Kultura

Korona cierniowa

Korona cierniowa, relikwia Pana Naszego Jezusa Chrystusa, składa się z obwodu splecionych gałęzi lub trzciny i jest zachowana w katedrze Notre Dame w Paryżu, w szklanej tubie, bez cierni, które jej towarzyszyły.

Alejandro Vázquez-Dodero-20 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Z Pisma Świętego dowiadujemy się, że żołnierze rzymscy włożyli na głowę Jezusa podczas Jego męki koronę cierniową. Konkretnie w kanonicznych Ewangeliach Mateusza (27, 29), Marka (15, 17) i Jana (19, 2). 

Czym jest korona cierniowa? Opowiadanie ewangeliczne i pobożność ludowa 

Mesjasz, skazany na śmierć, wydany w ręce żołnierzy, ubiczowany, a następnie ukoronowany cierniem. W tych fragmentach jest wyśmiewany przez swoich katów obraźliwymi zwrotami odnoszącymi się do jego królewskości: "Cześć, królu żydowski" - będą na niego krzyczeć. I oczywiście król zasługuje na koronę, ale w przypadku tego, który podawał się za króla żydowskiego, skazanego na śmierć, żołnierze upokorzyli go i zranili, robiąc koronę z cierni i wkładając ją na jego głowę.

Jako praktyka pobożności, w odmawianie różańca świętego jest misterium, trzecie z tych bolesnych, poświęcone temu fragmentowi. Ponadto, zgodnie z pobożnym zwyczajem odmawianie drogi krzyżowej ta scena występuje również jako szósta stacja.

Czym dokładnie jest korona cierniowa z Notre Dame, gdzie jest przechowywana i jakie są jej ciernie?

Relikwia składa się z obwodu splecionych gałęzi lub trzciny, o średnicy 21 cm. Zachował się on w. Katedra Notre DameBrakuje cierni, które jej towarzyszyły, gdyż zostały one rozłożone w ciągu wieków jako częściowe relikty korony. 

Już w V wieku pojawiają się wzmianki o koronie w Jerozolimie, lokalizując ją sto lat później w bazylice na Syjonie, a także przenosząc ją w VII wieku do Konstantynopola w trakcie najazdu perskiego.

Wydaje się, że w czasie kryzysu gospodarczego X wieku korona przeszła w ręce weneckich moneylenderów, aż wróciła do monarchii francuskiej. Z Sainte Chapelle, gdzie została zdeponowana w XIII wieku, w czasie rewolucji francuskiej przeszła do Biblioteki Narodowej Francji, a w XIX wieku stała się własnością Kościoła i ostatecznie została zdeponowana w katedrze Notre Dame, gdzie notabene w 2019 roku została uratowana przed pożarem, który zdewastował dużą część paryskiej katedry.

Według różnych badań, ciernie mogą pochodzić z różnych roślin, wśród których wyróżnilibyśmy azofaifo, cierń pimpernel lub tarninę.

Ponieważ ciernie włożone w koronę znajdują się fragmentarycznie, każdy z nich jest uważany za relikwię niższej kategorii, gdyż pierwszą kategorią - że tak powiem - byłyby te z Jezusa, które zachowały się w stanie nienaruszonym - analizowane w poprzednich faskach - lub kawałki ciał świętych.

Ciernie, jak powiedzieliśmy, są rozrzucone po całym świecie, a ich łączna liczba wynosi około 700, z czego 140 znajduje się we Włoszech. W Rzymie około 20 odbiera publiczną cześć, w tym w Bazylice św. Piotra i św. Jana na Lateranie.

Trudno jest datować proweniencję większości cierni, na przykład tych znalezionych w klasztorze El Escorial czy w katedrze w Barcelonie w Hiszpanii. Nie tak jak ta czczona w klasztorze Santa María de la Santa Espina, w Valladolid, gdyż udokumentowano, że była ona darem otrzymanym przez infantkę-królową Sanchę Raimúndez od króla Francji na początku XII wieku, co zostało odnotowane w klasztorze cystersów, który król założył, aby zapewnić jej cześć.

To już koniec serii krótkich artykułów, które publikowaliśmy na temat pewnych istotnych aspektów niektórych relikwii naszego Pana.Ich przeznaczenie? Aby trochę lepiej poznać Jezusa Chrystusa, Jego życie i osobę. A przede wszystkim - bo to właśnie możemy zrobić tu, w tym życiu - traktować go z większą pobożnością, poprzez te święte relikwie, które dała nam tradycja i pobożność ludowa, a za które możemy być tylko wdzięczni i zabiegać o ich cześć i lepsze zachowanie.

Ewangelizacja

Tomás TrigoBez nadziei nieba nie zrobilibyśmy w życiu ani kroku".

W obliczu wyzwań związanych z pandemią, rosyjską inwazją na Ukrainę i dramatem humanitarnym tak wielu ludzi, konfrontacja z sensem życia i cierpienia wydaje się nagląca. W poniedziałek 28 marca Wyższy Instytut Nauk Religijnych Uniwersytetu Nawarry zajmie się tym pytaniem w ramach konferencji "Dusza, śmierć i poza nią". Z tej okazji Omnes przeprowadza wywiad z profesorem Tomásem Trigo, organizatorem konferencji.

Rafał Górnik-20 marca 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Program XIII Dnia Teologiczno-Dydaktycznego Wyższego Instytutu Nauk Religijnych (ISCR), zaplanowanego na 28 marca, jest syntetyczny, ale tematy są fundamentalne. W czasach kryzysu transcendencji, rozmowy o sensie życia: kim jesteśmy? co tu robimy? jakie jest nasze pochodzenie i co nas czeka po śmierci? a w konsekwencji znalezienie odpowiedzi na pytania moralne: jak powinniśmy żyć? co powinniśmy robić lub czego unikać? "są kluczem do szczęścia każdej osoby", wyjaśnia Don Tomás Trigo, zastępca dyrektora ISCR.

Fermín Labarga, dyrektor ISCR, poruszy takie tematy jak duchowość duszy ludzkiej (prof. Juan Fernando Sellés), śmierć: "game over" (Rafaela Santos, neuropsychiatra); i niebo (Mons. Juan Antonio Martínez Camino), oprócz późniejszej dyskusji przy okrągłym stole.

W celu dokładniejszego wyjaśnienia tego dnia, Omnes rozmawiał z Mr. Tomás Trigo.

Zacznijmy od Księdza: kiedy przyjął Ksiądz święcenia kapłańskie? Jak długo pracuje Ksiądz na Uniwersytecie Navarry? Co najbardziej skorzystał Ksiądz z pracy tutaj?

-Święcenia kapłańskie otrzymałem w 1987 roku, w Rzymie, z rąk świętego: Jana Pawła II. Po siedmiu latach pracy duszpasterskiej w Walencji przyszło mi pracować na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Nawarry jako profesor teologii moralnej. Jest to praca, za którą jestem bardzo wdzięczny Bogu, z wielu powodów. Jednym z nich jest poznanie setek seminarzystów i księży z wielu różnych krajów. Naprawdę: z czasem nabierasz przekonania, że tym, który najwięcej się uczy, tym, który najbardziej wzbogaca się jako osoba i jako kapłan, na takim Wydziale jak ten, jesteś ty.

Obecnie jest zastępcą dyrektora ISCR na Uniwersytecie Co to jest ISCR? Według danych studiują tu osoby z 20 krajów. Zakładamy, że studiują tu nie tylko księża, ale także osoby świeckie. A ty masz licencjat i magisterium z nauk religijnych i 5 dyplomów...

