Kardynał Konrad Krajewski był we Lwowie z grupami uchodźców i spotkał się ze Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Kardynał Michał Czerny również przekroczył granicę po wizycie w ośrodkach dla uchodźców na Węgrzech.
Dlaczego koronawirus w mniejszym stopniu dotknął Afrykę?
W Kenii, liczącej 55,7 mln mieszkańców, odnotowano około 323 tys. przypadków koronawirusów i 5 638 zgonów, czyli znacznie mniej niż w krajach o podobnej populacji w Europie.
Teraz, gdy obecna pandemia wydaje się słabnąć, obserwatorzy COVID zastanawiali się, dlaczego Afryka została znacznie mniej dotknięta niż kraje bardziej rozwinięte, podczas gdy liczba osób zaszczepionych jest znacznie niższa. W moim kraju, Kenii, która ma 55,7 miliona mieszkańców i gdzie rządowy cel szczepień wynosi obecnie 27,2 miliona, tylko 7,3 miliona - około jedna trzecia - zostało zaszczepionych. Do tej pory w kraju odnotowano około 323 000 przypadków i 5 638 zgonów (stan na 21 lutego 2022 r.).
Jednak kraje w Europie o porównywalnej liczbie ludności miały 20-25 razy więcej zgonów. Czy jest to spowodowane klimatem, dietą, naturalną odpornością, stanem fizycznym ludności, czy jakimś innym powodem? Kiedy pandemia stanie się endemiczna i zostaną przeprowadzone badania porównawcze, ciekawe będzie, dlaczego. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego mniej osób w Afryce zdecydowało się na szczepienie, nawet gdy szczepionki były dostępne, a zwłaszcza wśród pewnych grup? Dla zewnętrznego obserwatora, reakcja w bardziej rozwiniętych krajach była taka, że rząd chce, aby ludzie byli szczepieni dla ich własnego dobra i dla dobra ogólnego; więc ufasz przywódcom, kiedy mówią, że szczepionki są bezpieczne; więc akceptujesz szczepionki i ufasz, że wszystko będzie dobrze.
To dorozumiane zaufanie do rządu i tego, co on decyduje, nie może być tutaj zapewnione. W rzeczywistości duża część społeczeństwa nie ufa rządowi, zarówno w sposób ukryty, jak i jawny; dyrektywa rządu, która dotyczy życia osobistego, rodziny i przyszłości, może być postrzegana z podejrzliwością.
Podobnie jak w pozostałej części Afryki, większość Kenijczyków jest młoda i spodziewa się żyć jeszcze przez wiele lat. Ich źródłem wiadomości i opinii są media społecznościowe, a nie gazety czy inne media drukowane. Gazety, według nich, dają "oficjalny" pogląd; media społecznościowe odzwierciedlają "prawdziwe życie", nasze "prawdziwe troski". W tym konkretnym przypadku media społecznościowe podchwyciły wiadomość, że szczepionki są eksperymentalne, testowane i dlatego niewiarygodne, a kiedy Facebook zablokował stronę, wydawało się to potwierdzać ich punkt widzenia.
Bazując na doświadczeniach z przeszłości, kiedy Afrykanie mocno podejrzewali, że są wykorzystywani jako króliki doświadczalne do testowania szczepionek lub leków, zwłaszcza tych, które mogą uczynić ich bezpłodnymi - a Afrykanie nadal chcą mieć dzieci - są zrozumiale podejrzliwi i niechętnie podejmują ryzyko.
Nawet wśród osób zaszczepionych przeciwko koronawirusowi musi być spora liczba tych, którzy zaszczepili się, aby zachować pracę, bo słusznie lub nie, taka była polityka firmy lub instytucji, w której pracowali; powiedziano im "zaszczep się albo zostaniesz zastąpiony".
Kiedy tuż przed świętami Bożego Narodzenia w ubiegłym roku, czyli w czasie, kiedy wiele osób robi zakupy i podróżuje do swoich miejsc pochodzenia, aby spędzić Boże Narodzenie i Nowy Rok z rodziną, wydano oficjalną dyrektywę, w której stwierdzono, że ponieważ trudno byłoby wyegzekwować społeczny dystans, supermarkety, hotele, restauracje itp. oraz wszystkie środki transportu publicznego powinny zezwalać klientom lub podróżnym na korzystanie wyłącznie z ważnego świadectwa szczepienia, co dotyczyło nawet dostępu do usług rządowych, doszło do oburzenia i wniesiono sprawę do sądu najwyższego, aby temu zapobiec. Sąd orzekł na korzyść protestujących.
Afryka jest bardzo społecznym miejscem; kiedy uścisk dłoni i przytulenie zostały oficjalnie zakazane, wymyśliliśmy uderzenie łokciem i uderzenie pięścią, ale uścisk dłoni i przytulenie nie mogły odejść, a teraz wróciły, oczywiście "nieoficjalnie". Ale uścisk dłoni i przytulenie nie mogły odejść w zapomnienie i teraz wróciły, oczywiście "nieoficjalnie".A maska? Na ulicy, od początku, większość ludzi nosiła go wokół brody lub pod brodą i regulowała go tylko na życzenie; teraz większość ludzi nie nosi go i trzyma w kieszeni na wszelki wypadek....
Ale oprócz "zdrowego" i "bardziej humanitarnego" podejścia urzędników, istnieje być może większy powód strachu i oporu przed zamknięciem i ograniczeniami: bez możliwości poruszania się, załatwiania spraw i wizyt, życie tutaj nie może toczyć się dalej. Ludzie muszą mieć swobodę i być w stanie położyć chleb na stole każdego wieczoru, zanim dzieci pójdą spać. Życie musi toczyć się dalej i trzeba mu pozwolić na to, by toczyło się swobodnie. Jeśli nie, ludzie zadbają o to, by tak się stało.
Święty Józef, patron Kościoła powszechnego, w bazylice watykańskiej
W Bazylice św. Piotra znajduje się kaplica poświęcona św. Józefowi. Znajduje się w południowym transepcie, a swoją obecną formę zawdzięcza św. Janowi XXIII, papieżowi, który zwołał Sobór Watykański II.
"Musimy odbudować godność tych ludzi i myśleć długofalowo".
W Polsce Hiszpanka Begoña Herrera promuje działania i projekty mające na celu opiekę i godne traktowanie uchodźców, zwłaszcza kobiet i dzieci, którzy uciekają przed wojną na Ukrainie. Przykład społecznego zaangażowania Polaków w cierpienie sąsiadów.
Begoña Herrera, Hiszpanka, jest w Polsce od połowy swojego życia. Od lat pracuje tam przy projektach związanych z kobietami i modą z ProStyle. Kilka tygodni temu świat wywrócił się do góry nogami, a cały kraj został zmobilizowany przybyciem swoich ukraińskich sąsiadów, oblężonych przez ataki rosyjskiej armii.
Ponad milion osób przekroczyło już granicę z Polską, a spodziewane są kolejne. Sytuacja, która doprowadziła Begoñę, wraz z grupą przyjaciół i współpracowników, do wykorzystania ich wiedzieć jak i ich kontakty, aby pomóc tym, którzy uciekają przed wojną.
Do tego, co zaczęło się jako wezwanie do ofiarowania nowych ubrań, aby dać radość i godność kobietom i dziewczętom, które przekroczyły granicę z kilkoma walizkami, stopniowo dołączyły inne inicjatywy: transport, artykuły podstawowe, schronienie.
Czuć się "jak w domu
Poprzez konto na Instagramie @jakwdomu.help (jakwdomu (co po polsku oznacza dosłownie "u siebie") zdaje relację z pracy, która w ciągu zaledwie kilku tygodni została już wykonana z setkami osób i projektami, które chcą założyć.
Polska jest krajem, który przyjmuje najwięcej uchodźców i robi to bez obozów dla uchodźców. Po przybyciu na terytorium Polski są umieszczani w stacjach komunikacyjnych, budynkach przemysłowych, salach szkolnych i rezydencjach. Niektórzy z nich mają krewnych i znajomych tam lub w innych miejscach w Europie i spędzają w tych prowizorycznych schronieniach tylko kilka godzin.
Kraje takie jak Hiszpania, Włochy i Francja już teraz przyjmują grupy uchodźców za pośrednictwem organizacji cywilnych, pozarządowych i religijnych. Jednak wielu z nich ma jeszcze dużo czasu przed sobą na polskiej ziemi: "Dlatego trzeba tworzyć projekty, dzięki którym będą mogli się wybić, przynajmniej na początku" - podkreśla Begoń. W rzeczywistości władze już teraz szacują, że wysoki procent osób, które przekroczyły granicę, nie wróci do miejsc pochodzenia przez kilka lat. To, jak podkreśla Begoń, "oznacza, że musimy myśleć o perspektywie długoterminowej, o tym, co stanie się z tymi ludźmi za kilka miesięcy lub lat".

Kobiety i dzieci
Bardzo duży odsetek osób szukających schronienia w Polsce stanowią kobiety i dzieci, dlatego projekty, które chce stworzyć Begoña i jej grupa współpracowników, mają właśnie te dwie grupy jako główne grupy docelowe. "W najbliższych tygodniach zamierzamy uruchomić grupy dla matek i dzieci. Dla nich zaczniemy od sesji dotyczących rękodzieła, akcesoriów i szycia, produktów, które będą mogli potem sprzedawać w internecie i które pozwolą im na uzyskanie własnego dochodu. Z dwóch powodów, po pierwsze, aby odzyskać utraconą godność: porzucili swoje domy i pracę, a teraz nie mogą nic zrobić; po drugie, ponieważ ich waluta jest bezwartościowa, pieniądze, które mogliby stamtąd otrzymać, zostały bardzo zdewaluowane".
Kolejny projekt wychodzi spod ręki i z pomocą Santi, ilustratorki znanej jako SAMLOCelem projektu jest stworzenie grup dzieci, które do tej pory nie mogły chodzić do szkoły, aby przeprowadzić z nimi warsztaty artystyczne, które pomogą im rozwinąć wyobraźnię. "Kiedy przyjeżdżają, wszystko co mają to telefon komórkowy lub tablet i spędzają godziny przyklejone do ekranów", mówi Begoña, "dzięki Santi i jego mobilizacji, przychodzi obładowany materiałami do pracy z tymi dziećmi".
Dziewczyna, która jest tu teraz, ma dwa doktoraty, w tym jeden z filologii polskiej; kilka tygodni temu wykładała na uniwersytecie, dziś jest uchodźcą.
Begoña Herrera
Chodzi przede wszystkim o integrację tych, którzy znaleźli się w sytuacji całkowitego oderwania od rzeczywistości. "Widzimy, że dzięki Bogu ludzie są przyjmowani w ośrodkach, mogą spać pod dachem, ale nie ma tam pozytywnej atmosfery. Ludzie są pobici w środku z powodu wojny. W jednym miejscu jest wielu ludzi razem, ale nie są zjednoczeni. Wojna wywołuje dwie zupełnie przeciwstawne reakcje: zamknięcia się w sobie lub oddania się innym, a my musimy dać szansę tej drugiej.
Wiele z ludzie, którzy przekroczyli granicęPrzychodzą nawet ze swoimi laptopami, z myślą o pracy z każdego miejsca, gdzie się da, ale ich firmy już nie istnieją. Na przykład dziewczyna, która jest tu teraz. Ma dwa doktoraty, w tym jeden z filologii polskiej; jeszcze kilka tygodni temu wykładała na uniwersytecie, dziś jest uchodźcą. Są to osoby, które nagle straciły swoją tożsamość. Musimy pomóc im odnaleźć swoją godność. Dla tej obrony godności proszą np. o darowizny nowych ubrań, "które zbieramy i zastanawiamy się, komu możemy dać osobiście, żeby dziewczyna, która otrzyma np. płaszcz, czuła się sobą, lubiła go, nie czuła się jak uchodźca" - podkreśla Begoña. W tym sensie jest wdzięczna za darowiznę, którą z tej okazji przysłała im marka Two Thirds, zajmująca się produkcją ekologicznych tekstyliów.
W tej chwili mają współpraca wielu osób. Kilka szkół promowanych przez Stowarzyszenie Sternik włączyło się w ten projekt udostępniając pomieszczenia magazynowe lub pracę wielu wolontariuszy.
"Musimy zacząć myśleć o przyszłości - podkreśla Begoña - o tym, co stanie się z tymi wszystkimi ludźmi, jak mogą rozpocząć nowe życie, z pracą, z odpowiedzialnością... by znów być sobą. Otrzymanie pierwszych dni jest kluczowe, ale w pewnym momencie wszyscy musimy wiedzieć, że jesteśmy wartościowi, przydatni".
Zadanie, które będzie wymagało zaangażowania całego społeczeństwa, nie tylko polskiego, a dopiero się zaczęło.
Moralność życia
Wobec tych, którzy pozostają podejrzliwi wobec jego stanowiska w kwestii ekologicznej, jak gdyby było ono ustępstwem na rzecz wartości "kulturowego progresywizmu", Papież po raz kolejny przypomina, że troska o przyrodę wiąże się z tym, co nazywa "ekologią integralną", która obejmuje zarówno troskę o środowisko, jak i - przede wszystkim - troskę o człowieka.
Kilka lat temu papież Benedykt XVI zastanawiał się nad różnymi postawami współczesnego społeczeństwa wobec stanowisk moralnych Kościoła. Z jednej strony są kwestie, w których występuje całkowita zbieżność z tym, co możemy nazwać "aktualną wrażliwością", jak np. troska o bezbronnych, poszukiwanie sprawiedliwości i pokoju, czy szacunek dla środowiska naturalnego; z drugiej zaś strony występuje dość powszechne odrzucenie kwestii dotyczących moralności seksualnej czy początku i końca życia.
Kilka lat temu również, po wystąpieniu papieża Franciszka w Parlamencie Europejskim, obecny na sali ówczesny lider Podemos wskazał, że dał kilka "polubień" słowom papieża w niektórych kwestiach (jego krytyka obecnego modelu gospodarczego), okazując odrzucenie innych (jego obrona życia nienarodzonych). Teraz, gdyby szczerze odpowiedzieli ci z przeciwnego spektrum politycznego, z pewnością mieliby taką samą rozbieżność (oczywiście w przeciwnym kierunku), choć może nie odważyliby się otwarcie krytykować papieża w tych kwestiach społecznych, w których w głębi duszy wydaje im się on "podejrzanie postępowy".
Ten podwójny stosunek do moralności jest powszechny. Moim zdaniem leży to w zamieszaniu dotyczącym antropologicznej wizji Kościoła, a więc i Ewangelii, która widzi moralność jako konsekwencję sposobu, w jaki człowiek - a więc i inne stworzenia - został stworzony przez Boga. A to oznacza uwzględnienie w ocenie moralnej wymiarów, które składają się na osobę ludzką: biologicznego, społecznego i racjonalno-duchowego. Z drugiej strony, wymiary te nie są wyłączne dla wierzących, ponieważ podziela je wielu innych filozofów moralnych na przestrzeni dziejów, od Arystotelesa po Cycerona, którzy również przyjmowali prawo naturalne jako podstawę osądu moralnego, nawet nie uważając go za pochodzący od Boga.
Koncepcja ekologii integralnej
Te myśli przyszły mi do głowy podczas lektury najnowszej książki papieża Franciszka ("Dreaming Together: The Road to a Better Future World", 2020). Wobec tych, którzy pozostają podejrzliwi wobec jego stanowiska w kwestii ekologicznej, jak gdyby było ono ustępstwem na rzecz wartości "kulturowego progresywizmu", Papież po raz kolejny przypomina nam, że dbałość o naturę (Stworzenia, w sensie chrześcijańskim) niesie ze sobą to, co nazywa on "ekologia integralna", która obejmuje zarówno troskę o środowisko naturalne, jak i przede wszystkim troskę o człowieka.
Dla papieża Franciszka wizja ta oznacza "coś więcej niż troskę o przyrodę; to troska o siebie nawzajem jako stworzenia Boga, który nas kocha, i wszystko, co się z tym wiąże". Innymi słowy, jeśli uważasz, że aborcja, eutanazja i kara śmierci są dopuszczalne, to trudno będzie twojemu sercu przejmować się zanieczyszczeniem rzek i niszczeniem lasów deszczowych. I odwrotna sytuacja jest również prawdziwa. Tak więc, nawet jeśli ludzie nadal będą zaciekle utrzymywać, że są to problemy innego porządku moralnego, tak długo jak ludzie będą upierać się, że aborcja jest uzasadniona, ale pustynnienie nie, albo że eutanazja jest zła, ale zanieczyszczenie rzek jest ceną postępu gospodarczego, będziemy tkwić w tym samym braku integralności, który doprowadził nas tam, gdzie jesteśmy. Wydaje mi się, że Covid-19 mówi to jasno każdemu, kto ma oczy do patrzenia. Jest to czas na spójność, na zdemaskowanie wybiórczej moralności ideologii i na pełne przyjęcie tego, co oznacza bycie dziećmi Boga. Dlatego uważam, że odnowa ludzkości musi rozpocząć się od ekologii integralnej, ekologii, która poważnie traktuje degradację kulturową i etyczną, która idzie w parze z naszym kryzysem ekologicznym. Indywidualizm ma swoje konsekwencje" (s. 37).
Myślę, że nie da się lepiej powiedzieć, co to znaczy, że oba wymiary moralności naturalnej idą w parze, że dbałość o przyrodę i dbałość o ludzi to nie jest kompromis, tylko raczej dwie strony tego samego medalu, zarówno dlatego, że jako ludzie jesteśmy też przyrodą, jak i dlatego, że przyroda jest naszym domem i musimy być czyści, żeby dalej w niej żyć.
Niektórzy katolicy, którzy nadal widzą dychotomie w tej integralnej koncepcji moraleAutorzy przekonują, że nie ma sensu mieć obaw ekologicznych, a jednocześnie bronić eliminacji człowieka w ciąży.
Zgadzam się.
Ale nie jest też, jak zaznacza Franciszek, bronieniem życia ludzkiego i pogardzaniem życiem innych stworzeń. Wszystko to jest częścią tej samej rzeczy i dopóki nie będziemy umieli zintegrować tego w jedną wspólną moralność, co moglibyśmy nazwać "moralnością życia", trudno będzie przezwyciężyć dysfunkcję, do której odniosłem się wcześniej. Moralność życia, która jest zakotwiczona w prawie naturalnym (w klasycznym i nowszym rozumieniu natury) i pozwala nam rozciągnąć ją na wszystkie rodzaje ludzi, niezależnie od tego, czy są wierzący, czy nie.
Nie tak nowatorski pomysł
Ten pomysł papieża Franciszka nie jest nowy. Było to już wyraźnie zaznaczone w jego wcześniejszych pismach (począwszy od encykliki Laudato si), oraz łączenie z Magisterium papieży, którzy go poprzedzili.
Wystarczy wskazać na kilka znaczących ustępów św. Jana Pawła II. Na przykład na zakończenie Orędzia na Światowy Dzień Pokoju w 1990 r. powiedział: "Poszanowanie życia i godności osoby ludzkiej obejmuje również szacunek i troskę o stworzenie, które jest powołane do zjednoczenia z człowiekiem, aby uwielbić Boga (por. Ps 148 i 96)".
W ten sam sposób stwierdził w encyklice Centesssimus annusZiemia jest nie tylko dana przez Boga człowiekowi, który musi jej używać z poszanowaniem pierwotnego zamiaru, że jest ona dobrem, zgodnie z którym została mu dana; także człowiek jest dla siebie darem Boga i dlatego musi szanować naturalną i moralną strukturę, w którą został obdarzony" (n. 38).
Również Benedykt XVI poświęcił znaczną część swojego magisterium kwestii ekologicznej. W Caritas in veritateZwrócił uwagę, że "sprzecznością jest wymaganie od nowych pokoleń szacunku dla środowiska naturalnego, gdy edukacja i prawo nie pomagają im szanować siebie". Księga natury jest jedna i niepodzielna, zarówno w odniesieniu do życia, płciowości, małżeństwa, rodziny, relacji społecznych, słowem integralnego rozwoju człowieka" (n. 51).
Aby podkreślić spójność między tymi dwoma sposobami rozumienia ekologii, w Orędziu na Światowy Dzień Pokoju w 2007 r. stwierdził: "Ludzkość, jeśli jest naprawdę zainteresowana pokojem, musi zawsze pamiętać o wzajemnych powiązaniach między ekologią naturalną, czyli szacunkiem dla przyrody, a ekologią ludzką. Doświadczenie pokazuje, że każdy lekceważący stosunek do środowiska naturalnego prowadzi do szkód we współżyciu ludzi i odwrotnie" (n. 8).
Krótko mówiąc, jeśli jesteśmy naprawdę zgodni z moralnością płynącą z prawa naturalnego (a ostatecznie, dla chrześcijanina, ze stwórczego projektu Boga), powinniśmy dbać o przyrodę, zarówno ludzką, jak i środowiskową.
Bioetyka i etyka środowiskowa muszą opierać się na zbiorze wspólnych zasad, ważnych dla odrzucenia zarówno masowej manipulacji ludzkim embrionem, jak i masowej manipulacji gatunkiem rośliny lub zwierzęcia. Przeciwstawianie ich sobie jest sztuczne i szkodliwe dla obu.
Dlatego też, jak podkreślił Franciszek w. Laudato siRozwiązanie problemów społecznych i środowiskowych "wymaga całościowego podejścia do walki z ubóstwem, przywrócenia godności osobom wykluczonym i jednocześnie troski o przyrodę" (n. 139).
Nie chodzi o wybór między wyjściem z ubóstwa a poszanowaniem środowiska, ale o promowanie integralnego rozwoju, który uwzględnia dobro ludzi i środowiska, w którym się znajdują, dla ich własnego dobra i dobra innych istot żywych, które towarzyszą nam w tym cudownym darze, jaki otrzymaliśmy od Boga Stwórcy.
Profesor geografii na Uniwersytecie w Alcalá.
Moralna pozycja Josepha Ratzingera
List opublikowany przez papieża emeryta w lutym w odpowiedzi na raport kancelarii prawnej z Monachium o nadużyciach wykazuje godną podziwu pokorę i moralną dostojność.
6 lutego Benedykt XVI opublikował historyczny list. Wyjaśnił w nim, że w 82-stronicowym raporcie, który wysłał do monachijskiej kancelarii prawnej, badającej przypadki pederastii w niemieckim Kościele, nastąpił błąd w zapisie. Raport był odpowiedzią na szereg pytań prawników, a także lekturą i analizą prawie ośmiu tysięcy stron dokumentów, a także przestudiowaniem ekspertyzy liczącej prawie dwa tysiące stron.
Ten błąd w transkrypcji, zaprzeczający udziałowi Ratzingera w spotkaniu, na którym był obecny i na którym zdecydowano o przyjęciu do diecezji nadużywającego go księdza, wywołał silne kontrowersje, które wskazują na byłego biskupa jako kryjącego aż czterech księży w ciągu niespełna pięciu lat, kiedy stał na czele diecezji Monachium i Fryzyngi.
Później okazało się, że podczas spotkania nie wspomniano o zarzutach wobec duchownego, o których Ratzinger nie wiedział. W każdym razie list jest czymś więcej niż tylko uzasadnionym ćwiczeniem z samoobrony.
Papież emeritus robi rachunek sumienia i otwiera swoje serce na ludzi, ale przede wszystkim na "sędzia ostateczny". A na piśmie, co wielokrotnie wykazał swoimi czynami, prosi o przebaczenie za "ogromna wina". grzechu pederastii popełnianego w Kościele przez księży i zakonników. Wspomina swoje spotkania z ofiarami nadużyć i ponownie wyraża głęboki wstyd, wielki ból i szczerą prośbę o przebaczenie.
"Każdy przypadek wykorzystania seksualnego jest straszny i nieodwracalny".Benedykt przyznaje. Szczere przeprosiny człowieka, który podjął jedne z najbardziej zdecydowanych działań w celu ograniczenia tej plagi w Kościele, świadczą o powadze grzechu, ale także o pokorze i moralnej randze Josepha Ratzingera.
"Przemienienie wskazuje nam drogę", II Niedziela Wielkiego Postu
Komentarz do czytań na II niedzielę Wielkiego Postu i krótka wideo-homilia księdza Luisa Herrery.
Łukasz umieszcza Przemienienie Jezusa, podobnie jak Mateusz i Marek, po pierwszej zapowiedzi apostołom Jego męki, śmierci i zmartwychwstania oraz po zaproszeniu do wzięcia krzyża każdego dnia i pójścia za Nim, do stracenia dla Niego życia i tym samym jego ocalenia. W tych ramach tajemnica nabiera jednego z najważniejszych znaczeń. Jezus daje trzem najbliższym apostołom antycypację swego zmartwychwstania i widzialność swej boskości, która rozświetla Jego człowieczeństwo, Jego oblicze, a także szaty, które wtedy bardziej niż dziś podkreślały rolę i godność osoby.
Relacja Łukasza dodaje trzy szczegóły do relacji Mateusza i Marka. Pierwszym z nich jest modlitwa. Jezus idzie na górę, aby się modlić, a podczas dialogu z Ojcem jest blask Jego twarzy i połysk Jego szaty. Sprawia, że chcemy iść za Jezusem na górę, aby naśladować Go w modlitwie i pozwolić się oświecić, tak jak On, miłością Ojca: "..." (Mateusz i Marek).Pan jest moim światłem i moim zbawieniem: kogo mam się bać?". "Nie ukrywaj przede mną swego oblicza, o Boże mojego zbawienia". (Ps 26).
Drugi to temat rozmowy z Mojżeszem i Eliaszem: "Mówili o Jego wyjściu, którego miał dokonać w Jerozolimie". Jerozolima jest bardzo mocno obecna jako cel całej Ewangelii Łukasza, a przede wszystkim jako cel życia Jezusa: jego exodus to męka i śmierć na krzyżu, ze zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem do nieba. Wniebowstąpienie jest u Łukasza punktem kulminacyjnym i zakończeniem jego Ewangelii, wyjściem człowieka Jezusa do niebieskiego Jeruzalem, aby zasiąść po prawicy Ojca. I jest też na początku Dziejów Apostolskich, a więc historii Kościoła: "Będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei i Samarii, i aż po krańce ziemi"..
Trzecim oryginalnym szczegółem Łukasza jest sen, który spotyka trzech apostołów. Pierwsze czytanie, o przymierzu Boga z Abramem, proponuje nam interpretację tego snu. Abram przygotowuje obrzęd zawarcia przymierza zgodnie z ówczesnymi zwyczajami: zwierzęta przecięte na dwie części, pośrodku których przechodzili kontrahenci, aby wskazać, że ten sam los spotkałby ich, gdyby przekroczyli przymierze. Jednak z powodu snu Abrama tylko Bóg przeszedł między rozciętymi zwierzętami. Przymierze Boga jest jednostronne, zamierzone i ofiarowane Jego ludowi przez Niego samego jako akt bezwarunkowej miłości. Możemy przyjąć ten dar, możemy przyjąć tę łaskę. I aby to uczynić, Przemienienie wskazuje nam drogę: pójść za Jezusem na górę modlitwy, aby został oświecony przez Boga; towarzyszyć Jezusowi w Jego drodze na krzyż i zmartwychwstanie, i wniebowstąpienie do nieba; a potem być wszędzie Jego świadkami, z mocą Ducha Świętego i towarzystwem przyjaciół w niebie i na ziemi.
Homilia w jednej minucie
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Kardynał Parolin telefonuje do rosyjskiego ministra spraw zagranicznych: "Zaprzestać ataków zbrojnych".
Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej odbył rozmowę telefoniczną z Siergiejem Ławrowem, ministrem spraw zagranicznych Rosji, aby przekazać mu apel Papieża Franciszka i gotowość Stolicy Apostolskiej "do zrobienia wszystkiego, do oddania się w służbę pokoju".


Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej potwierdziło, że kardynał Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, bliski współpracownik prezydenta Putina, odbyli dziś, we wtorek 8 marca, rozmowę telefoniczną. Kardynał przekazał głębokie zaniepokojenie papieża Franciszka trwającą wojną na Ukrainie i potwierdził to, co papież powiedział w ostatnią niedzielę na Anioł Pański. W szczególności, potwierdził dyrektor watykańskiego biura prasowego, Matteo Bruni, że Parolin powtórzył słowa papieża apel Ojca Świętego do zaprzestania ataków zbrojnych, do utworzenia korytarzy humanitarnych dla ludności cywilnej i tych, którzy jej pomagają, oraz do zastąpienia przemocy zbrojnej negocjacjami. Na koniec sekretarz stanu potwierdził gotowość Stolicy Apostolskiej do "uczynienia wszystkiego, oddania się w służbę pokoju".

Mija właśnie trzynasty dzień inwazji Rosji na Ukrainę, która wywołała bardzo poważny konflikt między dwoma krajami i kryzys międzynarodowy na kilku płaszczyznach. Papież Franciszek uważnie śledzi sytuację. w Europie Wschodniej i podejmuje wysiłki na rzecz pośrednictwa w osiągnięciu pokoju w tym regionie. Niedawno ogłosił, że miał wysłany do dwóch kardynałów jako wyraz solidarności Kościoła z cierpiącym narodem ukraińskim, o czym informuje portal Omnes: w szczególności kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik apostolski, oraz kardynał Michał Czerny, prefekt Kościoła na Ukrainie. tymczasowy Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka. Stolica Apostolska wyraźnie stawia się w służbie pokoju na Ukrainie.
Kardynał Krajewski przybył do położonego na zachodzie Ukrainy miasta Lwów (Lwów) we wtorek, po tym jak wczoraj zbliżył się do granicy polsko-ukraińskiej - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Kardynał Czerny przybył dziś także do Budapesztu na Węgrzech, by odwiedzić niektóre ośrodki przyjmujące uchodźców z Ukrainy. Obaj kardynałowie rozpoczną akcję humanitarną z udziałem Ukrainy.
Wywiad z Fabio Colagrande. Humor, duchowa cnota
Rozmowa z Fabio Colagrande z Radia Watykańskiego, który stał się ekspertem od "dobrego humoru", któremu to tematowi poświęcił niedawno książkę. Dla niego dobry humor jest wielką cnotą duchową.
Hiszpański profesor, ojciec uniwersyteckich studiów dziennikarskich, nieżyjący już Alfonso Nieto, mawiał, że "... dziennikarstwo prasy hiszpańskiej jest bardzo ważną częścią dziennikarstwa.dobry humor został pozbawiony czasu i przestrzeni"i że "jedną z najpoważniejszych rzeczy w życiu jest uśmiech.". To niezwykłe, jak wiele lat później okazał się proroczy także w tej dziedzinie. Nie przypadkiem papież Franciszek często odwołuje się do tego "...".medycyna"serca, aby zwrócić się do wielu "kryzys"Chcieliśmy zbadać te kwestie z Fabio Colagrande, który od lat związany jest z Radiem Watykańskim. Chcieliśmy zgłębić te tematy z Fabio Colagrande, który od lat związany jest z Radiem Watykańskim, a w swoim "wolnym czasie" zgłębia te aspekty.
We fragmencie Adhortacji Apostolskiej Gaudete et ExsultatePapież Franciszek mówi, że święty to ten, który potrafi żyć ".z radością i poczuciem humoru". Jak ważne jest ponowne odkrycie tej wartości w życiu każdego ochrzczonego?
-wierzę, że jest to nie tylko ważne, ale pilne w tym momencie historii Kościoła. Humor, jak zaznacza Papież, jest w istocie wielką cnotą duchową, która jest znakiem oderwania się od rzeczy materialnych, a jednocześnie, jak wskazuje korzeń etymologiczny, jest znakiem miłości Kościoła do swego ludu. humusprzejaw pokory. Brak poczucia humoru jest alarmującym symptomem tego, jak wyschło nasze życie wiary. Kościół autoreferencyjny i klerykalny, dotknięty tym, co papież nazywa "duchowa światowość"Jest to Kościół, który traktuje siebie zbyt poważnie i jest niezdolny do samokrytyki.
Wolny czas spędzamy zazwyczaj na frywolnych i w gruncie rzeczy "lekkich" rozrywkach, natomiast w sieci znajdujemy postawy twarde i gniewne.Jak to możliwe?
-Nie jestem psychologiem, ani ekspertem od mediów społecznościowych, ale uważam, że media społecznościowe stały się miejscem, w którym dajemy upust naszym frustracjom i nerwicom. Są one na wyciągnięcie ręki, w smartfony które zawsze nosimy w naszych kieszeniach, i często zaludniamy je stanowiska i komentarze, które wyrażają nasz dyskomfort, nasze niezadowolenie, nasze trudności w relacjach z innymi. Potrzebujemy więcej samodyscypliny. Powinniśmy ograniczyć ich używanie i poprawić jakość czasu, który spędzamy na portalach społecznościowych. Są to ważne możliwości rozwoju i wiedzy, ale tylko wtedy, gdy są wykorzystywane z rozeznaniem.
Pochodzimy z dwóch lat wielkiego cierpienia, które dotknęło także nasze dusze, siejąc niemal powszechne poczucie frustracji i rozpaczy: czy humor może być lekarstwem także w tym przypadku?
Humor, jak już wspomniałem, pomaga rozwinąć zdrową autoironię i umieć życzliwie uśmiechać się do swoich słabości. Oczywiście nie powinien on przerodzić się w destrukcyjny sarkazm, bo wtedy wyraża tylko negatywizm. Może być lekarstwem, bo pomaga żyć lżej. Może być okazją do spojrzenia na świat z nowej perspektywy. I wtedy myślę, że jest to konieczne dla tych, którzy wierzą w transcendencję i wiedzą, że to co widzialne jest tylko częścią naszego życia. Pomaga to olać i skupić się na tym, co istotne.
Ostatnio wydał książkę, w której "wyśmiewa" niektórych z ".tiki"Skąd pochodzi idea chrześcijańskiej przynależności i dlaczego w Kościele ważne jest, by nie traktować siebie zbyt poważnie?
-Po tylu latach doświadczeń jako katolik i dziennikarz watykański czułem potrzebę swoistego "katharsis". To znaczy chciałem wyjść poza wszystkie problemy komunikacji duszpasterskiej i eklezjalnej, których byłem świadkiem, zapraszając siebie i innych do spojrzenia niemal z sentymentem na pewne granice naszego życia wiary. Okazja, jaką jest pandemia i wyzwania z nią związane, wydała mi się sprzyjająca. Spróbowałem więc opowiedzieć historię wyimaginowanej diecezji stojącej przed koniecznością przekształcenia tego czasu kryzysu w czas odnowy. Stworzyłem postacie, które ucieleśniały nasze sprzeczności, nasze słabości i starałem się, poprzez paradoks, ironię i surrealistyczny styl, uczynić śmiesznymi i zabawnymi pewne ograniczenia kościelne, z którymi jesteśmy zmuszeni radzić sobie na co dzień.
Chesterton wyjaśnił, że anioły potrafią latać".bo traktują to lekko". Czy dla nas też jest nadzieja?
-parafrazując Cycerona, powiedziałbym, że dopóki mamy wiarę, zawsze będziemy mieć nadzieję. Starać się każdego dnia wierzyć w Boże miłosierdzie, czuć się przez Niego kochanym w naszych ułomnościach, to doskonały sposób, by się nie zniechęcić i nauczyć się latać. Chociaż może lepiej założyć kask...
Papież Franciszek pokazuje swoją bliskość z Ukrainą, wysyłając na granicę dwóch kardynałów
Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej potwierdziło wysłanie kardynała Krajewskiego i kardynała Czernego do różnych punktów na granicy z Ukrainą, aby nieść pomoc potrzebującym i pokazać bliskość papieża z narodem ukraińskim.
Papież ogłosił to na Anioł Pański w niedzielę 6 marca na placu św. Piotra: na wyraz solidarności Kościoła z cierpiącym narodem ukraińskim wysłał dwóch kardynałów: kardynała Konrada Krajewskiego, jałmużnika apostolskiego, oraz kardynała Michała Czernego, prefekta apostolskiego Kościoła na Ukrainie. tymczasowy Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka. Stolica Apostolska wyraźnie postawiła się w służbie ustanowienia pokoju na Ukrainie.
Kardynał Krajewski przybywa na granicę polsko-ukraińską w poniedziałek 7 marca - podało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej - a kardynał Czerny przybędzie na Węgry we wtorek 8 marca, by odwiedzić niektóre ośrodki przyjmujące uchodźców z Ukrainy. Obie są w drodze na Ukrainę i w zależności od sytuacji dotrą do tego kraju w najbliższych dniach.
Obecność ludu chrześcijańskiego
Kardynałowie będą "obecnością nie tylko papieża, ale wszystkich chrześcijan, którzy chcą wystąpić i powiedzieć: 'Wojna jest szaleństwem! Proszę przestać! Spójrzcie na okrucieństwo! Na Ukrainie płyną rzeki krwi i łez. To nie jest tylko operacja wojskowa, ale wojna, siejąca śmierć, zniszczenie i nieszczęście". Będą też nieść pomoc potrzebującym.
Na tym samym Anioł Pański papież Franciszek powiedział, że "liczba ofiar rośnie, podobnie jak uciekających, zwłaszcza matek i dzieci". W tym udręczonym kraju z godziny na godzinę dramatycznie rośnie zapotrzebowanie na pomoc humanitarną. Pilnie apeluję o rzeczywiste zabezpieczenie korytarzy humanitarnych oraz zagwarantowanie i ułatwienie dostępu pomocy do oblężonych obszarów w celu zapewnienia niezbędnej pomocy naszym braciom i siostrom uciskanym przez bomby i strach. Dziękuję wszystkim, którzy przyjmują uchodźców. Przede wszystkim apeluję o zaprzestanie ataków zbrojnych, o to, by zwyciężyły negocjacje - i o to, by zwyciężył zdrowy rozsądek - oraz o to, by prawo międzynarodowe znów było respektowane".
Podobne sytuacje
Papież Franciszek chciał też zwrócić uwagę na wiele podobnych sytuacji na całym świecie. Jak przypomniał papież już w poprzednią niedzielę: "Z sercem rozdartym tym wszystkim, co dzieje się na Ukrainie - i nie zapominajmy o wojnie w innych częściach świata, takich jak Jemen, Syria, Etiopia... - powtarzam: Niech zamilkną działa! Bóg jest z czyniącymi pokój, a nie z tymi, którzy używają przemocy.
Stolica Apostolska mówi, że kardynał Czerny będzie nadal wskazywał na smutne podobieństwo między cierpieniami Ukraińców a długotrwałymi konfliktami, które nie przyciągają już uwagi świata. Ponadto poruszy on kwestię tego, aby mieszkańcy Afryki i Azji na Ukrainie, którzy również cierpią z powodu strachu i przesiedleń, mogli szukać schronienia bez dyskryminacji. Istnieją również niepokojące doniesienia o nasileniu działań związanych z handlem ludźmi i przemytem migrantów przez granice i do krajów sąsiednich. Biorąc pod uwagę, że większość uciekających to osoby wierzące, potwierdzi, że pomoc religijna musi być oferowana wszystkim, z uwzględnieniem różnic ekumenicznych i międzywyznaniowych. Wreszcie, w godnych pochwały wysiłkach na rzecz zapewnienia pomocy humanitarnej i zorganizowania korytarzy humanitarnych istnieje ogromna potrzeba koordynacji, dobrej organizacji i wspólnej strategii, aby ogarnąć cierpienie ludzi i zapewnić skuteczną pomoc.
Stolica Apostolska działa na rzecz pokoju na Ukrainie
Papież Franciszek po raz kolejny okazał swój smutek i troskę z powodu wojny na Ukrainie.
Na Anioł Pański w tę niedzielę papież Franciszek potwierdził, że "... Stolica Apostolska jest gotowa zrobić wszystko, co konieczne, aby oddać się w służbę tego pokoju.".
Almoniusz papieski Konrad Krajewski z Polski oraz kardynał Michael Czerny, tymczasowy prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, przebywają na Ukrainie, aby koordynować pomoc Kościoła i w miarę swoich możliwości pośredniczyć w osiągnięciu pokoju na tym terenie.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Pierwsza po pięciu wiekach msza w genewskiej katedrze
W sercu Europy wstrząśniętej wojną na Ukrainie zapłonął płomień pokoju wśród chrześcijan. Katedra genewska, która prawie pięć wieków temu wraz z reformacją kalwińską wykluczyła kult katolicki, po raz pierwszy przyjęła Mszę św.
W minioną sobotę 5 marca o godz. 18.00, w sercu Europy wstrząśniętej wojną na Ukrainie, zapłonął płomień w intencji pokoju wśród chrześcijan. To nie jest drobne wydarzenie, ani efemeryczny epizod: katedra genewska, która wraz z reformą kalwińską wykluczyła ze swoich murów kult katolicki przed prawie pięcioma wiekami, po raz pierwszy przyjęła Mszę św. Podniosła retoryka odbija się echem w jednym z napisów wyrytych jeszcze dziś na ścianach kościoła: "W roku 1535, po obaleniu tyranii rzymskiego antychrysta i zniesieniu przesądów, święta religia Chrystusa została przywrócona w swej czystości...". Rzeczywiście, ostatnia msza odprawiona w katedrze latem tegoż roku zakończyła się zamieszkami, wypędzeniem duchownych oraz zniszczeniem i splądrowaniem posągów i przedmiotów kultu, symboli "bałwochwalstwa". Scenariusz na antypodach serdeczności, z jaką kalwiniści i katolicy spotkaliby się, pod tymi samymi sklepieniami, na przełomie wieków. Żaden czas w przeszłości nie był lepszym czasem.

