Aktualności

Dziesięć lat ŚDM w Madrycie: manifestacja wiary dla Hiszpanii i świata

W dziesiątą rocznicę Światowych Dni Młodzieży w Madrycie przypominamy kronikę tych dni, które były duchowym trzęsieniem ziemi dla Hiszpanii i świata.

Henry Carlier-16 września 2021 r.-Czas czytania: 12 minuty

Dobroczynne skutki wielkiego duchowego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Hiszpanię dziesięć lat temu, są nadal odczuwalne. Madryt, jego epicentrum, został zalany przez prawie dwa miliony młodych pielgrzymów. Nie było jednak żadnych ofiar ani incydentów. I był to niezapomniany tydzień dla tego nowego pokolenia Benedykta XVI, które gruntownie przeżyło swoje spotkanie z Chrystusem, z Papieżem i z cudem powszechności i komunii Kościoła. 

Od tamtych Światowych Dni Młodzieży (ŚDM) minęło dziesięć lat. Nie czas już wracać do tego, co wszyscy mogli śledzić na żywo, czy to w telewizji, czy czytając prasę. Czas raczej na podsumowanie i wyciągnięcie wniosków z tego, co przyniosło nam to wielkie wydarzenie łaski i miłosierdzia. -który ostatecznie przekroczył wszystkie prognozy- oznaczało dla życia Kościoła, a w szczególności dla Hiszpanii, kraju goszczącego.

Ocena papieża

24 sierpnia Benedykt XVI, już w Castelgandolfo, przedstawił swoją osobistą ocenę ŚDM. Podkreślił, że ŚDM były "Niezapomniana uroczystość, wspaniała manifestacja wiary dla Hiszpanii i dla świata", gdzie młodzież była w stanie "do refleksji, do dialogu, do wymiany pozytywnych doświadczeń, do wspólnej modlitwy i do odnowienia wysiłku poświęcenia swojego życia Chrystusowi".

Podkreślił również. "formacyjne doświadczenie braterstwa, które przeżyło tam radośnie około dwóch milionów młodych ludzi". I pamiętał, jak to "Odświętnie ubrany tłum młodych ludzi nie był w ogóle zastraszony ani deszczem, ani wiatrem". 

Ocena kard. Rouco

23 sierpnia swoją osobistą ocenę przedstawił również kardynał arcybiskup Madrytu, Antonio María Rouco Varela. Powiedział, że ŚDM były przede wszystkim, "wielkie święto wiary - i radości zrodzonej z wiary - młodych ludzi Kościoła".w którym "Dano świadectwo Chrystusowi o ogromnych wymiarach i intensywności". 

W dniu, arcybiskup Madrytu dodał, "Komunia, która istnieje w Kościele, była doświadczana w bardzo szczególny sposób; widzieliśmy tak wielu młodych ludzi żyjących komunią w wierze, nadziei i miłości. Potem stało się to widoczne w dawaniu i poświęcaniu się dla siebie nawzajem".

Podkreślił, że edycja w Madrycie "umocnił przekonanie, że Dni te należą obecnie do życia Kościoła, jako narzędzie jego misji w ewangelizacji młodzieży".. Podkreślił też, że wzięło w nich udział więcej kapłanów niż w jakichkolwiek innych ŚDM (ok. 15 tys.), prawie podwajając poprzednie liczby, zwłaszcza młodych duchownych. Większa była też liczba przybyłych kardynałów i biskupów (800).    

ŚDM o spowiedzi

Przybliżając dane statystyczne, kardynał Rouco Varela potwierdził dziennikarzowi, że ŚDM w Madrycie mogą przejść do historii jako ŚDM spowiedzi: "W 200 konfesjonałach zainstalowanych w samym parku Retiro spowiadało się ponad 40 tys. wiernych".powiedział. "I liczenie spowiedzi w madryckich parafiach, miejscach katechezy, adoracji Najświętszego Sakramentu i oczywiście w Cuatro Vientos". (szczególnie wokół 17 namiotów-kaplic eucharystycznych), "liczba ta może sięgnąć kilkuset tysięcy". 

Na żadnym innym ŚDM młodzi ludzie nie byli tak blisko sakramentu pojednania jak na tym spotkaniu. Codzienne świętowanie przebaczenia w parku Retiro było z pewnością jednym z największych sukcesów komitetu organizacyjnego. Wizyta Papieża w tym miejscu 20 rano, aby wysłuchać spowiedzi czterech młodych ludzi, podkreśliła również zainteresowanie Ojca Świętego tym, aby praktyka sakramentu spowiedzi była rzeczywiście czymś, co w pełni włącza się w Światowe Dni Młodzieży.

Niektórzy księża, zauważając stały napływ penitentów podczas ŚDM, doszli do wniosku, że być może praktyka spowiedzi nie zawsze jest problemem dla wiernych. Rzeczywiście, jak to miało miejsce podczas ŚDM, kiedy jest wielu księży dostępnych do spowiedzi, wielu młodych ludzi przychodzi tłumnie. 

Dwóch kolumbijskich księży ustawiło w Cuatro Vientos przenośne konfesjonały. Po zajęciu się kilkoma penitentami w tej okolicy, ktoś z ich grupy przyszedł prosić o ich obecność. Następnie widziano ich idących przez tłum z konfesjonałami na plecach.

Antonio, inny ksiądz, który słuchał spowiedzi w Cuatro Vientos, zauważył, że młody penitent z Wysp Kanaryjskich również pochodzi z tych wysp. Chłopiec przyprowadził wtedy do spowiedzi całą grupę, która przyjechała z nim z Wysp Kanaryjskich. 

Emilio Úbeda, stolarz i szafarz z Avili, który wykonał 200 konfesjonałów w Retiro, według projektu architekta Ignacio Vicensa, powiedział "bardzo dumny jako katolik". swojego wkładu w to święto przebaczenia; a także, że "Benedykt XVI będzie korzystał z konfesjonału własnego autorstwa".Konfesjonał jest zresztą nieco inny od pozostałych, aby jeszcze bardziej zapewnić powściągliwy charakter sakramentu.

Arcybiskupstwo Madrytu słusznie udzieliło pozwolenia wszystkim księżom, aby w czasie dni ŚDM w Madrycie mogli umorzyć, w ramach sakramentu pokuty, ekskomuniki księży. latae sententiae odpowiadającej przestępstwu aborcji z polecenia. Penitencjaria Apostolska udzieliła również odpustu zupełnego wszystkim wiernym uczestniczącym w świętej celebracji lub akcie pobożności w Madrycie podczas ŚDM.

Klimat modlitwy

Oprócz fenomenu spowiedzi, wielu uderzył intensywny klimat modlitwy w niektórych momentach ŚDM. W czasie czuwania w sobotni wieczór, 20-go, ludzie z całego świata byli przytłoczeni gromką ciszą, która zapadła w Cuatro Vientos, gdy Najświętszy Sakrament został wystawiony w majestatycznej monstrancji Arfe. Półtora miliona ludzi oddało cześć klęcząc na wilgotnej ziemi. Rzadko zdarzało się tak masowe wystawienie Najświętszego Sakramentu.

W części znajdującej się na tyłach lotniska młodzi ludzie nie mogli zobaczyć ani usłyszeć Papieża: zepsuł się pobliski ekran i system nagłośnieniowy. Z wielką intensywnością modlili się jednak przed Najświętszym Sakramentem wystawionym w pobliskich namiotach-kaplicach od godziny 11.00 do po 2.00.     

Podobna była atmosfera modlitwy podczas nieprzerwanej adoracji w madryckim seminarium, a także w kaplicy rekolekcyjnej prowadzonej przez Misjonarzy Miłości i w innych miejscach Madrytu. 

ŚDM w Wielkim Tygodniu

Z pomocą hiszpańskiej wyobraźni i głęboko zakorzenionych tradycji pobożności ludowej, które są przeżywane w Wielkim Tygodniu, ŚDM w Madrycie bardzo ułatwiły młodym ludziom wejście w atmosferę drogi krzyżowej, czyli Męki Pańskiej w piątek 19. Był to kolejny z wielkich sukcesów organizacji. Nie tylko młodzi pielgrzymi ŚDM, ale także duża część mieszkańców Madrytu zgromadziła się wokół Paseo de Recoletos.

Víctor, młody profesjonalista, który nie widział jeszcze papieża z bliska, zaprosił trzech swoich przyjaciół - jeden z nich był menedżerem wyższego szczebla w dużej międzynarodowej firmie - aby zobaczyć, jak przechodzi przez Plaza de Colón, a następnie, po drodze krzyżowej, obejrzeć procesje wielkanocne. Dołączyła do nich również dziewczyna jednego z nich. Podczas oczekiwania w Colón rozmowa toczyła się wokół postaci papieża i niektórych aspektów doktryny Kościoła. Wszyscy byli bardzo otwarci: byli wzruszeni i mile zaskoczeni tłumem młodych ludzi.     

ŚDM w mediach społecznościowych

ŚDM w Madrycie wyróżniały się także pod innymi względami. Były to na przykład ŚDM bardzo przyjazne dla mediów, z 5.000 dziennikarzy akredytowanych do relacjonowania wydarzenia (2.900 Hiszpanów). W samej Hiszpanii wydarzenia związane z ŚDM śledziło 15 milionów telewidzów (34 % widowni).

Madryt był niewątpliwie ŚDM sieci społecznościowych (Twitter, Facebook, Tuenti). Żadne poprzednie ŚDM nie zadały sobie tyle trudu, aby być obecne na tych kanałach komunikacji. Blisko 350 tys. internautów śledziło ŚDM w mediach społecznościowych. Oficjalne profile ŚDM pojawiły się w ponad dwudziestu językach. W siedmiu kanałach, które ŚDM miały do dyspozycji na YouTube udostępnianie wideo przekroczyło 1,2 mln wyświetleń. 

ŚDM w kryzysie

ŚDM w Madrycie charakteryzowały się również tym, że odbywały się w kontekście poważnego kryzysu ekonomicznego i bardzo wysokiego bezrobocia wśród młodzieży. Być może dlatego niektóre grupy bardzo niechętnie organizowały to wydarzenie i uparcie sprzeciwiały się jakiemukolwiek minimalnemu dofinansowaniu ze strony państwa. Sprzeciw ten nie miał większego sensu, ponieważ Komitet Organizacyjny ŚDM oraz zaangażowane organy administracji publicznej (państwo, Wspólnota Autonomiczna i Rada Miasta Madrytu) już wcześniej przewidziały, że ŚDM nie będą wiązały się z żadnymi kosztami dla podatników. 

Niewątpliwy sukces wydarzenia w końcu przezwyciężył te wątpliwości: okazało się, że ŚDM nie tylko nie kosztowały administracji nic, ale wręcz przyniosły bogactwo. 

Według wyliczeń rządu regionalnego, ŚDM dodały do regionalnego PKB 148 milionów euro. Madrycka Konfederacja Handlu oszacowała, że z bilety 39 mln euro pochodziło z sektora hotelarskiego i gastronomicznego. Obłożenie hoteli w tych dniach wyniosło 70 %, o 30 punktów więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego.

Madrycka Konfederacja Pracodawców wskazała, że ŚDM wygenerowały 3 000 bezpośrednich miejsc pracy i 7 000 pośrednich. W madryckim metrze odnotowano 10,4 mln przejazdów (62 % więcej niż w poprzednim tygodniu i 4 mln pasażerów więcej).

ŚDM w liczbach

    1,9 mln ludzi w Cuatro Vientos

    500 000 zarejestrowanych osób (193 kraje)

    30 000 wolontariuszy

    14 000 księży

    800 biskupów

    5 tys. dziennikarzy

    4 tys. osób niepełnosprawnych

    350 000 osób śledzących na portalach społecznościowych

    300 wydarzeń kulturalnych

    200 konfesjonałów na rekolekcjach

    68 stoisk na Targach Zawodowych

Z 50,5 mln euro budżetu na Dzień, 31,5 mln euro pokryły rejestracje pielgrzymów, głównie z zagranicy; 16,5 mln euro sfinansowali sponsorzy z firm prywatnych; a prawie 2,5 mln euro pochodziło z darowizn od osób prywatnych, składek od społeczeństwa i firm prywatnych. smsi inne produkty na sprzedaż.

Co więcej, dla ludzi wiary korzystanie przez Kościół ze środków finansowych, gdy jest to konieczne, jest całkiem zrozumiałe. Wystarczy przypomnieć sobie ewangeliczną scenę, w której sam Jezus Chrystus zgodził się w Gerazie na wrzucenie do morza ogromnego stada świń po wypędzeniu z człowieka legionu demonów. Na pierwszym miejscu stawiał dobro duchowe tej osoby, nawet jeśli oznaczało to straty ekonomiczne dla pasterzy z okolicy. Albowiem porządek łaski wyprzedza dobra materialne.

Benedykt XVI, poruszony

Kardynał Rouco skomentował, że. "Benedykt XVI przeżywał te dni z wielką intensywnością i radością". W wielu momentach ŚDM widziałem go wyraźnie poruszonego. O nich wszystkich powiedział. "Czuwanie w Cuatro Vientos; te 20 minut ulewy: jeśli ktoś nie chciał opuścić młodych ludzi mimo niesprzyjającej pogody, to był to Papież. Zastanawiał się tylko, czy może powinien skrócić swoją wypowiedź, bo wiatr uniemożliwiał mu jej odczytanie".

Ojciec Święty był również bardzo wzruszony podczas niedzielnej Mszy Świętej, "szczególnie na te chwile skupienia i ciszy". Według kardynała z Madrytu, "Papież był też mile zaskoczony muzyką uroczystości; zainteresował się muzykami orkiestry i chóru ŚDM, z podtekstem pochwały. Nigdy wcześniej ŚDM nie miały własnej orkiestry i chóru złożonego z wolontariuszy.

Papież był również pod wrażeniem, że na ulicach spotkał tak wielu Madrileños, którzy zostali w Madrycie, aby go zobaczyć. Kardynał Rouco skomentował, że. "Przy wielu okazjach popemobile jechał z bardzo małą prędkością, aby Benedykt XVI mógł spędzić więcej czasu z ludźmi".

Zachęcający i wymagający ojciec

Benedykt XVI, mający obecnie 84 lata, "Zachowywał się wobec wszystkich jak prawdziwy ojciec".. Yago de la Cierva, dyrektor wykonawczy ŚDM, opowiedział o tym anegdotę. Małżeństwo z Teneryfy pojechało do Madrytu, aby otrzymać pomoc medyczną dla swojego czteroletniego syna, który był poważnie chory. Choć nie planowali tego, ktoś zachęcił ich do udania się do Nuncjatury. Tam Ojciec Święty usłyszał o sprawie i znalazł czas, aby je przyjąć.

Przesłania, które Benedykt XVI skierował specjalnie do młodych ludzi podczas 78-godzinnego pobytu w Madrycie, były proste, jasne i wymagające. Zaraz po wyjściu z samolotu Papież zachęcił ich, by stawili czoła obecnym wyzwaniom (powierzchowność, konsumpcjonizm, hedonizm, brak solidarności, korupcja i bezrobocie), opierając się na Bogu, bez niczego i nikogo, co odbierałoby im pokój; bez paraliżujących ich przeciwności, bez lęku przed światem, przyszłością czy własną słabością.

Prosił, by nie wstydzili się Pana i opierali swoje życie na Tym, który zawsze nas kochał i zna nas lepiej niż ktokolwiek inny. Przestrzegał ich, że nie można wierzyć nie mając oparcia w wierze innych; że Kościół potrzebuje ich, ale i oni potrzebują Kościoła; że nie można iść za Jezusem samemu i że dlatego muszą kochać Kościół. Zachęcał ich do poważnego zastanowienia się nad świętością i odrzucenia pokusy myślenia o sobie jako o bogach i uważania, że nie potrzebują korzeni i fundamentów innych niż oni sami. 

Benedykt XVI podkreślał młodym, że Chrystusowy dar z siebie na krzyżu wymaga wielkodusznej odpowiedzi i oznacza, że nie należy przymykać oczu na ból innych.  

Przypomniał im również, że wiara nie sprzeciwia się najwyższym ideałom, a wręcz przeciwnie - wywyższa je i doskonali. I prosił ich, by nie zadowalali się mniej niż Prawdą, Miłością i Chrystusem.

Wezwał młodych do trwania w miłości Chrystusa, bo wierzyć znaczy wejść w osobistą relację z Jezusem i w komunię z innymi. 

Na koniec Benedykt XVI prosił młodych, by nie zatrzymywali Chrystusa dla siebie, ale przekazywali go innym; i by pozwolili się prowadzić Panu do wolontariatu w Jego służbie.

Bardzo szczególna młodzież

Teraz do młodych ludzi, po powrocie do zwykłego życia, należy odpowiedź na te prośby papieża. Podczas ŚDM zdecydowana większość z nich dała wymowne, przynajmniej widoczne, świadectwo swojego dobrego usposobienia. Kardynał Rouco Varela zasugerował to, podkreślając świadectwo życzliwości, ducha służby, współistnienia, które dali, co jest charakterystyczne dla wszystkich ŚDM. W żadnym z nich nie doszło do zakłócenia zasad współżycia. 

Kardynał podkreślił, że w Madrycie dokonano w tej kwestii postępu, bo choć pielgrzymi zostali tym razem sprowokowani, "Przez cały czas zachowywali się w duchu chrześcijańskim, nie reagując na prowokacje"..

Komentując brak wypadków i małą liczbę pielgrzymów, którzy pozostali w madryckich szpitalach po zakończeniu ŚDM (w sumie pięciu; jeden z chorobą nowotworową, który zachorował po przyjeździe do Madrytu), przyznał również, że zauważono "Szczególna opatrzność Boża dla ŚDM".

Młodzi ludzie w centrum uwagi

Dla kardynała Madrytu i wielu innych osób, najbardziej niezwykłą rzeczą podczas ŚDM byli bez wątpienia sami młodzi pielgrzymi i świadectwo wiary i radości, które dawali od momentu przybycia aż do wyjazdu. 

De la Cierva skomentował, że "niektóre osobistości publiczne wyszły na ulice, zakamuflowane w okularach i czapkach, aby na własne oczy zobaczyć wspaniały i krzepiący spektakl tej radosnej młodzieży, który na kilka dni zmienił oblicze Madrytu.". To rzeczywiście był widok godny uwagi. To było, rzeczywiście, "młodość papieża", jak sama młodzież krzyczała z rozbawienia; lub "pokolenie Benedykta XVI", jak określił je arcybiskup Madrytu podczas Mszy św. otwierającej ŚDM. 

Podsumowując intensywne dni spędzone w Madrycie, Yago de la Cierva podkreślił, że "przykład grzeczności i zdolność pielgrzymów i wolontariuszy do cierpienia w upale". W dniu 20 sierpnia młodzież zmierzyła się z. "Najgorętszy dzień lata i w najgorętszym miejscu w gminie Madryt". 

Juan, student uniwersytetu i wolontariusz w jednym z namiotów kaplicy, był jednak zawsze czujny, aby sześciu czy siedmiu księży, którzy godzinami spowiadali po bokach ołtarza, mogło od czasu do czasu napić się wody. Jeden z księży zapytał ze zdziwieniem innego księdza, gdzie zostali przeszkoleni ci niezwykle pomocni wolontariusze, którzy również zachęcali ludzi do spowiedzi.

Mimo upału nie tracili ducha. Nawet zachęcali do tego innych. Tak było w przypadku dwóch dziewczynek z Kazachstanu, które po modlitwie w jednym z namiotów przywitały się z przebywającym tam, dość zmęczonym, księdzem i klerykiem i po użyciu uniwersalnego języka uśmiechu dały im każdemu "mini-książeczkę" z kolorowymi koralikami.   

Dzięki wzorowemu zachowaniu młodzieży udało się m.in. "W Cuatro Vientos nie odnotowano żadnych incydentów, co jest faktem niezwykłym, biorąc pod uwagę ogromną liczbę zgromadzonych tam osób". i że oczyszczanie lotniska odbywało się z zaskakującą szybkością i porządkiem.

Nie jest przesadą, że podczas ŚDM Sámur uczestniczył w 2.500 młodych ludzi, biorąc pod uwagę gorące warunki, w jakich się odbywał i niezwykłą liczbę uczestników. Osoby odpowiedzialne za Sámur stwierdziły w tym względzie, że była to największa i najdłuższa impreza, jaką kiedykolwiek zorganizowali, i że nie uczestniczyli w ani jednym przypadku zatrucia alkoholowego jakiejkolwiek młodej osoby podczas ŚDM.

ŚDM z wiadomościami

ŚDM w Madrycie były również okazją dla Ojca Świętego do ogłoszenia swojej decyzji o ogłoszeniu św. Jana z Avila, patrona hiszpańskiego duchowieństwa świeckiego, Doktorem Kościoła Powszechnego. Benedykt XVI skorzystał z Mszy Świętej, którą odprawił dla 1500 seminarzystów w katedrze w Almudenie, aby wygłosić ten komunikat.  

Oryginalne w porównaniu z innymi ŚDM były również spotkania, które papież odbył w El Escorial z 1600 młodymi zakonnicami i 1000 młodymi profesorami uniwersyteckimi. Kardynał Rouco, nawiązując do tych spotkań, skomentował z rozbawieniem, że wbrew temu, co mogłoby się wydawać, "profesorowie uniwersyteccy byli mniej świadomi formy niż zakonnice".

Owocne ŚDM

W sobotę 20 sierpnia. Zostały już tylko dwie godziny, zanim Benedykt XVI dołączy do 1,5 miliona młodych ludzi podczas czuwania na ŚDM. Młoda dziewczyna z Salamanki, wyglądająca jak uczennica, rozmawia z księdzem w jednej z 17 kaplic utworzonych na lotnisku Cuatro Vientos. Mówi mu, że w październiku wstąpi do klasztoru klauzurowego w Huesca.

Takie anegdoty, nierzadkie podczas ŚDM, pozwalają nam wierzyć, że pierwsze owoce tych dni już zaczęły być zbierane w postaci powołań. Potwierdzeniem tego było spotkanie powołaniowe, które Droga Neokatechumenalna zorganizowała na Plaza de Cibeles po południu 22 sierpnia. Według policji spotkanie, które stało się tradycją podczas ŚDM, przyciągnęło 210 tys. osób. Kiko Argüello, inicjator Drogi, w otoczeniu prawie stu kardynałów i biskupów, prosił o 20 tys. powołań potrzebnych do ewangelizacji Chin. Modlił się i prosił o modlitwę, aby Bóg wzbudził te powołania. Następnie zachęcił tych, którzy poczuli Boże wezwanie do wstania i wejścia na podium. Prawdziwy zalew młodych ludzi (5 tys. chłopców i 3,2 tys. dziewcząt) właśnie to zrobił. To był bardzo wzruszający moment. Co zrozumiałe, ci młodzi ludzie rozpoczną teraz drogę rozeznania swojego powołania.    

I co teraz?

Yago de la Cierva wyraził przekonanie, że ŚDM będą wielkim sukcesem. "Teraz jest czas, aby przeczytać i ponownie przeczytać piękne przesłania, które zostawił nam Papież, aby rozwinąć pytania powołaniowe, które wielu zadało sobie w tych dniach, aby włączyć praktykę spowiedzi, do której wielu podeszło w tych dniach, do swojego zwyczajnego życia chrześcijańskiego".

AutorHenry Carlier

Watykan

Papież na Anioł Pański: "Pokora jest tajemnicą Maryi".

Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański w Niedzielę Wniebowzięcia skomentował pokorę Matki Bożej jako cnotę, przez którą patrzył na nią Bóg.

David Fernández Alonso-15 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek w tę niedzielę, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny do nieba, zatrzymał się nad Magnificat, które podkreśla fragment Ewangelii w Mszy św. "Ten hymn pochwalny - zaczął po odmówieniu modlitwy Anioł Pański z okna na placu św. Piotra - jest jakby 'fotografią' Matki Bożej. Maryja "raduje się w Bogu, bo wejrzała na pokora swojej służebnicy" (por. Lc 1,47-48)".

"Pokora jest sekretem Maryi" - podkreślił Papież. "To właśnie pokora przyciągnęła do niej Boże spojrzenie. Oko ludzkie poszukuje wielkości i jest olśnione tym, co ostentacyjne. Bóg natomiast patrzy nie na pozory, ale na serce (por. 1 Sam 16,7) i kocha pokorę. Dziś, patrząc na Maryję Wniebowziętą, możemy powiedzieć, że pokora jest drogą, która prowadzi do nieba. Słowo "pokora" pochodzi od łacińskiego słowa "humildad". humusco znaczy "ziemia". To paradoksalne: aby osiągnąć wyżyny, Niebo, trzeba pozostać niskim, jak ziemia. Jezus uczy: "Ten, kto się uniża, będzie wywyższony" (Lc 14,11). Bóg nie wywyższa nas przez nasze dary, bogactwa czy zdolności, ale przez pokorę. Bóg podnosi tych, którzy się uniżają, tych, którzy służą. W rzeczywistości Maryja nie przypisuje sobie nic innego niż "tytuł" sługi: jest "służebnicą Pańską" (Lc 1,38). Nie mówi nic więcej o sobie, nie szuka niczego więcej dla siebie".

"Tak więc - kontynuował - możemy dziś zadać sobie pytanie: jak jest z moją pokorą? Czy szukam uznania u innych, zapewnienia o sobie i bycia chwalonym, czy też myślę o służeniu? Czy umiem słuchać, jak Maryja, czy też chcę tylko mówić i otrzymywać uwagę? Czy umiem milczeć, jak Maryja, czy też ciągle paplam? Czy umiem się cofnąć, rozładować kłótnie i spory, czy też staram się tylko wyróżniać?".

"Maryja, w swojej małości, najpierw zdobywa niebo. Tajemnica jej sukcesu leży właśnie w uznaniu siebie za małą, potrzebującą. U Boga tylko ten, kto uznaje siebie za nic, jest w stanie otrzymać wszystko. Tylko ten, kto się opróżnia, jest przez Niego wypełniony. A Maryja jest "pełna łaski" (w. 28) właśnie dzięki swojej pokorze. Również dla nas pokora jest punktem wyjścia, początkiem naszej wiary. Istotne jest, aby być ubogim w duchu, czyli potrzebującym Boga. Ten, kto jest pełen siebie, nie daje miejsca Bogu, ale ten, kto pozostaje pokorny, umożliwia Panu dokonanie wielkich rzeczy (por. w. 49)".

Odwołując się do klasycznej literatury włoskiej, papież zauważył, że "poeta Dante odnosi się do Maryi Dziewicy jako "pokornej i wyższej niż stworzenie" (Raj XXXIII, 2). Pięknie jest pomyśleć, że najskromniejsza i najwznioślejsza istota w historii, pierwsza, która całą swoją istotą, ciałem i duszą zdobyła niebiosa, spędziła swoje życie głównie w domu, w zwyczajności. Dni Pełnej Łaski nie były zbyt imponujące. Często chodzili za sobą w milczeniu: na zewnątrz nic nadzwyczajnego. Ale wzrok Boga zawsze pozostawał na niej, podziwiając jej pokorę, dyspozycyjność, piękno jej serca, nietkniętego grzechem.

"To wielkie przesłanie nadziei dla nas; dla was, którzy przeżywacie te same wyczerpujące i często trudne podróże. Maryja przypomina ci dzisiaj, że Bóg również ciebie powołuje do tego przeznaczenia chwały. To nie są ładne słowa. Nie jest to wymyślony happy end, pobożna iluzja czy fałszywe pocieszenie. Nie, to czysta rzeczywistość, żywa i prawdziwa jak Dziewica Wniebowzięta do nieba. Uczcijmy ją dzisiaj miłością dzieci, ożywioną nadzieją, że pewnego dnia będziemy z nią w niebie".

Na koniec Franciszek stwierdził, że teraz "módlmy się do niej, aby towarzyszyła nam na drodze, która prowadzi z ziemi do nieba". Niech przypomina nam, że tajemnica podróży zawarta jest w słowie pokora. I że małość i służba to tajemnice osiągnięcia celu".

Ameryka Łacińska

"Pobożność ludowa jest sposobem, w jaki Kościół otwiera się na kulturę każdego regionu, a Matka Boża jest matrycą".

Omnes przeprowadza wywiad z Federico Enrique Lanati, argentyńskim pisarzem, na temat popularnej pobożności do Matki Boskiej, będącej wyrazem religijności, w której lud Boży manifestuje swoją wiarę i kulturę.

Marcelo Barrionuevo-15 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Z okazji święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, Omnes oferuje wywiad z Federico Enrique Lanati, pisarzem "Fiestas Religiosas del Norte Argentino y Luján", o miejscu i znaczeniu Matki Boskiej w pobożności północnej Argentyny. Wiemy, że pobożność ludowa jest czymś wrodzonym w tożsamości wszystkich ludów świata. Są one wyrazem religijności, w której lud Boży manifestuje swoją wiarę i swoją kulturę. Jest to sensum fidelium wiary powszechnej i tam właśnie objawia się Bóg.

Dzielimy się tym doświadczeniem z ziemi papieża i w zgodzie z naszą tożsamością jako ludów wierzących, które manifestują swoją wiarę poprzez doświadczenie swoich narodów.

Co zmotywowało Cię do pracy nad tematem Religijność w północnej Argentynie?

Uderzyła mnie duchowość mieszkańców małych górskich wiosek, zagubionych w głębi Argentyny, którzy przeżywają swoją wiarę w inny sposób, wykraczający poza znajomość i próbę wypełniania przykazań, odmawiania znanych modlitw, uczestniczenia w cotygodniowej mszy. Manifestują swoje uczucia wobec Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego, Maryi Dziewicy i świętych patronów, jako coś bardzo ważnego w ich życiu: proszą ich w swoich modlitwach, dziękują im, towarzyszą im, są obecni, i robią to z radością, w dobrze zorganizowanej wspólnocie, oferując swoją muzykę, swoje tańce, swój kolor, swoje znaki, które z dumą manifestują, i które umieją przekazać od dziadków, przez rodziców, aż po dzieci. 

Jakie miejsce zajmuje Matka Boża w pobożności ludzi? Jak można wyróżnić elementy i cechy miłości do Matki Bożej według różnych nabożeństw?

Głównie chodzi o postać "mamity". Posunąłbym się do stwierdzenia, że być może jest ona dla nich równie ważna jak Jezus Chrystus. Uznają, że matka jest zawsze przy nich, że o cokolwiek ją poprosisz, ona wstawi się do Boga, a on to spełni, bo "matce nie można odmówić".

Setki inwokacji pokazują, że Matka Boża jest blisko w każdym miejscu, przy każdej okazji, towarzysząc im i przybliżając do Jezusa Chrystusa. 

Czy można myśleć o wymieszanych elementach kultury przodków i kultury chrześcijańskiej jako o mieszance w przejawach wiary?

Niektórzy nazywają to synkretyzmem, ja wolę podążać za ukochanym biskupem José Demetrio Jiménezem (zmarłym kilka dni po tym, jak 7 października 2019 r. uczestniczył w obchodach 50-lecia prałatury w Cafayate, ku czci Dziewicy Różańcowej), który nazywa to "symbiozą kulturową i wyobrażeniem metysa". Jest to koniunkcja, spotkanie obu kultur, które z roku na rok nie przestaje być dynamiczne i w którym - mówiąc słowami naszego papieża Franciszka w Evangelii Gaudium - "lud ewangelizuje lud i jest inspirowany przez Ducha Świętego".

Papież Franciszek uwypuklił dla całego Kościoła powszechnego to, co z większą siłą insynuował Sobór Watykański II, św. Jan Paweł II i Benedykt XVI, a zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, co z mocą przyjął na spotkaniach biskupów w Puebla i Aparecida, Jest to dar, który dokonuje się w nowych formach ewangelizacji i Kościoła wychodzącego na zewnątrz, który uznaje, że we wszystkich wspólnotach może w inny sposób odnosić się do Boga, a to wzbogaca wiarę Kościoła, czując ją bliżej codziennego życia lokalnych społeczności.

Jakie znaczenie ma religijność i miłość do Dziewicy w tożsamości kulturowej Północy, w odniesieniu do tego, co powiedział św. Jan Paweł II, że "wiara, która nie staje się kulturą, jest wiarą niedojrzałą i niespełnioną"??

Dziewica jest superlatywem w tożsamości kulturowej północy, całej Argentyny i Ameryki Południowej (z 33 festiwali, w których uczestniczyłem w ciągu 15 lat, 19 festiwali dotyczy Dziewicy w jej różnych inwokacjach, a książka odzwierciedla festiwale patronki Argentyny, Dziewicy z Luján, między innymi). 

O co zapytałby ksiądz proboszczów, jak podtrzymać to doświadczenie wiary i gdzie Kościół powinien się poprawić??

Proponowałbym, aby zintensyfikowali swoją obecność w każde święto patronalne swojego województwa i włączyli się w te święta. A ci, którzy jeszcze nie uczestniczą wystarczająco, niech zobaczą, że taki styl wiary zbliża ich do wiernych, którzy nie zawsze uczestniczą w liturgii Kościoła asertywnie, a jedynie sporadycznie. Inkulturacja Ewangelii, pobożność ludowa wyraża najczystsze uczucia, dlatego nigdy nie należy nią gardzić, a ona powinna nas prowadzić do Eucharystii, do sakramentów, dla których biskupi powinni także wzmocnić duszpasterstwo sanktuariów. 

Byłeś prezesem Federacji Izb Turystycznych Republiki Argentyńskiej (FEDECATUR), a obecnie jesteś wiceprezesem Argentyńskiej Komisji Turystyki Religijnej. Jak wiążesz turystykę religijną z wymiarem ewangelizacyjnym? Czy Kościół pracuje nad tym?

Turystyka religijna jest uważana za aspekt turystyki kulturowej. Różni się od wizyt w sanktuariach i pielgrzymek, w których ludzie uczestniczą specjalnie po to, by nawiązać duchowy kontakt z Bogiem, a które według statystyk z 2010 r. liczyły 300 mln osób, co w kolejnych latach zostało znacznie przekroczone (choć pandemia przeniosła się na obecność wirtualną). Bardzo ważny jest wymiar ewangelizacyjny, oprócz zwiedzania i poznawania dziedzictwa i sztuki Kościoła na całym świecie, widać wiele nawróceń, ułatwia się wykorzystanie wolnego czasu na refleksję. Ten czas trzeba wykorzystać, a w każdym miejscu muszą być dostępni przewodnicy i konkretne osoby, aby wiedziały, jak sprawić, by ludzie docenili ten duchowy wymiar człowieka.

Kościół uczestniczy w argentyńskiej Komisji Turystyki Religijnej poprzez swojego przedstawiciela w "Komisji Episkopatu ds. Migrantów i Ludzi Wędrownych", lub lepiej znanej jako "Pastoral de Turismo Religioso", będąc obecnym w 22 diecezjach.

Nie możemy zaprzeczyć, że współczesna kultura jest bardziej zsekularyzowana, czy widzi Pan nadzieję w Pobożności Ludowej?

Pobożność ludowa, religijność ludowa, duchowość ludowa, jak nazywa ją papież Franciszek, to sposób, w jaki Kościół otwiera się na kulturę każdego regionu. Nie można już sobie wyobrazić, że z Rzymu można nauczać tylko jednego sposobu przeżywania wiary, jak to było przez wieki. Otwartość, którą mamy dzisiaj, jest i będzie coraz bardziej źródłem zbliżenia ludzi do Boga, Dziewicy i Świętych, niedoścignionym sposobem na odwrócenie sekularyzmu i relatywizmu. Zresztą Ameryka Południowa jest najlepszym przykładem. Ludzie, przy pomocy swoich duszpasterzy, skłaniają się ku temu, że człowiek, istota religijna w ogromnej większości, potrzebuje zbliżenia i to na swój sposób do naszego Stwórcy. 

Wreszcie, dziś obchodzimy wielkie święto Matki Boskiej, jak myślisz, jak ważne jest, aby Maryja Dziewica w Argentynie i jakie były Twoje doświadczenia z podróży?

Nasz papież Franciszek powiedział: "Jeśli chcesz wiedzieć, kim jest Maryja? Zapytaj teologa, ale jeśli chcesz wiedzieć, jak kochać Maryję? Zapytaj ludzi. Ludzie powiedzą ci, jak kochać, jak kochać matkę".

Maryja Panna jest przede wszystkim matką misjonarzy, jest zawsze obecna, każdy z nas jest jej dzieckiem, jej braćmi i siostrami. Jest moją matką "jedyną, której mogę się wypłakać". Ona jest wielką misjonarką.

Jak powiedział ojciec Enrique Bianchi, Dziewica jest w DNA mieszkańców Ameryki Południowej. Bóg jest świadomy ładunku emocjonalnego matki, matki na ziemi i w niebie. Ona jest matrycą pobożności ludowej.

Doświadczyłem tego w małych miasteczkach położonych na wysokości prawie 4000 metrów nad poziomem morza, z tysiącami i tysiącami pielgrzymów, schodzących z "Virgen de Copacabana de Punta Corral" w Wielkim Tygodniu do Tilcara i Tumbaya, z dziesiątkami zespołów sikuris towarzyszących Dziewicy swoją muzyką; albo idąc przez dni i zimne noce setki kilometrów z Cachi do Salty dla Dziewicy i Pana z Milagro, z wielkim poświęceniem i radością, albo w procesjach we wszystkich wielkich stolicach, czczących swoją Patronkę. Jak mówi kardynał i arcybiskup emerytowany Tucumán Luis Héctor Villalba w prologu książki "Fiestas Religiosas del Norte Argentino y Luján", "nasz lud masowo pielgrzymuje do sanktuariów maryjnych: "Nuestra Señora del Valle" w Catamarca, "Señor y Virgen del Milagro w Salta" (gdzie 800 tys. osób rocznie odnawia pakt wierności), "Nuestra Señora de la Merced" w Tucumán, "Nuestra Señora de Itatí" w Corrientes, "Nuestra Señora de Luján" w Buenos Aires (gdzie papież Franciszek udał się kilkadziesiąt razy), "Nuestra Señora de la Candelaria" i "Nuestra Señora del Rosario de Río Blanco y Paypáya" w Jujuy, "Nuestra Señora del Carmen" i "Nuestra Señora de Huachana" w Santiago del Estero, wyrażając swoje głębokie nabożeństwo i miłość do Dziewicy".

AutorMarcelo Barrionuevo

Świat

Eine spirituelle Schlagader durch Österreich (die Jakobswege)

Eine gut beschriebene und markierte Pilgerroute zieht sich over near 800 Kilometer vom äußersten Osten (Wolfsthal) bis zum äußersten Westen (Feldkirch) over Österreich. 

Alfred Berghammer-14 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Dobrze oznakowany i opisany szlak pielgrzymkowy biegnie przez prawie 800 kilometrów z dalekiego wschodu (Wolfsthal) na daleki zachód (Feldkirch) przez Austrię. W tej najwyższej części Jakobswegs - podobnie jak w przypadku formacji feiner Adern - poszczególne przedmieścia. To właśnie tam znajduje się Jakobsweg Burgenland, z którego wywodzi się wariant węgierskiego Jakobswegs. Z północy przychodzi Jakobsweg Weinviertel. Z Böhmen dojeżdża się do Jakobsweg Oberes Mühlviertel, a z Bayern do Hauptast. Od południa w Innsbrucku znajduje się południowoaustriacki Jakobsweg, który biegnie przez Graz, Slowenien, Kärnten, Osttirol i Südtirol.

Bild 1: Stift Göttweig

Jak dochodzę do wniosku, że jest to podróż duchowa? Ich meine damit gar nicht die Wirkungen, die ein Pilgerweg in Bezug auf Stille, Kontemplation und Nachsinnen über das eigene Leben in jedem Wanderer entfaltet, selbst wenn er (noch) nicht zu den Glaubenden gehört. Gemeint sind vielmehr die Perlen des Weges, nämlich viele der berühmtesten und herausragendendsten Heiligtümer Österreichs. Ich zähle sie nur beispielsweise auf, denn ihre Zahl ist sehr groß. Den ersten Höhepunkt des Weges stellt der Stephansdom in Wien dar, der immer wieder aieder auch als österreichisches Nationalheiligtum bezeichnet wird. Pilger lub Pilgerin odwiedzi także wiele najpiękniejszych austriackich miasteczek, takich jak Göttweig i Herzogenburg w Dolnej Austrii, St. Florian i Lambach w Górnej Austrii czy Fiecht i Stams w Tyrolu. Te Klöster i inne zabytkowe domy oferują również swoje pokoje gościnne dla pielgrzymów. Zawsze będzie można dotrzeć do najpiękniejszych schronisk górskich, tu znów - tylko dla przykładu - Maria Taferl w Dolnej Austrii, Maria Plain w Salzburgu czy Georgenberg w Tyrolu. 

Ponadto wiele społeczności wykorzystuje fakt, że są zmuszone do korzystania z możliwości, jakie dają szkolenia, budując po drodze wartościowe szlaki. Ich nenne als Beispiel den Wegabschnitt von Gnadenwald nach Hall in Tirol mit mehreren wunderschönen Gedanken und Sinnsprüchen. Jeden z nich został zabrany tutaj, ponieważ mógł przejść na Jakobsweg: "Glücklich die hungern und dürsten nach einem sinnerfüllten Leben, ihr Hunger und Durst wird gestillt werden. Wenn Sie immer das tun, was sie immer schon getan haben, werden sie immer das bekommen, was Sie immer schon bekommen haben" (Paul Watzlawick). Soweit zu den spirituellen Aspekten, die keinen Wanderer auf diesem Jakobsweg völlig unberührt lassen werden. 

Opis austriackich Jakobswegów byłby jednak więcej niż trochę niejasny, nawet gdybym nie wiedział o pięknie krajobrazu: Es beginnt bei den Donauauen bei Hainburg, führt durch die Kaiserstadt Wien über den Wienerwald und inmitten des Weltkulturerbes Wachau der Donau aufwärts nach Linz. Po dotarciu na obrzeża pięknego górnoaustriackiego Hügellandu dociera się do jednego z najpiękniejszych miast świata - Salzburga. Po wizycie w zatoce bawarskich Rupertiwinkels, znajdziesz się w środku unikalnych wiosek Wilden Kaisers w centrum miasta. Einmal rechts, einmal links oberhalb der betriebsamen Talsohle wandert der Pilger und die Pilgerin flussaufwärts. W tle jest lub będzie otoczony wyjątkowymi wioskami, kościołami, cerkwiami i kościołami oraz pięknymi wioskami i miasteczkami. Tak zwana "Heilige Land Tirol" będzie miała swoje prawa, ponieważ powstanie tak wiele murowanych wiosek, które nadadzą Pilgerndenden ich wyjątkową historię. Wysoko nad Drogą Pielgrzyma rozciągają się wysokogórskie lasy tyrolskie. Po osiągnięciu punktu wyjścia w kierunku Szwajcarii, konieczne jest przekroczenie Arlbergu, aby dotrzeć do jedynej nazwanej przełęczy austriackiego Jakobswegs, dzięki czemu na tym etapie nie trzeba poruszać się po drogach publicznych. Trasa pielgrzymki wiedzie dalej wzdłuż pięknego Voralpenlandschaft Vorarlbergs, a w Feldkirch przekroczycie granicę z Liechtensteinem lub Szwajcarią.

Bild 2: Oberinntal

Ich bin den österreichischen Jakobsweg von Ost nach West zu verschiedenen Zeiten gegangen. Durch Niederösterreich pilgerte ich in der Hitze des Frühsommers. Das Inntal durchschritt ich zweimal, das erste Mal im März bei meinem Weg von Salzburg nach Santiago de Compostella über insgesamt drei Monate. Der Arlberg war zu dieser Zeit noch tief verschneit und von Lawinengefahr bedroht. Mit Hilfe von Tourenschiern, die ich bei einer anderen Gelegenheit dort deponiert hatte, konnte ich diesen Pass aber gut überwinden. Das zweite Mal wanderte ich in Tirol im Mai und war begeistert over die Farbenpracht und landschaftliche Schönheit. Przecież o ile na górach w promieniach słońca są jeszcze kwiaty, o tyle błękity i grzyby w swoim pierwotnym środowisku mienią się w promieniach słońca. Von me ersten Jakobsweg - gleich nach meiner Pensionierung - kenne ich auch die Via Jacobi in der Schweiz, die Via Gebennensis und die Via Podiensis in Frankreich, den Camino Norte und Primitivo in Spanien. Vor etwa zwei Jahren lernte ich auch noch den Camino Frances in Spanien kennen. Meine Erlebnisse und Eindrücke aus meinen Jakobswegen habe ich in Büchern festgehalten. Mając na uwadze różne trasy Jakobswege, powinienem zwrócić uwagę, że austriacki Jakobsweg nie zawsze wraca atrakcyjnością i pięknem w przeciwieństwie do jeszcze mniej znanych krajobrazów. 

Każdy, kto kiedykolwiek był na Jakobsweg, doświadczył - nawet po uwzględnieniu różnych szczepów i warunków - tak wielkiego piękna przyrody i duchowej głębi, że cisza, która pozostaje w sercu kraju, po raz kolejny pozostaje na szlaku. Geweckt wird diese Sehnsucht vor allem immer dann, als man in seiner unmittelbaren Heimat, wie bei mir in Salzburg - auf einen Wegweiser oder ein Hinweisschild zum Jakobsweg trifft. Dabei wird einem bewusst, dass es, von diesem Ort ausgehend, einen gut beschilderten Weg gibt, der über tausende Kilometer unmittelbar zum Grab des Hl. Jakobus in Santiago de Compostella führt. Ultreia!

AutorAlfred Berghammer

Świat

Duchowa arteria przez Austrię: Droga pielgrzymów do Santiago de Compostela

Pielgrzymie drogi św. Jakuba biegną przez Europę z odległych miejsc, zbiegają się na kilku głównych osiach i prowadzą do grobu Apostoła w Composteli. Czytelnicy Omnes znają już te przez Szwecję, Niemcy i Francję. W tym artykule dr Alfred Berghammer przedstawia trasy w Austrii, których jest ekspertem.

Alfred Berghammer-14 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

UWAGA WSTĘPNA: Oryginalny tekst niemiecki można odczytać w następujący sposób tutaj. Hiszpańska wersja została napisana przez Alfonso Riobó.

Dobrze opisany i oznakowany szlak pielgrzymkowy ciągnie się przez prawie 800 kilometrów przez całą Austrię, od jej wschodniego krańca (Wolfsthal) do zachodniego (Feldkirch). Jak rozgałęzienia drobnych żył, różne dopływy spływają do tej głównej gałęzi Drogi św. Jakuba. Należy do nich Burgenlandzka Droga św. Jakuba, w którą wcześniej zbiegł się wariant węgierskiej Drogi św. Jakuba. Od północy przychodzi Weinviertel Droga św. Jakuba. Z Czech i Baivera do głównego odgałęzienia prowadzi Oberes Mühlviertel Droga św. Jakuba. Od południa, w okolicach Innsbrucka, południowoaustriacka Droga św. Jakuba prowadzi do Słowenii, Karyntii, Tyrolu Wschodniego i Tyrolu Południowego.

Klasztor w Göttweig. ©Alfred Berghammer

"Perełki" drogowe

Jak dochodzę do stwierdzenia, że jest to duchowa arteria? Nie chodzi mi o skutki, jakie dla każdego idącego szlakiem pielgrzymkowym ma wyciszenie, kontemplacja i refleksja nad własnym życiem, nawet jeśli nie zalicza się (jeszcze) do grona wiernych. Chodzi mi raczej o perły Drogi, czyli o wiele najbardziej znanych i wybitnych sanktuariów Austrii. Wspominam o nich tylko tytułem przykładu, bo ich liczba jest bardzo duża. 

Pierwszym punktem Drogi jest Katedra św. Szczepana w Wiedniu, która wielokrotnie nazywana jest również narodowym sanktuarium Austrii. Następnie pielgrzym odwiedza wybrane najpiękniejsze klasztory w Austrii, takie jak Göttweig i Herzogenburg w Dolnej Austrii, St. Florian i Lambach w Górnej Austrii czy Fiecht i Stams w Tyrolu. Te klasztory i inne domy duchowe chętnie udostępniają swoje pokoje pielgrzymom. Raz po raz natrafia się na imponujące sanktuaria, z których wymieniam tu - znów tylko jako przykład - Maria Taferl w Dolnej Austrii, Maria Plain w Salzburgu czy Georgenberg w Tyrolu. 

