Świat

Mali, Kongo i Nigeria: obecna sytuacja Kościoła w Afryce

Kościół w Afryce przeżywa czas wielkiej dynamiki i wyzwań. Podczas gdy kontynent doświadcza znacznego wzrostu liczby wiernych, boryka się również z trudnościami, takimi jak przemoc wobec wspólnot chrześcijańskich, ubóstwo i niestabilność polityczna w różnych regionach.

Arturo Pérez-5 lipca 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Edukacja w Mali

Katolicki system edukacji w Mali stoi w obliczu poważnych zagrożeń z powodu rosnącej przemocy dżihadystów w tym kraju. Grupy ekstremistyczne atakowały i niszczyły szkoły, zwłaszcza w północnych i centralnych regionach Mali, zmuszając do zamknięcia wielu placówek edukacyjnych. Sytuacja ta zagraża edukacji tysięcy dzieci i młodzieży oraz poważnie wpływa na lokalne społeczności chrześcijańskie.

Kościół katolicki, poprzez swoje instytucje edukacyjne, odegrał kluczową rolę w promowaniu pokoju i współistnienia w Mali. Jednak rosnąca niepewność utrudnia jego pracę i grozi demontażem katolickiego systemu edukacji w kraju.

Projekt pokojowy dla Konga

Krajowa Konferencja Episkopatu Konga (CENCO) i Kościół Chrystusowy w Kongu (ECC), zrzeszający 64 wyznania protestanckie i ewangelickie, podpisały "Pakt społeczny na rzecz pokoju i współistnienia w Kongu". Demokratyczna Republika Konga i w regionie Wielkich Jezior". Porozumienie to ma na celu przywrócenie pokoju we wschodnich prowincjach kraju, dotkniętych ponad 30-letnią przemocą i obecnością licznych grup zbrojnych, z których wiele ma zagraniczne wsparcie. Pakt jest inspirowany afrykańską koncepcją "Bumuntu", która promuje empatię, wzajemny szacunek i solidarność, wspierając spójność społeczną i odrzucając wykluczenie i przemoc. 

Aby wdrożyć pakt, CENCO i ECC utworzą komisje tematyczne ds. pokoju i spójności społecznej, których zadaniem będzie opracowanie Krajowej Karty na rzecz Pokoju i Harmonii. Ponadto zwołana zostanie "Międzynarodowa konferencja na rzecz pokoju, wspólnego rozwoju i współistnienia w regionie Wielkich Jezior".

Ryzyko bycia księdzem w Nigerii

W Nigerii katoliccy księża stali się "miękkim celem" dla porywaczy. Przekonanie, że Kościół jest zamożną instytucją jest wzmacniane przez obserwację pojazdów, którymi poruszają się niektórzy księża, co prowadzi przestępców do założenia, że porywając ich, Kościół zapłaci znaczny okup. Porwania stały się lukratywnym biznesem, a księża są postrzegani jako podatny cel z dostępem do zasobów finansowych.

Podczas gdy nienawiść religijna może również odgrywać rolę w tych porwaniach, czynniki ekonomiczne odgrywają kluczową rolę. Rektor seminarium, ojciec Raymond Olusesan Aina, ubolewa nad przemocą, z jaką spotykają się chrześcijanie, a w szczególności katolicy NigeriaW raporcie zauważono, że wiele osób ucierpiało, a nawet straciło życie z powodu swojej wiary, szczególnie na północy kraju.

AutorArturo Pérez

Książki

Teologiczny błąd hiszpańskiej inkwizycji

Jak argumentuje Mercedes Temboury Redondo, teologiczny błąd inkwizycji polegał na próbie wymuszenia nawrócenia oskarżonego za pomocą procesu prawnego.

José Carlos Martín de la Hoz-5 lipca 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

Mercedes Temboury Redondo, doktor współczesnej historii Hiszpanii i niestrudzona badaczka hiszpańskiej Najwyższej Inkwizycji i jej sądów sufraganalnych w królestwach Kastylii i Aragonii, w zbiorach Narodowego Archiwum Historycznego Hiszpanii, przedstawia w tej obszernej publikacji objętość które teraz komentujemy syntezę jego badań.

Nieznana Inkwizycja: Imperium Hiszpańskie i Święte Oficjum

AutorMercedes Temboury Redondo
RedakcjaArzalia
JęzykAngielski
Liczba stron: 496

Kąt widzenia tej pracy i jej cel pokrywają się, oferując syntezę Inkwizycji z perspektywy i interesów Imperium Hiszpańskiego w Europie, Azji i Ameryce w XVI i XVII wieku.

Czarna legenda

Wizja ta próbuje naświetlić mroczne punkty czarnej legendy sfabrykowanej w szczególności przez Juana Antonio Llorente, ostatniego sekretarza Najwyższej Inkwizycji, który udał się na wygnanie do Francji w XIX wieku i żył z publikacji "tajnych" dokumentów, które zabrał z archiwów.

W rzeczywistości minęło wiele lat, odkąd papież Święty Jan Paweł II rzucił światło na pochodzenie i teologiczne błędy hiszpańskiej inkwizycji. W dniu 12 marca 2000 r., podczas imponującej ceremonii w Watykanie przed XII-wiecznym krucyfiksem, Ojciec Święty, w otoczeniu kardynałów z Kurii, poprosił o przebaczenie za wszystkie grzechy wszystkich chrześcijan wszystkich czasów, a zwłaszcza za użycie przemocy w obronie wiary.

Rzeczywiście, prawo rzymskie potwierdzało i jako takie przekazywało Kościołowi zasadę: "de internis neque Ecclesia iudicat". Ani Kościół, ani Kościół nie mogą osądzać rzeczy wewnętrznych, tylko Bóg zna wnętrze człowieka.

Teologiczny błąd inkwizycji

Teologiczny błąd inkwizycji polegał zatem na próbie wymuszenia nawrócenia więźnia za pomocą procesu sądowego. Jak głosi powszechna doktryna Kościoła, a także Nowy Testament i Tradycja, tylko łaska Boża może otworzyć duszę na nawrócenie: "Nikt nie przychodzi do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec" (J 6, 40). Dlatego tylko perswazja, modlitwa, pokuta i dobry przykład mogą pobudzić dusze do pokuty i poprawy.

Jak dobrze wiedzą wszyscy ci, którzy korzystali z kierownictwa duchowego lub towarzyszenia duchowego, kiedy osoba jest szczera w sakramencie pokuty, wraz z tym darem przychodzi dar skruchy, a dusza może odzyskać pokój Bożego miłosierdzia. Przyłapanie osoby na braku spójności wiary i życia oraz próba skruchy prowadzi jedynie do zatwardziałości serca i zranionej dumy.

Rzeczywiście, badania, które przeprowadziliśmy na ten temat i które opublikowaliśmy w wielu artykułach i monografiach na temat "błędu teologicznego inkwizycji" rzucają następujące światło: celem procesu inkwizycyjnego było zobiektywizowanie błędu teologicznego, w który popadł więzień, a następnie dążenie do nawrócenia pod presją: herezja judaizacji, apostazja i powrót do islamu nowo nawróconego, zaprzeczenie grzechom ustanowionym przez pozytywne prawo boskie. Inkwizytorzy byli zwykle dobroduszni i wiedzieli, że muszą rozliczyć się przed Sądem Najwyższym ze swoich słusznych intencji i przed Bogiem, który jest Panem sumień, dlatego zachowało się tak wiele akt i tak wiele z nich jest tak długich.

Duchowa i prawna finezja

Najwyraźniej był to błąd, za który musimy prosić o przebaczenie, ponieważ nawet jeśli miał miejsce tylko jeden proces, powinniśmy już żałować i naprawić go. Konieczny jest powrót do zaufania Bogu, który poruszy duszę do nawrócenia i człowiekowi, który może żałować i naprawić przed dobrym przykładem i szczęściem innych katolików: "Jeśli twój brat zgrzeszy przeciwko tobie, idź i popraw go sam na sam z nim. Jeśli cię posłucha, pozyskałeś brata. Jeśli nie posłucha, weź ze sobą jednego lub dwóch, aby każda sprawa mogła być potwierdzona słowem dwóch lub trzech świadków. Ale jeśli ich nie posłucha, powiedz o tym Kościołowi. Jeśli zaś i Kościoła nie usłucha, uznaj go za poganina i celnika" (Mt 18:15-17).

Z drugiej strony, analiza autorki pełna jest prawniczej finezji, dzięki której udowadnia ona, że system procesowy Inkwizycji chronił oskarżonych przed pokusą zagarnięcia majątku oskarżonego, skazania za fałszywe donosy czy też rozwiązywania problemów wrogości lub sporów w wioskach. W rzeczywistości, jak pokazuje autor, złożony system prawny przyniósł imponujące rezultaty: większość procesów zakończyła się uniewinnieniem, ponieważ nie byli to tak naprawdę heretycy, ale ludzie z brakiem elementarnej edukacji chrześcijańskiej. Kilku rzeczywiście skazano za herezję, ale po okazaniu skruchy otrzymali wyroki lecznicze. Tylko nieliczni zostali skazani na śmierć. Jak wykazał już Jaime Contreras w swojej bazie danych Inkwizycji, tylko 1,8 % zostało przekazanych świeckiemu ramieniu.

Najwyraźniej tylko proces inkwizycyjny wystarczyłby, aby prosić o przebaczenie za pogwałcenie sumienia, nawet jeśli argumentuje się, jak czyni to autor, że proces inkwizycyjny uchronił nas przed takimi wydarzeniami, jak: 50 000 hugenotów zamordowanych we Francji w noc św. Bartłomieja z 23 na 24 sierpnia 1572 r.; 500 000 czarownic spalonych w Niemczech w procesach luterańskich bez dokumentów; śmierć Michała Servetusa przez Kalwina po prostu w celu zadośćuczynienia za obrazę boskiej sprawiedliwości; oraz męczeństwo jezuity Edmunda Edmunda Servetusa w procesach luterańskich.000 czarownic spalonych w Niemczech w procesach luterańskich bez dokumentów; śmierć Servetusa przez Kalwina po prostu w celu zadośćuczynienia za obrazę boskiej sprawiedliwości oraz męczeństwo jezuity Edmunda Campiona i wielu innych katolickich księży w Anglii, ponieważ anglikański sąd inkwizycyjny uznał ich za winnych śmierci za odprawianie katolickiej mszy, ponieważ byłaby to zdrada stanu wobec królowej Elżbiety, głowy Kościoła anglikańskiego.

Nowa wizja

W rzeczywistości praca ta jest nową wizją inkwizycji, opartą na lekturze i badaniach wielu akt pochodzących z Narodowego Archiwum Historycznego i innych archiwów, z którymi się konsultowano. Autor skupił się szczególnie na drugim okresie życia procesu inkwizycyjnego. To znaczy od 1511 do 1833 roku. W tym okresie inkwizycja powinna zniknąć, ponieważ została stworzona do procesów przeciwko judaistom, a te praktycznie zniknęły w tym czasie.

Rzeczywiście, zrozumiałe jest, że celem tej książki jest pokazanie, że Inkwizycja działała przede wszystkim w służbie władz cywilnych i kościelnych Imperium Hiszpańskiego w czasach ścisłej unii między władzą cywilną i kościelną, kiedy jedność wiary była kluczowa dla odnowy Kościoła po Trydencie i ekspansji hiszpańskiego imperium w Ameryce i Azji.

Watykan

Papież przygotowuje dokument, który pomoże Kościołowi promować prawa dzieci

Papież Franciszek przygotowuje dokument skierowany do dzieci i koncentrujący się na prawach dziecka, potwierdził 3 lutego na zakończenie szczytu na ten temat, który odbył się w Watykanie.

OSV News Agency-4 lipca 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

-(OSV News / Carol Glatz, Catholic News Service)

Na zakończenie watykańskiego szczytu poświęconego prawom dziecka Papież Franciszek ogłosił, że opublikuje papieski dokument poświęcony dzieciom.

Szczyt, który odbył się 3 lutego w ozdobionych freskami salach Pałacu Apostolskiego, opisał jako rodzaj "otwartego obserwatorium", w którym prelegenci badali "rzeczywistość dzieciństwa na całym świecie, dzieciństwa, które niestety często jest krzywdzone, wykorzystywane, negowane".

Około 50 ekspertów i liderów z całego świata, którzy podzielili się swoim doświadczeniem i współczuciem, "opracowało również propozycje ochrony praw dzieci, traktując je nie jako liczby, ale jako twarze".

"Dzieci nas obserwują", powiedział, "aby zobaczyć, jak sobie radzimy" w tym świecie. Papież powiedział, że planuje przygotować papieski dokument, "aby nadać ciągłość temu zobowiązaniu i promować je w całym Kościele". Publiczność oklaskiwała papieża i jego krótkie uwagi końcowe oraz zgotowała mu owację na stojąco.

Promowanie i obrona praw dziecka

Podczas jednodniowego szczytu światowych przywódców, zatytułowanego "Kochaj je i chroń", omówiono szereg istotnych kwestii, w tym prawo dzieci do żywności, opieki zdrowotnej, edukacji, rodziny, czasu wolnego oraz prawo do życia wolnego od przemocy i wykorzystywania. Został on zorganizowany przez nowo utworzoną Papieski Komitet Światowego Dnia Dzieckaktóremu przewodniczył franciszkanin ojciec Enzo Fortunato.

Wśród gości znaleźli się laureaci Nagrody Nobla, ministrowie i głowy państw, liderzy organizacji międzynarodowych i non-profit, wysocy rangą urzędnicy watykańscy i inni eksperci.

Były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Al Gore, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2007 r. wraz z Międzyrządowym Zespołem ds. Zmian Klimatu, powiedział w swoim przemówieniu: "Groźba ekologicznej dewastacji - obejmująca kryzys klimatyczny, jak również kryzys bioróżnorodności - jest straszliwym ciężarem, który nakładamy na nasze dzieci.

Pochwalił papieża za wskazanie, że "duchowy kryzys, przed którym stoimy, wynika po części z umyślnej ślepoty, która uniemożliwia tak wielu dostrzeżenie, w jaki sposób nasz system gospodarczy prowadzi nas do wyzysku zarówno ludzi, jak i planety, kosztem naszych wartości moralnych i przyszłości dzieci".

Poznaj problemy, poznaj rozwiązania

"Ci, którzy są dziś u władzy, muszą zmienić nasze myślenie; a nasze nowe myślenie musi prowadzić do głębokich zmian, które przekształcą nasze obecne systemy ekonomiczne i polityczne, wprowadzając bardziej sprawiedliwy, bardziej ekologiczny system, który stawia sprawiedliwość środowiskową i społeczną w centrum naszych planów i wysiłków" - powiedział Gore. "Mamy wszystkie rozwiązania, których potrzebujemy.

Kailash Satyarthi z Indii, współzdobywca Pokojowej Nagrody Nobla w 2014 r. i aktywista, który prowadzi kampanię przeciwko pracy dzieci w Indiach i opowiada się za powszechnym prawem do edukacji, powiedział w swoim przemówieniu, że chociaż ufa, że wszyscy troszczą się o dzieci, czuje się również zawstydzony.

"Wstydzę się, ponieważ każdego dnia zawodzimy nasze dzieci. Wstydzę się, słysząc te wszystkie fakty i statystyki, o których słyszę i mówię przez ostatnie 45 lat" - powiedział.

"Znamy problemy, znamy rozwiązania", powiedział, ale jak dotąd wszystko pozostało retoryką i słowami.

Współczucie dla dzieci

Światowi rozwiązywacze problemów "nie są tak naprawdę uczciwi (wobec) tych, którzy cierpią z powodu problemów", powiedział, gdy brakuje im poczucia "moralnej odpowiedzialności i moralnej rozliczalności".

"Rozwiązanie leży w prawdziwym uczuciu i więzi" z każdym dzieckiem, tak jakby było jego własnym, powiedział. Tylko wtedy, gdy ludzie poczują prawdziwe współczucie, poczują "szczerą potrzebę pilnego działania".

"Musimy walczyć z tym zagrożeniem (pracą dzieci i ubóstwem) oraz wszystkimi innymi kryzysami poprzez współczucie w działaniu. Musimy stworzyć kulturę rozwiązywania problemów. Zglobalizujmy współczucie, ponieważ wszystkie te dzieci są naszymi dziećmi" - powiedział Satyarthi.


Ten artykuł jest tłumaczeniem artykułu opublikowanego po raz pierwszy w OSV News. Oryginalny artykuł można znaleźć tutaj tutaj.

AutorOSV News Agency

Nauczanie papieża

Pedagogika nadziei

Franciszek nakreślił zarysy chrześcijańskiego programu edukacyjnego, który można nazwać pedagogią nadziei, oświetlającą drogę tego Roku Jubileuszowego. 

Ramiro Pellitero-4 lipca 2025 r.-Czas czytania: 7 minuty

W środku Świąt Bożego Narodzenia, 4 stycznia, papież Franciszek wygłosił przemówienie do ważnej grupy włoskich wychowawców katolickich, opierając się na tym, co nazwał Pedagogia Boga. W krótkich słowach nakreślił program edukacji inspirowanej chrześcijaństwem. Program, który możemy nazwać pedagogika nadzieii która oświetla naszą drogę w Roku Jubileuszowym.

"¿Co to jest -zastanawiał się Francisco. Boża metoda edukacji?"A odpowiedź brzmiała:"Jest to bliskość i bliskość". Trójmian, który często powtarza, odbijał się echem w tle: bliskość, współczucie i czułość. To może prowadzić nas do zadania sobie pytania: jak my, chrześcijanie, powinniśmy radzić sobie z pedagogika nadziei?

Kurtyna podnosi się nad boską pedagogiką: "Boska pedagogika nie jest nowa.Jak nauczyciel, który wchodzi w świat swoich uczniów, Bóg wybiera życie pośród ludzi, aby nauczać językiem życia i miłości. Jezus urodził się w ubóstwie i prostocie: to wzywa nas do pedagogiki, która ceni to, co istotne i stawia w centrum pokorę, bezinteresowność i akceptację.". 

Natomiast - wyjaśnia papież - pedagogika, która jest odległa i oddalona od uczniów, nie jest ani użyteczna, ani pomocna. W rzeczywistości Boże Narodzenie uczy nas, że wielkość nie przejawia się w sukcesie czy bogactwie, ale w miłości i służbie innym.  

Pedagogia Boga

"Boże -powiedział. jest pedagogią daru, wezwaniem do życia w komunii z Nim i z innymi, w ramach projektu powszechnego braterstwa, projektu, w którym rodzina zajmuje centralne i niezastąpione miejsce.".

Zauważmy, jak ta orientacja współbrzmi z głównymi akordami nauczania Franciszka, którego centrum jest komunia z Bogiem i ludźmi. I która prowadzi do chwalenia Go i dziękowania Mu (Laudato si'Chwała Tobie), szczególnie za dar, który został nam dany w Sercu Chrystusa (Dilexit usktóry nas umiłował). Taki jest horyzont chrześcijańskiego głoszenia (Evangelii gaudiumradości Ewangelii). Głoszenie, które w rzeczywistości implikuje projekt powszechnego braterstwa (Fratelli tutti, wszystkie rodzeństwa), w których rodzina odgrywa rolę nuklearną (Amoris laetitiaradość miłości).

To dlatego, kontynuuje, Boża pedagogika jest "zaproszenie do uznania godności każdej osoby, począwszy od odrzuconych i zepchniętych na margines, tak jak pasterze byli traktowani dwa tysiące lat temu, oraz do docenienia wartości każdego etapu życia, w tym dzieciństwa. Rodzina jest w centrum, nie zapominajmy o tym!

Warto w tym miejscu wspomnieć o Deklaracji Dykasterii Nauki Wiary, Dignitas infinita (8-IV-2024), który podkreśla tę wartość godności ludzkiej, łatwo rozpoznawalną dla wierzącego, ponieważ Bóg kocha każdego człowieka nieskończoną miłością i "..." (8-IV-2024).nadając mu tym samym nieskończoną godność" (Fratelli tuttiWyrażenie to pochodzi od Jana Pawła II, Wiadomość dla osób niepełnosprawnych16-XI-1980).

Na temat rodziny i w celu zachęcenia do komunikacji w rodzinie, Papież zatrzymuje się, aby opowiedzieć o pewnym incydencie. W niedzielę ktoś jadł posiłek w restauracji. Przy sąsiednim stoliku siedziała rodzina, ojciec i matka, syn i córka, każde z nich skupione na swoich telefonach komórkowych, nie rozmawiając ze sobą. Mężczyzna wstał i powiedział im, że skoro są rodziną, to dlaczego ze sobą nie rozmawiają. W rezultacie odesłali go w swoją stronę i kontynuowali to, co robili...

Nasza nadzieja, motor edukacji 

W drugiej części swojego przemówienia papież Franciszek zajął stanowisko w sprawie droga do jubileuszu zaczynamy. Od Wcielenia Syna Bożego, nadzieja wszedł na świat. 

"Jubileusz -wskazał- ma wiele do powiedzenia światu edukacji i szkół. W rzeczywistości "pielgrzymi nadziei" to wszyscy ci, którzy szukają sensu w swoim życiu, a także ci, którzy pomagają młodym ludziom podążać tą ścieżką.".

Zgadza się. Nawias. W Pakt na rzecz edukacji globalnej który proponował Franciszek, a którego uruchomienie zostało przerwane przez pandemię, kwestia adres zajmuje centralne miejsce (por. Instrumentum laborisPrzedstawiając ogólne zarysy zadania edukacyjnego, którego dziś potrzebujemy, Benedykt XVI cytuje w swoim artykule List do diecezji i miasta Rzymu w sprawie pilnego zadania edukacji (21-I-2008), kiedy stwierdza: "Mówi się o wielkim "kryzysie edukacyjnym", potwierdzonym przez niepowodzenia, w których nasze wysiłki na rzecz kształtowania solidnych ludzi, zdolnych do współpracy z innymi i nadawania sensu swojemu życiu, bardzo często kończą się niepowodzeniem".

(W 2023 r. badanie wykazało, że w Hiszpanii samobójstwo jest główną przyczyną śmierci młodych ludzi i nastolatków w wieku od 12 do 29 lat).

Kontynuujmy przemówienie Franciszka. Podtrzymuje dowody na to, że edukacja jest w centrum nadziei: nadziei, opartej na doświadczeniu ludzkiej historii, że ludzie mogą dojrzewać i wzrastać. I ta nadzieja podtrzymuje wychowawcę w jego zadaniu: 

"Dobry nauczyciel jest mężczyzną lub kobietą nadziei, ponieważ z ufnością i cierpliwością angażuje się w projekt ludzkiego rozwoju. Jego nadzieja nie jest naiwna, jest zakorzeniona w rzeczywistości, podtrzymywana przez przekonanie, że każde przedsięwzięcie edukacyjne ma wartość i że każda osoba ma godność i powołanie, które zasługują na kultywowanie.". 

W związku z tym papież wyraża swój ból, gdy widzi dzieci, które nie mają wykształcenia i które idą do pracy, często wykorzystywane, lub które idą szukać jedzenia lub rzeczy do sprzedania tam, gdzie są śmieci.

Małe i duże nadzieje

Ale, zastanawia się, "Jak nie stracić nadziei i pielęgnować ją każdego dnia?

I radzi: "Utkwijcie wzrok w Jezusie, nauczycielu i towarzyszu drogi: to pozwoli wam być prawdziwymi pielgrzymami nadziei. Pomyślcie o ludziach, których spotykacie w szkole, o dzieciach i dorosłych".

Stwierdzono to już w bulli zwołującej Jubileusz: ".Każdy ma nadzieję. W sercu każdego człowieka jest nadzieja jako pragnienie i oczekiwanie dobra, nawet jeśli nie wie, co przyniesie jutro." (Spes non confundit, 1). 

Jest to argument, który pojawił się już w encyklice Spe salvi (por. Benedykt XVI, nn. 30 i nast.): są małe lub większe ludzkie nadzieje (które każdy ma w odniesieniu do miłości, pracy itp.), w zależności również od czasów życia. Jest też nadzieja głoszona przez wiarę chrześcijańską: "największa nadzieja, której nie mogą zniszczyć nawet frustracje w drobnych sprawach lub niepowodzenia w wydarzeniach o historycznym znaczeniu". (n. 35).

Cóż, mówi Francis: "Te ludzkie nadzieje, poprzez każdego z was -...wychowawcy-, może znaleźć chrześcijańską nadzieję, nadzieję, która rodzi się z wiary i żyje w miłości.". Dodaje: "Nie zapominajmy: nadzieja nie zawodzi. Optymizm rozczarowuje, ale nadzieja nie zawodzi. Nadzieja, która przewyższa wszelkie ludzkie pragnienia, ponieważ otwiera umysły i serca na życie i wieczne piękno.".

Jak więc może się to dziać w inspirowanych chrześcijaństwem szkołach i uczelniach? 

Wnikliwa i wyrazista propozycja

Tutaj jest wniosek Franciszka: "Jesteście wezwani do rozwijania i przekazywania nowej kultury, opartej na spotkaniu między pokoleniami, na integracji, na rozeznawaniu tego, co prawdziwe, dobre i piękne; kultury odpowiedzialności, osobistej i zbiorowej, aby stawić czoła globalnym wyzwaniom, takim jak kryzys środowiskowy, społeczny i gospodarczy oraz wielkie wyzwanie pokoju. W szkole można "wyobrazić sobie pokój", to znaczy położyć fundamenty pod bardziej sprawiedliwy i braterski świat, przy udziale wszystkich dyscyplin i kreatywności dzieci i młodzieży.".

Zwróćmy uwagę na niektóre elementy tej propozycji. Po pierwsze, chrześcijański wychowawca nie przelatuje nad ludzkimi nadziejami, aby pójść na skróty do jedynej ważnej rzeczy, jaką jest chrześcijańska nadzieja. Zrozumienie tego byłoby błędem. Chrześcijańska nadzieja zakłada ludzkie nadzieje, zarówno osobiste, jak i społeczne, o ile są one prawdziwe, dobre i piękne, nawet jeśli niektóre z nich można uznać za ważniejsze. mały przez jego zakres lub czas trwania. "Chrześcijańska nadzieja zakłada wszystkie nadzieje". które mamy dzisiaj, takie jak pokój, nawet jeśli jego osiągnięcie wydaje się trudne lub odległe. 

Po drugie, wielką chrześcijańską nadzieją na tej drodze przyjmowania najmniejszych - jeśli można tak to ująć - ludzkich nadziei, jest uczynienie nową kulturę, który ma być "kultura osobistej i zbiorowej odpowiedzialności".Właśnie poprzez edukację. Ale to wymaga wysiłku, w dziedzinie osobistej i społecznej, w kierunku spotkania, integracji, odpowiedzialności etycznej. 

Po trzecie, edukacja, nie tylko na poziomie uniwersyteckim, ale także szkolnym i akademickim, wymaga interdyscyplinarnośćPraca polegająca na łączeniu różnych przedmiotów w programach nauczania, tak aby każdy z nich wniósł swój najlepszy wkład w dialog z innymi, a tym samym mógł wzbogacić edukację i lepiej pomóc uczniom w ich osobistym rozwoju.

W konstytucji apostolskiej Veritatis gaudium (2017), na tej antropologicznej lub kulturowej podstawie interdyscyplinarności, Francisco proponuje kolejny krok transdyscyplinarność, rozumiany "jako umiejscowienie i dojrzewanie wszelkiej wiedzy w przestrzeni Światła i Życia oferowanej przez Mądrość płynącą z Bożego Objawienia". (por. 4 c).

Po czwarte i ostatnie, wszystko to pyta, ze szkoły lub uczelni, rozeznanie i kreatywność. Po pierwsze, w nauczycielach, w ich umysłach, w ich pracy, osobiście i jako zespół. A następnie muszą nauczyć uczniów tych fundamentalnych postaw: rozróżniania tego, co prawdziwe, dobre i piękne; oraz wspierania ich kreatywności. I nie zatracać się w bezużytecznej wyobraźni lub marzeniach, ale "kładzenie fundamentów". sprawiedliwszego i bardziej braterskiego świata; do "sprostać wyzwaniom". zarówno osobiste, jak i globalne.

Nadzieja nie jest zwykłą utopią

Można zapytać: czy nie jest to zbyt wiele celów i czy ten projekt edukacyjny zaproponowany przez Franciszka nie jest nieco utopijny, być może atrakcyjny, ale nieosiągalny w rzeczywistości?

I to właśnie w tym momencie, w obliczu tego pytania, kiedy nasza nadzieja jest testowanakażdego wychowawcy. A wcześniej każdej rodziny. A następnie, w tym samym czasie, każdego ośrodka edukacyjnego. 

Możesz więc powiedzieć lub powiedzieć im, lub powiedzieć nam: masz (masz) tak wiele nadziei, będziesz miał (miała) tak wiele silnika dla swojego (lub swojego) zadania edukacyjnego. 

Co do reszty, Papież nie porzuca realizmu. Mówi: to wszystko (wyobrażanie sobie pokoju z realistycznymi marzeniami) nie będzie możliwe, jeśli szkoła pozwoli na "wojny"między wychowawcami lub zastraszanie Wtedy pokój byłby niewyobrażalny, podobnie jak wszystkie marzenia o edukacji. 

Koniec przemówienia jest bliski. To, co jest ważne w szkole lub na uczelni, to nie budynek, ale ludzie. Ze swej natury zadanie edukacyjne obejmuje ścieżkę i społeczność, miejsce świadectwa ludzkich wartości. 

Wiedzieli o tym wielcy promotorzy i wychowawcy instytucji edukacyjnych, w których pracowali ci, którzy tego dnia słuchali Papieża. Ci z nas, którzy teraz czytają to przemówienie, wiedzą o tym i chcą to wykorzystać, aby kontynuować działalność edukacyjną lub odzyskać nowy impuls.

Francisco dobrze o tym wie. Na zakończenie oferuje kilka rad lub sugestii, które w swojej pozornej prostocie zasługują na medytację i pracę nad nimi. Apelują one zarówno do "pasja edukacyjna". oraz do odpowiedzialności i rozeznania nauczycieli i dyrektorów szkół.

Zostały one skondensowane w tym akapicie:

"Nigdy nie zapominajcie, skąd pochodzicie, ale nie chodźcie z głowami odwróconymi do tyłu, opłakując dawne czasy. Myślcie raczej o teraźniejszości szkoły, która jest przyszłością społeczeństwa, w środku epokowej transformacji. Pomyślcie o młodych nauczycielach, którzy stawiają pierwsze kroki w szkole i o rodzinach, które czują się osamotnione w swoim edukacyjnym zadaniu. Zaproponuj każdemu swój styl edukacyjny i stowarzyszeniowy z pokorą i nowością".

Franciszek zachęca nas do wspólnej pracy na drodze nadziei: "Nadzieja nigdy nie zawodzi, nigdy, nadzieja nigdy nie stoi w miejscu, nadzieja jest zawsze w drodze i podtrzymuje nas".

Kultura

W poszukiwaniu teologicznych podstaw muzyki sakralnej i liturgicznej

Podejście do muzyki musi być teologiczne i liturgiczne. Gdyby ta perspektywa została przyjęta od samego początku, można by uniknąć wielu historycznych problemów, a duchowe owoce w świecie byłyby większe.

Ramón Saiz-Pardo Hurtado-4 lipca 2025 r.-Czas czytania: 10 minuty

Jakiś czas temu, gdy przygotowywałem konferencję na temat muzyki sakralnej, przypomniałem sobie biblijny epizod, który zawsze uderza mnie swoją mocą: pieśń ludu Izraela po przejściu przez Morze Czerwone. Ta scena, zapisana w Księdze Wyjścia, pokazuje nam reakcję zdumienia i wdzięczności w obliczu zbawczej interwencji Boga:

Będę śpiewał Panu, chwalebne jest Jego zwycięstwo... Moją siłą i mocą jest Pan, On był moim zbawieniem. (Wj 15,1b-18).

Ten moment jest nie tylko historycznym opisem, ale także kluczem teologicznym. W obliczu niewysłowionego - miłości Boga, Jego cudu zbawienia ludzi - słowa nie wystarczą. To właśnie wtedy pieśń wyłania się jako język zdolny do wyrażenia tego, czego wymaga chwila.

Czy tracimy poczucie tego, co niewysłowione?

    Aby zilustrować wykład, chciałem przyjrzeć się, jak klasyczne filmy o Mojżeszu przedstawiały te momenty. Moje zaskoczenie było ogromne: wiele z nich pomijało pieśń, skupiając się na cudach otwartej wody, zacierając reakcję ludzi. To skłoniło mnie do zadania sobie pytania: czy tracimy zdolność rozpoznawania tego, co niewysłowione?

    Żyjemy w kulturze, która wydaje się przekonana, że wszystko można powiedzieć, wyjaśnić lub zdefiniować. Jednak rzeczywistość wciąż przypomina nam, że są rzeczy, które wymykają się naszym słowom: jak opisać kolor żółty osobie, która urodziła się niewidoma? Jak wyjaśnić dźwięk trąbki osobie głuchej? Nawet w sprawach tak ludzkich, jak miłość czy przyjaźń, słowa są niewystarczające.

    Muzyka jako język

      Jeśli więc nie jesteśmy w stanie pojąć zwykłym językiem tego, co nas otacza, jak możemy wyrazić słowami tajemnicę Boga, Jego miłość do nas, nasz strach i wdzięczność? Co więcej, jak moglibyśmy prawdziwie z Nim dialogować, jeśli odmawiamy wykorzystania wszystkich zdolności, które On sam odcisnął w naszej naturze? 

      Pomyślmy o liturgii. Jest to uprzywilejowane miejsce, w którym Bóg mówi nam o sobie, nie tylko słowami, ale także poprzez znaki, gesty, kolory, zapachy i oczywiście muzykę. Liturgia, którą dał nam Jezus Chrystus, ma głęboko dialogiczny charakter: ma być spotkaniem między Nim a nami. Augustyn, pomimo osobistego dylematu, jaki miał z muzyką ze względu na swoje neoplatońskie korzenie, mówi nam: "Śpiew jest wyrazem radości, a jeśli się nad tym głębiej zastanowić, jest wyrazem miłości" (Kazanie 34).

      Zasadnicza kwestia innego rzędu: jeśli okaże się, że sam Jezus Chrystus i jego uczniowie śpiewali podczas Ostatniej Wieczerzy, kto mógłby mieć jakiekolwiek zastrzeżenia wobec śpiewu liturgicznego? 

      Do tego momentu wszystko wydaje się piękne i spójne. Ale co dzieje się dzisiaj w naszych parafiach?

      Muzyka, piękno i tajemnica

        Po pierwsze, "Muzyka". Co taki temat robi w tak poważnym czasopiśmie teologicznym jak Omnes? Pytanie nie jest oczywiste i zasługuje na rozważenie. Joseph Ratzinger uważa ją za "muzykę wiary", ponieważ wypływa ona z wiary i prowadzi nas do wiary. Już samo to wystarczyłoby, aby uzasadnić miejsce muzyki sakralnej w refleksji teologicznej.

        Jednak gdy mówimy o "muzyce liturgicznej", jego słowa nabierają jeszcze większego znaczenia. Komentując Sobór Watykański II - "śpiew sakralny, zjednoczony ze słowami, stanowi konieczną lub integralną część uroczystej Liturgii" (Sacrosanctum Concilium112), Ratzinger wskazuje jasno: muzyka sama w sobie jest liturgią. Odpowiedź jest więc jasna: mówimy o muzyce w Omnes - oczywiście o określonej muzyce - ponieważ mówimy o teologii.

        Piękno", które również ma wiele do powiedzenia w tej dziedzinie, zostanie omówione później. Jeśli chodzi o "Tajemnicę", skupimy naszą refleksję głównie na muzyce liturgicznej, nie zaniedbując jednak tego, co może nam ona przynieść na temat muzyki sakralnej w ogóle. W ten sposób będziemy mogli wejść głębiej z większą jasnością.

        Dialogi... niemożliwe?

          Po dwudziestu jeden wiekach historii Kościoła, muzyka liturgiczna jest nadal nierozwiązaną kwestią w wielu miejscach. Problemy są oczywiste i można je zaobserwować za pomocą prostego testu: zapytaj dwie lub trzy osoby z tej samej parafii o ich opinię na temat muzyki mszalnej. Istnieje prawdopodobieństwo, że jeśli rozmowa nie zostanie przeprowadzona w taktowny sposób, dyskusja zakończy się konfliktem.

          Pojawia się zatem pytanie: dlaczego muzyk i liturgista nie prowadzą dialogu, aby wyjaśnić pewne kwestie? Chociaż pomysł wydaje się logiczny, dziś w wielu przypadkach jest to niemożliwe. Powód jest jasny: treść takiej rozmowy powinna być teologiczna i liturgiczna, ale teologia potrzebna do jej wsparcia nie jest jeszcze wystarczająco rozwinięta.

          Przykład ilustrujący

            Wyobraźmy sobie rozmowę między liturgistą a muzykiem:

             - Liturgista (L): Potrzebuję, abyś skomponował coś na offertorium podczas niedzielnej mszy.

             - Muzyk (M): W porządku, co mam zrobić? powiedzieć ... moja muzyka?

             - L: Nie wiem, coś miłego, no wiesz!

             - M: Czekaj, znam się na muzyce, ale pytam cię, co powinna wyrażać moja muzyka podczas niedzielnego offertorium. To jest coś, co powinieneś mi powiedzieć.

             - L (mamrocząc): Ci muzycy... zawsze wszystko komplikują!

            Rozmowa kończy się impasem, ponieważ żaden z nich nie ma narzędzi niezbędnych do pójścia naprzód. Muzyk poszukuje sensu i celu, liturgista nie potrafi go wyartykułować. I nie jest to ignorancja ze strony konkretnego liturgisty. Dowód? Księgi liturgiczne używają wyrażeń takich jak: "Śpiewajcie tutaj hymn odpowiedni". W bardziej korzystnych przypadkach wskazówki posuwają się tak daleko, że proponują tekst psalmu jako przykład. A muzyka? Kiedy jest "odpowiednia"? A może muzyka jest neutralna i nie jest "odpowiednia"? mówi nic? Są to pytania, na które musimy pilnie odpowiedzieć, aby zbudować owocny dialog.

            Kwestia głębokich korzeni

              Brak komunikacji między muzykami a liturgistami nie jest powierzchowny; ma głębokie korzenie. Pamiętajmy, że liturgia nie jest po prostu ludzkim wydarzeniem: jest Bożym darem, ofiarowanym za cenę Krzyża. Jej właściwe kształtowanie nie zależy wyłącznie od dobrych intencji; wymaga od nas uznania, że jej prawdziwe dzieło jest wykonywane przez Ducha Świętego, nawet jeśli chce On liczyć na naszą współpracę. Tu właśnie leży sedno aktywności muzycznej w śpiewie liturgicznym.

              Dwie refleksje pomagają lepiej zrozumieć ten punkt. Po pierwsze, zastanówmy się, jak trudno byłoby dokonać minimalnej zmiany w tekście Modlitwy Eucharystycznej. Porównajmy to teraz z łatwością, z jaką śpiew Mszy Świętej jest czasami improwizowany lub trywializowany, nawet podczas uroczystych celebracji. Nie wspominając już o niezwykłych ofertach dostępnych w Internecie na oprawę muzyczną katolickiego ślubu...

              Druga refleksja pochodzi z doświadczenia na ukochanym kontynencie amerykańskim. Na wydziale teologii próbowałem wyjaśnić argumenty dotyczące potrzeby teologicznego rozwoju muzyki liturgicznej. Na początku wydaje się, że nie wyraziłem się jasno, ponieważ jeden z profesorów skomentował: "A więc to, czego szukasz, to styl muzyki liturgicznej, tak?

              Ten komentarz dał mi możliwość wyjaśnienia podstawowej kwestii: nie skupiamy się na stylach czy instrumentach. Skupiamy się na fundamentach teologicznych.

              Poza smakiem i stylem

                Potrzebny jest poważny rozwój teologiczny na temat, który zawsze wydaje się wymykać z rąk. Spojrzenie na muzykę z tej perspektywy otwiera ją na wolność, bogactwo i głębię Tajemnicy Boga. Bez tej perspektywy każda dyskusja na temat muzyki liturgicznej kończy się sprowadzeniem jej do osobistego gustu lub możliwości użycia skrzypiec lub gitary. W rzeczywistości to napięcie nie jest nowe: ponad tysiąc lat temu dyskutowano już o czymś podobnym, choć w innych formach.

                Magisterium papieskie dało wiele wskazówek, ale rozwój teologiczny jest wciąż niewystarczający. Pytania bywają zaskakujące: co to znaczy, że chorał gregoriański jest "najwyższym wzorem wszelkiej muzyki sakralnej" (św. Pius X, Motu proprio, p. 4)? Wśród aplikacji, 4)? Innym razem pytania są zasadnicze: co musi mieć muzyka, aby można ją było nazwać liturgiczną? 

                W kierunku nowej ery

                  Ten teologiczny rozwój jest konieczny i wymaga wspólnego wysiłku teologów i liturgistów, muzyków, muzykologów i filozofów. Jest to kwestia otwarta i aktywna, ponieważ wszystkie te badania muszą zakończyć się skomponowaniem i wykonaniem muzyki, która jest liturgiczna.

                  Chcemy przekazać, że jesteśmy świadkami ważnej nowości: otwiera się epistemologiczna ścieżka, która zaprasza nas do nowej ery w naszej pracy. Jest to program, który chcemy zaproponować w tych wierszach i w kolejnych wkładach: te ścieżki i sposoby, które pozwalają badaczom przedmiotów, które tradycyjnie uważano za rozbieżne, współpracować ze sobą, ale które nie są, ponieważ mówią Boga i mówią Bóg w liturgii.

                  Pytanie teologiczne (I). Muzyka mówi

                    Dlatego podejście do muzyki musi być teologiczne i liturgiczne. Gdyby ta perspektywa została przyjęta od samego początku, można by uniknąć wielu historycznych problemów, a duchowe owoce w świecie byłyby większe. 

                    Chcemy skupić się na jednej kluczowej idei: muzyce mówi. Dla sceptyków wpływ muzyki na komunikację może wydawać się dyskusyjny. Jednak tam, gdzie w grę wchodzą interesy gospodarcze, kwestia ta jest natychmiast rozpoznawana. Wystarczy pomyśleć o tym, jak muzyka jest strategicznie wykorzystywana w reklamach lub filmach do przekazywania określonych wiadomości. Aby to zilustrować, polecamy te publicznie dostępne filmy, które są wymownymi przykładami:

                    Przykład 1:

                    Przykład 2:

                    Zadanie przekazania tego muzycznego przesłania należy do sztuki i rzemiosła kompozytora. W tym miejscu rozpoczyna się potencjalny dialog między muzykiem a liturgistą, pod warunkiem, że obaj chcą i mają jasność co do swojego rzemiosła. Głównym pytaniem będzie to, co muzyka ma do powiedzieć w kontekście liturgicznym.

                    Wyciąganie wniosków z przeszłości

                      W tej serii publikacji naszym zamiarem jest rozpoczęcie od tego, co już istnieje w historii muzyki - która była świadkiem niezliczonych sukcesów - i wyciągnięcie z tego wniosków. W ten sposób będziemy w stanie dostrzec, co powinniśmy nadal robić i jak robić to lepiej. Zaletą, którą mamy dzisiaj - podkreślamy - jest to, że znamy już metodę. Przed nami jednak ogrom pracy.

