uczy nas wartości współzależności, "tego dzielenia się planetą".
Dla Papieża obie globalne katastrofy, pandemia i katastrofa klimatyczna, "pokazują, że nie mamy już czasu na czekanie". Że czas nagli i że, jak nauczył nas Covid-19, mamy środki, by sprostać temu wyzwaniu. Mamy środki. Teraz jest czas na działanie, jesteśmy na granicy możliwości".
Na zakończenie Franciszek wezwał wszystkich do zjednoczenia się w wystosowaniu apelu do światowych przywódców, aby "działać z odwagą, ze sprawiedliwością i zawsze mówić prawdę ludziom, aby ludzie wiedzieli, jak chronić się przed zniszczeniem planety i jak chronić planetę przed zniszczeniem, które zbyt często powodujemy".
"Przeciwności, których doświadczamy w związku z pandemią, i które już odczuwamy w związku ze zmianami klimatycznymi, powinny nas pobudzić, powinny nas popchnąć do innowacji, do wymyślania, do szukania nowych ścieżek. Z kryzysu nie wychodzi się w ten sam sposób, wychodzi się z niego lepiej lub gorzej. To jest wyzwanie i jeśli nie wyjdziemy z niego lepsi, to jesteśmy na drodze do samozniszczenia" - dodał papież.
Wyzwanie i szansa - mówi bp Gallagher
W czerwcu ubiegłego roku, z okazji 5. rocznicy encykliki Laudato Si', sekretarz ds. relacji z państwami Stolicy Apostolskiej, abp Paul Richard Gallagher, wygłosił wykład podczas prezentacji dokumentu "W drodze do troski o wspólny dom", opracowanego przez Międzydykasterialne Biuro Ekologii Integralnej Stolicy Apostolskiej.
"Pandemia Covid-19 jeszcze bardziej popycha nas do tego, by kryzys społeczno-ekonomiczny, ekologiczny i etyczny, którego doświadczamy, stał się momentem sprzyjającym nawróceniu oraz podjęciu konkretnych i pilnych decyzji, jak wynika z tekstu, który macie przed sobą" - rozpoczął bp Gallagher.
"Do tego potrzebna jest propozycja operacyjna, którą w tym przypadku jest ekologia integralna" - powiedział. A ta ekologia wymaga, jego zdaniem, "integralnej wizji życia, aby jak najlepiej opracować polityki, wskaźniki, procesy badawcze i inwestycyjne, kryteria oceny, unikając błędnych koncepcji rozwoju i wzrostu"; a także "wizji przyszłości, która musi się kształtować w miejscach i przestrzeniach, gdzie kultywuje się i przekazuje edukację i kulturę, tworzy się świadomość, kształtuje się odpowiedzialność polityczna, naukowa i gospodarcza, a ogólnie rzecz biorąc, podejmuje się odpowiedzialne działania".
Stanowi to, powiedział arcybiskup Gallagher, wymagające wyzwanie, ale także bardzo aktualną okazję, aby "zaprojektować i zbudować razem przyszłość, która widzi nas zjednoczonych w zarządzaniu życiem, które otrzymaliśmy i w kultywowaniu stworzenia powierzonego nam przez Boga, aby doprowadzić je do końca bez wykluczania lub odrzucania któregokolwiek z naszych braci i sióstr".
Kalwin i świat: kluczowe idee i rozpowszechnienie "drugiej reformacji".
Jakie są główne punkty doktryny kalwińskiej, jaki wpływ miała w Europie i jak ma się do innych wyznań? To niektóre z pytań, które pojawiają się w tym pogłębionym artykule o szwajcarskim reformatorze.
Nieco ponad rok temu w genewskiej katedrze odbyła się pierwsza celebracja eucharystyczna po pięciu wiekach braku katolickiego ceremoniału. Uroczystość, która na nowo postawiła na idee teologii reformowanej. W tym artykule odnosimy się do tych wspólnot, które były częścią protestanckiej "drugiej reformacji", której patronowali w Szwajcarii Zwingli i Kalwin. Stamtąd rozprzestrzenił się na cały świat do 75 milionów chrześcijan należących do ogólnoświatowego Aliansu Reformowanego.
Ich wpływ w świecie idei i w społeczeństwie jest jeszcze większy. Bywają też nazywani purytanami, prezbiterianami i kongregacjonalistami. Wspólnoty te rozwijały się nie tylko w Szwajcarii, ale także we Francji, Holandii, Szkocji, USA, Ameryce Łacińskiej i Korei. Kalwinizm stał się więc fenomenem na skalę światową.
Szwajcarskie pochodzenie
W niemieckojęzycznej Szwajcarii Ulrich Zwingli (1484-1531) głosił radykalizm, którego nie lubił sam Luter. Na dyspucie w Marburgu w 1529 r. starł się ze szwajcarskim reformatorem, który bronił jedynie symbolicznego wymiaru Eucharystii. Zwingli należał do tego samego pokolenia co Luter i dlatego nigdy nie chciał być nazywany luteraninem, choć akceptował naukę o usprawiedliwieniu tylko z wiary. Ponadto Zwingli widział w Chrystusie nauczyciela i wzór, natomiast dla Lutra Chrystus był Zbawicielem, który z czystego miłosierdzia przebacza i daje życie wieczne. Mentalność Lutra była zawsze naznaczona teologią krzyża, Zwingliego - filozofią humanistyczną z jej metodami, logiką i intelektualistycznymi wymaganiami. Przesadzano z duchowymi i intelektualistycznymi tendencjami humanizmu.: żadnych obrazów ani sakramentów, ale przede wszystkim liturgię Słowa.
Jan Kalwin (1509-1564) dokonał przełomu w protestantyzmie. Otrzymał wykształcenie prawnicze, które wpłynęło na ekspozycję doktryny oraz organizację cywilną i kościelną. Niestrudzony pracownik, starał się stworzyć w Genewie warunki życia wczesnego Kościoła. Regulacji podlegały więc wszystkie aspekty życia społecznego: nie tylko kazania i śpiewy religijne, ale także karane śmiercią bluźnierstwo, cudzołóstwo czy obraza własnych rodziców. Ta surowa organizacja, której poddał miasto, miała pewne pozytywne konsekwencje, jak np. poprawa ogrzewania, przemysłu włókienniczego i opieki zdrowotnej. W sam dzień swojej śmierci zgromadził wokół łóżka swoich przyjaciół, aby wygłosić do nich kazanie. Gdy zmarł 27 maja 1564 roku, przy jego trumnie płakała cała Genewa. W ten sposób osiągnął prawdziwą teokrację pod bezpośrednim panowaniem słowa Bożego.
Kalwin ma taką samą koncepcję usprawiedliwienia jak Luter, a nawet potęguje ją "doktryną predestynacji".
Pablo Blanco
Kalwin wyjaśnił swoją doktrynę w traktacie zwanym instytucja chrześcijańskajedno z najbardziej wpływowych dzieł literatury światowej, wraz z Mały katechizm Lutra. Kalwin ma taką samą koncepcję usprawiedliwienia jak Luter, a nawet ją intensyfikuje, wprowadzając "doktrynę o predestynacji". Pisze: "To, co w naszych duszach jest najbardziej szlachetne i godne pochwały, jest nie tylko zranione i uszkodzone, ale całkowicie zepsute". Kalwin utożsamia grzech pierworodny i concupiscencję, rozumianą jako opozycja między człowiekiem a Bogiem, między tym, co skończone, a tym, co nieskończone, jak powie później Karl Barth. Człowiek rodzi się grzeszny i po chrzcie takim pozostaje: "Człowiek sam w sobie nie jest niczym innym, jak tylko concupiscencją". Dlatego a) człowiek nie jest wolny, ale całkowicie podlega złu; b) wszystkie duchowe dzieła człowieka są grzechem; c) dzieła sprawiedliwych też są grzechem, choć Chrystus je zna i ukrywa; d) usprawiedliwienie to samo nieuznanie grzechu.
2. Teologia kalwińska
Calvin był genialnym wszechstronnym zawodnikiem - napisał Lortz. Nauczana przez niego doktryna, nawet jeśli jest pod wpływem Lutra, jest oryginalnym produktem. Miał też systematyczną głowę, typową dla kogoś, kto kształcił się w naukach prawnych, ale miał też czułe i delikatne serce. Ponadto - pisze Gómez Heras - "Kalwin potrafił nadać swojemu protestantyzmowi bardziej uniwersalny charakter niż Luter", z czego wynikał misyjny dynamizm kalwinistów, ich zamiłowanie do ryzyka i przygody, a nawet ekumeniczne usposobienie. Tacy teologowie jak Zwingli, Bucer, Bullinger, Laski i Knox wnieśli wkład w proprium do wiary reformowanej, która w każdej wspólnocie kościelnej przybiera inną fizjonomię. Niemniej jednak występują pewne elementy wspólne, wśród których, w drodze syntezy z powyższego, możemy wyróżnić następujące:
a) Na zreformowanym obszarze zasada sola Scripturai skłania się ku dosłownej interpretacji Biblii. Obok niego wyznania wiary są świadectwami związanymi z czasem, w których wspólnota uznaje swoje przekonania. Tradycja reformowana wydała liczne wyznania wiary, m.in. Deklarację Teologiczną z Barmen (1934),. Podstawy w perspektywie Credo Holenderskiego Kościoła Reformowanego (1949) oraz wyznanie wiary Zjednoczonego Kościoła Prezbiteriańskiego w Stanach Zjednoczonych (1967).
Choć nie cieszą się one takim autorytetem, jaki mają konfesyjne pisma luteranizmu (zwłaszcza. Wyznanie Augsburskie i katechizmy Lutra). Nie ma zatem pisma konfesyjnego, które byłoby wiążące dla wszystkich wspólnot reformowanych. Kongregacjonalistyczna zasada autonomii każdej wspólnoty przewiduje nawet prawo do ustalania podstaw własnej wiary.
Kalwinizm bardziej niż luteranizm zajmuje się koncepcją osobistego uświęcenia, które prowadzi do wypełnienia prawa i zadania uświęcenia świata.
Pablo Blanco
b) Koncepcja wybrania osoby w Chrystusie jest atomowa: zbawienie człowieka nie zależy od dobrej woli czy własnych dyspozycji, ale od samej wiary: kto wierzy, jest predestynowany. U Kalwina natomiast - w przeciwieństwie do Lutra - można znaleźć pewne podporządkowanie boskości Chrystusa, z pewną tendencją nestoriańską. Klasyczna reformowana nauka o "podwójnej predestynacji" (do zbawienia lub potępienia) ma dziś niewielkie znaczenie. Ale w równym stopniu tematy wiary i świętości, pokuty i nawrócenia są nadal centralne dla teologii reformowanej. Kalwinizm bardziej niż luteranizm zajmuje się koncepcją osobistego uświęcenia, które prowadzi do wypełnienia prawa i zadania uświęcenia świata.
c) Fundamentalne znaczenie ma również rzeczywistość Boga żywego objawiona w Piśmie Świętym. Suwerenne i bezinteresowne objawienie Boga w Jezusie Chrystusie wyjaśnił w sposób przekonujący najważniejszy reformowany teolog czasów nowożytnych Karl Barth. Dobrze pokazuje, co należy rozumieć przez. soli Deo gloria, Szwajcarskiego reformatora interesowała bowiem wyłącznie chwała Boża, a nie tak bardzo jak Lutra własne zbawienie. Można to rozpoznać w nauce o suwerenności Boga: Bóg realizuje swoją wolę w świecie tylko w jeden sposób, przez suwerenność założoną w Jezusie Chrystusie i wykonywaną przez Niego.
d) Na stronie "teologia przymierza Chrześcijaństwo reformowane rozwija myśl o suwerenności Boga w perspektywie historii zbawienia i uznaje Stary i Nowy Testament za jedność: "przymierze uczynków" i "przymierze łaski" są wobec siebie uporządkowane. Wartość Starego Testamentu w chrześcijaństwie reformowanym znajduje tu swój fundament. Zaangażowanie chrześcijanina w przymierze zawarte z Bogiem leży u podstaw etyki chrześcijańskiej ("etyka przymierza") jako konsekwencja suwerenności Boga w świecie. To właśnie z tej pozytywnej perspektywy chrześcijaństwo reformowane znajduje siłę do działania w świecie.
e) Na stronie sakramenty -Chrzest i Wieczerza są związane ze Słowem; są znakami i pieczęciami zwiastowania łaski. Chrzest nie jest konieczny do zbawienia, ale jest poważnym przykazaniem Chrystusa, dlatego według propozycji anabaptystów bywa odkładany na okres dorosłości. Doktryna Wieczerzy - obchodzonej cztery razy w roku - leży pomiędzy doktryną Lutra i Zwingliego. Formy klasycznej doktryny (duchowa obecność Kalwina i kon-substancjacja Lutra) są rozumiane jako próby zrozumienia tej samej wiary eucharystycznej, tak aby nie była ona już postrzegana jako źródło podziału. Dlatego praktykują między sobą interkomunię lub tak zwaną "gościnność eucharystyczną". Jeśli w luterańskim rozumieniu Eucharystii jest ciało Chrystusa; u Kalwina jesta w Zwingli tylko oznacza.
f) W przeciwieństwie do pewnego pesymizmu antropologicznego charakterystycznego dla luteranizmu, znajdujemy kalwiński optymizm, który rozumie świat jako zadanie. W kalwinizmie można znaleźć etyka działania i sukcesuEtyka kalwińska, która przyniesie mu wielki sukces w działalności misyjnej. Nie na darmo socjolog Max Weber sformułował teorię etyki kalwińskiej jako fundamentu ducha kapitalistycznego, choć teoria ta została głęboko zakwestionowana.
Jeśli dla Lutra religia jest czymś zasadniczo wewnętrznym, to u Kalwina ma ona wyraźnie społeczny wymiar. W odróżnieniu od pewnego luterańskiego cichego spokoju, znajdujemy kalwiński aktywizm, który sprzyja strukturze demokratycznej: "kalwinista - zapewnia Algermissen - który działa z powodzeniem na chwałę Boga, czuje się wybrany, predestynowany". Zasada ta tłumaczyłaby rozwój gospodarczy w krajach anglosaskich, gdzie kalwinizm szybko zatriumfował. Tu również pojawiają się różnice z poglądem katolickim, który stara się połączyć sukces osobisty z zasadą solidarności.
Jeśli dla Lutra religia jest czymś zasadniczo wewnętrznym, to dla Kalwina ma ona wyraźnie społeczny wymiar.
Pablo Blanco
Ideał kalwiński charakteryzuje się z jednej strony prostotą i trzeźwością obyczajów i postępowania, a z drugiej strony żywym zainteresowaniem kwestiami społecznymi i politycznymi, nauką i sztuką. Jest to tzw. "moralność purytańska", która tak bardzo naznaczyła - na dobre i na złe - rozwój niektórych krajów. Etyka jest postrzegana jako posłuszeństwo i realizacja porządku kościelnego obok porządku społecznego i politycznego. Jak widzieliśmy, Kalwin opowiadał się za współpracą kościoła i państwa: są to dwie odrębne władze, ale podporządkowane suwerenności Boga, które muszą współpracować dla dobra jedynej ludzkiej społeczności. Luterański dualizm, który rozróżnia władzę świecką i duchową, jest obcy myśli reformowanej. Władza czasowa jest niemal utożsamiana z władzą religijną.
Frans Hogenberg. Kalwińskie zamieszki ikonoklastyczne z 20 sierpnia 1566 r.
3. Kościół i ekumenizm
Według Kalwina Kościół jest niewidzialną wspólnotą predestynowanych, ale staje się widzialny w swojej misji prowadzenia wszystkich. Panowanie Chrystusa ma się objawiać i realizować poprzez posługi Kościoła, dlatego struktura Kościoła ma decydujące znaczenie. Wiara i dyscyplina mają pierwszeństwo we wspólnocie, a państwo musi wspierać Kościół. Stanowi to zazwyczaj Kościoły krajowe. Podczas gdy w luteranizmie władza doczesna miała pierwszeństwo przed duchową, w kalwinizmie jest odwrotnie, do tego stopnia, że innowiercom w sprawach religii oferuje się privigelium emigrandi.
Dla Kalwina wiara i dyscyplina mają pierwszeństwo w społeczności, a państwo musi pomagać Kościołowi.
Pablo Blanco
Jeśli chodzi o eklezjologię, Kalwin bardziej niż Luter interesował się Kościołem widzialnym, jego doktryną, prawodawstwem i porządkiem. W swoich późniejszych ekspozycjach podkreślał znaczenie Kościoła niewidzialnego, ale czynił to w celu odróżnienia się od Rzymu: dla niego również obowiązuje idea, że istnieje Kościół niewidzialny, który gromadzi wybranych wszystkich czasów. Ale do Kościoła niewidzialnego mogą należeć tylko członkowie Kościoła widzialnego, chociaż nie wszyscy jego widzialni członkowie należą do Kościoła niewidzialnego. Chrystus buduje swój Kościół Słowem i sakramentem, a podstawową rolę odgrywa formacja wiernych do świętości, dlatego w jego eklezjologii bardzo ważny jest porządek kościelny.
Eklezjologia jest przedmiotem prawie połowy jego Institutio 1559, a w odniesieniu do posługi podtrzymuje to, co rozumie jako świadectwo Nowego Testamentu; czyli czterostopniową posługę: pastorów - doktorów, starszych i diakonów. Posługa episkopalna nie jest jednak konieczna dla Kościoła, stąd późniejsze rozwinięcia "prezbiteriańskie" w odróżnieniu od "episkopalnych" czy anglikańskich.
Ta nauka Kalwina została w różny sposób zrealizowana w reformowanych porządkach kościelnych, a liczba ministrów została zmodyfikowana do trzech: pastor lub sługa Słowa, prezbiter (starszy lub sługa stołu) oraz diakon lub sługa ubogich. Te trzy posługi kierują wspólnotą w prezbiterium lub radzie kościelnej; ale jedyną głową Kościoła pozostaje Chrystus.
Jednakże chrystologiczno-pneumatologiczna eklezjologia reformowana twierdzi, że porzuca strukturę hierarchiczną, ponieważ różne posługi są rozumiane jako wzajemnie integrujące się elementy panowania Chrystusa. Żadna posługa nie jest podporządkowana innym, a żadna wspólnota nie ma pierwszeństwa przed innymi. Pozwala to na "eklezjologię otwartą" i strukturę raczej kongregacjonalistyczną lub prezbiteriańsko-synodalną o wyraźnie partycypacyjnym charakterze. Nie jest to jednak system demokratycznej reprezentacji wiernych, ale wyraz duchowej komunii wspólnoty założonej przez Chrystusa w Duchu Świętym.
Żadna z posług nie jest podporządkowana innym i żadna ze wspólnot nie ma pierwszeństwa przed innymi. Pozwala to na "otwartą eklezjologię" i raczej kongregacjonalistyczną strukturę.
Pablo Blanco
Synody, pierwotnie spotkania ministrów w celu omówienia wspólnych spraw, nadają dużą wagę "świeckim" (nie-teologom) i prezbiterom lokalnych kościołów. starsi. Nie są oni zwykłymi doradcami, ale mają takie same prawa i obowiązki w rządzie centralnym lub gminnym. Dzięki tej organizacji wspólnoty reformowane zachowały swoją pierwotną tożsamość i niezależność, zwłaszcza tam, gdzie - jak w Holandii - nie istniał regionalny rząd kościelny. W ten sposób, podobnie jak w Szkocji, Francji, Anglii i Dolnej Nadrenii, powstały ruchy sprzeciwu wobec regulacji państwowej lub wobec większości konfesyjnej. Podobnie jest z wiążącym magisterium, jak we wspólnotach luterańskich: szczególną rolę odgrywają synody, a otwarty charakter eklezjologii reformowanej doprowadził do powstania pierwszych związków chrześcijaństwa reformowanego.
Reformowana teologia ekumeniczna jest przede wszystkim typu federalistycznego, dążącego do zjednoczenia różnych odrębnych wspólnot poprzez ich zespolenie. W ten sposób "zjednoczone kościoły (unierte Kirchen) w Niemczech były sponsorowane przez państwo związki reformowanych i luteranów w XIX wieku na terenach o mieszanej konfesji. Od "Kościołów Unijnych" odróżnia je odgórne pochodzenie. (Unionskirchen) które powstały jako konsekwencja ruchu ekumenicznego zrodzonego oddolnie w XX wieku. Sojusze te, zrodzone w obliczu powszechnego sprzeciwu i odrębne od wspólnot luterańskich, są związkami administracyjnymi, które osiągnęły eucharystyczną interkomunię między różnymi wyznaniami protestanckimi.
W ten sposób Kościoły Reformowane w Europie uczyniły istotny krok w Konkordacie Leuenberskim z 1973 roku, między którymi istnieje doktrynalna i eucharystyczna komunia. Tak więc kalwinista może przyjąć komunię w luterańskiej wspólnocie i odwrotnie. Luterański teolog Oscar Cullmann (1902-1999) zaproponował natomiast formułę "pojednanej różnorodności", która jest powszechnie akceptowana w kręgach ekumenicznych. Ta propozycja promuje jedność bez naruszania własnej tożsamości.
Karol de Foucauld, "brat uniwersalny", zostanie kanonizowany 15 maja
Odkrył swoje powołanie zakonne i misyjne jednocześnie z wiarą i oddał się na służbę najbardziej ubogim na Saharze algierskiej, gdzie zginął jako męczennik. Portret.
José Luis Domingo-3 maj 2021-Czas czytania: 5minuty
15 maja 2022 r. To ogłoszona przez papieża data kanonizacji Karola de Foucauld i siedmiu innych błogosławionych: Lazarus Devasahayam; César de Busksiądz, założyciel Zgromadzenia Ojców Doktryny Chrześcijańskiej; Luis María Palazzoloksiądz, założyciel Instytutu Sióstr Ubogich; Justino Russolillo, założyciel zakonu powołaniowców; María Francisca de Jesúszałożycielka Sióstr Kapucynek Matki Rubatto i Matka Maria Domenica Mantovani, współzałożycielka Małych Sióstr Świętej Rodziny.
