Bolesne wydarzenia tych tygodni pokazują, że słabość jest zawsze obecna w naszym Kościele, zarówno w osobie, która błądzi, jak i w tych, którzy tę właśnie słabość obracają w powód do ataku i publicznego upokorzenia.
18 września 18 września 2021-Czas czytania: 2minuty
Minęło już kilka tygodni od niepokojącej wiadomości o rezygnacji urzędującego w Solsonie, z powodów co najmniej dziwnych, która wstrząsnęła salonami prasowymi ogólnymi i religijnymi w Hiszpanii.
Dla większości świata, nawet wewnątrz Kościoła, Solsona była jedną z tych diecezji, których trzeba szukać na mapie. Starożytny i historyczny widok, który dla wielu ludzi został zapomniany, a dziś wciąż jest w centrum uwagi, na pierwszych stronach gazet, w wiadomościach i w opiniach ludzi na całym świecie.
Jeśli ta historia coś ujawniła, to to, jak słabość może być zawsze obecna w naszym Kościele i jak dla wielu, a zwłaszcza w tym Kościele, zamiast być powodem do osobistego i wspólnotowego badania, staje się bronią i powodem do ataku, pogardy i publicznego upokorzenia.
Najwyraźniej to wydarzenie, a przynajmniej to, co o nim wiemy, było skandalem w prawdziwym tego słowa znaczeniu: ze względu na charakterystykę, konotacje lub brak wiedzy... ale nie mniejszym skandalem jest chorobliwość, zakrystyjne plotki i "krew", którą robi się z tej sprawy i jej bohaterów, zwłaszcza w mediach "religijnych".
To, że są tacy, którzy spoza Kościoła podejmują tego typu kwestie, by atakować lub wyśmiewać wiarę, jest normalne, można by powiedzieć, że przychodzi to niemal jako oczywistość. Ale to, że ci z nas, którzy przyznają się do bycia katolikami i co niedziela biją się w piersi głosząc swoją winę, w ciągu kilku godzin przeszli na stronę szyjną, osądzając intencje, serca i życie innych, nie wykazując przy tym minimum miłosierdzia czy nadprzyrodzonego rozsądku, to naprawdę karmi skandal.
Czytam, w relacji Twitter znanego komunikatora, jak reakcja niektórych mediów, uznawanych za informacje religijne, na tę sprawę skłoniła go do myślenia o ewangelicznym fragmencie o kobiecie cudzołożnej. Zgadzam się z nim. Z tą różnicą, że obecnie kamienie zamieniliśmy na klawiatury i aparaty fotograficzne. Jak utrzymywał ten sam dziennikarz, zwłaszcza w mediach religijnych informacja o sprawach bezpośrednio dotyczących człowieka musi opierać się na niebotycznym szacunku dla osoby obdarzonej miłosierdziem.
Historia Kościoła jest pisana atramentem grzeszników i świętych, a raczej atramentem świętych, którzy wiedzą, że są grzesznikami i grzeszników, którzy mogą stać się świętymi.
W obliczu nieszczęść jednych czy drugich najsilniejszym i najskuteczniejszym słowem, jakie możemy wypowiedzieć lub napisać, jest modlitwa, która dzięki obcowaniu świętych nie ginie nawet w najbardziej skrajnych przypadkach... nawet jeśli wątroba chce rzucić klawiaturą w drugą osobę.
Panny młode i katolicy. Wyzwania związane z przykładem i formacją
Szkoły dla zaangażowanych par, kursy, świadectwa... Towarzyszenie parom w czasie poprzedzającym zawarcie małżeństwa jest dziś jednym z filarów duszpasterstwa rodzin.
"Przyjaciele, nie banalizujmy miłości, bo miłość to nie tylko emocje i uczucia, ona jest na początku. Miłość to nie posiadanie wszystko i szybkonie odpowiada na logikę wykorzystać i wyrzucić. Miłość to wierność, dar, odpowiedzialność. W ten sposób papież Franciszek zwrócił się do młodych ludzi w spotkanie z nimi , które zachował podczas wyjazdu na Słowację.
Wzrastanie razem w chrześcijańskim zaangażowaniu jest wyzwaniem dla tych, którzy są na tej drodze, a także dla duszpasterstwa rodzin, które wielokrotnie omijało te momenty, ograniczając się w najlepszym wypadku do kursu przedmałżeńskiego. Jednak w ostatnich latach pojawiają się liczne i coraz bardziej różnorodne projekty szkół dla par zaręczonych lub grup par zaręczonych, które mając na uwadze realia dzisiejszego świata, towarzyszą parom w czasie narzeczeństwa.
Rozmach Amoris Letitia
Publikacja Amoris Laetitia stanowiła kolejny krok w aktualizacji duszpasterstwa rodzin w Kościele katolickim. Adhortacja apostolska poświęca kilka paragrafów czasowi zalotów i zachęca szczególnie do duszpasterstwa na tym etapie. Nie na darmo wskazuje, że "wszelkie działania duszpasterskie mające na celu pomoc małżeństwom we wzrastaniu w miłości i życiu Ewangelią w rodzinie są nieocenioną pomocą dla ich dzieci w przygotowaniu się do przyszłego życia małżeńskiego" oraz zaznacza, że "duszpasterstwo przedmałżeńskie i małżeńskie powinno być przede wszystkim duszpasterstwem więzi, gdzie wnosi się elementy, które pomagają zarówno w dojrzewaniu miłości, jak i w przezwyciężaniu trudnych chwil. Wkładem tym nie są jedynie przekonania doktrynalne, ani nie można ich sprowadzić do cennych zasobów duchowych, które Kościół zawsze oferuje, ale muszą to być również sposoby praktyczne, dobrze wcielone rady, taktyki zaczerpnięte z doświadczenia, orientacje psychologiczne".
Amoris Laetitia wraz z itinerarium formacji i towarzyszenia małżeństwom zaangażowanym "Razem na drodze, + Q2 ". opublikowane przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii były punktem wyjścia lub umocnienia tej linii towarzyszenia duszpasterskiego.
Obecnie znajdujemy takie przykłady jak grupy narzeczonych w diecezji Vitoria, Droga do Kany w diecezji kordobańskiej lub różne doświadczenia skierowana do zaangażowanych małżeństw z delegatury rodzinnej archidiecezji madryckiej.
Wszyscy zgadzają się w jednej kwestii: jest to droga towarzyszenia na czas narzeczeństwa, niekoniecznie zbliżając się do daty ślubu. Jest to czas dojrzewania uczuciowego, formacji ludzkiej, dialogu i refleksji mający na celu potwierdzenie podstaw przyszłego małżeństwa oraz dający narzędzia duchowego wsparcia do przeżywania własnego powołania jako para małżeńska.
Panna Młoda i Pan Młody 3.0
Sieci społecznościowe stały się jednym z głównych środków wykorzystywanych w formacji młodych ludzi. Konta takie jak Catholic Bride and Groom oferują refleksje, formację, modlitwy i świadectwa par zaręczonych, które przeżywają ten czas po chrześcijańsku w sieciach takich jak np. Youtube lub Instagram.
Obok nich znajdują się osobiste relacje młodych ludzi lub zaręczonych par, które w naturalny sposób oferują swoje świadectwo chrześcijańskiego życia w zalotach. Wśród nich jest ta należąca do Any Bini Sesé z Barcelony. @princespequitas lub Sevillian Teresa García Ledesma @teregl99 którzy dzielą się chwilami ze swojego życia i z prostotą odpowiadają na wątpliwości takich jak oni zaręczonych par.
W samym środku II wojny światowej, gdy Francja znajdowała się pod okupacją, dwaj kapelani Młodych Katolickich Pracowników, przy zachęcie kardynała Suharda, skłonili wielu do refleksji nad ewangelizacją slumsów.
W czasie I wojny światowej francuscy seminarzyści zostali zmuszeni do służby wojskowej, a więc za jednym zamachem poznali rzeczywistość poza parafiami. Starsi koledzy żołnierze byli jeszcze chrześcijanami, ale większość z ich grupy wiekowej nie wiedziała nic. Następne pokolenie z pewnością będzie pogańskie, zwłaszcza w proletariackich slumsach, które były pełne wykorzenionych ludzi i, ogólnie rzecz biorąc, bardzo podejrzliwych wobec burżuazji i Kościoła.
Katolicyzm francuski promował i podtrzymywał duże misje w XVIII i XIX wieku w wielu krajach Afryki i Azji (Wietnam, Kambodża), przy czym Societé des Missions ÉtrangeresProtektorat francuski nad chrześcijańskimi poddanymi Imperium Osmańskiego ustanowił Franciszek I, kontynuowano republikę świecką.
Było jasne, że praca misyjna jest potrzebna także we Francji. Natychmiast, partnerstwo zostało rozszerzone Młodzi Robotnicy Katoliccy (JOC, 1923) i jego żeński oddział (JOCF, 1924), założony w Belgii przez Josepha Cardijna dwa lata wcześniej (1921). Był to specjalistyczny apostolat polegający na gromadzeniu grup młodych pracowników i ich szkoleniu, któremu poświęciło się kilku wybranych księży.
Kardynał Suhard, arcybiskup Paryża (1935-1949) miał włączyć się w ten ewangelizacyjny wysiłek wraz z Misja Francji (1941) oraz. Misja Paryż (1943), oraz książkę Francja, ziemia misyjna? (1943), dwóch kapelanów YCW.
kardynał Suhard
Emmanuel Suhard (1874-1949) to czołowa postać francuskiego katolicyzmu XX wieku. Z bardzo skromnego pochodzenia, wyróżniał się swoimi umiejętnościami. Kształcił się w Rzymie, a jego towarzyszem był przyszły Pius XII (i miał lepsze oceny). Po wielu latach nauczania w seminarium w Laval (1899-1928) i po jednokrotnym odmówieniu, został mianowany biskupem Małego Bayeux i Lisieux (1928), następnie Reims (1930) i kardynałem (1935). Być może wpłynął na niego fakt, że był przeciwnikiem m.in. melanż polityki i katolicyzmu L'Action Françaisektóry został potępiony przez Piusa XI w 1926 roku ku zgorszeniu wielu tradycyjnych katolików i sporej części biskupów.
9 maja 1940 roku zmarł kardynał Verdier z Paryża, a 10. Niemcy najechali na Francję. Stolica Apostolska natychmiast mianowała Suharda arcybiskupem Paryża. To był zły początek. Na wstępie został aresztowany, a pałac arcybiskupi zajęty. Niedługo zostanie zwolniony, to było ostrzeżenie. Suhard już wcześniej potępiał reżim nazistowski, podobnie jak sam Verdier. I przez cały okres okupacji godnie stał na stanowisku i energicznie protestował przeciwko nadużyciom. Musiał też żyć z reżimem Pétaina i zdystansować się od niego, do którego przylgnęło wielu bardziej tradycyjnych katolików i biskupów, szukających ulgi od tak wielu sprzeczności.
Daleki od blokady, uważał, że prawdziwym rozwiązaniem tak wielu bolączek jest ewangelizacja. Bardziej pilne niż kiedykolwiek we Francji, gdzie jest tyle ran po rewolucyjnej przeszłości, tyle zniszczonych diecezji, tyle sektorów wyobcowanych lub przeciwnych wierze. A teraz upokorzony klęską i okupacją. 24 lipca 1941 r. zwołał zgromadzenie kardynałów i arcybiskupów i przedstawił im projekt Misja francuska, co miało służyć zarówno rozdzieleniu duchownych między diecezje, które miały ich najwięcej, a te, które miały ich najmniej, jak i dotarciu do tych, do których nie dotarli lub zaginęli. W Lisieux powstało seminarium, które zostało zapoczątkowane, do dnia dzisiejszego.
Potem była jego ogromna diecezja, Paryż. Wieczorem w poniedziałek wielkanocny 1943 roku sekretarka przekazała mu dokument liczący około pięćdziesięciu stron. Był to dobrze udokumentowany raport dwóch kapelanów YCW, Henri Godina i Yvana Daniela, na temat tego, jak ewangelizować sektor ludowy i klasę robotniczą. Czytał ją wieczorem. Zadzwonił do nich, poprosił o przygotowanie go do publikacji. I od razu uruchomił Misję Paryską (1-VII-1943), której celem była ewangelizacja dzielnic robotniczych. Szukał księży i świeckich, poświęcił kilka kościołów, które przestały być parafiami.
Autorzy i książka
Henri Godin (1906-1944) dostarczył pomysłów, zwinnego stylu i wielu świadectw, które stanowią mocną lekturę. Za dane i analizę socjologiczną odpowiada podobno Yvan Daniel (1906-1986).
Godin nie chciał objąć żadnego stanowiska w nowej Misji, woląc pozostać u podstaw. Szukał innych kandydatów. Zmarł kilka miesięcy później (16 stycznia 1944 r.) w wypadku domowym: w nocy kuchenka spaliła mu materac, a opary zatruły go. Ogromna frekwencja na jego pogrzebie świadczyła o wspaniałej pracy, jaką wykonał w kręgach robotniczych. Yvan Daniel pozostał w Misji Paryskiej i opublikował kilka esejów i wspomnień.
Książka ukazała się 11-XI-1943 r., a do przeddzień Soboru Watykańskiego II sprzedano 140 tys. egzemplarzy. Zrobiło to wrażenie na Janie XXIII (nuncjuszu we Francji w latach 1944-1953) i Janie Pawle II, który studiując w Rzymie, pojechał do Paryża, by poznać ten apostolat. Książka została opatrzona wstępem Guerina, generalnego konsyliarza YCW we Francji i w tym czasie aresztowanego przez Gestapo. Została ona ponownie opublikowana przez Karthala (Paryż 2014), z obszerną przedmową Jean Pierre Guérenda, biografa kardynała Suharda, i innymi uzupełnieniami. To jest wydanie, z którego cytujemy.
Podejście ogólne
Zaczynają od rozróżnienia trzech rodzajów akcji:
-tradycyjne, gdzie wiara reguluje kulturę i życie, nawet jeśli nie przenika głęboko i nie nawraca osobistych zachowań;
-obszary zdechrystianizowane, o niskiej praktyce i chrześcijaństwie wielkich okazji (świąt, ślubów i pogrzebów); choć może się to wydawać mało, to jednak bardzo różni się od pogaństwa;
-pogańskie obszary, takie jak niektóre głęboko zdechrystianizowane obszary wiejskie, a przede wszystkim proletariat, nowa wykorzeniona klasa miejska, tworzona od połowy XIX wieku w wielkich miastach przemysłowych.
Postępująca sekularyzacja doprowadziła do tego, że bardziej praktykujący chrześcijanie skupili się w parafiach i odseparowali od reszty: szkoły chrześcijańskie, spotkania chrześcijańskie i związki chrześcijańskie. Ale atmosfera zwykłej paryskiej parafii, o tonie klasy średniej, nie jest ani atrakcyjna, ani wygodna dla robotników, o innym języku i obyczajach. Nie było też możliwości mieszania młodzieży z tych parafii z młodzieżą z innego środowiska, z innym językiem i obyczajami. Rodzice zaprotestowali. Autorzy mnożą przykłady inicjatyw, którym udało się jedynie wydobyć ze środowiska robotniczego kilka osób i rodzin i z trudem włączyć je do istniejących parafii. Ale tym samym przestali należeć do swojego środowiska i nie mogą już być zaczynem dla tej wykorzenionej "masy". Ale ubodzy są ulubieńcami Pana i muszą być ewangelizowani. Jak to osiągnąć?
Trzeba się zastanowić, czym jest misja chrześcijańska i czym może być, gdy odbywa się w tych dzielnicach.
Misja
Misja "Jest to odnowienie gestu Chrystusa, który wcielił się i przychodzi na ziemię, aby nas zbawić. Jest to głoszenie Dobrej Nowiny tym, którzy jej nie znają". (p. 90). "Prawdziwy misjonarz będzie budował kościół. Nie zamierza powiększać wspólnoty chrześcijańskiej, do której należał, nie zamierza tworzyć filii". (p. 93).
Musimy pamiętać o fakcie socjologicznym i eklezjalnym: chociaż nawrócenie jest indywidualne, misja ma na celu tworzenie i zakładanie "kościołów", wspólnot, których chrześcijanie potrzebują, aby oddychać jako chrześcijanie, ponieważ człowiek (i chrześcijanin) jest głęboko społeczny.
"Ostatecznym celem misji może być tylko rechrystianizacja mas: środowisk [milieux] i jednostek. Masa jednostek dzięki wpływowi środowiska, środowisko dzięki nielicznym elitom przy pomocy wszelkiego rodzaju instytucji". (p. 244).
"Pierwsza sprawa to. bezpośrednie przepowiadanie Ewangelii. Jest to właściwe kapłanowi chrześcijańskiemu [...]. Drugim środkiem jest wpływ osobisty. U księdza nazywa się to adresw wychowawcy, edukacjaw partnerze, wpływ" (p. 245).
"Sądzimy, że duża część elity proletariackiej, wraz z łaską, która na nią spływa, może być zdobyta przez głoszenie, tak jak w czasach św. Pawła. Ludzie mają problemy religijne i choć wytykają Kościołowi wiele rzeczy, to chcą wiedzieć 'co myślą księża'". (p. 250). Ale "ksiądz prowadzący dwieście osób jest strasznie przeciążony". (p. 245).
Tworzenie wspólnot chrześcijańskich
Jakaś mała wspólnota chrześcijańska musi powstać, bo ona podtrzymuje wiarę i przez samą swoją obecność stawia pytanie religijne innym. "Chcielibyśmy z naciskiem podkreślić ten punkt dotyczący założenia wspólnot chrześcijańskich w wszystkie naturalne społeczności, ponieważ wydaje nam się, że jest to klucz do cały problem misji miejskich. Wydaje nam się udowodnione, że 80 % mieszkańców miast może praktykować Ewangelię tylko w tych wspólnotach i poprzez nie. Nie mogą nawet przeżyć ludzkiego życia, jeśli nie jest ono we wspólnocie". (p. 253). I przytaczają na swoje poparcie Gustawa Thibona (Powrót do świata rzeczywistego, 1943).
Jedną z głównych przyczyn dechrystianizacji było właśnie masowe przemieszczanie się ludzi z ich pierwotnych społeczności wiejskich, spowodowane kryzysem tradycyjnego społeczeństwa chłopskiego i rozwojem industrializacji miejskiej. Jednocześnie utraciły one swoje miejsce w społeczeństwie i w Kościele. Trzeba im pomóc w tworzeniu wspólnot. Wielu z nich stworzyło już wspólnoty sąsiedzkie, miejsca pracy, hobby. Jest to kwestia dotarcia do nich. Wspólnoty te są również naturalnym polem rozwoju i oddziaływania chrześcijan, którzy w ten sposób nie opuszczają swojego środowiska. Musi temu towarzyszyć niezbędna praca nad chrześcijańską opinią publiczną w tym środowisku.
Ze standardami innych misji
Warto pamiętać, jak ewangelizowano inne narody. Zainspirowani tym, co Pius XI powiedział do misjonarzy, upierają się, że chodzi o przekazanie im Ewangelii i nic więcej: "Nie powinniśmy żądać jako warunku włączenia do chrześcijaństwa, aby poganie się zeuropeizowali, nie powinniśmy żądać od nich więcej niż mogą dać. Musimy być cierpliwi i umieć zaczynać od nowa tak często, jak to konieczne". (p. 159). Czasami trzeba będzie poczekać do drugiego lub trzeciego pokolenia. Środowiska slumsów nie są łatwiejsze do przekształcenia niż stare wioski.
Ponadto, "Człowiek naszych czasów jest chory, chory do głębi swojej natury. Udawać, że pierwszy muszą zostać uzdrowione, aby następnie nawracanie ich na chrześcijaństwo wydaje nam się metodą nieco półpelagiańską. Nie zostaną uzdrowione (przynajmniej przeciętny człowiek) inaczej niż przez chrześcijaństwo, a bycie uzdrowionym pozwoli chrześcijaństwu rozwinąć wszystkie swoje skutki". (s. 175-176). "Podkreślamy, że chrześcijaństwo naszych konwertytów nie zawsze jest pełne. Jest jeszcze zbyt ludzki, zbyt mocno zaimpregnowany entuzjazmem początku. Niemniej jednak dowody działania łaski są wciąż rozpoznawalne. To nie jest chrześcijaństwo wiernych, to jest chrześcijaństwo katechumena, cudowne ziarno, które obiecuje żniwo, ale jest tylko ziarnem". (p. 176).
Wniosek
W konkluzji krytykują nienaturalny indywidualizm i dominację pieniądza we współczesnym życiu. Ale nie można czekać z ewangelizacją, aż sytuacja się poprawi. Pierwsi chrześcijanie ewangelizowali również niewolników.
"Nie mamy złudzeń. Ostatecznym celem nie jest nawrócenie proletariatu, lecz jego stłumienie, ale to jest zadanie całego Miasta. Staramy się nie tylko przyprowadzić masy do Chrystusa, ale sprawić, by przestały być masami nieuformowanymi". (268).
A potem?
Misja ta wzbudziła falę autentycznie chrześcijańskiej ofiarności, zwłaszcza u wielu księży i młodzieży. Wielu księży pojechało z francuskimi deportowanymi do obozów pracy przymusowej w Niemczech, aby im towarzyszyć. Inni tworzyli wspólnoty w dzielnicach robotniczych.
Intensywny wpływ komunizmu, począwszy od końca lat czterdziestych, z jego szalonym mistycyzmem, propagandą i jawną manipulacją instytucjami, zdezorientował wiele chrześcijańskich aspiracji, kierując je w stronę opcji czysto politycznych i rewolucyjnych. Jako symbol, w 1969 roku YCW zwróciło się w stronę walki klasowej, przyjmując za wzór Che Guevarę i Mao. To zniekształcało i odwracało uwagę od wszystkiego.
Pozostaje tylko ofiarne świadectwo tak wielu, którzy czynili dobro. A w następstwie komunistycznego huraganu te same zdrowe inspiracje z początku. Proletariat, jak chcieli autorzy, zniknął wraz z postępem (a nie z komunizmem), choć marginalizacja pozostała. Ewangelizacja jest dziś bardziej potrzebna niż wczoraj, ale nie dla slumsów, lecz dla całego społeczeństwa. Musimy iść do nich, jak mówił wtedy kardynał Suhard, a dziś powtarza papież Franciszek.
Według tradycji, około 1157 roku opat Otker z benedyktyńskiego klasztoru św. Lamberta wysłał jednego ze swoich mnichów do miejsca zwanego później Mariazell, będącego wówczas częścią domeny klasztornej, aby zaopiekował się duszami mieszkańców tych terenów.
Za zgodą opata brat Magnus wyruszył w podróż, niosąc ze sobą małą figurkę Dziewicy z Dzieciątkiem wyrzeźbioną z drewna lipowego. W nocy 21 grudnia, gdy był w drodze do celu, na drodze pojawił się duży kamień, który uniemożliwił mu dalszą podróż.
Gdy zwrócił się do Dziewicy po pomoc, skała rozdzieliła się na dwie części i pozostawiła wolną drogę. Kiedy wreszcie dotarł do celu, brat Magnus zabrał się za budowę małej komórki (ZellWydaje się, że nazwa wzięła się od tego małego pomieszczenia, które służyło zarówno jako miejsce modlitwy, jak i noclegu. To właśnie od tego małego pomieszczenia zdaje się czerpać swoją nazwę; Maria przez rzeźbę, którą mnich przyniósł ze sobą, i Zell przez komórkę, w której znajdowała się na początku: Mariazell.
Kościół romański, dobudówka gotycka
Jednak z napisu nad głównym portalem wynika, że pierwszy romański kościół powstał dopiero w 1200 roku, czyli prawie pół wieku po jej przybyciu. W kolejnych latach, dzięki licznym wiernym, których Dziewica obdarzyła swoimi łaskami, sława tego miejsca rozprzestrzeniła się i stało się ono miejscem pielgrzymek par excellence dla mieszkańców terenów austriackich. Nadanie w 1399 r. przez papieża Bonifacego IX odpustu zupełnego przyczyniło się do rozwoju obchodów i procesji, które przetrwały mimo ograniczeń religijnych wprowadzonych przez cesarza Józefa II (1765-1790).
Położenie geograficzne sanktuarium niewątpliwie sprawiło, że w XV wieku Mariazell było odwiedzane nie tylko przez mieszkańców regionu austriackiego, ale także przez Francuzów, Szwajcarów, Niemców, Czechów, Polaków, Węgrów, Chorwatów i Serbów. To główny powód, dla którego na pierwotnym romańskim kościele zbudowano dobudówkę w stylu gotyckim. Wydaje się, że rozpoczęło się to od dobudowania chóru i kontynuowane było budową nowej nawy głównej i dwóch naw bocznych.
Ale nie tylko "zwykli ludzie" udawali się do Mariazell, aby błagać o wstawiennictwo Dziewicy lub dziękować za udzielone łaski. Również rodzina cesarska stała się obrońcami i czcicielami Matki z Mariazell, zwłaszcza po kontrreformacji. Wtedy też konieczna stała się rozbudowa gotyckiego kościoła, którą w dużej mierze sponsorowali Habsburgowie. Przebudowa i powiększenie rozpoczęły się w 1644 roku pod kierunkiem budowniczego Domenico Sciassia. Dopiero czterdzieści lat później ukończono ten kolosalny projekt, którego Sciassia nigdy nie doczeka. Ogromna praca i wyzwania związane z połączeniem elementów gotyckich z nowymi barokowymi wprowadzeniami uczyniły z Mariazell architektoniczny klejnot i największy kościół w Austrii.
Jedną z najtrudniejszych części kościoła jest fasada, w której udało się połączyć duży ostrołukowy portal i oryginalną gotycką wieżę, która według tradycji została zbudowana przez węgierskiego króla Ludwika I, z dwiema barokowymi wieżami zaprojektowanymi przez Sciassia. Fakt, który pozostaje niezauważony, ale który był również sposobem uhonorowania Węgrów, regularnie pielgrzymujących do Mariazell.
Zagrożenia i trudności
To właśnie w tych latach wielkich przemian i ruchu cesarz Leopold I odwiedził sanktuarium i nazwał je Dziewicą z Mariazell generalissima jego cesarskiej armii. Był rok 1676, a w tym czasie terytoria austriackie potrzebowały wszelkiej pomocy ze względu na ciągłe zagrożenie i postępujące posuwanie się wojsk osmańskich w kierunku terytoriów Habsburgów. Wróg ten z biegiem lat stał się stałym zagrożeniem i dopiero w 1683 roku geniuszowi wojskowemu księcia Eugeniusza Sabaudzkiego udało się zatrzymać oblężenie Wiednia, wypędzić ich z terytorium Austrii i położyć kres ich hegemonii w południowo-wschodniej Europie.
Jak wspomniano na początku, sława Mariazell zdołała przetrwać nawet restrykcyjne prawa oświeceniowego cesarza Józefa II, a pobożność ludowa, choć nie była już wspierana przez monarchię, nadal widziała w Dziewicy z Mariazell swoją opiekunkę.
Przez cały XIX wiek sanktuarium nie było rozbudowywane, ale musiało zostać gruntownie odrestaurowane ze względu na zniszczenia spowodowane wielkim pożarem, który miał miejsce w noc wigilii Wszystkich Świętych w 1827 roku. Ze względu na jego znaczenie, były liczne wkłady finansowe, które pomogły w jego szybkiej renowacji w latach 1828-1830. Nie zrealizowano jednak wcześniejszych planów, a tendencja była w kierunku większego uproszczenia konstrukcji. Wyciągając wnioski, po raz pierwszy zainstalowano piorunochrony na dachu kościoła. Chociaż zniszczenia były rozległe, romańska statuetka Dziewicy została uratowana i pozostaje do dziś w swoim pierwotnym miejscu, w Kaplicy Łaski, sercu sanktuarium. Kaplica stała się najstarszą częścią świątyni (1690) i zawiera 48-centymetrową rzeźbę Matki Boskiej z Dzieciątkiem, która dziś jest honorowana jako Magna Mater Austriae i z którym brat Magnus w 1157 roku rozpoczął swoją pracę ewangelizacyjną. XX wieku, w 1907 roku kościół został podniesiony przez papieża do rangi bazyliki mniejszej.
Odwiedzany przez papieży
Kilka lat po wyborze na papieża, św. Jan Paweł II odwiedził Mariazell na 13 września 1983 r. Po latach jego następca, Benedykt XVI, powrócił 8 września 2007 r., aby uczcić 850-lecie sanktuarium i uhonorować to miejsce papieskim odznaczeniem "Złotej Róży", kwiatem wykutym w złocie i wypełnionym aromatycznymi esencjami, takimi jak balsam, kadzidło i woda święcona. Innymi sanktuariami, które dostąpiły tego samego zaszczytu, wówczas za czasów Jana Pawła II, były Loreto, Lourdes i Częstochowa.
W homilia wygłoszona w tym czasie, Benedykt XVMówiłem o sensie pielgrzymki i jej związku z Chrystusem i Jego Kościołem. Ale także tego Dzieciątka Bożego w ramionach swojej Matki, które jednocześnie jest ukrzyżowane na głównym ołtarzu: "Powinniśmy patrzeć na Jezusa tak, jak widzimy go tutaj w sanktuarium w Mariazell. Widzimy go w dwóch obrazach: jako dziecko w ramionach matki i ukrzyżowanego na głównym ołtarzu bazyliki. Te dwa obrazy w bazylice mówią nam: prawda nie dochodzi do głosu dzięki zewnętrznej mocy, ale jest pokorna i daje się człowiekowi tylko dzięki swojej wewnętrznej sile: dzięki temu, że jest prawdziwa. Prawda sprawdza się w miłości".
Czasem jednak przekazywanie tego przesłania i głoszenie go w świecie wrogim Bożej miłości bywa beznadziejne. Nie traćmy ducha, jak to dobrze wyraził Benedykt XVI w tej samej homilii: "Pielgrzymować to znaczy być zorientowanym w pewnym kierunku, iść do celu. Nadaje to podróżom i związanemu z nimi zmęczeniu swoiste piękno".
Papież nie odwołuje biskupa Hamburga Stefana Hesse na rzecz nowego początku
Bp Stefan Hesse złożył swoją rezygnację na ręce Ojca Świętego w marcu ubiegłego roku. Ponieważ papież nie przyjął jego rezygnacji, biskup obiecał zacząć od nowa na zasadzie wzajemnego zaufania.
W komunikacie Nuncjatury Apostolskiej w Niemczech, powielonym przez Konferencję Episkopatu Niemiec i datowanym na 15 września, poinformowano, że papież Franciszek nie przyjął rezygnacji arcybiskupa Hamburga Stefana Hessego.
Przed nominacją na arcybiskupa Hamburga w styczniu 2015 r. bp Hesse - urodzony w Kolonii w 1966 r. - był w latach 2006-2012 szefem wydziału personalnego diecezji kolońskiej; następnie w latach 2012-2015 pełnił funkcję wikariusza generalnego. W okresie wakatu diecezji - między rezygnacją kard. Meisnera w lutym 2014 r. a nominacją kard. Woelki we wrześniu tego samego roku - był administratorem diecezji, wybranym przez kapitułę katedralną w Kolonii.
Właśnie w związku ze swoimi obowiązkami w diecezji kolońskiej - a nie z posługą proboszcza diecezji hamburskiej - biskup Hesse złożył Ojcu Świętemu swoją rezygnację: 18 marca kancelaria prawna złożyła ekspertyzę dotyczącą nadużyć seksualnych w diecezji kolońskiej. Centralnym pytaniem raportu było to, czy władza kościelna - w okresie od 1975 do 2018 roku - odpowiednio reagowała na zgłoszenia o możliwym wykorzystywaniu seksualnym małoletnich lub osób powierzonych (np. w rezydencjach) zgodnie z odpowiednimi przepisami. Ekspertyza uniewinniła kardynała Woelki, ale zakwestionowała działania niektórych urzędników kościelnych; z tego powodu kardynał zwolnił z obowiązków biskupa pomocniczego Dominika Schwaderlappa i wikariusza sądowego Güntera Assenmachera; następnego dnia do dymisji podał się inny biskup pomocniczy Kolonii Ansgar Puff oraz biskup Stefan Hesse.
27 marca, na prośbę Hessego, papież przychylił się do jego "prośby o tymczasowe wycofanie się z kierowania diecezją". Biskup Hesse przeszedł na emeryturę w klasztorze; kierownictwo diecezji przejął tymczasowo wikariusz generalny Ansgar Thim.
We wspomnianym komunikacie mowa jest o tym, że "działania biskupa Hessego były omawiane w kontekście wizytacji apostolskiej arcybiskupstwa kolońskiego, przeprowadzonej w dniach 7-14 czerwca 2021 r. przez kardynała Andersa Arboreliusa, biskupa Sztokholmu, i biskupa Johannesa van den Hende, biskupa Rotterdamu".
W komunikacie czytamy dalej: "Po dokładnym zbadaniu otrzymanych dokumentów Stolica Apostolska ustaliła, że w omawianym okresie wystąpiły błędy w organizacji i metodach pracy Wikariatu Generalnego Arcybractwa, a także osobiste błędy proceduralne ze strony bpa Hessego. Śledztwo nie wykazało jednak, że zostały one popełnione z zamiarem zatuszowania przypadków wykorzystywania seksualnego. Podstawowym problemem, w szerszym kontekście administracji archidiecezji, był brak uwagi i wrażliwości wobec osób dotkniętych nadużyciami".
W ostatnim akapicie list komunikuje decyzję papieża: "Biorąc pod uwagę, że arcybiskup pokornie uznał błędy, które popełnił w przeszłości, i że udostępnił swój urząd, Ojciec Święty, po rozważeniu ocen, które dotarły do niego za pośrednictwem wizytatorów i zaangażowanych dykasterii Kurii Rzymskiej, postanowił nie przyjmować rezygnacji arcybiskupa Hesse, ale prosi go o kontynuowanie misji arcybiskupa Hamburga w duchu pojednania i służby Bogu oraz wiernym powierzonym jego pasterskiej trosce". Hesji, ale prosi go, by kontynuował swoją misję arcybiskupa Hamburga w duchu pojednania i służby Bogu oraz wiernym powierzonym jego pasterskiej pieczy. W tym celu Ojciec Święty przywołuje Boże błogosławieństwo dla arcybiskupa Hesse i archidiecezji hamburskiej, za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny i św. Ansgara".
W liście skierowanym do wiernych archidiecezji abp Hesse podziękował Ojcu Świętemu za "jasną decyzję i zaufanie, jakim mnie obdarzył". Jednocześnie zapowiada, że wznawia - "na wyraźne życzenie papieża" - swoje funkcje; przyznaje jednak: "Jestem w pełni świadomy, że nie będzie to łatwe".