                      Zanim opiszemy to ogólne podejście, chcemy zatrzymać się nad punktem wyjścia, który może być niektórym znany. Mówimy o liturgii, a jak już wyjaśniliśmy, słowa w liturgii nie wystarczą.

                      Pytanie teologiczne (II). Konkretna gra

                        Romano Guardini, w Duch liturgiizaproponował nieco ponad sto lat temu, że liturgia, pod pewnymi względami, może być rozumiana jako gra. Gry tworzą mały wszechświat, w którym codzienne troski zanikają, a świat z własnymi zasadami wyłania się, pojawiając się i znikając w czasie.

                        Legenda o nawróceniu księcia Włodzimierza z Kijowa nadaje tej idei ważny wymiar. Według tej historii, szukając religii dla swojego ludu, Włodzimierz wezwał przedstawicieli niektórych głównych religii, aby z nimi porozmawiać. Ponieważ żaden z nich go nie przekonał, postanowił wysłać emisariuszy na uroczystości religijne różnych wyznań. Po powrocie ci, którzy uczestniczyli w liturgii w Hagia Sophia w Konstantynopolu, dali poruszające świadectwo: "Nie wiemy, czy byliśmy w niebie, czy na ziemi. Ale doświadczyliśmy, że tam Bóg jest pośród ludzi". Liturgia nie miała na celu przekonania kogokolwiek. Ostatecznym argumentem dla księcia Włodzimierza było to, że wszystkie rzeczy były tam robione nie w jakimś celu, ale tylko po to, by podobać się Bogu.

                        Ratzinger, nie odrzucając całkowicie wizji Guardiniego, kwalifikuje ten pomysł. Liturgia może przypominać grę, ale nie byle jaką grę, ponieważ dotyczy ona właściwego sposobu oddawania czci Bogu. Tylko On wie, jak chce być czczony, a Jezus Chrystus chciał nam to objawić. Z tej perspektywy liturgia staje się antycypacją przyszłego życia (Sacrosanctum Concilium, 8).

                        Liturgia, między zabawą a uwielbieniem

                          Dlatego też gra z zasady dla uwielbienia, w którym wiemy, że podobamy się Bogu. W ramach tych zasad gramy w wolności. Wszyscy grają według tych samych zasad, chociaż niektórzy robią to lepiej niż inni, ponieważ kluczem jest wyruszenie w poszukiwaniu tego, co istotne: przestrzeni prawdy i piękna, w której Bóg wychodzi nam na spotkanie, abyśmy mogli Go szukać i znaleźć. Dialogiczny charakter liturgii jest teraz głębiej rozumiany.

                          Cóż, ten kontekst prawdy i piękna, wolności w poszukiwaniu tego, co istotne, jest wskazywany przez dwóch autorów jako ważny dla rozwoju muzyki sakralnej. Są to Joseph Ratzinger i ojciec Angelo De Santi, S.J. (1847-1922), który był bezpośrednio zaangażowany w przygotowanie Motu Proprio. Wśród aplikacji Piusa X (1903). Obaj odnoszą się do VIII rozdziału Polityka Arystotelesa, w połączeniu z pojęciem paideia Grecki. Rozwój nie jest natychmiastowy, ale możemy tutaj zaproponować wnioski.

                          Muzyka, paideia i wychowanie do wolności

                            Na stronie paideia Język grecki był przewodnikiem edukacyjnym o wymiarze religijnym, mającym na celu doprowadzenie jednostki do tego, co istotne. Z drugiej strony, treść tego ostatniego rozdziału Polityka traktuje edukację jako środek do kształtowania jednostki poza użytecznymi i praktycznymi potrzebami, ukierunkowując ją na czas wolny rozumiany jako szlachetna i wzniosła aktywność. Czas wolny nie jest zwykłym odpoczynkiem, ale przestrzenią dla kultywowania prawdy, piękna i ludzkiego spełnienia.

                            Kluczem do naszej refleksji jest to, że Arystoteles identyfikuje muzykę jako główną dyscyplinę tego treningu, dzięki jej wyjątkowej zdolności do kształtowania duszy i emocji. Muzyka jest czymś więcej niż zwykłą rozrywką, jest narzędziem edukacyjnym, które wspiera wewnętrzną harmonię, cnotliwy charakter i integrację ze społecznością zorientowaną na wspólne dobro. Joseph Ratzinger wyjaśnia to w ten sposób:

                            Jeśli uważamy, że Kościół, ze względu na miejsce, w którym został uformowany, pod wieloma względami uczynił swoją postawę polis klasyczny, arystotelesowski związek polis i muzyka byłyby idealnym punktem wyjścia dla kwestii muzyki sakralnej. 

                            A także: 

                            Teoria muzyki rozwijana przez Arystotelesa w jego Polityka VIII jest pod silnym wpływem idei paideiaCelem edukacji muzycznej jest wyjście poza to, co konieczne i użyteczne, i szkolenie w zakresie dobrego wykorzystania wolnego czasu, przekształcając go w edukację na rzecz wolności i piękna.

                            (J. Ratzinger, Teologiczne podstawy muzyki sakralnej). 

                            Nasz cel

                              Aby podejść do traktowania muzyki jako liturgii, rozpoczniemy od serii artykułów na temat muzyki w historii Kościoła. Będzie to szczególna podróż, od a historii muzyki sakralnej. Konkluzja będzie jednocześnie niepokojąca i pełna nadziei. 

                              Następnie poświęcimy się rozwinięciu kwestii teologicznej. W tym miejscu wskazujemy, że rozwój wymaga nie jednej, ale dwóch odrębnych i uzupełniających się perspektyw teologicznych. Krótki opis będzie teraz służył:

                              1. Teologia muzyki sakralnej (TMS). Podejście to stara się odpowiedzieć na fundamentalne pytania dotyczące muzyki sakralnej, analogicznie do tego, jak teologia zastanawia się nad naturą liturgii i kultu. Jest to szerokie studium, które opiera się na wkładzie wielu dyscyplin, od antropologii teologicznej i filozoficznej po konkretne obszary, takie jak chrystologia, eschatologia, teologia stworzenia, wcielenie i liturgia. Jego głównym celem jest zrozumienie, czym jest muzyka sakralna, jaka jest jej natura i jak jest ona powiązana z boskim objawieniem.

                              2. Teologia liturgiczno-muzyczna (TLM). Tutaj znajdujemy najbardziej nowatorską propozycję epistemologiczną. TLM jest rozszerzeniem teologii liturgicznej, która jest zintegrowana z konkretnymi środkami muzyki i muzykologii. Aby lepiej zrozumieć to podejście, warto przyjrzeć się temu, jak ogólnie rozumiana jest teologia liturgiczna.

                              Teologia liturgiczna bada liturgię. in actuto znaczy z konkretnego doświadczenia każdej celebracji. Analizuje na przykład teologiczne znaczenie psalmu responsoryjnego w kontekście konkretnej celebracji; symbolikę niektórych gestów celebransa; lub specyfikę konkretnego momentu liturgicznego. Podejście to wykracza poza opis i odpowiada na klasyczne motto fides quaerens intellectumSama liturgia jest aktem poszukiwania Boga i Jego Słowa.

                              Podobnie TLM koncentruje się na teologicznym badaniu muzyki liturgicznej. in actu. Jego zadaniem jest zbadanie, w jaki sposób muzyka przyczynia się do teologii egzystencjalnej właściwej każdej celebracji, dodając unikalny i specyficzny wymiar, którego nie ma w żadnym innym elemencie liturgii.

                              Niezbędny dialog

                                Proponujemy, aby TMS i TLM rozwijały się w stałej komunikacji. TMS zapewnia konceptualne i teologiczne podstawy, podczas gdy TLM koncentruje się na konkretnym zastosowaniu muzyki w kontekście liturgicznym. Rezultat tej współpracy nie pozostaje jednak teoretyczny: kulminuje w akcie muzycznym, który ma zdolność liturgicznego wyrażania Słowa Bożego i objawiania Chrystusa obecnego w liturgii.

                                Projekt ten wykracza poza sferę ściśle teologiczną i obejmuje dyscypliny takie jak muzykologia, antropologia i estetyka, tak aby teologia znalazła swój ostateczny wyraz w muzyce. W tym sensie liturgiczny akt muzyczny jest nie tylko sztuką, ale także przeżywaną teologią.

                                W kolejnych artykułach z tej serii rozpoczniemy zatem naszą szczególną podróż przez historię.

                                AutorRamón Saiz-Pardo Hurtado

                                Profesor nadzwyczajny, Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża. Międzynarodowy projekt MBM (Muzyka, Piękno i Tajemnica)

                                Więcej
                                Edukacja

                                Odkrywanie rozwoju klasycznej katolickiej edukacji w zakresie sztuk wyzwolonych

                                Jay Boren, dyrektor St. Benedict Classical Academy od 2015 roku, wierzy, że kultywowanie mądrości i cnoty w dążeniu do prawdy i zgodności z Chrystusem jest ostatecznym celem katolickiej edukacji klasycznej.

                                OSV News Agency-4 lipca 2025 r.-Czas czytania: 5 minuty

                                -OSV News / Charlie Camosy

                                Jay Boren, dyrektor Akademia Klasyczna Świętego Benedykta od 2015 roku, wierzy, że kultywowanie mądrości i cnoty w dążeniu do prawdy i upodobnienia się do Chrystusa jest ostatecznym celem klasycznej edukacji katolickiej. Niedawno rozmawiał z Charliem Camosy z OSV News o powrocie do sedna edukacji katolickiej. edukacja Edukacja katolicka i to, czy edukacja katolicka przeżywa moment "renesansu" po obiecującym wzroście liczby uczniów w szkołach katolickich w 2023 r.

                                W ostatnich latach wiele osób słyszało o klasycznej edukacji katolickiej, ale mogą oni nie wiedzieć dokładnie, co ona oznacza i do czego się odnosi. Zacznijmy od tego: czym jest klasyczna edukacja katolicka? To coś znacznie bardziej fundamentalnego niż tylko nauka łaciny i czytanie "Odysei", prawda?

                                - Klasyczna edukacja katolicka polega mniej na nauce łaciny i czytaniu "Odysei", a bardziej na powrocie do tego, co ludzie w tradycji klasycznej i średniowiecznej uważali za prawdziwy cel edukacji, a mianowicie kultywowanie mądrości i cnoty oraz nawrócenie naszych umysłów i serc na to, co prawdziwe, dobre i piękne.

                                Jako katolicy wierzymy, że ten proces nawrócenia upodabnia nas do Chrystusa i prowadzi do Boga. Innymi słowy, klasyczna katolicka edukacja pomaga nam wypełnić cel, dla którego zostaliśmy stworzeni: poznawać, kochać i służyć Bogu.

                                Klasyczna edukacja katolicka dąży do odzyskania połączenia z tradycyjnym rozumieniem tego, czym jest edukacja. Oczywiście uważamy, że czytanie klasycznych tekstów i nauka łaciny są ważne, ale tylko dlatego, że łączą nas z mądrością naszej tradycji.

                                Chcemy, aby nasi uczniowie wiedzieli, co jest prawdą, dobrem i pięknem, ale byłoby strasznie arogancko myśleć, że to do nas należy decyzja, co liczy się jako "prawda". Aby to zrobić, musimy pokornie powrócić do naszej tradycji: do tego, co przetrwało próbę czasu i do tego, czego nauczyły i pokazały nam najlepsze umysły i najszlachetniejsze dusze w historii.

                                Ta koncepcja edukacji kontrastuje z perspektywą, która postrzega edukację przede wszystkim jako przygotowanie do studiów lub kariery. Oczywiście chcemy, aby nasi uczniowie znaleźli sensowną pracę, zarabiali na życie i utrzymywali swoje rodziny. Ale ten cel jest drugorzędny. Jeśli produkujemy absolwentów, którzy dostają się na najlepsze uniwersytety i zarabiają dużo pieniędzy w swojej pracy, ale nie są cnotliwi, nie dążą do świętości i nie mają pragnienia poszukiwania prawdy, nie uważalibyśmy tego za sukces. Nie sprzedaje się to dobrze naszym studentom. Oni są powołani do czegoś więcej.

                                Są powołani do pełnego rozkwitu, ze wszystkimi zdolnościami umysłu, serca i duszy uwolnionymi do poznania tego, co prawdziwe, do kochania tego, co piękne i do czynienia tego, co dobre. Ireneusz powiedział, że chwałą Boga jest człowiek w pełni żywy. Chcemy, aby nasi uczniowie byli w pełni żywi, aby mogli oddawać chwałę Bogu.

                                Czy nazwanie tego, co się ostatnio dzieje, eksplozją klasycznej edukacji katolickiej jest zbyt mocne? Wydaje się, że wszędzie, gdzie spojrzę, powstaje nowa szkoła, odbywa się nowa konferencja na ten temat, corocznie spotykają się profesjonalne stowarzyszenia, więcej typowych szkół katolickich "przechodzi na klasykę" i nie tylko. Czy możesz nam krótko opisać to, co się teraz dzieje?

                                - Nie wiem, czy to eksplozja, czy nie, ale z pewnością renesans! Każdego miesiąca powstają nowe szkoły we wszystkich regionach kraju. Osobiście rozmawiam z ośmioma lub dziesięcioma osobami rocznie, które są w trakcie zakładania nowej szkoły. To bardzo ekscytujące słyszeć o nowych rzeczach zakładanych w Kościele, głównie przez ludzi świeckich. Szkoły były na pierwszym miejscu, ale widzimy również wiele nowych inicjatyw, które powstają w odpowiedzi na potrzeby tych szkół. Odrodzenie klasycznej edukacji służy również jako twórcze narzędzie do łączenia wiernych katolików w całym kraju, którzy są zaangażowani w odnowę edukacji katolickiej.

                                Te nowe szkoły są odpowiedzią na bardzo realne zapotrzebowanie, które istnieje obecnie w Kościele. Jest wielu rodziców, którzy gorąco pragną rygorystycznej klasycznej edukacji, która jest ukształtowana i ugruntowana w autentycznym katolicyzmie. Wierzę, że jest to zdecydowanie "moment" dla Kościoła i edukacji katolickiej. Od nas zależy, jak sobie z tym poradzimy.

                                Jedną z rzeczy, które najbardziej ekscytują mnie w tym ruchu, jest to, że zmusza nas on do ponownego przyjrzenia się modelowi szkoły katolickiej i ponownego wyobrażenia sobie naszego rozumienia edukacji katolickiej.

                                Wiele z tych szkół zostało założonych przez osoby świeckie. Często są one prowadzone i zarządzane przez świecką radę powierniczą. Pozostawiają za sobą model, który w dużej mierze opierał się na zakonach. Dowiedzenie się, jak zarządzać szkołami po utracie tych zakonów, jest czymś, czego nie udało się zrobić amerykańskiemu kościołowi. To bardzo ekscytujące, ponieważ zamiast zarządzać upadkiem, budujemy coś nowego, co żyje i rozwija się. Jak podkreśla nasz kapelan, ojciec Peter Stamm: "Zdrowe rzeczy rosną".

                                Jako dyrektor nowej klasycznej szkoły katolickiej osobiście przyczyniasz się do rozwoju tego trendu. Czy możesz powiedzieć coś o tym, co stworzyliście wraz ze swoją społecznością?

                                - Wszystko to było błogosławieństwem i niesamowicie ekscytującą rzeczą, której mogłem być częścią. Nasza szkoła ma 12 lat, jestem tu od 10 lat. Przeszliśmy od 60 uczniów, kiedy przybyłem, do ponad 320 w tym roku. Szkoła, która rozpoczęła działalność we wspólnej przestrzeni biurowej, właśnie przeniosła się do majestatycznie pięknego i klasycznie zaprojektowanego budynku szkolnego.

                                Jednak najlepszą rzeczą w tej szkole jest jej społeczność. Mamy rodziny, które jadą godzinę w każdą stronę, mijając po drodze wiele szkół, aby przyprowadzić swoje dzieci do naszej szkoły. Posiadanie szkoły, która jest zgodna z misją, jest wyjątkowe i błogosławione. Ciężko pracowaliśmy, aby zapewnić rodzinom realizującym misję, które pragną tej edukacji, dostęp do niej, niezależnie od ich zdolności do opłacenia pełnego czesnego. Walczyliśmy o to, aby czesne było jak najbardziej przystępne cenowo, a także niezłomnie inwestujemy w silny program pomocy w nauce. W przyszłym roku planujemy przyznać ponad 1 000 000 USD na pomoc w nauce.

                                Uwielbiam wszystko w tej szkole, ale bez wątpienia najważniejszym aspektem jest społeczność. Często powtarzam, że to, co najbardziej kocham w tej szkole, to przyjaciele moich córek. To bardzo budujące widzieć, jak wiele rodzin chce tej edukacji dla swoich dzieci i postrzega ją jako godną inwestycję swojego czasu, energii i pieniędzy.

                                Co Twoim zdaniem Kościół może zrobić, aby wesprzeć ten trend w edukacji katolickiej? Mam na myśli w szczególności pomoc w ukierunkowaniu i formowaniu nowych nauczycieli i pracowników, jeśli chodzi o myślenie w kierunku, który może być dla nich niejasny, a nawet onieśmielający.

                                - Każdego dnia pojawiają się nowe inicjatywy, które wychodzą naprzeciw tej chwili. Jesteśmy członkami Instytutu Liberalnej Edukacji Katolickiej. Byli oni naprawdę w czołówce, jeśli chodzi o opracowywanie programów wspierających szkoły, które zmieniały swój program lub były dopiero zakładane. Wiele szkół katolickich opracowuje programy pomagające rozwijać studentów, którzy chcą pracować w tych szkołach.

                                Tom Carroll założył Catholic Talent Project, aby pomóc w rekrutacji i szkoleniu nauczycieli dla tych szkół. Dzieje się wiele dobrego. Wierzę, że ten trend będzie się utrzymywał i będziemy potrzebować jeszcze więcej inicjatyw, które pomogą sprostać tej dynamice. Tak wielu księży wsparło nasze wysiłki, a nasze lokalne seminarium i seminarzyści byli tak pomocni, że chciałbym, aby rozwijało się więcej partnerstw między seminariami a tymi nowymi szkołami.

                                Co więcej, z jeszcze szerszej perspektywy, mam nadzieję, że Kościół będzie nadal inspirował i zachęcał młodych ludzi do studiowania literatury, historii, filozofii... sztuk wyzwolonych! I ufam, że wysiłek włożony w opanowanie tych wielkich dyscyplin na najwyższych poziomach edukacji pomoże im rozeznać ich osobiste i zawodowe powołanie.

                                Zatrudniliśmy niezwykle utalentowanych młodych nauczycieli, którzy nie studiowali bezpośrednio edukacji, a jednak dzięki ścisłemu mentoringowi, rozwojowi zawodowemu i, co najważniejsze, głębokiej mądrości, którą zdobyli podczas własnych studiów, byli w stanie trafić w dziesiątkę jako nauczyciele.


                                Ten artykuł jest tłumaczeniem artykułu opublikowanego po raz pierwszy w OSV News. Oryginalny artykuł można znaleźć tutaj tutaj.

                                AutorOSV News Agency

                                Zoom

                                Krzyże pamięci Potomac Crash

                                Samolot przelatuje nad lotniskiem Ronalda Reagana w Waszyngtonie po zderzeniu lotu American Eagle 5342 z helikopterem.

                                Redakcja Omnes-3 lipca 2025 r.-Czas czytania: < 1 minuta
                                Artykuły

                                Nie bójcie się mieć dzieci - apel Franciszka do młodych ludzi

                                Raporty rzymskie-3 lipca 2025 r.-Czas czytania: < 1 minuta
                                rzym raporty88

                                Papież Franciszek odmówił modlitwę Anioł Pański przed ponad 20 000 wiernych zgromadzonych na Placu Świętego Piotra w Watykanie. Podczas swojego przesłania papież zwrócił się ze szczególnym apelem do par, zachęcając je do przyjęcia daru życia i docenienia znaczenia rodziny jako daru Bożego. Podkreślił również potrzebę ochrony i troski o życie na wszystkich jego etapach, przypominając o fundamentalnej roli miłości i odpowiedzialności w budowaniu bardziej troskliwej i humanitarnej przyszłości.


                                Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

                                Watykan

                                Dzień Życia Konsekrowanego, antidotum na indywidualizm

                                Zarówno papież Franciszek, jak i prefekt ds. instytutów życia konsekrowanego, siostra Simona Brambilla, podkreślili w weekend, że śluby życia konsekrowanego stanowią "antidotum na samotny indywidualizm".    

                                CNS / Omnes-3 lipca 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

                                Sposób, w jaki konsekrowane kobiety i mężczyźni żyją swoimi ślubami ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, może dać światło i nadzieję światu poszukującemu autentycznych relacji naznaczonych miłością i darem z siebie, powiedział papież Franciszek podczas ceremonii konsekracji. wydarzenia Święta Ofiarowania Pańskiego.

                                W oczekiwaniu na obchody Światowego Dnia Modlitw o Prawa Człowieka w Kościele Katolickim Życie konsekrowanePapież podziękował członkom zgromadzeń zakonnych za ich świadectwo, zauważając, że jest ono "zaczynem dla Kościoła". 

                                Papieżowi Franciszkowi towarzyszyły setki sióstr, braci, dziewic konsekrowanych i kapłanów z zakonów, w tym nowe kierownictwo Dykasterii ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, misjonarka Consolata Simona Brambilla, prefekt; i kardynał Ángel Fernández Artime, salezjanin, pro-prefekt.

                                Nosiciele światła i pokoju

                                W przeddzień papież zaprosił konsekrowanych mężczyzn i kobiety do bycia nosiciele światła i pokoju poprzez śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. I przypomniał, że najważniejszym "powrotem do początków" "jest powrót do Chrystusa i Jego 'tak' dla Ojca", donosi Vatican News.

                                Ubóstwo "jest zakorzenione w samym życiu Boga, w wiecznym i całkowitym wzajemnym darze Ojca, Syna i Ducha Świętego. W praktykowaniu ubóstwa osoba konsekrowana, dzięki wolnemu i hojnemu używaniu wszystkich rzeczy, staje się dla nich nosicielem błogosławieństwa".

                                Czystość ma swoje "źródło w Trójcy Świętej i jest odbiciem nieskończonej miłości, która jednoczy trzy Osoby Boskie". Jej wyznanie, w wyrzeczeniu się miłości małżeńskiej i na drodze wstrzemięźliwości, potwierdza absolutny prymat, jaki ma dla człowieka miłość Boga, przyjęta sercem niepodzielnym i oblubieńczym (por. 1 Kor 7, 32-36), i wskazuje ją jako źródło i wzór każdej innej miłości".

                                Posłuszeństwo kontra indywidualizm

                                W odniesieniu do ślubu posłuszeństwa papież wskazał, że "jest on antidotum na taki samotny indywidualizm, promując w zamian model relacji oparty na skutecznym słuchaniu, w którym po 'mówieniu' i 'słuchaniu' następuje konkretyzacja 'działania', nawet kosztem wyrzeczenia się własnych gustów, programów i preferencji. Rzeczywiście, tylko w ten sposób osoba może w pełni doświadczyć radości daru, pokonując samotność i odkrywając sens własnego istnienia w wielkim planie Boga".

                                Siostra Simona Brambilla: "przejście od ja do my".

                                W refleksji na temat Światowego Dnia, opublikowanej w L'Osservatore Romano, ks. Prefekt Dykasterii dla Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Siostra Simona Brambilla odniósł się do faktu, że "Dokument Końcowy Synodu o Synodalności potwierdza, że "życie konsekrowane jest powołane do rzucania wyzwania Kościołowi i społeczeństwu swoim proroczym głosem". 

                                I podkreślił: "Papież Franciszek wielokrotnie mówił o wezwaniu do przejścia od "ja" do "my", o potrzebie "spotkania w my, które jest silniejsze niż suma małych indywidualności" (Fratelli tutti, 78), o "wyzwaniu do odkrywania i przekazywania mistyki wspólnego życia" (Evangelii gaudium, 87), o "wyzwalającym i odpowiedzialnym doświadczeniu życia jako Kościół mistyką my" (Veritatis gaudium o uniwersytetach i wydziałach kościelnych, 4)".

                                "Jedno Ciało, Lud Boży

                                "Proces synodalny podjął, między innymi, Pawłowy obraz jednego ciała i pozwolił nam doświadczyć "duchowego smaku" bycia Ludem Bożym, zgromadzonym ze wszystkich plemion, języków, ludów i narodów, żyjącym w różnych kontekstach i kulturach. Nigdy nie jest to zwykła suma ochrzczonych, ale wspólnotowy i historyczny podmiot synodalności i misji" - napisał prefekt.

                                "Jest to refren, który przewija się przez "Laudato si'" papieża Franciszka. Obraz ciała wyraża w plastyczny i jasny sposób więź, która istnieje między nami: my stworzenia, my ludzie, my chrześcijanie, my członkowie Ciała Chrystusa, którym jest Kościół, my należący do Instytutu Życia Konsekrowanego, do Stowarzyszenia Życia Apostolskiego, do duchowej Rodziny ożywianej wyjątkowym i oryginalnym charyzmatem. Podobnie jak w ciele fizycznym, każda część, każdy organ, każda komórka "ciała charyzmatycznego" wpływa na pozostałe (...).

                                Charyzma to "Duch jest życiem".

                                Simona Brambilla dodaje następnie: "Charyzmat nie jest własnością instytutu, stowarzyszenia, rodziny charyzmatycznej. Jest darem Boga dla świata, jest Duchem, jest Życiem. Instytut (lub Stowarzyszenie, lub Rodzina) i każda siostra i brat, którzy są jego członkami, otrzymują go jako darmowy dar, siłę życiową, której należy pozwolić płynąć twórczo, swobodnie, a nie "mumifikować" lub balsamować jak eksponat muzealny".

                                "Mówiąc słowami papieża Franciszka: 'Każdy charyzmat jest twórczy, nie jest posągiem muzealnym, nie, jest twórczy. Chodzi o to, by pozostać wiernym pierwotnemu źródłu, jednocześnie starając się je przemyśleć i wyrazić w dialogu z nowymi sytuacjami społecznymi i kulturowymi. Ma mocne korzenie, ale drzewo rośnie w dialogu z rzeczywistością. To dzieło aktualizacji jest tym bardziej owocne, gdy jest prowadzone w harmonii z kreatywnością, mądrością, wrażliwością na wszystkich i wiernością Kościołowi" (Do Ruchu Focolare, 6 lutego 2021 r.).

                                AutorCNS / Omnes

                                Ewangelizacja

                                Święty Oskar, apostoł Skandynawii

                                Francuski święty Ansgarius (Oskar) był biskupem Hamburga i Bremy i zasiał na ziemiach skandynawskich pierwsze ziarno głoszenia wiary w Chrystusa. Dziś, 3 lutego, Kościół czci również św. Błażeja, lekarza i późniejszego biskupa Sebaste (Armenia) w IV wieku. Święty Błażej dokonał wielu cudów i jest wzywany w przypadku chorób gardła.   

                                Francisco Otamendi-3 lipca 2025 r.-Czas czytania: < 1 minuta

                                Święty Ansgarius (Oscar), pochodzący z Corbie (Francja), był wielkim uczonym, który od najmłodszych lat studiował u benedyktynów w klasztorze św. Opactwo Corbie. Jako mnich został mianowany przez papieża Grzegorza IV na stanowisko dziedzictwo dla wszystkich Skandynawskie ziemie północnej Europy, głosząc Ewangelię w Dania i Szwecja. W bardzo młodym wieku został biskupem Hamburga.

                                Lata później, z powodu naporu Wikingów, został zmuszony do schronienie w Bremie gdzie jako biskup spędził ostatnie lata swojego życia, pracując, według niektórych źródeł, nad wydaniem Biblii dla ubogich. Fragmenty tej starożytnej Biblii zachowały się w miejskiej katedrze. Św. Oskar zmarł w 865 r., nie doczekawszy snu o głębokiej tajemnicy. ewangelizacja Europy Północnej, ale z radością z zasiania pierwszych ziaren wiary w te ziemie.

                                Dziś Kościół świętuje również patronat świętego Błażeja Jest używany przez specjalistów od uszu, nosa i gardła oraz w przypadku dolegliwości gardła. Według tradycji uratował on kiedyś życie dziecku, któremu w gardle utknęła rybia ość. W XVII wieku biskup i męczennik Saint Blaise cieszył się dużą popularnością jako święty chroniący przed chorobami, dlatego też był przedstawiany na obrazach przedstawiających Katedra w Oviedo. Relikwia świętego jest czczona w klasztorze Pelayas, obok katedry, która jest bardzo popularna w mieście. Paragwaj.

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Ewangelizacja

                                Biskup Martinelli mówi o "cudzie" w Dubaju i chce być w Jemenie

                                Kapucyński biskup Paolo Martinelli (Mediolan, 1958) jest wikariuszem Arabii Południowej, jurysdykcji kościelnej obejmującej Jemen, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Podczas swojej wizyty w Madrycie powiedział, że chciałby ponownie zająć się obecność Kościoła w Jemenie. Ujawnił również, że "w Dubaju mamy największą parafię na świecie, z ponad 150 000 wiernych w każdy weekend, pochodzących ze stu krajów. Wszyscy to migranci. To jest 'cud'".  

                                Francisco Otamendi-3 lipca 2025 r.-Czas czytania: 5 minuty

                                W wieku 66 lat włoski Paolo Martinelli pokazuje zapał młodego, dwudziestokilkuletniego mężczyzny. Właśnie w tym tygodniu głosił ćwiczenia duchowe kapłanom Komunii i Wyzwolenia w Hiszpanii i jest w świetnym nastroju. 

                                Martinelli przeszedł drogę od biskupa pomocniczego Mediolanu (2014) do wikariusza jurysdykcji kościelnej Arabii Południowej (2022), z prawie milionem wiernych katolickich pochodzących z ponad stu krajów, 65 księżmi i 50 zakonnicami. "Arabia Południowa to kościół migrantów", mówi.

                                "Nawet biskup jest migrantem".

                                Osiemdziesiąt pięć procent pochodzi z obrządku łacińskiego, a 15 procent z katolickich kościołów wschodnich. "Wszyscy jesteśmy migrantami, nawet biskup jest migrantem", powiedział w Madrycie. Rzeczywiście, kilkaset osób z Komunii i Wyzwolenia słuchało go i gorąco oklaskiwało w przestrzeni Fundacji Pawła VI, a kto wie, czy nawet nie wbił misyjnego harpuna w więcej niż jednego uczestnika. 

                                Na plakacie, pod tytułem kolokwium z José Luisem Restánem ("Bycie chrześcijaninem na Bliskim Wschodzie"), widniało jego zdanie, które później rozwinął: "Bycie na misji oznacza bycie posłanym przez kogoś, do kogoś, z kimś".

                                Z miasta na pustynię

                                Martinelli udał się z miasta na pustynię z gigantyczną i inteligentną infrastrukturą, otoczoną przez migrantów. Wyjątkowe miejsce, również z punktu widzenia środowiska, pustynia. "Podążało za mną kilku braci i 42 stopnie w cieniu. Na zakończenie powiedział, że południowa Arabia jest "laboratorium dla przyszłości Kościoła".

                                "Mój poprzednik (Paul Hinder, 80 lat, 20 lat w Zatoce Perskiej) również był kapucynem, trzy czwarte duchowieństwa to kapucyni (45 z 65 księży), a wielu z nich było moimi uczniami w Rzymie. Zdałem sobie sprawę, że mój Zakon jest związany z tą ziemią od pierwszej połowy XIX wieku. Dlatego, tamtejszy biskup prawie zawsze był kapucynem. "Wybór papieża Franciszka wypełnił coś, co było zapisane w moim życiu. Przybyłem do Arabii, ponieważ zostałem tam posłany".

                                ZEA: 7 emiratów z 9 milionami migrantów

                                Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA), centrum i siedziba wikariatu, są związkiem 7 emiratów od 1971 roku. Państwo jest oficjalnie islamskie. Prezydentem jest emir Abu Zabi, które zamieszkuje 10 milionów ludzi, z czego 9 milionów to migranci: 4,5 mln to Hindusi, a poza wyznawcami islamu są tu chrześcijanie, buddyści itp. Krajów pochodzenia jest prawie dwieście, a "w wikariacie mamy milion katolików, z których 850 000 mieszka w emiratach. Większość z nich to Filipińczycy, wielu Hindusów i z innych krajów", wyjaśnił podczas kolokwium.

                                Emiraty od samego początku miały bardzo tolerancyjne podejście do wszystkich kultur i religii. Mamy nawet Ministerstwo Tolerancji i Współistnienia, dodał.

                                "Uderzające jest to, że nowoczesność i tradycja pokojowo współistnieją, w przeciwieństwie do sytuacji na Zachodzie. Ojciec narodu był wielkim wizjonerem, a rozwój kraju był bardzo szybki.

                                "Polityka migracyjna była bardzo ostrożna. Obecność pracowników w różnych grupach jest znacząca. Wielu z nich przybywa bez rodzin. Kościół stara się utrzymywać stabilne relacje z nimi wszystkimi, promując inicjatywy wsparcia i kontaktu z katolikami, którzy chcą żyć wiarą".

                                "Cud Dubaju

                                Biskup Martinelli powiedział, że "mamy 9 parafii w różnych emiratach. W Dubaju mamy największą parafię na świecie, z ponad 150 000 wiernych w każdy weekend. Umożliwienie wszystkim uczestnictwa we Mszy św. i katechezie to prawdziwy cud. Wszyscy jesteśmy migrantami, Kościołem w ciągłym ruchu, którego organizacja zależy od pracy wiernych z setek krajów.

                                Z tego powodu, dodaje, "parafia ma strukturę wspólnot językowych, które są pierwszym znakiem bliskości Kościoła z ludźmi. Dbają one o nowo przybyłych, pomagają im zachować ich tradycje, język itp. i wspierają ich w ich potrzebach".

                                "Kiedy Papież Franciszek odwiedzający Zjednoczone Emiraty Arabskie, powiedział, że powołaniem tego Kościoła jest bycie "polifonią wiary". W ten sposób doświadcza się prawdziwej wiary uniwersalność Kościoła. Chociaż jesteśmy różni, otrzymaliśmy ten sam chrzest, tę samą wiarę i tego samego Ducha.

                                "To Chrystus posyła"

                                Co to znaczy być posłanym? "W samolocie zastanawiałem się: misja oznacza, że ktoś cię posyła. To Chrystus jest tym, który posyła. Jezus powiedział: jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Przez kogoś, przez Kościół, przez papieża, przez wezwanie, które niespodziewanie otrzymujesz".

                                "Wtedy pomyślałem, że nie jadę sam. Jadę z kimś, tematem misji jest zawsze komunia, z moimi braćmi, kapłanami, byłoby niemożliwe być tam samemu; wielką pomocą było również poznanie niektórych rodzin Ruchu, zwłaszcza niektórych kapłanów. Memores Dominisą szczególnym darem", a konkretnie zacytował Giussani.

                                "I do kogoś: myślę przede wszystkim o wszystkich migrantach, którzy żyją w Zatoce Perskiej. Nasz Kościół jest Kościołem migrantów.

                                "Bycie wysłanym sprawia, że kochasz ludzi".

                                "Jestem tam, aby utwierdzać ich w wierze i być znakiem jedności. Jednocześnie uznaję, że jestem posłany do wiernych innych religii, zwłaszcza do wiernych islamu, w oparciu o przykład Święty Franciszek z Asyżuale także Hindusów i wielu innych" - dodał wczoraj. "Dawać świadectwo Ewangelii, rozpoznawać w nich promyk tej prawdy, która oświeca wszystkich ludzi, i wspólnie pracować na rzecz bardziej braterskiego i ludzkiego świata.

                                Krótko mówiąc, "słowo misja, doświadczenie bycia posłanym jest zasadą działania, ponieważ porusza cię, wprawia cię w ruch, zasadą wiedzy i zasadą uczucia. Bycie posłanym sprawia, że kochasz ludzi".

                                Jemen: Przywrócenie obecności Kościoła

                                Trzy zdania o innych krajach wikariatu południowoarabskiego. Po pierwsze, o JemenDla nas ma to fundamentalne znaczenie historyczne, ponieważ Wikariat Apostolski Arabii narodził się w Jemenie 135 lat temu i tam znajdowała się jego siedziba.

                                Po dziesięciu latach wojny domowej niewiele pozostało. Wszystkie cztery kościoły są zrujnowane, a tylko na północy, pod rządami rebeliantów Houthi, znajdują się dwie społeczności. Misjonarze Miłości (Święta Teresa z Kalkuty), które prowadzą wielką działalność charytatywną, oraz ksiądz. W 1998 i 2026 roku siostry Matki Teresy doświadczyły ataków, które kosztowały życie 7 zakonnic, męczennic naszych czasów, jak określił je papież Franciszek. 

                                Pozostało tylko kilkuset katolików. Prawie wszyscy migranci opuścili Jemen. "Moim największym życzeniem byłoby przywrócenie obecności Kościoła w Jemenie, gdzie są rdzenni katolicy, co nie ma miejsca w innych krajach Zatoki Perskiej. 

                                Sytuacja wewnętrzna między Jemenem Północnym i Południowym "jest teraz dość spokojna w porównaniu z przeszłością. Modlimy się, aby otworzyły się nowe drogi obecności chrześcijan i mamy nadzieję, że rozejm między Hamasem a Izraelem przyniesie również pewne zmiany w Jemenie.

                                Dobre stosunki z Omanem

                                Sytuacja w Omanie jest zupełnie inna, ponieważ przemoc jest odrzucana, wyjaśnił wikariusz Martinelli. Kraj jest sułtanatem, a ludność jest bardzo potulna: "Są rozmówcami Jemenu, a w każdym razie nasze relacje z władzami Omanu są bardzo dobre, podobnie jak z nuncjuszem. Mamy cztery parafie, choć na razie nie ma szkół, a dobre relacje ze Stolicą Apostolską oznaczają, że w przyszłości mogą powstać nowe parafie i być może przedszkole".

                                Uważamy, że w Omanie jest wielu katolików, ale nie są oni zaangażowani w życie Kościoła, być może z powodu odległości do miejsc kultu, ponieważ nie mają samochodu, uważa wikariusz. Tak jest w przypadku Filipińczyków, których w Omanie jest ponad 45 000 i prawie wszyscy są katolikami. Są też katolicy hinduscy. 

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Propozycja J.D. Vance'a dotycząca ochrony życia

                                Historyczny Marsz dla Życia w Waszyngtonie miał wśród swoich mówców nowego wiceprezydenta J.D. Vance'a. Jego osobista historia wyjaśnia jego silne zaangażowanie w obronę życia.

                                3 lipca 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

                                24 stycznia 2025 r. odbył się ogromny i historyczny Marsz dla Życia w Waszyngtonie, kilka dni po tym, jak Trump podpisał wiele rozporządzeń wykonawczych - w tym Born-Alive Abortion Survivor Protection Act - jak donosi Omnes w artykule Artykuł Maríi Wiering i Mariethy Góngory V. (OSV News)W artykule podkreślono przemówienie wiceprezydenta USA w imponującym dniu pro-life. Ale kim on jest i skąd bierze się jego zaangażowanie na rzecz życia?

                                James David Vance skończył 40 lat 2 sierpnia 2024 roku. Urodził się w Middletown w stanie Ohio. Syn rozbitej rodziny i uzależnionej od narkotyków matki, był żołnierzem piechoty morskiej i służył w wojnie w Iraku, a następnie poszedł na studia prawnicze, uzyskując tytuł doktora prawa na Yale w 2013 roku. W 2014 roku ożenił się z Ushą, koleżanką ze szkoły prawniczej Yale. Mieszka w Cincinnati w stanie Ohio i ma troje dzieci. W 2016 roku napisał książkę wyjaśniającą jego pochodzenie i pomysły "Hillbilly, wiejska elegia".

                                W 2017 r. rozpoczął pracę w Revolution LLC w Dolinie Krzemowej. W 2019 r. został przyjęty do Kościoła katolickiego i wybrał św. Augustyna z Hippony na swojego patrona bierzmowania, ze względu na jego zdolność do przekazywania wiary. Z tego samego roku pochodzi jego słynny artykuł zatytułowany "An elegy for the American dream", opublikowany w cyfrowym magazynie Unherd w 2019 roku. W 2023 r. został wybrany na senatora Ohio, po kilku latach spędzonych na przygotowaniach do kariery politycznej. W lipcu 2024 r. został wybrany przez Trumpa na kandydata na wiceprezydenta USA, mimo że w przeszłości był jego zagorzałym przeciwnikiem. Obecnie jest wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych..

                                We wspomnianym artykule Unherda, opublikowanym ponownie przez ten sam magazyn w lipcu 2024 r., krótko wyjaśnia on swoje konserwatywne poglądy, które w dużej mierze wynikają z ich braku w jego dzieciństwie, takich jak brak ustrukturyzowanej rodziny.

                                Jednym z jego głównych priorytetów jest życie i jego obrona, jak można przeczytać w tym utworze: "Kiedy myślę o swoim życiu, tym, co uczyniło moje życie lepszym, jest fakt, że jestem ojcem dwuletniego chłopca. Kiedy myślę o demonach mojego własnego dzieciństwa i o tym, jak te demony zniknęły w miłości i śmiechu mojego najstarszego dziecka; kiedy patrzę na moich przyjaciół, którzy dorastali w trudnych okolicznościach i zostali rodzicami i stali się bardziej związani ze swoimi społecznościami, ze swoimi rodzinami, ze swoją wiarą, ze względu na rolę ich własnych dzieci, mówię, że chcemy dzieci nie tylko dlatego, że są ekonomicznie użyteczne. Chcemy więcej dzieci, ponieważ dzieci są dobre".

                                To świadectwo pozwala lepiej zrozumieć przemówienie, które wygłosił na Marszu dla Życia, kiedy powiedział: "Powiem bardzo prosto, chcę więcej dzieci w Stanach Zjednoczonych Ameryki: Chcę więcej dzieci w Stanach Zjednoczonych Ameryki". To odrodzenie pro-life pozostaje niezauważone w Europie, ale ostatecznie pomoże powstrzymać to ciche ludobójstwo, które pustoszy świat.

                                AutorÁlvaro Gil Ruiz

                                Profesor i stały współpracownik Vozpópuli.

                                Więcej
                                Świat

                                Chrześcijaństwo i nowoczesność w myśli świętego Josemaríi

                                Z okazji rocznicy "Gaudium et spes" i jako droga refleksji w kierunku stulecia założenia Opus Dei, Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża przygotował trzyletni program pogłębionych studiów, z seminariami i spotkaniami ekspertów, na tematy takie jak relacja między wiarą a kulturą, praca i rola chrześcijan w społeczeństwie.

                                Giovanni Tridente-2 lipca 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

                                Z okazji 60. rocznicy opublikowania Konstytucji duszpasterskiej "....Gaudium et spes"Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża przygotował trzyletni program refleksji nad relacją między wiarą a kulturą, znaczeniem pracy i rolą chrześcijan w promowaniu dobra wspólnego, z seminariami i spotkaniami ekspertów, jako sposób refleksji nad stuleciem założenia Opus Dei (1928-2028).