Biografia Charlesa de Foucauld
Charles de Foucauld urodził się 15 września 1858 roku w arystokratycznej rodzinie w Strasburgu. W wieku pięciu lat stracił matkę, a pięć miesięcy później ojca. Sieroty zostały powierzone jego dziadkowi macierzystemu, pułkownikowi de Morlet.
Podczas studiów Karol stopniowo traci wiarę. "W wieku 17 lat byłem czystym egoizmem, czystą próżnością, czystą bezbożnością, czystą żądzą zła, byłem jak szaleniec...", "Byłem w nocy. Nie widziałem już Boga ani ludzi: interesowałem się tylko sobą" - wspomina.
Po wyborze kariery wojskowej, z ognistym temperamentem, mnożył ekscesy. Nazywany "grubym Foucauldem", przyznawał: "Za dużo śpię, za dużo jem, za mało myślę". Odziedziczywszy po śmierci dziadka duży majątek, roztrwonił go organizując przyjęcia. W 1880 roku jego pułk został wysłany do Algierii. Kilka miesięcy później został zwolniony z pracy za "niezdyscyplinowanie połączone z notorycznym wykroczeniem". 8 kwietnia 1881 r. został wypisany z list, ale dowiedziawszy się, że jego pułk ma wziąć udział w niebezpiecznej akcji w Algierii, poprosił o przywrócenie do służby i został ponownie przyjęty. Przez osiem miesięcy okazał się doskonałym oficerem, docenianym zarówno przez swoich dowódców, jak i żołnierzy. Jego szwadron wrócił do Mascary 24 stycznia 1882 roku; ale życie garnizonowe go nudziło...
Uwiedziony przez Afrykę Północną, zrezygnował z wojska i przeniósł się do Algieru. Przez ponad rok przygotowywał się naukowo i na własny koszt do zwiedzania Maroka, które przemierzał przez jedenaście miesięcy w przebraniu rabina. Tam ogarnęło go spotkanie z muzułmanami, którzy żyli "w ciągłej obecności Boga". Po powrocie do Francji zaczął na nowo interesować się chrześcijaństwem. W tym momencie zmieniło się życie młodego oficera. 30 października 1886 roku, za radą kuzyna, poszedł do spowiedzi w paryskim kościele Saint-Augustin. Młody nawrócony postanowił oddać wszystko Bogu. Po pielgrzymce do Ziemi Świętej, 16 stycznia 1890 r. wstąpił do klasztoru Notre-Dame des Neiges, u trapistów z Ardèche: "Gdy tylko uwierzyłem, że istnieje Bóg, zrozumiałem, że nie mogę robić nic innego, jak tylko żyć dla Niego; moje powołanie zakonne pochodzi z tego samego czasu, co moja wiara. Bóg jest tak wielki. Jest tak wielka różnica między Bogiem a tym wszystkim, co Nim nie jest...", pisał.
Modlitwa opuszczenia
W 1897 roku, pragnąc "naśladować naszego Pana w Jego upokorzeniu i ubóstwie", opuścił zakon cystersów, by przez trzy lata prowadzić życie ukryte jako sługa klarysek z Nazaretu. "W mojej drewnianej chatce, u stóp Tabernakulum Klarysek, w dniach pracy i nocach modlitwy, znalazłam to, czego szukałam, tak dobrze, że widać, iż Bóg przygotowywał dla mnie to miejsce". To właśnie w tych latach napisał swój słynny tekst, który miał się stać Modlitwą Opuszczenia:
Mój ojciecPorzucam się dla Ciebie.Zrób ze mną, co chcesz.Co ty ze mną robiszDziękuję.Jestem gotowy na wszystko,Akceptuję wszystko,Tak długo jak twoja wolaniech się stanie we mnieI we wszystkich swoich stworzeniach.Niczego więcej nie pragnę, mój Boże.Oddaję moje życie w Twoje ręce.Oddaję je Tobie, mój Boże,Z całą miłościąmojego serca.Ponieważ kocham cięA ponieważ dla mniekochać cię to dawać mi,Oddać się w twoje ręcebez miary,Z nieskończoną pewnością siebie,Bo Ty jesteś moim Ojcem.
W 1900 roku wrócił do Francji, by rozpocząć studia kapłańskie. Święcenia kapłańskie otrzymał 9 czerwca 1901 roku, w wieku czterdziestu trzech lat.
Na jego prośbę został wysłany do klasztoru trapistów w Akbes. "Czułam się natychmiast wezwana do 'zagubionych owiec', do dusz najbardziej opuszczonych, do najbardziej pozbawionych środków do życia, aby wraz z nimi wypełnić obowiązek miłości: 'Miłujcie się wzajemnie, tak jak ja was umiłowałem'. Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami". Wiedząc z doświadczenia, że nie ma ludu bardziej opuszczonego niż muzułmanie z Maroka, z Sahary Algierskiej, poprosiłem i uzyskałem pozwolenie na wyjazd do Béni Abbès, małej oazy na Saharze Algierskiej w pobliżu granicy z Marokiem - pisał w 1902 roku do swojego przyjaciela Gabriela Tourdesa.
Później, od 1905 roku, mieszkał w Tamanrasset, na pustyni Hoggar. W pustelni, którą zbudował własnymi rękami, żył "ofiarując swoje życie za nawrócenie ludów Sahary". Swoje odczucia zapisuje w tej notce biograficznej o swoich początkach: "Dziś cieszę się, że mogę umieścić - po raz pierwszy na terenie Tuaregów - Święty Rezerwat w Tabernakulum". "Święte SERCE JEZUSA, dziękuję Ci za to pierwsze Tabernakulum w strefie Tuaregów! Niech będzie ono wstępem do wielu innych i zapowiedzią zbawienia wielu dusz! Święte SERCE JEZUSA, promieniuj z głębi tego Tabernakulum na ludzi, którzy Cię otaczają, nie znając Cię! Oświecaj, kieruj, ratuj te dusze, które kochasz!
Dzięki szczodrości, ciężkiej pracy przy tłumaczeniu pism, w tym przy tworzeniu słownika tuaresko-francuskiego, oraz działając w sposób całkowicie bezinteresowny, zdobył uznanie i szacunek Tuaregów, którzy nawet zaopiekowali się nim, gdy ciężko zachorował. "Mój apostolat musi być apostolatem dobroci. Jeśli zapytają mnie, dlaczego jestem cichy i dobry, muszę odpowiedzieć: 'Ponieważ jestem sługą kogoś znacznie lepszego niż ja'".
Walczył z niewolnictwem, które wciąż istniało w tej miejscowości, a pieniądze, które krewni przysyłali mu z Francji, przeznaczał na zakup niewolników i ich uwolnienie. "Odkrył, że Jezus" - mówiąc słowami Benedykta XVI w 2005 r. podczas uroczystości beatyfikacyjnych - "przyszedł, aby dołączyć do nas w naszym człowieczeństwie, zapraszając nas do powszechnego braterstwa, którego doświadczył na Saharze, do miłości, którą Chrystus dał nam za przykład". Wiara, nadzieja i miłość bez zarzutu: "Jutro minie dziesięć lat, odkąd odprawiłem Mszę św. w pustelni w Tamanrasset, i ani jednego nawróconego! Musimy się modlić, pracować i czekać". Nieustanna praca, która unika podstępu: "Jestem przekonany, że to, czego musimy szukać dla tubylców naszych kolonii, to ani szybka asymilacja, ani proste stowarzyszenie, ani ich szczere zjednoczenie z nami, ale raczej postęp, który będzie bardzo nierówny i który będzie musiał być osiągnięty za pomocą często bardzo różnych środków: postęp musi być intelektualny, moralny i materialny".
Obawiając się band szabrowników o mniej lub bardziej politycznych celach, podczas gdy Europa była rozdarta przez I wojnę światową, pustelnik kazał zbudować "bordż" (fort) w Tamanrasset dla Tuaregów, aby się schronić. To właśnie tam, 1 grudnia 1916 roku, zginął, zabity strzałem oddanym przez swojego opiekuna. Miał 58 lat.
Jego nieustanne pragnienie męczeństwa zostało wyrażone w notatce duchowej z 1897 roku: "Pomyśl, że musisz umrzeć śmiercią męczeńską, ogołocony ze wszystkiego, leżąc na ziemi, nagi, nie do poznania, pokryty krwią i ranami, brutalnie i boleśnie zabity... I życz sobie, aby to było dzisiaj... Aby Ja udzieliłem ci tej nieskończonej łaski, bądź wierny w czuwaniu i niesieniu krzyża". Rozważ, że to do tej śmierci musi prowadzić całe twoje życie: zobacz przez to nieważność wielu rzeczy. Myśl często o tej śmierci, aby się do niej przygotować i oceniać rzeczy według ich prawdziwej wartości".
"Karol de Foucauld, w czasach, gdy nie mówiło się o ekumenizmie, a jeszcze mniej o dialogu międzyreligijnym, nie musząc rozmawiać na płaszczyźnie teologicznej z tymi, którzy nie podzielali jego wiary, był rozmówcą, który był człowiekiem miłosierdzia. To jest Karol de Foucauld brat uniwersalny" - wyjaśniał w 2020 roku Vatican News o. Bernard Ardura, postulator sprawy ojca de Foucauld do kanonizacji.
Od tego czasu wyrastają wspólnoty kapłanów, zakonników i świeckich, które tworzą duchową rodzinę Karola od Jezusa. Poprzez swoją różnorodność, wspólnoty te ukazują jedność swojego pochodzenia i swojej misji.
Na początku maja, miesiąca Maryi, miesiąca Matki, list do tej, którą codziennie nazywamy matką z przekonaniem, że nas słucha.
3 maj 2021-Czas czytania: 3minuty
Cześć mamo, jak się masz?
Jestem jeszcze tutaj, wewnątrz tej ogromnej kuli, jakże chciałbym już widzieć Twoją twarz! Aby pieścić twoje policzki, czuć twoje uściski i zapach twoich włosów; ale na razie myślę, że zostało mi trochę czasu, aby tu zostać. Lubię z Tobą rozmawiać, bo wiem, że mnie słuchasz, że mnie obserwujesz i że opowiadasz tacie różne rzeczy o mnie.
Nie mogę sobie wyobrazić, jak inni nie robią tego, co ty i ja zwykle robimy: rozmawiamy; dotykamy się nawzajem, żeby wiedzieć, że jesteśmy razem, nawet jeśli jeden jest po jednej stronie, a drugi po drugiej; wyjaśniamy sobie nasze sprawy, nawet jeśli nie słyszę cię wyraźnie, tak jak ludzie słyszą się nawzajem, kiedy ze sobą rozmawiają. Czasami bycie tutaj jest ciężarem, wiesz? Jest wiele rzeczy, które mnie gnębią, są dni, kiedy czuję się źle i chciałabym od razu odejść, ale jak tylko ci to wyjaśnię, to odchodzi. Czuję się otulona przez Ciebie, chroniona, bezpieczna.
Moje słowa są tu bardzo ubogie. Czasami jedyne co robię to powtarzam i powtarzam to samo 50 razy, ale Ty to kochasz, bo w tym momencie jestem z Tobą i wiele słów jest zbędnych, gdy to co mówimy do siebie to "kocham Cię".
Mam takie szczęście, że mam mamę! Uważam, że nic nie jest bardziej podobne do Boga niż matka. Tworzysz w sobie życie i dajesz siebie jako pokarm; korygujesz, ale zawsze przebaczasz; pomagasz swojemu potomstwu w jego potrzebach i zapewniasz mu wszystko, czego potrzebuje; stawiasz swoje życie na każdą nową istotę, a kiedy nadejdzie czas, jesteś w stanie dać je za nią. Nie ma słowa bardziej podobnego do matki niż miłość.
Zdjęcie: Fernando Navarro
Ale Ty jesteś szczególną matką, bo jesteś nie tylko moją matką, ale matką wszystkich, a Twoje imię jest najsłodszym z imion: Maryja.
Ci z nas, którzy żyją w tej ogromnej kuli, jaką jest świat, zwracają się do Ciebie w szczególny sposób w tym miesiącu maju, kiedy w środku planety rozkwita wiosna. Z utęsknieniem czekamy na spotkanie z Tobą po drugiej stronie, w niebie, i na możliwość osobistego zobaczenia Cię, bo już tam jesteś, ciałem i duszą. Pomnażamy nasze modlitwy, bo wiemy, że Ty nas słyszysz i wstawiasz się za nami przed Bogiem, naszym Ojcem.
Miliony z nas nie wiedziałyby jak żyć bez kontaktu z Tobą, bez częstego wzywania Cię. W obliczu stresów życiowych zwracamy się do Ciebie po pocieszenie i lubimy czuć się otuleni pod Twoim płaszczem. W tym miesiącu, który Wam poświęcamy, zwracamy się do Was przede wszystkim z RosarioW której przez Twoją rękę kontemplujemy, jak bardzo Twój Syn nas umiłował i powtarzamy do 50 razy słowa pełne czułości.
Jakie to szczęście, że mam cię za matkę! W szczycie obdarowania, kiedy Twój Syn dał mi już wszystko, zechciał pozostawić mnie pod Twoją opieką i abym i ja miał przywilej móc Cię nazywać Imma (mama).
Droga Imma:
W tym miesiącu maju chcę Ci jeszcze raz powiedzieć, jak bardzo Cię kocham i potrzebuję; i chcę Cię prosić, abyś pomógł mi stać się małym, tak małym jak dziecko, abym mógł z Tobą jako Matką, i tak jak zaprosił nas Twój Syn, narodzić się na nowo.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Cykl poświęcony relikwiom Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa kontynuujemy, tym razem skupiając się na tunice, którą według Ewangelii nosił Chrystus, a która została wylosowana wśród Rzymian.
Święta Szata to szata, którą Jezus nosił przed ukrzyżowaniem. Była ona noszona wewnątrz innych szat wierzchnich i dlatego nie była widoczna.
Zgodnie z ówczesnym zwyczajem, Żyd - Jezus Chrystus był jednym z nich - nosił trzy szaty: wewnętrzną -interula- dłuższe lub krótsze w zależności od pozycji ekonomicznej jednostki, z krótkimi rękawami lub półrękawkami; długa tunika - atunika- zapinany w pasie i długi aż do stóp; i wreszcie peleryna -.toga- Tunika mogła być wełniana, tkana w jednym kawałku od góry do dołu. Tunika mogła być wykonana z wełny, tkana w jednym kawałku od góry do dołu.
Kościół katolicki obdarzył szatę świętą bardzo szczególną symboliką, opartą na sposobie jej występowania w Piśmie Świętym. Konkretnie, z odniesienia zawartego w Ewangelii Jana 19:23-24: "Kiedy żołnierze ukrzyżowali Jezusa, wzięli jego ubranie i uczynili z niego cztery części, po jednej dla każdego żołnierza. Wzięli też jego szataI była bezszwowa, utkana w jednym kawałku od góry do dołu. Wtedy rzekli między sobą: Nie dzielmy go, ale rzucajmy na niego losy, aby zobaczyć, czyj będzie. A to było dla wypełnienia Pisma, które mówi: Rozdzielili między siebie szaty moje, a na szatę moją rzucili losy. I tak żołnierze zrobili".
Tradycyjne znaczenie i oznaki pobożności.
Jak zobaczymy poniżej, istnieją trzy okazy, które twierdzą, że są autentyczną świętą tuniką. Wobec tej niepewności - który z nich jest prawdziwy - Kościół może uznać je jedynie za symbol.
Fakt, że - jak mówi Święta Ewangelia - jest on jednym utkanym kawałkiem, bezszwowym, spowodował, że alegoria jedności stała się podstawową cechą konstytucji i żywotności Kościoła. W niektórych źródłach wspomina się, że szata Jezusa mogła być utkana przez Jego Matkę, św. Marię.
Również fakt, że święta szata nie została rozdana - pocięta - wśród żołnierzy, ale zlicytowana, tradycyjnie zaprasza nas do rozważenia zbiegu w Kościele z jednej strony elementu ludzkiego i widzialnego, a z drugiej strony aspektu duchowego, ciągłej pomocy Ducha Świętego, który go ożywia.
Niektórzy kojarzą świętą szatę ze skromnością i godnością człowieka, w przeciwieństwie do znaczenia gwałtownego wybuchu żołnierzy, gdy rozebrali Jezusa do naga, o czym mówi Ewangelia Święta, co przedstawiałoby poniżające traktowanie ciała ludzkiego według wady nieczystości.
Istnieje wiele pobożnych tradycji czczących świętą szatę, jak choćby liczne pielgrzymki do Trewiru odbywające się od początku XVI wieku, gdzie, jak zobaczymy poniżej, przechowywana jest najsłynniejsza relikwia świętej szaty. Należy zaznaczyć, że od XX wieku pielgrzymki te mają charakter ekumeniczny, tzn. do udziału w nich powołani są wszyscy chrześcijanie, nie tylko katolicy.
Różne przykłady świętej szaty. Proweniencja według tradycji, autentyczności i stanu zachowania.
Istnieje kilka relikwii, które twierdzą, że jest to tunika, którą nosił Nasz Pan przed rozpoczęciem swojej męki lub via crucis. Występują one w Niemczech, Francji i Rosji. Każdy z nich wywodzi się z innej tradycji, która uzasadnia, dlaczego znalazły się tam, gdzie się znalazły.
Kościół nie wypowiedział się na temat autentyczności żadnego z nich, choć dopuszcza ich cześć, o ile uważa się je za przedstawienia pomagające w pobożnym przeżywaniu wiary.
Trier (Niemcy):
Według tradycji to matka cesarza rzymskiego Konstantyna, święta Helena, w IV wieku odzyskała świętą tunikę podczas jednej z pielgrzymek do Ziemi Świętej. Jednak relacje, które dotarły do nas o pobycie świętego w Jerozolimie, odnoszą się tylko do spotkania z krzyżem Chrystusa, a nie mówią nic o świętej szacie.
Dopiero w IX wieku odnotowano istnienie świętej szaty w Trewirze, a podobno uzyskała ją św. Helena. Ale między tym stuleciem a XIX wiekiem był przenoszony z miejsca na miejsce - m.in. do Kolonii, Augsburga - aż wrócił do Trewiru, gdzie jest dzisiaj.
Warto zauważyć, że sam Luter w XVI wieku zdecydowanie negował autentyczność relikwii i jej proweniencję. Zastanawiał się - ośmieszając jej pobożnych czcicieli - jak to możliwe, że szata Chrystusa mogła zostać odkryta kilka wieków po śmierci Chrystusa i jak mogła trafić z Palestyny do Trewiru, co było dalekie od jasności. Oskarżałby cesarza o fałszowanie świętej szaty w celu wzmocnienia swojej władzy.
Na poparcie prawdziwości tradycji tej wersji świętej szaty należy zauważyć, że archeolodzy odkryli w wykopaliskach starożytnej katedry w Trewirze kilka graffiti, które świadczą o serii modlitw lub próśb do Jezusa Chrystusa, i to w miejscu oddzielonym od świątyni, co uzasadniałoby, że relikwia znajdowała się tam dla czci pielgrzymów.
Jeśli chodzi o stan zachowania relikwii, to należy zauważyć, że ta wersja świętej szaty ma kilka warstw nałożonych na oryginał dla jego zachowania. Jeśli chodzi o jego wiek, to został zbadany w XX wieku i datowany na I wiek.
Argenteuil (Francja):
Ten egzemplarz świętej szaty znany jest z istnienia w kościele benedyktynów w Argenteuil od połowy IX wieku. Wydaje się, że znajdował się również w Konstantynopolu i Jerozolimie, ale Karol Wielki przeniósł go na ostateczne przechowanie do Argenteuil.
Z powodu ataków wikingów przez pewien okres relikwia była ukryta w ścianie kościoła, w tym czasie nie była wystawiana do publicznej czci. W połowie XVI wieku opactwo benedyktyńskie zostało spalone, ale święta szata zachowała się i znakomite osobistości, takie jak król Henryk III, Maria de Medici i Ludwik XIII, mogły ją czcić. W XVII wieku papież Innocenty X oficjalnie uznał tę cześć, od tego czasu relikwia doczekała się wielu kolejnych odwiedzin.
Pod koniec rewolucji francuskiej zlikwidowano klasztor benedyktynów w Argenteuil, a święte szaty przeniesiono do kościoła parafialnego. Jednak w związku z atakami na inne relikwie opat postanowił pociąć tunikę i ukryć poszczególne części w różnych miejscach. Opat został uwięziony, a gdy został uwolniony odzyskał praktycznie wszystkie kawałki tuniki i był w stanie odtworzyć ją niemal w całości.
W XIX wieku, w celu jej ochrony, jej poszczególne części zostały zszyte w białą jedwabną tunikę, jako podporę dla tych zrekompozytowanych fragmentów.
Do tej pory przeprowadzono kilka badań. Najbardziej zdecydowane wnioski dotyczące jego autentyczności dotyczą jego barwienia, które, jak się uważa, pochodzi z I wieku. Stwierdzono również, że został on utkany w jednym kawałku, przy użyciu procesu podobnego do stosowanego w Syrii i Palestynie w I wieku.
W przeciwieństwie do Świętego Całunu z Trewiru, Całun z Argenteuil ma plamy krwi. Analizy stwierdziły, że są one podobne do tych z całunu turyńskiego, nawet w grupie krwi, chociaż te pierwsze pokazują krople krwi z ciała w ruchu - warstwa zewnętrzna - podczas gdy całun turyński - warstwa wewnętrzna - byłaby to krew ciała statycznego.
Badania węgla-14 przeprowadzono na tunice w XXI wieku i datowano ją na VII wiek, ale uzasadniono to wskazując, że może to być spowodowane ewentualnym zanieczyszczeniem pobranej próbki.
Mtskheta (Gruzja):
Wreszcie, po nawiązaniu do świętych szat z Trewiru i Argenteuil, które choć nie są autentyczne, to jednak istnieją, mamy trzecią kopię tej relikwii, która z kolei ma kilka wersji.
