Scott Hahn opowiada w swojej książce Oddany Bogu jak pewnego dnia, gdy zapytał pewnego przyjaciela, protestanta jak on sam, o dobrą książkę, ten wyjął egzemplarz książki o nauce Kalwina na temat sakramentów. Na jego widok Hahn wręczył mu go z powrotem z lapidarnym zdaniem: "Znudziły mi się te wszystkie sakramentalne rzeczy.
Po powrocie do domu żona wytknęła mu niegrzeczność jego reakcji, a nawet więcej, cytuję: "Kimberly zakończyła swoją lekcję uśmiechem i puentą: nie zdziw się Scott, jeśli stojąc przed Panem, odkryjesz, że tak naprawdę nudne sakramenty zaprowadziły cię aż do nieba!
Dla tego protestanckiego pastora i jego rodziny sakramenty, zwłaszcza Eucharystia, doprowadziły ich do wiary katolickiej. Dla nas wszystkich, ciebie i mnie, sakramenty prowadzą nas także - jak słusznie powiedziała Kimberly Hahn - do nieba. Nawet jeśli, podobnie jak Scott, (a nawet gorzej, bo wiemy, czym naprawdę są sakramenty), jesteśmy w stanie pomyśleć, że nas nudzą. A nużą nas, bo często sprowadzaliśmy sakramenty do jakiegoś kościelnego aktu biurokratycznego, zapominając, że w każdym z tych sakramentów.
Żaden sakrament nie jest dziełem człowieka, ale Boga. Prawdą jest, że pod wpływem swoistego indywidualizmu Zachodu wolimy, zwłaszcza w ostatnich latach, podkreślać "indywidualne odczuwanie" wiary, do pewnego stopnia gardząc sakramentami, które jawią się jako prosty zbiór obrzędów i słów. Nic bardziej mylnego. Bóg na ziemi mówi językiem miłości, odnosi się w miłosnej relacji do człowieka w sposób pełny w sakramentach.
Nie możemy mieć pełnego życia chrześcijańskiego bez sakramentów; byłoby to jak pedałowanie na rowerze bez kół. Nie jest tym samym prowadzić aktywne życie sakramentalne, co go nie prowadzić, tak jak nie jest tym samym okazywać miłość rodzinie, żonie, dzieciom czy rodzicom, co jej nie okazywać: z obfitości serca usta mówią.
Sakramenty są głosem Boga w świecie, sposobem, w jaki Trójca Święta spotyka się z mężczyznami i kobietami wszystkich czasów, (szczególnie widoczne w Eucharystii), krwią życiową, która kształtuje Kościół, a więc ciebie i mnie jako jego część.
Chrzest, który - jak przypomina nam papież Franciszek - "sprawia, że wchodzimy w ten Lud Boży, który przekazuje wiarę". Lud Boży, który idzie i przekazuje wiarę" i że Duch Święty zakłada jako Kościół, ten sam Duch, którego otrzymujemy w sakramencie bierzmowania. Eucharystia przemienia czas i przestrzeń, nieskończony Bóg, który się materializuje, który "dostosowuje" się do naszych ograniczeń, stając się ciałem w naszym ciele w Komunii, i który, jak we Wcieleniu, czeka na odpowiedź każdego z nas. Pojednanie, które odzyskuje nas dla życia łaski, z którym wracamy do Boga (re-ligare w pełnym znaczeniu). W małżeństwie chrześcijańskim odzwierciedla się cieleśnie pełna miłość Boga w Jego Trójcy i w Jego Kościele. Nakaz kapłański, dzięki któremu Bóg może stać się obecny w naszym życiu i twarzą w twarz na jego końcu, pomoc namaszczenia. Przez te sakramenty Bóg rozrywa swoją nieskończonością linię historii, naszej osobistej historii, aby uczynić nas częścią swojej: swojej śmierci, swojego zmartwychwstania, swojej chwały.
Nie. Nie możemy wobec tej panoramy powiedzieć, że mamy to w dupie, bo te, nudne sakramenty, to są drogi, które Bóg nam zostawił, żebyśmy doszli do nieba.
Papież Franciszek odbył w środę 2 czerwca audiencję ogólną na dziedzińcu San Damaso z ograniczoną liczbą wiernych.
Papież kontynuował katechezę mówiąc o tym, jak Ewangelia pokazuje nam modlitwę Jezusa jako fundament Jego relacji z uczniami: "Ewangelie pokazują nam, jak fundamentalna była modlitwa w relacji Jezusa z uczniami. Widać to już w wyborze tych, którzy później staną się apostołami. Łukasz umieszcza ten wybór w precyzyjnym kontekście modlitwy: "I stało się w owych dniach, że wszedł na górę, aby modlić sięi spędził noc w modlitwieWola Boża. Gdy nastał dzień, zwołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami" (6,12-13). Wydaje się, że nie ma innego kryterium tego wyboru niż modlitwa, dialog z Ojcem. Sądząc po tym, jak ci ludzie zachowywali się potem, wydawałoby się, że wybór nie był najlepszy; ale właśnie to, a zwłaszcza obecność Judasza, przyszłego zdrajcy, pokazuje, że te imiona były zapisane w Bożym planie".
"Modlitwa w imieniu swoich przyjaciół - mówi Papież - pojawia się nieustannie w życiu Jezusa. Niekiedy apostołowie stają się dla niego powodem do zmartwień, ale Jezus, tak jak otrzymał ich od Ojca, tak nosi ich w swoim sercu, nawet w ich błędach, nawet w ich upadkach. W tym wszystkim odkrywamy, jak Jezus był nauczycielem i przyjacielem, zawsze gotowym cierpliwie czekać na nawrócenie ucznia. Punktem kulminacyjnym tego cierpliwego oczekiwania jest "tkanina" miłości, którą Jezus oplata Piotra. Podczas Ostatniej Wieczerzy mówi do niego: "Szymonie, Szymonie! Oto szatan prosił, aby mógł was przesiać jak pszenicę; ale Modliłem się za was, aby wasza wiara nie zawiodła. A ty, gdy wrócisz, wzmocnij swoich braci" (Łk 22,31-32). Imponująca jest świadomość, że w czasie omdlenia miłość Jezusa nie ustaje, ale staje się bardziej intensywna i że jesteśmy w centrum Jego modlitwy.
Franciszek podkreśla, że modlitwa Jezusa jest fundamentalna w kluczowych momentach: "Modlitwa Jezusa powraca punktualnie w kluczowym momencie Jego drogi, jakim jest weryfikacja wiary uczniów. Posłuchajmy jeszcze raz ewangelisty Łukasza: "I stało się, że gdy modlił się w samotności, uczniowie byli z nim, a on zapytał ich: "O kim ludzie mówią, że jestem?" Odpowiedzieli: "O Janie Chrzcicielu jedni mówią, inni, że Eliaszu; jeszcze inni, że zmartwychwstał prorok z dawnych lat". I rzekł do nich: "A wy za kogo mnie uważacie?" Piotr odpowiedział: "Za Chrystusa Bożego". Ale stanowczo nakazał im, aby nikomu tego nie mówili."(9:18-21). Wielkie decyzje w misji Jezusa zawsze poprzedzone są intensywną i długotrwałą modlitwą. Ta próba wiary wydaje się celem, ale zamiast tego jest odnowionym punktem wyjścia dla uczniów, ponieważ od tego momentu Jezus jakby podnosi ton swojej misji, mówiąc im otwarcie o swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu".
"W tej perspektywie, która instynktownie budzi wstręt, zarówno u uczniów, jak i u nas, czytających Ewangelię, modlitwa jest jedynym źródłem światła i siły. Trzeba się modlić intensywniej, za każdym razem, gdy droga staje się bardziej stroma".
I rzeczywiście, kontynuuje Ojciec Święty, "po zapowiedzi uczniom tego, co Go czeka w Jerozolimie, miał miejsce epizod Przemienienia. "Stało się, że około ośmiu dni po tych słowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, a po Przemienieniu udał się do Jerozolimy. modlić się. . I doszło do tego, że, podczas modlitwyA oto rozmawiali z nim dwaj mężowie, Mojżesz i Eliasz, którzy ukazali się w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie" (Łk 9,28-31). Dlatego to oczekiwane objawienie się chwały Jezusa miało miejsce na modlitwie, podczas gdy Syn był zanurzony w komunii z Ojcem i w pełni zgadzał się na Jego miłosną wolę, na Jego plan zbawienia. I z tej modlitwy wyszło jasne słowo do trzech zaangażowanych uczniów: "To jest mój Syn, mój Wybraniec; Jego słuchajcie" (Łk 9,35).
"Z tej szybkiej wycieczki przez Ewangelię wnioskujemy, że Jezus nie tylko chce, abyśmy modlili się tak, jak On się modli, ale zapewnia nas, że nawet jeśli nasze próby modlitwy są całkowicie daremne i nieskuteczne, zawsze możemy liczyć na Jego modlitwę. Katechizm mówi: "Modlitwa Jezusa czyni z modlitwy chrześcijańskiej skuteczną prośbę. On jest jej wzorem. On modli się w nas i z nami" (n. 2740). A nieco dalej dodaje: "Jezus modli się także za nas, w naszym miejscu i w naszym imieniu. Wszystkie nasze prośby zostały raz na zawsze zebrane w Jego słowach na Krzyżu; i wysłuchane przez Jego Ojca w Zmartwychwstaniu: dlatego nie przestaje wstawiać się za nami przed Ojcem" (n. 2741)".
Papież Franciszek podsumowuje, że "nawet jeśli nasze modlitwy są tylko zająknięciami, jeśli są narażone na szwank przez chwiejną wiarę, nie możemy nigdy przestać Mu ufać". Podtrzymywane przez modlitwę Jezusa, nasze nieśmiałe modlitwy są wspierane na skrzydłach orła i wznoszą się do nieba".
"Podczas gdy oni jedli". Wspólne jedzenie jest naprawdę ważne dla naszego Boga. Jezus robi ważne rzeczy przy stole, najbardziej poruszające przemówienia, najbardziej ukochane cuda. W chwili jedności, intymności, swojskości miłości. "Wziął chleb". Każdy gest utrwala się na zawsze w pamięci uczniów, przechodzi do pamięci Kościoła i liturgii. Jezus bierze chleb z siłą swojej boskiej woli, która od tysiącleci czeka na tę chwilę, z pragnieniem swojej ludzkiej woli, która tęskni za tą godziną. Dąży do tego, aby być jednym z nami, na przestrzeni dziejów. Na równi z każdym z nas. Bierze swoje życie w swoje ręce, by ofiarować je nam w całości.
"Rozdzielił ją". Łamał chleb swoimi rękami. Chce, aby jego ofiarowane ciało stało się boskim pokarmem dla wszystkich. Niech będzie pomnażany i rozpowszechniany. Abyśmy przez jeden chleb stali się jednym ciałem. "On jej to dał". Jezus daje chleb swoim: dawanie siebie jest najwyższym gestem.
Zawsze był dawany, nigdy się nie wycofywał. Dostępne, aby przejść z jednej części tej ziemi, tego jeziora na drugą. Słuchać i wyjaśniać. Teraz daje siebie ponownie, w nowy sposób. Dar Jezusa wyprasza nam i przygotowuje do daru z siebie. "Take".. Oferuje i oddaje siebie, ale prosi nas o przyjęcie. Idą do przodu zamyśleni, poruszeni. Jest to dar Boga, Jego łaska, ale konieczna jest ludzka korespondencja. Przyjąć pokarm, który ofiaruje nam Jezus, Jego chleb, który jest dla nas Jego ciałem, by stać się z Nim jednym.
W uroczystość Bożego Ciała zwracamy większą uwagę na drugą część zdania Jezusa: to jest moje ciało", "to jest moja krew", "to jest moja krew".Eucharystii, w realnej obecności Jezusa w Eucharystii, ale uderza nas to, że uwaga Jezusa jest zamiast tego na pierwszej części zdania, czyli na nas. Skłania się ku nam, chce z nami żyć, być w komunii z nami. W jego sercu jesteśmy przede wszystkim my: "Weź to!". Według Marka najpierw ofiarowuje kielich i oni piją, a dopiero potem mówi: to jest moja krew.
Pragnienie Jezusa, aby dać siebie i przyjść do nas jest wielkie: bierzcie, pijcie. Niezwykły cud Transsubstancjacji jest niemal drugorzędny. Liczy się miłość i chęć zjednoczenia, reszta jest konsekwencją dla tego, który może wszystko. Dziś i przy innych okazjach w Kościele oddajemy cześć, modlimy się, niesiemy w procesji Ciało Chrystusa, czynimy to z radością i wiarą, z wdzięcznością.
Ale dla Niego, On przychodzi przede wszystkim po to, aby nas karmić sobą, aby stać się częścią nas, pokarmem, który nas podtrzymuje, gdy żyjemy Jego życiem pośród świata, a zatem, który możemy wnieść, wraz z naszym życiem, w świat.
Jeśli nie chcemy zdradzić naszej młodzieży, wiemy, że musimy wymagać od niej, aby robiła wszystko, co w jej mocy, aby nie zadowalała się przeciętnością, aby również płynęła pod prąd.
Wychowawca musi mieć autentyczną duszę w kolorze łososia. Bo dziś, bardziej niż kiedykolwiek, edukacja to ciągłe płynięcie pod prąd, pod prąd, jak to robią łososie. Wierzę, że to uczucie jest udziałem wszystkich pedagogów. Nauczyciele, ojcowie, matki... często mamy wrażenie, że wychowując młodych ludzi idziemy pod prąd. I nierzadko kusi nas, by się poddać, by dać się ponieść prądowi, co z pewnością jest łatwiejsze.
Kształcimy się pod prąd społeczeństwa, w którym żyjemy. Jego parametry nie mają nic wspólnego z parametrami Ewangelii. Żyjemy w świecie samowystarczalnym, konsumpcyjnym, hedonistycznym, z antropologią, która odrzuca, że istnieje natura ludzka, żyjąca całkowicie poza Bogiem. Istnieją jeszcze jakieś resztki tego, co kiedyś było społeczeństwem chrześcijańskim, ale są one coraz słabsze, ledwo podtrzymują cywilizację, która z minuty na minutę upada. Nowa kultura, poza żyznymi korzeniami chrześcijaństwa, przenika całe nasze środowisko.
Żyjemy w świecie samowystarczalnym, konsumpcyjnym, hedonistycznym, z antropologią, która odrzuca, że istnieje natura ludzka, żyjąca całkowicie poza Bogiem.
Javier Segura
Pod prąd obecnej pedagogiki. Jego zasady są również dalekie od tych, które proponujemy. To dziecko jest autorem własnego bytu, buduje swoje życie, nie mając innego odniesienia niż własna wolność. Wychowawca staje się drugorzędną płaszczyzną, niemalże zwykłym obserwatorem tego procesu. Natura dziecka jest dobra i nie należy w nią ingerować. Nie ma w nim żadnej aluzji do czegoś, co przypominałoby grzech pierworodny. Wszystko jest zabawne. Wysiłek, praca, odpowiedzialność za siebie, porażka, są odsunięte na bok. A duszący egalitaryzm chce wszystko zamącić.
I płyniemy też pod prąd własnego jestestwa młodego człowieka. Bo jego namiętności będą go skłaniać ku temu, co łatwe. A rozproszenie, w którym żyje, owoc tego społeczeństwa obrazu, tego, co natychmiastowe, utrudni mu zmierzenie się z poważną pracą, czasem ciężką, która nie przynosi natychmiastowych owoców. Dorastanie jest po prostu radosne, ale niekoniecznie przyjemne. Czasami to boli.
A jednak, jeśli nie chcemy zdradzić naszej młodzieży, wiemy, że musimy wymagać od niej, by dawała z siebie to, co najlepsze, by nie zadowalała się przeciętnością, by i ona płynęła pod prąd. Niech to będą młodzi ludzie o łososiowym kolorze duszy.
Jest taki piękny wiersz Pedro Salinasa "Tu mejor tú", który przypomina nam, czym jest prawdziwa miłość. Ta miłość, w której uczestniczy wychowawca.
Wybacz, że szukam cię w ten sposób
tak niezdarnie, w tobie.
Wybacz mi ten ból, kiedyś.
Po prostu chcę wydobyć z siebie
Chcę wydobyć z ciebie to, co najlepsze.
Ten, którego ty nie widziałeś, a który ja widzę,
pływając w twoich głębinach, skarbie.
I weź to
i trzymać go wysoko jak drzewo
drzewo ma ostatnie światło
że znalazł się w słońcu.
I wtedy ty
przyjdzie po niego, z wysoka.
Aby do niego dotrzeć
wspinając się po tobie, jak cię kocham,
dotykając tylko twojej przeszłości
z różowymi czubkami stóp,
napięcie całego ciała, już wznoszącego się
od ciebie do siebie.
I niech moja miłość odpowie ci wtedy
do nowego stworzenia, którym byłeś.
To prawda, my wychowawcy mamy potężnego sprzymierzeńca, bez względu na to, jak zły jest świat, bez względu na to, jak fatalna jest obecna pedagogika, bez względu na to, jak bardzo namiętność atakuje młodych. Że twoim sprzymierzeńcem jest twoje własne serce i ich tęsknotę za prawdą, pięknem i dobrem. Trzeba zanurzyć się w głęboki dialog z każdym młodym człowiekiem i pomóc mu odkryć, że jego pragnienie miłości nie jest spełnione przez wszystko, co oferuje mu świat. Że aspiruje do czegoś więcej, znacznie więcej. Więcej, więcej i więcej.
Trzeba zanurzyć się w głęboki dialog z każdym młodym człowiekiem i pomóc mu odkryć, że nie wszystko, co świat ma do zaoferowania, wypełnia pragnienie miłości.
Javier Segura
Y drugim wielkim sprzymierzeńcem jest sam Bóg. Wychowujemy pod prąd, ale Bóg jest ojcem każdego młodego człowieka i kocha go miłością ujmującą. To jemu najbardziej zależy na uratowaniu syna, na osiągnięciu przez niego pełni, o której marzył. I dlatego zamierza zrobić wszystko, co w jego mocy. Ani jego opatrznościowa opieka, ani jego łaska go nie zawiodą.
Kształcimy się pod prąd, tak. Będzie praca, będzie walka. Ale my już wygraliśmy tę bitwę.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Reforma Kodeksu Prawa Kanonicznego, której celem jest zapewnienie Kościołowi katolickiemu systemu sankcji adekwatnych do obecnej sytuacji, a jednocześnie skutecznych w karaniu różnych zachowań stanowiących przestępstwo, została przedstawiona we wtorek 1 czerwca.
Reforma Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego dotycząca sankcji karnych w Kościele wreszcie ujrzała światło dzienne. We wtorek 1 czerwca odbyła się konferencja prasowa poświęcona prezentacji Konstytucji Apostolskiej. Pascite gregem Dei, której celem jest zapewnienie Kościołowi katolickiemu systemu sankcji adekwatnych do aktualnej sytuacji, a jednocześnie skutecznych w karaniu różnych form zachowań stanowiących przestępstwo.
Jest to reforma pożądana od kilkudziesięciu lat, gdyż - jak pokazało doświadczenie - w momencie wejścia w życie Kodeksu Prawa Kanonicznego w 1983 r. księga regulująca przestępstwa w Kościele nie wydawała się być odpowiednim narzędziem, gdyż dominowała w niej lektura pastoralna, a nie prawnicza. Dlatego papież Franciszek we wstępie do normy wyjaśnia: "Proboszcz jest wezwany do wykonywania swojego zadania 'przez swoją radę, swoje napomnienia, swój przykład, ale także przez swój autorytet i swoją świętą władzę' (Lumen gentium, n. 27), ponieważ miłość i miłosierdzie wymagają od Ojca, aby poświęcił się także wyprostowaniu tego, co może być nie tak".
Zostało to smutno udowodnione w przypadku przestępstw wykorzystywania seksualnego nieletnich popełnianych w Kościele, ponieważ normy kodeksu były niewystarczające, aby poradzić sobie z donosami, które miały miejsce od lat 80. i zostały upublicznione na całym świecie w 2002 roku. Stąd ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Joseph Ratzinger podszedł do sprawy bardzo poważnie.
Jako papież Benedykt XVI powierzył w 2009 r. trudne zadanie zreformowania księgi VI Papieskiej Radzie ds. Tekstów Legislacyjnych (PCTL). Jest to praca kolegialna, która trwała prawie 12 lat, pomiędzy spotkaniami grupy studyjnej utworzonej w ramach wspomnianego discaterium w celu przeglądu kodeksu, a także konsultacjami m.in. z innymi dykasteriami, biskupami, wydziałami prawa kanonicznego, aż do osiągnięcia ostatecznego tekstu, który wejdzie w życie 8 grudnia 2021 r. I tak nowa Księga VI, o sankcjach Kościoła, która składa się z 89 kanonów, brzmi następująco: 63 kanony zostały zmodyfikowane (71%), 9 zostało przeniesionych (10%), a 17 pozostało bez zmian (19%).
Jak zaznaczył na konferencji prasowej bp Filippo Iannone, przewodniczący PCTL, nowa Księga VI ma trzy cele: przywrócenie wymogów sprawiedliwości, poprawkę przestępcy i zadośćuczynienie skandalom. Można zauważyć proces dojrzewania sposobu rozumienia prawa karnego jako narzędzia przywracania sprawiedliwości, właściwego Kościołowi jako Ludowi Bożemu, w którym zachodzi wymiana relacji między jego wiernymi, które muszą być regulowane zgodnie ze sprawiedliwością, w oparciu o miłość, w taki sposób, aby prawa wiernych mogły być respektowane, a ich ochrona zagwarantowana.
Wielokrotnie papież Franciszek starał się wyjaśnić, że miłosierdzie nie jest sprzeczne ze sprawiedliwością, stąd obowiązkiem sprawiedliwości, ale jednocześnie miłości, jest korygowanie tych, którzy błądzą (por. Adhortacja Apostolska Gaudete et exsultate).
Jest to niewątpliwie regulacja bardzo kompetentna, co widać po tekście, który zawiera lepsze określenie norm karnych, które nie istniały wcześniej w momencie promulgacji kodeksu. Ogranicza zakres swobody decyzyjnej biskupa, naturalnego sędziego diecezji. Lepiej sprecyzowano również przestępstwa wraz z wykazem kar (por. kan. 1336) oraz wzorcami, które mają ukierunkować ocenę tego, kto ma oceniać konkretne okoliczności. W celu ochrony wspólnoty kościelnej oraz naprawienia skandalu i zadośćuczynienia za szkody, nowy tekst przewiduje nałożenie nakazów karnych lub wszczęcie postępowania karnego, ilekroć władza uzna to za konieczne lub stwierdzi, że innymi środkami nie można uzyskać wystarczającego przywrócenia sprawiedliwości, naprawienia sprawcy i zadośćuczynienia za skandal.
Wreszcie, biskupi otrzymują środki niezbędne do tego, aby zapobiec przestępstwu i w ten sposób móc interweniować w korygowaniu sytuacji, które mogłyby być później poważniejsze, przy zachowaniu zasady domniemania niewinności (por. kan. 1321 § 1).
Ponadto do kodeksu włączono przestępstwa, które w ostatnim czasie zostały spenalizowane poprzez ustawy specjalne, takie jak próba wyświęcenia kobiet, nagrywanie spowiedzi, konsekracja gatunków eucharystycznych w celach sakralnych. Jednocześnie włączono pewne przestępstwa obecne w kodeksie z 1917 r., a nieuwzględnione w 1983 r., np. korupcję w aktach urzędowania, udzielanie sakramentów osobom, którym zabroniono ich udzielania, ukrywanie przed prawowitą władzą wszelkich nieprawidłowości czy cenzurowanie w przyjmowaniu święceń.
Dodano nowe przestępstwa, takie jak naruszenie tajemnicy pontyfikalnej, zaniechanie obowiązku wykonania wyroku karnego lub dekretu, zaniechanie obowiązku zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, bezprawne porzucenie posługi. Wreszcie do listy dodano przestępstwa o charakterze patrymonialnym, o których było głośno w ostatnich latach.
Ta reforma kościelnego systemu karnego oddaje w ręce biskupów "sprawne i użyteczne narzędzie, prostsze i jaśniejsze zasady, aby zachęcić do uciekania się do prawa karnego, gdy jest to konieczne, aby przy poszanowaniu wymogów sprawiedliwości wzrastała w ludzie Bożym wiara i miłość". Nie może to jednak nastąpić automatycznie, konieczna jest uprzednia refleksja, zrozumienie, że nie jest się bardziej duszpasterskim dlatego, że nie stosuje się kary wobec tych, którzy popełnili przestępstwo, ale że domaga się tego sprawiedliwość i miłość, istnieje obowiązek sprawiedliwości, którego realizacja należy do duszpasterzy.
Nic dziwnego, że wiele ofiar duchownych nadużyć seksualnych, zamiast widzieć sprawcę w więzieniu, stara się o sankcję kanoniczną, która zazwyczaj polega na zawieszeniu w stanie duchownym i usunięciu z jakiegokolwiek urzędu duszpasterskiego, gdzie może on wyrządzić więcej szkód. Nie możemy zapominać, że czas i praktyka sądowa będą bardzo przydatne, stąd też Pascite gregem Dei Potrzebuję czasu, by wdrożyć efekt, o który zabiega papież Franciszek, by być narzędziem dla dobra dusz.
Abp Arrieta o reformie Kodeksu: "Teraz przestępstwa, kary i sposób ich stosowania są dobrze określone".
Na temat reformy księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego przeprowadziliśmy wywiad z bp. Juanem Ignacio Arrietą, sekretarzem Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych.
Giovanni Tridente i Alfonso Riobó-2 Czerwiec 2021-Czas czytania: 7minuty
Nowelizacja na nowo definiuje kościelny system karny, zasadniczo modyfikując większość dotychczasowej księgi kodeksu z 1983 roku.
-Dzięki nowej Konstytucji Apostolskiej podanej do publicznej wiadomości 1 czerwca, proces rewizji księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego, dotyczącej sankcji karnych w Kościele, został wreszcie zakończony. Kiedy rozpoczął się ten długi proces reformy? Dlaczego tak długo trwało dojście do promulgacji?
Kiedy we wrześniu 2009 roku papież Benedykt XVI powierzył Papieskiej Radzie ds. Tekstów Legislacyjnych rewizję Księga VI Kodeksu Prawa KanonicznegoW 2011 roku została powołana grupa studyjna, która pracowała w kontakcie z wieloma innymi kanonistami, aż do przygotowania pierwszego projektu nowej Księgi VI. Projekt został przesłany w 2011 r. do konsultacji do wszystkich konferencji episkopatów, do dykasterii Kurii, do wydziałów prawa kanonicznego i do wielu innych ekspertów.
Po otrzymaniu odpowiedzi kontynuowano pracę w ten sam sposób, udoskonalając teksty w kolejnych szkicach, aż po dalszych konsultacjach i pracach doszliśmy do tekstu promulgowanego obecnie przez Papieża.
-Czy zatem zbierasz odpowiednie doświadczenia i opinie?
Tak, to była praca koleżeńska, angażująca wiele osób na całym świecie. Była to również praca nieco skomplikowana, ponieważ będąc prawem uniwersalnym, musiała zostać dostosowana do wymogów bardzo różnych kultur i konkretnych sytuacji. Taka praca, w tak szczególnie delikatnej sprawie jak ta, wymaga czasu i wymaga ważenia rozwiązań tak, aby służyły one całemu Kościołowi.
-Z 89 kanonów zawartych w księdze VI, 63 zostały zmodyfikowane, a 9 innych przeniesione; tylko 17 pozostało bez zmian. Dlaczego ta reforma była konieczna przed innymi częściami Kodeksu?
Niemal natychmiast po promulgacji Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. stało się jasne, że prawo karne z jego Księgi VI nie działa.
W rzeczywistości tekst ten radykalnie zmienił poprzedni system kodeksu z 1917 r., ale bez pełnego zmierzenia konsekwencji. Liczba kar została znacznie zredukowana, co było bardzo potrzebne; ale przede wszystkim wiele kluczowych kanonów zostało celowo zredagowanych w sposób mało precyzyjny, z myślą, że to biskupi i przełożeni powinni w każdym przypadku określić, jakie zachowanie powinno być karane i w jaki sposób.
W rezultacie tak duża nieokreśloność - nie zapominajmy, że Kościół jest powszechny - doprowadziła w istocie do zamieszania i sparaliżowała funkcjonowanie systemu. Dlatego od pewnego momentu Stolica Apostolska musiała interweniować w sposób nadzwyczajny, aby ukarać najcięższe przestępstwa.
-Ogólnie, jaka jest rola sankcji karnych w Kościele i w odniesieniu do życia wiernych? Czy godne ubolewania sytuacje ostatnich lat, na przykład zjawisko nadużyć, przywróciły znaczenie prawa karnego w sumieniu Kościoła?
W czasie, gdy przygotowywano kanony karne Kodeksu z 1983 r., panował klimat, w którym wątpiono, czy w Kościele jest miejsce na prawo karne; wydawało się, że kary sprzeciwiają się wymaganiom miłości i komunii, i że najwięcej, co można było zaakceptować - niejako podsumowując - to środki dyscyplinarne, a nie właściwie karne.
Wiele późniejszych wydarzeń pokazało tragizm takiego sposobu myślenia, na co teraz zwraca uwagę papież Franciszek w tekście Konstytucji Apostolskiej. Właśnie ze względu na wymogi dobroczynności, wobec społeczności i wobec osoby, która ma być korygowana, należy w razie potrzeby sięgać po prawo karne.
-Czy te sytuacje były powodem recenzji?
Nie, reforma nie jest odpowiedzią na problem nadużyć. Rewizja była konieczna, aby system karny jako całość funkcjonował i chronił szeroki zakres istotnych sytuacji i rzeczywistości kościelnych - sakramenty, wiarę, autorytet, patrymonium kościelne itd. a nie tylko kilka przestępstw, nawet jeśli są one szczególnie poważne, jak w przypadku nadużyć wobec nieletnich.
-Jakie znaczenie ma prawo w życiu Kościoła?
W swojej ziemskiej pielgrzymce Kościół jest zorganizowany jako społeczeństwo, a więc musi mieć swoje zasady i prawa, które regulują jego życie. Od pierwszych wieków swojej historii Kościół kształtował zbiór zasad, dość elastycznych, które z biegiem czasu i różnych kultur były dostosowywane do pojawiających się potrzeb, zawsze jednak z poszanowaniem zasadniczego rdzenia własnej tożsamości o charakterze duchowym. To jest prawo kanoniczne.
-Co się dzieje teraz z systemem karnym "brata" Kodeksu Prawa Kanonicznego, jakim jest Kodeks Kanonów Kościołów Wschodnich?
Kodeks Kanonów Kościołów Wschodnich został uchwalony siedem lat po Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 roku. W dużej mierze mógł on skorzystać z pojawiających się już wówczas negatywnych doświadczeń związanych z trudnościami w stosowaniu łacińskiego prawa karnego. Być może coś trzeba też majstrować przy prawodawstwie wschodnim, ale najdotkliwszy problem stwarzał kodeks łaciński.
-Jakie są istotne elementy tej recenzji?
Zasadnicze punkty charakteryzujące reformę można streścić w trzech pojęciach.
Pierwszym z nich jest większe określenie zasad i sposobów postępowania, a w konsekwencji mniejsze obciążenie władz kościelnych przy podejmowaniu decyzji w poszczególnych przypadkach. Obecnie określono również kary, które należy wymierzyć, a organowi, który musi podjąć decyzję, podano parametry, w stosunku do których należy przyjąć rozwiązania.
Drugim kryterium jest lepsza ochrona wspólnoty chrześcijańskiej poprzez zapewnienie naprawienia zgorszenia spowodowanego postępowaniem przestępczym, a w razie potrzeby zadośćuczynienia za wyrządzone szkody.
Wreszcie, władze otrzymały lepsze narzędzia do zapobiegania naruszeniom i, przede wszystkim, do korygowania naruszeń, zanim staną się one poważniejsze.
-Czy ta większa determinacja znajduje odzwierciedlenie w podejściu do poszczególnych przestępstw?
Zmiany w zakresie definicji wykroczeń są konsekwencją tego, o czym mówiłem wcześniej, czyli większej determinacji przepisów.
Z jednej strony niektóre przestępstwa, które w kodeksie z 1983 r. były zbyt syntetyczne, zostały lepiej sprecyzowane. Natomiast do kodeksu włączono przestępstwa, które zostały określone w kolejnych latach, np. nagrywanie (rejestracja) spowiedzi i kilka innych. Następnie niektóre przestępstwa, które nie zostały uwzględnione w kodyfikacji z 1983 r., zostały zaczerpnięte bezpośrednio z Kodeksu z 1917 r., jak np. korupcja w aktach urzędowania, udzielanie sakramentów tym, którzy mają zakaz ich przyjmowania, czy zatajanie wszelkich nieprawidłowości przed władzą kościelną w celu uzyskania dostępu do święceń.
Wreszcie zdefiniowano także pewne nowe przestępstwa: np. naruszenie tajemnicy pontyfikalnej, niezgłoszenie przestępstwa przez osoby zobowiązane do jego zgłoszenia, bezprawne porzucenie posługi kościelnej pełnionej przez kapłana itp.
-Szczególnie w odniesieniu do wykorzystywania dzieci i osób szczególnie wrażliwych, czy uwzględniono doświadczenia ostatnich lat w celu zwiększenia skuteczności prawa karnego?
Oczywiście, choć nie był to główny przedmiot reformy, szczególne znaczenie nadano przestępstwu seksualnego wykorzystywania małoletnich. W tej dziedzinie pojawiło się kilka nowości.
Po pierwsze, nie jest już traktowana tylko jako przestępstwo przeciwko szczególnym obowiązkom duchownych czy zakonników (jak np. obowiązek celibatu czy niezarządzania majątkiem), ale jest traktowana jako przestępstwo przeciwko godności osoby ludzkiej.
Ponadto kategoria ta została poszerzona o ewentualne ofiary innych podmiotów, które w prawie kościelnym mają podobną ochronę prawną jak małoletni.
Wreszcie, choć w tym przypadku nie są to już przestępstwa zastrzeżone dla Nauki Wiary, jako przestępstwo ujęto również przestępstwo wykorzystywania małoletnich przez osoby zakonne niebędące duchownymi lub przez osoby świeckie, które pełnią jakąś funkcję lub urząd w sferze kościelnej.
-Punktem zwrotnym w walce z nadużyciami było promowane przez papieża w lutym 2019 roku spotkanie dotyczące ochrony małoletnich, którego jednym z owoców jest Vademecum 2020. W jakim stopniu wpłynęła ona na prace Papieskiej Rady ds. Reformy Księgi VI?
Rzeczywiście Vademecum przygotowana przez Kongregację Nauki Wiary okazuje się bardzo przydatna w karaniu administracyjnym przestępstw wykorzystywania małoletnich przez duchownych, co jest sprawą zastrzeżoną dla tej dykasterii. Ale dodatkowo, ponieważ kodeks nie rozwinął w wystarczającym stopniu kwestii sankcji karnych nakładanych drogą administracyjną (początkowo uważano, że generalną zasadą powinno być nakładanie kar drogą sądową), to Vademecum ma duże zastosowanie ogólne i służy jako przewodnik w postępowaniu karnym także w sprawach niezastrzeżonych dla tej Kongregacji.
-znaczącym aspektem było również zniesienie tajemnicy pontyfikalnej w przypadkach zarzutów o nadużycia. Dlaczego ta decyzja papieża jest ważna, jak konkretnie wpływa na życie Kościoła?
W tych procesach tajemnica pontyfikalna była niedogodnością, zarówno dla ofiar i oskarżonych, jak i dla przebiegu procesu. Z tego powodu dobrym rozwiązaniem było wyeliminowanie go w tego typu procesach o znęcanie się nad małoletnimi, co ułatwiło swobodę oskarżenia i obrony.
-Niedawno powstał kolejny instrument - grupa zadaniowa, która ma pomóc Kościołom lokalnym w aktualizacji lub przygotowaniu wytycznych w zakresie opieki nad nieletnimi. Dlaczego było to konieczne i jak to się odbywa?
Należy pamiętać, że Kościół jest obecny na wszystkich pięciu kontynentach, a wiele wspólnot diecezjalnych nie posiada takich zasobów, jakie mają inne o dłuższej tradycji. Z tego powodu Stolica Apostolska odczuła potrzebę przygotowania zespołu doradzającego Kościołom lokalnym i Konferencjom Episkopatów, aby mogły one na bieżąco aktualizować i odnawiać protokoły dotyczące ochrony małoletnich. Nie wszystkie Kościoły będą miały takie same potrzeby, ale to też zapewni harmonijną odpowiedź Kościoła jako całości.
-Czy nowelizacja wpływa na kary kanoniczne za tego typu przestępstwa?
Jedną z nowości w księdze 6 jest zwiększony nacisk na przestępstwa gospodarcze i majątkowe. Z jednej strony lepiej sprecyzowano poszczególne typy czynów zabronionych, włączając do nich skrajne przypadki przestępstw, już nie umyślnych, ale zawinionych. We wszystkich tych przypadkach sankcja karna obejmuje obowiązek naprawienia wyrządzonej szkody.
Ponadto jako nowość wpisano nowe przestępstwo kanoniczne: przestępstwo popełniania przestępstw finansowych w sprawach cywilnych z naruszeniem obowiązku duchownych i zakonników niepodejmowania jakiegokolwiek rodzaju zarządzania majątkiem bez zgody własnego ordynariusza.
-Jaka jest Pana ogólna ocena tej reformy Kodeksu?
Podsumowując moją ocenę, należy chyba stwierdzić, że nowa księga szósta Kodeksu Prawa Kanonicznego w sposób zasadniczy zmieniła system karny Kościoła. Przestępstwa, kary i sposób ich stosowania zostały teraz jasno określone. Przede wszystkim, jak podkreśla Ojciec Święty w Konstytucji Apostolskiej o promulgacji, działanie lub stosowanie norm karnych, gdy zachodzi konieczność ich użycia, należy do miłości pasterskiej, która winna kierować rządzeniem wspólnotą chrześcijańską przez tych, którzy nią kierują. Dlatego, choć prawo karne Kościoła musi być przestrzegane przez wszystkich, papież zwraca się w swoim tekście przede wszystkim do tych, którzy muszą je stosować.
Ten oryginalny i zabawny esej w Moral fundamental (editorial Palabra, Madrid 2021, 150 stron), napisany przez José Manuela Horcajo, profesora teologii na Uniwersytecie San Dámaso w Madrycie i proboszcza parafii San Ramón Nonato, w dzielnicy Puente de Vallecas, jest zaskakujący.