                                Drugie wydarzenie w ramach tej inicjatywy odbyło się w poniedziałek, 13 stycznia, w sali wykładowej Alvaro del Portillo, z udziałem Luisa Romery, profesora metafizyki na Wydziale Filozofii i Giuseppe Tanzelli-Nittiego, profesora teologii fundamentalnej na Wydziale Teologii, którzy mówili na temat "Tożsamość i telos rzeczywistości świeckich w świetle myśli św. 

                                Praca jako narzędzie uświęcenia

                                Debatę otworzył Luis Romera, przedstawiając refleksję na temat centralnego miejsca pracy w myśleniu założyciela organizacji. Opus DeiW ten sposób każda ludzka działalność, nawet najbardziej pozornie zwyczajna, nabiera transcendentnej wartości. "Praca jest nie tylko środkiem utrzymania, ale wezwaniem do uczestnictwa w stwórczym i odkupieńczym planie Boga", wyjaśnił, powtarzając numer 40 "Gaudium et spes".

                                Następnie filozof zacytował niemieckiego teologa Gerharda Lohfinka, aby podkreślić, że Królestwo Boże nie jest ograniczone do eschatologii, ale urzeczywistnia się w teraźniejszości poprzez odpowiedzialne działanie wierzących. Następnie podkreślił znaczenie pracy jako sposobu na uwidocznienie Bożej miłości: "Chrystus jest obecny w samym sercu ludzkiej pracy: inspiruje ją, przemienia i kieruje ku Ojcu", dodał.

                                W centralnym fragmencie Romera wskazał, że wizja ta wymaga głębokiej formacji teologicznej i intelektualnej, zdolnej do połączenia kompetencji i wiary. Rzeczywiście, "nie wystarczy znać katechizm; konieczne jest jego dogłębne zrozumienie, ponieważ tylko w ten sposób chrześcijanin może autentycznie przeżywać swoje zaangażowanie w świecie".

                                Profesor metafizyki zakończył swoje wystąpienie mocnym przypomnieniem roli chrześcijanina jako budowniczego Królestwa Bożego poprzez swoją pracę: "każdy gest, każde działanie, jeśli jest wykonywane w Chrystusie, może przyczynić się do tego, aby miłość Boża była widoczna w świecie". I nie jest to "odległa utopia, ale rzeczywistość budowana w teraźniejszości", ponieważ każdy chrześcijanin "jest powołany do przekształcania rzeczywistości świeckich, czyniąc je odbiciem Bożej miłości".

                                Autonomia i wolność synowska

                                Giuseppe Tanzella-Nitti skupił się na numerach 33-39 "Gaudium et spes", poświęconych tematowi autonomii rzeczywistości ziemskich. Teolog przeanalizował, w jaki sposób nowoczesność przekształciła pojęcie autonomii w roszczenie do autoafirmacji i odrzucenia Boga, co doprowadziło do relatywizmu i nihilizmu. Wyjaśnił raczej, cytując autorów takich jak Cornelio Fabro i Augusto Del Noce, że "nowoczesność źle zrozumiała autonomię, oddzielając ją od ontologicznego związku z Bogiem".

                                Uczony wskazał następnie, że w myśli św. Josemarii znajdują się cenne elementy, które pozwalają przezwyciężyć to nieporozumienie, ponieważ "autonomia i synostwo nie wykluczają się nawzajem, ale odnoszą się do siebie". Co więcej, prawdziwa wolność nie jest sprzeciwem wobec Boga, ale synowską relacją z Nim.

                                Szczególnie trafne było odniesienie do "forma Christi", to znaczy do zdolności chrześcijanina do przekształcania świeckiego świata od wewnątrz, inspirowanego miłością i boskim synostwem. "Wolność synowska nie umniejsza autonomii człowieka, ale jest jej fundamentem i siłą", dodał.

                                To samo dotyczy kwestii chrześcijańskiej świeckości, która różni się od sekularyzacji. Rzeczywiście, chrześcijańska świeckość "nie neguje autonomii rzeczywistości ziemskich, ale uznaje je za przestrzeń życia wiarą. Jest to miejsce, w którym stworzenie korzysta ze swojej wolności w miłości, prowadząc świat ku jego pełni w Chrystusie".

                                Kończąc swoje wystąpienie, teolog zaprosił do praktyki, konkretyzując tę syntezę między chrześcijaństwem a nowoczesnością poza teoretyczną refleksją i poprzez "doświadczenia życiowe, które ujawniają, w jaki sposób forma Christi może wpływać na wszystkie aspekty ludzkiej egzystencji". 

                                Następna inicjatywa

                                Kolejną inicjatywą zaplanowaną przez Święty Krzyż w ramach trzyletniego programu pogłębiania stulecia Opus Dei będzie spotkanie ekspertów, którzy zastanowią się nad obrazami ludzkiej pracy we współczesnej myśli. Odbędzie się ono w dniach 29 i 30 maja. zaproszenie do składania wniosków dokumentów.

                                Ewangelizacja

                                Święta Brygida z Kildare, opatka i współpatronka Irlandii

                                1 lutego Kościół czci świętą Brygidę, założycielkę jednego z pierwszych klasztorów w Irlandii, w Kildare. Była wierną kontynuatorką dzieła ewangelizacji św. Patryka i dzieliła patronat nad Irlandią ze św. Patrykiem i Kolumbanem. Jest uważana za pierwszą irlandzką zakonnicę.  

                                Francisco Otamendi-1 lipca 2025 r.-Czas czytania: < 1 minuta

                                Istnieje wiele pism świadczących o kulcie Święta Brygida w Irlandii, ale nie ma zbyt wielu potwierdzonych faktów na temat jej życia. Według historii urodziła się w V wieku w Faughart, niedaleko Dunkalk, w czasie, gdy miała miejsce ewangelizacja Europy, i od najmłodszych lat poświęciła się Bogu i została przez Niego wybrana. Udała się do konto że matka wysłała ją, by zbierała masło, które kobiety robiły z mleka krów, i rozdawała je biednym.

                                Bardzo niewiele wiadomo o wielkiej fundacji religijnej w Kill-dara (dębowej świątyni) i jej rządach. Przypuszcza się, że był to "podwójny klasztor", tj. obejmował zarówno mężczyzn, jak i kobiety, co było powszechną praktyką wśród Celtów. Jest całkiem możliwe, że Święta Brygida przewodniczył obu społecznościom. Do tego irlandzkiego świętego są przypisane do Dokonała licznych cudów, takich jak przywrócenie wzroku niewidomym, stłumienie plag, rozmnożenie żywności, a nawet zamiana wody w piwo, aby ugasić pragnienie podczas uroczystości religijnych. Jest również znana jako patronka mleczarzy.

                                Santa Brígida została reprezentowany w sztuka z płonącym kościołem w Kildare. Dzięki temu pogaństwo tego miejsca zostało zastąpione ogniem Paschy Chrystusa. Obraz dębu jest powiązany z obrazem gorejącego krzewu, ponieważ znajduje się on w pobliżu tabernakulum. Dziewica, która rodzi ciało Chrystusa, jest gorejącym krzewem, Kościół jest tym gorejącym krzewem. 

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Kultura

                                Jezus z Nazaretu i historia

                                Wraz z oświeceniem i sekularyzacją wiele rzeczy, które uważano za oczywiste, zostało zakwestionowanych, nawet do tego stopnia, że zaprzeczono historycznemu istnieniu Jezusa z Nazaretu, a także jego boskiej tożsamości.

                                Gerardo Ferrara-1 lipca 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

                                Żyjemy w czasach wielkiej niepewności. Często ślepo wierzymy w to, co proponują nam influencerzy w mediach społecznościowych, nie wnikając w to głębiej. A przecież jesteśmy głodni prawdy i pewności.

                                To samo stało się z wiarą chrześcijańską w ciągu ostatnich dwóch stuleci: wraz z oświeceniem i sekularyzacją wiele rzeczy, które uważano za oczywiste, zostało zakwestionowanych, aż do zaprzeczenia historycznemu istnieniu Jezusa z Nazaretu, a także jego boskiej tożsamości. Jednocześnie przypisuje się zasługi samozwańczym historykom, którzy rozpowszechniają teorie bez źródeł i solidnych podstaw.

                                Dla tych, którzy chcą zbliżyć się do historycznej postaci Jezusa, przeprowadzimy przegląd źródeł i metod badań nad Nazarejczykiem, który jest kontynuacją serii artykułów opublikowanych już przez Omnes na temat życia Jezusa z Nazaretu, jego środowiska kulturowego i geograficznego oraz jego śmierci.

                                Czym jest historia?

                                Zacznijmy od zdefiniowania, czym jest historia. Przede wszystkim należy zauważyć, że termin ten wywodzi się z greckiego ἱστορία (historia) oznaczającego badanie i ma ten sam rdzeń ιδ- co czasownik ὁράω (orao, widzieć, widzieć, czasownik z trzema korzeniami: ὁρά-; ιδ-; ὄπ-). Perfekt ὁίδα, òida, oznacza więc dosłownie "widziałem", ale także "wiem". W praktyce odnosi się do obserwowania, a co za tym idzie, poznania po doświadczeniu: ten sam sens znajdujemy również w rdzeniu łacińskiego czasownika wideo (v-id-eo oraz w greckim pochodzeniu terminu "idea"). Dodałbym ponadto, że wymogiem badań historycznych jest, oprócz zmysłu krytycznego, inteligencja, w dosłownym znaczeniu łacińskiego słowa: intus lĕgĕre, tj. czytanie wewnątrz, wchodzenie głębiej, zachowując zdolność do rozważania całości faktów i wydarzeń.

                                Metoda historyczno-krytyczna

                                Oświecenie wzbudziło wątpliwości co do postaci Nazarejczyka, ale dało również impuls do rozwoju badań historycznych za pomocą metody historyczno-krytycznej, mającej na celu ocenę wiarygodności źródeł. Metoda ta, rozwijana od XVII wieku, stosowana jest nie tylko do Ewangelii, ale do każdego tekstu przekazywanego w różnych wariantach, w celu rekonstrukcji jego pierwotnej formy i weryfikacji treści historycznej.

                                W ciągu ostatnich 150 lat potrzeba historycznego ugruntowania doktryny chrześcijańskiej doprowadziła Kościół katolicki do zdecydowanego potwierdzenia historyczności Ewangelii, podczas gdy historycy, uczeni i archeolodzy wykorzystali metodę historyczno-krytyczną do rozróżnienia między "historycznym Jezusem" a "Chrystusem wiary". Jednak zbyt ideologiczne zastosowanie tej metody często prowadziło do wyraźnego oddzielenia Jezusa przedchrześcijańskiego od "Chrystusa wiary". Wielkanoc i Chrystusa po Wielkanocy. Aby odpowiedzieć na te wątpliwości, Kościół pogłębił badania egzegetyczne i archeologiczne, potwierdzając na Soborze Watykańskim II ("..."), że "odpowiedź Kościoła na te wątpliwości była taka sama, jak odpowiedź Kościoła na Chrystusa Wielkanocnego".Dei Verbum") "zdecydowanie i bez wahania historyczność" Ewangelii, które "wiernie przekazują to, co Jezus, Syn Boży, podczas swojego życia wśród ludzi rzeczywiście czynił i czego nauczał dla ich wiecznego zbawienia, aż do dnia, w którym został wzięty do nieba".

                                Stanowisko Kościoła łączy zatem "Jezusa historycznego" i "Chrystusa wiary" w jednej postaci. Jednak zdecydowana większość historyków - chrześcijańskich, żydowskich, muzułmańskich czy niewierzących - nie wątpi w historyczne istnienie Jezusa z Nazaretu. Wręcz przeciwnie, historyczne i archeologiczne dowody na jego korzyść wciąż rosną, wzmacniając wiarygodność Ewangelii i innych pism Nowego Testamentu.

                                Podejście "historycznego Jezusa"

                                Obecnie większość historyków zgadza się co do historycznego istnienia Jezusa, z rosnącą liczbą potwierdzających dowodów historycznych i archeologicznych. Wynika to z faktu, że badania historyczne rozwinęły się wokół jego postaci w trzech głównych fazach:

                                1. Pierwsze lub Stare Poszukiwanie, zapoczątkowane przez Hermanna S. Reimarusa (1694-1768) i kontynuowane przez uczonych takich jak Ernest Renan, autor słynnego "Życia Jezusa". Ta faza, pod wpływem oświeconego racjonalizmu, systematycznie zaprzeczała wszystkim cudownym faktom związanym z postacią Jezusa, nie kwestionując jego istnienia. Wkrótce jednak napotkała własne ograniczenia ideologiczne, jak zauważył Albert Schweitzer. Rzeczywiście, żaden z protagonistów tej fazy badań nigdy nie zwrócił uwagi na kontekst historyczny i źródła archeologiczne, nawet jeśli sam Renan romantycznie odnosił się do Palestyny jako "piątej ewangelii".
                                2. New Quest lub Second Quest, oficjalnie zainicjowany w 1953 roku przez luterańskiego teologa Ernsta Käsemanna, ale w rzeczywistości zapoczątkowany już przez Alberta Schweitzera, który wskazał na ograniczenia pierwszego. Kontrastował on z wcześniejszą fazą, zwaną No Quest, popieraną przez Rudolfa Bultmanna, który był przekonany, że badania historyczne nad Jezusem są nieistotne dla wiary chrześcijańskiej. Second Quest odrzucił ideologiczne odrzucenie "Chrystusa wiary", przyjmując bardziej krytyczne i integracyjne podejście, które obejmowało cudowne wydarzenia bez wykluczania ich a priori.
                                3. Trzecie wyszukiwanie, dominujące obecnie. 

                                Trzecie wyszukiwanie

                                Podczas gdy Pierwsze Poszukiwanie było uwarunkowane racjonalistyczną ideologią, a Drugie Poszukiwanie wprowadziło bardziej zrównoważone podejście, Trzecie Poszukiwanie charakteryzuje się większą uwagą na kontekst historyczny i interdyscyplinarność, łącząc filologię, archeologię i hermeneutykę. Dziś, dzięki tej metodzie, mamy coraz solidniejszy obraz historycznego istnienia Jezusa i jego znaczenia w historii pierwszego wieku.

                                Eksponenci tego Trzeciego Pytania wychodzą z założenia sformułowanego przez Alberta Schweitzera: nie można ideologicznie odrzucać wszystkiego w Ewangeliach i Nowym Testamencie, co ma cudowny charakter, odrzucając je, ponieważ nie są zgodne z kanonami oświeconego racjonalizmu. Co więcej, jak dodaje Benedykt XVI (zwolennik Trzeciego Poszukiwania, wraz z takimi autorami i naukowcami jak Włosi Giuseppe Ricciotti i Vittorio Messori, izraelski Żyd David Flusser i Niemiec Joachim Jeremias) w swojej książce Jezus z Nazaretu, ograniczenia metody historyczno-krytycznej polegają zasadniczo na "pozostawieniu słowa w przeszłości", bez możliwości uczynienia go "aktualnym dzisiaj"; na "traktowaniu słów, które mamy przed sobą, jako słów ludzkich"; wreszcie na "dalszym podziale ksiąg Pisma Świętego według ich źródeł, ale jedność wszystkich tych pism jako Biblii nie wynika z bezpośredniego faktu historycznego".

                                Third Quest ucieka się do analizy tekstowej i hermeneutyki, aby jak najbardziej zbliżyć się do oryginalnej formy rozważanych źródeł (w tym przypadku tych odnoszących się do Jezusa) i obejmuje, jak powiedzieliśmy, uczonych, takich jak izraelski Żyd David Flusser (1917-2000), autor fundamentalnych pism na temat starożytnego judaizmu i przekonany, podobnie jak wielu innych współczesnych Żydów, że Ewangelie i pisma Pawłowe stanowią najbogatsze i najbardziej wiarygodne źródło do badania judaizmu Drugiej Świątyni, podobnie jak wielu innych współczesnych Żydów, że Ewangelie i pisma Pawłowe stanowią najbogatsze i najbardziej wiarygodne źródło do badania judaizmu Drugiej Świątyni, biorąc pod uwagę utratę innych współczesnych materiałów z powodu zniszczeń spowodowanych wojnami żydowskimi (między 70 a 132 rokiem n.e.).c.).

                                W kolejnych artykułach zobaczymy, w jaki sposób ta metodologia była już stosowana przez Kościół na przestrzeni wieków w odniesieniu do źródeł historycznych i archeologicznych dotyczących postaci Chrystusa.

                                Separacja państwo-Kościół

                                Kardynał Fernando Sebastián był kluczową postacią hiszpańskiej transformacji, wywierając głęboki wpływ na rozdział Kościoła od państwa. Uczestniczył w decydujących spotkaniach z przywódcami politycznymi z obu stron, przyczyniając się do ustanowienia pluralistycznej i wolnej demokracji.

                                1 lipca 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

                                Miałem ogromne szczęście być studentem kardynała Fernando Sebastiána, prawdziwego męża Bożego, który odegrał kluczową rolę w przemianach politycznych w Hiszpanii. W przeciwieństwie do głównego nurtu myślenia, wyjaśnił nam, że to właśnie Kościół był najbardziej zaangażowany w rozdział Kościoła od państwa.

                                Rektor Papieskiego Uniwersytetu w Salamance od 1971 r., jego ogromny autorytet intelektualny sprawił, że kardynał Tarancón, ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, wybrał go na swojego zaufanego doradcę. Towarzyszył mu w tajnych spotkaniach z głównymi przywódcami lewicy i prawicy, z których niektórzy wciąż się ukrywali. Wyświęcony na biskupa w 1979 r., był sekretarzem generalnym hiszpańskich biskupów w latach 80. i wiceprzewodniczącym w różnych okresach w kolejnych dwóch dekadach. Będąc wyjątkowym świadkiem i wielokrotnie protagonistą tych historycznych wydarzeń, przypominał nam, że doktryna społeczna i polityczna, która wyłoniła się z Soboru Watykańskiego II, była kluczem do pokojowego wprowadzenia Hiszpanii do demokracji.

                                W słynnym tekście: Afirmacje na czas poszukiwań (1976)Podpisany przez różnych biskupów i teologów, D. Fernando wezwał do "odróżnienia Kościoła od społeczeństwa obywatelskiego, od jego instytucji i celów". Stanowisko Kościoła w tamtym czasie nie akceptowało żadnego rodzaju przywilejów, poza wolnością religijną i uznaniem Kościoła katolickiego w państwie bezwyznaniowym, co ostatecznie zostało zapisane w Konstytucji z 1978 roku.

                                Przywołuję wspomnienie mądrego i ukochanego profesora, ponieważ jako obywatel mam trochę dość konieczności milczenia, gdy niektórzy próbują przedstawić antydemokratyczny obraz hiszpańskiego Kościoła. To uprzedzenie o Kościele, który jest chciwy władzy politycznej, który szuka tylko przywilejów i nie ceni wolności, jest wielkim kłamstwem, bez względu na to, ile hałasu zawsze mogą zrobić na temat tej czy innej osoby lub grupy mniejszościowej.

                                We "Wspomnieniach z nadzieją" (Encuentro, 2016) kardynał wyraził smutek z powodu manipulowania pamięcią o roli Kościoła katolickiego w tamtych trudnych latach: "Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach wkład Kościoła w pokojowe nadejście demokracji w Hiszpanii został nieco zapomniany. Odnowienie Soboru - przypomniał - pomogło nam, hiszpańskim katolikom, zdecydowanie wesprzeć ustanowienie wolnego i otwartego społeczeństwa, szanującego swobody polityczne, kulturowe i religijne wszystkich, bez jakichkolwiek przywilejów".

                                Paradoksalne jest to, że ci, którzy dziś kontynuują ten refren, nadużywając rzekomych przywilejów Kościoła katolickiego i wzywając do jeszcze większego rozdziału Kościoła od państwa, z drugiej strony odwracają sytuację i chcą podporządkować wiarę Kościoła moralnym i ideologicznym założeniom partii. Nie chodzi już o to, że chcą ograniczyć głos Kościoła do zakrystii, ale o to, że chcą być tymi, którzy z zakrystii interpretują Ewangelię i tradycję kościelną i wyjaśniają ją wiernym. W swoistym cezaropapizmie grożą przymusowymi prawami i sankcjami, zastraszając personel i zagrażając wolności religijnej, wolności, o którą walczył i głosował naród hiszpański, naruszając niezależność i autonomię wyznań religijnych w ich własnej sferze.

                                Być może powinniśmy wyjść na ulice, aby domagać się nie rozdziału kościoła od państwa, ale rozdziału państwa od kościoła, ponieważ jeśli nadal będziemy postępować w ten sposób, ryzykujemy, że skończymy z kościołem narodowym, takim jak w Chinach.

                                W dniach takich jak te, kiedy Przejście jest ponownie odczytywane w sposób służący samemu sobie, kończę innym proroczym ostrzeżeniem, które znalazłem we wspomnieniach D. Fernando, którego śmierć, nawiasem mówiąc, miała miejsce sześć lat temu: "Nie pokonaliśmy jeszcze antyklerykalnych resabios", powiedział mądry profesor. To prawda, że klerykalizm był wśród nas silny. Ale sytuacja zmieniła się prawie pięćdziesiąt lat temu. Mimo to nasi lewicowcy nadal są zdeterminowani, by narzucić to, co nazywają "świeckim państwem", z wykluczającym i antyreligijnym sekularyzmem, który jest wyraźnie niezgodny z konstytucją. Pokusa wykluczającego sekularyzmu podważa demokratyczną przejrzystość naszego społeczeństwa. Ograniczenia pełnej wolności religijnej obywateli są deficytem demokracji". Bądź ostrożny, podejmujemy ryzyko.

                                AutorAntonio Moreno

                                Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

                                Watykan

                                Hiszpański ksiądz w Chinach: "Chrześcijaństwo w Chinach jest ciche, ale ma głębokie korzenie".

                                Od lat analitycy informacji religijnych dyskutują o tym, czy tymczasowe porozumienie między chińskim rządem a Watykanem w sprawie mianowania biskupów jest pozytywne. Przeprowadziliśmy wywiad z hiszpańskim księdzem pracującym w Chinach na temat sytuacji Kościoła w tym kraju.

                                Javier García Herrería-31 styczeń 2025-Czas czytania: 12 minuty

                                Ojciec Esteban Aranaz jest księdzem pochodzącym z Aragonii, inkardynowanym do diecezji Tarazona (Saragossa) i pełniącym posługę duszpasterską w Chinach. W Szanghaju przebywa od prawie dziesięciu lat, choć jego praca kapłańska w Azji rozpoczęła się 22 lata temu na Tajwanie, gdzie pracował przez siedem lat. Przed wyjazdem do Chin był rektorem Wyższego Seminarium Duchownego i dyrektorem Instytutu Teologicznego swojej diecezji, profesorem tegoż i wikariuszem generalnym w Tarazonie. Mówi po mandaryńsku i w siedmiu innych językach. Pasjonuje się sztuką i muzyką.

                                Rozmawialiśmy z nim o sytuacji Kościoła w Chinach i jego ocenie funkcjonowania Kościoła w Chinach. umowa między Kościołem a chińskim rządem w sprawie mianowania biskupów. Szacuje się, że w Chinach jest od 15 do 20 milionów katolików, co stanowi około 1% populacji. Dla porównania, społeczność ewangelicka jest nieco większa.

                                Powiedz nam, kim jesteś, jak długo przebywasz w Azji i Chinach oraz na czym polega Twoja praca duszpasterska.

                                - Jestem księdzem diecezjalnym z Tarazony w Hiszpanii. Moja praca kapłańska w Azji rozpoczęła się 23 lata temu na Tajwanie. Byłem tam przez siedem lat, zanim przeniosłem się do Szanghaju, gdzie jestem od dziesięciu lat. 

                                Moja praca w Chinach koncentruje się na opiece duszpasterskiej nad hiszpańsko- i portugalskojęzyczną wspólnotą katolicką w Szanghaju oraz wspólnotą Yiwú w prowincji Zhejiang. Ponadto co miesiąc podróżuję do Pekinu, gdzie prowadzę rekolekcje dla młodych ludzi.

                                Jak to możliwe, że pracuje w Chinach? Czy zagraniczni księża nie powinni tam pracować?

                                - Istnieją ograniczenia dotyczące obecności zagranicznych księży w Chinach, ale moja praca mieści się w dozwolonych ramach dla społeczności zagranicznej, a moja sytuacja znacznie się poprawiła w ciągu ostatnich trzech lat. Oficjalnie posługuję katolikom hiszpańsko- i portugalskojęzycznym, ale dzięki osobistym kontaktom i przyjaźniom mam również znaczące relacje z wieloma Chińczykami. Od ostatniego Bożego Narodzenia jestem organistą w katedrze w Szanghaju.

                                Chociaż swoją pracę ministerialną poświęcam wyłącznie obcokrajowcom, praca w Chinach wymaga jednak dostosowania się do złożonej rzeczywistości. To nie tylko kwestia ograniczeń administracyjnych, ale także umiejętność poruszania się z rozwagą i dyskrecją, z poszanowaniem przez cały czas ram prawnych w kraju, który w końcu otwiera przed tobą swoje drzwi i wita cię. To dlatego, choć liczba nawróceń każdego roku jest znacząca, wzrost Kościoła w Chinach nie jest ani masowy, ani hałaśliwy, ale rozwija się w małych kręgach, w codziennym życiu, w zaufaniu, które rodzi się z każdą osobą. Wiara tutaj jest ziarnem, które rośnie po cichu, ale ma głębokie korzenie.

                                Jacy są chińscy katolicy i jak przeżywana jest wiara w Chinach?

                                - Pobożność chińskich katolików jest imponująca. Ogólnie rzecz biorąc, w Azji istnieje wielka cześć dla religii, a w Chinach znajduje to odzwierciedlenie w bardzo aktywnym uczestnictwie w liturgii. Na przykład w katedrze w Szanghaju w niedziele na każdym nabożeństwie gromadzi się do 700 wiernych z postawą głębokiej wiary i oddania. 

                                W przeciwieństwie do wielu katolików na Zachodzie, tutaj często można zobaczyć wiernych, wielu z nich bardzo młodych, aktywnie uczestniczących we Mszy i zachowujących postawę głębokiej pobożności. Gesty są bardzo ważne: klęczenie, trzymanie rąk razem przez cały czas, to wyrażenia, które mówią o głębokiej wierze w obliczu tajemnicy. Liturgia jest bardzo zadbana, a chóry są wyjątkowe, ponieważ muzyka jest bardzo ceniona wśród Chińczyków.

                                Obcokrajowcy są bardzo zaskoczeni tą gorliwością. Wielu uderza głębia i szacunek, z jakim Chińczycy przeżywają swoją wiarę. Zawsze zalecam odwiedzającym ten kraj uczestnictwo w mszy w języku chińskim, nawet jeśli nie rozumieją tego języka. Postawa i oddanie wiernych mówią same za siebie.

                                Jaką rolę odgrywa społeczność katolicka w chińskim społeczeństwie?

                                - Obecność Kościoła w Chinach ma charakter zarówno kulturowy, jak i społeczny. Dlatego nie można mówić o wierze katolickiej jako o wierze obcokrajowców, jak to miało miejsce w przeszłości. W Chinach w prawie każdym mieście, nawet najmniejszym, jest przynajmniej jeden kościół katolicki. Co więcej, w wielu diecezjach znajdują się domy dla osób starszych i sierocińce prowadzone przez siostry zakonne lub wiernych świeckich. Jednak dostęp do niektórych przestrzeni publicznych i obowiązków w państwie jest nadal ograniczony dla wierzących, przynajmniej oficjalnie.

                                W niektórych prowincjach, takich jak Hebei i Shanxi, obecność katolików jest bardziej widoczna, z dużymi społecznościami i dobrze utrzymanymi kościołami. Mimo to Kościół pozostaje społecznością mniejszościową i nie ma takiego samego wpływu społecznego jak w innych krajach.

                                W jaki sposób polityka chińskiego rządu wpływa na formację nowych księży i edukację religijną wiernych?

                                - Chiny mają kilka prestiżowych seminariów, takich jak seminarium diecezjalne w Pekinie lub seminarium narodowe również w stolicy, które gości ponad 100 seminarzystów i ponad 30 sióstr zakonnych jako centrum formacyjne. Trzeba powiedzieć, że formacja jest poważna i dobrze zorganizowana, z bibliotekami, salami do nauki i solidną formacją teologiczną.

                                Oprócz seminariów w Pekinie istnieją inne ośrodki szkoleniowe, takie jak seminarium Sheshan w Szanghaju, które w przeszłości miało duże znaczenie, a po kilku latach upadku obecnie powraca. Istnieje również seminarium w Xi'an i seminarium w Shijiazhuang w prowincji Hebei, przy czym to ostatnie jest największym w kraju i kształci ponad 100 studentów. 

                                Od lat sytuacja formacji chińskich księży poprawia się dzięki materialnej poprawie seminariów duchownych w kraju oraz pomocy "Propaganda Fide" i różnych instytucji kościelnych w takich miejscach jak Rzym, Niemcy, Salamanka, Pampeluna, Francja, Belgia, Stany Zjednoczone itp. Diecezje takie jak pekińska czy szanghajska, wśród wielu innych, były pionierami w formowaniu młodego i dobrze przygotowanego duchowieństwa, z wieloma księżmi, którzy oprócz studiów kościelnych ukończyli nawet karierę cywilną. 

                                Krótko mówiąc, poziom doktrynalny jest dobry.

                                - W Chinach, pomimo tego, w co niektórzy wierzą, doktryna, moralność i liturgia Kościoła nigdy w historii nie zostały zmienione. Sukcesja apostolska zawsze była zachowana. Dlatego Rzym nigdy nie uważał Kościoła w Chinach za Kościół schizmatycki. 

                                Dlaczego Benedykt XVI zaprosił podziemne wspólnoty do ujawnienia się? Jak przebiega ten proces?

                                - W swoim liście do chińskich katolików z 2007 roku Benedykt XVI wyjaśnił, że tajność jest wyjątkową sytuacją w życiu Kościoła i nie jest normalnym sposobem przeżywania wiary. Z tego powodu niemiecki papież wezwał podziemne wspólnoty do integracji tam, gdzie jest to możliwe, i stopniowo czynione są postępy w tym kierunku. Trzeba powiedzieć, że nie zawsze jest to łatwe, ponieważ są księża, którzy starają się o uregulowanie w ramach chińskiego prawa, ale władze w niektórych miejscach nadal stawiają bardzo restrykcyjne warunki. 

                                I czy w dzisiejszych Chinach nadal ma sens mówienie o społeczności patriotycznej i podziemnej?

                                - Od czasu podpisania porozumienia między Stolicą Apostolską a chińskim rządem w 2018 r. wszyscy biskupi w Chinach są uznawani przez Stolicę Apostolską i pozostają w komunii z papieżem. Oznacza to, że nie można już mówić o Kościele oficjalnym i podziemnym. Chociaż nadal istnieje wielu biskupów i kilka wspólnot, które nie uzyskały jeszcze publicznego uznania przez państwo, na poziomie kościelnym i doktrynalnym Kościół w Chinach jest jednym Kościołem, z jego biskupami w pełni uznanymi przez Rzym.

                                To tymczasowe porozumienie, które początkowo było odnawiane na okresy dwuletnie, będzie obowiązywać przez cztery lata od września 2024 roku. Jest to bardzo pozytywne i znaczące, ponieważ pozwoliło Kościołowi wzrastać w jedności i wzmocnić więzi między chińską wspólnotą katolicką a Kościołem powszechnym.

                                Jak oceniasz tymczasowe porozumienie państwa chińskiego z Watykanem?

                                - Tymczasowe porozumienie między Stolicą Apostolską a Chinami było moim zdaniem bardzo pozytywnym wydarzeniem. Chociaż dla niektórych pozostaje ono kontrowersyjną kwestią, uważam, że należy na nie patrzeć spokojnie. Nie jest to pełne ani ostateczne porozumienie, ponieważ koncentruje się tylko na mianowaniu biskupów. Pozwoliło jednak na uregulowanie sytuacji wielu biskupów i pomogło w normalizacji życia kościelnego i duszpasterskiego wielu diecezji, jak miało to miejsce w Szanghaju, poprzez ułatwienie dialogu z władzami. Chociaż treść porozumienia nie jest jawna, jego celem jest zachowanie jedności Kościoła w Chinach i zagwarantowanie komunii wszystkich biskupów z papieżem. 

                                W tak złożonym kontekście każdy postęp, nawet niewielki, ma wielką wartość, nawet jeśli przed nami wciąż wiele wyzwań. Moim zdaniem postawa dialogu promowana przez papieża Franciszka i praca Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej zostały pozytywnie przyjęte przez chińskie władze, a wszystko to pomaga osiągnąć znaczący postęp po latach wyobcowania i nieporozumień.

                                Co sądzisz o pesymistycznym podejściu kardynała Zena do tego porozumienia?

                                - Mam wielkie uznanie i szacunek dla kardynała Zena, z którym miałem okazję rozmawiać przy wielu okazjach. W rzeczywistości to on powiedział mi przy pewnej okazji wiele lat temu: "że wspieranie oficjalnej lub podziemnej społeczności było równie ważne, ponieważ w Chinach istniał tylko jeden kościół.

                                Uważam jednak, że jego krytyczny pogląd na to porozumienie, choć zrozumiały i godny szacunku, nie sprzyja konstruktywnemu podejściu do obecnej rzeczywistości Chin. Rzym wyraźnie wybrał ostrożną, ale bardziej zorientowaną na dialog strategię, która ma na celu uniknięcie konfrontacji. Nie oznacza to ucieczki od krzyża ani niczego podobnego, jak czasami postrzega się to na Zachodzie. Istnieje jednak potrzeba pójścia naprzód.

                                Czy ta strategia przynosi efekty?

                                - Należy pamiętać, że w Chinach istnieje wolność kultu, a praktyki religijne katolików, podobnie jak innych wyznań, są szanowane, edukacja jest dozwolona, a wierni mogą przystępować do sakramentów, w seminariach są książki, a ludzie nie uczą się na kserokopiach, jak w przeszłości. Krótko mówiąc, jeśli spojrzeć na sprawy z tego miejsca, można zauważyć, że wiele rzeczy uległo poprawie. 

                                Dla mnie ta sytuacja, w której z jednej strony wygrywamy, a z drugiej bierzemy pod uwagę rzeczy, które wciąż wymagają poprawy, przypomina mi to, czego doświadczyliśmy w Hiszpanii podczas transformacji. W tym kontekście każdy musiał ustąpić w pewnych kwestiach, ułatwiając harmonię i pojednanie. Nadchodzi taki czas w życiu jednostek i narodów, że jeśli się nie wybaczy, nie da się żyć razem i iść naprzód, 

                                W jaki sposób jesteś połączony ze swoim biskupem z Chin?

                                - Chociaż moja praca duszpasterska jest prowadzona w Chinach, pozostaję inkardynowany w Tarazonie i utrzymuję regularną komunikację z moim biskupem w Hiszpanii, informując go o mojej pracy i zawsze otrzymując jego wsparcie. 

                                Ale przeżywam również moje kapłaństwo w pełnej komunii z lokalnym biskupem Szanghaju, którego w tym kontekście uważam za mojego pasterza. Chociaż nie mogę jeszcze nawiązać relacji umownej z diecezją szanghajską, aktywnie uczestniczę w jej życiu kościelnym. Od czasu przybycia nowego biskupa Josepha Shena mogłem trzykrotnie koncelebrować Eucharystię w katedrze Xujiahui. To podwójne połączenie odzwierciedla uniwersalność Kościoła i współpracę między różnymi diecezjami na rzecz ewangelizacji, która również wzmacnia komunię kościelną. 

                                Od 29 września ubiegłego roku moja praca kapłańska i wspólnota, której służę w Szanghaju, zostały oficjalnie uznane przez władze, co pomogło mi żyć i pracować jako kapłan praktycznie w pełni zintegrowany z lokalnym Kościołem.

                                Wyraźnie więc docenia nową sytuację Kościoła w Chinach.

                                - Od 2018 r. 11 biskupów zostało mianowanych zgodnie z porozumieniem między Stolicą Apostolską a chińskim rządem, co jest krokiem naprzód. Pomijając to, co wydarzyło się w Szanghaju, gdzie biskup Shen został jednostronnie przeniesiony przez Pekin, a papież ostatecznie uznał mianowanego biskupa, szczerze wolę widzieć butelkę do połowy pełną i podkreślać pozytywne aspekty tego procesu. Podobnie jak w świecie walki byków, nie jest to tylko kwestia przechytrzenia byka, trzeba wejść z odwagą i determinacją, aż do pomyślnego zakończenia zadania.

                                Na stronie internetowej Kościoła katolickiego w Chinach rzuca się w oczy stała obecność urzędników podczas wydarzeń religijnych. Ile autonomii tak naprawdę ma Kościół?

                                - W Chinach obecność i kontrola państwa jest obecna we wszystkich obszarach życia publicznego i gospodarczego, edukacji, mediów, a zatem także w życiu religijnym, ponieważ administracyjnie Kościół i wszystkie wyznania religijne w Chinach są zależne od państwa. Niemniej jednak Kościół jest w stanie kontynuować swoją misję pomimo wielu wyzwań.

                                Zalecam wszystkim, aby nie tracili z oczu szczególnych okoliczności tego ogromnego kraju pod względem wielkości i liczby ludności, który, jak wszyscy wiemy, przeszedł wyraźne zmiany i transformacje w ciągu ostatnich kilku dekad. Jednak na Zachodzie wciąż istnieje wiele nieufności i uprzedzeń wobec tego kraju. Zachęcam ludzi do odwiedzenia go, poznania jego rzeczywistości i zrozumienia jego szczególnego kontekstu.

                                Dlatego ważne jest, aby zrozumieć proces "sinizacji" wszystkich obszarów życia publicznego i społecznego w Chinach, co logicznie wpływa również na życie Kościoła, stojącego w obliczu tej nowej koncepcji bardzo ważnych wyzwań, ale także możliwości rozwoju. Kilka miesięcy temu uczestniczyłem w ważnym spotkaniu zorganizowanym przez diecezję pekińską z udziałem biskupów, księży, sióstr zakonnych, seminarzystów i różnych osób świeckich, profesorów i członków rządu. Odbyłem rozmowę, która pozwoliła mi szczerze wyrazić niektóre poglądy na temat tego interesującego procesu. "sinizacja". 

                                Moim zdaniem Chiny mogą wiele wnieść do Kościoła powszechnego, a wręcz przeciwnie, Kościół w Chinach musi utrzymywać żywą komunię z Kościołem powszechnym, aby mógł się rozwijać i realizować swoją misję.

                                Jaka jest twoja perspektywa na przyszłość Kościoła w Chinach?

                                - Jestem optymistą. Wiara w Chinach nie umarła, ale wciąż żyje, wciąż rośnie w codziennym życiu wielu Chińczyków. Jak przypomniał papież Franciszek podczas swojej podróży do Mongolii: "Katolicy w Chinach muszą być dobrymi obywatelami i dobrymi chrześcijanami". Wyzwań jest wiele, ale Kościół zawsze potrafił się dostosować i znaleźć sposoby na ewangelizację. Przyszłość będzie zależeć od zdolności Kościoła do podtrzymywania apostolskiego zapału i dalszego wspierania konstruktywnego dialogu z władzami, który zachęci wiernych do dalszego autentycznego przeżywania swojej wiary.

                                Jaką rolę odgrywa przyjaźń w twoich relacjach z chińskimi wiernymi?

                                - Przyjaźń jest kluczowa, nazywam ją "ósmym sakramentem". Chociaż oficjalnie pracuję z obcokrajowcami, mam wielu chińskich przyjaciół. Ponadto muzyka i sztuka były cennymi narzędziami, które zbliżyły mnie do nich poprzez inicjatywy takie jak "Przyjaciele Piękna", spotkania i zebrania, podczas których dzielimy się bogactwem kulturowym Chin i chrześcijańskim humanizmem przy filiżance dobrej herbaty. Teraz, wraz z kilkoma przyjaciółmi, promuję Instytut, który uważam za bardzo interesujący projekt.

                                O co dokładnie chodzi?

                                - Chcemy założyć "Instytut Diego de Pantoja", projekt mający na celu budowanie mostów między Chinami a Zachodem we wszystkich dziedzinach stosunków międzyludzkich: historii, sztuce, filozofii, biznesie i ekonomii, stosunkach międzynarodowych i dyplomacji. Diego de Pantoja, pochodzący z Valdemoro (Madryt), był jezuitą współczesnym Mateo Ricci, który promował dialog między Chinami a Europą w XVII wieku. Za pośrednictwem Instytutu promujemy wymianę akademicką i artystyczną, taką jak ta, którą niedawno przeprowadziliśmy, współpracując przy instalacji niektórych dzieł malarskich o dużej wartości artystycznej, autorstwa malarza z Malagi Raúla Berzosy, w południowej katedrze w Pekinie, lub projekt muzyczny dla katedry w Szanghaju, między innymi.

                                Ostatnie pytanie: jak udaje ci się zachować optymizm?

                                - Moja praca w Chinach nie byłaby możliwa bez modlitw i wsparcia mojej rodziny i wielu przyjaciół. W tym kontekście chciałbym zwrócić uwagę na duchową i ludzką pomoc Stowarzyszenia Kapłańskiego Świętego Krzyża. Opus Dei z pewnością nie jest doskonałe, jak żadna inna instytucja, ale pomimo swoich błędów i trudności, zapewnia bezcenną służbę Kościołowi, a zwłaszcza kapłanom diecezjalnym.

                                Chciałbym powiedzieć głośno i wyraźnie, że Opus Dei od samego początku było zaangażowane w towarzyszenie kapłanom. A formacja duchowieństwa była jednym z jego priorytetów, promując dużą liczbę grantów i stypendiów, będących wynikiem hojności wielu dobrych ludzi, na studia w Pampelunie i Rzymie. Większość wykształconych tam kapłanów nie należy do Dzieła, dziś niektórzy są nawet biskupami, ale wszyscy skorzystali ze środków, które od dawna przynoszą korzyść Kościołowi powszechnemu. 

                                Jest to dziedzictwo, za które musimy podziękować kapłanowi diecezjalnemu z Saragossy i świętemu powszechnemu, Josemaríi Escrivá, który kochał i żył dla kapłanów. Błogosławiony Álvaro del Portillo kontynuował to dzieło. Istnieją instytucje, takie jak Międzynarodowe Seminarium Bidasoa w Pampelunie i Sædes Sapientiæ w Rzymie, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Nawarry, Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie i wiele innych ośrodków, które nadal pomagają Kościołowi i kapłanom na całym świecie.

                                Sam studiowałem na Uniwersytecie Nawarry, który jest moją "alma mater", i byłem szkolony w Kolegium Kościelnym Bidasoa. Po kilku latach życia duszpasterskiego uzyskałem licencjat z teologii dogmatycznej na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.

                                Jakieś przemyślenia, którymi chciałbyś zakończyć ten wywiad?