Jak do tego doszło? Choć uspokojenie temperamentów i zbliżenie obu stron zajęło wiele pokoleń, początek historii, która doprowadziła do tej uroczystości, sięga kilku lat wstecz: tarasowa rozmowa Pascala Desthieux, ówczesnego proboszcza genewskiego kościoła, z Emmanuelem Rollandem, pastorem reformowanym. Desthieux opowiadał swojemu przyjacielowi o Mszy św. odprawianej corocznie od 2004 r. w Lozannie, drugim co do wielkości mieście francuskojęzycznej Szwajcarii, której katedra również znajduje się w rękach Kościoła reformowanego. Jak ktoś, kto ma pomysł (.une boutade), Desthieux dodał: "Oczywiście, jeśli coś takiego miałoby się wydarzyć w Genewie, to nie byłoby to pojutrze...". To prawda: symboliczny ciężar goszczenia mszy w katedrze byłby znacznie silniejszy w tym mieście, światowym centrum kalwinizmu, wyznania protestanckiego o najsilniejszych wpływach międzynarodowych. Potem rozmowa potoczyła się w innych kierunkach, ale wyzwanie został już obsłużony. Z pewnością nie na dwa dni później, ale na kilka lat później, kiedy Rolland skontaktował się z Desthieux z wiadomością, że jego zdaniem czasy dojrzały.
Po serii konsultacji i rozważań konsystorz Kościoła protestanckiego zatwierdziłby sprawowanie tej pierwszej Eucharystii 29 lutego 2020 r. Już Omnes poinformował o zbliżającym się wydarzeniuWydarzenie zostało odwołane nieco ponad 24 godziny wcześniej z powodu wybuchu pandemii Covid i nałożonych wówczas ograniczeń na duże zgromadzenia. Impreza była przekładana jeszcze dwukrotnie i mogła się odbyć dopiero niemal dokładnie dwa lata później, gdy zniesiono ograniczenia związane z pandemią.
W wyborze tej nowej daty zachowano wybór precyzyjnego momentu roku liturgicznego: wigilia pierwszej niedzieli Wielkiego Postu. Jeszcze w ślad za Środą Popielcową sobotnia uroczystość podjęła obrzęd rozpoczęcia Wielkiego Postu, do udziału w którym zaproszono także obecnych wiernych reformowanych. Miało to oznaczać, że jest to nie tylko święto, ale także proces pokutny. Katolicy i protestanci chcieli prosić o przebaczenie za swoje ekscesy i winy przeciwko jedności w przeszłości. W tym samym duchu koncelebransi odmówili pierwszą eucharystyczną modlitwę pojednania, z fragmentami po portugalsku, włosku i hiszpańsku, czyli w językach chyba najliczniej reprezentowanych wśród wiernych, oprócz francuskiego.
Już w pierwszych słowach, jakie skierował do zgromadzonych Daniel Pilly, przewodniczący rady parafialnej katedry, uderzający był kontrast między tumultem tamtej ostatniej Mszy sprzed pięciu wieków a serdecznością tej pierwszej. Wystosowując to zaproszenie do katolików, rozpoczął Pilly, rada miała świadomość, że "tworzy wydarzenie o bardzo silnym ładunku symbolicznym", podkreślając rzeczywistość "owocnej współpracy ekumenicznej na przestrzeni wielu lat" i rozwój "wzajemnego zaufania" między katolikami i protestantami. Odprawienie Mszy św. po 486 latach - kontynuował Pilly - to znaczący gest. Dziś cieszymy się, że możemy zrobić ten krok".

Eucharystii przewodniczył sam Abbé Pascal Desthieux w asyście około dwudziestu księży koncelebrujących i kilku diakonów. Choć miał na tyle skromności i zmysłu historycznego, by nie stawiać siebie w centrum swoimi słowami, to oczywiste jest, że widzieć, jak staje się to rzeczywistością, oznacza również finir en beauté jego posługa jako wikariusza biskupiego diecezji dla kantonu Genewy. "Wasze zaproszenie, które z pokorą i wdzięcznością przyjmujemy - odpowiedział Desthieux radzie parafii katedralnej - ma dla nas wielkie znaczenie i wzbudziło wielki entuzjazm, o czym świadczy imponująca liczba zgromadzonych tu wiernych.
Desthieux prosił też o modlitwę w intencji konfliktu na Ukrainie. Ze wzruszeniem zauważył, że wśród wiernych, którzy wypełnili kościół, była Ukrainka, która niedawno przybyła do Genewy, uciekając przed konfliktem, a wśród koncelebransów był ukraiński ksiądz Swiatosław Horecki, który od kilku miesięcy jest odpowiedzialny za wiernych obrządku greckokatolickiego w Genewie i Lozannie.
Należy mieć nadzieję, że ta Eucharystia w katedrze nie jest tylko odosobnionym wydarzeniem. Tak przynajmniej zdają się sugerować słowa, którymi Pilly zakończył swoje powitalne przemówienie: "Chcemy również pokazać, że ta katedra jest miejscem spotkania wszystkich chrześcijan w Genewie. Tym, co nas łączy jest Ewangelia, a Ewangelia jest silniejsza niż wszystkie tradycje, które nas dzielą. I to w żaden sposób nie przeszkadza, aby każdy z nas zachował swoją tożsamość. Taka uroczystość, dodał, z konieczności odbywa się "w komunii ze wszystkimi chrześcijanami, którzy modlili się tutaj w ciągu 1500 lat chrześcijańskiej historii Genewy". Bez ich wiary nie byłoby nas tu dzisiaj.
Genewa, Szwajcaria
Romain de ChateauvieuxMiłosierdzie zmienia świat".
Romain de Chateauvieux jest architektem, ojcem rodziny i dyrektorem Misericordia International, instytucji, która rozwija projekty społeczne i duszpasterskie na peryferiach dużych miast we Francji, Argentynie, Chile i Stanach Zjednoczonych.
Santiago de Chile to miasto, które potrafi być zwodnicze. Po przyjeździe lotnisko oferuje powitanie i jakość najnowocześniejszych lotnisk na świecie. Protokoły zdrowotne podczas pandemii kowida zostały uznane i pochwalone jako najbardziej zaawansowane. Polityka szczepień była jedną z najbardziej udanych na świecie. Szybkie miejskie autostrady pozwalają w kilka minut przemierzyć różne dzielnice, w tym centrum finansowe z imponującymi wieżowcami. Te same autostrady pozwalają w kilka minut przenieść się z jednej z najbardziej eleganckich dzielnic stolicy Chile do jednego z najbardziej opuszczonych sektorów. Z jednej rzeczywistości do innej bardzo odmiennej w kilka chwil. To odległe światy współżyjące w tym samym mieście. I tak docieramy do Población La Pincoya, na północy Santiago, jednej z najbiedniejszych dzielnic stolicy Chile.

La Pincoya narodziła się w latach 30. XX wieku z okupacji robotników i wydaje się, że czas zatrzymał się kilka lat później: drewniane domy zbudowane na zboczach wzgórz, niepewne i prawie nieistniejące tereny zielone, przestępczość i handel narkotykami to chleb powszedni mieszkańców. W upalny styczniowy dzień, na półkuli południowej jest lato, w ośrodku Misericordia de La Pincoya wita nas francuski architekt-misjonarz Romain de Chateauvieux i opowiada nam swoją historię dla Omnes. Bardziej niż wywiad jest to rozmowa Chilijczyka mieszkającego we Francji z Francuzem mieszkającym w Chile... zakręty życia. Przechodzimy z hiszpańskiego na francuski i z francuskiego na hiszpański, nie zdając sobie z tego sprawy, być może dopiero wtedy, gdy odkryjemy akcent, jaki każdy z nas ma w języku ojczystym drugiego. Romain jest jedną z tych osób, z którymi rozmawia się tak, jakbyśmy znali się całe życie.
Romain de Chateauvieux spóźnia się na umówione spotkanie. Jest to coś, co często zdarza się ludziom, którzy poświęcają swoje życie na rozwiązywanie problemów innych ludzi. Nie są panami swojego czasu, ich harmonogramy są elastyczne, bo nie są od nich zależne. Romain ma około 40 lat, pochodzi z arystokratycznej francuskiej rodziny, jest żonaty z Reną, Brazylijką, z którą ma 5 dzieci. We Francji jego nazwisko kojarzy się z całym pokoleniem młodych przedsiębiorców społecznych, takich jak Yann Bucaille, założyciel Cafés Joyeux (gdzie pracownikami są osoby niepełnosprawne), czy Etienne Villemain, który założył Association pour l'Amitié i Lazare (mieszkania, w których studenci lub młodzi profesjonaliści mieszkają z bezdomnymi). Czas oczekiwania daje mi możliwość zwiedzenia ośrodka Misericordia - jego kaplic, klas, stołówki, konserwatorium - i porozmawiania z niektórymi osobami, które tam pracują, aby zrozumieć ich motywacje. Nie trzeba być geniuszem ani przyjeżdżać z daleka, by zdać sobie sprawę, że bardziej niż kilka budynków, to co zbudował francuski architekt-misjonarz jest oazą. Oaza w La Pincoya.
Jak to się dzieje, że Francuz osiedla się w La Pincoya?
-Bóg działał w zaskakujący sposób w moim życiu. Jako student architektury w Paryżu podróżowałem po Ameryce Południowej. W tym czasie, choć pochodziłem z rodziny katolickiej, porzuciłem życie wiary. W Brazylii, towarzysząc przyjacielowi księdzu w bardzo biednej dzielnicy, przeżyłem głębokie i osobiste doświadczenie nawrócenia, poczułem Jezusa bardzo blisko siebie i zrozumiałem, że On chce, abym służył ubogim: to właśnie w służbie ubogim znajdę szczęście, którego szukałem. Myślałem o tym, żeby zostać księdzem, ale w tym czasie poznałem Rena. Jest Brazylijką, pochodzi z bardzo skromnego środowiska społecznego. Staliśmy się bliskimi przyjaciółmi i odkryliśmy nasze powołanie do małżeństwa i misji. Tak też się stało, że wspólnie przemierzyliśmy cały kontynent autobusem i 10 lat temu osiedliliśmy się w Chile w służbie Kościołowi i najbiedniejszym z biednych. Nasza historia jest szczegółowo opowiedziana w książce "Misión Tepeyac".
Jak to jest być ojcem piątki dzieci, misjonarzem, architektem i przedsiębiorcą?
-Staram się jednoczyć wszystko w moim życiu modlitwą i relacją z Bogiem. Nasze dzieci podzielają naszą misję i są wielkimi graczami w ośrodku Misericordia. Jednocześnie prowadzą normalne życie dzieci w swoim wieku, chodzą do szkoły, mają swoich przyjaciół itp. Moim głównym zajęciem jest zarządzanie Misericordią na poziomie międzynarodowym z Chile, prowadzimy działalność w wielu krajach i mamy projekty, aby się rozwijać. Ta działalność pozwala mi od czasu do czasu ćwiczyć moją pasję do architektury, na przykład w projektowaniu tych budynków, sal lekcyjnych, czy kaplic, które budujemy z drewna przywiezionego z mojej francuskiej ojczyzny. I wreszcie, przez cały dzień jestem misjonarzem, bo na tym polega bycie chrześcijaninem. Konkretnie, w La Pincoya stale odwiedzamy rodziny, rozmawiając z nimi o Bogu i sakramentach. Co roku mamy dużo chrztów, małżeństw itp.
Co to jest miłosierdzie?
Misericordia International jest instytucją, która rozwija projekty społeczne i duszpasterskie w dziedzinie zdrowia i edukacji na peryferiach dużych miast we Francji, Stanach Zjednoczonych, Chile i Argentynie. Chcemy wkrótce otworzyć centrum w Hiszpanii i w Anglii. W głębszy sposób projekt Misericordia wynika z naszego przekonania, że miłosierdzie zmienia świat. Czyniąc własnymi dwa wielkie priorytety apostolskie Kościoła, jakimi są służba ubogim i głoszenie Ewangelii, chcemy być wielkoduszną i odważną odpowiedzią na wezwania papieża Franciszka do rozpoczęcia prawdziwej rewolucji: rewolucji czułości!
Czymś bardzo miłym w Misericordii jest to, że współpracujemy z wieloma instytucjami katolickimi i ludźmi o wielu wrażliwościach w Kościele. Widać to także we wszystkich świętych, których staramy się używać jako przykładów w klasach, obrazach, książkach: matka Teresa, ojciec de Foucauld, siostra Faustyna, chilijski święty Alberto Hurtado itd. Z czasem uświadomiłam sobie, że wszyscy święci, nawet jeśli bardzo się od siebie różnili, mieli tę stałą troskę o najuboższych. W tych dniach na przykład czytałem biografię świętego Josemaríi, który rozpoczął swój apostolat w biednych dzielnicach Madrytu.
Na jednej ze ścian wypisane jest słynne zdanie papieża Franciszka: "Miłosierdzie zmienia świat". Czy Mercy zmieniła La Pincoya?
-Z łaski Bożej, myślę, że tak. W tej dzielnicy jesteśmy miejscem przyjęcia i szkolenia dla dzieci i ich rodzin, dla osób starszych, matek w ciąży i ludzi ulicy. Dajemy dzieciom edukację, zajęcia muzyczne, taneczne, literackie itp. Wydaje mi się, że jedną ważną rzeczą, którą osiągamy, jest trzymanie ich z dala od złych wpływów, kiedy nie są już w klasach, ponieważ mogą przyjść tutaj, aby się bawić, uczyć, rozwijać, zamiast być na ulicy. Zajmujemy się osobami chorymi i starszymi oraz sprzątamy po nich. Jak mawiała Matka Teresa, to kropla w morzu - mamy tak wiele do zrobienia, jeśli naprawdę wierzymy, że Jezus żyje w ubogich!
Jakie widzisz różnice między działaniem we Francji i w Chile?
-Po pierwsze, widać wyraźną różnicę w sposobie wspominania o religii. We Francji panuje bardzo ostry instytucjonalny i prawny sekularyzm, co czasem oznacza, że katolicy muszą się trochę ukrywać. W Chile wygląda to zupełnie inaczej. Mimo, że Kościół i państwo są od prawie wieku rozdzielone, stosunek do religii nie jest konfliktowy. Tutaj na przykład nasza katolicka tożsamość jest bardzo wyraźna: kaplice, nasze przesłanie, szkolenia, które prowadzimy, i to nie sprawia nikomu problemów, jak mogłoby to mieć miejsce we Francji.
Trzeba też powiedzieć coś o ubóstwie. Powiedziałbym, że bieda istnieje w obu krajach, ale w Chile jest bardziej widoczna. Nie powinniśmy myśleć, że we Francji, ponieważ jest to naród bardziej rozwinięty, ubóstwo nie istnieje. Przeciwnie, jest bardzo obecna, ale jest bardziej ukryta, mniej widoczna i to jest część wyzwania, ponieważ trzeba ją odkryć.
Wreszcie, jeśli chodzi o naszą misję ewangelizacyjną, konteksty są bardzo różne. Chile to wciąż kraj bardzo mocno naznaczony kulturą i religią chrześcijańską. Z drugiej strony, nasza praca we Francji odbywa się w środowisku, w którym islam, antyklerykalizm i komunizm są bardzo obecne. Można powiedzieć, że we Francji prowadzimy "pierwszą ewangelizację", a więc nasz misyjny zapał prowadzi nas na przykład do przedstawienia Jezusa, Drogi, Prawdy i Życia, muzułmanom lub innym ludziom, którzy nigdy o Nim nie słyszeli.
Od lat Chile przechodzi bardzo silną transformację polityczną i społeczną. Jak postrzega Pan obecną sytuację w tym kraju?
-Tak jak w pozostałej części świata zachodniego, społeczeństwo chilijskie stopniowo się sekularyzuje i jest to wielkie wyzwanie dla katolików w tym kraju. Bardzo silny był również kryzys w Kościele chilijskim, który spowodował, że bardzo szanowana instytucja straciła swój prestiż i znaczenie jako podmiot społeczny. Jednocześnie od kilku lat do Chile przybywa wielu imigrantów, głównie Wenezuelczyków. Jak wiemy, te zjawiska migracyjne nie są łatwe do skanalizowania, ale myślę, że z duchowego punktu widzenia wielu z tych ludzi, którzy przybywają, którzy są bardzo biedni, ma wielkie bogactwo wiary i poczucie rodziny: mogą wiele wnieść do Chile. Wreszcie świat był też świadkiem kryzysu politycznego, procesu konstytucyjnego i ostatnich wyborów prezydenckich. Szczerze wierzę, że wszyscy musimy okazać więcej solidarności, zastanowić się, jak uczynić ten model społeczeństwa bardziej braterskim i humanitarnym. W szczególności my, katolicy, musimy wnieść swój wkład w ten proces pojednania.
Czy widzisz swoją przyszłość w Chile i jakie masz inne projekty?
-W Chile radzimy sobie bardzo dobrze, ale nasze powołanie jako misjonarzy popycha nas do ciągłego poszukiwania nowych wyzwań, bycia zawsze w ruchu, nie pozostawania w naszej strefie komfortu. To, co lubię, to początki projektu, ponieważ uważam, że mam ducha pioniera, przedsiębiorcy. W La Pincoya doszedłem chyba do punktu pewnego komfortu: mam już swoją rutynę, znam wszystkich, mówię w tym języku itd. Jestem gotowy na to, co Bóg chce i jestem gotowy robić to, co Bóg chce. Jestem gotowy na wszystko, czego Bóg chce i może się okazać, że w pewnym momencie poprosi mnie o opuszczenie tej pięknej ziemi, jaką jest Chile.
Omnes publikuje opowiadania z konkursu 2021 na życie
W samym środku przygotowań do Marszu dla Życia 2022, który odbędzie się w niedzielę 27 marca, z prologiem w tym samym dniu w Miejskim Biegu Milowym w Madrycie, Omnes wydaje książkę Historie życiowew którym zebrano zwycięskie teksty i uczestników konkursu na opowiadanie z 2021 roku, które można znaleźć na tej stronie.
Jest to 50-stronicowy e-book, który zawiera 21 uczestniczących i zwycięskich historii o zawodach I Carrera Deportistas por la Vida, które odbyły się w czerwcu 2021 roku w parku Valdebebas w Madrycie. Nosi ona tytuł "Relatos de vida" i została wydana przez Omnes.
Bieg został zorganizowany przez Asociación Deportistas por la Vida y la Familia, której przewodniczy José Javier Fernández Jáuregui, a Omnes był partnerem współpracującym, podobnie jak w tym roku, kiedy to Stowarzyszenie przygotowuje II Carrera Deportistas por la Vida, w formacie Urban Mile (1 609 metrów), która odbędzie się o godzinie 10.00, tym razem w centrum Madrytu, na rogu ulic Serrano i Goya.
Będzie to prolog do Marzec dla Życia zorganizowana przez Plataformę Sí a la Vida (Tak dla Życia) o godz. 12.00, którą Omnes relacjonował, również z wywiad jej koordynatorka, Alicia Latorre.
Platforma składa się z ponad 500 stowarzyszeń, które działają na rzecz obrony życia od jego początku do naturalnego końca, i ponownie wzywa społeczeństwo obywatelskie 27 marca w Madrycie, wyruszając z Serrano i przybywając na Plaza de Cibeles, gdzie odbędzie się impreza ze świadectwami, muzyką i końcowym manifestem. Międzynarodowy Dzień Życia będzie obchodzony ponownie po dwóch latach bez wychodzenia na ulice z powodu sytuacji zdrowotnej.
Historie uczestniczące i zwycięzcy
Zwycięzcy m.in. Konkurs opowiadań z ubiegłego roku na Dar życia i sportu były trzy młode dziewczyny, jak donosi Omnes. W kategorii poniżej 19 lat pierwszą nagrodę ex aequo otrzymała María José Gámez Collantes de Terán, studentka pierwszego roku Bachillerato w szkole Adharaz Altasierra (Espartinas, Sewilla), z grupy Attendis, z opowiadaniem pt. Biegnij! i María Moreno Guillén, z Badajoz, również studentka pierwszego roku Bachillerato w szkole Puerta Palma-El Tomillar w Badajoz, z tej samej grupy edukacyjnej, z opowiadaniem pt. Szczęście mojego życia.
W obu przypadkach laureaci dowiedzieli się o Konkursie Krótkich Opowiadań za pośrednictwem swoich nauczycieli. Loreto Macho Fernández, absolwentka nauk o aktywności fizycznej i sporcie i nauczycielka wychowania fizycznego w Adharaz, oraz Margarita Arizón, w tym przypadku nauczycielka literatury powszechnej.
W kategorii sportsmenek zwyciężyła Lorena Villalba Heredia z Gijón, ze swoją historią zatytułowaną Nyala, po pokonaniu, triumfie. Lorena ukończyła studia w zakresie nauczania początkowego i wychowania fizycznego na Uniwersytecie w Oviedo, a następnie ukończyła studia magisterskie w zakresie badań i innowacji w zakresie wczesnego dzieciństwa i edukacji podstawowej na tym samym uniwersytecie. Obecnie pracuje jako nauczycielka i badaczka na Uniwersytecie w Saragossie.
Konkurs na opowiadanie w tym miesiącu
Osoby zainteresowane wzięciem udziału w II Konkursie na opowiadanie o darze życia i sportu, w marcu tego roku, mogą zapoznać się z Podstawa tutaj. Podobnie jak w ubiegłym roku, są trzy kategorie: do lat 19, zawodnicy federacji i profesjonaliści wychowania fizycznego i sportu oraz kategoria open, a teksty należy wysyłać na adres mailowy: [email protected]wskazując nazwę i adres pocztowy nadawcy.
Przyjmowanie opowiadań odbywać się będzie od 10 marca do 20 marca 2022 roku. Decyzja jury zostanie ogłoszona 25 marca, a lista laureatów zostanie opublikowana na stronie internetowej Stowarzyszenia.
Sportowcy dla życia i rodziny "chcą oddać hołd opiekunom najbardziej kruchego życia, zbierając krótkie opowiadania inspirowane światem sportu i wrażliwością ludzkiego życia".
Miejska Mila w dniu 27 marca br.
Tegoroczny Race for Life "będziemy mogli zrobić razem ze wszystkimi uczestnikami Marszu dla Życia, który rozpocznie się w momencie zakończenia wyścigów, z tego samego miejsca", na Serrano i Goya, donosi José Javier Fernández Jáuregui, przewodniczący Stowarzyszenie Sportowcy dla życia i rodziny.
"Nasz bieg będzie miał dystans Mili Miejskiej (1 609 m), a heaty rozpoczną się o godzinie 10 rano, tak aby Spacer mógł rozpocząć się o godzinie 12" - wyjaśnia. "Ustaliliśmy limit 500 biegaczy. Myślę, że odległość jest przystępna dla wielu osób. Aby osiągnąć liczbę 500 biegaczy, każdemu z tych, którzy uczestniczyli w zeszłym roku, powinno towarzyszyć czterech nowych. Zachęcam do zaproszenia ich swoim przykładem i doświadczeniem z ubiegłorocznych świadectw.
Link do rejestracji na bieg na miejscu to. teni mieć tutaj link do rejestracji na wirtualny wyścig. Fernández Jáuregui przypomniał niedawno zeznania Michelle w ubiegłym roku. Aby uzyskać więcej informacji, należy napisać do [email protected]lub zadzwoń pod numer 629406454.
Test dla Polski
Prawie milion Ukraińców szukało schronienia w sąsiedniej Polsce. Tam cały kraj zmobilizował się, by ich przyjąć. Władze państwowe wezwały do skoordynowanych działań. Wolontariusze, podobnie jak Marta, podkreślają, że ta sytuacja "zmieniła ich priorytety".
Tekst oryginału w języku polskim tutaj/ tekst oryginału w języku polskim
Wolontariusze czekający 24 godziny na dobę na dworcu kolejowym na przybycie uchodźców, ludzie przyjmujący nowo przybyłych do swoich domów, hojne wsparcie finansowe i nieustanne modlitwy: stoimy w serdecznej solidarności z naszymi brutalnie zaatakowanymi sąsiadami.
Liczba uchodźców z Ukrainy, którzye przybyły do Polski, to jak dotąd blisko milion. W stolicy Polski, Warszawie, znajduje się kilka punktów odbioru. Pociągi pełne Ukraińców uciekających przed wojną docierają na dworce kolejowe z ogromnymi opóźnieniami.
Z tylko jedną walizką
Ukraińcy opuszczają kraj w bólu, zostawiając za sobą krewnych, rodziców czy rodzeństwo. Walentyna przyjechała z 3-letnim synem Markiem, natomiast jej mąż został z tyłu, by walczyć w obronie Kijowa. Przez cały dzień czekała na dworcu, bez prądu, by opuścić ukraińską stolicę.
Swietłana z córkami Sofią, Nastią i babcią Jefrosienia przeżyła podróż pełną strachu. Wyjaśniali to Irenie Świerdzewskiej z tygodnika ".IdziemyMieszkamy na obrzeżach Kijowa. Praktycznie nie wychodziliśmy ze schroniska. Gdy jechaliśmy pociągiem, przeleciał nad nami samolot, bardzo się baliśmy. To było straszne. Teraz czujemy się lepiej, spokojniej. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się wyjść, dzięki Bogu!
Wolontariusze czekają dzień i noc na nowo przybyłych do Polski. Dają im kawę, herbatę, zupę i zabawki dla dzieci. "Są nam bardzo wdzięczni" - mówi wolontariuszka Marta Dybińska, ukraińskojęzyczna blogerka. "Uciekają tylko z jedną walizką, w której znajduje się cały ich dobytek - opisuje - są bardzo skromni i mówią, że niczego nie potrzebują. Jeden z uchodźców przyznał w końcu, że bardzo bolą go stopy, bo ma zniszczone buty. Usłyszała go dziewczyna i natychmiast poszła do centrum handlowego kupić nowe buty - wspomina.
Marta przyznaje, że nie ma słów, które mogłyby ich pocieszyć. Martwią się o tych, którzy zostali na Ukrainie: "Kobieta, która przyjechała z dwiema córkami, pokazała mi w telefonie komórkowym nagranie wysłane stamtąd i powiedziała: 'Tu było nasze mieszkanie'. Teraz jest zbombardowany.
Wielu Ukraińców, którzy wcześniej mieszkali w Polsce, angażuje się w pomoc uchodźcom, co ułatwia komunikację. "Przebywanie w tym miejscu zmienia nasze priorytety - przyznaje Marta - zdajesz sobie sprawę, że nie musisz mieć tylu sukienek i torebek, musisz być człowiekiem.

