Hiszpania

Maru Megina: "Musimy nadal być Kościołem w świecie klasy robotniczej".

Wywiad z Maríą Dolores Megina Navarro, prezesem Hermandad Obrera de Acción Católica (Bractwo Pracowników Akcji Katolickiej)6 listopada ruch zamyka roczne obchody 75. rocznicy swoich narodzin w Hiszpanii.

Maria José Atienza-5 listopad 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

W dniu 6 listopada br. Hermandad Obrera de Acción Católica (Bractwo Pracowników Akcji Katolickiej)Kończy się rok obchodów 75. rocznicy narodzin tego ruchu Akcji Katolickiej na rzecz Duszpasterstwa Ludzi Pracy i spotkania Kościoła ze światem pracy. Czas, który od tego ruchu przeżyli jako niezwykły moment wdzięcznej pamięci o przeszłości, aby projektować przyszłość, w zaangażowanym doświadczeniu naszej teraźniejszości.

W tym roku odbyły się również wybory María Dolores Megina Navarro jako nowy prezes HOAC. Technik prewencji zawodowej, członek spółdzielni w sektorze społeczno-zdrowotnym i działacz w diecezji Jaén, Maru, jak się ją zwykle nazywa, udzieliła wywiadu dla Omnes z okazji zamknięcia 75. rocznicy, która po raz kolejny uwydatnia potrzebę istnienia tego ruchu w dzisiejszym Kościele.

- Niedawno zostałeś wybrany na prezydenta HOAC. Jak przeżyłeś ten jubileuszowy rok 75-lecia? 

Z wielką radością, oczywiście. Był to rok świętowania tego czasu spotkania Kościoła ze światem pracy. Dlatego z wdzięcznością patrzymy na naszą historię i dziękujemy za to, że w tej cierpiącej rzeczywistości świata pracy odkryliśmy Jezusa Chrystusa, za miłość, którą okazuje każdemu człowiekowi w świecie pracy. Dziękujemy również za ofiarne poświęcenie tak wielu działaczy, którzy poświęcili swoje życie w walce o godność świata pracy.

Dziękujemy za doświadczenie formacyjne HOAC, które pomogło nam pogłębić naszą tożsamość osobistą i chrześcijańską oraz, oczywiście, za to, że jesteśmy i czujemy się posłani jako wspólnota kościelna w służbie świata pracowników i pracy.

Maru Megina

- Rocznica jest zawsze momentem badania i impulsu, czy tak było również w przypadku HOAC i jego bojowników? 

Oczywiście. Podstawowym zadaniem HOAC jest formowanie wojujących pracowników chrześcijańskich. Nasza wiara i nasza formacja prowadzą nas do przeciwstawienia wiary życiu, do bycia w ciągłym procesie rewizji, nawrócenia i w napięciu co do tego, jak mamy ewangelizować tu i teraz świat robotników i pracy, jak być wcielonym na peryferiach świata pracy.

Jest jednak pewne, że ta uroczystość, to dziękczynienie, staje się dla nas odnowieniem naszej wierności, aby nadal być Kościołem w świecie pracy i światem pracy w Kościele. To także skłania nas do dalszego zaangażowania w walkę o sprawiedliwość i braterstwo, w taki sposób, aby umożliwić życie w godnych warunkach wszystkim osobom i rodzinom w świecie pracy i zatrudnienia; a z drugiej strony prowadzi nas, z naszego eklezjalnego bytu, do współpracy, aby Kościół jako całość wzrastał w tej służbie ubogim oraz w obronie godności pracy i godnego zatrudnienia.

- Przeżywamy czas kryzysu społeczno-gospodarczego, który szczególnie dotyka pracowników, w tym sensie, jakie są wyzwania dla przyszłości HOAC? A jak dziś aktualizuje się jego chrześcijańskie zaangażowanie? 

Właśnie wtedy, gdy najbardziej zubożały świat klasy robotniczej nie otrząsnął się ze skutków kryzysu z 2008 roku, nadeszła pandemia, która jeszcze bardziej pogłębiła tę sytuację zubożenia, prekariatu i wykluczenia. Analizując rzeczywistość widzimy, że to najsłabsi płacą najcięższą cenę w każdym kryzysie. Dlatego wraz z papieżem Franciszkiem mówimy, że ten system nie jest trwały. Potrzebujemy, aby gospodarka stawiała ludzi w centrum, wiedząc, że uznanie godności osoby oznacza stawianie na pierwszym miejscu jej potrzeb i praw, zwłaszcza tych najbardziej zubożałych, wykluczonych i niepewnych w tym świecie pracy.

W tym sensie zdefiniowanie naszych wyzwań prowadzi nas do stwierdzenia, wraz z ITD (inicjatywa Kościół na rzecz godnej pracy), że teraz bardziej niż kiedykolwiek domagamy się godnej i sprawiedliwej pracy. To skłania każdego działacza do dalszego wcielania się w tę rzeczywistość, aby głosić Ewangelię i piętnować sytuacje, które godzą w godność osób. W HOAC mówimy o tym, aby pamiętać o tych czterech kluczach w naszych działaniach, w naszym osobistym zaangażowaniu i w naszej pracy we Wspólnocie Apostolskiej:

- Towarzyszyć ludziom w ich życiu, przeżywać z nimi ich radości i niepokoje.

- Współpracuj w zmianie mentalności, aby odkryli, co się z nimi dzieje i dlaczego tak się dzieje. Odkrycie przyczyn, które powodują, że nie mają oni godnych warunków życia i pracy oraz podjęcie odpowiednich działań.

- Współpracować przy zmianie instytucji, tak aby służyły potrzebom ludzi, dobru wspólnemu.

- Współpracować w budowaniu i uwidacznianiu alternatywnych doświadczeń w sposobach bycia i działania (w życiu politycznym, w biznesie, w sposobie rozumienia solidarności...).

 -Jak widzi Pan zaangażowanie bojowników, czy jest entuzjazm na przyszłość? 

HOAC jest obecnie na etapie dużej dojrzałości. Cały ten czas wspólnego chodzenia, uczenia się od siebie nawzajem, bycia wspólnotą wcieloną doprowadził nas do pogłębienia naszej duchowości i naszej formacji, aby zakwalifikować nasze zaangażowanie. Udoskonaliliśmy i unowocześniliśmy nasze środki komunikacji i postawiliśmy je w służbie tego zadania. W najbliższych miesiącach zaczniemy przygotowywać się do naszego kolejnego zgromadzenia ogólnego w 2023 roku, z którego będziemy czerpać nowe wyzwania i nowe sposoby obecności w rzeczywistości świata pracy i pracy.

Przeżywamy to wszystko jako czas łaski, świadomi, że to Duch Święty i wspólnota nas podtrzymują. Dla nas naszą nadzieją i naszym wyzwaniem jest dalsze głoszenie Jezusa Chrystusa jako propozycji zbawienia, wyzwolenia i humanizacji.

Hiszpania

Fray Jesús Díaz Sariego, OP, nowy przewodniczący CONFER

Zgromadzenie Ogólne hiszpańskich zakonników w Madrycie wybrało swojego nowego przewodniczącego i nową wiceprzewodniczącą, którą została oblatka Lourdes Perramón.

Maria José Atienza-5 listopad 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Zgromadzenie Ogólne CONFER wybrało wczoraj tego dominikańskiego filozofa i doktora teologii na nowego przewodniczącego na najbliższe cztery lata. Wraz z nim, Lourdes Perramón, przełożona generalna Sióstr Oblatek, OSR, jest nową wiceprzewodniczącą Hiszpańskiej Konferencji Zakonników. Rada Generalna została również odnowiona o 4 nowych członków: Lorenzo Maté, zakonnik benedyktyński, Aurelio Cayón Díaz, przełożony inspektorialny Najświętszych Serc, SSCC, Fernando García Sánchez, inspektor salezjańskiej prowincji Santiago el Mayor, SDB, i Eva Mª Martínez, karmelitanka bosa, ECSF.  

Zgromadzenie, które kończy się dzisiaj inauguracją nowej ekipy prezydenckiej i prezentacją Monsignora Carballo zatytułowaną "Synodalność", rozpoczęło się 3. w obecności Nuncjusza Apostolskiego, Monsignora Bernardito Auza, Przewodniczącego CEVC, Monsignora Luis Ángel de las Heras i byłej Przewodniczącej CONFER, María Rosario Ríos, ODN.  

Brat Jesús Díaz Sariego, OP

Posiada bogate doświadczenie jako wykładowca akademicki, a od listopada 2017 roku pełni funkcję wiceprezesa CONFER. Jest zakonnikiem Zakonu Kaznodziejskiego (dominikanów), w którym złożył pierwszą profesję 11 września 1983 r. Święcenia kapłańskie przyjął w Salamance 30 września 1989 r. Studiował filozofię i nauki pedagogiczne. Zrobił licencjat z teologii w Instytucie Teologicznym "San Esteban" w Salamance. Licencjat z teologii uzyskał na Wydziale Teologicznym we Fryburgu, tam też uzyskał doktorat z teologii.  

Lourdes Perramón

Lourdes Perramón pochodzi z Manresy. Pierwszą profesję zakonną złożyła w 1990 roku w Madrycie, łącząc w kolejnych latach studia z zakresu pracy socjalnej, teologii i antropologii z pracą z kobietami w kontekście prostytucji. Po pewnej posłudze w zespole animatorów prowincjalnych, w 2013 roku została wybrana na przełożoną generalną, na którą to posługę została ponownie wybrana w 2019 roku i pełni ją do dziś.

Świat

Dzisiejsze nawrócenia, drogi wyjścia z pogaństwa

Christian Heidrich wyróżnia dziś trzy rodzaje nawróceń: ci, którzy zmieniają swoją religię lub wyznanie; ci, którzy nie mieli żadnej religii i "po procesie poszukiwania" przyłączają się do niej; oraz ci, którzy po procesie wewnętrznym "przechodzą od formalnej przynależności do wspólnoty wiary do autentycznej przynależności".

José M. García Pelegrín-5 listopad 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

W Niemczech co roku setki tysięcy ludzi odchodzi od Kościoła katolickiego lub ewangelickiego, w zdecydowanej większości po to, by nie płacić podatku kościelnego; o ile w latach 60. do Kościoła katolickiego lub ewangelickiego należało ponad 90% ludności, to dziś liczba ta wynosi 52%, z tendencją spadkową.

Ale nie będąc zjawiskiem masowym, istnieje też ruch przeciwny: co roku do Kościoła katolickiego przyjmowanych jest około 10 tys. osób; około połowa z nich wraca po latach, a raczej dekadach "odchodzenia"; druga połowa pochodzi z innych wyznań lub jest chrzczona po raz pierwszy.

Teolog Christian Heidrich badał to zjawisko w wydanej w 2002 roku książce "Die Konvertiten: Über religiöse und politische Bekehrungen" ("Konwertyci: o religijnych i politycznych konwersjach"). Niedawno wygłosił w Akademii Katolickiej w Berlinie wykład, w którym podał zaktualizowane dane ze swojej monografii.

Christian Heidrich rozróżnia trzy rodzaje nawróceń: pierwsze to takie, kiedy człowiek zmienia swoją religię lub wyznanie; drugie dotyczy tych, którzy nie mieli żadnej religii i "po procesie poszukiwania" przyłączają się do niej. Jako trzecią "figurę" nawróconego charakteryzuje tych, którzy po wewnętrznym procesie "przechodzą od formalnej przynależności do wspólnoty wiary do autentycznego członkostwa". Z drugiej strony Heidrich przeciwstawia reakcje na nawrócenie znanych intelektualistów w przeszłości - którzy według jego typologii zostaliby zaliczeni do pierwszej sekcji - obojętności, z jaką od pewnego czasu obserwuje się takie nawrócenia.

Przede wszystkim przytacza reakcję irlandzkiego pisarza George'a Bernarda Shawa, gdy dowiedział się, że Gilbert Keith Chesterton w 1922 roku przeszedł z Kościoła anglikańskiego na katolicki: "Drogi GKC, naprawdę posunąłeś się za daleko". Reakcja na nawrócenie Alfreda Döblina wśród niemieckich intelektualistów na emigracji była jeszcze bardziej donośna: słynny autor Berlin Alexanderplatz na obchody swoich 65. urodzin 14 sierpnia 1943 roku w kalifornijskim mieście Santa Monica zaprosił liczne grono niemieckich wygnańców: Thomasa i Heinricha Mannów, Bertolta Brechta, Petera Lorre, Lwa Furtwänglera, Franza Werfla, Maxa Horkheimera... Uroczysty ton całkowicie opadł, gdy Döblinanan ogłosił, że przeszedł na katolicyzm; Brecht zadedykował mu nawet wkrótce potem wiersz zatytułowany "Żenujący incydent".

Centralne znaczenie dla nawrócenia Döblina miała dwumiesięczna podróż do Polski w 1924 r., podczas której często odwiedzał krucyfiks w kościele Mariackim w Krakowie; w 1940 r. - wygnany z Niemiec w 1933 r. i mieszkający w Paryżu - po niemieckiej inwazji na Francję musiał spędzić kilka tygodni w obozie dla uchodźców w Mende. Tam zaczął uczęszczać na msze w katedrze, co spowodowało, że po osiedleniu się w Kalifornii został ochrzczony - pisarz był pierwotnie Żydem - 30 listopada 1941 roku w Hollywood. Ale goście na jego 65. urodzinach nie chcieli mieć z tym nic wspólnego - podsumowuje Heidrich - dla nich ogłoszenie konwersji było żenującym incydentem, naruszeniem ideologicznej etykiety.

Kiedy jednak po śmierci również znanego pisarza Ernsta Jüngera w lutym 1998 r. okazało się, że przeszedł on kilka lat wcześniej na Kościół katolicki - Jünger został ochrzczony jako dziecko w Kościele ewangelickim - nie zostało to prawie w ogóle zauważone przez opinię publiczną - np. Frankfurter Allgemeine Zeitung opublikował artykuł na ten temat w marcu 1999 roku; "choć wielu było zaskoczonych, daleko było do skandalu", mówi Heidrich, kontrastując to z nawróceniami Chestertona i Döblina.

Christian Heidrich jako paradygmat swojego drugiego "typu" podaje nawrócenie młodego, znanego polityka CDU: Philippa Amthora, urodzonego w 1992 roku, który w grudniu 2019 roku przyjął chrzest w kaplicy Akademii Katolickiej w Berlinie. Amthor dorastał wraz z matką w rodzinie niepełnej w małym miasteczku Torgelow w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie, gdzie prawie 80% ludności nie należy do żadnego wyznania religijnego. Philipp Amthor po raz pierwszy wziął udział w uroczystości religijnej, nabożeństwie ekumenicznym, w wieku 17 lat, zachęcony przez przyjaciela. Friedrich komentuje: "Wydaje się, że nie było to natychmiastowe nawrócenie, ale raczej początek poszukiwań religijnych, w podwójnym sensie: z jednej strony poszukiwanie intelektualne ręką Wprowadzenie do chrześcijaństwa Josef Ratzinger - po przeczytaniu książki, według Friedricha, "kwestia transcendencji, ostatecznie poszukiwania Boga, stała się troską, która nigdy go nie opuszczała" - a z drugiej strony przykład przyjaciela, który konsekwentnie żył swoją wiarą.

W tym kontekście teolog przywołuje przypadek innej młodej osoby - Anny-Nicole Heinrich, która w maju ubiegłego roku została wybrana na prezesa Synodu Ewangelickiego w wieku zaledwie 25 lat, po tym jak od 2015 roku zasiadała w Synodzie jako przedstawiciel młodzieży: "Jej biografia religijna jest przeciwieństwem tradycyjnej czy klasycznej: jej rodzina, pochodząca z Turyngii, nie miała żadnego związku z chrześcijaństwem; po przeprowadzce z rodziną do Górnego Palatynatu powiedziano jej w szkole: 'Tutaj nie ma czegoś takiego jak brak chrztu'. Anna-Nicole zdecydowała się na ewangeliczną naukę religii i wkrótce potem została ochrzczona. 

Drogi obrane przez Philippa Amthora i Annę-Nicole Heinrich są z pewnością w mniejszości, ale "ich droga do wiary wydaje mi się mieć wielką przyszłość, ponieważ tradycyjne sposoby przekazywania wiary ulegają szybkiemu zaślepieniu. Pozostaje więc droga osobistego poszukiwania, zarówno spotkań intelektualnych, które sprawiają, że człowiek czuje potrzebę postawienia sobie pytania o Boga, jak i poszukiwania konsekwentnych chrześcijan" - mówi Friedrich.

Christian Heidrich określił trzeci "typ" konwertyty jako tego, który "ostatecznie wprowadza w życie świadectwo chrztu, swoją formalną przynależność do wspólnoty wiary poprzez późniejsze nawrócenie; w ten sposób formalna przynależność staje się autentyczną". Archetypem byłby św. Franciszek z Asyżu, "którego religijność w pierwszych dwóch dekadach życia odpowiadała religijności syna dobrze sytuowanego mieszczaństwa wczesnego średniowiecza, a następnie, w mieszaninie kryzysów osobistych i doświadczeń mistycznych, otrzymał swoje powołanie". Ale i dzisiaj - podsumowuje niemiecki teolog - we wszystkich wspólnotach religijnych są ludzie, którzy z bardzo różnych doświadczeń zrozumieli, że Ewangelia to nie tylko pobożne słowa, ale że chrześcijaństwo może być czymś więcej niż tylko kilkoma rytuałami na Boże Narodzenie czy Wielkanoc.

Więcej
Kino

Trudne do wyjaśnienia. Nie sposób nie spróbować

Patricio Sánchez-Jáuregui-5 listopad 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Medjugorje, film

Reżyseria i scenariusz:: Jesús García Colomer i Borja Martínez-Echevarría
Hiszpania : 2021

Medjugorje to film dokumentalny zrodzony z chęci podzielenia się doświadczeniem przez jego reżyserów. Z jednej strony trudne do wytłumaczenia, a z drugiej strony niemożliwe, by nie spróbować. Spotkanie z Bogiem i Dziewicą w miejscu oddalonym od świata, małej wiosce w Bośni i Hercegowinie. 

Film został zainspirowany zleceniem, jakie w 2006 roku otrzymali dwaj dziennikarze. Razem pojechali do Medjugorje, aby zbadać rzekome objawienia Matki Boskiej sześciu osobom w latach 80. Zadanie to zmieni ich życie, co zrodziło pomysł stworzenia dokumentu audiowizualnego, który spróbuje wyjaśnić dlaczego. 

Fenomen Medziugorja zrodził się ze świadectwa sześciu wizjonerów, czterech kobiet i dwóch mężczyzn, którzy mieli od 10 do 16 lat, gdy objawiła im się Matka Boska. Film zawiera wywiady zarówno z wizjonerami, jak i kluczowymi świadkami, w tym z chorwackim franciszkaninem o. Jozo Zovko, proboszczem Medziugorja w czasie objawień, a później więzionym i torturowanym przez jugosłowiański reżim komunistyczny; osobami publicznymi, takimi jak María Vallejo-Nágera, hiszpańska intelektualistka i pisarka, oraz Tamara Falcó, celebrytka Hiszpańskie media; i wreszcie prości ludzie. 

Zdjęcia są proste i technicznie stonowane, ale film jest mimo to nieco melodramatyczny: scenariusz raczej opowiada niż pokazuje, momentami tworząc dychotomie, które mogą brzmieć pretensjonalnie egzystencjalnie, a które zamiast przynosić emocje oddalają nas od tandemu bohaterów. Z drugiej strony, muzyczny akompaniament tworzy nieco wydumany i sentymentalny klimat, który szpeci zwłaszcza początek filmu, utrudniając zaangażowanie się w historię. Wszystko to kontrastuje z trzeźwością i autentycznością większości wywiadów, z których kilka całkowicie podnosi film i czyni go wartym obejrzenia, a w których możemy się utożsamić i poczuć poruszeni. 

W skrócie, Medjugorjeto projekt pełen pasji, trudny do strawienia na początku, ale coraz bardziej przyjemny i porywający, gdy odchodzi od scenariusza i oddaje się świadectwom swoich rozmówców: ludzi, których zróżnicowane pochodzenie społeczne sprawia, że każdy widz może bezpiecznie wczuć się w sytuację i zabrać do domu skarb tego nadprzyrodzonego doświadczenia. 

Hiszpania

Bp Gómez: "Sprawiedliwe społeczeństwo możemy budować tylko w oparciu o prawdę".

Podczas prezentacji 23. Kongresu Katolików i Życia Publicznego, który odbędzie się od 12 do 14 listopada, arcybiskupi Los Angeles (USA), abp José Gómez, i Burgos, abp Mario Iceta, zwrócili uwagę, że katolicy muszą znać i głosić Jezusa Chrystusa oraz chrześcijańską historię zbawienia w całej jej prawdzie i pięknie.

Rafał Górnik-4 października 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

"Wraz z upadkiem judeochrześcijańskiego światopoglądu i wzrostem sekularyzmu, polityczne systemy przekonań oparte na sprawiedliwości społecznej i tożsamości osobistej wypełniły przestrzeń zajmowaną niegdyś przez przekonania i praktyki chrześcijańskie" - powiedział arcybiskup Los Angeles i przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) w swoim przemówieniu wygłoszonym w sieci podczas inauguracji nadchodzącego Kongres która, zorganizowana przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów i CEU, nosi tytuł Poprawność polityczna: zagrożone wolności.

José Gómez, "najlepszym sposobem dla Kościoła na zrozumienie nowych ruchów sprawiedliwości społecznej jest postrzeganie ich jako pseudoreligii, a nawet jako zamienników i rywali tradycyjnych wierzeń chrześcijańskich".

"Jakkolwiek nazwiemy te ruchy - "sprawiedliwość społeczna", "kultura obudzona". (przebudzony), "polityka tożsamości", "intersekcjonalność", "ideologia sukcesu" - twierdzą, że oferują to, co zapewnia religia. Ponadto, podobnie jak chrześcijaństwo, te nowe ruchy opowiadają swoją własną "historię zbawienia".

W konsekwencji "teraz bardziej niż kiedykolwiek Kościół i każdy katolik musi znać historię chrześcijańską i głosić ją w całym jej pięknie i w całej jej prawdzie, ponieważ dzisiaj krąży inna historia". Antagonistyczna narracja "zbawienia", którą słyszymy w mediach i w naszych instytucjach, pochodząca z nowych ruchów sprawiedliwości społecznej" - dodał.

To, co moglibyśmy nazwać historią ruchu "woke", kontynuował arcybiskup Los Angeles, wygląda mniej więcej tak: "Nie możemy wiedzieć, skąd pochodzimy, ale jesteśmy świadomi, że mamy wspólne interesy z tymi, którzy dzielą nasz kolor skóry lub naszą pozycję w społeczeństwie. Mamy bolesną świadomość, że nasza grupa cierpi i jest wyobcowana, a dzieje się to nie z naszej winy. Przyczyną naszego nieszczęścia jest to, że jesteśmy ofiarami opresji ze strony innych grup społecznych. A wyzwolenie i odkupienie osiągamy poprzez nieustanną walkę z naszymi ciemiężcami, tocząc bitwę o władzę polityczną i kulturalną, w imię tworzenia sprawiedliwego społeczeństwa".

Budowanie za pomocą prawdy o Bogu

Jest to z pewnością "mocny i atrakcyjny dyskurs dla milionów ludzi, zarówno w społeczeństwie amerykańskim, jak i w społeczeństwach na całym Zachodzie" - powiedział bp José Gómez, który podkreślił, że "oczywiście wszyscy chcemy wspierać społeczeństwo, w którym panuje równość, wolność i godność wszystkich ludzi". Ale sprawiedliwe społeczeństwo możemy budować tylko na podstawie prawdy o Bogu i o naturze ludzkiej. Jest to niezmienne nauczanie naszego Kościoła i Świętych Ojców od prawie dwóch wieków i po dziś dzień.

W tym miejscu arcybiskup przywołał papieża emeryta Benedykta XVI, który "ostrzegał nas, że zaćmienie Boga prowadzi do zaćmienia osoby ludzkiej". Raz po raz przypominał nam: kiedy zapominamy o Bogu, nie widzimy już obrazu Boga w naszym bliźnim".

Dalej zacytował papieża Franciszka, który "mocno podkreślił tę samą prawdę w Fratelli TuttiJeśli nie wierzymy, że Bóg jest naszym Ojcem, nie znajdziemy powodu, by traktować innych jak naszych braci i siostry.

Ideologie ateistyczne i wizja marksistowska

To jest właśnie problem, który mamy, powiedział przewodniczący konferencji biskupów USA: "Dzisiejsze krytyczne teorie i ideologie są głęboko ateistyczne. Zaprzeczają duszy, a także duchowemu i transcendentnemu wymiarowi ludzkiej natury; albo uważają, że nie ma on znaczenia dla ludzkiego szczęścia. Redukują to, co znaczy być człowiekiem, do zasadniczo fizycznych cech, takich jak kolor naszej skóry, płeć, nasze wyobrażenia o płci, pochodzeniu etnicznym i pozycji w społeczeństwie. Z pewnością możemy zauważyć, że są to pewne elementy teologii wyzwolenia, zakorzenione w wizji marksizmu kulturowego.

Jego zdaniem nie należy lekceważyć ruchów sprawiedliwości społecznej, ponieważ czerpią one "swoją siłę z prostoty swoich wyjaśnień: świat dzieli się na niewinnych i ofiary, sojuszników i wrogów. Ta narracja jest pociągająca także dlatego, że - jak wspomniałem wcześniej - odpowiada na realne ludzkie potrzeby i cierpienia. Ludzie cierpią, czują się dyskryminowani i wykluczeni z możliwości w społeczeństwie.

Ewangelia, najpotężniejsza siła

Ostatnia refleksja arcybiskupa skupiła się na Jezusie Chrystusie. Co należy zrobić? Jak Kościół powinien odpowiedzieć na te nowe świeckie ruchy dążące do zmiany społecznej? Moja odpowiedź jest prosta. Trzeba nam głosić Jezusa Chrystusa. Głosić go odważnie, twórczo. Musimy opowiedzieć naszą historię zbawienia w nowy sposób. To jest misja Kościoła na wszystkie czasy i na wszystkie momenty kulturowe.

"Nie powinniśmy być zastraszeni przez te nowe religie sprawiedliwości społecznej i tożsamości politycznej" - dodał. "Ewangelia pozostaje najpotężniejszą siłą zmiany społecznej, jaką kiedykolwiek widział świat. A Kościół od początku był "antyrasistowski". Wszyscy są włączeni w jego orędzie zbawienia".

Dorothy Day i Augustus Tolton

"Osobiście znajduję inspirację w świętych i w ludziach, którzy żyli w świętości w historii mojego kraju" - zakończył arcybiskup Los Angeles. "Myślę zwłaszcza o Słudze Bożej, Dorothy Day. Dla mnie stanowi ona ważne świadectwo tego, w jaki sposób katolicy mogą pracować nad zmianą porządku społecznego poprzez radykalne oderwanie i miłość do ubogich w oparciu o Błogosławieństwa, Kazanie na Górze i dzieła miłosierdzia".

Na koniec wspomniał o czcigodnym ojcu Augustusie Toltonie. "Jego to imponująca i prawdziwie amerykańska historia. Urodził się w niewoli, uciekł na wolność z matką i został pierwszym afroamerykańskim księdzem wyświęconym w moim kraju. Ojciec Tolton powiedział kiedyś: "Kościół katolicki ubolewa nad podwójnym niewolnictwem: umysłu i ciała. Dąży do uwolnienia nas od obu".

"Exasperating individualism".

Arcybiskup Mario Iceta, arcybiskup Burgos i członek Komisji Wykonawczej Konferencji Episkopatu, zwrócił przede wszystkim uwagę na to, że "znajdujemy się w zmianie epoki, a zmiana epoki odnosi się do nowej koncepcji antropologicznej. Ta zmiana epoki nie pojawia się z dnia na dzień i jest związana z podstawowym elementem, jakim jest pojęcie wolności".

"Przyroda nie jest już postrzegana jako dar od Stwórcy", ale "człowiek nadaje jej znaczenie. On nadaje sens stworzeniu, samemu człowieczeństwu, samej seksualności przekształconej w płeć...". I "powstaje społeczeństwo oderwane od rzeczywistości. Papież mówi o drażniącym indywidualizmie i to ewidentnie podkreśla rzeczywistość, w której żyjemy. Z pewnością następuje zaćmienie Boga, człowiek jest zanurzony w czystej immanencji. A już na pewno interpretacja świata pozostawiona jest ideologiom".

Na zakończenie uroczystości, w której arcybiskupowi Burgos towarzyszył przewodniczący Katolickiego Stowarzyszenia Propagandystów Alfonso Bullón de Mendoza, monsignor Mario Iceta odniósł się do różnych sformułowań Jezusa z Ewangelii, w których można docenić "tę nędzę człowieka bez miłości Boga". I zadał sobie pytanie, kim są ubodzy, dokonując przeglądu różnych form ubóstwa.

Różne sposoby ubóstwa

"Myślimy, że istnieje tylko ubóstwo materialne, ale ja uważam, że istnieje gradacja ubóstwa. Pierwszym, najbardziej skandalicznym, najbardziej widocznym, jest ubóstwo materialne. Naprawdę krzywdząca bieda. Następnie jest ubóstwo osobiste. Kiedy byłem biskupem Bilbao - komentował - kiedy rozmawiało się z tymi ludźmi, którzy niestety byli bezdomni, zdawało się sobie sprawę, że istnieje coś więcej niż ubóstwo materialne. Ubóstwo osobiste, psychiczne, rodzinne... Ubóstwo osobiste wymaga głębokiego towarzyszenia. Potem jest ubóstwo samotności i ogromne ubóstwo Boga. Pan odnosi się do tego, gdy mówi 'Człowiek nie samym chlebem żyje'".

Arcybiskup Burgos dokonał szybkiego przeglądu innych form ubóstwa. "Wielkie wyzwanie dla edukacji. W naszej krótkiej demokracji uderza ósma ustawa oświatowa. Kościół zawsze odpowiadał na potrzeby edukacji. I kwestia mediów, elementu niezbędnego dla wolności, dla pokoju. Widzimy też w Hiszpanii załamujący się wskaźnik urodzeń, jesteśmy krajem bardzo starych ludzi. Nie mamy rotacji pokoleniowej. Komunikacja w sieciach społecznościowych, na pewno teraz mamy fałszywe wiadomościktóre są kłamstwami".

"Non-confrontation and non-hostility

"W czasach, gdy mówi się o postprawdzie, o interpretacji świata związanej z ideologiami, gdzie prawdziwa prawda jest mylona z pewnością lub opinią, chrześcijanie muszą mieć nadzieję w Chrystusie i w Ewangelii, ponieważ są zdolni do dialogu ze wszystkimi kulturami i myślami" - podkreślił.

Bp Iceta zapytał wreszcie: "Jaka jest zatem nasza postawa? My chrześcijanie jesteśmy powołani nie do konfrontacji czy wrogości, ale do dobra i piękna. Propozycja, z pewnością, propozycji, spotkania, oświecenia. Nasza propozycja to pokazanie dobra, to pełnia. To jest nasza droga".

Hiszpania

Konferencja Episkopatu wzywa do "rozsądnego przedłużenia" harmonogramu Religii

Publikacja projektów rozwojowych LOMLOE opracowanych przez rząd hiszpański ogranicza do minimum obecność programową nauczania religii, eliminuje jej obliczalność na wyższych etapach i nie oferuje porównywalnej alternatywy dla tych, którzy nie wybierają tego przedmiotu.

Maria José Atienza-4 października 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Upubliczniony przez rząd projekt przepisów wykonawczych do LOMLOE pozostawił niejedną "niemiłą niespodziankę" dla rodziców i szkół, które od ponad roku wyrażają swoją niezgodę na tę ustawę, uchwaloną bez konsensusu, w której m.in. obecność przedmiotu Religia jest zredukowana do minimum.

W tym sensie Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury Konferencji Episkopatu Hiszpanii wydała notę, w której wyraża ubolewanie, że ocena z tego przedmiotu, mimo że jest oferowana na wszystkich etapach, "nie jest brana pod uwagę na wyższych etapach, ze względu na obliczalność", ponadto nie istnieje porównywalna oferta dla uczniów, którzy nie wybierają religii.

Podobnie uwaga wskazuje, że opublikowane projekty ograniczają, jeszcze bardziej niż LOE, plan zajęć z Religii i ubolewa, że "obciążenie dydaktyczne w tak decydującym dla edukacji człowieka obszarze jest ograniczone do możliwego minimum".

Nota zawiera również propozycję programu nauczania, opracowaną przez tę komisję w wyniku bardzo licznych uwag zebranych na sesjach dotyczących nowego programu nauczania, które odbyły się między lutym a kwietniem, a które nie wydają się być brane pod uwagę, w najmniejszym stopniu przez ministerstwo, mimo że kiedy zostały dostarczone, jak stwierdził sekretarz generalny EWG, Mons. Argüello, przedstawiciele ministerstwa potwierdzili, że jest to pierwsze kompletne opracowanie programu nauczania, jakie posiadają.

Z tych wszystkich powodówKomisja Edukacji i Kultury Konferencji Episkopatu Hiszpanii zwróciła się do administracji regionalnych, odpowiedzialnych za opracowanie programów nauczania w poszczególnych dziedzinach "...". rozsądne wydłużenie planu lekcji dla obszaru/przedmiotu Religia, bez ograniczania go do ustalonego przez Ministerstwo w ramach jego kompetencji minimum edukacyjnego" oraz podkreślili swoją "gotowość do dialogu z administracją oświatową w ramach jej kompetencji".

Nota Komisji Episkopatu ds. Edukacji i Kultury

Jak już wyraziliśmy w nota z listopada 2020 r.Obowiązujące Prawo oświatowe nie zrodziło się z paktu edukacyjnego, a jego pilne procedowanie - w czasach pandemii i w stanie alarmu - uniemożliwiło "odpowiedni udział całego środowiska oświatowego". Szczególnie ubolewamy, że duchowy i religijny wymiar jednostek i narodów nie znajduje wystarczającego odzwierciedlenia w ustawie. Za pozytywny wkład uważamy jednak troskę o formację ludzką uczniów, uznanie odpowiedzialności rodzin oraz odniesienie do ram międzynarodowych i kluczowych kompetencji UE.