-Jesteśmy w momencie historycznym, który woła o to, aby wszyscy chrześcijanie mieli solidną i głęboką formację doktrynalną, aby móc odpowiedzieć na aktualne wyzwania, podając powody naszej wiary, a przede wszystkim umieć rozeznawać, zgodnie z przemianami kulturowymi. Trzeba czytać, rozumieć, pogłębiać; a ci, którzy mają obowiązek formowania innych w jakiejkolwiek dziedzinie, muszą mieć dostęp do tych studiów w odpowiedni sposób, a Kościół ma obowiązek im to zaoferować.

Wyższe Instytuty Nauk Religijnych zostały utworzone, aby ułatwić tę formację dla świeckich i zakonników poprzez specyficzne itinerarium akademickie, którym są Licencjat i licencjat z religii, oficjalne tytuły Stolicy Apostolskiej. Na stronie ISCR Uniwersytetu Nawarry jest jednym z instytutów, które oferują te studia w trybie blended learning.

Ponadto, aby ułatwić dostęp do studiów każdemu, kto chce się poważnie szkolić, nasz ISCR dołożył wszelkich starań, aby dostosować zajęcia dydaktyczne do wsparcia cyfrowego i papierowego poprzez Kolekcja podręczników ISCR Uniwersytetu Nawarry (EUNSA).

Dzięki temu możemy zdywersyfikować naszą ofertę szkoleniową w postaci. własne stopnie naukowe z modalnością 100%. Te tytuły, które nazywamy Dyplomy online są skoncentrowane na tematycznych obszarach teologii, z kilkoma innymi przedmiotami, które uzupełniają szkolenie, aby odpowiedzieć na aktualne wyzwania. Tak jest w przypadku np. Dyplom z teologii moralnejktóra nie tylko bada chrześcijańskie zasady moralne w sposób naukowy, ale także odnosi je do aktualnych kwestii będących przedmiotem debaty, takich jak bioetyka czy moralność seksualna.

Dyplomy te funkcjonują od kilku lat i obecnie studiuje u nas ponad 450 studentów z różnych krajów Ameryki i Europy, a także z Hiszpanii.

Benjamin Franklin (XVIII wiek), jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, powiedział, że na tym świecie jedynymi pewnymi rzeczami są śmierć i podatki. 28 marca zorganizowali oni konferencję o prawdziwie prowokacyjnym tytule: Dusza, śmierć i poza niąDlaczego taki tytuł i taki temat? Oczywiście, że jest śmierć i jest wiele cierpienia, teraz na przykład na Ukrainie.

-Kluczowym zagadnieniem, nad którym zamierzamy się zastanowić, jest sens życia: kim jesteśmy, co tu robimy, jakie jest nasze pochodzenie i co nas czeka po śmierci? Dopiero stamtąd możemy znaleźć odpowiedzi na pytanie moralne: jak powinniśmy żyć, co powinniśmy robić lub czego unikać?

Istnieje pewien lęk przed konfrontacją z tymi zagadnieniami zarówno w środowisku rodzinnym, jak i akademickim, być może dlatego, że nie wiemy, jak rozliczyć się z własnych przekonań. Jeśli chcemy edukować rodziców i wychowawców, co jest głównym celem Wyższy Instytut Nauk ReligijnychMusimy poważnie zająć się tymi kwestiami, które są kluczem do szczęścia każdego człowieka. Bo bez odpowiedzi na te wielkie pytania, zgodnych z prawdą, nie sposób zrozumieć, dlaczego taki sposób postępowania jest słuszny lub nie. Wybór jednej lub drugiej ścieżki zawsze zależy od tego, gdzie chcesz iść.

Powiedz nam więcej o konkretnych tematach i prelegentach, których zaprosiłeś. Weźmy na przykład duszę ludzką.

-Pierwszym tematem, którym się zajmiemy, jest temat duchowości duszy. Zrobimy to z Juanem Fernando Sellésem, profesorem antropologii filozoficznej na Uniwersytecie Nawarry. Chcemy, aby to filozof wyjaśnił racjonalne argumenty, które przemawiają za prawdą o duchowości duszy ludzkiej, a więc i o jej nieśmiertelności. Już niektórzy greccy filozofowie, jak Platon i Arystoteles, zastanawiali się i rzucali wiele światła na tę prawdę. Dziś są chrześcijanie, którzy dzięki wierze są przekonani, że dusza ludzka nie umiera, ale być może nie umieją wyjaśnić podstaw tej rzeczywistości, tak ważnej dla naszego życia: mamy początek w czasie, ale jesteśmy wieczni.

Początek i koniec życia są również przedmiotem badań teologii moralnej. 28. odbędzie się spotkanie z neuropsychiatrą, który będzie mówił o śmierci: game over? Czy śmierć jest końcem gry, kresem? Jeśli chciałbyś skomentować.

-Tak, będzie to doktor medycyny i specjalista w dziedzinie psychiatrii Rafaela Santos. Będzie mówiła właśnie o tym wydarzeniu, które jest jeszcze bardziej pewne niż podatki: o śmierci. Aż strach pomyśleć o tej chwili, która nadejdzie, prędzej czy później, dla każdego z nas. Ale strach nie może sprawić, że zrezygnujemy z myślenia. Interesuje nas wiedza, czy śmierć jest rzeczywiście końcem gry, czy nie.

Niektórzy uważają, że tak jest, że śmierć jest końcem osobistej egzystencji. Jeśli jednak potraktujemy tę ideę poważnie, a nie tylko jako fasadę, życie staje się absurdalne, wolność bezcelowa, cierpienie pozbawione sensu i... nieznośne. Co robić? Jedna z odpowiedzi brzmiałaby: "Jedzmy i pijmy, jutro umrzemy"; skupmy się na sobie i wykorzystajmy obecną chwilę, by cieszyć się w pełni sobą, nawet jeśli odbywa się to kosztem szczęścia innych ludzi.

Nic dziwnego, że kiedy nie można cieszyć się sobą z powodu bólu, cierpienia fizycznego lub moralnego, ponieważ traci się jedyną rzecz, którą uważało się za skarb (na przykład szacunek innych, zdrowie, dobre samopoczucie, pieniądze lub władzę), ucieka się do samobójstwa.

Trzeba stawić czoła istnieniu. To jest fundamentalna sprawa. Ucieczka to tchórzostwo, ucieczka przez złe drzwi. Kto chce być szczęśliwy, musi zmierzyć się z rzeczywistością, spróbować ją zrozumieć, pytać i zadawać pytania, bez strachu, w razie potrzeby zaglądać pod kamienie, aż znajdzie prawdziwy sens swojego życia.

Wielu z nas jest przekonanych, że śmierć nie ma ostatniego słowa, bo jesteśmy wieczni. Ale jak żyć ze świadomością, że to życie na ziemi ma swój koniec? Czy możemy żyć z radością i spokojem, mimo że wiemy, że śmierć może przyjść w każdej chwili? Czy możemy przygotować się na śmierć? Wierzę, że dr Santos pomoże nam odpowiedzieć na te pytania.

Niebo. Niebo będzie również omawiane w tym Dniu. Nie wiem, czy słyszymy wiele rozmów o niebie, a to zachęcające...