Brak obozów dla uchodźców
W niesienie pomocy bardzo zaangażowały się władze państwowe i samorządowe, instytucje kościelne na czele z Caritas, wiele parafii, stowarzyszeń i osób prywatnych. W Polsce nie ma obozów dla uchodźców, jak w obrazach znanych nam z mediów w czasie konfliktów zbrojnych. Ukraińcy są zakwaterowani w różnych ośrodkach, a także w domach prywatnych. Jedni zostają przygarnięci przez krewnych mieszkających w Polsce, a inni trafiają dalej na zachód.
Marina i Wołodia z czwórką dzieci w wieku od 2 do 16 lat trafili do ośrodka Caritas w Urlach pod Warszawą. Wyszli z domu w pośpiechu i udało im się podróżować po schodach zatłoczonego autobusu.
Przed rosyjską agresją do Polski przyjechało już kilkaset tysięcy migrantów z Ukrainy do pracy. Teraz do niektórych z nich dołączyli członkowie rodzin. Jedną z nich jest Alona, z zawodu krawcowa, która pracuje jako taksówkarz w Warszawie. Po wybuchu wojny dołączyła do niej matka i dwie młode córki. Jej ojciec został z tyłu, by walczyć.
Plan długoterminowy
Do pomocy włącza się wiele osób prywatnych. Takie wiadomości często pojawiają się w grupach i czatach WhatsApp: potrzebne koce i materace, dwóch uchodźców szukających noclegu, potrzebna odzież, itp. Istnieje silna chęć wsparcia. W związku z tym władze państwowe zaapelowały, aby nie wnosić darów na granicę polsko-ukraińską osobiście, ale stosować skoordynowane działania.
W ostatnią niedzielę zbiórka w polskich parafiach trafiła do uchodźców. Zbierano datki rzeczowe i odmawiano gorące modlitwy o pokój na Ukrainie.
Na razie my w Polsce odpowiadamy na doraźne potrzeby, ale wkrótce ci ludzie będą potrzebowali pomocy długoterminowej. Uchodźcy mogą korzystać z państwowej służby zdrowia, ogłoszono już np. świadczenia rodzinne, a dzieci umieszczane są w szkołach i przedszkolach. Polska stanęła przed wielkim wyzwaniem, narażając się także agresorowi. Na razie zdajemy egzamin.
Gregorio LuriCzytaj więcej : "Jest impuls katastroficzny, atmosfera preapokalipsy".
"Jest tu pewien impuls katastrofistyczny, atmosfera preapokalipsy, tego, co stanie się ze światem, lęku przed przyszłością. A chrześcijanie mają coś ważnego do powiedzenia - mówi filozof Gregorio Luri w wywiadzie dla Omnes na kilka dni przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Nauczyciel mówi o ukazaniu wiary, ideologii, rodziny i piwa, edukacji. De la LOMLOE "przekierowywałby wszystko".
Gregorio Luri (Navarra, 1955) jest jednym z najbardziej poszukiwanych dziś filozofów i pedagogów. Nie trzeba go przedstawiać. I z uprzedzeniem złapaliśmy go na AVE, jadącego z Barcelony do Madrytu, co najmniej tydzień przed wojną na Ukrainie. Odpowiada z platformy wagonu, co bardzo się podoba. Jego konto na twitterze @gregorioluri jest dobrze odwiedzany i można tam znaleźć, oraz oczywiście w jego licznych publikacjach, jego przemyślenia, które są zawsze mocne i pełne świeżych pomysłów, z których niektóre są z pewnością zaskakujące.
Kilka tygodni temu, Gregorio Luri przemawiał na kolokwium prezentacja Tytuł magistra in Christianity and Contemporary Culture, który jest uruchamiany przez Uniwersytet w Navarze, a który zostanie uruchomiony w przyszłym roku akademickim 2022-2023. Odbyło się ono na Kampusie Madryckim, wraz z Lupe de la Vallina, fotografką, oraz Ricardo Piñero, profesorem estetyki i wykładowcą na kursie magisterskim. Wzięło w nim udział ponad 400 osób, zarówno osobiście, jak i online, i to właśnie tam rozpoczęliśmy tę rozmowę.
Porozmawiajmy o dyplomie magisterskim, który wraz z kolegami zaprezentowałeś w Madrycie - co byś podkreślił?
- Niewiele rzeczy jest dziś pilniejszych niż podniesienie wartości tego, co ludzkie. I dowartościowanie człowieka z humanistycznego punktu widzenia, co dla mnie oznacza afirmację ludzkiej natury. Człowiek to nie tylko historia, to także natura. Albo, jak kto woli, mówiąc inaczej, że w historyczności człowieka są składniki ahistoryczne.
Odczucie, które przynajmniej ja mam, jest takie, że dziś wydaje się, że człowiek zmęczył się sobą, jakbyśmy zdając sobie sprawę, że obietnice, które złożyliśmy sobie w czasach oświecenia, nie zostały spełnione, decydowali się na technologiczną modyfikację. Mam wrażenie, że w naszych czasach docenienie natury ludzkiej to w zasadzie kwestia higieny. Dlatego z entuzjazmem uczestniczyłem w prezentacji tego dyplomu magisterskiego. Uważam, że niewiele jest rzeczy bardziej istotnych niż odzyskanie szlachetności tego, co ludzkie.
Na początku swojego wystąpienia zacytowałeś kilka słów św. Jana Pawła II skierowanych do młodych ludzi w Chile. I mówiłeś o strachu, i o Bożej miłości, co mnie zaskoczyło, od razu na wstępie.
- Zobaczmy. Każdy widzi teraźniejszość ze swojego punktu widzenia. Z pedagogicznego punktu widzenia widzę, że dziś nawet dzieci w wieku szkolnym są wychowywane w strachu przed przyszłością. Cała postępowa ideologia rozwijana przez cały XIX wiek zdaje się dryfować w kierunku pesymizmu. Co będzie ze światem, co będzie z nami? W teraźniejszości jest, że tak powiem, pewien impuls katastroficzny. Innymi słowy, panuje tu atmosfera przedapokalipsy. Co się stanie ze światem, co się stanie ze wszystkim?
Otóż w obliczu tej sytuacji, w obliczu lęku o przyszłość, myślę, że chrześcijanin ma coś ważnego do powiedzenia, nie tyle innym, co sobie. Tak mówi List św. Jana: Poznaliśmy miłość Boga. Miłość Boga nas wyprzedza. Przed. Nie jest to obietnica na przyszłość. Jest to coś, czego już doświadczyliśmy. Bóg nas kocha. I dlatego, jeśli jest to potwierdzenie, jeśli poznaliśmy miłość Boga, to dlaczego mamy się jej bać?
Mówiłeś też pod koniec, a inni podchwycili to przy stole, o pięknie. Jak najlepiej możemy pokazać wiarę? I zgodziłeś się, poprzez piękno i miłość.
- Jeśli czytasz Ewangelie w sposób naiwny, a tak chyba trzeba je czytać, i natrafiasz na Narodziny Jezusa, to czy jest piękniejsza historia niż ta? To, że będziesz klękał nie przed ideologią, ale przed nowo narodzonym dzieckiem, wydaje mi się głęboko piękne. Z drugiej strony, tradycja chrześcijańska jest złożona i są w niej momenty, z których trudno być dumnym. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę to, co trwałe w tradycji chrześcijańskiej, to takie podejście do piękna wydaje mi się niezbędne.
Jeśli mogę opowiedzieć ci pewną anegdotę, oto ona. To podsumowuje trochę to, co chcę powiedzieć. Mam szczególną słabość do nauczyciele religii. Kiedy mnie wzywają, zawsze staram się jechać. Po pierwsze dlatego, że przeżywają trudne chwile. A po drugie dlatego, że muszą wiedzieć, że są ludzie gotowi im pomóc. I kiedyś w pewnym miejscu, pominę nazwę, gdzie byłem z nauczycielami religii z pewnej wspólnoty, powiedziałem: słuchaj, moc, którą mamy, jest niezwykła. Przywołam teraz Boga i on pojawi się właśnie tutaj. Można sobie wyobrazić zdziwienie, jakie to wywołało. Bo ja powiem: Panie objawiaj się, a on się objawi. Powstało wielkie oczekiwanie.
Poniższe przygotowałem już z kimś innym. Kiedy powiedziałem: "Panie, objawiaj się". Locus Isteprzez Brucknera. To piękno Brucknera, kiedy mówi: co to za miejsce? Jest to miejsce, w którym Bóg się objawia. Tego piękna, gdy się je usłyszało, nie sposób nie wzruszyć. I w tym momencie Benedykt XVI powiedział właśnie coś, w co całkowicie wierzę. Jeśli w pięknie jest coś boskiego, to dlatego, że jest ono przejawem Boga. Myślę, że nie sposób nie wzruszyć się pięknem. I w tym wzruszeniu jest smak czegoś, co wykracza poza przedmiot. I ten posmak czegoś, co wykracza poza przedmiot, to transcendencja.
Zaszokuję cię Don Gregorio dwoma kwestiami.
- Zobaczmy.
Po pierwsze. Od lat jesteśmy świadkami takich ideologii jak ideologia gender, czy też tej kultury odwołania, "woke", o której mówił w Madrycie Rémi Brague. Jak możemy stawić czoła tym zjawiskom antagonizmów społecznych, konfrontacji...?
- Współczesne ideologie zmierzają do radykalnej redukcji złożoności świata życia, świata, w którym żyjemy, w którym przejawiamy różne wymiary tego, co ludzkie.
Ideologie redukują świat życia do tego, co według ich zasad powinno być. A to, co nie pasuje do tych schematów, do ich schematów, jest uważane za przewrotne. Kiedy więc zwykły człowiek mówi do was: wierzę, że..., oni mówią: nie, nie, nie wierzysz w to, wierzysz w coś innego, to dzieje się tak, że jesteś osobą wyalienowaną, a więc musisz myśleć tak, jak ja ci mówię.
Uważam, że dziś elementarne rzeczy w świecie życia są zagrożone. A to oznacza, że sanacja zwykłego człowieka jest zagrożona. Dlatego twierdzenie Chestertona o śmiechu, małżeństwie i piwie wydaje mi się coraz bardziej rewolucyjne.
Obrona śmiechu, małżeństwa i piwa jest dziś, jak sądzę, głównym argumentem przeciwko takiemu ideologicznemu redukcjonizmowi. Musimy bronić śmiechu, małżeństwa i piwa, musimy bronić zdrowego rozsądku zwykłego człowieka.
Twierdzę też, powtarzam i upieram się, że normalna rodzina to psychologiczna beka. Jak to jest. Jestem absolutnie przekonany. Podczas gdy znajdujesz tak wielu ludzi gotowych krytykować rodzinę, ponieważ nie jest idealna, myślę, że musimy twierdzić, że ta normalna rodzina, oczywiście ze swoimi niedoskonałościami, jest psychologiczną okazją.
Czasami jednak my, chrześcijanie, nie ułatwiamy sobie zadania. Wykorzystywanie nieletnich, niszczenie reputacji księży i samego Kościoła.
- Myślę, że wszystko, co można powiedzieć o nadużyciach, Jezus powiedział w jednym zdaniu: biada każdemu, kto je zgorszy! Myślę, że nie ma potrzeby dodawać nic więcej.
Mówi Pan na swoim koncie na Twitterze, że przegrany w dialogu to ten, który wygrywa. Wytłumacz mi to, bo teraz wszyscy chcemy mieć rację, prawda?
- Ten, który przegrywa, jest jedynym, który czegoś się w dialogu nauczył. Jeśli będziesz bronił tezy A, a na końcu dialogu podtrzymasz tezę A, to czego się nauczyłeś? Niczego się nie nauczyłeś. Może ci się udać, a wtedy pojawia się próżność ego. Teraz, jeśli będziesz bronił tezy A, a w trakcie dialogu odkryjesz, że tę tezę trzeba napisać od nowa, to jesteś tym, który się nauczył. W dialogu wydaje mi się to elementarne. Wygrywa ten, kto przegrywa, lub jak kto woli, wygrywa ten, kto przegrał. To wydaje mi się kluczowe. Chrześcijanie to przegrani, którzy ciągle wygrywają.
Twierdzisz, że pamięć. Wydaje się, że nie jest to zbyt modne. Jako wychowawca, co możesz powiedzieć?
- Mody, jak sama nazwa wskazuje, to kwestie sezonowe. W Sorii istniała kiedyś wspaniała grupa filozoficzna, która niestety już nie istnieje, i kiedy pierwszy raz mnie zaprosili, powiedzieli mi: interesuje nas tylko to, co wieczne. Wzruszyły mnie te słowa. Pytanie, jak dla mnie, brzmi: mody są ważne, ale nie można ich mierzyć, jeśli nie widzi się ich z zewnątrz. Żeby ocenić modę trzeba ją zobaczyć z zewnątrz, z pewnym dystansem, prawda?
Co to wszystko ma wspólnego z pamięcią? Po pierwsze, bez pamięci nie ma wnętrza. Bo pamięć to wielka ostoja, która pozwala nieco odizolować się od otoczenia, by móc myśleć, ruminować, wszystko to, co nosimy ze sobą, nawet świadomość ciemnych stron, które zawsze nosimy ze sobą.
Po drugie, jestem przekonany, że to, czego nie ma w pamięci, nie zostało wyuczone. Jeśli przeczytałeś Don Kichota i absolutnie nic nie pozostało w Twojej pamięci, to znaczy, że go nie przeczytałeś. W końcu to, co zachowujesz z Don Kichota, to to, co zostało w twojej pamięci.
Po trzecie, nie można myśleć o wiedzy, która jest nieobecna. Dlatego kiedy zachęcamy dzieciaki, że ważne jest, by się odnosić, myśleć, być krytycznym, mówię: tak, ale jeśli nie znasz czegoś, co pozwala ci myśleć, to o czym do cholery myślisz?
I wreszcie, nigdy w życiu nie spotkałem nikogo, kto chciałby mieć mniej pamięci niż ma. Co więcej, z tego co widzę, to osoby w pewnym wieku, które zaczynają tracić pamięć, przeżywają to jako dramat. Dlatego jeśli utrata pamięci jest dramatem, to zysk pamięci jest świętem.
Nie słyszy się o tym.
- W ogóle mnie to nie martwi. Interesują mnie, jak już mówiłem, ludzie, którzy przegrywając, wygrywają.
Słowo o edukacji. Mamy nowe prawo oświatowe (LOMLOE). Powiedz mi jeden aspekt, który byś przekierował, jeśli to możliwe.
- Dzięki temu wszystko wróciłoby na właściwe tory. Uważam, że powrót do rozsądku jest absolutnie pilny. Zdrowy rozsądek to dla mnie umiejętność wyciągania wniosków z własnych doświadczeń. Spójrzmy na to, co robimy dobrze i wyciągnijmy z tego wnioski. I zobaczmy, co robimy źle, i poprawmy to. To, co nie ma sensu, to zastosowanie do naszego systemu edukacji kryteriów np. Agendy 2030 i przekształcenie ich w kompetencje oraz próba dopasowania naszej rzeczywistości do tych kryteriów.
Bo czy wiesz jaki jest problem z tymi, którzy zawsze chcą zaczynać od zera? Nie potrafią wyciągnąć wniosków ze swoich doświadczeń. Bo skoro zawsze muszą się uczyć od nowa, to jeśli jest jedna rzecz, o której jestem przekonany, to jest nią to, że o wiele bardziej pożyteczne jest uczenie się trochę na podstawie swoich doświadczeń, niż próba wymazania łupka do czysta.
Z drugiej strony, w przypadku LOMLOE jesteśmy świadkami bardzo zakłamanego spektaklu. Bo w Ministerstwie Edukacji zachowują się tak, jakby rządzili, podczas gdy tymi, którzy rządzą, są Regionalne Ministerstwa Edukacji Wspólnot Autonomicznych. Ale w praktyce też nie rządzą, bo jesteśmy świadkami niezwykłej anarchii metodologicznej. Właśnie dlatego, że ta anarchia metodologiczna jest realna i każdy ośrodek robi to, co uważa za stosowne lub wygodne, niezbędna jest wolność wyboru.
Wolność wyboru, która jest utrudniona, czyż nie?
- Ale zastanówmy się, jeśli damy autonomię ośrodkom, żeby każdy mógł być tym, czym uważa, że powinien być, a ja nie mam wyboru i muszę zaprowadzić dziecko do szkoły w mojej okolicy, to jaki pożytek z tej autonomii dla mnie? Gdyby wszystkie sklepy w Madrycie sprzedawały dokładnie to samo, autonomia nie byłaby potrzebna. Jeśli każdy sklep sprzedaje inne produkty, to chcę mieć możliwość wyboru, gdzie chcę kupić...
Kończymy rozmowę z Gregorio Luri. Prosimy go o polecenie kilku książek, które uważa za ciekawe, a on odpowiada: "Nigdy tego nie robię. Nie lubię polecać książek. Biografia czytelnicza każdego człowieka jest święta. Każdy musi zbudować swoją własną ścieżkę czytelniczą, swój własny proces czytania. Wolę nic nie mówić. I to pomimo tego, że właśnie założyłem w Barcelonie wydawnictwo eseistyczne".
Zignorujemy go i podamy ci link: Rosameronchoć Gregorio Luri stwierdza: "Ja nawet nie polecam swoich. Czytelnik musi skonstruować swoją własną historię czytania, swoją pamięć czytelniczą. Kultura nie żyje w książkach, żyje w subiektywizacji tego, co jest w książkach, telewizji, internecie itd. Od każdego człowieka zależy, czy zbuduje swoją własną ścieżkę czytelniczą. Bo każda ciekawa książka skieruje cię do innych książek".
Długo byśmy jeszcze gawędzili z nauczycielem, ale nie jest to możliwe. Bon voyage.
Polska: Uchodźca w domu, Bóg w domu
Cały świat z podziwem i zdumieniem patrzy, jak Polacy ruszają na pomoc swoim ukraińskim sąsiadom. Setki polskich rodzin przyjmują ukraińskich uchodźców do swoich domów, a grupy ewakuacyjne, recepcyjne i pomocowe są organizowane przez media, instytucje, a zwłaszcza Kościół.



Zorganizowane inicjatywy lub pojedyncze osoby, samochodem, pieszo... jadą na granice i przywożą im koce, ciepłe jedzenie i ubrania. Odbierają kobiety, starców, dzieci i zabierają je w bezpieczne miejsca. Czekają na nich z prezentami na dworcach kolejowych czy autobusowych...
"We wszystkich diecezjach w Polsce zorganizowano konkretną pomoc dla uchodźców i osób, które pozostały na Ukrainie. Domy zakonne, ośrodki Caritas, domy parafialne otworzyły swoje drzwi dla potrzebujących i szukających schronienia w tym trudnym czasie" - mówi Omnes ks. Jakub J. Szyrszeń, kapłan diecezji krakowskiej, który choć przebywa obecnie w Hiszpanii, pozostaje w bezpośrednim kontakcie ze swoim krajem.
Niektóre inicjatywy diecezjalne
W archidiecezji krakowskiej abp Marek Jędraszewski powołał zespół do spraw pomocy Ukrainie i uchodźcom przybywającym do archidiecezji. Caritas Polska i koordynuje działania na rzecz uchodźców, których obecnie są tysiące, poprzez poszczególne diecezjalne organizacje Caritas.
Ośrodki, domy parafialne i rekolekcyjne, szkoły czy seminaria duchowne, takie jak w Szczecinie czy na Śląsku, stały się schroniskami, a Kościół przygotowuje kolejne miejsca do opieki nad wszystkimi Ukraińcami, zwłaszcza kobietami, dziećmi i osobami starszymi, które przekraczają granicę, uciekając przed działaniami zbrojnymi Rosji.
Kraj bez obozu dla uchodźców już gości setki tysięcy ludzi, w rzeczywistości Caritas Polska planuje utworzenie 20 ośrodków pomocy dla migrantów w całej Polsce.
Ks. Jakub J. Szyrszeń przypomina, że "w niedzielę i Środę Popielcową w kościołach odbyły się zbiórki, z których dochód w całości zostanie przeznaczony na pomoc Ukrainie. W każdej parafii Archidiecezji Krakowskiej można zabrać artykuły pierwszej potrzeby, które zostaną przekazane zarówno na Ukrainę, jak i dla uchodźców, których będziemy tu gościć. Pięciu naszych księży pracuje obecnie na Ukrainie i staramy się, aby pomoc humanitarna dotarła do ich parafii za pośrednictwem Caritas".
Diecezje zamojsko-lubaczowska i archidiecezja lubelska, trzy diecezje graniczące z Ukrainą, współpracują ze Strażą Graniczną i Służbą Celno-Skarbową, które koordynują napływ uchodźców, aby przyjmować i pomagać tym, którzy przedostają się do Polski uciekając przed wojną.
Przemyśl, przy granicy z Ukrainą, jest jednym z "punktów zapalnych" tej sytuacji. Tam Caritas przygotowuje codziennie ok. 5 tys. racji żywnościowych dla uchodźców i ok. 200 dla stróżów prawa, lekarzy i wolontariuszy, które są rozdawane na dworcu kolejowym w Przemyślu, gdzie codziennie przybywają tysiące osób. Oprócz tych posiłków rozdają kanapki, słodycze, koce, łóżeczka, robią zajęcia dla dzieci nie tylko na dworcu, ale i w różnych częściach miasta.
W parafii w Łomiankach, należącej do archidiecezji warszawskiej, przebywa już 700 uchodźców. Wielu z nich, po spędzeniu pierwszych kilku godzin w pomieszczeniach parafialnych, zostało przygarniętych przez rodziny z parafii. Wolontariusze w każdym wieku pakują żywność, dary, zabawki i ubrania dla uchodźców. Inni zorganizowali pojazdy, aby jak najszybciej sprowadzić uchodźców z granicy.
Arcybiskup katowicki Wiktor Paweł Skworc zwrócił się z prośbą, aby w miarę możliwości i potrzeby udostępnić struktury parafialne (salki, domy katechetyczne, wolne lokale i mieszkania) oraz domy zakonne na przyjęcie osób, które od kilku dni przybywają do Polski.
Jedna z pierwszych pomocy, która dotarła na ukraińską ziemię pochodziła z Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Z Gdańska wysłano dwa busy, załadowane podstawowymi artykułami: żywnością o przedłużonej trwałości, lekami, środkami higieny osobistej i zabawkami dla dzieci. Dzięki niezwykłej mobilizacji pracowników Caritas i dobrej organizacji pracy udało się bardzo szybko i maksymalnie zapełnić przestrzeń w busach. Pomoc, która w ciągu kilku godzin okazała się zbyt mała ze względu na zaostrzenie konfliktu.
Polskie wspólnoty religijne są jednym z kluczowych filarów w pomocy uchodźcom i mieszkańcom Ukrainy. Wiele z tych wspólnot pozostaje w kontakcie ze swoimi braćmi na Ukrainie, udzielając im wszelkiej możliwej pomocy, jak np. jezuici, którzy stworzyli zespół koordynowany przez dwie prowincje jezuickie w Polsce, organizujący pomoc dla uchodźców i wsparcie dla jezuitów działających na terenach objętych wojną. Z Polski organizują zakwaterowanie dla uchodźców, transportują dary i ludzi, oferują wsparcie psychologiczne.
Na Jasnej Górze, w centrum maryjnego serca Polski, Dom Pielgrzyma przyjmuje już pierwszych uchodźców. Paulini strzegący sanktuarium od samego początku wojny deklarowali, że przyjmą tych, którzy szukają schronienia i pomocy.
Pakiet dla Ukrainy
Caritas Polska rozpoczęła również nową kampanię od 4 marca "Paczka dla Ukrainy". O co chodzi? Polskie rodziny, wspólnoty parafialne, szkolne koła Caritas i parafialne zespoły Caritas będą mogły przygotować paczki o wadze nie większej niż 20 kg z najpotrzebniejszymi artykułami dla konkretnej rodziny. Do paczki zostanie dołączony list ze słowami wsparcia i zostanie ona wysłana na Ukrainę.
Powitanie i modlitwa
W wielkopostnym orędziu abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, podziękował za "każde życzliwe słowo i najmniejsze gesty dobroci skierowane do naszych cierpiących braci i sióstr". Otoczmy ich modlitwą, okażmy serdeczność, pomóżmy im znaleźć pracę" i zachęcił wiernych do modlitwy za Rosję. "Nie będzie pokoju w naszej części świata, dopóki Rosja nie wróci do Chrystusa" - powiedział.
Nie tylko pomoc, ale i modlitwa o pokój. Sanktuarium na Jasnej Górze jest miejscem nieustannej modlitwy o pokój na Ukrainie, zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem, który jest stale wystawiony.
Uchodźca w domu, Bóg w domu
Znakiem braterstwa, chrześcijańskiego miłosierdzia Polaków, które sami Polacy Papież Franciszek chciał podkreślićr na audiencji w środę 2 marca, gdy zwrócił się do polskich biskupów i narodu tymi słowami: "Jako pierwsi wsparliście Ukrainę, otwierając swoje granice, swoje serca i drzwi swoich domów dla Ukraińców uciekających przed wojną. Hojnie ofiarowujesz im wszystko, czego potrzebują, by godnie żyć, mimo dramatu chwili. Jestem wam głęboko wdzięczny i błogosławię was z całego serca".
"Dla Kościoła w Polsce ten Wielki Post to wielka katecheza o miłości bliźniego" - mówi ksiądz Jakub J. Szyrszeń, przywołując polskie powiedzenie "Gość w dom, Bóg w dom". W tych tygodniach, w wielu domach w Polsce, Bóg będzie miał miejsce w oczach tych, którzy uciekli przed narzuconą i straszną wojną.
Oddanie swojego życia za innych. Musical "Skate Hero" powraca
11 marca w Nueva Cubierta de Leganés odbędzie się przedstawienie musicalu Skate Herozainspirowany życiem i ostatnimi godzinami młodego Hiszpana Ignacio Echevarría, który zginął pięć lat temu w ataku dżihadystów w Londynie, gdy bronił deskorolką młodego nieznajomego.
W piątek, 11 marca, w Nueva Cubierta de Leganés odbędą się dwie sesje Skate HeroJeden o 11:00, skierowany szczególnie do grup szkolnych, a drugi, ogólny, o 20:00.
W tym dniu, kiedy Hiszpania pamięta o ofiarach terroryzmu, Ignacio Echevarria, który oddał swoje życie, aby uratować zupełnie obcą osobę, zostanie ponownie zapamiętany jako przykład poświęcenia i odwagi.
Story of Skate Hero. Musical
Na stronie Muzyczny narodził się w grupie młodych ludzi z Milicji Santa Maria, zintegrowanych w projekcie edukacyjnym "Przyjdź i zobacz edukację", którzy podjęli jego dziedzictwo i zainscenizowali ostatnie dwadzieścia cztery godziny życia Ignacego.
Skate Hero powstała na podstawie książki-świadectwa Joaquína Echeverríi "Así era mi hijo Ignacio: el héroe del monopatín", a jej aranżacje muzyczne wykonali pianista i kompozytor Miguel Ángel Gómez González-Vallés oraz scenarzysta i reżyser programu "La aventura de educar" Javier Segura.
Kim był Ignacio Echevarría
Na stronie Javier Segura, współpracownik Omnesopisuje wydarzenie i postać, która dała początek temu musicalowi w następujący sposób Skate Hero3 czerwca 2017 roku całą Hiszpanią wstrząsnął dżihadystyczny atak na London Bridge. Wśród chaosu wiadomości, które do nas dotarły, dowiedzieliśmy się, że młody Hiszpan, Ignacio Echeverría, stracił życie w tym akcie terrorystycznym.
Udręka, którą hiszpańskie społeczeństwo dzieliło z jego rodziną, wkrótce, w miarę pojawiania się szczegółów, przerodziła się w głęboki podziw. Dowiedzieliśmy się, że młody prawnik wracał z przyjaciółmi z jazdy na łyżwach i natknęli się na dantejską scenę. Ludzie uciekają, krzyki przerażenia, a w tle terrorysta dźga nożem młodą kobietę. Ignacio nie zastanawiał się nad tym, nie było na to czasu i wziął swoją deskorolkę jako broń i tarczę do walki z tymi terrorystami. Ta młoda kobieta, Marie Bondeville, uratowała mu życie. Trzech terrorystów zostało zastrzelonych przez policję. Ignacio zmarł od rany kłutej w plecy.
Ale jego gest przekroczył granice i sumienia. I stał się znany jako "bohater deskorolki". A po nim nastąpiły hołdy i podziękowania. Skate parki w całej Hiszpanii z jego nazwiskiem. Najwyższe odznaczenia w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Ignacio reprezentował to, co najlepsze w naszej ziemi. Odwaga, hojność, skrajny altruizm. I to co najlepsze z ludzkości. By móc oddać życie za obcego człowieka".
Musical Skate Hero którego premiera odbyła się 5 czerwca, przy znakomitym przyjęciu w audytorium Joaquína Rodrigo w Las Rozas (Madryt).
Wielkanocny list miłosny
Parasceve: Portret tygodnia wielkanocnego

Niewiele listów miłosnych w kinie hiszpańskim było tak serdecznych jak ten film. Oda bezgranicznego uczucia do świąt wielkanocnych, do Wielkiego Tygodnia, do Boga żywego, do Boga umarłego, do Boga zmartwychwstałego... do obrzędu, do folkloru, do ludzi. Od Środy Popielcowej do Niedzieli Palmowej, a następnie do Niedzieli Wielkanocnej, a wszystko to w mieście Sevilla. Tak właśnie przedstawia się nam ta pocztówka.
Młody reżyser, mający pod sobą wiele ujęć (pięć filmów fabularnych, wiele teledysków i seriali oraz dobry katalog lokalnych nagród), Hilario Abad spędził ostatnie dziesięć lat swojego życia (2012-2021) przeżywając Wielki Tydzień z kamerą, aby stworzyć, niczym rodzaj modlitwy, żywy obraz tego, co dzieje się każdego roku w mieście Sewilla: parasceve. Przygotowanie.
Przygotowanie w sklepach. Przygotowanie w warsztatach, fabrykach, domach i na ulicy. Parasceve to quasi-impresjonistyczny portret rodzajowy, który przekazuje emocje portretowanego i portretujących, tworząc coś nieuchwytnego, ale silnego. Nie wchodzi w spory, debaty czy dyskusje. On tylko wyciąga rękę i zaprasza nas do tego doświadczenia.
Z troską, taktem, szczegółem i szlachetnością otrzymujemy ten dokument z poziomu ulicy, zrealizowany ze smakiem i dobrym rytmem, dynamiczny, ale kontemplacyjny, który umiejętnie rozgrywa swoje karty, jeśli chodzi o wykorzystanie ciszy, hałasów i muzyki, wzmacniając istotę obchodów Wielkanocy zarówno dla oka, jak i ucha. Unika narracji i voice-overów. pozaSpektakl jest ryzykowny, ale mimo to potrafi wniknąć w widza i stworzyć swój własny rytm, budząc i dojrzewając w nim prawdziwe emocje, gdy obserwujemy, jak przechodzi przed naszymi oczami. To sprawia, że dzieło jest ryzykowne, ale mimo to potrafi wniknąć w publiczność i stworzyć swój własny rytm, budząc i dojrzewając w widzu prawdziwe emocje, gdy przed naszymi oczami mijają etykiety dni w porządku chronologicznym.
W tym wszystkim Hilario korzystał z pomocy Francisco Javiera Torresa Simóna, lokalnego kompozytora, z którym zbudował projekt od kartonowego modelu w swoim domu - dosłownie - do pełnometrażowego filmu, który wchodzi do kin w całej Hiszpanii. Świetny przyczynek do rozpoczęcia Wielkiego Postu.
Wspólnoty życia kontemplacyjnego ogłaszają SOS
Rosnące ceny podstawowych artykułów, takich jak prąd i woda, w połączeniu ze spadkiem dochodów ze sprzedaży towarów w czasie pandemii oraz chorobami wielu zakonników i zakonnic, spowodowały szczególnie trudną sytuację w wielu hiszpańskich klasztorach.
Klasztory i klasztory życia kontemplacyjnego znajdują się w trudnej sytuacji: ich działalność produkcyjna jest nadal w dużym stopniu dotknięta pandemią, która pogorszyła sytuację życiową klasztorów i klasztorów, a także ich niewielką liczbą i, w wielu przypadkach, zaawansowanym wiekiem mniszek i mnichów tych wspólnot.
Fundacja DeClausura, dzięki której wiele z tych wspólnot otrzymuje pomoc, zachęca wszystkich, którzy mogą, do współpracy z jałmużną, aby wesprzeć te wspólnoty, które otworzyły swoje drzwi przed fundacją, w filmie, w którym dzielą się swoim życiem i wyjaśniają swoją sytuację.
Ostatnie lata to spadek powołań i większy brak ochrony z powodu wyludniania się obszarów wiejskich, na których znajdują się te klasztory.
Pandemia szczególnie mocno dotknęła wspólnoty, które mają problemy z utrzymaniem się z pracy i opłaceniem kosztownych prac koniecznych do utrzymania klasztorów i konwentów, w których mieszkają.
W ciągu ostatnich kilku lat pandemii wspólnoty kontemplacyjne ucierpiały z powodu śmierci sióstr i braci, niektórych ze starości, a innych z powodu Covid-19; paraliżu ich działalności produkcyjnej w czasie połogu; braku gości i niedostatku sprzedaży ich produktów z powodu kryzysu społeczno-gospodarczego oraz ich położenia geograficznego w środowisku wiejskim, które również zostało dotknięte kryzysem turystycznym.
Sytuacja ta spowodowała, że wiele wspólnot musiało zwrócić się do banku żywności, aby pokryć podstawowe potrzeby żywnościowe, a także pomagać sobie wzajemnie wśród zakonów, aby spróbować złagodzić tę sytuację.
Fundacja DeClausura
Fundación DeClausura to organizacja non-profit prowadzona przez świeckich członków Kościoła, która od 2006 roku wspiera klasztory i konwenty. To towarzyszenie pozwala Fundacji poznać prawdziwą sytuację wspólnot, które modlą się i pracują w zamknięciu. W ostatnim roku Fundacja wsparła 73 wspólnoty, przejmując na siebie bieżące koszty energii elektrycznej, gazu, ogrzewania, konserwacji i utrzymania, spłatę długów z tytułu ubezpieczeń społecznych czy koszty pochówku.
Ponadto wykonano wiele prac dla dobra starszych sióstr i braci: naprawa wind, instalacja ramp lub dźwigów ułatwiających im poruszanie się.
Fundacja wspiera również inicjatywy realizowane przez społeczności w celu dalszego utrzymania się z pracy rzemieślniczej poprzez zakup maszyn, urządzeń i przyborów oraz szuka pomocy w konserwacji budynków.
W Hiszpanii znajduje się 751 klasztorów z aktywną wspólnotą kontemplacyjną, co stanowi jedną trzecią światowych klasztorów i konwentów. Spośród klasztorów i konwentów wpisanych na listę obiektów o znaczeniu kulturowym (BIC), tylko 33% jest zamieszkiwanych przez wspólnoty kontemplacyjne. Z 565 BIC zbudowanych niegdyś dla życia klasztornego, 355 jest obecnie wykorzystywanych jako hotele, uniwersytety lub do innych celów prywatnych. Optymizmem napawa fakt, że klasztorne klejnoty uznane za światowe dziedzictwo są zamieszkiwane przez stabilne wspólnoty monastyczne: klasztory Yuso i Suso w San Millán de la Cogolla; oraz klasztory w Guadalupe, El Escorial i Poblet.
Podpisanie Karty Florenckiej: konkretne zobowiązanie do pokoju, współpracy i dialogu
Stu biskupów i burmistrzów z krajów graniczących z Morzem Śródziemnym spotkało się we Florencji, by wspólnie dyskutować o tym, jak promować pokój na tych terenach. Podpisali dokument, który ma zainspirować do prawdziwie pokojowej drogi.
Katastrofa wojenna, która w ostatnich dniach nawiedziła granice Europy i trzymała cały świat w napięciu, przeminęła w ciszy, ale w miniony weekend we Florencji wydarzyło się coś, czemu należy nadać większe znaczenie, zwłaszcza w tym szczególnym momencie historycznym.
Stu biskupów i burmistrzów z krajów graniczących z Morzem Śródziemnym - w tym arcybiskup Barcelony, biskup pomocniczy Madrytu oraz burmistrzowie Walencji i Granady - spotkało się po raz pierwszy, aby wspólnie omówić sposoby promowania pokoju na tych często rozdartych wojną terytoriach, Starcia religijne i rywalizacja międzynarodowa, które sprzyjają izolacji i szerzeniu śmierci, jeśli pomyślimy o wielu migrantach, którzy przez lata próbowali przepłynąć Morze Śródziemne w prowizorycznych łodziach, a potem skończyli tragicznie.
Centralny temat pokoju
Wydarzenie we Florencji było planowane od dawna, na prośbę Konferencji Episkopatu Włoch i tylko smutnym zbiegiem okoliczności miało miejsce w pobliżu wojny, która wybuchła na froncie rosyjsko-ukraińskim. Ma jednak wiele wspólnego ze współczesnością, bo centralnym tematem był i jest właśnie pokój. Dwa lata wcześniej w Bari odbyło się spotkanie biskupów z udziałem papieża Franciszka, który przy tej okazji głośno powtórzył, że wojna, każda wojna, jest "szaleństwem, szaleństwem, z którego nie możemy zrezygnować".
Jakże aktualne są te słowa i jakże znaczące jest zatem to, że przedstawiciele Kościoła katolickiego i zarządcy różnych miast graniczących z Morzem Śródziemnym zebrali się, aby znaleźć trwałe drogi do pokoju, starając się "zinstytucjonalizować" procesy wzajemnego dialogu. Uczynili to śladami czcigodnego Giorgio La Pira, który w latach bezpośrednio po II wojnie światowej wcielał wartości ewangeliczne w swojej działalności politycznej jako burmistrz Florencji i wyobrażał sobie Morze Śródziemne jako "nowoczesne Jezioro Tyberiadzkie".
Alternatywne sposoby prowadzenia wojny
W samym środku wojny o nieprzewidywalnych skutkach tym pilniejsze jest znalezienie alternatywnych sposobów prowadzenia wojny, wykorzystując wszystkie możliwe możliwości spotkania. I taki jest cel i znaczenie dokumentu podpisanego we Florencji, "Karty", która ma na celu zainspirowanie prawdziwie pokojowej drogi na przyszłość, począwszy od ważnego skrzyżowania i splotu różnych historii, tradycji i kultur, jakim jest region Morza Śródziemnego.
Przejdźmy jednak do treści Karty Florenckiej.
Po pierwsze, sygnatariusze są świadomi korzyści, jakie można odnieść z "intensyfikacji współpracy we własnych miastach", w celu promowania sprawiedliwości, braterstwa, poszanowania wyznań religijnych, ochrony planety i podstawowych praw każdego człowieka.
Aby lepiej sprostać tym wyzwaniom, konieczne jest uznanie "różnorodności dziedzictwa i tradycji" jako elementu wspólnego dla całej ludzkości (przyroda, środowisko, kultura, języki, religie); znaczenie wychowania młodzieży w wartościach dobra; stworzenie wspólnych programów uniwersyteckich; uznanie powszechnego prawa do zdrowia i ochrony socjalnej; pilna potrzeba rozwiązań pozwalających uniknąć katastrofalnych zmian klimatycznych; możliwość zainicjowania nowych form współpracy między politykami, naukowcami oraz przywódcami kulturowymi i duchowymi; znaczenie opieki nad osobami słabszymi i zmuszonymi do migracji...
Karta kończy się kilkoma szczególnymi prośbami ("invocations"), po pierwsze do rządów wszystkich krajów śródziemnomorskich, aby ustanowiły "regularne konsultacje" z burmistrzami, przedstawicielami religii i instytucjami kulturalnymi w celu włączenia ich w decyzje wpływające na przyszłość społeczności.
Następnie wzywają do promowania programów edukacyjnych na wszystkich poziomach, "aby osiągnąć nową powszechną solidarność i bardziej przyjazne społeczeństwo" oraz do promowania inicjatyw wzmacniających braterstwo i wolność religijną. Wreszcie, wzywają do większej współpracy międzynarodowej, aby pracować na rzecz "bardziej sprawiedliwego podziału zasobów gospodarczych i naturalnych".
Głosy hiszpańskiego Złotego Wieku
Carmelo Guillén poleca lekturę Głosy hiszpańskiego Złotego WiekuJosé Ignacio Peláez Albendea.
Złoty Wiek Hiszpanii to okres historyczny, do którego zawsze wracam, przede wszystkim dlatego, że praktycznie na wszystkich poziomach dostarcza mi kanonu najlepszej w historii Hiszpanii działalności artystycznej w każdej z jej dyscyplin. Ponowne czytanie od czasu do czasu Cervantesa, świętej Teresy, świętego Juana de la Cruz, czy samego twórcy nowej sztuki tworzenia komedii (logicznie mam na myśli Lope de Vega) jest zawsze przyjemnością dla ducha i w moim przypadku pasją. Jeśli do tych postaci literackich dodamy postaci innych wielkich intelektualistów uniwersyteckich, takich jak Francisco de Vitoria, czy jego uczniowie, Domingo de Soto lub Melchor Cano, mój entuzjazm staje się jeszcze większy. Moglibyśmy dalej wymieniać innych wielkich autorów, takich jak Garcilaso de la Vega, Fray Luis de León, Saint Ignatius of Loyola, Quevedo, Góngora czy Calderón de la Barca... wszyscy oni byli postaciami, które olśniewały swoją zawodową odwagą i jasnością.
Książka