Przewodniczący Komisji, w swoim wystąpieniu w Forum na temat nowego programu nauczania religii z lutego 2021 r., przypomniał - po zatwierdzeniu ustawy - że "chcielibyśmy, aby propozycja, którą Konferencja Episkopatu złożyła w ministerstwie w lipcu 2020 r., została przyjęta w propozycjach legislacyjnych i aby osiągnięto lepsze dostosowanie klasy religii w systemie edukacji". Ostatecznie zatwierdzony tekst podtrzymuje znaną już sytuację, która nie jest dla nas w pełni satysfakcjonująca".

Komisja, wykonując swoje obowiązki, przygotowała program nauczania przedmiotu w dialogu z ramami pedagogicznymi LOMLOE. Świadczy to o właściwym miejscu Religii szkolnej w integralnym procesie edukacyjnym, a także o jej zdolności do zaistnienia w szkole z poszanowaniem jej charakteru i wymagań pedagogicznych, podobnie jak innych przedmiotów.

Po zapoznaniu się z projektami rozwoju LOMLOE uznajemy, że utrzymano w nim obowiązkową ofertę religii katolickiej na wszystkich etapach, od drugiego cyklu Przedszkola do matury, a jej ocena została uregulowana "na tych samych zasadach i z tymi samymi skutkami, co inne obszary/przedmioty".

Niezrozumiałe jest jednak, że w tych Projektach nie uwzględnia się tej oceny na wyższych etapach, ze względu na obliczalność. I uważamy za błąd, że uczniom, którzy nie wybrali Religii, nie zaproponowano obszaru/przedmiotu w porównywalnych warunkach; pozwoliłoby to uniknąć ryzyka dyskryminacji i byłoby lepszą odpowiedzią na wymagania wynikające z kompetencji kluczowych.

Stracono szansę na przynajmniej utrzymanie minimalnego rozkładu jazdy LOE, czyli prawa, które LOMLOE kontynuuje. Zaskakujące jest, że przy zaangażowaniu w model oparty na kompetencjach, obciążenie dydaktyczne w tak decydującym dla edukacji jednostki obszarze jak ERE jest ograniczone do możliwego minimum.

Biorąc pod uwagę, że zgodnie z LOMLOE Wspólnoty Autonomiczne są kompetentne do określania dużej części treści programowych, zwracamy się do odpowiednich administracji oświatowych o rozsądne wydłużenie planu lekcji dla obszaru/przedmiotu Religia, nie redukując go do tego, który został ustalony przez Ministerstwo w ramach jego kompetencji w zakresie Minimalnej Edukacji.

Prowadzimy też otwarty dialog z Ministerstwem w sprawie jego ewentualnej regulacji w zakresie swoich kompetencji.

Propozycja uwagi edukacyjnej dla tych, którzy nie wybierają Religii, uregulowana w projektach Minimum Edukacyjnego poprzez pracę nad kompetencjami przekrojowymi, może ułatwić organizację szkoły. To poważna odpowiedzialność władz oświatowych i prawo uczniów do planowania i wykonywania pracy szkolnej w ten sposób uregulowanej, co jest niezbędne ze względu na znaczenie tego wymiaru edukacji i w celu uniknięcia jakiejkolwiek dyskryminacji.

Zaskakujące jest to, że w projektach dekretów o minimalnej edukacji nie ma odniesienia do propozycji "Bezwyznaniowej kultury religijnej" przewidzianej w drugim przepisie dodatkowym LOMLOE, która równie dobrze mogłaby stanowić propozycję uwagi edukacyjnej dla uczniów, którzy nie wybierają Religii.

Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury starała się znaleźć pozytywne i akceptowalne dla wszystkich stron rozwiązanie sytuacji związanej z nauczaniem religii w szkołach, proponując także konkretne propozycje. W tym czasie, który otwiera się po rozporządzeniu o minimalnej edukacji, ponawiamy chęć dialogu z administracją oświatową w zakresie jej kompetencji.

Świadomi fundamentalnego znaczenia dobra edukacji dla uczniów, ich rodzin i całego społeczeństwa, proponujemy obecność chrześcijańskiej propozycji edukacyjnej i wartość jej wkładu w świat edukacji. Nie tracimy nadziei na osiągnięcie porozumień i paktów w sprawach edukacyjnych, które są integracyjne i obejmują wszystkich.

Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury
4 listopada 2021 r.

Zoom

Nabożeństwo do wiernych zmarłych na Filipinach

Nabożeństwo do wiernych zmarłych jest powszechnym zwyczajem. 2 dzień miesiąca jest dniem, w którym wspomina się wszystkich wiernych zmarłych. Tak jest na Filipinach, gdzie niektórzy ludzie stawiają znicze i kwiaty wewnątrz cmentarza w Manili. 

Omnes-4 października 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Bractwa: ciała wielościenne

Podobnie jak rodziny, bractwa składają się z wielu różnych aspektów, które wpływają na różne dziedziny życia i muszą być zawsze zarządzane w sposób zrównoważony.

4 października 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Były one postrachem na zajęciach z rysunku technicznego. Czworościan i sześcian były łatwe, można je było narysować prawie bez pomocy technicznych; ale odtąd sprawy się komplikowały, osiągając trudności nie do pokonania. To samo dzieje się w życiu codziennym, mamy tendencję do upraszczania pojęć i trywializowania ich, być może z obawy przed rozwinięciem wszystkich ich oblicz, nie zdając sobie sprawy, że rzeczywistość jest zawsze złożona, wielościanowa, ma wiele twarzy i wszystkie są niezbędne do harmonijnego ujęcia pojęcia.

Rodzina jest również wieloaspektowa: możemy ją określić jako formalny związek mężczyzny i kobiety, z wolą trwałości, uporządkowany pod kątem dobra małżonków oraz prokreacji i wychowania dzieci. Definicja ta wydaje się w zasadzie nienaganna, ale jest niewystarczająca. Aby prawidłowo zarządzać rodziną, trzeba mieć również wiedzę z zakresu ekonomii, finansów, planowania skarbowego, podejmowania decyzji strategicznych, psychologii, dietetyki, pierwszej pomocy, rozwiązywania konfliktów, organizacji działań, logistyki, mody, zaopatrzenia i wielu innych. Jeśli któraś z tych faset, tych ścian wielościanu, zawiedzie, harmonia rodzinna może się skomplikować.

Jeśli zamiast rodzin mówimy o bractwach, to pytanie się powiela. Chociaż Kodeks Prawa Kanonicznego w żadnym miejscu nie wymienia bractw, a jedynie mówi o publicznych stowarzyszeniach wiernych, to jednak bractwa doskonale wpisują się w definicję i charakterystykę tych stowarzyszeń, dzięki czemu trudność dotycząca ich natury i celów zostałaby rozwiązana: bractwa są jedną z form, jakie mogą przybrać publiczne stowarzyszenia wiernych Kościoła katolickiego, a ich misją jest chrześcijańskie doskonalenie swoich braci lub współpracowników poprzez ich formację, krzewienie kultu publicznego, pielęgnowanie miłości i uświęcanie społeczeństwa od wewnątrz.   

Ale definicja nie wystarczy; aby wypełnić tę misję, bractwa muszą zdobyć i zastosować szereg wiedzy, umiejętności i postaw, które wykraczają daleko poza to, co zostało powiedziane. Próbując usystematyzować zagadnienie, aby się nie pogubić, wyodrębniliśmy trzy główne kierunki prac:

Podstawa doktrynalna.  

Od momentu włączenia ich do Kodeksu Prawa Kanonicznego, bractwa, po ich erygowaniu jako takie przez Hierarchię, uzyskują kanoniczną osobowość prawną (także cywilną, ale to już inna sprawa) i otrzymują od Kościoła, o ile to konieczne, misję działania na rzecz celów, które proponuje w swoim imieniu.

Odpowiedzialność ta musi być podtrzymywana przez rygorystyczną znajomość prawd wiary opracowanych w Katechizmie Kościoła Katolickiego, które muszą być uzupełnione przez Naukę Społeczną Kościoła i podstawy Antropologii Chrześcijańskiej. Do tego należy dodać znajomość encyklik, listów apostolskich i wszelkich innych dokumentów, sugestii czy wskazań proponowanych przez papieża (synodalność, rodzina, św. Józef, ...).

Działania.

Aby realizować swoje cele, bractwa muszą prowadzić szereg działań formacyjnych, działań związanych z kultem oraz działań na rzecz promocji Miłosierdzia. Bardzo wyraźnie widać, że zajęcia są środkiem, a nie celem. Rada Zarządzająca to nie zespół rozrywkowy hotelu na plaży. Każde działanie musi być ukierunkowane na osiągnięcie lub wzmocnienie wcześniej wyznaczonych celów. Przed podjęciem jakiejś działalności osoby odpowiedzialne za bractwo powinny zadać sobie pytanie, w jakim stopniu przyczynia się ona do realizacji celów bractwa.

Zarządzanie.

Niezależnie od tego, czy ma kilku braci czy tysiące, bractwo jest organizacją non-profit, która musi być prawidłowo zarządzana, co oznacza prowadzenie uporządkowanej księgowości, zarządzanie procesami administracyjnymi, komunikacją instytucjonalną i wieloma innymi kwestiami, których nie da się rozwiązać samą dobrą wolą, ale minimalnym rygorem zawodowym.

Potrzeba by czasu, aby zagłębić się w rozwój każdej z tych sekcji, ale teraz nie o to chodzi, lecz raczej o stwierdzenie, że rząd bractwa nie ogranicza się do organizowania nabożeństw, wyjść zawodowych i niektórych działań w zakresie pomocy społecznej. Są to działania wpisujące się w globalny cel: uczestniczenie w misji Kościoła, zachęcanie do uświęcania braci i sióstr. Jest to zadanie maksym, a nie formalnego wypełniania, które podtrzymywane jest przez modlitwę, studium i stałą analizę otaczającej rzeczywistości. Opiera się również na czystym zarządzaniu. Muszą być motorem rozwoju osobowego i społecznego, co zakłada doskonałość; ale aby być doskonałym, trzeba stworzyć wiedzę, a ta nie powstaje w próżni, lecz na podstawie danych przeciwstawionych wierze uzupełnionej przez rozum.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Rodzina

Jak ważne jest, by umieć kochać

Zbyt często widzimy pary rozpoczynające małżeństwo, nie wiedząc tak naprawdę, czym jest miłość i co to znaczy kochać drugą osobę.(Zawiera audio) 

José María Contreras-4 października 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tłumaczenie artykułu na język niemiecki

Szczęście człowieka w dużej mierze zależy od wyboru osoby, z którą będziemy dzielić nasze życie. Wynika z tego, że ważne jest, aby poznać tę osobę. Wiele z tego musi się dokonać w zalotach.

Każda decyzja związana jest z dwoma parametrami: informacją i ryzykiem. Im więcej informacji, tym mniejsze ryzyko. W przypadku randek informacja to wiedza o sobie nawzajem.

W dzisiejszych czasach słowo miłość jest słowem niewłaściwym lub, jak kto woli, analogicznym, co jest wielkim niebezpieczeństwem w związku, w którym miłość jest rzeczą podstawową.

Bardzo ważne jest, aby obie osoby miały taką samą koncepcję tego, czym jest miłość i aby ta koncepcja była zgodna z rzeczywistością, czyli tym, czym miłość jest naprawdę.

W dzisiejszych czasach wiele par opiera swoje zaloty, a często i nadchodzące małżeństwo, na czymś, co nie ma nic wspólnego z miłością, czyli na sentymentach. Mam na myśli sentymentalność. I tak, kiedy są podekscytowani, myślą, że mogą zrobić wszystko, a kiedy to uczucie słabnie lub znika, myślą, że miłość zniknęła. Jest to bardzo częste i jest przyczyną wielu rozpadów małżeńskich.

W mediach miłość rzadko kojarzona jest z inteligencją czy wolą. Czasem nawet nie z sentymentu. Wiele z tego, co pojawia się w związkach pokazywanych nam w mediach, to przestarzały i miękki sentymentalizm.

Miłość to trójnóg składający się z inteligencji, uczucia i woli. Gdy uczucie działa, wszystko jest łatwiejsze, ale gdy znika, trzeba użyć inteligencji i woli, tej pierwszej, by wiedzieć, co trzeba zrobić, by dalej kochać i woli, by to zrobić, jeśli tego nie zrobisz, nie umiesz kochać.

To częste i niezwykle niebezpieczne, bo gdy ktoś wchodzi w związek oparty na miłości, np. zaloty, a tym bardziej małżeństwo, z kimś, kto nie wie, czym ona jest, nastawia się na szybką porażkę.

Podsumowując, chcę powiedzieć, że para młoda powinna bardzo jasno określić, co ta druga osoba myśli o tym, czym jest miłość. O roli uczuć w miłości, o tym jak negatywny wpływ na związek miłosny ma sentymentalizm oraz o roli inteligencji i woli w miłości.

Kiedy mówię, co myśli drugi, nie mam na myśli tego, co on myśli o tym, czym jest miłość. Chodzi mi o to, czym według niego jest miłość. Wiemy już, że opinia to to, co posiadam, przekonanie to to, co posiadam. Różnica jest zatrważająca. Opinia zmienia się w zależności od nastroju lub okoliczności. Przekonanie, jeśli jest pielęgnowane, jest stabilne.

Dlatego posiadanie solidnej i prawdziwej wizji tego, czym jest miłość, jest podstawą do tego, aby zaloty poszły dalej i zakończyły się bezpiecznym małżeństwem.

Nikt nie rozpocząłby biznesu z kimś, kto nie wiedziałby, co to są pieniądze. Tym bardziej nie należy wchodzić w małżeństwo z kimś, kto nie wie, czym jest miłość.

Chcesz usłyszeć więcej na ten temat?

Posłuchaj podcastu José María Contreras "Znaczenie wiedzy o tym, jak kochać".

Watykan

"Musimy zastanowić się nad własną kruchością".

Papież Franciszek powiedział podczas katechezy na środowej audiencji ogólnej, że "chodzenie według Ducha nie jest tylko działaniem indywidualnym: dotyczy także całej wspólnoty".

David Fernández Alonso-3 lipca 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek kontynuował katechezę na temat Listu do Galatów, skupiając się na fragmencie, w którym "św. Paweł napomina chrześcijan, aby postępowali zgodnie z Duchem Świętym (por. 5,16.25). W rzeczywistości uwierzyć w Jezusa oznacza pójść za Nim, podążać za Nim w Jego drodze, tak jak to uczynili pierwsi uczniowie. I oznacza to jednocześnie unikanie drogi przeciwnej, drogi samolubstwa, drogi szukania własnego interesu, którą apostoł nazywa "pożądliwością ciała" (w. 16). Duch Święty jest przewodnikiem w tej wędrówce drogą Chrystusa, cudownej, ale i wyczerpującej, która rozpoczyna się w momencie chrztu i trwa przez całe życie. Pomyślmy o długiej wędrówce na szczyt góry: jest fascynująca, cel nas pociąga, ale wymaga wiele wysiłku i wytrwałości.

"Ten obraz - powiedział Franciszek - może być przydatny, by dotrzeć do sedna słów apostoła: 'chodzić według Ducha', 'być przez Niego prowadzonym'. Są to wyrażenia wskazujące na działanie, ruch, dynamizm, który nie pozwala nam zatrzymać się na pierwszych trudnościach, ale raczej prowokuje nas do zaufania "mocy, która pochodzi z wysoka" (Pasterz Hermasa, 43, 21). Podążając tą drogą, chrześcijanin nabywa pozytywne spojrzenie na życie. Nie oznacza to, że zło obecne w świecie zniknęło, ani że zniknęły negatywne impulsy egoizmu i pychy; oznacza to raczej, że wiara w Boga jest zawsze silniejsza niż nasz opór i większa niż nasze grzechy.

"Napominając Galacjan, by szli tą drogą, apostoł stawia siebie na ich poziomie. Porzuca czasownik imperatywny - "chodzić" (w. 16) - i używa "my" indykatywnego: "pracujmy też według Ducha" (w. 25). Jakby chciał powiedzieć: stańmy po tej samej linii i pozwólmy się prowadzić Duchowi Świętemu. Paweł czuł, że to napomnienie jest potrzebne także dla niego samego. Choć wie, że Chrystus żyje w nim (por. 2,20), to jednocześnie jest przekonany, że nie osiągnął jeszcze celu, szczytu góry (por. Flp 3,12). Apostoł nie stawia się ponad swoją wspólnotą, ale stawia się pośród drogi wszystkich, aby dać konkretny przykład, jak konieczne jest posłuszeństwo Bogu i coraz lepsze odpowiadanie na prowadzenie przez Ducha".

Papież nawiązał następnie do faktu, że owo "postępowanie według Ducha nie jest tylko działaniem indywidualnym: dotyczy także całej wspólnoty". W rzeczywistości budowanie wspólnoty drogą wskazaną przez Apostoła jest pasjonujące, ale żmudne. "Pożądliwości ciała", czyli zazdrości, uprzedzenia, obłudy, urazy, są nadal odczuwalne i uciekanie się do nakazowej sztywności może być łatwą pokusą, ale czyniąc to, zejdzie się z drogi wolności i zamiast wspinać się na szczyt, wróci się na dół. Chodzenie drogą Ducha wymaga przede wszystkim oddania miejsca łasce i miłości. Paweł, po wypowiedzeniu się w sposób surowy, zachęca Galacjan do wzajemnego brania pod uwagę trudności, a jeśli któryś z nich popełni błąd, do stosowania łagodności (por. 5,22). Słyszymy jego słowa: "Bracia, nawet jeśli ktoś popełni błąd, wy, którzy jesteście duchowi, poprawcie go w duchu łagodności i uważajcie na siebie, bo i wy możecie być kuszeni. Pomagajcie sobie wzajemnie w noszeniu ciężarów" (6, 1-2).

"W istocie - zakończył Franciszek - kiedy jesteśmy kuszeni, by źle oceniać innych, co często się zdarza, musimy przede wszystkim zastanowić się nad naszą własną słabością". Dobrze jest zadać sobie pytanie, co sprawia, że poprawiamy brata czy siostrę i czy nie jesteśmy w jakiś sposób współodpowiedzialni za ich błąd. Duch Święty, oprócz tego, że daje nam łagodność, zaprasza nas do solidarności, do noszenia ciężarów innych. Jak wiele ciężarów jest obecnych w życiu człowieka: choroba, brak pracy, samotność, ból... I jak wiele innych prób wymaga bliskości i miłości naszych braci i sióstr! Augustyna, który komentuje ten sam fragment: "Dlatego, bracia, jeśli człowiek jest uwikłany w jakąś winę, [...], pouczajcie go w duchu łagodności. A jeśli podniesiesz głos, niech będzie w nim miłość. Jeśli napominasz, jeśli pieścisz, jeśli poprawiasz, jeśli okazujesz się surowy: kochaj i rób, co chcesz" (Kazania 163/B 3). Najwyższą zasadą upomnienia braterskiego jest miłość: chcieć dobra naszych braci i sióstr.

Ameryka Łacińska

525 lat od pierwszych chrztów w Ameryce

W tym roku przypada 525. rocznica pierwszych chrztów w Nowym Świecie, w Ameryce. Jubileusz, który ma znaczenie nie tylko dla Dominikany, ale dla całego kontynentu, ponieważ po raz pierwszy na tych ziemiach wypowiedziano słowa: "I ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego".

José Francisco Tejeda-3 lipca 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

3 sierpnia 1492 roku grupa 120 osób opuściła Hiszpanię. Dowodził admirał Krzysztof Kolumb. W grupie nie było księży. Dwa miesiące później, 12 października, znaleźli ląd. W nocy 24 grudnia 1492 r. admirał udał się na spoczynek i pozostawił ster karaweli Santa María marynarzowi; ta jednak osiadła na mieliźnie i statek musiał zostać zezłomowany, a drewno wykorzystane do budowy fortu Navidad, w którym pozostało 39 członków załogi, nie mogąc wrócić do Hiszpanii. Oznaczało to, że podczas drugiego rejsu musieli wrócić w to miejsce.

W drugi rejs wyruszył 25 września 1943 roku. Tym razem miała ona zająć ląd i składała się z 14 karawel i 3 galeonów. Kontyngent liczył 1500 mężczyzn, w tym 13 misjonarzy. Stwierdzili, że fort został zniszczony i, omijając północne wybrzeże, znaleźli miejsce do osiedlenia się i założyli La Isabela, pierwszą osadę na tych ziemiach. Tam fra Bernardo Boíl 6 stycznia 1494 r. odprawił pierwszą Mszę św. w Ameryce. Wśród zakonników był Fray Ramón Pané, który ewangelizował Indianina Guaticaba i jego rodzinę, już w głębi lądu, w założeniu La Concepción de La Vega, obecnie na stokach Santo Cerro, gdzie czczona jest Virgen de Las Mercedes, patronka dominikanów. Cacique Guaticaba otrzymał imię Juan Mateo, ponieważ otrzymał wody chrzcielne 21 września, w święto Apostoła San Mateo. 

Z tego krótkiego streszczenia wynika, że Bóg, który chce, aby wszyscy byli zbawieni, postawił na ten kontynent i to właśnie karawela La Santa Maria osiadła na mieliźnie dokładnie w Wigilię, a z jej gruzów zbudowano Twierdzę Bożego Narodzenia. Potrzeba powrotu do tego właśnie miejsca i odprawienia pierwszej Mszy Świętej w dniu Objawienia Pańskiego - objawienia się tym, którzy nie byli ludem Bożym.

I pierwsze chrzty w uroczystość św. Mateusza Apostoła, o których św. Beda czcigodny komentuje, że na konto powołania św. Mateusza, Pan nasz misernado atque eligendo, patrząc na niego z miłosierdziem wybrał go. Bóg zmiłował się nad tymi wszystkimi ludźmi i wybrał ich na swoje dzieci. Inni Indianie zostali już ochrzczeni w Hiszpanii, ale był to pierwszy przypadek udzielenia chrztu na kontynencie amerykańskim, w drugiej osadzie, która zostanie opuszczona przez trzęsienie ziemi w 1562 roku. Guaticaba i jego rodzina byliby również pierwszymi męczennikami pochodzenia tubylczego, ponieważ zostali poświęceni przez innych Indian, a oni pozostali wierni swojej wierze. 

Przygotowanie do Jubileuszu

Konferencja Episkopatu Dominikany zdecydowała, że obchody jubileuszowe powinny odbyć się w ruinach, zwanych obecnie Vega Vieja, i że należy tam wznieść pamiątkową kaplicę. 

W diecezji La Vega przygotowania do Jubileuszu były logicznie bardziej intensywne. Ograniczenia narzucone przez pandemię nie były przeszkodą dla powszechnej katechezy i wykorzystania radia, telewizji i sieci społecznych. Odbyły się wirtualne konferencje wygłaszane przez specjalistów, katechezy na temat sakramentu chrztu i znaczenia poszczególnych obrzędów uroczystości oraz programy mające na celu odnowienie wiary i przyrzeczeń chrzcielnych, które były realizowane w parafiach, planowanie niedzielnych homilii do następnej uroczystości Chrztu Pańskiego w styczniu 2022 r., celebracja chrztów w parafiach, wizyty parafialne w ruinach Vega Vieja, gdzie miały miejsce pierwsze chrzty itp. 

W katedrze odbyła się również koncelebra, której przewodniczył bp Rafael Rodríguez, biskup La Vega, w której kapłani i diakoni sprawujący posługę w diecezji odnowili swoje przyrzeczenia chrzcielne. W ratuszu w La Vega odbyła się konferencja prasowa z udziałem biskupa i inż. Césara Arturo Abreu, historyka, promująca jubileusz.

Uroczystości jubileuszowe

21 września na esplanadzie ruin La Vega Vieja, miejscu, gdzie miały miejsce pierwsze chrzty, o godzinie 9 rano odbyła się uroczysta koncelebra, której przewodniczył nuncjusz apostolski w Republice Dominikańskiej, Mons. Rafael Rodríguez, biskup La Vega i inni biskupi Konferencji Episkopatu Dominikany, a także duchowieństwo diecezji La Vega i wikariusze duszpasterscy pozostałych diecezji. Uczestniczyły w nim niektóre władze cywilne i wojskowe oraz niewielka liczba wiernych, ze względu na okoliczności miejsca i pandemię.

Uroczysta koncelebra była transmitowana na cały kontynent amerykański przez liczne media telewizyjne, radiowe i społecznościowe. Wielu biskupów z krajów amerykańskich przesłało wiadomości z gratulacjami, jednością i radością z powodu tego wydarzenia.

Na początku koncelebry biskup Rafael Rodríguez, biskup diecezji La Vega, powitał obecnych oraz słuchaczy telewizji, radia i portali społecznościowych, po czym przeszedł do odczytania orędzia przesłanego przez Ojca Świętego z okazji tego Jubileuszu. Ogłosił swoje życzenie, aby w tym miejscu powstał skromny, ale znaczący kościół, który będzie pamiętał i odnawiał przyrzeczenia chrzcielne, i zaprosił do współpracy przy tym projekcie ministerstwa kultury i turystyki. 

Koncelebrze przewodniczył abp Ghaleb Bader, nuncjusz Jego Świątobliwości w Republice Dominikany. W homilii zwrócił uwagę na przemianę, jaką w tej części świata przyniosło udzielenie pierwszych chrztów. Pierwsza Eucharystia i pierwsze chrzty dały temu Nowemu Światu Jezusa Chrystusa, Ewangelię i Kościół. 

Następnie pobłogosławiono wodę i odnowiono przyrzeczenia chrzcielne oraz udzielono sakramentów inicjacji chrześcijańskiej dwunastu dorosłym osobom. Po przyjęciu Eucharystii, inżynier Kelvin Cruz, burmistrz La Vega, skierował kilka wzruszających słów i przyłączył się do pragnienia biskupa diecezji, aby na tym ujmującym miejscu wzniesiono pamiątkową świątynię i aby ta uroczystość nie była bez znaczenia. Wikariusz duszpasterski diecezji złożył podziękowania i zakończył koncelebrę po uroczystym błogosławieństwie.

AutorJosé Francisco Tejeda

Korespondent Omnes w Republice Dominikańskiej

Więcej
TribunePablo Kay

Rok jubileuszowy w Los Angeles

W Los Angeles katolicy zaczęli w nadzwyczajnych okolicznościach obchodzić rok jubileuszowy z okazji 250. rocznicy przybycia chrześcijaństwa do południowej Kalifornii przy założeniu Misji San Gabriel w 1771 roku.

3 lipca 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Temat Roku Jubileuszowego św. Gabriela, zainaugurowanego przez archidiecezję Los Angeles 11 września 2021 r. to. Naprzód w misji. Hasło to ma pomóc lokalnym katolikom w refleksji nad oboma znaczeniami słowa "...".misja"Pierwszy odnosi się do fizycznej budowli zbudowanej przez hiszpańskich misjonarzy i osadników pod koniec XVIII wieku, a drugi do obowiązku każdego ochrzczonego chrześcijanina głoszenia Dobrej Nowiny.

Fizyczna misja, o której mowa to Mission San Gabriel Arcangel, założona w 1771 roku przez św. Junipero Serrę i jego franciszkańskich towarzyszy. Służyła ona jako pierwotna placówka chrześcijaństwa na terenie dzisiejszej metropolii Los Angeles. Jego długa historia była naznaczona powodziami, trzęsieniami ziemi, epidemią, a także przyjazdami i wyjazdami lokalnych gubernatorów i zakonów.

Ale organizatorzy przyznanego przez Stolicę Apostolską roku jubileuszowego widzą w nim także szansę na ożywienie dzieła ewangelizacji. "Mamy nadzieję, że ten rok jubileuszowy nie będzie po prostu świętowaniem przeszłości, ale środkiem do wychowania nowego pokolenia misjonarzy dla naszego czasu i miejsca."Parker Sandoval, wicekanclerz archidiecezji i główny organizator roku jubileuszowego.

Ostatnie 20 miesięcy było trudne dla katolików w największej archidiecezji w Stanach Zjednoczonych. Zamknięcie kościołów podczas początkowej blokady w 2020 roku było niszczące dla parafii takich jak Mission San Gabriel, podobnie jak utrata parafian przez COVID-19 i malejąca frekwencja na mszy. Następnie, w lipcu 2020 roku, podpalacz podpalił misję, niszcząc dach budynku kościoła i poważnie uszkadzając jego ściany, podłogi i cenne dzieła sztuki.

W rezultacie rok jubileuszowy zainaugurowany z okazji 250-lecia Mission San Gabriel zbiegł się ze skomplikowanym projektem odbudowy. Uroczystość inauguracji Jubileuszu miała miejsce 8 września i odbyła się w plenerze na parkingu misji, do tego stopnia, że kościół misyjny był wypełniony rusztowaniami. Trzy dni później arcybiskup Los Angeles Gomez oficjalnie otworzył rok jubileuszowy w katedrze Matki Bożej Anielskiej, gdzie otworzył wykonane z brązu Drzwi Święte.

W ten sam weekend zostały również otwarte Drzwi Święte 22 ".parafie pielgrzymkowe"na terenie archidiecezji. Od 9 do 11 września w każdym miejscu pielgrzymkowym trwała 40 kolejnych godzin adoracja eucharystyczna. W roku jubileuszowym, który kończy się we wrześniu 2022 r., wierni są zachęcani do odwiedzania poszczególnych parafii i modlitwy w nich, dzięki której mogą uzyskać odpust zupełny.

W roku jubileuszowym planowane są również rekolekcje parafialne i pielgrzymki, które zwiedzają inne hiszpańskie misje w okolicy. W katedrze zainaugurowano wystawę poświęconą 250 latom chrześcijaństwa w południowej Kalifornii, a dla szkół katolickich opracowywany jest program studiowania historii lokalnego Kościoła i ewangelizacji.

Jubileusz zbiega się również z trwającą kampanią opinii publicznej na temat spuścizny wczesnych misjonarzy na tym terenie, zwłaszcza św. Junipero Serry. Krytycy oskarżają Serrę o przewodzenie systemowi kolonialnemu, który nadużywał praw rdzennej ludności tego obszaru, pomimo przekazów historycznych, które podważają to stanowisko.

Sytuacja pogorszyła się od czasu fali protestów przeciwko niesprawiedliwości rasowej latem 2020 roku, kiedy to protestujący zaatakowali kilka posągów Serry w całej Kalifornii.

Na początku października gubernator Kalifornii zatwierdził plan usunięcia pomnika ku czci majorkańskiego zakonnika ze stanowego kapitolu w Sacramento. Dni później burmistrz Los Angeles ogłosił, że park w centrum Los Angeles nazwany imieniem Serry zostanie przemianowany.

Jednak dla wybitnych przywódców katolickich, takich jak biskup Gómez, jubileusz jest przypomnieniem owoców hiszpańskiej ewangelizacji w Kalifornii.

"Wraz z założeniem Misji San Gabriel przez św. Junipero Serra i pierwszych mieszkańców tej ziemi, Bóg rozpoczął nowy rozdział w historii zbawienia, zasiewając nasiona swojego królestwa w południowej Kalifornii, nasiona, które przyniosły owoce w postaci pięknego lokalnego kościoła, który obejmuje ludzi każdej rasy, języka i narodowości."Gomez napisał na początku tego roku.

Tymczasem na terenie misji San Gabriel, położonej 15 kilometrów na wschód od centrum Los Angeles, trwają prace konserwatorskie. Jego ściany są wzmacniane, dzieła sztuki pieczołowicie odnawiane, a nowy dach został już założony. 

W miarę jak robotnicy odbudowują fizyczny kościół, "anielscy" katolicy są proszeni o zapraszanie ludzi z powrotem do prawdziwego Kościoła.

AutorPablo Kay

Redaktor naczelny Angelusa. Tygodnik archidiecezji Los Angeles w Kalifornii.

Więcej
Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na niedzielę 32 (B): Bóg prosi o życie, nawet jeśli jest ono małe.

Andrea Mardegan komentuje czytania z 32 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-3 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jezus naucza w świątyni i "ogromny tłum słuchał go z przyjemnością". (Mk 12, 37). Aby pomóc swoim słuchaczom uciec od obłudy fałszywych zachowań, które nie odpowiadają sercu, zwłaszcza w relacji z Bogiem, mówi o uczonych w Piśmie. Kilku można było zobaczyć spacerujących w długich szatach po dziedzińcu świątyni. Portretuje ich zewnętrznie i wewnętrznie: uwielbiają być witani na placach, mieć pierwsze miejsca w synagogach i na bankietach. Ale pożerają domy wdów, które należały do najbiedniejszych i najbardziej bezbronnych ludzi. Modlą się długo tylko po to, by być widzianym. Nie szukają Boga, ale własnej sławy i władzy. Trzymaj się od nich z daleka, nie naśladuj ich.

Wtedy Jezus siada. Jest to gest króla na swoim tronie i sędziego wykonującego swój wyrok. I patrzy na ludzi wrzucających monety do świątyni. Na pierwszym dużym dziedzińcu, zwanym "dziedzińcem kobiet", znajdowało się trzynaście lóż do zbierania różnego rodzaju podatków należnych za sanktuarium. Jezus obserwuje, "jak" tłum rzuca pieniądze, mówi Marek. Obserwuje modalność zewnętrzną, a także wewnętrzną, wczytując się w serce i poznając życie każdego z nich. Wewnętrzne "jak": czy rzuca pieniądze, by być widzianym, czy z prawdziwej miłości do Boga i Jego uwielbienia? Do "jak" należy również "ile". Widzi, że wielu bogatych ludzi wrzuca do niej mnóstwo pieniędzy. Następnie widzi kobietę, która niemal potajemnie, może ze wstydu, wrzuca tylko dwie monety.

Marek wyjaśnia swoim rzymskim czytelnikom, że te dwa centymy to równowartość "quadrante", małej rzymskiej monety z brązu o niewielkiej wartości, bez podobizn cesarzy: nazywano ją tak, ponieważ odpowiadała ćwiartce "asa". Z cennika w tawernach Pompejów wiemy, że za asa można było kupić pół kilograma chleba: mógł on mieć dziś wartość półtora euro. Zatem dwie monety wdowy odpowiadają dwóm dwudziestocentowym monetom dzisiejszego euro. 