-Tak, jak mówisz, mało mówimy o niebie, ani nie myślimy o nim, a szkoda, bo nie ma bardziej pełnej nadziei prawdy. Ponieważ niebo jest tym, do czego wszyscy dążymy w głębi naszej istoty. Myśleć, kochać i czuć się kochanym przez Miłość, która nas stwarza, towarzyszy nam i czeka na nas po drugiej stronie "drzwi", to jedyny sposób, aby przejść z radością drogę życia: drogę czasem długą i ciężką, pod górę, z przyjemnymi chwilami, ale także ze smutkami i cierpieniami.

Juan Antonio Martínez Camino, biskup pomocniczy Madrytu, któremu jestem bardzo wdzięczny za to, że zgodził się na uczestnictwo, mimo swoich licznych zobowiązań duszpasterskich.

W dyplomie z teologii moralnej, wśród innych pytań, wyjaśniasz cnoty teologiczne, wiarę, nadzieję, miłość, ich praktyczne ćwiczenie. Czy brakuje nam nadziei? Czy za mało wierzymy? Czy za mało kochamy? Być może stawką jest nasze szczęście. Daj nam kilka wskazówek.

-Trzy cnoty teologalne są konieczne, aby zjednoczyć nas z Bogiem i żyć w intymnej przyjaźni z Nim już tu, w tym życiu. Chciałbym jednak skupić się na nadziei, o której właśnie rozmawialiśmy.

Charles Péguy powiedział, że dobroczynność jest gorliwą matką, całym sercem, a nadzieja jest dziewczynką z niczego. Ale to małe dziecko nicości przekroczy światy, niosąc wiarę i miłość; "przekroczy - mówi - światy skończone". Płomień przebije wieczną ciemność".

Bez nadziei na niebo, na bycie na zawsze z Bogiem, nie zrobilibyśmy nawet kroku na drodze Życia, którą jest sam Chrystus. Na innych drogach, na drodze wiecznych ciemności, może tak, ale nie na drodze, która prowadzi do Życia.

Ta cnota jest nam bardzo potrzebna. Kiedy żyjemy nadprzyrodzoną nadzieją, mamy absolutne zaufanie do Boga, porzucamy w Nim wszystkie troski, które nas obciążają, żyjemy radością i pokojem, którego nikt inny poza Nim nie może nam dać, i możemy powiedzieć, że nawet pośród niepowodzeń jesteśmy szczęśliwi.

Ale teologia moralna zajmuje się nie tylko tymi cnotami. Zajmuje się też kwestiami etycznymi, które są trudniejsze, prawda? W Niemczech na przykład dyskutuje się o różnych kwestiach dotyczących między innymi moralności seksualnej.

-Tak, w Teologii Moralnej studiujemy również takie cnoty jak roztropność, sprawiedliwość, męstwo i wstrzemięźliwość, a w ramach tego cnotę czystości. Wszystkie są niezbędne, aby być dobrym człowiekiem i uszczęśliwiać innych.

Pytania o moralność seksualną nie są trudniejsze niż pytania o sprawiedliwość. Pozwólcie, że wyjaśnię. Problem moralności seksualnej nie polega na tym, że jest ona zagadnieniem trudniejszym do zrozumienia niż sprawiedliwość i szacunek dla życia ludzkiego. Prawdziwy problem moralności leży na głębszym poziomie: jest nim ten, na który z wielką jasnością zwrócono uwagę w 1993 roku w słynnej encyklice Veritatis splendorprzez św. Jana Pawła II. Problem ten polega na przeciwstawieniu prawdy i wolności.

Szczerze wierzę, że wszystkie cnoty i wartości są równie problematyczne dla człowieka, który uważa się za autonomiczne źródło prawdy, wartości; pana dobra i zła. A wszystkie cnoty są cenne, radosne, dla osoby, która szczerze szuka prawdy o dobru i stara się nim żyć z pomocą Boga i innych. Uważam, że klucz leży właśnie tam, a nie w trudności zrozumienia konkretnej cnoty, jaką jest czystość.

Odnotowaliśmy wdzięczność studentów i absolwentów za dyplomy i te programy. I mówią nam, że są tam nauczyciele i profesorowie, menedżerowie, konsultanci, lekarze i naukowcy, inżynierowie, komunikatorzy, katecheci, rodzice oraz osoby zakonne i świeckie ze wszystkich ruchów Kościoła, mężczyźni i kobiety.Jakieś komentarze?

-Tylko jeden. Papież nieustannie wzywa cały Lud Boży do nawrócenia w Duchu Świętym, a nawrócenie to polega na dogłębnym poznaniu orędzia Chrystusa i stworzeniu intymnej przestrzeni dla odmłodzenia życia chrześcijańskiego i Kościoła. Bardzo się cieszymy, że oddajemy nasze wysiłki na służbę temu pilnemu wezwaniu Ojca Świętego. Kiedy widzimy jakiś owoc, który przejawia się w postaci wdzięcznego świadectwa, dziękujemy Bogu, bo tylko On ma zasługi. Obyśmy nie stanęli na jego drodze....


Kończymy naszą rozmowę z panem Tomásem Trigo. Juan Fernando Sellés jest profesorem antropologii filozoficznej na Uniwersytecie Navarra; Rafaela Santos jest prezesem wykonawczym Fundacji Humanae i autorką książek na temat odporności, na przykład "Mis raíces", którą chciałbym polecić; a wykład Mons. Martínez Camino nosi tytuł "El Cielo. Od utopii do nadziei".

Watykan

Nowe prawo Kurii Rzymskiej. Pierwsze czytanie

Papież Franciszek promulgował Konstytucję Apostolską Praedicate Evangelium o Kurii Rzymskiej i jej służbie Kościołowi i światu. Dokument organizuje przede wszystkim wydziały, które pomagają papieżowi w jego misji kierowania Kościołem powszechnym i zastępuje poprzednią Konstytucję Apostolską. Bonus dla pasterza Świętego Jana Pawła II.

Jesús Miñambres-19 marca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski
Tłumaczenie artykułu na język angielski

Papież Franciszek, datowany na 19 marca 2022 r. i mający wejść w życie 5 czerwca przyszłego roku, w święto Zesłania Ducha Świętego, promulgował Konstytucję Apostolską Praedicate Evangelium o Kurii Rzymskiej i jej służbie Kościołowi i światu. Dokument organizuje przede wszystkim wydziały, które pomagają papieżowi w jego misji kierowania Kościołem powszechnym i zastępuje poprzedzającą go Konstytucję Apostolską. Bonus dla pasterza Świętego Jana Pawła II (1988).

Ogólnie rzecz biorąc, reforma Kurii nie jest celem, lecz środkiem, aby być lepszym świadkiem Ewangelii, sprzyjać skuteczniejszej ewangelizacji, promować głębokiego ducha ekumenicznego, zachęcać do owocnego dialogu ze wszystkimi (por. n. 12). Dlatego Papież powierza wyniki reformy Duchowi Świętemu, prawdziwemu przewodnikowi Kościoła, i liczy na czas oraz zaangażowanie i współpracę wszystkich.

Lektura nowej ustawy o Kurii Rzymskiej musi uniknąć błędu mylenia reformy Kurii z reformą Kościoła, podsycanego zapewne przez częste przypisywanie "Watykanowi" tego, co dzieje się w katolicyzmie. Od początku swojego pontyfikatu Papież odciska na Kościele impuls synodalny, który przejawia się także w tej normie, przedstawionej w Proemium jako owoc życia komunii, która nadaje Kościołowi oblicze synodalnośćTo znaczy, że charakteryzuje go jako Kościół słuchający. W tym sensie Kościół zawsze słucha swoich wiernych, swoich struktur, ale także głosów, które przemawiają do niego z zewnątrz, problemów świata, oczekiwań ludzkości. Z tego powodu reforma Kurii nie jest reformą Kościoła, ale pomaga podjąć kroki w kierunku lepszego zrozumienia komunii i misji, którą Kościół otrzymał i stara się wypełnić w tej epoce.