Z wielką intencją José Ignacio Peláez, kompilator tego wspaniałego dzieła, napisał Głosy hiszpańskiego Złotego Wieku. Jego główną myślą jest to, że przykład życia i dzieł wybranych postaci: "mężów wiary chrześcijańskiej - mówi nam - którzy wiedzieli, jak uczynić swoją wiarę bardziej ludzką kulturą" (s. 396), może służyć jako falsyfikat dla czytelników XXI wieku; cel, który ostatecznie powtarza jako syntezę swojej książki: "Krótko mówiąc: mamy wyzwanie, aby pokazać naszym współczesnym piękno wiary chrześcijańskiej naszym życiem, naszym przykładem i słowami, i naszą szczerą przyjaźnią, ponieważ wiara daje odpowiedzi na wszystkie pytania, które nurtują serce człowieka" (s. 396).
Dzięki rygorystycznemu doborowi próbek każdego z wybranych autorów, Peláez realizuje swoje zadanie, przedstawiając najpierw odpowiednie biografie każdego z nich, a następnie dając zarówno godne podziwu podsumowanie ich twórczości pisarskiej, jak i wybierając te fragmenty, które wydają mu się najbardziej odkrywcze. I, gdy uzna to za stosowne, aktualizuje pisownię.
Niewątpliwie mamy do czynienia z sumiennym i dydaktycznym opracowaniem, a posterioriKsiążka powinna być wykorzystywana jako książka referencyjna, czyli jako jedna z tych, do których wygodnie jest wracać od czasu do czasu. Sam Peláez bardzo wyraźnie zaznacza to w swoim wstępie: "Książka ta oferuje czytelnikowi krótkie przybliżenie niektórych wielkich pisarzy XVI i XVII wieku w Hiszpanii (...), w celu obudzenia chęci ponownego ich przeczytania u publiczności, która już o nich słyszała. Tutaj postaram się otworzyć im okno na spojrzenie na tych wielkich pisarzy i zachęcić ich bezpośrednio do ponownej lektury". Tak czy inaczej, zwinna, zrozumiała i ilustrowana proza Peláeza osiąga swój cel: że czytelnik - przynajmniej mnie się to zdarzyło - zostaje wprowadzony w diachronię każdej postaci, której najistotniejsze epizody życia są drobiazgowo prześledzone, dzięki czemu czytelnik może wynieść z lektury jak najwięcej.
Przy niektórych okazjach sam kompilator łączy nawet niektóre z badanych postaci z innymi z XX wieku. Czyni to na przykład poprzez powiązanie Garcilaso de la Vega z jego spuścizną w poetach tzw. pokolenia '36, takich jak Luis Rosales czy Dionisio Ridruejo (s. 37) lub innych po hiszpańskiej wojnie domowej, jak José García Nieto (s. 37), wyjaśniając także swoje specyficzne wpływy: "Wśród naszych nauczycieli - zauważa Peláez - wielu z nich szczegółowo studiowało twórczość Garcilaso. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka odniesień jednego z nich [Dámaso Alonso]: jego poczucie rytmu w hendecasylabach (...), z akcentami na szóstej i dziesiątej sylabie lub akcentami na czwartej, ósmej i dziesiątej sylabie, które wyznaczają najbardziej reprezentatywne słowa wersu (...); na przykład z Eklogi III (umieszczam pogrubioną czcionką najbardziej znaczące słowa i miejsce ich akcentowania)" (s. 37). Krótko mówiąc, jest to książka życzliwa, pedagogiczna, formacyjna, która o dziwo ma na celu uczynienie nas lepszymi ludźmi, a w ostateczności pobudza nas do bardziej heroicznych czynów w naszym własnym codziennym życiu. Książka do zabawy, do nauki, do zapamiętania, jedna z tych, które czynią czytelników.
Kobieta z dzieckiem w pociągu ewakuacyjnym w Kijowie.
Kobieta z dzieckiem wygląda z pociągu ewakuacyjnego na dworcu kolejowym w Kijowie 25 lutego 2022 roku, po tym jak Rosja rozpoczęła operację wojskową przeciwko Ukrainie.
Święty Józef i kapłaństwo
Przedstawiamy dwa tematy, wśród nauczania Franciszka w lutym. Z jednej strony św. Józef i jego relacja z nami. Natomiast postać kapłaństwa katolickiego w obecnym kontekście i w odniesieniu do ewangelizacji, jako wprowadzenie do sympozjum na temat kapłaństwa.
(Można przeczytać wersję włoską tutaj)
Jako wyjaśnienie listu apostolskiego Patris corde (8-XII-2020), w którym obchodzono 150. rocznicę ogłoszenia św. Józefa patronem Kościoła powszechnego przez bł. Piusa IX, Franciszek poświęcił mu dwanaście audiencji generalnych. Jego celem było przedstawienie go jako "wsparcie, komfort i wskazówkidla "pozwolić się oświecić ich przykładem i ich świadectwem"..
Niniejsza katecheza o św. Józefie obejmuje trzy zasadnicze obszary: postać i rolę świętego w planie zbawienia, jego cnoty i związek z Kościołem.
Święty Józef i jego rola w projekcie zbawienia
W "środowisko, w którym żył św. Józef". (por. 7-XI-2021) zaprasza nas do docenienia tego, co istotne w tym, co proste, poprzez rozeznanie, osobiście i w Kościele. Rola świętego patriarchy w "historia zbawienia". (24-XI-2021) jest stróżem Bożych planów, a zatem tych, których Pan nam powierza (argument powtarzający się w tym pontyfikacie od początku, por. 19-III-2013).
Omawiając "Józef, mąż sprawiedliwy i mąż Maryi". (1-XII-2021) przekazał zaręczonym i nowożeńcom przesłanie o konieczności przejścia od zauroczenia (aspekt "romantyczny") do dojrzałej miłości, co jest wymagającym, ale koniecznym krokiem, aby uwolnić prawdziwą miłość i uczynić ją odporną na próby czasu, zamieniając trudności w okazje do rozwoju.
Św. Józef jako "człowiek milczenia". (15-XII-2021), zaprasza nas do "aby zrobić miejsce dla obecności Słowa, które stało się ciałem".. Odwołując się do Pisma Świętego, św. Augustyna, św. Jana od Krzyża i Pascala, Papież zauważył, że Jezus wychował się w tej "szkole" milczenia w Nazarecie, która sprzyja modlitwie i kontemplacji, co odnotowuje Ewangelia.. To uczy nas, by używać języka do błogosławienia, a nie do szkodzenia (por. Jas 3, 2-10), i nie popadać w aktywizm pracy.
Cnoty świętego Józefa
San José, "prześladowany i odważny migrant".(29-XII-2021), był tematem kolejnej katechezy. Józef wydaje się być człowiekiem sprawiedliwym i odważnym czy silnym, jak tego wymaga zwykłe życie, które zawsze przynosi przeciwności. To skłoniło papieża do zaproszenia do modlitwy za migrantów, prześladowanych i ofiary niekorzystnych okoliczności, politycznych, historycznych czy osobistych.
Już w nowym roku Franciszek zastanawiał się m.in. Święty Józef, domniemany ojciec Jezusa(5-I-2022). Rozważał rzeczywistość adopcji w kontraście z poczuciem sieroctwa, którego doświadczamy dzisiaj; i apelował, by ułatwiały ją instytucje, monitorując powagę procedury.
Następnie zatrzymał się na pracy, pod tytułem święty Józef stolarz (12-I-2022). Praca to. "niezbędny element w życiu człowieka, a także na drodze uświęcenia".. Zaproszony do myślenia "Co możemy zrobić, aby odzyskać wartość pracy; i co możemy wnieść jako Kościół, aby została ona uratowana z logiki zwykłego zysku i mogła być przeżywana jako podstawowe prawo i obowiązek osoby, który wyraża i zwiększa jej godność"?.
Została ona później rozpatrzona przez święty Józef, ojciec w czułości (19-I-2022), skupiając się na jego czułości i miłosierdziu. Przywołał miłosierdzie Pana, który zawsze przebacza (sakrament spowiedzi). A potrzeba "rewolucja czułości".promowanie odkupienia przestępstw - także w przypadku osób przebywających w więzieniu - jako elementu wymiaru sprawiedliwości.
Zatrzymując się nad postacią "święty Józef, człowiek, który śni". (26-I-2022), Franciszek rozważał cztery sny św. Józefa według Ewangelii (Mt 1,18-25; Mt 2,13; Mt 2,19-20; Mt 2,22-23). Proponował, by zwłaszcza w sytuacjach, których nie rozumiemy, zwracać się do modlitwa. Bóg nigdy nie pozostawia nas bez pomocy lub przynajmniej inspiracji. W tym kontekście zaproponował modlitwę za tak wielu ludzi, którzy potrzebują wiary i nadziei w obliczu różnych problemów i trudności. Franciszek odniósł się do "rodzice, którzy widzą u swoich dzieci różne orientacje seksualne".i modlił się, by wiedzieli "jak sobie z tym poradzić i towarzyszyć dzieciom, a nie chować się w postawie potępiającej".. Nie omieszkał zauważyć, że - jak widzimy w życiu św. Józefa - autentyczna modlitwa przekłada się na pracę i miłość.
Święty Józef, "obcowanie świętych" i jego ochrona w śmierci
Już w ostatnim odcinku tych katechez, w lutym, papież odniósł się do rzeczywistości święty Józef i komunia świętych (2-II-2022), którym jest właśnie Kościół (por. Katechizm Kościoła Katolickiegon. 946), zarówno na ziemi, jak i w niebie.
Na ziemi Franciszek wskazał, "Kościół jest wspólnotą zbawionych grzeszników".Jesteśmy braćmi przez chrzest, który jest niezniszczalną więzią na ziemi. Stąd nasza solidarność, zarówno na dobre, jak i na złe. Do "komunii świętych" należą zmarli (w czyśćcu) i nie pojednani grzesznicy, póki są na tym świecie, także zmarli (w czyśćcu). "ci, którzy zaparli się wiary, którzy są apostatami, którzy są prześladowcami Kościoła, którzy zaparli się chrztu, (...) bluźniercy, wszyscy"..
Istotnie, należy przypomnieć, że według Soboru Watykańskiego II (por. Lumen Gentium, nn. 14 i 15) grzesznicy, jeśli są ochrzczeni, "należą" do komunii świętych, którą jest Kościół, w sposób niedoskonały lub niepełny. A jeśli nie są ochrzczeni, to są "wyświęceni" na tajemnicę Kościoła, są z nim w jakiś sposób związani o tyle, o ile szukają prawdy i żyją spójnie w miłości.
Przedostatnia katecheza dotyczyła. Święty Józef, patron dobrej śmierci (9-II-2022). Franciszek przywołał pomoc, o którą chrześcijanie tradycyjnie proszą patriarchę w chwili śmierci. I pochwalił papieża emeryta Benedykta XVI, który w wieku 95 lat dał świadectwo świadomości rzeczywistości śmierci. Wiara chrześcijańska - wyjaśnił Franciszek - pomaga nam stawić czoła śmierci. Rozświetla ją od zmartwychwstania Chrystusa, pomaga nam oderwać się od rzeczy materialnych i skupić się na działalności charytatywnej; przynagla nas do opieki nad chorymi i do tego, by nie "odrzucać" osób starszych.
Wreszcie biskup Rzymu zastanawiał się nad Święty Józef, Patron Kościoła Powszechnego (16-II-2022). My również jesteśmy odpowiedzialni za ochronę i opiekę nad życiem, nad sercem i pracą oraz nad ludźmi, a także nad Kościołem: "....Każdy człowiek głodny i spragniony, każdy cudzoziemiec, każdy migrant, każdy człowiek bez ubrania, każdy chory, każdy więzień jest 'Dzieckiem', którego strzeże Józef".. Musimy też uczyć się od Józefa "strzeżenia" dóbr, które przychodzą do nas z Kościołem: "kochać Dziecko i Jego Matkę; kochać Sakramenty i lud Boży; kochać ubogich i naszą parafię". (por. Patris corde, 5).
Musimy kochać Kościół takim, jakim jestpodsumował papież, jako lud grzeszników, którzy spotykają się z Bożym miłosierdziem. Jednocześnie musimy uznać całe dobro i świętość, które są obecne w Kościele. Kościół to wszyscy chrześcijanie. Dlatego musimy o siebie dbać i chronić się nawzajem, a nie niszczyć. I w tym celu prosił o wstawiennictwo św. Józefa za nas wszystkich.
Ksiądz i jego "otoczenie": od serce kapłańskie Chrystusa
Przemówienie papieża do uczestników sympozjum Dla fundamentalnej teologii kapłaństwa (17-19 lutego 2022), zorganizowanej przez Kongregację ds. Biskupów, składa się ze wstępu i czterech części, odpowiadających "cztery pociągi podmiejskie księdza.
We wstępie Papież twierdzi, że mówi z własnego doświadczenia i świadectwa, które otrzymał od tak wielu dobrych kapłanów; a także z doświadczenia towarzyszenia innym, których kapłaństwo przeżywało kryzys. Stwierdza, że w życiu kapłańskim próby mogą współistnieć z pokojem, pod warunkiem, że człowiek pozwoli sobie na pomoc ze strony Boga i innych.
Zwraca uwagę, że w czasach dużych zmian - takich jak obecne - należy unikać podwójne ryzyko: nostalgiczne cofanie się w przeszłość i nadmierne poleganie na przyszłości z przesadnym optymizmem, lekceważąc tym samym mądrość, która płynie z rozeznania w teraźniejszości. Pożądana postawa "wynika z ufnego przejęcia odpowiedzialności za rzeczywistość, zakotwiczoną w mądrze żyjącej Tradycji Kościoła, który może pozwolić sobie na wypłynięcie w głębię bez lęku (...) z ufnością, że On jest Panem historii i że prowadzeni przez Niego będziemy w stanie rozeznać horyzont, który musimy przebyć"..
Jeśli chodzi o kapłana, to musi on dążyć do własnej świętości, kierując się powołaniem, które po raz pierwszy otrzymał w chrzcie; i pozwolić sobie na pomoc i ewangelizację (por. Jan Paweł II, Adhortacja apostolska do kapłanów, s. 4). Pastores dabo vobis26), aby nie popaść w funkcjonalizm.
W odniesieniu do "rozeznanie powołaniakażdy, Patrząc na swoje człowieczeństwo, swoją historię i swoje usposobienie, musi zadać sobie pytanie, czy w sumieniu to powołanie może rozwinąć w nim potencjał Miłości, który otrzymał w chrzcie. W tym celu wielką pomocą są wspólnoty chrześcijańskie, które są żarliwe i apostolskie.
Z tych elementów papież wyłożył cztery harmonie kapłana (i biskupa), które wyjaśnił przy innych okazjach, m.in. filary za styl, który naśladuje styl Boga (odzwierciedlony w kapłańskim sercu Chrystusa): bliskość, współczucie i czułość.
Bliskość Boga (życie duchowe)
Chodzi o. życie duchowe kapłana, jego "życia modlitwy", aby pozostać w Chrystusie (por. J 15, 5-7). Z tego wypływa siła do posługi i jej owocności; umiejętność nie zgorszenia się niczym, co się dzieje, czy to po ludzku przyjemne, czy nie; siła do pokonywania pokus, licząc na walkę, na walkę duchową kapłana. Nie chodzi tu tylko o "praktykę religijną" (praktyki lub nabożeństwa), ale także o "słuchanie Słowa, sprawowanie Eucharystii, cisza adoracji, nabożeństwo do Maryi, mądre towarzyszenie przewodnika, sakrament pojednania"..
Kapłan nie powinien uciekać się do aktywizmu czy innych rozproszeń, ale raczej prezentować się na modlitwie z "skruszone i uniżone serce". (por. Ps 34 i 50). To powiększy to serce do miary Chrystusowej, aby dostosować się do potrzeb Jego ludu, co z kolei przybliży go do Pana. Modlitwa jest pierwszym zadaniem biskupa i kapłana. Tam uczy się "pomniejszać" przed Bogiem (por. J 3, 30), a uczynienie się małym w oczach świata nie stanowi dla niego problemu.
Bliskość z biskupem (posłuszeństwo)
Przez długi czas, mówi Franciszek, był on błędnie interpretowany jako posłuszeństwo. "Być posłusznym, w tym przypadku biskupowi, znaczy". -mówi następca Piotra. "ucząc się słuchać i pamiętając, że nikt nie może twierdzić, że jest posiadaczem woli Bożej i że należy ją zrozumieć tylko poprzez rozeznanie. Posłuszeństwo jest więc słuchaniem woli Bożej, która jest rozeznawana właśnie w więzi".. Pozwala to uniknąć wycofania się w głąb siebie i prowadzenia "kawalerskiego" życia z towarzyszącymi mu maniami.
Kapłan musi zatem "obrona połączeń z biskupem i z Kościołem partykularnym. Powinien modlić się za biskupa i wyrażać swoje zdanie z szacunkiem, odwagą i szczerością. Ten "Wymaga to również od biskupów pokory, słuchania, samokrytyki i pozwolenia na to, by sobie pomóc"..
Bliskość między księżmi (braterstwo kapłańskie)
Braterstwo kapłańskie, podkreślił Papież, ma za fundament Chrystusa (por. Mt 18, 20). "Braterstwo to świadomy wybór, by starać się być świętym z innymi, a nie w samotności, świętym z innymi".. Cechą charakterystyczną braterstwa jest miłość (por. 1 Kor 13), której przewodniczy cierpliwość i zdolność do radowania się i cierpienia z innymi. W ten sposób zwalcza się obojętność, izolację, a nawet zazdrość. zastraszanie kapłańskie, rancour i plotki.
Miłość braterska jest jak "obóz treningowy dla ducha i termometr życia duchowego (por. J 13, 35). Prowadzi do życia misją, do otwarcia się i poczucia, że jest się u siebie, do strzeżenia i ochrony siebie nawzajem. W ten sposób celibat jest przeżywany ze spokojem, jako dar dla uświęcenia, dar, który wymaga zdrowych relacji. "Bez przyjaciół i modlitwy celibat może stać się nieznośnym ciężarem i antyświadectwem samego piękna kapłaństwa"..
Bliskość z ludem Bożym (pasja pasterza)
W tym celu papież odwołuje się do Lumen gentium 8 i 12. Jest to, jak zaznacza, nie obowiązek, lecz łaska (por. Evangelii gaudium, 268-273). Misja kapłańska zakłada jednocześnie "pasja dla Jezusa i pasja dla jego ludzi".Pośród trudności, zranień, "sieroctwa", w które obfituje nasze społeczeństwo "sieci". Nie jako urzędnicy, ale jako odważni pasterze, bliscy i kontemplujący, aby móc "głosić na ranach świata operatywną moc Zmartwychwstania"..
Zapomnienie, że życie kapłańskie należy się innym - zauważa Franciszek - leży u podstaw klerykalizm i jego konsekwencje. "Klerykalizm jest perwersją, a także jedna z jego oznak, sztywność, jest inną perwersją".. Co ciekawe, klerykalizm zbudowany jest nie na bliskości, ale na odległości. I jest to związane z "Klerykalizacja świeckich".zapominając o własnej misji.
Dbając o te cztery obszary, konkluduje papież, kapłan może lepiej identyfikować się z kapłańskie serce Chrystusa, pozwolić się nawiedzić i przemienić przez Niego.
"Na pustyni - miłość Syna do Ojca", I Niedziela Wielkiego Postu
Komentarz do czytań z I niedzieli Wielkiego Postu i krótka wideo homilia księdza Luisa Herrery.
Łukasz mówi, podobnie jak Mateusz i Marek, o czterdziestodniowym pobycie Jezusa na pustyni, gdzie jest kuszony przez szatana; i, podobnie jak Mateusz, relacjonuje trzy pokusy. Zmienia jednak kolejność, by zakończyć się kuszeniem świątyni w Jerozolimie: cała jego Ewangelia patrzy w stronę świętego miasta. W opowiadaniu o Chrzcie Świętym objawia się miłość Ojca: "Ty jesteś moim Synem, Umiłowanym".Na pustyni widzimy miłość Syna do Ojca. Diabeł w pierwszej pokusie odwołuje się właśnie do swojego boskiego filiacji: "...".Jeśli jesteś Synem Bożym".. Jezus jest napełniony Duchem Świętym i to Duch prowadzi Go na pustynię. U Mateusza pokusy występują przy końcu czterdziestu dni postu; u Łukasza mają miejsce przez cały ten okres, jakby chcąc nam powiedzieć, że podczas najbardziej intensywnej modlitwy, w największej bliskości z Bogiem, próby mogą być najliczniejsze.
Pierwsza pokusa dotyczy wykorzystania mocy bycia synem Bożym. Jezus odmawia używania boskiej mocy dla siebie; jest to moc, której, ponieważ jest boska, będzie zawsze i wyłącznie używał w służbie innym: będzie uzdrawiał, karmił, przebaczał, zbawiał. Tak więc ze skarbca Kościoła każdy chrześcijanin jest zaproszony do korzystania z dóbr duchowych i materialnych w służbie innym, a nie dla własnej korzyści, choćby to była tylko własna próżność. Na propozycję przemiany kamieni w chleb, Jezus odpowiada Księgą Powtórzonego Prawa: "Człowiek nie samym chlebem żyje".. Słowo Boże odrzuca kusiciela.
W drugiej pokusie diabeł prowadzi Jezusa w górę, proponując mu zdobycie ziemskiej władzy panowania nad wszystkimi królestwami doczesnymi i odpowiadającej jej chwały, unikając przejścia przez drogę męki i śmierci na krzyżu w posłuszeństwie wobec planu Ojca, ale skłaniając się do kultu księcia tego świata. Jezus z absolutną prostotą Pisma Świętego (Pwt 6,13) mówi mu, że cześć i uwielbienie należą się tylko Bogu. W ten sposób pokazuje swoje całkowite przylgnięcie do tajemniczego planu Ojca: droga unicestwienia w śmierci krzyżowej, aby potem "wywyższony na prawicę Boga". (Dz 2:33).
W trzeciej pokusie diabeł naśladuje Jezusa i posługując się Pismem Świętym przekonuje go, by rzucił się ze szczytu świątyni, prosząc Ojca o cudowną interwencję, która go uratuje. Jest to pokusa, by prosić Boga o użycie swojej siły dla kaprysu, który nie jest w Jego planach. Jest napisane: "Nie będziesz kusił Pana, Boga swego". Bóg jest obecny, kocha nas i zbawia nas według swojej opatrzności i swojego czasu, który czasami kontrastuje z naszymi oczekiwaniami. Diabeł został pokonany, ale powróci w czasie końca. Jezus pokona go ponownie swoim całkowitym posłuszeństwem wobec Ojca.
Homilia w jednej minucie
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
"Przyspieszenie miażdży życie, nie czyni go bardziej intensywnym".
W dniu modlitwy i postu w intencji pokoju, w ramach cyklu katechez o starości, papież Franciszek zastanawiał się nad szybkością, z jaką przyzwyczajamy się do codziennej harówki, stwierdzając, że "nadmierna szybkość sprawia, że każde doświadczenie staje się bardziej powierzchowne i mniej odżywcze", zwłaszcza u ludzi młodych.
Podczas audiencji ogólnej w Środę Popielcową, dzień modlitwy i postu w intencji pokoju na Ukrainie, papież Franciszek wygłosił drugą katechezę z cyklu o starości.
"W biblijnym fragmencie genealogii przodków - zaczął Franciszek - od razu rzuca się w oczy ogromna długowieczność: mówimy o wiekach! Kiedy zaczyna się tu starość? I co to znaczy, że ci starożytni ojcowie żyją tak długo po spłodzeniu dzieci? Ojcowie i synowie żyją razem przez wieki! Ta świecka kadencja wieku, opowiadana w stylu rytualnym, nadaje związkowi między długowiecznością a genealogią głębokie znaczenie symboliczne".
"To tak, jakby przekazanie życia ludzkiego, tak nowego w stworzonym wszechświecie, wymagało powolnej i długotrwałej inicjacji. Wszystko jest nowe, na początku historii istoty, która jest duchem i życiem, sumieniem i wolnością, wrażliwością i odpowiedzialnością. Nowe życie - życie ludzkie - zanurzone w napięciu między swoim pochodzeniem "na obraz i podobieństwo" Boga a kruchością swojej śmiertelnej kondycji, stanowi nowość, którą trzeba dopiero odkryć. I wymaga długiego okresu wtajemniczenia, w którym niezbędne jest wzajemne wsparcie między pokoleniami, aby rozszyfrować doświadczenia i zmierzyć się z enigmatami życia. W tym długim czasie, powoli, kultywowana jest także duchowa jakość człowieka".
"W pewnym sensie każde epokowe przejście w historii ludzkości oferuje nam to doznanie: to tak, jakbyśmy musieli podjąć nasze pytania o sens życia od początku i spokojnie, gdy scena ludzkiej kondycji wydaje się pełna nowych pytań i niepublikowanych przesłuchań. Z pewnością nagromadzenie pamięci kulturowej zwiększa obycie niezbędne do zmierzenia się z niepublikowanymi fragmentami. Czasy transmisji są skrócone; ale czasy asymilacji zawsze wymagają cierpliwości. Nadmiar szybkości, która obsesyjnie opanowuje już wszystkie fragmenty naszego życia, sprawia, że każde doświadczenie staje się bardziej powierzchowne i mniej "odżywcze". Młodzi ludzie są nieświadomymi ofiarami tego rozdwojenia między czasem zegara, który chce się spalić, a czasem życia, które wymaga odpowiedniej "fermentacji". Długie życie pozwala doświadczyć tych długich czasów i szkód wynikających z pośpiechu".
"Starość z pewnością narzuca wolniejsze rytmy: ale nie są to tylko czasy bezwładu. Miara tych rytmów otwiera dla każdego przestrzenie sensu życia, które są nieznane obsesji szybkości. Utrata kontaktu z powolnymi rytmami starości zamyka te przestrzenie dla wszystkich. To właśnie na tym tle chciałem ustanowić święto dziadków w ostatnią niedzielę lipca. Sojusz dwóch pokoleń znajdujących się na krańcach życia - dzieci i osób starszych - pomaga również pozostałym dwóm - młodym i dorosłym - połączyć się, aby egzystencja wszystkich była bogatsza w człowieczeństwo.
"Wyobraźmy sobie - zaproponował Papież - miasto, w którym współżycie różnych grup wiekowych jest integralną częścią ogólnego projektu jego siedliska". Pomyślmy o kształtowaniu się relacji afektywnych między starymi i młodymi, które promieniowałyby na ogólny styl relacji. Nakładanie się pokoleń stałoby się źródłem energii dla prawdziwie widzialnego i żywego humanizmu. Współczesne miasto ma tendencję do wrogości wobec osób starszych (nieprzypadkowo także wobec dzieci). Nadmierna prędkość wciąga nas w wirówkę, która wymiata nas jak konfetti. Tracimy z oczu większy obraz. Każdy trzyma się swojego kawałka, który unosi się ponad przepływami rynku-miasta, dla którego wolne rytmy to straty, a szybkość to pieniądze. Nadmierna prędkość miażdży życie, nie czyni go bardziej intensywnym".
"Pandemia - przypomniał Ojciec Święty - w której wciąż jesteśmy zobowiązani żyć, narzuciła - bardzo boleśnie, niestety - niepowodzenie obłudnego kultu szybkości. I w tym okresie dziadkowie pełnili rolę bariery dla emocjonalnego "odwodnienia" maluchów. Widoczny sojusz pokoleń, który harmonizuje czasy i rytmy, przywraca nam nadzieję, że życie nie jest daremne. I przywraca każdemu z nas miłość do naszego wrażliwego życia, zamykając drogę obsesji szybkości, która je po prostu pochłania. Rytmy starości są nieodzownym zasobem do uchwycenia sensu życia naznaczonego czasem. Dzięki temu zapośredniczeniu bardziej wiarygodne staje się przeznaczenie życia w spotkaniu z Bogiem: projekt, który jest ukryty w stworzeniu człowieka "na Jego obraz i podobieństwo" i zostaje przypieczętowany w stawaniu się człowiekiem Syna Bożego.
Na zakończenie Papież stwierdził, że "dziś jesteśmy świadkami większej długowieczności życia ludzkiego". Daje nam to możliwość zwiększenia sojuszu między wszystkimi etapami życia; a także z sensem życia w jego całości. Niech Duch Święty obdarzy nas inteligencją i siłą do tej reformy: arogancja czasu zegarowego musi zostać zamieniona na piękno rytmów życia. Przymierze pokoleń jest nieodzowne. Niech Bóg pomoże nam znaleźć odpowiednią muzykę do tej harmonizacji.
Papież dziękuje Polakom za solidarność z Ukrainą
Podczas audiencji ogólnej w Środę Popielcową papież podziękował Polsce za solidarność z narodem ukraińskim. Setki osób z sąsiedniego kraju przyjmują uchodźców, przynosząc im jedzenie i koce oraz ułatwiając wjazd do Polski. Przypomniał też, że polski tłumacz pochodzi z Ukrainy i jego rodzina cierpi w tej chwili z powodu wojny.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Wielki Post - czas cudów
Dziś rozpoczyna się Wielki Post, a dziś jest to czas wiary, nadziei wbrew nadziei, oczekiwania na pojawienie się cudu wiary i wystawienia jej na próbę... Wielki Post to tylko czas, czas cudów.
40 dni i 40 nocy: tyle czasu ewangelie synoptyczne zgadzają się, że Jezus przebywał na pustyni modląc się, poszcząc i będąc kuszonym przez szatana. Czterdzieści dni bez jedzenia i picia na pustyni to, jeśli wybaczysz to określenie, nawet nie Bóg w swoim człowieczeństwie. Ponieważ intencją ewangelistów nie była narracja epopei o bohaterze imieniem Jezus, ale wierne odzwierciedlenie historii zbawienia Boga z nami, wnioskujemy, że te 40 dni oznacza coś, co możemy zrozumieć tylko dzięki kluczom interpretacyjnym ówczesnych czytelników.
Benedykt XVI wyjaśnił nam to w czasie Wielkiego Postu 2012: "40 jest symboliczną liczbą, za pomocą której zarówno Stary, jak i Nowy Testament przedstawiają najwybitniejsze momenty w doświadczeniu wiary ludu Bożego (...). Liczba ta nie stanowi dokładnego czasu chronologicznego, jest wynikiem sumy dni. Wskazuje raczej na cierpliwą wytrwałość, długą próbę, wystarczający okres czasu, aby zobaczyć dzieła Boże, czas, w którym należy podjąć decyzję i przyjąć swoje obowiązki bez dalszej zwłoki. Jest to czas dojrzałych decyzji".
40 dni trwał potop, 40 dni Mojżesz był na Synaju, 40 lat naród izraelski chodził po pustyni i przez 40 dni my również będziemy szli ku Wielkanocy w tym czasie nawrócenia, który rozpoczyna się w Środę Popielcową i który nazywamy Wielkim Postem. Ale czy ten Wielki Post wystarczy, aby mnie nawrócić, czy też ile Lentów będę potrzebował? Jak długo będzie trwał ten niechronologiczny czas, w którym Bóg sprawdzi moją wytrwałość? Ile godzin, dni, miesięcy czy lat będę potrzebował, aby zobaczyć dzieła Boga i cud zwrócenia całego mojego życia w Jego stronę?
Zastanawiając się nad tym, natknąłem się na historię Juana Manuela Igualady, znanego jako "ostatni poborowy służby wojskowej", który zmarł niespodziewanie kilka tygodni temu, prawie trzy dekady po fatalnym wypadku, który spowodował u niego poważne obrażenia mózgu podczas odbywania służby wojskowej. Miał wtedy 19 lat i aż do śmierci 28 lat później ten zastępczy żołnierz pozostawał w stanie wegetatywnym, przykuty do łóżka w Centralnym Szpitalu Obronnym Gómez Hulla. U jego boku Milagros Durán, jego matka, która nie zawahała się opuścić domu i pracy w Cuenca, by przenieść się do Madrytu i zająć się synem.
Jak długo trwa 28 lat? Ponad 10 tysięcy dni, u stóp łóżka, myjąc go, goląc, rozmawiając z nim codziennie tylko po to, by otrzymać kilka mimowolnych ruchów lub jęków nie mających większego znaczenia niż to, co matka jest w stanie zinterpretować, przedkładając czułość i nadzieję nad logikę. 10 000 dni niedostatku, dużo modlitwy (pokój Juanmy wyglądał jak sanktuarium pełne świętych kartek i obrazów Matki Bożej), myślenia o innych ponad siebie... Post, modlitwa, jałmużna... Jakiż to długi Wielki Post dla Milagros i jaki przykład dla świata! Ileż pokus musiała pokonać w tym, swoim czasie?
Dziś rozpoczyna się Wielki Post, a dziś jest to czas wiary, nadziei wbrew nadziei, oczekiwania na pojawienie się cudu wiary i wystawienia jej na próbę... Wielki Post to tylko czas, czas cudów.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Ukraiński exodus cierpienia
Gdy Rosja ostrzeliwuje Charków, a konwój rosyjskich czołgów zmierza w kierunku Kijowa, ponad pół miliona Ukraińców ucieka ze swojego kraju, podaje Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR). Na stronie Papież Franciszek wezwał do szczególnej modlitwy i postu w intencji pokoju na Ukrainie w dniu dzisiejszym, na początku Wielkiego Postu, oraz do umieszczenia "twarzy i konkretnych historii cierpienia", przypomniano podczas dnia modlitwy na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża (Rzym).
UNHCR policzyła do godziny 15 w poniedziałek ponad pół miliona osób uciekających przed walkami między wojskami Rosji i Ukrainy. Dziś jest ich około 600 tysięcy. Ludzie ze smutkiem, a czasem paniką na twarzach, którzy wyjechali w tych dniach tłoczą się w metrze, na dworcach i drogach ukraińskich miast, tak jak jeszcze niedawno działo się na afgańskich lotniskach, zwłaszcza w Kabulu.
Ajmal Rahmani, na przykład, opuścił Afganistan rok temu, myśląc, że znajdzie pokój na Ukrainie, ale teraz ucieka z powrotem do Polski, wraz z tysiącami uchodźców, z powodu rosyjskiego ataku, donosi France Press z Medyki, Polska. "Uciekłem z jednej wojny, a znalazłem się w drugiej. Nie miałem szczęścia - ubolewa czterdziestoletni Afgańczyk, który właśnie przyjechał do Polski z żoną Miną, 11-letnim synem Omarem i 7-letnią córką Marwą, która trzyma ze sobą brązowego, wypchanego psa.
Szacuje się, że liczba ukraińskich uchodźców do innych krajów może sięgnąć pięciu milionów - wynika z oceny Pentagonu i amerykańskiego wywiadu przytoczonej kilka dni temu przez The Washington Post. Exodus wywołałby, i już wywołuje, kryzys humanitarny o poważnych rozmiarach w krajach sąsiednich, głównie w Polsce.
Polska: 300.000, plus 1,5 mln dzisiaj
To "największy exodus wewnątrz Europy" od czasów wojny na Bałkanach. Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegła, że liczba ta może wzrosnąć w najbliższych dniach - czytamy. Debata cytując źródła Europa Press, biorąc pod uwagę, że większość z nich to kobiety i dzieci.
"Ta liczba rośnie wykładniczo, z godziny na godzinę, dosłownie, od czwartku. Pracuję nad kryzysami uchodźczymi od prawie 40 lat i rzadko kiedy widziałem tak niesamowicie szybki exodus ludzi - powiedział wysoki komisarz ONZ ds. uchodźców (UNHCR), Filippo Grandi.
Ukraina graniczy z siedmioma państwami. Rosja na północy i wschodzie, Białoruś na północy, Polska i Słowacja na zachodzie oraz Rumunia, Węgry i Mołdawia na południowym zachodzie. Morze Czarne na południu. Od wczoraj, wg. UNHCRW przeszłości 280 tys. migrantów uciekło do Polski, 94 tys. wyemigrowało na Węgry, prawie 40 tys. przebywa obecnie w Mołdawii, a 34 i 30 tys. odpowiednio w Rumunii i na Słowacji.
"Chciałbym pogratulować rządom krajów przyjmujących za umożliwienie uchodźcom dostępu do ich terytorium. Wyzwanie związane z przyjęciem i rejestracją, zaspokojeniem potrzeb i zapewnieniem ochrony osobom uciekającym jest zniechęcające - mówi Filippo Grandi.
Wygnańcy wyjeżdżają do wielu krajów, nie tylko graniczących. W Trieście we Włoszech około 50 osób przyjechało autobusem, w tym dziewięciomiesięczna dziewczynka, wszyscy przeznaczeni do przyjaciół lub znajomych, głównie na północy.
"Budowanie przyszłości z migrantami i uchodźcami".
Ukraińskie ministerstwo zdrowia uaktualniło w poniedziałek bilans ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej w wyniku rosyjskiej inwazji i utrzymując tymczasowy bilans ofiar śmiertelnych na poziomie 352, określiło obecnie liczbę rannych na ponad 2 tys. osób - dokładnie 2 040 - podało. Cel.
W zaproszeniu skierowanym do wierzących i niewierzących, by 2 marca, w Środę Popielcową, przyłączyli się do modlitwy i postu w intencji pokoju na Ukrainie, Ojciec Święty powiedział, że jest to "dzień, w którym można być blisko cierpienia narodu ukraińskiego, poczuć, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, i błagać Boga o zakończenie wojny".
Z drugiej strony papież Franciszek podkreślił, że ten, kto prowadzi wojnę, zapomina o człowieczeństwie: "Nie zaczyna od ludzi, nie patrzy na konkretne życie ludzi, ale przedkłada interesy partyzanckie i władzę nad wszystko inne. Powierza się diabolicznej i przewrotnej logice broni, która jest najdalsza od woli Bożej. I oddala się od zwykłych ludzi, którzy chcą pokoju; we wszystkich konfliktach - zwykli ludzie - są prawdziwymi ofiarami, którzy płacą za szaleństwa wojny na własnej skórze".
W swoim Orędziu na rozpoczynający się dziś Wielki Post Papież zachęca, jak poinformował Omnes: "Nie męczmy się modlitwą. Jezus nauczył nas, że trzeba "modlić się zawsze, nie zniechęcając się". Musimy się modlić, bo potrzebujemy Boga. Myślenie, że sami jesteśmy wystarczający jest niebezpiecznym złudzeniem.
Papież dodaje dalej: "Wykorzystajmy ten Wielki Post w sposób szczególny, aby zatroszczyć się o bliskich, aby stać się bliźnimi dla naszych braci i sióstr, którzy są zranieni na drodze życia. Wielki Post jest sprzyjającym czasem, aby szukać - a nie unikać - tych, którzy są w potrzebie; aby wzywać - a nie ignorować - tych, którzy chcą być wysłuchani i otrzymać dobre słowo; aby odwiedzać - a nie opuszczać - tych, którzy cierpią z powodu samotności. Wcielajmy w życie wezwanie do czynienia dobra. do wszystkichpoświęcając czas, by kochać najmniejszych i najbardziej bezbronnych, opuszczonych i wzgardzonych, tych, którzy są dyskryminowani i zepchnięci na margines (Fratelli tutti, 193).
"Zwykli ludzie, prawdziwe ofiary".
W tym samym duchu, spoglądając w przyszłość na 108 Dzień Migrantów i Uchodźców, który będzie miał miejsce 25 września, Ojciec Święty wybrał jako tytuł swojego Orędzia "Budowanie przyszłości z migrantami i uchodźcami", aby podkreślić zaangażowanie, do którego wszyscy jesteśmy wezwani, aby wprowadzić w życie, aby budować przyszłość, która odpowiada planowi Boga, nie wykluczając nikogo - poinformowało watykańskie biuro prasowe.
"Budowanie z" oznacza przede wszystkim uznanie i promowanie wkładu migrantów i uchodźców w to dzieło budowy, ponieważ tylko w ten sposób można zbudować świat, który gwarantuje warunki dla integralnego rozwoju ludzkiego wszystkich.
Aby zachęcić do przygotowania się do Dnia, Sekcja Migrantów i Uchodźców Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka rozpocznie od końca marca kampanię komunikacyjną, której celem będzie promowanie głębszego zrozumienia tematu i podtematów Orędzia.
Prawdziwe ujęcie zjawiska migracji
Zaledwie kilka dni temu o. Fabio Baggio przypomniał niektóre inicjatywy, które Sekcja Migrantów i Uchodźców tej dykasterii przyjęła w ciągu ostatnich pięciu lat, zgodnie z Magisterium papieża Franciszka. Zrobił to w Dzień 16 lutego na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża odbyło się wydarzenie poświęcone narracji zjawiska migracji, promowane przez jego Wydział Komunikacji oraz Stowarzyszenie ISCOMwe współpracy z Komitetem Informacyjnym ds. Migrantów i Uchodźców informuje Antonino Piccione.
Celem, według jego promotorów, było promowanie prawdziwego opisu zjawiska migracji, bez wychodzenia od spolaryzowanych lub sterylnych narracji dzielących, z poszanowaniem godności zaangażowanych osób (godność "jest kamieniem węgielnym naszego zaangażowania, naszej obywatelskiej pasji", wspomniał włoski szef państwa Sergio Mattarella, w przemówieniu z 3 lutego) zgodnie z etyką zawodową i deontologią.
Ojciec Fabio Baggio wskazał w szczególności, że "należy zwrócić szczególną uwagę na kwestię pracy, która jest w służbie człowieka, a nie odwrotnie. Bezrobotni lub osoby o nieregularnej i niepewnej pracy ryzykują, że zostaną zdegradowani na margines społeczeństwa". "Wyzwanie - podkreślił o. Baggio - które stanowi wielkie wyzwanie dla migrantów i uchodźców: "wielu z nich jest tak, jakby nie istniało, narażonych na różne formy niewolnictwa i wyzysku".
"Słuchajmy tych historii" - zachęca papież Franciszek. "Każdy będzie mógł wtedy swobodnie wspierać politykę migracyjną, którą uważa za najlepszą dla swojego kraju. Ale będziemy mieli przed oczami w każdym razie nie liczby, nie groźnych najeźdźców, ale twarze i historie konkretnych ludzi, spojrzenia, oczekiwania, cierpienia mężczyzn i kobiet, których można posłuchać".
Imię i historia każdego migranta
"Aby pokonać uprzedzenia wobec migrantów i stopić twardość naszych serc, powinniśmy spróbować wysłuchać ich historii. Każdemu z nich nadaj imię i historię.
W nawiązaniu do Orędzia Ojca Świętego Franciszka na 56. Światowy Dzień Komunikacji Społecznej, w ramach uniwersyteckiego dnia akademickiego odbyła się projekcja świadectw uchodźców zebranych przez Centrum. Astalli.
Nagrania wideo dały Mario Marazziti ze Wspólnoty Sant'Egidio okazję do zastanowienia się nad znaczeniem "prawdziwego powitania" i "prawdziwej integracji" w świetle osobistego doświadczenia będącego początkiem wielkiego zbiorowego wydarzenia. "Byłem na Lampedusie dwa dni po wielkiej katastrofie statku. 172 ciała miały zostać odzyskane - powiedział. Antonino Piccione.
Że 5 października 2013 roku postanowiliśmy "wymyślić" korytarze humanitarne, aby pozostać ludźmi, nami i Europą, powiedział Mario Marazziti. "Dzięki sponsorom i społeczeństwu obywatelskiemu, 4.500 uchodźców od tego czasu wznowiło swoje życie we Włoszech i na reszcie kontynentu dzięki Sant'Egidio, Kościołom protestanckim, Kościołowi, zwykłym obywatelom i modelowi integracji dostępnemu dla rządów. Humanizacja" w dzisiejszych czasach nie może być już tylko nadzwyczajnym wydarzeniem.
Musimy uniknąć "globalizacji obojętności", którą Franciszek potępił na Lampedusie. Gian Guido Vecchi, z Corriere della SeraPo przywitaniu się z uchodźcami po kolei w obozie na Lesbos, Papież powiedział: "Jestem tutaj, aby spojrzeć wam w oczy. Ci, którzy się Ciebie boją, nie widzieli Twojego oblicza". Jak przebić się przez mur strachu i obojętności? Jak informować o tragedii migracji? Dla dziennikarza jest to paradoksalnie zrobienie kroku w tył. Lekcja Flauberta: nie pokazuj emocji, ale poruszaj czytelnika i pokazuj szczegóły, twarze, historie".
Wśród innych prelegentów konferencji znaleźli się Stefano Allievi, profesor socjologii na Uniwersytecie w Padwie oraz Adele Del Guercio z Wydziału Nauk o Człowieku i Nauk Społecznych (Uniwersytet Naples L'Orientale). Postrzeganie zjawiska pochodzącego z komunikacji, w tym z sieci społecznych, było przedmiotem debaty moderowanej przez notariusza Vincenzo Lino, pomiędzy Aldo Skodą (Papieski Uniwersytet Urbaniana) i Fabrizio Battistellim (prezesem Międzynarodowego Instytutu Badawczego Archivio Disarmo). Na koniec Raffaele Iaria (Fondazione Migrantes), Annalisa Camilli (Internazionale) i Nello Scavo (Avvenire) dyskutowali o relacji między prawdą a zawodem dziennikarza. Dla tego ostatniego "najgorszym wrogiem dziennikarzy i dziennikarstwa nie jest przestępczość, ale kłamstwa państwa".
Morze Śródziemne, granica pokoju
Aby uzupełnić ten przegląd zjawisk migracyjnych, w tym przypadku wywołanych kryzysem rosyjsko-ukraińskim, warto przypomnieć spotkanie biskupów i burmistrzów miast nadmorskich basenu Morza Śródziemnego, które odbyło się w ten weekend z inicjatywy Konferencji Episkopatu Włoch, relacjonowane przez Omnes.
Jest to druga tego typu inicjatywa, której osobiście przewodzi kardynał Gualtiero Bassetti, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch. Pierwsze odbyło się dwa lata temu, tuż przed wybuchem pandemii, w Bari, w obecności papieża Franciszka, który w tym roku nie mógł uczestniczyć w spotkaniu. W spotkaniu wzięło udział około sześćdziesięciu biskupów z około dwudziestu krajów graniczących z "mare nostrum", aby zastanowić się, jak uczynić je coraz bardziej "granicą pokoju".
Kardynał Gualtiero Bassetti ubolewał nad "strasznym scenariuszem" na Ukrainie wśród inwazji, której doświadcza z rąk Rosji, i zaapelował o "powstrzymanie szaleństwa wojny". "Wraz z biskupami obecnymi we Florencji - powiedział - wyraziliśmy nasz smutek z powodu strasznego scenariusza na Ukrainie. Mamy przemówił do sumienia decydentów politycznych by powstrzymać ich przed użyciem broni" - dodał.
"Mając mniej pieniędzy Kościół miał i ma do zrobienia o wiele więcej rzeczy".
Konferencja Episkopatu Hiszpanii przedstawiła wstępne dane dotyczące alokacji podatkowej zarejestrowanej na rzecz Kościoła w deklaracji podatku dochodowego za rok 2021, odpowiadającej zatem działalności gospodarczej prowadzonej w roku 2020.
W 2021 roku 31,57% hiszpańskich podatników zaznaczyło pole dla Kościoła katolickiego.
W sumie 7 337 724 podatników zaznaczyło X na swoim Income Tax Return, co oznacza, licząc wspólne deklaracje, 8,5 mln podatników, którzy ufają dziełu Kościoła. Chociaż liczba ta pokazuje wzrost o 40 000 zeznań podatkowych na rzecz Kościoła katolickiego w porównaniu z poprzednim rokiem, to zebrana kwota była mniejsza niż w 2019 roku.
295 498 495 euro to kwota, którą otrzymał w tym roku Kościół katolicki, co oznacza spadek o 5,58 mln euro w stosunku do roku poprzedniego.
Wiceminister EWG do spraw gospodarczych, Fernando Giménez Barriocanal podkreślił, że jest to spadek "logiczny i przewidywalny", biorąc pod uwagę, że kryzys ekonomiczny wywołany pandemią koronawirusów jest już zauważalny w tym roku i chciał podziękować i podkreślić zaangażowanie wszystkich osób, które cenią i wspierają działalność Kościoła, która zwielokrotniła się w tych miesiącach pandemii.
"Mając mniej pieniędzy, Kościół miał i ma do zrobienia o wiele więcej rzeczy" - powiedział wiceszef hiszpańskiego episkopatu ds. ekonomicznych.