Wzywa swoich uczniów, rozproszonych, aby wskazać im tę biedną kobietę i wyjaśnić wartość jej ofiary. Ona, Jezus mówi dosłownie w grece Marka, "ze swojej biedy rzucił wszystko, co miał, całe swoje życie".. Jezus spotkał wdowę z Nain i oddał jej syna, który był całym jej życiem. Maryja, jego owdowiała matka, na Kalwarii ofiaruje Bogu Ojcu życie swojego syna, który był całym jej życiem. A Ojciec odda jej zmartwychwstałego Syna. Wdowa z Sarepty oddała ostatnią oliwę i ostatnią mąkę, całe swoje życie, prorokowi Eliaszowi, a Bóg pomnożył je jej aż do końca głodu. Jezus musiał też zrobić coś dla wdowy w świątyni. Bóg chce, aby każdy z nas, Jego uczniów, uczył się od wdowy dawać całe swoje życie, a od Jezusa wartościować gesty stworzeń według Jego spojrzenia.

Homilia na temat czytań z niedzieli 33.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Neo-hipisi, eko-typy i zjadacze kwiatów

Dla chrześcijanina przyroda jest częścią tego dziedzictwa, które Bóg pozostawił w naszych rękach, abyśmy z nim pracowali, a nie niszczyli.

3 lipca 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Są tacy, którzy bez mrugnięcia powieką mówią, że Kościół "stał się ekologiczną modą", że mówi tylko o "recyklingu i sadzeniu drzew" i że zapomniał, iż jego misja w świecie polega na byciu "sakramentem zbawienia, znakiem i narzędziem komunii z Bogiem i między ludźmi" (CEC 780).

Obrona planety, jako Bożego stworzenia i ram rozwoju życia dzieci Bożych, a więc także komunii z ich Stwórcą, nabiera w życiu chrześcijanina własnego znaczenia, zwłaszcza jeśli rozpatrujemy ją jako element miłości wobec bliźniego i siebie samego.

Zdrowa ekologia integralna to taka, która szanuje wszelkie życie, od jego początku do końca, i pomaga osiągnąć cel, dla którego została stworzona. Ekologią jest obrona życia, a ekologią jest też niewyrzucanie jedzenia do śmieci, nie zanieczyszczanie rzeki czy nie maltretowanie zwierząt. I najważniejsze: nie są ani sprzeczne ze sobą, ani eliminujące... to co jest bez sensu to wykrzykiwanie haseł przeciwko kotletom i eliminowanie życia urodzonego w łonie matki. Sprzeczne jest natomiast nawoływanie do opodatkowania surowców z prywatnego odrzutowca...

Kiedy Kościół mówi o obronie planety, nie ma na myśli tworzenia równoległej pseudoreligii, praktykowanej przez rodzaj neo-hipisów, eko-poddanych i zjadaczy kwiatów, którzy zastępują Boga, jego kult i poszukiwania, łąką śpiewających stokrotek. Dla chrześcijanina przyroda jest częścią tego dziedzictwa, które Bóg pozostawił w naszych rękach, abyśmy z nim pracowali, a nie niszczyli. Z pewnością skrajności, w jakimkolwiek sensie, nigdy nie są pożądane, a czynienie z ekologizmu religii jest redukcjonistycznym i absurdalnym przeinaczeniem zadania, które dobrze przeżyte mieści się w podstawowych cnotach chrześcijańskich: miłosierdziu, "chrześcijańskim ubóstwie", szacunku dla innych, a przede wszystkim miłości do Boga, pana wszechświata.

Nie na darmo św. Jan Paweł II opisywał w Solicitudo Rei socialis Oprócz troski o ekologię jako jednego z "pozytywnych znaków teraźniejszości", rośnie także świadomość ograniczonych zasobów, konieczność poszanowania integralności i rytmów przyrody oraz uwzględnienia ich w planowaniu rozwoju, zamiast poświęcania jej pewnym demagogicznym koncepcjom rozwoju. To jest to, co dzisiaj nazywane jest troską ekologiczną.

Są tacy, którzy postanowili wyznaczyć linię podziału między strażnikami rzekomej ortodoksji wiary katolickiej a tymi, którzy "zaprzedali się" dyskursowi Woke. Być może ze względu na zawiłości, jakie zawsze niesie ze sobą ten temat, znalazłem dwie lektury autorstwa prof. Emilio Chuvieco (jeden z nich wraz z Lorenzo Gallo) w tym samym portalu.

Troska o naszą planetę i zamieszkujące ją istoty nie jest jedynie kwestią "reakcji na kryzys, ale przede wszystkim zmiany wartości, którymi kieruje się nasze społeczeństwo, stworzenia modelu postępu, który w centrum stawia człowieka", z tą ludzką ekologią, która zakłada zastosowanie do naszej natury głębokiego szacunku, jaki należy się również środowisku. "Szacunek dla stworzenia, szacunek dla innych, szacunek dla siebie i szacunek dla Stwórcy" - tak określił papież podczas spotkania "Wiara i nauka: w kierunku COP26", promowanego przez ambasadę brytyjską i włoską wraz ze Stolicą Apostolską.

Nie, to nie jest proekologiczny pomysł, którego podstawą jest wykrzykiwanie mniej lub bardziej zielonych haseł przy jednoczesnym nagrywaniu ich najnowocześniejszym telefonem komórkowym. Jest to prawdziwe zaangażowanie, zakorzenione we własnej świadomości istoty stworzonej i cnót chrześcijańskich, które w naturalny sposób prowadzą nasze życie ku Bogu.

AutorMaria José Atienza

Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.

Więcej
Ewangelizacja

Nudne homilie? Indiana Jones i zaginiona świątynia

Jest cała dżungla nieistotnych wydarzeń, własnych pomysłów, elementów sytuacyjnych i innych gatunków, które trzeba przemierzyć, aby dotrzeć do zagubionego sedna Ewangelii, aby zanieść ją naszym braciom i siostrom.

Javier Sánchez Cervera-3 lipca 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Znajomy ksiądz opowiadał mi o swoim planie przygotowania niedzielnej homilii: w poniedziałki czytał komentarze Ojców Kościoła do Ewangelii, we wtorki katechezy papieża, w środy sięgał po grecką Biblię interlinearną, a w czwartki po różne komentarze. Nie pamiętam i nie chcę pamiętać, jak to się dzieje dalej, bo to szczerze mówiąc mnie przerasta.

Pewne jest to, że dopóki nie dotrzemy do sedna Słowa Bożego, które musimy przekazać, musimy coś zrobić, nie wiem czy aż tyle, ale coś. Jest to przygoda w stylu Indiana Jones i zaginiona świątyniaCały gąszcz nieistotnych wydarzeń, własnych pomysłów, elementów chwili i innych gatunków, które trzeba przemierzyć, aż dotrzemy do zagubionego rdzenia Ewangelii, tego rdzenia, który musimy objąć i czerpać ze Słowa Bożego, by zanieść go naszym braciom i siostrom.

W XII wieku Dom Güigo, dziewiąty z przeorów Grande Chartreuse, napisał niewielką i treściwą kartę zwaną Drabina mnichów na temat życia kontemplacyjnego. List ten jest być może pierwszą systematyczną analizą tego, co obecnie nazywamy Lectio Divina tj. modlitewne czytanie Biblii. Na stronie Lectio Divina stawia w centrum modlitwy Słowo Boże z jego mocą.

W ostatnich wiekach ten sposób czytania Biblii stał się jednak w znacznej mniejszości. Często zamiast tego używamy Słowa Bożego, aby wspierać, nawet w modlitwie, dyskurs, który jest bardziej ascetyczny niż cokolwiek innego. Czasami używamy Słowa Bożego, aby ustawić scenę i ułatwić dialog z Bogiem w konkretnej scenie Ewangelii, tak jakbyśmy byli jeszcze jedna postać. Oba te sposoby modlitwy są cenne.

Jeśli jednak chcemy dotrzeć do sedna Słowa Bożego, które czytamy i mamy przekazać, musimy udać się do samego Słowa i czytać je w tym samym duchu, w którym zostało napisane: w Duchu Świętym. Na stronie Lectio Divina uczy nas tego. Dlatego Sobór Watykański II w Konstytucji Dei Verbum, nr 25, mówi:

"Konieczne jest, aby każdy utrzymywał stały kontakt z Pismem Świętym poprzez "lectio divina" (...), poprzez uważną medytację i aby pamiętał, że czytaniu musi towarzyszyć modlitwa. Z pewnością Duch Święty zechciał, aby ta forma słuchania i modlenia się nad Biblią nie zaginęła przez wieki".

Metoda Lectio Divina jest opisany przez Dom Güido jako drabina składająca się z czterech stopni, po których stopniowo wspinamy się na modlitwie:

Czytanie" to uważne przeglądanie Pisma Świętego, dokonywane w duchu uważności.

Medytacja" jest dziełem umysłu badającego, który przy pomocy własnego rozumu bada ukrytą prawdę.

Modlitwa" to pobożny impuls serca w kierunku Boga, który prosi Go o odwrócenie zła i udzielenie dobra.

Kontemplacja" jest jakby wyniesieniem ponad siebie umysłu, który zawieszony w Bogu delektuje się radościami wiecznej słodyczy.

Kiedy już wejdziemy po tej drabinie i osiągniemy szczyt, zanurzeni w kontemplacji, jesteśmy napełnieni Bogiem, którego możemy teraz przekazać - i jesteśmy w stanie to zrobić.Contemplata aliis tradere- poprzez nasze nauczanie. Dom Güido opisuje każdy krok:

Czytanie pojawia się na pierwszym miejscu jako fundament. Dostarcza materiału i prowadzi nas do medytacji.

Medytacja poszukuje uważnie tego, co jest pożądane. Kopiąc, odkrywa skarb i pokazuje go, ale sam nie może do niego dotrzeć i odsyła nas do modlitwy.

Modlitwa, wznosząc się ze wszystkich sił ku Bogu, prosi Go o upragniony skarb: łagodność kontemplacji.

Ta, gdy nadejdzie, wynagradza wysiłek poprzednich trzech, odurzając spragnioną duszę słodyczą niebiańskiej rosy.

List zostawiam tutaj, abyście mogli go pobrać na komórkę.

A teraz, ze Skarbem w naszych rękach - w naszych sercach - musimy wyjść z tego Słowa, w którym się zanurzyliśmy, aby ponownie przejść przez plątaninę idei, wydarzeń i elementów koniunkturalnych, aż przyniesiemy Skarb naszym braciom i siostrom. Ta ścieżka, inna od poprzedniej i równie ważna, jest tą, którą musimy opisać w kolejnych artykułach.

Watykan

Szopka z Peru i choinka z Trentino na Boże Narodzenie w Watykanie

W te święta Bożego Narodzenia szopka na Placu Świętego Piotra będzie pochodzić z Peru, aby upamiętnić 200-lecie niepodległości tego kraju. Natomiast tradycyjna jodła będzie pochodzić z Trentino we Włoszech.

Giovanni Tridente-2 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Z Peru pochodzić będzie "szopka", która w tym roku zostanie zainstalowana na placu św. Piotra na czas obchodów Bożego Narodzenia. W szczególności z Andów, z wioski Chopcca, gminy w departamencie Huancavelica.

Szopka andyjska ma upamiętnić 200. rocznicę odzyskania niepodległości i będzie odtwarzać próbkę życia ludów tych ziem, by symbolizować uniwersalne wezwanie do zbawienia, "w tym, że Syn Boży stał się wcielony, aby zbawić wszystkich mężczyzn i kobiety na ziemi, niezależnie od języka, ludu, kultury czy narodu, do którego należą" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Watykan.

Szopka, która zostanie zainaugurowana na Placu Świętego Piotra w piątek 10 grudnia o godzinie 17:00, jest wynikiem współpracy Konferencji Episkopatu Peru, diecezji Huancavelica, rządu regionalnego, Ministerstwa Handlu Zagranicznego i Turystyki, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ambasady Peru przy Stolicy Apostolskiej.

Figury szopki, w tym Trzej Mędrcy i pasterze, będą naturalnej wielkości; wykonane z ceramiki, drewna maguey i włókna szklanego i będą ubrane w tradycyjne stroje Chopcca. Jest to lokalna społeczność mówiąca językiem Quechua, licząca nieco ponad 10 000 mieszkańców, żyjąca na wysokości od 3680 do 4500 m n.p.m., na obszarze przecinanym przez Qhapaq Ñan, znany jako Szlak Inków.

Mówi się, że Jezus będzie miał wygląd dziecka "Hilipuska", nazwanego tak, ponieważ będzie owinięty w typowy koc Huancavelica. Trzej Mędrcy będą nieść torby z siodłami i worki z typowym jedzeniem dla tego obszaru, takim jak ziemniaki, quinoa, cañihua, a towarzyszyć im będą lamy, które na swoich grzbietach będą nosić peruwiańską flagę.

W szopce swoje miejsce znajdą również różne zwierzęta należące do fauny andyjskiej, takie jak alaki, wikunie, owce, vizcachas, parihuanas oraz kondor andyjski, symbol kraju.

Jeśli chodzi o drzewko, które zostanie zainstalowane obok szopki, to będzie ono pochodziło z Trentino we Włoszech, a konkretnie z Andalo, w dolomickiej dzielnicy Paganella. Będzie to jodła o wysokości około 28 metrów, dostarczona przez miejscową Zrównoważoną Gospodarkę Leśną, która będzie również odpowiedzialna za dekoracje, które zostaną wykonane z drewna.

W Auli Pawła VI, miejscu środowych audiencji generalnych, zostanie zainstalowana kolejna szopka, przygotowana przez młodzież z parafii św. Bartłomieja Apostoła w Gallio, w prowincji Vicenza i diecezji Padwa. Inspiracją dla młodych ludzi była rustykalna konstrukcja w okolicy, używana jako schronienie dla zwierząt, powszechnie znana jako "stallotto".

Rano 10 grudnia delegacje, które pracowały przy montażu szopek i drzewka, zostaną przyjęte na audiencji przez papieża Franciszka; sceny pozostaną wystawione do końca okresu Bożego Narodzenia, w święto Chrztu Pańskiego, w niedzielę 9 stycznia 2022 r.

Świat

Sir David Amess, kiedy hałas polityki ustanie

Zabójstwo weterana brytyjskiego posła konserwatywnego sir Davida Amessa było szokiem dla Wielkiej Brytanii i świata. Osoba wiernie oddana swojej wierze katolickiej w pracy politycznej.

James Somerville-Meikle-2 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Są takie chwile w polityce, kiedy hałas ustaje, a my jesteśmy zmuszeni do zatrzymania się i refleksji. Jednym z takich momentów była śmierć Sir Davida Amessa MP w piątek 15 października.

Sir David urodził się i wychował jako katolik, a jego wiara była odczuwalna w jego życiu publicznym, które trwało prawie 40 lat.

Kiedy Sir David wszedł do Izby Gmin w 1983 roku, w ławach konserwatywnych Parlamentu było bardzo niewielu katolików, ale pokazał, że łatwo można połączyć jego wiarę katolicką z zasadami konserwatywnymi.

Jeśli spojrzeć na jego dorobek parlamentarny, można zorientować się, w jakich obszarach prowadził kampanię: ubóstwo, bezdomność, opieka społeczna. Był też zdecydowanym zwolennikiem godności życia, nawet otwarcie krytykował aborcję.

Jego liczne zasługi w Izbie Gmin były tylko niewielką częścią jego pracy w parlamencie. Głęboka wiara sir Davida podsycała jego poczucie sprawiedliwości i instynkt, by robić to, co słuszne, bez względu na polityczne konsekwencje.

Jego zabójstwo w kościele metodystów w Belfairs, gdy przemawiał na wiecu politycznym, wstrząsnęło wszystkimi, którzy pracują w Parlamencie. Największą stratę ponosi jego żona i pięcioro dzieci, o których pamiętamy w naszych modlitwach. Ale straciliśmy też oddanego lokalnego posła, a nasz kraj stracił dobrego katolickiego parlamentarzystę.

W 2006 roku Sir David powołał All Party Parliamentary Group for Relations with the Holy See, grupę, która została utworzona w celu poprawy stosunków z Watykanem i która kontynuuje swoją pracę do dziś pod przewodnictwem Sir Edwarda Leigh.

Sir David odegrał kluczową rolę w historycznej wizycie papieża Benedykta XVI w Parlamencie w 2010 roku oraz w powrocie przedstawicieli rządu Jej Królewskiej Mości do Rzymu w następnym roku. Podczas przemówienia w Westminster Hall w ramach swojej wizyty papież Benedykt powiedział, że "religia (...) nie jest sprawą do uregulowania przez ustawodawców, ale istotnym wkładem do narodowej rozmowy". Sir David wprowadził te słowa w życie.

Sir David był silnym zwolennikiem wielu grup katolickich, takich jak Catholic Union of Great Britain i Caritas Social Action Network, które pomagały mu w praktycznym zastosowaniu swojej wiary.

Kiedy miejsca kultu zostały zmuszone do zamknięcia w ramach drugiego krajowego zamknięcia w Anglii w październiku ubiegłego roku, Sir David był jednym z pierwszych posłów, którzy umieścili swoje nazwisko w liście do premiera wzywającym do ich ponownego otwarcia. Zresztą to właśnie jego pomysłem było promowanie wspólnego listu w tej sprawie.

Był jednym z tak zwanych "czterech rycerzy", czyli grupy czterech rycerskich posłów, na których grupy chrześcijańskie zwykły polegać, by toczyć jedne z najtrudniejszych bitew w Parlamencie. Kiedy inni się wycofywali, Sir David robił krok do przodu. Był rycerzem, który toczył dobrą walkę i będzie go bardzo brakowało w Westminsterze.

Sir David nigdy nie zmęczył się bronieniem spraw, w które wierzył, bez względu na ryzyko polityczne. Jego powołanie do życia politycznego przyniosło korzyści nam wszystkim i pozostaje on przykładem dla innych.

Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci. Niech spoczywa w pokoju. Niech spoczywa w pokoju. Amen.

AutorJames Somerville-Meikle

Dyrektor ds. public relations, Katolicki Związek Wielkiej Brytanii

Nauczanie papieża

Światła dla Synodu o Synodalności

W ich jedności odwołujemy się do trzech wystąpień papieża Franciszka w związku z rozpoczęciem "synodu o synodalności": jego przemówienia do wiernych w Rzymie (18 września), refleksji na początku procesu synodalnego (9 października) oraz homilii podczas uroczystości otwarcia synodu (10 października). 

Ramiro Pellitero-2 lipca 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

Przy wszystkich trzech okazjach przekazał wskazówki do "wspólnego kroczenia" w tym synodzie, który rozpoczyna się teraz w fazie lokalnej, kontynuuje od marca 2022 r. w fazie narodowo-kontynentalnej i kończy się na spotkaniu biskupów w Rzymie w październiku 2023 r. 

"Poważne traktowanie synodu".

W przemówieniu do wiernych diecezji rzymskiej (18-IX-21) Franciszek przypomniał temat obecnego synodu, a raczej obecnego procesu synodalnego: Dla Kościoła synodalnego: komunia, uczestnictwo, misja. Wyjaśnił, że nie jest to ankieta, aby zbierać opinie, ale aby słuchać Ducha Świętego.

Dodał, że nie jest to również "rozdział" dodany do eklezjologii, a tym bardziej moda czy hasło; raczej jest to "synodalność wyraża naturę Kościoła, jego formę, styl, misję".. Mówić o "Kościele synodalnym" to nadać nazwę temu, czym żyli już pierwsi chrześcijanie, zgodnie z księgą Dziejów Apostolskich: "wspólnym wędrowaniem" z Jerozolimy do wszystkich miejsc, aby nieść słowo Boże i przesłanie Ewangelii. Wszyscy wiedzieli, że są bohaterami i są odpowiedzialni za służenie innym. Wszyscy wspierali autorytet swoim życiem i rozeznaniem, co najlepiej zrobić, zachować lub uniknąć. 

Nieuchronnie, kontynuował Papież, ta droga wiąże się z kontrastami, a czasem z napięciami. Ale doświadczenie działania i natchnienia Ducha Świętego na apostołów pomogło im zrozumieć i podjąć decyzję:"Duch Święty i my postanowiliśmy nie nakładać na was ciężarów większych niż to konieczne". (Dz 15:28). To - wskazuje Franciszek - jest podstawową orientacją dla synodalności, a konkretnie dla procesu synodalnego, który rozpoczynamy. Zawsze istnieje pokusa, by pójść na całość samemu. Ale mamy Ducha Świętego jako świadka miłości Boga i tej "gościnnej szerokości", tej katolickości, która oznacza uniwersalność ponad czasem i miejscem.

Franciszek podkreślił następnie znaczenie pierwszej fazy, fazy diecezjalnej procesu synodalnego, w której przejawia się "zmysł wiary" ludu Bożego ("zmysł węchu" owiec, którymi wszyscy jesteśmy), przy czym wskazówki pasterzy i wiernych pomagają im w prowadzeniu trzody Chrystusa (nieomylnego "w wierze", jak mówi Sobór Watykański II); ze zdolnością, zatem, do znajdowania nowych dróg lub odzyskiwania utraconej drogi. 

Rzeczywiście. Uczestnictwo w życiu Kościoła nie polega jedynie na tym, by wiedzieć i czuć się jego częścią, wewnętrznie i duchowo, i odpowiednio uczestniczyć w jego sakramentach, by następnie, każdy na swoim miejscu, sprawiać, że świat będzie fermentował życiem i światłem Ewangelii. Już to byłoby bardzo ważne, jako podstawa operatywnego tłumaczenia tej tajemnicy komunii i misji, jaką jest Kościół. Ponadto udział w życiu Kościoła prowadzi do również być odczuwalny odpowiedzialny za instytucję kościelnąMisja ewangelizacyjna jest misją Boską, ludzką i społeczną, każdy zgodnie ze swoją kondycją i powołaniem, dla dobra misji ewangelizacyjnej.

Chodzi o to, żeby mieć wszystkiejak podkreślają dokumenty mające kierować procesem synodalnym (Dokument przygotowawczy i Vademecum). Wszyscy też ubodzyZmarginalizowani, ci, którzy są odrzuceni przez społeczeństwo, nawet jeśli może się to wydawać trudne lub utopijne. Witając nieszczęścia wszystkich, także tych, którzy są nasz. Ale - zaznacza papież -. "Jeśli nie uwzględnimy nędzarzy - w cudzysłowie - społeczeństwa, tych odrzuconych, nigdy nie będziemy w stanie przejąć odpowiedzialności za nasze nieszczęścia. I to jest ważne: że swoje nieszczęścia można wyłonić w dialogu, bez uzasadnienia. Nie bać się".. W ten sposób Kościół może być, jak chciał Sobór Watykański II, szkołą braterstwa (por. Encyklika Fratelli tutti). Franciszek nalega, aby wszyscy traktować synod poważnienie pozostawiając nikogo na zewnątrz ani w tyle.

Ma to bowiem wiele aspektów: duchowy, sakramentalny, dyscyplinarny, w jedności działania Ducha Świętego i w różnorodności Jego charyzmatów w Kościele i dla świata. Jest też, jak powiedzieliśmy wcześniej, instytucjonalna droga Kościoła w koncercie historii i pośród społeczeństwa. My wszyscy, w "organicznej współpracy", musimy odegrać swoją rolę w tej drodze, każdy zgodnie ze swoim specyficznym powołaniem, darami, posługami (wyświęconymi i niewyświęconymi) i charyzmatami. Jest to również przejaw relacji pomiędzy instytucja i charyzmaty.

Klucze i zagrożenia

Następnie, w przemówieniu inaugurującym proces synodalny (9 października 2011 r.), papież Franciszek sprecyzował klucze (komunia, uczestnictwo, misja), zagrożenia (formalizm, intelektualizm, immobilizm) i możliwości (Kościół synodalny, słuchanie, bliskość). 

Po pierwsze, trzy klucze. Na stronie komunia wyraża naturę Kościoła. Na stronie misjaZadaniem Kościoła jest głoszenie Królestwa Bożego, którego jest on zalążkiem i zarodkiem. Według św. Pawła VI, "dwie główne linie enuncjowane przez radę".. W piątą rocznicę powiedział, że jej ogólne zarysy były: "komunia, czyli spójność i wewnętrzna pełnia, w łasce, prawdzie i współpracy [...], oraz misja, czyli zaangażowanie apostolskie we współczesnym świecie". (Angelus, 11 października 1970).

Dwadzieścia lat później, na zakończenie synodu w 1985 roku, św. Jan Paweł II potwierdził naturę Kościoła jako "komunii" (koinonia), z którego wynika misja bycia znakiem intymnego zjednoczenia rodziny ludzkiej z Bogiem. I wyraził celowość odbywania w Kościele synodów, które byłyby przygotowywane przez Kościoły lokalne z. udział wszystkich (por. Przemówienie na zakończenie II Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów, 7 grudnia 1985 r.). 

Jest tak, podkreśla teraz Franciszek, ponieważ autentyczne uczestnictwo jest żywym wyrazem bycia Kościołem, jako wymóg wiary chrzcielnej. Z chrztu wywodzi się "identyczną godność dzieci Bożych, nawet w różnicy posług i charyzmatów".

Ważne jest to, co mówi papież. Teologia katolicka podkreśla rzeczywistość kapłaństwo powszechne wiernychktóra nadaje godność powszechną (prorocką, kapłańską i królewską) ochrzczonym i pobudza ich (poprzez posługę kapłaństwa służebnego) do wszystkich zadań, którym mogą i muszą sprostać jako chrześcijanie. Ponadto kapłaństwo wspólne ma potencjał, by dynamicznie przyjmować bardzo różne charyzmaty w służbie misji Kościoła. I dzisiaj widzimy, jak niektóre z tych charyzmatów odnoszą się do "posług" (wyświęconych lub nie) lub funkcji, które wierni mogą podjąć. 

Franciszek powiedział dalej, że synod musi pamiętać, że trzy zagrożenia. Na stronie formalizmco sprowadziłoby ją do pięknej fasady, a nie do drogi skutecznego rozeznania duchowego. W tym celu "Potrzebujemy substancji, instrumentów i struktur, które sprzyjają dialogowi i współdziałaniu wśród Ludu Bożego, zwłaszcza między kapłanami i świeckimi".unikanie klerykalizmu. 

Na stronie intelektualizmna drugim miejscu: "czyli abstrakcja; rzeczywistość idzie w jedną stronę, a my, z naszymi refleksjami, w drugą".. Groziło by to przekształceniem synodu w grupę studyjną, która nie zajmuje się prawdziwymi problemami Kościoła i złem świata. 

A potem jest pokusa bezruch. Pokusa, by nie zmieniać się powołując się na zasadę "zawsze tak robiono" (por. Evangelii gaudium33), bez uwzględnienia działania Ducha Świętego, czasów, w których żyjemy, potrzeb i doświadczenia Kościoła także w teraźniejszości. Gdyby trzymali się tej zasady, Piotr i Paweł nie byliby w stanie rozeznać rozszerzenia ewangelii na pogan. 

Możliwości

Synod jest więc okazją do spotkania, słuchania i refleksji. Jest to czas łaski, który może pozwolić nam na uchwycenie przynajmniej trzy możliwości. Okazja, po pierwsze, do "aby nie okazjonalnie, ale strukturalnie zmierzać w kierunku Kościoła synodalnego".innymi słowy "miejsce otwarte, w którym każdy czuje się jak u siebie i może uczestniczyć".. Rzeczywiście, i to z wierności Ewangelii: wierności, która jest dynamika jak zawsze, gdy chodzi o ludzi: umiejętność zmiany sposobu wyrażania się lub robienia rzeczy, gdy zmieniają się okoliczności lub pojawiają się nowe potrzeby.

Kolejną możliwością jest bycie Kościół słuchający, z kultu i modlitwy. A potem "wysłuchać braci i sióstr o nadziejach i kryzysach wiary w różnych częściach świata, o pilnej potrzebie odnowy życia duszpasterskiego i o znakach płynących z lokalnych rzeczywistości". Dzieje się tak również dlatego, że Ewangelia opiera się na różnorodności kultur (inkulturacja) w celu rozprzestrzeniania i wzbogacania jej wyrazów.

Wreszcie, synod jest okazją do bycia Pobliski kościółwspółczucia i czułości. Kościół, który sprzyja obecności i przyjaźni. "Kościół, który nie oddziela się od życia, ale bierze na siebie słabości i ubóstwo naszych czasów, lecząc rany i uzdrawiając złamane serca balsamem Boga". Nie zapominajmy, prosi Franciszek, o stylu Boga, który ma nam pomóc: bliskości, współczuciu i czułości.

Szukanie, słuchanie, rozeznawanie

Wreszcie w homilii na otwarcie Synodu Biskupów (10-X-2021) papież podsumował cel procesu synodalnego trzema czasownikami: znalezienie, wysłuchanie, rozeznanie. 

Czerpiąc z Ewangelii dnia (por. Mk 10, 17 i nast.), Franciszek przywołuje sposób, w jaki Jezus wchodzi w historię i dzieli trudy ludzkości. Spotyka się z bogatym człowiekiem, słucha jego pytań i pomaga mu rozeznać, co musi zrobić, aby odziedziczyć życie wieczne. 

Po pierwsze, spotkanie. My również musimy poświęcić czas na przebywanie z Panem w modlitwie i uwielbieniu, a następnie. "spotkać się twarzą w twarz, pozwolić się dotknąć pytaniom naszych sióstr i braci, pomagać sobie nawzajem, aby różnorodność charyzmatów, powołań i posług nas ubogacała".. "Bez formalności, bez fałszu, bez makijażu"..

Drugi, słuchanie. Jezus bez pośpiechu słucha religijnego i egzystencjalnego niepokoju tego człowieka. Nie proponuje mu gotowego rozwiązania, aby się go pozbyć i dalej iść swoją drogą. "A co najważniejsze, Jezus nie boi się, by słuchać Go sercem, a nie tylko uszami".. Nie odpowiada po prostu na Twoje pytanie, ale opowiada Ci swoją historię i mówi swobodnie. "Kiedy słuchamy sercem to się dzieje: drugi czuje się mile widziany, a nie oceniany, swobodnie opowiada o swoim doświadczeniu życiowym i ścieżce duchowej".

I tutaj Papież wzywa nas do sprawdzenia, czy nasza zdolność słuchania jest taka sama, do odkrywania z zachwytem tchnienia Ducha Świętego, który podpowiada nowe drogi i języki. "Jest to powolne, być może męczące ćwiczenie, aby nauczyć się słuchać siebie nawzajem - biskupów, księży, zakonników i świeckich, nas wszystkich, wszystkich ochrzczonych - unikając sztucznych i powierzchownych odpowiedzi".. "Duch Święty prosi nas, abyśmy słuchali pytań, trosk i nadziei każdego Kościoła, każdego ludu i każdego narodu. A także słuchać świata, wyzwań i zmian, które przed nami stawia. I za to wszystko papież nas prosi:"Nie uciszajmy naszych serc, nie osłaniajmy się w obrębie naszych pewników. Pewności tak często nas zamykają. Słuchajmy siebie nawzajem.

Wreszcie, na stronierozeznanie. W swoim dialogu z bogatym młodzieńcem Jezus pomaga mu rozeznać: "Proponuje, aby spojrzał na swoje wnętrze, w świetle miłości, z jaką On sam, patrząc na niego, go kocha (por. w. 21), i aby w tym świetle rozeznał, do czego naprawdę przywiązane jest jego serce. Aby mógł wtedy odkryć, że jego dobro nie polega na dodawaniu innych aktów religijnych, ale przeciwnie, na ogołoceniu samego siebie, na sprzedaniu tego, co zajmuje jego serce, aby zrobić miejsce dla Boga" (por. w. 21)..

To, zauważa Franciszek, jest cenną wskazówką także dla nas. "Synod jest drogą rozeznania duchowego, rozeznania eklezjalnego, które dokonuje się w uwielbieniu, w modlitwie, w kontakcie ze Słowem Bożym".. To nie jest "zjazd" eklezjalny, nie konferencja naukowa, nie kongres polityczny. Nie parlament, ale wydarzenie łaski, proces uzdrawiania prowadzony przez Ducha Świętego. 

Jezus wzywa nas teraz do ogołocenia się i uwolnienia od tego, co światowe, także od naszych zamknięć i przyzwyczajeń. Zadać sobie pytanie, co Bóg chce nam powiedzieć w tym czasie i w jakim kierunku chce nas prowadzić. Być otwartym na niespodzianki Ducha Świętego. I w tym celu papież wzywa nas, abyśmy nauczyli się sprawować synodalność. stworzenie go w rzeczywistości. Wymaga to, oprócz modlitwy, zaangażowania w poprawę formacji wszystkich, krok po kroku, biorąc pod uwagę aktualne okoliczności. 

Celem synodu nie jest jedynie uwidocznienie uczestnictwa czy sporządzenie dokumentów. Jak stwierdza poetycko dokument przygotowawczy, cytując Franciszka, jest to "aby kiełkowały marzenia, aby wznosiły się proroctwa i wizje, aby kwitły nadzieje, aby pobudzać zaufanie, aby wiązać rany, aby splatać relacje, aby wskrzeszać świt nadziei, aby uczyć się od siebie nawzajem i tworzyć pozytywną wyobraźnię, która oświeca umysły, rozpala serca, daje siłę rękom". (Przemówienie na początku synodu poświęconego młodzieży, 3 października 2018 r.).

Jesteśmy niczym

Prawdą jest, że jesteśmy niczym, prawdą jest, że ludzkie troski są względne; ale, uwaga, jesteśmy bardzo, przez chrzest zostaliśmy uczynieni niczym więcej i niczym mniej dziećmi Bożymi.

2 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

"Jesteśmy niczym" to jedno z najczęściej powtarzanych zdań na stypach i pogrzebach na całym świecie. Trzy słowa, które kondensują wieki ludzkiej mądrości. Takim stwierdzeniem ogłaszamy oczywistość efemeryczności istnienia w obliczu nieuniknionej randki ze śmiercią. Po co tyle zmartwień, tyle ludzkich zmagań, tyle wysiłku włożonego w pracę? Co zostało z naszej determinacji, by żyć w zdrowiu, realizować pasjonujące projekty? Pieniądze, młodość, sukces, uczucia... "Próżność próżności" - mówi mądry autor Eklezjastesa - "Próżność próżności; wszystko jest próżnością".