W tej synodalnej propozycji słuchania ważną rolę odgrywa relacja w Kościele między prymatem papieża rzymskiego a kolegium biskupów (która opiera się na relacji między św. Piotrem a kolegium apostolskim). Relacja ta ma swoją strukturę w pewnych ciałach, takich jak kościoły patriarchalne czy konferencje episkopalne. Praedicate Evangelium podkreśla fakt, że służba Kurii wobec Papieża Rzymskiego stawia ją także w kontakcie i na usługach Kolegium Biskupów, tak że nie jest ona "między" Papieżem a biskupami, ale w służbie Papieża i biskupów.

Kilkakrotnie, w odpowiedzi na konkretne pytania dziennikarzy, papież stwierdził, że nowe prawo "nie będzie miało w sobie nic nowego w stosunku do tego, co widzimy teraz". Proces reformy, który ma ułatwić lepszą służbę struktur kurialnych wobec celów, do których są przeznaczone, wymaga czasu i wytrwałości, jest jednym z tych powolnych i uporczywych procesów, które zmieniają kierunek działania instytucji. Papież jest wytrwały i próbuje promować zmiany mentalne, aby Kuria Rzymska pozwoliła się ścisnąć misji służby; tej samej misji, która ściska papieża. Misja służby, która staje się północą działania kurialnego i prowokuje nową część dokumentu, serię "kryteriów" służby, dwanaście, które poprzedzają artykuły prawa.

Kiedy w 2013 roku papież powierzył organ zarządzający najpilniejszą instytucją charytatywną papieża, Elemosineria Apostolica, obecnemu kardynałowi Krajevskiemu, powiedział mu: "Teraz moje ramiona są krótkie, jeśli wydłużymy je z twoimi, uda mi się dotknąć ubogich Rzymu i Włoch; ja nie mogę wyjść, ty możesz". Kuria Rzymska działa jako oczy i ramiona papieża w jego misji jedności i troski o Kościół katolicki. Od XVI wieku jest ona zorganizowana w sposób analogiczny do sposobu organizacji rządu państwowego, z jego ministerstwami lub dykasteriami i wielością organów spełniających funkcje duszpasterskie. Dziś wydziały Kurii zmieniają nazwy na Dykasterie, Organizmy i Urzędy, a znikają Papieskie Rady. Dykasterie i organizmy, wraz z Sekretariatem Stanu, nazywane są "instytucjami" (art. 12).

Już z tytułu Konstytucji Apostolskiej wynika, że nowa Kuria Rzymska jest zgodna z pulsującym sercem papieża Franciszka, czemu dał wyraz w Evangelii Gaudium z 2013 roku: "Marzę o opcji misyjnej zdolnej do przemiany wszystkiego, aby zwyczaje, style, rozkłady jazdy, język i każda struktura kościelna stały się odpowiednim kanałem dla ewangelizacji" (n. 27).

Pierwszą instytucją, o której traktuje ustawa, jest Dykasteria ds. Ewangelizacji, której przewodniczy bezpośrednio Papież Rzymski (art. 34), której funkcją jest rozpatrywanie kwestii związanych z misjami.Propaganda Fide-przyjmuje również odpowiedzialność za podstawowe kwestie ewangelizacji świata, stając się ostoją Kościoła "wychodzącego", tak drogiego papieżowi Franciszkowi.

Elemosineria Apostolica zostaje przekształcona w dykasterię do spraw służby miłości i umieszczona na trzecim miejscu po ewangelizacji i nauce wiary, która zakłada w ramach niej, choć autonomicznie, Papieską Komisję do spraw Opieki nad Małoletnimi.

Opisując kompetencje Dykasterii ds. Biskupów w sprawach nominacji, wyraźnie wspomina się o konieczności zasięgnięcia rady członków Ludu Bożego w danych diecezjach (art. 105).

Kompetencje, które wcześniej były podzielone między dwa organy, jeden dla kultury i drugi dla edukacji katolickiej, zostały ujednolicone w jednej dykasterii ds. kultury i edukacji, choć w dwóch różnych sekcjach.

Kilka papieskich rad zostaje przekształconych w dykasterie o kompetencjach zasadniczo identycznych z tymi, które już posiadały, choć w niektórych przypadkach dokonywane są istotne zmiany: na przykład dykasteria ds. tekstów legislacyjnych otrzymuje większe kompetencje w zakresie promocji prawa kanonicznego i jego studiowania.

Potwierdzone zostały organy utworzone w ostatnich latach: utworzona w 2017 roku Dykasteria ds. Integralnego Rozwoju Człowieka oraz utworzona w 2018 roku Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Dodaje się dykasterię ds. komunikacji, która dziedziczy kompetencje obecnego Sekretariatu ds. komunikacji.

Pod tytułem "Organizmy Sprawiedliwości" spotyka się grupa instytucji, które sądzą w imieniu papieża, choć nie zmienia się ani nazwa, ani kompetencje: Penitencjaria, Signatura i Rota Rzymska.

Zasadniczo potwierdzone zostały profile dykasterii i organów zajmujących się gospodarką wewnętrzną Stolicy Apostolskiej, które od początku pontyfikatu były przedmiotem uwagi Papieża: Rada ds. Gospodarki, Sekretariat ds. Gospodarki, Administracja Patrimonium Stolicy Apostolskiej i Urząd Rewizora Generalnego, do których dodano Komisję do Spraw Zastrzeżonych i Komisję do Spraw Inwestycji, które zostały utworzone w związku z ostatnią reorganizacją spraw gospodarczych Kurii, wraz ze zniknięciem Urzędu Administracyjnego istniejącego wcześniej w Sekretariacie Stanu.

Z grupy organów o funkcjach ekonomicznych znika tradycyjna Izba Apostolska, która posiadała uprawnienia w czasie wakatu Stolicy Apostolskiej: uprawnienia te przypisane są teraz nowemu Urzędowi Kamerlinga Świętego Kościoła Rzymskiego (art. 235-237).

Oto główne zmiany, jakie przynosi nowe prawo kurialne w porównaniu z tym, co obowiązywało jeszcze do 5 czerwca. Jest ich znacznie więcej. Z tej pierwszej lektury wynika, że ustawa oferuje nowe perspektywy, większą dynamikę. Główny nacisk kładzie się na to, co trzeba zrobić, nie rozwodząc się zbytnio nad tym, jaki się jest. A gdy chodzi o zorganizowanie narzędzia służby, wypada myśleć bardziej o działaniu niż o byciu, bo bycie to robienie, służenie.

AutorJesús Miñambres

Dziekan Wydziału Prawa Kanonicznego Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża. Rzym.

Zasoby

Nieprzewidziana misja

Nie słyszeli już wokół siebie ryku klaksonów i autobusów, a tym bardziej szmeru wody płynącej w kanale. Nagle na szyi młodzieńca otworzyło się zadrapanie, a spod paznokci dziewczyny zerknęło kilka kropel krwi.