Ponadto wiele miejscowości podejmuje wysiłek, aby za pomocą tablic i zdjęć zaoferować przechodzącym przez nie pielgrzymom cenne refleksje dotyczące Camino. Jako przykład podam odcinek Camino od Gnadenwald do Hall w Tyrolu, z kilkoma pięknymi myślami i powiedzeniami. Wspomnę tu o jednym z nich, bo może zachęci ludzi do podjęcia Camino de Santiago: "Szczęśliwi są ci, którzy łakną i pragną życia pełnego sensu, bo ich głód i pragnienie zostaną zaspokojone. Jeśli zawsze robisz to, co zawsze robiłeś, zawsze dostaniesz to, co zawsze dostawałeś" (Paul Watzlawick). Tyle o aspektach duchowych, które nie pozostawią obojętnym żadnego wędrowca na tym Camino de Santiago.

Zachwycające krajobrazy

Opis austriackiej Drogi św. Jakuba byłby jednak więcej niż niepełny, gdybym nie zatrzymał się również na zachwycaniu się pięknem krajobrazów. 

Zaczyna się na naddunajskich łąkach w pobliżu Hainburga, prowadzi przez cesarski Wiedeń, przez Las Wiedeński (Wienerwald) i w górę Dunaju, przez światowe dziedzictwo kulturowe Wachau, do Linzu.

Po przejechaniu przez urokliwy, górzysty region Górnej Austrii, dociera się do jednego z najpiękniejszych miast świata - Salzburga. Po przekroczeniu bawarskiego pogranicza w Rupertiwinkel, trasa prowadzi wzdłuż imponującego pasma górskiego Wilder Kaiser do doliny rzeki Inn. Czasem w prawo, czasem w lewo, pielgrzymi idą w górę rzeki ponad ruchliwym dnem doliny. Niemal co godzinę natrafiają na zaciszne kaplice, wspaniałe kościoły, zamki i pałace, a także warte zobaczenia wsie i miasteczka. Tak zwana "święta ziemia Tyrolu" zasługuje na swoją reputację, ponieważ mija się tu wiele miejsc pielgrzymkowych, które opowiadają pielgrzymom swoje imponujące historie. Wysoko nad trasą pielgrzymki witają pielgrzymów wysokie góry Tyrolu.

Kiedy Inn skręca w kierunku swojego źródła w stronę Szwajcarii, jedyna większa przełęcz na austriackiej Drodze św. Jakuba znajduje się nad Arlbergiem, chyba że wolisz przesiąść się na ten etap do transportu publicznego. W końcu trasa pielgrzymki przecina piękne podnóża Alp Vorarlberg, zanim przekroczy granicę w Feldkirch w kierunku Liechtensteinu lub Szwajcarii.

Dolina górnej Iny. ©Alfred Berghammer

Kilkakrotnie przechodziłem austriacką Drogę św. Jakuba ze wschodu na zachód. Pielgrzymowałem po Dolnej Austrii w upale wczesnego lata. Przez Dolinę Iny przechodziłem dwukrotnie, pierwszy raz w marcu, idąc z Salzburga do Santiago de Compostela przez łącznie trzy miesiące. W tym czasie Arlberg był jeszcze pokryty głębokim śniegiem i zagrożony lawinami. Jednak z pomocą nart biegowych, które zdeponowałem tam przy innej okazji, udało mi się bez problemu pokonać tę przełęcz. Gdy po raz drugi wędrowałem w maju po Tyrolu, uderzył mnie przepych kolorów i piękno krajobrazu. Podczas gdy pola świerkowe w górach lśniły jeszcze w słońcu, w dolinie kwiaty i krzewy kwitły w swej bujnej okazałości. 

Z mojego pierwszego Camino de Santiago - tuż po przejściu na emeryturę - znam jednak także Via Jacobi w Szwajcarii, Via Gebennensis i Via Podiensis we Francji, Camino Norte i Primitivo w Hiszpanii. Jakieś dwa lata temu poznałam również Drogę Francuską w Hiszpanii. Swoje doświadczenia i wrażenia z mojego Camino de Santiago zebrałem w książkach. Porównując poszczególne trasy Camino de Santiago mogę stwierdzić, że austriackie Camino de Santiago pod względem atrakcyjności i piękna wcale nie pozostaje w tyle za swoimi jeszcze bardziej znanymi braćmi.

Tęsknota w sercu

Każdy, kto przeszedł Camino de Santiago, zobaczył tak wiele piękna krajobrazowego i doświadczył tak wielkiej głębi duchowej - nawet biorąc pod uwagę trudy i niedostatki, których mógł doświadczyć - że tęsknota za ponownym wyruszeniem w drogę pozostaje w sercu. Tęsknota ta budzi się przede wszystkim wtedy, gdy w najbliższym otoczeniu znajdzie się znak lub drogowskaz Camino de Santiago, jak w moim przypadku w Salzburgu. Wtedy uświadamiasz sobie, że tam zaczyna się dobrze oznakowana ścieżka, która prowadzi przez tysiące kilometrów wprost do grobu św. Jakuba z Composteli. Ultreia!

AutorAlfred Berghammer

Edukacja

Przeżywanie doświadczenia św. Franciszka z Asyżu w XXI wieku

Mała wspólnota sióstr klarysek rozpoczęła przygodę duchowej rewitalizacji emblematycznego klasztoru Santa Clara, z pomocą dwustu pięćdziesięciu młodych ludzi, którzy odkryli, że większe szczęście jest w "dawaniu" niż w "otrzymywaniu".

Javier Segura-13 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Klasztor Santa Clara w biskajskim mieście Orduña był zamknięty od dwudziestu lat, ponieważ poprzednia wspólnota sióstr musiała go opuścić z powodu braku powołań. Historia tego XV-wiecznego budynku wydawała się skazana, jak wiele innych, na ruinę lub na stanie się narodowym paradorem. Ale ani ruina, ani hotelarstwo nie byłyby ostatecznym przeznaczeniem tego wielowiekowego miejsca. Nowa wspólnota sióstr klarysek ponownie poczuła wezwanie Pana i rozpoczęła przygodę wypełnienia tego emblematycznego miejsca życiem duchowym.

Słowo przygoda dość dobrze opisuje akcję, na którą wyruszyło tych kilka sióstr. Nie było to jednak dla nich coś nowego. Już kilka lat wcześniej odnowili klasztor Belorado w Burgos, a teraz poczuli wezwanie Kościoła i Pana do podjęcia tej nowej misji. Wspólnota pięciu lub sześciu sióstr mogła udać się na ziemie baskijskie i założyć stary klasztor św. Klary. Te biedne siostry usłyszały ponownie starożytne wołanie Chrystusa z San Damiano do Franciszka: "odbuduj mój Kościół, który grozi ruiną". Dosłownie.

Z pomocą młodych ludzi

Praca była ogromna. Założenie dużego klasztoru, opuszczonego od dwudziestu lat, przerastało te kobiety. Ale to właśnie ta potrzeba uruchomiła silnik solidarności i dwieście pięćdziesiąt młodych osób przybyło tego lata do Ordunii, aby podać rękę tym siostrom. Pochodzili z różnych środowisk. Pracowali tam od uczniów religii z publicznych szkół średnich wraz z ich nauczycielami, przez parafię w madryckiej dzielnicy Villaverde, Kolegium Arcybiskupie w Madrycie, seminarzystów, czy członków różnych ruchów kościelnych, takich jak Grupa Jana Pawła II czy Milicja św. Marii. Wszystkie o wspólnym mianowniku, wielkiej chęci pomocy i niewielkim doświadczeniu w pracy fizycznej. Bo nie ulega wątpliwości, że ci chłopcy i dziewczęta ery cyfrowej nigdy nie podnieśli motyki do ręki (a co?), kilofa, łopaty czy nawet miotły.

Ale to była pierwsza duża nauka dla tych młodych ludzi. Wartość praca fizyczna. Zmęczenie, pocenie się, znoszenie żaru słońca, nabijanie modzeli na rękach... to było nowe doświadczenie, które może ich wiele nauczyć na całe życie. Być może nie ma lepszego sposobu na kultywowanie odporności, jak się dziś mówi, niż spędzanie godzin w słońcu na usuwaniu pokrzyw motyką. Zwłaszcza jeśli robisz to w szortach.

Ideał franciszkański

Kolejną wspaniałą lekcją, jaką otrzymali ci młodzi ludzie, była możliwość dzielenia życia z siostrami, poznania z pierwszej ręki kontemplatyków, którzy całe swoje życie poświęcają modlitwie, rozmowie z Bogiem. Pytania, które nasunęły się młodzieży, można było zadać bezpośrednio siostrom, a tym samym podzielić się z nimi swoimi wątpliwościami. Bo ci młodzi ludzie przyszli do klasztoru z chęcią pomocy, ale też z wieloma ranami i pytaniami w sercu. I potrzebowali otworzyć się na kogoś, kto ich wysłucha. Ideał franciszkański, doświadczenie życiowe św. Klary, zostało wcielone w te kobiety i stało się mądrością dla dzisiejszej młodzieży. Ubóstwo i surowość, pragnienie braterstwa, troska o przyrodę, wezwanie do misji, odbudowa własnego życia i całego społeczeństwa... to nie były historie z przeszłości, ale pilne wymagania naszych serc, potrzeby dzisiejszego świata.

Do jednej z grup należał katolicki reżyser filmowy Francisco Campos, reżyser takich filmów jak "El Rocío es compartir", "El colibrí" i "Jesucristo vive". W pewnym momencie zastanawiałam się, czy łatwo jest znaleźć wielu młodych ludzi chętnych do takiego życia: wstawać wcześnie, spać na podłodze, ciężko pracować, kłaść się wcześnie spać, by móc wystąpić następnego dnia .... i jeszcze za to zapłacić! Kiedy mi to powiedział, nie mogłem nie przypomnieć sobie dwóch młodych ludzi ze szkoły średniej w Móstoles, którzy powiedzieli mi, że był to najlepszy plan, jaki kiedykolwiek im zaproponowano. 

I być może rację miał czcigodny jezuita Tomás Morales, który powiedział, że "jeśli od młodego człowieka wymaga się niewiele, nie daje nic; jeśli wymaga się od niego wiele, daje wszystko". W rzeczywistości myślę, że o wiele więcej młodych ludzi odpowiedziałoby na takie wezwanie, do poświęcenia swojego czasu dla innych, gdyby znaleźli się dorośli, wychowawcy, którzy odważyliby się przedstawić im tę propozycję. A kto w dzisiejszych czasach chciałby z nimi żyć, pracując obok siebie. Bo nikt nie może czegoś zaproponować, jeśli sam nie chce tego przeżyć. To byłoby po prostu niewiarygodne.

Powiew świeżego powietrza

Efekt końcowy okazał się większy niż początkowo zakładaliśmy. Poczyniono spore postępy w porządkowaniu ścian, odłupywaniu ich, usuwaniu chwastów... choć oczywiście jest jeszcze wiele do zrobienia. Ale przede wszystkim ci młodzi ludzie mogli przeżyć ducha św. Franciszka z Asyżu. I jakby to był znak, świeżym powietrzem oddychano w tych dniach w Ordunie. Ci młodzi ludzie zdołali wnieść życie i nadzieję do nas wszystkich, którzy przeszli przez klasztor św. Klary. Patrząc na nich nie mogliśmy nie przypomnieć sobie Franciszka w San Damiano odbudowującego materialnie małą pustelnię, ale rozpoczynającego odbudowę Kościoła Chrystusowego poprzez powrót do korzeni Ewangelii przeżywanej bez blasków.

W samym środku globalnej pandemii, w świecie, który szuka nowego początku, który potrzebuje odbudowy w swoich relacjach, od samych fundamentów, ci młodzi ludzie pokazują nam drogę, którą możemy obrać. Pozwolić, by wyzwaniem dla nas był sam Chrystus i potrzeby naszych braci i sióstr, szukać przyjaciół Boga, z którymi możemy dzielić nasze życie, zabrać się do pracy bez wygłaszania wielkich mów, po prostu.

A dla wychowawców wielkie wezwanie, by nadal wierzyć w młodych ludzi, bo w sercu dzisiejszej młodzieży wciąż bije wezwanie do heroizmu, do ofiarności, do bezinteresownego poświęcenia. Tak, to jest wielkie wyzwanie dla wychowawców. Uwierzyć w młodych ludzi, tak jak Bóg uwierzył we Franciszka, kiedy był jeszcze chłopcem, tak jak Bóg uwierzył w tych dwustu pięćdziesięciu młodych ludzi, którzy przybyli do Orduna tego lata.

Gospel

Cuda ewangeliczne: drugie rozmnożenie chlebów i ryb

Autor analizuje niektóre aspekty drugiego rozmnożenia bochenków i ryb relacjonowanego przez ewangelistów Mateusza i Marka.

Alfonso Sánchez de Lamadrid Rey-12 września 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

Wcześniej pisałem o. pierwsze rozmnożenie chlebów i ryb. W niniejszej pracy, jako kontynuacja, badamy drugie mnożenie. Wykresy i bibliografia są wspólne dla obu artykułów.

Jedno rozmnożenie dla Żydów i jedno dla Greków

O ile pierwsze rozmnożenie jest opisane we wszystkich czterech Ewangeliach (Mt 14,15-21; Mk 6,35-44; Łk 9,12-17 i J 6,5-13), o tyle drugie rozmnożenie jest opisane tylko przez Mateusza i Marka (Mt 15,32-39 i Mk 8,1-10). Podobieństwo obu relacji skłoniło niektórych autorów do dyskusji, czy rzeczywiście miał miejsce drugi cud rozmnożenia bochenków i ryb, ale co do tego zgadzają się prawie wszyscy, to fakt, że o ile pierwsza relacja jest skierowana preferencyjnie do Żydów, o tyle druga była skierowana do pogan, bo "..." (Mk 8,1-10).niektórzy z nich są z daleka" (Mk 8,2).

Dlaczego były dwa mnożenia, a nie jedno powtórzone (i dostosowane) dwa razy?

Jak już powiedzieliśmy, niektórzy komentatorzy twierdzą, że drugie rozmnożenie jest ponowną adaptacją dla pogan jednego wydarzenia, że było tylko jedno rozmnożenie, a nie dwa. Ich argumentem byłoby to, że te dwa konta są bardzo podobne. Uznając różnice między nimi, twierdzą, że są one wtórne wobec dostosowania do pogan. Ale tę samą logikę otwarcia się Jezusa na świat pogański znajdujemy w całej podróży poza terytorium Izraela, a w takim razie to samo trzeba by powiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się u Marka i Mateusza w kraju pogan (Tyr i Sydon).

Jeśli z podróży Jezusa po ziemi pogan wynika jedno, to jest to fakt, że Królestwo Boże nie jest monopolem nielicznych. Choć nie nadszedł jeszcze czas, by zanieść Dobrą Nowinę poganom, Jezus zapuszcza się do obcej ziemi i tam też demonstruje Bożą moc nad chorobami i wychodzi naprzeciw ludzkim potrzebom (Mt 15,21-28 i 15,32-39), przewidując czas, gdy "chleb dzieci" (Mk 15,32-39), przewidując czas, gdy "chleb dzieci" (Mk 15,21-28 i 15,32-39) zostanie dany poganom (Mk 15,32-39). 7, 27, Syryjsko-Fenicka kobieta) byłaby wspólna dla wszystkich.

Co więcej, właśnie podczas tej podróży, tym razem w Cezarei Filipowej, również na terytorium pogańskim, miało miejsce wyznanie wiary Piotr, który jest kluczem do całej Ewangelii Marka. Ten Apostoł, rzecznik pozostałych, uznaje Go za "Mesjasza" (Mk. 8. 29), czyli "Chrystusa", "Pomazańca" Bożego par excellence. I, nie zapominajmy, dzieje się to na terenie pogańskim.

Jednak jeden z najważniejszych dowodów na to, że są to dwa różne fakty, znajduje się w Mt 16, 5-12, kiedy Mistrz czyni wyrzuty swoim uczniom: "Uczniowie, przechodząc na drugą stronę, zapomnieli wziąć bochenków (...) Rozmawiali między sobą, mówiąc: "Nie przynieśliśmy żadnych bochenków". Czy nadal nie rozumiecie, ani nie pamiętacie pięciu chlebów z 5000 mężczyzn, i ile koszów wzięliście, ani siedmiu chlebów z 4000, i ile koszów wzięliście?".

Również Mk 8,14-21 czyni nam wyrzuty: "Zapomnieli wziąć chleba i nie mieli ze sobą w łodzi więcej niż jeden bochenek (...) Czy nie pamiętacie Kiedy połamałem pięć chlebów dla 5 tysięcy, ile koszy pełnych okruchów zebraliście?" "Dwanaście - odpowiadają Mu. "A kiedy rozbiłem siedmiu wśród 4 tysięcy, ile koszy pełnych odłamków zebraliście?" Mówią do niego: "Siedem". Dowodzi to, że miały miejsce dwa różne mnożenia. Postawa uczniów, polegająca na zapomnieniu, wydaje się nam niewytłumaczalna. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, jesteśmy zapominalscy, jeśli chodzi o pamiętanie o Bożej dobroci. Taka jest nasza natura, jesteśmy podejrzliwi. 

Różnice między relacjami Mateusza i Marka

Gdy porównamy różnice między obiema relacjami, relacja Marka stawia nas przed Jezusem bardziej ludzkim i bliższym niż relacja Mateusza, z licznymi przejawami: opisuje Go otoczonego przez lud: "gdy znów został otoczony przez wielki tłum, który nie miał co jeść, przywołał do siebie uczniów"; i znając szczegóły: "a niektórzy z nich są z daleka"." Pomyśl o ich rodzinach ("ich domach").

Marek widać, że jest bardziej naturalny niż Mateusz, a nawet improwizuje, jakby na koniec przypomniał sobie, że były też małe rybki, dodaje: "Mieli kilka małych rybek, a dziękując, powiedział, żeby im też służyły". Dalej podkreślona jest także misja służby apostołów: "aby im służyli, a oni służyli im do rzeszy".

Jeszcze jeden szczegół dotyczący liczby tych, którzy jedli: Mateusz jest bardziej precyzyjny: "Tych, którzy jedli, było cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci". Marek mówi tylko ogólnie: "Było ich około czterech tysięcy".

Na miejscu rozmnożenia chlebów i ryb

Choć nie ma zgody co do miejsca umiejscowienia cudu, wydaje nam się, wraz z niektórymi uczonymi, że po opuszczeniu okolic Tyru i Sydonu (Mk 7,31 i Mt 15,29) Jezus udaje się w kierunku wschodniej części jeziora. Zresztą Mateusz tuż przed cudem w Mt 15,31 mówi: "Tłumy zdumiewały się (...) i wysławiały Boga Izraela", czyli nie wyglądają na Izraelitów, a więc sugerują, że mamy do czynienia z obszarem pogańskim. Mk 7,31 precyzuje nieco więcej: "Opuszczając ponownie granice Tyru, poszedł przez Sydon w kierunku Jeziora Galilejskiego, przechodząc przez granice Dekapolu", który, jak wiemy, znajduje się na wschód od jeziora i jest głównie pogański. 

Narracje te są zgodne ze wskazaną przez tradycję lokalizacją, która znajduje się w starożytnym Trasa Decapolis jak przechodzi przez jezioro, i jest znany jako Tel Hadar. Jezus przychodzi z północy, a to pierwsza osada z portem po wschodniej stronie jeziora. Dziś można tu znaleźć pozostałości archeologiczne starego portu oraz pomnik z inskrypcjami i rysunkami nawiązującymi do cudu (rys. 5). 

Ryc. 5. Pomnik chlebów i ryb w Tel Hadar. 

Jako drugą opcję przedstawiono niedawno - w 2019 roku - pewne wstępne wyniki z pozostałości kościoła bizantyjskiego z V wieku o nazwie spalony kościółPozostałości archeologiczne wskazują, że dach zawalił się i spłonął podczas trzęsienia ziemi w VIII wieku.

Kościół ten znajduje się na wzgórzu bardzo blisko brzegu jeziora w miejscowości Hippos, około 10 kilometrów na południe od miasta Hippos. Tel-Hadar. Posiada mozaiki, które mogą nawiązywać do cudów Jezusa związanych z rozmnożeniem chlebów i ryb, np. ryby i kosze z chlebami (rys. 6).

Ryc. 6. Jedna z mozaik z. spalony kościół Hipopotamów.

Na posterunku po rozmnożeniu

Po nakarmieniu czterech tysięcy Jezus przepłynął przez Morze Galilejskie i wszedł w okolice Magadanu (Mt 15, 39). W Ewangelii Marka zamiast Magadanu pojawia się Dalmanutha (Mk 8, 10). Dwa miejsca (studiując różne warianty) pozostają nieznane. 

Dziś niektórzy uczeni starają się utożsamiać Magadan z Magdalą (na zachodnim brzegu jeziora i na północ od Tyberiady), miejscem narodzin Marii Magdaleny. Podczas gdy inni pisarze sugerują, że Magadan byłby współczesnym Mejdel, również na zachód od Morza Galilejskiego. 

Magadan o Dalmanuta W Ewangelii nie są już więcej wspominane. I nie pojawiają się one ponownie w znanej nam literaturze starożytnej, nie ma wzmianki o miejscu zwanym Magadan i Dalmanutha jako alternatywnych nazwach Magdali? Eksperci nie są zgodni, ale trzeba przyznać, że są powody, by sądzić, że Magdala.

Gatunki ryb

Jak wyjaśniają Zakonnica (1989) y Pixner (1992), w drugim rozmnożeniu bochenków i ryb tekst Mateusza precyzuje, że Jezus rozmnożył "kilka małych ryb" (15,34), a Marka - "kilka małych ryb" (8,7). Oryginał obu Ewangelii używa tego samego greckiego słowa ichtiochirurgiatekstowo mała rybka. Zakładamy zatem, że jest to ten sam gatunek i sposób zachowania, co w pierwszym rozmnożeniu, sardynki z Jeziora GalilejskiegoMirogrex terraesanctaezakonserwowane w soli.

Data

Dwie Ewangelie, które opowiadają o dwóch rozmnożeniach, umieszczają je chronologicznie po tym, jak to miało miejsce u Galilejczyków. Uczniowie spędzają kilka dni razem z Jezusem, aby to musiało być latoBył to ostatni rok ziemskiego życia Jezusa, a więc 29 rok. Był to ostatni rok ziemskiego życia Jezusa, a więc 29. Jak wynika z dwóch relacji ewangelicznych, udało im się zebrać 7 koszy resztek, prawdopodobnie wykorzystując puste kosze, w których nosili prowiant na te dni.

Podziękowania

Po tych wyjaśnieniach dotyczących dwóch rozmnożeń chleba i ryb nastąpi wyjaśnienie niektórych innych cudów dokonanych przez Pana w okolicach Jeziora Galilejskiego. Ale zanim przejdę do trzeciego tekstu, chciałbym podziękować Dr. Nir Froymanszef Departamentu Rybołówstwa i Akwakultury w Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi Izraela, dane dotyczące połowów oraz ich stałą współpracę; a Francisco de Luis tworzenie map (rysunek 1); a Rafael Sanz jego pomocy z oryginalnymi tekstami greckimi i do znacznej modyfikacji tekstu dotyczącego drugiego rozmnożenia, a także do Antonio del Cañizo krytyczna lektura manuskryptu. Tabela na rysunku 3 jest wykonana przeze mnie, z danych dostarczonych przez rząd Izraela.

    ABY KONTYNUOWAĆ CZYTANIE

      GIL, J.-GIL, E., "Tabgha: Kościół mnożenia", w Ślady naszej wiary (https://saxum.org/es/visit/plan-your-trip-to-holy-land/in-the-footprints-of-our-faith/4a-edicion-extendida/ ), Jerozolima 2019, s. 120-133.

      GONZÁLEZ-ECHEGARAY, J., Arqueología y Evangelios, Estella 1994.

      GONZÁLEZ-ECHEGARAY, J., Jesús en Galilea. Aproximación desde la arqueología, Estella 2000.

      LOFENDEL, L.-FRENKEL, R., Łódź i Morze Galilejskie, Jerozolima-Nowy Jork 2007.

      NUN, M., Morze Galilejskie i jego rybacy w Nowym Testamencie, Ein Gev 1989.

      PIXNER, B., Z Jezusem przez Galileę według piątej Ewangelii, Rosz Pina 1992.

      TROCHE, F.D., Il sistema della pesca nel lago di Galilea al tempo di Gesù. Indagine sulla base dei papiri documentari e dei dati archeologici e letterari, Bologna 2015.

    AutorAlfonso Sánchez de Lamadrid Rey

    Ksiądz i doktor w dziedzinie teologii i nauk o morzu.

    Ameryka Łacińska

    Wspólnota i sprawiedliwość: inna wizja praw człowieka

    W Chile istnieje organizacja pozarządowa, która od 2013 roku promuje i broni wizji Nauki Społecznej Kościoła na temat praw człowieka, z realistycznego punktu widzenia i w wierności Magisterium Kościoła.

    Vincent Hargous-12 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    W coraz bardziej zsekularyzowanym świecie, gdzie rodzina jest atakowana, a przyrodzona godność osoby ludzkiej jest pogardzana, Wspólnota i Sprawiedliwość jest próbą obrony tego, co dobre, prawdziwe i piękne, nawet jeśli nikt inny tego nie robi. 

    Obrona niezbywalnych papierów wartościowych

    Comunidad y Justicia jest chilijską organizacją pozarządową założoną w 2013 roku w celu promowania i obrony wizji Nauki Społecznej Kościoła na temat praw człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem "wartości nienegocjowalnych" wymienionych przez Benedykta XVI, które dziś są nieustannie atakowane w sferze publicznej: życia, rodziny oraz wolności katolików i Kościoła. Nie jest to think tank zamknięty w teorii - bardzo potrzebna praca, ale wykonywana przez innych - ale organizacja do walki na czele areny politycznej i prawnej z dominującymi ideologiami, sprzecznymi z wiarą i naturą człowieka. Jej członkowie, w większości młodzi prawnicy, poświęcają się zawodowo tej sprawie, głównie poprzez strategiczne litygacje, doradztwo legislacyjne i lobbing w Kongresie Narodowym.

    Z dziewięcioletnią historią, dzięki Bogu, udało nam się ustawić jako poważną i profesjonalnie rygorystyczną organizację, która chce być wierna swoim zasadom bez obawy o to, "co ludzie powiedzą". Świat praw człowieka jest często postrzegany jako opanowany przez ideologie przeciwne prawu naturalnemu i chrześcijaństwu; Wspólnota i Sprawiedliwość reprezentuje próbę obrony praw człowieka jako wyrazu ludzkiej godności, z realistycznego punktu widzenia i w wierności Magisterium Kościoła.

    Cristóbal Aguilera - który był koordynatorem Obszaru Legislacyjnego, a obecnie jest członkiem Zarządu - powiedział, że naszym celem jest "ujawnianie i konfrontowanie niesprawiedliwości, które dziś pozostają niezauważone, a nawet są uznawane za prawa indywidualne". Jana Pawła II - naszego patrona - do młodych Chilijczyków: "Chrystus prosi nas, abyśmy nie pozostawali obojętni na niesprawiedliwość, ale abyśmy odpowiedzialnie zaangażowali się w budowę bardziej chrześcijańskiego społeczeństwa, lepszego społeczeństwa", z przekonaniem, że - pomimo wyzwań naszych czasów - miłość zawsze zwycięża, nawet gdy wydaje się to niemożliwe, tak jak niemożliwe wydawało się zwycięstwo Chrystusa ukrzyżowanego. 

    Zaufanie w Providence

    Początki korporacji, a staramy się utrzymać tego ducha, były naznaczone ślepym zaufaniem w Opatrzność Bożą ze strony tych, którzy mieli możliwość realizacji tego projektu mając ledwie wystarczające środki na przeżycie. Tak opowiada założyciel, a obecnie członek zarządu, Tomás Henríquez:

    "Po zaoszczędzeniu miesięcznej pensji - dzięki składkom dyrektorów i naszemu pierwszemu darczyńcy, profesorowi Mario Correa Bascuñan - przyjęty kompromis polegał na tym, że przyjmę zadanie, w zamian za to, że dyrektorzy przekażą z własnej kieszeni pieniądze na pokrycie kolejnych miesięcy, jeśli nie będę mógł znaleźć funduszy we własnym zakresie (...). Jak niektórzy wiedzą, od tamtej pory dyrektorzy Wspólnoty i Sprawiedliwości nigdy nie musieli uciekać się do własnych funduszy, aby przetrwać Korporację. Od tego dnia nigdy nie zabrakło nam godziwej zapłaty dla wszystkich, którzy mieli odwagę i hojność, aby tu pracować.".

    Choć w ciągu naszej historii doświadczyliśmy wielu porażek - w ludzkich oczach - takich jak zgoda na aborcję z trzech powodów, Wspólnota i Sprawiedliwość przyczyniła się do powstania niejednej inicjatywy mającej na celu dobro wspólne. Na przykład wpływ naszego Obszaru Legislacyjnego był decydujący w odrzuceniu projektu ustawy o kompleksowej edukacji seksualnej - który wprowadzał obowiązek stosowania jednego modelu edukacji seksualnej "świeckiej i nieseksistowskiej" od poziomu przedszkola, nawet wbrew woli rodziców -; kluczowy był również wspólny wysiłek zespołów legislacyjnych i sądowych w celu stwierdzenia niekonstytucyjności niektórych artykułów projektu ustawy o gwarancjach dla dzieci, które naruszały preferencyjne prawo i obowiązek rodziców do edukacji swoich dzieci.

    O znaczeniu międzynarodowym

    Uczestniczyliśmy również w kilku sprawach o dużym znaczeniu międzynarodowym, w tym w niektórych w ramach Międzyamerykańskiego Systemu Praw Człowieka, jak w przypadku urugwajskiej Jacqueline Grosso, która nie mogła odzyskać ciała swojej córki, która zmarła w wyniku niekonsensownej aborcji i została uznana za odpad biologiczny. Niedawno mieliśmy okazję, jako jedyna organizacja pozarządowa na świecie, wziąć udział, jako amicus curiae Sądu Najwyższego USA, wraz ze 140 czołowymi naukowcami z różnych krajów, w sprawie Dobbs przeciwko Jackson Women's Health Organizationktóre mogłyby odwrócić zakaz aborcji, który obowiązuje od Roe v. Wade w 1973 roku. 

    Być może największym zwycięstwem ze wszystkich - ponieważ broni i promuje najwyższe dobro istniejące na ziemi - było orzeczenie Sądu Najwyższego, które chroni twarzą w twarz charakter Mszy i sakramentów jako część czci należnej Bogu w katolickim credo, chronionej przez wolność religijną. W kontekście ograniczeń zdrowotnych spowodowanych pandemią, udział wiernych w Eucharystii został poważnie ograniczony, z wyjątkiem bardzo szczególnych przypadków, w sposób dyskryminujący w porównaniu z innymi czynnościami. Wyrok potwierdził, po raz pierwszy w orzeczeniu w historii Chile, zasadniczy charakter obecności dla katolickich aktów kultu, które są podstawowym prawem, które nie może być naruszone w swojej istocie. 

    Światło nadziei

    Wobec trwającego procesu konstytucyjnego wszystkie te prawa są poważnie zagrożone, a wyzwania stojące przed tą małą Korporacją są ogromne, ale widzieliśmy już, że Bóg potrafi pisać prosto po krzywych liniach. Ta przyszłość, która nie wygląda zbyt pozytywnie, daje promyk nadziei. W świecie, który stracił poczucie siebie i który płynie bez celu gdziekolwiek, ludzie - nie wiedząc o tym - wołają o horyzont sensu, który może im dać tylko Chrystus. Wspólnota i Sprawiedliwość ma o wiele skromniejsze dzieło, ale wierzymy, że jest to ziarnko piasku, którym możemy przyczynić się do Królowania Chrystusa w świecie.

    Wspólnota i Sprawiedliwość można znaleźć tutaj: strona internetowa: www.comunidadyjusticia.cl ; Twitter: @ONG_CyJ ; Instagram: @comunidadyjusticia ; Facebook: Comunidad y Justicia

    AutorVincent Hargous

    Pracownik naukowy ds. społeczności i wymiaru sprawiedliwości

    Czytania niedzielne

    Komentarz do czytań właściwych dla Uroczystości Wniebowzięcia Maryi

    Andrea Mardegan komentuje czytania na Uroczystość Wniebowzięcia, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

    Andrea Mardegan-11 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Przywitał się z Isabel. Jak musiało wyglądać powitanie Maryi? Łukasz, opisując pierwsze chwile spotkania dwóch przyjaciółek, podkreśla głos Maryi oraz słuch i głos Elżbiety. Gdy tylko Elżbieta słyszy głos Maryi witającej ją, jej dziecko skacze z radości w jej łonie. Z tonu głosu możemy zrozumieć wiele rzeczy. 

    Szczególnie kobiety umieją czytać głosy. Dźwięk pozdrowienia mógł pojawić się jeszcze przed spojrzeniem i spotkaniem w cztery oczy, przed objęciem uśmiechem i łzami. Dom, który tradycja przekazała jako dom Zechariasza, w Ain Karin, jest przestronny i ma duży ogród. Biorąc pod uwagę jego pozycję społeczną, należy sądzić, że dom Zachariasza był duży. Mary wchodzi na osiedle i z daleka sygnalizuje swoją obecność głośnym pozdrowieniem. Aby dotrzeć do Elżbiety, swojej krewnej i przyjaciółki, natychmiast między różnymi pokojami lub w dużym ogrodzie, wysyła swój niepowtarzalny i piękny głos. Relacja Łukasza nie zawiera czasowników wskazujących na widzenie się lub spotkanie, rzucenie się sobie na szyję. Dominuje głos pozdrowienia Maryi i głos Elżbiety, która odpowiada "głośnym wołaniem": bardzo głośnym głosem, który pozostaje w pamięci "matki mojego Pana" do końca życia.

    Jakich słów użyła Maryja w swoim pozdrowieniu? Może te same słowa, których użył Gabriel, a które zrobiły na niej wrażenie i zmieniły jej życie: "!Kaire ElisabethRaduj się Elżbieto, to Maryja, przyszedłem, jestem tu w ogrodzie! Albo podobne do tych, które zmartwychwstały Jezus skierował do uczniów: "Ja jestem tutaj!Pokój niech będzie z wami!"Pokój niech będzie z Tobą, Elżbieto". Shalom! Czyli życzenia zdrowia, szczęścia, błogosławieństwa i spokoju. Albo osobiste słowa, z tym przezwiskiem lub tym czułym zdrobnieniem, które było wśród nich powszechne. Albo po prostu imię Elżbiety, w języku aramejskim Elischebaco oznacza "Bóg jest doskonałością" lub "Bóg jest przysięgą" albo "ta, która przysięga na Boga". W kulturze Maryi i Elżbiety wypowiedzenie imienia oznaczało tożsamość osoby i oznaczało wejście w głęboką relację z tą osobą. Wypowiadając imię Elżbiety, Maryja głośno dziękowała Bogu za to, że wypełnił w Niej swoje słowo. A jednocześnie zakomunikowała jej, po znajomości, że jest już świadoma otrzymanej łaski.

    Jaki był ton i ciepło tego powitania? Pozdrowienie od młodej kobiety, o silnym i pięknym głosie, szukającej przyjaciela, którego dawno nie widziała i który nie wie o jej przybyciu. Powitanie pełne oczekiwania po dniach podróży, powitanie przygotowane kilka razy w wyobraźni. "Kto wie, jaka będzie jej niespodzianka? Pomyśli, że nie przysłał mi żadnej wiadomości o dziecku i będzie się zastanawiał, jak się dowiedziałam i od kogo". Oczekiwanie tworzy czekanie, czekanie zwiększa podniecenie.

    Homilia na czytanie o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny

    Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

    Watykan

    "Wiara w Jezusa Chrystusa uwalnia od Prawa i jednocześnie doprowadza je do wypełnienia".

    Papież Franciszek przypomniał zgromadzonym, że przykazania są "pedagogami", które prowadzą nas do Jezusa, komentując List św. Pawła do Galatów.

    David Fernández Alonso-11 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Ojciec Święty Franciszek rozpoczął audiencję generalną od pozdrowienia wiernych zgromadzonych w Auli Pawła VI, na co został powitany wielkimi brawami.

    Podczas dzisiejszej audiencji papież Franciszek przeszedł do komentarza do Listu św. Pawła do Galatów: "Dlaczego prawo?" (Gal 3,19). Jest to pytanie, które za św. Pawłem chcemy dziś dogłębnie zbadać, aby rozpoznać nowość życia chrześcijańskiego ożywionego przez Ducha Świętego. Apostoł pisze: "Jeśli was prowadzi Duch, nie jesteście pod prawem" (Gal 5,18). Jednak krytycy Pawła twierdzili, że Galacjanie będą musieli przestrzegać Prawa, aby zostać zbawionymi. Apostoł stanowczo się z tym nie zgodził. Nie na takich warunkach porozumiał się z innymi apostołami w Jerozolimie. Dobrze pamięta słowa Piotra, który powiedział: "Dlaczego więc teraz kusisz Boga, wkładając na szyję uczniów jarzmo, którego ani nasi ojcowie, ani my nie byliśmy w stanie unieść? Postanowienia, które wyszły z tego "pierwszego soboru" jerozolimskiego, były bardzo jasne i mówiły: 'że my i Duch Święty postanowiliśmy nie nakładać na was żadnych innych ciężarów, jak tylko te nieodzowne: powstrzymywać się od rzeczy ofiarowanych bożkom, od krwi, od uduszonych zwierząt i od nieczystości'".

    "Kiedy Paweł mówi o Prawie, zwykle odnosi się do Prawa Mojżeszowego. Odnosiło się to do przymierza, które Bóg zawarł ze swoim ludem. Według różnych tekstów Starego Testamentu Tora - hebrajskie określenie Prawa - to zbiór tych wszystkich przepisów i zasad, których Izraelici muszą przestrzegać na mocy przymierza z Bogiem. Skuteczna synteza tego, co Tora można znaleźć w tym tekście z Księgi Powtórzonego Prawa: "Bo Pan znów będzie zadowolony z waszego szczęścia, tak jak był zadowolony ze szczęścia waszych ojców, jeśli będziecie posłuszni głosowi Pana, Boga waszego, przestrzegając jego przykazań i jego nakazów, które są napisane w księdze tego Prawa, jeśli zwrócicie się do Pana, Boga waszego, całym swoim sercem i całą swoją duszą" (30:9-10). Przestrzeganie Prawa gwarantowało ludowi korzyści płynące z przymierza i szczególną więź z Bogiem. Zawierając przymierze z Izraelem, Bóg ofiarował jej Tora aby mógł zrozumieć Jego wolę i żyć w sprawiedliwości. Niejednokrotnie, zwłaszcza w księgach prorockich, zauważa się, że nieprzestrzeganie nakazów Prawa stanowiło prawdziwą zdradę Przymierza, wywołującą reakcję gniewu Bożego. Związek między przymierzem a prawem był tak ścisły, że te dwie rzeczywistości były nierozerwalne.

    "W świetle tego wszystkiego łatwo zrozumieć, jak ci misjonarze, którzy przeniknęli wśród Galatów, byliby dobrze usposobieni do utrzymywania, że przystąpienie do Przymierza pociąga za sobą również przestrzeganie Prawa Mojżeszowego. Jednak właśnie w tym punkcie możemy odkryć duchową inteligencję św. Pawła i wielkie intuicje, które wyrażał, podtrzymywany przez łaskę otrzymaną dla swojej misji ewangelizacyjnej".

    "Apostoł wyjaśnia Galatom, że w rzeczywistości przymierze i prawo nie są nierozerwalnie związane. Pierwszym elementem, na którym się opiera jest to, że przymierze zawarte przez Boga z Abrahamem opierało się na wierze w spełnienie obietnicy, a nie na przestrzeganiu Prawa, którego jeszcze nie było. Pisze Apostoł: "A ja mówię: Testament już sporządzony przez Boga w należytej formie [z Abrahamem] nie może być unieważniony przez prawo, które przychodzi czterysta trzydzieści lat później [z Mojżeszem], tak że obietnica zostaje unieważniona. Gdyby bowiem dziedzictwo zależało od Prawa, nie wynikałoby już z obietnicy, a przecież Bóg obdarzył Abrahama swoją łaską w formie obietnicy" (Gal 3,17-18). Dzięki temu rozumowaniu Paweł osiąga pierwszy cel: Prawo nie jest podstawą przymierza, ponieważ przyszło po nim".

    "Taki argument zawstydza tych, którzy twierdzą, że Prawo Mojżeszowe jest konstytutywną częścią Przymierza. Na stronie ToraW rzeczywistości nie jest ona zawarta w obietnicy danej Abrahamowi. To powiedziawszy, nie należy sądzić, że św. Paweł był przeciwnikiem Prawa Mojżeszowego. Niejednokrotnie w swoich Listach broni jej boskiego pochodzenia i utrzymuje, że ma ona bardzo ściśle określoną rolę w historii zbawienia. Ale Prawo nie daje życia, nie oferuje spełnienia obietnicy, bo nie jest w stanie jej spełnić. Kto szuka życia, musi patrzeć na obietnicę i jej wypełnienie w Chrystusie".

    "Umiłowani, ta pierwsza ekspozycja Apostoła do Galatów przedstawia radykalną nowość życia chrześcijańskiego: wszyscy, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa, są powołani do życia w Duchu Świętym, który wyzwala z Prawa i jednocześnie doprowadza do jego wypełnienia zgodnie z przykazaniem miłości".

    Na koniec nastąpił bardzo szczególny szczegół. Jeden z jego współpracowników podał mu telefon, w którym czekał na niego telefon, który odebrał właśnie tam, w Auli Pawła VI, tuż po błogosławieństwie kończącym audiencję generalną.

    Zmęczone słowa, wakacyjne słowa

    Słowa przekazują nasze myśli, ale też je generują. Jeśli są banalne, generują równie banalne myśli, psują nicość. I właśnie słowa zostały zużyte przez cały rok, dlatego one również potrzebują urlopu.

    11 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Oni też potrzebują urlopu, słowa, przerwy, by wrócić do pracy ze świeżym umysłem.

    Oni także zużyli się w trudnych miesiącach: pracowali w nadgodzinach, próbując wyrazić złożoność, która mieszka wokół nas i w nas, walczyli o uchwycenie nowej normalności, która zastąpiła starą, wygodniejszą, przynajmniej w nostalgiczny sposób, w jaki ją pamiętamy. Niektóre z nich zużyły się i są wypowiadane równie automatycznie, co nudno: gamy od "jestem zmęczony", przez "czuję się wyczerpany" do "nie mogę się doczekać wakacji" nie słychać już, by wychodziły z naszych ust.

    "Nie mogę już znieść maski" - słowa na ekranie zużyły się, jakby to maska była ekstra, a nie to, przed czym nas broni. Inni stali się - w sierpniu - neurasteniczni, załadowani jak miny mające zaraz wybuchnąć. Im bardziej rośnie napięcie w atmosferze, tym bardziej słowa, którymi rzucamy w siebie, grożą wyrządzeniem szkody, jak broń, która w jednej chwili produkuje odłamki, ciężkie do wyeliminowania. Są to słowa, które na chwilę przed deflagracją powinny być rozbrojone słowami troski. "Nie słuchasz mnie, kiedy mówię", "Nie mogę cię już znieść" to słowa o podwójnym znaczeniu, zarzuty, które zawierają inne zdania: "powiedz mi, że mnie rozumiesz, proszę, potwierdź mi to".

    Słowa z życia publicznego, te z polityki (awantury, ultimatum, decydujące punkty zwrotne, podam się do dymisji, jeśli będę musiał, dyktatura zdrowia...), ale też te z życia prywatnego, w salonie czy na prywatnych pogaduszkach, gdzie im bardziej człowiek jest zmęczony, tym więcej sieje nieporozumień.

    Powinniśmy więc dać im też trochę wolnego: dobrą ciszę, by zdrowo się zregenerować, wakacje, by znaleźć (wymyślić?) nowe.

    Zawsze potrzebujemy nowości i niespodziewanego, a nasze słowa nie mniej. Jeśli stają się oczywiste, zdradzają nas. Oczywiste są te, do których uciekamy, nie wybierając ich, które podnosimy ot tak, trochę na chybił trafił, na ulicy, gdzie inni ich używali i porzucili. W ten sposób nie odpowiadają nam w pełni, homologują nas, wszyscy wychodzimy na to samo. Jakie to straszne. Bo nie tylko nie umieją przekazać prawdy o nas, czyli naszej wyjątkowości, ale nawet nie pomagają nam w sformułowaniu oryginalnej myśli.

    To codzienne doświadczenie: słowa przekazują nasze myśli, ale też je generują. Jeśli są banalne, generują równie banalne myśli, naśladują nicość. Ktoś mógłby zaprotestować: no cóż, gdybyśmy wszyscy używali tych samych słów, moglibyśmy być bardziej zrozumiali, a więc lepiej się rozumieć. To jest właśnie ta przeszkoda: to tak, jakby do dobrego czerwonego wina wybrać plastikowy kubek zamiast kryształowego kieliszka. Trochę jak "nauczyciel" podważany przez "influencera", albo "uczeń" zgniatany przez "wyznawcę", albo "zdumienie" stające się "fliiiiiiipo" powtarzane jak głupia wymiana.

    Rewolucyjne rzeczy, które nas spotkały ( m.in.noweleNowy dyskurs, jak mawiali Latynosi, a którzy pozostawili nas nieco oszołomionych, potrzebuje nowego dyskursu, nowych słów. W latach 70. XX wieku niejaki Grice wyodrębnił cztery maksymy konwersacyjne dla dyskursu zdolnego do nawiązywania dobrych relacji. Pierwsza to ilość: nie mów ani za dużo, ani za mało; potem przychodzi jakość, niemal synonim szczerości: znajdź sposób, by powiedzieć to, co myślisz; trzecia to związek: w tym, co mówisz, musi być istotność, trzymaj się faktów; wreszcie forma: bądź jasny, nie mów zagadkami ani aluzjami.

    Zatem takie "ekologiczne" wakacje dla naszych słów, pomiędzy milczeniem (własnym) a słuchaniem (innych), w rytmie czterech prostych maksym, mogą być dobre dla naszych słów, a więc i dla nas.

    Mogliśmy się spotkać ponownie w młodszym wieku.

    AutorMaria Laura Conte

    Doktorat z literatury klasycznej i doktorat z socjologii komunikacji. Dyrektor ds. komunikacji Fundacji AVSI z siedzibą w Mediolanie, zajmującej się współpracą rozwojową i pomocą humanitarną na całym świecie. Za swoją działalność dziennikarską otrzymała kilka nagród.

    Wielebny SOS

    Dr Chiclana: gdzie psychologia i duchowość się pokrywają

    Psychiatra Carlos Chiclana jest jednym z autorów współtworzących dział "Wielebny SOS" w Omnes. Chociaż niektóre treści pojawiają się również w www.omnesmag.comPełna seria dostępna jest dla prenumeratorów w drukowanym i cyfrowym magazynie Omnes. 

    Juan Portela-11 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    "Ksiądz SOS" porusza kwestie praktycznego życia, zwłaszcza księży, ale także wielu innych ludzi. Znana maksyma "Mens sana in corpore sano" autorstwa łacinnika Juvenala daje pojęcie o podejściu. W swoich artykułach dr Chiclana zajmuje się aspektami zdrowia psychicznego.

    Dlaczego zgodził się Pan na udział w odcinku SOS księdza?

    Księża mogą być źródłem zdrowia psychicznego dla wielu osób. Mają kontakt z ulicą, blisko ziemi i jeśli są osobiście dobrze wyszkolone, to zrobią wiele dobrego. W moim doświadczeniu klinicznym wielu pacjentów mówiło mi, jak wiele dobrego zrobił dla nich dobry duchowy towarzysz, więc im więcej tym lepiej. zintegrować naturalne strategie psychologiczne w swoim zadaniu towarzyszenia.Tym bardziej będą pomagać innym i lepiej dbać o siebie. 

    Co zamierzasz przekazać w swoich artykułach?

    Staram się przedstawić pewne sugestie dotyczące lepszego zrozumienia obszarów, w których psychologia i duchowość nakładają się na siebie, tak aby księża mogli lepiej zintegrować psychologię z towarzyszeniem duchowym i mieć lepsze zrozumienie innych obszarów, w których niekoniecznie mają specyficzne wykształcenie, np. przemoc wobec kobiet.