Książka
TytułPielgrzymka łaski
AutorJosé Manuel Horcajo
Redakcja: Słowo
Strony: 152
Rok: 2021
Metafora pielgrzymki służy jako nić przewodnia dla zrozumienia sensu ludzkiego działania w świetle wiary chrześcijańskiej i ludzkiego rozumu. Od podróży do Hispanii Asteriksa i Obeliksa, przez podróż Abrahama, Exodus Izraela, Odyseję Ulissesa, Drogę św. Jakuba, przygody Don Kichota, Boską Komedię Dantego czy misję Froda, nosiciela pierścienia..., autor pomaga nam zrozumieć kluczowe pojęcia w etyce: łaskę, afektywność, intencjonalność, sumienie, nominalizm, utylitaryzm, emotywizm itd.
Rygorystycznym, a zarazem potoczystym językiem proponuje wiele zastosowań do życia praktycznego, aby w przystępny sposób przedstawić doktrynę wielkich doktorów Kościoła. A więc uświadomienie fałszywości pozorów autonomii i konieczności oparcia się na pierwotnej Bożej miłości: "Nasza wolność jest albo synowska, albo jest niczym".
Inny przykład, aby zrozumieć różnicę między naturalnym i racjonalnym instynktem ludzkim a instynktem nadprzyrodzonym wzbudzonym przez Ducha Świętego: zakonnica św. Angela od Krzyża, która prosi o jałmużnę dla ubogich, którym służy w domu swojej firmy; otrzymuje policzek od nieprzychylnego pana; jej natychmiastową reakcją nie jest gwałtowna reakcja ani skarga prawna, ale powiedzenie mu: -Dałeś mi to, co moje, teraz daj mi za moje biedne.
Krótko mówiąc, przystępna prezentacja podstaw ludzkiego i chrześcijańskiego działania, przezwyciężająca różne teorie, które prowadziły w ślepy zaułek. A wszystko to z centralnej pozycji osobistej miłości Jezusa Chrystusa jako siły napędowej, motywacji i celu drogi w świętości ku spełnieniu człowieka w tym życiu i w wieczności.
"Me Apunto a Religión" podkreśla wartość tematu dla społeczeństwa
Konferencja Episkopatu Hiszpanii rozpoczyna kolejny rok kampanię "Zapisuję się na Religię".W sprawozdaniu podkreśla się również wpływ edukacji religijnej w pluralistycznym społeczeństwie.
Zbiegające się z zakończeniem roku szkolnego i wyborem przedmiotów na kolejny semestr szkolny,. Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kulturyrozpoczęła kampanię "Zapisuję się na Religię"., z którym Konferencja Episkopatu Hiszpanii pragnie, przez cały miesiąc czerwiec, zaprosić rodziny i studentów do zapisów na przedmiot Religia katolicka w kolejnym roku akademickim 2021-2022.
Kampania zachęca do. wybór tematu i akademicki charakter, jego szczególny wkład w rozwój religii oraz jego wszechstronny rozwój i do wyartykułowania społeczeństw szanujących różnorodność religijną.
Kampania skierowana jest do rodzin z dziećmi w wieku szkolnym oraz uczniów szkół. wtórny. Ponadto jest on uruchamiany w dwóch rodzajach mediów: poprzez portale społecznościowe oraz w ogólnopolskiej prasie internetowej.
Inicjatywa ta jest także uzupełnieniem działań, które w tym samym celu prowadzą poszczególne diecezjalne delegatury nauczycielskie.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"Słuchać dzieł Carlosa Patiño to słuchać tego, co słyszeli Velázquez czy Calderón".
Albert Recasens, dyrygent i muzykolog, koordynował pierwsze międzynarodowe nagranie dzieł Carlosa Patiño, mistrza Kaplicy Królewskiej za panowania Filipa IV.
Albert Recasens, reżyser i muzykolog, koordynował ten powrót, który ma na celu "przybliżenie publiczności postaci i produkcji muzycznej Carlosa Patiño poprzez jego najwybitniejsze dzieła", jak podkreślił w wywiadzie dla Omnes. Płyta, Carlos Patiño: muzyka sakralna dla sądujest wynikiem pracy Recasensa nad Instytut Kultury i Społeczeństwa (ICS) Uniwersytetu Nawarry, został nagrany na czele swojego zespołu La Grande Chapelle w kościele św. Quintina w Sobral de Monte Agraço, Portugalia. Jest to pierwsze na świecie nagranie najbardziej emblematycznych kompozycji religijnych w języku łacińskim tego geniusza baroku, który służył na dworze Filipa IV.
Staranny wybór
Albert Recasens zaznaczył, że przeprowadzone prace stanowią "rekonstrukcję dźwięczności kaplicy królewskiej za panowania Filipa IV, jednego z najbogatszych pod względem artystycznym i kulturalnym panowań w Hiszpanii". Carlos Patiño to najważniejszy kompozytor, jakiego mamy w pierwszej połowie XVII wieku w Hiszpanii. Słuchanie jego muzyki oznacza wejście w muzykę, której słuchali Calderón de la Barca czy Velázquez".
W przeciwieństwie do takich projektów jak Oficio de Difuntos Tomasa Luisa de Victorii, Carlos Patiño (1600-1675) Muzyka sakralna dla dworuKolekcja zawiera wybór utworów skomponowanych przez Patiño w ramach jego produkcji muzyki sakralnej. Jak zauważa Albert Recasens, w tym przypadku "skupiliśmy się na repertuarze łacińskim, a w ramach tej grupy dokonano wyboru utworów o najwyższej jakości artystycznej, które mają wartość ze względu na jakiś element: albo na związek między tekstem a muzyką, albo dlatego, że są to utwory artystycznie "odważne", w których harmonia, melodie lub struktura są bardzo zaawansowane, albo po prostu ze względu na ich piękno".
Na nagranie składa się pierwsza część płyty "skupiona wokół szeroko rozumianych utworów maryjnych: motetów, antyfon, litanii poświęconych Dziewicy czy psalmów np. Lauda Ierusalem, które były śpiewane w przeddzień świąt Dziewicy. Obok tego jest druga część poświęcona zmarłym, a także kilka "luźnych" utworów, jak np. sekwencja Veni, Sancte Spiritus i motet do Najświętszego Sakramentu".
Patiño, "muzyczny malarz" Matki Boskiej
Albert Recasens opisuje Carlosa Patiño jako "wielkiego malarza Dziewicy", podobnie jak Murillo w sztuce piktorialnej: "Patiño miał szczególne upodobanie do tekstów poświęconych Maryi Dziewicy. Skomponował serię Magnificatów, Salve Regina i, co najbardziej zaskakujące, serię litanii, co jest czymś niezwykłym w XVII wieku. Z tych maryjnych prac wyróżniłbym m.in. Mary Mater Dei.
W tym dziele "dyskurs muzyczny" podąża za dyskursem liturgicznym, za tekstem religijnym co do milimetra - mówi ten ekspert - jest to modlitwa do Maryi z różnymi fragmentami, o wszystkich atrybutach Dziewicy, inwokacjami, tekstami, które pochodzą z różnych ksiąg Pisma Świętego i zwykłymi modlitwami. To, co wyróżnia ten bardzo barokowy utwór, to wielki kontrast między sopranem solisty a resztą chóru. To, co w muzyce znamy jako stile concertato. Gra faktur muzycznych jest bardzo piękna, np. gdy śpiewa "o Clemens, o pía..." wszystko jest melizmatyczne, sinusoidalne, kaskada bardzo słodkich melodii".
Recasens zaznacza, że oprócz tego, że uznano ją za jedno z najlepszych dzieł Carlosa Patiño, "była to jedna z ulubionych prac samego kompozytora. Wiemy o tym, ponieważ kiedy ofiarował wybór swoich dzieł do Monasterio del Escorial, wybranych przez siebie na pamiątkę jego twórczości, Maria Mater Dei był jednym z nich. Mamy też wyjątkowy portret Patiño, namalowany przez jego syna Pedro Félixa i zachowany w Bibliotece Narodowej, który przedstawia starszego Carlosa Patiño, zaciekawionego trzymaniem w ręku kartki z napisem Mary Mater Dei".
Albert Recasens łączy w swojej pracy badania i inscenizacje. Każda praca wymaga "bardzo żmudnego śledztwa, ale potem części bardzo praktycznej: zbierania funduszy, logistyki, żeby można było wyprodukować zestaw, transkrypcji, pozwoleń, edycji itd.".
W celu realizacji tego dzieła konsultował się z archiwami licznych archiwów, w których zachowała się spuścizna mistrza z Cuenca, m.in. z klasztorami Montserrat i El Escorial, w których przechowywany jest główny zbiór jego dzieł w języku łacińskim; z katedrami w Ávila, Burgos, Cuenca, Walencji, Las Palmas, Valladolid, Segowii, Salamance i Santiago de Compostela; a także z Biblioteką Narodową Katalonii.
Uzyskał też dostęp do dokumentów zachowanych na Nowym Kontynencie: Guatemala City i Puebla, gdyż wpływy Patiño sięgały poza granice półwyspu napędzane potęgą Korony Hiszpańskiej. W rzeczywistości, jak zauważa Albert Recasens, "znaczenie Patiño jest centralne dla muzyki sakralnej tego czasu. Ponieważ w 1634 roku został mianowany maestro Kaplicy Królewskiej, funkcję tę pełnił przez trzy dekady. Ta placówka jest latarnią: wszystkie kościoły w Hiszpanii patrzą na Kaplicę Królewską, jest ona wzorem do naśladowania, nie tylko w Hiszpanii, ale we wszystkich wpływowych miejscach ówczesnej monarchii hiszpańskiej".
Praca zewnętrzna jest niezbędna
Prace prowadzone przez ten Instytut przebiegały według rygorystycznych kryteriów historycznych. Jak zauważa Recasens: "odtworzono dominujący styl ówczesnej muzyki sakralnej, polikoralz dwoma lub więcej chórami umieszczonymi w różnych miejscach kościołów: prezbiterium, chór, ambona..., które grają "światłocieniem", tworząc efekt stereofoniczny. Nagrania dokonano przy użyciu instrumentów z epoki, śledząc ówczesne traktaty, sposób ich interpretowania, tempo(...) wszystko jest interpretacją historycznie poinformowaną, to znaczy uwzględniającą informacje zawarte w dokumentach".
"Znamy głównych malarzy i pisarzy XVII wieku, ale nie wiemy, kim byli hiszpańscy muzycy tego czasu".
Albert Recasens
Dzieła, które ICS czyni znanym szerokiej publiczności, co w naszym kraju jest zadaniem niezbędnym, broni Albert Recasens: "wydaje się niewiarygodne, że doskonale wiemy, kim byli wybitni pisarze czy malarze XVI czy XVII wieku w naszym kraju, ale jeśli chodzi o naszą wiedzę o muzykach, jesteśmy nieco zakłopotani. Nie wiemy, jak brzmiała muzyka w kościołach; teoretycznie wiemy, dzięki rękopisom, opracowaniom... ale brakuje bardzo ważnego elementu: upowszechnienia. W tym miejscu pojawia się praca, którą wykonujemy w ICS w zakresie upowszechniania hiszpańskiego dziedzictwa muzycznego.
"Paś trzodę Bożą, rządząc nie siłą, ale chętnie, według Boga." (por. 1 P 5:2). W tych natchnionych słowach Apostoła Piotra pobrzmiewa echo obrzędu święceń biskupich: "Jezus Chrystus, nasz Pan, posłany przez Ojca dla odkupienia rodzaju ludzkiego, wysłał z kolei na świat dwunastu Apostołów, aby napełnieni mocą Ducha Świętego głosili Ewangelię, rządzili i uświęcali wszystkie narody, gromadząc je w jedno stado. (...) To On [Jezus Chrystus, Pan i wieczny Papież] przez przepowiadanie i pasterstwo biskupa prowadzi was przez waszą ziemską pielgrzymkę do wiecznej szczęśliwości" (por. Święcenia biskupa, kapłanów i diakonówWersja angielska, przedruk 2011, n. 39). A proboszcz jest powołany do pełnienia swojej roli "przez swoje rady, przez swoje napomnienia, przez swoje przykłady, ale także przez swój autorytet i świętą władzę" (Lumen gentium(n. 27), ponieważ miłość i miłosierdzie wymagają, aby Ojciec poświęcił się również wyprostowaniu tego, co może być nie tak.
W trakcie swojej ziemskiej pielgrzymki Kościół od czasów apostolskich nadaje sobie prawa dla swojego sposobu postępowania, które w ciągu wieków ułożyły się w spójny zbiór obowiązujących norm społecznych, nadających jedność Ludowi Bożemu i za których przestrzeganie odpowiedzialni są biskupi. Normy te odzwierciedlają wiarę, którą wszyscy wyznajemy, z której wypływa moc wiążąca tych norm, które, opierając się na tej wierze, ukazują również macierzyńskie miłosierdzie Kościoła, który zawsze wie, jak dążyć do zbawienia dusz. Ponieważ życie wspólnoty musi być zorganizowane w jej doczesnym rozwoju, normy te muszą pozostawać w stałej korelacji z przemianami społecznymi i z nowymi wymaganiami pojawiającymi się w Ludzie Bożym, które niekiedy zobowiązują do ich skorygowania i dostosowania do zmieniających się sytuacji.
W kontekście gwałtownych zmian społecznych, których doświadczamy, mamy świadomość, że ".nie żyjemy po prostu w epoce zmian, ale w zmianie epoki." (Audiencja dla Kurii Rzymskiej z okazji złożenia życzeń świątecznych, 21 grudnia 2019 r.), aby odpowiednio odpowiedzieć na potrzeby Kościoła na całym świecie, było oczywiste, że dyscyplina karna promulgowana przez św. Jana Pawła II 25 stycznia 1983 r. wraz z Kodeksem Prawa Kanonicznego również wymaga rewizji. Należało go tak zmodyfikować, aby mógł być wykorzystywany przez duszpasterzy jako narzędzie sprawne, zbawienne i korygujące. caritas pastoralisUE stara się zapobiegać większemu złu i leczyć rany spowodowane ludzką słabością.
Z tego powodu Nasz czcigodny Poprzednik Benedykt XVI w 2007 roku powierzył Papieskiej Radzie ds. Tekstów Legislacyjnych zadanie podjęcia rewizji przepisów karnych zawartych w Kodeksie z 1983 roku.
Na podstawie tego zadania Dykasterium podjęło się konkretnej analizy nowych wymogów, identyfikując ograniczenia i niedociągnięcia obecnego prawodawstwa oraz wskazując możliwe jasne i proste rozwiązania. Studium to przeprowadzono w duchu kolegialności i współpracy, powołując się na ekspertów i Duszpasterzy oraz porównując możliwe rozwiązania z potrzebami i kulturą poszczególnych Kościołów lokalnych.
Sporządzono pierwszy projekt nowej Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego i rozesłano go do wszystkich Konferencji Episkopatów, do Dykasterii Kurii Rzymskiej, do Wyższych Przełożonych Instytutów Zakonnych, do Wydziałów Prawa Kanonicznego i do innych instytucji kościelnych w celu zebrania ich uwag. Jednocześnie zasięgnięto opinii licznych kanonistów i ekspertów prawa karnego z całego świata. Wyniki tej pierwszej konsultacji, odpowiednio uporządkowane, zostały następnie przeanalizowane przez specjalną grupę ekspertów, którzy zmodyfikowali tekst projektu zgodnie z otrzymanymi sugestiami, a następnie ponownie przekazali go konsultantom do analizy. Wreszcie, po kolejnych rewizjach i studiach, ostateczny projekt nowego tekstu został przestudiowany na sesji plenarnej członków Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych w lutym 2020 r. Po wprowadzeniu poprawek wskazanych przez Sesję Plenarną, projekt tekstu został przekazany Papieżowi Rzymskiemu.
Poszanowanie i przestrzeganie dyscypliny karnej jest obowiązkiem całego Ludu Bożego, ale odpowiedzialność za jej właściwe stosowanie - jak wspomniano wyżej - należy w szczególności do Pasterzy i Przełożonych każdej wspólnoty. Jest to zadanie, które należy w sposób nierozerwalny do munus pastorale Kościół musi to realizować jako konkretny i niewypowiedziany postulat miłości wobec Kościoła, wspólnoty chrześcijańskiej i ewentualnych ofiar, a także wobec tych, którzy popełnili przestępstwo, a którzy jednocześnie potrzebują miłosierdzia i korekty Kościoła.
Wiele szkód wyrządził w przeszłości brak zrozumienia intymnego związku, jaki istnieje w Kościele między pełnieniem miłości a stosowaniem karnej dyscypliny, gdy wymagają tego okoliczności i sprawiedliwość. Taki sposób myślenia - uczy nas doświadczenie - niesie ze sobą ryzyko prowizorycznego zachowania sprzecznego z dyscypliną, na które lekarstwem nie mogą być wyłącznie napomnienia czy sugestie. Taka postawa często niesie ze sobą ryzyko, że z biegiem czasu takie sposoby życia krystalizują się, utrudniając korektę i w wielu przypadkach pogłębiając skandal i zamieszanie wśród wiernych. Z tego powodu stosowanie kar ze strony Proboszczów i Przełożonych jest konieczne. Zaniedbanie duszpasterza w stosowaniu systemu karnego świadczy o tym, że nie spełnia on swojej funkcji słusznie i wiernie, na co wyraźnie zwracaliśmy uwagę w ostatnich dokumentach, takich jak Listy Apostolskie w formie "Motu Proprio". Jak kochająca matka4 czerwca 2016 r., oraz Vos estis lux mundiz dnia 7 maja 2019r.
Dobroczynność domaga się bowiem, aby pasterze uciekali się do systemu karnego, ilekroć muszą to uczynić, pamiętając o trzech celach, które czynią go koniecznym w społeczeństwie kościelnym, a mianowicie o przywróceniu wymogów sprawiedliwości, naprawie przestępcy i naprawie skandali.
Jak wskazaliśmy niedawno, sankcja kanoniczna pełni również funkcję zadośćuczynienia i zbawiennego lekarstwa oraz szuka przede wszystkim dobra wiernych, tak że "stanowi pozytywny środek dla realizacji Królestwa, dla odbudowy sprawiedliwości we wspólnocie wiernych, powołanych do osobistego i wspólnego uświęcenia" (Do uczestników sesji plenarnej Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych, 21 lutego 2020 r.).
W ciągłości z ogólnym podejściem systemu kanonicznego, który podąża za długoletnią tradycją Kościoła, nowy tekst wprowadza różne modyfikacje do prawa dotychczas obowiązującego i sankcjonuje niektóre nowe przestępstwa. W szczególności wiele nowych elementów tekstu odpowiada na coraz powszechniejsze w społecznościach lokalnych zapotrzebowanie na przywrócenie sprawiedliwości i porządku, które zostały naruszone przez przestępczość.
Tekst został poprawiony, także z technicznego punktu widzenia, zwłaszcza w odniesieniu do niektórych podstawowych aspektów prawa karnego, takich jak prawo do obrony, przedawnienie karalności i kar, bardziej przejrzyste określenie kar, które odpowiada wymogom legalności karnej i oferuje ordynatorom i sędziom obiektywne kryteria przy określaniu najbardziej odpowiedniej kary do zastosowania w każdym konkretnym przypadku.
W rewizji tekstu, w celu promowania jedności Kościoła w stosowaniu kar, szczególnie w odniesieniu do tych przestępstw, które powodują największą szkodę i zgorszenie we wspólnocie, kierowano się także, servatis de iure servandispodejście polegające na ograniczeniu przypadków, w których nałożenie sankcji zależy od uznania organu.
Mając to wszystko na uwadze, wraz z niniejszą Konstytucją Apostolską, promulgujemy poprawiony tekst Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego, tak jak został on nakazany i zrewidowany, w nadziei, że okaże się on narzędziem dla dobra dusz, a jego przepisy, gdy będzie to konieczne, będą wprowadzane w życie przez Pasterzy ze sprawiedliwością i miłosierdziem, świadomych, że do ich posługi, jako obowiązek sprawiedliwości - wybitnej cnoty kardynalnej - należy nakładanie kar, gdy wymaga tego dobro wiernych.
Aby wszyscy zostali odpowiednio poinformowani i w pełni zapoznani z przedmiotowymi przepisami, zarządzam, że to, nad czym debatowaliśmy, zostanie ogłoszone w drodze publikacji w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej. L'Osservatore Romano a następnie wstawiony do Oficjalnego Komentarza Acta Apostolicae SedisNowe rozporządzenie wchodzi w życie z dniem 8 grudnia 2021 r.
Ustalam również, że wraz z wejściem w życie nowej księgi VI, uchylona zostanie dotychczasowa księga VI Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r., przy czym nie ma nic godnego szczególnego podkreślenia, aby było inaczej.
Wygłoszony w Rzymie, u Świętego Piotra, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 23 maja 2021 roku, w dziewiątym roku Naszego Pontyfikatu.
Stolica Apostolska reformuje sankcje karne w Kościele
Z Konstytucją Apostolską Pascite gregem DeiPapież Franciszek, datą 23 maja 2021 r., w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, promulguje nową księgę VI Kodeksu Prawa Kanonicznego, zawierającą przepisy dotyczące sankcji karnych w Kościele.
Z Konstytucją Apostolską Pascite gregem DeiPapież Franciszek, datą 23 maja 2021 roku, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, promulguje nową księgę VI Kodeksu Prawa Kanonicznego, zawierającą przepisy dotyczące sankcji karnych w Kościele. Tekst legislacyjny, "aby każdy mógł być łatwo poinformowany i mieć dogłębną wiedzę na temat omawianych przepisów", wejdzie w życie 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia. Jest to jedna z siedmiu ksiąg Kodeksu Prawa Kanonicznego.
Papież Franciszek stwierdza w Konstytucji zatwierdzającej modyfikację Kodeksu, że konieczna była rewizja dyscypliny karnej promulgowanej przez św. Jana Pawła II: "W kontekście szybkich zmian społecznych, których doświadczamy, dobrze zdając sobie sprawę, że "... musimy być świadomi, że dyscyplina karna z Kodeksu Prawa Karnego.nie żyjemy po prostu w epoce zmian, ale w zmianie epoki." (Audiencja dla Kurii Rzymskiej z okazji złożenia życzeń świątecznych, 21 grudnia 2019 r.), aby odpowiednio odpowiedzieć na potrzeby Kościoła na całym świecie, było oczywiste, że dyscyplina karna promulgowana przez św. Jana Pawła II 25 stycznia 1983 r. wraz z Kodeksem Prawa Kanonicznego również wymaga rewizji. Należało go tak zmodyfikować, aby mógł być wykorzystywany przez duszpasterzy jako narzędzie sprawne, zbawienne i korygujące. caritas pastoralisaby zapobiec większemu złu i uleczyć rany spowodowane przez ludzką słabość.
Tekst księgi VI został rzeczywiście poprawiony, także z technicznego punktu widzenia, zwłaszcza w odniesieniu do niektórych podstawowych aspektów prawa karnego, takich jak prawo do obrony, przedawnienie karalności i kar, bardziej przejrzyste określenie kar, które odpowiada wymogom legalności karnej i oferuje Ordynatorowi i Sędziom obiektywne kryteria przy określaniu najbardziej odpowiedniej kary do zastosowania w każdym konkretnym przypadku.
W rewizji tekstu, w celu promowania jedności Kościoła w stosowaniu kar, szczególnie w odniesieniu do tych przestępstw, które powodują największą szkodę i zgorszenie we wspólnocie, kierowano się także, servatis de iure servandispodejście polegające na ograniczeniu przypadków, w których nałożenie sankcji zależy od uznania organu.
Etapy wprowadzania zmian
Franciszek wyjaśnia w Pascite gregem Dei, że Benedykt XVI już w 2007 roku powierzył Papieskiej Radzie ds. Tekstów Legislacyjnych zadanie podjęcia rewizji przepisów karnych zawartych w kodeksie z 1983 roku.
Na podstawie tego zadania Dykasterium pracowało nad konkretną analizą nowych wymogów, określeniem ograniczeń i braków w istniejącym prawodawstwie oraz wskazaniem jasnych i prostych rozwiązań.
Sporządzono pierwszy projekt nowej Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego i rozesłano go do wszystkich Konferencji Episkopatów, do Dykasterii Kurii Rzymskiej, do Wyższych Przełożonych Instytutów Zakonnych, do Wydziałów Prawa Kanonicznego i do innych instytucji kościelnych w celu zebrania ich uwag. Jednocześnie, jak mówi w dokumencie papież, konsultowano się także z licznymi kanonistami i ekspertami prawa karnego z całego świata. Wyniki tych pierwszych konsultacji zostały następnie przeanalizowane przez specjalną grupę ekspertów, którzy zmodyfikowali tekst projektu zgodnie z otrzymanymi sugestiami, a następnie ponownie przekazali go konsultantom do analizy.
Wreszcie, po kolejnych rewizjach i studiach, ostateczny projekt nowego tekstu został przestudiowany na sesji plenarnej członków Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych w lutym 2020 r. Po poprawkach wskazanych przez Sesję Plenarną, projekt tekstu został przekazany samemu Papieżowi.
Od tamtych ŚDM, ilekroć przechodzę przez burzę w moim życiu, przypominam sobie "idź i zobacz" Estery i szukam najbliższego tabernakulum.
1 Czerwiec 2021-Czas czytania: 2minuty
Wczesnym rankiem 21 sierpnia 2011 r. ŚDM w Madrycie. Aerodrom Cuatro Vientos, gdzie prawie dwa miliony młodych ludzi przygotowywało się do spędzenia nocy, wydawał się zaskakująco spokojny po nagłej burzy, która niemal spowodowała zawieszenie czuwania z Benedyktem XVI. Czy kiedykolwiek widzieliście dwa miliony młodych ludzi, z dala od domu, w nocy i idących spać? A mówią, że cudów już się nie widzi!
W obliczu takiego spokoju postanowiłem skorzystać z okazji i zaopatrzyć się w wodę, gdyż kolejny dzień miał być dość gorący, a w godzinach szczytu kolejki były nie do zniesienia. Po drodze wydawało mi się, że dostrzegłem w oddali jedną z dziewczyn z grupy, której towarzyszyliśmy, skruszoną. Esther przechodziła przez trudny okres. Jej rodzice stali się bezrobotni, a ona musiała zawiesić studia, aby pracować w restauracji z hamburgerami i utrzymać rodzinę. Co gorsza, właśnie zerwała z Juanem, chłopakiem, którego wszyscy zakładaliśmy, że w końcu poślubi.
Podążyłem za nią wzrokiem i zobaczyłem, jak przed dotarciem do miejsca dystrybucji żywności skręca w przeciwną stronę, w kierunku innego dużego namiotu. Pozostawił mnie z odrobiną błędu w uchu, ale kontynuowałem do celu, gdzie byłem rozrywany przez ponad godzinę przez przypadkowe spotkanie z kilkoma przyjaciółmi, których nie widziałem od lat.
Wracając na swoje miejsce, wpadłem na Esther i wyglądała jak inna osoba. Wielki uśmiech wypełnił jej twarz, która zdawała się świecić.
-Dziewczyna, co ty robisz, skąd się wzięłaś, taka szczęśliwa? -pytałem.
-Nic - uśmiechnęła się - zobaczyć mojego chłopaka.
-Przepraszam, nie sądziłem, że tak będzie....
-Nie, nie - uspokajał mnie - nie wróciłem z Juanem. Ten jest lepszy. Jeśli chcesz go poznać, jest tam, w tym namiocie. Dalej, idź i zobacz go! -zachęcił mnie, gdy odchodził.
Początkowo oszołomiony odpowiedzią, postanowiłem pojechać i zaspokoić swoją ciekawość na temat tego tajemniczego namiotu. Gdy dotarłem na miejsce, spektakl był naprawdę wyjątkowy. Setki młodych ludzi w całkowitej ciszy, klęcząc, adorują Najświętszy Sakrament wystawiony w cennej monstrancji.
Pod wrażeniem, ja również padłem na kolana i zacząłem dziękować za ogromny dar, który właśnie został mi ofiarowany. Dziękowałam Bogu za Esterę, za tych młodych ludzi, którzy ewangelizowali mnie swoją wiarą, za to, że zechcieli przebywać wśród nas w tak prosty sposób, ukryci przed oczami świata.
W tę niedzielę w kościele parafialnym powiedziano nam, że w tym roku również nie będzie procesji Bożego Ciała na ulicach. Podczas gdy proboszcz udzielał wyjaśnień, moje oczy natychmiast powędrowały do dwóch ławek dalej. Była tam Esther z Juanem, który teraz jest jej mężem, i ich dwuletnią córką na rękach. Udało jej się skończyć studia, wyjść za mąż i obecnie towarzyszy grupie młodzieży z parafii.
Od tamtych ŚDM, ilekroć przechodzę przez burzę w moim życiu, przypominam sobie "idź i zobacz" Estery i szukam najbliższego tabernakulum, aby ponownie uklęknąć przed "panem młodym", który, choć w tym roku nie wychodzi, aby nas szukać, zawsze tam jest, w namiocie najbardziej oddalonym od oczu większości.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Przypowieści są najczęstszym środkiem, jakim posługiwał się Jezus w nauczaniu swoich uczniów. Ta książka Julio de la Vega-Hazasa pomaga nam rozwikłać głęboki sens przypowieści. Analizuje dwadzieścia pięć przypowieści, pogrupowanych w pięć głównych tematów.
Juan Ignacio Yusta-1 Czerwiec 2021-Czas czytania: 3minuty
Jeśli zapytamy kogoś, kto czytał Ewangelie, co zrobiło na nim największe wrażenie, prawdopodobnie odniesie się do opowieści o Męce Pańskiej. Ale gdyby zapytać ich o najważniejsze punkty przepowiadania Jezusa, wskazaliby zapewne na przypowieści. Mówi o tym sama Ewangelia: Nauczał ich w przypowieściach.
Niezależnie od tego, jak małe wykształcenie ma czytelnik, od razu zauważa, że przypowieści nie są narracjami typu bajka - "opowiadam je, aby bawić". Literatura tego typu ma bowiem zwykle cel trzeźwiący lub pouczający.
Przypowieść pozwala na proste przekazanie treści. W tym sensie jego podstawowe znaczenie jest łatwo dostrzegalne dla wszystkich ludzi, niezależnie od miejsca i czasu. Ale jednocześnie przypowieści Jezusa zawierają szczegóły czy aspekty, które wzbogacają treść, choć nie są tak łatwo dostrzegalne na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości, w przepowiadaniu Chrystusa, uczeni w Piśmie i faryzeusze rozumieją je głębiej niż większość słuchaczy. Niektóre znaczenia, zwłaszcza to, co odnosiło się do samej Jego osoby, były przeznaczone specjalnie dla nich.
Książka
TytułPrzypowieści Jezusa z Nazaretu
AutorJulio de la Vega-Hazas
Redakcja: Rialp
Strony: 193
Miasto i rokMadryt, 2021 r.
Ta książka Julio de la Vega-Hazasa pomaga nam rozwikłać głęboki sens przypowieści. Analizuje dwadzieścia pięć przypowieści, pogrupowanych w pięć głównych tematów:
Pierwsza zawiera tzw. przypowieści o Królestwie, w których Jezus zapowiada nadejście Królestwa Bożego lub Królestwa Niebieskiego oraz postawę, jaką musi przyjąć człowiek, aby je osiągnąć. Przypowieści podkreślają, że dla jego osiągnięcia warto zaryzykować wszystko, nawet jeśli trzeba zmierzyć się z trudnościami.
Następnie znajdujemy przypowieści o odpowiedzi na wezwanie, które w taki czy inny sposób zawierają wezwanie do dostrzeżenia obecności Boga w naszym życiu, podkreślając w ten sposób głupotę tych, którzy ignorują, lekceważą lub zapominają o wezwaniu, umniejszając jego znaczenie lub dając się ponieść innym interesom, które wydają im się bardziej konieczne lub pilne.
Trzeci rozdział zawiera to, co autor nazywa przypowieściami o sądzie Bożym. Do tej grupy należą niektóre szczególnie wyraziste przypowieści, ponieważ opowiadanie uwypukla ostry kontrast między zachowaniem osoby roztropnej i rozsądnej a zachowaniem osoby dzikiej i frywolnej, z różnymi niuansami, w których czytelnik może się łatwo odnaleźć.
Przypowieści o miłosierdziu następują w czwartym rozdziale. Pod tym hasłem zebrane są trzy przypowieści, a wszystkie trzy pochodzą z Ewangelii Łukasza, wśród nich ta, która powszechnie uważana jest za najbardziej wzruszającą i najpiękniejszą ze wszystkich, przypowieść o synu marnotrawnym lub, jak się ją też czasem nazywa, przypowieść o miłosiernym ojcu.
I wreszcie są przypowieści o cnotach. Ten piąty rozdział, jak sam autor zaznacza, gromadzi różne heterogeniczne przypowieści, zgrupowane na wspólnym tle: aby nauczyć jakiejś cnoty lub przestrzec przed jakąś wadą. W ten sposób zebrane zostały cenne nauki, które przemawiają wymownie do człowieka dzisiejszego i wszystkich czasów, który zawsze potrzebuje cnoty, co czyni go dobrzew najgłębszym znaczeniu tego słowa.
Sens każdej z przypowieści jest oczywisty - to odwieczne przesłanie - ale wzbogaca się, gdy dostrzega się, jak tutaj, jej związek ze Starym Testamentem i znaczenie różnych szczegółów dotyczących życia i kultury słuchaczy, które łatwo mogą umknąć dzisiejszemu czytelnikowi.
Podkreśliłbym jedną zaletę tej książki: że zajmując się takim tematem jak pisma biblijne, który nadaje się do rozważań egzegetycznych na wysokim poziomie (ale które są raczej kłopotliwe dla niespecjalistów), umie jasno wyjaśnić istotę nauk Jezusa i podkreśla przede wszystkim ich praktyczne zastosowanie dla życia chrześcijańskiego. Dzięki temu czytelnik często zostaje doprowadzony do odkrycia aspektów, których nie zauważył, lub wniosków i konsekwencji, których wcześniej nie podejrzewał. W ten sposób lektura tych rozważań otwiera szeroką panoramę, która wzbogaca naszą znajomość Ewangelii i otwiera drogi dla naszego życia duchowego.
Z bardzo dobrym wyczuciem autor książki zamieszcza na początku każdej przypowieści tekst Ewangelii, który będzie komentował w następnej kolejności. Ośmielam się zasugerować czytelnikowi, aby w celu maksymalnego wykorzystania książki, po uważnym przeczytaniu komentarza do przypowieści, wrócił do spokojnej lektury tekstu Ewangelii, teraz z rezonansami, które jego lektura obudzi dzięki przeczytanym właśnie komentarzom i refleksjom: Jestem pewien, że ta nowa lektura będzie dla was pouczająca, że pozwoli wam odkryć nowe aspekty, a przede wszystkim, że da początek praktycznym zastosowaniom, aby w większym stopniu skorzystać ze skarbu, jakim jest słowo Boże, które Syn Boży chciał nam zostawić, aby nauczyć nas drogi, która prowadzi do szczęścia.
Rok po pandemii nadal zadajemy sobie pytanie, czy wiara może pomóc ludziom żyć z większym spokojem i równowagą w sytuacjach takich jak ta, którą przeżywa społeczeństwo.
1 Czerwiec 2021-Czas czytania: 2minuty
Wydaje się, że najtrudniejsze momenty to zawsze te, które odsłaniają autentyczność naszych najgłębszych, fundamentalnych wyborów. Byliśmy przyzwyczajeni do planowania z wyprzedzeniem, do posiadania zapewnień o rzeczach zewnętrznych, do cieszenia się przyjaciółmi i bliskimi, kiedy chcemy, do spontaniczności itd. Ten miniony rok wstrząsnął wszystkim i uzmysłowił nam, gdzie lokowaliśmy nasze zapewnienia i nadzieje. Ci, którzy już mieli głęboką wiarę, mieli ją lepiej. Inni musieli przemyśleć wiele spraw. A wielu było przygnębionych, beznadziejnych, rozgoryczonych, przytłoczonych sytuacją.
Co sprawia, że jedni ludzie przeżywają te same okoliczności w jeden sposób, a inni inaczej? Niektóre badania wskazują na. sens życia. Nasze sposoby przeżywania wiary czynią lub łamią nasz pokój i równowagę. Pytanie, czy nasza religijność to tylko tradycja i przestrzeganie zasad, czy też doświadczenie i przekonanie. W pierwszym przypadku wiara jest często pokładana w zewnętrznych praktykach bez zaangażowania w Ewangelię, ponieważ nie było osobistego doświadczenia Boga. Natomiast w drugim trybie osoba żyje zdecentrowana od siebie, dobrze zrozumiała i zinternalizowała tajemnicę Bożej Miłości. Prowadzi to do znacznie głębszej wiary, która angażuje się w życie innych i wpływa na sposób życia w społeczeństwie. Ta wiara daje powody do nadziei i przeżywania pozytywnych emocji pośród każdej sytuacji.
W tym sensie nie powinniśmy zapominać, że najlepszym darem, jaki możemy dać naszym dzieciom, jest doświadczenie zaangażowanej wiary. Przyszły, post-pandemiczny świat nie będzie łatwy. Nasza planeta niszczeje, gospodarka, którą znaliśmy do tej pory zaczyna się zmieniać, globalizacja akcentuje pozytywne, ale i negatywne rzeczywistości. A nasze obecne dzieci i młodzież nie będą miały łatwo.
Siła, odporność, umiejętności emocjonalne i komunikacyjne będą częścią najlepszego spadku, jaki możemy zostawić.
Z krainy cedrów, gdzie przebywa w związku z projektem swojej fundacji, autorka opisuje sytuację, która niepokoi młodych Libańczyków, którzy szukają dostatniej przyszłości, ale nie mogą jej znaleźć na własnej ziemi.
Jedno z rozwiązań dla Bliskiego Wschodu może być takie: poczekać na wyjazd młodych, którzy już czekają, są gotowi do wyjazdu, a ostatni ze starych, przepełnionych nienawiścią niech wymrą prowadząc ze sobą wojny. To jedna z wielu paradoksalnych myśli, które przychodzą do głowy, gdy zatrzymamy się na chwilę, by posłuchać ich, młodych mężczyzn w wieku dwudziestu i trzydziestu lat, opowiadających swoje historie przy drewnianym stole w Bekaa, regionie Liban graniczy z Syrią na wschodzie.
Obecnie pracują jako pracownicy NGO AVSINajsłabsi, zwłaszcza dzieci uchodźców syryjskich i ich rodziny, są otoczeni opieką. Posłuchajcie ich i oceńcie, w jakim stopniu tutaj, w dniach odnowionego konfliktu palestyńsko-izraelskiego, pandemia przybyła, aby zadać tylko ostatni z serii śmiertelnych ciosów. Podczas gdy gdzie indziej media dokumentują powolne, ale stałe wychodzenie ze szponów COVID, a ekonomiści ogłaszają niezwykłą odbudowę PKB, tutaj w Libanie młodzi ludzie powołują się na swoich rodziców i dziadków jako świadków, że nigdy wcześniej sytuacja nie była tak niemożliwa, bez widocznego wyjścia, nawet podczas wojny domowej.