Ta świątynna prawda kryje jednak w sobie błędną interpretację, którą w takich dniach jak te, w których obchodzimy Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, warto wyjaśnić. Mam na myśli zaimportowany z innych tradycji religijnych zwyczaj pozbywania się prochów naszych zmarłych poprzez rozrzucanie ich w powietrzu, w wodzie lub w innym miejscu, które w praktyce oznacza ich zniknięcie. Niektórzy uważają, że w ten sposób zmarła osoba łączy się z Matką Naturą lub ze wszechświatem; inni po prostu - i z pewnością z całą swoją dobrą wolą - zamierzają spełnić marzenie swojej ukochanej osoby o tym, by na zawsze cieszyć się morzem lub górą, które tak bardzo kochała za życia.

Nie zamierzam oceniać tych, którzy to zrobili, ani tych, którzy mają to tak poukładane. Chciałbym tylko pomóc im zrozumieć, że brakuje im tego, co nasza bogata tradycja katolicka zachowała przez tysiąclecia i że jest to wielka pociecha i wezwanie dla tych, którzy pozostali. Zachowując szczątki naszych zmarłych, wskazujemy na bardzo wysoką godność życia ludzkiego, która nie wygasa nawet po śmierci. To prawda, że jesteśmy niczym, to prawda, że ludzkie troski są względne; ale, uwaga, jesteśmy bardzo, przez chrzest stajemy się niczym więcej i niczym mniej dziećmi Bożymi.

Ciało nie jest platońskim więzieniem duszy, nie jest pojemnikiem, który wyrzuca się po wykorzystaniu jego zawartości; ciało jest powołane do wieczności, jak nauczył nas Zmartwychwstały, pokazując te same ręce i ten sam bok, który dopiero co pochowali Jego przyjaciele. Człowiek nie jest dwoistością, ale jednością ciała i duszy. Sobór Watykański II stwierdza: "Człowiek przez sam swój stan cielesny jest syntezą materialnego wszechświata, który przez człowieka osiąga swój najwyższy szczyt i podnosi głos na swobodną chwałę Stwórcy. Nie wolno mu zatem gardzić życiem cielesnym, lecz przeciwnie, powinien uważać własne ciało za dobre i czcić je jako stworzenie Boże, które zmartwychwstanie w dniu ostatecznym".

Przechowując szczątki naszych zmarłych w określonym miejscu, odwiedzając je, dbając o miejsca, w których je składamy, manifestujemy publicznie i sobie samym, że pozbawione życia ciało naszych bliskich jest czymś więcej niż niczym, bo zostało stworzone na obraz i podobieństwo Boga i było świątynią Ducha Świętego. I nie, nie jesteśmy "niczym".

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Więcej
Watykan

Nowa sala wystawowa w watykańskiej Bibliotece Apostolskiej

Raporty rzymskie-2 lipca 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

"All: Humanity on the Way" to nazwa pierwszej wystawy, która odbędzie się w nowej sali wystawowej watykańskiej Biblioteki Apostolskiej, którą zainaugurował papież Franciszek i która pozwoli każdemu chętnemu odwiedzić tę przestrzeń, do tej pory zarezerwowaną dla pracowników naukowych.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Watykan

Kardynał Angelo Scola obchodzi 80. urodziny

Raporty rzymskie-1 lipca 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Kardynał przestaje być elektorem kardynalskim i tym samym traci prawo głosu w przypadku konklawe. Scola był bliskim współpracownikiem Jana Pawła II, pełniąc katedrę antropologii w Papieskim Instytucie Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Był związany z ruchem Komunia i Wyzwolenie. Był patriarchą emerytowanym Wenecji i arcybiskupem emerytowanym Mediolanu.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Aby zrozumieć, czym jest Synod

1 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

17 października rozpoczął się etap diecezjalny Synodu Biskupów, który tydzień wcześniej papież Franciszek zainicjował w Rzymie dla Kościoła powszechnego. Czytelnicy wiedzą już, że jest to wyjątkowe zwołanie, pomyślane jako trzyletni proces, który przejdzie przez kilka faz; i że w przeciwieństwie do poprzednich Synodów, nie będzie się on koncentrował na dyskusji lub studium konkretnego tematu. Jego główną intencją jest, aby każdy ochrzczony czuł się odpowiedzialny za Kościół, do którego należy, oraz aby on sam i sam Kościół z entuzjazmem podjął swoją misję ewangelizacyjną.

Monsignor Luis Marín de San Martín, podsekretarz Synodu Biskupów, wyjaśnia to szczegółowo w wywiadzie dla tego numeru Omnes. Jego wypowiedzi uwydatniają treść ostatnich wystąpień papieża Franciszka, a mianowicie przemówienia do wiernych diecezji rzymskiej we wrześniu; przemówienia inaugurującego proces synodalny 9 października, a także homilii wygłoszonej podczas Mszy św. otwierającej synod 10 października.

Oprócz rozpoczętej właśnie podróży synodalnej, chcielibyśmy w tym numerze Omnes zwrócić uwagę na inne tematy. Jednym z nich jest artykuł w. U korzeni naszej Tradycjiskupiając się na ewangeliach apokryficznych. Są to pisma, które w ostatnich czasach przykuwają uwagę wielu, a z pewnością są istotnym świadectwem życia Kościoła między II a V wiekiem. 

Kontynuując koncentrację Omnes na współczesnej teologii, w tym numerze proponujemy artykuł o Gustawie Thilsie z serii prowadzonej przez Juana Luisa Lorda; a w innym miejscu wyjaśniamy pracę watykańskiej Fundacji Josepha Ratzingera-Benedykta XVI. Co roku fundacja ta przyznaje swoje nagrody znanym teologom. W 2021 roku zwycięzcami zostali Niemcy Hanna-Barbara Gerl-Falkovitz i Ludger Schwienhorst-Schönberger, z których ten pierwszy weźmie udział w grudniowym Omnes Forum. Już wiosną tego roku zorganizowaliśmy Omnes Forum z Tracey Rowland, która wraz z Jean-Luc Marionem odbierze nagrodę w 2020 roku. Cała czwórka odbierze nagrodę z rąk papieża 13 listopada. 

Wywiad z europosłem Jaime Mayorem Oreją bardzo dobrze obrazuje moment kulturowy katolików w Europie i kontekst społeczny, który muszą pomagać kształtować. Na horyzoncie kulturowym również pojawiają się inicjatywy pro-life, takie jak coroczne marsze, które rozpowszechniły się w wielu miastach. Teraz informujemy o pierwszym marszu pro-life, który odbył się w Finlandii.

Junipero Serra założył Mission San Gabriel Arcangel, pierwszy kościół na terenie dzisiejszej archidiecezji Los Angeles, oraz inne uroczystości związane z tymi kluczowymi kamieniami milowymi w pierwszym głoszeniu Ewangelii na ziemiach Ameryki Północnej.

AutorOmnes

Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na uroczystość Wszystkich Świętych (B)

Andrea Mardegan komentuje czytania na Wszystkich Świętych, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-1 lipca 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

W uroczystość Wszystkich Świętych czytamy w Apokalipsie: "Po tym, w wizji, ukazał się wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu, plemienia, ludu i języka, stojący przed tronem i przed Barankiem, obleczony w białe szaty, z gałązkami palmowymi w rękach. I zawołali donośnym głosem: "Zbawienie pochodzi od Boga naszego, który siedzi na tronie, i od Baranka. Pocieszająca wizja świętych w niebie, zwykłych mężczyzn i kobiet, którzy nie będą mieli procesu beatyfikacyjnego, tych "obok".

Dziadek; babcia; nauczyciel szkoły średniej; piekarz; taksówkarz. Włóczęga, który spał pod gankiem; roztropny przewodnik górski; sędzia, który wymierza sprawiedliwość mimo nacisków możnych; bizneswoman, która wspięła się na szczyt porażki, bo nie chciała płacić łapówek. Matka przytłoczona pracą w domu i przy dzieciach, nigdy nie ma dnia wolnego. Synowa cierpliwa wobec teściowej; ksiądz, który trafił do więzienia, ale był niewinny; polityk, który musiał podać się do dymisji z powodu nagonki medialnej na niego, ale nie zrobił nic złego. Pani, która nie słuchała plotek koleżanek na ławkach w parku, ale wkładała pozytywny spin w przemówienia. Piekarz z dokładną latarnią i bogatymi ciastami. Piłkarz, który nie robił krzywdy swoim przeciwnikom i bił im brawo, gdy grali dobrze. Żołnierze, którzy rozmawiali z biedną ludnością i pomagali jej, nigdy jej nie wyzyskiwali, ale promowali. Pracownik, którego dni były wszystkie takie same, ale który był szczęśliwy w domu. Dziennikarz, który zawsze mówił prawdę. singer-songwriter, który śpiewał o cudach życia i miłości, a swoją muzyką o wysublimowanym pięknie napełniał ludzi wzruszeniem. Zakonnica, która była uśmiechnięta i kochająca nawet wtedy, gdy dzień był ciężki. Ten, któremu wszystko szło źle, ale który ofiarował to Bogu. Biskup, który był naprawdę ojcem. Spowiednik, który zawsze stawiał cię twarzą w twarz z Chrystusem i Jego miłością. Mąż, który kochał swoją żonę tak, jak ona chciała być kochana. Ojciec, który w nocy zapominał o swoim zmęczeniu i bawił się z dziećmi. Studentka, która uczyła się, a w wolnym czasie pomagała biednym.

Wszyscy wyprali swoje szaty we krwi Baranka. Są oni błogosławieni w niebie, ponieważ żyli w ubóstwie ducha, aby czynić dobro. Płakali, byli potulni. Oni pragnęli sprawiedliwości. Byli miłosierni. Byli czystego serca, oderwani od siebie, z tym samym spojrzeniem Boga na stworzenia. Wprowadzili pokój dookoła siebie. Byli prześladowani ze względu na Chrystusa, otrzymywali obelgi i wszelkie zło. Teraz radują się i wywyższają, bo cieszą się wielką nagrodą w niebie. A my z nimi. Dają nam nadzieję.

Homilia na czytania z Uroczystości Wszystkich Świętych

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Rodzina

40 dni dla życia: "Nasza obecność przypomina, że istnieją alternatywy dla aborcji".

40 dni, które uratowały ponad sto żyć. Od początku kampanii 22 września do 31 października dziesiątki osób gromadziły się przed klinikami, w których dokonuje się aborcji, w jednym celu: aby modlić się za kobiety, które trafiają do tych ośrodków i, gdy tylko zdecydują się do nich podejść, zaoferować im środki i możliwości, aby doprowadzić ciążę do końca i urodzić swoje dzieci.

Maria José Atienza-31 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kampania 40 dni dla życia jest zakończona, ale praca tych wolontariuszy i stowarzyszeń nigdy się nie kończy. Marcos i Nayeli, koordynatorzy 40 dni dla życia w naszym kraju podkreślają, że "modlić się przed kliniką aborcyjną to być na ostatniej linii walki" i domagają się informacji na temat alternatyw i pomocy dostępnej dla wielu z tych matek, które szukają aborcji z "powodów ekonomicznych lub emocjonalnych, niepewności z niespodziewaną ciążą i jak dopasować tę okoliczność do ich osobistej i/lub zawodowej projekcji".

-Jak żyjesz w tych dniach dla życia od wewnątrz?

Mówiąc po ludzku, były momenty, kiedy martwiliśmy się o pozostałe do obsadzenia zmiany i ku naszemu zaskoczeniu były osoby, które się nie zapisały, a które były tam na modlitwie. Dlatego jako organizatorów nauczyło nas to zaufania do Boga. Byliśmy świadkami, jak Bóg działa i czyni tę inicjatywę swoją i jak przemienia serca. Wszystko, czego doświadczyliśmy podczas tych dni jako organizatorzy, pomogło nam również wzrastać w naszej relacji z Bogiem. On zawsze przekracza nasze oczekiwania.

- Są tacy, którzy zarzucają Ci "nękanie" matek, jak Ty podchodzisz do matek, czy one podchodzą do Ciebie bardziej, czy to doceniają?

Naszą rolą jest modlitwa, nie podchodzimy do matek. Nasza obecność przypomina, że są inne alternatywy i jeśli się do nas zbliżają, to my wyciągamy do nich rękę. Są kobiety, które są nam wdzięczne, a jedna z nich powiedziała nam nawet, że chciałaby, abyśmy byli tam w dniu, w którym poddała się aborcji.

W ciągu tych 40 dni udało się uratować ponad setkę dzieci. Jakie są przyczyny, które doprowadzają te matki do chęci zabicia swoich dzieci i jak im się potem towarzyszy?

Przyczyny są bardzo różne: ekonomiczne, emocjonalne, niepewność związana z niespodziewaną ciążą i tym, jak dopasować tę okoliczność do ich osobistych i/lub zawodowych projekcji... Ważne jest to, że są zaangażowane w obronę życia, które noszą w sobie. Osoby, które im towarzyszą, nawiązują osobiste więzi, które wykraczają poza zwykłą fizyczną obecność do momentu narodzin i które trwają po tym momencie. Często to samo
Matki, które kiedyś myślały o aborcji i w końcu zdecydowały się na nią, zakładają między sobą grupy i spotykają się. Niekiedy wspiera się ich również poprzez oferowanie im pomocy w wejściu na rynek pracy, z
specjalne szkolenia lub wsparcie w zakresie uznawania kwalifikacji uzyskanych w innych krajach.

Istotne byłoby to, że zanim kobieta dokona aborcji, powinna wiedzieć, że istnieją inne alternatywy, a ich rozpowszechnianie powinno być bardziej przejrzyste.

Marcos / Nayeli

-Jak można dalej wspierać tę akcję?

Powiedzenie "tak", aby wziąć udział w przyszłych kampaniach. Idealnie byłoby jednak, gdyby kampania nie była w ogóle potrzebna. Modlitwa przed kliniką aborcyjną to bycie na ostatniej linii walki... Ważne byłoby to, że zanim kobieta tam trafi, wie, że są inne alternatywy, a ich rozpowszechnianie byłoby bardziej przejrzyste. Prawnie jest uregulowane, że należy zaoferować informacje w przypadku niechcianej ciąży, ale w praktyce oferowane informacje nie są kompletne i idą tylko w jednym kierunku, co właśnie prowadzi do modlitwy przed klinikami.

Ekologia integralna

Moralne wymiary zmian klimatycznych

W dniach 31-12 listopada 2021 roku odbędzie się w Glasgow Nowa konferencja stron (COP) traktatu klimatycznego ONZ, w tym przypadku 26. To kluczowa okazja do pokazania rzeczywistego zaangażowania państw-sygnatariuszy traktatu paryskiego w łagodzenie zmian klimatu.

Emilio Chuvieco-31 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

Ożywienie po pandemii jest już widoczne w wielu krajach, ale musi być inne: nie możemy kontynuować modelu energetycznego z przeszłości, jeśli mamy ustabilizować globalne temperatury na zalecanym przez naukowców poziomie 1,5◦. Aby to osiągnąć, największe gospodarki świata muszą przestać być emitentami netto gazów cieplarnianych (GHG): w skrócie oznacza to, że nasza gospodarka musi przestać polegać na paliwach kopalnych (węgiel, ropa naftowa, gaz ziemny itp.) i zacząć polegać na energii o niskiej emisji, głównie odnawialnej (wodnej, biomasowej, słonecznej, wiatrowej, geotermalnej) oraz - dopóki nie będzie możliwe znalezienie solidnej alternatywy - jądrowej.

Opublikowany latem tego roku najnowszy raport międzyrządowego panelu ds. zmian klimatu jasno określa, jakie są trendy globalnego ocieplenia, obserwowalne nie tylko w zapisach termicznych, ale także w masowym topnieniu mas lodu morskiego i kontynentalnego (zwłaszcza na półkuli północnej), zmniejszaniu się lodowców czy coraz częstszym występowaniu ekstremalnych anomalii (powodzi, pożarów, susz...).

Po kilkudziesięciu latach naukowej debaty wydaje mi się, że nie ma sensu dalej spierać się o aspekty, co do których nauka znalazła ogromną zbieżność. Przy niepewności, jaką niesie ze sobą wszelka wiedza naukowa, konieczne jest podjęcie działań, przekształcenie mniej lub bardziej retorycznych stwierdzeń w konkretne fakty i postanowienia. Dlatego uważam, że nadszedł czas, aby skupić się na etycznych aspektach zmian klimatycznych, ponieważ to właśnie tam napotykamy na główne przeszkody w przyjęciu zobowiązań, których wymaga powaga problemu.

Nauka zrobiła swoje, choć oczywiście musi nadal lepiej rozumieć problem i pomagać nam w przystosowaniu się, a teraz musimy przejść do zobowiązań moralnych, które należy przełożyć na konkretne i skuteczne cele. Jakie są etyczne podstawy działania w sprawie zmian klimatu? Podsumuję te, które wydają mi się najbardziej istotne:

Pierwszy to elementarny zasada ostrożnościProwadzi to do unikania wszystkiego, co może mieć poważne skutki, nawet jeśli nie byliśmy pewni, że one wystąpią. Wystarczy rozsądny stopień wiedzy, aby uniknąć przekroczenia granic, które mogą doprowadzić do katastrofy. W Karcie Ziemi, przyjętej na forum ONZ w 1982 roku, wyraźnie stwierdzono, że: "Te działania, które mogą wiązać się z ryzykiem dla przyrody, powinny być poprzedzone dokładną weryfikacją; ich zwolennicy powinni zapewnić, że spodziewane korzyści znacznie przewyższają potencjalne szkody, jakie mogą wywołać, a tam, gdzie skutki te nie są w pełni zrozumiałe, działania takie nie powinny być podejmowane" (United Nations, World Charter for Nature, Resolution 37/7, 1982, 11.b).

Krótko mówiąc, sprawdź, co jest stawką i unikać działań, które mogą spowodować znaczne szkody, nawet jeśli taka szkoda jest tylko prawdopodobna, to jest to elementarna zasada ludzkiego zachowania. Scenariusze przyszłego ocieplenia niosą ze sobą na tyle poważne zagrożenia, że powinniśmy już teraz podjąć wszelkie niezbędne działania, aby ich uniknąć. Wiemy, że te modele to symulacje probabilistyczne, ale to najlepsze, co mamy do działania. Odwlekanie decyzji, bo nie jesteśmy pewni, co się stanie, nie ma sensu. Nie mielibyśmy ubezpieczeń samochodowych, domowych czy turystycznych, nie mielibyśmy systemów ochrony cywilnej na wypadek katastrof, nie planowalibyśmy przyszłości, a wszyscy to robimy w taki czy inny sposób.

Drugą zasadą etyczną jest zasada odpowiedzialności. Oczywiście decyzje o uniknięciu wpływu powinny być podejmowane przez tych, którzy go spowodowali. W przypadku zmian klimatu oznacza to, że odpowiedzialność jest globalna, ponieważ wszystkie kraje spowodowały je w taki czy inny sposób, ale oczywiście jest ona zróżnicowana, ponieważ większość gazów cieplarnianych, które obecnie wzmacniają efekt cieplarniany w atmosferze, została wyemitowana przez kraje najbardziej uprzemysłowione.

Konieczne jest uwzględnienie emisji skumulowanych, gdzie oczywiście główną rolę odgrywają kraje uprzemysłowione. (patrz rysunek). Oznacza to, że od krajów, które dopiero co dołączyły do grona emitentów netto (takich jak Chiny czy Indie) nie możemy wymagać takiego samego stopnia poświęcenia jak od tych z nas, którzy są emitentami netto od wielu dziesięcioleci.

O tej idei zróżnicowanej odpowiedzialności wspomina również papież Franciszek w Laudato si: "Musimy zatem pozostać wyraźnie świadomi, że w zmianach klimatycznych mamy do czynienia ze zróżnicowaną odpowiedzialnością, (...) Nie ma granic ani barier politycznych czy społecznych, które pozwalają nam się izolować, i z tego właśnie powodu nie ma miejsca na globalizację obojętności" (papież Franciszek, Laudato si, 2015, n. 52). W tym sensie odmowa rządu federalnego Stanów Zjednoczonych przyczynienia się do łagodzenia zmian klimatycznych - wbrew własnej społeczności naukowej - uderza mnie jako głęboko nieodpowiedzialna, mimo że, co również trzeba przyznać, kraj jako całość ograniczył swoje emisje w stosunku do poziomu z 1990 roku, głównie dzięki działaniom władz stanowych i lokalnych. Niewątpliwie jednym z kluczy do sukcesu COP26 będzie postawa USA, z nadzieją, że staną się one liderem w zakresie własnych zobowiązań dotyczących redukcji emisji i będą impulsem dla krajów rozwijających się.

Rys. Skumulowana emisja gazów cieplarnianych (GHG) przez największe gospodarki świata (Źródło: Global Carbon Budget 2020).

Odpowiedzialność odnosi się również do zdolności do reagowania. To właśnie kraje uprzemysłowione mają największe możliwości, aby dokonać niezbędnych zmian w naszym modelu energetycznym i pomóc w tym innym. Jest to kolejny przejaw podziału obowiązków. Od gospodarek ubogich lub rozwijających się nie można wymagać takich samych wysiłków jak od tych, które mają wysoki standard życia, być może w wyniku emisji w przeszłości. W związku z tym warto również rozważyć emisje per capita jako kluczowy czynnik podziału odpowiedzialności. Chiny są obecnie największym emitentem gazów cieplarnianych, ale ich wskaźnik per capita jest niższy niż w USA, Kanadzie czy Australii. Ponadto w tym wymiarze etycznym musimy wziąć pod uwagę, że Chiny, Indie czy Brazylia emitują więcej na potrzeby naszej własnej konsumpcji. Krajowe bilanse emisji uwzględniają produkcję, ale nie konsumpcję. Gdyby każdemu krajowi przypisać ślad węglowy konsumowanych przez niego towarów, nasz byłby niewątpliwie nadal znacznie wyższy niż krajów wschodzących.

Trzeci wymiar etyczny to solidarność międzypokoleniowa. Niewątpliwie najciekawszym elementem ruchu zainicjowanego przez Gretę Thunberg jest podkreślenie właśnie tego czynnika. Jesteśmy spadkobiercami tych, którzy przyszli przed nami i cieszymy się majątkiem, który w dużej mierze jest owocem ich pracy. Nie możemy teraz kapryśnie korzystać z zasobów i energii, które będą potrzebne tym, którzy będą żyć na tej planecie po naszym odejściu. Byłoby to głęboko niesprawiedliwe.

To właśnie kraje uprzemysłowione mają największe możliwości dokonania niezbędnych zmian w naszym modelu energetycznym.

Emilio Chuvieco

Chociaż oszacowanie skutków ekonomicznych przyszłych scenariuszy zmian klimatycznych jest bardzo trudne, niektórzy ekonomiści przeprowadzili to ćwiczenie w oparciu o najlepsze modele klimatyczne. Przedstawione na rysunku szacunki zakładają, że większość najbardziej wrażliwych krajów (kraje tropikalne i umiarkowane na półkuli południowej) zostanie najsilniej dotknięta przewidywanymi zmianami (rys. 2). Ponownie, sprawiedliwość środowiskowa wymaga bardziej zdecydowanych działań, aby zapobiec tym skutkom.

Rys. 2: Symulacja zmian PKB per capita w porównaniu z przyszłością bez zmian klimatu. Wzięte z: Burke et al. (2015): Global non-linear effect of temperature on economic production, Nature 527(7577.

Na koniec uważam, że należy przypomnieć wpływ arystotelesowskiej etyki cnót na tę debatę. Działania na rzecz klimatu mogą mieć wiele motywacji: odpowiedzialność etyczna czy strach przed katastrofą wydają się być najczęściej przywoływane. Wydaje mi się jednak, że najważniejszym z nich jest odwołanie się do wartości, które czynią nas lepszymi.

Musimy prowadzić bardziej oszczędne życie, ponieważ dzięki temu będziemy szczęśliwsi, wiedząc, że dzielimy się zasobami i energią z potrzebującymi, z osobami najbardziej narażonymi, z innymi formami życia i z przyszłymi pokoleniami. Posiadanie więcej, zbędna konsumpcja nie czyni nas szczęśliwszymi, a także ma negatywny wpływ na innych ludzi i ekosystemy, które są niezbędne do naszego istnienia. "Im bardziej puste jest serce człowieka, tym bardziej potrzebuje on przedmiotów do kupowania, posiadania i konsumowania" - przypomniał nam papież Franciszek w Laudato Si. Nie jest to tylko kwestia reakcji na kryzys, ale przede wszystkim zmiany wartości, którymi kieruje się nasze społeczeństwo, stworzenia modelu postępu, który w centrum stawia człowieka, rodzinę i relacje międzyludzkie. Wierzę, że w głębi duszy wszyscy zdajemy sobie sprawę, że rzeczy, które są naprawdę wartościowe w tym życiu, nie można kupić, a bardziej oszczędny, bliższy model życia pomoże nie tylko środowisku, ale także naszej własnej wewnętrznej równowadze.

Musimy prowadzić bardziej oszczędne życie, ponieważ dzięki temu będziemy szczęśliwsi, wiedząc, że dzielimy się zasobami i energią z potrzebującymi, z najbardziej bezbronnymi ludźmi, z innymi formami życia i z przyszłymi pokoleniami.

Emilio Chuvieco
AutorEmilio Chuvieco

Profesor geografii na Uniwersytecie w Alcalá.

Świat

Przepychanka Australii Zachodniej z Kościołem w sprawie tajemnicy spowiedzi

Arcybiskup Perth, stolicy stanu Australia Zachodnia, Timothy Costelloe SDB, wyraził swój sprzeciw wobec ostatnich przepisów, które zmuszają księży do złamania pieczęci spowiedzi, aby zgłosić wykorzystanie seksualne dzieci, i łamią to, co nazywa "poufnością konfesjonału".

Rafał Górnik-30 Październik 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Parlament Australii Zachodniej w ubiegłym tygodniu przyjął ustawę zwaną. Projekt ustawy o zmianie ustawy o usługach na rzecz społeczności i rodziny 2021Nowe prawo, które znosi cywilnoprawną ochronę poufności pieczęci lub tajemnicy spowiedzi, nakłada na księży obowiązek zgłaszania nadużyć seksualnych wobec nieletnich, nawet jeśli przejawiają się one pod pieczęcią spowiedzi.

Komunikat prasowy australijskiego rządu stanowego stwierdza, że "nie będzie usprawiedliwienia dla braku obowiązkowego ujawnienia", nawet jeśli kapelan otrzymał informację podczas spowiedzi. Oprócz księży, zakonników lub kapelanów, zmiany rozszerzają przepisy dotyczące obowiązkowej sprawozdawczości na pracowników wczesnego dzieciństwa, pracowników opieki pozadomowej, zarejestrowanych psychologów, doradców szkolnych i pracowników wymiaru sprawiedliwości dla nieletnich.

Kilka dni temu arcybiskup Perth, Timothy Costelloe, salezjanin, w liście pasterskim, z którym można zapoznać się tutaj tutajpowiedział, że "niedawne przyjęcie przez parlament stanowy ustawy znoszącej cywilnoprawną ochronę tajemnicy spowiedzi głęboko mnie rozczarowało i zaniepokoiło, podobnie jak bez wątpienia zaniepokoiło wielu z was".

Jego zdaniem "ta decyzja parlamentu państwowego nie tylko potencjalnie kryminalizuje wierność istotnemu wymiarowi praktykowania naszej wiary katolickiej przez naszych księży, ale także nie niesie ze sobą żadnej gwarancji, że jakiekolwiek dziecko będzie z powodu tej decyzji lepiej chronione przed nadużyciami".

Arcybiskup jest "równie zaniepokojony tym, że wydaje się, iż mało lub wcale nie zwrócono uwagi na świadectwo [ofiar] ocalałych z nadużyć seksualnych, które mówiły o znaczeniu poufności konfesjonału w zapewnieniu im bezpiecznego miejsca do dzielenia się swoimi historiami i poszukiwania informacji. wsparcia i doradztwa. Dlaczego ich doświadczenie wydaje się nie mieć znaczenia lub wiarygodności?" pyta. Według źródeł cytowanych przez Die TagespostWedług portalu Mercatornet, zniesienie pieczęci konfesjonału "spowoduje ponowną traumę u ofiar nadużyć". Konfesjonał był bezpieczną przestrzenią, w której ofiary mogą uczestniczyć w procesie uzdrawiania. Nie więcej.

Decyzja przeciwko komisji ustawodawczej

Ponadto, dodaje arcybiskup Perth, "szczególnie niepokojące jest to, że opinia większości komisji ustawodawczej powołanej przez rząd do zbadania tej sprawy nie została zaakceptowana przez parlament".

"W decyzji większości 3-2, komisja ta zaleciła, że ujawnienia dokonane w kontekście wyznania religijnego nie powinny podlegać nowym przepisom dotyczącym obowiązkowego raportowania" - wyjaśnił abp Costelloe, pochodzący z Melbourne, który jest członkiem Stałego Komitetu, Komisji Episkopatu ds. Doktryny i Moralności oraz Komisji Episkopatu ds. Edukacji Katolickiej w Australijskiej Konferencji Biskupów Katolickich.

O Perth, które jest czwartym co do wielkości miastem w stanie z 2,12 mln mieszkańców, nie zaszkodzi spojrzeć na mapę i dowiedzieć się, że najbliższym miastem o populacji przekraczającej milion osób jest Adelajda, oddalona o 2100 kilometrów, co czyni Perth najbardziej odizolowanym miastem z ponad milionem mieszkańców na świecie. Jeśli chodzi o jej arcybiskupa, to został on mianowany przez papieża Benedykta XVI w 2012 roku, po kilku latach pełnienia funkcji biskupa pomocniczego Melbourne.

"Ksiądz zapewnia wsparcie i towarzyszenie".

Arcybiskup Costelloe mówi dalej, jak podsumował to Jamie O'Brien na stronie archidiecezjaKościół katolicki - powiedział - otrzymał informację, że niektórzy ludzie najwyraźniej wyrobili sobie pogląd, że jeśli osoba ujawni podczas spowiedzi, że była molestowana, to ksiądz nie może i nic nie zrobi. "Jest to nieświadome lub celowo wprowadzające w błąd przedstawienie sposobu, w jaki spowiedź jest praktykowana w Kościele katolickim. Ksiądz zrobi wszystko, aby zapewnić poradnictwo, wsparcie i towarzyszenie, jeśli osoba ujawniająca jest na to otwarta - mówi.

"Wystarczy, że ta osoba zgodzi się na podzielenie się swoją historią z księdzem poza kontekstem spowiedzi. Jednak kapłan, zgodnie z nauką katolicką, nie może zdradzić zaufania osoby, która przychodzi do niego do konfesjonału - zaznacza arcybiskup.

"Doświadczenie spowiedzi jest osobistym spotkaniem tej osoby z Chrystusem. W nauczaniu katolickim kapłan w tym spotkaniu występuje w osobie Chrystusa. W bardzo realnym sensie objawienie dokonuje się Chrystusowi, który w osobie kapłana słucha, radzi, zachęca i pomaga tej osobie w każdy możliwy sposób. Nie zdradza zaufania tej osoby".

To są te same pomysły, które podchwycił kilka dni temu. Omnes przez kardynała Mauro Piacenza, penitencjarza większego Kościoła. "Penitent nie mówi do spowiednika, ale do Boga. Zawłaszczenie tego, co należy do Boga, byłoby świętokradztwem. Dostęp do tego samego sakramentu, ustanowionego przez Chrystusa, aby był bezpieczną przystanią zbawienia dla wszystkich grzeszników, jest chroniony". Jednak - wyjaśnił - "nie przeszkadza to spowiednikowi w zdecydowanym zaleceniu temu samemu małoletniemu, by zgłosił nadużycie rodzicom, wychowawcom i policji".

Teraz szansa na przekonanie go jest stracona

Ksiądz zrobi wszystko, co w jego mocy, by przekonać spowiadającego się krzywdziciela do oddania się w ręce policji - podkreśla też australijski arcybiskup. "Choć wydaje się mało prawdopodobne, że krzywdziciel zgodziłby się na to, to przynajmniej taka możliwość istnieje. Jednak dzięki uchwaleniu tej ustawy jest wręcz niewyobrażalne, aby sprawca naraził się na złapanie".

"W związku z tym - dodaje abp Costelloe - wszelkie wprawdzie niewielkie szanse, jakie mógłby mieć ksiądz, próbując przekonać sprawcę o złu jego czynów i zachęcając lub nakazując tej osobie udanie się na policję, byłyby stracone". I oczywiście, jeśli sprawca ryzykowałby pójście do spowiedzi, to z pewnością poszedłby do księdza, który nie mógłby go zidentyfikować i który spowiadałby w środowisku gwarantującym anonimowość.

W związku z tym, zdaniem arcybiskupa, "zasadne jest pytanie o wykonalność i egzekwowalność zmiany legislacyjnej, a to oczywiście rodzi pytanie, dlaczego w ogóle dopuszczono do tego, by to ustawodawstwo przeszło przez nasz parlament". Z pewnością kluczowym testem adekwatności prawa musi być jego wykonalność".

Dane i reakcja

Jamie O'Brien informuje, że inne stany, takie jak Queensland i Victoria, również wprowadziły podobne przepisy. Sprawa stała się gorącym tematem w australijskich stanach po. Komisja Królewska ds. reakcji instytucji na seksualne wykorzystywanie dzieci opublikować jego raport końcowy na koniec 2017 r. Zauważyła, że "36 procent ocalałych z nadużyć, którzy się zgłosili, zgłosiło nadużycia w instytucjach katolickich" - mówi O'Brien.

"Wiele osób będzie krytykować mnie i w ogóle Kościół katolicki za sprzeciw wobec tej zmiany legislacyjnej. Będą starali się przedstawić Kościół jako obojętny na horror kryzysu nadużyć seksualnych w Kościele. Jest to niedokładne i niesprawiedliwe - mówi arcybiskup Perth. Bowiem "Kościół katolicki w całym kraju, a z pewnością tutaj w archidiecezji Perth i ogólnie w Australii Zachodniej, podjął wiele konstruktywnych kroków, aby zająć się tą straszną rzeczywistością w historii Kościoła".