    Jaki "program" lub plan realizujesz?

    Artykuły wynikają z pytań stawianych mi przez znajomych księży lub z interwencji w psychoterapii, które wymagają integracji psychologii i duchowości. Na przykład ten, który obradował nad tym, czy powołanie może być przyczyną depresjiPierwszy, który zajmował się osobami z depresją, które zastanawiały się, czy źródło ich objawów może tkwić w ich osobistym powołaniu. Albo ci, którzy zastanawiali się czy chrześcijanin może praktykować mindfulness to wynik pytań od przyjaciół.

    Jakie treści macie zaplanowane na najbliższą przyszłość?

    Sugestie i prośby są mile widziane. Poproszono mnie o zrobienie jednego na temat tego, jak wyjść wzmocnionym psychicznie, gdy przechodzi się przez duchową pustynię, i rozważam, czy zrobić serię o kwestiach seksualności, czy o objawach psychiatrycznych związanych z duchową ekspresją.

    Jaka jest relacja między psychiatrią a życiem duchowym?

    Jak każda choroba, patologie psychiatryczne dotykają różnych wymiarów osoby, w tym życia duchowego. Ale nie jest obowiązkowe, by duch chorował, gdy choruje system nerwowy; choć z zewnątrz może się wydawać, że są one całkowicie utożsamiane, tak nie jest. Wpływają one na siebie, ale nie jest to decydujące. I znów wolność osoby, dotychczasowa droga, jaką przebyła, to, jak pozwala sobie pomagać i prowadzić się w tych trudnych chwilach, będzie kształtować to, jak patologia wpływa na życie duchowe i odwrotnie. Tak samo jest z innymi chorobami.

    Jaka jest relacja między psychiatrią a towarzyszeniem duchowym?

    Twierdzę, że są to dwie różne sfery, które można zintegrować. Pierwszy dąży do zdrowia fizycznego i psychicznego, a drugi do identyfikacji z Jezusem Chrystusem. Są święci, którzy zostali przyjęci do azylu, jak na przykład święty Ludwik Martin, ojciec świętej Teresy de Liseux. Chciałbym napisać serię artykułów "Szaleńcy ołtarza" [niepoprawne politycznie, ale pożyteczne dla zwrócenia uwagi na stygmat], aby doceniono, że choroba psychiczna jest również powołaniem do świętości, jak rak czy choroba neurodegeneracyjna. 

    Zadaniem towarzysza duchowego jest pomoc osobom chorym psychicznie, aby ta sytuacja stała się spotkaniem z Chrystusem i środkiem apostolstwa. Zadaniem psychiatry jest pomoc w tym, aby były one jak najbardziej sprawne fizycznie.

    Jaka jest główna "korzyść" dla czytelników?

    Miej krótką treść, aby wyjaśnić zagmatwane kwestie.

    Tylko jedna myśl dla czytelników.

    Powiedz dziękuję, a będziesz szczęśliwszy.

    Więcej informacji na temat dr Carlosa Chiclany można uzyskać w: www.doctorcarloschiclana.com a żeby śledzić serię "Wielebny SOS" można wejść na stronę tutaj.

    Kultura

    Niewidzialne stało się widzialne

    W dniach 26-31 lipca odbyło się Obserwatorium Niewidzialnego, letnia szkoła dla studentów wszystkich dyscyplin artystycznych, rozwijana poprzez immersyjne doświadczenie sztuki i duchowości.

    Antonio Barnés, Sonia Losada, Isabel Cendoya i Laura Herrera-10 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

    Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. (J 1:14). W klasztorze w Guadalupe działanie Boga stało się luźnym pociągnięciem pędzla, uwięzionym obrazem, wolnym wersem, odciskiem w glinie, żywą ekspresją, wyzwalającą melodią... Obserwatorium Niewidzialnych udało się w swojej pierwszej edycji uczynić niewidzialne widzialnym dzięki udziałowi prawie stu studentów uczelni i artystów, młodych i nie tak młodych. Stu poszukiwaczy, którzy zebrali się w tej enklawie, by obserwować tam, gdzie a priori nic nie można zobaczyć i wyrazić to, co ujawniło się przed ich oczami.

    Inicjatywa promowana przez Fundację Vía del Arte (składającą się z Rady Powierniczej o uznanym doświadczeniu w różnych dyscyplinach artystycznych) zorganizowała w tym miejscu pielgrzymkowym, w dniach od 26 do 31 lipca, kurs letni obejmujący różne warsztaty z zakresu fotografii, pisania, malarstwa, muzyki, rzeźby i ceramiki, podczas którego uczestnicy zanurzyli się w projekcie artystycznym, w którym sztuka i duchowość szły w parze. Było pięć godzin dziennie, w których uczestnicy pod kierunkiem nauczycieli tworzyli projekt artystyczny, czy to było odnalezienie Boga w wierszach, uchwycenie go w obrazie, w rzeźbie młodego człowieka z wyciągniętymi rękami, próba requiem, malowanie na płótnie, lepienie z gliny czy nauka związku ciała ze słowami.

    Podczas występu muzycznego w klasztorze.

    Warsztaty prowadzili: aktorka Yolanda Ulloa, rzeźbiarz Javier Viver, muzyk Ignacio Yepes, malarz Santiago Idáñez, ceramik Juan Mazuchelli, fotograf Lupe de la Vallina i filolog Antonio Barnés. Kursy mistrzowskie odbywały się w nieporównywalnym otoczeniu Klasztoru-Twierdzy Guadalupe z czczonym obrazem Dziewicy, obrazami Zurbarána i El Greco, kolekcją iluminowanych kodeksów i kantorali, ksiąg liturgicznych i ozdób sakralnych, co czyniło podjęte zadania jeszcze bardziej inspirującymi.

    W czasach pandemii i wirtualności fantastycznie było zobaczyć, jak sto istnień o różnych zainteresowaniach, troskach i doświadczeniach miesza się ze sztuką, używając swoich słów, rąk, dłoni i stóp bez pośrednictwa ekranów czy telefonów komórkowych, by tworzyć i przynosić owoce: rezultat poszukiwań tego, co niewidzialne. Inicjatywę wsparło kilka uniwersytetów, takich jak San Pablo CEU, Internacional de la Rioja, Francisco de Vitoria, Navarra, Comillas i Nebrija (a także Fundacja Ángel Herrera Oria, Stowarzyszenie Nártex, Stowarzyszenie Sztuka i Wiara oraz Stowarzyszenie Korzenie Europy), które zapewniły stypendia dla dużej grupy swoich studentów i zaoferowały uczestnikom spotkania z osobistościami Kościoła, takimi jak arcybiskup Toledo, Francisco Cerro, do którego diecezji należy klasztor; oraz słynnego malarza i rzeźbiarza Antonio Lópeza. 

    Bracia franciszkanie byli dla Obserwatorium wyjątkowymi gospodarzami. Otworzyli swój dom dla studentów i organizacji. Ojciec gwardian oprowadzał ich po różnych siedzibach, aby pokazać im cenione przez nich bogactwa artystyczne. Do dyspozycji Obserwatorium oddano nawet organy i chór, z czego skorzystała Celia Sáiz, studentka, która dała grupie, siedzącej w chórze bazyliki, niezapomniany koncert. 

    Chwila warsztatu rzeźbiarskiego.

    Uczestnicy zostali zakwaterowani w Hospedería del Monasterio, zbudowanym wokół pięknego i dobrze zachowanego gotyckiego krużganka, inspirującego i gościnnego zarazem, gdzie kamień był symbolem połączenia sztuki i duchowości. Krużganek, który był zarówno miejscem spotkań, miejscem na kawę i żywe rozmowy, jak i sceną, na której prezentowane są prace warsztatów. Mogli też codziennie rano uczestniczyć we mszy świętej w bazylice, przechodząc przez krużganek Mudejar, piękne miejsce, gdzie zapach róż i bzu był prawdziwą ucztą dla zmysłów. Mieli również kącik modlitwy i skupienia, aby każdego popołudnia modlić się obok pięknej rzeźby Dziewicy, autorstwa Javiera Vivera, poprzez śpiewy polifoniczne.

    W miarę upływu dni, nauczyciele y uczniowie W naturalny sposób kontaktowali się ze sobą w różnych przestrzeniach, zarówno formalnych, jak i nieformalnych: na forach, gdzie dzielono się projektami i gdzie szukano dla nich także nowych współprac, poznając osoby, z którymi dzielili stół, lub w krużgankach samego Hospedería: tam można było poczuć swobodną i przyjazną atmosferę, w której powstawały nowe synergie, gdzie łączyły się wizje twórczości artystycznej, gdzie dzielono się prezentami. I w tej wylęgarni powstawały interdyscyplinarne kolaboracje, które co wieczór pokazywane były w ramach wieczorów literackich, muzycznych, fotograficznych... W tych przestrzeniach wszystko stawało się wspólne i splatało się dziedzictwo tego pierwszego Obserwatorium Niewidzialnego.

    Jako próbkę tego, co się tam działo, przepisujemy wiersz, który narodził się na warsztatach pisarskich, a który zawiera esencję tego, co zostało tam przeżyte, bo to, czego nie widać... będzie tym, co trwa.  

    Obserwować to, co niewidzialne

    pięć zmysłów nie wystarczy

    potrzebujemy go do wibracji

    ciało przyklejone do duszy.

    Potrzebujemy soczewki

    który zmienia sposób, w jaki patrzymy na rzeczy.

    ...i to światło przechodzi przez nas,

    wstrząsa nami,

    moczy nas,

    z bardzo ciepłą ciszą

    który nas odkupuje

    i zbawia nas.

    Która odwraca się do góry nogami

    opłaty, środki

    kompasy i mapy.

    ...i ta lampka się świeci.

    w nowych i starych słowach

    w tym żywym Hallelujah,

    w akordach fortepianowych

    destylowane z niczego,

    w poplamionych dłoniach

    błota,

    w tym uwięzionym życiu

    w odpowiednim czasie,

    w kamieniu, który do nas przemawia,

    na tym twoim wielkim płótnie

    która krwawi z jednej strony.

    I to światło przelewa się na nas

    w blasku innych spojrzeń

    trzęsienie się, wibracja lub latanie

    a niewidzialne staje się wcielone.

    Miłe było to, że choć wiersz napisała Sonia Losada, to recytowali go wszyscy uczestnicy warsztatów, co bardzo dobrze pokazało ducha zespołu, który przenikał przez wszystkie te dni.

    Yolanda Ulloa wyreżyserowała warsztaty teatralne. Dla niej Observatorio de lo Invisible, "jak sama nazwa wskazuje, jest niezwykłą inicjatywą, w której tworzy się przestrzeń, aby każdy z nas mógł dać sobie czas jakościowy niezbędny do zanurzenia się w "głębi" i poprzez różne sztuki uczynić niewidzialne widzialnym".

    Na zakończenie tej kroniki można przytoczyć świadectwo Luisy Ripoll, studentki inżynierii z zamiłowaniem do literatury: "Jestem bardzo wdzięczna za doświadczenie, które zdobyłam w Obserwatorium. Ze wszystkich kursów i obozów, w których uczestniczyłam, tam panowała szczególna atmosfera: ludzka jakość wszystkich uczestników była niesamowita i zawsze znalazł się ktoś chętny do spokojnej rozmowy na każdy temat. Pojawiło się zainteresowanie poszukiwaniem siebie, Innego i innych. Zaczęliśmy od wspólnych ram: dla nas wszystkich Sztuka jest czymś ważnym. W ten sposób, poprzez to osobiste doświadczenie artystyczne, które stało się naszym udziałem, mogliśmy nawiązać bliższe więzi. Cały klasztor oddychał braterstwem.

    AutorAntonio Barnés, Sonia Losada, Isabel Cendoya i Laura Herrera

    Rodzina

    Wychowanie: powołanie rodziny

    Rodzina jest pierwszą instancją naturalnego wychowania i humanizacji. Przypominają o tym zarówno ostatni papieże, jak i myśliciele i pisarze od wieków.

    José Miguel Granados-10 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Budzenie sumień

    Ujawnienie w powieściach Charlesa Dickensa, który stał się prorokiem nowoczesnej cywilizacji, poważnych wad systemu edukacyjnego swoich czasów miało decydujące znaczenie dla obudzenia sumień we wszystkich dziedzinach życia i uruchomienia ruchu na rzecz przemian społecznych. 

    Na stronie Życie i przygody Nicholasa Nickleby'egoPan Wackford Squeers prowadzi i niedbale kieruje szkołą z internatem, do której wielu mieszczańskich lordów potajemnie wygania swoje nieślubne dzieci. Ten pozbawiony skrupułów właściciel nędznej szkoły nie tylko stara się osiągnąć jak największy zysk, ale daje upust swoim najgorszym instynktom, zaciekle maltretując i wykorzystując biednych uczniów, którzy cierpią głód, przemoc fizyczną i różne trudności. To właśnie młody pomocnik nauczyciela - Mikołaj, bohater opowieści - przerywa łańcuch degradacji i nieprawości, stając po stronie ułomnego chłopca i dokonując z nim brawurowej ucieczki. 

    W innej historii, Trudne czasy (Ciężkie czasy), angielski pisarz wyśmiewa pretensje pewnego utylitaryzmu do trzymania się w nauczaniu dzieci i młodzieży danych i faktów z pretensjami naukowymi, pomijając inne istotne wymiary, takie jak właściwy zmysł moralny, zrównoważona afektywność czy twórcza siła wyobraźni. Druzgocącym skutkiem podstępnej metody będzie zrujnowanie życia dzieci profesora Thomasa Grangrinda, Louisy i Toma. Z drugiej strony Sissy Jupe, cyrkowiec, pogardzany za swoją nieporadność z liczbami i statystykami, wzruszony wielkoduszną miłością uratuje dzieci profesora z wraku ich życia.

    Nadzór nad szkoleniem

    Przy kilku okazjach Benedykt XVI zastanawiał się nad ".pogotowie edukacyjne(Patrz np. "Powszechna niewydolność obecnego systemu". Przemówienia: 21-9-2006; 11-6-2007; 1-12-2008; 27-5-2010). Wyjaśnił, że głównych przyczyn tej sytuacji należy szukać w fałszywej koncepcji autonomii człowieka, a także w sceptycyzmie i relatywizmie, na które cierpi nasza kultura. 

    Powołanie, czyli "pasja wychowawcza", wymaga ze swej strony towarzyszenia osobom w klimacie zaufania, aby ułatwić rozwijanie ich zdolności z odpowiedzialną wolnością, wysiłkiem i zaangażowaniem, w celu osiągnięcia ludzkiego spełnienia zgodnie z prawdą dobra i miłości.

    Edukacja rodziny

    W rzeczywistości rodzina jest pierwszą instancją, która w naturalny sposób ma charakter wychowawczy i humanizujący. Oto co przypomniał Franciszek:  "Rodzina jest pierwszą szkołą wartości ludzkich, w której człowiek uczy się właściwego korzystania z wolności". (napomnienie Amoris laetitia, n. 274). "Rodzina jest podstawowym obszarem socjalizacji, ponieważ jest pierwszym miejscem, w którym człowiek uczy się stawiać czoła innym, słuchać, dzielić się, wspierać, szanować, pomagać, żyć razem". (ibid, n. 276). 

    Rodzina chrześcijańska jest również "Kościołem domowym", idealnym miejscem przekazywania wiary. Rodzice katoliccy są pierwszymi i najważniejszymi ewangelizatorami swoich dzieci, nauczycielami i świadkami przez swoje konsekwentne życie zbawienia świata dokonanego przez Jezusa Chrystusa.

    Prawa i obowiązki edukacyjne

    Ta rzeczywistość bycia wspólnotą, która w naturalny sposób przekazuje życie, jest podstawą do objęcia prawnego, na które zasługuje instytucja rodziny - a w szczególności rodzice - aby móc odpowiednio wykonywać swoją niezastąpioną misję wychowawczą. Zgodnie z nauczaniem nauki społecznej Kościoła, "Prawo i obowiązek wychowawczy rodziców jest pierwotny, podstawowy i niezbywalny. Jest przedłużeniem ojcostwa i macierzyństwa. Rodzice muszą mieć możliwość korzystania z niej zgodnie ze swoimi przekonaniami religijnymi i moralnymi. I muszą móc liczyć na ochronę prawną, system organizacji instytucjonalnej i szacunek władz politycznych". (Granados Temes, J. M., Ewangelia o małżeństwie i rodzinie, EUNSA, Navarra 2021, 178 f.). Przeszkody i naruszenia tej podstawowej gwarancji prawnej skutkują opłakaną dekadencją narodów. Jest to bolesny przejaw totalitarnego dryfu, ku któremu osuwają się różne rzekomo demokratyczne reżimy, uniemożliwiając formacyjną inicjatywę rodziny. Należy zatem bronić, bronić i promować wychowawcze zadanie rodziców, aby odzyskać i poszerzyć obszary wolności i autentycznego rozwoju jednostek i społeczeństwa. 

    Watykan

    "Tylko Jezus odżywia nasze dusze. Bez Niego raczej przeżywamy, niż żyjemy".

    Papież Franciszek skomentował w tę niedzielę po modlitwie Anioł Pański Ewangelię Mszy Świętej, w której przypomniał, że Jezus jest prawdziwym Chlebem Życia.

    David Fernández Alonso-9 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Papież Franciszek po modlitwie Anioł Pański z okna Pałacu Apostolskiego, wychodzącego na Plac św. Piotra, skomentował Ewangelię dnia, zapewniając, że "w Ewangelii dzisiejszej Liturgii Jezus nadal głosi ludowi, który widział cud rozmnożenia chlebów". I zaprasza tych ludzi do wykonania skoku jakościowego: po przypomnieniu manny, którą Bóg zaspokoił głód ojców w drodze przez pustynię, teraz odnosi symbol chleba do siebie. Mówi wyraźnie: "Ja jestem chlebem życia" (Jn 6,48)".

    "Co znaczy chleb życia?", pyta retorycznie Papież. "Do życia potrzebny jest chleb. Ci, którzy są głodni, nie proszą o wyrafinowane i drogie jedzenie, proszą o chleb. Osoby bezrobotne nie proszą o wysokie zarobki, ale o "chleb" w postaci pracy. Jezus objawia się jako chleb, czyli to co podstawowe, niezbędne do codziennego życia, bez Niego ono nie funkcjonuje. Nie jeden chleb spośród wielu, ale chleb życia. Innymi słowy, bez Niego raczej przeżywamy niż żyjemy: bo tylko On karmi naszą duszę, tylko On wybacza nam to zło, którego sami nie możemy pokonać, tylko On sprawia, że czujemy się kochani, nawet jeśli wszyscy nas rozczarowują, tylko On daje nam siłę, by kochać, tylko On daje nam siłę, by przebaczać w trudnościach, tylko On daje sercu ten pokój, którego szuka, tylko On daje życie wieczne, gdy życie tu na ziemi się skończy. I niezbędny chleb życia.

    "Ja jestem chlebem życia" - mówi. Pozostajemy na tym pięknym obrazie Jezusa. Mógłby przeprowadzić rozumowanie, demonstrację, ale - wiemy - Jezus mówi w przypowieściach i w tym wyrażeniu: "Ja jestem chlebem życia", naprawdę podsumowuje całą swoją istotę i całą swoją misję. Będzie to w pełni widoczne na końcu, podczas Ostatniej Wieczerzy. Jezus wie, że Ojciec prosi Go nie tylko o nakarmienie ludzi, ale o danie siebie, o złamanie siebie, swojego życia, swojego ciała, swojego serca, abyśmy mieli życie. Te słowa Pana budzą w nas zachwyt nad darem Eucharystii. Nikt na tym świecie, bez względu na to, jak bardzo kocha drugiego człowieka, nie może uczynić się dla niego pokarmem. Bóg to zrobił i robi dla nas. Odnówmy ten cud. Czyńmy to poprzez adorację Chleba Życia, bo adoracja napełnia życie cudem.

    "W Ewangelii jednak - kontynuuje Franciszek - zamiast zdumienia, ludzie są zgorszeni, rozdzierają swoje szaty. Myślą: "Czyż nie jest to Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jak może teraz powiedzieć: zstąpiłem z nieba?" (por. w. 41-42). Być może i my jesteśmy zgorszeni: bardziej odpowiada nam Bóg, który jest w niebie, nie wtrącając się w nasze życie, podczas gdy my możemy zarządzać naszymi sprawami tu na dole. Jednak Bóg stał się człowiekiem, aby wejść w konkret świata, aby wejść w naszą konkretność, Bóg stał się człowiekiem dla mnie, dla ciebie, dla nas wszystkich, aby wejść w nasze życie. I interesuje się wszystkim w naszym życiu. Możemy z nim rozmawiać o naszych uczuciach, o naszej pracy, o naszej podróży, o naszych bólach, o naszych udrękach, o wielu rzeczach. Możemy Mu powiedzieć wszystko, bo Jezus pragnie tej intymności z nami. Czego nie chce? Być odsuniętym na drugi plan - Ten, który jest chlebem - być pominiętym i pozostawionym na uboczu, albo być wezwanym tylko wtedy, gdy jesteśmy w potrzebie".

    "Ja jestem chlebem życia. Przynajmniej raz dziennie znajdujemy się przy wspólnym posiłku, być może wieczorem, jako rodzina, po dniu pracy lub nauki. Dobrze byłoby, przed łamaniem chleba, zaprosić Jezusa, chleb życia, prosząc Go w prostocie o błogosławieństwo tego, co zrobiliśmy i czego nie zrobiliśmy. Zaprośmy go do domu, pomódlmy się w sposób "domowy". Jezus będzie z nami przy stole i będziemy karmieni większą miłością".

    Papież zakończył zwracając się do Maryi Dziewicy: "Niech Maryja Dziewica, w której Słowo stało się ciałem, pomaga nam wzrastać dzień po dniu w przyjaźni z Jezusem, chlebem życia.

    Zoom

    Pierwsza rocznica wybuchu w Bejrucie

    Kardynał Bechara Rai, patriarcha maronicki, odprawia Mszę św. w pierwszą rocznicę wybuchu w porcie w Bejrucie 4 sierpnia. W wyniku wybuchu zginęło ponad 200 osób, rannych zostało ponad 6 tysięcy, a ponad 300 tysięcy zostało wysiedlonych.

    David Fernández Alonso-9 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
    Aktualności

    Pielgrzymka do Apostoła

    Pielgrzymka do Santiago de Compostela, która rozpoczęła się wraz z odkryciem grobu Apostoła w IX wieku, dała początek niezliczonym doświadczeniom pielgrzyma. W Roku Świętym Jezus Chrystus pragnie w szczególny sposób dotrzeć do głębi duszy pielgrzyma.

    Javier Peño Iglesias-9 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

    Kiedy w 1122 r. papież Kalikst II udzielił łaski Roku Jubileuszowego katedrze w Santiago de Compostela, prawdopodobnie nikt nie mógł sobie wyobrazić wielkości, jaką tyle wieków później osiągnie pielgrzymowanie do grobu Apostoła.

    Rzeczywiście, w średniowiecznym umyśle nie do pomyślenia była myśl o setkach tysięcy Europejczyków przybywających co roku do małego galicyjskiego miasteczka, nie mówiąc już o tym, że większość z nich nie była nawet katolikami po niedzielnej mszy! Ale, jak to bywa, w tym jakobińskim roku 2021-22 rzeczywistość jest taka, jaka jest. Jednak Droga św. Jakuba nadal jest oczywistą atrakcją, którą Bóg posługuje się, aby nadal wzywać mężczyzn i kobiety wszystkich czasów do spotkania z Nim, tak jak Jezus był tym, który spotkał się z uczniami z Emaus.

    Bo mimo rosnącej sekularyzacji, reprezentowanej dziś zapewne w pojęciu "turigrino", różne drogi prowadzące do Composteli nadal mówią o Bogu. Od niezwykłej sztuki chrześcijańskiej, spuścizny po prawie wymarłym chrześcijaństwie, przez przyrodę, jeden ze sposobów udowodnienia istnienia Boga dla św. Tomasza z Akwinu, po chrześcijańskie powitanie w schroniskach. Nie mówiąc już o niezliczonych statkach wycieczkowych, które, zwłaszcza w Galicji, pielgrzymi mogą zobaczyć podczas wędrówki. Nawet miasto założone przez świętego, budowniczego mostów i szpitalnika jakich mało, Santo Domingo de la Calzada. Dlatego mimo utraty wiary w sferze społecznej, Camino de Santiago nadal ma wyraźną tożsamość chrześcijańską - a dokładnie katolicką.

    Cisza na Camino

    Na Camino de Santiago człowiek, stworzony na podobieństwo Boga, również spotyka się z ciszą, oddaleniem od zgiełku współczesnego życia i choć często nie spocznie, dopóki nie będzie miał dobrego połączenia WiFi, to nieuniknione jest, że będzie musiał przyzwyczaić się do utraty łączności ze światem, do którego jest przyzwyczajony. Szybko zdasz sobie sprawę, jak bardzo jest to wyzwalające, zwłaszcza gdy jesteś na pielgrzymce przez kilka tygodni. Zadanie będzie polegało na tym, aby po powrocie do domu móc żyć równie swobodnie. W każdym razie spotkanie z samym sobą otwiera drzwi do odkrycia, że w głębi ludzkiego serca jest wezwanie do komunii z Bogiem. I, w Bogu, z innymi.

    Ta komunia jest jedną z wielkich metafor egzystencjalnych, jakie daje nam Camino de Santiago. Wszyscy zmierzają w to samo miejsce z miejsc tak różnych jak Irún, Roncesvalles, Madryt, Fátima, Sewilla... z każdego miejsca, z którego zaczyna się pielgrzymkę, ponieważ mimo oficjalnych tras nie można powiedzieć, że Camino jest takie czy inne, ale że szlak jakubowy jest każdym szlakiem, który prowadzi do Santiago. Podobnie jedni będą bardziej wysportowani, inni mniej; jedni będą bardziej zdecydowani w swoim postanowieniu, a inni mniej; jedni będą jeździć do schronisk, oszczędzając pieniądze, więc często po prostu wystarczy; będą tacy, którzy śpią w miejscach lepiej wyposażonych, nie myśląc tak bardzo o wydatkach. I tak dalej, i tak dalej. Ale wszyscy jesteśmy pielgrzymami. Tak samo życie chrześcijańskie jest pielgrzymowaniem do Chrystusa, każdy ma swój charyzmat. Wszyscy razem, wszyscy w tym samym celu, ale każdy ze swoimi talentami.

    W kierunku tego samego celu

    W rzeczywistości w ten sposób powstały różne trasy, które znamy dzisiaj. Wszystko zaczęło się od odkrycia grobu Apostoła w pierwszej tercji IX wieku. Według legend zapisanych w Concordia de Antealtares i w Chronicon Iriense, to kotwica o imieniu Pelayo, ciesząca się opinią człowieka modlitwy, odkryła grobowiec, gdy dostrzegła jasne światła. Kiedy zorientował się i wyczuł, że szczątki znalezione w lesie Libredon należą do kogoś ważnego, szybko przekazał tę wiadomość biskupowi Iria Flavia, Teodomiro, który potwierdził tożsamość człowieka, którego szczątki tam leżały: Jakuba Większego, apostoła Jezusa Chrystusa i pierwszego męczennika spośród Dwunastu Apostołów. Następnie poinformował o tym króla Asturii, Alfonsa II Wstydliwego, który postanowił osobiście udać się na miejsce, aby złożyć pokłon przed człowiekiem, który ugiął kolana przed samym Bogiem uczynionym człowiekiem. W ten sposób dobra nowina stopniowo zyskiwała międzynarodowy zasięg, aż do dotarcia do karolińskiej Francji i Rzymu, a także reszty Półwyspu Iberyjskiego.

    W duchu wiary, po usłyszeniu tak wspaniałych wieści, wierzący mężczyźni i kobiety z różnych miejsc wyruszyli do rozpoczynającej się Composteli, wkrótce zaludnionej przez prymitywny kościół, który król kazał zbudować, aby chronić i czcić grób apostolski. Tak narodziły się drogi do Santiago, z tymi pielgrzymami, którzy ze swoich miejsc pochodzenia udawali się na wschodni kraniec półwyspu, aby odwiedzić apostoła św. Jakuba. Oczywiście korzystali z istniejących dróg, zwłaszcza rzymskich, choć w czasach, gdy rzymska Hispania była podbijana przez muzułmanów, nie zawsze było to łatwe. 

    Znamienne jest, jak w miarę postępującej na południe chrystianizacji półwyspu, kształtowały się główne szlaki do Composteli. Na przykład prymitywna droga francuska nie przebiegała po obecnej trasie, ale szła po rzymskiej drodze XXXIV (via Aquitana), która łączyła Bordeaux z Astorgą, przechodząc przez Pampelunę, Álavę, Briviescę czy Carrión de los Condes, a nie jak dziś przez Logroño i Burgos. Jednak potrzeba konsolidacji królestw chrześcijańskich, zwłaszcza królestwa Nájery, skłoniła Sancho III Wielkiego do modyfikacji szlaku na południe, czemu sprzyjała również rozpoczynająca się ekspansja klasztorów zależnych od wielkiego benedyktyńskiego opactwa Cluny we Francji. W innym miejscu Półwyspu, na zachodzie, mamy Srebrną Drogę, która w czasach rzymskich łączyła Méridę i Astorgę, a także była wykorzystywana przez osoby pielgrzymujące do Santiago. Jakuba łączyła w sobie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość: łączyła infrastrukturę, podnosiła jej wartość - w wielu przypadkach ją chrystianizując - i przekazywała tradycję tym, którzy ją później naśladowali.

    Powitanie pielgrzymów

    Dominika de la Calzada, człowieka, który nie został przyjęty do życia monastycznego i udał się do odległego lasu, aby spędzić resztę swoich dni na modlitwie, prawie jak pustelnik. Jednakże, jego szczególny uciec od świata przerwali pielgrzymi, którzy ze względu na zarządzone przez króla zboczenie z Camino, mijali je nie wiedząc dokładnie, dokąd idą. Domingo García rozumiał projekty opatrzności i przyjmował je jak samego Chrystusa. Naprawił nawet drogi i zbudował m.in. słynny most, który stoi dziś u wylotu drogi francuskiej z miasta Calceta. Jego najsłynniejszy uczeń, San Juan de Ortega, nie pozostał w tyle za nim i uczynił to samo kilka kilometrów dalej na zachód, o czym przypomina nam klasztor, w którym spoczywają dziś jego relikwie i do którego co roku przybywają setki kobiet, aby urodzić długie dzieci, gdyż w kościele znajduje się stolica Zwiastowania słynąca z tego, że jest oświetlana światłem słonecznym tylko w dni jesiennej, a zwłaszcza wiosennej równonocy, bardzo bliskie uroczystości Zwiastowania.

    Te niespodziewane spotkania, które są w stanie ukierunkować całe życie w sposób decydujący na Boga, stanowią, być może, zalążek tego, co Droga św. Jakuba oznacza dla pielgrzyma XXI wieku, o którym mówiliśmy na początku. Jest nas bardzo wielu, którzy spotkali Boga w drodze do Composteli, nawet wtedy, gdy nie byliśmy, ściśle mówiąc, pielgrzymami, ale zwykłymi wędrowcami, nawet wtedy, gdy nie szliśmy do osoby, ale do miejsca. Ale, jak mówi Pan w Apokalipsie, On zawsze jest u drzwi, pukając do naszych drzwi (Ap 3, 20). Chodzi o to, żeby dać się zaskoczyć, bo on zawsze chce być zaskoczony.

    Oprócz tego, że po raz pierwszy zobaczyłem swoje powołanie kapłańskie, kiedy wspiąłem się na O'Cebreiro w 2010 roku, przykład tego, co piszę, przydarzył mi się w sierpniu 2019 roku, kiedy ukończyłem Camino z katedry Almudena w Madrycie, gdzie w kwietniu 2018 roku otrzymałem święcenia diakonatu i kapłańskie. Trasa, którą podążaliśmy, nie była oficjalna, ale raczej, aby przejść przez wioskę przyjaciela, z którym pielgrzymowałem, czyli Palaciosrubios, w Salamance, zrobiliśmy objazd drogami rolniczymi do Arévalo, stamtąd szliśmy do Palaciosrubios kilkoma innymi ścieżkami - czasem dosłownie, przechodząc przez niegościnne wioski - a z miasta Salamanka kierowaliśmy się na północny zachód, aby połączyć się z Vía de la Plata w Zamorze, aby, w końcu, podjąć wariant Sanabria. 

    Doświadczenia z Camino

    Jaki jest powód tej trasy? Bardzo proste: podczas spaceru po miejscach, które nie są chronione i mało uczęszczane, pewnego ranka zostaliśmy otoczeni przez pięć mastifów, które zablokowały nam drogę. To było bardzo napięte kilka minut, ale udało nam się wyjść z problemu. 

    Strach towarzyszył mi, gdy modliłem się razem z nim. Z pewnością Pan dopuszczał to wszystko z jakiegoś powodu. Mogę powiedzieć, że te doświadczenia zmieniły sens tamtego roku na Camino i dotarłem do Santiago myśląc, że jedyny lęk, jaki muszę mieć w życiu, to lęk przed grzechem, przed odłączeniem się od Pana. Otóż po przekroczeniu łuków i schodów, które z placu Niepokalanego Poczęcia prowadzą na plac Obradoiro, stanęliśmy przed majestatyczną fasadą, uklękliśmy i wspólnie odmówiliśmy Ojcze Nasz. Kiedy skończyliśmy, kontynuowałem jeszcze trochę, nałożyłem na siebie tę wewnętrzną ciszę, którą mogą zrozumieć tylko ci, którzy ukończyli coś wielkiego, a Pan złożył w moim sercu niezwykłą łaskę, którą, jak zrozumie czytelnik, nie zamierzam się dzielić z poczucia skromności. Faktem jest, że dar łez towarzyszył temu doświadczeniu. Nie wiem jak długo tam byłam, na kolanach, ale wiem, że nikt nie widział tych łez. A ja się tym zająłem. Spojrzałem w dół na ziemię z twarzą zasłoniętą przez ręce i laski i wstałem dopiero, gdy doszedłem do siebie. Poszedłem do mojego przyjaciela i w tym momencie pojawił się pielgrzym, który nie był Hiszpanem i którego wcześniej nie widziałem, podszedł do mnie i powiedział: "Naprawdę zrobiłeś Camino. Jesteś prawdziwym pielgrzymem". Od razu skojarzyłam tę wiadomość z uzyskaną łaską i zrozumiałam, że Pan ją potwierdza. 

    Faktem jest, że - jak już powiedziałem - Pan zawsze wzywa i zawsze nas znajduje. Naszym zadaniem jest pozwolić się do tego skłonić, a do tego, bez wątpienia, w tym XXI wieku używa Drogi św. Jakuba jako uprzywilejowanego narzędzia. Dlatego warto wyruszyć do Composteli. Nawet jeśli nie masz najświętszych intencji, wystarczy mały otwór, by łaska mogła wejść. Pielgrzymka to wyraźny strzał w dziesiątkę, a w latach jubileuszowych takich jak ten 2021 (i 2022) Jezus Chrystus chętnie dociera do głębi naszej duszy na Camino. Tak właśnie postąpił z Jakubem, synem Zebedeusza, który potrafił dać Jezusowi to, co miał najbardziej intymnego i osobistego: własne życie.

    Oto pełne znaczenie Camino jako metafory życia chrześcijańskiego: ukończyć wyścig, który zaprowadzi nas do nieba. W tym celu, po raz kolejny, przybędziemy do miasta Apostoła, aby oddać się pod jego opiekę, prosić o pomoc i oprzeć nasze serca na tym, który był w stanie uczynić to samo dla Syna Bożego. Przystąpimy do spowiedzi, będziemy uczestniczyć we Mszy Świętej, przyjmiemy Komunię Świętą i po uzyskaniu odpustu zupełnego za nasze grzechy po modlitwie za Ojca Świętego i w jego intencji rozpoczniemy powrót do domu. I gdy ze wzruszeniem będziemy opuszczać katedrę, będziemy kontemplować ten cenny chryzmat na drzwiach Platerías z literami alfa i omega umieszczonymi w odwrotnej kolejności, przypominającymi nam, że koniec jakobickiego szlaku to nic innego jak początek życia w nawróceniu, egzystencji zdecydowanie ukierunkowanej na Boga.

    AutorJavier Peño Iglesias

    Ksiądz, dziennikarz i pielgrzym do Santiago.

    Zasoby

    Ścieżki do tajemnicy Boga: Ścieżki mistyczne

    Święty sposób poznania Boga jest komplementarny wobec sposobu poznania przez rozum filozoficzny i teologiczny. W świętych Bóg jest poznawany i doświadczany jako podmiot transcendentny i jednocześnie bliski.

    José Miguel Granados-9 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Istnieją różne ważne sposoby otwierania się na rzeczywistość z doświadczenia, odpowiadające samej istocie, która leży u podstaw różnych zjawisk, i zgodne z ludzką zdolnością recepcyjną. Zatem wiedza może być zdobywana według pięć sposobów doświadczaniaStudium nauk humanistycznych: wrażliwych, afektywno-sentymentalnych, estetycznych, etycznych i religijnych. Wszystkie one wnoszą bogactwo danych do racjonalnego opracowania i przyczyniają się do osobistej dojrzałości oraz do kulturalnego, naukowego i technicznego rozkwitu wspólnoty ludzkiej. Odrzucenie którejkolwiek z tych form wiedzy z powodu redukcjonizmu lub ideologicznych uprzedzeń jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i nieuchronnie prowadzi do zubożenia oraz osobistej i społecznej degradacji.

    Na stronie doświadczenie religijne jest skarbem sapiencjalnym we wszystkich epokach i społeczeństwach. Nie jest to wyłączność dla tzw. mistyków, choć wśród nich jest szczególnie intensywna lub jasna. W zasadzie każdy poszukiwacz transcendentnego Boga, każdy wierzący ma doświadczenie Bożej obecności w jego życiu, wypełniając je sensem: w jego modlitwie, w jego sumieniu, w jego decyzjach, w ukierunkowaniu jego egzystencji, w jego relacjach międzyludzkich, w jego utrapieniach, radościach i nadziejach.

    To prawda, że są ludzie, u których ta naturalna otwartość na boską tajemnicę staje się decydująca. Tak jest w przypadku życie świętych uznanych przez Kościół i w tylu innych, którzy już cieszą się obecnością Boga, którzy żyli w czasie intymnie związanym z tajemnicą Boga osobowego. Relacja o ich intymnym spotkaniu z Panem podczas ziemskiej egzystencji zawiera uprzywilejowane źródło poznania Boga, które jest korzystne dla wszystkich.

    Można powiedzieć, że ich głęboka osobista relacja z Panem stanowi prawdziwe miejsce teologiczne: to znaczy, jego życie odnosi się do Boga w którego wierzą; promieniują Bogiem, są paradygmatami obecności świętej i transcendentnej tajemnicy w immanencji historii.

    Co więcej, oprócz pewnych wspólnych cech, ta wewnętrzna biografia - rozwijająca się w wielorakich działaniach ewangelizacyjnych - jest w każdym z tych opowiadań odrębna i niepowtarzalna. Z tych wszystkich względów Kościół wyraża swoje zainteresowanie poznaniem doświadczenie Boga tych wielkich duszJana Pawła II, z korzyścią dla całej wspólnoty wierzących i całego społeczeństwa.

    I tak na przykład hebrajska filozofka Edyta Stein - znana dziś jako św. Teresa Benedykta od Krzyża - opowiada o swoim nawróceniu jako owocu łaski dzięki spotkaniu z Bogiem poprzez wewnętrzną biografię św. Teresy od Jezusa. Rzeczywiście, na zakończenie lektury Księga mojego życia mistyczki z Avili - wykrzyknęła, zaabsorbowana i przekonana: To jest prawda!". Było to szczere uświadomienie sobie, ze strony intelektualistki, rzeczywistości Boga, który wdziera się w kobietę - żyjącą kilka wieków wcześniej - by przemienić i wypełnić jej istnienie wszechogarniającym potencjałem napromieniowania.

    Święty sposób poznania Boga jest komplementarny wobec sposobu poznania przez rozum filozoficzny i teologiczny. W tym drugim przypadku jest to nauka często nadmiernie rozbudowana i akademicka. U świętych natomiast Bóg jest poznawany i doświadczany jako podmiot transcendentny, a zarazem bliski, ktoś, kto jest wewnątrz, dynamizowanie samo istnienie.

    Ta wiedza o osobistej komunii z Bogiem polega więc na. wewnętrzne, witalne, bogate, transformujące doświadczenieDojrzałe po ludzku, uczciwe i piękne osobowości, światli i odważni mężczyźni i kobiety, z wadami i ograniczeniami, ale zdolni do podejmowania czynów apostolskich i charytatywnych, osiągający szczyty człowieczeństwa. Ich świetlane życie, często ukryte, jest tym, co naprawdę decyduje o biegu historii i postępie cywilizacji miłości.

    Na stronie obsada wzorcowego życia z tego sposobu doświadczalnego poznania Boga wynika niewyczerpany. Począwszy od nawróconych intelektualistów, poprzez duszpasterzy, którzy odnowili życie Kościoła, aż po mężczyzn i kobiety o niewiarygodnej działalności charytatywnej na rzecz najuboższych lub w promocji ludzkiej i edukacji młodzieży znajdującej się w trudnej sytuacji; czy wreszcie tak wielu świeckich, którzy ze swoich sfer zawodowych i społecznych budowali cywilizację rodziny i inkulturowali Ewangelię w różnych społeczeństwach. Wszystkie one doprowadziły do mobilizacji uczniów gotowych przylgnąć do misji Chrystusa z ewangelicznym radykalizmem.

    Ostatecznie ścisłe świadectwo świętych ukazuje, z niezbitą siłą udanego życia, prawdziwość Bóg, który doprowadza do pełni Istnienie tych, którzy są całkowicie zorientowani na niego, jest niepodejrzane. Wielkość tych postaci - w ramach bardzo bogatej różnorodności - sama w sobie przemawia za Bogiem, który jest w stanie rozwinąć do maksimum w każdym człowieku i w każdej osobie najlepszy potencjał ludzkości.

    Świat

    "Święty Dominik de Guzman ma wiele do powiedzenia w dzisiejszym dialogu".

    Dziś Kościół obchodzi święto świętego Dominika z Guzmán. Znakomity założyciel Zakonu Kaznodziejskiego jest do dziś, 800 lat po swojej śmierci, bardzo żywy, a jego rodzina zakonna odegrała kluczową rolę w ewangelizacji w czterech zakątkach świata.

    Maria José Atienza-8 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    W tym roku, od 6 stycznia 2021 do tego samego dnia w 2022, rodzina dominikańska obchodzi Rok Jubileuszowy, który mimo pandemii podkreśla wpływ tego uniwersalnego świętego, którego charyzmat głoszenia Ewangelii przybiera nowe formy w świecie komunikacji cyfrowej, zachowując jednocześnie ducha dialogu i spotkania swojego założyciela.

    Fra Juan Carlos Cordero Dominika w Prowincji Hispani i rozmawiał z Omnes o tym Roku Jubileuszowym, który określa jako "piękną okazję do podjęcia postaci św. Dominika z Guzman".

    Z nowymi językami i nowymi wyzwaniami, święty Dominik z Guzman jest świętym, który ma wiele do powiedzenia w dialogu z dzisiejszymi ludźmi.

    Fra Juan Carlos Cordero

    W tym roku rodzina dominikańska obchodzi 800-lecie Dies Natalis swojego założyciela. Co po tych ośmiu wiekach życia znaczy dla dzisiejszego świata św. Dominik z Guzman?

    - 800 lat po swojej śmierci św. Dominik jest postacią, która nie tylko stoi na piedestale, ale jest wciąż obecna w życiu rzeszy mężczyzn i kobiet. Przede wszystkim w życiu tych, którzy tworzą Zakon Dominikański, rozprzestrzeniony w dużej części świata i realizujący misję głoszenia Ewangelii dzisiaj. Z nowymi językami i nowymi wyzwaniami, św. Dominik z Guzman jest świętym, który ma wiele do powiedzenia w dialogu z dzisiejszymi ludźmi.

    Od stycznia obchodzicie intensywny Rok Jubileuszowy. Jak przeżywacie ten Jubileusz naznaczony pandemią?

    - To prawda, że pandemia w dużej mierze uwarunkowała obchody Jubileuszu. Z drugiej strony, ten czas jest piękną okazją do podjęcia na nowo postaci św. Dominika. Jubileusz rozpoczął się 6 stycznia 2021 roku w Bolonii, gdzie pochowany jest św. Dominik, i potrwa do 6 stycznia 2022 roku. Świętujemy jego dies natalisJego prawdziwe narodziny do życia wiecznego.

    Hasło "Przy stole ze św. Dominikiem" odnosi się do tej tabuli, tej XIII-wiecznej tablicy Mascarella, która jest jednym z najwcześniejszych przedstawień św. Dominika, a która uległa rozproszeniu. Przedstawia ona św. Dominika wśród swoich braci, siedzących przy stole. Została ona ponownie połączona i jest obecnie wystawiona w Bolonii. Hasło przypomina nam, że św. Dominik jest ciągle obecny. Kiedy miał umrzeć, powiedział do tych kilku braci, którzy byli z nim i którzy płakali: "nie smućcie się, bo z nieba będę wam bardziej przydatny". Taki jest zamysł: jest wciąż obecny i wciąż zachęca i prowadzi nas, przy tym stole dialogu, braterstwa. Stół, który nikogo nie wyklucza, który musi być otwarty dla wszystkich mężczyzn i kobiet, ponieważ chodzi o dzielenie się przesłaniem miłości Boga do wszystkich.

    Mascarella Tabula
    Mascarella Tabula

    Rodzina dominikańska ma w swoim charyzmacie głoszenie Ewangelii. Nie możemy zapominać na przykład, co oznaczały ośrodki studiów i uniwersytety promowane przez Zakon Kaznodziejski. W dzisiejszym świecie, naznaczonym "interkomunią", jak aktualizuje się ta misja dominikanów?

    - Jest rzeczą oczywistą, że na różnych kapitułach Zakonu, od generalnej po lokalną, te nowe środki komunikacji i przepowiadania są przyjmowane. Podstawowym problemem jest zawsze to, jak głosić Słowo Boże, Ewangelię, współczesnym mężczyznom i kobietom.

    Fra Juan Carlos Cordero
    Fra Juan Carlos Cordero

    Aby przepowiadanie było dziś ewangeliczne, musi opierać się na dialogu ze wszystkimi. Dialog, który zakłada słuchanie, przyjmowanie drugiego, stawianie się na miejscu drugiego i dzielenie się tym poszukiwaniem, poszukiwaniem Prawdy, Dobra, Boga, dobroci, piękna... w skrócie Miłości.

    Nie chodzi o głoszenie poprzez narzucanie sloganów, ale o głoszenie Boga, który dialoguje, do tego stopnia, że Syn jest Słowem, które stało się ciałem, które przyjmuje naszą ludzką kondycję, aby postawić się na naszym poziomie, aby rozmawiać z nami i pokazać nam horyzont ludzkiego życia.

    Jak dziś zorganizowana jest rodzina dominikańska?

    - Zakon Dominikanów jest jeden, 800-letni, bez podziałów i odłamów. Dominikanie mają przełożonego generalnego i radę generalną w Rzymie w bazylice Santa Sabina, a bracia są zgrupowani w prowincjach, z których niektóre powstały za życia św. Dominika, jak Francja, Anglia i Hiszpania.

    Od bardzo wczesnych czasów dominikanie organizowali się w klasztory złożone z kilku braci oddających się studiom i głoszeniu kazań, którzy wybierali swoich przełożonych. Przełożeni klasztorów na danym terenie tworzą kapituły. Co cztery lata wybierany jest przełożony prowincji. Co dziewięć lat przełożeni ci wraz z innymi przedstawicielami wybierają Mistrza Zakonu, następcę św. Dominika. Ponadto podczas kapituł Zakon poświęca dwa lub trzy tygodnie na obecność, życie i misję w dzisiejszym świecie, jak żyją nasze wspólnoty, jak mogą być bardziej wierne temu, czego chciał św. Dominik, jak mogą być bardziej spójne, bardziej ewangeliczne i bardziej adekwatne do czasów, w których żyjemy.