Juan Ignacio Izquierdo Hübner-19 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Byli młodzi i nie wiedzieli jak wrócić na właściwe tory w swoim związku. Myśleli, że spacer wśród topoli i wierzb nieco ich ostudzi, ale gdy dotarli do parku, napięcie wzrosło, a język stwardniał w obelgi: nie słyszeli już wokół siebie ryku klaksonów i autobusów, nie mówiąc już o szmerze wody płynącej w kanale. Nagle na szyi młodzieńca otworzyło się zadrapanie, a pod paznokciami dziewczyny pojawiło się kilka kropel krwi. 

Stało się to w środę w marcu około pory obiadowej, w wąskim, dyskretnym parku w pobliżu dzielnicy finansowej Santiago de Chile, na pasie zieleni, który biegnie wzdłuż kanału San Carlos na jego ostatnim odcinku do rzeki Mapocho. 

Po napaści młody mężczyzna chwycił plecak, który jego dziewczyna zostawiła na trawniku i przytulił się do niej. Aby wzmocnić swoją obronę, wyjął telefon komórkowy i zaczął filmować swoją partnerkę z groźbą. Patrzyła na niego z odległości trzech, czterech metrów, z drżącym smukłym ciałem i twarzą bladą jak księżyc.

- Oddaj mi go - wyszeptała - proszę. 

- Najpierw poproś mnie o wybaczenie - odpowiedział, stawiając powolne kroki w kierunku ogrodzenia oddzielającego park od kanału.

- Jesteś jak każdy inny, dzieckiem! 

Ostatnie słowo dziewczyna wypowiedziała z warknięciem, strach wypełnił jej cierpliwość i odskoczyła do ataku. Schował komórkę do kieszeni, pobiegł szybciej w stronę kanału i chwycił obiema rękami plecak, by wrzucić go do wody. "Nie!", błagała. Katastrofa była nieuchronna. Ale w tym momencie biegacz który przechodził obok, przerwał im:

- Hej - wykrzyknął ze spokojnym autorytetem i otwartymi rękami - czy coś się stało? 

Był to mężczyzna w średnim wieku, o ciemnej karnacji, mocnych ramionach, cienkich ustach wewnątrz przystrzyżonej brody i przenikliwym spojrzeniu. Miał na sobie ciemnozieloną koszulkę i spodenki, oddychał spokojnie, promieniował odwagą i podchodził do sceny grobowym, spokojnym, pewnym krokiem. 

- Czy coś jest nie tak? -powtórzył, widząc, że para odwróciła się i słucha go. 

- Chce wrzucić moją torbę do kanału! -głos dziewczyny przybrał udręczony ton, a ona sama nagle złapała się na tym, że otwiera swoje serce przed nieznajomym - "To zawistne, zazdrosne dziecko, spotkanie z tym chamem było najgorszym błędem w moim życiu! 

- Uspokój się. Chodź, oddychaj ze mną: wdech, 1, 2, 3, wydech, 1, 2, 3. Racja, to jest to - oboje, jak zahipnotyzowani, grali dalej. Wdech, 1, 2... co robisz?

Młody człowiek stracił rytm oddechu i przypomniał sobie o swojej złości. Spojrzał w bok i wykorzystał chwilę przerwy, by dokończyć podglądanie wąskiego, głębokiego kanału, którego poziom wody znajdował się jakieś dwa metry pod ziemią. I prostym ruchem zrzucił plecak. Potem odwrócił się, napotkał oszołomione spojrzenie dziewczyny i przybrał sprzeczny wyraz, mieszaninę zadowolenia i żalu; chciał zostać, utrwalić swój triumf, ale nie wytrzymał presji i, zanim nieznajoma zdążyła zareagować, uciekł. Została, opuszczona i przygnębiona, usiadła na trawie i płakała. 

- Tak mi przykro - powiedział m.in. biegaczNiewiele bliżej, a on cały czas zwracał uwagę na ucieczkę młodzieńca. 

- Wewnątrz plecaka - wiedział o tym, dlaczego mnie tak upokarza? -Tutaj... tam jest paszport, z którym planowałem podróż do Nowego Jorku w przyszłym tygodniu, co teraz zrobię?

- Jaka szkoda tego, co się stało..." Milczał przez kilka sekund i dodał: "Poczekajcie tu na mnie, mam pomysł.

- Idziesz po mojego chłopaka, albo, cóż, teraz po mojego byłego, jak sądzę.

- Myślę, że nie ma potrzeby... Postaram się odzyskać twój paszport" i koncentrując się, ruszył biegiem.

            Pływający plecak był w sporej odległości za nim. Na stronie biegacz Gonił ją, przeskakując korzenie drzew i unikając ludzi, osiągnął wysokość po około 300 metrach, przeskoczył przez płot, położył się na brzegu kanału, ale nie sięgnął ręką do zawiniątka. Nie zawahał się: podskoczył, wskoczył z powrotem na ścieżkę i biegł dalej. Nagle pod drzewem zobaczył grupę starszych ogrodników delektujących się posiłkiem, jakby byli na popołudniowym pikniku, a obok nich leżał długi kij z koszem na końcu. "Przepraszam, muszę coś uratować". Dobrzy ludzie przytaknęli, a sportowiec ruszył w dalszą drogę, trzymając w ręku coś przypominającego kij. Plecak oddalił się, park niedługo się skończy i tobołek dotrze do rzeki, gdzie nie będzie można go odzyskać. Mężczyzna przyspieszył tempo, przybliżył cel, ponownie przeskoczył płot i manewrując tyczką ustawił kosz na powierzchni wody, czekał, to była jego ostatnia szansa... i cóż, uporał się z plecakiem. 

            Kiedy młoda kobieta zobaczyła, że mężczyzna wraca z plecakiem w rękach, nie mogła uwierzyć, jej podniecenie było niemal nie do opanowania. Wstała, by go przyjąć i mechanicznie usiadła, by sprawdzić jego zawartość. Paszport był nietknięty. Potem podniósł głowę.

- Proszę o wasap - powiedział, wyjmując z kieszeni telefon komórkowy - Chciałbym przywieźć ci kilka prezentów z Nowego Jorku. 

Uśmiechnął się ze szczerą, ojcowską czułością, ale nie odpowiedział. 

- Widzę, że wolisz anonimowość, co? To dobrze. Ale powiedz mi chociaż jak się nazywasz, nie chciałbym cię zapomnieć.

Skinął głową i na pożegnanie odpowiedział:

- Mam na imię José. 

Więcej
Aktualności

Święty Józef, ojciec i przewodnik

8 grudnia kończy się rok poświęcony św. Józefowi, który upamiętnia jego ogłoszenie w 1870 r. patronem Kościoła powszechnego. Podsumowując, autor artykułu przedstawia główne cechy człowieka, który jest ojcem i przewodnikiem Jezusa i wszystkich chrześcijan.

Dominique Le Tourneau-19 marca 2022 r.-Czas czytania: 12 minuty

Przez ostatnie miesiące wzrastaliśmy w znajomości i intymnej relacji z patriarchą św. Józefem. I to dzięki decyzji papieża Franciszka o zadekretowaniu Roku Świętego Józefa, który zakończy się 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Jak powiedział w swoim liście apostolskim Patris cordeFranciszek podjął tę decyzję z okazji 150. rocznicy ogłoszenia św. Józefa patronem Kościoła powszechnego przez najwyższego papieża Piusa IX 8 grudnia 1870 r., na prośbę ojców Soboru Watykańskiego I.