Abp Hesse zapewnia, że "trzeba będzie zacząć od nowa" i że zrobi "wszystko, co w mojej mocy, by odpowiedzieć na wyzwania, które stoją przed nami". Aby ustalić, jak będzie wyglądał ten nowy początek, "najpierw skonsultuję się z członkami różnych komisji i osobami w archidiecezji. W otwartej rozmowie będziemy dzielić się rozczarowaniami i wątpliwościami, ale także nadziejami i oczekiwaniami na dobrą przyszłość". Konkretnie abp Hesse zapowiada, że w tych rozmowach, konsultacjach i decyzjach na przyszłość "kryterium naszego działania będzie przezwyciężenie przemocy seksualnej; moje i nasze wysiłki będą skierowane na czynienie coraz większej sprawiedliwości wobec osób dotkniętych przemocą seksualną i ich bolesnych doświadczeń".
Ze swojej strony przewodniczący Konferencji Episkopatu, biskup Georg Bätzing, wydał oświadczenie, w którym czytamy: "Upubliczniona dziś decyzja papieża kończy trudny okres niepewności dla archidiecezji hamburskiej i dla arcybiskupa Stefana Hessego. To jest dobra rzecz i jestem za nią wdzięczny. Arcybiskup Hesse pozostanie w Hamburgu i tym samym pozostanie członkiem Konferencji Episkopatu Niemiec. Życzę archidiecezji i jej arcybiskupowi dobrego nowego startu we wspólnej odpowiedzialności, niesionej wzajemnym zaufaniem. Wiele z tego, co musiało pozostać nierozwiązane w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, może teraz zostać podjęte z nową energią. Wszystkich, którzy mogą być teraz zdezorientowani, proszę o zaufanie, że papież podjął przemyślaną i dobrze uzasadnioną decyzję na podstawie konsultacji.
W swoim życiu publicznym Jezus dużo podróżuje. Jego szkoła jest wędrowna, to znak, że życie z nim jest podróżą, a jego uczeń musi podążać za nim. Ewangelia mówi też o kobietach, które idą za Nim. "śledził" i dlatego byli jego uczniami. Zaskakujące jest to, że Jezus nie chce, aby było wiadomo, że przechodzi przez Galileę. To była jego ojczyzna, ojczyzna jego rodziny i ojczyzna większości jego uczniów. Może dlatego, że nie chce żadnych przerw w swojej podróży? Albo dlatego, że nie chce znów poczuć się w swojej ojczyźnie jak pogardzany prorok? Albo dlatego, że wie, iż jego własny naród nie dokonał jeszcze tego wewnętrznego skoku, nie zrozumiał pierwszej zapowiedzi jego klęski, śmierci i zmartwychwstania, ani wyrzutu, jaki uczynił Piotrowi, gdy ten się temu sprzeciwił: "Odejdź ode mnie szatanie".i chcesz się im poświęcić?
Następnie, po raz drugi, ogłasza koniec swojej misji, tak różny od jego oczekiwań: "...".Syn Człowieczy zostanie wydany w ręce ludzi i zabiją Go; a po Jego śmierci, po trzech dniach zmartwychwstanie".. Uczniowie nadal nie rozumieją nic z tej tajemnicy, tak odległej z ich perspektywy.
Ponieważ jesteśmy uczniami Chrystusa, pomaga nam częsta medytacja nad modelami przedstawionymi nam w Ewangelii: nic nie rozumieli, spierali się o to, kto jest największy, zdradzili Go, zaparli się Go, wszyscy uciekli. Tutaj również boją się go przesłuchać, aby nie zostać zganionym jak Piotr. Trudno, żeby było gorzej. Być może słowo Boże mówi nam te rzeczy, aby nas zachęcić, a ewangelicy nie ukrywają się i nie kłamią. Pociesza nas też widok Jezusa, który z całą mocą swojego słowa nie potrafi wejść w te twarde głowy. Opiera się na intymności domu w Kafarnaum, próbując kontynuować dialog. Ale, nawet chronieni murami swojego domu, uczniowie nie mają odwagi powiedzieć tego, o czym rozmawiali w drodze. Zastanawiali się, kto powinien przewodzić ich grupie, gdy Jezus umrze, co już dwukrotnie przepowiedział. Czują, że ta dyskusja nie jest dobra i dlatego milczą. Tym razem Jezus nie beszta, ale korzysta z okazji, by ponownie nauczać. W spokojnych i lapidarnych słowach: jeśli ktoś chce być liderem w kościele, na jakimkolwiek poziomie, musi być ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich.
A zaraz potem Marek, wyjątkowo wśród synoptyków, opisuje gest objęcia przez Jezusa dziecka, które pokazuje uczniom jako obiekt swojej uwagi i pośrednio jako wzór. Zachęca ich, by przyjmowali dzieci w Jego imię: bo w ten sposób przyjmują Jezusa i Ojca, który Go posłał. Troska o nich pomoże im zapomnieć o powabie władzy. Dzieci były wśród ostatnich: ci, którzy chcą być pierwszymi wśród uczniów Jezusa, muszą zrobić to samo.
Homilia na temat czytań z niedzieli 33.
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Jedna z migawek z podróży na Słowację: papież Franciszek przemawia podczas spotkania ze społecznością romską w dzielnicy Luník IX w Koszycach 14 września 2021 r.
Uświęcanie świata od wewnątrz: Bractwa i ich miejsce w Kościele
Bractwa są czymś więcej niż reliktami o znaczeniu antropologicznym czy etnograficznym. Wnoszą one decydujący wkład w zadanie "uświęcania świata od wewnątrz", które wymaga delikatnej harmonii między sercem i głową, religijnością ludową i doktryną, aby w pełni rozwinąć swój potencjał.
Nie wiedziałbym, czy dzisiejsze społeczeństwo jest najbardziej konwulsyjnym w historii, pewnie nie, ale jest tym, w którym żyjemy i tym, które musimy starać się poprawić i iść do przodu. W tej sytuacji w niektórych kręgach ludzie zwracają uwagę na bractwa i konfraternie. Z pewnością jest to dobry zasób, ale najpierw musimy je zobiektywizować, zbadać ich charakter, cele i potencjał, poza stereotypami, sentymentalizmem czy uprzedzeniami.
Choć wiele z nich zrodziło się o charakterze cechowym i mutualistycznym, w kontrreformacji Sobór Trydencki podkreślił "konieczność i korzyści płynące z kultu obrazów, prawdziwych podobizn Jezusa i Jego Matki, i [ojcowie soborowi z Trydentu] uważają, że obrazy te powinny wyjść na ulice, aby ci, którzy z własnej woli nie wchodzą do kościołów, spotykając je na ulicach, mogli pomyśleć o chwili męki naszego Pana, którą ten obraz przedstawia" (T.C. Sesja XXV, 4-12-1516 r.). To zalecenie spowodowało powstanie bractw o bardziej duszpasterskiej orientacji, nie rezygnując z wymiaru charytatywnego i wzajemnej pomocy.
Z tego powodu, choć istnieją zapisy o bractwach z XIV wieku, w XVI wieku pojawiły się nowe bractwa, instytucje, które przez wieki utrwalały się, podlegając politycznym wzlotom i upadkom oraz prądom myślowym poszczególnych okresów.
Co zaskakujące, mimo swej starożytności i znaczenia, zawsze luźno wpisywały się w porządek kanoniczny, co prowadziło do skomplikowanych relacji z Kościołem hierarchicznym w niektórych przypadkach, a z władzą publiczną w innych. W ciągu wieków następowały po sobie porozumienia i nieporozumienia. W archiwach bractw przechowywane są dokumenty, które stanowią bardzo dokładną kronikę sporów między bractwami a Kościołem, niektórych graniczących z absurdem, a także z corregidores.
Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku, który po raz pierwszy konstruuje kompletny i właściwy system legislacyjny Kościoła, rozstrzyga istnienie bractw krótką wzmianką (kan. 707), w której określa je jako "związki wiernych", nie precyzując zakresu tej definicji.
Sobór Watykański II głosząc "powszechne powołanie do świętości, uświęcające świat od wewnątrz" (LG) oraz "wyraźne uznanie wiernych do zrzeszania się" (AA), otwiera nową drogę, która znalazła odzwierciedlenie w Kodeksie z 1983 r., który poświęca tytuł V księgi II, dot. Stowarzyszenia wiernych na ten temat, a także kilka odniesień w innych kanonach.
Co ciekawe, ten tekst normatywny w żadnym miejscu nie wspomina o bractwach czy konfraterniach, ale doskonale im odpowiada, odwołując się do stowarzyszeń wiernych. Wyróżnia on trzy rodzaje stowarzyszeń: publiczne, prywatne i nieposiadające osobowości prawnej.
Partnerstwa public są te, których celem jest przekazywanie doktryny chrześcijańskiej w imieniu Kościoła, wspieranie kultu publicznego lub realizowanie innych celów zastrzeżonych ze swej natury dla władzy kościelnej. Ze względu na ich cele, zakładanie takich stowarzyszeń wiernych należy wyłącznie do kompetentnej władzy kościelnej.
Są to. Prywatny te, których cele nie są zastrzeżone dla władzy kościelnej, choć muszą być zgodne z doktryną chrześcijańską. Mogą one uzyskać osobowość prawną, jeśli ich statuty są znane i zatwierdzone przez hierarchię.
Za partnerstwo uznaje się bez osobowości prawnejCzłonkowie kościoła, każda grupa wiernych zjednoczonych w pobożnym celu. Muszą być znane Hierarchii, aby uniknąć rozproszenia i ręczyć za ich przydatność.
Gdzie w tym obrazie mieszczą się bractwa? Ponieważ ich celem jest przekazywanie w imieniu Kościoła doktryny chrześcijańskiej, popieranie kultu publicznego, krzewienie miłości i formacja braci, czyli cele zastrzeżone ze swej natury władzy kościelnej, należy stwierdzić, że bractwa są publiczne stowarzyszenia wiernych Kościoła katolickiego, ustanowione przez władzę kościelną, posiadające własną osobowość prawną, które otrzymują od Kościoła misję działania na rzecz celów, które w jego imieniu zakładają.
Nie działają oni we własnym imieniu, lecz w imieniu Kościoła, który zastrzega sobie funkcje kierowania i nadzoru. To Hierarchia musi potwierdzić wybranych funkcjonariuszy bractwa; mianować kierownika duchowego; nadzorować jego plan działania; zbadać i zatwierdzić, jeśli to konieczne, jego Reguły; ma władzę nakładania sankcji; sprawdza administrację finansową, ponieważ dobra bractw są "dobrami kościelnymi", oraz niektóre inne funkcje mające na celu lepsze wypełnienie jego celów.
Bractwa są więc czymś więcej niż reliktami o znaczeniu antropologicznym czy etnograficznym. Wnoszą one decydujący wkład w zadanie "uświęcania świata od wewnątrz", które wymaga delikatnej harmonii między sercem i głową, religijnością ludową i doktryną, aby w pełni rozwinąć swój potencjał. Warto pogłębić swoją wiedzę na ich temat.
PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme.
Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli.
Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.
Wizyta papieża na Słowacji: "Przesłanie pokoju w sercu Europy".
Podczas wizyty w słowiańskim kraju papież Franciszek zachęcał chrześcijan w Europie Środkowej i na całym świecie, by swoim życiem pokazywali piękno Ewangelii.
Andrej Matis-15 września 2021 r.-Czas czytania: 7minuty
W przygotowaniach do podróży apostolskiej papieża Franciszka na Słowację pojawiła się kwestia bezpieczeństwa zdrowotnego. Początkowo do udziału w imprezach dopuszczone byłyby tylko osoby z wypełnionym podwójnym kalendarzem szczepień. Wskazania te w kraju, w którym zaszczepiono tylko nieco ponad 40 % populacji, wywołały duże zniechęcenie. 4 września Konferencja Episkopatu, po negocjacjach z rządem, ogłosiła zmianę restrykcji, otwierając możliwość rejestracji dla osób z negatywnym wynikiem testu PCR lub osób, które przeszły wirusa. Mimo tej początkowej trudności, wielu nie wycofało się. Mária, młoda prawniczka z Bratysławy, powiedziała: "Na spotkanie z papieżem w Šaštínie przyszłam z ludźmi z mojej parafii. Chciałem przyjechać, bo to niepowtarzalna okazja, by być z przedstawicielem Chrystusa na ziemi. Powiedziałem sobie: "Jeśli papież chciał być z nami, to na pewno ja też chcę się z nim spotkać".
Ukryty skarb w sercu Europy
Mária, młoda prawniczka z Bratysławy
Dla wielu osób Słowacja jest kolejnym krajem Europy Wschodniej, jednak Słowacy czują się całkowicie środkowoeuropejscy. W tym sensie papież zjednał sobie wszystkich, gdy mówił o "przesłaniu pokoju w sercu Europy". Znamienne jest, że zmiana z komunizmu na demokrację w 1989 roku była tak pokojowa, że zyskała miano "aksamitnej rewolucji". Również podział Czechosłowacji na Czechy i Słowację 1 stycznia 1993 roku był przykładem procesu politycznego, który wzbudził podziw społeczności międzynarodowej. Vladimír, młody inżynier przemysłowy z Bratysławy, mówi: "Uderzyło mnie to, że Papież powiedział o tym, jak pokojowo nastawieni są Słowacy i o tym, że Słowacy mogą wiele wnieść do braterstwa między narodami, także dzięki swojemu położeniu geograficznemu, będąc w centrum kontynentu. Papież pełnił również rolę mediatora, celebrując liturgię katolicką obrządku greckiego. Słowacja jest nie tylko krajem, którego wschodnia granica wyznacza granice Unii Europejskiej, ale także w pewnym sensie wyznacza granice katolicyzmu. W krajach położonych na wschód od Słowacji większość chrześcijan wyznaje religię prawosławną.
Uprzejmość i sprzeczność
Jednak, choć papież docenia życzliwość i pogodę ducha Słowaków, trzeba ją uzupełnić o jakiś charakter. W homilii w Šaštínie papież powiedział: "Nie zapominajmy o tym: wiara nie może być zredukowana do cukru, który osładza życie. Nie może. Jezus jest znakiem sprzeczności. [...] Wobec Jezusa nie możemy pozostać letni, nie możemy pozostać obojętni. [...] Nie chodzi o to, żeby być wrogim światu, ale żeby być "znakami sprzeczności" w świecie. Chrześcijanie, którzy umieją swoim życiem pokazać piękno Ewangelii. Chrześcijanie, którzy tkają dialog tam, gdzie stanowiska stają się sztywne; którzy sprawiają, że życie braterskie nabiera blasku tam, gdzie społeczeństwo jest często podzielone i wrogie; którzy rozsiewają dobry zapach gościnności i solidarności tam, gdzie często dominuje osobisty egoizm i zbiorowy egoizm; którzy chronią i zachowują życie tam, gdzie panuje logika śmierci".
Prawdziwe centrum Kościoła
Papież, posługując się obrazem bratysławskiego zamku, który góruje nad słowacką stolicą, zaprosił w spotkaniu z księżmi i zakonnikami do promowania Kościoła, który nie jest samowystarczalny. Według Papieża "Kościół nie jest twierdzą, [...] zamkiem wzniesionym wysoko, który patrzy na świat z dystansem i dostatecznie. [...] Piękny jest Kościół pokorny, który nie oddziela się od świata i nie patrzy na życie z dystansem, ale w nim mieszka. Żyjąc wewnątrz, nie zapominajmy o: dzieleniu się, wspólnym chodzeniu, przyjmowaniu pytań i oczekiwań ludzi. [...] Kiedy Kościół patrzy na siebie, kończy jak kobieta z Ewangelii: pochylony, zapatrzony w siebie (por. Łk 13, 10-13). Centrum Kościoła nie jest on sam. Odejdźmy od nadmiernej troski o siebie, o swoje struktury, o to, jak patrzy na nas społeczeństwo".
Szkolenie w zakresie wolności. Ryzyko. Wyzwanie.
Papież Franciszek na tym samym spotkaniu poruszył również kwestię kształcenia w zakresie wolności. Zdaniem Ojca Świętego nie można oczekiwać, że ludzie, którzy przez dziesiątki lat żyli pod rządami komunistycznymi, z dnia na dzień nauczą się korzystać z wolności. Nie jest to jednak usprawiedliwienie dla myślenia, że "lepiej mieć wszystko z góry określone, prawa do przestrzegania, bezpieczeństwo i jednolitość, niż być odpowiedzialnym i dorosłym chrześcijaninem, który myśli, kwestionuje swoje sumienie, pozwala się kwestionować". To początek kazuistyki, wszystko uregulowane... [...] Drodzy przyjaciele - mówił Papież - nie bójcie się formować ludzi do dojrzałej i wolnej relacji z Bogiem. [...] Może to sprawia wrażenie, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego kontrolować, że tracimy siłę i autorytet; ale Kościół Chrystusowy nie chce zdominować sumień i zająć przestrzeni, chce być "źródłem" nadziei w życiu ludzi. To jest ryzyko. To jest wyzwanie.
Największe marzenie życia
W Koszycach papież spotkał się nie tylko ze społecznością romską z Luníka IX, ale także z młodzieżą. Papież nie zawahał się poruszyć bardzo aktualnego tematu. Zachęcając młodych do czystego przeżywania etapu zaangażowania, papież powiedział: "Miłość jest największym marzeniem życia, ale nie jest to tanie marzenie. To jest piękne, ale nie jest łatwe, jak wszystkie wielkie rzeczy w życiu. [Potrzebne są nowe oczy, oczy, które nie dadzą się zwieść pozorom. Przyjaciele, nie trywializujmy miłości, bo miłość to nie tylko emocje i uczucie, o ile to w ogóle jest początek. Miłość nie polega na posiadaniu wszystkiego naraz, nie odpowiada logice jednorazowości. Miłość to wierność, dar, odpowiedzialność. Prawdziwą oryginalnością dzisiaj, prawdziwą rewolucją, jest bunt przeciwko kulturze doczesności, wyjście poza instynkt, poza chwilę, do miłości za życie i całym swoim jestestwem.
Grupa młodych harcerzy
Wszystko, co wartościowe, kosztuje
W tym samym dniu, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, papież poszerzył horyzonty młodych ludzi, zapraszając ich do podpalenia się dla heroicznych ideałów. "Wszyscy będziecie mieli w pamięci wspaniałe historie, historie, które przeczytaliście w powieściach, zobaczyliście w jakimś niezapomnianym filmie, usłyszeliście w jakiejś poruszającej opowieści. Jeśli się zastanowić, w wielkich historiach zawsze są dwa składniki: jednym jest miłość, drugim przygoda, bohaterstwo. One zawsze idą w parze. Aby życie było wspaniałe potrzebne jest jedno i drugie: miłość i bohaterstwo. Spójrzmy na Jezusa, spójrzmy na Ukrzyżowanego, tam są te dwie rzeczy: miłość bez granic i odwaga oddania życia do końca, bez przeciętności. [...] Proszę, nie sprawiajmy, by dni życia mijały jak odcinki telenoweli.
Języki liturgii
Święci Cyryl i Metody, apostołowie nie tylko Słowaków, skutecznie prosili papieża Adriana II o pozwolenie na odprawianie Mszy Świętej w języku słowiańskim. Wizyta papieża Franciszka na Słowacji miała jeszcze jedną szczególną cechę. Dominik, który był na mszy z papieżem w Šaštínie, komentuje: "Uderzyło mnie to, że modlitwy wiernych były odczytywane w nieznanym mi języku. Po chwili zrozumiałem, że to Romani, język Cyganów". Po raz pierwszy w historii papież sam wprowadził ten język do liturgii.
Vojtech z Dolnego Kubína, który również uczestniczył w liturgii w Šaštínie, podkreślił nie tylko Romów: "Jedno, co mnie szczególnie uderzyło, to liturgia, jak bardzo była zadbana. Msza była po łacinie, a czytania po słowacku. Hymny były takie same: niektóre po łacinie, niektóre po słowacku. Wydawało mi się, że to idealna mieszanka. Chór i orkiestra brzmiały wspaniale. Wszystko bardzo dostojne, bardzo podniosłe i bardzo piękne. Podobało mi się to.
Historia się powtarza
Papież zakończył wizytę apostolską na Słowacji modlitwą, zgodnie ze zwyczajem, przed obrazem Matki Bożej Salus Populi Romani w Santa Maria Maggiore, w tym samym kościele, w którym słowiańscy apostołowie św. Cyryl i Metody wyprosili zatwierdzenie języka słowiańskiego do liturgii.
Papież Franciszek zamyka wizytę na Słowacji w sanktuarium w Šaštínie
Papież sprawuje Eucharystię w ostatnim dniu wizyty na Słowacji, w narodowym sanktuarium w Šaštínie, w święto Matki Bożej Siedmiobolesnej, patronki tego kraju. Jednocześnie w rodzinnej Argentynie Franciszka nawiązała się szczególna więź.
Najlepsze na koniec. Dziś, w środę 15 września, przypada dzień tradycyjnej narodowej pielgrzymki do sanktuarium w Šaštínie, gdzie czczona jest patronka Słowacji, Matka Boska Siedmiobolesna. Szczególną cechą tegorocznej pielgrzymki jest to, że jednym z pątników był sam papież Franciszek. Ojciec Święty odprawił rano Mszę Świętą w plenerze, po tym jak przewodniczył spotkaniu modlitewnemu z biskupami wewnątrz sanktuarium.
Miasto
Šaštín to miasto o długiej historii na Słowacji. Jego historia sięga przybycia świętych Cyryla i Metodego do starożytnej słowackiej ojczyzny. Była to ważna twierdza dla ochrony szlaków handlowych na skrzyżowaniu dróg: dunajskiej, czeskiej i znojmskiej. Nazwa zamku i osady pochodzi od słów "Šášie" i "Tín", co oznacza: zamek ściętych drzew. Został zbudowany nad rzeką Myjava na bagnistym terenie. Zamek był siedzibą starostów i archidiakonów, przedstawicieli biskupa. Archidiakonat Šaštínski zarządzał diakami od Moravskiego Jana do Čachtic. W ten sposób Šaštín był zawsze siedzibą dziekana i archidiakona, którzy rezydowali w zamku. Prawdopodobnie znajdował się tam pierwszy kościół - kaplica zamkowa. Pierwsza pisemna wzmianka pochodzi z 1204 roku, kiedy to Imrich II nadał rodzinie Győr posiadłość zwaną "Sassin". Później majątek nabył Imrich Czobor I. Na stałe osiadł tu jego syn Imrich Czobor II.
Pielgrzymka
Tradycja pielgrzymowania do Šaštína jest ściśle związana z kultem maryjnym. Angelika Bakičová, żona hrabiego Imricha Czobora, modliła się za swojego męża przed obrazem Matki Boskiej, który wisiał na drzewie w pobliżu zamku. W podzięce za jego nawrócenie kazała wykonać w 1564 r. obraz Matki Bożej Siedmiobolesnej. Lud bardzo czcił tę Dziewicę i modlił się do nowego obrazu o uzdrowienie ciała i duszy. Po zbadaniu 726 cudownych przypadków figura została uznana za cudowną w 1732 roku przez komisję śledczą powołaną przez biskupa Esztergomu. W 1762 roku figura została uroczyście przeniesiona do głównego ołtarza bazyliki. Cesarzowa Maria Teresa wzięła udział w uroczystości jako osoba wspierająca budowę samej bazyliki. W 1927 r. papież Pius XI ogłosił Matkę Bożą Siedmiu Boleści patronką Słowacji.
Bazylika
W 1733 r. do Šaštína przybył zakon Paulinów (zakon św. Pawła, pierwszego pustelnika), który podjął się budowy kościoła pielgrzymkowego i klasztoru. Budowę rozpoczęto w 1736 roku od poświęcenia kamienia węgielnego. W 1748 r. ukończono budowę i dach części kościelnej, a trzy lata później pokryto również klasztor. W 1786 roku klasztor Paulinów został stłumiony z rozkazu cesarza Józefa II, a zakonnicy wyjechali do Polski. Zarówno kościół jak i klasztor przeszły pod zarząd księży diecezjalnych. Od 1924 roku w Šaštínie obecny był zakon salezjański, który działał do 1950 roku, kiedy to został przymusowo usunięty. W 1964 roku papież Paweł VI podniósł Sanktuarium Matki Bożej Siedmiobolesnej do rangi Bazyliki Mniejszej. Salezjanie powrócili do Šaštína na krótko w latach 1968-1970, a następnie na dłużej po zmianie reżimu politycznego w 1990 roku. W klasztorze prowadzili do 2016 roku katolickie liceum (gymnázium) dla chłopców. W 2017 roku salezjanie zostali ponownie zastąpieni przez pierwotnych administratorów: paulinów.
Obecnie
Najbardziej znaczącymi wizytami współczesnych pielgrzymów były wizyty Matki Teresy z Kalkuty (1987) oraz Ojca Świętego Jana Pawła II, który modlił się w bazylice podczas swojej drugiej wizyty duszpasterskiej na Słowacji (1995). Obecnie Šaštín gości co roku około 200 krajowych i 40 zagranicznych pielgrzymek (oprócz wiernych z sąsiednich krajów, te z Hiszpanii i Meksyku nie są wyjątkiem). W sumie w ciągu roku przybywa ok. 200 tys. pielgrzymów, z czego ok. 40 tys. podczas głównej pielgrzymki narodowej. Święto Matki Boskiej Siedmiobolesnej 15 września jest również świętem na Słowacji.
Oprócz pielgrzymki narodowej i greckokatolickiej w Šaštínie odbywają się tradycyjne pielgrzymki tematyczne: Pielgrzymka Zakochanych, Pielgrzymka Mężczyzn, Pielgrzymka Matek, Pielgrzymka Ministrów, Pielgrzymka Motocyklistów, Pielgrzymka Złamanych Serc i inne.
Franciszek w Szaštinie
Papież podczas homilii podkreślał, by nie redukować życia chrześcijańskiego: "Nie zapominajmy o tym: wiara nie może być zredukowana do cukru, który osładza życie. Nie może być. Jezus jest znakiem sprzeczności. Przyszedł, aby przynieść światło tam, gdzie panuje ciemność, sprowadzić ciemność do światła i zmusić ją do poddania się. Dlatego ciemność zawsze walczy przeciwko Niemu. Kto przyjmuje Chrystusa i otwiera się na Niego, podnosi się; kto Go odrzuca, zamyka się w ciemności i jest zrujnowany".
Ponad 50 tys. osób przybyło do Šaštína, aby w uroczystość Matki Bożej Siedmiobolesnej, patronki Słowacji, świętować dziś na Mszy Świętej z papieżem Franciszkiem. Był to moment wieńczący, któremu papież przewodniczył na zakończenie bardzo ważnej, czterodniowej podróży duszpasterskiej na Słowacji. Po Mszy św. na lotnisku odbędzie się ceremonia pożegnania, po której poleci do Rzymu.
Połączenie między Słowacją a Argentyną
W tym ostatnim dniu wizyty Ojca Świętego na Słowacji nastąpi duchowy łuk między Słowacją a Argentyną: celebracja eucharystyczna w intencji patronki Słowacji, Matki Bożej Siedmiu Boleści w Narodowym Sanktuarium w Bazylice Dziewicy z Luján w Argentynie, ojczyźnie papieża Franciszka. Inicjatywa ta jest promowana przez Ambasadora Słowacji w Argentynie, H.E. Rastislava Hindický'ego; a msza zostanie odprawiona przez księdza Lucasa Garcíę, rektora bazyliki w Luján.
Obraz Dziewicy Siedmiu Boleści, w krypcie Bazyliki w Luján.
Uroczystość odbędzie się o godz. 11.00 tego samego dnia, w którym papież Franciszek odprawi Mszę św. w Narodowym Sanktuarium Słowacji w Bazylice w Šaštínie. Po mszy odbędzie się przemówienie Ambasadora Słowacji, który złoży również hołd kwiatowy w barwach słowackich dla figury Matki Bożej Siedmiobolesnej w krypcie Bazyliki. Obraz patronki Słowacji znajduje się w jej kaplicy w krypcie bazyliki w Luján, gdzie został zainaugurowany w listopadzie 1996 roku, czyli już 25 lat temu.
María i José Solana. Spotkania z wiarą dla nastolatków
Małżeństwo Solanów, Maria i Jose, w każdy piątek wypełniają swój dom nastolatkami, aby rozmawiać z nimi o wierze, pomagać im dzielić się swoim życiem i tworzyć między nimi wielkie przyjaźnie.
Charlo z Marią i José, żonaty, sześcioro dzieci. Oboje są nauczycielami: María w szkole podstawowej, a José w szkole średniej. Żyją swoją wiarą w parafii Santiago i San Juan Bautista w Madrycie, ale nigdy nie chcieli pozostać w minimalnym doświadczeniu chrześcijańskim. Zawsze chcieli więcej. Dlatego uczestniczą jako "rodzice chrzestni" w nowatorskim duszpasterstwie z udziałem nastolatków. "Dla dzieci w tym momencie życia odniesienie do domu, swojego domu, schodzi na dalszy plan, a szczególną rolę przejmują przyjaciele."José zaznacza. Dlatego też dążą do złagodzenia problemu, że są "...w środku kryzysu".brak referencji z dala od domu". Duszpasterstwo to utrzymuje ich związek z parafią po przyjęciu sakramentu bierzmowania, czyli w okresie, w którym następuje swoista próżnia u dzieci - które mają tendencję do zrywania więzi z Kościołem. Kilka grup tworzy się po to, by wspólnie uczestniczyć w wierze i w ten sposób zacząć generować osoby odniesienia, które są w ich wieku. Ich rówieśnicy. "Jest to grupa przyjaźni w parafii", mówi Maria.
Podczas tych spotkań poruszane są tematy dotyczące wiary chrześcijańskiej, np. cnoty teologicznej, grzechu kardynalnego czy daru Ducha Świętego. Prawie wszystkie spotkania odbywają się poza parafią. Tu tkwi łaska i być może tajemnica sukcesu: spotykają się w piątki w domu Maryi i Józefa. "Chodzi o to, by zobaczyli, że nasz dom jest ich domem, że nasze drzwi są dla nich otwarte i że są jednymi z nas. Nasze dzieci świetnie się z nimi bawią. Zbieramy się razem, gdy nasze dzieci oglądają film. Jemy razem kolację. Tworzą się więzi między nimi, z nami i z naszymi dziećmi. Pomagasz im znaleźć ludzi takich jak oni, z takimi troskami jak oni, których zobaczą później w parafii.Z takim entuzjazmem podchodzą do swojego zadania - mówi para. Następnie późnym wieczorem zabierają je do domu.
Na stronie informacja zwrotna To, co przekazują dzieci, to smak tego typu spotkań. Są podekscytowani. Nie mogą się doczekać. Wiedzą, że są ważni. Że te spotkania są częściowo ich. Nie przypominają one zwykłej katechezy, na której z pewnym lenistwem przyjmują to, co mówi im katecheta, jakby to była kolejna klasa w szkole. Te spotkania są bardzo doświadczalne. Uczestniczą w nich. Żyją tym, o czym się mówi i mogą wyrazić własne doświadczenia. Są zaangażowani, czują to wszystko w pierwszej osobie. "Dla nas jest to wymagająca praca duszpasterska: w każdy piątek odbieracie ich z parafii, zabieracie do swojego domu, przygotowujecie im z miłością smaczny obiad, a potem odwozicie do domu. Robimy wycieczkę rozwożąc dzieci po całym Madrycie, co zajmuje nam czasem dwie godziny."José zaznacza. Jest to paradoks Jezusa Chrystusa: ten, kto traci swoje życie, odnajduje je. Tak właśnie czuje się ta para. "Widząc jak dzieci przeżywają tematy, które są poruszane, jak opowiadają o własnych doświadczeniach, jak im to pomaga, wraca do tego, że jesteśmy zadowoleni. Bóg daje nam radość, pokój w małżeństwie. To nas zbliża do siebie. Pomaga nam być hojnym, nie zatrzymywać życia dla siebie. Jesteśmy zdumieni, że możemy wejść w życie tych dzieci."Obaj się zgadzają.
Dzieci są z nimi od 12 roku życia do ukończenia 18 lat."Mogą u nas wyrazić to, czego nie mogą wyrazić w domu lub z kolegami w szkole. Rozmawiamy swobodnie na wiele tematów, które są istotne, np. seksualność, zazdrość, cześć dla rodziców, znaczenie szacunku. Czerpiemy obficie z Katechizmu Kościoła, aby oświecić ich w tych kwestiach.". Myślą, że ta aktywność będzie skarbem dla ich dzieci, gdy jutro będą nastolatkami. "Mamy nadzieję, że kiedy nie będziemy w stanie im tego wytłumaczyć - bo zawsze trudno jest rozmawiać na pewne tematy z własnymi rodzicami - znajdzie się inna para, która może ich oświecić, która może nauczyć ich otwierać swoje dusze, która może się nimi zaopiekować, która może stworzyć wspaniałe przyjaźnie."podsumowuje Maria.
W obliczu odczuwalnej polaryzacji w społeczeństwie Konferencja Biskupów Stanów Zjednoczonych rozpoczęła kampanię "Conversing Civilly", aby promować i pielęgnować "kulturę spotkania", o której mówi Franciszek.
Gonzalo Meza-15 września 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
Stany Zjednoczone doświadczają namacalnej polaryzacji we wszystkich sektorach społeczeństwa, od kościoła po politykę, co było najbardziej widoczne w ostatnich wyborach prezydenckich. W odpowiedzi na ten klimat Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) zainicjowała 7 września kampanię "Conversing Civilly".
W kierunku kultury spotkania
Inicjatywa ta opiera się na wezwaniu papieża Franciszka zawartym w encyklice Fratelli Tutti: do poszukiwania "lepszej polityki w służbie prawdziwego dobra wspólnego" (nr 154). Projekt ma na celu zaproponowanie modelu polityki, który pomaga kultywować kulturę spotkania i poszukiwać perspektyw opartych na prawdzie, sprawiedliwości i solidarności. Nawet jeśli mamy rozbieżne opinie i pomysły "możemy postrzegać siebie jako członków jednej rodziny. Możemy określić wspólne wartości, słuchać siebie nawzajem dla zrozumienia i wspólnie szukać prawdy. Możemy wspólnie opracować kreatywne rozwiązania problemów, z którymi boryka się nasz świat" - czytamy w kampanii.
Arcybiskup Paul S. Coakley z Oklahoma City i przewodniczący Krajowego Komitetu Sprawiedliwości i Rozwoju Ludzkiego USCCB wyraził znaczenie tej inicjatywy w tym czasie w życiu kraju: "Projekt ma na celu dostarczenie katolikom elementów pozwalających na zajęcie się podziałami i polaryzacją w społeczeństwie, które znajdują również odzwierciedlenie w Kościele. Taki podział wśród wiernych zagraża zdolności Kościoła do dawania skutecznego świadectwa o życiu i godności osoby ludzkiej w rodzinie, w parafii i w sferze politycznej".