To, że na zewnątrz jest więcej Libańczyków niż w Libanie, jest dobrze znane i jest to stara historia. Ale tym razem miara jest pełna, to lot tych, którzy spalili przeszłość na popiół i teraz bawią się swoją przyszłością. "Moim marzeniem nie jest wyjazd. Moim marzeniem jest Liban, ale to Liban nie ma dla mnie miejsca i szans" - wyjaśnia Zenab - "Jeśli gdzie indziej trudno jest znaleźć sposób, by zacząć od nowa, tutaj jest to niemożliwe". "Czekam na odpowiedź, żeby zrobić doktorat na Węgrzech" - mówi Laura - "Jak tylko nadejdzie, pojadę i mam nadzieję, że będzie to furtka do podjęcia tam pracy. Wydają się być gościnni.
"Tutaj wszystko jest tak zmienne, tak kruche - zauważa Laura - że wyrzekamy się nawet zobowiązań: jak człowiek może ryzykować przywiązanie się do kogoś, kto może później odejść lub kto nigdy nie będzie miał pracy i środków na założenie domu?
Historia drugiej połowy XX wieku w Libanie była tak podzielna, że ci, którzy pisali programy szkolne, zawsze woleli pozostawić ją w cieniu, zachęcając do ignorancji i braku zainteresowania.
Młodzi ludzie chcą wyjechać, uciec od kontekstu, który podcina im nogi i zawęża horyzonty. Lepiej wyemigrować, zanim pożre nawet to, co pozostało z chęci odkupienia. "Nasz to kraj w zawieszeniu, czekający" - Filip jest realistą - "Ale nie możemy dłużej czekać".
Doktorat z literatury klasycznej i doktorat z socjologii komunikacji. Dyrektor ds. komunikacji Fundacji AVSI z siedzibą w Mediolanie, zajmującej się współpracą rozwojową i pomocą humanitarną na całym świecie. Za swoją działalność dziennikarską otrzymała kilka nagród.
Papież w maju. Przekaziciele prawdy i przekaziciele wiary
W nauczaniu Franciszka w miesiącu maju zwracamy uwagę na jego orędzie na 55 Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu oraz na instytucję posługi katechetów, prawdziwych komunikatorów i przekazicieli wiary.
Dzień Środków Społecznego Przekazu obchodzony był 16 maja, a dokument ustanawiający świecką posługę katechetów pochodzi z 10 tego samego miesiąca.
Komunikowanie się poprzez znajdowanie ludzi
"Przyjdź i zobacz" (Jn 1:46). Komunikowanie się poprzez spotykanie się z ludźmi tam, gdzie są i takimi, jakimi są.brzmi Orędzie na Światowy Dzień Komunikacji 2021 (które zostało opublikowane 23 stycznia).
Cała autentyczna komunikacja ma związek z życiem ludzi. Dotyczy to zarówno dziennikarstwa, jak i komunikacji politycznej i społecznej, a także kaznodziejstwa i apostolstwa chrześcijańskiego. Komunikowanie wymaga, zauważa papież, "iść i widzieć, być z ludźmi, słuchać ich, odbierać sugestie rzeczywistości, która zawsze nas zaskoczy w każdym aspekcie.".
Dziennikarska sprawozdawczość, kontynuuje, wymaga ".zużywają się podeszwy butów"Jeśli nie chcesz być tylko kopią spreparowanych wiadomości, ale zmierzyć się z "prawda rzeczy i konkretne życie ludzi". Wszyscy słyszeliśmy o dziennikarzach, którzy idą tam, gdzie nikt inny nie idzie, ryzykując życie, aby ujawnić trudną sytuację prześladowanych mniejszości, nadużycia i niesprawiedliwości wobec stworzenia, zapomniane wojny.
I tak jest z pandemią i tak jest ze szczepionkami. Ponieważ "istnieje ryzyko liczenia pandemii i każdego kryzysu tylko oczami bogatszego świata, "podwójnego liczenia"."tak, że "globalne nierówności społeczne i ekonomiczne ryzyko kształtowania kolejności dystrybucji szczepionek Covid".
Odpowiedzialne komunikowanie się
Nawet technologia cyfrowa, która dostarcza nam informacji z pierwszej ręki, dzieli ryzyko "niekontrolowana komunikacja społeczna"Jest więc otwarty na manipulacje z różnych powodów. I nie chodzi tu o demonizowanie tego wspaniałego instrumentu, ale raczej o promowanie "... korzystania z Internetu".większą zdolność do rozeznania i bardziej dojrzałe poczucie odpowiedzialności, zarówno przy rozpowszechnianiu, jak i przy odbiorze treści".
A ponieważ wszyscy jesteśmy nie tylko użytkownikami, ale i protagonistami komunikacji, "Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za komunikację, którą prowadzimy, za informacje, które podajemy, za kontrolę, którą wspólnie możemy sprawować nad fałszywymi wiadomościami, demaskując je. Wszyscy jesteśmy powołani, by być świadkami prawdy: iść, widzieć i dzielić się nią.".
Jest to również początek wiary chrześcijańskiej, z odpowiedzią Jezusa na tych, którzy pytają Go, gdzie mieszka: "...".Przyjdź i zobacz" (Jn 1:39). W ten sposób przekazywana jest wiara: "jako wiedza bezpośrednia, zrodzona z doświadczenia, a nie ze słyszenia" (por. J 4,39-42).
W ten sposób nauczanie Franciszka otwiera się od rozważań antropologicznych i etycznych nad komunikacją do teologii komunikacji. Rzeczywiście, ponieważ w Jezusie, Słowie (Logosie) Bożym, które stało się ciałem, Bóg porozumiał się z nami w najgłębszy, najbardziej realny i ludzki sposób. Jezus komunikował, bo pociągał, przede wszystkim prawdą swojego przepowiadania.
Ale w tym samym czasie "skuteczność tego, co mówił, była nierozerwalnie związana z jego wyglądem, postawą, a także z milczeniem". "Uczniowie nie tylko słuchali Jego słów, ale patrzyli jak mówi.". W Nim niewidzialny Bóg pozwolił się zobaczyć, usłyszeć i dotknąć (por. 1 J 1, 1-3).
A to rzuca światło na naszą komunikację i świadectwo prawdy. "Słowo jest skuteczne tylko wtedy, gdy jest "widziane", tylko wtedy, gdy angażuje cię w doświadczenie, w dialog. Dlatego właśnie "przyjdź i zobacz" było i jest niezbędne.". Jeśli chcemy komunikować, dawać świadectwo prawdzie, musimy uczynić ją widoczną w naszym własnym życiu.
Tak zawsze żyli i uczyli chrześcijanie, od św. Pawła z Tarsu i św. Augustyna po Szekspira i św. Jana H. Newmana. Także dzisiaj - podkreśla papież Franciszek - "...żyjemy nią do dziś".Ewangelia powtarza się dzisiaj za każdym razem, gdy otrzymujemy wyraźne świadectwo ludzi, których życie zostało zmienione przez spotkanie z Jezusem.".
Łańcuch osobistych spotkań
Przekazywanie wiary faktycznie odbywa się od ponad dwóch tysięcy lat, w "...".łańcuch spotkań przekazujących fascynację chrześcijańską przygodą".
I tak prawdziwa komunikacja, w ujęciu antropologicznym i społecznym, ale także w ujęciu teologicznym, wymaga "twarzy" dialogu i przyjaźni, bliskości i chętnego daru z siebie w obliczu potrzeb innych: "...".Wyzwaniem, jakie stoi przed nami, jest zatem komunikacja poprzez spotykanie się z ludźmi tam, gdzie są i takimi, jakimi są.".
Ale, uwaga, ta komunikacja ewangelizacyjna wymaga również, jak wskazuje Papież w modlitwie końcowej, spełnienia szeregu warunków: wyjścia poza siebie; poszukiwania prawdy; pójścia, by zobaczyć, nawet tam, gdzie nikt nie chce iść ani patrzeć; słuchania, zwracania uwagi na to, co istotne, a nie pozwalania sobie na rozpraszanie się tym, co zbędne i wprowadzające w błąd; odrzucenia uprzedzeń i pochopnych wniosków; rozpoznania, gdzie Jezus nadal "mieszka" w świecie; szczerego opowiedzenia tego, co widzieliśmy.
Katecheci, przekaziciele wiary
Z motu proprio Antiquum ministerium (10-V-2021) papież ustanowił posługę katechetów. Chociaż nie wszyscy katecheci muszą być "ustanowieni" dla swojego zadania, to jednak istnienie tej "posługi" czy funkcji kościelnej ułatwi organizację i formację katechetów na całym świecie.
Katecheza jest niezbędną posługą w Kościele od pierwszych wieków. Choć jest ona szczególnie potrzebna do wychowania dzieci i młodzieży w wierze, to jednak dziś, jak zawsze, jest ona potrzebna także innym chrześcijanom. Wszyscy potrzebujemy, aby orędzie Ewangelii było nam głoszone i abyśmy byli przygotowani do przyjęcia i lepszego wykorzystania sakramentów każdego dnia. Aby nasze życie przynosiło owoce w służbie Kościoła i społeczeństwa.
Zadanie to przeznaczone jest przede wszystkim dla wiernych świeckich. Z pewnością nie zmienia to stanu tych ochrzczonych wiernych, którzy stanowią większość ludu Bożego. Są powołani do uświęcania się w rzeczywistościach doczesnych, z którymi spleciona jest ich egzystencja: praca i rodzina, kultura i polityka itd. (por, Lumen gentium, 31). W tym samym czasie "Przyjęcie posługi świeckiej, takiej jak posługa katechety, pozwala lepiej podkreślić zaangażowanie misyjne właściwe każdemu ochrzczonemu, które w każdym razie powinno być realizowane w sposób całkowicie świecki, bez popadania w jakiekolwiek przejawy klerykalizacji." (Antiquum ministerium, 7).
Ostatecznie Kościół pragnie nadać jeszcze większe znaczenie katechecie, którego zadanie można postrzegać jako powołanie w Kościele, podbudowana rzeczywistością charyzmai w szerokich ramach powołania świeckiego (por. n. 2).
Katecheza jest wezwana do odnowy w świetle dzisiejszych okoliczności: odnowionej świadomości ewangelizacyjnej misji całego Kościoła (nowa ewangelizacja), zglobalizowanej kultury oraz potrzeby odnowionej metodologii i kreatywności, zwłaszcza w formacji nowych pokoleń (por. n. 5).
Dokument stwierdza, że do konferencji biskupich należy przygotowanie środków dla biskupów w każdej diecezji, aby zorganizować katechetów ustanowionych w "...sposób".stabilny"w każdym Kościele lokalnym.
Katecheci muszą być "mężczyzn i kobiet o głębokiej wierze i ludzkiej dojrzałości, którzy aktywnie uczestniczą w życiu wspólnoty chrześcijańskiej, potrafią być gościnni, wielkoduszni i żyć w braterskiej komunii, otrzymali odpowiednie przygotowanie biblijne, teologiczne, pastoralne i pedagogiczne, aby być uważnymi przekazicielami prawd wiary, i którzy zdobyli już wcześniejsze doświadczenie w katechezie.".
Od zwycięzcy Oscar dla najlepszego filmu w tym roku, film pekińskiej reżyserki Chloe Zhao NomadlandAutorka zastanawia się nad odrzuconymi, o których często mówi papież Franciszek.
1 Czerwiec 2021-Czas czytania: 2minuty
Ostrzegano mnie, że jest to film trudny, niekomercyjny, powolny. Takie były moje oczekiwania, gdy miałem zamiar zobaczyć NomadlandFilm zdobył jedne z najcenniejszych statuetek podczas ostatniej edycji Oscarów: za najlepszą reżyserię, najlepszy film i najlepszą aktorkę pierwszoplanową.
W miarę trwania seansu czułam się coraz bardziej poruszona historią Fern, nie tylko ze względu na znakomitą kreację Frances McDormand, ujęcia omiatające piękne krajobrazy czy ścieżkę dźwiękową Ludovico Einaudiego. Nomadland jest znacznie bogatszy niż się wydaje, co widać w subtelnych dialogach między bohaterami.
Film stawia widza twarzą w twarz z ludźmi, którzy w wyniku różnych bolesnych okoliczności, odcięci od amerykańskiego systemu ekonomicznego i społecznego, wędrują z jednej części kraju do drugiej w poszukiwaniu środków do życia, utrzymując się na czterech kołach swoich rozklekotanych furgonetek. Dobrzy i bezbronni bezpaństwowcy, którzy noszą w sobie ciężar niezagojonych ran i którzy każą myśleć o odrzuconych, którzy tak często są na ustach papieża Franciszka.
Z pewnością gdyby nie Chloé Zhao, reżyserka i scenarzystka filmu, która zainteresowała się książką non-fiction na ten temat - napisaną w 2017 roku przez dziennikarkę Jessicę Bruder - i chciała przełożyć tę historię na duży ekran, wielu z nas nie podejrzewałoby, że w najbardziej rozwiniętym narodzie świata żyje w niepewnych warunkach milion osób poruszających się na czterech kółkach.
Niektóre z filmów nominowanych do tegorocznych nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej dotyczą kwestii, które głęboko rezonują w sercu Kościoła. Od społecznych wyrzutków Nomadlandstaruszek, który schodzi na drogę zapomnienia, grany przez Anthony'ego Hopkinsa w Ojciec.
Ignatius500. Zainspirujmy się nawróceniem Ignacego
1 Czerwiec 2021-Czas czytania: 3minuty
Właśnie świętowaliśmy w Pampelunie inaugurację Roku Ignacjańskiego, w którym obchodzimy 500-lecie nawrócenia, które doprowadziło Ignacego - założyciela Towarzystwa Jezusowego - z agonii jego pokoju w Loyoli, do zobaczyć wszystkie rzeczy nowe w Chrystusie w jaskini Manresa. Stulecie to trwa od 20 maja (500 lat od rany w Pampelunie) do 31 lipca przyszłego roku, czyli do dnia święta świętego.
Jak wykorzystać ten długi rok, jak się ulokować? Niewątpliwie znajdą się tacy, którzy skorzystają z niej, aby dowiedzieć się więcej o życiu Íñigo i czym były te zranione ślady które doprowadziły go od chęci bycia dystyngowanym dżentelmenem do bycia ubogim pielgrzymem, który chciał służyć Chrystusowi. Poznawanie ludzi jest bez wątpienia ważnym krokiem, ale ryzykujemy, że staniemy się zwykłymi widzami, którzy odczuwają pewne emocje, ale w końcu pozostają tacy sami: nic się nie zmienia. Inną możliwością jest przejście od bycia widzem do bycia aktorem: czy to, co przydarzyło się Ignacemu, może przydarzyć się mnie? Czy w jego drodze nawrócenia jest coś, co zaprasza mnie do pozostawienia pewnych rzeczy i rozpoczęcia wędrówki? Czy Jezus może wreszcie być Panem mojego życia? Czy On tego chce?
Droga Ignacego może oferować pewne wskazówki.
-Odkryj pełnię swojego życia. Wydawałoby się, że bycie jasnym jest proste, ale bardzo łatwo jest oszukać samego siebie. Íñigo wiedział, czego chce. Może w naszych czasach nie jest tak łatwo wiedzieć, czego chcemy, ale w końcu podejmujemy decyzje i stajemy się jaśniejsi. I nawet jeśli w życiu nie osiągniemy dokładnie tego, o czym marzyliśmy, pewne ideały pozostają stabilne: życia uczuciowego, wydajności pracy i dobrobytu ekonomicznego; dbania o ciało i korzystania z przyjemności, które są w zasięgu ręki; solidarności... Pomaga to wiedzieć, jakie są nasze ideały, ale wierzę, że prawdziwa jasność porusza się na jeszcze głębszym poziomie. Mam na myśli znaczenie, jakie nadajemy tym ideałom: czy to, czego szukam, jest tym, co naprawdę mnie spełni; czy to ta kariera lub zawód, który naprawdę oznacza moje powołanie; czy to dobrobyt i dobre samopoczucie sprawiają, że każdego dnia kładę się spać z satysfakcją i wdzięcznością?
Ignacy przybył do swojego domu w Loyoli umierając. Nie mógł sobie wyobrazić, że przez szczelinę w jego ranach Bóg da mu światło, aby zobaczył, że się łudzi, że pełnia, za którą tęsknił, nie znajduje się tam, gdzie myślał, że się znajduje. Że tak wiele rzeczy, o które walczył, nigdy nie wypełni go, zranionego czy uleczonego. I że inne życie było możliwe. Nie byłoby to łatwe, ale Bóg zawsze jest przy boku tych, którzy próbują.
-Niech Bóg działa. Íñigo wyszedł z domu z wyrobionym zdaniem: to, co robił wcześniej w swoim życiu, nie miało już racji bytu. Wszystko musiało się zmienić. I tak opuścił Loyolę: w jednym kawałku, nie chcąc zostawiać niczego przypadkowi; nie rezerwując sobie pewnych stref bezpieczeństwa, na wypadek, gdyby sprawy poszły nie tak. Wybrał największą wolność, do której był zdolny, bo czyż człowiek, który jest zdolny do hazardu wszystkiego nie jest najswobodniejszy? Włożył w to całą swoją determinację i wolę: jadł i ubierał się jak biedak; spędzał długie okresy modlitwy, nakładał na siebie ciężkie pokuty, chodził do spowiedzi, mieszkał w domach dobroczynnych i dbał tylko o to, co miało związek z Bogiem. Czy zatem Ignacy już się nawrócił?
Jeszcze nie. Czego brakowało? Puścić lejce swojego życia: pozwolić, by Bóg był Bogiem; by inicjatywą jego życia nie były ideały religijne, które zawisły na jego woli, ale by inicjatywę przejął Bóg Jezusa i tylko On. W Manresie, po długich miesiącach walki, jego ideał religijny poniósł klęskę. Zrozumiał, że nasze życie i nasza wiara nie zależą od nas: zależą od miłującej i wiernej woli Boga. To jest czysta łaska. Ignacy wyraził ten ratunek w środku nocy: nasz Pan zechciał go wybawić przez swoje miłosierdzie...i tak, zaczął mieszkać w Jego trybBoży sposób.
-Motto: Zobacz wszystkie rzeczy nowe. Do końca życia inicjatywa w Ignacym była zawsze u Pana. To doświadczenie założycielskie zmieniło jego sposób rozumienia Boga, rozumienia siebie i rozumienia wszystkich rzeczy.
Bóg go uratował, bo Bóg jest czystą miłosierną miłością do każdego z nas. Spotkanie z tym osobowym Bogiem jest ukryty skarb Ignacy czuł, że musi zachęcać innych do poszukiwania. Przez całe swoje życie nie ustawał w wysiłkach, aby pomóc wielu ludziom spotkać Boga Jezusa poprzez Ćwiczenia Duchowe.
To samo oblicze Chrystusa odnajdywał w życiu tak wielu ubogich, chorych i wykluczonych, których spotykał na drogach, żebrzących na ulicach lub prostestujących na brudnych łóżeczkach w najuboższych szpitalach. Poświęciłby im swoją uwagę i zaryzykowałby dla nich swoje zdrowie.
Iñigo zostawił Loyolę samego, wierząc, że jego przygoda z wiarą jest indywidualna. Dotarty przez Chrystusa, będzie szukał towarzyszy, jak to czynił sam Jezus w swoim życiu publicznym. Bo wiara jest po to, by się nią dzielić. Bo miłość, w samotności, umiera. Bo to sam Bóg szuka nas, abyśmy byli jego towarzyszami.
AutorAbel Toraño SJ
Koordynator Roku Ignatianum w Hiszpanii
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"Brak przyrostu naturalnego, brak przyszłości"Stwierdzenie to przywołuje coś niemal oczywistego, ale warto się nad nim zastanowić, aby na nowo dostrzec jego prawdę i jego potencjał do kierowania decyzjami osobistymi i społecznymi; a także rzeczywistość, na której papież Franciszek chciał się skupić w swoim przemówieniu inaugurującym spotkanie refleksji i debaty na temat przyrostu naturalnego we Włoszech.
Franciszek wyjaśnił powagę problemu obrazem: spadek urodzeń we Włoszech jest równoważny zniknięciu co roku miasteczka liczącego 200 tys. mieszkańców. Hiszpania i kraje rozwinięte gospodarczo również stoją przed poważnym problemem, którego konsekwencje odczuwa całe społeczeństwo. Stoją więc przed "pilną" odpowiedzialnością (jak to określił papież), by odpowiedzieć na tzw. "wyzwanie demograficzne" i szukać rozwiązań dla spadającego przyrostu naturalnego, jako warunku koniecznego do "powrót na właściwe tory". społeczeństwo.
Papież zaproponował trzy refleksje: po pierwsze, że ważne jest odzyskanie pojęcia "prezent"który otwiera "do nowości, do niespodzianek: każde ludzkie życie jest prawdziwą nowością, która nie zna w historii żadnego przed i po".po drugie, że "zrównoważenie pokoleniowe". możliwy jest zrównoważony wzrost; wreszcie, że istnieje potrzeba "solidarność strukturalna". dać stabilność strukturom, które wspierają rodziny i pomagają w narodzinach: "polityka, gospodarka, informacja i kultura, które odważnie wspierają przyrost naturalny"..
Kilka dni temu młoda hiszpańska pisarka, która ma dwadzieścia dziewięć lat i jest w ciąży, mówiła o tym problemie w sposób bardzo osobisty i konkretny. Mając dwadzieścia dziewięć lat i będąc w ciąży, podkreśliła, że nie chodzi o to, że młodzi ludzie nie chcą mieć dzieci, ale o to, że posiadanie ich stanowi dla nich skok w próżnię, przy braku polityki promującej dostęp do pracy i mieszkań oraz wyraźnego zaangażowania na rzecz rodzin.
W związku z tym, w rozmowie z Omnes, Javier Rodríguez, dyrektor generalny Forum Rodziny, wezwał do wprowadzenia kompleksowego prawa rodzinnego, perspektywy rodzinnej we wszystkich ustawach oraz dwóch paktów państwowych: jednego dotyczącego macierzyństwa i liczby urodzeń, a drugiego dotyczącego edukacji. Potrzebujemy dalekosiężnej i perspektywicznej polityki rodzinnej, opartej nie na poszukiwaniu natychmiastowego konsensusu, ale na długoterminowym wzroście wspólnego dobra. Na tym polega różnica między zarządzaniem sprawami publicznymi a byciem dobrym politykiem - dodaje Francisco. Zgodnie z założeniami młodego pisarza, istnieje pilna potrzeba zaoferowania młodym ludziom gwarancji wystarczająco stabilnego zatrudnienia, bezpieczeństwa dla ich gospodarstw domowych oraz zachęt do nieopuszczania kraju.
W przemówieniu do włoskich stowarzyszeń rodzinnych Papież poszedł dalej, mówiąc, jak wspaniale byłoby widzieć wzrost liczby przedsiębiorców i przedsiębiorstw, które oprócz przynoszenia zysków promują życie, i które posuwają się do tego, że część zysków przekazują pracownikom, aby przyczynić się do bezcennego rozwoju, jakim jest rozwój rodzin! Jest to wyzwanie nie tylko dla Włoch, ale dla wielu krajów, często bogatych w zasoby, ale ubogich w nadzieję.
Dni poprzedzające Dzień Miłosierdzia to dni, w których na pierwszy plan wysuwa się nieuchronnie nowe przykazanie, które wyróżnia chrześcijan: miłujcie się wzajemnie, i w których Caritas przypomina nam o potrzebie naszej współpracy, aby posunąć naprzód życie wielu ludzi.
Z tej okazji, z charytatywnego ramienia Kościoła i bawiąc się pojęciem bycia ludem Bożym, Caritas zaprasza katolików do bycia "bardziej ludźmi".
"Świat to wioska zamieszkana przez ponad 7 miliardów sąsiadów i sąsiadów, którzy znają się i pomagają sobie nawzajem. Miasto, w którym wszystko, co się dzieje, ma dla nas znaczenie i nas dotyczy, bo wszyscy jesteśmy ludem Bożym i nikt nie powinien być pominięty" - podkreślają w ulotce wydanej przez Caritas z okazji Dnia Miłosierdzia.
Nie na darmo obchody Dnia Miłosierdzia w Uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa jednoczą przynależność do mistycznego Ciała Chrystusa, jakim jest Kościół, z troską o tych, którzy nas otaczają: "Jako wspólnota chrześcijańska dawać świadectwo wiary to czynić własnymi słowa Jezusa, brać i jeść, brać i pić, to dzielić się ucztą Życia i być znakiem pocieszenia, zachęty, wypowiedzenia i nadziei pośród społeczeństwa rozbitego i zranionego".
Caritas proponuje 4 sposoby realizacji tego "bycia ludźmi":
- Zmiana stylu życia. Kultywować bliskość i dyspozycyjność, jak podkreślają w swojej propozycji "ponowne połączenie z innymi ludźmi i grupami, ponieważ ta współzależność tworzy braterstwo".
- Zmiana sposobu patrzenia na rzeczy. Przyglądając się bliżej rzeczywistości, jak czyni to Dobry Samarytanin.
- Nie przechodź obok. Naśladowanie Jezusa oznacza zajęcie stanowiska i uczynienie wszystkiego, co możliwe, aby godność i sprawiedliwość stały się rzeczywistością dla wszystkich ludzi. Szukaj spójności w swoim życiu osobistym i w decyzjach, które podejmujesz z innymi. Zmiana bierze się ze wspólnego my.
- Zmiana pogody. Aby prawdziwie żyć z sercem otwartym na miłość.
70 Caritas diecezjalna
Oprócz kampanii ogólnopolskiej, w tych dniach m.in. 70 Caritas diecezjalnych w całej Hiszpanii Rok ten upłynął pod znakiem wpływu pandemii zdrowotnej, która zmusiła ich do zwielokrotnienia wysiłków ludzkich i finansowych w celu opieki nad coraz większą liczbą rodzin dotkniętych skutkami głębokiego kryzysu społecznego wynikającego z Covid-19.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"Młodzi ludzie i rodziny potrzebują miłości i szczególnego towarzyszenia".
Potrzeba pomocy, opieki i towarzyszenia młodym ludziom i rodzinom została podkreślona w zeszłym tygodniu podczas kursu na Edukacja w zakresie afektywności odbywającej się na Uniwersytecie Navarra. Rozpad sześciu na dziesięć małżeństw w Hiszpanii generuje dziś wiele realnych ran emocjonalnych.
Rafał Górnik-31 maja 2021 r.-Czas czytania: 6minuty
Piękno ludzkiej seksualności było pierwszym wspólnym mianownikiem praktycznych sesji, które eksperci wzięli udział w kursie zorganizowanym przez Instytut Core Curriculum, którego pierwszym mówcą był profesor Juan José Pérez Soba, jak donosi omnesmag.com.
Drugą koncepcją, co do której się zgodzili, była potrzeba pomocy i towarzyszenia młodym ludziom, którzy mają głęboką tęsknotę za oddaniem się drugiemu człowiekowi - powiedział. Jokin de IralaProfesor medycyny prewencyjnej i zdrowia publicznego oraz badacz projektu Edukacja afektywności i ludzkiej seksualności w Instytucie Kultury i Społeczeństwa Uniwersytetu Nawarry. "Możemy im pomóc na ścieżce rozwoju. Pierwszym krokiem jest to, aby czuli się szczerze witani i kochani przez tych, którzy im towarzyszą".
Nauczyciel Nieves González Rico, Dyrektor akademicki Instituto "Desarrollo y Persona" Universidad Francisco de Vitoria, chciał od samego początku nadać kontekst ramom, o których rozmawiali: "Musimy dobrze słuchać, aby naprawdę wziąć pod uwagę rzeczywiste sytuacje, z którymi mamy do czynienia w ośrodkach edukacyjnych, w których pracujemy. Każdego dnia wiemy, że coraz więcej uczniów nie dorasta w ramach stabilności rodziny. Dwa na trzy dzieci rodzą się poza małżeństwem, a sześć na dziesięć małżeństw w Hiszpanii rozpada się. W sercu domów jest wiele cierpienia i wiele prawdziwych ran emocjonalnych.
Ekspert z Francisco de Vitoria przedstawił następnie kolejne przesłanie dotyczące towarzyszenia: "Rodzina jest rzeczywistością, która generuje społeczeństwo, kulturę, której trzeba towarzyszyć, aby mogła wypełniać tę wielką misję przekazywania znaczenia swoim dzieciom. Szczególnie w czasach, które przeżywa, trudności, samotności, opuszczenia, potrzebuje szczególnego towarzystwa".
Trzecim zasadniczym aspektem porozumienia było stwierdzenie, że pierwszymi i podstawowymi wychowawcami są rodzice, ale potem jest szkoła, nauczyciele. "Naszą misją jest kształcenie wychowawców, którzy głoszą wielkość i piękno seksualności, ale pierwszymi i podstawowymi wychowawcami są rodzice i to do nich się zwracamy" - zaznaczyła Nieves González Rico. I dalej, jej zdaniem, "my nauczyciele mamy podstawowe zadanie, aby umieć podejść do tych zagadnień z prostotą, a także z naturalnością, które mają związek z tożsamością osobową: ja, kim jestem, co wiąże się z kolejnym pytaniem: ja, kim jestem dla, powołaniem, czyli powołaniem rodzinnym w życiu dorosłym, czyli małżeńskim, a także powołaniem zawodowym, na które pracujemy, aby budować dobro wspólne".
"Jeśli my nie odpowiemy, zrobią to inni".
Profesor Jokin de Irala już na wstępie odniósł się do potrzeby edukacji seksualnej, stwierdzając w swoim wystąpieniu: "Edukacja seksualna jest konieczna. Rodzice są podstawowymi wychowawcami, ale ważni są inni wychowawcy, np. ośrodki wychowawcze, które pomagają - zaznaczył. Dodał wyraźnie: "Edukacja seksualna to przygotowanie do miłości. W związku z tym nie ma wieku, aby to robić. Gdybyśmy mówili o stosunkach seksualnych, to istniałby wiek. I to ma dwa główne działy: kształcenie charakteru, gdzie dużo pracy jest w szkolnictwie podstawowym. A potem są inne, bardziej biologiczne aspekty, które zaczęłyby się w gimnazjum.
Ekspert z Nawarry zastanawiał się też "czy edukacja seksualna może być szkodliwa". Oto jego odpowiedź: "Tak, gdy nie jest zintegrowana, gdy nie ma jej w kontekście wieku, gdy nie stoją za nią wartości, gdy nie ma przygotowania do miłości. Nie jest szkodliwy, gdy jest zintegrowany. I może też chronić przed podżeganiem do innych wiadomości. Gdy szuka wzrostu w umiejętności bycia kochanym i kochania".
Kontynuując wywód, profesor De Irala podkreślił, że jeśli my nie wykonamy tej pracy, zrobią to inni. "Nie traćmy z oczu faktu, że jeśli my nie wykonujemy swojej pracy, bądźmy pewni, że inni wykonują swoją pracę: w sieciach, w internecie, w rządach, na Netflixie itd. Trwa nieustanna akcja dotycząca młodych ludzi. Z drugiej strony, jeśli zrobimy to, co do nas należy, młodzi ludzie będą mogli wybierać między tym, co widzą w internecie, a tym, co im przekazujesz".
Opcje we francuskich szkołach publicznych
Profesor przedstawił prawdziwy przypadek dotyczący tej kwestii edukacyjnej we Francji, ponieważ, jak powiedział, "szkoły będą ważne w tym paradygmacie". W niektórych szkołach publicznych we Francji rodzice spotkali się, by zdecydować, kto będzie rozmawiał z ich dziećmi o uczuciowości i seksualności. A w szkole publicznej mogą być trzy grupy rodziców. Otóż równolegle podawano trzy programy edukacji seksualnej. Możemy uważać, że nie jest to sytuacja idealna, ale ja zdecydowanie wolę to niż to, co postanowił ówczesny rząd. Przynajmniej wtedy rodzice mogliby decydować, kto będzie rozmawiał z dziećmi na określone tematy.
Rozmawiając z naszymi dziećmi o tych sprawach, powiedział dr De Irala, ważne jest, aby "zintegrować informacje w czterech aspektach: informacje biologiczne, wychowanie do miłości ludzkiej, wychowanie do zdrowego stylu życia i postaw oraz otwartość na transcendencję". Są to cztery możliwości lub wymiary, które powinny być uwzględnione w dialogach.
Przejście od teorii do praktyki
Innym ważnym aspektem jest coś, co można nazwać empowermentem, a co nazwiemy know-how. Innymi słowy, mogą znać teorię, ale nie praktykę. Kiedy rozmawiam z młodzieżą w szkołach, lubię pokazywać im, że znają teorię, ale nie praktykę - dodaje Jokin de Irala.
A nauczycielka podała następujący przykład sesji w ośrodku wychowawczym: "dziewczyna widzi, że przystojny chłopak z miasta chce z tobą zatańczyć; rozglądasz się, jej koleżanki go zachęcają, więc śmiało". Ona zaczyna z nim tańczyć, a facet zaczyna robić rzeczy, które jej się nie podobają. Jak wyjść z takiej sytuacji z gracją, nie robiąc z siebie głupka?
Niektóre odpowiedzi brzmiały: uciekam z dyskoteki, ale to może nie być najlepsze rozwiązanie, jeśli następnego dnia trzeba będzie złożyć wyjaśnienia; lub może to być najlepsze rozwiązanie. W każdym razie, po zastanowieniu się, gdy podobna sytuacja ich spotka, działają i reagują znacznie łatwiej. Można to zrobić również ze studentami uczelni wyższych, aby się nie zablokowali. Szkolenie know-how jest bardzo ważne - mówi profesor, który jest żonaty i ma pięcioro dzieci.
Dokładne, prawdziwe i wystarczające informacje
W warsztaty z rodzicami jedno z kryteriów, które proponuje, brzmi: "lepiej być godzinę wcześniej niż pięć minut spóźnić się". A jeśli mówią mu: boję się być wcześnie, odpowiada: lepiej być wcześnie niż późno.
"Chodzi o to, by zarówno edukować i szkolić, jak i informować. To, co robi zoologiczna edukacja seksualna, weterynaryjna edukacja seksualna, co niektórzy nazywają pionizacją seksualną, to mówienie o tym, jak, ale trzeba mówić o tym, dlaczego. Informacje muszą być dokładne, prawdziwe i wystarczające".. A nauczyciel podał przykład ilustrujący każde z tych pojęć.
" Określa: Pewna matka powiedziała mu kiedyś: "Powiedziałam mojemu synowi, że wyszedł z mojego pępka. Czy dobrze zrobiłam, panie doktorze? Patrzę na niego i pytam: "Ale twój syn wyszedł z twojego pępka? Odpowiada. Nie. Cóż, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Twój syn w końcu powie, że jego mama nic nie wie o tych sprawach i skończy się na tym, że będzie pytał kolegów.
Wystarczy: jeśli zapytają, gdzie wychodzą dzieci, powiedz im, gdzie wychodzą, niekoniecznie jak się dostały.
Prawda: zgodnie ze stopniem rozwoju osobistego i progresywnego, z pozytywną wizją miłości i seksualności. Moja rada to trening w odpowiedzialności, oparty na wolności. Promowanie postaw i zachowań. Oparte na dialogu i poszanowaniu własnej intymności".
Wczesny dostęp do technologii
Ile razy widzieliśmy bardzo małe dzieci, naprawdę dzieci, z elektronicznymi gadżetami, nawet telefonami komórkowymi. Od początku swojego wystąpienia nauczycielka Nieves González Rico powiedziała: "wiemy, że nasi uczniowie mają bardzo wczesny dostęp do technologii, że są wcześnie dotykani przez konsumpcję pornografii, że proponuje się im relacje seksualne, które nie są związane z uczuciem, nawet ułatwione poprzez platformy, które mają w rękach".
"I pojawiają się nowe pytania, które są egzystencjalne, i które mają związek z afektywnością, z seksualnością, ze względu na klimat kulturowy, który nas otacza. Bo nasze dzieci w wieku od 5 do 11 lat spędzają przed ekranami dwie godziny, a od 11 roku życia możemy przejść do 3, 4, a nawet 5 godzin dziennie. Poprzez te ekrany oferowane są odpowiedzi związane z nową antropologią", ostrzega dyrektor Instituto Desarrollo y Persona Universidad Francisco de Vitoria, którego materiały są dostępne na stronie internetowej tutaj.
Niektóre z końcowych przesłań Nieves González-Rico, która od lat kieruje Centrum Poradnictwa Rodzinnego Archidiecezji Valladolid, brzmiały: "Wychowywać to znaczy kochać. Przyjmuje i ceni. Zadaj inteligentne pytanie: Dlaczego uważasz, że...? Co można zrobić z...? Słuchaj nawet w ciszy. Ufaj i uzdrawiaj w miłości".
Papież Franciszek wznowił odmawianie modlitwy Anioł Pański z okna Pałacu Apostolskiego przed wiernymi na Placu Świętego Piotra po zakończeniu w ubiegłym tygodniu okresu wielkanocnego.
"Dziś obchodzimy uroczystość Trójcy Świętej - rozpoczął Ojciec Święty - tajemnicę jednego Boga w trzech Osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jest to ogromna tajemnica, która przekracza możliwości naszego umysłu, ale która przemawia do naszego serca, ponieważ znajdujemy ją zamkniętą w tym zdaniu św. Jana, które podsumowuje całe Objawienie: "Bóg jest miłością" (1 J 4, 8.16). Jako miłość Bóg, choć jeden i jedyny, nie jest samotnością, lecz komunią. Miłość bowiem jest zasadniczo samoudzielaniem się, a w swej pierwotnej i nieskończonej rzeczywistości to Ojciec daje siebie, generując Syna, który z kolei daje siebie Ojcu, a ich wzajemną miłością jest Duch Święty, więź ich jedności".
"Ta tajemnica Trójcy Świętej została nam objawiona przez samego Jezusa" - powiedział Papież. "Ukazał nam oblicze Boga jako miłosiernego Ojca; przedstawił siebie, prawdziwego człowieka, jako Syna Bożego i Słowo Ojca; mówił o Duchu Świętym, który pochodzi od Ojca i Syna, o Duchu Prawdy, o Duchu Parakletowym, czyli o naszym Pocieszycielu i Orędowniku. A kiedy po zmartwychwstaniu ukazał się apostołom, Jezus nakazał im ewangelizować "wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Mt 28,19). Dlatego misją Kościoła, a w nim nas wszystkich, uczniów Chrystusa, jest umożliwienie każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie "zanurzenia" w Bożej miłości i w ten sposób otrzymania zbawienia, życia wiecznego.