Papież zaproponował nam kilka punktów do refleksji i medytacji, podkreślając różne role tego, który odegrał rolę ojca Odkupiciela. Był - pisze - ojcem w miłości, ojcem w czułości, ojcem w posłuszeństwie, ojcem w powitaniu, ojcem w twórczej odwadze, ojcem w pracy i wreszcie ojcem w cieniu.

Dzięki sprawiedliwemu człowiekowi

Imię Józefa to cały program. Oznacza to po hebrajsku "zwiększy", "doda" lub "sprawi, że wzrośnie". A św. Josemaría Escrivá komentuje: "...będzie wzrastał".Bóg dodaje, do świętego życia tych, którzy pełnią jego wolę, niepodejrzane wymiary: to, co jest ważne, co nadaje wartość wszystkiemu, co jest boskie. Bóg do pokornego i świętego życia Józefa dodał - jeśli mogę tak to ująć - życie Maryi Dziewicy i Jezusa, naszego Pana. Bóg nigdy nie pozwala się prześcignąć w hojności. Józef mógł uczynić swoimi słowa wypowiedziane przez Maryję, swoją żonę: Quia fecit mihi magna qui potens estTen, który jest wszechmocny, dokonał we mnie wielkich rzeczy".(To Chrystus, który przechodzi obok, n. 40). Dlatego nasza wdzięczność wobec św. Józefa powinna być bardzo duża.

Otrzymał on zwiastowanie równoległe do tego, które miało miejsce w przypadku Maryi. Jak czytamy u św. Mateusza, gdy zorientował się, że jego oblubienica spodziewa się syna, "ponieważ był uczciwy i nie chciał jej zniesławić, postanowił się jej wyprzeć w cztery oczy". (Mt 1,18-19). Ale jak tylko podjął tę decyzję, "Anioł Pański ukazał mu się we śnie i powiedział: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć Maryi za żonę, bo dziecko w Niej jest z Ducha Świętego..

To, co niektórzy uznali za wątpliwości Józefa, dało początek, zarówno w sztuce, jak i literaturze, bizantyjskiemu tematowi zazdrości św. Józefa. Już w jego Przedstawienie narodzin naszego Pana (ok. 1467-1481) wspomina o nich Gómez Manrique. Są one nadal obecne w Życie, ekscelencje i śmierć chwalebnego Patriarchy i Oblubieńca Matki Bożej św. Józefa (1604) autorstwa José de Valdivielso. I stała się tematem pracy Cristóbala de Monroy y Silvy, Zazdrość o św. Józefa (1646). Możemy myśleć, w rzeczywistości, że wątpliwość odnosi się tylko do decyzji, którą musiał podjąć, ale nie mógł kwestionować świętości swojej żony.

Zgodnie z tradycją żydowską uważano, że są już małżeństwem. A małżeństwo Maryi z Józefem zawsze było przedstawiane jako prawdziwe małżeństwo, nawet jeśli respektowało początkową decyzję Maryi o pozostaniu dziewicą: miała urodzić bez pomocy mężczyzny, ale przez "obumarcie", ponieważ Duch Święty wziął Ją pod swój cień. Wychodząc od dóbr małżeńskich określonych przez św. Augustyna, św. Tomasz z Akwinu stwierdza, że to małżeństwo jest rzeczywiście małżeństwem, ponieważ oboje małżonkowie wyrazili zgodę na związek małżeński, ale "nie zjednoczenie cielesne, poza jednym warunkiem: że Bóg tego chce"..

Św. Jerome przedstawił powody, dla których pożądane jest, aby byli oni małżeństwem: "Po pierwsze, aby pochodzenie Maryi było ustalone przez genealogię; po drugie, aby nie została ukamienowana przez Żydów jako cudzołożnica; po trzecie, aby miała pociechę w ucieczce do Egiptu" (1).. Relacja o męczeństwie św. Ignacego dodaje czwarty powód: aby narodziny zostały ukryte przed oczami diabła, który pomyślałby, że ojcem dziecka była żona, a nie dziewica.

Św. Mateusz Ewangelista przekazuje anielskie stwierdzenie, że św. "sprawiedliwy człowiek".czyli świętego. Ta wzniosła świętość została trafnie opisana przez Ryszarda, w jego Historyczna pochwała świętychopublikowane w Walencji w 1780 roku: "Zastanawiajcie się ile chcecie nad jego prerogatywami; powiedzcie, że będąc przeznaczonym przez szczególne powołanie do najszlachetniejszej posługi, jaka kiedykolwiek istniała, zgromadził w swojej osobie to, co zostało rozdzielone pomiędzy innych świętych; że miał światła proroków, aby poznać tajemnicę Wcielenia Boga; miłującą opiekę patriarchów, aby pielęgnować i karmić Boga-człowieka; czystość Dziewic, by żyć z Dziewicą Matką Boga; wiarę Apostołów, by wśród zewnętrznej pokory człowieka odkryć ukrytą wielkość Boga; gorliwość Wyznawców i męstwo Męczenników, by z narażeniem życia bronić i ratować to, co Boże. Powiedzcie to wszystko, Panowie; ale ja odpowiem wam jednym słowem: Joseph vir ejus erat justus".

Nabożeństwo do św. Józefa

Taka wyjątkowa świętość motywuje do całkowitego zaufania w moc wstawienniczą naszego świętego, a tym samym do szczególnego nabożeństwa. 

Św. Teresa dobrze to wyjaśnia, z pewnymi akcentami biograficznymi: "Obrałem sobie chwalebnego świętego Józefa za orędownika i pana, i jemu się powierzyłem. Widziałem wyraźnie, że z tej potrzeby, jak i z innych większych potrzeb zaszczucia i utraty duszy, ten mój ojciec i pan wyprowadził mnie z większym dobrem, niż umiałem od niego wymagać. Nie pamiętam do tej pory, żebym błagała go o cokolwiek, co mi się nie udało. Przerażające są wielkie łaski, jakich Bóg udzielił mi przez tego błogosławionego świętego, niebezpieczeństwa, od których mnie uwolnił, tak na ciele, jak i na duszy; wydaje się, że Pan dał innym świętym łaskę pomocy w jednej potrzebie, ale wiem, że ten chwalebny święty pomaga we wszystkich, a Pan chce, abyśmy zrozumieli, że tak jak na ziemi był mu poddany - że skoro miał imię ojca, będąc sługą, mógł mu rozkazywać - tak w niebie czyni wszystko, o co go poprosi. Przekonali się o tym inni ludzie, którym kazałem polecić się Jemu, również przez doświadczenie; a nawet jest wielu, którzy poświęcili się Jemu ponownie, doświadczając tej prawdy".

Świadectwem tego nabożeństwa są bractwa św. Józefa obecne zarówno w Hiszpanii, jak i w Ameryce Łacińskiej, przedstawione przez F. Javiera Camposa y Fernándeza de Sevilla, OSA, w pracy Bractwa św. Józefa w świecie hiszpańskimz 2014 r. Autor wyjaśnia, że. "Tradycyjnie to rzemieślnicy drzewni i pokrewnych zawodów wybierali św. Józefa na patrona nowej konfraterni, którą oddawali pod swój patronat, ale zauważa się również, że przy innych okazjach wybierano go ze względu na jego pozycję na dworze niebieskim oraz dlatego, że nabożeństwa maryjne i świętych z tradycją w kulturze chrześcijańskiej Ameryki Łacińskiej miały już konfraternie wzniesione pod tym samym wezwaniem, wybrano go ze względu na miejsce, jakie zajmował na dworze niebieskim, a także dlatego, że w kulturze chrześcijańskiej Hispanoameryki nabożeństwa maryjne i świętych mające tradycję, miały już bractwa wzniesione dla tego samego nabożeństwa - być może więcej niż jedno w dużych miastach - albo w kościele, w którym chciano wznieść bractwo, nie było obrazów lub płócien"..