Dobroczynność, jasność i kreatywność
Do tego projektu włączy się wiele diecezji w kraju, ale dołączyć może każdy - poprzez stronę internetową https://www.usccb.org/es/civilizeit - podjęcie zobowiązania na poziomie osobistym w trzech obszarach: dobroczynności, jasności i kreatywności. Miłość uznanie, że każdy człowiek jest stworzony na obraz Boga, nawet ten, z którym się nie zgadzamy. Jasność, by mieć pewność, że swoje poglądy ma się zakorzenione w prawdzie Ewangelii i wiarygodnych źródłach informacji. W ramach tej pozycji uczestnik zobowiązuje się do formowania swojego sumienia "przez modlitwę, studiowanie Pisma Świętego i naukę Kościoła".
Wreszcie kreatywność w budowaniu mostów i dialogu opartego na wspólnych wartościach, a także pokora w poszukiwaniu dobra. Na stronie internetowej dostępne są liczne materiały, w tym wskazówki dotyczące rachunku sumienia, krótkie refleksje, modlitwy oraz przewodnik pomagający jednostkom, rodzinom i wspólnotom budować mosty braterstwa i dialogu, nawet jeśli mają rozbieżne poglądy.
Polityka i wiara. Odzyskanie chrześcijańskiego głosu w życiu publicznym
Propozycja zrodzona z wiary jest propozycją integralną, która przekłada się na wizję gospodarki, ustroju politycznego czy rozumienia rodziny związanej z miłością i przekazywaniem życia.
15 września 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
W pierwszy weekend września odbył się w Madrycie II Międzynarodowe Spotkanie Katolików z odpowiedzialnością polityczną, zorganizowana przez Archidiecezję Madrytu wraz z Akademią Liderów Katolickich i Fundacją Konrada Adenauera. W spotkaniu tym uczestniczyli politycy z 19 krajów o różnej wrażliwości.
Był czas, kiedy w parlamentach narodowych zasiadali kiedyś politycy będący członkami partii wyznaniowych. Dziś wszystkie partie, niektóre w większym stopniu niż inne, są obsypane wierzącymi. Często jednak narzekamy, że prawodawstwo coraz bardziej oddala się od zasad chrześcijańskich. Często osoba nie znajduje się w centrum decyzji, znajdujemy dużą pobłażliwość, jeśli nie promocję, aborcji lub eutanazji, z delegitymizacją roli rodziców w wychowaniu ich dzieci wraz z przeszkodami dla edukacji katolickiej, promocją polityki gender...
Co się dzieje z naszymi katolikami, którzy zajmują się sprawami publicznymi? Czy nie mają oni żadnego znaczenia w formacjach politycznych, czy też przyzwyczaili się do "rozdwojenia", z jednej strony życia publicznego, a z drugiej prywatnego? Często my, katolicy, politycy lub nie, mówimy, że wierzymy w Boga, ale żyjemy tak, jakby Bóg nie istniał.
To prawda, że istnieje niewidzialny, ale lekko wyczuwalny nurt chrześcijańskiego pokrewieństwa, który czasem moderuje lub kształtuje pewne prawa, ale w wielkim dyskursie brakuje wierzącego tonu. Nie chodzi o to, żebyśmy przyjmowali jakiś rodzaj moralnej wyższości, ponieważ wierzymy, ale też nie chodzi o to, żebyśmy wstydzili się tego, czym jesteśmy, do tego stopnia, że to ukrywamy. Jesteśmy tym, czym jesteśmy naturalnie i oferujemy to, co mamy, aby wzbogacić nasz świat.
Być może w Kościele zgrzeszyliśmy przez zaniechanie, jeśli chodzi o kształcenie dzieci i młodzieży w zakresie ewangelicznego znaczenia służby publicznej. Mamy tysiące katechetów, pracujemy na polu służby zdrowia i duszpasterstwa więziennego, w prowadzeniu działalności charytatywnej, edukacyjnej, szeroko pojętej kultury, ale służba poprzez politykę była może trochę kłopotliwa, nawet gdy próbowaliśmy, widzieliśmy zbyt wiele dezercji, które nas zniechęcały.
W ubiegłym tygodniu przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii (CEE) i arcybiskup Barcelony, kard. Juan José Omella, wraz z sekretarzem generalnym Episkopatu, bp. Luisem Argüello, przedstawił dokument Wierni w wysyłaniu na misje", w którym określono wytyczne i kierunki działania dla EWG na najbliższe cztery lata duszpasterskie (2021-2025). Kardynał Omella prosił nas, abyśmy się nie zniechęcali i nadal "dawali świadectwo naszej wiary w Jezusa, nie tyle słowami, co czynami", co - jestem przekonany - ma uprzywilejowany punkt widzenia w powołaniu do służby publicznej.
Sekretarz generalny i rzecznik prasowy EWG, Monsignor Luis Argüello, w tym samym wystąpieniu stwierdził, że "czasami możemy być postęp lub konserwatywny w jednej z teczek, a przeciwny w innych, gdy w rzeczywistości propozycja zrodzona z wiary i ta, którą widać w kulturze dominującej, jest integralną propozycją ekonomii, systemu politycznego, rozumienia rodziny związanej z miłością i przekazywaniem życia w czasach tak zaskakującej "zimy demograficznej"".
Sprawa jest trudna i nie ma na nią łatwej odpowiedzi, ale jest to ważna kwestia, którą należy rozważyć.
Miłość, afektywność i uczucia: tematy II Wirtualnego Kongresu Wychowawców Katolickich
Kongres, organizowany przez Instituto Desarrollo y Persona z Universidad Francisco de Vitoria, odbędzie się w dniach 23 września - 3 października w trybie online, a udział w nim wezmą María Lacalle, Mons. José Ignacio Munilla Aguirre oraz współpracownik Omnes, Carlos Chiclanawśród innych prelegentów.
Edukacja serca: pokochaj mnie, by pokochać ciebie" to tytuł książki II Wirtualny Kongres Wychowawców Katolickich zorganizowana przez Uniwersytet Francisco de Vitoria, za pośrednictwem Instituto Desarrollo y Persona.
Kongres, który koncentruje się na edukacji afektywnej, przyciągnął do tej pory już ponad 20 tysięcy zarejestrowanych, którzy przez tydzień będą mogli zagłębić się w piękno ludzkiej miłości i seksualności od strony takich nauk jak teologia, socjologia, filozofia i medycyna.
Kongres, który rozpocznie się 23 września, będzie miał przemówienie inauguracyjne wygłoszone przez arcybiskupa Granady Javiera Martíneza, a od tego dnia do 3 października zarejestrowani będą mogli korzystać z treści przez cały tydzień, bez rozkładu jazdy, co ma na celu ułatwienie dostępu i poszerzenie zakresu tego kongresu.
Mówcy
Ten II Kongres skoncentrowany na edukacji serca ma szerokie grono prelegentów, którzy zajmują się edukacją afektywności z różnych punktów widzenia.
Bp José Ignacio Munilla AguirreBiskup San Sebastián
Amar-me & Amar-te
Alfonso López Quintás, Szkoła Myślenia i Kreatywności (Madryt)
Tytuł do potwierdzenia
Ángel Barahona PlazaUniwersytet Francisco de Vitoria (Madryt)
Dziwny warunek miłości bliźniego
Ángel Camino LamelasWikariusz biskupi, Wikariat VIII (Archidiecezja Madrycka)
Kochaj mnie, żebym mógł kochać ciebie
Carlos Chiclana Actis, Consulta Dr. Carlos Chiclana (Madryt, Sewilla)
Uzależnione mózgi, tęskniące serca
Carmela Baeza Pérez-Fontán, Centro de Atención a la Familia Raíces (Madryt)
Neuronauka i epigenetyka: na obraz Miłości
Carmen Álvarez Alonso, Uniwersytet Kościelny San Dámaso (Madryt)
Dlaczego miłość?
Carolina Sánchez Agostini, Universidad Austral (Argentyna)
Edukacja seksualna między napięciami a możliwościami: jak towarzyszyć adolescentom?
Diego Blanco AlbarovaPisarz telewizyjny, scenarzysta i producent
Kocham cię. Ja też nie.
Elena ArderiusSanchezCentro de Acompañamiento Integral a la Familia Uniwersytetu Francisco de Vitoria (Madryt)
Bezmyślne nastolatki: dlaczego samobójstwo jest opcją
Enrique Burguete Miguel, Universidad Católica San Vicente Mártir (Walencja)
Kochać mnie, by kochać ciebie?
Enrique Rojas Montesprofesor psychiatrii
Pięć wskazówek dotyczących szczęścia
Fernando Vidal Fernández, Universidad Pontificia de Comillas (Madryt)
Czterech mężczyzn, którzy zrewolucjonizowali ojcostwo
Francisco Javier Insa Gómez, Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża (Rzym)
Zdrowy psychologicznie celibat
Franco Nembrininauczyciel i pisarz
Wychowywać to znaczy wprowadzać w rzeczywistość
Higinio Marín Pedreño, Uniwersytet CEU Cardenal Herrera (Walencja)
Narracyjna struktura tożsamości
Jaime Rodríguez DíazPapieskie Athenaeum Regina Apostolorum (Rzym)
Intymność: jak ją odkryć i wykształcić
Jokin de IralaEstévezUniwersytet Navarry (Pampeluna)
Nie jesteś jego lepszą połową. Jesteś jabłkiem i pomarańczą.
María Lacalle NoriegaUniwersytet Francisco de Vitoria (Madryt)
Płeć i prawodawstwo, podejście integracyjne
María Pilar Lacorte Tierz, Universitat Internacional de Catalunya (Barcelona)
Linki, influencerzy dla rodziców
María Pilar Ruiz MartínezStowarzyszenie "BEITU! Rozpoznaj swoją płodność (Vizcaya)
Naturalne metody, by kochać mnie i kochać ciebie
María Zabala Pinodziennikarka i szefowa iWomanish
Serce, którego potrzebuje Internet
Mariolina Ceriotti Migliareselekarz i pisarz
Erotyczny i macierzyński: złożoność kobiecości
Mónica Campos AlonsoInstituto Desarrollo y Persona, Uniwersytet Francisco de Vitoria (Madryt)
Asertywność i poczucie własnej wartości: co jest pierwsze?
Gołąb z Cendra de Larragán, Universidad Villanueva (Madryt)
Pedro García CasasDelegat Episkopatu ds. duszpasterstwa uniwersyteckiego (diecezja Cartagena-Murcia)
Miłość to imię osoby
Pilar Nogués GuillénInstituto Desarrollo y Persona, Uniwersytet Francisco de Vitoria (Madryt)
Zdolni do miłości: edukacja afektywno-seksualna w niepełnosprawności intelektualnej
Pilar VigilTeen STAR International
Czy jesteśmy wolni, by wybrać miłość i bycie kochanym?
Ruth de Jesús GómezUniwersytet Francisco de Vitoria (Madryt)
Afektywność i tożsamość, wzajemna zależność
Vicente Soriano VázquezMiędzynarodowy Uniwersytet w La Rioja
Infekcje przenoszone drogą płciową
Xosé Manuel Domínguez Prieto, Instituto da Familia (Orense)
Philautía: konieczna miłość do samego siebie
Instytut Rozwoju i Osoba
Misją Instituto Desarrollo y Persona z Universidad Francisco de Vitoria jest szkolenie trenerów w zakresie odkrywania i przekazywania piękna miłości i ludzkiej seksualności. Obecnie w ramach Instytutu realizowane są dwa projekty: Aprendamos a Amar oraz Centro de Acompañamiento Integral a la Familia.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Frater España wybiera ponownie Enrique Alarcón z przesłaniem radości
Fraternidad Cristiana de Personas con Discapacidad de España (Frater), wyspecjalizowany ruch Akcji Katolickiej włączony do Federacji Ruchów Akcji Katolickiej w Hiszpanii, podczas 11. Tygodnia Braterstwa, który odbył się w Maladze, ponownie wybrał Enrique Alarcóna na przewodniczącego na dwa lata.
Rafał Górnik-14 września 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
Na początku września w Maladze odbyło się pierwsze bezpośrednie spotkanie Frater España od momentu rozpoczęcia pandemii na początku 2020 roku. Był to XI Tydzień Braterstwa, odbywający się pod hasłem "Miasto napełniło się radością", który "odzwierciedlał ten wymiar wiary chrześcijańskiej". Radość życia, radość z Ewangelii, nadzieja i przekonanie, że ból i smutek nie mają ostatniego słowa" - mówi przewodniczący Frater, Enrique Alarcón, który został ponownie wybrany do ekipy generalnej na następne dwulecie.
Enrique Alarcón jest związany z Hiszpańskim Chrześcijańskim Stowarzyszeniem Osób Niepełnosprawnych (Frater) od 43 lat, z czego ostatnie cztery lata jako przewodniczący, a od 20 roku życia cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe, jak wyjaśnił w lipcu w Omnes.
Zgromadzenie ratyfikowało również Antonio Garcíę Ramíreza jako radnego krajowego, Blasa Lópeza Garcíę jako sekretarza-skarbnika oraz Anę Quintanillę Garcíę jako wiceprzewodniczącą i odpowiedzialną za funkcję społeczną ruchu. Z powodów osobistych Francisco San José Palomar i María Teresa García Tébar opuścili swoje stanowiska w drużynie, za co otrzymali podziękowania od wszystkich obecnych. Uczestniczyli w nim przedstawiciele frater z ponad 35 diecezji z Andaluzji, Aragonii, Wysp Kanaryjskich, Kastylii-La Manchy, Kastylii i Leonu, Katalonii, Walencji, Madrytu i Kraju Basków.
Antonio Gómez Cantero, biskup koadiutor Almerii i radca generalny Hiszpańskiej Akcji Katolickiej, zabrał głos podczas sesji inaugurującej tydzień 31 sierpnia, stwierdzając, że miasto radości, które jest gościnne, trzeba budować już dziś, i zachęcił uczestników do tego zadania. W spotkaniu uczestniczyli również Francisco Pomares, radny ds. akcji społecznej i równości Rady Miasta Malaga oraz Rocío Pérez, prezes Andalucía inclusiva COCEMFE, którzy określili Fratera jako "matkę" i kluczowego gracza w początkach ruchu stowarzyszeniowego osób niepełnosprawnych w naszym kraju, który potępiając braki tej grupy, musi wyciągnąć rękę do współpracy w ich rozwiązywaniu.
Rankiem 4 grudnia, w obecności biskupa Jesúsa Catalá z Malagi, Francisco Torresa Hurtado, burmistrza Malagi i Anxo Queiruga Vila, przewodniczącego Hiszpańskiej Konfederacji Osób Niepełnosprawnych Fizycznie i Organicznie (COCEMFE), rozpoczęło się 43. zgromadzenie generalne Frater España.
"Między cierpieniem a nadzieją".
Znaczenie XI Tygodnia Frater zostało ujęte w ramy wykładu inauguracyjnego teologa, kapłana, pisarza i członka Frater w Castellón, José María Marín, zatytułowanego "Między cierpieniem a nadzieją". Postawił pytania, które - jak wyjaśnił Enrique Alarcón - są zawsze obecne w każdej istocie ludzkiej i w każdym momencie historii, a może nawet bardziej aktualne dzisiaj ze względu na rzeczywistość ukrytego i globalnego cierpienia: Czy nadzieja jest możliwa w ciemności naszego własnego i cudzego cierpienia? Czy warto "urodzić się", aby żyć w cierpieniu? Czy można znaleźć szczęście w ogrodzie śmierci? Czy można żyć w pełni, umierając każdego dnia? W jakim stopniu możliwa jest nadzieja?
Większość prac w ramach Tygodnia Braterstwa została zorganizowana wokół czterech warsztatów partycypacyjnych - zaznacza ruch:
1) "Taller del Maestro, poświęcony poszukiwaniu narzędzi, które Jezus, nasz Nauczyciel z Ewangelii, oferuje nam i ułatwia, aby uleczyć ból, obudzić nadzieję i osiągnąć radość, którą rozsiewa w całym mieście. Animowali go Antonio García Ramírez i Marisol Quiñonez Quintero".
2) "Media i obecność. Pandemia, z jej ograniczeniami, stała się pożywką dla wzmocnienia mediów i sieci społecznych: to, czego nie ma w mediach i sieciach, nie istnieje: obecność w nich, aby wyrazić to, czym jesteśmy, nasze doświadczenia nadziei, nasze żądania i skargi..... Enrique Alarcón García animował ją".
3) "Inclusivity. Kościół integracyjny i społeczeństwo integracyjne. Włączenie czyni z nas obywateli posiadających godność i prawa, a także apostołów zaangażowanych w zadania głoszenia Dobrej Nowiny. Jej animatorką była Ana Quintanilla García".
4) "Braterstwo w misji: każdy liczy się w Kościele i w świecie". Dzisiaj nasz papież Franciszek przedstawia braterstwo jako podstawowy element uspołecznienia i spotkania człowieka poprzez sprawiedliwość i pokój. Jego animatorem był Felipe Bermúdez Suárez".
Enrique Alarcón tak podsumował zgromadzenie w Maladze: "Były to dni pełne pracy i życia, wspólnego przeżywania i radości, teraźniejszości i przyszłości, z odnowionym entuzjazmem do pracy na rzecz synodalności Kościoła, o co prosi nas papież Franciszek".
Procesje wracają do Andaluzji po półtorarocznej przerwie.
Biskupi diecezji należących do Prowincji Kościelnej Sewilli wydali komunikat, w którym dają zielone światło dla przywrócenia kultu zewnętrznego, zwłaszcza w odniesieniu do procesji, które zostały zawieszone na początku pandemii.
W opublikowanym dziś komunikacie biskupi Prowincji Kościelnej Sewilli (Sewilla, Asidonia-Jerez, Kadyks i Ceuta, Wyspy Kanaryjskie, Kordoba, Huelva i Teneryfa) podkreślają "korzystny przebieg sytuacji zdrowotnej wynikającej z pandemii Covid-19, ze spadkiem liczby zarażeń i postępem w szczepieniach jako najbardziej wyróżniającymi się aspektami tej pozytywnej tendencji". Sytuacja, która w ramach roztropnych działań i zawsze "z uwzględnieniem przepisów i zaleceń płynących od kompetentnych władz" w sprawach zdrowotnych, skłoniła prałatów do rozważenia aktualizacji obowiązujących w tych diecezjach przepisów kanonicznych w zakresie odprawiania kultu zewnętrznego.
W tym sensie, kontynuuje nota, "diecezje rozważały celowość wznowienia normalności kultu zewnętrznego, co zaczęto czynić w niektórych miejscach". Biskupi diecezjalni chcieli jednak przypomnieć o konieczności roztropnego działania i przestrzegania odpowiednich przepisów zdrowotnych, które określają jako "fundamentalne, by móc poradzić sobie z powrotem do normalności w kulcie".
Biskupi pragnęli też podziękować "za współpracę wiernych w tych miesiącach, w których kult wewnętrzny i zewnętrzny został znacząco naruszony".
Zewnętrzne obchody kultu zostały zniesione w marcu 2019 roku. Szczególnie bolesne były dwa Tygodnie Męki Pańskiej bez tych przejawów kultu, których doświadczamy od początku pandemii. Sytuacja, która skłoniła Bractwa i Konfraternie do podjęcia godnego uwagi wysiłku zapewnienia opieki duchowej swoim braciom i siostrom, jak również ogromnej pracy społecznej, aby zająć się tymi, którzy zostali najbardziej dotknięci kryzysem wynikającym z tej pandemii.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Amal (co oznacza "nadzieję" w języku arabskim), to 3,5-metrowa lalka przedstawiająca 9-letnią dziewczynkę uciekającą przez granicę syryjsko-turecką do Wielkiej Brytanii. Miało to symbolizować trudną sytuację milionów dzieci uciekających przed wojnami i szukających schronienia. Opuściła Gaziante 27 lipca i podróżuje przez kilka europejskich miast "w poszukiwaniu matki", aż dotrze do Manchesteru.
10 września - z inicjatywy diecezji rzymskiej i przy wsparciu Sekcji Migrantów i Uchodźców Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka - zatrzymał się na placu św. Piotra w Watykanie w przeddzień Dnia Migrantów i Uchodźców (26 września). Następnie przeniosła się ona na dziedziniec San Damaso w obecności papieża Franciszka, który z czułością rozmawiał z kilkuset dziećmi uczestniczącymi w inicjatywie.
Na jej powitanie przybyli kardynał Michael Czerny, podsekretarz watykańskiej dykasterii, oraz biskup pomocniczy Rzymu, delegat ds. dobroczynności i migrantów Benoni Ambarus. Dziecko-uchodźca goszczące w jednej z placówek Caritas Rzym złożyło swoje świadectwo, a dzieci uczestniczyły w warsztatach robienia latawców zorganizowanych przez Skalabryńską Agencję Współpracy na rzecz Rozwoju.
Oczywiście udział dzieci miał być okazją do uświadomienia bolesnego losu ich kolegów migrantów, bardzo często pozbawionych opieki, oraz uświadomienia konieczności przyjęcia ich, aby dać tym małym istotom przyszłość.
Lalka została stworzona przez Handspring Puppet Company, wykonana z formowanej trzciny i włókna węglowego; zespół, który ją animuje, składa się z dziesięciu lalkarzy, z których dwóch ma doświadczenie uchodźcze.
Przesłanie inicjatywy - noszącej nazwę La Marcha, pomyślanej jako rozbudowany międzynarodowy festiwal sztuki - brzmi "Nie zapomnijcie o nas". Nie przypadkiem w orędziu na zbliżający się Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców papież Franciszek apeluje "do wszystkich mężczyzn i kobiet świata", aby "szli razem ku coraz większemu nam, aby odbudować rodzinę ludzką, aby wspólnie budować naszą przyszłość sprawiedliwości i pokoju, dbając o to, by nikt nie został pominięty".
"Właśnie dlatego, że uwaga świata jest obecnie skierowana gdzie indziej, ważniejsze niż kiedykolwiek jest ponowne skupienie uwagi na kryzysie uchodźczym i zmiana narracji. Tak, uchodźcy potrzebują jedzenia i koców, ale potrzebują też godności i głosu - tłumaczył dyrektor artystyczny The Walk, Amir Nizar Zuabi, rozpoczynając inicjatywę.
Dla kardynała Czernego Amal jest przypomnieniem, że "spotkanie z bezbronnymi migrantami, niepewnymi pracownikami i osobami ubiegającymi się o azyl pośród nas wymaga czegoś więcej niż tylko spojrzenia". Każdy z nich "z własnym bagażem cierpień i marzeń czeka na nas, aby otworzyć nasze uszy, nasze umysły i nasze serca... i wyciągnąć nasze ręce".
"Esperanza" będzie kontynuować swoją trasę do innych włoskich miast, Francji, Niemiec i Belgii w najbliższych tygodniach, zanim w listopadzie dotrze do Wielkiej Brytanii.
"Duży czy mały, możesz być święty". Papież w Centrum Betlejemskim
Proponujemy świadectwo z Centrum Betlejem w Bratysławie Misjonarek Miłości (Matki Teresy z Kalkuty), gdzie w poniedziałek przebywał papież z wizytą na Słowacji. Franciszek zachęcał opiekunów, aby zawsze byli uśmiechnięci.
František Neupauer-14 września 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
W poniedziałek, 13 września 2021 r. Ojciec Święty Franciszek przybywa z wizytą do Misjonarzy Miłości, którzy pracują w dzielnicy Petržalka w Bratysławie. W Centrum Betlejem, w środku bloków mieszkalnych, pracuje obecnie sześć zakonnic. Wkrótce dołączy do nich siódma zakonnica z Indii. W ciągu tygodnia opiekują się około trzydziestoma osobami, które są bezdomne lub znajdują się w innych trudnych sytuacjach. W weekend liczba ta wzrasta do 130-150. Siostry przygotowują dla nich paczki żywnościowe, rozmawiają z nimi.
"Możesz być świętym"
Papież Franciszek pozdrawia wiernych i wchodzi na parter budynku. Na zewnątrz dzieci skandują: "Nieważne, czy jesteś duży, nieważne, czy jesteś mały: możesz być świętym". W środku, z dala od kamer, jest moment spotkania. W tych chwilach stacje telewizyjne opowiadają o życiu i dziele Matki Teresy, która otworzyła swój pierwszy dom w Kalkucie właśnie w czasie, gdy na Słowacji (w 1950 r.) trwała przymusowa likwidacja zakonów i zgromadzeń. Na Słowacji reżim komunistyczny końca lat 80. zakładał, że wszystkie zakonnice wkrótce wymrą i proces ateizacji będzie postępował. Nie stało się tak m.in. dzięki nielegalnemu dopuszczeniu zakonników i zakonnic do drogi życia konsekrowanego. W 1987 roku Matka Teresa przyjechała na Słowację, gdzie chciała założyć swój dom, ale w tym czasie, kiedy jej siostry pracowały już na Kubie czy w Związku Radzieckim, nie pozwolono jej pomagać najsłabszym w Czechosłowacji.
Co dzieje się za zamkniętymi drzwiami Centrum Betlejemskiego? Papież spotyka się z osobami objętymi opieką w ośrodku oraz z siostrami zakonnymi. "Położył rękę na mojej głowie i pobłogosławił mnie. Życzyłem mu zdrowia" - opowiada o swoim doświadczeniu Juan. Józef nadal czuje się pociągnięty słowami Ojca Świętego. "Powiedział do nas: 'Spójrzcie na mnie! I wszyscy patrzyliśmy na niego..., ale nie rozumieliśmy, o co mu chodzi. Wskazywał na swój uśmiech. Chciał nam powiedzieć, żebyśmy mimo bólu i cierpienia zachowali uśmiech na twarzy. José udzielił również wywiadu telewizyjnego. "Kiedy mówiłem o tym, co przeżyłem, kiedy umarł mój ojciec, mój brat... widziałem, jak kamerzyście łzy napłynęły do oczu" - dodał wzruszony.
"Chce mi się pić"
Polska zakonnica ze Zgromadzenia Misjonarek Miłości, która od kilku lat pracuje na Słowacji, oprowadziła mnie po pomieszczeniach, w których był Ojciec Święty. "Wiesz, to nie jest tak, że my tak bardzo potrzebowaliśmy tej wizyty, ale dla ludzi, których świat uważa za noblistów, to wiele znaczy. Rozmawialiśmy o sytuacji na Słowacji przed 1989 r. i o tym, jak św. Ojciec Pio miał widoczne stygmaty przez 50 lat, a św. Matka Teresa doświadczała stygmatów przymusowej pustki, samotności, stygmatów Chrystusa ukrzyżowanego na krzyżu, wołającego: "Pragnę!" również przez 50 lat.
We wspólnocie Misjonarzy Miłosierdzia w Petržalce nie ma Słowaków, ale podczas wizyty Ojca Świętego była wśród nich Słowaczka: lekarka Maria Sládkovičová, która nosi zakonne imię Jana Maria. W okresie PRL przemycała literaturę religijną, uczestniczyła w tajnym Kościele. Poznała Matkę Teresę podczas jej wizyty na Słowacji w maju 1990 roku i później została jedną z jej sióstr. Przez wiele lat poświęciła się dzieciom chorym na AIDS. Dziś doświadcza obecności poważnej choroby w swoim życiu. Siedziała na wózku inwalidzkim. Papież Franciszek skierował do niej specjalne słowo...
Krzyż, te dwa zwykłe, pozbawione ozdób skrzyżowane patyki, są najczytelniejszym wyznaniem miłości Boga do ludzkości.
14 września 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
Marcos nigdy nie lubił wychodzić z chłopakami ze szkoły i plan tego popołudnia - pójście do parafii po krzyż ŚDM w Lizbonie, który podróżuje po świecie - nie bardzo mu się podoba, ale Teté idzie i to wystarczy, żeby to był plan idealny. Co prawda będzie musiał znosić drobne żarty ze strony kolegów, zwłaszcza ze strony Germána, który ma do niego szczególną urazę, ale możliwość bycia blisko dziewczyny swoich marzeń jest tego warta.
-Man, Mamamarcos, nie wiedziałem, że też przychodzisz, co słychać człowieku! -gratuluje Germán, oferując swoją pięść.
Widzisz, Germán. Tu jestem. -odpowiada Marcos, nadstawiając wysoko głowę i chowając ją w obliczu chichoczących wspólników dwóch przyjaciół szkolnego łobuza, którzy również go witają.
Dziewczyny, które rozmawiały w kółku na ławce na placu, podchodzą do niego, gdy nadchodzi.
-Cześć Marcos, jak fajnie wyglądają Twoje Converse, są nowe? -pyta go Teté, zasadzając na niego dwa pocałunki, które pozostawiają go w zawrocie głowy, nie wie, czy to z powodu intensywnego zapachu perfum gumy do żucia, jaki wydziela jego sekretna miłość, czy z powodu nagłego wzrostu tętna, którego doświadcza za każdym razem, gdy ona znajduje się w odległości mniejszej niż pół metra.
-Tak, tak, są fajne, prawda? -śmieje się Marcos, dumnie nosząc swoje nowe buty, gdy wita się z, uroczą jak zawsze, resztą żeńskiej części gangu.
Marcos jest przystojny, w zasadzie najprzystojniejszy w liceum. Jest uważny, zabawny i choć jego jąkanie stawia go na dole skomplikowanej nastoletniej drabiny społecznej, wiele dziewcząt tęskni za nim na osobności.
-Chodźcie, idziemy, jesteśmy spóźnieni - mówi Teté, na co wszyscy odpowiadają wyruszeniem w drogę.
W metrze w drodze do parafii, podczas pozornie podtrzymywania nieistotnej rozmowy grupy (muzyka, nauczyciele i gry wideo), Marcos rozprasza się i zaczyna zastanawiać się, co robi idąc na spotkanie z krzyżem obok faceta, który obraża go nazywając Mamamarcos?
-Grosz za twoje myśli - napastuje go Teté, siadając obok niego.
-Niczego, moje- moje- moje- moje rzeczy
-Wiem, myślisz sobie, jaki jest sens jechać na spotkanie z nagim krzyżem podróżując po świecie? -Wydaje się, jakbym czytał w jego myślach. Marcos nie jest kościelnym, nie przystąpił nawet do drugiej komunii, choć lubi obrazy Wielkiego Tygodnia i podziwia sztukę bractwa. Ale jakie piękno jest w nagim krzyżu, dwóch skrzyżowanych kijach?
-Cóż, trochę tego jest, jak sądzę. Bez Chrystusa to trochę soooo-sa - śmieje się.
-Hahaha, tak, doskonale cię rozumiem. Ale to jest tak, że..." - staje się poważna, by wypowiedzieć kolejne zdanie - "Na tym krzyżu Chrystusem jesteś ty, jestem ja, będzie każdy z nas.
-Nie liczcie na mnie w kwestii claaaavos!
-Pfff, co za bestia! Ale hej, nie jesteś daleko, czy trudności, które napotykamy w naszym codziennym życiu, nie są gwoździami? Nie wiem jak Ty, ale ja mam swoje problemy, prawda? Wiecie, że ja borykam się z rozwodem rodziców, matka Carmen ma raka, Manuel ma kompleks grubasa i nawet alfons Germán, jak widać, ma napady lęku, bo jego rodzice są bezrobotni i zamierzają ich wyrzucić z domu. Wiem to, bo powiedziała mi to jego siostra. Na tym krzyżu nie tylko zobaczymy, jak Jezus nas zbawił, ale że towarzyszy każdemu z nas w naszych krzyżach. Wybacz, że daję Ci popalić, ale Bóg, którego pokazał nam Jezus, ten, w którego wierzę, to nie jest Bóg, który się o nas nie troszczy, którego kontemplujemy z zewnątrz, ale który łączy się z nami nawet w najtrudniejszych chwilach i mówi kocham Cię!
-Kocham cię - powtarza na głos, podziwiając słowa przyjaciela. Po raz pierwszy zrozumiał, że krzyż jest wyznaniem miłości, miejscem odpoczynku od krzyża, miejscem ulgi od tylu współczujących chuci dookoła, od tylu szyderstw i upokorzeń. Był tak zszokowany tą dobrą wiadomością, że nawet nie zauważył niezrozumienia, jakie wywołało u przyjaciela jego jąkanie.
-Proszę o wybaczenie, Marcos? -odpowiedział Teté, czerwony jak pomidor.
-Kocham cię - odpowiada, zaskakując siebie swoimi słowami.
Dziewczyna z podekscytowaniem przykłada ręce do twarzy, zarzuca mu ręce na szyję i, ku zdumionemu spojrzeniu reszty grupy, całuje go i oświadcza: "A ja, Marcos, też cię kocham!
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
To Luník IX, cygańskie getto odwiedzone przez papieża na Słowacji.
O swojej pracy i przygotowaniach do wizyty papieża Franciszka rozmawialiśmy z salezjaninem Peterem Žatkuľákiem, który zajmuje się duszpasterstwem społeczności romskiej w Luníku IX.
Andrej Matis-14 września 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
Peter Žatkuľák jest katolickim księdzem. Ma 40 lat i od 21 lat jest salezjaninem księdza Bosko. Kiedy w 2008 r. powierzono duszpasterstwo w Luníku IX jego wspólnocie zakonnej, nie wahał się podjąć tego wyzwania, wraz ze swoim bratem zakonnym Piotrem Beshenyei. W ten sposób zaczął pisać nowy rozdział swojego życia. Chociaż warunki duszpasterskie w dzielnicy, gdzie zdecydowana większość mieszkańców należy do mniejszości romskiej (cygańskiej), nie są łatwe, i po przerwie w placówce salezjańskiej w Żylinie, Piotr powrócił do Luníka IX, gdzie pozostaje do dziś. Dziś jest odpowiedzialny za duszpasterstwo Romów, wraz z trzema innymi salezjanami.
Tak tłumaczy swoją pracę, w tym wywiadzie dla Omnes.
Peter, co to jest Luník IX?
Luník IX to miejskie getto, rządzące się swoimi prawami. I to właśnie te zasady produkują tutaj nieszczęście. Niewielka mniejszość uważa, że większość powinna uszanować ton, jaki nadaje: głośna muzyka do późnej nocy, dzieci wybiegające z domu po kolacji, palące się pojemniki, śmieci na ulicy...
Jak to możliwe, że w takim mieście jak Koszyce, które w 2013 roku otrzymało tytuł Europejskiego Miasta Kultury, powstało getto?
