Świat

Niemiecka ścieżka synodalna wytykana za "nadużycia".

W Niemczech zakończyło się drugie zgromadzenie plenarne "Drogi Synodalnej". Kardynał Cordes wyraził swój sprzeciw, biskup Ratyzbony zaproponował alternatywne teksty, a niektórzy teologowie i grupy świeckie uważają, że walka z nadużyciami seksualnymi jest wykorzystywana jako próba przekształcenia Kościoła katolickiego.

José M. García Pelegrín-4 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

W dniach 29 września - 2 października we Frankfurcie odbyło się drugie Zgromadzenie Plenarne Drogi Synodalnej w Niemczech. "Centralnym tematem pozostaje postępowanie w sprawie nadużyć seksualnych w Kościele katolickim" - czytamy w komunikacie końcowym. Głosowano nad dwunastoma tekstami zgłoszonymi przez "fora"; decyzja o "rekomendowaniu dwunastu tekstów do dalszych prac została zatwierdzona w stosunku 76 do 92 procent" - podało prezydium. Ostatnie projekty nie mogły zostać poddane pod głosowanie, ponieważ w sobotę po południu - po tym jak spora część uczestników wyjechała na weekend - zabrakło wymaganego kworum dwóch trzecich (154 uczestników).

Według przewodniczącego ścieżki synodalnej Thomasa Sternberga, który jest również przewodniczącym m.in. Centralny Komitet Katolików NiemieckichSprawujemy synodalność, którą papież nazywa konstytutywną dla Kościoła". Dla przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, Georga Bätzinga, "dyskutowano o tekstach, które nie są tylko tekstami, ale także o tekstach, które nie są tylko tekstami, ale także o tekstach, które nie są tylko tekstami, ale także o tekstach, które nie są tylko tekstami. marzenia o tym, jak chcemy zmienić Kościół w NiemczechKościół uczestniczący, sprawiedliwy ze względu na płeć i skoncentrowany na ludziach. Teksty przedstawione przez fora zostały poprawione i teraz mają za zadanie dopracować je tak, aby mogły zostać zatwierdzone na kolejnym Zgromadzeniu. Natomiast bp Franz-Josef Bode, wiceprzewodniczący Synodalnej Drogi, podkreśla, że "podjęte zostały fundamentalne decyzje, które muszą być zaniechane na powszechną Synodalną Drogę; dlatego mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do prawdziwego dialogu z instytucjami synodalnymi w Rzymie, a także z papieżem".

Głosy krytyczne na drodze synodalnej

Mimo rzekomej jednomyślności, o której mówi prezydencja, w ostatnich dniach pojawiło się sporo głosów sprzeciwu wobec sposobu jej przeprowadzenia. Nie tylko prefekt emerytowany Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, kardynał Walter Kasper - na co zwróciliśmy uwagę na zakończenie zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Niemiec pod koniec września - wyraził wielki sceptycyzm wobec procesu synodalnego.

Na kilka dni przed rozpoczęciem zgromadzenia biskup Rudolf Voderholzer z Regensburga (Ratyzbony) otworzył stronę internetową z tekstami alternatywnymi dla ścieżki synodalnej, w tym 45-stronicową alternatywną propozycję autorstwa biskupa pomocniczego Floriana Wörnera z Augsburga, Wolfganga Pickena, starszego księdza w Bonn, Marianne Schlosser, profesora teologii w Wiedniu, oraz dziennikarki Aliny Oehler.

W homilii bp Voderholzer skrytykował fakt, że "inne źródła są zestawiane z Pismem Świętym, jak np. opracowanie dotyczące nadużyć, które jest bezkrytycznie dogmatyzowane". W związku z tym zwrócił uwagę, że od lat trwają poważne i skuteczne prace nad zapobieganiem takim nadużyciom: "Fakt, że zainteresowane strony nadal udają, że nic do tej pory nie zostało zrobione, że systematycznie obwinia się za to specyfikę Kościoła katolickiego, podsyca moje podejrzenia, że nadużycia seksualne są instrumentalizowane w próbie przekształcenia Kościoła katolickiego na wzór kościołów protestanckich, w których 'synod' ma inne znaczenie niż w Kościele katolickim: rodzaj kościelnego parlamentu."

W krytykę procesu synodalnego włączył się także inny niemiecki kardynał Kurii, Paul Josef Cordes, prefekt emeritus Papieskiej Rady Cor Unum. Dla niego droga synodalna "zamazuje status wymiaru wiary", ponieważ prawdy wiary poddaje się głosom zgromadzenia drogi synodalnej, "pomijając odniesienie do decyzji najwyższego magisterium Kościoła".

Relatywizm

Dziennikarka Regina Einig wskazała na strukturalny problem drogi synodalnej: "Droga synodalna poświęca wagę na rzecz zasady większości, unikając pytania o to, co sprawia, że argument jest solidny; zwycięstwo relatywizmu jest w ten sposób zaprogramowane, ponieważ to, co jawnie heretyckie, i to, co konstruktywne, są prezentowane obok siebie, bez wagi. Nieustanne stosowanie zasady większości powoduje, że mniejszość zorientowana na naukę Kościoła czuje się rutynowo wykluczona. Przeciwnicy inicjatywy z Ratyzbony oczekują publicznego wycofania krytyki i tym samym promują obraz spirali milczenia. Dlaczego chcą ograniczyć niewygodne dla nich głosy, skoro celem jest debata bez tabu?

Na przykład Josef Kreiml, profesor dogmatyki i odpowiedzialny za biskupa Ratyzbony na czas podróży synodalnej, skomentował tekst przedstawiony na III Forum ("Kobiety w posługach i urzędach Kościoła") zatytułowany "Wymiana argumentacji teologicznej w globalnych kontekstach eklezjalnych". Według Kreimla, tekst "stosuje wątpliwą hermeneutykę, aby twierdzić, że papież Franciszek porzucił esencjalistyczny dualizm płci", twierdzenie, dla którego "rzekomy dowód polega na interpretacji krótkiego cytatu z papieża, wbrew jego znaczeniu".

Kobiety w Kościele

W odniesieniu do zawartego w tym tekście stwierdzenia, że "proces narastającego dystansu między życiem społecznym a kościelnym, jaki ma miejsce w krajach zachodnich, jest zdecydowanie związany z kwestią pozycji i głosu kobiet w Kościele", dogmatyk odpowiada: "Gdyby to (prawie) monokauzalne rozumowanie było poprawne, to takie "oddalanie się" nie powinno mieć miejsca w tych regionach Europy, gdzie dominuje protestantyzm, bo - jak wiadomo - w protestantyzmie wszystkie urzędy kościelne są otwarte dla kobiet. Na temat kryzysu wiary, sekularyzmu itp. tekst nie mówi ani jednego słowa".

"Autorom" tego tekstu najwyraźniej nie podoba się - kontynuuje Kreiml - że papież mówi o "ideologii gender"; dlatego żałują, że "ostatnie ważne dla Kościoła powszechnego dokumenty wyraźnie odwołują się do tradycyjnej antropologii płci: biegunowości płci męskiej i żeńskiej".

Power

Kreiml krytykuje też "dominację kategorii 'władzy' w całej drodze synodalnej, która jest obecna także w tym tekście". Tekst mówi: "Mężczyźni i kobiety odkryli swoją moc w doświadczeniu Ducha Bożego, swoje indywidualne moce i charyzmaty, którymi Bóg ich obdarzył". Wzywają niemieckich biskupów, by "w sposób autorytatywny" zażądali, by "pewne aspekty, o których tu mowa" (także udział kobiet w trzech formach posługi sakramentalnej) zostały wniesione "jako sprawy do konsultacji" do powszechnego procesu synodalnego.

W tym kontekście profesor dogmatyki komentuje: "W tym kontekście autorzy tekstu wydają się być przekonani, że decyzje papieża Jana Pawła II w sprawie święceń kobiet nie mają wyższego statusu niż wewnętrzny głos w dyskusji. Kiedy tekst mówi o "konstruktywnej debacie" nad poprzednimi decyzjami Magisterium, cel jest jasny: odwrócenie zakwestionowanych decyzji Magisterium".

Dorothea Schmidt, która bierze udział w procesie synodalnym z ramienia inicjatywy "Maria 1.0", jest jeszcze bardziej krytyczna: "Teraz chodzi nie tylko o obalenie doktryny seksualnej Kościoła i odstawienie na bok Bożego porządku stworzenia, ale także o zniesienie kapłaństwa, zainstalowanie sakramentu LGBT i wprowadzenie systemu rad. Pozostaje nam tylko napisać własną Biblię.

Tutaj można zobaczyć pragnienia ludzi wobec istoty Kościoła katolickiegoDlaczego nie sięgniemy po ostatnie konsekwencje i nie powołamy w Niemczech rady, która będzie mogła uchwalić wotum nieufności wobec Boga i go zdeponować? Odnosi się on m.in. do decyzji (większością jednego głosu) o "zbadaniu, czy Kościół katolicki potrzebuje jeszcze kapłaństwa", choć bp Bätzing zapewniał na konferencji prasowej po jej zakończeniu, że "nie może być Kościoła katolickiego bez kapłaństwa".

Nadużycie z nadużyciem

Grupa robocza ds. antropologii chrześcijańskiej" opublikowała Manifest w którym krytykuje drogę synodalną. W preambule Manifestu czytamy: "Jako chrześcijanie katoliccy uznajemy potrzebę fundamentalnych reform w Kościele. Nigdy jednak nie było prawdziwej i głębokiej odnowy bez nawrócenia i zmieniającego życie ponownego odkrycia Ewangelii. W swoim zafiksowaniu na strukturze zewnętrznej zaniedbuje sedno kryzysu, porzuca drogę jedności z Kościołem powszechnym, niszczy Kościół w substancji jego wiary i zmierza do schizmy".

Na stronie Manifest Krytykują, że "żądania tego organu, który nie jest legitymizowany ani przez misję, ani przez reprezentację [...] świadczą o fundamentalnej nieufności wobec Kościoła ukonstytuowanego sakramentalnie i przez władzę apostolską". W szczególności inicjatorzy tekstu sprzeciwiają się "nadużywaniu nadużyć".

Jak widać, rzekoma jednomyślność, którą szczyci się prezydium drogi synodalnej, nie jest taka: istnieje znaczna liczba głosów dysonansowych, a polemika będzie kontynuowana na forach, które spotkają się w najbliższym czasie.

Edukacja

Religia w LOMLOE: to jest propozycja CEE

Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury Konferencji Episkopatu Hiszpanii opublikowała swoją propozycję programu nauczania religii katolickiej na etapie niemowlęcym, podstawowym i obowiązkowym średnim. Propozycja, która chce liczyć na wkład całego środowiska edukacyjnego w poprawę - przed ostatecznym zatwierdzeniem przez CEE i opublikowaniem w BOE - projektów programów nauczania religii katolickiej.

Maria José Atienza-4 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Niniejszy wniosek został przekazany Ministerstwu Edukacji, jak wyjaśnił biskup Luis Argüello na konferencji prasowej na zakończenie Komisji Stałej we wrześniu ubiegłego roku, dodając, że samo Ministerstwo wyznało, że był to pierwszy przedmiot, dla którego posiadało kompletny program nauczania.

Wniosek nie jest rozstrzygający, gdyż jak np. nota upubliczniona obok tych życiorysówJest to "propozycja, która jest obecnie przekazana do konsultacji społecznych i która, w razie potrzeby, wraz z otrzymanymi sugestiami, uzupełni ostateczną wersję, która zostanie przesłana do Ministerstwa Edukacji Narodowej w celu włączenia jej do szkolnego programu nauczania, który zostanie opublikowany w BOE". W rzeczywistości, jak zaznacza sama Komisja, jej życzeniem jest "liczyć na wkład całego środowiska edukacyjnego w celu udoskonalenia - przed ostatecznym zatwierdzeniem przez EWG i opublikowaniem w BOE - projektów programów nauczania religii katolickiej".

Osoby, które chcą wziąć udział w projekcie i przekazać uwagi i sugestie mogą to zrobić za pośrednictwem strony internetowej "...".W stronę nowego programu nauczania religii"Oprócz specyfikacji proponowanych programów nauczania dla każdego etapu edukacyjnego dostępne są formularze dla każdego etapu, a także konkretny adres e-mail.

Propozycja religii w LOMLOE

Propozycja, opracowana w ramach programowych LOMLOE i według tej samej struktury i wymagań określonych przez Ministerstwo Edukacji i Kształcenia Zawodowego, została opracowana dzięki interwencjom i wkładowi forum internetowego "W kierunku nowego programu nauczania religii katolickiej". Dialog wszystkich i dla wszystkich" zawiera, dla każdego z etapów edukacyjnych:
- Wstęp. Nie jest on jeszcze opublikowany, ponieważ wszystkie elementy, które mają być określone w dekrecie o minimalnym wykształceniu, muszą być jeszcze potwierdzone.
- Kompetencje szczegółowe i ich opis. Proponuje się sześć konkretnych kompetencji, które są utrzymywane przez wszystkie etapy, z odpowiednią gradacją zgodnie z rozwojem ewolucyjnym uczniów. Stanowią one najbardziej innowacyjny element tego programu nauczania.
- Powiązania z kluczowymi kompetencjami i profilem wyjścia. Ta część nie została jeszcze opublikowana, w oczekiwaniu na potwierdzenie ostatecznej wersji tych elementów ogólnych przez administrację oświatową.
- Kryteria oceny. Proponuje się, aby były one powiązane z każdą z kompetencji szczegółowych.
- Podstawowa wiedza. Przedstawiono je uporządkowane w bloki, po kryteriach oceny dla każdego cyklu, jeśliArtykułują wiedzę, umiejętności i postawy. Artykułują wiedzę, umiejętności i postawy.
- Sytuacje dydaktyczne.
Czekają na ostatnie decyzje Ministerstwa Edukacji i Kształcenia Zawodowego.

Podobnie Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury zwraca uwagę, że "ta propozycja programu nauczania religii katolickiej jest proponowana dla całej Hiszpanii. W lokalnych środowiskach autonomicznych sytuacje edukacyjne mogą być określone w terminach, które są ostatecznie zdefiniowane w dekretach dotyczących minimum nauczania".

Głoszenie Ewangelii od samego początku

4 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Za kilka dni rozpocznie się pierwszy etap (diecezjalny) XVI Zgromadzenia Synodu Biskupów, którego kulminacja nastąpi w Rzymie w październiku 2023 r. Dokument Wierność w wysyłaniu na misjektóry zawiera orientacje duszpasterskie i linie działania Konferencji Episkopatu Hiszpanii (CEE) do roku 2025 i został niedawno przedstawiony, stanowi ramy porozumienia dla tego procesu, podobnie jak inne aktualne prace CEE i jej organów.

Lektura tego dokumentu jest interesująca dla każdego, przede wszystkim ze względu na zawartą w pierwszym rozdziale ciekawą analizę dotyczącą sytuacji społecznej z punktu widzenia jej stosunku do religii, ale nie jest to po prostu owoc badania socjologicznego. Również kierunki i działania, które proponuje dla samej EWG i diecezji, nie mogą być odbierane wyłącznie jako zbiór wytycznych organizacyjnych. Intencją jest zbadanie, jaki jest najbardziej skuteczny sposób wypełnienia Bożego mandatu głoszenia Ewangelii wszystkim, w aktualnym kontekście społeczeństwa hiszpańskiego: wysiłek wierności woli Bożej, dla którego przywołuje się pomoc Ducha Świętego oraz światło i siłę modlitwy. 

Cieszyć może również fakt, że dokument precyzyjnie pokazuje, w jaki sposób praca Konferencji Episkopatu Hiszpanii wpisuje się w ogólne linie wyznaczone przez papieża Franciszka, zarówno w całym pontyfikacie, jak i w rozwoju procesu synodalnego. Chodzi o przyjęcie zaproszenia do misyjnego wychodzenia na zewnątrz i o zrozumienie, że musi się ono rozpocząć od nawrócenia pastoralnego; w pełnym tego słowa znaczeniu są to terminy, które mówią do i o ludziach, a od nich odnoszą się do struktur. 

Wychodząc od osobistego przyjęcia tej odpowiedzialności, zrozumienie rzeczywistej sytuacji przechodzi w istocie przez uświadomienie sobie, że społeczeństwo uległo ogromnej przemianie, w wyniku czego ewangelizacja musi rozpocząć się od początku, od głoszenia istnienia Boga, stwórcy i miłośnika, który wyraża swoją dobroć przede wszystkim przez swoje Wcielenie w Jezusie Chrystusie, Odkupicielu; w rozumieniu odpowiedzialności Kościoła jako pośrednika, który powinien ułatwiać spotkanie z żywym Chrystusem; w umacnianiu więzi braterskich, rodzinnych i wspólnotowych, których potrzebuje człowiek i życie chrześcijańskie, a bez których zubaża się także społeczeństwo; wreszcie w dążeniu do tego, by cała działalność Kościoła była wyrazem Bożej miłości, "miłość otrzymana, dzielona i ofiarowana, która szuka dobra Kościoła i dobra każdej osoby, którą spotykamy na drodze, i którą musimy przekazywać ze szczególnym zaangażowaniem"..

AutorOmnes

Inicjatywy

Uniwersytecka Droga Świętego Jakuba: z kompasem opuszczenia

Sześćdziesięciu młodych studentów uniwersytetu pielgrzymowało tego lata do Santiago de Compostela. Zdani na Opatrzność i prowadzeni przez Matkę Bożą, przeżywaliśmy doświadczenie spotkania z Chrystusem i ze sobą nawzajem.

Jorge F. García-Samartín-4 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Benedykt XVI powiedział podczas wizyty w Santiago w 2010 roku, że pielgrzymować "to nie tylko wychodzić z siebie w kierunku Największego, ale także iść razem". Ten podwójny aspekt pielgrzymowania - pozwolenie na to, by Bóg patrzył na nas samych, abyśmy mogli spojrzeć na innych Jego oczami - stanowi sedno nauki ewangelicznej (na przykład znany epizod z Mt 22,34-40 lub słowa z J 13,34 i 1 J 4,20); jest to również to, co charakteryzowało Drogę św. Jakuba, którą Pastoral Universitaria de Madrid zorganizował tego lata.

trasa do santiago

Prawie sześćdziesięciu młodych studentów - w większości studentów, niektórzy już ukończyli studia - w towarzystwie D. Enrique Rueda i D. Hilario Mendo, kapelanów Industriales UPM i Derecho UCM, wyruszyło z Mougás (Pontevedra) 20 lipca i dotarło do miasta Apostoła sześć dni później. Ale wszystko zaczęło się dwa dni wcześniej. W niedzielę 18-go opuściliśmy Madryt i wyruszyliśmy do Fátimy. Po drodze mogliśmy skorzystać z Mszy św. i kolokwium z karmelitami z Ciudad Rodrigo, którzy przepoili grupę swoją prostotą i duchem modlitwy.

Dla Diego z Industriales był to "najlepszy sposób na rozpoczęcie", ponieważ "nasza Matka, która jest bardzo dobra, towarzyszyła nam podczas całej pielgrzymki". Cisza i spokój sanktuarium maryjnego stworzyły sprzyjającą atmosferę, abyśmy mogli złożyć w ręce Dziewicy nasze intencje: "rodziny, przyjaciół, zmartwienia i projekty, jednym słowem wszystko", jak powiedziały Mimi z medycyny i María z farmacji.

Oddaliśmy jej wszystko, a ona z kolei nauczyła nas wymawiać jej fiatPowiedziałam całkowite "tak" woli Bożej, temu, co On chciał, aby się wydarzyło w tych dniach. I stało się. Bo kiedy ufa się Panu, kiedy w chodzeniu "jedynym kompasem jest opuszczenie", jak powiedziałaby święta Teresa z Lisieux, Chrystus dokonuje wielkich dzieł.

Galicja - od morza pierwszych dni do winorośli ostatnich etapów - była świadkiem, jak grupa oddychała czystą radością. Każdy, kto się do nas zbliżył lub nas wyprzedził, mógł dostrzec pomoc udzielaną rannym podczas ich przenoszenia lub głębokie rozmowy toczące się między ludźmi, którzy nie znali się od wielu dni.

trasa do santiago

Luis, jeden z organizatorów, z ekscytacją opowiada, jak wyjeżdżając z Redondeli, podczas półgodzinnej ciszy rozpoczynającej każdy dzień, zobaczył kilka pań, które skrzyżowały się z nami. Itzi z Medyki mówi, że "na Camino poznałem wielu wspaniałych ludzi, ale przede wszystkim pogłębiłem swoją przyjaźń z Bogiem. Było to niezapomniane przeżycie, które odcisnęło na mnie swoje piętno.

Wystarczyło zobaczyć chwile modlitwy po Mszach Świętych, aby zrozumieć świadectwa takie jak to, słowa takie jak Ignacio, studenta Inżynierii Organizacyjnej - "widzieliśmy jak miłość Boga nie ma granic", mówi - a nawet nawrócenia takie jak Palomy, studentki ostatniego roku medycyny: "Dla mnie to Camino było światłem na każdym kroku i przebudzeniem w moim sercu, które pomogło mi poznać Boga i zacząć Go kochać... po prostu".

Z naszymi sercami pełnymi Pana i z odarciem z powierzchowności, które przynosi sześć dni chodzenia i zmęczenia, mogliśmy wprowadzić w życie "zobaczcie, jak oni się miłują" pierwszych chrześcijan. Wyjść naprzeciw potrzebom innych, na "peryferie", które w drodze do Santiago są niczym innym jak towarzyszem chętnym do rozmowy.

Odkrywamy, "że to, co najlepsze na Camino, zawsze można znaleźć, gdy patrzy się obok", jak mówi María Zavala, inżynier przemysłowy, i mamy nadzieję, podobnie jak jej towarzyszka Ana Molina, że "nasze narzucone przez siebie ograniczenia i nasze lęki nie przeszkadzają nam żyć życiem". Abyśmy po powrocie "mogli szerzyć to nadprzyrodzone szczęście, którym", według słów Any Vendrell, również z ETSII, "cieszymy się tylko w absolutnym opuszczeniu". Wykrzyczeć światu "że życie czasem męczy, czasem boli... Że nie jest idealne, ale że mimo wszystko życie jest piękne".

AutorJorge F. García-Samartín

Spacer po mieście

Wśród wskaźników wielu osób jest jeden, który został już odzyskany: procesje wracają na ulice, a za kilka dni w Sewilli na ulice powróci Señor del Gran Poder.

4 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Media komentują, że parametry zdrowotne niemal pozwalają mówić o powrocie do normalności; ale ta normalność nie jest mierzona tylko wskaźnikami zewnętrznymi, każdy ma swoje odniesienia: przytulanie wnuków, odzyskiwanie spotkań towarzyskich, posiłków rodzinnych, wyjścia do kina i inne takie. Krótko mówiąc, by wrócić do harmonii z życiem i otoczeniem. To właśnie te małe rzeczy zbliżają nas do normalności.

Wśród sentymentalnych wskaźników wielu osób jest jeden, który już się odżył: na ulice wracają procesje. Niektórzy już wyszli i jeśli wszystko pójdzie dobrze, za kilka dni Gran Poder przemierzy ulice Sewilli, by odwiedzić najbiedniejsze dzielnice miasta i spędzić tam kilka dni z dziećmi najbardziej potrzebującymi komfortu i towarzystwa.

Ojcze nasz, Jezu z Wielka Moc ©Feliú Photographer

Niektórym ten wskaźnik może wydawać się nieco anachroniczny, typowy dla przestarzałego sentymentalizmu, przejaw popularnej religijności, na którą nie ma już miejsca w dzisiejszym chrześcijaństwie, ale chodzi o coś głębszego: "...wiara chrześcijańska jest sposobem życia, sposobem życia, sposobem życia...".Nie staje się chrześcijaninem przez decyzję etyczną czy wielką ideę, ale przez spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje nowy horyzont życiu, a tym samym decydujące ukierunkowanie". (Benedykt XVI, Deus Caritas est)

Taki jest sens popularnych przejawów wiary, jakimi są procesje: spotkanie z Panem na ulicach, przejście przez Jego odkupieńczy ból, wyjście na poszukiwanie swoich dzieci, jak ojciec syna marnotrawnego, który pobiegł na spotkanie, aby go objąć, starając się być tym, który spotka się z najbardziej opornym. Nieobecność córek i synów ciążyła mu, tak długo ich nie widząc, i potrzebował wyjść na ulicę, by się z nimi spotkać, wiedząc, że nikogo nie pozostawia obojętnym. O to właśnie chodzi: zobaczyć Go i pozwolić Mu zobaczyć nas, odzyskać ukryte, czasem zapomniane, uczucia. To jest właśnie istota religijności ludowej.

Francuski filozof, G. Thibon, wyjaśnił różnicę między równowagą a harmonią. Równowaga to stan, w którym na obiekt, lub sytuację, działają równoważne i przeciwne siły, które wzajemnie się znoszą. Harmonia natomiast jest osiągana, gdy różne siły uzupełniają się, tworząc lepszą sytuację. Mówimy o równowadze atomowej, a nie o harmonii, gdy narody wyrównują swój potencjał atomowy i boją się siebie nawzajem. Harmonia to sytuacja w rodzinie, w której doprowadza się swoje różne zdolności do wspólnego celu.

Życie chrześcijańskie nie jest równowagą, jest harmonijnym połączeniem etyki i estetyki, formacji i uczuć. Przez etykę rozumiemy sposób, w jaki człowiek powinien postępować, aby osiągnąć doskonałość jako osoba, a przez estetykę - uznanie piękna, tego, co miłe dla zmysłów, co pociąga, urzeka i doskonali osobę w jego kontemplacji. Procesje są dla braci odpowiednim kanałem do rozwijania etyki i pielęgnowania estetyki, w proporcjach określonych w czasie, czasem przez wieki.

Czas odzyskać ten wskaźnik normalności, jakim jest spotkanie z Panem idącym ze swoim bólem przez miasto, bólem, który nie zawiesza rozumu.

Ignacio Valduérteles

Obie są konieczne, obie się wzmacniają i uzupełniają. Przyjęcie samej etyki jako punktu odniesienia prowadziłoby do rodzaju stoickiej obojętności, skupionej na wypełnianiu obowiązku dla samego obowiązku, nieskażonej żadnym uczuciem, zaangażowanej w przymusowe przestrzeganie zasad i przepisów. Przeciwnie, danie się ponieść wyłącznie estetyce prowadzi do pietystycznego sentymentalizmu, w którym istniałoby niebezpieczeństwo, że sentyment stanie się kryterium prawdy, wdzierając się w obszary rozumu i woli. Obiektywna prawda mogłaby zniknąć poprzez sprowadzenie jej do sentymentu.

Teraz czas odzyskać ten wskaźnik normalności, jakim jest spotkanie z Panem idącym ze swoim bólem przez miasto, bólem, który nie zawiesza rozumu. Schylony pod ciężarem krzyża, ale nie tracący godności, elegancji, ani kompasu, który nosi w krwi, którą Matka przetoczyła w jego łonie. Czując jego puls i oddech. Wychodzi na ulicę, aby wyjaśnić, że ból trzeba nieść i kochać; że tym, co frustruje życie, nie jest ból, lecz brak miłości; że ofiara z Miłością jest ogromną radością, a bez niej nie ma sensu; że musimy kojarzyć nasz ból z Odkupieniem, aby był owocny; że musimy nauczyć się nieść krzyże każdego dnia, jeśli to możliwe, z taką samą elegancją.

Miłość i uczucie. Pan jest na ulicy. Teraz miasto wraca do normalności.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Więcej
TribuneKlaus Küng

Kościół w Europie Środkowej: "Nie lękajcie się, tylko miejcie wiarę".

W ostatnich dziesięcioleciach nastąpiła erozja życia chrześcijańskiego w krajach o długiej tradycji, na przykład w Europie Środkowej. Autor zwraca jednak uwagę, że jest wiele powodów do optymizmu i proponuje wskazówki dotyczące dalszego postępowania.

4 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

W homilii podczas Mszy św. kończącej Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie papież Franciszek za punkt wyjścia przyjął pytanie Jezusa skierowane do uczniów: "A kim ty mówisz, że ja jestem?" (Mk 8, 29).

Papież powiedział, że to pytanie postawiło uczniów w trudnej sytuacji i wyznacza punkt zwrotny w ich drodze w poszukiwaniu Mistrza. "Znali dobrze Jezusa, nie byli już początkującymi. Znali Go, byli świadkami wielu Jego cudów, podziwiali Jego nauczanie, chodzili za Nim gdziekolwiek się udał, ale mimo to nie myśleli tak jak On. Brakowało decydującego kroku, tego, który przechodzi od podziwu do naśladowania Jezusa".. A papież podsumował: "Również dzisiaj Pan, skupiając swój wzrok na każdym z nas, zadaje nam osobiście pytanie: 'Ale kim ja jestem dla ciebie?.

W ostatnich dziesięcioleciach sytuacja w społeczeństwie, a także w Kościele uległa gwałtownej zmianie. Nawet w krajach o bardzo długiej tradycji chrześcijańskiej uruchomiony został proces erozji życia wiary, który zmiótł wiele, zwłaszcza młodego pokolenia.

Wielu traci z oczu Boga, żyje tak, jakby Bóg nie istniał. Papież Benedykt opisał to mówiąc, że rodzi się nowa Religia, religia bez Boga. Wyjaśnia świat bez Boga, a człowiek jest kuszony, by żyć według własnych wyobrażeń, nawet postępować tak, jakby sam był Bogiem. I prawie zawsze, już wcześniej, następowało oddalanie się od Kościoła, zaciemnianie wiary w Chrystusa, w Zbawienie, w Jego sakramenty, w Jego słowo, w Jego obecność w świecie poprzez Kościół i jego wiernych.

Patrząc na obecną sytuację w parafiach, w szkołach, w miejscu pracy, a często we własnej rodzinie, pytanie postawione przez Jezusa staje się bardziej dotkliwe: "Ale ja, kim jestem naprawdę dla ciebie?". A papież zauważa, że. "Nie wystarczy poprawna, katechizmowa odpowiedź, ale musi to być odpowiedź osobista, życiowa..

Pytanie Pana daje się odczuć w różnych sytuacjach (zewnętrznych i wewnętrznych), które w niezliczonych wariantach przedstawiają się nam. I nawet jeśli tyle razy odpowiedzieliśmy aktem wiary i ufności w Pana i w Jego pomoc, trzeba będzie ponownie dać odpowiedź: tak, wierzę w Ciebie, wierzę, że jesteś Synem Bożym uczynionym człowiekiem, narodzonym z Maryi Dziewicy, i że jesteś obecny, że nas szukasz, że czekasz na nas, że nas zbawiasz; chcemy iść za Tobą.

Co więcej, dobre spojrzenie na obecną sytuację Kościoła pokaże nam, że nawet jeśli sytuacja jest naprawdę trudna i wiele kościołów pustoszeje - w niektórych krajach europejskich są one nawet sprzedawane - w tych samych miejscach prawie zawsze są jakieś kościoły, które się zapełniają, ponieważ są wierni, którzy szukają Pana. Jeśli odkryli, czym jest Msza Święta, są gotowi do wielkich poświęceń, by móc w niej uczestniczyć; a jeśli zauważą, że spowiedź jest dla nich dobra, że jej potrzebują, robią wszystko, by znaleźć dobrego kapłana i chcą się spowiadać. Prędzej czy później potwierdza się to, co Pan powiedział do swoich uczniów: "Na świecie będziecie mieli ucisk, ale bądźcie dobrej myśli: Ja zwyciężyłem świat". (J 16:33).

Przez szukanie Pana budzi się wiara i otwiera się droga. Wśród ludzi wierzących lub zaczynających wierzyć rozpoczyna się ruch, który prowadzi ich do zgromadzenia się wokół Pana, który mówi: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście zmęczeni i obciążeni, a Ja wam dam odpoczynek". (Mt 11,28).

Papież Franciszek zlecił przeprowadzenie procesu synodalnego dla Kościoła powszechnego, a pierwsze dwa punkty, które należy przeanalizować to. "wspólne chodzenie". oraz "słuchać".

Jest wiele powodów do optymizmu. Często przypominam sobie - właśnie w obecnej sytuacji - jak św. Josemaría w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych bardzo mocno mówił do nas o tym, że musimy nauczyć się "szturmować" tabernakulum i kochać Mszę Świętą, prosić naszego Pana i jednoczyć się z Nim. Bardzo nalegał, abyśmy byli odważni, mówiąc o Bogu wszystkim, bez fałszywych lęków i z wielkim sercem, otwartym na wszystkich. Bóg jest przebaczającym Ojcem, niestrudzenie wpajał nam. To była prorocza wizja.

Wszystko to zachęca nas do pójścia naprzód, ściśle zjednoczeni z Ojcem Świętym i wszystkimi, którzy są z nim zjednoczeni. Podobnie jak władca Synagogi, Jezus mówi do nas: "Nie bójcie się; miejcie tylko wiarę". (Mk 5:36).

AutorKlaus Küng

Biskup emeritus Sankt Pölten, Austria.

Watykan

Czym jest COP26 w Glasgow w sprawie zmian klimatu?

Raporty rzymskie-3 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Sponsorowana przez ONZ konferencja COP (Conference of the Parties) w sprawie zmian klimatu odbędzie się w dniach 1-12 listopada w Glasgow.

Szczyt gromadzi przedstawicieli niemal wszystkich krajów, aby przyjrzeć się, jak przyspieszyć realizację celów środowiskowych Porozumienia Paryskiego, które obejmują m.in. redukcję emisji CO2 netto do zera do 2050 roku, utrzymanie globalnych temperatur poniżej 1,5 stopnia Celsjusza oraz ochronę naturalnych społeczności i siedlisk.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Ewangelizacja

W rok po encyklice "Fratelli tutti" co się zmieniło?

W rok po podpisaniu encykliki Fratelli tutti przez papieża Franciszka, "i wciąż jest wiele do zbudowania, zanim będziemy mogli mówić o istnieniu prawdziwego powszechnego braterstwa" - mówi autor, który zachęca do stawiania kroków naprzód z nadzieją.

Ks. Miguel Ángel Escribano Arráez ofm-3 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Kiedy rok temu byliśmy świadkami podpisania przez papieża Franciszka encykliki u stóp grobu św. Franciszka z Asyżu, wielu z nas pomyślało, że przy takim błogosławieństwie taki dokument będzie musiał zostać usłyszany przez świat. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się jednak, że świat bardzo się zmienił.

Po raz drugi papież Franciszek użył terminologii franciszkańskiej, aby pokazać, na podstawie słabości naszego świata, że lektura świętego z Asyżu może pomóc nam przezwyciężyć indywidualizm i egoizm, który wydaje się poruszać nasz świat, zwłaszcza w polityce i gospodarce, i który sprawia, że cierpią mężczyźni i kobiety na ulicy, którzy budzą się każdego ranka, chcąc budować swoje życie i znajdują się ograniczeni.

Nowość franciszkańska polega na odzyskaniu idei, która zawsze prześladowała św. Franciszka z Asyżu: że albo jesteśmy dla siebie braćmi, albo trudno nam zbudować świat pokoju. A do tego potrzebna była świadomość, że jesteśmy dziećmi tego samego Boga i że musimy mieć ze sobą bezpośrednią i szczerą relację. A kiedy mówimy o innym, musimy myśleć o tym, co inne, o ostatnich w społeczeństwie, o odrzuconych przez świat i o tych, którzy mają inną kulturę niż my, ale z którymi, poprzez przyjęcie i szacunek, możemy prowadzić dialog, szukając punktów zbieżnych, bez popadania w nowoczesny relatywizm.

Życie jest podbijane każdego dnia

Zdjęcia z kampanii internetowej Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka

Jedną z ważnych rzeczy, o których przypomina nam encyklika, a które znają zwykli ludzie, jest to, że życie wygrywa się każdego dnia. To nie jest coś, co się wygrywa raz na zawsze. Relacje międzyludzkie, tak jak wielkie wydarzenia w historii, nie są zdobyte i tyle, albo się je pielęgnuje każdego dnia, albo w końcu wracamy do starych złych nawyków. A nasze społeczeństwo zapomniało, że musimy żyć w braterstwie, by zachęcać do realizacji własnych pragnień i egoizmu.

Zbudowaliśmy społeczeństwo, w którym pojęcia takie jak "otwarcie na świat", które czasem interpretowaliśmy jako słuchanie i przyjmowanie, teraz oznaczają, że nie boimy się wystrzelić w świat rynku odmienny od naszego otoczenia, wyrwać się z naszego świata komfortu, aby zdobywać nowe miejsca i poszerzać rynek, a tym samym osiągać udziały we władzy, nawet jeśli jest to w samotności tego, kto osiąga szczyt.

Dodatkowo okazuje się, że polityka, która powinna być motorem relacji i budowniczym życia w społeczeństwie, jest manipulowana i zarządzana przez interesy ekonomiczne, w taki sposób, że polityka służy tylko do dyskwalifikowania się nawzajem, nie będąc budowniczym relacji, a co gorsza, buduje kulturę egoizmu, która rozbija tradycje kulturowe, które potrafiły budować społeczeństwo w relacjach.

W środku tego świata bez kultury zakorzenienia rodzi się populizm, który sprawia, że jesteśmy bardziej zamknięci w sobie wobec tych, którzy są inni, a te nowe organizacje nie myślą o innych, ale tylko o sobie. W taki sposób, że ci, którzy muszą opuścić swoją ojczyznę, są nie tylko niemile widziani w innych krajach, ale są też używani jako broń wojenna do promowania kultury wyrzucania, próbując społecznie wyeliminować tych, którzy nie myślą tak jak my.

Postać Dobrego Samarytanina

Z punktu widzenia naszej wiary postać Dobrego Samarytanina jest niezbędna nie tylko po to, by zobaczyć, jak powinniśmy postępować w naszej relacji z Bogiem i z innymi, ale przede wszystkim dlatego, że prowadzi nas do konieczności budowania antropologii, w której centrum znajduje się osoba i jej relacja z innymi i ze stworzeniem.

Kiedy ta antropologia prowadzi do akceptacji, wtedy jesteśmy w stanie zintegrować tak wielu wygnańców, którzy niekoniecznie pochodzą z innych krajów, ale którzy osiedlili się w naszym mieście, uciekając przed wiejską biedą, ze wspólnotą społeczną i religijną, aby mogli tworzyć kulturę i nie czuli się wykorzenieni, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami, które to pociąga za sobą dla wszystkich.

Encyklika "Fratelli tutti" uświadamia nam, że choć prawdą jest, iż musimy budować nasz świat na wolności i równości, nie możemy zapominać, że wolność nie opiera się na indywidualizmie polegającym na robieniu tego, co każdy chce, i że nie wszyscy jesteśmy tacy sami, ale że różnorodność jest bogactwem.

Dlatego papież Franciszek zachęca nas do poszukiwania dialogu i spotkania jako najlepszego narzędzia do przezwyciężenia egoizmu. Dialog nie oznacza przyjmowania wszystkiego, co się nam proponuje, jako obowiązujące, ale szukanie punktów zbieżnych między społeczeństwami i ludźmi. Ten dialog nie jest ani tym, który prowadzą politycy, rzucając w twarz wadami przeciwnika, ani tym, który odbywa się na portalach społecznościowych. Dialog odbywa się twarzą w twarz z osobą, uznając ją za taką i w interesie osiągnięcia wspólnego dobra.

Rodzina i przebaczenie

Wszystko zaczyna się od prostoty rodziny, która cierpi z powodu radości i niesmaku, ale która potrafi także przebaczyć i pojednać, a my musimy umieć wnieść do społeczeństwa tę radość, której uczymy się żyć w rodzinie. Przebaczenie nie oznacza zapomnienia o tym, co się stało; ci, którzy zapominają, ryzykują ponowne popełnienie tych samych błędów, a więc nie wolno nam zapomnieć, aby z popiołów zbudować świat pojednania i pokoju.

Jak zaznaczyliśmy na początku, Papież Franciszek przypomina nam, że gospodarka nie jest zła sama w sobie, jak wielu przedsiębiorców w tym czasie kryzysu, z chrześcijańskiej mentalności zaangażowania i dzielenia się, zadbało o swoich pracowników, aby ich firmy i życie rodzin każdego z nich mogły iść do przodu. Istnieje jednak gospodarka, którą musimy potępić, jest to gospodarka globalizacyjna, która unieważnia ludzi, która manipuluje rządami i nie bierze pod uwagę najbardziej pokrzywdzonych, niszcząc wspólne miejsce każdej osoby, aby budować egoistyczne cele.

