Zoom

Instytucja pierwszych katechistów

Szwajcarski strażnik pilnuje celebracji niedzielnej Mszy św. Słowa Bożego w Bazylice św. Piotra w Watykanie 23 stycznia 2022 r. Podczas Mszy św. papież formalnie ustanowił kobiety i mężczyzn do posług lektora i katechety.

David Fernández Alonso-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Przywrócenie więzi z prawdą

W święto św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy, papież Franciszek wygłosił Orędzie na 56. Światowy Dzień Komunikacji, który w tym roku będzie obchodzony 29 maja 2022 r. Podkreślił dwie główne idee: słuchanie i cierpliwość.

Giovanni Tridente-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dwie ciekawe refleksje wyłaniają się przede wszystkim z Orędzia Papieża Franciszka na 56. Światowy Dzień Komunikacji, który w tym roku będzie obchodzony 29 maja 2022 r., wygłoszonego dziś do całego Kościoła w uroczystość św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy.

Podłączenie ucha do serca

Pierwsza myśl pochodzi z tytułu Orędzia, Słuchanie uchem sercaChodzi o umiejętność połączenia naszego organu życiowego par excellence ze zmysłem słuchu, tak aby stał się on "aparatem" prawdziwie funkcjonalnym dla celu i sensu naszego istnienia: mężczyzn i kobiet żyjących w rozbudowanych wspólnotach, w których dzieli się miłość, piękno i dobro, nie mając innego celu niż spotkanie z największą Miłością.

Jest to podróż, która odbywa się całkowicie wewnątrz człowieka, poprzez "mechanizmy", których nie da się rozszyfrować wizualnie, ale które siłą rzeczy mają reperkusje w przeżywanej rzeczywistości i mogą przynieść korzyść (lub nie) tym, których spotykamy na swojej drodze.

Połączenie ucha z sercem to nie tylko zadanie dziennikarza i komunikatora - nawet jeśli przekaz jest zasadniczo skierowany do nich - ale jest to postawa, która powinna dotyczyć każdego ochrzczonego, ponieważ każdy z nas jest nie tylko chrześcijaninem, ale także obywatelem, a ponadto jesteśmy wprowadzeni w społeczeństwo, które dzisiaj bardzo potrzebuje pozbycia się tych spięć, które zepsuły połączenie ucha z sercem, które Pismo Święte proponowało zawsze i każdemu człowiekowi dobrej woli.

Cierpliwość ciszy modlitwy

Inna idea to ta dotycząca "cierpliwości". W frenetycznych rytmach, w których jesteśmy zanurzeni, zatraciliśmy umiejętność zatrzymywania się, pauzowania, ale także umiejętność czekania, umiejętność zwalniania, siedzenia w miejscu i słuchania. Słuchać przede wszystkim tego, co ma nam do powiedzenia Bóg - a to można osiągnąć tylko cierpliwością ciszy modlitwy - ale także tego, co mają nam do powiedzenia inni, podobni do nas ludzie. To, co mają nam do powiedzenia, albo to, co chcą, abyśmy usłyszeli, aby zachęcić nas do wspólnego stawiania czoła problemom i wspólnego wychodzenia z najtrudniejszych sytuacji, co tak dobrze pokazała nam w ostatnich latach pandemia.

Kąpiel w pokorze

Orędzie Papieża przychodzi więc jako kąpiel pokory i zaproszenie do konkretu w naszych dniach: bezużyteczne jest gorączkowe dążenie do ziemskiego celu, który stale się oddala, ponieważ jest silniejszy od nas. Poświęćmy się natomiast odbudowie tego wewnętrznego "małego odcinka", który łączy serce ze słuchaniem, a ożywieni "świętą cierpliwością" stańmy się wszyscy "uważnymi słuchaczami" potrzeb świata, aby każdy mógł zrobić swoją część dla dobra wszystkich.

Dobrego słuchania, dużo cierpliwości i najlepszych życzeń dla dziennikarzy i komunikatorów, tych, którzy z powołania czują, że muszą być pierwszymi, którzy przywrócą więzi z prawdą.

Stany Zjednoczone

Tysiące maszerują w obronie życia ludzkiego w USA

Wspierany przez tysiące ludzi Marsz dla Życia w Waszyngtonie odbył się z nadzieją, że będzie to ostatni ogólnokrajowy marsz; to nowe wołanie o to, by "dar każdego ludzkiego życia był chroniony przez prawo i obejmowany z miłością".

Gonzalo Meza-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

W piątek 21 stycznia tysiące ludzi zebrało się w Waszyngtonie, by demonstrować na rzecz życia. Mroźne temperatury sięgające -6 stopni Celsjusza w stolicy USA oraz wysokie wskaźniki zakażeń wariantem Omicron wirusa COVID-19 nie stłumiły ducha tysięcy młodych ludzi z całego kraju, którzy zebrali się na 49. Marszu dla Życia. Katolickie uczelnie i uniwersytety były reprezentowane przez setki studentów, którzy zjechali z różnych części kraju do stolicy, aby wziąć udział w tym marszu. 

Od czasu orzeczenia "Roe v. Wade"

Pomysł na ten Marsz narodził się 49 lat temu, po tym jak 22 stycznia 1973 roku Sąd Najwyższy USA wydał wyrok na korzyść dekryminalizacji aborcji w całym kraju w sprawie znanej jako "Roe v. Wade". Na mocy tego prawa szacuje się, że od tej daty życie straciło blisko 60 milionów niewinnych ludzi. Dlatego 22 stycznia został wyznaczony w kościele w Stanach Zjednoczonych jako "Dzień modlitwy o prawną ochronę nienarodzonych dzieci". Wokół tej daty w całym kraju organizowane są uroczystości, czuwania, msze, dni modlitwy i świadomości, a także bardzo popularna nowenna "9 dni dla życia".

Jak co roku, marsz 21 stycznia w stolicy USA poprzedzony był czuwaniem modlitewnym i Mszą św. 20 stycznia w Narodowej Bazylice Niepokalanego Poczęcia. Liturgii przewodniczył przewodniczący Komisji Pro-Life Konferencji Episkopatu Katolickiego Stanów Zjednoczonych, arcybiskup William E. Lori, arcybiskup archidiecezji nowojorskiej. William E. Lori, arcybiskup Baltimore. Koncelebrowało z nim kilkudziesięciu biskupów i kapłanów, którzy towarzyszyli młodym w tej podróży. Mimo ograniczeń zdrowotnych w uroczystości wzięło udział blisko 5 tys. osób. W homilii ks. bp. Lori odniosła się do trudnej sytuacji kobiet, które rozważały aborcję: "Dla wielu z nich wydawało się, że ich jedynym wyjściem jest aborcja, ale w głębi duszy wiedziały, że to tragiczny wybór z poważnymi trwałymi konsekwencjami. To, co jest najbardziej potrzebne w tych sytuacjach, to świadectwo miłości i życia! To świadectwo i konkretną pomoc znaleźli w parafiach, zgromadzeniach i duszpasterstwach pro-life. 

Oprócz klimatu radości, entuzjazmu, modlitwy, zmęczenia i zimna, ten 49 Marsz dla Życia naznaczony był nadzieją, że będzie to ostatni marsz w skali kraju. W najbliższych miesiącach jedną ze spraw, która będzie omawiana przez dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych jest tzw. sprawa "Dobbs v. Jackson Women's Health Organization". Orzeczenie sędziów w tej sprawie może obalić prawo aborcyjne na poziomie krajowym, pozostawiając każdemu stanowi w USA decyzję, czy zdekryminalizować aborcję w ramach ich jurysdykcji. Aborcja nie byłaby już wtedy uznawana za "narodowe, konstytucyjne prawo". Arcybiskup Lori powiedział: "Jeśli jeszcze w tym roku Sąd Najwyższy obali Roe v. Wade, jak powinniśmy się przygotować jako katolicy? Po pierwsze, musimy jasno i jednogłośnie potwierdzić, że nasze społeczeństwo i prawo może i musi chronić zarówno kobiety, jak i ich dzieci. Jako kwestia fundamentalnej sprawiedliwości, musimy pracować nad ochroną prawną życia nienarodzonych, najbardziej wrażliwych i bezbronnych członków społeczeństwa.

"bitwa

Chociaż Kościół katolicki ma nadzieję, że orzeczenie Roe v. Wade z 1973 r. zostanie obalone i tym samym zakończy się "prawo do aborcji w całym kraju", to jednak walka z życiem jest i będzie zacięta. Właśnie 22 stycznia prezydent Joe Biden - który deklaruje się jako katolik i uczestniczy w niedzielnej mszy - a także wiceprezydent Kamala Harris powiedzieli w oświadczeniu: "Konstytucyjne prawo ustanowione w Roe v. Wade prawie 50 lat temu jest atakowane jak nigdy dotąd. Jest to prawo, które naszym zdaniem powinno być skodyfikowane w prawie. Jesteśmy zobowiązani bronić go każdym narzędziem, jakie mamy".

Różne stowarzyszenia proaborcyjne idą po tej samej linii. Sprawa "Jackson Women's Health Organization", Sąd Najwyższy otrzymał niezwykłą liczbę instrumentów prawnych zwanych "Amici curiae" (postać podobna do "bezinteresownego doradcy"). W tych briefach zwolennicy aborcji i organizacje proszą sędziów o rozważenie serii ustaw, które poprzedzają i ustanawiają "konstytucyjne prawo kobiet do wyboru". Ta wielotorowa walka z życiem obejmuje również desakralizację.

W czwartek 20 stycznia, podczas gdy setki młodych ludzi uczestniczyły w nocnym czuwaniu w Bazylice Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie, samozwańcza grupa "katolików za wyborem" na zewnątrz Bazyliki rzutowała na fasadę wiązki światła z tekstami nawiązującymi do "praw do aborcji". Ten akt wywołał gniew arcybiskupa Waszyngtonu, kardynała Wiltona Gregory'ego, który w oświadczeniu powiedział: "Tego dnia (20 stycznia) prawdziwy głos Kościoła był tylko wewnątrz Sanktuarium. Tam ludzie modlili się i ofiarowali Eucharystię prosząc Boga o przywrócenie prawdziwej czci dla każdego ludzkiego życia. Ci, którzy w sposób bufoniasty wyświetlali słowa na zewnątrz budynku kościelnego, wykazali przez takie wybryki, że rzeczywiście byli poza Kościołem i to w nocy". Kardynał Grzegorz ostro kończy cytując J 13,30 "Gdy tylko Judasz wziął kąsek, wyszedł. Była noc.

Na drugim wybrzeżu, Los Angeles

Marsz pro-life w Waszyngtonie nie był jedynym w ciągu całego weekendu, gdyż w różnych częściach kraju odbywały się różne demonstracje, w tym ta w Los Angeles w Kalifornii, zatytułowana "One Life LA". W ramach tego wydarzenia odbył się również marsz dla życia ulicami Los Angeles, który zakończył się w katedrze "Mszą Requiem dla nienarodzonych", której przewodniczył przewodniczący Konferencji Episkopatu Ameryki Północnej, arcybiskup Los Angeles José H. Gómez. José H. Gómez, arcybiskup Los Angeles.

W swoim przemówieniu ks. Gomez wezwał do pracy nad budowaniem społeczeństwa opartego na miłości: "Pokazujemy tę miłość poprzez sposób, w jaki troszczymy się o siebie nawzajem, a zwłaszcza o najsłabszych i najbardziej bezbronnych. OneLife LA przypomina nam o pięknej prawdzie, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi i że każde życie jest święte. Idziemy naprzód z nadzieją, w duchu OneLife LA, aby stworzyć cywilizację miłości, która celebruje i chroni piękno i godność każdego ludzkiego życia".

Wsparcie dla kobiet i rodzin

Dzień modlitwy w intencji życia i różne zorganizowane wydarzenia były okazją do podniesienia świadomości na temat różnych zgromadzeń i duszpasterstw, które istnieją w Stanach Zjednoczonych, aby pomóc kobietom i parom stojącym w obliczu ciąży w trudnych sytuacjach. W ostatnich dekadach, biorąc pod uwagę powagę aborcji, w Stanach Zjednoczonych pojawiły się liczne inicjatywy oferujące wszelkiego rodzaju pomoc kobietom i rodzinom przechodzącym przez te trudne sytuacje. Wśród nich są: zgromadzenie "Siostry dla życia", którego misją jest pomoc zagrożonym kobietom w ciąży; duszpasterstwo "Spacer z mamami w potrzebie"; Projekt Rachel, który zapewnia opiekę osobom, które poddały się aborcji poprzez sieć ekspertów oferujących poradnictwo, rekolekcje, grupy wsparcia i specjalistyczną opiekę. 

W oczekiwaniu na orzeczenie Sądu Najwyższego USA, biskupi tego kraju zapraszają wszystkich katolików do postu i modlitwy w okresie od stycznia do czerwca 2022 roku: "Módlmy się, aby to ważne orzeczenie było końcem Roe v. Wade. Nie możemy budować prawdziwie sprawiedliwego społeczeństwa i pozostawać niewzruszeni na skutki orzeczenia w sprawie Roe v. Wade, które odebrało życie ponad 60 milionom niewinnych ludzi. Módlmy się, pośćmy i pracujmy, aby dar każdego ludzkiego życia był chroniony prawem i przyjmowany w miłości. 

Inicjatywy

José Miguel Carretié. Wieczysta Adoracja - perła dla diecezji

Adoratorzy stali, okazjonalni, cirineos lub awaryjni. Oto nazwiska, w zależności od okoliczności, osób, które angażują się w wieczystą adorację, która odbywa się w madryckiej parafii San Manuel González. 

Arsenio Fernández de Mesa-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kto nie poczuł pragnienia, by nieco zwolnić i stanąć twarzą w twarz z Eucharystią, by w Nim odpocząć? Niektórzy, którzy tęsknią za tym, by zatrzymać się w zgiełku i stanąć w ciszy patrząc na Jezusa w tabernakulum, często narzekają, że kiedy mogą pójść pomodlić się w kościele, to jest on już zamknięty, albo nawet, że jest zbyt zajęty i nie ma się kto modlić. Inaczej jest w San Manuel González, kościele parafialnym w San Sebastián de los Reyes, gdzie na początku tego roku szkolnego powstała kaplica wieczystej adoracji. Proboszcz parafii, José María Marín, czuł potrzebę, aby Pan towarzyszył nam przez cały czas w swojej realnej obecności. W tym czasie w czwartki od godziny ósmej rano do jedenastej w nocy wystawiano nieprzerwanie Najświętszy Sakrament. Wiele osób przychodziło na nabożeństwa w różnych godzinach i to właśnie tam zostało zasiane ziarno, które teraz kiełkuje. Po wybudowaniu obecnego kościoła postanowiono utworzyć kaplicę. 

Najpierw musieli "zapisać" czcicieli: zareklamowali to w sieci i poszli do wszystkich parafii w okolicy ogłaszając dobrą nowinę, świadomi, że sprzedają produkt, który zainteresuje wszystkich: "...".jest klejnotem nie tylko dla ludzi, którzy jadą do San Manuel, ale dla całej okolicy.". Wszystkie zmiany stali czciciele. Ale jest też postać m.in. sporadyczni czcicielektórzy są tymi, którzy nie zawsze mogą popełnić w tym samym czasie. Są włączani do grup czatowych, aby w razie potrzeby zastępstwa mogli się zaoferować. Nazwa jest dość obrazowa: są to m.in. cirineos o czciciele nagłych wypadków

Brak możliwości uczestniczenia w swojej godzinie z powodu nieprzewidzianego wydarzenia otwiera również piękne zadanie apostolskie, jak mówi mi José Miguel Carretié, koordynator generalny tego dzieła Bożego: "To wielkie zadanie apostolskie.To właśnie w takich przypadkach szuka się wśród przyjaciół, członków rodziny, znajomych kogoś, kto może go zastąpić. Jest to wielki akt dobroczynności i często otwierasz im drogę, o której być może nigdy wcześniej nie pomyśleli.". Wydobywa też z każdego to, co najlepsze, co z dumą komentuje Margarita, jedna z dyżurujących koordynatorek: niektórzy młodzi ludzie "...to nie tylko młodzi ludzie, ale także młodzi ludzie z silnym poczuciem przynależności do społeczności.poprosić o trudną zmianę, z samego rana, aby dobrze zacząć dzień.". Powstała istna armia zakochanych dusz, które są już zaangażowane. José Miguel mówi mi, że ".jest około 340 Cyrenejczyków i około 280 czcicieli.". Marzą jednak o czymś znacznie więcej: "Chodzi o to, by na każdej zmianie było ich dwóch lub trzech. Ponieważ w tygodniu jest 168 godzin, szacuję, że 300 do 350 czcicieli na stałej zmianie to jeden z celów.". To tylko po to, by Najświętszy Sakrament zawsze towarzyszył, bo apostolstwo dusz, które chcą adorować Jezusa w Eucharystii, to morze bez brzegów. Ludzie zawsze będą potrzebni. 

José Miguel od początku istnienia koszar oddaje cześć w czwartki. Istotne jest - mówi - aby nawet jeśli dusze nie chcą się zaangażować w bycie adoratorami, wiedziały, że Pan zawsze tam na nie czeka. Zawsze chodzi wieczorem, dwie godziny z wtorku na środę. Kiedy przyjeżdża jest sam: "jest to przywilej, twarzą w twarz, samemu, bez pośredników, nie ma to nic wspólnego z modlitwą w ciągu dnia.". To doświadczenie pozwoliło mu zrozumieć, dlaczego Jezus wybrał nocną modlitwę. Wielu ludzi mówi mu, że gdy zaczynają uwielbiać, zauważają, jak mija im godzina".latający". Z radością wyznaje, że "Ludzie bardzo się cieszą, że pojawiła się taka możliwość stałej adoracji, bo to zmienia życie parafialne, ale i całe życie diecezji.". Jest to niespodziewane wylanie łaski, nagroda za priorytetowe traktowanie środków nadprzyrodzonych. 

W Hiszpanii jest około sześćdziesięciu kaplic wieczystej adoracji, a w ostatnich miesiącach otwarto cztery. 

Generalny koordynator kaplicy San Manuel Gonzalez rozumie, że ".Modlitwa to szkoła na początek, w której wiele rzeczy rozumie się sercem. Doświadczasz szczególnej bliskości z Panem, znajomości, która wypełnia twoje serce. Otrzymujesz wgląd w pewne aspekty, których wcześniej nie znałeś.". A dzieło apostolskie trwa: "wielu ludzi wokół ciebie stara się znaleźć ten spokój i ciszę, które widzą u innych ludzi oddających się czci i które poruszają ich do przyjścia do kaplicy.".

Sen. Szczęście uczniów

Co widzą ludzie, gdy patrzą na nasze parafie? Myślę, że to co widzą to ludzie, którzy wykonują swoje obowiązki tylko z przyzwyczajenia. 

23 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Opowiedziano mi pewną historię. Matka idzie obudzić syna z głębokiego snu, jaki mają pięciolatki.

- Czy wiesz, co dzisiaj jest?

- Nie chcę iść na mszę, mamo.

- Nie? Dlaczego?

- Mamo, nie chcę chodzić do kościoła, bo ludzie tam nie są szczęśliwi.

Se non è vero, è ben trovato...

Spójrzmy na ludzi, którzy w każdą niedzielę uczestniczą we Mszy św. w jakiejkolwiek parafii: czy wyglądają na szczęśliwych? Jaki wniosek wyciągnąłby ktoś, kto byłby na tyle ciekawy, by pójść na jedną z naszych Mszy św. I nie jest tak, że - jak mówią mi niektórzy...: "Trzeba sprawić, by Msze były bardziej radosne" (czyli bardziej huczne).

To nie masy muszą być radosne: to chrześcijanie muszą być radośni.

Co widzą ludzie, kiedy patrzą na nasze parafie? Co widzą ludzie, kiedy patrzą na nas, katolików? Czy widzą ludzi żywych, z radością Ewangelii płonącą w ich sercach... Myślę, że to, co widzą, to ludzie, którzy wykonują swoje obowiązki tylko z przyzwyczajenia. 

W jaki sposób odbywa się konwersja? Nawrócenie odbywa się od wewnątrz. Nie jest to pierwsza rzecz, która zmienia zachowanie, a tym bardziej zmiana zachowania, która zmienia człowieka. Aby wydawać się szczęśliwym, trzeba być szczęśliwym; a żeby być szczęśliwym, musi się wydarzyć coś, co sprawi, że będziesz szczęśliwy. Nie staniesz się szczęśliwy udając, że jesteś szczęśliwy lub robiąc rzeczy, które robią ci, którzy są szczęśliwi.

Spójrzmy na ewangelię, co przyszło pierwsze, kura czy jajko? Najpierw przychodzi Ewangelia, a potem Dzieje Apostolskie. Nie ma tu żadnego dylematu. Nawrócenie parafii wymaga od nas - przede wszystkim od proboszczów - uświadomienia sobie naszej potrzeby stawania się uczniami płonącymi dla Jezusa Chrystusa i przekształcania parafii poprzez wspólnoty parafialne, czyniąc to, co czyni Pan: wybierając trzon uczniów, ucząc ich bycia uczniami i czyniąc uczniów, którzy czynią innych uczniami. Jezus w Ewangelii gromadzi i formuje uczniów (najszczęśliwszych facetów na świecie); nasze parafie oczekują uczestników Mszy św. i zajęć oraz okazjonalnie chętnych i chętnych wolontariuszy.

Wiele parafii jest zanurzonych w maelstromie aktywizmu, który jest absolutnie jałowy. To frenetyczne tempo aktywności, przy jednoczesnym zmniejszaniu się zasobów, sprawiło, że straciliśmy radość i prowadzi nas do upadku, który - jeśli sytuacja się nie zmieni - nieuchronnie doprowadzi do naszego zniknięcia.A może jednak?

AutorJuan Luis Rascón Ors

Proboszcz w San Antonio de la Florida i San Pío X. Madryt.

Świat

Bernardito Auza: "Wiara jest największym dziedzictwem, jakie my Filipińczycy otrzymaliśmy od Hiszpanii".

Nuncjusz watykański w Hiszpanii, abp Bernardito Auza, potwierdził na Uniwersytecie Nawarry przesłanie trzech papieży na Filipinach: "Kościół katolicki był zaczynem i duszą społeczeństwa filipińskiego" (święci Paweł VI i Jan Paweł II oraz Franciszek). 

Rafał Górnik-23 styczeń 2022-Czas czytania: 7 minuty

Słowa nuncjusza Jego Świątobliwości, bpa Bernardito Auzy z Filipin, są częścią jego wizyty na Wydziale Teologicznym, gdzie wziął udział w dniu upamiętniającym 500-lecie ewangelizacji FilipinUdział wzięli także Francisco Pérez, arcybiskup Pampeluny, oraz monsignor Ignacio Barrera, prorektor Uniwersytetu Nawarry.

W swoim wystąpieniu Nuncjusz Auza podkreślił niektóre daty i znaczenie przybycia pierwszej wyprawy, która miała okrążyć świat. Rejs Ferdynanda Magellana i Juana Sebastiana Elcano w 1521 roku, dzięki któremu "Ewangelia dotarła na Wyspy Filipińskie".

"Wyprawa Ferdynanda Magellana dotarła na Filipiny, na wyspę Samar, 16 marca 1521 r. 30 tego samego miesiąca marca, w niedzielę wielkanocną, na wyspie Limasawa została odprawiona pierwsza Msza św. 14 kwietnia w Cebu odbyły się pierwsze chrzty. 27 kwietnia Magellan zginął w bitwie pod Mactan. I od tego dnia aż do powrotu do Sanlúcar de Barrameda, Sebastián Elcano przejął dowodzenie nad tym, co miało być pierwszym rejsem dookoła wyspy Cebu. "do całej okrągłości". świata. Szczegóły te dotarły do nas dzięki kronikarzowi wyprawy, Wenecjaninowi Antonio Pigafetcie, który był jednym z 18 ocalałych mężczyzn.

Później nastąpiła "prawdziwa inauguracja ewangelizacji", wraz z "przybyciem w 1565 roku z Nowej Hiszpanii drugiej ekspedycji Korony Hiszpańskiej z woli Filipa II, dzieła dwóch Basków": Miguel López de Legazpi (ur. w Zumárraga, Guipúzcoa, rok 1502; zm. w Manili rok 1572), oraz augustianin Andrés de Urdaneta (ur. w Villafranca de Oria, Guipúzcoa, rok 1508 i zm. w Meksyku rok 1568) i jego augustiańscy towarzysze".

Dziś, pięć wieków później, dodał nuncjusz papieski, "Filipiny mają 86 okręgów kościelnych z prawie 100 milionami ochrzczonych". Od 85 do 87% ogółu mieszkańców to katolicy. Filipińczycy praktykują swoją wiarę bez kompleksów. Wiara jest publicznie wyznawana i przejawia się poprzez żywą religijność ludową".

Dlatego Ojciec Święty Franciszek w homilii podczas Mszy św. 14 marca 2021 r. w Bazylice św. Piotra mógł powiedzieć: "Drodzy bracia i siostry, minęło pięćset lat, odkąd chrześcijańskie przepowiadanie po raz pierwszy dotarło na Filipiny. Otrzymaliście radość Ewangelii: Bóg tak nas umiłował, że dał za nas swojego Syna. I tę radość widać w Twoim narodzie, widać ją w Twoich oczach, na Twoich twarzach, w Twoich pieśniach i w Twoich modlitwach. Radość, z jaką niesiecie swoją wiarę na inne ziemie".

XV i XVI wiek, Wiek odkryć

Do apelu nawiązał biskup Auza "Wiek odkryć", XV i XVI wieku. "Europejscy nawigatorzy dokonywali wtedy naprawdę doniosłych wyczynów - powiedział. I wymienił "trzy najbardziej spektakularne i mające największy wpływ na historię". Pierwsza, to "odkrycie" Ameryki w 1492 roku przez Krzysztofa Kolumba. Drugi - "odkrycie" szlaku przyprawowego przez wschodnie przejście przez Portugalczyka Vasco da Gamę, który w 1498 roku dotarł do Calicut (Kozhikode) w południowo-zachodnich Indiach, łącząc drogą morską Zachód ze Wschodem.

Mons. Bernardito Auza w Navarre

Trzeci - "odkrycie" drogi przyprawowej przez przejście zachodnie, dzieło dwóch wielkich żeglarzy: urodzonego w Sewilli Portugalczyka Ferdynanda Magellana, który w 1521 r. dotarł do Wysp Filipińskich, gdzie zginął w bitwie pod Mactan (27 kwietnia 1521 r.) w niespełna dwa miesiące po przybyciu wyprawy na wyspy (16 marca 1521 r.), oraz Baska Juana Sebastiana Elcano, który zakończył pierwszy rejs dookoła świata, przepływając przez Wyspy Korzenne w drodze powrotnej do Sanlúcar de Barrameda drogą wschodnią, mimo gróźb Portugalczyków za wyraźne pominięcie traktatu z Tordesillas z 1494 roku".

"To trzecie wielkie wydarzenie historyczne - powiedział Nuncjusz Auza - jest tym, które interesuje teraz naszą dysertację, ponieważ to dzięki tej podróży Magellana i Elcano Ewangelia dotarła na Wyspy Filipińskie. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że choć pierwsze chrzty miały miejsce w Cebu 14 kwietnia 1521 roku, to śmierć Magellana w bitwie pod Mactan (dwa tygodnie później, 27 kwietnia) spowodowała natychmiastowe wyruszenie niedobitków wyprawy, odtąd pod dowództwem Sebastiana Elcano, w kierunku Wysp Korzennych, aż do powrotu do Sanlúcar de Barrameda drogą wschodnią".

Misjonarze, "wielcy bohaterowie praw człowieka".

W tym momencie monsignor Auza przeszedł bezpośrednio do oceny akcji ewangelizacyjnej z punktu widzenia praw człowieka i perspektywy. "Mimo kontrowersji, błędów i nadużyć w czasach "odkryć" i kolonizacji" - powiedział - "nie można zaprzeczać ani lekceważyć osiągnięć tamtych czasów". Hiszpania powinna być dumna ze sprawności globalizacji ery nowożytnej i z jej wkładu, na przestrzeni wieków, w historyczne kształtowanie cywilizacji, którą znamy dzisiaj.

Rzeczywiście, podkreślił, "działanie Magellana, a wcześniej Kolumba, z ich podróżami i eksploracjami, spowodowało wytworzenie nowej wiedzy, tożsamości, wartości, mieszanki ludów i kultur". Można powiedzieć, że stworzyli oni w Nowym Świecie "latynoską tożsamość", w szczególności z językiem i religią. W Hiszpanii doświadczenia ewangelizacyjne wielu misjonarzy, którzy walczyli w obronie praw człowieka ludności tubylczej, uwrażliwiły na ten nieunikniony aspekt społeczeństwa i współżycia między narodami. W tej dziedzinie warto wymienić chociażby dominikanów Antonio de Montesino w Santo Domingo i Wenezueli. Bartolomé de las Casas w Chiapas i Ameryce Środkowej. A w Manili - Domingo de Salazar".

"W kontekście naszych czasów - powiedział filipiński nuncjusz - nie mam wątpliwości, że tych misjonarzy trzeba uznać za wielkich bohaterów praw człowieka ludów tubylczych". Podczas gdy Deklaracja Narodów Zjednoczonych o prawach ludów tubylczych Prawa ludów tubylczych została przyjęta w 2007 roku, zaledwie dwadzieścia pięć lat temu, bo już w 1511 roku w Santo Domingo Antonio de Montesino głosił kazania potępiające niesprawiedliwości i przemoc encomenderos wobec ludności tubylczej".

Trzech papieży na Filipinach

"Trzej papieże, którzy odwiedzili Filipiny - św. Paweł VI w 1970 roku, św. Jan Paweł II w 1981 i 1995 roku oraz Franciszek w 2015 roku - podkreślili, że Kościół katolicki był przez wieki zaczynem i duszą filipińskiego społeczeństwa" - dodał w innym punkcie wykładu nuncjusz Jego Świątobliwości. "Ukształtowała" ona kulturę filipińską "przez kreatywność wiary" i ożywiła ją przez Ewangelię miłosierdzia, przebaczenia i solidarności w służbie dobra wspólnego. To są wartości kulturowe i duchowe, które otrzymaliśmy. To są te same wartości, którymi musimy się dzielić z innymi. Obdarowani, aby dawać; musimy dawać w zamian. Taki jest sens i wartość wydarzeń upamiętniających 500-lecie ewangelizacji Wysp Filipińskich".

Biskup Bernardito Auza na zakończenie powiedział, że "wiara chrześcijańska jest najważniejszym dziedzictwem, które my Filipińczycy otrzymaliśmy od Hiszpanii" i rozpoczął przesłanie: "Ewangelizacja jest zadaniem i odpowiedzialnością, której żąda od nas Matka Kościół". Podobnie jak w większości części świata, społeczeństwo filipińskie przeżywa obecnie sekularyzację. Dlatego też hasło V Stulecia Ewangelizacji, Obdarowani, by dawać, inspirowane Ewangelią św. Mateusza: "łaskawie otrzymaliście, łaskawie dajcie". (Mt 10,8), ma podwójny cel: nową ewangelizację i promocję ewangelizacji. ad gentes. Modlimy się o ciągłość tego dzieła ewangelizacyjnego, które tysiące i tysiące hiszpańskich misjonarzy przyniosło na Filipiny, aby w naszych dniach Ewangelia nadal jaśniała na naszych twarzach i w naszym życiu, a inspirując dzieło pokoju i miłości, osiągnęliśmy powszechne współżycie, coraz bardziej ludzkie, coraz bardziej braterskie, coraz bardziej pokojowe. Laudato si i więcej Fratelli tutti".

Dzięki hiszpańskim misjonarzom

Wcześniej nuncjusz filipiński wyraził "głęboką wdzięczność dla wszystkich misjonarzy, którzy udali się z Hiszpanii na Filipiny i z Filipin do rozległego świata azjatyckiego, do Chin, Japonii, Wietnamu i całych Indochin". Tak wielu zginęło jako męczennicy na tych ziemiach, z wyjątkiem Filipin (bo Filipińczycy nie zabili żadnego misjonarza!)".

Furthermore, he added that he "would like to mention in particular three convents in Spain, that I know of, from where thousands and thousands of missionaries left for the missions in the East: the Augustinian convent in Valladolid (Castilla), from where more than three thousand missionaries left for the East; the Recollect convent in Monteagudo (Navarra), from where more than two thousand missionaries left, many of them were missionaries in the islands of Visayas (Bohol, Cebu, Negros, Palawan etc.), like St. Ezekiel Moreno; and the Royal convent of Santo Tomas, in Avila, of the Dominicans of the missionary Province of Santo Rosario, from where many professors of the University of Santo Tomas, in Avila, left for the missionary Province of Santo Rosario, from where many professors of the University of Avila left.), takich jak św. Ezechiel Moreno; oraz królewski klasztor Santo Tomas, w Avila, dominikanów z misyjnej prowincji Santo Rosario, skąd pochodziło wielu profesorów Uniwersytetu Santo Tomas w Manili i innych misjonarzy na Wschodzie".

Ponad 300 filipińskich studentów w Nawarze

Dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Nawarry Gregorio Guitián przypomniał, że dzień ten stanowi "okazję do spojrzenia z perspektywą na ewangelizację Filipin prowadzoną przez tak wielu ludzi, poruszonych miłością do Boga i swoich braci: 'Dziś jest radosną rzeczywistością, że Kościół filipiński oddaje wielu krajom to, co kiedyś otrzymał i jest potężną siłą misyjną w wielu krajach Zachodu'".

Dziekan zauważył też "obfite powody do świętowania 500-lecia ewangelizacji Filipin". Na wydziałach kościelnych Uniwersytetu kształci się ponad 300 studentów, do których należy dodać wielu innych, którzy studiowali na kierunkach cywilnych. Mamy nadzieję, że czas spędzony na Uniwersytecie pozostawi ich z silnym pragnieniem służenia społeczeństwu i Kościołowi.

"Gregorio Guitián ponowił podziękowania dla biskupa Auzy za jego obecność na Uniwersytecie; dla prelegentów, profesora Inmaculady Alvy i profesora José Alviara; oraz dla uczestników, w tym arcybiskupa Francisco Péreza, arcybiskupa Pampeluny, i biskupa Ignacio Barrery, prorektora Uniwersytetu" - podał ośrodek akademicki.

Bernardito Auza, na początku swojego wykładu, podziękował Uniwersytetowi Navarry i dziekanowi Wydziału Teologicznego "za zorganizowanie tej konferencji naukowej, poświęconej m.in. 500 lat ewangelizacji Filipin. Uważam to za słuszną inicjatywę ze względu na fakt historyczny, a także ze względu na znaczącą obecność filipińskich studentów, którzy wtedy i teraz robią lub robili studia na tym prestiżowym Uniwersytecie".

Edukacja

Kultura budząca się w klasie

Podejścia ideologiczne, takie jak animalizm, radykalny feminizm czy rewizjonizm historyczny, trafiają do klas poprzez prawo oświatowe, środowisko kulturowe i walkę polityczną aktywistów.

Javier Segura-22 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Budząca się kultura była jednym z tematów poruszonych przez papieża Franciszka w przemówieniu do przedstawicieli dyplomatycznych akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej 10 stycznia.

Według słów następcy Piotra, "rozwija się jedna myśl - niebezpieczna - która jest zobowiązana do negowania historii lub, co gorsza, do przepisywania jej na podstawie współczesnych kategorii, podczas gdy każda sytuacja historyczna musi być interpretowana według hermeneutyki czasu, a nie według hermeneutyki dnia dzisiejszego".

Wszyscy pamiętamy burzenie pomników znanych osób z naszej historii, takich jak Fray Junípero Serra czy Krzysztof Kolumb. Jesteśmy świadkami rewizji historii, której chcą dokonać niektóre ruchy społeczne, przypuszczalnie związane z walką o sprawiedliwość społeczną pewnych grup.

W ten sam schemat lobbingu wpisują się inne grupy (LGTBI, radykalny feminizm, panteistyczny ekologizm, animaliści itd.), które chcą promować i ostatecznie narzucić swoją wizję rzeczywistości.

Ale, jak wskazuje papież, za tym całym ruchem kryje się autentyczna kolonizacja kulturowa, która opowiada się za jednym, politycznie poprawnym sposobem myślenia, co kończy się ostracyzmem każdego, kto nie myśli tak jak oni. Jest to kultura unieważnienia. A wraz z nim unieważnienie kultury.

Ten ruch kulturowy przenika również do naszego społeczeństwa. Ma wiele wspólnego ze społecznym podziałem i rozłamem, powtarza stary schemat Adamowej rewolucji, że wszystko zaczyna się dziś od nas.

Kultura odwołania - ściąganie pomników, prześladowanie historyków, pisanie historii na nowo - jest formą bezkompromisowości i totalitaryzmu kulturowego, wyraźnie marksistowskiego. Nowa wersja walki klas.

Te ideologiczne podejścia trafiają również do naszych klas, poprzez prawo oświatowe, środowisko kulturowe i walkę polityczną aktywistów.

Po pierwsze, ze względu na klucze ideologiczne, które przenikają do prawa, zwłaszcza, choć nie tylko, wszystko, co odnosi się do ideologii gender. Także w sposobie podejścia do innych przedmiotów, na przykład do samego przedmiotu Historia. Rzeczywiście, z jednej strony znacznie ogranicza się badanie całej przeszłości, która legła u podstaw naszej cywilizacji, i wydaje się, że to, co najważniejsze - jedyne - to historia najbardziej bezpośrednia. Ale dodatkowo podchodzi się do tego z bardziej subiektywnym wydźwiękiem, naznaczonym aktualną wizją i problemami, z hermeneutyki dnia dzisiejszego, jak zaznacza Papież.