Dzisiejsze święto "każe nam zatem kontemplować tę cudowną tajemnicę miłości i światła, z której pochodzimy i ku której zmierza nasza ziemska wędrówka". Jednocześnie zaprasza nas do umocnienia naszej komunii z Bogiem i z naszymi braćmi i siostrami, pijąc ze źródła komunii trynitarnej. Pomyślmy o ostatniej wielkiej modlitwie Jezusa do Ojca tuż przed Jego męką. Na końcu tej modlitwy - niczym duchowy testament - w sercu Chrystusa znajduje się prośba, która wyraża wolę Ojca. Posłuchajmy jeszcze raz słów Jezusa z Ewangelii Jana: "Aby wszyscy stanowili jedno". Jak Ty, Ojcze, jesteś we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś" (17, 21).
"W głoszeniu Ewangelii i w każdej formie misji chrześcijańskiej nie możemy obejść się bez tej jedności przywołanej przez Jezusa; piękno Ewangelii musi być przeżywane i świadczone w harmonii wśród nas, tak różnych.
Zastanawiając się nad postawą uczniów Chrystusa, Franciszek powiedział, że "o uczniach Chrystusa powinniśmy zawsze móc powiedzieć: "Są tak różni, a jednak patrzcie, jak się kochają!". I to nie tylko między sobą, ale do wszystkich, co więcej, zwłaszcza do ludzi, których spotykają jako "obcych" na swojej drodze, poranionych, ignorowanych, pogardzanych. Żywym znakiem Boga w Trójcy jest miłość do siebie nawzajem i do wszystkich; dzielenie radości i smutków; nie narzucanie się innym, ale współpraca; odwaga i pokora, by prosić o przebaczenie i je dawać; docenianie różnych charyzmatów, które Duch Święty rozdaje dla wspólnego budowania. W ten sposób wzrastają wspólnoty kościelne, które ewangelizują nie tyle słowami, ile mocą Bożej miłości, która mieszka w nas przez dar Ducha Świętego".
Uwagi do refleksji i argumentacji na temat ustawy o eutanazji
Autor, ksiądz, lekarz i doktor teologii moralnej, w sposób szeroki i dobrze udokumentowany przedstawia elementy zbiegające się w rzeczywistości eutanazji oraz racje stojące za stanowiskiem przeciwko eliminacji życia.
Juan Carlos García Vicente-30 maja 2021 r.-Czas czytania: 22minuty
Eutanazja to problem naprawdę złożony: ma elementy prawne, społeczne, medyczne, antropologiczne, moralne, ekonomiczne, nawet religijne itd. Jego badanie dopuszcza wiele punktów widzenia, z których każdy ma swoje zalety i wady. Obecnie w Hiszpanii dąży się do zapisania w ustawach woli jednostki do zakończenia własnego życia przy pomocy medycznej. Za pomocą tych uwag zamierzam, w skromny sposób, odnieść się do niektórych głównych wytycznych w każdym z wyróżnionych aspektów: roli prawa, roli woli podmiotu, roli powierzonej lekarzom. Oferuję je temu, komu mogą się przydać.
Wiersze te mogą być wykorzystane do refleksji i argumentacji nad tym problemem, mogą też służyć jako podstawa do odprawy lub debaty. W tych uwagach celowo pomijam inne rozważania: czy wysłuchano instytucji zawodowych i społeczeństwa obywatelskiego, czy dopuszczono do społecznej debaty na ten temat, czy taka ustawa była stosowna w tym czasie pandemii, czy stał za nią interes polityczny lub ekonomiczny, propozycja opieki paliatywnej itp.
Zarys, według którego będą prowadzone te notatki, jest następujący:
Sprawa eutanazji.
Ustawa o eutanazji przeszła w hiszpańskim parlamencie.
O woli pacjenta.
O roli, jaką prawo przypisuje lekarzom.
Stanowisko katolickie w sprawie eutanazji.
1. Argumenty przemawiające za eutanazją
Powody podawane przez zwolenników eutanazji można czasem dość lekko karykaturalnie przedstawić. Albo określa się je jako "ideologiczne", zapominając, że w naszym społeczeństwie znajdują się ludzie popierający eutanazję w całym spektrum społecznym i politycznym, od najbardziej liberalnych do najbardziej konserwatywnych, bogatych lub biednych, intelektualistów lub nie. Nie jest stratą czasu poznanie ich stanowisk w miarę szczegółowo, bo docenianie tych, którzy są inni lub myślą inaczej, to postawa oznaczająca wewnętrzną wolność i otwartość.
Dlaczego twierdzi się, że ustawy powinny uznawać za prawo wolę kogoś do zakończenia życia poprzez otrzymanie pomocy medycznej w tym celu?
Po pierwsze, wskazuje się, bo daje możliwość zakończenia bólu i cierpienia, zarówno pacjentowi, jak i jego rodzinie. Ludzie mają prawo do decydowania o swoim życiu, każdy musi mieć swobodę decydowania, co chce zrobić ze swoim życiem i kiedy je zakończyć. A ta ustawa pozwala ludziom na samodzielne decydowanie. Pozwolić ludziom na wolność to nie zmuszać ich do podporządkowania się własnym osądom. Utrzymywanie kogoś w cierpieniu, odmawianie mu spokoju, jest jak tortura i niezrozumiałym, irracjonalnym, niesprawiedliwym aktem okrucieństwa.
Jeśli wymagania pacjentów, społeczeństwa, a nawet wielu lekarzy, uległy zmianie w zakresie wrażliwości na dobrowolną prośbę o śmierć, konieczne jest istnienie praw, które regulują ją z gwarancjami. Jest to wymóg pluralizmu. Tam gdzie pojawia się potrzeba, pojawia się prawo. Ci, którzy popierają tę ustawę, opowiadają się za godnością i wolnością. Ta ustawa sprzyja naszej wolności i zapewni wystarczające gwarancje, że procedura respektuje tę indywidualną wolność. Skorzystaliby z niego wszyscy, którzy się o niego ubiegają, a on nikogo do niczego nie zmusza. Nawet nie lekarze, bo sama ustawa zawiera prawo do sprzeciwu sumienia.
Oczywiście mam nadzieję, że nikt nie musi podejmować takich decyzji. Ale rzeczywistość jest taka, że są setki ludzi, którzy to robią: żyją od lat w nieznośnym cierpieniu lub w sytuacji nieodwracalnego pogorszenia się ich życia. I nie możemy narzucać innym swoich przekonań i decyzji, ale musimy uszanować indywidualne przekonania o najlepszym momencie zakończenia życia. Ci, którzy chcą nadal żyć w niepokojących sytuacjach, będą mogli nadal to robić, tak jak robili to do tej pory. Ale ci, którzy dobrowolnie chcą w takich sytuacjach zakończyć swoje cierpienie, będą mogli to zrobić dzięki tej ustawie. Nikt nie traci praw, a wszyscy posuwamy się trochę do przodu w naszej wolności.
2. Ustawa o eutanazji uchwalona w hiszpańskim parlamencie
Jest to prawo niesprawiedliwe z co najmniej dwóch powodów:
a) ponieważ ustanawia prawo przeciwko ochronie podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia. Tym technicznym wyrażeniem ("prawo podstawowe") określa się podstawowe dobra, które muszą być respektowane u każdego człowieka przez sam fakt bycia "człowiekiem". Nie są to prawa "dyspozycyjne". Inne prawa podstawowe to np. prawo do nauki, do nietykalności cielesnej, do życia prywatnego, do wolności myśli itp. Nie są one tworem systemu prawnego czy politycznego: są to dobra podstawowe, niezbędne do rozwoju każdej osoby. Zwykle opisuje się je za pomocą kilku charakterystycznych uwag: są to prawa powszechne, absolutne (czyli "bez warunków" płci, wieku itp.), niezbywalne (nie można ich sprzedać ani przenieść na osobę trzecią), nie dające się wypowiedzieć (szczególnie wyraźne w prawie do życia, pierwszym ze wszystkich praw podstawowych, gdyż jest ono generatorem wszelkich innych możliwych praw).
b) ponieważ pozwala na popełnianie poważnych niesprawiedliwości pod osłoną samego prawa. Wielu jurystów, w tym zwolenników eutanazji, zwracało uwagę, że technicznie obecna ustawa otwiera drogę do popełniania większych niesprawiedliwości niż te, którym ma zapobiegać: zabójstwo dla interesu, fałszowanie dokumentu advance directives, stosowanie śmierci wbrew woli podmiotu, eliminacja gwarancji sądowej w procedurze itp. Zasadniczo problem polega na tym, że to nie pacjent decyduje. Mechanizmy ustanowione przez tę ustawę są prawnie niewystarczające, aby uniknąć nadużyć, i jest miejsce na niesprawiedliwe zastosowania. Ta niesprawiedliwość jest szczególnie poważna, ponieważ nie da się jej naprawić, gdyż śmierć, która nastąpiła, jest nieodwracalna: nie można przywrócić życia komuś, kto zabił się "przez pomyłkę", czyli w złej wierze.
Niektóre z bardziej godnych uwagi zastrzeżeń, jakie uczeni prawnicy zgłosili wobec tej ustawy, to:
1) W obecnym prawie sędzia (gwarancja i ochrona sądowa) nie pojawia się zawsze i wszędzie. "Kontrole", które ustanawia ustawa, są jedynie administracyjne, w sprawie o kapitalnym znaczeniu, bo chodzi o prawo podstawowe (wystarczy pomyśleć, że nietykalność mieszkania, usunięcie zwłok, przeszukanie ciała, niezawinione przyjęcie do zakładu psychiatrycznego itp. to sytuacje wymagające działania sądu).
2) W zakresie zdolności do działania pacjenta żądającego eutanazji (zdolność prawna osoby, w pełni władz umysłowych, do dobrowolnego działania) ustawa wprowadza niepokojące novum, ustanawiając jako "Niezdolność faktyczna" oznacza sytuację, w której pacjentowi brakuje wystarczającego zrozumienia i woli, aby rządzić się samodzielnie, w pełni i skutecznie, niezależnie od istnienia lub istnienia środków wspierających w zakresie korzystania z jego zdolności prawnej. (patrz art. 3, ust. h). Zgodnie z nim przedstawiciel pacjenta lub lekarz, czyli osoba trzecia, może zażądać śmierci, jeśli uzna, bez kurateli sądowej, że pacjent jest niezdolny do życia.
3) Ustawa stanowi, że udzielanie pomocy w umieraniu może odbywać się na dwa sposoby. Jednym z nich jest "bezpośrednie podanie pacjentowi substancji przez właściwego pracownika służby zdrowia" (patrz artykuł 3, ustęp g-1). Jest to dekryminalizacja zabójstwa, sprzeczna z kodeksem karnym. Między momentem prośby o eutanazję a jej zastosowaniem upływa czas, w którym podmiot może chcieć cofnąć tę decyzję lub odłożyć ją na jakiś czas. Choć prawo uznaje prawo pacjenta do odwołania decyzji lub jej odroczenia (zob. art. 6.3), należy pamiętać, że jeśli lekarz lub osoba trzecia uzna, że w tym momencie pacjent nie jest już "w pełni świadomy" lub jest "de facto niezdolny" do wyrażenia swojej odmiennej woli, lub pacjent po prostu stracił fizyczną zdolność do komunikowania się, eutanazja może zostać zastosowana wbrew jego woli. Kto zaświadcza, że w chwili, gdy ma nastąpić śmierć, osoba ta chce, aby śmierć została zadana: nie ma sądowego czuwania nad ochroną pacjenta.
4) Art. 5.1 określa wymagania dotyczące otrzymania świadczenia z tytułu śmierci. Niepokojące jest to, że w kolejnym wierszu (art. 5.2) ustawa stwierdza, że "przepisy lit. b), c) i e) poprzedniego ustępu nie mają zastosowania w przypadkach, w których odpowiedzialny lekarz zaświadcza, że pacjent nie jest w pełni władz umysłowych ani nie może wyrazić wolnej, dobrowolnej i świadomej zgody na złożenie prośby, spełnia przepisy ust. 1 lit. d), a także podpisał uprzednio dokument dotyczący dyrektyw z wyprzedzeniem, testamentu życia, dyrektyw z wyprzedzeniem lub prawnie uznanych równoważnych dokumentów, w którym to przypadku świadczenie pomocy w umieraniu może być zapewnione zgodnie z przepisami wspomnianego dokumentu.". Ten sam artykuł precyzuje, że oceny sytuacji faktycznej niezdolności do pracy będzie dokonywał lekarz odpowiedzialny za pacjenta. W postępowaniu o ubezwłasnowolnienie, mającym na celu rozważenie, czy dana osoba jest zdolna do decydowania o własnym życiu, sędziego nigdzie nie ma.
5) Wśród wymogów otrzymania świadczenia z tytułu śmierci ustala się (patrz art. 5.1.c), że "jeżeli odpowiedzialny lekarz uzna, że utrata zdolności wnioskodawcy do wyrażenia świadomej zgody jest nieuchronna, może przyjąć krótszy okres, który uzna za stosowny (wcześniej była mowa o tym, że muszą być 2 pisemne prośby o eutanazję oddzielone 15 dniami). na podstawie okoliczności klinicznych, które muszą być odnotowane w dokumentacji medycznej". Zwróć uwagę na kilka rzeczy:
że kryterium zdolności do pracy ustala lekarz. W sprawie tak poważnej jak zdolność do czynności prawnych, uprawnienia te otrzymuje lekarz;
że jeżeli lekarz uzna, że należy pominąć procedurę dwóch poprzednich wniosków, np. z uwagi na to, że pacjent w ciągu kilku dni straci zdolność do czynności prawnych, może pominąć protokół.
6) Określając wymogi, jakie musi spełniać wniosek o udzielenie pomocy w umieraniu, stwierdza się (zob. art. 6 ust. 4), że po stwierdzeniu faktycznej niezdolności "...osobie, która została uznana za niezdolną do umierania, przysługuje prawo do zasiłku pogrzebowego...".wniosek o udzielenie pomocy w umieraniu może zostać przedłożony odpowiedzialnemu lekarzowi przez inną pełnoletnią i w pełni zdolną osobę, do której dołączono wcześniej podpisaną przez pacjenta dyrektywę wstępną, testament życia, dyrektywy wstępne lub prawnie uznane równoważne dokumenty. W przypadku braku osoby, która może złożyć wniosek w imieniu pacjenta, wniosek o eutanazję może złożyć lekarz prowadzący leczenie.". Nie dość, że rodzina może zostać pominięta przy podejmowaniu decyzji, to jeszcze jak się później stwierdza (patrz art. 9) lekarz "...".jest zobowiązany do realizacji postanowień dyrektywy wstępnej lub równoważnego dokumentu"Dokument może trafić do lekarza (być może sfałszowany) w każdym momencie ewolucji klinicznej pacjenta, po uznaniu go za "de facto niezdolnego".
7) Po przeprowadzeniu eutanazji lekarz odpowiedzialny musi przedłożyć komisji nadzorczej określone dokumenty. Brzmienie przepisu otwiera możliwość, że nawet jeśli pacjent nie zażądał eutanazji na piśmie, ktoś "w imieniu pacjenta" może jej zażądać (zob. art. 12, ust. a-4: "...").Jeżeli wnioskodawca posiadał dyrektywę wstępną lub równoważny dokument, w którym wskazano przedstawiciela, pełne imię i nazwisko przedstawiciela. W przeciwnym razie imię i nazwisko osoby, która złożyła wniosek w imieniu pacjenta de facto ubezwłasnowolnionego.").
8) Wreszcie, bardzo niepokojące jest to, że Pierwszy dodatkowy przepis. O prawnym ujęciu śmiercistwierdzają, że "(...)Śmierć wynikającą z udzielenia pomocy w umieraniu uważa się do wszystkich celów za śmierć naturalną, niezależnie od kodowania wykonanego w chwili śmierci.". Innymi słowy, gdy sędzia lub krewny otrzyma akt zgonu, przeczyta śmierć naturalnaNowa ustawa, która miałaby odciąć możliwość złożenia pozwu w związku z podejrzeniem, że np. nie zostały spełnione wszystkie zabezpieczenia, jest tego dobrym przykładem.
Stojąc przed jakimkolwiek prawem, uczeni prawnicy często zadają sobie pytanie, jakie jest to prawo, które zamiar samego prawa. Wielu obawia się, że intencje leżące u podstaw są raczej ekonomiczne, jako kolejny środek zabezpieczenia państwa opiekuńczego (trwałość emerytur itp.). I że prawo godna śmierć pod tą nazwą kryje się procedura mająca na celu zakończenie tego, co uważa się za bezużyteczne życie.
3. Z woli pacjenta
Wielu uczonych z dziedziny prawa i medycyny zwraca uwagę, że ocena rzeczywistej autonomii osoby wyrażającej wolę śmierci jest jednym z najtrudniejszych pytań.
Prawo zwraca uwagę, że swobodna i dobrowolna zgoda podmiotu może być bardzo łatwo obarczona wadą: może być wymuszona przez rodzinę, opiekunów, lekarza; przez osoby zainteresowane pobraniem ubezpieczenia na życie; lub przez administrację (w przypadku pacjenta będącego tylko pod opieką administracji zdrowia) itp. Gdy sytuacja osoby chorej jest dużym obciążeniem dla rodziny, obiektywnym lub subiektywnym, możliwość wyboru eutanazji staje się moralnym przymusem na sumieniu osoby, która czuje, że jest przeszkodą.
W medycynie specjaliści (psychiatrzy, paliatywiści, intensywiści, neurolodzy itd.) zgłosili istotne zastrzeżenia co do wolności pacjenta przy wyrażaniu "woli śmierci". Przyjrzyjmy się niektórym z nich:
Tylko dzięki wolności można podejmować decyzje zgodne z własnym sposobem myślenia i sposobem życia. Zaburzenia, które na to wpływają, w mniejszym lub większym stopniu będą skutkowały decyzją zaczerpniętą z patologii, w której brakuje podstawowego elementu: wolności. Ale to jest właśnie tam, gdzie występują zaburzenia psychiczne, wolność jest poważnie zagrożona, Jest to element niezbędny (wolność lub autonomia woli pacjenta do wyrażenia jego wyraźnej woli śmierci) do tego, aby odpowiedzieć lub nie na prośbę o pomoc w umieraniu.
Niektóre patologie mogą upośledzać istotne funkcje psychiczne (świadomość, myślenie, percepcję zmysłową, doświadczenie siebie lub afektywność), umożliwiające podejmowanie odpowiednich decyzji. Integralność tych funkcji jest warunkiem sine qua non przyjęcie, że decyzja została podjęta w sposób wolny i jest zgodna z prawdziwą wolą danej osoby, a nie z wolą uwarunkowaną patologicznie. Dlatego osoby cierpiące na dekompensację psychopatologiczną w momencie podejmowania decyzji mających wpływ na ich przyszłość muszą być wcześniej wspierane, aby przywrócić im wolność, a w ostateczności zdolność do podejmowania decyzji. Zwłaszcza jeśli te decyzje są sprzeczne z ich własnym interesem i są nieodwracalne.
Najcięższe zaburzenia psychiczne same w sobie stawiają tych pacjentów w sytuacji szczególnego zagrożenia, z towarzyszącymi im problemami dotyczącymi długości życia, dostępu do mieszkania, zatrudnienia, specjalistycznej opieki zdrowotnej itp.
Wiadomo, że pragnienie śmierci jest częścią wspólnej symptomatologii kilku zaburzeń psychicznych, zwłaszcza depresyjnych, ale także m.in. schizofrenii, uzależnień i ciężkich zaburzeń osobowości. W rzeczywistości samobójstwo jest globalnym problemem zdrowia publicznego - częstość występowania zakończonego samobójstwa u pacjentów z zaburzeniami psychicznymi jest bardzo wysoka, stanowiąc jedną z głównych przyczyn śmierci u osób w wieku 15-34 lat. Opinia naukowa zgodnie wiąże większość zakończonych samobójstw z obecnością choroby psychicznej, przyjmując nawet, że chęć śmierci nie zawsze wynika z manifestacji choroby psychicznej.
Obecność depresja stanowi szczególny problem w przypadku wniosków o eutanazję, ponieważ może wpływać na kompetencje pacjentów, zwłaszcza w zakresie względnego znaczenia, jakie przypisują oni pozytywnym i negatywnym aspektom swojej sytuacji i możliwym przyszłym rezultatom. Depresja jest chorobą, dla której istnieją sposoby leczenia i jest potencjalnie odwracalna. Pacjenci z depresją mogą być w tym kontekście uznani za populację wrażliwą, ponieważ ich prośba o śmierć może wynikać z obecności depresji; a właściwą odpowiedzią jest leczenie depresji, a nie pomoc w umieraniu.
Nie ulega wątpliwości, że niektóre zaburzenia psychiczne powodują ogromne cierpienie, a o stopniu generowanego przez nie dystresu można łatwo wnioskować zarówno z doświadczeń społecznych i zawodowych z pacjentami psychiatrycznymi, jak i z danych dotyczących samobójstw przypisywanych zaburzeniom psychicznym. Nie można pominąć podobieństwa poczucia beznadziejności i pragnienia śmierci z symptomatologią depresji i klinicznym kontekstem samobójstwa. Podatność nie powinna być wykorzystywana do dyskryminacji dostępu do pomocy w umieraniu lub jakiegokolwiek innego prawa prawnego, ale obecność elementów spoza osoby w procesie podejmowania decyzji nie może być ignorowana, tym bardziej, gdy jest to wydarzenie nieodwracalne. W społeczeństwach, w których zapobieganie samobójstwom jest uznawane za globalny obowiązek, a zmniejszenie ich rocznej liczby za wspólny cel, nie można nie zauważyć nieścisłości w uznaniu pomocy w umieraniu osobom cierpiącym na zaburzenia, których objawami są ideacje samobójcze i pragnienie śmierci, za część ich patologii.
Istnieją liczne badania dotyczące "życzenia śmierci", którego doświadczają pacjenci chorzy na raka lub nieuleczalnie chorzy w pewnym momencie swojego przebiegu klinicznego. Badania pokazują, że ten stan umysłu ma zupełnie inne znaczenie niż "rzeczywista chęć bycia zabitym".
4. O roli lekarzy w prawie
Przede wszystkim należy sięgnąć do oficjalnych deklaracji pisanych przez różne korporacje medyczne. Są jednomyślni w kategorycznym odrzuceniu perwersyjnej współpracy, o którą prosi się lekarzy, by spowodowali śmierć pacjenta. Zgodnie z medyczną etyką zawodową eutanazja i medyczna pomoc w samobójstwie są niezgodne z etyką lekarską.
Światowe Stowarzyszenie Medyczne, w październiku 2019 roku, wydało Oświadczenie, w którym wyraziło "zdecydowany sprzeciw wobec eutanazji i samobójstwa wspomaganego przez lekarza; żaden lekarz nie powinien być zmuszany do angażowania się w eutanazję lub samobójstwo wspomagane przez lekarza, ani nie powinien być zmuszany do kierowania pacjenta w tym celu"..
W maju 2018 roku Consejo General de Colegios oficiales de Médicos en España (Organización Médica Colegial) opublikowała swoje "Posicionamiento ante la eutanasia y el suicidio asistido" (Stanowisko w sprawie eutanazji i samobójstwa wspomaganego), w którym zgodnie z Kodeksem Etyki Lekarskiej stwierdza się, że. lekarz nigdy nie może celowo spowodować śmierci pacjenta, nawet na jego wyraźne życzenie..
A ostatnio hiszpański Komitet Bioetyczny (organ konsultacyjny podlegający Ministerstwu Zdrowia) opublikował w październiku 2020 roku swój raport, w którego rozdziale 6 (zatytułowanym. Eutanazja i profesjonalizm medyczny) wskazał, że "ze ściśle medycznego punktu widzenia [...] eutanazja wiąże się z przemianą, która musi być podkreślona. Poprzez opisanie go jako prawa realizowanego w kontekście działalności medycznej, to sama działalność medyczna ulega przekształceniu, ponieważ w określonych przypadkach opisanych przez prawo zabójstwo medyczne staje się czynnością protokolarną.. [...]Wraz z eutanazją medyk zyskuje nową, choć niezamierzoną, władzę. Posiada on władzę śmierci nad pacjentem, która z pewnością otwiera się zgodnie z wolą pacjenta i okolicznościami przewidzianymi w ustawie. Zmiana, która następuje, to umyślne zabójstwo ze strony lekarza jako obowiązek prawny, który przekroczy lex artis"..
Szczególnie interesujące są również deklaracje opublikowane przez Hiszpańskie Towarzystwo Psychiatryczne, Hiszpańskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej czy oficjalna wspólna deklaracja Madryckich Stowarzyszeń Farmaceutów, Dentystów i Lekarzy.
Co oznacza dla medycyny sytuacja, w której lekarz musi spowodować śmierć lub asystować przy samobójstwie swojego pacjenta, jeśli ten go o to poprosi? W skrócie można powiedzieć, że doprowadza do degeneracji medycyny, bo zamienia medycynę w coś innego:
Perwersja relacji lekarz-pacjent. Opieka nad samobójcami nie jest zadaniem, które wynika z odpowiedzialności zawodowej lekarza, ważne jest bowiem, aby ciężko chorzy pacjenci mogli postrzegać swojego lekarza jako osobę godną zaufania, z którą mogą porozmawiać, nawet jeśli zmagają się z pragnieniem przedwczesnej śmierci. W ramach chronionej przestrzeni relacji lekarz-pacjent każdy pacjent powinien móc liczyć na uczciwą rozmowę o myślach i zamiarach samobójczych oraz na zorientowane na życie doradztwo i wsparcie ze strony lekarza. Odmowa pomocy w samobójstwie umożliwia lekarzom zachowanie etycznego i deontologicznego znaczenia ich zawodu, a pacjentom pozwala zachować silniejsze zaufanie do lekarzy.
Zniesienie etos Niszczy powołanie lekarskie, podstawowe cechy tego zawodu: opiekę i towarzyszenie pacjentowi do końca, zapobieganie cierpieniu, wierność pacjentowi, poszanowanie jego godności, koleżeństwo zawodowe, równą sprawiedliwość dla wszystkich. Lekarz jest osobą, której człowiek ufa właśnie w chwili, gdy choroba i cierpienie wysysają jego siły duchowe i cielesne oraz zagrażają jego życiu. Lekarz nie może być proszony o osądzanie lub decydowanie, kto powinien żyć, a kto umrzeć. Zaufanie, jakim obdarza go pacjent, opiera się na założeniu zarówno jego profesjonalizmu, jak i jednoznacznej postawy pro-life, której się od niego oczekuje.
Uczciwe spojrzenie na rzeczywistość ujawnia, że lekarz, jako podmiot moralny, nie jest "istotą wyższą". Jest człowiekiem, z cnotami i słabościami, ideałami i wadami. Może być czasem przemęczony, zirytowany swoimi niepowodzeniami lub nadmiernie poruszony cierpieniem swoich pacjentów. Ze zmęczenia emocjonalnego lub bezmyślnego współczucia lekarz może ulec pokusie przewidywania śmierci pacjenta, zwłaszcza gdy pacjent go o to prosi. Gdyby wtedy uległ, popełniłby zabójstwo. Bezwzględny zakaz zabijania swoich pacjentów, obecny w etyce zawodowej od czasów Hipokratesa, był moralną siłą napędową i ludzkim zbawieniem lekarzy i medycyny.
Lekarz ustawia się jako pełnomocnik niezdolnych do pracy pacjentów. Lekarz, który akceptuje "rozwiązanie" eutanatyczne dla części swoich pacjentów, staje się, ze względu na spójność moralną, właścicielem życia osób przewlekle niezdolnych do życia (głęboko upośledzonych, trwale śpiących, z demencją starczą itp.)
Doświadczenia Belgii i Holandii pokazują, że początkowo wyznaczone przez prawo granice są szybko wymazywane przez praktykę lekarzy. Gdy eutanazja nabiera w sumieniach jednostek lub społeczeństw statusu czegoś moralnie dopuszczalnego, a nawet dobrego, staje się powszechna i w istocie prawnie niekontrolowana.
Kolejny powód, na który warto zwrócić uwagę to. eutanazja głęboko szkodzi badaniom biomedycznym, szczególnie te, które mają na celu leczenie zaawansowanej i terminalnej choroby. Ale także tych, którzy szukają rozwiązań dla chorób uznawanych obecnie za nieuleczalne, zwłaszcza jeśli badacze nie odkryją obiecujących perspektyw szybkiego postępu. Słodka śmierć" może okraść badania nad mechanizmami starzenia się mózgu, rehabilitacją demencji, zaawansowanymi chorobami nowotworowymi, korektą wad rozwojowych wielu osób oraz wieloma poważnymi chorobami genetycznymi ich bodźców. Ci, którzy twierdzą, że eutanazja zuboży pracę i naukę lekarzy, mają sporo racji.
Co oznacza dla medycyny sytuacja, w której lekarz musi spowodować śmierć lub asystować przy samobójstwie swojego pacjenta, jeśli ten go o to poprosi? Wynaturzenie medycyny, bo zmienia medycynę w coś innego.
Juan Carlos García Vicente
5. Katolickie stanowisko w sprawie eutanazji
We wszystkich powyższych nie odniesiono się do przekonań religijnych. Z pewnością jednak idea, którą człowiek wierzący otrzymuje z własnych przekonań religijnych o pochodzeniu i przeznaczeniu człowieka, każe mu reagować z trwogą na wszelkie próby legalizacji tej praktyki. Wierzący przyjmuje z poczuciem bezpieczeństwa i ulgi przekonanie, że tylko Bóg życia jest Panem, który panuje nad śmiercią. Przyjście do tego życia i jego koniec to wydarzenia zbyt ważne i tajemnicze, aby jakakolwiek ludzka władza mogła w nie ingerować.
Główne oficjalne dokumenty Kościoła katolickiego dotyczące eutanazji to Deklaracja Iura et bonai Karta Bonus Samaritanusoba wydane przez Kongregację Nauki Wiary odpowiednio w 1980 i 2020 roku. Do tych dokumentów należy dodać odrzucenie eutanazji sformułowane przez św. Jana Pawła II w encyklice Evangelium vitae n. 65, ze szczególnie uroczystymi słowami: "Zgodnie z Magisterium moich poprzedników i w jedności z biskupami Kościoła katolickiego potwierdzam, że eutanazja jest ciężkim naruszeniem prawa Bożego, o ile jest świadomą, moralnie niedopuszczalną eliminacją osoby ludzkiej"..
Te dwa dokumenty, choć dzieli je 40 lat, stanowią krótkie kompendium katolickiej moralności na temat choroby i śmierci. Ich lektura pokazuje, że magisterium było świadome ciągłej ewolucji rzeczy, zarówno w odniesieniu do eutanazji, jak i do nowych terapii, które umożliwiały ratowanie życia lub przedłużanie go niemal w nieskończoność.
W oświadczeniu Iura et bonadwa postulaty antropologiczne, na których opiera się dobrowolna eutanazja i wspomagane samobójstwo, zostają uwzględnione i obalone: z jednej strony idea, że w pewnych okolicznościach umieranie jest dobrem, a życie złem; z drugiej strony twierdzenie, że człowiek ma prawo do wyboru, czy chce spowodować, czy też nie, śmierć innych osób. Dokument ten zaprzecza ponadto, że ból jest złem absolutnym, którego należy unikać za wszelką cenę: obowiązkowym aktem miłosierdzia jest czynienie tego, co możliwe, aby ulżyć cierpieniom chorych, nie zapominając jednak o pozytywnym znaczeniu cierpienia dobrowolnie przyjętego i podtrzymywanego przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
Miłosierdzie i dobroczynność mają tysiąc sposobów wyrażania się. Ale nie ma wśród nich miejsca na zabójstwo umierającego brata. Doktryna katolicka potwierdza, że życie jest cudownym darem i obowiązkiem powierzonym człowiekowi przez Boga. I że właśnie dlatego, że jest to dar i misja otrzymana od Pana, należy nią zarządzać i żyć w pełni, zawsze z ufnością powierzając się projektom Bożej miłości, zwłaszcza w chwilach największych trudności. Dlatego moralność katolicka widzi w eutanazji i wspomaganym samobójstwie zło, które sprzeciwia się nie abstrakcyjnym zasadom dogmatycznym, ale samemu dobru człowieka, ponieważ jest sprzeczne z jego wewnętrzną istotą i powołaniem do szczęścia.
W przypadku choroby powierzenie się Bożej Opatrzności nie eliminuje osobistego obowiązku dbania o siebie i bycia zadbanym, ani nie nakłada obowiązku korzystania ze wszystkich możliwych środków zaradczych. W szczególności niniejsza deklaracja zawiera następujące wyjaśnienia:
w braku innych środków zaradczych dopuszczalne jest odwołanie się, za zgodą pacjenta, do środków oferowanych przez najbardziej zaawansowaną medycynę, nawet jeśli są one jeszcze w fazie eksperymentalnej i nie są pozbawione pewnego ryzyka;
Dopuszczalne jest również zaprzestanie stosowania tych środków, gdy rezultaty nie odpowiadają pokładanym w nich oczekiwaniom;
zawsze wolno zadowolić się normalnymi środkami, jakie może zaoferować medycyna;
W obliczu bliskiej i nieuchronnej śmierci, mimo zastosowanych środków, dopuszczalna jest rezygnacja z leczenia, które prowadziłoby jedynie do niepewnego i bolesnego przedłużenia życia, ale bez przerywania normalnej opieki, jaką w takich przypadkach należy otoczyć każdego chorego.
Wobec kultury proeutanazji chrześcijaństwo piętnuje sprzeczności i słabości stanowisk, które nie uświadamiają dramatu tych, którzy chorzy i być może zmarginalizowani przez wszystkich, nie mogą już dłużej znosić życia. Pragnienie śmierci jest często wynikiem nieludzkiej i niesprawiedliwej sytuacji lub patologicznego stanu, który został zaniedbany lub wręcz zignorowany. Nie da się zaprzeczyć, że długotrwały ból jest nie do zniesienia, a inne przyczyny psychologiczne mogą zaciemnić umysł do tego stopnia, że można pomyśleć, że można legalnie poprosić o śmierć lub zapewnić ją innym. Ale mimo wszystko mordowanie chorego człowieka jest niedopuszczalne.
Prośba o śmierć raczej nie jest wynikiem realnego wyboru. Ten, kto znajduje się w takich okolicznościach, ma tylko doświadczenie rozpaczy lub rzeczywistej samotności, ale nie ma doświadczenia śmierci: śmierć można sobie tylko wyobrazić, ale nie można jej zmierzyć, a tym bardziej policzyć. Jest to jedyna ludzka sprawa, która nie pozostawia możliwości powrotu. Paradoksalnie, nie ma w życiu momentu, w którym tak zasadnicze znaczenie miałoby ponowne rozbudzenie nadziei, jak wtedy, gdy jest się blisko śmierci: jest to moment, w którym przeżyta do tej pory historia nabiera pełnego znaczenia tylko wtedy, gdy możliwość przyszłości pozostaje otwarta.
Karta Bonus Samaritanusoddaje wszystkie te same uczucia. Poszerza jednak punkt ciężkości uwagi, uwzględniając ostatnie 40 lat rozwoju medycyny. Już sama lektura spisu treści tego dokumentu daje wyobrażenie o nowych dziedzinach zdrowia i terapii, w których moralność katolicka może rzucić ważne światło.
W bardzo dużym skrócie możemy podsumować dwie wskazówki, które pojawiają się w tym dokumencie:
Kluczową i powtarzającą się koncepcją jest koncepcja opieka (gdy nie jest możliwe wyleczyćjest zawsze możliwe opieka) oraz. akompaniament przewlekle chorych, bez nadziei na wyleczenie, lub w terminalnej fazie choroby. Ciągłość opieki jest obowiązkiem lekarza, jako szczególna forma solidarności z cierpiącymi.
Szczególną uwagę zwraca się na obowiązek lekarza dostosowania terapii do realnych możliwości poprawy stanu pacjenta, wskazując na daremność terapeutyczną jako praktykę nie tylko medycznie, ale i etycznie niedopuszczalną. I uznanie legalności sedacji w ostatnich fazach życia: "...obowiązkiem lekarza jest dostosowanie terapii do realnych możliwości poprawy stanu pacjenta".W celu zmniejszenia dolegliwości bólowych pacjenta w terapii przeciwbólowej stosuje się leki, które mogą powodować stłumienie świadomości (sedacja). [...] Kościół potwierdza legalność sedacji jako części opieki ofiarowanej pacjentowi, aby koniec życia mógł się odbyć w jak największym spokoju i w jak najlepszych warunkach wewnętrznych. Dotyczy to również zabiegów wyprzedzających moment śmierci (głęboka sedacja paliatywna w fazie terminalnej), zawsze, w miarę możliwości, za świadomą zgodą pacjenta". (Bonus Samaritanus, n. 7).