Minął już rok od podpisania encykliki i jeszcze wiele pozostaje do zrobienia, zanim będziemy mogli mówić o istnieniu prawdziwego powszechnego braterstwa. Nie możemy jednak zapominać, że trzeba podjąć kroki, że nadzieja jest podstawowym elementem życia chrześcijanina i że w obliczu przeciwności nie możemy dać się ponieść rytmom wyznaczanym przez chore społeczeństwo, które potrzebuje relacji międzyludzkich, aby się uzdrowić i zbudować świat, w którym wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami.

AutorKs. Miguel Ángel Escribano Arráez ofm

Ksiądz franciszkanin. Instytut Teologiczny w Murcji OFM. Ośrodek Studiów Teologicznych Zakonu Franciszkanów w Hiszpanii.

Watykan

Młodzi ludzie powstają, aby dać świadectwo nadziei w świecie

W ostatnich dniach papież Franciszek zaprosił wszystkich młodych ludzi do podnoszenia się z upadków, bo "kiedy młody człowiek się podnosi, to tak jakby cały świat się podnosił".

Giovanni Tridente-2 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek w ostatnich dniach powtórzył dwa apele. Pierwszy: Powstań! - który nawiązuje do wersetu z Dziejów Apostolskich - jest skierowany do młodych ludzi i stanowi temat zbliżających się 36. Światowych Dni Młodzieży, które w tym roku będą obchodzone w diecezjach na całym świecie w uroczystość Chrystusa Króla, 21 listopada.

Drugi apel - Słuchajcie! - nie związany z konkretnym fragmentem biblijnym, ale znaczący - jest adresowany do świata komunikacji w ogóle, a do poszczególnych komunikatorów w szczególności. Odnosi się tu również do tematu kolejnego, 56. Światowego Dnia Komunikacji, który odbędzie się w maju 2022 roku.

Pokazuje to, że istnieje wezwanie w pierwszej osobie, prośba o bezpośrednie zaangażowanie zarówno dla młodych ludzi, jak i dla komunikatorów, pobudzając ich do bycia protagonistami w tym czasie zmian - jak to wielokrotnie powtarzał papież - przyjmując w pierwszej osobie wyzwania i możliwości, które się przed nimi otwierają.

Nie jest przypadkiem, że zwracając się do młodych, Franciszek zaprasza ich do medytacji nad nawróceniem św. Pawła, który przeszedł od bycia "prześladowcą sprawiedliwości" do bycia "uczniem świadkiem". Zasługa jednak jest niewątpliwie Boga, który wybiera tego, który Go nawet prześladuje, który jest Mu wrogi i zmienia Jego serce. Udowadniając, że zawsze można zacząć od nowa i że "żaden młody człowiek nie jest poza zasięgiem Bożej łaski i miłosierdzia".

Resurgence

Papież często powtarza tę postawę, by nie dać się "zdemoralizować" w obliczu własnych niepowodzeń. Uczynił to na przykład podczas ostatniej audiencji generalnej. Nieważne, czy upadniemy i ile razy upadniemy, ale liczy się nasze pragnienie, by znów wstać - jak Paweł na drodze do Damaszku - by dać świadectwo, że każde nieudane istnienie można odbudować i że "ludzie, którzy już umarli w duchu, mogą zmartwychwstać".

Papież posuwa się do stwierdzenia, że gdy upada młody człowiek, w pewnym sensie upada ludzkość. Jednocześnie prawdą jest też, że "gdy wstaje młody człowiek, to tak jakby wstał cały świat". Bardzo znaczący obraz podkreślający wielki potencjał, który młodzi ludzie trzymają w rękach i noszą w sercach.

Pokora

I jeszcze raz: "aby zmartwychwstać, świat potrzebuje siły, entuzjazmu i pasji, którą macie". Ale w całym tym dynamizmie trzeba uwzględnić pewien element, który również ma związek z życiem i doświadczeniem Saula: pokorę, "świadomość własnej ograniczoności", której fundamentem jest uświadomienie sobie, że jest się małym i kruchym. Tylko w ten sposób można dojść do rozpoznania Chrystusa, po rozpoznaniu siebie samego takim, jakim się naprawdę jest.

Papież obawia się jednak, by młodzi ludzie nie marnowali swoich najlepszych lat na angażowanie się w "bezsensowne walki", w sprawy, które choć pozornie bronią słusznych wartości, mogą przerodzić się w destrukcyjne ideologie. Powinni raczej wykorzystać swoje dary i talenty i oddać je na służbę ewangelizacji "aż po krańce ziemi", jak to uczynił św. Paweł, zwany "Apostołem pogan".

"To jest misja, którą Pan powierza każdemu człowiekowi, a w szczególności każdemu młodemu, i której musi się poświęcić - wyjaśnia Franciszek - aby 'zmienić życie'. I stąd zaproszenie do dawania świadectwa, że komunia Kościoła przezwycięża wszelką samotność, że miłość i szacunek wypływają ze zdrowych relacji międzyludzkich, że trzeba bronić sprawiedliwości społecznej, prawdy, ubogich, słabych i stworzenia, i że właśnie dlatego "Chrystus żyje!".

Orędzie miłości, zbawienia i nadziei, które musi być przekazywane w szkołach, na uniwersytetach, w świecie cyfrowym, w pracy i wszędzie.

Jak pamiętacie, nowe wskazania dotyczące Światowego Dnia Młodzieży, począwszy od zmiany daty - wcześniej był on obchodzony w Niedzielę Palmową tylko w Rzymie, gdy nie było wydarzenia międzynarodowego - zostały rozpowszechnione przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia wraz z dokumentem Wskazania duszpasterskie, jako pomoc, aby obchody diecezjalne były jeszcze bardziej owocne dla wspólnot lokalnych i duszpasterstwa młodzieży.

Międzynarodowa edycja ŚDM odbędzie się w Lizbonie w 2023 roku i tym razem odniesienie do wstawania dotyczy Maryi Panny, która "w pośpiechu" pobiegła do swojej kuzynki Elżbiety, o czym opowiada Łk 1,39, i wypowiedziała Magnificat.

Rodzina

Co trzeba zrobić, żeby nie dokonać aborcji?

Dziesiątki tysięcy kobiet co roku wybiera życie po poradach osób i instytucji, w pobliżu ośrodków aborcyjnych lub w wielu innych miejscach, którym pomagają działające od dawna fundacje.

Rafał Górnik-2 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 9 minuty

Artykuł w języku angielskim.

Wobec inicjatywy ustawodawczej mającej na celu osłonę ośrodków aborcyjnych i zakazanie, nawet karą więzienia, obecności w ich pobliżu grup ratowników, nikt nie powinien pozostać obojętny. Tak mówi Javier Segura, delegat ds. nauczania w diecezji Getafe i prezes stowarzyszenia edukacyjnego "Ven y verás. Educación", pod tytułem Do więzienia za obronę życia.

Jak wiadomo, od lat małe grupy, w sposób niezorganizowany, ale stały, doradzają kobietom, które zbliżają się do niektórych klinik aborcyjnych, aby przerwały ciążę i zlikwidowały znajdujące się w niej dziecko. Pytanie, które zadają jest takie lub bardzo podobne: "Czego potrzebujesz, aby nie dokonać aborcji?

Tak powiedział wczoraj Omnes dr Jesús Poveda, siła napędowa Escuela de Rescates, która od piętnastu lat w soboty doradza kobietom w ciąży. "Około 10 procent kobiet, którym doradzamy, odrzuca aborcję i wybiera życie" - odpowiada na pytanie Omnes.

Poza pracą zawodową Jesús Poveda jest wiceprezesem Federacji Stowarzyszeń na rzecz Życia w Hiszpanii i przewodniczy grupom pro-life w Madrycie, ale precyzuje, że to zadanie sobotnich akcji ratunkowych jest "osobistą inicjatywą", poza stowarzyszeniami pro-life, których zadaniem jest "pomoc, szkolenie i potępianie obecnego prawa". Choć ustawa Aido "ma dobrą stronę" - przypomina. A to obowiązek doradzania kobietom i dawania im kilku dni na przyjrzenie się alternatywom, "coś, co nie zostało spełnione".

Co trzeba zrobić, żeby nie dokonać aborcji? To samo pytanie usłyszała kilka lat temu Michelle, która zdecydowała się na kontynuowanie ciąży, po rozmowie z członkami Ratowników Jana Pawła II przed centrum aborcyjnym. Marta Velarde, jej prezes, powiedziała, że w ciągu tych dziewięciu lat uratowano około "5 400 niemowląt".

Możesz obejrzeć zeznanie Michelle tutaj.

Miała ona miejsce w ostatnią niedzielę czerwca w dziesiątą rocznicę powstania Plataformy Sí a la Vida, której przewodniczyła Alicia Latorre, i odbyła się w ramach Carrera por la Vida zorganizowanej przez Asociación de Deportistas por la Vida y la Familia, której przewodniczył Javier Fernández Jáuregui, we współpracy z Omnes i innymi instytucjami.

Wolność słowa

Praca tych grup modlitewnych i pro-life nie pozostała niezauważona, zarówno w sferze politycznej, obywatelskiej, jak i kościelnej. Jest tam inicjatywa ustawodawcza, aby karać osoby zajmujące się tymi zadaniami doradczymi. W miniony czwartek, w odpowiedzi na pytania kilku dziennikarzy, sekretarz generalny i rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Hiszpanii, Msgr. Luis Argüello, przypomniał, że grupy te modlą się za matki, niezależnie od tego, czy dokonują aborcji, czy nie, że oferują alternatywy dla odbierania życia oraz że "jeśli uznaje się prawo do aborcji, należy również uznać wolność słowa".

Bp Argüello, biskup pomocniczy Valladolid, dodał, że "to, co jest naprawdę niepokojące, to fakt, że za postęp uważa się przerywanie postępu życia ludzkiego" i przypomniał, że grupy te "modlą się i oferują alternatywną pomoc, aby uniknąć eliminacji życia ludzkiego". Ponadto powołał się na "znaczące doświadczenie osób, które dzięki pomocy zmieniają swoją decyzję o aborcji" i które w ten sposób ratują życie, które - jak przypomniał - "nie jest kwestią wiary, ale nauki, która mówi nam, że istnieje nowa istota ludzka, z własnym DNA i ze zdolnością do rozwoju, która przyjdzie, aby uformować życie, które już istnieje".

W sferze cywilnej, tj. Forum Rodzinne opublikowała raport, w którym zauważa, że "obecnie nie istnieje publiczna sieć pomocy kobietom w ciąży w sytuacjach zagrożenia, ani też prawo kobiet w ciąży do informacji o istnieniu tej sieci oraz dostępnej dla nich pomocy i wsparcia nie jest uregulowane we wszystkich rodzajach ośrodków opieki i zdrowia".

"Te działania - które Forum Rodziny od lat proponuje wszystkim bez wyjątku partiom politycznym - wciąż nie zostały podjęte i wdrożone przez poszczególne rządy" - dodaje Forum. "Gdyby to, o czym mowa w poprzednim akapicie, było skutecznie realizowane przez właściwe organy, nie byłoby powodów do wieców, które w świetle obecnego projektu ustawy są tak dokuczliwe dla tych, którzy czerpią zyski z dramatu aborcji, w zmowie z tymi, którzy, rzekomo mistrzowie sektora publicznego, przedstawiają takie inicjatywy jak obecna, aby przynieść korzyści prywatnym firmom. Obecny PL polega na reformie kodeksu karnego, która wyraźnie ma być czysto polityczna, ideologiczna i zastraszająca, bardzo wadliwa z punktu widzenia techniczno-prawnego i wyraźnie niekonstytucyjna".

(Prywatna) pomoc dla kobiet w ciąży

Z kolei fundacje takie jak np. RedMadre, Matka chrzestna, Życiei inni, pomagają kobietom w ciąży na tysiąc sposobów i środków, systematycznie i od lat. A także kobiety z bardzo małymi dziećmi, które właśnie urodziły.

Na przykład w 2019 r, ponad 30,000 kobiet zwróciło się do Fundacja RedMadre (redmadre.es) "brak wsparcia dla macierzyństwa w Hiszpanii".

Konkretnie było to 31 849 kobiet znajdujących się w trudnej sytuacji z powodu macierzyństwa (o 6 151 więcej niż w 2018 r.), a zrobiły to za pośrednictwem 40 stowarzyszeń RedMadre rozsianych po całym kraju.

Kiedy pyta się fundację, w jaki sposób te kobiety dowiedziały się o RedMadre, odpowiedź jest prosta: "przez internet, przez portale społecznościowe, Instagram itp. Tam są nasze dane kontaktowe i oni się z nami kontaktują".

Fundacja RedMadre, poprzez swoją działalność polegającą na towarzyszeniu i wspieraniu kobiet w ciąży i/lub nowych matek, "zauważa, że wiele kobiet, które stoją w obliczu nieoczekiwanej ciąży, chce ją kontynuować, ale trudności w dostępie do rynku pracy lub w rozwoju kariery zawodowej, brak wsparcia emocjonalnego, a także prawie nieistniejąca pomoc w zakresie macierzyństwa ze strony administracji publicznej skłaniają je do szukania pomocy w społeczeństwie obywatelskim za pośrednictwem organizacji pozarządowych, takich jak RedMadre". 

Desamparadas

"W rzeczywistości liczba kobiet poniżej 30 roku życia, które proszą nas o wsparcie, rośnie z każdym rokiem. Kobiety, które nie ukończyły studiów, nie mają stałego partnera, a większość z nich jest bezrobotna. Kobiety, które czują się opuszczone przez administrację publiczną w obliczu ich ciąży" - wyjaśnia Amaya Azcona, dyrektor generalna Fundación RedMadre.

Fundacja podaje też inny ciekawy fakt: "89,23 % kobiet, które rozważały aborcję, zaszło w ciążę po otrzymaniu pomocy od wolontariuszy RedMadre". Wśród innych danych fundacja podaje, że 47,23 % to Hiszpanie, a 73,57 % to bezrobotni. Ponadto 5,55 % doznało przemocy fizycznej lub psychicznej ze strony partnera z powodu ciąży. Czterdzieści siedem matek zostało skierowanych do rodzin zastępczych, a 70 kobiet szukało pomocy w związku z traumą poaborcyjną.
 
"Praca RedMadre odbywa się dzięki sieci wolontariuszy. Przeprowadzono ponad 50 szkoleń, docierając do 1500 wolontariuszy w różnym wieku i o bardzo zróżnicowanym profilu: pracowników medycznych, prawników, pracowników socjalnych, psychologów, nauczycieli, gospodyń domowych, studentów i emerytów - dodaje Amaya Azcona.

Na 10 osób, które proszą o wsparcie, 9 idzie dalej.

Liczba dobrowolnych przerwań ciąży (VTP), w oficjalnej terminologii, czyli aborcji, spadła w 2020 roku o 10,97 % w porównaniu z rokiem poprzednim i wyniosła 88 269 aborcji - wynika z danych hiszpańskiego Ministerstwa Zdrowia. Tym samym przełamany został trend, w którym w ostatnich latach w Hiszpanii dokonywano ok. 100 tys. aborcji rocznie, a spadek wyniósł ok. 11 proc. Ministerstwo Zdrowia przypisało ten spadek "wyjątkowej sytuacji" spowodowanej pandemią i zaznacza, że spadek nastąpił we wszystkich wspólnotach autonomicznych.

Mając na uwadze te dane, Fundación RedMadre uważa, że "jest jasne, że Hiszpania pilnie potrzebuje ustawy wspierającej macierzyństwo, która zwraca szczególną uwagę na kobiety w ciąży z trudnościami i która gwarantuje, że kobiety mają wszystkie dostępne informacje i możliwości, aby również swobodnie wybrać macierzyństwo".

Amaya Azcona, dyrektor generalny, komentuje, że doświadczenie jej fundacji "jest takie, że na każde 10 kobiet, które proszą nas o wsparcie, 9 kontynuuje ciążę, otrzymując wsparcie, którego potrzebują. Dlatego wierzymy, że za skandaliczną liczbą prawie 90 tys. kobiet, które dokonały aborcji, kryje się wiele z nich, które wybrałyby macierzyństwo, gdyby miały dostęp do potrzebnego im wsparcia i pomocy". 

Oskarżenia...

W kontekście inicjatyw takich jak ta Ministerstwa Równości, która ma na celu zreformowanie prawa aborcyjnego w taki sposób, aby położyć kres temu, co obecna administracja uważa za przeszkody utrudniające dostęp do aborcji w Hiszpanii, kilka dni temu, 28 września, członek parlamentu z ramienia Más Madrid odniósł się do Fundacja "Matka Chrzestna w Radzie Miejskiej Madrytu, w sposób uwłaczający, i zapewnił: "jak Fundación Madrina..., że jedyną rzeczą, jaką robią, jest przygotowanie koszyka dla ciężarnej kobiety, z kilkoma butelkami i pieluchami,... myśląc, że dzięki temu ona (matka) przeżyje dzień po porodzie.".

Niedługo potem Fundación Madrina, instytucja założona i kierowana przez Conrado Giméneza, która od 21 lat broni kobiet i najbardziej bezbronnych dzieci, i która przygarnęła prawie 2 miliony dzieci, matek i nastolatek w ciąży, "...ofiar handlu ludźmi, przemocy, prostytucji, nadużyć lub nierówności społecznych", opublikowała notę, w której wskazała:

"Głęboko ubolewamy, że instytucje, które od dziesięcioleci działają na rzecz najbardziej bezbronnych dzieci i matek, są po raz kolejny wprowadzane do debaty politycznej, aby ukryć poważną rzeczywistość społeczną, przez którą przechodzimy i w której cierpią najbardziej bezbronne rodziny, zwłaszcza te z dziećmi na utrzymaniu. Dlatego też zapraszamy panią Carolinę Pulido i całą siłę polityczną, którą reprezentuje, do zapoznania się z tą rzeczywistością społeczną, której niewątpliwie nie jest świadoma, jak również z pracą społeczną, którą Fundación Madrina prowadzi od ponad dwóch dekad i którą teraz szczegółowo opisujemy. Ta praca społeczna była odwiedzana przez wszystkie siły polityczne, w tym Podemos, Ciudadanos i PSOE. Wszystkie te projekty zostały zrealizowane z jej własnych środków, ponieważ do tej pory nie otrzymała ona żadnej pomocy od Rady Miasta Madrytu, jak zaznaczyła w swoim wystąpieniu".

Liczne pomoce

ultradźwięki

Wśród innych danych, a przed przedstawieniem szerokiego zakresu pomocy, fundacja, której przewodniczy Conrado Giménez, zwraca uwagę, że "w czasie pandemii nie wspominano o dzieciach, a prawdą jest, że Fundación Madrina rozdaje wyprawki, w zeszłym roku w czasie pandemii rozdano ich około 15 000, dostarczając je do domu każdej rodziny. Wartość każdego koszyka szacuje się na 700 euro, czyli kwotę, która jest poza zasięgiem ubogiej rodziny. Ponieważ Fundacja Madrina troszczy się o dzieci, chce, by nie kosztowały one matek, dlatego rozdaje wózki, pieluchy, artykuły gospodarstwa domowego, ubrania, buty, koce, dresy, materiały szkolne, ... Wszystko, czego nie daje administracja".

Madrina podkreśla, że "jest doradcą Organizacji Narodów Zjednoczonych i Parlamentu Europejskiego, walcząc o prawa rodzin niepełnych"; "prezentuje mieszkania i domy chronione, które przyjmują matki i dzieci niepełnosprawne oraz młode kobiety-matki, ofiary przemocy, nadużyć, gwałtów, prostytucji i handlu ludźmi, w większości porzucone przez administrację i przez własnych partnerów; a także ośrodki szkoleniowe, zatrudnienia i przedsiębiorczości, aby zapewnić zatrudnienie rodzinom zagrożonym; posiada bank niemowląt, który karmi ponad 4 tys. rodzin dziennie, rozdając ponad 20 ton żywności i higieny dzieciom, a także około 20 instytucjom, w tym m.in. Służbom Socjalnym, Samurowi Społecznemu.Posiada również bank niemowląt, który żywi ponad 4000 rodzin dziennie, rozprowadzając ponad 20 ton żywności i higieny dla dzieci, oraz do około 100 instytucji, w tym m.in. do Służb Społecznych, Samur social; jednostka zajmuje się i przyjmuje około 78 różnych narodowości, przy czym 50 % kobiet, które przyjmuje, to Hiszpanki, a reszta to imigrantki, osoby ubiegające się o azyl i uchodźcy".

Dzieci i matki w potrzebie

Z drugiej strony "fundacja dostarcza żywność i higienę dziecięcą do tzw. kolejek głodowych, tysięcy rodzin i dzieci, wszystkich skierowanych z Ośrodków Pomocy Społecznej, Ośrodków Zdrowia, Szpitali, oraz podmiotów takich jak Caritas, Czerwony Krzyż, Lekarze Świata, CEAR, wśród 100 innych instytucji, którym dostarcza cotygodniowo żywność i higienę dziecięcą, wśród nich podmioty o rodowodzie republikańskim i kolektywy LGTBI. Fundacja widzi tylko dzieci i matki w potrzebie".

Madrina daje również schronienie w rezydencjach i mieszkaniach ponad 30 kobietom i dzieciom, a także zapewniła mieszkania na obszarach wiejskich, tzw. "wioskach madrina", ponad 300 rodzinom i prawie 1000 dzieci, z których wszystkie są ofiarami eksmisji, a wiele z nich jest bezrobotnych przez fundację. Jednak organizacja nadal posiada listę oczekujących na ponad 800 rodzin zagrożonych bezdomnością, które zostały skazane na jedzenie w "kolejkach głodowych", do których organizacja uczęszcza.

Inną ważną usługą świadczoną przez Madrinę jest "24-godzinne centrum telefoniczne", które było jedynym działającym numerem telefonu w czasie pandemii, ponieważ wszystkie administracyjne numery telefonów, takie jak 016, 010 i 012, zostały zablokowane. Ten numer telefonu obsłużył prawie 350 000 połączeń alarmowych, w tym nagłe przypadki związane ze zdrowiem, żywnością i zakwaterowaniem, przy czym w godzinach szczytu wykonywano do 15 połączeń na minutę.

Wreszcie, fundacja pozostała otwarta 24 godziny na dobę podczas pandemii w 2020 roku - dodają osoby odpowiedzialne. "Uznajemy prawie 2000 wolontariuszy, którzy dali z siebie wszystko, aby dać życie i pomoc" matkom z dziećmi i rodzinom, które zwróciły się do Fundación Madrina, zapewniając jedzenie, towarzyszenie, transport, zakwaterowanie i opiekę zdrowotną.

Pominięte zostały sprzeciwy sumienia zarówno wobec ustawy aborcyjnej, jak i eutanazji, które są przedmiotem wiadomości na tej stronie. W październikowym numerze m.in. Omnes mają analizę zagadnienia. Tylko jeden niedawny fakt. Deklaracje delegatki rządu ds. przemocy ze względu na płeć, Victorii Rosell, w wywiadzie, który niektóre media zatytułowały: "Prawo do aborcji nie może ustąpić prawu do sprzeciwu". Więcej niż objaw.

Więcej
Kultura

Relikwie naszego Pana: obrus z Ostatniej Wieczerzy

Obrus zachowany w mieście Coria zawsze wzbudzał wielką pobożność i zainteresowanie religijne.

Alejandro Vázquez-Dodero-1 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Obrus Ostatniej Wieczerzy to relikwia, która według tradycji przykrywała stół, przy którym odbyła się Ostatnia Wieczerza naszego Pana i apostołów. Był to moment, w którym Chrystus ustanowił sakrament Eucharystii.

Od końca XIV wieku mieści się w katedrze Santa María de la Asunción w Coria, w prowincji Extremadura, w Hiszpanii.

Biorąc pod uwagę pobożność i zainteresowanie religijne, jakie obrus zawsze wzbudzał, należało odnowić katedrę, aby umieścić relikwię w widocznym miejscu, aby wierni mogli ją wygodnie kontemplować i w ten sposób przyczynić się do swojej pobożności.

Nie ma o niej żadnej wzmianki w dokumentach aż do początku XV wieku, kiedy to Benedykt XIII - papież Luna - wydał bullę uznającą jej autentyczność i zezwalającą na oddawanie jej czci każdego 3 maja. W tym dniu tkanina została zawieszona na balkonie katedry w celu oddania jej czci.

Takie było nabożeństwo do relikwii, że przez wieki odbywały się ogromne ilości procesji, aby prosić Pana o zakończenie plag, suszy, powodzi lub innych klęsk żywiołowych lub zamiarów. Tkanina była wystawiana podczas niektórych uroczystości do publicznej czci przez cały rok liturgiczny.

Przywilej ten został zniesiony pod koniec XVIII wieku, gdy uznano, że ze strony czcicieli relikwii dochodzi do pewnych nadużyć. W rzeczywistości brali kawałki materiału i pozornie go psuli. Postanowiono usunąć ją z balkonu i umieścić w urnie, gdzie pozostaje do dziś.

Decyzja ta doprowadziła do zapomnienia relikwii i dopiero niedawno postanowiono ożywić popularny kult obrusu z Ostatniej Wieczerzy.

Związek obrusu z Całunem Turyńskim 

Uczeni zajmujący się obiema relikwiami, obrusem Ostatniej Wieczerzy i Całunem Turyńskim - do których odnosiliśmy się w poprzednim faszyku - stwierdzili szereg zbieżności, które pozwalają sądzić, że oba obrusy mogą się dobrze pokrywać jako obrusy ze stołu, przy którym odbyła się Święta Wieczerza Jezusa z apostołami.

Wśród innych zbiegów okoliczności jest nić tworząca wątek obrusu, która jest skręcona w kształt litery "Z", co pokrywa się z kształtem Świętego Całunu.

Wymiary obrusu - długość 4,32 m, szerokość 0,90 m - prawie pokrywają się z wymiarami całunu - długość 4,40 m, szerokość 1,10 m -.

Pasma obrusu ozdobione są niebieskimi, barwionymi wstążkami, które według badaczy pochodzą z indygo naturalny, barwnik powszechnie stosowany w starożytności i wprowadzony w Europie w XVI wieku, dwa wieki po odkryciu relikwii Coria. Niektórzy twierdzą też, że relikwia to obrus, który Leonardo Da Vinci uwiecznił w swoim dziele "Ostatnia Wieczerza", gdyż w obu przypadkach jest on ozdobiony niebieskimi pasami.

Wiemy, że podczas wielkich uroczystości - a Pascha była jedną z nich - Żydzi używali dwóch obrusów, jednego, na którym kładziono jedzenie i drugiego, który miał je chronić. Nasz Pan został pochowany szybko, bo jak możemy wnioskować z lektury świętej Ewangelii, w ciągu trzech godzin Józef z Arymatei musiał upomnieć się o martwe ciało u Piłata, uzyskać zgodę na pochówek, przenieść je do grobu, owinąć całunem i zapieczętować grób. Dlaczego w tak naglącej sytuacji nie wziął obrusu? Obrus, który zresztą byłby pod ręką. Pan umarł około godziny trzeciej i musiał być pochowany przed godziną szóstą tego samego dnia, ponieważ o tej porze rozpoczynał się szabat, święto żydowskie, podczas którego nie można było wykonywać żadnej pracy fizycznej.

Bóg jest na każdym kroku

1 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Bóg nie istnieje w El Paso". Nagłówek nałożony na zdjęcie ogromnego jęzora żarzącej się lawy pochłaniającego dom w palmowym miasteczku El Paso osiągnął swój cel i niemal potroił "polubienia" bezpośrednio poprzedzających i następujących po nim postów opublikowanych na koncie Instagram hiszpańskiej gazety narodowej.

Czytając uważnie wiadomość, odkrywamy, że zdanie wybrane do zilustrowania fotografii wypowiada Rosa, mieszkanka El Paso, po przypomnieniu sobie, że erupcja wulkanu nastąpiła zaledwie miesiąc po pożarze, który również spowodował ewakuację kilku sąsiadów ze względu na ryzyko dotarcia ognia do ich domów.

Zdanie Rosy jest syntezą wielkiego pytania człowieka o Boga. Któż nie zadał sobie w tych dniach pytania, gdzie jest Bóg, kontemplując ucieczkę rodzin, strach na twarzach sąsiadów, udrękę tych, którzy stracili źródło utrzymania, swój interes, swoją iluzję? Wszyscy mamy prawo, Bóg dał nam prawo, do pytania dlaczego, do okazywania w takich sytuacjach jak ta naszych wątpliwości co do jego istnienia czy jego dobroci. Jest wrodzony bunt przeciwko niesprawiedliwości, przeciwko złu, dlaczego ja, dlaczego ja?

Pierwszego października, w święto świętej Teresy z Lisieux, przypomina mi się fragment z Opowieść o duszy w którym ta karmelitańska Doktor Kościoła opowiedziała o pielgrzymce, którą odbyła do Rzymu jako dziecko. Przejeżdżając przez Neapol, opisuje "ogień armatni" i "gruby słup dymu" Wezuwiusza oraz moc Bożą, którą widziała w jej manifestacji. Pomijając wulkaniczny zbieg okoliczności, święta, której delikatne zdrowie powodowało straszne cierpienia aż do śmierci w wieku 24 lat, wspominała podróż, którą odbyła z grupą bardzo dystyngowanych osób, zatrzymując się w książęcych hotelach, i zastanawiała się nad tym, że rzeczy materialne nie są gwarancją szczęścia, ponieważ "radość nie znajduje się w rzeczach, które nas otaczają, ale w najgłębszym wnętrzu naszej duszy (...). Dowodem jest to, że jestem szczęśliwsza w Karmelu, nawet pośród moich cierpień wewnętrznych i zewnętrznych, niż potem w świecie, otoczona wygodami życia".

Czy można więc stracić dom i nadal być szczęśliwym? czy można stracić zdrowie lub czekać na śmierć i nadal być szczęśliwym? czy można cierpieć i mówić, że Bóg istnieje i cię kocha?

Znana jest mała historia o człowieku, który u kresu swoich dni spacerował po plaży w towarzystwie Jezusa, przeglądając z nim całe swoje życie. Patrząc za siebie widział dwie pary śladów na piasku, ale chwilami ślady należały tylko do jednej osoby. Mężczyzna robił Panu wyrzuty: Spójrz, w najtrudniejszych chwilach mojego życia, kiedy straciłem pracę, kiedy miałem ten wypadek, kiedy umarła moja córka... W chwilach, kiedy najbardziej Cię potrzebowałem, zostawiłeś mnie samego. Pan, uśmiechając się, przerzucił mu rękę przez ramię, wskazał na te odległe ślady i wyjaśnił: patrz uważnie. W tych trudnych chwilach ślady, które znikają, nie są moje, są Twoje. I faktem jest, że gdy nie radziłeś sobie z życiem, to ja brałem Cię na swoje barki i dalej szedłem za Ciebie.

Jest to skandaliczna tajemnica Boga, który stał się wcielony i który cierpiał ze swoimi stworzeniami aż do momentu, w którym wołał: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Czy nie jest to w skrócie zdanie Rosy o obrazie domu pochłoniętego przez magmę? Wiara pokazuje nam dziś, na popiołach La Palmy, tylko parę śladów stóp. Są to ślady stóp Jezusa, który bierze Różę i tylu innych na swoje ramiona, aby pomóc im iść, krok po kroku, we wszystkich Krokach naszych czasów.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Ewangelizacja

Abigail Marsh: "Pomaganie innym jest niezbędne, aby doświadczyć prawdziwego szczęścia".

Przeprowadziliśmy wywiad do serii 5G Zrównoważony rozwój Abigail Marsh, ekspertka w dziedzinie psychologii społecznej i neuronauki afektywnej, o hojności i chęci pomocy innym obecnej w dzisiejszym społeczeństwie.

Diego Zalbidea-1 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Wywiad z Abigail Marsh, starszym wykładowcą na Wydziale Psychologii i w Interdyscyplinarnym Programie Neuronauki na Uniwersytecie Georgetown. Posiada również tytuł doktora psychologii społecznej uzyskany na Uniwersytecie Harvarda w 2004 roku, prowadziła badania habilitacyjne w. Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego do 2008 roku.

Obecnie kieruje Laboratorium Neuronauki Społecznej i Afektywnej. Interesują go pytania tak różne jak: Jak ludzie rozumieją, co myślą i czują inni? Co sprawia, że decydujemy się na pomoc innym? Co stoi na przeszkodzie, abyśmy je skrzywdzili? Zajmuje się tymi pytaniami przy użyciu wielu podejść, w tym, między innymi, technik funkcjonalnego i strukturalnego obrazowania mózgu.

Jego badania były finansowane przez kilka Narodowych Instytutów Zdrowia, m.in. Narodowa Fundacja Naukioraz Fundacja Johna Templetona. Otrzymał kilka nagród m.in. Nagroda Pamięci Wyatta przyznany przez Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego i Nagroda Cozzarelli za doskonałość naukową i oryginalność przyznawaną przez Narodowa Akademia Nauk.

Jest również członkiem rad doradczych m.in. Narodowa Organizacja Dawców Nerek oraz 1DaySooneri jest czynnikiem zakłócającym Psychopatia jestCelem organizacji jest obalanie mitów związanych z chorobą i dostarczanie społeczeństwu rzetelnych informacji, w tym o objawach i wczesnych oznakach choroby. 

Wydał książkę o strachu i jego powszechności pt. The Fear Factor

-Co sprawia, że niektórzy ludzie są bardziej hojni niż inni?

Przyczyn jest wiele, od kulturowych po poszlakowe; od osobowości po przeżyte doświadczenia; od wiedzy po przyczyny biologiczne. Te przyczyny nie zawsze są łatwe do rozdzielenia. Większość ludzi jest hojna, gdy zdaje sobie sprawę, że ktoś potrzebuje pewnej pomocy, której jest w stanie udzielić, a jednocześnie postrzega tę osobę jako zasługującą na tę przysługę. Tak więc większość ludzi pomaga bliskim przyjaciołom i rodzinie, kiedy może, ale jest mniej skłonna do tego, gdy chodzi o osoby bardziej oddalone. Wyjątkowo hojni ludzie są niezwykle hojni dla każdego z dwóch powodów.

Czasem dlatego, że są bardziej niż przeciętnie wrażliwi na potrzeby innych; czyli naprawdę potrafią zdać sobie sprawę, że ktoś jest w niebezpieczeństwie. Mają dużą zdolność do empatii. Innym razem dlatego, że dostrzegają, iż wszyscy ludzie są godni pomocy. Można powiedzieć, że mają wielką pokorę i uniwersalną perspektywę. Altruistyczni dawcy nerek, których badałem, wydają się mieć obie cechy. Wśród czynników kulturowych sprzyjających hojności jest wysoki poziom subiektywnego dobrobytu. Ludzie, którzy dobrze prosperują, wydają się być bardziej hojni. 

-Czy odkryłeś związek między wdzięcznością a hojnością?

Tak, są one połączone przez pokorę. Wdzięczność to świetny sposób na zaszczepienie wielkiego poczucia pokory, ponieważ pomaga rozpoznać wszystkie talenty i dobroć innych, które mają tak wiele wspólnego z naszym własnym szczęściem. Pokora to cecha osobowości, którą uznaliśmy za najbardziej związaną z hojnością. 

-Czy uważasz, że ludzie są teraz bardziej hojni niż w przeszłości?

Tak mi się wydaje. Dzieje się tak głównie dlatego, że wydaje się, iż kiedy ludziom się powodzi, mają tendencję do bycia bardziej hojnymi, a z czasem coraz więcej osób na całym świecie znajduje się na wyższym poziomie dobrobytu. Myślę też, że w porównaniu z przeszłością, ludzie mają teraz zazwyczaj większe grono osób, które uważają za godne swojej pomocy. Wcześniej ludzie mieli węższe kręgi współczucia. 

"Ludzie mają teraz tendencję do posiadania większego kręgu osób, które uważają za godne swojej pomocy".

Abigail MarshEkspert w dziedzinie psychologii społecznej i neuronauki afektywnej.

-Czy istnieje wiele badań nad hojnością?

Jest ich zapewne znacznie więcej, niż można by uznać, nawet jeśli nie zawsze grupuje się je pod słowem "hojność". W wielu badaniach nad hojnością używa się takich terminów jak prospołeczność, altruizm, współczucie, filantropia, a nawet współpraca. Wszystkie te wątki wskazują na ten sam problem behawioralny, jakim jest możliwość pomagania innym. Robiąc przekrojowe wyszukiwanie tych terminów, znalazłem 45 000 artykułów z przynajmniej jednym z nich w tytule, opublikowanych tylko w przestrzeni ostatnich dziesięciu lat.

-Czy hojność może wzrastać w dorosłym życiu, czy też ma tendencję do stagnacji?

W rzeczywistości, ma tendencję do kontynuowania wzrostu przez całą dorosłość. Dorośli w średnim wieku są zazwyczaj bardziej hojni niż młodsi z wielu powodów. Mają tendencję do większej pokory i często są w sytuacji życiowej, w której osiągnęli wiele swoich osobistych celów, co oznacza, że mają tendencję do patrzenia wstecz na swoją społeczność. Jest też jasne, że hojność rodzi hojność. Kiedy ludzie doświadczają radości z dawania, często stymuluje ich to do powtórzenia tego doświadczenia.

Większość altruistycznych dawców nerek, z którymi współpracuję, była na przykład w przeszłości dawcami krwi lub szpiku. Dla nich jest to tak satysfakcjonujące doświadczenie, że obniża barierę pomagania w przyszłości. 

-Jaki jest profil najhojniejszych ludzi?

Ważną cechą jest to, że są pokorne. Mają tendencję do nie postrzegania siebie jako ważniejszych od innych. To co innego niż fałszywa skromność czy niska samoocena. Oznacza to, że nie myślą o sobie jako o kimś w zasadzie wyjątkowym czy ważniejszym od innych. Są też bardzo wrażliwe na cierpienie innych - gdy inni są smutni lub przestraszeni, dobrze to interpretują i reagują. Nie reagują jednak na cierpienie innych paniką. Skupiają się na potrzebach drugiej osoby, a nie na własnych uczuciach.

Dzięki temu są bardzo zdolni do pokonania własnego lęku, gdy inni znajdują się w sytuacji potrzeby. Nie wynika to z tego, że brakuje im lęku! Uważam, że mówienie tutaj o bohaterach i altruistach jest dużym błędem. Na ogół nie są. Jednak skutecznie udaje im się skupić na potrzebach innych i odłożyć na bok swoje lęki, gdy pojawia się taka potrzeba. 

-Jak poznać, czy jestem hojny?

Najlepszym sposobem, aby się tego dowiedzieć, jest zapytanie osób, które dobrze Cię znają. To powiedziawszy, moje doświadczenie jest takie, że ludzie, którzy zawracają sobie głowę tym pytaniem, są zazwyczaj hojni! Ludzie, którzy nie są hojni, nie martwią się o to, czy są, czy nie.

-Czy hojność zależy od pozycji finansowej ludzi?

Z pewnością nie. Jest wiele sposobów na bycie hojnym! Pomóż innym w potrzebie dając wskazówki, drobne, zachętę, a nawet pochwałę. To wszystko są różne formy hojności. Ofiarowanie komuś swojego czasu jest jedną z najbardziej hojnych rzeczy, jakie człowiek może zrobić. Ogólnie rzecz biorąc, kiedy ludzie czują, że poprawiają swoją sytuację, są bardziej skłonni do szczodrego działania.

Myślę, że należy to podkreślić, ponieważ stereotyp, że ludzie, którzy robią dobre rzeczy, stają się wredni i samolubni, nie jest do końca prawdziwy. Byłoby to straszne, gdyby tak było, ponieważ oznaczałoby to, że musielibyśmy wybierać między czynieniem dobra a czynieniem dobra innym. Jest to jednak tylko jeden z wielu, wielu czynników sprzyjających hojności. Szczodrzy ludzie mogą i często istnieją w całym spektrum finansowym.

-Czy istnieje granica hojności?

Jedna z najtrudniejszych kwestii, gdy mówimy o hojności, pojawia się, gdy mamy do czynienia z ograniczonymi zasobami. Na przykład, większość ludzi nie ma nieograniczonego czasu ani pieniędzy. Oznacza to, że każda godzina lub dolar wydane na pomoc jednej osobie nie mogą być wydane na pomoc innej. Wszyscy mamy zobowiązania wobec własnych rodzin i przyjaciół (i wobec siebie samych!), które siłą rzeczy ograniczają środki, jakie możemy przeznaczyć na tych bardziej od nas odległych.