Mniejsza liczba nowych podmiotów składających wnioski
Podobnie Giménez Barriocanal zwrócił uwagę na spadek liczby nowych podatników oznaczający X na korzyść Kościoła, wyjaśniając, że w roku 2020 i wejściu pracowników ERTE duży odsetek osób, które wcześniej nie składały zeznań podatkowych, musiał to zrobić w tym roku i nie uwzględnił przydziału podatku na Kościół lub dla Kościoła. Inne cele społeczne.
W istocie - podkreślił - "widzimy, że to nie jest kwestia Kościoła, bo odsetek nowych podatników, którzy nie zaznaczyli tego pola, jest dokładnie taki sam jak tych, którzy go nie zaznaczyli". Inne cele społeczne".. Z tego powodu ponownie podkreślił konieczność pamiętania, że te dwa przydziały "nie kosztują nas więcej, ani nie dają nam mniej, i że możemy pomóc dwa razy więcej, zaznaczając oba pola".
Nowy portal "Por tantos"
Ze swej strony dyrektor Sekretariatu Wspierania Kościoła, José María Albalad, podkreślił "szczerą i emocjonalną wdzięczność" wobec wszystkich ofiarodawców, dzięki którym za ich "x" w deklaracji kryją się historie tak wielu osób, którym Kościół pomógł.
Dokonał również przeglądu strony internetowej portantos.co.uk który ma nowy wygląd, a także ulepszoną treść i sposób prezentacji, aby przybliżyć społeczeństwu działalność Kościoła, dane ekonomiczne itp. Wśród nowych funkcji strony są interaktywne wykresy, które pokazują np. odsetek przydziałów podatkowych, które zaznaczyły "x" Kościoła w podziale na wspólnoty autonomiczne lub kwotę zebraną w każdej z nich.
Chciał też zwrócić uwagę na ponad 700 inicjatyw, które zawiera strona internetowa. Solidarność Kościoła i która pokazuje pracę promowaną przez Kościół w Hiszpanii w tym czasie pandemii.
Kapelan Iwan Łypka: "Ukraina chce żyć w wolności. Ten konflikt musi zostać przerwany".
Podczas gdy wojska rosyjskie wkraczają do stolicy Ukrainy, Kijowa, katolicki kapelan ukraińskiej wspólnoty w Madrycie, Ivan Lypka, rozmawia z Omnes. Jest to grupa otomila-naście tysięcy osób, z których wiele uczestniczy w nabożeństwach w parafii Buen Suceso. "Ukraina to spokojny naród" - mówi.
Testo originale in inglese qui
Wiadomości i zdjęcia nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. Wojska rosyjskie są już w Kijowie, bardzo blisko ukraińskiego parlamentu. Rozmawialiśmy z księdzem zakonnym z Madrytu, kapelanem Ivánem Lypką, który poprzedniego dnia odprawił Mszę Świętą dla wspólnoty zakonnej w Madrycie, a następnie poprowadził Adorację Najświętszego Sakramentu, modląc się za swój kraj i swoich rodaków. Cała jej rodzina mieszka na Ukrainie. Niektóre z jego słów mogą za kilka godzin stać się "przewyższające", bo zapora w Kijowie jak widać już trwa.
Od wielu lat mieszka w Hiszpanii w służbie społeczności ukraińskiej.
- Tak, circa vent'anni. Vengo dall'Ucraina. W województwie jest nas około dwudziestu tysięcy. W ciągu tych lat, kiedy tu jestem, zorganizowałem trzy grupy fedeli. W Alcalá de Henares, w Getafe, a potem w Madrycie, gdzie była już zorganizowana wspólnota ukraińska, a także kapelania. Ówczesny kardynał był bardzo zainteresowany. Pierwsi Ukraińcy przybyli w 1997 roku, w związku z kryzysem gospodarczym, i przyjechali tu do pracy, aby utrzymać swoje rodziny. Jest wiele osób mieszkających już w Hiszpanii i posiadających obywatelstwo hiszpańskie. I są młodzi ludzie, którzy już odnieśli tu sukces zawodowy.
Wiele osób pochodzenia ukraińskiego ma w swoim kraju krewnych ...
- Sicuro, la mia famiglia, i miei genitori, i miei fratelli, sorelle, nipoti, sono lì, tutta la famiglia è lì. Na początku w konflikcie brały udział tylko dwie prowincje, obecnie jest to wojna totalna.
Che notizie vi arrivano?
- Si sentono sonono sempre suonare le sirene degli allarmi, per avvertire di andare nei rifugi in luoghi protetti dai bombardamenti. Ho parlato con mio fratello proprio stamattina. Ogni notte deve nascondersi, non si sa mai quando attaccheranno. Ieri hanno attaccato luoghi importanti, aeroporti, basi militari, hanno sganciato bombe anche su zone dove abitano i civili, si sono avvicinati alle strade. Teraz przenoszą się do stolicy. Białoruś jest bardzo blisko.
Czy wśród Twoich krewnych lub znajomych jest ktoś, kto myśli o wyjeździe z kraju? Oppure vogliono rest?
- Nic nie jest pewne. Potrzeba czasu, by zastanowić się, czy wyjechać, czy zostać. Konflikt rozpoczął się w 2014 roku. Politycy byli w pracy, wczoraj władzę sprawowali wojskowi. Teraz nie wiemy. Jest tylu zabitych i rannych, cała Ukraina jest w tej chwili w stanie wojny, walczy w różnych miejscach, bo rosyjscy żołnierze wchodzą z różnych dróg, ze wszystkich stron. Atakują również z powietrza.
Preghiamo per voi, per la pace, come ha chiesto papa Francesco.
- Od lat walczymy o ratowanie i ocalenie gospodarki. Wiele osób powinno pomyśleć o tym, jak zająć się swoją pracą, bo dzięki temu żyjemy i pomagamy rodzinie, którą tam mamy.
Ieri pomeriggio abbiamo celebrato una Messa, e poi partecipato a una Veglia per la Pace in parrocchia, perché tutto questo questo finisca. Następnie Weglia z młodzieżą z parafii i wspólnoty ukraińskiej. A część z nas została całą noc w kaplicy, by adorować naszego Pana, i w tych dniach będzie to trwało.
Cosa vorrebbe che accadesse ora? Czy powinniśmy apelować do przywódców politycznych?
- Jest to konieczność. Tę wojnę trzeba jak najszybciej przerwać. Wszystko w rękach polityków, którzy mogą zatrzymać tę masakrę. Ludzi nie należy ignorować. Nasz prezydent [Wołodymyr Żeleński] mówi to bardzo wyraźnie: Ukraina nie chce z nikim walczyć, nikogo nie atakuje. Teraz, w tych dniach, bronimy naszej wolności, naszej niepodległości, naszej kultury, naszej wiary, naszych domów, naszych rodzin, naszego kraju.
W naszym kraju jest wiele rzeczy, które można zrobić...
- Tak. Siamo cattolici di rito greco ortodosso, ed esiste anche una comunità cattolici di rito latino. Większość jednak jest ortodoksyjna.
W tej frangente sarete tutti uniti.
- Credo di si. To jest moment, by się zjednoczyć. Ci vuole unità. Difendere la fede, la Chiesa, la cultura, il nostro Paese, perché è molto importante. Ucraina lo ha già detto mille volte, e molto chiaramente, tramite i suoi politici, vescovi, etc., che vuole vivere in libertà, come vuole ora il mondo intero, in particolare l'Europa, vuole la democrazia, ecc. Ed è anche quello che vuole il popolo ucraino, credo. Apprezziamo molto la preghiera. Ne hanno bisogno, anche i militari che difendono la pace e l'Ucraina.
Ci sono più di 4.800 sacerdoti cattolici in Ucraina e più di 1.300 suore.
- Gdy w 2014 roku rozpoczął się konflikt, papież zorganizował ogólnoświatową zbiórkę w całym Kościele katolickim. My również przyczyniliśmy się do tego. Ta zbiórka była przeznaczona na pomoc ludziom zaangażowanym w konflikt, w tych dwóch prowincjach, które są teraz pod kontrolą Rosji. Przedstawiciele organizacji humanitarnych mogli wejść na te tereny, aby przywieźć niezbędne towary; żywność, leki itp.
Al momento agli ucraini mancano i generi alimentari?
- Penso che ci sarà una carenza di generi alimentari, ma non lo sappiamo ancora. Dzisiaj jest drugi dzień. Nikt się tego nie spodziewał, a ludzie się organizują. Wszyscy mający głowę na karku uważali, że to co się teraz dzieje będzie nie do przyjęcia, bo jaki jest powód do rozpoczęcia wojny w Europie? Nie ma żadnego wyjaśnienia.
Gdy o tym rozmawiamy, kapelan Ivan Lypka mówi: "To bardzo szczególna broń, preghiera. Są ludzie, którzy walczą na pierwszej linii, ale nawet ci, którzy pytają, bardzo nas wspierają, bo bronimy prawdy i naszej tradycji wiary, bo nie wiemy, co może być dalej. Ukraina to spokojny naród, który chce żyć ze swojej pracy, dbać o siebie i utrzymywać swoje rodziny.
Metaverse
"Metaverse": nowa koncepcja, która odnosi się do wirtualnego świata, do którego ludzie łączą się poprzez awatary, aby współistnieć i odnosić się do siebie; i który ma służyć do wszystkiego, poprzez połączenie technologii, które ułatwiają tę możliwość.
Metaverse to nowa koncepcja, która prawdopodobnie znajdzie się w centrum procesu ewolucji społeczeństwa cyfrowego w obecnej dekadzie. Ważne będzie to, gdzie w tej nowej rzeczywistości czy sytuacji znajdzie się wiara, Kościół i życie duchowe. Metaverse umożliwia pokonanie fizycznych i czasowych ograniczeń realnego wszechświata, aby wejść do nowych i nieskończonych wszechświatów poprzez awatary lub wirtualne projekcje ludzi.
Ale to będą metawersy z Target (dawniej Facebook), Microsoft i Google będą popularyzować te nowe wirtualne środowiska. Dla tych dużych firm jest to kluczowa koncepcja w ich długoterminowej strategii wzrostu. Jest bardzo prawdopodobne, że metawersja będzie podążać długą, powolną trajektorią, by w danym momencie doświadczyć nagłego rozwoju. Tak było w przypadku. bitcoiny lub z telefonią komórkową. Dokonanie skoku do metawersji wydaje się znacznie bardziej prawdopodobne po nagłej i intensywnej transformacji cyfrowej wywołanej pandemią, która zrewolucjonizowała telepracę i włączenie cyfrowe wielu osób, którym wcześniej zmiana była niechętna lub obca. Zakupy w sieci czy udział w wideorozmowach dotarły do wszystkich grup wiekowych i warstw społecznych. W ten sposób przejście od przeglądania stron internetowych lub spotkań na ekranie siatkowym do wciągającego doświadczenia wirtualnego będzie bardziej naturalne i zrozumiałe.
Metaversy są w cenie. Ale co należy rozumieć przez metaverse? Metaverse to wirtualny świat, w którym łączymy się z awatarami, aby żyć razem i wchodzić w interakcje.
Odnowiona idea metaverse idzie dalej w poszukiwaniu wielozadaniowego, czyli uniwersalnego, połączenia technologii. 5G, wirtualna rzeczywistość, rzeczywistość rozszerzona i. blockchain z możliwością tokenizacji aktywów i NFT, sprawiają, że w niedalekiej przyszłości ludzie będą mogli żyć w obrębie metawersum: pracować, przeglądać, bawić się, wchodzić w interakcje, edukować itd; być cyfrowym przedłużeniem swojego fizycznego życia, wymieniać ekran telefonu komórkowego lub tabletu na integrację z metawersum, zacierając tym samym nieco bardziej granicę między fizycznym i cyfrowym wszechświatem.
Metawersy mają osiągnąć popularność w ciągu najbliższych pięciu lat, a kilka firm technologicznych licytuje się o stworzenie najatrakcyjniejszej z nich, w której wszyscy wylądujemy. Szacuje się, że Target zainwestowała 28,5 mld dolarów do 2021 roku, a Bloomberg szacuje, że do 2024 roku biznes ten będzie wart około 800 mld dolarów.
Implikacje metawersji dla prawa są ogromne i obejmują wszystkie gałęzie prawa. Przyjrzyjmy się kilku przykładom:
-W niektórych metawersjach można już kupować działki, a nawet realizować na nich projekty nieruchomościowe. Ostatnio głośno było o sprzedaży działki za 450 tys. dolarów, a także o zapłaceniu 2,5 mln dolarów za kilka działek przy cyfrowej ulicy dla zakładów odzieżowych. Czy zatem te działki można obciążyć hipoteką, czy można je wydzierżawić, poddzierżawić, scedować, oddać w użytkowanie lub służebność?
-na stronie Decentralandmetawersja w blockchainJaki rodzaj głosowania będzie możliwy w metawersji? Czy większość mieszkańców metawersji będzie mogła wtedy narzucić swoją wolę, czy będzie jakaś zewnętrzna kontrola?
-Jeśli pracujemy w metaverse dla DAO (zdecentralizowanej organizacji autonomicznej), musimy przestrzegać przepisów prawa pracy. Jak powinno wyglądać wirtualne miejsce pracy? Czy miejsce pracy w metaverse może zostać skontrolowane?
Kazuistyka jest ogromna i obejmuje wszystkie rodzaje relacji, w których człowiek wchodzi w interakcje. Im bardziej interakcja w metawersji jest podobna do tej w świecie rzeczywistym, tym większe są implikacje prawne.
Prawosławni przywódcy solidaryzują się z Ukrainą, katolicy jednoczą się z papieżem
Równolegle do prośby o modlitwę i post w intencji pokoju, błaganej przez Papież FranciszekOmnes rozmawiał z metropolitą Hiszpanii i Portugalii arcybiskupem Besarionem (Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola) i ukraińskim prawosławnym ojcem Konstantynem, który potępił "rosyjską inwazję" ekumenicznego patriarchy Bartłomieja.


Omnes w ostatnim czasie odbija się od niektórych reakcji hierarchii katolickiej, księży i zakonników oraz niektórych organizacji katolickich, np. ACNOdpowiedź UE na postawę prezydenta Rosji Władimira Putina wobec Ukrainy i jego późniejszą decyzję o rozpoczęciu "specjalnej operacji wojskowej" na terenie tego państwa.
Te oświadczenia i inicjatywy są następstwem intensywnego apelu Ojca Świętego o modlitwę i post w tych dniach, zwłaszcza w Środę Popielcową, rozpoczynającą Wielki Post 2 marca. A także jego wysiłki na rzecz pokoju.
Na przykład jego wizyta w ubiegły piątek w ambasadzie Rosji przy Stolicy Apostolskiej, aby wyrazić ambasadorowi "swoje zaniepokojenie wojną" na Ukrainie, w niezwykłym geście i pomimo tego, że odwołał swoje zobowiązania z powodu silnego bólu w kolanie, w tym planowaną na dziś podróż do Florencji.
Wspomniano także o jego sobotniej rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Wołodimirem Żeleńskim, by wyrazić "głęboki smutek z powodu tragicznych wydarzeń" w jego kraju, który został opanowany przez wojska rosyjskie - podała ambasada Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej.
Ojciec Święty zatelefonował także do Jego Błogosławieństwa Swiatosława Szewczuka, arcybiskupa większego kijowsko-halickiego. Zapytał o warunki życia osób zamieszkujących terytoria najbardziej dotknięte rosyjskimi działaniami zbrojnymi i podziękował ukraińskiemu Kościołowi greckokatolickiemu "za wybór bycia u boku cierpiącej ludności i za udostępnienie piwnic głównej katedry arcybiskupstwa, które stały się prawdziwym schronieniem".
"Naruszenie prawa międzynarodowego
Teraz Omnes łączy świadectwa nowego prawosławnego metropolity Hiszpanii i Portugalii arcybiskupa Besariona (Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola) oraz ojca Konstantyna, ukraińskiego biskupa prawosławnego, do tradycji którego należy zdecydowana większość prawosławnych w tym kraju.
Arcybiskup Bessarion, Grek, odwołuje się do słów patriarchy ekumenicznego Bartłomieja, który na początku działań wojennych niezwłocznie wezwał Jego Błogosławieństwo Metropolitę Epifaniusza, Prymasa Prawosławnej Cerkwi Ukrainy, aby wyrazić "ogromny żal z powodu tego rażącego naruszenia wszelkich pojęć prawa międzynarodowego i legalności, jak również wsparcie dla narodu ukraińskiego walczącego 'za Boga i za kraj' oraz dla rodzin niewinnych ofiar".
Patriarcha Bartłomiej "potępia ten niesprowokowany atak Rosji na Ukrainę, niezależne i suwerenne państwo w Europie, a także łamanie praw człowieka i brutalną przemoc wobec naszych bliźnich, zwłaszcza cywilów" i "modli się do Boga miłości i pokoju, aby oświecił przywódców Federacji Rosyjskiej, by zrozumieli tragiczne konsekwencje swoich decyzji i działań, które mogą nawet wywołać globalny konflikt zbrojny".
Prawosławny patriarcha zaapelował również o dialog z przywódcami wszystkich państw i organizacji międzynarodowych w komunikacie, w którym czytamy. tutaj.
"Moskiewski Kościół Prawosławny na Ukrainie z Putinem".

Ukraińscy prawosławni mają swoją liturgię w prawosławnej katedrze świętych Andrzeja Apostoła i Demetriusza Męczennika (Madryt), gdzie spotkaliśmy się na pogawędce. Ojciec Constantin, ukraiński prawosławny, jest w Hiszpanii od 22 lat, jest żonaty i ma dwoje dzieci. Przypomina, że cerkiew jest grecka, a "my ukraińscy prawosławni wynajmujemy ją" na nabożeństwa.
Praktycznie wszyscy Ukraińcy mieszkający w Hiszpanii mają krewnych na Ukrainie - zaznacza. "W naszym kraju mamy trzy kościoły: jeden greckokatolicki, drugi ukraiński prawosławny, a trzeci rosyjski prawosławny. Jestem Ukraińcem z Patriarchatu Konstantynopola".
Na pytanie, czy istnieje wspólne stanowisko Kościołów na Ukrainie w sprawie interwencji rosyjskiej, odpowiada: "Są różnice - odpowiada o. Konstanty - ponieważ na terytorium Ukrainy znajduje się Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego, która popiera Putina".
Jego zdaniem "jakiekolwiek negocjacje nie zadowolą Rosji, bo to, czego oni chcą, to terytorium Ukrainy". To jest polityka. Nie chcę się angażować w politykę. Dla nas, dla kapłanów, najważniejsze jest dotarcie poprzez modlitwę do naszych ludzi, uspokojenie ich serc i myśli. I modlić się, aby ta wojna zakończyła się jak najszybciej, a ofiar śmiertelnych było jak najmniej".
"Zachęcamy społeczność prawosławną do modlitwy o pokój" - dodaje. "Właśnie teraz przychodzę z ambasady rosyjskiej, gdzie nasi ludzie protestują przeciwko przemocy i wojnie. Przez 22 lata, które tu spędziłem, jestem znany w całej Hiszpanii. Teraz ciągle dostaję telefony z prośbą o modlitwę za pokój na Ukrainie".
Olena, ukraińska tłumaczka prawosławna, mówi, że jej rodzina "cierpi, boi się, mieszka w piwnicach, bardzo się boi".
Jedność katolików z papieżem
W czwartek, kilka godzin po ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę, watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin powiedział, że "jest jeszcze miejsce na negocjacje (...), na znalezienie pokojowego rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego".
"Tragiczne scenariusze, których wszyscy się obawiali, stają się rzeczywistością. Ale jest jeszcze czas na dobrą wolę, jest jeszcze miejsce na negocjacje, jest jeszcze miejsce na zastosowanie mądrości, która zapobiega przewadze partykularnych interesów, chroni uzasadnione aspiracje każdego z nich i oszczędza światu szaleństwa i okropności wojny" - dodał kardynał Parolin.
"My, wierzący, nie tracimy nadziei na przebłysk sumienia ze strony tych, którzy trzymają w swoich rękach losy świata. I nadal módlmy się i pośćmy - zrobimy to w najbliższą Środę Popielcową - o pokój na Ukrainie i w całym świecie" - zakończył.
Modlitwa i drogi do pokoju
Z drugiej strony instytucje takie jak Wspólnota Sant Egidio czy Prałatura Opus Dei poparły zaproszenie papieża, a nawet zaproponowały sposoby pacyfikacji.
Monsignor Fernando Ocáriz zachęca w swoim Wiadomość polegać "na mocy modlitwy". Bez Pana wszelkie wysiłki zmierzające do uspokojenia serc są niewystarczające.
Prałat prosi, abyśmy przyłączyli się "całym sercem do zaproszenia papieża, aby odpowiedzieć na przemoc modlitwą i postem". Oprócz dnia postu o pokój, który będziemy przeżywać 2 marca, nadal błagajmy Boga, wiele razy dziennie, z dziecięcą ufnością, o dar pokoju. Modlitwa i doświadczenie postu przybliżają nas do ludzi, którzy przeżywają trudności i strapienia, a ich przyszłość jest niepewna". "Szczególnie podczas Mszy św. i w naszej modlitwie do św. Maryi, Królowej Pokoju, pamiętajmy o wszystkich cierpiących".
Ze swojej strony założyciel Wspólnoty Sant'Egidio, Andrea Riccardi, zainicjował Manifest do którego może dołączyć każdy, kto chce, aby osiągnąć natychmiastowe zawieszenie broni i pilnie ogłosić Kijów, stolicę Ukrainy, "miastem otwartym".
"Kijów, stolica trzech milionów mieszkańców, jest dziś polem bitwy w Europie - mówi Andrea Riccardi - a "ludność cywilna, bezbronna, żyje w sytuacji zagrożenia i terroru, szukając ochrony w podziemnych schronach". Jeszcze bardziej narażeni są najsłabsi, od osób starszych po dzieci i bezdomnych. Pierwsze ofiary cywilne już się pojawiły".
"Kijów jest miastem sanktuarium dla wielu chrześcijan, przede wszystkim dla prawosławnych z całego świata" - dodaje Riccardi. "W Kijowie rozpoczęła się historia wiary narodów ukraińskiego, białoruskiego i rosyjskiego. W Kijowie narodził się monastycyzm ukraiński i ruski. Błagamy tych, którzy mogą zdecydować o powstrzymaniu się od użycia broni w Kijowie, aby ogłosili zawieszenie broni w mieście, aby ogłosili Kijów "miastem otwartym", aby nie atakowali jego mieszkańców przemocą broni, aby nie naruszali miasta, na które patrzy dziś cała ludzkość. Niech ta decyzja ułatwi negocjacje na rzecz pokoju na Ukrainie.
CELAM: nie dla destabilizacji
Rada Episkopatu Ameryki Łacińskiej (CELAM) wyraziła zaniepokojenie sytuacją na Ukrainie i przyłączyła się do apelu papieża Franciszka do przywódców politycznych o rachunek sumienia i odłożenie na bok wszystkiego, co powoduje cierpienie i destabilizuje współżycie.
Miguel Cabrejos Vidarte, arcybiskup Trujillo (Peru) i przewodniczący organizacji, oraz kardynał Odilo Scherer, arcybiskup Sao Paulo (Brazylia) i sekretarz generalny - podaje Vatican News, oficjalna agencja watykańska.
"W jedności z Franciszkiem" CELAM zaprosił "22 Konferencje Episkopatów Ameryki Łacińskiej i Karaibów, instytucje kościelne tego kontynentu oraz wszystkich braci i siostry dobrej woli, aby przylgnęli do dnia modlitwy i postu w intencji pokoju, zwołanego przez Biskupa Rzymu na 2 marca (Środa Popielcowa)". Jednocześnie CELAM zachęcała do zinternalizowania przesłania papieża na tegoroczny Wielki Post, w którym wzywa nas, abyśmy nie męczyli się w czynieniu dobra". Wraz z papieżem proszą, by "Królowa Pokoju zachowała świat od szaleństwa wojny" - powiedzieli.
"Przywołujemy czułe miłosierdzie Boże".
Oświadczenie wydał również arcybiskup Los Angeles José H. Gomez, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, podkreślając, że w chwilach niepokoju "odwołujemy się do czułego miłosierdzia Boga, by kierował nasze kroki na drogę pokoju".
Konferencja Episkopatu Meksyku ze swej strony przypomniała słowa kardynała Pietro Parolina, sekretarza stanu, który w swoim oświadczeniu z ubiegłego czwartku wskazał, że "jest jeszcze czas na dobrą wolę, jest jeszcze miejsce na negocjacje, jest jeszcze miejsce na ćwiczenie mądrości, która oszczędza światu szaleństwa i okropności wojny".
Biskupi europejscy
W imieniu Konferencji Episkopatów Europy kardynał Hollerich powtórzył "braterską bliskość i solidarność z narodem i instytucjami Ukrainy". "A podzielając uczucia udręki i niepokoju papieża Franciszka", wystosował "apel do władz rosyjskich o powstrzymanie się od dalszych wrogich działań, które zadawałyby jeszcze więcej cierpienia i lekceważyłyby zasady prawa międzynarodowego". Dlatego, powiedział kardynał, "pilnie wzywamy społeczność międzynarodową, w tym Unię Europejską, by nie ustawała w poszukiwaniu pokojowego rozwiązania tego kryzysu poprzez dialog dyplomatyczny".
Z drugiej strony, biskupi śródziemnomorscy, którzy spotkali się we Florencji naSpotkanie "Morze Śródziemne - granica pokoju, organizowany przez Konferencja Episkopatu Włochzgłoszonych przez Omnes, wyraziły swoje "zaniepokojenie i żal z powodu dramatycznego scenariusza na Ukrainie".Odnowili swoją bliskość ze wspólnotami chrześcijańskimi w kraju. Ponadto biskupi "apelują do sumień osób pełniących obowiązki polityczne o złożenie broni"..
Hiszpania, solidarność i więcej modlitwy
W Hiszpanii przewodniczący Konferencji Episkopatu kard. Juan José Omella wystosował listy do przewodniczącego Konferencji Rzymskokatolickich Biskupów Ukrainy i Komisji Nauki Wiary bp. Mieczysława Mokrzyckiego; do przewodniczącego Synodu Biskupów Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Jego Błogosławieństwa Światosława Szewczuka oraz do Jego Błogosławieństwa Metropolity Kijowskiego i Całej Ukrainy Epifaniusza I.
Przewodniczący CEE przyłącza się do modlitwy papieża Franciszka i przekazuje "bliskość i solidarność wszystkich członków Konferencji Episkopatu Hiszpanii ze wszystkimi mieszkańcami Ukrainy, których dotyka sytuacja konfliktu z Rosją". Kardynał Omella oferuje też "naszą nieustanną modlitwę o szybkie osiągnięcie porozumień pokojowych".
Alicja LatorreCzytaj więcej : "Reforma prawa aborcyjnego zmierza do wybielenia zła".
Jest jedną z największych bojowniczek o sprawę życia. Alicia Latorre koordynuje działania Platformy Yes to Life, która zwołała na 27 marca Marsz dla Życia 2022, oraz przewodniczy Hiszpańskiej Federacji Stowarzyszeń Pro-Life. Jej zdaniem reforma ustawy aborcyjnej jest "zastraszająca" i "parowozem praw i wolności".
W tym tygodniu zbiegły się one niemal w tych samych dniach. Z jednej strony minister ds. równości Irene Montero ogłosiła w Kongresie niektóre linie reformy legislacyjnej, która zobowiązuje szpitale publiczne do posiadania profesjonalistów wykonujących aborcje; eliminuje obowiązkowy trzydniowy okres refleksji przed dokonaniem aborcji oraz znosi wymóg zgody rodziców dla dziewcząt w wieku 16 i 17 lat, co jest kwestią wprowadzoną przez PP. "Aborcja będzie bezpłatna, wolna i bezpieczna" - powiedział minister.
Z drugiej strony Platforma Tak dla Życia, złożona z 500 stowarzyszeń, której koordynatorem jest Alicia Latorre, przewodnicząca Hiszpańskiej Federacji Stowarzyszeń Pro-Life, po raz kolejny wezwała społeczeństwo obywatelskie w Hiszpanii.
Spotkanie odbędzie się 27 marca o godz. 12.00 w Madrycie (c/Serrano/Goya), a jego celem będzie wyjście na ulice w obronie wszelkiego ludzkiego życia, z prośbą o "poszanowanie godności wszystkich ludzi i okazanie odrzucenia ostatnich uchwalonych ustaw, które bezpośrednio atakują ludzkie życie", jak poinformowała organizacja. Omnes.
Międzynarodowy Dzień Życia będzie więc w tym roku obchodzony po raz kolejny. Najbliższy precedens obrony życia na ulicach miał miejsce w styczniu, wraz z rajdem Każde życie ma znaczenieGrupa była również zaniepokojona brakiem publicznego wsparcia dla macierzyństwa, ustawą o eutanazji, nienarodzonych, atakiem na klauzulę sumienia lekarzy oraz reformą kodeksu karnego wymierzoną w wolność słowa pro-liferów.
Przy okazji Marszu dla Życia pod koniec marca, Omnes rozmawiał z Alicja LatorreNie uniknęła żadnego pytania, a my widzieliśmy ją tak entuzjastyczną jak zawsze.
Jakie są główne cele marcowego Marszu dla Życia?
- Z jednej strony, aby pokazać kolejny rok (11 od 2011) nasze publiczne i zjednoczone zaangażowanie w obronę życia i jego godności, ze wszystkich dziedzin, w których działają różne stowarzyszenia tworzące tę platformę.
Z drugiej strony, aby podnieść nasze głosy, aby potępić niesprawiedliwość i hańbę zarówno najnowszych ustaw przeciwko życiu (eutanazja i prześladowanie pro-liferów), jak i poprzednich ustaw, które odebrały miliony ludzkich istnień.
Podobnie, jak co roku, chcemy pokazać cenne i intensywne oblicze ludzkiego życia z tak wieloma pozytywnymi aspektami, tak wieloma świadectwami walki, samodoskonalenia i ofiarności, które prawie nigdy nie są pokazywane, a dzieją się każdego dnia.
Zielony kolor nadziei i głośna odpowiedź "tak" dla życia dla każdego, w każdej chwili i w każdych okolicznościach, przebiegną ulicami Madrytu, poprzedzone radosnym wyścigiem po życie.
Jak ocenia Pan reformę, która penalizuje doradztwo dla kobiet udających się do ośrodków aborcyjnych jako czyn "przymuszający, zastraszający"?
- To kolejny zwrot w sprawie zła aborcji przez jej przedsiębiorców i przewrotnej ideologii kultury śmierci. Ujawnia z jednej strony, że uznają oni, iż działanie tych, którzy oferują informacje i pomoc, lub tych, którzy się modlą i widzą w nich realne zagrożenie dla swojej działalności, jest skuteczne.
Jest to prawo zastraszające, parowóz praw i wolności, a co gorsza, dąży do wybielenia zła, przy czym prawo to ma mylić to, co legalne z tym, co dobre. Jest to przedstawianie dobra jako zła, które ma być prześladowane. Doskonale wiedzą, że nie ma mowy o żadnym nękaniu czy zastraszaniu.
Prawo jest napisane w najgorszy możliwy sposób, bo istnieje domniemanie winy, a skargę nie muszą nawet składać kobiety, ale mogą ją złożyć same ośrodki aborcyjne.
Oczywiście wszystko to trzeba będzie później udowodnić, ale tymczasem są wcześniejsze kary podobne do również niesprawiedliwej, bo dyskryminującej, ustawy o tzw. przemocy ze względu na płeć.
Opisz to zadanie wykonywane przez osoby udzielające informacji lub pomocy.
- Te odważne osoby, wraz z setkami stowarzyszeń, które również zapobiegają aborcji i opiekują się kobietami w ciąży i ich rodzinami, przeprowadzają cichą i skuteczną rewolucję, która daje nam uzasadnioną nadzieję. Samo ich istnienie uratowało już dziesiątki tysięcy ludzkich żyć i pomogło setkom tysięcy kobiet, mężczyzn i rodzin.
Mam nadzieję i życzę z całego serca, aby to wszystko było tylko ostatnimi krokami tego nurtu nienawiści i arogancji, i aby jak najszybciej kultura życia mogła rozprzestrzenić się na wszystkie zakątki świata. W międzyczasie będziemy nadal siać i rozsiewać.
Aborcja została w Kolumbii zdekryminalizowana do 24 tygodnia, a niektóre media mówią o "historycznym przełomie".
- To straszna tragedia dla kraju, który jest już ukarany ustawą o eutanazji, przemocą, porwaniami, handlem narkotykami i innymi owocami kultury śmierci. Wszystko to tworzy tylko śmierć, ekstremalne cierpienie, beznadzieję i korupcję, więc nasz ból jest ogromny dla ludności kolumbijskiej, z której większość ma wielkie serce i jest atakowana w swoich wartościach i przekonaniach. Konsekwencje są nie tylko dla tych niewinnych istot, których życie zostanie odebrane w tak okrutny sposób, ani dla ich matek, co niestety już wiemy w Hiszpanii po 36 latach aborcji, ale dla indywidualnego i zbiorowego sumienia narodu kolumbijskiego i innych krajów, na które może wpłynąć.
Przedstawianie go jako historycznego przełomu jest częścią strategii tych, którzy pociągają za ekonomiczne i ideologiczne sznurki kultury śmierci, tych, którzy przygotowali plan, aby posunąć naprzód swoje plany eksterminacji i kontroli ludów i narodów.
To dobrze znane strategie manipulowania językiem, przedstawiania aborcji jako wolności kobiet, a pro-lifowców jako ich wrogów. Rzeczywistość jest taka, że dzieci są ignorowane i uprzedmiotowione, kobiety ich nie interesują poza tym, że są towarem i nie tylko nie pomagają im w rozwiązaniu ich problemów, ale porzucają je po aborcji, nie chcąc rozwiązać fizycznych, psychicznych i moralnych konsekwencji.
Kończymy krótką rozmowę z Alicją Latorre. Na temat kolumbijskiej decyzji konstytucyjnej koordynator Platformy Yes to Life stwierdza: "Można by powiedzieć o wiele więcej, ale oczywiście nie jest to nie tylko postęp, ale krok wstecz zarówno z punktu widzenia legislacyjnego, jak i praw człowieka i postępu". Tylko mała rekomendacja. Jeśli masz kilka minut, obejrzyj raport Co trzeba zrobić, żeby nie dokonać aborcji? Może pomoże to trochę pomyśleć.
Kapelan Iwan Łypka: "Ukraina chce żyć w wolności. To musi być zatrzymane".
Podczas gdy wojska rosyjskie wkraczają do stolicy Ukrainy, Kijowa, katolicki kapelan ukraińskiej wspólnoty w Madrycie, Ivan Lypka, rozmawia z Omnes. Jest to grupa licząca od ośmiu do dziesięciu tysięcy osób, z których wiele uczestniczy w nabożeństwach w parafii Buen Suceso. "Ukraina to spokojny naród" - mówi.