Źródła wykorzystane w pracy, jako referencje dla zainteresowanych czytelników:
1) Można zobaczyć próbkę stanowiska zwolenników eutanazji:
4) Istnieją różne opracowania dotyczące ograniczeń technicznych obecnej ustawy o eutanazji, z prawnego punktu widzenia. Aby przytoczyć bardziej szczegółowe opracowanie, spośród wielu, dotyczące techniki prawnej, patrz: R. Gisbert, El gran peligro de la ley de eutanasia
6) Dla zainteresowanych czytelników, zwłaszcza lekarzy i pracowników służby zdrowia, odnotowano niektóre nowsze badania dotyczące "życzenia śmierci" wyrażanego przez niektórych pacjentów:
- Bellido-Pérez M, Monforte-Royo C, Tomás-Sábado J, Porta-Sales J, Balaguer A. Assessment of the wish to hasten death in patients with advanced disease: A systematic review of measurement instruments. Palliat Med. 2017 Jun;31(6):510-525. doi: 10.1177/0269216316669867. Epub 2016 Oct 22. PMID: 28124578; PMCID: PMC5405817. Artykuł można przeczytać na: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5405817/
- Rodríguez-Prat A, van Leeuwen E. Założenia i moralne rozumienie życzenia przyspieszenia śmierci: filozoficzny przegląd badań jakościowych. Med Health Care Philos. 2018 Mar;21(1):63-75. doi: 10.1007/s11019-017-9785-y. PMID: 28669129. Streszczenie można znaleźć pod adresem: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/28669129/
- Arantzamendi M, García-Rueda N, Carvajal A, Robinson CA. People With Advanced Cancer: The Process of Living Well with Awareness of Dying. Qual Health Res. 2020 Jul;30(8):1143-1155. doi: 10.1177/1049732318816298. Epub 2018 Dec 12. PMID: 30539681; PMCID: PMC7307002. Artykuł można przeczytać na: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7307002/
8) Deklaracja Consejo General de Colegios oficiales de Médicos en España (Organización Médica Colegial), maj 2018, znajduje się na stronie: https://www.cgcom.es/sites/default/files/u183/np_eutanasia_21_05_18.pdf. Nowe oświadczenie tego organu było konieczne po przejściu ustawy w Kongresie, zauważając, że Uregulowanie eutanazji w Hiszpanii oznacza zatwierdzenie przez prawo, że eutanazja jest "aktem medycznym". Jest to niezgodne z naszym Kodeksem Etyki Lekarskiej i sprzeczne ze stanowiskami Światowego Stowarzyszenia Lekarzy. Dalej ostrzega, że CGCOM uruchomi wszelkie niezbędne mechanizmy w obronie zawodu lekarza, praktyki lekarskiej, wartości profesjonalizmu medycznego i relacji lekarz-pacjent.. Można je znaleźć na: https://www.cgcom.es/sites/default/files/u183/np_ley_eutanasia_cgcom_18_12_2020.pdf
13) Istnieją setki wywiadów, książek i artykułów napisanych przez lekarzy na temat znaczenia dla medycyny faktu, że lekarz musi spowodować śmierć lub asystować przy samobójstwie swojego pacjenta, jeśli pacjent go o to poprosi. Aby przytoczyć jedno opracowanie lekarza, skierowane do lekarzy, które jest szczególnie cenne ze względu na zwięzłość, jasność i kwalifikacje jego autora, należy przeczytać G. Herranz, Los médicos y la suicidio. Herranz, Los médicos y la eutanasia, które można znaleźć pod adresem: http://www.muertedigna.org/textos/euta29.html
14) Jeśli chodzi o stanowisko katolików w sprawie eutanazji, nie należy zapominać, że Konferencja Episkopatu Hiszpanii (i wielu biskupów w ich zwyczajnym magisterium) opublikowała kilka zdecydowanych oświadczeń na ten temat. Można je znaleźć w:
15) Jak wiadomo, głównymi oficjalnymi dokumentami Kościoła katolickiego dotyczącymi eutanazji, wydanymi przez Kongregację Nauki Wiary, są deklaracja Iura et bonai Karta Bonus Samaritanusktóre można przeczytać na stronie
16) Aby dać odniesienie do powszechnego i uroczystego magisterium w sprawie eutanazji, należy przytoczyć tekst św. Jana Pawła II w encyklice Evangelium vitae, n. 65.
17) Czytelnicy znajdą w Karcie Bonus SamaritanusKsiążka podzielona jest na dziesięć rozdziałów dotyczących podejmowania decyzji etycznych w szerokim zakresie sytuacji klinicznych (konteksty pediatryczne, stan wegetatywny, wycofanie terapii itp.) Będzie ona szczególnie interesująca dla lekarzy.
18) Dla ułatwienia poniżej zamieszczono niektóre fragmenty tekstu Karty. Bonus SamaritanusRozdział V: Nawet gdy wyleczenie jest niemożliwe lub mało prawdopodobne, wsparcie lekarskie i pielęgniarskie (opieka nad podstawowymi funkcjami organizmu), psychiczne i duchowe, jest obowiązkiem nie do uniknięcia, gdyż w przeciwnym razie stanowiłoby nieludzkie opuszczenie chorego. (.../...) Uznanie niemożności wyleczenia w bliskiej perspektywie śmierci nie oznacza jednak końca pracy lekarskiej i pielęgniarskiej. Sprawowanie odpowiedzialności wobec chorego oznacza zapewnienie opieki aż do końca: "leczyć, jeśli to możliwe, zawsze opiekować się". Ta intencja, by zawsze troszczyć się o chorego, daje kryterium oceny różnych działań, które należy podjąć w sytuacji choroby "nieuleczalnej"; nieuleczalność zresztą nigdy nie jest synonimem "nieuleczalności". Spojrzenie kontemplacyjne zaprasza nas do poszerzenia pojęcia opieki.
(19) Moralna dopuszczalność sedacji jest, jak powszechnie wiadomo, zapisana w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Bonus SamaritanusV, n. 7.
20) Jako dodatkową bibliografię ogólną proponuje się:
I. Carrasco de Paula, głos Eutanazjaw Papieskiej Radzie ds. Rodziny, Leksykon (Wieloznaczne i sporne pojęcia dotyczące rodziny, życia i zagadnień etycznych)Palabra 2004, s. 359-366.
M. Martínez-Selles, Eutanazja. Analiza w świetle nauki i antropologii., Rialp, Madrid 2019, 98 stron.
Z wizyty papieża Franciszka w roboczej siedzibie Dykasterii ds. Komunikacji wyłoniły się dwa ważne zalecenia: sprawdzić skuteczność jej pracy i postawić na kreatywność.
"Sprawdź efektywność ich pracy i postaw na kreatywność".
Z wizyty papieża Franciszka w poniedziałek w roboczej siedzibie Dykasterii ds. Komunikacji, z okazji 160-lecia "L'Osservatore Romano" i 90-lecia Radia Watykańskiego, wynikły dwa ważne zalecenia. Chociaż są one skierowane konkretnie do całego systemu medialnego Stolicy Apostolskiej, dotyczą wszystkich zaangażowanych w komunikację kościelną i przekazywanie Ewangelii na wszystkich poziomach i za pomocą wszystkich środków.
Czy jesteśmy skuteczni?
Pierwsze zalecenie, wynikające przede wszystkim z troski, Papież wypowiedział na mikrofonach Radia Watykańskiego, na żywo z Regii 9, w obecności szefa stacji i redaktora naczelnego. Papież zasugerował, że zawsze powinniśmy zadawać sobie pytanie o skuteczność przesłania, które próbujemy przekazać. A dokładniej: do ilu osób dociera?
Bo ryzyko polega na tym, że mamy ładną organizację, ładną strukturę, która przy okazji inwestuje też duże pieniądze - które pochodzą z ofert wiernych - a wynik nie jest tak znaczący z punktu widzenia produktywności i efektywności, żeby użyć metafory biznesowej.
Papież posłużył się obrazem góry, która rodzi mysz, pochodzącym ze znanego popularnego powiedzenia, aby powiedzieć, że niebezpieczeństwo polega na tym, by inwestować dużo w "infrastrukturę", z ogromnym nakładem energii na wszystkich poziomach, a następnie nie kalibrować wszystkich tych inwestycji na prawdziwy cel samej organizacji, którym dla Stolicy Apostolskiej jest niesienie orędzia Jezusa do jak największej liczby osób.
Strzeż się funkcjonalizmu
Drugie zalecenie, powiązane z poprzednim, papież wypowiedział, witając się z redakcjami w Sala Marconi w Palazzo Pio, który znajduje się na początku Via della Conciliazione i w którym od kilku miesięcy spotykają się wszystkie wydziały zajmujące się komunikacją watykańską, jako zakończenie procesu reformy - zasadniczo struktur - rozpoczętego w pierwszych miesiącach pontyfikatu.
Właśnie po wizytacji pomieszczeń i nowych miejsc papież przestrzegł przed ryzykiem funkcjonalizmu, "wielkiego wroga dobrego funkcjonowania". Krótko mówiąc, musimy uważać, by nie powierzać wszystkiego procedurom i przydziałom, by nie stłumić kreatywności ludzi. Aby praca mogła funkcjonować, "każdy musi mieć wystarczającą swobodę działania". A wyraża się to w "zdolności do podejmowania ryzyka", bez konieczności ciągłego poddawania się rigmarole próśb o "pozwolenie" (udzielane przez przełożonych).
Dwa przypomnienia Papieża, jak powiedzieliśmy, są przydatne także dla wszystkich zaangażowanych w ewangelizację poprzez media, a w szczególności w posługę instytucji kościelnej.
Zawsze sprawdzać owoce własnej pracy, aby poprawić te jej aspekty, które mogą również ograniczyć marnotrawstwo zasobów; stawiać na kreatywność, nie popadając w bezużyteczne obciążenia, które gaszą - lub zabijają, używając słów Papieża - wszelką nutę śmiałości w służbie szerzenia Królestwa Bożego na tym świecie.
Spotkanie Chrystusa z Samarytanką oferuje horyzonty przezwyciężenia kulturowego emotywizmu, który sprowadza czułość do emocji; otwarcia się na dialog i nauczenia się dojrzałości daru z siebie. Profesor Juan José Pérez-Soba odniósł się do tych pytań w kursie nt. Edukacja w zakresie afektywności na Uniwersytecie Navarra.
Rafał Górnik-29 maja 2021 r.-Czas czytania: 9minuty
Mało kto ma wątpliwości, że słowo miłość jest być może najczęściej używanym terminem w naszym języku. Natomiast istnieją ważne dziedziny życia, w których prawie nie jest on wykorzystywany. W polityce o miłości nie mówi się często, podobnie jak w ekonomii. Powodem tego zjawiska jest fakt, że mówimy o poważnych sprawach.
"Miłość nie mogłaby być umieszczona jako fundament, lecz tylko jako coś dekoracyjnego w obrębie życia; byłaby nieodwracalnie subiektywna, niezdolna do dania solidnego powodu do budowy społeczeństwa". Jednak, być może właśnie z tego powodu, "wielkie roszczenie epistemologiczne [wiedzy naukowej] encykliki Caritas in veritate Benedykta XVI jest ukazanie założycielskiej roli miłości, z całą jej wartością afektywną, zwłaszcza w odniesieniu do tych dwóch działań społecznych, polityki i ekonomii. Dlatego stawia miłość jako główne światło dla zrozumienia dobra wspólnego".
"Musimy pomóc młodym ludziom przezwyciężyć emocjonalny analfabetyzm, który nie pozwala im odkryć, czego miłość wymaga od każdej osoby".
Juan José Pérez Soba
Ten, kto mówi w ten sposób, jest Juan José Pérez-SobaProfesor Papieskiego Instytutu Jana Pawła II do spraw Nauki o Małżeństwie i Rodzinie (Rzym) oraz główny prelegent kursu nt. Edukacja w zakresie afektywności która odbyła się w tych dniach w Pampelunie, zorganizowana przez IInstytut Podstawowych Programów Nauczania Uniwersytetu Nawarry, w którym wzięło udział ponad pięć tysięcy osób z 47 krajów.
Juan José Pérez-Soba,
Główną wskazówką dotyczącą wkładu profesora Péreza-Soby stała się jego książka Spotkanie przy studni (Palabra, 2020). Ponadto obfite są refleksje autora na temat afektywności. Na przykład w czasopiśmie Scripta Theologica tego samego roku, a także w innych miejscach. To rozumie się samo przez się, ponieważ zrozumiecie, że zsyntetyzowanie siedmiu sesji nauczycielskich na temat miłości i jej poziomów; rodzajów miłości; miłości synowskiej, oblubieńczej i przyjaźni; miłości i cnoty, dojrzałości afektywnej i tego, co młodzi ludzie chcą wiedzieć, jest praktycznie niemożliwe.
Przyjrzymy się więc tylko kilku tematom, uprzedzając od początku to życzenie nauczyciela: "Musimy pomóc młodym ludziom przezwyciężyć analfabetyzm emocjonalny, który uniemożliwia im odkrycie, czego miłość wymaga od każdej osoby".
Oszustwo "egocentryczne"
Jak moglibyśmy opisać emotywistę, czyli osobę, która praktycznie kieruje się emocjami chwili? Papież Franciszek uczynił to w encykliceAmoris Laetitia(Radość miłości), w rozdziale uznawanym za rdzeń tekstu, czwartym, zatytułowanym. Miłość w małżeństwie.
"Pragnienia, uczucia, emocje, to, co klasycy nazywali namiętnościami, zajmują ważne miejsce w małżeństwie [...]". Z drugiej strony "Jezus, jako prawdziwy człowiek, doświadczał rzeczy emocjonalnie. Dlatego zasmuciło go odrzucenie w Jerozolimie, a sytuacja ta wywołała łzy w jego oczach. Współczuł również cierpieniom ludzi. Kiedy widział, że inni płaczą, był poruszony i zmartwiony, a on sam płakał przy śmierci przyjaciela.
Jednakże, mówi dalej Papież, "wierzyć, że jesteśmy dobrzy tylko dlatego, że 'czujemy rzeczy', jest ogromnym złudzeniem. Są ludzie, którzy czują się zdolni do wielkiej miłości tylko dlatego, że mają wielką potrzebę uczucia, ale nie umieją walczyć o szczęście innych i żyją zamknięci we własnych pragnieniach. W takim przypadku uczucia odwracają uwagę od wielkich wartości i kryją w sobie egocentryzm, który uniemożliwia pielęgnowanie zdrowego i szczęśliwego życia rodzinnego" (Amoris LaetitiaNr 145).
Na łasce emocji
"Emotywizm zaczyna się od redukcji afektu do emocji" - mówi profesor Pérez-Soba. "W prawdzie jest to pierwsza konsekwencja rozpatrywania afektywności wyłącznie na podstawie introspekcji sumienia. W ten sposób tracimy jej najgłębszą intencjonalność i sposób, w jaki stanowi ona podstawę cnoty moralnej, która prowadzi nas do doskonałości".
Emocją nazywamy teraz uczucie, które intensywnie ukazuje się świadomości i porusza ją w określonym kierunku. Zastąpiło ono termin pasja, który był bardziej związany z otwartością na przyjęcie daru i na transcendencję - zaznaczył w swojej prezentacji. Jego zdaniem jest to konsekwencja samej sekularyzacji miłości w luterańskiej interpretacji dobroczynności, która tłumaczy dobroczynność zredukowaną do beneficence, wymiany dóbr użytecznych z altruistycznego punktu widzenia.
"Emotywizm zaczyna się od redukcji afektu do emocji".
Juan José Pérez Soba
"Wszystko to uniemożliwiło uznanie jej roli w małżeństwie, które Luter neguje jako sakrament i po raz pierwszy w historii uznaje za rzeczywistość niesakramentalną".
W konsekwencji, zgodnie z emotywizmem, osoba byłaby dobra, gdyby czuła się dobrze, gdy działa w określony sposób, a ta emocja jest mylona z sumieniem z intuicjonistycznego punktu widzenia, wyjaśnił prof. Pérez-Soba. Ten redukcjonizm jest bardzo wyraźny w pracach Daniela Golemana [Inteligencja emocjonalna], która skupia się na emocjach i ich energetycznym podłożu, do tego stopnia, że zatraca ich intencjonalne znaczenie.
Nastrój chwili
Na stronie Dyrektorium duszpasterstwa rodzin w Kościeleopublikowana przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii, a cytowana przez profesora Instytutu Jana Pawła II, zwraca uwagę, że "koncepcja ta głęboko osłabia zdolność człowieka do konstruowania własnej egzystencji, ponieważ nadaje kierunek jego życiu nastrojowi chwili, a on sam staje się niezdolny do podania przyczyny. Ten operatywny prymat impulsu emocjonalnego w człowieku, bez żadnego innego kierunku niż jego własna intensywność, niesie ze sobą głęboki lęk przed przyszłością i wszelkimi trwałymi zobowiązaniami".
Katalog podkreśla następnie "sprzeczność, w jakiej żyje człowiek, gdy kieruje się tylko swoimi ślepymi pragnieniami, nie widząc ich porządku ani prawdy o miłości, która leży u ich podstaw". Człowiek ten, emocjonalny w swoim wewnętrznym świecie, jest natomiast utylitarny w odniesieniu do efektywnego rezultatu swoich działań, ponieważ zobowiązuje go do tego życie w świecie techniki i konkurencji. Łatwo zatem zrozumieć, jak trudno jest mu adekwatnie postrzegać moralność relacji międzyludzkich, ponieważ interpretuje je wyłącznie w sposób sentymentalny lub utylitarny.
Komunikacja afektywna Jezusa
"Nie jesteśmy przyzwyczajeni do analizowania rozmowy w kontekście komunikacji afektywnej, zwykle robimy to tylko wtedy, gdy między rozmówcami dochodzi do oczywistego załamania i używamy emocji, by wyjaśnić niepowodzenie rozmowy. Często ograniczamy się do języka werbalnego, ignorując treści osobowe obecne w sposób afektywny, które w dialogu mają ogromną wartość. Musimy uznać za poważne uchybienie pozostawanie na tym świadomym poziomie analizy, który skłania się ku refleksji, a zamiast tego tracić dynamizm afektywny, który nim kieruje".
Tak rozpoczyna profesor Juan José Pérez Soba swoją analizę rozmowy Jezusa z Samarytanką przy studni w Sychar. "Kobieta z Samarii przyszła zaczerpnąć wody, a Jezus powiedział jej: 'Daj mi pić'" (J 4,7).
"Możemy wziąć go za przykład rozmowy ewangelizacyjnej, której zadziwiającym skutkiem jest całkowita przemiana kobiety, która staje się apostołem dla swoich współmieszkańców z Sychar. Stąd przyjmujemy ją jako prototypowy punkt odniesienia dla działań duszpasterskich w środowisku rodzinnym".
W istocie, Adhortacja Apostolska Amoris Laetitia przedstawia to spotkanie jako kluczowy punkt swojej prezentacji. Papież Franciszek mówi: "To właśnie uczynił Jezus z Samarytanką (por. J 4, 1-26): skierował słowo do jej pragnienia prawdziwej miłości, aby uwolnić ją od tego wszystkiego, co zaciemniało jej życie i doprowadzić do pełnej radości Ewangelii" (nr 294).
Uczucia nie wykluczają obiektywizmu
Niewątpliwie, wyjaśnia profesor, jesteśmy spadkobiercami apologetyki racjonalistycznej, w której rola ewangelizacyjna polegałaby na wykazaniu za pomocą rozstrzygających racji "praeambula fidei" osobie, która opiera się wierze, ale jest zdolna do rozumowania.
Nieadekwatność tej drogi jest podstawą propozycji św. Jana Henryka Newmana, dla którego wyznawanie wiary musi obejmować całą osobę, a nie tylko jej inteligencję.
Benedykt XVI w swojej pierwszej encyklice w wyraźny sposób podjął drogę pragnienia, uznając, że "najlepsza obrona Boga i człowieka polega właśnie na miłości", przypomina Pérez-Soba, ponieważ dialog z Samarytanką "jest wybitnie afektywny". Pragnienie, o którym mówi Chrystus, dotyczy - jak stwierdza św. Augustyn - wiary Samarytanki. Jest więc ujęta w swoje ramy wiara w miłość, która stanowi wewnętrzną logikę całej opowieści".
Zdaniem profesora Instytutu Jana Pawła II, "prowadzi to do rozważenia, że mówienie o afektach w żaden sposób nie wyklucza obiektywizmu, ale raczej domaga się go na swój sposób i w istocie podtrzymuje tę rozmowę. Pragnienia nie są intymne, nie są zamknięte w autoreferencyjności, są podstawą komunikacji o wyraźnej wartości obiektywnej, która wzbogaca, gdy jest dzielona. Zaprzeczenie tej zasadzie bardzo skomplikowało wszelki dialog uczuciowy, ponieważ rzutowano na niego uprzedzenie, że zawsze będzie to subiektywistyczny intymizm, któremu powinniśmy się sprzeciwić".
"Inaczej jest w tradycji klasycznej, która preferowała ramy dialogu niż introspekcji, aby móc mówić o afektach". Przypomnijmy, dodaje Pérez-Soba, "genialny początek książki De spiritali amicitia Alfreda z Rieval w XII wieku: "Oto ty i ja, i mam nadzieję, że jako trzeci między nami jest Chrystus".
Włączenie Chrystusa jako obecnego w samej przyjaźni nie jest dodatkiem, ale powodem rozmowy, podkreśla Pérez-Soba. Dlatego angielski mnich nalega na radę, by włączyć ten sposób myślenia do wszystkich dziedzin życia: "Mów z ufnością i z przyjacielem mieszaj wszystkie swoje troski i myśli, niezależnie od tego, czy się czegoś uczysz lub nauczasz, dajesz lub otrzymujesz, pogłębiasz lub wyciągasz.
Spotkanie osobiste
Ta refleksja profesora byłaby jeszcze bardziej niepełna, gdyby nie zawierała przynajmniej następujących elementów. "Jezus, wychodząc od prawdy o pragnieniu, wykorzystuje początkowe zdumienie okazane przez kobietę i przyjmuje nową logikę objawienia osoby w miłości, intencją, która go prowadzi, jest ukazanie ukochanego jako celu samego w sobie. Chce, abyśmy mogli naprawdę powiedzieć 'kocham cię za to, kim jesteś'".
"W przypadku Boga musimy mówić o miłości pierwotnej, jednocześnie bezwarunkowej i wyłącznej, która leczy serce człowieka i wchodzi w relacje międzyludzkie".
Juan José Pérez Soba
I w tym momencie rozmowa się zmienia, bo staje się spersonalizowana i zostaje włożona w konstrukcję własnego realnego życia. "Studnia pragnienia i wysiłku zostanie objawiona, poprzez osobiste spotkanie, jako źródło daru i przymierza. Boża obietnica podąża za dynamiką miłości, która wzrasta i która pozwala nam wyjaśnić jedność życia objawioną ludzkości w horyzoncie zbawienia" - dodaje profesor.
"W przypadku Boga, jako objawienie radykalnej nowości, która wprowadza Jego działanie w świecie, znajdujemy się przed ofertą Jego przymierza. Trzeba mówić o miłości pierwotnej, jednocześnie bezwarunkowej i wyłącznej, która leczy ludzkie serce i jest wprowadzana w ludzkie relacje".
"Jej właściwe rozumienie zakłada miłość całkowitą, wyłączną, cielesną i płodną: Bóg, Oblubieniec, uzyskuje wierność swojej oblubienicy Izraela w przymierzu, które jest na wieki i które ma być centrum tajemnicy chrześcijańskiej" (por. Ef 5, 32).
Cechy te znamionują, zdaniem Péreza-Soby, objawienie Boga w jego najbardziej osobistej wartości, do tego stopnia, że Benedykt XVI mógł powiedzieć: "Obrazowi Boga monoteistycznego odpowiada małżeństwo monogamiczne. Małżeństwo oparte na miłości wyłącznej i ostatecznej staje się ikoną relacji Boga ze swoim ludem i odwrotnie, Boży sposób kochania staje się miarą ludzkiej miłości".
"Prawda o osobowej miłości, która nas wzywa, w której realizuje się zaangażowanie osoby w czułość, jest początkiem delikatnego procesu wzrastania, który trzeba pielęgnować i towarzyszyć" - dodaje prelegent. Jest to proces dojrzewania odnotowany już w Pieśni nad Pieśniami jako odpowiedź na wezwanie miłości: Głos mojego Umiłowanego (Pieśń 2, 8).
Kształcenie młodych ludzi w zakresie uczuć
"Musimy poważnie potraktować pomoc, jakiej potrzebują młodzi ludzie, by nauczyć się kochać". Profesor Pérez-Soba przywołuje tu papieża Franciszka, gdy mówi: "Ale kto dziś mówi o tych sprawach? Kto jest w stanie poważnie traktować młodych ludzi? Kto pomaga im poważnie przygotować się do wielkiej i wielkodusznej miłości?".
"Brak edukacji afektywnej generuje w młodych ludziach pustkę, która utrudnia im odnalezienie sensu tego, czym żyją".
Juan José Pérez Soba
Jeśli zrozumie się wielkie bogactwo możliwości interpretacji uczucia z tej miłości, która obiecuje historię, fakt uczenia się miłości staje się pilny i jest doceniany, mówi profesor, który dodaje, że uczucie musi odgrywać główną rolę w edukacji młodych ludzi. "Edukacja musi być edukacją przede wszystkim w uczuciach; a ignorowanie tego generuje w młodych ludziach pustkę, która utrudnia im znalezienie sensu tego, czym żyją" - powiedział na kursie.
Nawiasem mówiąc, Pérez-Soba nawiązał do komentarza do "Pieśni nad pieśniami" Origena i skomentował, że ta biblijna księga nigdy nie jest czytana w liturgii, podczas gdy jest ona jedną z najbardziej komentowanych przez Ojców Kościoła. "To tak, jakby istniał strach przed uczuciem" - powiedział.
Chrystusowy
"Temat emocjonalny jest obecnie największą trudnością dla ewangelizacji" - rozważał prelegent. "Powodem tego jest to, że rozważa on doświadczenie religijne według intensywności swoich uczuć. Dlatego nie chodzi na mszę, jeśli jej nie czuje, nie modli się, jeśli nie znajduje w niej emocji, doktryna wydaje się zupełnie obca jego życiu, bo nie budzi w nim żadnych uczuć i nudzi go. To jest przyczyną sukcesu duchowości New Age, religijności polegającej na czystej konsumpcji emocjonalnej.
Cel duszpasterstwa Kościoła, według Juana José Péreza Soby, "polega w dużej mierze na przekształceniu podmiotu emocjonalnego w podmiot chrześcijański: 'na miarę Chrystusa' (por. Ef 4, 13), który żyje z miłości Chrystusa, który czyni go synem, a nie z emocji chwili, która nie wie, dokąd go prowadzi. Jest to krok nawrócenia, którego wyjątkowym świadectwem jest nasz dialog z Samarytanką".
W kursie uczestniczyli również Jokin de Irala, profesor na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Nawarry i badacz, oraz Nieves González Rico, dyrektor akademicki Instituto Desarrollo y Persona Uniwersytetu Francisco de Vitoria. Ich interwencjami, które skupiały się głównie na afektywności i seksualności, zajmiemy się w najbliższym czasie.
Klasyfikacje mogłyby być bardzo różnorodne, ale podstawowa myśl pozostaje: Matka Boża wpływała i nadal wpływa na naszych reżyserów i naszych widzów z bardzo prostego powodu: jest Matką Bożą.
Rosa Die-28 maja 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
Dla chrześcijan miesiąc maj oznacza znacznie więcej niż tylko uniesienie długo oczekiwanej wiosny, nadejście niecierpliwie wyczekiwanego końca roku szkolnego czy stres przed końcem kadencji dla księgowych: maj jest miesiącem Maryi Dziewicy, Matki Boga i Matki Kościoła.
Jeśli jest jedna kobieta, która wywarła artystyczny wpływ na wszystkie ludzkie pokolenia od początku XX wieku, to jest nią Matka Boska, a także ten słynny cytat z Ewangelii św. Łukasza: "Wszystkie pokolenia będą mnie nazywać błogosławionym". (Łk 1:48).
Filmy wszystkich rodzajów, epok i budżetów wychwalały Matkę Boską jako kobietę niezwykłą, przykład wartości i cnót, autentyczną influencer na nasze życie, zawsze dostosowane do czasu premiery filmu.
Można by mówić o tylu filmach z Jej udziałem, Nowej Ewy, Matki Bożej, choć każdy reżyser chciał się skupić na jakimś konkretnym aspekcie Dziewicy: słodkości i uległości młodej dziewczyny z Nazaretu, historii miłosnej ze świętym Józefem, relacji z Jej Synem, Jezusem, czy jej znaczeniu i zaangażowaniu w Mękę Pańską.
Można by mówić o tylu filmach z udziałem Matki Boskiej, choć każdy reżyser chciał się skupić na konkretnym aspekcie.
Rosa Die
Możemy zobaczyć w takich filmach jak np. Maria z Nazaretu (Jean Delannoy, 1995), Natividad (Catherine Hardwicke, 2006), Maria, figlia del suo figlio(Fabrizio Costa, 2000) lub Ziemia Maryi 2013 (Juan Manuel Cotelo), że Dziewica jest leitmotiv filmu, podobnie jak w innych filmach, Maria jest częścią historii, co widzimy w Męka Pańska (Mel Gibson, 2004), Ewangelia według Mateusza (Pier Paolo Pasolini, 1973) lub Alive, -przywołując tylko kilka przykładów - najnowsza produkcja religijna, która ukazała się w naszym kraju, wraz z Wschód słońca w Kalkucie(José María Zavala Gasset, 2021).
Objawienia maryjne
Kolejna podkategoria, - szczególnie ważne oblicze influencer Dziewicy - byłaby ogromna lista filmów dokumentalnych i fabularnych o objawieniach maryjnych, które od lat mają miejsce w różnych częściach świata, niektóre zatwierdzone przez Kościół - Fatima, Lourdes, Guadalupe - a inne wciąż badane, jak te z Medjugorje czy Garabandal.
Te ostatnie były przedmiotem wielu dyskusji, co znalazło odzwierciedlenie w wielu ostatnich produkcjach filmowych: Z Medziugorja najwybitniejszy film to. Gospa: Cud w Medziugorju(Jakov Sedlar i John Sedlar, 1995) oraz Garabandal (Kantabria, Hiszpania) została w ostatnich latach poddana dalszej eksploracji, dając początek taśmom Garabandal, tylko Bóg wie(Brian Alexander Jackson, 2017) lub Garabandal, wodospad nie do zatrzymania (Mater Spei, 2020).
Na temat niezwykłego objawienia Matki Bożej w Lourdes mamy klasyczne Piosenka Bernadette (Henryk Król, 1943) i Bernadette (Jean Delannoy, 1988), francuska pasterka, mistyczka i zakonnica, której Matka Boża powierzyła swoje słowo i wizję w 1858 roku.
Matka Zbawiciela świata
Przesłanie Fatimy (John Brahm, 1952) to film niezbędny do poznania objawień "Pani" trzem pastuszkom w Portugalii, aktualizowanych wielokrotnie, jak np. w ostatnim Fatima, ostatnia tajemnica (Andrés Garrigó, 2017) i jakże nie pamiętać o cudownym odciśnięciu Obrazu Maryi na pokornym ajacie Meksykanina Juana Diego, opowiedzianym w Gwadelupa (Santiago Parra, 2006).
Kto nie jest zainteresowany wiedzą, kto był matką Zbawiciela świata?
Rosa Die
Klasyfikacje mogłyby być bardzo różne, ale podstawowa myśl pozostaje: Matka Boża wpływała i nadal wpływa na naszych reżyserów i naszych widzów z bardzo prostego powodu: jest matką Boga. Kto nie jest zainteresowany wiedzą, kto był matką Zbawiciela świata?
Maryja była kobietą o głębokim życiu modlitewnym, zawsze żyła blisko Boga. Była kobietą pokorną, czyli prostą; była hojna, zapominała o sobie, by dawać siebie innym; miała wielkie miłosierdzie, kochała i pomagała wszystkim po równo; była uczynna, z miłością opiekowała się Józefem i Jezusem; żyła radośnie; była cierpliwa wobec rodziny; umiała przyjąć wolę Bożą w swoim życiu.Czy to nie jest prawdziwa influencer?
AutorRosa Die
Zawodowy dziennikarz z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem w informacji lokalnej i społeczno-religijnej, a także w innych obszarach komunikacji. Krytyk filmowy i muzyczny, miłośnik sztuki i literatury.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"To, czym żył św. Jan z Avila, nie różni się zbytnio od tego, co znajdujemy dzisiaj".
Wywiad z księdzem Carlosem Gallardo na temat III Międzynarodowego Kongresu Awiłstów, który odbędzie się w Cordobie i Montilli w dniach 29 czerwca - 2 lipca 2021 r.
Święty Jan z Avila, Doktor Kościoła powszechnego, po raz kolejny będzie przedmiotem refleksji i studiów uczonych, księży i naśladowców patrona hiszpańskiego duchowieństwa świeckiego w III Międzynarodowy Kongres Avilista które odbędą się w Cordobie i Montilli w dniach 29 czerwca - 2 lipca 2021 r.
Szeroki program nadaje kształt temu spotkaniu, które obejmie prezentacje na tak różne tematy jak "Awilistyczna szkoła dla kobiet", "Święte człowieczeństwo Chrystusa w teologii awilistycznej" oraz "Klucze do duchowości kapłańskiej od św. Józefa do stylu św. Jana z Avila".
Jedną z osób odpowiedzialnych za organizację tego kongresu jest ks. Carlos María GallardoŚwięty, profesor Studium Teologicznego "San Pelagio" i dyrektor duchowy seminarium diecezjalnego diecezji Cordoba, urodził się i zmarł w Montilli. Z ręki tego kapłana, który jest bardzo blisko miasteczka Montilla, gdzie żył i umarł święty, poznajemy
Mija 75 lat od momentu, gdy postać św. Jana z Avila została zaproponowana duchownym jako wzór. Czy w tym czasie życie i dzieło tego hiszpańskiego świętego stało się bardziej znane?
-Od momentu wyboru św. Jana z Avila na patrona hiszpańskiego duchowieństwa świeckiego, jego postać, a przede wszystkim jego wybitnie kapłańska duchowość zyskały szczególne znaczenie. Wielu teologów zaczęło zagłębiać się w jego dzieła i znajdowało w nich osobliwe bogactwo, które jednocześnie karmiło duszę. Również wśród księży okazał się pewnym nauczycielem życia duchowego, który rozpala serca tych, którzy pragną w pełni żyć swoją posługą. Znamienne jest, że został ogłoszony patronem duchowieństwa świeckiego jeszcze za życia błogosławionego, ale to zrodziło pragnienie jego kanonizacji i uznania należnego temu, który za życia tak ciężko pracował na rzecz świętości kapłanów i ich właściwej formacji.
Na początku roku papież Franciszek polecił włączyć święto św. Jana z Avila do Ogólnego Kalendarza Rzymskiego jako wspomnienie ad libitum, podkreślając jego aktualność w dzisiejszych czasach.
-św. Jan z Avila ma dziś wiele do powiedzenia nam, świeckim duchownym. Choć mówimy o różnych wiekach i odległych w czasie, to jednak to, co przeżył święty, nie różni się zbytnio od tego, czego możemy doświadczyć dzisiaj w świecie, w Kościele.
Ale święty Mistrz uczy nas, że prawdziwym sekretem świętości jest patrzenie na Chrystusa i życie w pełni w miłości do Niego. To właśnie miłość Chrystusa i miłość do Chrystusa wyróżnia się w życiu i działalności tego giganta i to właśnie ją przekazuje nam kapłanom wszystkich czasów.
Wartość życia wewnętrznego, modlitwy, pokuty, poświęcenia się duszom, które Bóg nam powierza, pełnienie posługi duchowego ojcostwa, przepowiadania... to w skrócie istota życia kapłańskiego, ale pełnego ognia, ognia Bożej miłości.
To właśnie miłość do Chrystusa wyróżnia się w życiu i działalności św. Jana z Avila i to właśnie przekazuje nam, kapłanom wszystkich czasów.
Carlos Gallardo
Św. Jan z Avila jest jednym z 34 Doktorów Kościoła, osób, których nauczanie stanowi część magisterium Kościoła. Jana z Avila, jakie są podstawowe punkty magisterium tego świętego kapłana?
-W świętym doktorze znajdujemy rozległe magisterium. Wyróżnia się jako humanista, reformator, głosiciel Ewangelii, mistrz duchowy, katecheta... jest wiele twarzy, które się w nim zbiegają. Ale jest bardzo wspólna cecha we wszystkich jego pismach. Chodzi o to, że święty mistrz potrafi objaśniać i przekazywać najgłębsze prawdy naszej wiary z rygorem teologicznym, ale jednocześnie z ogromną delikatnością duszpasterską.
Czytając na przykład jego listy, odkrywa się, jak mówi do konkretnych ludzi z konkretnymi problemami, jak się o nich troszczy i jak zawsze potrafi przedstawić i umieścić w centrum tajemnicę Chrystusa. Bardzo często w środku listu znajdujemy modlitwę, która sprawia, że czytelnik zatrzymuje się, by kontemplować Chrystusa, "wszystko piękne", i jest ogarnięty tajemnicą Jego miłości.
Święty mistrz potrafi wyjaśniać głębokie prawdy naszej wiary z teologicznym rygorem, ale jednocześnie z ogromną duszpasterską delikatnością.
Carlos Gallardo
Skupiając się konkretnie na nadchodzącym kongresie w Cordobie i Montilli, jaka jest wasza motywacja i czego oczekujecie po tym spotkaniu?
-Jako że obchodzimy w tym roku 75. rocznicę ogłoszenia św. Jana z Avila patronem hiszpańskiego duchowieństwa świeckiego, wydawało nam się, że to wydarzenie nie może przejść bez dalszego ciągu. Należało zatem zorganizować wydarzenie, które z jednej strony skłoni nas do refleksji i pogłębienia zrozumienia życia i dzieła świętego doktora, a z drugiej strony ułatwi poznanie św. Jana z Avila całemu ludowi Bożemu, gdyż ma on wiele do powiedzenia każdemu z nas. Jego intencją było zawsze "aby wszyscy poznali, że nasz Bóg jest miłością" i to musi być również naszą intencją.
Kongres podzielony jest na cztery bloki tematyczne (historia, teologia, duchowość i sprawy bieżące). W tych blokach występuje trzech prelegentów wraz z moderatorem, aby zachęcić do dialogu i refleksji między nimi. Niektóre z prezentacji są ukierunkowane na kapłaństwo i formację kapłańską, ale inne są otwarte na inne wymiary życia chrześcijańskiego, które starają się ubogacić nas wszystkich.
Inną podstawową intencją kongresu jest ułatwienie modlitwy i spotkania z Bogiem. Z tego powodu planowane są akty uwielbienia, a nawet modlitewny musical w reżyserii singer-songwritera José Manuela Montesinosa, który skomponował piosenki z tekstami zaczerpniętymi z dzieł św. Jana z Avila.
III Kongres Avilista
III Kongres będzie miał podwójną modalność uczestnictwa: osobiście i online. Monitoring online można przeprowadzić za pośrednictwem strony internetowej sanjuandeavilacordoba21.com. W przypadku uczestnictwa na miejscu, sesje odbędą się w auli biskupstwa w Kordobie (C/Torrijos, 12) dla maksymalnie stu osób. Rejestracji w obu przypadkach należy dokonać poprzez stronę internetową strona internetowa.
Uczestnicy fizyczni będą mogli również odwiedzić dom, w którym mieszkał ten Doktor Kościoła oraz wziąć udział w Eucharystii w Bazylice San Juan de Ávila w Montilli, której będzie przewodniczył kardynał arcybiskup Barcelony i przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii Juan José Omella.
Maraton różańcowy w modlitwie o zakończenie pandemii
Papież Franciszek odmawia różaniec z około 160 osobami w Bazylice św. Piotra w Watykanie 1 maja 2021 r. Papież rozpoczął maraton różańcowy, by modlić się o zakończenie pandemii COVID-19.
Stolica Apostolska ogłosiła nominację monsignora Arthura Roche na prefekta Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Dotychczasowego sekretarza tego Zgromadzenia zastępuje kard. Robert Sarah, którego rezygnacja z powodu wieku została przyjęta przez papieża Franciszka 20 lutego.
Oprócz mianowania prefekta, papież mianował także m.in. Monsignor Vittorio Francesco ViolaO.F.M. jako sekretarz wspomnianej kongregacji, nadając mu jednocześnie tytuł Arcybiskupa Emeryta Tortony.