    Święty Dominik jest wciąż obecny i wciąż zachęca i prowadzi nas, przy tym stole dialogu, braterstwa.

    Fra Juan Carlos Cordero

    Jedną z najciekawszych rzeczy dotyczących dominikanów jest to, że zakonnice, żeńska gałąź dominikanów, poprzedzały męski Zakon Kaznodziejski. Święty Dominik uważał, że dzieło przepowiadania musi być wsparte kontemplacją, dlatego w 1206 roku, dziesięć lat przed braćmi, założył w Perugii pierwszą wspólnotę mniszek kontemplacyjnych, która stanie się zalążkiem dominikanek.

    Kluczowe daty

    6 sierpnia- 14 listopada

    WystawaDomingo de Guzmán. Geneza uniwersalnego świętego", w Królewskim Klasztorze Matek Dominikanek w Caleruega. Wystawa obejmuje takie eksponaty jak chrzcielnica, w której w 1170 roku ochrzczono świętego Dominika de Guzmán, a która od 1605 roku znajduje się w klasztorze Santo Domingo el Real w Madrycie i w której chrzczono królów i niemowlęta urodzone w Hiszpanii.

    25 marca - 7 października 2021 r.

    Wystawa "Przy stole z Santo Domingo (A tavola con S. Domenico) w Bazylice San Domenico w Bolonii, gdzie "Tablica z Mascarelli" zostanie wystawiona po raz pierwszy w całości.

    22- 25 września z 2021 r.

    Kongres historyczny "Dominik i Bolonia: geneza i ewolucja Zakonu Braci Kaznodziejów".

    6 stycznia 2022 r.

    Zakończenie Roku Jubileuszowego

    Żywy testament

    Współcześnie relacje społeczne skomplikowały się, czasem zbytnio, przez kryzys dwóch bardzo ważnych aspektów: wierności i zaufania.

    8 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Wzajemne zaufanie i wierność danemu słowu tradycyjnie zwalniały prawodawców z pracy. Uścisk dłoni uwolnił strony od konieczności uciekania się do sędziów i prawników, ponieważ każdy wypełnił swoje zobowiązania bez dodatkowych wymagań. Współcześnie relacje społeczne zostały skomplikowane, czasem aż za bardzo, przez kryzys dwóch bardzo ważnych aspektów: wierności i zaufania.

    Z drugiej strony, często konieczne jest określenie truizmów, które wyłoniły się z konsensusu społeczno-politycznego, jak np. pewne aspekty związane z prawem do życia. W tej dziedzinie istnieje możliwość powołania się przez lekarzy na prawo do sprzeciwu sumienia jako prawo podstawowe, ale jest jeszcze jeden krok: testament życia, inicjatywa pacjenta, który prosi o uniknięcie pewnych zabiegów, które oznaczają jego eliminację. 

    Konferencja Episkopatu Hiszpanii opracowała deklarację dotyczącą dyrektyw z wyprzedzeniem (advance directives), aby w przypadku, gdy znajdziemy się u kresu naszych dni, nasze życzenia dotyczące zastosowania eutanazji zostały uwzględnione. W dokumencie tym stwierdza się, że "jeśli miałbym cierpieć na poważną i nieuleczalną chorobę lub poważne, przewlekłe i upośledzające schorzenie lub jakąkolwiek inną krytyczną sytuację; że powinienem otrzymać podstawową opiekę i odpowiednie leczenie w celu złagodzenia bólu i cierpienia; że nie powinienem otrzymać żadnej formy pomocy w umieraniu, czy to eutanazji, czy "medycznie wspomaganego samobójstwa", ani że mój proces umierania nie powinien być nadmiernie i bezzasadnie przedłużany". W dokumencie tym osoba prosi również o pomoc w "przyjęciu mojej własnej śmierci w sposób chrześcijański i ludzki, i w tym celu proszę o obecność kapłana katolickiego oraz o udzielenie mi odpowiednich sakramentów". 

    Czasami procedury zapewniające poszanowanie naszej woli w załatwianej sprawie są uciążliwe i trudne do spełnienia. Z tego powodu moja archidiecezja Mérida-Badajoz jest w kontakcie z administracją regionalną, aby życzenia danej osoby były nie tylko zapisane w dokumencie notarialnym, ale także uwzględnione w historii klinicznej każdej osoby. W ten sposób, gdy nadejdzie czas poznania woli pacjenta, nie będzie trzeba uciekać się do "papierów" zdeponowanych w kancelariach notarialnych lub w miejscach, które nie zawsze są dostępne w tak krytycznych momentach. Pracownicy służby zdrowia będą mieli je we własnej dokumentacji medycznej pacjenta, którą konsultują w ramach opieki medycznej.

    Ponieważ dokumentacja medyczna jest własnością pacjenta, nie można wnieść sprzeciwu. System ten rozszerza wolność jednostki i uwalnia pracowników służby zdrowia od podejmowania trudnych decyzji, zobligowanych przez prawo lub kryteria obce samemu pacjentowi. Kwestia ta może być eksportowana do reszty kraju, ponieważ kompetencje w sprawach zdrowotnych zostały przekazane wspólnotom autonomicznym. Skoro mówimy o kwestii sumienia, to nie powinno być sprzeciwu wobec tego systemu, który nie jest przeciwko nikomu, ale na korzyść wszystkich.

    AutorCelso Morga

    Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

    Więcej
    Kultura

    Alfred Heiss, męczennik sumienia

    Wśród tych, którzy odmówili złożenia przysięgi na wierność Adolfowi Hitlerowi był Alfred Heiss, który został skazany na śmierć za "podkopywanie sił obronnych" i zginął dzielnie jak prawdziwy męczennik.

    José M. García Pelegrín-6 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

    Wśród osób sprzeciwiających się reżimowi nazistowskiemu byli tacy, którzy odmówili złożenia przysięgi na wierność Adolfowi Hitlerowi w momencie powołania do wojska. Większość z tych, którzy zdecydowali się na ten krok - wiedząc, że grozi za to kara śmierci - to Świadkowie Jehowy; uczynili to jednak ze względu na sprzeciw wobec wszelkiej służby zbrojnej, a nie konkretnie wobec narodowego socjalizmu. Jednak kilku katolików i około dziesięciu ewangelickich chrześcijan odmówiło ze względów sumienia "bezwarunkowego posłuszeństwa". Führer Rzeszy i Narodu Niemieckiego, Adolfa Hitlera", co jest wymagane przy składaniu przysięgi wierności. 

    Te trzydzieści osób, straconych w latach 1940-1945, pozostawało w ukryciu przez dziesiątki lat; taki właśnie tytuł wybrał Terrence Malick dla filmu Ukryte życie (Ukryte życieNajsłynniejszy z nich, austriacki chłop Franz Jägerstätter, beatyfikowany przez Kościół katolicki w 2007 roku, był tematem filmu. Uznanie nastąpiło dopiero w latach dziewięćdziesiątych; dopiero w 1991 r. sąd po raz pierwszy uchylił wyrok śmierci: wobec pallotyna ks. Franza Reinischa, obecnie w trakcie procesu kanonizacyjnego. Ustawa z 1998 roku zaczęła uchylać wyroki śmierci wydane przez nazistowskie sądy wojenne na osoby odmawiające służby wojskowej ze względu na sumienie. Prawie wszystkie zostały włączone do "Niemieckiego Martyrologium XX wieku" lub do Martyrologium Austriackiego od 1999 roku.

    Kim byli ci mężczyźni (kobiet nie powoływano), którzy zapłacili życiem za posłuszeństwo dyktatowi sumienia? Ogólnie można powiedzieć, że byli to ludzie prości, którzy - może z wyjątkiem wspomnianego księdza - przeszli zupełnie niezauważeni: chłopi, robotnicy, urzędnicy, artyści... Do jednego z nich chciałbym się odnieść bardziej szczegółowo, aby -...pars pro toto- pokazują ludzką i duchową odwagę mężczyzn, którzy byli gotowi walczyć ze złem nawet za cenę swojego życia.

    Alfred Andreas Heiss urodził się 18 kwietnia 1904 r. w Triebenreuth, wsi w Bawarii, należącej obecnie do gminy Stadtsteinach. Był szóstym dzieckiem Johanna Heissa, tkacza, i Kunigundy Turbanisch, i został ochrzczony następnego dnia w kościele katolickim. Po ukończeniu wczesnej edukacji we wsi, uczęszczał do szkoły handlowej w Bambergu. W kwietniu 1918 roku, gdy skończył właśnie 14 lat, rozpoczął pracę w urzędach miejskich Stadtsteinach. Następnie pracował w kasie chorych w Stadtsteinach, po czym rozpoczął praktykę w banku i 1 czerwca 1924 r. przeniósł się do Burgkunstadt, gdzie pracował w dziale handlowym firmy produkującej aluminium. Kiedy w 1930 roku firma ta zbankrutowała, Alfred Heiss stracił pracę i przeniósł się do Berlina w poszukiwaniu stabilnego zajęcia.

    © 2021 Verwaltungsgemeinschaft Stadtsteinach

    W Berlinie podjął pracę w służbie cywilnej, najpierw w Sądzie Pracy, a następnie w berlińskiej prokuraturze. Ale także - i to jest kluczowy fakt dla jego biografii - zaczął pomagać znanemu berlińskiemu księdzu Helmutowi Fahselowi jako stenograf. Prawdopodobnie to właśnie to spotkanie sprawiło, że Alfred Heiss zaczął poważnie traktować swoją wiarę. Chociaż był wykształcony w religii katolickiej, do czasu przeprowadzki do Berlina nic nie wskazuje na to, że kwestie religijne odgrywały rolę w jego życiu... czy nawet w polityce. W 1932 roku Heiss wstąpił do katolickiej partii Zentrum; jak sam powie, powodem było "moje przekonanie, które zdobyłem tu w Berlinie, że Zentrum jest partią, która broni interesów mojej religii". W liście do rodziców z marca 1935 roku pisał: "Obrona naszej wiary jest jedyną rzeczą, która może dać podstawę do porozumienia między narodami i do poprawy ekonomicznej, którą przynosi.

    Idee te ścierały się z celami narodowego socjalizmu, który chciał narzucić supremację Niemiec w Europie. Heiss krytykował politykę i ideologię narodowego socjalizmu, zwłaszcza działania skierowane bezpośrednio przeciwko Kościołowi, tendencje germanizacyjne i pogańskie, które postrzegał jako wyraźny postęp ateizmu; był więc również przeciwny nazistowskiej doktrynie rasowej, która przedstawiała człowieka nordyckiego jako istotę wyższą. Heiss brał udział w wydarzeniach publicznych w katolickim Berlinie, takich jak Dzień Katolików Niemieckich w 1934 r., inauguracja biskupa Nikolausa Baresa jako biskupa diecezji w 1934 r. oraz inauguracja jego następcy Konrada von Preysinga po nagłej śmierci Baresa 1 marca 1935 r.

    Jak w prawie całych Niemczech, również w rodzinnym mieście Heissa, Triebenreuth, naziści zdobyli centralne pozycje. We wrześniu 1934 roku, gdy Alfred przebywał tam na wakacjach, w browarze prowadzonym przez nazistowskiego burmistrza Josefa Degena wybuchła polityczna kłótnia. Po zadenuncjowaniu za wyrażanie opinii "zakłócających pracę konstrukcji narodowosocjalistycznej" został aresztowany przez gestapo; oprócz kary, jaka mogła zostać na niego nałożona w procesie, prokuratura zażądała usunięcia go z administracji państwowej. Alfred Heiss został wywieziony do podziemnego obozu koncentracyjnego w Berlinie, "Domu Kolumba". Zeznania syna Degena jako świadka na procesie miały decydujące znaczenie dla uniewinnienia Heissa. Jego wniosek o przywrócenie do służby cywilnej został jednak odrzucony. Następnie dostał skromną pracę w urzędzie skarbowym parafii katolickich w Berlinie. 

    W tych latach Alfred Heiss zintensyfikował swoje praktyki chrześcijańskie; w liście do rodziców napisał: "W Berlinie Wschodnim jest kaplica poświęcona Chrystusowi Królowi. Znajduje się w dzielnicy robotniczej, prawdopodobnie jednej z najbiedniejszych w Berlinie. W tej kaplicy Najświętszy Sakrament jest nieprzerwanie wystawiony dzień i noc do adoracji. Tam zawsze są ludzie na adoracji. To właśnie w tej kaplicy rozpocząłem rok 1936. Choć wiadomo, że od czerwca 1936 r. znalazł się ponownie w pracy w administracji publicznej, to z tych lat niewiele jest o nim wiadomości. Sytuacja zmieniła się, gdy został powołany.

    14 czerwca 1940 r. otrzymał pismo o wcieleniu do Wehrmacht i zostaje przydzielony do batalionu piechoty w śląskim miasteczku Glogau. Odmawia jednak wykonania tzw. niemieckiego salutu ("Heil Hitler!") i noszenia munduru ze swastyką. W swoim oświadczeniu, według aktu oskarżenia, mówi, że "ponieważ narodowy socjalizm ma antychrześcijańskie stanowisko, odmawia służby jako żołnierz państwa narodowosocjalistycznego". Mimo ostrzeżenia o karze nałożonej przez prawo, podtrzymał tę odmowę". Chociaż akta procesu zaginęły, wiadomo, że Trybunał Wojenny skazał go na śmierć 20 sierpnia za Wdrożenie branży wodnej ("czyny godzące w siły obronne").

    Ostatnie dni przed egzekucją spędził w więzieniu Brandenburg-Görden. Tam napisał swój ostatni list, adresowany do ojca (matka zmarła na początku lipca), siostry, szwagra i siostrzenicy: "Jutro wczesnym rankiem zrobię ostatnie kroki. Niech Bóg będzie dla mnie miłosierny. To, o co was proszę, to pozostanie niezłomnym przy Chrystusie i Jego Kościele. Żegnaj. Alfred Andreas. Wyrok został wykonany o godzinie 5.50 w dniu 24 września.

    W sierpniu 1945 roku Konferencja Episkopatu Niemiec postanowiła, że ataki na Kościół w czasie III Rzeszy powinny być rejestrowane. Proboszcz parafii Stadtsteinach, Ferdinand Klopf, napisał do diecezji Bamberg: "Alfred Andreas Heiss został aresztowany za odmowę służby wojskowej, której odmówił wyłącznie z powodów religijnych, mimo że wiedział o konsekwencjach; został skazany na śmierć za "podkopywanie sił obronnych" i umarł dzielnie jako prawdziwy męczennik. Dokumenty i listy są w posiadaniu jego krewnych w Triebenreuth".

    Biskupstwo w Bambergu nie podjęło jednak wówczas żadnych kroków w celu przywrócenia pamięci o Heissie. To właśnie jego siostra Margarethe Simon (1900-1981) zadbała o to, aby w 1957 roku w kaplicy Chrystusa Króla, która właśnie została wybudowana w Triebenreuth, umieszczono tablicę z fotografią brata. Córka Margarethe, Gretl Simon (1929-1980) i jej mąż Wilhelm Geyer (1921-1997) zwrócili się do Muzeum w Stadtsteinach o utworzenie stałej wystawy poświęconej Heissowi. Anton Nagel, dyrektor muzeum, otrzymał zlecenie na zaprojektowanie wystawy.

    Dopiero w 1987 roku Thomas Breuer odnalazł w archiwum diecezjalnym w Bambergu relację proboszcza Ferdinanda Klopfa i opublikował ją wraz z dokumentami z muzeum w Stadtsteinach w krótkiej broszurze w 1989 roku. W wyniku tej publikacji w lipcu 1990 roku obok tablic poległych w I i II wojnie światowej umieszczono tablicę pamiątkową o treści: "Pamięci Alfreda Andreasa Heissa, urodzonego w Triebenreuth w 1904 roku, straconego 24 września 1940 roku w Brandenburgii. Zginął za to, że pozostał wierny swojej wierze".

    © José M. García Pelegrín

    24 kwietnia 2014 r. na Georg-Wilhelm-Strasse w Berlinie, przed domem nr 3, umieszczono "potykacz" (tablica wmurowana w chodnik, upamiętniająca ofiary nazizmu, w tym wielu Żydów wywiezionych do obozów zagłady). Tekst brzmi: "Tutaj mieszkał Alfred Andreas Heiss, urodzony w 1904 roku, który odmówił służby wojskowej jako chrześcijański opornik. Wyrok śmierci 20-8-1940, wykonany 24-9-1940, więzienie Brandenburg". Podczas uroczystości wmurowania Maksymilian Wagner, proboszcz kościoła św. Ludwika, przedstawił krótki szkic biograficzny jego życia. Uroczystość zakończyła się modlitwą: "Alfred Andreas Heiss wypełnił misję, którą mu powierzyłeś, oddając swoje życie. Wezwałeś go do siebie jako przyjaciela. Żyje z Tobą miłością spełnioną całym swoim sercem, całą swoją duszą i wszystkimi swoimi myślami".

    Alfred Heiss i inni, którzy odmówili złożenia przysięgi Hitlerowi, pozostają do dziś przykładem prymatu sumienia, wierności prawdzie, nawet za cenę życia. Więcej informacji o Alfredzie Heissie, a także o dziewięciu innych osobach sprzeciwiających się sumieniu, można znaleźć w mojej niedawno wydanej książce: José M. García Pelegrín, "Mártires de la conciencia. Cristianos frente al juramento a Hitler". Digital Reasons, Madrid (2021) 192 strony. 13 € (6 € wersja cyfrowa).

    Świat

    Globalne spotkanie, aby dzielić się duchem św. Wincentego a Paulo

    Rodzina Wincentyńska wzywa wszystkich na całym świecie, którzy podzielają duchowość św. Wincentego a Paulo do włączenia się w to globalne doświadczenie przy okazji wirtualnego spotkania zaplanowanego na 16 i 17 września, którego temat brzmi: "Modlić się, marzyć i współpracować w służbie ubogim".

    David Fernández Alonso-6 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Rodzina Wincentyńska, światowy ruch inspirowany charyzmatem św. Wincentego a Paulo, obecny w 162 krajach świata, posiadający 160 kongregacji i stowarzyszeń świeckich oraz ponad 4 miliony członków, organizuje w dniach 16 i 17 września 2021 r. drugie spotkanie liderów wszystkich gałęzi obecnych na pięciu kontynentach. Spotkanie, które będzie miało charakter wirtualny, ma za temat "Modlić się, marzyć i współpracować w służbie ubogim" i ma na celu powielenie ducha, dzielenia się i braterstwa pierwszego spotkania, które odbyło się osobiście w Rzymie w styczniu 2020 r., na krótko przed wybuchem pandemii.

    Papież Franciszek w październiku 2017 r. w audiencji dla członków Rodziny Wincentyńskiej z okazji Sympozjum Wincentyńskiego z okazji czterech wieków charyzmatu, po podziękowaniu za to, że jest ona "w drodze na drogach świata, jak prosiłby o to również dzisiaj św. Wincenty", powiedział: "Życzę wam, abyście się nie zatrzymywali, ale abyście nadal czerpali każdego dnia z adoracji miłość Bożą i rozprzestrzeniali ją na cały świat poprzez dobre zarażenie miłosierdziem, dyspozycyjnością i zgodą".

    Spotkanie online, które ze względu na różnicę czasu odbędzie się w dwa dni: 16 września dla Azji i Oceanii oraz 17 września dla Europy, Afryki i obu Ameryk, będzie podzielone na dwie części: w pierwszej części, po modlitwie wstępnej, odbędzie się wykład księdza Hugh O'Donnella, misjonarza ze Zgromadzenia Misji, na temat tego, jak modlić się i żyć jako mistycy miłosierdzia w duchu św. Wincentego a Paulo i św. Ludwiki de Marillac, współzałożycielki Córek Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, po którym nastąpi dialog pomiędzy liderami różnych gałęzi Rodziny; w drugiej części nastąpi przegląd, za pomocą kilku filmów wideo, głównych wydarzeń wincentyńskich z ostatnich czterech lat: Sympozjum (2017), Festiwal Filmów Wincentyńskich (2018), pierwsze światowe spotkanie szefów gałęzi Rodziny Wincentyńskiej (2020) oraz realizowana obecnie inicjatywa trzynastu domów, które zostaną przekazane osobom bezdomnym.

    To nowe spotkanie we wrześniu przyszłego roku będzie więc cenną okazją do przekazania zaproszenia do wstąpienia do Rodziny zakonom, zgromadzeniom i stowarzyszeniom, które jeszcze do niej nie należą, ale czują, że podzielają jej duchowość i charyzmat.

    Ojciec Tomaž Mavrič CM, Przełożony Generalny Zgromadzenia Misji i Przewodniczący Komitetu Wykonawczego Rodziny Wincentyńskiej, zamknie to spotkanie. Ojciec Tomaž pisze w liście zapraszającym na to wydarzenie: "Przyjdźcie i doświadczcie radości bycia razem z innymi, którzy dzielą tego samego ducha", powołując się na charyzmat św. Wincentego a Paulo, który niedawno skończył cztery wieki życia: "Wizja Wincentego zapoczątkowała, ponad 400 lat temu, ruch, który dał początek nowemu dynamizmowi międzynarodowemu: wspólnym wysiłkom mężczyzn i kobiet, wyświęconych i świeckich, w celu zwalczania zagrożenia ubóstwem zarówno w życiu indywidualnym, jak i w strukturach społecznych, które je utrwalają".

    Świat

    Kardynał Erdő: "My katolicy na Węgrzech czekamy na papieża z wielką czułością".

    To druga część rozmowy Omnes z kardynałem Péterem Erdő, arcybiskupem Esztergom-Budapesztu i prymasem Węgier, z okazji Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego i wizyty papieża Franciszka w Budapeszcie we wrześniu 2021 r.

    Alfonso Riobó-6 września 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

    Jakie trudności stoją przed Kościołem w opisanym przez Ciebie kontekście?

    Dużym wyzwaniem na Węgrzech była sieć szkół katolickich. Dziś Kościół - diecezje, zakony itp. mają około 770 szkół, od przedszkoli po uniwersytety. Musimy bardzo ciężko pracować, aby te szkoły przekazywały coś z katolickiego światopoglądu. Istnieją bardzo precyzyjne przepisy państwowe dotyczące tego, co ma być nauczane na poszczególnych kursach itp. a także wskazania dotyczące akcji społecznej szkół. Na przykład: we wszystkich szkołach dzieci muszą otrzymywać ciepłe posiłki. Z jednej strony jest to bardzo ważne, ponieważ są obszary, grupy i klasy, które naprawdę tego potrzebują, ale musimy dać to wszystkim praktycznie za darmo. Jest to fakt strukturalny, ale wymagał on rozbudowy budynków szkolnych. Inny przykład: musieliśmy rozbudować ośrodki sportowe i zaoferować więcej możliwości wychowania fizycznego, a to kosztuje dużo pieniędzy. Potrzebowaliśmy wsparcia rządu, by móc to zrobić, bo Kościół nie ma pieniędzy na tak wiele inwestycji. Podobnie jest z domami pomocy społecznej, które otrzymaliśmy od państwa, zarówno zakonów, jak i diecezji. Większość budynków nie była wystarczająco nowoczesna lub dobrze wyposażona, zarządzanie stosunkami pracy jest skomplikowane, finansowanie trudne. 

    Wszystko to zmusza do dbania o wiele spraw i w końcu można zadać sobie pytanie: jak postępuje Królestwo Boże? Słyszę to od księży. Dzięki Bogu, parafie są osobami prawnymi uznanymi przez państwo; ale osoby prawne mają różne obowiązki administracyjne, o które muszą dbać proboszczowie, a niektórzy mówią: staram się o to dbać, ale nie po to zostałem księdzem. Jest to również wyzwanie.

    Plakat przygotowawczy do wizyty papieża w parafii w Szentendre. ©2021 Omnes.

    Można też przypomnieć, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat status lekcji religii w szkołach publicznych zmienił się raz lub dwa razy. Musieliśmy wyszkolić nowe pokolenie nauczycieli i katechetów. Dzięki Bogu, mamy własne uniwersytety i szkoły, w których możemy ich kształcić. Ale nie chodzi tylko o to, żeby mieli dyplom, ale musimy wysoko cenić zadanie dydaktyczne i eklezjalne nauczycieli religii. Jest to bardzo ważna funkcja. Jeśli zadamy sobie pytanie, kto dziś przekazuje wiarę Kościoła, to musimy odpowiedzieć, że w 80 % to kobiety, a zwłaszcza nauczycielki religii w szkołach. Jest to bardzo miłe, jest to nowa możliwość, która nie istniała trzydzieści lat temu.

    Jeśli chodzi o finansowanie szkół katolickich, to jest ono właściwie dość jasno uregulowane w ustawie 4/1990, która przewiduje takie samo finansowanie jak w przypadku szkół państwowych. Postanowienie to zostanie później skonkretyzowane w umowie między Węgrami a Stolicą Apostolską z 1997 r., którą podpisał rząd socjalistyczny. Finansowanie jest zatem regulowane zasadą równości. Oczywiste jest, że od tego momentu można dyskutować o kilku kwestiach. Czasami toczy się debata na temat tego, ile państwo dopłaca do szkół państwowych, aby ustalić, czy w ten sam sposób pomaga w finansowaniu szkół kościelnych; ale ta debata może trwać w nieskończoność, ponieważ dokładnymi danymi dysponuje tylko ministerstwo, a my wiemy tylko to, co przekazuje nam ministerstwo.

    Moglibyśmy wymieniać dalej i wymieniać inne obszary, w których trzeba wykonać więcej pracy. Zakony i ruchy duchowe mogą dziś swobodnie działać na Węgrzech i czasami znajdują dobre relacje duszpasterskie w diecezjach, ale nie zawsze tak jest. Jeśli chodzi o współpracę ekumeniczną, mamy dobre relacje z innymi Kościołami chrześcijańskimi, a nawet z żydowskimi wspólnotami religijnymi, i to nie tylko podczas corocznego ekumenicznego tygodnia modlitwy o jedność: są wspólne konferencje i różne wydarzenia. Jednocześnie jesteśmy świadomi naszych ograniczeń w tej dziedzinie: Kościół lokalny nie może podejmować decyzji w sprawach wiary, ale należy respektować kompetencje odpowiednich organów Stolicy Apostolskiej. Jednak w świetle dokumentów Stolicy Apostolskiej jesteśmy też dość blisko w praktycznej współpracy w wielu kwestiach społecznych.

    Mamy dobre relacje z innymi kościołami chrześcijańskimi oraz z żydowskimi wspólnotami religijnymi. Jednocześnie jesteśmy świadomi naszych ograniczeń: Kościół lokalny nie może podejmować decyzji dotyczących wiary.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Na Kongresie Eucharystycznym we wrześniu osobiste świadectwo złoży prezydent Republiki, János Áder, który jest katolikiem. Czy jest to udział formalny, czy odbywa się według tradycyjnego protokołu?

    Kiedy człowiek wyznaje publicznie swoją religijność, nie może to być tylko tradycja. To musi być osobiste przekonanie.

    Obecny rząd węgierski podkreśla swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich. Czy uważasz, że jest to właściwe?

    To jest ciekawy temat. Warto byłoby poświęcić całą rozmowę na zbadanie, czym są wartości chrześcijańskie. Z pewnością, jeśli mówimy o wolności jednostki, równej godności wszystkich ludzi, życiu, rodzinie, wysokiej wartości narodów i ich kultury, to oczywiście są wartości ludzkie, które bardziej wyróżniają się w świetle wartości chrześcijańskich. 

    Do tego dochodzą treści, które są związane z osobą Jezusa Chrystusa. Zostaliśmy zbawieni, świat został odkupiony. Sens istnienia nie przychodzi do nas tylko ze stworzenia, ale jest coś więcej... Bóg nie jest odległy, ale mówi do nas, jest Objawienie. Przemawia do nas w ludzkich słowach i poprzez życie Osoby, która jest Człowiekiem i Bogiem. Osoba Chrystusa jest dla nas wielką nadzieją, źródłem siły i światła. Dlatego chrześcijanin nie może być pesymistą, nie może rozpaczać. Jest to ważne właśnie dzisiaj, kiedy w świecie jest wiele oznak rozczarowania i strachu. Przede wszystkim pojawia się strach przed przyszłością. 

    Dużo mówimy o dbaniu o przyrodę, ale czy to nie prawa natury sprawiają, że możliwe jest niszczenie roślin, zwierząt i ludzi? Dlatego mówimy raczej o "trosce o stworzenie". Jeśli świat został zaprojektowany przez Boga, jeśli ma cel, to ma też sens. Nie jest tam tylko po to, abyśmy mogli dobrze żyć jutro, ale jest tam o wiele więcej. A nasza odpowiedzialność jest większa, bo nie otrzymaliśmy ziemi jako właściciele, ale musimy o nią dbać i chronić ją jako dobrzy zarządcy. Jeśli życie i ludzka egzystencja nie są postrzegane w tej perspektywie sensu i wartości - to są wartości chrześcijańskie - to najcenniejsze będzie to, że w danej chwili dobrze się dzieje, czy mówi się o tym otwarcie, czy nie; jak "carpe diem" w czasach rzymskich. Wtedy człowiek boi się przyszłości, bo może jutro nie będę się dobrze czuł; boi się innych, bo może z ich powodu będę musiał sobie czegoś odmówić i zacznę ich postrzegać jako zagrożenie. 

    Jeśli nie widzi się ludzkiej egzystencji w perspektywie sensu, najcenniejsze będzie odnalezienie siebie właśnie teraz. Będziesz się bał przyszłości; lub innych osób i zaczniesz postrzegać je jako zagrożenie.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Indywidualizm i izolacja są również konsekwencją braku sensu. Jeśli tak jest, to język, kultura, historia, przeszłość i przyszłość również nie mają znaczenia, co nie jest dobrym uczuciem. Jak można czuć się odpowiedzialnym za siebie, jeśli nic nie ma znaczenia? Uświadommy sobie, że odpowiedzialność za tworzenie jest naprawdę dobrze uzasadniona tylko w ramach tego systemu. Gdy nie ma miary, można mieć wątpliwości, co jest więcej warte, kamień czy człowiek.

    I to samo dotyczy również sekularyzacji, jeśli chcemy wrócić do tego tematu. Istniała wczesna forma sekularyzacji, kiedy w miejsce Boga stawiano coś innego; na przykład postęp: nie ma Boga albo nie znamy jego planów, ale mamy postęp. Tak, ale... postęp gdzie? Gdzie jest cel? Dzisiaj widzimy drugą formę sekularyzacji, sekularyzacji sekularyzacji, czyli wspomnianego podejścia, które bardzo utrudnia odpowiedzialne współżycie i pracę.

    Dlatego potrzebna jest zmiana, nawrócenie, jak mówi papież Franciszek. Wróciliśmy więc do początku, kiedy Jan Chrzciciel zaczął głosić, i do początku głoszenia Jezusa Chrystusa, który jak czytamy w Ewangelii powiedział na początku: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". To jest nasze przesłanie.

    Jaki jest sens debaty europejskich przywódców na temat wartości? Znasz dobrze Europę, bo w latach 2006-2016 przewodniczyłeś Radzie Konferencji Biskupów Europejskich.

    Wartości zawsze wyrażają relację. Coś jest warte więcej lub mniej, w porównaniu z czymś innym. W życiu codziennym wyrażamy to w bardzo prymitywny sposób w kategoriach pieniężnych.

    Dobrze jest porównywać jedną rzecz z drugą, ale czy świat jako taki jest wartościowy? Jest wartościowy tylko wtedy, gdy istnieje również inna rzeczywistość, z którą świat można porównać, z którą może być w relacji. Wtedy wartości zostaną ufundowane. A wartości nie można samemu wymyślić czy stworzyć, ale są dane w strukturze rzeczywistości i trzeba je odkryć. Następnie trzeba ukierunkować własne postępowanie według nich.

    Wartości nie można samemu wymyślić czy stworzyć, ale są one dane w strukturze rzeczywistości i trzeba je odkryć.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Emblematyczną postacią na Węgrzech jest kardynał József Mindszenty, obrońca wolności w obliczu komunizmu. Czy jego proces kanonizacyjny postępuje?

    Chociaż perypetie historyczne uniemożliwiły mi osobiste spotkanie z kardynałem Mindszentym, był on moim biskupem, kiedy zostałem przyjęty jako kandydat do kapłaństwa. Ponieważ mieszkał w ambasadzie amerykańskiej, nie mógł utrzymywać kontaktów z diecezją.

    József Mindszenty był głosem katolickim, który został brutalnie stłumiony. Dzięki temu był bardzo szanowany, także przez niekatolików. To osobowość, która całe swoje życie oddała za Kościół, za wiarę, a także za Węgry. Na emigracji z wielkim uczuciem odwiedzał węgierską diasporę na całym świecie i umacniał ją moralnie. Dziś nadal cieszy się dużym szacunkiem. Jego imieniem nazwano wiele ulic, placów, szkół itp. oraz wydano o nim bogatą literaturę.

    Grób Józsefa Mindszentyego w Budapeszcie. ©2021 Omnes.

    Szczerze wierzę, że był nie tylko bohaterem narodowym, ale i świętym człowiekiem. Dlatego moja radość była bardzo wielka, gdy papież Franciszek wydał w 2019 roku dekret o heroiczności cnót. Jest to ważny krok w kierunku beatyfikacji. Teraz modlimy się o cud. Są już uzdrowienia przypisywane jego wstawiennictwu, ale kryteria cudu są bardzo ostre. Mamy nadzieję, że pewnego dnia nasze liczne modlitwy zostaną wysłuchane.

    Mindszenty był nie tylko bohaterem narodowym, ale i świętym człowiekiem. Bardzo się ucieszyłem, gdy papież Franciszek opublikował dekret o heroiczności cnót.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Nad jakimi innymi zagadnieniami pracujecie?

    Oprócz i w związku z głównymi zagadnieniami interesującymi dzisiejsze życie Kościoła, jako historyk prawa kanonicznego badam takie kwestie jak synodalność we wczesnym Kościele czy konieczność rozeznania przed przyjęciem decyzji takich jak wyrok czy promulgacja prawa. Interesuje mnie analiza struktury tych wszystkich decyzji oraz kryteriów, jakimi należy się kierować w tym rozeznaniu, z katolickiego punktu widzenia.

    Te i inne pytania są zawsze ważne w życiu Kościoła. Mamy nadzieję, że znajdziemy odpowiedzi także na podstawie historii, odpowiedzi, które będą pomocą dla życia Kościoła dzisiaj. Teraz we Włoszech ma się ukazać moja książka, w której proponuję zebrane teksty, również na te tematy.

    To pytanie ma wiele wspólnego z Duchem Świętym. W pierwotnym Kościele panowało przekonanie, że apostołowie, kapłani w Kościele jerozolimskim, jak to już widzimy w Dziejach Apostolskich, potrzebowali pomocy Ducha Świętego, gdy musieli wspólnie decydować o jakiejś sprawie, a na pewno nie brakowało im pomocy Ducha Świętego; a z tekstów i fragmentów liturgicznych (obecnie znajduje to odzwierciedlenie w modlitwie o święcenia kapłańskie) wynika, że mieli oni na uwadze zbiorowego ducha prezbiteratu, zanim powstały sobory w ścisłym tego słowa znaczeniu. Pojawiły się one być może około połowy II wieku lub później, gdy rozpowszechnił się episkopat monarchiczny. Ale wcześniej istniał już prezbiterat Kościoła lokalnego. Później, gdy biskupi spotykali się razem, mieli również przekonanie, że oni, podobnie jak prezbiterzy Kościoła lokalnego, są w pewien sposób następcami apostołów i że razem mają pomoc Ducha Świętego. Jest to zatem bardzo starożytne pytanie.

    Coś jeszcze chciałbyś dodać?

    Tak, chciałbym ponownie podkreślić, jak bardzo cieszymy się z nadchodzącej wizyty papieża Franciszka. Czekamy na niego z wielką sympatią i jesteśmy bardzo wdzięczni za Wasze modlitwy za nas. My, węgierscy katolicy, bardzo modlimy się za niego i za jego apostolską posługę. Dla nas fakt, że przyjeżdża do naszego kraju jest znakiem miłosierdzia. A wasza osobista obecność w naszym kraju jest wielkim wyrazem jedności z całym Kościołem.

    Z wielką sympatią oczekujemy na papieża Franciszka i jesteśmy bardzo wdzięczni za Wasze modlitwy za nas. My, węgierscy katolicy, bardzo modlimy się za niego i za jego apostolską posługę.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier
    Świat

    Bp Jarjis: "W ciągu czterech dni wizyty papieża Irak doświadczył cudu pokoju".

    Omnes rozmawia z patriarchą pomocniczym Bagdadu, monsignorem Robertem Jarjisem, o ostatniej podróży papieża do Iraku i niektórych projektach Kościoła w tym kraju.

    David Fernández Alonso-5 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

    W biurze na piątym piętrze budynku w biznesowej dzielnicy Madrytu monsignor Robert Jarjis, patriarcha pomocniczy Babilonu Kościoła Chaldejskiego, przyjmuje Omnesa na dłuższą chwilę, by porozmawiać o niedawnej historycznej podróży papieża Franciszka do Iraku, a także o innych kwestiach, w tym o powodach jego wizyty w Hiszpanii.

    Bp Robert Jarjis urodził się w Bagdadzie 23 października 1973 r. Studiował medycynę weterynaryjną na Uniwersytecie w Bagdadzie, zdobywając tytuł licencjata i magistra. Wstąpił do seminarium patriarchalnego w Bagdadzie i studiował m.in. Kolegium Babel. Następnie został wysłany do Rzymu do Collegio Urbano jako kleryk, aby kontynuować naukę na Papieskim Uniwersytecie Urbanistycznym, a święcenia kapłańskie przyjął w Rzymie 27 kwietnia 2008 r. z rąk papieża Benedykta XVI.

    Następnie studiował w Papieskim Instytucie Biblijnym i w 2001 r. uzyskał stopień naukowy z teologii biblijnej. Po powrocie do Bagdadu przez 7 lat był proboszczem w parafii pw. Matki Bożej Wniebowziętej w dzielnicy Mansour w stolicy. Kilka miesięcy temu był proboszczem katedry św. Józefa; od kilku lat jest lokalnym współpracownikiem Nuncjatury Apostolskiej.

    Mówi po arabsku, włosku, syryjsku i zna angielski. Rozmowa odbywa się w języku włoskim.

    Ks. Jarjis, w sprawie historycznej wizyty Papieża, wiedząc, że było to życzenie ostatnich Papieży, czy mógłby Ksiądz powiedzieć, jak pomyślano o tej podróży i jak ją zrealizowano? 

    Pamiętam bardzo dobrze, kiedy papież św. Jan Paweł II chciał przyjechać do Iraku w roku 2000, w ramach podróży jubileuszowej. W tym czasie pojawiły się pewne trudności i wyzwania, które przeszkodziły papieżowi w odbyciu podróży, tak jak tego chciał. Chciał odbyć podróż jak Abraham, z Ur, pielgrzymkę. Ale z powodu tych przeszkód i wyzwań, które miały częściowo związek z reżimem rządzącym, który istniał wówczas w Iraku, papież Jan Paweł II nie mógł odbyć tej podróży. 

    Było to pragnienie, które pozostało w sercu papieża, zarówno Jana Pawła II, jak i tych, którzy po nim następowali. Dlatego w tym czasie wśród chrześcijan w Iraku panował smutek, bo to życzenie Jana Pawła II nie mogło się spełnić. W Auli Pawła VI odbyło się swoiste spotkanie "podróżnicze". 

    To pragnienie stawało przed nami przez te wszystkie lata i właśnie w tym roku nadszedł czas, aby to zrobić, "nadeszła godzina", jak mówi tekst biblijny. Nadszedł czas, aby zrealizować to pragnienie. Nigdy nie możemy powiedzieć, że była to łatwa sprawa. Bo wyzwania były obecne po obu stronach, po stronie papieża Franciszka, po stronie Watykanu, po stronie Kościoła i po stronie rządu. Być może niektórzy nie chcieli, aby ten wyjazd się odbył. Może, upieram się, może był ktoś, kto tego nie chciał. Bo nie mamy żadnych dokumentów w tej sprawie. Ale nie brakowało wyzwań, czy to ze strony Kościoła, Watykanu, czy rządu irackiego.

    Wyzwania związane z wyjazdem były liczne, zarówno ze strony Kościoła, jak i rządu irackiego. "Być może" byli tacy, którzy nie chcieli, aby wyjazd się odbył.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    O planie wyjazdu wiedziałem osobiście, zanim został opublikowany, w pewnym momencie, jako pomocnik Patriarchatu. Zostałem osobiście poproszony przez patriarchę, kardynała Louisa Raphaëla I Sako; powiedział mi o pragnieniu papieża, by udać się do Iraku. Kardynał Sako jest osobą o obfitych i bardzo dobrych relacjach, zarówno wewnątrz Iraku, jak i poza nim. Te dobre relacje napędzały to pragnienie, aby wyjazd doszedł do skutku. Bez tych relacji to "dziecko" nie narodziłoby się, pozostałoby w łonie matki, w umyśle i sercu papieża. Kiedy usłyszeliśmy od patriarchy kardynała Sako - patriarchy Kościoła chaldejskiego na całym świecie - oraz od nuncjusza, monsignora Mitji Leskovara, o chęci przeprowadzenia jej w tym roku, natychmiast powołaliśmy komitet do pracy nad wizytą. Ta komisja zaczęła pracować w listopadzie i od tego czasu wszystko idzie do przodu. 

    Wiemy już, jak potoczyła się późniejsza wizyta, ale jak przyjęto zapowiedź wizyty papieża w kraju?

    Był termin ogłoszenia wizyty, a z powodu tych wyzwań, które były i o których mówiliśmy, termin ogłoszenia został opóźniony. Spodziewaliśmy się tej daty, bo od momentu jej ogłoszenia wizyta odbywa się w 90%. Jeśli jednak nie zostanie ogłoszony, pozostaje życzeniem, ale "dziecko" się nie rodzi. 

    Kiedy więc zapowiedź została opóźniona, trochę się przestraszyliśmy. Była pewna niepewność. Ale dziękujemy Panu za pracę wszystkich, Kościoła i rządu irackiego, bo w końcu wszystko poszło do przodu. Także dlatego, że po raz pierwszy w historii papież odwiedził Irak. Nie mieliśmy żadnego doświadczenia. Nie jesteśmy w Jordanii, nie jesteśmy w Libanie, nie jesteśmy w Egipcie, gdzie papież już był. 

    W czasie, gdy ogłoszenie terminu podróży było opóźnione, byliśmy trochę przerażeni. Była pewna niepewność. Ale dziękujemy Panu, pracy wszystkich, Kościoła i rządu irackiego, bo w końcu wszystko poszło do przodu.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    Dodatkowo rok 2020 był bardzo skomplikowany, ze względu na pandemię COVID. A te problemy dodały się do już istniejących wyzwań. Dlatego zapowiedź była "ewangelią", dobrą nowiną. 

    Reakcje były całkowicie pozytywne, zarówno dla katolików, jak i dla reszty Irakijczyków i całego świata. Jak wygląda teraz sytuacja między religiami i wśród mieszkańców kraju po tej podróży?

    Irak to kraj, który tęskni za pokojem. Irakijczycy są zmęczeni wojnami. Ponieważ jest to kraj, który przeżył i doświadczył wielu wojen, wielu rodzajów wojen: wojen z innymi krajami, wojen domowych, wojen między rodzinami, a nawet wewnątrz rodzin. Dlatego wojna stała się dla Irakijczyków codziennością. 

    Pokój jest więc dla Iraku bardzo pożądaną i czystą "wodą". Przez cztery dni Irak doświadczał cudu pokoju. Bardzo dziwne. Na spotkaniu wyjaśniłem, że w tamtych dniach cały Irak oddychał czystym powietrzem. Po raz pierwszy od 2003 roku oddychano tak czystym powietrzem. 

    Ten akt Ojca Świętego, który jest człowiekiem, ale napełnionym Duchem Świętym, jest boskim dotknięciem. Kiedy jesteś dotknięty przez boskość, to sprawia, że żyjesz w pokoju, że żyjesz w radości. Nie usuwa to oczywiście problemów, trudności. One pozostają, ale pośród problemów żyje się w pokoju. To jest ten boski dotyk. Irak doświadczył dotyku pokoju, który nie jest ziemski. 

    Przez cztery dni Irak doświadczał cudu pokoju. Od 2003 roku powietrze w Iraku nie było tak czyste.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    Kiedy papież odwiedził Irak, doświadczyliście tego uczucia, czystego pragnienia wszystkich i jedności wszystkich, aby ta podróż się odbyła. Może, może, może, może, trzy razy może, to znaczy, że otrzymali jakieś wezwania, żeby nie dopuścić do wyjazdu. 

    Przypomnijmy sobie zamach na kilka dni przed przyjazdem Ojca Świętego, w którym zginęli ludzie biedni, ludzie, którzy codziennie pracują, aby zarobić na swoje codzienne wynagrodzenie. Aby kupić warzywa, nawet nie mięso, tylko warzywa, aby wyżywić swoje rodziny. Zostali zabici. Ten atak, być może, miał zapobiec podróży Ojca Świętego.

    Jednak boskie dotknięcie miało swój plan. Aby ten lud mógł żyć w spokoju. 

    Jak wyglądają teraz projekty w Iraku? Jakie jest dziedzictwo Ojca Świętego na najbliższe lata?

    Co Irakijczyk mówi o wizycie papieża? O wizycie papieża mówi, że mam nadzieję, że wróci. Ponieważ ulice zostały oczyszczone, szczęście jest obecne. Ludzie są zjednoczeni. To nie istniało. Jezus mówi. Królestwo diabła jest podzielone i nie pozostaje. Kiedy jest zjednoczona, pozostaje. Irak został zjednoczony. Wszystko. Chrześcijanie, muzułmanie, wszyscy śledzili wizytę Ojca Świętego. Wszystkie.

    Byłem też odpowiedzialny za ceremonie liturgiczne. Kiedy papież przyjeżdżał do katedry - można to zobaczyć na filmach na YouTube, które cieszą się dużą popularnością w sieci - ludzie z okolicy wychodzili ze swoich domów i przychodzili witać papieża, prawie wszyscy byli muzułmanami lub niechrześcijanami. Papież przechodził obok, a oni pozdrawiali go "eccolo, eccolo, benvenuto Papa! Mówili po włosku. To byli ludzie arabscy. To ogromna rzecz. Szczególny dotyk. 

    Naród potrzebuje takiego oblicza pokoju, jakie ma Ojciec Święty. Są zmęczeni twarzami wojny. Ja też jestem zmęczony, jako Irakijczyk.

    Na inne pytanie bp. Jarjis, jaki był powód Twojej wizyty w Hiszpanii?

    To jest bardzo ciekawe pytanie. Ze względu na imigrację, której mamy w Iraku bardzo dużo, jako Kościół Chaldejski jestem asystentem Patriarchatu Kościoła Chaldejskiego do spraw edukacyjnych. I stworzyliśmy Instytut Studiów Biblijnych i Języków Starożytnych. Języki biblijne i mezopotamskie. 

    I nie tylko chcemy dotrzeć do naszych wiernych w Iraku, ale także do wiernych na całym świecie. Dzięki temu kościoły znów się łączą. Wykorzystując środki, które istnieją obecnie. Św. Paweł używał medium, które było używane w jego czasach. Gdyby św. Paweł miał internet, Facebooka czy WhatsApp, to by z nich korzystał. Święty Paweł wysłałby List do Koryntian za pośrednictwem Facebooka, Instagrama czy Twittera. 

    Ale środkami, które miał, były listy. I to właśnie robił, pisząc listy ogniem swojego serca. Aby głosić imię Jezusa, aby dotrzeć do wszystkich i zjednoczyć wszystkich. Dlatego my, jako dzieci tego wielkiego zwiastuna imienia Jezusa, szukaliśmy najszybszych środków, aby to przekazać i zjednoczyć nasz kościół, który jest rozproszony po całym świecie. 