Wiadomości i zdjęcia nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. Rosyjskie wojska są już w Kijowie, bardzo blisko ukraińskiego parlamentu. Rozmawialiśmy z ukraińskim księdzem, kapelanem Iwanem Łypką, który wczoraj wieczorem odprawił Mszę św. dla wspólnoty ukraińskiej w Madrycie, po której odbyła się adoracja Najświętszego Sakramentu, modląc się za swój kraj i jego mieszkańców. Cała jego rodzina mieszka na Ukrainie. Niektóre jego słowa za kilka godzin mogą stać się "stare", bo przejęcie Kijowa już trwa, co widać.
Od wielu lat służysz społeczności ukraińskiej w Hiszpanii.
- Tak. Około dwudziestu lat. Przyjechałem z Ukrainy. W województwie jest nas około dwudziestu tysięcy. W ciągu tych lat, kiedy tu jestem, zorganizowałem trzy miejsca. W Alcalá de Henares, w Getafe i tutaj w Madrycie, gdzie zorganizowano kolonię ukraińską i kapelanię. Poprzedni kardynał był bardzo zainteresowany. Pierwsi Ukraińcy zaczęli przyjeżdżać w 1997 roku, z powodu kryzysu gospodarczego, i zostali tu, by pracować na utrzymanie swoich rodzin. Jest wiele osób, które już mieszkają w Hiszpanii i mają hiszpańskie obywatelstwo. A są tu młodzi ludzie, którzy już skończyli studia.
Wielu Ukraińców będzie miało krewnych w domu...
- Moja rodzina, moi rodzice, moi bracia, siostry, siostrzeńcy i siostrzenice są tam, cała rodzina jest tam. Wcześniej w tym konflikcie były tylko dwie prowincje, ale teraz jest to wojna totalna, wszędzie.
Jakie wiadomości do nich docierają?
- Ciągle biją syreny, by udać się w miejsca osłonięte przez bombardowania. Rozmawiałem dziś rano z moim bratem. Co noc musi się ukrywać, nie wiadomo kiedy zaatakują. Wczoraj atakowali ważne miejsca, lotniska, bazy wojskowe, zrzucali też bomby na miejsca, gdzie mieszkają ludzie, zbliżają się do ulic. Teraz skłaniają się ku stolicy. Białoruś jest bardzo blisko.
Czy wśród Twoich krewnych lub osób spoza rodziny są osoby, które myślą o wyjeździe z kraju? A może chcą zostać?
- To nie jest jasne. Żeby wyjechać lub zostać, trzeba mieć czas na przemyślenia. Konflikt rozpoczął się w 14. Politycy pracowali, wczoraj ruszyło wojsko. Teraz nie wiemy. Jest wielu zabitych, rannych, cała Ukraina jest w tej chwili w stanie wojny, walczą w różnych miejscach, bo wchodzą z różnych dróg, ze wszystkich stron. Atakują również z powietrza.
Modlimy się za was, o pokój, jak prosił papież Franciszek.
- Od lat walczymy o rozruszanie gospodarki i postawienie jej na nogi. Wiele osób musi zająć się swoją pracą, bo z tego żyjemy i pomagamy rodzinie, którą tam mamy.
Dodatkowo wczoraj wieczorem mieliśmy Mszę Świętą, a potem czuwanie w intencji pokoju w parafii, aby to wszystko zakończyć. Następnie czuwanie z młodzieżą parafii i wspólnotą ukraińską. A pewna grupa została całą noc w kaplicy, by adorować Pana. Będziemy kontynuować te dni.
Co chciałbyś, żeby się teraz wydarzyło? Wystosować apel do przywódców politycznych.
- Jest to konieczność. Trzeba to jak najszybciej przerwać. Politycy mają wszystko w swoich rękach i mogą zatrzymać tę rzeź. Ludzie nie są winni. Nasz prezydent [Wołodymir Żeleński] mówi to bardzo wyraźnie: Ukraina nie chce z nikim walczyć, nikogo nie atakuje. Teraz, w tych dniach, bronimy naszej wolności, naszej niepodległości, naszej kultury, naszej wiary również, naszych domów, naszych rodzin, naszego kraju.
W twoim kraju jest większość prawosławna...
- Tak, jesteśmy grekokatolikami, jest też wspólnota katolików obrządku łacińskiego. Większość z nich to prawosławni, tak.
W tej kwestii wszyscy będą zjednoczeni.
- Tak mi się wydaje. Teraz jest czas na jedność. Jedność. Bronić wiary, Kościoła, kultury, naszego kraju, bo to jest bardzo ważne. Ukraina już tysiąc razy i bardzo wyraźnie mówiła, politycy, biskupi itd. że Ukraina chce żyć w wolności, o co teraz upomina się cały świat, zwłaszcza Europa, demokracja itd. I tego chcą, jak sądzę, obywatele Ukrainy.
Jestem bardzo wdzięczny za wasze modlitwy. Jest on potrzebny, także wojskowym, którzy bronią pokoju i Ukrainy.
Na Ukrainie jest ponad 4 800 księży katolickich i ponad 1300 kobiet zakonnych.
- Kiedy w '14 roku rozpoczął się konflikt, papież zorganizował ogólnoświatową zbiórkę w całym Kościele katolickim. Te zbiórki były przeznaczone na pomoc ludziom, którzy byli w konflikcie, w tych dwóch województwach, które są teraz pod kontrolą Rosji. Przedstawiciele organizacji mogliby tam przychodzić, aby przynosić niezbędne rzeczy; żywność, leki itp.
Czy Ukraińcom brakuje teraz żywności, jedzenia?
- Myślę, że będzie niedobór, ale jeszcze nie wiemy. Dziś jest drugi dzień. Nikt się tego nie spodziewał, a ludzie się organizują. Każdy z dobrą, normalną głową myślał, że do tego nie dojdzie, bo jaki jest sens wywoływania wojny wewnątrz Europy? Nie ma na to żadnego wytłumaczenia.
Kapelan Ivan Lypka mówi w pożegnaniu: "Potrzebujemy bardzo specjalnej broni - modlitwy. Są ludzie, którzy są w pierwszym rzędzie, ale ci, którzy się modlą, też bardzo nas wspierają, bo bronimy prawdy, i naszej tradycji wiary, bo nie wiadomo, co będzie dalej. Ukraina to spokojny naród, który chce żyć ze swojej pracy, dbać i wspierać swoje rodziny".
ACN rozpoczyna kampanię na rzecz wsparcia Kościoła na Ukrainie
Pomoc Kościołowi w Potrzebie chce wzmocnić swoje wsparcie dla blisko 5 tys. księży i zakonników oraz 1350 sióstr zakonnych na Ukrainie, aby mogli oni kontynuować swoje programy duszpasterskie i społeczne.



Papieska Fundacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) rozpoczęła kampanię pt.Nadzwyczajna Ukraina: zaczyna się wojna, Kościół pozostaje". Wraz z nim chcą wysłać milion euro doraźnej pomocy, aby wesprzeć Kościół na Ukrainie w obliczu eskalacji wojny i rosnących potrzeb w tym kraju.
Kościół katolicki na Ukrainie oferuje pomoc dla przesiedleńców i chce kontynuować swoją misję wobec tych, którzy cierpią najbardziej. Kilka dni temu, na spotkaniu zorganizowanym przez ACN, Światosław Szewczuk, arcybiskup większy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego wskazały, że nie opuszczą ludności pomimo ataków. Podkreślił też potrzebę modlitwy wierzących, by wesprzeć cierpiących z powodu konfliktu.
Wsparcie ACN
Wraz z wybuchem wojny, Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) wzmacnia swoje wsparcie dla 4 879 księży i zakonników oraz 1 350 sióstr zakonnych na Ukrainie, aby mogli oni kontynuować swoje programy duszpasterskie i społeczne.
Papieska fundacja udzieli też doraźnej pomocy czterem greckokatolickim egzarchatom i dwóm łacińsko-katolickim diecezjom na wschodzie Ukrainy, m.in. w Charkowie, Zaporożu, Doniecku, Ługańsku, Odessie i na Krymie.
Ukraina była drugim krajem, któremu w 2020 roku Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) udzieliła pomocy w wysokości 4,8 mln euro. Pomoc przeznaczona jest głównie na kształcenie duchownych i odbudowę kościołów, klasztorów, seminariów i domów parafialnych, z których wiele zostało skonfiskowanych lub zniszczonych podczas kontroli sowieckiej.
Obecnie pomoc będzie się koncentrować na zapewnieniu "obecności księży, zakonników i zakonnic ze swoim ludem, w parafiach, z uchodźcami, w sierocińcach i domach dla samotnych matek i osób starszych", jak zaznaczył dyrektor organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie w Hiszpanii. Javier Menéndez Ros przypomniał też, że "ten konflikt to także wojna psychologiczna". Ludzie potrzebują pocieszenia, siły i wsparcia. Chcemy też zapewnić ich o naszych modlitwach o pokój na Ukrainie".
Juan Ignacio GonzálezBiskup bernardyn: "Nie wiadomo, czym jest wolność religijna".
Wywiad z Juanem Ignacio Gonzálezem, biskupem San Bernardo, który opowiada o sytuacji w Chile, przy okazji ostatnich zmian wprowadzonych przez Konwencję Konstytucyjną dotyczących wolności religijnej w tym kraju.
W lipcu 2021 roku rozpoczęła pracę 155-osobowa Konwencja Konstytucyjna Chile. Zostali oni wybrani w demokratycznym głosowaniu w maju ubiegłego roku. Mają maksymalnie 12 miesięcy na opracowanie nowej Konstytucji, która musi być zatwierdzona przez 2/3 członków. Sześćdziesiąt dni później (rok 2022) musi zostać poddany Plebiscytowi z obowiązkowym głosowaniem. Jeśli większość Chilijczyków ją zatwierdzi, to Kongres Chile ją uchwali. Natomiast w przypadku odrzucenia jej przez większość (50 % +1), obecna Konstytucja pozostałaby w mocy.
W ostatnich miesiącach do Konwentu wpłynęło wiele inicjatyw obywatelskich. W październiku przedstawiciele różnych wyznań religijnych (katolicy, prawosławni, ewangelicy, muzułmanie, żydzi, mormoni, zielonoświątkowcy, adwentyści i grupy ludności rdzennej) złożyli wspólną propozycję zawierającą idee, które uznali za fundamentalne dla zapewnienia wolności religijnej w przyszłej Magna Carta. Do tego dołączyło kilka podobnych propozycji, pod którymi zebrano 80 tys. podpisów popierających tę inicjatywę.
W październiku 2021 r. grupa wyznań zaproponowała uzgodniony przez siebie dokument, w którym ustalono zasadnicze elementy wolności religijnej w nowoczesnym i demokratycznym państwie. Postulowali, aby zachęcać do współpracy i współdziałania między wyznaniami religijnymi a państwem; że państwo nie ma uprawnień do ingerencji w sumienie, życie i rozwój wyznań religijnych, których granicami są poszanowanie prawa, dobre obyczaje, moralność i porządek publiczny; że należy uznać, iż "wyznania mają prawo i obowiązek nauczać własnej doktryny o społeczeństwie, bez przeszkód pełnić swoją misję wśród ludzi i wydawać swój osąd moralny, także w sprawach dotyczących porządku społecznego, gdy wymagają tego podstawowe prawa osoby ludzkiej"."
W szczególności domagali się, aby "bez uszczerbku dla prawa państwa do regulowania skutków cywilnych, wyznania religijne miały prawo do regulowania małżeństwa swoich członków, nawet jeśli tylko jedna z umawiających się stron jest osobą wyznaniową". W dziedzinie edukacji państwo musi respektować prawo rodziców nad religijnym i moralnym ukierunkowaniem edukacji ich dzieci. Powinni oni mieć możliwość promowania i kierowania placówkami edukacyjnymi dla swoich dzieci, a państwo musi uznawać takie placówki i je dotować.
Wreszcie zaproponowali, aby wyznania religijne miały prawo do promowania inicjatyw społecznych (szpitale, media, sierocińce, ośrodki dla uchodźców, stołówki dożywiania najbardziej potrzebujących) itp. oraz aby państwo uznawało te dzieła na takich samych warunkach, jak inne tego typu inicjatywy promowane przez innych obywateli (zwolnienia podatkowe, dotacje, możliwość zbierania datków itp.)
W grudniu konfesje przedłożyły Konwentowi konkretny artykuł do przestudiowania przez komisje, a następnie pełny Konwent. W styczniu biskup diecezji San Bernardo, Juan Ignacio González - prawnik i kanonista, członek Stałego Komitetu i koordynator zespołu prawnego Konferencji Episkopatu - wystąpił w imieniu wspólnot religijnych przed Komisją Praw Podstawowych Konwencji. Na początku lutego Komisja ta odrzuciła tę propozycję i zatwierdziła inną propozycję, opracowaną przez grupę członków Konwentu; nie uwzględnia ona większości propozycji wyznań. Wniosek ten będzie musiał być przegłosowany przez wszystkich członków Konwentu w nieokreślonym terminie.
Rozmawialiśmy z biskupem Gonzalezem, który ma wiedzę z pierwszej ręki o tym, co się stało.
González, jak to się stało, że tak różne kościoły i wspólnoty religijne złożyły wspólną propozycję?
-To było praktyczne ćwiczenie prawdziwego ekumenizmu, ponieważ w tej dziedzinie wszystkie wyznania mają te same zasady. Przedstawiony w październiku dokument jest nowością w dziedzinie ekumenicznej. Przez wiele miesięcy prowadziliśmy bardzo płynny i otwarty dialog ze wszystkimi wyznaniami, aż doszliśmy do wspólnego tekstu.
Czy uważasz, że wniosek zatwierdzony przez wyborców stanowi krok wstecz w zakresie wolności religijnej w stosunku do obecnej konstytucji Chile? Dlaczego?
-Konwent, trzeba powiedzieć, zdominowany jest przez wiele ideologicznych uprzedzeń, także w zakresie rozpatrywania wyznań religijnych. Dominujące koncepcje są dalekie od antropologii chrześcijańskiej. Być może z niewiedzy i niezrozumienia, że religia powinna być traktowana przez państwo jako istotny czynnik społeczny w życiu kraju. W tym sensie zatwierdzony artykuł - pochodzący z konwencji - jest krokiem wstecz w stosunku do rzeczywistości, która istnieje obecnie w Chile w odniesieniu do wolności religijnej. Mamy nadzieję, że dzięki wskazówkom uda się skorygować niektóre punkty.
Ale czy uważasz, że istnieje zamiar prześladowania lub kontrolowania życia wyznaniowego?
-Myślę, że nie w teorii, ale w praktyce. Zatwierdzone normy są wprowadzane w obszarach nie należących do kompetencji państwa. Zasadniczo wyznania podlegają państwu i władzy administracyjnej we własnym bycie prawnym. Traktuje się je jako jeszcze jedno zjawisko asocjacyjne, a każdy, kto się na tym zna, wie, że nie odpowiada to właściwej fizjonomii zjawiska religijnego. Próbuje się na przykład żądać - w konstytucji kraju - aby dyrektorzy nie mogli być karani. Że muszą prowadzić przejrzystą księgowość itp. To są rzeczy oczywiste, które są częścią prawa i dotyczą wszystkich grup społecznych, ale które w tym przypadku pokazują nieufność wielu członków głównego nurtu wobec wyznań religijnych.
Czytając zatwierdzony wniosek, można odnieść wrażenie, że choć ma on pozytywne aspekty, nie chroni prawa rodziców do edukacji religijnej ich dzieci; nie wspomina się w nim również o tym, że wyznania religijne mogą promować i zarządzać różnymi inicjatywami społecznymi, zdrowotnymi itp. oraz otrzymywać pewną pomoc państwa. Jakie jest twoje zdanie?
-Propozycje, które są zatwierdzane przez Konwent, wskazują drogę w kierunku państwa interweniującego, które zarządza nie tylko gospodarką, ale także instytucjami, ludźmi, a także takimi rzeczywistościami jak wiara religijna. Jest oczywiste, że w tym systemie prawa, o których pan wspomina, są podważane lub znikają. Zobaczymy, jeśli zostanie to zatwierdzone, jak przejdziemy od reżimu wolności, jaki istnieje obecnie, do reżimu kontroli i poddaństwa.
Czy żąda się jakichś przywilejów przy spowiedzi?
-Nie. Celem było przejście od obecnej sytuacji, która jest do zaakceptowania i która pozwala wyznaniom na reżim wolnościowy godny demokratycznego kraju, do czegoś lepszego i zgodnego ze standardami uznanymi przez międzynarodowe traktaty podpisane przez Chile. Ale to, co się dzieje, jest odwrotne: minimalistyczne uznawanie wyznań.
Jakie jest Twoje zdanie na temat przyjętego artykułu?
-To bardzo podstawowe sformułowanie, które może być jeszcze zmienione w komitecie harmonizacyjnym. Ale linia została już wyznaczona, przy czym w złym kierunku.
Jakie aspekty zatwierdzonego wniosku uważa Pan za najbardziej niebezpieczne dla wolności religijnej?

-Wiele. Nie jest jasne, czym jest wolność religijna w swojej pełni. Jest nieprecyzyjny w zasadniczych kwestiach, takich jak edukacja, której istotnym elementem jest prawo rodziców do wyboru edukacji religijnej swoich dzieci; nie uznaje autonomii wyznań do posiadania własnych reguł; wolność sumienia - o której się wspomina - powinna mieć swój odpowiednik w tym, że nikt nie może być zmuszany do działania wbrew niej; nie uznaje się prawa wyznań do zawierania umów z państwem i jego instytucjami, zwłaszcza w dziedzinie służby najbardziej potrzebującym i potrzebującym. Mówi się, że państwo będzie zachęcać do pokojowego współistnienia i współpracy podmiotów religijnych. Nic nie mówi się o dobrach, które są niezbędne dla rozwoju pracy konfesyjnej.
Co oznacza stwierdzenie, że Chile jest państwem świeckim i niewyznaniowym?
-Odcisk artykułu nie jest świecki, jest sekularystyczny. Potwierdza się to mówiąc, że państwo w tej materii kieruje się zasadą neutralności. Jest to sformułowanie wprowadzające w błąd. Stwierdza, że państwo nie jest ani zainteresowane, ani nie ma zamiaru interesować się wiarą religijną swoich członków. Oczywiście jest zainteresowany, ale nie w sensie wiary religijnej konkretnie, ale jako istotny czynnik społeczny w życiu Chile. Takie sformułowanie sugeruje bardzo poważną nieznajomość organizacji nowoczesnego państwa.
Jak interpretować zapisy zatwierdzonego artykułu, że "osoby prawne działające w celach religijnych nie mogą przynosić zysków, a ich dochody i wydatki powinny być zarządzane w sposób przejrzysty"?
-jako wyraz nieufności, dystansu i nieznajomości zjawiska religijnego przez projektodawców. Nie sądzę, żeby istniała Magna Carta, która coś takiego stwierdza. Wychodzi z założenia o podejrzliwości. Istotne jest, aby denominacja nie przynosiła zysków. A jeśli posiadają aktywa przynoszące dochód, to zgodnie z chilijskim prawem muszą płacić podatki jak wszystkie osoby i instytucje.
A co z wymogiem, by ministrowie kultu, władze czy dyrektorzy nie mieli wyroków za molestowanie dzieci czy przemoc domową... Teraz to Konstytucja reguluje wewnętrzny reżim wyznań. Jeszcze jeden wyraz ogromnej nieufności wobec podmiotów religijnych.
Co sądzisz o traktowaniu osobowości prawnej denominacji?
-Krok wstecz w każdym sensie. Jest to kolejny przykład tego, jak bardzo ludzie są zdezorientowani w tej kwestii. Wyznania są uprzednie wobec państwa, wiara religijna nie jest w jego sferze, nikt nie prosi państwa o dokonanie aktu wiary: robią to ludzie. Ale sformułowanie to wskazuje, że "jednostki religijne i grupy zakonu duchowego mogą wybrać zorganizowanie się jako osoby prawne prawa publicznego, zgodnie z prawem...". Innymi słowy, istnieją one legalnie, ponieważ prawo pozwala im istnieć... To samo prawo, które może sprawić, że znikną... Jest to atak na konnaturalną autonomię wyznań.
Co sądzą wyznania, które złożyły proponowany artykuł, który został odrzucony?
-Wiele jest nieporozumień. Pracowaliśmy przez wiele miesięcy, podjęliśmy poważne wysiłki i na jednym posiedzeniu Komisja odrzuca ten wniosek. To logicznie rzecz biorąc będzie miało konsekwencje w przyszłości. Wiele ustaw trzeba będzie napisać od nowa i te idee będą w nich ucieleśnione i rozwinięte. Szansa na społeczeństwo bardziej wolne i szanujące podstawowe prawa jednostki wydaje się być stracona. A to zawsze jest poważne.
Lucas Calonje. Boska treść w zwyczajności życia codziennego
Lucas przyjmie święcenia kapłańskie w maju w Rzymie: pochodzi z Madrytu, jest miłośnikiem muzyki i członkiem Opus Dei, pragnie wypełnić wszystko, co zwyczajne, boską treścią i być bardzo uniwersalny, żyjąc z młodością duszy.
"Uwielbiam muzykę, gram na gitarze, harmonijce i mam nadzieję, że nauczę się grać na kszafcie, którą przynieśli mi Trzej Mędrcy.". Lucas Calonje Espinosa, 31 lat, został wyświęcony na diakona w Rzymie wraz z 23 innymi wiernymi Opus Dei 20 listopada. Opowiada mi, że w tym wielkim dniu, z lekkim strachem, przyszło mu do głowy pytanie: "Lucas, w jakie kłopoty się wpakowałeś?".. Pocieszała go myśl, że jego powołanie to decyzja Boga, którą przyjął, bo wie, że jest w dobrych rękach: "On zawsze dostarcza to, co obiecuje"..
Poddać się Bogu
Jako nastolatek postanowił całkowicie oddać się Bożym planom jako numerariusz Opus Dei. Studiował na kierunku ekonomia i zanim otworzyła się możliwość wyjazdu do Rzymu, spędził dwa lata w dwóch miastach: w Barcelonie (dwa lata) i La Corunii (trzy). Tak bardzo mu się podobały, że nawet skomponował dla nich piosenkę.
Przypomina mi to, jak św. Josemaría zdefiniował Opus Dei, które założył 2 października 1928 roku, jako wielka katecheza: "jego członkowie, zwłaszcza numerariusze i agregaci, studiują filozofię i teologię, łącząc je z naszymi studiami i pracą zawodową, gdziekolwiek jesteśmy.".
Wyjazd na studia do Rzymu oznaczał dojrzewanie, krok po kroku, możliwości powołania do kapłaństwa w ramach powołania do Opus Dei. Przyjechał w 2013 roku i pogrążył się w studiach teologicznych. Od 2015 roku do chwili obecnej łączy ją z innymi zadaniami dzięki fundacji CARF, która pomogła mu sfinansować dużą część studiów. W latach 2015-2018 był odpowiedzialny za utrzymanie i opiekę nad Cavabianca, siedzibą rzymskiego Kolegium Świętego Krzyża: zarządzał pracownikami, drobnymi remontami czy częścią księgowości. Była to praca biurowa, ale z pewną dozą przygody: "Pamiętam, jak dosłownie musiałem nurkować, ubrany w marynarkę i krawat, aby odetkać odpływ, który prawie zalał dom.". To, czego najbardziej nauczył się na tym etapie, pochodziło z bliskiego kontaktu z robotnikami: ogrodnikami, murarzami, malarzami, drobnymi przedsiębiorcami. Lucas mówi mi, że to byli prości ludzie ".który wie, jak nadać wagę rzeczom ważnym, zarówno w pracy, jak i poza nią, co czasem jest dla nas trudne.".
Kolejne trzy lata spędził niemal w pełni zaangażowany w szkolenie młodzieży. Lucas jest optymistą: "jest to ekscytująca praca, ponieważ bardzo łatwo jest zasiać dobre ziarno, nawet jeśli potrzeba czasu, aby ziemia wydała owoce.". Wyznaje, że był to niezasłużony dar, że dzieci zechciały powierzyć mu tak wiele ze swoich dusz: "Widziałem jak płaczą, śmieją się, śpiewają czy zakochują się.". Jedni zbliżyli się do Boga, inni odpadli. O tych ostatnich mówi, że powrócą na właściwą drogę, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiedzą.
Tak wiele doświadczeń
Zmuszam go do podsumowania tego, czego nauczył się przez ten czas. Na początku jest trochę niechętny: jest tyle doświadczeń! To, co najbardziej go wypełniło, to życie z ludźmi, którzy wiedzą, jak każdego dnia wypełniać zwykłość boską treścią: "...".Widziałem ją wcieloną w normalnych ludzi, ułomnych jak wszyscy, ale bohaterskich.". Jakby tego było mało, pobyt w Rzymie nauczył go bycia rzymskim, katolickim, uniwersalnym: ".Na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża spotkałem seminarzystów, księży i osoby konsekrowane, z których każdy jest powołany do przeżywania wiary w Kościele na bardzo różne sposoby.". Stwierdził, że ze zdziwieniem odnotował, że ".mimo różnic w charyzmie czy stylu, wszyscy czuliśmy, że patrzy na nas Chrystus, co szybko wytworzyło wielką harmonię.". Dlatego często myślał, że "brak jedności, który niestety istnieje w Kościele, zniknąłby, gdybyśmy pamiętali, że to Jeden szukał i powołał nas wszystkich.".
Zbliża się 21 maja, dzień w którym Łukasz otrzyma dar posługi kapłańskiej. Prosi Boga, aby uczynił go wiernym: "....Chciałabym kiedyś umrzeć jako staruszka, o ile kiedykolwiek tam dotrę, ale zakochana w Nim i szczęśliwa.". W Rzymie mógł opiekować się starszymi księżmi, którzy ".gdy tracili głowę w jakimś otępieniu, odmawiali modlitwy wytryskowe, czule całowali krucyfiks lub pieścili obraz Matki Boskiej myśląc, że nikt ich nie obserwuje.". Lucas pragnie żyć zawsze z tą młodością duszy, patrząc jasnym wzrokiem na wszystko, co szlachetne i dobre, co daje mu Bóg.
Mocne wezwanie papieża do pokoju na Ukrainie, modlitwy i postu
Papież Franciszek wezwał "wierzących i niewierzących" do zjednoczenia się w modlitwie o pokój na Ukrainie 2 marca, w Środę Popielcową, i wezwał wszystkie strony zaangażowane w kryzys do "poważnego rachunku sumienia przed Bogiem", "który jest Bogiem pokoju, a nie wojny", aby powstrzymać "diaboliczny bezsens przemocy".


"Jestem załamany pogarszającą się sytuacją na Ukrainie. Pomimo wysiłków dyplomatycznych z ostatnich tygodni, otwierają się coraz bardziej niepokojące scenariusze". W ten sposób papież rozpoczął Apelacja na zakończenie wczorajszej audiencji ogólnej w Auli Pawła VI.
"Podobnie jak ja, wielu ludzi na całym świecie odczuwa udrękę i niepokój" - dodał papież, zauważając, że "po raz kolejny pokój wszystkich jest zagrożony przez interesy stron".
Ojciec Święty zwrócił się następnie z gorącym apelem do przywódców politycznych: "Chciałbym zaapelować do przywódców politycznych o dokonanie poważnego rachunku sumienia przed Bogiem, który jest Bogiem pokoju, a nie wojny; który jest Ojcem wszystkich, a nie tylko niektórych, który chce, abyśmy byli braćmi, a nie wrogami. Wzywam wszystkie zaangażowane strony do powstrzymania się od wszelkich działań, które powodują dalsze cierpienie ludności, destabilizują współżycie między narodami i narażają na szwank prawo międzynarodowe".
"Broń Boże, modlitwa i post".
Ojciec Święty rozszerzył apel do wszystkich, "wierzących i niewierzących", zapraszając ich do włączenia się w dzień wspólnej modlitwy o pokój: "Jezus nauczył nas, że na diabelskie szaleństwo przemocy można odpowiedzieć bronią Bożą, modlitwą i postem. Zapraszam wszystkich, aby najbliższa Środa Popielcowa, 2 marca, była dniem postu w intencji pokoju. Szczególnie zachęcam wiernych, aby w tym dniu intensywnie oddali się modlitwie i postowi. Niech Królowa Pokoju zachowa świat od szaleństwa wojny.
"Ukraina cierpi i zasługuje na pokój".
To nie pierwszy raz, kiedy papież apeluje o pokój w konflikcie dotykającym ten kraj. Pod koniec stycznia Franciszek odwołał się do filiacji Boga Ojca i braterstwa między ludźmi w odniesieniu do Ukrainy: "Módlmy się o pokój Ojcze nasz: jest to modlitwa dzieci, które zwracają się do tego samego Ojca, jest to modlitwa, która czyni nas braćmi, jest to modlitwa braci, którzy błagają o pojednanie i zgodę".
Na stronie Papież prosił "Pana z naciskiem, aby na tej ziemi mogło rozkwitnąć braterstwo i przezwyciężyć rany, lęki i podziały". Dzień Postu i Modlitwy o Pokój miał trzy kluczowe punkty: Watykan, Bazylika Santa Maria in Trastevere w Rzymie oraz stolica Ukrainy - Kijów. Ukraina "to naród cierpiący, doznał wielu okrucieństw i zasługuje na pokój" - wołał Ojciec Święty.
"Zgromadzeni na modlitwie, modlimy się o pokój dla Ukrainy" - powiedział na spotkaniu Sekretariatu Stolicy Apostolskiej ds. Stosunków z Państwami abp Paul Richard Gallagher. Bazylika w Santa Maria in Trastevere w Rzymie, w ramach uroczystości promowanej przez Wspólnotę Sant'Egidio. "Niech wiatry wojny zamilkną, niech rany zostaną uleczone, niech mężczyźni, kobiety i dzieci zostaną zachowani od grozy konfliktu".
"Jesteśmy w komunii z papieżem, aby każda inicjatywa była w służbie ludzkiego braterstwa" - dodał monsignor Gallagher. Jego słowa podkreśliły przede wszystkim dramatyzm konfliktów i dysproporcje między tymi, którzy o nich decydują, a tymi, którzy je cierpią, między tymi, którzy je systematycznie przeprowadzają, a tymi, którzy ponoszą ból - podała oficjalna agencja watykańska.
"Wiemy, jak dramatyczna jest wojna i jak poważne są jej konsekwencje: to bolesne sytuacje, które pozbawiają wielu ludzi najbardziej podstawowych praw" - dodał. Ale jeszcze bardziej skandaliczne "jest dostrzeżenie, że najbardziej cierpią z powodu konfliktów nie ci, którzy decydują o ich rozpoczęciu, ale przede wszystkim ci, którzy są tylko bezbronnymi ofiarami tych konfliktów" - podkreślił abp Gallagher.
Następnie, Arcybiskup większy Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie Światosław Szewczuk powiedział, że "katolicy w Rosji, na Białorusi, na Ukrainie, w Kazachstanie łączą się w modlitwie i szukają pokoju". Powiedział to na internetowej konferencji prasowej zorganizowanej przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) na temat kryzysu ukraińskiego.
Napięcie maksymalne
Według kilku źródeł, prezydent Rosji Władimir Putin powiedział wczoraj wieczorem, że "zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych, za zgodą Rady Federacji" (wyższej izby Rosji), zdecydował się na "przeprowadzenie specjalnej interwencji wojskowej", co uruchomiło dzwony alarmowe.Ze swej strony prezydent USA Joe Biden zapewnił - jak podaje BBC - że Ukraina cierpi z powodu "niesprowokowanego i nieuzasadnionego ataku rosyjskich sił zbrojnych", po tym jak Władimir Putin zapowiedział "specjalną operację wojskową" przeciwko sąsiedniemu krajowi.
Orędzie papieża na Wielki Post: "Czas odnowy".
W Orędziu na Wielki Post papież Franciszek przełamuje fragment Listu św. Pawła do Galatów, w którym zachęca do wytrwałości w tym "sprzyjającym czasie odnowy osobistej i wspólnotowej".