                                -Jeśli mogę, nie chciałbym zakończyć tego interesującego spotkania bez podzielenia się z naszymi czytelnikami myślą, którą napisałem kilka lat temu, a która może pomóc zrozumieć moją miłość do Chin:

                                "Nasze istnienie zawdzięczamy Bogu, naszym rodzicom, którzy dali nam życie. Jesteśmy częścią tradycji naszych przodków! Ale serce reaguje tylko na wolność miłości! A ja, ponieważ jestem wolny, z miłości do Chrystusa, postanowiłem na zawsze oddać ją narodowi chińskiemu. Więc bez względu na to, gdzie zabierze mnie Opatrzność, gdziekolwiek jestem, chcę zawsze być innym Chińczykiem!

                                Ewangelizacja

                                Święty Jan Bosko, założyciel salezjanów

                                Wielki pedagog, wielki nauczyciel życia duchowego i apostoł pobożności maryjnej. Auxilium Christianorum. Życie i dziedzictwo świętego Jana Bosko, które Kościół obchodzi 31 stycznia, jest dziś przewodnikiem dla tysięcy ludzi.    

                                Manuel Belda-31 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                Święty Jan Bosko urodził się 16 sierpnia 1815 roku w Castelnuovo d'Asti, małym miasteczku niedaleko Turynu. rodzina Pochodził z biednej i bardzo chrześcijańskiej rodziny chłopskiej. Jego ojciec zmarł, gdy miał mniej niż dwa lata, więc wychowywała go wyłącznie jego święta matka, Margherita Occhiena.

                                30 października 1835 r. wstąpił do seminarium w Chieri. Święcenia kapłańskie przyjął 5 czerwca 1841 r. w Turynie, gdzie pełnił posługę kapłańską w więzieniach, na ulicach i w miejscach pracy. Wkrótce zgromadził wokół siebie grupę młodzi ludzieObjął je patronatem św. Franciszka Salezego. W 1846 r. wynajął lokal na Valdocco, przedmieściu na północ od Turynu, który stał się pierwszym stabilnym zalążkiem jego pracy z młodzieżą.

                                Pierwsze szkoły zawodowe i inne

                                Święty Jan Bosko jasno rozumiał, że u progu nowego świata przemysłowego młodzi ludzie muszą być przygotowani do życia nie tylko pod względem moralnym, ale także zawodowym, dlatego założył pierwsze szkoły zawodowe, a następnie liczne inne szkoły. 28 grudnia 1859 roku z 17 młodymi ludźmi założył Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego, dzięki czemu jego członkowie nazywani są "salezjanami". Jego Konstytucje zostały ostatecznie zatwierdzone przez Stolicę Apostolską 3 kwietnia 1874 roku. 5 sierpnia 1872 r. założył gałąź żeńską - Zgromadzenie "Córek Maryi Wspomożycielki".

                                Zmarł 31 stycznia 1888 roku, w wieku 72 lat. Został beatyfikowany przez Piusa XI 2 czerwca 1929 roku, a kanonizowany przez tego samego papieża 1 kwietnia 1934 roku. 24 maja 1989 roku został ogłoszony przez św. Jana Pawła II patronem młodzieży.

                                Jego dzieła

                                Św. Jan Bosko napisał wiele dzieł, ale nie systematycznych traktatów, lecz raczej o charakterze duszpasterskim, zawsze poruszony okolicznościami swojego życia i apostolatu. Można je podzielić na następujące gatunki: pisma pedagogiczne, rozrywkowe, teatralne, hagiograficzne, biograficzne, autobiograficzne, pouczenia religijne, modlitwy, dokumenty rządowe i epistolarne.

                                Nauki

                                Święty Jan Bosko był przede wszystkim wielkim pedagogW czasach, gdy system szkolnictwa był jeszcze "represyjny", polegający na represjonowaniu i karaniu błędów popełnianych przez uczniów.

                                Był też wielkim nauczycielem życia duchowego, które opierał na solidnej pobożności sakramentalnej. Częste przyjmowanie sakramentów było nieodzownym elementem jego pedagogii prowadzącej młodzież do świętości, stanowiło klucz do jego projektu wychowawczego: częsta Komunia i spowiedź, codzienna Msza św.

                                "Każdy potrzebuje komunii".

                                Nauczał, że częsta Komunia jest bardzo wskazana, ponieważ Eucharystia jest zarówno lekarstwem, jak i pokarmem dla duszy: "Niektórzy mówią, że aby często przyjmować Komunię, trzeba być świętym. To nie jest prawda. To jest oszustwo. Komunia jest dla tych, którzy chcą zostać świętymi, a nie dla świętych; lekarstwo daje się chorym, pokarm słabym". Komunia jest więc konieczna dla wszystkich chrześcijan: "Wszyscy potrzebują Komunii: dobrzy, aby pozostać dobrymi, źli, aby stać się dobrymi: i tak, młodzi, zdobędziecie prawdziwą mądrość, która pochodzi od Pana".

                                Medytacja!

                                Św. Jan Bosko kładł duży nacisk na potrzebę modlitwy myślnej. Osobiste wspomnienie bł. Filipa Rinaldiego, który w 1922 r. został rektorem wyższym Towarzystwa Salezjańskiego i który leczył swego założyciela w ostatnich latach jego życia, ukazuje wagę, jaką przywiązywał do medytacji: "Idąc do niego do spowiedzi w ostatnim miesiącu jego życia, powiedziałem mu: "Nie wolno ci się męczyć, nie wolno ci mówić, ja będę mówił; na koniec powiesz do mnie tylko jedno słowo". Dobry Ojciec, po wysłuchaniu mnie, powiedział tylko jedno słowo: Medytacja! Nie dodał żadnych dalszych wyjaśnień ani komentarzy. Tylko jedno słowo: Medytacja! Ale to słowo było dla mnie więcej warte niż długa przemowa.

                                Dziewica Maryja, inspiratorka i opiekunka, Matka

                                Duchowość św. Jana Bosko była wybitnie maryjna. Powiedział, że wraz z Komunią Świętą Maryja jest drugim filarem, na którym opiera się świat. Potwierdził też: "Maryja Najświętsza jest założycielką i tą, która podtrzymuje nasze dzieła". Z tego powodu kazał umieścić obraz Matki Bożej w każdym zakątku domów salezjańskich, aby można było ją przywoływać i czcić jako natchnienie i opiekunkę Towarzystwa Salezjańskiego. Nie wahał się powiedzieć i zapewnić: "O pomnożeniu i rozprzestrzenieniu się Towarzystwa Salezjańskiego można powiedzieć, że zawdzięczamy je Maryi Najświętszej".

                                Święty Jan Bosko był apostołem nabożeństwa do Maryi. Auxilium Christianorumale w końcu wolał ten tytuł od tytułu Maryja Wspomożycielka. W grudniu 1862 roku ogłosił swoją decyzję o budowie kościoła w Turynie pod patronatem Maryi Wspomożycielki, którego kamień węgielny został położony 27 kwietnia 1865 roku.

                                Na łożu śmierci z jego ust popłynęła jednak nie inwokacja "Wspomożycielko", ale "Matko", bo umarł mówiąc: "...".In manus tuas, Domine, commendo spiritum meum...Matko...Matko, otwórz mi bramy raju".

                                AutorManuel Belda

                                Powołania

                                Sebastian Muggeridge: "Powołania nie daje się samemu sobie, robi to Bóg".

                                Pod wpływem św. Teresy z Kalkuty angielski dziennikarz Malcolm Muggeridge przeszedł wraz z żoną na katolicyzm w 1982 roku. Teraz, w 2025 roku, jego prawnuk Sebastian Muggeridge zostanie wyświęcony na księdza.

                                Fernando Emilio Mignone-31 styczeń 2025-Czas czytania: 4 minuty

                                Pod wpływem św. Teresy z Kalkuty, angielski dziennikarz Malcolm Muggeridge przeszedł na katolicyzm wraz z żoną w 1982 r. w wieku 79 lat. W 1969 roku wyprodukował film dokumentalny "Something Beautiful for God" dla BBC, a dwa lata później napisał książkę o tym samym tytule o założycielce Misjonarek Miłości, czyniąc ją znaną na całym świecie.

                                24 maja 2025 r. jego prawnuk, 32-letni Kanadyjczyk Sebastian Muggeridge, jeden z pięciu synów Johna Muggeridge'a Jr. i jego żony Christine, otrzyma święcenia kapłańskie.

                                Jedyna córka, Cecilia, jest numerariuszką pomocniczą Opus Dei. Pracuje w rzymskim Kolegium Santa Maria w Rzymie. "Mens sana in corpore sano": znajomość angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego i włoskiego przydaje się Cecylii, ponieważ pomaga w macierzyńskiej opiece nad dziesiątkami studentów studiujących teologię, prawo kanoniczne, filozofię i instytucjonalną komunikację społeczną Kościoła na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża. Tutaj można ją znaleźć zeznania.

                                Omnes rozmawiała z diakonem Sebastianem Muggeridge, kilka miesięcy przed przyjęciem święceń kapłańskich. Zanim jednak przejdziemy do rozmowy, przytoczmy cytat założyciela Companions of the Cross, ojca Boba Bedarda: "Kocham Kościół... 'śpiącego olbrzyma'. Kiedy zaczniemy na nowo odkrywać, co to znaczy ewangelizować i podejmować na pełną skalę ożywienie tej posługi, widzę, jak Kościół budzi się i ożywa w tak wybuchowy sposób, że w mocy Ducha Świętego wstrząśnie ziemią i narodami swoją dynamiczną obecnością".

                                Jak odkryłeś swoje powołanie?

                                - Gdyby ktoś powiedział mi w liceum Śmiałabym się. Po ukończeniu szkoły średniej studiowałam pielęgniarstwo na Uniwersytecie w Ottawie i żyłam tak, jakby Bóg nie istniał. Wszystko zmieniło się w 2013 roku wraz ze spowiedzią, która przyniosła mi głęboką radość. Było to na rekolekcjach uniwersyteckich, a kapłan był Towarzyszem Krzyża. Młody misjonarz z college'u zachęcał mnie, bym codziennie prosił Jezusa, by był w centrum mojego życia. Tak właśnie się modliłem i to mnie przemieniło. Zacząłem chodzić na codzienną Mszę Świętą. 

                                Niektóre panie, które widziały mnie w kościele, pytały mnie, dlaczego nie zostałem księdzem. Kiedy powiedziałem o tym pewnemu księdzu, zapewnił mnie, że to nie ty dajesz sobie powołanie, ale Bóg wkłada je w twoje serce. Ale pewnego dnia, siedząc w moim kościele parafialnym, odmówiłem niebezpieczną modlitwę: "Boże, zrobię wszystko, co zechcesz, łącznie ze święceniami. Proszę tylko, abyś włożył to pragnienie w moje serce.

                                Bóg odpowiedział, zaprzyjaźniając się ze mną, prawie nie zdając sobie z tego sprawy, z kilkoma kapłanami, z których niektórzy byli Towarzyszami. Poprosiłem o przyjęcie do ich nowicjatu w 2016 roku. Zostałem wyświęcony na diakona 14 września 2014 r., w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, a święcenia kapłańskie przyjmę w katedrze Notre Dame z rąk arcybiskupa Ottawy, Marcela Damphousse.

                                Kim są Towarzysze Krzyża?

                                - Od 2003 roku jesteśmy Stowarzyszeniem Życia Apostolskiego, założonym jako wspólnota braci kleryków 40 lat temu w Ottawie przez ówczesnego księdza diecezjalnego Boba Bedarda. Nigdy go nie spotkałem, ponieważ zmarł w Ottawie w 2011 roku. Mamy ponad 40 księży, a dwóch kanadyjskich biskupów również jest Towarzyszami.

                                W pobliżu seminarium Sacred Heart w Detroit nasza wspólnota ma własny dom formacyjny, w którym mieszka kilkunastu seminarzystów CC. Naszym charyzmatem jest ewangelizacja, wykonujemy wiele prac parafialnych, a także angażujemy się w inne prace, takie jak duszpasterstwa uniwersyteckie. Działamy w kanadyjskich prowincjach Ontario, Nowy Brunszwik i Nowa Szkocja oraz w stanach Michigan i Teksas. Naszym przełożonym generalnym jest ojciec Roger Vandenakker.

                                Co możesz nam powiedzieć o swoich przodkach?

                                - Jak opowiada moja siostra Cecilia w filmie wideo, częścią ustnej tradycji naszej rodziny Muggeridge jest historia Malcolma, który po prowadzeniu światowego życia jako młody człowiek, nawrócił się na katolicyzm wraz ze swoją żoną Kitty Dobbs. Była ona siostrzenicą znanej angielskiej feministki i socjalistki Beatrice Webb. Spośród trzech synów Malcolma, jeden również się nawrócił, mój dziadek John Sr., którego żona, Anne Roche Muggeridge, była znaną kanadyjską pisarką katolicką, autorką dwóch książek o wyzwaniach w Kościele po Soborze Watykańskim II. Anne pomogła nawrócić się mojemu dziadkowi i pradziadkom. John i Anne mieli czterech synów, jedną córkę i 28 wnuków.

                                Zygmunt Bauman uważa, że dzisiaj istnieje zwyczajowy sposób życia, który charakteryzuje się brakiem kierunku: jest to "płynne społeczeństwo". Ty i Twoja siostra odkryliście powołanie do celibatu. Jak możemy zachęcić więcej młodych ludzi do zaangażowania się w powołanie, także w chrześcijańskim małżeństwie?

                                - Gdybym znał odpowiedź, byłaby to bardzo cenna odpowiedź... Musimy dać młodym ludziom szansę na osobiste spotkanie z Chrystusem. Mają trudności z podejmowaniem decyzji. Ale chcą autentyczności. W głębi serca chcą dać siebie w prawdziwy, szlachetny i inspirujący sposób. Musimy zachęcać do tego spotkania, aby wielu z nich poczuło powołanie do życia zakonnego, do zakonu. kapłaństwodo małżeństwa.

                                Zachęcam młodych ludzi, aby spróbowali tej niebezpiecznej modlitwy, którą kiedyś zrobiłem, co jest przerażające, ale warte zachodu. Teraz bardziej doceniam to, co zrobiła moja siostra. Ponieważ jest starsza ode mnie, kiedy wstąpiła do Opus Dei, rozumiałem to mniej niż teraz. Jej poświęcenie jest całkowite. Teraz lepiej rozumiem jej powołanie do służby. Zaczęłam to zauważać w Manoir de Beaujeu, domu rekolekcyjnym niedaleko Montrealu, gdzie pracowała przez jakiś czas. Zobaczę ją tej wiosny, kiedy odwiedzi Kanadę z okazji moich święceń kapłańskich i ślubu mojego młodszego brata. Mam nadzieję odwzajemnić jej wizytę w Rzymie podczas Jubileuszu, po moich święceniach.

                                Wspaniałość szarości

                                Szarość ma swoje własne piękno i bogactwo, z unikalną zdolnością do uzupełniania i wzmacniania innych kolorów. Moja nostalgia za błękitnym niebem lata zaślepiła mnie na subtelny blask szarości.

                                31 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                Lato jest jedną z najbardziej cenionych pór roku w Europie. Jego urok jest celebrowany od wieków, a wystarczy spojrzeć na sonety Szekspira, aby zobaczyć, jak gloryfikuje jego piękno. Osobiście również uwielbiam lato, a zwłaszcza promienny błękit nieba. Jest to głęboki i żywy odcień, który wolę opisywać jako "piękny błękit".

                                Opuszczając Europę na lato, pożegnałem się z głębokim błękitem nieba, aby powrócić do tropików na porę deszczową. Po przyjeździe przywitało mnie zachmurzone niebo, zdominowane przez szare chmury. Wydawało się, że natura się do mnie nie uśmiecha, jakby sprzysięgła się, by odebrać mi radość i nadzieję, zastępując żywy błękit ponurą szarością. Zamieniłem "piękny błękit" na "nudną szarość". Mijały dni, a uprzedzenie do szarej pogody zaczęło wpływać na mój nastrój. Zacząłem postrzegać szare niebo jako pozbawione piękna, wierząc, że skaże mnie na serię ponurych, pozbawionych życia dni.

                                W tym stanie umysłu stopniowo popadał w to, co G.K. Chesterton opisuje jako "herezję" określanie szarego dnia jako "bezbarwnego". Twierdzi wręcz przeciwnie, twierdząc, że szary jest w rzeczywistości kolorem, mocnym i przyjemnym. Jeśli niebieski jest piękny, to szary również. Jeśli niebieski jest żywy, szary jest równie bogaty. Dlaczego więc utożsamiamy szarość z brakiem życia? Szary ma swoje własne piękno i bogactwo, z unikalną zdolnością do uzupełniania i wzmacniania innych kolorów. Moja nostalgia za błękitnym niebem lata zaślepiła mnie na subtelny blask szarości.

                                Zastanówmy się nad wielką zdolnością do zmian i adaptacji, jaką posiada kolor szary. Siła tkwi w różnorodności, a szarość ma jej wiele. Pomyślmy o wielu odcieniach szarości; ktoś kiedyś powiedział, że jest ich pięćdziesiąt, ale ja się z tym nie zgadzam. Może to być czterdzieści dziewięć lub pięćdziesiąt jeden, nie obchodzi mnie to. Liczy się niesamowita gama jej przejawów. W niektóre dni szare chmury błyszczą jak srebro, w inne przywołują na myśl blask stali, miękkość upierzenia gołębia lub blade piękno popiołów, przypominając o tym uroczystym dniu. Środa Popielcowa.

                                Czasami chmury stają się gęste i ciężkie, przypominając maszynerię fabryki stali. Zatrzymują deszcz wewnątrz i uwalniają go w postaci delikatnych strumieni, które spadają na dachy i ulice, zamieniając szare niebo w wielką wytwórnię stalowych rur, długich rur z wodą. "Spuśćcie deszcz, niebiosa, z góry!" moglibyśmy wykrzyknąć, podziwiając ich hojność. Rorate Caeli!

                                Szare niebo jest nie tylko piękne samo w sobie, ale jest także katalizatorem dla innych kolorów. Są hojne, sprawiają, że inne kolory stają się bardziej żywe. Kiedy nadchodzą deszcze, malują ziemię na jaśniejsze zielenie i głębsze czerwienie; mamy bardziej zielone liście i bardziej czerwone błoto.

                                Czy musimy jeszcze wątpić w piękno szarości? Nie tylko pozwala rozkwitać innym kolorom, ale także wie, jak je łączyć i mieszać. Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego moi uczniowie łączą szare spodnie lub spódnice z różowymi bluzkami lub niebieskimi koszulami, dopóki nie zobaczyłam wschodu słońca przefiltrowanego przez szare chmury.

                                Subtelna gra szarości z różami i pomarańczami wschodu lub zachodu słońca odzwierciedla wybór tych mundurów: wpływ natury w najlepszym wydaniu. Również plamy szarych chmur rozrzucone na błękitnym niebie pasują idealnie. Przestałem zadawać sobie to pytanie.

                                Czy nadal będziemy opiewali chwałę szarości? Szare chmury działają jak wielki parasol nad ziemią, parasol, który tłumi docierające do nas promienie słoneczne, czyniąc ich ciepło przyjemniejszym, bardziej ludzkim.

                                Szary, choć jest charakterystycznym kolorem, ma w sobie coś pośredniego. Słownik powie nam, że jest to kolor pośredni między czernią a bielą. Zawsze wydaje się być na skraju czegoś, na progu ewolucji; widzieć go to być na skraju bycia świadkiem zmiany.

                                Chesterton pięknie uchwycił tę istotę, zauważając, że szarość istnieje po to, aby "nieustannie przypominać nam o nieokreślonej nadziei, która sama w sobie jest wątpliwa; a kiedy na naszych wzgórzach jest szara pogoda lub siwe włosy na naszych głowach, wciąż możemy przypominać sobie o poranku".

                                Szary to naprawdę wspaniały kolor. A jeśli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości, niech weźmie to pod uwagę: napisałem ten esej ołówkiem, narzędziem tak szarym jak niebo, które przyszło mi podziwiać.

                                Hiszpania

                                Banco Sabadell wzmacnia swoje wsparcie dla instytucji religijnych w kilku hiszpańskich miastach

                                Banco Sabadell wzmacnia swoją rolę sojusznika instytucji religijnych i trzeciego sektora, rozszerzając swoje ramy działania na inne hiszpańskie miasta.

                                Redakcja Omnes-30 Styczeń 2025-Czas czytania: 2 minuty

                                Banco Sabadell podjęła ważny krok w swojej strategii specjalizacji, tworząc wyspecjalizowane jednostki dla instytucji religijnych i trzeciego sektora w kluczowych miastach, takich jak Barcelona, Walencja, Alicante, Murcja i Baleary, oprócz już istniejącej jednostki w Barcelonie, Walencji, Alicante, Murcji i na Balearach. Madryt. Ekspansja ta odzwierciedla zaangażowanie banku w oferowanie wysokiej jakości, spersonalizowanych usług dla tych sektorów, które wykazały znaczny wzrost od czasu uruchomienia usługi w 2018 roku.

                                Od momentu uruchomienia segment ten odniósł znaczący sukces, a liczba klientów wzrosła czterokrotnie, a wolumen obsługiwanych transakcji potroił się do końca 2024 roku. Aby odpowiedzieć na potrzeby tych organizacji, Banco Sabadell opracował innowacyjne produkty, takie jak DONE System, pierwszy w Hiszpanii cyfrowy system zbierania darowizn za pomocą kart, oraz specjalną ofertę skierowaną do bractw i wspólnot, z którymi ma podpisane umowy.

                                Obsługa, doradztwo i szkolenia

                                Santiago Portas, dyrektor ds. instytucji religijnych i trzeciego sektora w Banco Sabadell, podkreśla, że bliskość i wysoka specjalizacja tych nowych jednostek pozycjonuje podmiot jako punkt odniesienia w tym segmencie. "Nasi specjaliści są przeszkoleni, aby oferować najlepszą obsługę i ścisłe doradztwo, dostosowując się do potrzeb każdego klienta" - mówi Portas.

                                Oprócz tradycyjnych usług finansowych, Banco Sabadell zachęca do współpracy między instytucjami religijnymi i podmiotami trzeciego sektora poprzez regularne wydarzenia i programy szkoleniowe. Jednym z takich programów jest Kurs Doradców Finansowych dla Podmiotów Religijnych i Trzeciego Sektora, organizowany we współpracy z Uniwersytetem Francisco de Vitoria, na który trwa już czwarty nabór.

                                Przejrzystość i zgodność z celami

                                Dzięki jasnej polityce opartej na przejrzystości i standardach ESG (środowiskowych, społecznych i ładu korporacyjnego), Banco Sabadell zapewnia zarówno dużym, jak i małym instytucjom dostęp do usług i wsparcia dostosowanego do ich potrzeb. To wyspecjalizowane podejście ułatwia realizację podstawowych celów podmiotów, jednocześnie promując zrównoważony i odpowiedzialny model zarządzania.

                                Dzięki tym nowym otwarciom i ciągłemu rozwojowi innowacyjnych produktów, Banco Sabadell wzmacnia swoją rolę jako sojusznika dla instytucji religijnych i trzeciego sektora.

                                Więcej
                                Watykan

                                "Sprawa Ciprianiego": chronologia i wątpliwości, które budzi

                                Opublikowana w hiszpańskich mediach wiadomość o domniemanym przypadku nadużyć z udziałem byłego kardynała Limy, Juana Luisa Ciprianiego, pociągnęła za sobą serię komunikatów z różnych stron, które podnoszą kwestię nadużyć byłego kardynała Limy, Juana Luisa Ciprianiego. różne pytania dotyczące rozwoju tej sprawy.

                                María José Atienza / Javier García Herrería-30 Styczeń 2025-Czas czytania: 4 minuty

                                Seria komunikatów, potwierdzeń i oskarżeń, które zostały opublikowane w ciągu ostatnich kilku dni po wycieku skargi przeciwko byłemu arcybiskupowi Limy przez dwie dekady, oprócz oczywistej potrzeby kontynuowania walki z tą rzeczywistością, podkreśla znaczenie przejrzystego zarządzania przez Kościół w tych bolesnych przypadkach.  

                                Poniżej znajduje się szczegółowa chronologia różnych komunikatów, które miały miejsce w ciągu ostatniego tygodnia.

                                Sobota, 25 stycznia 2025 r.

                                Publikacja oskarżeń

                                Gazeta El País donosi, że w 2019 r. papież Franciszek usunął kardynała Juana Luisa Ciprianiego, byłego arcybiskupa Limy i członka Opus Dei, po tym, jak został oskarżony o wykorzystywanie seksualne wobec nieletniej w 1983 roku. Ofiara, obecnie 58-letnia, która pragnie zachować anonimowość, twierdzi, że wydarzenia miały miejsce, gdy miała 16 lub 17 lat w ośrodku Opus Dei w Limie i polegały na pewnym dotykaniu. 

                                List od kardynała Ciprianiego

                                Kilka godzin później Cipriani opublikował list, w którym kategorycznie zaprzeczył faktom i zapewnił, że nigdy nie dopuścił się żadnych nadużyć seksualnych. Wyraził ubolewanie z powodu wycieku tak wrażliwych informacji i potwierdził swoją jedność z papieżem Franciszkiem. 

                                W swoim liście zauważa, że skarga przeciwko niemu nie została mu przekazana i nie wszczęto przeciwko niemu żadnego postępowania, chociaż Kongregacja Nauki Wiary nałożyła jako środki ostrożności, aby mieszkał poza Peru i ograniczył swoją działalność duszpasterską. Dodaje również, że podczas audiencji u papieża Franciszka w lutym 2020 r. zezwolono mu na wznowienie części działalności kapłańskiej (głoszenie rekolekcji, publiczne sprawowanie sakramentów itp.). 

                                Komunikat Opus Dei w Peru

                                Tego samego dnia regionalny wikariusz Opus Dei w Peru opublikował komunikat, w którym przeprosił za to, że nie spotkał się ze skarżącym Ciprianiego, gdy ten poprosił o audiencję w 2018 roku.

                                Wyjaśnia, że ponieważ Cipriani był przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez Watykan, nie miał kompetencji prawnych w tej sprawie i wolał nie ingerować w ten proces, aby nie powodować niepożądanej ingerencji. Przyznaje jednak, że mógł zaoferować mu osobiste i duchowe wsparcie.

                                Wyjaśnia również, że nie ma żadnego zapisu formalnego procesu przeciwko Ciprianiemu, gdy kardynał był inkardynowany do prałatury. Obecny wikariusz regionalny wskazuje, że w tamtych latach nie było tak rygorystycznych protokołów jak obecnie, co mogło pozwolić na niezarejestrowanie skarg.

                                Podkreśla, że wszelkie zarzuty podlegają obecnie jasnej procedurze i nie ograniczają się do prywatnych rozmów. Potwierdza swoje zaangażowanie w zapobieganie, lepsze rozpatrywanie skarg i solidarność z ofiarami nadużyć.

                                Niedziela, 26 stycznia 2025 r.

                                Oświadczenie Watykanu

                                Zapytany przez niektóre media rzecznik Watykanu potwierdził, że w 2019 r. na kardynała Ciprianiego nałożono środki dyscyplinarne z powodu zarzutów o pederastię. Środki te obejmowały jego przejście na emeryturę, pobyt poza Peru, zakaz publicznych wypowiedzi i używania symboli kardynalskich. 

                                Zapewniono również, że środki ostrożności nadal obowiązywały, co jest szczególnie istotne, ponieważ Cipriani otrzymał 7 stycznia 2025 r. ważną nagrodę cywilną, najważniejszy medal zasługi miasta Limy. 

                                Wtorek, 28 stycznia 2025 r.

                                Komunikat arcybiskupa Limy

                                Arcybiskup Limy, Carlos Castillo, wydał oświadczenie wspierające ofiary pederastii i dziennikarzy, którzy ujawniają te przypadki. Ostro krytykuje tych, którzy zaprzeczają prawdzie i odrzucają decyzje Stolicy Apostolskiej, wzywając ich do nawrócenia i porzucenia usprawiedliwień.

                                Nie cytuje wyraźnie Ciprianiego, ale jego wiadomość została zrozumiana jako stanowisko w sprawie, biorąc pod uwagę kontekst kontrowersji.

                                Komunikat prasowy Konferencji Episkopatu Peru

                                Konferencja Episkopatu wyraża smutek z powodu wiadomości o kardynale Ciprianim i ubolewa nad cierpieniem ofiary i wspólnoty kościelnej. Peruwiańscy biskupi doceniają decyzję papieża Franciszka, podkreślając połączenie sprawiedliwości i miłosierdzia w nałożonych środkach i wzywają do modlitwy za skarżącego, za Ciprianiego i za Kościół, aby był bezpieczną przestrzenią pojednania.

                                Środa, 29 stycznia 2025 r.

                                List Ciprianiego do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Peru

                                Po różnych manifestacjach związanych z tą kwestią kardynał Cipriani napisał list do swoich peruwiańskich braci w episkopacie. Powtórzył w nim swoją niewinność i utrzymywał, że podpisał ograniczenia nałożone przez Watykan w 2019 r., Oświadczając w tym samym akcie, że oskarżenie było fałszywe i że był posłuszny z miłości do Kościoła. Podkreślił, że zaakceptował środki zapobiegawcze podczas wyjaśniania prawdy, chociaż twierdzi, że nie był w stanie się bronić. 

                                W liście tym były arcybiskup Limy przez dwie dekady wyraża zdziwienie, że peruwiański episkopat nie uszanował jego domniemania niewinności w obliczu oskarżeń i potwierdza swoją jedność z papieżem i wierność Kościołowi.

                                Kwestie prawne i proceduralne

                                Połączenie Sprawa Cipriani wywołała szereg pytań, odkąd wyszła na jaw niecały tydzień temu, i to w całkowicie zaskakujący sposób. Wątpliwości, wyrażane przez różne media i instytucje, zaczynają się od faktu, że kardynał został ukarany w 2019 r. bez przeprowadzenia jasnego procesu prawnego.

                                Do tej pory Watykan nie zaprzeczył ani temu, że peruwiański kardynał nie miał dostępu do skargi, ani warunkom, na jakich Cipriani twierdzi, że podpisał nałożone ograniczenia. Niektórzy wskazywali również na "zbieg okoliczności", że wyciek tej sprawy nastąpił w czasie, gdy tysiące dziennikarzy zebrało się w Rzymie na Jubileusz komunikatorówz dostępem do Sala Stampa w Watykanie, która zwykle nie jest otwarta w święta państwowe. 

                                Podczas gdy fakt złożenia skargi i podjęcia środków dyscyplinarnych przez Watykan został potwierdzony przez obie strony, sprawia to wrażenie, że nie przeprowadzono formalnego dochodzenia w sprawie faktów ani znormalizowanego procesu prawnego w tej sprawie, mimo że w 2019 r. Watykan wyjaśnił kanoniczny proces tego rodzaju. Vos estis lux mundi. Szereg kwestii utrudnia zrozumienie tego procesu, który wciąż budzi wątpliwości.

                                AutorMaría José Atienza / Javier García Herrería

                                Watykan

                                Moralność sztucznej inteligencji zależy od ludzkich decyzji, stwierdza Watykan w nowym dokumencie

                                Watykan ostrzega przed etycznym wykorzystaniem sztucznej inteligencji, przypominając, że powinna ona służyć wspólnemu dobru i nie powodować szkód. Uznając jej pozytywny potencjał, dokument wzywa do regulacji gwarantujących godność ludzką i zapobiegających nadużyciom.

                                Cindy Wooden-30 Styczeń 2025-Czas czytania: 4 minuty

                                (OSV News). "Postęp technologiczny jest częścią Bożego planu stworzenia", powiedział Watykan, ale ludzie muszą wziąć odpowiedzialność za wykorzystanie technologii takich jak sztuczna inteligencja (AI), aby pomóc ludzkości, a nie szkodzić jednostkom lub grupom.

                                "Jak w przypadku każdego narzędzia IA jest przedłużeniem ludzkiej potęgi i chociaż jego przyszłe możliwości są nieprzewidywalne, przeszłe działania ludzkości dostarczają wyraźnych ostrzeżeń" - czytamy w komunikacie. dokument podpisany przez kardynałów Víctora Manuela Fernándeza, prefekta Dykasterii Nauki Wiary, i José Tolentino de Mendonça, prefekta Dykasterii Kultury i Edukacji.

                                Dokument, zatwierdzony przez papieża Franciszka 14 stycznia i upubliczniony przez Watykan 28 stycznia - dzień po Międzynarodowym Dniu Pamięci o Holokauście - stwierdza, że "okrucieństwa popełnione w całej historii są wystarczające, aby wzbudzić głębokie zaniepokojenie możliwymi nadużyciami w zakresie sztucznej inteligencji".

                                Antiqua et Nova

                                Zatytułowany "Antiqua et Nova (Old and New): A Note on the Relationship between Artificial Intelligence and Human Intelligence", artykuł koncentruje się w szczególności na moralnym wykorzystaniu technologii i wpływie, jaki sztuczna inteligencja już ma lub może mieć na relacje międzyludzkie, edukację, pracę, sztukę, opiekę zdrowotną, prawo, wojnę i stosunki międzynarodowe.

                                Technologia AI jest wykorzystywana nie tylko w aplikacjach takich jak ChatGPT i wyszukiwarki, ale także w reklamie, autonomicznych samochodach, autonomicznych systemach broni, systemach bezpieczeństwa i nadzoru, robotyce w fabrykach i analizie danych, a nawet w opiece zdrowotnej.

                                Papieże i instytucje watykańskie, w szczególności Papieska Akademia Nauk, od ponad 40 lat monitorują i wyrażają zaniepokojenie rozwojem i wykorzystaniem sztucznej inteligencji.

                                "Jak każdy produkt ludzkiej kreatywności, sztuczna inteligencja może być ukierunkowana na pozytywne lub negatywne cele" - czytamy w watykańskim dokumencie. "Kiedy jest używana w sposób, który szanuje ludzką godność i promuje dobrobyt jednostek i społeczności, może wnieść pozytywny wkład w ludzkie powołanie.

                                Ludzkie decyzje

                                "Jednak, podobnie jak we wszystkich obszarach, w których istoty ludzkie są wezwane do dokonywania wyborów, również tutaj pojawia się cień zła" - stwierdziły dykasterie. "Tam, gdzie ludzka wolność pozwala na wybór tego, co złe, moralna ocena tej technologii musi uwzględniać sposób, w jaki jest ona kierowana i wykorzystywana".

                                Ludzie, a nie maszyny, podejmują decyzje moralne. Dlatego "ważne jest, aby ostateczna odpowiedzialność za decyzje podejmowane przy użyciu sztucznej inteligencji spoczywała na ludzkich decydentach i aby istniała odpowiedzialność za wykorzystanie sztucznej inteligencji na każdym etapie procesu decyzyjnego".

                                Watykański dokument podkreśla, że chociaż sztuczna inteligencja może szybko wykonywać bardzo złożone zadania lub uzyskiwać dostęp do dużych ilości informacji, to nie jest naprawdę inteligentna, a przynajmniej nie w taki sam sposób, jak ludzie.

                                "Właściwe rozumienie ludzkiej inteligencji nie może być zredukowane do zwykłego przyswajania faktów lub zdolności do wykonywania określonych zadań. Wręcz przeciwnie, implikuje ona otwartość osoby na ostateczne pytania życia i odzwierciedla orientację na prawdę i dobro.

                                Specyficznie ludzki

                                Ludzka inteligencja obejmuje również słuchanie innych, wczuwanie się w nich, budowanie relacji i dokonywanie ocen moralnych - działania, których nawet najbardziej wyrafinowane programy AI nie są w stanie wykonać, mówi.

                                "Pomiędzy maszyną a istotą ludzką, tylko istota ludzka może być wystarczająco samoświadoma, aby słuchać i podążać za głosem sumienia, roztropnie rozeznawać i szukać dobra, które jest możliwe w każdej sytuacji" - czytamy w dokumencie.

                                Watykańskie dykasterie wydały kilka ostrzeżeń lub zastrzeżeń w dokumencie, wzywając indywidualnych użytkowników, programistów, a nawet rządy do sprawowania kontroli nad sposobem wykorzystania sztucznej inteligencji i do "zapewnienia, że sztuczna inteligencja zawsze wspiera i promuje najwyższą wartość godności każdej istoty ludzkiej i pełnię ludzkiego powołania".

                                Po pierwsze, zauważyli, że "zawsze należy unikać podszywania się pod sztuczną inteligencję; robienie tego w oszukańczych celach jest poważnym naruszeniem etyki, które może podważyć zaufanie społeczne". Podobnie, wykorzystywanie sztucznej inteligencji do oszukiwania w innych kontekstach - takich jak edukacja lub relacje międzyludzkie, w tym w obszarze seksualności - powinno być również uważane za niemoralne i wymaga starannego nadzoru w celu uniknięcia szkód, zachowania przejrzystości i zapewnienia godności wszystkich osób".

                                Nowe dyskryminacje

                                Dykasterie ostrzegły, że "sztuczna inteligencja może być wykorzystywana do utrwalania marginalizacji i dyskryminacji, tworzenia nowych form ubóstwa, poszerzania "przepaści cyfrowej" i pogłębiania istniejących nierówności społecznych".

                                Podczas gdy sztuczna inteligencja obiecuje zwiększyć produktywność w miejscu pracy poprzez "przejęcie przyziemnych zadań", według artykułu "często zmusza pracowników do dostosowania się do szybkości i wymagań maszyn, zamiast maszyn zaprojektowanych tak, aby pomagały tym, którzy pracują".

                                Rodzice, nauczyciele i uczniowie powinni również uważać na swoją zależność od sztucznej inteligencji i znać swoje ograniczenia.

                                "Powszechne wykorzystanie sztucznej inteligencji w edukacji może zwiększyć zależność uczniów od technologii, upośledzając ich zdolność do samodzielnego wykonywania niektórych zadań i pogłębiając ich uzależnienie od ekranów" - czytamy w artykule.

                                I chociaż sztuczna inteligencja może dostarczać informacji, zgodnie z dokumentem, nie edukuje, co wymaga myślenia, rozumowania i rozeznania.

                                Sztuczna inteligencja i dezinformacja

                                Użytkownicy powinni być również świadomi "poważnego ryzyka generowania przez sztuczną inteligencję zmanipulowanych treści i fałszywych informacji, które mogą łatwo wprowadzić ludzi w błąd ze względu na ich podobieństwo do prawdy". Takie dezinformacje mogą wystąpić nieumyślnie, na przykład w przypadku "halucynacji" AI, gdzie generatywny system AI generuje wyniki, które wydają się prawdziwe, ale nie są, ponieważ jest zaprogramowany tak, aby odpowiadać na wszystkie prośby o informacje, niezależnie od tego, czy ma do nich dostęp, czy nie.

                                Oczywiście, zgodnie z dokumentem, fałszywa sztuczna inteligencja może być również "zamierzona: osoby lub organizacje celowo generują i rozpowszechniają fałszywe treści w celu wprowadzenia w błąd lub wyrządzenia szkody, takie jak obrazy, wideo i audio. deepfake -odnosi się do fałszywej reprezentacji osoby, edytowanej lub generowanej przez algorytm sztucznej inteligencji.

                                Według dokumentu, wojskowe zastosowania technologii AI są szczególnie niepokojące ze względu na "łatwość, z jaką autonomiczna broń czyni działania wojenne bardziej opłacalnymi", potencjał AI do wyeliminowania "ludzkiego nadzoru" nad rozmieszczeniem broni oraz możliwość, że autonomiczna broń może stać się przedmiotem nowego "destabilizującego wyścigu zbrojeń, z katastrofalnymi konsekwencjami dla praw człowieka".


                                Ten artykuł jest tłumaczeniem artykułu opublikowanego po raz pierwszy w OSV News. Oryginalny artykuł można znaleźć tutaj tutaj.

                                AutorCindy Wooden

                                OSV News

                                Kultura

                                Msza na ciężkie czasy: Msza Nelsona Haydna

                                Słuchanie muzyki skomponowanej przez wielkiego kompozytora na potrzeby Mszy Świętej jest zawsze doświadczeniem, które wzmacnia wiarę i estetyczną przyjemność. Jeśli kompozytor jest również szczerym katolikiem, a muzyka jest wyjątkowo dopasowana do konkretnej sytuacji duchowej i historycznej, słuchanie Mszy staje się interesującym doświadczeniem duchowym i ludzkim. Dobrym tego przykładem jest "Msza Nelsońska" Franza Josepha Haydna.

                                Antonio de la Torre-30 Styczeń 2025-Czas czytania: 5 minuty

                                Kiedy myślimy o wielkich katolickich kompozytorach, znajdujemy takich, którzy są katolikami tylko z nazwy, i takich, którzy prowadzili autentyczne życie wiary, pobożności i praktyki w Kościele. Wśród tych drugich jednym z najważniejszych jest Austriak Franciszek Józef Haydn (1732-1809), wielki patriarcha wiedeńskiego klasycyzmu muzycznego, który rozwinął najważniejszą część swojej kariery muzycznej u szczytu sekularystycznego oświecenia, w drugiej połowie XVIII wieku. W czasach, gdy wiara katolicka była często kojarzona w najbardziej kultywowanych kręgach z przesądami, obskurantyzmem i kulturowym unieruchomieniem, jesteśmy zaskoczeni, że wśród najbardziej zrównoważonych, światłych i pełnych wyobraźni muzyków epoki oświecenia znajdujemy prawdziwego katolika.

                                Nie zagłębiając się w osobiste szczegóły jego życia religijnego, zatrzymamy się na jednym z najbardziej oczywistych przykładów jego wiary: jednej z mszy należących do jego obszernego katalogu kompozycji do liturgii katolickiej. Wielu współczesnych mu kompozytorów poświęciło się temu rodzajowi muzyki, wśród nich jego wielki przyjaciel Mozart czy jego brat Michael Haydn, ale w żadnym z nich nie znajdujemy szczerości wyrazu, ilustracji wiary za pomocą muzyka i pogodne dostojeństwo stylu liturgicznego, jak u Franza Josepha Haydna.

                                Pierwsza seria ośmiu mszy została skomponowana między 1749 r. (w wieku 17 lat, pierwsza, poświęcona św. Janowi Bożemu) a 1782 r. (w wieku 50 lat, skomponowana dla sanktuarium Mariazellera). Jego zobowiązania wobec księcia Esterhazy'ego, jego mecenasa, oraz podróże do Londynu na premiery jego muzyki, oznaczały długą przerwę w jego poświęceniu się muzyce liturgicznej. W latach 1782-1795 poświęcił się intensywnie tym dwóm zobowiązaniom i w tym okresie wspaniale rozwinął swój styl kompozytorski na muzykę kameralną i orkiestrę, do tego stopnia, że jest uważany za ojca kwartetu smyczkowego i symfonii, dwóch najważniejszych gatunków w obu rodzajach muzyki.

                                Dlatego też, kiedy powrócił do komponowania Mszy w 1796 roku, jego styl był już dojrzały, a jego mistrzostwo techniki orkiestrowej było godne podziwu, dzięki czemu jego ostatnia seria sześciu Mszy, skomponowana w latach 1796-1802, z pewnością jest najważniejszym zbiorem katolickiej muzyki liturgicznej okresu klasycznego. Coroczny rytm Mszy wynika z faktu, że każda z nich została skomponowana na dzień święta jego patronki i przyjaciółki, Marii, żony księcia Mikołaja z Esterhazy. Tak więc na każdy 12 września Haydn komponował już wspaniałą mszę, która miała być wykonywana podczas liturgicznych obchodów Imienia Maryi. Trzecia z nich, skomponowana w 1798 roku, jest prawdopodobnie najlepsza: "Missa in angustiis", znana jako "Msza Nelsona".