    Gdyby św. Paweł żył dzisiaj, wysłałby List do Koryntian przez Facebooka, Instagram, WhatsApp czy Twittera. Medium, którym wówczas dysponował, były listy.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    Wyzwań jest wiele. Po pierwsze dlatego, że nie chcieliśmy tworzyć czegoś bez jasnego i konkretnego celu w przyszłości. Mogliśmy zrobić coś prostego i tyle. Ale nie zrobiliśmy tego. Nasi nauczyciele zaczęli już przed pandemią. Wszyscy oni pochodzą ze świata arabskiego. Profesorowie z doktoratu, z magisterium z Biblii. Podjęliśmy już kroki akademickie. 

    Drugi krok, zaczęliśmy rejestrować studentów irackich, z różnych prowincji; także studentów ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Z trzech krajów. Drugi rok zaczynaliśmy z 46 osobami. Byli tam studenci z Europy, ze Szwecji, z Australii, z innych stanów USA, z Turcji, emigranci w Turcji itd. 

    To jest nasz projekt. Wymaga wsparcia. Wsparcie ekonomiczne, ale także uznanie ze strony innych uczelni zagranicznych, co jest podstawą. Dzięki "aniołowi", hiszpańskiemu kapłanowi, księdzu José Rapallo, który opiekuje się hiszpańskim wojskiem wewnątrz Iraku, zrobiliśmy wielki postęp. Poznaliśmy go podczas wizyty Ojca Świętego. I rozmawialiśmy o tym projekcie. I stamtąd nawiązaliśmy kontakt z dwoma uczelniami: Uniwersytet UNIR i Wydział San Dámaso. 

    Tak więc kontaktowaliśmy się z nimi i odbywaliśmy spotkania, aby mogli nam pomóc od strony technicznej. Podziękowania również dla kardynała Osoro, kardynała Omelli itd. Rozmawialiśmy jako bracia. 

    Trzecia część finansowa, mamy nadzieję na znalezienie wsparcia i sponsorów, którzy pozwolą nam zrealizować projekt. 

    Przed pandemią uruchomiliśmy w kilku miastach instytuty katechetyczne. W Erbilu, w Bagdadzie. Jest to jednak Instytut, który obejmuje wiele, ale nie jest zbyt głęboki. Promowany przez nas Instytut obejmuje specjalistyczny temat. Miejmy więc nadzieję, że to się uda.  

    Watykan

    Papież wznawia audiencje: "Nie negocjujcie z prawdą Ewangelii".

    Franciszek wznowił audiencje ogólne katechezą na temat Listu św. Pawła do Galatów, po przerwie w miesiącu lipcu.

    David Fernández Alonso-4 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

    Ojciec Święty Franciszek wznowił audiencje generalne, z Auli Pawła VI, po przerwie w miesiącu lipcu. W ten sposób zachowuje się protokół zdrowia dla pandemii COVID, utrzymując oddzielne krzesło między jedną osobą a drugą.

    Papież kontynuował rozpoczętą przed wakacjami katechezę o Liście św. Pawła do Galatów, po zakończeniu cyklu katechez o modlitwie.

    "Ten fragment z. List do Galatów"- rozpoczął Franciszek - ukazuje nam, że św. Paweł rozumie swoje życie jako wezwanie do ewangelizacji, misję, której poświęca się ze wszystkich sił. Dla Apostoła Ewangelia jest KerygmaEwangelia jest głoszeniem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, tajemnicy paschalnej, w której Bóg wypełnia swoje obietnice wobec Izraela i ofiarowuje zbawienie wszystkim ludziom. Przez przyjęcie Ewangelii jesteśmy pojednani z Bogiem, naszym Ojcem, stajemy się Jego dziećmi i dziedzicami życia wiecznego.

    Papież zachęca nas do wierności jednej Ewangelii, wierności drodze poprzez utożsamienie się z Jezusem Chrystusem: "Dlatego też, gdy Paweł widzi, że wspólnota Galatów jest w niebezpieczeństwie dania ucha fałszywym kaznodziejom i odwrócenia się od drogi wiary, zaprasza ich do pozostania wiernymi jednej Ewangelii, która nie jest przestrzeganiem prawa, ale konfiguracją do Osoby Jezusa Chrystusa, który wyzwala nas od śmierci i grzechu".

    Czytania niedzielne

    Komentarz do czytań na niedzielę 19. niedziela czasu zwykłego

    Andrea Mardegan komentuje czytania z 19 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

    Andrea Mardegan-4 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    "Szukałem Pana; odpowiedział mi i uwolnił mnie od wszystkich moich lęków": Psalm 33 wyraża ducha Eliasza po próbie przygnębienia. Kazał zabić setki proroków Baala, pokonał w próbie ognia na górze Karmel, stosując Torę, która skazywała bałwochwalców na śmierć. Ale królowa Jezebel daje mu do zrozumienia, że chce dla niego takiego samego końca. Ucieka i jest atakowany przez strach i znużenie życiem. "Wystarczy, Panie, zabrać moje życie", Wyraz jego twarzy przygnębia go: "Nie jestem lepszy od moich rodziców. 

    Bóg jednak nie prosił go, by był lepszy, ani by się oceniał, ale by pozwolił się karmić przez Niego. Chleb wypieczony na kamieniach, który podaje mu anioł, jest przedsmakiem Eucharystii. Daje mu to siłę do wędrówki przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy na górę Horeb. To właśnie na górze Synaj, gdzie naród izraelski ma swoje korzenie, Eliasz odmładza swoje powołanie. 

    Eliasz miał kryzys wiary, a Efezjanie przeżywają kryzys w życiu Chrystusa, które otrzymali: Paweł napomina ich, aby nie "zasmucić Ducha Świętego". i sprawić, by zniknęły "od nich wszelka gorycz, gniew, złość, oburzenie, krzyk i oszczerstwo, z wszelką złośliwością".i być "naśladowcy Boga". y "Bądźcie dla siebie nawzajem życzliwi, o czułym sercu, przebaczając sobie nawzajem, jak Bóg wam przebaczył w Chrystusie".

    Wprowadzeni przez te dwa przykłady kryzysu, dochodzimy do szemrania Żydów, którzy nie wierzą, że Jezus może być "chlebem z nieba"; dla nich Jego człowieczeństwo jest przeszkodą w zrozumieniu Jego boskiej natury. Mówią, że on jest "syn Józefa".Rzeczywistość ta kontrastuje z przekonaniem, że Mesjasz musi zstąpić z nieba bez żadnej ziemskiej genealogii. Józef i Maryja są świadkami, że Jezus jest Synem Bożym. Nie jest to jednak czas na ujawnianie tajemnicy jego narodzin. 

    Jezus wzywa ich: "Nie szemrajcie między sobą".. Czasownik ten odnosi się do szemrania jego ojców na pustyni przeciwko Mojżeszowi. Jednocześnie, usuwając ich winę, objawia im, że tylko z atencją, jaką obdarza ich Ojciec, mogą iść do Niego z wiarą. Pomimo ich uporu, Jezus przystępuje do ujawnienia się jako "chleb życia y "chleb żywy, który zstąpił z nieba", pozwalając Ojcu obdarzyć ich wolnością i przyciągnąć do siebie. "Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki; a chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata". W języku semickim słowo "mięso" oznacza całą żywą osobę. Spożywając ją, otrzymujemy całego Jezusa Chrystusa i całe Jego życie: "...".Już nie ja żyję, ale Chrystus, który żyje we mnie".. Spożywając chleb, który daje życie, Jezus pomaga nam przezwyciężyć zniechęcenie i strach Eliasza, trudności i wady Efezjan oraz niewiarę Żydów.

    Homilia na temat czytań z niedzieli 19.

    Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

    Wielebny SOS

    Przydatne programy do zarządzania mediami społecznościowymi

    Media społecznościowe mają coraz większe znaczenie w życiu Kościoła i jego agend. W końcu ludzie w każdym wieku przenoszą się do mediów społecznościowych, aby znaleźć nowe rzeczy do zrobienia, miejsca do zrobienia i ludzi do spotkania.

    José Luis Pascual-3 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Pomimo swojej użyteczności, rozumiemy, że administrowanie Facebook, Twitter e Instagram...to czasochłonne zadanie. A jeśli dodamy to do naszego obciążenia pracą, może się to wydawać zadaniem niemożliwym do wykonania. Ułatwienie zarządzania mediami społecznościowymi dla każdego byłoby oszczędnością czasu. Pokażę ci najlepsze aplikacje, które mogą przyspieszyć twoje sieci społecznościowe. Są to:

    Raport społeczny

    Raport społeczny to narzędzie do zarządzania mediami społecznościowymi typu all-in-one. Może być używany do planowania postów i generowania szczegółowych raportów. Ma doskonałe inteligentne narzędzia do planowania, szczegółową analitykę i raportowanie, a nawet inteligentną skrzynkę społeczną, która wyświetla twoje wzmianki. 

    Po stronie wydawniczej możesz zaplanować statusy wszystkich swoich kont w mediach społecznościowych jednocześnie. Po prostu zbuduj swój post w oknie kompozycji wiadomości, wybierz konta, które chcesz opublikować i zaplanuj swój post. Można używać funkcji syndykacji treści i syndykacji treści. Evergreen do automatyzacji publikacji na portalach społecznościowych. 

    Raport społeczny oferuje narzędzie, które pozwala na importowanie aktualizacji statusu z dokumentu z Exceldzięki czemu możesz zaplanować wszystkie swoje posty jednocześnie. Jest on kompatybilny ze wszystkimi sieciami.

    Canva

    Canva to darmowa, internetowa aplikacja do projektowania grafiki. Możesz tworzyć banery i inne obrazy mediów społecznościowych, korzystając z biblioteki darmowych szablonów. Wystarczy wypełnić je własnym tekstem, zmienić zdjęcia i obrandować je swoim logo. Po udoskonaleniu projektu możesz pobrać kopie swoich projektów do użytku społecznego i opublikować je bezpośrednio w wybranych sieciach społecznościowych. 

    Sharethis

    Sharethis oferuje darmowe przyciski udostępniania w mediach społecznościowych dla strony internetowej lub bloga WordPress. Przyciski są spolszczone, responsywne i zoptymalizowane pod kątem urządzeń mobilnych, dzięki czemu dostosują się do wyglądu i stylu strony.Wystarczy dodać kod ShareThis do swojej strony internetowej, i to wszystko! Obiecuję, że wdrożenie nie zajmie więcej niż 10 minut - jest darmowe!

    Kapwing

    Kapwing szybko edytować filmy z mediów społecznościowych w sieci. Dziś wideo zawładnęło światem mediów społecznościowych. Jeśli więc twój kościół chce zwiększyć frekwencję, powinien eksperymentować z zamieszczaniem krótkich filmów z nabożeństw i sesji. Ale montaż wideo jest czasochłonny i kosztowny. Z Kapwing przejdź do strony internetowej, wybierz jedną z wielu funkcji edycji i prześlij swój klip wideo. Kapwing zrobi resztę. Można więc zrobić filmik telefonem komórkowym z niedzielnej uroczystości i zmontować go w krótki klip do Facebook w ciągu kilku sekund.

    Tweetdeck

    Tweetdeck jest darmowym narzędziem Twitter dla zaawansowanych użytkowników. Aplikacja pozwala na przeglądanie, zarządzanie i tweetowanie ze wszystkich kont Twitter w jednym miejscu. Możesz również użyć go do prowadzenia bieżących wyszukiwań dla różnych słów kluczowych i hashtagów. Utwórz dowolną liczbę pulpitów, aby wyświetlić różne listy, kanały Twitter, wyszukiwania i inne.

    Zwałowisko opowieści

    Zwałowisko opowieści tworzy i planuje historie Instagram y Snapchat online. Historie Instagram y Snapchat są potężnym sposobem na zwiększenie liczby zwolenników społecznych, zwłaszcza wśród młodszych osób. Ale tworzenie treści fabularnych na smartfonie może być trudne. Ograniczony obszar ekranu utrudnia tworzenie. Storyheap to aplikacja internetowa, która pozwala na tworzenie i planowanie historii Snapchat e Instagram w przeglądarce internetowej. Aplikacja posiada generator opowieści, więc tworzenie historii jest bardzo proste.

    Pagemodo

    Pagemodo pomoże Ci wyróżnić się z morza generycznych Facebook z niesamowitymi motywami i niestandardowymi zakładkami. Można utworzyć kartę własną na Facebook i dodawać zdjęcia, filmy, mapy, informacje o usługach i wiele więcej za pomocą zaledwie kilku kliknięć. Masz już kontrolę nad HTML i CSS zakładki. Gdy są prawidłowo używane, te dodatkowe zakładki mogą być przekształcone w kościelne Facebook swojej parafii w bazie wiedzy o swojej parafii. Ma doskonały kreator zdjęć okładek, który pozwala tworzyć niestandardowe banery, nie wymaga doświadczenia w projektowaniu.

    Odwiedź stronę internetową każdego z tych narzędzi, a zobaczysz, jakie to proste.

    Wielebny SOS

    Jak nadawać strumień w swojej parafii

    "Streaming jest obecnie pojęciem powszechnym, a transmisja aktów, wydarzeń czy ceremonii tą drogą stała się zasobem powszechnym. Ostatnie miesiące, wraz z sytuacją stworzoną przez COVID-19, pokazały jego przydatność. Jak dobrze wykorzystać tę możliwość?

    José Luis Pascual-3 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Pojawiają się różne pytania dotyczące transmisji na żywo lub streamingpoprzez różne platformy dla naszych parafii, spotkań czy wydarzeń. I porozmawiajmy o tym, co musimy zrobić, aby zrobić transmisję na żywo na wybranej platformie (.Facebook, Instagram, Youtubeitd...). 

    Konieczne jest, aby nasza transmisja miała dobrą jakość, ponieważ w dzisiejszych czasach bardziej przyciąga nas transmisja, która wygląda i brzmi dobrze, niż coś, co wygląda na "rozpikselowane" lub ma niską jakość, lub gdzie dźwięk jest niezrozumiały.

    A do tego niezbędny jest sprzęt, który sprawi, że nasza transmisja będzie doskonała. A jak wiadomo, potrzebny jest szereg urządzeń, takich jak kamery wideo, wideo przełącznikiKonieczne jest jednak, aby każde z tych urządzeń było dobrej jakości, bo jeśli coś w naszym łańcuchu urządzeń będzie gorszej jakości, to oczywiście nasz wynik ucierpi.

    Wideo

    Już dziś możemy znaleźć różne sposoby odbioru wideo do transmisji na żywo: od technologii NDI, czyli odbioru wideo przez IP, odbioru wideo przez kabel USB C, czy piorun w przypadku marki Apple, a także słynnych urządzeń do przechwytywania obrazu. Niezależnie od tego, który z nich wybierzesz, najlepszą opcją jest ta, która najlepiej odpowiada Twoim potrzebom, przestrzeni i ekonomii. 

    Większość kamer daje nam już jakość FullHD lub 4K, które są standardową jakością wideo i dają nam dobry obraz. Warto zauważyć, że obecnie wszystkie te urządzenia do transmisji na żywo mają cyfrowe wejścia i wyjścia, dzięki czemu nie tracą jakości po podłączeniu do innego sprzętu, o ile ten inny sprzęt również akceptuje tę jakość wideo.

    Audio

    Jeśli chodzi o audio, to w przypadku transmisji z jedną lub dwiema osobami, można to zrobić bezpośrednio z kamery, jeśli kamera posiada odpowiednie wejścia.

    Do tego typu rozwiązań dostępnych jest wiele mikrofonów, począwszy od. Lavalier do telefonów komórkowych lub zwykłych aparatów fotograficznych, aż po konwencjonalne mikrofony bardzo dobrej jakości w przypadku aparatu fotograficznego o większym zasięgu. 

    Naszym celem może być transmisja z muzyką, konkretnie z zespołem na żywo lub gdzie potrzebujemy odebrać dźwięk bezpośrednio z konsoli. Następnie potrzebujemy adaptera, aby móc wysłać to zewnętrzne źródło. Możemy skorzystać z konsol z wyjściem USB; jeśli nasz system jest bardzo prosty, istnieją również rejestratory wideo z wejściami audio.

    Jednym z najczęstszych błędów, które zdarzają się w przypadku audio w transmisjach na żywo, jest wysyłanie sygnału w nasyceniu (peak, clip). Może to nastąpić z wielu powodów:

    1. ponieważ wszystkie twoje kanały mają bardzo wysoki sygnał wejściowy i osiągają punkt szczytowy lub clip na twojej konsolecie: pamiętaj o zarządzaniu prawidłową strukturą wzmocnienia;
    2. ponieważ poziom wyjściowy dla transmisji na żywo z konsoli jest zbyt wysoki;
    3. ponieważ wysyłasz swój sygnał do konsoli/interfejsu USB lub przełącznika wideo, gdzie nadajesz wzmocnienie temu, co odbierasz, co oznacza, że twój sygnał jest już wzmocniony: wszystko, co musisz zrobić na swojej konsoli/interfejsie USB lub przełączniku wideo, to przypisać mu głośność.

    Oprogramowanie do strumieniowania lub system do strumieniowania (karta transmisyjna)

    Do transmisji potrzebujemy oprogramowania lub urządzenia zwanego "kartą transmisyjną", do którego wyślemy nasze audio i wideo razem; te zajmą się wysłaniem wszystkiego i dokonają transmisji.

    W przypadku streamingu ważne jest posiadanie narzędzi, które będą w stanie sprostać naszym oczekiwaniom i potrzebom, wśród których jest liczba kamer. Jest kilka produktów, które mogą być do tego bardzo przydatne. Używam ATEM MINI PRO, switcher o bardzo dobrych możliwościach adaptacyjnych i świetnych funkcjach, świetna betka od Blackmagic. Mamy możliwość podłączenia 4 sygnałów wideo HDMI, a także bezpośredniej transmisji kablowej bez konieczności użycia komputera; a kolejną wielką zaletą jest jego cena w porównaniu z innymi na rynku.

    Dobre połączenie internetowe

    Bezużyteczne byłoby posiadanie wszystkich urządzeń do transmisji, jeśli nie posiadamy niezbędnego połączenia internetowego. Zalecana przepustowość do wykonania transmisji, zawsze przy założeniu, że nie mamy podłączonego innego urządzenia, to 10 Mb upload. Dzięki temu będziemy mogli mieć dobry występ.

    Mając te 4 elementy, będziemy mogli prawidłowo wykonać nasz streaming.

    Powołania

    Początki Karmelu w Composteli: Matka Maria Antonia od Jezusa

    Matka María Antonia de Jesús była założycielką Karmelu w Santiago de Compostela, a także wielką pisarką, będąc pierwszą galicyjską mistyczką i pisarką karmelitańską. W 2018 roku papież Franciszek ogłosił ją Czcigodną.

    Ana de la Esperanza i.c.d.-3 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    Przenosimy się w czasie do XVIII wieku, by zaskoczyć bohatera naszej opowieści. Maria Antonia Pereira y Andrade (1700-1760) miała 27-28 lat. Chociaż urodzony w miejscu O Penedo (Cuntis), obecnie mieszka w portowym mieście Baiona, gdzie wyszła za mąż za Juana-Antonio Valverde. Mają dwoje dzieci i jak wielu galicyjskich mężczyzn, mąż poprosił ją o emigrację na południe Hiszpanii, aby zarobić więcej pieniędzy, które podniosą standard życia ich rodziny. Tak bardzo nalega, że María Antonia udziela mu pozwolenia, pod warunkiem, że powrót do domu nie potrwa zbyt długo... 

    Żadne z nich nie wiedziało, że ta rozłąka będzie definitywna, ponieważ Bóg mocno wrył się w serce Marii Antoniny, która będąc sama, rozpoczęła życie intensywnej modlitwy i pobożności.

    Pewnej nocy ma mistyczne doświadczenie - swoje pierwsze, można powiedzieć - w którym słyszy głos Ukrzyżowanego, przed którym się modli, mówiący do niego: "Odwróć się od okazji, przy której możesz mnie obrazić, i pójdź za mną".

    Płonąca miłość Boga

    Tu rodzi się inna Maria Antonia, jej życie naznaczone jest spalaniem się Miłości Bożej, która rozpalając się w jej duszy, rozpala również ogień miłości bliźniego, gorliwość o dobro dusz, o nawrócenie grzeszników i niewierzących.

    Bóg jest "The Master within". który ją oświeca. Maria Antonia jest analfabetką, więc zawsze stara się rozeznać wszystko u swojego spowiednika. Ma wielkie światło na posłuszeństwo, aby nie popaść w złudzenia fantazji: pozwala się rozeznać.

    Pewnego dnia, gdy był na zwykłej modlitwie, Bóg złożył mu obietnicę: "Będziesz założycielką klasztoru".. Zastanawia się, jak Dziewica przy Zwiastowaniu: "Jak to będzie?" Mężatka, z dwójką dzieci, z mężem, który choć daleko, to nadal się kochają...

    "Jeśli chcesz, żebym je miał, to je przynieś!".

    Bóg jednak inspiruje ją do złożenia ślubu czystości, mówi jej, że chce, aby miała więcej dzieci niż dwoje, które ma, a młoda Maria Antonia odpowiada mu tym samym: "Jeśli chcesz, żebym je miał, to je przynieś!".. Zebrano do trzynastu dziewcząt ze wsi i wtajemniczono je w życie duchowe, modlitwę i przystępowanie do sakramentów, wszystkie z wielkim pragnieniem zostania zakonnicami, choć ostatecznie tylko trzy z nich poświęciły się Bogu.

    Obietnica fundacji klasztoru w Composteli zawsze wbijała się w jego myśli: z jakiego zakonu, gdzie, jak i kiedy?

    Kierowana wewnętrznym impulsem poprosiła męża o pozwolenie na noszenie habitu Matki Bożej z Góry Karmel, jak to miały w zwyczaju czynić pobożne kobiety (tzw. "odkryte"). Za nią poszło trzech innych uczniów, którzy mieli stać się zakonnikami jak ona.

    Do Matki Bożej z Góry Karmel

    Nasz bohater dowiaduje się, że istnieje zakon poświęcony Dziewicy z Góry Karmel, który poświęca się życiu modlitwy, miłości i kultu Matki Boskiej. "boska królowa", i zrozumiał, że to był Zakon, który Bóg mu wskazywał. W rzeczywistości nie wiedział prawie nic o niej, ani o jej założycielce, znakomitej świętej Teresie od Jezusa! Dlatego też, gdy przypadkowo przeczytał żywot świętej z Avila, jego Droga do doskonałościNastępnie, pełna odwagi, wyruszyła z trzema młodymi towarzyszkami do Sewilli, gdzie przebywał jej mąż, aby prosić go o kanoniczną separację, aby mogła zostać zakonnicą i pomóc swoim towarzyszkom uczynić to samo. Ich pielgrzymka przez ziemie portugalskie jest niesamowita: przemierzają pieszo całe Królestwo, z północy na południe, aż docierają do Zafry, a stamtąd do Sewilli.

    W przeddzień święta naszego świętego patriarchy św. Józefa, po nocy spędzonej na modlitwie, o "walka z Bogiem"Jej mąż nie tylko daje jej pozwolenie, ale także odczuwa w sobie pragnienie, by samemu zostać zakonnikiem, w tym samym zakonie, który wybiera jego żona.

    Przed swoim wstąpieniem Maria Antonia próbowała z pięcioma swoimi uczniami założyć klasztor karmelitański w Santiago de Compostela, tuż po powrocie z Sewilli, będąc jeszcze świecką kobietą. Poruszona gorliwością o dusze, a także nieumiarkowaną miłością do Dziewicy Karmelu, która nie miała w Galicji własnego domu, z przykrością przyjęła fakt, że młode kobiety z powołaniem karmelitańskim musiały udać się do Kastylii.

    "Będziesz założycielką klasztoru".

    Oboje małżonkowie nie mogli w tym czasie założyć fundacji, więc złożyli śluby zakonne. Józefa w Alcalá de Henares, wstąpili do Zakonu Karmelu Bosego, on do Ojców, a ona do Matek Karmelu Bosego. Korpus Chrystusa. Maria Antonia ma 32 lata.

    Ale obietnica: "Będziesz założycielką klasztoru", Choć spokojna, pod popiołem pozostała żywa, a Bóg na nowo rozpalił bardzo żywy ogień pragnienia dla dobra dusz i dla Jego chwały. Opatrznościowo wszystko zostało rozwiązane i 15 października 1748 roku założycielki przybyły do Santiago de Compostela. Było to święto św. Teresy! To właśnie Pan objawił im w wizji, w której zobaczyli galicyjskie dziewczęta ubrane w tradycyjne stroje, przy Rok Jubileuszowy (Jacobean Holy Year, jak ta, którą przeżywamy dzisiaj). Matka Maria Antonia przychodzi jako jeszcze jedna w grupie.

    Wkrótce po dokonaniu fundacji została mianowana przeoryszą nowej wspólnoty, a jak powiedział jej Pan z miłością: "dziecko - fundament - wraca do własnej matki".

    Zmarła w odorze świętości 10 marca 1760 r., a w 2018 r. została ogłoszona przez papieża Franciszka czcigodną. Nie mogliśmy zakończyć tego przeglądu bez podkreślenia czegoś, co ma fundamentalne znaczenie: szukając nazwiska galicyjskiej pisarki XVIII wieku, wynik jest praktycznie zerowy. Dopiero w następnym wieku cztery wielkie pisarki obudziły kobiecą duszę tej ziemi. Z Autobiografia przez Matkę Marię Antonię - która właśnie ukazała się po raz pierwszy (przyp. red. Góra Karmel)-, słuszne uznanie należy się pierwszej galicyjskiej karmelitańskiej mistyczce i pisarce, która wyłania się z cieni historii XVIII wieku, odsłaniając nieznany dotąd kobiecy profil galicyjskiej duszy. Wraz z nią wypełnia się godna pożałowania luka, która zubożyła naszą kulturę, i wyłania się nowa twarz. "stare i nowe".Pierwszą z nich była Matka María Antonia de Jesús, która miała być znana wśród swoich ludzi jako "A Monxiña do Penedo".

    AutorAna de la Esperanza i.c.d.

    Powołania

    Święci kapłani: św. Jan Maria Vianney, święty kuratus z Ars

    Święty Curé of Ars jest jednym z wielkich świętych kapłanów w historii Kościoła, o czym świadczy jego ogromna praca duszpasterska i opinia o świętości już za życia.

    Manuel Belda-3 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    Święty Jan Maria Vianney urodził się 8 maja 1786 r. w Dardilly, miejscowości położonej niedaleko Lyonu. W wieku 17 lat rozpoczął naukę do kapłaństwa. Powołany do służby wojskowej, został wysłany do walki w Hiszpanii, ale zdezerterował i ukrywał się w górach od 1809 do 1811 roku, kiedy to amnestia pozwoliła mu wrócić do swojej wioski. Powrócił do seminarium, ale z powodu trudności z filozofią i łaciną został zwolniony. Kapłan, ks. Belley, przyjmuje go i przygotowuje do przyjęcia święceń 13 sierpnia 1815 r. Wikariuszem Belley od 1815 do 1818 roku, kiedy to został przydzielony do parafii Ars, małej wioski liczącej 230 mieszkańców. Kiedy został tam wysłany, wikariusz generalny diecezji powiedział mu: "w tej parafii nie ma zbyt wiele miłości; postarasz się ją wprowadzić".

    W latach, które spędził w Ars, można wyraźnie wyróżnić dwie fazy: w pierwszej, jego praca duszpasterska ograniczała się do parafian swojej parafii, z głoszeniem kazań, katechezą, odwiedzaniem chorych itp. W drugim, kilka lat później, jego sława świętości rozeszła się po całej Francji, a do Ars ściągały wielkie rzesze ludzi ze wszystkich regionów, czekając nieraz całymi dniami, by móc się u niego wyspowiadać. Przykładem tego wielkiego napływu wiernych jest fakt, że trzeba było zorganizować specjalne pociągi z Lyonu do Ars.

    Zmarł 4 sierpnia 1859 roku, dlatego jego pomnik obchodzony jest 4 sierpnia. Został kanonizowany i ogłoszony patronem proboszczów przez Piusa XI w 1929 roku.

    Jego świętość życia

    Św. Jan Maria Vianney zdołał nawrócić mieszkańców Ars i wielkie rzesze ludzi, ponieważ był bardzo święty. Przy pewnej okazji zapytano prawnika z Lyonu, który wracał z Ars, co tam widział. Odpowiedział: "Widziałem Boga w człowieku". Jak powiedział kiedyś Benedykt XVI: "Świętemu Curé z Ars udało się poruszyć ludzkie serca nie dzięki swoim ludzkim darom, ani nie polegając wyłącznie na wysiłku woli, jakkolwiek chwalebnym. Zdobywał dusze, nawet te najbardziej oporne, przekazując im to, czym sam żył intymnie, czyli swoją przyjaźń z Chrystusem. Był zakochany w Chrystusie, a prawdziwym sekretem jego sukcesu duszpasterskiego była miłość, jaką odczuwał do tajemnicy eucharystycznej, celebrowanej i przeżywanej, która przekształcała się w miłość do trzody Chrystusa, do chrześcijan i do wszystkich ludzi, którzy szukają Boga" (Ogólna publiczność5-VIII-2009).

    Święty Curé of Ars uczył swoich parafian przede wszystkim przez świadectwo swojego świętego życia. Przez swoje długotrwałe stanie przed tabernakulum w kościele udało mu się skłonić wiernych do naśladowania go i przychodzenia do tabernakulum na nawiedzenie Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Z jego przykładu wierni uczyli się modlitwy. "Nie trzeba wiele mówić, aby dobrze się modlić - uczył ich - wiemy, że Jezus jest tam, w tabernakulum: otwórzmy Mu nasze serca, cieszmy się Jego obecnością". To jest najlepsza modlitwa. "Ja patrzę na niego, a on na mnie" - powiedział do swojego świętego kapłana chłop z Ars, który modlił się przed tabernakulum.

    Wychowanie wiernych w nabożeństwie do Eucharystii był szczególnie skuteczny, gdy widzieli, jak sprawował Świętą Ofiarę Ołtarza. Ci, którzy uczestniczyli, mówili, że "nie można znaleźć postaci, która lepiej wyrażałaby adorację... Kontemplował hostię z miłością". Powiedziałby im: "Wszystkie dobre uczynki razem wzięte nie są porównywalne z Ofiarą Mszy Świętej, ponieważ są one dziełem ludzi, podczas gdy Msza Święta jest dziełem Boga".

    Ta osobista identyfikacja z Ofiarą Krzyża we Mszy Świętej zaprowadziła go od ołtarza do konfesjonału. Jego oddanie się sakramentowi pojednania było wyczerpujące. Gdy tłum penitentów z całej Francji rósł, spędzał w konfesjonale nawet 16 godzin dziennie. Mówiono wówczas, że Ars stało się "wielkim szpitalem dusz". Bratu kapłanowi wyjaśnił: "Powiem ci mój przepis: daję grzesznikom małą pokutę, a resztę robię za nich.

    Święty Curé of Ars żył heroicznie cnotą ubóstwa. Jego ubóstwo nie było ubóstwem zakonnika czy mnicha, ale tym, którego wymaga się od kapłana: mimo operowania dużymi pieniędzmi (bo zamożniejsi pielgrzymi interesowali się jego dziełami charytatywnymi), miał świadomość, że to wszystko dla jego Kościoła, jego ubogich, sierot i najbardziej potrzebujących rodzin. Wyjaśnił: "Mój sekret jest prosty: dawać wszystko i nic nie zatrzymywać. Gdy znalazł się z pustymi rękami, z radością mówił ubogim, którzy go prosili: "Dziś jestem ubogi jak wy, jestem jednym z was".". Dzięki temu pod koniec życia mógł z całkowitym spokojem powiedzieć: "Nie mam nic... Teraz dobry Bóg może mnie wzywać, kiedy tylko zechce...".".

    Żył też heroicznie cnotą czystości. Można by powiedzieć, że była to czystość właściwa temu, kto musi nawykowo dotykać rękami Eucharystii i kontemplować ją całym swoim zachwyconym sercem i z takim samym entuzjazmem rozdawać ją wiernym. Mówiono o nim, że "czystość błyszczała w jego oczach", a wierni mogli ją dostrzec, gdy wpatrywał się w tabernakulum oczami zakochanego.

    Wreszcie w życiu świętego kuratusa z Ars należy podkreślić jego miłość do Najświętszej Dziewicy. Sam miał bardzo żywe nabożeństwo do Niepokalanego Poczęcia; on, który już w 1836 r. poświęcił swoją parafię Maryi poczętej bez grzechu, i który z tak wielką wiarą i radością przyjął definicję dogmatyczną z 1854 r. Zawsze przypominał swoim wiernym, że "Jezus Chrystus, gdy dał nam wszystko, co mógł dać, chciał nas uczynić dziedzicami najcenniejszej rzeczy, jaką posiadał, czyli swojej Świętej Matki".

    Więcej
    Ekologia integralna

    Czystość jest możliwa

    W związku z rosnącą popularnością pornografii wśród młodzieży i szkodliwymi uzależnieniami, jakie ona powoduje, dr Kevin Majeres wystąpił z inicjatywą mającą na celu pomoc młodym ludziom w uwolnieniu się od tego i innych uzależnień seksualnych.

    David Fernández Alonso-3 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Nastolatki po raz pierwszy konsumują pornografię w wieku 12 lat, a prawie 7 na 10 (68,21 PT3T) konsumuje te treści seksualne często (zrobiło to w ciągu ostatnich 30 dni). Konsumpcja ta odbywa się w prywatności (93,91 PT3T), za pośrednictwem telefonów komórkowych i skupia się na treściach darmowych. online (98,5%), w większości opartych na przemocy i nierówności.

    DATO

    68%

    nastolatków korzysta z pornografii w sposób częsty.

    Ujawnia się to m.in. w sprawozdaniu (Nie)informacja seksualna: pornografia i dojrzewanie opublikowane kilka miesięcy temu przez organizację Save the Children, mające na celu zbadanie konsumpcji treści seksualnych wśród dorastającej populacji oraz wpływu, jaki ma ona na ich relacje i rozwój. Oprócz rzucenia światła na tę kwestię, opracowanie zawiera szereg zaleceń dotyczących radzenia sobie z seksualnością dla rodzin, pracowników oświaty i służby zdrowia oraz samej populacji nastolatków.

    Według niektórych ekspertów siła pornografii, której konsumpcja rośnie z roku na rok, co widać w tym i innych badaniach, bierze się ze sposobu, w jaki oszukuje ona niższy mózg człowieka. Jedną z wad tego regionu mózgu jest to, że nie potrafi on odróżnić obrazu od rzeczywistości.

    Świadomy tej sytuacji, dr Kevin Majeres, MD, rozpoczął inicjatywę mającą na celu pomoc ludziom, którzy znajdują się w sytuacji pewnego uzależnienia seksualnego.

    Urodzony i wychowany w Minnesocie, Majeres studiował medycynę na Uniwersytecie Dallas w Irving w Teksasie, gdzie ukończył również rezydenturę w University of Texas Southwestern Medical Center. Po ukończeniu studiów odbył stypendium w Beck Institute for Cognitive Therapy and Research w Filadelfii i wstąpił do Academy of Cognitive Therapy. Jest również członkiem Stowarzyszenia Terapeutów Behawioralnych i Poznawczych. Obecnie jest pracownikiem Harvard Medical School, gdzie prowadzi cotygodniowe zajęcia z terapii poznawczo-behawioralnej dla psychiatrów stażystów w Beth-Israel Deaconess Medical Center. Jest również dyplomowanym członkiem American Board of Psychiatry and Neurology.

    Inicjatywę można znaleźć na stronie internetowej www.lapurezaesposible.com i jego oryginał w języku angielskim www.purityispossible.com.

    Pod twierdzeniem, że "czystość jest możliwa dla każdego", Majeres oferuje metodę wyjścia z nałogu konsumpcji pornografii lub innych uzależniających zachowań seksualnych. "Czystość - czytamy we wstępie strony - to stan spokoju, w którym twoje pragnienia i zachowania seksualne są w pełnej harmonii z twoimi ideałami. Życie zgodnie ze swoimi ideałami zawsze przynosi radość, a każdy jest w stanie nauczyć się tego poprzez skupioną praktykę.

    Strona ta ma na celu zastosowanie mądrości i nauki terapii behawioralnej do wyzwania, jakim jest pokonanie uzależniających zachowań seksualnych. Poprzez dziewięć modułów oferowanych przez metodę można nauczyć się krok po kroku, jak uzyskać kontrolę nad impulsami, lękiem i rozproszeniem. Metoda Majeresa oparta jest na najnowszych wynikach badań z zakresu neuronauki, psychologii, fizjologii i medycyny. A po drodze podmiot znajdzie wiele powodów do nadziei.

    Plan rozpoczyna się od modułu dotyczącego ideałów. "Celem terapii behawioralnej - wyjaśnia Kevin Majeres - jest przerwanie błędnych kół i wspieranie kół cnotliwych. Terapia behawioralna skupia się na pędzie, który napędza się wzajemnie. W błędnych kołach tym pędem jest proces automatyzacji, który narasta w miarę ucieczki od nieprzyjemnych emocji; w kołach cnotliwych jest to wzrost znaczenia, samokontroli i radości, które towarzyszą dążeniu do ideałów. Ten moduł pomoże Ci określić swoje ideały i podjąć pierwsze kroki, aby żyć według nich".

    W sercu terapii poznawczej leży praktyka przeformułowanieTrening", dzięki któremu dobrowolnie trenuje się postrzeganie prób jako szans, a nie zagrożeń. Na stronie przeformułowanie zmienia sposób pracy mózgu podczas testu: znika tunelowe widzenie powstałe pod wpływem impulsu, zachowana zostaje zdolność do podejmowania moralnych decyzji, a na pierwszym planie pozostaje jasna wizja ideałów. Będziesz mniej impulsywny i mniej łatwo się rozproszysz, dzięki czemu impulsy będą znacznie łatwiejsze do opanowania.

    Metoda, oprócz dwóch wymienionych powyżej, proponuje następujące moduły jako itinerarium, które zainteresowany może realizować samodzielnie: Ideały, Cierpliwość, Reframing, MindfulnessPraca, Niepokój, Nadzieja, Przygotowanie i Plan.

    Świat

    Wyjaśnianie wiary afgańskim uchodźcom

    Dzięki rozpoczętej cztery lata temu katechezie, osobiście promowanej przez autora tego artykułu, wielu afgańskich uchodźców w Salzburgu poznaje wiarę i zbliża się do niej. Oto niektóre z ich opowieści. 

    Dieter Grubner-3 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

    Kiedy w 2016 roku papież Franciszek ogłosił Rok Miłosierdzia, razem z przyjacielem zaczęliśmy grać w piłkę nożną co niedzielę z uchodźcami i uczyć ich mówić po niemiecku. W grudniu 2016 r. uczestniczyłem w wieczorze dla uchodźców zorganizowanym przez organizację o nazwie "Elijah 21", międzywyznaniową grupę, która rozpoczęła działalność w Niemczech, aby przedstawić uchodźcom Ewangelię i chrześcijaństwo. Pokazywali film o Jezusie Chrystusie i oferowali się każdemu, kto był zainteresowany poznaniem chrześcijaństwa. Tak też zrobiliśmy i udało mi się poznać kilku uchodźców muzułmańskich, dla których na początku 2017 roku rozpocząłem katechezę w ośrodku szkoleniowym Juvavum w Salzburgu.

    Abbas był zaangażowany od początku. Uciekł z Iranu, ale pochodzi z Afganistanu i należy do hazaraktóry od dawna jest źle traktowany i prześladowany w Afganistanie. 

    Choć jego język niemiecki nie był jeszcze zbyt dobry, to z wielkim zainteresowaniem i regularnie uczestniczył w katechezach. Często zachęcał do rozmów z innymi uchodźcami w ośrodku dla uchodźców, często mu dokuczano. Mimo to nadal regularnie przychodził na katechezy, a raz przyprowadził przyjaciela, który również chciał zostać chrześcijaninem.

    Aby pomóc mu nie tylko zrozumieć chrześcijaństwo, ale i żyć nim, przeprowadziłem z nim kilka osobistych rozmów. Chętnie przyjął rady dla swojego chrześcijańskiego życia i podjął poważny wysiłek, aby wprowadzić je w życie. Na przykład zawsze przed udziałem w katechezie pozdrawia Pana w tabernakulum kaplicy, zaczął też regularnie rozmawiać z księdzem.

    Po roku katechezy mieliśmy przestudiowane zasadnicze treści Katechizmu Kościoła Katolickiego. Aby zorientować się, na ile byłbym zainteresowany kontynuacją kursu, zapytałem Abbasa, czy byłby zainteresowany dalszą nauką, a jeśli tak, to czy wolałby, abyśmy ten pogłębiony kurs prowadzili co tydzień, czy tylko co dwa tygodnie. Przyznam, że dla mnie tygodniowy rytm był dość wymagający i moim pomysłem było zaproponowanie, aby od tej pory kurs odbywał się tylko co dwa tygodnie. Ale ponieważ Abbas wyraził prawdziwe zainteresowanie cotygodniowym kursem, postanowiłem kontynuować tę częstotliwość; była to słuszna decyzja, ponieważ uchodźcy rozpaczliwie potrzebują tego szkolenia.

    Ponieważ latem 2016 roku został ochrzczony w ewangelickim wolnym kościele i bardzo chciał zostać katolikiem, przygotowałem go do bierzmowania, które odbyło się w maju 2018 roku, wraz z jego wstąpieniem do Kościoła katolickiego.

    Podczas jednej z naszych osobistych rozmów tłumaczyłem mu, że należy starać się o dobre wykształcenie, z miłości do Jezusa i aby później być dobrym fachowcem. Zgodził się całkowicie i wyciągnął konsekwencje. Ponieważ w Iranie uczęszczał do szkoły tylko przez cztery lub pięć lat, rozpoczął obowiązkowy kurs ukończenia szkoły, który z powodzeniem ukończył po półtora roku. Następnie rozpoczął praktykę w HTL, niemieckich inicjałach oznaczających szkołę techniczną. Te studia go zafascynowały. Z powodzeniem ukończył już dwa lata szkolne i z niecierpliwością czeka na zakończenie tego kursu.

    Około pół roku temu z Afganistanu przybył inny migrant o imieniu Nawied, który chciał zostać chrześcijaninem. Ponieważ z powodu braku czasu nie mogłem poprowadzić kolejnego kursu katechetycznego, poprosiłem Abbasa, który teraz używa swojego chrzcielnego imienia Esteban, aby sam poprowadził katechezę, korzystając z materiałów, które wykorzystałem w jego katechezie. Zrobił to z wielką radością. W osobistej rozmowie z Nawiedem zwrócił on uwagę, że Szczepan posiada dużą wiedzę na temat wiary katolickiej. Po sześciu latach odbędzie się wreszcie druga instancja procesu, która zdecyduje, czy zostanie mu przyznany azyl w Austrii, o co wnioskował. Modlę się, by udzielono mu azylu.

    W Zielone Świątki 2018 roku podeszła do mnie moja znajoma ze wspólnoty Loreto (wspólnota charyzmatyczna), aby poinformować mnie, że uchodźca o imieniu Bismillah został, jak to określiła, "dotknięty przez Ducha Świętego" i chciał uczestniczyć w naszych katechezach. Przetłumaczyłem to sobie jako "jest zainteresowany wiarą katolicką" i zaprosiłem go na kurs. Szybko przekonałem się, że mój charyzmatyczny przyjaciel miał rację: Bismillah to prawdziwy "hotrod". Od samego początku z wielkim zainteresowaniem śledził katechezy. Gdy na początku spotkania odświeżaliśmy treść ostatniej katechezy, bywało, że podczas powtórki wiedział najwięcej. Nawet więcej: w swoim domu dla uchodźców rozmawiał z wieloma przyjaciółmi o wierze, którą właśnie odnalazł, tak że w kolejnych miesiącach dwóch z nich przyłączyło się do katechezy. I choć było to jeszcze krótkie przygotowanie, latem 2018 roku wziął udział w zorganizowanej przeze mnie "letniej akademii", której celem było pogłębienie jego wiary katolickiej.

    Wkrótce mogłem z czystym sumieniem zapytać go, czy chce się ochrzcić, na co odpowiedział stanowczym "tak". Na początku sierpnia został przyjęty do katechumenatu w parafii św. Błażeja. Na Wielkanoc 2019 roku został ochrzczony imieniem Daniel. Został również bierzmowany i przyjął sakrament Eucharystii podczas swojej Pierwszej Komunii Świętej. Niedzielna msza, codzienna modlitwa, spowiedź i rozmowa z księdzem stały się odtąd stałą częścią jego (chrześcijańskiego) życia.

    Kiedy zaproponowałem mu tygodniowy kurs pogłębiający jego wiarę, chętnie przyjął ofertę i nadal przyjeżdża co tydzień do Khuvaum.

    Około rok temu poprosiłem go, z pomocą moich materiałów, o wyjaśnienie podstaw wiary katolickiej innemu Afgańczykowi o imieniu Asef, który bardzo źle mówił po niemiecku i dlatego nie rozumiał dobrze treści katechezy. Zrobił to, chętnie i rzetelnie. Co więcej, gdy dowiedział się, że inny Afgańczyk o imieniu Nabi, którego wcześniej poznał, również potrzebuje takiego wsparcia, zaoferował mu pomoc. Zrobił to również w bardzo odpowiedzialny sposób, a jego przyjaciel jest bardzo zadowolony.

    Daniel Bismillah znalazł mocne miejsce w sercu swojego ojca chrzestnego, który jest lekarzem (żonaty, ma cztery córki). Zaprosił go do swojego domu na Boże Narodzenie 2019 roku. Daniel Bismillah miał okazję uczestniczyć we Mszy Świętej z rodziną swojego chrzestnego, a następnie świętować Boże Narodzenie w ich domu w klasycznym austriackim stylu, z choinką i tradycyjnymi zwyczajami. Następnego dnia Daniel Bismillah wysłał mi następujący WhatsApp: "Drogi Dieterze, wczoraj świętowałem Boże Narodzenie z Andreasem i jego rodziną. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu, dziękuję, że znalazłeś mi takiego ojca chrzestnego jak Andreas! Pozdrawiam, Daniel. Ojciec chrzestny nadal często zapraszał Daniela Bismillaha do swojego domku weekendowego nad Mondsee. Wybraliśmy się też razem na wycieczkę rowerową.

    Tuż przed Bożym Narodzeniem 2020 r., po ponad pięciu latach oczekiwania na azyl w Austrii, odbyła się wreszcie jego ostateczna procedura azylowa, to co w żargonie uchodźców nazywa się "wywiadem". Jego sponsor i ja uczestniczyliśmy jako świadkowie. Sędzia był pod takim wrażeniem Daniela Bismillaha, że jeszcze tego samego dnia udzielił mu azylu w imieniu Republiki Austrii.

    Daniel Bismillah jest bardzo zdeterminowany. W Afganistanie pracował jako rolnik u swojego wuja, aż do momentu ucieczki, gdy miał około 17 lat. W Austrii uczył się najpierw języka niemieckiego, potem uczestniczył w obowiązkowym kursie maturalnym, a następnie ukończył trzy kursy w szkole nocnej HTL. W grudniu 2020 roku otrzymał azyl, a w połowie lutego 2021 roku - w trakcie połogu z powodu pandemii koronawirusa - dzięki wiedzy zdobytej w szkole udało mu się znaleźć pracę w sklepie elektrycznym.

    Zarówno Stefan jak i Daniel należą do grupy Afgańczyków, z pomocą których chciałbym założyć w Salzburgu "wspólnotę farsi", aby wspierać wysiłki nawróconych uchodźców w prowadzeniu życia chrześcijańskiego poprzez wspólnotę, w której czują się dobrze i mogą służyć jako apostolska zachęta dla swoich współuchodźców.

    AutorDieter Grubner

    Salzburg

    Więcej
    Wielebny SOS

    Telepraca, wideokonferencje, połączenia wideo

    Teraz bardziej niż kiedykolwiek słyszymy o telepracy, wideokonferencji czy wideorozmowach. Obecny kryzys zdrowotny sprawił, że gwałtownie przyjęliśmy tę koncepcję w naszym codziennym życiu. Jakie są najbardziej przydatne narzędzia, jakie są ich zalety i wady?