W rzeczywistości dzieje się tak, że edukacja jest wykorzystywana do kształtowania społeczeństwa przyszłości. I już teraz kładzie się fundamenty, jak to określono w agendzie 2030, jak powinno wyglądać społeczeństwo przyszłości. Edukacja jako narzędzie budowania tego nowego porządku świata jest częścią projektu i jednym z celów samej agendy 2030.

W obliczu tej kultury unieważnienia, najlepsze, co możemy zaoferować naszej młodzieży, to prawdziwe studium historii, z roszczeniem do obiektywizmu, ze zdrową perspektywą, która pozwoli jej na prawdziwe krytyczne myślenie. Studium, które pomaga naszej młodzieży odkryć nasze korzenie jako jednostki i jako naród.

Być może musimy ponownie odczytać hasło, które dało początek ruchowi woke, a które pochodzi od angielskiego wyrażenia Stay woke - zostań obudzony! Może czas się obudzić i uświadomić sobie, co się dzieje w naszym społeczeństwie i w naszych klasach.

Papież Franciszek wydaje się mieć rację.

Hiszpania

Rosa AbadTo, co Pan przekazuje wam, nie może być uciszone".

Watykańskie obchody III Niedzieli Słowa Bożego, ustanowione przez papieża Franciszka na 30 września 2019 r., będą miały w tym roku kilka nowości, w tym instytucję pierwszych ministrów katechezy.

Maria José Atienza-22 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

"Mogę tylko dziękować Bogu, dużymi literami" - tak Rosa Abad odpowiada na pytanie Omnes. Ten absolwent, bibliotekarz z zawodu i katecheta z powołania, otrzyma w Niedzielę Słowa posługę katechetyczną ustanowioną poprzez wydanie List apostolski w formie Motu Proprio Antiquum Ministeriumw dniu 10 maja 2021 r.

Wraz z nią do tej posługi zostanie ustanowionych dwóch świeckich z Wikariatu Apostolskiego Yurimaguas (Peru), dwóch wiernych z Brazylii, którzy są już zaangażowani w formację katechistów oraz kobieta z Kumasi (Ghana). Także prezes Centro Oratori Romani, założonego przez katechetę Arnaldo Canepę i świeckiego z Łodzi. Choć nie będą obecni ze względu na obecne ograniczenia zdrowotne, to jednak dwóch innych wiernych z Demokratycznej Republiki Konga i Ugandy również otrzyma tę posługę.

Katecheza nigdy się nie kończy

"Otrzymanie posługi to dla mnie ogromna radość i wielka odpowiedzialność - podkreśla Rosa Abad - On wie, dokąd ta nowa droga mnie zaprowadzi. Moja odpowiedź brzmi: Panie, oto jestem, niech Twoja wola się stanie.

Dzisiaj katecheza zajmuje centralne miejsce w życiu Kościoła. Nie na próżno tysiące katechetów na całym świecie pełnią niezastąpioną misję w przekazywaniu i pogłębianiu wiary. Jak zaznacza Rosa, katecheza nie jest zadaniem o ustalonym czasie.

"Katecheza jest życiem", podkreśla Rosa Abad, ponieważ "relacja z Bogiem nigdy się nie kończy, im więcej wiesz, tym bardziej chcesz wiedzieć i tym więcej musisz się jeszcze nauczyć". "Kiedy wpuszczasz Boga do swojego życia, to niesamowite, jak wszystko się zmienia, nie ruszając niczego" - kontynuuje - "Bóg nigdy nie zawodzi i choćby z tego powodu warto otworzyć drzwi i dać się Mu prowadzić.

Rosa Abad od 10 lat jest katechistką w parafii Cristo de la Victoria w Madrycie. Bardzo zaangażowana w katechezę, jak podkreśla jej proboszcz Alfredo Jiménez, jest członkiem Zespołu Ekspertów Delegatury Katechetycznej Arcybiskupstwa Madrytu oraz członkiem Hiszpańskiego Stowarzyszenia Katechetów (AECA), co podkreśla tygodnik archidiecezji madryckiej Alfa & Omega.

"Apostołowie na misji  

Podczas obrzędu nowi szafarze katechezy otrzymają krzyż - reprodukcję krzyża pasterskiego używanego najpierw przez św. Pawła VI, a następnie przez św. Jana Pawła II - jako przypomnienie o misyjnym charakterze posługi, którą mają sprawować.

Ten misyjny charakter katechezy jest dla Abada kluczowy. "Wszystko, co Pan wam przekazuje, nie może być uciszone, dlatego trzeba dać temu głos - podkreśla ta świecka kobieta z Madrytu - musimy być apostołami na misji".

W rękach wszystkich

Wraz z ustanowieniem posługi katechety oraz otwarciem dla kobiet posług lektora i akolity, Kościół kieruje uwagę na te miliony wiernych świeckich, którzy są siłą napędową Kościoła w świecie.

W tym względzie zresztą Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji podkreśla, że "niezliczona jest rzesza świeckich, którzy bezpośrednio uczestniczyli w szerzeniu Ewangelii poprzez nauczanie katechetyczne. Mężczyźni i kobiety ożywieni wielką wiarą i autentyczni świadkowie świętości, którzy w niektórych przypadkach byli również założycielami Kościołów, nawet do tego stopnia, że oddali swoje życie".

Świeccy mężczyźni i kobiety, jak Rosa Abad, którzy otrzymują te posługi są znakiem, że "przyszłość Kościoła jest w rękach wszystkich", jak podkreśla Abad, "wszyscy jesteśmy Jednością i nikt nie powinien czuć się wykluczony, naszym zadaniem jest uczynić Kościół Domem wszystkich".

Dla Rosy Abad ta przyszła planeta stawia kilka kluczowych wyzwań: "Musimy nieść Słowo Boże bez kompleksów. Musimy sprawić, by to, co tradycyjne, bez obaw współistniało z nowymi technologiami. Jak mówi papież Franciszek "Bóg czeka na nas w człowieku". Musimy tylko dać Mu znać, aby mógł napełnić go swoją miłością".

Watykańska uroczystość

Tegorocznym obchodom Niedzieli Słowa Bożego będzie przewodniczył w Bazylice św. Piotra papież Franciszek.

Eucharystia rozpocznie się o godz. 9:30 z ograniczoną ilością miejsc siedzących ze względu na przepisy sanitarne.

Podczas uroczystości Ojciec Święty wręczy uczestnikom tomik zawierający komentarz Ojców Kościoła do 4 i 5 rozdziału Ewangelii Łukasza, "aby ożywić odpowiedzialność wiernych za poznanie Pisma Świętego i utrzymanie go przy życiu poprzez stałe dzieło przekazywania i rozumienia".

Dwa momenty będą w tym dniu szczególnie istotne. Po raz pierwszy posługa lektora i akolity zostanie udzielona także świeckim, a na koniec Ojciec Święty dokona obrzędu, przez który posługa katechety zostanie udzielona wiernym świeckim, kobietom i mężczyznom, ustanowiona już przez publikację listu apostolskiego w formie Motu Proprio Antiquum Ministerium.

Aktualności

Kolejny rok bez rekolekcji dla Kurii Rzymskiej

Raporty rzymskie-21 styczeń 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Podobnie jak w ubiegłym roku, Kuria Rzymska nie będzie prowadzić tegorocznych rekolekcji osobiście. Każdy z nich zrobi to prywatnie między 6 a 11 marca.

Papież Franciszek odwołał swój publiczny harmonogram na te dni, w tym audiencję generalną 9 marca.

Beatyfikacja królowej Elżbiety

"Wyniesienie na ołtarze królowej Izabeli Katolickiej mogło być źródłem otuchy na burzliwej scenie narodowej. To jedna z najbardziej fascynujących i niesprawiedliwie potraktowanych postaci w historii i według wielu najlepsza królowa, jaką miała Hiszpania. Byłby to moment pogodzenia się z naszą najświetniejszą przeszłością, zyskania poczucia własnej wartości niezbędnego do tego, by z optymizmem stawić czoła przyszłości. I mogłaby przedstawić dobry wzór dla obecnej księżniczki Asturii, przyszłej królowej Leonor".

21 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Jedną z wiadomości, która mogła wówczas pozostać niezauważona, było wznowienie sprawy beatyfikacji Izabeli Katolickiej przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii, na prośbę papieża Franciszka. Na ostatnim zgromadzeniu Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, według kardynała Cañizaresa, poruszono temat kobiet w Kościele i to właśnie wtedy Franciszek zachęcał do wznowienia procesu, który od lat był sparaliżowany.

Proces beatyfikacyjny królowej Izabeli zatrzymano w 1991 roku (tuż przed V stuleciem odkrycia Ameryki), podając jako główny powód wypędzenie Żydów z Hiszpanii.

W październiku 2018 roku w Valladolid i Granadzie odbyły się dwa sympozja poświęcone postaci królowej, która wraz z mężem Ferdynandem Katolickim odegrała istotną rolę w zakończeniu rekonkwisty i odkryciu Ameryki.

Obecnie istnieje bardzo korzystna okoliczność, a jest nią przyznanie sefardyjczykom obywatelstwa hiszpańskiego przez poprzedni rząd, ponieważ była to niesprawiedliwość historyczna, która została naprawiona.

Słowa papieża mogą być ostatecznym impulsem do beatyfikacji, która pozostaje kontrowersyjna, ale która mogłaby się odbyć z rąk pierwszego w historii amerykańskiego papieża rzymskiego.

Wielki francuski historyk Jean Dumont w swojej znakomitej pracy o naszym bohaterze mówi. Niezrównana Izabela Katolicka: "Świętość Elżbiety została ustalona, bez żadnej możliwej dyskusji, w 28 grubych tomach dokumentów, które zebrał postulator jej Sprawy beatyfikacyjnej, o. Anastasio Gutiérrez".

Słynna XV-wieczna królowa kochała muzykę, poezję i teatr, była też podobno wyjątkową koniarką. Ale przede wszystkim Izabela kochała Boga i bliźniego. Począwszy od własnego męża, króla Ferdynanda, którego poślubiła po nagłej śmierci pierwszego zalotnika, a skończywszy na każdym z jej poddanych, nie wyłączając ostatniego z nich.

O wezwaniu "wypędzenie Żydów Argumentowano, że był to w rzeczywistości rodzaj zawieszenia pozwolenia na pobyt w Hiszpanii, jak to miało miejsce we wszystkich krajach europejskich, co nie stanowiło żadnej zniewagi, a tym bardziej antysemityzmu ze strony królowej, w przeciwieństwie do tego, co zostało powiedziane i napisane.

Wraz z rekonkwistą Granady Izabela i Ferdynand jedynie ukoronowali przedsięwzięcie, które rozpoczęło się w 718 roku w Covadonga i którego głównym celem była obrona wiary katolickiej.

Ze swej strony problematyka inkwizycji koncentrowała się na ogół na. "z fałszywego podejścia".Historycy nie zatrzymali się nad prawdziwą przyczyną, która wprawiła w ruch cały aparat inkwizycyjny Królestwa Kastylii: religijnym fenomenem "inkwizytorów", jak to potępił postulator Anastasio Gutiérrez. "konwersje".

Elżbieta była, według wszystkich dowodów z dokumentów, mądrą i sprawiedliwą królową; matką, która strasznie cierpiała z powodu nieodwracalnej straty i cierpienia swoich dzieci; kobietą, która głęboko kochała swojego męża; i córką Kościoła, która broniła wiary katolickiej do ostatniego tchnienia.

Hart ducha kobiety, która musiała zmierzyć się z cierpieniem od najmłodszych lat, jest godny naśladowania. Śmierć jej brata w wieku 15 lat, zamach na życie jej męża Ferdynanda Aragońskiego, przedwczesna śmierć jej następcy, księcia Jana, i jej pierworodnej córki Izabeli, a także męka, jaką przeszła z córką Joanną, to tylko niektóre z prób, z jakimi musiała się zmierzyć za życia.

Wiadomo, że ewangelizacja była głównym powodem poparcia królowej Elżbiety dla podróży do Ameryki i to dzięki niej 500 milionów ludzi modli się do Boga po hiszpańsku.

Charakteryzując się apostolską gorliwością, w pierwszych spotkaniach z Krzysztofem Kolumbem suweren był pod wrażeniem możliwości, jakie projekt ten stwarzał dla szerzenia wiary katolickiej.

"Najbardziej religijny, jak kapłan oddany czci Bogu, Dziewicy, świętym... Oddany sprawom boskim o wiele bardziej niż ludzkim". Tak opisał naszego monarchę osoba odpowiedzialna za kaplicę królewską, Lucius Marinius Siculus.

Jest ona jednym z wielu bezpośrednich świadectw cnót, którymi Izabela Kastylijska żyła w sposób heroiczny i które obejmuje sprawa beatyfikacyjna: od wiary, nadziei i miłości, do pokory, męstwa, umiarkowania, sprawiedliwości i roztropności.

Hiszpania, która wniosła tak wiele pozytywnego do rozwoju historii świata, miała na przestrzeni wieków wielu dobrych królów i królowe. Do tej pory kanonizowano tylko dwóch: świętą Hermenegildę i Ferdynanda III Świętego.

Beatyfikacja królowej Elżbiety byłaby nie tylko wyrazem uznania dla świętości jej życia, ale także hołdem dla roli naszego państwa od jego początków w obronie wiary chrześcijańskiej.

Niektórym może się to wydawać przeszłością, ale tak nie jest. Zbyt długo żyliśmy z "czarna legenda". którą nasi wrogowie rozpowszechnili, przekonując do niej nawet wielu Hiszpanów.

Oczywiście w historii Hiszpanii popełniono błędy, jak w historii każdego kraju, który miał takie znaczenie historyczne jak nasz.

Ale jest również uzasadnione i zdrowe, aby każdy miał świadomość niezastąpionego wkładu, jaki wnieśliśmy w bieg historii. Doktryna praw człowieka, która powstała w szkole w Salamance w XVI wieku i która ma tak wiele wspólnego z chrześcijańskim charakterem naszego narodu, nie należy do najmniejszych. A bliższe poznanie osobowości i działalności królowej Izabeli mogłoby być doskonałym bodźcem w obecnych czasach, a także dobrym wzorem dla naszej przyszłej królowej Leonory.  

Świat

Raport na temat nadużyć seksualnych w diecezji monachijskiej próbuje wplątać Benedykta XVI

Raport obejmuje okres 75 lat, ale w jego prezentacji skupiono się na pytaniu, czy papież emeryt wiedział o przeszłości konkretnego księdza.

José M. García Pelegrín-20 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Raport dotyczący nadużyć seksualnych wobec małoletnich i bezbronnych dorosłych przez duchownych i świeckich pracujących w archidiecezji Monachium-Freising w latach 1945-2019, sporządzony przez monachijską kancelarię prawną "Westpfahl, Spilker, Wastl", został w środę zaprezentowany w Monachium. Ponad 1200-stronicowy raport jest podpisany przez pięciu prawników kancelarii.

W sumie wymienia zarzuty wobec 261 osób (205 duchownych i 56 świeckich), z czego śledztwo "wykazało przesłanki winy" wobec 235 osób (182 duchownych i 53 świeckich), w sumie 363 istotne sprawy. Autorzy raportu uważają, że w 65 przypadkach zarzuty zostały udowodnione; w 146 przypadkach są co najmniej wiarygodne; w 11 przypadkach zostały obalone. W 141 przypadkach (38 %) "nie ma wystarczających podstaw do wydania ostatecznego orzeczenia". Raport zakłada, że ofiar było co najmniej 497, 247 mężczyzn i 182 kobiety (w 68 przypadkach "nie udało się ustalić"); największa grupa wiekowa to 8-14 lat (59 % wśród mężczyzn; 32 % wśród kobiet).

Jednak bardziej niż same przypadki, tym, co szczególnie interesowało opinię publiczną, był sposób działania hierarchów; stanowiąc okres 75 lat, dotyczy sześciu arcybiskupów, z których wszyscy byli kardynałami: Michaela von Faulhabera (1917-1952), Josepha Wendela (1952-1960), Juliusa Döpfnera (1961-1976), Josepha Ratzingera (1977-1982), Friedricha Wettera (1982-2008) i Reinharda Marxa (od 2008).

Artykuł opublikowany w tygodniku "Die Zeit" oskarżył papieża emeryta Benedykta XVI o to, że miał wiedzę o sprawie księdza, który - po popełnieniu nadużyć w macierzystej diecezji Essen - przeniósł się na psychoterapię do Monachium. Autorzy raportu przywiązują do tej sprawy taką wagę, bo o zajęcie stanowiska w niej poproszono papieża emeryta, na co Benedykt XVI odpowiedział listem liczącym 82 strony, że stanowi ona część specjalnego tomu liczącego ponad 300 stron. Oprócz tego przypadku sprawozdanie odnosi się do czterech innych (z których jeden jest jednak wykluczony), w których "obwinia się go o to, że nie zareagował odpowiednio lub zgodnie z normami na przypadki (domniemanych) nadużyć, które zostały mu zgłoszone".

Na konferencji prasowej, na której kancelaria prawna przedstawiła raport, praktycznie wszystkie pytania obracały się wokół kwestii, co ówczesny kardynał Ratzinger wiedział o pochodzeniu tego księdza (określanego jako "X"; chodzi o sprawę 41 raportu). Sprawa jest o tyle skomplikowana, że dotyczy zarówno ówczesnego wikariusza generalnego diecezji Gerharda Grubera, jak i ówczesnego wikariusza sądowego Lorenza Wolfa. W 2010 roku - kiedy nadużycia seksualne wyszły na jaw i ta sama kancelaria prawna podjęła pierwsze dochodzenie - Gerhard Gruber wziął na siebie pełną odpowiedzialność; teraz mówi, że został "zmuszony do tego", ale bez podania dalszych szczegółów, kto go do tego zmusił. A wiarygodność Lorenza Wolfa, na którym "Die Zeit" oparł swoje oskarżenia, została podważona przez tę samą kancelarię prawną.

Autorzy raportu uważają, że znaleźli dowód, iż Benedykt XVI wiedział o sytuacji księdza "X" w protokole z sesji roboczej, która odbyła się w kurii diecezji 15 stycznia 1980 roku. W swoim stanowisku papież emeritus twierdzi, że nie pamięta, by był na spotkaniu; fakt, że protokół nie stwierdza wprost, że nie był obecny, adwokat wywodzi, że oznacza to, iż uczestniczył w spotkaniu. Z tego radca Wastl wnioskuje, że Benedykt XVI był informowany o przeszłości "X".

Kiedy jednak dziennikarz pyta go, czy może być pewien, że Benedykt XVI miał taką wiedzę, prawnik miarkuje słowa: jeśli to jest dowód, to będą musiały wypowiedzieć się sądy; on uważa za "wysoce prawdopodobne", że wiedział. Kolejny dziennikarz pyta, czy jest pewien, że sprawa wspomnianego księdza była omawiana na tym posiedzeniu: "No cóż, wychodzimy z założenia - odpowiada prawnik - że jest wysoce prawdopodobne, że sprawa była omawiana; zna pan jednak bardzo kreatywny sposób sporządzania protokołów w Kościele katolickim". Innymi słowy, nie ma dowodów, że sprawa była omawiana, i dodaje: "Nie wyobrażam sobie, że mówiono, że przyjeżdża ksiądz z innej diecezji i nikt nie pytał dlaczego. A gdyby było wiadomo, że leczy się psychiatrycznie, nikt nie pytałby dlaczego. Oczywiście to, że nie potrafię sobie tego wyobrazić, nie oznacza, że znam dosłowny tenor spotkania". Nawet gdyby tak było: to, że w 1980 roku "psychoterapia" nie budziła od razu podejrzeń o wykorzystanie seksualne, to coś, co nie przychodzi do głowy również prawnikowi.

W pierwszym krótkim oświadczeniu kardynał Reinhard Marx - któremu zarzuca się, że w dwóch przypadkach postąpił niewłaściwie, a także, że nie nadał sprawie należytej wagi, gdyż zaczął się nią zajmować dopiero w 2018 roku, dziesięć lat po przybyciu do monachijskiego see - zaznaczył, że jest "wstrząśnięty i zawstydzony", a jego pierwsze myśli dotyczą osób dotkniętych nadużyciami seksualnymi, które doświadczyły cierpienia ze strony duchownych lub innych przedstawicieli Kościoła.

Ze względu na długość raportu (w sumie prawie 1700 stron) kardynał Marx zapowiedział, że będzie on studiowany w biskupstwie: "Mam nadzieję, że w przyszły czwartek będę mógł przedstawić pewne wstępne perspektywy i nakreślić drogę rozwoju". W tym celu zwołał konferencję prasową na 27 stycznia.

Wiara i życie rodzinne

Być rodziną to przede wszystkim umieć kochać pośród niedoskonałości codzienności. "Napięć" wspólnego życia oraz trudności i kryzysów, przez które przechodzi każda rodzina, nie da się rozwiązać - tylko - modlitwą... trzeba też dostarczyć ludzkich środków.

20 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Kultura postmodernistyczna stawia przed życiem rodzinnym istotne wyzwania: coraz częstsze postrzeganie człowieka jako niezależnego i samowystarczalnego; kruchość związków uczuciowych; czy przekonanie, że trwała miłość jest niemożliwą chimerą, stały się częścią codziennego życia wielu rodzin, także tych, które uważają się za chrześcijańskie. Prawie nie ma czasu na wspólne życie, nie przewiduje się i nie docenia czasu na wspólne posiłki, uroczystości czy opiekę nad chorymi, starszymi i dziećmi. Małżonkowie często rozwijają równolegle relacje zawodowe i towarzyskie. W codziennej praktyce prowadzi to do wypaczenia autentycznego wspólnego życia rodzinnego.

Nikt nie jest odporny na ten wpływ. Są jednak chrześcijanie, którzy uważają, że skoro są wierzący, to ich rodzina powinna być idealna. Te trudności nie powinny ich raczej dotyczyć. I że problemy rodzinne, gdy nieuchronnie na nie natrafiają, rozwiązuje modlitwa. Nie ulega wątpliwości, że osobista wiara i łaska sakramentu małżeństwa są ważnymi elementami dla chrześcijańskiego świadectwa rodzinnego. Nie oznacza to jednak, że bycie dobrym chrześcijaninem i modlitwa wystarczą, by zagwarantować autentyczne wspólne życie rodzinne.

W tych liniach chciałbym przede wszystkim twierdzić, co moglibyśmy nazwać, prymat człowiek w życiu rodzinnym. Wszyscy mamy zdolność do kochania i pragnienie bycia kochanym. Być rodziną to przede wszystkim umieć kochać pośród niedoskonałości codzienności. Normalnych "napięć" wspólnego życia oraz trudności i kryzysów, przez które przechodzi każda rodzina, nie da się rozwiązać - tylko - modlitwą... trzeba też dostarczyć ludzkich środków.

Co możemy zrobić? Przede wszystkim musimy być na tyle pokorni i realistyczni, by zdać sobie sprawę, że choć "znamy teorię" tego, jaka "powinna być" idealna rodzina, to rzeczywistość często jest od niej daleka. Po drugie, trzeba umieć prosić o pomoc i pozwolić sobie na pomoc tych, którzy mogą jej udzielić. Towarzyszenie rodzinie - wsparcie osób, które nas kochają i którym ufamy - ma dziś ogromne znaczenie. Doświadczenie pokazuje, że główne przyczyny rozpadu wielu rodzin nie są dziś tak naprawdę nie do naprawienia. W wielu przypadkach chodzi o to, by nauczyć się rozumieć dynamikę wzrostu i dojrzewania miłości, z jej momentami spokoju i trudności, by zrozumieć trudności w sposób pozytywny i umieć zainicjować zmianę postawy.

Ponadto ci, którzy mają żywą wiarę, będą mieli nieocenioną pomoc łaski i cnót chrześcijańskich (pokora, miłość, cierpliwość, wyrozumiałość itp.), które są kluczem do dobrego rozwoju życia rodzinnego. A także są nieocenioną pomocą w chwilach trudnych, by zrozumieć słabości własne i innych, by umieć z serca przebaczyć.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.

PodpisyKlaus Küng

Jedność chrześcijan: intencja, która interesuje nas wszystkich

Dziś apel o jedność chrześcijan nabiera szczególnych nut, a jednocześnie łączy się z papieżem Franciszkiem, który wzywa do "wyjścia na zewnątrz".

20 styczeń 2022-Czas czytania: 5 minuty

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan przypomina mi o spotkaniu w pociągu wiele lat temu. Byłem wtedy jeszcze młodym księdzem i chciałem wykorzystać podróż na przygotowanie kazania, modlitwę i lekturę. Znalazłem spokojne miejsce naprzeciwko poważnie wyglądającego pana i po krótkim przywitaniu natychmiast zająłem się czytaniem. Ale kiedy nadszedł konduktor, osoba przede mną wykorzystała przerwę, aby zwrócić się do mnie: "Czy jest pan katolickim księdzem?" zapytał, a kiedy odpowiedziałem twierdząco, powiedział: "Jestem protestanckim pastorem. Chciał wiedzieć, gdzie pracuję, a ja odpowiedziałem, że jestem księdzem Opus Dei, a kiedy zapytał ponownie, spróbowałem mu w kilku słowach wyjaśnić Opus Dei jako instytucję Kościoła katolickiego, do której należą głównie ludzie świeccy, którzy starają się naśladować Chrystusa pośród świata. Jego reakcja mnie zaskoczyła. Powiedział: "To brzmi dla mnie protestancko". Powiedział mi, że chrześcijanie żyjący w świecie byli wielką troską Lutra.

Zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedział mi o swojej pracy. Mówił, że to ciężka praca, bo tylko nieliczni z nich naprawdę żyli swoją wiarą. Że ich biskup regularnie przypominał im o zachowaniu Bożych przykazań. Bez tego modlitwa na niewiele się zda, na co odpowiedziałem: "To brzmi dla mnie po katolicku". Rozumieliśmy się dobrze. Następnie przeszliśmy do omówienia sytuacji religijnej w Austrii i zgodziliśmy się, że w naszych czasach konieczne jest zdecydowane chrześcijaństwo. Każde inne rozwiązanie nie byłoby możliwe do utrzymania w dłuższej perspektywie.

Od tego czasu minęło wiele lat. W Europie Środkowej - podobnie jak w innych zamożnych krajach chrześcijańskich na całym świecie - zachodzą trudne dla Kościoła procesy: spadek powołań, kryzys rodziny, stagnacja w duszpasterstwie młodzieży, zarzuty o nadużycia i coraz większa liczba osób odchodzących z Kościoła. Wszyscy są dotknięci. Jest to szczególnie widoczne w dużych instytucjach kościelnych, we wspólnotach protestanckich, a także w Kościele katolickim. Proces, który był rozpoznawalny już 40 lat temu, uległ dramatycznemu zaawansowaniu i przyspieszeniu. Jest to związane z szybką zmianą warunków życia, ale nie tylko z tą przyczyną.

Ludzie są często zaabsorbowani pracą, ale także różnymi wpływami, celami i sposobami życia w dużej mierze zsekularyzowanego świata. Wielu traci z oczu Boga, a wraz z Nim w większości także coś, co należy do fundamentu chrześcijańskiego stosunku do życia i chrześcijańskiego sposobu jego kształtowania. Zmniejsza się nie tylko liczba uczestników celebracji liturgicznych. W wielu z nich zanika praktyka wiary, a integracja dzieci w życie Kościoła nie jest już osiągana, chociaż na ogół nadal są one chrzczone, otrzymują naukę religii i przygotowują się do pierwszej komunii i bierzmowania. Maleje liczba wiernych, maleje liczba rodzin chrześcijańskich, coraz trudniejsze jest nauczanie religii, o ile w ogóle jeszcze się odbywa. Życie publiczne się zmienia, podobnie jak ustawodawstwo i wiele innych rzeczy, w tym edukacja. Proces sekularyzacji dotyczy więc coraz większej liczby osób. Na początku był on zauważalny głównie na obszarach miejskich, ale teraz obszary wiejskie są niemal równie dotknięte. Nawet najbardziej samotny przysiółek może otrzymywać wiadomości i wpływy z całego świata.

Czy mamy stać bezczynnie i akceptować ten rozwój? Przez dziesiątki lat w Kościele katolickim były różne podejścia do rozwiązań, debaty, a nawet napięcia, aż do jego podziału. W tym kontekście nie można pominąć odniesień do innych wyznań chrześcijańskich.

Niektóre próby reform w ostatnich dekadach są podobne do tych podejmowanych w liberalnym protestantyzmie. Konieczne są adaptacje do dzisiejszych pomysłów. Rozważane są niektóre kwestie doktryny i etyki, zwłaszcza moralności seksualnej. Posługa kapłańska powinna być otwarta dla małżeństw i kobiet - mówi się, gdy potrzeba jej pełnienia nie jest kwestionowana. Uważa się, że hierarchiczne duszpasterstwo wymaga reformy. Celem jest, że tak powiem, nowoczesne chrześcijaństwo. Kryzys związany z nadużyciami służy jako usprawiedliwienie i środek nacisku. Papież Franciszek zajął jasne stanowisko wobec procesu synodalnego w Niemczech, gdzie te stanowiska znajdują masowe poparcie, i wezwał do autentycznej nowej ewangelizacji.

Ale są też inne podejścia. Niektóre kościoły znów się zapełniają. Są też klasztory z powołaniami i wspólnoty, które się rozwijają. Na nowo odkrywa się znaczenie modlitwy, a zwłaszcza w ostatnich latach ponownie rozpowszechniła się adoracja eucharystyczna. Przyjmowanie sakramentu pokuty, które w ostatnich dziesięcioleciach w niektórych miejscach i regionach niemal całkowicie zanikło, w niektórych kościołach i klasztorach jest zadbane i postrzegane jako wielka pomoc. Poszukuje się nowych sposobów przekazywania wiary. Coraz częściej uświadamia się, że w przygotowaniu do Pierwszej Komunii Świętej i Bierzmowania rodzice są równie ważni jak dzieci, albo prawie ważniejsi niż dzieci.

W całej tej panoramie ciekawe jest to, że sporo inicjatyw i impulsów pochodzi z innych wyznań. Kursy Alpha, zrodzone w Kościele anglikańskim, z pewnymi adaptacjami znajdują swoje miejsce w Kościele katolickim. Podobnie jest z wysiłkiem promowania uczniostwa, który jest szczególnie wyraźny wśród chrześcijan ewangelicznych (ewangelikalnych). Cenną zachętą dla wielu jest "modlitwa serca" z tradycji prawosławnej. W formowaniu rodzin chrześcijańskich jako "kościołów domowych" jako zachęta służą praktyki ewangeliczne. Nie należy zapominać o impulsach, jakie płynęły z ruchu zielonoświątkowego, który początkowo był w przeważającej mierze protestancki, czy z festiwali młodzieżowych Taizé. Warto też wspomnieć o ruchach pro-life i pro-rodzinnych czy walce z pornografią w USA.

Patrząc na te konteksty, apel o jedność chrześcijan nabiera szczególnych notatek, a jednocześnie łączy się z papieżem Franciszkiem, który wzywa do działania "w drodze". To od początku było jego wielką troską. Można ją znaleźć już w jego pierwszej encyklice Evangelii Gaudium. Te właśnie tematy poruszał w swoich przedkonklawe przemówieniach. I to jest być może także nadzieja, która skłoniła go do zaproszenia świata do procesu synodalnego, pomimo wszystkich zagrożeń, jakie mogą się z tym wiązać. W gruncie rzeczy chodzi chyba o dążenie do głównego celu Soboru Watykańskiego II: aby wszyscy ochrzczeni i bierzmowani mieli pragnienie noszenia Chrystusa w swoich sercach i niesienia Go innym. Modlitwa za siebie nawzajem i dialog ze sobą są bardzo pilne i oznaczają wielką nadzieję!

AutorKlaus Küng

Biskup emeritus Sankt Pölten, Austria.

Więcej
Watykan

"Dobrze nam robi, gdy patrzymy na siebie w ojcostwie Józefa i pozwalamy Panu kochać nas swoją czułością".

W środowej katechezie na audiencji ogólnej papież Franciszek zastanawiał się nad czułością św. Józefa, zachęcając nas do doświadczenia jej w Bożej miłości i bycia jej świadkami.

David Fernández Alonso-19 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Podczas audiencji środowej 19 stycznia papież Franciszek chciał "pogłębić postać świętego Józefa jako ojca w czułości".

Przypomniał, że "w liście apostolskim Patris corde (8 grudnia 2020 r.) Mogłem zastanowić się nad tym aspektem osobowości św. Józefa. W istocie, nawet jeśli Ewangelie nie podają nam szczegółów dotyczących tego, jak sprawował swoje ojcostwo, możemy być pewni, że jego bycie "sprawiedliwym" człowiekiem przełożyło się również na wychowanie, jakie otrzymał Jezus. "Józef widział, jak Jezus postępował dzień po dniu "w mądrości i w dostojeństwie, i w przychylności u Boga i u ludzi" (Lc 2,52). Jak Pan postąpił z Izraelem, tak "nauczył go chodzić i wziął go na ręce: był dla niego jak ojciec, który podnosi dziecko do policzków i schyla się, aby je nakarmić" (por. Os 11,3-4)" (Patris corde, 2)".

"Ewangelie - kontynuował Ojciec Święty - świadczą, że Jezus zawsze używał słowa 'ojciec', mówiąc o Bogu i Jego miłości. Wiele przypowieści ma za swojego bohatera postać ojca. [1] Do najbardziej znanych należy z pewnością ta o miłosiernym Ojcu, opowiedziana przez Ewangelistę Łukasza (por. Lc 15,11-32). W tej przypowieści, oprócz doświadczenia grzechu i przebaczenia, podkreśla się również sposób, w jaki przebaczenie dociera do osoby, która popełniła błąd. W tekście czytamy: 'Gdy był jeszcze daleko, ujrzał go ojciec i wzruszył się, pobiegł i upadł mu na szyję, i ucałował go wylewnie' (w. 20). Syn spodziewał się kary, sprawiedliwości, która mogłaby mu co najwyżej dać miejsce jednego ze sług, ale znajduje się w objęciach ojca. Czułość jest czymś większym niż logika świata. Jest to nieoczekiwany sposób wymierzania sprawiedliwości. Dlatego nie wolno nam nigdy zapominać, że Boga nie przerażają nasze grzechy, nasze błędy, nasze upadki, ale że przerażają go nasze zamknięte serca, nasz brak wiary w Jego miłość. W doświadczeniu Bożej miłości jest wielka czułość. I pięknie jest myśleć, że pierwszym, który przekazał tę rzeczywistość Jezusowi, był właśnie Józef. Rzeczywiście, sprawy Boże zawsze docierają do nas przez pośrednictwo ludzkich doświadczeń.

Papież zachęcił nas następnie do "postawienia sobie pytania, czy sami doświadczyliśmy tej czułości i czy my z kolei staliśmy się jej świadkami". W rzeczywistości czułość nie jest przede wszystkim kwestią emocjonalną czy sentymentalną: jest to doświadczenie poczucia bycia kochanym i przyjętym właśnie w naszym ubóstwie i nędzy, a zatem przemienionym przez miłość Boga.

"Bóg nie opiera się tylko na naszych talentach - powiedział Franciszek - ale także na naszej odkupionej słabości. To na przykład prowadzi św. Pawła do stwierdzenia, że w jego słabości jest także projekt. Tak zresztą pisze do wspólnoty korynckiej: "Abym się nie nadymał wzniosłością tych objawień, dano uszczypliwość ciału mojemu, anioł szatański mnie burzył [...]. Z tego powodu trzykrotnie błagałem Pana, aby odszedł ode mnie. Lecz on rzekł do mnie: 'Wystarczy ci mojej łaski, gdyż moja siła doskonali się w słabości'" (2 Cor 12,7-9). Doświadczenie czułości polega na tym, że widzimy, jak moc Boża przechodzi właśnie przez to, co czyni nas najbardziej kruchymi; pod warunkiem, że nawrócimy się ze spojrzenia Złego, który "każe nam patrzeć na naszą kruchość z negatywnym osądem", podczas gdy Duch Święty "wydobywa ją na światło dzienne z czułością" (Patris corde, 2). Czułość jest najlepszym sposobem na dotknięcie tego, co w nas kruche. [Dlatego tak ważne jest spotkanie z Bożym miłosierdziem, zwłaszcza w sakramencie pojednania, poprzez doświadczenie prawdy i czułości. Paradoksalnie, nawet Zły może nam powiedzieć prawdę, ale jeśli to zrobi, to po to, by nas potępić. Wiemy jednak, że Prawda, która pochodzi od Boga, nie potępia nas, ale przyjmuje nas, obejmuje, podtrzymuje, przebacza" (Patris corde, 2)".

Już na zakończenie katechezy Papież zapewnił, że "dobrze nam wtedy robi spojrzenie na siebie w ojcostwie Józefa i postawienie sobie pytania, czy pozwalamy, by Pan kochał nas swoją czułością, przemieniając każdego z nas w mężczyzn i kobiety zdolne do kochania w ten sposób". Bez tej "rewolucji czułości" ryzykujemy, że pozostaniemy uwięzieni w sprawiedliwości, która nie pozwala nam łatwo się podnieść i która myli odkupienie z karą. Dlatego dziś chcę w szczególny sposób pamiętać o naszych braciach i siostrach, którzy przebywają w więzieniu. Słuszne jest, aby ci, którzy popełnili błąd, zapłacili za swój błąd, ale równie słuszne jest, aby ci, którzy popełnili błąd, mogli odkupić się od swojego błędu.