Jego archidiecezja była pierwszą diecezją na świecie, która w 2015 r. uruchomiła Biuro ds. Bezpieczeństwa, a w ponad 105 parafiach pracuje ponad 250 przeszkolonych Safeguarding Officers - stwierdza kategorycznie. "Ci z Państwa, którzy mają dzieci lub młodzież w naszych szkołach, będą świadomi powagi, z jaką nasze lokalne szkoły, a także współpracujące z nimi Katolickie Biuro Edukacji, podchodzą do kwestii bezpieczeństwa dzieci" - mówi.

"Kapłani pozostaną do waszej dyspozycji".

Monsignor Timothy Costelloe kończy swój list potwierdzając "trzy rzeczy". Że jego "zaangażowanie w bezpieczeństwo i dobro naszych dzieci i młodzieży jest niezachwiane". Że "będziemy nadal odpowiadać z otwartością, współczuciem i wielkodusznością tym, którzy byli ofiarami, a obecnie przeżyli straszliwą zbrodnię i grzech wykorzystywania seksualnego przez osoby związane z Kościołem katolickim". "I po trzecie, aby nasi kapłani nadal oddawali się na waszą służbę, starając się jak najlepiej być żywymi znakami i skutecznymi nosicielami obecności Dobrego Pasterza wśród was".

"Pan wzywa nas do przeżywania tego poprzez naszą modlitwę za siebie nawzajem, nasze wsparcie dla siebie nawzajem, naszą zachętę i zrozumienie dla siebie nawzajem oraz poprzez naszą determinację, aby wykorzenić plagę nadużyć seksualnych z każdego z naszych środowisk katolickich. Razem możemy osiągnąć wielkie rzeczy dla Boga, dla ludu Bożego i dla naszego społeczeństwa. Nie zniechęcajmy się tymi, którzy dążą jedynie do zburzenia, krytyki i podważenia dobrych dzieł Kościoła" - podsumowuje.

Kilka dni temu rozmawialiśmy o pieczęci lub tajemnicy spowiedzi w Kościele oraz o nadużyciach wobec nieletnich we Francji. Musimy jeszcze omówić słowa premiera Francji, Jeana Castexa, skierowane do papieża oraz to, co Franciszek nazwał sakramentem przebaczenia podczas swojej niedawnej podróży apostolskiej na Słowację. To będzie inny dzień.

Watykan

Listopad: miesiąc modlitw za zmarłych i zyskiwania odpustów

Miesiąc listopad jest miesiącem poświęconym modlitwie szczególnie za zmarłych. Stolica Apostolska ustaliła, że odpusty zupełne można zyskać przez cały miesiąc listopad.

David Fernández Alonso-29 Październik 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Stolica Apostolska, podobnie jak to miało miejsce w ubiegłym roku z powodu pandemii, ustanowiła dekretem wydanym przez Penitencjarię Apostolską przedłużenie na cały miesiąc listopad odpustów zupełnych za wiernych zmarłych. Jak wiadomo, Kościół udziela odpustów tym, którzy w ciągu ośmiu dni po uroczystości Wszystkich Świętych odwiedzą cmentarze modląc się za zmarłych, a 2 listopada konkretnie nawiedzą kościół lub oratorium odmawiając Ojcze nasz i Credo.

Kardynał większy Penitencjarii, Mauro Piacenza, skomentował w wywiadzie, że jest to "bardzo serdeczna forma pobożności, która wyraża się poprzez uczestnictwo we Mszy św. i odwiedzanie cmentarzy" i dlatego, aby ludzie mogli rozcieńczyć swoje wizyty bez tworzenia tłumu, "postanowiono rozcieńczyć w czasie możliwość korzystania z odpustów, a więc przez cały miesiąc listopad będzie można nabyć to, co było zaplanowane na pierwsze 8 dni listopada".

"Penitencjaria Apostolska" - czytamy w dekrecie - "wysłuchawszy różnych próśb otrzymanych ostatnio od różnych Świętych Pasterzy Kościoła, ze względu na obecny stan pandemii, potwierdza i przedłuża na cały miesiąc listopad 2021 r. wszystkie korzyści duchowe przyznane już 22 października 2020 r. dekretem Prot. N. 791/20/I, którym z powodu pandemii Covid-19 przedłużono na cały miesiąc listopad 2020 r. odpusty zupełne dla wiernych zmarłych".

Dekret stwierdza również, że "z odnowionej hojności Kościoła wierni z pewnością będą czerpać pobożne intencje i duchowy wigor, aby kierować swoim życiem zgodnie z prawem ewangelicznym, w synowskiej komunii i oddaniu Najwyższemu Papieżowi, widzialnemu fundamentowi i Pasterzowi Kościoła katolickiego".

Według Katechizmu Kościoła Katolickiego, odpust to. "odpuszczenie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, już odpuszczone, co do winy, które wierny, chcąc i spełniając pewne warunki, uzyskuje przez pośrednictwo Kościoła, który jako administrator odkupienia rozdziela i stosuje z władzą skarb zadośćuczynienia Chrystusa i świętych.".

Bóg odpuszcza grzechy tym, którzy popełniwszy grzech, żałują za niego przez sakrament spowiedzi. Pozostaje jednak "zaległa odpowiedzialność" za skutki, jakie grzech spowodował dla tej samej osoby lub dla innych, a nawet dla całego społeczeństwa. Ta konsekwencja nazywana jest "karą doczesną" i jest długiem, który trwa i musi być spłacony albo w tym życiu, albo w czyśćcu.

To właśnie wtedy Kościół, jako administrator odkupienia, może udzielać odpustów, które mogą całkowicie lub częściowo (w zależności od tego, czy jest to odpust zupełny czy częściowy) usunąć tę karę doczesną za grzechy popełnione i wyznane do tego momentu.

Więcej

Ameryka: wyzwania eucharystyczne poza "kontrowersją Bidena".

Katolicy w Stanach Zjednoczonych czekają na oświadczenie w sprawie Eucharystii, które może być odpowiedzią na obawy zgłaszane w ostatnich miesiącach. Ponadto biskupi promują "rewitalizację eucharystyczną", której kulminacją będzie zgromadzenie narodowe w 2024 roku. 

29 Październik 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Biskup Kevin Rhoades z diecezji Fort Wayne-South Bend w stanie Indiana jest człowiekiem zapracowanym. Jako przewodniczący Komisji Doktrynalnej Episkopatu USA nadzoruje przygotowanie jednego z najbardziej dyskutowanych i pilnie obserwowanych dokumentów ostatnich lat. Tytuł Tajemnica Eucharystii w życiu KościołaPrzewidywana na kilka tysięcy słów wypowiedź ma pomóc katolikom głębiej zrozumieć Eucharystię i jej znaczenie dla ich wiary. Projekt tekstu nie został jeszcze opublikowany.

Oświadczenie, które zostanie poddane głosowaniu na listopadowym spotkaniu biskupów amerykańskich w Baltimore, powstało z dwóch odrębnych obaw. Pierwszym było badanie Pew z 2019 roku, które sugerowało, że 70 % amerykańskich katolików nie rozumie nauczania Kościoła, że Eucharystia jest Ciałem i Krwią Chrystusa. Podczas gdy sformułowanie ankiety zostało zakwestionowane, biskupi byli zaniepokojeni odkryciem i zaczęli planować "rewitalizację eucharystyczną" w celu odpowiedzi.

Następnie, w 2020 roku, Joe Biden został prezydentem i powstała kontrowersja dotycząca dopuszczalności przyjmowania Komunii przez katolików pełniących funkcje publiczne, jeśli nie popierają oni nauczania Kościoła na temat aborcji.

Pięćdziesiąt lat po zalegalizowaniu aborcji w całym kraju, Stany Zjednoczone pozostają głęboko podzielone w tej kwestii. Porzucenie przez prezydenta Bidena jego wcześniejszego stanowiska ograniczającego finansowanie aborcji przez rząd, a także jego retoryka podczas kampanii w 2020 r., spowodowały wśród niektórych biskupów duży niepokój związany z jego wyborem, co doprowadziło do propozycji wydania oświadczenia dotyczącego "spójności eucharystycznej".

Joe Biden został prezydentem i powstała kontrowersja dotycząca dopuszczalności przyjmowania komunii przez katolików pełniących funkcje publiczne, jeśli nie popierają oni nauczania Kościoła na temat aborcji.

Greg Erlandson

Ale wbrew życzeniom niektórych, przygotowywane obecnie oświadczenie nie jest przedstawiane jako dokument anty-Bidenowski. Zamiast tego, jest on przedstawiany jako "platforma startowa" dla trzyletniej kampanii o nazwie Rewitalizacja eucharystyczna.

Według biskupa Rhoadesa, oświadczenie będzie koncentrować się na "Eucharystia jako nasz największy skarb". i podkreśli, co katolicy powinni robić, gdy już zrozumieją Eucharystię.

Nie wiadomo, czy rozpatrywanie oświadczenia w listopadzie doprowadzi do kolejnej debaty, ale wiadomo, że biskupi amerykańscy pozostają głęboko zaniepokojeni tym, jak ich ludzie byli katechizowani w zakresie "źródło i szczyt". życia katolickiego.

AutorGreg Erlandson

Dziennikarz, autor i redaktor. Dyrektor Catholic News Service (CNS)

Przepowiednia Sołżenicyna

8 czerwca 1978 roku rosyjski noblista Aleksandr Sołżenicyn wygłosił na Uniwersytecie Harvarda pamiętne przemówienie, w którym potępił pewne problemy cywilizacji zachodniej, które od tego czasu tylko się pogłębiły.

28 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Z odwagą i moralnym prestiżem, jaki wiązał się ze statusem dysydenta i ofiary Związku Radzieckiego, opisał cechy tzw. wolnego świata, które należało naprawić, aby nie popadł on w niepowstrzymaną dekadencję. Ponad czterdzieści lat po wypowiedzeniu tych słów zdumiewa jasność i trafność jego analizy.

Po otrzymaniu w 1970 roku literackiej Nagrody Nobla, Uniwersytet Harvarda zaprosił rosyjskiego dysydenta Aleksandra Sołżenicyna do wygłoszenia 8 czerwca 1978 roku wykładu inauguracyjnego na tej starożytnej i znamienitej amerykańskiej uczelni. Korzystając z motta Harvardu ("Veritas"), słynny pisarz pozwolił sobie na wypowiedzenie kilku prawd do tej wybranej publiczności.

Aleksander Sołżenicyn

Zaczął od opowiedzenia o podziale ówczesnego świata na części. Do dwóch wojujących światów zimnej wojny, spolaryzowanych wokół Stanów Zjednoczonych Ameryki i ZSRR, dodał kraje tzw. Trzeciego Świata i zapewne kolejne światy. I zacytował Biblię mówiącą, że królestwo podzielone przeciwko sobie nie może się ostać oraz przestrzegającą przed przekonaniem o inherentnej wyższości Zachodu nad innymi cywilizacjami.

Korzystając z faktu, że zwracał się do zachodniej publiczności, Sołżenicyn przełamał pewne aspekty ówczesnego Zachodu, które moim zdaniem pogorszyły się do obecnego stanu dekadencji. Pierwszym z nich byłby upadek odwagi co przejawiało się w ogólnym tchórzostwie społeczeństwa, czyniąc nieelastyczność wobec słabych rządów lub skompromitowanych prądów, niezdolnych do zaoferowania jakiegokolwiek oporu, kompatybilną z milczeniem i paraliżem w obliczu potężnych rządów i sił zagrażających lub terrorystycznych.

Drugim aspektem byłby ponadprzeciętnie dobre samopoczucie oraz chęć posiadania coraz większej ilości rzeczy i wyższego poziomu życia, co paradoksalnie wytwarza u wielu ludzi Zachodu stany lękowe i depresyjne. Klimat napiętej i aktywnej rywalizacji dominuje nad całym ludzkim myśleniem i nie otwiera żadnej drogi do swobodnego rozwoju duchowego. Kto w takim środowisku ryzykowałby swoje wygodne życie w obronie dobra wspólnego, gdyby trzeba było bronić bezpieczeństwa własnego narodu?

Inną cechą zachodniego sposobu życia byłoby to, co rosyjski myśliciel nazywa życie "legalistyczne". Granice przyzwoitości i praw człowieka są określone w systemie praw o bardzo szerokich granicach. Prawo jest wykorzystywane, interpretowane i manipulowane z wielką wprawą. Ważne jest, aby być objętym prawem, a drugorzędne jest to, czy rzeczywiście ktoś ma rację, czy to co robi jest dobre lub sprawiedliwe. Sołżenicyn stwierdza, że życie w reżimie komunistycznym bez obiektywnych ram prawnych jest straszne, ale tak samo jak życie w społeczeństwie, w którym nie ma innej skali niż prawna.

Orientacja na wolność w krajach zachodnich okazała się z kolei błędna. Naszym społeczeństwom pozostało niewiele środków obrony przed otchłanią ludzkiej dekadencji. Wszystkie krzywdy moralne są traktowane jako integralna część wolności. Wolność stała się stronnicza wobec zła.

W innym miejscu swojego wystąpienia Sołżenicyn mówił też klarownie o orientacji prasy i mediów w ogóle: jaką odpowiedzialność ma dziennikarz prasowy wobec swoich czytelników i wobec historii? Opadanie z sił i powierzchowność to choroba psychiczna XX wieku, a to uniemożliwia pogłębioną analizę problemów.

Bez cenzury na Zachodzie modne trendy w myśleniu i idee są oddzielone od niemodnych, te ostatnie mają małe szanse na odbicie się w gazetach czy książkach, a nawet na usłyszenie na naszych uniwersytetach. Te aspekty mają ogromny wpływ na ważne aspekty życia narodu, takie jak edukacja, zarówno elementarna, jak i zaawansowana w sztuce i humanistyce.

Musimy się wznieść do nowej wizji, nowego standardu życia. Jest to nic innego jak wspinaczka na kolejny etap antropologiczny. Nikt na całym świecie nie ma wyjścia poza jedną drogą: w górę.

Santiago Leyra Curiá

Jednocześnie wielu ludzi żyjących na Zachodzie jest niezadowolonych z własnego społeczeństwa i skłania się ku socjalizmowi, który jest fałszywą i niebezpieczną alternatywą. Socjalizm bowiem, przekonuje Sołżenicyn, prowadzi do całkowitego zniszczenia ludzkiego ducha i zrównania ludzkości w śmierci. Ale nawet dzisiejsze społeczeństwo zachodnie nie jest dobrym wzorem dla nikogo. Osobowość ludzka na Zachodzie została znacznie osłabiona, podczas gdy trudy poniesione na Wschodzie wytworzyły silniejsze osobowości.

Największym problemem Zachodu jest utrata woli, objaw społeczeństwa, które osiągnęło kres swojego rozwoju. Źródło tej dekadencji leży w antropocentryzmie, w zapomnieniu o człowieku jako stworzeniu Bożym, podstawie wszelkich praw człowieka. Na tym polega wspólne pokrewieństwo materializmu marksistowskiego i materializmu zachodniego.

Na tym złowieszczym tle, które ponad czterdzieści lat później okazało się wyjątkowo jasne i trafne, zakończenie przemówienia Sołżenicyna na Uniwersytecie Harvarda oferuje rozwiązanie naszych problemów, rozpalenie naszego duchowego ognia. Musimy wznieść się do nowej wizji, nowego poziomu życia, gdzie nasza fizyczna natura nie będzie anatemowana jak w średniowieczu, ani nasza duchowa istota deptana jak w epoce nowoczesnej. Jest to nic innego, jak przejście do kolejnego etapu antropologicznego. Nikt na całym świecie nie ma innego wyjścia jak tylko w górę.

Hiszpania

Osoby i organizacje bezdomne ujawniają przeszkody w wychodzeniu z bezdomności

29. edycja Kampanii na Rzecz Bezdomności skupiła się na wielu barierach, z jakimi spotykają się osoby bezdomne w wychodzeniu z bezdomności i dostępie do pomocy społecznej.

Maria José Atienza-28 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Wraz z nadejściem listopada i zimnej pogody po raz kolejny staje nam przed oczami straszna sytuacja osób bezdomnych. W tym roku, pod hasłem "Nie ma wyjścia? Zagubieni w systemie ochrony socjalnej, który nie chroni".Stowarzyszenia i służby zaangażowane w Dzień Ludzi Bezdomnych w Madrycie, który jest koordynowany przez Sieć FACIAM, zebrały się, aby publicznie przedstawić Kampanię na rzecz Ludzi Bezdomnych 2021.

Około 40 000 osób w Hiszpanii nie ma domu do zamieszkania. Do tego należy dodać 2.500.000 osób w sytuacji skrajnie trudnej, które istnieją dziś w naszym kraju w wyniku skutków kryzysu.

bezdomny 2021_3

Na konferencji prasowej, którą Caritas zwołał w Madrycie, aby potępić tę sytuację, liczono na świadectwa Carlosa, który z dobrej sytuacji ekonomicznej przeszedł do życia w swoim samochodzie, czy Maríi Jesús, bezdomnej kobiety, która trafiła do schroniska po udarze, po latach życia na ulicach i w schroniskach.

Oprócz niepewności i bezsensu bezdomności, w życiu tych osób pojawiają się inne przeszkody, takie jak trudności w dostępie do systemu opieki zdrowotnej, zatrudnienia lub godziwych warunków mieszkaniowych, czy też bariery administracyjne utrudniające uregulowanie ich sytuacji lub dostęp do dochodu gwarantowanego lub innych usług społecznych. Stąd hasło i obraz tegorocznej kampanii, który przedstawia osobę w pozornie ślepym labiryncie.

Ich postulaty: Skuteczna polityka i empatia społeczna

Organizacje i osoby doświadczające bezdomności podkreślają potrzebę uwidocznienia bezdomności i zwrócenia uwagi na bariery, jakie napotykają, aby wyjść z tej sytuacji wykluczenia społecznego. Potępiają również fakt, że obecny system ochrony socjalnej jest niewystarczający. W tym sensie, jak zauważył Enrique Domínguez, szef Kampanii na rzecz Bezdomności w Cáritas Española, "ponad 700 000 osób, którym towarzyszy Cáritas, nie ma pieniędzy na opłacenie mieszkania lub zaopatrzenia, a 20% rodzin, którym udzielono pomocy, zostało zmuszonych do zmiany miejsca zamieszkania". Z tego powodu zaapelował o "wzmocnienie polityk publicznych, które są adekwatne i skoncentrowane na osobach najbardziej narażonych", aby zaradzić tej sytuacji.

Podobnie zarówno organizacje, jak i osoby, które znalazły się w tej sytuacji, proszą po raz kolejny, aby obywatele, oprócz znajomości rzeczywistości osób bezdomnych, okazali z nimi solidarność i empatię oraz przyłączyli się do ich głosów, aby domagać się sprawiedliwości i budować społeczeństwo, w którym wszyscy ludzie się liczą.

Wśród działań opracowanych na ten dzień, który w Kościele hiszpańskim obchodzony jest 31 października, rano 28. bezdomni, w towarzystwie wielu organizacji, zebrali się w marszu z Plaza de Callao do Puerta del Sol w Madrycie, gdzie zebrali się na odczytanie manifestu.#DigamosBasta #NadieSinHogar #SinHogarSalida śledzić rozwój tego dnia.

Zoom

Święta Maria od Aniołów

Obraz przedstawiający Matkę Boską z Dzieciątkiem i siedmioma archaniołami znajduje się w absydzie prezbiterium kościoła św. Santa Maria degli Angeli e dei Martiri. Obraz ma marmurową ramę z innymi aniołami i napis, który tłumaczy się jako "To, co było bożkiem, jest teraz świątynią Dziewicy". Autorem jest papież Pius. Uciekajcie, diabły!".

Johannes Grohe-28 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Hiszpania

Hiszpańscy zakonnicy i zakonnice wybiorą swoje nowe prezydium.

Na stronie Hiszpańska Konferencja Zakonników (CONFER) w przyszłym tygodniu odbędzie się 27. walne zgromadzenie, na którym zostanie wybrany nowy prezes i wiceprezes.

Maria José Atienza-27 Październik 2021-Czas czytania: < 1 minuta

SPanie, czego chcesz od nas dzisiaj? Z tym pytaniem jako hasłem przewodnim przełożeni różnych instytutów zakonnych należących do CONFER spotkają się 3, 4 i 5 listopada w Madrycie na swoim 27. zgromadzeniu generalnym.

CONFER wyraża nadzieję, że to spotkanie będzie okazją do refleksji i wspólnego poszukiwania misji życia zakonnego dzisiaj, zwłaszcza po najtrudniejszych chwilach pandemii CIVID, która poważnie dotknęła wiele zakonów, zarówno przez śmierć lub chorobę ich członków, jak i w wielu formach ich wsparcia.

Te dni będą łączyć wykłady, dialog w Zgromadzeniu i w małych grupach oraz przestrzenie do modlitwy i świętowania.

Mons. Luis Ángel de las HerasPrzewodniczący Komisja Episkopatu ds. życia konsekrowanego będzie odpowiedzialny za otwarcie konferencji wykładem zatytułowanym "Panie, czego chcesz od nas dzisiaj?". 

José Rodríguez Carballo (sekretarz CIVCSVA), który wygłosi wykład na temat synodalności, a także będzie przewodniczył Eucharystii na zakończenie.

Jednym z ważnych punktów tego Zgromadzenia będzie wybór nowej Prezydencji składającej się z Prezydenta i Wiceprezydenta, jak również odnowienie kilku wybranych członków Rady Generalnej: 1 kobiety i 3 mężczyzn. Ponadto podczas Zgromadzenia omówiony zostanie Projekt Wzmocnienia Instytucjonalnego CONFER, czyli rzeczywistość, która rozpoczęła się w ubiegłym roku.

Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na 31. niedzielę (B): Miłość Boga przynagla nas ku naszym braciom i siostrom

Andrea Mardegan komentuje czytania z 31 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-27 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Dialog uczonego w Piśmie, który pyta Jezusa, które jest największym przykazaniem, zarówno u Marka, jak i Mateusza, ma miejsce po sporze z faryzeuszami i Herodianami, którzy chcieli Go uwięzić. Ale tylko Marek odnotowuje zdumienie uczonego w Piśmie: "Jeden z uczonych w Piśmie, który podsłuchał dyskusję, podszedł do niego i widząc, jak dobrze im odpowiedział, zapytał go".. Zjednuje go mądrość Jezusa, prawda objawiona z jasnością i łagodnością tym, którzy chcą ją wystawić na próbę: Jezus zawsze stara się pozyskać swoich rozmówców dla dobra. 

pyta: "Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? W swojej odpowiedzi Jezus dokonuje rewolucji: przenosi przykazanie miłowania Boga ponad wszystko z Shema 'Isra'elktóre pobożny Izraelita powtarzał trzy razy dziennie, i łączy je z nakazem "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego", Leviticus. Pytanie brzmiało, które z przykazań jest pierwsze, a odpowiedź brzmi: pierwsze... są dwa. Miłość do Boga na zawsze łączy się z miłością bliźniego. W Ewangelii Jana miłość Boga jest w tym, jak Jezus nas kocha i staje się miarą miłości braterskiej: "Jak ja was umiłowałem, miłujcie się wzajemnie".Kiedy kochamy się nawzajem prawdziwie i "do końca", tak jak On nas umiłował, uobecniamy Bożą miłość. Jezus unika w ten sposób ewentualnego spirytualistycznego błędu tych, którzy uważają, że wystarczy kochać Boga, ale nie kochać naszych braci i sióstr. "Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Oto przykazanie, które otrzymaliśmy od Niego: kto miłuje Boga, niech miłuje także brata swego". (1 J 4:20-21). Sercem naszej wiary jest miłość Boga i bliźniego, zawsze zjednoczona. Sama miłość do Boga nie wystarczy. Miłość Boża zawsze pociąga nas ku naszym braciom i siostrom, a miłość do braci i sióstr sprawia, że odkrywamy wśród nas miłość Bożą: "Nikt nie widział Boga, ale jeśli miłujemy się wzajemnie, Bóg pozostaje w nas i Jego miłość osiąga w nas swoją doskonałość". (1 J 4, 12). 

Słowa Księgi Kapłańskiej, które Jezus przeformułował, zawierają trzecie przykazanie związane z dwoma pierwszymi: miłość własną. "Miłość własna jest podstawową zasadą moralności". (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 2264). Trzeba kochać to, jak Bóg nas stworzył, kochać nasz sposób bycia, naszą wyjątkowość i szanować ją u innych. Mieć poczucie własnej wartości i wierzyć w misję, którą każdy z nas otrzymał od Boga, gdy został pomyślany i umieszczony na świecie. Tak więc kochając siebie i Boży plan wobec nas oraz drogę uświęcenia, którą Duch Święty działa w nas w sposób niepowtarzalny, będziemy mogli kochać innych w ich niepowtarzalności stworzenia i uświęcenia, gdzie Duch Święty nigdy się nie powtarza.

Homilia na czytania z 31. niedzieli miesiąca

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

Zapał misyjny młodej Pauliny Jaricot, która wkrótce miała zostać błogosławioną

Choć dla całego Kościoła dopiero co zakończyły się obchody 95 Światowego Dnia Misyjnego, to już patrzymy w przyszłość na nadchodzący rok, w którym obchodzonych będzie kilka rocznic związanych z misyjnym światem.

Giovanni Tridente-26 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Przede wszystkim 400-lecie Kongregacji Propaganda Fide, której powstanie wywodzi się od papieża Grzegorza XV 22 czerwca 1622 r. Ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności będziemy też obchodzić 200. rocznicę założenia pierwszego dzieła misyjnego, nazwanego "dla szerzenia wiary" i założonego jako Stowarzyszenie 3 maja 1822 r. z inicjatywy młodej kobiety z Lyonu, Pauline Marie Jaricot. Sto lat później papież Pius XI ogłosił ją "dziełem papieskim".

Po prześladowaniach

Zapał misyjny młodego Lyonnaise narodził się w kontekście Kościoła wychodzącego z surowych prześladowań Rewolucji Francuskiej. Po dobrze prowadzonym życiu, w 1816 roku Paulina złożyła ślub czystości i wybrała nabożeństwo do Eucharystii jako motywację swojego życia oraz jako zadośćuczynienie za przestępstwa popełnione przeciwko Najświętszemu Sercu Jezusa.

Dziewięć młodych pracownic fabryki początkowo zgromadziło się wokół niej i jako pierwsze działanie podjęło się znalezienia dziesięciu innych osób, które będą się modlić i ofiarować jeden grosz tygodniowo na rzecz misji. Projekt ten rozpalił wiele serc i szybko się rozprzestrzenił.

Duch, w jakim Paulini animowali ten projekt, oznaczał, że jednocześnie zanosząc ziarno ewangelizacji na "odległe" ziemie, promowano możliwości ewangelizacji ludzi "bliskich".

Żywy Różaniec

Pasjonując się szerzeniem Królestwa Bożego, była głęboko przekonana, że praca misyjna nie czerpie swojej skuteczności z zasobów ludzkich, ale wyłącznie z Boga. W 1826 roku założyła ruch "Żywego Różańca": grupy osób, którym co miesiąc, po Eucharystii, powierza się Tajemnicę Różańca, aby modliły się za misje. Jego życie było naznaczone krzyżem, a ostatni okres życia spędził w absolutnym ubóstwie.

Z tego pierwszego ziarna zrodziły się więc słynne Dzieła, które dziś są uznawane za siłę napędową formacji i animacji misyjnej na całym świecie, które poprzez modlitwę i ofiarę przyczyniają się do szerzenia Słowa Bożego, Adoracji Eucharystycznej i Różańca misyjnego, zwłaszcza na tych terenach, do których często trudno dotrzeć, także z powodu niewykonalności materialnej lub braku ochrzczonych. Praktycznie chodzi o te tereny misyjne, które są pod jurysdykcją Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, do których corocznego wspierania, także finansowego, powołany jest każdy Kościół lokalny.

Beatyfikacja

Również w przyszłym roku, 22 maja 2022 r., w Lyonie zostanie beatyfikowana Pauline Jaricot. Została ogłoszona Czcigodną przez Jana XXIII 25 lutego 1963 roku. Cud rozpoznany za jej wstawiennictwem dotyczył uzdrowienia małej Mayline, która padła ofiarą zamartwicy w 2012 roku, mając zaledwie trzy i pół roku.

Po kilku tygodniach w śpiączce i z rokowaniami uznanymi za nieodwracalne przez lekarzy, którzy chcieli również odłączyć podtrzymywanie życia, Mayline zaczęła wykazywać oznaki poprawy, aż do całkowitego wyleczenia. Zostało to uznane za "niewytłumaczalne" przez oceniającą ją komisję lekarską.

Jednak gdy była w śpiączce, dwa tygodnie po wypadku, rodzice szkoły, do której uczęszczała Mayline, postanowili odmówić nowennę do czcigodnej Pauliny Jaricot wraz z ówczesnym arcybiskupem diecezji lyońskiej, która w tym czasie obchodziła 150. rocznicę urodzin młodej misjonarki.

Ekologia integralna

Sprzeciw sumienia. Prawo w obliczu eutanazji

Wraz z zatwierdzeniem w Hiszpanii nowej ustawy regulującej eutanazję, ponownie nabiera ogromnego znaczenia podstawowe prawo gwarantujące wolność religijną jednostek: sprzeciw sumienia. 

David Fernández Alonso-26 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

Ustawa regulująca eutanazję, zatwierdzona przez obecną większość parlamentarną kilka miesięcy temu, która zmienia ustawę organiczną 10/1995 z 23 listopada, kodeks karny, w celu dekryminalizacji wszystkich zachowań eutanatycznych w przypadkach i warunkach określonych przez nową ustawę, weszła w życie 25 czerwca. Podobnie Ministerstwo Zdrowia i wspólnoty autonomiczne zatwierdziły Podręcznik dobrych praktyk w zakresie eutanazji na Międzyterytorialnej Radzie Narodowego Systemu Zdrowia. 

Niedawno przyjęta ustawa po raz pierwszy legalizuje w Hiszpanii eutanazję czynną, czyli taką, która jest bezpośrednią konsekwencją działania osoby trzeciej. Tym samym staje się siódmym krajem na świecie, który to uczynił, po Holandii, Belgii, Luksemburgu, Kanadzie, Kolumbii (poprzez Trybunał Konstytucyjny), Nowej Zelandii i niektórych stanach Australii.

Nowa ustawa wprowadza "pomoc w umieraniu świadczenie"Można ją wytworzyć na dwa różne sposoby: albo poprzez bezpośrednie podanie pacjentowi substancji przez pracownika służby zdrowia, albo poprzez przepisanie lub dostarczenie substancji, tak aby pacjent mógł ją samodzielnie zaaplikować, w celu spowodowania własnej śmierci, co jest rodzajem wspomaganego samobójstwa, choć rozporządzenie nie wymienia go w tych kategoriach.

Omnes rozmawiał z Federico de Montalvo Jaaskelainen, profesorem prawa w Comillas Icade i przewodniczącym hiszpańskiego Komitetu Bioetyki, organu doradczego rządowych ministerstw zdrowia i nauki. A wywiad Rafała Górnika i które w całości można przeczytać na naszej stronie internetowej www.omnesmag.com. 

W tej rozmowie de Montalvo zwraca uwagę, że nie ma prawa do śmierci opartego na godności, ale jest prawo do nie cierpienia. Spójna byłaby ustawa o końcu życia, gwarantująca to prawo do niecierpienia, które wywodzi się z artykułu 15 Konstytucji Hiszpanii, kiedy to stwierdza się, że "...prawo do śmierci nie opiera się na godności...".każdy ma prawo do życia oraz do fizycznej i moralnej integralności i w żadnym wypadku nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu".ale że wybrano najbardziej skrajną alternatywę zakończenia życia. Że medycyna nie odpowiada na kryteria, których w danym momencie chce społeczeństwo, jak to miało miejsce w reżimach narodowo-socjalistycznych i komunistycznych, ale że musi łączyć interesy społeczeństwa i wartości, których antropologicznie i historycznie broni.

"Każdy człowiek ma prawo do życia oraz do fizycznej i moralnej integralności i w żadnym wypadku nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu.

Artykuł 15 konstytucji hiszpańskiej

Podobnie profesor uważa, że rozwiązanie problemu końca życia obejmuje alternatywy dla eutanazji: opiekę paliatywną lub jakąkolwiek formę sedacji. Broni też instytucjonalnego sprzeciwu sumienia i argumentuje za nim.

Nie ma prawa do śmierci

Jedną z kwestii, na którą zwrócił uwagę przewodniczący hiszpańskiego Komitetu Bioetycznego, a która posłużyła nam za przesłankę do poruszenia tego tematu, jest fakt, że w Hiszpanii ustawa o eutanazji miała być procedowana w formie projektu, co oznaczałoby, że mogła być zatwierdzona bez udziału jakiegokolwiek organu konsultacyjnego, takiego jak Generalna Rada Sądownictwa, Rada Prokuratury, Rada Państwa.... I nawet nie komisja bioetyczna, kiedy w całej Europie, kiedy rozważano ustawę, a przynajmniej rozważano debatę na temat eutanazji, jest raport narodowej komisji bioetycznej. Jest w Portugalii, we Włoszech, w Wielkiej Brytanii, we Francji, w Szwecji, w Austrii, w Niemczech?

Głównie z tego powodu komisja opracowała sprawozdanie dotyczące procedury parlamentarnej w zakresie regulacji eutanazji. Sprawozdanie, które można streścić w trzech myślach: po pierwsze, Komitet stwierdza w nim, że nie ma prawa do śmierci. Jest to sprzeczność sama w sobie. I faktycznie, "przesłanki, na których opiera się prawo są sprzeczne"mówi de Montalvo. Sprzeczne, bo oparte na godności, a następnie ograniczone do pewnych osób - tak jakby godni byli tylko przewlekle i terminalnie chorzy. "Jeśli prawodawstwo opiera się na prawie do godnej śmierci, to należy je uznać w odniesieniu do wszystkich jednostek, ponieważ wszyscy jesteśmy godni. Była to więc sprzeczność sama w sobie. Dlatego powiedzieliśmy, że nie ma prawa do śmierci opartego na godności. Bo to by oznaczało, że każdy obywatel mógłby poprosić państwo o zakończenie swojego życia. W ten sposób państwo traci swoją zasadniczą funkcję gwarantowania życia i staje się wykonawcą prawa do śmierci." - dodaje.