Pierwotnie Luník IX miał być zwykłym osiedlem w Koszycach, podobnie jak inne dzielnice o nazwie Luník, które istnieją i normalnie funkcjonują w mieście. Luník IX jest nawet bardzo dobrze położony. Około 2000 roku mieszkali tu również Słowacy. Ale potem nastąpiła zmiana. Miasto musiało "oczyścić" zabytkowe domy w centrum miasta, w których mieszkali Romowie, i zaoferowało im alternatywne mieszkania socjalne w nowej dzielnicy Luník IX. Jak już mówiłem, na początku w dzielnicy mieszkali również Słowacy, ale po przybyciu Romów stopniowo zaczęli ją opuszczać.
Kiedy przyjechaliśmy w 2008 roku, było około 8 tysięcy osób, a teraz jest ich 4,3 tysiąca. Ci, którzy chcieli wyjechać i mogli wyjechać, wyjechali. Z jednej strony cieszymy się z ludzi, którzy go stworzyli, ale z drugiej oznacza to, że ogólna sytuacja jest coraz gorsza.
Jak postrzegasz stosunek naszego społeczeństwa do sytuacji społeczności romskiej?
Luník IX jest lustrem społeczeństwa. Odzwierciedla to, czy pozwalamy ludziom z problemami pogrążać się coraz głębiej w jeszcze większych problemach, czy też podajemy im pomocną dłoń. Albo czy dajemy im wszystko za darmo i nie wzmacniamy ich, by mogli sami zapewnić sobie to, czego potrzebują.
Czy uważasz, że Słowacja jest naprawdę zainteresowana integracją Romów ze społeczeństwem?
Nadal ich nie akceptujemy. Ale są też społeczności, w których są one akceptowane. To jak podróż w obie strony. Nie powiedziałbym, że Romowie stanowią problem lub że nie są zintegrowani. Jest to nasz wspólny problem. Z Romów i z białych. Nie jesteśmy otwarci na przyjęcie kogoś innego. Ale większość Romów na Słowacji jest zintegrowana; mówimy o mniejszości Romów.
Peter Žatkuľák, pierwszy od prawej, przed osadą Luník IX.
Co pomyślałeś, kiedy usłyszałeś, że papież Franciszek przyjedzie do Luníka IX?
Że jest to doskonały wybór. Mamy świadomość, że nie wiemy, jak prowadzić duszpasterstwo z Romami. Od ponad 30 lat Kościół katolicki na Słowacji pracuje wśród Romów, ale nie widzimy wielkich owoców. Widzimy pojedynczych Cyganów, dziesiątki czy setki osób, które przyjęły wiarę. Ale nie jest to coś masowego. Franciszek to komunikuje: chodzi o to, by spotkać tych ludzi, każdego z nich osobiście. By dać im swój uśmiech. Jeśli nie zaprzyjaźnimy się z nimi, Romowie nie przyjmą wiary.
Wspomniałeś, że niektórym Cyganom udaje się wytrzymać, a inni przyjmują wiarę. Co sprawia, że niektórzy z nich się nawracają?
Wszyscy Romowie, którzy się nawrócili i udało im się wyjść na prostą, mieli w swoim życiu kogoś wartościowego, kogoś, kto dał im poczucie godności, kogoś, z kim stworzyli długotrwały związek. Ci ludzie dorastali. Kluczowa jest relacja osobista, przyjaźń. Jeśli nie dam sobie, nie mogę dać mojemu Bogu. Jeśli nie przekonam ich do siebie jako osoby, jeśli nie stanę się ich przyjacielem, nie ma sensu rozmawiać z nimi o wierze.
Jak Romowie odbierają gest odwiedzenia ich przez papieża?
Wraz z przyjściem Franciszka ludzie są bardziej otwarci. On przychodzi, by tworzyć relacje osobowe, a my musimy kontynuować tę otwartość. Po wizycie będziemy dla nich papieżem Franciszkiem. To jest potężna rzecz.
Czy widzi Pan wizytę papieża jako szansę na zmiany?
Jak już wspomniałem, w Luniku IX punktem wyjścia jest to, że mniejszość dyktuje większości zasady i ciągnie ją w dół. Większość ma tego dość. Teraz, przed wizytą papieża, czuć, że ci, którzy są dobrzy, ale wcześniej bali się wyrazić, zaczynają działać, wyrażać się na zewnątrz. Na przykład, pracują nad naprawą zewnętrznych elementów i tego typu rzeczy.
Jednym z tematów papieża są peryferia. Masz osobiste doświadczenia z peryferiami - o czym to świadczy?
Peryferia odnoszą się do wewnętrznej samoakceptacji, do pewności siebie.
A co z biedą?
Ubóstwo to nie tylko kwestia pieniędzy. Czasami pytam dzieci w Luniku IX: dlaczego nie macie butów, poproście o nie rodziców, bo wiem, że jak dziecko poprosi o buty, to je dostanie. Problem leży gdzie indziej. Trzeba ich chcieć.
Największym ubóstwem jest ubóstwo relacji. Dzieci są maltretowane i zaniedbywane. W domu jest krzyk i brak rozmów. Często uczą się mówić u nas lub w szkole.
Na początku staraliśmy się pomagać Romom także bardziej od strony materialnej. Ale potem zdaliśmy sobie sprawę, że nie mamy na to środków. Ustalamy priorytety. Naszym priorytetem nie jest pomoc materialna. Bardziej interesuje nas pomoc duchowa. Pomoc materialna może być, ale nie jest ona głównym powodem, dla którego jestem w Kościele.
13 września 13 września 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
W związku z polaryzacją na Węgrzech obie strony politycznego podziału próbowały się dobrać do niedzielnego orędzia papieża w Budapeszcie. Partie opozycyjne na przykład rozdawały w Budapeszcie plakaty z przesłaniami papieża, które uznały za przeciwstawne polityce premiera Orbána, a nikt nie zdaje sobie sprawy, że perspektywa wyborcza kieruje także partią rządzącą. Również na podstawie innych kryteriów media oferują zróżnicowane interpretacje wizyty według własnych kryteriów lub interesów.
Prawdziwego klucza do interpretacji należy szukać w Eucharystii, która była motywem i tematem wizyty. Zaproszenie Papieża w homilii podczas Mszy św. na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego brzmiało: "Pozwólmy, aby spotkanie z Jezusem w Eucharystii przemieniło nas, tak jak przemieniło wielkich i odważnych świętych, których czcicie - myślę o św. Szczepanie i św. Elżbiecie. Podobnie jak oni, nie zadowalajmy się małym, nie rezygnujmy z wiary, która żyje rytuałami i powtórzeniami, otwórzmy się na skandaliczną nowość Boga ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, Chleba złamanego, by dać życie światu. Wtedy będziemy żyć w radości; i będziemy przynosić radość".
Podkreślenia dostarczyli organizatorzy. Obecni podkreślali troskę o aspekty liturgiczne, ze szczególną czcią dla Eucharystii. Uroczystości były dobrze przygotowane i odbywały się w prostych (Die Tagespost nazwał je "funkcjonalnymi"), ale uroczystych oprawach, który to przymiotnik można odnieść także do pieśni i szat celebransów. Obok Mszy św. z papieżem, drugim punktem programu była procesja eucharystyczna ulicami miasta, której towarzyszyły tysiące ludzi, w tym wielu młodych. Ponadto widoczne było skupienie w obrzędach liturgicznych, zwłaszcza w chwilach ciszy przewidzianych przez liturgię: "to była wszechogarniająca cisza, nawet dzieci milczały" - powiedziała jedna z uczestniczek.
Proboszcz z Budapesztu, i nie tylko on, docenił liczne gesty papieża wobec narodu węgierskiego, do którego wielokrotnie zwracał się bezpośrednio, także w jego skomplikowanym języku ("dziękuję wielkiej węgierskiej rodzinie chrześcijańskiej, którą pragnę objąć w jej obrzędach, w jej historii, w siostrach i braciach katolikach oraz tych innych wyznań" - mówił modląc się na Anioł Pański). Redaktor Andrea Tornielli zatytułował swój artykuł w L'Osservatore Romano: "Franciszek w sercach Węgrów".
Jeśli dodać do tego dużą liczbę i poziom zaangażowania wolontariuszy, to z organizacyjnego punktu widzenia zwołanie dobrze spełniło swoje założenia. A program Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, także w dniach poprzedzających krótki pobyt Papieża na Węgrzech, w oczach wielu obserwatorów postawił go w pozycji nowego impulsu dla katolików w centrum Europy, wychodzącego właśnie od wiary i pobożności eucharystycznej. Motto kongresu, zaczerpnięte z Psalmu 87: "Wszystkie moje źródła są w Tobie", było zaproszeniem do tego, by patrzeć na to. Katechezy, grupy robocze oraz obecność i świadectwa wielu osób, w tym przedstawicieli społeczeństwa i zwykłych ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem Eucharystii i rodziny.
Franciszek przebywa obecnie na Słowacji z wizytą duszpasterską, która w naturalny sposób łączy się z orędziem z Budapesztu. Oczywiście oszacowanie jego rzeczywistego wpływu nie będzie łatwe. W międzyczasie pałeczka została przekazana arcybiskupowi Quito w Ekwadorze, gdzie w 2024 roku odbędzie się kolejny Kongres Eucharystyczny. Kardynał Peter Erdö, który w dużej mierze odpowiada za sprawny przebieg wydarzeń w Budapeszcie, wręczył mu miniaturę Krzyża Misyjnego, który towarzyszył w tych dniach.
Papież w Budapeszcie: "Jakże inny jest Chrystus, który proponuje siebie tylko z miłością"!
Papież Franciszek odprawił w Budapeszcie (Węgry) Mszę św. na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego i odbył tam kilka spotkań. Po zaledwie siedmiogodzinnym pobycie jest już na Słowacji, gdzie w ciągu czterech dni odbędą się imprezy w czterech miastach.
Daniela Sziklai-13 września 13 września 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
Papież Franciszek odprawił imponującą Mszę Świętą na zakończenie Światowego Kongresu Eucharystycznego w stolicy Węgier, Budapeszcie. Choć przebywał w kraju tylko kilka godzin, wizyta ta była szczególnym darem dla wiernych Węgier.
"To, że wikariusz Chrystusa na ziemi powinien do nas przybyć, jest szczególnym darem" - powiedział w niedzielę o wizycie papieża na Węgrzech wicepremier Węgier Zsolt Semjén, który jest gorliwym katolikiem. Podobne odczucia wyrażali inni wierni, z którymi rozmawiały media. W końcu żaden papież nie był w tym wschodnioeuropejskim kraju od lat 90. Św. Jan Paweł II odwiedził ten kraj już dwukrotnie - w 1991 i 1996 roku - więc ta wizyta, która przypadła na zakończenie tygodniowego Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, była tym bardziej znacząca.
Węgierskie świeckie media również bardzo szczegółowo relacjonowały to wydarzenie. Portal informacyjny TelexLewicowo-liberalna gazeta opublikowała z tej okazji artykuł, w tym jeden autorstwa znanego węgierskiego księdza i youtuber András Hodász, w którym wyjaśnił istotę Eucharystii.
Na Placu Bohaterów
A la Msza papieska na Placu Bohaterów w Budapeszcie Uczestniczyło w nim 75 000 zarejestrowanych i wiele niezarejestrowanych osób. Media szczególnie podkreślały kontrast, z jakim Papież przeciwstawiał działania możnych tego świata i ciche, pozbawione przemocy panowanie Boga na krzyżu: "Zasadnicza różnica zachodzi między prawdziwym Bogiem a bogiem naszego "ja". Jakże daleki jest Ten, który króluje w milczeniu na krzyżu, od fałszywego boga, którego chcielibyśmy panować siłą i sprowadzić naszych wrogów do milczenia! Jakże różny jest Chrystus, który proponuje się tylko z miłością, od potężnych i triumfujących mesjaszy, schlebiających światu.
Oczywiście węgierscy politycy również próbowali wykorzystać wizytę papieża do własnych celów, zwłaszcza że wiosną przyszłego roku odbędą się wybory parlamentarne. Tej jesieni bardzo rozdrobniona dotychczas opozycja przygotowuje się do pierwszego startu ze wspólnym kandydatem przeciwko wydawałoby się niemal niezwyciężonemu rządowi premiera Viktora Orbána i jego partii. Fidesz. Zwolennicy opozycji muszą do 10 października wybrać spośród pięciu kandydatów osobę, która rzuci wyzwanie Orbánowi.
Jednym z tych kandydatów jest burmistrz Budapesztu, Gergely Karácsony. W dniach poprzedzających wizytę papieża ekipa władz miejskich rozkleiła w Budapeszcie plakaty z cytatami z Ojca Świętego, które można rozumieć także jako krytykę polityki rządu Orbána: np. związaną z solidarnością, tolerancją czy miłosierdziem, albo przeciwko korupcji.
Ale znaczenie wizyty papieża mocno podkreślała też strona rządowa. Premier Orbán i prezydent János Áder spotkali się z Ojcem Świętym w niedzielę rano w stylizowanej na romańską sali Muzeum Sztuk Pięknych na samym Placu Bohaterów. Orbán przekazał papieżowi kopię listu wysłanego w 1250 roku przez ówczesnego króla Węgier Bélę IV do papieża Innocentego IV. Skarży się w nim, że Węgry są otoczone ze wszystkich stron przez wrogie siły - "pogan i heretyków [tj. prawosławnych]" - po nawałnicy mongolskiej z lat 1241-1242 i prosi papieża o pomoc.
"Poprosiłem papieża Franciszka, by nie pozwolił zniknąć chrześcijańskim Węgrom" - napisał Orbán na Facebooku po spotkaniu. Nawiązanie do XIII-wiecznego listu króla było oczywiste.
Nawiasem mówiąc, Béla IV miał w swojej najbliższej rodzinie kilka świętych kobiet: jego siostrą była św. Elżbieta Węgierska, córkami - św. Kinga (Kunigunda) z Polski, św. Małgorzata Węgierska - która mieszkała w klasztorze dominikanów na dzisiejszej Wyspie Małgorzaty, która znajduje się w centrum Budapesztu - oraz bł. Jolanta, która podobnie jak Kinga większość życia spędziła w Polsce.
W ramach Kongresu Eucharystycznego
Pomijając ogromne zainteresowanie wizytą papieża Franciszka, wydarzenia Kongresu Eucharystycznego niemalże straciły w odbiorze społecznym na porównaniu. Na cały tydzień w stolicy Węgier organizatorzy zaplanowali wiele ważnych i inspirujących wydarzeń. Znane osobistości i zwykli wierni z Węgier i zagranicy dawali świadectwo o swojej wierze lub o swoim nawróceniu. Na imprezie dla młodzieży zatytułowanej "Punkt wrzenia" w piątek wieczorem znany piosenkarz popowy Ákos Kovács podkreślił: "My, wierzący, nie chcemy nikogo obrażać. Módlmy się za tych, którzy myślą inaczej". Wieczór uświetniło kilka świadectw: na przykład niemiecka ekspertka ds. praw człowieka Sophia Kuby opisała, jak w wieku 18 lat, jeszcze nieochrzczona, mogła zupełnie niespodziewanie doświadczyć obecności Chrystusa w Eucharystii podczas Mszy Świętej w Amsterdamie. Ojciec Róbert Proszenyák opowiedział słuchaczom, jak w młodości spotkał Boga poprzez doświadczenie bliskie śmierci.
Na początku Międzynarodowego Kongresu 1200 uczniów ze szkół katolickich zgromadziło się w bazylice w Esztergom, tradycyjnej katedrze Prymasa Węgier. Tutaj zostali powitani przez Kardynał Péter Erdő, arcybiskup Esztergom-Budapesztu. Następnie młodzi ludzie uformowali ogromny wielobarwny krzyż przed monumentalnym budynkiem kościoła.
Od poniedziałku do piątku, każdego ranka po Laudach, kardynał Kościoła katolickiego wygłaszał katechezę; tło tych przedstawicieli Kościoła z pięciu kontynentów ukazywało różnorodność i globalny charakter Kościoła. Na scenach w całym mieście świadectwo swojej wiary dawały różne osoby. Nie zabrakło również licznych wydarzeń kulturalnych i muzycznych, a także dnia rodzinnego na Wyspie Małgorzaty. Szczególnym momentem była Msza Święta z kardynałem Erdő w sobotę wieczorem przed węgierskim parlamentem, po której odbyła się uroczysta procesja eucharystyczna.
Szczególne znaczenie w kontekście obchodów miał wykonany z dębu i pokryty misternymi ornamentami z brązu Krzyż Misyjny, który znany i głęboko oddany złotnik Csaba Ozsvári (1963-2009) wykonał w 2007 r. dla Misji Miejskiej miasta Budapesztu. Krzyż został pobłogosławiony przez papieża Franciszka w 2017 roku, podczas wizyty ad limina węgierskich biskupów w Rzymie.
Ten wspaniały grobowiec, dzieło Baldassare Peruzziego, przedstawia Najświętszą Dziewicę z Dzieciątkiem, a pod nią leżącą postać papieża, obramowaną czterema cnotami kardynalnymi. Płaskorzeźba przedstawia papieża wjeżdżającego do Rzymu i przyjmowanego przez alegoryczne postacie.
Johannes Grohe-13 września 13 września 2021 r.-Czas czytania: < 1minuta
Zachęcony przez papieża Franciszka i kardynała Béchara Boutros Raï, patriarchę Antiochii Maronitów, oraz ponaglany przez społeczność międzynarodową, kraj cedrów - Liban - ogłosił utworzenie nowego rządu, po brutalnym ataku z sierpnia 2020 roku i trzynastu miesiącach negocjacji.
Rafał Górnik-12 września 2021 r.-Czas czytania: 5minuty
Liban pozostawała bez rządu od ponad roku, po rezygnacji gabinetu w sierpniu ubiegłego roku, tydzień po potężnej eksplozji w porcie w Bejrucie, w wyniku której zginęło prawie 200 osób, ponad 6 tys. zostało rannych, a około 300 tys. ucierpiało.
Nowy rząd będzie kierowany przez premiera Najiba Mikatiego, sunnickiego przywódcę muzułmańskiego, który jest uważany za najbogatszego człowieka w kraju, i będzie liczył 24 członków, zgodnie z dekretem podpisanym przez Najiba Mikatiego z maronickim prezydentem Michelem Aounem w obecności spikera parlamentu Nabiha Berriego.
Nowy rząd
W nowym zespole znalazły się tak renomowane postacie jak Firas Abiad, dyrektor rządowego szpitala Rafic-Hariri, który prowadzi walkę z Covid-19 i będzie odpowiedzialny za zdrowie, oraz Yusef Khalil, nadchodzący minister finansów. Według wstępnych doniesień w gabinecie znalazła się tylko jedna kobieta - Najla Riachi, była ambasador Libanu przy ONZ. Rząd, składający się z 22 tek oraz premiera i wiceprezydenta, ma odbyć pierwsze posiedzenie w poniedziałek.
Z 22 ministrów gabinetu jedenastu jest muzułmanami, a jedenastu chrześcijanami różnych wyznań. Obecnie chrześcijanie maroniccy stanowią około 40 proc. ludności, natomiast 60 proc. to muzułmanie, w tym szyici (27 %), sunnici (24 %) i druzowie (5%).
"O ile prawdą jest, że libański system polityczny może ułatwiać partyzanckie i konfesyjne wykorzystanie urzędu, w rzeczywistości to nie tyle system jest wadliwy, co sposób jego wykorzystania. [...]. Z drugiej strony, w kraju takim jak Liban, udawanie, że religia nie ma nic wspólnego ze strukturą instytucji, jest niczym innym jak utopią, ponieważ w tej części świata religia jest częścią osobistej i (w wielu przypadkach) społecznej tożsamości", wyjaśnia Ferrán Canet, korespondent Omnes w Libanie.
Poważna sytuacja gospodarcza w Libanie
W Libanie mieszka obecnie około 4,5 miliona ludzi, ponad milion syryjskich uchodźców i ponad pół miliona Palestyńczyków. Jest to prawdopodobnie na krawędzi. Ciężki kryzys gospodarczy kraju od lata 2019 roku pogłębia się do tego stopnia, że Bank Światowy nazwał go jednym z najgorszych na świecie od 1850 roku. Według ONZ prawie 80 proc. ludności Libanu żyje obecnie poniżej granicy ubóstwa.
"Jeśli w jakimkolwiek kraju na świecie problemy spowodowane pandemią koronawirusa pozostawiły poczucie przeżywania szczególnego momentu, w Libanie zamknięcie i inne problemy wywodzące się z pandemii zajęły w rzeczywistości drugie miejsce wobec kryzysu gospodarczego, który spowodował, że wielu Libańczyków straciło połowę swojej siły nabywczej, a ceny produktów w wielu przypadkach potroiły się", napisał Ferran Canet w październiku 2020 roku z Libanu. A w ostatnich miesiącach sytuacja bardzo się pogorszyła, mamy poważny kryzys finansowy, inflację i silną niestabilność pracy.
Nie ma światła
Obecnie mamy do czynienia z "wolnym spadkiem lokalnej waluty, bezprecedensowymi restrykcjami bankowymi, brakiem paliwa i leków... Od kilku miesięcy kraj pogrążony jest w ciemnościach, a przerwy w dostawie prądu sięgają 22 godzin dziennie". Agregaty prądotwórcze w dzielnicach, które zwykle przejmują władzę, racjonują też prąd dla domów, firm i instytucji z powodu braku wystarczającej ilości benzyny. Cena benzyny wzrosła, a ropa staje się coraz bardziej deficytowa w kraju, który ma mało dewiz i jest w trakcie znoszenia dotacji na kilka podstawowych towarów - opisuje AFP.
Patriarcha Raï
Należy zrobić wszystko, co możliwe, aby stworzyć nowy libański rząd przed 4 sierpnia, pierwszą rocznicą straszliwej eksplozji, która rok temu zniszczyła port w Bejrucie. Tak brzmiał ostatni pilny apel kardynała Béchara Boutrosa Raï, patriarchy Antiochii Maronitów, do libańskich polityków, by nie pozwolili, by ta symboliczna data minęła bez zapewnienia krajowi nowej władzy wykonawczej.
Według. agencja FidesApel ten padł podczas homilii na Eucharystii pod przewodnictwem patriarchy w niedzielę 25 lipca w Dimanie, w kościele patriarchalnej rezydencji letniej, tuż w przeddzień nowej rundy konsultacji między narodowymi siłami politycznymi a prezydentem Libanu Michelem Aounem, która miała się rozpocząć 26 lipca. Jeśli politycy nie zdołali w ciągu jednego roku zrekonstruować dynamiki i odpowiedzialności za katastrofę portową, to powinni przynajmniej czuć się w obowiązku dać narodowi libańskiemu nowy rząd, powiedział kardynał Raï.
Apel katolickiego patriarchy, osoby o wielkim autorytecie moralnym w Libanie i na całym Bliskim Wschodzie, nastąpił zaledwie kilka tygodni po tym, jak papież Franciszek zgromadził w Rzymie na początku lipca patriarchów chrześcijańskich, prawosławnych i protestanckich na dzień modlitwy i refleksji, podczas którego Ojciec Święty odwołał się do powołania Libanu jako "ziemi tolerancji i pluralizmu".
Franciszek: "Pilne i stabilne rozwiązania".
"W tych czasach nieszczęścia chcemy ze wszystkich sił potwierdzić, że Liban jest i musi pozostać planem pokoju" - powiedział w Watykanie rzymski papież. "Jej powołaniem jest bycie krainą tolerancji i pluralizmu, oazą braterstwa, gdzie spotykają się różne religie i wyznania, gdzie różnorodne społeczności żyją razem, przedkładając dobro wspólne nad własne partykularne korzyści".
Następnie w modlitwie ekumenicznej w Bazylice św. Piotra papież wystosował uroczysty apel do obywateli Libanu, przywódców politycznych, Libańczyków w diasporze, społeczności międzynarodowej i zwrócił się do każdej grupy z osobna:
"Do was, obywatele: nie traćcie serca, nie traćcie odwagi, odnajdźcie w korzeniach waszej historii nadzieję na ponowny rozkwit".
"Do was, przywódcy polityczni: abyście, zgodnie z waszymi obowiązkami, mogli znaleźć pilne i stabilne rozwiązania obecnego kryzysu gospodarczego, społecznego i politycznego, pamiętając, że nie ma pokoju bez sprawiedliwości".
"Do was, drodzy Libańczycy w diasporze: abyście najlepsze energie i zasoby, którymi dysponujecie, oddali w służbę waszej ojczyźnie".
"Do Was, członkowie społeczności międzynarodowej: niech wspólnym wysiłkiem zostaną stworzone warunki, aby kraj nie zatonął, ale wszedł na drogę odbudowy. To będzie dobre dla wszystkich.
Życzenie papieża
Po podróży do Iraku na początku tego roku, papież Franciszek powiedział w ostatnich miesiącach, że chciałby pojechać do Libanu, ale poczekałby na utworzenie rządu. W Memorandum w sprawie Libanu i aktywnej neutralności którego główne linie zostały zrelacjonowane przez Omnes w sierpniu ubiegłego roku, kardynał patriarcha Raï sformułował propozycję dla stabilności kraju. Patriarcha jest przekonany, że neutralność gwarantuje utrzymanie tożsamości Libanu, dla której opowiada się za polityką "nieangażowania się". Logiczne jest teraz, że utworzenie nowego rządu powinno pozwolić społeczności międzynarodowej na dostarczenie nadzwyczajnej pomocy humanitarnej.
W lipcu papież zachęcał nas, byśmy prosili o pokój bez zmęczenia. "Prośmy o to z naciskiem dla Bliskiego Wschodu i dla Libanu. Ten ukochany kraj, skarb cywilizacji i duchowości, który przez wieki promieniował mądrością i kulturą, który był świadkiem wyjątkowego doświadczenia pokojowego współistnienia, nie może być pozostawiony na łasce losu lub tych, którzy bez skrupułów realizują własne interesy".
Ewangelie św. Łukasza i św. Jana dwukrotnie opowiadają, że uczniowie, którzy byli rybakami, prowadzeni przez Jezusa, dokonali bardzo obfitego połowu, po nocy nieudanego połowu: nazywa się to cudownym połowem. W tym artykule przedstawiony jest cud, jak mogło do tego dojść.
Alfonso Sánchez de Lamadrid Rey-11 września 2021 r.-Czas czytania: 12minuty
Oba cuda miały miejsce prawdopodobnie na terenie dzisiejszej Tabghi. Używane przez nich łodzie mogły być podobne do łodzi z tamtych czasów odkrytych w pobliżu Ginosar. Wydaje się, że gatunkiem ryby, którą złowili przy obu okazjach była "ryba św. Piotra", czyli tilapia. Sarotherodon galilaeus. Używanym narzędziem połowowym mogła być w pierwszym przypadku drygawica, a w drugim - lina chwytna.
Wreszcie można wyraźnie rozgraniczyć daty, na początku życia publicznego Jezusa, zimą roku 27, a na końcu, po jego zmartwychwstaniu, wczesną wiosną roku 29 n.e.
Wstęp
Jesteśmy przyzwyczajeni do czytania interpretacji czynów i wypowiedzi Jezusa w Ewangeliach. Ale dla osoby, która kocha Jezusa, to może nie wystarczyć. Potrzebuje wiedzieć więcej, tak jak osoba, która kocha swoich rodziców, chce zobaczyć zdjęcia z czasów, gdy byli młodzi i poznać wszystkie szczegóły ich życia. Niejednokrotnie chcielibyśmy poznać środowisko, w którym żył Jezus, jego zwyczaje i wiele szczegółów, które ewangelie jedynie zarysowują lub przedstawiają jako okoliczności, aby wyjaśnić to, co nas interesuje: rozbudzić w czytelnikach wiarę w Jezusa Chrystusa. Z tego powodu podejdziemy do sceny ewangelicznej z innego niż zwykle punktu widzenia; będzie on bardziej naukowy, to znaczy uwzględniający sprawdzalne fakty, zarówno z narracji ewangelicznej jako historycznej, jak i poprzez dane z epoki, pozostałości archeologiczne, miejsca geograficzne czy dane biologiczne.
Pierwszy cudowny połów
Jedynym Ewangelistą, który opowiada o pierwszym cudownym połowie ryb jest św. Łukasz (5, 1-11): "Gdy lud tłoczył się wokół niego, aby słuchać słowa Bożego, gdy stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące na brzegu; rybacy, którzy wylądowali, myli swoje sieci. Wchodząc do jednej z łodzi, która należała do Szymona, poprosił go o przesunięcie jej nieco od lądu. Z łodzi usiadł i nauczał lud.
Gdy skończył mówić, powiedział do Szymona: "Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów". Szymon odpowiedział i rzekł: "Mistrzu, całą noc walczyliśmy i nic nie zebraliśmy, ale na twoje słowo zarzucę moje sieci.
Zabrali się więc do pracy i zrobili tak duży haczyk ryb, że sieci zaczęły pękać. Następnie zasygnalizowali swoim towarzyszom, którzy byli w drugiej łodzi, aby przyszli i podali im rękę. Przybyli i wypełnili obie łodzie do tego stopnia, że prawie tonęły. Gdy Szymon Piotr to zobaczył, upadł u stóp Jezusa, mówiąc: "Panie, odejdź ode mnie, bo jestem człowiekiem grzesznym".
On bowiem i ci, którzy z nim byli, zdumiewali się nad połowem ryb; podobnie Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, którzy byli towarzyszami Szymona. A Jezus powiedział do Szymona: "Nie bój się; odtąd będziecie rybakami ludzi". Zwinęli więc swoje łodzie, zostawili wszystko i poszli za nim..
Miejsce
Scena rozgrywa się w zwyczajowym miejscu dokowania łodzi dwóch par braci: Piotra i Andrzeja oraz Jakuba i Jana, rybackich uczniów Pana. Nun (1989) umieszcza go w Taghba. Scena ma miejsce, gdy po nieudanym nocnym połowie czyszczą sieci - jest to praca, do której zawsze wybiera się port macierzysty, gdyż wymaga narzędzi i materiałów przechowywanych na wybrzeżu.
Dobrze znana jest większa obfitość ryb w północnej części Jeziora Galilejskiego, gdzie znajduje się więcej portów i miejscowości niż w południowej części jeziora (rys. 1).
Miejscowość Taghba jest najbliżej położonym najważniejszym obszarem do wędkowania, zwłaszcza zimą i wiosną, także obecnie. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że do jeziora wpływają ciepłe strumienie, w których łatwo rośnie pokarm przyciągający ryby (Troche, 2015), zwłaszcza tilapię i sardynki jeziorne (Masterman, 1908; Nun, 1989). Ten obszar jeziora najprawdopodobniej nie zmienił się pod względem klimatycznym, hydrologicznym, geologicznym i rybackim od czasów rzymskich, czyli czasów, które znał Jezus (Troche, 2005). Kiedy Ewangelia używa wyrażenia "wiosłować do morza".Nie oznacza to odejścia zbyt daleko, gdyż w tym czasie połowy odbywały się stosunkowo blisko brzegu, maksymalnie kilkaset metrów od brzegu (Troche, 2015). W Taghba znaleziono pewne pozostałości archeologiczne, które mogą należeć do starożytnego portu (Nun, 1989), chociaż inni autorzy wątpią, że te pozostałości są tak starożytne, ponieważ poziom jeziora był najprawdopodobniej wyższy niż obecnie (Troche, 2015). Ponieważ jest to teren stromy, gdzie szybko osiąga się pewną głębokość, konstrukcje na brzegu znajdowały się w podobnej odległości od wody, jak te dzisiejsze.
Ryc. 1. Jezioro Galilejskie w Palestynie I wieku.
Inną możliwością dla cudu byłby port w Kafarnaum, gdzie zachował się dom Piotra (Gil i Gil, 2019), choć oznaczałoby to konieczność przepłynięcia dodatkowych 3 kilometrów każdego dnia, zarówno w drodze powrotnej, jak i wychodzącej, czego rybacy unikają jak tylko mogą. Z tych powodów opcja Taghba wydaje nam się najbardziej prawdopodobna dla zaistnienia cudu (rys. 1).
Statki
Według relacji Łukasza, przed połowem Jezus wygłosił kazanie w łodzi św. Piotra i kazał mu zarzucić sieci na ryby. Mówi też o obecności drugiej łodzi, która pomaga w sprowadzaniu ryb na ląd, prawdopodobnie chodzi o łódź braci Jana i Jakuba, o których ewangelista wyraźnie wspomina.
Ryc. 2. Mozaika z Magdali przedstawiająca artystycznie łódź jeziorną z I w.
Szczątki jedynego zachowanego starożytnego statku z Jeziora Galilejskiego znaleziono zakopane na dnie jeziora między Magdalą a Ginosar w grudniu 1985 r., w roku, w którym wody były bardzo niskie z powodu braku deszczu.
Statek był w stosunkowo dobrym stanie, być może zabezpieczony przez to, że był w dużej mierze zakopany i zanurzony w słodkiej wodzie, w której timery są lepiej zachowane niż w morzu. Naczynie zostało usunięte i jest obecnie eksponowane w muzeum w Ginosar; zostało datowane na I wiek n.e. Ma 8 m długości, 2,3 m szerokości i 1,3 m głębokości (Wachsmann, 1988). Dziób jest zwężony, a rufa zaokrąglona; oba były prawdopodobnie kryte. W centrum znajdował się obszar wykorzystywany do wiosłowania, łowienia ryb oraz transportu towarów i ludzi. Posiadał centralny maszt do żeglowania, a także wiosła: cztery. Żagiel był prawdopodobnie kwadratowy (Lofendel i Frenkel, 2007; Troche, 2015; Wachsmann, 1988).
W wykopaliskach w Magdali znaleziono mozaikę łodzi z tego okresu, która potwierdza powyższy opis. Chociaż wydaje się, że ma trzy wiosła po każdej stronie, tylne było w rzeczywistości używane jako ster (rysunek 2, Wachsmann, 1988).
Łódź ta obsługiwana jest przez co najmniej czterech wioślarzy i sternika, choć może przewozić więcej osób. Historyk Flavius Josephus opisuje, że Żydzi używali takich łodzi w pierwszym żydowskim buncie przeciwko Rzymowi (Wachsmann, 1988). W niektórych przypadkach pojemność może wynosić nawet 8-12 osób, co odpowiada największym łodziom, które łowiły na jeziorze w czasach starożytnych, choć opisywano również mniejsze łodzie dla 1 lub 2 osób (Troche, 2015).
Wydaje nam się, że cechy tej łodzi bardzo dobrze pokrywają się z tą, która mogła należeć do Piotra. Narracja ewangeliczna używa liczby mnogiej w odniesieniu do liczby rybaków, oprócz Piotra i samego Jezusa, który był na pokładzie podczas cudu. Sądzimy zatem, że łódź odpowiada największej z łodzi na jeziorze, podobnej do tej opisanej powyżej.