Dziś, w czwartek 24 lutego, papież Franciszek opublikował swoje orędzie na Wielki Post 2022 roku. W najbliższą środę, 2 marca, Środą Popielcową, rozpocznie się czas "sprzyjający odnowie osobistej i wspólnotowej, która prowadzi nas ku Wielkanocy Jezusa Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego". Z tego powodu Franciszek chce, abyśmy medytowali nad tym fragmentem z Listu św. Pawła do Galatów: "Nie ustawajmy w czynieniu dobrze, bo jeśli nie stracimy ducha, to we właściwym czasie zbierzemy nagrodę. Dlatego, póki mamy możliwość, czyńmy wszystkim dobrze" (Ga 6,9-10a).. W tym celu papież dokonał podziału: zapewnił nas, że jest to "czas sprzyjający" sianiu i zbieraniu plonów, a także zachęcił nas, byśmy mieli nadzieję i nie znużyli się czynieniem dobra. Wreszcie potwierdza, że żniwo dobra jest owocem wytrwałości.
Orędzie papieża Franciszka na Wielki Post 2022 r. w całości zamieszczamy poniżej:
"Wielki Post jest sprzyjającym czasem odnowy osobistej i wspólnotowej, prowadzącym nas ku Wielkanocy umarłego i zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Pawła do Galatów: "Nie ustawajmy w czynieniu dobrze, bo jeśli nie stracimy ducha, to we właściwym czasie zbierzemy nagrodę". Dlatego też, póki mamy możliwość (kairos), czyńmy dobrze wszystkim" (Ga 6,9-10a).
1. siew i zbiór
W tym fragmencie Apostoł przywołuje obraz siania i żęcia, który tak bardzo lubił Jezus (por. Mt 13). Św. Paweł mówi o. kairosCzym jest ten korzystny dla nas czas? Wielki Post jest z pewnością czasem sprzyjającym, ale podobnie jest z całą naszą ziemską egzystencją, której Wielki Post jest w pewnym sensie obrazem.[1] Zbyt często w naszym życiu dominuje chciwość i pycha, chęć posiadania, gromadzenia i konsumowania, co pokazuje ewangeliczna przypowieść o głupim człowieku, który uważał swoje życie za bezpieczne i szczęśliwe, ponieważ zgromadził w swoich stodołach wielkie plony (por. Lc 12,16-21). Wielki Post zaprasza nas do nawrócenia, do zmiany mentalności, aby prawda i piękno naszego życia polegały nie tyle na posiadaniu, ile na dawaniu, nie tyle na gromadzeniu, ile na sianiu dobra i dzieleniu się nim.
Pierwszym rolnikiem jest sam Bóg, który hojnie "wciąż rozsypuje w ludzkości ziarna dobra" (Encyklika, s. 4). Fratelli tutti, 54). Podczas Wielkiego Postu jesteśmy wezwani do odpowiedzi na dar Boga poprzez przyjęcie Jego "żywego i skutecznego" Słowa (Hb 4,12). Wytrwałe słuchanie Słowa Bożego dojrzewa w nas do uległości, która pozwala nam przyjąć Jego działanie w nas (por. St 1,21), co czyni nasze życie owocnym. Jeśli już to jest powodem do radości, to jeszcze większym jest powołanie do bycia "współpracownikami Boga" (1 Co 3,9), dobrze używając czasu teraźniejszego (por. Ef 5,16), abyśmy i my mogli siać, czyniąc dobro. To wezwanie do siania dobra nie może być postrzegane jako ciężar, ale jako łaska, z którą Stwórca chce nas aktywnie zjednoczyć ze swoją owocną wielkodusznością.
A co z żniwem? Czy siew nie jest dokonywany z myślą o żniwie? Oczywiście, że tak. Ścisły związek między siewem a żniwem potwierdza sam św. Paweł, mówiąc: "Skąpemu siewcy skąpy plon, a obfitemu siewcy obfity plon" (2 Co 9,6). Ale co to są żniwa? Pierwsze owoce dobra, które siejemy, są w nas samych i w naszych codziennych relacjach, nawet w najmniejszych gestach życzliwości. W Bogu nie ginie żaden akt miłości, choćby był najmniejszy, nie ginie żadne "wielkoduszne zmęczenie" (por. Adhortacja Apostolska do Kościoła w.) Evangelii gaudium, 279). Tak jak drzewo poznaje się po jego owocach (por. Mt 7,16.20), życie pełne dobrych uczynków jest świetlane (por. Mt 5,14-16) i przynosi światu perfumy Chrystusa (por. 2 Co 2,15). Służba Bogu, uwolniona od grzechu, przynosi owoce uświęcenia dla zbawienia wszystkich (por. Rm 6,22).
W rzeczywistości widzimy tylko niewielką część owoców tego, co siejemy, bo zgodnie z ewangelicznym przysłowiem "jeden sieje, a drugi zbiera" (Jn 4,37). Właśnie siejąc dla dobra innych uczestniczymy w wielkoduszności Boga: "Wielką szlachetnością jest móc wyzwolić procesy, których owoce będą zbierać inni, w nadziei na tajemne siły zasianego dobra" (Encyklika, s. 4,37). Fratelli tutti, 196). Sianie dobra dla innych uwalnia nas od wąskiej logiki osobistego zysku i nadaje naszym działaniom szeroki zakres bezinteresowności, wprowadzając nas w cudowny horyzont życzliwych planów Boga.
Słowo Boże poszerza i podnosi nasz wzrok jeszcze bardziej, ogłasza nam, że najprawdziwszym żniwem jest żniwo eschatologiczne, żniwo dnia ostatniego, dnia bez zachodu słońca. Pełny owoc naszego życia i naszych czynów to "owoc na życie wieczne" (Jn 4,36), które będą naszym "skarbem w niebie" (Lc 18,22; por. 12,33). Sam Jezus posługuje się obrazem ziarna, które obumiera, gdy upada na ziemię i przynosi owoc, aby wyrazić tajemnicę swojej śmierci i zmartwychwstania (por. Jn 12,24); a św. Paweł podejmuje ją ponownie, mówiąc o zmartwychwstaniu naszego ciała: "To, co skorumpowane, jest zasiane, a powstaje nieprzekupne; to, co haniebne, jest zasiane, a powstaje chwalebne; to, co słabe, jest zasiane, a powstaje mocne; krótko mówiąc, ciało materialne jest zasiane, a powstaje ciało duchowe" (1 Co 15,42-44). Ta nadzieja jest wielkim światłem, które przynosi światu zmartwychwstały Chrystus: "Jeśli to, na co mamy nadzieję w Chrystusie, sprowadza się tylko do tego życia, jesteśmy najbardziej nieszczęśliwi ze wszystkich istot ludzkich. Pewne jest to, że Chrystus powstał z martwych jako pierwszy owoc tych, którzy umarli" (1 Co 15,19-20), aby ci, którzy są z Nim ściśle zjednoczeni w miłości, w śmierci podobnej do Jego śmierci (por. Rm 6,5), łączmy się także z Jego zmartwychwstaniem do życia wiecznego (por. Jn 5,29). "Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w królestwie swego Ojca" (Mt 13,43).
2. "Nie znużmy się w czynieniu dobra".
Zmartwychwstanie Chrystusa ożywia ziemskie nadzieje "wielką nadzieją" życia wiecznego i wprowadza ziarno zbawienia już w obecnym czasie (por. Benedykt XVI, Encyklika do Apostołów Kościoła, "Zmartwychwstanie Chrystusa życiem wiecznym"). Spe salvi, 3; 7). W obliczu gorzkiego rozczarowania tak wieloma złamanymi marzeniami, w obliczu troski o wyzwania, które nas dotyczą, w obliczu zniechęcenia wynikającego z ubóstwa naszych środków, jesteśmy kuszeni, by wycofać się w nasz indywidualistyczny egoizm i schronić się w obojętności na cierpienie innych. Rzeczywiście, nawet najlepsze zasoby są ograniczone, "młodzież się męczy i nuży, młodzieńcy potykają się i upadają" (Czy 40,30). Jednak Bóg "daje siłę tym, którzy są zmęczeni, i zwiększa siły tych, którzy są wyczerpani". [...] Ci, którzy mają nadzieję w Panu, odnawiają swe siły, fruwają jak orły; biegną i nie nużą się, chodzą i nie męczą się" (Czy 40,29.31). Wielki Post wzywa nas do złożenia naszej wiary i nadziei w Panu (por. 1 P 1,21), bo tylko z oczami utkwionymi w Chrystusa zmartwychwstałego (por. Hb 12,2) możemy przyjąć napomnienie Apostoła: "Nie znużmy się czynieniem dobrze" (Ga 6,9).
Nie męczmy się modlitwą. Jezus nauczył nas, że trzeba "modlić się zawsze, nie zniechęcając się" (Lc 18,1). Musimy się modlić, bo potrzebujemy Boga. Myślenie, że jesteśmy samowystarczalni, jest niebezpieczną iluzją. Wraz z pandemią odczuliśmy naszą osobistą i społeczną kruchość. Niech Wielki Post pozwoli nam teraz doświadczyć pociechy płynącej z wiary w Boga, bez której nie możemy mieć stabilności (por. Czy 7,9). Nikt nie jest zbawiony sam, ponieważ wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi pośród burz historii;[2] ale przede wszystkim nikt nie jest zbawiony bez Boga, ponieważ tylko paschalne misterium Jezusa Chrystusa pozwala nam pokonać ciemne wody śmierci. Wiara nie zwalnia nas z ucisków życia, ale pozwala nam przez nie przejść zjednoczonym z Bogiem w Chrystusie, z wielką nadzieją, która nie zawodzi i której zadatkiem jest miłość, którą Bóg rozlał w naszych sercach przez Ducha Świętego (por. Rm 5,1-5).
Nie męczmy się nad wyrugowaniem zła z naszego życia.. Niech post cielesny, którego Kościół żąda od nas w okresie Wielkiego Postu, umocni naszego ducha w walce z grzechem. Nigdy nie męczmy się proszeniem o przebaczenie w sakramencie pokuty i pojednania, wiedząc, że Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem[3]. Nie ustawajmy w walce z pożądliwością.Kruchość, która popycha nas ku egoizmowi i wszelkiemu złu, i która w ciągu wieków znajdowała różne sposoby pogrążania człowieka w grzechu (por. Encyklika, "Życie wieczne człowieka"). Fratelli tutti, 166). Jednym z tych sposobów jest ryzyko uzależnienia od mediów cyfrowych, które zubaża relacje międzyludzkie. Wielki Post jest sprzyjającym czasem, aby przeciwdziałać tym zdradom i pielęgnować w zamian bardziej integralną komunikację międzyludzką (por. ibid., 43) składające się z "prawdziwych spotkań" (ibid., 50), twarzą w twarz. Nie ustawajmy w czynieniu dobra w czynnej miłości wobec bliźniego. W czasie tego Wielkiego Postu praktykujmy jałmużnę, dając radośnie (por. 2 Co 9,7). Bóg, "który dostarcza ziarna dla siewcy i chleba na pożywienie" (2 Co 9,10), zapewnia każdemu z nas nie tylko to, co jest potrzebne do życia, ale także to, abyśmy mogli być hojni w czynieniu dobra innym.
Jeśli prawdą jest, że całe nasze życie jest czasem siania dobra, to szczególnie wykorzystajmy ten Wielki Post, aby zatroszczyć się o bliskich, być bliźnimi dla tych braci i sióstr, którzy zostali zranieni na drodze życia (por. Lc 10,25-37). Wielki Post jest sprzyjającym czasem, by szukać - a nie unikać - potrzebujących; by wzywać - a nie ignorować - tych, którzy chcą być wysłuchani i otrzymać dobre słowo; by odwiedzać - a nie opuszczać - tych, którzy cierpią z powodu samotności. Wcielajmy w życie wezwanie do czynienia dobra. do wszystkichpoświęcając czas, by kochać najmniejszych i najbardziej bezbronnych, opuszczonych i wzgardzonych, dyskryminowanych i zepchniętych na margines (por. Encyklika, s. 4). Fratelli tutti, 193).
3. "Jeśli nie zawiedziemy, będziemy żąć we właściwym czasie".
Wielki Post przypomina nam co roku, że "dobro, podobnie jak miłość, sprawiedliwość i solidarność, nie może być osiągnięte raz na zawsze; trzeba je zdobywać każdego dnia" (Post).ibid., 11). Dlatego prośmy Boga o cierpliwą wytrwałość rolnika (por. St 5,7) nie rezygnować z czynienia dobra, jeden krok po drugim. Kto upada, niech sięga do Ojca, który zawsze nas na nowo podnosi. Kto uważa się za zagubionego, zwiedzionego przez uwodzenie złego, niech nie zwleka z powrotem do Tego, który "jest bogaty w przebaczenie" (Czy 55,7). W tym czasie nawrócenia, zdając się na łaskę Bożą i komunię Kościoła, nie ustawajmy w sianiu dobra. Post przygotowuje ziemię, modlitwa podlewa, dobroczynność czyni owocnym.
Mamy pewność w wierze, że "jeśli nie stracimy serca, będziemy żąć we właściwym czasie" i że dzięki darowi wytrwałości osiągniemy obiecane dobra (por. Hb 10,36) dla naszego i innych zbawienia (por. 1 Tm 4,16). Praktykując miłość braterską ze wszystkimi, jednoczymy się z Chrystusem, który oddał za nas swoje życie (por. 2 Co 5,14-15), a my zaczynamy smakować radości Królestwa Niebieskiego, kiedy to Bóg będzie "wszystkim we wszystkich" (1 Co 15,28), że Dziewica Maryja, w której łonie narodził się Zbawiciel i która "zachowywała wszystkie te rzeczy i rozważała je w swoim sercu" (Lc 2,19) uzyskaj dla nas dar cierpliwości i pozostań przy nas ze swoją macierzyńską obecnością, aby ten czas nawrócenia przyniósł owoce wiecznego zbawienia".

La Marcia per la Vita 2022, strzegąc Waszyngtonu i Kolumbii
Walka o życie trwa, na ulicach i w parlamentach, ze zwycięstwami i porażkami. W Waszyngtonie miliony ludzi zbierają się w styczniu na piazza, aby świętować życie z Marchforlifenatomiast Kolumbia zdekryminalizowała aborcję do dwudziestego trzeciego tygodnia. W Hiszpanii kampania Yes to Life ogłosiła Marsz dla Życia na niedzielę 27 marca 2022 roku w Madrycie.
Testo originale in inglese qui
Piattaforma Tak dla życia ponownie wezwał hiszpańskie społeczeństwo obywatelskie do wyjścia na ulice w obronie wszystkich istot ludzkich, 27 marca o godz. 12.00 w Madrycie, aby zaapelować o "poszanowanie godności wszystkich ludzi i wyrazić nasz sprzeciw wobec ostatnio uchwalonych ustaw, które bezpośrednio godzą w życie ludzkie". Międzynarodowy Dzień Życia odbędzie się ponownie po dwóch latach, kiedy nie mógł się odbyć ze względu na sytuację zdrowotną.
Procesja demonstrantów rozpocznie się na via Serrano w Madrycie na skrzyżowaniu z Goyą i dotrze na Plaza de Cibeles, gdzie odbędzie się demonstracja ze świadectwami, muzyką i końcowym manifestem przygotowanym przez uczestniczące organizacje.
Piattaforma Tak dla życia składa się z ponad 500 stowarzyszeń działających na rzecz promocji Życia od jego początku do naturalnego końca. W 2011 r. wszyscy oni zebrali się w tej platformie, aby 25 marca obchodzić Międzynarodowy Dzień Życia, publiczne i zjednoczone wydarzenie, aby świętować tę datę pod tym samym kolorem: zieloną nadzieją i pod tym samym hasłem: Tak dla życia.
Depenalizacja w Kolumbii
Zwołanie Piattaformy jest zwykle corocznym wydarzeniem, a tym razem następuje zaledwie kilka dni po tym, jak kolumbijski Trybunał Konstytucyjny zatwierdził dekryminalizację aborcji do 24 tygodnia właśnie w ten poniedziałek, w historycznym głosowaniu, ale z wąskim wynikiem: pięć głosów za i cztery przeciw - skrytykowanym przez prezydenta latynoamerykańskiego kraju.
Iván Duque podkreślił swoje zaniepokojenie faktem, że decyzja "ułatwia, by aborcja stała się niemal praktyką antykoncepcyjną, restrykcyjną i regularną". W wywiadzie radiowym kolumbijski prezydent nazwał siebie "osobą pro-life" i podkreślał, że według niego "życie zaczyna się w momencie poczęcia". Świat. .
Marce per la Vita: Washington
Pod koniec stycznia w Waszyngtonie odbędzie się doroczna Marcia per la Vita, promowana przez Marchforlife z udziałem tysięcy osób, które z nadzieją, że będzie to ostatni ogólnopolski marsz, włączyły się w nowe wołanie o to, by "dar każdego ludzkiego życia był chroniony prawem i przyjmowany z miłością".
Mrozy sięgające -6º Celsjusza w stolicy Ameryki Północnej oraz wysokie wskaźniki zakażeń wariantem omicronowym wirusa Covid.19 nie stłumiły ducha tysięcy młodych ludzi z całego kraju, którzy powrócili na 40. edycję MarchforLife, jak donosi nasz gość Gonzalo Meza.
Katolickie uczelnie reprezentowane były przez setki studentów, którzy przybyli do stolicy z różnych części kraju, aby wziąć udział w marszu.
Również w Finlandii
We wrześniu ubiegłego roku w Helsinkach miało miejsce historyczne wydarzenie: pierwsza Marcia per la Vita w Finlandia. Cel, jak referuje Raimo Goyarrola, był identyczny jak w przypadku innych marszów, które odbywały się w wielu miejscach, czyli pobudzenie debaty publicznej na temat realności życia ludzkiego w łonie matki, zjawiska aborcji oraz obrony prawa do życia dzieci nienarodzonych.
Aborcja w Finlandii jest dozwolona niemal dowolnie. I ten marsz w Helsinkach w sobotę 11 września był pierwszy i drugi. "Do aborcji rocznie dochodzi Circa 9.000 nienarodzonych Finów. To jest właśnie ta liczba, która przydałaby się do ogólnej zmiany w społeczeństwie. Jesteśmy w niezrównoważonych liczbach dla stabilnej przyszłości. Są jeszcze dzieci. Ale teraz nadszedł czas na rozmowę, na komunikację, na dialog" - napisał Raimo Goyarrola.
500 stowarzyszeń w Hiszpanii
W Hiszpanii Platformę Yes to Life tworzy ponad 500 stowarzyszeń działających na rzecz promocji Życia od jego początku do naturalnego końca. W 2011 roku w ramach tej Platformy stowarzyszenia połączyły się, aby zorganizować publiczne i zjednoczone wydarzenie w okolicach 25 marca - Międzynarodowego Dnia Życia - pod tym samym hasłem: Tak dla życia.
Od tego czasu piattaforma nie zawiodła w swoim zobowiązaniu. Przez ostatnie dwa lata demonstracje odbywały się online, z transmisją na kanale YouTube Piattaformy; a według opublikowanej dziś notatki "w tym roku 2022 po raz kolejny wyjdziemy na ulice, by świętować życie w ugruntowanej demonstracji, której liczba uczestników z roku na rok rośnie, zwłaszcza wśród młodych ludzi". Oprócz wyrażenia tego zobowiązania i wielkości życia, będzie się dążyć do poszanowania godności każdego człowieka i wyrażenia odmowy przyjęcia ostatnich uchwalonych ustaw, które bezpośrednio godzą w życie człowieka.
L' Associazione Sportivi per la Vita e la Famiglia przeprowadzi drugą Corsa di Solidarietà per la Vita, na znak zjednoczenia świata sportu w obronie życia ludzkiego. To wydarzenie, poprzedzające i uzupełniające, odbędzie się o godz. 10:00 w Via Serrano, w formie Urban Run, z maksymalną liczbą 500 uczestników.
W tych dniach strona będzie aktualizowana o ciekawe materiały: merchandising, sloty reklamowe dla Marci, itp. Chętni mogą współpracować jako wolontariusze rejestrując się w module, który można porównać na stronie. A każdego, kto może współpracować z darowizną, zachęcamy do tego za pośrednictwem Bizum ONG: 00589: także poprzez darowiznę na konto ES28 0081 7306 6900 0140 0041, intestowane na rzecz Hiszpańskiej Federacji Stowarzyszeń dla Życia. Należy wskazać powód: Tak dla życia, z podaniem imienia i nazwiska osoby lub stowarzyszenia, które sporządza testament.
Zwoływanie stowarzyszeń
Tra le associazioni convocanti troviamo ABIMAD, ACdP, ADEVIDA, AEDOS, AESVIDA, Associazione di Bioetica di Madrid, Associazione Spagnola di Farmacia Sociale, Associazione Europea degli Avvocati di Famiglia, ANDEVI, Associazione Universitaria APEX, AYUVI, Centro Legale Tomás Moro, CIDEVIDA, CIVICA, COFAPA , CONCAPA, e-cristians, El Encinar de Mambré, Evangelium Vitae, Famiglia e dignità umana, Famiglie affidatarie, FAPACE, Federazione spagnola delle associazioni per la vita, Forum delle famiglie, Fondazione Educatio Servanda, Fondazione Jérome Lejeune, REDMADRE, Fundación Vida, Fundación Más Futuro, Fundación Villacisneros, Fundación +Vida, HO- Right to Live, Hogares de Santa María, Hogares de Santa María, Lands Care, One of Us, Más Futuro, NEOS, Professionals for Ethics, Red Mission, RENAFER, Giovanni Paolo II Soccorritori, SOS Famiglia, Spei Mater, Fondazione Valori e Società, Voce Postaborto, ecc.
Natalia PeiroKluczowymi punktami działania Caritas są ludzie".
Cáritas Española ma 75 lat. Od 1947 roku w społeczeństwie hiszpańskim wiele się zmieniło pod względem jego potrzeb i struktury społecznej. Jednak, jak podkreśla w rozmowie z Omnes jej sekretarz generalny, Natalia Peiro, serce Cáritas pozostaje niezmienne.
Wywiad z Sekretarzem Generalnym Caritas Hiszpanii.
Cáritas Española to, zgodnie ze swoją oficjalną nazwą, oficjalna konfederacja organizacji akcji charytatywnych i społecznych Kościoła katolickiego w Hiszpanii, powołana przez Konferencję Episkopatu. Ale poza swoją strukturalną definicją, Cáritas mogłaby być nazywana, jak to określa jej Sekretarz Generalny, "Cáritas Española", "Boża pieszczota".
Dzisiaj, przez trzy czwarte wieku, Caritas jest ramieniem charytatywnym dla setek tysięcy ludzi, którzy znajdują towarzystwo, pomoc, wyjście z domu lub szkolenie w celu zatrudnienia poprzez różne Caritas diecezjalne i parafialne oraz różne projekty.
Rok temu Komisja Stała Konferencji Episkopatu Hiszpanii odnowiła na nową trzyletnią kadencję Manuela Bretóna jako przewodniczącego Cáritas Española oraz Natalię Peiro jako sekretarza generalnego - zadanie, które pełniła od 2017 r. Ten zespół usług ogólnych doświadczył kryzysu społeczno-gospodarczego wynikającego z pandemii, a także pojawienia się nowych luk wykluczenia społecznego. Zmiany w społeczeństwie, które sprawiają, że posługa miłosierdzia uosabiana przez wolontariuszy i pracowników Caritas jest jeszcze bardziej niezbędna.
Caritas przygotowuje się do obchodów 75-lecia istnienia w Hiszpanii. Co się zmieniło, a co pozostało od jej narodzin?
-Korzeń pozostaje. Nasze stopy opierają się na Ewangelii, na wspólnocie chrześcijańskiej. Caritas jest wyrazem tej chrześcijańskiej wspólnoty i tak jest nadal we wszystkich krajach świata.
Co pozostaje? Duch, który nas ożywia i doświadczenie Boga, które mamy w pracy w Caritas. W Caritas jest szczególna troska o formację serc ludzi, którzy do niej należą. Nasza praca przełamuje te podziały między działaniem a kontemplacją, między sprawiedliwością a życiem duchowym.
Pozostaje ta racja bytu, która mówi nam, że nasze zadanie jest wyrazem naszej wiary. I pozostaje, zawsze, służba dla wszystkich, bez wyjątku, bez pytania skąd pochodzisz i jacy są.
Organizacja i działania bardzo się zmieniły, bo zmieniła się rzeczywistość społeczna. Od amerykańskiego mleka, które było rozprowadzane, gdy Caritas się narodziła, po projekty dotyczące zatrudnienia i recyklingu... wiele rzeczy się zmieniło. Życie się zmieniło.
Co odróżnia Caritas od każdej innej organizacji pozarządowej, nawet tej tworzonej przez katolików?
-Kluczową różnicą jest nasza organizacja, która jest niepodzielna od Kościoła. W każdej diecezji naszymi przewodniczącymi są biskupi, a naszą lokalną organizacją są parafie. My jesteśmy Kościołem. Jesteśmy posługą charytatywną Kościoła, jedną z trzech posług obok Liturgii i Słowa.
Ta identyfikacja daje nam, oprócz znaczenia, tę przenikalność, możliwość dotarcia do wszystkich miejsc, wszystkich zakątków. Bycie Kościołem daje nam uniwersalność, której nie mają inne organizacje pozarządowe, nawet międzynarodowe. Dzięki przynależności do Kościoła powszechnego mamy inną kapilarność, wizję świata jako jednej rodziny ludzkiej.
W ciągu tych 75 lat Caritas widziała ewolucję hiszpańskiego społeczeństwa i ewoluowała wraz z nim. Jakie są kluczowe punkty pracy Caritas dzisiaj?
-Myślę, że Caritas podejmuje ogromny wysiłek, aby starać się wspierać i towarzyszyć ludziom w ich drodze do pełnego, zintegrowanego życia. Pytacie mnie, jakie są kluczowe punkty pracy Caritas: kluczowe punkty to ludzie.
Nie jesteśmy organizacją, która ma ustalone priorytety, na przykład w dziedzinie zdrowia czy edukacji, ale towarzyszymy ludziom na tej drodze.
Gdybym miał dziś wyróżnić jakieś inne wyzwania, to myślę, że w tej chwili pracujemy z bardziej ekstremalnymi sytuacjami z marginesu społecznego: z osobami będącymi ofiarami handlu ludźmi czy bezdomnymi. Ta praca ma zupełnie inne wyzwania, jeśli myślimy o życiu, które możemy dać tym ludziom. Kolejnym dużym wyzwaniem jest samotność i izolacja. Jest to szczególnie widoczne u osób starszych lub np. u migrantów. Jesteśmy w bardziej indywidualistycznym społeczeństwie i towarzyszenie się zmienia.
W tym sensie z wielkim niepokojem patrzymy na międzypokoleniowe przekazywanie ubóstwa i niebezpieczeństwo rozpadu państwa opiekuńczego. Kiedy przedstawiliśmy raport FOESSA dotyczący konsekwencji pandemii w Hiszpanii, mówił on o zerwaniu umowy społecznej z młodymi ludźmi. Innymi słowy, jeśli nie przekażemy tego, co najlepsze obecnym i przyszłym pokoleniom, jeśli nie pomożemy najsłabszym, zmierzamy w kierunku społeczeństwa, które nie ma nic wspólnego z praworządnością czy spójnością społeczną.
Musimy zadać sobie pytanie, w jakim społeczeństwie chcemy żyć: w państwie, w którym ci, którzy nie mają dokumentów, są zmuszeni żyć, a nawet umrzeć na ulicy, czy w miejscu, w którym istnieje spójność i solidarność społeczna, która pozwala nam żyć w pokoju i sprawiedliwości? Nasze towarzyszenie doprowadziło do dzieła proroczego wypowiedzenia, które oprawiamy w Ewangelię.
Te dwa lata pandemii były niewątpliwie wyzwaniem dla całej organizacji Caritas Española. Jak przeżywaliście te chwile od wewnątrz i w swojej pracy?
-To był wstrząs Różnica między Caritasem a Kościołem jest bardzo silna dla Kościoła, a szczególnie dla takiej instytucji jak Caritas, gdzie różnica polega na. bycie i bycie. Jesteśmy przyzwyczajeni do bycia bardzo blisko ludzi i dlatego ta sytuacja naruszyła nasz sposób pracy, sposób bycia naszych wolontariuszy itd. Bardzo duży wpływ na całe społeczeństwo hiszpańskie, a szczególnie silny w tych grupach, wspólnotach parafialnych czy sąsiedzkich... które są zakorzenione w relacjach międzyludzkich życia codziennego.
Pierwsza transformacja, której musieliśmy dokonać, skupiała się na tym, jak kontynuować bycie blisko nie mogąc być fizycznie blisko. Power pozostać otwartym trzeba zamknąć.
Nasza kampania przez ostatnie lata zwracała uwagę na to, że "dobroczynność się nie zamyka" i tak też się stało. Wszystkie Caritas, diecezjalne i parafialne, przyjmowały wiele osób skierowanych przez administrację publiczną, która nie mogła się nimi zająć....
Pół miliona nowych osób dotarło do Caritas poprzez infolinie Caritas, stronę internetową lub media społecznościowe.
Ponieważ wiele osób przychodziło z prośbą o pomoc, musieliśmy się również przekształcić, aby mieć zdolność do przyjmowania inicjatyw, propozycji i wielu osób, które chciały pomóc.
Odnosząc się do tego wszystkiego tsunami apele i solidarność musiały być bardzo mocno zorganizowane. Musieliśmy włożyć w to wiele pracy, począwszy od parafialnej Caritas, a skończywszy na Służbie Ogólnej. Wszyscy musieliśmy być na 150%, aby móc uczestniczyć we wszystkim, co było od nas wymagane.
Szybko przekonaliśmy się, że digital pomijał wiele osób. Upadła i całkowicie zdigitalizowana administracja pomijała wielu ludzi. Plątanina powstałych przepisów wymagała wielu analiz: co mogą, a czego nie mogą robić wolontariusze, jak ubiegać się o Minimalny Dochód Żywotny, co się dzieje z pracownikami domowymi, co mogą robić stołówki socjalne i firmy wstawiennicze itp.
Trzeba było przeprowadzić bardzo szybką analizę, w ramach organizacji, która nie zajmuje się tylko jedną rzeczą. Analiza ta dała możliwość dialogu z administracją, prosząc na przykład o uznanie za usługi podstawowe, czy też o to, jak przekształcić nasze firmy insercyjne, aby nie stracić miejsc pracy.
W perspektywie średnioterminowej musieliśmy zająć się towarzyszeniem rodzinom, a także programami szkoleniowymi, które już wtedy musiały być bardzo cyfrowe. Przeanalizowaliśmy, jakie zawody będą najbardziej potrzebne w naszych programach zatrudnienia i już latem 2020 roku zaplanowano wiele kursów dla osób specjalizujących się w czyszczeniu i dezynfekcji, robieniu masek itp.
Oprócz tego wszystkiego promowano także wiele inicjatyw, które miały pomóc sąsiadom, tym w pobliżu... rozwiązać w pewnym stopniu trudności związane z obecnością. W tym sensie młodzi ludzie dali wiele wsparcia: zaangażowali się w sieci społecznościowe, nagrali filmy, wirtualną obecność...
Czy są jeszcze wolontariusze i czy jest przyszłość dla wolontariuszy Caritas?
-Jeszcze są wolontariusze, dzięki Bogu. Mamy w tej dziedzinie wielkie wyzwanie, które jest wyzwaniem całego Kościoła. Wolontariusze Caritas wywodzą się ze wspólnoty chrześcijańskiej i parafii. Wolontariat w Caritasie ma związek z naszym poznawaniem logiki daru, bezinteresowności, dawania siebie innym. To nie to samo co inne znane nam wolontariaty.
Wyzwaniem, podobnie jak dla całego Kościoła, jest przekaz wiary, przekaz wartości. Caritas musi wnieść tę część do Kościoła.
Widzimy na przykład, jak w środowiskach wiejskich, w parafiach, brakuje młodych ludzi, którzy mogliby dokonać tego przejścia. Mamy tu do czynienia z ważną kwestią. Caritas to pieszczota Kościoła. Ma ona zasięg i wyjście do ludzi, a my musimy nauczyć się integrować wolontariuszy, którzy nie są stricte "wolontariuszami parafialnymi", ale odkrywają oblicze Chrystusa poprzez ludzi, z którymi pracujemy i którym towarzyszymy.
Bycie Kościołem dało nam wszystko, a my chcemy być wkładem w przyszłość tego przekazu wiary.
W Europie na przykład mamy do czynienia z młodzieżową rewolucją Caritas. Trudno było zrozumieć, że młodzi ludzie są na uczelniach, w firmach czy w ruchach i musimy dać się im zaskoczyć i zintegrować. Witamy tych ludzi, którzy mają wiele do dania.
Oczywiście musimy być bardzo ostrożni, bo bycie wolontariuszem w Caritasie to nie to samo, co bycie wolontariuszem w każdej innej organizacji pozarządowej. Mając na uwadze to wyzwanie, staramy się zmieniać sposoby i środki, aby więcej osób mogło stać się częścią Caritas.
Bywają lata, w których bardzo trudno jest być wolontariuszem; zawód i dbanie o rodzinę nie pozostawiają czasu itp. Ale jeśli byłeś wolontariuszem w młodości na studiach, łatwiej jest, że w wieku 50 lat, gdy twoje dzieci są starsze, możesz ponownie podjąć się tego zadania. To ziarno musiał ktoś zasiać i tu mamy zadanie.
W naszym planie strategicznym kluczową osią jest odnowa wolontariatu, a w jej ramach bardzo piękny punkt, jakim są międzypokoleniowe relacje wolontariuszy.
Co widzisz jako nowe ubóstwo?
-Myślę, że ogólnie rzecz biorąc, niewiele jest nowego, jeśli chodzi o trudności, które mają ludzie i które powodują ich wykluczenie. Profile to zasadniczo ludzie młodzi, kobiety z małoletnimi dziećmi na utrzymaniu oraz imigranci.
Nowe formy ubóstwa to te, których przyczyną są dwie podstawowe kwestie. Pierwszym z nich jest pogorszenie warunków na rynku pracy. Warunki pracy osób, które zaczęły pracować przed 2008 rokiem i nadal pracują, nie mają nic wspólnego z warunkami pracy osób, które zaczęły pracować po kryzysie 2008 roku. To jest rzeczywistość, którą widzimy dookoła nas. Do tej rzeczywistości dochodzi jeszcze druga kwestia, czyli odwrotny trend między płacami a cenami mieszkań. W końcu zatrudnienie i mieszkania pozostają podstawowymi kluczami do integracji społecznej. Jeśli człowiek zarabia mało i przy ponoszeniu kosztów mieszkaniowych pozostaje biedny, to bardzo trudno jest robić cokolwiek innego: edukację, zdrowie, relacje społeczne, czy naprawiać zniszczenia w domu. Ci nowi biedni to ludzie, którzy pracują, może tylko na pół etatu lub na umowach czasowych, ale większość z nich woli pracę od "paguity".
Czy wyszliśmy z tego kryzysu "lepiej" czy gorzej?
-Prawda jest taka, że mam wątpliwości. Papież powiedział nam na początku tego kryzysu, że nie wyjdziemy z niego tak samo. To prawda, że w naporze potrzeby wszyscy ludzie wydobywają z siebie to, co najlepsze, ale w wyjściu z sytuacji kryzysowej jest ogromna tendencja do tego, by nie oglądać się za siebie, by się wydostać. To "niewidzenie" znajduje odzwierciedlenie np. w danych raportu FOESSA. Ci z nas, którzy mają pewną stabilizację życiową - pensję, pracę - mają pewne codzienne problemy, ale są też inne sprawy, które są, a my ich nie "widzimy". Na przykład, co stało się z tymi dziećmi, które zostały same, ponieważ ich rodzice musieli wyjść do pracy i nie było miejsca na telepracę, albo z tymi gospodarstwami domowymi, w których tylko jedna osoba pracuje i została zwolniona, co z ludźmi, którzy nie mają umiejętności cyfrowych i nie mogli pójść do banku lub umówić się na wizytę do lekarza? Musimy sobie uświadomić, że ta luka istnieje, że te realia istnieją, nawet jeśli nie widzimy ich na co dzień lub nie chcemy "oglądać się za siebie".
A te realia nie występują, bo ci ludzie nie podejmują wysiłku. Kiedy pytamy ludzi, co robią, aby wyjść z tej sytuacji, ośmiu na dziesięciu jest aktywnych: pracuje kilka godzin, aktywnie szuka pracy lub uczestniczy w programie szkoleniowym. Jako społeczeństwo czasami zamykamy drzwi, bo nie znamy rzeczywistości. Trzeba ją poznać, by móc ją zrozumieć.
Papież wzywa do postu i modlitwy za Ukrainę


Papież Franciszek wezwał wierzących i niewierzących do dnia modlitwy i postu o pokój na Ukrainie w środę 2 marca, która zbiega się ze Środą Popielcową.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Morze Śródziemne, granica pokoju
Spotkanie biskupów i burmistrzów krajów śródziemnomorskich rozpoczęło się w środę we Florencji. Głównym tematem była refleksja nad tym, jak uczynić z Morza Śródziemnego "granicę pokoju".