"Nie ma prawa do śmierci opartego na godności. Bo to by oznaczało, że każdy obywatel może poprosić państwo o zakończenie swojego życia.

Federico de Montalvo JaaskelainenPrzewodniczący Hiszpańskiego Komitetu Bioetycznego

Po drugie, komisja podniosła w sprawozdaniu wadę w obsłudze ustawy. Bo opierała się na domniemanej wolności, gdy w rzeczywistości osoba prosząca o eutanazję tak naprawdę nie prosi o śmierć. Pacjent przyjmuje śmierć jako jedyny sposób zakończenia swojego cierpienia. To, czego osoba naprawdę pragnie, to nie cierpieć, sprawić, by cierpienie, które przeżywa, minęło. A do rozwiązania prawa do nie cierpienia w Hiszpanii brakuje jeszcze pełnego rozwoju alternatywnych rozwiązań.

Wreszcie w przedmiotowym sprawozdaniu proponuje się, aby zamiast rozwiązania prawnego, które proponuje ustawa, zbadać rozwiązania medyczne. Należy również poszukiwać rozwiązań medycznych w przypadku przewlekłości, czyli również w sytuacjach przewlekłych, nieterminowych pacjentów, gdzie istnieje możliwość zastosowania sedacji paliatywnej.

Pablo Requena, profesor teologii moralnej i bioetyki oraz watykański delegat do Światowego Stowarzyszenia Lekarzy, twierdzi, że eutanazja nie powinna być częścią medycyny właśnie dlatego, że jest sprzeczna z jej celem, metodami i praktyką. "Byłby to sposób na wymuszenie cofnięcia postaci lekarza do epoki medycyny przednaukowej, kiedy to lekarz mógł leczyć choroby lub powodować śmierć.".

Prawo podstawowe

Obecna sytuacja legislacyjna przedstawia się pod tym względem szczególnie i niezbyt optymistycznie. "To prawda, że eutanazja"de Montalvo zapewnił Omnes, ".jest środkiem skrajnym lub bardzo wyjątkowym. Nawet dla tych, którzy są jej zwolennikami. Co nie wydaje się zbyt kongruentne, to uchwalenie ustawy o takim działaniu. Ustawa o eutanazji nie jest ustawą o końcu życia, jest ustawą o eutanazji. Nie zajmuje się końcem życia, zajmuje się najbardziej skrajną alternatywą u schyłku życia.".

W tym kontekście pojawia się zatem prawo podstawowe: sprzeciw sumienia. Jest to prawo, które nie leży w rękach ustawodawcy. To, co jest w ich rękach, to decyzja o sposobie jej wykonywania. Nowa ustawa uznaje ją w art. 16, stwierdzając, że "...sprzeciw sumienia jest prawem, które nie leży w rękach ustawodawcy.pracownicy służby zdrowia bezpośrednio zaangażowani w świadczenie pomocy w umieraniu mogą korzystać z prawa do sprzeciwu sumienia.".

Ogólnie rzecz biorąc, sprzeciw sumienia jest rozumiany jako postawa osoby, która odmawia wykonania rozkazu władzy lub mandatu prawnego, powołując się na istnienie w swoim wnętrzu sprzeczności między powinnością moralną a obowiązkiem prawnym, ze względu na przepis, który uniemożliwia jej podjęcie nakazanego zachowania. Idąc tym tropem, Rafael Navarro-Valls, profesor prawa i wiceprezes Królewskiej Akademii Orzecznictwa i Legislacji Hiszpanii, zwraca uwagę, że "sprzeciw sumienia jest ćwiczeniem z zakresu zdrowia i dojrzałości demokratycznej".

Sprzeciw sumienia dąży zatem do zwolnienia osoby sprzeciwiającej się z określonego obowiązku prawnego, ponieważ przestrzeganie tego obowiązku jest sprzeczne z jej własnym sumieniem. Nie można powiedzieć, że jest ona skierowana albo przeciwko zbiorowi normatywnemu, albo przeciwko określonym instytucjom prawnym, co skutkowałoby innymi rodzajami kryminalizacji, jak np. opór czy nieposłuszeństwo obywatelskie. Chodzi zatem o aktywne lub zaniechanie zachowania wobec obligatoryjnego charakteru normy dla samego sprzeciwiającego się.

Sprzeciw sumienia jest szczególnie godny uwagi i aktualny, gdy odnosi się do dziedziny medycyny, gdyż rozumiany jest jako odmowa wykonania przez pracownika służby zdrowia, ze względów etycznych i religijnych, pewnych czynności, które są nakazane lub tolerowane przez władzę; a takie stanowisko wyraża postawę o wielkiej godności etycznej, gdy powody podane przez lekarza są poważne, szczere i niezmienne oraz odnoszą się do poważnych i fundamentalnych kwestii, jak mówi art. 18 Europejskiego Przewodnika Etyki Medycznej oraz art. 32 hiszpańskiego Kodeksu Etyki Medycznej i Deontologii: "...".Uznanie sprzeciwu sumienia lekarzy jest podstawowym warunkiem zagwarantowania wolności i niezależności ich praktyki zawodowej.".

De Montalvo jest zdecydowanym zwolennikiem sprzeciwu sumienia, a także broni sprzeciwu sumienia ze strony instytucji lub organizacji jako całości. W tej samej rozmowie z Omnesem stwierdza, że "...sprzeciw sumienia nie jest sprawą oczywistą.Sprzeciw sumienia jest gwarancją, wyrazem wolności religijnej, a sama Konstytucja uznaje wolność religijną we wspólnotach (mówi o tym wprost), więc skoro sprzeciw sumienia jest wolnością religijną, a wolność religijna dotyczy nie tylko jednostek, ale także organizacji i wspólnot, to dlaczego nie dopuszcza się instytucjonalnego sprzeciwu sumienia?". 

"Uznanie sprzeciwu sumienia lekarzy jest podstawowym warunkiem zagwarantowania wolności i niezależności ich praktyki zawodowej".

Artykuł 32 Hiszpański Kodeks Etyki Lekarskiej i Deontologii

W nowej ustawie odmowa instytucjonalnego sprzeciwu sumienia jest milcząco implikowana, ponieważ ustawa stwierdza, że sprzeciw sumienia będzie miał charakter indywidualny, gdy deklaruje w paragrafie f) z art. 3 w sprawie Definicjeże "sprzeciw sumienia wobec świadczeń zdrowotnych to indywidualne prawo pracowników służby zdrowia do nieuczestniczenia w tych potrzebach zdrowotnych uregulowanych w niniejszej ustawie, które są niezgodne z ich własnymi przekonaniami.". Ustawa zatem nie wyklucza jej wprost, ale przyjmuje się, że w sposób dorozumiany, poprzez odniesienie do sfery indywidualnej, ją wyklucza. "Nie chodzi o to, że to jest dobre czy złe".mówi przewodnicząca Komisji Bioetycznej, ".Dlaczego osoby narodowości żydowskiej mają prawo do honoru, a firmy komercyjne do honoru, ale np. organizacja religijna nie ma prawa do sprzeciwu sumienia? To jest wolność religijna, a Konstytucja mówi o wspólnotach. Wydaje mi się, że jest to sprzeczność".

Ponadto osobom prawnym przysługują wszelkie prawa (cześć, prywatność), a nawet odpowiedzialność karna, gdyż zgodnie z art. 16 Konstytucji "...osoba prawna ma prawo do ponoszenia odpowiedzialności karnej".zagwarantowana jest wolność ideologiczna, religijna i wyznaniowa jednostek i wspólnot bez jakichkolwiek ograniczeń jej przejawów innych niż te, które są konieczne dla utrzymania porządku publicznego chronionego prawem.", a w ust. 2 stwierdza, że ".nikt nie może być zmuszony do zeznawania na temat swojej ideologii, religii lub przekonań.". Dlatego - mówi de Montalvo, "Czy teraz odmawiamy im sprzeciwu sumienia, który jest gwarancją prawa wyraźnie uznanego przez artykuł 16 Konstytucji? Nie sądzę, abyśmy potrzebowali więcej argumentów".

Wobec tej sytuacji warto kontynuować refleksję nad tymi zagadnieniami, nawet jeśli ma się wyrobione zdanie o ich moralności. Ponadto pracownicy służby zdrowia znajdują się na rozdrożu, które generuje konflikt w ich sferze osobistej, zawodowej i moralnej. Profesor Requena stwierdza, że priorytetem jest debata nad tymi kwestiami, eutanazją i sprzeciwem sumienia. "Byłem świadkiem poważnych, spokojnych i wzbogacających debat na spotkaniach Światowego Stowarzyszenia Medycznego. Dialogi, które bywają gorące, ale w których rozumowanie i argumentacja przeważyły nad ironicznym i lekceważącym komentarzem.".

Watykan

Odnalezienie Boga na Camino de Santiago

Raporty rzymskie-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

 "Droga św. Jakuba: spotkanie z Bogiem" to książka, za pomocą której ksiądz Javier Peño chce przybliżyć pielgrzymom, jak Droga św. Jakuba mówi do ciebie o Bogu.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Zoom

Via Francigena, również na rowerze

Grupa rowerzystów odpoczywa po przybyciu na Plac Świętego Piotra w Watykanie 21 października 2021 roku, po podróży z Pizy we Włoszech. Grupa przeszła szlak pielgrzymkowy Via Francigena, docierając do Rzymu jako miejsca docelowego.

David Fernández Alonso-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Wielebny SOS

Usługi przechowywania w chmurze

Możliwości pracy w chmurze ułatwiają wiele zadań, zwłaszcza tych, które musimy wykonywać w organizacjach i zespołach. Przedstawiamy główne narzędzia, oraz kilka wskazówek.

José Luis Pascual-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Praca w chmurze może zapewnić Kościołowi znaczny wzrost wydajności. Na stronie "chmura obliczeniowa umożliwia użytkownikom bardziej efektywną komunikację, dzielenie się wiedzą, optymalną organizację oraz bardzo szybkie przechowywanie i odnajdywanie informacji.

Dziś Kościół, szkoły, delegatury, zgromadzenia, archiwa itp. mają do dyspozycji wszystko, od kompletnych usług w zakresie infrastruktury IT, takich jak Google Apps czy Microsoft 365, po aplikacje takie jak Dropbox, które stawiają na interaktywność, a przede wszystkim na wspólną pracę i informacje, jako zasadę efektywności.

Włączenie pracy w chmurze może prowadzić do znacznych oszczędności dzięki zastąpieniu wysokich kosztów infrastruktury (np. instalacja i utrzymanie sprzętu, zakup i aktualizacja oprogramowania, technicy itp.) zmiennymi kosztami abonamentu u dostawcy usług w chmurze. chmura obliczeniowa.

Oto kilka najbardziej przydatnych narzędzi:

1.- Google Apps. Wszechstronność Google Apps pozwala firmom i osobom prywatnym na komunikację, organizację i współpracę między użytkownikami z dowolnego miejsca lub urządzenia podłączonego do internetu. W jednym interfejsie można łatwo komunikować się z innymi członkami, poprzez e-mail, wiadomości, rozmowę telefoniczną lub wideokonferencję.

Kalendarz Google umożliwia współpracownikom udostępnianie i przeglądanie wzajemnych kalendarzy, co ułatwia planowanie i organizowanie zadań lub spotkań.

Google Docs, najpopularniejsza z tych aplikacji, to pakiet biurowy, w którym użytkownicy tworzą i pracują wspólnie, a w razie potrzeby także jednocześnie. Informacje są dostępne przez cały czas i mają kopie zapasowe w chmurze. Jest kompatybilny ze wszystkimi systemami operacyjnymi (PC, Mac i Linux) i formatami (doc, xls, ppt i pdf).

Dodatkowo poprzez Google Market Place możliwe jest włączenie bardzo przydatnych aplikacji, które są zintegrowane z kontem Google Apps, takich jak translatory, narzędzia księgowe i finansowe, menedżery klientów, projektów i dokumentów itp.

2.- Microsoft office 365 (Onedrive). Jest to najbardziej rozpoznawalne narzędzie do współpracy i produktywności we wszystkich dziedzinach. Zdecydowana większość diecezji w Hiszpanii używa go z kontem Office 365 "nonprofit". 

Posiada również pocztę elektroniczną, kalendarz, kontakty itp. zarządzane z Microsoft Exchange Online. Do pracy zespołowej posiada wersje online pakietu Office (Word, Excel, PowerPoint i OneNote).

W przypadku komunikacji, w ramach Microsoft Teams dostępne są komunikatory, rozmowy, wideorozmowy czy konferencje. Microsoft SharePoint Online służy jako centrum udostępniania dokumentów i informacji między współpracownikami i innymi członkami naszego środowiska pracy, a także współpracy nad projektami i propozycjami w czasie rzeczywistym.

3.- Dropbox. Jest to aplikacja, w której użytkownik po założeniu konta przesyła pliki do wirtualnej "skrzynki", do której następnie ma dostęp z dowolnego urządzenia podłączonego do internetu. Mogą też udostępniać je innym, bez konieczności korzystania z zewnętrznych urządzeń pamięci masowej.

Dla firm istnieje wersja premium 1 Tb pamięci. Mimo ceny, dzisiejsze potrzeby związane z pracą (mobilność, korzystanie z różnych urządzeń itp.) czynią z Dropboxa bardzo przydatne narzędzie.

4.- Icloud firmy Apple. ICloud to usługa przechowywania w chmurze firmy Apple, dzięki której zdjęcia, pliki, notatki i inne treści są zawsze aktualne i dostępne w dowolnym miejscu i czasie. Można więc powiedzieć, że jest to odpowiednik Google Drive (z darmowym planem i opcjami płatności włącznie), ale w przeciwieństwie do tego ostatniego nie posiada aplikacji na Androida.

Na szczęście od kilku miesięcy usługa webowa iCloud.com obsługuje teraz telefony i tablety z systemem operacyjnym Google, dzięki czemu możemy teraz uzyskać dostęp do naszych plików z komputera lub urządzenia z systemem iOS i Android. 

Ta spektakularna usługa Apple stała się w ostatnich latach jednym z głównych powodów, dla których wiele osób woli kupić iPhone'a, iPada lub Maca. Oferuje bardzo kompletną usługę, która pozwala na zrobienie wielu rzeczy i maksymalne wykorzystanie możliwości urządzeń. Jest to również dość praktyczne, dla życia osobistego lub zawodowego, więc nauka korzystania z niego może nawet pomóc w codziennych zadaniach, aby zoptymalizować wiele zadań, które wykonujesz i mieć większą wydajność.

Hiszpania

David Shlomo Rosen: "Religia nie może stać się bytem politycznym".

Omnes przeprowadził wywiad z rabinem Davidem Rosenem, międzynarodowym dyrektorem ds. międzywyznaniowych w American Jewish Committee na temat dialogu międzywyznaniowego, pokoju i tożsamości religijnej.

Maria José Atienza-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Francisco José Gómez de Argüello i rabin David Shlomo Rosen to nowi lekarze honoris causa przez Uniwersytet Francisco de Vitoria. Uznanie wkładu jednych i drugich w drogę dialogu międzyreligijnego, zwłaszcza katolicko-żydowskiego.

Z tej okazji Omnes przeprowadził wywiad z rabinem Davidem Rosenem, byłym naczelnym rabinem Irlandii, międzynarodowym dyrektorem do spraw międzyreligijnych Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego oraz dyrektorem Instytutu Heilbrunn do spraw Międzynarodowego Porozumienia Międzyreligijnego Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego.

Niestrudzony orędownik dialogu międzyreligijnego i poszukiwania pokoju w Ziemi Świętej, David Rosen jest byłym przewodniczącym Międzynarodowego Żydowskiego Komitetu Konsultacji Międzyreligijnych i jednym z międzynarodowych przewodniczących Światowej Konferencji Religii dla Pokoju. W listopadzie 2005 roku papież Benedykt XVI mianował go Kawalerem Papieskiego Orderu Równouprawnienia św. Grzegorza Wielkiego za pracę na rzecz pojednania między katolikami i Żydami.

- Co oznacza dla Ciebie otrzymanie tego honorowego doktoratu razem z Kiko Argüello?

Honor nadany mi przez Uniwersytet Francisco de Vitoria jest dla mnie jeszcze większe, że mogę być związany z niezwykłym Kiko Arguello. Niewielu ludzi zostało obdarzonych tak wieloma talentami jak on.

Kiko został pobłogosławiony przez Stwórcę, a ruch, który stworzył, jest ich wspaniałym świadectwem. Dziś jest to jedna z najważniejszych katolickich rzeczywistości w promowaniu odnowionego braterstwa między Kościołem a narodem żydowskim.

- Czy uważa Pan, że istnieją dobre relacje między społecznością katolicką a społecznością żydowską?

Mogę powiedzieć, że związek nigdy nie był lepszy. Nie oznacza to jednak, że nie ma jeszcze wiele do zrobienia. Do pokonania jest jeszcze wiele niewiedzy i uprzedzeń.

- Bronisz roli przekonań religijnych w budowaniu społeczeństwa postępu i pokoju. Nie brakuje jednak głosów, że religie powinny powstrzymywać się od interwencji i wpływania na sferę społeczną czy polityczną. Co o tym sądzisz?

Istnieje głęboka różnica między "małżeństwem" religii i polityki, a odgrywaniem przez religię konstruktywnej roli w życiu politycznym. Kiedy religia staje się partyzanckim podmiotem politycznym lub zależnym od interesów politycznych, często kompromituje swoje wartości, a nawet staje się w rezultacie skorumpowana. Rzeczywiście, w imię religii dokonywano i nadal dokonuje się strasznych rzeczy.

Jednak nasze religie wzywają nas do życia według jasnych wartości i etyki. Mamy obowiązek dążyć do ich realizacji dla dobra społeczeństwa, a polityka jest w tym względzie niezbędnym narzędziem. Innymi słowy, religia nie może stać się sama w sobie podmiotem politycznym, ale musi angażować się w twórcze napięcie z polityką.  

Istnieje głęboka różnica pomiędzy "małżeństwem" religii i polityki, a odgrywaniem przez religię konstruktywnej roli w życiu politycznym.

David Shlomo Rosen

- Czy w ostatnich latach propozycje dialogu międzyreligijnego i społecznego, takie jak te, których jest Pan zwolennikiem, cofają się, czy też idą do przodu?

W ostatnich dziesięcioleciach dialog i współpraca międzyreligijna rozwinęły się skokowo i możemy nawet mówić o złotym wieku zaangażowania międzyreligijnego. Wciąż jednak daleko jej do wpływu na życie większości ludzi.

Patriarcha ekumeniczny Bartłomiej z Konstantynopola, Benedykt XVI, rabin David Rosen i Wande Abimbola z religii Yoruba podczas spotkania pokojowego w Asyżu 27 października 2011 ©CNS photo/Paul Haring.
Patriarcha ekumeniczny Bartłomiej z Konstantynopola, Benedykt XVI, rabin David Rosen i Wande Abimbola z religii Yoruba podczas spotkania pokojowego w Asyżu 27 października 2011 ©CNS photo/Paul Haring.

- Jak na tę drogę dialogu wpływają wewnętrzne podziały w samych wspólnotach, czy to religijne, czy społeczne?

Można powiedzieć, że dziś podziały są bardziej wewnątrz religii, które na stronie wyznania. Bardziej otwartemu i ekspansywnemu podejściu z wnętrza naszych religii sprzeciwiają się ci, którzy obawiają się utraty własnej autentyczności. Jest to zrozumiałe, ale nie wolno nam skapitulować wobec takiego podejścia, które w ostatecznym rozrachunku umniejsza siłę i przesłanie naszych tradycji religijnych.

Jednocześnie musimy uważać, by nie pozwolić, by dialog międzyreligijny sprowadził nasze tożsamości religijne do najmniejszego wspólnego mianownika, ale byśmy angażowali się we wzajemne relacje właśnie w oparciu o autentyczność naszych własnych tożsamości religijnych.

Nie możemy pozwolić, aby dialog międzyreligijny sprowadził nasze tożsamości religijne do najmniejszego wspólnego mianownika.

David Shlomo Rosen

- Posiada Pan dogłębną wiedzę na temat Europy i Bliskiego Wschodu. Czy w przypadku konfliktu izraelsko-palestyńskiego wierzy Pan, że uda się osiągnąć trwałe porozumienie pokojowe, czy też jest to "sprawa beznadziejna"? Jakie przesłanki są niezbędne do osiągnięcia postępu w pacyfikacji tej ziemi?

Ludzie religijni nie wierzą w "beznadziejne przypadki". Ludzie prawdziwie religijni zawsze mają nadzieję, bo Boże miłosierdzie jest bezgraniczne i zawsze są nowe możliwości.

Uważam, że "Porozumienia Abrahamowe", które Izrael podpisał ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem, Marokiem i Sudanem, oferują nowy horyzont. Nawet jeśli Palestyńczycy czują, że są obecnie pozostawieni w tyle, wierzę, że posłużą one również do budowania nowych mostów między Izraelczykami i Palestyńczykami. 

Uważam, że pokój wśród tych ostatnich zależy obecnie od ram regionalnych, co pod wieloma względami jest dziś bardziej możliwe niż kiedykolwiek wcześniej.

Edukacja

Co się dzieje z uczniami, którzy nie wybierają przedmiotu Religia?

Jednym z aspektów, które nie są jeszcze określone w LOMLOE, jest to, jaki przedmiot zajmie czas z przedmiotu Religia dla tych, którzy nie wybiorą edukacji religijnej.

Javier Segura-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Jednym z aspektów, który zawsze jest powodem do dyskusji w procesie przetwarzania prawa oświatowego, jest ten, który dotyczy zajęć z religii, a konkretnie zajęć prowadzonych przez uczniów, którzy nie wybierają tego przedmiotu. W związku z tym poznajemy szczegóły dekretów królewskich, w których wyszczególniono LOMLOE i które dają nam wskazówki, dokąd zmierza ministerstwo Pilar Alegría.

W LOE rządu Zapatero uczniowie, którzy nie zdawali przedmiotu Religia mieli Środki Uwagi Edukacyjnej (MAE). Ta formuła nie sprawdziła się, gdyż w rzeczywistości była to pusta przestrzeń edukacyjna bez jakichkolwiek treści programowych. I nawet w wyższych klasach, w Bachillerato, efekt końcowy był taki, że uczniowie, którzy nie wybrali Religii, wracali do domu godzinę wcześniej lub wchodzili do szkoły godzinę później, bo dyrekcje, żeby nie mieć uczniów w szkole, którzy nic nie robią, tak organizowały rozkłady zajęć. Była to kompletna klęska, która skończyła się osłabieniem przedmiotu Religia i była szkodliwa dla całego systemu edukacji.

Następna ustawa, LOMCE ministra Werta, stworzyła dla tych uczniów przedmiot "Wartości", który miał treści programowe. Rozporządzenie, które bez wątpienia funkcjonuje całkiem dobrze, ale które od początku było odrzucane przez pana Sáncheza i jego ówczesną minister edukacji, Isabel Celaá. Jednoznaczne stanowisko było takie, że nie powinno być "lustrzanego przedmiotu" do lekcji religii. LOMLOE wróciłby zatem do modelu Zapatero.

Chociaż nie do końca. Bo choć prawdą jest, że ustawa nie proponowała przedmiotu lustrzanego dla uczniów, którzy nie uczęszczają na Religię, to jednak to, czego dowiadujemy się z Dekretów Królewskich, nie pozostawia tego tak bardzo w zawieszeniu, jak uczyniło to LOE. Dokładnie o tym mówi projekt dekretu królewskiego w tym zakresie:

Szkoły zapewniają środki organizacyjne, aby uczniowie, których rodzice lub opiekunowie nie zdecydowali się na naukę religii, otrzymali odpowiednią opiekę wychowawczą. Uwaga ta zostanie zaplanowana i zaprogramowana przez ośrodki w taki sposób, aby była ukierunkowana na rozwój kompetencji przekrojowych poprzez realizację znaczących dla uczniów projektów i wspólne rozwiązywanie problemów, wzmacnianie poczucia własnej wartości, autonomii, refleksji i odpowiedzialności. W każdym przypadku proponowane działania będą miały na celu wzmocnienie najbardziej przekrojowych aspektów programu nauczania, sprzyjających interdyscyplinarności i łączeniu różnych dziedzin wiedzy.

Zajęcia, o których mowa w niniejszym punkcie, w żadnym wypadku nie mogą obejmować nauki treści programowych związanych z wiedzą o religii lub innym obszarem etapu.

Może to mój patologiczny optymizm, ale chciałbym widzieć w tym przepisie możliwość zorganizowania tych uczniów, którzy nie wybierają Religii i stworzenia spójnej przestrzeni edukacyjnej.

Już na wstępie zaznacza, że to uczenie się musi być zaplanowane i zaprogramowane. I rzeczywiście, jak wszystko, co się robi w oświacie, powinny być one poddawane ewaluacji, dodam. To szkoły będą musiały realizować to programowanie, choć oczywiście ideałem byłoby, gdyby robiła to administracja. Ale w każdym przypadku zwraca się uwagę na to, że każdy ośrodek, każdy zespół zarządzający musi zaprogramować i zaplanować ten moment nauczania-uczenia się. To nie jest błaha sprawa, jeśli potraktujemy ją poważnie.

I daje do tego klucze. Musimy pracować nad kompetencjami przekrojowymi, sprzyjać interdyscyplinarności i powiązaniu wiedzy, a czynić to poprzez projekty, które wpływają na wzrost i dojrzałość uczniów w takich aspektach jak rozwiązywanie problemów, poczucie własnej wartości, refleksja i odpowiedzialność.

Jeśli potraktować to podejście poważnie, można by stworzyć przedmiot rozwijający wiele aspektów, które proponujemy także w przedmiocie Religia i które w rzeczywistości nowy program nauczania Konferencji Episkopatu Hiszpanii starał się wzmocnić. Stoimy przed wyzwaniem kształcenia ludzi dojrzałych, we wszystkich aspektach swojej osobowości, mających całościową - a nie podzieloną na przedziały - wizję różnych dziedzin wiedzy. I to jest dobre dla wszystkich uczniów, dla tych z Religii i dla tych, którzy nie wybierają tej dziedziny. W rzeczywistości ten rodzaj uczenia się jest częścią tego, co proponujemy w obszarze religii, kiedy mówimy o dostarczaniu chrześcijańskiego światopoglądu rzeczywistości, o dialogu wiara-kultura, lub o potrzebie integralnego wychowania, które obejmuje wszystkie wymiary osoby.

Gdyby wspólnoty autonomiczne i same szkoły chciały, można by uporządkować rozwój tych wskazań, co niewątpliwie nie jest dobrze uregulowane przez rząd w ustawie.

Róbmy wszystko co w naszej mocy i zawsze pracujmy dla najlepszych.

Świat

Jan Paweł I, na ołtarze, z programem, który wyniósł go do nieba

Papież Franciszek uznał cud przypisywany wstawiennictwu papieża Luciani, Jana Pawła I, otwierając drogę do jego beatyfikacji. Profesorowie Onésimo Díaz i Enrique de la Lama dokonują przeglądu istotnych wydarzeń z jego życia, 33 dni na stanowisku papieża oraz programu, który mógł jedynie zarysować.

Rafał Górnik-24 Październik 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Rok 1978 był dla Kościoła burzliwy. Było trzech papieży, a to zdarzyło się tylko trzynaście razy w dwutysiącletniej historii Kościoła, choć przekroczył go rok 1276, kiedy to było czterech rzymskich papieży. Ostatnim rokiem, w którym Kościół katolicki miał trzech papieży był rok 1605, czyli cztery wieki temu.

Włoski ksiądz i pisarz Mauro Leonardiwspółpracownik Omnes, powiedział tej stronie kilka dni temu, że miał szczęście być obecny na pierwszej audiencji Jana Pawła I, papieża "33 dni", który wkrótce zostanie beatyfikowany. Miesiąc sierpień 1978 r. spędził w Rzymie i dzięki temu mógł być obecny na pogrzebie św. Pawła VI, który zmarł 6 tego miesiąca, oraz na ogłoszeniu wyboru patriarchy Wenecji, Albino Luciani, która odbyła się 26 sierpnia.

"Działalność, w której brałem udział, zakończyła się na początku września, więc mogłem uczestniczyć w pierwszej audiencji generalnej, która odbyła się 6 września" - wspominał. "Choć jego pontyfikat trwał bardzo krótko, dał jasno do zrozumienia, że wśród wielu innych rzeczy konieczne będzie nadanie postaci papieża wymiaru bliższego ludziom. Była to droga obrana już przez Pawła VI i Jana XXIII, którą później mocno przyjął Jan Paweł II", wszyscy oni zostali kanonizowani przez papieża Franciszka.

Zaskakującym faktem w tej pierwszej audiencji Jana Pawła I była nagła decyzja o powołaniu dziecka, ministranta, do dialogu z nim. Można przeczytać Z papieżem 33 dniAnegdota opowiedziana przez Mauro Leonardiego odzwierciedla, jego zdaniem, że "Bóg chciał nie tylko 'być' bliżej ludzi, ale także 'wydawać się' bliżej nich".

Nie mógł nawet napisać encykliki

"Jan Paweł I przeszedł do historii za zwięzłość pontyfikatu, za uśmiech i za to, że był ostatnim włoskim papieżem od ponad czterech wieków do dziś. Patriarcha Wenecji, Albino Luciani (1912-1978), był prostym człowiekiem ze skromnej chrześcijańskiej rodziny, najstarszym z czterech braci. Idąc śladami św. Jana XXIII i św. Pawła VI, połączył ich imiona na znak ciągłości ze swoimi dwoma poprzednikami - wyjaśnia. Onésimo Díazautor Historia papieży w XX w., Baza, Barcelona, 2017 r. oraz profesor Uniwersytetu Nawarry.

"Jan Paweł I nie miał czasu na napisanie encykliki, ani nawet na przeniesienie swoich książek i rzeczy do Watykanu. 'Papież uśmiechu' zmarł nagle 29 września 1978 roku" - mówi badacz. Onésimo Díazktóry opowiada o następującej inicjatywie patriarchy Wenecji. "Ze względu na swoją gorliwość katechetyczną podjął się przedsięwzięcia wydawania comiesięcznego listu, którego adresatem była znana postać z przeszłości, jak np. pisarze Chesterton, Dickens, Gogol czy Péguy. Ten niezwykły zbiór listów został opublikowany pod tytułem Dostojni Panowie. Listy od patriarchy Wenecji (Madryt, BAC, 1978)".

Niewątpliwie najśmielszym i najgłębszym listem był ten skierowany do Jezusa Chrystusa, który kończył się tak: 'Nigdy nie czułem się tak niezadowolony z pisania, jak przy tej okazji. Wydaje mi się, że pominąłem większość rzeczy, które można było powiedzieć o Tobie, i że źle powiedziałem to, co powinienem był powiedzieć o wiele lepiej. Pociesza mnie tylko to: ważne jest nie to, żeby ktoś pisał o Chrystusie, ale żeby wielu kochało i naśladowało Chrystusa". I na szczęście - mimo wszystko - tak jest do dziś" - mówi prof. Díaz.

Śmierć metropolity leningradzkiego

"Nie wiemy, co stałoby się owocem tego delikatnego deszczu, jakim była łagodna doktryna i słodkie usposobienie nowego papieża" - napisał. Enrique de la LamaAle w tym krótkim czasie wydarzyły się rzeczy ważne, niektóre z nich patetycznie piękne i pełne znaczenia".

Na przykład 5 września, dwa dni po uroczystej intronizacji, metropolita leningradzki Nikodim, który przybył do Rzymu, aby uczestniczyć w pogrzebie Pawła VI i poznać nowo wybranego papieża, został przyjęty na audiencji przez Jana Pawła I w jego prywatnej bibliotece. Profesor De la Lama opowiada: "Szlachetny metropolita, który miał około 50 lat, zmarł nagle w ciągu kilku minut rozmowy:

Dwa dni temu - zwierzył się Ojciec Święty [papież Luciani] duchownym Rzymu - metropolita leningradzki Nikodim zmarł w moich ramionach. Odpowiadałem na jego powitanie. Zapewniam was, że nigdy w życiu nie słyszałem tak pięknych słów dla Kościoła, jak te, które właśnie wypowiedział; nie mogę ich wypowiedzieć, pozostają tajemnicą. Jestem pod szczerym wrażeniem: prawosławny, ale jak kocha Kościół! I myślę, że wiele wycierpiał dla Kościoła, wiele robiąc dla związku".

Program, który przyszedł nakreślić

"To były dla niego intensywne dni."Enrique de la Lama przechodzi do szczegółowego opisu niektórych swoich działań w tych dniach, będących częścią tego "programu, którego nie był w stanie wypełnić": "W ciągu czterech tygodni, oprócz tradycyjnych audiencji inauguracyjnych dla korpusu dyplomatycznego, dla przedstawicieli 'mediów', dla misji specjalnych przybywających na uroczystą intronizację i liturgiczne nałożenie 'pallium prymicyjnego', przemawiał w kolejnych dniach do duchowieństwa rzymskiego, przyjął episkopat Stanów Zjednoczonych i mówił do nich o wielkości i świętości rodziny chrześcijańskiej, rozmawiał z biskupami filipińskimi o ewangelizacji, nalegał na opcję na rzecz ubogich, nauczał o naturze władzy biskupiej, ubolewał nad nieprawidłowościami liturgicznymi i wołał przeciwko przemocy".

"Chciałby również nadać silny impuls rozwiązaniu prawnemu Opus Dei i w rzeczywistości zatwierdził list, który miał zainicjować odpowiednie obrady: ale go nie podpisał", ujawnił prof. De la Lama (zob. Jan Paweł I i Jan Paweł II na progu trzeciego tysiąclecia(Rocznik Historii Kościoła, 6 (1997): 189-218). Jak wiadomo, konfiguracja Opus Dei jako prałatury personalnej o zasięgu powszechnym Kościoła katolickiego została przeprowadzona przez św. Jana Pawła II, po szerokiej konsultacji z episkopatem światowym, w 1982 roku.