Na zakończenie papież odmówił następującą modlitwę do św. Józefa:

"Święty Józefie, ojcze w czułości,
uczą nas akceptować bycie kochanym właśnie w tym, co jest w nas najsłabsze.
Upewnij się, że nie stawiamy żadnych przeszkód na naszej drodze
między naszym ubóstwem a wielkością Bożej miłości.
Budzi w nas pragnienie zbliżenia się do Sakramentu Pojednania,
być przebaczonym, a także umieć kochać z czułością
naszych braci i sióstr w ich ubóstwie.
Bądź blisko tych, którzy popełnili błąd i zapłacili za niego cenę;
Pomóż im znaleźć, wraz ze sprawiedliwością, także czułość, aby móc zacząć od nowa. I naucz ich, że pierwszym sposobem na rozpoczęcie od nowa
jest szczere przeproszenie.
Amen.

Hiszpania

Słuchanie jest kluczem do pracy w CONFER

Lourdes Perramón została nową wiceprzewodniczącą CONFER. Oblat Najświętszego Odkupiciela, który po raz pierwszy jest członkiem władz tej instytucji, zastanawia się nad swoją rolą i wyzwaniami, jakie stoją przed nim na tym nowym etapie.

Maria José Atienza-19 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

Powierzone mi wiceprzewodnictwo zakładam przede wszystkim z dyspozycyjności i zaangażowania w to, czym CONFER oznacza i chce być: przestrzenią spotkania, wsparcia, komunii i wspólnego budowania. 

Przez wiele lat CONFER był dla mnie wsparciem, mediacją i odniesieniem, w mojej osobistej drodze jako zakonnik, a ostatnio w posłudze w zgromadzeniu jako przełożony generalny. Teraz mam możliwość oddania czegoś z tego, co otrzymałem i chcę to zrobić z hojnością, w ramach możliwości połączenia tego z odpowiedzialnością kongregacyjną. 

Wspólna odpowiedzialność

Mam to szczęście, że dołączam do zespołu, który już funkcjonuje i to mnie wzbogaca i daje poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie daje mi to pewność, ponieważ jest to wspólna odpowiedzialność i nauka, gdyż jest to zadanie, które jest karmione przez bogatą grupę osób, zarówno w centrali krajowej, jak i w różnych KONFERENCJACH regionalnych i diecezjalnych oraz oczywiście w całym życiu konsekrowanym. 

Ogólnie rzecz biorąc, zaczynamy od pozytywnego odbioru propozycji, które wprowadza CONFER, ale być może wielkim wyzwaniem jest to, że nie pozostają one jednokierunkowe. Przeżywamy moment odnowy wyrażający się między innymi w projekcie wzmocnienia i żywotności CONFER w służbie zgromadzeń zakonnych w Hiszpanii, który został niedawno przedstawiony i zatwierdzony na Zgromadzeniu. 

Jest to projekt, który chce odpowiedzieć na wyzwania życia zakonnego, zebrane w diagnozie, która została opracowana na podstawie wypowiedzi wielu zgromadzeń. To właśnie wsłuchiwanie się w rzeczywistość jest istotnym kluczem do sukcesu tej pracy wspierającej, dostosowując różne usługi oferowane przez CONFER do zmieniających się potrzeb współczesności. 

Ważną rolą w projekcie musi być wspieranie zgromadzeń mających większe trudności, ale także promowanie synergii, wymiany czy wspólnych działań między zgromadzeniami. Tylko stamtąd będzie można odnowić, z kreatywnością i odwagą, istotę naszego życia konsekrowanego i posługi, do której jesteśmy powołani w Kościele i społeczeństwie, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy żyją w sytuacjach większej bezbronności.

Kobieca twarz 

Życie religijne kobiet miało i ma przewagę nad męskim, nie tylko w liczbach bezwzględnych, ale także w regularnym uczestnictwie w działalności organizowanej przez CONFER. 

Można powiedzieć, że CONFER ma kobiece oblicze, które przenika codzienność w swoich przemyśleniach, priorytetach i działaniach. Właśnie doświadczyliśmy ważnego wydarzenia w zewnętrznej widoczności tej rzeczywistości, pierwszego kobiecego przewodnictwa w CONFER, od ponad 25 lat, kiedy to konferencje mężczyzn i kobiet zostały połączone. Uważam jednak, że w tej kwestii nie ma miejsca na konformizm. Musimy podjąć zobowiązanie, wraz z kobietami świeckimi, aby Kościół jako całość nie stracił naszej wizji, wrażliwości, wiedzy... i być uważne, aby uczestniczyć i dzielić przestrzenie eklezjalnego podejmowania decyzji. 

Wielka szansa

W obliczu Synodu, który przeżywa cały Kościół powszechny, życie zakonne startuje "z pewną przewagą". Życie wspólnotowe, dzielenie się tym wszystkim, czym jesteśmy i co posiadamy w owocnej wymianie dóbr, kolegialne przestrzenie rozeznawania i podejmowania decyzji, wspólne podróże misyjne ze świeckimi, współpraca z tak wieloma podmiotami i doświadczenia międzykongregacyjne.... 

Synod jest wielką szansą i odpowiedzialnością zarazem, abyśmy z własnego doświadczenia i we wzajemnym słuchaniu ze wspólnotami lokalnymi w Kościele diecezjalnym mogli przedstawić propozycje, które pomogą bardziej urzeczywistnić, bardziej wcielić się w model Kościoła, ludu Bożego, o którym marzył sam Sobór Watykański II. Kościół w misji, który solidarnie towarzyszy mniejszościom i najuboższym, bez osądzania i wykluczania.

Wyzwanie zawodowe 

Spadek powołań do życia konsekrowanego jest oczywisty, ale czasem pytanie skupia się na tym, co dzieje się z młodymi ludźmi, którzy nie rozumieją lub nie przyjmują tej propozycji powołaniowej. Być może musimy zadać sobie pytanie, czy udało nam się ukazać w nowych językach i formach mistyczną i profetyczną istotę życia konsekrowanego. 

I wreszcie, a może przede wszystkim, uznać, że w tej rzeczywistości musi być coś z Boga i że za liczbami kryje się wciąż bardzo ewangeliczne wezwanie.

Hiszpania

Jesús Díaz Sariego, OPBraki zawodowe mogą być okazją do podjęcia Ewangelii".

Jesús Díaz Sariego, przewodniczący CONFER, dzieli się z Omnes swoją wizją życia zakonnego, wskazaniami na przyszłość i troską o brak powołań.

Maria José Atienza-19 styczeń 2022-Czas czytania: 9 minuty

Jesús Díaz Sariego, przełożony prowincjalny prowincji Hispania Zakonu Kaznodziejskiego, od listopada ubiegłego roku jest przewodniczącym CONFER. Ten organizm o prawie papieskim skupia instytuty zakonne i stowarzyszenia życia apostolskiego, a także obejmuje niektóre klasztory męskie i żeńskie.

-Kilka tygodni temu objął Pan prezesurę CONFER, choć w zespole zarządzającym jest Pan od 2017 roku. Jakie znaczenie ma CONFER w poszczególnych zgromadzeniach, które są już autonomiczne?

Zapisy na CONFER są bezpłatne. Jest to decyzja podejmowana przez każde zgromadzenie. Ta swoboda członkostwa jest bardzo właściwa. Jak mówisz, każde zgromadzenie jest autonomiczne zgodnie ze swoim charyzmatem i misją w Kościele. Ta autonomia stanowi o bogactwie CONFER. Każda charyzmatyczna rodzina to wielki wkład w całość. Jego waga powinna być właśnie tutaj, a nie tak bardzo w liczbie zakonników. Ani w implantacji eklezjalnej i społecznej z większą lub mniejszą widocznością i wpływem. Hiszpańska Konferencja Zakonników chciałaby rozpieszczać i troszczyć się o każdego ze swoich członków ze względu na jego siłę charyzmatyczną, która jest darem Ducha w Kościele. 

-Czy istnieje jedność wśród różnych członków CONFER? 

W najważniejszych sprawach panuje komunia i jedność. Jeszcze bardziej. W tych kwestiach, które mogłyby nas rozdzielić, dostrzegam, że spotykamy się w kwestiach zasadniczych. W dialogu i we wspólnych troskach spotykamy się w tym, co konstytuuje nas jako wyznawców Jezusa. Jest wspólne powołanie, które wzywa nas do siebie w tym, co następuje. Mamy wspólny język, w którym się rozumiemy. Wiemy nawet, jak wyrazić różnice w stylach i podejściach. Bycie w komunii nie oznacza, że wszyscy jesteśmy tacy sami, ponieważ reprezentujemy wiele charyzmatów. Żaden nie jest niezbędny, ale wszystkie są konieczne. 

Ponadto w tym momencie historycznym, w którym się znajdujemy, rozwijamy jeszcze bardziej wartość każdej rodziny zakonnej samej w sobie i jako całości. Jest to bardzo ciekawy moment i rozeznanie, które prowadzi nas do większej komunii i synodalności między nami. Relacja i komunikacja między charyzmatami jest znakiem naszych czasów, który musimy jeszcze bardziej zgłębić. Droga międzykongregacyjna jest jednym ze zobowiązań CONFER, między innymi na najbliższe lata.

-Wyraźnie widać spadek powołań, zwłaszcza do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Jak to wyzwanie jest podejmowane w CONFER? Czy jest ono takie samo we wszystkich zgromadzeniach lub instytutach? 

Spadek powołań do życia konsekrowanego i do kapłaństwa w Hiszpanii jest rzeczywistością, która się nam narzuca. Musimy ją przyjąć i zrozumieć także z punktu widzenia Boga. Nie tylko z naszego własnego, kulturowego punktu widzenia, choć to też prawda. Muszę jednocześnie powiedzieć, że sytuacja, która ma miejsce w naszym kraju, jeśli chodzi o spadek powołań, nie jest taka sama jak w innych krajach i w innych rzeczywistościach kulturowych na różnych kontynentach.

W Hiszpanii, w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, przeżyliśmy boom zawodowy co sprawiło, że jesteśmy bardzo obecni w społeczeństwie hiszpańskim, ze względu na liczbę zakonników i liczne obecności i dzieła, które wygenerowali. Wielu miało ducha misyjnego poza naszymi granicami. W tym sensie wkład życia zakonnego przez dziesiątki lat był wspaniały i nie zawsze należycie uznany. 

Jesteśmy teraz w innym momencie. Nie tylko dlatego, że zmieniło się hiszpańskie społeczeństwo, i to bardzo, ale także dlatego, że zmienił się Kościół. My sami, jako osoby konsekrowane, stajemy się inni. Powinniśmy się zatrzymać i zastanowić, czy dzisiejsze społeczeństwo wymaga takiej samej liczby zakonników, czy też potrzebuje innego rodzaju zaczynu do zaczynania chleba. Jestem o tym coraz bardziej przekonany. 

Zsekularyzowany świat, w którym się znajdujemy, potrzebuje dla swojego zaczynu mniej licznego, choć również bardzo kwalifikowanego z ewangelicznego punktu widzenia, podobnie jak religijni mężczyźni i kobiety, którzy nas poprzedzili. To tak, jakby opowiadania ewangeliczne odwołujące się do opisu tego, czym jest Królestwo, które tyle razy słyszeliśmy, miały w naszej teraźniejszości przesłanie szczególnie adekwatne do zrozumienia i przeżywania naszych czasów.

Zapraszam - zapraszam siebie - do zastanowienia się nad niedostatkiem powołań bardziej od Boga niż od siebie. Z pewnością coś nam to mówi. Przynajmniej stawia te i inne pytania: jakiego życia zakonnego chce Bóg w przyszłości? W jakim Kościele? W jakim świecie? Powołanie zakonne - często mówimy - jest Boże, nawet jeśli wymaga naszej stuprocentowej współpracy. Ale to jest Boże... Spróbujmy tego nowego sposobu patrzenia na to. 

Chciałbym, aby CONFER zbadał ten nowy sposób radzenia sobie ze spadkiem powołań. Niedobór może być też znakiem czasu, znakiem Ducha, który chce nam coś powiedzieć. 

Mogę natomiast potwierdzić, że spadek powołań jest wspólny dla wszystkich rodzin zakonnych zarejestrowanych w CONFER. Nie wolno nam zapominać, że wszystkie one pochodzą z odległych czasów. Niektóre z nich liczą sobie setki lat. W nich jest dość pogody ducha, danej przez doświadczenie czasu, by usiąść przed Bogiem i modlić się z Nim pytaniami: "Co chcesz zrobić, co chcesz zrobić?Panie, czego chcesz od nas dzisiaj i jak możemy nadać wartość niedostatkowi?". Czy niedostatek nie będzie nową okazją do podjęcia na nowo Ewangelii i zwrócenia naszego życia bardziej i lepiej ku Bogu, aby lepiej służyć temu, czego wymaga od nas nasz świat? Jest to pytanie, które zajmuje mi wiele godzin prób w poszukiwaniu odpowiedzi.

-W tym sensie, jak doświadczasz narodzin nowych form życia zakonnego, często z wcześniejszych charyzmatów? 

Narodziny nowego charyzmatu w Kościele są zawsze błogosławieństwem Boga, a więc dobrą nowiną. Wykazuje witalność i dynamizm. Bóg, w pewnym sensie, nas prowadzi. 

Z drugiej strony, każdy charyzmat jest twórczym sposobem odczytywania Słowa Bożego w odniesieniu do każdej epoki. 

Pójście za Jezusem nie potrzebuje wielu uzasadnień. Można go naśladować na wiele sposobów. Wolą Pana jest, abyśmy szli za Nim z miłości, a wyrazem tej miłości jest liczba mnoga, dająca początek wielu formom życia zakonnego.

Mężczyźni i kobiety naszych czasów również chcą naśladować Pana, wyrażając swoją wolę kochania Go i jednocześnie dostrzegania Jego miłości do nich. Nie powinno nas dziwić, że pojawiają się nowe formy życia zakonnego. Dopóki miłość do Boga jest rzeczywistością w człowieku i w członkach Kościoła, dopóty będą powstawać nowe charyzmaty, które będą ją wyrażać.

Kościół w komunii będzie wiedział, jak rozeznać każdą z nich i będzie to czynił, tak jak umie, zawsze uważając, by uniknąć dziwactw lub odpowiedzi nie do końca zgodnych z Pismem Świętym czytanym jako całość i z tradycją Kościoła. Nie możemy zapominać, że projekt Jezusa jest zawsze projektem braterskim, wspólnotowym. O integracji i komunii. Jeśli coś szkodzi całości w sposób trzewiowy, pozwalam sobie wątpić w jego autentyczność. Projekt Boga zawsze integruje, czyni nas bardziej ludzkimi i przybliża do Jego planu. Jest to nikt inny jak Jego miłość samozbawcza.

Żadna rodzina zakonna nie wyczerpuje w sobie charyzmatu, który otrzymała w swoich czasach. Same charyzmaty, ich pogłębianie i aktualizacja, są dynamiczne, ze względu na kreatywność, którą w sobie zawierają.   

-W swoim pierwszym wystąpieniu jako przewodniczący CONFER mówił o potrzebie "kreatywności"....

Twórczość, właściwie rozumiana, odnosi się raczej do naszej zdolności do zmiany (do zmiany sposobu myślenia i działania). konwersja(w sensie ewangelicznym, powiedzielibyśmy). To musi być proces duchowy i musi wypływać z intymnej modlitwy z Panem i głębokiego dialogu z tymi, którzy cię otaczają. 

Kreatywność, to przede wszystkim obserwacja i zaufanie. Obserwacja rzeczywistości i potrzeb innych osób. Ale także ufność w słowo Boże, które mamy także do obserwowaćaby uchwycić w każdym szczególe. 

Ewangelia jest pełna kreatywności. Jest to wylew wyobraźni, gdy chodzi o uchwycenie szczegółów Jezusa w Jego sposobie odnoszenia się do ludzi, w sposobie kształtowania dyskursów, w sposobie działania i obserwowania rzeczywistości, w duchowości, która sączy się z Jego kontaktu z Ojcem itd. Na tym polega kreatywność życia zakonnego. Musi się ona rodzić z uważnej lektury Słowa Bożego i z uważnego słuchania świata, który stoi przed nami. Połączenie tych dwóch elementów wymaga od nas poszukiwania nowych sposobów reagowania na nasze wyzwania i problemy. Wymaga to również nowych sposobów niesienia Ewangelii współczesnym.

Wyrażanie Boga jest zawsze twórcze, bo wymaga inteligencji i dobrego serca. Inteligencja porządkuje rzeczy, dokonuje ich rozbioru i zagłębia się w ich rzeczywistość. 

Z kolei serce przynosi namiętność i uczucie. Pozwala na osobistą identyfikację z programem lub ideą. Inteligencja i serce muszą osiągnąć niezbędną równowagę, rozumieć się i uzupełniać. 

-Jak różne rodziny zakonne mogą podjąć to wyzwanie w dzisiejszym życiu, nie dając się ponieść w sposób przesadzony lub daleki od swojego charyzmatu?

Powiedziałbym, że jest to przede wszystkim praktyka duchowa. Ćwiczenie nowa lektura czasów, które pochodzą od Boga, a nie tak bardzo od nas samych. Nieodłącznym elementem każdego charyzmatu jest kreatywność. 

Nasi założyciele nie improwizowali charyzmatu, który zainspirował ich do skierowania swojej proroczej siły. Prorok jest zawsze postacią, w Piśmie Świętym przełomową, pełną kreatywności, marzycielem i inspiratorem nowych dróg, ale w kontraście z Bogiem i z rzeczywistością.

Prorok jest przede wszystkim kontemplacyjnym, rozmodlonym mężczyzną lub kobietą, poszukiwaczem śladów Boga w rzeczywistości. Prawdziwy prorok w Biblii to ten, który pod natchnieniem Ducha Świętego potrafi rozeznać głos Boga w stojących przed nim okolicznościach historycznych. To rozeznanie jest procesem. Powolny chwilami, powolny i ruminacyjny wewnętrznie. Tego uczą nas nasi założyciele. 

Poszczególne rodziny zakonne wprowadzają w życie i podejmują wyzwanie kreatywności wynikające z siły prorockiej, która zagnieżdża się w każdym charyzmacie, zwłaszcza gdy Bóg pozwala działać w ludzkich pośrednictwach. 

-Czy udało się określić wytyczne na najbliższe lata dla hiszpańskiego życia zakonnego? 

Po przeprowadzeniu diagnozy głównych wyzwań stojących dziś przed wspólnotami życia zakonnego, w której uczestniczyła bardzo liczna reprezentacja zakonników z całej Hiszpanii, zainicjowaliśmy globalny plan wzmocnienia i żywotności CONFER.

Plan, który pozwoli nam przeprowadzić niezbędne aktualizacje, których CONFER potrzebuje, aby lepiej służyć życiu zakonnemu w Hiszpanii w najbliższych latach. Wszystko to opiera się na szybkich zmianach, których doświadczamy w naszych zgromadzeniach. Ale także do zmieniającej się rzeczywistości hiszpańskiego społeczeństwa. Musimy nadal umacniać CONFER jako wspólny dom, przestrzeń odniesienia, aby nadal gromadzić i sprzyjać wspólnym wartościom życia zakonnego.

Podróż międzykongregacyjna, wspólna refleksja i misja, nasza obecność w życiu publicznym, wzmocnienie i rozwój KONFERENCJI diecezjalnych i regionalnych, komunikacja i obecność w sieciach społecznościowych, to plany działania, które chcemy promować w najbliższych latach.

Do tego dochodzi troska o naszą formację ciągłą, zgodnie z wymaganiami momentu kulturowego i społecznego, w którym się znajdujemy; trwałość finansowa projektów i dzieł; uwaga - ich troska - o zakonników i zakonnice, zgodnie z momentem życiowym, w którym się znajdują. Także wsparcie słabszych zgromadzeń; poszukiwanie nowych sposobów pracy, generowanie dynamizmów pracy zespołowej to m.in. nowe wyzwania, które chcemy w tym czasie rozważyć. 

-Papież Franciszek nie ukrywa swojej troski, a także zachęty dla życia zakonnego. Czy to wsparcie jest dla Ciebie bodźcem? 

Rzeczywiście. Papież Franciszek jest błogosławieństwem dla życia zakonnego. Jego refleksje i sugestie są dla nas bardzo motywujące w tym historycznym momencie. Co więcej, jako zakonnik wiemy, że czyni to z wnętrza, czyli z własnego doświadczenia wewnętrznego. Jest to dla nas szczególnie cenne i wiarygodne. Zauważamy to, gdy zwraca się do nas w sposób szczególny. Jest jasny i bezpośredni w swoim przekazie. Ale jest też pełen pasji w tym, co mówi. Wykazuje wiarę w to, co opowiada. To wartość, która komunikuje i przekonuje oraz impuls, który nas pobudza i zachęca. 

-Jaka jest Twoja rola w życiu diecezjalnym?

Życie zakonne, poprzez różne wspólnoty, było i jest bardzo obecne w życiu diecezji. Zostały one ubogacone wkładem różnych zgromadzeń i ich charyzmatów. W ostatnich latach udało się osiągnąć większą synergię, jak to lubimy teraz mówić, między zborami a lokalnymi pastorami. Jest to niewątpliwie droga synodalności, po której musimy kroczyć.

Wielu zakonników i zakonnic zajmuje także ważne stanowiska diecezjalne w dynamizmie eklezjalnym Kościoła lokalnego. 

Nie wolno nam zapominać, że życie zakonne wnosi do Kościoła powszechnego, a więc i do Kościoła lokalnego, nie tylko swoje działanie, ale przede wszystkim swoje bycie. Benedykt XVI przypomina nam o tym w swojej adhortacji Sacramentum caritatis kiedy mówi, że zasadniczy wkład, którego Kościół oczekuje od życia konsekrowanego, jest bardziej w porządku bycia niż działania. Gdy tak się dzieje, my, osoby konsekrowane, stajemy się obiektywnie, poza konkretnymi osobami, odniesieniem i antycypacją drogi ku Bogu, którą podjął każdy ochrzczony.

W tej perspektywie nasza rola w życiu diecezjalnym nie sprowadza się tylko i wyłącznie do współpracy duszpasterskiej czy do mniej lub bardziej aktywnego uczestnictwa w życiu eklezjalnym diecezji. Życie konsekrowane swoją obecnością stanowi znak Królestwa głębiej i zgodnie z planem zbawienia, który Bóg nakreślił dla wszystkich.

Jest rzeczą dobrą i konieczną, aby niektórzy ochrzczeni mężczyźni i kobiety, w swoim zaangażowaniu życiowym, pamiętali w swoim sposobie życia i bycia o tym dynamizmie Ducha, który zbliża nas wszystkich do Boga, który nas podtrzymuje i zbawia. 

-Jak życie zakonne w Hiszpanii przeżywa proces synodalny?

Życie zakonne z oczywistych względów ma duże doświadczenie w swoim sposobie życia oraz w sposobie organizacji i funkcjonowania, synodalności. Nasze życie wspólnotowe i wspólne uczestnictwo w najważniejszych decyzjach każdej wspólnoty i każdego zgromadzenia wychowało nas na sposób uczestnictwa i współodpowiedzialności. W tym sensie mogę powiedzieć, że jesteśmy pomocą, która wypływa z naszego własnego doświadczenia.

Papież Franciszek często nam o tym przypomina: "Życie konsekrowane jest ekspertem w dziedzinie komunii, promuje w sobie braterstwo jako swój własny sposób życia".. Kościół powszechny otworzył drogę do synodalności z okazji zbliżającego się Synodu. Wierzę, że odpowiada ona na ważny i potrzebny moment eklezjalny. Z tego powodu ustawił nas wszystkich w tym samym kierunku. 

Wielu zakonników w swoich parafiach i diecezjach rozpoczęło już pracę, wraz z całym ludem Bożym, w procesie synodalnym tej pierwszej fazy: fazy słuchania. Jestem świadomy ich zainteresowania i uczestnictwa. 

Z CONFER przyjmujemy to dzieło i projekt eklezjalny z odpowiedzialnością. Jesteśmy również otwarci na współpracę z diecezjami oraz z innymi sektorami kościelnymi i społecznymi w procesach wzajemnego słuchania i wspólnego rozeznawania.

Przekażemy to, czym staramy się żyć na co dzień, a także nasze doświadczenia, poszukiwania, pytania i próby odpowiedzi na nie. Już teraz jesteśmy wdzięczni, że można na nas liczyć w tym eklezjalnym procesie, w który wszyscy jesteśmy zaangażowani.

Czytania niedzielne

"Słowo Boże w naszym życiu". Trzecia niedziela czasu zwykłego

Andrea Mardegan komentuje czytania z Trzeciej Niedzieli Czasu Zwykłego, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-19 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Komentarz do czytań niedzielnych III

Łukasz, człowiek o wyrafinowanej kulturze greckiej, otwiera swoją Ewangelię prologiem, jak w klasycznych dziełach starożytności. Nie nazywa tego "ewangelią", ale "relacją" i "...".uporządkowane pismo"Wynik "staranne dochodzenie"na "fakty, które spełniły się wśród nas". Napisano w nim "między nami"Pisze z odległego miejsca w Ziemi Świętej i czyni to po kilku latach, nie jest więc naocznym świadkiem. Sugeruje to wszystkim czytelnikom w całej historii, że wydarzenia Wcielenia i Odkupienia rzeczywiście się wypełniły".między nami". Jest on adresowany przez captatio benevolentiae w kierunku "znakomity Theophilus", "przyjaciel Boga". Przeprasza, że wstąpił w szeregi ".wieleMa świadomość, że jego badania były dokładne i wyeksponuje fakty za pomocą "...".zamówienie"nadając każdemu wydarzeniu miejsce pełne teologicznego znaczenia. Ci z nas, którzy chcą należeć do znakomitego grona przyjaciół Boga, do których pisze Łukasz, dają się namówić na przeczytanie jego Ewangelii w całości, w ciągu tego roku, z odpowiednim komentarzem.

W pierwszych krokach Jezusa w jego życiu publicznym Łukasz podkreśla obecność Ducha Świętego, który począł Go w łonie matki i ogarnął w niemowlęctwie, zstąpił na Niego podczas chrztu i prowadził Go na pustynię. Teraz towarzyszy Mu swoją mocą w powrocie do Galilei i w głoszeniu kazań w synagogach. I prowokuje u tych, którzy Go spotykają, jak już w Jego dzieciństwie, modlitwę uwielbienia, która u Łukasza zawsze odnosi się do Boga. Scena w synagodze w Nazarecie ma szczegóły pochodzące ze źródła obecnego przy tym wydarzeniu, może jego matki? Łukasz zaznacza, że Jezus udaje się do Nazaretu: "...i szedł do synagogi w Nazarecie...".gdzie się wychował"nawiązując w ten sposób do miejsca, w którym się wychował, odnotowanego w Łk 2, 40 i 2, 52. 

Mówiąc, że "wszedł do synagogi, jak to było w jego zwyczaju w szabat."Narracja jest opisem wizualnym: widzimy, jak wstaje do czytania, otrzymuje zwój, rozwija go, znajduje interesujący go fragment, który chce zacytować. Narracja jest opisem wizualnym: widzimy, jak wstaje do czytania, otrzymuje zwój, rozwija go, znajduje interesujący go fragment, który chce zacytować. Czytając fragment z Izajasza, zatrzymuje się na "...".uchwalcie rok Pańskiej łaski" i pomija następujący wers: "Dzień zemsty od naszego Boga". Zachowuje łaskę, a pomija zemstę. Dalej obserwujemy go, jak zwija książkę, zwraca ją ministrowi i siada. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkie oczy w synagodze są skierowane na niego. Następnie "zaczął opowiadać imważąc słowa, patrząc swoim słuchaczom w oczy, mówi im dosłownie, że w tym dniu wypełniło się Pismo "...".w twoich uszach". Jeśli słuchamy Jego słowa, pozwalamy Bogu realizować je w naszym życiu.

Homilia na temat czytań z niedzieli III

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Hiszpania

Pandemia podnosi liczbę osób zagrożonych wykluczeniem społecznym w Hiszpanii do 11 milionów.

Kryzys społeczno-gospodarczy spowodowany skutkami pandemii koronawirusa sprawił, że w Hiszpanii kolejne 2,5 mln osób jest zagrożonych wykluczeniem społecznym. Kryzys najmocniej uderza w kobiety, młodzież i migrantów.

Maria José Atienza-18 styczeń 2022-Czas czytania: 6 minuty

Natalia Peirosekretarz generalny Cáritas Española i dyrektor wykonawczy FOESSA, oraz Raul Flores, koordynator Zespołu Badawczego Caritas i sekretarz techniczny FOESSA, przedstawił "Evolución de la cohesión social y consecuencias de la covid-19 en España" (Ewolucja spójności społecznej i konsekwencje covid-19 w Hiszpanii), obszerne i dobrze udokumentowane studium na temat kryzysu spowodowanego pandemią.

Badania - prowadzone przez zespół ponad 30 naukowców z kilkunastu uniwersytetów i organizacji badań społecznych - koordynowali profesorowie Luis Ayala Cañón, Miguel Laparra Navarro i Gregorio Rodríguez Cabrero.

Jak zauważyła Natalia Peiro, pandemia "jeszcze bardziej pogłębiła różnice w nierównościach, które ciągną się od kryzysu z 2008 roku, narażając ponad 6 milionów osób w Hiszpanii na poważne wykluczenie". Największymi ofiarami Covid-19 są właśnie osoby i rodziny najbardziej kruche i pokrzywdzone przez los, do których nie dotarły reakcje społeczeństwa w ramach tzw. tarczy społecznej". W tym sensie raport ujawnia, że różnica między ludnością o najwyższych i najniższych dochodach wzrosła o ponad 25 procent, co jest wartością wyższą niż wzrost podczas kryzysu z 2008 roku.

W 2020 roku Caritas obsłużyła 1,5 mln osób, o 366 tys. więcej niż w 2019 roku.

Peiro podkreślił, że prezentacja tego raportu pokazuje, że spędziliśmy "dekady generując, podtrzymując i naturalizując cierpienie związane z sytuacjami ubóstwa i wykluczenia społecznego, które są codzienną rzeczywistością dla milionów osób i rodzin". Struktura społeczna i ekonomiczna, która generuje nierówności, gdzie jest prawie niemożliwe, aby ci, którzy zostali pominięci, mogli wrócić do środka".

Podobnie Sekretarz Generalny Caritas Hiszpania podkreślił dokładność tego badania, które ma minimalny margines błędu i jest przeprowadzane "oczami osób dotkniętych" w celu poznania rzeczywistości, aby móc się z nią zmierzyć za pomocą skutecznych środków.

Niepewność zatrudnienia

Raúl Flores, koordynator Zespołu Badawczego Caritas i sekretarz techniczny FOESSA, był odpowiedzialny za przedstawienie głównych wyników tego liczącego ponad 700 stron opracowania.

Jak chciała podkreślić Flores, jedną z głównych konsekwencji tego kryzysu był wzrost niepewności zatrudnienia, która w tym czasie podwoiła się, osiągając prawie 2 miliony gospodarstw domowych, w których wszyscy członkowie w wieku produkcyjnym są bezrobotni. 

Zgodnie z chronologią sytuacji podatności na zagrożenia, na którą zwróciła uwagę Natalia Peiro, Raúl Flores wskazał, że w tym obszarze najbardziej ucierpiały osoby, które już wcześniej znajdowały się w sytuacji niepewnego zatrudnienia, z umowami na czas określony lub w niepełnym wymiarze godzin, i które nie mogły skorzystać z ERTE oferowanych przez przedsiębiorstwa.

Nowe luki wykluczenia społecznego

Raport zwraca uwagę na nowy czynnik wykluczenia społecznego, który uwypuklił tę pandemię: cyfrowe rozłączenie. Chodzi o brak dostępu do internetu w 1,8 mln gospodarstw domowych, co stanowi dodatkowy czynnik trudności dla ponad 800 tys. rodzin, które straciły możliwości poprawy swojej sytuacji z powodu problemów cyfrowych, takich jak brak połączenia, brak urządzeń komputerowych lub brak umiejętności cyfrowych.

Wykluczenie społeczne w gospodarstwach domowych kierowanych przez kobiety wzrosło ze 18% w 2018 r. do 26% w 2021 r., co stanowi 2,5-krotny wzrost zarejestrowany w tym samym okresie w przypadku mężczyzn (którzy przeszli ze 15% do 18%). W tym sensie Raul Flores chciał podkreślić, że "różnice płci pozostały nieobecne w debacie politycznej i medialnej w ostatnich miesiącach, co odnosi się do kwestii strukturalnych i co należy wziąć pod uwagę, aby zaprojektować skuteczne polityki publiczne".

Młodzi ludzie na linie... znowu

Bycie młodym to kolejny z czynników wykluczenia, który ujawniła pandemia. Sam Raúl Flores zwrócił uwagę, że w przypadku młodych ludzi "doświadczyli oni dwóch wielkich kryzysów w zasadniczej fazie ich projektów życiowych, w których rozważa się przejście do zatrudnienia, do dorosłego życia, emancypację lub budowę nowych domów: ci, którzy mieli 18 lat w 2008 roku, zostali dotknięci kryzysem 2020 roku w wieku 30 lat". Oznacza to, że w 2021 r. ponad 650 tys. osób w wieku od 16 do 34 lat będzie znajdowało się w sytuacji wykluczenia, w tym większość w sytuacji poważnego wykluczenia, czyli o 500 tys. więcej młodych ludzi niż w 2018 r.

Ludność migrująca była kolejną z grup szczególnie dotkniętych pandemią. Badanie pokazuje, jak w populacji imigrantów wystąpił wskaźnik zachorowalności na Covid-19 o prawie 3 punkty procentowe wyższy niż wśród populacji hiszpańskiej. Jak zauważa Flores, "przyczyny są oczywiste: gorsze warunki życia, mniej dobrze wentylowane mieszkania i większe przeludnienie, a także mniej środków na przyjęcie środków zapobiegawczych zarówno w domu, jak i w miejscu pracy".

Poza dochodami i pracą: relacje osobiste

Kolejnym obszarem dotkniętym przez pandemię były relacje osobiste i rodzinne. Ponad trzy na dziesięć rodzin uważa, że pandemia miała znaczny lub duży wpływ na pogorszenie ich relacji społecznych, a odsetek osób, które pomagały lub pomagają innym ludziom, a w mniejszym stopniu także odsetek osób, które miały lub mają kogoś, kto może im pomóc, znacznie się zmniejszył. To osłabienie więzi poza gospodarstwem domowym jest nadal bardziej wyraźne w gospodarstwach domowych dotkniętych poważnym wykluczeniem oraz w gospodarstwach domowych z jednym rodzicem, których głową są kobiety.

Wyzwania i propozycje

Kryzys Covid-19 pozostawia głębokie ślady, dotykające obciążeń Wielkiej Recesji z lat 2008-2013, które nie zostały w pełni rozwiązane w kolejnym okresie ożywienia.

W związku z tą sytuacją, raport Foessa i Caritas Española uważają za konieczne ulepszenie systemu ochrony socjalnej w przyszłości za pomocą następujących propozycji:

1. stabilne utrzymanie na przyszłość środków tymczasowych podjętych w dziedzinie zdrowia, mieszkalnictwa lub ochrony socjalnej, z niezbędnym dostosowaniem do okresów stabilności gospodarczej. Wyzwaniem dla systemu ochrony socjalnej jest niedopuszczenie do tego, aby te nowe sytuacje podatności na zagrożenia i nasilenie poważnego wykluczenia stały się chroniczne.

2. poprawić zakres minimalnego dochodu życiowego, ponieważ stanowi on znaczący postęp społeczny mający na celu zniwelowanie nierównowagi między ochroną socjalną ludności o stabilnej sytuacji zawodowej a ochroną ludności o niepewnej sytuacji zawodowej lub znajdującej się w sytuacji wykluczenia społecznego. Z początkowo planowanych 850 tys. gospodarstw domowych beneficjentów, do września 2021 r., tylko 315 913 gospodarstw, czyli 37% początkowo planowanych. Na każde 10 osób żyjących w skrajnym ubóstwie w Hiszpanii przypada średnio 2 beneficjentów.

3. Ponowne uruchomienie modelu państwa opiekuńczego jako całości, z wyraźnym ukierunkowaniem na dostęp do praw jako kanału integracji społecznej i "ratowania" najbardziej wykluczonych sektorów.

4. Wdrożenie środków mających na celu ograniczenie hiperelastyczności, poprawę społecznej organizacji czasu pracy również w zawodach w sektorach wykluczonych, niewykwalifikowanych, tymczasowych i niepewnych - tzw. sektorach "zasadniczych", m.in. w sprzątaniu, gastronomii i pracach rolniczych - oraz położenie kresu sytuacjom nieregularności.

5. Niskie płace powinny być również uzupełnione innymi środkami redystrybucyjnymi w postaci zachęt do zatrudnienia, w formie dodatkowych świadczeń dla osób o niskich zarobkach lub w formie zwrotnych odliczeń podatkowych.

6. Przyszłe wyzwania to także zagwarantowanie wysokiej jakości systemu zdrowia publicznego oraz zmiana strategii i paradygmatu w zakresie opieki nad osobami niesamodzielnymi i wymagającymi opieki.