Z inicjatywy Konferencji Episkopatu Włoch odbywa się we Florencji spotkanie biskupów i burmistrzów miast nadmorskich basenu Morza Śródziemnego. W najbliższą niedzielę spodziewana jest także wizyta papieża Franciszka. Jest to druga tego typu inicjatywa, której osobiście przewodzi kardynał Gualtiero Bassetti, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch. Pierwsze miało miejsce dokładnie dwa lata temu, tuż przed wybuchem pandemii, w Bari, również w obecności papieża.
W spotkaniu wzięli udział biskupi z nie mniej niż 20 krajów graniczących z "mare nostrum", aby zastanowić się, jak uczynić je coraz bardziej "granicą pokoju", a dzisiaj ta troska Kościołów lokalnych jest tym bardziej nagląca i konieczna w obliczu wiatrów wojny wiejących w tych właśnie tygodniach nad Europą.
Spotkanie we Florencji, podobnie jak w Bari, zrodziło się na przykładzie szczęśliwej intuicji czcigodnego Giorgio La Pira, burmistrza renesansowego miasta i ojca konstytucyjnego, który w latach 50. i 60. dał życie tzw. rozmowom śródziemnomorskim jako strategicznej możliwości osiągnięcia pokoju na świecie. I zasugerował analogię między czasami Jezusa a współczesnością, między środowiskiem, w którym poruszał się Mesjasz, a środowiskiem, w którym żyły ludy basenu Morza Śródziemnego wtedy - ale także dzisiaj: kontekstem heterogenicznym pod względem kultury i wierzeń, wielopostaciowym, nie wolnym od konfliktów ekonomicznych, religijnych i politycznych, a zatem potrzebującym jedności i pokoju.
Do biskupów zgromadzonych w bazylice św. Mikołaja z Bari papież Franciszek powtórzył, że właśnie ze względu na swój kształt Morze Śródziemne "zobowiązuje graniczące z nim kultury i ludy do stałej bliskości", ze świadomością, że "tylko żyjąc w harmonii mogą one korzystać z możliwości, jakie oferuje ten region pod względem zasobów, piękna terytorium i różnych tradycji ludzkich".
Jeśli ostatecznym celem każdej ludzkiej społeczności pozostaje pokój, wyjaśnił przy tej okazji Papież, wojna jest raczej "porażką każdego ludzkiego i boskiego projektu". Ale nie ma pokoju bez sprawiedliwości, która jest deptana, gdy "ignoruje się potrzeby ludu" lub "partyzanckie interesy gospodarcze przedkłada się nad prawa jednostek i wspólnoty", lub gdy ludzi traktuje się "jak rzeczy".
Program papieża na niedzielę obejmuje - po pozdrowieniu władz cywilnych i religijnych, w tym burmistrzów Aten, Jerozolimy i Stambułu - spotkanie z rodzinami uchodźców i przesiedleńców oraz Mszę św. w bazylice Świętego Krzyża.
"Jako wspólnoty chrześcijańskie mamy moralny obowiązek i misyjne zadanie, by z wiarą i odwagą wspierać i promować nowe równowagi międzynarodowe oparte przede wszystkim na obronie i waloryzacji osoby ludzkiej, a także na skutecznej i konkretnej solidarności" - powiedział kard. Bassetti w przemówieniu otwierającym obrady Episkopatu Śródziemnomorskiego. Następnie przypomniał: "Nasi bracia i siostry zmiażdżeni przez wojny, głód, zmiany klimatyczne, z których niektórzy zamarzają na śmierć na granicach Europy lub toną w Morzu Śródziemnym, są pierwszymi i uprzywilejowanymi odbiorcami głoszenia Ewangelii".
W spotkaniu bierze udział 58 biskupów - w tym arcybiskup Barcelony i przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii Juan José Omella oraz biskup pomocniczy Madrytu José Cobo Cano - oraz 65 burmistrzów, w tym Granady, Sewilli i Walencji.
Marsz dla Życia 2022, z okiem na Waszyngton i Kolumbię
Walka o życie trwa, na ulicach i w parlamentach, ze zwycięstwami i porażkami. W Waszyngtonie tysiące ludzi wyszło w styczniu na ulice, by stanąć w obronie życia z Marchforlifenatomiast Kolumbia zdekryminalizowała aborcję do 24 tygodnia. W Hiszpanii Plataforma Sí a la Vida (Platforma Tak dla Życia) wezwała do zorganizowania Marszu dla Życia 2022 w niedzielę 27 marca w Madrycie.


Plataforma Sí a la Vida (Tak dla życia) po raz kolejny wezwała społeczeństwo obywatelskie w Hiszpanii, by 27 marca o godz. 12.00 w Madrycie wyszło na ulice w obronie każdej istoty ludzkiej, domagając się "poszanowania godności wszystkich ludzi i okazując odrzucenie ostatnich uchwalonych ustaw, które bezpośrednio zagrażają życiu ludzkiemu". Międzynarodowy Dzień Życia będzie obchodzony ponownie po dwóch latach bez wychodzenia na ulice z powodu sytuacji zdrowotnej.
Trasa rozpocznie się na madryckich ulicach Serrano i Goya i dotrze na Plaza de Cibeles, gdzie odbędzie się impreza ze świadectwami, muzyką i końcowym manifestem przygotowanym przez organizacje członkowskie.
Platforma Tak dla życia składa się z ponad 500 stowarzyszeń, które działają na rzecz obrony życia od jego początku do naturalnego końca. Wszystkie one połączyły się w 2011 roku w ramach tej Platformy, aby 25 marca, w Międzynarodowym Dniu Życia, zorganizować publiczne i zjednoczone wydarzenie, aby uczcić tę datę pod tym samym kolorem: zieloną nadzieją i pod tym samym hasłem: Tak dla życia.
Dekryminalizacja w Kolumbii
Wezwanie Platformy jest zwyczajem każdego roku i następuje kilka dni po tym, jak w poniedziałek Trybunał Konstytucyjny Kolumbii zatwierdził dekryminalizację aborcji do 24 tygodnia, w historycznym głosowaniu o zbliżonym wyniku - pięć głosów za i cztery przeciw - które zostało skrytykowane przez prezydenta latynoamerykańskiego kraju.
Iván Duque podkreślił swoje obawy, że decyzja "ułatwi aborcji stanie się niemal antykoncepcyjną, powtarzalną i regularną praktyką". W wywiadzie radiowym kolumbijski prezydent zadeklarował się jako "osoba pro-life" i nalegał, że "życie zaczyna się w momencie poczęcia" - podaje kolumbijska prasa. Świat.
Marsze dla Życia: Waszyngton
Kilka tygodni wcześniej, pod koniec stycznia, w Waszyngtonie odbył się coroczny Marsz dla Życia, napędzany m.in. Marchforlife i poparty przez tysiące ludzi, który odbył się z nadzieją, że będzie to ostatni marsz w całym kraju, a był nowym wołaniem o to, by "dar każdego ludzkiego życia był chroniony prawem i obejmowany miłością".
Mroźna temperatura -6 stopni Celsjusza w stolicy USA i wysokie wskaźniki zakażeń wariantem omikronowym Covid.19 nie stłumiły ducha tysięcy młodych ludzi z całego kraju, którzy zgromadzili się na 49. MarchforLifeNasz korespondent, Gonzalo Meza, relacjonował. Katolickie uczelnie i uniwersytety były reprezentowane przez setki studentów, którzy przyjechali z różnych części kraju do stolicy, aby wziąć udział w marszu.
Również w Finlandii
We wrześniu ubiegłego roku w Helsinkach miało miejsce historyczne wydarzenie: pierwszy w historii Marsz dla Życia w Helsinkach. Finlandia. Celem, podobnie jak innych marszów, które odbyły się w wielu miejscach, było pobudzenie debaty publicznej na temat rzeczywistości życia ludzkiego w łonie matki, zjawiska aborcji i obrony prawa do życia nienarodzonych dzieci, relacjonował Raimo Goyarrola.
Aborcja w Finlandii jest dozwolona niemal dowolnie. I ten marsz w sobotę 11 września w Helsinkach był punktem zwrotnym. "Co roku zabijanych jest około 9 tysięcy nienarodzonych Finów. To jest właśnie liczba potrzebna do wymiany pokoleniowej w społeczeństwie. Jesteśmy w niezrównoważonych liczbach dla stabilnej przyszłości. Dzieci są potrzebne. Ale nadszedł czas na rozmowę, na komunikację, na dialog" - napisał Raimo Goyarrola.
500 stowarzyszeń w Hiszpanii
W Hiszpanii Platforma Yes to Life składa się z ponad 500 stowarzyszeń, które działają w obronie życia od jego początku do naturalnego końca. W 2011 roku stowarzyszenia zjednoczyły się w ramach tej Platformy, aby zorganizować publiczne i zjednoczone wydarzenie 25 marca - Międzynarodowy Dzień Życia - pod tym samym hasłem: Tak dla życia.

Od tego czasu platforma nie zawiodła w wypełnianiu swoich zobowiązań. Ostatnie dwa lata były internetowe, z transmisją na kanale YouTube Platformy; a według notatki upublicznionej dzisiaj, "w tym 2022 roku po raz kolejny wyjdzie na ulice z siłą, aby świętować życie w już skonsolidowanym wydarzeniu, które z roku na rok zwiększa liczbę uczestników, zwłaszcza młodych ludzi". Oprócz wyrażenia tego zobowiązania i wielkości życia, będzie się domagać poszanowania godności wszystkich ludzi i pokazania odrzucenia ostatnich uchwalonych ustaw, które bezpośrednio zagrażają życiu ludzkiemu".
Na stronie Stowarzyszenie Deportistas por la Vida y la Familia odbędzie się II Carrera Solidaria por la Vida, jako demonstracja połączenia świata sportu z obroną życia ludzkiego. To wcześniejsze i uzupełniające wydarzenie odbędzie się o godzinie 10.00 na ulicy Serrano, w formie Miejskiej Mili i z maksymalną liczbą 500 uczestników.
Przez te dni strona będzie aktualizowana o interesujące nas materiały: merchandising, plakaty nagłaśniające Marsz itp. Każdy, kto chce współpracować jako wolontariusz, może zgłosić się za pomocą formularza na stronie internetowej. A tych, którzy mogą współpracować z darowizną, zachęcamy do tego za pośrednictwem Bizum ONG: 00589: Również przelewem na konto ES28 0081 7306 6900 0140 0041, którego posiadaczem jest Hiszpańska Federacja Stowarzyszeń Pro-Life, koncepcja: Tak dla Życia, z zaznaczeniem, która osoba lub stowarzyszenie dokonuje wpłaty.
Zwoływanie stowarzyszeń
Wśród stowarzyszeń zwołujących są ABIMAD, ACdP, ADEVIDA, AEDOS, AESVIDA, Asociación de Bioética de Madrid, Asociación Española de Farmacia social, Asociación Europea de Abogados de Familia, ANDEVI, Asociación Universitaria APEX, AYUVI, Centro Jurídico Tomás Moro, CIDEVIDA, CIVICA, COFAPA, CONCAPA, e-cristians, El Encinar de Mambré, Evangelium Vitae, Familia y Dignidad Humana, Familias para la acogida, FAPACE, Federación Española de Asociaciones Provida, Foro de la Familia, Fundación Educatio Servanda, Fundación Jérome Lejeune, Fundación REDMADRE, Fundación Vida, Fundación Más Futuro, Fundación Villacisneros, Fundación +Vida, HO- Derecho a vivir, Hogares de Santa María, Lands Care, One of Us, Más Futuro, NEOS, Profesionales por la Ética, Red Misión, RENAFER, , Rescatadores Juan Pablo II, SOS Familia, Spei Mater, Fundación Valores y Sociedad, Voz Postaborto, etcetera.
Novalis, nostalgia za absolutem
"W Hiszpanii podziw dla niemieckiego poety Novalisa wyprzedził wiedzę o nim. Aureola poprzedziła obraz. Jego apel był intuicyjny. Hiszpańscy autorzy wykuwali jego wizerunek za pomocą kilku zdań. Dotarcie do Hiszpanii zajęło mu ponad sto lat, a zanim dotarł, już wzbudzał entuzjazm. I zarówno jego życie, jak i jego dzieło mogą dziś rzucić nieco światła na czasy, w których żyjemy".
W 2020 roku obchodzimy - zbiegającą się z początkiem pandemii - 250. rocznicę urodzin trzech niemieckich geniuszy: Beethovena, Hölderlina i Hegla. W tym samym roku udało mi się przeczytać znakomitą biografię Antonia Paua niemieckiego poety romantycznego Novalisa, współczesnego tej trójce. To nie były i nie są jego urodziny, ale wydaje mi się, że jego życie i twórczość mogą być w dzisiejszych czasach niezwykle pouczające. Bo jak napisał kiedyś poeta rozumie naturę lepiej niż naukowiec.
W tej dziwnej sytuacji, w której wciąż się wleczemy, w której otrzymujemy tyle wiadomości o zgonach, przyjęciach do szpitala, bohaterach dnia codziennego, światłach i podłości, samotności i solidarności, nieuniknione wydaje się - jak już niektórzy słusznie zauważyli - uświadomienie sobie, co jest naprawdę wartościowe w naszym życiu, i myślę, że właśnie w tym może nam pomóc wielki niemiecki artysta.
Wszystko o Friedrichu von Hardenbergu, jak nazywał siebie Novalis, zanim wybrał swój słynny pseudonim, jest krótkie w jego płodnym życiu. Zaledwie dwadzieścia osiem lat na ziemi, maleńka geografia - poruszał się tylko po kilku wioskach w Saksonii - kilku przyjaciół, kilka stron. A jednak jego życie było ciągłym poszukiwaniem absolutu.
Powolność ćwiczeń, napisał w jednym z zeszytów, które zawsze trzymał pod ręką. Niemal od dziecka czuł bliskość śmierci i właśnie dlatego musiał pisać powoli. Nie byłoby czasu na korektę. Wszystko jest nasionami, napisał też, w innym miejscu, w innym zeszycie. Ziarno, o którym wiedział, że nigdy nie doczeka się kiełkowania.
Szukał absolutu, który każdy człowiek intuicyjnie wyczuwa wśród otaczającej go efemeryczności. Szukamy wszędzie absolutu -pisał a my zawsze i tylko znajdujemy rzeczy. Jednak fakt, że znalazł tylko rzeczy, nie zniechęcił go. To, co zrobił, to zagłębienie się w nie, a zrobił to dwoma pozornie sprzecznymi drogami: badaniem rzeczy poprzez naukę i poszukiwaniem ich tajemnicy poprzez poezję.
Wydarzenia, które przeżywaliśmy i przeżywamy z intensywnością, przynoszące nam doświadczenie bólu wraz z wyraźną niewystarczalnością kruchego dobrobytu materialnego do osiągnięcia szczęścia, mogą sprzyjać refleksji. W obliczu samotności chorych, którzy zostali zmuszeni do walki o życie z pomocą tylu bohaterskich lekarzy i pielęgniarek, nie pozostaje nic innego, jak spróbować zagłębić się w duchowy wymiar naszego życia.
Novalis był dobrym człowiekiem, człowiekiem o dobroci, która była jednocześnie dziecięca i dojrzała. Jego życie i twórczość są przesiąknięte tym spojrzeniem dobroci - czułym i serdecznym, nie miękkim i łzawym - z jakim patrzył na wszystko. Romantyk jest zwykle przyrównywany do dziecięcej słodyczy, do parnej i mglistej zadumy. A nasz poeta był rygorystyczny i precyzyjny. Dlatego też napisał: Dokładność naukowa jest tym, co jest absolutnie poetyckie.
Życie i dzieło, oba okrojone, wielkiego poety, pozostały jak te greckie torsy, które czas tak pięknie okaleczył. Goethe żył osiemdziesiąt dwa lata w doskonałym zdrowiu i pozostawił po sobie nienaganny dorobek. Novalis żył dwadzieścia osiem lat, z czego znaczną część chorował, i pozostawił po sobie jedynie niepowiązane ze sobą fragmenty, niedokończone powieści i garść wierszy. Wydaje się, jakby jego życie i jego dzieło musiały być takie, bolesne i okaleczone, aby osiągnąć należną im doskonałość.
W tym krótkim życiu pozostawił dwa trwałe dzieła: Chrześcijaństwo czy Europa i Hymny dla nocy. W pierwszym eseju, napisanym w 1799 roku, gdy rozbrzmiewały krzyki rewolucji francuskiej i ogień armatni Napoleona oraz zderzenie religijnej żarliwości z antyreligijnym entuzjazmem, Novalis przyjmuje radykalną jak na tamte czasy postawę.
Młody poeta, jak przystało na dobrego romantyka, z nostalgią, jeśli można to tak nazwać, spogląda na bardziej uduchowiony i harmonijny czas przyszły. Romantyk jest niewygodny w czasach, w których przyszło mu żyć. Czuje się bezpaństwowcem i ma nadzieję, że obecne trudności posłużą jako narodziny lepszej przyszłej epoki: epoki pojednania Europejczyków, epoki nowej jedności Europy opartej na więzach wybitnie duchowych.
Ze swojej strony Hymny na nocsą jednocześnie opowieścią o intymnym doświadczeniu i kosmogonii. Przedwczesna śmierć w wieku 15 lat jego narzeczonej, Sophie von Kühn, paradoksalnie prowadzi go do egzaltacji świata - światów, a raczej tego, co widzialne i niewidzialne -, wielkich rzeczywistości - światła, nocy, nieskończonych przestrzeni, czasu, ziemi, natury, człowieka, śmierci, radości - i Boga.
To uderzające, że człowiek, który w swoim krótkim życiu tak wiele wycierpiał, pisał z entuzjazmem, który ponad dwa wieki później nadal porusza. Ten sam człowiek, który napisał, że każdy człowiek ma swoje lata męczeństwa, powiedział również, że poprzez modlitwę osiąga się wszystko. Modlitwa jest uniwersalnym lekarstwem i że Boga trzeba szukać wśród ludzi. To właśnie w ludzkich wydarzeniach oraz w ludzkich myślach i uczuciach najdobitniej objawia się duch nieba.
Polecam lekturę tej wspaniałej biografii Novalisa, podczas gdy tak wielu ludzi cierpi w milczeniu, niektórzy w samotności swojej choroby, a inni próbując walczyć z fizycznym i psychicznym wirusem życia w permanentnym strachu. Są to ciężkie czasy, jak mawiała święta Teresa z Avila, ale wśród tak wielu trudności, dobroć tak wielu ludzi świeci jasno i może wyjść przemieniona z tej podróży, którą dzielimy. I właśnie dlatego chciałam się z Wami podzielić.
"Z dobrego skarbu serca człowieka". VIII Niedziela Zwykła
Andrea Mardegan komentuje czytania z VIII Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo.


Komentarz do czytań na VIII niedzielę czasu zwykłego
W centralnej części "kazania na równinie" Jezus otworzył swoim uczniom i słuchającym go poganom drogę do stania się Synami Najwyższego i do bycia miłosiernym jak Ojciec. Centralne słowa przesłania Jezusa i Ewangelii Łukasza. Jezus wyraził w sposób pozytywny program życia dla swoich uczniów, podając siedemnaście imperatywów napominających: "...".Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was oczerniają; nadstawiajcie policzek, nie odmawiajcie mu szaty, dawajcie temu, kto was prosi, nie żądajcie od tego, kto od was bierze; czyńcie ludziom tak, jak byście chcieli, żeby wam czyniono, kochajcie, czyńcie, użyczajcie, bądźcie miłosierni, nie sądźcie, przebaczajcie, dawajcie, mierzcie liberalnie.". W kolejnej części swojego dyskursu Jezus ostrzega ich przed możliwymi zagrożeniami duchowymi w ich relacji z Bogiem i z braćmi w wierze.
Jeśli nie przyjmą drogi Miłosierdzia, a będą podążać innymi drogami, lub uważać się za lepszych od innych, lub myśleć, że są lepsi od Mistrza, wtedy będą jak ślepcy, a jeśli będą działać jako przewodnik, będą ślepcami prowadzącymi innych ślepców. Jezus używa tego obrazu w Mateuszu mówiąc o faryzeuszach. U Łukasza Jezus używa go w stosunku do swoich uczniów. Rozumiemy więc, że wypaczenia faryzeuszy nie są ich wyłączną domeną, ale mogą się przydarzyć także chrześcijanom. W relacjach braterskich ci, którzy nie idą drogą nieosądzania i nie potępiania, łatwo wpadają w pokusę pragnienia doskonałości dla swoich braci, bez żadnej plamki w oku, ale także bez odniesienia do Boga i Jego miłosierdzia. Pokusę tę można porównać do posiadania belki w oku, która oślepia.
Paweł pisze do Filipian, że widzi siebie jako "...człowieka świata".Żyd, syn Żydów; co do Prawa - faryzeusz; co do gorliwości - prześladowca Kościoła; co do sprawiedliwości wynikającej z przestrzegania Prawa - bez winy.". Natomiast po poznaniu Chrystusa wszystkie te rzeczy uważa za "...".stratą przed wzniosłością poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Ze względu na niego straciłem wszystko i uznałem za śmieci, aby zyskać Chrystusa i znaleźć się w nim.". Jeśli porzucimy dążenie do doskonałości we własnych siłach i wejdziemy na drogę wzniosłości poznania Chrystusa, to możemy pomóc bratu usunąć plamkę z jego oka. Nie jesteśmy już ślepi. W ten sposób wydajemy dobre owoce Bożej miłości, otrzymane i dane, które niewątpliwie objawiają nam, że drzewo jest dobre, nawet jeśli jest ułomne. Jezus zapewnia nas, że z dobrego skarbu serca dobrego człowieka wychodzą dobre uczynki i dobre słowa oraz owoce Ducha: "miłość, radość, pokój, wielkoduszność, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, panowanie nad sobą".
Homilia na temat czytań z VIII niedzieli czasu zwykłego
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Śledztwo w sprawie nadużyć w hiszpańskim Kościele będzie "tak szerokie, jak to konieczne".
Kancelaria prawna Cremades-Calvo Sotelo została wybrana przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii do przeprowadzenia niezależnego audytu prawnego przypadków nadużyć seksualnych wobec nieletnich popełnionych przez członków Kościoła w Hiszpanii.



Dochodzenie będzie miało "cały niezbędny zakres, aby wyjaśnić przypadki, które miały miejsce w przeszłości i włączyć najwyższe poziomy odpowiedzialności, aby zapobiec powtórzeniu się tych przypadków w przyszłości", tak brzmiało oświadczenie bpa Juana José Omelli, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Hiszpanii, podczas dużej konferencji prasowej, na której przedstawiono audyt, który zainicjowała kancelaria prawna Cremades-Calvo Sotelo w celu poznania, wyjaśnienia i naprawy ofiar nadużyć seksualnych w Kościele.
EWG, podkreślił jej przewodniczący, "chce przyjąć odpowiedzialność wobec ofiar, władz i społeczeństwa poprzez ustanowienie nowego narzędzia, które pomoże wyjaśnić wydarzenia z przeszłości i pomoże zapobiec ich powtórzeniu się".
"Jest to służba społeczeństwu, zwłaszcza ofiarom i wyjaśnienie pewnych epizodów, które trzeba przezwyciężyć" - dodał Javier Cremades, który podjął się tego zadania świadomy "delikatności i wyjątkowości sprawy". Zresztą sam Cremades chciał zaznaczyć, że ta koncepcja służby społeczeństwu spowodowała, że postanowiono nie obciążać Konferencji Episkopatu kosztami tego audytu, z wyjątkiem wydatków na rzecz osób trzecich.
Uzupełnienie badań rządowych, a nie ich wyparcie.
Zarówno przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, jak i Javier Cremades podkreślali, że wraz z tym śledztwem rozpoczął się nowy etap w zarządzaniu nadużyciami wobec dzieci przez hiszpański Kościół.
"EWG chce zrobić krok w swoim obowiązku przejrzystości społecznej, aby pomóc i naprawić ofiary oraz współpracować z władzami" - powiedział bp Omella, który podkreślił, że "celem tego audytu jest naprawa ofiar poprzez ustanowienie nowych kanałów współpracy i pomocy oprócz tych, które już istnieją, a po drugie, stworzenie pomostu, który ułatwia pracę władz poprzez ustanowienie bliskiego i skutecznego kanału współpracy, niezależnie od środków, jakie władze mają na swoje dochodzenia".
W podobnym tonie wypowiedział się Cremades, podkreślając, że to śledztwo zlecone przez hiszpańskich biskupów nie przychodzi, by "zastąpić władze, ale by je uzupełnić i pomóc im w wypełnianiu ich funkcji". W rzeczywistości sam Javier Cremades wskazał, że po otrzymaniu tej komisji od EWG, sam poinformował parlamentarzystę Ángela Gabilondo, rzecznika praw obywatelskich i jednego z członków, którzy mają być włączeni do komisji, którą rząd hiszpański chce utworzyć w celu zbadania tych przypadków nadużyć, ale tylko w Kościele katolickim.
Metodologia "hiszpańska" z wpływami niemieckimi
Dla kancelarii, z ponad 25-letnim doświadczeniem zawodowym, to dochodzenie w sprawie wykorzystywania dzieci w hiszpańskim Kościele jest "najbardziej złożoną sprawą, z jaką mieliśmy do tej pory do czynienia", według słów Javiera Cremadesa, partnera kancelarii.
W celu przeprowadzenia tego audytu "przestudiowano metody pracy stosowane w takich krajach jak Francja, Niemcy, Irlandia i Australia". Prace prowadzone w diecezji monachijskiej przez kancelarię prawną Westpfahl, Spilker, Wastl oferują, zdaniem Cremadesa, "bardzo interesujące referencje", dlatego też dwaj członkowie tej kancelarii, Ulrich Wastl i Martin Pusch, będą stanowić część tego dochodzenia, wnosząc swoją metodologię i punkty widzenia podczas comiesięcznych spotkań.
Jednakże Cremades - Calvo Sotelo stworzy swój własny "hiszpański model", który będzie zawierał użyteczne punkty tych już zbadanych, a jednocześnie poprawi braki metodologiczne, które niektóre z tych badań mogły mieć.
Kontrola obejmie również pracę biur hiszpańskich diecezji, które od ponad roku pracują z ofiarami nadużyć i towarzyszą im w całym kraju. Prace te będą również analizowane i poprawiane w miarę potrzeb. CONFER również będzie współpracował przy tym audycie.
W zasadzie 18 osób podejmie się tego audytu w zespole, który ma się powiększać i dla którego pracują już prawnicy o randze między innymi Encarnación Roca, była wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego i członek Sądu Najwyższego, Rafael Fernández Montalvo, emerytowany sędzia Sądu Najwyższego, Juan Saavedra, były prezes Izby II Sądu Najwyższego, Vicente Conde Martín de Hijas, również były sędzia Sądu Najwyższego, oraz Santiago Calvo Sotelo, partner kancelarii.
Z czasem, uwzględniając proces i potrzeby ofiar i stowarzyszeń ofiar, jak zauważył Javier Cremades, zespół mógłby zostać poszerzony o osoby z dziedziny "kultury, społeczeństwa, psychiatrii i psychologii".
"Potrzebujemy wkładu każdego z nas".
Planowany czas trwania kontroli, która kilka dni temu rozpoczęła swoje prace, określono na rok. Rozsądny czas, zdaniem jurysty, "aby uzyskać prawdziwy obraz tego, co się stało".
"Niezbędna szerokość", o którą apeluje Konferencja Episkopatu, oznacza, że nie będzie ograniczeń czasowych dla spraw, które mają być badane, mimo ich cywilnego przedawnienia.
W tej linii Cremades zaapelował do społeczeństwa "potrzebujemy informacji od wszystkich", podkreślił, "przede wszystkim od tych, których to dotyczy, ofiar, ich stowarzyszeń, od mediów, które wykonały pracę w tym zakresie i które mają listy". Oczywiście z urzędów i prokuratury, Rzecznika Praw Obywatelskich i władz".
Kancelaria utworzyła specjalny adres e-mail do tej sprawy. [email protected] w celu przyjmowania skarg od osób fizycznych i stowarzyszeń oraz inicjowania kontaktu z nimi.
Nowy etap w zarządzaniu nadużyciami w Kościele hiszpańskim rozpoczął się od tego dochodzenia, które - jak chciał zaznaczyć również przewodniczący Konferencji Episkopatu - będzie prowadzone równolegle do tego, co Kościół już robi w tej dziedzinie i dzięki któremu, mówiąc słowami biskupa Omelli, "chcemy wyjaśnić fakty, zakomunikować społeczeństwu, co się robi i co trzeba poprawić".
Koordynacja i doradztwo dla urzędów diecezjalnych
Zbiegając się z prezentacją niniejszych badań, upubliczniono również nową służbę koordynacyjno-doradczą dla urzędów diecezjalnych stworzoną przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii. Ta nowa służba została stworzona w celu zapewnienia wsparcia i odniesienia dla tych urzędów w ich pracy i będzie tworzona przez psychiatrę Montserrat Lafuente, która już pracuje w urzędzie diecezji Vic; Mª José Diez, szef urzędu w Astorga; ksiądz Jesús Rodríguez, członek Trybunału Roty; i Jesús Miguel Zamora, sekretarz generalny CONFER.
Porażka czy kryzys?
Rodzina, jako sieć relacji, ma również cykl życia, w którym nieuchronnie pojawiają się momenty kryzysu.
Każdy żywy organizm podlegający ewolucji przechodzi kryzysy, które rozumiane są jako momenty koniecznego przejścia w procesie rozwoju samego cyklu życia. Kryzysy to momenty niestabilności, które mogą generować w ludziach pewien stopień niepewności, a nawet strachu. Każdy kryzys stawia wyzwania, w których pojawiają się aspekty wymagające zmiany. Gdyby kryzysy były koniecznie niepowetowanymi porażkami, na ziemi nie pozostałby ślad po zorganizowanym życiu.
Rodzina, jako sieć relacji, ma również cykl życia, w którym nieuchronnie pojawiają się momenty kryzysu. Dziś wielu, kierując się negatywnym i pesymistycznym spojrzeniem, postrzega te kryzysy rodzinne - normalne i konieczne - jako prawdziwe porażki, jako nieodwracalne zerwania. W relacjach rodzinnych postępują tak, jak nie postępowaliby z własnym majątkiem. Tak jakby po wykryciu pęknięcia w ścianie domu, albo po odkryciu usterki w połączeniach elektrycznych, czy w rurach grzewczych, uważali że jedynym rozwiązaniem jest zburzenie domu i próba zbudowania innego, gdzie indziej.
Mariolina Ceriotti stwierdza, że bycie sobą i jednocześnie "bycie w relacji" wymaga elastyczności i zdolności adaptacyjnych. Wymaga również, przy pewnych okazjach, umiejętności ponownego nawiązania relacji na nowych podstawach. Rodzaj odnowionego paktu między tymi samymi ludźmi. Trzeba stracić lęk przed stawieniem czoła kryzysom, które oznaczają koniec pewnego sposobu odnoszenia się do siebie i wymagają znalezienia drogi do nowej pełni. Jest to koniec jednego istotnego etapu i początek kolejnego, który musi być oparty na miłości i zaufaniu dawanym z większą dojrzałością, akceptacją wzajemnych ograniczeń i wad. Efektem tego jest związek, który jest nie tylko silniejszy, ale i odnowiony.
Żyjemy w złożonym świecie, pełnym napięć. Nie dziwi więc fakt, że trudności i kryzysy są częstsze, a czasem głębsze. Nie jest łatwo wyjść z takich sytuacji samemu. Coraz bardziej potrzebne - wręcz niezbędne - jest wsparcie i towarzyszenie innych ludzi. Zwykle doświadcza się trudności, do których nie będą potrzebne nadzwyczajne działania: może wystarczyć przykład innych przyjaciół rodziny, dobra rada od najbliższych lub od innych osób, którym ufamy. W innych czasach, jednak może być konieczne, aby zwrócić się do eksperta, który może pomóc przywrócić uszkodzone relacje poprzez zapewnienie głębszego wsparcia strukturalnego. Niezależnie od tego, zawsze warto zainwestować w naprawę tego, co da się naprawić. W niegłupim spisywaniu na straty czegoś tak cennego i niezastąpionego jak własna rodzina.
Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.
Wizerunek marki. Komunikacja w bractwach
Celem planu komunikacji instytucjonalnej w bractwie nie jest zdobycie prestiżu i uznania; byłby to środek do tego, aby stać się bardziej skutecznym, efektywnym i wydajnym w swojej misji: ewangelizacji.
Ponieważ ludzie są z natury towarzyscy, potrzebują innych, aby rozwijać swój potencjał, to skłania ich do wstępowania do różnych grup: towarzystw kulturalnych, firm handlowych, klubów sportowych, partii politycznych, stowarzyszeń sąsiedzkich, a także bractw.
Organizacje są bardzo różne, w zależności od ich celu, ale wszystkie mają jedną wspólną cechę: potrzebują podstawowych narzędzi zarządzania, mniej lub bardziej wyrafinowanych w zależności od ich wielkości i złożoności celów: księgowości, zarządzania procesami, definiowania celów, zwracania uwagi na partnerów i czegoś, o czym często się zapomina, dobre zarządzanie komunikacją instytucjonalnąOznacza to dbanie i promowanie ich wizerunku, co jest czymś więcej niż tylko publikowaniem artykułów w prasie i zarządzaniem takimi pojęciami jak pozycjonowanie, wizerunek marki, identyfikacja grupy docelowej, polityka komunikacyjna i kilka innych.
Dobrze byłoby przełamać opór w niektórych kręgach przed zastosowaniem tych koncepcji do bractw. Życie tyłem do tej rzeczywistości wiąże się z bardzo wysokimi kosztami. Są firmy, które zostają pochłonięte przez produkcję i pewnego dnia, nie wiedząc dlaczego, znajdują się poza rynkiem. Może się to zdarzyć także w bractwach, które niekiedy próbują chronić się przed koncepcjami i modelami, które nie są ściśle kościelne, czy raczej klerykalne, izolując się w bańce, która prowadzi do utraty kontaktu z rzeczywistością, przekształcając je w organizacje o dużej przeszłości i małej przyszłości.
Szef bractwa może być zaskoczony, a nawet niezręcznie, jeśli ktoś zapyta go, co to jest wizerunek marki Ale gdybyś zapytał go, jaka jest opinia na ulicy o jego bractwie, na pewno coś by ci powiedział, nawet jeśli jego opinia może nie odpowiadać rzeczywistości.
Wizerunek marki to coś w rodzaju postrzegania i odczuć, jakie ktoś ma na temat danej organizacji. Niektóre marki kojarzą się z ekskluzywnością, jakością i wysoką ceną, inne utożsamiane są z niezawodnością, i tak dalej w przypadku każdego produktu, usługi czy organizacji. Pierwszym jest to, że celem większości organizacji jest zaspokajanie potrzeb rynku, celem bractwa jest ewangelizacja; tam zajmujesz się klientami, tutaj zajmujesz się duszami.
Dwa pytania wstępne: wszystko się komunikujeto nie tylko zadanie konkretnych ludzi w konkretnym czasie. Organizacja procesji, troska o liturgię czy działania, nawet prywatne, osób odpowiedzialnych m.in. za bractwo, przekazują wzór braterstwa. Druga sprawa to fakt, że nie chodzi tu o zaplanowanie serii mniej lub bardziej oryginalnych, bezładnych działań, ale o zaprojektowanie modelu braterstwa. plan komunikacji instytucjonalnej kompletny i spójny.
W tym celu należy zastanowić się nad charakterem mojego bractwa, odpowiadając szczerze na potrójne pytanie.
- Jak według mnie powinno być postrzegane moje bractwo?
- Czy tak to jest postrzegane?
- Co zrobić, aby te dwa postrzegania były zbieżne i wzajemnie się wzmacniały?
Obrazu bractwa nie buduje się od podstaw, jest on wypracowywany przez lata, czasem wieki. Są klasyczne, popularne, rygorystyczne, elastyczne, uniwersalne, sąsiedzkie, nowatorskie, trzeźwe w swoim dziedzictwie, bogate i wybujałe. W ten sposób moglibyśmy połączyć różne cechy, aby określić profil, jaki nadały mu lata i środowisko, przyjęty i wzmocniony przez osoby za niego odpowiedzialne.
Nie ma dobrych i złych bractw, każde z nich można porównać tylko z samym sobą, zgodnie z jego misją ewangelizacyjną; ale wygodnie jest określić, utrwalić i wdrożyć jego wizerunek, eliminując utrwalone z czasem przywary i deformacje (czym innym jest uznanie bractwa za ważne pod względem muzycznym, a czym innym, że w końcu nie jest to bractwo, lecz zespół muzyczny, który ustawia się przed procesją).
Stąd opracuj politykę komunikacyjną instytucji i zaplanuj odpowiednie działania. Celem instytucjonalnego Planu Komunikacji w bractwie nie jest zdobycie prestiżu i uznania; byłby to środek, aby stać się bardziej efektywnym, skutecznym i efektywnym w swojej misji: ewangelizacji.
Stanowi to wyzwanie dla osób odpowiedzialnych: odważyć się na postępowość w dosłownym tego słowa znaczeniu, lub innymi słowy, pokonać pętlę rutyny zarządzania i odważyć się na stawianie nowych wyzwań, nowych horyzontów.
PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.