Wreszcie, Mons. Aurelio García MacíasDotychczasowy szef biura wspomnianej Kongregacji został mianowany podsekretarzem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, z rangą biskupią i przypisanym mu tytularnym widzeniem Rotdon.
Mgr Arthur Roche
Urodzony w Batley Carr, w angielskiej diecezji Leeds, 71-letni biskup Arthur Roche przyjął święcenia kapłańskie w 1975 roku. Jego ministerialne początki związane były z różnymi parafiami. W 1979 roku został sekretarzem, wicekanclerzem diecezji Leeds. Ukończył doktorat z teologii duchowości na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Wracając do Wielkiej Brytanii, został kierownikiem duchowym seminarium, Venerable English College, a w 1996 roku został mianowany sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Anglii i Walii.
W 2001 roku papież Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym archidiecezji Westminster i biskupem tytularnym diecezji Rusticiana. Rok później został mianowany biskupem koadiutorem diecezji Leeds, której został biskupem tytularnym po rezygnacji biskupa Davida Konstanta w 2004 roku.
W 2012 roku Benedykt XVI mianował go sekretarzem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, której jest obecnie szefem. Jest również członkiem Papieskiej Rady ds. Kultury.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Lidia Maksymowicz pokazuje papieżowi numer nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, w którym spędziła 3 lata podczas audiencji na Dziedzińcu św. Damazego 26 maja 2021 r.
Eklezjalna podróż w Duchu Świętym i dla wszystkich
Faza diecezjalna Synodu Biskupów odbędzie się od października 2021 do kwietnia 2022 roku. XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne było zaplanowane na październik 2022 r., a teraz papież zdecydował się na nową datę i wyjątkową procedurę, czyli "itinerarium synodalne" prowadzące do Zgromadzenia w październiku 2023 r.
Pedro Urbano-27 maja 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
Pisanie o podróży synodalnej po dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy cały Kościół otrzymuje wylanie Ducha, jest bardzo opatrznościowe. Liturgia tej Uroczystości, z bardzo znaną sekwencją Veni, Sancte Spiritus! przywołuje działanie Parakleta, w całej jego mocy, aby życie kościelne, jako całość, zostało odnowione, pełne miłości i świętości. Jakże łatwo jest wtedy mówić o drodze Kościoła.
Bo Kościół - przypomina nam nieustannie papież Franciszek, który jest głównym inicjatorem synodalnej podróży - nie ma sensu sam w sobie. Ze swej istoty patrzy na zewnątrz siebie, czyli potrzebuje Trójcy Miłości do swego istnienia. Idąc za klasycznym obrazem Ojców: jest jak księżyc, który potrzebuje słońca, aby dać światło.
Otwarcie na Bożą łaskę
Przypomnijmy, rzeczywiście, liturgiczny obraz "doskonałego księżyca" w odniesieniu do Kościoła otwartego na Bożą łaskę. Chorał gregoriański w mistrzowski sposób nadał muzyczną formę temu obrazowi Kościoła jaśniejącego, pełnego, pełnego światła, gdy pozwala działać Duchowi Świętemu, jak "księżyc w pełni" na rozgwieżdżonym niebie.
Ci, którzy czytają nas teraz na drodze synodalnej, mogą pomyśleć, że posunęliśmy się za daleko. I w rzeczywistości dotykamy samego sedna procesu, który promuje papież Franciszek i który w październiku 2021 roku będzie obchodził swoje XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów. Kalendarz został zaprezentowany w tym tygodniu pod kierunkiem Mario Grecha, kardynała sekretarza Synodu, wszystkim mediom. Z radością ogłosił projekt, czyli drogę, którą wszyscy wierzący w Jezusa Chrystusa, wraz z papieżem i całym Kościołem, będą podążać, aby iść do Boga zjednoczeni w wierze, nadziei, a przede wszystkim w miłości.
Chodzi o. "przekształcenie Synodu w przestrzeń Ludu Bożego".Kardynał Grech wyjaśnił mediom. Będzie on miał trzy fazy: diecezjalną, kontynentalną i powszechną, w ciągu najbliższych trzech lat. W dniach 9 i 10 października przyszłego roku, pod przewodnictwem Papieża, rozpocznie się pierwsza faza, zapraszająca do udziału cały Lud Boży. W ten sposób, po raz pierwszy w swojej historii, Synod wychodzi od Kościołów lokalnych i wzywa wszystkich do głębokiej odnowy życia osobistego. Nazywa się to "integralną podróżą synodalną", ponieważ nie wyklucza ona z uczestnictwa żadnego z członków Ludu Bożego. Nietrudno w dzisiejszych czasach znaleźć zarys etapów, w których będzie się rozwijała droga Synodu. Ujmijmy to w kategoriach teologicznych: chodzi o refleksję nad tożsamością chrześcijańską w ramach wspólnej drogi Kościoła, komunii życia i wiary, miłości i nadziei. Oznacza to udział w dobrach, które daje nam Duch Święty.
Na tym polega wielkość powołania chrześcijańskiego: na powołaniu nas i na tym, byśmy byli naprawdę dziećmi Bożymi. Ale to Duch Święty jest odpowiedzialny za doprowadzenie tego powołania do końca. Nikogo nie można zatem pozostawić w tyle i o tym właśnie przypomina nam wciąż na nowo podróż synodalna. Dlatego papież Franciszek chce włączyć do Synodu głos wiernych, wielkich i małych, bardziej lub mniej przygotowanych, mężczyzn i kobiet, głos wszystkich, krótko mówiąc, ponieważ głos wiernych skupia w sobie bardzo ważny sens życia Kościoła, ten sens, który tradycyjnie nazywany był sensus fideliumSłynny "katolicki nos", który intuicyjnie wykrywa prawdę i błąd w życiu chrześcijan. W wyrażeniu bardziej teologicznym: rozeznawanie pod "asystencją Ducha dla Jego Kościoła".
Niech Chrystus żyje w Kościele
To jest wielki cel podróży synodalnej: aby Chrystus żył w nas, aby Chrystus żył w Kościele. Jest to wezwanie, aby żadna wierząca wspólnota, niezależnie od tego, jak bardzo jest geograficznie odizolowana, nie została pozostawiona na marginesie procesu odnowy. W naszych czasach, wraz z ekspansją społeczną i emigracją wielu populacji, następuje to zjawisko upowszechniania. Czy nam się to podoba czy nie, na całym świecie istnieje wielka mobilność społeczna, ale życie Kościoła to komunia, osobiste zgromadzenie przez Ducha w świętości miłości.
Możemy teraz krótko wyjaśnić, o co chodzi w tym Zgromadzeniu Synodalnym. Kardynał Sekretarz wyjaśnił to odwołując się do trzech podstawowych zasad drogi synodalnej: komunii, uczestnictwa i misji.
O każdym z tych wymiarów życia wierzącego powiedziano już wiele i będziemy to robić nadal w najbliższych latach, ponieważ są to pojęcia podstawowe, które z eklezjologicznego punktu widzenia uwydatniają się w obecnej epoce Kościoła. Możemy też mówić o korzeniach historycznych, o jego związku z Soborem Watykańskim II. Papież Franciszek chciał odcisnąć osobiste piętno na drodze synodalności, przechodząc od "Synodu wydarzenia" do "Synodu procesu", do drogi, w praktyce, która porusza wszystkich. Teraz jednak Franciszek dodał nową konsekwencję, którą jest udział wszystkich. Powtarzające się naleganie, można by wręcz powiedzieć machinalne, aby to Lud Boży objął przewodnictwo w tej synodalnej podróży, wskazuje na coś bardzo fundamentalnego na najbliższe lata. Centrum tej drogi nie jest Hierarchia, nie jest Papież - choć jest on głównym promotorem - nie jest Synod, ale jest nim "każdy wierzący w Chrystusa", który musi iść naprzód tą drogą komunii, uczestnictwa i misji.
Powiedzmy to już w syntetycznym sformułowaniu, które jest właśnie naszym tytułem: "Droga w Duchu" dla wszystkich wierzących, ku komunii w Chrystusie.
Nowe "itinerarium synodalne
XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, na temat: Dla Kościoła synodalnego: komunia, uczestnictwo i misja, została zaplanowana na październik 2022 roku. Papież zdecydował się teraz na nową datę i wyjątkową procedurę, czyli "itinerarium synodalne" prowadzące do zgromadzenia w październiku 2023 r.
Trasa będzie przebiegać w trzech fazach: diecezjalnej, kontynentalnej - z dwoma Instrumentum Laboris i uniwersalny. Zostanie on otwarty w październiku 2021 roku, w Watykanie (9 i 10) oraz w każdej diecezji (17).
Faza diecezjalna będzie miała miejsce od października 2021 r. do kwietnia 2022 r.; zaangażowane w nią będą diecezje i Konferencje Episkopatu. Po zakończeniu tej fazy Sekretariat Generalny Synodu sporządzi pierwszy Instrumentum Laboris (przed wrześniem 2022 r.). Faza kontynentalna będzie trwała od września 2022 r. do marca 2023 r.; po niej (a przed czerwcem 2023 r.) Sekretariat Generalny Synodu przygotuje projekt drugiego Instrumentum Laborisi przesłanie go uczestnikom Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Ma to miejsce w październiku 2023 roku, zgodnie z procedurami określonymi w Konstytucji Apostolskiej. Episcopalis Communio.
"Jeśli Bóg jest Ojcem, to dlaczego nas nie słucha?
Papież Franciszek podczas audiencji w środę 26 maja na dziedzińcu św. Damazego zastanawiał się nad tym, że czasami wydaje się, iż Bóg nie słyszy naszych modlitw.
Papież Franciszek odbył audiencję generalną na dziedzińcu San Damaso, przy zmniejszonej liczbie wiernych ze względu na ograniczenia zdrowotne.
Franciszek rozpoczął swoją katechezę od refleksji nad tym, dlaczego wydaje się, że Bóg nie odpowiada na nasze prośby: "Istnieje radykalna odpowiedź na modlitwę, która wywodzi się ze spostrzeżenia, które wszyscy czynimy: modlimy się, prosimy, ale czasami wydaje się, że nasze modlitwy nie są wysłuchane: to, o co prosiliśmy - dla nas samych lub dla innych - nie dzieje się. Jeśli ponadto powód, dla którego się modliliśmy, był szlachetny (np. wstawiennictwo o zdrowie chorego, czy o zaprzestanie wojny), to niespełnienie wydaje nam się skandaliczne. "Niektórzy przestają się modlić, bo myślą, że ich modlitwa nie jest wysłuchana" (Katechizm Kościoła KatolickiegoJeśli Bóg jest Ojcem, to dlaczego nas nie słucha? Ten, który zapewnił nas, że daje dobre rzeczy dzieciom, które Go proszą (por. Mt 7,10), dlaczego nie odpowiada na nasze prośby?"
"Ojcze nasz
"Katechizm - mówi Franciszek - oferuje nam dobrą syntezę tego pytania. Ostrzega nas przed ryzykiem nie przeżywania autentycznego doświadczenia wiary, ale przekształcania naszej relacji z Bogiem w coś magicznego. W rzeczywistości, kiedy się modlimy, możemy narazić się na ryzyko, że to nie my służymy Bogu, ale udajemy, że to Bóg służy nam (por. n. 2735). Oto więc modlitwa, która jest zawsze wymagająca, która chce kierować wydarzeniami według naszego projektu, która nie dopuszcza innych planów niż nasze pragnienia. Jezus jednak miał wielką mądrość wkładając na nasze usta "Ojcze nasz". Jak wiemy, jest to modlitwa wyłącznie petycji, ale te pierwsze, które wypowiadamy, są wszystkie po stronie Boga. Proszą o wypełnienie nie naszego planu, ale Jego woli w stosunku do świata. Lepiej pozwolić Mu to zrobić: "Niech się święci Twoje imię, niech przyjdzie Twoje królestwo, niech się dzieje Twoja wola" (Mt 6,9-10)".
"Apostoł Paweł przypomina nam, że nie wiemy nawet, o co należy prosić (por. Rm 8,26). Kiedy się modlimy, musimy być pokorni, aby nasze słowa były rzeczywiście modlitwami, a nie próżniactwem, które Bóg odrzuca. Można też modlić się z niewłaściwych powodów: na przykład, aby pokonać wroga na wojnie, nie pytając siebie, co Bóg myśli o tej wojnie. Łatwo jest napisać na sztandarze "Bóg jest z nami"; wielu pragnie zapewnić, że Bóg jest z nimi, ale niewielu troszczy się o sprawdzenie, czy rzeczywiście są z Bogiem. W modlitwie to Bóg musi nas nawrócić, a nie my musimy nawrócić Boga".
Modlitwy przesiąknięte cierpieniem
"Niemniej jednak - kontynuował Papież - pozostaje skandal: kiedy ludzie modlą się ze szczerym sercem, kiedy proszą o dobra, które należą do Królestwa Bożego, kiedy matka modli się za swoje chore dziecko, dlaczego czasami wydaje się, że Bóg nie słucha?". Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba spokojnie pomedytować nad Ewangeliami. Fragmenty życia Jezusa są pełne modlitw: wielu ludzi poranionych na ciele i duchu prosi Go o uzdrowienie; są tacy, którzy proszą Go za przyjaciela, który nie może już chodzić; są ojcowie i matki, którzy przynoszą Mu chorych synów i córki... To wszystko są modlitwy pełne cierpienia. Jest to ogromny refren, który przywołuje: "Zmiłuj się nad nami".
"Widzimy, że czasami odpowiedź Jezusa jest natychmiastowa, ale w innych przypadkach jest odroczona w czasie. Pomyślmy o kobiecie kananejskiej, która błaga Jezusa o swoją córkę: ta kobieta musi długo nalegać, zanim zostanie wysłuchana (por. Mt 15,21-28). Albo pomyślmy też o paralityku niesionym przez czterech przyjaciół: najpierw Jezus odpuszcza mu grzechy, a dopiero w drugiej chwili uzdrawia go na ciele (por. Mc 2,1-12). Dlatego w niektórych przypadkach rozwiązanie dramatu nie jest natychmiastowe".
Jedyny płomień wiary
Papież zastanawiał się nad cudem córki Jairusa: "Z tego punktu widzenia uzdrowienie córki Jairusa zasługuje na szczególną uwagę (por. Mc 5,21- 33). Jest ojciec, któremu brakuje tchu: jego córka jest chora i z tego powodu prosi o pomoc Jezusa. Nauczyciel przyjmuje natychmiast, ale w drodze do domu następuje kolejne uzdrowienie, a potem przychodzi wiadomość, że dziewczyna nie żyje. Wydaje się, że to już koniec, ale Jezus mówi do ojca: "Nie bój się, tylko miej wiarę" (Mc 5,36). "Trwajcie w wierze": wiara podtrzymuje modlitwę. I rzeczywiście, Jezus obudzi to dziecko ze snu śmierci. Ale przez pewien czas Jairus musiał chodzić w ciemności, z jedynym płomieniem wiary".
Franciszek zapewnił, że Pan "Nawet modlitwa, którą Jezus kieruje do Ojca w Getsemani, wydaje się pozostawać niewysłuchana. Syn będzie musiał wypić kielich Męki do końca. Ale Wielka Sobota nie jest ostatnim rozdziałem, ponieważ trzeciego dnia następuje zmartwychwstanie: Zło jest panem przedostatniego dnia, nigdy ostatniego. Należy ona bowiem tylko do Boga i jest dniem, w którym spełnią się wszystkie ludzkie tęsknoty za zbawieniem".
Bóg Trójjedyny jest Panem Bogiem historii, uznanym przez naród izraelski, któremu Mojżesz wyjaśnia, że poszedł do "Wybrać dla siebie jeden naród pośród innych z próbami, znakami, cudami i bitwami, z potężną ręką i silnym ramieniem". Jest to Bóg, który mieszka w najgłębszym wnętrzu ochrzczonego, który stał się Jego dzieckiem. Paweł zapożycza z kultury greckiej prawnicze pojęcie adopcji, nieznane w świecie żydowskim, aby spróbować zrozumieć ludzkimi kategoriami niewysłowione działanie Ducha, który sprawia, że w naszej relacji z Bogiem przechodzimy od niewolników pełnych lęku przed panem do synów, którzy nazywają go "synem". "Abba, Ojcze! Dzieci Boże i dlatego "dziedzicami Boga, współdziedzicami Chrystusa".co nie oznacza drogi łatwego sukcesu: jest to wezwanie do uczestnictwa "w Jego cierpieniach, aby mieć udział w Jego chwale".
To Bóg, który buduje swój Kościół z góry Galilei. W Jerozolimie dopełniła się ofiara Syna Bożego i Jego Zmartwychwstanie. Ale Kościół jest zgromadzony na ziemi z granicy, gdzie wszystko miało swój początek, skąd nie powinien był powstać żaden prorok, zmieszany z poganami. Zaczyna się od Jedenastu, którzy noszą w sobie ranę po dwunastym, który odszedł, i po słabości wiary wszystkich, gdy zobaczyli Zmartwychwstałego: "Ale oni się zawahali. Mają wątpliwości w wierze, gdy prostestują na ziemi, bo Bóg im się ukazał, by zamanifestować własną niemoc, by się przed Nim ukryć i bronić. Jezus odpowiada "Podejście".
Wyobrażamy sobie Jezusa, który dotyka pleców, albo głowy, albo boku każdego z nich i zachęca do wstania, do spojrzenia w Jego oczy, bo już się nie umiera, jeśli patrzy się w oczy Boga, który stał się człowiekiem, umarłym i zmartwychwstałym. Jego apostołów, kruchych i pełnych obaw, słowami: "Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi".Jezus przypomina im o wizji Daniela: "A potem przyszedł z obłokami nieba jeden podobny do syna człowieczego...Dano mu władzę i chwałę, i królestwo; wszystkie ludy, narody i języki będą mu służyć, a jego władza jest władzą wieczną, która nigdy się nie skończy.
Aby zbudować to królestwo, którym jest Kościół, Jezus liczy na tę małą grupę niewierzących uciekinierów. Nie beszta ich, a raczej wznawia ich działalność. Będą musieli chrzcić ludzi w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. To znaczy, muszą zanurzyć je w Bogu, Ojcu, który rodzi Syna i Duchu, który wygasza miłość między Ojcem i Synem. Miłość, w którą chce włączyć wszystkie narody, wszystkie osoby i ich życie. W tym przedsięwzięciu zapewnia nas o swojej obecności aż do końca świata. Był Emmanuelem obiecanym na początku Ewangelii Mateusza; jest Emmanuelem, Bogiem z nami, do końca.
Homilia na czytaniach o Trójcy Świętej
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
"Zawsze, gdy zwrócimy wzrok na Niepokalane Poczęcie, będą owoce".
Jaime Bertodano, ksiądz i koordynator inicjatywy "Matko przyjdź" podkreśla, że inicjatywa tej pielgrzymującej Matki może pomóc wielu ludziom "prawdziwie doświadczyć pocieszenia Maryi".
W pierwszym dniu maja piękny obraz Niepokalanej rozpoczął swoją wędrówkę po Hiszpanii. Tak rozpoczęła się pielgrzymka "Matko przyjdź" Wydarzenie, promowane przez grupę osób świeckich i kapłanów, upamiętnia odwiedziny Matki Bożej u Apostoła w Filarze z Efezu w ramach Roku Świętego w Composteli. Przy tej okazji Omnes przeprowadził wywiad z księdzem Jaime Bertodano, Wikariusz apostolatu świeckich w Getafe i koordynator inicjatywy "Madre Ven".
Jak i dlaczego narodziła się idea pielgrzymowania Matki Bożej przez Hiszpanię?
-Kilka osób świeckich i księży otrzymało inicjatywę osobno. "M jak Marie Pierwszą rzeczą, jaką grupa francuskich świeckich ludzi zapoczątkowała jako odpowiedź na Matkę Bożą po pożarze Notre Dame de Paris, było to, że Matka Boża dotknęła ich serc. Czy nie jesteśmy również w sytuacji potrzeby? Dlaczego nie zrobić czegoś podobnego w Hiszpanii?
W ten sposób doszło do rozmowy na ten temat w gronie kilku z nas (5 lub 6 osób) i nadania kształtu francuskiemu pomysłowi, by stał się naszym własnym. Jubileusz Apostoła św. Jakuba przedstawił się jako okazja do naszej pielgrzymki, a wizyta Dziewicy u Apostoła w Filarze z Efezu jako główna oś pomysłu. Matko przyjdź, jak to się stało, że odwiedziłaś św. Jakuba?
O dziwo, Dziewica zaczęła gromadzić ludzi z pragnieniem zabrania Jej na pielgrzymkę po Hiszpanii i w ciągu kilku dni dwie oddzielne grupy przyjaciół były gotowe ją zabrać. Pomysł stał się rzeczywistością. Z pięciu osób osobno rozmnożyło się do 30.
I zaczęliśmy się toczyć w koncentrycznych kręgach: grupa koordynacyjna 6 osób, grupa wolontariuszy terytorialnych i inni do różnych spraw (komunikacja, wolontariusze itp.). Matka Boża powoływała i wybierała ludzi, którzy mieli z Nią pielgrzymować.
Dlaczego wybrano ten wizerunek Niepokalanej, skoro w Hiszpanii jest tyle innych obrazów maryjnych?
-Jak dobrze wiemy na tej ziemi, Matka Boża ma nieskończoną ilość tytułów, ale Niepokalane Poczęcie jest patronką Hiszpanii. Jest to inwokacja doktrynalna, która łączy wszystkie pozostałe. A historia dogmatu ma bardzo ścisły związek z historią samej Hiszpanii.
Idąc dalej, aby wybrać ten obraz Niepokalanego Poczęcia szukaliśmy dwóch kryteriów: po pierwsze, aby był łatwo rozpoznawalny jako Niepokalana; po drugie, aby był związany z historią Niepokalanego Poczęcia i Hiszpanii.
Pojechaliśmy odwiedzić arcybiskupa Toledo, aby przedstawić mu projekt "Mother Come" (Toledo jest również w Roku Jubileuszowym Guadalupe). Nie wybraliśmy jeszcze obrazu. Po spotkaniu z nim weszliśmy do kaplicy arcybiskupa Toledo, gdzie jest wieczysta adoracja, bardzo podobał nam się tam obraz Niepokalanego Poczęcia i pomyśleliśmy, że to może być ten. Postanowiliśmy więc wykonać kopię w najnowszej technologii 3D, która byłaby absolutnie wierna oryginałowi.
Przy wyborze obrazu Niepokalanego Poczęcia kierowaliśmy się dwoma kryteriami: aby był on łatwo rozpoznawalny i aby był związany z historią Niepokalanego Poczęcia i Hiszpanii.
Jaime Bertodano. Koordynator "Matko przyjdź
Nazwa tej maryjnej podróży jest raczej apelem, prośbą niż "zapowiedzią wizyty". Dlaczego wybrano "Matko przyjdź"?
-Matko, przyjdź" jest litanią serca. To prosty sposób na przywołanie Maryi, na upomnienie się o Jej matczyną uwagę z dziecięcą ufnością. Jest to prośba o pomoc, pokorne uznanie, że nie możemy sami przeżyć drogi życia i drogi wiary, że musimy prosić o pomoc Boga. Jest to zatem inwokacja, która otwiera serce na łaskę.
Jaki jest cel?
To jest w jego imieniu: Matko, chodź. Rozumiemy, że rok żakowski jest okazją do utożsamienia się z Apostołem. Ale nie jako abstrakcyjny ideał. Chcemy to zrobić naprawdę, w prawdziwy sposób. I łatwo to zrobić w sytuacji, w której się znajdujemy. W Pilar w Saragossie Maryja odwiedziła św. Jakuba. Napełniła go pociechą, nadzieją i siłą w Chrystusie do ewangelizacji. Prosimy więc o te same łaski, które Matka Boża przyniosła apostołowi Jakubowi, gdy był znużony i przygnębiony. Obyśmy naprawdę doświadczyli pociechy Maryi. Niech jej wizyta napełni nas prawdziwą nadzieją.
Lubimy mówić z pokorą, że nie moglibyśmy prosić o więcej niż te łaski. A mniejsza z tym nie pomoże nam w stawieniu czoła wyzwaniom, z którymi żyjemy. To jest właśnie to, czego potrzebujemy. Nie więcej, nie mniej.
A gdzie jest Matka Boża, tam jest owocność. Zawsze, gdy zwrócimy wzrok na Niepokalane Poczęcie, będą owoce.
Hiszpania została określona jako "ziemia Maryi" ze względu na panującą tam głęboką miłość i nabożeństwo do Matki Bożej, przejawiające się w tak wielu tytułach maryjnych. Jak to jest odbierane?
-Chcieliśmy pójść dokładnie do źródeł tej pobożności. Historia kultu maryjnego w Hiszpanii zaczyna się od El Pilar. Była u św. Jana, brata św. Jakuba, i przyszła mu z pomocą. To zaszczyt, że Maryja nas odwiedziła.
Od tego czasu jest to jej ziemia i tutaj wielokrotnie manifestowała swoją matczyną miłość. I ta maryjna miłość jest w Hiszpanii, w jej kulturze, w jej mieszkańcach. To jest nierozerwalne. Widzimy to w etapach Drogi Pielgrzyma do Santiago, które już realizuje. Ta pierwsza część pielgrzymki "Madre ven" odbywa się bardzo lokalnie. To mieszkańcy wiosek witają Ją, pozdrawiają, towarzyszą, modlą się z ufnością i są wzruszeni widząc, że ich Matka przychodzi do nich. Jest to wiara ludzi prostych. I widzimy, jak Maryja jest prawdziwie pocieszająca. Matka Boża przechodzi obok nas ze swoimi łaskami, w sposób pokorny, nie robiąc hałasu. Widzimy, jak wielu ludzi otwiera przed Nią swoje serca: starcy, osoby cierpiące lub przeżywające trudności, dzieci itd. zwracają się do Niej z wielką, wielką ufnością. To jest cenne.
Miłość maryjna jest w Hiszpanii, w jej kulturze, w jej ludziach. To jest nierozerwalnie związane.
Jaime Bertodano. Koordynator "Matko przyjdź".
Jak w pielgrzymkę mogą włączyć się osoby chore, starsze lub te, które będą miały problemy z dojazdem do miejsc, w których będzie obraz?
-Dziewica przejdzie przez wiele miejsc w Hiszpanii. Chcemy, aby podczas pielgrzymki odwiedziła jak najwięcej miejsc. I gdziekolwiek pójdzie i znajdzie chętne serca, będzie je dotykać, choćby z daleka, modlitwą. W niektórych miejscach zaplanowaliśmy, że zabierzemy ją nie tylko do sanktuariów, ale także do domów, szpitali i więzień. Można też śledzić etapy na naszej stronie internetowej (www.madreven.es), gdzie zamieszczamy zdjęcia z każdego dnia, lub na Kanał na Youtube gdzie jest kilka świetnych podsumowań wideo.
Czasy, które przeżywamy mogą nas "zużyć" jak Santiago: pandemia, brak nadziei u wielu ludzi, czy ta pielgrzymka to nowe tchnienie Matki Bożej?
-Pandemia wpłynęła na nasze życie. To nas dotknęło i zmieniło. W niektórych przypadkach zmusił nas do przemyślenia ważnych spraw. Ale przede wszystkim obnażyła wiele innych: kruchość współczesnego człowieka, jego samotność i wewnętrzne rozdrobnienie. Wydawało się, że dobre życie to dobrobyt i brak cierpienia. Obiecywał nam to konsumpcjonizm i postęp technologiczny. Wiara katolicka była herezją wobec tej "nowej religii". Ale pandemia częściowo pozbawiła go maski. Pokazała nam, że ma ona tylko bardzo krótki przebieg i że kończy się tylko samotnością. I być może Matka Boża przychodzi jako "Pasterka", aby odzyskać te marnotrawne dzieci tej ziemi, które być może trochę się pogubiły. Niech tak będzie. Prosimy ją o to.
Strach ponadto sprawił, że wielu ludzi zostało dosłownie sparaliżowanych. Wizyta Matki Bożej może być okazją do przebudzenia się z tej złudnej iluzji, do wyrwania się z lęków, które nas opanowują i do ponownego wyruszenia w drogę jak Santiago z nadzieją i odwagą, pocieszeni i w towarzystwie naszej Matki.
Z drugiej strony, w tym roku opatrznościowo zbiegają się liczne jubileusze oprócz tego z Composteli: Guadalupe, Lepanto i Dziewicy Różańcowej, setna rocznica śmierci św. Dominika z Guzman, nawrócenie św. Ignacego z Loyoli, Święty Kielich z Walencji... i pomijam jeszcze kilka innych. Wygląda na to, że Pan wzywa nas do nawrócenia i daje nam konkretną pomoc!
Podróż maryjna
Niepokalana przeszła już przez takie miejsca jak Saragossa, Bilbao i San Sebastian, a w najbliższych dniach dotrze do diecezji Santander. Trasa, która już teraz spogląda w kierunku Santiago de Compostela, gdzie spodziewana jest w okolicach święta Apostoła i patrona Hiszpanii. Tam dotrze po przejściu, wraz z Przyjaciółmi Drogi św. Jakuba, przez diecezje Santander, Oviedo, Mondoñedo-Ferrol i Santiago.
Przybycie do Santiago będzie bowiem oznaczało pierwszą część tej pielgrzymki Matki Bożej przez Hiszpanię, ziemię Maryi. W kolejnych miesiącach obraz będzie przemierzał Hiszpanię innymi drogami, aż 12 października mszą w sanktuarium Cerro de los Angeles, pod pomnikiem Najświętszego Serca Pana Jezusa, zakończy się pielgrzymka "Matki Przybysz".
Papież zwołuje 7-letnią platformę działania Laudato si'
Na zakończenie Tygodnia Laudato Si' papież Franciszek zaprosił wszystkich do wspólnego wejścia na drogę ku ekologii integralnej, w ramach Platformy Działania Laudato Si' (PALS), nad którą od pewnego czasu pracuje Stolica Apostolska.
Rafał Górnik-25 maj 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
W wideoprzesłaniu z okazji zakończenia Tygodnia Laudato Si', który odbywał się praktycznie w wielu częściach świata, Ojciec Święty przypomina, że. encyklika Laudato si'Ogłoszona w 2015 roku "Karta Ziemi" wezwała wszystkich ludzi dobrej woli do dbania o Ziemię, nasz wspólny dom. Od pewnego czasu ten dom, który nas mieści, cierpi z powodu ran, które zadajemy z powodu drapieżnej postawy, która sprawia, że czujemy się panami planety i jej zasobów oraz upoważnia nas do nieodpowiedzialnego korzystania z dóbr, które dał nam Bóg".
"Dziś te rany dramatycznie przejawiają się w bezprecedensowym kryzysie ekologicznym, który dotyka gleby, powietrza, wody i ogólnie ekosystemu, w którym żyje człowiek" - dodaje papież Franciszek, który dalej odnosi się do pandemii, która od ponad roku pustoszy ludzkość, oraz do najbardziej potrzebujących.
"Obecna pandemia jeszcze ostrzej wydobyła na światło dzienne krzyk natury i krzyk ubogich, którzy najbardziej cierpią z powodu konsekwencji, uświadamiając, że wszystko jest ze sobą połączone i współzależne, a nasze zdrowie nie jest oddzielone od zdrowia środowiska, w którym żyjemy".
"Potrzebujemy zatem nowego podejścia ekologicznego - woła Papież - które przemienia nasz sposób zamieszkiwania świata, nasz styl życia, nasz stosunek do zasobów Ziemi i ogólnie nasz sposób postrzegania człowieka i przeżywania życia". Ekologia integralna człowieka, która obejmuje nie tylko kwestie środowiskowe, ale całą osobę, staje się zdolna do wysłuchania krzyku ubogich i do bycia zaczynem nowego społeczeństwa.
"W ciągu siedmiu lat nasze społeczności będą w różny sposób dążyć do uzyskania w pełni zrównoważonego rozwoju, w duchu ekologii integralnej".
Papież Franciszek
W związku z tym papież rzymski poszedł o krok dalej, zapowiadając, że "rok Laudato si' przełoży się na konkretny projekt działania, Platformę Działania Laudato si', siedmioletnią drogę, na której nasze wspólnoty będą na różne sposoby dążyć do tego, by stać się w pełni zrównoważonymi, w duchu ekologii integralnej".
Zaproszenie do siedmiu rzeczywistości
Dzięki tej platformie, Ojciec Święty i Dykasteria ds. służby integralnemu rozwojowi człowiekaktórego prefektem jest kardynał Peter K. Turkson. A. Turkson, zapraszają wszystkich, słowami Papieża, "do wspólnego podjęcia tej drogi, a w szczególności zwracam się do tych siedmiu rzeczywistości: rodzin - parafii i diecezji - szkół i uniwersytetów - szpitali - przedsiębiorstw i gospodarstw rolnych - organizacji, grup i ruchów - instytucji religijnych. Pracujmy razem. Tylko w ten sposób możemy stworzyć przyszłość, której pragniemy: bardziej integracyjny, braterski, pokojowy i zrównoważony świat".
"W siedmioletniej podróży będziemy kierować się siedmioma celami Laudato Si', które wskażą nam kierunek, gdy będziemy realizować wizję ekologii integralnej: odpowiadanie na wołanie Ziemi, odpowiadanie na wołanie ubogich, ekonomia ekologiczna, przyjęcie prostego stylu życia, edukacja ekologiczna, duchowość ekologiczna i zaangażowanie wspólnotowe".
Papież kończy swoje orędzie podkreślając, że "jest nadzieja". Wszyscy możemy pracować razem, każdy ze swoją kulturą i doświadczeniem, każdy ze swoimi inicjatywami i zdolnościami, aby nasza Matka Ziemia odzyskała swoje pierwotne piękno, a stworzenie mogło ponownie zabłysnąć zgodnie z Bożym planem. Niech Bóg błogosławi każdego z Was i błogosławi naszą misję odbudowy naszego wspólnego domu".
"Nie mamy czasu".
Chodzi o to, dodał na konferencji prasowej po jej zakończeniu kard. Peter Turkson, o zainaugurowanie "siedmiu lat działalności, aby kontynuować i konkretyzować przesłanie encykliki w Kościołach lokalnych". Sześć lat po encyklice Laudato si' dobrze jest spojrzeć na świat, który zostawiamy naszym dzieciom, przyszłym pokoleniom. Pandemia dała nam do myślenia i wiele nas nauczyła, ale krzyk Ziemi i ubogich jest coraz bardziej przeszywający, a przesłanie naszych naukowców i naszej młodzieży jest coraz bardziej alarmujące: niszczymy naszą przyszłość.
Pandemia dała nam do myślenia i wiele nas nauczyła, ale krzyk ziemi i ubogich coraz bardziej rozdziera serce.
Karta. Peter Turkson
Kardynał Turkson stwierdził, że "nasza ludzka i nieludzka rodzina jako całość jest w wielkim niebezpieczeństwie i nie mamy już czasu na czekanie czy zwłokę". Następnie nakreślił serię celów, w tym "ograniczenie wzrostu średniej globalnej temperatury do kluczowego limitu 1,5°C powyżej poziomu przedprzemysłowego; oraz słuchanie i reagowanie na naukę, na to wołanie Ziemi, biednych i naszych dzieci".
Grupy robocze
Ks. Joshtrom Isaac Kureethadam, koordynator sesji Ekologia i Stworzenie w watykańskiej dykasterii, poinformował, że pracują oni nad Platformą "od prawie dwóch lat" i istnieje już "komitet sterujący" tym procesem, kierowany przez dykasterię.
"Współpraca jest szczególnie widoczna w grupach roboczych, które prowadzą każdy z siedmiu sektorów" - dodał ks. Kureethadam dodał: "sektorowi rodzin przewodzi ruch Focolare wraz z kilkoma innymi współliderami, sektorowi parafii i diecezji przewodzi CAFOD wraz z Konferencjami Episkopatów i innymi partnerami; sektorowi szkół przewodzi Zielony Sojusz Księdza Bosko i Scholas Occurrentes wraz z innymi współliderami; sektor uniwersytetów jest prowadzony przez Jezuitów wraz z kilkoma innymi sieciami uniwersytetów; sektor szpitali jest prowadzony przez Katolickie Stowarzyszenie Zdrowia Indii (CHAI) i Katolickie Stowarzyszenie Zdrowia USA wraz z innymi współprowadzącymi.Sektor ekonomiczny jest prowadzony przez Economy di Francesco i Laudato si' Challenge wraz z kilkoma innymi; grupy i ruchy przez CIDSE wraz z WUCWOFC, VIS, a sektory religijne przez USG i UISG".
W ten sposób, zaznaczył o. Kureethadam, "odpowiadamy na nieustanne zaproszenie papieża do 'wspólnego przygotowania przyszłości' w kontekście obecnej pandemii". Na zakończenie chciałbym wspomnieć, że naszą modlitwą i naszym marzeniem jest zainicjowanie "ruchu ludowego od dołu", który może rzeczywiście doprowadzić do radykalnej zmiany, koniecznej ze względu na pilność kryzysu naszego wspólnego domu".
Pomoc Kościołowi w Potrzebie rozpoczyna kampanię "Boli mnie Afryka"
Obchody Dnia Afryki stały się ramą do przedstawienia kampanii Pomocy Kościołowi w Potrzebie "Afryka boli", która ma pomóc Kościołom lokalnym w obliczu postępu dżihadyzmu w Afryce.
Obchody Dnia Afryki, który obchodzony jest 25 maja, posłużyły hiszpańskiej delegacji Pomocy Kościołowi w Potrzebie do zainaugurowania kampanii "Afryka boli", dzięki której zamierza ona zebrać łącznie osiem milionów euro na rozwój projektów, które Fundacja wspiera obecnie na kontynencie afrykańskim, koncentrując się na towarzyszeniu ofiarom oraz wspierającym je zakonnikom i księżom, a także na promowaniu dialogu międzyreligijnego i odbudowie budynków kościelnych zniszczonych przez terroryzm.
Podczas prezentacji tego projektu Javier Menéndez Ros, dyrektor ACN Hiszpania, podkreślił, jak kontynent afrykański "cierpi, jak mało który, z powodu ubóstwa, niesprawiedliwego podziału zasobów, utrudnionego dostępu do opieki zdrowotnej, korupcji władzy politycznej, brutalnej emigracji, a w ostatnich miesiącach także z powodu Covidu". Do tego należy dodać postęp dżihadyzmu".
Rozwój, który jako Raport o wolności religijnej na świecieSprawozdanie pozostawia niepokojącą mapę kontynentu afrykańskiego. Wolność religijna jest naruszana w 42% krajach afrykańskich, a w 12 z nich to naruszenie przybiera postać skrajnego prześladowania. Wśród najbardziej niebezpiecznych krajów wyróżnia się Nigeria, uderzona działaniami grupy Boko Haram.