    José Luis Pascual-2 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Choć 22 % pracowników mogło pracować z domu, w ubiegłym roku zrobiło to tylko 7,5 % ogółu. W rzeczywistości wszyscy moglibyśmy przyjąć pracę zdalną, dlaczego? Żyjemy w kryzysach, które wymagają od nas zachowania fizycznej odległości, albo zdarzają się sytuacje rodzinne lub wyjątkowe momenty, które uniemożliwiają nam podróżowanie, a my chcemy pozostać w kontakcie. Rzeczywistość pokazała, że nie jesteśmy przygotowani: w Hiszpanii 33,5 % pracowników twierdzi, że nie wie, jak obsługiwać podstawowe cyfrowe środowiska pracy. Również diecezje, kościoły, instytucje edukacyjne, profesjonaliści z wielu sektorów (lekarze, prawnicy, konsultanci itp.) stają przed wyzwaniem przeniesienia swoich spotkań lub zajęć do formatu live online.

    Twoje korzyści

    Zmniejszysz koszty podróży. Wykorzystasz czas na swoją korzyść. Skupisz się na problemach do rozwiązania, a nie na kwestiach drugorzędnych. Będziesz miał możliwość zaproszenia większej liczby osób, które wniosą wartość dodaną do rozmowy, np. innych członków organizacji lub specjalistów, którzy w przeciwnym razie nie wzięliby udziału w spotkaniu. Stworzysz szybszą i bardziej efektywną wymianę myśli.

    Niektóre wady

    Jeśli nie masz odpowiedniej prędkości internetu, będziesz miał problemy z łącznością. Będziesz musiał mieć budżet na narzędzie, jeśli wybierzesz płatną opcję.

    Wideokonferencje umożliwiają telepracę między profesjonalistami na całym świecie, zmieniając systemy pracy i rutyny milionów firm. Oto niektóre z najważniejszych wydarzeń:

    Google Meet. Jest darmowy i płatny, stworzony przez Google dla firm i ośrodków edukacyjnych. Umożliwia tworzenie grupowych połączeń wideo na potrzeby spotkań, konferencji lub webinarów. Liczba dopuszczalnych uczestników waha się od 100 do 250, w zależności od planu płatności. Umożliwia nagrywanie spotkania, które jest automatycznie zapisywane w Google Drive wraz z archiwum transkrypcji czatu. Do korzystania z niego wystarczy komputer z podłączeniem do internetu, urządzenie mobilne lub telefon.

    Microsoft Teams. Aby z niego korzystać, organizator musi posiadać licencjonowane konto Office365. Opiera się ona na. Grupy z pakietu Office365 i umożliwia współpracę między osobami w tym samym zespole lub rozwijającymi konkretny projekt, współdzielenie zasobów; jego główną funkcją jest stała komunikacja między członkami zespołu. Posiada czat i nagrywanie spotkania oraz umożliwia udostępnianie ekranu. Na spotkania mogą być zapraszane inne osoby, które nie są członkami zespołu. Zespoły

    Skype. To bardzo dobrze znane, ale... czy wiesz, że Microsoft ujawnił, że opuści nas 31 lipca 2021 roku? Co więcej, od 1 września 2019 r. nowi klienci Office365 będą mogli korzystać z aplikacji m.in. Zespoły, i nie jest możliwe aktywowanie Skype for Business

    Cisco Webex. Jest to bezpieczna, utrzymywana w chmurze platforma do współpracy, która zapewnia solidny i skalowalny pakiet produktów do prowadzenia konferencji audio, wideo i internetowych. Zawiera zaawansowane możliwości sztucznej inteligencji. Jego bezpieczna platforma chroni informacje o użytkownikach bez uszczerbku dla takich funkcji jak bezpieczne wyszukiwanie i zgodność z korporacyjnymi politykami bezpieczeństwa dotyczącymi udostępnianych i przechowywanych treści.

    GoToMeeting. Jest to obiekt konferencyjno-spotkaniowy typu pay-as-you-go. Obsługuje konferencje do 250 uczestników, którzy mogą łączyć się przez internet lub telefon/tablet. Organizator spotkania może udostępnić cały swój ekran lub wybrać tylko konkretną aplikację. Jak prawie wszystkie platformy, pozwala na nagrywanie i eksportowanie sesji.

    GoToWebhttps://global.gotowebinar.com/inar to płatny program szkoleniowy w formie webinaru dla maksymalnie 3000 uczestników, którzy mogą łączyć się przez internet lub telefon/tablet, zarówno z systemem iOS, jak i Android. Skupia się na webinarach.

    Zoom. Jest to jedna z najbardziej popularnych opcji. Działa w sposób intuicyjny, dzięki czemu jest przyjazny dla każdego. Posiada zespół wsparcia technicznego, który rozwiązuje wszelkie wątpliwości. Możesz tworzyć spotkania z włączonym lub wyłączonym wideo oraz udostępnianiem ekranu. Daje możliwość darmowej próby przy rozpoczęciu rejestracji, po której będziesz miał możliwość zaplanowania wideokonferencji: dodaj temat spotkania, a otrzymasz adres URL do udostępnienia. W przycisku "Zaproś innych" możesz dodać kolejnych uczestników.

    Jitsi Meet. Jest to darmowa internetowa aplikacja do prowadzenia wideokonferencji, przesyłania głosu przez IP i przesyłania wiadomości. Nie wymaga instalacji aplikacji, działa przez przeglądarkę internetową. Liczba uczestników jest ograniczona jedynie wydajnością komputera i szybkością połączenia internetowego.

    Ekologia integralna

    Miłość polityczna

    Miłość społeczna sprawia, że kochamy dobro wspólne i prowadzi nas do skutecznego zabiegania o dobro wszystkich ludzi.

    Jaime Gutiérrez Villanueva-2 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    W Hiszpanii niedawno ostatecznie zatwierdzono ustawę o eutanazji. Niestety, szukano rozwiązania, aby uniknąć cierpienia poprzez spowodowanie śmierci tych, którzy cierpią. Dramatyczne jest to, że w Hiszpanii co roku 60 tys. osób umiera z cierpieniem, któremu można by zaradzić dzięki odpowiedniej polityce opieki paliatywnej.

    W Fratelli tutti papież Franciszek po raz kolejny podkreśla, że polityka nie może podporządkować się ekonomii, a ekonomia nie może podporządkować się dyktatowi i paradygmatowi technokratyczna sprawność. Potrzebna jest nowa polityka, zdolna do odnowienia instytucji, przezwyciężenia nacisków, które przedkładają zysk ekonomiczny nad godność osoby ludzkiej. Nie można tego wymagać od gospodarki, nie można też przyjąć, że gospodarka przejmuje realną władzę w państwie.

    Magisterium Kościoła przypomina, że "wielkość polityczna objawia się wtedy, gdy w trudnych czasach pracuje się w oparciu o wielkie zasady i mając na uwadze długofalowe dobro wspólne" (FT 178). 

    Globalne społeczeństwo ma poważne wady strukturalne, których nie da się rozwiązać za pomocą łatek czy szybkich rozwiązań. Są rzeczy, które wymagają radykalnej zmiany przy dużych przekształceniach. Gospodarka zintegrowana z projektem politycznym, społecznym i kulturowym, który dąży do dobra wspólnego, może otworzyć nowe drogi transformacji społecznej i politycznej.

    Uznanie każdego człowieka za brata lub siostrę i dążenie do przyjaźni społecznej, która integruje wszystkich, także najsłabszych, nie są zwykłymi utopiami. Wymagają one determinacji i umiejętności znalezienia skutecznych sposobów na to, by stały się naprawdę możliwe. Każde zaangażowanie w tym kierunku staje się najwyższym przejawem miłości. Jednostka może bowiem pomóc człowiekowi w potrzebie, ale gdy łączy się z innymi w celu wytworzenia społecznych procesów braterstwa i sprawiedliwości dla wszystkich, wkracza "na pole najszerszej dobroczynności, dobroczynności politycznej" (FT 180). Chodzi o przejście do porządku społecznego i politycznego, którego duszą jest miłość społeczna. Jeszcze raz Kościół zaprasza świeckich do rozwijania własnego powołania, do rehabilitacji polityki, która "jest bardzo wysokim powołaniem, jest jedną z najcenniejszych form miłości, ponieważ szuka dobra wspólnego" (FT 180).

    Wszystkie zobowiązania, które wypływają z nauki społecznej Kościoła, wywodzą się z miłości, która według nauczania Jezusa jest syntezą całego Prawa. Oznacza to uznanie, że miłość jest również obywatelska i polityczna, i przejawia się we wszystkich działaniach, które zmierzają do budowania lepszego świata. Z tego powodu miłość wyraża się nie tylko w intymnych i bliskich relacjach, ale także w "makrorelacjach, takich jak relacje społeczne, ekonomiczne i polityczne" (FT 181).

    Ta polityczna miłość zakłada rozwinięcie zmysłu społecznego, który przezwycięża wszelką mentalność indywidualistyczną: miłość społeczna sprawia, że kochamy dobro wspólne i prowadzi nas do skutecznego poszukiwania dobra wszystkich ludzi, rozpatrywanego nie tylko indywidualnie, ale także w wymiarze społecznym, który ich łączy. Każdy człowiek jest w pełni osobą, gdy należy do narodu, a jednocześnie nie ma prawdziwego narodu bez szacunku dla oblicza każdego człowieka. 

    Więcej
    Świat

    Kardynał Erdő: "Kościół katolicki ma własną tożsamość, poza nacjonalizmem".

    Kardynał Péter Erdő, arcybiskup Esztergom-Budapesztu i prymas Węgier, wita Omnes z okazji Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego i wizyty Ojca Świętego w Budapeszcie we wrześniu 2021 r.

    Alfonso Riobó-2 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

    Dzięki hojnej dyspozycyjności, kardynał Péter Erdő, arcybiskup Esztergom-Budapesztu, przyjął Omnes w czasie letniej przerwy w pracy w domu położonym w lasach otaczających górę Gerecse, niedaleko Esztergom, a zbudowanym w latach 30. przez jego poprzednika kardynała Serédy. 

    Rozmowa trwała kilka godzin. Bezpośrednim tematem jest zbliżający się we wrześniu Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny z udziałem Ojca Świętego, ale nie zabrakło też takich tematów jak sytuacja Kościoła na Węgrzech, debaty w Europie na temat wartości chrześcijańskich czy emblematyczna postać kardynała Józsefa Mindszenty'ego.

    Publikujemy właśnie pierwszą część rozmowy. Za kilka dni opublikujemy drugą część rozmowy.

    Papież będzie w Budapeszcie 12 września na Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym. Czy może Pan skomentować szczegóły programu?

    Podsumowując program w szerokim zarysie, wiemy, że Papież przybędzie wcześnie rano w niedzielę, 12 września, aby zakończyć Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny Mszą Świętą na Placu Bohaterów. Wcześniej, w Muzeum Sztuk Pięknych, spotka się z prezydentem Republiki Jánosem Áderem i premierem Viktorem Orbánem. 

    Następnie spotka się z całą Konferencją Episkopatu. Osobiście pozdrowi każdego z biskupów i przemówi do nich. Następnie spotka się także z przedstawicielami Ekumenicznej Rady Kościołów na Węgrzech oraz najważniejszych żydowskich wspólnot religijnych. Wymieniam je w liczbie mnogiej, bo judaizm jest na Węgrzech reprezentowany przez różne nurty. Na Mszę św. zaproszeni są również przedstawiciele innych wspólnot religijnych, które na Węgrzech są bardzo liczne. Jeśli chodzi o przedstawicieli ekumenicznych, nie wiemy jeszcze dokładnie, ilu z nich weźmie udział w spotkaniu.

    Jak wiadomo, ten Kongres powinien był odbyć się w 2020 roku, ale pandemia wymusiła jego przesunięcie. Mogę teraz podkreślić obecność na Kongresie arcybiskupa Quito i około dziesięciu biskupów z Ekwadoru, gdzie w 2024 roku odbędzie się kolejny Kongres. Z niecierpliwością czekamy na Ciebie z uczuciem.

    Program papieża na Węgrzech, niedziela 12 września 2021 r.

      06:00 Wyjazd z Rzymu do Budapesztu
      07:45 Przyjazd do Budapesztu i oficjalne przyjęcie
      08:45 Spotkanie z Prezydentem Republiki i Premierem, w Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie
      09:15 Spotkanie z biskupami
      10:00 Spotkanie z przedstawicielami Ekumenicznej Rady Kościołów i niektórych wspólnot hebrajskich.
      11:30 Msza Święta na Placu Bohaterów
      14:30 Uroczyste pożegnanie na lotnisku i wyjazd do Bratysławy

    Jak przygotowują się węgierscy katolicy?

    Przygotowują się duchowo pod wieloma względami. Jest kilka działań i zwołań o symbolicznej sile, niektóre z nich są nawet osobiście związane z papieżem. Mam na myśli na przykład wędrówkę Krzyża Misyjnego po całym dorzeczu Karpat, zarówno na Węgrzech, jak i w krajach sąsiednich.

    Dla wiernych, zarówno Węgrów jak i nie-Węgrów, krzyż ten ma ważne znaczenie, ponieważ zawiera relikwie świętych męczenników naszego regionu. Papież Franciszek pobłogosławił ją w listopadzie 2017 roku w Pałacu Apostolskim. Nie było łatwo go tam dostarczyć, bo ma trzy metry i dwadzieścia centymetrów wysokości. Jest bardzo pięknie zdobiona i pełna symboliki. Jest to dzieło Csaby Ozsváriego, bardzo dobrego węgierskiego artysty, głęboko wierzącego. 

    Detal Krzyża Misyjnego autorstwa węgierskiego artysty Csaby Ozsvári.

    Krzyż jest przewożony na trasie misyjnej, a wszędzie, gdzie dociera, organizowane są spotkania modlitewne i pogadanki na temat życia świętych, których relikwie są na nim wyryte. Są wśród nich bardzo starożytni święci, jak np. św. Marcin z Tours, który urodził się w Panonii, oraz inni święci z czasów chrystianizacji tych ziem, od św. Wojciecha do św. Szczepana, a także nowi męczennicy XX wieku, których jest wielu. Na przykład zawiera relikwie siedmiu biskupów męczenników, których papież Franciszek beatyfikował w Rumunii w 2019 r., albo bł. Zoltána Meszlényi, który był biskupem pomocniczym naszej archidiecezji, najpierw za czasów kardynała Seredy, a potem kardynała Mindszenty'ego, i który zmarł w więzieniu w 1951 r.; albo siostry Sáry Salkaházi. Ta zakonnica została zamordowana pod koniec 1944 roku nad brzegiem Dunaju za to, że w swoim klasztorze w Budapeszcie ukrywała grupę żydowskich kobiet wraz z ludźmi, którym pomagała. 

    Krzyż Misyjny ma ważne znaczenie, ponieważ na nim umieszczone są relikwie świętych męczenników naszego regionu.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapeszt

    O ile część z nich się zachowała - co nie jest łatwe w przypadku niektórych współczesnych męczenników - relikwie wszystkich tych osób znajdują się na tym Krzyżu. Jako odniesienie dla misji jest więc bardzo ważne.

    Niedawno byłem w Zreñanin w Serbii, gdzie Krzyż był wystawiony w katedrze; a ostatnio w Bácsfa-Szentantal, miejscowości na Słowacji, gdzie odbywało się uroczyste spotkanie mieszkających tam Węgrów, gdzie Krzyż również był wystawiony. Do dyspozycji było kilka komputerów, na których można było zarejestrować się na Kongres Eucharystyczny, a zainteresowanie było zauważalne.

    Wizyta papieża jest "znakiem nadziei" dla Węgier, powiedział Pan.W jakim sensie?

    Przez ostatnie półtora roku nie można było organizować dużych zgromadzeń religijnych. Fakt, że teraz mamy możliwość licznego uczestnictwa w celebracji eucharystycznej podczas Kongresu jest sam w sobie wielkim świętem.

    Wierni są już głodni Eucharystii. Widzieliśmy to na różne sposoby. Dzięki Bogu, kiedy w czerwcu tego roku wyświęcałem w Esztergomie nowych księży i diakonów, bazylika była pełna. To oznacza, że ludzie chcą świętować razem. Dobrze dostrzegają różnicę między Mszą św. transmitowaną online a rzeczywistym uczestnictwem we Mszy św. Oczywiście, w czasie pandemii przyjrzeliśmy się możliwościom transmisji internetowych i prawie wszystkie parafie je zorganizowały, ale teraz, gdy znów możemy swobodnie chodzić na Msze Święte, zalecamy, by Msze Święte i inne programy religijne nie były już transmitowane. 

    Jednak w tej kwestii wiele się nauczyliśmy.

    Fakt, że już podczas Kongresu mamy możliwość licznego uczestnictwa w celebracji eucharystycznej, sam w sobie jest wielkim świętem. Wierni są już głodni Eucharystii.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapeszt

    Już w 1938 roku w Budapeszcie odbył się Kongres Eucharystyczny... 

    Ów Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny z 1938 roku był wydarzeniem dramatycznym. Zachowaliśmy hymn Kongresu, pieśń, która stała się powszechnie znana i była śpiewana w każdym kościele. W 2019 r. podczas Mszy św. z papieżem w Mercurea Ciuc (Csíksomlyó, Rumunia) śpiewał ją kilkusettysięczny tłum; znał na pamięć wszystkie linijki tekstu. Innymi słowy, pamięć o niej pozostała w wierzącej społeczności. 

    Co było wielką siłą tego roku? Ostatnia zwrotka hymnu, która była modlitwą, aby Bóg zjednoczył w pokoju wszystkie ludy i narody ziemi. I to już w przededniu II wojny światowej. Do tego stopnia, że nie mogli pochodzić z Niemiec i Austrii, bo Hitler wyraźnie zabronił uczestnictwa. Węgrzy wiedzieli, że wielu katolików chciałoby przyjechać, ale nie mogło. Kościół katolicki ma swoją tożsamość, wyraźnie widoczną poza nacjonalizmem. Bardzo mocno podkreślano centralność Eucharystii i można było liczyć na sympatię i pewien udział pozostałych chrześcijan w kraju. W tym sensie Kongres w 1938 roku był wydarzeniem jednoczącym.

    Plakaty przygotowawcze do Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego przy wejściu do katedry w Budapeszcie. ©2021 Omnes.

    Hasło wrześniowego Kongresu zaczerpnięte jest z Psalmu 87: "Wszystkie moje źródła są w Tobie". Na co wskazuje?

    Psalm 87 wskazuje na centralność Eucharystii. Sobór Watykański II podkreślił, że liturgia w ogóle, a przede wszystkim Eucharystia, jest "fons et culmen", źródłem i szczytem misji Kościoła i całego życia chrześcijańskiego. 

    Pieśń Psalmu 87 mówi o Jerozolimie. Kiedy chrześcijanin czyta ten tekst, niewątpliwie myśli o niebieskim Jeruzalem, tak że cały tekst nabiera znaczenia eschatologicznego. Mówi też dosłownie, że zbiegną się tam wszystkie ludy, nawet te, które są sobie wrogie. Wszyscy powiedzą: "My też tam się urodziliśmy", a pełni radości będą wspólnie śpiewać i tańczyć, głosząc: "Wszystkie moje źródła są w Tobie". Innymi słowy, łaska Boża, Eucharystia, jest źródłem życia i pojednania dla wszystkich ludów. W tym sensie cytat z Psalmu 87 ma poczucie aktualności i znaczenie eschatologiczne.

    A jak niekatolicy odbierają papieża?

    Powiedziałbym, że pozytywnie. Świadczą o tym liczne listy, które otrzymałem. Każdy chce, aby papież odwiedził jego dom, jego kościół, jego wydarzenie, gdzieś w kraju. Oczywiście nie jest możliwe, żeby wszędzie jeździł, ale jest zainteresowanie i chęć spotkania.

    Porozmawiajmy o Węgrzech goszczących papieża. Wydaje się, że w kraju panuje praktyczna religijność, ale także powszechna sekularyzacja. Czy tak jest w rzeczywistości?

    W ostatnich dziesięcioleciach biskupi naszego regionu wielokrotnie zastanawiali się i między innymi stawialiśmy sobie pytanie, jak przedstawia się u nas sekularyzacja. Doszliśmy do wniosku, że nie jest to tylko zjawisko takie jak sekularyzacja na Zachodzie, ale że ma ono swoje własne formy. Oczywiście nie zabrakło tu społeczeństwa konsumpcyjnego i rozrywkowego, a także odejścia od świata religijnego, ale jednocześnie pojawiły się typowe przejawy PRL-u. Ta swoista sekularyzacja była silna w byłych środkowoeuropejskich krajach socjalistycznych, a jeszcze bardziej w Związku Radzieckim. 

    Jest to inne podejście do człowieka, bardzo płaskie, bardzo poziome, ale bez wielkich ideologii. Bardziej niż nurt myślowy, tym co warunkowało wielu była materialistyczna powierzchowność. Do tego podejścia dodano możliwość konsumpcji, a oficjalna marksistowsko-leninowska ideologia państwowa zmalała. Ci, którzy nie mieli silnych osobistych przekonań ideologicznych - bo ich posiadanie zawsze było przywilejem nielicznych - i ci, którzy nie byli osobiście religijni, wpadali w etyczną i ideologiczną próżnię.

    Sekularyzacja na Węgrzech nie jest taka sama jak sekularyzacja na Zachodzie, ale ma swoje własne formy, z przejawami typowymi dla czasów komunistycznych. Jest to inne podejście do człowieka, bardzo płaskie, bardzo poziome, ale bez wielkich ideologii. Bardziej niż nurt myślowy, tym co warunkowało wielu była materialistyczna powierzchowność.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapeszt

    Konsekwencją tego było to, że społeczeństwa te zaczęły się kryminalizować. Gdy nie ma wartości i nie ma wewnętrznej normy, a nawet normy zewnętrzne są chwiejne, a chcemy żyć lepiej na bazie dóbr materialnych, to próbujemy to osiągnąć. We wszystkich tych krajach klasa polityczna zdała sobie sprawę, że musi coś z tym zrobić i w tym celu postanowiła wrócić do wspierania tradycji różnych narodów, w tym tradycji religijnych. Był to powrót do prawosławia np. w Rosji czy Rumunii lub do innych religii, a także do tradycji i wartości narodowych. Co prawda państwa zachodnie i ich media również mocno promowały nastroje narodowe w świecie komunistycznym, bo uważały, że to osłabi komunistyczny internacjonalizm. 

    Kardynał Erdő przyjął Omnesa w domu z lat 30. ubiegłego wieku, zbudowanym przez jego poprzednika kardynała Serédy. ©2021 Omnes.

    Z kolei po upadku komunizmu z Zachodu zaczęły dochodzić inne głosy mówiące: religia, wartości, tradycje kulturowe... nie mają żadnego znaczenia. Nie wszystkie ludy przyjęły to w ten sam sposób i pojawiły się trudności. Ale widać wyraźnie, że w tych krajach, zwłaszcza dalej na wschód, ale także w naszym regionie, religia miała inne znaczenie niż w świecie zachodnim.

    Społeczeństwo węgierskie jest obecnie dość silnie zsekularyzowane, choć może w mniejszym stopniu niż w Czechach czy byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej. Statystyki dotyczące przyjmowania sakramentów pokazują dziś podobne liczby jak w połowie lat 80. Duża różnica polega na tym, że dziś wszystkie kościoły, wszystkie religie, są znacznie silniejsze instytucjonalnie. Zwracano im różne instytucje, szkoły, domy starców itp. Wymagało to jednak wiele pracy i było dla nas dużym wyzwaniem. Mimo wszystkich wysiłków, jakie podjęliśmy dla dobra dusz, nie udało nam się osiągnąć w sposób widoczny (owoców nie da się zmierzyć statystycznie) znacznie więcej niż dotychczas. Przyjęcie ich było konieczne ze względu na zmianę struktur, o której nie my decydowaliśmy, ale decydowała polityka poszczególnych krajów. W tej sytuacji nie mogliśmy życzyć sobie tego, co uważaliśmy za najlepsze. 

    Musimy jednak nadal dążyć do tego samego celu. W międzyczasie, oczywiście, wzrosła konkurencja w ramach wolności religijnej.

    Powołania

    Święci kapłani: Święty Alfons Liguori

    Pobożność św. Alfonsa Liguori jest wybitnie chrystocentryczna. Uczy, że kult Słowa Wcielonego musi być centrum całego życia chrześcijańskiego.

    Manuel Belda-1 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    Św. Alfons urodził się w Marianelli, koło Neapolu, 27 września 1696 roku. Jego ojciec, Giuseppe de' Liguori, z rodziny szlacheckiej, był admirałem floty Królestwa Neapolu. Jego matka, Anna Cavalieri, kobieta bardzo pobożna, szczególnie interesowała się religijnym wychowaniem Alfonsa. W rodzinie odebrał też doskonałe wykształcenie humanistyczne, obejmujące literaturę, filozofię, muzykę i malarstwo. Bardzo lubił te dwie ostatnie sztuki, które uprawiał z wielką wprawą.

    Studiował prawo na Uniwersytecie w Neapolu, gdzie uzyskał doktorat w in utroque iuris w 1713 roku, gdy miał zaledwie 16 lat.

    Przez dziesięć lat praktykował jako adwokat w sądach w Neapolu. W 1723 r. porzucił zawód prawnika, by wstąpić do seminarium. Święcenia kapłańskie otrzymał 26 grudnia 1726 roku.

    Poruszony pragnieniem niesienia Słowa Chrystusa opuszczonym ludziom na wsi, 2 listopada 1732 r. opuścił Neapol, by zamieszkać wśród chłopów w Scali. Tam założył Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela, które w 1749 roku uzyskało aprobatę papieską.

    W 1762 roku został wybrany na biskupa Sant'Agata dei Goti (Benevento), gdzie pozostał do 1775 roku, kiedy to zrezygnował z powodów zdrowotnych. W tym okresie pozostał rektorem wyższym redemptorystów.

    Zmarł w Pagani, koło Neapolu, 1 sierpnia 1787 roku, w wieku 90 lat. W 1816 roku został beatyfikowany, a w 1839 roku kanonizowany. Został też ogłoszony Doktorem Kościoła w 1871 roku, a także Patronem spowiedników i teologów moralnych w 1950 roku.

    Jego pisma

    Alfonsa, który jest jednym z najczęściej wydawanych autorów w historii, gdyż doczekał się ponad 20 000 wydań w ponad 70 językach. Wymieniamy tu, w porządku chronologicznym, tylko jego dzieła dotyczące życia duchowego chrześcijanina:

    1. Nawiedzenia Najświętszego Sakramentu (1754). Zawiera w 31 rozważaniach na każdy dzień miesiąca pobożne i czułe myśli, które można wykorzystać podczas Nawiedzenia Najświętszego Sakramentu.

    2. Chwała Maryi (1750). Pierwsza część zawiera objaśnienie Salve, natomiast druga wyjaśnia wiarę, cnoty i boleści Maryi.

    3. Wielki środek modlitwy (1759). Wyjaśnia, jak modlitwa jest niezbędnym środkiem do uzyskania od Boga wszystkich potrzebnych nam łask. W dziele tym znajdujemy słynną frazę lapidarną, występującą m.in. Katechizm Kościoła KatolickiegoNr 2744: "Kto się modli, na pewno będzie zbawiony, kto się nie modli, na pewno będzie potępiony".

    4. Praktyka miłości Jezusa Chrystusa (1768). Jest to wyjaśnienie hymnu św. Pawła o miłości w 1 Kor 13.

    5. Medytacje o Męce Pańskiej (1773). Są one owocem osobistej medytacji św. Alfonsa nad Męką Pańską, która była ulubionym tematem jego rozważań.

    Jego nauki

    Jego duchowa doktryna jest tak bogata i obfita, że tutaj mogę podać tylko kilka krótkich zarysów.

    Pobożność św. Alfonsa jest wybitnie chrystocentryczna. Uczy, że kult Słowa Wcielonego musi być centrum całego życia chrześcijańskiego. Widzi w Jezusie przede wszystkim Zbawiciela ludzkości, co odzwierciedla jego ulubione motto, które przypisał jako program swojemu zgromadzeniu zakonnemu: Copiosa apud eum redemptio ("Jego odkupienie jest obfite").

    Doktor Kościoła rozważa miłość Jezusa Chrystusa szczególnie w trzech wydarzeniach: wcieleniu, męce i Eucharystii. Swoje nabożeństwo do Dzieciątka Jezus wyrażał w pieśni i poezji. Skomponował kolędę Tu scendi dalle stelle ("Zstąpiłeś z gwiazd"), która stała się kwintesencją włoskiej kolędy.

    Namawiał do codziennej medytacji nad Misterium Męki Pańskiejjak on sam. Aspektem, który głównie podkreśla w tej medytacji jest temat miłości, którą postrzega jako ostateczny powód, który poruszył Jezusa do cierpienia i śmierci. Z rozważania Męki Pańskiej rodzi się w duszy chrześcijanina pełna miłości odpowiedź na miłość Jezusa Chrystusa: "Niemożliwe jest, aby dusza, która wierzy i myśli o Męce Pańskiej, nie obraziła Go i nie pokochała, wręcz nie oszalała z miłości, widząc Boga niemal oszalałego z miłości do nas. Nie ma środka, który mógłby nas bardziej rozpalić w miłości Boga niż rozważanie Męki Jezusa Chrystusa".

    W odniesieniu do EucharystiaW tym względzie św. Alfons uważany jest za obrońcę częstej Komunii, zwalczającego reminiscencje jansenizmu, dla którego naucza, że Komunię należy przyjmować z odpowiednim usposobieniem, a nie z godnością, jak twierdzili janseniści: "Powiedziałem z właściwy przepisjuż nie z godnybo gdyby trzeba było godny Kto mógłby przystąpić do komunii? Tylko inny Bóg byłby godny przyjęcia Boga. Rozumiem, że przez wygodny co przystoi nędznemu stworzeniu. Wystarczy, że osoba przyjmuje komunię w łasce Bożej i z żywym pragnieniem wzrastania w miłości Jezusa Chrystusa".

    Św. Alfons uchodzi za zwolennika częstej komunii, zwalczającego reminiscencje jansenizmu.

    Manuel Belda

    Cała duchowa doktryna św. Alfonsa jest przeniknięta duchem maryjnym. U podstaw swojej mariologii umieścił dwie inspirujące zasady: boskie macierzyństwo Maryi i Jej udział w dziele Odkupienia. Te dwie prerogatywy nie są równoległe, ale ściśle ze sobą związane, ponieważ pierwsza jest uporządkowana względem drugiej, a druga znajduje swój ontologiczny fundament w pierwszej.

    Więcej

    Citius, altius, fortius

    Motto symbolizujące ducha olimpijskiego jest owocem myśli chrześcijańskiej, gdyż to francuski dominikanin Henri Didon wymyślił je jako hasło dla swojej szkoły.

    1 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Nadszedł długo oczekiwany dzień! Dziś zaczynam wakacje, kilka dni, w których będę mogła być w stu procentach z rodziną; w których będę mogła spać więcej, a przynajmniej nie podlegać harmonogramom; w których będę mogła cieszyć się moją krainą pełną morza i słońca... To będą szczęśliwe dni, na pewno, ale muszę przyznać, że moje uczucie jest słodko-gorzkie, ponieważ, nadejście tych długo wyczekiwanych dni, oznacza, że już zaczynają się kończyć.

    Eduardo Punset powiedział, że szczęście jest tuż przed szczęściem i zgadzam się z nim w stu procentach. Moje poczucie szczęścia wczoraj, tuż przed rozpoczęciem czasu urlopowego, było znacznie większe niż dziś, kiedy godziny mojej niby szczęśliwej chwili zaczęły już mijać.

    To samo dzieje się z każdą okolicznością w życiu: ten pierwszy łyk piwa nie jest taki sam jak drugi; eksplozja radości, gdy ogłaszają, że wygrałeś na loterii, jest o wiele większa (nigdy mi się to oczywiście nie zdarzyło, ale jestem pewien, że tak jest) niż w momencie otrzymania pieniędzy na konto; podróże w obie strony są o wiele piękniejsze niż te powrotne, nawet jeśli krajobraz jest ten sam; noc Trzech Króli jest o wiele bardziej radosna niż dzień...

    To, co chciał nam powiedzieć ateista Punset, nie wiedząc o tym, to fakt, że szczęście człowieka ma znajdować się w nadziei. Tak, ta teologiczna cnota, która wypływa z serca Ewangelii, którą są błogosławieństwa i która mówi nam, że nadchodzi coś dobrego, że zawsze czeka nas lepszy czas i jeszcze lepszy koniec. Bóg umieścił w sercu każdego z nas tęsknotę za szczęściem, która zaprasza nas do nadziei wbrew wszelkiej nadziei, ponieważ nadejdzie dzień, w którym ubóstwo, łzy, głód i pragnienie, prześladowania, niesprawiedliwości itp. zostaną pozostawione za sobą....

    Nadzieja była i nadal jest siłą napędową cywilizacji. Stoi za każdym przedsięwzięciem, każdym podbojem społecznym, każdym postępem naukowym lub technologicznym, każdym odkryciem, każdą eksploracją ziemi lub kosmosu, a nawet za każdym wyczynem sportowym. Właśnie w tych dniach, kiedy oglądamy zmagania najlepszych sportowców świata, motto olimpijskie "Citius, altius, fortius" (szybciej, wyżej, mocniej), które oddaje istotę tego nieskończonego ludzkiego pragnienia, by się doskonalić, iść dalej, przekraczać siebie, ponownie wysunęło się na pierwszy plan.

    Nie przypadkiem motto symbolizujące ducha olimpijskiego jest owocem myśli chrześcijańskiej, bowiem to francuski dominikanin Henri Didon wymyślił je jako hasło dla swojej szkoły. Wielki przyjaciel twórcy nowożytnych igrzysk olimpijskich barona Pierre'a de Coubertina, który zapożyczył łacińską sentencję dla swojego projektu, był wielkim orędownikiem pedagogicznych walorów sportu, promując udział swoich wychowanków w licznych zawodach i licząc na wsparcie papieża Leona XIII.

    "Citius, altius, fortius", szybciej, tak szybko, jak twierdzi św. Paweł w swoim biegu ku celowi, ku niebiańskiej nagrodzie.

    Wyżej, jak wysoko jest życie, na które ma nadzieję św. Teresa i które każe jej umrzeć za to, że nie umarła.

    Mocniej, bo św. Jan Chrzciciel głosi, że jest tym, który przychodzi po nim i który wzywa nas do nowego i pełnego życia u swego boku.

    Święta przyjdą i odejdą, jak olimpiada, ale niebo nas czeka, moi przyjaciele, i to będzie chwała! Bądź szczęśliwy.

    AutorAntonio Moreno

    Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

    Ekologia integralna

    "Laudato Si' stało się przełomem dla Kościoła i dla świata".

    Rozmowa z Johstromem Issacem Kureethadamem, dyrektorem Biura Ekologii i Kreacji Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka.

    Rafał Górnik-1 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 9 minuty

    Ks. Joshtrom Kureethadam, zakonnik salezjański, intensywnie przeżywał te ostatnie miesiące. Pod przewodnictwem papieża Franciszka dykasteria była zaangażowana w przygotowanie i promocję Tygodnia Laudato Si', który zwołany przez Ojca Świętego trwał 10 dni (od 16 do 25 maja), sześć lat po opublikowaniu encykliki. Był to czas, w którym w szczególny sposób przypomniano katolikom o pięknie Bożego stworzenia, ale także o zagrożeniach, przed którymi stoją ludzie na całym świecie ze względu na skalę kryzysu ekologicznego.

    Jednym z bohaterów Tygodnia Laudato Si', który wystąpił przed mediami wraz z prefektem dykasterii, kardynałem Peterem Turksonem, był właśnie ojciec Josh, jak nazywają go niektórzy w Watykanie. "Laudato Si' stało się swoistym przełomem nie tylko dla Kościoła, ale dla całego świata. Wpływ, jaki wywarła ona na Kościół katolicki, widoczny jest w licznych inicjatywach, jakie pojawiły się w wielu lokalnych wspólnotach w zakresie troski o stworzenie - mówi w tym wywiadzie.

    Jego zdaniem "Laudato Si' jest ważne zwłaszcza ze względu na skupienie się na ekologii integralnej. To nie tylko tekst ekologiczny, ale także encyklika społeczna" - mówi dyrektor watykańskiego Biura Ekologii i Stworzenia, który odpiera także zarzuty o sianie paniki: "Społeczeństwo obywatelskie i rządy na całym świecie uznały powagę kryzysu ekologicznego". "Mówienie o powadze kryzysu ekologicznego nie jest alarmistyczne" - zaznacza w innym miejscu ks. Jozhtrom.

    Czy papież będzie mógł uczestniczyć w szczycie klimatycznym COB26 w dniach 1-12 listopada w Glasglow? Pojawiają się spekulacje, że jest taka możliwość. "Obawiam się, że nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie było oficjalnego oświadczenia Stolicy Apostolskiej w tej sprawie. Wierzę jednak, że Laudato Si' wpłynie także na szczyt w Glasgow, najważniejszy z COP-ów po Paryżu - mówi dyrektor watykańskiego Biura ds. Ekologii i Stworzenia.

    Z drugiej strony papież Franciszek nie przestaje naciskać na pracę dykasterii. Watykan przygotowuje międzyreligijne i naukowe wydarzenie, które ma zdynamizować szczyt w Glasgow, który odbędzie się 4 października - poinformował tygodnik "Alfa y Omega". Spotkanie odbędzie się pod hasłem Wiara i nauka: w stronę COP26, a kilka dni temu w Rzymie zaprezentowali je: sekretarz ds. relacji z państwami abp Paul R. Gallagher; ambasador Wielkiej Brytanii przy Stolicy Apostolskiej Sally Jane Axworthy oraz ambasador Włoch przy Stolicy Apostolskiej Pietro Sebastiani.

    Joshtrom Kureethadam, którego fragment ukazał się kilka dni temu na stronie omnesmag.com.

    Laudato Si' wciąż wywołuje namiętną debatę na temat ekologii integralnej. Papież Franciszek mówi o "bezprecedensowym kryzysie ekologicznym". Czy uważa Pan, że wszystkie jego postulaty są podzielane przez państwa i społeczeństwo obywatelskie?

    -Laudato Si' zmienił sposób, w jaki postrzegamy i mówimy o kwestiach środowiskowych. Laudato Si' jest szczególnie ważne ze względu na swoje podejście do ekologii integralnej. Encyklika widzi kryzys ekologiczny w sposób święty, gdyż mówi o "krzyku ziemi i krzyku ubogich" (nr 49). To nie tylko tekst poruszający kwestie ekologiczne, to także encyklika społeczna. Zresztą sam papież Franciszek wielokrotnie przypominał, że Laudato Si' nie jest encykliką ekologiczną, ale społeczną. Podejście holistyczne jest widoczne w metafizyce lub filozofii leżącej u podstaw encykliki, a mianowicie, że wszystko jest połączone, że wszyscy jesteśmy wzajemnie powiązani i zależni.

    Laudato Si' jest przełomową encykliką, której udało się uchwycić dramatyczne i krytyczne wyzwanie, przed którym stoimy dzisiaj - upadek naszego własnego domu. Jak przypomina papież Franciszek, stoimy w obliczu "bezprecedensowego kryzysu ekologicznego" i - jak dodaje kardynał Turkson - "nasza ludzka i nieludzka rodzina jako całość jest w wielkim niebezpieczeństwie".

    Społeczeństwo obywatelskie i rządy na całym świecie dostrzegły powagę kryzysu ekologicznego. Widoczne jest znaczenie, jakie przywiązuje się do szczytu klimatycznego COP26, który odbędzie się w Glasgow w listopadzie 2021 r., oraz do bardzo udanego Szczytu Liderów Światowych, którego gospodarzem był prezydent Joe Biden 22 kwietnia, w Dniu Ziemi. W rzeczywistości sam papież Franciszek przemówił z tej okazji za pośrednictwem bardzo mocnego przekazu wideo.

    Niektórzy uważają, że istnieją postulaty, które nie są alarmistyczne, a inne, które mogą być.

    -Niestety są tacy, którzy postrzegają zmiany klimatyczne jako "spisek" lub uważają, że mówienie o kryzysie naszego wspólnego domu jest alarmistyczne. To jest bardzo niefortunny temat. Nauka o klimacie w ostatnich dekadach znacznie się rozwinęła, a w środowisku naukowym panuje zgoda, że obecny kryzys ekologiczny w przypadku kryzysu klimatycznego i bioróżnorodności jest spowodowany działalnością człowieka. Innymi słowy, są one pochodzenia antropogenicznego. Sam mogę to powiedzieć jako pracownik naukowy. W redagowaniu Laudato Si' papieżowi Franciszkowi pomagali jedni z najlepszych naukowców świata, w tym członkowie watykańskiej Papieskiej Akademii Nauk. Prawdą jest, że w ostatnich dekadach pojawił się opór ze strony niektórych sektorów społeczeństwa.

    Sprawa nie jest jednak tak prosta, ponieważ taki opór wywołują głównie partykularne interesy gospodarcze, a w niektórych przypadkach także ideologie partyzanckie. Niestety, sceptycyzm środowiskowy pozbawił nas cennych dziesięcioleci na zareagowanie na kryzys naszego wspólnego domu, a teraz jesteśmy już prawie na granicy wytrzymałości. Nasze dzieci i młodzież zrozumiały tę prawdę znacznie lepiej niż wielu politycznych i ekonomicznych guru i chodziły po naszych ulicach wzywając nas do zmiany kursu.

    Czy papież będzie mógł uczestniczyć w szczycie klimatycznym COB26 na początku listopada w Głogowie?

    -Obawiam się, że nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie było oficjalnego oświadczenia Stolicy Apostolskiej w tej sprawie. Wierzę jednak, że Laudato Si' wpłynie także na szczyt w Glasgow, najważniejszy z COP-ów po Paryżu. Impuls powstały po publikacji Laudato Si' oraz nacisk papieża Franciszka i Kościoła w ostatnich latach na znaczenie nieprzekraczania progu wzrostu temperatury o 1,5°C, gdyż byłoby to katastrofalne dla społeczności ludzkich, z bezprecedensowymi konsekwencjami w obszarze bezpieczeństwa żywnościowego, zdrowia i migracji, z pewnością będzie odczuwalny w negocjacjach w Glasgow.

    Gdzie, twoim zdaniem, dokonał się największy postęp w praktycznej realizacji Laudato Si' i czy mógłbyś podsumować niektóre z tych punktów wokół tego tygodnia refleksji nad encykliką?

    -Tak. Laudato Si' stało się swoistym przełomem nie tylko dla Kościoła, ale dla całego świata. Wpływ, jaki wywarła ona na Kościół katolicki, widoczny jest w licznych inicjatywach, jakie pojawiły się w wielu lokalnych wspólnotach w kwestii troski o stworzenie.

    Było to bardzo wyraźne w entuzjazmie i kreatywności katolików na całym świecie w obchodach Roku Laudato Si' ogłoszonego przez papieża Franciszka, który rozpoczął się Tygodniem Laudato Si' (17-24 maja 2020) i zamknął się ponownie kolejnym pięknym Tygodniem Laudato Si' w tym roku (16-24 maja 2021).

    Tegoroczny Tydzień Laudato Si' pokazał w pewien sposób, jak encyklika weszła w główny nurt naszych katolickich wspólnot na całym świecie. Uczestnictwo było kolosalne w wydarzeniach plenarnych online każdego dnia i były setki i setki lokalnych wydarzeń na całym świecie podczas Tygodnia Laudato Si'.

    Kościół stwierdził, że ważne jest przejście od słów do czynów. Co uważasz za najważniejsze w Platformie Działania Laudato Si'? Jak najlepiej możesz uczestniczyć w grupach roboczych?

    -Od około sześciu lat prowadzimy refleksję nad Laudato Si'. Jednak "krzyk ziemi i krzyk ubogich", o którym mówi encyklika, staje się coraz głośniejszy i jeszcze bardziej bolesny. Uważamy, że nadszedł czas, aby podnieść orbitę encykliki do poziomu zgodnego i wspólnotowego działania. Dlatego też Watykan przedstawił Platformę działania Laudato Si' na najbliższe 7 lat, którą oficjalnie ogłosił sam papież Franciszek poprzez przesłanie wideo 25 maja 2021 r. podczas konferencji prasowej zwołanej w celu przedstawienia Platformy.

    Platforma działania Laudato Si' jest zorientowana na działanie. Jest to konkretna droga do uczynienia społeczności na całym świecie w pełni zrównoważonymi w duchu integralnej ekologii encykliki. Zapraszamy siedem sektorów naszego społeczeństwa (rodziny; parafie i diecezje; szkoły i uniwersytety; szpitale i ośrodki zdrowia; pracowników, przedsiębiorstwa i gospodarstwa rolne; grupy, ruchy, organizacje pozarządowe i organizacje; wreszcie wspólnoty i zakony religijne) do podjęcia siedmioletniego nawrócenia ekologicznego w działaniu.

    Aby podkreślić zorientowany na działanie charakter Platformy działania Laudato Si', proponuje się siedem Celów Laudato Si'. Święte cele odzwierciedlają zakres katolickiej nauki społecznej, a każdy z nich wymienia przykłady różnych punktów odniesienia, które należy spełnić.

    1. odpowiedź na wołanie Ziemi (większe wykorzystanie czystej energii odnawialnej i ograniczenie paliw kopalnych w celu osiągnięcia neutralności węglowej, wysiłki na rzecz ochrony i promowania różnorodności biologicznej, zapewnienie dostępu do czystej wody dla wszystkich itp.)

    2. odpowiedź na wołanie ubogich (obrona życia ludzkiego od poczęcia do śmierci i wszystkich form życia na Ziemi, ze szczególnym uwzględnieniem grup wrażliwych, takich jak społeczności tubylcze, migranci, dzieci zagrożone itp.)

    3. Zielona gospodarka (modele gospodarki cyrkularnej dla zrównoważonej produkcji, sprawiedliwy handel, etyczna konsumpcja, etyczne inwestycje, dezinwestycja w paliwa kopalne i wszelką działalność gospodarczą szkodliwą dla planety i ludzi, inwestycje w odnawialne źródła energii itp.)

    4. Przyjęcie prostego stylu życia (efektywne gospodarowanie zasobami i energią, unikanie plastiku jednorazowego użytku, przyjęcie diety w większym stopniu opartej na roślinach i ograniczenie spożycia mięsa, częstsze korzystanie z transportu publicznego i unikanie zanieczyszczających środków transportu itp.)

    5. Edukacja ekologiczna (przemyślenie i przeprojektowanie programów nauczania i struktur edukacyjnych w duchu ekologii integralnej w celu stworzenia świadomości i działania ekologicznego, promowanie powołania ekologicznego młodzieży, nauczycieli i wszystkich poprzez konwersję ekologiczną, itp.)

    6. Duchowość ekologiczna (odzyskanie religijnej wizji Bożego stworzenia, zachęcanie do większego kontaktu ze światem przyrody w duchu zachwytu, uwielbienia, radości i wdzięczności, promowanie celebracji liturgicznych skoncentrowanych na stworzeniu, rozwijanie katechezy ekologicznej, modlitwy, rekolekcji i integralnej formacji ekologicznej dla wszystkich itd.)

    7) Nacisk na uczestnictwo działania wspólnotowe i partycypacyjne na poziomie lokalnym, regionalnym, krajowym i międzynarodowym (promowanie oddolnego rzecznictwa i kampanii, wspieranie zakorzenienia w środowisku lokalnym i sąsiedzkim itp.)

    Platforma działania Laudato Si' posiada stronę internetową w dziewięciu językach, a każdy zainteresowany może zarejestrować się w każdym z siedmiu wymienionych sektorów. Po zalogowaniu się uczestników, będą im towarzyszyć odpowiednie grupy robocze w każdym z sektorów.

    Mam nadzieję, że te uwagi okażą się pomocne. Bardzo dziękuję za tę możliwość.

    Pięć aspektów

    To tyle jeśli chodzi o wywiad z o. Joshtrom Kureethadam. Teraz, aby dowiedzieć się więcej o tym, co wydarzyło się podczas Tygodnia Laudato Si', oto kilka najważniejszych punktów. Zainspirowani hasłem "ponieważ wiemy, że rzeczy mogą się zmienić", tysiące katolików pracowało w tych dniach "z nadzieją i żarliwą wiarą, że razem możemy stworzyć lepszą przyszłość dla wszystkich członków stworzenia" - podkreślił Globalny Katolicki Ruch Klimatyczny. Oto kilka ciekawostek z tamtych dni:

    1. papież Franciszek, który po raz kolejny stanął na czele, inspirując i zachęcając katolików do udziału w obchodach. Miesiące przed wydarzeniem papież zachęcał 1,3 mld katolików na świecie do udziału w nim poprzez specjalne zaproszenie wideo. Swoje zaproszenie ponowił 16 maja, a przez całe obchody jednoczył Kościół w modlitwie i działaniu, tweetując o Tygodniu Laudato Si'. Następnie Papież podziękował milionom ludzi za udział w Specjalnym Roku Jubileuszowym Laudato Si' i złożył animatorom najlepsze życzenia.