                                Wybawiciel w trudnych chwilach

                                Uderzające jest to, że msza skomponowana na uroczystą okazję powinna nosić tak dramatyczną nazwę. Okoliczności, w których została skomponowana, wyjaśniają jednak mroczny i niepokojący ton sugerowany przez tytuł, a także pojawienie się admirała Horatio Nelsona w tytule, pod którym jest zwykle znana. W 1798 roku Haydn, w wieku 66 lat, przeżywa trudne chwile. Jego zdrowie pogarsza się coraz bardziej (umrze 11 lat później), a siły wyczerpuje ogromna praca związana z ukończeniem jego arcydzieła, oratorium "The Creation", którego premiera odbyła się w kwietniu 1798 roku. Z drugiej strony, lato 1798 roku było bardzo ciężkie dla Austrii i Wiednia, jego ulubionego miasta, kolejno zagrożonego i pokonanego przez rewolucyjne armie Napoleona.

                                Jakby tego było mało, gospodarka wojenna znacznie ograniczyła budżet muzyczny księcia Esterhazy'ego, który musiał obejść się bez wszystkich instrumentów dętych (rogów, obojów, fletów, klarnetów i fagotów). Ponieważ to właśnie oni nadają kolorytu orkiestrze Haydna, Msza musiała zostać skomponowana na nieco niejasny skład: tylko smyczki, trąbki i kotły. Nastrój, bez wątpienia, sugeruje we wszystkich swoich wymiarach bardzo silną udrękę i troskę.

                                Jednak na krótko przed premierą mszy, 1 sierpnia 1798 r., angielska flota dowodzona przez lorda Nelsona rozerwała francuską eskadrę na strzępy w bitwie o Egipt, zadając tym samym pierwszy śmiertelny cios niepowstrzymanemu ekspansjonizmowi Napoleona. Nazwisko admirała stało się synonimem nadziei przeciwko Francuzom, a jego postać natychmiast zyskała rangę zbawiciela, niczym boska odpowiedź na błagalną prośbę Haydna w jego mszy. Jakby tego było mało, sam Nelson udał się do Wiednia i pałacu Esterhazy w 1800 roku, a Haydn, dobrze znany angielskiej publiczności po swoich podróżach do Londynu, mógł wykonać na jego cześć mszę, którą skomponował na ten czas niebezpieczeństwa. Od tego czasu jest ona powszechnie znana jako "Msza Nelsona".

                                Drżące błaganie

                                Pierwszy numer mszy, "Kyrie", z wybuchami trąbek i kotłów, napisany w ponurym trybie d-moll, zawiera porywające inwokacje chóru w unisono, wzywające boskiego miłosierdzia w mrocznych czasach. Jest to dalekie od zwykle jasnych, świetlistych początków mszy okresu klasycznego, w trybie durowym, pełnych melodii i równowagi. Po krótkim okresie imitacji w chórze, mrożąca krew w żyłach koloratura sopranu, najbardziej wirtuozowska partia solowa Mszy, wybucha ponad trąbkami, wołając "eleison": zmiłuj się.

                                Z drugiej strony, "Gloria" jest inicjowana przez sopran w tonacji D-dur, w bardziej konwencjonalnym i świetlistym stylu, przypominającym najlepsze chóry oratorium "Stworzenie". Solowe i chóralne interwencje prowadzą do spokojniejszej sekcji w tonacji B-dur, która zostaje odtworzona słowami "qui tollis peccata mundi", "Ty, który gładzisz grzech świata". Ton przepełnionej wiarą modlitwy jest przejrzysty w tym świetlistym fragmencie, ciepły i harmonijny w kontekście udręki i ciągłych zmian muzycznych. Kontrabas, kolejny wirtuozowski solista, towarzyszy sopranowi w tym wspaniałym duecie, uzupełnionym niewielkimi interwencjami chóru i solowymi pasażami organów. Koniec "Glorii" powtarza jej początek, śledząc w ten sposób zrównoważoną strukturę muzyczną typową dla wiedeńskiego klasycyzmu.

                                Od kontemplacji do walki

                                Centralny fragment "Credo" jest jedną z najbardziej rozbudowanych i oryginalnych części "Mszy Nelsona", w której można dostrzec, jak szczegółowo Haydn kontempluje muzycznie główny dogmat wiary, którą wyznawał całym sercem: wcielenie, mękę, śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego. Rzeczywiście, po lekkim początku, ponownie w D-dur, muzyka zatrzymuje się na słowach "Zstąpił z nieba". Duża, powolna sekcja w tonacji G-dur, napisana tylko na smyczki i sopran, słodko ilustruje wcielenie Syna Bożego.

                                Po echu chóru muzyka przechodzi do męki i śmierci Jezusa Chrystusa, której towarzyszą trąbki i kotły, jak w strasznym kondukcie pogrzebowym. Głęboko kontemplacyjny, a jednocześnie eksponujący wiarę ton tego fragmentu osiąga przejmujący moment, gdy sopran, w podsumowaniu ukrzyżowania przez solistów, powtarza trzykrotnie "pro nobis": "dla nas". Po niej tylko wiolonczele orkiestry cicho towarzyszą wspomnieniu pogrzebu Chrystusa: "et sepultus est".

                                Pod koniec Mszy, przed dojściem do uroczystego "Agnus Dei", które kulminuje Mszę triumfalnym finałem D-dur, Haydn pozostawia w drugiej części "Sanctus" ("Benedictus") kolejny moment natchnionej oryginalności. Nawiązując do tego, "który przychodzi w imieniu Pana", komponuje marsz wojskowy w czasie 2/4, ponownie w ponurej tonacji d-moll. Dziwna formuła dla części, która w mszach tego okresu jest zwykle komponowana w trybie durowym i w pogodnym i melodyjnym tonie. Ale okoliczności dyktują: zbawiciel "który przychodzi w imieniu Pana" będzie musiał przyjść w środku wojny i z suwerenną siłą militarną, aby przezwyciężyć zagrożenia i niepokoje, które dominują w atmosferze. Jeśli nie możemy dosłownie powiedzieć, że Lord Nelson był odpowiedzią na tę ogromną prośbę, należy przyznać, że jego postać uderzająco pasuje do niepokojów i nadziei wyrażonych przez Haydna w tej wspaniałej mszy.

                                Następnie Eraldo Salmieri poprowadzi Filharmonię Słowacką w wykonaniu "Mszy Nelsona".

                                AutorAntonio de la Torre

                                Doktor teologii

                                Gospel

                                Śniące serca. Ofiarowanie Pańskie (C)

                                Joseph Evans komentuje czytania na Ofiarowanie Pańskie (C) na niedzielę 2 lutego 2025 r.

                                Joseph Evans-30 Styczeń 2025-Czas czytania: 2 minuty

                                Święto Ofiarowania Pańskiego to ważniejsze święto, niż nam się często wydaje. W rzeczywistości w różnych obrządkach i kalendarzach oznacza ono koniec okresu Bożego Narodzenia. Nic więc dziwnego, że w tym roku nadal jest obchodzone, nawet jeśli przypada w niedzielę. 

                                Święto mówi nam o nadziei, o sercu, o pragnieniu. Myślimy o nadziei starszych Symeona i Anny, którzy mieli nadzieję "...".Pocieszenie dla Izraela" y "wyzwolenie Jerozolimy". Moglibyśmy zadowolić się mniejszymi pociechami: jakąś przyjemnością lub satysfakcją. Widzimy wyraźniej pragnienia Symeona, gdy mówi o Chrystusie jako "...".Salvador" y "światłem na oświecenie narodów i chwałą ludu Twego, Izraela". To niezwykłe. W obliczu publicznej misji i nauczania Chrystusa, ten człowiek jest tak samo zaniepokojony tym, aby światło wiary dotarło do pogan, jak tym, aby Izrael odkrył prawdziwą chwałę Boga, objawioną w Jezusie. 

                                Jest to człowiek prowadzony przez Ducha Świętego - ewangelia mówi nam wyraźnie - człowiek, którego pragnienia zostały zainspirowane i ukształtowane przez Ducha, którego serce zostało uformowane przez Ducha. I dlatego był tak hojny i uniwersalny, a nawet Katolik. W czasach, gdy Żydzi byli, ogólnie rzecz biorąc, fanatycznie przeciwni cudzoziemcom, oto człowiek głęboko zatroskany o zbawienie wszystkich ludzi, Żydów i pogan. 

                                Przykład Symeona wzywa nas do posiadania serca z wielkimi pragnieniami: był starym człowiekiem, ale jego serce płonęło uniwersalnym pragnieniem, zbawienia wszystkich. Rzeczywiście, drobne pragnienia uniemożliwiają nam zobaczenie Chrystusa. Wielu innych ludzi było tego dnia w Świątyni, ale prawdopodobnie poszli tam z błahych powodów: dla rutyny, by zaznaczyć jakąś rubrykę, by być widzianym, by modlić się o powodzenie w interesach lub o to, by dzieci wyszły za mąż i dobrze im się powodziło itd. Szukali rzeczy Bożych, a nie Boga. Szukali rzeczy Bożych, a nie samego Boga. Dlatego nie rozpoznali Jezusa. Nasz Pan jest rozpoznawany przez tych, którzy mają wielkie serce i wielkie pragnienia. Symeon był w relacji z Duchem Świętym, był prowadzony przez Ducha. Znalazł Boga w ramionach ubogiego wieśniaka, ponieważ Bóg znajduje się w ubóstwie i w ubogich. 

                                Anne odnalazła Boga poprzez swoje głębokie życie w wierze. Przez około 60 lat poświęcała się "z postem i modlitwą w dzień i w nocy"w świątyni. Było to głębokie i szczere poszukiwanie Boga, które zostało nagrodzone spotkaniem z Chrystusem.

                                Watykan

                                Papież podkreśla zaufanie św. Józefa do Boga i modli się za DR Konga

                                W cyklu poświęconym "Jezusowi Chrystusowi, naszej nadziei" w tym Roku Jubileuszowym, papież Franciszek podkreślił dziś "zwiastowanie Józefowi", jego zaufanie do Boga i jego postawę: Józef wierzy, ma nadzieję i kocha. Papież modlił się o zakończenie przemocy w Demokratycznej Republice Konga i pogratulował milionom chińskich rodzin z okazji Księżycowego Nowego Roku.  

                                Francisco Otamendi-29 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                Z po raz kolejny uniwersalną wizją, papież poruszył szeroki zakres tematów w Publiczność z tej środy Jubileusz nadziei, przykład Święty JózefKsiężycowy Nowy Rok dla Chińskie rodzinyjego wspomnienie o ofiary eksterminacji w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej, wezwanie do zaprzestania przemocy w Demokratycznej Republice Konga, pokój na świecie oraz wspomnienie św. Jana Bosko w dniu 31.

                                Centralnym tematem jego katechezy, skoncentrowanej na Jezusie Chrystusie, naszej nadziei, i skoncentrowanej na dzieciństwie Jezusa, było zwiastowanie anioła św. Józefowi i jego odpowiedź wiary. 

                                "Ich miłość została wystawiona na próbę"

                                "W Ewangelii Mateusza Józef wkracza na scenę jako narzeczony Maryi. Dla Żydów zaręczyny były prawdziwym związkiem prawnym, przygotowującym do tego, co miało się wydarzyć około rok później, do celebracji małżeństwa" - rozpoczął papież. 

                                To właśnie w tym czasie Józef odkrył ciążę Maryi, "a jego miłość została wystawiona na ciężką próbę". W obliczu takiej sytuacji, która prowadziłaby do zerwania zaręczyn, Prawo sugerowało dwa możliwe rozwiązania: albo publiczny akt prawny, taki jak wezwanie kobiety do sądu, albo akt prywatny, taki jak wręczenie kobiecie listu odrzucającego".

                                José ufa

                                "Mateusz definiuje Józefa jako 'sprawiedliwego' (zaddiq) człowieka, człowieka, który żyje zgodnie z Prawem Pańskim, który jest nim inspirowany przy każdej okazji swojego życia". We śnie Józef słyszy następujące słowa: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki. Albowiem Dziecię, które się w Niej poczęło, jest z Ducha Świętego; porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów" (Mt 1, 20-21).

                                W obliczu tego objawienia, podkreślił Papież, "Józef nie prosi o więcej dowodów, on ufa. Józef ufa Bogu, przyjmuje Boże marzenie dotyczące jego życia i życia jego oblubienicy. W ten sposób wchodzi w łaskę tych, którzy wiedzą, jak żyć Bożą obietnicą z wiarą, nadzieją i miłością".

                                "Wierzyć, mieć nadzieję i kochać", "posłuszeństwo".

                                Następca Piotra kontynuował: "JoséW tym wszystkim nie wypowiada żadnego słowa, ale wierzy, ma nadzieję i kocha. Nie mówi "słów na wiatr", ale konkretne czyny. Należy do rasy tych, których apostoł Jakub nazywa tymi, którzy "wprowadzają Słowo w czyn" (por. Jk 1, 22), przekładając je na czyny, na ciało, na życie. Józef ufa Bogu i jest Mu posłuszny: "Jego wewnętrzna uważność na Boga (...) spontanicznie staje się posłuszeństwem" (Benedykt XVI, Dzieciństwo Jezusa, Mediolan-Watykan 2012, 57)" (Benedykt XVI, Dzieciństwo Jezusa, Mediolan-Watykan 2012, 57).

                                Siostry, bracia, zaapelował Franciszek, "Prośmy także Pana o łaskę słuchania bardziej niż mówienia, o łaskę śnienia Bożych snów i odpowiedzialnego przyjmowania Chrystusa, który od momentu naszego chrztu żyje i wzrasta w naszym życiu".

                                DR Konga: apel do społeczności międzynarodowej

                                "Wyrażam zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją w zakresie bezpieczeństwa w Demokratycznej Republice Konga. Kongo", ujawnił papież. "Wzywam wszystkie strony konfliktu, aby zobowiązały się do zaprzestania działań wojennych i ochrony ludności cywilnej w Gomie i innych obszarach dotkniętych operacjami wojskowymi. 

                                "Z niepokojem śledzę również to, co dzieje się w stolicy, Kinszasie, mając nadzieję, że wszelkie formy przemocy wobec ludzi i ich własności ustaną tak szybko, jak to możliwe. Modląc się o szybkie przywrócenie pokoju i bezpieczeństwa, apeluję do mieszkańców Kinszasy o odwołanie władze lokalne i społeczność międzynarodową, aby zrobiły wszystko, co możliwe, aby rozwiązanie sytuacji konfliktu za pomocą pokojowych środków". 

                                Księżycowy Nowy Rok: spokój, pogoda ducha i zdrowie 

                                Zwracając się do chińskojęzycznych pielgrzymów, papież przypomniał, że - w Azji Wschodniej i w różnych częściach świata miliony rodzin świętują dziś Księżycowy Nowy Rok, okazję do intensywniejszego przeżywania relacji rodzinnych i przyjaźni. Z moimi najlepszymi życzeniami na Nowy Rok, niech moje błogosławieństwo dotrze do was wszystkich, ponieważ wzywam pokoju, pogody ducha i zdrowia dla każdego z was od Pana.

                                Kustosze prawdy i pamięci o zagładzie podczas II wojny światowej

                                W pozdrowieniu skierowanym do Polaków Franciszek przypomniał "waszych rodaków, którzy wraz z członkami innych narodów byli ofiarami eksterminacji w niemieckich obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej".

                                "Bądźcie depozytariuszami prawdy i pamięć tej tragedii i jej ofiar, wśród których było wielu chrześcijańskich męczenników" - powiedział. "Pamiętajcie o waszym nieustannym zaangażowaniu na rzecz pokoju i obrony godności ludzkiego życia we wszystkich narodach i religiach. Z serca wam błogosławię.

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Watykan

                                Rocznica zakończenia Soboru Watykańskiego II (1965-2025)

                                Sześć dekad po zakończeniu Soboru Watykańskiego II, jego dziedzictwo nadal naznacza życie Kościoła i jego wyzwania w XXI wieku. W obliczu głosów wzywających do rewizji lub nawet nowego soboru, nadszedł czas, aby zastanowić się nad zastosowaniem jego nauk i ich znaczeniem dla ewangelizacji i życia chrześcijańskiego dzisiaj.

                                José Carlos Martín de la Hoz-29 styczeń 2025-Czas czytania: 4 minuty

                                W ostatnich latach pojawiły się głosy wzywające do odłożenia na półkę Soboru Watykańskiego II i zwołania Soboru Watykańskiego III w celu ponownego rozważenia sytuacji Kościoła w pierwszej ćwierci XXI wieku oraz przemyślenia strategii i komunikacji na rozpoczęte właśnie tysiąclecie.

                                Niewątpliwie wszystkie sformułowania wiary i wszystkie wezwania do ewangelizacji w ciągu kilku lat muszą zostać przeformułowane, ponieważ ludzkie wyrażenia rozpadają się, są opróżnione z treści, stają się rutynowe i nie wyrażają już z żywością odwiecznej treści Objawienia. W każdym razie, jak przypomina nam List do Hebrajczyków: "Żywe jest słowo Boże i skuteczne, jak miecz obosieczny, przenikające aż do głębi duszy" (Hbr 4, 12).

                                W rzeczywistości potrzebne jest ciągłe wzywanie Ducha Świętego, aby na podstawie sformułowań wiary zatwierdzonych przez magisterium Kościoła mógł oświecać ludzkie serca. Paweł z mocą stwierdził: "litera zabija, lecz duch daje życie" (2 Kor 3, 6).

                                Ponowne odczytanie Soboru Watykańskiego II

                                Czytając ponownie bogatą teologię zawartą w dokumentach Soboru Watykańskiego II, pierwszą rzeczą, która uderza, jest niezwykła świeżość dokumentów, które zostały napisane, aby przekazać z mocą prawdę o Jezusie Chrystusie, Kościele i świecie. 

                                Co więcej, teologia świeckich, źródła objawienia, wolność sumienia, zasada wolności religijnej, godność osoby ludzkiej, ekumenizm, powszechne kapłaństwo wiernych i wiele innych kwestii napełniło chrześcijańskie przesłanie witalnością na koniec XX i początek XXI wieku i zapowiada, że Sobór Watykański II ma w sobie jeszcze wiele życia. Św. Jan Paweł II stwierdził w adhortacji "....Novo Milenio ineunte"Pierwszym dialogiem Kościoła ze współczesnym światem było niewątpliwie zaproszenie go do poznania i przyjaźni z Jezusem Chrystusem, która jest świętością.

                                Przemówienia św. Pawła VI sześćdziesiąt lat temu były bardzo optymistyczne, ponieważ naprawdę spodziewał się nowej wiosny dla Kościoła Jezusa Chrystusa w nadchodzących latach.

                                Interpretacje Rady

                                Jak dobrze wiemy, przed pojawieniem się tekstów soborowych w kościołach partykularnych doszło do fałszywego przedstawienia doktryn soborowych, promowanego przez tak zwane "zjawisko kontestacji", jak nazwał je kardynał Ratzinger w swoim słynnym raporcie na temat wiary, długim wywiadzie udzielonym słynnemu włoskiemu dziennikarzowi Messoriemu.

                                Wiele lat później, jako papież, Benedykt XVI odniósł się do tych trudnych i smutnych lat Kościoła posoborowego i zinterpretował je jako "hermeneutykę zerwania" w przeciwieństwie do hermeneutyki Tradycji.

                                Niewątpliwie hermeneutyka Tradycji polegała na zastosowaniu autentycznego soboru do życia Kościoła i wszystkich jego instytucji na całym świecie.

                                Powszechne powołanie do świętości

                                Pierwszą i najważniejszą kwestią było powszechne powołanie do świętości (por. Lumen gentium" nr 40), które Magisterium potrafiło w ostatnich latach połączyć z kapłaństwem powszechnym wiernych (por. Katechizm nr 1456), dzięki któremu wszyscy chrześcijanie odkryli swoje powołanie do pełni świętości i błogosławieństw. Jednocześnie to wspólne kapłaństwo zostało wyrażone w znaczeniu apostolskiego działania wiernych świeckich, aby być zaczynem w masach i prowadzić ewangelizację kapilarną w świecie, niosąc wartości Ewangelii i nowinę o Jezusie Chrystusie wszystkim ludziom. 

                                Ponadto, jak potwierdza "Gaudium et spes", wierni świeccy są "duszą świata" (n. 4) i dlatego muszą rządzić swoimi rodzinami, ziemią, na której pracują oraz wszystkimi środowiskami społecznymi i zawodowymi.

                                Podróże Ojca Świętego Jana Pawła II, Benedykta XVI i Papieża Franciszka obejmowały cały świat i odbywały się przy wielu okazjach. Obecność rzymskiego papieża na krańcach ziemi, niosącego płomień miłości Boga i miłości Kościoła, sprzyjała zjednoczeniu kościołów, a jednocześnie ceniła lokalne tradycje, aby być jednym ludem z jednym pasterzem.

                                Godność ludzka

                                Niewątpliwie soborowe doktryny o godności osoby ludzkiej wzrosły poprzez rewaloryzację praw człowieka, ale także solidnie je ugruntowały, ukazując, że opierają się one na człowieku jako obrazie i podobieństwie Boga. Bóg jest w swoim intymnym życiu subsystentną relacją: subsystentną relacją Ojcostwa, subsystentną relacją Synostwa i subsystentną relacją Miłości między Ojcem i Synem. 

                                Człowiek został zatem zdefiniowany przez Radę jako relacja. Relacja z Bogiem na pierwszym miejscu i relacja z innymi. Wychodząc od Bożej miłości, człowiek jest przez Boga uzdalniany do miłości w wolności dzieci Bożych. Stąd człowiek, poznając i kochając Boga i innych, dojrzewa i wzrasta.

                                Wdrożenie Rady

                                Czytając wszystkie encykliki i adhortacje apostolskie opublikowane przez św. Jana Pawła II, można zauważyć, że Sobór został zastosowany we wszystkich dziedzinach Kościoła i we wszystkich aspektach jego życia. Żadne pytania nie pozostały bez odpowiedzi: Kościół, tajemnice życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, lata poświęcone Trójcy Świętej, życiu eucharystycznemu i pokutnemu. Sobór naprawdę rzucił wiele światła. Mamy również katechizm i Kodeks Prawa Kanonicznego.

                                W dziedzinie ekumenizmu św. Jan Paweł II opublikował fundamentalną encyklikę "Ut unum sint", która zachęcała chrześcijan do poznania i docenienia części wspólnego objawienia z ich odłączonymi braćmi, do poznania i zrozumienia siebie nawzajem, a także, jak stwierdzono w "Unitatis redintegratio": musimy współpracować na rzecz miłości.

                                W rzeczywistości synodalność które papież Franciszek zastosował do życia Kościoła w trzecim tysiącleciu, były już wcześniej popierane przez synody biskupów, które odbywały się co dwa lata w Rzymie z udziałem przedstawicieli Kościoła powszechnego, z którymi różni rzymscy papieże kontynuowali stosowanie Soboru Watykańskiego II w życiu Kościoła powszechnego. 

                                Ewangelizacja

                                Joost Joustra: "Dzieła sztuki mają tyle samo do powiedzenia, co teologowie".

                                W wywiadzie dla Omnes, Joost Joustra, profesor King's College London, bada związek między sztuką a religią, argumentując, że dzieła stworzone przez niektórych artystów mogą wnieść wiele do zrozumienia kwestii teologicznych.

                                Paloma López Campos-29 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                Joost Joustra jest jednym z prelegentów biorących udział w 14. profesjonalnym seminarium na temat kościelnych urzędów komunikacji pod koniec stycznia 2025 r., które odbędzie się w Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża. Obecnie wykłada w King's College w Londynie, gdzie pomaga studentom zrozumieć złożoną relację pomiędzy sztuka i religia.

                                Jak zdefiniowałbyś interakcję między religią a sztuką?

                                - Nie jest to łatwa odpowiedź, ponieważ oba te tematy są bardzo szerokie. Powiedziałbym, że zasadniczo związek między religią a sztuką, a konkretnie między chrześcijaństwem a sztuką, polega na tym, że nawet dla ludzi, którzy nie uważają się za wierzących, istnieją pewne rzeczy, z którymi mogą się identyfikować w tych historiach, które można znaleźć na przykład w Biblii. Sztuka wizualna jest bardzo przystępnym sposobem na dotarcie do tych tematów.

                                Aby podać przykład, pracowałem nad wystawą na temat grzechu i oczywiście jednym z ważnych tematów tej wystawy był Upadek Ludzkości i historia z Księgi Rodzaju. Jeśli jesteś chrześcijaninem lub żydem, będziesz znał tę historię bardzo dobrze, ale jeśli nie, obraz Adama i Ewy pokazujący wahanie Adama, gdy przyjmuje owoc, może sprawić, że historia będzie bardzo przystępna. W końcu na tym polega siła sztuki, jeśli chodzi o te tematy.

                                Jakie jest znaczenie tego związku we współczesnym kontekście?

                                - Tradycyjnie kościoły są bardzo udekorowane, a ludzie lubią odwiedzać te miejsca niezależnie od ich wiary, więc wydaje się, że istnieje pewien rodzaj przyciągania. Nawet jeśli ludzie nie mają osobistego związku z religijnym aspektem sztuki, przyciąga ich ona.

                                Jak postrzegasz ewolucję sztuki religijnej i które obecne trendy wydają się szczególnie istotne z perspektywy teologicznej?

                                - Dobrym przykładem, którego nie chciałbym nazywać "trendem", ale "troską", jest to, że moim zdaniem ludzie obecnie bardzo aktywnie myślą o środowisku. Na przykład wystawa w Galerii Narodowej poświęcona św. Franciszkowi z Asyżu. Relacja św. Franciszka ze środowiskiem i papież Franciszek wykorzystujący jego pisma w ostatnich latach to dobry przykład kogoś, kto żył setki lat temu, ale wciąż ma coś do powiedzenia na temat naszej teraźniejszości.

                                Czy istnieją pewne powtarzające się elementy lub symbole w sztuce, które uważasz za uniwersalne w reprezentowaniu boskości?

                                - Oczywiście, są one wszędzie. Mogą być bardzo wyraźne, najbardziej istotnym obrazem chrześcijaństwa może być Chrystus na krzyżu lub Dziewica z Dzieciątkiem, ale ludzie znajdują również pewną boską obecność w abstrakcyjnych obrazach. Ale ludzie odnajdują również pewną boską obecność w obrazach abstrakcyjnych. Czy sztuka musi być figuratywna, aby przekazać pewne poczucie boskości? Nie sądzę. Artyści mogą robić wiele rzeczy.

                                Jakie są obecnie możliwości dalszej współpracy między tymi dwoma dziedzinami w nadchodzących dziesięcioleciach?

                                - W mojej codziennej pracy w King's College London zdałem sobie sprawę, że nauczanie jest ważne w tej relacji. W King's College oferujemy program studiów magisterskich w zakresie chrześcijaństwa i sztuki, co oznacza, że ludzie spotykają się razem, a niektórzy z nich mogą być przeszkoleni w zakresie teologii, a niektórzy w historii sztuki. Ale wszyscy spotykają się z powodu wspólnego zainteresowania.

                                Podczas tego kursu historycy sztuki zapoznają się z Biblią i pewnymi koncepcjami religijnymi, a teologowie zapoznają się z wizją.

                                Jednym z wyzwań, które jest również szansą, jest to, że musimy ponownie wprowadzić obraz do religii. Od czasów reformacji obrazy te nieco zanikły, przynajmniej w niektórych częściach świata. Wierzę jednak, że obrazy i dzieła sztuki mają tyle samo do powiedzenia, co teksty i teologowie.

                                Z perspektywy historii sztuki, jak przedstawianie tematów religijnych ewoluowało na przestrzeni lat?

                                - Wczesna sztuka chrześcijańska opierała się na pewnych symbolach, takich jak krzyż czy ryba. Stopniowo pojawiła się tradycja, opowiadano historie, a figuracja i naturalizm stały się ważne. Ostatecznie chodziło o identyfikację, o ludzi identyfikujących się z tymi historiami. To dlatego kult świętych stał się tak ważny w średniowiecznej Europie.

                                Okres rozkwitu renesansu i kontrreformacji to prawdziwy rozkwit tego rodzaju sztuki. W okresie oświecenia zainteresowanie nim było nieco mniejsze, ale nawet gdy myślimy o wielkich malarzach i artystach XIX wieku, istnieje duże zainteresowanie tymi tematami, które nawet jeśli zmieniają się przedstawienia, pozostają takie same.

                                Ewangelizacja

                                Tomasz z Akwinu, "Lampa Kościoła i świata".

                                28 stycznia Kościół obchodzi święto św. Tomasza z Akwinu, Doktora Anielskiego. Paweł VI nazwał go "lampą Kościoła i całego świata". Jan Paweł II "mistrzem myśli". Benedykt XVI podkreślił jego dzieło "harmonii między wiarą i rozumem", a papież Franciszek zachęcił nas do "wstąpienia do jego szkoły", rozpoczynając trzyletnie obchody.  

                                Francisco Otamendi-28 styczeń 2025-Czas czytania: < 1 minuta

                                Tomasza z Akwinu (Roccasecca, 1225-Opactwo Fossanova(7 marca 1274 r.), liczący zaledwie 50 lat, wywarł niekwestionowany wpływ na rozwój zachodniej myśli filozoficznej i teologicznej, nie tylko dla "wtajemniczonych", począwszy od jego doktryny bytu, ale także na teologię trynitarną. Zostało to podkreślone przez papieży i licznych specjalistów, takich jak prefekt Biblioteki Watykańskiej, Mauro Mantovani, w dossier zatytułowanym Omnes w wydaniu lato 2024.

                                Po rocznicy kanonizacji w 2023 r. (700 lat) i śmierci w 2024 r. (750 lat), w 2025 r. przypada rocznica urodzin (800 lat) dominikanina (Zakon Kaznodziejski), patrona katolickich uniwersytetów i szkół (Leon XIII). Zaproszenie papieża Franciszka było odkrywać na nowo poprzez pracę St. ThomasSkarb, który można z niej czerpać, "aby odpowiedzieć na współczesne wyzwania kulturowe". Św. Tomasz napisał "Summa Theologica" i jest autorem, na przykład, pięciu filozoficznych sposobów wykazania istnienia Boga.

                                Dr Mauro Mantovani, Lorella Congiunti i inni eksperci dokonali syntezy wielkiego wkładu mądrego Akwinaty. Można ją znaleźć pod adresem wyjaśnione Benedykt XVI w 2010 r.: "Podążając za szkołą Alberta Wielkiego, przeprowadził operację o fundamentalnym znaczeniu dla historii filozofii i teologii; powiedziałbym, że dla historii kultury: dokonał dogłębnego studium Arystoteles i ich tłumaczy, uzyskując nowe łacińskie tłumaczenia oryginalnych tekstów greckich. (...) Tomasz z Akwinu pokazał, że istnieje naturalna harmonia między wiarą chrześcijańską a rozumem (idą one w parze). To było wielkie dzieło św. Tomasza".

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Książki

                                Świadomość eschatologiczna i znaki czasu

                                Czy żyjemy już na eschatologicznym etapie historii zbawienia, ze zwiastunami paruzji? Enrique Cases zastanawia się nad tym w swojej najnowszej książce "The Eternal Gospel". 

                                Francisco Otamendi-28 styczeń 2025-Czas czytania: 5 minuty

                                "Przytłaczająca moc (przesłania Jezusa) polegała na tym, że Jezus z autorytetem ogłosił nadchodzący koniec świata, nadejście Królestwa Bożego", powiedział Joseph Ratzinger w swoim dziele "Eschatologia. Śmierć i życie wieczne" (1977), które Enrique Cases cytuje we wstępie do swojej książki.

                                "W wigorze tej nadziei zawierała się wybuchowość, nowość, wielkość Jezusa, a wszystkie Jego słowa muszą być interpretowane z tego centrum. Dla Jezusa bycie chrześcijaninem streszczałoby się w tej centralnej prośbie Modlitwy Pańskiej: "Przyjdź Królestwo Twoje", prośbie, która byłaby osadzona w upadku świata i wtargnięciu tego, co może uczynić tylko Bóg" - dodał. Ratzinger.

                                Głoszenie przyjścia Chrystusa pod koniec czasów

                                Niemniej jednak, "the eschatologiajako "doktryna dni ostatecznych" zajmowała ostatnie miejsce w traktatach teologicznych" i "przez wieki spała snem sprawiedliwych". Dopiero "niedawno, w konsekwencji historycznego kryzysu naszych czasów, znalazła się w centrum myśli teologicznej", analizował. ten, który później byłby Benedykt XVI.

                                Enrique Cases, autor Prolific, który zajmował się już tematem życia pozagrobowego, zastanawia się nad etapami historii zbawienia i rozwija swoją książkę o "Wiecznej Ewangelii", rozważa dwie rzeczy:

                                1) Po pierwsze, "zapowiedź przyjścia Chrystusa na końcu czasów jest zawarta we wszystkich przejawach wiary Kościoła, w świadectwie Ojców, liturgii i nauczaniu Magisterium". A brak refleksji teologicznej współmiernej do jego transcendencji stanowił godną pożałowania próżnię. Dziś sytuacja się zmieniła (,,.). Zainteresowanie paruzją odżyło".

                                Jak wygląda niebo, a jak piekło?

                                Ponadto, w ramach dalszej refleksji, autor "The Everlasting Gospel" (pod redakcją ExLibric), powie także: "Jakie jest Niebo? Bardzo interesujące jest wiedzieć coś lub wszystko na temat tego pytania, ponieważ jest ono wieczne" (s. 140). 

                                To samo dotyczy piekłoktóre autor zaczerpnął od św. Jana Bosko i św. Teresy od Jezusa, wspominając również o wizji w Fatima troje małych pasterzy i kilka innych osób, kilku świętych, którzy "widzieli to i opowiadają o tym" (s. 149).

                                Jednak przestrzeń przeznaczona na Sky jest znacznie lepsza, cała druga część książki, która relacjonuje piękny dialog między błogosławioną kobietą z Nieba, z San Luis Potosí, a świeckim w Meksyku, zatytułowany "Przypadkowa chwała Nieba", który jest częścią "Rozkoszy Poza". Zaleca się czytanie go w celu wspierania chrześcijańskiej wiary i nadziei, bez rozpraszania się malowniczymi lub naukowymi szczegółami.

                                Wieczna Ewangelia

                                AutorEnrique Cases
                                RedakcjaExLibric
                                Liczba stron: 338
                                JęzykAngielski

                                Następstwa odrętwienia

                                Powiedzieliśmy, że autor rozważa dwie rzeczy. Druga jest następująca: 2) "Skutki tego stopniowego odrętwienia świadomości eschatologicznej nadały negatywne nachylenie postępowaniu kościelnemu". Kościół, który nie czuje się już - nawet jeśli teoretycznie wie, że jest - wspólnotą tych, którzy oczekują na przyjście Pana Jezusa, "prawie tego nie dostrzegając, będzie skłonny do osiedlenia się w świecie tak wygodnie, jak to możliwe", zauważa Enrique Cases (s. 132-133).

                                "Tylko niepokojąca pamięć o bliskości Paruzji może uwolnić Kościół do wyzwalającej funkcji", dodaje. W kluczu "Kościoła przekonanego o rzeczywistej bliskości Pana, musimy umieścić rolę znaków Paruzji". 

                                Joachim z Fiore i historia zbawienia

                                Za chwilę zobaczymy, czym są te znaki. Najpierw jednak warto przypomnieć niektóre wypowiedzi cysterskiego opata Joachima z Fiore (1130-1202), przeanalizowane przez katalońskiego teologa.

                                Wychodząc od wiary w Trójjedynego Boga, Joachim z Fiore wywnioskował historyczny rozwój w trzech etapach: wiek lub epoka Ojca, czas między Adamem a Chrystusem (Stary Testament); wiek Syna, który rozpoczyna się od Jezusa, Mesjasza i trwa wraz z Kościołem, a kończy się Jego drugim przyjściem lub Parousią; oraz wiek Ducha Świętego, który kończy się ostatecznym przyjściem Chrystusa, końcem czasów. 

                                Wiek Ducha Świętego

                                Autor poświęca kilka pominiętych rozdziałów Duchowi Świętemu, szczególnie w miarę postępu książki. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus zapowiada Apostołom, że pośle im Ducha Świętego, "który doprowadzi ich do prawdy". W dniu Pięćdziesiątnicy widzimy "część tego działania". 

                                W epoce Syna to działanie jest "bardzo intensywne w indywidualnej świętości, w kontemplatykach, w darach, w fundacjach, inicjatywach apostolskich, nawróceniach, skuteczności sakramentów... "Ale w następnej epoce będzie bardziej intensywne".

                                Kościół Piotra - Kościół Jana, świeccy

                                W erze Duch ŚwiętyPrzypisuje mu się także inne dary: natchnienia, charyzmaty (jest im poświęcony kolejny rozdział), boskie impulsy, światła, żarliwe nawrócenia, przebaczenie, odrodzenie ("wielki dar tego wieku, za św. Pawłem: "Nie wszyscy pomrzemy, ale wszyscy będziemy odmienieni"), odnowę i uświęcenie, "prowadzenie Kościoła, który można nazwać Kościołem Jana, pozostając Kościołem Piotra", podkreśla książka.

                                W pierwszych dwóch tysiącach lat Kościoła "papiestwo było fundamentem wiary", zastanawia się autor, a "prestiż Kościoła był przede wszystkim w mnichach i zakonnikach", z działalnością kontemplacyjną, cywilizacyjną, formacyjną i apostolską. Ale w tysiącleciu po Powtórnym Przyjściu, "w epoce Ducha Świętego, rozszerzy się ona na świeckich, co widać już w XX wieku w wielu ruchach, fundacjach i nowych ścieżkach, łączących pracę i modlitwę, rodzinę i modlitwę, naukę i modlitwę, kulturę i modlitwę", pisze barceloński profesor.

                                Parametry drugiego przyjścia Chrystusa

                                Przed wiekiem Ducha Świętego, tysiącleciem, nastąpi koniec wieku Syna, drugie przyjście Jezusa, zapowiedziane przez samego Jezusa., "między narodzinami a Sądem Ostatecznym". 

                                Na tych stronach autor zastanawia się nad Ewangelią Mateusza 24, "w której Chrystus zapowiedział wiele znaków poprzedzających powtórne przyjście, wraz z jej paralelą do Ewangelii Marka 13 i Łukasza 21", oraz wzywa do czujności, "bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie".

                                Wiele obietnic zapowiedzianych przez proroków "nie spełniło się w wieku Syna, takich jak nieśmiertelność, pokój, nawrócenie Żydów...", ale "Słowo Boże jest nieomylne, co oznacza, że spełnią się one w przyszłości po drugim przyjściu Chrystusa". Enrique Cases wchodzi tutaj w czasy drugiego przyjścia i znaków, chociaż pozostawiamy czytelnikowi jego refleksję na temat tysiąca lat, millenaryzmu. "Sześć razy (Apokalipsa) mówi, że Królestwo Chrystusa będzie trwać tysiąc lat" (Obj. 20).

                                Czas Drugiego Przyjścia 

                                Kiedy nastąpi powtórne przyjście Jezusa i początek tysiąclecia? To pytanie zostało już zadane Jezusowi przez uczniów. Nie znamy ani dnia, ani godziny, ale przepowiedziano, że poprzedzą je znaki, tak jak gwiazda była dla magów z ich nauką astronomiczną" (s. 87). A kiedy Jezus wzniósł się do nieba podczas wniebowstąpienia, dwaj mężczyźni ubrani na biało powiedzieli: "Galilejczycy (...), ten sam Jezus, który został wzięty spośród was i zaniesiony do nieba, powróci tak, jak widzieliście, jak szedł do nieba" (s. 87). 

                                Szczegółowe oznaczenia

                                W sposób konieczny zsyntetyzowany, autor wymienia te "szczegółowe znaki", które poprzedzą drugie przyjście (cytowane znaki i komentarze to tekstowy książki): 

                                "Odejście od szatana i jego (…). –Głoszenie Ewangelii całemu światu. – Powrót dwunastu plemion do Jerozolimy (ukończony w 1948 r.). Wielkie odstępstwo. Jesteśmy w nim. - Wielki ucisk. Jesteśmy w nim. -Wojny. Jesteśmy w nich, ale według proroków nadejdzie coraz więcej śmiertelnych. -Prześladowania chrześcijan (…). –Zamieszanie. Pojawi się wielu fałszywych proroków i zwiodą wielu ludzi. -Wzrost liczby grzechów (Grzechy tego wieku są przytłaczające, prawa anty-Boże, milionowe aborcje, bluźnierstwa, satanizm. Kiedy widzisz ohyda spustoszeniazapowiedziany przez proroka Daniela (...). Znakiem poprzedzającym przyjście Chrystusa może być zniesienie Eucharystiiwieczysta ofiara. Pojawią się znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach.; (...)".

                                Apostoł Paweł dodał do tych znaków, w swoim pierwszym Liście do Tesaloniczan, "...".apostazja y Antychryst".

                                Eucharystyczne panowanie

                                Kolejnym wkładem książki dotyczącym "pośredniego przyjścia Chrystusa między narodzinami Jezusa a Sądem Ostatecznym" jest koncepcja, że "czas pośredni będzie eucharystyczny", mówi św. Rzeczywiście, wśród cech kolejnego tysiąclecia autor podkreśla przede wszystkim "panowanie eucharystyczne". "Jezus Chrystus ustanowił Eucharystię, aby utrwalić jej widzialność dla człowieka. Bóg chce ją przedłużyć w czasie. W tym celu czyni człowieka żywą Eucharystią".

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Stany Zjednoczone

                                Amerykańscy biskupi odrzucają środki imigracyjne Trumpa

                                Amerykańscy biskupi odrzucili niektóre polityki związane z migracją zaproponowane przez nowego prezydenta USA, Donalda Trumpa.

                                Gonzalo Meza-28 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                W obliczu serii rozporządzeń wykonawczych wydanych przez prezydenta Donalda Trumpa w pierwszym dniu jego kadencji, biskupi amerykańscy wyrazili odrzucenie polityki sprzecznej z prawem moralnym. W dwóch oświadczeniach biskup Timothy P. Broglio, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) i biskup Mark J. Seitz z El Paso, przewodniczący Komitetu ds. Migracji USCCB."Nauczanie Kościoła uznaje prawo i odpowiedzialność kraju do promowania prawa i porządku, bezpieczeństwa i ochrony poprzez dobrze uregulowane granice i sprawiedliwe ograniczenia imigracji. Jednak jako duszpasterze nie możemy tolerować niesprawiedliwości i podkreślamy, że interes narodowy nie usprawiedliwia polityki, której konsekwencje są sprzeczne z prawem moralnym".

                                Biskupi odrzucają również używanie epitetów w celu dyskwalifikacji osób nieposiadających dokumentów: "Używanie szeroko zakrojonych uogólnień w celu oczernienia jakiejkolwiek grupy, na przykład poprzez opisywanie nieudokumentowanych imigrantów jako "przestępców" lub "najeźdźców", aby pozbawić ich ochrony prawnej, jest obrazą Boga" - stwierdzają biskupi.