Niedługo po śmierci Jezusa Chrystusa relikwia weszła w posiadanie Sydonii, młodej kobiety mieszkającej w gruzińskim mieście Mtskheta, na Kaukazie, czyli w dzisiejszej Gruzji.
Podobnie jak inne wersje - niemiecka i francuska - Świętej Szaty, wersja z Mtskhety została pocięta i rozdana w Petersburgu, Moskwie, Kijowie i innych miastach Rosji. Wynikało to ze względów konserwatorskich w obliczu ewentualnych ataków na jego integralność.
Tradycja mówi, że gdy Rzymianie rzucali losy na tunikę Jezusa, w Jerozolimie przebywał gruziński poddany Elioz. Udało mu się zdobyć szatę i zabrał ją z powrotem do swojego kraju, przekazując ją swojej siostrze, Sidonii. Ta ostatnia, która miała być ogłoszona świętą, pochwyciła ją z takim zapałem i impetem, że zmarła na miejscu i została z nią pochowana. Wyrósłby tam cedr Libanu, który trwałby przez wieki i wieki, i przed którym modliłyby się pokolenia i pokolenia. Miał tam powstać pierwszy gruziński kościół, a przez drewno cedrowe dokonano wielu cudów.
To właśnie od XI wieku zaczęła się szerzyć sława relikwii. W XIV wieku kościół w Mtskhecie, w którym przechowywano świętą szatę, został zniszczony, ale relikwia została uratowana dzięki temu, że zachowała się do czasu odbudowy w komorze skarbca.
W XVI wieku o istnieniu tej wersji świętej szaty świadczy ponownie fakt, że tzw. gruzińska święta szata z kościoła w Mtskhecie została podarowana patriarsze moskiewskiemu, co jest udokumentowane. Wtedy to na jego cześć wzniesiono klasztor Nowego Jeruzalem w Istrach, do którego przyniesiono świętą szatę.
Papież Franciszek: "W dzisiejszej dramatycznej sytuacji, Matko Boża, uciekamy się do Ciebie".
Modlitwa papieża u św. Piotra zapoczątkowała różańcowy łańcuch modlitewny z prośbą do Najświętszej Dziewicy o zakończenie pandemii, który będzie trwał przez cały miesiąc maj i połączy sanktuaria maryjne na całym świecie.
Emilio Mur-2 maj 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
O godzinie 18:00 czasu rzymskiego, w Bazylice św. Piotra i przed czczonym od VII wieku obrazem Matki Bożej w sukurs, papież rozpoczął łańcuch modlitwy różańcowej w intencji zakończenia pandemii, która potrwa do 31 maja. Tego dnia, ostatniego dnia maja, Ojciec Święty zamknie również łańcuch modlitewny, który każdego dnia miesiąca będzie poświęcony innemu sanktuarium maryjnemu na świecie.
Po odmówieniu pięciu tajemnic oraz odśpiewaniu Salve i Litanii do Laurów Franciszek skierował specjalną modlitwę do Najświętszej Dziewicy: "W obecnej dramatycznej sytuacji, pełnej cierpienia i udręki, która ogarnia i osacza cały świat, zwracamy się do Ciebie, Matko Boga i nasza Matko, i szukamy schronienia pod Twoją opieką". Następnie papież pobłogosławił różańce, które zostaną wysłane do trzydziestu sanktuariów, które będą odpowiedzialne za prowadzenie Różańca w swoich krajach, a do którego każdy będzie mógł się przyłączyć za pośrednictwem mediów.
Na miejsce modlitwy 22 maja wybrano klasztor Montserrat w Hiszpanii, a wśród innych sanktuariów są m.in. sanktuaria Matki Bożej z Walsingham w Anglii, Częstochowy w Polsce, Zwiastowania w Nazarecie, Aparecida w Brazylii, Luján w Argentynie, Loreto we Włoszech i Niepokalanego Poczęcia w Stanach Zjednoczonych.
Również w dzisiejszej Regina Coeli na 2 maja, kiedy w wielu miejscach obchodzony jest Dzień Matki, Papież po raz kolejny zwrócił swoje spojrzenie na Świętą Maryję, aby prosić Ją o "pomoc w trwaniu w Chrystusie, w Jego miłości, w Jego słowie, aby dawać świadectwo o Zmartwychwstałym Panu w świecie".
Z mieszkań papieskich z widokiem na Plac Świętego Piotra Papież zwrócił się do obecnych, ograniczonych liczebnie przez znane mu problemy zdrowotne, oraz do całego świata. W swoim wystąpieniu po południowej modlitwie maryjnej powtórzył prośbę katolików z Myanmaru, aby poświęcili jedno Zdrowaś Maryjo z codziennego różańca na modlitwę o pokój w ich kraju.
W komentarzu do Ewangelii z piątej niedzieli wielkanocnej, zawierającej przypowieść o krzewie winnym i latoroślach, Ojciec Święty podkreślił nacisk Jezusa na czasownik "trwać": "Trwajcie we Mnie, a Ja w was" (J 15, 4), mówi Jezus; i powtarza to jeszcze sześć razy we fragmencie zaproponowanym przez liturgię. Franciszek wyjaśnił, że jest to trwanie "aktywne", wyjaśnił, a także trwanie "wzajemne". W rzeczywistości "bez krzewu winnego gałęzie nic nie mogą uczynić, potrzebują soków, aby rosnąć i przynosić owoce; ale krzew winny potrzebuje także gałęzi, ponieważ owoc nie kiełkuje z pnia drzewa".
My chrześcijanie potrzebujemy Jezusa, bo bez Niego nie możemy być dobrymi chrześcijanami. Ale też "Jezus, jak krzew winny z gałęziami, potrzebuje nas". W jaki sposób? Ojciec Święty odpowiada: "On potrzebuje naszego świadectwa".
To jest właśnie owoc, który musimy przynosić, jak gałęzie. Głoszenie światu dobrej nowiny o Królestwie słowem i czynem jest zadaniem wszystkich chrześcijan, od kiedy Jezus wstąpił do nieba ze swoim Ojcem. I właśnie zjednoczenie z Chrystusem, zwłaszcza w modlitwie, zapewnia nam "dary Ducha Świętego, abyśmy mogli czynić dobro bliźniemu i społeczeństwu, Kościołowi". Drzewo można rozpoznać po jego owocach. Prawdziwie chrześcijańskie życie daje świadectwo o Chrystusie".
Inne wzmianki Ojca Świętego po Regina Coeli dotyczyły niedawnej beatyfikacji w Wenezueli lekarza Jorge Gregorio Hernándeza oraz prawosławnych i tych z Kościołów wschodnich, którzy zgodnie ze swoją tradycją liturgiczną obchodzą dziś Wielkanoc.
Nauka, która nie jest otwarta na ludzką i boską mądrość, staje się przewrotną, straszną potęgą. Dobry humanizm natomiast kieruje naukę we właściwym kierunku w służbie człowiekowi.
Takie pytanie stawia w tytule jednej ze swoich książek (Rialp, Madryt 2020) matematyk, emerytowany profesor filozofii nauki na Uniwersytecie Oksfordzkim, John C. Lennox.
Stwierdza, że niektórzy ludzie mylą niekiedy prawdziwego Boga z bóstwami mitologicznymi, z bogami sfabrykowanymi dla "...dobra bogów...".Zatykanie dziur". Innymi słowy, religia byłaby wyjaśnieniem tego, czego nie rozumiemy, dopóki nie pojawi się nauka i nie wyjaśni tego; a wtedy nie ma już magicznych bogów.
W rzeczywistości jednak objawiony Bóg jest tym, który stworzył wszystko, nie tylko to, czego nie rozumiemy: jest tym, który daje powód wszystkiemu, co istnieje. Wiara nie jest przesądem, który ma wypełnić luki, ale pierwszym fundamentem i ostatecznym sensem życia. Pytanie "Kto stworzył Boga?" dotyczy idoli, zwykłych nierealnych deformacji, a nie niestworzonego prawdziwego Boga. On jest przyczyną wszystkiego, co istnieje.
Materialiści twierdzą, że istnieje nieunikniona alternatywa między nauką a Bogiem, ale w rzeczywistości proponowany przez nich obraz Boga jest niczym więcej niż karykaturą. Co więcej, ich nauka twierdzi, że jest redukcyjnie jedyną spójną i sprawdzalną wiedzą, zdolną wyjaśnić wszystko, wykluczając inne źródła wiedzy; i to w sposób aprioryczny i dogmatyczny, bez żadnych naukowych podstaw na poparcie.
Wyjaśnienia naukowe są z pewnością ważne, ale są częściowe i ograniczone. Istnieją inne wiarygodne i uzupełniające wyjaśnienia. Mądrzy naukowcy unikają absurdalnej arogancji polegającej na twierdzeniu, że ich wiedza i metoda jest jedyną dopuszczalną. Istnieją inne ważne i potrzebne podejścia i perspektywy.
Książka
TytułNauka pogrzebała Boga?
Autor: John C. Lennox
Redakcja: Rialp
Strony: 278
Rok: 2021
W istocie nauka nie odpowiada na pytania o sens ani na pytania z zakresu antropologii i etyki; nie może tego zrobić, ponieważ nie pozwala jej na to jej metoda pracy. Filozofia, moralność i kultura natomiast, oparte na logice metafizycznej, na najlepszych tradycjach narodów i na wspólnym doświadczeniu, dają odpowiedź na poszukiwanie sensu ludzkiego życia i działania, w tym działalności naukowej. Nauka, która nie jest otwarta na ludzką i boską mądrość, staje się przewrotną, straszną potęgą. Dobry humanizm natomiast nadaje właściwy kierunek znaczeniu nauki w służbie człowieka.
Wielkim oszustwem pozytywizmu wykluczającego jest twierdzenie, że prawa natury wyjaśniają samą rzeczywistość przyrody. Tak jest np. z grawitacją, energią, czasem: nauka bada ich strukturę, ale nie dociera do ich istoty i ostatecznej przyczyny w całym wszechświecie. Nauka bowiem wyjaśnia na pewnym poziomie. Ale musi być pokorna i otwarta na wszystkie inne źródła wiedzy, bo twierdzenie, że nauka jest jedyną słuszną wiedzą jest fałszywe, śmieszne i nienaukowe.
Nauka wyjaśnia na pewnym poziomie. Ale musi mieć pokorę i otwartość na wszystkie inne źródła wiedzy.
José Miguel Granados
Co więcej, mądrze jest też przyjąć nadprzyrodzone objawienie osobowego Boga, który komunikuje się z ludzkością. Wiara chrześcijańska nie jest zwykłą fikcją sprzeczną z dowodami: nie jest ślepa, lecz świetlista. W rzeczywistości oferuje obfite znaki i dowody na wiarę, takie jak cuda, proroctwa, logika i piękno doktryny chrześcijańskiej, która zaspokaja głębokie pragnienia serca, godna podziwu postać Chrystusa, świętość życia tak wielu wierzących, ludzkie i cywilizacyjne spełnienie, jakie przynosi Ewangelia.
Redukcjonizm materialistycznego i ateistycznego scjentyzmu, który twierdzi, że światu brakuje celu i twórczej inteligencji, prowadzi do chaosu lub absurdu. Jednak kody genetyczne, zawierające miliardy znaków w idealnym porządku, mówią o nadrzędnym umyśle porządkującym. Szansa lub przypadkowość jako wyjaśnienie natury jest irracjonalna, nielogiczna i niemożliwa. Istnieje inteligentny projekt, który odnosi się do osobowego Projektanta. W stworzeniu istnieje język, który odnosi się do jego transcendentnego Autora.
Ateistyczni i materialistyczni naukowcy twierdzą, że ufają mózgowi jako zwykłej funkcji organicznej, ale paradoksalnie nie wierzą w twórczy Rozum u jego początków. Ludzka racjonalność jest również dowodem na istnienie osobowego, twórczego Rozumu jako jej przyczyny. Bez Boga, który jest najwyższym Rozumem natury, który jest Umysłem wszechświata, nauka nie wychodzi z czystej irracjonalności i jest skazana na determinizm, fatalizm czy bezsens.
Jak podaje prolog Ewangelii Jana, "Na początku było Słowo", Logos, który jest boskim Rozumem i pierwotnym Sensem kosmosu. "Przez niego wszystko się stało". We wszystkich stworzeniach pozostawia odcisk, odcisk swojej harmonii i równowagi, zgodnie z celem, pierwotnym inteligentnym projektem. On jest kluczem do kosmosu i do historii.
Nauki odkrywają i opisują prawa przyrody, z wielkim wysiłkiem i osiągnięciami, ale też z ogromnymi ograniczeniami. Bóg natomiast tworzy te prawa, ten porządek: jest ich przyczyną. Krótko mówiąc, prawdziwa nauka grzebie materialistyczny ateizm, który udaje, że jest naukowy, ponieważ uprawianie nauki wymaga osobowego Boga - wiecznego i mądrego, wszechmocnego i dobrego - jako fundamentu racjonalności i porządku natury.
"Teologia: przed i po w moim sposobie pojmowania świata".
Tęsknota za Bogiem bije w sercach, czy o tym wiedzą, czy nie. Wielu ludzi świeckich szuka sposobów na zbliżenie się do wiary i lepsze jej poznanie. Isabel Saiz, która studiowała Prawo oraz Administrację i Zarządzanie Biznesem (ADE), wyjaśnia jak studiowanie teologii wpłynęło na jej sposób pojmowania świata i opowiada o pragnieniu Boga.
Rafał Górnik-2 maj 2021 r.-Czas czytania: 11minuty
Kilka z wykrzykników Augustyna jest znanych od wieków i zapisanych w jego dziełach, zwłaszcza w. Wyznania. Jeden z nich można zobaczyć w dość licznych kościołach katolickich: "Stworzyłeś nas dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie". Kolejnym jest słynne "Late have I loved thee, late have I loved thee, O beauty so ancient and so new, late have I loved thee! I oto Ty byłeś we mnie, a ja byłem bez, i bez Ciebie szukałem; i zdeformowany, jak byłem, rzuciłem się na te piękne rzeczy, które stworzyłeś. Byłeś ze mną, ale ja nie byłem z tobą".
Przeglądając te frazy kilka dni temu, przypomniałem sobie wiersz Nietzschego, poświęcony Nieznanemu Bogu. Tam, mając 20 lat, niemiecki filozof powiedział w 1864 roku: "Chcę poznać Ciebie, Nieznany, Ciebie, który zagłębiasz się w mojej duszy, Ciebie, który brudzisz moje życie jak burza, Ciebie, niepojęty, mój bliźni! Chcę Cię poznać, chcę Ci służyć". Widziałem, że komentuje to profesor teologii, Ramiro Pellitero, współpracownik Omnes.
Papież Franciszek zastanawiał się kilka lat temu, 28 sierpnia, nad niepokojem św. Augustyna i powiedział, że "w tych słowach jest synteza całego jego życia". I zadał sobie pytanie: "Jakim fundamentalnym niepokojem żyje Augustyn? A może powinienem raczej powiedzieć: do jakiego niepokoju zaprasza nas ten wielki człowiek i święty, abyśmy go obudzili i utrzymali przy życiu? Proponuję trzy: niepokój duchowych poszukiwań, niepokój spotkania z Bogiem, niepokój miłości".
W ostatnich dniach pochłonął mnie tom napisany przez Fulgencio Espę, zatytułowany Ścieżka, którą należy odkryć. Wprowadzenie do teologiiprzez Ediciones Palabra. Znajduje się ona w ambitnej kolekcji kierowanej przez profesora Nicolása Alvareza de las Asturias,Starając się zrozumiećale które można by nazwać np, Teologia dla wszystkichlub w zasięgu każdego. Skierowana jest do wszystkich zainteresowanych pogłębieniem swojej wiary, przy czym nie jest potrzebna formacja wstępna większa niż ta otrzymana przy okazji przyjęcia sakramentów inicjacji chrześcijańskiej. Do 2024 roku będzie powstawało pięć tomów rocznie.
TytułŚcieżka, którą należy odkryć. Wprowadzenie do teologii
AutorFulgencio Espa
Redakcja: Słowo
Strony: 122
Rok: 2021
Lepsze poznanie wiary
Niektórzy mówili do św. Augustyna: "Muszę zrozumieć, żeby uwierzyć". A święty biskup Hippony odpowiedział: "Wierzyć, aby zrozumieć". W końcu, jak sam przyznał, "obaj mówimy prawdę". Umówmy się". Rzeczywiście, "wierzy się po to, by rozumieć, a rozumie się po to, by wierzyć". Teologia jest właśnie tą wiedzą: nauką poświęconą pogłębianiu wiary i jej tajemnic: Trójcy Świętej, Chrystusa, łaski, Dziewicy, Kościoła...", pisze Espa.
Coraz częściej zdarza się, że wielu świeckich szuka sposobów na zbliżenie się do wiary i lepsze jej poznanie. W parafiach, w grupach, z przyjaciółmi. Dostępne są materiały. Na przykład Kompendium Katechizmu Doktryny Chrześcijańskiej, wiele dzieł... Ten Zbiór Słowa może być jedną z takich pomocy.
"Musimy mieć odwagę wyjaśnić wiarę" - powiedziała kilka dni temu profesor Uniwersytetu Notre Dame Tracey Rowland na forum Omnes. Cóż, dzisiaj rozmawiamy z Isabel Saiz Ros, który pisze kilka książek w Kolekcji, o Antropologii Teologicznej, i który za chwilę wyjaśni na czym to polega.
Ten Madrycjanin jest dobrym przykładem osoby ze studiami cywilnymi, prawem i biznesem, która pracuje w doradztwie biznesowym, i która wyjaśnia, jak studia teologiczne w Rzymie "zmieniły" ją, do tego stopnia, że uzyskała bakalaureat z teologii z rangą uniwersytecką, w tym przypadku na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża.
Zanim przejdziemy do rozmowy, Isabel Saiz przyznaje na wstępie: "To prawda, że w moim sposobie pojmowania świata oznaczało to "przed" i "po"... W tym sensie chciałabym, aby każdy mógł 'uzyskać dostęp' do teologii i dokonać 'swoich osobistych odkryć'".
Na początek krótki przegląd jego kariery...
-Studiowałem prawo i administrację biznesową głównie z praktycznego powodu, myśląc o szerokości możliwości kariery. Może też dlatego, że to była modna kariera i że moi rodzice mają doradztwo biznesowe. Podobał mi się ten kierunek, choć był dla mnie trudny (szczególnie przedmioty liczbowe).
W miarę postępów w nauce wydawało mi się, że z jednej strony jestem w stanie lepiej zrozumieć, jak działa świat, w którym żyjemy: przyczyny kryzysów gospodarczych, funkcjonowanie systemów politycznych, relacje prawne stojące za każdą rzeczywistością itd. Ale jednocześnie podstawowe idee - powiedzmy dlaczego - które udało mi się uchwycić w każdym temacie wydawały się sprzeczne, tendencyjne i niewystarczające, czasem zbyt ideologiczne.
Każdy nauczyciel mówił zgodnie z własnym sposobem rozumienia świata, własną wizją człowieka, własną filozofią czy ideologią. Ogromny kontrast, jaki widziałem między sposobem rozumienia świata, którego nauczono mnie w domu, a tym, co mogłem dostrzec wokół siebie, podsycił moje pragnienie głębszej formacji chrześcijańskiej, dlatego rozważałem możliwość wyjazdu do Rzymu na studia teologiczne.
Studia teologiczne z pewnością przerosły moje oczekiwania, i to znacznie.
Co przyniosło Ci studiowanie teologii?
-Studia teologiczne dały mi pełną i jednoczącą wizję rzeczywistości. Sprawiają, że potrafisz zobaczyć wszystko w jedności, skonstruować przejrzystą historię, z początkiem i końcem, w której każdy element pasuje. Dogmaty nie są tak "dogmatyczne" jak się wydaje, bo są "do pewnego stopnia" wytłumaczalne, moralność jest właściwie drogą do stania się prawdziwie szczęśliwym, zło można wytłumaczyć, a ból i cierpienie nabierają głębokiej wartości i znaczenia... Teologia pozwala zdobyć wiedzę przenikającą przyczyny, zobaczyć rzeczywistość z nową głębią i pięknem. W końcu znajdujesz przyczynę wszystkiego w Bogu, który jest Miłością i którego Obliczem jest Chrystus.
Jednocześnie, paradoksalnie, choć wydaje się, że "wszystko da się wyjaśnić", w rzeczywistości nic nigdy nie da się w pełni wyjaśnić. Bóg zdaje się jednocześnie pokazywać siebie i zasłaniać. Teologia pomogła mi zrozumieć, że właściwą postawą w podejściu do rzeczy jest pokora, bo Tajemnicy nigdy nie można w pełni pojąć. Rozsądek i tajemnica idą w parze.
Na zajęciach często powtarzali myśl, że gdy teolog zdobywał jakiś szczyt, to zawsze był tam jakiś święty. To prawda, aby wejść w tajemnice miłosiernego serca Boga, nie wystarczy teologia, konieczna jest także modlitwa. Doktryna i pobożność. Teologia i osobista relacja z Chrystusem.
Wykłada Pan również teologię, czy może Pan opowiedzieć gościom i czytelnikom Omnes o zainteresowaniu, z jakim spotyka się Pan w nauczaniu jej zwykłych ludzi, oraz o trudnościach, jakie Pan napotyka?
-Myślę, że zainteresowanie jest czymś, co trzeba umieć obudzić, a do tego ważne jest granie na odpowiednich klawiszach. Choć może nie wyrażamy tego w ten sam sposób lub nie jesteśmy tego świadomi w ten sam sposób, w rzeczywistości wszyscy tęsknimy za tym samym. Aby wydobyć to głębokie pragnienie Boga, które wszyscy mamy, ważne jest, aby z jednej strony wiedzieć, z czym my, dzisiejsi mężczyźni i kobiety, łączymy się, co nas martwi, co nas boli, co nas przeraża?