Projekty w 4 krajach
ACN prowadzi projekty w 4 afrykańskich krajach cierpiących z powodu tego prześladowania: Mozambiku, Nigerii, Republice Środkowoafrykańskiej i Burkina Faso. W tych miejscach chrześcijanie są wyraźnie celem ekstremistów, w rzeczywistości Afryka dzierży smutny rekord liczby księży, zakonników i zaangażowanych osób świeckich zabitych w ostatnich latach. Sytuacja ta spowodowała, że ponad 6 milionów ludzi uciekło i straciło absolutnie wszystko, aby ratować swoje życie, wielu z nich potrzebuje wsparcia psychologicznego, ale także żywności i podstawowych środków do życia, a nieliczni zwracają się o pomoc do Kościoła.
Inżynieria społeczna, która poprzez ideologiczny system edukacji jest narzucana młodym ludziom, będzie miała nie tylko konsekwencje osobiste i emocjonalne, ale także edukacyjne.
25 maj 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
W art. 17 nowej ustawy o transseksualności, który dotyczy zmiany nazwiska w rejestrze cywilnym osób trans zauważa się, że "osoby trans są rejestrowane jako ojcowie, matki lub matki zgodnie z aktualnie zarejestrowaną płcią męską, żeńską, niebinarną lub pustą".
Do tańca nazw, do których jesteśmy już przyzwyczajeni z niektórych grup i z którymi, pomału, stajemy się oswojeni, dodajemy nowe, przynajmniej dla mnie, którymi są "adresy" (the?).
Poza sytuacją poszczególnych ludzi, którzy jak wszyscy ludzie zasługują na największy szacunek, nie dlatego, że są transChciałabym przestrzec przed konsekwencjami wychowawczymi, jakie mogą wywołać takie koncepcje i poglądy na temat seksualności.
Rzeczywiście, w szkołach nawet dzieciom w wieku od trzech do pięciu lat przeprowadza się pogadanki na temat transseksualności, aby ją zrozumiały i znormalizowały. Poprzez opowieści, przebrane za tolerancję, dzieci uczone są mentalności, w której ich własna seksualność i seksualność ich rodziców jest zamazana i zdezorientowana. Chłopcy, którzy są dziewczynkami, dziewczynki, które są chłopcami, chłopcy i dziewczynki, którzy nie wiedzą, czym są. Ojców, matki i matek.
Budujemy osobowości naszych dzieci i młodzieży na piasku, pozbawiając je niezbędnego bezpieczeństwa w każdym momencie ich życia, aby mogły dorastać w harmonii.
Javier Segura
Podstawowa zasada wychowawcza mówi, że rośniemy i dojrzewamy z pewników, a nie z wątpliwości. We wszystkich rodzajach wiedzy i doświadczenia uczymy się od pewników, które stopniowo pogłębiamy aż do odkrycia ich złożoności. Jeśli mam uczyć dzieci konstrukcji zdań w języku angielskim, to powiem im, że czasownik posiłkowy 'do' jest używany do negacji i interrogatywów. A ja im powiem, że nie używa się go w zdaniach twierdzących. W pewnym momencie powiem im, że w zdaniach twierdzących, jeśli chcę podkreślić ideę, muszę użyć czasownika posiłkowego "do", jak na przykład w piosence Peter Pan, "I do believe in fairies". To jest po prostu prawidłowy proces uczenia się.
Uważam, że budujemy osobowość naszych dzieci i młodzieży na piasku, pozbawiając je niezbędnego bezpieczeństwa w każdym momencie ich życia, aby mogły dorastać w harmonii. I nieprawdą jest, że czynimy ich bardziej tolerancyjnymi i zdolnymi do przyjęcia tych, którzy z takich czy innych powodów są inni.
Jest to projekt inżynierii społecznej, w który inwestuje się ogromne sumy pieniędzy, w ramach którego obala się koncepcję natury ludzkiej, a nawet samą ideę osobowości. A dokonuje się to w sposób szczególnie aktywny w świecie edukacji, począwszy od dzieci.
Jest to szczególnie poważne, gdy chodzi o najmłodsze dzieci, z rozwijającą się osobowością, skłaniając je do doświadczeń i podejść obcych temu, czego wymaga ich własna ewolucja psychologiczna i afektywna. Nie chodzi tylko o to, że zabijamy ich dzieciństwo. Chodzi o to, że prowokujemy wątpliwości co do ich własnej tożsamości, które mogą poważnie zaszkodzić ich rozwojowi i dojrzewaniu. Bo rośniemy z pewników, z pewników. Także w sferze afektywnej, także w dorosłych referentach ich ojców i matek.
Inżynieria społeczna, której ideologia gender poddaje nasze dzieci, jest edukacyjnie bezsensowna.
Javier Segura
Przyjdzie czas, kiedy dziecko wyrośnie na dorastającego i młodego człowieka, a wtedy zrozumie, że w obszarze seksualności istnieją złożone sytuacje, które zasługują na to, by podchodzić do nich z najwyższym szacunkiem. Ale inżynieria społeczna, której ideologia gender poddaje nasze dzieci, jest edukacyjnie bezsensowna i ma bardzo poważne konsekwencje osobiste i społeczne.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Spotkanie zorganizowane przez Centro Académico Romano Fundación na 26 maja koncentruje się przy tej okazji na kobietach, z Maríą Calvo, profesorem prawa na Universidad Carlos III i matką 4 dzieci.
Dlaczego należy myśleć o kobiecej tożsamości? Jak wskazał m.in. Fundacja Centro Académico RomanoW ostatnich latach "społeczeństwo traci swój uniwersalny wymiar i swoje antropologiczne podstawy. Żyjemy w czasach, być może wyjątkowych w całej historii ewolucji człowieka, w których pewne sektory ideologiczne próbują przekonać społeczeństwo o tożsamości obu płci".
Z tego powodu spotkanie to zaprasza nas do refleksji nad kobiecością w dzisiejszym świecie, nad genezą feminizmu równościowego oraz nad drylem, jaki obierają niektóre feministki.
Refleksja prowadzona przez profesor María Calvo Charro, profesor prawa administracyjnego na Universidad Carlos III de Madrid. María Calvo jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Harvarda (Cambridge, USA), profesorem wizytującym w College of William and Mary (Williamsburg, USA) oraz autorką kilku monografii poświęconych kwestiom prawnym i społecznym związanym w szczególności z rodziną, edukacją, równością, kobiecością i męskością, m.in: Skradzione ojcostwo (Almuzara 2021) Edukacja zróżnicowana w XXI wieku. Powrót do przyszłości (Iustel 2016) lub Rodzice zdetronizowani (Mythical Bull 2014).
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Pomysł "Scholas occurrentes" wyszedł od ówczesnego arcybiskupa Buenos Aires, kardynała Bergoglio, który dwadzieścia lat temu zaproponował program "Scholas occurrentes".plan ratunkowy"dla młodych ludzi, którzy byli zagrożeni ".pokolenie zagrożone wyrzuceniem".
25 maj 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
W dniu 20 maja w "Scholas occurentes"Wioski dziecięce" przyjęły w Rzymie wizytę papieża Franciszka. Okazją do tego było otwarcie nowych oddziałów, które umożliwiają im dotarcie do ponad miliona dzieci i młodzieży na całym świecie.
Na stronie Scholas to integracyjne projekty edukacyjne, których celem jest przełamywanie murów: warsztaty kultury spotkania, które działają również z dużym naciskiem na sport i sztukę. Członkostwo jest bardzo proste: dyrektor danego instytutu musi tylko zarejestrować go na stronie internetowej www.scholasoccurrentes.org.
Na pomysł ten wpadł dwadzieścia lat temu ówczesny arcybiskup Buenos Aires, kardynał Bergoglio. To właśnie on zaproponował "plan ratunkowy"dla młodych ludzi, którzy byli zagrożeni ".pokolenie zagrożone wyrzuceniem". Usytuowani na marginesie systemu produkcyjnego, wielu z nich jest ograniczonych do wiecznej fałszywej teraźniejszości: bezczasowej chwili pozbawionej zarówno pamięci, jak i perspektywy jutra.
Bardziej niż szkoła w sensie kanonicznym, "Scholas"to sieć szkół sponsorowanych przez Kościół, która stara się zharmonizować język głowy z językiem serca i językiem rąk. Mówi o sobie, że jest zarówno instytucją, jak i historią. Scholas to historia własnej podróży ku spotkaniom, które odtwarza.
Scholas narodził się 29 marca 2000 r., kiedy to w piękny południowy jesienny poranek Bergoglio, z łopatą w ręku, zasadził drzewo, które nazwie "drzewem oliwnym pokoju". Obok niego znaleźli się uczniowie szkół państwowych i publicznych, katolickich i innych wyznań, którzy zaczęli się przed sobą otwierać, rozmawiając o małych i dużych sprawach dotyczących miasta, kraju i świata. Od tego czasu to małe nasionko rozrosło się w roślinę, która integruje studentów ze 190 krajów.
Gatunek kryminalny to król wśród oferowanych seriali. Detektywi, kryminalistycy, seryjni mordercy itp. to stały temat firm produkcyjnych. Bardzo trudno jest powiedzieć coś nowego w tak wyeksploatowanym gatunku. W każdym razie społeczeństwo nadal dobrze reaguje na różne propozycje, nawet jeśli wszystko jest przewidywalne.
Dane techniczne
Tytuł: Obława
Rok: 2019
Kraj: Zjednoczone Królestwo
Producent: Independent Television (ITV)
Dystrybutor: Filmin
Obława nie jest thrillerem widowiskowym: nie ma tu supermenów ani super zabójców. Dokonuje wyboru na rzecz trzeźwości i wiarygodnych zdarzeń. Pokazuje nam osobiste relacje między policjantami pracującymi w wydziale, próbującymi rozwiązać sprawę.
Narracja podąża za weteranem detektywem Suttonem. Od dawna czekał na ważną sprawę, taką jak ta, którą mu przedstawiono, aby rozwinąć swoją karierę. Wielu jego współpracowników, a nawet on sam, wątpi w jego zdolność do radzenia sobie z tak dużymi zespołami i presją. Ciągle będą pojawiać się nowe tropy i nieprzewidziane wydarzenia, naciskające na rozwiązanie i absorbujące jego pełne zaangażowanie. To spowoduje, że poważnie zaniedba swoją rodzinę, chowając się za wymówkami, które tak naprawdę kryją jego zawodowe ego.
Choć nie powinniśmy spodziewać się większych wstrząsów fabularnych, to tempo serialu jest jedną z jego zalet. Serial ma bardzo dobre tempo, z dużą ilością informacji zebranych przez różnych specjalistów pracujących nad śledztwem, bardzo dobrze pokazując, jak ważna jest praca w zespole, aby rozwiązać każdą nieco skomplikowaną sprawę. Tempo jest dość żywe.
Na zakończenie trzeciego odcinka pozostaje wiele pytań o konsekwencje decyzji zawodowych bohatera na jego życie osobiste. Na szczęście, dzięki sukcesowi serialu w Wielkiej Brytanii, powstanie drugi sezon Manhuntu. Miejmy nadzieję, że wykorzystają tę nową okazję, by odpowiedzieć na te pytania (informacje zaczerpnięte z filmaffinity.com).
Wszystkie cztery Ewangelie mówią nam o Józefie z Arymatei, wszystkie w kontekście pochówku Jezusa. Każdy z nich podaje jakiś szczegół, który pomaga go scharakteryzować. Tylko Jan daje nam wiadomości o faryzeuszu Nikodemie: w znanym nocnym dialogu z Jezusem (J 3,1-21), gdy wystąpił w jego obronie przed innymi faryzeuszami (J 7,50-51) oraz przy zejściu i pochówku ciała Pana (J 19,39). Byli też uczniowie i świadkowie Jezusa w obrębie najbardziej wpływowego sektora społeczeństwa Izraela.
Józef z Arymatei
Najwybitniejszą cechą Józefa, odnotowaną przez wszystkich czterech ewangelistów, jest właśnie bycie uczniem Jezusa. Mateusz i Jan wyraźnie mówią nam, że był on "uczeń Jezusa (Mt 27, 57 i J 19, 38). Marek, wraz z Łukaszem, podaje, że. "Czekałem na Królestwo Boże". (Mk 15, 43 i Łk 23, 51). Jan natomiast wyjaśnia, że był on uczniem, ale "po cichu, w obawie przed Żydami". (J 19:38). Łukasz wskazuje, że nie zgadzał się on z decyzjami i działaniami soboru (por. Łk 23,51). Wszystko wskazuje na to, że z pewną dyskrecją obchodził się ze swoją niezgodą, ale przed najwyższą władzą cywilną wykazał się "śmiałością", prosząc o ciało Pana (Mk 15,43). Wreszcie, jak zauważa Łukasz, a "człowiek dobry i sprawiedliwy". (Łk 23:50).
Podobnie jak w przypadku innych postaci, w relacjach ewangelicznych nie ma wyraźnego wezwania Józefa do pójścia za Jezusem. Wyrażenie z Mt 27,57 można przetłumaczyć jako "stał się uczniem Jezusa", "stał się uczniem" lub po prostu "był uczniem". Milczenie na ten temat w Ewangelii każe nam myśleć o decyzji podjętej w sposób przemyślany i z wielką dyskrecją. Powiedziano nam również o jego pozycji: Mateusz mówi nam po prostu, że był "bogaty człowiek". (Mt 27,57), co jest zgodne z tym, co przekazuje nam Łukasz: "członek Sanhedrynu" (Łk 23,50), tym bardziej jeśli dodamy szczegół Marka: "illustrious member". (15, 43).
Nikodem
Wszystkie te szczegóły czynią człowieka z Arymatei postacią bardzo podobną do Nikodema. Więcej o jego przylgnięciu do Pana wiemy z dialogu w J 3.
Można powiedzieć, że był to proces, a nie natychmiastowa odpowiedź na wezwanie. W pewnym sensie, podobnie jak w przypadku Józefa, Nikodem również "stał się" uczniem: w nocy, aby nie zostać wyróżnionym wśród przywódców żydowskich, szukał Jezusa, aby dowiedzieć się o Nim czegoś więcej; później znajdujemy go w dwóch innych momentach, wyraźnie opowiadającego się po stronie Pana. W pierwszym z nich Jan przedstawia go w dyskusji z faryzeuszami, w której dystansuje się od ogólnej opinii wrogiej Jezusowi, przychodząc w jego obronie: "Czy nasze Prawo osądza człowieka bez uprzedniego wysłuchania go i poznania jego czynów?" (J 7,51). Był też "szefa Żydów". (J 3:1). To czyni go najprawdopodobniej członkiem Sanhedrynu, podobnie jak Józef, ale z grona uczonych w Piśmie lub doktorów prawa, należących głównie do grupy faryzeuszy.
Szczegół dotyczący ogromnej ilości mieszaniny mirry i aloesu, którą Nikodem przyniósł do pochówku Jezusa ("około stu funtów".(J 19, 39, co daje około 32 kg!) wskazuje, że był też dobrej pozycji.
Zejście i pochówek
Widzieliśmy kilka odrębnych szczegółów, które czynią z Józefa i Nikodema dwie bardzo bliskie sobie postaci, które dzieliły to samo stanowisko i ideały. Jednak to ewangelista Jan przedstawia je razem w momencie zejścia z krzyża i pogrzebania Jezusa.
Prawo zabraniało, by zwłoki straconego spędzały noc wisząc na drzewie (por. Pwt 21, 22-23). Żydzi prosili więc Piłata o połamanie nóg Jezusa na krzyżu, aby przyspieszyć Jego śmierć i pochować Go przed nocą (J 19,31); wiemy, że nie było to konieczne, bo Jezus już umarł, wypełniając w ten sposób Pismo: "Nie złamią kości". (J 36; por. Wj 12, 46; Num 9, 12; Ps 34, 21). Wtedy to Józef i Nikodem spieszą się, aby zabrać ciało Jezusa i dać mu honorowy pochówek.
W przypadku Józefa szczegóły narracji ewangelicznej (niektóre specyficzne dla każdego ewangelisty, inne przypadkowe) czynią z tego człowieka wiernego ucznia: odważnego, hojnego, pełnego miłości do Mistrza. Scena zejścia z ciała Jezusa, w której obaj grają główną rolę, posługując się prześcieradłem zakupionym przez samego Józefa, stała się inspiracją dla wielkich dzieł sztuki i, co ważniejsze, pobożności wielu chrześcijan. Obaj wykazują godną pochwały wielkoduszność; Nikodem, kupując dużą ilość przypraw: podobnie jak Maria z Betanii ze swoją maścią (por. J 12, 1-8) była "dla Boga dobry zapach Chrystusa wśród tych, którzy są zbawieni". (2 Kor 7, 15); Józef z Arymatei, oddając swój nowy grób dla zwłok Chrystusa; do niego należał pierwszy znak zmartwychwstania Jezusa: pusty grób. Obaj, swoimi gestami i rzeczami, odegrali swoją rolę w wypełnianiu się Pisma Świętego.
AutorJosep Boira
Profesor Pisma Świętego
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ostatnie posunięcia giganta technologicznego Marka Zuckerberga postawiły pod znakiem zapytania bezpieczeństwo najpopularniejszego wśród użytkowników komunikatora internetowego: WhatsApp. Czy istnieją alternatywy dla tej aplikacji? Czym są i jakie mają funkcje?
Z ponad 2 miliardami użytkowników w 180 krajach, WhatsApp jest ulubioną aplikacją do przesyłania wiadomości dla każdego. Przejęcie WhatsApp przez Facebooka w 2014 roku wywołało obawy wśród ekspertów ds. prywatności i bezpieczeństwa, ponieważ Facebook i jego aplikacje firm trzecich były zaangażowane w liczne naruszenia bezpieczeństwa, w których wyciekło wiele prywatnych informacji użytkowników.
To ma się wkrótce zmienić. Facebook ogłosił, że planuje połączyć funkcje Facebooka, WhatsApp i Instagrama, umożliwiając użytkownikom wysyłanie do siebie wiadomości pomiędzy trzema sieciami. Źródło potwierdziło, że obecne plany obejmowałyby rozszerzenie szyfrowania end-to-end na wszystkie te platformy.
W teorii sprawiłoby to, że zarówno Facebook, jak i Instagram byłyby tak samo bezpieczne jak WhatsApp. Może się jednak okazać, że dzięki temu WhatsApp będzie mniej bezpieczny, zmniejszając swoją ochronę.
Luki w zabezpieczeniach
WhatsApp obiecuje szyfrowanie end-to-end. Jest jednak kilka luk, które firma musi przejrzeć.
Twoja nota prawna zarzuca co następuje: "Jako część rodziny firm Facebooka, WhatsApp otrzymuje i dzieli się informacjami ze wszystkimi z nich. Możemy wykorzystywać informacje, które od nich otrzymujemy, a oni mogą wykorzystywać informacje, które udostępniamy, aby pomóc nam w obsłudze, dostarczaniu, ulepszaniu, zrozumieniu, dostosowywaniu, wspieraniu i wprowadzaniu na rynek naszych usług i ich produktów; mogą oni również wykorzystywać informacje, które dostarczamy, aby poprawić Twoje doświadczenie z ich usługami, takie jak sugestie dotyczące produktów. Nie przechowujemy dzienników wiadomości w normalnym toku świadczenia naszych usług. Przechowujemy jednak informacje o koncie naszych użytkowników, w tym ich zdjęcie profilowe, nazwę profilu lub status, jeśli zdecydują się je włączyć jako część informacji o swoim koncie"..
Oznacza to, że WhatsApp zachowuje informacje o użytkownikach na swoich prywatnych serwerach, a firma może wykorzystać te informacje do celów reklamowych lub politycznych. W przypadku zdarzenia rząd mógłby wejść w posiadanie informacji przechowywanych na jego serwerach. "nieszablonowe"..
A może się zdarzyć, że hakerom uda się włamać na ich serwery i uzyskać dostęp do kont użytkowników.
Alternatywy
Doprowadziło to do rozwoju alternatywnych możliwości. Oprócz innych, takich jak Threema, Wire, Riot.IM, główne są dwa następujące.
-Sygnał. Jest darmowy, ma silne szyfrowanie i działa na wszystkich platformach mobilnych. Jest prosty w obsłudze i oferuje połączenia głosowe i wideo.
Posiada pliki instalacyjne na pulpit, a z aplikacji można korzystać zarówno z poziomu komputera, jak i telefonu komórkowego. Wiadomości są szyfrowane tak, że tylko nadawca i odbiorca mogą je odczytać, co czyni je całkowicie nieczytelnymi dla hakerów. Wykorzystuje on szyfrowanie typu open source, co pozwala ekspertom testować go pod kątem wad. Dzięki temu aplikacja jest jeszcze bardziej bezpieczna.
Wiadomości mogą zniknąć po wybraniu przedziału czasowego, po którym zostaną automatycznie usunięte; zapewnia to prywatność, nawet jeśli ktoś inny uzyska dostęp do telefonu.
-Telegram. Z ponad 600 milionami użytkowników jest to popularna alternatywa dla WhatsApp. Jest to aplikacja oparta na chmurze i jest kompatybilna z wieloma platformami. Podobnie jak inne, wykorzystuje system podwójnego "tick", aby odzwierciedlić, że odbiorca otrzymał wiadomość. Domyślnie oferuje szyfrowanie end-to-end dla połączeń głosowych, więc nikt nie może podsłuchiwać Twoich rozmów.
Jednak szyfrowanie wiadomości tekstowych musi być aktywowane ręcznie, aby zapobiec zapisywaniu logów. Podobnie jak Signal, oferuje opcję automatycznego usuwania wiadomości po określonym czasie, a także umożliwia wymianę plików multimedialnych.
Jeśli istnieje poetycki głos kobiety w Pokoleniu 27, który nigdy nie wymagał windykacji, to jest nim głos Ernestiny de Champourcin, zdolny wyróżnić się zarówno w Hiszpanii w XX wieku, gdy poezję najwyższej jakości pisali mężczyźni, jak i do dziś.
Oprócz tego, że była jedną z dwóch kobiet (drugą była Josefina de la Torre) włączonych przez Gerardo Diegow 1934 roku, w drugim wydaniu jego Współczesna poezja hiszpańska -przykład antologii prekursorskiej, która ustaliła w dużej mierze listę oficjalnych autorów jej pokolenia, czyli 27 - i ulubiona uczennica noblisty Juana Ramóna Jiméneza, jest wiele zasług, które czynią dzieło Ernestiny de Champourcin aktualnym.
Potrafiła w swoim własnym życiu przekuć się w przekonaną orędowniczkę kobiecości, najpierw jako członkini Klub LyceumWspółpracowała jako sekretarz sekcji literackiej stowarzyszenia od 1926 r., kiedy rozpoczęło ono działalność w Hiszpanii, do 1936 r., a następnie, od meksykańskiego wygnania (od 1939 r. do 1972 r., kiedy powróciła do Hiszpanii), po odkryciu w 1952 r. swojego powołania do Opus DeiUmocniła w ten sposób swoje przekonanie o radykalnej, fundamentalnej równości natury i praw obu płci, którą zawsze głosił jej założyciel i której niezłomnie broniła w dziedzinie, którą znała najlepiej, czyli w poezji: "Nigdy nie udało mi się pomyśleć", powiedziała kiedyś, "o poezji jako o czymś wyłącznie męskim lub kobiecym".
Stąd jego stwierdzenie w przedmowie do kompilacji dla BAC, zatytułowanej Bóg w poezji współczesnejZdaję sobie sprawę, że liczba wybranych przeze mnie głosów kobiecych jest bardzo duża w porównaniu z liczbą uwzględnioną przez innych antologów [...]. W kontraście do tej trzeźwości czy pokory odważyłam się wybrać wiersze piętnastu kobiet, których będzie szesnaście, jeśli moi redaktorzy nadal będą nalegać na włączenie samej antolog".
Bóg jako fundament
Ze względów merytorycznych jego włączenie do własnej antologii było logiczne, a ponadto z pięcioma wierszami. Zwłaszcza, gdy nie mogło być inaczej: Sam Bóg stanowi fundament, na którym opiera się jego produkcja literacka, całkowicie autobiograficzna, naznaczona może na początku przez obecność w ciemności boskości:
Co za boski dar czy to jest życie w ciemności by żyć kochając,
ale rosnący od czasu jego meksykańskiego wygnania, z "pogłębianie". - "Wzrastających - dodajemy - "w swojej wierze i konsekwencjach w codziennym życiu", a także ugruntowanych "w bezdennej przepaści Boga we mnie".
W rzeczywistości, w liście do swojej przyjaciółki Rosario Camargo w wieku 84 lat, wyraża linię ewolucyjną swojego życia wewnętrznego: "Teraz mogę się modlić, modlić i pisać tylko wtedy, gdy Bóg tego chce, a nie tak, jak Ty chcesz. Zawsze robiłem to w ten sposób i bawi mnie, że tak się denerwujesz, gdy poruszam ten temat. Nie wiesz jeszcze, że Bóg i poezja są nierozłączne? Świadoma, że jej orientacja poetycka "jest powołaniem: piszę, kiedy Bóg tego chce", posunęła się nawet do stwierdzenia, że nie należy postrzegać jej jako prawdziwej "mistyczki" w stylu San Juan, ani jako poetki z ustalonym harmonogramem komponowania wierszy, ale jako wrażliwą, uduchowioną kobietę, z bardzo bogatym własnym życiem, która potrafiła odkryć Boga jako swoją wielką wartość, a po śmierci męża - jako swoją wielką i niepokojącą Miłość.
Okoliczności historyczne i literackie
Gdy tylko wejdzie się do któregoś z jej zbiorów wierszy, nosi on niezatarte piętno autentycznej, intensywnej i przenikliwej poezji, logicznie zanurzonej w konkretnych okolicznościach historycznych i literackich, w których awangarda miała ogromną siłę, Do tego dochodziło zarówno nauczanie Juana Ramóna Jiméneza i jego romantyczno-symbolicznych poprzedników, jak i wielkich mistyków z Avili, których znała od lat młodzieńczych, a także w znacznym stopniu - choć jest to mało zbadane - jej znajomość i medytacja nad Psałterzem, jak również nauczanie Escrivá de Balaguera poprzez jego pisma i jego ewangelizacyjne przesłanie.
Jednak pomimo (lub dzięki) temu kulturowemu bagażowi, okazuje się, że jest ona osadzona w osobistym świecie, z niepowtarzalną liryką, czasem retoryczną, która ujawnia jej celebrowaną religijność - w jej poezji jest więcej egzystencjalnego niż literackiego ciężaru - z obfitymi wtargnięciami do własnego wnętrza.
Stąd w jednym ze swoich licznych wierszy modlitewnych pisze: "Naucz mnie [Panie] prawdziwie milczeć, do wewnątrz / patrzeć w pustkę, gdzie mogę Cię usłyszeć. [Naucz mnie w ciemności, na ponurej pustyni / gdzie szukali Cię ci, którzy wiedzą, jak Cię znaleźć".
Wołanie i ufność, które przychodzą do niego z głębi wiary i które, jak zauważyliśmy wcześniej, przywodzą na myśl jego przenikliwość w przyswajaniu psalmów:
Nic nie mogę zrobić bez Ciebie. Z Tobą niczego się nie boję. Bądź moją tarczą, o Panie, moją laską i pochodnią. W Tobie mogę wszystko i zapomnieć o swoich słabościach jeśli Twoje ramię mnie prowadzi i Twoja miłość mnie podtrzymuje".
Dla Ernestiny poezja była najbardziej oczywistym sposobem rozumienia jej przyjaźni, czy raczej miłosnej relacji z Bogiem: miejscem intymnego rozrachunku, który przyniósł jej fakt poznania, że żyje, w prawdziwie kontemplacyjnej postawie, co odzwierciedla poniższa dziesiątka:
Nie ma kwiatu, który by nie pachniał mną. na Twoje perfumy, Panie, ani radości, ani drżenia, wydaje się, że szuka swojego gniazda w swoim sekretnym mieszkaniu; a moje oczy nic nie widzą gdzie nie jesteś ukryty".
W tym jej procesie świadectwa, zanurzonym w ciągłych wzlotach i upadkach, z większymi lub mniejszymi osiągnięciami poetyckimi, jej pragnienie i kontakty z Bogiem stają się w końcu kompatybilne z celebrującą poezją zwykłego życia, na której filarach opiera się zwłaszcza wiele jej duchowych hai-kais, w których otwiera się na lakoniczny wiersz, wynik tego, co moglibyśmy nazwać kalejdoskopem jej rutynowych zadań: "codzienność", jak ją nazywa, w wytrwałym dialogu z "grą w łaski", w którą nigdy nie przestała się angażować, aż w końcu "zamknęła oczy, by je kiedyś otworzyć... [...] / niezmienne i wieczne".
Papież Franciszek w Zielone Świątki: "Świat potrzebuje odwagi, nadziei i wiary uczniów Chrystusa".
Po Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego w Bazylice św. Piotra papież Franciszek podczas modlitwy Regina Coeli zastanawiał się nad działaniem Ducha Świętego na współczesnych chrześcijan.
Papież Franciszek po odprawieniu Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego wyjrzał przez okno Pałacu Apostolskiego, by odmówić z wiernymi na Placu św. Piotra modlitwę Regina Coeli. Swoje słowa rozpoczął od komentarza do tego, co jest opowiedziane w pierwszym czytaniu mszalnym, w księdze Dziejów Apostolskich (por. 2, 1-11), która opowiada o tym, co wydarzyło się w Jerozolimie pięćdziesiąt dni po Passze Jezusa. "Uczniowie byli zgromadzeni w górnej sali, a z nimi była Dziewica Maryja. Zmartwychwstały Pan powiedział im, aby pozostali w mieście, aż otrzymają dar Ducha z wysokości. A objawiło się to "hałasem", który nagle przyszedł z nieba, jak "pędzący wiatr", który wypełnił dom, w którym się znajdowali (por. w. 2). Jest to więc doświadczenie realne, ale i symboliczne".
"Ujawnia - mówi Papież - że Duch Święty jest jak silny i wolny wiatr. Nie można go kontrolować, zatrzymać ani zmierzyć; nie można też przewidzieć jego kierunku. Nie pozwala się wrobić w nasze ludzkie wymagania, nasze schematy i nasze uprzedzenia. Duch Święty pochodzi od Boga Ojca i Jego Syna Jezusa Chrystusa i wdziera się do Kościoła - do każdego z nas - dając życie naszym umysłom i sercom. Jak mówi Credo: "Pan i dawca życia".
"W dniu Pięćdziesiątnicy uczniowie Jezusa byli jeszcze oszołomieni i przestraszeni. Nie mieli jeszcze odwagi wyjść na światło dzienne. My również czasami wolimy pozostać w ochronnych murach naszego otoczenia. Ale Pan wie, jak dotrzeć do nas i otworzyć drzwi naszego serca. Zsyła na nas Ducha Świętego, który nas otacza i pokonuje wszystkie nasze wahania, przełamuje nasze obrony, demontuje nasze fałszywe pewniki. Duch Święty czyni nas nowymi stworzeniami, tak jak uczynił to tamtego dnia z Apostołami".
"Po otrzymaniu Ducha Świętego - powiedział Papież - nie byli już tacy jak przedtem, ale wyszli i zaczęli głosić, że Jezus zmartwychwstał, że jest Panem, w taki sposób, że każdy rozumiał ich we własnym języku". Duch Święty zmienia serca, rozszerza oczy uczniów. Pozwala im przekazywać wszystkim wielkie dzieła Boże, bez ograniczeń, wykraczając poza kulturowe i religijne ograniczenia, w których przywykli myśleć i żyć. Umożliwia im dotarcie do innych, respektując ich możliwości słuchania i rozumienia, w kulturze i języku każdego z nich (w. 5-11). Innymi słowy, Duch Święty doprowadza różne osoby do łączności, doprowadzając do jedności i powszechności Kościoła.
Franciszek zakończył sugerując, że "również dzisiaj otwieramy nasze serca na dar Ducha Świętego, który sprawia, że odczuwamy całe piękno i prawdę miłości Boga w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym". I wzywa nas do wyjścia, do dawania świadectwa tej Miłości, która zawsze wyprzedza nas swoim miłosierdziem. Świat potrzebuje odwagi, nadziei, wiary uczniów Chrystusa. Potrzebuje, abyśmy w różnych sytuacjach i w wielu kontekstach kulturowych i społecznych stawali się zaczynem, drożdżami, solą i światłem. A wszystko to tworzy sam Duch Święty. Prośmy dziś Maryję Pannę, Matkę Kościoła, o wstawiennictwo, aby Duch Święty zstąpił w obfitości i napełnił serca wiernych oraz rozpalił we wszystkich ogień swojej miłości.
"Inwestowanie w rodzinę opłaca się bardziej niż wszystko inne".
Javier Rodriguez, dyrektor generalny Forum Rodziny, wypowiedział się w rozmowie z Omnes na temat kompleksowego prawa rodzinnego i państwowego paktu na rzecz macierzyństwa i porodu, w odpowiedzi na niedawne słowa papieża Franciszka podczas wydarzenia stowarzyszeń rodzinnych z udziałem prezesa Mario Draghiego.
Papież zainaugurował kilka dni temu we Włoszech tzw. Estates General of Birth, promowany przez Forum Stowarzyszeń Rodzinnych. W wydarzeniu wziął udział premier Włoch, Mario Draghi. "Bez przyrostu naturalnego nie ma przyszłości" - powiedział papież. Musimy "odwrócić" ten trend, aby "postawić Włochy na nowo, zaczynając od życia, zaczynając od osoby ludzkiej" - dodał Franciszek na początku swego wystąpienia.
"Od lat Włochy mają najniższą liczbę urodzeń w Europie - podkreślił Ojciec Święty - co staje się znaczące na starym kontynencie nie tylko ze względu na jego chwalebną historię, ale także z powodu zaawansowanego wieku". Ten nasz kraj, w którym co roku jakby znikało miasto liczące ponad dwieście tysięcy mieszkańców, osiągnął w 2020 roku najniższą liczbę urodzeń od czasu zjednoczenia narodowego: nie tylko z powodu Covid, ale z powodu ciągłej i postępującej tendencji spadkowej, coraz ostrzejszej zimy".
W świetle tego przemówienia, a także w związku z danymi przekazanymi przez papieża Franciszka, logiczne wydawało się, aby porozmawiać w Hiszpanii z autorytatywnym głosem w sprawach rodziny i przyrostu naturalnego, Javierem Rodríguezem, dyrektorem generalnym Foro de la Familia, związku stowarzyszeń reprezentujących rodzinę i przyrost naturalny. ponad 4 miliony hiszpańskich rodzin.
Papież zacytował w swoim wystąpieniu prezydenta Republiki Włoskiej Sergio Mattarellę, mówiąc, że "rodziny nie są tkanką łączną Włoch, rodziny to Włochy". Forum Rodziny zaproponowało 50 działań w zakresie polityki rodzinnej. Opowiedz mi o nich.
-To są środki, do których my na forum wzywamy. Należy stworzyć politykę inwestowania w rodziny. Mamy dokument dotyczący środków krajowej polityki rodzinnejW przypadku kompetencji rządu centralnego jest ich 50; następnie mamy 100 regionalnych środków polityki rodzinnej; mamy też 25 lokalnych. Zostały one opracowane przez grupę ekspertów: niektórzy wnieśli wkład w kwestie fiskalne, inni w dziedzinie edukacji; wsparcia dla życia i matek; dostępu do mieszkań, wypoczynku itd. Oddajemy środki do dyspozycji wszystkich stron, aby mogły je uwzględnić.
Często mówi się, że rządzenie oznacza między innymi ustalanie priorytetów. Gdybyś miał wysłać wiadomość do hiszpańskiego społeczeństwa, co byś teraz podkreślił?
–Pytamy o to od wielu, wielu lat, a wciąż nie ma kompleksowego prawa rodzinnego, na poziomie rządu centralnego, łączącego wszystkie kryteria, z perspektywą rodzinną, która inspiruje ustawy, i uznającego fundamentalną rolę rodziny w społeczeństwie. A po drugie, pakt państwowy, lub dwa, pomiędzy wszystkimi partiami politycznymi. Jeden dla macierzyństwa i wskaźnika urodzeń; a drugi dla edukacji, która uznaje wolność i nie zależy od ówczesnych rządów. Dajmy dzieciom i ich rodzicom bardziej stabilne ramy, które nie zmieniają się co cztery czy osiem lat. To za prawa.
Javier Rodriguez
A potem, myśląc o społeczeństwie, że powinno ono mieć kryteria, że nie powinno dać się ponieść modnym trendom, które tak często są dobrze podlane finansowo, a mogą być autodestrukcyjne dla człowieka, dla rodziny, dla godności osób. Są rzeczy, które są dobre niezależnie od woli i mód, a my musimy umieć rozpoznać to, co jest dobre, aby to chronić i bronić.
- Inwestowanie w rodzinę. Powszechnie wiadomo, że w ostatnich kryzysach rodzina była siecią, na której polegało wiele osób. W czasach bezrobocia i trudności dziadkowie lub rodzice i rodzeństwo są tam, aby podać pomocną dłoń. Czy jest to dostrzegane poprzez konkretne działania?
- W zeszłym roku, kiedy nastąpiło uwięzienie i kiedy kryzys gospodarczy znów zaczął dawać o sobie znać, znów pojawiła się rodzina, która zawsze jest ratunkiem, siecią. To w rodzinie każdy osiąga pełnię swoich możliwości, a w rodzinie jesteś kochany za to, kim jesteś, a nie za to, co myślisz lub co zarabiasz. To tam zawsze znajdujemy pomoc i dom.
To, co mówimy, to fakt, że tej ofiary nie trzeba wymagać od władz publicznych, bo każdy z nas dba o swoje rodziny. Innymi słowy, zamierzamy to zrobić, nawet jeśli nas o to nie poproszą. Ale to, o co prosimy, to uznanie. To, co nie jest spójne, to żądanie poświęcenia od tych, którzy nie składają żadnych ofiar. Wszyscy powinniśmy być w tej samej łodzi.
Papież skrytykował sytuację, w której tak wiele kobiet znajduje się w pracy, obawiając się, że ciąża może doprowadzić do zwolnienia, do tego stopnia, że ukrywają swój brzuch, i krzyknął: "Kobiety, nie ukrywajcie swojego brzucha! Opowiedz mi o życiu i o aborcji, która w Hiszpanii wciąż ma dramatyczne liczby (prawie 100 tys. aborcji rocznie).
- Teraz jest wiele publicznych udogodnień do zakończenia życia, ale nie ma udogodnień do kontynuowania życia dla tych, którzy chcą je kontynuować i znajdują się w trudnej sytuacji. Jedyne wsparcie pochodzi z prywatnych inicjatyw. Dlatego zachęcamy do istnienia publicznej sieci pomocy dla tych, którzy chcą kontynuować i chronić ciążę, a są w trudnej sytuacji. Te matki powinny też znaleźć społeczne wsparcie, a nie tylko wyjście. Podobnie jest z końcem życia, z eutanazją. Jedyne "rozwiązania" jakie są proponowane to rezygnacja, a jak pomóc tym, którzy nie chcą się poddać, środkami szanującymi życie i godność?