"Szukanie Boga w codziennej pracy".

Na stronie kardynał Luciani napisał już o Opus Dei. W rzeczywistości, kilka tygodni przed wyborem na papieża, opublikował artykuł na temat Opus Dei w weneckim magazynie, zatytułowany "Szukanie Boga w codziennej pracy". (Gazzetino z Wenecji25 lipca 1978), w którym patriarcha przypomniał, że "Escrivá mówi wprost o 'zmaterializowaniu' - w dobrym sensie - uświęcenia. Dla niego to sama praca materialna musi być przekształcona w modlitwę i świętość" - podkreśla Onésimo Díaz.

Badacz Díaz zwraca uwagę, że pisma i zniewalający uśmiech" patriarchy Lucianiego, wówczas Jana Pawła I przez 33 dni, "przekazują obraz człowieka Bożego, którego bardzo szybko zobaczymy na ołtarzach, jak jego poprzednika św. Pawła VI i jego następcę św. Jana Pawła II". Na razie zostanie ogłoszony błogosławionym w najbliższych miesiącach".

"Ewangelizacja - pierwszy obowiązek".

Ponadto De la Lama przywołuje w swoim liście wypowiedź otwierającą nowo wybranego papieża Jana Pawła I na temat jego przyszłej pracy: "Nasz program będzie kontynuacją jego (Pawła VI). [...] Chcemy przypomnieć całemu Kościołowi, że jego pierwszym obowiązkiem pozostaje ewangelizacja, której główne linie nasz poprzednik Paweł VI skondensował w pamiętnym dokumencie. Pragniemy kontynuować wysiłek ekumeniczny, który uważamy za ostatni testament naszych dwóch bezpośrednich poprzedników. Chcemy z cierpliwością i stanowczością kontynuować ten pogodny i konstruktywny dialog, który nigdy dość opłakiwany Paweł VI ustanowił jako fundament i program swojego duszpasterstwa, opisując jego główne założenia w wielkiej encyklice Ecclesiamsuam. Chcemy wreszcie wspierać wszelkie godne pochwały i dobre inicjatywy, które mogą chronić i zwiększać pokój w niespokojnym świecie: dla których prosimy o współpracę wszystkich ludzi dobrych, sprawiedliwych, uczciwych i o prawych sercach".

Kino

"Najważniejszy gest w sprawie Medjugorje należy do papieża Franciszka".

Medjugorje, film jest w kinach od dwóch i pół tygodnia, a obejrzało go już 30 tysięcy osób. Najważniejszy gest w sprawie Medjugorje wyszedł od papieża Franciszka, mówi jego dyrektor Jesús García Colomer. Trzech z sześciu bośniackich wizjonerów twierdzi, że Matka Boża ukazuje im się codziennie, a nawrócenia są niezliczone.

Rafał Górnik-23 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Atrakcyjność Medziugorja dla milionów ludzi jest niewątpliwa. Objawienia Matki Bożej, które miały miejsce w tej małej miejscowości w Bośni i Hercegowinie, liczone są w tysiącach, "ponieważ od 24 czerwca 1981 r., kiedy się rozpoczęły, aż do dziś nie ustały, według świadectwa widzących. Jest ich trzech [jest sześciu wizjonerów], którzy twierdzą, że mają objawienia każdego dnia" - komentuje reżyser dokumentu, Jesús García Colomer.

Podobno św. Jan Paweł II powiedział prywatnie, że nie pojechał do Medziugorja, bo jest papieżem i nie może, ale gdyby nie był papieżem, to pojechałby tam wysłuchać spowiedzi. Benedykt XVI powołał komisję śledczą, a "najważniejszy gest wykonał papież Franciszek, gdy odebrał władzę lokalnemu biskupowi i oddał ją bezpośredniemu wysłannikowi swojego. No i jeszcze autoryzacja pielgrzymek" - podsumowuje ten pisarz, scenarzysta i producent audiowizualny, któremu Medjugorje zmienił swoje życie.

Jesús García Colomer

Jesús García, mąż i ojciec rodziny, poznał Medziugorje w 2006 roku, gdy został wysłany, by sporządzić raport. Znał wtedy "najwspanialszą historię, jaką można było dziś opowiedzieć". Jego historia nie może być zrozumiana bez Medziugorja i przez lata, wraz z innym specjalistą od komunikacji, Borją Martínez-Echevarríą, chciał zrobić ten reportaż. dokumentco dziś jest rzeczywistością. W filmie pojawiają się takie postaci jak Nando Parrado, Tamara Falcó, María Vallejo-Nágera i wiele innych. "Głównym przesłaniem Medjugorje jest nawrócenie" - mówi. Z Jesús García, "Suso dla przyjaciół, rozmawiamy.

̶ 1 października odbyła się premiera Medjugorje, filmCo widzowie zobaczą w filmie?

Jest to narzędzie informacyjne, dokument, o wydarzeniu historycznym, a zarazem współczesnym, bo zaczęło się 40 lat temu, ale zjawiska Medjugorje kontynuować. Film zawiera wywiady z bohaterami, z trzema wizjonerami, z ojcem Jozo, który w 1981 roku był proboszczem w Medziugorju i który ma imponujące świadectwo, bo w wyniku tego wszystkiego komuniści uwięzili go, był w więzieniu przez półtora roku. Obecnie ma 80 lat i udało nam się przeprowadzić z nim wywiad. Dokument zawiera również świadectwa osób, które były w Medziugorju i opowiadają o swoich przeżyciach tam.

̶ Jak przebiegała premiera i czy możemy jeszcze zobaczyć film?

Premiera wypadła bardzo dobrze. W ciągu dwóch i pół tygodnia zarobił trzydzieści tysięcy widzów, co jest barbarzyństwem, i jest niespodzianką box office'u, staje się fenomenem, że tak powiem. Wciąż można go zobaczyć. Na stronie internetowej www. film aktualizujemy kina w Hiszpanii, w których wciąż jest wyświetlany.

Czy to prawda, że to miejsce w Bośni i Hercegowinie odwiedziły już miliony ludzi?

Tak, to prawda. Szacuje się, że przed pandemią, co roku przybywało od jednego do dwóch milionów pielgrzymów z całego świata - dane z 2019 r. Trwa to już 40 lat, co roku jeździły miliony ludzi i to z całego świata.

Jakie jest Twoje główne przesłanie?

Głównym przesłaniem Medziugorja jest nawrócenie. Ale nawrócenie nie widziane dla niekatolika, niechrześcijanina, złego człowieka, mordercy, który się nawraca, czy coś takiego, ale wezwanie do nawrócenia dla ochrzczonych chrześcijan, którzy w pewnym momencie swojego życia odeszli od wiary i życia Kościoła.

̶ Jakie wrażenie wywarła na Tobie i osobach, które znasz? Komentowałeś nawet, że Medziugorje zmieniło twoje życie..., a z tego co widzieliśmy, także wielu ludzi.

Dla mnie to było ostateczne. To był punkt zwrotny. Zacząłem nowe życie w Kościele. To prawda, że nie było to moje nawrócenie jako takie, ale było to zakończenie dwuletniego procesu nawracania. I od tego momentu było to ostateczne. I u ludzi, których znam, to samo. To było nawrócenie. Słowo nawrócenie miało dla mnie sens. Kiedy mówią ci o konwersji, nie wiesz, o czym mówią, ale kiedy żyjesz, wiem, o czym mówią. I to zmieniło moje życie.

̶ Czy możesz zdradzić kilka idei, które chcesz przekazać za pomocą filmu?

Na początek jest to po prostu interes informacyjny, jak wszystkie filmy dokumentalne. Ale idea, która transcenduje, brzmi: Bóg istnieje, Bóg jest prawdziwy. Jeśli tak się dzieje, jak przekazuje dokument, to jedyną możliwością jest to, że Bóg jest prawdziwy, że Bóg istnieje,

Czy film dodaje coś do tego, co mogliśmy przeczytać w Pani książce o Medziugorju?

Zawiera nowe świadectwa i aktualizuje stanowisko Kościoła, co skomentuję później.

̶ Według filmu panuje w nim atmosfera modlitwy i pokuty...

Było jedno popołudnie, spacerując tam, kiedy naliczyłem 207 księży spowiadających, na ulicy. Obok parafii siedzą na składanych krzesłach, na taboretach, stawiają mały znak z językiem, w którym się spowiadają, myślę, że są księża spowiadający w ponad trzydziestu językach, a ja naliczyłem 207. Rozmawiając z nimi, pomyślałem, że tego dnia wyspowiadało się tam od 8 do 10 tysięcy osób, w jedno popołudnie, w letni dzień.

Jakie były główne decyzje Stolicy Apostolskiej w sprawie domniemanych objawień Matki Bożej na tych ziemiach byłej komunistycznej Jugosławii od 1981 roku?

Przede wszystkim na uwagę zasługują trzy rzeczy. W 2010 roku Benedykt XVI powołał komisję śledczą do spraw Medziugorja. Komisja ta, której przewodniczył kardynał Camillo Ruini, zakończyła swoje prace w 2014 roku i wydała raport, który do dziś jest tajny. Treść tego raportu nigdy nie została upubliczniona. Prawdą jest jednak, że w 2017 roku Rzym wysłał wizytatora apostolskiego, który przejął Medziugorje, odbierając tę władzę miejscowemu biskupstwu, którym jest biskupstwo w Mostarze, oraz franciszkanom, ponieważ jest to parafia zarządzana przez franciszkanów. Nie zależy już ani od franciszkanów, ani od biskupa, a w 2017 roku zaczyna zależeć bezpośrednio od Rzymu, poprzez tego wizytatora apostolskiego.

A w 2019 roku z polecenia tego apostolskiego wizytatora Rzym zezwala na oficjalne pielgrzymki. Oznacza to, że umożliwia diecezjom, parafiom, ruchom czy zgromadzeniom organizowanie własnych pielgrzymek.

Te trzy gesty nie mogą być ze sobą niezwiązane, jest śledztwo, po latach zostaje wysłany wizytator apostolski, a dwa lata później następuje zezwolenie na pielgrzymki. Wszystko ma z tym związek, oczywiście. I to jest pozytywne.

̶Ile objawień maryjnych miało miejsce od tego czasu?

Tysiące. Bo od 24 czerwca 1981 roku, kiedy to się zaczęły, aż do dziś, według świadectwa wizjonerów, nie ustały. Trzy z nich (wizjonerów jest sześciu) twierdzą, że codziennie mają objawienia.

Czy możesz podsumować stanowisko ostatnich papieży w sprawie Medziugorja?

O Janie Pawle II mówi się wiele rzeczy. Jednym z nich jest to, że prywatnie powiedział, iż nie pojechał do Medziugorja, ponieważ był papieżem i nie mógł, ale gdyby nie był papieżem, pojechałby tam, aby wysłuchać spowiedzi. Papież Benedykt powołał tę komisję śledczą, a najważniejszy gest wykonał papież Franciszek, gdy odebrał władzę lokalnemu biskupowi i przekazał ją bezpośredniemu jego wysłannikowi. To jest najważniejszy gest, jaki istnieje. A potem zezwolenie na pielgrzymki.

Ekologia integralna

Pokusa ubóstwienia wszechświata

Wszechświat zawsze, od czasów starożytnych, był przedmiotem debaty na temat potwierdzenia lub zaprzeczenia istnienia Boga.

Juan Arana-23 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Od czasów starożytnych rozważania o wszechświecie służyły jako wstęp do afirmacji Boga... lub jego negacji. Okazja lub konflikt z pewnością nie pojawiły się wśród Greków ani w żadnej z poprzedzających ich kultur, ponieważ pomysł, że wszystko, co widzialne (Ziemia, Słońce, Księżyc i gwiazdy) mogło zostać stworzone przez bóstwo, bardzo rzadko pojawiał się u naszych najdalszych dziadków. Główna trudność nie polegała na przyznaniu, że tak ogromna rzecz mogła zostać powołana do życia, ale na przyznaniu, że taką rzecz mógł stworzyć bóg. nieoczekiwanieNie chodzi o to, czy Coś lub Ktoś, jakkolwiek wzniosły, może znajdować się poza jego granicami. 

Chociaż niektórzy z wczesnych filozofów byli oskarżani o bezbożność i ateizm, to z pewnością nie dlatego, że zaprzeczali istnieniu i mocy Boga, ale raczej dlatego, że kwestionowali dominujące wierzenia. Ich bunt nie był zaskakujący, ponieważ religia grecka podupadła po wiekach synkretycznych przekształceń. Straciwszy zaufanie do tradycji, które stały się nie do przyjęcia, ludzie ci polegali na lasce rozumu, aby odbudować wyznanie wiary, które nie naruszało inteligencji prawdziwych ludzi ani sumienia sprawiedliwych.

Religia filozoficzna

W ten sposób stworzyli coś, co Varron nazwał religia filozoficznaDwie pierwsze formy pobożności, w odróżnieniu od dotychczas znanych form pobożności: m.in. mityczny i cywilny. Niezwykłe w tej historii jest to, że stojąc przed koniecznością wyboru między tymi trzema alternatywami, św. Augustyn nie zawahał się umieścić alternatywy chrześcijańskiej obok alternatywy filozofów, o czym przypomniał ówczesny kardynał Joseph Ratzinger w swojej mowie inauguracyjnej jako lekarz honoris spowodować przez Uniwersytet Nawarry. Dlatego strategia, którą wybrali Hekatajos, Ksenofanes, Anaksagoras czy Platon, by szukać prawdziwej religii, jedynej zdolnej ugasić pragnienie Boga, które mają wszyscy ludzie, nie była taka zła. 

Hipoteka, która warunkowała próbę greckich filozofów, polegała na tym, że pojęcia, z którymi mieli do czynienia, nie sprostały zadaniu. Ta, która chyba najbardziej obciążała ich sposób myślenia, to m.in. duch. Aby wyobrazić sobie zarówno Boga, jak i duszę ludzką, uciekali się do niezgrabnych półcielesnych imitacji, takich jak puchary powietrza, fałszywe ognie, nikłe symulakry i tym podobne.

Po wielu bitwach, w których wczesnochrześcijańscy filozofowie objęli chwalebne prowadzenie, zaczęło być jasne: Bóg nie jest gwiazdą, ani immanentną zasadą poruszającą kosmosem, ani też jego "niebo" nie jest tym, które przemierzają planety. Był poza czasem i przestrzenią, poza wheres i wheres, a jego rzeczywistość wykraczała daleko poza to, co można dotknąć, zobaczyć, powąchać czy usłyszeć. Inną sprawą było to, czy jego ogromna mądrość i moc, a także niezwykła dobroć, znalazły środki, by jego wymazana obecność stała się namacalna w świecie, który zamieszkujemy, jedynym, który znamy. 

Paradoksalnie można by powiedzieć, że fizyczny wszechświat mógł zacząć być pojmowany jako taki, jako świat fizyczny bez dalszych ceregieli, dopiero od momentu, gdy ostatni greccy filozofowie, już schrystianizowani, usunęli z niego Boga i zaczęli pojmować go tylko jako swoje dzieło, swój twór, obdarzony własną solidną, doskonale uregulowaną i poznawalną spójnością.

Odczarowanie świata

Na pierwszy rzut oka paradoksalne, ale nic bardziej logicznego: kosmologia stała się możliwa jako nauka dopiero wtedy, gdy Bóg nie był już pojmowany jako dzierżawca kosmosu, ale jako jego autor. Odczarowanie świata fizycznego sprawiło, że trzeba było przestać szukać wszędzie dusz i goblinów, a zamiast tego zbadać fakty i prawa, które przejawiają działanie potężnej, mądrej i dobrej Przyczyny poza samym wszechświatem. 

Jednak pokusa ponownego popadnięcia w zamęt była od tamtej pory stała. Ponowne utożsamienie Boga z naturą było zawsze wielką pokusą, w którą raz po raz wpadali poeci i filozofowie, zwłaszcza od czasu, gdy Benedykt ze Spinozy stał się jej najbardziej reprezentatywnym rzecznikiem. Elementarny wzgląd na to, że taka przepełniona Obecność byłaby nie tylko przytłaczająca dla stworzeń, ale i dla samej kosmicznej rzeczywistości, był raz po raz lekceważony. Nie miało znaczenia, że trzeba było poświęcić wolność człowieka, czy że pojawiające się wszędzie zło i ograniczenia trzeba było zamienić w zwykłe pozory.

Kiedy kosmolog Lemaître zwrócił uwagę Einsteinowi, że rozszerzający się wszechświat (a więc wynikający z fizycznej osobliwości) jest znacznie bardziej zgodny z jego teorią względności, ten mógł tylko odpowiedzieć: "Nie, nie to, to za bardzo przypomina stworzenie!".Pomijając szczegóły tej debaty i innych, które po niej nastąpiły (takie jak próby zachowania czasowej wieczności w modelach wszechświatów stacjonarnych czy przestrzennej nieskończoności w spekulacjach dotyczących multiwersum), cel zawsze był ten sam: upiększyć przyziemną rzeczywistość jakąś boską cechą, nawet za cenę poświęcenia jej harmonii, piękna czy nawet uczynienia jej rygorystycznie niepojętą. Wydawać by się mogło, że nie tylko naród żydowski jest sztywnym karkiem; wydaje się, że to cała ludzkość wciąż walczy z kopnięciami przeciwko kłuciu. 

AutorJuan Arana

Profesor filozofii na Uniwersytecie w Sewilli, członek zwyczajny Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych, profesor wizytujący w Moguncji, Münster i Paryżu VI -La Sorbonne-, dyrektor czasopisma filozoficznego Natura i Wolność oraz autor licznych książek, artykułów i wkładów do prac zbiorowych.

Kultura

"Dziś za rewolucjonistów uważa się tych, którzy nie wyrzekają się swoich przekonań".

María Bueno, prawniczka, należy do zespołu organizacyjnego Sympozjum Świętego Josemaríi, spotkania, które w tym roku obchodzi swoją dziesiątą edycję i które zgromadzi w Jaén 19 i 20 listopada dziesiątki osób, aby zastanowić się nad "Wolnością i zaangażowaniem".

Maria José Atienza-22 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

X Sympozjum św. Josemaríi odbędzie się 19 i 20 listopada w Centrum Konferencyjnym w Jaén. Dwa dni debaty i refleksji na temat wolności w dzisiejszym świecie ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży.

W sympozjum, organizowanym przez Fundację Catalina Mir, organizację non-profit, która promuje działalność opiekuńczą i doradczą na rzecz rodziny i młodzieży, wezmą udział m.in. były minister spraw wewnętrznych Jaime Mayor Oreja, profesor prawa państwowego kościelnego na Uniwersytecie Complutense i współpracownik Omnes, Rafael Palomino, oraz Teresa i Antonio, zaręczona para, która w naturalny sposób opowiada o swoim życiu chrześcijańskim na portalach społecznościowych.

María Buenojeden z jego organizatorów, udzielił wywiadu dla Omnesa z okazji Kongresu.

- Dlaczego na X Sympozjum św. Josemarii wybrano temat "Wolność i zaangażowanie"?

Celem Sympozjum o św. Josemarii jest przede wszystkim rozpowszechnienie jego przesłania, jego nauki. A jeśli są jakieś tematy, którymi pasjonował się św. Josemaría, to jest to wolność osobista, jego własna i innych, oraz zaangażowanie i poświęcenie. Wiele czasu poświęcił na rozmowy i pisanie o nich. Aby podać tylko jeden przykład, w książce "Przyjaciele Boga", w której zebrano niektóre jego homilie, jest jedna zatytułowana "Wolność, dar Boga", a w niej mówi z mocą: "Chciałbym wyryć w każdym z nas: wolność i zobowiązanie nie są sprzeczne; wzajemnie się podtrzymują" i dalej podkreśla, że "z miłości do wolności wiążemy się".

Znaczenie tego jasnego przesłania św. Josemarii jest tak wielkie i tak istotne dla dzisiejszego człowieka i społeczeństwa, że wydało nam się bardzo interesujące, aby poświęcić to Sympozjum na pogłębienie i refleksję nad tym tematem.

- Czy w dzisiejszym świecie wolność jest porwana przez ideologię?

Nie powiedziałbym, że aż tak bardzo jak porwany, ale bardzo ograniczony. Wolność jest bardzo silna, a jednocześnie bardzo wrażliwa i cierpi przy każdym ataku. A ponieważ ideologie często mają podłoże redukcjonistyczne, więżą decyzje, odbierając świeżość wolności, która w naturalny sposób ma tendencję do luzowania.

Dziś uderza siła poprawności politycznej, która niekiedy zmusza nas do ciężkiego ćwiczenia dojrzałości i refleksji przy podejmowaniu wielu decyzji, do czego nie zawsze jesteśmy skłonni.

Posunęło się to nawet tak daleko, że decyzja podjęta wbrew dominującej w społeczeństwie opinii większości uważana jest za atak na nią. Dziś za rewolucjonistów nie uważa się tych, którzy chcą przekształcić społeczeństwo, dostosowując je do swoich uprzedzeń, ale tych, którzy wbrew dominującej ideologii nie wyrzekają się obrony własnych przekonań, bez względu na to, jak bardzo przestarzałe może je uznać większość społeczeństwa. Zobaczcie na przykład, czy dziś nie wydaje się rewolucyjne bycie przeciwnikiem aborcji!

Jednak mówienie prawdy, spójne mówienie i życie zgodnie z tym, co myślimy, prowadzi do tego, że z każdym dniem jesteśmy bardziej wolni, a przeciwieństwo nas przymusza.

- Czy uważasz, jak twierdzą niektórzy myśliciele, że wpadliśmy w niewolę "prostego podboju" wolności, które w zasadzie nas wiążą, jak np. prawo do wyboru płci, przerywania ciąży itp.

María Bueno
María Bueno

Czasami nie rozumiemy, że prawdziwe znaczenie wolności nie polega na tym, by "robić zawsze to, co chcę", ale na tym, by dobrze wiedzieć i dobrze wybierać to, co czyni nas lepszymi ludźmi i co przybliża nas do naszej pełni. W tym sensie posiadanie wolności do robienia większej ilości rzeczy niekoniecznie czyni nas bardziej wolnymi. I tak jest w przypadku tych podbojów fałszywie oznaczanych jako wolności, które poprzez konfrontację z samą naturą ludzką kończą się ograniczeniem możliwości rozwoju osobowego, a więc i prawdziwej wolności.

- Podczas Covida dużo mówi się o braku swobód lub wykorzystaniu pandemii do ograniczenia wolności jednostki, czy uważasz, że nastąpił taki backlash?

Pana pytanie podkreśla aktualność tematu Sympozjum.

Wolność indywidualna jest podstawowym aspektem jednostki, który zawsze był przedmiotem ciągłych ataków we wszystkich okresach historii, a ta pandemiczna sytuacja, którą przeżywamy, nie jest wyjątkiem.

Podczas Sympozjum poruszone zostaną różne aspekty wolności, przedstawione zostaną świadectwa osób, które żyły i żyją swoją osobistą wolnością w sposób zaangażowany i z radykalnym zaangażowaniem, także w tych okolicznościach, a w niektórych przypadkach właśnie z powodu bardzo trudnych okoliczności, w jakich przyszło nam żyć.

Z tego powodu chciałbym zaprosić Państwa czytelników do udziału w Sympozjum, bezpośrednio, a jeśli to niemożliwe, to telematycznie, gdyż z pewnością skłoni nas ono do refleksji nad tymi ważnymi w naszym życiu sprawami.    

- Czy kompromis rozszerza wolność, czy ją ogranicza?

Wydaje się, że w naszych czasach zobowiązanie i wolność są pojęciami antagonistycznymi, że trudno jest wyobrazić sobie słowo wolność w ramach pojęcia zobowiązania.

Ciekawe jest jednak to, że można sobie wyobrazić wolność bez zobowiązań, kiedy każdego dnia, w jakimś stopniu, zobowiązujemy się do czegoś, do stylu życia, do kariery, do partnera, do sportu... nawet kiedy mamy wybrać, a nie wybieramy, to już wybieramy.

Wolność może być rozumiana jako zbiór pozornych korzyści, z całkowitej niezależności, z braku przywiązania do niczego i nikogo, z braku konieczności rozliczania się ze słów i czynów itp. a przywiązanie jako wieczny łańcuch, który nie pozwala na zmiany i postęp, a wręcz przeciwnie, mocuje nasze stopy na kamieniu, który zatrzymuje nas w miejscu.

Wręcz przeciwnie, uważam, że aby się do czegoś zobowiązać, musimy się najpierw wyedukować, poznać możliwości, jakie mamy w zasięgu ręki, aby to zrealizować, uczynić z wiedzy inteligentny sposób porównywania, a kiedy już będziemy mieli jasność co do powodów naszej decyzji, będziemy mogli swobodnie wypełniać nasze zobowiązania, a nasze zobowiązanie zawsze będzie wolne, nawet jeśli czasem trudno będzie nam je zrealizować.

Św. Josemaría, w Przyjaciołach Boga, napisał: "Nic nie jest bardziej fałszywe niż przeciwstawianie wolności darowi z siebie, ponieważ dar z siebie jest konsekwencją wolności".

- W programie jest sekcja poświęcona młodym ludziom, którym zarzuca się, że stronią od zaangażowania - chcecie pokazać inną stronę młodości?

Rzeczywiście, jeśli oglądamy wiadomości telewizyjne i słuchamy wiadomości, wydaje się, że młodzi ludzie myślą tylko o imprezach i pijackich bingach. Ale to tylko jedna część młodości.

Jest jednak jeszcze inny rodzaj młodzieży, na szczęście większość, choć mniejsza w wiadomościach, która jest gotowa codziennie poświęcać się obronie bardzo różnych spraw, takich jak kwestie społeczne, ekologiczne, polityczne czy religijne. A Sympozjum św. Josemarii, oprócz pokazania światu innego oblicza młodości, ma na celu zaprezentowanie młodym ludziom, poprzez osoby w ich wieku, pasjonujących projektów, które mogą stworzyć własnym życiem i dla których warto się dobrowolnie zaangażować.

- Czy uważasz, że młodzi ludzie mają dziś większą swobodę w wyrażaniu lub przeżywaniu swoich przekonań i wierzeń?  

Oczywiste jest, że młodzi ludzie mają dużą swobodę w wyrażaniu swoich przekonań i życiu zgodnie z nimi, a także, że mają dużą zdolność do zaangażowania.

Bardzo konkretnym przykładem jest projekt HARAMBEE, który nazwali KAZUCA, a który rozpoczęli młodzi ludzie na VIII edycji Sympozjum w 2016 roku. Młodzi Andaluzyjczycy i Afrykanie zjednoczyli się na rzecz edukacji w Afryce. Postanowili zebrać fundusze, aby zapewnić stypendia na studia dwóm młodym ludziom bez środków do życia, Violet i Jeffowi, pochodzącym ze slumsu Kibera, bardzo biednej dzielnicy w Nairobi, którzy wyróżniali się w nauce. To było marzenie wszystkich i ... marzenie się spełniło. Violet i Jeff właśnie skończyli studia, zaczęli pracować i z radością wychowują rodzinę i swoje otoczenie. Będą oni niejako z nami na tym Sympozjum.

- Jaki jest bilans tych dziesięciu edycji?

Bardzo pozytywnie. W ciągu tych wydań poruszono wiele tematów, a tysiącom ludzi ukazano naukę św. Josemarii na każdy z tych tematów. Do Jaén przybyło wielu prelegentów, wszyscy o wielkim autorytecie, którzy przybliżyli nam tematykę nauczania, rodziny, roli chrześcijan w społeczeństwie w XXI wieku, komunikacji, służby, dialogu... Na te tematy zostały przedstawione świadectwa życia, które pomogły nam lepiej spojrzeć na otaczający nas świat, zaprezentowano nowe dzieła literackie poświęcone postaci św. Josemarii.... A wszystko to sprawiło, że nasze Sympozjum, które urodziło się małe, ale z powołaniem do rozwoju, z każdą edycją nabiera większego znaczenia i obecnie jest uznawane za "Międzynarodowe", docierając każdego dnia do coraz większej liczby osób.

- Jakie są perspektywy na przyszłość?

Św. Josemaría w ciągu swojego życia zajmował się dogłębnie wieloma tematami, które do dziś są bardzo aktualne i które to Sympozjum zamierza nadal przybliżać.

Oprócz osób, które osobiście uczestniczyły w sesjach, w ostatnich edycjach dotarliśmy do wszystkich zakątków świata poprzez połączenia internetowe. Od tej pory, mając większe doświadczenie i więcej środków w tego typu uczestnictwie, ze względu na okoliczności pandemii, której wszyscy jesteśmy świadomi, jesteśmy bardzo podekscytowani, że nasze Sympozjum będzie służyło jako głośnik, aby orędzie św. Josemaríi dotarło do wszystkich zakątków świata.

Kultura

Elvira Casas. Akompaniament w ciąży

Elvira przewodniczy stowarzyszeniu, które pomaga kobietom w czasie ciąży i pierwszego roku życia dziecka, opierając swoje działania na dwóch podstawowych filarach: pomocy w macierzyństwie i ewangelizacji.

Arsenio Fernández de Mesa-22 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Warto powiedzieć życiu wielkie "tak", ale nie prostym sloganem, lecz dbając o bohaterów.". Dziś rozmawiam z Elvirą Casas, prezesem stowarzyszenia. Dom MariiOśrodek pomaga kobietom przez cały okres ciąży i pierwszy rok życia dziecka. Tutaj chodzi o bycie na zasadzie jeden do jednego, bez chłodu, docierając do sedna intymności matek. Widują się z nimi co tydzień, aby je poznać i zbliżyć się do nich. Czas spędzony przez nich w stowarzyszeniu przyczynia się do powstania silnej więzi z koordynatorem. I rzecz najważniejsza: matki stają się przyjaciółkami. To jest quidponieważ odkrywają, że mają wiele wspólnych rzeczy. Przyjaciele w przełomowym momencie życia. Przyjaciele, którzy podciągają się w górę. Jest to najlepszy sposób, aby im pomóc. Sekret nie tkwi w moralizowaniu, ale w tym, by czuli się kochani i zachęcani. 

Wniosek obejmuje liczne rozwiązania alternatywne. Są warsztaty lub zajęcia o różnej tematyce. "Jeśli przychodzi wolontariusz, jest pytany o to, co umie robić, a następnie proszony o zrobienie tego, w czym jest najbardziej doświadczony."Elvira mówi mi. Są też rozmowy dubbingowane "duchowe akcenty"W niektóre tygodnie mówią o cnotach, w inne komentują fragment Ewangelii, nawet tłumaczą im jakiś sakrament. Przyjmują wszystkie matki wszystkich wyznań i starają się zapewnić im formację. Otrzymują możliwość uczestniczenia w katechezie w celu przyjęcia sakramentu lub zbliżenia się do Boga. Co tydzień odbywają się dla nich pogadanki na tematy związane z macierzyństwem, takie jak ciąża, zdrowie czy jak wychowywać dziecko. Dostają partię tego, co nazywają produkty dla matekczy to pieluszki, czy jedzenie dla dzieci. mała. Wszystko dzięki dobroczyńcom, którzy dokonują wpłat. 

Stowarzyszenie to ma dwa filary: pomoc w macierzyństwie i ewangelizacja. Jest to projekt powierzony Maryi Dziewicy. Stowarzyszenie posiada 11 oddziałów, a kolejne będą otwierane w najbliższym czasie. "Obsługujemy 180 mam, choć od 2014 roku, kiedy powstał, przez ośrodek przewinęło się ponad 1000 mam i ich dzieci. Jest wielu współpracowników i wolontariuszy. Niektórzy pomagają sporadycznie, a inni angażują się co tydzień. Mamy ponad 200 współpracowników, którzy pomagają w taki czy inny sposób. Czasami są osobiście w siedzibie firmy, a innym razem są to firmy współpracujące produktowo lub finansowo. Wszystkie fundusze są prywatne."Mówią nam. 

Elvira opowiada, jak ręka Boga jest szczególnie widoczna w niektórych historiach: "...ręka Boga jest szczególnie widoczna w niektórych historiach.Kobieta, która trafiła do domu była sama, bez mieszkania, bez pracy, bez dokumentów, z rodziną w innym kraju. Była w ósmym tygodniu ciąży. Zdecydowała się na aborcję. Znalazła naszą ulotkę, którą ktoś zostawił tam w poczekalni kliniki aborcyjnej. To było bardzo spektakularne, całkowicie opatrznościowe. Kiedy przyjeżdża nowa matka, mówi się jej, że Matka Boża ją tu przyprowadziła. Powiedzieli jej, że nie jest sama, że będą jej towarzyszyć. Zazwyczaj przydzielany jest im anioł, czyli osoba, która jest im w stu procentach oddana, jak siostra, wsparcie, żeby nie czuli się samotni i byli bardzo świadomi swojej kazuistyki. Rozmawiają ze swoim pracownikiem socjalnym. Pracowali nad tym, aby poprawić swoją sytuację i pojawienie się dziecka.".

Matki otrzymują też czasem wsparcie psychologiczne poprzez skierowanie do specjalistów. "Czujemy, że jesteśmy Bożym środkiem do pomocy każdej z tych kobiet.Prezydent wyznaje, że często była ogarnięta mocą Ducha Świętego, gdy stanęła przed trudną rozmową, która była ponad jej siły: "...potrafiła powiedzieć: "Byłam ogarnięta mocą Ducha Świętego, gdy stanęłam przed trudną rozmową, która była ponad moje siły".Dziękuję za każdą z tych matek, które są przykładem dzielnych kobiet, które walczą i idą do przodu mając wszystko przeciwko sobie. Mówienie "tak" życiu jest dla odważnych i dla zakochanych.".

Rodzina

Leopoldo Abadía i Joan Folch rozmawiają o relacjach między młodymi ludźmi a osobami starszymi

Leopoldo Abadía i Joan Folch podkreślili, podczas spotkania Omnes-CARF dzisiejszego popołudnia, że rozmowa pomiędzy starszymi i młodymi ludźmi jest ważna.

David Fernández Alonso-20 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Po południu w środę 20 października pisarz, profesor i ekonomista Leopoldo Abadía oraz influencer Joan Folch przeprowadzili interesującą dyskusję na temat relacji między młodymi ludźmi a osobami starszymi.