A także, z drugiej strony, języki i sposoby łączenia i przekazywania wiadomości. Zasadniczo chodzi o to, by móc wiedzieć, kogo ma się przed sobą i poznać go. Na przykład, jeśli chodzi o wyjaśnienie stworzenia, można by zacząć od ewolucjonizmu, bo jest to coś, co wszyscy rozumiemy, a stamtąd wyjaśnić, jak Bóg tworzy z niczego, co doskonale współgra z ewolucjonizmem.
W tym sensie trudności są dokładnie takie same jak te, które ja mogę mieć. Aby zrozumieć wiarę w całym jej pięknie i głębi, trzeba zacząć od odpowiedniej filozofii, ale wykształcenie filozoficzne jest coraz uboższe, więc trzeba zacząć od dołu, od podstaw, nie biorąc niczego za pewnik.
Zainteresowanie to coś, co trzeba obudzić, a do tego ważne jest granie na odpowiednich klawiszach.
Isabel Saiz
Na przykład nauka o Trójcy Świętej opiera się na szeregu pojęć filozoficznych - substancja, przypadek, osoba... - które muszę wcześniej poznać. Jedną z konsekwencji utraty realizmu filozoficznego jest relatywizm, w którym - świadomie lub nie - żyjemy. To jest kolejna wielka trudność, dojść do zrozumienia, że rzeczy są takie, jakie są, a ja je odkrywam.
Aby być intelektualnie otwartym na poznanie wiary, muszę wyjść z założenia, że jest to podróż w głąb prawdy o rzeczach. Prawdy wiary nie są tylko kolejną wizją świata, teorią jak każda inna, ale rzeczywistością, do której odkrywania jestem zaproszony.
Jakie wyzwania dostrzega Pan w próbie wyjaśnienia ludziom antropologii teologicznej, o której zamierza Pan wydać książkę? Nie sądzę, by ludzie wiedzieli, co to znaczy....
-Wierzę, że wielkie wyzwanie w nauczaniu teologii nie różni się od wyzwania, przed którym stoi Kościół: chodzi o to, by móc ukazać prawdziwe oblicze Chrystusa mężczyznom i kobietom w każdym czasie i miejscu.
Ma tu zastosowanie to, co zostało powiedziane powyżej. Ważne jest, aby poznać osobę, która stoi przed nami i wychodząc od jej światopoglądu, starać się pokazać jej Chrystusa. Chodzi o to, by łączyć nie tylko intelektualnie, ale i afektywnie: docierać do głowy i wypełniać serce.
Przejdźmy do antropologii teologicznej...
-Kiedy powiedziałem mojej rodzinie, że poproszono mnie o współpracę nad książką z zakresu antropologii teologicznej, jeden z moich braci zapytał mnie, czy antropologia teologiczna to badanie tego, jak różne ludy i kultury widziały i postrzegały Boga, boskość.
Rozbawiło mnie to, bo jest dokładnie odwrotnie. Bardziej niż o studiowanie tego, jak ludzie widzą Boga (co można by nazwać "teologią antropologiczną"), chodzi o pogłębienie Bożego widzenia człowieka: chodzi o zrozumienie człowieka w całej jego głębi i pięknie, od Boga.
I to rozumienie przechodzi przez naukę o stworzeniu mężczyzny i kobiety na obraz i podobieństwo Boga, stworzonych do szczęścia, które utożsamia się z komunią ze Stwórcą, z wolną odpowiedzią na miłość Boga, ze współpracą z Nim w doskonaleniu świata, poprzez ich pracę i prokreację.
A w dalszej kolejności?
-Po drugie, antropologia teologiczna bada, jak na początku czasu istoty ludzkie w sposób wolny decydują się na odrzucenie Boga. Ten grzech popełniony na początku (grzech pierworodny) wyjaśnia zło, ból, śmierć i głębokie rany, które każdy z nas widzi w swoim sercu, w swoim jestestwie: naszą trudność w poznaniu tego, co dobre, w pragnieniu tego i w czynieniu tego.
Ale miłość i miłosierdzie Boga nie kończą się na tym odrzuceniu człowieka, przeciwnie, prowadzą Boga do oddania mu siebie aż do tego stopnia, że stał się człowiekiem i umarł na krzyżu, aby przez Jego Życie, Śmierć i Zmartwychwstanie człowiek mógł znów być w komunii z Bogiem, mógł znów stać się dzieckiem Bożym i mieć udział w Jego wiecznej szczęśliwości.
Chodzi o odkrycie, że każdy z nas jest powołany do szczęścia dużymi literami.
Isabel Saiz
Antropologia teologiczna zagłębia się w sens życia łaski: tego wielkiego daru, który Bóg odzyskał dla nas, czyniąc nas swoimi dziećmi, czyniąc nas uczestnikami swojego własnego życia.
W Chrystusie człowiek odkrywa to, do czego jest powołany, do komunii z Ojcem poprzez zjednoczenie z Nim, do bycia prawdziwie mężczyzną, kobietą, co nie jest niczym innym jak pozwoleniem Duchowi Świętemu na przemianę nas w Chrystusa. W Chrystusie widzę to, do czego jestem powołany, moją najlepszą wersję, moje najpełniejsze i najbardziej autentyczne "ja", i to sam Chrystus mnie przemienia, dzięki łasce i mojej wolnej współpracy.
Jak mógłbyś to podsumować?
-w skrócie chodzi o odkrycie, że każdy z nas, mimo swoich ran i słabości - a często z ich powodu - jest powołany do szczęścia z dużej litery, do komunii z Bogiem, do życia w łasce danej nam w Chrystusie.
Skomentuj to, co przychodzi Ci do głowy na temat niektórych aktualnych spraw. Przyjmowanie sakramentów zdaje się maleć - czy wiemy, czym są sakramenty?
-Sekularyzacja społeczeństwa zachodniego - nie tylko hiszpańskiego - jest faktem bezspornym. Nie jest wcale zaskakujące, że dane ujawniają coraz mniejszą sympatię do Kościoła i mniejszą praktykę religijną. Taka jest tendencja w naszych społeczeństwach, nie od dziesięcioleci, ale od wieków.
Istnieje wiele opracowań, które analizują ostateczne przyczyny tej sekularyzacji, korzenie filozoficzne, które spowodowały "zmianę paradygmatu", przejście od średniowiecznej "Christianitas" do nowoczesnego sekularyzmu, przechodząc przez renesans, oświecenie, modernizm itd. Myślę, że trzeba wiedzieć, jak sprawy miały się historycznie, jak i dlaczego doszliśmy do społeczeństwa, w którym żyjemy. Ale nie tyle po to, by "szukać winnych" i lamentować za przeszłością, której być może nigdy nie było, ale po to, by móc zrozumieć dzisiejszy świat i dzisiejszego człowieka w całej jego głębi. Ze swoimi światłami i cieniami. Ze swoimi słabościami i mocnymi stronami. Ze swoimi grzechami i swoimi cnotami. Nie możemy patrzeć na przeszłość z żalem, na teraźniejszość z odrzuceniem, a na przyszłość ze strachem.
Być może znajomość historii pomaga też relatywizować "dramat świeckości", czyli nie negować go i patrzeć w inną stronę, ale stawiać go na swoim miejscu. W każdej epoce chrześcijanie musieli stawić czoła wielu trudnościom, nieporozumieniom i niekonsekwencjom zarówno "wewnątrz", jak i "na zewnątrz". Chrześcijaństwo jest skandaliczne, bo Chrystus jest skandaliczny i zawsze będzie.
W niektórych krajach mogą nastąpić prześladowania.
-Wierzę, że ta sytuacja sekularyzacji, a nawet prześladowania intelektualnego, legislacyjnego i kulturowego, może być okazją, którą Bóg daje nam, chrześcijanom na Zachodzie, do ponownego odkrycia właśnie tego, że prześladowanie - czy to gwałtowne i rzucające się w oczy, czy ciche, ale jeszcze bardziej podstępne - jest częścią życia chrześcijanina.
To także czas, w którym mamy wzrastać w zaufaniu do Boga, w nadziei. Skoro nie możemy już niczego oczekiwać od struktur społecznych, od państwa, od praw, to będziemy musieli oczekiwać tego od Boga. I od Boga, który jest Panem Historii i kieruje nią. Może to być też dobry czas, by wzrastać w odpowiedzialności, jaką każdy z nas ma za przybliżenie świata do Boga, a Boga do świata, poprzez naszą pracę, modlitwę, szczere oddanie się wszystkim, troskę społeczną itp. Być może Bóg pozwoli również na to, abyśmy zeszli do spraw zasadniczych, abyśmy na nowo odkryli, że tym, co jest naprawdę ważne, jest moja osobista relacja z Chrystusem.
Nie chcę zabrzmieć negatywnie, ale zainteresowanie młodych ludzi religią jest według różnych badań niewielkie..
-Kiedy ja chodziłem do szkoły, religia była obowiązkowa i wliczała się do średniej - co zachęcało do jej nauki, czego teraz nie ma. Nauczyciele religii mają bardzo trudny czas, są prawdziwymi bohaterami, bo mają wszystko przeciwko sobie, zwłaszcza w niektórych środowiskach.
Zdjęcie: CNS
Ale cały ten wysiłek nie idzie na marne, jak mówi papież Franciszek w Evangelii GaudiumPonieważ nie zawsze widzimy te kiełki, potrzebujemy wewnętrznej pewności, a jest nią przekonanie, że Bóg może działać w każdej okoliczności, nawet wśród pozornych niepowodzeń [...]. Jest to wiedza z całą pewnością, że ci, którzy ofiarują i oddają się Bogu z miłości, na pewno będą owocni (por. J 15,5). Taka owocność jest często niewidoczna, niezbadana, nie da się jej policzyć. Człowiek dobrze wie, że jego życie przyniesie owoce, ale bez udawania, że wie jak, ani gdzie, ani kiedy. Ma on pewność, że żadna z jego prac miłości nie jest stracona, żadna ze szczerych trosk o innych nie jest stracona, żaden z jego aktów miłości do Boga nie jest stracony, żadne z jego wspaniałomyślnych zmęczeń nie jest stracone, żadna z jego bolesnej cierpliwości nie jest stracona [...]" (Evangelii Gaudium, 279)..
Z mojego doświadczenia wynika, że chrześcijańska propozycja nadal wypełnia serca młodych ludzi, którzy spotykają Go ze światłem, czasem w najbardziej nieoczekiwany sposób. W każdym razie "pozorna porażka" lekcji religii, katechezy, różnych sposobów i instrumentów ukazywania Chrystusa, służy nam jako praktyka i zachęca do wymyślania nowych sposobów i środków, do przemyślenia, do odkrywania siebie na nowo, co nie oznacza mówienia czegoś innego, ale tego samego przesłania na nowe sposoby.
A solidarność w naszym kraju jest jednak wysoka, co pokazała w czasie pandemii.
-Myślę, że młodym ludziom zaszczepiono, w taki czy inny sposób, troskę o potrzebujących. Przynajmniej takie są moje doświadczenia. Nie pamiętam, żeby ktoś powiedział mi od razu "nie, nie kręci mnie to" czy coś w tym stylu, na propozycję zrobienia jakiegoś wolontariatu. I oczywiście niewiarygodne jest to, jak wiele jest i powstaje inicjatyw, wszelkiego rodzaju i modalności, które próbują pomóc potrzebującym (od przynoszenia gorącej kawy bezdomnym po spędzenie dwóch miesięcy w Kalkucie z najbiedniejszymi z biednych).
W związku z pandemią nastąpiła również eksplozja solidarności: młodzi ludzie przynoszący żywność do najbardziej dotkniętych dzielnic, niepraktykujący lekarze zgłaszający się na ochotnika do opieki nad chorymi na świdrowce, a nawet ochotnicy do badań klinicznych nad szczepionkami itd.
W tym sensie ostatnie rozważania papieża Franciszka na temat powszechnego braterstwa zawarte w encyklice "Fratelli Tutti" oraz jego osobisty przykład szczerej i głębokiej miłości do najbardziej potrzebujących, są nieustanną zachętą do patrzenia na innych, nie tylko tych najbliższych, ale wszystkich.
Kończymy naszą rozmowę z Isabel Saiz, której pozytywne i pełne nadziei spojrzenie jest zachęcające. Można ją przeczytać w zbiorze Starając się zrozumiećEdiciones Palabra, kierowanej, jak wspomniano wyżej, przez profesora Nicolása Alvareza de las Asturias. Za jej pośrednictwem będzie można skontaktować się z autorami, wśród których jest m.in. José Manuel Horcajo, doktor teologii jak Fulgencio Espa, a także proboszcz w Madrycie.
Siedem wezwań, które papież dodał do Litanii do św. Józefa
Stolica Apostolska opublikowała dziś list, który Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów wysłała do konferencji biskupów na całym świecie, aby ogłosić wprowadzenie siedmiu nowych wezwań w Litanii do św. Józefa.
Inwokacje te, jak wskazują m.in. listZ wystąpień papieży zaczerpnięto refleksję nad niektórymi aspektami postaci patrona Kościoła powszechnego. Święto św. Józefa Robotnika stanowiło ramy dla tego ogłoszenia, które wpisuje się w 150. rocznicę ogłoszenia św. Józefa Patronem Kościoła Powszechnego i rok poświęcony Świętemu Patriarsze.
Nowe wywołania
Inwokacje Lan, które dołączą do obecnych, są następujące:
Custos Redemptoris (por. św. Jan Paweł II, Exhort. Apost. Redemptoris custos);
Służyć Christi (por. św. Paweł VI, homilia z 19-III-1966, cyt. Redemptoris custos n. 8 y Patris corde n. 1);
Minister salutis (św. Jan Chryzostom, cyt. Redemptoris custos, n. 8);
Fulcimen in difficultatibus (por. Franciszek, List apostolski. Patris cordeprzedmowa);
Patrone exsulum (Patris corde, n. 5).
Patrone afflictorum (Patris corde, n. 5).
Patrone pauperum (Patris corde, n. 5).
List stwierdza ponadto, że "do Konferencji Episkopatów należy tłumaczenie Litanii na języki należące do ich kompetencji oraz ich publikacja; tłumaczenia te nie będą wymagały confirmatio Stolicy Apostolskiej. Według roztropnego osądu Konferencje Biskupów mogą również umieścić, w odpowiednim miejscu i zachowując gatunek literacki, inne wezwania, którymi św. Józef jest szczególnie czczony w ich krajach".
Litania do św. Józefa (tłumaczenie z przewodnika)
Panie, zmiłuj się nad nami
Chryste, zmiłuj się nad nami.
Panie, zmiłuj się nad nami.
Chryste usłysz nas.
Chryste usłysz nas.
Boże, nasz Ojcze niebieski, zmiłuj się nad nami.
Boże Synu, Odkupicielu świata, zmiłuj się nad nami.
Boże Duchu Święty, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jeden Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święty Józefie, módl się za nami.
Dostojny potomku Dawida, módl się za nami.
Światło Patriarchów, módl się za nami.
Opiekunie Odkupiciela, módl się za nami.
Oblubieńcze Matki Bożej, módl się za nami.
Czysta opiekunko Matki Bożej, módl się za nami.
Pielęgnujący Ojcze Syna Bożego, módl się za nami.
Zazdrosny obrońco Chrystusa, módl się za nami.
Sługo Chrystusa, módl się za nami.
Ministrze zbawienia, módl się za nami
Głowo Świętej Rodziny, módl się za nami.
Józefie, najsprawiedliwszy, módl się za nami.
Józefie, najczystszy, módl się za nami.
Józefie, najmądrzejszy, módl się za nami.
Józefie, najodważniejszy, módl się za nami.
Józefie, najwierniejszy, módl się za nami.
Zwierciadło cierpliwości, módl się za nami.
Miłośniku ubóstwa, módl się za nami.
Wzorowi pracownicy, módlcie się za nas.
Chwała życiu domowemu, módl się za nami.
Opiekunko dziewic, módl się za nami.
Kolumna rodzin, módl się za nami.
Wspieraj w trudnościach, módl się za nami.
Pocieszycielu nędzarzy, módl się za nami.
Nadzieja chorych, módl się za nami.
Patronie wygnańców, módl się za nami.
Patronie strapionych, módl się za nami.
Patronie ubogich, módl się za nami.
Patronie umierających, módl się za nami.
Terrorze demonów, módl się za nami.
Opiekunie Kościoła Świętego, módl się za nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata: przebacz nam, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata: wysłuchaj nas, Panie, Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata: zmiłuj się nad nami. V.- Ustanowił go panem swojego domu. A.- I głową całego jego majątku.
Módlmy się: O Boże, który w swej niewysłowionej Opatrzności raczyłeś wybrać św. Józefa na Oblubieńca Twej Najświętszej Matki, spraw, prosimy, abyśmy zasłużyli na to, by mieć za orędownika w niebie tego, którego na ziemi czcimy jako naszego obrońcę. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Społeczeństwa zachodnie są intensywnie prawnicze. Prawo państwowe przenika wszystko. Obywatele tłoczą się w sądach, czekając na wyrocznię sprawiedliwości, która rozwiąże ich problemy.
1 maj 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
Jeszcze kilka lat temu wiele problemów można było rozwiązać bez chodzenia do sędziego czy sądu. Było to możliwe, ponieważ istniało wspólne podłoże moralne. Dziś tak nie jest.
Grupy religijne nie mogą uniknąć tej jurydyzacji. I nie dlatego, że religie tego chcą, ale dlatego, że to, co Carl Schmitt nazwał "zmotoryzowanym prawodawstwem" (czyli niepohamowaną produkcją norm państwowych, które mają wszystko naprawić), jest obecne w sektorach społeczeństwa obywatelskiego, które wcześniej były powierzone swobodnemu układowi jednostek i grup, w tym w sektorze religijnym.
Dlatego w świetle sprawozdań sądowych, które wypełniają prasę, jestem coraz bardziej przekonany, że kościoły nie potrzebują tylko gorliwych wiernych, wzorowych szafarzy kultu czy pięknych miejsc kultu. Potrzebują też dobrych prawników. I nie mała dawka prawniczego rozumu.
Jeden przykład spośród wielu. 22 lutego 2021 roku hiszpański Sąd Najwyższy musiał wypowiedzieć się, wobec niekorzystnej dla Świadków Jehowy decyzji Hiszpańskiej Agencji Ochrony Danych, jakie konkretnie dane osobowe byłego członka wyznania religijnego może przechowywać. Mniej istotne jest orzeczenie, które ratyfikuje, że można przechowywać tylko minimalne dane, aby wyznanie religijne mogło realizować swoje cele. Ważniejsza jest debata merytoryczna. To znaczy: można by twierdzić, nie bez pewnych podstaw, że religie są autonomiczne lub niezależne od prawa państwowego: cieszą się autonomią w zarządzaniu swoimi sprawami wewnętrznymi, libertas ecclesiae , która w średniowieczu zrobiła swoje wobec władzy doczesnej. Ale jednocześnie każde działanie podejmowane przez grupę religijną lub jej część ma wymiar prawny, którego nie można zignorować, wręcz trzeba o nim pamiętać... W ten sposób dochodzimy do delikatnej operacji rozgraniczenia granic kompetencji między sacrum a profanum.
Gdy Stany Zjednoczone zmagają się z wyjściem z pandemii koronawirusów, Kościół w USA zastanawia się, jak będzie wyglądała jego przyszłość. Przy wielu kościołach zamkniętych od miesięcy i wciąż niskiej frekwencji, niektórzy biskupi obawiają się, że po pandemii frekwencja może spaść do poziomu od 20% do 40%.
1 maj 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
Niepokój biskupów w USA spotęgował ostatni sondaż Gallupa, który pokazał, że odsetek katolików, którzy mówią, że są członkami Kościoła, spadł w ciągu ostatnich 20 lat z 76% do 58%, co stanowi dwukrotny spadek procentowy dla protestantów.
A jeszcze przed pandemią, badanie Pew Research Center z 2019 roku sugerowało, że aż 70% amerykańskich katolików wierzy, że chleb i wino używane do komunii są "symbolami ciała i krwi Jezusa Chrystusa", wbrew nauczaniu Kościoła.
Nie wszystko jest ponure. Watykański Rocznik Statystyczny Kościoła Katolickiego podaje, że w 2019 roku Stany Zjednoczone były na czwartym miejscu pod względem ochrzczonych katolików, w tym dzieci poniżej siódmego roku życia, i zremisowały na czele pod względem święceń kapłańskich, razem z Indiami. Badania przekrojowe wskazują na spadek liczby małżeństw sakramentalnych i chrztów, nie ma też wątpliwości, że Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych stoi przed coraz większymi wyzwaniami, gdyż zmaga się z utrzymaniem rozbudowanej infrastruktury parafii, szkół i szpitali.
Według sondażu Gallupa, członkostwo w kościele każdego rodzaju w Stanach Zjednoczonych dramatycznie spadło w ciągu ostatnich 20 lat, bezprecedensowy spadek poniżej 50% po raz pierwszy i rozciągający się na wszystkie grupy demograficzne. W tym samym czasie liczba "nonesRośnie grupa "non-religiously affiliated" - osób bez przynależności religijnej - w tej kategorii jest prawie jedna trzecia osób poniżej 35 roku życia. Sugeruje to, że istnieją szersze siły kulturowe oddziałujące na wszystkie grupy religijne.
Odpowiedź Kościoła jest przedmiotem wielu dyskusji. Choć biskupi zmagają się z własnymi podziałami, wydają się zjednoczeni w pragnieniu skupienia większej uwagi na Eucharystii jako koniecznym punkcie wyjścia. Biskup pomocniczy Los Angeles, Robert Barron, zachęca do renesansu eucharystycznego i wzmożonego wysiłku ewangelizacyjnego.
Barron, który określił wyniki Pew Poll jako "...bardzo dobrą rzecz".masowa porażka katolickich wychowawców i katechetów, kaznodziejów i nauczycieli"Wyraził też zaniepokojenie podziałami ideologicznymi, które dzielą amerykański Kościół. Trudnym wyzwaniem, przed którym stają przywódcy Kościoła w USA, starając się nakreślić przyszłość po pandemii, jest znalezienie sposobu na wewnętrzną odnowę Kościoła i zaangażowanie się w coraz bardziej świecką i zróżnicowaną kulturę publiczną.