                                Wśród rozporządzeń wykonawczych podpisanych przez prezydenta USA znajdują się te dotyczące zniesienia prawa do azylu, ogłoszenia "stanu wyjątkowego na granicy" z Meksykiem, a tym samym "uszczelnienia" granicy w celu "odparcia inwazji, która obejmuje masową nielegalną migrację, przemyt narkotyków, handel ludźmi i inne działania przestępcze". Dwa inne dekrety nakazują masowe deportacje, zawieszenie programu przyjmowania uchodźców i ponowne wdrożenie programu "Zostań w Meksyku". MeksykOsoby ubiegające się o azyl czekają w tym kraju na rozpatrzenie ich sprawy, co może trwać miesiące lub lata.

                                Odrzucenie przez USCCB

                                W odpowiedzi na te przepisy biskupi USA stwierdzają: "Podczas gdy nacisk na zwalczanie handlu ludźmi jest mile widziany, kilka rozporządzeń wykonawczych podpisanych przez prezydenta Trumpa w tym tygodniu ma na celu zniesienie ochrony humanitarnej zapisanej w prawie federalnym i podważenie należytego procesu, narażając bezbronne rodziny i dzieci na poważne niebezpieczeństwo". Szczególnie niepokojące jest bezterminowe rozmieszczenie zasobów wojskowych w celu wsparcia cywilnego egzekwowania przepisów imigracyjnych wzdłuż granicy USA z Meksykiem".

                                Prałaci wzywają prezydenta USA do ponownego rozważenia nowych przepisów, zwłaszcza tych dotyczących migrantów i uchodźców, środowiska, kary śmierci i zagranicznej pomocy finansowej: "Mamy nadzieję, że ponownie rozważysz te przepisy, które ignorują nie tylko ludzką godność nielicznych, ale nas wszystkich. Wzywamy prezydenta Trumpa do porzucenia tej polityki egzekwowania prawa i przyjęcia sprawiedliwych i miłosiernych rozwiązań, współpracując w dobrej wierze z członkami Kongresu w celu osiągnięcia znaczącej, dwupartyjnej reformy imigracyjnej, która promuje wspólne dobro dzięki skutecznemu i uporządkowanemu systemowi imigracyjnemu" - powiedział biskup Broglio. Biskupi zobowiązali się do wspierania imigrantów "zgodnie z Ewangelią Życia".

                                Prawdziwa troska

                                Jednak purpuraci zwracają uwagę, że nie wszystkie nowe zarządzenia wydane przez Trumpa są negatywne, niektóre można postrzegać w bardziej pozytywnym świetle, jak na przykład przepis, który uznaje na szczeblu federalnym, że istnieje tylko mężczyzna lub kobieta i nie ma innych "płci".

                                Nasze działania, mówi biskup Broglio, muszą pokazywać "prawdziwą troskę o naszych najbardziej bezbronnych braci i siostry, w tym nienarodzonych, ubogich, starszych, chorych, migrantów i uchodźców". Sprawiedliwy Sędzia nie oczekuje niczego innego.

                                Papież wyraża również swoje zaniepokojenie

                                Nie tylko biskupi Kościoła wyrazili swoje poważne zaniepokojenie przywódcą USA, ale także papież Franciszek, który w niedzielę 19 stycznia w wywiadzie telewizyjnym powiedział, że masowa deportacja w USA byłaby "hańbą", ponieważ "zmusza biednych do ponoszenia kosztów braku równowagi". Członkowie innych wyznań chrześcijańskich również wyrazili swoje zaniepokojenie nowymi przepisami imigracyjnymi wobec prezydenta Trumpa.

                                Masowe deportacje spowodują również poważne problemy dla meksykańskich miast granicznych, z których wiele nie ma już możliwości logistycznych, aby pomieścić więcej osób próbujących dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Aby złagodzić ten problem, Meksyk wdrożył program o nazwie "Meksyk cię obejmuje", przeznaczony wyłącznie dla obywateli Meksyku, w ramach którego deportowanym będzie udzielana pomoc. Ponadto sieć 50 meksykańskich konsulatów jest w stanie gotowości, aby zapewnić pomoc swoim obywatelom.

                                Zoom

                                Marsz dla Życia w Waszyngtonie

                                Baner Marszu dla Życia przed Sądem Najwyższym USA podczas demonstracji w Waszyngtonie 24 stycznia 2025 r.

                                Redakcja Omnes-27 styczeń 2025-Czas czytania: < 1 minuta
                                Ewangelizacja

                                Bezkompromisowa wiara w mistrzostwa w futbolu uniwersyteckim

                                Największą wiadomością w krajowym futbolu nie jest to, że Uniwersytet Notre Dame przegrał z Ohio State 34-23. Było to, że istniejąca rywalizacja ustąpiła miejsca bezwstydne demonstrowanie wiary chrześcijańskiej przez obie drużyny, zarówno na boisku, jak i na konferencjach prasowych.  

                                OSV / Omnes-27 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                W kulturze, której przywódcy często starają się zepchnąć wierzenia religijne do sfery prywatnej i zmarginalizować wyrażanie wiary, mecz o mistrzostwo kraju w futbolu uniwersyteckim pomiędzy Notre Dame i Ohio State pokazał inną historię.

                                Nieskrępowana demonstracja wiary chrześcijańskiej przez obie drużyny - na boisku, podczas konferencji prasowych i poprzez osobiste świadectwa - stanowiła odświeżające przypomnienie, że wiara nie powinna być ukrywana, ale odważnie przeżywana w przestrzeni publicznej.

                                Zbliżenie się do Jezusa

                                "Choć wspaniale jest być na tym podium, jest wiele rzeczy w życiu, które doceniam nieco bardziej" - powiedział rozgrywający Notre Dame (lider ofensywy drużyny) Riley Leonard podczas przedmeczowej konferencji prasowej. "Przede wszystkim moją relację z Chrystusem.

                                TreVeyon Henderson z Ohio State napisał na X dni przed mistrzostwami: "Nie musimy się bać przyjść do Jezusa, On wie, co zrobiliśmy i nadal zdecydował się umrzeć za ciebie i mnie, ponieważ nas kocha. Złóż swoją wiarę w Jezusie, a On zbawi cię od grzechu i da ci nowe i wieczne życie. Nie bój się, podążaj za Jezusem".

                                Prawda, która wykracza poza piłkę nożną

                                Ci sportowcy wykorzystują swoje platformy do głoszenia prawdy, która wykracza poza piłkę nożną: że Bóg jest prawdziwy, aktywny i centralny w ich życiu. Ich świadectwo to coś więcej niż osobisty sentyment; to apel do społeczeństwa potrzebującego nadziei.

                                Ta publiczna manifestacja wiary jest szczególnie uderzająca, biorąc pod uwagę klimat kulturowy, w którym w ostatnich latach przejawy chrześcijaństwa spotykały się ze sceptycyzmem lub wręcz wrogością. 

                                Od dziesięcioleci obserwujemy rosnącą tendencję do ograniczania wiary do życia osobistego, tak jakby nie było dla niej miejsca poza naszymi kościołami czy domami. A jednak, w czasach takich jak ten, przypomina się nam, że wiara nie jest tylko kwestią osobistego przekonania, ale kształtuje zarówno jednostki, jak i instytucje, komentują.

                                Kultura Notre Dame

                                Notre Dame, katolicki uniwersytet, ma długą tradycję wspierania rozwoju duchowego wraz z doskonałością sportową. Trener Marcus Freeman, który przywrócił tradycję mszy przed meczem i otwarcie mówi o swoim nawróceniu na katolicyzm, rozumie, że prawdziwe przywództwo wymaga prowadzenia młodych ludzi do wzrastania w wierze.

                                "Mam bardzo silną wiarę" - powiedział Freeman na konferencji prasowej przed mistrzostwami. "I wiele razy mówimy o zaufaniu poza dowodami, zaufaniu poza wiedzą, co jest kolejnym mottem wiary. I nie wstydzimy się tego robić".

                                W publicznym Ohio State, również

                                Uniwersytet Stanowy Ohio, choć publiczny, również przyjął wiarę w niezwykły sposób. W zeszłym roku, częściowo pod przewodnictwem futbolistów Buckeye, kampus był sceną, na której dziesiątki studentów przyjęło chrzest, a wielu innych zostało zainspirowanych do poszukiwania Chrystusa. Historie kolegów z drużyny, którzy zebrali się, aby studiować Biblię i modlić się przed meczami, pokazują, że wiara kwitnie dziś w miejscach, których byśmy się tego nie spodziewali.

                                "Przychodząc na mecz, umacniamy się w wierze".

                                W pomeczowych komentarzach Riley Leonard pochwalił kulturę wiary obecną w obu drużynach. "Ohio State i my w Notre Dame to dwie drużyny, które najbardziej chwalą Jezusa Chrystusa" - powiedział Leonard. "Myślę, że umacniamy się nawzajem w naszej wierze, przychodząc na ten mecz i rywalizując ze sobą. Dlatego cieszę się, że bogobojni ludzie odnoszą sukcesy, niezależnie od okoliczności".

                                W tym roku mistrzostwa kraju będą czymś więcej niż tylko świętem sportowej doskonałości, jak twierdzi kilku graczy. Wiara, przeżywana autentycznie i publicznie, może zmienić życie i kulturę. Ostatecznie, nawrócenie serc i umysłów jest największym zwycięstwem.

                                Ohio State wygrało, ale Notre Dame było z siebie dumne

                                Dążenie Notre Dame do zdobycia 12. tytułu mistrza kraju zakończyło się rozczarowaniem przegraną z Ohio State na Mercedes-Benz Stadium w Atlancie. Jednak główny trener Marcus Freeman oraz kapitanowie Riley Leonard i Jack Kiser chwalili wytrwałość i wiarę swojej drużyny. "To trudny czas", powiedział Freeman, który dodał o drużynie: "Jestem z nich dumny i dumny z tego, co zrobili". 

                                Leonard podziękował Jezusowi Chrystusowi i podkreślił Pisma, które go zainspirowały, w tym Mateusza 23:12 i Przysłów 27:17. Przyznał się do rozczarowania, ale podziękował trenerom i zawodnikom Notre Dame za pomoc w jego podróży. Kiser powiedział: "To ludzie sprawiają, że to miejsce jest inne.

                                AutorOSV / Omnes

                                Aktualności

                                80 lat Auschwitz i trzech papieży, którzy je odwiedzili

                                Raporty rzymskie-27 styczeń 2025-Czas czytania: < 1 minuta
                                rzym raporty88

                                27 stycznia przypada 80. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, jednego z najbardziej bolesnych symboli Holokaustu.

                                Na przestrzeni lat miejsce to odwiedziło trzech papieży, którzy swoją obecnością oddali hołd ofiarom i potwierdzili zaangażowanie Kościoła na rzecz pamięci i pojednania. Jan Paweł II, Benedykt XVI i Franciszek zwiedzili teren Auschwitz, każdy z własnym przesłaniem refleksji, potępienia horroru i wezwania do pokoju, podkreślając znaczenie niezapominania o tragicznych wydarzeniach, które naznaczyły historię ludzkości.


                                Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.



                                Ewangelizacja

                                Angeli Merici oraz świętych Tymoteusza i Tytusa.

                                W dniu 27 stycznia Kościół obchodzi święto włoskiej świętej Anieli Merici (XV-XVI w.), założycielki zakonu urszulanek, którego patronką jest święta Urszula, dziewica męczennica z IV wieku. Wczoraj, w niedzielę 26, wspominano świętych Tymoteusza i Tytusa, biskupów i uczniów św. Pawła. Nawrócenie apostoła było obchodzone w sobotę.

                                Francisco Otamendi-27 styczeń 2025-Czas czytania: < 1 minuta

                                Święta Angela Merici urodziła się około 1474 roku w Desenzano, w północnych Włoszech. Rodzina zbierała się wieczorami, aby słuchać jej ojca, Jana, czytającego żywoty świętych. Dzięki tym czytaniom, Angela zaczęła pielęgnować szczególne nabożeństwo do św. Urszuli, młodej kobiety zamęczonej w IV wieku wraz ze swoimi towarzyszkami. W wieku 15 lat przedwcześnie straciła siostrę i ojca i została tercjarką franciszkańską.

                                W 1535 r., wraz z kilkoma współpracownikami, św. Angela założyła "Kompanię Najmniejszych od św. Urszuli" (nie nosili oni tradycyjnego habitu zakonnego), którzy opuścili klasztor, aby poświęcić się działalności charytatywnej. edukacja i formacji młodych kobiet, w posłuszeństwie biskupowi i Kościołowi. Jej nazwa jest teraz Unia Rzymska Zakonu Świętej Urszuli.

                                Święci Tymoteusz i Tytus, których wspomnienie przypadło wczoraj, 26 stycznia, po nawróceniu św. Pawła, byli uczniowie i współpracownicy apostoła. Mianowani przez niego, pomagali mu w jego służbie jako biskupi odpowiednio Efezu (pierwszego) i Krety, a on nazywa ich "synami w wierze". St. Paul's do nich, dwa listy do Tymoteusza i jeden do Tytusa, które są włączone do Nowego Testamentu, które zawierają wskazówki dla ich zadań jako pasterzy w Kościele, takich jak strzeżenie zdrowej doktryny i osobiste aluzje do uczuć.

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Watykan

                                Chrześcijańska nadzieja od czasów bulli "Spes non confundit".

                                Bulla "Spes non confundit" rozwija głęboką refleksję nad chrześcijańską nadzieją, wspieraną zwłaszcza przez Paulinów. Dokument ten podkreśla miłość Boga, centralne miejsce Chrystusa i siłę nadziei w obliczu trudności, zachęcając wiernych do życia tą cnotą jako źródłem duchowej i wspólnotowej przemiany.

                                Rafael Sanz Carrera-27 styczeń 2025-Czas czytania: 5 minuty

                                W tym Świętym Roku Nadziei, zainaugurowanym przez papieża Franciszka, Kościół zaprasza nas do refleksji nad tą fundamentalną cnotą teologiczną. Jednym z głównych narzędzi tej refleksji jest papieska bulla "Rok Święty Nadziei".Spes non confundit"Dokument ten przedstawia głęboką teologiczną medytację na temat chrześcijańskiej nadziei, popartą starannym doborem tekstów biblijnych, zwłaszcza z listów Pawła.

                                Gdybym miał ocenić procentowy wpływ cytatów biblijnych na kompozycję dokumentu, oszacowałbym go na około 70-80%. Może się to wydawać przesadzone, ale oparłem tę ocenę na sposobie, w jaki dokument interpretuje i stosuje biblijne nauki w kontekście Jubileuszu; na częstym i bezpośrednim stosowaniu cytatów w celu uzasadnienia głównych punktów; na strukturze dokumentu, która ściśle podąża za biblijnymi naukami o nadziei; i wreszcie na używanym języku i pojęciach, które są silnie zakorzenione w tradycji biblijnej. Postaram się to wykazać w tym artykule.

                                Pismo Święte w "Spes non confundit"

                                Dokument zawiera wybór fragmentów biblijnych, które tworzą wyraźny zarys tematyczny dotyczący nadziei. Poniżej przedstawiono główne cytaty i ich kontekst teologiczny:

                                1. Rz 5,5A nadzieja nie dozna zawodu, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany". Fragment ten podkreśla pewność chrześcijańskiej nadziei, opartej na Bożej miłości przekazywanej przez Ducha Świętego.
                                2. Jan 10,7.9Dlatego Jezus powiedział ponownie: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ja jestem drzwiami owiec". [...] "Ja jestem drzwiami. Kto przeze mnie wejdzie, będzie zbawiony; może wejść i wyjść, i znaleźć pożywienie"". Te słowa Jezusa podkreślają Jego rolę jako jedynego środka zbawienia, zasadniczego fundamentu chrześcijańskiej nadziei.
                                3. 1 Tymoteusza 1,1Paweł, apostoł Chrystusa Jezusa z polecenia Boga, naszego Zbawiciela i Chrystusa Jezusa, naszej nadziei". Tekst ten podkreśla chrystocentryczny charakter nadziei, przedstawiając Chrystusa nie tylko jako jej fundament, ale także jako jej uosobienie.
                                4. Rz 5,1-2.5Skoro więc zostaliśmy usprawiedliwieni przez wiarę, mamy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przez Niego otrzymaliśmy przez wiarę łaskę, w której zostaliśmy utwierdzeni, i przez Niego radujemy się nadzieją chwały Bożej. [...] A nadzieja nie dozna zawodu, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany". Fragment ten łączy nadzieję jako owoc usprawiedliwienia i pokoju z Bogiem, który ona generuje.
                                5. Rz 5,10Jeśli bowiem będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej teraz, gdy zostaliśmy pojednani, będziemy zbawieni przez Jego życie". Tutaj nadzieja na zbawienie jest wzmocniona jako dar wynikający z pojednania z Bogiem.
                                6. Rz 8,35.37-39Któż więc może nas odłączyć od miłości Chrystusowej? Czy ucisk, czy utrapienie, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? Lecz we wszystkim tym odnieśliśmy wielkie zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. Albowiem jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani duchowe moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, objawionej w Chrystusie Jezusie, Panu naszym". Fragment ten podkreśla niezniszczalność Bożej miłości, która stanowi podstawę nadziei.
                                7. Rz 5,3-4Co więcej, chlubimy się nawet z samych ucisków, bo wiemy, że ucisk wyrabia wytrwałość; wytrwałość - wypróbowaną cnotę; wypróbowana cnota - nadzieję". Werset ten podkreśla, w jaki sposób próby i uciski wzmacniają i doskonalą cnotę nadziei.
                                8. 2 Koryntian 6,3-10Choć nie jest to dosłowny cytat, fragment ten opisuje trudności, z jakimi borykają się chrześcijanie, podążając za Chrystusem, a także głęboką radość i duchowe bogactwo, jakie z tego wynikają.
                                9. Rz 15,5Niech Bóg stałości i pociechy sprawi, abyście za przykładem Jezusa Chrystusa żywili te same uczucia względem siebie nawzajem". W tym miejscu podkreśla się znaczenie jedności i wzajemnej pociechy we wspólnocie chrześcijańskiej jako owocu nadziei.
                                10. 1 Tesaloniczan 1,3Wspominamy nieustannie dzieło ich wiary, trud ich miłości i stałość ich nadziei w Panu naszym Jezusie Chrystusie przed Bogiem, Ojcem naszym". Tekst ten łączy nadzieję z wytrwałym wysiłkiem i miłością w życiu chrześcijańskim.

                                Teologiczny zarys nadziei

                                Na podstawie cytatów biblijnych zawartych w dokumencie możemy stworzyć teologiczny zarys, który oświetla główne wymiary chrześcijańskiej nadziei:

                                1. fundament nadziei

                                • Miłość Boga (Rz 5,5).
                                • Wiara w Chrystusa (Rz 5,1-2).
                                • Działanie Ducha Świętego (Rz 5,5).

                                2. Chrystus w centrum

                                • Chrystus jest "drzwiami" zbawienia (Jan 10,7.9).
                                • Chrystus jest naszą nadzieją (1 Tymoteusza 1,1).

                                3. Skutki nadziei

                                • Pokój z Bogiem (Rz 5,1).
                                • Chwała w uciskach (Rz 5,3-4).
                                • Wytrwałość (Rz 5,3-4).

                                4. Bezpieczeństwo nadziei

                                • Nadzieja nie zawodzi (Rz 5,5).
                                • Opiera się na pojednaniu z Bogiem (Rz 5,10).
                                • Nic nie może oddzielić nas od miłości Boga (Rz 8,35.37-39).

                                5. Życie w nadziei

                                • Wytrwałość i pocieszenie (Rzymian 15,5).
                                • Wiara, nadzieja i miłość w działaniu (1 Tesaloniczan 1,3).

                                Duchowe konsekwencje

                                Z przedstawionych cytatów biblijnych możemy wyciągnąć ważne duchowe wnioski i zastosowania, które podkreślają teologiczny i praktyczny zakres chrześcijańskiej nadziei:

                                1. Nadzieja oparta na Bożej miłości
                                  Centralny cytat z Listu do Rzymian 5:5, "Nadzieja nie zawodzi", stanowi oś tematyczną dokumentu, podkreślając, że chrześcijańska nadzieja nie opiera się na ludzkich oczekiwaniach, ale na miłości Boga rozlanej w sercach przez Ducha Świętego. Ta Boża miłość jest gwarancją solidności naszej nadziei i jej zdolności do podtrzymywania nas przez cały czas.
                                2. Chrystocentryczny charakter nadziei
                                  Refleksja biblijna podkreśla, że Chrystus jest nie tylko przedmiotem naszej nadziei, ale także jej fundamentem i uosobieniem. Metafora Jezusa jako "drzwi owiec" (J 10,7.9) i stwierdzenie, że Chrystus jest "naszą nadzieją" (1 Tm 1,1) wzmacniają ideę, że zbawienie i pełnię można osiągnąć tylko w Nim.
                                3. Usprawiedliwienie i pojednanie jako podstawa nadziei
                                  Związek między usprawiedliwieniem przez wiarę, pojednaniem z Bogiem i nadzieją (Rz 5,1-2.5) podkreśla, że cnota ta nie jest abstrakcyjną ideą, ale rzeczywistością głęboko zakorzenioną w zbawczym dziele Chrystusa. Pokój z Bogiem i obietnica Bożej chwały są filarami, na których zbudowana jest nadzieja wierzącego.
                                4. Nadzieja pośród utrapień
                                  Kluczowym nauczaniem dokumentu jest zdolność nadziei do rozkwitu w trudnościach. Według Listu do Rzymian 5:3-4, uciski wzmacniają wytrwałość, która z kolei wzmacnia cnotę nadziei. To Pawłowe podejście, uzupełnione przez 2 Koryntian 6:3-10, oferuje wizję nadziei jako solidnej siły, która nie tylko trwa w cierpieniu, ale jest przez nie udoskonalana.
                                5. Niezniszczalność boskiej miłości
                                  List do Rzymian 8:35,37-39 podkreśla, że nic nie może nas odłączyć od miłości Boga w Chrystusie Jezusie. Ta pewność stanowi niezachwianą podstawę nadziei, nawet w obliczu najcięższych prób, pokazując, że chrześcijańska nadzieja jest niezmienna, ponieważ jest zakorzeniona w Bożej wierności.

                                Wniosek

                                Analiza cytatów biblijnych w ".Spes non confundit"Teologia nadziei" ukazuje teologię nadziei, która jest zarówno głęboka, jak i praktyczna. Cnota ta, zakotwiczona w Bożej miłości, znajduje swoje centrum i gwaranta w Chrystusie i ma na celu podtrzymanie wierzącego pośród ucisków i wzmocnienie jego życia duchowego.

                                W tym Świętym Roku Nadziei papież Franciszek zaprasza nas do ponownego odkrycia tej cnoty teologicznej jako siły przemieniającej, zdolnej do odnowy serc i społeczności. W świecie stojącym w obliczu niepewności i wyzwań, przesłanie jest jasne: w Chrystusie nadzieja nie zawodzi, ale inspiruje, podtrzymuje i daje życie.

                                AutorRafael Sanz Carrera

                                Doktor prawa kanonicznego

                                Teologia XX wieku

                                Edyta Stein i "bycie skończonym i wiecznym".

                                Edyta Stein jest znana ze swoich cech biograficznych, ale nie z jej istotnego wkładu intelektualnego w metafizykę, antropologię i duchowość.

                                Alejandro Nevado-27 styczeń 2025-Czas czytania: 8 minuty

                                Edith Stein (1891-1942) była najmłodszym dzieckiem w żydowskiej rodzinie liczącej jedenaścioro rodzeństwa (choć dwoje zmarło bardzo młodo). Jej ojciec zmarł, gdy miała zaledwie dwa lata (1893). Jej matka, prawdziwa postać, utrzymywała rodzinę, prowadząc tartak w Breslau (obecnie Wrocław, Polska).

                                Opowiada tę historię w swojej autobiografii, która nosi tytuł O życiu żydowskiej rodzinyprzetłumaczone na język angielski przez Żółte gwiazdy. Książka, oprócz osobistych, chciała pokazać, jak wyglądała niemiecka rodzina żydowska, gdy została zakwestionowana przez nazistowską ascendencję (1933-1935).  

                                Jeśli chodzi o jego edukację, wystarczy podkreślić jego przedwczesność i dobre oceny w dzieciństwie i młodości. Kryzys egzystencjalny w wieku 15 lat oderwał go od nauki na prawie rok. Potem przyszło pragnienie studiowania filologii germańskiej i filozofii, począwszy od Wrocławia (1911-1912).

                                Edyta Stein w ruchu fenomenologicznym

                                Usłyszawszy o nowej filozofii Husserla w Getyndze, przeniósł się tam (dzięki hojności matki). Uczestniczył w tak zwanym Kole Getyngijskim (1912-1917) pierwszych uczniów Husserla, skupionych wokół jego asystenta, Von Reinacha. On i jego żona byli bliskimi przyjaciółmi Edith, podobnie jak inni członkowie, tacy jak Romann Ingarden (który był zalotnikiem), para Conrad-Martius i Max Scheler, który był częstym gościem i miał na nią wielki wpływ.

                                Kiedy Husserl przeniósł się do Fryburga, towarzyszyła mu, przedstawiła swoją pracę magisterską na temat empatii (1917) i została mianowana asystentką Husserla (1917-1918). Umożliwiło to Husserlowi zredagowanie drugiego tomu jego Badania logiczne i inne ważne teksty. Tam poznała Heideggera (1889-1976), który również dołączył jako asystent Husserla (ale na stypendium). Była pod wrażeniem jego zdolności, ale zauważyła również, że odchodził od wiary chrześcijańskiej, tak jak ona zbliżała się do niej. Edith została ochrzczona w 1922 roku. Heidegger, który był seminarzystą (1903-1911) i korzystał ze stypendiów na kształcenie w zakresie filozofii chrześcijańskiej (1910-1916), ożenił się z Elfride, protestantką, w 1917 r.; nie ochrzcił swojego pierwszego dziecka w 1919 r.; zaczął zdobywać sławę i wiązać się z niektórymi studentkami (Elisabeth Blochmann, Hannah Arendt).

                                Edith, po pięciu latach współpracy w badaniach fenomenologicznych i napisaniu kilku artykułów (1917-1922), zobaczyła, że nie będzie dla niej miejsca w nauczaniu uniwersyteckim. Husserl nie odważył się tego zaproponować, a Heidegger dał jej do zrozumienia, że nie ma to przyszłości. Później wykładał na katolickiej uczelni w Speyer (1922-1932). Miał też okazję wykładać antropologię na jednym kursie w katolickim kolegium nauczycielskim (1932-1933). Jest to źródło jego książki na temat Struktura osoby ludzkiej

                                Dojście nazistów do władzy (1933) uniemożliwiło mu dalsze nauczanie, a następnie zrealizował swoje od dawna skrywane pragnienie wstąpienia do klasztoru karmelitów w Kolonii. Tam, z posłuszeństwa, ukończył swoją wielką książkę o metafizyce, Byt skończony i wieczny (1936). Przeniesiona do Echt Carmel w Holandii, została ostatecznie uwięziona i zmarła w obozie zagłady w Echt. Auschwitzwraz z siostrą Rosą (1942). Została kanonizowana jako męczennica przez Jana Pawła II w 1998 roku.

                                Formacja tomistyczna

                                Edyta Stein była osobą o bardzo poważnych podstawach intelektualnych, już od wczesnego szkolenia, i rozwinęła się w kontekście intelektualnego rygoru, z jakim traktowano tematy wśród pierwszych uczniów Husserla, z wielką zdolnością obserwacji.

                                Dzień po nawróceniu, czytając żywot świętej Teresy, kupił mszał i katechizm. Następnie rygorystycznie studiował doktrynę chrześcijańską i teologię. Pod kierunkiem Ericka Przywary zapoznał się ze św. Tomaszem, studiując z jednej strony podręczniki tomistyczne (Gredt), a z drugiej strony bezpośrednio św. De Veritate i De ente et essentia

                                Ze strony De veritate opublikował tłumaczenie i komentarz. A na De ente essentia przygotowała badanie poświęcone Działanie i władzaktórego nie opublikował, ale który później został przekształcony w pierwszy rozdział Byt skończony i wieczny.

                                Należy pamiętać, że poza broszurą De ente et essentiaTomasz nie publikował systematycznych dzieł filozoficznych, ale komentował, jedno po drugim, dzieła Arystotelesa. The Summa Theologica i Summa przeciwko poganom"Filozofia tomistyczna" zawierała jednak systematyczne opracowania filozoficzne dotyczące relacji Boga i stworzeń oraz ludzkiego działania i cnót. Ale reszta "filozofii tomistycznej" składała się, począwszy od XVI wieku, z podręczników ad mentem sancti ThomaeTomasza. Stanowiła doktrynę opartą na Arystotelesie z akcentami św. Tomasza i samej tradycji tomistycznej, z trudnymi do ustalenia granicami, która była przedstawiana jako autonomiczne ciało w stosunku do reszty filozofii.

                                Zainteresowanie pracą Edyty Stein polega na tym, że pochodząc z zewnątrz, z fenomenologicznym tłem, jest ona zobowiązana do dogłębnego przeglądu podstawowych pojęć, zwracając się do dzieł Arystotelesa i św. Z drugiej strony nie czuje się zobowiązana do podążania za tradycjami szkoły tomistycznej, choćby dlatego, że nie zawsze odpowiadają one myśli samego św. Wyjaśnia to z godną podziwu skromnością na początku książki Byt skończony i wieczny.

                                W tym czasie pokazuje również dług, jaki ma wobec samego Przywary, który wówczas pisał to, co stanie się jego najsłynniejszym dziełem, Analogia entis. Analogia bytu jest jedną z wielkich zasad kształtujących katolicką filozofię i teologię. Konsekwencja stworzenia, która daje początek skali bytu z zależnością od Stwórcy. Świat, który pochodzi z góry. Prowadzi to św. Tomasza do ustanowienia szczęśliwego rozróżnienia między bytem a istotą, które zapewnia jednocześnie status stworzeń, z uczestniczącym bytem i nową definicją Boga jako tego, którego istotą jest byt (Ipsum esse subsistens). Przywara zapoznał go również z Newmanem i wspólnie z nim przygotował wybór tekstów.

                                Byt skończony i wieczny

                                Można powiedzieć, że Byt skończony i wieczny to esej metafizyczny z sumiennym przeglądem wielkich klasycznych tematów tradycji arystotelesowskiej: znaczenie bytu (I), rozróżnienie między aktem a potencją (II), rozróżnienie między istotą a bytem (III), pojęcie i sensy substancji oraz pojęcia materii i formy (IV), transcendentale bytu (V) oraz rodzaje bytu i stopnie analogii bytu (VI). Do których dodano dwa rozdziały: pierwszy poświęcony osobie (ludzkiej i anielskiej) jako odbiciu Trójcy (VII), z obszernym traktowaniem duszy; oraz zasada indywiduacji zastosowana do osób (VIII). 

                                Porównując ten zarys z klasycznym podręcznikiem metafizyki, można zauważyć, że wszystkie ważne tematy są obecne, z wyjątkiem przyczynowości (słynne cztery przyczyny Arystotelesa) i że wypadki są wspomniane mimochodem, gdy zajmują się bardzo szeroko substancją. Nawiasem mówiąc, te dwa tematy (przyczynowość i przypadki) wymagają rewizji z punktu widzenia współczesnej filozofii przyrody. Z drugiej strony, traktowanie osoby jako indywidualnej substancji jest wzmocnione, z nowymi perspektywami zaczerpniętymi z Trójcy Świętej. Kwestia indywidualności (zasada indywiduacji) również zostaje zrewidowana, z bardziej zniuansowanym zastosowaniem do osoby. To przybliża nas do tego, co zaproponował Duns Scotus i wiktorianie. Edyta Stein powtarza tę dyskusję. Powiedziano, że dla wczesnych Greków głównym odniesieniem bytu są rzeczy (kamienie), a dla Arystotelesa raczej zwierzęta. Dla chrześcijan byty są przede wszystkim osobami, centralnym punktem metafizyki.

                                Odnosząc się do stworzenia i Trójcy Świętej, podnoszony jest związek między wiarą a filozofią. Filozofia opiera się na rozumie. Jednak rozum nie funkcjonuje w ten sam sposób, gdy zna chrześcijańskie idee, jak wtedy, gdy ich nie zna. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa filozoficzne pojęcie Boga jako stwórcy, osobowej, wyjątkowej i dobrej istoty zostało narzucone jako niemal oczywiste pojęcie (rozumu): jeśli Bóg istnieje, nie może być inaczej. Ale to pojęcie nie istniało przed chrześcijaństwem. Wiedza o tym, że Bóg jest trójjedyny, dodaje również perspektywy ludzkiemu duchowi i konstytucji całej rzeczywistości. Jest to inspiracja, która pochodzi z objawienia, ale która jest zgodna z ludzkim doświadczeniem osobistego świata. Dziedziny wiedzy i ich metody nie powinny być mieszane, ale światło wiary oświetla istotne aspekty ludzkiej wiedzy.   

                                Struktura osoby ludzkiej

                                Właśnie dlatego, że ontologia koncentruje się na osobach (ludziach, aniołach i samym Bogu), metafizyka Edyty Stein (podobnie jak metafizyka św. Tomasza) jest głęboko personalistyczna. Z tego powodu jest ona bardzo dobrze uzupełniona przez Struktura osoby ludzkiejkurs skomponowany przez Edytę Stein w 1933 roku, kiedy naziści przejęli władzę w Niemczech.

                                W książce tej wyraźnie odbija się echo wkładu Maxa Schelera, w Miejsce człowieka w kosmosie (1928), który został również podjęty przez Guardiniego w Świat i osoba. Aby usytuować filozoficzną wiedzę o człowieku w całości wiedzy o rzeczywistości i połączyć ją z nowoczesnymi naukami, Scheler badał warstwy bytu. Ciała, żywe (organiczne) istoty; zwierzęta z ich instynktowną psychologią; człowiek z jego samoświadomością i potrzebą uwolnienia się od instynktownego zachowania. Pojawia się skala istotnych właściwości obserwowanych w naturze, która jest również skalą bytu, od ciał po osoby. I, widziana od Boga (i Trójcy) z analogią bytu, na odwrót: od Boga do rzeczy.

                                Równoległe życia

                                Rozwijając te idee metafizyki, podobieństwa między Edytą Stein i Martinem Heideggerem stają się wyraźniejsze. Dla wielu współczesna metafizyka jest wybitnie reprezentowana przez Heideggera. Sam Heidegger nie stronił od stwierdzenia, że nastąpiło "zapomnienie bycia" od przedsokratyków do niego samego. Z jego punktu widzenia byłby więc w istocie jedynym metafizykiem. Wprowadził tam do gry znaczenia bytu, przyjmując również osobę ludzką, wrzuconą w istnienie, jako główny punkt odniesienia.

                                Wspomnieliśmy już o zbieżnościach czasowych: podczas gdy Edyta Stein nawracała się i przyswajała myśl chrześcijańską, zbliżając się do św. Tomasza (i Szkota), Martin Heidegger odwracał się od wiary, zrywając ze studiami scholastycznymi i komponując ateistyczną myśl egzystencjalistyczną. Heidegger napisał pracę magisterską o Dunsie Szkocie, a wstępując na uniwersytet (i oddzielając się od chrześcijaństwa), osiadł na dziewiczym terenie: metafizyce przedsokratyków, niedawno zebranej (Diels) i mało zbadanej, między innymi dlatego, że przetrwało bardzo niewiele tekstów. Dało mu to oryginalność i swobodę, które wykorzystał z poetyckim i dydaktycznym (i zawiłym) talentem, który go charakteryzował. W 1927 roku opublikował Bycie i czasjego najbardziej znane dzieło.

                                Wpływ Nietzschego doprowadził go do ateistycznego egzystencjalizmu. Ale wpływ Hegla, którego studiował w tamtych latach, doprowadził go do filozoficznego nazizmu. Powszechnie wiadomo, że w latach trzydziestych XX wieku, na swoich kursach we Fryburgu, Heidegger zinterpretował Bycie i czas odnosząc się do heglowskiego bytu, który powstaje w historii, do ducha kultury narodów, w jego przypadku narodu niemieckiego, zjednoczonego wolą Führera. Zwrócił już na to uwagę jego żydowski uczeń Karl Löwitz, a dowodzą tego badania Fariasa i Faye nad notatkami uczniów. Jest to również odzwierciedlone w jego słynnym przemówieniu rektorskim (1933) i, w zawoalowany sposób, w jego Wprowadzenie do metafizyki (1935).

                                Po części troska Edyty Stein o rozwinięcie i opublikowanie swojej metafizyki miała na celu przeciwstawienie się ateistycznemu efektowi Heideggera. W rzeczywistości, Byt skończony i wieczny miał ostatnią część, która była krytyką książki Heideggera, ale potem oddzielił ją, aby opublikować ją osobno. W języku hiszpańskim została opublikowana wraz z innymi krytykami Stein dwóch pism Heideggera z 1929 roku: Kant i problem metafizyki oraz wykład inauguracyjny Czym jest metafizyka. Edyta Stein raz po raz zwraca uwagę na to, jak Heidegger nie wyciąga konsekwencji z tego, co mówi i zamyka drogi, które prowadzą od bytu do jego przyczyny, którą jest Bóg, pierwszy byt. 

                                Dla ciekawych tików i kaprysów życia kulturalnego, Bycie i czasKsiążka, również chroniona przez swoją niezrozumiałość i abstrahująca od historycznych okoliczności, stała się kultową książką lewicy kulturowej (i wielu chrześcijan) od lat czterdziestych XX wieku do dnia dzisiejszego. Podczas gdy Byt skończony i wiecznyktóry został niemal cudem uratowany spod gruzów kolońskiego Karmelu, zniszczonego przez alianckie bomby, został opublikowany w 1950 roku i jest mało znany. Sprawa ta zasługuje na pewną refleksję.

                                Rodzina

                                María Álvarez de las Asturias: "Każdy akompaniament jest terapeutyczny".

                                Mając bogate doświadczenie w dziedzinie towarzyszenia małżeństwom w każdym wieku, prawniczka María Álvarez de las Asturias broni w wywiadzie dla Omnes potrzeby płynnej komunikacji w małżeństwie i potrzeby nie uciekania się do pomocy w ostatniej chwili.

                                Paloma López Campos-27 styczeń 2025-Czas czytania: 8 minuty

                                María Álvarez de las Asturias jest żoną, matką, prawnikiem i profesorem. Jej doświadczenie w towarzyszeniu parom małżeńskim przez całe ich życie oraz jej praca, najpierw jako obrońca więzi, a obecnie jako sędzia w Sądzie Kościelnym w Madrycie, sprawiły, że stała się autorytatywnym głosem we wszystkich kwestiach związanych ze zdrową dynamiką w parze.

                                Na stronie akompaniament jest wsparciem dla małżeństw na każdym etapie ich życia. Staje się niezbędnym zasobem, ponieważ coraz więcej wiadomości bombarduje pary mantrą "łatwo jest zerwać i zacząć od nowa gdzie indziej". W obliczu tego towarzyszenie chce nieść przesłanie nadziei i walki o małżeństwo.

                                Aby dowiedzieć się więcej o tej pracy, María Álvarez de las Asturias wyjaśnia, na czym polega ten zasób, wyjaśnia niektóre mity i pokazuje, że komunikacja jest jednym z najlepszych narzędzi, jakie pary mają do rozwiązywania swoich problemów.

                                Na czym polega akompaniament i co jest kluczem do tej pracy?

                                -W ostatnich latach doszliśmy do terminu "towarzyszenie", który jest szeroki i obejmuje opiekę nad każdym, kto potrzebuje pomocy w relacjach osobistych i rodzinnych. 

                                Jest to pomoc niekliniczna, ponieważ istnieje wiele osobistych, parowych i rodzinnych trudności, które nie mają podłoża klinicznego, a zatem nie wymagają leczenia. Towarzyszenie jest dobrym połączeniem z innymi rodzajami pomocy, które mogą być kliniczne, prawne lub duchowe. W towarzyszeniu bardzo ważne jest, abyśmy my, profesjonaliści, pracowali w partnerstwie: mamy do czynienia z ludźmi, a nie z klientami lub źródłami dochodu. Nie możemy "posiadać sprawy", ponieważ nie "widzimy spraw", widzimy ludzi.

                                Ta forma nieklinicznego towarzyszenia pojawia się, ponieważ wiele osób prosi o nią, gdy zmieniają się okoliczności. 

                                Pięćdziesiąt lat temu trudności rozwiązywano dzięki radom rodziny i przyjaciół. Żyliśmy w innym tempie, na ogół bliżej siebie, ale dziś nie mamy już takiej rodziny i ochrony społecznej. Ludzie są bardzo samotni i nie wiedzą, do kogo się zwrócić.

                                W przypadku towarzyszenia, osoba, do której się udajesz, daje ci gwarancję, ze względu na to, jaką jest osobą i jakie ma wykształcenie, że jest w stanie zrozumieć trudności, których doświadczasz, i że jest w stanie, jeśli nie rozwiązać tę trudność, to pomóc ci znaleźć specjalistę, który może ci pomóc.

                                Jakie są mity i realia dotyczące towarzyszenia w małżeństwie?

                                -Pierwszą rzeczą jest wyjaśnienie, że trudno jest nam prosić o pomoc. Nikt nie lubi przyznawać się, że ma trudności. Nie lubimy też rozmawiać o naszych problemach.

                                Jednym z wielkich mitów, które należy wyjaśnić, jest to, że pomoc oferowana przez towarzyszenie nie dotyczy momentu, w którym ktoś już zdecydował się na separację. Oznacza to, że trudności pary pojawiają się w danym momencie i od tego momentu do momentu podjęcia decyzji o separacji istnieje ogromna przestrzeń czasowa, w której należy działać, aby uniknąć rozpadu.

                                Zawsze sugeruję, że jeśli para znajdzie się w punkcie, w którym zauważy rozdźwięk lub że związek zaczyna wydawać się ciężki i nie może go rozwiązać samodzielnie, powinna poprosić o pomoc. Takie nieporozumienie można rozwiązać w celu wzmocnienia związku. Ale jeśli to nieporozumienie nie zostanie zamknięte, para z łatwością obierze równoległe ścieżki, które później się rozejdą. 

                                Jaka jest potrzeba profesjonalizacji akompaniamentu?

                                -Jak już powiedziałem, z jednej strony na samotność ludzi duży wpływ ma rozproszenie geograficzne, a także tempo życia, jakie prowadzimy. Z drugiej strony, rodziny często nie podzielają już tych samych wartości i zasad, co wcześniej. Duży wpływ na to ma również środowisko społeczne, które przez ponad dwadzieścia lat przeszło od doceniania rodziny i małżeństwa do ich dewaluacji i atakowania.

                                Z tego powodu pary małżeńskie napotykają trudności w swoim życiu i trudniej jest im znaleźć kogoś, kto ma taką samą wizję jak oni. Stąd potrzeba profesjonalnego towarzyszenia, które może odpowiedzieć na prośby par, które nie znajdują pomocy, której potrzebują w swoim najbliższym otoczeniu.

                                Co jest pierwszą rzeczą, którą należy wziąć pod uwagę, gdy mamy do czynienia z kryzysem w małżeństwie?