    2. Katolicy podejmują działania. Lokalnie, na całym świecie zarejestrowano prawie 200 wydarzeń, co stanowi wzrost o ponad 200 % w porównaniu z Tygodniem 2020.

    3. Dialogi Laudato Si'. Spotkanie modlitewne/wycieczka misyjna z okazji Zesłania Ducha Świętego, prowadzone przez kardynała Luisa Antonio Tagle, prefekta Kongregacji Ewangelizacji Narodów, odbyło się 23 maja na całym świecie i było śledzone przez dziesiątki tysięcy osób na YouTube i Facebooku. Przez cały tydzień, kiedy katolicy organizowali wydarzenia na poziomie lokalnym, Dialogi Laudato Si' stanowiły wyzwanie dla wszystkich do zbadania, jak możemy zrobić więcej dla naszego wspólnego domu.

    4. Dywestycja z paliw kopalnych. Podczas Tygodnia Laudato Si' 2021 dziesiątki instytucji w kilkunastu krajach zobowiązały się do dezinwestycji z paliw kopalnych. W ubiegłym roku, z okazji piątej rocznicy encykliki, Watykan wydał wytyczne dotyczące ochrony środowiska, w których inwestycje w paliwa kopalne zostały ujęte jako wybór etyczny, na równi z innymi ważnymi wyborami etycznymi. Ks. Joshtrom Kureethadam powiedział, że dezinwestycja jest imperatywem fizycznym, moralnym i teologicznym. Z drugiej strony, kardynał Jean-Claude Hollerich, arcybiskup Luksemburga i przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Państw UE (COMECE), powiedział, że instytucje, które nie zdecydują się na dezinwestycję, ryzykują, że ich pozostałe działania staną się puste.

    5.  Platforma. 25 maja Watykan oficjalnie zainaugurował Platformę Działania Laudato Si', która upoważni katolickie instytucje, wspólnoty i rodziny do wdrażania encykliki. Inicjatywa papieża zaprasza cały Kościół katolicki do osiągnięcia całkowitego zrównoważonego rozwoju w ciągu najbliższych siedmiu lat, jak wyjaśnił w wywiadzie ks. Joshtrom Kureethadam.

    Konferencja "Wiara i nauka

    Ponadto pojawiły się dodatkowe informacje na temat konferencji Faith and Science: Towards COP 26, która zostanie zorganizowana przez Watykan 4 października, z udziałem około 40 przywódców religijnych i 10 naukowców z całego świata.

    To apel do światowych przywódców przed 26. doroczną Konferencją Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, zaplanowaną na listopad w Glasgow. "Mamy nadzieję, że przywódcy religijni podniosą ambicje naszych przywódców politycznych i naszych mężów stanu, aby byli w stanie dostrzec problemy i podejmować odważne decyzje" - powiedział abp Paul R. Gallagher, sekretarz Stolicy Apostolskiej ds. stosunków z państwami, jak podaje Global Catholic Climate Movement.

    Podczas COP 26 kraje muszą ogłosić swoje plany realizacji celów historycznego porozumienia paryskiego z 2015 r., w którym niemal wszystkie narody zgodziły się na redukcję emisji gazów cieplarnianych i ograniczenie globalnego wzrostu temperatury do 2 stopni Celsjusza, w dół od celu 1,5 stopnia Celsjusza powyżej poziomu przedprzemysłowego w tym stuleciu. Na konferencji prasowej arcybiskup Gallagher zwrócił uwagę na wyjątkową rolę, jaką przywódcy religijni i wspólnoty mogą odegrać i odegrały w orędowaniu za globalnymi działaniami przeciwko katastrofie klimatycznej.

    Więcej
    Powołania

    "Ja, Antoni, imigrant, otrzymałem od Boga łaskę, aby przynieść ją wszystkim".

    Nigeryjczyk, zaledwie kilka miesięcy przed swoimi 30 urodzinami, Anthony urodził się w dużej protestanckiej rodzinie i przybył do naszego kraju łodzią. We wrześniu tego roku rozpocznie piąty rok w seminarium koncyliarnym San Bartolomé w Kadyksie.

    Maria José Atienza-31 lipca 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

    Niektórzy mogą pomyśleć, że życie Anthony'ego Enitame Acuase pochodzi z filmu, ale prawdą jest, że to właśnie jego powołanie, jego przyjazd do Europy, zrodził się z obejrzenia filmu o księdzu.

    Urodzony w Nigerii i zaledwie kilka miesięcy przed swoimi 30-tymi urodzinami, Anthony urodził się w dużej protestanckiej rodzinie i przybył do naszego kraju łodzią. We wrześniu tego roku rozpocznie piąty rok w seminarium koncyliarnym San Bartolomé w Kadyksie.

    Przekroczył już granicę swojego przygotowania do kapłaństwa. Nie była to jedyna granica, którą przekroczył z wysiłkiem: miesiącami, jak wielu innych Afrykańczyków, przekraczał pustynię i wyruszał do Hiszpanii w poszukiwaniu lepszego życia, dzięki któremu mógłby pomóc swojej rodzinie. W jego przypadku zresztą z przekonaniem, że Hiszpania jest miejscem, w którym Bóg sprawi, że zobaczy swoją wolę, której jeszcze w pełni nie realizował.  

    "Musiałam pić własny mocz, żeby przeżyć".

    "Moja podróż do Hiszpanii była niezapomnianym doświadczeniem" - mówi Omnes - "Bóg wykorzystuje każdą sytuację, aby otworzyć nowe drzwi. W każdej chwili mojego życia dziękuję Bogu za całe dobro, które mi wyświadczył, bo kilka razy prawie umarłam. To była długa podróż, przez pustynię z Nigerii do Maroka. Nie mieliśmy prawie nic do przeżycia, kilka razy musiałem pić własny mocz. W Maroku popłynąłem łodzią do Hiszpanii z ryzykiem śmierci, bo my Afrykanie prawie nigdy nie umiemy pływać, kilku zginęło w tej podróży. Teraz wierzę, że Pan dopuścił to całe cierpienie, aby mnie umocnić, przygotować do powołania, do którego mnie wzywa.

    "Poznałem Kościół, który zawsze ma ramiona otwarte dla wszystkich, i nauczyłem się, że jutro, kiedy zostanę księdzem, muszę robić to samo.

    Anthony Enitame Acuase

    Ten zaledwie 18-letni chłopiec, który w czasie podróży widział zbliżającą się śmierć, nie znał hiszpańskiego, nie wiedział, gdzie się udać... ale kiedy dotarł do Kadyksu, było coś, co wiedział, że musi zrobić: "pójść do kościoła, aby podziękować Bogu za to, że udało mu się ukończyć podróż". I w tym kościele zaczęła się moja nowa droga". Wśród osób, które Bóg postawił na jego drodze, Antoni spotkał księdza Gabriela Delgado, dyrektora Sekretariatu Migracyjnego w diecezji Kadyks i Ceuta, dzięki któremu udało mu się uregulować swoją sytuację. Wspomina również księdza "Óscara, który skłonił mnie do podjęcia studiów w Salesianos, a przede wszystkim księdza Salvadora, który pomógł mu w procesie powołaniowym: "Poznałem Kościół, który zawsze ma ramiona otwarte dla wszystkich. Codziennie dziękuję Bogu za Jego miłość, za Jego obecność, bo jest zawsze dostępny i nauczyłem się, że jutro, kiedy będę księdzem, muszę robić to samo".

    "Ręka Boga jest widoczna w twoim życiu".

    Wraz ze swoimi kolegami z seminarium

    Jak chłopak-emigrant, bez większego pojęcia o hiszpańskim, dostaje się do diecezjalnego seminarium? Niepokój zawodowy Antoniego pojawił się już dawno temu. To w jego ojczyźnie, gdy jako dziecko zobaczył film o życiu księdza, to go naznaczyło: "Nie należałem do Kościoła, a zobaczyłem film, w którym był ksiądz, który miał pełne życie, wielką bliskość z Bogiem i z ludem Bożym, który zawsze się modlił, a po modlitwie miał wielką radość... wtedy nie wiedziałem, że człowiek może mieć taką bliskość z Chrystusem i takie poświęcenie dla ludu Bożego. Żyć poza i żyć z nogami na ziemi. Spodobało mi się to i od tego momentu moje życie już nigdy nie było takie samo. Każdego dnia myślałem o tym powołaniu i chciałem lepiej poznać Chrystusa, aby móc go poznać innym.

    Tuż przed wstąpieniem do seminarium podpisał dobry kontrakt. Po ludzku osiągnął cel wielu takich jak on, którzy przyjeżdżają do naszego kraju. Ale usłyszał (i odpowiedział) na Boże wezwanie, jak podkreśla: "Bóg postawił tych ludzi na mojej drodze. Stawia przy nas ludzi, którzy nam pomagają, a my musimy słuchać, by dojść do celu, do którego Bóg chce nas doprowadzić".

    Z Nigerii do Hiszpanii, a w Kadyksie do kościoła, do którego wszedł, aby podziękować i który "radykalnie zmienił moją historię". Antoni, który miał wtedy stabilną pracę jako elektryk, pamięta, jak ojciec Salvador, który był bardzo chory "przed śmiercią, w szpitalu, powiedział mi 'idź do seminarium, spróbuj. Musisz wiedzieć, czy Bóg naprawdę cię wzywa, bo widzisz w swoim życiu coś wyjątkowego. Mówiłam mu "zostaw, naprawdę...", ale w końcu poszłam. A ja wciąż tu jestem.

    Przed śmiercią pewien ksiądz powiedział mi "musisz wiedzieć, czy Bóg naprawdę cię wzywa, bo widzisz w swoim życiu coś wyjątkowego".

    Anthony Enitame Acuase

    Jego niekatolicka rodzina nie mogła zrozumieć, dlaczego Antoni, po pokonaniu wszystkich przeszkód związanych z życiem w Europie, z pracą i dochodami, miałby zostawić wszystko, po raz kolejny, aby poświęcić się życiu z poświęceniem. Jak sam mówi: "jego ideą było, że przyjeżdżam do Hiszpanii, aby mieć nowe życie, aby się nimi opiekować i pomagać im finansowo, zwłaszcza mojej matce. Teraz mama jest spokojniejsza, ale niektórzy moi bracia, gdy rozmawiamy, pytają mnie: "czy na pewno, jak to możliwe, żeby człowiek nie ożenił się, nie miał dzieci... a ja odpowiadam: "niech będzie wola Boża"".

    "Gdzie jesteś, Panie?"

    Antoni nie pozostaje obojętny na zasłyszane wiadomości i codziennie żyje losem wielu swoich rodaków, którzy tracą życie próbując dotrzeć do naszych brzegów "Bardzo im współczuję. To są ludzie, którzy pracowali na to całe swoje życie, przemierzając pustynię i morze... wielokrotnie tracąc życie... to mnie bardzo boli. Czasami w obliczu tego pytam Pana "Gdzie jesteś? Szukamy po prostu lepszej przyszłości. W Afryce jest wiele osób, które nie mają talerza jedzenia, a teraz, w związku z koronawirusem, sytuacja jest gorsza. Prowadzi do tego korupcja w naszych krajach. Pan wie.

    Świadomy swojego losu i powołania Antoni zaznacza, że "życie człowieka jest zawsze wędrówką, jak życie Abrahama czy Jakuba... dlatego proszę też, aby wszyscy, tak jak ja, poznali Chrystusa, bo jest On przyjacielem, który nigdy nie zawodzi".

    "Rozmawiam z Panem o wszystkim, nawet o tym, czego nie rozumiem".

    Anthony opowiada o swoim życiu, przeszłym i obecnym, z prostotą, z jaką Afrykanie dostrzegają boską rękę w zwykłym życiu. Stwierdza dobitnie, że "modlitwa jest główną bronią wszystkich chrześcijan, a zwłaszcza tych, których Pan powołał". Dla mnie jest to centralny moment rozmowy z Panem, który mnie powołał. Szukam cichego miejsca, gdzie mogę odbyć rozmowę "od serca", tak jakbym rozmawiał z przyjacielem i dzielił się z nim swoimi pragnieniami, troskami i problemami... a nawet tymi rzeczami, których nie rozumiem. Przede wszystkim dziękuję za życie, które mi dał. W seminarium najważniejsza jest modlitwa: zaczynać modlitwą, kończyć modlitwą, być wiernym temu powołaniu, które dał nam Bóg".

    "Otrzymuję łaskę, by nieść ją innym".

    Anthony Reader Instytucja

    Wola Boża, Boże wezwanie w każdym momencie, to jest to, co Antoni wraz ze swoimi współbraćmi z seminarium stara się codziennie poznawać i wypełniać. Na krótko przed publikacją tego wywiadu otrzymał, wraz z dwoma innymi towarzyszami, posługę lektoratu.

    Każdy krok na jego drodze do kapłaństwa jest dla tego Nigeryjczyka niezasłużoną łaską Boga: "Lektorat oznacza służbę ludowi Bożemu, Kościołowi, poprzez Słowo Boże, które musi być centrum naszego życia i którym dzielimy się z innymi. Dla mnie jest to łaska, radość. Że otrzymuję łaskę tu na ziemi, by dzielić się nią z innymi. W dniach poprzedzających przyjęcie lektoratu pytałem Pana "soooo?"... Byłem zdenerwowany, bo w przyszłości, nawet jeśli przeraża mnie myśl o tym, to Bóg pozwoli, będę księdzem. To jeszcze jeden krok w moim życiu, nadprzyrodzona radość, bo słowo Boże jest żywe i skuteczne, potrafi wejść do serca i przemienić życie. Nie dlatego, że zabiera problemy, ale dlatego, że daje pokój w sercu, by nieść go innym.

    Otrzymać, aby się dzielić - tak Antoni przeżywa swoje oddanie się Bogu "wiedząc, że nie jestem godzien". Ja, Antoni, imigrant, nie wiedząc nic, chcę przyjąć to Słowo Boże, tę łaskę, którą daje mi mój biskup, którą nakłada na mnie, abym mógł ją wprowadzić w swoje życie i zanieść innym".

    Zoom

    Chrystus z otchłani Florydy

    Replikę Chrystusa z Otchłani można zobaczyć w jeziorze w Key Largo John Pennekamp State Park na Florydzie. Oryginał znajduje się na Riwierze Włoskiej, gdzie w 1947 roku nurek Dario Gonzatti stracił życie nurkując.

    Maria José Atienza-30 lipca 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
    Świat

    José Antonio Ruiz: "Ziemia Święta jest mapą zbawienia".

    Sześćdziesiąt pięć lat temu w Jerozolimie otworzyła swoje podwoje Casa de Santiago, najstarsza hiszpańska instytucja kościelna na Bliskim Wschodzie. Dziś instytucja ta, zależna od Papieskiego Uniwersytetu w Salamance, nadal stanowi punkt odniesienia w badaniach biblijnych i archeologicznych.

    Maria José Atienza-30 lipca 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

    To, co dziś znamy jako Hiszpański Instytut Biblijny i Archeologiczny / Casa de Santiago, narodziło się w 1955 roku z inicjatywy Maximino Romero de Lema, ówczesnego rektora hiszpańskiego kościoła Montserrat w Rzymie, który wraz z grupą księży studiujących Pismo Święte postanowił założyć ten ośrodek Kościoła hiszpańskiego w Ziemi Świętej, w celu promowania badań biblijnych i archeologicznych. W ten sposób narodziła się ta instytucja religijna i akademicka, pod władzą biskupią łacińskiego patriarchy Jerozolimy, pod patronatem intelektualnym L'Ecole Biblique de Jerusalem, z pomocą Kustodii Franciszkańskiej i Konsulatu Generalnego Hiszpanii. Kilka miesięcy temu ksiądz Juan Antonio Ruiz Rodrigo objął kierownictwo Hiszpańskiego Instytutu Biblijnego i Archeologicznego.

    Dyrektor IEBA
    Juan Antonio Ruiz Rodrigo

    Instytucja, która, jak sam podkreśla, "wniosła istotny wkład w studia biblijne w Hiszpanii". W ten sposób większość hiszpańskich ekspertów w dziedzinie egzegezy biblijnej i archeologii była rezydentami tego Domu. Pionierzy badań nad manuskryptami znad Morza Martwego byli członkami tego Centrum; a wielcy specjaliści w tej dziedzinie, uznani na całym świecie edytorzy dokumentów z Qumran, są związani z naszym Instytutem".

    Więcej niż tylko centrum nauki

    Od momentu powstania do dziś, podkreśla jej dyrektor, Casa de Santiago "nie przestała otwierać swoich drzwi". Dziś przyjmuje nie tylko księży, ale także profesorów specjalizujących się w studiach biblijnych i uczonych w dziedzinie Biblii i archeologii lub innych dyscyplin, takich jak liturgia, zarówno kleryków, jak i świeckich, mężczyzn i kobiety".

    Jego położenie pozwala również tym, którzy studiują lub mieszkają w Casa de Santiago, na "bezpośredni kontakt z wyspecjalizowanymi biblijnymi ośrodkami akademickimi miasta i, ogólnie, ze środowiskiem kulturowym i religijnym Izraela". Od początku nasze Centrum starało się być gościnnym domem, miejscem spotkań i środowiskiem sprzyjającym studiom i badaniom wśród hiszpańskich biblistów i archeologów.

    Co roku przyjmuje księży z różnych diecezji hiszpańskich, zakonników i świeckich, zapisanych na Papieski Instytut Biblijny w Rzymie, na Uniwersytet Gregoriański lub na inne uniwersytety hiszpańskie, którzy wybierają to Centrum, aby pracować nad swoimi interesującymi studiami egzegetycznymi i cieszyć się pobytem w mieście Jerozolima".

    Powołanie do dialogu

    Misja Casa de Santiago nie ogranicza się do bycia zwykłym miejscem nauki czy zamieszkania. Instytucja ta "zrodziła się z powołaniem do dialogu między wiarą a kulturą", jak podkreśla Juan Antonio Ruiz Rodrigo, "dialog ten jest prawdziwym wyzwaniem, przed którym stoi dziś Kościół". Ten ostatni był zawsze bardziej wykluczony z punktu widzenia kultury, ponieważ błędnie kultura oświecenia była uważana za jedynego rzecznika racjonalności naukowej i filozoficznej. Oznacza to jednak zapomnienie o niezastąpionej roli Kościoła w postępie myśli ludzkiej w ciągu dwóch tysiącleci".

    IEBA fasada
    Fasada Casa de Santiago

    W tej linii Ruiz Rodrigo kontynuuje: "Chrześcijaństwo jest religią Logosu, to znaczy Słowa w sensie rozumności Boga, a zatem rozumności całej rzeczywistości. Bóg jest także Logosem, czyli Słowem, które zakłada rzeczywistość z sensem, i Słowem, które szuka i ofiarowuje się człowiekowi do dialogu. Szczególnie Biblia była owocnym polem tego dialogu między wiarą a kulturą, ponieważ badanie Biblii wymaga wiedzy językowej, historycznej, archeologicznej, hermeneutycznej, literackiej itd. Kościół zawsze odrzucał fundamentalistyczną, irracjonalną lekturę i promował naukowe badanie tekstów Pisma Świętego, od samego początku (jak Origen i św. Jerome), bo jeśli Biblia jest Słowem Bożym w ludzkich słowach, to te dwa bieguny: boski i ludzki, muszą być dogłębnie zbadane, każdy według własnych metod, w owocnym dialogu".

    Stąpanie po ziemi Jezusa

    Oczywiście panorama badań zmienia się całkowicie, gdy mówimy o badaniach w samej krainie, w której miały miejsce wydarzenia. Nic dziwnego, że obecny dyrektor Casa de Santiago podkreśla, że "ogromnie wzbogacająca jest możliwość studiowania i nauczania Pisma Świętego w Ziemi Świętej". Tylko tutaj można odnaleźć kolory, krajobrazy, perfumy, różnice klimatyczne i geograficzne, które przewijają się przez obszerne karty Biblii. Studiowanie Biblii w Jerozolimie ma także inne zalety: imponujące jest poznawanie tutaj świąt żydowskich, gdzie pewne tradycje zachowały się przez tysiące lat i są bardzo obecne w Piśmie Świętym. Zrozumienie kultury semickiej jest tutaj o wiele łatwiejsze, zanurzone jak jesteśmy w tym morzu ludów semickich. Jerozolima daje możliwość konfrontacji kulturowego świata współczesnego judaizmu, z jego biblijną egzegezą, w tych właśnie miejscach, gdzie jest ona opracowywana". 

    Ziemia ukarana

    Juan Antonio Ruiz Rodrigo żyje z dnia na dzień napięciami, które nękają ten obszar Bliskiego Wschodu, jeden z najbardziej dotkniętych ciągłymi konfliktami między Izraelczykami i Palestyńczykami, który jednak ma jeden ze swoich filarów gospodarczych w turystyce, zwłaszcza chrześcijańskiej turystyce religijnej.

    Pandemia, która obecnie jest już praktycznie pod kontrolą na tym obszarze, stanowiła poważny problem dla tego sektora, a Hiszpański Instytut Biblijny i Archeologiczny nie pozostał bez wpływu na konsekwencje Covid19: "obecna sytuacja zdrowotna uniemożliwia przybycie nauczycieli i studentów do wyspecjalizowanych ośrodków akademickich, aby móc realizować swoje projekty biblijne i archeologiczne", podkreśla Ruiz Rodrigo, "niemniej jednak, pomimo trudności związanych z tą sytuacją, staraliśmy się przeżyć ten czas z nadzieją, próbując stworzyć nowe działania, które mogą być realizowane w naszej Instytucji".

    Do tego dochodzą napięcia doświadczane w ostatnich tygodniach w tym rejonie. Jednak, jak zauważa Ruiz Rodrigo, "po tylu latach nieporozumień i rzek krwi, nagromadzonej nienawiści i rozwoju wydarzeń uwikłanych w liczne interesy polityczne i ekonomiczne, warto nadal walczyć o stabilny pokój w Ziemi Świętej, który pozwoli na rozwój jej kultury, jej ludów i jej mieszkańców". Jestem przekonany, że celem Kościoła jest dążenie do pokoju, zwłaszcza tu, w Ziemi Świętej.

    Dyrektor Casa de Santiago mówi jasno, że instytucje Kościoła obecne w ziemi Jezusa "muszą pracować na rzecz pokoju i zapraszać innych do umacniania więzi braterstwa". Dlatego każde słowo lub gest, który prowadzi do nienawiści lub konfrontacji, nie będzie dobrym słowem i nie pomoże w tym procesie pokojowym. Dlatego naszym obowiązkiem jest praca na rzecz pojednania na Bliskim Wschodzie, a to można wspierać jedynie poprzez dialog, bez stanowisk prowadzących do konfrontacji.

    Chrystus przeżył historię i kulturę, przyjął określoną geografię, postawił stopę na konkretnym terytorium, którym jest Ziemia Święta.

    Juan Antonio Ruiz Rodrigo. Dyrektor IEBA

    Pielgrzymki śladami Chrystusa

    Odwiedzenie tych samych miejsc, w których miały miejsce historyczne wydarzenia związane ze Zbawieniem jest przed i po dla każdego chrześcijanina, który odwiedza Ziemię Świętą. W tym sensie dyrektor hiszpańskiego Instytutu Biblijnego i Archeologicznego jest przekonany, że "jest to wyjątkowa podróż dla każdego chrześcijanina, ponieważ jest to miejsce Wcielenia Boga. Jeśli Biblia przedstawia nam historię zbawienia, to Ziemia Święta jest geografią zbawienia, ponieważ ta historia ma swój konkretny punkt odniesienia w tych pustkowiach i pustyniach, w zakamarkach tej Ziemi Świętej, tak często poranionej. Bez odniesienia do Ziemi Świętej sama obietnica Boga dla Abrahama jest nie do pomyślenia. Ziemia Święta nadaje konkretność Słowu Bożemu, umożliwiając mu formę wcielenia, jeszcze zanim Słowo Boże stało się ciałem w Jezusie z Nazaretu. Chrystus przeżył również historię i kulturę, przyjął określoną geografię, postawił stopę na konkretnym terytorium, jakim jest Ziemia Święta".

    Świat

    W Rzymie umiera Matka Trójcy Świętej, życie poświęcone Kościołowi

    Założyciel i prezes Dzieło Kościoła zmarł wczoraj w Rzymie w wieku 92 lat po życiu pełnym poświęcenia i służby Kościołowi, papieżowi i biskupom.

    Maria José Atienza-29 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Trinidad Sánchez MorenoMatka Trynidad zmarła wczoraj w Rzymie, gdzie mieszkała od 1993 roku. Pochodząca z Dos Hermanas (Sewilla), 7 grudnia 1946 roku doświadczyła "prawdziwej inwazji Boga", jak sama wspominała. Jej natychmiastowa odpowiedź brzmiała: "Będę Twoja na zawsze", co przypieczętowała następnego dnia w kościele parafialnym Santa María Magdalena poświęceniem się przed obrazem Matki Boskiej, wyznaczając swoje pierwsze i ostateczne kroki całkowitego poświęcenia się Bogu. Była dobrze znana i lubiana w swojej miejscowości, przez lata wraz z jednym z trzech braci prowadziła rodzinną firmę "Calzados La Favorita" przy Calle Ntra Sra. de Valme. W 1955 roku przeniosła się do Madrytu. A cztery lata później, w 1959 roku, Bóg wrył się w jej duszę i uczynił ją świadkiem tego, co przeżyła, by zanieść to wszystkim, jako "Echo Kościoła".

    Na stronie Praca Kościołazałożona przez Kościół i której misją jest ukazywanie duchowego bogactwa Kościoła poprzez wspomaganie papieża i biskupów, została zatwierdzona jako instytucja prawa papieskiego przez Kongregację Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego Stolicy Apostolskiej w 1997 r. i istnieje obecnie, ponad tysiąc biskupów otrzymuje pisma Matki Trójcy Świętej, które są im przesyłane co miesiąc i które pomagają im w życiu duchowym, bądź to poprzez organizowanie rekolekcji dla kapłanów, seminarzystów czy świeckich w ich własnych diecezjach.

    Instytucja ta posiada kilka domów apostolskich, wśród nich dom, w którym urodziła się Matka Trinidad w Dos Hermanas. Dzieło Kościoła posiada także stałe ośrodki w Hiszpanii (Madryt, Guadalajara, Kadyks, Toledo, Valladolid, Ávila), we Włoszech (Rzym, Albano Laziale i Rocca di Papa) oraz w Gwinei Równikowej (Malabo), choć prowadzi także misje apostolskie w innych krajach. W Sewilli powierzono im parafię San Bartolomé i San Esteban, w historycznym centrum miasta.

    Msza św. pogrzebowa w intencji jego wiecznego spoczynku zostanie odprawiona w niedzielę 1 sierpnia o godz. 15:00 w Bazylice św. Pawła za Murami w Rzymie, y będzie dostępny na żywo na jego strona internetowa.

    Inicjatywy

    "Z naszymi chlebami i rybami pomnażamy możliwości wstawiania".

    Dziś branża hotelarska i gastronomiczna obchodzi święto swojej patronki - świętej Marty. Kwintesencja pomocnej kobiety jest przykładem dla tysięcy osób, które każdego dnia poświęcają się przygotowywaniu i podawaniu posiłków dla tysięcy innych osób. Sektor, który dla wielu był ich drogą do integracji społecznej i zawodowej w projektach takich jak Tabgha i Cinco Panes opracowanych przez Cáritas Diocesana de Córdoba.

    Maria José Atienza-29 lipca 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

    Są przykładem ukrytej pracy, za każdym daniem, za każdym menu na wynos, stoi jedna lub więcej osób, dzięki którym możliwe są chwile, w wielu przypadkach niezapomniane. Sektor, który jednocześnie charakteryzuje się niepewnością i który jak mało który ucierpiał z powodu plagi pandemii.

    Branża hotelarska i gastronomiczna jest również uprzywilejowanym sposobem na znalezienie pracy. Salvador Ruiz Pino, prawnik i dyrektor Cáritas diocesana de Córdoba, którego projekty Tabgha i Cinco panes,

    Tabgha i 5 panes to dwie inicjatywy społeczno-zawodowego włączenia się w świat gastronomii i hotelarstwa.

    Salvador Ruiz Pino

    Projekt hotelu i gastronomii Cáritas Diocesana de Córdoba zrodził się w wyniku ostatniego Wizyta ad limina (w marcu 2014), które nasz biskup Demetrio Fernández złożył papieżowi Franciszkowi. Podczas wizyty, gdy biskupi południowej Hiszpanii tłumaczyli Ojcu Świętemu sytuację społeczno-ekonomiczną, w jakiej się wówczas znajdowaliśmy, z wysokim wskaźnikiem bezrobocia, Papież powiedział im: "Zróbcie coś dla młodych". Po powrocie z wizytacji Ksiądz Biskup przekazał nam to życzenie Franciszka i diagnozując potrzeby i badając sytuację widzieliśmy drogę do utworzenia szkoły hotelarsko-gastronomicznej i restauracji, w której moglibyśmy szkolić i zatrudniać młodzież znajdującą się w sytuacji poważnej bezradności i wykluczenia społecznego. W ten sposób otworzyliśmy drzwi Tabgha w grudniu tego samego roku. W ramach kontynuacji i rozszerzenia tego projektu. Cinco Panes Catering, na ten sam cel, w 2020 r.

    Jaka była reakcja sektora, ludzi i oczywiście beneficjentów? 

    -Przez cały czas otrzymywaliśmy współpracę od sektora hotelarskiego w Cordobie. W rzeczywistości nasza praca nie byłaby możliwa bez współpracy z wieloma firmami z sektora Cordovan, które umożliwiają naszym uczestnikom odbycie praktyk w swoich firmach, oprócz prowadzenia niektórych zajęć w okresie szkolenia.

    Podobnie społeczeństwo Kordoby dostrzegło w inicjatywach Caritas z zakresu ekonomii solidarności możliwość współpracy z naszą instytucją i pomocy osobom, którym towarzyszymy, poprzez wynajęcie usługi lub po prostu spędzenie miłego wieczoru w naszej gospodzie z najlepszą obsługą i jakością.

    Każdego roku około dwudziestu młodych ludzi jest szkolonych i zatrudnianych w zakresie gotowania, obsługi stołu i kelnerów, zgodnie ze szkoleniami, które sami wybierają, w celu ich późniejszej integracji na rynku pracy w hotelarstwie i gastronomii, ze zindywidualizowanych tras wprowadzania do życia społeczno-zawodowego. Sukces wstawienia do społeczeństwa i pracy młodych ludzi, którzy przeszli przez projekt jest bardzo wysoki.

    Na co zwróciłby Pan uwagę w tych inicjatywach, które również kształcą ludzi do pracy w dziedzinie służącej innym?

    -Kryzys COVID pokazał nam wyraźnie, co jest naprawdę niezbędne, co jest ważne: życie, zdrowie, opieka, wsparcie, troska o planetę "nasz wspólny dom"... My w Caritas jesteśmy przekonani, że pilne jest wdrożenie ekonomii, która priorytetowo traktuje to, co uważamy za niezbędne, modelu ekonomicznego skupionego na ludziach, który szanuje ich prawa i wspiera potencjał tych, którzy często są odrzucani. Dlatego, choć nie mamy możliwości zapewnienia rozwiązania problemu bezrobocia na naszym terenie, jesteśmy przekonani, że tego typu znaczące działania są konieczne, aby pokazać, że możliwy jest inny model, że warto postawić ludzi i ich potencjał w centrum i walczyć z kulturą wyrzucania pieniędzy za pomocą propozycji uznających godność wszystkich. Każdy, kto przychodzi do Tabgha Gastronomic Tavern, może doświadczyć satysfakcji, widząc entuzjazm, zaangażowanie i wysiłek, jaki młodzi ludzie, którzy tam pracują, wkładają każdego dnia w oferowanie najlepszych usług, będąc bohaterami własnej podróży, która wyprowadzi ich z bardzo trudnych sytuacji, przez które przeszli w przeszłości.

    SOLEMCCOR to firma, która zarządza obydwoma projektami. Jak doszło do powstania tej inicjatywy Caritas? Jaka jest ocena jej pracy po kilku latach funkcjonowania?

    Z tego zaangażowania na rzecz godnego zatrudnienia zrodziły się, już w latach 80-tych, programy zatrudnienia Cáritas Diocesana de Córdoba, które w 2006 roku dokonały skoku jakościowego wraz z utworzeniem SOLEMCCOR (Solidarność i Zatrudnienie Cáritas w Córdobie), naszej firmy zajmującej się pośrednictwem pracy, pierwszej w Andaluzji i jednej z głównych na poziomie krajowym. Spółka zajmująca się pośrednictwem pracy, w której Cáritas jest jedynym wspólnikiem, a której celem jest wspieranie wprowadzania na rynek pracy osób znajdujących się w sytuacji wykluczenia społecznego oraz ich ostateczne włączenie do normalnego rynku pracy.

    SOLEMCCOR jest organizacją non-profit, celem naszej działalności jest umożliwienie szkolenia i zatrudnienia osobom w sytuacji zagrożenia społecznego w celu ich pełnej integracji. W ten sposób generowanie maksymalnej liczby miejsc pracy, wraz z godziwymi warunkami pracy, jest zdecydowanym celem SOLEMCCOR, poprzez zindywidualizowane trasy i rozwój osobistego projektu integracyjnego. Poprzez szkolenia, dostęp do zatrudnienia oraz monitoring społeczny i zawodowy umożliwiamy osobom, którym towarzyszymy, zdobycie doświadczenia i umiejętności.

    Krótko mówiąc, umożliwia ona zdobycie kwalifikacji zawodowych i produktywności niezbędnej do poprawy osobistych warunków zatrudnienia, co jest krokiem wstępnym do uzyskania dostępu do zwykłego przedsiębiorstwa, zgodnie z przepisami regulującymi tworzenie i funkcjonowanie przedsiębiorstw na rzecz integracji społeczno-zawodowej. Wszystko to zresztą z modelu łączącego troskę o środowisko z programami promującymi recykling z integralnej perspektywy ekologicznej, gdzie świadomość dbania o planetę łączy się z troską o człowieka.

    W 2020 roku udało nam się przyjąć i wesprzeć 833 osoby poprzez szkolenia lub pośrednictwo pracy, z czego 111 osób w wykluczeniu zostało zatrudnionych.

    Salvador Ruiz Pino. Dyrektor Caritas Cordoba

    Chcemy, aby mieszkańcy Kordoby mieli świadomość, że kiedy oddają do recyklingu papier, karton, ubrania czy olej, stwarzają nowe możliwości dla planety i ludzi w trudnej sytuacji, bo jak mówi papież Franciszek: Wszystko jest połączone.

    Obecnie SOLEMCCOR posiada różne linie biznesowe, które obejmują selektywną zbiórkę papieru i tektury (poprzez umowę o współpracy z Radą Miasta Cordoba), usługę poufnego niszczenia papieru, zbiórkę i recykling tekstyliów, usługę sprzątania "Jordán", warsztat odzieżowy "Dorcas", zarządzanie Centrum Rekreacji i Czasu Wolnego "Cristo Rey" w Torrox Costa, Szkołę Gastronomiczną, tawernę gastronomiczną "Tabgha" oraz catering "Cinco Panes". We wszystkich z nich, w ubiegłym roku (2020) byliśmy w stanie przyjąć i towarzyszyć 833 osobom poprzez szkolenia lub pośrednictwo pracy, z czego 111 osób w wykluczeniu zostało zatrudnionych, a wszystko to przy inwestycji gospodarczej wynoszącej trzy miliony euro.

    Branża hotelarska była jednym z sektorów gospodarki najsilniej dotkniętych pandemią. W przypadku obu inicjatyw osoby, które z nich korzystają, już doświadczają poważnych trudności, jak covid wpłynął na te dwa projekty i jak radzi sobie z odzyskiwaniem?

    -Z pewnością kryzys zdrowotny, który wybuchł wraz z nadejściem pandemii, wkrótce zamienił się w poważny kryzys społeczny, w którym obecnie jesteśmy pogrążeni.

    Tylko w ostatnim roku, Caritas diecezjalna w Kordobie za pośrednictwem 168 parafialnych Caritas udzieliła pomocy 30 tys. rodzin w całym województwie, z których 8 tys. (27%) nigdy wcześniej nie zwracało się o pomoc do Caritas. Ograniczenia mobilności oznaczały, że sektor hotelarski był pierwszym, który zaprzestał działalności. Mimo to SOLEMCCOR utrzymał wszystkie swoje miejsca pracy w czasie pandemii, bez żadnych zwolnień. Od dnia, w którym Tabgha została zamknięta ze względu na stan alarmowy, pracownicy projektu, w towarzystwie wolontariuszy, wykorzystywali kuchnie do przygotowania i dystrybucji dwóch tysięcy posiłków dziennie dla rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji, którym Caritas pomagał w mieście Cordoba, a którym w najtrudniejszych momentach połogu brakowało środków na zaspokojenie podstawowych potrzeb żywieniowych.

    Od pierwszego dnia pandemii pracownicy projektu, którym towarzyszyli wolontariusze, wykorzystywali kuchnie do przygotowania i dostarczenia dwóch tysięcy posiłków dziennie rodzinom znajdującym się w trudnej sytuacji.

    Salvador Ruiz Pino.Dyrektor Caritas Cordoba

    Po rozpoczęciu fazy deeskalacji, Tabgha i Cinco Panes powróciły do swojej regularnej działalności, przy zachowaniu odpowiednich środków pojemności, bezpieczeństwa i higieny. Dzięki ich usługom klienci mogą nie tylko cieszyć się pierwszorzędnym doświadczeniem kulinarnym, o bardzo dobrym stosunku jakości do ceny i wykwintnym traktowaniu, ale także przyczynić się do poprawy zdolności młodych ludzi znajdujących się w sytuacji lub zagrożonych wykluczeniem społecznym i poważną niestabilnością, sprzyjając w ten sposób ich pełnej integracji.

    W Tabgha, podobnie jak na równinie o tej samej nazwie w pobliżu Jeziora Tyberiadzkiego, jesteśmy przekonani, że dając każdemu z nas nasze pięć bochenków chleba i dwie ryby, możemy pomnożyć możliwości włączenia się wielu ludzi, zaspokajając nie tylko głód chleba, ale także nadziei, godności i sprawiedliwości. Koniecznie trzeba przyjechać do Kordoby!

    Więcej
    Świat

    Watykańska apostolska biblioteka medialna dla edukacji spojrzenia

    Stworzenie "watykańskiej apostolskiej biblioteki medialnej" mogłoby być sposobem na wyartykułowanie edukacji spojrzenia, serca, poprzez sztukę kinematograficzną otwartą na transcendencję.

    Giovanni Tridente-28 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Wiadomość, którą należało uważnie przeczytać między wierszami wywiadu, jakiego papież Franciszek udzielił w niedawno wydanej publikacji, przeszła niemal niezauważona. Chodzi o prawdopodobne narodziny, na razie bez konkretnych szczegółów, nowego watykańskiego organizmu o charakterze czysto kulturalnym, który mógłby przyjąć nazwę "Watykańskiej Mediateki Apostolskiej".

    Byłoby to Centralne Archiwum dla stałego i uporządkowanego przechowywania historycznych zbiorów audiowizualnych różnych organów Stolicy Apostolskiej i całego Kościoła, na wzór istniejącego. Watykańskie Archiwum Apostolskie -Watykańska Biblioteka Apostolska, która była kiedyś znana jako "Sekret", a która zachowuje i promuje akty i dokumenty dotyczące rządu Kościoła powszechnego, oraz Watykańska Biblioteka Apostolska, której pierwszy rodowód sięga IV wieku.

    Jak mówiliśmy, papież ogłosił to między wierszami w wywiadzie, którego udzielił monsignorowi Dario Edoardo Viganò, byłemu prefektowi Departamentu Komunikacji Stolicy Apostolskiej, z okazji wydania książki Lo sguardo: porta del cuore (Spojrzenie: brama do serca)poświęcony kinu neorealistycznemu, którego papież zawsze twierdził, że jest wielkim wielbicielem, często przytaczając w swoich przemówieniach i homiliach odniesienia do tej kultury, która według niego ma silną wartość świadectwową.

    Ze swej strony autor książki, oprócz wykładania filmu i bycia obecnie wicekanclerzem Papieskiej Akademii Nauk Społecznych Stolicy Apostolskiej, jest również autorem filmów i dokumentów, a w przeszłości przez kilka lat kierował "Fondazione Ente dello Spettacolo" Konferencji Episkopatu Włoch, aż do przybycia do Watykanu jako szef reformy mediów watykańskich.

    Nietrudno więc przewidzieć, że Viganò można by powierzyć organizację tego nowego organu, który cieszy się przychylnością Ojca Świętego i który mógłby służyć rewaloryzacji dziedzictwa historycznych źródeł audiowizualnych, które w przeszłości reprezentowały także wysoki poziom religijny, artystyczny i ludzki, zwłaszcza jeśli pomyślimy o słynnych "salkach wspólnotowych" obecnych praktycznie we wszystkich parafiach.

    W wywiadzie papież Franciszek mówi również o potrzebie, jaką mamy dzisiaj, aby "nauczyć się patrzeć!". Przecież w obliczu lęku i zniechęcenia spowodowanego, co więcej, przez niedawną pandemię, potrzebne są w Kościele i w świecie "oczy zdolne do przebicia ciemności nocy, do spojrzenia poza mur aż po horyzont".

    Papież myśli o "katechezie spojrzenia, pedagogice dla naszych oczu, które często nie są zdolne do kontemplacji pośród ciemności 'wielkiego światła', które Jezus przychodzi przynieść". Refleksja nad spojrzeniem, krótko mówiąc, "które otwiera się na transcendencję", do czego niewątpliwie może przyczynić się kino neorealistyczne, które w wielu swoich produkcjach prowokowało sumienia widzów.

    Z drugiej strony papież Franciszek powiedział, że jest przekonany, iż "sztuka kina zdołała rozświetlić tkankę wydarzeń, aby ujawnić ich głęboki sens". W ten sposób wydaje się być odwzorowana misja zapowiadanej i prawdopodobnie wkrótce ogłoszonej nowej apostolskiej biblioteki medialnej Watykanu.

    Czytania niedzielne

    Komentarz do czytań z XVIII Niedzieli w Czasie Zwykłym

    Andrea Mardegan komentuje czytania z XVIII Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

    Andrea Mardegan-28 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Po tym jak Jezus zostawia tłum i sam wchodzi na górę, uczniowie z trudem docierają na drugą stronę: "Morze było wzburzone z powodu silnego wiatru, który wiał".. Jezus chodzi po wodzie, dogania ich, wsiada do łodzi i "od razu łódź przybiła do brzegu".. Tłum zainteresowany Jezusem składa zapytanie, aby dowiedzieć się, jaką drogę obrał. Są zdecydowani nie stracić z oczu tego Mistrza, który leczy choroby i rozwiązuje problem chleba: jedli jęczmienne chleby i ryby, których nigdy nie zabrakło, rozdawane przez Jezusa, które mnożyły się bez widoku w ich koszach, w ich rękach. 

    Udają się ze statkami do Kafarnaum i znajdują Go: "Mistrzu, kiedy się tu znalazłeś?".. Powierzchowne pytanie: interesuje ich tylko zrozumienie, jak to wymknęło się spod ich kontroli. Ciekawe pytanie, które nie służy pogłębieniu prawdy o Jezusie i o tym, co się stało dzień wcześniej. Jezus nie odpowiada na ciekawość, ale próbuje pomóc im szukać w sobie prawdziwego powodu, dla którego Go szukają: "You have had your fill". chleba, darmowego, dobrego, bez pracy. Chcą jeść więcej. Jezusa interesuje jednak głód i pragnienie chleba, które widzi w tych mężczyznach: zamierza przekształcić je w pragnienie prawdziwego chleba z nieba. Podejmuje więc spór, który od dawna chciał rozpocząć, biorąc przykład ze znaku chleba, którego nigdy nie zabraknie: "Nie pracujcie dla pokarmu, który się zużywa, ale dla pokarmu, który trwa do życia wiecznego".. Posłuchaj "życie wiecznePytają nauczyciela, jaka praca może być doceniona jako dzieło Boże. 

    Jezus przechodzi nad ich faryzejskim pytaniem i mówi do nich o wierze: wierząc w Niego, jest to dzieło Boga. Ci, którzy widzieli cud pięciu chlebów i dwóch ryb, które nakarmiły tysiące ludzi, proszą Go o znak, by uwierzyć. Są powierzchowne, materialistyczne, moralizatorskie, niewierzące. Prowokują go mówiąc o mannie na pustyni, jako znaku danym przez Mojżesza. Jezus koryguje ich: manna pochodziła od Boga, a nie od Mojżesza, a następnie objawia, że Bóg zamierza dać im chleb, który zstępuje z nieba i daje im życie. 

    Teraz rodzi się w nich pragnienie przyjęcia tego chleba. Następnie Jezus oświadcza, że sam jest chlebem życia i że kto w niego wierzy, nigdy nie będzie łaknął ani pragnął. Stara się pomóc im przekształcić ten głód ziemskiego chleba w pragnienie chleba, który da na życie wieczne, a którym jest On sam. Boski pokarm, który uzdalnia nas do pełnienia dzieł Bożych na ziemi, do przeżywania w nas życia, śmierci, zmartwychwstania i wniebowstąpienia Syna Bożego. Podziwiamy w Jezusie wytrwałość w proponowaniu prawdy, zaufanie do ludzi mimo ich zamknięcia. Pragniemy być karmieni chlebem życia, aby móc żyć Jego życiem w naszym życiu.

    Homilia na czytania z niedzieli 18.

    Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

    Ewangelizacja

    Wędrówka z Ignacym z Loyoli, pielgrzymem życia wewnętrznego

    "Droga Ignacjańska" przechodzi przez Logroño, Tudela, Alagón, Saragossę, Fraga, Lleida, Cervera, Igualada, do Montserrat i Manresy. Trasa o wielkim znaczeniu duchowym, realizowana również w życiu wewnętrznym ręką wielkiego świętego i założyciela Towarzystwa Jezusowego. 

    Francesc Riera i Figueras, S. I.-28 lipca 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

    Jadąc na mule, opuścił Loyolę ubrany w swoje szlachetne szaty. Trasa, "Camino Ignaciano", prowadzi przez Logroño, Tudelę, Alagón, Saragossę, Fragę, Lleidę, Cerverę, Igualadę, do Montserrat i Manresy.

    1. Montserrat, kilka krótkich dni

    Łatwo jest odkryć Pielgrzyma, urzeczonego, wspinającego się na skały Góry, oddychającego dobrym zapachem "d'eixos penyals coberts de romaní", gdy nastaje wiosna. Natura stała się tronem dla tego, co jest teraz jej jedyną prawdziwą Królową. Pośród dumnego piękna masywu, Pielgrzym doświadczy trzech "inicjacyjnych" działań.

    a) Po pierwsze, godzi w jego życie(Jakże wielu chciałoby móc pogodzić życie...!). Życie, które pociągałoby za sobą wiele sprzeczności, skorumpowane przez żądzę prestiżu i władzy. Sam mówi na starość: "Do 26 roku życia był człowiekiem oddanym próżnościom świata". Były to trzy intensywne dni przeglądania wszystkich "ciemnych" zakamarków jego historii, składania ich z bezgranicznym smutkiem w miłosierne ręce Boga i otrzymywania "sakramentalnego" pojednania z rąk opiekującego się nim mnicha Jeana Chanona. Mogła uwolnić się od swoich żałobnych dołów i gorzko, ale w spokoju, opłakiwać wszystkie absurdy, które często raniły osoby trzecie. Kto w ten sposób doświadcza wewnętrznego wyzwolenia, rodzi się na nowo!

    b) Odarty z irracjonalności takich wewnętrznych szatZewnętrzne szaty szlacheckie, ubrania "prestiżu", które starały się ukazać wewnętrzną szlachetność, której nie posiadał, są dla niego niewygodne i przeciwwskazane. Schroniwszy się w największej tajemnicy, podchodzi do żebraka, odziera się z prestiżowych ubrań i wraz z nimi ubiera na swoją cześć "ostatniego", tego odrzuconego przez świat. Ze swej strony, z niewypowiedzianym spokojem wewnętrznym, ubiera się w "tkaninę, z której zwykle robią worki..., a ma ona wiele kolców... długich do stóp". Przyjął szaty ubóstwa, które stawiają go wśród tych, którzy nie liczą się w świecie.

    c) Powinien być znaleziony kreskówkowy z mieczem, Jest "biedakiem", człowiekiem pojednanym, bez wrogów, bez chęci zdobycia czegokolwiek. Nie musi się już przed niczym bronić, nie potrzebuje już agresywnego miecza. Z tą zaskakującą wewnętrzną wolnością, którą osiągnął, "rozbroi" się jako rycerz, w akcie o "kontrkulturowych" konotacjach, w stylu swojego rycerskiego "imaginarium". W wigilię święta Zwiastowania Pańskiego spędza noc na modlitwie czuwania, klęcząc przed ołtarzem Matki Bożej. Rozbraja się i składa swój miecz u stóp Moreneta. Zmienił swoje paradygmaty, zainteresowania, przyszłość..., swojego Pana. Pielgrzym odnalazłby siebie w słowach, które Virolai śpiewa do Matki Bożej: "Amb vostre nom comença nostra història".