7. Wdrożenie polityki przeciwdziałania wykluczeniu mieszkaniowemu, ponieważ od 2018 r. dwukrotnie wzrósł odsetek gospodarstw domowych zamieszkujących w niezdrowych mieszkaniach (do 7,2% w 2021 r.) lub w warunkach przeludnienia (do 4% w 2021 r.). Ponadto COVID-19 pogorszył lub nadwerężył większość wskaźników dostępu do mieszkań i ich utrzymania. Niemal dwukrotnie, z 1,1 mln do ponad 2 mln, wzrosła liczba gospodarstw domowych, które zalegały z płatnościami lub nie miały wystarczających środków na pokrycie wydatków związanych z mieszkaniem, takich jak czynsz czy opłaty hipoteczne.

8. Przezwyciężenie przepaści edukacyjnej spowodowanej cyfrowym blackoutem. Polityka publiczna powinna zapewnić wszystkim ludziom środki umożliwiające pokonanie przepaści cyfrowej. Średnio w 2020 roku 15% gospodarstw domowych z dziećmi do lat 15 wskazuje, że ich kwalifikacje są gorsze niż w 2019 roku. Odsetek ten wzrasta znacząco w przypadku gospodarstw domowych znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji: 311 pct3 gospodarstw domowych z dziećmi mniejszości romskiej oraz 251 pct3 gospodarstw domowych z najniższego kwartyla dochodów.

9. Przejście na usługi społeczne dostosowane do realiów społecznych XXI wieku. W obliczu ogromnych globalnych wyzwań stojących przed polityką społeczną, takich jak między innymi starzenie się społeczeństwa, walka z wykluczeniem społecznym, ochrona nieletnich wymagających szczególnej troski oraz integracja populacji imigrantów, potrzebujemy usług społecznych dostosowanych do nowych realiów społecznych.

Ewangelizacja

Fray Abel de Jesús, karmelita, który tłumaczy teologię na Youtube

Fundamentalne punkty Fratelli Tutti, wyjaśnienie Adwentu, chrześcijaństwo w Gwiezdnych Wojnach czy zabawna lista rzeczy, których często nie robimy dobrze na mszy, to niektóre z filmów, które można znaleźć na kanale brata Abla de Jesús.

Maria José Atienza-18 styczeń 2022-Czas czytania: 6 minuty

Studiował komunikację, ale nigdy nie myślał o poświęceniu się jej, "widziałem ją od negatywnej strony" - przyznaje. Ten 28-latek z Teneryfy był w diecezjalnym seminarium przez pięć lat, zanim zdecydował się na życie zakonne.

Do Karmelu wstąpił w 2016 roku, a po złożeniu profesji zakonnej Bóg sprawił, że ten "antysieciowy" człowiek zobaczył, że chce, aby ewangelizował w Youtube.

Jak zaczął się kanał brata Abla?  

-To nie było coś, co planowałem. Prawie odwrotnie, powiedziałbym. Jak we wszystkich sprawach Bożych: Bóg podejmuje inicjatywę, a ty podążasz za nim. Tak właśnie wyglądało moje życie, zawsze w przebudzeniu Bożym, jak prorok Jonasz.

Nie miałem sieci społecznych ani nic. Praktycznie żyłem w cyfrowej abstynencji. W nowicjacie prawie nie korzystałem z komputera. Sprawdzałbym maila raz w tygodniu lub szukał jakichś informacji i niewiele więcej. Byłem "zerem" na Twitterze, Facebooku, Instagramie czy Youtube.

W dniu mojej profesji zakonnej uklęknąłem i doświadczyłem, że Pan powołuje mnie do bycia ewangelizatorem poprzez YouTube. I powiedziałem sobie "zobaczmy, jak mogę być jednym z nich? To prawda, że studiowałem komunikację, ale prawie "na odkupienie": żeby ją poznać, ale nie poświęcić się jej. W rzeczywistości widziałem to od "negatywnej" strony.

Faktem jest, że tego niespodziewanego wezwania do ewangelizacji doświadczyłem na Youtube. Myślałem, że to wymysł mojego umysłu, ale od tego momentu przeszedłem długi proces rozeznania z moim kierownikiem duchowym, z formatorami itd. aż do uruchomienia kanału 15 października, w święto św. Teresy, w 2019 roku. Otworzyłem się Twitter e Instagramchoć wszystko jest bardzo skupione na Youtube. Moim zamysłem jest stworzenie społeczności na Youtube, o to chodzi, choć prawdą jest, że każda sieć ma swoich odbiorców.

Dlaczego Youtube, a nie inny portal społecznościowy?

-Nie ma naprawdę żadnego logicznego wytłumaczenia. Wiem tylko, że w tamtym momencie miałem zgrzyt od Boga. Bardzo wyraziste doświadczenie. To wykrystalizowało się w mojej głowie na Youtube, a nie w niczym innym. Bardzo mało wiedziałem o tym świecie, znałem Antonio Garcíę Villarána, który jest krytykiem sztuki, którego bardzo lubiłem, ale niewiele poza tym.

Czy wyniki potwierdzają, że tego właśnie chciał Bóg?

-Z jednej strony wyniki nie świadczą o niczym. W Ewangelii zupełnie brakuje dynamiki sukcesu. Nie ma dynamiki sukcesu, a raczej jest odwrotnie. Możemy powiedzieć, że od płytki w dół, czysto ludzkimi oczami, przynajmniej w życiu Chrystusa głoszenie Ewangelii było "rozbrzmiewającą porażką": zostaje opuszczony, umiera na krzyżu... Ziarno Ewangelii musiało zgnić, aby wydać owoc. My również musimy wejść, w naszych apostolatach, w dynamika nasionMusimy zgnić, aby wydać owoc. Dlatego, powtarzam, sukces nie jest kryterium niczego.

Z drugiej strony, prawdą jest, że zetknąłem się z faktami rozrzutnymi, jakie wywołuje sama dynamika słowa: fantastyczni ludzie, osoby, które poczuły się wspomagane przez kanał lub pogłębiły swoją wiarę dzięki filmikom... To pokazuje, że wysiłek, że pokonanie tych osobistych pokus, jest tego warte. Warto zaryzykować. Ewangelizacja, misja, to ryzyko. Poza liczbami, warto było.

Jeśli chodzi o liczby, to nie narzekam. Tak jak trudno jest teraz rozpowszechniać katolickie treści w sieci, jesteśmy bardziej niż szczęśliwi, że tak wiele osób różnego rodzaju śledzi ten kanał. Pełnimy cenną misję, jaką jest droga wspólnej wiary.

Jak poruszać się w świecie, w którym nietrudno użyć Boga jako pretekstu do szukania siebie?

-To jest codzienna walka. Dostrzegać wolę Bożą w tym dziele, które wymaga wiele rozeznania, wiele modlitwy i unikania tych pokus, które są na tej drodze.

Czy ktoś pomaga ci w tym zadaniu?

-To bardzo wymagająca misja, ze względu na czas i energię, jaką pochłania, emocje, jakie się w nią wkłada, dbałość o dynamikę funkcjonowania. Być youtuber to nie tylko zawód, jako taki, ale niemal sposób na życie.

Liczę na ludzi, którzy ze mną współpracują, zwłaszcza w zarządzaniu sieciami społecznościowymi, bo w tym sensie jestem jeszcze dość wstrzemięźliwy. Na zadane mi pytania odpowiadam osobiście, ale nie jestem ciągłym użytkownikiem internetu. W zasadzie nie mam smartfona, więc moje przeglądanie internetu jest mocno ograniczone do sytuacji, gdy loguję się do komputera. I to w zasadzie dlatego, że nie mam czasu. Mam cztery godziny po południu, jeśli jedną z nich poświęcę na media społecznościowe, to zostają mi tylko trzy godziny na zrobienie filmu i te filmy nie wychodzą z trzema godzinami dziennie, ale z dużo większą ilością.

Jak godzisz ten youtuberski styl życia z tą cyfrową półabstynencją?

-podchodzę do niego z teologicznego punktu widzenia kontemplacji. Wszystko jest uporządkowane według tej zarodkowej zasady: życie kontemplacyjne.

Życie kontemplacyjne z terezjańskiego punktu widzenia wymaga wiele ewangelicznej bystrości, to nie jest cały diabeł ani całe nasze zbawienie. Jest to środek, który wymaga skorzystania z całego dobra, jakie oferuje kontynent cyfrowy i odrzucenia wszystkiego, co może być szkodliwe dla zdrowia naszego życia kontemplacyjnego, co jest nieustannym wyzwaniem. Dlatego uważam się za półabstynent digital: Pracuję w internecie, ale nie pozwalam mu zawładnąć całym moim życiem.

Z tego powodu nie mam smartfona. Mam komputer w jednym miejscu, z dala od mojego pokoju. Mam bardzo konkretne godziny, kiedy pracuję w cyfrowym świecie. Robię coś w rodzaju ekologia dnia która pozwala mi uwolnić moją właściwą sferę kontemplacyjną - celę, kaplicę czy refektarz - od wszelkiego hałasu, jaki może wnieść cyfrowy kontynent, a który nie jest jej własną przestrzenią. Dlatego muszę bardzo dobrze rozgraniczać przestrzeń i czas.

Jedną z cech waszej obecności na portalach społecznościowych jest to, że unikacie konfrontacji i polemik, ale jak widzicie te dyskusje i ataki, które są wyrażane na portalach społecznościowych, także wśród katolików?

- Jeden z twórców internetu, Jaron Lanier, stał się swego rodzaju apostołem przeciwko temu, czym stał się świat cyfrowy z powodu zradykalizowanej gospodarki uwagi, która dąży do trzewiowego zawładnięcia naszą uwagą. Wszystko to w celu wygenerowania interakcji, wiedzy o nas. Od tego autora dostałem pomysł, że wszyscy zradykalizowani obecnie ludzie, o radykalnych lub nielogicznych stanowiskach, mają pewną cechę szczególną: są w wielu przypadkach uzależnieni od internetu.

Ta radykalna polaryzacja jest wynikiem złego zarządzania naszym doświadczeniem na kontynencie cyfrowym i wszyscy możemy w to popaść.

Z ekonomicznego punktu widzenia w interesie firm internetowych leży, abyśmy byli jak najbardziej radykalni we wszystkich dziedzinach. Im bardziej jesteśmy radykalni i im bardziej radykalne są nasze interwencje w sieciach społecznych, tym więcej interakcji będziemy generować, a co za tym idzie, tym więcej danych o nas i ludziach wokół nas będziemy im dostarczać.

Chrześcijanie często wpadają na ten pomysł, że sieć społecznościowa ma taki czy inny profil polityczny... lewicowy lub prawicowy, a tak nie jest. Sieci społecznościowe nie są prawicowe czy lewicowe, ale najniższe, z najniższej osoby, bo polaryzacja daje dochody.

Więc kiedy widzimy, że niektóre konta w sieciach, takich jak na przykład Twitter, są kasowane, nie sądzisz, że chcą uciszyć jedno lub drugie stanowisko?

Pierwszą rzeczą, którą należy powiedzieć jest to, że bardzo mało kont jest anulowanych bezterminowo. Zwykle są one anulowane przez tydzień, ponieważ algorytm nie zadziałał prawidłowo. Innymi słowy, jeśli 300 osób "zgodzi się" na donos na konto, nawet jeśli chodzi o kwiatki, to je skasują, bo tak działają wytyczne samej platformy. Twitter zawiesza go jako środek ostrożności, dopóki nie zostanie przez kogoś przejrzany, a następnie, na ogół, zostaje przywrócony.

Jeśli jednak profil będzie sprzeczny z prawami tych platform - które są prywatne, nie zapominajmy, i mogą ustalać dowolne zasady - lub jeśli jego prowadzenie prowokuje do brutalnych zachowań lub nielegalnych treści, zostanie usunięty bezterminowo.

Nie mówię, że nie ma przypadków, w których nie posunęli się za daleko, za portalami społecznościowymi stoją ludzie i niesprawiedliwość może się zdarzyć. Ale, z tego co widzę, nie ma systematycznej cenzury profili katolickich.

Jak zdefiniowałbyś swój kanał?

-To bardzo dobre pytanie, bo mam wrażenie, że zadaję je od dwóch lat. Przy każdym filmie pojawia się pytanie "co ja robię, po co jest ten kanał?

Ostatnio myślę, że to co wnoszę na ten kanał to teologia. Teologia na Youtube, ale robię też filmiki analizujące tło High School Musical i pytanie "co to jest, geek teologia?".

Prawda jest taka, że ponowoczesność rozumie dziś dyscypliny w tym sensie niemal absurdalnie. Absurd, w dobrym tego słowa znaczeniu, jest niemal kategorią. Wystarczy, że spojrzymy na przykład na Canal de Ter.

Jeśli chcemy rozmawiać z ponowoczesnością, musimy czasem zacząć od porównań, które z akademickiego punktu widzenia są banalne, absurdalne.

Teologia musi otworzyć swój format na ponowoczesność, a to oznacza zmianę dynamiki akademii na inną dynamikę, w której wciąż się inicjujemy. Można powiedzieć, że mój kanał to Teologia dla człowieka postmodernistycznego.

Jakie były Twoje najlepsze filmy?

- Najbardziej lubię zabawne, ale dogłębne wyjaśnienia kwestii teologicznych, które interesują ludzi. Na przykład zrobiłem 10-minutowy filmik o Adwencie, który odniósł sukces, albo jeden o Niepokalanym Poczęciu. Skomentowałem również ostatnio opublikowane dokumenty magistrackie. Ludzie doceniają, gdy wyjaśniasz sprawy w głęboki, ale świeży sposób.

Przed tygodniem modlitwy o jedność chrześcijan

Tegoroczny Tydzień Modlitw stawia ekumenizm w polu przyjaźni i misji ewangelizacyjnej Kościoła, zaprasza do spojrzenia na chrześcijański Wschód. Autor proponuje refleksję nad niektórymi dokumentami Magisterium na ten temat. Wszystko, co sprzyja jedności, wskazuje na obecność Boga.

18 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Tydzień modlitwy o jedność chrześcijan, obchodzony zasadniczo od 18 do 25 stycznia 2022 r., przedstawia się nam jako przedłużenie czasu Epifanii pod hasłem "Widzieliśmy, jak wzeszła Jego gwiazda i przyszliśmy oddać Mu pokłon" (por. Mt 2, 2).

Chrześcijanie w Libanie, którzy są odpowiedzialni za opracowanie materiałów przewodnich proponowanych do przeżycia w tym tygodniu, wybrali fragment Ewangelii o Magach ze Wschodu jako temat do wspólnej refleksji i modlitwy w perspektywie ekumenicznej.

W ten sposób szczególnie uwypukla się dwie emfazy czy perspektywy ekumenizmu.

Z jednej strony jesteśmy zaproszeni do udziału w tym, co nazywamy ekumenizmem przyjaźni, czyli do wejścia w ruch zbliżenia, poznania i otwarcia się na chrześcijan innych wyznań, a konkretnie, przy tej okazji, na świat chrześcijańskiego Wschodu.

Innym wymiarem ekumenizmu, który w tym roku jest nam proponowany w sposób szczególny, jest ścisły związek ekumenizmu z misją ewangelizacyjną, jaką Pan powierzył swojemu Kościołowi, który posłał, aby niósł orędzie zbawienia aż po krańce ziemi.

Tylko poprzez większe wzajemne zrozumienie między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi będzie można uznać to wszystko, co nas łączy, jak również szczególne bogactwo, które każde z nich wnosi do świata, oferując piękno chrześcijaństwa w relacji wymiany i słuchania tego, co dobre i wartościowe.

W tym roku, podczas Tygodnia Modlitw o Jedność, jesteśmy zaproszeni, aby nieco lepiej zapoznać się z życiem chrześcijan Wschodu. Jest to prawdziwa okazja do poznania ich tradycji, duchowości, obrzędów liturgicznych, historii i ich obecnej sytuacji, naznaczonej prześladowaniami i mniejszością.

Ta otwartość na Wschód była obecna w sercach ostatnich papieży, od Leona XIII po dzień dzisiejszy. To zwłaszcza św. Jan Paweł II, papież pochodzący ze Wschodu, ze swoim wyrażeniem "chrześcijaństwo dwóch płuc", najbardziej aktywnie zachęcał do tej szczególnej miłości i czci Kościoła katolickiego dla chrześcijańskiego Wschodu.

W sferze katolickiej podjęto ogromny wysiłek, aby promować pojednanie i przebaczenie, dialog i bliskość, krótko mówiąc, komunię z siostrzanymi Kościołami Wschodu. W tym sensie interesujące może być w tym tygodniu przeczytanie i rozważenie kilku bardzo znaczących dokumentów Magisterium Kościoła na ten temat.

Pierwszym z nich byłoby Orientalium Dignitas o katolickich Kościołach wschodnich Leona XIII. Druga propozycja pochodziłaby z Soboru Watykańskiego II, z trzeciego rozdziału dekretu Unitatis RedintegratioBardzo pomocny byłby soborowy Dekret o ekumenizmie, w którym, opisując różne odrębne wspólnoty chrześcijańskie, przyznaje się szczególną estymę i względy Kościołom Wschodnim, a także uważna i modlitewna lektura Adhortacji Apostolskiej. Orientale lumen Świętego Jana Pawła II, napisanej w 1994 roku.

Trzeba wyjaśnić, że mówiąc o Kościołach Wschodnich, musimy odróżnić katolickie Kościoły Wschodnie od Kościołów Prawosławnych. Te pierwsze należą do Kościoła katolickiego i są bardzo ważne dla dialogu ekumenicznego z prawosławiem, choć ich specyfika oznaczała na ogół bolesną sytuację obcości, gdyż dla katolików różnią się bardzo zwyczajami i obrzędami, a dla prawosławnych są etykietowane, czasem ostro i wrogo, jako odrębne siostry. One natomiast są prawdziwymi mostami pomiędzy dwoma brzegami. Z jednej strony cieszą się one wspólną tradycją, obrzędami, duchowością i historią z Kościołami prawosławnymi, a jednocześnie pozostają w komunii z Kościołem katolickim.

Ta osobliwość rodzi ekumeniczną nadzieję, gdyż w nich widzimy obietnicę komunii między Wschodem i Zachodem oraz urzeczywistnienie jedności, której nie można rozumieć jako jednolitości, ale jako harmonię w wielości, która jest uznana, przyjęta i pojednana.

Drugim aspektem ekumenizmu, który jest bardzo obecny w hasłach i materiałach proponowanych na obchody tego tygodnia 2022, jest związek, jaki istnieje w chrześcijaństwie między jednością a misją, między ekumenizmem a dynamizmem ewangelizacyjnym.

Z pewnością symbol Magów ze Wschodu i gwiazdy, która prowadzi ich do Chrystusa, uznanego za Zbawiciela świata, odnosi się do ludów dalekich, pogan, oddalonych, którzy pozwalają się pytać i kierować znakami, które Bóg zsyła, aby uobecnić swoją łaskę pośród świata, aż przyjdą ją rozpoznać i w nią uwierzyć.

Epifania w cyklu liturgicznym Bożego Narodzenia odpowiada Pięćdziesiątnicy w cyklu wielkanocnym. Jest to uroczystość objawienia się chwały Bożej wszystkim narodom ziemi, ponieważ On pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (por. 2 Tm 2,1).

Magowie reprezentują całą ludzkość, ludzi dobrej woli, tych, którzy są dalecy i obcy narodowi wybranemu, ale którzy również zostali wezwani przez Boga, niespodziewanymi i tajemniczymi drogami, do zawarcia z nimi nowego i ostatecznego przymierza.

Nie zapominajmy, że ekumenizm narodził się na początku XX wieku wraz ze Światową Konferencją Misyjną w Edynburgu w 1910 roku, gdzie zdano sobie sprawę, że poważnym problemem misyjnym jest podział chrześcijan. Głoszenie Ewangelii straciło wiarygodność, gdy była ona głoszona przez skłóconych ze sobą braci, a te same konflikty stały się paraliżem dla ewangelizacji.

Podział chrześcijan jest antyświadectwem Ewangelii i deformuje widzialne oblicze Kościoła Chrystusowego. Jest więc jasne, że ekumeniczne zaangażowanie i troska rodzą się dla misji i ożywiają dynamizm świadectwa. Skutecznym wyrazem tego związku między jednością a misją są słowa Jezusa z J 17, 21: "Aby wszyscy stanowili jedno, aby świat uwierzył".

 Dlatego każda modlitwa, każde słowo, każdy gest na rzecz jedności i zgody, pośród świata zranionego podziałami, może być gwiazdą, która rozświetla i sygnalizuje obecność i bliskość Boga.

W tym tygodniu modlitwy o jedność chrześcijan niech świat wypełni się gwiazdami, niech ziemia zjednoczy się z niebem, a pośród takiej jasności, światła, które płynie ze Wschodu, niech ludzie rozpoznają Boga, który w Chrystusie Jezusie stał się człowiekiem, aby nas zbawić.

AutorSiostra Carolina Blázquez OSA

Przeorysza klasztoru Nawrócenia, w Sotillo de la Adrada (Ávila). Jest również wykładowcą na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kaznodziejskiego San Dámaso w Madrycie.

Korekta braterska właściwie rozumiana

Katolicy nie mogą zaniedbywać komunii w samym Kościele, gdzie istniejące podziały są coraz częściej wietrzone za pomocą różnych środków.

17 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ilekroć zbliża się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, zawsze zadaję sobie to samo pytanie: kiedy będziemy mieli kolejny Tydzień Modlitw o Jedność Katolików?

I choć musimy nadal wspierać ruch ekumeniczny, który stara się przezwyciężyć kłótnie między historycznie rozdzielonymi wyznaniami, nie możemy zaniedbać komunii w samym Kościele katolickim, gdzie istniejące podziały są coraz bardziej widoczne. I nie sądzę, że to dlatego, że jest więcej rozterek niż wcześniej, ale dlatego, że są media na stałe poświęcone ich wietrzeniu. Ponieważ żyjemy w epoce portali społecznościowych, gdzie braterskie upomnienie zostało wypaczone w obrzucanie się wyzwiskami.

W najlepszych rodzinach są filie i fobie, zazdrość, podejrzliwość i ludzie, których, nie wiadomo dlaczego, lubimy lub nie. W wielkiej rodzinie dzieci Bożych, jaką jest Kościół, dzieje się to również na poziomie indywidualnym, kiedy nie możemy znieść proboszcza lub siostry w ławce obok; na poziomie grupowym, kiedy nie lubimy sąsiedniej parafii, bractwa po drugiej stronie ulicy lub ruchu na górze; i na poziomie ekstremalnym, kiedy całkowicie odrzucamy Kościół i papieża.

Nie zgadzać się jest uprawnione, ale nie rozumieć, że działania czy style innych mogą również pochodzić od Boga, nawet jeśli się ich nie podziela, to nie znać wielorakiej łaski Ducha Świętego, który wieje jak chce, na kogo chce i gdzie chce.

W przeciwieństwie do dzieła diabła (etymologicznie oznaczającego "tego, który dzieli, który rozdziela, który wywołuje nienawiść lub zazdrość"), dziełem Ducha Świętego jest komunia.

Komunia, która nie jest niemądra, nie jest obca prawdzie, nie jest konformistyczna, ale rozumie, że ten sam Bóg objawia się w różny sposób poprzez konkretne osoby.

Praca w komunikacji kościelnej pozwoliła mi poznać Kościół, jego różne sektory, różne wrażliwości i odkryć skarb jego różnorodności. Mogę zapewnić, że widziałem świętych i grzeszników we wszystkich dziedzinach.

Wobec tych, którzy promują Kościół sztywny i jednolity według własnego punktu widzenia, wartość wspólnoty chrześcijańskiej leży w jej różnorodności, w jej pluralizmie.

Podobnie jak w małżeństwie chrześcijańskim, różnica między małżonkami nie jest przeszkodą, ale wezwaniem do miłości, do otwarcia się na tajemnicę drugiego człowieka.

Wyjść poza siebie, aby odkryć, że można to zrobić inaczej, że kiedy nie jesteśmy dwojgiem, ale jednym ciałem, jesteśmy lepsi, bo się uzupełniamy, a z tego wyrasta nowe życie. O to właśnie Jezus prosił Ojca dla Kościoła: "aby byli jedno"; to samo przeżywa On w tajemnicy trynitarnej: jedność w różnorodności.

Różnica zdań nie powinna więc prowadzić do tego, by próbować zmienić drugiego, ale by odłożyć na bok nasze uprzedzenia i odkryć, jakie dobro Duch Święty przez niego działa. Czego mogę się nauczyć od mojego brata? Co mógłbym mu wnieść? Jaki aspekt mojego życia potępia jego sposób życia Ewangelią? Jak mógłbym pokryć jego braki, by być komplementarnym? Upomnienie braterskie, właściwie rozumiane, zaczyna się od siebie samego.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Więcej
Zasoby

Czym są święte gwoździe i jaka jest ich historia?

Święte gwoździe to te, które zostały użyte przy ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa. Gdy po śmierci zdjęto go z krzyża, zgodnie z tradycją gwoździe zostały pochowane wraz z krzyżem.

Alejandro Vázquez-Dodero-17 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ze źródeł historycznych wiemy, że w pasji skazanych na śmierć przez ukrzyżowanie w okresie dominacji rzymskiej na wielu terytoriach stosowano gwoździe. 

Użyto ich do przybicia Jezusa Chrystusa, a ponieważ zostały "pobłogosławione" Jego krwią, zawsze były bardzo czczone. Gdy po śmierci zdjęto go z krzyża, według tradycji gwoździe zostały z nim zakopane. Na początku IV wieku, podczas podróży do Ziemi Świętej, cesarzowa Helena podjęła się odzyskania relikwii Męki Pańskiej, wśród których były święte gwoździe.

Helena miała przesłać część Krzyża swojemu synowi Konstantynowi, a także dwa z trzech gwoździ, które miała włożyć w uzdę konia syna, jego hełm i tarczę, aby cesarz był chroniony w swoich bitwach. Trzeci miał być zabrany do Rzymu.

Pierwsza pisemna wzmianka o istnieniu tych relikwii pochodzi z końca IV wieku w modlitwie przypisywanej św. Ambrożemu z Mediolanu, a później, w VI wieku, znaleziono w Konstantynopolu dokumentację odnoszącą się do czci niektórych świętych gwoździ.

Istnieją pewne historiograficzne ślady różnych przeznaczeń trzech gwoździ. Wśród nich jest Santa Maria della Scala w Sienie, jeden z największych i najstarszych szpitali w Europie, który w połowie XIV wieku stał się centrum pielgrzymek, właśnie dlatego, że miał jeden ze świętych gwoździ.

Inny gwóźdź, jak powiedzieliśmy, został przeznaczony przez św. Helenę dla jej syna, a bit - lub uprząż - ze świętą relikwią jest zachowany w Mediolanie. Święty Karol Borromeo, arcybiskup Mediolanu, w XVI wieku używał relikwii podczas procesji z wiernymi miasta, dzieląc się z nimi tym wielkim skarbem. Od niepamiętnych czasów, każdego 14 września w Mediolanie, relikwia jest wystawiana i czczona w katedrze z okazji święta Podwyższenia Krzyża Świętego.

Różne okazy lub wersje świętych gwoździ

Mamy mnóstwo miejsc na całym świecie twierdzących autentyczność relikwii wykonanych z części świętych gwoździ wmontowanych w relikwiarze. Jednak biorąc pod uwagę tak dużą liczbę, część z tych relikwii może równie dobrze pochodzić z samej struktury Krzyża, a nie z gwoździ.

Rozdawano również relikwie powstałe w wyniku ich kontaktu ze świętymi gwoździami, w odróżnieniu od wmontowywania - fusingu - ich próbek w inne instrumenty, które w rzeczywistości służyłyby jako relikwiarze. W konsekwencji, chociaż pewna liczba świętych gwoździ może nie być autentyczna, to jednak można przyznać, że niektóre relikwiarze, czyli właściwie mówiąc relikwie, zawierały cząstki oryginalnych świętych gwoździ. Wydaje się jednak, że nie sposób ustalić, które gwoździe zawierają te cząstki z tego, który Helena zabrała do Rzymu.

Jak powiedzieliśmy, potwierdzone jest przez najstarsze źródła, że św. Helena znalazła trzy krzyże i trzy gwoździe. Choć z pewnością możliwe jest, że odkopano więcej niż trzy gwoździe, licząc te użyte do ukrzyżowania dwóch łotrów, te, które łączyły dwie belki krzyża czy te, które mocowały titulus na szczycie krzyża.

Wielu naukowców, zwłaszcza archeologów, badało autentyczność dostępnych nam różnych wersji świętych gwoździ, opierając się na badaniach nad powszechnym użyciem gwoździ do ukrzyżowania skazańców w czasach Chrystusa. W ten sposób, wnioskując na przykład, jakiej wielkości musiały być gwoździe, aby przebić dłonie i stopy, można było określić ich autentyczność lub nie.

Poniżej przedstawiamy listę niektórych miejsc, w których zachowały się gwoździe - lub ich kawałki - czczone jako te użyte przy ukrzyżowaniu Chrystusa, choć, jak zaznaczyliśmy, ich autentyczność jest niepewna:

  • Katedra w Mediolanie (w kształcie ustnika lub uprzęży, wspomniana wyżej).
  • Bazylika Świętego Krzyża Jerozolimskiego w Rzymie.
  • Katedra w Bambergu, Niemcy.
  • Katedra w Colle di Val d'Elsa, w pobliżu Sieny.
  • Katedra Notre-Dame w Paryżu.
  • Katedra Saint-Etienne de Toul.
  • Katedra w Monzy (żelazna korona).
  • Wiedeński pałac cesarski Hofburg (święta włócznia).
  • Klasztor San Nicolò l'Arena w Katanii.
  • Katedra w Trewirze (skarb).
Pismo Święte

"W Nim mieszka pełnia Bóstwa" (Kol 2,9-15).

Juan Luis Caballero-17 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Pośrednictwo Chrystusa jest jednym z centralnych punktów chrystologii Listu do Kolosan. Wychodząc od konkretnej sytuacji wspólnoty chrześcijańskiej w Kolosach, Paweł uniwersalizuje swoje przesłanie i proponuje głęboką refleksję nad prymatem Chrystusa w stworzeniu i odkupieniu. Tekstem, z którego wskazujemy kilka kluczowych punktów, jest Kol 2:9-15, zwłaszcza wersety 13-15: "A was, którzyście byli umarłymi przez występki wasze i nieobrzezanie ciała waszego, uczynił żywymi z nim, przebaczywszy wszystkie wasze winy, unieważniwszy zwój z jego dekretami, który był nam nieprzychylny, i zniósł go, przybiwszy go do krzyża; rozbroiwszy księstwa i moce, uczynił je widowiskiem w bezpieczeństwie, obchodząc triumfalnym pochodem swoje zwycięstwo nad nimi, w nim.".

Kontekst fragmentu

Ogólną treścią Kolosan jest działanie Chrystusa na rzecz świętości wierzących i wierności Ewangelii otrzymanej i głoszonej przez Pawła. Tematy te są rozwinięte w Kol 1,24-4,1. Serce ekspozycji (Kol 2,6-23) składa się z szeregu napomnień i ostrzeżeń, które ujmują w ramy racje chrystologiczne: Chrystusa i wierzących z Nim (Kol 2,9-15). Jednostka ta podzielona jest na dwa etapy argumentacyjne:

a) Najpierw motywacje oparte na obecnej sytuacji (wersety 9-10): w Chrystusie mieszka cała pełnia Bóstwa "cieleśnie" (relacja Chrystus/Bóg); w Nim zostaliście w pełni napełnieni (relacja Chrystus/wierzący); Chrystus, głowa wszystkich księstw i mocy (Chrystus/moc).

b) Po drugie, motywacje oparte na wydarzeniach z przeszłości (wersety 11-15). Z jednej strony przemiana dokonana w wierzących: rozdzielanie ciała i grzechu (obrzezanie, z konotacją chrztu, w. 11) oraz unia z Chrystusem (śmierć/zmartwychwstanie, z konotacją chrztu, w. 12). Z drugiej strony, działanie Boga/Chrystusa w ich imieniu poprzez krzyż (wersety 13-14) i działanie na potęgach (w. 15).

Decydującym punktem jest pełnia otrzymana w Chrystusie przez wierzących: są w Nim napełnieni, zmartwychwstali z Nim. W Chrystusie wierzący otrzymali już wszystko i nie potrzebują praktyk, które zakładają, że zbawcze dary otrzymane w Chrystusie są niepełne lub muszą być dopiero uzyskane.

Obecna sytuacja i wydarzenia z przeszłości

Wersety 9-10 podkreślają, że pełnia Bóstwa znajduje się w Chrystusie, w nim samym i w żadnym innym, naprawdę, prawdziwie, w pełni, i że chrześcijanie mają dostęp do tej pełni, bez uciekania się do duchowych mocy i wymaganych przez nie praktyk, przez włączenie "w Chrystusa". Podkreśla się również, że Chrystus jest głową wszystkich księstw i mocy. Relacja Chrystusa do chrześcijan jest relacją głowy ciała; relacja Chrystusa do potęg jest relacją głowy jako wyższości i dominacji. Moce, poddane Chrystusowi, nie mogą kwestionować ani zagrażać pełni, którą wierzący otrzymują tylko od Chrystusa. Ci, otrzymawszy wszystko od Niego, nie podlegają mocom, zarówno anielskim, jak i ziemskim.

Dzięki tym wersetom argument przechodzi z obecnej sytuacji wierzących (ostateczne zjednoczenie z Chrystusem) do tego, co ją wytworzyło.

Odchodząc od obrzędu obrzezania jako pozbycia się kawałka ciała, Paweł mówi o wyższości "obrzezania Chrystusowego", które jest duchowe i przekształca całego człowieka, uwalniając go od wszystkiego, co "cielesne" (nawiązując do nowego stanu chrześcijanina, teraz w porządku Chrystusa) poprzez chrzest, umożliwiając w ten sposób dostęp do boskiej pełni poprzez ostateczne zjednoczenie z umarłym i uwielbionym Chrystusem, bez potrzeby dodawania jakiejkolwiek specjalnej praktyki czy obrzędu. Ten rozdzielanie lub rozbieranie się cielesne idzie w parze z unia jako śmierć i zmartwychwstanie, rozumiane jako nowe i przemienione życie ochrzczonych (osobiste zjednoczenie z Chrystusem), ale oczekujących jeszcze na ostateczne uwielbienie. To zmartwychwstanie było możliwe dzięki otwartości (wierze) na moc Boga.

Wersety 13-15 przenoszą teraz akcent na pośrednictwo Chrystusa, nie określając wyraźnie podmiotu użytych czasowników. Nasza śmierć miała swoją przyczynę w niepodporządkowaniu się woli Bożej, co jest tożsame z "nieobrzezaniem serca" jako odmową wyrzeczenia się "ciała"; życie (stowarzyszenie z pełnią Chrystusa) przyszło przez Chrystusa i przebaczenie grzechów.

Sens wersetów 14-15 można by podsumować następująco: Chrystus, Głowa, zaprowadził pokój między Bogiem a ludźmi, redukując do bezsilności każdą władzę, która Mu się sprzeciwiała, i rozbrajając każdą władzę, która, nawet gdy została ujarzmiona, pełniła rolę karzącą i przymuszającą. Dlatego w tekście wyrażenie "księstwa i moce" odnosi się zarówno do dobrych, jak i złych mocy. Wyrażenie "dawanie w spektaklu" odnosi się również do obu: o konotacji negatywnej (zwycięstwo i poddanie się szyderstwu) oraz o konotacji neutralnej lub pozytywnej (manifestacja swojej wierności), w zależności od osoby, której dotyczy. Triumfalne świętowanie dotyczy również obu. Dokument, o którym mowa w w. 14, to księga, w której aniołowie zapisywali grzechy ludzi, zasługujące na karę, za którą aniołowie mieli czuwać nad jej zastosowaniem i wykonaniem. Śmierć Chrystusa na krzyżu sprawiła, że ten dokument zniknął, grzechy zostały odpuszczone przez łaskę.

AutorJuan Luis Caballero

Profesor Nowego Testamentu, Uniwersytet w Nawarze.

Watykan

Zakonnica znana papieżowi, w drodze na ołtarze

Raporty rzymskie-16 styczeń 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Włoszka Maria Bernardetta od Niepokalanej w wieku 17 lat wstąpiła do zgromadzenia Ubogich Sióstr św. Józefa w Buenos Aires. Większość swojego życia spędziła w Argentynie. W 2001 roku, na zakończenie swoich dni w Rzymie, otrzymała nawiedzenie i namaszczenie chorych z rąk ówczesnego kardynała Jorge Mario Bergoglio.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Rodzina

Inteligencja i związki

Kto jest mądrzejszy, osoba, która umie wykonywać skomplikowane obliczenia matematyczne i finansowe, czy ta, której udaje się mieć zjednoczoną i szczęśliwą rodzinę, w której żona, mąż i dzieci czują się swobodnie w domu?

José María Contreras-16 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Zgodnie z ogólną zasadą, osoba zawsze była uważana za inteligentną, jeśli potrafiła rozwiązywać skomplikowane problemy techniczne lub zawiłe rozumowania filozoficzne.

Wraz z upływem czasu pojawiła się superspecjalność, która w zasadzie oznacza, że wiemy dużo o prawie niczym.

Znajdujemy się w społeczeństwie, w którym niektórzy ludzie mają bardzo wysoki poziom wiedzy w małych obszarach wiedzy, ale na dłuższą metę nie znają i wydają się nie być zainteresowani widzeniem rzeczywistości jako całości.

Tak więc, co jest logiczne, w społeczeństwie, w sprawach istotnych dla naszego życia, kierujemy się opiniami ludzi znanych z innych spraw.

Reszta z nas często przyjmuje ich opinie za niepodważalne. Ufamy tym, którzy je wypowiadają ze względu na ich prestiż, ze względu na ich popularność, jakby byli mędrcami w danej dziedzinie, ale rzeczywistość jest taka, że nie wiedzą więcej niż przeciętny obywatel.