Jedna uwaga na zachętę: Kościół amerykański nie jest sam. Papież Franciszek i wielu przywódców Kościoła w krajach rozwiniętych starają się również zająć tym, co papież nazywa "zmiana epoki".
Papież w marcu. Pozwolić sobie na zmartwychwstanie, aby być świadkami miłosierdzia
Kwiecień rozpoczął się w Wielkim Tygodniu. Przesunął się do przodu w zachwycie, między krzyżem a zmartwychwstaniem. Zdumienie nad darem z siebie Pana, siłą Jego życia teraz z nami i Jego miłosierdziem, które wylewa się przez Jego rany, zawsze otwarte dla nas dla wszystkich.
Trwa pandemia, kryzys społeczny i gospodarczy oraz konflikty zbrojne - przypomniał Franciszek w orędziu. urbi et orbi. Ale w zmartwychwstałym Chrystusie jest nasz cud i nasza nadzieja. Wzywa nas, abyśmy pozwolili się podnieść wraz z Nim do nowego życia (odtąd bardziej spójnego), do życia pełnego świadectwa i miłosierdzia.
Zachwyt i ufność przed krzyżem
Już podczas liturgii Niedzieli Palmowej, jako wprowadzenie do całej celebracji misterium paschalnego, Papież wyraził, i zaproponował wszystkim, poczucie zdumienia wobec "fakt, że do chwały dochodzi drogą upokorzenia". (homilia 28-III-2021). "Bóg jest z nami w każdej ranie, w każdym lęku. Żadne zło, żaden grzech nie ma ostatniego słowa. Bóg zwycięża, ale palma zwycięstwa przechodzi przez drewno krzyża.
Dlatego palmy i krzyż są razem". (tamże). Dlatego musimy prosić o łaskę cudowności; bez niej życie chrześcijańskie staje się szare i ma tendencję do schronienia się w legalizmie i klerykalizmie. Musimy pokonać rutynę, żale, niezadowolenie, a zwłaszcza brak wiary. Trzeba nam otworzyć się na dar Ducha Świętego, na tę "łaskę cudowności". Zdumienie z powodu odkrycia, że jesteśmy kochani przez Boga, który "wie, jak wypełnić miłością nawet umierających". (tamże).
W Wielką Środę papież Franciszek określił celebrację misterium paschalnego - w kontekście tych dni - jako odnowienie lub odrodzenie tajemnicy wielkanocnej. "droga niewinnego Baranka zabitego dla naszego zbawienia". (audytorium ogólne, 31-III-2021).
Następnego dnia, na Mszy św. chryzmatycznej, wyjaśnił konieczność krzyża, jaką Jezus objawił w swoim przepowiadaniu, życiu i darze z siebie, "godzina radosnego głoszenia i godzina prześladowania i Krzyż idą razem". (homilia, 1 kwietnia 2011 r.). W związku z tym Papież zaproponował dwie refleksje, szczególnie dla obecnych kapłanów. Po pierwsze, obecność Krzyża jako horyzontu, "zanim" te nieszczęsne wydarzenia miały miejsce, jako "a priori" (coś przepowiedzianego i przewidzianego, przyjętego, założonego i ogarniętego). A nie jako zwykła konsekwencja czy uboczna szkoda określona przez okoliczności. "Nie. Krzyż jest zawsze obecny, od początku. W krzyżu nie ma dwuznaczności". (tamże).
"Będziemy zdumieni tym, jak Wielkość Boga objawia się w. małość, jak lśni jej piękno w prostych i ubogich".
Po drugie, o ile prawdą jest, że krzyż jest integralną częścią naszej ludzkiej kondycji i naszej słabości, o tyle krzyż zawiera również ukąszenie węża, truciznę złego, który pragnie zniszczyć Pana. Ale to, co osiąga, jak wyjaśnia św. Maksym spowiednik, jest czymś przeciwnym. Bo w spotkaniu z nieskończoną łagodnością i posłuszeństwem wobec woli Ojca, to stało się trucizną dla diabła i antidotum neutralizującym jego władzę nad nami.
W skrócie: "W głoszeniu Ewangelii jest krzyż, to prawda, ale jest to krzyż, który zbawia".. Dlatego nie powinniśmy się bać ani zgorszyć krzykami i groźbami tych, którzy nie chcą słuchać Słowa Bożego; nie powinniśmy też słuchać legalistów, którzy chcieliby sprowadzić je do moralizmu lub klerykalizmu. Głoszenie Ewangelii otrzymuje bowiem swoją skuteczność nie z naszych słów, ale z mocy krzyża (por. 2 Kor 1,5; 4,5). Również dlatego musimy zwrócić się ku modlitwie, wiedząc, że "czuć, że Pan zawsze daje nam to, o co prosimy, ale robi to na swój własny, boski sposób".. I to nie jest masochizm, ale miłość do końca.
"Idźcie do Galilei": rozpoczęcie od nowa
W Ewangelii, a także w naszym życiu, wszystko to prowadzi do wielkanocnego zaproszenia: "On idzie przed tobą do Galilei. Tam go zobaczysz". (Mk 16:7). Co oznacza dla nas pójście do Galilei"?pytał Franciszek w homilii podczas Wigilii Paschalnej w Wielką Sobotę (3 kwietnia 2011 r.).
Wyjazd do Galilei oznacza dla nas trzy rzeczy. Po pierwsze, aby zawsze zaczynać od nowa, mimo niepowodzeń i porażek, od gruzów serca, nawet po tych ciemnych miesiącach pandemii, nigdy nie tracić nadziei, bo Bóg może budować z nami nowe życie, nową historię.
Po trzecie, oznacza to pójście na granice: do tych, którzy mają trudności w codziennym życiu., na ich entuzjazm lub rezygnację, na ich uśmiechy i łzy: "Będziemy zdumieni, jak wielkość Boga objawia się w małości, jak Jego piękno jaśnieje w prostych i ubogich".. I w ten sposób możemy przełamywać bariery, pokonywać uprzedzenia, pokonywać lęki, odkrywać "łaska codzienności".
Być miłosierny i stać się miłosiernym
Zmartwychwstały Chrystus ukazuje się swoim uczniom. On ich pociesza i umacnia. Są to. "miłosierny". i stają się miłosierni. Są miłosierni "za pomocą trzech darów: najpierw Jezus ofiarowuje im pokój, potem Ducha, a na końcu rany". (homilia w II niedzielę wielkanocną, 11 kwietnia 2011 r.).
Jezus przynosi im pokój, pokój serca, który przenosi ich z wyrzutów sumienia do misji. "To nie jest spokój, to nie jest komfort, to jest wyjście poza siebie. Pokój Jezusa wyzwala nas z paraliżujących kajdan, zrywa łańcuchy, które więżą serce".. Nie potępia ich ani nie poniża. Wierzy w nich bardziej niż oni sami w siebie; "On kocha nas bardziej niż my sami siebie". (św. Jan Henryk Newman).
"Pokój Jezusa uwalnia od paraliżujące zamknięcia, zrywa łańcuchy, które uwięzić serce.
Daje im Ducha Świętego, a wraz z Nim przebaczenie grzechów. To pomaga nam zrozumieć, że "w centrum spowiedzi nie jesteśmy my z naszymi grzechami, ale Bóg ze swoim miłosierdziem". (tamże). Jest to sakrament zmartwychwstania: czyste miłosierdzie.
Ofiarowuje im swoje rany. "Rany są otwartymi kanałami między Nim a nami, wylewającymi miłosierdzie na nasze nieszczęścia". (tamże). Podczas każdej Mszy Świętej adorujemy i całujemy te rany, które nas leczą i umacniają. I tam zawsze na nowo zaczyna się chrześcijańska podróż, by dać coś nowego światu.
Kiedyś spierali się o to, kto będzie największy. Teraz się zmienili, bo odkryli, że łączy ich Ciało Chrystusa, a z Nim przebaczenie i misja. I dlatego nie boją się leczyć ran potrzebujących. A Franciszek zachęca nas do postawienia sobie pytania, czy jesteśmy miłosierni, czy wręcz przeciwnie - żyjemy "półgłówkiem". Pozwolić sobie na zmartwychwstanie, aby być świadkami miłosierdzia.
Przezwyciężenie wirusa obojętności
W tym samym duchu papież zachęcił biskupów Brazylii - jednej z największych konferencji episkopatu w Kościele - do bycia narzędziami jedności. Jedność, która nie jest uniformizacją, ale harmonią i pojednaniem.
W przesłaniu wideo z 15 kwietnia wezwał ich do. "wspólna praca nad pokonaniem nie tylko koronawirusa, ale także innego wirusa, który od dawna infekuje ludzkość: wirusa obojętności, który rodzi się z egoizmu i generuje niesprawiedliwość społeczną".
"Wspólna praca nad pokonaniem nie tylko koronawirus, ale także wirus obojętności, który rodzi się z egoizmu i generuje niesprawiedliwość społeczna".
Wyzwanie - przypomniał im - jest wielkie; ale według słów św. "Nie dał nam ducha płochości, lecz męstwa, miłości i umiarkowania". (2 Tm 1:7). I tam, w zmartwychwstałym Jezusie, Jego przebaczeniu i Jego sile, jest nasza nadzieja.
Otworzyć się na zachwyt nad życiem Chrystusa i zmartwychwstać z Nim, zaczynając na nowo przez wyznanie grzechów. I być świadkami miłości i miłosierdzia, które przemienia życie. Taka jest propozycja na tę Wielkanoc w trudnych czasach.
Portale społecznościowe - przez co rozumiem Facebook, Instagram, TikTok, Twitter, Twitch... - to firmy, których celem jest robienie biznesu poprzez zbieranie naszych informacji. Odkrycie tej prawdy może popchnąć nas do instynktownych reakcji, które są zupełnie nieskuteczne. Stało się tak na przykład kilka miesięcy temu na całym świecie, kiedy miliony użytkowników zdecydowały się porzucić WhatsApp, aby zapisać się do innych aplikacji, takich jak Telegram czy Signal: robiąc to, nie zastanawiali się jednak nad tym, że logika algorytmów jest taka sama. Jak więc przetrwać algorytmy, wykorzystując je na naszą korzyść? Jak wykorzystać ogromny potencjał technologii, nie wpadając w pułapki, które ona prezentuje? Wiele książek próbuje odpowiedzieć na ten bardzo aktualny dylemat.
Proponuję przede wszystkim sprawdzić na stronie, jakich zwolenników ma autor. "Tam, gdzie są kierowcy ciężarówek, nigdy nie można się pomylić."To powiedzenie wskazujące na jakość restauracji zawsze było skuteczne. Tylko ci, którzy korzystają z sieci, umieją wyjaśnić, jak się na niej utrzymać, nie wpadając w pułapkę.
Drugim kryterium jest kryterium ewangeliczne. Nasza coraz bardziej połączona epoka otwiera nowe granice dla dzielenia się pozytywnymi, edukacyjnymi, a więc także ewangelicznymi treściami. Chrystusa trzeba zanieść do każdego stworzenia, a miliony ludzi, w tym wielu młodych, żyją w świecie portali społecznościowych.
I oto trzecie kryterium wyboru książek, które mogą nam pomóc: zdrowy duch krytyczny. Potrzebujemy tej równowagi, w której autor wyjaśnia, że nie wszystko jest dobre, ale nie wszystko jest też złe, i dla tego ze szczerością opowiada nam swoją receptę na korzystanie z sieci społecznościowych. Z inteligentnym przewodnikiem nauczymy się pozostać wolni, aby myśleć za siebie bez plagiatów naszych myśli i działań: chętnie poruszać się jako bohaterowie w społecznym wszechświecie.
W 1521 roku, pięćset lat temu, na Filipinach odprawiono pierwszą Mszę Świętą, rozpoczynając proces ewangelizacji, który przyniósł wielkie owoce zarówno w tym kraju, jak i w innych częściach Azji i świata. Autor wyjaśnia historyczne znaczenie tej daty.
1 maj 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
31 marca 1521 roku, w Niedzielę Wielkanocną, na Filipinach została odprawiona pierwsza Msza Święta i od tego czasu Słowo Boże jest rozpowszechniane na tych wyspach, w kolejnych pokoleniach i na ziemiach Dalekiego Wschodu, aż po dzień dzisiejszy. Słowa Pisma Świętego wypełniły się co do joty: "Po ich owocach poznacie ich". (Łk 6, 43), bo przecież nie tylko na archipelagu, ale na całym świecie istnieją wierne wspólnoty Filipińczyków, ewangelizujące swoim przykładem i słowem tak wiele narodów.
Papież Franciszek zechciał dołączyć do radości całego Kościoła uroczystą Eucharystią w Bazylice św. Piotra 14 marca. W swojej homilii chciał podkreślić dwa główne rysy tego ewangelizacyjnego zadania, w które zaangażowany był cały Kościół w Hiszpanii.
Najpierw odniósł się do radości i zaufania do Boga jako części Ewangelii Jezusa Chrystusa, które zakorzeniły się w duszy Filipińczyków: "Otrzymaliście radość Ewangelii: że Bóg tak nas umiłował, iż Syna swego za nas wydał. I tę radość widać w Twoim narodzie, w Twoich oczach, twarzach, pieśniach i modlitwach".. Od razu zwrócił uwagę na to, jak wezwanie Jezusa Chrystusa do głoszenia Ewangelii wszystkim narodom odbiło się wkrótce echem wśród Filipińczyków, którzy od początku stali się misyjnym ludem Azji, i wyraził swoją wdzięczność: "Chcę podziękować za radość, którą przynosicie całemu światu i wspólnotom chrześcijańskim"..
(CNS photo/Cristian Gennari)
Podczas uroczystości w Bazylice św. Piotra miały miejsce dwa bardzo znaczące wydarzenia: przedstawiciele Kościoła na Filipinach udali się na pielgrzymkę do Rzymu z Santo Niño z Cebu oraz z krzyżem procesyjnym, który zabrali na Wyspy Magellana. Ewangelizacja tych wysp charakteryzowała się propagowaniem nabożeństw i pobożności ludowej: nabożeństwa do Dziewicy we wszystkich miastach, do św. Józefa, do świętych, a także zakładanie bractw. Procesyjny krzyż Magellana jest gestem wdzięczności dla Hiszpanii, a w szczególności dla Patronato de Indias, który zmobilizował środki materialne i ludzi do niesienia wiary na Filipiny, wysyłając misjonarzy z kleru regularnego i świeckiego oraz dzieła sztuki, ołtarze, prace ze złota i srebra, aby godnie ozdobić pierwsze świątynie chrześcijańskie, a także budowę szpitali, sierocińców i domów starców. Podobnie nazwisko Magellan przywołuje na myśl hiszpańskich żeglarzy, którzy prowadzili statki do tych odległych krain i którzy dzięki Legazpi i Urdanecie odnaleźli prądy morskie, które umożliwiły otwarcie w 1565 roku drogi morskiej z Meksyku do Manili.
Od tego momentu ewangelizacja nabrała nowego tempa i z Hiszpanii, przez Meksyk, przybyli misjonarze z różnych zakonów: augustianie, którzy już w 1572 roku zbudowali swój pierwszy klasztor w Manili; a w 1579 roku franciszkanie. W 1579 roku w Manili wzniesiono pierwsze biskupstwo i konsekrowano pierwszego biskupa archipelagu, dominikanina Fray Domingo de Salazar.
W końcu na archipelag dotarli jezuici. Do końca XVI wieku obok księży z kleru świeckiego pracowało prawie 500 misjonarzy z różnych zakonów. Metoda ewangelizacyjna, którą zastosowali, była taka sama, jak przed laty w Ameryce: wezwanie dwunastu apostołów, które polegało na poznaniu języka tubylców i ich zwyczajów oraz na bezpośrednim mówieniu im o Jezusie Chrystusie i Jego zbawczej nauce, a wreszcie na zaproszeniu ich do uwierzenia w Niego, a jeśli to zrobią, do przygotowania się do przyjęcia chrztu, a potem innych sakramentów. W połowie XVII wieku na Filipinach było dwa miliony rodzimych chrześcijan.
W 1987 roku papież Jan Paweł II w adhortacji pasterskiej Redemptoris missio, poszczególne etapy ewangelizacji aż do ustanowienia Kościoła diecezjalnego, realizacji dekretów trydenckich, powołania synodów diecezjalnych i pierwszych seminariów diecezjalnych.
Wysocy urzędnicy, którzy zarządzali tymi ziemiami - wicekrólowie, prezesi Audiencji, gubernatorzy - byli wybierani przez Radę Indii spośród ludzi uczciwych i o wysokiej pozycji intelektualnej, a po kilku latach wracali do Hiszpanii po przejściu tzw. "juicio de residencia". Dzięki tym mechanizmom i innym doświadczeniom włączonym do praw Indii, trzeba przyznać, że była to kolonizacja znacznie mniej kontrowersyjna niż kolonizacja amerykańska.
Natomiast prawa Indii stosowano zgodnie z duchem testamentu Izabeli Katolickiej, a tubylców traktowano jako prawdziwych wolnych ludzi i poddanych korony Kastylii, ewangelizowanych zgodnie z wymogami donacji papieża Aleksandra VI w Bullach. Inter Coetera 1503 r. do monarchów katolickich. Wreszcie, kolejnym kamieniem milowym w ewangelizacji Filipin, w ciągłości z ewangelizacją Ameryki, było wczesne wzniesienie (1611) Uniwersytetu Santo Tomas de Manila, znak wagi, jaką przywiązywano do edukacji uniwersyteckiej i alfabetyzacji.
Członek Akademii Historii Kościelnej. Profesor studiów magisterskich Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, doradca Konferencji Episkopatu Hiszpanii i dyrektor biura spraw kanonizacyjnych Opus Dei w Hiszpanii.
Podczas gdy dzieci i dorośli oklaskiwali lekarzy i pielęgniarki z balkonów, podczas gdy lekarze i pielęgniarki byli nazywani bohaterami, w tym samym momencie, gdy walka o życie, o zdrowie, wydawała się być w centrum zainteresowania w Hiszpanii, rząd zatwierdził, tylnymi drzwiami i z niepokojącym pośpiechem, ustawę o eutanazji, podnosząc wspomaganą śmierć do kategorii prawa. Zatwierdzenie ustawy o cechach hiszpańskiej jest niepokojące ze wszystkich stron i dlatego jej zatwierdzenie, oprócz tego, że jest porażką, należy uznać, dla wszystkich osób uznających godność osoby ludzkiej, za zachętę do dalszego zmieniania utylitarnych i "wyrzuconych" ram, które dają podstawę do uchwalenia ustawy o tych cechach.
Wejście w życie nowej ustawy o eutanazji nie tylko dekryminalizuje możliwość odebrania sobie życia (co oznacza eutanazja, nawet jeśli wyrażenie to jest bardziej aseptyczne niż wyrzucenie się przez okno), ale uznając ją za prawo do usługi, przekształca "prawo do śmierci" w działanie, do którego państwo musi zapewnić środki, zarówno materialne, jak i "formacyjne". Jest to szokujące, jeśli weźmie się pod uwagę, że w Hiszpanii opieka paliatywna nie ma żadnego prawa, które by ją chroniło: eliminacja życia jest uważana za prawo, podczas gdy opieka i ochrona życia jest na łasce "rynku". Dziś rozwój medycyny paliatywnej i opieki paliatywnej całkowicie burzy pogląd, że śmierci towarzyszy cierpienie. Współczucie okazuje się poprzez pomoc w niecierpieniu, a nie poprzez pomoc w umieraniu. W rzeczywistości, jak zauważa przewodniczący madryckiego Kolegium Lekarzy, Manuel Martínez Sellés, "problem polega na tym, że społeczeństwu przedstawia się dualizm: eutanazja lub cierpienie. Ale to nie jest ta dwoistość".
Ci, którzy uważają życie za dar, który zasługuje na opiekę i szacunek od początku do końca, stoją teraz przed ekscytującym wyzwaniem pracy nad zmianą obecnych ram interpretacyjnych, z którymi opinia publiczna pracuje nad tą kwestią. Te ramy interpretacyjne obejmują tak delikatne punkty, jak podejście do współczucia, koncepcja "godnego życia", trywializacja śmierci, komercjalizacja życia lub rozważania, że postęp nie jest niczym więcej niż szalonym wyścigiem w zdobywaniu rzekomych praw jednostki. Według słów profesora Torralby "musimy wszyscy być poruszeni przekonaniem, że istnieją prawdy, takie jak wartość życia, o których społeczeństwo nie powinno zapominać".
Zmuszanie lekarzy i pracowników służby zdrowia do pracy na rzecz śmierci, a nie na rzecz opieki i umacniania życia, poważnie rani rdzeń kręgowy zdrowego i prawdziwie humanitarnego społeczeństwa, którego znakiem rozpoznawczym powinna być opieka, pielęgnowanie i wspieranie najsłabszych.
Jak opisuje jeden ze współpracowników Omnes, Javier Segura, "ci, którzy rzucają najsłabszych jako ciężar, będą chodzić szybciej, mogą nawet biec, ale zrobią to na własną zgubę".
System proceduralny Watykanu będzie taki sam dla wszystkich.
Kardynałowie i biskupi będą sądzeni przez Trybunał Państwa Watykańskiego, jak wszyscy inni, eliminując możliwość odwołania się do Trybunału Kasacyjnego, któremu przewodniczy kardynał, jak obecnie.
Stolica Apostolska opublikowała nowe Motu Proprio papieża Franciszka, które wchodzi w życie 1 maja i modyfikuje system sądowniczy Państwa Watykańskiego.
Zmiana dotyczy artykułu 24 ordynacji, który przewidywał, że kardynałowie i biskupi oskarżeni o przestępstwa kryminalne w Państwie Watykańskim mogli odwołać się do Sądu Kasacyjnego.
Od tej pory będą sądzeni przez Trybunał Państwa Watykańskiego, jak wszyscy inni. Nadal jednak obowiązuje konieczność uzyskania wcześniejszego zezwolenia od papieża na postawienie kardynałów i biskupów przed sądem.