O drugiej łodzi w narracji ewangelicznej, czyli o Janie i Jakubie, również mamy pewne informacje w Ewangeliach. Ewangelia Marka, opowiadając o powołaniu Jana i Jakuba, mówi (Mk 1, 19-20): "Nieco dalej zobaczył Jakuba z Zebedeusza i jego brata Jana, którzy w łodzi przechodzili nad sieciami. Wtedy zawołał ich, a oni zostawili ojca swego Zebedeusza w łodzi z najemnymi sługami i poszli za Nim"..
W załodze łodzi byłoby zatem pięć osób: Zebedeusz i jego dwaj synowie oraz dwóch lub więcej sług. Wnioskujemy zatem, że druga łódź w opowiadaniu jest tego samego typu, co opisana do cudownego połowu. Ze znalezionych szczątków można sporządzić dość bliski model tego, co mogło być prawdziwym, który znajduje się w muzeum w Ginosar. Łódź została dobrze opisana przez kilku autorów (Wachsmann, 1988; Lofendel i Frenkel, 2007; ryc. 3).
Ryc. 3. Rekonstrukcja statku Ginosar z I w. Widać centralny maszt dla żagla, cztery wiosła i dwa stery nośne.
Narzędzia połowowe
Narzędzia połowowe, które uznajemy za możliwe, to trzy typy sieci, które były używane w tym czasie w jeziorze (Troche, 2015; Nun, 1989; Masterman, 1908): tarraya, sieć drygawica i sieć trałowa.
Na stronie tarraya (rys. 6) to okrągła siatka z ciężarkami na końcach i linką w środku, którą się ją zarzuca. Istnieje kilka rodzajów tarraya, w zależności od wielkości poławianych ryb, różniących się głównie wielkością oczek i średnicą sieci. W jeziorze występowały co najmniej trzy typy: na sardynki, na tilapię lub na brzanę (Mastermann, 1908). Rzuca się ją nad ławicą ryb, z łodzi lub z brzegu, gdzie są one łapane przez sieć, gdy ich końce opadają na dno, gdyż są ciągnięte przez ciężarki.
Na stronie sieć trampolin (rys. 4) to prostokątna potrójna sieć, z bojami u góry i obciążnikami u dołu. Składa się z trzech oczek, z których środkowe ma mniejszy rozmiar oczek niż boczne, gdzie ryby są łapane i uwięzione, gdy trafią na sieć środkową. Do wędkowania można wykorzystać dwie łodzie. Pierwszy z nich ukradkiem ustawia drygawicę równolegle do brzegu. Po zakończeniu operacji druga łódź płoszy ryby hałasami i ruchami, które uciekają w pośpiechu w kierunku głębszej wody i są łapane przez drygawicę. Operacja ta może być wykonana wielokrotnie (do dwunastu) w ciągu jednej nocy (Nun, 1989). Wprawni rybacy, jak uczniowie Jezusa, potrafili w kilka minut ustawić sieć drygawicę. Ten typ sieci jest używany w całym basenie Morza Śródziemnego od niepamiętnych czasów i istnieją przesłanki, że był on również używany w tym czasie w jeziorze (Cottica D. i Divari L., 2007; Troche, 2015).
Ryc. 4. Współczesna sieć drygawica. Zasadniczo niezmieniona od starożytności z wyjątkiem materiałów, z których jest zbudowana.
Na stronie siatka do zamiatania (rys. 5) to pojedyncza sieć w kształcie litery "u", z bojami u góry i obciążnikami u dołu oraz długimi linami na końcach, które umożliwiają jej ciągnięcie z brzegu przez kilka osób. Jest to długa sieć, która umożliwia następujące działanie: łódź odpływa od brzegu, gdzie pozostawiła grupę mężczyzn z linką podłączoną do jednego końca sieci. Z łodzi wypuszcza się sieć, najpierw prostopadle do brzegu, potem równolegle do brzegu, a na koniec z powrotem do brzegu, pozostawiając sieć w pełni rozwiniętą. Kiedy dotrze do brzegu, mężczyźni w łodzi wychodzą na brzeg i zaczynają ciągnąć za obie strony sieci jednocześnie, aż wyciągną ją na brzeg, przy czym połów zostaje zakończony, gdy złowione ryby zostaną wyciągnięte na brzeg.
Według relacji ewangelicznej możemy wykluczyć sieć do zamiatania dla cudu, gdyż do jej złapania potrzeba było minimum 10-12 osób. Tarraya to sieć w liczbie pojedynczej, więc użycie w tekście liczby mnogiej skłaniałoby nas do wykluczenia jej jako możliwej.
Ryc. 5. Nowoczesna sieć trałowa.
Między trzema sztukami, Zakonnica (1989) uważa, że w tym cudzie stosuje się sieć drygawicową. Wyjaśnienie Evangelio może wspierać tę hipotezę, ponieważ przedstawia dwie łodzie dwóch par braci po nieudanej nocy połowu, kiedy to czyszczą oni sieci skrzelowe na łodzi, jak to się zwykle robi, gdy jest sezon połowowy (w czasach mniejszego połowu czyszczenie odbywa się w porcie lub na brzegu: Nun, 1989).
Jako że Łukasz używa słowa "sieci"Może to dotyczyć drygawicy, która jako składająca się z kilku części nosi nazwę w liczbie mnogiej. Połów jest tak duży, że muszą prosić o pomoc drugą łódź, aby ich nie zatonęła pod ciężarem złowionych ryb i mokrej sieci. Ponadto obecność drugiej łodzi zbiega się z systemem połowów za pomocą drygawicy, który pozostał do dziś na płytkich obszarach przybrzeżnych. Z tych wszystkich powodów zgadzamy się z Nunem, że do cudownego połowu użyli prawdopodobnie drygawicy.
Gatunki złowionych ryb
Jedynym gatunkiem rodzimym dla Jeziora Galilejskiego o dużych rozmiarach, który można złowić w takich ilościach podczas jednego połowu, jest Ryba św., Sarotherodon galilaeu(rys. 5), wraz z innymi, mniej obfitymi gatunkami tilapii jeziornej, znanymi w lokalnym języku jako musht.
Gatunek ten ma cykl roczny, z dwoma wyraźnymi porami roku, z których jedna poświęcona jest żerowaniu, a druga rozmnażaniu. Podczas pierwszego, w miesiącach zimowych i wczesną wiosną gromadzą się w ławicach w okolicach Taghby, ze względów żerowych (Mastermann, 1908 i Nun, 1989). W okresie lęgowym pary lęgowe rozpraszają się po jeziorze. Rozmnażanie odbywa się poprzez zewnętrzne zapłodnienie jaj w otworze wykonanym w skale i bronionym przez rodziców. Jak tylko narybek się wykluje, jedno z rodziców opiekuje się nim, używając swojego pyska jako schronienia, a para zostaje wypuszczona (Fishbase.us). W momencie usamodzielnienia się rodzic wypędza młode osobniki z pyska, wcierając w niego kamienie (Nun, 1989).
Nun, zawodowy rybak na jeziorze, zabawnie komentuje, że historia opowiedziana w Ewangelii jest prawdziwą opowieścią rybaków, gdyż jest nieco przesadzona, co było powszechne na Jeziorze Galilejskim nawet w ubiegłym wieku, kiedy nie przeławiano ryb św. Piotra i dokonywano dużych połowów jednym zestawem drygawic.
Rysunek 6. Sarotherodon galilaeus. Nazwa potoczna musht lub ryba św.
Data cudu
Cud ten mógł mieć miejsce w pierwszej zimie życia publicznego Jezusa, gdyż zaraz potem powołuje czterech braci rybaków, aby poszli za Nim jako Jego uczniowie. Innymi słowy, to był prawdopodobnie zima roku 27 naszej epoki.
Drugi cudowny połów
Drugi cudowny połów ryb jest opisany tylko przez św. Jana (21:1-14): "Po tym Jezus ukazał się ponownie uczniom nad jeziorem Tyberiadzkim. I ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany bliźniakiem, Nathanael z Kany Galilejskiej, Zebedeusze i dwaj inni jego uczniowie.
Szymon Piotr mówi do nich: "Idę na ryby". Powiedzieli do niego: "My też idziemy z tobą". Wyruszyli więc i postawili żagle; a tej nocy nic nie złowili.
Już świtało, gdy Jezus ukazał się na brzegu; ale uczniowie nie wiedzieli, że to Jezus.
Jezus powiedział do nich: "Czy macie jakieś ryby? Odpowiedzieli: "Nie".
Powiedział do nich: "Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Rzucili go, a nie mogli go wciągnąć, bo ryb było mnóstwo.
A uczeń, którego Jezus miłował, powiedział do Piotra: "To jest Pan. Gdy Szymon Piotr, który był nagi, usłyszał, że to Pan, zawiązał swoją tunikę i rzucił się do wody.
Inni uczniowie przyszli w łodzi, bo byli tylko około dwustu łokci od lądu, holując sieć z rybami.
Gdy zeskoczyli na ziemię, zobaczyli kilka węgli, na których były ryby i chleb. Jezus powiedział do nich: "Przynieście ryby, które właśnie złowiliście. Szymon Piotr wsiadł do łodzi i wciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb: sto pięćdziesiąt trzy. I choć było ich tak wiele, sieć nie pękła.
Jezus powiedział do nich: "Chodźcie, zjedzcie swój obiad". Żaden z uczniów nie odważył się zapytać go, kim jest, bo wiedzieli, że to Pan.
Jezus przychodzi i bierze chleb i daje im go, i rybę.
Był to trzeci raz, kiedy Jezus ukazał się uczniom po powstaniu z martwych".
Miejsce, statek i gatunek
Cud powtarza się w zwykłym porcie łodzi Pedra, Taghba. Istotną różnicą jest to, że w poprzednim cudownym połowie Jezus jest w łodzi, a w drugim na brzegu. Łódź to znów łódź Piotra. Z lądu Jezus mógł zobaczyć ławicę tilapii, Sarotherodon galilaeus, jak to często bywa w tym rejonie zimą i wczesną wiosną, wskazując miejsce zarzucenia sieci.
Ryc. 6. Wodowanie pogłębiarki z brzegu. Można go również zwodować z łodzi.
Narzędzia połowowe
Historia opowiada o niemal natychmiastowym związku czasowym między poleceniem Jezusa a cudownym połowem ryb. Aby złowić szkołę ryb w obszarach blisko brzegu, można użyć tarraya, zarówno z lądu, jak i z łodzi (rysunek 6). Jak wspomniano powyżej, istnieją specjalne tarasy do połowu tilapii. Sprzęt został rzucony z wielką wprawą przez Pedro, a złowiono 153 duże ryby. Zazwyczaj tarraya nie łowi tak wielu ryb, ponieważ jest ich zbyt dużo, aby można było zarzucić sieć jedną ręką. Pasuje to do wskazania, że częścią cudu jest to, że sieć nie pękła. Wykluczyć należałoby drygawicę, gdyż ławica ryb z łatwością uciekłaby podczas ustawiania, lub sieć trałową, gdyż wymagałoby to co najmniej dwóch łodzi i wielu innych rybaków.
Data cudu
Ma ona miejsce po zmartwychwstaniu Jezusa, prawdopodobnie w. wiosna roku 29.
ABY KONTYNUOWAĆ CZYTANIE
Cottica D. i Divari L., Sferoidalne ciężarki gliniane z Laguny Weneckiej, w: Ancient nets and fishing gear, T. Bekker-Nielsen and D. Bernal, University of Cadiz, Aarhus 2007, s. 347-363.
Lofendel, L.-Frenkel, R., Łódź i Morze Galilejskie, Jerozolima-Nowy Jork 2007.
Masterman, E. W. G., "Rybołówstwo w Galilei", w: Palestine Exploration Fund Quarterly Statement 40, n. 1 (styczeń 1908), s. 40-51.
Nun, M., Morze Galilejskie i jego rybacy w Nowym Testamencie, Ein Gev 1989.
Troche, F.D., Il sistema della pesca nel lago di Galilea al tempo di Gesù. Indagine sulla base dei papiri documentari e dei dati archeologici e letterari, Bologna 2015.
Stefano Wyszyński i Matka Elżbieta Róża Czacka, czyli oczy wiary
W Polsce lato kojarzy się zwykle ze słońcem i deszczem, morzem i górami, pielgrzymkami i wyjazdami zagranicznymi. Ale tego lata 2021 roku historia Polski i jej Kościoła wiąże się z beatyfikacją Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego wraz z niewidomą zakonnicą matką Elżbietą Różą Czacką, która odbędzie się w Warszawie 12 września.
Ignacy Soler-11 września 2021 r.-Czas czytania: 8minuty
Zwyczaje różnią się w zależności od kraju i miejsca, ale zawsze mają jedną wspólną cechę: odzwierciedlają idiosynkrazję ludzi, którzy tam mieszkają. W Polsce lato kojarzy się zwykle ze słońcem i deszczem, morzem i górami, pielgrzymkami i wyjazdami zagranicznymi. Ale lato 2021 roku w historii Polski i jej Kościoła kojarzy się z beatyfikacją Prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego wraz z niewidomą zakonnicą matką Elżbietą Różą Czacką, która odbędzie się w nowym panteonowym kościele Opatrzności Bożej w Warszawie 12 września. Celem tych wierszy jest wyjaśnienie czegoś z tych dwóch wielkich postaci i przyczyn ich wspólnej beatyfikacji.
Stosując się do jednego ze wspomnianych wcześniej letnich zwyczajów, młody ksiądz Wyszyński na początku września 1929 roku wybrał się w podróż do Europy. Było to nie tylko święto, ale także część jego studiów teologicznych nad społeczną nauką Kościoła i jej stosowaniem w różnych krajach Europy. Odwiedził Austrię, Włochy, Francję, Belgię, Holandię i Niemcy. Jego główną ideą było zebranie materiałów do badań nad Akcją Katolicką i różnymi europejskimi chrześcijańskimi inicjatywami społecznymi oraz powiązanie ich z ideą apostolstwa świeckich, która posłużyłaby jako podstawa do wyjaśnienia Akcji Katolickiej, tak mocno promowanej przez papieża Piusa XI.
W Rzymie
To właśnie w Rzymie Wyszyński przebywał najdłużej. W Instytucie Nauk Społecznych Papieskiego Uniwersytetu św. Tomasza, Angelicum, brał udział jako słuchacz w wykładach z katolickiej etyki społecznej. Sam wspomina w swoim dzienniku: "W Rzymie, na Angelicum, w klasach księdza Gilleta było sześciu kolorowych Afrykanów, a reszta była jak w wieży Babel: Anglicy, Francuzi, Holendrzy i inni. Naliczyłem czterdzieści osób trzydziestu różnych narodowości. Afrykańczycy siedzieli samotnie z tyłu klasy. Wokół nich były puste miejsca, bo nikt nie chciał siedzieć obok nich. Postanowiłem więc usiąść obok nich. Wtedy inni podeszli do mnie i powiedzieli: "Co robisz, jak to się stało, że siedzisz z nimi? A ja odpowiadałem: bo nikt nie chce tam siedzieć. To wymyślony powód - odpowiedział mi Francuz. A ja odpowiedziałem: idź, pójdziesz i usiądziesz z nimi. I rzeczywiście nie poszedł. Ojciec Gillet mówił w naprawdę mądry sposób. Kiedyś na korytarzach Uniwersytetu powiedziałem do niego: ojcze, może powiesz coś, co sprawi, że studenci będą chcieli siedzieć z Afrykanami? Ojciec Gillet, który znał języki, odpowiedział mi po polsku: Polaki zawsze walczą za naszą wolność i waszą - Polacy zawsze walczą za swoją i naszą wolność. Wyjechałem z Rzymu do Paryża, a Afrykańczycy wciąż siedzieli sami...¨.
Ten epizod z życia przyszłego Prymasa, kardynała i błogosławionego daje wyobrażenie o jego talencie: był człowiekiem zdecydowanym na wolność, wolność, która ma swój fundament w godności osoby ludzkiej według doktryny chrześcijańskiej. Później napisze: "Obecnie walczą ze sobą dwa światy, dwa porządki: ateistyczny komunizm i chrześcijaństwo. Dla Kościoła walka nie jest ani nowa, ani nadzwyczajna, bo nigdy nie bał się konfrontacji i nie wycofał się z walki. Kościół nosi w sobie tradycję ewangelicznej łodzi, wywróconej przez fale, z której Chrystus nadal naucza. Łódź kościelna przyzwyczajona do burz i niepowodzeń, jest spokojna o wynik nowej i międzynarodowej wojny ludzkości.Dlaczego? Bo wynik zależy od fundamentu. Zderzają się ze sobą dwie wielkie zasady: nienawiść i miłość.
Matka Boska Czacka
Mamy pewną wiedzę o życiu kardynała Wyszyńskiego. Jeśli pamięć mnie nie myli, opublikowałem w tym czasopiśmie dwa artykuły o Prymasie Polski, wyjaśniając jego postać i znaczenie w polskiej historii XX wieku. Może dobrze byłoby pokrótce przedstawić sylwetkę biograficzną nowej bł. Czackiej, jej charyzmat i to, co łączy ją z Wyszyńskim, bo z pewnością jest to postać niemal zupełnie nieznana hiszpańskojęzycznemu czytelnikowi.
Rosa Maria Czacka urodziła się w 1876 roku w Białej Cerkwi, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Należała do szlacheckiej, zamożnej i intelektualnej rodziny polskiej. Ona sama była hrabiną. Jako dziecko otrzymała głębokie chrześcijańskie wychowanie i gruntowne wykształcenie, znała pięć języków. Zachował się egzemplarz Naśladowania Chrystusa, który czytała po francusku jako dziecko. W wieku siedmiu lat jej rodzina przeniosła się do Warszawy, gdzie brała czynny udział w życiu warszawskich wyższych sfer końca XIX wieku.
W wyniku upadku z konia i wrodzonej choroby, w wieku dwudziestu dwóch lat stała się całkowicie niewidoma. I tu widzimy jeden z głównych rysów jej charakteru i jej świętości: męstwo i zdecydowanego ducha w pokonywaniu zła. Poznała system brajlowski i zaadoptowała go do fonetyki języka polskiego, kontynuowała naukę i od samego początku chciała osiągnąć maksymalną samodzielność. Jednocześnie poświęcił się pomocy innym niewidomym, aby mogli być użyteczni dla społeczeństwa, o czym później pisał: "Z intelektualnego punktu widzenia niewidomi nie są gorsi od widzących. Ich inteligencja i jasność osądu, zdolność do abstrakcji i prawidłowego rozumowania nie są pomniejszone przez ich ślepotę, są na tym samym poziomie, co osoby sprawne wzrokowo. Starając się pomóc niewidomym, podróżował do Belgii, Austrii, Szwajcarii i Niemiec, aby zapoznać się z nowymi metodami nauczania stosowanymi w tych krajach dla niewidomych. Informacje pozyskiwał również ze specjalistycznych czasopism i książek na ten temat z Anglii i USA.
W wyniku tej pracy założył w 1911 roku Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. Podstawowe kryterium nowego społeczeństwa realizowało się w maksymie - Niewidomy, człowiek użyteczny. Wbrew panującemu na początku XX wieku przekonaniu, że osoba niewidoma jest niezdolna do pracy i do życia w pełni użytecznego dla społeczeństwa, Rosa Czacka chciała, aby stowarzyszenie promowało ludzką godność niewidomych i pomagało im w integracji społecznej. Kilka lat później w wykonywanej pracy odkryła swoje powołanie zakonne. Została franciszkanką, zmieniając imię z Rosa Maria na Isabel Rosa, a w 1918 roku założyła Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, którego charyzmat nawiązywał do tego stowarzyszenia, ale z wizją wiary chrześcijańskiej jako prawdziwego światła. W swoim statucie pisze: "Głównym celem zgromadzenia jest zadośćuczynienie Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi za duchową ślepotę ludzi. Przestrzegamy trzeciej reguły naszego ojca św. Franciszka, uzyskując łaski dla naszych niewidomych, służymy im pomocą w ich własnym i naszym wsparciu.
W miarę upływu czasu Matka Izabela Rosa ukierunkowała swoją formację tak, aby niewidomi chcieli, tak jak ona sama, przyjąć ciężar krzyża ślepoty jako ofiarę złożoną Bogu w celu zadośćuczynienia za tych, którzy widzą, ale nie mają wiary, i w ten sposób być apostołami niewidomych w ich duszach, sprawiając, że dostrzegą wartości ducha. Chcemy realizować ideał niewidomego, który w pełni akceptuje swoją ślepotę i niesie ją jako krzyż, którego się nie wstydzi ani nie buntuje, ale przyjmuje go jako pochodzący z rąk Boga i w ten sposób, przez jego dobre przyjęcie, staje się źródłem łaski i siły dla siebie i dla innych. Nie chcemy traktować spraw niewidomych tylko w sposób nadprzyrodzony lub jako jałmużnę. Patrząc na sprawy nowocześnie chcemy zrozumieć psychologię niewidomych, aby pokazać im wszystkie ludzkie możliwości, jakie mają, ich miejsce w społeczeństwie, pracę i obowiązki. Problem osoby niewidomej traktujemy również jako problem społeczny. W 1922 roku kupił duży majątek na obrzeżach Warszawy, w pobliżu Puszczy Kampinoskiej w Laskach. I do dziś mają tam swój główny ośrodek działania, który nazwali Triune na cześć i chwałę Trójjedynego Boga. W tym ośrodku od samego początku gromadzone i kształcone są trzy grupy osób: niewidomi, siostry Zgromadzenia i osoby świeckie, wśród tych ostatnich Matka Elżbieta Róża zwracała szczególną uwagę na intelektualistów. Jej trzy cele to: edukacja, apostolstwo i działalność charytatywna.
Co łączy bł. Matkę Czacką i Wyszyńskiego
Co łączy Matkę Elżbietę Czacką z Kardynałem Stefanem Wyszyńskim? Wojna, a w szczególności Powstanie Warszawskie. Na początku światowego konfliktu we wrześniu 1939 roku Matka Elżbieta została ciężko ranna w wyniku hitlerowskiego bombardowania. Ofiarowała wszystkie swoje dolegliwości, aby ustało zło wojny, a miłość zwyciężyła nad nienawiścią. Powiedziała do swoich duchowych córek: "Nie wolno nam pozwolić, aby mieszkała w nas najmniejsza gorycz lub zła wola wobec kogokolwiek, nawet wobec naszych wrogów, których mamy obowiązek kochać i modlić się za nich. Prośmy Serce Jezusa, by napełniło nas swoją łaską, łaską tak wielką, byśmy potrafili kochać wszystkich, a zwłaszcza nieprzyjaciół. Jej postawa chrześcijańskiej miłości wobec armii najeźdźców nie polegała na całkowitej rezygnacji z niesprawiedliwej okupacji, Matka Elżbieta zawsze broniła prawa do samoobrony. Zachęcała do modlitwy i składania ofiar, aby "wrogość nieprzyjaciół" uległa zmianie, a gdy dojdzie do koniecznego spotkania, zawsze należy zachować się przed nimi "z godnością właściwą człowiekowi cnotliwemu, dobrze wychowanemu i wiedzącemu, jak traktować bliźniego".
To nie były puste słowa. W rzeczywistości w Triuno opiekowano się kilkoma rannymi żołnierzami lub zagubionymi spadochronami armii niemieckiej. W archiwum Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża znajduje się list niemieckiego oficera z podziękowaniem za pomoc udzieloną rannym żołnierzom niemieckim we wrześniu 1939 roku. W pierwszych miesiącach początku wojny ten niemiecki oficer zwrócił się do Lasek, aby podziękować jej za humanitarną opiekę nad rannymi. Założycielka, nieświadoma powodów jego obecności, nie chciała go przyjąć. Zgodziła się na spotkanie z nim, gdy poznała powód jego wizyty. Od tej pory niemiecki oficer zwracał się do niej zawsze "sehr heilege Mutter" - najświętsza matka.
Wraz z powstaniem warszawskim, w Puszczy Kampinoskiej, rozpoczęła się walka AK (Armii Krajowej). Dla czytelnika nieobeznanego z II wojną światową przypomnę, że w Warszawie doszło do dwóch powstań przeciwko okupacji hitlerowskiej. Powstanie w getcie warszawskim (19.IV-16.V 1943 - 7000 Żydów zabitych i 40 000 wywiezionych do obozów koncentracyjnych - ofiary niemieckie: na pewno mniej niż stu żołnierzy - getto w 100% zniszczone) oraz Powstanie Warszawskie (1.VIII-2.X 1944 - 70 000 żołnierzy polskich zabitych, 200 000 polskich cywilów zabitych, 550 000 cywilów wywiezionych z Warszawy - 30 000 żołnierzy niemieckich zabitych - miasto w 85% zniszczone). Te liczby dają wyobrażenie o doświadczanym dramacie.
Isabel Czacka wyraziła pełną zgodę, aby jej pracownicy w Laskach współpracowali z partyzantami AK. Mimo ryzyka, jakie poniosła, pozwoliła, by przez jej ziemię przechodziła broń i zaopatrzenie dla partyzantów. Na wątpliwości dowódcy AK, czy nie zaryzykują życia zakonnic, dzieci i niewidomych w Laskach, Matka Elżbieta odpowiedziała: "Decyzja o walce zapadła w 1939 roku: walczyć o wolność i ta decyzja zobowiązuje nas dziś i teraz. Jednak jako osoba odpowiedzialna za cały związek nie pozwalała, by na rozległych terenach Triuno dochodziło do jakichkolwiek gwałtownych akcji przeciwko wrogowi. Kompleks był strzeżony i często przeszukiwany przez gestapo w poszukiwaniu żołnierzy AK. Nawet w chwilach największego zagrożenia nie poddał się żaden żołnierz AK, który się tam schronił. Obecność i godność Matki Elżbiety dodawała wszystkim odwagi i poczucia bezpieczeństwa, a także dbała o to, by każdy miał swoją spowiedź na wypadek najgorszego, nawet gdy wojska niemieckie wysłały na ten teren swoją dywizję Ukraińców i Mongołów. Wiele młodych dziewczyn i kobiet z dziećmi przychodziło do kompleksu w Laskach po ochronę i zawsze były tam mile widziane. Jedna z nich wspomina, że "Matka Elżbieta miała silną wiarę, że w jej związku nie stanie się nic złego. I tak było: szaleństwo żołnierzy nie docierało do nas, istniała jakby niewidzialna bariera chroniąca Laski.
Afganistan. Tysiąc twarzy ziemi pokiereszowanej przez wojnę.
Od inwazji sowieckiej w 1979 roku Afganistan uwikłany jest w liczne wojny i konflikty, które zmusiły miliony Afgańczyków do emigracji. Jednocześnie jego populacja w ciągu 40 lat potroiła się, a w ciągu ostatnich 20 lat wzrosła o 90 procent.
Rafał Górnik-11 września 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
Związek między postępem gospodarczym, stabilnością i zatrudnieniem, a dzietnością narodu nie jest zwykle skorelowany, także w Afganistanie. W kraju takim jak Afganistan, uwikłanym w niekończącą się wojnę i konflikt od 1979 r. do teraz, czyli ponad cztery dekady, liczba ludności potroiła się. A pod zachodnią okupacją z końcem, którego jesteśmy świadkami w tych tygodniach, jej populacja wzrosła o ponad 90 procent, do prawie 40 milionów mieszkańców, plus 2,6 miliona uchodźców, z czego większość w Pakistanie (1,4) i Iranie (1). Tym samym zbliża się do Hiszpanii, która w 2019 roku miała 47 mln mieszkańców.
W połowie XX wieku, w 1950 roku, Hiszpanie liczyli 28 mln, a Afgańczycy niespełna 7,8 mln. Teraz Afgańczycy liczą około 43 milionów, wliczając uchodźców, tylko kilka milionów mniej niż populacja Hiszpanii. "Sześćdziesiąt lat temu duże kraje europejskie miały znacznie więcej dzieci i młodzieży niż Afganistan, wówczas słabo zaludniony. Teraz te europejskie narody mają tyle samo lub mniej dzieci i młodzieży niż wtedy (byłyby jeszcze mniej liczne bez dzieci imigrantów spoza Europy), podczas gdy Afganistan ma ich znacznie więcej niż którykolwiek z nich. Tam, dużo biedniejsi i z niższą średnią długością życia, mieli dużo więcej dzieci - wyjaśnia Alejandro Macarrón, założyciel i dyrektor generalny Renesans demograficzny.
Bez dzieci imigrantów spoza Unii Europejskiej w wieku 28 lat (Afrykańczyków czy Azjatów, a także wielu Latynosów w Hiszpanii), Europa miałaby teraz jeszcze mniej dzieci w wieku poniżej 20 lat. A "dramatyczna zmiana" 1960-2020 w tym segmencie wiekowym, który reprezentuje przyszłość w odniesieniu do Afganistanu, byłaby jeszcze bardziej zauważalna, dodaje konsultant, zwłaszcza w krajach takich jak Francja i Wielka Brytania, "których całkowita populacja dzieci i młodzieży jest dziś mniej więcej taka sama jak w 1960 r., ale która nie byłaby nigdzie taka sama bez dzieci i wnuków imigrantów z Afryki i Azji".
Inną ciekawostką jest fakt, że w 1950 roku "mediana wieku ludności (ta, która dzieli ją na dwie równe połowy) wynosiła w Hiszpanii 27,5 roku, a w Afganistanie 19,4 roku. Podczas gdy w 2020 roku w Hiszpanii było to 44,9 lat, a u Afgańczyków 18,4 lat (mniej niż w 1950 roku!)".
W odniesieniu do wojen, wskaźnika urodzeń i demografii Alejandro Macarrón stwierdza, że płodność w Stanach Zjednoczonych zaczęła rosnąć incipientnie jeszcze przed II wojną światową, a następnie kontynuowała się po zakończeniu konfliktu. Zjawisko to występowało również w innych krajach alianckich, np. we Francji, zwłaszcza w okresie okupacji hitlerowskiej.
Krótkie zdjęcie rentgenowskie
Cztery dekady konfliktu i przemocy zmusiły miliony Afgańczyków do emigracji. Wojny spowodowały ogromne cierpienie, a sytuacja humanitarna w kraju jest krytyczna, zauważa agencja ONZ dla Uchodźców (UNHCR).
Od początku roku około 400 tysięcy osób zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, dołączając do kolejnych 2,9 miliona Afgańczyków, którzy pozostają wewnętrznie przesiedleni.
Te dekady sprawiły, że Afganistan jest "najmniej pokojowym krajem na świecie", mówi UNHCR. Afganistan jest również jednym z najbardziej narażonych terytoriów na klęski żywiołowe, takie jak susza, która dotyka 80 % ludności. "Dziewięć milionów ludzi straciło środki do życia z powodu pandemii, a nowe fale grożą dalszym pogłębieniem chronicznego ubóstwa. Wszystko to ma wpływ na odżywianie ludności - 45 % cierpi z powodu niedożywienia".
Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców Filippo Grandi ostrzegł, że po zakończeniu ewakuacji w Afganistanie miliony Afgańczyków pozostających w kraju będą potrzebowały pomocy humanitarnej ze strony społeczności międzynarodowej.
Dyskryminacja kobiet
Dziennikarze i analitycy różnych opcji analizowali to, co działo się w Afganistanie w ostatnich latach. Od czasu, gdy talibowie doszli do władzy w latach 1994, kiedy przejęli Kabul, i 1996, kiedy kontrolowali 90 % terytorium, zaczęto dostrzegać dyskryminacyjne traktowanie kobiet, wynikające z rygorystycznego stosowania "szariatu", które poważnie narusza prawa człowieka.
Inne przepisy obejmują zakaz pracy kobiet poza domem, z pewnymi wyjątkami medycznymi; zakaz wychodzenia z domu na jakiekolwiek zajęcia, chyba że w towarzystwie bliskiego krewnego płci męskiej; oraz weto dla sportów kobiecych i zamykania transakcji biznesowych z mężczyznami, jak donoszą różne media.
Z socjologicznego punktu widzenia, niska średnia długość życia afgańskich kobiet (66 lat), prawie 20 lat mniej niż w Hiszpanii, liczba śmiertelności matek na 100 000 żywych urodzeń (638), czy wysoki wskaźnik nastoletnich matek, według danych zebranych przez newtral.es z Banku Światowego i UN Women.
Mury dla migrantów
Kilka dni temu papież Franciszek po raz kolejny z sympatią powitał bezdomnych i licznych Afgańczyków, którzy niedawno uciekli z Kabulu po nastaniu reżimu talibów, jak donosi ten portal. Wśród nich było czterech braci w wieku od 20 do 14 lat, którzy przybyli do Włoch dzięki wsparciu Wspólnoty Sant'Egidio. Jak podaje Sala Stampa Stolicy Apostolskiej, "na zakończenie projekcji filmu dokumentalnego 'Franciszek', zorganizowanej przez reżysera i Fundację Laudato Si', Ojciec Święty przybył do atrium Auli Pawła VI i rozmawiał z około 100 osobami, bezdomnymi i uchodźcami, zaproszonymi do obejrzenia filmu". Następnie papież wrócił do Casa Santa Marta, a organizatorzy rozdali wszystkim paczki żywnościowe.
Jest to przykład postawy, jaką po raz kolejny papież prezentuje wobec migrantów i uchodźców, w tym przypadku Afgańczyków, czy w 2015 roku Syryjczyków również uciekających przed wojną. Powitanie i integracja.
W międzyczasie jednak mnożą się antyimigranckie mury wznoszone przez kraje europejskie, aby zapobiec przybyciu imigrantów z Afryki, Bliskiego Wschodu lub innych krajów sąsiednich. W ostatnich dniach Grecja ukończyła budowę 40 kilometrów muru wzdłuż swojej granicy z Turcją, a Polska i Litwa zatwierdziły budowę nowych barier wzdłuż granicy z Białorusią.
Z drugiej strony między Bułgarią a Turcją jest już 200 kilometrów drutu kolczastego, wieżyczek itp. Węgry postawiły kilkaset kilometrów płotów wzdłuż granicy z Chorwacją i Serbią, Austria zbudowała trzykilometrowe ogrodzenie ze Słowenią, która postawiła kolejne 200 kilometrów z Chorwacją. Ponadto, jak powszechnie wiadomo, kilkukilometrowe płoty oddzielają hiszpańskie miasta Ceuta i Melilla od Maroka, a Wielka Brytania rozważała postawienie sieci w kanale La Manche, aby zapobiec napływowi małych łodzi.