-Dlaczego hojność czyni ludzi szczęśliwymi?

Powodów jest wiele. Jednym z nich jest to, że jesteśmy skonfigurowani tak, aby doświadczać radości zastępczej. Kiedy przekazujemy innym radość lub ulgę, nie możemy nie doświadczyć radości w sposób zastępczy. Innym powodem jest to, że sprawia, że czujemy się bardziej związani z innymi, aby im pomóc, a niewiele jest doświadczeń bardziej satysfakcjonujących niż poczucie więzi z innymi. Ponadto pomaganie innym daje wielu ludziom poczucie celu i sensu, które jest niezbędne do przeżywania głębokiego i trwałego szczęścia.

Hiszpania

Kościół hiszpański: solidarność i działanie w obliczu wulkanu w Palmie

Sekretarz generalny EWG, abp Argüello, w imieniu wszystkich biskupów hiszpańskich wyraził solidarność z mieszkańcami Palmy, wyspy, która w ostatnich dniach z niepokojem i niepewnością przeżywa erupcję jednego ze swych wulkanów.

Maria José Atienza-30 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Sekretarz generalny i rzecznik prasowy EWG, Luis Argüello, zwrócił szczególną uwagę na trudny okres, jakiego doświadcza ludność wyspy La Palma, która od 19 września jest zdewastowana przez erupcję wulkanu Cumbre Vieja.

Oprócz wsparcia wyrażonego w. Przypisy końcowe Arguello powiedział, że tego typu wydarzenie "przywołuje nas do egzystencjalnej pokory w obliczu siły natury" i skupienia się na "dbaniu o to, co istotne". Wydarzenia takie jak to uświadamiają nam, jak śmieszne są nasze spory" i chciał uruchomić przesłanie nadziei, przypominając, że "te wydarzenia każą nam rozpoznać naszą kruchość, a także uświadamiają nam, co możemy razem zbudować".

Krzyż, który widzieliśmy upadający, nabiera szczególnego znaczenia.

Rzecznik biskupów określił jako "tajemnicę" rzeczywistość "tego wulkanu, który generuje i niszczy; który jest źródłem tych wysp, a który jednocześnie sprawia tyle bólu". Ten krzyż, który widzieliśmy walący się, gdy cała świątynia pewnej dzielnicy upadała, nabiera szczególnego znaczenia, ponieważ światło tajemnicy paschalnej, która jednoczy śmierć i życie, jawi się jako pokorna propozycja sensu i pracy w solidarności, którą my w Kościele chcemy żyć i ofiarować".

Podczas konferencji prasowej przedstawiono również kilka informacji na temat pracy, jaką Caritas Teneryfy prowadzi od dnia erupcji, aby złagodzić straszliwe konsekwencje, jakie ta erupcja ma dla setek rodzin.

Konkretnie chodzi o główne problemy, które są odczuwane i które wpływają na utratę mieszkania przez wiele rodzin. Oprócz oferty schronienia od osób prywatnych, Caritas pomagał w tworzeniu miejsc w parafiach, aby przyjąć ewakuowanych. Sama diecezja udostępniła dwa domy na to przyjęcie i nadal otrzymuje telefony od osób chętnych do zapewnienia mieszkań dla tych ludzi.

Solidarność dała się odczuć również w postaci przybycia odzieży i podstawowych artykułów, a także w zebraniu ponad 350 tys. euro na pomoc w tej dramatycznej sytuacji.

Hiszpania

Abp Argüello: "Jak można nie uznać życia ludzkiego za gatunek chroniony"?

Sekretarz generalny i rzecznik Konferencji Episkopatu Hiszpanii odniósł się do inicjatywy ustawodawczej mającej na celu zakazanie obecności grup modlitewnych i pro-life w pobliżu klinik aborcyjnych, przypominając, że grupy te modlą się za matki, niezależnie od tego, czy dokonały aborcji, czy nie, i oferują alternatywy dla eliminacji życia, oraz że "jeśli uznaje się prawo do aborcji, należy również uznać wolność słowa".

Maria José Atienza-30 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

Arcybiskup Luis Argüello odpowiedział na pytania o opinię Kościoła na temat inicjatywy penalizacji obecności grup ratowników w pobliżu klinik, w których dokonuje się aborcji. To właśnie podczas konferencji prasowej, w której zrelacjonowano prace Komisji. Stałe Biuro, które spotkało się w Madrycie w dniach 28 i 29 września.

Argüello podkreślił, że "to, co jest naprawdę niepokojące, to fakt, że za postęp uważa się przerywanie postępu życia ludzkiego" i przypomniał, że grupy te "modlą się i oferują alternatywną pomoc, aby uniknąć eliminacji życia ludzkiego". Nawiązał też do "znaczącego doświadczenia osób, które dzięki pomocy tych osób zmieniają swoją decyzję o aborcji" i które w ten sposób ratują życie, które - jak przypomniał - "nie jest kwestią wiary, ale nauki, która mówi nam, że istnieje nowa istota ludzka, z własnym DNA i ze zdolnością do rozwoju, która przyjdzie, by uformować życie, które już jest".

"Jak życie ludzkie nie może być uważane za gatunek chroniony?" zapytał sekretarz generalny hiszpańskich biskupów, który chciał podkreślić paradoks uznania za postępowe ratowanie "wilka czy jaj bociana", a nie chronienie z takim samym szacunkiem życia ludzkiego.

Pozytywne kroki w zapobieganiu nadużyciom w Kościele

Kolejnym z tematów, o którym mówił na tej konferencji prasowej rzecznik Konferencji Episkopatu Hiszpanii, było spotkanie, które odbyło się w siedzibie EWG z szefami Biur ds. Zapobiegania Nadużyciom w poszczególnych diecezjach. Argüello wyraził zadowolenie z postępów i pracy, jaką te urzędy wykonują w różnych diecezjach Hiszpanii.

Powtórzył też, że skargi są minimalne, choć "w niektórych urzędach otrzymaliśmy wiadomości o wydarzeniach z przeszłości". Ludzie, którzy chcieli przede wszystkim być wysłuchani i podkreślić potrzebę profilaktyki i formacji w Kościele", aby uniknąć powtórzenia się podobnych wydarzeń. Powiedział też, że do niektórych z tych urzędów trafiły osoby, "które nie mają nic wspólnego z nadużyciami popełnianymi przez duchownych, ale w innych dziedzinach". Kościół odnawia swoje zobowiązanie, aby odpowiedzieć na własne działania, przygotować się na przyszłość i ofiarować swoje doświadczenie, aby zaoferować swoją służbę reszcie społeczeństwa i móc wspólnie iść naprzód w eliminacji tej plagi".  

Argüello odniósł się do ewentualnego utworzenia z Konferencji Episkopatu służby wsparcia dla urzędów diecezjalnych. W tym sensie podkreślił, że potrzeby zgłaszane przez biura diecezjalne koncentrują się przede wszystkim na "szkoleniach, zwróceniu uwagi na ofiary, a także w niektórych aspektach prawnych". Podkreślił też chęć "pomocy w koordynacji urzędów diecezjalnych ze zgromadzeniami zakonnymi oraz współpracy z fundacjami i stowarzyszeniami, które działają na tym polu".

Religia w LOMLOE

Pozycja przedmiotu Religia w nowym programie szkolnym była kolejnym z tematów poruszanych przez dziennikarzy po spotkaniu nowej minister edukacji z przedstawicielami Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

W tym sensie Argüello potwierdził pragnienie Kościoła do dialogu w odniesieniu do sytuacji, nie tylko przedmiotu Religia w programie nauczania, ale także koncepcji antropologicznej, która leży u podstaw całego prawa oświatowego. W tym sensie przypomniał, że "bardzo trudno jest wychowywać, jeśli nie wychodzi się od koncepcji osoby, od tego, czym ona jest i do czego jest powołana. W dzisiejszym społeczeństwie istnieje oczywiście wielość koncepcji antropologicznych" i to, o co prosi Kościół i liczne sektory edukacyjne, to "wolność rodziców, aby moralne i religijne nauczanie antropologiczne przekazywane ich dzieciom było zgodne z ich własnymi zasadami". 


Komunikat prasowy Stałego Komitetu

Solidarność w żalu z mieszkańcami La Palmy. Uwaga

My, biskupi zgromadzeni w Stałej Komisji EWG, chcemy wyrazić naszą bliskość mieszkańcom La Palmy i wszystkim mieszkańcom Wysp Kanaryjskich. W szczególny sposób wyrażamy naszą solidarność w smutku z wieloma osobami, które straciły swoje domy, ziemię i pracę.

Pragniemy również wezwać i poprzeć wszystkie inicjatywy władz lokalnych, regionalnych i państwowych mające na celu odbudowę wszystkiego, co zostało zniszczone przez wybuch wulkanu.

Kościół hiszpański, zjednoczony bardziej niż kiedykolwiek z diecezją Nivar, już teraz oferuje pomoc osobistą i materialną za pośrednictwem Caritas i pragnie wyrazić swoje zaangażowanie w kontynuację tej pomocy w najbliższych miesiącach.

Wiele rodzin utraciło dużą część majątku, który łączył je z osobistą i lokalną historią, żyją w udręczonej niepewności co do swojej przyszłości, a w teraźniejszości stąpają po "chwiejnym gruncie". Wspólnota chrześcijańska może i chce ofiarować więź wspólnej wiary, nadzieję, która zachęca ich do rozpoczęcia na nowo i ponownego chodzenia, oraz braterską pomoc, by wspierać, pocieszać i towarzyszyć im w tym dramatycznym dla tak wielu Palmeros momencie. Prosimy Dziewicę z Las Nieves i archanioła św. Michała, patrona La Palmy, o ochronę i wstawiennictwo za wszystkich mieszkańców tej ukochanej Wyspy Kanaryjskiej.

Informacja o procesie synodalnym

Jednym z tematów poruszanych na posiedzeniu Komitetu Stałego była realizacja w Kościele w Hiszpanii procesu synodalnego, który zakończy się wraz z kolejnym zgromadzeniem Synodu Biskupów, którego temat brzmi: "O Kościół synodalny: komunia, uczestnictwo i misja". To zgromadzenie synodalne odbędzie się w Rzymie w październiku 2023 r., ale papież Franciszek zaproponował, aby do tej daty pracować z dwoma wcześniejszymi fazami: jedną w diecezjach, a drugą na poziomie kontynentalnym.

Faza diecezjalna rozpocznie się w każdej diecezji w weekend 16-17 października 2021 r., tydzień po otwarciu tej podróży synodalnej w Rzymie przez Ojca Świętego.

Konferencja Episkopatu Hiszpanii będzie służyć temu procesowi w diecezjach, tworząc zespół synodalny, którego pierwsze spotkanie odbyło się 16 września. Arcybiskupowi emerytowi Saragossy, bp Vicente Jiménez Zamora, powierzono zadanie koordynowania prac tego zespołu, który w tej pierwszej fazie będzie wspierał hiszpańskie diecezje.

Bp Jiménez Zamora przekazał Synodowi Stałemu znaczenie tego procesu słuchania wszystkich, którzy tworzą Kościół, gdziekolwiek są i w jakiejkolwiek kondycji. Zauważył też zapał, który ma miejsce w diecezjach, chęć zaangażowania się i doprowadzenia Synodu do każdej parafii, do każdej wspólnoty w tym czasie przewidzianym przez papieża Franciszka, aby dać głos i wysłuchać całego Ludu Bożego.

Spotkanie Biur ds. ochrony dzieci i przeciwdziałania przemocy

Sekretarz generalny EWG, bp Luis Argüello, złożył sprawozdanie z pierwszego spotkania biur diecezjalnych lub prowincjalnych ds. ochrony nieletnich i zapobiegania nadużyciom, które odbyło się w Madrycie 15 września. Spotkanie to, o charakterze technicznym, odbyło się po utworzeniu na kwietniowym plenum służby doradczej w EWG dla tych urzędów. 

Spotkanie przebiegało w głębokiej eklezjalnej atmosferze komunii, uczestnictwa i misji. Rosła potrzeba przyjęcia wszelkiego rodzaju ludzi szukających pomocy z powodu nadużyć, które miały miejsce w innych miejscach.

Komisja Stała przeanalizowała kwestię utworzenia w Konferencji zespołu osób, które mogłyby pomagać i świadczyć usługi wymagane przez biura diecezjalne.

Obchody Światowego Spotkania Rodzin, w ramach Roku Rodziny

Bp Carlos Escribano poinformował o rozwoju "Roku Rodziny Amoris Laetitia", zorganizowanego przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia z inicjatywy papieża Franciszka.

Ten rok, który Kościół w szczególny sposób poświęca rodzinom, otworzył się 19 marca, a zakończy się w Rzymie Światowym Spotkaniem Rodzin (22-26 czerwca 2022 r.), które skupi się na temacie: "Miłość rodzinna: powołanie i droga do świętości". Wobec trudności z dotarciem do Rzymu i możliwością uczestnictwa w tym spotkaniu, przyjęto zaproszenie Stolicy Apostolskiej, aby to spotkanie odbyło się także w każdej diecezji i z możliwością zorganizowania spotkania ogólnopolskiego.

EWG przyłącza się do tej uroczystości i zaplanowała tydzień małżeństwa, który odbędzie się w połowie lutego 2022 roku. Ponadto Podkomisja Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia co miesiąc publikuje materiały, aby żyć tą propozycją papieża Franciszka jako Rodzina.

Escribano przedstawił także projekt dokumentu "Wytyczne dla duszpasterstwa osób starszych w obecnym kontekście". Po przeanalizowaniu przez Komisję Stałą, tekst zostanie przedłożony na listopadowym posiedzeniu plenarnym.

Nad opracowaniem tego dokumentu pracuje zespół koordynowany przez Podkomisję Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia, zgodnie z ustaleniami z kwietniowego Plenum. W skład zespołu wchodzi również Podkomisja Episkopatu ds. Akcji Charytatywnej i Społecznej; Wydział Duszpasterstwa Służby Zdrowia; CONFER; Fundacja LARES; oraz ruch Vida Ascendente.

Uruchomienie Biura Projektów i Studiów

Biskup Avili, José María Gil Tamayo, przedstawił projekt utworzenia Komitetu Studiów i Projektów EWG. Utworzenie tego Komitetu jest jednym z działań przewidzianych w planie działania przedstawionych niedawno wytycznych duszpasterskich "Wierni w posłaniu na misje", który został zatwierdzony na Plenum w kwietniu 2021 r.

Przedłożona propozycja, po wzbogaceniu w dialogu Stałego Komitetu, zostanie przedstawiona na listopadowym posiedzeniu plenarnym.

Dalsze informacje

Hiszpańscy biskupi udadzą się w pielgrzymce do Santiago de Compostela 19 listopada, w ostatnim dniu Zgromadzenia Plenarnego, z okazji Roku Jubileuszowego Composteli.

Członkowie Stałego Komitetu zostali również poinformowani o przygotowaniach do wizyty. Ad Limina Apostolorum hiszpańskiego episkopatu. Tym razem odbędzie się to w czterech grupach, między grudniem 2021 a styczniem 2022 roku, rozdzielonych według prowincji kościelnych.

Ponadto Komisja Stała zapoznała się, przed przekazaniem na plenum, z modyfikacjami regulaminu Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

W rozdziale ekonomicznym do zatwierdzenia przez plenum została również zatwierdzona propozycja ukonstytuowania i podziału Wspólnego Funduszu Międzydiecezjalnego na rok 2022 oraz budżety na rok 2022 Konferencji Episkopatu Hiszpanii i organów od niej zależnych.

Komisja Stała zatwierdziła porządek obrad najbliższego Zebrania Plenarnego, które odbędzie się w dniach 15 - 19 listopada br. Omówili również różne kwestie związane z kontynuacją działań i otrzymali informacje na temat aktualnego statusu Ábside (TRECE i COPE).

Nominacje

Stały Komitet dokonał następujących nominacji:

  • Francisco Romero Galvánkapłan archidiecezji Mérida-Badajoz, jako dyrektor sekretariatu Komisji Episkopatu ds. Ewangelizacji, Katechezy i Katechumenatu.
  • Francisco Juan Martínez Rojasksiądz diecezji Jaén, przewodniczący Stowarzyszenia Archiwistów Kościelnych w Hiszpanii.
  • María Dolores Megina NavarroJest przewodniczącą generalną "Hermandad Obrera de Acción Católica" (HOAC), świecką w diecezji Jaén.
  • Juan Antonio de la Purificación Muñozświecki z archidiecezji madryckiej, jako przewodniczący Stowarzyszenia "PROMOCIÓN EKUMENE" Dzieła Misyjnego Ekumene.
  • Rosario del Carmen Cases AldeguerNowym prezesem Stowarzyszenia "OBRA MISIONERA EKUMENE" została ponownie wybrana świecka kobieta z diecezji Albacete.

Więcej
Ekologia integralna

Wspólne budowanie

Niedawne rozpoczęcie nowego roku akademickiego stanowi dla nas okazję do podjęcia nowych wyzwań, do wspólnego budowania, spojrzenia poza własne interesy ideologiczne, polityczne czy duszpasterskie.

Jaime Gutiérrez Villanueva-30 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Rozpoczęliśmy nowy kurs. Czas podejmowania nowych wyzwań, planowania i organizowania. Uprzywilejowana okazja, by budować razem, patrząc poza własne interesy ideologiczne, polityczne czy duszpasterskie. Autentyczny dialog, przypomina nam papież Franciszek w. Fratelli TuttiNależy szanować punkt widzenia drugiej osoby, dopuszczając możliwość, że może ona mieć uzasadnione przekonania lub interesy. Ze swojej tożsamości druga osoba ma coś do wniesienia i pożądane jest, aby pogłębiła i wyeksponowała swoje własne stanowisko, aby debata była jeszcze pełniejsza.

Prawdą jest, że kiedy osoba lub grupa jest spójna z tym, co myśli, rozwija sposób myślenia i przekonania, a to w taki czy inny sposób przynosi korzyści społeczeństwu. Ale tak naprawdę dzieje się to tylko w takim stopniu, w jakim odbywa się w dialogu i otwartości na innych, rozwijając zdolność rozumienia tego, co mówią i robią inni, nawet jeśli nie mogą tego przyjąć jako własnego przekonania. Różnice są twórcze, tworzą napięcie, a w rozwiązaniu napięcia leży postęp wszystkich, pracujących i walczących razem.

W tym zglobalizowanym świecie media mogą pomóc nam poczuć się bliżej siebie, dostrzec odnowione poczucie jedności w rodzinie ludzkiej, co może nas doprowadzić do solidarności i poważnego zaangażowania na rzecz bardziej godnego życia dla wszystkich. Internet może dać większe możliwości spotkania i solidarności między wszystkimi; i to jest dobra rzecz, to jest dar od Boga. Trzeba jednak stale weryfikować, czy obecne formy komunikacji skutecznie prowadzą nas do wielkodusznego spotkania, do szczerego poszukiwania całej prawdy, do służby, do bliskości z najmniejszymi, do zadania budowania dobra wspólnego. 

Papież Franciszek nieustannie przypomina nam, że życie jest sztuką spotkania, mimo że w życiu jest tak wiele nieporozumień. Wielokrotnie zaprasza nas do rozwijania kultury spotkania, która wykracza poza dialektykę konfrontacji. Jest to sposób życia, który ma tendencję do kształtowania tego wielościanu, który ma wiele twarzy, wiele stron, ale wszystkie tworzą jedność pełną niuansów, ponieważ całość jest większa niż część.

Wielościan reprezentuje społeczeństwo lub społeczność, w której różnice współistnieją, uzupełniając się, wzbogacając i oświetlając wzajemnie, nawet jeśli wiąże się to z dyskusjami i napięciami. Bo od każdego można się czegoś nauczyć, nikt nie jest bezużyteczny, nikt nie jest zbędny. Oznacza to uwzględnienie peryferii. Ci, którzy tam są, mają inny punkt widzenia, widzą aspekty rzeczywistości, które nie są dostrzegane z ośrodków władzy, gdzie podejmuje się decyzje... Nowy kurs wzrastania w kulturze spotkania z tymi, którzy myślą inaczej i z którymi jestem powołany do wspólnego budowania. Piękne wyzwanie pastoralne i polityczne.

Watykan

Papież Franciszek: "Chwała Tobie Panie, wstydź się za nas".

Raporty rzymskie-30 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież ze szczególnym smutkiem przyjął wiadomość o raporcie dotyczącym nadużyć w Kościele katolickim we Francji w ciągu ostatnich 70 lat. Franciszek poprosił o przebaczenie ofiary i modlił się do Boga o zaprzestanie takich zachowań.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Watykan

"Światło wiary sprawia, że widzimy miłosierdzie Boga".

Ojciec Święty skoncentrował katechezę podczas środowej audiencji na nauce o "usprawiedliwieniu", o którym mówi św. Paweł w Liście do Galatów, przypominając, że usprawiedliwienie pochodzi z wiary w Chrystusa.

David Fernández Alonso-29 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek w swojej katechezie w środę 29 września zastanawiał się nad pojęciem usprawiedliwienia. "W naszej drodze do lepszego zrozumienia nauczania św. Pawła natrafiamy dziś na trudny, ale ważny temat, jakim jest usprawiedliwienie. Wiele dyskutowano nad tym argumentem, aby znaleźć interpretację najbardziej zgodną z myślą apostoła i, jak to często bywa, pojawiły się też stanowiska przeciwne. W Liście do Galatów, podobnie jak w Liście do Rzymian, Paweł z naciskiem podkreśla, że usprawiedliwienie pochodzi z wiary w Chrystusa".

"Co kryje się za słowem "usprawiedliwienie", które jest tak decydujące dla wiary? Nie jest łatwo dojść do wyczerpującej definicji, ale w całej myśli św. Pawła można po prostu powiedzieć, że usprawiedliwienie jest konsekwencją "miłosiernej inicjatywy Boga, który udziela przebaczenia" (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1990). Bóg, w rzeczywistości, poprzez śmierć Jezusa, zniszczył grzech i definitywnie dał nam przebaczenie i zbawienie. W ten sposób usprawiedliwieni grzesznicy zostają przyjęci przez Boga i pojednani w Nim. Jest to jakby powrót do pierwotnej relacji między Stwórcą a stworzeniem, zanim wtrącił się nieposłuszeństwo grzechu. Usprawiedliwienie, którego dokonuje Bóg, pozwala nam zatem odzyskać niewinność utraconą przez grzech. W jaki sposób następuje usprawiedliwienie? Odpowiedzieć na to pytanie to odkryć kolejną nowość w nauczaniu św. Pawła: że usprawiedliwienie dzieje się dzięki łasce.

"Apostoł - wyjaśnia Papież - zawsze ma w pamięci doświadczenie, które zmieniło jego życie: spotkanie z Jezusem zmartwychwstałym na drodze do Damaszku. Paweł był dumnym, religijnym i gorliwym człowiekiem, przekonanym, że w skrupulatnym przestrzeganiu przykazań była sprawiedliwość. Teraz jednak został zdobyty przez Chrystusa, a wiara w Niego głęboko go przemieniła, umożliwiając mu odkrycie dotychczas ukrytej prawdy: to nie my stajemy się sprawiedliwi dzięki naszym własnym wysiłkom, ale to Chrystus przez swoją łaskę czyni nas sprawiedliwymi. Tak więc Paweł, aby być w pełni świadomym tajemnicy Jezusa, jest gotów wyrzec się wszystkiego, w co wcześniej był bogaty (por. Fil 3,7), ponieważ odkrył, że zbawiła go sama łaska Boża".

Franciszek zapewnia, że "wiara ma dla apostoła wartość globalną". "Dotyka ona - mówi - każdej chwili i każdego aspektu życia wierzącego: od chrztu do odejścia z tego świata wszystko przenika wiara w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, który daje zbawienie". Usprawiedliwienie przez wiarę podkreśla pierwszeństwo łaski, którą Bóg ofiarowuje bez różnicy tym, którzy wierzą w Jego Syna".

Nie możemy zatem wyciągać wniosku, że dla Pawła Prawo Mojżeszowe nie ma już żadnej wartości; pozostaje ono nieodwołalnym darem Boga, jest - pisze apostoł - "święte" (1 Kor 5,1).Rm 7,12). Dla naszego życia duchowego istotne jest również przestrzeganie przykazań, ale i tu nie możemy liczyć na własne siły: fundamentalne znaczenie ma łaska Boża, którą otrzymujemy w Chrystusie. Od Niego otrzymujemy tę bezinteresowną miłość, która z kolei uzdalnia nas do konkretnej miłości.

W tym kontekście, mówi Ojciec Święty, "dobrze jest pamiętać także o nauce, która pochodzi od Apostoła Jakuba, który pisze: 'Widzicie, jak człowiek jest usprawiedliwiony z uczynków, a nie z samej wiary'. [...] Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa" (Gc 2,24.26). W ten sposób słowa Jakuba integrują nauczanie Pawła. Dla obu więc odpowiedź wiary domaga się aktywności w miłości do Boga i w miłości do bliźniego".

Papież zakończył katechezę stwierdzeniem, że "usprawiedliwienie wprowadza nas w długą historię zbawienia, która ukazuje sprawiedliwość Boga: w obliczu naszych ciągłych upadków i naszych niedoskonałości nie zrezygnował On z siebie, ale chciał uczynić nas sprawiedliwymi, a uczynił to z łaski, przez dar Jezusa Chrystusa, przez Jego śmierć i zmartwychwstanie". W ten sposób światło wiary pozwala nam rozpoznać, jak nieskończone jest Boże miłosierdzie, łaska, która działa dla naszego dobra. Ale to samo światło pozwala nam również dostrzec powierzoną nam odpowiedzialność za współpracę z Bogiem w Jego dziele zbawienia. Moc łaski musi być połączona z naszymi uczynkami miłosierdzia, do których jesteśmy powołani, by żyć tak, by dawać świadectwo, jak wielka jest miłość Boga.

Zoom

Meksyk świętuje dwustulecie niepodległości

Dwie kobiety na koniach biorą udział w tradycyjnej paradzie wojskowej z okazji dwustulecia Święta Niepodległości Meksyku na placu Zocalo w Mexico City 16 września 2021 r.

David Fernández Alonso-29 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Hiszpania

"Musimy być kreatywni w docieraniu do osób spoza Kościoła".

Angażować i słuchać wszystkich katolików, także tych, którzy nie należą aktywnie do Kościoła lub nawet nie są jego częścią. Taki jest cel wstępnej fazy Synodu, który oficjalnie rozpocznie się w diecezjach 17 października.

Maria José Atienza-29 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Biskup Vicente Jiménez ZamoraArcybiskup emerytowany Saragossy, podzielił się spotkaniem z dziennikarzami w siedzibie Konferencji Episkopatu Hiszpanii, w którym przedstawił pierwsze kroki, jakie są podejmowane w naszym kraju w związku z obchodami kolejnego Synodu Biskupów zatytułowanego "O Kościół synodalny: komunia, uczestnictwo i misja", który odbędzie się w Rzymie w 2023 r.

"Kościół jest synodalny w swoim DNA".

Biskup odpowiedzialny za koordynację Synodu w EWG przypomniał, że "Kościół jest synodalny od swoich narodzin, jest to w jego DNA i widzimy to zwłaszcza w pierwszych krokach Kościoła". Podkreślił też, że proces ten jest "drogą słuchania i uczestnictwa, która na koniec powróci do Kościołów partykularnych". W tym przypadku, podkreślił, Papież nadał mu "modalność, która polega na tym, że ten Synod nie jest tylko biskupami, jednorazowym spotkaniem w Rzymie, ale jest to proces, który rozpoczyna się w diecezjach na całym świecie z udziałem wszystkich". Udział w "odwróconej piramidzie", w której intencją jest włączenie parafii, poprzez ich rady, wiernych itd. łączących się z zespołami diecezjalnymi odpowiedzialnymi za tę misję, a które z kolei będą w kontakcie z zespołem utworzonym w tym celu w Konferencji Episkopatu.

Biskup Vicente Jiménez Zamora przyznał, że nie jest to łatwa droga. Z jednej strony "w niektórych diecezjach odbyły się już synody diecezjalne i znają te mechanizmy słuchania i uczestnictwa, w innych plany duszpasterskie zostały opracowane na drodze dialogu z różnymi grupami, ale nie wszystkie mają ten system synodalny równie dobrze opanowany". W celu upowszechnienia tego procesu planowane są działania komunikacyjne, takie jak ulotki, filmy informacyjne, kampanie itp. które pomogą stworzyć to, co nazwał "kulturą synodu".

"Ważne jest to, że wchodzimy w tę drogę razem, ze wszystkimi, a także z tymi, którzy nie stanowią części Kościoła" - podkreślał wielokrotnie emerytowany arcybiskup Saragossy, który zaznaczył też, że synod "nie jest zgromadzeniem ludowym, ale raczej bierze puls tego, jak czuje się Kościół i jak chce iść z innymi". "Metodą jest słuchanie, a celem rozeznanie, co Kościół ma do przekazania światu i społeczeństwu" - potwierdził.

Odpowiedni program dla osób spoza Kościoła

Jednym z celów tej synodalnej podróży promowanej przez papieża Franciszka jest poznanie obaw i opinii o Kościele tych, którzy do niego nie należą. Nie jest to łatwe wyzwanie, jak przyznał bp Vicente Jiménez Zamora, "instytucje czy drogi w diecezjach są mniej lub bardziej jasne, ale dotarcie do tych na zewnątrz, do tych, którzy nie są częścią Kościoła, wymaga kreatywności". Mamy już otwarte pewne kanały, poprzez duszpasterstwo robotnicze czy penitencjarne, ale nie możemy na tym poprzestać. Ponadto musimy zaangażować się w proces słuchania, dialogu, a nie dyskusji...".

W tej linii podkreślił, że w przygotowanych jądrach tematycznych "nie uniknięto żadnej kwestii, im bardziej wszystko wychodzi na powierzchnię, tym lepiej". Nie wolno nam się bać i udzielać głosu każdemu, bo nawet osoby postronne nas ewangelizują. Widzimy to w Ewangelii na przykładach takich jak kobieta kananejska czy setnik" i przyznał, że być może "musimy przygotować inne tematy dla tych, którzy nie są częścią Kościoła, ponieważ języki są różne i musimy tworzyć mosty".

Unikanie autoreferencyjności, która jest bardzo łatwą pokusą, jest jednym z kluczowych celów tego synodu, w którym - jak zauważył bp Jiménez Zamora - "nie wiemy, co z niego wyniknie".

Zespół synodalny

Mons. Vicente Jiménez Zamora przewodniczy zespołowi synodalnemu, który został utworzony w EWG, aby służyć jako łącznik zarówno ze Stolicą Apostolską, poprzez Mons. Luisa Marína, jak i z diecezjami hiszpańskimi i arcybiskupstwem wojskowym, a w tych dniach, w których obradują biskupi Komisji Stałej, jest odpowiedzialny za informowanie prałatów o tym procesie.

Jiménez Zamora podkreślił różnorodność zespołu utworzonego w EWG, który koordynuje zadania podróży synodalnej w Hiszpanii. W skład zespołu, oprócz niego jako przewodniczącego, wchodzą m.in. bp. Luis Argüello, sekretarz generalny EWG; Isaac Martín, świecki z diecezji Toledo; Olalla Rodríguez, świecka z Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej; Dolores García, przewodnicząca Forum Świeckich; Luis Manuel Romero, ksiądz, dyrektor Komisji Episkopatu ds. Świeckich, Rodziny i Życia; María José Tuñón ACI, zakonnica, dyrektor Komisji Episkopatu ds. Życia Konsekrowanego; oraz Josetxo Vera, dyrektor Komisji Episkopatu ds. Komunikacji Społecznej.

Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na 27. niedzielę czasu zwykłego (B)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 27 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-29 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Faryzeusze podchodzą do Jezusa i pytają go, czy to jest zgodne z prawem, aby mąż oddalił swoją żonę. Sami mogli odpowiedzieć: "Cała tradycja mówi, że w niektórych przypadkach dopuszczalne jest odsunięcie żony, a rabini omawiają przyczyny, które czynią ten gest dopuszczalnym, od spalonych tortilli po cudzołóstwo". Ale proszą go, który zawsze broni najsłabszych, a więc rozwiedzionych, i chcą go postawić przed prawem. Jezus odpowiada pytaniem: "Co nakazał ci Mojżesz?" (do ciebie). Mówiąc w ten sposób stawia się ponad prawem. Mogliby odpowiedzieć: Mojżesz (wszystkie księgi Pięcioksięgu zostały mu przypisane) nakazał nam "Mężczyzna opuści ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, a dwoje stanie się jednym ciałem". Albo: z tablicami prawa, które nam nakazał:

Nie cudzołóż", "Nie pożądaj cudzych żon", "Nie pożądaj cudzych żon".". Zamiast tego idą do tego, co ich interesuje, do tego, co "pozwolił" Mojżesz. Mówią o pozwoleniach prawnych, ale Jezus zabiera ich, by spojrzeć na twardość ich serc, na prawdziwy problem. I sprowadza ich do początku, do tego, co Bóg przez Mojżesza im nakazał.

Bardziej niż nakazem, była to radość Boga, genialne lekarstwo na samotność człowieka, który nie mógł znaleźć odpowiedniego towarzystwa w żadnej z innych istot na ziemi. Księga Rodzaju mówi tak, jakby Bóg w trakcie swojego dzieła stworzenia zdał sobie sprawę, że człowiekowi nie wystarczą istoty niższe, nawet sam Bóg, aby rozwinąć relacje, które spełniają go jako człowieka. Potrzebuje istoty podobnej do siebie, która stawia przed jego oczami i sercem namacalny, wcielony obraz Boga w człowieczeństwie. I Bóg tworzy kobietę, swoje arcydzieło. Ci dwaj rozumieją się i cieszą. Potrzeba relacji jest obustronna. "Zostanie on połączony ze swoją żoną i oboje staną się jednym ciałem". Giotto w Padwie maluje pocałunek i uścisk Joachima i Anny przy Złotej Bramie, po tym jak anioł, według Protoewangelii Jakuba, objawił im, że Anna jest już w ciąży z nasieniem Joachima i spodziewa się dziewczynki. Patrząc na zjednoczenie dwóch twarzy rodziców Maryi, widzi się tylko dwoje oczu, jeden nos, jedne usta: jedno ciało.

"Niech człowiek nie rozłącza tego, co Bóg złączył". Bóg łączy, diabeł dzieli. Czasami nawet człowiek dzieli przez twardość swojego serca. Jezus chce, aby słabości jednych i drugich stały się okazją do współczucia, miłosierdzia, przebaczenia, łagodności serca. Tak jak to zrobił z cudzołożnicą. Dzieci są przynoszone do Niego, aby je dotknąć, a zatwardziali uczniowie besztają je. Zamiast tego dzieci są czułe i pokazują swoim rodzicom drogę do wytrwania w małżeństwie: być takim jak oni. Jezus obejmuje ich i błogosławi.

Homilia na temat czytań na niedzielę 27.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Hiszpania

"Polityka jest czasem źle rozumiana jako służba i jest inwazyjna".

W wywiadzie Manuel Bustos, dyrektor Ángel Ayala CEU Institute of Humanities, zwraca uwagę, że "musimy ograniczyć nadużycia polityczne i podatki na rachunku za prąd". "U podstaw życia chrześcijańskiego, chrześcijaństwa - dodaje - jest władza jako służba, polityka jako służba, uwaga na najbardziej potrzebujących".

Rafał Górnik-29 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

Kilka tygodni temu sekretarz stanu Stolicy ApostolskiejKardynał Pietro Parolin, odwiedził Uniwersytet CEU Pawła, i m.in. wezwał polityków do. osobiste świadectwo.

Działanie polityczne, jego zdaniem, powinno zawierać "dobrze uzasadniony wymiar antropologiczny, który stawia osobę w centrum" i uznaje wartość sprawiedliwości jako "regulatora społecznego". Ponadto postulował, aby władza nie była sprawowana z "osobistą, partyzancką lub narodową wizją", ale z "zorganizowanym systemem ludzi oraz wspólnych i możliwych idei" w poszukiwaniu wspólnego dobra.

Jego słowa padły podczas II Międzynarodowego Spotkania Polityków Katolickich, zorganizowanego przez arcybiskupa Madrytu, kardynała Carlosa Osoro, oraz Latynoamerykańską Akademię Liderów Katolickich, przy wsparciu Fundacji Konrada Adenauera.

Aby skomentować te idee oraz aktualne wydarzenia w życiu politycznym z perspektywy nauki społecznej Kościoła, Omnes przeprowadził wywiad z profesorem Manuelem Bustosem, dyrektorem CEU Ángel Ayala Institute of Humanities. Profesor Bustos uważa "abuzywne ceny" energii elektrycznej za "problem społeczny".

-Kardynał Parolin podkreślił kilka dni temu, że do polityków katolickich należy określenie "możliwych i konkretnych zastosowań przyjaźni społecznej i kultury spotkania"; a także, jeszcze bardziej zdecydowanie, zrozumienie, że "są to dwa składniki, które są przekazywane poprzez indywidualne zachowania", czyli poprzez osobiste świadectwo. Czy mógłby Pan rozwinąć tę myśl, Pana zdaniem?

Manuel Bustos

Postawienie osoby i wartości sprawiedliwości w centrum to niewątpliwie wartości, które są nie tylko chrześcijańskie, ale podzielane przez dużą część naszej cywilizacji, przez naszą kulturę zachodnią, nawet poza nią. Są one z pewnością ważne. Problem polega na tym, że polityka ma swoje reguły gry, które czasami są nie do pogodzenia z tym świadectwem, z tym osobistym przekonaniem i kończą się zderzeniem ze strukturami partii, które są z gruntu pomyślane tak, żeby wygrać grę z drugą stroną i odwrotnie. To znaczy, nie są one tak bardzo funkcją dobra wspólnego, mimo że wszyscy podpisują się pod ideą dobra wspólnego (kto będzie przeciwko temu?). Ale wtedy sam system ma pewne braki, które nie zostały usunięte.

I jednym z tych braków jest to, że trzeba zastosować szereg elementów, aby móc pokonać przeciwnika, aby móc w pewnym momencie rządzić. A dzieje się tak czasem z powodu kontrowartości, takich jak kłamstwo, albo że druga osoba ma rację, bo to jest dobre dla dobra ogółu, a ty musisz się jej przeciwstawić i powiedzieć, że nie i uargumentować coś przeciwnego. I jeszcze to, co piętnował Machiavelli, że czasami, aby osiągnąć władzę, trzeba użyć szeregu środków, które nie są zbyt zgodne z prawem, ale które są używane..., może w ukryciu, ale są używane.

-Jak byś podsumował swoje stanowisko?

Krótko mówiąc, zgadzam się oczywiście z tym, co mówi kard. Gdyby tylko w centrum postawić człowieka, sprawiedliwość jako regulator społeczny... Ale wtedy albo zmieniamy, albo oczyszczamy system polityczny, który mamy, albo sprawy są dość trudne. A wszyscy ci, którzy chcą dać świadectwo, kończą w konfrontacji z własną partią. Są pewne hasła, pewne rzeczy, że jeśli ich nie przestrzegasz, to ryzykujesz marginalizację w samej partii. Może cię nie wyrzucają, ale wiesz, że nie dostaniesz pracy. Oznacza to, że w końcu ludzie naginają się do szerokich linii wyznaczonych przez partię, lub przez lidera, bo linie te bywają zmienne.

-Wśród aspektów nauki społecznej Kościoła, gdzie najlepiej może realizować się autorytet, czyli władza, jako służba innym, o czym przypomina papież Franciszek?

W rzeczywistości jest to sedno życia chrześcijańskiego, chrześcijaństwa. To jest władza jako służba, polityka jako służba, władza w służbie dobra wspólnego. Właśnie drugiego dnia w Ewangelii Mszy Świętej pojawiła się władza jako służba, kiedy Jezus zapytał uczniów, o czym rozmawialiście między sobą, kto jest najważniejszy, zanim nastąpiło to, co nastąpiło później.

Jezus czyni tam dyskurs dla całej ludzkości, o tym, jak człowiek, i oczywiście chrześcijanin, wyznawca Chrystusa, powinien rozumieć to jako służbę, a nie jako coś, co mogę wykorzystać do służenia własnym interesom, interesom partii itd. Władza musi być w służbie tych, którzy jej najbardziej potrzebują, bo są najbardziej potrzebujący. Jest to obecne w całej nauce społecznej Kościoła, kiedy mówi się o roli państwa, o roli pomocniczości, o protagonizmie, jaki musi mieć społeczeństwo, aby państwo nie absorbowało całkowicie wszystkich inicjatyw. To jest coś, co jest u podstaw.