Do tego dochodzi klasyczny pogląd, że "osoba inteligentna to ta, która idzie dalej z rozumem niż inni"; definicja, która, jakkolwiek klasyczna, jest jednak redukcjonizmem, ponieważ oprócz inteligencji racjonalnej istnieją inne rodzaje inteligencji.

Jednym z tych rodzajów inteligencji jest inteligencja emocjonalna, ale istnieje również inteligencja społeczna, inteligencja numeryczna, inteligencja przestrzenna...

Zadajmy sobie pytanie: kto jest mądrzejszy, osoba, która umie wykonywać skomplikowane obliczenia matematyczne i finansowe, czy ta, której udaje się mieć zjednoczoną i szczęśliwą rodzinę, w której żona, mąż i dzieci są spokojni w domu?

Przyznanie kryterium inteligencji tylko temu, co bierzemy za intelektualne, jest moim zdaniem błędem.

Człowiek musi mieć wizję swojego życia jako całości; nie można go dzielić na pracę, rodzinę, przyjaźnie, hobby... Musi umieć inteligentnie łączyć wszystkie te oblicza, które składają się na życie człowieka, inaczej nigdy nie osiągnie pełni życia.

"Trzeba być bardzo mądrym, żeby zostać najlepszym naukowcem" - można by odpowiedzieć.

A czy aby zharmonizować szczęśliwą rodzinę, nie trzeba być również bardzo inteligentnym?

Spójrzmy na społeczeństwo i wyciągnijmy wnioski.

Osoby bardziej inteligentne zawsze mają w miarę pełny obraz rzeczywistości.

Nikt nie będzie w stanie osiągnąć harmonijnej rodziny bez takiej wizji w swoim życiu.

Aby osiągnąć satysfakcjonujące życie, należy trenować inteligencję emocjonalną.

Czy nie uważasz, że zbyt wiele czasu poświęcamy na trening inteligencji racjonalnej, a mało lub wcale na inteligencję emocjonalną?  

Im bliżej będziemy tego, czego naprawdę szukają istoty ludzkie, nawet jeśli o tym nie wiedzą, tym łatwiej będzie nam prowadzić w miarę szczęśliwe życie.  

Aby to zrobić, trzeba się uczyć, być szkolonym, zdobywać solidną wiedzę, a nie stereotypy, które często modelują społeczeństwo i które nie czynią ludzi szczęśliwszymi, a raczej czynią ich bardziej podatnymi na manipulację.

Nie zapominajmy, że kształcenie innych inteligencji, nie zaniedbując racjonalnej, uczyni nas szczęśliwszymi jako ludzie, którymi w końcu jesteśmy.

Posłuchaj podcastu "Miłość i inteligencja".

Przejdź do pobrania

Niech żyją łańcuchy!

Wartości, które leżą u podstaw aktywności ludzi, nie są ustanawiane ani przez większość czy konsensus, ani przez konflikt dialektyczny, ani przez cyberaktywizm, ale przez ich adekwatność do prawdy, którą człowiek może poznać tylko z pomocą rozumu, kierowanego, w razie potrzeby, przez wiarę.

16 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Nigdy nie byłem przez tunel pod kanałem La Manche, ale mogę sobie wyobrazić, jak to musi być, gdy wchodzi się do niego z określonym krajobrazem, klimatem, językiem i kulturą, a potem znajduje się w innym środowisku. Inny język i obyczaje, co wymaga dostosowania swojego zachowania do tych nowych okoliczności, ale bez utraty własnej tożsamości.

W inny sposób coś takiego spotkało nas po przejściu przez tunel pandemii. Wchodzimy do niego ze znanego nam świata, a po wyjściu - o ile w ogóle wychodzimy - znajdujemy się w całkiem innym środowisku społecznym.

Pandemia nie była przyczyną tych zmian, ale przyspieszyła tendencje, które już wcześniej się ujawniały i próbują kształtować nowy model społeczny. Teraz trzeba sprawdzić, czy to proponowane społeczeństwo nadaje się do zamieszkania, czy jest humanitarne, czy jest dostosowane do rzeczywistości ludzkości.

Najbliższą rzeczą jest określenie, czym są te zmiany. Czy dotyczą one tylko powierzchownych spraw, czy też wpływają na nasze wartości, nasz światopogląd i relację z Bogiem. Jeśli tak, to w tym przypadku trzeba wezwać antropologię chrześcijańską do zrekonstruowania prawdy o człowieku, a bractwa muszą się w to zadanie włączyć.

Kluczy do takiej analizy nie ma w socjologii - "wszyscy tak myślą", "wszyscy tak robią" - bo socjologia nie jest nauką normatywną.

Wartości, które leżą u podstaw aktywności ludzi, nie są ustanawiane ani przez większość czy konsensus, ani przez konflikt dialektyczny, ani przez cyberaktywizm, ale przez ich adekwatność do prawdy, którą człowiek może poznać tylko z pomocą rozumu, kierowanego, w razie potrzeby, przez wiarę. Oczywiście zadanie to wymaga wysiłku intelektualnego, który może niektórych zniechęcić.

W ryzykownym porównaniu można by wyciągnąć pewną paralelę między tą sytuacją a Hiszpanią liberalnego triennale (1820-1823) promowanego przez Riego przeciwko absolutystycznemu immobilizmowi Ferdynanda VII. Należy zauważyć, że liberałowie stanowili mniejszość i należeli do najbardziej oświeconych przedstawicieli rodzącej się klasy średniej.

Upraszczając okres równie intensywny, co złożony w historii Hiszpanii, możemy powiedzieć, że liberalna przygoda zakończyła się wcześnie, ledwie trzy lata, i to źle.

Riego powieszono, a Ferdynand VII został przyjęty w Madrycie wśród entuzjazmu ludu, krzyczącego "Fernando VII". "Niech żyją łańcuchy! Głosząc w ten sposób swój strach przed życiem w wolności, przed koniecznością rozważania i rozwiązywania problemów współżycia i organizacji politycznej.

Wydaje się, że ten strach przed wolnością nadal utrzymuje się w niektórych kręgach chrześcijańskich i braterskich. Nawet teraz są tacy, którzy wolą przyjmować podejście absolutystyczne, uciekając się do niezrozumiałej tradycji. Wyrzekają się samego aktu wolności, jakim jest umiłowanie dobra, oraz zdolności do ukierunkowania swoich działań na Boga, który jest Dobrem i Prawdą.

To właśnie badanie działania ujawnia osobę. Rzeczywistość osoby konstruuje się z samej osoby, jednocząc subiektywność doświadczenia z obiektywnością prawdy objawionej.

Dokładnie odwrotnie niż w przypadku inżynierii społecznej, która próbuje stworzyć nowe wartości - a raczej kontrowartości - do których ludzie muszą dostosować swoje działania lub zachowania, zmieniając w ten sposób rzeczywistość człowieka.

To jest teraz zadanie dla bractw: wypracować model analizy rzeczywistości, z rygorystycznym fundamentem doktrynalnym. Analiza, która naprawdę służy ich misji wobec braci i sióstr oraz społeczeństwa: przyjąć własną prawdę jako powołanie.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Świat

Odkrywanie na nowo Ziemi Świętej

Do oczekiwanego otwarcia granic, ogłoszonego niedawno przez rząd izraelski, dołącza się ciekawa rzeczywistość, która pojawiła się w pandemii: odwiedziny lub pobyt Żydów przebywających w Izraelu w instytucjach chrześcijańskich z powodu niemożności wyjazdu poza granice kraju.

Maria José Atienza-15 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

6 stycznia rząd Izraela ogłosił ponowne otwarcie granic kraju. Dzięki temu zaszczepieni mieszkańcy Izraela mogą ponownie podróżować w dowolne miejsce na świecie bez konieczności uzyskania specjalnego pozwolenia.

To wreszcie otwiera drzwi nadziei dla rodzin zakonnych, ośrodków dla pielgrzymów i turystów oraz rodzin chrześcijańskich, które utrzymują się bezpośrednio z turystyki i pielgrzymek religijnych do Ziemi Świętej.

Wpływ pandemii

GRUNT ŚWIĘTY

Ziemia Święta była jednym z obszarów najbardziej dotkniętych zamknięciem granic i utrudnieniami w podróżach międzynarodowych.

Turystyka, zwłaszcza pielgrzymki chrześcijańskie, od lat jest jednym z głównych motorów napędowych gospodarki Ziemi Świętej. Dotyczy to zwłaszcza palestyńskiej wspólnoty chrześcijańskiej w Ziemi Świętej, która w dużej mierze zajmuje się sprzedażą rękodzieła religijnego.

Według danych izraelskiego ministerstwa turystyki, wybuch pandemii na początku 2020 roku spowodował gwałtowny spadek liczby turystów do 832,5 tysiąca, z czterech i pół miliona w 2019 roku. Liczba ta spadła jeszcze bardziej w 2021 roku, kiedy to do Ziemi Świętej przyjechało 401,5 tys. zagranicznych wizyt.

Teraz, dzięki otwartym granicom i masowym szczepieniom, spodziewany jest stopniowy powrót do liczby zachorowań. pielgrzymki i podróże do ziemi Jezusa.

Wróć do Ziemi Świętej!

W listopadzie ubiegłego roku grupa dziennikarzy religijnych mogła z pierwszej ręki zapoznać się z trudną sytuacją, jaką pandemia pozostawiła dla wspólnot religijnych zamieszkujących Ziemię Świętą, dla wiernych chrześcijańskich i ogólnie dla izraelskiego sektora turystycznego.

Wracajcie do Ziemi Świętej, pielgrzymi! Łaciński patriarcha Jerozolimy, bp Pierbattista Pizzaballa O.F.M., z którym udało nam się porozmawiać przez kilka minut, zachęcał chrześcijan do powrotu do Ziemi Świętej. "która jest ziemią waszą". zaznaczył.

Odwiedzanie świętych miejsc, zamieszkiwanie w domach Kustodia franciszkańska i innych instytucji obecnych w Ziemi Świętej, a przede wszystkim wspomagających finansowo wspólnoty chrześcijańskie, w których kryzys gospodarczy potęguje ich i tak już trudną sytuację społeczną, wyłaniają się jako nadzieja na poprawę sytuacji w najbliższych miesiącach.

Odkrywanie na nowo własnej ziemi

Z tą nadzieją na powrót do normalności wiąże się również ciekawe zjawisko, które wystąpiło w ciągu miesięcy zamknięcia granic: turystyka "wewnętrzna", która skłoniła wielu żydowskich mieszkańców Ziemi Świętej do odwiedzenia miejsc chrześcijańskich i zatrzymania się, przy wielu okazjach, w domach pielgrzymów znajdujących się w różnych częściach kraju. Ruch, który wzbudził nawet ciekawość lokalnych mediów.

Irlandzki ksiądz Eamon Kelly, zastępca dyrektora Centrum MagdalaPensjonat prowadzony przez Legionistów Chrystusa w Migdal, dawniej Magdala, potwierdza tę rzeczywistość.

Podczas budowy ośrodka znaleziono fundamenty i część murów synagogi z I wieku, a także część morskiej grobli,... Via Marisw bardzo dobrym stanie zachowania.

Oprócz tego wszystkiego, odkrycie pierwszego menora wyryte w kamieniu po raz pierwszy w historii. Wszystko to sprawiło, że Magdala stała się szczególnym miejscem dla wielu miejscowych Żydów, którzy wybrali ją na obchody Bar Micwy swoich dzieci.

Często można też zobaczyć rodziny żydowskie jedzące w restauracji ośrodka lub odwiedzające pozostałości synagogi i łaźni, które można zobaczyć w Magdali.

synagoga_magdala ziemia święta

Wzbogacanie wiary

Podobne doświadczenie miało miejsce w Centrum dla zwiedzających SaxumProjekt, którego promotorem jest Prałatura ds. Opus Dei i którego nazwa przypomina przydomek, jakim jego założyciel, św. Josemaría Escrivá, nazywał swojego pierwszego następcę na czele Dzieła, bł. Álvaro del Portillo, który odwiedził Ziemię Świętą w marcu 1994 r. tuż przed swoją śmiercią.

Podczas listopadowej wizyty, Almudena RomeroDyrektor centrum zwiedzania powiedział, że w miesiącach pandemii ponad stu Żydów z okolicznych miasteczek przyszło zobaczyć "o co chodzi w tym domu".

"Często są zaskoczeni, że pokazujemy żydowską przeszłość Jezusa i że mamy całą historię narodu izraelskiego uchwyconą na osi czasu podwórka" - podkreśla. Isabel RodríguezW Saxum odpowiada za komunikację.

Przy jednej okazji, pod koniec wizyty w centrum, żydowski przewodnik francuskiego pochodzenia został "na ponad godzinę, zadając mi najróżniejsze pytania" - wspomina Isabel. "Wyjaśniłem mu, że dla mnie mieszkanie w Jerozolimie i odwiedzanie miejsc świętych oznaczało dogłębne zrozumienie, że Jezus jest Żydem i że wiara chrześcijańska - gdy rozumie się Stary Testament, żydowskie święta i tradycje - zyskuje nowy wymiar, jest o wiele bogatsza w swoim znaczeniu.

objaśnienie
Almudena Romero objaśnia dziedziniec wejściowy w Saxum

Nadzieja dla Ziemi Świętej

"Saxum to miejsce, w którym łatwo jest budować mosty i dzielić się wspólnymi cechami pomiędzy kulturami i tradycjami religijnymi" - dodaje Isabel. Kelly dodaje: "Wielu Żydów w okolicy dziękuje nam za opiekę nad synagogą i pozostałościami archeologicznymi.

Powściągliwość wobec chrześcijan ze strony wielu Żydów znika wraz z tymi wizytami. Coś, co wcześniej było być może niemożliwe, a co pandemia pomogła zmienić.

Stopniowo, wraz z normalizacją sytuacji społeczno-sanitarnej, ponowne odkrycie Ziemi Świętej staje się znów możliwym marzeniem.

Watykan

"Pielgrzymi nadziei": rozpoczynają się przygotowania do Jubileuszu 2025 r.

W drodze do nowego Roku Świętego Kościoła powszechnego, Jubileuszu 2025, papież Franciszek chce rozpocząć przygotowania do niego i w tym celu ogłosił hasło jubileuszowe: "Pielgrzymi nadziei". Ostatnie 25 lat było "punktem zwrotnym" dla Kościoła i społeczeństwa, co wielokrotnie podkreślał Ojciec Święty.

Giovanni Tridente-14 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

"Pielgrzymi nadziei" to hasło wybrane przez papieża Franciszka na kolejny Rok Święty Kościoła powszechnego, czyli Jubileusz 2025 roku. To właśnie abp Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji, ogłosił ją w ostatnich godzinach, relacjonując wyniki ostatniej prywatnej audiencji, jaką odbył z Ojcem Świętym na początku stycznia.

Wiadomość o tym, że to watykański departament kierowany przez monsignora Fisichelli będzie w imieniu Stolicy Apostolskiej koordynował przygotowanie kolejnego Jubileuszu w łączności z włoskimi władzami cywilnymi, została ogłoszona dzień po Bożym Narodzeniu, ale ścisłe rozmowy z zainteresowanymi organami trwały już od kilku miesięcy.

Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji, która według przygotowywanego tekstu reformy organizacji Kurii Rzymskiej - Praedicate Evangelium - powinna zostać połączona z Kongregacją Propaganda Fide, zarządzała już poprzednim "Jubileuszem Miłosierdzia" (8 grudnia 2015 - 20 listopada 2016). To prawda, że wtedy było to wydarzenie, które nie tylko zaskoczyło na polecenie papieża Franciszka, ale miało być "dyfuzyjne" w odniesieniu do samego miasta Rzymu, z otwarciem "Drzwi Świętych" we wszystkich diecezjach świata. Pierwsze Drzwi Święte, które zostały otwarte, jak zostanie to przypomniane, nie były drzwiami Bazyliki św. Piotra, ale peryferyjnej katedry w Banguì, w Republice Środkowoafrykańskiej.

Droga do gotowości

Przechodząc do kolejnego wydarzenia w 2025 roku, oprócz aspektu logistycznego, niewątpliwie pojawi się droga przygotowania duchowego. Wystarczy przypomnieć, że dla Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 droga przygotowań rozpoczęła się sześć lat wcześniej, w 1994 roku, kiedy to Jan Paweł II przekazał całemu Kościołowi List Apostolski Tertio Millenio Adveniente. W tym dokumencie przewidział trzy fazy, które doprowadzą do pełni tej uroczystości; fazę "przedprzygotowawczą" i trzy lata ściśle przygotowawcze, od 1997 do 1999 roku.

Z pewnością nie jesteśmy w bezpośredniej bliskości zmiany tysiąclecia, która wymaga przemyślanej refleksji nad dwoma tysiącleciami historii, ale z pewnością ostatnie 25 lat stanowiło dla Kościoła i dla społeczeństwa "zmianę epoki", co wielokrotnie podkreślał papież Franciszek.

Rozumowanie, które Papież wygłosił również w 2019 r. do Kurii Rzymskiej, kiedy powtórzył, że właśnie w tym epokowym kontekście, w którym między innymi, jak powiedział, "nie jesteśmy w chrystianizacji, już nie", prawdziwą pilną potrzebą świadków Chrystusa nie jest "zajmowanie przestrzeni", ale "inicjowanie procesów".

Z pewnością temat nadziei pojawił się również w myśli Papieża po wydarzeniach ostatnich dwóch lat, naznaczonych pandemią, która oprócz tak wielu cierpień zasiała w świecie rozpacz i rozczarowanie wobec przyszłości, która wydaje się niepewna, w której utracono również zdolność do marzeń.

Jubileusz będzie więc okazją, by podjąć na nowo drogę zaufania i spojrzeć z odnowionymi oczami na przyszłość, która nas czeka, każdego z nas w jego roli: pielgrzymów nadziei.

Powołania

Święci kapłani: José Gabriel Brochero, Cura Brochero

Kapłan św. José Gabriel Brochero jest pierwszym kanonizowanym świętym, który urodził się, żył i zmarł w Republice Argentyny. Zmarł na trąd 26 stycznia 1914 roku. Został beatyfikowany 14 września 2013 roku, a kanonizowany 16 października 2016 roku. Dzień jego święta obchodzony jest co roku 16 marca.

Pedro José María Chiesa-13 styczeń 2022-Czas czytania: 5 minuty

Ksiądz José Gabriel Brochero jest pierwszym kanonizowanym świętym, który urodził się, żył i zmarł w Argentynie. Popularnie nazywany jest "Cura Brochero". Urodził się 16 marca 1840 roku. Następnego dnia został ochrzczony. Jego rodzina składała się z rodziców, którzy ciężko pracowali na wsi, ale nie przeszkodziło im to w stworzeniu wspaniałej, dużej rodziny wiernej wierze katolickiej, surowej do granic możliwości, składającej się z dziesięciorga dzieci, z których jedno zostanie księdzem (José Gabriel Brochero), a dwoje wiernymi zakonnicami ze Zgromadzenia Hermanas del Huerto (Siostry Ogrodu).

Zmarł na trąd 26 stycznia 1914 roku. Choroba trwała przez wiele lat i "pożerała" go stopniowo. Zaraził się nią w wyniku wytrwałej opieki nad starcem cierpiącym na tę chorobę, mimo wszelkich ostrzeżeń, jakie mu dawano. Nie chciał go porzucić, gdyż miał świadomość, że jest jedyną osobą, która go odwiedza. Dzień jego święta obchodzony jest co roku 16 marca. Został beatyfikowany 14 września 2013 roku, a kanonizowany 16 października 2016 roku.

Jego posługa kapłańska

Jeśli chodzi o jego pracę kapłańską, to odnotowujemy, że 4 listopada 1866 roku przyjął święcenia kapłańskie w katedrze w Kordobie (Argentyna). W następnym roku wykazał się kapłańską odwagą, wyróżniając się odważną ofiarnością w niesieniu pomocy chorym i umierającym podczas epidemii cholery, która nawiedziła miasto Kordoba w 1867 r., zabijając znaczny procent ludności (2300 osób na około 30 000).

Pod koniec 1869 roku biskup powierzył mu rozległe "Curato" San Alberto: dziesięć tysięcy mieszkańców rozproszonych na terenach pustynnych i górskich, na obszarze 4.336 kilometrów kwadratowych, na terenie odciętym od komunikacji przez interpozycję "Sierras Grandes", masywu kamiennego o wysokości 2.200 metrów, którego trawers, choć niezbyt wysoki, był bardzo niebezpieczny i niegościnny, dlatego był odizolowany od najbardziej cywilizowanych miejsc.

W jego "Curato" miejscowości były odległe, a dróg i szkół prawie nie było. Ponadto stan moralny i nędza materialna jego mieszkańców była żałosna. Niemniej jednak, apostolskie serce Brochera uczyniło z tego obszaru centrum duchowości i kwitnący obszar produkcyjny.

Siedziba Curato nazywała się "Villa del Tránsito" (dziś "Cura Brochero") i składała się zaledwie z dwunastu niepewnych domków, bez żadnych usług. W tym miejscu szerzył się analfabetyzm, konkubinat, alkoholizm, kradzieże i ubóstwo, do tego dochodził absolutny brak nauczania religijnego i brak sakramentów.

Cura Brochero, świadomy, że władze państwowe w stolicy prowincji nie wykażą zainteresowania tymi opuszczonymi miejscami, rozumiał, że jeśli nie zorganizuje ludności do podnoszenia własnej godności ludzkiej, nie będzie mógł skutecznie głosić Ewangelii; Dlatego z niezwykłym kierownictwem duchowym, sakramentalnym i moralnym zorganizował mieszkańców w ekipy, które miały budować kaplice i szkoły, wytyczać drogi w miejscach skalistych i stromych oraz otwierać rowy irygacyjne, które doprowadzały wodę z górskich rzek do upraw, przekształcając teren w sad. 

Wiele z tych prac przetrwało do dziś, w tym "Camino de las Altas Cumbres", która była wykorzystywana w międzynarodowych zawodach rajdowych.

Na grzbiecie muła

W przeciwieństwie do świętego Kurii z Ars, którego Duch Święty pobudził do rozwinięcia nadzwyczaj "statycznego" duszpasterstwa, skoncentrowanego na spowiedzi i przepowiadaniu wiernym, Kuria Brochero została pobudzona przez Ducha Świętego do "dynamicznego" zadania duszpasterstwa parafialnego, Dlatego na grzbiecie muła przemierzał tysiące kilometrów ("tysiące" w sensie dosłownym), aby odwiedzić wszystkich swoich parafian i zanieść im wiarę, pocieszenie i sakramenty, nosząc okrutne rany na nieuleczalnie zranionym grzbiecie. 

Pewnego dnia zdał sobie sprawę, że jego wysiłki nigdy nie przyniosą solidnych owoców duchowych, jeśli nie osiągnie głębokiego nawrócenia powierzonych mu dusz; zrozumiał też, że jedynym sposobem nawrócenia tak wielu biednych i opuszczonych ludzi jest skłonienie ich do uczestnictwa, "wszystkich" (a zwłaszcza analfabetów, konkubin, alkoholików, bandytów prześladowanych przez prawo itp.), w partiach ćwiczeń duchowych trwających co najmniej osiem dni (przy mniejszej liczbie niż osiem uważał, że "nic poważnego" nie da się zrobić). 

W tych partiach były cztery dni poświęcone na szkolenie w zakresie podstawowej doktryny chrześcijańskiej i cztery dni poświęcone na właściwe życie modlitewne. 

Realizując ten cel, na miejscu swojej parafii, która była prawie opuszczona, wybudował ogromny dom rekolekcyjny. Choć wszyscy jego parafianie uważali tę propozycję za szaleństwo, została ona wykonana: mówią, że nie ma świętości bez pewnej wielkoduszności.

Wybudowano go w krótkim czasie, a tylko w pierwszym roku użytkowania "w tajemniczy sposób" wzięło w nich udział łącznie 2240 rekolekcjonistów (mężczyzn i kobiet łącznie). Każdy, kto dziś zna to miejsce, nie znalazłby na ten fakt żadnego ludzkiego wytłumaczenia. I ta praktyka trwała stale na tym niezaludnionym terenie od 1877 roku do 1914 roku (roku jego śmierci). Były partie ćwiczeniowe liczące do 900 uczestników.

Jeśli wziąć pod uwagę, że w tamtych latach nie było radia, telewizji, WhatsApp, sieci społecznościowych, nie zamrażarkaTo, że nie było lodówek, sieci chłodni, gazu, wody pitnej, a środkiem transportu była albo piesza, albo trakcja krwawa, nie ulega wątpliwości, że tchnienie Ducha Świętego w tym miejscu i korespondencja z łaską świętego kapłana, to były dwie niewątpliwe rzeczywistości. 

Ich wiara, tak jak prosił nas o to Jezus Chrystus, była w stanie "aby z samych kamieni wyprowadzić dzieci Abrahama". (Mateusza 3:9). Z drugiej strony ludność miejscowości, w której wybudowano dom rekolekcyjny, liczyła zaledwie około stu osób, tak że pozostałych rekolekcjonistów trzeba było szukać w miejscach odosobnionych i odległych, co czyniło sukces zupełnie niewytłumaczalnym bez działania Ducha Świętego i korespondencji z łaską.

Najważniejszą lekcję, jaką dał nam, kapłanom, można podsumować w następujący sposób (to nie są jego słowa): "Nawrócić ignorantów i gburów: osiem dni rekolekcji... co najmniej!" Był wielkim promotorem popularnych rekolekcji duchowych, dla prostych ludzi, a także wielkim inspiratorem tych proboszczów, którzy uważają za konieczne posiadanie domów rekolekcyjnych we własnej parafii: koniec z uzależnianiem rekolekcji duchowych od wolnego terminu w innych domach rekolekcyjnych!

Do tego wszystkiego należy dodać niezliczone zebrane anegdoty, które odzwierciedlają jego dobry humor, zaufanie do łaski, wiarę w konieczność sakramentów i znaczenie promocji ludzkiej jako podstawy działania Ducha Świętego; anegdoty te są niewyczerpane i bardzo interesujące, ale zwięzłość nie pozwala nam ich przedstawić.

Jego śmierć

W chwili śmierci miał siedemdziesiąt trzy lata. Przez ostatnią część życia był niewidomy i bardzo głuchy, opuszczony przez prawie wszystkich... bo przerażał go trąd, który studził jego dobre uczucia. Pamiętajmy, że jeśli dziś boimy się "koronawirusa"... to o ileż bardziej bano się wtedy trądu!

Umarł ze wszystkimi sakramentami, znosząc ciężkie bóle. Pochowano go na głębokości czterech metrów w kaplicy domu rekolekcyjnego, a trumnę zasypano wapnem palonym, po czym spalono cały jego dobytek, z wyjątkiem ksiąg parafialnych. 

Dziś przetrwały książki, w których zapisana jest jego żywa wiara w sakramenty, czego dowodem jest niezmierzona liczba osób, którym służył, jak również ciche owoce, które utrzymują się na tym obszarze, który wydobył z geograficznego opuszczenia i duchowego ubóstwa, i dlatego wszyscy jego mieszkańcy (wierzący lub nie, katolicy lub antykatolicy) zgodnie uznają go za historycznego przywódcę we wszystkich sferach: ludzkiej, duchowej, moralnej i religijnej. 

W okolicy, w której pełnił swoją posługę, mówi się, że ksiądz Brochero, jako kapłański obraz Chrystusa, jest godny sławy i sympatii, które uczyniły go "nietykalnym", co jest godnym tytułem dla kogoś, kto zużył swoje życie jak świece na ołtarzu wielbiąc Boga Ojca.

Wybitni argentyńscy folkloryści uhonorowali Cura Brochero piękną pieśnią, której można posłuchać poniżej, "Jeden krok tu, jeden krok tam", co bardzo dobrze podsumowuje jego życie.

AutorPedro José María Chiesa

Santa Fe, Argentyna

Świat

Martin KuglerCzytaj więcej : "Chrześcijanie muszą przejść od gniewnej większości do twórczej mniejszości".

Rozmowa z Martinem Kuglerem, dyrektorem Kairos Consulting for Non-Profit Organisations i członkiem Observatory on Intolerance and Discrimination against Christians in Europe.

Maria José Atienza-13 styczeń 2022-Czas czytania: 5 minuty

Kilka tygodni temu Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie opublikował sprawozdanie "Pod presją. Prawa człowieka dla chrześcijan w Europie".Raport, który obejmuje lata 2019-2020, wymienia niektóre z głównych przeszkód, z którymi borykają się chrześcijanie w Europie.

Wobec tej rzeczywistości radykalizacji sekularyzmu w różnych środowiskach, wiedeńczycy Martin KuglerW Omnes podkreśla, że chrześcijanie powinni "być bardziej autentyczni i mniej przestraszeni, być dobrze poinformowani i wypowiadać się za pomocą zrozumiałych i rozsądnych argumentów".

Bardzo ciekawą kwestią jest zjawisko, które w tym badaniu nazywa się nietolerancją świecką. Są tacy, którzy nazywają siebie chrześcijanami i bronią tej idei religii jako "prywatnej". Czy publiczny wymiar religii jest mylony z państwem wyznaniowym?

Publiczny wymiar przeżywanej wiary chrześcijańskiej jest oczywisty i konieczny. Mylenie go z "katolicyzmem politycznym" jest całkowicie anachroniczne, ale jest on świadomie wykorzystywany przez zwolenników radykalnego sekularyzmu do zastraszania chrześcijan aktywnych w życiu publicznym. Sprawa jest jednak bardzo prosta, gdy się ją skonkretyzuje. Nasza relacja z Bogiem i Kościołem jest rzeczą bardzo osobistą, ale ma konsekwencje, które wpływają na całe nasze życie jako obywateli, pracowników lub pracodawców, dziennikarzy lub nauczycieli, wyborców i polityków, i tak dalej.

To samo można powiedzieć o ateistach czy agnostykach, od których nikt nie wymagałby odrzucenia swojego światopoglądu, gdy piszą artykuł czy angażują się w politykę. Tak, nawet gdy podejmują decyzję sądową, to są pod wpływem swoich przekonań, co widać np. w decyzjach ETPCz.

Sztuczka, bardzo powszechna wśród europejskich elit sekularystycznych, działa bardzo prosto: przedstawiają agnostyczny lub nawet antychrześcijański punkt widzenia jako pozycję neutralną par excellence. W wiedeńskiej tradycji żydowskiej jest to tzw. chutzpah: bezwstydność.

Nasza relacja z Bogiem i Kościołem jest bardzo osobista, ale ma konsekwencje, które wpływają na całe nasze życie jako obywateli.

Martin KuglerObserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie

Dialogi i prawa

Raport podkreśla ignorancję wobec religii w wielu rządach, co stanowi problem, gdy chodzi o radzenie sobie z tymi atakami na chrześcijan. Czy jest na to jakieś rozwiązanie? Jak działać, gdy nie ma woli dialogu?

Martin Kugler
Martin Kugler

-Ta ignorancja ma też związek z wyraźną niechęcią do poważnego traktowania fenomenu ludzi wiary. Aby przekroczyć ten próg, musimy zmniejszyć uprzedzenia i być rozważni w stylu, zwłaszcza w komunikowaniu naszych obaw i problemów.

Dobrym przykładem jest ruch pro-life. Dobór słów może zamknąć drzwi, ale może też je otworzyć. Jest duża różnica między mówieniem o aborcji jako "morderstwie" a wskazywaniem, że każda aborcja kończy bicie serca jednego z najsłabszych członków naszego społeczeństwa. I że aborcja jest nieodwołalna i pozostaje raną na zawsze. Często warto też w sposób grzeczny i jasny nazwać uprzedzenia po imieniu i w ten sposób obudzić część społeczeństwa.

Nie wolno nam się pogodzić z tym, że chrześcijanie, zwłaszcza Kościół katolicki, w filmach i teatrze, w podręcznikach szkolnych, w powieściach, zawsze występują jako sprawcy, a nigdy jako ofiary... W ogóle w mediach. Wydaje się to być dogmatem, widocznym w braku uwagi na dramat narastających prześladowań chrześcijan na całym świecie, czy w wymiarze regionalnym, w przymykaniu oka na dyskryminację chrześcijan w Europie.

Raport wskazuje na Hiszpanię jako jeden z krajów, gdzie ta nietolerancja jest nie tylko dozwolona, ale wręcz zachęcana przez instytucje.. Jak połączyć to wezwanie do dialogu z obroną praw, które są łamane przez rzekome państwo prawa?

-Jak wielu Austriaków, jestem fanem Hiszpanii i dlatego bardzo niepokoją mnie pewne wydarzenia. W rzeczywistości, dominująca ideologia w części założenie Hiszpański przypomina mi postawy nastolatków. Nastolatków, którzy 50 lat po śmierci Franco musieli zademonstrować bunt przeciwko konserwatywnym wartościom.

W niektórych kwestiach, takich jak polityka tożsamości, edukacja seksualna i genderowa czy przeciwdziałanie dyskryminacji, wydaje się, że w Europie Zachodniej i Północnej wszyscy dorośli opuścili salon. I to nie tylko ja, ale liberalny brytyjski autor Douglas Murray, który jako homoseksualista jest tym faktem bardzo zaniepokojony.

W pewnych kwestiach jest jednak nadzieja na zwycięstwo rozsądku, bo kulturowa lewica marksistowska jest podzielona w sobie. Jednym z przykładów jest ruch transgenderowy, który jest pełen sprzeczności, a mimo to buduje potężną presję, czyniąc historyczne osiągnięcia ruchu feministycznego nieaktualnymi.

W Wielkiej Brytanii na przykład powstrzymują się teraz od leczenia hormonalnego i chirurgicznego młodych ludzi tylko dlatego, że wyrażają takie życzenie psychoterapeucie lub lekarzowi. Projekt ustawy w tym zakresie został wstrzymany.

Odpowiedzialność chrześcijan

Jednym z poważnych problemów, które obserwujemy w Europie, jest polaryzacja stanowisk, a nawet pewna "gettoizacja" wśród tych, którzy bronią jednego lub drugiego stanowiska. Jak można przezwyciężyć tę rzeczywistość? Czy są gdzieś oznaki nadziei?

-w książce "Demokracja bez religii?" wydanej w Madrycie w 2014 r. (Stella Maris) zwróciliśmy już uwagę na to niebezpieczeństwo. Słynny żydowski profesor Joseph Weiler pisał wówczas o. podwójne getto dla wiernych chrześcijan Europy. Takiej, w której zmuszano ich do tego poprzez zastraszanie, naciski polityczne czy nawet ograniczanie pewnych praw, takich jak wolność sumienia.

Drugim gettem byłoby to, w którym wielu chrześcijan umieściłoby się dobrowolnie, ponieważ potrzeba wiele odwagi, energii i nadziei, aby pozostać w przypisanym miejscu, nawet w głównym miejscu społecznego dyskursu.

W kwestiach takich jak polityka tożsamości, edukacja seksualna i genderowa czy antydyskryminacja, wydaje się, że wszyscy dorośli opuścili pokój.

Martin KuglerObserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie

Sprawozdanie ma być pomocą w dialogu, ale są tacy, którzy mogą jeszcze bardziej obawiać się tego regresu wolności religijnych. Jak możemy przezwyciężyć ten strach i doprowadzić, bez ekstremizmu, te realia do normalizacji praw chrześcijan?

Papież Benedykt wygłosił ważne przemówienie w niemieckim Bundestagu w 2011 roku. Ekologię człowieka określił jako rzeczywistość, która jest zawsze po naszej stronie, że tak powiem, i wbrew wszelkim ideologiom. Jego poprzednik, św. Jan Paweł II, zwrócił uwagę, że wielkie "zło" XX wieku - nazizm i marksizm - zostało ostatecznie pokonane także w tym ostatnim stuleciu.

W 1989 roku w Europie Wschodniej, po 50 latach komunistycznej dyktatury, ludzie wykazali się niesamowitą zdolnością do oporu. I wreszcie, dialog może oznaczać także zapobieganie złym rzeczom, tak aby dana sytuacja była tylko "pół zła". Więc proszę, żadnych postulatów typu wszystko albo nic.

Studium wzywa do zaangażowania chrześcijan w życie kulturalne, społeczne i polityczne. Czy doszło do pewnego zaniedbania tego obowiązku ze strony chrześcijan?

Generalnie chrześcijanie w Europie powinni porzucić pozycję tzw. gniewnej większości i stać się kreatywną mniejszością. Jako latarnie społeczeństwa moglibyśmy również skłonić milczącą większość do mówienia i działania. Albo przynajmniej dać coś w rodzaju świadectwa nadziei dla następnego pokolenia i stworzyć podstawy do nowego początku.

Najważniejsze jest, aby chrześcijanie byli bardziej autentyczni i mniej przestraszeni, aby byli dobrze poinformowani i aby wypowiadali się za pomocą zrozumiałych i rozsądnych argumentów. W tym świecie coraz częściej stają się orędownikami wolności i pełni życia.

Zoom

Chłopcy grają w piłkę nożną na zakurzonym boisku w RPA.

Grupa chłopców gra w piłkę nożną na zakurzonym boisku w Soweto w RPA. Lrzy katoliccy biskupi Afryki wyrazili swoje zaniepokojenie poważnymi problemami zagrażającymi pokojowi na całym kontynencie.

Omnes-13 styczeń 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Hiszpania

Misyjne dzieciństwo: "Jenet, Michelle i Íscar reprezentują wszystkie dzieci świata".