Dlatego zachęcamy do istnienia publicznej sieci pomocy dla tych, którzy chcą kontynuować i chronić ciążę, a są w trudnej sytuacji.
Javier Rodriguez.Dyrektor Generalny Forum Rodziny
Papież określił sytuację Włoch jako "zimę demograficzną". Odniósł się pan kilka dni temu w TRECE tv do alarmującego wskaźnika dzietności w Hiszpanii, 1,24 dziecka na kobietę, który nie osiąga zastępowalności pokoleń, a który utrzymuje się od lat. Czasami argumentuje się, że posiadanie większego potencjału gospodarczego, większego dochodu na mieszkańca, poprawi wskaźnik urodzeń. Są jednak kraje o niższych dochodach, które mają wyższą dzietność.Co o tym sądzisz?
- Nie musisz wyjeżdżać do innych krajów. To się stało w Hiszpanii. Możemy spojrzeć na lata, w których nastąpiła wymiana pokoleniowa, podczas gdy sytuacja w zakresie zatrudnienia i gospodarki była gorsza.
Bardzo dobrze jest mieć więcej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, więcej udogodnień podatkowych, więcej przystępnych mieszkań, bardziej stabilne zatrudnienie..... Ale z kulturowego punktu widzenia mentalność nie stawiania czoła zobowiązaniom wydaje się wciąż istnieć.A może jednak? Poza tym, to jest sprawa dla nas obu...
- Rzeczywiście, panuje powszechny pogląd, że aby założyć rodzinę, trzeba być w bardzo dobrej sytuacji, że wszystko idzie zgodnie z planem, że sytuacja gospodarcza jest prężna itd. Jednak taka sytuacja nie jest normą w życiu.
Życie to ciąg często niepewnych okoliczności, często niezależnych od nas, a są czynniki warunkujące, które nie zależą od tego, czego chcemy. Jeśli więc zamierzasz czekać z założeniem rodziny i mieć wszystko idealne zgodnie z planem, to nie wiem, czy to się uda...; ale taki układ jest teraz rozpowszechniony.
Wierzymy, że inwestowanie w rodzinę, także na poziomie osobistym, jest warte, dużo bardziej niż w cokolwiek innego. Wtedy człowiek dostosowuje się do wszystkiego, a przy dobrym wsparciu, także ze strony władz publicznych, przy sprzyjającym klimacie dla macierzyństwa i rodziny, wszystko byłoby łatwiejsze.
Jakie trudności widzi Pan dla takiego państwowego Paktu dla Macierzyństwa i Porodu i czy uwzględniłby Pan w nim również społeczeństwo obywatelskie?
Oczywiście. Myślimy o pakcie państwowym, który obejmuje zarówno partie polityczne, jak i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, firmy, związki zawodowe, media, instytucje sportowe, wszystko. Pakt państwowy ze wszystkimi zaangażowanymi podmiotami społecznymi.Co stoi na przeszkodzie? Ostatnio widzimy zbyt wiele niedających się pogodzić ideologii i zbyt mało pracy dla wspólnego dobra. Dopóki to się nie zmieni, będzie trudno. Zawsze zachęcamy do porzucenia ideologii na rzecz pracy dla wspólnego dobra. Co za różnica na kogo kto głosuje, czy co myśli, czy w co wierzy, czy jakiej jest rasy, jeśli rodzina jest dobra dla wszystkich, niezależnie od ich osobistych uwarunkowań i uwarunkowań każdego gospodarstwa domowego.
Dlatego stwórzmy prawo rodzinne, niezależne od ideologii, stwórzmy państwowy pakt edukacyjny, niezależny od ideologii, i przestrzegajmy pewnych minimów, i pracujmy nad postępem w aspektach dobrych dla wszystkich, a szczegóły będą zależały od każdego z osobna. Ale minimalne aspekty muszą być zagwarantowane.
Nie ma znaczenia na kogo głosujesz, ani co myślisz, ani w co wierzysz, ani jakiej jesteś rasy, jeśli rodzina jest dobra dla wszystkich.
Javier Rodríguez. Dyrektor Generalny Forum Rodziny.
Skończyliśmy. W rozmowie z Javierem Rodriguezem moglibyśmy spędzić wiele godzin, bo tematy są tak szerokie. Wystarczy na dziś zatrzymać się na stronie Forum Rodziny (forofamilia,org), gdzie znajdziemy wiele sugestywnych pomysłów.
Papież dostarczył nam właśnie kilka z Włoch. Na przykład prymat daru życia, do którego przekazywania jesteśmy wezwani; zrównoważenie ekonomiczne, technologiczne i środowiskowe, oczywiście, ale także "zrównoważenie pokoleniowe", podkreślił Ojciec Święty; oraz solidarność "strukturalna", czyli "nie związana z sytuacjami kryzysowymi, ale stabilna dla struktur wspierających rodziny i pomagających w narodzinach".
Znany aforyzm filozoficzny stwierdza: wszystko jest odbierane na sposób naczynia. To znaczy, że jakość percepcji, a nawet sama jej możliwość, zależy w dużym stopniu od stanu narządu odbiorczego. Zasada ta odnosi się nie tylko do rzeczywistości materialnych, postrzegalnych przez zmysły, ale także do rzeczywistości wyższych. Tak więc, kiedy ludzka inteligencja i wola są w stanie postrzegać, to nie tylko w sensie zmysłów, ale także w sensie wyższych rzeczywistości. dobrze usposobiony ludzie mogą uzyskać dostęp do wiedzy o świecie; a także cofnąć się w poszukiwaniu głębokie znaczenie życia i samego bytu, który leży u podstaw wszystkiego.
Osoba jest zdolna do Boga
Każda osoba ludzka jest z natury racjonalna, zdolny do Boga. Trzeba jednak rozwinąć tę wrodzoną potencjalność. Różne drogi do poznania Boga wymagają więc m.in. organ przyjmujący człowiek jest zdrowy i wykształcony. Rzeczywiście, tylko ci, których umysły i serca są odpowiednio przygotowane, poprzez dobrą formację i uzdrowienie wewnętrzne, mogą otworzyć się na tajemnicę życia znajdującą się ostatecznie w Bogu.
Odpowiednia edukacja
Dlatego też istotne jest, aby odpowiednie wykształcenie nie tylko intelektualnie i akademicko, ale głównie w odniesieniu do przepisy wewnętrznektóre są kształtowane przez postawy moralne. Środowiska i kultury skażone bowiem fałszywymi ideologiami lub poniżającymi i nieludzkimi obyczajami bardzo utrudniają otwarcie się na świat ducha i na tajemnicę Boga: zaślepiają i zagłuszają duszę, znieczulają ją na odbiór najwyższych wartości, stopniowo czynią ją niewrażliwą na autentyczne relacje międzyludzkie i na poznanie prawdy o miłości.
Ponadto konieczne jest przezwyciężenie lenistwa m.in. obojętnyKonieczne jest też nowe, bardziej demokratyczne społeczeństwo, które rezygnuje z głębokiego myślenia, narażając się na manipulację modami, dając się wygodnie ponieść dominującym prądom. Konieczne jest również konwersja i oczyszczanie serca, aby pokonać moralną ślepotę nieuporządkowanych namiętności, które zaciemniają inteligencję, paraliżują wolną wolę i uniemożliwiają rozwój właściwej wrażliwości duchowej.
Kultywowanie cnót
Z drugiej strony, osoba kultywowane w cnotach moralnych nabywa delikatną, uważną wrażliwość na dostrzeganie wartości duchowych, etycznych, estetycznych i religijnych. To samo dotyczy osób, które osiągnęły pewien poziom umiejętności technicznych i akademickich. Tak jest np. z dobrymi fachowcami w różnych dziedzinach, jak sportowcy, artyści czy wykonawcy muzyczni itp. Po długim wysiłku uczenia się - z dobrymi nauczycielami, z wytrwałością, ożywiani intensywną motywacją - osiągają uważną wrażliwość i dojrzałą spontaniczność, aby postrzegać, rozumieć, cieszyć się i opanować swoją naukę, sztukę lub technikę z umiejętnością i naturalnością. Krótko mówiąc, otwarcie na tajemnicę Boga, dostrzeżenie Jego świętej obecności, zrozumienie Jego znaków, Jego orędzia, Jego wezwania, wymagają podmiot dobrze usposobiony i zdolny do przyjęcia języka Bożego.
Odrodzenie obszarów wiejskich po pandemii: sztuka ponownego zaludniania
Nieco ponad rok temu kościoły wiejskiej Hiszpanii biły w dzwony, wraz z demonstracjami przeciwko wyludnieniu i opuszczaniu wsi. W marcu znów odezwało się mławianie. Dziś pandemia zmienia się w życie, a wioski powoli wracają do życia.
Rafał Górnik-22 maj 2021 r.-Czas czytania: 6minuty
Celem było uwidocznienie problemu pustej Hiszpanii, zmaltretowanej przez wyludnienie i porzucenie. A w środku Wielkiego Tygodnia liczne kościoły w Aragonii, Estremadurze i Kastylii sprawiły, że pod koniec marca biją dzwony, aby uwidocznić "pustą Hiszpanię", donosi ten portal.
Nastrój zmienił się jednak w tygodniach wokół 15 maja, święta św. Izydora, patrona świata wiejskiego i rolników, i to nie tylko w Madrycie. Wskaźniki pokazują to od końca ubiegłego roku, a w pierwszych miesiącach tego roku było to już zauważalne.
Wille zaczęły się rozrastać, stopniowo, w dużej mierze z powodu pandemii Covid-19, telepracy i potrzeby wentylowanych i otwartych przestrzeni, według agentów w sektorze. Można więc powiedzieć, że tysiące tak zwanych "urbanites", mieszkańców miast, rozpoczęło swój szczególny exodus na wsie, na przykład w Madrycie i Kastylii, a także w innych miejscach, na przykład w Álavie.
Przekształcenie wirusa w życie
"Nasi ludzie, bardziej żywi niż kiedykolwiek po pandemii". Tak zaczęła się notatka upubliczniona Juan Carlos Elizalde, biskup diecezji Vitoria, który jest także przewodniczącym podkomisji Episkopatu ds. migracji Konferencji Episkopatu Hiszpanii (CEE). Delegatem Caritas jest. Javier Querejazu, i reżysera, Maite Sebal.
Emitentami noty były "organizacje działające na obszarach wiejskich Alavy, ACOA-AKE (Stowarzyszenie Radnych Alavy), Cáritas, Chrześcijanie Wiejscy Alavy i UAGA (Związek Rolników i Hodowców Alavy)", które podkreślają, że "mimo wszystko ten kryzys nauczył nas cenić nasze życie". I zwracają uwagę na cztery aspekty:
"Wciąż odczuwamy skutki Covid-19", "uważamy, że choć wirus miał poważne konsekwencje, to wyciągnęliśmy wnioski z tej sytuacji i chcemy przekształcić wirusa w życie", bo:
"Jesteśmy świadomi potrzeby docenienia wszystkiego, co mamy na poziomie osobistym i zbiorowym, delektowania się zaletami życia w środowisku wiejskim, dalszego wprowadzania w życie relacji sąsiedzkich.
- Musimy przejąć inicjatywę i skupić się na tym, co ważne: tworzeniu sieci, przejściu od jednostki do siły kolektywu.
- Pokazaliśmy nasze możliwości i nasz wkład w społeczeństwo. Jako sąsiedzi opłakiwaliśmy wszystkie straty tego roku.
- Nadal jesteśmy przywiązani do życia na wsi, do rolnictwa i hodowli zwierząt jako sposobu na życie, ponieważ produkcja żywności jest niezbędna dla naszego społeczeństwa. Stawiliśmy czoła wyzwaniom i nadal z optymizmem patrzymy w przyszłość.
Kreatywność na obszarach wiejskich
Komunikat ten, jak i inne podobne z różnych diecezji, można rozpatrywać w kontekście przemówienia kardynała Juana José Omelli, arcybiskupa Barcelony i przewodniczącego EWG, wygłoszonego podczas otwarcia Zgromadzenia Plenarnego Episkopatu Hiszpanii w kwietniu:
"W Hiszpanii istnieje rosnący i poważny problem zwany 'nierównością społeczną'. Jest to wyzwanie, któremu musimy sprostać, aby zapewnić godność wszystkich i niezbędną sprawiedliwość społeczną, która jest zawsze gwarancją pokoju społecznego" - powiedział kard. Omella.
Wkrótce potem, po odniesieniu się do faktu, że "papież wzywa nas do promowania ekologia integralna w służbie dobra wspólnego i ludzi"Podkreślił potrzebę "kreatywności" w tej dziedzinie integralnej ekologii i "promowania bardziej humanitarnej gospodarki", która "mogłaby pomóc w rozwiązaniu problemu wyludniania się wsi, starzenia się społeczeństwa, rozproszenia i emigracji do miasta, które dotykają obszary wiejskie".
Następnie zwrócił się do sfery kościelnej i wsi: "W Hiszpanii prawie połowa parafii to parafie wiejskie, co świadczy o historycznej obecności Kościoła w całej geografii Hiszpanii i o bogatym dziedzictwie kulturowym, które wytworzył. Paradoksalnie jednak, obecnie dużym wyzwaniem jest utrzymanie tych parafii przy życiu i aktywności oraz organizacja duszpasterstwa".
Zwiększony popyt
Rzeczywiście, kreatywność, o której mówił kardynał, przejawia się w inicjatywach analizowanych w różnych diecezjach hiszpańskich, a także wśród przedsiębiorców i w sektorze biznesu.
Kilka tygodni temu dwóch reporterów z RTVE's Comando Actualidad opowiadało o wioskach, które wracają do życia. Silvia Pérez i Silvia Sánchez odwołały się do formuły trzech A: udręki, opresji i pandemicznej nudy, która w czasie kryzysu zdrowotnego zwiększyła zainteresowanie mieszkaniem na wsi nawet o 30 proc. Zauważyli nawet, że oprócz wzrostu liczby mieszkańców, doświadczyli cudu ponownego otwarcia szkoły.
Mniej więcej w tym samym czasie El Mundo donosiło, że "Covid wyzwala exodus do miast: ponad 70 madryckich gmin zwiększyło swoją populację średnio o 100 mieszkańców w ciągu 2020 roku. Telemadrid, ze swojej strony, nadał raport, w którym stwierdzono, że "życie w madryckich miastach wzrasta", a "wzrost popytu powoduje wzrost cen wynajmu nawet o 30 procent w niektórych madryckich miastach, zmiana w poszukiwaniu większego spokoju i jakości życia po długim zamknięciu wiosny 2020 roku".
Madrycki nadawca regionalny podał inne dane. "69 z 78 gmin w regionie, które mają mniej niż 2500 mieszkańców, odnotowało wzrost liczby ludności o około 10 lub 15 %. Ale nie tylko oni. Wiele gmin liczących do 10 tys. mieszkańców, a nawet więcej, również doświadcza tego wzrostu. Na przykład Cercedilla w ciągu trzech miesięcy miała o 500 zarejestrowanych mieszkańców więcej".
Rewitalizacja
Z drugiej strony wiejskie ruchy chrześcijańskie przedstawiły ostatnio w radiu Cope różne zalety i wady życia na wsi w czasie pandemii.
"Ucieczka wielu rodzin na wieś jako schronienie przed wirusem Covid ożywiła wiele wsi, które były praktycznie niezamieszkane. Ponadto ograniczenia były nieco bardziej elastyczne, dzięki wspaniałym plenerom, które umożliwia wieś - mówi Aleluya.
Z okazji 15 kwietnia br. Chrześcijański ruch wiejski i Chrześcijański Ruch Młodych Mężczyzn wypuścili kilka filmików, w których tłumaczą zalety i problemy życia w małych miastach. Wśród pozytywnych aspektów mieszkańcy wsi podkreślają "lepszą jakość życia w porównaniu z życiem w mieście" i "bardziej elastyczne ograniczenia"; a wśród wad - cięcia niektórych podstawowych usług, takich jak telefoniczne konsultacje medyczne, oraz przybycie osób, "które nie mają duszy wiejskiej i być może nie żyją wartościami współżycia, bliskości, doceniania tego, co małe, wiejskiej historii i obyczajów itp.".
Znaczenie uzupełniania zapasów
Pytanie teraz może brzmieć: czy ten exodus na wsie jest łatwy, zakorzenienie się na wsi po latach spędzonych w mieście? Omnes skontaktował się z Enrique Martinez Pomar, dyrektorem generalnym Projekt Arraigo "most łączący świat miejski i wiejski", który definiuje jako "prywatny, zrównoważony i skalowalny projekt innowacji społecznej, pionier w usługach populacyjnych dla zrównoważonej repopulacji obszarów wiejskich".
Obszar, na którym Proyecto Arraigo świadczy usługi doradcze, obejmuje cztery wspólnoty autonomiczne (Castilla y León, Aragón, C. Madrid i Andalusia), sześć prowincji i liczne miejscowości. Są to na przykład Sierra Norte de Madrid, region Cinco Villas w Saragossie; trzy miasta w Palencii (Dueñas, Paredes de Nava i Cervera de Pisuerga), które teraz rozszerzą na miasta liczące mniej niż 500 mieszkańców; gmina Belorado w Burgos; oraz 45 gmin w Sorii, gdzie rozpoczął się ich projekt.
"Sztuka repopulacji wymaga zaangażowania wielu podmiotów z wewnątrz, a także spoza gminy", wyjaśnia Enrique Martínez Pomar, "Stopień zaangażowania rad miejskich, jakość i zaangażowanie specjalistów technicznych oraz środki dostępne na rozwój projektu to czynniki, które w dużej mierze decydują o tempie procesu repopulacji", dodaje.
Bo "nasza misja polega na towarzyszeniu i doradzaniu z jednej strony osobom i przedsiębiorcom, którzy tej zmiany szukają, a z drugiej strony radom miast i innym podmiotom wiejskim w ich strategii rozwoju, przyciągania nowych osadników i wspierania dobrobytu ich miejscowości lub regionu. Rezultatem tego związku jest stworzenie nowych możliwości i zrównoważony rozwój wiosek", mówi dyrektor generalny Proyecto Arraigo, firmy, która ma już w swoich połączonych bazach danych "ponad 4000 rekordów osób zainteresowanych zmianą życia na wsi".
Zakorzenienie urbanistów w świecie wiejskim
Martínez Pomar podkreśla, że "zakorzenienie rodziny w świecie wiejskim to wierzchołek góry lodowej, jest jeszcze wiele do zrobienia, aby to osiągnąć". "Zakorzenienie urbanistów w świecie wiejskim i nadanie życia wioskom" - tak dyrektor podsumowuje swoje zadanie na obszarach wiejskich, w świecie, w którym działa również Kościół. Dyrektor ds. Projekt Arraigo wskazał, że w ubiegłym roku w Sierra Norte de Madrid odbyło się spotkanie z kardynałem arcybiskupem Carlosem Osoro, który interesował się problemem wyludnienia i starzenia się wiosek w górach. W spotkaniu uczestniczyli również wikariusz strefy I Juan Carlos Vera oraz Alejandro, ksiądz, który uczęszcza do kilku wiosek, m.in. Montejo, Horcajuelo, Serrada i Paredes.
Niektórzy księża posługujący w wiejskich parafiach w wielu diecezjach opowiadali przy okazji o swoich doświadczeniach w Omnes. 15 ubiegłego roku agencja SIC opublikowała artykuł pt. Kapłaństwo w świecie wiejskimz zeznaniami Francisco Buitrago (Paco), księdza odpowiedzialnego za sześć gmin Alba de Tormes w diecezji Salamanca.
Francisco Buitrago bardzo ceni sobie bycie z ludźmi, "obecność, oprócz tego, że przynoszę im Eucharystię i Słowo Boże podczas niedzielnej Mszy Świętej, a także w ciągu tygodnia, jestem zwykle obecny wieczorami, raz w tygodniu w każdej wiosce, gdzie sprawujemy Eucharystię". Ksiądz żałował, że przy pandemii nie może być tam częściej, "a ja mogę mniej, ale odwiedzam chorych czy starszych".
Święci kapłani: Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort
Święty z Montfort-la Cane założył w 1713 roku Zgromadzenie Misjonarzy Kompanii Maryi, a w 1715 roku żeńskie Zgromadzenie Córek Mądrości Bożej, poświęcone służbie ubogim i nauczaniu.
Manuel Belda-22 maj 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
Saint Louis Marie urodził się w 1673 roku w Montfort-la Cane, małym miasteczku w Bretanii we Francji. Jako dorosły człowiek dodał nazwę swojego rodzinnego miasta jako drugie nazwisko. Studiował teologię w paryskim seminarium Saint-Sulpice i na uniwersytecie Sorbona. Święcenia kapłańskie otrzymał 5 czerwca 1700 roku. W 1706 roku udał się z pielgrzymką do Rzymu, aby uzyskać zgodę papieża na pracę na misjach, zwłaszcza w Kanadzie. Klemens XI będąc pod wrażeniem jego apostolskiej gorliwości nadał mu tytuł Misjonarza Apostolskiego dla Francji, mandat do głoszenia misji parafialnych.
W 1713 r. założył Zgromadzenie św. Misjonarze Kompanii Maryia w 1715 r. żeńskie Zgromadzenie Córki Boskiej Mądrościpoświęcony służbie ubogim i nauczaniu.
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort zmarł 28 kwietnia 1716 roku. Beatyfikował go Leon XIII 22 stycznia 1888 r., a kanonizował Pius XII 20 lipca 1947 r.
W swojej encyklice Redemptoris MaterZ przyjemnością przywołuję, wśród wielu świadków i mistrzów duchowości maryjnej, postać św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, który zaproponował chrześcijanom poświęcenie się Chrystusowi przez ręce Maryi jako skuteczny środek do wiernego przeżywania zobowiązania wynikającego z chrztu. Z przyjemnością zauważam, że w naszych czasach nie brakuje nowych przejawów tej duchowości i pobożności".
Jego dzieła
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort napisał kilka traktatów duchowych. Pierwszy to. Miłość wiecznej mądrościnapisane na jego osobisty użytek. Przede wszystkim jednak znany jest z twórczości maryjnej: Sekret Maryi, Godna podziwu tajemnica Różańca Świętegoi Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny.
Jego duchowa doktryna
Duchowa doktryna montfortiańska jest głęboko chrystocentryczna i maryjna. Jego dwa bieguny to: Chrystus Mądrość wcielona oraz "tajemnica Maryi", czyli prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jako pewna i łatwa droga do osiągnięcia pełnego utożsamienia z Jezusem. Tutaj zajmiemy się tylko drugim biegunem.
W Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi PannyLudwik Maria, po wprowadzeniu dotyczącym obecności Maryi w miłosiernym planie zbawienia Boga, analizuje rolę, jaką odgrywa Dziewica w historii zbawienia, czyli w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, a następnie przechodzi do rozważań nad kultem maryjnym, podkreślając jego podstawy teologiczne, jego deformacje i różne przejawy. W trzeciej części wyjaśnia "prawdziwe nabożeństwo do Maryi", które - jak twierdzi - jest bardzo skutecznym sposobem dojścia do doskonałego utożsamienia się z Jezusem: "To nabożeństwo jest łatwą, krótką, doskonałą i pewną drogą do osiągnięcia zjednoczenia z naszym Panem, na czym polega doskonałość chrześcijańska" (nr 152).
Ludwik Maria podkreśla teologiczne i duszpasterskie wartości prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy jako sposobu przeżywania zobowiązań wynikających z przymierza z Bogiem, które konstytuuje nas jako chrześcijan, a dokładnie z fundamentalnej konsekracji chrztu, jak czytamy w Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi PannyPełnia naszej doskonałości polega na upodobnieniu, życiu zjednoczonym i poświęconym Jezusowi Chrystusowi. Dlatego najdoskonalszym ze wszystkich nabożeństw jest niewątpliwie to, które najdoskonalej przypomina, jednoczy i poświęca nas Jezusowi Chrystusowi. Teraz Maryja jest istotą najbardziej podobną do Jezusa Chrystusa. Dlatego nabożeństwem, które najlepiej nas konsekruje i upodabnia do naszego Pana, jest nabożeństwo do Jego Najświętszej Matki. A im bardziej poświęcicie się Maryi, tym bardziej będziecie zjednoczeni z Jezusem Chrystusem. Doskonałe poświęcenie się Jezusowi Chrystusowi jest przez to samo doskonałe i całkowite poświęcenie się Najświętszej Dziewicy. Jest to pobożność, której uczę, a która polega - innymi słowy - na doskonałym odnowieniu ślubów i przyrzeczeń chrzcielnych" (nr 120).
Pod koniec Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny to kodeks postępowania maryjnego, czyli zobowiązanie do przeżywania konsekracji chrzcielnej z Maryją: "Wszystko streszcza się w tym, aby zawsze pracować dla Maryi, z Maryją, w Maryi i dla Maryi, aby doskonalej pracować dla Jezusa Chrystusa, z Jezusem Chrystusem, w Jezusie Chrystusie i dla Jezusa Chrystusa" (nr 257).
Praktyka służebności maryjnej jako akt całkowitego oddania się Bogu przez Jego Matkę jest żywotną realizacją głębokiego teologicznego rozumienia przez św. Ludwika Marię Grignion de Montfort tajemnicy Maryi i Jej relacji do tajemnicy Boga: "Ilekroć myślisz o Maryi, Ona myśli za ciebie o Bogu. Ilekroć chwalisz i czcisz Maryję, Ona chwali i czci Boga. I śmiem ją nazwać "relacją Boga", bo istnieje tylko w relacji do Niego; albo "echem Boga", bo ani nie mówi, ani nie powtarza, tylko "Bóg". Jeśli mówisz "Maryjo!", Ona mówi "Boże!" (nr 225).
Gonzalo Herranz żył w przyjaznym nastawieniu i spędzał swój czas czyniąc dobro. Starał się argumentować swoje stanowiska z powagą i szacunkiem, i tego właśnie uczył swoich uczniów.
José María Pardo Sáenz-21 maj 2021-Czas czytania: 2minuty
W księdze hołdu dla profesora Gonzalo Herranza profesor historii medycyny, Diego Gracia, napisał: "Słyszałem, jak wielokrotnie powtarzał, że chciałby mieć takie epitafium: "bronił embrionów" ... Ale ja - kontynuuje Gracia - zaproponowałbym inne epitafium: "żył w przyjaznym nastawieniu i spędził życie czyniąc dobro"". Myślę, że te dwa epitafia są bardzo trafne i podsumowują życie drogiego profesora Herranza.
Znaczna część jego życia akademickiego i badawczego poświęcona była obronie i promocji życia najbardziej bezbronnych istot ludzkich, poczętych nienarodzonych. Zawsze uważał ich za istoty ludzkie, nasz własny rodzaj, który zasługuje na cały nasz szacunek. Ani chronologiczny wiek, ani choroba nie mogą w najmniejszym stopniu umniejszać czy pomniejszać ich ludzkiej godności. Jak zauważył nieżyjący już Edmund Pellegrino, wybitny amerykański bioetyk, w ujmującym liście do profesora Herranza: "był Pan elokwentny w swojej obronie życia ludzkiego we wszystkich jego stadiach". Ta bezczelna obrona wywoływała u niego poważne niezadowolenie w rozmowach z kolegami po fachu, takimi jak noblista Robert Edward, ojciec zapłodnienia. in vitro.
Ale jak podkreśla Gracia, Gonzalo Herranz żył w przyjaznym nastawieniu i szedł czynić dobro. Jego zacięta obrona Prawdy nie przejawiała się w narzucaniu, dyskwalifikacji, groźbach i obelgach. Zawsze starał się argumentować swoje stanowiska z powagą i szacunkiem, i tego właśnie uczył swoich uczniów. Z przyjemnością uczestniczyłem w spotkaniu z nim i doceniłem, jak dogłębnie argumentował i prowadził dialog oparty na słuchaniu i pokorze.
W tym zakresie pamiętam, że stawiał nam teologom duże wymagania. Wytykał nam, czule ale stanowczo, że musimy bardziej rozwinąć nasz "mięsień biologiczny", że musimy być bardziej ostrożni i uważni w traktowaniu pojęć i danych naukowych, ponieważ niektórzy teologowie bez zbytniej zajadłości przyjmowali opinie naukowców, którzy nie byli na właściwej drodze.
Wracam jednak do epitafium zaproponowanego przez Gracia. Herranz nauczył się żyć od swojego nauczyciela: naszego Pana Jezusa Chrystusa, który chodził czyniąc dobro. Jak zaznaczył również Pellegrino w swoim liście, "muszę go uważać za ideał prawdziwego lekarza, prawdziwie katolickiego". Gonzalo Herranz był głęboko wierzącym katolikiem. Dlatego pisał: "katolik o żywej wierze nie uważa zgodności między nauką a wiarą za radykalny problem: wierzy, że Bóg stworzył świat, wypełnił go nieskończonym pięknem, nieskończoną złożonością, ale i racjonalnością. Wierzy również, że Bóg objawił się w Chrystusie. Wierzy, że nie ma dwóch prawd, ale jedna prawda, która pochodzi od Boga". Kończę kilkoma słowami jego drogiego przyjaciela Enrique Villanueva, które czynię własnymi: "Gonzalo był darem dla wielu z nas, którzy mieli radość i zaszczyt dzielić z nim pracę i pod jego łagodnym i spokojnym autorytetem. Potrafił uczynić swoimi słowa Amadeo Nervo: ilekroć w twoim sercu jest dziura, wypełnij ją miłością".
AutorJosé María Pardo Sáenz
Wydział Teologiczny. Uniwersytet Nawarry
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"Życie konsekrowane nie może popaść w fałszywą teologię zasług".
Antonio Bellella, misjonarz klariański i dyrektor Instytutu Teologicznego Życia Zakonnego, podkreśla w tym wywiadzie konieczność nawiązania dialogu z Bogiem, braćmi i rzeczywistością, aby zaktualizować charyzmat każdego Instytutu bez jego zniekształcania.
W sobotę 22 maja kończy się 50. Tydzień Życia Konsekrowanego, zorganizowany przez Instytut Teologiczny Zakonów pod hasłem "Konsekrowani dla życia świata: Życie konsekrowane w dzisiejszym społeczeństwie". Konferencja zgromadziła ponad 2000 członków różnych instytutów życia konsekrowanego z całego świata, aby zastanowić się i podzielić się wyzwaniami, jakie nasze postchrześcijańskie społeczeństwo stawia dziś osobom konsekrowanym.
Z tej okazji Omnes przeprowadził wywiad Antonio BellellaO tych dniach spotkania, które liczyły się także ze specjalnym pozdrowieniem od papieża Franciszka, mówił dyrektor ITVR, klariański misjonarz. Dialog, w którym dyrektor Instytutu Teologicznego Życia Zakonnego przypomniał o konieczności nawiązania dialogu z Bogiem, braćmi i rzeczywistością, aby zaktualizować charyzmat każdego Instytutu bez jego zniekształcania.
Tydzień Życia Konsekrowanego od pół wieku jest kluczowym punktem w kalendarzu osób zakonnych w naszym kraju. W związku z obecnymi okolicznościami musiał dostosować swój sposób uczestnictwa. Jak ten tydzień został przyjęty wśród Instytutów Życia Konsekrowanego w naszym kraju?
-Kiedy kilka miesięcy temu zastanawialiśmy się nad możliwością, lub nie, obchodzenia Tygodnia Życia Konsekrowanego, zdaliśmy sobie sprawę, że modalność tego tygodnia nie będzie taka sama jak samego tygodnia. online Był to jedyny sposób, aby móc uczcić nasze 50-lecie, czyniąc ze zwykłego kongresu miejsce spotkań, inicjatywę formacyjną o wysokiej jakości i przestrzeń, w której niektóre troski zakonników byłyby ponownie obecne. Z obawą, z niepewnością, rozpoczęliśmy inicjatywę, wiedząc, że w miesiącu maju zmęczenie modalnością online będzie większe.
Jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ odzew ze strony wspólnot religijnych utrzymał się na tym samym poziomie. Chociaż liczbowo jest mniej rejestracji, to w każdym razie mamy więcej osób, bo za każdą rejestracją kryje się większa liczba osób: wspólnoty, które podążają za nią razem, chorzy, którzy wieczorem korzystają z możliwości otrzymania tej formacji lub połączenia z Afryki, Azji, Ameryki i wielu w innych krajach Europy.
Mamy nadzieję, że będziemy mogli utrzymać tę dynamikę szkolenia w dwóch trybach, kiedy będziemy mogli powrócić do spotkań twarzą w twarz. W rzeczywistości, myślimy o kursach, które łączą modalność twarzą w twarz i online, w mieszanym tygodniu na przyszły rok. Myślimy też, jako Instytut, o tym, jak możemy pomóc zakonnikom w kształceniu się do wejścia w ten świat sieci jako przestrzeń ewangelizacji. Jest to przestrzeń, w której dzisiejsi mężczyźni i kobiety żyją i przekazują swoje obawy, a wielokrotnie nie odkrywają najlepszych odpowiedzi.
W skierowanym do was orędziu papież wzywa was między innymi do tego, byście się nie bali, a zwłaszcza nie zatracali swojej tożsamości. Czy trudno jest utrzymać przy życiu wasze charyzmaty założycielskie w społeczeństwie, które niekiedy bardzo różni się od czasów, w których się urodziliście?
Charyzmat założycielski jest darem Ducha, a każdy dar Ducha, jeśli jest taki, jest żywy. O wietrze, o mocy Ducha Świętego, mówi Jezus w 3 rozdziale Ewangelii Jana, w swoim dialogu z Nikodemem. Ten żywy Duch jest konfrontowany z żywymi rzeczywistościami, które są założycielami, ludźmi otwartymi na Boże działanie, którzy szukają Boga, którzy starają się odpowiedzieć na Jego wolę.
Charyzmat założycielski musi być zawsze konfrontowany z aktualizacją osobistą, społeczną, historyczną, a nawet eklezjalną, ponieważ Kościół jest także poddany działaniu Ducha Świętego, który uobecnia się na różne sposoby, zgodnie z różnymi darami, jakie wszyscy otrzymujemy. Ważne jest, abyśmy nigdy nie tracili z oczu faktu, że jesteśmy częścią Ciała Chrystusa.
Charyzmaty fundamentalne muszą zmierzyć się z aktualizacją osobistą, społeczną, historyczną, a nawet eklezjalną.
Antonio Bellella, cmf. Dyrektor ITVR
Jak nie dać się przytłoczyć tej zmieniającej się rzeczywistości, aż do utraty lub rozmycia daru założycielskiego? Rozeznanie jest konieczne. Rozeznanie, którym wiele Instytutów zajmuje się od wczesnych lat, na przykład Jezuitów czy Dominikanów. Otworzyć intensywny dialog, który jest podtrzymywany przez osobiste rozeznanie oparte na głębokim poszukiwaniu woli Bożej, właśnie po to, aby dar Ducha Świętego, pomimo moich ograniczeń i upływu czasu, nie stracił siły, z jaką Duch Święty obdarzył go zdolnością do ciągłego tworzenia czegoś nowego.
W związku z tym, jak można zaktualizować życie Instytutu bez, można powiedzieć, "upłynnienia" jego charyzmatu założycielskiego?
-Żaden instytut nie chce "upłynnić" swojego charyzmatu. Tym bardziej, że Sobór Watykański II w dekrecie Perfectae CaritatisMocno nalegał na powrót do źródeł. Ten zwrot nie może być wycieczka archeologicznaW sensie tworzenia początków jako rodzaju mitu, który petryfikuje, bo petryfikacja jest zawsze martwa. Jest to historyczny powrót.
Antonio Bellella
Jak się aktualizuje? Wprowadzając ten charyzmat w dialog i słuchając wspólnie Ducha Świętego, upewniając się, że rozeznanie nie jest oddzielone od naszego życia i pozwalając na powstanie ubogacającego dialogu: najpierw z Bogiem; następnie z ludźmi, którzy otrzymali ten charyzmat, nie tylko tymi, którzy podzielają tę samą profesję, ale we wszystkich formach życia, w których jest on obecny, i po trzecie, wytwarzając prawdziwy prąd łaski między tym, co Bóg mówi do nas, nie tylko poprzez nasze osobiste spotkanie, naszą modlitwę, naszą lekturę Pisma Świętego i Magisterium Kościoła, ale także tym, co Bóg mówi do nas w rzeczywistości, w której żyjemy.
Papież Franciszek w bardzo wyraźny sposób promuje obecność i aktualizację roli osób konsekrowanych w życiu Kościoła i społeczeństwa oraz nawiązał do sterylności niektórych instytutów życia konsekrowanego, zachęcając do refleksji nad przyczynami. Jak Ksiądz przyjmuje tę propozycję Papieża w czasie posuchy powołaniowej w całym Kościele?
-Papież Franciszek jest zakonnikiem. Czują to ci z nas, którzy otrzymali ten dar w Kościele i ci z nas, którzy żyją tym powołaniem, i myślę, że nie tylko my, ale wszyscy. Papież bardzo wyraźnie mówi do nas, zakonników. W żadnej ze swoich interwencji nie oszczędził, gdy musiał, koniecznego upomnienia braterskiego, które jest częścią praktyki miłosierdzia.
Jeśli chodzi o suszę powołaniową, to myślę, że mówi on rzeczy bardzo jasno. W ciągu tego tygodnia mówiłem, że pierwszą rzeczą, jaką zrobił Papież, jest nauczenie nas, byśmy nie wpadli w pułapkę liczb, bitwy na liczby. Ten rodzaj teologia zasługJeśli zachowuję się dobrze, wszystko idzie mi dobrze, jeśli zachowuję się źle, czeka mnie wiele nieszczęść... życie zakonne zachowało się źle, dlatego Bóg wycofuje swoją łaskę"... jest to tak proste, że nie odpowiada na żadne głębokie doświadczenie duchowe, samo życie Jezusa i listy Pawłowe przeczą tej prostej teorii zasług.
Przyjmujemy propozycję papieża jako wezwanie do otwórz oczyMusimy myśleć, że choć nasza rzeczywistość powołaniowa, nasza mapa powołaniowa nie jest tak dobrze "zmapowana" jak jeszcze kilka lat temu, to ta rzeczywistość powołaniowa nadal istnieje. To, co musimy zrobić, to ponownie narysować mapę, aby zobaczyć, jak dzisiaj Bóg uobecnia się w poświęceniu niezliczonych osób, które czują, że powołanie ich dotyczy, które czują się wezwane do życia charyzmatami, może nie w taki sam sposób większościowy, jak kilka lat temu, ale z inną, szczególną i wzbogacającą intensywnością.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.