Sama nauka społeczna Kościoła zrodziła się właśnie jako służba człowiekowi, ludzkości, aby nie obróciła się przeciwko samemu człowiekowi, przeciwko najsłabszym. Na początku mówiliśmy o robotnikach, a pierwsza wielka encyklika doktryny społecznej Kościoła pojawiła się u Leona XIII, w samym środku rewolucji przemysłowej, a potem, w miarę postępu nauki społecznej Kościoła, rozszerzyła się na wiele innych osób, na inne grupy ludności. To jest w doktrynie wszystkich papieży, to jest w Fratelli tuttibo to jeden z ostatnich, jest u Jana Pawła II, u Benedykta XVI, oni wszyscy na to nalegają. W tym temacie jest ciągłość. To coś nuklearnego.

-Papież mówi w Fratelli tutti (n. 166) o "indywidualistycznej i naiwnej kulturze w obliczu nieokiełznanych interesów ekonomicznych i organizacji społeczeństw w służbie tych, którzy mają już zbyt wiele władzy". Co może być złego w tym, że tak elementarna usługa jak prąd, podstawowa konieczność, jest tak droga dla rodzin? Czy tzw. system "drzwi obrotowych" wydaje Ci się sprawiedliwy? To samo dotyczy sądownictwa.

Jest to jeszcze jeden przejaw tego, o czym mówiliśmy. Że polityka nie jest czasem rozumiana jako służba dobru wspólnemu, o charakterze tymczasowym, bo można się utrwalić na tym samym stanowisku politycznym, przy czym stanowiska te nie mają ograniczonego czasu trwania. To znak, że zamiast być tym, czyli pracować przez kilka lat na powierzonym mi stanowisku, chcę się utrwalić nie w polityce, ale w wynagrodzeniu, w posiadaniu ważnego stanowiska, a potem przychodzą drzwi obrotowe, które prowadzą do zarządów, etcetera. Jest to bardzo częste w wielu firmach. To samo dzieje się zresztą w sądownictwie. To są złe praktyki. Należy służyć tak długo, jak jest to konieczne lub jak długo jest to przewidziane.

A potem trzeba wrócić do swojego zawodu. Nie można korzystać z polityki, aby do końca życia żyć z dobrą pensją. Będą mieli prawo do pewnej emerytury, oczywiście jutro, za sprawowanie, które mieli przez lata, ale nie mogę wrócić do bycia sędzią, a potem wrócić do polityki, a jak polityka się skończy, to nadal będę... W przypadku sędziów jest to bardziej problematyczne, bo wymaga większej neutralności.

-W kwestii rachunków za prąd?

W przypadku energii elektrycznej uważam, że ceny graniczą z nadużyciem. To prawda, że mamy deficyt energetyczny i musimy go uzupełnić energią elektryczną, bo źródła odnawialne nie dały tyle, ile powinny... Nie chcemy energii jądrowej, kupujemy ją z zewnątrz i co się dzieje? Energia elektryczna idzie w górę w ogromnym stopniu. A jak wszyscy wiemy, istnieje część podatków i opłat, które sprawiają, że produkt jest jeszcze droższy. Można to zrobić na podstawie ustawy. Zarówno powyższe jak i przedsiębiorstwa energetyczne, można to zrobić ustawowo, ograniczając podatki w jednym przypadku, jak również sędziowie i politycy, ale w końcu wszyscy oni mają swoje interesy i nie da się tego zrobić. Ale można to zrobić na podstawie ustawy. Inne rzeczy, o których wspomnieliśmy, są bardziej skomplikowane, bo zależą od osobistego nastawienia, przekonań, innych czynników, ale w tym przypadku można to zrobić na mocy prawa. Pytanie, czy są zainteresowani, aby to zrobić. Mam wątpliwości.

-W rzeczywistości korporacje zawodowe i inne organy społeczeństwa obywatelskiego zostały skarlałe przez potęgę władzy politycznej w ogóle, nie mam na myśli jednej partii w szczególności. Jak to widzisz?

Tak. Ma tendencję do przenikania wszystkiego. Widzimy już te ustawy, które mają bardzo silne komponenty moralne. Ustawa o eutanazji, ta ostatnia, ustawa oświatowa i tak dalej. Są one tworzone według pewnych interesów i kryteriów, które pomijają wiele osób niepodzielających tych idei i wrażliwych na moralność, którą to prawo w jakiś sposób odrzuca.

A potem jest problem społeczny związany z tymi podwyżkami cen prądu i tymi rzeczami, o których mówiliśmy. Ci z nas, którzy mają bardziej normalne pensje, nie mówiąc już o tych ponadnormatywnych, mogą odczuć, ale relatywnie, wzrost cen. Ale są ludzie, dla których 30 proc. pensji, czy 20 proc. to zapłata za prąd czy pewne usługi, i to bardzo boli. Tymi ludźmi trzeba się opiekować.

-Na koniec kardynał Parolin skomentował na kanale Cope, że obecną sytuację można porównać do pierwszych wieków Kościoła, kiedy pierwsi uczniowie przybyli do społeczeństwa, które nie miało wartości chrześcijańskich, ale dzięki świadectwu pierwszych wspólnot udało się zmienić mentalność i wprowadzić wartości Ewangelii do ówczesnego społeczeństwa.

Oczywiście świadek jest bardzo ważny, ale jest jedna kwestia, w której być może trochę bym się nie zgodził. Odnoszę się do początków Kościoła. W tych pierwszych dniach istniało społeczne i kulturowe podłoże wiary. To prawda, że nie wszyscy byli chrześcijanami, chrześcijanie stanowili mniejszość, ale był szacunek dla prawa Bożego, bo byli Żydami, czy dla bogów, bo byli Rzymianami. Istniało podłoże wiary, które dziś nie istnieje. Właśnie poważnym problemem naszej dzisiejszej kultury jest wyobcowanie z Boga. Bóg nie stanowi w niej istotnego czy fundamentalnego elementu.

Opowiadając się za lub głosząc doktrynę, która przyjmuje tę zasadę istnienia Boga, nie dociera do wielu ludzi. I znowu, jak powiedział jeden z autorów (chyba to był Pemán, choć nie jestem pewien), problem z chrześcijaństwem (był wierzący) polega na tym, że dla dzisiejszego społeczeństwa nie jest ono już niczym nowym.

Nawet jeśli Go nie znają, to mówią, że wydaje im się, że Go znają: jak mogę Go nie znać, skoro przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej, albo miałem lekcje katechizmu, albo uczyłem religii... I trzymają się tej prymitywnej czy początkowej idei, nie rozwijając jej, i tyle. A kiedy idziesz z nim rozmawiać o Chrystusie, o fundamentach chrześcijaństwa, on mówi: co ty mi mówisz, ja już to wiem. To kolejny problem. Chrześcijaństwo na początku było nowością w porównaniu z bardzo szczegółową religią Żydów lub z rzymskim politeizmem, ale dzisiaj jesteśmy w społeczeństwie, w którym powstały kościoły, mamy papieża, mamy księży, a chrześcijaństwo przez wiele wieków jest tym, co podtrzymuje naszą kulturę. Ale teraz jest ta "mądrość", żeby powiedzieć: ja to już wiem. Ewangelizacja w tym postchrześcijańskim społeczeństwie jest trudna.

Watykan

Obrazy świętych Piotra i Pawła, na wystawie w Muzeach Watykańskich

Raporty rzymskie-28 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Obrazy świętych Piotra i Pawła, namalowane przez Fra Bartolomeo i Rafaela, można po 500 latach oglądać w Muzeach Watykańskich. Obok nich można zobaczyć szkice i poznać wyjątkową historię tych prac.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Do więzienia za obronę życia

Wobec proponowanej ustawy osłaniającej kliniki aborcyjne i zakazującej, pod groźbą kary więzienia, obecności grup ratowników w ich pobliżu, nikt nie powinien pozostać obojętny.

28 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Rzeczywistość aborcyjna jest moralną skazą dla naszego społeczeństwa. Legalizacja eliminacji życia ludzkiego jest jedną z tych barier, które przekroczyliśmy, a które mają, moim zdaniem, nieprzewidywalne konsekwencje. Bez względu na to, jak bardzo zmienią jej nazwę (dobrowolne przerwanie ciąży), bez względu na to, jak bardzo niektórzy ją usprawiedliwiają (postęp, wolność, emancypacja kobiet....), uparta i niepodlegająca dyskusji rzeczywistość jest taka, że aborcja kończy życie istoty ludzkiej w łonie własnej matki.

Nierzadko więc w sercu kobiety, która zamierza dokonać aborcji, pojawia się wewnętrzny konflikt, walka sumienia, gdy wkracza ona w wir decyzji o aborcji lub kontynuacji życia, które czuje w swoim jestestwie.

Potężny głos większości mediów, kampanii rządowych, nawet wielu ich znajomych i krewnych, kieruje ich kroki w jednym kierunku, tym, który wyznacza pojedyncza myśl. I, nawiasem mówiąc, wokół którego kręci się wielomilionowy biznes klinik aborcyjnych. Rzeczywiście, bardzo niewiele głosów podnosi się, by powiedzieć tej kobiecie, że są inne drogi, że zakończenie życia tego dziecka nie jest rozwiązaniem. Głos ratowników modlących się przed klinikami aborcyjnymi jest jednym z tych słabych głosów, które kobieta zamierzająca dokonać aborcji słyszy in extremis, tuż przed podjęciem ostatniego nieodwracalnego kroku.

Głos, który chce być wygaszony, któremu teraz grozi więzienie.

Czy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo stajemy się totalitarni? W tym, jak i w innych przypadkach, nie wolno pomagać komuś, kto przeżywa trudny czas i kto takiego wsparcia chce i potrzebuje. Każdemu, kto udziela takiej pomocy grozi więzienie, tylko dlatego, że jest to sprzeczne z tym nowym porządkiem moralnym, który proponuje szereg nowych praw człowieka, w tym prawo do aborcji.

Nie możemy po prostu milczeć. Musimy zabrać głos i wspierać tych, którzy nadal walczą o ratowanie życia tych dzieci i matek aż do tej ostatniej chwili, do drzwi klinik aborcyjnych.

Ich obecność ratuje życie. Wiele. Jest to odwaga i świadomość. Jest to wsparcie i szacunek dla matek. I jest to bardzo, bardzo ważne. Zresztą gdyby było inaczej, to wątpię, by rząd krajowy i całe imperium gospodarcze klinik aborcyjnych promowało taką ustawę.

Milczenie nie jest ani ważną, ani neutralną odpowiedzią.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Hiszpania

Wolność i honor. Chrystus z Urdy i jego bazylika mniejsza

Diecezjalne sanktuarium w Urdzie, gdzie czczony jest "Chrystus z Urdy", którego wizerunek powstał w 1596 roku, zostało podniesione przez Ojca Świętego do godności bazyliki. Uroczystości ku czci Santísimo Cristo de la Vera-Cruz odbywają się 28 i 29 września.

Juan Alberto Ramírez Avilés-28 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Dla wolności jak i dla honoru można i trzeba ryzykować życie".

(Miguel de Cervantes, Don KichotLVIII (3).

"W miejscu La Manchy"..., jak zaczynałoby się arcydzieło naszej kastylijskiej literatury, stoi Hospital de la Misericordia, wśród winnic, stuletnich drzew oliwnych i złotego i indygo krajobrazu, gdzie rodzą się Montes de Toledo. Od ponad czterech wieków Urda, miasto Toledo i stolica pobożności La Manchy, jest celem i punktem wyjścia dla tysięcy kroków w poszukiwaniu Boga, który stał się również Pielgrzymem w poszukiwaniu człowieka.

2 lutego ubiegłego roku papież Franciszek, za pośrednictwem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, podniósł świeckie diecezjalne Sanktuarium Najświętszego Chrystusa Prawdziwego Krzyża, w Urdzie, do godności bazyliki. Jana Pawła II z 25 stycznia 2005 r., Urda jest punktem odniesienia w sercu Kastylii dla pobożności ludowej jako kanału i drogi nowej ewangelizacji. 

Proces transformacji tradycyjnej enklawy pobożności czyni to miejsce, we wspaniałym otoczeniu doskonałej ekologii dla ducha, szpitalem uzdrowienia, gdzie po poszukiwaniu Chrystusa na drodze pielgrzymki zewnętrznej i wewnętrznej, Jego spotkanie jest celebrowane z radością w Sakramencie Przebaczenia, w Chlebie i Słowie po przybyciu do bazyliki w Urdzie.

Aktywna obecność w nowych sieciach społecznych i agorach, dzięki młodemu zespołowi roboczemu, zwiększyła przekaz ustny tego miejsca jako centrum duchowego i kulturalnego. Coroczne pielgrzymki organizowane pieszo z różnych części kraju, z nowymi wyznaczonymi i oznakowanymi trasami, na rowerach sportowych, w tym na ekscytującej trasie Montes de Toledo, konno z sąsiedniego miasta Ciudad Real. Różne tury Ćwiczeń, kursów rekolekcyjnych i spotkań formacyjnych, organizowanych dla duszpasterzy oraz Bractw i Konfraterni, czynią z Urdy, z nowym domem rekolekcyjnym przylegającym do bazyliki, miejsce studiów, pracy i refleksji nad konieczną rolą pobożności ludowej i jej wyzwaniami w nowej ewangelizacji. 

Odkrywanie wiary w procesie pielgrzymowania, lub odkrywanie jej na nowo w większej formacji i pogłębieniu, jest celem pracy zaprogramowanej z tej enklawy w sercu ziemi Don Kichota. Wsłuchiwanie się w pielgrzyma i poświęcanie mu uwagi, czy to w sakramencie spowiedzi, czy w ramach towarzyszenia, wraz z wyspecjalizowanymi wolontariuszami do przyjmowania i słuchania, wraz ze starannym programem pomocy społecznej, począwszy od współpracy z Caritas lub Manos Unidas w różnych projektach, aż po tworzenie pomocy na badania nad rakiem, sprawiają, że bazylika w Urdzie jest nie tylko celem człowieka w Chrystusie, ale także punktem wyjścia dla nowych inicjatyw w poszukiwaniu Chrystusa w człowieku. 

Po niedawnym podniesieniu Sanktuarium w Urdzie do godności Bazyliki i ze wzrokiem skierowanym już na kolejny Jubileuszowy Rok Święty 2024-2025, zapraszamy naszych czytelników do odnalezienia w tym miejscu La Manchy przestrzeni, w której, jak wyraził się Miguel de Cervantes w swoim Don Kichocie, pracujemy w harmonii dla przyszłości w zaangażowaniu na rzecz wolności dzieci Bożych i w uhonorowaniu jej długiej historii od 1595 roku w służbie Chrystusa i ludzkości. Przyjdź i odkryj to dla siebie i swojej rodziny. Przeżyj nową przygodę w krainie olbrzymów i wiatraków. Chrystus czeka na Ciebie, Urda Cię wita, przyjdź!

Bazylika Sanktuarium w Urdzie

Bazyliki mniejsze

Dekret Domus Ecclesiaez dnia 9-XI-1989 r., ustala zasady określania kościoła jako bazyliki. Rozróżnia się bazyliki główne (św. Jana na Lateranie, św. Piotra, Matki Bożej Większej i św. Pawła za Murami) i bazyliki mniejsze (wszystkie pozostałe). 

Aby uzyskać tytuł bazyliki mniejszej, kościół wyniesiony do tej godności musi być wzorcowym ośrodkiem działalności liturgicznej i duszpasterskiej w diecezji, a ponadto musi mieć pewien oddźwięk w diecezji, czy to dlatego, że został zbudowany i poświęcony Bogu z okazji historycznego wydarzenia religijnego, czy też dlatego, że mieści wybitną relikwię świętego lub święty obraz cieszący się wielką czcią.

Wśród innych cech bazyliki mniejsze muszą mieć wystarczające wymiary dla celebracji, jak również odpowiednią liczbę kapłanów, którzy mogą zagwarantować opiekę duszpasterską i duszpasterstwo liturgiczne w takiej bazylice.

Aby uzyskać ten tytuł należy złożyć formalny wniosek od właściwego biskupa diecezjalnego, nihil Obstat Konferencji Episkopatu, informacje o pochodzeniu i żywotności religijnej kościoła: uroczystości, stowarzyszenia charytatywne, praca duszpasterska..., zdjęcia kościoła i jego historii religijnej.

Tytuł Bazyliki Mniejszej nie jest "nagrodą", ale oceną prowadzonej pracy duszpasterskiej, którą po tej koncesji należy utrzymać, a nawet zwiększyć. Wśród zobowiązań związanych z uzyskaniem tytułu bazyliki mniejszej znajduje się m.in. promowanie formacji liturgicznej wiernych, zwłaszcza poprzez liturgię i kursy formacyjne czy promowanie uczestnictwa wiernych i symbolizowanie w szczególny sposób zjednoczenia ze Stolicą Piotrową.

Podobnie wierni, którzy pobożnie nawiedzą Bazylikę i wezmą udział w jakimś świętym obrzędzie lub przynajmniej odmówią niedzielną modlitwę i symbol wiary, pod zwykłymi warunkami (spowiedź sakramentalna, komunia eucharystyczna i modlitwa w intencjach Najwyższego Papieża) mogą uzyskać Odpust Plenarny: 1) w dniu rocznicy poświęcenia wspomnianej Bazyliki; 2) w dniu liturgicznej uroczystości tytularnej; 3) w Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła; 4) w dniu rocznicy nadania tytułu Bazyliki; 5) raz w roku w dniu wyznaczonym przez miejscowego Ordynariusza; oraz, 6) raz w roku w dniu dowolnie wybranym przez każdego wiernego.

AutorJuan Alberto Ramírez Avilés

Rektor Bazyliki w Urdzie

Watykan

Papież pokazuje swoją bliskość z wyspą La Palma po wybuchu wulkanu

Podczas modlitwy Anioł Pański papież Franciszek skomentował niedzielną Ewangelię, wzywając do bycia ludźmi gościnnymi, którzy nie dzielą i nie osądzają. Okazał też swoje wsparcie dla osób dotkniętych erupcją wulkanu na wyspie La Palma.

David Fernández Alonso-27 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek podczas słów na niedzielnej modlitwie Anioł Pański przestrzegał przed niebezpieczeństwem dzielenia i zgorszenia innych: "Ewangelia z dzisiejszej Liturgii opowiada o krótkim dialogu Jezusa z apostołem Janem, który wypowiada się w imieniu całej grupy uczniów. Widzieli człowieka, który wypędzał demony w imię Pana, ale przeszkadzali mu, bo nie należał do ich grupy. Jezus w tym momencie zachęca ich, aby nie przeszkadzali tym, którzy pracują dla dobra, ponieważ przyczyniają się do realizacji Bożego planu (por. Mk 9, 38-41). Następnie przestrzega: zamiast dzielić ludzi na dobrych i złych, wszyscy jesteśmy wezwani do czuwania nad swoim sercem, aby nie ulegać złu i nie dawać zgorszenia innym (por. w. 42- 45.47-48)".

"Słowa Jezusa - mówi Franciszek - odsłaniają pokusę i dają napomnienie. Pokusą jest pokusa zamkniętego umysłu. Uczniowie chcieli zapobiec dobremu uczynkowi tylko dlatego, że ten, który go wykonywał, nie należał do ich grupy. Uważają, że mają "wyłączność na Jezusa" i że tylko oni są upoważnieni do pracy dla Królestwa Bożego. Ale w ten sposób kończą czując się uprzywilejowani i uważają innych za obcych, do tego stopnia, że stają się wobec nich wrogo nastawieni. Każdy zamknięty umysł, w rzeczywistości, sprawia, że trzymamy na dystans tych, którzy nie myślą tak jak my. To - jak wiemy - jest korzeniem wielu wielkich zł w historii: absolutyzm, który często generował dyktatury i wiele przemocy wobec tych, którzy są inni".

Ojciec Święty potwierdził, że "trzeba czuwać nad zamkniętymi umysłami także w Kościele". Bo diabeł, który jest dzielnikiem - takie jest znaczenie słowa "diabeł" - zawsze insynuuje podejrzenia, aby dzielić i wykluczać. Jest przebiegłym kusicielem i może się zdarzyć tak, jak to się stało z tymi uczniami, którzy posunęli się tak daleko, że wykluczyli nawet tego, który sam wypędził diabła! Czasami i my, zamiast być wspólnotą pokorną i otwartą, możemy sprawiać wrażenie "prymusa" i trzymać innych na dystans; zamiast starać się chodzić ze wszystkimi, możemy wystawiać naszą "kartę wierzącego", by osądzać i wykluczać.

"Prośmy o łaskę - kontynuował Papież - abyśmy przezwyciężyli pokusę osądzania i katalogowania, i niech Bóg zachowa nas od mentalności "gniazda", czyli zazdrosnego strzeżenia się w małej grupie tych, którzy uważają się za dobrych: kapłan ze swoimi wiernymi, duszpasterze zamknięci między sobą, aby nikt nie mógł przeniknąć, ruchy i stowarzyszenia w swoim szczególnym charyzmacie itd. Wszystko to stwarza ryzyko, że wspólnoty chrześcijańskie staną się miejscami oddzielenia, a nie komunii. Duch Święty nie chce zamknięcia, chce otwartości, wspólnot gościnnych, w których jest miejsce dla wszystkich".

Kończąc te słowa, podkreślał konieczność odcięcia się, gdy spotykamy się z czymś, co szkodzi duszy: "A potem w Ewangelii jest napomnienie Jezusa: zamiast osądzać wszystko i wszystkich, bądźmy uważni na siebie! W rzeczywistości ryzykiem jest nieelastyczność wobec innych i pobłażliwość wobec siebie. A Jezus napomina nas, byśmy nie zawierali paktu ze złem za pomocą obrazów, które są szokujące: "Jeśli jest w tobie coś, co jest źródłem zgorszenia, odetnij to" (por. w. 43-48). Nie mówi: "Zastanów się, popraw się...". Nie! "Odetnij to! Jezus jest radykalny, wymagający, ale dla naszego dobra, jak dobry lekarz. Każde cięcie, każde przycinanie ma służyć lepszemu wzrostowi i przynoszeniu owoców w miłości. Zapytajmy więc siebie: "Co we mnie jest takiego, co kontrastuje z Ewangelią? Co Jezus chce, abym przeciął w swoim życiu?

Po modlitwie Anioł Pański, oprócz wspomnienia o Dniu Migrantów i Uchodźców, papież Franciszek pamiętał o okazaniu wsparcia dla wyspy La Palma, która cierpi z powodu erupcji wulkanu powodującego zniszczenia materialne. "Wyrażam moją bliskość - powiedział Franciszek - i solidarność z osobami dotkniętymi erupcją wulkanu na wyspie La Palma na Wyspach Kanaryjskich". Moje myśli kierują się szczególnie do tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów.

Rodzina

"Na kobiety patrzono krótkowzrocznie".

Jaki jest wkład kobiet w życie społeczeństwa i Kościoła? Jak zrozumieć to, co Jan Paweł II nazwał geniuszem kobiecym? Przyglądamy się bliżej temu niemal inabarowemu tematowi z Natalią Santoro.

Maria José Atienza-27 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Natalia Santoro od lat zastanawia się nad postacią i zadaniem kobiety w społeczeństwie, rodzinie i Kościele. Temat niezwykle aktualny, który - jak podkreślano przy różnych okazjach, zwłaszcza przez ostatnich papieży - ma ogromne znaczenie w społeczeństwie, które zdaje się sprowadzać feminizm do narzucania kobiet mężczyznom.

- Wiele mówi się o "roli" kobiet w Kościele i w społeczeństwie, ale czy jest to po prostu rola, liczba lub kwota, która określa wpływ kobiet w życiu Kościoła?

Mówić o "roli kobiet" to mówić o tym "po co" i "na co" nasze istnienie jako kobiet, czyli: co kobiety wnoszą do świata?ponieważ jest kobietą"?

"Dziękuję ci, kobieto, przez sam fakt bycia kobietą! Dzięki intuicji własnej kobiecości wzbogacasz zrozumienie świata y przyczyniasz się do pełnej prawdy relacji międzyludzkich - mówił św. Jan Paweł II w Liście do kobiet z 1995 r.

Wiemy, że radykalną różnicą między kobietami i mężczyznami jest seksualność. Ignorowanie, unieważnianie lub ukrywanie przejawów naszej seksualności nie jest nieodłączna kobiecość to wielka strata. Ewa oznacza "matka ludzkości".a Jezus kończy swoje życie na ziemi idąc do Kobieta nieba na ziemi: Marianowa Ewa: "Kobieto, tam jest twoje dziecko".

Macierzyństwo to coś więcej niż akt bycia biologiczną matką, jest zasadniczo kobiecą cechą kobiety, która jest odciśnięta w całej jej istocieniezależnie od temperamentów i charakterów, funkcji i ról. Błędem jest interpretowanie bycia matką z postawami kobiecymi, miękkimi czy dobrodusznymi w stylu ideologii kobiecej Królewny Śnieżki czy Kopciuszka; a nie bycia matką - z czarownicą czy macochą.

Kobiety są również powołane do rządzenia ziemią: "I błogosławił im Bóg i rzekł do nich: 'Bądźcie płodni i rozmnażajcie się', napełnić ziemię i ujarzmić ją". Zadanie to powierza się w równym stopniu mężczyznom i kobietom, dlatego obecność kobiet we wszystkich środowiskach publicznych i prywatnych jest konieczna. Co więcej, obecność kobiet we wszystkich środowiskach publicznych i prywatnych jest konieczna, "nie jest dobrze, aby człowiek był sam".Istota ludzka, mężczyzna i kobieta nie mogą być szczęśliwi wykluczając się wzajemnie.

Dramat kobiet na przestrzeni dziejów polega na tym, że kobiety były postrzegane w sposób krótkowzroczny, z wizją, która redukowała nasze osobiste możliwości do sfery domowej lub do ról podrzędnych, bez uwzględnienia tego, co nam się należy, w tej samej pozycji co mężczyzna, na równych prawach.

Kościół jako lud Boży jest przeniknięty kulturą swoich czasów, ale jest też oświecony, aby zaproponować prawdę o kobietach, która jest wyższa, głębsza i bardziej rewolucyjna od samego przyjścia Jezusa.

Na stronie Przesłanie do kobiet (Paweł VI, Zamknięcie Soboru Watykańskiego II, 1965).) jest bardzo odkrywcze, jeśli chodzi o konkretne przejawy tego macierzyńskiego powołania, które w sensie duchowym, ma wiele wspólnego z miłosierdziem i troską o ludzką słabość, ale także z siłą, odwagą i autorytetem moralnym w odniesieniu do ludzkiego życia: "Pojednać mężczyzn z życiem. A przede wszystkim, błagamy Cię, czuwaj nad przyszłością naszego gatunku. Zatrzymaj rękę człowieka który w chwili szaleństwa próbował zniszczyć ludzką cywilizację".

Aby wypełnić misję powierzoną jej przez samego Boga, kobieta musi być przyjęta przez mężczyznę jasnym i inteligentnym spojrzeniem, aby uświadomić sobie, że jej odmienność, wraz z ludzkimi talentami, które być może rozwinęła, jest tym, co jest potrzebne do dopełnienia Bożego pragnienia panowania nad światem. Nie będzie to jednak możliwe w dynamice konfrontacji i walki o role, kwoty czy władzę, ale w dynamice zaufania i jedności.

-Co wnosi do Kościoła to, co św. Jan Paweł II nazwał geniuszem kobiecym?

Święty Jan Paweł II był współczesny bohaterom rewolucji seksualnej 1968 r. i powstaniu feminizmu; odpowiedział na to przyjęciem kobiet, zrozumieniem ich pozycji i ich buntowniczości. "nie bez błędów".Uznał dług historii wobec kobiet, podziękował im, każdej z osobna, i poświęcił lata swojego życia na napisanie i ogłoszenie godność kobiet.Potępiał wszystkie przeciwstawne inercje społeczne: na przykład instrumentalizację kobiet jako obiektów dla zaspokojenia męskiego ego, sztuczność w wyrażaniu miłości, odpowiedzialność mężczyzn jako wspólników i prowokatorów aborcji, a przede wszystkim potępiał nadużycia seksualne i przemoc wobec kobiet.

Święty Jan Paweł II miał genialność, by ukuć ten nowy termin, którego tak wiele kobiet dziś szuka, by przezwyciężyć fałszywy feminizm, który tłumi kobiecość we wszystkich jej przejawach: kobieta geniusz. Papież kobiet kontempluje istotę bycia kobietą w jej pierwotnej wersji, Nowa Ewa, kobieta stworzona przez Boga odkupiona od wszelkiej złośliwości z góry, od jej poczęcia. Maryja jest kobiecym geniuszem par excellence, kobieta transcendentna, kobieta wieczna. Bóg wyraża się w kobiecie inaczej niż człowiek (za próbę wyrażenia tego, co niewytłumaczalne).

Maryja jest jedynym wzorem kobiety: w Niej w pełni realizuje się Jej powołanie. Jest ona w istocie matką: otrzymuje wszystkie dary poprzez swoją intymną i bliską konfigurację z Synem. Maryja jest Dziewicą, Niepokalaną, bez plamy grzechu, pełną Ducha Świętego, pełną radości i entuzjazmu, energii i siły. Dlatego w Niej rozwija się najwyższe dążenie kobiety na tym świecie, jako matki i jako dziewicy, w intymnym zjednoczeniu z Bogiem.

-Jako kobieta, jako katoliczka pracująca w "środowisku katolickim", czy omijają Cię jakieś problemy, czy czujesz się równie uznana?

Przy ciężkiej pracy i cierpliwości uznanie przychodzi samo. Wierzę, że współpraca w pokoju generuje spontaniczne uznanie, widząc, że idziemy razem do przodu i że jesteśmy szczęśliwi. Nie oznacza to, że pozwalamy się popychać, że nie mamy siły się nie zgadzać, że przestajemy domagać się tego, co z czystym sumieniem należy do nas.

-Czy mamy może do czynienia z upolitycznieniem pojęcia "udziału kobiet" także w Kościele?

Przeniesienie struktur organizacyjnych przedsiębiorstwa czy państwa na sferę kościelną, z organizacyjnego punktu widzenia, może być właściwe. Przeniesienie tych schematów funkcjonalnych na porządek "duchowy" byłoby jak zastosowanie rachunkowości do nawróceń, czy prawa handlowego do relacji między rodzeństwem. Wydaje mi się, że to brzydka rzecz na początek, nie pasuje, ale jest to teren zagmatwany: łatwo przeskoczyć z jednej strony na drugą i wpaść w kleszcze.

-Jakie kobiety widzisz jako przykłady pracy lub wpływu w Kościele?

Moim pierwszym odniesieniem w sposobie bycia kobietą jest oczywiście moja mama i kobiety w mojej rodzinie. Wierzę też w to, co mówi papież Franciszek: są ukrytymi dynamizmamiTo właśnie zwykli mężczyźni i kobiety naprawdę zmieniają naszą historię.

Są mężczyźni, którzy utwierdzają nas w naszej misji jako kobiet: ojciec, mąż, także święci, którzy uczą nas drogi.

Dzięki tym ziarnom, a także wszystkim, które Bóg podlewał potem, pojawiło się wiele kobiet, które były dla mnie punktem odniesienia. Ale jest jedna kobieta w szczególności, która wykazała delikatną i wykwintną kobiecość w odkrywaniu nauk Jan Paweł II i kobiecego geniuszu, aby mogły być strawione i przyswojone przez wiele innych kobiet: Jutta Burggraf. Myślę, że dla wielu ludzi, mężczyzn i kobiet, zaznaczyła ona przed i po; poprzez swoje pisma na temat chrześcijańskiego feminizmu dostarcza nam niezbędnego antidotum na wyzwania XXI wieku.

Ewangelizacja

"Bóg chce być uwarunkowany i sprowokowany przez modlitwy".

Bóg bierze pod uwagę modlitwy ludzi w takim stopniu, w jakim "pozwala się warunkować" przez nie. Dziś ukazuje się druga część wywiadu z profesorem Sanguineti, który mówi o przypadku, łaskach Bożych, cudach i działaniu człowieka.

Rafał Górnik-26 września 26 września 2021-Czas czytania: 9 minuty

 "System świata, który przewiduje, że będą szanse, jest czymś dozwolonym, zamierzonym i urządzonym przez Boga". "Szansa jest cudowna i jest pozytywna". Tak podsumował w piątek profesor emeritus Uniwersytetu Świętego Krzyża (Rzym) i prof. Uniwersytet Austral (Buenos Aires), Juan José Sanguineti, jego wystąpienie podczas VI Wykładu Pamięci Mariano Artigas.

Zorganizowane przez Grupę Badawczą Nauki, Rozumu i Wiary (CRYF) Uniwersytetu Nawarry, której dyrektorem jest pracownik naukowy Instytutu Kultury i Społeczeństwa (ICS), Javier Sánchez Cañizares, wydarzenie pozwoliło argentyńskiemu profesorowi podkreślić między innymi, że "Bóg był obecny na wiele sposobów w pandemii, wydobywając dobro w każdym człowieku, jest wiele historii ludzi, którzy zbliżyli się do Boga, lub ludzi, którzy mieli coś innego. Można go zobaczyć, a czasem się go nie zobaczy".

Dziś kontynuujemy rozmowę, mówiąc o szansach, modlitwach, Boże łaski, "przypadki" życiowe, cuda i prawa naturalne... Daje się zauważyć, podobnie jak wczoraj, że jest to wywiad potoczny, a nie pisany. Życzliwy czytelnik będzie w stanie zrekompensować ten fakt. Zaczynamy od rozmowy o przypadku.

Juan José Sanguineti

-Całkiem sporo ludzi wierzy teraz raczej w przypadek niż w Opatrzność Bożą. Czy możesz krótko wyjaśnić oba pojęcia i dlaczego to zjawisko ma miejsce, jeśli je podzielasz?

Takie sformułowanie zakłada, że przypadek i Opatrzność są sobie przeciwstawne, prawda? To się stało przypadkiem albo to się stało, bo Bóg tak chciał... W rzeczywistości, w wykładzie, który zamierzam wygłosić, to, co chcę powiedzieć, jest dokładnie odwrotne. Bóg jest zaangażowany w przypadek, przypadek jest realny, to znaczy, że Bóg go nie tłumi. Tak, jest szansa i nie tylko ja to mówię, to nie jest mój wymysł, wielu autorów tak mówi... Mówimy o świecie fizycznym, a o wiele bardziej o ludzkim. W człowieku jest wolność, jest przygodność. Istnieją określone marginesy, w których Bóg może działać, oczywiście przewidziane przez samego Boga. Bo gdyby wszystko było zdeterminowane przyczynowo, w rodzaju totalnego fatalizmu, to Bóg nie mógłby interweniować swoją Opatrznością, byłby Stwórcą deterministycznego świata, ale nie mógłby już niczego dotknąć, bo taki świat stworzył.

Św. Tomasz z Akwinu mówi w Summa Theologica, że gdyby świat był deterministyczny - myśli o stoikach, krytykuje stoików - modlitwy wiernych byłyby bezużyteczne. To znaczy, jeśli są modlitwy, jeśli prosimy Boga o różne rzeczy, to dlatego, że myślimy, że Bóg może je zmienić, może zmienić bieg wydarzeń. Oznacza to, że rzeczy mogą być w jedną stronę lub mogą być w drugą. Modlitwami prosimy o to, żeby tak było, jeśli Bóg przyjmuje te modlitwy, to sprawia, że tak jest.

Jeśli są modlitwy, jeśli prosimy Boga o różne rzeczy, to dlatego, że myślimy, że Bóg może je zmienić, może zmienić bieg wydarzeń.

Juan José Sanguineti

-Mówisz, że Bóg ingeruje w przypadek, że nie tłumi go...

Szansa, jak mówiłem, ujmując to w sposób może niedoskonały, otwiera pole możliwości, przede wszystkim dla samej ludzkiej wolności, bo w świecie deterministycznym wolność nic nie może, ale także przede wszystkim dla działania opatrznościowego Boga. Dlatego uważam, że przypadek, nie tylko jednorazowe zdarzenie, ale system świata, który przewiduje, że będą szanse, jest czymś dozwolonym, wolą i dyspozycją Boga. Nie tylko dozwolone, ale i zamierzone przez Boga.

Tak naprawdę wystarczy wyjść na ulicę i przejść się; prawda jest taka, że w konkrecie, w pojedynczych wydarzeniach, jest niezliczona ilość zbiegów okoliczności. Bo spotykam ludzi przypadkowo, ale zbiegów okoliczności jest znacznie więcej niż myślisz, bo spotykasz jedną osobę, a potem drugą i tak dalej. Gdyby przypadek wymknął się Bożej opatrzności, to nie byłby Bogiem, bo istniałoby coś, co nie jest zrządzone przez Boga, wymykałoby się jego przyczynowości.

Szansa, nie tylko jednorazowa rzecz, ale system świata, który przewiduje szansę, jest czymś dozwolonym, zamierzonym i przeznaczonym przez Boga. Nie tylko dozwolone, ale i zamierzone przez Boga.

Juan José Sanguineti

To, że Bóg oczywiście w tajemniczy sposób interweniuje w przypadek, nie oznacza, że jest on nierealny, że przypadek jest jakimś zwodniczym tworem, bo Bóg rzeczywiście go powoduje. Bo gdyby tak było to byłby to trochę antropomorficzny sposób myślenia o Bogu, mielibyśmy fatalizm. Ten wypadek samochodowy przydarzył mi się dlatego, że Bóg go zaaranżował, a nie dlatego, że był to przypadek... Chodzi mi o to, że wypadek jest rzeczywiście przypadkiem, a są też dobre szanse: znalezienie pieniędzy, czy dobrej pracy (które czasem zdarzają się przypadkiem), ale Bóg jest za i Bóg "gra", że tak powiem w cudzysłowie, z przypadkiem.. Bóg tworzy system, w którym istnieje złożona gra przyczynowa, w której pojawia się przypadek.

-A jak Bóg interweniuje w kaprysy życia?

Powiedziałbym, że odpowiedź w trzech fazach. Po pierwsze, Bóg interweniuje jako pierwsza Przyczyna, ponieważ zdarzenie przypadkowe zostało stworzone przez Boga, który interweniuje w każdą drugą przyczynę; następnie, cokolwiek się dzieje, jest spowodowane przez Niego jako pierwszą Przyczynę.

Ale potem jest opatrzność szczególna, a to byłby Bóg Stwórca, który dba o wszystko na mocy tego, że jest Stwórcą. Natomiast opatrzność szczególna polega na tym, że Bóg interweniuje. Ta szczególna opatrzność może być zwyczajna lub nadzwyczajna. Jeśli jest to zwykłe, to powiem o tym więcej w następnym pytaniu. Jeśli jest zwykła, respektuje prawa naturalne i nie można jej zweryfikować, odpowiada na modlitwy lub na inicjatywę Boga.

Z drugiej strony, jeśli jest nadzwyczajny, to chodzi o cuda, gdzie Bóg decyduje się na interwencję poza prawami natury i w sposób, który człowiek może zweryfikować. Czy można zweryfikować dlaczego? Bo kiedy znajdujemy jakieś wydarzenie, o którym mówimy, że jest cudowne, badamy je, Stolica Apostolska bada je z naukowcami, z lekarzami, na przykład uzdrowienie, i to przez długi czas, aby przekonać się, że jest ono rzeczywiście niewytłumaczalne z punktu widzenia praw naturalnych. Jest więc weryfikacja, nie jest to weryfikacja pełna, ale wobec tego, jeśli spojrzymy na to tak, jak mówią ewangeliści, widzieliśmy to, dotknęliśmy tego, cuda. W przypadku łask tak nie jest, dlatego nie są to cuda.

-Swoją piątkową lekcję zakończyłeś "podtrzymaniem boskiej intencjonalności stworzenia potencjalnego wszechświata, w którym Boża opatrzność może działać w poszanowaniu praw naturalnych i w sposób nie dający się racjonalnie kontrolować". Czy mógłbyś rozwinąć nieco ten pomysł?