Sofia, franciszkańska misjonarka, podzieliła się historiami trzech dziewczynek, które poznała podczas swojej pracy na granicy Brazylii z Wenezuelą. Ta trójka dzieci reprezentuje dla tego Vilagarciana "wszystkie dzieci świata". Dziękuję Bogu za poznanie tych historii, które dają światło nowemu życiu i które na marginesie są światłem świata i uczą nas wiary w Boga, który żyje".

Maria José Atienza-12 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

W ramach prezentacji Dnia Dziecka Misyjnego, który w Hiszpanii będzie obchodzony w niedzielę 16 stycznia, przedstawiono m.in. świadectwo Sofíi Quintans Bouzady, franciszkanki, misjonarki Matki Boskiego Pasterza, przebywającej na misjach w Brazylii.

Wraz z José María Calderónem, dyrektorem krajowym OMP w Hiszpanii, nadała imię dziełu, które pontyfikat prowadzi w najbardziej upośledzonych obszarach naszej planety.

Sofia jest jednym z członków franciszkańskiej wspólnoty misyjnej, która w 2019 roku osiedliła się na północy kraju, w stanie Roraima. Obszar ten jest enklawą graniczną, która stanowi jedno z najważniejszych przejść dla wenezuelskich uchodźców.

Sofia, zakonnica z Peru i zakonnica z Wenezueli, do których wkrótce dołączy zakonnica z Konga, stanowią to, co nazwał "bardzo wcieloną, samarytańską i pokorną obecnością kościelną".

Jej praca ewangelizacyjna skupia się na opiece nad uchodźcami z Wenezueli, którzy od 2018 roku przekroczyli granicę państwa Carioca. Szacuje się, że od 2018 roku do Brazylii przedostało się 600 tysięcy Wenezuelczyków. W tym samym roku kryzys humanitarny rozpętany na tej północnej granicy skłonił rząd Brazylii do rozpoczęcia ogromnej operacji przyjmowania uchodźców, w której współpracuje sam rząd, wojsko, organizacje pozarządowe i różne wyznania zakorzenione w kraju.

quintas_brasil_omp

Na tej złożonej i różnorodnej mapie instytucji, Siostry Franciszkanki Misjonarki są "małą obecnością, ale mocnym doświadczeniem Chrystusa ubogiego i małego". Współpracują w towarzyszeniu, słuchaniu i przyjmowaniu tysięcy nieletnich, zwłaszcza dziewcząt, które żyją w szczególnie trudnych warunkach.

Proces "przyjmowania, promowania i integrowania tych osób, jakby to sam Chrystus przyszedł do nas" - podkreślił Quintás. Proces, który sprawia, że czują się oni mile widziani poprzez osobiste i duchowe towarzyszenie" i zawsze "z uważnym szacunkiem dla osoby".

Jak wyjaśniła Sofía Quintás, uchodźcy przybywający do Brazylii rozpoczynają życie w "schroniskach", obozach dla uchodźców tworzonych przez rząd. Poza tym, że są mniejsze, "schroniska" są zróżnicowane pod względem typologii - kobiety z dziećmi, samotni mężczyźni, nieletni... - aby skuteczniej zaspokajać ich potrzeby.

Trzy nazwiska

Ta franciszkańska misjonarka spersonalizowała swoje doświadczenie w trzech różnych historiach trzech dziewczynek. Jenet, pierwsza, dziewczyna z Pomony, wyszła z tubylczej społeczności w głębi Wenezueli z guzem w głowie. Prosiła o pomoc, ale nie miała dokumentów. Dzięki różnym wysiłkom udało się ją przetransportować na leczenie do Sao Paulo i wrócić do swojej rdzennej społeczności. "Walka dziewczyny o życie - powiedział Quintás - była dla mnie bardzo silnym odbiciem żywego Chrystusa.

Druga historia została nazwana imieniem Michelle, która dla tego franciszkanina "reprezentuje handel najbardziej bezbronnymi istotami ludzkimi". Mieszka w jednym z takich "schronisk" i zakonnica zauważyła, że przestała uczęszczać na zajęcia integracyjne. Na pytanie, dlaczego nie uczestniczy w spotkaniu, dziewczyna odpowiedziała, że "chciała iść, ale musiała pracować na światłach" żebrząc na ulicach.

Trzecie nazwisko to Íscar, która "po samotnym przekroczeniu granicy w wieku 16 lat" zdołała ukończyć studia i niedawno je ukończyła, a każdego dnia - jak podkreśliła - dziękuje Bogu za to, że udało jej się przywrócić życie na właściwe tory i wybaczyć bratu, który ją maltretował.

Rok 2022 pracowity dla PMO

Ze swojej strony Dyrektor Krajowy OMP w Hiszpanii, José María CalderónPodkreślił, że ten rok 2022 ma szczególny akcent dla rodziny misyjnej.

Nie bez powodu jest to pierwsze stulecie instytucji Dziecięctwa Misyjnego jako dzieła papieskiego, "jego oddanie w służbę zwyczajnego duszpasterstwa Ojca Świętego w trosce o dzieci na terenach misyjnych".

Ponadto 22 maja zostanie ogłoszona błogosławioną Pauline Jaricot, młody lioński inicjator tego, co później stanie się Propagacją Wiary. 

Calderón przypomniał, że "dzieciństwo misyjne jest bardzo ważne. Dla wielu dzieci na terenach misyjnych jedynym miejscem, gdzie znajdują dom, przywiązanie, możliwości rozwoju i nauki jest Kościół". Zaznaczył również, że ta kampania jest kontynuacją kampanii rozpoczętej cztery lata temu, w której Misyjne Dzieciństwo skupia się na życiu Jezusa jako dziecka. W tym wydaniu "dzieci świata są również światłem dla dzieci bez wiary, które są ignorowane, które nie są kochane".

Watykan

"Praca jest niezbędna w życiu człowieka i jest drogą do uświęcenia".

Papież Franciszek zastanawiał się nad pracą św. Józefa i tym, jak Jezus nauczył się tego samego fachu od swojego ojca. Mówił, że praca nie jest "tylko po to, by zdobyć odpowiednie środki do życia", ale jest przede wszystkim "drogą uświęcenia".

David Fernández Alonso-12 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

"Ewangeliści Mateusz i Marek określają Józefa jako "cieślę" lub "stolarza". Słyszeliśmy niedawno, że mieszkańcy Nazaretu, słuchając wypowiedzi Jezusa, zadawali sobie pytanie: "Czy to nie jest syn cieśli? Mc 6,3). Jezus sprawował urząd swojego ojca". Tak rozpoczął swoją katechezę Ojciec Święty Franciszek w środę 12 stycznia w Auli Pawła VI.

Papież zastanawiał się nad urzędem Józefa: "Grecki termin tektonużywany do wskazania na dzieło Józefa, był tłumaczony na różne sposoby. Łacińscy Ojcowie Kościoła oddali to jako "cieśla". Pamiętajmy jednak, że w Palestynie czasów Jezusa drewno służyło nie tylko do wyrobu pługów i różnego rodzaju mebli, ale także do budowy domów, które miały drewniane okna i tarasowe dachy z belek połączonych ze sobą gałęziami i ziemią.

"Dlatego "cieśla" lub "stolarz" był kwalifikacją ogólną, wskazującą zarówno na rzemieślników drzewnych, jak i pracowników zajmujących się działalnością związaną z budownictwem. Był to dość ciężki fach, trzeba było pracować z ciężkimi materiałami, takimi jak drewno, kamień i żelazo. Z ekonomicznego punktu widzenia nie zapewniał on wielkich zarobków, co można wywnioskować z faktu, że Maryja i Józef, przedstawiając Jezusa w świątyni, ofiarowali jedynie parę turkawek lub gołębi (por. Lc 2,24), tak jak Prawo nakazywało ubogim (por. Lv 12,8)".

Papież Franciszek podczas audiencji ogólnej w Auli Pawła VI w Watykanie, 12 stycznia 2022 r. (CNS photo/Paul Haring)

W odniesieniu do Jezusa jako nastolatka Papież mówi, że dlatego "nauczył się tego fachu od swojego ojca". Dlatego, gdy jako dorosły człowiek zaczął głosić kazania, jego zdumieni rodacy zastanawiali się: "Skąd ten człowiek ma taką mądrość i takie cuda?Mt 13,54), i zostali zgorszeni z Jego powodu (por. w. 57)".

"Ta informacja biograficzna o Józefie i Jezusie" skłoniła Papieża do myślenia, powiedział, "o wszystkich robotnikach na świecie, zwłaszcza o tych, którzy wykonują ciężką pracę w kopalniach i w niektórych fabrykach; o tych, którzy są wyzyskiwani przez pracę nierejestrowaną; o ofiarach pracy; o dzieciach zmuszanych do pracy i o tych, które padają na wysypiskach śmieci w poszukiwaniu czegoś pożytecznego, co można by wymienić... Ale myślę też o tych, którzy są bez pracy; o tych, których godność jest słusznie zraniona, ponieważ nie mogą znaleźć pracy. Wielu młodych ludzi, wielu ojców i wiele matek przeżywa dramat braku pracy, która pozwala im na spokojne życie. I często poszukiwania stają się tak dramatyczne, że prowadzą ich do punktu, w którym tracą wszelką nadzieję i chęć do życia. W tych czasach pandemii wiele osób straciło pracę, a niektórzy, przygnieceni ciężarem nie do udźwignięcia, posunęli się do odebrania sobie życia. Dziś chciałbym pamiętać o każdym z nich i ich rodzinach.

Praca, podkreślił Ojciec Święty, "jest istotnym składnikiem życia ludzkiego, a także drogi uświęcenia". Jest to również miejsce, w którym doświadczamy siebie, czujemy się użyteczni i uczymy się wielkiej lekcji konkretności, która pomaga, by życie duchowe nie zamieniło się w spirytualizm. Ale niestety praca jest często zakładnikiem niesprawiedliwości społecznej i zamiast być środkiem humanizacji, staje się egzystencjalną peryferią. Często zadaję sobie pytanie: w jakim duchu idziemy do codziennej pracy, jak stawiamy czoła zmęczeniu, czy postrzegamy naszą aktywność jako związaną tylko z naszym losem, czy także z losem innych? W rzeczywistości praca jest sposobem wyrażania naszej osobowości, która ze swej natury jest relacyjna".

"To piękne - zakończył Franciszek - pomyśleć, że sam Jezus pracował i że nauczył się tej sztuki od św. Józefa". Dzisiaj musimy zadać sobie pytanie, co możemy zrobić, aby odzyskać wartość pracy; i jaki wkład, jako Kościół, możemy wnieść, aby można ją było uratować od logiki zwykłego zysku i aby można ją było przeżywać jako podstawowe prawo i obowiązek osoby, który wyraża i zwiększa jej godność".

Papież chciał odmówić z obecnymi modlitwę, którą 1 maja 1969 r. wzniósł do św. Józefa św. Paweł VI:

"O, Święty Józefie,
patron Kościoła,
Ty, który razem z wcielonym Słowem
pracowałeś każdego dnia, by zarobić na chleb,
znajdując w Nim siłę do życia i pracy;
Wy, którzy poczuliście niepokój jutra,
gorycz biedy, niepewność pracy;
Wy, którzy dziś pokazujecie przykład swojej postaci,
pokorny przed ludźmi,
ale bardzo wielki przed Bogiem,
chroni pracowników w ich ciężkiej codziennej egzystencji,
bronić ich przed zniechęceniem,
rewolty denialistów,
i od pokusy hedonizmu;
i zabezpiecza pokój na świecie,
ten pokój, który jako jedyny może zagwarantować rozwój narodów. Amen
"

Teologia XX wieku

Etapy działalności Josepha Ratzingera (I)

Joseph Ratzinger jest jednym z wielkich teologów XX wieku i wyjątkowym świadkiem życia Kościoła, z jego czterema etapami jako teologa i profesora, arcybiskupa Monachium, prefekta Kongregacji Nauki Wiary i papieża.

Juan Luis Lorda-12 styczeń 2022-Czas czytania: 7 minuty

Co definiuje teologa? Patrząc na efekt zewnętrzny wydaje się to oczywiste. Po pierwsze, w swoich książkach. Następnie w przypisywanych mu głównych ideach czy kliszach, utrwalonych, z lepszym lub gorszym skutkiem, przez tradycję najpierw esejów, a przede wszystkim haseł słownikowych i podręczników. W przypadku Josepha Ratzingera nie upłynęło wystarczająco dużo czasu na tę operację. Jego twórczość nie jest też całkowicie stała, gdyż ukazują się jego Dzieła zebrane, grupujące jego pisma według tematów i skupiające niepublikowane utwory oraz pisma pomniejsze lub mało znane, co zmienia ich wygląd, a w dalszej perspektywie także czytelność. 

Cztery etapy teologiczne

To co jest stałe to cztery etapy jego życia. Po okresie formacji przychodzi jego praca jako teologa (1953-1977), w tym udział w Soborze (1962-1965); następnie jako arcybiskupa Monachium (1977-1981), prefekta Kongregacji Nauki Wiary (1982-2005) i jako papieża (2005-2013). Łączy to dwa kolejne etapy poświęcone myśli teologicznej lub rozeznaniu, jako profesor i jako prefekt; oraz dwa etapy czysto pastoralne, jako biskup i jako papież. To szczęśliwe połączenie. Byłoby poważnym błędem dotyczącym natury teologii i ogromnym zubożeniem, gdyby zredukować jego wkład teologiczny do jego "zawodowego" poświęcenia: artykułów, książek, konferencji...  

Teologię uprawiał we wszystkich czterech okresach, choć w różny sposób. I można próbować dokonać syntezy zarówno tego, co wnoszą poszczególne okresy, jak i podstawowych linii, które przez nie wszystkie przebiegają. Sam w swoich rozmowach stwierdził, że widzi siebie z pewną ciągłością, choć okoliczności stawiały go w różnych pozycjach. Kierkegaard używał różnych pseudonimów, aby pokazać różne perspektywy, z jakimi mógł patrzeć na sprawy. Joseph Ratzinger otrzymał je przez bieg swojego życia. Bo młody teolog, biskup w złożonej epoce, prefekt doktryny wiary, który musi zwracać powszechną uwagę na doktrynę, i papież, który musi być dobrym pasterzem i odniesieniem komunii dla całego Kościoła, ze szczególną misją w interpretacji i stosowaniu Soboru Watykańskiego II, nie widzą rzeczy z tej samej perspektywy. 

Korzenie wiary

Joseph Ratzinger bardzo dobrze sportretował siebie w tej wyjątkowej i pełnej uroku książce autobiograficznej, Moje życie (1927-1977)którą wydał w 1997 roku i która obejmuje jego karierę jako nauczyciela. Uzupełniają ją cztery księgi rozmów z Seewaldem oraz niektóre momenty rozmów i ekspiacji podczas jego pontyfikatu. 

Widać tam, jak bardzo naznaczyło go doświadczenie wiary w dzieciństwie, w tradycyjnym środowisku bawarskim, w jego prostej i wierzącej rodzinie, w liturgii odprawianej radośnie i uroczyście w parafiach, które znał jako dziecko, w etapach i świętach kalendarza liturgicznego, które wyznaczały rytm życia wszystkich tych wierzących ludzi. Mógł te korzenie utracić lub zmienić, ale w ciągu swojego życia utrwalił je i to chrześcijańskie doświadczenie jest podstawą jego teologii. 

Liturgia jako przeżywana wiara

W prezentacji swoich Dzieł wszystkich (t. I, poświęcony Liturgii), wyjaśnia: "Liturgia Kościoła była dla mnie, od dzieciństwa, centralną rzeczywistością życia, a także stała się [...] centrum moich dążeń teologicznych. Jako przedmiot studiów wybrałem teologię fundamentalną, ponieważ chciałem przede wszystkim prześledzić pytanie: Dlaczego wierzymy? Ale w tym pytaniu kryło się inne pytanie o właściwą odpowiedź Bogu, a więc pytanie o kult Boży [...], o zakotwiczenie liturgii w akcie założycielskim naszej wiary, a więc także o jej miejsce w całej naszej ludzkiej egzystencji". A nieco wcześniej wyjaśnił: "W słowie 'ortodoksja' druga połowa, 'doxa', nie oznacza 'opinii', ale 'chwałę'; nie chodzi o to, by mieć właściwą 'opinię' o Bogu, ale o właściwy sposób chwalenia Go, odpowiadania Mu. To jest rzeczywiście podstawowe pytanie, które stawia sobie człowiek, który zaczyna prawidłowo rozumieć siebie: "Jak mam spotkać Boga?

Jego podróż przez teologię fundamentalną, o naturze i problemach wiary, która odnosi się także do sytuacji współczesnego świata, znajdzie liturgiczny odzew. O wierze można i trzeba myśleć, aby ją zrozumieć, wyjaśnić i bronić, ale przede wszystkim trzeba nią żyć i ją celebrować. Z tego wywnioskował również rolę teologa i swoją własną. 

Korzenie teologiczne

Joseph Ratzinger kształcił się w seminarium duchownym swojej diecezji we Freisingu, a następnie na wydziale teologicznym w Monachium (1947-1951), który po wojnie był jeszcze w ruinie. Na stronie Moje życie Bardzo dobrze oddaje entuzjastyczną i odnawiającą atmosferę tamtych czasów. Ciężkie doświadczenia nazizmu obudziły w Kościele niemieckim tęsknotę za odnową i ewangelizacją, która z entuzjazmem przyjęła nowe fermenty teologii liturgicznej (Guardini), eklezjologii (De Lubac) i Pisma Świętego, a także nowe inspiracje filozoficzne, zwłaszcza fenomenologię i personalizm (Guardini, Max Scheler, Buber). Wszystko to nadawało mu pewien ton wyższości nad starą scholastyczną (i rzymską) teologią. Młody Ratzinger był pod wrażeniem katolicyzm przez De Lubaca, oraz przez Znaczenie Liturgiaprzez Guardiniego. I od tego momentu aż do końca życia dobrze informował się o postępach teologii biblijnej.

Nieco niespodziewanie został profesorem seminarium i wyspecjalizował się w teologii fundamentalnej, gdzie poruszano wielkie kwestie wiary we współczesnym świecie, nauki, polityki i trudności współczesnych ludzi w wierze. Jego praca doktorska na temat św. Augustyna (Wioska i dom Boży w San Agustín1953), skłoniły go do zagłębienia się w eklezjologię. Natomiast rozprawa habilitacyjna nt. Teologia historii u św. Bonawentury (1959) przyjął nowe podejście do teologii fundamentalnej: objawienie, zanim zostanie skonkretyzowane w formułach wiary (dogmatach), jest objawieniem się samego Boga w historii zbawienia. Była to idea, która już się przyjęła i ostatecznie zostanie podjęta przez Sobór Watykański II: objawienie jest "czynami i słowami" Boga i leży u podstaw głębokiej jedności dwóch źródeł, Pisma Świętego i Tradycji. 

Ratzinger profesor i teolog (1953-1977)

Potem nastąpił bardzo intensywny okres jako profesor teologii fundamentalnej (a później także teologii dogmatycznej) w seminarium (1953-1959), a następnie na czterech uniwersytetach: w Bonn (1959-1963), Münster (1963-1966), Tybindze (1966-1969) i Ratyzbonie (1969-1977).

Ratzinger jest młodym i inteligentnym profesorem i czuje się związany z niemieckim teologicznym nurtem odnowy z reprezentatywnymi postaciami, takimi jak Rahner i Küng, które go cenią. Cenił go również kardynał Frings, który przyjął go jako doradcę i eksperta w sprawie Soboru, po wysłuchaniu jego wykładu na temat tego, jaki powinien być Sobór (1962-1965). Dużo pracował dla kardynała (prawie na ślepo), a Sobór dał mu nowe doświadczenie życia Kościoła i kontakt z wielkimi i weteranami teologami, których podziwiał, jak De Lubac i Congar. 

W ramach tego teologicznego entuzjazmu zaczął dostrzegać symptomy kryzysu posoborowego i stopniowo dystansował się od wedetyzmu niektórych teologów, takich jak Küng, a także od tych, którzy rozumieli siebie jako prawdziwych i autentycznych nauczycieli wiary, radę teologów ukonstytuowaną jako stałe źródło zmian w Kościele. To będzie powodem jego poparcia dla projektu dziennika Communioprzez Von Balthasara i De Lubaca, w przeciwieństwie do pisma Conciliumprzez Rahnera. Potrzebne jest rozeznanie. Konieczne jest także rozeznanie i ukierunkowanie teologii biblijnej, aby przybliżała nas do Chrystusa, a nie oddzielała od Niego. Jest to troska, która rodzi się wtedy i wzrasta w jego życiu aż do końca, kiedy to, już jako papież, pisze Jezus z Nazaretu

Prace z tego okresu

Na pierwszy rzut oka jego dorobek jako teologa nie jest zbyt obszerny i jest nieco ukryty, bo ma na swoim koncie sporo artykułów słownikowych i komentarzy. W wyniku pracy w Teologii Fundamentalnej opublikował później m.in. Teoria zasad teologicznych (1982). Ponadto swoje artykuły dotyczące eklezjologii zebrał w. Nowy Lud Boży (1969) i, później, w Kościół, ekumenizm i polityka. Nowe eseje z eklezjologii.  

Jednak książką, która przyniosła mu wówczas sławę i która skupia w sobie całą jego troskę o wyjaśnienie wiary chrześcijańskiej współczesnemu, mniej lub bardziej sproblematyzowanemu i krytycznemu światu, jest jego Wprowadzenie do chrześcijaństwa (1968: rok złożony), wkrótce przetłumaczony na wiele języków. Jest to kurs dla studentów uniwersytetu, ale zbiera i syntetyzuje wiele jego poglądów. 

Ponadto, już po mianowaniu go arcybiskupem Monachium, ukończył i opublikował krótką Eschatologia (1977), która jest ważniejsza niż się wydaje w jego myśli, ponieważ nadaje kosmiczny sens historii, stawia życie ludzkie przed wielkimi pytaniami i pozwala mu podejść do problemu duszy i osoby z teologicznego punktu widzenia odnowionego przez myśl personalistyczną. Człowiek jest przede wszystkim słowem Boga i kimś dla Niego przeznaczonym. 

Ratzinger biskup (1978-1982)

Było to dla niego całkowitym zaskoczeniem, co wyznaje wprost w Moje życie. Nawet gdy wezwał go nuncjusz, nie wyobrażał sobie, co go czeka. Paweł VI uważał go jednak za teologa-biskupa o wystarczającym autorytecie osobistym, który mógłby pomóc w uregulowaniu trudnej posoborowej sytuacji kościelnej w Niemczech. Joseph Ratzinger znosił to. Najpiękniejszą i najbardziej satysfakcjonującą częścią jego posługi było głoszenie kazań i obcowanie z prostymi ludźmi. Najtrudniejszy był opór i szaleństwo struktur kościelnych, które w Niemczech były tak rozwinięte (i czasem sproblematyzowane). Pierwszym z nich jest wiara przeżywana, w której docenia się autentyczność i skuteczność Ewangelii. Ale druga, trudna do zniesienia, jest również częścią rzeczywistości Kościoła w tym świecie i nie może być ignorowana. 

Ponieważ druga część pozostaje bardziej ukryta, można powiedzieć, że okres ten charakteryzuje się wielkim rozszerzeniem jego uwagi na liturgię i przepowiadanie o świętości chrześcijańskiej. I to konsoliduje jego teologię jako duszpasterza, przywołując mocną tradycję starożytnych ojców Kościoła, teologów i biskupów. Misją biskupa jest przede wszystkim celebrowanie i przepowiadanie, a także kierowanie życiem Kościoła. Ta sama aktywność pozwala mu na rozwijanie myślenia liturgicznego, a także na rozwijanie odniesienia do świętości Kościoła, odzwierciedlonej w tajemnicach życia Pańskiego i w życiu świętych. 

Prace z tego okresu

Był to krótki okres, cztery lata, ale kluczowy w rozwoju jego teologii liturgicznej. To, co na początku, jako kapłan i nauczyciel, było okazjonalnym przepowiadaniem, stopniowo przekształciło się w ciało na temat tajemnic wiary i życia Jezusa Chrystusa, które Kościół celebruje przez cały rok. Na przykład cztery kazania nt. Eucharystia, centrum Kościoła (1978), Bóg Jezusa Chrystusa. Medytacje o Bogu Trójjedynym, y Święto wiara (1981). Jego refleksja liturgiczna, wcześniej nieco rozproszona i sporadyczna, teraz konsoliduje się w ogólnej wizji i zakończy się, teraz jako prefekt, w jego Znaczenie Liturgii (2000). W którym zawiera również swoje zainteresowanie sztuką, a zwłaszcza muzyką sakralną. 

Ponadto jego nauczanie o stworzeniu w obliczu pytań współczesnej nauki i ewolucji wyróżnia się w tym okresie, czego efektem jest inteligentna i przejrzysta książka, Stworzenie i grzech.

Czytania niedzielne

"Amfory nowego wina". Druga niedziela czasu zwykłego

Andrea Mardegan komentuje czytania z II Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-12 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Trzecia Epifania Jezusa ma miejsce w Kanie Galilejskiej. We Mszy św. Ewangelia zaczyna się od słów: "w owym czasie", ale w oryginale epizod ten jest wprowadzony słowami: "trzeciego dnia". W teofanii na Synaju Bóg ukazał się Mojżeszowi trzeciego dnia wśród grzmotów i błyskawic, w obłoku i z głośnym dźwiękiem rogu.

Styl się zmienił: oto Jezus uczestniczy w uczcie weselnej: radość, dobre jedzenie, śpiew i taniec. Trzy dni trwały jego poszukiwania i trzy dni będzie trwała "jego godzina" w Jerozolimie. Wesele jest symbolem relacji Izraela do Boga. U Izajasza Bóg deklaruje swoją miłość do Jerozolimy: "...".Będziesz nazwana Moją radością, a twoja ziemia Małżeństwem, bo Pan znajdzie w tobie swoją rozkosz, a twoja ziemia będzie miała oblubieńca ... jak oblubieniec cieszy się z oblubienicy, tak twój Bóg będzie się cieszył z ciebie.".

Prawdziwym oblubieńcem w Kanie jest Jezus, nazwany siedem razy swoim właściwym imieniem i trzy razy zaimkami osobowymi, a prawdziwą oblubienicą jest Maryja, nazwana dwa razy. matka Jezusa, następnie kobieta i ponownie matka. To Maryja wprowadza Jezusa i Jego uczniów, czyli nas, w tę uroczystość. Ona zwraca uwagę. Wychodzi z roli zwykłego gościa. Idzie dalej: nie jest panem młodym, ani panem stołu, nikt jej o nic nie prosił, ale "Gdy zabrakło wina, matka Jezusa powiedziała do Niego: "Nie mają wina".

Ustawił swoje oczy na Synu i swoim spojrzeniem prosi Go, aby dał znak siebie tym małżonkom i światu. Jezus jest skruszony, Maryi o jego stanie ducha przypominają słowa anioła. Może nie chciał jeszcze zaczynać tego, co przyniosłoby ogromne cierpienie Jego Matce, bo doprowadziłoby do tego, że umarłby z miłości, za wszystkich.

Dlatego mówi: "Kobieto, co się dzieje z tobą i ze mną? Mój czas jeszcze nie nadszedł".. Godzina ustalona przez Ojca. Mówiąc to, łączy wesele w Kanie ze swoim krzyżem i swoim zmartwychwstaniem. Maryja rozumie i językiem swoich oczu, który oboje zawsze dobrze znali, mówi do niego: mój kochany, nie bój się o mnie, ja już powiedziałam swoje "tak".

I to na zawsze, wiesz. Spojrzeniem mówi do niego: "Możesz już przewidzieć swoją godzinę". Paweł do Koryntian: "Każdemu jest dany szczególny przejaw Ducha dla wspólnego dobra".I w Kanie każdy robi swoją część, słudzy wypełniają w pełni to, co nakazuje Maryja i co powiedział Jezus: "...".do góry"Napełniają kamienne amfory wodą dla oczyszczenia Starego Prawa.

Stają się one przedsmakiem kielichów wypełnionych winem nowego przymierza. Mistrz stołu degustuje i zaświadcza, że to wino jest najlepsze. Oblubieniec, pierwszy mimowolny odbiorca Bożej Ewangelii, w swoim zdumionym milczeniu wita niespodziewaność tego, co wydarzyło się w jego życiu. Uczniowie, a my z nimi, wierzą w Jezusa i idą za Nim.

Homilia na temat czytań z niedzieli II

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Trzej Mędrcy to my wszyscy

"Magowie" uosabiają wszystkich tych, którzy nie należąc do Ludu Izraela, mieli zostać włączeni do Chrystusa przez chrzest.

11 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

Objawienie się Jezusa jako Dziecka, Syna Bożego, dla niektórych "magowie ze Wschodu"jest objawieniem Mesjasza, Syna Bożego, całej ludzkości. "Magowie" reprezentują nas. Uosabiają oni wszystkich tych, którzy nie należąc do Ludu Izraela, mieli zostać włączeni do Chrystusa przez wiarę i chrzest. Byli oni pierwszymi, którym Pan zechciał objawić się poza Izraelem.

Ich drogą do Dziecka kieruje "gwiazda". To pokazuje nam znaczenie stworzenia jako drogi do Boga dla wszystkich ludów. Magowie rozpoczynają swoją podróż od objawienia Boga w przyrodzie do objawienia Boga przez Pisma Izraela: "...".W Betlejem judzkim - powiedzieli mu - bo tak jest napisane przez proroka. A ty, Betlejem, ziemio Judy, z pewnością nie jesteś najmniejsze wśród głównych miast Judy; bo z ciebie wyjdzie wódz, który będzie pasterzował mojemu ludowi Izraelowi". (Mt 2,5-6). Aby znaleźć prawdziwego Boga, trzeba przejść przez objawienie Boga hwyrzuca Izrael.

Magowie, którzy według tradycji byli także królami, reprezentują nas wszystkich. Św. Leon Wielki napisał: "Niech wszystkie ludy przyjdą, aby dołączyć do rodziny patriarchów (....) Niech wszystkie narody, w osobie trzech Magów, oddadzą pokłon Autorowi wszechświata, a Bóg niech będzie znany nie tylko w Judei, ale i na całym świecie, aby wszędzie Jego imię było wielkie." (Serm.23).

Świat bardzo potrzebuje prawdziwego Boga, objawionego najpierw Izraelowi. Magowie przybywają do Jerozolimy "by złożyć hołd Królowi Żydów." (Mt 2:2). On jest "Który panuje nad licznymi ludami" (por. Num 24, 7 i nast.). Wszyscy mamy wielką potrzebę adorowania tego Dziecka i ofiarowania Mu daru naszego istnienia.

Wyraźnie dostrzegamy, że dominująca kultura jest relatywistyczna. Wszystko musi obracać się wokół jednostki, jako standardu prawdy i dobra; wszystko jest funkcją subiektywnego postrzegania każdej jednostki i w "...".prawo do posiadania prawNie jestem osobą "towarzyską", stroniącą od obowiązków i powinności rodzinnych czy społecznych. Inni muszą po prostu podporządkować się mojej decyzji.

Ten dominujący "subiektywizm", który pozornie sprzyja jednostce, w rzeczywistości osłabia ją, osłabia rodzinę i społeczeństwo, łatwo uzależnia od interesów wielkich grup władzy.

Tak, również Nauka Społeczna Kościoła potwierdza, że ".dobro wspólne jest zawsze ukierunkowane na postęp ludzi" (KKK, n.1912); że ".porządek społeczny i jego postęp muszą być podporządkowane dobru ludzi.... a nie odwrotnie." (GS 26,3), ale osoba otwarta na Boga jako swego Stwórcę i Zbawiciela oraz otwarta na rodzinę i społeczeństwo; nie zamknięta w sobie. Jest to porządek społeczny oparty na prawdzie o osobie jako stworzeniu; porządek społeczny zbudowany na sprawiedliwości i ożywiony miłością. 

Czy korzeniem tego procesu przemian, który przechodzimy i który prowadzi nas do dominującego "subiektywizmu", nie jest zubożenie duchowe, brak Boga, utrata prawdziwego sensu życia i śmierci, co prowadzi do dehumanizującego nihilizmu? Każdy człowiek potrzebuje znaleźć sens życia, a tym ostatecznym sensem może być tylko prawdziwy Bóg, Jedyny, który może w pełni zaspokoić tęsknotę człowieka za szczęściem.

Dlatego tak ważne jest, abyśmy patrzyli na niebo, na tę gwiazdę, która prowadzi nas do Dzieciątka Jezus, aby nas obudzić i pomóc nam obudzić się z tego dehumanizującego snu, który stara się wygnać Boga z ludzkiego życia.

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Świat

Cristina InogésPrzeczuwam, że 'godzina świeckich' jest bliższa niż kiedykolwiek".

Rozmowa z Cristiną Inogés, członkiem Komisji Metodologicznej Synodu i odpowiedzialną za moment refleksji na otwarcie podróży synodalnej w Rzymie.

Maria José Atienza-11 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Kiedy otrzymał pocztę od Sekretariat Generalny Synodu Biskupów Zapraszając ją do bycia jednym z głosów uczestniczących w otwarciu synodu "Dla Kościoła synodalnego, komunii, uczestnictwa i misji", ta świecka kobieta, teolog z protestanckiego Wydziału Teologicznego w Madrycie i członek Komisji Metodologicznej XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, pomyślała, że "pomylili się z Cristiną".

Już podczas ceremonii otwarcia, w medytacji wraz z papieżem Franciszkiem, wskazał, że "dobrze i zdrowo jest naprawiać błędy, prosić o przebaczenie za popełnione przestępstwa i uczyć się pokory". Z pewnością doświadczymy chwil bólu, ale ból jest częścią miłości. A my smucimy się z powodu Kościoła, bo go kochamy. O tej medytacji i podróży synodalnej, której jest częścią, rozmawiał z Omnesem.

Byłeś jednym z uczestników otwarcia Synodu w Rzymie z papieżem Franciszkiem. Jak otrzymałeś to zadanie? 

-To było przez e-mail, czyli tak jak działamy dzisiaj. Wszystko bardzo normalne i proste. 

Co oznaczał dla ciebie ten moment? 

- Pierwszą rzeczą było przekonanie, że popełnili błąd w Sekretariacie Generalnym Synodu, bo w Komisji Metodycznej jest inna Christina. Kiedy zorientowałam się, że nie było żadnej pomyłki i że mail jest dla mnie, nie mogłam uwierzyć. Wzięłam kilka głębokich oddechów i odpisałam na maila z podziękowaniami. Niewiele więcej mogłem zrobić.

Kilka tygodni temu miał Ksiądz okazję uczestniczyć w Czwartkach Instytutu Teologicznego Życia Konsekrowanego, tych momentach formacji dla życia konsekrowanego, w których mówił Ksiądz o życiu zakonnym i synodalności. Czy w życiu zakonnym podejmuje się wysiłek, aby uczestniczyć i zachęcać do tego procesu? 

-Religijni mają dwie drogi uczestnictwa: uczestnictwo diecezjalne poprzez diecezję, w której są wspólnoty, oraz uczestnictwo poprzez własne zgromadzenie. Wysiłek, naprawdę, jest dlatego, że mogą pracować w głębi poprzez te dwa kanały. Ponadto życie zakonne, jako część ludu Bożego, ma do odegrania bardzo ważną rolę w tym Synodzie, a coś tak oczywistego, że być może umyka naszej uwadze, nie powinno pozostać niezauważone. Że coś jest to, że Franciszek mianował dwóch zakonników na podsekretarzy Synodu: Nathalie Becquart ze Zgromadzenia Xavières i Luisa Marín ze Zgromadzenia Augustianów. To nie jest przypadek. Oboje, Nathalie i Luis, oprócz ogromnej pracy, jaką mają w Sekretariacie Generalnym Synodu, nie przestają uczestniczyć w spotkaniach, kursach, konferencjach... zachęcając i wyjaśniając znaczenie tego Synodu. Życie zakonne, jako część ludu Bożego, ma do odegrania bardzo ważną rolę w tym Synodzie.

Czy "tradycja synodalna" wspólnot zakonnych ułatwia przebieg tego procesu synodalnego?

-Przede wszystkim należy wyjaśnić, że. synodalność nie jest tradycją jako taką. Jest ona elementem konstytutywnym Kościoła. Po drugie, posiadanie w instytucji struktur pozornie synodalnych nie gwarantuje, że będą one funkcjonować synodalnie. Są też takie struktury w parafiach, w samych strukturach diecezjalnych, a do tego Synodu prawie nikt nie słyszał słowa synodalność.

Życie zakonne musi nauczyć się być synodalne, tak jak my wszyscy musimy się nauczyć. W rzeczywistości, w najnowszej książce Salvatore Cernuzio Zasłona milczenia wskazuje się, że zastosowanie form synodalnych w życiu zakonnym będzie jednym z kroków, które pomogą uporządkować problem nadużyć wobec zakonnic i zakonników w zgromadzeniach. Stwierdza to Nathalie Becquart w przedmowie. Z tego oświadczenia wynika, że do tej pory nie stało się to w takim stopniu, w jakim powinno.

krystyna inoges_marin
Cristina Inogés i bp Luis Marín podczas otwarcia synodu

Czy teraz, gdy jesteśmy kilka miesięcy po zakończeniu tego procesu, widzi Pan prawdziwe zaangażowanie w synodalność w Kościele? 