Leopoldo Abadía, urodzony w Saragossie, ma 88 lat, od 61 lat jest mężem swojej żony, ojcem 12 dzieci, dziadkiem 49 wnuków i pradziadkiem. Jego dorobek w ostatnich latach jako pisarza jest wybitny, po długiej karierze ekonomisty i nauczyciela. Posiada również tytuł doktora w dziedzinie inżynierii przemysłowej. Rozmawiała z nim Joanna Folch, 22-letnia studentka Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Nawarry i influencerka z dziesiątkami tysięcy followersów na Instagramie (@jfolchh).

W Hiszpanii żyje około 9,5 mln osób w wieku powyżej 65 lat, czyli 20% populacji. Spośród nich ponad dwa miliony mieszkają samotnie. Obok tej rzeczywistości znajdujemy młodą populację, która komunikuje się, głównie za pomocą technologii i mediów cyfrowych.

Jeśli we wszystkich pokoleniach istniały luki w komunikacji, to w ostatnich latach ta luka wydaje się być jeszcze bardziej wyraźna. Jak odnoszą się do siebie starzy i młodzi? Czy rzeczywiście mamy tak różne koncepcje życia? Czy możliwa jest tzw. więź międzypokoleniowa? Czy mówimy tym samym językiem?

To niektóre z pytań poruszanych w tym dialogu między Leopoldo Abadíą a Joan Folch. Spotkanie, zorganizowane przez Omnes i Fundację Centro Académico Romano, było transmitowane na żywo na YouTube poprzez. Kanał Omnes Youtube.

Leopoldo zaczął od zabawnego komentarza na temat swoich relacji z wnukami. "Na początku mówiłem, że wnuki powinny być wychowywane przez ojca. Ale z wiekiem zapraszali mnie na śniadanie, ale z małymi mam inną relację". Podkreślił też potrzebę przyjaźni między młodymi i starszymi, między dziadkami i wnukami itp. Z kolei Joanna poparła go, komentując, że "młodzi ludzie tracą zwyczaj pytania o radę starszych, łatwiej uciekając się do Google". Z tego powodu obaj domagali się, aby między dwoma pokoleniami było więcej kontaktu, kontaktu, który mógłby przerodzić się w przyjaźń.

W tym samym duchu Joanna skomentowała, że młodzi ludzie mają tendencję do szukania idealnych modeli, nie słuchając głosu doświadczenia. Z tego powodu podkreślił, jak ważne jest zwrócenie się do osób starszych, aby się od nich uczyć. Leopoldo chciał podkreślić, że "obowiązkową rzeczą jest mieć przyjaciół. Młodzi, starzy, jacykolwiek są. Ale trzeba mieć przyjaciół".

Po tej ciekawej dyskusji spotkanie ustąpiło miejsca sesji pytań i odpowiedzi za pośrednictwem numeru Omnes WhatsApp oraz YouTube.

Wśród bardzo dobrych pytań, w odniesieniu do jednego w szczególności o rolę, jaką odgrywa młodzież w opiece nad osobami starszymi, Joanna zapewniła, że młodzież odgrywa bardzo ważną rolę i jest to korespondencja za wszystko, co dały nam osoby starsze. Leopoldo ze swej strony podkreślił, że "żyjemy w egoistycznym społeczeństwie, a wiadomości, które otrzymujemy, są czasami całkowicie egoistyczne". W tym sensie - mówił - "czasami trzeba uciekać się do rezydencji, by zająć się osobami starszymi, ale priorytetem dla młodych ludzi jest opieka nad starszymi, ich rodzicami i dziadkami".

Na koniec spotkania Leopoldo podkreślił postawę, którą polecał wszystkim słuchającym: życiową postawę uśmiechu. Postawa oznaczająca przyjęcie, kochanie i szanowanie.

Całe spotkanie można obejrzeć klikając tutaj tutaj.

Hiszpania

Bp García Beltrán wzywa do "osobistego i duszpasterskiego nawrócenia" w celu ewangelizacji

Biskup Getafe, bp Ginés García Beltrán, modlił się za "misję ewangelizacyjną Kościoła w Hiszpanii" i nakreślił jej główne cechy, wyzwania i trudności, podczas czuwania modlitewnego i adoracji oraz Mszy św. odprawionej w weekend obok obrazu Serca Jezusa, w bazylice Cerro de los Ángeles.

Rafał Górnik-20 Październik 2021-Czas czytania: 4 minuty

Po przypomnieniu niektórych słów Benedykta XVI z jego pierwszej encykliki, Deus Caritas est, García Beltrán podkreślił w homilii, że "ewangelizacja jest głoszeniem Imienia, jedynego Imienia, które może zbawić: Jezusa Chrystusa". Nie ma prawdziwej ewangelizacji, jeśli człowiek nie spotka się z Chrystusem, jeśli Chrystus nie dotrze do serca i nie zmieni go, nie przemieni, nie otuli swoją miłością, tylko w ten sposób to doświadczenie przejawi się w codziennej egzystencji".

"Ewangelizacja - dodał - nie jest inicjatywą ludzką, za którą Kościół podążał przez wieki; ewangelizacja jest posłuszna mandatowi misyjnemu Jezusa: 'Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je zachowywać wszystko, co wam przykazałem' (Mt 28, 19-20)".

W tej kwestii przywołał papieża Franciszka, który cytując św. Pawła, wskazał: "To właśnie Paweł mówi nam tutaj: 'Nie czynię tego, aby się chlubić' - i dodaje - 'przeciwnie, jest to dla mnie imperatywna konieczność'". Chrześcijanin ma obowiązek, z tą siłą, jako koniecznością, nosić imię Jezusa, z samego serca" (Homilia w Santa Marta, 9/09/2016). Świadkowie ewangelizują".

"Ten mandat zakorzenił się w naszej ziemi, Hiszpanii, od samego zarania chrześcijaństwa, ponad dwadzieścia wieków pracy ewangelizacyjnej, która przyniosła wiele owoców świętości, i która, jak prosimy, będzie nadal przynosić owoce, dlatego tego popołudnia modlimy się o ewangelizację Hiszpanii" - kontynuował bp García Beltrán, który jest również członkiem Komisji Wykonawczej i Stałej Konferencji Episkopatu Hiszpanii, przed licznymi osobami i rodzinami zgromadzonymi przez sieć komunikacyjną EWTN Hiszpania.

"Jedność ze Stolicą Piotrową

W orientacjach duszpasterskich na najbliższe lata, kontynuował prałat, "biskupi Hiszpanii zadają sobie pytanie, jak możemy ewangelizować w dzisiejszym społeczeństwie hiszpańskim? Misja ewangelizacyjna Kościoła w Hiszpanii napotyka na dwa rodzaje trudności: jedne pochodzą z zewnątrz, z kultury środowiskowej; inne z wewnątrz, z wewnętrznej sekularyzacji, braku komunii lub odwagi misyjnej".

Aby odpowiedzieć na te wyzwania, bp García Beltrán zachęcał do powrotu do "elementów, które na przestrzeni dziejów dały fundament naszej wierze". Wymienił w szczególności pięć: "Kościół spowiedników i męczenników, Kościół zawsze zjednoczony ze Stolicą Piotrową, Kościół misyjny, Kościół samarytański i Kościół maryjny". Synteza każdego aspektu może być przydatna, bez uszczerbku dla dostępu do homilia w całości.

1) "Kościół spowiedników i męczenników. Ewangelizacja wymaga dziś od nas osobistego i duszpasterskiego nawrócenia, ożywienia wiary, zaangażowania w jej przekazywanie, jasnej tożsamości i wielkiej zdolności docierania do ludzi naszych czasów; musimy uświadomić sobie, że ewangelizacja jest dziełem Ducha Świętego, z którym chcemy współpracować w zaufaniu i uległości".

2) "Kościół zawsze zjednoczony ze Stolicą Piotrową. Komunia wiary z następcami Apostoła Piotra oraz przylgnięcie i miłość do jego osoby i magisterium określiły nasze chrześcijaństwo. Z tego powodu ewangelizacja w Hiszpanii w tym czasie musi mieć również ten znak tożsamości; musimy ewangelizować w komunii z papieżem i jego magisterium, do którego musimy zjednoczyć nasze szczere i synowskie przywiązanie; trudno będzie ewangelizować z niezadowoleniem dla Następcy Piotra i kwestionując jego nauczanie".

3) "Kościół misyjny. Hiszpania zawsze była Kościołem w drodze, na misjach; dzieci tej ziemi zaniosły Ewangelię do każdego zakątka świata i nadal to robią. Franciszek Ksawery i tysiące podobnych mu imion piszą jedne z najpiękniejszych kart naszego chrześcijaństwa, ukazując nam jednocześnie drogę misji jako istotę wiary; ale nie będzie misji, jeśli nie będzie prawdziwego życia chrześcijańskiego, jeśli nie będziemy pielęgnować życia wewnętrznego, jeśli nie rozbudzimy pasji dla Chrystusa, także w rodzinie".

4) "Kościół samarytański. Każdy uzna, że jesteśmy uczniami Chrystusa, jeśli kochamy się nawzajem, dlatego miłość jest również istotnym elementem naszego Kościoła. Ewangelizowaliśmy poprzez działalność charytatywną i nadal to robimy. Wiarygodność wiary przychodzi przez miłość, przez miłość do innych, zwłaszcza najuboższych. Będziemy nadal ewangelizować, jeśli nadal będziemy żyć miłością Chrystusa, bo miłość jest ewangelizacją, i jeśli pozwolimy się ewangelizować ubogim.

5) "Wreszcie jesteśmy Kościołem maryjnym. Maryja jest podstawowym fundamentem Kościoła i była fundamentem naszej ziemi. Jesteśmy Kościołem maryjnym, jak lubił mówić św. Jan Paweł II: "Hiszpania, ziemia Maryi".

EWTN

W wydarzeniu wzięły udział setki osób, zwołanym przez EWTN Hiszpaniaktórej prezesem jest José Carlos González Hurtado, a która kilka miesięcy temu rozpoczęła swoje emisje telewizyjne w naszym kraju. Jak podaje grupa, tylko na Facebooku prawie 90 tys. osób z całego świata śledziło adorację i Mszę św. na Cerro de los Ángeles. Jeśli dodamy tych, którzy oglądali ją na Instagramie, w telewizji (w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej) oraz na samej stronie internetowej, organizatorzy szacują, że "co najmniej tyle samo".

Na zakończenie homilii biskup Getafe zaprosił "tych z was, którzy są tutaj na Cerro de los Ángeles, a także tych, którzy śledzą nas za pośrednictwem kanału telewizyjnego EWTN, do dalszej niestrudzonej modlitwy, aby Jezus Chrystus był znany, kochany i naśladowany, z przekonaniem, że On jest zdecydowanie najlepszy; dlatego ewangelizacja jest najlepszym dziełem miłości dla naszych braci i sióstr".

Więcej
Watykan

Papież eryguje Konferencję Eklezjalną Amazonii

Papież, zmotywowany prośbą o utworzenie tej Konferencji, erygował ją kanonicznie w celu promowania wspólnego działania duszpasterskiego kościelnych okręgów Amazonii i sprzyjania większej inkulturacji wiary na tym terytorium.

David Fernández Alonso-20 Październik 2021-Czas czytania: < 1 minuta

W notce papież Franciszek kanonicznie erygował Konferencję Eklezjalną Amazonii (CEAMA). Jak czytamy w notatce, "dokument końcowy Synodu o Amazonii, nr 115, proponował utworzenie "stałego i reprezentatywnego organu episkopalnego w celu promowania synodalności w regionie Amazonii". Podczas zgromadzenia, które odbyło się w dniach 26-29 czerwca 2020 r., zainteresowani przewodniczący postanowili poprosić Stolicę Apostolską o stałe utworzenie Konferencji Eklezjalnej Amazonii".

I to właśnie uczynił Papież. "Dobrze usposobiony do przychylenia się do tej inicjatywy, która wyszła ze zgromadzenia synodalnego, papież Franciszek polecił Kongregacji ds. Biskupów, aby śledziła i ściśle towarzyszyła procesowi, udzielając wszelkiej możliwej pomocy, aby nadać ciału odpowiednią fizjonomię".

W audiencji z 9 października, udzielonej Prefektowi Kongregacji ds. Biskupów, Ojciec Święty erygował kanonicznie Konferencję Kaznodziejską Amazonii jako publiczną kościelną osobę prawną, dając jej za cel promowanie wspólnego działania duszpasterskiego okręgów kościelnych Amazonii i sprzyjanie większej inkulturacji wiary na tym terytorium.

Statuty nowego organu zostaną przedłożone Ojcu Świętemu do niezbędnego zatwierdzenia pod koniec jego studiów.

Więcej
Watykan

"Jeśli wolność nie służy dobru, naraża się na ryzyko, że będzie jałowa i nie przyniesie owoców".

Papież Franciszek podkreślił w środowej katechezie, że "jesteśmy wolni w służbie; jesteśmy w pełni w tej mierze, w jakiej dajemy siebie; posiadamy życie, jeśli je tracimy". Ponadto jedno z dzieci zaskoczyło Papieża podczas audiencji, wspinając się na podium i prosząc o jego słoneczną sukienkę.

David Fernández Alonso-20 Październik 2021-Czas czytania: 4 minuty

W katechezie na audiencji ogólnej w środę 20 października papież Franciszek zastanawiał się nad istotą wolności według apostoła Pawła. "Apostoł Paweł swoim Listem do Galatów stopniowo wprowadza nas w wielką nowość wiary. Jest to naprawdę wielka nowość, ponieważ nie odnawia tylko jakiegoś aspektu życia, ale wprowadza nas w to "nowe życie", które otrzymaliśmy przez chrzest. Tam został wylany na nas największy dar, jakim jest bycie dziećmi Bożymi. Odrodzeni w Chrystusie, przeszliśmy od religijności złożonej z nakazów do żywej wiary, której centrum stanowi komunia z Bogiem i z naszymi braćmi. Z niewoli strachu i grzechu przeszliśmy do wolności dzieci Bożych".

"Dzisiaj - rozpoczął Papież - będziemy starali się lepiej zrozumieć, co jest dla apostoła sercem tej wolności. Paweł potwierdza, że wolność nie jest bynajmniej "pretekstem dla ciała" (Gal 5,13): wolność nie oznacza lichego życia według ciała lub według instynktu, indywidualnych pragnień czy własnych egoistycznych impulsów; przeciwnie, wolność Jezusa prowadzi nas do bycia - pisze apostoł - "w służbie jedni drugim" (ibid.). Prawdziwa wolność, innymi słowy, wyraża się w pełni w miłości. Po raz kolejny stajemy przed paradoksem Ewangelii: jesteśmy wolni w służbie; odnajdujemy się w pełni w tej mierze, w jakiej dajemy siebie; posiadamy życie, jeśli je tracimy (por. Mc 8,35)".

"Ale jak można wyjaśnić ten paradoks?" - pytał retorycznie Franciszek. "Odpowiedź apostoła jest równie prosta, co ujmująca: 'przez miłość'" (Gal 5,13). To miłość Chrystusa nas wyzwoliła i nadal jest to miłość, która wyzwala nas z najgorszej niewoli, niewoli naszego własnego "ja"; dlatego wolność rośnie wraz z miłością. Ale uwaga: nie z miłością intymną, mydlaną, nie z namiętnością, która po prostu szuka tego, na co mamy ochotę i co nam się podoba, ale z miłością, którą widzimy w Chrystusie, miłosierdziem: to jest miłość naprawdę wolna i wyzwalająca. Jest to miłość, która jaśnieje w bezinteresownej służbie, na wzór Jezusa, który umywa nogi swoim uczniom i mówi: "Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy czynili to, co Ja wam uczyniłem" (Mt 6, 15).Jn 13,15)".

"Dla Pawła wolność to nie "robienie tego, na co mam ochotę i co mi się podoba". Taka wolność, bez celu i bez odniesień, byłaby pustą wolnością. I w rzeczywistości pozostawia pustkę w środku: ileż to razy, idąc wyłącznie za instynktem, uświadamiamy sobie, że zostaliśmy z wielką pustką w środku i źle wykorzystaliśmy skarb naszej wolności, piękno możliwości wyboru prawdziwego dobra dla siebie i dla innych. Tylko ta wolność jest pełna, konkretna i włącza nas w prawdziwe życie każdego dnia.

"W innym liście, pierwszym liście do Koryntian, apostoł odpowiada tym, którzy mają błędne pojęcie o wolności. "Wszystkie rzeczy są zgodne z prawem" - mówią. "Ale wszystko nie jest celowe" - odpowiada Paweł. "Wszystko jest zgodne z prawem" - "Ale nie wszystko buduje", odpowiada apostoł. I dodaje: "Niech nikt nie zwraca uwagi na swoje własne interesy, lecz tylko na interesy innych" (1 Kor 10,23-24). Tym, którzy są kuszeni, aby zredukować wolność tylko do własnych upodobań, Paweł stawia przed nimi wymóg miłości. Wolność kierowana przez miłość jest jedyną wolnością, która wyzwala innych i nas samych, która umie słuchać bez narzucania, która umie kochać bez zmuszania, która buduje, a nie niszczy, która nie wykorzystuje innych dla własnej wygody i czyni im dobro bez szukania własnej korzyści. Krótko mówiąc, jeśli wolność nie służy dobru, ryzykuje, że będzie jałowa i nie przyniesie owoców. Jednak wolność ożywiona miłością prowadzi do ubogich, rozpoznając w ich twarzach oblicze Chrystusa. Dlatego służba jednych wobec drugich pozwala Pawłowi, piszącemu do Galatów, podkreślić coś bynajmniej nie drugorzędnego: mówiąc o wolności, jaką pozostali apostołowie dali mu do ewangelizowania, podkreśla, że radzili mu tylko jedno: pamiętać o ubogich (por. Gal 2,10)".

"Wiemy jednak, że jedną z najbardziej rozpowszechnionych współczesnych koncepcji wolności jest ta: "moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się twoja". Ale tutaj brakuje relacji! Jest to pogląd indywidualistyczny. Jednak ci, którzy otrzymali dar wyzwolenia przyniesiony przez Jezusa, nie mogą myśleć, że wolność polega na oddaleniu się od innych, odczuwaniu ich jako uciążliwości, nie mogą widzieć człowieka jako zamkniętego w sobie, ale zawsze włączonego we wspólnotę. Wymiar społeczny jest dla chrześcijan fundamentalny i pozwala im patrzeć na dobro wspólne, a nie na prywatne interesy".

"Szczególnie w tym momencie historii - zakończył Papież - musimy na nowo odkryć wspólnotowy, a nie indywidualistyczny wymiar wolności: pandemia nauczyła nas, że potrzebujemy siebie nawzajem, ale nie wystarczy o tym wiedzieć, trzeba to konkretnie wybierać każdego dnia". Mówimy i wierzymy, że inni nie są przeszkodą dla mojej wolności, ale możliwością jej pełnej realizacji. Bo nasza wolność rodzi się z miłości Boga i rośnie w miłości.

Szczególne wydarzenie miało miejsce, gdy podczas audiencji dziecko wspięło się na podium w Auli Pawła VI i podeszło do papieża, aby go pozdrowić. Papież, jak to zwykle czyni przy takich okazjach, zachęcił go do pozostania na krześle obok. Chłopiec zdawał się interesować czapką Franciszka. Wreszcie, po chwili spędzonej na podeście, wrócił na swoje miejsce.

Teologia XX wieku

Jean Mouroux i chrześcijańskie znaczenie człowieka (1943)

Dzieło Jeana Mouroux Chrześcijański sens człowiekaOryginalne i panoramiczne przedstawienie chrześcijańskiego obrazu człowieka było dużym przełomem i przyczyniło się do Gaudium et spesi pozostaje aktualny i interesujący.

Juan Luis Lorda-20 Październik 2021-Czas czytania: 8 minuty

Jean Mouroux podpisał przedmowę do tej książki w Dijon 3 października 1943 roku. Prawdopodobnie uczynił to w seminarium, w którym kształcił się, wykładał przez wiele lat (1928-1967) i zmarł (1973). Praktycznie całe jego życie było poświęcone seminarium, z wyjątkiem dwuletniego licencjatu w Lyonie, który był dla niego bardzo wzbogacający, ponieważ poznał De Lubaca i nawiązał długotrwałą relację. W rzeczywistości ta książka, podobnie jak inne jego autorstwa, została wydana w serii Teologia (Aubier), którym kierowali jezuici z Fourvière, pod numerem 6. Została ona przetłumaczona na język hiszpański i ponownie wydana przez Palabra (Madryt 2001), z którego to wydania korzystamy. 

Na uwagę zasługuje również data, ponieważ w 1943 roku Francja była okupowana przez wojska niemieckie i w samym środku wojny światowej. Ale Jean Mouroux, podobnie jak De Lubac i inni, był przekonany, że najgłębszym lekarstwem na ten straszny kryzys jest odnowa chrześcijańska. I to dało mu odwagę do pracy. 

Konsekwentna praca

Z pozycji profesora seminarium w "prowincjonalnym" miasteczku (jak jeszcze mówią w Paryżu) potrafił stworzyć spójny dorobek. Dobrze dobierał lektury i szukał najlepszych (także za radą De Lubaca), bardzo dobrze przygotowywał swoje zajęcia, pisał z wielkim stylem i zadziwiającą zdolnością syntezy. Łączył w sobie ciężką i wytrwałą pracę, niewątpliwy talent teologiczny, a także głęboką miłość do Pana, która uwidacznia się w jego dziełach.

Chrześcijański sens człowieka to pierwsza i najważniejsza z ośmiu napisanych przez niego książek. Ale inne też są "ważne", bo poruszają centralne tematy, były szeroko czytane i nadal inspirują: Wierzę w ciebie. Osobista struktura wiary (1949), Doświadczenie chrześcijańskie (1952), Tajemnica czasu (1962) y wolność chrześcijańska (1968), która rozwija tematy poruszone już w Chrześcijański sens słowa

Chrześcijański sens człowieka (1943)

Pierwsze co można powiedzieć o tej książce to to, że nic takiego jak ona tak naprawdę wcześniej nie istniało. Jest to nowatorska i szczęśliwa chrześcijańska idea człowieka. Ma on podwójną zasługę; integruje wiele z tego, co moglibyśmy nazwać materiałem "personalistycznym", który wówczas się pojawiał, i nadaje mu naturalny porządek. 

Był to prawdziwy skok jakościowy i nie stracił zainteresowania. Kiedy to było składane w całość Gaudium et spesKsiążka, której celem było opisanie chrześcijańskiej koncepcji człowieka, była najpełniejszą księgą odniesienia. Rzeczywiście, został wezwany do współpracy, choć słabe już zdrowie pozwoliło mu tylko na krótki pobyt w Rzymie (1965). 

"Wokół nas panuje przekonanie, że chrześcijaństwo jest doktryną obcą człowiekowi i jego problemom, bezsilną wobec jego tragicznej kondycji, niezainteresowaną jego nieszczęściem i jego wielkością. Na następnych stronach chciałbym pokazać, że tajemnica chrześcijańska wypływa wyłącznie z boskiej przyjaźni z człowiekiem, która doskonale tłumaczy jego nędzę i jego wielkość, która jest w stanie uleczyć jego rany i zbawić go, przebóstwiając go". (p. 21). 

Ma dziesięć rozdziałów, podzielonych na trzy części: wartości czasowe (I), wartości cielesne (II) oraz wartości duchowe (III). Wartości czasowe odnosi się do umieszczenia człowieka w doczesności (także w doczesnym mieście i ludzkim świecie) oraz do jego miejsca w cudownym wszechświecie, który jest boskim tworem. Wartości cielesne (choć w języku hiszpańskim wolą tłumaczyć to jako "cielesne") są wartości własnego ciała z jego wielkością i nędzami oraz z godnym podziwu i ostatecznym faktem Wcielenia. W Wartości duchoweKsiążka, która obejmuje trzy wymiary ludzkiego ducha: bycie osobą (bytem osobowym), wolność (z jej nieszczęściami i wielkością) oraz spełnienie w miłości (z doskonałością miłości). Wspaniała architektura.

Wartości czasowe 

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to pozytywna świadomość Mouroux dotycząca doczesności jako miejsca realizacji ludzkiego powołania: "Jaka jest postawa chrześcijanina w obliczu tej cudownej rzeczywistości? Odpowiedź wydaje się bardzo prosta: radosna akceptacja i entuzjastyczna współpraca". (32)... co nie oznacza naiwności, właśnie dlatego, że chrześcijanin wie, że istnieje grzech. To jest miłość "pozytywny" (34), "zorientowany" (37) z właściwym porządkiem wartości, a z pomocą Bożą, "Odkupiciel (42). Chrześcijanin powinien starać się patrzeć na rzeczy tego świata "czystymi oczami, używaj ich z prawą wolą i przekieruj je do Boga przez uwielbienie i dziękczynienie". (43). 

Ze swojej strony, wszechświat jest "niezmierzona, żywotna i niewyczerpana księga, w której rzeczy objawiają się nam i w której one objawiają nam Boga". (48). Człowiek tworzy z przyrodą organiczną całość i jednocześnie, "Tylko on sam może z pełną świadomością, z wiedzą i miłością przyprowadzić świat do Boga, oddając mu chwałę". (51). Ale to jest robione w "tragiczna niejednoznaczność". (52), które grzech wprowadził do relacji człowieka z naturą. Ostatni punkt dotyczy. "Doskonalenie świata przez działanie chrześcijańskie", i paralelnie do rozdziału 3 pierwszej części Gaudium et spes (1965).

Wartości "cielesne 

Od początku należy zacząć od. "Godność ciałastworzony przez Boga. Ale "Niewiele tematów wywołuje więcej nieporozumień, nawet wśród chrześcijan [...]. Możemy o nim powiedzieć najbardziej sprzeczne rzeczy". (73). Wyrusza, by zbadać wspaniałość i nędzę ludzkiego ciała. "pokazując, że Chrystus przyszedł, aby uleczyć ich nędzę i wywyższyć ich godność". (73). Z pewnością schemat wielkość-mizeria jest oczywistym echem Myśli Pascala. 

Ciało, pozytywnie, jest narzędziem duszy, środkiem, za pomocą którego wyraża ona i przekazuje siebie, i tworzy z nim pełnię osoby, której bez niego nie można sobie wyobrazić. I taki jest chrześcijański sens ostatecznego zmartwychwstania ciała, antycypowanego w Chrystusie, pierworodnym, obietnicy i środka.

Z pewnością odcisk grzechu powoduje dysfunkcje, które wyrażają się w oporze, trudnościach w życiu duchowym i relacjach: "Ciało jest również zasłoną. Jest nieprzejrzysty. Dwie dusze nigdy nie mogą się bezpośrednio zrozumieć. (98). I podnosi się konflikt między ciałem a duchem: "Ciało, oprócz tego, że jest odporne i nieprzezroczyste, jest materiałem niebezpiecznym". (102). Ciało i duch mają żyć w jedności, ale z natury są też kontrastowe i wojownicze z powodu grzechu: "Ciało ludzkie nie jest teraz takim ciałem, jakie zamierzył Bóg. Jest to ciało zranione i pokonane jak sam człowiek". (114). Te osobliwe dysfunkcje, naturalne i wynikające z grzechu, przejawiają się przede wszystkim w afektywności. Ale w ekonomii zbawienia ta sama niezadowalająca sytuacja, znamię grzechu, staje się itinerarium zbawienia, nadając nowe znaczenie cielesnej niedoli.

Stając się wcielonym, Pan pokazuje wartość ciała i jego przeznaczenie. "W swoim związku z Chrystusem ciało ludzkie - tajemnica godności i nędzy - znajduje swoje ostateczne wyjaśnienie i swoją całkowitą doskonałość. Ciało zostało stworzone po to, aby było zakładane przez Słowo Boże". (119). Ciało Chrystusa staje się z jednej strony objawieniem Boga, środkiem wyrazu, który dociera do nas w naszym języku i na naszym poziomie. A z drugiej strony staje się środkiem odkupienia. Nie tylko w krzyżu, ale w całej ludzkiej działalności Pana. 

"Trzydzieści lat życia doczesnego ofiarowane od razu dla zbawienia świata. Tak więc wszystkie czynności wykonywane za pomocą ciała stanowią początek Odkupienia. Praca stolarza podczas życia ukrytego, ewangelizacja ubogich swoim kaznodziejstwem [...]. Modlitwa na drogach..." (126-127).

Chrystusowe odkupienie naszego ciała zaczyna się od chrztu: "Odtąd oczyszczone ciało, namaszczone i naznaczone krzyżem, jest poświęcone Bogu jako święta posiadłość, jako cenne narzędzie, jako towarzyszka duszy, ewangelizowanej i początkowo nawróconej [...]. Ta konsekracja jest tak realna, że bezpośrednie zbezczeszczenie ciała przez nieczystość jest szczególną profanacją". (133). Jest droga oczyszczenia i utożsamienia się z Chrystusem (także w ciele i w bólu), która trwa całe życie. I prowadzi do naszego ostatecznego zmartwychwstania w Nim. 

Wartości duchowe

Część trzecia, składająca się z pięciu rozdziałów, jest największa i zajmuje prawie połowę książki. Z pięknym rozdziałem poświęconym osobie i jej aspektom: duch wcielony, subsystujący w sobie, a jednocześnie otwarty na rzeczywistość i na innych, osoba rozumiana jako powołanie wobec Boga, ale w świecie. Badane są również "osoba w jej relacji do pierwszego i drugiego Adama".Życie chrześcijańskie polega bowiem na tej drodze od jednego do drugiego, od sytuacji stworzonych i upadłych do sytuacji odkupionych i spełnionych w Chrystusie. 

Następują dwa spójne rozdziały poświęcone wolności człowieka. Pierwszy bada wolność jako najbardziej charakterystyczny akt ludzkiego ducha, z jego implikacją inteligencji i woli. Z ostatecznym poczuciem ludzkiego szczęścia i spełnienia, o którym chrześcijanin wie, że jest w Bogu. I z ograniczeniami, które pojawiają się w prawdziwym życiu, pośród chorób i uwarunkowań wszelkiego rodzaju. 

Na tym mniej lub bardziej fenomenologicznym opisie wiara chrześcijańska, oprócz jasnego ukazania znaczenia wolności, odkrywa swój stan niewoli, bycia związanym przez grzech i potrzebującym łaski. Nie przeszkadza to w robieniu najbardziej normalnych i "ziemskich" rzeczy, ale właśnie po to, by móc kochać Boga i bliźniego tak, jak to jest naszym powołaniem. Potrzebuje łaski i w ten sposób dana jest chrześcijańska wolność, tak pięknie zobrazowana przez św. Augustyna. Tematy te zostaną rozwinięte w jego książce z 1968 roku (wolność chrześcijańska). 

Ale osoba i jej wolność byłyby sfrustrowane, gdyby nie inny wymiar, który również oświetla wiara chrześcijańska: miłość. Najpierw studiuje "Chrześcijański zmysł miłościktóra może być skierowana do Boga (miłość foniczna i źródło wszelkiej prawdziwej miłości), do innych osób, a także być miłością "zaślubinową", mającą swoje cechy charakterystyczne, które oświetla wiara. 

Rozdział o dobroczynności zamyka tę trzecią część: "Chcielibyśmy przybliżyć tajemnicę dobroczynności. A żeby to osiągnąć, odkryć i przemyśleć jej istotne cechy, przedstawione nam przez słowo Boże, którym jest miłość". (395).

Ukazuje się ona najpierw jako absolutny dar (self-giving), akt służby i posłuszeństwa oraz ofiary; który po Bogu realizuje się w autentycznej miłości braterskiej. Ponadto, "Miłość jest zarówno miłością pragnącą, jak i miłością dającą siebie [...]. Byłoby atakiem na kondycję stworzenia, gdyby chcieć wyeliminować radykalną niezamożność, którą rodzi pragnienie, lub istotną godność, którą zapewnia dar z siebie. Byłoby to jednocześnie niewiernością wobec wymagań tego nadprzyrodzonego powołania, które wzywa nas do posiadania Boga i oddania się Mu". (331).

Res sacra homo

To jest tytuł wniosku: "Im bardziej zagłębiamy się w człowieka, tym bardziej odsłania się on nam jako istota paradoksalna, tajemnicza i - mówiąc wprost - święta, ponieważ jego wewnętrzne paradoksy i tajemnice opierają się zawsze na nowej relacji z Bogiem". (339). Dużą stawką jest zachowanie poczucia "święty", podkreśla Mouroux, wciąż w niepewności co do wyniku II wojny światowej. Człowiek jest "tajemnica", "zanurzony w ciele, ale uporządkowany przez ducha; skłonny do materii, a jednocześnie pociągnięty przez Boga". (340). "Rozgrywa swoją przygodę pośród wirów ciała i świata. To jest dramat, którym wszyscy żyjemy". (341). "Istotą człowieka jest jego relacja z Bogiem; stąd jego powołanie". (342). 

Upadły, zmieniony i odkupiony. Z konkubinatem, ale i z wezwaniem do Prawdy i Miłości. Święte przez swoje pochodzenie i przeznaczenie w Bogu, święte przez swoje zbawienie w Nim. Jego upadek nie jest tak poważny w aspekcie materialnym czy cielesnym, jak w duchowym, w oddaleniu od Boga. Dlatego w kulturze materialistycznej nie jest może tak zauważalne, co umyka, gdy jej godność zostaje zredukowana do istnienia w doczesności. 

Natomiast w Trójcy Świętej jest cud chrześcijańskiego życia. Istnieje więc potrójna godność człowieka poprzez jego podobieństwo do Boga (obraz), powołanie do spotkania z Nim oraz synostwo. "Rozumiemy zatem ścisły związek między tym, co ludzkie, a tym, co święte, gdyż święte nie jest w istocie niczym innym, jak najszlachetniejszym określeniem i najgłębszą prawdą tego, co ludzkie". (347). I ta pełna prawda o człowieku i jego powołaniu objawiła się szczególnie w Maryi. I zachęca do tego, co w nas najlepsze. 

W Hiszpanii szczególną uwagę Mouroux poświęcił profesor Juan Alonso, napisał prolog do cytowanej książki i ma kilka opracowań, które można znaleźć w sieci. W tej serii poświęcamy też Mouroux artykuł ogólny: Jean Mouroux albo Teologia z seminarium duchownego.