Nawiązując do poprzedniego wątku, odpowiadam na to pytanie, które ma wiele wspólnego z poprzednim i nadaje ciągłość poprzednim. Bóg skutecznie chce stworzyć bogaty, rozwijający się świat, z historią, historią przyrody, Wielkim Wybuchem, powstawaniem Wszechświata; gdzie są zagrożenia, bo jak są szanse to są zagrożenia, a także świat ludzki, prawda? Świat ludzki, który jest w świecie kontyngentnym, tak jak Ziemia, a także, bo jest kontyngentny dla wolności wszystkich, wszystkich ludzi.

Dlaczego Bóg chce takiego świata? Bo Bóg chce, aby człowiek był aktywny w pracy. Gdyby wszystko było już dane, gdyby wszystko było deterministyczne i dobre, człowiek nie musiałby nic robić, tylko otrzymywałby. Bóg chce, aby człowiek był aktywny, trochę jak w przypowieści o talentach, że ma pracować. Wszechświat ma wiele potencjalności i może iść w jedną stronę, może iść w drugą, to nie jest tak, że jest czystą potencjalnością, że może iść w każdą stronę, bo są marginesy, ale może iść. Przeciwstawia się to deizmowi, utrzymującemu, że Bóg stwarza Wszechświat i jest już odłączony, a także przeciwstawia się fatalizmowi, zbliżonemu do deizmu, który mówi, że Bóg działa przez deterministyczne prawa, a wszystko jest już absolutnie przewidziane przez Boga i nie ma marginesu nie tylko dla Boga na działanie, ale nawet dla człowieka.

Bóg chce, aby człowiek był aktywny, trochę jak w przypowieści o talentach, że ma pracować.

Juan José Sanguineti

Bóg więc działa, jest opatrzny w ewolucji. W ewolucji trudniej jest powiedzieć, jak postępuje. Są na ten temat opinie, ale nie wnikam tutaj w tę kwestię, bo jest wielu, którzy twierdzą, że interweniuje na poziomie kwantowym, co jest trochę dyskusyjne. To prawda, że wszyscy (specjaliści od tych spraw) są przeciwni temu, by Bóg chodził z cudami, sprawiał, że ewolucja będzie się kręcić, demaskując co jakiś czas: "zróbmy teraz ten cud"... Taki Bóg jest śmieszny.

-Wcześniej nawiązałeś do Bożej opatrzności. Jak Bóg działa w odpowiedzi na modlitwę?

Boża opatrzność ma plany, myśli przede wszystkim o człowieku na ziemi, ma ogólne plany dla całej ludzkości ̶ bo to, że są wojny światowe, pandemie i tak dalej, nie umyka Bożej opatrzności ̶ a On ma szczególne plany dla każdego człowieka, dla każdego mężczyzny i każdej kobiety, dla życia każdego z nich, z jego sukcesami, porażkami, pracą, małżeństwem, chorobą, śmiercią, wszystkim.

Tak więc w tym planie, który ma Bóg, Bóg bierze pod uwagę wiele rzeczy. Bierze pod uwagę modlitwy ludzi. Kiedyś, niedawno, ktoś zapytał: ale czy człowiek powoduje Boga przez modlitwę? Tak, oczywiście, że powoduje Boga, bo Bóg chce być powodowany przez modlitwę. Bóg słyszy modlitwę i mówi "oh well, I accept this prayer, and I will do this favor". Tak jest, tak jest; inaczej modlitwa nie miałaby miejsca w życiu człowieka.

Czasami Bóg bierze pod uwagę ludzkie zachowania, czasami bierze pod uwagę ludzkie reakcje, zawsze z dziękczynieniem i Bożym miłosierdziem. I bierze to wszystko pod uwagę w sposób sapiencjalny, bo Bóg też zawsze patrzy na cały obraz. Ma absolutny przegląd sytuacji.

-Co to znaczy, że "Bóg chce być powodowany modlitwami". Mówisz o tym, że Bóg pozwala się "warunkować" naszymi modlitwami.

Bóg zgadza się, że tak powiem, antropomorficznie, na to, by pozwolić się warunkować ludzkimi modlitwami. Gdybym się nie modlił, ta osoba mogłaby nie zostać uzdrowiona i w tym sensie "sprowokowałem" ją, bo. Bóg chce być prowokowany przez modlitwę. Dlatego Bóg wzywa nas do modlitwy. Oznacza to, że jest uważny na nasze modlitwy, bo chce nam je dać, tak jest w Ewangelii.

Co do tego czy cuda naruszają prawa naturalne czy nie, to zostawiłbym to do dyskusji technicznej, nie widzę problemu. Nie narusza ich w sposób arbitralny i łamiący prawo, ale istnieje wyższa przyczynowość. I ta wyższa przyczynowość może wpłynąć na niższą przyczynowość i ją zmienić. Po to właśnie byłby cud.

Ale potem to już faworki są naprawdę ciekawe.Ponieważ łaski są ciągłe, cuda zdarzają się bardzo rzadko. Przysługi nie naruszają prawa. Myślę o faworytach, które są ciągłe. Modlę się, żeby jutro, w dniu, w którym mam wygłosić wykład, być zdrowym, żeby się nie przeziębić itd. Mam nadzieję, że Bóg spełni moją modlitwę. Nie narusza to żadnego prawa, jest to łaska, którą czasem wyświadcza za wstawiennictwem świętych lub Matki Bożej.

Istnieje rozumowanie, które widziałem u niektórych teologów, nawet protestantów, którzy mówią "jeśli my z technologią wykraczamy poza naturę i możemy zmieniać rzeczy bez naruszania praw, jak nie możemy pozwolić Bogu na to samo i o wiele więcej?".

Bóg ma swobodę działania w stosunku do natury równi nam, nie równi, bardziej od nas, i robimy rzeczy, których natura nie robi, ale które potencjalności natury, które są otwarte, pozwalają nam robić. Jak Bóg czyni łaskę, jak to robi, skoro przyczynowo jest to tajemnicze? Są wyjaśnienia dyskusyjne, bo niektórzy twierdzą, że Bóg miałby ustalić warunki początkowe Wielkiego Wybuchu... Osobiście jestem trochę niechętny temu myśleniu. Inni mówią, że dostarcza informacji i tworzy nową informację, nie zmienia energii, ale zmienia informację. To jest techniczna odpowiedź, w którą nie będę się zagłębiał. Wolę pozostać przy tym, że jest to tajemnicze.

-Jak Bóg radzi sobie z łaskami? I co może powiedzieć, gdy zdarzy się "zbyt wiele zbiegów okoliczności"?

Wracając do łask, najważniejszym sensem jest ta łaska, o którą proszę Boga i którą może, ale nie musi, dla mnie uczynić. Nie da się go przewidzieć, czyli nie mogę go przewidzieć w sposób magiczny. Bo gdybym mógł to przewidzieć, to byłaby to magia, to tak jakbym ja odmawiał modlitwę, a ja już wiem, że Bóg będzie przy mnie obecny, więc wtedy ja już dominuję nad Bogiem.

Wierzę, że Bóg chce, abyśmy mu zaufali i prosili o rzeczy, które On może nam wyświadczyć, jeśli uzna to za wygodne, albo wyświadczyć nam lepszą przysługę, bo Bóg jest zawsze dobry i miłosierny. To, co nie jest możliwe, to zapisy w konkrecie, bo wtedy już byśmy kontrolowali Boga racjonalnie, a to się sprzeciwia temu, czym jest Bóg.

Bóg działa w łaskach ludzkich, których jest tak wiele, przede wszystkim ze strony osoby, która się modli, ale czasem także ze strony tych, którzy się nie modlą, ale których Bóg widzi, że mają dobre usposobienie i wtedy Bóg im pomaga. Bóg działa w sposób ukryty, ale ten, kto ma wystarczającą wizję Boga, może sobie to trochę uświadomić.

Wierzę, że to, czego chce od nas Bóg, to ufać Mu i prosić o rzeczy, które On może nam wyświadczyć, jeśli uzna to za stosowne, albo nie wyświadczyć nam przysługi, albo wyświadczyć nam lepszą przysługę, bo Bóg jest zawsze dobry i miłosierny.

Juan José Sanguineti

Myślę, że każdy z nas może wyliczyć łaski, które Bóg dla nas uczynił poprzez wstawiennictwo, ponieważ było zbyt wiele zbiegów okoliczności, a jednak zdajemy sobie sprawę, że można to wyjaśnić, ponieważ może być tak wiele zbiegów okoliczności, a wtedy powiedziałbyś: "to jest naturalnie wyjaśnione". Czasem jednak zbiegów okoliczności jest zbyt wiele i mówimy "nie, to jest łaska", choć nie jest to cud. Nie powiesz, że to cud, bo nie ma elementów, które pozwoliłyby stwierdzić, że to cud.

Krótko mówiąc, to co Bóg chce, żebyśmy robili, to jest aktywność i też stawianie drugich przyczyn, a przez to, że mamy się modlić, to już mówimy, że Bóg mi w tym pomoże, a ja nic nie robię, nie działam, nie stawiam środków, żeby dobrze zrobić... Nie, Bóg ci pomoże, ale jeśli będziesz pracować, jeśli będziesz robić różne rzeczy, a wtedy może Bóg pomoże. żeby ta przeszkoda nie przyszła, żeby ta przeszkoda została pokonana, ale pod warunkiem, że w ogóle podjęło się wysiłek, żeby to osiągnąć.

W tym sensie, jesteśmy jak współpracownicy Boga. Ciekawą rzeczą jest również to, że Bóg będąc mądrym, gdy czyni łaski, to te łaski mają wielorakie skutki, których nie możemy poznać, a nie tylko jeden. Bóg robi jedno, sprzyja nam, ale będzie też sprzyjał lub miał wpływ na szereg osób, wydarzeń i rzeczy.

Zasoby

"Bóg w czasie pandemii wydobywał w każdym człowieku dobre rzeczy".

Działanie Boga w świecie i kwestia przypadku to tematy poruszane w wywiadzie z profesorem Juanem José Sanguineti, profesorem emeritus na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża (Rzym).

Rafał Górnik-25 września 2021 r.-Czas czytania: 10 minuty

Boży plan stwórczy, warunkowa ewolucja przyrody, pytania o Boże działanie w świecie, takie jak to, gdzie był Bóg podczas pandemii, otwartość lub zamknięcie mężczyzn i kobiet na transcendencję, czy zawsze złożone zagadnienie przypadku, to kwestie, które nas interesują.

Wczoraj prof. Juan José Sanguineti wygłoszony na Uniwersytecie Navarra VI Wykład Pamięci Mariano ArtigasaOrganizatorem wydarzenia była grupa badawcza Science, Reason and Faith (CRYF) Uniwersytetu Nawarry, której dyrektorem jest pracownik naukowy Instytutu Kultury i Społeczeństwa (ICS), Javier Sánchez Cañizares.

Kilka dni wcześniej Omnes miał możliwość przedyskutowania tych kwestii z argentyńskim profesorem, który jest również wykładowcą w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Austral (Buenos Aires, Argentyna), a także autorem ponad szesnastu książek i stu artykułów naukowych, zwłaszcza z zakresu filozofii przyrody, filozofii nauki, kosmologii, filozofii wiedzy i umysłu oraz neuronauki.

Proponujemy dziś wywiad z profesorem Sanguineti, który będzie kontynuowany jutro na tej stronie.

-Po pierwsze, pytanie, które ludzie zadają dzisiaj, w społeczeństwie zranionym przez pandemię, ale teraz pełnym nadziei na szczepienia. O to pytano św. Jana Pawła II. Skoro Bóg jest miłością, to dlaczego jest tyle zła? Albo mówiąc inaczej: Gdzie był Bóg w czasie pandemii lub w innych kryzysach?

Takie pytanie o Auschwitz zadał Jonas, niemiecki filozof, który już nie żyje. On sam, hebrajski filozof i wierzący, postawił i zasłynął z tego pytania: Gdzie był Bóg w Auschwitz? A odpowiedź Jonasa była taka, że Bóg uczestniczył w ludzkim bólu i w pewnym sensie był też ofiarą, to znaczy, że Bóg cierpiał razem z ludźmi i jednocześnie, jako że jest Miłosierny, pomagał im, ale to oznaczało też myślenie, że Bóg nie był wszechmocny, że nie był na tyle potężny, by wygnać zło ze świata.

Ta odpowiedź jest zrozumiała, bo jest bardzo trudna, jest to pytanie, które każdy zadawał, ale na pewno nie ratuje transcendencji Boga. Bo Bóg, który nie jest wszechmocny nie jest prawdziwie Bogiem, może być wysoką istotą duchową, ale nie może być Bogiem. Oczywiście, nie jest to łatwe do zrozumienia. Problem zła jest tajemnicą, o której teraz powiem, że nie pretenduję do rozwiązania, bo uważam, że nikt go nie rozwiązał, jest to tajemnica.

Można zadać pytanie: jak to możliwe, że Bóg stworzył cudowny, niesamowity Wszechświat, który wykazuje się ogromną inteligencją, gdy widzi się wszystkie cuda natury, a mimo to tworzy również naturę, w której pojawia się cierpienie, śmierć, ból, głód i niesprawiedliwość... Jaki więc był plan Boga?

Skoro Bóg jest mądry, choć to trochę odważne wchodzić w umysł Boga i widzieć, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że Bóg w tradycji religijnej, nie tylko chrześcijańskiej, ale znacznie szerszej, jest opatrznościowy, to znaczy, że jak w takim razie działa Boża opatrzność? Jeśli Bóg jest opatrznościowy, to mówi się: no tak, troszczy się o wszystkie istoty, mówi o tym Jezus Chrystus w Ewangelii, że każdy ostatni włos na naszej głowie jest rozliczony, że Bóg troszczy się o małe ptaszki, a wszystko to zawarte jest w mądrości i opatrzności Bożej.

-Odnosiłaś się do Hioba?

pati_job

Tak, pierwsza odpowiedź byłaby z Hioba, ze Starego Testamentu. Jest to odpowiedź pokory. Że nie możemy zrozumieć Boga, ale mimo to jesteśmy pokorni i pochylamy trochę głowę i mówimy, że Bóg jest czymś znacznie większym niż to, co możemy pomyśleć. I po całym tym ogromnym dialogu, który jest dialogiem o złu doznanym przez niewinnego człowieka, jakim jest Hiob, w końcu, przy wszystkich argumentach, które próbują mu podpowiedzieć towarzysze, którzy mają go pocieszyć, a które są dobrymi argumentami, które zawsze były podawane, w końcu Hiob mówi: no, za dużo już powiedziałem, dość, teraz się zamknę. Bóg jest stwórcą, wie więcej, dużo więcej. Nie daje odpowiedzi, jest to po prostu postawa pokornej ignorancji.

Inną, potężniejszą odpowiedzią jest ta, którą można zaczerpnąć od Jezusa Chrystusa na krzyżu. Jezus Chrystus na Krzyżu bierze na siebie ludzkie bóle, niesprawiedliwości, bezbronność ciała, upokorzenia. To też nie rozwiązuje sprawy racjonalnie, ale przynajmniej daje światło. Można powiedzieć, jak mówi życie chrześcijańskie, że jest się zjednoczonym z Krzyżem Chrystusa, z cierpieniem Chrystusa. Więc moje cierpienia, nawet jeśli jestem chory, nawet jeśli jestem w więzieniu, nawet jeśli mam raka, to wszystko ma sens. Jednoczę się z Krzyżem Chrystusa, a to przynajmniej ma wartość współodkupienia i wartość zjednoczenia z cierpieniem Chrystusa, który cierpiał za nasze grzechy. Bo czasem to, co najbardziej uwiera człowieka, to nie cierpienie, ale to, że to cierpienie nie ma sensu, to jest najgorsze. Że się cierpi, że nie ma sensu i nie ma dla nikogo znaczenia, a kończy się w nicości. Krzyż Chrystusa daje więc pewną odpowiedź.

-Czy możemy brać pod uwagę, że z grzechów ludzkich wynika wiele zła, bo Bóg szanuje wolność... Nawet w Auschwitz?

Pamiętajmy, że to co się stało w Auschwitz jest owocem ogromnych grzechów ludzkości, ideologii nazistowskiej i tego wszystkiego. Tak jak Jezus Chrystus pozwala się ukrzyżować, ale w końcu zwycięża, ale zwycięża miłością, nie zwycięża schodząc z Krzyża, ale zwycięża miłością.

Następnie są inne zła, które pochodzą z fizycznych przypadłości (choroby, klęski, wypadki). To nie wynika z grzechu, ale z tego, że świat jest taki, że jest światem życia, jest światem, w którym są narodziny i radość, ale jest też śmierć. A pandemia należy do tego typu zła, jest epidemią, chorobą. Uważam, że my, z pewną wizją mądrości, musimy zaakceptować świat fizyczny, w którym żyjemy i którego jesteśmy częścią, z jego niedoskonałością, z jego radością i pięknymi rzeczami, które posiada, ale jest też wymiar bólu w życiu, w samej biologii i w życiu człowieka.

Trzeba też mieć wizję wieczności, że jest coś więcej niż ten świat.

W Bogu jest opatrzność, a opatrzność Boża nie oznacza, że Bóg w swoich planach rozwiązuje wszystkie nasze doraźne problemy, ale prawdą jest, że Bóg zawsze umie wyprowadzić dobro ze zła i cierpienia, nawet jeśli jest ono spowodowane przez samego człowieka.

Bóg w jakiś sposób, gdy są dobre dyspozycje przede wszystkim, ale nawet jeśli ich nie ma, umie wydobyć jakieś dobro dla każdego, a nawet nie tylko dla każdego, ale czasem zbiorowo. Tym dobrem może być dobro męczeństwa, dobro cnót, dobro postępu medycyny, np. przy pandemii jest oczywiste, że uczymy się wielu rzeczy. Medycyna oczywiście będzie postępować, bo zawsze postępowała w przypadku dolegliwości fizycznych i biologicznych.

-A ten argument, że jestem tak zły, albo zachowałem się tak źle, że Bóg nie będzie mnie słuchał ani się mną zajmował?

Bóg opiekuje się każdym ze szczególną opatrznością, jeśli jest niewinny, ale także jeśli jest winny. Tak więc, nawet jeśli ktoś cierpi lub umiera, w sposób szczególny lub osobisty, każdy będzie o tym wiedział lub nie, ale Bóg troszczy się o każdego, nie mogąc uogólniać. Widzimy to na przykład w życiu Chrystusa. Jezus Chrystus zaczyna od leczenia chorób, o niektóre prosi, uczestniczy w uzdrowieniach, inne czyni z własnej inicjatywy.

Bóg opiekuje się każdym ze szczególną opatrznością, jeśli jest niewinny, ale także jeśli jest winny. Tak więc, nawet jeśli ktoś cierpi lub umiera, w sposób szczególny lub osobisty, każdy będzie o tym wiedział lub nie, ale Bóg troszczy się o każdego, nie mogąc uogólniać.

Juan José Sanguineti

Ale jednocześnie to nie wszystko, bo to, co robi Jezus Chrystus, to nie jest tak, że leczy wszystkie choroby wszystkich Hebrajczyków swoich czasów, ale leczy trochę niektórych z nich, żeby pokazać, że istnieje wyższe przesłanie, którym jest zbawienie, głębsze przesłanie. Ten świat to nie wszystko, jest coś więcej niż ten świat. Po śmierci jest coś jeszcze. Jeśli nie masz tej wizji, to oczywiście nic nie zrozumiesz. A więc, gdzie jest Bóg w pandemii i innym złu? Bóg był obecny na wiele sposobów w pandemii, wydobywając dobro w każdym człowieku, jest wiele historii ludzi, którzy przyszli do Boga, lub ludzi, którzy mieli coś innego. Są rzeczy, które można zobaczyć, a czasem nie zobaczysz.

Natomiast tym, czego należy unikać, są teologiczne lub pseudoteologiczne, powiedziałbym konkretne, wyjaśnienia, które próbują wnikać w motywacje Boga. Ten, kto mówi na przykład, że pandemia jest karą czy grzechem ludzkości, tego nie można powiedzieć. Nic nie wiemy. Nigdy nie możemy powiedzieć, że to zło jest karą, jak niektórzy twierdzą. Nie wiemy.

W rzeczywistości Bóg ma swoje motywy, które czasem są ogólne dla całej ludzkości, a czasem konkretne, i to widać w Ewangelii. Bóg, gdy uzdrawia człowieka, który urodził się niewidomy, a oni go pytają: czy on zgrzeszył, czy jego rodzice? A on mówi, że nie, nie, ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, to jest tak, że w tym przypadku może się objawić chwała Boża. Widać więc, że istnieje specjalny plan, o którym nie wiemy, ale który Bóg ma dla każdego z nas.

Gdzie jest Bóg w pandemii i innym złu? Bóg był obecny na wiele sposobów w pandemii, wydobywając dobro w każdym człowieku, jest wiele historii ludzi, którzy przyszli do Boga, lub ludzi, którzy mieli coś innego. Są rzeczy, które można zobaczyć, a czasem nie zobaczysz.

Juan José Sanguineti

-W Forum Omnes Jacques Philippe zauważył, że "pandemia pokazała granice i kruchość cywilizacji zachodniej". Czy obecną pandemię można utożsamić z tym, co w tytule swojego wystąpienia "Jak Bóg działa w zdarzeniach przypadkowych" nazywa Pan "zdarzeniami przypadkowymi" lub fortunnymi?

To prawda, że pandemia pokazała nie tylko granice cywilizacji zachodniej, ale całego świata. Pokazał naszą kruchość, chwilami wydawało nam się, że jesteśmy dumni i że już wszystko zdominowaliśmy, a nagle widzimy coś, co jest poza naszymi rękami i widzimy też ryzyko wymazania połowy świata bardzo szybko, to jest szybkość i gwałtowność, z jaką to się rozprzestrzeniło, i to musi nas zmusić do czujności, bo pośród wielkich sukcesów technologicznych zawsze może pojawić się coś, co może nas obalić.

Jednocześnie pokazuje to ludzką wielkość i ludzką inteligencję, bo prawda jest taka, że dość mocno spowolniliśmy tę pandemię. Choć na świecie zginęło prawie 5 milionów osób, to mogło to być pół świata. W epidemiach w przeszłości umierała jedna trzecia lub połowa populacji, popatrz na europejskie miasta, epidemie takie jak Czarna Śmierć, gdzie umierała jedna trzecia populacji.

Teraz, dzięki medycynie i dzięki tylu innym rzeczom, jesteśmy w stanie znacznie lepiej to kontrolować. Chociaż komunikacja pozwoliła na to, by pandemia rzeczywiście stała się pandemią i to w bardzo szybkim tempie, to ta sama komunikacja przewiduje, że dzięki medycynie i tylu dobrym rzeczom, które robi ludzki rozum, szybko zwolniła, i to też trzeba wziąć pod uwagę.

-Czy pandemia jest przypadkowa?

Nie, to nie jest przypadkowe. Ale jest to możliwe dzięki serii zdarzeń losowych, ponieważ przypadek interweniuje. Ale do tego trzeba zdefiniować, czym jest szansa, a o tym porozmawiamy później, jeśli chcesz. Szansa nie polega na tym, że coś się po prostu dzieje, ale przede wszystkim powiedziałbym, że pandemia jest efektem zdarzenia, jak każda choroba, zdarzenia warunkowego. To nie jest fatalne wydarzenie. Nie ma tu miejsca na determinizm. Jest to zdarzenie, które mogło nie mieć miejsca, ale które zdarza się przy każdej chorobie.

Oczywiście są pewne choroby, które są konieczne i muszą wystąpić, ale inne są warunkowe. Ale nawet jeśli jest warunkowa, to pandemia jest prawdopodobna, jest zdarzeniem prawdopodobnym. Może być bardzo prawdopodobne lub mało prawdopodobne, a fortunne jest zawsze. Natomiast fortunność, powiedzmy niedeterministyczna, może się zdarzyć i nie zdarzyć, jak to zwykle bywa z wypadkiem, jest tym bardziej fortunna im mniej prawdopodobna.

Epidemiolodzy badali, że epidemie, jak każda choroba, są prawdopodobne, są czymś prawdopodobnym, mogę zachorować jak każdy inny na każdą chorobę. Ale co się dzieje, że są okoliczności, które sprzyjają tej chorobie. Mogło to być, w przypadku pandemii, spożycie dzikich zwierząt, w Wuhan, jak już powiedziano, bo występuje zoonoza, a wirus przechodzi z jednego gatunku na drugi, albo mógł to być też, choć nie wiemy, błąd laboratoryjny.

Moim zdaniem nie jest to coś celowego, ale nie można wykluczyć błędu laboratoryjnego, a jeśli się zdarzy, to może być ukryty, ale jeśli tak, to byłoby to zdarzenie losowe. Szereg okoliczności, które nagle, na skutek serii niepożądanych zbiegów rzeczy, nagle skutkują wypadkiem. Teraz możemy zmniejszyć prawdopodobieństwo, oczywiście.

Czyli podejmując działania, pandemia nie jest po prostu wynikiem przypadku, ale istnieje mnóstwo elementów, które czasem są drobnymi elementami przypadkowymi (ludzka nieostrożność, przypadkowe spotkania natury na rynku czy cokolwiek innego), które zwiększają prawdopodobieństwo, są ryzykiem. A to zdarza się w każdym wypadku, więc to, co chcemy zrobić, to zmniejszyć możliwość wystąpienia takiej sytuacji. I tu właśnie pojawia się szansa. I zawsze jest to związane z awaryjnością.

-Niekiedy wydaje się, że w naszym społeczeństwie dochodzi do dyskryminacji wierzących katolików, w wyborach urzędników państwowych, w polityce, w gospodarce czy w innych sferach społecznych, tak jakby ich podejście nie było racjonalne. Dlaczego współczesny człowiek czasem zamyka się na transcendencję?

To prawda, że w dzisiejszej kulturze współczesny człowiek, zwłaszcza na Zachodzie, jest zamknięty na transcendencję, nie bierze Boga pod uwagę, albo jest agnostykiem, albo jest praktycznym ateistą, czy jakkolwiek inaczej. To, jak zawsze, wynika z ignorancji lub arogancji. Niewiedza może wynikać z tego, że jesteśmy w kulturze, która bardzo mało mówi o Bogu, która ma błędne wyobrażenia o Bogu, o Kościele, o Jezusie Chrystusie. To sięga daleko wstecz, powiedzmy do XVIII-XIX wieku, ale teraz jest bardzo rozpowszechnione, bo już nie tylko wśród intelektualistów, ale jest bardzo popularne. Ale może się też zdarzyć, że są ludzie, którzy odrzucają Boga z powodu ludzkiej arogancji, widziałem to u wielu osób. Nie chcą podporządkować się czemuś nadrzędnemu wobec człowieka, uważają, że człowiek jest wszystkim.

Wcześniej trzeba było iść do Boga, żeby się do Niego modlić, bo mieliśmy choroby, bo mieliśmy problemy ekonomiczne. Teraz wydaje się, że rozwiąże to ekonomia lub medycyna, a pójście do Boga to rzecz dla dzieci.

Juan José Sanguineti

Moment kulturowy, jak sądzę, skłania się ku tej arogancji, z powodu odkryć, z powodu postępu naukowego i technologicznego, choć sprawy są złożone. Wtedy sprawia, że dobrobyt człowieka jest znacznie bardziej powszechny, lepszy niż wcześniej, a od drugiej połowy XX wieku dobrobyt człowieka dotarł do wielu społeczeństw na całym świecie.

Tak więc istoty ludzkie, mężczyźni i kobiety, wierzą, że jesteśmy samowystarczalni. Wcześniej trzeba było zwracać się do Boga, by się do niego modlić, bo mieliśmy choroby, bo mieliśmy problemy ekonomiczne. Teraz wydaje się, że ekonomia czy medycyna to rozwiąże, a zwrócenie się do Boga to rzecz dla dzieci. Tak właśnie myśli wiele osób.

Z drugiej strony, gdy człowiek uświadamia sobie swoją kruchość i swoje ograniczenia, to czasem prowadzi go do ponownego odkrycia Boga, prowadzi go do Boga. Nie przewiduję katastrof, ale mówię, że nadmierny dobrobyt często ustępuje miejsca ludzkiej arogancji. Uważam, że do Boga można dojść na wiele sposobów, można dojść do Boga widząc cudowność kosmosu, przyrody, jak np. praca Collinsa nad genomem człowieka, który widząc cudowność genomu nawrócił się i zaczął wierzyć w Boga.

Z drugiej strony, gdy człowiek uświadamia sobie swoją kruchość i swoje ograniczenia, to czasem prowadzi go do ponownego odkrycia Boga, prowadzi go do Boga. Nie przewiduję katastrof, ale mówię, że nadmierny dobrobyt często prowadzi do ludzkiej arogancji.

Juan José Sanguineti

Można też dojść do przekonania, że jest to ludzkie dążenie do poznania Boga, i prawda, to byłaby jedna droga. Ale inną drogą jest też dostrzeżenie naszych ograniczeń i samego zła. Co ciekawe, to co czasem wydaje się oddalać nas od Boga, może czasem przybliżać nas do Boga, widząc, że jeśli nie mamy Boga, jeśli go nie ma, to zmierzamy w kierunku nihilizmu. I to rodzi dylemat, który w końcu ludzie mogą sobie zadać, a który brzmi: "no tak, jeśli nie ma Boga, to idziemy w stronę nihilizmu, życie nie ma sensu". Bo nawet gdybyśmy rozwiązali cały problem, nie wiem, medyczny czy ekonomiczny, to ostatecznego sensu życia nie rozwiąże ekonomia ani polityka. To jest coś, co ma związek właśnie z Bogiem.

Dziękuję, panie profesorze. Będziemy kontynuować jutro. Trzeba też mówić o przypadku, modlitwie, łaskach, "zbiegach okoliczności", cudach i prawach naturalnych...

Świat

Niemiecka podróż synodalna trwa z kontrowersjami i alternatywnymi propozycjami

Zgromadzenie plenarne Konferencji Episkopatu Niemiec, które zakończyło się w Fuldzie, odmówiło dyskusji nad alternatywnym tekstem biskupa Vorderholzera, popartym przez kardynała Kaspera. Dokument "Władza i rozdział władz w Kościele" postrzegają jako próbę demokratyzacji według kryteriów społeczno-politycznych.

José M. García Pelegrín-24 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Niemiec (DKB) zakończyło w czwartek 23 września swoje czterodniowe posiedzenie w Fuldzie. Po tym jak wiosenne zgromadzenie - plenum DKB zbiera się dwa razy w roku, wiosną i jesienią - musiało odbyć się w Fuldzie, plenum DKB trwało cztery dni. online ze względu na COVID-19, tym razem ponownie odbyło się w formacie face-to-face.

W słowach pozdrowienia nuncjusz Mons. Nikola Eterović nawiązał do rozmowy przeprowadzonej przez papieża Franciszka z COPE 1 września, przytaczając słowa Ojca Świętego: "O tym, pozwoliłem sobie wysłać list. List, który sam napisałem po hiszpańsku. Zajęło mi to miesiąc, między modlitwą a myśleniem. I wysłałem mu ją w odpowiednim czasie: oryginał po hiszpańsku i tłumaczenie na niemiecki. I tam wyrażam wszystko, co czuję w stosunku do niemieckiego synodu. To wszystko jest tam.

"Jedną z tych rzeczy, które papież mówi w. list"Eterović kontynuował, "Kardynał Sekretarz Stanu Pietro Parolin podkreślił to w swojej homilii w Bazylice św. Jana w Berlinie 29 czerwca 2021 r. z okazji 100-lecia stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Niemcami: 'Za każdym razem, gdy wspólnota kościelna próbowała przezwyciężyć swoje problemy sama, polegając tylko na własnych siłach, własnych metodach i własnej inteligencji, kończyło się to pomnażaniem i utrwalaniem tego samego zła, które próbowała przezwyciężyć'". Kardynał Parolin zaapelował następnie, by komunia kościelna była ceniona w sensie katolickim, czyli powszechnym".

Nuncjusz przestrzegł w ten sposób przed możliwymi "partykularnymi ścieżkami" niemieckiej drogi synodalnej, jednego z centralnych tematów spotkania biskupów, któremu zgromadzenie poświęciło ekskluzywne pół dnia refleksji i dyskusji. Według przewodniczącego DBK biskupa Georga Bätzinga Konferencja Episkopatu rozumie "Drogę Synodalną Kościoła w Niemczech jako nasze podejście do przeżywanej synodalności Kościoła"; przewodniczący DBK dodał: "Kontynuujemy nasz dialog i pracujemy wspólnie nad perspektywami, abyśmy mogli wnieść nasze doświadczenia także do Drogi Synodalnej Kościoła powszechnego".

Podczas konferencji prasowej na zakończenie zgromadzenia plenarnego biskup Bätzing powrócił do tego: "Droga synodalna, którą papież Franciszek przemierza z całym Kościołem, i droga synodalna w Niemczech to dwie drogi, które mają wspólny cel: uczynić Dobrą Nowinę Ewangelii widoczną i żywą dzisiaj, w obliczu "znaków czasu"; chodzi o umocnienie w wierze, odnowienie Kościoła oraz odzyskanie zaufania i wiarygodności". Obie formy wzajemnie się uzupełniają. Z tego co widzę, dotyczy to również wielu procesów i dróg synodalnych w innych krajach. Cieszy mnie ta dynamika.

W tym kontekście jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów był "podstawowy tekst" jednego z forów synodalnych, zatytułowany "Władza i rozdział władz w Kościele". Niektórzy biskupi - i inni członkowie ścieżki synodalnej - podkreślają, że tekst ten cierpi na brak norm teologicznych, na chęć demokratyzacji Kościoła według kryteriów społeczno-politycznych i na podważanie urzędu biskupa. 

Przed spotkaniem DBK w Fuldzie biskup Rudolf Voderholzer z Regensburga (Ratyzbony) opublikował na początku września na utworzonej w tym celu stronie internetowej tekst alternatywny, który został opracowany przez kilku członków procesu synodalnego. Przewodniczący forum synodalnego - Claudia Lücking-Michel, wiceprzewodnicząca "Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich", oraz biskup Essen, bp Franz-Josef Overbeck - odmówili jednak dyskusji nad tekstem alternatywnym.

Z drugiej strony, na konferencji w Augsburgu niemiecki kardynał Walter Kasper, emerytowany przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, poparł tekst alternatywny, ponieważ "jasno analizuje istniejące problemy, argumentuje w sensie Soboru Watykańskiego II i proponuje skuteczne i wykonalne środki reformy". Zdaniem kardynała, tekst ten "rozumie tradycję jako zaproszenie do bycia zaskoczonym przez nowe idee". Jest ona wynikiem teologii pośredniczącej". Ponadto podkreśla, że "nie wolno nam wywracać wszystkiego do góry nogami. Na podstawie Soboru można iść dalej w jego duchu, nie wchodząc w konflikt z nauką Kościoła".

Na konferencji prasowej na zakończenie zgromadzenia ogólnego DBK bp Bätzing podkreślił, że "nie ma wspólnego sprzeciwu wobec podstawowych linii tekstu zasadniczego forum synodalnego", a jedynie "uwagi krytyczne, które zostaną uwzględnione w dalszej pracy nad tekstem". W Komisji Nauki Wiary DBK zastrzeżenia zostały rozpatrzone w ramach "wspólnej dyskusji".kontrowersyjna, ale dobra debata"Bätzing powiedział, ale propozycje zmian nie zostały przyjęte. Komisja Nauki Wiary podkreśla - kontynuował przewodniczący DBK - że "pożądane i konieczne reformy i zmiany muszą być ukierunkowane na cel, jakim jest umocnienie Kościoła w jego istocie, umożliwienie mu głoszenia i odzyskanie wiarygodności".

Dlatego w postępowaniu z władzą należy szukać sposobu, który oddaje sprawiedliwość zarówno ludziom przyzwyczajonym do norm społeczno-politycznych, jak i Kościołowi. Dlatego nie powinno być opozycji między konsekracją [biskupią] a przywództwem [diecezjalnym], ale należy dokonać zmian w zakresie kontroli nad przywództwem, poprzez przejrzystość i uczestnictwo.

Kolejnym tematem, który zajmował uwagę zgromadzenia plenarnego DBK, była kwestia nadużyć seksualnych; jak zostanie przypomniane, u źródeł niemieckiej drogi synodalnej leży raport trzech uniwersytetów ("Studium MHG 2018"), wprowadzony w celu znalezienia skutecznych środków, aby zapobiec takim nadużyciom w przyszłości. Jednym z konkretnych działań przyjętych na obecnym zgromadzeniu była standaryzacja akt duchownych, gdyż dzięki temu "w przyszłości będzie można w sposób wiążący, jednolity i przejrzysty dokumentować oskarżenia o nadużycia seksualne we wszystkich diecezjach".

Ponadto - przypomniał bp Bätzing na końcowej konferencji prasowej - utworzenie "komitetu doradczego osób dotkniętych chorobą" przy Konferencji Episkopatu "ułatwia bliższą współpracę i stałą wymianę z osobami dotkniętymi chorobą". Dodał: "Kwestia nadużyć seksualnych jest dla nas przedmiotem stałej troski. Chciałbym jeszcze raz zapewnić, że ten mroczny rozdział w Kościele pozostaje na szczycie naszej agendy. Zobowiązaliśmy się do podjęcia i wyjaśnienia tej sytuacji w 2010 roku i pracujemy nad tym bolesnym procesem, w którym są zarówno postępy, jak i niepowodzenia.

Peter Bringmann-Henselder, jeden z członków kolońskiego komitetu doradczego osób poszkodowanych, oświadczył jednak na zgromadzeniu plenarnym, że wątpi w przydatność biskupa Bätzinga do zajmowania się sprawami nadużyć w Kościele katolickim, odnosząc się w szczególności do jego pracy jako wikariusza generalnego diecezji Trewir w latach 2012-2016. Bringmann-Henselder odnosi się konkretnie do swojej działalności jako wikariusza generalnego diecezji trewirskiej w latach 2012-2016: "Z tych lat znane są przypadki nadużyć. Czy biskup Bätzing o czymś wiedział, czy coś ukrywał? Do czasu wyjaśnienia tych faktów powinien ustąpić ze stanowiska przewodniczącego DBK i rzucić światło na nadużycia zarówno w Limburgu [diecezji, której przewodniczy od sierpnia 2016 roku], jak i w Trewirze. Wszystkie te przypadki muszą być bezwzględnie rozpatrywane, jak to miało miejsce w diecezji kolońskiej.

W homilii podczas czwartkowej Mszy św. kardynał Woelki postawił centralny punkt. Powiedział, komentując życie św. o. Pio z Peltreciny, którego święto obchodzono tego dnia: "Kto szuka tylko sensacji, będzie ślepy na dzieło Boga, który chce, aby ludzie zmienili się na lepsze, aby doprowadzić ich do komunii z Nim i do doskonałej radości. Nie pozwólmy, aby w naszym życiu imponowały nam rzeczy zewnętrzne i nie odciągajmy się od pytania i szukania wspólnoty z Bogiem i Jego woli, która kryje się za tymi rzeczami. Tylko tam bowiem odnajdujemy życie, które pozwala nam prawdziwie żyć".

Świat

Papież zatwierdza kardynała Woelki jako arcybiskupa Kolonii

Znane są już wyniki zarządzonej przez papieża wizyty w archidiecezji kolońskiej. Kardynał arcybiskup Kolonii Rainer Maria Woelki nadal stoi na czele archidiecezji. Na swoich stanowiskach pozostaną również biskupi pomocniczy Puff i Schwaderlapp.

José M. García Pelegrín-24 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kardynał Woelki został potwierdzony na arcybiskupa Kolonii przez papieża Franciszka. W komunikacie Stolicy Apostolskiej wydanym dziś, w piątek 24 września, za pośrednictwem Nuncjatury Apostolskiej w Niemczech, Ojciec Święty odnosi się do raportu po wizytacji archidiecezji przez kardynała Andersa Arboreliusa, biskupa Sztokholmu, i biskupa Johannesa van den Hende, biskupa Rotterdamu: "W odniesieniu do arcybiskupa Kolonii, Jego Eminencji kardynała Rainera Marii Woelki, nie pojawiły się żadne dowody na to, że działał on wbrew prawu w postępowaniu z przypadkami nadużyć seksualnych. Twierdzenia, że kardynał chciał coś ukryć, zwłaszcza wstrzymując początkowo publikację pierwszego opracowania, zostały obalone przez fakty już opublikowane i przez dokumenty, które zostały przeanalizowane przez Stolicę Apostolską. Determinacja arcybiskupa, aby zająć się przestępstwami nadużyć w Kościele, zająć się tymi, których one dotyczą i zachęcić do zapobiegania, przejawia się w realizacji zaleceń drugiego studium, które już zaczął realizować."