    2. w dół góry

    O świcie wyobrażamy go sobie schodzącego po dzikich górskich szlakach ze szczęściem, którego nigdy wcześniej nie zaznał. Kulawy, z nutą bólu zranionej nogi, ale przepełniony dziwną wolnością nigdy wcześniej nie doświadczoną tak głęboko.

    W Pustelni Apostołów niektóre kobiety zaproponowały szpital dla ubogich w Manresie, w którym mógłby się zatrzymać na kilka dni. Musiał w spokoju delektować się swoimi przeżyciami z Montserrat i zapisać je w notatniku, który starannie prowadził od czasów Loyoli.

    Nagle żandarm przerywa spokojny spacer Pielgrzyma: "Dałeś luksusową suknię żebrakowi? organłzy dla nieszczęśnika, którego nieświadomie skrzywdził, oddając mu swoje arystokratyczne ubranie, by samemu przyodziać się w ubóstwo.

    Zaledwie dziesięć miesięcy temu, Pielgrzym był częścią organ. Teraz znajdujemy ognistego wojownika z Pampeluny ze łzami w oczach. Jego rekonwalescencja w Loyoli, długa cisza drogi do Montserratu, założycielskie doświadczenia w górach rozbijały zewnętrzne i wewnętrzne twardości jego osobowości.

    Manresa, pierwszy okres

    Szczęśliwie uwolniony od dotychczasowego życia, z "wielką odwagą i liberalnością" zamierza zdobyć świętość.

    Zatrzymał się w szpitalu dla ubogich, gdzie mieszkał przez większość swoich jedenastu miesięcy w Manresie. W pragnieniu większej samotności, nie wiadomo kiedy, znalazł miejsce opuszczone i niedostępne: jaskinia.

    Jaskinia jest jedną z jaskiń wydrążonych w okresie trzeciorzędu przez erozję rzeki. Nie był on łatwo dostępny. Ignacio dotarłby do niej, pokonując ścieżkę wśród chwastów, krzaków i pokrzyw. Balkon z widokiem na rzekę, z genialnym widokiem na Montserrat, mniej lub bardziej osłonięty gęstą trawą i krzewami, co dawałoby efekt samotności i bezruchu. Na tym balkonie, pod spojrzeniem Matki Bożej, miał wiele godzin głębokiego milczenia. Wiele rzeczy "wyciszyła"... I potrafiła "wsłuchać się" w głębię swojego serca i odnaleźć tętno Bożego Serca. I z serca Boga odkrył, że jest "posłany" do innych.

    Kontrkulturowy styl życia

    "Święty Dominik to zrobił, więc ja muszę to zrobić. Święty Franciszek zrobił to, bo ja muszę zrobić to". Pierwsze kroki urodzonego w Manresie Ignacego poprowadzą go drogami tej świętej i naiwnej emulacji.

    Jeszcze kilka miesięcy temu szukał tylko zaszczytów, wyróżnienia się..., z niebywałą troską o swój wizerunek. Teraz nie będzie się przejmował swoim wyglądem fizycznym, pozwoli na zapuszczenie włosów i paznokci (kiedyś tak starannie pielęgnowanych), będzie rozczochrany, z małą higieną osobistą, o co jeszcze kilka miesięcy temu nigdy by się nie podejrzewał. Przekroczył "czerwone linie", udowadnia sobie, że zmienił strony, że postawił się po drugiej stronie historii, z ostatnimi i z Jezusem.

    Modli się siedem godzin dziennie. Żyje szczęśliwie, w pełni, ze swoim wewnętrznym wyciszeniem przed Bogiem. Opiekuje się biednymi w Szpitalu, jego działania emanują miłosierdziem i przyjaźnią dla najuboższych. Jego stan to spokój, radość, odczuwanie wielkiej pociechy w tym nowym sposobie robienia i bycia.

    Ignacy przybywa do Manresy z głębokim pragnieniem zdobycia świętości, honoru, z pragnieniem służenia swojemu nowemu Panu (Królowi wiecznemu), z jeszcze większą intensywnością niż miał w służbie "królów doczesnych". Przez całe życie był "zdobywcą" swojego statusu. Nawet podczas rekonwalescencji w Loyoli rozkoszował się myślami o wyczynach, jakich dokona w służbie wielkich panów lub księżniczki "najwyższej godności", której szukał w zadumie.

    Przybywa "nieświadomy rzeczy Bożych", bez zdolności rozeznania, z silnym pragnieniem "czynienia" wielkich rzeczy dla Pana. W głębi duszy wciąż sączy się z niego egocentryzm, narcyzm. Musi "spojrzeć w lustro" i odkryć siebie honorowego, z nowym honorem, o którym teraz marzy, tak różnym od tego, którego doświadczył na kastylijskich dworach. Sam nadal jest "podmiotem", swoim "zaszczytnym" wizerunkiem. Wciąż wierzy, że może ją pokonać własnymi siłami, własnymi zdolnościami i możliwościami.

    Pierwsze cztery miesiące to wielka żarliwość i duchowy spokój, wielka równowaga i wielkoduszność. Szybko jednak odkrywa, że nie "zdobył" świętości, że to, co zdobył, to gorycz jego wewnętrznych ciemnych studni, do których się zniża, a które, jak mu się wydawało, pogodził w Montserrat. W pewnym sensie jest jeszcze faryzeuszem z przypowieści, musi dojść do zrozumienia siebie jako celnika, a jednak przyjętego i przygarnianego przez Boga. Ignacy odprawia swoje "Ćwiczenia duchowe".

    4. Drugi okres. Kruchość Ignacego

    Od młodzieńczej euforii neokonserwatysty, do radzenia sobie z własnym wewnętrznym rozłamem

    "Przyszła do niego silna myśl, która go zaniepokoiła, przedstawiając mu trudności jego życia, jak gdyby mówiono do niego w duszy: 'A jakże będziesz mógł ścierpieć to życie 70 lat, które masz przeżyć? Ale i na to odpowiedział wewnętrznie z wielką siłą...: 'O nędzniku, czy możesz mi obiecać jedną godzinę życia?

    Dzielny obrońca Pampeluny gotowy do podążania za małym pieskiem

    Pierwszy etap, który właśnie przedstawiliśmy, można streścić w dwóch słowach: "czyń" (wielkie pokuty, wielkie rzeczy) i "więcej" (więcej niż inni, więcej niż święci). Nierozsądna gorliwość, nawet jeśli ujawnia ogromną hojność. Ignacy uduchawia swoją próżność rycerza, teraz rycerz oddaje się swojemu nowemu Panu w najbardziej heroiczny sposób, jaki można sobie wyobrazić, z pokutami, modlitwami i czynami, aby "naznaczyć siebie bardziej niż kogokolwiek innego". Stara się zdobyć swojego nowego Pana "dziełami".

    Jeszcze kilka miesięcy temu żył tylko po to, by zdobywać zaszczyty, sławę, ważne stanowiska w administracji królestwa Kastylii, teraz musi odkryć, że "świętość" nie jest "zdobyciem". Zdaje sobie sprawę, oszołomiony, że to, co zdobył, to właśnie jego "cienie", ciemne wody jego wnętrza "pogodzone" tylko powierzchownie w Montserrat.

    Pokój, który otrzymał przed Dziewicą z Montserrat, został zburzony. Pamięć zaczęła go skrupulatnie strofować, przypominając mu o momentach życia, które, jak sądził, pozostawił pochowane w Montserrat. Popadł w głębokie spustoszenie i nękany skrupułami szukał spowiednika, któremu mógłby w kółko powtarzać swoje grzechy; nie mógł jednak pojednać się "z samym sobą", a wydawało mu się, że i z Bogiem.

    Doświadczył własnej ograniczoności, radykalnej niewystarczalności, by udzielić sobie przebaczenia, niechęci, by oddać się w pełni w ręce Boga i puścić kierownicę swojego życia, którą zawsze sam kierował.

    W swoim opuszczeniu powtarza Bogu, że byłby gotów pójść nawet za małym pieskiem, gdyby ten wskazał mu drogę do odnalezienia Boga. Najbardziej znaczącym momentem tego okresu jest rozpaczliwa "pokusa samobójstwa", gdy przebywa w pokoju w klasztorze dominikanów. Ten, kto był przyzwyczajony iść przez świat jako zdobywca, doświadczy, że honor, uczciwość, pojednanie, szczęście, świętość... nie są zdobywane, ale "otrzymywane": "wszystko jest łaską". Będzie to wielkie ignacjańskie odkrycie Manresy.

    5. III okres. Wszystko jest łaską

    Kiedy przyjął, że nie "kontroluje" wszystkiego, zaczyna go zalewać niespodziewane i w pełni "wolne" światło.

    Poddanie się już nie twierdzy z Pampeluny, ale swojej wewnętrznej siły, nie chodzi już o przekazanie "broni zewnętrznej", ale "broni wewnętrznej" (samowystarczalność, "kieruję swoim życiem"...). Są to jego Ćwiczenia duchowe. Uczy się żyć w wierze i zaufaniu, pozwalać się prowadzić Bogu. Projekt dotarcia do Boga o własnych siłach załamuje się. Bóg uczy go, by odpuścił swoje ego, które jakoby było wszechmocne.

    Wychodzi z zaułka, gdy doświadcza marności własnej "sprawiedliwości", by osiąść w "sprawiedliwości, która pochodzi od Boga" (Rz 1,21). W ten sposób rozpoczyna się trzeci etap życia Ignacego w Manresie. Nie musi już chronić się przed swoją zepsutą rzeczywistością, przed swoimi cieniami, przed swoim grzechem. Jego "paradygmaty" uległy zmianie.

    To jest czas wielkiego oświecenia Manresy. Kiedy zakłada, że nie zdobywa "światła" Bożego przez całkowite pozostawienie siebie w rękach Pana, wtedy ogarniają go powtarzające się chwile "światła". oświetlenie.

    Szczytowym momentem tego okresu jest "Oświecenie kardynała". Jest to moment łaski, niespodziewany, kulminacja całej drogi Pielgrzyma w dniach jego Manresy. Pewnego razu, nad rzeką Cardener, "oczy jego zrozumienia zaczęły się otwierać; i nie żeby widział jakieś widzenie, ale rozumiał i znał wiele rzeczy, tak duchowych, jak i dotyczących wiary i pism; wszystko wydawało mu się nowe". A potem dodaje: "w całym dyskursie swojego życia nie wydaje się, by osiągnął tak wiele, jak w tym jednym momencie".

    Przybył do Manresy "arogancki i nie znający spraw Bożych". Nadal tchnął silnym egocentryzmem, wiarą we własne umiejętności i możliwości. Wyjechał z Manresy rozdysponowany i pokorny, doświadczony w rozeznawaniu duchów i w umiejętności pomagania innym.

    Wewnętrzna "Droga" z jedenastu miesięcy w Manresie jest "założycielska", zostanie zebrana w sposób pedagogiczny w jego "Ćwiczeniach duchowych" i będzie tłem, z którego pisze "Konstytucje Towarzystwa Jezusowego". Wszystkie duchowości ignacjańskie i wszystkie prace duszpasterskie, społeczne, intelektualne, pedagogiczne, kulturalne... inspirowane przez Ignacego mają wzrok skierowany na tę Drogę.

    Niniejszy artykuł jest fragmentem stron od 17 do 43 książki "Manresa Ignasiana" 500 lat(wydanie katalońskie i hiszpańskie, wersja angielska w przygotowaniu).
    AutorFrancesc Riera i Figueras, S. I.

    Hiszpania

    "Wierni w posłaniu na misje": wytyczne EWG na lata 2021-2025

    Biskupi hiszpańscy podali do publicznej wiadomości linie działania Kościoła hiszpańskiego na najbliższe cztery lata.

    Maria José Atienza-27 lipca 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

    Na stronie Konferencja Episkopatu Hiszpanii upublicznił dziś ten dokument Wierność w wysyłaniu na misje zatwierdzony przez Zgromadzenie Plenarne wraz z kierunkami i liniami działania dla EWG w okresie 2021-2025. W tym dokumencie Konferencja Episkopatu Hiszpanii proponuje wytyczne i kierunki pracy skierowane szczególnie do organów samej Konferencji.

    Dokładna wcześniejsza analiza

    Dokument rozpoczyna się od analizy hiszpańskiej rzeczywistości na wszystkich poziomach. Biskupom nie jest obca nowa sytuacja społeczna, w której porusza się Kościół katolicki, w której panuje "moralistyczny kapitalizm, który nie tylko reguluje produkcję i konsumpcję, ale także narzuca wartości i style życia", wraz z panującym relatywizmem kulturowym i postępującym nihilizmem, który powoduje duchowe zubożenie i utratę sensu życia przez wielu ludzi. Proces, w którym, jak stwierdzono w dokumencie, rodzi się ", neopogańska propozycja, której celem jest zbudowanie nowego społeczeństwa, dla którego konieczna jest "dekonstrukcja". Tak więc jesteśmy świadkami konstruktywizmu antropologicznego w rozpowszechnionych prądach ideologicznych gender oraz w społecznej akceptacji aborcji i eutanazji; konstruktywizmu historycznego, a także pedagogicznego, wzmocnionego dominacją szkoły, dla której konieczne jest "dekonstruowanie", ponieważ, jak mówi Franciszek w n. 13 FT, "wolność ludzka dąży do budowania wszystkiego od nowa". Wszystko to dzieje się bezboleśnie, ponieważ kultura masowa, oparta na emocjach i doznaniach, zapewnia, że ten proces burzenia jest przeżywany niemal obojętnie, a nawet więcej - jako osiągnięcie wolności".

    Społeczeństwo nieufności i postprawdy obejmuje więc i bezpośrednio wpływa także na relacje katolików i niekatolików z Kościołem.

    Rodzina, pandemia i trudności

    Jednym z filarów, który został dotknięty tym procesem, była rodzina, szczególnie w zakresie jedności i stabilności rodziny: "sekularyzacja wpływa na degradację tzw. rodziny tradycyjnej, wydaje się też pewne, że kryzys rodziny przyczynia się z kolei do napędzania upadku religijnego, gdyż zrywa podstawową instytucję w przekazie wiary i podstawowych doświadczeń w konfiguracji osoby (...) Osłabienie więzi rodzinnej powoduje zanik więzi społecznych, co akcentuje to osłabienie, gdyż pochwała autonomii jednostki i permanentne roszczenie do posiadania praw intronizuje jednostkę i czyni wszelkie więzi podejrzanymi".

    Niewątpliwie pandemia wpłynęła na proces tworzenia tego dokumentu. Cios dla ludzkości, w obliczu którego chrześcijanie są wezwani do "uznania tej sytuacji za historyczny moment mocnego wezwania do odnowy dla ludzkości i dla Kościoła" oraz do dawania "świadectwa ufności, która przezwycięża lęki, nadziei i braterskiej miłości".

    Inny z punktów wstępnych dokumentu podkreśla rzeczywistość Kościoła katolickiego w dzisiejszej Hiszpanii, w której, patrząc na dane społeczne, staje on wobec "dwóch rodzajów trudności: jedne pochodzą z zewnątrz kultury środowiskowej; inne z wewnątrz, z wewnętrznej sekularyzacji, braku komunii lub odwagi misyjnej".

    Magisterium papieża Franciszka

    Druga część listu, poświęcona ramom eklezjalnym, rozpoczyna się od odniesienia do magisterium papieża Franciszka, który "w swoich tekstach magisterialnych umieszcza wierność Kościoła mandatowi misyjnemu - id - i kapłańskiemu - do -". Evangelii gaudium (2013) y Gaudete et exsultate (2018), które zawierają wiersze rozwijane w dokumentach m.in. Amoris laetitia (2016); Christus vivit (2019)], y Laudato si' (2015) y Fratelli tutti (2020): "Głoszenie Ewangelii odbywa się wobec ludzi żyjących w rzeczywistościach, które Papież przedstawia nam jako prawdziwe znaki czasu, przejście Pana, który oświetla i osądza historię, aby wezwać do nawrócenia, braterstwa i misji. Te uprzywilejowane miejsca to rodzina (dzieci, młodzież, osoby starsze), migranci i osoby odrzucone oraz wspólny dom rodziny ludzkiej". Zwracają też uwagę, że "propozycja papieża opiera się na głoszeniu miłosierdzia, które uznaje własne nieszczęścia. Z tego powodu na szczególną uwagę zasługują kwestie wykorzystywania nieletnich i osób bezbronnych przez członków Kościoła".

    Działalność EWG

    Wierny misyjnemu posłaniu, przypomina kierunki działań EWG w ostatnich latach, które nadal muszą być w czołówce:

    • Owocem Kongresu Świeckich: Ludu Bożego jest "centralne miejsce czterech itinerariów we wszystkich naszych działaniach duszpasterskich: najpierw głoszenie, towarzyszenie, proces formacji i obecność w życiu publicznym".
    • Plan formacji kapłańskiej Formowanie duszpasterzy misyjnych.
    • Zastosowanie Amoris laetitia a odnowienie przygotowania do małżeństwa.
    • Kościół sługą ubogich w obecnej sytuacji kryzysu gospodarczego i społecznego.
    • Przekaz wiary przez katechezę inicjacji chrześcijańskiej i katechumenatu.
    • Troska o pobożność ludową jako przestrzeń przekazu wiary.
    • Duszpasterstwo i katecheza osób niepełnosprawnych.
    • Wdrożenie środków mających na celu opiekę nad ofiarami nadużyć, karanie sprawców oraz zapobieganie wszelkim rodzajom nadużyć.

    Rozeznanie i powołanie do ewangelizacji

    Wierni w posłaniu misyjnym kończy się wezwaniem do "wielkiej rozeznanie Chcemy jako Kolegium - kolegialność - i jako Lud - synodalność - w świetle Ducha, Słowa i Magisterium rozpoznać przejście Pana i zinterpretować Jego wezwanie w tym czasie, aby dokonać właściwych wyborów, które rzeczywiście oświecą pracę Konferencji w służbie diecezji".

    Wzywa też do misyjnego wychodzenia do wszystkich, zwłaszcza świeckich, co wiąże się z "wsłuchiwaniem się w potrzeby naszego społeczeństwa w perspektywie dobra wspólnego i oświeconego nauką społeczną Kościoła".

    Linie działania

    Propozycja działania zawarta w tym dokumencie dla Kościoła hiszpańskiego wskazuje przede wszystkim na potrzebę bycia "świadkami Boga i nauczycielami wiary w obliczu duchowego zubożenia i nowych poszukiwań duchowości, opartych na przekonaniu, że istoty ludzkie są zdolne do spotkania z Bogiem (...) Musimy także uczyć, jak się modlić, żyć w relacji z Bogiem i pamiętać o najgłębszej prawdzie o człowieku: że Bóg go stworzył i utrzymuje w istnieniu".

    Priorytety

    Priorytety Kościoła hiszpańskiego na najbliższe lata są wyartykułowane wokół

    • Ewangelizacja
    • Inicjacja chrześcijańska
    • Propozycja życia jako powołania: tożsamość, duchowość i misja kapłanów, osób świeckich (małżeństw) i życia konsekrowanego.
    • Obecność w życiu publicznym, osobistym, wspólnotowym i instytucjonalnym w służbie dobra wspólnego.
    • Osobiste i instytucjonalne świadectwo Kościoła gościnnego i samarytańskiego w opcji preferencyjnej na rzecz ubogich
    • "O Kościół synodalny: komunia, uczestnictwo i misja".
    • Plan komunikacji Konferencji Episkopatu Hiszpanii.
    • Integralne towarzyszenie (osobiste, materialne i duchowe) wszystkim osobom dotkniętym pandemią.
    • Organizacja Kościołów partykularnych w służbie Ludu Bożego: przegląd obecności w świecie wiejskim, odnowa misyjna parafii.

    Reforma EWG

    Jeden z najbardziej wyczekiwanych punktów dotyczy reformy samej Konferencji Episkopatu Hiszpanii. W związku z tym Fieles al envío misionero podkreśla, że w najbliższych latach "musimy dokonać postępu w sposobie pracy w Konferencji Episkopatu Hiszpanii. W ramach komisji (podkomisji i wydziałów) oraz pomiędzy poszczególnymi komisjami.

    Kierunki działania odpowiadające pracy komisji episkopalnych są przedmiotem ostatniej części dokumentu, w której wyszczególniono ich misję, działania do przeprowadzenia i promowania w najbliższych latach, jak również wspólną pracę pomiędzy poszczególnymi komisjami.

    Wierność w wysyłaniu na misje jest owocem rozeznania podzielanego przez biskupów, organy kolegialne EWG i współpracowników, aby zbliżyć się do rzeczywistości społecznej i kościelnej oraz zaproponować kierunki duszpasterskie, które zostały przeprowadzone w ciągu kilku miesięcy dialogu.

    Ekologia integralna

    "Seksualność wprowadza w grę najbardziej intymną część naszej istoty".

    Specjaliści z całego świata spotkają się we wrześniu przyszłego roku na Uniwersytecie Navarry na ciekawej i multidyscyplinarnej konferencji. sympozjum poświęcone naturalnemu rozpoznawaniu Płodności. Z tej okazji Omnes przeprowadził wywiad Dr. Luis Chiva de Agustínspecjalista w dziedzinie ginekologii i położnictwa w Clínica Universidad de Navarra.

    Maria José Atienza-27 lipca 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

    Uniwersytet Navarry organizuje we wrześniu przyszłego roku ciekawe i multidyscyplinarne wydarzenie sympozjum poświęcone naturalnemu rozpoznawaniu Płodności. Spotkanie, w których można uczestniczyć bezpłatnie, nie tylko skierowana do osób pracujących w obszarze zdrowia czy poradnictwa rodzinnego, ale do wszystkich zainteresowanych poznaniem "antropologicznych, afektywnych i biologicznych wymiarów Naturalnego Rozpoznawania Płodności (NFR) jako narzędzia znacznie szerszej rzeczywistości ujętej w ramy teologii ciała".

    Z okazji tego sympozjum Omnes przeprowadził wywiady z Dr. Luis Chiva de AgustínIntegralny wymiar naszej rzeczywistości seksualnej, brak szkoleń i informacji o tych naturalnych środkach i oczywiście program Sympozjum były częścią tej rozmowy. Integralny wymiar naszej rzeczywistości seksualnej, brak szkoleń i informacji na temat tych naturalnych środków i oczywiście program Sympozjum były częścią tej rozmowy.

    Odrywając seksualność od integralności osoby, dochodzi się do utylitaryzm o biologizmCo tak naprawdę oznacza rzeczywistość płci w życiu człowieka, mężczyzny czy kobiety?

    Dr. Luis Chiva de Agustín
    Dr. Luis Chiva de Agustín

    - Musimy uznać seksualność za wspaniałą cechę każdej osoby, bycia mężczyzną lub kobietą, która przenika nasze działania, nasze relacje osobiste, całą naszą codzienność. I staje się konkretnym sposobem bycia, bycia i odnoszenia się do innych. Zrozumienie wielkości własnego ciała, postrzeganie go jako daru, którym jest, to zadanie, które zaczyna się oczywiście w rodzinie, w której człowiek uczy się wszystkiego o sobie. Uczenie dzieci od najmłodszych lat wielkości naszej cielesności, naszej seksualności, jako daru nierozerwalnie związanego z osobą, który jest częścią naszego bytu, nadaje wartość oddaniu się drugiemu, które ma miejsce, gdy przychodzą tworzyć własne rodziny i są świadome, że oddają się całkowicie drugiemu, którego również otrzymują w ten sposób, jako dar, podziwiając jego pełną wartość jako osoby, która angażuje się w projekt życia.

    Nasze relacje seksualne dotyczą całej naszej istoty, tej materialnej i tej duchowej również. Są one naszym sposobem mówienia o miłości z całkowitym poddaniem się, która angażuje nas całkowicie i bezwarunkowo.

    Dr. Luis Chiva

    Takie podejście z konieczności wyklucza jakiekolwiek poczucie posiadania, zawłaszczania, używania drugiego jako zwykłego przedmiotu przyjemności. Umieszcza je na orbicie gigantycznej, stratosferycznej godności. Oddzielanie seksualności od integralności osoby jest głęboko szkodliwe.

    Seksualność wprowadza w grę najbardziej intymną część naszej istoty, cielesną i duchową. Oddzielenie jej od afektu zmienia nas w dostarczycieli przyjemności lub bezduszne zwierzęta dążące do zaspokojenia instynktu. Jest to w każdym przypadku degradacja naszej własnej godności osobistej. Tak jak nie możemy oddzielić naszego ciała od duszy, tak nie możemy oddzielić seksu od uczucia. Nasze relacje seksualne dotyczą całej naszej istoty, tej materialnej i tej duchowej również. Są one naszym sposobem mówienia o miłości z całkowitym poddaniem się, która angażuje nas całkowicie i bezwarunkowo. I one również posiadają istotną cechę, która czyni je wyjątkowymi. Chodzi mi o możliwość przekazywania życia, o to, że nasza miłość jest tak pewna, tak konkretna, że po 9 miesiącach musimy nadać jej imię. Jest to coś tak wielkiego, że zderza się czołowo, brutalnie, z podejściem tych, którzy uważają płodność za niechciany efekt uboczny naszej seksualności.  

    Czy nie sądzi Pan, że pokolenie "post-pill" dorasta w przekonaniu, że nie można "myśleć" o relacjach seksualnych, a jedynie je "czuć" lub przeżywać?  

    Pokolenie "post-pill" wyrosło w przekonaniu, że rewolucja '68 była wyzwoleniem dla kobiet. W rzeczywistości to, co zrobiła, to przerzucenie całej odpowiedzialności za ewentualną płodność stosunków seksualnych na kobietę. Jeśli więc kobieta zajdzie w ciążę po stosunku seksualnym, to jest to jej "wina", że nie stosowała środków antykoncepcyjnych. A jeśli przez tę ciążę jej kariera zostanie skrócona, albo jeśli nie będzie mogła łatwo pogodzić życia rodzinnego z zawodowym, to też jej wina. Relacje seksualne są częścią języka, w którym mężczyźni i kobiety mówią o całkowitej miłości dającej siebie. Obejmują one całą osobę, obie osoby, w ich wymiarze cielesnym i duchowym również. Jeśli są one tylko "przeżywane" lub "odczuwane" bez przemyślenia tego, co się z nimi wiąże (dawanie intymności, konsekwencje, które temu towarzyszą, głębszy sens relacji itd.), to w osobie wytwarza się pęknięcie. Będziemy czuli się wykorzystywani, trywializowani.

    Relacje seksualne są częścią języka, w którym mężczyźni i kobiety mówią o całkowitej miłości dającej siebie. Obejmuje ona całą osobę, obie osoby, w ich wymiarze cielesnym i duchowym.

    Dr. Luis Chiva

    W mediach i w wielu ośrodkach zdrowia jest wiele informacji o sztucznych środkach antykoncepcji, ale bardzo mało o środkach naturalnych. Dlaczego tak mało jest informacji o naturalnych metodach uświadamiania płodności?  

    -sądzę, że z powodu niewiedzy, przynajmniej w wielu przypadkach. Naturalne rozpoznawanie płodności wymaga minimalnej inwestycji czasu w trening, co często wydaje się łatwiejsze do zignorowania poprzez wybór innych metod. Ważne jest również upowszechnianie całej wiedzy naukowej, jaką posiadamy na temat skuteczności diagnostycznej tych metod, a także kontynuowanie badań i opracowywanie nowych narzędzi.

    RNF w pewnym stopniu opiera się na antropologii i wizji człowieka zgodnej z antropologią chrześcijańską, ale czy tylko dla tych, którzy są chrześcijanami, że tak powiem?

    -Naturalne rozpoznanie płodności nie dotyczy tylko chrześcijan. Chrześcijański pogląd na seksualność jest zakorzeniony w koncepcji człowieka, która należy do samego człowieka, a nie do chrześcijan. W jakiś sposób chrześcijanie rozumieją, że ten pogląd pasuje do "instrukcji obsługi", z którą przychodzimy z fabryki... Oczywiście w dzisiejszym społeczeństwie jest wiele osób, które nie podzielają tego poglądu i podchodzą do seksualności w sposób utylitarny, o czym mówiliśmy wyżej. Naturalne metody nie pasują do codziennego życia osób, które uważają swoje relacje seksualne za pozbawione uczuć. Ale jest wielu ludzi, którzy nie będąc chrześcijanami, czują, że w swoich relacjach seksualnych narażają na szwank znacznie więcej niż tylko chwilę przyjemności. Każdy, kto to czuje, może być przyciągnięty do podejść, które prezentujemy na Sympozjum, lub przynajmniej zaintrygowany nimi..... Myślę, że jeśli ma się tę wrażliwość, to można odkryć świat niezgłębionego piękna.

    Jak ta kwestia zostanie rozwiązana we wrześniu przyszłego roku? Na czym będzie się koncentrować Sympozjum?

    -RNF jest narzędziem diagnostycznym, które tłumaczy wizję ludzkiej seksualności jako wyjątkowej, cudownej cechy ludzi, która docenia naszą cielesność jako nierozerwalną część osoby ludzkiej. Zrozumienie wszystkiego, co kryje się za tym sposobem rozumienia człowieka, jego sposobu bycia seksualnego, kochania ciałem i duszą, wzbogaca osobę i umieszcza w kontekście badanie płodności pary.

    Do badania RNF będziemy podchodzić z różnych stron. Naukowe i antropologiczne

    Dr. Luis Chiva

    Do badania RNF będziemy podchodzić z różnych stron. Nie będziemy skupiać się tylko na wymiarze naukowym metod diagnostycznych, które mamy, ich skuteczności, jak je udoskonalić i uczynić bardziej dostępnymi. Zajmiemy się także aspektami antropologicznymi, na których się one opierają, integralną wizją osoby, istoty płciowej o wymiarze cielesnym nierozerwalnie związanym z jej wymiarem bardziej duchowym.

    I oczywiście ważną część Sympozjum poświęcimy części pedagogicznej. Nie tylko jak uczyć i przekazywać te metody, ale także jak tłumaczyć dlaczego: w rodzinie, w szkole, na uczelni, w życiu.

    Sympozjum

    Zorganizowana przez Uniwersytet Nawarry wraz z Universidad de los Andes (Chile) i Projektem Veritas Amoris,. Międzynarodowe multidyscyplinarne sympozjum na temat rozpoznawania płodności naturalnej Odbędzie się w dniach 22-24 września i zgromadzi specjalistów z uniwersytetów i ośrodków w Hiszpanii, Chile, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Francji, Włoszech i Irlandii w celu głębszego zbadania tych wymiarów.

    Spotkanie to skierowane do wszystkich osób zainteresowanych ze względów zawodowych o osobiste: pracownicy służby zdrowia w zakresie płodności i ciąży, nauczyciele szkół wyższych i średnich, którzy są zainteresowani edukacją afektywno-seksualną swoich uczniów, każdy, kto chce poznać naturalne metody rozpoznawania płodności oraz każdy, kto chce pogłębić swoje rozumienie piękna seksualności skoncentrowanej na osobie.

    Wśród prelegentów są Josep Standford (University of Utah, USA), Rene Leiva (University of Ontario, Kanada), Christopher West (Institute of Theology of the Body, USA), Juan José Pérez Soba (Papieski Instytut Jana Pawła II, Rzym), René Écochard (Claude Bernard Lyon University, Francja) i Marguerite Duane (Georgetown University, USA).

    Sympozjum jest częścią szerszego projektu Uniwersytetu Nawarry, którego celem jest promowanie badań nad Naturalnym Rozpoznawaniem Płodności (NFR) i jego praktycznych zastosowań w poszukiwaniu ciąży; ułatwienie nauki naturalnych metod NFR; promowanie szkolenia profesjonalistów w tej dziedzinie; oraz generowanie sieci osób zainteresowanych studiami i rozwojem badań w tej dziedzinie.

    Zasoby

    Obecność Chrystusa we Mszy św.

    Akcja liturgiczna Mszy Świętej zawiera w sobie wielkie bogactwo, zwłaszcza że jest w niej obecny sam Chrystus. Jego obecność wyraża się na różne sposoby, a autor artykułu omawia cztery razy w dzisiejszej liturgii, kiedy mówimy: "Pan niech będzie z wami".

    Félix María Arocena-27 lipca 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

    Często przypominamy stwierdzenie Soboru Watykańskiego II: "Święta Eucharystia zawiera w sobie całe duchowe dobro Kościoła". Głębokie i jasne stwierdzenie. Tak, w niej mieszka sam Chrystus, nasza Pascha i Manna Życia. Eucharystia stanowi dar bezgranicznej hojności, miłości rozciągniętej do nieracjonalnego ekstremum. Tajemnica eucharystyczna jest żywym sercem wielkich katedr, a także małych pustelni misyjnych. Jej obchody to akcja o niezwykłym bogactwie, do której chcielibyśmy nawiązać.

    Aby odkryć ten skarb na nowo - co jest zadaniem stałym - wskażemy krótko na notatkę, która na pierwszy rzut oka może wydawać się peryferyjna, ale w rzeczywistości nie jest tak bardzo peryferyjna. Nawiązujemy do pozdrowienia "Pan niech będzie z wami", które powtarza się czterokrotnie podczas całej uroczystości. To, że w niej Chrystus jest Liturgiem, od którego zależy owoc celebracji - bardziej niż od innych uczestników - jest tym, co oznacza "Pan niech będzie z wami".

    Kiedy trzeba było przetłumaczyć to pozdrowienie na język hiszpański, jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, jego przekład nie był łatwy. Można powiedzieć "el Señor esté" lub "el Señor está". Obie miały zalety i wady. W podrzędnym, forma czasownika "esté" wskazuje na życzenie, coś pożądanego: to znaczy, niech Chrystus będzie głębiej zakorzeniony w tobie; ale brakuje mu realistycznego niuansu "está" w indykatywnym. Język łaciński proponuje całkowite rozwiązanie, pomijając czasownik "być" -.Dominus vobiscum- i tak, dzięki czasownikowi eliptycznemu, obejmuje obie strony jednocześnie. Zarówno "está" jak i "esté" pasują do siebie.

    Na początku Mszy Świętej: obecność w zgromadzeniu

    Elementy masowe

    Na początku uroczystości wita się zgromadzonych słowami "Pan niech będzie z wami". Wyrażenie to oznacza obecność Chrystusa w zgromadzonej tu i teraz wspólnocie liturgicznej. "Gdzie dwaj lub więcej zgromadzeni są w imię moje, tam jestem pośród nich". Jest to obecność realna, a nie tylko intencjonalna.

    Pieśnią na wejście zgromadzenie pokazuje, że ono - Oblubienica - z wdzięcznością przyjmuje obecność Oblubieńca, który przychodzi, aby dla niej sprawować swoje Boskie Tajemnice. Zgromadzenie wiernych nie jest konglomeratem ludzi posłusznych prawom czysto socjologicznym. Każdy ochrzczony jest powołany, by wraz z innymi chrześcijanami - a zwłaszcza w niedzielę - być symbolem komunii, która jest ponad naszymi podziałami, do tego stopnia, że św. Cyprian mówi, iż "Kościół jest zjednoczony na obraz Trójcy Świętej". Każde zgromadzenie eucharystyczne jest lokalnym zgromadzeniem Kościoła powszechnego, znakiem, który go objawia. Pan jest z nią. On ją zwołuje. Święte zgromadzenie jest przedsmakiem niebieskiego Jeruzalem, figurą i proklamacją nadziei, która znajdzie swoje wypełnienie poza przestrzenią i czasem.

    Przed Ewangelią: obecność w Słowie

    Nieco później, w miarę trwania celebracji, diakon zwraca się do zgromadzonych, przed proklamowaniem Ewangelii świętej, z pozdrowieniem: "Pan niech będzie z wami". Jest to obecność Chrystusa w Jego słowie. Prawdziwa obecność też.

    W liturgicznej celebracji słowa Bożego Zmartwychwstały Chrystus jest boskim "Głosicielem", a Jego Duch boskim "Urzeczywistniaczem" tego słowa w sercu zgromadzenia i każdego z wiernych, którzy je tworzą. Potwierdzona jest obecność Chrystusa, potwierdzona jest obecność Ducha Świętego. Bóg Ojciec, jak pisze Ireneusz z Lyonu, działa przez swoje dwa ramiona: Syna i Ducha. Tutaj też. Ten, który przemawiał przez proroków, jest tym samym, który teraz przemawia przez czytelnika. Tajemnicza współczesność Chrystusa ze zgromadzeniem, która generuje celebrację liturgiczną, pozwala wiernym usłyszeć słowo w jego rodzącym się stanie, jako pochodzące z ust Zmartwychwstałego. I widzą, jak rośnie na ich oczach i uszach ze zdumieniem tych, którzy są świadkami epifanicznego doświadczenia. To właśnie kryje się za tym "Pan niech będzie z tobą".

    Wyrażenie, które jesteśmy przyzwyczajeni słyszeć i na które możemy reagować z pewną rutyną, z pewnością ukazuje rzeczywistość wiary o wielkim znaczeniu: wieloraką realną obecność Chrystusa w Jego Kościele.

    Félix María Arocena

    W prefacji: obecność w tym, który celebruje

    Po raz trzeci na początku prefacji słychać to samo pozdrowienie: "Pan niech będzie z wami"; "Podnieśmy nasze serca"... Tym razem chodzi o obecność Chrystusa w biskupie lub w kapłanie przewodniczącym celebracji.

    Za chwilę rozpocznie się modlitwa eucharystyczna, moment, w którym niebo jest najbliżej ziemi. Modlitwa Chrystusa i Kościoła, w którego łonie dokonuje się całe dzieło naszego odkupienia. Modlitwa, która domaga się sakramentu święceń u tych, którzy ją wypowiadają. in persona Christi, ponieważ biskup lub kapłan wypowiada słowa "to jest moje Ciało", a nie jest jego; to jest moja krew, a nie jest jego. Słowa performatywne, które robią to, co mówią. Tam gdzie był chleb, tam jest teraz chwalebne ciało Chrystusa, a tam gdzie było wino, tam jest teraz Jego drogocenna Krew. A wszystko to - "transsubstancjacja" - poprzedzone tym Dominus vobiscum, która działa jak pobudka, by pomóc nam odkryć, że to Chrystus, którego słyszymy w głosie kapłana, wypowiada te słowa. Dla niego to pozdrowienie jest pobudką, która zaprasza go do uznania, że został pokonany przez tajemnicę, która go absolutnie przekracza; dla wspólnoty jest to okazja, aby w tym momencie zweryfikować, czy jej serce jest rzeczywiście podniesione do uczestnictwa w wiecznej Liturgii Jerozolimy nieba.

    Końcowe błogosławieństwo: wysłannicy

    Wreszcie przed udzieleniem końcowego błogosławieństwa kapłan po raz czwarty pozdrawia zgromadzonych: "Pan niech będzie z wami". Wyrażenie to wypowiadane jest z precyzyjną intencją. Podobnie jak trzy poprzednie, oznacza ona nową, rzeczywistą obecność Pana pośród swoich, zgromadzonych na świętowanie Jego Paschy, Jego przejścia z tego świata do Ojca. Wierni właśnie przyjęli Ciało i Krew Chrystusa. Są tym, co wzięli. To nowe pozdrowienie jest potwierdzeniem, że zostali ochrzczeni. Pan jest z nimi i teraz wyruszają na swoją misję: "Chwalcie Boga swoim życiem; możecie odejść w pokoju". Na początku Mszy Świętej zostali "powołani" przez Pana, a teraz, na końcu, są "posłani" dla misji Kościoła. A są nimi, gdy już staną się jednym ciałem i jednym duchem z Chrystusem.

    Oto jak wyrażenie, które przywykliśmy słyszeć kilkakrotnie w każdą niedzielę podczas celebracji eucharystycznej i na które być może reagujemy z pewną rutyną, z pewnością ujawnia rzeczywistość wiary o wielkim znaczeniu: wielorakie realne obecności Chrystusa w swoim Kościele, przede wszystkim w akcji liturgicznej. W niej Zmartwychwstały zobowiązał się, że nie przegapi rendez-vous tego "spotkania".

    Być może jesteśmy teraz w stanie nieco lepiej uchwycić nauczanie Sacrosanctum Concilium: "Chrystus jest obecny w ofierze Mszy świętej, czy to w osobie szafarza [...], czy też szczególnie pod postacią eucharystyczną. Jest obecny swoją mocą w sakramentach, tak że gdy ktoś chrzci, to chrzci Chrystus. Jest obecny w swoim słowie, bo kiedy w Kościele czytane jest Pismo Święte, to właśnie On przemawia...".

    Jeśli proste pozdrowienie, takie jak "Pan niech będzie z wami", oczyszcza ten szeroki teologiczny, duchowy horyzont, to jakiego innego bogactwa znaczeń nie znajdziemy w innych, równie ważnych elementach Ordynacji Mszy Świętej?

    AutorFélix María Arocena

    Liturgistka. Wydział Teologiczny. Uniwersytet Nawarry

    Świat

    Papież zachęca do "nowego sojuszu między młodymi i starymi".

    Papież Franciszek powiedział wczoraj na Anioł Pański i podczas Mszy św. celebrowanej przez prefekta ds. nowej ewangelizacji abp. Rino Fisiquella, że "dziadkowie potrzebują młodych, a młodzi potrzebują dziadków: muszą rozmawiać, muszą się spotkać!".

    Rafał Górnik-26 lipca 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    Dziś Kościół w Hiszpanii obchodzi święto świętych Joachima i Anny, rodziców Maryi Panny, w 26. rocznicę jej narodzin. Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych. W Angelus Wczoraj w Rzymie papież Franciszek poprosił o "oklaski dla wszystkich dziadków, dla wszystkich! Dziadkowie i wnuki, młodzi i starzy razem zamanifestowali jedno z pięknych oblicz Kościoła i pokazali przymierze między pokoleniami. Zapraszam do obchodzenia tego Dnia we wszystkich wspólnotach i do odwiedzania dziadków i osób starszych, tych najbardziej samotnych, aby przekazać im moje przesłanie, inspirowane obietnicą Jezusa: "Jestem z wami każdego dnia".

    "Proszę Pana, aby to święto pomogło nam, ludziom starszym - dodał Ojciec Święty - odpowiedzieć na Jego wezwanie na tym etapie życia i pokazać społeczeństwu wartość obecności dziadków i osób starszych, zwłaszcza w tej kulturze wyrzucania pieniędzy".

    Papież podsumował niektóre argumenty, które przedstawił w homilii podczas Mszy św. odczytanej dwie godziny wcześniej przez monsignora Rino Fisiquella, prefekta Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji. "Dziadkowie mają soki historii, które wznoszą się i dają siłę drzewu, które rośnie. Przychodzi mi na myśl - chyba już go cytowałem - ten fragment z poety: "to, co kwitnie w drzewie, żyje tym, co jest w nim pochowane"".

    "Bez dialogu między młodzieżą a dziadkami - kontynuował Franciszek - historia nie toczy się dalej, życie nie toczy się dalej: musimy podjąć to na nowo, jest to wyzwanie dla naszej kultury". Dziadkowie mają prawo do marzeń patrząc na młodzież, a młodzież ma prawo do odwagi prorokowania przyjmując soki dziadków. Proszę to zrobić: spotkać się z dziadkami i młodzieżą i rozmawiać, prowadzić dialog. I sprawi, że wszyscy będą szczęśliwi.

    "Młodzi i starzy - razem".

    Kilka godzin wcześniej abp Rino Fisiquella, prefekt Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji, który w imieniu Papieża odprawił Mszę św. u św. Piotra, odczytał homilię przygotowaną przez Ojca Świętego na Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych.

    Papież Franciszek nawiązał w nim do "głodu", jaki mają dziś wobec nas dziadkowie, "na naszą uwagę, czułość, na poczucie bliskości". Podnieśmy na nie oczy, jak czyni to z nami Jezus". Następnie, komentując przypowieść o rozmnożeniu chlebów i ryb, powiedział: "Dzielcie się. Widząc głód tych ludzi, Jezus chce go zaspokoić. A czyni to dzięki darowi małego chłopca, który ofiarowuje swoje pięć chlebów i dwie ryby. To bardzo piękne, że chłopiec, młody człowiek, który dzieli się tym, co ma, jest w centrum tego cudu, z którego skorzystało tak wielu dorosłych - około pięciu tysięcy osób.

    "Potrzebujemy dziś nowego przymierza między młodymi i starymi, by dzielić się wspólnym skarbem życia, by wspólnie marzyć, przezwyciężać konflikty między pokoleniami, by przygotować przyszłość dla wszystkich" - podkreślił papież. "Bez tego przymierza życia, marzeń i przyszłości grozi nam śmierć głodowa, bo rosną zerwane więzi, samotność, egoizm i siły dezintegrujące. W naszych społeczeństwach często ulegaliśmy idei, że "każdy powinien dbać o siebie". Ale to zabija.

    "Ewangelia napomina nas, abyśmy dzielili się tym, czym jesteśmy i co mamy; tylko w ten sposób możemy być zadowoleni. Często przypominałem sobie, co mówi w tym względzie prorok Joel (por. Joel 3, 1): młodzi i starzy razem" - dodał Ojciec Święty. "Młodzi, prorocy przyszłości, którzy nie zapominają o historii, z której się wywodzą; starsi, nigdy nie znużeni marzyciele, którzy przekazują swoje doświadczenie młodym, nie utrudniając im drogi. Młodzi i starzy, skarb tradycji i świeżość Ducha. Młodzi i starzy razem. W społeczeństwie i w Kościele: razem".

    Ojciec Święty odniósł się także do pamięci osób starszych, a także do ryzyka utraty korzeni. "Nie traćmy pamięci, której nosicielami są nasi starsi, bo jesteśmy dziećmi tej historii, a bez korzeni zwiędniemy" - powiedział. "Oni czuwali nad nami przez wszystkie etapy naszego rozwoju, teraz do nas należy czuwanie nad ich życiem, łagodzenie ich trudności, zwracanie uwagi na ich potrzeby, stwarzanie warunków ułatwiających im codzienne zadania i nie powodowanie, by czuli się samotni.

    Benedykt XVI i dziadkowie

    Piętnaście lat temu, podczas V Światowego Spotkania Rodzin w Walencji w 2006 roku, ówczesny papież Benedykt XVI zwrócił się szczególnie do dziadków, po tym jak włoski aktor Lino Banfi nazwał go "dziadkiem świata".

    Podczas świątecznego spotkania, jak podają liczne media, w tym Radio Watykańskie, powiedział: "Chciałbym teraz odnieść się do dziadków, którzy są tak ważni w rodzinach. Mogą być - i tak często są - gwarantami czułości i wrażliwości, której każdy człowiek potrzebuje, aby dawać i otrzymywać. To one dają maluchom perspektywę czasu, są pamięcią i bogactwem rodzin. Miejmy nadzieję, że w żadnym wypadku nie zostaną one wykluczone z rodzinnego kręgu. Są skarbem, którego nie możemy odebrać nowym pokoleniom, zwłaszcza gdy dają świadectwo wiary w obliczu zbliżającej się śmierci".