-Jasne zobowiązanie... Nie wiem. Trudno przełamać pewne inercje, a strach przed nieznanym nie pomaga (choć nie rozumiem, jaki strach można mieć przed taką propozycją Ducha jak ten Synod). Dostrzegam jednak entuzjazm wśród świeckich, którzy zaczynają dostrzegać, że tym razem godzina świeckich jest bliżej niż kiedykolwiek. To jest postawa: nie stać w miejscu i iść, otwierać drogę, wiedzieć, że nie jesteśmy sami. Mieć świadomość, że Franciszek chce nas słuchać i chce, abyśmy nauczyli się być Kościołem w inny sposób. 

Jednym z wyzwań jest również integracja tych, którzy nie czują się "aktywną" częścią Kościoła (niezależnie od tego, czy są ochrzczeni, czy nie). Czy uważasz, że do tych osób docieramy? 

-Wszyscy musimy się zaangażować w docieranie do tych ludzi. Co się dzieje, że pierwsze podejście powinno być ze strony biskupów, ponieważ ci ludzie, których my sami często uciszaliśmy i czyniliśmy niewidzialnymi, również potrzebują postaci i słowa duszpasterzy.

Należy pamiętać, że zwykłe kanały nie działają, aby zbliżyć się do tych ludzi. Trzeba tworzyć innych, myśleć o innych, budować innych i, szczerze mówiąc, nie wiem, jak to się dzieje w tej chwili. Niech jednak nikt nie myśli, że jest to bardzo skomplikowane. Sieci społeczne często mogą być wielkimi sprzymierzeńcami. Pytanie, co i jak mówimy na sieciach, do których udziału w tym Synodzie wszyscy jesteśmy powołani.

W swoim wystąpieniu na otwarcie synodu skupił się szczególnie na przezwyciężaniu i proszeniu o przebaczenie błędów popełnionych w ramach tego procesu synodalnego. Czy istnieje lęk przed uznaniem własnej słabości? 

-Wszyscy musimy się zaangażować w docieranie do tych ludzi. Co się dzieje, pierwsze podejście powinno być ze strony biskupów, ponieważ ci ludzie, których sami często uciszaliśmy i czyniliśmy niewidzialnymi, również potrzebują postaci i słowa proboszczów.to prawda, że nawiązałem do błędów i powiedziałem, że musimy prosić o przebaczenie, ale nie tylko za błędy, ale przede wszystkim za zbrodnie.

Błędy i przestępstwa to nie to samo. Błąd można popełnić nieumyślnie; przestępstwo wymaga premedytacji. To są ogromnie różne rzeczywistości. Bardziej niż strach przed własną słabością, strach jest przed konsekwencjami tej słabości, złożonymi, powtarzam, z błędów i zbrodni. Bardzo trudno jest przyjąć odpowiedzialność instytucjonalną, a bez tego bardzo trudno będzie odzyskać, jeśli to możliwe, część utraconej wiarygodności. 

W tym przypadku, ponieważ są one tak duże, skrusze musi towarzyszyć dochodzenie. Bez tego procesu dochodzenia prowadzącego do oczyszczenia, niezależnie od tego, jak bardzo będziemy patrzeć w przyszłość, nie znajdziemy wiele nadziei, ponieważ zawsze będzie istniało podejrzenie, że coś zostało ukryte w przeszłości. Jeśli chcemy się uczyć, uczmy się poprzez sprzątanie. To będzie jedyny sposób.

Hiszpania

Młodzi ludzie najbardziej dotknięci pandemią

Z XI Barómetro de las Familias en España, przeprowadzonego przez GAD3 dla Fundacji The Family Watch wynika, że osoby poniżej 30 roku życia są grupą wiekową, która najczęściej szukała pomocy psychologicznej w związku z problemami pochodzącymi z pandemii.

Maria José Atienza-10 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Osoby poniżej 30 roku życia były grupą wiekową najbardziej dotkniętą skutkami pandemii koronawirusa dla hiszpańskich rodzin.

34% osób w wieku 18-24 lat potrzebowało pomocy psychologicznej i po raz pierwszy w tych miesiącach stosowało leki anksjolityczne.

Internet: pole minowe

Jedną z niepokojących kwestii wynikających z tegoBarometr Rodzin jest zwiększona konsumpcja "dorosłych" treści w czasie połogu.

Choć ten barometr, jak podkreślają m.in. Sara MoraisGeneralnego Dyrektora GAD3, który nie mierzy konsumpcji, ale raczej percepcję, uderza fakt, że 68,7% badanych uważa, że tego typu zachowania nasiliły się w czasie połogu. Ponad połowa z nich podkreśla również łatwość dostępu do nieodpowiednich treści poprzez cyfrowe platformy filmowe i rozrywkowe.

Dostęp do Internetu za pośrednictwem urządzeń mobilnych, w coraz młodszym wieku, jest kluczowym problemem dla hiszpańskich rodzin.

Rodzice wskazują na wzrost szkodliwych zachowań, takich jak nadmierne korzystanie i czas spędzany na portalach społecznościowych.

Najbardziej obawiające się problemy skupiają się na ekspozycji ich wizerunku, obelgach i wyzwiskach oraz braku możliwości filtrowania nieodpowiednich treści. Wskazują również na możliwe zmiany w samoocenie wynikające z postrzeganej idealizacji profili influencerów.

W tym obszarze 85% ankietowanych z zadowoleniem przyjmuje zwiększenie regulacji w zakresie reklamy z udziałem małoletnich, zwłaszcza w odniesieniu do wizerunku małoletnich w telewizji i sieciach.

Około 80% respondentów uważa, że w reklamach pokazywane są preadolescencje z postawami dorosłych oraz że podawany jest zseksualizowany obraz preadolescencji.

W tej linii, Maria José OlestiDyrektor Generalny ds. Fundacja Family Watch Wskazał na pracę Fundacji z operatorami i partiami politycznymi nad tym, aby przy zawieraniu umowy na łącze internetowe dostęp do pewnych treści był domyślnie ograniczony, tak jak ma to już miejsce w innych krajach.

Założenie rodziny, tak, ale na dłuższą metę

Założenie rodziny wciąż wydaje się być szczególnie trudnym zadaniem w oczach młodszych osób. Osoby poniżej 45 roku życia przedkładają stabilność finansową i dalszą edukację nad założenie rodziny.

W tym sensie ośmiu na dziesięciu rozmówców uważa, że więcej jest trudności w tworzeniu
Tylko połowa badanych twierdzi, że założenie rodziny jest wysoko cenione społecznie i w miejscu pracy, zwłaszcza wśród osób w wieku 45 lat i więcej.

To negatywne postrzeganie otoczenia społecznego i wsparcia jest jedną z najważniejszych przeszkód w tworzeniu rodzin w wieku 30 i 40 lat. Jak podkreśla Olesti: "Jeśli nie zaoferujemy młodym ludziom możliwości i nie ułatwimy im założenia rodziny, a nawet usamodzielnienia się, trudno będzie im rozważyć posiadanie dzieci".

Olesti odnosi się również do fizycznego i emocjonalnego żniwa, jakie pandemia zebrała w rodzinach. Uświadamia to "potrzebę refleksji nad rodziną i polityką rodzinną", aby była ona rzeczywiście skuteczna i pomagała rodzinom.

Światło na końcu tunelu

Chociaż dane są dalekie od wyobrażeń przed wybuchem pandemii koronawirusów w 2019 roku, badanie GAD3 ujawnia lekki optymizm wśród hiszpańskich rodzin. W tym zakresie wyróżnia się procentowy wzrost wśród osób poniżej 45 roku życia w odniesieniu do zakładania rodziny.

Jeśli w zeszłym roku, w szczycie pandemii i przy jeszcze niedawnym całkowitym zamknięciu, tylko 26% respondentów w tej grupie wiekowej rozważało założenie rodziny w ciągu najbliższych kilku lat, to ten punkt wzrósł do 46%, choć nadal pozostaje w tyle za takimi kwestiami, jak prosperowanie w życiu zawodowym czy kontynuowanie studiów.

Zauważalny jest również wzrost przekonania o poprawie sytuacji gospodarczej, zarówno na poziomie gospodarstwa domowego, jak i kraju. Przed rokiem prognozy większości respondentów wskazywały na negatywny obraz ogólnej przyszłości gospodarczej z 65%. W tej edycji postrzeganie ogólnego spowolnienia gospodarczego spadło do 42,7%. Do 24% wzrosły również osoby, które uważają, że ich sytuacja osobista poprawi się w najbliższych miesiącach.

Według Moraisa "Hiszpanie wznowili swoje plany życiowe, takie jak zakup domu, samochodu czy założenie rodziny, które zostały wstrzymane przez pandemię".

Dyrektor generalny GAD3 podkreśla, że w najbliższych miesiącach wzrosną wskaźniki ekonomiczne, takie jak nieruchomości, które zostały zahamowane przez pandemię.

Metodologia

Barometr Rodzinny realizowany jest za pomocą ankiet telefonicznych, przeprowadzonych w drugiej połowie grudnia ubiegłego roku. Badania przeprowadzono w 601 gospodarstwach domowych w całym kraju, w tym w autonomicznych miastach Ceuta i Melilla.

Watykan

Dawna rezydencja papieży otwarta dla zwiedzających

Raporty rzymskie-10 styczeń 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Pałac Apostolski na Lateranie, obok bazyliki o tej samej nazwie, która jest katedrą Rzymu, był rezydencją papieży od IV do XIV wieku.

Budynek został przebudowany w XVI wieku za pontyfikatu Sykstusa V, który uczynił go swoją letnią rezydencją. Obecnie mieszczą się w nim biura diecezji rzymskiej. Jego wnętrze zostało otwarte dla zwiedzających z przewodnikiem organizowanym przez Misjonarzy Objawienia Bożego.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Książki

W stanie łaski

Manuel Casado poleca lekturę nowego zbioru wierszy Carmelo Guilléna, o którym można powiedzieć, że każda strona "ocieka życiem i śpiewa życiem".

Manuel Casado Velarde-10 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

Carmelo Guillén Acosta (Sewilla, 1955) prezentuje nam nowy tomik wierszy. Po swoim tomie kompilacyjnym Uczenie się miłości. Poezja kompletna (poprawiona) 1977-2007 (2007) i jego kolejne raty (Życie jest sekretemz 2009 r., oraz Umorzenia2017), W stanie łaski to książka entuzjastycznego celebrowania ludzkiej pełni dzięki Wcieleniu. Parodiując słowa sonetu Dámaso Alonso o Lope de Vega, można powiedzieć, że każda strona tego zbioru wierszy "ocieka życiem i śpiewa życie". Miłość i światło wdzierają się i ożywiają wszystko.

Jeśli dla Quevedo "wszystko, co codzienne, jest dużo i brzydkie", to poezja Guilléna Acosty jest hymnem na cześć "wartości / wszystkiego, jakkolwiek kruchego" (13), na świętość materii i tego, co prozaiczne, w którym dąży do tego, by "poczuć trzask nieistotności, / jej codzienność", "to, co sprawia, że nie tęsknię za / innym życiem, innym niż to, w którym teraz żyję" (16), bo w nim wszystko jest "ciasno utkane w naszym wyrobie" (61). 

Książka

Tytuł: W stanie łaski
AutorCarmelo Guillén Acosta
Redakcja: Renesans
Strony: 72
Miasto i rok: Sevilla, 2021

Gdyby to nie był banał i gdyby autor nie dał już wystarczających dowodów, by tak powiedzieć, musielibyśmy uznać, że jest to książka pełnej dojrzałości, opanowania środków wyrazu, oczywiście zawsze w służbie rdzenia sensu. 

Na kartach tej książki czytelnik spotyka się z najbardziej kategorycznym odkłamaniem "mistyki ojalatera". Poeta poddaje się "bez reszty maleńkiej chwili, / ulotności czasu, tylu wydarzeniom, / które ledwie przebłyskują i odchodzą w niepamięć" (22); a wszystko to "w teraźniejszości, / która smakuje wiecznością" (23), "która nigdy się nie kończy, podobna / do miłości Boga, której sprawowanie / odkrywam nieustannie na tym świecie / w rytmicznym rytmie mojego życia" (25). Aby odkryć tego Boga, który "przebiera się za rutynę" (Insausti dixit), konieczna jest "kontemplacja, / owo jasnowidzenie, które przynosi cisza, / owa ostateczna harmonia z całym stworzeniem" (27), która pozwala pozostać "wiernym temu, co nieistotne, / palpitacji codzienności", i "zobaczyć, jak życie / każe mi oddać się drobiazgom, / jego prostemu i kruchemu oddechowi" (29). 

W czasach takich jak dzisiejsze, wraz z pojawieniem się "nie-rzeczy" sfery cyfrowej, w których to, co realne staje się płynne, traci gęstość i znika, i w których staliśmy się ślepi na ciche, nawykowe, minutowe rzeczywistości (Byung-Chul Han), poezja Guilléna Acosty zaprasza nas do zakotwiczenia się w bycie, w solidności żywej skały.

Ogólny ton celebracyjny, z mistrzostwem rytmu, do którego przyzwyczaił nas autor, wybucha niekiedy w utworach takich jak ten: "Kto by pomyślał / że te maleńkie, / prawie mikroskopijne rzeczy, / bez żadnego zainteresowania [...], będą mi towarzyszyć / w codziennych zmaganiach / do końca moich dni, / i że będą kluczem / który otworzy drzwi / wąskie po mojej śmierci" (30).

Poezja Guilléna Acosty nie jest sposobem wyrażania siebie: to sposób życia, kontemplacyjny, pełen nadziei, wdzięczności, otwarty na wielki dar ludzkiego istnienia. Życie, krótko mówiąc, życie w poddaniu, w którym "oddanie się drugiemu człowiekowi jest, bez wątpienia, / najkrótszą drogą do szczęścia" (57). Jest to poezja, która przemawia do najgłębszych potrzeb człowieka, ponieważ wypływa z "samych żywych wód życia", jak mówi św. Teresa z Avila.

Jeśli prawdą jest, że jak F.-X. Bellamy pisze, że czas spędzony na kontemplacji to jedyna rzecz, która może uratować nasz dzisiejszy świat, zbiór wierszy W stanie łaski ma efekt perlokucyjny, który każe czytelnikowi docenić własne życie, "odsłaniając mu w czasie to, co wymyka się czasowi", czyli to, co trwałe, aktualne, wieczne. Na tym właśnie polega istota poezji, przed czym przestrzegał Hölderlin ("to, co pozostaje, zakładają poeci"). Jest to funkcja niezbędna dziś bardziej niż kiedykolwiek, kiedy poruszamy się tu i tam z zawrotem głowy, ale bez stałych punktów i twardego gruntu, do którego moglibyśmy się zakotwiczyć. Nic więc dziwnego, że panuje tu takie poczucie absurdu i rozpaczy. I tyle zbędnej medykalizacji.

Gdyby ktoś zapytał mnie, dlaczego lubię tę książkę Guilléna Acosty, odpowiedź, która nasuwa mi się spontanicznie, brzmi: ponieważ pomaga mi dostrzec głębię tego, co w moim codziennym życiu wydaje się trywialne i bezsensowne; ponieważ pomaga mi lepiej zrozumieć moje życie i moje powołanie jako zwykłego chrześcijanina; ponieważ pomaga mi żyć.

Przewracając ostatnią stronę tego zbioru wierszy, czytelnik nie wie na pewno, czy czytał, czy się modlił. W każdym razie doświadczył, że to, co ma w rękach w każdej chwili, choćby było małe lub bolesne (bo "od czasu do czasu zdarza się: ból daje w gębę"), ma niespotykaną gęstość, jeśli umie się ją sprzęgać z czasownikami kochać i służyć, w stronie czynnej i biernej; i "wymyślił sobie / że nie ma innej wieczności" (44). 

AutorManuel Casado Velarde

Watykan

Marzenie o Kościele całkowicie misyjnym

Papież Franciszek w Orędziu na zbliżający się Światowy Dzień Misyjny wyraził pragnienie rozpoczęcia etapu Kościoła, który obejmuje wszystkich chrześcijan na mocy chrztu, współczesnych proroków i świadków, którzy w mocy Ducha Świętego niosą Ewangelię aż po krańce ziemi.

Giovanni Tridente-10 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

Nowy sezon misyjny obejmujący wszystkich chrześcijan na mocy chrztu, współczesnych proroków i świadków, którzy w mocy Ducha Świętego niosą Ewangelię aż po krańce ziemi. Takie marzenie przekazał Kościołowi powszechnemu papież Franciszek w Orędziu na zbliżający się Światowy Dzień Misyjny, wydanym w święto Trzech Króli, 6 stycznia tego nowego roku.

Impreza odbędzie się jak zwykle w przedostatnią niedzielę października, miesiąca notorycznie poświęconego misjom, a w tym roku przypadnie ona na 23. Wybrany temat zaczerpnięty jest z wersetu 8 Dziejów Apostolskich "Abyście byli moimi świadkami", który zapisuje ostatnią rozmowę zmartwychwstałego Jezusa z uczniami przed Jego wniebowstąpieniem do nieba.

Słowa te - pisze w Orędziu papież Franciszek - stanowią "centralny punkt, serce nauczania Jezusa do uczniów w perspektywie Jego misji w świecie". I są one nieustannym zaproszeniem dla każdego ochrzczonego, jeśli chce być prawdziwym świadkiem Chrystusa. Tu pojawia się "tożsamość Kościoła", która buduje się nie w izolacji w poszczególnych członkach, ale we wspólnocie, na co wskazywał już św. Paweł VI w Evangelii Nuntiandi.

Jeśli chodzi o istotę tej misji - wyjaśnia Papież - to przekłada się ona na "dawanie świadectwa o Chrystusie, czyli o Jego życiu, męce, śmierci i zmartwychwstaniu, z miłości do Ojca i do ludzkości". Jest to przestroga dla każdego chrześcijanina, który w końcu jest powołany nie do komunikowania siebie, swoich darów i zdolności, ale do "ofiarowania Chrystusa słowem i czynem, głosząc wszystkim Dobrą Nowinę o swoim zbawieniu z radością i otwartością, jak pierwsi Apostołowie".

Prawdziwi świadkowie

Może to również oznaczać, niekiedy, poniesienie "męczeństwa", niekoniecznie krwawego, ale jest to najbardziej konkretny sposób bycia prawdziwym świadkiem. To nie przypadek, że w ewangelizacji "przykład życia chrześcijańskiego i głoszenie Chrystusa idą ręka w rękę", jak dwa płuca, którymi musi oddychać wspólnota uważająca się za prawdziwie misyjną - podkreśla w swoim Orędziu papież Franciszek.

Papież zastanawia się następnie ponownie nad potrzebą wyjścia poza "zwykłe miejsca" ewangelizacji, gdyż istnieją jeszcze obszary geograficzne, do których nie dotarło jeszcze chrześcijańskie orędzie. Jednocześnie musimy wziąć pod uwagę wszystkie te horyzonty społeczne i egzystencjalne, te "graniczne" sytuacje ludzkie, które żywią pragnienie, nawet jeśli nie jest ono wyrażone, spotkania z Chrystusem.

Oczywiście, trzeba liczyć na nieustanne natchnienia Ducha Świętego, bo to On jest "prawdziwym protagonistą misji", który daje siłę swoim uczniom i wie, jak przekazać "właściwe słowo, we właściwym czasie i we właściwy sposób".

W tej perspektywie papież zaprasza nas do przeżywania także różnych rocznic misyjnych, które przypadają w 2022 r. Wśród nich 400-lecie utworzenia Świętej Kongregacji Propaganda Fide, "opatrznościowej intuicji", która już w 1622 r. umożliwiła realizację ewangelizacyjnej misji Kościoła z dala od ingerencji światowych potęg.

Dwa wieki później Francuzka Pauline Jaricot - która zostanie beatyfikowana 22 maja - założyła Stowarzyszenie Rozkrzewiania Wiary, które umożliwiło poszczególnym wiernym aktywny udział w misjach poprzez owocną sieć modlitwy i zbiórek na rzecz misjonarzy. Z tego pierwszego ziarna narodził się dzisiejszy Światowy Dzień Misyjny.

Świadkowie zabici

Ta rocznica może być także okazją do wspomnienia wielu świadków, którzy co roku oddają swoje życie za misje, ginąc w kontekstach przemocy, nierówności społecznych, wyzysku oraz degradacji moralnej i środowiskowej: proboszczów, księży zaangażowanych w dzieła społeczne, zakonników, ale także wielu świeckich i katechetów.

Co roku ich historie są zbierane w dossier publikowanym przez Fides. Na przykład w 2021 roku na świecie zginęło 22 misjonarzy, 13 księży, 1 zakonnik, 2 zakonnice i 6 osób świeckich, najwięcej w Afryce, ale także w Ameryce, Azji i w jednym przypadku w Europie. Ludzie, którzy do ostatniej chwili swojego życia dawali świadectwo o Chrystusie, często na peryferiach geograficznych i egzystencjalnych, z dala od miejsc konwencjonalnych, tak jak zaprasza Kościół i jak wymaga tego prawdziwa misja.

Kultura

Gershom Scholem (1897-1982). Objawienie i tradycja żydowska

W tych latach ponownego odkrywania tradycji i kultury żydowskiej przez świat katolicki, kluczowym autorem dla zrozumienia dzisiejszej myśli żydowskiej - oraz jej napięć i konfliktów - jest Gershom Scholem, który w Hiszpanii jest postacią stosunkowo mało znaną.

Jaime Nubiola-10 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Gerhard Scholem robił wszystko, co w jego mocy, by być jak najbardziej żydowskim. Urodził się w 1897 roku w zasymilowanej niemiecko-żydowskiej rodzinie, dla której żydowskość nie była niczym więcej niż tradycją przodków. W ten sposób poszukiwania młodego Scholema były postrzegane jako akt buntu, wyraz pewnego zainteresowania żydowskim zbyt wiele Żydzi. Dowodem na to jest odrzucenie przez niego imienia "Gerhard" i zastąpienie go znacznie bardziej żydowskim imieniem "Gerszom".

Studiował matematykę, filozofię i języki orientalne, zanim znalazł swój ulubiony przedmiot studiów: kabałę, czyli system interpretacji okultystycznych doktryn żydowskiej tradycji mistycznej. Od najmłodszych lat angażował się w grupy syjonistyczne. Twierdził, że dla niego syjonizm to nie tylko ruch polityczny, opowiadający się za utworzeniem państwa Izrael, ale ruch głębokiej odnowy judaizmu.

Dla Scholema judaizm był czymś szczególnym, niemożliwym do zasymilowania w jakiejkolwiek innej kulturze bez zniszczenia samego siebie; to właśnie poszukiwanie tego "prawdziwego judaizmu" doprowadziło go do studiowania kabały i innych ruchów historycznych, do przyłączenia się do syjonizmu i do przeniesienia się do Jerozolimy, gdzie zmarł w 1982 roku, po płodnym życiu akademickim na Uniwersytecie Hebrajskim. Jego zainteresowanie duchową odnową narodu żydowskiego doprowadziło go do badań nad historią Żydów, mesjanizmem oraz żydowską tożsamością i misją historyczną.

Jego pasja do przeszłości nie była jedynie naukowym zainteresowaniem: to, co miał nadzieję znaleźć w historii, to odnawiająca się siła, która budowałaby teraźniejszość, a tym samym dawała narodowi żydowskiemu nowe powody do walki o istnienie. Oto co pisze w Główne nurty w mistyce żydowskiej: "Opowieści nie są jeszcze skończone, nie stały się jeszcze historią, zawarte w nich tajemnicze życie może dziś lub jutro wyłonić się ponownie w tobie lub we mnie"..

Scholem uważał, że niezbitym dowodem na wyjątkowość narodu żydowskiego jest jego odpornośćPomimo zmiennych kolei losu i trudnych okoliczności, przez które musiał przejść, zawsze potrafił zachować siebie, swoje znaczenie i swoją misję. "Ostatecznie znaczenie to opierało się na szczególnej relacji między narodem wybranym a Bogiem, którą tradycja zarówno zachowuje, jak i wzbogaca w zależności od okoliczności historycznych".napisał César Mora ("Gershom Scholem, ponowny odkrywca żydowskiego mistycyzmu", Jeleń, 2019). Dla Scholema uderzające jest to, jak w bardzo trudnych warunkach społecznych, zdolnych go zmiażdżyć, Żyd zrekonfigurował się i rozwinął. Nie przypisuje tego wyłącznie więzi religijnej, gdyż wydaje mu się, że właśnie obecny wiek, naznaczony sekularyzacją, nie zdołał zdezaktualizować wspólnej więzi ludzi.

Dla Scholema specyfika narodu żydowskiego wynika w dużej mierze z wyboru Boga i przesłania, które mu objawił. To objawienie nie jest rozumiane jako jeden, ostateczny moment, ale promieniuje i wyraża się w całej rzeczywistości i na przestrzeni dziejów.

Scholem rozumie objawienie jako coś otwartego, oczekującego na swoją ostateczną konfigurację, którą można zrozumieć tylko patrząc wstecz: "Słowo Boże, jeśli istnieje coś takiego, reprezentuje absolut, o którym można powiedzieć, że spoczywa w sobie, jak również porusza się w sobie. Jego promieniowanie jest obecne we wszystkim, co, wszędzie, zmaga się z wyrażaniem i kształtowaniem siebie... i właśnie w tej różnicy między tym, co nazywa się słowem Bożym, a słowem ludzkim, znajdujemy klucz do objawienia". (Scholem, W świecie jest tajemnica: tradycja i sekularyzacja, p. 18). 

Objawienie jest więc rozumiane przez Scholema jako coś otwartego na interpretację, spotkanie człowieka z nieskończenie interpretowalnym słowem Boga, które jest kształtowane przez doświadczenie historyczne i przez nie odnawiane. Doświadczenie historyczne staje się zatem fundamentalne dla judaizmu, gdzie naród żydowski odnajduje swoją tożsamość i gdzie spotyka się z objawieniem.

Jednym z takich fundamentalnych momentów tożsamościowych dla narodu żydowskiego było objawienie na Synaju, a i dziś pytanie o treść objawienia i jego konfrontację z czasami jest wciąż aktualne.

Dla Scholema objawienie dostosowuje się do czasu historycznego, dlatego w każdym momencie dziejów należy na nowo zadać to pytanie i w historii szukać również odpowiedzi. Doświadczenia historyczne z konieczności prowadzą Żyda do zakwestionowania swojej tożsamości; w przeciwieństwie do chrześcijanina, któremu, według Scholema, okoliczności historyczne nie mówią nic o jego tożsamości, ponieważ jego moment konfigurujący - przyjście Mesjasza - nastąpił już w przeszłości. Teraźniejszość i przyszłość są dla Żyda otwarte i radykalnie związane z jego wewnętrzną tożsamością. Wydarzenia takie jak Shoah są fundamentalne dla zrozumienia dzisiejszej tożsamości żydowskiej.

Dla Scholema objawienie jest otwarte na nowość ludzkiej twórczości. Nie jest ona czymś stałym i tylko do przekazania, ale czymś żywym, pozostającym w stałej relacji z wierzącym sumieniem i otwartym na spontaniczność. Scholem widzi w tradycji sekret narodu żydowskiego, gdyż reprezentuje ona zjednoczenie starego z nowym, akceptację nowości i jej integrację z tym, co już ustalone.

Uczenie się od naszych "starszych braci w wierze" - jak lubił nazywać naród żydowski Jan Paweł II - jest wyzwaniem. W tym kierunku Gershom Scholem jest autorem, który może nam pomóc, ponieważ daje nam wiele do myślenia.

Ameryka Łacińska

Kontekst wyborów prezydenckich w Chile

Po spornej kampanii lewicowy kandydat Gabriel Boric zdobył większość przeciwko José Antonio Kastowi, prawnikowi i katolickiemu politykowi. Biskupi wzywają go do "rządzenia dla wszystkich Chilijczyków".

Pablo Aguilera-10 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

W ciężkim głosowaniu w niedzielę 19 grudnia José Antonio Kast, prawnik i polityk katolicki, zaakceptował porażkę ze swoim rywalem, Gabrielem Boricem, kandydatem skrajnej lewicy.

We wczesnych godzinach poniedziałku 20. podano ostateczne wyniki: Boric zdobył 55,8 % głosów, wobec 44,1 % Kasta. Odsetek Chilijczyków, którzy poszli do urn w tej drugiej turze wyniósł 56,59%. W pierwszej turze w dniu 21 listopada głosowało 47,34 % obywateli; w tej turze Kast zdobył pierwszą większość, tuż za nim uplasował się Boric.

W swojej propozycji rządowej Kast przedstawił różne strategie mające na celu m.in. ochronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci, wzmocnienie preferencyjnego prawa rodziców do edukacji dzieci oraz uznanie kultury i tożsamości ludności tubylczej.

Tymczasem propozycja rządowa Borica, sztandarowego przedstawiciela Frente Amplio i Partii Komunistycznej, obiecuje włączenie perspektywy feministycznej, realizację polityki np.legalna, bezpłatna i bezpieczna aborcja"oraz zmiany w ustawie o tożsamości płciowej, wśród innych pomysłów.

Boric jest w drugiej kadencji jako poseł i na wybuch społeczny w 2019 roku podpisał się m.in. Porozumienie pokojowe aby spełnić żądania obywateli dotyczące polityk publicznych, które pozwalają na większą godność i które dziś przekładają się na Konwent Konstytucyjny, który ma zaproponować nową konstytucję dla Chile.

W związku z wyborami prezydenckimi Stały Komitet Konferencji Episkopatu (CECh) wydał 16 grudnia ostrożne oświadczenie, w którym ofiarował swoje modlitwy za następnego prezydenta i poprosił o "...modlitwę za nowego prezydenta".rządzić dla wszystkich Chilijczyków, szukając dróg dialogu, porozumienia, sprawiedliwości i braterstwa.".

Niektórzy biskupi, indywidualnie, przypomnieli swoim wiernym o "zasady niepodlegające negocjacjomKomitet Stały przesłał pozdrowienia dla zwycięzcy: "Poszanowanie życia od poczęcia do śmierci, małżeństwo między mężczyzną i kobietą, wolność edukacji itd. Gdy znany był wynik wyborów, Komitet Stały przesłał zwycięzcy swoje pozdrowienia: ".... Kościół musi być miejscem życia od poczęcia do śmierci.Modlimy się do Boga, aby dał Wam swoją mądrość i siłę, której niewątpliwie będziecie potrzebować. Misja jest zawsze większa niż nasze możliwości i zdolności, ale ufamy, że - przy współpracy obywateli, pracy różnych podmiotów społecznych i politycznych oraz sile duchowej, która płynie z wiary i najgłębszych ludzkich przekonań - będzie on w stanie sprostać swemu zadaniu z wielkodusznością, zaangażowaniem i roztropnością.".

Choć program Borica proponuje drastyczne zmiany w polityce, to najprawdopodobniej będzie musiał negocjować z opozycją, która w nowym Kongresie będzie miała 50 % senatorów. Prezydent i nowi parlamentarzyści obejmą urząd w marcu przyszłego roku.

Poza wynikiem wyborów prezydenckich, czeka nas coś ważniejszego. Konwent Konstytucyjny, który rozpoczął prace w lipcu ubiegłego roku, powinien przedstawić propozycję nowej konstytucji politycznej między kwietniem a lipcem 2022 roku. Sześćdziesiąt dni później tekst ten zostanie poddany pod plebiscyt; jego zatwierdzenie lub odrzucenie będzie wymagało 50 % plus jeden głosów.

Kościół katolicki i inne wyznania chrześcijańskie, żydzi, muzułmanie i inni zbierają 15 tys. podpisów wymaganych do poparcia wniosku w sprawie wolności religijnej na Konwencji. Wniosek został złożony na piśmie w październiku ubiegłego roku.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu, kardynał arcybiskup Santiago Celestino Aós, w swoim orędziu bożonarodzeniowym odzwierciedlił tę sytuację, kładąc nacisk na przyjmowanie, słuchanie i dialog: "...sytuacja ludzi, ludu i Kościoła jest sprawą serca.My jesteśmy w innym: zajęci naszymi politycznymi i społecznymi obowiązkami i planami, wściekli w naszych finansowych przygodach i perypetiach, religijnie dyskutujący o sprawiedliwości i grzechach - zawsze grzechach innych, bo korupcja jest w innych kręgach! Słowa pieniądze, wakacje, biznes itp. brzmią i rozbrzmiewają, otulone wirusami i zarażeniem oraz łóżkami na OIOM-ie itp. Jesteśmy bardzo zmartwieni i ubolewamy, że lawina przedmiotów i prezentów nie jest tak wielka, a ponieważ nasze obchody muszą być ograniczone do zamówionych możliwości, i bez zrozumienia, że wszyscy musimy zrobić to, co do nas należy, aby lepiej zorganizować nasze współistnienie, aby wprowadzić pokój tam, gdzie jest przemoc, szacunek tam, gdzie jest nienawiść, uczciwość tam, gdzie jest korupcja, wierność małżeńską tam, gdzie jest nadużycie i porzucenie, dialog tam, gdzie obelga i dyskwalifikacja zagłuszają, przyjęcie tam, gdzie migranci cierpią z powodu odrzucenia. Są one zadaniem wszystkich, jest to również Twoje zadanie.".

Więcej
Świat

Podróże papieża w 2022 roku: coraz bardziej "budowniczy mostów

Podobnie jak w przypadku konsystorzy kardynałów, czy teraz w związku z reformą Kurii Rzymskiej, i oczywiście przy okazji konklawe, oczekiwanie na podróże Ojca Świętego w 2022 roku niesie ze sobą nutkę intrygi, tajemnicy. Podróże apostolskie papieża Franciszka są zasiewem braterstwa i jedności, i pokazują go, coraz bardziej, jako Pontifex.

Rafał Górnik-9 styczeń 2022-Czas czytania: 7 minuty

Rozwój pandemii wyznacza wizyty papieża w różnych miejscach we Włoszech i na świecie. Z tego powodu Stolica Apostolska nie może zaplanować tych podróży z tak dużym wyprzedzeniem, jak by chciała. Jednak Franciszek podpowiada niektóre ze swoich życzeń, a audiencje oferują pewne wskazówki.

Pisząc te wiersze o możliwych podróżach papieża w tym rozpoczynającym się roku, z pomocą Giovanni TridenteKorespondent Omnes we Włoszech, miał na myśli trzy sceny z 2021 roku. Pierwsze, jego słowa w samolocie wracającym z historycznej wizyty w Iraku na początku marca, którym teraz się przyjrzymy.

Po drugie, konsekracja nowoczesnego kościoła św. Jana Chrzciciela, nowenna w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w grudniu, na kilka dni przed inauguracją wielkiej katedry Matki Bożej Arabskiej w Bahrajnie, którą papież zainauguruje w grudniu. podziękował królowi Hamadowi bin Isa Al Khalifa.

A trzecim było spotkanie papieża Franciszka z prawosławnym metropolitą, przewodniczącym Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego Hilarionem Alfejewem, które odbyło się 22 grudnia w gabinecie Auli Pawła VI. Przez godzinę potwierdzali "ducha braterstwa" i wspólne zobowiązanie do "poszukiwania konkretnych odpowiedzi ludzkich i duchowych" - odnotowało watykańskie biuro prasowe.

Z prawosławnym patriarchą Cyrylem

Podczas spotkania metropolita Hilarion przekazał papieżowi najlepsze życzenia, zarówno osobiście, jak i w imieniu patriarchy Cyryla., na swoje 85 urodziny. Papież przyjął te pozdrowienia "z wdzięcznością", wyrażając "uczucia sympatii i bliskości do Kościoła rosyjskiego" i do samego Cyryla, który niedawno skończył 75 lat. Ojciec Święty przypomniał "drogę braterstwa, którą razem przebyliśmy i rozmowę, którą odbyliśmy w Hawanie w 2016 roku".

W tym klimacie, który kontynuuje ten utrzymywany przez Ojca Świętego z najwyższymi przedstawicielami Kościoła prawosławnego na Cyprze i w Grecji, jednym z możliwych miejsc rozważanych przez watykański Sekretariat Stanu na spotkanie Papieża Franciszka z patriarchą Cyrylem mogłoby być opactwo w Pannhonalma (Węgry), miejsce o silnej tradycji ekumenicznej, być może we wrześniu, a nawet w pierwszej połowie tego roku. Jej opatem jest Cyryl Tamas Horotobagyi, a w grudniu był w Rzymie. Innym możliwym miejscem takiego spotkania byłaby Finlandia, a nawet Kazachstan, choć kraj ten jest obecnie pogrążony w kryzysie. "Zawsze jestem gotowy, jestem też gotowy na wyjazd do Moskwy. Nie ma protokołów z dialogu z bratem - powiedział niedawno papież, jak podaje "Rome Reports".

Pamięć o Iraku

"Pojechałem do Iraku wiedząc o ryzyku, ale po wielu modlitwach podjąłem decyzję w sposób wolny. To było jak wyjście z więzienia., powiedział papież Franciszek na pokładzie samolotu wracającego z wizyty w ziemi Abrahama w marcu 2021 roku, po piętnastu miesiącach spędzonych w odosobnieniu w Watykanie, bez przyjmowania wiernych na audiencjach.

Pobyt Wspólnego Ojca Katolików w Iraku pozostawił nam ważne lekcje, które podsumowujemy w Omnes, a które oferują również pewne klucze dla jego przyszłych podróży. Być może pierwszym z nich jest to: myśleć o innych, o Irakijczykach, podróżować nawet wtedy, gdy wszystko wydawało się przeciwko niemu, jechać, by ich pocieszać i umacniać. Dzieło miłosierdzia.

Drugim było współczucie, jak u Jezusa krótko przed rozmnożeniem chlebów i ryb, o czym czytamy w tej sobotniej Ewangelii. Kilka lat temu, w październiku 2015 r., na krótko przed ogłoszeniem Świętego Roku Miłosierdzia, papież powiedział w Santa Marta: Bóg "On ma współczucie, ma współczucie dla każdego z nas; ma współczucie dla ludzkości i posłał swojego Syna, aby ją uzdrowił".