Jeśli odniesiemy się do Ameryki, to najbardziej znana jest ta, która dotyczy części granicy między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem, o łącznej długości 3 142 kilometrów. Zanim Trump przybył do Białego Domu, istniały już bariery lub płoty oddzielające około 1000 kilometrów. Z powodu trudności z finansowaniem, a także innych czynników, poprzedni prezydent był w stanie zbudować jedynie 300 mil (480 kilometrów) muru granicznego - podało BBC.
Pokochanie otaczającego nas świata sercem matki wymaga wysiłku, by go zrozumieć. Nie można bowiem kochać tego, czego się nie rozumie. Każdy z nas musi rozważyć środki i czas, jakimi dysponuje na tę formację.
Luis Herrera-11 września 2021 r.-Czas czytania: 9minuty
Kontynuacja pierwszej części rozważań na temat obecności chrześcijan w dzisiejszym społeczeństwie. Jeśli pierwsza część koncentrowała się na analizie sytuacji naszego społeczeństwa, to druga część zwraca uwagę na postawy i możliwe sposoby rozumienia tej rzeczywistości i dochodzenia do tej oceny.
Zrozumieć
Czym jest relatywizm? Bardzo prosto i krótko można powiedzieć, że jest to religia negatywna, totalitarna i autodestrukcyjna.
Religia w negatywie
Oznacza to, że nie jest to, jak mogłoby się wydawać, postawa egalitarna. To nie jest matka, która otwiera ramiona i bezkrytycznie przyjmuje wszystkie propozycje kulturowe. Relatywizm to pozytywne wykluczenie opinii na rzecz istnienia prawd absolutnych. Nie chodzi o to, że "relatywizuje" chrześcijaństwo, ale że jest otwarcie antychrześcijański, antyreligijny.
Totalitarny
Ta wykluczająca postawa jest samousprawiedliwiona w imię nauki, pokoju i wolności. Nauki, bo tylko to, co doświadczalne, zasługiwałoby na kategorię prawdy. O pokoju, bo absolutne stwierdzenia byłyby potencjalnie nietolerancyjne. O wolności, bo tylko relatywizm pozwoliłby każdemu żyć tak, jak uważa, bez arbitralnych narzutów z zewnątrz.
Krótko mówiąc, konsekracja moralnego samostanowienia. Tak, że jednostka, która posiada niezbędną intelektualną i moralną dostojność, aby się sprzeciwić, zamiast zostać uznana za bohatera, zostanie wyróżniona i wyrzucona z systemu.
Relatywistyczna ideologia kolonizuje pojęcie "prawa". Ogranicza niektóre z nich, które uważano za podstawowe, jak np. indywidualny sprzeciw sumienia (przypadek lekarzy w przypadku aborcji) czy sprzeciw instytucjonalny (np. niektórych placówek służby zdrowia w przypadku eutanazji), prawo do władzy rodzicielskiej (rodziców w stosunku do dzieci powyżej 14 roku życia w sprawach płci) czy wolność wychowawczą (narzucanie programów bez względu na przekonania moralne i religijne rodziców).
Wręcz przeciwnie, relatywizm w nieskończoność rozszerza portfel "indywidualnych praw podmiotowych".. Każde pragnienie powinno być podniesione do rangi prawa, o ile nie szkodzi współżyciu społecznemu: aborcja, eutanazja, wspomagane samobójstwo, równe traktowanie wszystkich związków uczuciowych, samookreślenie płci itp.
A idąc krok dalej, relatywizm sprzymierza się z myślą neomarksistowską w tym, co nazwano "kulturą woke". Polega to na generowaniu grup tożsamościowych, które uważają się za odwetowców i powstają, by domagać się sprawiedliwości od swoich ofiar. Grupy te mogą składać się z kobiet, lub ludzi kolorowych, lub o określonych skłonnościach afektywnych, lub rdzennych mieszkańców, lub ateistów... A przed nimi, jako wspólny wróg, ci, którzy przez wieki mieli monopol kulturowy i polityczny.
Autodestrukcja.
Każdego dnia w wiadomościach pojawiają się informacje o przemocy ze względu na płeć, rasizmie, nielegalnej imigracji, korupcji politycznej, zimie demograficznej, niepowodzeniach szkolnych, samobójstwach młodzieży czy botellonach w środku kowadła... Dysfunkcjach, które stają się chroniczne, ponieważ nie dostrzega się ich moralnych korzeni, a zwalcza jedynie objawy.
Wystarczy pomyśleć o niewielkim sukcesie, jaki odniosło zaostrzenie prawa, ustanowienie sądów, telefonów, zakazów zbliżania się i bransoletek w przypadku przemocy ze względu na płeć... Albo o zaskakującym przetrwaniu, a nawet okresowym odradzaniu się rasizmu. Jeśli nie uznaje się absolutnej godności człowieka, cała reszta to niewystarczające środki.
Ateistyczny filozof Douglas Murray uważa, że postchrześcijańskie społeczeństwo stoi przed trzema wyborami. Pierwszym z nich jest porzucenie idei, że całe ludzkie życie jest cenne. Innym jest gorączkowa praca nad stworzeniem ateistycznej wersji świętości jednostki. A jeśli to się nie uda, pozostaje tylko powrót do wiary, czy to się komuś podoba, czy nie.
Jezus czyni wyrzuty miastom, w których żył, głosił i dokonywał cudów, z powodu ich niewiary: Biada wam, Chorazin, biada wam, Betsaida.(...) Z drugiej strony Sodoma i Gomora, Tyr i Sydon, słynące z wyobcowania od Boga, będą oceniane mniej surowo, bo mniej otrzymały. Historia Izraela przebiega przez cykle niewierności wobec Jahwe, karcenia i powrotu. Paradygmatycznym epizodem jest zdobycie przez Nabuchodonozora Jerozolimy i deportacja jej mieszkańców do Babilonu. Cesarstwo Zachodniorzymskie za swój upadek moralny zapłaciło również najazdami ludów barbarzyńskich.
Nawet dziś Zachód znajduje się w fazie rozkładu. Już wiele lat temu św. Josemaría proroczo ostrzegał, że "cała cywilizacja chwieje się bezradnie i bez zasobów moralnych". W programach nauczania maturzystów w 2050 roku relatywizm nie będzie zapewne kryterium przekrojowym, lecz przedmiotem historii współczesnej.
Krótko mówiąc, jeśli dzisiejszy świat generuje zamęt, niepewność, strach, gniew, czy chęć obrony tą samą bronią, to być może go nie rozumiemy. Brakuje nam edukacji.
Jeśli natomiast wywołuje miłosierdzie, czułość lub litość, to rozumiemy ją i mamy udział w tych samych uczuciach co Chrystus. Coś takiego jak to, co czuje rodzic w stosunku do dziecka, które jest anorektyczką, albo narkomanką, albo po prostu jest w wieku indyka i bardzo utrudnia życie, uniemożliwia nawet, jest bardzo irytujące, idzie pod prąd we wszystkim. Jeśli zrozumieją jego problem, poczują litość, spróbują mu pomóc siłą, ale nie uznają go za wroga: właśnie w takich sytuacjach objawia się wyjątkowość więzi rodzinnej.
Kochanie otaczającego nas świata sercem matki wymaga wysiłku formacyjnego, aby go zrozumieć. Bo nie można kochać tego, czego się nie rozumie. Każdy z nas musi rozważyć środki i czas, jakimi dysponuje na tę formację: udział - osobisty lub nie - w kursach i rozmowach, czytanie, słuchanie podcastów, kierownictwo duchowe...
Rzeczywistość
Na ile zrozumiemy i pokochamy nasz świat, na tyle będziemy w stanie mu pomóc. Same chęci nie wystarczą. Musimy mieć rację co do tego, czego potrzebuje. Relatywizm to system autoimmunologiczny, który zwalcza swoje mechanizmy obronne i dlatego można mu pomóc tylko z zewnątrz. Oznacza to dwie rzeczy:
1. w obliczu kultury woke, która promuje konfrontację grup i idei na podstawie tożsamości, skupić się przede wszystkim na pojedynczym człowieku.
2. w obliczu postprawdy, która bezwstydnie manipuluje dyskursem na rzecz ideologii, odwołać się przede wszystkim do realnych doświadczeń.
Tego lata miałem zaszczyt odbyć pielgrzymkę do Santiago. Po modlitwie przy grobie Apostoła, podczas spaceru po mieście zaskoczyła nas młoda kobieta oferująca wszystkim przechodniom możliwość skosztowania słynnej słodkości. Następnego dnia, gdy mieliśmy już wracać, ktoś zaproponował zakup jakiegoś typowego produktu, aby zabrać go rodzinom. Pamiętaliśmy sklep z poprzedniego dnia, weszliśmy i zostaliśmy obsłużeni przez osobę o niezwykłym talencie handlowym. Niemal bez wymiany słów wyjął z lodówki kilka małych kryształowych kieliszków i zaproponował nam pyszny ziołowy likier, po którym nastąpiła najlepsza "tarta de Santiago", jaką można sobie wyobrazić, oraz seria degustacji tak długich, że opisywanie ich byłoby niegrzeczne. Takie wielkoduszne traktowanie spowodowało, że opuściliśmy zakład obładowani pakunkami. Później udało mi się zobaczyć na Instagramie, że taka jest polityka firmy. Wyjaśniła nam to sama sprzedawczyni: "Wiem, że jak spróbujesz, to weźmiesz".
Nadszedł czas, aby chrześcijanie prowadzili taką samą politykę biznesową: oferowali możliwość skosztowania tego, co mamy, bo wielu to weźmie. Inni tego nie docenią, ale jeśli nasz produkt jest naprawdę dobry, w obliczu ich odrzucenia poczujemy czułość, miłosierdzie, a nie złość, porażkę czy frustrację.
Era postprawdy to era rzeczywistości. Prawda jest stwierdzeniem o czymś; rzeczywistość jest tym czymś, o czym prawda mówi. Jeśli napiszę, że tu w Burgos jest dziś chłodno, to ten, kto mnie czyta w innym czasie i miejscu, może w to uwierzyć lub nie. Ale kto będzie dziś w Burgos, doświadczy tego, powie: "to jest prawdziwe, sam to czuję". Dziś trzeba doświadczyć wiary jako rzeczywistości. Te doświadczenia mogą być wielorakie, ale chciałbym się skupić na trzech.
Miłość. Miłość Boga do wszystkich doświadczana jest w miłosierdziu. Odczuwa się ją w przyjaźni autentycznego chrześcijanina, którego spotykam; w gościnności grupy chrześcijańskiej, która nie jest ekskluzywna, ale przyjmuje wszystkich z otwartymi ramionami - niezależnie od ich myślenia politycznego, czy skłonności uczuciowych; w miłości chrześcijańskiego małżeństwa: ponieważ logicznie rzecz biorąc mamy prawo proponować miłość między mężczyzną i kobietą, wierną i otwartą na życie: Jeśli zechcecie spróbować tego produktu, przekonacie się, że jest bardzo dobry (z drugiej strony mylenie go z "homofobią" jest niepokojącym objawem "logofobii"); i wreszcie preferencyjna troska o najbardziej potrzebujących: ubogich, chorych, starszych... Jeśli te miłości zrodzone z wiary przewyższają miłości konwencjonalne, to wytworzą swego rodzaju ranę, jak ta strzała, która przeszywa serce. Serce będzie poruszone i powie: "to jest prawda, to jest wyższość".
Światło
W starych komiksach, gdy postać wpadała na jakiś pomysł, rysowała się żarówka. Czasami, w środku spaceru lub pod prysznicem, odkrywasz rozwiązanie problemu, którego wcześniej nie umiałeś rozwiązać. To uczucie "widziałem to!" wytwarza również wiara, gdy oświetla pytania egzystencjalne: o sens życia, o ból i przyjemność, albo o to, co jest po śmierci, albo na czym polega szczęście. Na te pytania, które każdy zadaje, bo są naturalne, nie ma dziś odpowiedzi. Ale życie, które odwraca się od tych pytań, jest nieautentyczne. A przecież propozycja wiary doskonale współgra z rozumem i sercem. Jest jak szklany pantofelek na stopie Kopciuszka. Jak powiedział Tertulian: "anima naturaliter christiana".
Oprócz odpowiedzi na pytania egzystencjalne, wiara stanowi również ramy dla postępu naukowego. Neuronauka i paleoantropologia, astronomia i fizyka, nieustannie dokonują odkryć. Ale ich dane są cząstkowe i specjalistyczne, a jeśli twierdzą, że wyjaśniają wszystko, przestają być nauką, a stają się ideologią. Nauka jest jak balon wiedzy, który ciągle pęcznieje i w tej samej mierze zwiększa się powierzchnia jego kontaktu z tajemnicą. Im więcej nauki, tym więcej tajemnicy.
Nauka i wiara nie mogą być sprzeczne, jeśli każda z nich szanuje swoją metodę. W przeciwnym razie obie degenerują się w ideologię. Pewien ekonomista-artysta zatytułował jedną ze swoich książek: "Czy naprawdę wierzysz, że jesteś tylko skórą i kośćmi? Pewnie, że nie. Jak powiedziała pewna młoda kobieta swojemu materialistycznemu chłopakowi: "Jeśli uważasz, że jestem tylko wiązką komórek, to znaczy, że mnie nie kochasz. Jestem podmiotem wyjątkowych i niepowtarzalnych idei, przekonań, projektów, cnót i miłości.
Impreza
Istotą chrześcijaństwa nie jest morał czy idea, ale Osoba. W Kafarnaum, po dyskursie eucharystycznym, wszyscy są zgorszeni i odchodzą. Jezus nie kwalifikuje swoich słów, ale stawia swoich Dwunastu na progu opuszczenia: "Czy i wy chcecie odejść? Piotr odpowiada: "Panie, do kogo mielibyśmy pójść? Tylko Ty masz słowa życia wiecznego". Nie mówi "gdzie byśmy poszli?": blisko, w Kafarnaum, ma rodzinę, dom i zawód, jak ci, którzy odeszli. Tym, co ich wyróżnia, jest doświadczenie Chrystusa. Nie rozumieją też obietnicy Eucharystii, ale widzieli, jak rozmnażał bochenki chleba, uspokajał burze i wskrzeszał umarłych, i wiedzą, że to, co mówi Pan, "idzie na Mszę".
Jak mistrzowsko nauczał Benedykt XVI, także dzisiaj zaczyna się być chrześcijaninem poprzez spotkanie z Chrystusem chwalebnym, współczesnym i współobywatelem każdego człowieka. Wydarzenie, które ma miejsce w sakramentach, liturgii i modlitwie. Tego lata, na jednym z etapów Camino, pewien pielgrzym zwierzył mi się, że jest bezrobotny i że właśnie opuściła go żona. Ale, co zaskakujące, dodał, że kiedy wszystko szło dobrze, nie pamiętał o Bogu, natomiast teraz odkrył, że tylko Bóg go rozumiał i pomagał mu. Poradziłem mu, aby wykorzystał swój pobyt w Santiago w tym Roku Świętym do dobrej spowiedzi, a on odpowiedział: "Tak, muszę to zrobić, bo nigdy nie byłem u spowiedzi". Możemy sobie wyobrazić radość tego człowieka, po miłosiernym uścisku Chrystusa, co za wyjątkowe doświadczenie: kto inny może odpuścić grzechy, kto inny może pojednać się z samym sobą i z Bogiem!
To również poprzez kontemplację Ewangelii Chrystus staje się namacalny. Sposób na sceny, które podkreślają ich aktualność dla mnie. Czechow był raczej agnostykiem, ale wśród jego opowiadań upodobał sobie jedno, które zatytułował "Student". Opowiada historię kawalera teologii, który wraca do domu na święta wielkanocne. W Wielki Czwartek uczestniczy w nabożeństwach, a w piątek idzie na długi spacer. W drodze powrotnej przechodzi przez teren domu, na którego ganku matka i córka grzeją się przy ognisku. Podchodzi, aby z nimi porozmawiać, a oni przypominają sobie podobną scenę, którą cała trójka dobrze zna i którą właśnie słyszeli na nabożeństwach poprzedniego dnia: kiedy Piotr, grzejąc się przy ognisku, trzykrotnie zapiera się Pana, Jezus patrzy na niego, wychodzi na zewnątrz i gorzko płacze. Ku jego zaskoczeniu, te kobiety - obie - również zaczynają szlochać. Uczeń idzie dalej drogą, zastanawiając się: Jeśli Vasilisa wybuchła łzami, a jej córka była wzruszona, to było oczywiste, że to, co opowiedział, co wydarzyło się dziewiętnaście wieków wcześniej, łączyło się z teraźniejszością, z dwiema kobietami i prawdopodobnie z tą opuszczoną wioską, z nim samym i z całym światem. Jeśli staruszka zalała się łzami, to nie dlatego, że potrafił to tak wzruszająco opowiedzieć, ale dlatego, że Piotr był jej bliski i że była zainteresowana całym swoim jestestwem tym, co wydarzyło się w duszy Piotra. Nagła radość poruszyła jej duszę, a nawet musiała się zatrzymać, by złapać oddech. "Przeszłość - myślał - i teraźniejszość łączy nieprzerwany łańcuch zdarzeń, które z siebie wyrastają. I wydawało mu się, że właśnie zobaczył dwa końce tego łańcucha: gdy dotknął jednego z nich, drugi drgnął. Potem przeprawił się przez rzekę na tratwie, a następnie, wspinając się na wzgórze, wpatrywał się w swoją rodzinną wioskę i w zachód, gdzie zimne purpurowe światło lśniło w linii zachodzącego słońca. Potem pomyślał, że prawda i piękno, które kierowały ludzkim życiem w ogrodzie i w pałacu wysokiego pontyfikatu, trwały bez przerwy do obecnych czasów i zawsze będą stanowiły najważniejszą rzecz w życiu człowieka i na całej ziemi. Wydarzenia z życia Chrystusa dzieją się dzisiaj i dotyczą mnie.
***
Być może po obecnej chrystianofobii przyjdzie etap postsekularny, a potem chrześcijańska wiosna, którą już w 1987 roku zapowiedział św. Jan Paweł II. Święci widzą daleko w przyszłość. Nierzadko trzeba, aby coś się całkowicie zepsuło, zanim będzie można to naprawić. W każdym razie "apostoł nie jest bardziej niż jego Mistrz", a agenci nowej ewangelizacji muszą pokazać Chrystusa. Muszą być raczej świętymi niż intelektualistami. Męczennicy przed społecznymi wojownikami. Świadkowie, a nie nauczyciele. Raczej przyjaciele niż polemiści. Raczej proaktywne niż reaktywne. Raczej radosny niż ciapowaty. Raczej z nadzieją niż z zachmurzeniem. Raczej osoby świeckie niż księża. Raczej kobiety niż mężczyźni. Leo Bloy mawiał: "Kiedy chcę się dowiedzieć najnowszych wiadomości, czytam Apokalipsę". Tam otrzymujemy znak kruchej Niewiasty, mającej urodzić na oczach ogromnego smoka, "obleczonej w słońce, z księżycem pod stopami i ukoronowanej dwunastoma gwiazdami".
Profesor, lekarz i szef oddziału kardiologii budapeszteńskiego szpitala, charyzmatyczny Klaus Maria Brandauer (Wspomnienia z Afryki) zostaje zmuszony do przejścia na emeryturę, na której czuje się pusty. Tonąc w wolnym czasie i czując się bezużytecznym, wraca do rodzinnego miasta, by zostać lekarzem rodzinnym, idąc w ślady zmarłego ojca. Tam czeka na niego sens, zjazdy, muzyka, piękno i potępienie człowieka osądu.
Choć kopniak filmu to dobrze wyeksploatowana historia, Lekarz z Budapesztu to złożony film, przebrany za prostą bajkę o bukolicznym wydźwięku, gdzie zasłona spokojnego wiejskiego życia jest stopniowo zdzierana przez nasilające się polowanie na miernych i tępych, plotkujących i zazdrosnych ("...polowanie na miernych i tępych, plotkujących i zazdrosnych").Małe miasto, wielkie piekło"Film jednak po mistrzowsku łączy wzloty i upadki, uciekając od tej nudy i spustoszenia świetnymi kreacjami charyzmatycznych bohaterów, a wszystko osładza muzyką.
W spektaklu pojawia się obsada, której nie można pominąć, każda postać to temat godny zainteresowania: Zaborcza matka pragnąca znów mieć znaczenie; burmistrz, który wykorzystuje ludzkie złudzenia i miażdży oszczerstwami każdego, kto mu się sprzeciwia; zgromadzenie znudzonych, zawistnych i przerażonych ludzi, którzy służą jako rzecznicy reżimu.... Ksiądz, który próbuje czynić dobro pośród trzody, której strach i zawiść są większe niż miłość; owdowiała, atrakcyjna, spełniona i szczęśliwa nauczycielka muzyki, która ignoruje to, co ludzie ruminują za jej plecami; anonimowy i samotny mężczyzna siedzący zawsze na tej samej ławce we wsi.
Laureat Nagrody Akademii za Mefisto István Szabo, katolik pochodzący z żydowskiej rodziny, reżyseruje i pisze ten film fabularny z biograficznymi podtekstami (sfrustrowane powołanie lekarskie i bycie sowieckim donosicielem), w którym muzyka jest muzą, początkiem i końcem ("...muzyka jest źródłem filmu").zawsze byłeś wierny muzyce".Film jest filmem o nowym rodzaju represji, która również pochodzi od władzy i tka sieć społecznej cenzury, która skutkuje uduszeniem i ostracyzmem jej ofiar. Być może jednak najważniejsza jest denuncjacja nowej represji, której dopuszczają się również rządzący i która oplata sieć społecznej cenzury, skutkującej uduszeniem i ostracyzmem jej ofiar.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Miesiące pandemii pokazały właśnie, że w edukacji istnieje zasadniczy tandem: nauczyciel-uczeń, i że relacja ta wymaga bliskości, kontaktu i obecności.
Javier Segura-10 września 2021 r.-Czas czytania: 2minuty
Nowy rok szkolny rozpoczyna się z chęcią rozpoczęcia od nowa, jak powiedziałby José Luis Garci w swoim legendarnym filmie. I znowu zaczynamy od tego napięcia chęci powrotu do normalności i niezbędnej rozwagi wymaganej przez sytuację pandemiczną, którą uregulowały nasze administracje oświatowe.
To pragnienie odzyskania normalności, które obejmuje wiele aspektów życia szkolnego, ma dla mnie szczególnie ważny element: ponowne odkrycie transcendencji figury nauczyciela, a dokładniej potrzeby obecności w procesie edukacyjnym.
Przeżyliśmy czas pandemii, która zmusiła nas do pracy telematycznej i w którym wideokonferencje stały się powszechnym narzędziem pracy, zarówno między sobą, jak i ze studentami.
Jednak, choć mogliśmy być oszołomieni możliwościami, jakie przed nami otworzyły (możliwość spotkania bez wychodzenia z domu, oszczędność na podróży, zjednoczenie ze wszystkich punktów planety...), zdaliśmy sobie również sprawę, że praca online pociąga za sobą ograniczenia (brak oddzielenia sfery zawodowej i osobistej, rozmowa z czarnymi ekranami, za którymi, jak zakładaliśmy, znajdowali się nasi uczniowie, oderwanie od dynamiki pracy i wysiłku....).
Technologia ma w sobie niemal magiczne powietrze. Dla wielu jest to panaceum na wszystkie potrzeby ludzkości, w tym na potrzeby edukacji. Ale te ostatnie miesiące pokazały nam właśnie, że w edukacji istnieje zasadniczy tandem: nauczyciel-uczeń i że ta relacja wymaga bliskości, kontaktu i obecności.
Zasadniczo edukacja jest bardziej komunikacją życia niż wiedzy. A życie nie jest przekazywane przez ekran w taki sam sposób. Po prostu stojąc przed uczniem, nauczyciel już mówi mu "taki jest świat". W swoim sposobie mówienia, w swoich ocenach, w sposobie zachowania i odnoszenia się do innych pokazuje mu, jacy powinni być ludzie i jak powinni żyć w społeczeństwie.
W edukacji istnieje zasadniczy tandem: nauczyciel-uczeń, a relacja ta wymaga bliskości, kontaktu i obecności.
Javier Segura
Większość nauczycieli doświadcza tego w radosny sposób, kiedy spotykacie byłych uczniów, być może już z własnymi dziećmi, którzy są wyraźnie szczęśliwi, że was widzą i którzy mówią wam, jak ważni byliście w ich życiu. Bo dla dziecka, dla nastolatka nauczyciel jest niewątpliwie jedną z tych postaci odniesienia, nauczycielem życia.
Odzyskanie prezentyzmu oznacza powrót do istoty edukacji i ponowne odkrycie wartości nauczyciela w tym procesie. Dzieci nie kształcą się same, choć są głównymi bohaterami tego procesu. Kluczową rolę w tym wzroście odgrywają ich rodzice, nauczyciele. Są przewodnikami, punktami odniesienia, uczą, dostarczają kluczy do interpretacji rzeczywistości, jednoczą z korzeniami i tradycją, zapewniają bezpieczeństwo i pewność... I żadna maszyna, choćby najbardziej inteligentna, nie zastąpi tego działania.
Tę teraźniejszość, która sprawia, że żyjesz z mistrzem, uczysz się od niego, jego sposoby widzenia życia przylegają do ciebie, proponuje św. Ignacy z Loyoli w swoich Ćwiczeniach duchowych, gdy proponuje kontemplowanie scen życia Chrystusa pięcioma zmysłami, tak jakbyśmy "byli obecni", co przyjąłem za tytuł artykułu.
Święty z Guipuzcoa, jak wszyscy wielcy mistrzowie, doskonale zdawał sobie sprawę z wartości kształtującej tej obecności, obyśmy i my ją odkryli i umieli ją odzyskać, łącząc ją z całym pozytywnym wkładem, jaki niewątpliwie wnosi technologia.
"Młodzi ludzie są potrzebni, aby przeciwstawić się starzeniu się duszy".
Podczas audiencji dla kapituły generalnej klaretynów papież Franciszek wezwał do odwagi w pełnieniu misji i do "postawienia na szali" swojego życia w obronie godności człowieka.
Ojciec Święty Franciszek zwrócił się dziś rano w Pałacu Apostolskim do uczestników Kapituły Generalnej Synów Misyjnych Niepokalanego Serca Maryi, zwanych też klaryskami.
"Z wielką radością witam waszą Kapitułę Generalną" - rozpoczął Papież, nawiązując do odnowienia kadencji przełożonego generalnego, o. Vattamattama: "Gratuluję o. Mathew Vattamattamowi, któremu kapitulni odnowili zaufanie, wybierając go ponownie na przełożonego generalnego. Wraz z nim pozdrawiam braci, którzy zostali wybrani do utworzenia nowego rządu Instytutu. Niech Duch Pański będzie nad wami zawsze, abyście jako misjonarze mogli głosić Dobrą Nowinę ubogim (por. Łk 4, 19) i wszystkim, którzy łakną Słowa, które zbawia (por. Iz 55, 10-11)".
Przyjmując za myśl przewodnią temat Kapituły "Zakorzenieni i odważni", Ojciec Święty skomentował, że oznacza to zakorzenienie w Jezusie: "Zakłada to życie modlitwy i kontemplacji, które prowadzi ich do tego, by mogli powiedzieć jak Hiob: "Znałem Cię tylko ze słyszenia, ale teraz moje oczy Cię ujrzały" (Jb 42, 5). Życie modlitwy i kontemplacji, które pozwala im rozmawiać, jak przyjaciele, twarzą w twarz z Panem (por. Wj 33,11). Życie modlitwy i kontemplacji, które pozwala wam kontemplować Zwierciadło, którym jest Chrystus, abyście sami stali się zwierciadłem dla innych".
Papież Franciszek słucha ojca Mathew Vattamattama, przełożonego generalnego Misjonarzy Klaretynów, 9 września 2021 r.
Ponadto papież podkreślił misyjny charakter klarysek: "Jesteście misjonarkami: jeśli chcecie, aby wasza misja była naprawdę owocna, nie możecie oddzielić misji od kontemplacji i życia w zażyłości z Panem. Jeśli chcecie być świadkami, nie możecie przestać być adoratorami. Świadkowie i czciciele to dwa słowa, które stanowią sedno Ewangelii: "Powołał ich, aby byli z Nim i aby ich wysłać na głoszenie" (Mk 3,14). Dwa wymiary, które się wzajemnie odżywiają, które nie mogą istnieć jeden bez drugiego".
Papież skomentował również drugą część motta kapituły, wyjaśniając, że ta "orientacja uczyni ich odważnymi w misji, tak jak odważna była misja o. Clareta i pierwszych misjonarzy, którzy do niego dołączyli". Życie konsekrowane wymaga śmiałości i potrzebuje ludzi starszych, którzy przeciwstawiają się starzeniu się życia, i ludzi młodych, którzy przeciwstawiają się starzeniu się duszy".
Franciszek zapewnia, że "to przekonanie poprowadzi was do wyjścia, wyruszenia i pójścia tam, gdzie nikt nie chce iść, gdzie potrzebne jest światło Ewangelii, i do pracy ramię w ramię z ludźmi". Twoja misja nie może być "z daleka", ale z bliskości, zbliżenia. W misji nie można zadowolić się staniem na balkonie, obserwowaniem z ciekawością z daleka. Możemy albo stanąć przed rzeczywistością, albo zobowiązać się do jej zmiany. Idąc za przykładem o. Clareta, nie możecie być jedynie widzami rzeczywistości. Weź w niej udział, aby przemienić rzeczywistość grzechu, którą napotkasz po drodze. Nie bądźcie bierni wobec dramatów, którymi żyje wielu naszych współczesnych, ale raczej odegrajcie swoją rolę w walce o godność człowieka i poszanowanie jego podstawowych praw. Pozwólcie się dotknąć Słowu Bożemu i znakom czasu, i w świetle Słowa i znaków czasu odczytajcie na nowo własną historię, własny charyzmat, pamiętając, że życie konsekrowane jest jak woda, jeśli nie płynie, to gnije. Wspominając deuteronomiczną pamięć o przeszłości, pozwólcie się uzupełnić limfą charyzmatu. Dzięki temu wasze życie stanie się życiem proroczym, które umożliwi także przebudzenie i oświecenie świata.
Odegraj swoją rolę w walce o godność człowieka i poszanowanie podstawowych praw człowieka.
Papież FranciszekAudiencja dla Kapituły Generalnej Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Maryi
Ojciec Święty ponownie wezwał ich do umieszczenia centrum w Jezusie i do "umieszczenia waszego bezpieczeństwa w Nim i w Nim samym, który jest wszelkim dobrem, najwyższym dobrem, prawdziwym bezpieczeństwem". Myślę, że może to być jeden z najlepszych owoców tej pandemii, która podważyła tak wiele naszych fałszywych zabezpieczeń. Mam też nadzieję, że Kapituła skłoniła was do skoncentrowania się na zasadniczych elementach, które określają dzisiaj życie konsekrowane: konsekracja, która dowartościowuje relację z Bogiem; życie braterskie we wspólnocie, które daje pierwszeństwo autentycznej relacji z braćmi; misja, która prowadzi was do wyjścia, do decentralizacji, aby wyjść na spotkanie innym, zwłaszcza ubogim, aby zanieść im Jezusa.
Na koniec podziękował im za "całą pracę apostolską i całą refleksję nad życiem konsekrowanym, którą prowadziliście w tych latach". Obyś kontynuował, a Duch Święty niech Cię prowadzi w tym szlachetnym zadaniu.
Klucze i wyzwania stojące przed Kościołem hiszpańskim w najbliższych latach
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, bp Juan José Omella, oraz sekretarz generalny i rzecznik tej instytucji, bp. Wierny w wysyłaniu na misje, dokument, który wyznacza linie działań duszpasterskich Kościoła hiszpańskiego w najbliższych latach.
Odzyskanie katolickiej obecności i głosu w dzisiejszym świecie z prawdziwie misyjnym zacięciem. Przyjąć z zadowoleniem troski tak wielu ludzi, którzy pragnienie wieczności realizują w ideologicznych postulatach. Przekształcanie konfrontacji w wezwania do dialogu i pojednania. Są to niektóre z kluczowych celów, które Kościół hiszpański, poprzez dokument Wierny w wysyłaniu na misje, ustalono na najbliższe lata. Dokument został przedstawiony w Casa de la Iglesia przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Hiszpanii, monsignora Juana José Omella, oraz sekretarza generalnego i rzecznika tej instytucji, monsignora Luisa Argüello.
Nawiązując do tego dokumentu, który wyznacza linie działania dla Kościoła hiszpańskiego na najbliższe lata, przewodniczący hiszpańskich biskupów, tytułem wstępu, podał analogiczny przykład "domu rodzinnego, solidnego, który jest ważny, ale z biegiem czasu wymaga nowych reform" i zachęcił do koniecznego odnowienia zapału misyjnego w dzisiejszym społeczeństwie, w którym katolicy mogą napotkać tak wiele oporów, wobec których muszą głosić swoją stałość w wierze. Potrzebujemy w naszym świecie odważnych świadków" - podkreślił arcybiskup Barcelony.
Idea, którą później podkreślił wobec obecnych na sali mediów: "Czasami jesteśmy trochę tchórzliwi i musimy normalnie powiedzieć, co myślimy, czy żyjemy jako wartości". W tym sensie Omella przypomniał zdanie papieża Franciszka z wywiadu, którego udzielił Cadena Cope 1 września, "pogodzić się z własną historią". Kochaj to, czym jesteś: to są moje wartości i chcę nimi żyć. Bez narzucania ich
Nasz świat żyje tak, jakby Bóg nie istniał
Najbardziej intensywne wyjaśnienia i refleksje nad dokumentem przedstawił sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Hiszpanii, który rozpoczął swoje wystąpienie od stwierdzenia, że praca nad tym dokumentem była "ćwiczeniem w wewnętrznej kolegialności, która pomaga w tym wielkim momencie eklezjalnym uznać, że wspólnie tworzymy historię Kościoła", o co prosi papież Franciszek w perspektywie przedstawionego w ostatnich dniach kolejnego Synodu Biskupów.
"Pan idzie przed nami" - podkreślił monsignor Arguëllo, który zwrócił uwagę na to, jak nauczanie Soboru Watykańskiego II, Magisterium ostatnich papieży, od Pawła VI do Franciszka, a także prace samej Konferencji Episkopatu Hiszpanii, zwłaszcza w ramach Kongresu Świeckich odbywającego się w 2019 r., stały się podstawą przygotowania do tych linii działania Kościoła hiszpańskiego.
W tej linii podkreślił, że Kościół patrzy "z troską i życzliwością" na rzeczywistość społeczeństwa, "które żyje tak, jakby Bóg nie istniał", w którym ideologie zatriumfowały nad rzeczywistością i które wykazuje integralne oderwanie osoby, która staje się jednostką oddzieloną od jakiejkolwiek więzi rodzinnej, społecznej, a nawet osobistej z własnym ciałem.