Sam Papież przypomniał w publikacji tego Motu Proprio słowa wypowiedziane 27 marca ubiegłego roku podczas otwarcia Roku Sądowego, w których apelował o potrzebę ustanowienia systemu "równości wszystkich członków Kościoła oraz ich równej godności i pozycji, bez przywilejów".
Tekst Motu Proprio
Zgodnie z Konstytucją soborową Lumen GentiumW Kościele wszyscy są powołani do świętości i osiągnęli tę samą wiarę dzięki sprawiedliwości Bożej; w rzeczywistości "istnieje prawdziwa równość między wszystkimi w godności i działaniu wspólnym dla wszystkich wiernych dla budowania Ciała Chrystusa" (n. 32). (n. 32). Konstytucja Gaudium et Spes potwierdza również, że "wszyscy ludzie (...) mają tę samą naturę i to samo pochodzenie". A ponieważ, będąc odkupionymi przez Chrystusa, cieszą się tym samym powołaniem i tym samym przeznaczeniem" (n. 29). Zasadę tę w pełni uznaje Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r., który w kanonie 208 stwierdza: "wśród wszystkich wiernych (...) istnieje prawdziwa równość w godności i działaniu (...)".
Świadomość tych wartości i zasad, która stopniowo dojrzewała we wspólnocie kościelnej, domaga się dziś coraz bardziej adekwatnej zgodności z nimi także w porządku watykańskim.
W związku z tym w moim niedawnym wystąpieniu na otwarcie Roku Sądowniczego chciałem przypomnieć "priorytetową potrzebę, aby - także poprzez odpowiednie zmiany normatywne - w obecnym systemie proceduralnym pojawiła się równość wszystkich członków Kościoła oraz ich równa godność i pozycja, bez przywilejów, które pochodzą z innych czasów i nie odpowiadają już obowiązkom, które odpowiadają każdemu w aedificatio Ecclesiae. Wymaga to solidności w wierze oraz konsekwencji w zachowaniu i działaniu".
Na podstawie tych rozważań i bez uszczerbku dla tego, co jest przewidziane w prawie powszechnym w niektórych szczególnych przypadkach, które zostały wyraźnie wskazane, konieczne jest obecnie wprowadzenie pewnych dalszych zmian w systemie sądowniczym Państwa Watykańskiego, również w celu zagwarantowania wszystkim osobom procesu wielostopniowego, zgodnego z dynamiką, jaką cechuje się najbardziej zaawansowane doświadczenie prawne na poziomie międzynarodowym.
To powiedziawszy, dzięki temu listowi apostolskiemu w formie Motu Proprio, dekret, że:
1. W ustawie o porządku sądowym z dnia 16 marca 2020 r., n. CCCLI, w art. 6 po paragrafie 3 dodaje się następujący paragraf: "4. W sprawach dotyczących Najwybitniejszych Kardynałów i Najwspanialszych Biskupów, poza przypadkami przewidzianymi w kanonie 1405 § 1, trybunał orzeka za uprzednią zgodą Najwyższego Papieża";
2. W ustawie z dnia 16 marca 2020 r. n. k.s.h. uchyla się § 24.
W związku z tym, bez względu na wszystko, co mogłoby być przeciwne, oświadczam i nakazuję.
Dekretuję, aby ten List Apostolski w formie Motu Proprio został ogłoszony przez publikację w L'Osservatore Romano i wszedł w życie następnego dnia.
Udzielone w Rzymie, z Pałacu Apostolskiego, tego 30 dnia kwietnia roku 2021, dziewiątego mojego Pontyfikatu.
Tui Vigo ma premierę umuzycznionej wersji Patris Corde
Delegatura Liturgiczna diecezji galicyjskiej przygotowała modlitwę oprawioną w muzykę z tekstami z listu apostolskiego. Patris Corde papieża Franciszka.
Dzieło to zostało wykonane przez prefekta muzyki katedry w Tui, Daniela Goberna, przy współpracy Maríi Mendozy w aranżacjach oraz kilku młodych diecezjan z parafii i Colegio San José de Cluny w nagraniu.
Kościół parafialny w Vigo pod wezwaniem San José Obrero i Santa Rita będzie miejscem tej prezentacji podczas Eucharystii, której będzie przewodniczył w sobotę 1 maja o godzinie 20:00. Luis Quinteiro Fiuza, biskup Tui-Vigo.
To nie jedyna akcja w ciągu roku poświęcona Świętemu Patriarsze w diecezji galicyjskiej. Oprócz 5 świątyń poświęconych św. Józefowi, wikariat duszpasterski poświęcił cały miesiąc marzec na odmawianie modlitwy zalecanej przez papieża. I tak przez 31 dni marca ukazał się tekst, któremu towarzyszy jeden z wizerunków świętego patriarchy wśród tych czczonych w diecezji Tui Vigo.
Martínez-Sellés: "Terminy ustawy o eutanazji są przyspieszone".
Hiszpańska ustawa o eutanazji została przygotowana "za plecami zawodu lekarza", a "terminy są bardzo krótkie, przyspieszone" - powiedział dr Manuel Martínez-Sellés na internetowym spotkaniu Centro Académico Romano Fundación (CARF).
Rafał Górnik-30 kwietnia 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
Regulacja eutanazji, która wejdzie w życie 25 czerwca "będzie oznaczała załamanie relacji zaufania lekarz-pacjent" i została opracowana "za plecami zawodu lekarza", ponieważ jest procedowana "bez konsultacji z lekarzami", powiedział dziekan madryckiego Kolegium Lekarskiego, dr Manuel Martínez-Sellés, na spotkaniu online zorganizowanym przez CARF w sprawie "Prawdy o eutanazji".
"Zaskakujące jest również to, że procedury przewidziane w ustawie są tak przyspieszone" - powiedział Martínez-Sellés, który jest szefem kardiologii w szpitalu Gregorio Marañón w Madrycie. Jego zdaniem "wszystkie podane terminy są bardzo krótkie". Na przykład lekarzowi przepisuje się dwa dni między pierwszą prośbą o to, co ustawa nazywa "pomocą w umieraniu", a "procesem deliberacyjnym" na temat diagnozy, możliwości terapeutycznych i oczekiwanych rezultatów, a także "możliwej opieki paliatywnej", specjalności, która nie istnieje w Hiszpanii czy Holandii - powiedział.
Dziekan madryckich lekarzy powtórzył, że eutanazja "nie jest aktem medycznym". Nie zajmujemy się zabijaniem, ale leczeniem", a ustawa jest "sprzeczna z samą istotą medycyny". Przypomniał też, że Światowe Stowarzyszenie Medyczne potępiło eutanazję i wspomagane samobójstwo, "ostatnio w październiku 2019 roku". "Lekarze muszą pozostać wierni naszej przysiędze Hipokratesa" - podsumował Manuel Martínez-Sellés przed odpowiedzią na liczne pytania publiczności zgromadzonej na spotkaniu, w którym uczestniczyło około 700 osób.
W majowym numerze magazynu Omnes Dołączono wypowiedzi dr Martínez-Sellés, zwłaszcza w odniesieniu do sprzeciwu sumienia. Madrycki dziekan uważa, że "czarna lista osób sprzeciwiających się eutanazji jest nie do przyjęcia". Jego zdaniem "sprzeciw sumienia jest oczywiście uznawany. To, co nas martwi, to ewentualne konsekwencje tego sprzeciwu sumienia, to jest to, co mnie najbardziej niepokoi, rejestr osób sprzeciwiających się, nie wiemy, jakie to może mieć konsekwencje, a my analizujemy propozycje".
Kościół beatyfikuje José Gregorio Hernándeza, "lekarza ubogich".
Wenezuelski lekarz José Gregorio Hernández, zwany "lekarzem ubogich", do którego w kraju panuje wielkie nabożeństwo, ma zostać beatyfikowany dziś, 30 kwietnia. Kardynał Parolin nie będzie mógł ostatecznie uczestniczyć w spotkaniu z powodu pandemii.
Rafał Górnik-30 kwietnia 2021 r.-Czas czytania: 8minuty
Jak poinformowała Konferencja Episkopatu Wenezueli (CEV), uroczystość beatyfikacyjna czcigodnego dr José Gregorio Hernándeza odbędzie się 30 kwietnia na stadionie uniwersyteckim Centralnego Uniwersytetu Wenezueli. Mszy beatyfikacyjnej będzie przewodniczył monsignor Aldo Giordano, nuncjusz apostolski w Wenezueli. Właśnie wczoraj papież mianował go współpatronem cyklu studiów nauk o pokoju na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie.
W uroczystości nie weźmie udziału watykański sekretarz stanu, kardynał Parolin, który "z powodów siły wyższej", według komunikatu Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, "związanych przede wszystkim z pandemią Covid-19, nie będzie mógł udać się do Wenezueli, jak sobie tego życzył, z okazji beatyfikacji czcigodnego sługi Bożego José Gregorio Hernándeza".
Kardynał ma nadzieję, że wydarzenie to "przyczyni się do pogłębienia wiary Wenezuelczyków i ich życia chrześcijańskiego, na wzór nowego Błogosławionego, aby wspólnie stawić czoła kryzysowi humanitarnemu i promować pluralne i pokojowe współistnienie".
Na konferencji prasowej, która odbyła się w siedzibie Konferencji Episkopatu Wenezueli, kardynał Baltazar Porras, arcybiskup Méridy, administrator apostolski Caracas i przewodniczący Narodowej Komisji Beatyfikacyjnej dr José Gregorio Hernándeza, wyjaśnił, że list apostolski podpisany przez papieża Franciszka wyznaczył datę liturgicznej celebracji dr José Gregorio Hernándeza na 26 października każdego roku, co zbiega się z datą jego urodzin i że "jest już tradycją dla Wenezuelczyków, że świętują go w tym dniu".
Ponad 70 lat procesu
19 czerwca 2020 roku Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych promulgowała dekret z upoważnienia papieża Franciszka o beatyfikacji czcigodnego dr José Gregorio Hernándeza, czwartego wenezuelskiego błogosławionego. Od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego "doktora ubogich", w 1949 r. przez ówczesnego arcybiskupa Caracas, monsignora Lucasa Guillermo Castillo, minęło ponad 70 lat.
Następnie 16 stycznia 1986 r. José Gregorio Hernández został ogłoszony czcigodnym przez papieża Jana Pawła II. Za pontyfikatu papieża Franciszka, 9 stycznia 2020 roku, Komisja Medyczna Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zatwierdziła przypisywany jego wstawiennictwu cud - uzdrowienie dziewczynki trafionej w głowę kulą wystrzeloną przez mężczyzn, którzy chcieli okraść jej ojca. Podobnie było 27 kwietnia 2020 roku z Komisją Teologiczną.
Beatyfikacja José Gregoria Hernándeza powinna oznaczać "przemianę dla narodu wenezuelskiego".
Bp Tulio Ramírez. Wicepostulator sprawy
Tulio Ramírez, wicepostulator Sprawy, zaznaczył, że beatyfikacja powinna oznaczać "przemianę dla narodu wenezuelskiego", ponieważ jest on odniesieniem pokoju dla wszystkich. Podkreślił duchowe znaczenie uroczystości beatyfikacyjnej i to, że "nie pozostaje ona aktem odświętnym; transcendencja, którą niesie ze sobą ten akt, jest bardzo istotna dla nawrócenia serca".
Dawanie innym
Kariera dr Hernándeza została podsumowana jako "życie poświęcone ludziom, którymi się opiekował", zwłaszcza w czasie epidemii znanej jako "hiszpańska grypa", których wspierał swoim poświęceniem i za których oddał życie. Urodzony w 1864 roku, został potrącony przez samochód, gdy 29 czerwca 1919 roku wychodził z apteki w Caracas, gdzie kupował lekarstwa dla starszego pacjenta.
Kardynał Baltazar Porras podkreślił, że "beatyfikacja następuje w najbardziej odpowiednim momencie", "w samym środku światowego kryzysu i pandemii, które uwydatniają słabość ludzkiej kondycji i konieczność dbania o integralne zdrowie i jego zachowanie, nie ma lepszego balsamu niż uciekanie się do wstawiennictwa lekarza ubogich (...) José Gregorio jest w tym czasie najlepszym punktem zbieżności dla wszystkich Wenezuelczyków, bez jakichkolwiek różnic". Przywołuje nas do wspólnej pracy dla dobra narodu".
Reprodukowany poniżej artykuł i wywiad opublikowany w Palabra przez Marcosa Pantina w 2013 roku.
Dr José Gregorio Hernández: człowiek nauki i lekarz ubogich
Życie każdego świętego wskazuje na drogę, która prowadzi do Boga. Kiedy to życie jest tak normalne, że równie dobrze mogłoby być moim własnym, mojego sąsiada lub milionów chrześcijan, święty może nas pociągnąć za sobą na drogę do Boga. A jeśli dziś wywiera ten wpływ, to jest świętym dnia dzisiejszego.
W tym świetle możemy docenić życie czcigodnego José Gregorio Hernándeza, wenezuelskiego lekarza, który zmarł w 1919 roku. Jego sprawa beatyfikacyjna została otwarta w 1949 r., a bł. Jan Paweł II w 1986 r. zatwierdził dekret o heroiczności jego cnót.
Msgr. Fernando Castro AguayoBiskup pomocniczy Caracas i obecny wicepostulator sprawy beatyfikacyjnej podaje nam kilka informacji o życiu czcigodnego sługi Bożego.
Monsignor, jak nakreślić profil doktora José Gregorio Hernándeza?
-Życie dr Hernández jest bardzo bogate. Można powiedzieć, że wyróżniał się w praktyce medycyny jako służby. Obsługiwał bogatych i biednych, wszystkich traktował z takim samym oddaniem, wykorzystując nawet swój osobisty majątek na rzecz najbardziej potrzebujących. José Gregorio Hernández został doceniony pod każdym względem: jako obywatel, który oddał godne podziwu usługi swojemu krajowi, jako lekarz, jako naukowiec i rygorysta, a przede wszystkim jako człowiek wiary, który w każdym momencie swojego życia heroicznie praktykował życie chrześcijańskie.
Profesor wielkiej rangi i miłośnik uniwersytetu, był zawsze niestrudzonym doktorem z głębokim powołaniem do służby. Dr Razetti stwierdza: "Jako praktyczny lekarz, dr Hernández miał jedną z najbardziej błyskotliwych klienteli w Caracas, a jego pacjenci darzą go szczególną sympatią ze względu na łagodność jego charakteru, kulturę jego manier i zainteresowanie, z jakim traktuje swoich pacjentów", a następnie z czułą zazdrością chwali jego trafne diagnozy.
Jako rygorystyczny akademik i naukowiec, jak harmonizował swoją naukę i wiarę?
-Każdy, kto zna życie doktora Hernándeza, jest przyciągany jego męskością, obywatelskością i chrześcijańskim życiem. Jest przykładem wiary w Jezusa Chrystusa i dyspozycyjności wobec Boga w wykonywaniu swojego zawodu, promując nauki medyczne, pośród ówczesnych teorii i postępów naukowych.
Najwięcej pochlebnych świadectw pochodzi od jego kolegów naukowców, z których wielu przeszło na materialistyczny pozytywizm i ateistyczny ewolucjonizm. Luis Razetti, lekarz i badacz o międzynarodowej randze, z którym zaprzyjaźnił się blisko, gdy rozpoczynali badania medyczne w Wenezueli, powiedział: "Chociaż dr Hernández i ja należymy do diametralnie różnych szkół filozoficznych, zawsze łączyła nas szczera przyjaźń i zawsze z przyjemnością głosiłem jego niekwestionowane zasługi jako profesora, człowieka nauki i obywatela o nieskazitelnym postępowaniu". A dr Rafael Caldera dodaje: "Wystarczyłoby przeczytać sądy o Hernándezie większości najbardziej znanych osobistości naukowych jego czasów, aby przekonać się, jak bardzo uważali za cudowne to, że człowiek o tak wielkiej i dobrze opanowanej wiedzy w zakresie nauk eksperymentalnych mógł być chrześcijaninem.
Tak znany jako lekarz i naukowiec, jak wygląda jego opinia o świętości?
-Dewocja doktora José Gregorio Hernándeza jest niezwykle rozpowszechniona. W średnich i popularnych sektorach Wenezueli, praktycznie 90% uciekło się do jego wstawiennictwa, a około 10 lub 15% twierdzi, że otrzymało jakąś łaskę lub cud za jego wstawiennictwem. W publicznym szpitalu czy w nowoczesnej prywatnej klinice nie brakuje kartek z modlitwami do prywatnej dewocji, przy łóżku pacjenta, przy stanowisku pielęgniarek czy na oddziale intensywnej terapii.
Ludzie gromadzą się przed kościołem w Caracas, Wenezuela, gdzie spoczywają szczątki Jose Gregorio Hernandeza Cisnerosa, 26 października 2020 r. Hernandez, wenezuelski lekarz znany z tego, że leczył za darmo setki ubogich pacjentów i który zmarł w 1919 roku, zostanie upiększony w Caracas 30 kwietnia (CNS photo/Fausto Torrealba, Reuters)
Opinia o świętości doktora Hernandeza jest poruszona od momentu jego śmierci. Doktor ubogich, został złożony z honorami profesora w auli Uniwersytetu. Stamtąd przewieziono go do katedry. Po pogrzebie został zaniesiony na ramionach na cmentarz. Wieść rozeszła się po ulicach i poruszone miasto czekało przed kościołem. W katedrze lud krzyczał przy drzwiach: "Doktor Hernández jest nasz...! Gdy trumna odjechała, ludzie wyrwali ją niosącym ją studentom i nie było sposobu, by temu zapobiec". Był to najbardziej zatłoczony i szczery kondukt pogrzebowy, jaki kiedykolwiek odnotowano w Caracas.
Skoro jego kult jest tak powszechny, to czy sprawa jego beatyfikacji nie powinna posuwać się szybciej?
-Zaskakująca jest obfitość łask uzyskanych za wstawiennictwem José Gregorio Hernándeza. Jednak powodem, dla którego nie trafił jeszcze na ołtarze, jest to, że wszyscy uważają go za świętego i niewielu czuje się w obowiązku lub pragnie wypisać cuda lub łaski, które otrzymują za jego wstawiennictwem.
A co z Twoją pracą jako Vice Postulator?
-Minął rok od momentu, kiedy zostałem mianowany wice postulatorem Sprawy. W tym czasie w różnych częściach Wenezueli powstało wiele małych wspólnot, które zaangażowały się w modlitwę, szerzenie kultu Sługi Bożego i zbieranie niezbędnych danych potwierdzających cuda.
Ponadto sprawa otrzymała nowy impuls dzięki wydrukowaniu czterech milionów kartek świętych do prywatnej pobożności, które są rozprowadzane w całej Wenezueli i w niektórych krajach Ameryki.
A czego oczekuje się od upowszechniania druku jako elementu ewangelizacyjnego?
-Po pierwsze, modlitwa na karcie modlitewnej skierowana jest do Pana Naszego Jezusa Chrystusa, aby udzielił łaski za wstawiennictwem Sługi Bożego. Po drugie, mamy nadzieję, że korzystanie z karty modlitewnej zachęci do modlitwy w rodzinie, wśród sąsiadów i znajomych, czyli do modlitwy wspólnotowej. I po trzecie, poprzez kartę modlitewną mamy nadzieję zebrać dane potwierdzające cuda i przedstawić je Świętej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Czy łatwo jest utrzymać ogólną gorliwość dla Lekarza Ubogich w ramach kanonów prywatnej pobożności?
-Dla wielu osób, które mają nabożeństwo do Józefa Grzegorza, prawdziwym odkryciem było zauważenie, że modlitwa na karcie modlitewnej jest skierowana do Jezusa Chrystusa, Pośrednika między Bogiem a ludźmi. To odniesienie było bardzo ważnym elementem ewangelizacyjnym. Zorientowała ona wielu prostych ludzi, którzy mogli potraktować nabożeństwo do dr Hernandeza w sposób nieco zabobonny. Ten nacisk na kierowanie prywatnej modlitwy do naszego Pana Jezusa Chrystusa pomógł im na nowo rozpalić wiarę, ponieważ modlitwa osobista i wspólnotowa skierowana do Jezusa Chrystusa jest zawsze źródłem dobra i kieruje człowieka do Odkupiciela świata, Zbawiciela ludzkości i Pana historii.
Jak wenezuelska hierarchia wspiera to parcie na Sprawę Beatyfikacji?
-Kardynał Jorge Urosa Savino, arcybiskup Caracas, w październiku ubiegłego roku skierował dość obszerny list pasterski, w którym podkreśla heroiczne życie Czcigodnego, podaje wskazówki dotyczące prawego kultu i zachęca lud katolicki w całej Wenezueli i w innych krajach do zbierania danych potwierdzających cud wymagany do beatyfikacji.
To orzeczenie jest na czasie. Ujawnia się ona na początku Roku Wiary. Z pewnością beatyfikacja dr José Gregorio Hernándeza byłaby wielkim dobrem dla Wenezueli, ponieważ uznałaby świętość uczciwego obywatela, rygorystycznego naukowca, człowieka wiary i sumiennej miłości, bardzo kreolskiego, bardzo wenezuelskiego, który do końca żył życiem chrześcijańskim.
José Gregorio Hernández
Urodził się w Isnotú (Andy Wenezuelskie) 26 października 1864 roku. Doktorat z medycyny uzyskał w Caracas w 1888 roku. W 1889 roku został wysłany do Europy, aby wyspecjalizować się i przywieźć do Wenezueli najnowsze osiągnięcia medycyny. Przez dwa lata pracował w laboratoriach Wydziału Lekarskiego w Paryżu. Doświadczenie zbierał w Berlinie i Madrycie, gdzie zdobył uznanie akademickie.