                                -Pierwszą rzeczą, którą należy wiedzieć, jest to, że kryzysy są naturalną częścią związku. Jeśli rozpoczynasz związek jakiegokolwiek rodzaju, z mocnym zamiarem i pragnieniem, aby trwał on przez długi czas, związek ten będzie przechodził kryzysy, ponieważ kryzysy to zmiany. Związek miłosny, który się nie rozwija, umiera. 

                                Wzrost oznacza zmianę, a zmiana to kryzys. Zmiany okoliczności zmuszają nas do zmiany pozycji, ale musimy stracić strach przed słowem "kryzys", ponieważ mamy tendencję do myślenia, że jest ono równoznaczne z myślami o separacji, a to nie to samo.

                                Istnieją kryzysy, które mają negatywne podłoże, ale inne wynikają z czegoś pozytywnego, takiego jak narodziny dziecka lub awans w pracy. Wiedząc to, możemy powiedzieć, że zasadniczo kryzysy można rozwiązać dzięki dobrej komunikacji. 

                                Nierozwiązany kryzys może prowadzić do separacji. Jeśli nie jesteśmy w stanie rozwiązać kryzysu, dobrze jest ustalić limit czasowy, niezbyt długi. Jeśli po upływie określonego czasu nadal przeciągamy trudność, powinniśmy poprosić o pomoc w jej rozwiązaniu.

                                Co się dzieje, gdy jeden z partnerów w małżeństwie chce mieć osobę towarzyszącą, ale drugi ma zastrzeżenia?

                                -Idealnym sposobem jest, aby oboje poszli do poradni, ale ponieważ "najlepsze jest wrogiem dobrego", w przypadku, gdy jedno z nich nie chce, przynajmniej za pośrednictwem tego, który idzie, można spróbować poprawić związek. Zawsze jednak lepiej jest wysłuchać obu stron. Prawdą jest również, że często zdarza się, że niechętny partner otwiera się na możliwość towarzyszenia, gdy widzi, że druga osoba wprowadza zmiany, które pozytywnie wpływają na związek.

                                Uważam również, że fakt, iż towarzyszenie nie jest opieką kliniczną, jest zaletą, która usuwa bariery. Oprócz tego uważam, że to niekliniczne towarzyszenie jest często dobrym sposobem, aby osoba, która potrzebuje leczenia klinicznego, zdała sobie sprawę, że dobrze byłoby o nie poprosić.

                                Jaki sens ma angażowanie się w towarzyszenie i istnienie takiego systemu w czasach, gdy tak bardzo boimy się zaangażowania i przyzwyczailiśmy się do rozwodów i separacji?

                                -Ma to sens, ponieważ to, co proponuje nam społeczeństwo, powoduje ogromne cierpienie wielu ludzi. 

                                Nikt nie żeni się po to, by ponieść porażkę. Nikt nie chce źle radzić sobie w swojej rodzinie i okazuje się, że kiedy ogłaszasz możliwość pracy nad poprawą relacji, większość ludzi chce skorzystać z tej szansy. 

                                Nasza praca ma sens i powstaje na prośbę osób, które nie znajdują wsparcia w swoim środowisku rodzinnym i społecznym, aby realizować swoje zobowiązanie i związek miłości.

                                Jaka jest różnica między akompaniamentem klinicznym a nieklinicznym?

                                -Musimy zacząć od wyjaśnienia, że każde towarzyszenie, nawet jeśli oznacza wypicie kawy z osobą i wysłuchanie jej, jest terapeutyczne, ponieważ pomaga złagodzić zmartwienia lub cierpienie. Ale nie każde towarzyszenie ma charakter kliniczny. Różnica między towarzyszeniem a opieką kliniczną polega na tym, że istnieją trudności w relacjach (trudności w komunikacji lub w relacjach z teściami), które nie mają źródła w patologii; w takich przypadkach lekarze mają niewielkie szanse na ich rozwiązanie. 

                                Z drugiej strony, jeśli jeden z członków pary lub rodziny wymaga opieki klinicznej, dobrze jest, aby pozostali członkowie rodziny mogli liczyć na wsparcie w tej sytuacji, ponieważ patologia jednego z nich ma wpływ na relacje wszystkich.

                                Każda forma pełnego miłości, nieoceniającego, bezkrytycznego słuchania innej osoby jest towarzyszeniem. Wszyscy możemy to robić do pewnego stopnia. Ale kiedy trudności zaczynają być duże, wskazane jest zwrócenie się do profesjonalisty przeszkolonego w dziedzinie, której dotyczy problem. 

                                W moim przypadku, moje prawno-kanoniczne wykształcenie i szkolenie w zakresie doradztwa w żałobie i emocjonalnego zranienia, wraz z moim doświadczeniem w pracy z zaręczonymi parami, daje mi wyższe kwalifikacje niż dobrze myślący przyjaciel.

                                W akompaniamencie, gdy mówisz przeszkolonej osobie, co się z tobą dzieje, łatwiej jest określić rzeczywiste znaczenie problemu. Kiedy masz trudności i krążą one w twojej głowie, to normalne, że "zbijają się w kulkę". W takim momencie trudno jest spojrzeć na problem obiektywnie. Wyrażając i wydobywając na światło dzienne to, co nas dręczy, trudność zaczyna być postrzegana jako ważna i jest pierwszym krokiem w kierunku uzdrowienia.

                                Jak towarzyszyć małżeństwu, które jest ze sobą od 50 lat, z jego wadami, rutyną i zaletami, które są już tak naznaczone, że zmiana jest trudna?

                                -Małżeństwa te również przechodzą kryzysy, takie jak w przypadku puste gniazdona przykład. Na tym konkretnym etapie są ludzie, którzy twierdzą, że jeśli masz syndrom pustego gniazda to dlatego, że małżeństwo nie układa się dobrze, ale to barbarzyństwo. Jest to wiek, w którym dzieci zwykle stają się niezależne. Nawet jeśli nie masz dzieci, oboje partnerzy starzeją się i prawdopodobnie widzą już na horyzoncie koniec swojego życia zawodowego. Jesteś teraz w wieku, którego nie podwoisz, co oznacza, że zaczynasz żyć drugą częścią swojego życia. Dlatego rzeczy, o których wcześniej nie myśleliście, teraz wychodzą na światło dzienne.

                                Poprzednie pokolenie, które opiekowało się tobą i było tymi, do których mogłeś się zwrócić, już nie istnieje lub zaczyna potrzebować twojej opieki. Nagle znajdujesz się w pierwszym rzędzie. Inni przychodzą do ciebie, ale tobie trudno jest znaleźć kogoś, do kogo mógłbyś się zwrócić. 

                                To zupełnie normalne, że w takiej sytuacji pojawia się kryzys egzystencjalny. Jeśli żyłeś tak, jak chciałeś żyć, łatwiej jest poradzić sobie z tym kryzysem i stawić czoła wadom lub problemom, które utrudniają związek. Jeśli para nadal chce utrzymać zobowiązanie, które ich łączy, łatwiej jest im znaleźć sposób na poradzenie sobie z kryzysem i dostosowanie się do nowych okoliczności w ich życiu.

                                Niebezpieczna trudność pojawia się, gdy jeden lub oboje partnerów, w pewnym momencie związku po ślubie, mają wrażenie, że nie żyją życiem, które chcieli przeżyć. Jest to moment, w którym pojawia się kryzys egzystencjalny, który wiele osób umiejscawia w wieku około pięćdziesięciu lat, ale który może wystąpić w dowolnym momencie. Jeśli są niezadowoleni z życia, które prowadzą, wielu decyduje się na trzasnąć drzwiami i odejść. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, trudno jest ją rozwiązać. Jest to problem, któremu można jedynie zapobiegać: zapobieganie polega na codziennym dbaniu o ten związek miłości, na odnawianiu zobowiązania małżeńskiego. Oznacza to, że nagła śmierć małżeństwa, która trzasnąć drzwiami i odejśćPowodem tego jest to, że nie zostało powiedziane w czasie rzeczywistym, co stało się niewygodne w małżeństwie. 

                                Dlatego musimy być bardzo ostrożni w komunikacji i mówić sobie nawzajem o rzeczach, które obciążają nasz związek. Musimy powiedzieć sobie nawzajem, co lubimy, co uważamy za trudne, jakie mamy nadzieje i jakie zmiany chcielibyśmy zobaczyć lub wprowadzić.

                                Komunikacja jest niezbędna, aby zadbać o nasz związek i zapewnić, że życie, które prowadzimy razem, nam odpowiada. Nie oznacza to, że możemy zrobić wszystko, co chcielibyśmy zrobić; ale rozmawiając o wszystkim (co lubimy, ile nas to kosztuje, złudzenia i zmiany, które chcielibyśmy wprowadzić) robimy to, co jest możliwe i unikamy rzucania sobie w twarz rzeczy, które wspólnie zdecydowaliśmy, że nie są możliwe lub że powinniśmy je odłożyć.

                                Czy jest taki moment w związku, kiedy zdajesz sobie sprawę, że dla tego małżeństwa jedynym wyjściem jest separacja? Co wtedy robisz?

                                -Ważne jest, aby pamiętać, że podczas towarzyszenia nie podejmujemy decyzji za innych ludzi. Pomagamy osobie, która przychodzi na towarzyszenie, podnieść i przedstawić rzeczy, które musi wyjaśnić, aby podjąć decyzje, które wydają się dla niej odpowiednie. 

                                W ramach towarzyszenia wspieramy osoby, które w danym momencie nie czują się w stanie samodzielnie podejmować decyzji, ale nie podejmujemy decyzji za nie.

                                Są pary, którym z punktu widzenia osoby towarzyszącej mogłoby się udać. Nie można jednak podejmować tej decyzji za nich, jeśli ostatecznie zdecydują się na separację. Musimy szanować wolność ludzi, to pierwsza rzecz.

                                Jako specjaliści od towarzyszenia musimy również towarzyszyć w separacji i rozstaniach. Bez osądzania, ponieważ jest to sytuacja, która może być traumatyczna, a krytyka dodaje cierpienia do i tak już bolesnego momentu.

                                Watykan

                                Papież do komunikatorów: "komunikować się to nie tylko wychodzić, ale także spotykać drugiego".

                                Podczas pierwszego ważnego wydarzenia Jubileuszu 2025 w Rzymie, papież Franciszek ponownie wezwał do dobrze znanej "kultury spotkania" tysiące specjalistów ds. komunikacji z całego świata w Auli Paolo VI. "Komunikować się to wyjść trochę z siebie, aby dać drugiemu to, co moje. A komunikować się to nie tylko wyjść z siebie, ale także spotkać drugiego. Umieć się komunikować to wielka mądrość, wielka mądrość!".

                                Luísa Laval-26 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                Franciszek powiedział, że jest "zachwycony" Jubileuszem Komunikantów, pierwszym z ponad 35 ważnych wydarzeń Roku Świętego, który rozpoczął się 24 września Mszą św. na Lateranie, a zakończył niedzielną Mszą Słowa Bożego, celebrowaną przez papieża w Bazylice św.

                                Obecność papieża na podium była bardzo krótka, około pięciu minut: "Mam w rękach dziewięciostronicowe przemówienie. O tej porze, kiedy żołądek zaczyna mi burczeć, czytanie dziewięciu stron byłoby torturą. Przekażę ją prefektowi. Niech przekaże ją dalej. 

                                Słowa papieża

                                Powiedział kilka słów "a braccio" (pod wpływem chwili) i podziękował komunikatorom za ich pracę, nie pozostawiając prowokacyjnego pytania: "Wasza praca jest pracą, która buduje: buduje społeczeństwo, buduje Kościół, posuwa wszystkich naprzód, pod warunkiem, że jest prawdziwa. "Ojcze, ja zawsze mówię prawdziwe rzeczy? - Ale ty, czy jesteś prawdziwy? Nie tylko rzeczy, które mówisz, ale ty, wewnątrz siebie, w swoim życiu, czy jesteś prawdziwy? To taki wielki test.

                                Swoje krótkie przemówienie zakończył stwierdzeniem, że każdy powinien komunikować "to, co Bóg czyni z Synem, oraz komunikację Boga z Synem i Duchem Świętym", jednocześnie potwierdzając, że komunikowanie się jest "rzeczą boską". 

                                Jego przemówienie było krótkie, ale pozdrowienia dla ludzi już nie. Franciszek spędził 50 minut witając się z komunikatorami z całego świata, w niektórych momentach zachęcany okrzykami zgromadzonych: "To jest młodzież papieża!

                                Pełny tekst jego przemówienia został opublikowany na stronie internetowej WatykanuW swoim przemówieniu papież podkreślił znaczenie odwagi w inicjowaniu zmian, których wymaga historia, oraz w przezwyciężaniu kłamstw i nienawiści. "Słowo odwaga pochodzi od łacińskiego kor, cor habeoco oznacza "mieć serce". Jest to wewnętrzny napęd, siła, która pochodzi z serca i pozwala nam stawić czoła trudnościom i wyzwaniom bez przytłoczenia strachem".

                                W tę niedzielę papież zaprosił cały Kościół do zastanowić się nad pięcioma działaniami, które charakteryzują misję Mesjaszaw oparciu o Ewangelię dnia: "nieść dobrą nowinę ubogim", "głosić wyzwolenie jeńcom", "przywracać wzrok niewidomym", "uwalniać uciśnionych" i "ogłaszać rok łaski Pana".

                                "Jest to Jubileusz, podobnie jak ten, który rozpoczęliśmy, przygotowujący nas z nadzieją na ostateczne spotkanie z Odkupicielem. Ewangelia jest słowem radości, które wzywa nas do przyjęcia, do komunii i do podążania, jako pielgrzymi, w kierunku Królestwa Bożego" - podkreślił papież. 

                                Jubileusz komunikatorów

                                W sobotę komunikanci przeszli przez Drzwi Święte we wzruszającej procesji wzdłuż Via della Conciliazione do ołtarza Katedry św. Piotra, gdzie wierni otrzymali błogosławieństwo.

                                Przed spotkaniem z papieżem pielgrzymi zebrali się na spotkaniu kulturalnym w Auli Paolo VI, gdzie odbył się dialog między filipińską dziennikarką Marią Ressą, laureatką Pokojowej Nagrody Nobla w 2021 r., a irlandzkim pisarzem Columem McCannem. Po konferencji odbył się występ muzyczny skrzypka Uto Ughi, który wraz ze swoją orkiestrą zagrał utwory Bacha i Oblivion Astora Piazzolli, argentyńskiego kompozytora bliskiego sercu papieża.

                                Po południu odbyły się "Dialogi z miastem", w ramach których w różnych częściach miasta odbyły się konferencje na temat komunikacji i wiary. Był to pierwszy poważny sprawdzian gotowości Rzymu na przyjęcie pielgrzymów z całego świata w Roku Świętym i pierwsze spotkanie Franciszka z głównymi zaproszonymi gośćmi. Kolejnym będzie Jubileusz Sił Zbrojnych, Policji i Bezpieczeństwa, który odbędzie się w dniach 8-9 lutego.

                                Świat

                                Historyczne święcenia kapłańskie w Kazachstanie

                                Dwóch diakonów zostało wyświęconych w Kazachstanie, aby służyć rosnącemu Kościołowi w regionie o dużej różnorodności kulturowej i religijnej.

                                Aurora Díaz Soloaga-26 styczeń 2025-Czas czytania: 2 minuty

                                We wtorek 7 stycznia 2025 r. młodzi Maxim Permin i Sergey Sudak zostali wyświęceni na diakonów podczas wzruszającej uroczystości w Ałmaty, stając się pierwszymi dwoma diakonami, a w przyszłości kapłanami, wyświęconymi do posługi duszpasterskiej w tym południowokazachskim mieście, które do 1997 r. było stolicą Kazachstanu. Diecezja Ałmaty obejmuje obszar 711 000 km² i składa się z 11 parafii.

                                Maxim Pernim, z zawodu dziennikarz, jest studentem Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Karagandzie, które zostało założone w 1998 roku. Seminarium w Karagandzie, położone 1000 km od Ałmaty, skupia młodych ludzi z kilku krajów Azji Środkowej i Kaukazu. Sergey Sudak, nauczyciel szkoły podstawowej z Kostanay na północy kraju, kończy studia kapłańskie w seminarium w Sankt Petersburgu w Rosji. 

                                Pełne nadziei święcenia

                                Święcenia duszpasterskie są prawdopodobnie pierwszymi w historii tej młodej diecezji, utworzonej po upadku Związku Radzieckiego, choć jej korzenie sięgają XIV wieku wraz z diecezją Almalyk, założoną na Jedwabnym Szlaku. Misjonarze tacy jak Ryszard z Burgundii i Paschał z Vitorii, obecnie w procesie beatyfikacyjnym, przynieśli chrześcijaństwo do regionu pod ochroną syna Czyngis-chana, Czagataja. Jednak po jego śmierci misjonarze zostali zamęczeni, gdy obszar ten znalazł się pod panowaniem muzułmanów. Po wiekach nieobecności katolików, obecna diecezja Ałmaty z nadzieją podejmuje ich dziedzictwo, wyświęcając młodych mężczyzn z tego kraju.

                                Chociaż liczba święceń w kraju, który jest uważany za kraj misyjny, rośnie w ostatnich latach, ich częstotliwość jest daleka od tej w krajach o tradycji katolickiej. 12 września 2021 r. ksiądz Evgeniy Zinkovskiy, obecnie biskup pomocniczy Karagandy, został wyświęcony na biskupa. Lata wcześniej, 29 czerwca 2008 r., wyświęcono pierwszego etnicznego kazachskiego księdza, Rusłana Rachimberlinowa, obecnego rektora seminarium w Karagandzie. Dwaj młodzi mężczyźni wyświęceni w styczniu tego roku, choć mają słowiańskie pochodzenie, mówią płynnie w języku kazachskim (oprócz ojczystego rosyjskiego), co czyni ich szczególnie dobrze przystosowanymi do niezbędnego zadania służenia społeczności, która pracuje nad inkulturacją i staje się naturalna dla osób pochodzenia kazachskiego. 

                                Jest to zatem dobra wiadomość dla Kościoła w kraju i w mieście, który trzy lata po tym, jak ucierpiał z powodu niektórych sprzeczki która groziła zniszczeniem lat pokojowego i harmonijnego współistnienia, wykazała się odpornością, po raz kolejny pokazując swoje najlepsze oblicze wieloetniczności i różnorodności religijnej.  

                                AutorAurora Díaz Soloaga

                                Więcej
                                Stany Zjednoczone

                                Marsz dla Życia w Waszyngtonie: wizja pro-dziecięca, pro-rodzinna

                                Piątkowy Marsz dla Życia w Waszyngtonie w USA zwrócił uwagę na wizję pro-life, która przyjmuje dzieci i wspiera rodziny, mimo że większość mówców mówiła o uczynieniu aborcji "nielegalną i nie do pomyślenia" w Ameryce post-Dobbs.  

                                María Wiering i Marietha Góngora V. (OSV News)-25 styczeń 2025-Czas czytania: 6 minuty

                                "Powiem to bardzo prosto: Chcę więcej dzieci w Stanach Zjednoczonych Ameryki" - powiedział wiceprezydent JD Vance do wiwatującego tłumu podczas 52. Narodowy Marsz dla Życia w najbliższy piątek 24 stycznia.

                                "Chcę więcej szczęśliwych dzieci w naszym kraju i chcę pięknych młodych mężczyzn i kobiet, którzy chętnie powitają je na świecie i chętnie je wychowają" - powiedziała. "A zadaniem naszego rządu jest ułatwienie młodym matkom i ojcom posiadania dzieci, sprowadzenia ich na świat i powitania ich jako błogosławieństw, o których wiemy, że są, tutaj na Marszu dla Życia".

                                Niektórzy mówcy

                                W swoim pierwszym publicznym wystąpieniu po Inauguracji, Vance był ostatnim mówcą na corocznym dwugodzinnym wiecu, który poprzedził spacer uczestników z terenu Pomnika Waszyngtona do budynku Sądu Najwyższego USA. 

                                Głos zabrali również gubernator Florydy Ron DeSantis, lider większości w Senacie John Thune (R-South Dakota) i przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson (R-Hague). Po raz pierwszy obaj liderzy izb Kongresu wzięli udział w Marszu dla Życia.

                                Podczas gdy większość mówców - polityków i zwolenników pro-life - mówiła konkretnie o uczynieniu aborcji "nielegalną i nie do pomyślenia" w Ameryce post-Dobbs, Vance opowiadał się za wizją prorodzinną, która nie tylko odrzucała aborcję, ale także wspierała rodzicielstwo.

                                W obronie nienarodzonych i na rzecz rodziny

                                Odnosząc się do trójki swoich małych dzieci, Vance, który jest katolikiem, powiedział: "Zadaniem naszego ruchu jest ochrona niewinnego życia. Jest nim obrona nienarodzonych, a także bycie prorodzinnym i pro-life w najszerszym możliwym znaczeniu tego słowa".

                                Podobnie jak w poprzednich latach, marsz przyciągnął dziesiątki tysięcy osób, w tym wielu młodych ludzi. Niektórzy z nich podróżowali ponad dobę autobusem, opuszczając zajęcia na uczelniach i uniwersytetach, aby dołączyć do innych wzdłuż National Mall w zimnym Atlantyku. Nieśli znaki z napisami "Kochaj ich oboje", "Życie jest naszą rewolucją" i "Defundacja Planned Parenthood", największego dostawcy aborcji w Ameryce.

                                Uczestnicy Marszu dla Życia w Waszyngtonie 24 stycznia 2025 r. (zdjęcie OSV News/Bob Roller).

                                Marsz w 2025 r. upamiętnił również zmianę w kierownictwie organizacji wydarzenia, od czasu jego wieloletniego przewodniczącego, Jeanne ManciniPrzewodnicząca Marszu dla Życia, która obecnie pełni swoją funkcję, ustąpiła miejsca nowej przewodniczącej Marszu dla Życia, Jennie Bradley Lichter. Mancini był prezenterem marszu 2025 i obaj zabrali głos, podczas gdy Bradley Lichter przedstawił Vance'a.

                                Zmieniający się krajobraz aborcyjny

                                Marsz powstał, aby zaprotestować przeciwko Roe v. Wade, decyzji Sądu Najwyższego z 1973 r., która zalegalizowała prawo karne. aborcja we wszystkich 50 stanach. Decyzja ta została uchylona w 2022 roku przez Awaria Decyzja sądu w sprawie Dobbs przeciwko Jackson Women's Health Organization, tym samym zwracając politykę aborcyjną ustawodawcom. Na wiecu przywódcy Marszu dla Życia odnieśli się do roli marszu w zmieniającym się krajobrazie aborcyjnym, z prawa które obecnie różnią się znacznie w zależności od stanu. Nalegali, że marsz musi być kontynuowany.

                                "Dzisiaj potwierdzamy, że pokolenie pro-life nie spocznie, dopóki każda placówka aborcyjna w naszym kraju nie zamknie swoich drzwi na zawsze. Będziemy maszerować, dopóki każde dziecko nie będzie chronione przez prawo federalne, dopóki aborcja nie będzie nie do pomyślenia i dopóki każda kobieta w ciąży nie otrzyma doskonałej opieki prenatalnej" - powiedziała Hannah Lape, prezes Wheaton College Voice for Life. Jej grupa niosła sztandar marszu z 2025 roku.

                                Kryzys podstawowych praw człowieka

                                "Wraz z nową administracją i spadek Roe przeciwko Wade, następne cztery lata amerykańskiej historii będą zdefiniowane przez odwagę lub tchórzostwo" - powiedział. "Aborcja nie jest kwestią praw stanowych, którą można zignorować. To fundamentalny kryzys praw człowieka, który ciąży na barkach Ameryki. Nasz kraj nie może być wielki, dopóki nienarodzone dzieci nie będą chronione prawem do życia".

                                Oświadczenia Trumpa z kampanii wyborczej 

                                Marsz odbył się cztery dni po zaprzysiężeniu prezydenta Donalda Trumpa na drugą kadencję, po kampanii, która pod pewnymi względami rozczarowała wielu zwolenników pro-life. Trump został okrzyknięty za swoje działania pro-life podczas pierwszej kadencji. Od tego czasu wycofał się ze swojego poparcia dla federalnego zakazu aborcji, stwierdzając, że jego zdaniem stany USA powinny określać własne przepisy dotyczące aborcji. 

                                Zamieścił również pozytywne komentarze w mediach społecznościowych na temat "praw reprodukcyjnych" i wskazał, że nie ograniczy dostępu do mifepristone. Lek, choć przepisywany w niektórych protokołach poronienia, jest powszechnie stosowany w prawie dwóch trzecich aborcji w Stanach Zjednoczonych.

                                Dopiero okaże się, jak wypowiedzi Trumpa na temat aborcji wpłyną na kształtowanie polityki. Wielu liderów pro-life wydaje się jednak optymistycznie nastawionych do nowej administracji. 

                                Ułaskawienie 23 działaczy pro-life

                                Dzień przed Marszem dla Życia Trump ułaskawia 23 aktywistów pro-life skazany za naruszenie federalnej ustawy o swobodnym dostępie do opieki klinicznej (FACE). The aktywiściWielu z nich, jak powiedział Trump, było w podeszłym wieku i zostało skazanych za blokowanie dostępu do klinik aborcyjnych. Rozporządzenie wykonawcze w sprawie płci, które Trump wydał wcześniej w tym tygodniu, również definiowało życie jako rozpoczynające się w momencie poczęcia, co podkreślił marszałek Izby Reprezentantów Johnson na wiecu marszowym.

                                Johnson był jednym z członków Izby Reprezentantów, którzy przyjęli ustawę Born-Alive Abortion Survivors Protection Act 23 stycznia, dzień po tym, jak Demokraci zablokowali podobną ustawę w Senacie.

                                Prorodzinne, pro-life wideo prezydenta

                                W nagraniu wideo odtworzonym podczas marszu Trump zachwalał swoje działania pro-life i powiedział, że w drugiej kadencji "po raz kolejny z dumą staniemy w obronie rodzin i życia".

                                "Będziemy chronić historyczne osiągnięcia, które osiągnęliśmy i powstrzymamy radykalne naciski Demokratów na nieograniczone federalne prawo do aborcji na żądanie, aż do momentu narodzin, a nawet po urodzeniu" - powiedział.

                                Ankieta dotycząca Rycerzy Kolumba

                                Według sondażu przeprowadzonego przez Rycerzy Kolumba i Marist, opublikowanego 23 stycznia, większość Amerykanów popiera pewne ograniczenia prawne dotyczące aborcji, przy jednoczesnym utrzymaniu tej praktyki w znacznym stopniu nienaruszonej. Coroczny sondaż wykazał, że 83 % Amerykanów popiera ośrodki pomocy dla kobiet w ciąży, a 67 % Amerykanów popiera pewne prawne ograniczenia aborcji. 

                                Ale 60 % popiera ograniczenie aborcji do pierwszych trzech miesięcy ciąży, co sprawiłoby, że większość aborcji byłaby legalna, ponieważ dziewięć na 10 aborcji ma miejsce w pierwszym trymestrze ciąży.

                                "Nauka jest po naszej stronie".

                                "Wszyscy tutaj, wszyscy, macie moc zmieniania umysłów" - powiedziała do tłumu Lila Rose, katoliczka i wieloletnia zwolenniczka pro-life. "Jesteście głosem bezgłośnych. Pamiętajcie, że nauka jest po naszej stronie. Prawda jest po naszej stronie. Po prostu musimy mieć odwagę mówić prawdę z miłością".

                                Dwa poprzednie akty

                                Marsz dla Życia poprzedziły dwa wydarzenia na dużą skalę: Life Fest 2025 w EagleBank Arena w Fairfax w stanie Wirginia, który odbył się dzień przed i rano w dniu marszu; oraz Narodowe Czuwanie Modlitewne za Życie w Bazylice Narodowego Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie. 

                                Siostry Życia, Rycerze Kolumba i diecezja Arlington w Wirginii połączyli siły, aby zorganizować dwudniowe wydarzenie Life Fest, które przyciągnęło prawie 8000 osób. W narodowym sanktuarium, arcybiskup Joseph F. Naumann z Kansas City w stanie Kansas był głównym celebransem i wygłosił homilię podczas Mszy Świętej otwierającej czuwanie modlitewne 23 stycznia. Natomiast biskup Robert J. Brennan z Brooklynu w stanie Nowy Jork był głównym celebransem podczas liturgii kończącej czuwanie 24 stycznia. Arcybiskup Naumann wygłosił również modlitwę na rozpoczęcie Marszu dla Życia.

                                "To nie my decydujemy o tym, czy on żyje, czy nie".

                                Marcela Rojas, która mieszka w archidiecezji nowojorskiej, powiedziała, że uczestniczyła w marszu z grupą 75 osób, z których wiele to matki niosące swoje małe dzieci. "Wewnątrz naszej istoty, w naszym łonie, jest życie" - powiedziała, odnosząc się do ciężarnych matek. "To życie, którego nie możemy wybrać. To już jest inne życie, które nie należy do nas i nie do nas należy decyzja, czy ono żyje, czy nie.

                                AutorMaría Wiering i Marietha Góngora V. (OSV News)

                                Od Agendy 2030 do 2033

                                Od Agendy 2030 do 2033: chrześcijańskie spojrzenie na dzisiejsze wyzwania, z siedmioma wartościami niematerialnymi, które pozostawiają swój ślad.

                                25 styczeń 2025-Czas czytania: 2 minuty

                                Wczoraj rozpocząłem dzień od przeczytania wiadomości na WhatsApp wysłanej do mnie przez znajomego z cytatem ze świętego Franciszka Salezego. Franciszka Salezego: "Gdybym nie był biskupem, być może nie chciałbym nim być, wiedząc to, co teraz wiem; ale skoro nim jestem, jestem nie tylko zobowiązany do czynienia wszystkiego, czego wymaga to bolesne powołanie, ale muszę to robić z radością i czerpać z tego przyjemność"..

                                Uderzyło mnie to zdanie i nie mogłem przestać o nim myśleć przez cały dzień. Do południa byłem przekonany, że ta myśl odnosi się nie tylko do biskupów, ale także do świeckich, którzy są wezwani do konsekwentnego życia zgodnie z wymaganiami naszego chrześcijańskiego powołania. W końcu zdanie Jezusa Chrystusa "bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" nie wydaje się pozostawiać miejsca na przesłodzone interpretacje. 

                                Pod koniec dnia uczestniczyłem w konferencji Katolickiego Stowarzyszenia Propagandystów (ACdP) w Alcalá de Henares, w ramach II Konferencji Katolików i Życia Publicznego w tym mieście. 

                                Prelegentami byli trzej księża z Sieć sieciJesús Silva, Patxi Bronchalo i Antonio María Domenech, którzy przedstawili jasną i wyważoną analizę zagrożeń związanych z Agendą 2030. Nie popadając w apokaliptyczny dyskurs, wskazali na jego pułapki i ograniczenia, proponując głęboko chrześcijańską alternatywę: żywą wiedzę o Jezusie Chrystusie, częstą praktykę spowiedzi i komunii, nabożeństwo do Maryi Dziewicy oraz, jako owoc tego wszystkiego, szczerą miłość do wszystkich, począwszy od "sąsiadów obok".

                                Myślałem, że najbardziej spodoba mi się treść jego pomysłów, ale kilka godzin po konferencji zdałem sobie sprawę, że to, co najbardziej mnie uderzyło, to siedem niematerialnych śladów który pozwolił mi ich słuchać:

                                1. Jasność doktrynalnaW czasach, gdy biskupi i księża są czasami niejasni, bardzo pozytywnie jest słyszeć prawdy wiary bez wahania i dwuznaczności.
                                2. Odwaga do ujawnienia: Niektóre wartości chrześcijańskie są wyraźnie niepopularne, ale ci księża wykazują się zaraźliwą odwagą w głoszeniu Ewangelii, nie przebierając w słowach i nie obawiając się krytyki.
                                3. Poczucie humoruPomimo powagi omawianych tematów, ze śmiechem przypomniano nam, że chrześcijańska radość jest nie tylko zgodna z ewangelizacją, ale jest także doskonałym narzędziem.
                                4. Dobre szkolenieIch solidne wykształcenie teologiczne wyraźnie pokazuje, że nie boją się dyskutować o żadnej idei w debacie publicznej, pokazując, że wiara nie stoi w sprzeczności z rozumem.
                                5. Pozytywny duchOdrzucili pesymizm tak powszechny wśród niektórych sektorów chrześcijaństwa, przypominając, że "nie jest prawdą, że jakikolwiek czas w przeszłości był lepszy". Chrześcijanie zawsze stawali w obliczu wyzwań i dziś nie jest inaczej.
                                6. Gorliwość ewangelizacyjna: Nie chodzi tylko o utrzymanie tego, co już istnieje, ale o odważne docieranie do innych, zapraszanie ich do osobistego doświadczenia z Chrystusem.
                                7. Zdrowy rozsądek: Jest to niezbędne w naszych czasach, w których tak podstawowe stwierdzenia, jak potwierdzenie, że istnieją tylko dwie płcie, mogą zostać uznane za rewolucyjne w przemówieniu prezydenta.

                                Minęło 400 lat od czasów Św. Franciszek SalezyWydaje się jednak, że my, chrześcijanie, wciąż potrzebujemy tego samego: odwagi, by ewangelizować Jezusa Chrystusa i wyjść z burżuazyjnego chrześcijaństwa, w którym zbyt łatwo się zadomawiamy. Mam nadzieję, że do 2033 roku my, wierzący, nauczymy się wychodzić z mieszczańskiego chrześcijaństwa. ślad Jezusa Chrystusa, gdziekolwiek jesteśmy.


                                AutorJavier García Herrería

                                Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

                                Zasoby

                                Będę śpiewał Panu: znaczenie i powód muzyki w liturgii

                                "Będę śpiewał Panu, chwalebne jest Jego zwycięstwo" (Wj 15). Te słowa, śpiewane przez Mojżesza i dzieci Izraela po przejściu przez Morze Czerwone, rozbrzmiewają podczas każdej Wigilii Paschalnej jako echo wyzwolenia i nadziei. Znaczenie muzyki w liturgii polega na wyrażaniu żywej pamięci o Bożych cudach, uobecniając odkupieńcze dzieło Chrystusa.

                                Héctor Devesa-25 styczeń 2025-Czas czytania: 9 minuty

                                Podczas Wigilii Paschalnej świętujemy zmartwychwstanie Chrystusa, a wraz z nim nasze wyzwolenie od grzechu i śmierci. Każdego roku naród żydowski przeżywa "pamiątkę" nocy przejścia Pana (pascha), który uwalnia ich z niewoli faraona. Liturgia katolicka w tak zwanej "matce wszystkich czuwań" prowadzi nas przez czytanie Starego Testamentu o cudach, które Bóg uczynił dla swojego ludu od początku czasu: najpierw stworzenie, potem ofiara, o którą Bóg prosi Abrahama, aby złożył swojego syna, a następnie przejście ludu Izraela przez Morze Czerwone na bosaka.

                                Tekst Księgi Wyjścia opowiada o tym, jak "w owym dniu Pan wybawił Izraela z mocy Egiptu (...) Izrael ujrzał potężną rękę, którą Pan wyciągnął przeciwko Egipcjanom, i lud przestraszył się Pana, i uwierzył Panu i Mojżeszowi, słudze jego". Ci, którzy słuchają tej proklamacji w świętą noc, mogą ponownie przeżyć emocje związane z tymi wydarzeniami, tak jak doświadczył ich naród hebrajski: nie mniej niż my widzimy, jak Morze Czerwone otwiera się, tworząc dwie ściany wody po obu stronach, i słyszymy ryk egipskich rydwanów, które zbliżają się coraz bardziej. Tradycja rabiniczna wyjaśnia, że podczas obchodów Pesach "człowiek jest zobowiązany widzieć siebie tak, jakby wychodził z Egiptu" (Miszna Pesachim, 116b). 

                                Zachęcaj do poczucia "miejsca pamięci".

                                Aby nadać ciągłość i znaczenie temu, co jest głoszone, liturgia katolicka sugeruje, abyśmy w tej celebracji nie kończyli czytania Księgi Wyjścia słowami "Słowo Boże", ale abyśmy bezpośrednio połączyli nasze głosy z głosami ludu hebrajskiego psalmem. "Wtedy Mojżesz i synowie Izraela zaśpiewali Panu tę pieśń: Będę śpiewał Panu, chwalebne jest Jego zwycięstwo, konie i rydwany wrzucił do morza. Pan jest moją siłą, On jest moim zbawieniem. On jest moim Bogiem, będę Go chwalił; Bóg moich ojców, będę Go wywyższał" (Exodus 15, 1-2).

                                Każdego roku Żydzi nadal przeżywają to Przejście Pana, Paschę. W tej pieśni wzywają Boga na pomoc, ponieważ rozumieją, że nie jest to Bóg przeszłości, ale teraźniejszości. Tradycja katolicka postrzega znaczenie "pamiątki" jako coś więcej niż tylko ponowne przeżywanie wydarzeń z przeszłości poprzez czytania, ale w celebracji liturgicznej wydarzenia te stają się obecne i aktualne w pewien sposób (por. Katechizm, 1363). 

                                Muzyka i śpiew skutecznie przyczyniają się do tego poczucia pamięci, ponieważ mają zdolność wyrażania tego wewnętrznego pragnienia. Ta komunikatywna jakość muzyki wykracza poza zwykłą prezentację idei z mniejszym lub większym pięknem; przywołuje uczucia, które towarzyszą temu, co zostało powiedziane. Augustyn uważał, że muzyka została dana ludziom przez Boga, aby właściwie modulować pamięć o wielkich rzeczach. Jest to zatem jeden z głównych powodów, dla których Liturgia śpiewa.

                                Muzyka i jej rola w tradycji

                                Muzyka i śpiew są obecne w Piśmie Świętym w tak różnych okolicznościach, jak żniwa i winobranie (Ezra 9, 2; 16, 10, Jeremiasz 31, 4-5), w marszach (Liczby 10, 35-36, 2 Kroniki 20, 21), w zjazdach (Sędziowie 11, 34-35, Lucas 15, 25), w czasach radości (Exodus 15). Wiemy, jak król Dawid tańczył przed Arką Bożą z drewnianymi instrumentami, cytrami, lirami, bębnami, sistrumami i cymbałami (2 Samuel 6, 5); sam skomponował i określił zasady podkreślania pieśni miłosnej Pieśni nad Pieśniami lub 150 pochwał Psałterza za pomocą hymnów, błagań, dziękczynień, inwokacji itp.

                                Naturą pieśni jest wzmocnienie tego, co wyrażają słowa; otwarcie większego kanału uczuć, aby pokazać, co jest zamierzone. Pan w Ewangelii wyjaśnia swoje znaczenie, gdy wyjaśnia, że to pokolenie "Są jak dzieci siedzące na placu i krzyczące do innych: 'My graliśmy na flecie, a wy nie tańczyliście, my zawodziliśmy, a wy nie płakaliście'". (Lucas 7, 31). Często nie jesteśmy otwarci na komunikację, nawet jeśli słuchamy, ponieważ zamykamy nasze uczucia.  

                                Uczniowie Pana podtrzymywali tradycję śpiewania psalmów i wierszy ludu Izraela; nawet do czasu przed Męką po Ostatniej Wieczerzy (Mark 14, 26) wiemy, że śpiewali razem. Paweł i Sylas byli tak zakorzenieni w tym zwyczaju, że w więzieniu w Filippi pieśni spontanicznie wypływały z ich serc (Fakty 16, 25); ponadto wiemy, że apostoł zachęca Kolosan do wspólnego śpiewania (Kolosan 3, 16), jak również w Koryncie (1 Koryntian 14, 26) i do tych w Efezie (Efezjan 5, 19). Różne świadectwa kładą nacisk na tę specyfikę życia chrześcijan w II wieku, o czym świadczy Pliniusz Młodszy w liście do Cezara, w którym mówi "którzy zbierali się w niektóre dni przed świtem, aby śpiewać hymn do Chrystusa jak do Boga". (List 10, 96, 7). 

                                Łączenie codziennego życia z wiecznością

                                Poprzez pieśń podkreślana jest ekspresja tego, co mówią słowa, a wspomnienia i ważne wydarzenia są ożywiane. Kiedy Żydzi śpiewają pieśń Mojżesza lub pieśń o niewoli babilońskiej, wyrażają swoje pragnienie wyzwolenia przez Boga, który ich zbawi. W ten sposób wyrażają potrzebę ostatecznego kantyku. Tę tęsknotę wyrażają chrześcijanie w wiecznej pieśni, o której opowiada św. ApokalipsaTen, który dniem i nocą śpiewa bez przerwy przed tronem Baranka: "Święty, Święty, Święty jest Pan Bóg, Wszechmogący; Ten, który był, jest i ma przyjść". (Apokalipsa 4, 9). 

                                Konstytucja Soboru Watykańskiego II Sacrosanctum Concilium (dalej SC) wyjaśnia, że liturgia jest środkiem, za pomocą którego ".ćwiczeniaLiturgia ma znaczenie "dzieła naszego odkupienia, szczególnie w boskiej ofierze Eucharystii" (SC 2). Liturgia ma więc sens przejścia, mostu, drzwi, przez które Boskie działanie uobecnia się w świecie. W pewien sposób manifestuje ona wieczną pieśń przed tronem Baranka; uwielbienie, jakie całe stworzenie składa swemu Stwórcy poprzez jedyną ofiarę, która jest składana. "nieskazitelny od wschodu do zachodu słońca". (III Modlitwa Eucharystyczna). 

                                Ci, którzy celebrują Liturgię, w jakiś sposób jednoczą Niebo z ziemią, wieczność z codziennym życiem; chrześcijanin pragnie bowiem, aby każde działanie było wykonywane w jedności z dziełem Odkupienia. Ta pieśń chwały Apokalipsa jest wyrazem wiecznej celebracji, która, jak wyjaśnia liturgia, pomaga nam objawiać tajemnicę Chrystusa w naszym życiu (SC 2). Oznacza to rozumienie Eucharystii w pełnym sensie, w którym istnieje ciągłość między tym, co celebrujemy, a tym, czym żyjemy; radość z wyśpiewania chwały Boga jest obecna przez cały nasz dzień.

                                Poczucie muzyki i śpiewu

                                Sztuka w ogóle, a muzyka w szczególności, była naturalnym kanałem wyrażania najskrytszych uczuć człowieka; nawet w prostej piosence nasz wewnętrzny stan radości, smutku, samotności, entuzjazmu, spokoju, wyciszenia itp. jest wyrażany w najbardziej bezpośredni sposób. Czasami w kulturze zachodniej korzystamy z Używamy sztuki, aby wyrazić ideę, koncepcję lub historię w wysublimowany sposób; lub wykorzystujemy ich jakość, aby uszlachetnić lub wzmocnić przedmiot lub działanie. Z pewnością spełniają one tę misję, ale to, co jest właściwe sztuce, to zdolność do okazywania nam intymnych uczuć: bólu, czułości, pasji, ...; wszystko to, co zakłada wzmocnienie właściwej wartości słowa. 

                                Śpiew najlepiej służy liturgii, gdy oferuje to, co liturgia zamierza: delikatniejsze wyrażenie modlitwy, wspieranie jednomyślności modlitwy lub wzbogacenie uroczystego wyrazu celebracji (por. SC 112). 