Współczucie było w centrum modlitwy Papieża Franciszka, Pontifex, na równinach Niniwy i Ur, za tak wielu ludzi, zwłaszcza chrześcijan, którzy ponieśli "tragiczne konsekwencje wojny i wrogości". I w Mosulu, gdzie papież mówił o okrucieństwie: "To okrutne, że ten kraj, kolebkę cywilizacji, nawiedziła tak nieludzka burza, w której zniszczono starożytne miejsca kultu, a tysiące i tysiące ludzi (muzułmanów, chrześcijan, jazydów i innych) siłą wysiedlono i zabito".. Godziny później, podczas lotu powrotnego do Rzymu, powie dziennikarzom: "Nie mogłem sobie wyobrazić ruin Mosulu, zaniemówiłem. Wszelkie zdjęcia, które można zobaczyć na tej stronieTo naprawdę szokujące.

"Musimy przebaczyć".

Tam, w Hosh-al-Bieaaa, placu czterech kościołów (syryjsko-katolickiego, ormiańsko-prawosławnego, syryjsko-prawosławnego i chaldejskiego) Mosulu, zniszczonych w latach 2014-2017 przez ataki terrorystyczne, Franciszek uroczyście potwierdził, że "braterstwo jest silniejsze od bratobójstwa, nadzieja jest silniejsza od śmierci, pokój jest silniejszy od wojny"."To przekonanie nigdy nie może być uciszone krwią przelaną przez tych, którzy profanują imię Boga, drepcząc po ścieżkach zniszczenia".

Last but not least (last but not least), powiedzieliśmy: przebaczenie. "Wszechmogący Boże, otwórz nasze serca na wzajemne przebaczenie, uczyń nas narzędziami pojednania".Modlił się w starożytnym Ur Abrahama, wraz z setką przedstawicieli islamu, judaizmu i chrześcijaństwa, w historycznym spotkaniu międzyreligijnym.

Liban, Kazachstan, Indie...

Po papieskich orędziach na Cyprze, na Akropolu w Atenach, na Lesbos, a wcześniej w Budapeszcie i na Słowacji, papież Franciszek zaapelował także o pokój i stabilizację w kraju cedrów, czyli w Libanie. Warunki do takiej wizyty nie są na razie prawdopodobne, przynajmniej w pierwszej połowie roku. Franciszek chce jednak pojechać do kraju śródziemnomorskiego.

Na początku sierpnia, rok po straszliwej eksplozji, która zdewastowała port w Bejrucie, pozostawiając prawie 200 zabitych i tysiące rannych, papież publicznie ponowił swoje zobowiązanie do odwiedzenia Libanu w najbliższej przyszłości. "Drodzy Libańczycy - powiedział w Auli Pawła VI - moje pragnienie odwiedzenia was jest wielkie. Nigdy nie przestaję się za was modlić, prosząc, by Liban znów był przesłaniem braterstwa, przesłaniem pokoju dla całego Bliskiego Wschodu.

Kazachstan (Azja Środkowa) będzie gospodarzem VII Spotkania Liderów Tradycyjnych Religii w dniach 14-15 września, a należy przypomnieć, że przewodniczący Senatu niedawno odwiedził papieża w Rzymie. Jednak obecne warunki polityczne w tym kraju nie wydają się idealne dla papieskiej wizyty, na co zwrócono uwagę. Nie można jednak niczego wykluczyć.

Wspomnijmy też o Indiach. Pod koniec października Papież przyjął premiera Republiki Indyjskiej Narendrę Modiego, który następnie przywitał się z kardynałem Pietro Parolinem, watykańskim sekretarzem stanu, i arcybiskupem Paulem Richardem Gallagherem, sekretarzem ds. relacji z państwami: "W trakcie krótkiej rozmowy - zaznaczono w komunikacie - odnieśli się oni do serdecznych relacji istniejących między Stolicą Apostolską a Indiami". Nie ma jednak konkretnej daty ewentualnej wizyty.

Santiago de Compostela, Kanada

Dwie prawdopodobne podróże papieża latem tego roku to Santiago de Compostela i Kanada. W obszernym wywiadzie z Carlosem Herrerą, "Herrera en Cope", na początku września, papież powiedział jego pragnienie podróży do Santiago latem 2022 r. aby skierować apel do Europy. "Obiecałem przewodniczącemu Xunta de Galicia, że zastanowi się nad tą sprawą" - skomentował papież. "Dla mnie jedność Europy w tej chwili jest wyzwaniem. Albo Europa będzie się dalej doskonalić i poprawiać w Unii Europejskiej, albo się rozpadnie. Idealne ramy mogłyby stanowić zakończenie Europejska Pielgrzymka Młodzieży, , która kończy się w dniach 6 i 7 sierpnia.

Franciszek powtórzył w rozmowie, że. jej celem jest dalsze priorytetowe traktowanie wizyt w mniejszych krajach Europy.. Tak więc "pojechałem do Strasburga, ale nie pojechałem do Francji. Pojechałem do Strasburga na spotkanie z Unią Europejską. A jeśli jadę do Santiago, to jadę do Santiago, ale nie do Hiszpanii, niech to będzie jasne". Choć niektóre media nie wykluczają, że papież, w końcu jezuita, zgodzi się odwiedzić Manresę (lub Loyolę) na zakończenie Roku Ignacjańskiego, upamiętniającego 500-lecie nawrócenia św. Ignacego z Loyoli, jak podało Omnes.

Inna możliwa wizyta to podróż papieża do Kanady, w Ameryce Północnej, która ma związek z kwestią, która w ostatnich latach wstrząsnęła Kościołem: poważnymi nadużyciami wobec nieletnich. Na stronie Kanadyjska Konferencja Biskupów Katolickich zaprosił Ojca Świętego na wizytę apostolską w kontekście trwającego procesu duszpasterskiego pojednania z ludnością tubylczą, po jej złym traktowaniu przez wspólnoty katolickie w XIX wieku, które obejmowało m.in. odkrycie ponad tysiąca nieoznakowanych grobów ze szczątkami tubylczych dzieci.

Ukraina, Czarnogóra, Malta, Sudan Południowy, Kongo...

Mówi się też o wyjeździe na Ukrainę jeszcze przed wakacjami. W Boże Narodzenie Franciszek powiedział, że nie należy pozwolić na rozprzestrzenianie się na Ukrainie "przerzutów gangreny konfliktu", ze względu na napięcia między Kijowem a Moskwą, które budzą obawy przed eskalacją militarną. Przypomniał też "zapomniane" tragedie konfliktu w Jemenie i Syrii, który "spowodował wiele ofiar i nieobliczalną liczbę uchodźców". Ukraińscy katolicy przyjmują podróż papieża niemal za pewnik, chcąc uniknąć konfliktu z Rosją.

Co więcej, jeszcze przed pandemią Jego Świątobliwość planował podróże do Czarnogóry, na Maltę, do Indonezji, Timoru Wschodniego, Papui Nowej Gwinei (Oceania), a może nawet bardziej natarczywie do Republiki Konga i Sudanu Południowego na kontynencie afrykańskim.

Florencja (region śródziemnomorski), oraz Rzym

Pierwszym spotkaniem w tym roku będzie spotkanie Papieża we Florencji z biskupami i burmistrzami z regionu śródziemnomorskiego pod koniec lutego, w którym wezmą udział także uchodźcy i ich rodziny, aby obszar ten stał się ponownie "symbolem jedności, a nie granicy".

Wydarzenie to jest kontynuacją misji rozpoczętej przez Episkopat Włoch w Bari w lutym 2020 r., na skraju pandemii, spotkaniem "Morze Śródziemne, granica pokoju", które po raz pierwszy w historii zgromadziło biskupów regionu śródziemnomorskiego i Episkopatu Włoch. Mare Nostrumzjednoczeni pragnieniem zburzenia murów dzielących narody, donosi oficjalna agencja watykańska.

W czerwcu br. X Spotkanie Rodzinz tematem "Miłość rodzinna: powołanie i droga do świętości". Spotkanie, które z powodu pandemii musiało zostać przełożone na rok 2020, a które będzie wieloośrodkowe i rozszerzone, "sprzyjając zaangażowaniu wspólnot diecezjalnych z całego świata".

"Cztery lub pięć wyjazdów poza Włochy".

Papież Franciszek rozpoczyna ten rok, w którym minie dziewięć lat od jego wyboru, od przygotowania "czterech lub pięciu" podróży poza Włochy, podczas których mógłby odwiedzić po raz pierwszy m.in. Oceanię i Kanadę - podała agencja informacyjna Télam, choć ma na myśli podróże "do Konga i na Węgry".

"Ponadto muszę jeszcze zapłacić zaległy rachunek za podróż do Papui Nowej Gwinei i Timoru Wschodniego" - dodał Ojciec Święty, nawiązując do wizyty zaplanowanej pierwotnie na 2020 rok, ale zawieszonej z powodu pandemii.

"Musisz udać się na peryferie, jeśli chcesz zobaczyć świat takim, jakim jest" - powiedział papież o swoim sposobie podróżowania w książce "Dreaming Together", w której dodał: "Zawsze myślałem, że z peryferii widzi się świat wyraźniej, ale w ciągu tych ostatnich siedmiu lat jako papież przekonałem się na własnej skórze". Aby znaleźć nową przyszłość, trzeba udać się na peryferia.

Wielebny SOS

Pustynie, które chłodzą

Zwykłą rzeczą w rozwoju życia duchowego jest przejście przez pustynię. Czynił to naród żydowski, Jan Chrzciciel, Chrystus i wielu innych, którzy przyszli po nim. Pustynia duchowa może być mylona z kryzysem egzystencjalnym, z depresją lub z ciemną nocą. Może też pokrywać się ze wszystkimi z nich.

Carlos Chiclana-9 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

Można przejść przez pustynie osobiste, małżeńskie, zawodowe, duchowe, instytucjonalne itd. Warunki tam panujące są spartańskie, jest bardzo zimno i bardzo gorąco, jest mało towarzystwa, jedzenie jest niepewne, czas płynie powoli, panuje cisza, jest kurz i robaki, są to miejsca niegościnne, surowe i nieprzyjemne. Logiczne jest narzekanie i szukanie ukojenia, czy to w postaci złotego cielca, zamieniania kamieni w chleb, czy płakania nad porami i cebulami, które kiedyś się jadło.

A jednocześnie pamiętaj, że przechodzisz, że zostawiasz za sobą coś, co było niepotrzebne, że wiesz, że to pustynia, bo znałeś inne miejsca i możesz porównać. Fakt, że jesteś tam teraz, nie unieważnia ani nie zaprzecza temu, czego doświadczyłeś wcześniej, ale raczej wzmacnia, potwierdza i kontrastuje to. To, że wcześniej było inaczej, potwierdza też, że teraz jesteście w tym odludnym miejscu. Oschłość emocjonalna tej pory roku kontrastuje z mądrą świadomością, która konnaturalnie wskazuje na prawdę. Pustynia jest miejscem samotnym, gdzie tylko Bóg spotyka cię o świcie, po tym jak kontemplował cię we śnie. 

Nie bój się tego, to straszne, owszem, i idź za tym, bo to jest dla nas dobre, nawet jeśli tego nie rozumiemy. 

1.- Grozi to zakłóceniem twojego życia. Wydaje się, że wszystko się skończyło, że nic już nie ma sensu, że wszystko wcześniej było fałszywe. Pojawi się wielki niepokój i/lub subtelne zwodnicze podejścia: rozczarowanie, zmęczenie, egzystencjalne kwestionowanie lub poprawka na całość.

2.- Pyta. Przejście przez nią to ponowne rozeznanie. Tak, znowu. Co jest pszenicą, a co kąkolem, co jest proste, a co krzywe, co jest światłem, a co cieniem, pytają was demony i dzikie bestie, czy to jest ta droga, czy tamta. To klarowne rozważania, w których jednocześnie wiesz i nie wiesz, widzisz i nie widzisz. 

3.- Obudź w sobie ducha, aby zacząć od nowa, i to naprawdę zacząć. Jest to wstęp do nowej drogi duchowej, do powrotu do tego, co istotne i uczynienia rzeczy nowymi. Nie wypieraj się przeszłości, wiesz skąd przyszedłeś, nawet czasem uciekając przed Egipcjaninem dnia. Słońce wypala starą skórę i pojawia się nowa. Jesteś spragniony i tęsknisz za światłem; w przeciwieństwie do obrazów depresyjnych, gdzie nic cię nie obchodzi, tutaj chcesz znaleźć prawdę.

4.- Pokaż północ. Aby dobrze widzieć gwiazdy, im więcej ciemności tym lepiej. Wydaje się - tak mówią mistycy, którzy oświecają nas swoimi ciemnymi nocami - że On nie zwalnia z płodnej czerni ślepca, który odzyskuje wzrok. Brak światła na ziemi pozwala zobaczyć gwiazdy na niebie, gdzie Polar pozostaje do dyspozycji. Jeśli zaufasz nocy ze swoim czasem i będziesz czekać, w końcu ona zawsze zaskoczy cię darem świtu. Wobec beznadziejności depresji jest nadzieja.

5.- Oczyszcza i ogłusza jednocześnie. Generuje to na początku dezorientację: co się dzieje? Mało tego, centralizuje cię i pozwala ci nie rozpraszać się, bo tam jest mało hałasu, a wokół tyle pustki. Uwalnia od ciężarów, które nie są konieczne, aby iść do przodu. W ciszy słowo jest lepiej słyszalne. Bez tak wielkiego dopełnienia Słowo jest bardziej autentyczne i wiesz, że ono tam jest, nawet jeśli duchowo prawie nic nie czujesz, a w innych dziedzinach życia jesteś wciąż tak samo żywy.

6.- Desperacja. Kiedy okaże się, że jesteś tak zaprzedany, masz dwie opcje: albo się obudzisz i będziesz dalej szedł, żeby żyć, albo poddasz się i umrzesz dla bezludnej nicości. Ten scenariusz oferuje ci pełne życie według ducha, ponieważ materialne, strukturalne, instytucjonalne lub zadaniowe wsparcie jest nieliczne, nieapetyczne i mało satysfakcjonujące. Pustynia nie kołysa do snu jak zmiany nastroju.

7.- Odczep się. Aby móc przejść przez piaski, trzeba odpuścić to, co nie jest istotne: zajęcia, zadania, czynności, rozpraszacze. To przerażające, bo wydaje się, że nie zostanie nic, ale zostaniesz ty i Bóg, który na dodatek na środku pustkowia powie do ciebie z półuśmiechem "nakarm ich", gdy zostaną ci tylko łachmany, wielki głód i wielkie pragnienie.

8.- Wejdź do środka. Ponieważ zewnętrzna strona pustyni jest mało interesująca i zawsze taka sama, należy przestać szukać na zewnątrz tego, co ma się w środku. Tym samym umieszcza Cię w scenariuszu sprzyjającym spotkaniu z samym sobą, z własną prawdą i dostrzeżeniu, że tam w środku już czekałeś na ślub. W depresji jednak nie jest się zdolnym do refleksji.

9.- Zmiana nazwy. Przy tak dużej ilości kamieni wokół, na końcu widzisz swoje imię wypisane na wszystkich białych kamykach. Nowe imię, po podróży bohatera, które okazuje się być tym samym imieniem co wcześniej. 

W ten sposób tworzysz historię, budujesz swoją historię, a z pustyni wychodzisz przebudzony, witalny i z tym spojrzeniem - rozumiejącym, zdumionym i doceniającym - na siebie, innych i życie, które pozwala Ci znacznie bardziej cieszyć się każdą kroplą wody.

Dzieci, tak jak Jezus, są światłem

9 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

"Dzieci pomagające dzieciom", to była i jest alma mater Papieskiego Dzieła Dziecięctwa Misyjnego (dawniej zwanego Świętym Dziecięctwem). Czasami czasownik był zmieniany na "dzieci ewangelizują dzieci".

W tym roku Dzień tego Papieskiego Dzieła, który będzie miał miejsce 16 stycznia, wybrał hasło: "Z Jezusem do Jerozolimy: Światło dla świata!".

Przypomnimy sobie ostatni znany szczegół z dzieciństwa Pana: gdy Jezus jako dziecko przebywa w Jerozolimie, odpowiadając i oświecając doktorów i nauczycieli prawa. On jest prawdziwą Światłością świata, która oświeca tych, którzy żyją w ciemności i w cieniu śmierci.

Dzisiaj na świecie jest wiele dzieci, które żyją w ciemności, które nie mają wiary, nadziei, miłości, która płynie z poznania Boga. Oni również muszą mieć radość z tego, że są kochani przez Boga, który jest Ojcem. Jest ich wielu, są większością, jest ich zbyt wielu. I my możemy im pomóc, dlatego musimy uczyć ich nasze dzieci. Pamiętacie Teresitę? Tak, małą dziewczynkę z misji! Chciała zostać misjonarką: "Chcę zanieść Jezusa dzieciom, które Go nie znają, aby mogły pójść szczęśliwie do nieba". Dzieci mogą być misjonarzami, być światłem, by nieść Jezusa tym, którzy Go nie znają. A czynią to modląc się za dzieci, które nie znają Boga; a czynią to składając małe, lub duże ofiary za misjonarzy, jak to czyniła Teresa; a czynią to, gdy dają małą jałmużnę na pomoc misjom? 

Dzieci są misjonarzami, gdy z prostotą i z uśmiechem mówią o Bogu i o tym, o co Go proszą lub za co dziękują w swoich modlitwach, czasem to one najlepiej dają wielkie świadectwo wiary i zaufania Bogu, a czasem to one najlepiej rozumieją, że musimy troszczyć się o innych, że musimy poszerzać nasze serca, by być uważnymi na potrzeby innych dzieci, nawet jeśli są daleko.

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Więcej
Kino

Czy istnieje idealna rodzina ?

Ekscytujący bez popadania w sentymentalizm, "Vicino a te" rozwija się według dyskretnej, prostej i skutecznej oprawy, która nie ma innego celu niż opowiedzenie historii w najbardziej realistyczny sposób.

Patricio Sánchez-Jáuregui-8 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Testo originale in inglese qui

John, trzydziestopięcioletni samotny ojciec i myjnia samochodowa mieszanej rasy, jest Irlandczykiem, któremu pozostało zaledwie kilka miesięcy życia. Przygotowując się na to, co nadchodzi, większość czasu spędza na próbach znalezienia nowej rodziny dla swojego trzyletniego syna, Michaela. Przyciśnięty między koniecznością pożegnania, potrzebą ochrony i niemożliwą do podjęcia decyzją, będzie szukał pomocy u służb socjalnych, a w szczególności u Shony.

Emocjonalny bez popadania w sentymentalizm, "Vicino a te" rozwija się zgodnie z dyskretną, prostą i skuteczną oprawą, która nie ma innego celu niż opowiedzenie historii w najbardziej realistyczny sposób. Jest to opera, która z powodzeniem unika dramatyzmu i zajmuje się ojcostwem, śmiercią i relacją ojciec-figura, dając jasne, ale bolesne wskazówki.

Edycyjny na swój sposób, to prosta historia, ale opowiedziana w szczególny sposób, w którym zwraca się uwagę na fatalizm włoskiego neorealizmu (Vittorio De Sica), a także na porywającą i dokumentalną technikę angielskiego (Mike Leigh) i europejskiego (bracia Dardenne) kina społecznego.

Założenie filmu, być może nieco przewidywalne i mogące prowadzić film w stronę melodramatu, zostaje zagospodarowane trzeźwą, uważną i klarowną narracją, która pozwala prześwietlić człowieczeństwo bohaterów. To właśnie świadkowie i drobne szczegóły z życia codziennego nadają realistyczny ton opowieści i sprawiają, że łączy się ona w całość.

Nel film sono presenti un eccellente James Norton (Piccole donne, guerra e pace), il piccolo Daniel Lamont nella parte di suo figlio, a cui si aggiunge Eileen O'Higgins nella parte di Shona. Film jest tego przykładem, który pomaga ukierunkować empatię widza na to, co ma się wydarzyć, a kiedy już się wydarzy i emocje są zbyt duże (ostatnie życzenia, ostatnie chwile), zarządza się tymi momentami, unikając, mądrze je podkreślając. Były bankier biznesowy i nemezis Luchino Viscontiego, Uberto Pasolini jest wielokrotnie nagradzanym filmowcem, scenografem i producentem, który reżyseruje i pisze to docenione przez krytyków dzieło społeczne (jego trzeci film jako twórcy). Film bliski dokumentowi, który z powodzeniem zarządza emocjami bez popadania w sentymentalizm, gdzie bohaterowie i historia są dobrze zgrane, tworząc film o rzadkiej jakości.

Kino

Czy istnieje coś takiego jak idealna rodzina?

Patricio Sánchez-Jáuregui-8 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Blisko ciebie

Reżyseria i scenariuszUberto Pasolini
Kraj: Włochy
Rok: 2021

Tekst w języku włoskim tutaj

Trzydziestopięcioletni samotny ojciec i czyściciel okien, John jest Irlandczykiem, któremu pozostało zaledwie kilka miesięcy życia. Przygotowując się na to, co ma nadejść, większość czasu spędza na próbach znalezienia nowej rodziny dla swojego trzyletniego syna, Michaela. Złapany pomiędzy potrzebą pożegnania, instynktem ochronnym, a niemożliwą do podjęcia decyzją, będzie szukał pomocy u pracowników Social Services, zwłaszcza u Shony.

Emocjonalne, ale nie ckliwe, "Blisko ciebie". opiera się na dyskretnym, prostym i skutecznym scenariuszu, który nie ma żadnych pretensji poza tym, że opowiada historię tak realistycznie, jak to tylko możliwe. To utwór, który z powodzeniem unika popadania w dramatyzm, a z celnymi, ale delikatnymi szwami porusza temat ojcostwa, śmierci i relacji ojciec-syn.

Edificant na swój sposób, to skromna historia opowiedziana w szczególny sposób, czerpiąca z fatalizmu włoskiego neorealizmu (Vittorio De Sica), a także ze zbliżenia i techniki dokumentalnej brytyjskiego (Mike Leigh) i europejskiego (bracia Dardenne) kina społecznego.

Założenie filmu, które jest może trochę hackneyed i nadaje się do kieszonkowego melodramatu, jest utrzymane dzięki trzeźwej, ostrożnej i jasnej technice, która ujawnia człowieczeństwo swoich bohaterów. To właśnie aktorzy i drobne szczegóły z życia codziennego nadają filmowi realistyczną i wciągającą jakość.

Tak więc, znajdujemy ogromnego Jamesa Nortona (Małe kobietki, Wojna i pokój)Godna uznania gra aktorska i reżyserska jego syna, Daniela Lamonta, oraz anegdotyczny akompaniament Eileen O'Higgins (Shona), który pomaga ukierunkować empatię widzów na zbliżające się i wytworzyć współczucie dla nieuniknionego, co obciąża proste momenty i przepełnia w kilku charakterystycznych emocjonalnych momentach (ostatnie życzenia, ostatnie chwile), które są dobrze dobrane i mądrze nie przesadzone.

Były pracownik bankowości inwestycyjnej i bratanek Luchino Viscontiego, Uberto Pasolini jest wielokrotnie nagradzanym reżyserem, scenarzystą i producentem, który reżyseruje i pisze to docenione przez krytyków dzieło społeczne (jego trzeci film jako reżysera). Film bliski dokumentowi, bezpośredni, dobrze radzący sobie z emocjami bez popadania w sentymentalizm, którego aktorzy i momenty są doskonale dobrane, tworząc film zapadający w pamięć.

Więcej
Hiszpania

José M. AlbaladCzytaj więcej : "Parafie były 'szpitalem polowym', do którego wzywa papież".

Dyrektor Sekretariatu Wspierania Kościoła José María Albalad podkreśla, że mimo spadku zbiórek w Hiszpanii w wyniku pandemii, datki poprzez portal donacji wzrosły, ale nie na tyle - przynajmniej na razie - by poradzić sobie ze spadkiem dochodów.

Maria José Atienza-8 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Zaragozano, dziennikarz i doktor komunikacji, José María Albalad od września ubiegłego roku jest szefem Sekretariatu Wsparcia Kościoła Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

Jej pierwsze miesiące upłynęły pod znakiem konsekwencji pandemii dla ekonomii rodzinnej, a co za tym idzie dla Kościoła, a także odnowienia portalu donacyjnego. donoamiiglesia.

- Kościół hiszpański stworzył ten system darowizn kilka lat temu, jak on się rozwijał przez te lata i czy został dobrze przyjęty? 

Portal donacyjny jest jedną z osi strategicznych Sekretariatu Wspierania Kościoła, który postawił sobie za cel promowanie nowych technologii i alternatywnych sposobów współpracy.

Konkretnie, portal donacyjny "donoamiiglesia.es" został stworzony pięć lat temu, w 2016 roku, z pionierskim podejściem, gdyż już wtedy umożliwiał, za pomocą jednego kliknięcia, przekazanie darowizny na rzecz każdej z 23 000 parafii w Hiszpanii.

Pandemia sprawiła więc, że Kościół nie odrobił "lekcji" w tym względzie i w obliczu zamknięcia kościołów z powodu zamknięcia 2020 roku, datki w ten sposób wzrosły pięciokrotnie.   

Jednak wsparcie finansowe otrzymane za pośrednictwem portalu - w ujęciu globalnym - nie stanowi jeszcze szczególnie znaczącego odsetka w porównaniu z wielkością zbiórek w Hiszpanii.

Wzrasta jednak znacząco wraz z utrwalaniem się nowych nawyków konsumpcyjnych i rozrywkowych, coraz bardziej zbliżonych do ekosystemu cyfrowego.

W tym sensie prace prowadzone obecnie z nowymi technologiami w ogóle, a z portalem darowizn w szczególności, stanowią wyraźne zobowiązanie na przyszłość. Po tym okresie siewu, owoce - które rosną - będą się mnożyć.

Pandemia sprawiła więc, że Kościół miał odrobioną "pracę domową" i w obliczu zamknięcia kościołów z powodu zamknięcia roku 2020, datki za pośrednictwem strony internetowej donoamiiglesia wzrosły pięciokrotnie.

José María Albalad. Dyrektor Sekretariatu Wspierania Kościoła

- Jakie zmiany prezentuje nowa strona w stosunku do poprzedniej donoamiiglesia? 

Nowy projekt odzwierciedla potrzeby, które zostały wykryte zarówno przez diecezje i Konferencję Episkopatu Hiszpanii, jak i przez samych darczyńców. Zmiany mają na celu przede wszystkim zwiększenie przyjazności dla użytkownika dzięki intuicyjnej stronie internetowej dostosowanej do profilu darczyńcy: osoby w wieku 50-59 lat, która przekazuje średnio 49 euro. Już teraz zmniejsza to liczbę incydentów, ponieważ zajęto się punktami w procesie, które mogły powodować zamieszanie.

Ponadto stworzono interfejs, który stara się przekazać przyjazne, ludzkie i przejrzyste oblicze Kościoła. Chodzi o to, by stopniowo włączać do niego publikację wiadomości, opowiadań i świadectw.

Kamieniem milowym nowego portalu jest to, że ułatwia on rozpowszechnianie w parafiach konkretnego adresu URL dla każdego podmiotu, co z kolei pozwala na umieszczenie spersonalizowanego kodu QR. Z punktu widzenia promocji jest to wielka szansa dla każdej gminy, która zyskuje na bliskości.

Donoamiiglesia.es" jest projektem dynamicznym, w ciągłej ewolucji, więc to wznowienie nie jest końcem pracy. W rzeczywistości planowane jest włączenie Bizum jako metody płatności w pierwszym kwartale przyszłego roku. 

- W jakim stopniu kryzys pandemiczny wpłynął na te darowizny? 

Doświadczamy podwójnego zjawiska. Z jednej strony zbiórki w Hiszpanii spadły w wyniku pandemii średnio o jedną trzecią. Z drugiej strony wzrosły darowizny za pośrednictwem portalu darowizn, ale nie na tyle - przynajmniej na razie - by poradzić sobie ze spadkiem dochodów.

Ponadto potrzeby wzrosły i Kościół od samego początku odpowiedział na to wyzwanie, uwzględniając szczególną sytuację każdej osoby, każdej rodziny. Parafie były (i są) bez wątpienia "szpitalem polowym", do którego wzywa papież Franciszek.

Liczba transakcji dokonanych za pośrednictwem portalu donacji przekroczyła w tym roku 85 000, a liczba powtarzających się darowizn rośnie. Innymi słowy, coraz więcej osób zobowiązuje się do regularnego przekazywania stałej kwoty, co ułatwia planowanie finansowe. Należy pamiętać, że osoby fizyczne (płacące podatek dochodowy od osób fizycznych) mogą odliczyć 80% od darowizn o wartości do 150 euro.

Potrzeby gwałtownie wzrosły, a Kościół od początku odpowiedział na aktualne wyzwanie, biorąc pod uwagę szczególną sytuację każdej osoby.

José María Albalad. Dyrektor Sekretariatu Wspierania Kościoła

- Teraz bardzo łatwo jest przekazać darowiznę na dokładnie to, co chcemy: diecezję, seminarium czy samo EWG. W ogóle jak są rozdzielane te datki? Czy raczej "idziemy do znanych": parafia, seminarium... ?

W ponad 90% przypadków ludzie współpracują bezpośrednio ze swoją parafią, co odpowiada naturalnej logice. Wspólnota chrześcijańska żyje i celebruje swoją wiarę w parafii, która poprzez swoje liczne działania (celebracyjne, duszpasterskie, charytatywne...) jest świadkiem radości i czułości Ewangelii. Ta współpraca to nie tylko finanse, ale także walory, czas i modlitwa.

Kościół to coś więcej niż budynek czy osoba. Jesteśmy schronieniem, jedzeniem i nadzieją dla tych, którzy najbardziej tego potrzebują. Chciałbym skorzystać z okazji, aby złożyć serdeczne podziękowania wszystkim tym, którzy w tym roku zaznaczyli pole X na swoich zeznaniach podatkowych, tym, którzy przekazali darowizny - a nawet zapłacili za pomocą polecenia zapłaty - za pośrednictwem swoich parafii lub diecezji, tym, którzy pozostawili legaty lub spadki, a także ogólnie wszystkim, którzy współpracowali w miarę swoich możliwości.

Bez hojności tak wielu ludzi Kościół nie byłby w stanie odpowiedzieć na tsunami potrzeb wyzwolonych przez pandemię i kontynuować głoszenia Dobrej Nowiny.

Ekologia integralna

Miłosierdzie dla wszystkich

Miłosierdzie ma być czynione wobec wszystkich. Nie powinni być z niej wykluczeni ani ci, którzy postąpili niesprawiedliwie, ani ci, którzy kierowali się naiwnością lub źle pojętą wielkodusznością.

Juan Arana-7 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Dla każdego chrześcijanina końcowe słowa Ewangelii Marka brzmiały przez dwadzieścia wieków jak dobre wezwanie do przebudzenia: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu". Nic mniejszego! Do całego świata i do każdego stworzenia... To ogromna misja, równie przytłaczająca, co ekscytująca. Pilna potrzeba Franciszka Ksawerego i wielu innych, spieszących się, by podróżować i nawracać świat, zanim ich własny oddech się skończy, jest zrozumiała... Mateusz dodaje do swojej wersji kilka niuansów, które nie powinny być przeoczone: "Uczcie wszystkie narody... ucząc je zachowywać wszystko, co wam przykazałem". Innymi słowy: wszystko dla wszystkich. W przesłaniu, które ma być przekazane, nie ma klauzuli wyłączenia; siewca musi nadal siać swoje ziarno, nie ograniczając go nawet wśród kamieni i ostów, bo nikt nie wie wcześniej, czy w zasianej ziemi nie ma ukrytej owocności, która czeka na tego, który mówi "Wstań i chodź".

Dziś cywilizacje, zamiast sprzymierzać się lub wojować ze sobą, ocierają się o siebie i przenikają. Dlatego bardzo łatwo jest dojść do pesymistycznych wniosków co do możliwości osiągnięcia prawdy przekonującej wszystkich. Jeśli chodzi o religie, to pytanie, czy istnieją która wyróżnia się spośród innych, wydaje się również bardziej nierozwiązywalna niż kiedykolwiek. Chrześcijanie pod wieloma względami nie są lepsi od reszty ludzkości. Jeśli Żydzi Starego Testamentu wykorzystywali każdą okazję, by zawieść oczekiwania, jakie Bóg w nich pokładał, to my, dzieci Kościoła, który wyszedł z Nowego Przymierza, również często rozczarowujemy swoich i obcych. 

Jest jednak jedna rzecz, która pozwala bezstronnemu obserwatorowi zauważyć cechę wyróżniającą: nasza doktryna nie obala etykiety uniwersalności, Katolik. W przeciwieństwie do tak wielu stowarzyszeń tego czy innego znaku, w naszym tylko Bóg zastrzega sobie prawo wstępu, a skorzysta z niego dopiero na końcu czasów: jeśli chodzi o nas, to gdyby było to obiektywnie możliwe, nikt nie powinien być wykluczony z poselstwa. W przeciwieństwie do innych pól, które są lepiej urządzone, sumienniej odchwaszczane lub systematycznie odchwaszczane, w ogrodach Kościoła chwasty rosną szczęśliwie obok pszenicy: nie jest to czas na oddzielanie jednych od drugich, ani nie jesteśmy do tego wezwani.

Krótko mówiąc, musimy zadbać o to, aby dobre ziarno nie zostało utracone i nie zginęło, nawet jeśli wśród nas działa przeciwnik, który nie przestrzega reguł gry.Stąd wiele zarzutów kierowanych pod naszym adresem przez dzieci stulecia, które próbują zrekompensować swój wyznawany brak Boga rzekomo nieskazitelną czystością swoich wędrówek. Ale nieważne: niech to będą ci, którzy mogą się pochwalić praktykowaniem zerowej tolerancji wobec tych czy tamtych poza nimi. Dla chrześcijanina wiernego swojej tożsamości walka toczy się jedynie ze złem, z grzechem, ale nie z jego sprawcą, ponieważ Bóg nie upoważnił nas do rozpaczania nad nawróceniem jakiegokolwiek grzesznika. Miłosierdzie, które staramy się praktykować, jest dla wszystkich.

Na pierwszy rzut oka sytuacja, do której doszliśmy, jest zabawna. Wydawałoby się, że ci, którzy tak wiele krytykują członków (a przede wszystkim hierarchów) Kościoła, domagają się niemal nieskończonej tolerancji dla zła, a z drugiej strony bardzo małej nietolerancji wobec tych, którzy chronią lub ułaskawiają skruszonych złoczyńców. Nie próbuję przez to usprawiedliwiać tych, którzy mając obowiązek opieki, zaniedbali, bez względu na motywy, tak elementarny obowiązek. Z drugiej strony, jak głosi Nicolás Gómez Dávila w jednym ze swoich aforyzmów: "Na pewnym głębokim poziomie każde oskarżenie skierowane przeciwko nam jest słuszne". I niewątpliwie mylą się ci, którzy systematycznie odrzucają wszelkie stawiane im zarzuty, a jeszcze bardziej ci, którzy chwalą się nieskazitelną kartoteką. Ale czym innym jest to, że my, wierzący, mamy duże pole do popisu, a czym innym to, że ci, którzy nas nienawidzą za sam fakt bycia wierzącymi, stawiają się w roli najwyższych sędziów moralności, pełniąc jednocześnie rolę oskarżycieli i katów.

Ujawnianie niesprawiedliwości jest cnotą proroczą... oczywiście pod warunkiem, że nie jest instrumentalizowane w służbie innych celów, zwłaszcza prześladowania wrogów lub faworyzowania przyjaciół. Byłoby pożądane, aby ci, którzy tak szybko oskarżają biednych pasterzy o bycie złoczyńcami, ofiarami winnej naiwności lub źle pojętej wspaniałomyślności (a dobrze byłoby, gdyby potrafili przezwyciężyć jedno i drugie), byli w stanie zastosować tak surowe nagany wobec siebie i swoich sprzymierzeńców, gdy nadszedł czas. Zło jest nadal złem, niezależnie od tego, jak na to spojrzeć. Jeśli chodzi o jej popełnienie, to obłudna dysymulacja jest niewątpliwie czynnikiem obciążającym, ale cynizm tych, którzy chwalą się swoimi występkami w twarz, też z pewnością nie jest czynnikiem łagodzącym. 

Jak mówi przysłowie "siedem razy sprawiedliwy upada", mało kto ze zwykłych wiernych czy pasterzy Kościoła będzie udawał, że nie jest ich obowiązkiem bicie się w piersi i ponoszenie wszelkich konsekwencji swoich działań i zaniechań. Ale albo mamy miłosierdzie dla wszystkich (w tym złych), jak nauczał nasz Mistrz, albo obawiam się, że rozpoczniemy dynamikę, która w końcu nie da żadnej ćwiartki nikomu (nawet najbardziej niewinnemu). Z tego, co wielu mówi, wynikałoby, że nie ma grzechów, a jedynie niewybaczalni grzesznicy, którzy w ciekawy sposób pokrywają się z tymi, którzy z jakiegoś powodu są obiektem ich nienawiści.

AutorJuan Arana

Profesor filozofii na Uniwersytecie w Sewilli, członek zwyczajny Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych, profesor wizytujący w Moguncji, Münster i Paryżu VI -La Sorbonne-, dyrektor czasopisma filozoficznego Natura i Wolność oraz autor licznych książek, artykułów i wkładów do prac zbiorowych.

Więcej