Ze swej strony obecny następca Piotra na spotkaniu z rodzinami w Manili zwierzył się, jak wykorzystuje we śnie swoje nabożeństwo do św. Józefa: "Bardzo kocham św. Józefa, bo to silny i cichy człowiek, a na biurku mam obrazek św. Józefa śpiącego i śpiącego, który opiekuje się Kościołem. Tak, potrafi to zrobić, wiemy o tym. A jak mam jakiś problem, trudność, to piszę na małej kartce i kładę pod św. Józefa, żeby mu się przyśniło. To oznacza dla niego modlitwę o ten problem. [Józef posłuchał anioła Pańskiego i odpowiedział na Boże wezwanie, by zaopiekować się Jezusem i Maryją. W ten sposób wypełnił swoją rolę w planie Bożym i stał się błogosławieństwem nie tylko dla świętej rodziny, ale dla całej ludzkości. Wraz z Maryją, Józef służył jako wzór dla dziecka Jezus, gdy wzrastał w mądrości, wieku i łasce.

Ten pontyfikalny komentarz, pełen szczerości i wiary, przenosi nas z powrotem do snów Józefa. Przypomnijmy, że według relacji ewangelicznych św. Józef trzykrotnie otrzymuje we śnie anielskie przesłanie. Najpierw, kiedy odkrywa, że jego żona jest w ciąży, jak zauważyliśmy powyżej; następnie, po odejściu Magów, kiedy śmiertelna furia Heroda chce zabić Jezusa; i wreszcie, aby zdecydować, kiedy powrócić do Palestyny. Dlaczego anioł ukazuje mu się we śnie, a nie w rzeczywistości, jak to uczynił Zachariaszowi, pasterzom czy samej Maryi Dziewicy, pytał św. Jan Chryzostom. A on odpowiada: "Wiara bowiem tego oblubieńca była mocna i nie potrzebowała takiego objawienia" (In Matth. homil. 4)..

Słusznie uważamy św. Józefa za wyjątkowego świętego. Jednakże słyszeliśmy, jak nasz Pan potwierdził, że "Większy od Jana Chrzciciela nie narodził się z kobiety, choć ten, kto jest najmniejszy w królestwie niebieskim, jest większy od niego". (Mt 11,11). Jak należy rozumieć to stwierdzenie?

Królestwo, które Jezus Chrystus przyszedł ustanowić, to Nowy Testament. Św. Jan jest największym ze Starych, a stoi, że tak powiem, u drzwi Nowego. Ze swej strony św. Józef jest, wraz z Maryją Dziewicą, pierwszym, który należy do Królestwa ustanowionego przez Syna. W rzeczywistości Poprzednik nie miał przywileju dzielenia swojego życia z życiem Jezusa i Maryi. Z daleka widział Baranka Bożego, którego przedstawił swoim uczniom (por. J 1,36), natomiast Józefowi dane było nie tylko Go widzieć i słyszeć, ale także objąć, ucałować, przyodziać i strzec.

Należy również podkreślić wyższość św. Józefa nad apostołami Pana. Jak przekonywał Bossuet, "Wśród wszystkich powołań wskazuję w Piśmie Świętym na dwa, które wydają się wprost przeciwstawne. Pierwszy, ten od apostołów; drugi, ten od Józefa. Jezus objawia się apostołom, Jezus objawia się Józefowi, ale na całkiem przeciwnych zasadach. Objawia się apostołom, aby głosić go w całym wszechświecie; objawia się Józefowi, aby go uciszyć i ukryć. Apostołowie są światłami, aby uczynić Jezusa Chrystusa widzialnym dla świata; Józef jest zasłoną, aby Go okryć i pod tą tajemniczą zasłoną ukrywa przed nami dziewictwo Maryi i wielkość Zbawiciela dusz"..

Milczenie Józefa a Eucharystia

Skłania to do krótkiego odniesienia się do tzw. "milczenie świętego józefa".. Jak trafnie napisał Paul Claudel, "jest cichy jak ziemia w czasie rosy".. Papież Pius XI oświadczył w tym względzie, że dwie wielkie postacie Jan Chrzciciel i apostoł Paweł "Przedstawiają one osobę i misję świętego Józefa, który jednak przechodzi w milczeniu, jakby zniknął i był nieznany, w pokorze i milczeniu, milczeniu, które dopiero po wiekach miało zostać rozświetlone. Ale tam, gdzie tajemnica jest najgłębsza, a noc nad nią najgęstsza, gdzie cisza jest najgłębsza, tam właśnie misja jest najwyższa, gdzie cnoty, których się wymaga, i zasługi, które przez szczęśliwą konieczność muszą odpowiedzieć na taką misję, są najbogatsze. Ta wielka, niepowtarzalna misja opieki nad Synem Bożym, Królem wszechświata, misja ochrony dziewictwa, świętości Maryi, misja współdziałania, jako jedyne powołanie, w uczestniczeniu w wielkiej tajemnicy ukrytej przed wiekami, w Boskim Wcieleniu i w Zbawieniu rodzaju ludzkiego"..

Ta milcząca obecność jest może jeszcze bardziej uderzająca w rozwijaniu się ofiary eucharystycznej. W istocie, możemy dostrzec obecność świętego patriarchy we Mszy św. Wspomaga nas w tej wzniosłej chwili na różne sposoby: 

1) Maryja jest duchowo obecna przy ołtarzu jako współodkupicielka. Teraz Józef jest jej mężem i nie możemy ich rozdzielić. Jezus, Odkupiciel ludzkości, jest owocem ich małżeństwa. 

2) Jezus słusznie nazwał św. Józefa "ojcem", a Józef dowodził Jezusem jak prawdziwy ojciec, opiekował się Nim, karmił Go i wraz z Dziewicą Maryją "przygotowywał" suwerennego Kapłana i boską ofiarę Ofiary Męki, która miała nadejść. 

3) Maryja i Józef są nierozłączni w pobożności wiernych, tak jak rzeczywiście w planie odkupieńczego Wcielenia. 

4) We Mszy Świętej ofiara jest składana przez cały Kościół i za cały Kościół. Teraz św. Maryja jest wskazana jako Matka Kościoła, a św. Józef jest jej ojcem. 

5) Modlitwa Eucharystyczna I głosi: "Zgromadzeni w komunii z całym Kościołem, czcimy pamięć przede wszystkim chwalebnej wiecznie Dziewicy Maryi, Matki Jezusa Chrystusa, naszego Boga i Pana; pamięć Jej męża, św. Józefa...".

6) Maryja wstawia się przed swoim Synem, aby był jedynym Pośrednikiem przed wiecznym Ojcem, a Józef, głowa Świętej Rodziny, przedstawia nas Orędownikowi.