W dokumencie wspomniano również, że kardynał "ogólnie rzecz biorąc, sposób podejścia do tych wydarzeń, zwłaszcza na poziomie komunikacji", również popełnił błędy; z tego powodu w długiej rozmowie papieża z kardynałem ten ostatni poprosił o "czas refleksji, odnowy i pojednania", co skłoniło Ojca Świętego do przychylenia się do życzenia kardynała Woelki o "czas refleksji" od połowy października do początku Wielkiego Postu. Do tego czasu diecezją będzie kierował biskup Rolf Steinhäuser.

W odniesieniu do biskupów pomocniczych Kolonii, którzy oddali swoje stanowiska do dyspozycji Stolicy Apostolskiej, w dokumencie czytamy, że "Ojciec Święty postanowił nie przyjmować ich rezygnacji": "Chociaż obaj biskupi popełnili pewne błędy w postępowaniu z procedurami, nie zrobili tego z zamiarem ukrycia nadużyć lub zignorowania tych, których one dotyczą". Ansgar Puff wznowi więc natychmiast swoją funkcję biskupa pomocniczego; w przypadku bpa Dominikusa Schwaderlappa Ojciec Święty przychylił się do jego prośby, aby przed powrotem do archidiecezji pracował przez rok w duszpasterstwie w archidiecezji Mombasa (Kenia).

Zoom

Migranci na Rio Grande

Migrant szukający azylu w Stanach Zjednoczonych niesie dziecko na ramionach, gdy przekraczają Rio Grande z powrotem do Meksyku w pobliżu międzynarodowego mostu USA-Meksyk 20 września 2021 r.

David Fernández Alonso-24 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Ewangelizacja

"Aby głosić Dobrą Nowinę tam, gdzie jest ból, musimy patrzeć na osobę".

Święto Matki Bożej Miłosierdzia przypomina o nieocenionej pracy kapelanów więziennych, wolontariuszy i funkcjonariuszy Służby Więziennej. Także samych osadzonych, którzy pośród trudnej sytuacji jednoczą się ściślej z Chrystusem na krzyżu, który otwiera drzwi wewnętrznej wolności i pojednania.

Maria José Atienza-24 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Pierwszą rzeczą jest przyjrzenie się osobie. Nie ma sensu mówić o Bogu, jeśli najpierw nie zwróciłeś się do osoby, która cierpi i przeżywa zły czas, wyciągasz do niej rękę, pomagasz jej, słuchasz jej i zachęcasz. Kiedy już podejdzie się do tej osoby, można złożyć jej tę propozycję zbawienia i powiedzieć, że Bóg ją kocha" - zaznacza. Paulino Alonsokapelan Soto z Real i szefowa Fundacji Stołówka Ave Maria.

Kapelan największego ośrodka penitencjarnego w Hiszpanii podkreśla, że "mamy tu różnego rodzaju osoby, mężczyzn i kobiety, którzy popełnili konkretne przestępstwa, w konkretnych okolicznościach, z konkretną sytuacją. Aby głosić Dobrą Nowinę tam, gdzie jest ból i cierpienie, musimy zacząć od tego spojrzenia na każdego i zaproponować przesłanie Chrystusa Zbawiciela. Pamiętać, że Jezus patrzy na osobę, nie potępia jej i stąd rozpocząć podróż z Nim, który towarzyszy im z bliskości nas, którzy jesteśmy tymi, którzy niosą to przesłanie".

Tak samo Paulino po kilkudziesięciu latach spędzonych w więzieniu: "Dzięki ojcu Paulino moja droga pojednania i nawrócenia była możliwa" - mówi. Adolfoskazany za bycie "mułem". Ten Wenezuelczyk został aresztowany w Barajas przewożąc narkotyki i skazany na sześć lat. "Szczerze mówiąc, przyszedłem z pewnym odrzuceniem religii czy Kościoła. .... Wówczas człowiek czuje się opuszczony, a ja obwiniałem Boga, wiedząc o potrzebie, przez którą przechodziłem, za to, że pozwolił na to, a przede wszystkim na sytuację mojej rodziny w Wenezueli".

Zmiana zaczęła się powoli, najpierw, gdy Adolfo dołączył do chóru kaplicy więziennej, a z czasem, "poprzez odprawianie Mszy z o. Paulino, zmieniłem się. Zacząłem brać odpowiedzialność i zrozumiałem, że nie powinienem obwiniać Boga. "Pomogły mi otworzyć oczy, a zwłaszcza bliskość, sposób traktowania mnie przez o. Paulino" - mówi. Teraz Adolfo, który uzyskał trzeci stopień, pomaga kapelanowi w jadalni Ave Maria.

Bóg patrzy ci w twarz

"W więzieniu żyje się czystą Ewangelią" - mówi. María Yela, delegatka Wydziału Duszpasterstwa Więziennego ds. Archidiecezja MadrytuZawsze powtarzam, że każdy więzień jest żywym tabernakulum. Obchodzić święto Matki Bożej Miłosierdzia to pamiętać, jak Matka Boża przeżywała tyle trudnych sytuacji, jak towarzyszyła i gromadziła Apostołów, tak jak dziś towarzyszy więźniom.

Yela opisuje ten związek między Dziewicą a światem Duszpasterstwa Więziennego, ponieważ "wiedziała, jak wcielić się w Jezusa ze wszystkim, co się z tym wiązało pod względem trudności i poświęcenia. Wyruszyła na pomoc kuzynce, w ubóstwie urodziła Syna i przyjęła Go jako dar, i w ten sposób stała się darem dla nas. Maryja uczy nas towarzyszyć tym, którzy cierpią, tak jak wychowywała Jezusa.

Towarzyszenie bez oceniania, towarzyszenie każdej osobie z jej okolicznościami, jej przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. "Najbardziej cenią sobie to, że konkretni ludzie, a przede wszystkim Ktoś z dużej litery, nie odrzucają ich, nie oceniają i nie patrzą na nich złym okiem, ale raczej jako na ludzi" - podkreśla Paulino. "To jest coś fundamentalnego, nie tylko dla tych, którzy są uwięzieni, ale dla każdego: że Bóg patrzy nam w twarz, że nas kocha, rozumie nasze okoliczności i nie przychodzi, by nas osądzić.

Droga przebaczenia nie jest łatwa, tym bardziej w warunkach braku wolności i w sytuacji, w której występuje wiele innych czynników. Jednak "stopniowo pojawiają się tacy, którzy odkrywają, że na drodze nienawiści nigdzie nie dojdą, i zaczynają podążać przeciwną drogą, drogą przebaczenia". Będąc z nimi, odkrywają wartość przebaczenia i pojednania, co nie jest łatwe, zwłaszcza gdy mają przesadzony wyrok za to, co zrobili lub są wręcz niesprawiedliwie uwięzieni" - mówi kapelan z Soto del Real. María Yela potwierdza to stwierdzenie: "w więzieniu jest wiele zajęć, itp. ale są też chwile z samym sobą, które często prowadzą do głębokiego nawrócenia".

Paulino Alonso (3. od lewej) i María Yela (w środku) wraz z kard. Arcybiskup Madrytu i wolontariusze z Pastoral Penitenciaria.

Dziewica z La Merced

Królewski i Wojskowy Zakon Matki Bożej Miłosierdzia i Odkupienia Jeńców został założony w 1228 r. przez św. Piotra Nolasco, z inspiracji i pod patronatem Dziewicy Miłosierdzia, dla odkupienia chrześcijańskich jeńców z rąk muzułmanów. Oprócz tradycyjnych ślubów zakonnych, Mercedarianie zobowiązują się czwartym ślubem do wyzwalania innych, słabszych w wierze, nawet jeśli kosztuje ich to życie.

W ciągu historii Zakon Mercedariuszy podejmował różne posługi charytatywne i apostolskie w zależności od potrzeb Kościoła i świata. Dziś Mercedarianie kontynuują te posługi zgodnie z potrzebami poszczególnych kościołów, na przykład jako kapelani w wielu więzieniach, poprzez kuchnie dla ubogich, opiekę nad sierotami czy pracę z migrantami.

Dlatego dzień święta Matki Bożej Miłosierdzia jest dniem Duszpasterstwa Więziennego.

Więcej
Świat

Kobiety w zarządzaniu Kościołem: to nie jest kwestia parytetu

Nominacje dwóch kobiet, w tym przypadku zakonnic, na różne stanowiska w Stolicy Apostolskiej wskazują na normalizację obecności kobiet w zadaniach, które w Kościele może podjąć każda osoba świecka.

Maria José Atienza-22 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Nominacje Nathalie Becquart na podsekretarza Synodu Biskupów i Alessandry Smerilli na sekretarza Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka ponownie wysunęły na pierwszy plan rolę kobiet na stanowiskach kierowniczych w Kościele katolickim, ich konieczność, a przede wszystkim normalizację obecności kobiet w sektorach kościelnych niezwiązanych z posługą kapłańską.

Monica MonteroAdwokat i współprzewodniczący Sekcji Prawa Kanonicznego madryckiej Izby Adwokackiej zwraca uwagę na kroki podejmowane w celu przełamania "szklanego sufitu", który niekiedy istniał w tych sektorach oraz na większą obecność kobiet, zwłaszcza świeckich, na stanowiskach rządowych zarówno w diecezjach, jak i w samej Stolicy Apostolskiej.  

Na stanowiskach kierowniczych w Kościele, które nie wymagają święceń kapłańskich, chodzi raczej o przełamanie istniejącego szklanego sufitu.

Monica MonteroPrawnik

W ostatnich latach obserwujemy nominacje kobiet na stanowiska w zarządzaniu Kościołem, które tradycyjnie zajmowali mężczyźni, a zwłaszcza księża.. Czy pod względem prawnym oznaczało to jakąś zmianę, czy była to po prostu "tradycja"?

-Legalnie, nawet jeśli nie odnosi się do stanowisk w rządzie, zmiana mentalności i realizacja przez papieża tego pragnienia, aby wszyscy wierni mogli uczestniczyć w misji Kościoła, ma swój skutek w modyfikacji np. kanonu 230, na przykład przez dopuszczenie kobiet do posługi lektora i akolity, przez nadanie świeckiej posłudze katechety statusu, specyficznej i określonej formy prawnej, czy przez zezwolenie, aby dwóch z trzech sędziów rozpatrujących sprawę o nieważność małżeństwa było świeckimi, zgodnie z kanonem 1673.3 (zmieniony przez Mitis Iudex Dominus Iesus), bez konieczności, aby nominacje te wymagały zezwolenia Konferencji Episkopatu, jak to było wcześniej uregulowane.

Na stanowiskach związanych z zarządzaniem Kościołem, które nie wymagają święceń kapłańskich, chodzi raczej o przełamanie istniejącego szklanego sufitu. Papież Franciszek wezwał do większego uwzględnienia roli świeckich, a zwłaszcza kobiet. Chodzi o zerwanie z długą tradycją klerykalizmu, na co wskazał w dokumencie przygotowawczym do Synodu Biskupów o synodalności, który ukazał się 7 września 2021 r:

"Cały Kościół jest wezwany do stawienia czoła ciężarowi kultury przesiąkniętej klerykalizmem, odziedziczonym po jego historii, oraz formom sprawowania władzy, w które wplata się różnego rodzaju nadużycia (władzy, ekonomiczne, sumienia, seksualne). Nie do pomyślenia jest "nawrócenie działania eklezjalnego bez aktywnego udziału wszystkich członków Ludu Bożego" (Franciszek, List do Ludu Bożego (20 sierpnia 2018, preambuła n 2).

Papież Franciszek chciał dać przykład, stawiając czoła klerykalizmowi poprzez te nominacje, ale prawdą jest, że wciąż trzeba podjąć więcej kroków na wszystkich szczeblach, nie tylko w Stolicy Apostolskiej, ale także w Kościołach partykularnych, aby kobiety, które mają wymagane kwalifikacje i przejdą proces selekcji, miały możliwość powołania na stanowiska sędziów, kanclerza, kwestora itp.

W każdym razie nie chodzi o to, by zabiegać o parytet, ale by mieć odpowiednio wykwalifikowanych świeckich.

Czy takie nominacje tworzą "orzecznictwo"? Innymi słowy, czy są one symptomem normalizacji obecności i pracy kobiet na tych terenach? 

-Orzecznictwo i praktyka Kurii Rzymskiej mogły być brane pod uwagę zgodnie z c. 19, gdy nie ma wyraźnej recepty w prawie powszechnym lub partykularnym albo zwyczaju, a konieczne jest podjęcie decyzji. Jeśli przeczytamy pierwsze artykuły Pastor Bonus, to mówią one o możliwości przydzielania wiernych do dykasterii, oczywiście nie dla urzędów wymagających święceń kapłańskich, ale dla pozostałych urzędów, a tym bardziej, gdy natura dykasterii czyni to dogodnym.

Powoływanie kobiet na stanowiska kierownicze w Kościele powinno być objawem normalizacji, ale jeszcze nie jest. Robi się małe kroki, z przykładem, który daje sam Papież, tak, że zakłada się je normalnie i nie podkreśla się faktu, że to kobieta zajmuje stanowisko, ale raczej podkreśla się jej cechy, wykształcenie i doświadczenie, które pozwolą rozwinąć stanowisko, na które została powołana.

Objawem normalizacji powinno być powoływanie kobiet na stanowiska kierownicze w Kościele, ale jeszcze tak nie jest.

Mónica Montero. Prawnik
Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na 26. niedzielę czasu zwykłego (B)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 26 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-22 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Komentarz do czytań na niedzielę 26.

W ostatnich wydarzeniach uczniowie myśleli, że pozostawili złe wrażenie na Jezusie. Aby odzyskać ich odwagę w jego oczach, Jan opowiada, jak uniemożliwili człowiekowi wypędzanie demonów w imię Jezusa, "bo nie idzie z nami".. Nie udało im się wypędzić diabła, który dręczył dziecko u stóp góry. Nieznajomemu natomiast udało się. Rozpętuje się zazdrość i wykluczenie, skrywane przez pozornie dobry powód przynależności. Jan czeka na pochwałę od Pana, ale ona nie nadchodzi: "Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami".. Każdy może czynić cuda w imię Jezusa, nawet jeśli nie jest jednym z tych, którzy go naśladują. W społeczeństwie obywatelskim i w Kościele zawsze czai się pokusa zbiorowej dumy, przeciwstawiania się "my", zazdrości o dobro czynione przez innych, którzy nie należą do własnej grupy. Łatwo w nią wpaść i trzeba być czujnym.

Jezus proponuje im antidotum na tę zbiorową pychę, podsycaną przez świadomość, że są uczniami Jezusa i uczestniczą z bliska w Jego cudach: Jan widział, jak córka Jaira wraca do życia, a Jezus przemienia się na górze. Potwierdza, że każdy, z jakiegokolwiek narodu, wiary, kultury, jeśli zrobi coś małego, jak np. poda uczniom szklankę wody do picia, bo należy do Chrystusa, zostanie nagrodzony. Z drugiej strony uczniowie muszą być ostrożni, bo mogą zgorszyć maluczkich, czyli tych o słabej wierze, być może doprowadzając ich do porzucenia naśladowania Chrystusa i Kościoła, na przykład postawą wykluczenia, którą właśnie pokazali.

Dalej, uczeń musi usunąć to, co jest dla niego przeszkodą, w sobie samym. Ręka, stopa, oko. Coś bardzo osobistego, co powoduje potknięcia. Ręka Adama wzięła owoc z drzewa życia, a ręka Kaina została podniesiona przeciwko Ablowi. Ale ręka Abrahama podniosła się w modlitwie, a ręka Jezusa podniosła córkę Jairusa. Ręka chwyta, by posiąść, kradnie, zabija; ale też pracuje, modli się, pieści, leczy i daje. Jezus mówi o tylko jednej ręce do cięcia, bo druga jest znakiem możliwości dobra, nawrócenia, które jest zawsze możliwe. Stopa przypomina o ukierunkowaniu życia, posiadaniu ziemi i sprawowaniu władzy. "Ich stopy biegną, by przelać krew".ale "Jakże piękne są stopy tych, którzy przynoszą dobrą nowinę". (Rz 3, 15, 10, 15). "Człowiek o zawistnych oczach jest zły". (Syr 14, 8), ale "oczy moje widziały Twoje zbawienie" (Łk 2, 30). Oczy mówią o postawie serca wobec stworzeń. Jezus daje swoim uczniom do zrozumienia, że muszą iść za Nim (stopa) i wprowadzać Jego słowo w życie (ręka), ale też mieć czyste oko, by kochać wszystkich ludzi, których On kocha.

Homilia na czytania z niedzieli 26.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Wielebny SOS

Dar przebaczenia

Przebaczenie jest według psychologii bardzo korzystnym działaniem dla zdrowia psychicznego, ponieważ rozwiązuje urazy w umyśle, zmniejsza obsesyjność i uwalnia od dyskomfortu. Aby przebaczenie miało te korzyści, konieczne jest przejście przez wszystkie etapy podróży.

Carlos Chiclana-22 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ksiądz codziennie styka się z sytuacjami, w których są ludzie, którzy proszą Boga o przebaczenie i przebaczają przewinienia/długi innych, ale czy decyzja o przebaczeniu z nadprzyrodzonego powodu wystarczy, by psychologia również szybko zareagowała? czy jesteśmy w stanie prawdziwie przebaczyć wrogom i nie chować urazy? czy udawanie miłości do tak skrajnych granic nie jest narcystycznym oczekiwaniem? czy uraza tak łatwo zmienia się we współczucie, czy obraza zmienia się we wstawiennictwo? a przebaczenie sobie?

Jeśli nadepną ci na stopę w autobusie, bo uderzyli w hamulce, łatwo jest wybaczyć. Jeśli szukają cię, by cię skrzywdzić, jeśli robi to ktoś ci oddany, ktoś, kogo szczególnie kochasz, albo instytucja, do której należysz, jest to trudniejsze, a rana głębsza. Ataki, niewierność, zdrada, porzucenie, niezrozumienie, nadużycie, przemoc i długa etcetera ran w głębi duszy.

Z perspektywy psychologicznej korzyści płynące z przebaczenia dla zdrowia psychicznego są dobrze znane i pracuje nad nim wiele grup badawczych, ponieważ rozwiązuje ono urazy w umyśle, zmniejsza obsesyjność i uwalnia od dyskomfortu. Jest to akt, który przekracza sprawiedliwość, angażuje tożsamość i zwiększa wolność. Aby przebaczenie miało te korzyści, konieczne jest przejście przez wszystkie etapy podróży. 

Łatwo jest wpaść w takie pułapki, jak ignorowanie krzywdy, unikanie konfliktu, mszczenie się, zakładanie skorupy, bycie zdominowanym przez gorycz lub smutek, udawanie przebaczenia, rzutowanie bólu na inną osobę, rezygnacja z praw wygenerowanych przez przestępstwo, pojawianie się bez emocji, zachowywanie się jak ktoś moralnie lepszy, udawanie, że wszystko wróciło do normy, czy domaganie się pojednania. 

Kardynał Raztinger wyjaśnił, że jest wymagający: "Przebaczenie kosztuje coś przede wszystkim tego, kto przebacza: musi on przezwyciężyć w sobie otrzymaną krzywdę, musi ją w sobie zwęzić, a więc odnowić siebie, aby ten proces przemiany, wewnętrznego oczyszczenia dotarł także do drugiego, winowajcy, i w ten sposób obaj, cierpiąc zło do głębi i przezwyciężając je, odnawiają się". 

Eksperci proponują cztery fazy:

1.- Faza odkrycia.

Odkrywasz generowany ból i wyrażane emocje. Badasz pojawiające się mechanizmy obronne, takie jak zaprzeczanie, że jest to tak intensywne, patrzenie w inną stronę czy obwinianie czynników zewnętrznych. Przyznajesz się do ewentualnego wstydu lub chęci zemsty. Stajesz się świadomy ogromnych nakładów energii emocjonalnej, które zużywasz, mentalnego powtarzania przewinienia i tego, jak porównujesz się do sprawcy. Sprawiedliwy świat, w który wierzyłeś, został zaburzony. 

2.- Faza decyzji.

Chcesz zmienić swoje emocje, swoje nastawienie do tego, co się stało i kto to zrobił. Zaczynasz rozważać przebaczenie jako opcję, która może cię interesować i podchodzisz do tego zobowiązania, przynajmniej jako do decyzji poznawczej, nawet jeśli wciąż masz nieprzyjemne emocje. Oddzielasz agresora od agresji, aby móc wskazać zło i uznać godność tego, który cię obraził.

3.- Faza robocza 

Rozpoczyna się aktywny proces przebaczania. Na nowo definiujesz i rozważasz tożsamość sprawcy, rozwijasz empatię i współczucie, promujesz akceptację bólu, uświadamiasz sobie oferowany dar moralny.

4.- Faza pogłębiania 

Szukasz i znajdujesz sens w tym, co robisz. Stajesz się świadomy siebie jako kogoś przebaczonego i nie samotnego. Zauważasz, że z powodu rany pojawia się nowy cel w życiu. Dostrzegasz, że negatywne afekty zmniejszyły się.

Czy aby przebaczyć trzeba prosić o przebaczenie? Czy pojednanie jest obowiązkowe? Czy wszystko musi być takie jak przedtem? Specjaliści sugerują, że ani prośba o przebaczenie, ani pojednanie nie są konieczne i że właśnie dzięki przebaczeniu sprawy nie są takie, jakie były przed przestępstwem, ani takie, jakie były podczas przestępstwa, ani takie, jakie są po przestępstwie bez przebaczenia są inne.

W ten sposób wyrzeka się zemsty, ale nie bólu, sprawiedliwości czy prawdy; zwiększa się wolność osobista, staję się bardziej godny i godnie traktuję agresora. Ustalam nowy sposób bycia w moim życiu. Gdy osobista postawa i łaska Boża nie wystarczają, by przejść przez wszystkie te fazy, wypada zdać się na konkretną terapię przebaczenia.

Książki

Borges, pisarz w poszukiwaniu sensu

Chociaż argentyński pisarz Jorge Luis Borges (1899-1986) jest najbardziej znany ze swojej prozy: opowiadań, jego dorobek poetycki nie pozostaje bez znaczenia. Wydał trzynaście zbiorów poezji zawierających ponad 400 wierszy. Będziemy badać obecność Boga w poezji Borgesa.

Antonio Barnés-22 września 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

Chciałbym przeżyć w "Poemacie domysłów", w "Poemacie darów", w "Wieczności", w "Golemie" i w "Granicach" - mówił argentyński poeta. Otóż Bóg pojawia się w czterech z tych wierszy. W "Poemacie domniemanym" pojawia się wszechwiedzący Bóg:

W końcu odkryłem
ukryty klucz do moich lat,
los Francisco de Laprida,
brakujący list, doskonały
doskonałą formę, którą Bóg znał od początku.

W innym z tych pięciu wierszy, "Poemacie o darach", czytamy co następuje:

Niech nikt nie zniża się do łez lub wyrzutów.
to oświadczenie mistrza
Boga, który ze wspaniałą ironią
dał mi zarówno książki, jak i noc.

[...]

Coś, co na pewno nie jest nazwane
przez słowo przypadek, rządzi tymi rzeczami;

Bóg obdarzył Borgesa wielką miłością do książek, ale jednocześnie przyznał mu ślepotę, sprzeczność, którą poeta określa jako "wspaniałą ironię"; jest ona ciekawa: pisze "nikt nie będzie płakał ani robił wyrzutów", czyli nikt nie będzie płakał nad tą moją sytuacją i nikt nie będzie robił wyrzutów Bogu za tę ironię. Być może w tym możemy dostrzec pewną stoicką postawę pisarza.

W innym z tych pięciu wybranych wierszy: "Everness", czytamy:

Jest tylko jedna rzecz, której nie ma. To jest zapomnienie.
Bóg, który ratuje metal, ratuje też kożuch
i numery w Jego proroczej pamięci
księżyce, które będą i księżyce, które były.

Tu pojawia się przeznaczenie, idea bardzo obecna u Borgesa: przeznaczenie, które często pochodzi od Boga lub boskości.

W "Golem" czytamy:  

I, złożone ze spółgłosek i samogłosek,
będzie straszne Imię, którego istota
szyfry Boga i które wszechmoc
Utrzymuje się w pełnych literach i sylabach.

Jest to wiersz o kabale, w którym nawiązuje się do imienia Boga, a także wielki niepokój Borgesa o to, czym są imiona, słowa.

Gdybyśmy mieli nakreślić szkic koncepcji czy obrazu Boga w poezji Borgesa tylko na podstawie tych czterech wierszy, moglibyśmy powiedzieć, że Bóg Borgesa jest bardziej filozoficzny niż religijny, bardziej poznawczy niż afektywny, bardziej helleński niż chrześcijański. Ale powiedzieć "więcej niż" nie oznacza "absolutnie": oznacza, że jest jakiś kierunek.

Bóg bardziej filozoficzny niż religijny. Bo Borges od młodości czytał dużo filozofii. Czytał Espinoza, Schopenhauera, Leibniza, Berkeleya i innych przedchrześcijańskich filozofów. I to odciśnie bardzo silne piętno na jego koncepcji Boga, ale nie zagłuszy innych źródeł, takich jak Biblia, Ewangelie... takich jak kultura chrześcijańska, w której żył.

Bardziej poznawczy niż afektywny. Innymi słowy, Bóg jest o wiele bardziej pamięcią, inteligencją, intelektem, rozumem. Miłość rzadko pojawia się w Bogu Borgesa. Ta wstępna hipoteza o Bogu Borgesa musi być jednak skontrastowana z innymi tekstami.

W swoim pierwszym zbiorze wierszy, Żarliwość Buenos Aires, 1923 r. znajdujemy wiersz poświęcony XIX-wiecznemu argentyńskiemu dyktatorowi Rosasowi i czytamy, co następuje:

Bóg już zapomniał.
i jest to mniejsza krzywda niż szkoda
aby opóźnić jego nieskończone rozwiązanie
z jałmużną nienawiści.

Sytuacja po śmierci jest sytuacją nieskończonego rozpadu: wspaniała metafora tego, co pewien nihilizm może wyczytać z przyszłości człowieka. I to już w 1923 r. Wyobrażenia Borgesa o Bogu są bardzo wczesne.

Na stronie Przeciwny księżyc (1925) czytamy inny wiersz, w którym jest mowa:

i zobaczę cię po raz pierwszy,
być może, jak Bóg cię zobaczy,
fikcja czasu została rozbita,
bez miłości, bez mnie.

Jest to wiersz czysto amoralny, w którym pojawia się Bóg, co jest bardzo częste w literaturze i poezji. Jednak to spojrzenie na Boga "bez miłości" jest trochę niepokojące. Ukazuje ona bardzo filozoficznego Boga, w stylu holenderskiego myśliciela Spinozy.

W innym wierszu z tego zbioru wierszy, "Całe moje życie", czytamy:

Wierzę, że moje dni i noce są równe w ubóstwie i bogactwie z dniami i nocami Boga i wszystkich ludzi.

Ta równość człowieka z Bogiem, z chrześcijańskiego punktu widzenia, byłaby wyjaśniona przez wcielenie Słowa. Chrystus przyjmuje wszystkie nasze sprawy i wszystkie nasze bóle. Ale z filozoficznego punktu widzenia moglibyśmy też pomyśleć o spinozjańskim panteizmie, gdzie wszystko, co pojawia się na końcu, jest niczym innym jak przejawami Boga.

W innym wierszu Przeciwny księżyc czytamy:

W ten sposób zwracam Bogu kilka groszy
z nieskończonego bogactwa, które składa w moje ręce.

A jednak znajdujemy tu tekst, który jest w pełni zgodny z wizją Boga dobroczynnego, jako Boga Ojca, który obdarza swoimi darami w sposób nadobfity. Choć więc dominuje nieco zimna wizja filozoficzna, współczesnych filozofów, którzy zerwali mosty z Bogiem, myśl Borgesa nie jest przez nią stłamszona, pojawiają się też inne pomysły.

Później, w Wykonawca, W 1960 roku znajdujemy dwa sonety pod tytułem "Ajedrez" (Szach):

Bóg porusza gracza, a gracz porusza element.
Co za Bóg za Bogiem zaczyna się fabuła
z kurzu i czasu, snu i agonii?

To, że bóg z małej litery za Bogiem z dużej litery rozpoczyna wątek jest wielką ironią wobec koncepcji Boga, który tworzy z niczego. Jednym z podstawowych problemów Borgesa jest czas, wieczność. To bardzo filozoficzny autor, pisarz, który zadaje sobie wielkie pytania. I tu jest to pytanie o pochodzenie czasu, o pochodzenie świata. "Fabuła zaczyna się / od pyłu i czasu, i snu, i agonii": innymi słowy, zło czy ból w świecie nie jest, jak w tradycji judeochrześcijańskiej, wytworem grzechu pierworodnego, nie ma go w pierwotnym projekcie Boga, ale wydaje się, że istnieje pierwotne przeznaczenie, w którym przeplatają się zło i dobro. Tutaj być może łączymy się z wizją greckiej boskości, gdzie istnieje przeznaczenie, które jest nawet ponad Zeusem.

W wierszu poświęconym Alfonso Reyesowi czytamy:

Bóg wie, jakie kolory ma szczęście
proponuje człowiekowi poza dniem;
Chodzę tymi ulicami. Nadal
bardzo mało dociera do mnie o śmierci.

Borges przyznaje, że nie ma wszystkiego razem, że nie wie dokładnie, co kryje się za śmiercią.

Jest rok 1960: jest już dojrzałym poetą.

Modlę się do moich bogów lub do sumy czasu.
że moje dni zasługują na zapomnienie,
że moje imię nie jest takie jak Ulissesa,
ale że jakiś wers może wytrzymać

W niektórych wierszach widzimy, jak po śmierci następuje absolutne zapomnienie zadekretowane przez Boga; co musi być wielką sprzecznością dla Borgesa: tak poszukującego sensu poety. W tym przypadku zresztą wydaje się, że pyta Boga, ale nie mówi "Bóg", tylko raczej "moi bogowie lub suma czasu": bogowie, w których nie wiem, czy wierzę, czy istnieją; albo suma czasu, która byłaby jakby filozoficzną wersją wyjaśnienia świata. "Ale niech jakiś wers wytrzyma", czyli wcale nie chce umierać, jak powiedział łaciński poeta Horacy: non omnis moriar. Sztuka i literatura są sposobem na pokonanie czasu i śmierci, na przekroczenie.

W "Otro poema de los dones", z tego samego zbioru wierszy (The Other, The Self) czytamy:

Dziękuję [...] za miłość, która pozwala nam widzieć innych
tak jak widzi je boskość,

To, co mówi się tutaj o miłości, jest w odniesieniu do boskości i jest to cudowne. Miłość nie byłaby niczym innym jak patrzeniem oczami, którymi patrzy Bóg. Miłość byłaby iskrą boskości.

W tym zbiorze wierszy, Inny, jaźńBorges jest człowiekiem zafascynowanym czterema Ewangeliami, które uważa za dzieło ponad miarę. W wierszu tym czytamy:

Bóg chce chodzić wśród ludzi
i jest zrodzony z matki

Najwyraźniej Borges gloryfikuje werset z Ewangelii, co nie znaczy, że podpisuje się pod tym, co mówi, ale prawdą jest też, że wybrał ten tekst, by go skomentować, a mógł go pominąć. Wyraża w prosty i piękny sposób tajemnicę wcielenia, czyli ostatecznie to, co pojawia się w tym wersecie św. Jana, który napisał "Słowo stało się ciałem": chce chodzić między ludźmi i rodzi się z matki.

Na stronie W chwale cienia (1969) znajduje się wiersz pt. James Joyce:

od czasu tego niepojętego
pierwotnego dnia czasu, kiedy to straszny
Bóg przewidział dni i męki

[...]

Daj mi, Panie, odwagę i radość
aby wejść na szczyt tego dnia.

Pisząc wiersz o. Ulysses James Joyce, która jest opowieścią o jednym dniu z życia bohatera, Borges wprowadza metaforę dnia jako życia. Pojawia się straszny Bóg, który może przypominać Boga z niektórych fragmentów Starego Testamentu lub boga z mitologii grecko-łacińskiej. "Precyzuję dni i agonie". Znów jest przeznaczenie z dniami i mękami, z trudami i dniami, z dobrami i złem, a na końcu "Daj mi, Panie, odwagę i radość, abym mógł wejść na szczyt tego dnia". Może to być pojęcie wyraźnie chrześcijańskie lub myśl stoicka. Może to być też imitacja mitu o Syzyfie, ale wciąż jest ambiwalentna, co jest bardzo borgesowskie.

(do kontynuacji)

AutorAntonio Barnés

Świat

Kościół katolicki w liczbach: gdzie rośnie, a gdzie się kurczy?

Raporty rzymskie-21 września 21 września 2021-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Główny Urząd Statystyczny, którego zadaniem jest sporządzanie ciągle zmieniających się trendów liczbowych Kościoła katolickiego na świecie. Co roku publikuje liczbę katolików na świecie i gdzie się znajdują.


Jeśli jesteś prenumeratorem Omnesa, możesz teraz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty rzymskie, międzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Hiszpania

Hiszpańscy biskupi proponują spojrzeć na migrantów świeżym okiem

Takie jest przesłanie hiszpańskich biskupów przed 107 Światowym Dniem Migrantów i Uchodźców 2021, który przypada w najbliższą niedzielę 26 września.

Rafał Górnik-21 września 21 września 2021-Czas czytania: 4 minuty

Przekroczyć barierę "oni" i odważyć się wypowiedzieć nowe "my", które obejmuje każdego człowieka, aby "szukać godności, która nas łączy i w ten sposób budować braterstwo". W prezentacji Dnia, którego mottem jest m.in. "W stronę coraz większego my", José Cobo, biskup pomocniczy Madrytu i biskup odpowiedzialny za Migracje; dyrektor Departamentu Migracji, dominikanin Xabier Gómez; dyrektor Departamentu Migracji, dominikanin Xabier Gómezoraz Wenezuelka Milagros Tobías, z parafii Nuestra Señora del Camino (Madryt), matka trójki dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego fizycznie, którą w swoim świadectwie nazwała "aniołem, który pojawił się w moim życiu".

Monsignor José Cobo rozpoczął od przypomnienia wiadomość Biskupów hiszpańskich przed tym Światowym Dniem, w którym "Papież stawia nas ponownie przed horyzontem braterstwa i kieruje do nas nowe zaproszenie, w którym stawia przed nami ostateczną szczepionkę, jakiej potrzebuje rodzina ludzka: pozostawić za sobą małe 'my', ograniczone granicami lub interesami politycznymi czy ekonomicznymi, aby przejść do 'my' włączonego w marzenie Boga, w którym żyjemy jako bracia dzielący tę samą godność, jaką On nam daje".

"Jest to ruch wewnętrzny - dodał - który prosi nas o pokonanie bariery 'ich', ośmielenie się do wypowiedzenia nowego 'my', które obejmuje każdą istotę ludzką". Jest to łatwe do zrozumienia dla tych z nas, którzy wymawiają Modlitwę Pańską jako przychodzącą modlitwę Chrystusa, która stawia nas w dyspozycji do życia jako dzieci".

Biskup odpowiedzialny za Migrację zwrócił uwagę, że "wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani, wszyscy od siebie zależymy" i podkreślił, że "nie zaczynamy od zera". Wiele osób pracuje nad tym, aby społeczeństwo przyjęło zjawisko migracji z nowym spojrzeniem".

Osoby wrażliwe nadal dzwonią

"Mieliśmy skomplikowany rok" - czytamy dalej w komunikacie. "Wraz z pandemią nie zapominamy o dramatycznych kryzysach migracyjnych, zarówno na granicach Wysp Kanaryjskich, jak i w Ceucie i Melilli. Bezbronni ludzie w drodze nadal wołają do naszych granic. Wraz z nimi czujemy, że jesteśmy razem w świecie nękanym przez katastrofy, wojny i konsekwencje zmian klimatycznych, które nadal zmuszają wielu do opuszczenia swojej ziemi. Nie przestajemy też martwić się i modlić o ból tych, którzy wkrótce po przyjeździe próbują odnaleźć się w naszym społeczeństwie, które w krótkim czasie znacznie powiększyło swoje nierówności.

Cobo powtórzył ideę wzajemnych powiązań, tego co nas łączy. "W tym czasie nauczyliśmy się również zdawać sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy połączeni, że mamy wspólne przeznaczenie i podróż. Wiemy, że jesteśmy w tej samej łodzi pośród wielu burz, gdzie albo pozostaniemy razem, albo zginiemy razem".

Ale obok burz "Duch Święty nie przestaje nam ofiarować szerokiej i pełnej nadziei perspektywy, abyśmy mogli utkać przyszłość, w której za każdym razem "my", które wypowiadamy, małe, ograniczone i obracające się wokół naszych interesów, przekształca się w "my" braterskie i ewangeliczne, które nas łączy i daje nam horyzont, ku któremu możemy się skierować z naszych różnych powołań".

Kościół dociera do państwa

"Nie możemy sprzęgać ich i nas, musimy szukać godności, która nas łączy, i w ten sposób budować braterstwo. Nie ma osób pierwszej czy drugiej kategorii, są osoby ludzkie. Ten Dzień prosi nas o podjęcie trzech wysiłków" - powtórzył monsignor Cobo:

1) spójrz na migrację świeżym okiem.

2) przyjrzeć się i podziękować wspólnotom chrześcijańskim za wysiłek, jaki wkładają w "wspólne przyjęcie" przybywających.

I 3) patrzeć na całe społeczeństwo i "widzieć migrację jako koło ratunkowe na przyszłość". Kościół chce współpracować z państwem, ze społeczeństwem. Jesteśmy ekspertami od człowieczeństwa i tworzymy przestrzenie powitania i przestrzenie spotkania".

Biskupi z Podkomisji ds. Migracji, która jest częścią Komisja Episkopatu ds. Duszpasterstwa Społecznego i Promocji CzłowiekaWyjaśniają, że "aby odpowiedzieć jako 'my', jesteśmy wezwani do podjęcia wszelkich wysiłków, aby zbudować, wraz ze wszystkimi, system, który normalizuje legalną i bezpieczną migrację w dłuższej perspektywie, i który jest w pełni oparty na etyce opartej na prawach człowieka, na horyzoncie powszechnego braterstwa i na prawie międzynarodowym".

"To otwiera nas", mówią, "na zadanie pomocy w odtworzeniu modelu obywatelstwa sprzyjającego kulturze integracji, która uczy się także globalizacji odpowiedzialności za wspólne życie w tym wspólnym domu". Jako przykład wskazują propozycje m.in. Papież Franciszek w rozdziale poświęconym "najlepszej polityce" w encyklice Fratelli tutti.

Orędzie biskupów podkreśla "znaczenie Global Compact w sprawie migracji i inicjatywę polityki międzynarodowej gwarantującej te prawa od integracyjnego i szerokiego "my", które patrzy na braterstwo jako "nową granicę". Chrześcijanie są częścią "my" - podkreślają.

Dodają, że "nie możemy zostawić decydentów, rządzących i tych, którzy zarządzają kryzysem samym sobie". Nadszedł czas, aby uwzględnić wołanie tak wielu osób i objąć ślady, które już zostały oznaczone. Dlatego jesteśmy wdzięczni za wszystkie działania podejmowane w tym czasie przez tych, którzy pełnią rolę mostów nadziei dla tak wielu osób w swoich społecznościach".

Globalizacja solidarności

Dominikanin Xabier Gómez, dyrektor departamentu migracji, przypomniał słowa papieża wypowiedziane na Lampedusie w 2013 roku, kiedy to wskazał, że chodzi o przejście od globalizacji obojętności do globalizacji solidarności, a także podkreślił, że jest to 107 Światowy Dzień, Innymi słowy, to nie jest tylko przesłanie papieża Franciszka, ale było ponad sto dni, które rozpoczęły się w 1914 r. "Musimy wspólnie przemyśleć bardziej integracyjny model, który nie generuje odrzutów", powiedział, "i szukać kompleksowych, skoordynowanych rozwiązań". "Kościół w Hiszpanii nie śpi", podkreślił, chodzi o "sprawę godnego życia", o wykuwanie "społeczeństwa bardziej sprawiedliwego, braterskiego i gościnnego".