W 1891 roku przywozi do Wenezueli sprzęt do założenia Laboratorium Medycyny Eksperymentalnej na Uniwersytecie Centralnym. Założył trzy nowe katedry uniwersyteckie oraz Instytut Medycyny Doświadczalnej. Członek założyciel Narodowej Akademii Medycyny, mimo to utrzymał praktykę lekarską, opiekę szpitalną i nauczanie uniwersyteckie.
Zginął w Caracas w niedzielę 29 czerwca 1919 r., potrącony przez samochód podczas swojej zwyczajowej tury wizyt u chorych biedaków.
Wizerunek, dzieło rzeźbiarza Enrico Nella Breuninga, był u św. Piotra z papieżem Pacellim w 1956 r. i towarzyszył Franciszkowi przy wielu okazjach. Obraz należy do Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Robotników Włoskich.
"Kto jest wierny w małym, jest wierny także w wielu; kto jest niesprawiedliwy w małym, jest niesprawiedliwy także w wielu" (por. Łk 16,10). Tym wersetem rozpoczyna się list apostolski papieża Franciszka w formie motu proprio z niektórymi postanowieniami dotyczącymi przejrzystości w zarządzaniu finansami publicznymi. Nadaje ona ton reformom w sferze gospodarczej i finansowej Stolicy Apostolskiej.
Nowe "prawo antykorupcyjne
Dzięki temu nowemu "prawu antykorupcyjnemu" papież wymaga od wszystkich pracowników wyższych szczebli Stolicy Apostolskiej oraz wszystkich pełniących czynne funkcje administracyjne, jurysdykcyjne lub kontrolne podpisania oświadczenia, że nie otrzymali żadnych prawomocnych wyroków skazujących, że nie są przedmiotem toczących się postępowań karnych lub dochodzeń w sprawie korupcji, oszustwa, terroryzmu, prania pieniędzy, wykorzystywania nieletnich i uchylania się od płacenia podatków.
Ponadto. motu proprio wymaga od tych osób, aby nie posiadały środków pieniężnych lub inwestycji w krajach o wysokim ryzyku prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu, w rajach podatkowych lub udziałów w firmach, które działają niezgodnie ze społeczną nauką Kościoła.
Zobowiązanie Franciszka
Środek ten jest konsekwencją niestrudzonej pracy prowadzonej na rzecz większej przejrzystości watykańskich finansów oraz zaangażowania, jakie w tej dziedzinie podjął pontyfikat Franciszka.
Nowe prawo jest zgodne z tym z 19 maja 2020 roku, kiedy to papież Franciszek promulgował nowy kodeks zamówień publicznych. Było to konieczne, wyjaśnia Papież, ponieważ korupcja "może przejawiać się na różne sposoby i w różnych formach, także w sektorach innych niż zamówienia publiczne, i z tego powodu regulacje i najlepsze praktyki na poziomie międzynarodowym przewidują dla osób pełniących kluczowe funkcje w sektorze publicznym szczególne obowiązki w zakresie przejrzystości, aby zapobiegać i zwalczać, w każdym sektorze, konflikty interesów, sposoby klientelistyczne i korupcję w ogóle". Dlatego Stolica Apostolska, która przystąpiła do Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji, "postanowiła dostosować się do najlepszych praktyk w celu zapobiegania i zwalczania" tego zjawiska "w jego różnych formach".
Stolica Apostolska przystąpiła do Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji, "postanowiła dostosować się do najlepszych praktyk w zapobieganiu i zwalczaniu" tego zjawiska w jego różnych formach.
Środki
Papież Franciszek postanowił zatem. dodanie artykułów do Regulaminu ogólnego Kurii Rzymskiejze środkiem, który dotyczy wszystkich osób na szczeblach funkcjonalnych, od kardynalnych szefów dykasterii do zastępców dyrektorów z pięcioletnimi kontraktami menedżerskimi, a także wszystkich osób pełniących aktywne funkcje w zakresie administracji jurysdykcyjnej lub kontroli i nadzoru. Będą oni musieli podpisać oświadczenie w momencie rekrutacji, a następnie co dwa lata, zapewniając w ten sposób zaangażowanie w stosowanie dobrych praktyk.
Ponadto są zobowiązani do złożenia zeznań, że nie zostali skazani prawomocnym wyrokiem ani w Watykanie, ani w innych państwach oraz że nie korzystali z ułaskawienia, amnestii lub łaski, a także nie zostali uniewinnieni z powodu przedawnienia. Ponadto muszą również oświadczyć, że nie są przedmiotem toczącego się postępowania karnego lub dochodzenia w sprawie udziału w organizacji przestępczej, korupcji, oszustwa, terroryzmu, prania dochodów z przestępstwa, wykorzystywania nieletnich, handlu ludźmi lub ich wykorzystywania, uchylania się od opodatkowania lub unikania opodatkowania.
Deklaracja przejrzystości
Muszą też oświadczyć, że nie posiadają, nawet przez pośredników, środków pieniężnych ani inwestycji lub udziałów w spółkach lub przedsiębiorstwach w krajach znajdujących się na liście jurysdykcji o wysokim ryzyku prania pieniędzy (chyba, że członkowie ich rodzin są rezydentami lub mają miejsce zamieszkania z udokumentowanych powodów rodzinnych, zawodowych lub edukacyjnych).
Muszą oni zagwarantować, zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą, że wszystkie aktywa, ruchome i nieruchome, będące ich własnością lub znajdujące się w ich posiadaniu, jak również wszelkiego rodzaju wynagrodzenie, które otrzymują, pochodzą z działalności zgodnej z prawem. Znamienna jest również prośba o nie "posiadanie" akcji lub "udziałów" w spółkach lub przedsiębiorstwach działających w celach sprzecznych ze społeczną nauką Kościoła.
Żadnych prezentów za 40 euro
Sekretariat Gospodarki może przeprowadzać kontrole prawdziwości deklaracji składanych na papierze przez osoby składające deklaracje, a Stolica Apostolska w przypadku fałszywych lub wprowadzających w błąd deklaracji może zwolnić pracownika i domagać się odszkodowania.
Wreszcie zabronione jest - i ten nowy przepis dotyczy wszystkich pracowników Kurii Rzymskiej, Państwa Watykańskiego i organów z nimi związanych - przyjmowanie z racji pełnionego urzędu "prezentów lub innych korzyści" o wartości przekraczającej 40 euro.
Zabrania się przyjmowania lub zabiegania, dla siebie lub dla osób innych niż podmiot, w którym się pełni służbę, z tytułu lub z okazji zajmowanego stanowiska, o prezenty, podarunki lub inne dobra o wartości przekraczającej czterdzieści euro.
Niewątpliwie Stolica Apostolska wyznacza punkt odniesienia w zakresie reform, które przeprowadza w dziedzinie przejrzystości finansowej, być może dlatego, że miała w tej dziedzinie wiele do zmienienia. To nowe prawo uzupełnia i tak już sporą liczbę reform, które zostały podjęte w tym zakresie. I wygląda na to, że nadal będą działać według tych samych zasad.
Ponad 10 000 osób znalazło zatrudnienie w 2020 roku dzięki Caritas
Caritas Hiszpania przedstawiła swój roczny raport dotyczący Gospodarki Solidarnościowej, w którym opisane są działania przeprowadzone w 2020 roku w sektorze zatrudnienia.
Z okazji Święto Majowe, Międzynarodowy Dzień RobotnikówCaritas opublikowała swój coroczny raport o gospodarce solidarnościowej, w którym informuje o pracy delegatur Caritas w całej Hiszpanii w odniesieniu do zatrudnienia w 2020 roku. W raporcie podkreślono trudności, jakie pandemia Covid przyniosła w rozwoju programów Caritas. Caritas była jednak w stanie utrzymać tempo reakcji swoich programów zatrudnienia i ekonomii społecznej.
DATO
60.055
osoby uczestniczyły w programach zatrudnienia i ekonomii społecznej Caritas w 2020 r.
W 2020 roku w programach tych wzięło udział łącznie 60 055 osób, z czego 10 153 udało się znaleźć pracę, co stanowi ponad 17% ogólnej liczby osób biorących udział w programie. Akcja, która wiązała się z zainwestowaniem 85 685 576 euro w 70 Caritas diecezjalnych w całej Hiszpanii oraz pracą 1 195 osób zatrudnionych i 2 166 wolontariuszy, prowadzących działania w czterech uzupełniających się obszarach: przyjmowanie i poradnictwo zawodowe, szkolenia, pośrednictwo pracy i inicjatywy samozatrudnienia.
Wśród uczestników tych programów ponad połowa to kobiety, które stanowią 65,61 PTw3T i 34,41 PTw3T mężczyzn (20 674). Według pochodzenia narodowego 45,81 PTw3T to Hiszpanie (27 492), 48,51 PTw3T spoza UE i kolejne 5,7 PTw3T z krajów UE (3 417).
Jak podkreśla sam raport, zaangażowanie Caritas w towarzyszenie osobom zagrożonym w poszukiwaniu zatrudnienia skupia się na czterech celach:
- Promowanie zdolności do zatrudnienia poprzez poprawę osobistych, przekrojowych i podstawowych kompetencji pracowniczych w celu znalezienia i utrzymania pracy.
- Zachęcanie do wdrażania działań szkoleniowych dostosowanych do cech i rzeczywistych potrzeb wymaganych przez strukturę produkcyjną.
- Promowanie doświadczeń edukacyjnych poprzez staże w prawdziwym środowisku pracy, dzięki współpracy z firmami i organizacjami.
- Przybliżanie ludzi do tkanki biznesowej poprzez pośrednictwo i podnoszenie świadomości firm w zakresie zatrudnienia sprzyjającego włączeniu społecznemu.
- Generowanie zatrudnienia chronionego poprzez realizację inicjatyw z zakresu Ekonomii Społecznej (Przedsiębiorstwa Insercyjne i Specjalne Ośrodki Pracy).
Inne aspekty poruszone w raporcie skupiają się na obszarach sprawiedliwego handlu, ekonomii społecznej i etycznego finansowania.
Kluczowe zagadnienia na przyszłość
Ponadto zespół badawczy Caritas przeanalizował skutki kryzysu spowodowanego pandemią w dziedzinie zatrudnienia, które zostałyby określone przez trzy główne czynniki: znaczne zniszczenie zatrudnienia w wyniku kryzysu COVID-19; silne narażenie podstawowych sektorów produkcyjnych na zarażenie i prekariat; oraz poważne trudności w integracji zawodowej i społecznej.
W tym sensie chcieli podkreślić, jak destrukcja zatrudnienia znacznie intensywniej dotknęła kobiety i osoby młode poniżej 30 roku życia.
Caritas chciała również wskazać na kluczowe punkty dla zrównoważonego i sprawiedliwego rozwoju w dziedzinie zatrudnialności w Hiszpanii, podkreślając m.in. potrzebę tworzenia zatrudnienia sprzyjającego włączeniu społecznemu, które rzeczywiście pozwala na godne życie, jak również niezbędne dostosowanie przekwalifikowania i adaptacji do przyszłego modelu produkcji, a także chciała wskazać na negatywne konsekwencje zerwania umowy społecznej dla żywotnego rozwoju młodych ludzi, dla których praca zaciera się jako kluczowy element ich integracji, jak również na rzeczywistość, w której zatrudnienie nie jest drogą integracji społecznej dla wszystkich ludzi.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Św. Katarzyna ze Sieny: praca na rzecz wolności Kościoła
Dziś Kościół obchodzi święto świętej Katarzyny ze Sieny. Kluczowa kobieta w historii Kościoła, jest jedną z niewielu kobiet posiadających tytuł doktora Kościoła. Jej postać i jej przykład są dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek.
Jaime López Peñalba-29 kwietnia 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
Katarzyna ze Sieny to kobieta godna podziwu. Urodziła się w 1347 roku w rodzinie rzemieślniczej. W dzieciństwie cieszyła się samotnością, wiele czasu poświęcała modlitwie i skupieniu, a w wieku 6 lat doznała pierwszego widzenia Jezusa Chrystusa, które zadecydowało o jej drodze duchowej: złożyła ślub dziewictwa i zintensyfikowała życie pokutne i modlitewne, wobec oporu rodziny.
Jako dorosła osoba, ugruntowała swoją pozycję mantellatesiostra tercjarka u dominikanów. Jej życie duchowe zostaje wzmocnione i odkrywa, jak chrześcijańska intymność jest zawsze zamieszkiwana przez Boga: "Musisz wiedzieć, córko, czym jesteś i czym Ja jestem. Jeśli nauczysz się tych dwóch rzeczy, będziesz szczęśliwy. Ty jesteś tym, czego nie ma, a ja jestem tym, czym jestem". Młoda Katarzyna coraz bardziej poznawała Boga, doświadczając szczególnie opatrzności Ojca. Z tych doświadczeń zrodziło się jej najsłynniejsze dzieło: m.in. Dialog z Opatrznością Bożą.
W 1366 r. miała swoje fundamentalne mistyczne doświadczenie zaręczyn z Jezusem Chrystusem, który ukazał się jej jako Oblubieniec, dając jej wspaniały pierścień, widziany tylko przez nią, a który naznaczył jej duchowość na zawsze. Narodziła się relacja intymności, wierności i miłości: "Moja ukochana córko, tak jak wziąłem twoje serce, które mi ofiarowałaś, tak teraz daję ci moje i odtąd będę na miejscu, gdzie kiedyś było twoje".
"To Chrystus żyje we mnie".
Katarzyna urzeczywistnia ideał Ewangelii: to nie ja żyję, to ja żyję. Chrystus, który żyje we mnie (Gal 2, 20). Misterium paschalne przenika i kształtuje całą jej duchowość: Jezus Chrystus, swoimi słowami, a przede wszystkim swoim życiem dającym siebie, jest Papieżem, pełniąc dosłownie rolę mostu, który prowadzi nas do nieba. Jego ciało na krzyżu jest symbolem wznoszenia się do świętości, w trzech kolejnych stopniach: stopy, bok i usta Jezusa, które wyrażają klasyczne etapy życia duchowego walki z grzechem, praktykowania cnoty oraz słodkiego i czułego zjednoczenia z Bogiem.
W kolejnych latach mnożyły się wizje: piekła, czyśćca, nieba, a kulminacją było mistyczne doświadczenie stygmatów w 1375 r., zewnętrznie niewidocznych, ale wewnętrznie dla niej czułych.
Jej komunia z Ukrzyżowanym przekłada się na wezwanie do solidarności z chorymi na dżumę i innymi ubogimi jej czasów: "Pamiętajcie o Chrystusie ukrzyżowanym, postawcie sobie za cel Chrystusa ukrzyżowanego". Jej sława świętości przyciągała wielu, a wokół Mamma Dulcisima wyrosła grupa uczniów. Jej duchowe macierzyństwo szuka bliźniego, który staje się okazją do naszej miłości: dla Katarzyny każda cnota podobająca się Bogu realizuje się poprzez bliźniego, którego Opatrzność stawia na naszej drodze.
Ta właśnie sława również wzbudzała podejrzenia. Dominikanie zainteresowali się tą ich duchową córką i wysłali fra Rajmunda z Kapui, aby zbadał charyzmatyczną kobietę ze Sieny. Rezultat był nie tylko korzystny dla Katarzyny, ale Rajmund był zafascynowany, stał się jej uczniem, spowiednikiem i biografem, zanim później został mistrzem generalnym zakonu.
Zaangażowanie w losy Kościoła
Tu właśnie należy umiejscowić polityczny wymiar jego życia, w najlepszym tego słowa znaczeniu, ponieważ duchowość chrześcijańska musi zawsze przybierać formę apostolską.
Katarzyna zaangażowała się i pisała listy do wielkich osobistości Kościoła i republik włoskich, zabiegając o pokój między miastami, pośrednicząc w konfliktach wysokiej szlachty, a nawet apelując do papieży, prosząc o intensywną reformę kleru i błagając o powrót do Rzymu następców Piotra z Awinionu, gdzie szukali schronienia na początku wieku, ale gdzie byli też w politycznej orbicie królów francuskich. Katarzyna zmarła w 1380 roku, w Rzymie, u boku Ojca Świętego, swojego "słodkiego Chrystusa na ziemi".
Jej duchowe macierzyństwo, o które zabiegała dla wszystkich, wyraża się dzisiaj w postaci doktoratu, a także w postaci patronatu nad Wiecznym Miastem, Włochami i całą Europą. Jest naszą matką także z powodu tego wstawiennictwa: historycznie prosiła o wolność Ojca Świętego, ale ostatecznie o wolność całego Kościoła.
AutorJaime López Peñalba
Profesor teologii na Uniwersytecie San Dámaso. Dyrektor Centrum Ekumenicznego w Madrycie i wicekonsekrator Ruchu Cursillos of Christianity w Hiszpanii.
W miesiącu maju, na prośbę papieża Franciszka, zostanie poświęcony "maraton" modlitwy w intencji przywołania końca pandemii, która od ponad roku pustoszy świat, oraz wznowienia działalności społecznej i zawodowej. Informuje o tym Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji - inicjatywa, która zjednoczy światowe sanktuaria w modlitwie, by przywołać zakończenie pandemii.
Z całego Kościoła...
"Papież Franciszek chciał włączyć w tę inicjatywę wszystkie sanktuaria świata, aby stały się one narzędziami modlitwy całego Kościoła. Inicjatywa jest realizowana w świetle biblijnego wyrażenia: "Modlitwa wznosiła się nieustannie do Boga od całego Kościoła" (Dz 12, 5) - czytamy w komunikacie Papieskiej Rady.
Za organizację tego wydarzenia, jak również dostarczenie zasobów liturgicznych dla tej inicjatywy (czytelnicy Omnes mogą je pobrać tutaj), odpowiedzialna będzie Papieska Rada ds. tutaj), ogłosił dziś trzydzieści reprezentacyjnych sanktuariów na całym świecie wybranych do prowadzenia modlitwy maryjnej w jednym dniu miesiąca.
Sanktuaria
Są to sanktuaria Matki Bożej Walsingham w Anglii; Jezusa Zbawiciela i Maryi Matki w Nigerii; Matki Bożej Częstochowskiej w Polsce; Bazylika Zwiastowania w Nazarecie; Matki Bożej Różańcowej w Korei Południowej; Matki Bożej z Aparecidy w Brazylii; Matki Bożej Pokoju i Dobrej Podróży na Filipinach; Matka Boża z Luján w Argentynie; Święty Domek z Loreto we Włoszech; Matka Boża z Knock w Irlandii; Matka Boża Ubogich w Belgii; Matka Boża Afrykańska w Algierii; Matka Boża Różańcowa z Fatimy w Portugalii; Matka Boża Zdrowia w Indiach; Matka Boża Królowa Pokoju w Bośni; Katedra św. Marii w Australii; Niepokalane Poczęcie w U.S.A.; Matki Bożej z Lourdes we Francji; Matki Bożej w Turcji; Matki Bożej Miłosierdzia z El Cobre na Kubie; Matki Bożej z Nagasaki w Japonii; Matki Bożej z Montserrat w Hiszpanii; Matki Bożej z Cap w Kanadzie; Matki Bożej z Ta'Pinu na Malcie; Matki Bożej z Guadalupe w Meksyku; Matki Bożej na Ukrainie; Czarnej Madonny z Altötting w Niemczech; Matki Bożej Libańskiej w Libanie; Matki Bożej Różańcowej z Pompejów we Włoszech.
Modlitwa w każdym z tych sanktuariów będzie transmitowana na oficjalnych kanałach Stolicy Apostolskiej o godz. 18.00 czasu rzymskiego. Ponadto "każde sanktuarium na całym świecie jest zaproszone do modlitwy w formie i języku, w którym wyraża się lokalna tradycja, aby przywołać wznowienie życia społecznego, pracy i wielu ludzkich działań, które zostały zawieszone podczas pandemii". To wspólne zwołanie ma być nieustanną modlitwą, rozprzestrzeniającą się na południkach świata, którą cały Kościół wznosi nieustannie do Ojca przez wstawiennictwo Maryi Dziewicy.
Z udziałem ludzi
Stąd sanktuaria "są wezwane do promowania i zabiegania w jak największym stopniu o udział osób, aby dzięki technologiom komunikacyjnym każdy mógł poświęcić chwilę na codzienną modlitwę, w samochodzie, na ulicy, za pomocą smartfona, w intencji zakończenia pandemii i wznowienia działalności społecznej i zawodowej".
Ojciec Święty otworzy i zamknie modlitwę, wraz z wiernymi z całego świata, z dwóch znaczących miejsc na terenie Watykanu. 1 maja papież Franciszek będzie się modlił przed Matką Bożą w sukurs, ikoną czczoną już w VII wieku, przedstawioną na fresku nad ołtarzem św. Leona w południowym transepcie pierwotnej Bazyliki Watykańskiej, a następnie umieszczoną, gdzie stoi do dziś, we wnętrzu nowej Bazyliki św. Piotra, zbudowanej przez papieża Grzegorza XIII w 1578 roku, w Kaplicy Gregoriańskiej, gdzie przechowywane są relikwie św. Grzegorza Nazjanza, Doktora i Ojca Kościoła.
Prezent od papieża
Ojciec Święty pobłogosławi specjalnie przygotowane na tę okazję różańce, które następnie zostaną rozesłane do trzydziestu sanktuariów bezpośrednio zaangażowanych w akcję. Na zmianę modlić się i czytać będą niektóre rodziny z parafii w Rzymie i Lazio, wraz z młodymi przedstawicielami Ruchów Nowej Ewangelizacji. 31 maja natomiast papież Franciszek zakończy modlitwę ze znaczącego miejsca w Ogrodach Watykańskich, o którym więcej informacji zostanie podanych później.
"Potrzebna jest zmiana systemowa, w której centrum znajdą się ludzie".
Organizacje inspirowane przez katolików, promujące inicjatywę Kościół dla Godnej Pracy (ITD), obchodzą uroczystość św. Józefa Robotnika, patrona pracowników, przypominając o wpływie pandemii na najbardziej bezbronnych pracowników.
Podmioty wchodzące w skład inicjatywy Kościół na rzecz godnej pracy wydały manifest z okazji zbliżających się obchodów Międzynarodowego Święta Pracy oraz przypadającej 1 maja uroczystości św. Józefa Robotnika.