Odzyskanie rodziny
Argüello chciał również podkreślić, jak "Nowy neoliberalny kapitalizm, zwrot antropologiczny, niszczenie więzi rodzinnych, intronizacja uczuć, mają, jako całość, element katalizujący: rozumienie rodziny jako wyrazu antropologii człowieka", a wraz z nim także zmianę koncepcji społeczeństwa jako rodziny rodzin.
Sekretarz Generalny EWG chciał podkreślić, że propozycja Kościoła jest propozycją integralną i że błędem jest rozdzielanie na przegródki "kwestii moralnych" lub "kwestii politycznych" spraw, które dotyczą godności człowieka, takich jak podstawowe prawa do życia, wolności przekładane na kwestie takie jak aborcja, eutanazja, wolność edukacji... itd.
Dialog i powitanie
Arcybiskup Argüello podkreślił, że "wszystkie nowe prawa, których widzimy, że domaga się społeczeństwo, są zakorzenione w najgłębszej tkance ludzkiej egzystencji, dlatego są atrakcyjne dla młodych ludzi". "Naszym wyzwaniem jest przyjęcie tych, którzy mają te obawy i zainicjowanie dialogu ze społeczeństwem". Aby to zrobić, należy odejść od utrzymującego się obecnie w wielu sektorach poglądu, że "propozycja dialogu niesie ze sobą zachowania fobiczne, gdy tymczasem jest wręcz przeciwnie".
Wszystko to, w celu przezwyciężenia obserwowanego w dużej części świata podejścia konstruktywistycznego, które zakłada "całkowite zniszczenie wszystkiego, co było wcześniej".
Argüello wskazał - idąc za tekstem dokumentu - na oczywistą trudność tego zadania, z trudnościami wewnętrznymi i zewnętrznymi, choć podkreślił, że zadanie Kościoła wykracza poza sytuację doczesną.
W odniesieniu do reformy Konferencji Episkopatu Hiszpanii bp Argüello podkreślił znaczenie faktu, że każda Komisja Episkopatu wskazała w tym dokumencie, które zadania i plany działania "przyjmuje jako własne, a którymi podzieli się z innymi komisjami".
Niespodzianka i ból dla Solsona
Sprawa niedawnej rezygnacji biskupa Solsony była jednym z pytań poruszanych przez media. Omella powiedział, że nic nie wie o tej sprawie. "Byłem zaskoczony tym faktem, jak my wszyscy. Podzielam smutek jego rodziny, Kościoła w Solsonie i całego Kościoła w Katalonii". Przewodniczący EWG i arcybiskup Barcelony zachęcił, by "nie tworzyć chorobliwej powieści i nie miażdżyć ludzi", ale by "docenić tak wielu biskupów, księży, ojców rodzin, którzy wiernie przeżywają swoje powołanie".
Powrót do dialogu w edukacji
Zapytany o ewentualne spotkanie z ministrem edukacji, prezes EEC powiedział, że spotkania są planowane i jest pełen nadziei na tę możliwość dialogu, który otwiera się w związku z ustawą LOMLOE, która została uchwalona w ekspresowym tempie i bez konsensusu czy wkładu pracodawców edukacyjnych, nauczycieli i stowarzyszeń rodziców. W tym sensie Omella powtórzył swoje zaufanie do dialogu, ponieważ "wszyscy pracujemy dla wspólnego dobra i chcemy wnieść wkład z naszego miejsca".
Afgańska dziewczynka czeka z rodziną na wejście na pokład samolotu amerykańskich sił powietrznych w bazie lotniczej Al Udeid w Katarze. Po przejęciu kraju przez talibów tysiące ludzi uciekło z Afganistanu jako uchodźcy.
Św. Josemaría Escrivá zatytułował jedną ze swoich homilii: "...".Pasja kochania świata". Dziś można by to sparafrazować: kochać do ten świat namiętnie. Zobowiązanie, które dalekie jest od bycia czymś dobrym czy woluntarystycznym, wymaga poważnej pracy osobistej.
Luis Herrera-9 wrzesień 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
W tej pierwszej części autor dokonuje wstępnej analizy rzeczywistości, w której świat zachodni przechodzi od społeczeństwa opartego, mniej lub bardziej, na zasadach i wartościach chrześcijańskich do sytuacji odrzucenia tych podstaw.
Postchrześcijaństwo
"Tajemnice światła" Różańca Świętego mają wspólny mianownik w postaci Dwunastu. Jezus spędził miesiące, może lata, na ich formacji. Przy pewnej okazji wysłał ich na praktyki apostolskie po dwóch, udzielając im instrukcji. Wrócili rozentuzjazmowani, bo w jego imieniu ujarzmiano demony. Wreszcie, w dniu Pięćdziesiątnicy, wysłał ich, aby głosili Ewangelię na całym świecie.
Od tego czasu historia tego regionu, który nazywamy Europą, została naznaczona przez chrześcijaństwo. Należy jednak wyróżnić cztery etapy.
1. Ewangelizacja
Wraz z przyjściem Ducha Świętego narodził się Kościół. Apostołowie i ich następcy rozprzestrzeniali się we wszystkich kierunkach, głosząc komunię z Bogiem wcielonym i miłość braterską. Zakonspirowani i okresowo prześladowani, zanieśli wiarę na krańce Imperium.
–Chrześcijaństwo. Sytuacja zmieniła się zasadniczo w IV wieku, kiedy podupadający Rzym ogłosił chrześcijaństwo oficjalną religią Imperium. Koniec prześladowań i związany z tym rozrost Kościoła przyniósł ze sobą pozytywne, ale i negatywne skutki, takie jak pomieszanie sfery religijnej i politycznej czy umasowienie chrześcijaństwa i spadek "jakości" jego życia duchowego.
Po najeździe ludów barbarzyńskich zaczęła kształtować się nowa forma organizacji społecznej. Ludność została podzielona na trzy klasy. Szlachta, sprawująca władzę. Zwykli ludzie, odpowiedzialni za produkcję. I duchowieństwo, poświęcone zadaniom duchowym, ale także kulturalnym i naukowym: astronomii, biologii, fizyce, muzyce, literaturze... Ten średniowieczny tryb organizacji trwał aż do czasów nowożytnych.
–Nowoczesność. Wraz z pojawieniem się mieszczaństwa cywilizacja cechowa i gildiowa zaczęła się przenikać. Współczesna kultura i nauka zrodziły się w rękach ludzi świeckich, z których wszyscy byli chrześcijanami, ale bez życia duchowego i wykształcenia niezbędnego do kultywowania ich w dialogu z wiarą. Spektakularne sukcesy tych dyscyplin skończyły się zmianą samego pojęcia prawdy. W kulturze klasycznej to, co rzeczywiste, było uważane za prawdziwe i było pojmowane poprzez kontemplację.
W nowoczesności kanon prawdy przechodzi do osiągnięć nauki i refleksji. A przechodząc do oświecenia, uważa się, że prawdy nie można znaleźć ani w przeszłości, ani w teraźniejszości, ale w przyszłości: prawda jest tym, co nauka może kiedyś osiągnąć. Rzeczywistość jawi się jako nieskończenie formowalna przez człowieka. Pojęcie stworzenia zostaje zastąpione pojęciem natury.
–Postmodernizm. Bolesne doświadczenia - zwłaszcza dwie wojny światowe - pokazały, że postęp naukowy jest dwuznaczny, a nowoczesna utopia budowy raju na ziemi została porzucona. Następuje wówczas kolejny, "antycywilizacyjny" krok: odrzucenie wszelkich metareligii (nie tylko religijnych, ale także filozoficznych, politycznych czy naukowych), by ograniczyć się do takiego rozwoju technologicznego, który czyni życie jak najbardziej przyjemnym. To właśnie nazywa się "ponowoczesnością", czyli "relatywizmem".
2. Chrystianofobia
Każdy w pewnym wieku był świadkiem wielkiej dechrystianizacji, która dokonała się w krótkim czasie. Nie trzeba tu przypominać spadku w statystyce chrztów, bierzmowań, małżeństw, a ostatnio także pogrzebów religijnych.
Było to zjawisko wewnątrzpokoleniowe, a nie międzypokoleniowe, jak to zwykle bywa w przypadku zmian epokowych. Rodzaj cyklogenezy wybuchowej. Relatywistyczne idee, które tkwiły w umysłach niektórych intelektualistów, z pomocą nowych technologii zstąpiły do popularnej wyobraźni, ostatecznie przenikając cywilizację.
Coraz wyraźniej jednak widać, że proces ten wykracza poza dechrystianizację, a ewoluuje w kierunku chrystianofobii. W ponowoczesności chrześcijanie doświadczają coraz większej wrogości: są nękani, szykanowani, rogacani, wyróżniani. Łatwo rozpoznać pewne osobowości, siły, kolory, interesy... wykuwanie nowego porządku świata. To oczywiste. Nie wolno nam jednak zapominać, że idee mają większą moc niż instytucje i ludzie. A ideą, która leży u podstaw postmodernizmu jest relatywizm.
Dlatego polityczna samoobrona, reaktywna postawa na każde nowe zburzenie chrześcijaństwa, z pewnością nie wystarczy. Polityka ma wielką moc rozpuszczania, ale bardzo ograniczoną zdolność tworzenia ludzkich rzeczywistości.
Diecezja Burgos obchodzi w tym roku ósmą rocznicę położenia kamienia węgielnego pod swoją katedrę, która została konsekrowana dopiero w 1260 roku. Budowa takiej świątyni wymaga wiele czasu i wysiłku. Można go było jednak zburzyć w kilka sekund ładunkiem dynamitu. Polityka też potrafi niszczyć bardzo szybko, ale buduje mało i powoli.
Z drugiej strony ośrodki podejmowania decyzji politycznych stają się coraz bardziej odległe i globalne.
Co więcej, jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zobaczymy, że otaczający nas ludzie, mimo że są dobrymi ludźmi, w większości opowiadają się za prawami narzuconymi przez relatywistyczną inżynierię społeczną.
Zdarza się nawet, że niektórzy z najbardziej aktywnych społecznych wojowników o cywilizację opartą na chrześcijaństwie sami nie są wzorcowi w swoich metodach czy w życiu osobistym.
Krótko mówiąc, stoimy w obliczu "nowej ewangelizacji", a to, co musimy zrobić, to spojrzeć na Pana, aby podążać za Jego wskazówkami. Za pierwszym razem wybrał swoich Apostołów spośród ludzi prostych: nie byli mądrzy, nie znali języków, nie znali świata... Kazał im nie nosić torby na siodło, ani zapasowej tuniki, ani pieniędzy. Zapowiedział im, że w niektórych domach i wioskach nie będą mile widziani... Chrystus nie formował "wojowników", ale ludzi kochających i wrażliwych. Nie zaszczepił w nich postawy reaktywnej, ale proaktywną. I miłość do świata i każdego człowieka, nawet do śmierci.
Św. Josemaría zatytułował jedną ze swoich homilii: "kochać świat namiętnie". Dziś można by to sparafrazować: kochaj świat namiętnie. ten świat namiętnie. Nie jest to dobra rzecz, ani woluntarystyczna, ale wymaga poważnej pracy osobistej, aby osiągnąć dwa podstawowe warunki. Po pierwsze, aby jak najlepiej zrozumieć świat, w którym żyjemy. Jak powiedział Unamuno: "Nie wiemy, co się dzieje i co się z nami dzieje". A po drugie, żeby służyć temu światu tak, jak on tego potrzebuje.
Wirtualne spotkanie poświęcone antropologii, afektywności i seksualności
Fundacja Rzymskie Centrum Akademickie zorganizowała spotkanie wirtualne która w sposób skoncentrowany na osobie zajmie się antropologicznymi, afektywnymi i biologicznymi wymiarami seksualności i płodności.
Spotkanie odbędzie się w dniu 16 września, czwartek, od 20:30 h. i można je śledzić online z wyprzedzeniem. rejestracja na stronie internetowej Fundacji Centro Académico Romano.
Dr Luis Chiva, dyrektor Departamentu Ginekologii w Clínica Universidad de Navarra i organizator m.in. Sympozjum Międzynarodowe Multidyscyplinarne Spotkanie na temat Naturalnego Rozpoznawania Płodności która odbędzie się na uczelni już za kilka dni, będzie prelegentem tego wirtualnego spotkania.
W lipcu ubiegłego roku Luis Chiva wygłosił konferencję prasową nt. obszerny i ciekawy wywiad z Omnesem w którym podkreślił, że "seksualność wprowadza w grę najbardziej intymną część naszego bytu, cielesną i duchową. Oddzielenie jej od afektu zmienia nas w dostarczycieli przyjemności lub bezduszne zwierzęta dążące do zaspokojenia instynktu. Zauważył też, jak "naturalne rozpoznanie płodności nie dotyczy tylko chrześcijan. Metody naturalne nie pasują do codziennego życia osób, które uważają swoje relacje seksualne za pozbawione afektywności. Ale jest wielu ludzi, którzy nie będąc chrześcijanami, czują, że w swoich relacjach seksualnych narażają na szwank o wiele więcej niż chwilę przyjemności".
W dniach 22, 23 i 24 września na Uniwersytecie Nawarry odbędzie się interesujący i multidyscyplinarny sympozjum poświęcone naturalnemu rozpoznawaniu Płodności. Spotkanie, w których można uczestniczyć bezpłatnie, nie tylko skierowana do osób pracujących w obszarze zdrowia czy poradnictwa rodzinnego, ale do wszystkich zainteresowanych poznaniem "antropologicznych, afektywnych i biologicznych wymiarów Naturalnego Rozpoznawania Płodności (NFR) jako narzędzia znacznie szerszej rzeczywistości ujętej w ramy teologii ciała".
"Decydujące jest ponowne odkrycie piękna bycia dziećmi Bożymi".
Papież zastanawiał się nad stanem Bożego synostwa, który nabywamy w chrzcie, przez który dochodzimy do "skutecznego i rzeczywistego uczestnictwa w tajemnicy Jezusa".
Papież Franciszek podjął w najbliższą środę na nowo "drogę pogłębiania wiary w świetle Listu św. Pawła do Galatów". Apostoł wzywa tych chrześcijan, aby nie zapominali o nowości objawienia Bożego, które zostało im ogłoszone. W pełnej zgodzie z ewangelistą Janem (por. 1 J 3, 1-2) Paweł podkreśla, że wiara w Jezusa Chrystusa pozwoliła nam stać się prawdziwie dziećmi Boga i Jego dziedzicami. My, chrześcijanie, często uznajemy tę rzeczywistość bycia dziećmi Bożymi za oczywistą. Zawsze jednak dobrze jest z wdzięcznością wspominać moment, w którym się nimi staliśmy, moment naszego chrztu, aby bardziej świadomie żyć tym wielkim darem, który otrzymaliśmy".
Mówiąc o synostwie Bożym, Franciszek stwierdza, że "w rzeczywistości, gdy tylko "przyszła wiara" w Jezusa Chrystusa (w. 25), powstaje radykalnie nowy stan, który prowadzi do synostwa Bożego. Synostwo, o którym mówi Paweł, nie jest już tym ogólnym, które dotyczy wszystkich mężczyzn i kobiet jako synów i córek jednego Stwórcy. We fragmencie, który właśnie usłyszeliśmy, potwierdza, że wiara pozwala nam stać się dziećmi Bożymi "w Chrystusie" (w. 26). To właśnie owo "w Chrystusie" czyni różnicę. Przez swoje wcielenie stał się naszym bratem, a przez swoją śmierć i zmartwychwstanie pojednał nas z Ojcem. Kto przyjmuje Chrystusa w wierze, przez chrzest zostaje "przyobleczony" przez Niego i przez synowską godność (por. w. 27)".
"W swoich Listach św. Paweł niejednokrotnie nawiązuje do chrztu. Dla niego przyjąć chrzest to uczestniczyć w sposób rzeczywisty i skuteczny w tajemnicy Jezusa. W Liście do Rzymian posuwa się do stwierdzenia, że w chrzcie umarliśmy z Chrystusem i zostaliśmy z Nim pogrzebani, aby z Nim żyć (por. 6, 3-14). Chrzest nie jest więc tylko zewnętrznym obrzędem. Ci, którzy ją przyjmują, zostają przemienieni w swojej głębi, w swoim wnętrzu i posiadają nowe życie, właśnie takie, które pozwala im zwrócić się do Boga i wzywać Go imieniem "Abba, Ojcze" (por. Gal 4,6)".
"Apostoł - zapewnia Ojciec Święty - z wielką śmiałością potwierdza, że tożsamość otrzymana przez chrzest jest tożsamością tak nową, że zwycięża różnice istniejące na płaszczyźnie etniczno-religijnej: 'nie ma Żyda ani Greka'; a także na płaszczyźnie społecznej: 'ani niewolnika, ani wolnego; ani mężczyzny, ani kobiety' (Ga 3, 28). Wyrażenia te są często odczytywane zbyt pochopnie, bez rozpoznania ich rewolucyjnej wartości. Dla Pawła napisanie do Galatów, że w Chrystusie "nie ma ani Żyda, ani Greka" było równoznaczne z prawdziwym przewrotem w sferze etniczno-religijnej. Żyd, ponieważ należał do narodu wybranego, był uprzywilejowany w stosunku do poganina (por. Rz 2,17-20), a sam Paweł to potwierdza (por. Rz 9,4-5). Nie dziwi zatem, że ta nowa nauka apostoła mogła zabrzmieć heretycko. Również druga równość, między "wolnymi" i "niewolnikami", otwiera zaskakujące perspektywy. Dla starożytnego społeczeństwa rozróżnienie między niewolnikami a wolnymi obywatelami było kluczowe. Ci ostatni cieszyli się wszelkimi prawami z mocy prawa, natomiast niewolników nie uznawano nawet za posiadających godność ludzką. Tak więc ostatecznie równość w Chrystusie przezwycięża różnicę społeczną między dwiema płciami, ustanawiając równość między mężczyznami i kobietami, która była rewolucyjna w tamtych czasach i która wymaga potwierdzenia dzisiaj.
"Jak widać, Paweł potwierdza głęboką jedność, jaka istnieje wśród wszystkich ochrzczonych, niezależnie od ich stanu, ponieważ każdy z nich, w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. Wszelkie rozróżnienia stają się drugorzędne wobec godności bycia dziećmi Boga, który przez swoją miłość doprowadza do prawdziwej i istotnej równości".
"Jesteśmy zatem powołani - podsumowuje Franciszek - w sposób bardziej pozytywny do nowego życia, które znajduje w synostwie z Bogiem swój zasadniczy wyraz. Jest to również decydujące dla nas wszystkich dzisiaj, aby odkryć na nowo piękno bycia dziećmi Bożymi, braćmi i siostrami dla siebie nawzajem, ponieważ jesteśmy włożeni w Chrystusa. Różnice i kontrasty, które tworzą separację, nie powinny mieć miejsca wśród wierzących w Chrystusa. Naszym powołaniem jest raczej skonkretyzowanie i uwidocznienie wezwania do jedności całego rodzaju ludzkiego (por. Watykański Sobór Ekumeniczny II, konst. Lumen gentium, 1). To, co pogłębia różnice między ludźmi, często powodując dyskryminację, wszystko to, przed Bogiem, nie ma już żadnej konsekwencji, dzięki zbawieniu dokonanemu w Chrystusie. Liczy się wiara, która działa na drodze jedności wskazanej przez Ducha Świętego. Naszym zadaniem jest zdecydowane podążanie tą drogą.
Papież Franziskus w Ungarn: Freude und politische Spekulationen vor dem Kurzbesuch
Ojciec Święty odwiedza wyjątkowe miasto Budapeszt na zakończenie Światowego Kongresu Eucharystycznego. "Statio orbis"-Messe z nim będzie najwyższym punktem Glaubensereignisses. Jednak na świecie zdarzały się też nieporozumienia.
Daniela Sziklai-8 września 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
52 Światowy Kongres Eucharystyczny w stolicy Węgier, Budapeszcie, rozpoczął się w niedzielę przy początkowej wspólnocie liczącej 1200 dzieci. Głównym punktem wydarzenia będzie jednak spotkanie na szczycie z papieżem Franciszkiem na głównym budapeszteńskim Heldenplatzu w niedzielę rano. Będzie on pomyślany jako "statio orbis" - innymi słowy, opiera się na zimnej chrześcijańskiej tradycji "statio urbis", jako że głowa miasta obchodzi wyjątkowe święto, w którym odbija się cała chwała miasta. Na znak dnia w niedzielę to zjednoczenie wiernych z Ojcem Świętym ma być celebrowane w samym kościele.
Papst Franziskus stattet Budapest einen Besuch von wenigen Stunden ab, bevor er noch am gleichen Tag in die Slowakei zu einem mehrtägigen Besuch weiterreist.
Kościół katolicki w Ungarn odniósł duży sukces na konferencji, która tak naprawdę miała się odbyć już we wrześniu 2020 roku, ale została zamknięta z powodu pandemii koronnej. Nie jest wcale możliwe, aby w stosunkowo mocno zaludnionym kraju, jakim są Węgry, można było obchodzić ważne greckie święto, które jest źródłem inspiracji także dla niekatolików i niechrześcijan. Nawet jeśli przyjedzie na nie papież.
Konferencja Episkopatu Katolickiego zdołała więc uniknąć konfrontacji Kongresu Eucharystycznego poprzez kwestie polityczne - co jednak w przeszłości raczej się nie zdarzało. Anfang Juni meldete das katholische US-Portal National Catholic Register, dass der Papst die Repräsentanten des ungarischen Staaten, insbesondere Ministerpräsident Viktor Orbán, nicht treffen wolle. Polskie media zaraz wrócą: restrykcyjna polityka migracyjna Orbána, która nie jest zgodna nawet z linią papieską, to podstawa. To był też powód, że Franziskus musiałby spędzić na Węgrzech tylko kilka godzin, spekulował.
Diese Nachrichten riefen umgehend heftige und offene Papstkritik vonseiten einiger Kommentatoren hervor, die der ungarischen Regierungspartei Fidesz nahestehen. Letztlich musste die Bischofskonferenz selbst eingreifen und öffentlich betonen, dass "selbstverständlich" ein Treffen des Papstes mit den höchsten Repräsentanten des ungarischen Staates geplant sei. Spotkanie Ojca Świętego z Orbánem i prezydentem Jánosem Áderem powinno się teraz odbyć na zakończenie Mszy Świętej w Muzeum Sztuk Pięknych.
Od 2010 roku w kraju rządzi partia rządowa Fidesz, w której Orbán jest członkiem, dysponująca większością dwóch trzecich głosów. Niektóre osoby publiczne i firmy należące do partii dominują w różnych dziedzinach życia publicznego, gospodarki, kultury i mediów. Prawicowa partia nacjonalistyczna ma światopogląd konserwatywny i pokazuje się z bardzo konserwatywnej strony. Orbán, który sam jest członkiem Kościoła reformowanego (kalwińskiego), zawsze interesuje się katolickimi instytucjami i liturgiami, a swoje chrześcijańskie przekonania oddaje publicznie. Erst kürzlich war er in Rom bei einer Tagung katholischer Parlamentarier zugegen. Jednak w polityce migracyjnej Węgry ponownie stały się obiektem wielu krytycznych uwag wobec linii papieża - nie ze strony samego rządu, ale własnych obywateli.
Medialne spekulacje na temat relacji między Watykanem a państwem węgierskim nie powinny wpływać na wiarygodność Kongresu i spraw papieskich, jak chcieliby tego organizatorzy. Dlatego też wspomniano o jednym: w trakcie przygotowań dwudziestu pięciu wybitnych ludzi kultury i nauki otrzymało możliwość pokazania swoich wyznań jako "obrońców" podczas imprezy. Na początku mszy papieskiej na Budapeszteńskim Heldenplatzu odbywa się podwójny koncert, w którym muzycy prezentują swoje oddanie Jezusowi Chrystusowi. Krzyż misyjny, który pierwotnie miał być przeznaczony na misję w 2007 roku, został ozdobiony krzyżem w kształcie krzyża oraz kilkoma relikwiami węgierskich pielgrzymów i ofiarników i przywieziony do kraju.
Szczególne znaczenie hymnu kongresu polega na tym, że wskazuje on, iż już w 1938 roku w Budapeszcie odbył się światowy kongres eucharystyczny. Postanowiono wykorzystać ten przeklęty hymn, choćby z nowoczesną orkiestracją. W maju 1938 roku nie doszło jednak do wizyty byłego papieża w stolicy Węgier, nieżyjącego już Piusa XII, który rozmawiał z kardynałem watykańskim Eugenio Pacellim. - die Eröffnungsrede. W ostatnich latach stał się "pogromcą byków" przeciwko komunizmowi i narodowemu socjalizmowi na Węgrzech.Na kilka lat przed II wojną światową ta radykalna zmiana nastawienia została wyraźnie przekreślona przez konflikty polityczne: Adolf Hitler w krótkim czasie wprowadził specjalną wizę dla wszystkich Niemców, którzy w czasie kongresu chcieli udać się na Węgry, aby uniemożliwić niemieckiemu Kościołowi katolickiemu udział w wierze. Da nur zwei Monate vor Kongressbeginn zudem der "Anschluss" Österreichs an Deutschland stattfand, galt dies auch für die österreichischen Katholiken, die zuvor in großer Zahl erwartet worden waren. Ostatecznie jednak do Budapesztu dotarło jeszcze 50 tys. międzynarodowych gości, a wiele setek tysięcy osób zostało wysłanych na uroczystości po uroczystościach. Na obecne wydarzenie papieskie zarejestrowało się już ponad 75 tys. osób, a powstanie jeszcze wiele grup.
W drodze do Cezarei Filipowej - relacjonuje Marek - Jezus zadaje jedno z charakterystycznych dla siebie pytań ułatwiających dialog: "Kim ludzie mówią, że jestem?". Interesuje go opinia publiczna i to, żeby jego własna ją znała. Bardziej jednak interesuje go jego prawdziwa myśl: "A wy, którzyście byli ze mną od początku, którzyście słyszeli, co mówię, i widzieliście, co czynię, którzyście zostawili wszystko, aby pójść za mną: o kim mówicie, że jestem?
Jesteśmy w środku Ewangelii Marka i w samym sercu jej rozwoju. Cel Ewangelii, stwierdzenie, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, wyraża się w jego pierwszych słowach (Mk 1, 1). Ale do tej pory tylko duchy nieczyste wołały "Ty jesteś synem Bożym".Jezus nakazał im, aby nikomu nie mówili. Kulminację objawienia Jezusa jako Syna Bożego wyrazi rzymski centurion pod krzyżem: "Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym".. Ważny szczegół dla Rzymian, pierwszych odbiorców Ewangelii Marka.
W jego relacji, uważanej za najwcześniejszą z czterech Ewangelii i odzwierciedlającej przepowiadanie Piotra w Rzymie, w zdaniu, którym Piotr odpowiada Jezusowi "Ty jesteś Chrystus".Nie ma tam tego dodatku, który czytamy w równoległym fragmencie u Mateusza: "Syn Boga żywego. Piotr oświadcza tu jedynie, że Jezus jest oczekiwanym przez Izrael Mesjaszem, Chrystusem, pomazańcem. Wykracza ona poza popularne poglądy, które widzą w Jezusie porywczego proroka na wzór Eliasza, lub myślą o nim jako o Chrzcicielu powstałym z martwych. Ale nadal nie jest to stwierdzenie wiary w boską naturę Jezusa. W każdym razie Jezus mówi im, żeby nikomu nie ujawniali tego przekonania, bo ich wyobrażenie o Mesjaszu jest jeszcze niepełne, podobnie jak wyobrażenie wszystkich ludzi, którzy będą próbowali uczynić go królem. Nie kojarzą go z proroctwami cierpiącego sługi Jahwe. Jeszcze mniej wiedzą, jak to powiązać z tym, że jest Synem Bożym. Według nich Mesjasz będzie miał drogę chwały i ziemskiej władzy, zamiast tego Jezus objawia im, że czeka go wielkie cierpienie, zostanie odrzucony przez religijnych przywódców swojego kraju, umrze i po trzech dniach zmartwychwstanie.
Piotr nie słyszy słowa "zmartwychwstanie" i odrzuca przepowiednię Jezusa. Potwierdza to, że miał rację, gdy powiedział do nich: "Nikomu nie mówcie. Piotrze, chodź za mną! Kto idzie za mną, musi wziąć swój krzyż. Właśnie z powodu tego krzyża, objawionego tu po raz pierwszy przez Jezusa i odrzuconego przez Piotra, setnik rozpozna Syna Bożego. Każdy uczeń Chrystusa, nie tylko Piotr, ma tę samą drogę co mistrz, drogę zindywidualizowaną: wziąć swój krzyż i iść za Nim. Nie ma dwóch takich samych krzyży, ale wszystkie przypominają krzyż Mistrza i wszystkie "przyciągają" do Niego.
Homilia na temat czytań z niedzieli 24.
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Tak zwana ustawa "Heartbeat" weszła w życie w Teksasie 1 września i zakazuje aborcji po wykryciu bicia serca płodu, co zwykle następuje w szóstym tygodniu ciąży.
Gonzalo Meza-8 września 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
Według stowarzyszenia "Texas Right Pro Life" od momentu dekryminalizacji aborcji w 1973 roku decyzją ws.Roe v. Wade"W Stanach Zjednoczonych dokonano ponad 62 mln aborcji. Tylko w 2017 roku odnotowano około 862 320 aborcji, z czego 55 540 miało miejsce w Teksasie.
W środę, 1 września, w stanie Teksas weszło w życie prawo "Heartbeat", które zakazuje aborcji po wykryciu bicia serca płodu, co zwykle następuje w szóstym tygodniu ciąży. Ustawa ta - jedna z najsurowszych w kraju, znana również jako Senate Bill 8 (SB 8) - została wprowadzona w marcu w Izbie Wyższej przez senatora Bryana Hughesa, a następnie przesłana w maju gubernatorowi Teksasu Gregowi Abbottowi do ratyfikacji.
Przed jej wejściem w życie 1 września dostawcy usług aborcyjnych, w tym Whole Woman's Health, złożyli "petycję nadzwyczajną" do Sądu Najwyższego USA, aby zablokować jej wprowadzenie. Jednak 1 września sąd najwyższy w kraju odrzucił wniosek i ustawa weszła w życie w stanie Teksas.
Przed wprowadzeniem tej ustawy Teksas zakazał aborcji po 20 tygodniu ciąży. Jednak nowe przepisy zabraniają obecnie wykonywania lub wywoływania aborcji po wykryciu bicia serca nienarodzonego dziecka. Jedynymi wyjątkami są jasno określone nagłe przypadki medyczne. Zatem w momencie wykrycia bicia serca lekarz ma zakaz wykonywania lub wywoływania aborcji. Jeśli to zrobi, może zostać pozwany cywilnie. Inną osobliwością tej ustawy jest to, że upoważnia ona każdego obywatela do wniesienia pozwu cywilnego przeciwko osobie, która wykonuje lub nakłania do aborcji z naruszeniem tego prawa. Oznacza to, że np. osoba, która podwozi kobietę do kliniki, aby dokonać aborcji po 6 tygodniu, lub która pomaga jej finansowo w dokonaniu aborcji, może trafić do sądu. To samo dotyczy personelu medycznego. Ciekawostką w tej ustawie jest to, że każdy obywatel może ją zgłosić, a nawet są przewidziane zachęty prawne i finansowe dla tych, którzy to zrobią.
Inną osobliwością tej ustawy jest to, że aby uniknąć dwuznaczności, które mogą być mylące w praktyce medycznej, SB 8 wprowadza szereg bardzo precyzyjnych definicji kilku terminów, w tym ciąży, nienarodzonego dziecka i bicia serca płodu. Ustawa definiuje ciążę jako "stan rozrodczy kobiety ludzkiej rozpoczynający się od zapłodnienia, który występuje, gdy kobieta jest w ciąży z rozwijającym się potomstwem ludzkim i jest liczony od pierwszego dnia ostatniej miesiączki". Dziecko nienarodzone definiuje się jako "płód lub zarodek ludzki w każdym stadium ciąży od zapłodnienia do urodzenia". Bicie serca płodu jako "stała i powtarzalna rytmiczna czynność serca lub skurcz serca płodu w obrębie worka ciążowego".
Teksańska Konferencja Biskupów Katolickich poparła pierwszą ustawę w marcu, stwierdzając, że "ochrona życia jest podstawowym priorytetem dla Kościoła i społeczeństwa". Marjorie Dannenfelser, przewodnicząca Susan B. Anthony List, powiedziała 2 września, że "ustawa ta odzwierciedla naukową rzeczywistość, że nienarodzone dzieci są istotami ludzkimi z bijącymi sercami w wieku sześciu tygodni. Jesteśmy wdzięczni za przywództwo gubernatora Abbotta, odwagę legislatury Teksasu i wsparcie wszystkich naszych sojuszników pro-life w rządach stanowych w całym kraju, którzy nieustannie walczą o nienarodzone dzieci i ich matki".
Walka nie będzie łatwa. Już prezydent Joe Biden - samozwańczy katolik, który uczęszcza na niedzielną mszę i przyjmuje komunię - obiecał 2 września wdrożyć zdecydowany atak na prawo, wykorzystując wszystkie środki, jakimi dysponuje rząd: "Nagłe orzeczenie Sądu Najwyższego jest bezprecedensowym atakiem na konstytucyjne prawa kobiet nakreślone w decyzji Roe v. Wade, która jest prawem w tym kraju od prawie pięćdziesięciu lat... Jednym z powodów, dla których zostałam pierwszym prezydentem w historii, który stworzył Radę Polityki Płciowej, była reakcja na ataki na prawa kobiet. Dlatego też kieruję Radę i Biuro Doradcze Białego Domu do rozpoczęcia kompleksowych, ogólnorządowych działań w odpowiedzi na tę decyzję.
Grupy i dostawcy usług aborcyjnych są wspierani nie tylko przez obecną (proaborcyjną) administrację Demokratów, ale także przez potężne ekonomicznie i wpływowe grupy interesu, które wspierają wszelkiego rodzaju inicjatywy i instytucje "zdrowia reprodukcyjnego", w tym Planned Parenthood (PP), jedną z największych sieci klinik aborcyjnych. Po wejściu w życie ustawy PP poinformowała, że zrobi "wszystko, co w jej mocy, aby nadal zapewniać i chronić dostęp do aborcji i innych usług w zakresie zdrowia reprodukcyjnego" i dodała, że jeśli kobieta nie będzie mogła uzyskać opieki w celu uzyskania aborcji w Teksasie, pomoże jej w uzyskaniu opieki poza stanem, w tym pomocy finansowej. Walka nie będzie łatwa, ale nie zniechęca to setek katolickich i chrześcijańskich grup pro-life, które od prawie pięciu dekad wspierają nienarodzonych i kobiety w ciąży, od grup modlitewnych modlących się w parafiach lub przed klinikami PP po instytucje pro-life pracujące nad ustawami proaborcyjnymi. W Stanach Zjednoczonych istnieje obecnie 540 ustaw pro-life, z których 69 stało się już obowiązującym prawem.