Przygoda z edukacją

Można dostrzec propozycję humanistyczną opartą na antropologii chrześcijańskiej, w której rodzina jest głównym protagonistą w wychowaniu dzieci.

21 września 21 września 2021-Czas czytania: 2 minuty

Na stronie kanał telewizyjny TRECE rozpoczęła nowy sezon wzmacniając treści społecznościowe ze szczególnym uwzględnieniem świata edukacji. W ramach programu informacyjnego o 20.30 prezentowanego przez dziennikarza z Nawarry José Luisa Péreza, w czwartki o 21.30, co tydzień przekazywane są wiadomości ze świata edukacji.

Jest to zobowiązanie, które potencjalnie jest bardzo interesujące dla dużej części społeczeństwa, zwłaszcza dla rodziców, którzy są pierwszymi wychowawcami dzieci. Ale także wśród pracowników oświaty na wszystkich szczeblach.

Wyzwaniem jest oczywiście stworzenie programu telewizyjnego, który ma dynamikę typową dla tego medium, a jednocześnie jest rygorystyczny i skłaniający do refleksji dla wszystkich, którzy żyją w kontakcie z rzeczywistością edukacyjną.

Składniki są dobre. Produkcja TRECE w bezkonkurencyjnym harmonogramie, praca profesjonalisty o wypłacalności Fernando Salaverri, zarządzanie treścią przez zespół Edukacji Come and SeePaloma Martín-Esperanza wraz z przyjazną i uśmiechniętą twarzą prezenterki sprawia, że do świata edukacji podchodzi się z pozytywnym i sugestywnym spojrzeniem.

W tle znajduje się humanistyczna propozycja oparta na antropologii chrześcijańskiej, w której rodzina jest głównym protagonistą w wychowaniu dzieci, w ścisłej współpracy ze wszystkimi instytucjami, a zwłaszcza z kadrą nauczycielską.

Nauczyciel, ze swoim powołaniem i kompetencjami, staje się wielkim dynamicznym podmiotem działań edukacyjnych. A uczeń, prawdziwy bohater edukacji, jest upoważniony do wydobycia z siebie tego, co najlepsze i do pełnego rozwoju swojej osobowości. Propozycja wszechstronnej edukacji, zwracającej szczególną uwagę na obecność nauk humanistycznych, na wartość i bogactwo naszego języka, naszej historii i edukacji religijnej. Wizja, która unika dialektyki między szkołami publicznymi a dotowanymi przez państwo i stawia na komplementarność różnych modeli edukacyjnych.

Genialny kompozytor i dyrygent orkiestry Luis Cobos ułożył melodię do Przygoda z edukacją i stworzył melodię, która wyznacza muzykę i rytm. Styl programu, radosny i sugestywny, bardzo dobrze pasuje do wizerunku kogoś, kto wyrusza w podróż z oczekiwaniami i entuzjazmem. Przygoda, owszem, ale bardziej codzienna niż epicka, która w swoim rytmie łączy spokój i radość, zabawę i harmonię.

Luis Cobos bez wątpienia w mistrzowski sposób uchwycił i przedstawił to, czym ten program chce być, a przede wszystkim, jaka powinna być nasza wizja edukacji. Praca, która łączy wysiłek i poświęcenie z pozytywną propozycją, nie skierowaną przeciwko komukolwiek, a jedynie wyrażającą wizję życia i edukacji, która wynika z humanizmu chrześcijańskiego.

Cieszy fakt, że główne media zajmują się tą ważną kwestią, a TRECE zasługuje na gratulacje za silne zaangażowanie w edukację.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Więcej
Hiszpania

"Najmłodsze" Światowe Dni Młodzieży inaugurują tegoroczną kampanię

Papieskie Dzieła Misyjne w Hiszpanii przedstawiły coroczną edycję Domund, w której niekwestionowanym bohaterem jest udział misyjny młodych ludzi.

Maria José Atienza-21 września 21 września 2021-Czas czytania: 2 minuty

Javier López-Frías, Toni Miró, Patricia Ruiz, Ana Zornoza i Luisa Moreno to piątka młodych ludzi, którzy w tym roku przyłożyli swoją twarz do kampanii. Światowy Dzień Misyjny - DOMUND.

Wszyscy oni podzielili się, z różnych zgromadzeń lub stowarzyszeń, doświadczeniem misyjnym i to właśnie ich świadectwa wyrażają w tym wydaniu osobiste bogactwo, jakie oznaczała dla nich misja w różnych miejscach Ameryki Południowej i Afryki.

Kampania świadectw, jak podkreśla dyrektor krajowy OMP, José María Calderón: "Jeśli chcemy opowiedzieć o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy... co lepiej niż młodzi ludzie może nam w tym pomóc? Wielu młodych ludzi miało szczęście spędzić czas z misjonarzami i chce się z nami podzielić tym, co przeżyli i co czuli".

II Bieg Solidarności i poznaj Domund

Kampania ta włącza się również w drugą edycję biegu solidarnościowego organizowanego przez Papieskie Towarzystwa Misyjne. Biegnij po Domund. Niekonkurencyjny wyścig, dostosowany do wszystkich odbiorców, a na razie wirtualne 100%, które ma na celu zwiększenie świadomości o pracy ponad 10.000 hiszpańskich misjonarzy jak również umożliwienie solidarności i współpracy gospodarczej wszystkich zarejestrowanych uczestników.

Toledo, Guadalajara, Cuenca, Talavera de la Reina i La Roda w Albacete to miejsca tegorocznej wystawy. "Świat Domund bez pokrycia". która oferuje wystawę przybliżającą życie misyjne Kościoła na całym świecie. W Toledo odbędzie się również proklamacja Światowej Niedzieli Misyjnej, którą w tym roku wygłosi szef kuchni Pepe RodríguezW wydarzeniu, które odbędzie się w czwartek 21 października, weźmie udział jury programu "MasterChef España".

Watykan

Synod - od Kościoła rzymskiego do świata

Papież Franciszek podczas audiencji dla prawie czterech tysięcy wiernych swojej diecezji z okazji zbliżającego się synodu zachęcał, by nie bać się niespodzianek, by zostawić otwarte drzwi.

Giovanni Tridente-21 września 21 września 2021-Czas czytania: 2 minuty

"Bardzo ważne jest, aby diecezja rzymska zaangażowała się z przekonaniem w tę drogę. Byłoby szkoda, gdyby diecezja papieża nie zaangażowała się w to, prawda? Wstyd dla papieża, a także dla ciebie". Na kilka tygodni przed rozpoczęciem drogi synodalnej, która w ciągu najbliższych dwóch lat obejmie cały Kościół, a która rozpocznie się od konsultacji we wszystkich diecezjach, papież Franciszek "zebrał" wiernych swojego Kościoła partykularnego, aby zaproponować kilka podstawowych - a zarazem głębokich - wskazań, które powinny charakteryzować tę drogę. Wskazania, które nieuchronnie, właśnie dlatego, że jest papieżem i biskupem Rzymu, przekazuje wszystkim diecezjom świata.

Kluczem jest słuchanie

Słowem kluczowym - po "wspólnym chodzeniu" - jest niewątpliwie "słuchanie", bo każdy jest i musi być protagonistą. Trzeba pozwolić się poruszyć "wewnętrznemu niepokojowi", który pozwala na uległość wobec Ducha Świętego, protagonisty par excellence. Papież wskazuje na Dzieje Apostolskie jako vademecum tej drogi, z którego można czerpać emblematyczne przykłady, pokazujące, że "Słowo Boże idzie z nami", ale także, że gdy pojawiają się problemy, są one omawiane i dyskutowane wspólnie, na sposób synodalny.

W rzeczywistości nie powinniśmy się obawiać "różnych wizji i oczekiwań", jak to miało miejsce również w przypadku pierwszych chrześcijan czy pierwszego Soboru, ale dbać o to, by żywić "głębokie wizje, szerokie wizje, długie wizje". Ponieważ "Bóg widzi daleko, Bóg się nie spieszy", a sztywność jest grzechem "przeciwko cierpliwości Boga" i Jego suwerenności, ostrzegł papież Franciszek.

Sensus fidei

Faza diecezjalna procesu synodalnego jest więc bardzo ważna, ponieważ wsłuchuje się w "sensus fidei infallibile in credendo". Niewątpliwie pojawi się opór, zwłaszcza ze strony tych, którzy wyobrażają sobie Kościół "sztywno podzielony na przywódców i podwładnych, na tych, którzy nauczają i tych, którzy muszą się uczyć", ale "Bóg lubi obalać stanowiska". Tę drogę zatem, zamiast wertykalności, należy wyróżnić horyzontalność: "Kościół synodalny przywraca horyzont, z którego wschodzi Chrystusowe słońce".

Słuchanie "sensus fidei" oznacza dla papieża Franciszka także dotarcie do osób z marginesu, ubogich, zrozpaczonych "wybranych jako sakrament Chrystusa". Oznacza to dzwonienie do nich, spędzanie z nimi czasu, "słuchanie nie tego, co mówią, ale tego, co czują", być może otrzymywanie obelg... Dzieje się tak dlatego, że "Synod staje na wysokości zadania, obejmuje wszystkich". I dlatego, że włączając w to nieszczęśliwych, odrzuconych, uczymy się też "brać odpowiedzialność za własne nieszczęścia".

Otwórz drzwi i okna

Oczywiście dotyczy to również parafii, które są zaproszone do pozostawienia otwartych drzwi i okien, nie biorąc pod uwagę tylko tych, którzy uczęszczają lub myślą tak jak my - "kto będzie tym 3, 4 lub 5%, już nie" - przeciwnie, musimy pozwolić sobie na wyzwanie ze strony tych, którzy są daleko, na ogarnięcie dialogu, bez lęku, z pełnym zaufaniem do Ducha, który prowadzi: "nie bądźcie rozczarowani, bądźcie przygotowani na niespodzianki", powtórzył Ojciec Święty.

"Przybyłem tutaj, aby zachęcić was do poważnego potraktowania tego procesu synodalnego - zakończył - ponieważ "Duch Święty nas potrzebuje". Słuchajcie go, słuchając siebie. Nie zostawiaj nikogo na zewnątrz ani w tyle. Będzie to właściwa postawa, która "dobrze zrobi diecezji rzymskiej i całemu Kościołowi". Kościół, który w dobie pandemii staje się "sakramentem opieki" nad całym światem.

Gospel

"Każda kobieta, która modli się lub prorokuje z odkrytą głową" (1 Kor 11, 2-16).

Juan Luis Caballero-21 września 21 września 2021-Czas czytania: 4 minuty

W pierwszym Liście do Koryntian Paweł wprowadza temat, jak mężczyźni i kobiety powinni się modlić i prorokować w zgromadzeniach liturgicznych (1 Kor 11, 2). Słowa, którymi rozpoczyna, podpowiadają, że mimo początkowej pochwały, coś musi zostać poprawione (1 Kor 11:3,16). Jednak stwierdzenie, które następuje po nim jest enigmatyczne: "Chwalę cię, bo we wszystkim pamiętasz o mnie i zachowujesz tradycje, tak jak ci je przekazałem. Chcę, żebyś wiedział, że głowa "każdego człowieka [= człowiek] jest Chrystus, głową kobiety jest mężczyzna [= mężczyzna].a głową Chrystusa jest Bóg". (1Co 11:2-3). 

Co Paweł rozumie przez "głowę" i dlaczego to przywołuje? Przez w. 4-16 apostoł będzie podchodził do tego pytania z różnych punktów widzenia, co pozwoli niektórym częściom argumentu oświetlić inne. 

Uwagi ogólne o 1 Kor 11, 2-16

a) Tekst zawiera wyrażenia trudne do interpretacji ze względu na ich polisemię (głowa; człowiek; obraz; chwała; władza).

b) Temat odnosi się do czegoś substancjalnego, ale co przejawia się w czymś zewnętrznym: sposób noszenia włosów. Paweł wskazuje na to pierwsze. 

c) Apostoł mówi o mężczyznach i kobietach, ale rozwój wywodu daje do zrozumienia, że chce się skupić na "niektórych kobietach".

Honor i hańba w zgromadzeniach korynckich (w. 4-6)

"Każdy człowiek [mężczyzna] [mężczyzna] który modli się lub prorokuje "z zakrytą głową". [= długie włosy; por. w. 14]. hańba [kataischyno] jego głowa [= do siebie; do swojej osoby].,i każda kobieta, która modli się lub prorokuje z odkrytą głową [=krótkie włosy] [=krótkie włosy] hańba [kataischyno] jego głowa [= do siebie; do swojej osoby].Tak samo jak golenie włosów. Dlatego, jeśli nie chcesz pokryć [= długie włosy] [= długie włosyktóry jest rapowany do zera [ironia Pawła].. Jeśli dla kobiety krępujące jest ścięcie włosów lub ogolenie ich na krótko, niech je zakrywa. [= długie włosy] [= długie włosy".

Wyrażenia, które należy rozróżnić to: "głowa" (kefalé), które może mieć zarówno sens fizyczny, jak i metaforyczny (tu raczej sens "pochodzenia/odrodzenia" niż "władzy"), choć tekst daje wskazówki, bo w niektórych punktach jeden z tych dwóch sensów nie jest możliwy; aner (mężczyzna), którego znaczenie jest czasem zamieniane ze znaczeniem anthropos (istota ludzka); odniesienia do głowy zakrytej lub odkrytej: mowa o fryzurze lub uczesaniu (por. w. 13-15).

Dowody biblijne i zdroworozsądkowe (w. 7-15)

W tych wersetach Paweł podaje powody, które wspierają jego wskazania. Są to argumenty biblijne, argumenty z doświadczenia i argumenty z rozumu.

"Człowiekowi, zaiste, nie wolno zakrywać głowy, gdyż jest to obraz człowieka, i nie wolno mu zakrywać głowy, gdyż jest to obraz człowieka. [eikon] i chwała [doxa] Boga; kobieta natomiast jest chwałą [doxa] Bo mężczyzna nie pochodzi od kobiety, lecz kobieta od mężczyzny, ani mężczyzna nie został stworzony ze względu na kobietę, lecz kobieta ze względu na mężczyznę. Dlatego kobieta musi mieć władzę [exousia] nad jego głową [= kto nosi włosy w taki sposób, aby uwidocznić swoją niezaprzeczalną tożsamość]. z powodu aniołów [= ci, którzy czuwają nad boskim porządkiem stworzenia]." (vv. 7-10).

Paweł ma na uwadze, że zgodnie z Rdz 2, 7.21-23 mężczyzna i kobieta powstali dzięki różnym aktom stwórczym (z prochu ziemi i z żebra Adama), co nie oznacza większej lub mniejszej godności, ale zróżnicowany status teologiczny i antropologiczny. Kobieta jest chwała człowieka w tym, że człowiek odkrywa w niej kogoś, kto jest podobny do niego, a nie do reszty stworzonych istot (por. Rdz 2,20): Bóg jest dumny z mężczyzny; mężczyzna jest dumny z kobiety. Kobieta musi się okrywać (= długie włosy) podczas prorokowania lub modlitwy, aby zamanifestować modalność Bożego aktu stwórczego, a nie z mniejszej godności czy podporządkowania.

"Pod innymi względami ani kobieta bez mężczyzny [mężczyzna] [mężczyzna]ani mężczyzny [mężczyzna] [mężczyzna] bez kobiety, w Panu. Bo jeśli kobieta pochodzi od mężczyzny [mężczyzna] [mężczyzna]więc człowiek rodzi się z kobiety; a wszystko z Boga". (vv. 11-12). 

Poniższe argumenty równoważą ewentualne wrażenie, że Paweł uważa kobietę za gorszą od mężczyzny. Jedno i drugie jest sobie niezbędne: kobieta powstała z żebra mężczyzny, ale my wszyscy rodzimy się z kobiety, a wszystko w ramach Bożego planu: "w Panu".

"Osądźcie sami: Czy jest rzeczą słuszną, aby kobieta modliła się do Boga z odkrytą głową? [=krótkie włosy] [=krótkie włosy]? Czy jest to ta sama natura [= różnica seksualna]? nie uczy cię, że jest to obraza [atimia] dla mężczyzny, by miał długie włosy, podczas gdy kobieta jest zaszczycona, by być [doxa] pozwalając jej rosnąć? Bo skalp został jej podarowany jako "zasłona"? [peribolaion]" (vv. 13-15). 

Paweł odwołuje się wreszcie do zdrowego rozsądku, apelując do tego, co każdy może zobaczyć i ocenić, stwierdzając, że jest sprawą honoru, by kobieta pozwalała swoim włosom rosnąć długo, a sami Koryntianie oceniają jako niewygodne dla kobiet modlenie się przed Bogiem z odkrytą głową.

Podsumowując. W Koryncie były kobiety (być może "wyemancypowane entuzjastki"), które źle rozumiały konsekwencje odkupieńczego aktu Chrystusa. Paweł potwierdza równą godność mężczyzny i kobiety, ale mówi, że dla ochrzczonych różnice płciowe nie znikają (por. Ga 3, 28), ponieważ należą do stwórczego projektu Boga. Jeśli kobieta modli się wyglądając jak mężczyzna (= naśladując sposób noszenia włosów), to jest to przejaw odrzucenia twórczego planu. Paweł, daleki od występowania przeciwko kobietom, przemawia na ich korzyść: ich godność polega również na odróżnieniu od mężczyzn.

AutorJuan Luis Caballero

Profesor Nowego Testamentu, Uniwersytet w Nawarze.

Kultura

Flannery O'Connor (1925-1964) Niepokojąca pisarka dla dzisiejszego czytelnika

Literatura to nie tylko rozrywka. Dla amerykańskiej pisarki katolickiej Flannery O'Connor jest to sposób na poruszenie czytelników i skłonienie ich do myślenia. O'Connor robi to często za pomocą groteskowych postaci i brutalnych sytuacji, nie jest "poprawna politycznie" i dzięki temu skłania nas do refleksji nad sensem życia.

María Teresa Kamel i Jaime Nubiola-20 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Flannery O'Connor (1925-1964), katolicka pisarka z amerykańskiego Południa, uważana jest za jedną z najważniejszych autorek XX wieku. Osobiście nigdy nie łączyłem się z jej horrorami. Jestem jednak pod wrażeniem jej umiejętności dotarcia do nowych czytelników w dzisiejszych czasach. Przepisuję to, co Teresa Kamel pisze do mnie z Los Angeles:

"Kilka lat temu spędziłem poranek swoich urodzin tonąc w egzystencjalnej agonii. Leżąc w łóżku, w milczeniu opłakiwałam lata, które zostawiałam za sobą, pragnąc powrotu i odzyskania tożsamości wczorajszego dziecka. Obawiałem się czekających mnie lat i ciężaru ich wymagań oraz niepewnych obietnic. Miałam pięć lat.

Czułam się w towarzystwie, gdy w latach uniwersyteckich zetknęłam się z pismami Flannery O'Connor. W jej pracach dostrzegłem skrystalizowany w namacalny i głęboki sposób mój dziecięcy lęk przed upływem czasu. Dla O'Connor, która do śmierci była gorliwą katoliczką, duchowe nawrócenie nie jest procesem, lecz policzkiem, a moment prawdy przychodzi nawet wtedy, gdy nie jest się gotowym. Jej bohaterom przychodzi zetknąć się nie tylko z własną banalnością i wewnętrzną biedą, ale także z możliwością pogodzenia się z nawet najbardziej żałosnymi porażkami.

Temat duchowego spełnienia pozostawia silny ślad w Trudno znaleźć dobrego człowieka (1955). To jedno z najbardziej znanych opowiadań O'Connora. Zaczyna się dość zwyczajnie: babcia jedzie z Georgii na Florydę z synem Baileyem, synową i trójką wnuków. Historia ma charakter komiczny, wyśmiewający powierzchowne zainteresowania babci (opowiadając o tej historii Flannery określi ją jako "głupia staruszka"). Jednak odbiór tej historii był szokujący ze względu na gwałtowną przemoc, która następuje: grupa więźniów odnajduje rodzinę i zabija ich po kolei. Babcia umiera jako ostatnia. Po zabiciu jej, jej zabójca, przywódca więźniów - znany jako "the Misfit [niezrównoważony] - mówi do swoich towarzyszy, że. "Byłaby dobrą kobietą, gdyby miała w pobliżu kogoś, kto by ją zastrzelił w każdej minucie jej życia".. Nie dziwi więc fakt, że zdanie to było przedmiotem niezadowolenia zarówno krytyków, jak i czytelników.

Zakończenie tej historii również sprawiło mi pewną udrękę, gdy czytałam ją po raz pierwszy: jak można zakończyć życie tak nagle, z tak małym współczuciem i bez jakiegokolwiek przygotowania? Prawdę mówiąc, O'Connor znał odpowiedź lepiej niż ktokolwiek inny. W wieku dwudziestu pięciu lat zdiagnozowano u niej toczeń rumieniowatyTa sama choroba autoimmunologiczna, która zabiła jego ojca w 1941 roku. Choć początkowe rokowania były obiecujące, objawy jego choroby szybko zaczęły dawać o sobie znać, ograniczając jego mobilność i siłę. Zmarł czternaście lat później. 

O'Connor wiedział, że jego powołaniem jest pisanie, a spotkanie z nieuchronną śmiercią dało mu poczucie pilności, by wypełnić swoją misję. Trudno znaleźć dobrego człowieka sugeruje, że jego świadomość powołania nie pozostawia mu miejsca na próżność. Jej bohaterka przejawia zaabsorbowanie wartościami, które nie pomogą jej w ostatnich chwilach. Babcia przygotowuje się do podróży z kapeluszem, o którym zapewniała, że "W razie wypadku każdy, kto zobaczyłby ją martwą na drodze, od razu wiedziałby, że to dama. Ona nalega na wycieczkę rezydencji wiedziała jako dziecko, ona kłamie do swoich wnuków, aby pique ich zainteresowanie mówiąc im, że jest tajny panel w domu i Bailey jest zmuszony zmienić swoją trasę, aby uspokoić zamieszanie babcia spowodowała jej wnuki.

Choć epizody te nie są pozbawione humoru i ironii, służą jako motyw jego śmierci. Objazd, na który tak nalega, prowadzi ich do spotkania z jej zabójcami po wypadku. Kapelusz zostanie zerwany i rzucony na ziemię, gdzie sama będzie leżała martwa. To, że intencje babci nigdy nie były złe, nie ma znaczenia: jej manipulacje i błędne priorytety uniemożliwiają rodzinie dotarcie do celu, co prowadzi do ich śmierci. Rozwój duchowy bohaterki pojawia się jednak dopiero w jej dialogu z Niezrównoważonym na temat dobra i zła: "Gdybyś się modlił, Chrystus by ci pomógł", przychodzi, żeby jej powiedzieć. Po zamordowaniu swojej rodziny babcia doświadcza radykalnej zmiany. Widząc Niezrównoważonego z koszulą syna, dotyka go, wykrzykując: "Jesteś jednym z moich dzieci, jesteś jednym z moich dzieci! Ten się wycofuje "jak gdyby ukąsił go wąż". i strzela babci w klatkę piersiową. To szokujące zakończenie, bardzo Flannery O'Connor.

Choć jej proza jest elegancka i mocna, jej treść jest brutalna, chorobliwa i niepokojąca. Piękno jest środkiem, którego O'Connor używa, by wyjść poza próżność i grzech, by odnajdując siebie, odnaleźć także Boga. Śmierć babci jest w całej swej gwałtowności aktem odkupienia. Po raz pierwszy w tej historii babcia przyjmuje możliwość kochania innego. Uznaje swoją tożsamość jako matka, gotowa pokochać mężczyznę, który trzyma w rękach jej życie. Dla O'Connora jest to moment łaski, do którego jesteśmy powołani. Życie, praca i czas przychodzą w chwili, gdy je akceptujemy".

Tyle o mocnym opisie Teresy Kamel o podejściu Flannery O'Connor do jej opowieści. Trudno znaleźć dobrego człowieka. To i inne jej opowiadania to lektura godna polecenia dla tych, którzy chcą być zbici na miazgę. Choć może nie nadaje się dla bardziej wrażliwych osób, O'Connor może skłonić do reakcji niektórych dzisiejszych młodych ludzi.

AutorMaría Teresa Kamel i Jaime Nubiola

Więcej

O śmierci dobrego człowieka

"Przeżywając śmierć mojego ojca, normalnego i głęboko dobrego człowieka, mogłem zastanowić się nad znaczeniem życia tak wielu ludzi, którzy może nie są sławni, ale pozostawiają głęboki ślad swoją mądrością w ustalaniu priorytetów życiowych. Jak to słynnie powiedział Stephen Covey: najważniejsze jest to, że najważniejsza rzecz jest najważniejsza. A wydaje mi się, że szczególnie dotyczy to końcówki czyjegoś życia.

20 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

W lipcu ubiegłego roku mogłem zabrać moich rodziców, w wieku odpowiednio 83 i 79 lat, na obchody Jubileuszu w katedrze w Santiago de Compostela. Był to szczególnie piękny dzień, a mój ojciec, mieszkaniec Ferrol, który przed laty studiował prawo w mieście Apostoła, był szczególnie szczęśliwy i opowiadał nam o miejscach, które odwiedzał w swojej odległej młodości. Tygodnie wcześniej opublikował artykuł w Omnes na grób św. Jakuba Większego, jeden z jego najbardziej wystudiowanych tematów.

Nieco ponad miesiąc później feralny upadek w domu, w którym spędzali wakacje, złamał mu biodro i po 18 dniach komplikacji zmarł w szpitalu w mieście, w którym się urodził. Na szczęście w poprzedzających go dniach zdążył pożegnać się z żoną i dziećmi, ze spokojem i wyciszeniem sumienia, które w tych decydujących chwilach są największym skarbem. Wcześniej udało mu się przyjąć ostatnie sakramenty od syna, księdza.

W wielu rozmowach, które odbyłem z nim przez lata, kiedy mogłem cieszyć się jego towarzystwem, bo był nie tylko moim ojcem, ale i najlepszym przyjacielem, potrafił przekazać mi priorytety, którymi kierował się przez całe swoje życie. Człowiek głęboko wierzący, dla niego na pierwszym miejscu było obcowanie z Bogiem, potem rodzina, potem praca, a potem wszystko inne. I wierzę, że ta kolejność priorytetów pozwoliła mu umrzeć ze spokojem i pogodą ducha.

W młodości zraził się do Boga, ale odzyskał wiarę po ukończeniu studiów i odtąd budował swoje życie na skale wiary w Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka, w ramach Kościoła katolickiego. Potem poznał moją matkę, odważną kobietę o zdecydowanych przekonaniach, i to było decydujące dla jego życia i życia wszystkich jego dzieci. Fakt, że oboje należeli do Opus Dei, był wielką pomocą w jego życiu i w chrześcijańskim wychowaniu jego dzieci, co mój ojciec z wdzięcznością przyznał na łożu śmierci.

W jej życiu nie brakowało trudności i kłopotów, takich jak śmierć syna kilka dni po urodzeniu, śmierć innej młodej córki i matki czwórki dzieci na raka, a także różne choroby w jej własnym życiu i w życiu niektórych z jej siedmiorga dzieci. Albo trudności w pracy, które też miała. Stawił im czoła z męstwem i spokojem, ufając, że Bóg "ściska, ale nie dusi". i że - jak mawiała święta Teresa z Avila, "Bóg surowo obchodzi się z tymi, których kocha".

Urzędnik państwowej administracji publicznej, był wielkim miłośnikiem nauk humanistycznych, zwłaszcza historii. W rzadkich wolnych chwilach wykorzystywał czas na czytanie i wzbogacanie swojej biblioteki, z której chętnie korzystały jego dzieci i przyjaciele. Swoje zamiłowanie do czytania potrafił przekazać dzieciom, gdyż był przekonany, że jest to podstawa, jeśli chce się osiągnąć krytyczne myślenie i nie dać się zmanipulować modom chwili.

Wielki miłośnik klasyki, z upodobaniem cytował m.in. "aurea mediocritas Horacego jako ideał jego życia, coś w rodzaju życia zwykłego człowieka. Jako zapalony kinoman, bardzo lubił filmy Franka Capry, który tak dobrze przedstawił tego zwykłego amerykańskiego człowieka, głęboko szczerego, a nawet naiwnego, i głęboko ludzkiego. W młodości malował piękne akwarele galicyjskich krajobrazów, hobby odziedziczone po ojcu, i zdobył kilka nagród malarskich w Santiago, Madrycie i Portugalii.

Urodzony pod koniec hiszpańskiej wojny domowej, przeżył okres powojenny i został wychowany przez rodziców w surowości i konieczności pracy i wysiłku, aby się wybić. W czasie reżimu Franco nie był sympatykiem reżimu, ale jak wielu z jego pokolenia, denerwowały go niektóre kłamstwa, które opowiadano o tamtych latach. Przejście dało mu wielkie nadzieje i kilka rozczarowań. Pod koniec życia miał świadomość, że polityka jest trudna i ostrzegał przed niespełnionymi obietnicami wielu polityków, którzy obiecują proste rozwiązania złożonych problemów.

Człowiek powściągliwy, był bardzo serdeczny i ceniony przez swoich szefów i współpracowników, a także przez wszystkich sąsiadów, którzy licznie przybyli na jego pogrzeb. Osoba o zdecydowanych przekonaniach, umiała prowadzić dialog i szanować tych, którzy nie myśleli tak jak on, zwłaszcza w ostatnich latach życia. Nie był łaskawy dla fanatyków tej czy innej perswazji.

Jest wielu dobrych i uczciwych ludzi, którzy umierają każdego dnia nie wydając żadnego dźwięku, ale którzy wnoszą nieskończenie więcej do wspólnego dobra niż inni ludzie, którzy spędzają kilka lat w świetle reflektorów.

Santiago Leyra

Dokonuję tego przeglądu jego życia, mając świadomość, że nie ma w nim chyba nic godnego przełożenia na film czy literaturę. Był normalnym człowiekiem, z wieloma zaletami i kilkoma wadami. Ze względu na swój temperament nie lubił wystąpień publicznych i bycia w centrum uwagi. Jedną z jego głównych cech była niezdolność do kłamstwa.

Mam też świadomość, że życie mojego ojca nie było wyjątkowe. Jestem przekonany, że jest wielu dobrych i uczciwych ludzi, którzy umierają każdego dnia nie wydając żadnego dźwięku, ale którzy wnoszą nieskończenie więcej do wspólnego dobra niż inni ludzie, którzy spędzają kilka lat w "świecznik". i którzy czasem przehandlują swoją duszę za staż u władzy lub w świetle kamer.

Z moim ojcem odchodzi pokolenie i myślę, że ci z nas, którzy przyjdą po nim, mają za co dziękować. Zwykli ludzie, którzy starali się wykonywać swoje obowiązki i zapewnić byt swoim rodzinom. W czasach, gdy panuje pewien pesymizm co do teraźniejszości i przyszłości, chciałem zwrócić uwagę na jedno z tych dobrych żyć, którym udaje się osiągnąć cel każdego uczciwego człowieka: być kochanym przez bliskich i odesłanym z wdzięcznością.

Ach, mój ojciec nazywał się Ángel María Leyra Faraldo.

Focus

Edukacja cyfrowa. Delikatna równowaga

Rodziny i wychowawcy mają do czynienia ze złożonym ekosystemem ekranów, w którym czasami zarządzanie czasem, wolnością i koniecznością wydaje się trudne. Technologizacja życia jest już rzeczywistością, z którą żyjemy i jak we wszystkim, najważniejsze jest to, aby "wyjść na prostą". 

Maria José Atienza-19 września 19 września 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

Tylko w pierwszym kwartale 2021 roku liczba sprzedanych telefonów komórkowych osiągnęła 354,9 mln sztuk na całym świecie, a szacuje się, że 70% światowej populacji posiada telefon komórkowy. Według danych opublikowanych przez DitrendiaPonad połowa światowego ruchu w sieci odbywa się z telefonów komórkowych, a średni czas korzystania z nich przekracza już 3,5 godziny. Sumując godziny, spędzamy ponad półtora miesiąca w roku - 48 dni - na swoich telefonach komórkowych, czy to w celach biznesowych, zakupów online czy konsumpcji w czasie wolnym za pośrednictwem urządzeń mobilnych. 

Nasz świat jest światem ekranów, a to nie znaczy, że jest gorszy czy lepszy od poprzednich czy przyszłych. Jest tym, czym jest, a zatem poznanie i zrozumienie tego cyfrowego środowiska, jak również świadomość, że technologia może być sprzymierzeńcem, a nie wrogiem w naszym codziennym życiu, nie może być postrzegane jako utopia, ale raczej jako"konieczność".. Tak myśli María Zalbidea, analityk trendów i matka 4 dzieci, która stała się punktem odniesienia w dziedzinie tego, co możemy nazwać "edukacją cyfrową". 

Przez lata, poprzez swój blog Niwelowanie przepaści cyfrowej, Książka o tym samym tytule oraz współpraca z różnymi podmiotami, María pomaga rodzinom i wychowawcom zrozumieć i zarządzać cyfrowym światem, w którym się znajdujemy oraz zachowaniami wynikającymi z tej rzeczywistości, które w dużej mierze wpływają na relacje rodzinne. 

Z wielką jasnością wyjaśnia Omnesowi, że "Jest to ćwiczenie z odpowiedzialności rodzicielskiej, aby wiedzieć, co wasze dzieci robią w internecie, co lubią oglądać, udostępniać, czym wibrują... stamtąd będziecie mieli materiał do edukacji, czatu i prawdziwego połączenia z waszymi dziećmi. Jeśli nie zrozumiemy, że technologia może być sprzymierzeńcem, a nie intruzem i wrogiem, będziemy nadal odwracać się plecami do rzeczywistości świata, w którym żyją nasze dzieci. Nie wyklucza to, że musimy być świadomi i ciężko pracować w rodzinach nad tym, co dobrego możemy wydobyć z technologii, która została zainstalowana w naszych domach i nauczyć się wykorzystywać ją na naszą korzyść.  

Pandemia technologiczna

Pierwszy kwartał 2020 roku przyśpieszył cyfryzację wielu naszych zachowań. Nadejście pandemii, ograniczenie i zakłócenie pracy i rutyny społecznej milionów ludzi sprawiło, że w pierwszej fazie pandemii czas spędzony na korzystaniu z aplikacji mobilnych wzrósł o 30 % w Chinach, 11 % we Włoszech i około 6 % w krajach takich jak Chile i Hiszpania. 

Należy zauważyć, że w tych miesiącach technologia umożliwiała i ułatwiała tak ważne aspekty jak ciągłość pracy i nauki czy zajęcia online. Służyła też, przy niejednej okazji, poznaniu i uświadomieniu sobie technologicznych przyzwyczajeń ludzi, z którymi żyjemy. 

Do pewnego stopnia niemal obowiązkowa koegzystencja z technologią przecięła dystans w wielu rodzinach, w których niekiedy rodzice byli niemal wyprzedzani przez szybkość i zmienność cyfrowych postępów i mód, padając ofiarą tego, co Zalbidea nazywa "międzypokoleniowa przepaść cyfrowa", które, jak zaznacza "Istnieje i zawsze będzie istnieć. Ale jako rodzice nie możemy rzucić ręcznika i musimy jak najszybciej zacząć go zaszywać szwami, ściegiem bastingowym lub w razie potrzeby zszywkami. W przeciwnym razie stracilibyśmy wspaniałą okazję do edukacji naszych dzieci. Transformacja cyfrowa, przez którą przechodzimy, oznacza, że wszystko porusza się zbyt szybko, a dzisiejsi rodzice są jednymi z pierwszych pokoleń, które będą kształcone w hiperpołączonym świecie, ale jest to ekscytująca przygoda, którą musimy podjąć z entuzjazmem. Sekret jest taki sam jak zawsze: czas, poświęcenie i miłość. Dzięki tym składnikom będziemy w stanie pokonać to cyfrowe tsunami, a nawet ujechać na fali". 

Obecnie utrwaliły się zachowania cyfrowe mające na celu ułatwienie nam życia, takie jak bankowość czy zakupy online w dużych przedsiębiorstwach, ale także w środowiskach lokalnych; telefon komórkowy jest także głównym urządzeniem służącym do spędzania wolnego czasu, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Wszystkie te dane ukazują nam jasny obraz: żyjemy w społeczeństwie ztechnologizowanym. Zmieniły się nawyki, uprościły się zadania i powstały zawody, które nie istniały nie tylko dziesięć lat temu, ale i pięć lat temu. Jednocześnie, co jest naturalne, pojawiają się problemy wynikające z wszechobecności urządzeń w naszej codziennej rzeczywistości i to w coraz młodszym wieku. 

Konflikty rodzinne są częste z powodu niewłaściwego korzystania z technologii, czy to z powodu nadmiaru czasu, czy też z powodu bardziej niepokojących problemów, takich jak uzależnienie od gier online, relacje z obcymi, dostęp do nieodpowiednich treści i nadmierne eksponowanie nieletnich (i dorosłych) czy cyberprzemoc, która według danych oferowanych przez GAD3 dla Otoczony muremNa pierwszy plan wśród obaw rodziców wysunęło się zachowanie cyfrowe ich dzieci podczas pobytu w areszcie.

W tym sensie Zalbidea zwraca uwagę na kluczową kwestię: jeśli rodzice lub wychowawcy nie mają i nie pokazują zdrowej relacji ze światem cyfrowym, najmłodsi nie będą jej mieli. "Za dużo mówimy o korzystaniu przez dzieci z technologii, a za mało patrzymy na siebie", zauważa analityk trendów. "Jestem coraz bardziej przekonany, że to my, jako rodzice i wychowawcy, określamy, jakie relacje chcemy mieć z technologią w naszej rodzinie. To, jak wykorzystasz urządzenia, zależy od tego, jak dzieci się do nich odnoszą. Dzieci nas obserwują, muszą widzieć, że staramy się mieć pewną samokontrolę nad urządzeniami, że walczymy też o odłączenie, że rozumiemy technologię jako uzupełnienie w naszym życiu, że staramy się dobrze wykorzystać media...". 

Znajomość swojej cyfrowej tożsamości

Przeprowadzenie "cyfrowego spisu" urządzeń i sporządzenie "profilu technologicznego" członków rodziny to dwa zalecenia, które María Zalbidea, jako ekspert w tej dziedzinie, kieruje do rodziców, gdy mówi o zdrowym życiu cyfrowym. Dla Zalbidea, "Konieczne jest gromadzenie danych, i to coraz więcej danych... Żyjemy w erze big data i wszyscy wiemy, że dane to ropa XXI wieku. Tym bardziej w naszych domach musimy wiedzieć, co jest na zewnątrz". 

Ile telefonów komórkowych mają poszczególni członkowie rodziny, czy znam profile społecznościowe moich dzieci, jakimi informacjami dzielę się o członkach rodziny i z kim, ile razy dziennie patrzę na swój telefon komórkowy? Wszystkie te dane, przelane na papier, mogą być przerażające, ponieważ w wielu przypadkach nie zdajemy sobie nawet sprawy z naszego własnego związku z technologią... ale niezbędne jest przeprowadzenie tego osobistego i rodzinnego badania, aby coraz lepiej poznać nasze dzieci lub uczniów, w celu "Towarzyszyć im w tym cyfrowym środowisku, w którym dorastają, i uruchamiać je, by mogły podjąć świat analogowy i cyfrowy. Gdy zmierzymy temperaturę technologiczną naszego domu, jesteśmy w stanie sporządzić plan średnio-, krótko- lub długoterminowy, który nam pasuje i pomaga". 

Nie można kształcić ze strachu

W tym momencie pojawia się kolejne z kluczowych pytań w tej relacji: jak pokonać strach, który możemy mieć, że nasze dzieci poczują się pod nadzorem i osiągniemy efekt odwrotny do zamierzonego? "Dare".Zalbidea odpowiada ostro, "Spędzaj czas na tej platformie o nazwie Twicht, którą twój nastoletni syn tak bardzo lubi, zapytaj go, kim jest Ibai Llanos, jakiej aplikacji używa do tworzenia tych fajnych filmików, które robi na urodziny swoich przyjaciół... To da ci wiele wskazówek i zbliży cię do twoich dzieci". 