W tym manifeście chcieli podkreślić, że "kryzys uwypuklił potrzebę zmiany systemu produkcyjnego, opartego na miejscach pracy, które dostarczają wartości, podlegających godnym warunkom pracy i gdzie ludzie są w centrum".
Biorąc za przykład postać św. Józefa, od którego sam Jezus uczył się wartości pracy, ITD podkreśliło "znaczenie pracy jako działalności ludzkiej, która umacnia godność każdej osoby i jej rodziny".
Zwiększona niestabilność zatrudnienia z powodu Covid
Wpływ pandemii jest jednym z czynników, które "przyspieszyły procesy osłabiające prawo do pracy oraz zubożające, czyniące niepewnymi i odrzucające miliony pracowników, głównie kobiety i młodych ludzi".
Wśród konsekwencji, jakie Covid wywarł na gospodarkę rodzinną i światową, podmioty te wskazują na zniszczenie tysięcy miejsc pracy i zwolnienia, które zakończyły się w wielu ERTE, a także na nieskuteczność "środków ochrony socjalnej mających na celu złagodzenie skutków kryzysu, które nie dotarły do osób najbardziej potrzebujących, jak nie stało się to w przypadku tymczasowej dotacji przewidzianej dla pracowników domowych czy minimalnego dochodu na życie".
Punkty robocze dla zmian systemowych
Dlatego Kościół na rzecz godnej pracy wezwał do konieczności zjednoczenia się w modlitwie jako Kościół i "podjęcia niezbędnych kroków, aby godna praca stała się rzeczywistością dostępną dla wszystkich ludzi, z warunkami umożliwiającymi godne życie i ochroną socjalną, która dociera do wszystkich potrzebujących" poprzez następujące punkty:
- Redefiniowanie idei pracy jako aktywności ludzkiej i kształtowanie nowej polityki - opieki, krótszego czasu pracy itp. zapewniającej, że każdy pracujący ma "jakiś sposób na wniesienie swoich umiejętności i wysiłku" do budowy dobra wspólnego.
- Promować pracę z prawami, bezpieczną, "wolną, twórczą, uczestniczącą i solidarną" (EG 192) w każdym stosunku pracy i dla wszystkich ludzi, niezależnie od wieku, płci czy pochodzenia.
- Zapewnienie dostępu do środków ochrony socjalnej osobom, które nie są w stanie pracować lub których warunki pracy nie pozwalają im "związać końca z końcem".
- Osiągnięcie społecznego i pracowniczego uznania dla zawodów niezbędnych do życia, z godnymi warunkami pracy.
- Promować dialog z całą wspólnotą polityczną, społeczeństwem i instytucjami w celu ukształtowania nowej umowy społecznej opartej na centralnej pozycji osoby, godnej pracy i dbałości o planetę.
- Promowanie włączania młodych ludzi do rynku pracy w społeczeństwie dotkniętym kryzysem zdrowia społecznego i gospodarczego poprzez tworzenie rzeczywistych możliwości dostępu do godnej pracy.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ponad 3 miliony studentów wybrało studia na temat religii katolickiej podczas tego roku akademickiego w Hiszpanii. Liczba ta, stanowiąca około 60% ogółu studentów, nieznacznie zmalała w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury Konferencji Episkopatu Hiszpanii podała do publicznej wiadomości, jak co roku szkolnego, dane statystyczne dotyczące uczniów, którzy wybierają przedmiot Religia Katolik w tym roku akademickim 2020-21.
Liczba ta odzwierciedla rzeczywiste dane uzyskane przez 69 diecezjalnych delegatur ds. edukacji odpowiadających 15 029 szkołom publicznym, dotowanym i prywatnym.
Jeśli chodzi o wybór katolickiej edukacji religijnej na początku tego skomplikowanego roku szkolnego, od Przedszkola do Matury, w Hiszpanii jest 3 255 031 uczniów, we wszystkich typach ośrodków, co oznacza 60,59% uczniów. Porównanie tego odsetka z odsetkiem z poprzedniego roku akademickiego (63%) wykazuje niewielki spadek.
DATO
3.255.031
Uczniowie, od Infant Education do Baccalaureate, wybrali przedmiot Religia w roku akademickim 2020 - 2021.
Dane ujawniają, że pomimo niepewności, jaką wywołała zarówno pandemia, jak i debata medialna na temat LOMLOE oraz niestabilność wokół tego przedmiotu, większość uczniów nadal wybiera katolickie nauczanie religii w Hiszpanii.
Komisja docenia ten fakt, biorąc pod uwagę, że zostały one ujęte "w ramach pluralnego społeczeństwa o rosnącej różnorodności kulturowej i religijnej". Podobnie publikacja ta jest zachętą do pracy i doskonalenia programu nauczania przedmiotu Religia, tak aby odpowiadał on na zapotrzebowanie społeczeństwa i rodzin w dzisiejszym świecie. Komisja chciała również zachęcić "rodziny do podtrzymania ich zaangażowania, jako osób odpowiedzialnych przede wszystkim za wychowanie swoich synów i córek, poprzez żądanie nauczania religii jako części ich integralnego wychowania".
Nie przegap sekcji Edukacjagdzie znajdziesz wszystkie informacje na ten temat opublikowane w Omnes
Pierwsi dwaj, którzy poszli za Jezusem, zapytali Go: "Rabbi, gdzie mieszkasz?. Tłumaczymy jako zamieszkać Grek meneinpo łacinie, manere. Powiedział do nich: "Chodźcie i zobaczcie". Chcieli wiedzieć, gdzie mieszka, bo chcieli z nim zamieszkać. Kiedy mówi im "przyjdź i zobacz".Możemy zrozumieć, że miał na myśli również trzy wspólne lata, podczas których miał im objawić ważne miejsca swojego zamieszkania: gdzie mogliby go znaleźć i zamieszkać z nim. Znajdujemy te miejsca podążając za czasownikiem meneinSłowo "zamieszkać" jest bardzo ważne w czwartej Ewangelii.
Pierwsze mieszkanie objawione: po tym jak Samarytanka mówi, że znalazła Mesjasza, "Samarytanie przyszli do miejsca, gdzie był, i prosili go, aby morara z nimi. I pozostał tam przez dwa dni".. Jezus przebywa wśród heretyków i grzeszników.
W dyskursie o chlebie życia Jezus mówi: "Kto spożywa moje ciało i pije moją krew jeżyna we mnie ja w nim".. Jezus mieszka w tym, kto spożywa Jego ciało i pije Jego krew. W ósmym rozdziale: Jezus powiedział do Żydów, którzy w niego uwierzyli: "Jeżeli mieszkasz w moje słowo, jesteście prawdziwie moimi uczniami, poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli".. Jezus zamieszkuje w swoim słowie i prosi nas, abyśmy wybrali je jako nasze miejsce zamieszkania. W dialogach Ostatniej Wieczerzy, po pytaniu Filipa o Ojca: "Słowa, które do was mówię, nie mówię o sobie. Ojciec, który jeżyna we mnie wykonuje swoje dzieła".. Ojciec mieszka w Jezusie, a Jezus w Ojcu. Dalej: "Będę prosił Ojca, a On da wam innego Parakleta, aby. więcej z tobą zawsze. Znasz go, bo jeżyna u twego boku i jest w tobie".. Duch Święty mieszka w nas. "Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał moje słowo, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego i u niego zamieszkamy".. Ojciec i Syn, czyli cała Trójca Święta, również mieszkają w nas.
W dyskursie o krzewie winnym i gałęziach, czasownik zamieszkać jest bardzo obecny: "Morad we mnie, a ja w tobie. Jak gałąź nie może przynosić owocu sama z siebie, jeśli nie trwa w winorośli, tak i wy nie możecie, jeśli nie trwacie w winorośli. mieszkasz we mnie. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście gałęziami. Ten, który jeżyna we mnie, a ja w nim, przynosi owoc obfity, bo beze mnie nic nie możecie uczynić. Jeśli ktoś nie jeżyna we mnie zostaje wyrzucone, jak gałęzie, i usycha; potem zbierają je, wrzucają do ognia i zostają spalone. Jeśli mieszkasz we mnie i w moich słowach moran w was, proście, o co chcecie, a stanie się wam"..
Pierwsi uczniowie zadali właściwe pytanie, a Jezus przez te lata odpowiada w sposób dla nich niewyobrażalny. Pierwotne mieszkanie Jezusa jest w nas i z grzesznikami, a my mieszkamy w Nim. Przez jego ciało i krew. Przez jego słowo. Przez jego miłość.
Papież Franciszek w dzisiejszej katechezie skupił się na pewnej formie modlitwy: medytacji. "Dla chrześcijanina "medytować" to szukać syntezy" - stwierdza Papież. "Oznacza to postawienie się przed wielką kartą Objawienia, aby spróbować uczynić ją naszą własną, podejmując ją całkowicie. Chrześcijanin zaś, przyjąwszy Słowo Boże, nie zamyka go w sobie, bo to Słowo musi spotkać się z "inną księgą", którą Katechizm nazywa "tym z życia" (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 2706). To właśnie staramy się czynić za każdym razem, gdy medytujemy nad Słowem".
Powszechna praktyka
Franciszek zastanawiał się nad powszechną praktyką medytacji, która jest dziś rozpowszechniona także wśród ludzi innych religii, a nawet wśród osób, które nie mają religijnego spojrzenia na życie. "Wszyscy potrzebujemy medytacji, refleksji, odnalezienia siebie na nowo". "Przede wszystkim - kontynuuje Papież - w nienasyconym świecie zachodnim medytacja jest poszukiwana, ponieważ stanowi wysoki wał przeciwko codziennym stresom i szerzącej się wszędzie pustce".
Wszyscy potrzebujemy medytacji, refleksji, odnalezienia siebie na nowo.
Papież FranciszekAudiencja generalna, 28 kwietnia 2021 r.
"Jest więc obraz młodzieży i dorosłych siedzących w skupieniu, w ciszy, z na wpół zamkniętymi oczami... Co robią ci ludzie? Medytują. Jest to zjawisko, na które należy spojrzeć dobrymi oczami: w rzeczywistości nie jesteśmy stworzeni do biegu przed siebie, mamy życie wewnętrzne, które nie zawsze da się zdeptać. Medytacja jest więc koniecznością dla każdego.
Jezus Chrystus jest drzwiami do modlitwy
"Zdajemy sobie jednak sprawę, że słowo to, raz przyjęte w kontekście chrześcijańskim, nabiera specyficznego charakteru, którego nie wolno anulować. Wielką bramą, przez którą przechodzi modlitwa ochrzczonego - przypominamy raz jeszcze - jest Jezus Chrystus. Praktyka medytacji również podąża tą drogą. Chrześcijanin, kiedy się modli, nie dąży do pełnej przejrzystości siebie, nie wyrusza w poszukiwaniu najgłębszego jądra swojego ja; modlitwa chrześcijanina jest przede wszystkim spotkaniem z Innym przez duże O. Jeśli doświadczenie modlitwy daje nam wewnętrzny pokój, albo opanowanie samego siebie, albo jasność co do drogi, którą należy obrać, to te rezultaty są, że tak powiem, skutkami ubocznymi łaski modlitwy chrześcijańskiej, którą jest spotkanie z Jezusem".
Jeśli doświadczenie modlitwy daje nam wewnętrzny pokój, to jest to wynik łaski modlitwy chrześcijańskiej, która jest spotkaniem z Jezusem.
Papież FranciszekAudiencja generalna, 28 kwietnia 2021 r.
Termin "medytacja" miał różne znaczenia na przestrzeni dziejów. Papież stwierdza, że "także w obrębie chrześcijaństwa odnosi się ono do różnych doświadczeń duchowych. Można jednak wyznaczyć pewne wspólne linie, a w tym pomaga nam również Katechizm, który mówi: "Metody medytacji są tak różnorodne, jak różnorodni są mistrzowie duchowi. [...] Ale metoda jest tylko przewodnikiem; istotną rzeczą jest posuwanie się z Duchem Świętym naprzód jedyną drogą modlitwy: Chrystusem Jezusem" (n. 2707).
Formy medytacji
Papież rozważał różnorodność sposobów medytacji. Istnieje wiele metod medytacji chrześcijańskiej: jedne bardzo stonowane, inne bardziej plastyczne; jedne podkreślają wymiar intelektualny osoby, inne bardziej afektywny i emocjonalny. "Wszystkie są ważne i godne praktykowania, o ile mogą pomóc w tym, by doświadczenie wiary stało się całkowitym aktem osoby: nie tylko umysł człowieka się modli, tak jak nie tylko jego uczucia się modlą. W starożytności mówiono, że organem modlitwy jest serce, i tak tłumaczono, że to cały człowiek, począwszy od jego centrum, wchodzi w relację z Bogiem, a nie tylko niektóre jego władze".
Metoda jest drogą, a nie celem
Franciszek chciał nam przypomnieć i zachęcić, byśmy nie zapominali, "że metoda jest drogą, a nie celem: każda metoda modlitwy, jeśli chce być chrześcijańska, wpisuje się w tę metodę". sequela Christi co jest istotą naszej wiary. Katechizm podaje: "Medytacja obejmuje myśl, wyobraźnię, emocje i pragnienie. Ta mobilizacja jest konieczna, aby pogłębić przekonania wiary, obudzić nawrócenie serca i umocnić wolę pójścia za Chrystusem. Modlitwę chrześcijańską najlepiej stosować do rozważania "tajemnic Chrystusa" (n. 2708)".
Łaska modlitwy chrześcijańskiej
"Na tym polega więc łaska modlitwy chrześcijańskiej - potwierdził Papież - Chrystus nie jest daleko, ale jest zawsze w relacji z nami. Nie ma takiego aspektu Jego bosko-ludzkiej osoby, który nie mógłby stać się dla nas miejscem zbawienia i szczęścia. Każdy moment ziemskiego życia Jezusa, dzięki łasce modlitwy, może stać się dla nas współczesny. Dzięki Duchowi Świętemu my również jesteśmy obecni nad rzeką Jordan, gdy Jezus zostaje w niej zanurzony, aby przyjąć chrzest. My również jesteśmy gośćmi na weselu w Kanie Galilejskiej, kiedy to Jezus podaje najdoskonalsze wino na szczęście pary młodej.
Chrystus nie jest daleko, ale jest zawsze w relacji z nami.
Papież FranciszekAudiencja generalna, 28 kwietnia 2021 r.
Na zakończenie Ojciec Święty wczuwał się w naszą osobistą sytuację: "My również jesteśmy zdumieni milionami uzdrowień dokonanych przez Mistrza. I w modlitwie jesteśmy oczyszczonym trędowatym, niewidomym Bartymeuszem, który odzyskuje wzrok, Łazarzem, który wychodzi z grobu... Nie ma strony Ewangelii, na której nie byłoby miejsca dla nas. Medytacja, dla nas chrześcijan, jest sposobem na spotkanie z Jezusem. I w ten sposób, i tylko w ten sposób, możemy odnaleźć siebie na nowo.
Kilka dni po tym, jak prezydent USA Joe Biden zwołał w dniach 22-23 kwietnia Szczyt Przywódców Klimatycznych, na którym pojawiło się wideo przesłanie papieża Franciszka, arcybiskup Paul S. Coakley z Oklahoma City i biskup David J. Malloy z Rockford, odpowiednio przewodniczący Komisji Sprawiedliwości Wewnętrznej i Rozwoju Człowieka oraz Międzynarodowej Sprawiedliwości i Pokoju Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB), wydali oświadczenie popierające Ojca Świętego.
We wspólnym oświadczeniu potwierdzają, że podzielają przesłanie, jakie Ojciec Święty skierował do przywódców zgromadzonych w Szczyt przywódców klimatycznych w Białym DomuNaszą troską jest to, by środowisko było czystsze, zdrowsze i zachowane, by dbać o przyrodę, by ona dbała o nas - powiedział.
Biskupi pochwalili tę wspólną troskę i decyzję administracji Bidena o ponownym przystąpieniu do paryskiego porozumienia klimatycznego. Ponadto szczyt klimatyczny przywódców "odzwierciedla odnowione przywództwo USA w sprawie zmian klimatycznych" - twierdzą biskupi, a także "zobowiązanie do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 50% od poziomu z 2005 roku do 2030 roku jest ambitnym i pożądanym celem narodowym".
Zgodnie z wezwaniem Ojca Świętego do ekologii integralnej, Coakley i Malloy przypominają, że ruch w kierunku świata o zerowej emisji netto musi również podkreślać sprawiedliwą transformację, aby rodziny pracujące, które są zależne od sektora energetycznego, nie zostały pozostawione same sobie.
José Miguel Granados poleca lekturę Mała Dorritjako przykład pielęgnowania spojrzenia pełnego miłości, jako postawy, która "czyni człowieka wielkim, zawsze słusznym w swoich działaniach i roztacza wokół siebie wieczne piękno".
Amy to młoda bohaterka, która nadaje tytuł jednej z wielkich opowieści Karola Dickensa: Mała Dorrit. Urodzona w ubogim więzieniu dla dłużników, gdzie mieszka z ojcem, jest zawsze pomocna, życzliwa i uśmiechnięta.
Spojrzenie Amy z uczuciem
Nieustannie umieszcza bryzgę jasnego koloru w szarym otoczeniu, nutę hojności i radości w brudnym, egoistycznym i smutnym świecie. Jej brat i siostra, frywolni i żądni zysku, są przepojeni powierzchowną i światową wizją. Ona natomiast posiada mądrość serca, jasnowidzenie tej, która kocha i przekazuje wszystkim piękno życia.
Książka
TytułMała Dorrit
AutorCharles Dickens
Redakcja: Alba
Strony: 840
Amy zawsze z sympatią patrzy na ojca, który w stanie nędzy zachowuje swoją śmieszną dumę z kasty: lubi być nazywany ojcem więziennym (.Ojciec Marshelsea), i przyjmuje rozdania jako "podziękowania". Amy opiekuje się również Maggy, upośledzoną kobietą o umyśle dziecka, która nazywa ją swoją "małą matką". Aby utrzymać ojca, codziennie wychodzi do pracy jako szwaczka w domu pani Clenam, kobiety nawiedzanej przez swoją przeszłość, ze względu na surowe i udręczone sumienie.
Kształcenie spojrzenia
Edukacja spojrzenia jest nieodzownym zadaniem w życiu. Szczególnie dla powołania i misji w małżeństwie i rodzinie. Kiedy na początku zakochania przeważa paląca afektywność, spontanicznie i łatwo jest spojrzeć na ukochaną osobę z entuzjazmem. Ale uczucia ulegają wahaniom, nastroje szybko mają tendencję do utraty intensywności, a żarliwość namiętności ma tendencję do stopniowego wygasania. Z czasem dostrzeganie wad drugiej osoby wyjdzie na wierzch, do tego stopnia, że wspólne życie stanie się uciążliwe, a czasem nie do zniesienia.
Trzeba więc mądrze i wytrwale pracować nad postawami wewnętrznymi, poprzez pielęgnowanie cnót ludzkich: odważna cierpliwość, by znosić trudności współżycia i charakteru; uśmiechnięta życzliwość, by kochać z bezinteresownym uczuciem; prostota i dobry humor, które sprzyjają atmosferze sympatii; pokora i pogoda ducha, by przezwyciężyć arogancję i napady złości; życzliwość i zrozumienie, które unikają potępiających osądów; zapał do służby, który nie szuka nagrody; pozytywny zmysł, by przezwyciężyć zniechęcenie i odnowić entuzjazm.
Dar łaski: spojrzenie Chrystusa
Ten wzrok miłości uzyskuje się w szczególny sposób, gdy wytrwale korzystamy ze źródeł Bożej łaski, takich jak modlitewne słuchanie Słowa Bożego, częste korzystanie z sakramentów, towarzyszenie duchowe czy udział w życiu wspólnoty chrześcijańskiej. Duch Święty daje nam wtedy dar spojrzenia miłosiernego na winy innych lub nasze własne: spojrzenia przebaczającego, na wzór Chrystusa, który zawsze przyjmował grzeszników; spojrzenia miłości, która "raduje się w prawdzie, wszystko przebacza, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma" (1 Kor 13, 6-7); spojrzenia nadziei, która zawsze wierzy w zdolność ludzi do nawrócenia i poprawy.
Obdarzona odwzajemnioną miłością syna pani Clenam - Arthura, Amy kontynuuje swoją egzystencję wylewając czułości. Schodząc po stopniach kaplicy, w której biorą ślub, "zstąpili do prostego, pożytecznego i szczęśliwego życia". Obsypują uczuciem wszystkich, a szczególnie swoich braci, których powierzchowna postawa sprowadziła na zgubne ścieżki.
Bo w ostatecznym rozrachunku spojrzenie miłości - nabyte jako stabilne usposobienie, poprzez właściwe wychowanie serca - jest właściwą postawą, która sprawia, że człowiek jest wielki, zawsze prawy w swoich działaniach i roztacza wokół siebie wieczne piękno.
Manuel Martínez-Sellés w sprawie rzeczywistości eutanazji
Podczas spotkania online, organizowanego przez Centro Académico Romano Fundación, wraz z Manuelem Martínezem-Sellésem przeanalizowane zostaną konsekwencje niedawno zatwierdzonej w Hiszpanii ustawy o eutanazji.
Przewodniczący Ilustrowanego Kolegium Lekarzy Madrytu, profesor medycyny i szef kardiologii w Szpitalu Gregorio Marañón, Manuel Martínez Sellés zajmie się, w najbliższy czwartek 29 kwietnia od godziny 20:30, głównymi pytaniami dotyczącymi tej odpowiedzi na koniec życia: czym jest eutanazja? jakie są jej konsekwencje? po co cierpieć? Pytania, które Martínez Sellés podejmie z perspektywy naukowej, ludzkiej, godnej i przede wszystkim chrześcijańskiej.
Spotkanie, zorganizowane przez Fundacja Centro Académico Romanoodbędzie się online i jest otwarty dla każdego, kto chce go śledzić.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.