Każda diecezja zorganizuje Spotkanie na swoim terenie, aby przybliżyć jego cele jak największej liczbie osób, nawet jeśli nie mogą one udać się do Rzymu. Chodzi o to, aby rodziny były protagonistami, współpracującymi z duszpasterzami w prowadzeniu duszpasterstwa rodzin.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Papież Franciszek ostro skrytykował aborcję i eutanazję na spotkaniu z uczestnikami zgromadzenia plenarnego Papieskiej Akademii Życia.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Rano we wtorek, 7 września, w Sali Stampa Stolicy Apostolskiej im. dokument przygotowawczy dla Zwyczajnego Synodu Biskupów, jak również z Vademecumczy też - jak to zostało nazwane w języku angielskim bardzo wymownym tytułem - Oficjalny podręcznik słuchania i rozeznawania w Kościołach lokalnychOficjalny Podręcznik Słuchania i Rozeznawania w Kościołach partykularnych.
Te dwa dokumenty są instrumentami przygotowanymi przez Sekretariat Generalny Synodu Biskupów do pracy w pierwszej fazie drogi synodalnej, w perspektywie obchodów XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, którego tematem jest: "O Kościół synodalny: komunia, uczestnictwo i misja".
Prezentacji dokonali: kard. Mario Grech, sekretarz generalny Sekretariatu Synodu; monsignor Luis Marín, podsekretarz Sekretariatu Synodu; Dario Vitali, konsultant Sekretariatu Synodu; Myriam Wijlens, profesor prawa kanonicznego na Uniwersytecie w Erfurcie; oraz siostra Nathalie Becquart, podsekretarz Sekretariatu Synodu.
Etapy drogi synodalnej
Dokument przygotowawczy ma być przede wszystkim narzędziem do pracy w pierwszej fazie słuchania i konsultacji Ludu Bożego w Kościołach partykularnych, która rozpocznie się niebawem w październiku 2021 r., a zakończy w kwietniu 2022 r.: "rodzaj pracy pilotażowej lub doświadczenia".
Zamiast tego Vademecum jest pomyślane jako "podręcznik", jak nazywa się go w języku angielskim, oferujący "praktyczne wsparcie" dla liderów diecezjalnych w przygotowaniu i gromadzeniu Ludu Bożego. Zawiera środki liturgiczne i biblijne oraz modlitwy, a także przykłady ostatnich ćwiczeń synodalnych i słownik terminów procesu synodalnego. Nie jest to "książka z przepisami", precyzuje się, ale "przewodnik wspierający wysiłki każdego Kościoła lokalnego", uwzględniający różne kultury i konteksty, zasoby i ograniczenia.
Papież Franciszek na Węgrzech: radość i polityczne spekulacje przed krótką wizytą
Ojciec Święty odwiedza stolicę Węgier Budapeszt na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Msza święta "statio orbis" z jego udziałem będzie punktem kulminacyjnym tego wydarzenia wiary. Ale w okresie przygotowawczym dochodziło do nieporozumień.
Daniela Sziklai-7 września 2021 r.-Czas czytania: 4minuty
Oryginalny artykuł w języku niemieckim można przeczytać klikając tutaj tutaj.
52. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w stolicy Węgier, Budapeszcie, rozpoczął się w niedzielę od przyjęcia pierwszej komunii przez 1200 dzieci. Ale najważniejszym punktem będzie msza święta na zakończenie z papieżem Franciszkiem na wspaniałym budapeszteńskim Placu Bohaterów w przyszłą niedzielę.
Będzie on pomyślany jako "statio orbis", czyli nawiązuje do wczesnochrześcijańskiej tradycji "statio urbis", kiedy to biskup miasta odprawiał jedną Mszę, w której uczestniczyli wszyscy wierni. W niedzielnej uroczystości ta jedność wiernych z Ojcem Świętym zostanie rozszerzona na cały Kościół.
Papież Franciszek zatrzyma się na kilka godzin w Budapeszcie, po czym jeszcze tego samego dnia uda się na Słowację z kilkudniową wizytą.
Kościół katolicki na Węgrzech z niecierpliwością czekał na Kongres, który powinien odbyć się we wrześniu 2020 roku, ale został przełożony z powodu pandemii koronawirusów. Nie co dzień można obchodzić tak wielkie święto wiary w dość zlaicyzowanym kraju, jakim są Węgry, święto, które przyciąga uwagę także niekatolików i niechrześcijan. Kiedy nawet papież przyjeżdża z wizytą, uwaga jest jeszcze bardziej zapewniona.
Konferencja Episkopatu Katolickiego starała się więc w miarę możliwości nie dopuścić do tego, aby na Kongres Eucharystyczny wpływały kwestie polityczne, jednak cel ten nie został w pełni osiągnięty w fazie przygotowawczej. Na początku czerwca amerykański portal katolicki National Catholic Register poinformował, że papież nie chciał spotkać się z przedstawicielami państwa węgierskiego, w szczególności z premierem Viktorem Orbánem.
Polskie media dodały wkrótce potem: powodem była restrykcyjna polityka migracyjna Orbána, która w ogóle nie jest zgodna z papieżem. To byłby też powód, dla którego Franciszek - według spekulacji - chce spędzić na Węgrzech tylko kilka godzin.
Poprzednie nieporozumienia
Wiadomość ta natychmiast wywołała ostrą i otwartą krytykę papieża ze strony niektórych komentatorów bliskich węgierskiej partii rządzącej. Fidesz. W końcu musiała interweniować sama Konferencja Episkopatu i publicznie podkreślić, że "oczywiście" planowane jest spotkanie papieża z najwyższymi przedstawicielami państwa węgierskiego. Spotkanie Ojca Świętego z Orbánem i prezydentem Jánosem Áderem odbędzie się tuż przed Mszą Świętą w Muzeum Sztuk Pięknych.
Partia rządząca Fideszktórej Orbán przewodzi, rządzi krajem większością dwóch trzecich głosów niemal nieprzerwanie od 2010 roku. Osobistości i firmy bliskie partii dominują obecnie w dużych obszarach życia publicznego, gospodarki, kultury i mediów. Jest to prawicowa partia nacjonalistyczna, o wyraźnie konserwatywnej ideologii, przedstawiająca się jako bardzo szanująca Kościół.
Orbán, który należy do Kościoła reformowanego (kalwińskiego), chętnie uczestniczy w imprezach i uroczystościach katolickich, publicznie podkreślając swoją wiarę chrześcijańską. Ostatnio uczestniczył w spotkaniu parlamentarzystów katolickich w Rzymie. W sprawie polityki migracyjnej ostra krytyka linii papieża powtórzyła się jednak z Węgier, nie ze strony samego rządu, ale osób mu bliskich.
Organizatorzy mają nadzieję, że medialne spekulacje na temat relacji między Watykanem a państwem węgierskim nie przesłonią opartego na wierze przesłania Kongresu i wizyty papieża.
Wiele zrobiono, aby to osiągnąć: dwanaście osobistości kultury i nauki dało świadectwo swojej wiary jako "zwiastuny" podczas przygotowań. Zanim rozpocznie się msza papieża na budapeszteńskim Placu Bohaterów, odbędzie się dwugodzinny koncert, w którym znani muzycy dadzą świadectwo wierności Jezusowi Chrystusowi.
Artystyczny krzyż misyjny, pierwotnie wyrzeźbiony dla Mission City w 2007 roku, został zaopatrzony w relikwię krzyża oraz liczne relikwie węgierskich świętych i błogosławionych i obwożony po całym kraju.
Hymn Kongresu ma szczególne znaczenie. Przywodzi na myśl, że w Budapeszcie, mianowicie w 1938 roku, odbył się już Światowy Kongres Eucharystyczny i postanowiono ponownie wykorzystać ówczesny hymn, choć z nowoczesną orkiestracją.
W maju 1938 roku nie było wizyty urzędującego papieża w stolicy Węgier, ale kardynał sekretarz stanu Eugenio Pacelli - późniejszy papież Pius XII - wygłosił przemówienie inauguracyjne. W swoim przemówieniu nazwał Węgry "bastionem" przeciwko komunizmowi i narodowemu socjalizmowi.
Na półtora roku przed wybuchem II wojny światowej to ważne wydarzenie kościelne zostało wyraźnie przyćmione przez konflikty polityczne: Adolf Hitler autorytatywnie wprowadził specjalną wizę dla wszystkich Niemców, którzy chcieliby wyjechać na Węgry w dniach Kongresu, aby uniemożliwić niemieckim katolikom udział w obchodach.
Ponadto, ponieważ "Anschluss" (przyłączenie) Austrii do Niemiec nastąpił zaledwie dwa miesiące przed rozpoczęciem Kongresu, żądanie to dotyczyło również austriackich katolików, od których oczekiwano licznego udziału.
Ostatecznie jednak do Budapesztu przyjechało 50 tysięcy międzynarodowych gości, a szacuje się, że w wydarzeniach wzięło udział kilkaset tysięcy osób. Na obecną papieską mszę zarejestrowało się już ponad 75 tys. wiernych, a spodziewane są liczne inne grupy.
Papież Franciszek odprawił mszę z przewodniczącymi Konferencji Episkopatów Europy, których zachęcał podczas mszy do poświęcenia mniejszej ilości energii na jałową krytykę i pójścia za przykładem wielkich świętych, takich jak św. Franciszek czy św. Dominik z Guzman, św. Katarzyna ze Sieny, Cyryl i Metody czy Ojciec Pio.
Jeśli jesteś prenumeratorem Omnesa, możesz teraz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
W dzisiejszej katechezie Ojciec Święty nawiązał do swojej niedawnej podróży na Węgry i Słowację, którą określił jako "pielgrzymkę modlitwy, czas łaski, by sięgnąć do korzeni życia chrześcijańskiego i okazję do odnowienia nadziei". Poprosił też wiernych o modlitwę, "by ziarna zasiane w tych dniach przyniosły dobry owoc".
Jeśli jesteś prenumeratorem Omnesa, możesz teraz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Po projekcji filmu dokumentalnego "Franciszek" papież mógł pozdrowić bezdomnych i około dwudziestu afgańskich uchodźców oraz skierować do nich "słowa czułości i pocieszenia".
Papież Franciszek mógł spędzić trochę czasu z afgańskimi uchodźcami, którzy w ostatnich dniach uciekli przed chaosem na lotnisku w Kabulu. Papież - jak podano w komunikacie Sala Stampa Stolicy Apostolskiej - skierował "słowa czułości i pocieszenia". Wśród nich było czterech braci w wieku od 20 do 14 lat, którzy przybyli do Włoch dzięki wsparciu Wspólnoty Sant'Egidio.
Okazją do spotkania była projekcja filmu dokumentalnego "Franciszek", emitowanego w Watykanie. Zaproszono również osoby bezdomne, w tym wspomnianych uchodźców z Afganistanu. Projekcja odbyła się w atmosferze silnego wzruszenia obecnych, którzy uosabiali tragedie ponad 30 narodów, ofiar wojen, katastrof ekologicznych i prześladowań. Napięcie zelżało pod koniec filmu, gdy papież Franciszek osobiście objął uchodźców w atrium Auli Pawła VI.
W nieformalnej atmosferze wielkiej sympatii każda osoba, każda grupa rodzinna mogła otrzymać słowa pocieszenia bezpośrednio od Papieża, wśród zdumienia najmłodszych, którzy z niedowierzaniem znajdowali przed sobą bohatera filmu, który właśnie oglądali.
Jak podaje Sala Stampa Stolicy Apostolskiej, "na zakończenie projekcji filmu dokumentalnego "Franciszek", zorganizowanej przez reżysera i Fundację Laudato Si', Ojciec Święty przybył do Atrium Auli Pawła VI i rozmawiał z około 100 bezdomnymi i uchodźcami zaproszonymi do obejrzenia filmu".
Było to około dwudziestu osób "przybyłych w ostatnich tygodniach z Afganistanu, do których Papież skierował słowa czułości i pocieszenia". Następnie papież Franciszek wrócił do Casa Santa Marta, a organizatorzy rozdali każdemu paczkę żywnościową.
Kościół katolicki na Kubie może być odbiciem ruchu, który przywrócił Europejczykom suwerenność i wolność po drugiej stronie żelaznej kurtyny.
José Luis Orella-7 września 2021 r.-Czas czytania: 3minuty
Podczas tłumienia demonstracji aresztowano kilku młodych kubańskich katolików. Wśród nich byli Isabel María Amador Pardías i Karem del Pilar Refeca Remón, w Bayamo, członkowie duszpasterstwa młodzieży; Serguis González Pérez, syn diakona Sergio Gonzáleza z kościoła San Nicolás de Bari w Mayabeque; Evelio Bacaro, ekonom i organista tego samego kościoła; Jonathan E. Porto Dilut, 24 lata, członek Chrześcijańskiego Ruchu Wyzwolenia (MCL) aresztowany w Palma Soriano; Neife Rigau, młoda katoliczka zaangażowana w pracę duszpasterską, projektantka niezależnych mediów The Cuban Hourzostał aresztowany 11 lipca, wraz z dziennikarzem Henrym Constantinem i fotografką Iris Mariño. Wśród duchownych aresztowano księdza Cástora Álvareza Devesa z archidiecezji Camagüey, który został pobity, oraz seminarzystę Rafaela Cruza. Dzięki szybkiej relacji międzynarodowych mediów, kilka dni później zostali odesłani do domu.
Przypominają one o wydarzeniach sprzed nieco ponad trzech dekad. W 1989 roku w Europie został obalony komunizm dzięki przywództwu św. Jana Pawła II i jego nauczaniu o obronie godności człowieka w obliczu wszelkich totalitaryzmów, które zagrażałyby naszemu wolnemu statusowi dzieci Bożych. Nauczanie polskiego papieża nigdy nie mówiło o polityce, ale skupiało się na podkreślaniu i przekazywaniu tego, co to znaczy być osobą w jej autentycznej rzeczywistości, wolną do wyboru dobra i dziedzicem godności, której żaden ruch totalitarny nie mógł zranić ani kontrolować. Kościół katolicki na Kubie jest wiernym odbiciem tego ruchu, który obalił mury i odzyskał suwerenność i wolność Europejczyków po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Z tego powodu członkowie Kościoła są siewcami pokoju, ale nie są głusi na ból ludzi. Represje, których rutynowo doświadczają katolicy, mają swój klucz do obrony ludzkiej godności, co czyni ich niewygodnymi świadkami i stymulatorami pytań do władz, którym sprzyja jedynie utrzymanie się przy władzy poprzez eliminację niezgody.
Biskupi Kuby w komunikacie z 12 lipca napisali: "Przemoc rodzi przemoc, dzisiejsza agresywność otwiera rany i karmi urazę na jutro, którą trudno będzie przezwyciężyć, dlatego zachęcamy wszystkich, aby nie zachęcali do sytuacji kryzysowej, ale ze spokojem ducha i dobrą wolą ćwiczyli słuchanie, zrozumienie i tolerancję, która uwzględnia i szanuje drugiego człowieka, aby wspólnie znaleźć sposoby sprawiedliwego i właściwego rozwiązania"..
Biskupi hispanoamerykańscy należący do Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej, za pośrednictwem swego przewodniczącego, monsignora Miguela Cabrejosa Vidarte, skierowali do episkopatu kubańskiego wyrazy solidarności w następujących słowach: "Ze strony Episkopatu Ameryki Łacińskiej przyłączamy się do waszego wezwania, aby odpowiedzią na żądania ludności nie był bezruch, który przyczynia się do ciągłości problemów, bez ich rozwiązania, ani też utwardzenie stanowisk, które mogłyby zaszkodzić wszystkim"..
Karaibska wyspa miała już swoją pierwszą "czarną wiosnę" w 2003 roku, kiedy to 75 obrońców praw człowieka zostało skazanych na surowe kary więzienia. Przyczyną był ich udział jako organizatorów Projektu Varela wraz z Oswaldo Payá, który zorganizował Projekt Varela na mocy konstytucji kubańskiej, co pozwoliło mu zebrać podpisy niezbędne do przedstawienia rządowi petycji o zmiany w ustawodawstwie. Zaprezentowano 11 000 podpisów, które wizualizowały siłę organizacyjną organizacji politycznej założonej w podziemiu przez Oswaldo Payá, MCL, która nigdy nie była organizacją konfesyjną, ale której zasady opierały się na społecznej nauce Kościoła i wyzwalającym przesłaniu Ewangelii. Jej główni przywódcy zostali wydaleni z wyspy, a w 2012 roku Oswaldo Payá i Haroldo Cepedo zginęli w dziwacznym wypadku samochodowym, który pozostaje niewyjaśniony. Ich córka Rosa Mª Payá kontynuuje ich walkę z Kuba decydujeW samych Stanach Zjednoczonych populacja kubańsko-amerykańskich uchodźców liczy 2,5 miliona osób, w 65 % na Florydzie.
W przeszłości ciężkie komunistyczne represje powstrzymywały dysydentów, zanim mogli stać się realnym zagrożeniem, ponieważ nie mogli wygodnie rozpowszechniać swoich idei. Dziś jednak turystyka, jedyny prawdziwy przemysł na wyspie, przybliżyła Kubie rzeczywistość reszty świata, a więc gałąź gospodarki, która obecnie załamała się pod kowidem-19. Migracja ekonomiczna zapewnia wsparcie i wiadomości, nie jest już zależna od kanałów kontrolowanych przez władze. Nowe technologie dały dostęp do małych telefonów komórkowych, co dało nowemu kubańskiemu pokoleniu możliwość łączenia się ze światem poza wyspą i organizowania się w sposób niezauważalny. W 2003 roku było kilkudziesięciu aktywistów, w 2021 roku to cała populacja wyszła na ulice, by domagać się, by wyspa przestała być więzieniem dla jej mieszkańców. Nawet bardowie reżimu sprzed lat, dawni uprzywilejowani Fidela, Pablo Milanés i Silvio Rodríguez, dołączają do krzyku ludu przeciwko komunistycznemu reżimowi.
Czy kochasz mnie bardziej niż te dobre uczynki, które robisz?
Życie chrześcijańskie nie opiera się na "robieniu dobrych rzeczy". To dobrze, ale przede wszystkim chrześcijanie odpowiadają swoim życiem na wybór miłości dokonany w Chrzcie Świętym. Mówimy Bogu "tak", wybieramy Boga ponad wszystko, nawet siebie.
Często przypomina mi się relacja koleżanki z jej nawrócenia. Nazywała to swoim nawróceniem, tak jakby spotkała Boga "od nowa". A nie była to osoba odległa, daleka od tego, młoda osoba codziennej Mszy Świętej, częstej modlitwy... taki "biały kos", można powiedzieć... i nawróciła się.
Bo wszyscy, koniec końców, mamy wewnętrznego świętego Pawła, który czasem spada z konia, czasem z kościelnej ławki, w której zasnął, a może w kałużę... W tym przypadku było to podczas podróży do Ziemi Świętej, stojąc nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego, gdy słuchając relacji z Ewangelii Jana, zauważył, że podobnie jak Piotr, Chrystus zapytał go wprost, bez znieczulenia: "Czy miłujesz mnie więcej niż ci?"."Słyszał to setki, tysiące razy, podczas Mszy Świętej, czytania Ewangelii, na rekolekcjach i w czasie różnych pielgrzymek.
Ale słowa zwróciły się - "conversus" - w jej stronę i po raz pierwszy uświadomiła sobie, że tak, Bóg rzeczywiście pytał ją, czy naprawdę Go kocha. Bóg już wiedział, że była dobra, że starała się robić właściwe rzeczy, że była nawet "wzorowa", ale postawił ją twarzą w twarz z prawdziwym powodem, który miał kierować jej życiem: miłością.
Czy kochasz mnie bardziej niż te, bardziej niż te, bardziej niż próżność zobaczenia, jak wielki jesteś, bardziej niż nawet wszystkie dobre rzeczy, które robisz...?
I tam, na tej wcale nie rajskiej plaży, ten dobry człowiek się odwrócił.
Przyjął powód miłości do Boga, który jest tym, co liczy się w tym życiu i miarą oceny w wieczności. Nadal chodził na mszę, kontynuował swoje zwykłe życie, ale pod inną perspektywą: perspektywy kochania - kochania Chrystusa.
W życiu chrześcijańskim nie chodzi o "bycie dobrym" czy "dobre samopoczucie". Podstawą, tym co nadaje jej sens jest wybór Chrystusa, miłość do Chrystusa. Jak stwierdza Benedykt XVI, "nie zaczyna się być chrześcijaninem przez decyzję etyczną czy wielką ideę, ale przez spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje nowy horyzont życiu, a wraz z nim decydujące ukierunkowanie".
Jesteśmy na tym świecie z miłości (z miłości do Boga, z miłości do naszych rodziców w większości przypadków, z miłości do tych, którzy się nami opiekują) i do miłości, i oto kolejność jest dość podobna. Ta maksyma jest jasna dla nas wszystkich, a jednak jej zapomnienie powtarza się w historii ludzkości: zapominamy, że Bóg nas kocha i zniekształcamy, manipulujemy i poniżamy znaczenie miłości, a potem wybieramy inne rzeczy, które nie mogą być złe... ale które nie są Bogiem.
Z wielką wprawą Kardynał zrelacjonował w tym względzie Fco. Xavier Nguyen Van Thuan światło, które miał, gdy jako młody biskup został uwięziony 1700 km od swojej diecezji w maleńkiej celi. Tam, cierpiąc za całe dobro, które zaczął czynić i którego nie mógł już kontynuować, "Pewnej nocy z głębi serca usłyszałem głos sugerujący mi: 'Dlaczego tak się dręczysz? Trzeba odróżnić Boga od dzieł Bożych. Wszystko, co zrobiliście i chcecie nadal robić: wizyty duszpasterskie, formacja seminarzystów, zakonników, świeckich, młodzieży, budowa szkół, domów dla studentów, misje ewangelizacyjne dla niechrześcijan... wszystko to jest wspaniałym dziełem, są to dzieła Boże, ale nie są one Bogiem! Jeśli Bóg chce, abyście porzucili wszystkie te dzieła, oddając je w Jego ręce, zróbcie to szybko i miejcie do Niego zaufanie. Bóg zrobi to nieskończenie lepiej niż ty; powierzy swoje dzieła innym, którzy są o wiele bardziej zdolni niż ty. Wybraliście tylko Boga, a nie wasze dzieła"".
Kardynał Parolin prosi polityków o świadectwo osobistego postępowania
Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej przemawiał w ten weekend podczas II Międzynarodowego Spotkania Polityków Katolickich, zorganizowanego przez arcybiskupa Madrytu i Latynoamerykańską Akademię Przywódców Katolickich, przy wsparciu Fundacji Konrada Adenauera.
W ten weekend, od 3 do 5 września, kampus Moncloa Uniwersytetu CEU San Pablo gościł II Międzynarodowe Spotkanie Polityków Katolickich, zorganizowane przez arcybiskupa Madrytu, kardynała Carlosa Osoro, oraz Latynoamerykańską Akademię Liderów Katolickich, przy wsparciu Fundacji Konrada Adenauera.
Prezentacja spotkania
Temat kongresu Kultura spotkania w życiu politycznym w służbie naszych narodów podsumowuje pomysły, które zostały omówione podczas konferencji. Siedemdziesięciu czterech katolików pełniących funkcje publiczne, z różnych partii i z 18 krajów, prowadziło w tych dniach "braterski i konstruktywny dialog, który sam w sobie pokazuje, w jaki sposób Ewangelia ułatwia możliwość myślenia inaczej, szanowania się nawzajem i wspólnego odkrywania wspólnego dobra i lepszej przyszłości dla wszystkich, zwłaszcza dla osób najsłabszych" - powiedział dyrektor generalny Latynoamerykańskiej Akademii Liderów Katolickich José Antonio Rosas.
Carlos Osoro podkreślił, że "fundamentalne znaczenie ma stawienie czoła teraźniejszości w konstruktywnym dialogu" oraz że w celu prowadzenia dialogu "zawsze konieczne jest opuszczenie naszych murów obronnych i otwarcie drzwi"; chodzi o to - podkreślił - by mówić "z tożsamości, którą mamy", ale "bez zakładania, że druga osoba się myli".
W podobnym tonie wypowiada się Clara López Obregón, lewicowa liderka polityczna w Kolumbii, była minister, burmistrz Bogoty i kandydatka na prezydenta, która wezwała do pracy "ze wspólnego człowieczeństwa", aby położyć kres "gospodarce wyrzucania pieniędzy", o której mówi papież Franciszek, oraz wezwała do stworzenia państwa, które może "zagwarantować podstawowe prawa: zdrowie, godne życie...".
U jego boku stał chrześcijański demokrata Miguel Ángel Rodríguez Echeverria, który był prezydentem Kostaryki, sekretarzem generalnym Organizacji Państw Amerykańskich i przewodniczącym Chrześcijańsko-Demokratycznej Organizacji Ameryki (OCDA). Przypomniał, że "życie ludzkie jest jedno, jesteśmy jedną osobą, choć wykonujemy różne czynności", i że z tego powodu "nie można oddzielić wiary transcendentnej" od swoich zadań.
Aby podnieść poprzeczkę
José Luis Segovia, wikariusz ds. integralnego rozwoju człowieka i innowacji archidiecezji madryckiej, powiedział, że II Międzynarodowe Spotkanie Polityków Katolickich ma na celu "obronę polityki z dużej litery", aby "nie stała się ona przestrzenią, w której istnieją sprzeczne interesy", ale ostatecznie "godność ludzka nie jest zabezpieczona".
Chciał podkreślić zgromadzonym ponad siedemdziesięciu politykom katolickim z dziewiętnastu krajów, jak ważne jest, by tacy jak oni byli w polityce, nie po to, by "neokolonizować przestrzeń publiczną", ale po to, by "podnieść poprzeczkę", by pojawiły się takie wartości jak solidarność, dialog i przebaczenie.
Jak zaznaczył, choć politycy bywają "dość zrewoltowani", w jego przypadku ważne jest, by czuli, że "Ewangelia jest zaproszeniem do wzniosłości, do realizacji marzenia Boga na ziemi" i z tego powodu wyraził "uznanie dla działań, które prowadzicie, od mediacji wszelkiego rodzaju, w służbie interesu ogólnego".
Kardynał Parolin do polityków
Co może wnieść do polityki wizja chrześcijańska? To pytanie było punktem wyjścia do przemówienia inauguracyjnego wygłoszonego w sobotę rano przez kardynała Pietro Parolina, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej.
Posługując się poprawnym językiem hiszpańskim, nawet z pewnymi wyrażeniami latynoamerykańskimi, z wyczuwalnym włoskim akcentem, zwrócił się do obecnych w auli około 70 polityków z 19 krajów, których zachęcał, by starali się być "radosnymi posłańcami propozycji poprawy".
Głównym tematem wystąpienia kardynała Parolina, zatytułowanego Colityka spotkania i przyjaźni obywatelskiej w świecie pogrążonym w kryzysiePodkreślił, że idee te nie powinny pozostać ogólnymi pojęciami czy "zwykłymi hasłami propagandowymi", ale powinny zostać przełożone na praktyczne decyzje. Podkreślił, że idee te nie powinny pozostać ogólnymi pojęciami czy "zwykłymi hasłami propagandowymi", ale powinny zostać przełożone na praktyczne decyzje.
Kultura spotkania stara się odkryć w różnorodności "wartość dodaną, wzbogacenie" i dlatego ma tendencję do integrowania tego, co różnorodne; a jeśli działanie w ten sposób jest "trudne i powolne", "nie może to powstrzymać nas od pracy", powiedział sekretarz stanu. Jest rzeczą naturalną, że powinny istnieć przeciwieństwa i konflikty, które należy przyjąć, jak stwierdza papież Franciszek, nie dając się w nie wciągnąć, ale raczej przekształcając je "w ogniwo nowego procesu".
Co do przyjaźni społecznej, to jest ona "efektem najlepszej polityki". Obejmuje ona troskę o tych, którzy cierpią najbardziej, i umożliwia przełożenie programów na konkretne działania. W tym celu. Twórcza odwaga, zdecydowana wola" działania, "musi znaleźć swoją drogę". Właśnie w Fratelli tutti n. 14 Franciszek zadaje sobie pytanie, "jakie znaczenie mają dzisiaj niektóre wyrażenia, takie jak demokracja, wolność, sprawiedliwość, jedność", które "zostały zmanipulowane i zniekształcone, aby być używane jako narzędzie dominacji, jako puste tytuły, które mogą być użyte do usprawiedliwienia każdego działania" i w ten sposób zostały zredukowane do "zwykłych składników języka politycznego", bez uznania ich za prawdziwe wartości.
Przeciwnie, działanie polityczne powinno zawierać "dobrze uzasadniony wymiar antropologiczny, który stawia osobę w centrum" i uznaje wartość sprawiedliwości jako "regulatora społecznego". Ponadto apelował, aby władza nie była sprawowana z "osobistą, partyzancką lub narodową wizją", ale z "zorganizowanym systemem ludzi oraz wspólnych i możliwych idei" w poszukiwaniu wspólnego dobra.
Odnosząc się do polityków katolickich, kard. Parolin podkreślił, że do nich należy określenie "możliwych i konkretnych zastosowań przyjaźni społecznej i kultury spotkania"; a także, co jest jeszcze bardziej zdecydowane, zrozumienie, że "są to dwa składniki, które są przekazywane poprzez zachowania indywidualne", czyli poprzez osobiste świadectwo.
Wszystko to stanowi, powiedział, "interesującą i możliwą do zrealizowania trasę", opartą na pewnikach, które mogą prowadzić do wspólnego dobra.
Po wykładzie kardynała Pietro Parolina i wystąpieniach innych obecnych autorytetów, uczestnicy kontynuowali dyskusje przy stołach i w grupach roboczych. Arcybiskup Madrytu, kardynał Carlos Osoro, zamknął spotkanie celebracją Mszy św.
"Wszyscy mamy uszy, ale nie zawsze potrafimy słuchać".
Papież Franciszek przypomniał, że "istnieje wewnętrzna głuchota, o którą dziś możemy prosić Jezusa, aby ją dotknął i uzdrowił". Gorsza od głuchoty fizycznej jest głuchota serca.
Papież Franciszek skomentował epizod uzdrowienia głuchoniemego podczas modlitwy Anioł Pański, patrząc na Plac Świętego Piotra: "Ewangelia dzisiejszej Liturgii przedstawia Jezusa uzdrawiającego głuchoniemego. W opowiadaniu uderza sposób, w jaki Pan dokonuje tego cudownego znaku: bierze głuchoniemego na bok, wkłada mu palce do uszu i dotyka jego języka swoją śliną, po czym spogląda w niebo, wzdycha i mówi: "Ephatha", czyli "Bądźcie otwarci" (por. Mk 7, 33-34). W innych uzdrowieniach, z równie poważnych chorób, takich jak paraliż czy trąd, Jezus nie wykonuje tylu gestów. Dlaczego robi to wszystko teraz, mimo że został poproszony jedynie o położenie ręki na chorym (por. w. 32)? Być może dlatego, że stan tej osoby ma szczególną wartość symboliczną i ma coś do powiedzenia nam wszystkim.Co to jest? Głuchota. Mężczyzna nie mógł mówić, bo nie słyszał. Jezus zresztą, aby wyleczyć przyczynę swojej dolegliwości, najpierw wkłada palce do uszu".
Franciszek nakreślił paralelę z tym, co może spotkać nas wszystkich: "Wszyscy mamy uszy, ale często nie potrafimy słuchać" - powiedział. "W rzeczywistości istnieje wewnętrzna głuchota - kontynuował - którą dzisiaj możemy prosić Jezusa, aby dotknął i uzdrowił. To gorsze niż głuchota fizyczna, to głuchota serca. Złapani w pośpiechu, z tysiącem rzeczy do powiedzenia i zrobienia, nie znajdujemy czasu, by zatrzymać się i posłuchać Tego, który do nas mówi. Ryzykujemy, że staniemy się odporni na wszystko i nie zrobimy miejsca dla tych, którzy potrzebują być wysłuchani: mam na myśli dzieci, młodzież, osoby starsze, wielu, którzy nie tyle potrzebują słów i kazań, co bycia wysłuchanymi. Zadajmy sobie pytanie: jak przebiega moje słuchanie, czy pozwalam sobie na wzruszanie się życiem ludzi, czy umiem poświęcić czas tym, którzy są mi bliscy? Pomyślmy o życiu rodzinnym: jak często mówimy bez uprzedniego słuchania, powtarzając własne refreny, które są zawsze takie same! Nie potrafiąc słuchać, zawsze mówimy te same rzeczy. Odrodzenie dialogu często bierze się nie ze słów, ale z milczenia, z tego, że nie utknęliśmy, że cierpliwie zaczynamy od nowa słuchać drugiej osoby, jej zmagań, tego, co jest w niej. Uzdrowienie serca zaczyna się od słuchania".
"Z Panem jest tak samo. Dobrze robimy, że zasypujemy go prośbami, ale lepiej by było, gdybyśmy najpierw go wysłuchali. Jezus pyta o to. W Ewangelii na pytanie, jakie jest pierwsze przykazanie, odpowiada: "Słuchaj, o Izraelu". Następnie dodaje: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem [...], a bliźniego swego jak siebie samego" (Mk 12, 28-31). Ale przede wszystkim mówi: "Słuchaj". Czy pamiętamy, by słuchać Pana? Jesteśmy chrześcijanami, ale być może wśród tysięcy słów, które słyszymy każdego dnia, nie znajdujemy kilku sekund, by pozwolić wybrzmieć w nas niektórym słowom Ewangelii. Jezus jest Słowem: jeśli nie zatrzymujemy się, by Go słuchać, przechodzi obok nas. Ale jeśli spędzimy czas z Ewangelią, znajdziemy sekret naszego duchowego zdrowia. Oto lekarstwo: każdego dnia trochę ciszy i słuchania, kilka mniej bezużytecznych słów i kilka więcej słów Boga. Posłuchajmy dziś, jak w dniu naszego chrztu, słów Jezusa: "Ephatha, otwórz się". Jezu, chcę otworzyć się na Twoje Słowo, otworzyć się na słuchanie. Uzdrów moje serce z zamknięcia, pośpiechu i niecierpliwości".
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.