                                Wyrażanie miłości

                                Zajmowanie się liturgią jest z konieczności wchodzeniem w język Boga, który jest miłością. Pieśń pochodzi z miłości i manifestuje radość ukochanego; stąd jej niewysłowiony charakter, ponieważ tak często to, co można powiedzieć, wymaga innego, bardziej wzniosłego sposobu mówienia. Ratzinger mówi w swoim dziele Duch liturgii że śpiew i muzyka w Kościele są jak "kościół".charyzma"Nowy język, który pochodzi od Ducha. W pieśni "trzeźwe pijaństwo"Sztuka" wiary, ponieważ przekracza wszelkie możliwości zwykłej racjonalności. Jest to właściwa cecha sztuki, która stara się wyrazić wielkość Boga.

                                Tak jak obraz Chrystusa wykonany ludzkimi rękami przedstawia Słowo Boże, tak śpiew ma być niczym niewysłowiony głos boskiej chwały. Stąd zarówno malarz, jak i śpiewak liturgiczny - mówi Crispino Valenciano - pełnią posługę na sposób "...".hagiografowie"które dążą do objawienia cudownego poczucia Bożej obecności. Z tego powodu śpiew ma znaczenie, gdy przyczynia się do osiągnięcia celu słów i czynności liturgicznych, którym jest chwała Boża i uświęcenie wiernych (por. Katechizm 1157). Z tych rozważań możemy wywnioskować, jak ważne jest dbanie o wykonywanie tej posługi - jak każdej innej - w służbie liturgii. 

                                Zachęca do aktywnego uczestnictwa

                                Uczestnictwo w życiu Pana, w Jego chwalebnym odkupieniu - to, co robimy w liturgii - jest częściowo uwarunkowane stanem naszego umysłu. Dlatego należy zachęcać do świadomego i aktywnego uczestnictwa; aby doprowadzić duszę do harmonii z głosem, aby współpracować z łaską Bożą (SC 11). Muzyka i śpiew towarzyszą świętom i uroczystościom w wielu kulturach (podczas zwycięstw, zabaw, rocznic, bankietów itp.); są one częścią tradycji chrześcijańskiego świętowania.

                                Naturalnym charakterem jego ekspresji jest zewnętrzna manifestacja, która towarzyszy tym szczególnym chwilom, zarówno intymnym, jak i uroczystym, formalnym i nieformalnym. W ten sposób liturgia śpiewem wyraża to, w co się wierzy i czym się żyje; i oznacza to, co się manifestuje. 

                                Podniesienie do świętości i poczucie powagi

                                Liturgia stara się zaoferować tę wyjątkową jakość przekraczania codzienności, przybliżając nas do tego, co wieczne, do tego, co niewysłowione i niesłyszalne, ale w czym Bóg pozwolił nam uczestniczyć. Wymiar ten wymaga zatem wysiłku każdego wyrazu: architektury, malarstwa, rzeźby, witraży, szat liturgicznych, świętych naczyń, każdej aranżacji i oczywiście muzyki. Wymaga to "ludzkie jest uporządkowane i podporządkowane boskiemu, widzialne niewidzialnemu, działanie kontemplacji, a teraźniejszość przyszłemu miastu, którego szukamy". (SC 2). 

                                Charakter uroczystości w Kościele miał w przeszłości poczucie wspaniałości, ale dziś nie podąża tak bardzo tą drogą, która czasami może być mylona z ostentacją. Liturgia potrzebuje przebóstwiającej estetyki, transformującego skoku od poetyckiej dynamiki do sacrum. Skuteczność tego wykonania przyczynia się do tego, czego wymaga funkcja (śpiew Kyrie eleison na przykład), ta wrodzona cecha, która w jakiś sposób czyni go lub ją sacramentum / mysterion. Muzyka, jak każda sztuka sakralna, poprzez swoją specyficzną misję może przyczynić się do wprowadzenia nas w tajemnicę Boga; przybliżyć nas do tej świętej obecności, przez którą Bóg nakazał Mojżeszowi: "zdejmij obuwie, bo miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą" (1 Kor 5, 1).Exodus, 3, 5). 

                                Eschatologiczne napięcie liturgii

                                Celebracja liturgiczna z konieczności manifestuje tymczasowy charakter tego, co wciąż czeka na pełne wypełnienie na końcu czasów wraz z przyjściem Chrystusa. To właśnie mówimy w aklamacji do Pamiątki: Głosimy Twoją śmierć, głosimy Twoje zmartwychwstanie, przyjdź Panie Jezu"; "za każdym razem, gdy jemy z tego chleba i pijemy z tego kielicha, głosimy Twoją śmierć, Panie, aż przyjdziesz ponownie"; "za każdym razem, gdy jemy z tego chleba i pijemy z tego kielicha, głosimy Twoją śmierć, Panie, aż przyjdziesz ponownie"; "głosimy Twoją śmierć, Panie, aż przyjdziesz ponownie".. Pieśń i muzyka starają się wyrazić właśnie to, czym jest Eucharystia: oczekiwanie niebiańskiej chwały (por. Katechizm 1402). Ten charakter pozwala nam żyć w świecie, ale dostrzegać przebłyski wiecznej siedziby. To, co św. Tomasz z Akwinu mówi o Eucharystii, staje się jasne: jest ona "obietnica życia wiecznego".

                                Romano Guardini dokonał rozróżnienia między obrazami dewocyjnymi a nadprzyrodzonymi lub liturgicznymi. Krótko mówiąc, wyjaśnił, że podczas gdy te pierwsze reprezentują nasze uczucia, z którymi Bóg się utożsamia, te drugie, liturgiczne, pokazują raczej Boży sposób bycia, do którego powinniśmy dążyć. Muzyka i śpiew sprzyjają napięciom, które kształtują życie chrześcijańskie.  

                                Adekwatność śpiewu i muzyki liturgicznej

                                Jest wysoce pożądane, aby dopasować zdolności mężczyzn do tego, co jest celebrowane, ale niekoniecznie obniżając ekspresję tego, co jest celebrowane. The Katechizm Wskazuje, że harmonia znaków (pieśni, muzyki, słów i czynów) jest tym bardziej wyrazista i owocna, gdy wyraża się w bogactwie kulturowym ludu Bożego, który świętuje. Pieśń i muzyka muszą uczestniczyć w tym bogactwie kulturowym i bardzo korzystnie przyczyniać się do podniesienia ducha. Oczywiście muzyka sakralna czyni to, ponieważ jest częścią celebracji, w której cała zdolność ekspresyjna człowieka służy wielkiemu dziełu Boga w upamiętnianiu Jego tajemnic.

                                Długa tradycja muzyczna Kościoła była w stanie uwypuklić elementy, które odpowiadają tej jakości, że muzyka liturgiczna (Św. Pius X w Tra Sollecitudine ). Być może problemem naszych czasów jest dystans między kulturą a powszechną ekspresją sakralną, brak chrześcijańskiej formacji lub edukacji w najwyższej sztuce. Dystans ten sprawia, że ekspresja liturgiczna często schodzi na poziom popularny, a czasem wulgarny. Ten aspekt, kluczowy dla liturgii, uległ w ostatnich czasach znacznemu pogorszeniu.

                                Papież Franciszek, w obliczu dynamiki rozbieżności między różnymi wrażliwościami na temat formy rytualnej, wskazuje na troskę o liturgię, aby na nowo odkryć jej piękno i żyć prawdą i mocą chrześcijańskiej celebracji (Desiderius desideravit, 16). W tym celu podkreśla znaczenie formacji liturgicznej, która jest "podstawowym i niezbędnym źródłem, z którego wierni muszą pić prawdziwie chrześcijańskiego ducha" (SC 14). 

                                AutorHéctor Devesa

                                Ksiądz i doktor teologii

                                Powołania

                                Czym jest dziewica konsekrowana?

                                Dziewictwo konsekrowane to starożytne powołanie kobiece promowane przez Kościół w czasach współczesnych, w którym niezamężne i czyste kobiety są mistycznie poślubiane Chrystusowi przez biskupa diecezjalnego, poświęcając się modlitwie, służbie i życiu ascetycznemu zgodnie z ich darami.

                                Jenna Marie Cooper-25 styczeń 2025-Czas czytania: 3 minuty

                                (OSV News. Jenna Marie Cooper).

                                Pytanie: Co to znaczy być "dziewicą konsekrowaną", jakie są prawa i obowiązki związane z tym mianem i jak wygląda proces stawania się "dziewicą konsekrowaną"?

                                Odpowiedź Kodeks Prawa Kanonicznego definiuje dziewice konsekrowane jako czyste, niezamężne kobiety, które "przez obietnicę ściślejszego naśladowania Chrystusa (...) zostają poświęcone Bogu, mistycznie poślubione Chrystusowi i oddane służbie Kościołowi, gdy biskup diecezjalny konsekruje je zgodnie z zatwierdzonym obrzędem liturgicznym" (kanon 604).

                                Dziewictwo konsekrowane jest najstarszą formą życia konsekrowanego w Kościele, poprzedzającą rozwój życia zakonnego o kilka wieków. Od czasów apostolskich zawsze istniały kobiety, które decydowały się zrezygnować z małżeństwa, aby pełniej poświęcić swoje życie i serce Jezusowi. Z tego powodu były one tradycyjnie nazywane i formalnie uznawane przez Kościół jako "oblubienice Chrystusa".

                                Co najmniej od IV wieku, jeśli nie wcześniej, Kościół posiada specjalny rytuał liturgiczny - odrębny od święceń kapłańskich, ale pod pewnymi względami równoległy do nich - dla biskupów, aby uroczyście konsekrować kobiety do życia w dziewictwie. Wiele z naszych pierwszych świętych męczennic, takich jak św. Agata, św. Agnieszka, św. Łucja i św. Cecylia, które są wymienione w jednej z modlitw eucharystycznych Mszy Świętej, są uważane za konsekrowane dziewice.

                                Wraz z rozwojem zakonów w późnej starożytności, zwyczaj konsekrowania kobiet poza klasztorami upadł, a w średniowieczu Kościół nie miał już konsekrowanych dziewic "żyjących w świecie". Jednak w połowie XX wieku dokument Soboru Watykańskiego II "Sacrosanctum Concilium" wezwał do rewizji starego rytu konsekracji do życia w dziewictwie, a w 1970 roku ogłoszono nowy rytuał. I tak, w sytuacji podobnej do odrodzenia diakonatu stałego, powołanie dziewictwa konsekrowanego zostało przywrócone w życiu współczesnego Kościoła.

                                W 2018 r. Watykan opublikował dokument zatytułowany "Ecclesiae Sponsae Imago" (ESI), który dostarczył biskupom bardziej szczegółowych wskazówek dotyczących tego stanu życia, obejmujących takie tematy, jak rozeznawanie powołania, formacja oraz życie i misja dziewic konsekrowanych.

                                Dziewictwo konsekrowane jest wyjątkowym powołaniem dla kobiet, ponieważ koncentruje się w lokalnym Kościele diecezjalnym, a nie w konkretnej grupie religijnej lub wspólnocie. To biskup diecezjalny przyjmuje kobiety do tego stanu życia i ostatecznie działa jako "przełożony" dziewic konsekrowanych w swojej diecezji. Ogólnie rzecz biorąc, dziewice konsekrowane są powołane do modlitwy za potrzeby swojej diecezji i do służenia potrzebom swojego lokalnego kościoła zgodnie z własnymi specyficznymi darami i talentami.

                                W paragrafach 80-103 "Ecclesiae Sponsae Imago" opisuje proces formacji aspirujących dziewic konsekrowanych trwający od trzech do pięciu lat. Formacja do dziewictwa konsekrowanego obejmuje między innymi: osobisty mentoring i kierownictwo duchowe, pewien poziom akademickich studiów teologicznych oraz stopniowe przyjmowanie stylu życia dziewicy konsekrowanej.

                                Jeśli chodzi o zadania i obowiązki dziewic konsekrowanych, wprowadzenie do obrzędu konsekracji do życia w dziewictwie stwierdza: "Niech poświęcają swój czas dziełom pokuty i miłosierdzia, działalności apostolskiej i modlitwie, zgodnie ze swoim stanem życia i darami duchowymi".

                                "Ecclesiae Sponsae Imago" opisuje bardziej szczegółowo, że dziewice konsekrowane są zobowiązane do odmawiania Liturgii Godzin (ESI 34) i do uczestniczenia w codziennej Mszy Świętej w regionach, w których jest to możliwe (ESI 32). Oczekuje się również, że dziewice konsekrowane będą prowadzić względnie ascetyczne życie, rozeznając konkretne praktyki pokutne ze swoim spowiednikiem lub kierownikiem duchowym (ESI 36).

                                Dziewice konsekrowane nie składają ślubów ubóstwa i posłuszeństwa w dokładnie taki sam sposób jak zakonnicy. Jednakże dziewice konsekrowane są powołane do życia w duchu ewangelicznego ubóstwa (ESI 27) i do współdecydowania o głównych aspektach swojego życia i misji ze swoim biskupem (ESI 28).

                                AutorJenna Marie Cooper

                                Licencjonowana w prawie kanonicznym, dziewica konsekrowana i kanonistka.

                                Świat

                                Tydzień Jedności Chrześcijan: Międzynarodowa konferencja poświęcona wydarzeniom z 1054 r.

                                Sympozjum w Wiedniu ponownie oceniło rzekomą "schizmę" z 1054 r. między Kościołem katolickim i prawosławnym, wskazując, że rozłam rozpoczął się wcześniej, a 1054 r. nabrał późniejszej symboliki. Przywódcy kościelni opowiadają się za wzajemnym uznaniem i jednością chrześcijan.

                                Die Tagespost-24 styczeń 2025-Czas czytania: 2 minuty

                                Międzynarodowe sympozjum, które odbyło się w tym tygodniu w Wiedniu, dokonało ponownej oceny wydarzeń w Konstantynopolu w 1054 roku, uważanych za datę oddzielenia się kościoła wschodniego od zachodniego. W każdym razie mowa o "schizma"1054" został albo zastąpiony, albo obalony, zgodnie z tenorem Uniwersytetu Wiedeńskiego. Kurialny kardynał Kurt Koch wygłosił przemówienie inauguracyjne. Ekumeniczny Patriarcha Bartłomiej przesłał pozdrowienia. Kardynał Koch i prawosławny teolog z Grazu Grigorios Larentzakis wyrazili już tę opinię w dwóch artykułach w "Tagespost" latem 2021 roku.

                                W 1054 r. kardynał Humbert z Silva Candida udał się do Konstantynopola w imieniu papieża Leona IX, aby zawrzeć sojusz wojskowy przeciwko Normanom. Próba nie powiodła się. Niefortunne okoliczności skłoniły go jednak do ekskomunikowania patriarchy Michała Cerulariusza. Wkrótce potem nastąpiła kontr-ekskomunia. W historii Kościoła jest to często uważane za oficjalną datę schizmy między Kościołem katolickim i prawosławnym. W dniu 7 grudnia 1965 r., dzień przed końcową sesją Soboru Watykańskiego II, papież Paweł VI i patriarcha ekumeniczny Atenagoras odczytali oświadczenie w tym samym czasie w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie i w katedrze Świętego Jerzego w Phanar w Konstantynopolu, wyrażając ubolewanie z powodu ekskomuniki i "skazując je na zapomnienie".

                                Rozdźwięk między Wschodem a Zachodem rozpoczął się na długo przedtem

                                W swoim przemówieniu powitalnym na sympozjum w Wiedniu patriarcha Bartłomiej podkreślił obowiązek "podejmowania ze wszystkich sił miłych Chrystusowi wysiłków na rzecz przezwyciężenia podziałów i osiągnięcia upragnionej jedności". W swoim przemówieniu kard. Kurt Koch podkreślił, że "skandal z 1054 r." nie doprowadził do schizmy ani do wzajemnej ekskomuniki Kościołów łacińskiego i greckiego. Dopiero znacznie później data ta nabrała wielkiego znaczenia symbolicznego. Rozłam między Wschodem a Zachodem rozpoczął się oczywiście na długo przed 1054 r. i trwał po tej dacie.

                                Aby przezwyciężyć separację, pierwszym krokiem musi być wzajemne uznanie się Kościołów katolickiego i prawosławnego. Po tym musi nastąpić drugi krok, a mianowicie wznowienie komunii, powiedział Koch. W swoim przemówieniu powitalnym grecki metropolita prawosławny Arsenios Kardamakis pochwalił wszystkie wysiłki mające na celu promowanie właściwego zrozumienia i kategoryzacji wydarzeń z 1054 roku. To ważna służba dla kościołów.


                                Jest to tłumaczenie artykułu, który po raz pierwszy pojawił się na stronie internetowej Die-Tagespost. Oryginalny artykuł w języku niemieckim można znaleźć na stronie tutaj . Opublikowano w Omnes za zgodą.

                                AutorDie Tagespost

                                Więcej
                                Ewangelizacja

                                Erik Varden: "Historia ludzkości, pomimo swoich absurdów, ma sens".

                                Erik Varden jest cysterskim mnichem i przewodniczącym Skandynawskiej Konferencji Biskupów. W tym wywiadzie wyjaśnia koncepcje sprawiedliwości, integracji i różnorodności dla dzisiejszego społeczeństwa, w oparciu o duchowość benedyktyńską.

                                Paloma López Campos-24 styczeń 2025-Czas czytania: 5 minuty

                                Biskup Erik Varden jest cysterskim mnichem, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Skandynawii. Znany z wnikliwej analizy bieżących spraw, biskup Varden patrzy na świat z nadzieją i potrafi dostrzec w otaczających nas wydarzeniach znaki, że Bóg nadal troszczy się o każdego człowieka, a Duch Święty prowadzi Kościół.

                                Nic więc dziwnego, że Erik Varden jest w stanie odnieść do doktryny chrześcijańskiej trzy główne pojęcia, które są dziś źle rozumiane: różnorodność, integracja i równość.

                                Po konferencja W tym wywiadzie przewodniczący Konferencji Episkopatu Skandynawii rozwija te trzy koncepcje, odnosząc je do benedyktyńskiej duchowości i sposobu życia.

                                Mówisz o różnorodności, równości i włączeniu w odniesieniu do Kościoła, czy mógłbyś wyjaśnić te pojęcia i dlaczego potrzebujemy ich teraz w Kościele?

                                - Myślę, że jest ku temu wiele powodów. Oczywiście ta triada różnorodności, równości i integracji działa inaczej w różnych krajach. W Stanach Zjednoczonych jest to znacznie bardziej uniwersalne odniesienie niż w Europie. Jest to tam bardziej jednolita koncepcja niż w Europie i jest wykorzystywana jako podstawa do podejmowania strategicznych decyzji, do monitorowania dobrego lub złego funkcjonowania instytucji... I jako takie, terminy te stały się kontrowersyjne, ponieważ niektórzy twierdzą, że terminy te reprezentują drogę do sprawiedliwego społeczeństwa i bardziej sprawiedliwego zarządzania, szczególnie w instytucjach. Inni postrzegają je jako częściowe, stronnicze, bezsensowne i manipulacyjne.

                                W Europie terminy te funkcjonują inaczej. Myślę, że zarówno na Północy, jak i na Południu są one używane w dyskursie politycznym i, do pewnego stopnia, w dyskursie kościelnym. Wzięcie ich pod uwagę i przestudiowanie jest bardzo ważne i myślę, że ważne jest również, aby spróbować dowiedzieć się, na co wskazują. Moim zdaniem wszystkie one wskazują na fundamentalne pytanie, które jest bolesne w większości naszych krajów w świecie zachodnim. To fundamentalne pytanie brzmi: co to znaczy należeć?

                                Pojęcia te są bardzo częste w dzisiejszych dyskursach, ale jak możemy je powiązać z doktryną katolicką i Bożym planem dla nas?

                                - Musimy zadać sobie kilka bardzo potrzebnych pytań. Równość, różnorodność i integracja to trzy potencjalnie doskonałe terminy. Ale nie są one oczywiste, wymagają kontekstu.

                                Kiedy mówimy o włączeniu, nie ma to znaczenia, dopóki nie określę, czego chcę i oczekuję. Dobrze jest mówić o sprawiedliwości, ale według jakiego standardu sprawiedliwości? A kiedy mówimy o różnorodności, zdajemy sobie sprawę, że świat jest różnorodny z natury, ale według jakiego podstawowego standardu?

                                Określenia te stają się introspektywne i nieprzydatne, gdy stają się zwykłymi narzędziami samooceny. Kiedy integracja oznacza, że musisz zaakceptować mnie na moich warunkach, bo w przeciwnym razie podam cię do sądu, lub kiedy sprawiedliwość oznacza, że musisz dać mi wszystko, na co uważam, że zasługuję, terminy te stają się bezużyteczne.

                                Kiedy otworzymy się na te meta-pytania, na standardy, w oparciu o które proponujemy tworzyć społeczeństwo i na wartości, według których chcemy żyć i wzrastać, wtedy poczujemy potrzebę pewnego rodzaju absolutnych lub przynajmniej stabilnych parametrów. W tym momencie biblijnie objawione koncepcje Boga, ludzkości i sprawiedliwego społeczeństwa nie są już tak odległe. W rzeczywistości okazują się one niezwykle trafne i istotne dla zadawanych przez nas pytań.

                                Jeśli po prostu podążymy za pytaniami i "otworzymy je", możemy naprawić ten pozorny rozdźwięk między dyskursem politycznym a teologicznym, między dyskursem praw a dyskursem łaski.

                                Mówi również o odrodzeniu człowieka. Co to oznacza?

                                - Mam to na myśli w najszerszym możliwym sensie. Jest to aspiracja, by w naszych czasach wyartykułować głęboko chrześcijańską antropologię. Znajdujemy się w trudnej sytuacji, żyjemy z wieloma pilnymi pytaniami dotyczącymi specyficznej ludzkiej tożsamości. Ale także żyjemy w obliczu globalnego zagrożenia sztuczną inteligencją, powierzamy się maszynom i podoba nam się to, ponieważ posiadanie naszych telefonów jako własnoręcznie wykonanych kończyn sprawia, że czujemy się w kontakcie ze wszystkim i wszystkimi. Ale jednocześnie czujemy się przez to zagrożeni.

                                Tak więc ważnym zadaniem jest przywrócenie tego, czym jest bycie istotą ludzką, i przywrócenie tego realistycznie w kategoriach ludzkich słabości, ale także w kategoriach ludzkiego potencjału. A także zachęcenie ludzi, by chcieli żyć.

                                Coś, co uważam za bardzo niepokojące i smutne, to ogromne znużenie, które obecnie często występuje u młodych ludzi, a nawet u dzieci. Ważne jest, aby pomóc tym ludziom otworzyć oczy i podnieść głowy, rozejrzeć się wokół siebie i szukać. Chcę, aby zastanowili się, kim mogą się stać, i to właśnie mam na myśli, mówiąc o moim dążeniu do odrodzenia człowieka.

                                Wskazujesz klasztory jako przykład różnorodności, równości i integracji. Dlaczego wybrałeś przykład, który można uznać za przestarzały?

                                - Być może dlatego, że nie jest to coś odległego od naszych czasów. Kiedy myślimy o tym w kategoriach czysto historycznych, a nawet socjologicznych, możemy spojrzeć wstecz na długi okres historii Europy i widzimy jedną epokę po drugiej w powstawaniu i upadku, jeden prąd intelektualny po drugim. W tym wszystkim jedną z głównych stałych jest ta dziwna trwałość benedyktyńskiego życia monastycznego.

                                Ponieważ życie monastyczne koresponduje z czymś tak głęboko zakorzenionym w ludzkim sercu, ma ono tendencję do wzmacniania się, odbudowywania i rozkwitu w najbardziej zaskakujących okolicznościach. Myślę więc, że warto zapytać, co takiego jest w tym szczególnym mikrospołeczeństwie, że jest tak trwałe, gdy widzimy, jak wiele struktur politycznych i instytucjonalnych upada. A jednocześnie, co sprawia, że jest ono tak elastyczne, że potrafi odnaleźć się w najróżniejszych okolicznościach, zachowując przy tym swoją odrębną tożsamość.

                                Argumentuje, że mamrotanie jest niebezpieczną formą biernej agresji. Dlaczego jest to takie złe i jak możemy rozwiązać ten problem, skoro wydaje się, że tak łatwo jest przyjąć go jako nawyk w naszym życiu?

                                - Wiele z tego ma związek z uporządkowaniem mojego własnego bagażu. Ta tendencja do uzewnętrzniania wszelkich pretensji sprawia, że ludzie czują, że poradzili sobie z tym, co im dolega, po prostu to mówiąc. Jeśli trzymamy się monastycznych odniesień, mnisi są zwykle wielkimi realistami, ponieważ muszą żyć ze sobą i innymi ludźmi przez długi czas. Tradycja monastyczna zachęca nas do przyglądania się naszym uczuciom i doświadczeniom oraz zadawania pytań o ich pochodzenie i znaczenie.

                                W większości przypadków, wszyscy tego doświadczyliśmy, ktoś może powiedzieć coś do mnie, co głęboko mnie rani i mam ochotę uderzyć, ale to, co powiedziała druga osoba, może być w rzeczywistości nieszkodliwe, więc moja reakcja nie jest związana z tym, co zostało powiedziane, ale z pewnego rodzaju wyzwalaczem, który powstał w wyniku tego, co zostało wypowiedziane.

                                Jeśli więc chcemy uwolnić się od własnych irracjonalnych pasji, ważne jest, aby mieć cierpliwość, wytrwałość i odwagę, aby podążać za tymi reakcjami i radzić sobie z nimi u ich podstaw.

                                Pomimo kruchej i trudnej sytuacji w naszym świecie, emanujesz nadzieją. Skąd bierze się to nastawienie?

                                - Jestem zdumiony ilością dobroci, jaką znajduję w ludziach. Jak każdy, patrzę na świat i czuję się przygnębiony, ponieważ tak wiele się dzieje. Ale jednocześnie widzę w ludziach wielką odporność. Wierzę też w Boga. Wierzę, że historia ludzkości, pomimo wszystkich jej pozornych absurdów, zmierza do celu i ma sens. Nawet ciemne punkty i bolesne doświadczenia mogą przyczynić się do dobrego końca.

                                Uważam również, że rodzaj pryncypialnego negatywizmu i pesymizmu, który dominuje w naszym dyskursie kulturowym i intelektualnym, jest bardzo nudny. Kiedy raz to usłyszałeś, słyszałeś już wszystko. Zamiast przyłączać się do refrenu, który jest częścią piosenki bez melodii, zobaczmy, co możemy zrobić. muzyka może się wyłonić. Jeśli to zrobimy, odkryjemy, że kiedy słuchamy, możemy usłyszeć wszelkiego rodzaju tonacje.

                                Więcej
                                Ewangelizacja

                                Święty Franciszek Salezy, zanurzony w miłości Boga

                                24 stycznia Kościół obchodzi święto francuskiego biskupa Genewy, patrona dziennikarzy i pisarzy, św. Franciszka Salezego. Papież Franciszek rozważał jego nauczanie w liście apostolskim opublikowanym z okazji 400. rocznicy śmierci świętego, zatytułowanym "Totum amoris est" ("Wszystko należy do miłości").  

                                Francisco Otamendi-24 styczeń 2025-Czas czytania: < 1 minuta

                                Na stronie Jubileusz świata komunikacji 2025 jest pierwszym z 35 Jubileusze w tym roku nadziei w Kościele. Rozpoczyna się on dzisiaj w Rzymie, dokładnie w dniu wspomnienia św. Franciszka Salezego, któremu papież Franciszek poświęcił list do wiernych. List w grudniu 2022 r., w 4. setną rocznicę śmierci biskupa i doktora Kościoła, który żył we Francji pod koniec XVII wieku.

                                Święty Franciszek Salezy urodził się w 1567 r. w zamku Sales (Thorens, Sabaudia), w jednej z najstarszych i najszlachetniejszych rodzin Sabaudii, gdzie był prawnikiem w Senacie, ale zdecydował się podążać za swoim życiem. powołanie kapłańskieZostał wyświęcony w 1593 roku. W 1599 r. został biskupem Genewy, z siedzibą w Annecy, ponieważ Genewa była prawie całkowicie zamknięta. Kalwin. W 1604 roku spotkał Święta Jeanne-Françoise Frémyot de Chantal, współzałożyciel wraz z nim Ordre de la Nawiedzenie Santa Maria. Został beatyfikowany w 1662 r. i kanonizowany w 1665 r. 

                                "Żył między dwoma stuleciami, XVI i XVII, i połączył najlepsze nauki i osiągnięcia kulturowe kończącego się stulecia, godząc dziedzictwo humanizmu z tendencją do absolutu, charakterystyczną dla nurtów mistycznych", cytowany Papież Franciszek z katecheza Benedykta XVI w Liście z 2022 r., opartym w dużej mierze na "Traktacie o miłości Bożej" świętego.

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Ekologia integralna

                                Wzrost liczby przypadków eutanazji o ponad 10 % w Holandii, Kanadzie i Hiszpanii

                                Liczba zgonów w wyniku eutanazji rośnie z roku na rok, w tempie od 10 do 15 procent, w pierwszych krajach, które udzieliły jej prawnego wsparcia, do których Hiszpania dołączyła od 2021 roku. W Holandii zgony w wyniku eutanazji stanowią obecnie 5,4 procent wszystkich zgonów, a w Belgii około 4 procent.  

                                Francisco Otamendi-24 styczeń 2025-Czas czytania: 4 minuty

                                "Śliskie" zbocze jest coraz większe. W pierwszych krajach, których rządy i/lub parlamenty dały zielone światło dla eutanazji i wspomaganego samobójstwa, praktyki te rozwijają się w szybkim tempie 10-15 procent rocznie.

                                Kandydaci do eutanazji wyłaniają się, choć nie wszyscy, spośród osób starszych i chorych na raka, ale zwolennicy eutanazji nieustannie szukają nowych nisz. Przyjrzyjmy się temu.

                                Holandia, wobec osób z chorobami psychicznymi

                                Liczba przypadków eutanazji w Holandii wzrosła o 13,7 procent w 2022 roku, do łącznej liczby 8 720, co stanowiło 5,1 procent całkowitej liczby zgonów zarejestrowanych w tym kraju w tym roku. Jednak w 2023 r., według Netherlands Times, zarejestrowano 9 068 zgonów, co stanowi wzrost "tylko" o 3,9 procent, chociaż zwiększyło to odsetek zgonów spowodowanych eutanazją do 5,4 procent ogółu.

                                Przy stopie wzrostu poniżej 5 procent, coś wydawało się nie iść dobrze dla jej promotorów. Tak więc propaganda eutanazji została zaakcentowana wśród osób z chorobami psychicznymi i umysłowymi, z których wiele było nieletnich, oraz w tak zwanej "demencji" starczej. 

                                W tym samym roku wzrost liczby eutanazji z powodu zaburzeń psychicznych wywołał debatę w kraju, ponieważ liczba wspomaganych zgonów z powodu chorób psychicznych wyniosła 138, o 20 % więcej niż w roku poprzednim. Ponadto, po raz pierwszy eutanazji poddano osobę nieletnią cierpiącą na chorobę psychiczną. El País.

                                Trzy ważne wiadomości

                                W tym samym czasie nastąpił szereg znaczących zmian w opinii publicznej. Po pierwsze, były premier Andreas (Dries) van Agt i jego żona, Eugenie Krekelberg, zdecydowali się umrzeć razem, nadając tym samym rozgłos sprawie. eutanazje w parach.

                                Po drugie historia Zoraya ter Beek, 28-letnia kobieta, zamężna i zakochana, podobno z "paraliżującą depresją", autyzmem i zaburzeniem osobowości typu borderline, która poprosiła o eutanazję i otrzymała ją.

                                Po trzecie, ogłoszono uruchomienie aplikacji eutanazja dla dzieci w wieku od 1 do 12 lat z nieuleczalną chorobą i "bólem nie do zniesienia", od 2024 r.

                                3 400 Belgów mniej w 2023 r.

                                W 2023 r. poddano eutanazji ponad 3400 Belgów, co stanowi wzrost o 15 % w porównaniu z 2022 r. Dane z Federalna Komisja ds. Kontroli i Oceny Eutanazji ujawniają, że były 3 423 oficjalnie zgłoszonych zgonów3,1 % wszystkich zgłoszonych wypadków śmiertelnych w Belgii Bioeticablog w marcu 2024 roku.

                                Ponadto. Europejski Instytut Bioetyki zauważył, że "badania naukowe szacują, że należy dodać od 25 do 35 % niezgłoszonych przypadków eutanazji". Czterdzieści dwa % miały ponad 80 lat, a liczba przypadków eutanazji u pacjentów w wieku poniżej 40 lat wynosiła około 1 procent.

                                Kanada, silny wzrost 

                                Podobnie jak w tych krajach europejskich, eutanazja zawsze rosła w Kanadzie od czasu jej zatwierdzenia (2016 r.). Według danych z 2023 r. liczba zgonów jest o 15,8 procent wyższa niż w 2022 r., po trzech kolejnych rocznych wzrostach o ponad 30 %, według Aceprensa

                                Infobaektóry również śledził sprawę kanadyjską, poinformował, że w ciągu 2022 r. lekarze pomogli w eutanazji w sumie 13 241 zgonów w Kanadzie, co stanowi 4,1 % wszystkich zgonów w tym kraju, jak ujawnił rząd kanadyjski. Jest to już podobny odsetek jak w Belgii. Ta sama agencja twierdzi, że od 2016 r. w kraju odnotowano prawie 45 000 zgonów w wyniku eutanazji, zgodnie z danymi Fox News.

                                W maju 2024 r. Kanadyjska Konferencja Biskupów Katolickich zorganizowała sympozjum na temat opieki paliatywnej wraz z Papieską Akademią Życia. Jak donosi Omnes, papież wysłał wiadomość w którym potępił eutanazję, zauważając, że "nigdy nie jest ona źródłem nadziei ani prawdziwej troski o chorych i umierających. Wręcz przeciwnie, jest to porażka miłości, odzwierciedlenie "kultury wyrzucania", w której "ludzie nie są już postrzegani jako najwyższa wartość, o którą należy się troszczyć i którą należy szanować"". Ponadto wskazał, że "prawdziwe współczucie to opieka paliatywna".

                                Hiszpania: 25 % więcej aplikacji w 2023 r.

                                Od wejścia w życie ustawy (2021 r.) do 31 grudnia 2023 r. w Hiszpanii rozpatrzono 1515 wniosków o pomoc w umieraniu: 173 w 2021 r., 576 w 2022 r. i 766 w 2023 r. Liczba wniosków w 2023 r. była o około 25 % większa niż 576 w roku poprzednim. 

                                Z całkowitej liczby wniosków "wykonano 334 świadczenia", tj. zgony, według raport w grudniu 2024 r. przez hiszpański rząd w porównaniu z rokiem poprzednim. Jak donosi El País, jest to o 12 % więcej niż w 2022 r., kiedy to miało miejsce 288 zgonów, w porównaniu do 75 w 2021 r.

                                Według regionu autonomicznego

                                Moncloa poinformowała, że "rozkład 766 wniosków o eutanazję zarejestrowanych w całej Hiszpanii przedstawia się następująco: Katalonia - 219, Madryt - 89, Wyspy Kanaryjskie - 62, Kraj Basków - 58, Wspólnota Walencka - 56, Andaluzja - 43, Galicja - 41, Baleary - 37, Asturia - 33, Kastylia-La Mancha - 28, Kastylia i Leon - 27, Nawarra - 24, Aragonia - 22, Kantabria - 19, La Rioja - 4, Estremadura - 2, Murcja - 2, Melilla - 0 i Ceuta - 0". Dodano również, że "25 % wnioskodawców zmarło przed rozpatrzeniem ich wniosku" oraz że "średni czas od złożenia wniosku do śmierci wynosił 30 dni".

                                AutorFrancisco Otamendi

                                Hiszpania

                                Co pokazują dane Torreciudad z 2024 roku?

                                Torreciudad przygotowuje się do obchodów 50. rocznicy otwarcia, które odbędą się w 2025 roku.

                                Redakcja Omnes-23 styczeń 2025-Czas czytania: 2 minuty

                                W 2024 r. Torreciudad wykazał się niezwykłymi wynikami w różnych obszarach, umacniając się jako jedno z najbardziej wyróżniających się miejsc w Aragonii. Biuro prasowe opublikowało dane dotyczące poprzedniego roku, zarówno pod względem liczby uczestników, wpływu na sieci społecznościowe, jak i śladu edukacyjnego i kulturalnego.

                                Liczba i pochodzenie odwiedzających

                                W 2024 r, Torreciudad odwiedziło około 185 000 osób, ze znacznymi szczytami w sierpniu (32 300 osób), lipcu (20 500) i marcu (20 400), co zbiega się z wakacjami letnimi i Wielkanocą. 84,29% odwiedzających pochodziło z Hiszpanii, z Katalonią (26,49%) i Madrytem (25,40%) jako głównymi krajami pochodzenia, podczas gdy 15,21% pochodziło z zagranicy, z Francją, Portugalią, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią jako najliczniej reprezentowanymi krajami.

                                Kontrowersje wokół sanktuarium nie wydają się pomagać w odwiedzaniu go przez większą liczbę wiernych, ponieważ liczba odwiedzających spadła o 15 000 w porównaniu z poprzednim rokiem.

                                Promocja, kultura i przestrzenie muzealne

                                Promocja turystyczna nadal przyciąga rodziny i grupy zorganizowane, które łączą wizytę w Torreciudad ze szlakami kulturowymi, gastronomią i sportami przygodowymi w okolicy. W 2024 r. kluczowe znaczenie miały przestrzenie muzealne sanktuarium: przestrzeń "Przeżyj doświadczenie wiary" odwiedziło 15 414 osób, a mapa wideo "Ołtarz opowiada o tym" przyciągnęła prawie 21 000 widzów. Ponadto galeria wezwań maryjnych powiększyła się o 14 nowych obrazów, co dało łączną liczbę 557 patronek z 81 krajów.

                                Cyfrowa obecność i prognozy na przyszłość

                                Sieci społecznościowe Torreciudad odnotowały wzrost o 9,44%, osiągając 94 857 obserwujących, podczas gdy transmisje na żywo z mszy i różańców na YouTube osiągnęły ponad 350 000 wyświetleń z 38 krajów. Patrząc w przyszłość do 2025 r., Kuratorium skupi się na promowaniu tradycyjnych pielgrzymek, duszpasterstwa rodzin i obchodów 50. rocznicy otwarcia nowego sanktuarium dla kultu. Ponadto promowane będą nowe edycje kursów małżeńskich i doświadczeń jubileuszowych w ramach Jubileuszu ogłoszonego przez papieża Franciszka.

                                Projekty na 2025 r.

                                Doroczne Zgromadzenie Delegatów Kuratorium Torreciudad będzie obchodzić swoją 49. edycję w dniach 8 i 9 marca. Zadania planistyczne na rok 2025, które będą miały miejsce w tych dniach, skupią się na promocji tradycyjnych już pielgrzymek i dni, zwłaszcza Maryjnego Dnia Rodziny, oraz na przygotowaniu 50. rocznicy otwarcia dla kultu nowego Torreciudad, zainaugurowanego 7 lipca 1975 roku. Duszpasterstwo rodzin otrzyma również znaczący impuls, zwłaszcza poprzez organizację kilku edycji kursów dla małżeństw "Rodzina", które odbędą się z okazji 50. rocznicy otwarcia nowego Torreciudad dla kultu.TWOgether Torreciudad"Duchowe doświadczenie Jubileuszu 2025, ogłoszonego przez papieża Franciszka.

                                Hiszpania

                                Arcybiskup Luis Argüello: Kościół nie popiera "terapii nawracających".

                                Przewodniczący Konferencji Episkopatu, monsignore Luis Argüello, powiedział wczoraj w rozmowie z hiszpańską minister ds. równości Aną Redondo, że Kościół katolicki "nie popiera" tak zwanych "terapii konwersyjnych" dla homoseksualistów - "nienaukowego" wyrażenia - i że "nie wchodzą one w zakres jego działań duszpasterskich".  

                                Francisco Otamendi-23 styczeń 2025-Czas czytania: 2 minuty

                                Spotkanie odbyło się w madryckiej siedzibie Konferencji Episkopatu na prośbę ministra i trwało około godziny, w atmosferze serdeczności i zaufania, zgodnie z notatką wydaną przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii (CEE).

                                Pierwotnym powodem spotkania były tak zwane "terapie konwersyjne" prowadzone przez homoseksualiściMinister omówił w weekend dwie kwestie.

                                Dwa pytania od ministra

                                Po pierwsze, decyzja biskupstwa Segowii o poparciu odmowy księdza udzielenia komunii dwóm homoseksualistom, którą ministerstwo uważa za "akt dyskryminacji".

                                Po drugie, otwarcie plikpo doniesieniu, że "w kilku hiszpańskich diecezjach prowadzone są kursy i warsztaty na temat konwersji seksualnej dla osób LGTBI+".

                                Monsignor Argüello: wyrażenie nienaukowe 

                                W odniesieniu do tej drugiej kwestii, według nota od EWGArgüello wskazał, że "terapie konwersyjne" to "nieprecyzyjne, szerokie i nienaukowe wyrażenie, którego Kościół katolicki nie popiera i które nie wchodzi w zakres jego działań duszpasterskich".

                                Przewodniczący Konferencji Episkopatu podkreślił również, że wszystkie terapie, które nie są "terapiami afirmatywnymi", nie mogą być traktowane jako "terapie konwersyjne"".

                                Z drugiej strony Luis Argüello dodaje, że "projekt "Przemienieni", jak wyjaśniają ludzie, którzy go realizują, zaprasza do nawrócenia się do Chrystusa i do propozycji życia, która wynika z Ewangelii i jest oferowana wszystkim ludziom". Dlatego nie jest to terapia psychologiczna lub podobna, ale raczej prowadzenie lub zbliżanie się do życia w wierze, a także ma charakter publiczny.

                                Na stronie uwaga Ministerstwo Równości informuje o odrzuceniu przez ministra "terapii konwersyjnych, które są stosowane w kilku hiszpańskich diecezjach" i ujawnia, że trwają prace "nad raportem mającym na celu ocenę możliwości zmiany kodeksu karnego i uznania ich za przestępstwo".

                                Przyjmowanie komunii w łasce Bożej: wpływ na wszystkich

                                Minister Ana Redondo i arcybiskup Luis Argüello podzielili się również swoimi poglądami na temat udzielania komunii homoseksualistom. 

                                Arcybiskup Argüello zaprzeczył, zgodnie z notatką, że w Kościele katolickim istnieje dyskryminacja w tym sensie, w odniesieniu do tego, co stwierdziło Ministerstwo Równości, "ponieważ podstawowa norma przyjmowania komunii, jaką jest bycie w łasce Bożej, dotyczy wszystkich katolików w równym stopniu, niezależnie od jakichkolwiek innych warunków, w tym orientacji seksualnej".

                                Wreszcie, obaj zgodzili się co do "znaczenia zasad wolności, równości i niedyskryminacji dla naszego społeczeństwa konstytucyjnego". Ze swojej strony, biskupstwo Segowii wydało oświadczenie w sprawie komunikat wyjaśniając fakty dotyczące komunii.

                                AutorFrancisco Otamendi