Ale przede wszystkim pozbądź się swoich lęków. Nie da się dobrze wychowywać ze strachu. My, rodzice, wiemy o wszystkim znacznie więcej niż oni: nie mogą nas pokonać pod względem doświadczenia życiowego, nawet jeśli wiedzą, jak lepiej skonfigurować urządzenia. Oni nie wiedzą tak wiele, naprawdę, musimy sobie poradzić, by nie stracić przed nimi autorytetu, sprawiając, że tyle razy zobaczą, jak bardzo czujemy się cyfrowymi imigrantami. Czas na kurs, przeczytanie dobrej książki, posłuchanie podcastu... W sieci jest wiele zasobów, które mogą nam pomóc w podejściu do edukacji cyfrowej jako towarzyszącej. Nie możemy spędzać całego dnia myśląc, że musimy monitorować to, co robią: to raczej kwestia prowadzenia i towarzyszenia im, aby połączyć się z nimi tak, abyśmy mogli ich chronić". 

Dawanie przykładu 

Troska rodziców i wychowawców nie idzie na marne. Oprócz problemów fizycznych związanych z otyłością lub utratą wzroku spowodowaną nadmierną ekspozycją na ekrany, istnieją nie mniej niepokojące problemy ze zdrowiem psychicznym: lęk, stres, bezsenność, nękanie, zaburzenia odżywiania, cyberprzemoc i depresja, które są bezpośrednio związane z ciągłą obecnością na portalach społecznościowych. 

Potrzeba zdrowej diety w sferze cyfrowej jest równie ważna jak w sferze fizycznej. A rzeczywistość jest taka, że "bezgłowość" w sieci nie jest tylko domeną nastolatków. Około 25 % dzieci jest obecnych w sieci jeszcze przed urodzeniem, ponieważ ich rodzice zamieszczają zdjęcia z badań ultrasonograficznych w czasie ciąży. Liczba ta wzrasta do ponad 80 % dzieci od urodzenia do 6 miesiąca życia. Nie tylko zdjęcia są udostępniane i publikowane, ale także wyjaśnienia miejsc, hobby, gier, które lubią, posiłków, a nawet "wstydliwych" momentów, takich jak tantry lub kąpieli są wystawiane online. Jest to ewidentna sytuacja realnego braku bezpieczeństwa cyfrowego, na które narażamy nasze dzieci.

María Zalbidea jasno mówi o tego typu zachowaniach: "Wychowanie przez przykład nigdy nie było ważniejsze. Jako pierwsi pokazujemy, że jesteśmy w stanie dbać i zarządzać cyfrowym śladem naszych dzieci, od najmłodszych lat, nie narażając ich na nadmierne prześwietlenie. 

Jeśli nie dbamy o to, aby być przemyślanym w tym, co czytamy i udostępniamy w mediach społecznościowych, jak możemy oczekiwać, że nastolatek to zrobi? Jeśli zawsze patrzymy na aktualizacje na naszych smartfonach, jak możemy prosić o ich zmierzenie i odpowiedzialne korzystanie z nich? 

Jeśli jednak zobaczą, że zamierzamy dbać o cyfrowy dobrostan swój i członków naszej rodziny, pomoże to naszym dzieciom spojrzeć z nadzieją na zarządzanie ich relacjami z technologią w odpowiedzialny i zdrowy sposób"..

Świat

Sponsoruj biskupa, aby modlić się za niego

Inicjatywa Niemki Claudii Langen ma na celu zachęcenie do modlitwy za biskupów, a zaangażowało się w nią już ponad 2 tys. osób. Wyjaśnia w tym wywiadzie dla Omnes.

José M. García Pelegrín-19 września 19 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Półtora roku temu Claudia Langen - 53-letnia, zamężna z 21-letnimi bliźniakami i mieszkająca w Wachtberg koło Bonn - zapoczątkowała inicjatywę modlitwy za biskupów: "sponsorzy modlitwy" mają już ponad 2 tys. członków. O tej inicjatywie rozmawialiśmy z panią Langen.

- Jak doszło do powstania tej inicjatywy?

Zaczęło się zwłaszcza od rozmowy, w ramach towarzyszenia duchowego, z biskupem pomocniczym Kolonii Dominikiem Schwaderlappem; powiedział mi, że dobrze byłoby modlić się więcej za biskupów, ponieważ niepokoją go wewnętrzne podziały i potrzeba wewnętrznej odnowy w Niemczech. Było - drugie, które sprawdzam w dzienniku - 6 marca 2020 r.

W drodze do domu powiedziałem sobie: rozwiązaniem byłoby znalezienie "sponsora modlitwy" dla każdego z 69 biskupów w Niemczech, w tym biskupów zwyczajnych i pomocniczych. W pociągu myślałem o "lokomotywach" (multiplikatorach), jakimi dysponujemy w ramach inicjatywy, z jaką dystrybuujemy filmy duchowe w niemieckich kinach (np. Ostatni szczytFatima: ostatnia tajemnicaNajwiększy daritp.). Są to ludzie z całych Niemiec, wielu z nich prowadzi intensywne życie modlitewne. Natychmiast zacząłem wykonywać telefony.

- Ile czasu zajęło ci znalezienie tych 69 osób?

W ciągu zaledwie półtora tygodnia udało mi się zaangażować 69 osób - to było niesamowite! Następnie zadałem sobie pytanie, jak je rozpowszechniać. Gdybym pozwolił każdemu wybrać sobie "sponsora" nigdy bym nie skończył. Przyszło mi do głowy, i powiedziałem to biskupowi Schwaderlappowi, że powinniśmy losować: on miał pudełko z imionami rodziców chrzestnych na paskach papieru, a ja miałem drugie pudełko z imionami biskupów w ten sam sposób, i tak na przemian losowaliśmy imię ojca chrzestnego lub matki chrzestnej i imię odpowiedniego biskupa. 17 marca 2020 roku mieliśmy pierwszą turę sponsorów modlitewnych. 

- Ale nie poprzestali na tym...

Rzeczywiście, wiele z tych osób powiedziało mi, że ma krewnego lub przyjaciela, który również chciałby sponsorować biskupa. Powiedziałem więc do biskupa Schwaderlappa: "Co robimy? Nie chcę nikomu przeszkadzać w modlitwie. Jego odpowiedź: "Zacznij od drugiej rundy". Upowszechniliśmy ją, na przykład poprzez katolicką agencję informacyjną KNA. Tak więc w ciągu jednego dnia otrzymałem 160 e-maili.

Również tygodnik katolicki Die Tagespost opublikował tekst online i artykuł w gazecie, co spowodowało, że wiele, wiele osób napisało. Udzieliliśmy wywiadów m.in. Pomoc Kościołowi w Potrzebie i telewizja EWTNRadio Horeb omawiali tę kwestię przy kilku okazjach. Stało się to w odpowiednim czasie: z powodu zamknięcia kin z powodu pandemii, miałem więcej czasu, aby poświęcić się temu.

- Ile osób jest obecnie zaangażowanych w inicjatywę? 

Jesteśmy na rundzie 33; dokładnie - zaraz, zaraz, otwieram tabelę Excela - mamy 2 275 osób. 

- Co mówisz, gdy proponujesz komuś bycie sponsorem modlitwy za biskupa?

Teraz ja nie dzwonię do nikogo; dzieje się odwrotnie, to oni dzwonią do mnie. Ale na początku powiedziałem im po prostu, że biskupi mają dużą odpowiedzialność, a jeszcze większą teraz, w trudnych czasach, że byłoby bardzo miło, gdyby mogli się za nich modlić. 

- Co rozumiesz przez trudne czasy?

W ciągu półtora roku mojego zaangażowania w tę inicjatywę zauważyłem, że wiele osób stało się bardziej krytycznych, bardziej sceptycznych. Na początku pandemii zamykano kościoły, nie odprawiano mszy... To bardzo zabolało ludzi, ale dało początek wielu rozmowom o wierze i Kościele.

- Czy oprócz mediów katolickich inicjatywa dociera do nowych kręgów ludzi? 

Bardzo trudno jest dotrzeć do innych mediów, poza katolikami. Nie bardzo chciałem wychodzić na zewnątrz osobiście, ale w miarę poszerzania się kręgu zaczęliśmy drukować jakieś ulotki, uruchomiliśmy też stronę internetową dla tej inicjatywy (https://betenfuerbischoefe.de), dla których założyliśmy stowarzyszenie pn. Glaube versetzt Berge (Wiara przenosi góry). Rozdaliśmy ponad 36.000 ulotek w całych Niemczech, głównie dzięki sponsorom, od osoby do osoby. Dla mnie najważniejsze jest to, że robi się to dobrowolnie i że w modlitwie jest radość. Wachlarz sponsorów jest bardzo szeroki: najmłodsza sponsorka ma 11 lat - zanim ją mianowałem, rozmawiałem z jej babcią, by zapytać o zgodę - a najstarsza ma 96 lat.

Wśród nich jest wielu młodych ludzi. Na przykład Lukas Klimke, który był częścią pierwszej rundy i który w przyszłym tygodniu wstąpi do seminarium duchownego w Paderborn. Jest wiele zakonnic i około 80-100 księży. Co więcej, inicjatywa ta staje się coraz bardziej międzynarodowa: modlą się nie tylko Niemcy; dołączyli do nas ludzie z Meksyku i Brazylii, poprzez hiszpańską wspólnotę we Fryburgu; ale są też sponsorzy z Anglii, Francji, Hiszpanii... W niektórych przypadkach są to Niemcy mieszkający za granicą; w innych - ludzie z tych krajów, którzy modlą się za niemieckich biskupów. Najbardziej egzotyczne są przypadki osoby mieszkającej w Tokio i drugiej w Chinach, która o inicjatywie dowiedziała się z artykułu w Die Tagespost.

- Czy inicjatywa jest rozszerzana na inne kraje? 

Po wywiadzie, jaki przeprowadziłem w styczniu z Claudią Kaminski w K-TV, Anna Reindl napisała do mnie z Austrii, aby zapoczątkować tam taką samą inicjatywę; od 25 marca istnieje inicjatywa "sponsorów modlitwy", którzy modlą się za biskupów austriackich. A jest już ponad tysiąc osób. To jest dar z nieba; samemu nie da się tego zrobić.

Wszystko to wyszło z ręki Boga: że poprzez wikariusza generalnego Kolonii, Markusa Hofmanna, zacząłem mieć nabożeństwo do Matki Bożej, którego wcześniej nie miałem - teraz organizuję z nim pielgrzymki diecezji kolońskiej do Fatimy, do czego przyczynił się także film Andrés Garrigó o Fatimie - że później kontynuowałem kierownictwo duchowe u biskupa Schwaderlapp....

- Jak utrzymujesz kontakt z czymś, co możemy nazwać siecią sponsorów?

Każdej z tych osób wysyłamy co sześć do ośmiu tygodni maila informacyjnego, aby utrzymać "rodzinę modlitwy". Wiosną, tuż przed Zgromadzeniem Konferencji Episkopatu, zorganizowaliśmy livestream z parafii tu w Wachtberg (koło Bonn), którą opiekował się jeden z moich synów. Po raz pierwszy ponad 300 sponsorów modlitwy spotkało się, przynajmniej wirtualnie. 5 czerwca, w święto św. Bonifacego, mieliśmy w sanktuarium maryjnym w Kevelaer Mszę św. transmitowaną przez radio. Radio Horeb y EWTN.

20 września rozpoczyna się nowe Zgromadzenie Konferencji Episkopatu. Będę na wakacjach z rodziną, ale pojedziemy do Gräfelfing w Bawarii, gdzie w piątek 17 września zorganizujemy z kilkoma księżmi ze wspólnoty Emmanuel wieczór modlitwy za biskupów. Przygotowaliśmy już livestream i prawdopodobnie opóźni to również EWTN. Nie przestaniemy się modlić za biskupów, nawet jeśli osiągniemy dziesięć tysięcy sponsorów.

Hiszpania

Torreciudad ubiera Dziewicę w kwiaty na Dzień Rodziny

Ponad 15 tysięcy białych goździków ofiarowanych przez rodziny i osoby prywatne ozdobiło prezbiterium sanktuarium w Torreciudad, które obchodziło dziś Dzień Rodzin.

Maria José Atienza-18 września 18 września 2021-Czas czytania: 2 minuty

Sanktuarium w Torreciudad obchodziło dziś swój tradycyjny Dzień Rodziny, w którym uczestniczyli zarówno osobiście, jak i na odległość. Dzień rozpoczął się o godz. 12:00 od odprawienia uroczystej Mszy Świętej, którą sprawował rektor sanktuarium Ángel Lasheras. W homilii prosił, byśmy żyli w ścisłej jedności z papieżem Franciszkiem, modląc się za niego i w jego intencjach, oraz skomentował zdanie wypowiedziane przez Ojca Świętego na otwarcie Roku poświęconego rodzinie, który ogłosił w marcu ubiegłego roku: "Wspierajmy rodzinę, brońmy jej przed wszystkim, co godzi w jej piękno. Podejdźmy do tej tajemnicy miłości z zachwytem, dyskrecją i czułością".

Po południu wierni odmawiali Różaniec przez arkady esplanady, towarzysząc pielgrzymującemu obrazowi Dziewicy z Torreciudad. Dzień zakończył się błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem z plenerowego ołtarza. Największe grupy uczestników przybyły z Madrytu, Barcelony, Saragossy, Walencji, Huesca, Burgos, Granady, Santander i San Sebastián, na wycieczkę zorganizowaną przez parafie i różne ośrodki edukacyjne.

Koc z goździków

Grupa młodych wolontariuszy pracowała przez cały dzień, aby umieścić kwiaty na stopniach prezbiterium kościoła, pod obrazem Dziewicy z Torreciudad, aby utworzyć płaszcz z 15 000 białych goździków ofiarowanych przez rodziny ze wszystkich wspólnot autonomicznych Hiszpanii i 23 innych krajów: Niemcy, Argentyna, Brazylia, Chile, Kolumbia, Kostaryka, Chorwacja, Ekwador, Salwador, Stany Zjednoczone, Filipiny, Gwatemala, Honduras, Anglia, Irlandia, Włochy, Meksyk, Panama, Paragwaj, Peru, Portugalia, Portoryko i Szwajcaria.

mNTO FLORES
Ekologia integralna

To, co naturalne, jako kategoria moralna

Gdzie znajduje się pojęcie natury, którym posługujemy się np. mówiąc o prawie naturalnym, naturalnym pożywieniu czy teologii naturalnej? Dlaczego Kościół mówi o ekologii? W jaki sposób związane są ze sobą natura i ostateczność rzeczy? To niektóre z elementów poruszanych w tym artykule.

Emilio Chuvieco i Lorenzo Gallo-18 września 18 września 2021-Czas czytania: 7 minuty

Kilka lat temu, szukając informacji w internecie, natknąłem się na stronę o nazwie ekozofiagdzie udzielali informacji na tematy związane z filozofią i środowiskiem. Uderzyły mnie niektóre z pojawiających się tam odpowiedzi na temat tego, co zwolennicy strony rozumieją przez naturę. Przepisuję dwa z nich: "Przyroda to wszystko, czego człowiek nie stworzył własnymi rękami, czyli: powietrze, woda, ziemia, zwierzęta, rośliny i inne"; "Przyroda to wszystko, co mamy wokół siebie, oprócz tego, co stworzył człowiek, oczywiście".

Wydaje się, że osoby te, niewątpliwie zainteresowane ochroną przyrody, rozumieją ją jako byt zewnętrzny, obcy człowiekowi. Teraz, jeśli człowiek nie jest częścią natury, to czego jest częścią? Z drugiej strony, w tym podejściu pojęcie natury sprowadza się do elementów biofizycznych, które tworzą otaczające nas środowisko. Gdzie jest pojęcie natury, którym posługujemy się np. mówiąc o prawie naturalnym, naturalnej żywności czy teologii naturalnej?

Jest oczywiste, że słowo natura można zastosować w wielu różnych sensach, które mogą wydawać się wieloznaczne, ale które mają jedność, jeśli głębiej się zastanowimy. Idąc za myślą grecką, natura byłaby tym, co konstytuuje coś jako takie: natura psia wyjaśnia, czym jest i co robi pies, tak jak natura arborealna pozwala nam zrozumieć i odróżnić drzewo od innych roślin czy istot nieożywionych. Natura to oczywiście środowisko, ze wszystkimi jego składnikami: ludźmi, zwierzętami, roślinami, glebą, klimatem itd. ale to także to, co odróżnia jedno środowisko od drugiego. Ochrona przyrody to zachowanie wewnętrznych cech tego środowiska, tego, co czyni je mokradłem, lasem bukowym czy trawiastą łąką, w obliczu przekształceń, jakie może wprowadzić człowiek (nie możemy zapominać, że istoty niebędące ludźmi również wprowadzają zmiany w ekosystemach, które z definicji są dynamiczne).

W związku z tym ochrona przyrody oznacza ochronę tego, co jest, a dotyczy to krajobrazów, ale także zwierząt, roślin i, dlaczego nie, ludzi. Zasadne jest zatem mówienie o ekologii człowieka, która prowadziłaby nas do poszukiwania równowagi życiowej z najgłębszymi cechami naszej konstytucji.

Od kilkudziesięciu lat różni autorzy - w swoim zapale do dekonstrukcji każdej klasycznej koncepcji - zaprzeczają istnieniu natury ludzkiej, rozumianej jako zespół uniwersalnych wartości, które dotyczą wszystkich ludzi. Zgodnie z tym podejściem pozostaje jedynie przyjęcie relatywizmu moralnego, w którym każdy człowiek broni swoich własnych wartości, nie roszcząc sobie prawa do rozszerzania ich na innych. W praktyce ten relatywizm sprawia, że niezwykle trudno jest ustalić powszechnie obowiązujące zasady moralne, a tym samym stworzyć jakąkolwiek deklarację praw człowieka, która gwarantowałaby równą godność wszystkim ludziom, niezależnie od miejsca i czasu, w którym żyją.

Tak więc ochrona przyrody oznacza ochronę tego, czym są rzeczy, a to dotyczy krajobrazów, ale także zwierząt, roślin i, dlaczego nie, ludzi. Zasadne jest zatem mówienie o ekologii człowieka.

Emilio Chuvieco i Lorenzo Gallo

Naszym zdaniem ochrona przyrody, coraz częściej łączona z koncepcją integralnego rozwoju, powinna być również związana z przewartościowaniem tego, co naturalne, jako obiektywnego kryterium sankcji moralnej.

Zgodnie z podejściem etycznym zaproponowanym przez Aldo Leopolda, jednego z pionierów konserwatyzmu: "Coś jest słuszne, gdy ma tendencję do zachowania integralności, stabilności i piękna społeczności biotycznej. Jest zła, gdy ma tendencję do czegoś innego" (An Ethics of the Earth, 1946). Idąc za tą myślą, moglibyśmy powiedzieć, że coś jest moralnie słuszne, gdy jest naturalne, gdy wynika z tego, co odpowiada naturze "wspólnoty biotycznej". Gdybyśmy zastosowali to do istot ludzkich, moglibyśmy użyć tego "ekologicznego" kryterium do zakwalifikowania czegoś jako moralnie dobrego, jeśli jest to naturalne dla istot ludzkich. Oczywiście utożsamienie tego, co moralne, z tym, co naturalne, wymaga od nas uzgodnienia, co dogłębnie oznacza pojęcie "naturalny", a następnie jak odnosi się ono do natury ludzkiej.

Znaczenia słowa "naturalny

Słowa naturalny używamy w kilku kontekstach, które nie mają, naszym zdaniem, jednoznacznej sankcji moralnej. Z jednej strony używamy naturalnego jako synonimu normalności, tego, co zwykle się robi. Oczywiście ktoś, kto robi rzeczy niezwykłe, a nawet nienormalne, jak na przykład farbowanie włosów na zielono, nie musi popełniać niemoralności.

Nie wydaje się też moralnie naganne, gdy zachowania występujące spontanicznie u pewnych osób określamy jako naturalne. Naturalne jest, że osoba autystyczna mówi mało i nie czyni to jej gorszym człowiekiem. Nie implikuje też czegoś przeciwnego: że wszystkie spontaniczne zachowania są moralnie dobre. Złodziej może mieć tak zakorzeniony zły nawyk, że robi to spontanicznie, a to nie czyni go lepszym człowiekiem.

Po trzecie, jako naturalne możemy zakwalifikować coś, co powstaje bez ingerencji człowieka. W tym sensie nie możemy też przypisać kwalifikacji moralnej do tej naturalności, ani do tego braku naturalności w przypadku działań sztucznych, ponieważ istnieją interwencje ludzkie, które są bardzo dobre, nawet jeśli nie są naturalne, jak na przykład operacja u chorego czy budowa domu. Wreszcie, gdy używamy słowa naturalny w odniesieniu do zjawisk zachodzących zgodnie z prawami natury, nie powinniśmy ich również kwalifikować moralnie. Trzęsienie ziemi czy wybuch wulkanu nie są same w sobie złe czy dobre, nawet jeśli czasem wywołują skutki, które można tak określić.

Na koniec zostawiliśmy to, co uważamy za sedno tej refleksji. To, co kwalifikuje coś naturalnego jako dobre samo w sobie, nie wynika z żadnego z czterech wskazanych wyżej znaczeń (normalne, spontaniczne, nie sztuczne lub wytworzone przez środowisko), ale z faktu, że odpowiada to naturze tego bytu, przede wszystkim człowieka. W tym sensie, i rozszerzając poprzedni cytat Leopolda, coś byłoby dobre, gdy jest właściwe naturze ludzkiej, a złe, gdy jest z nią sprzeczne. Krótko mówiąc, coś, co jest sprzeczne z naszą naturą, byłoby nienaturalne, a więc moralnie naganne. Zasada ta była obecna w kulturze klasycznej, co widać w dobrowolnym poddaniu się Antygony niesprawiedliwemu prawu Kreona czy w pismach Cycerona, i była kontynuowana wraz z chrześcijaństwem aż do rozłamu spowodowanego przez empiryzm i oświecenie, gdzie wysuwano alternatywne źródła moralności, które zakończyły się propozycjami pustymi w konkretne treści i ustąpiły miejsca etyce umowy (to, co zgadzamy się, że jest moralne, jest moralne) lub pozytywizmowi prawnemu (to, co prawo mówi, że jest moralne, jest moralne).

Tym, co kwalifikuje coś naturalnego jako dobre samo w sobie, jest fakt, że odpowiada ono naturze tego bytu, przede wszystkim człowieka.

Emilio Chuvieco i Lorenzo Gallo

Kościół katolicki nadal uznaje naturalność, rozumianą w najgłębszym sensie tego słowa, za obowiązującą zasadę moralną, o czym mówi najnowsze wydanie Katechizmu: "Poszanowanie praw wpisanych w Stworzenie i relacji, które wypływają z natury rzeczy, jest więc zasadą mądrości i fundamentem moralności" (Kompendium, nr 64). Można ją zastosować do wielu kontrowersyjnych moralnie kwestii, takich jak aborcja, eutanazja czy kontrola urodzeń. W końcu jaka jest różnica między naturalną regulacją a np. antykoncepcją? Zasadniczo jedno jest naturalne (respektuje naturalne cykle płodności kobiety), a drugie nie (w istocie im zapobiega), dlatego pierwsze jest moralnie dopuszczalne przez Kościół, a drugie nie (mówimy tu o samym przedmiocie, a nie o intencji pośrednika, która może uczynić dobry czyn moralnie nieodpowiednim, ale nigdy odwrotnie).

Czy to oznacza, że każda ludzka (a więc nienaturalna) interwencja jest moralnie naganna? Nie, tylko wtedy, gdy jest właściwie nienaturalny, innymi słowy, gdy sprzeciwia się najgłębszemu sensowi naszej natury. Operowanie oka w celu przywrócenia pacjentowi wzroku lub przeprowadzenie dializy nerek jest nienaturalne, ale ma na celu odzyskanie naturalnej funkcji, która została utracona lub osłabiona (dlatego nie jest nienaturalne). Z drugiej strony, interwencje medyczne związane z antykoncepcją są jedynymi, które przeprowadza się w celu stłumienia tego, co funkcjonuje prawidłowo, poprzez przeciwstawienie się jego naturalnemu przebiegowi: wydaje się oczywiste, by pamiętać, że bycie w ciąży lub płodnym nie jest chorobą. W tym samym duchu, jedną rzeczą jest interwencja w celu zapobiegania bólowi u osoby przewlekle chorej, a inną jego eliminacja.

Refleksje te starają się również połączyć ekologię naturalną z ekologią ludzką, o której mówili ostatni papieże, co wiąże się z zastosowaniem wobec naszej natury głębokiego szacunku, który należy się również środowisku naturalnemu. Benedykt XVI podkreślił to podejście w Caritas in VeritateJeśli nie respektuje się prawa do życia i naturalnej śmierci, jeśli poczęcie, ciąża i narodziny stają się sztuczne, jeśli ludzkie embriony są poświęcane dla badań naukowych, powszechne sumienie kończy się utratą koncepcji ekologii człowieka, a tym samym ekologii środowiska.

To sprzeczność, by prosić nowe pokolenia o poszanowanie środowiska naturalnego, gdy edukacja i prawo nie pomagają im szanować samych siebie. Księga natury jest jedna i niepodzielna, zarówno w odniesieniu do życia, płciowości, małżeństwa, rodziny, relacji społecznych, słowem integralnego rozwoju człowieka" (n. 51). Papież Franciszek przypomniał także o konieczności podejścia do ekologii w perspektywie integralnej, która dotyczy nie tylko środowiska, ale także ludzi, w tym ich sfery moralnej: "Ekologia ludzka zakłada także coś bardzo głębokiego: konieczny związek życia istot ludzkich z prawem moralnym wpisanym w ich własną naturę, co jest niezbędne, aby stworzyć bardziej godne środowisko" (n. 155).

To sprzeczność, by prosić nowe pokolenia o poszanowanie środowiska naturalnego, gdy edukacja i prawo nie pomagają im szanować samych siebie.

Emilio Chuvieco i Lorenzo Gallo

Wreszcie, dlaczego mielibyśmy uznać to, co naturalne, za kategorię moralną? Właśnie dlatego, że jest to to, co jest najbardziej autentyczne dla osoby, co określa ją najbardziej intymnie, a w konsekwencji to, co gwarantuje osiągnięcie jej własnej doskonałości.

Jeśli jesteśmy wierzący, bo natura ludzka została wybrana przez Boga: nie do nas należy jej "ulepszanie" (jak twierdzą transhumaniści); jeśli jesteśmy ewolucjonistami (wierzącymi lub nie), bo jest to najbardziej zaawansowany stan rozwoju naturalnego i byłoby z naszej strony wielką pretensją go zmieniać. W obu przypadkach dodatkowym powodem będzie to, że to co naturalne nie ma żadnych negatywnych skutków ubocznych, właśnie dlatego, że jest w idealnej równowadze z tym czym jesteśmy.

Doskonale wiemy, że manewrowanie wbrew naturze zawsze ma negatywne konsekwencje. Tak jest w ekologii środowiska (wylesienie lasu w dolinie rzeki doprowadzi do powodzi w dole rzeki), a także w ekologii człowieka (upadek rodziny jest w dużej mierze konsekwencją rewolucji seksualnej lat 60-tych i 70-tych). Ochrona przyrody polega więc nie tylko na zachowaniu ekosystemów, aby nadal stabilnie funkcjonowały, ale także na zachowaniu naszej własnej przyrody, unikaniu tych działań, które ją pogarszają, poszukiwaniu równowagi między trzema tworzącymi ją wymiarami: zwierzęcym, społecznym, racjonalno-duchowym.

AutorEmilio Chuvieco i Lorenzo Gallo

Więcej
Ekologia integralna

Wnioski z pandemii Covid-19 dla opieki paliatywnej

Ponad cztery miliony osób w Europie potrzebuje co roku opieki paliatywnej, ale wkrótce będzie ich pięć milionów - podaje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). 

Rafał Górnik-18 września 18 września 2021-Czas czytania: 7 minuty

Pandemia Covid-19 i jej warianty zmusiły nas do świeżego spojrzenia na śmierć i wszystko, co ją otacza. Potrzebna jest refleksja, aby wyciągnąć pozytywne konsekwencje z doświadczenia. A oprócz instytucji zdrowotnych, specjalistów, pielęgniarek i opiekunów robią to już eksperci akademiccy.

Na przykład lekarz i ksiądz Pablo RequenaWatykański delegat do Światowego Stowarzyszenia Lekarzy, członek Komisji Etycznej Szpitala Pediatrycznego Bambino Gesu w Rzymie i profesor Uniwersytetu Świętego Krzyża w Rzymie, napisał właśnie 140-stronicową książkę pt. Dobra śmierćz sugestywnym podtytułem Godność człowieka, opieka paliatywna i eutanazja.

Książka zostanie zrecenzowana w październikowym numerze Omnes, ale już teraz możemy wyłuskać kilka pomysłów, które służą celom tych linii. Pablo Requena mówi: "W wielu dzisiejszych debatach eutanazja i opieka paliatywna są przeciwstawiane sobie: czy ta konfrontacja jest właściwa i czy eutanazja lub wspomagane samobójstwo nie mogłyby być uznane za ostatni instrument w arsenale opieki paliatywnej? Na kolejnych stronach próbujemy wyjaśnić, dlaczego odpowiedź na to ostatnie pytanie jest przecząca. Eutanazja nie powinna być częścią medycyny, ponieważ jest sprzeczna z jej celem, metodami i praktyką".

Opieka paliatywna jest silnie wspierana przez Stolicę Apostolską, ponieważ uważa się ją za zintegrowaną opiekę nad pacjentami cierpiącymi z powodu poważnej choroby, w sposób interdyscyplinarny, w celu utrzymania ich dobrego samopoczucia i jakości życia. Znalazło to odzwierciedlenie w. Biała Księga dla globalnego rzecznictwa opieki paliatywnej, Biała Księga, w której eksperci z całego świata, zwołani przez Papieską Akademię Życia, a koordynowani przez zespół badawczy Atlantes z Instytutu Kultury i Społeczeństwa (ICS) z Uniwersytetu Navarry, badali sposoby promowania opieki paliatywnej.

Requena odwołuje się w książce do pionierów opieki paliatywnej, takich jak Jeanne Garnier, młoda kobieta z Lyonu, która w 1835 r. straciła męża i dwoje małych dzieci, a której na skraju rozpaczy silne zakotwiczenie w wierze pomogło iść naprzód, aż do rozpoczęcia działalności opiekuńczej dla umierających opuszczonych przez społeczeństwo. W ten sposób powstało Stowarzyszenie Pań z Kalwarii (1842).

Autorka wymienia także Rose Hawthorne Lathtrop, Florence Nightingale i oczywiście Elisabeth Kübler Ross, "szwajcarską lekarkę, która większość swojej pracy wykonała w Stanach Zjednoczonych, a która najbardziej znana jest ze swojej książki O śmierci i umieraniu (1969), w którym opowiada o doświadczeniu wielu lat i tysięcy godzin spędzonych przy łóżku chorych, z których wielu umiera".

Pablo Requena przytacza również argumenty dr Marcosa Gómeza, który poświęcił swoje długie życie zawodowe opiece paliatywnejHiszpańska Rada Lekarska wraz z prezesem dr Tomásem Cobo Castro przedstawiła pod koniec lipca br. Wytyczne dotyczące sedacji paliatywnej 2021 r.Wydarzenie odbyło się w Consejo General de Colegios Oficiales de Médicos (Naczelna Rada Stowarzyszeń Medycznych), przygotowanym wspólnie z Hiszpańskim Towarzystwem Opieki Paliatywnej (Secpal).

W książce podkreślono również, na wypadek gdyby były jakieś wątpliwości, że "Światowa Organizacja Zdrowia wyjaśnia, że 'opieka paliatywna poprawia jakość życia pacjentów i rodzin radzących sobie z chorobami zagrażającymi życiu poprzez łagodzenie bólu i innych objawów, a także poprzez zapewnienie duchowego i psychologicznego wsparcia od momentu diagnozy do końca życia i w czasie żałoby' (WHO 2020)".

W Europie, w Ameryce...

Refleksje i argumenty Pablo Requeny pomagają w kontekstualizacji rosnącego zapotrzebowania na opiekę paliatywną, a analiza Secpala. Europa tDo 2030 roku UE będzie musiała opiekować się prawie 5 milionami pacjentów. z ciężkim cierpieniem i poważną chorobą, w porównaniu z 4,4 mln obecnie, podczas gdy 65 % populacji nadal nie ma dostępu do opieki paliatywnej. 38 procent będzie miało choroby onkologiczne, nowotworowe, 33 procent sercowo-naczyniowe, 16 procent warianty demencji, 6 procent przewlekłe, a 7 procent inne.

W Ameryce Łacińskiej w siedemnastu krajach hiszpańsko- i portugalskojęzycznych, zamieszkałych przez 630 mln osób, działają 1 562 zespoły opieki paliatywnej, co daje wskaźnik 2,6 na milion mieszkańców. Postępy są czynione, ale niewystarczające, ponieważ szacuje się, że tylko 7,6 % osób potrzebujących opieki paliatywnej w Ameryce Łacińskiej ją otrzymuje, mimo że pięć krajów (Kolumbia, Kostaryka, Chile, Meksyk i Peru) ma już ustawę o opiece paliatywnej, której nie ma na przykład Hiszpania.

W odniesieniu do pandemii Covid-19 podano dane dla obu Ameryk, ponieważ kontynent amerykański, z globalnej liczby 225,2 mln zakażeń, przoduje w liczbie potwierdzonych przypadków (86,6 mln), wyprzedzając Europę (65,4 mln) i Azję (64,8 mln). Ponadto na ogólną liczbę 4,6 mln zgonów według stanu na 12 września, Ameryka ma ponad 2,1 mln, Europa 1,2 mln, Azja 1 mln, Afryka 202 911 i Oceania 2 582.

W podziale na kraje, na czele listy zgonów znajdują się Stany Zjednoczone (674 639), następnie Brazylia (589 277), Indie (442 238), Meksyk (266 150), Peru (198 621) i tak dalej. Hiszpania oficjalnie odnotowała w tym dniu 85 237 zgonów. Podsumowując, z pięciu krajów z największą liczbą zgonów, cztery są amerykańskie.

Potrzeba specjalistycznej opieki

Wobec tych danych wydaje się logiczne, że niektóre organizacje i instytucje zaczęły wyciągać pewne wstępne wnioski, a nawet lekcje, wyciągnięte z pandemii Covid-19, mające implikacje dla leczenia pacjentów w obliczu przyszłych pandemii, a także tego, co po niej i jej wariantach pozostanie. Dwie najbardziej bolesne kwestie, na których skupili się eksperci, to specjalistyczna opieka mająca na celu złagodzenie intensywnego cierpienia oraz samotność chorych.

Niektóre wnioski sformułowane przez Hiszpańskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej, któremu przewodniczy dr Juan Pablo Leiva, na 71. posiedzeniu Europejskiego Komitetu Regionalnego Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), które odbyło się w dniach 13-15 września, są następujące:

1) "Zapotrzebowanie na opiekę paliatywną w Europie szybko rośnie", a kryzys zdrowotny "sprawił, że imperatyw jej włączenia do systemów opieki zdrowotnej stał się pilniejszy niż kiedykolwiek".

2) "Gotowość na wypadek pandemii musi obejmować zapewnienie zintegrowanych usług opieki paliatywnej zarówno dla osób dotkniętych chorobą, jak i dla osób niebędących chorymi, w tym przewlekle chorych osób starszych".

3) "Podstawowa opieka paliatywna realizowana w ramach podstawowej opieki zdrowotnej może złagodzić znaczne obciążenie objawami", ale system "potrzebuje zasobów".

Z drugiej strony Secpal domaga się, by "wszyscy pracownicy służby zdrowia byli przeszkoleni w zakresie reagowania na chorych wymagających opieki paliatywnej". Edukacja ta powinna odbywać się zarówno na poziomie studiów licencjackich, jak i podyplomowych. Obecnie tylko 9 z 51 krajów europejskich ma opiekę paliatywną jako przedmiot obowiązkowy w szkołach medycznych, a nieco ponad połowa krajów zapewnia oficjalną akredytację. Hiszpania jest jednym z tych krajów, w których brak oficjalnej akredytacji w opiece paliatywnej Brak dostępu do tej opieki prowadzi do wzrostu barier w dostępie do opieki.

Towarzystwo medycyny paliatywnej apeluje również o to, aby "wszystkie podstawowe leki kontrolowane do leczenia objawów, w tym bólu i dystresu psychologicznego, w szczególności opioidowe leki przeciwbólowe do łagodzenia bólu i zaburzeń oddychania oraz benzodiazepiny do sedacji (Covid), były dostępne, osiągalne i przystępne cenowo".

Specjaliści z dziedziny medycyny paliatywnej informują, że "w niektórych krajach europejskich wystąpiły niedobory i zapasy leków kontrolowanych (opioidów i benzodiazepin) stosowanych w Covid i opiece paliatywnej". Na przykład w okresie przedpandemicznym "25 % krajów europejskich zgłosiło, że doustna morfina o natychmiastowym uwalnianiu nie była dostępna, a w niektórych krajach w ogóle nie ma doustnej morfiny. Kazachstan zgłosił posiadanie jedynie morfiny i fentanylu w formie iniekcji.

Szkolenie i przygotowanie

Szkolenie pracowników służby zdrowia jest jednym z najważniejszych aspektów. W tym względzie Secpal zwraca uwagę, że "trzynaście krajów europejskich ma uznaną specjalizację w opiece paliatywnej, podczas gdy w Hiszpanii nie ma specyficznego, regulowanego szkolenia, które gwarantowałoby, że pacjenci i ich rodziny będą pod opieką najbardziej wykwalifikowanych profesjonalistów, aby reagować "na zmieniające się, krytyczne i złożone sytuacje generowane przez proces zaawansowanej choroby lub koniec życia".

Dodano również, że "Hiszpańskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej broni, że Obszar Szkolenia Specjalnego (ACE) i Dyplom Akredytacji Zaawansowanej (DAA) są "kompatybilnymi, uzupełniającymi i niezbędnymi" formułami, aby stworzyć skuteczną strukturę opieki, która zapewni populacji "najlepszą możliwą jakość życia do końca"..

"Jedną ze strukturalnych przyczyn tej niepewności w dostępie do opieki paliatywnej w Hiszpanii, choć nie jedyną, jest brak uznania specjalności lub nadspecjalności w dziedzinie wiedzy o opiece paliatywnej, która jest najbardziej typowa dla opieki paliatywnej. opieka i musi zaspokajać potrzeby chorych, gdziekolwiek się znajdują, czy to w domu, czy w szpitalu, czy w ośrodku stacjonarnym" - wyjaśnia dr Juan Pablo Leiva, prezes Secpal. Dlatego, jak twierdzi, "zdolność do oferowania zorganizowanej odpowiedzi na ludzkie cierpienie związane z procesem umierania "powinna być obecna na wszystkich poziomach opieki zdrowotnej: w opiece podstawowej i szpitalnej oraz w pogotowiu ratunkowym".

opieka zdrowotna_prawo-eutanazji.jpg

Ból samotności

Kolejnym celem opieki paliatywnej jest łagodzenie samotności chorych, towarzyszenie im. W zakresie zapewnienia opieki paliatywnej w czasie pandemii Secpal zapewnia. jak starano się zapewnić opiekę w najgorszych momentach pandemii.

Ta sama organizacja oraz Hiszpańskie Stowarzyszenie Pielęgniarek Opieki Paliatywnej (Aecpal), wydały jednogłośnie komunikat komunikat w którym domagali się zagwarantowania ludziom towarzystwa, aby nie umierali w samotności.

Jako przybliżenie tego, co działo się podczas pandemii, Grupa Badawcza Aecpala opublikowała w czasopiśmie Medycyna paliatywna badanie, które na podstawie doświadczeń 335 pracowników pielęgniarstwa z całego kraju pokazuje, że 49,8 % Covid 19 pacjentów w ostatnich dniach życia, których widziano w miesiącach kwiecień i maj, nie było w stanie pożegnać się ze swoimi bliskimi. Tylko w 6,8 % przypadków pożegnanie to miało miejsce w chwili śmierci.

Te i inne dane pokazują, według tych samych źródeł, że pomimo istnienia protokołów towarzyszenia i wielkiego wysiłku pracowników służby zdrowia, aby zhumanizować opiekę, nawet do tego stopnia, że oddają swoje życie, "samotność była bardzo obecna u pacjentów w ich ostatnich dniach, co ma znaczny koszt emocjonalny dla rodzin pogrążonych w żałobie, a także dla samych pracowników".

Dodają, że "taka rzeczywistość nadal ma miejsce, spotęgowała cierpienie pacjentów i ich bliskich do granic nie do zniesienia i w żaden sposób nie może być uznana za umieranie z godnością".