Ponadto możemy powiedzieć, że św. Józef uczestniczył z góry w Ofierze swojego Syna do tego stopnia, że - mówiąc słowami św. Alfonsa Liguori, "Z iloma łzami Maryja i Józef, dobrze znający Boskie Pisma, mówiliby w obecności Jezusa o Jego bolesnej męce i śmierci. Z jaką czułością mówili o swoim Umiłowanym, którego Izajasz nazwał człowiekiem boleści. On, piękny jak On, miał być biczowany i sponiewierany, aż wyglądał jak trędowaty, pełen wrzodów i ran. Ale jego ukochany syn cierpliwie znosił to wszystko, nie otwierając nawet ust i nie lamentując nad tyloma przykrościami, i jak baranek dawał się prowadzić na śmierć: i wreszcie zakończyłby życie przez męki, wisząc na niesławnej kłodzie między dwoma złodziejami".

Święta Rodzina

Przy tym powiedzmy coś o Świętej Rodzinie, którą autorzy nazywają "trójcą ziemską". Pojawia się on w tryptyku Mérode, w którym według Cynthii Hahn obecność Józefa w prawym panelu należy tłumaczyć jako figurę Boga Ojca. Św. Josemaría kładł nacisk na duchowe itinerarium polegające na przejściu od trójcy ziemskiej do Trójcy Świętej: "Przechodząc przez Jezusa, Maryję i Józefa, trójcę ziemską, każdy znajdzie swoją drogę do Ojca, Syna i Ducha Świętego, trójcy niebieskiej".

Św. Josemaría przedstawił również św. Józefa jako "nauczyciel życia wewnętrznego".. Zwrócił się do niego tymi słowami: "Święty Józefie, nasz Ojcze i Panie, najczystszy, który zasłużyłeś na to, aby nosić Dzieciątko Jezus w swoich ramionach, a także obmyć je i objąć: naucz nas traktować naszego Boga, abyśmy byli czyści, godni innych Chrystusów. I pomóż nam czynić i nauczać, jak Chrystus, boskich dróg - ukrytych i świetlistych - mówiących ludziom, że mogą na ziemi nieustannie mieć niezwykłą skuteczność duchową" (Kuźniar 553)..

Patronka dobrej śmierci i życia ukrytego

Patron Kościoła powszechnego, jak powiedzieliśmy na początku, św. Józef jest nam również przedstawiany jako patron dobrej śmierci. Ojciec Patrignani, wielki miłośnik patriarchy, jako powody tego patronatu podał: "1) Józef jest ojcem naszego Sędziego, którego inni święci są tylko przyjaciółmi. 2) Jego moc jest nie do pokonania przed demonami. 3) Jego śmierć była najbardziej uprzywilejowana i najsłodsza w historii"..

Św. Alfons Liguori wyjaśnia, że. "Śmierć Józefa została nagrodzona najsłodszą obecnością Oblubienicy i Odkupiciela, który zgodził się być nazwany jego synem. Jakże śmierć mogłaby być gorzka dla niego, który umarł w ramionach życia? Kto może kiedykolwiek wyjaśnić lub zrozumieć wzniosłą słodycz, pociechy, nadzieje, akty rezygnacji, płomienie miłości, które słowa o życiu wiecznym Jezusa i Maryi wzbudziły wtedy w sercu Józefa?"..

Ten sam autor dodaje, że. "Śmierć naszego świętego była spokojna i pogodna, bez udręki i strachu, ponieważ jego życie było zawsze święte. Taka nie może być śmierć tego, kto przez pewien czas obrażał Boga i zasługiwał na piekło. Wielka będzie jednak reszta dla tych, którzy oddadzą się pod opiekę św. Józefa. Ten, który za życia rozkazywał Bogu, z pewnością będzie umiał rozkazywać demonom, odpędzając je i uniemożliwiając im kuszenie swoich wielbicieli w chwili śmierci. Błogosławiona jest dusza, której pomaga taki ważny adwokat"..

Śmierć naszego świętego poprzedziły lata tego, co często nazywa się "życiem ukrytym", lata kontemplacji Boga poprzez uświęcenie zwykłych prac i codziennych wydarzeń, lata poświęcone oddawaniu chwały Bogu poprzez ofiarowanie mu skromnych codziennych obowiązków. Święty Józef, u boku Maryi i Jezusa, oferuje nam doskonały wzór uświęcenia zwykłego życia.

Dla Bossueta, "Józef miał ten zaszczyt, że codziennie przebywał z Jezusem Chrystusem, a z Maryją miał największy udział w Jego łaskach; a jednak Józef był ukryty, jego życie, jego dzieła, jego cnoty były nieznane. Może nauczymy się z tak pięknego przykładu, że można być wielkim bez hałasu, że można być błogosławionym bez hałasu i że można mieć prawdziwą chwałę bez pomocy sławy, tylko przez świadectwo sumienia".

Czytamy w. Katechizm Kościoła Katolickiego że "Dzięki uległości wobec swojej matki, a także wobec swojego prawnego ojca, Jezus wypełnia z doskonałością czwarte przykazanie. Jest to doczesny obraz jego synowskiego posłuszeństwa wobec Ojca Niebieskiego. Codzienna uległość Jezusa wobec Józefa i Maryi zapowiadała i antycypowała uległość Wielkiego Czwartku: "Bądź wola moja..." (Łk 22, 42). Posłuszeństwo Chrystusa w codzienności życia ukrytego zainaugurowało już dzieło odbudowy tego, co zniszczyło nieposłuszeństwo Adama (por. Rz 5, 19)".

Święty Bernard zastanawiał się nad taką tajemnicą: "Kto więc komu podlegał? Zaiste, Bóg, któremu podlegają Aniołowie, któremu posłuszne są Księstwa i Moce, był poddany Maryi; i nie tylko Maryi, ale i Józefowi ze względu na Maryję. Podziwiaj więc jedno i drugie, i zobacz, które jest bardziej godne podziwu, czy najbardziej liberalne ustępstwo Syna, czy najbardziej chwalebna godność Matki. Po obu stronach jest powód do zdumienia; po obu stronach rozrzutność. Bóg posłuszny stworzeniu ludzkiemu, pokora nigdy dotąd nie widziana; stworzenie ludzkie rozkazujące Bogu, wielkość bez równości" (Homilia II super Missus est, 7).

Ale karmione bez przerwy modlitwą. "Święty Józef staje przed nami jako człowiek wiary i modlitwy. Liturgia stosuje do niego słowa Boga z Psalmu 88: "Będzie wołał do mnie: Ty jesteś moim ojcem, moim Bogiem i skałą mojego zbawienia" (Ps 89, 26). Zapewne, ile razy w ciągu długich dni pracy Józef wznosił swe myśli do Boga, aby Go przywołać, ofiarować Mu swe trudy, błagać Go o światło, pomoc i pociechę. Teraz ten człowiek, który zdaje się całym swoim życiem wołać do Boga: "Ty jesteś moim ojcem", otrzymuje tę bardzo szczególną łaskę: Syn Boży na ziemi traktuje go jak swojego Ojca. Józef wzywa Boga z całą żarliwością swojej wierzącej duszy: 'Ojcze mój', a Jezus, który pracował obok niego przy narzędziach ciesielskich, zwraca się do niego per 'ojcze'".

Kończymy ten artykuł modlitwą, którą zaproponował nam papież Franciszek na zakończenie swojego listu Patris corde:

Zdrowaś, kustoszu Odkupiciela
i męża Maryi Dziewicy.
Tobie Bóg powierzył swojego Syna,
Maryja złożyła w Tobie swoją ufność,
z tobą Chrystus został wykuty jako człowiek.
O błogosławiony Józefie,
Pokaż, że jesteś ojcem także dla nas.
i prowadzić nas po ścieżce życia.
Udziel nam łaski, miłosierdzia i odwagi
bronić nas przed wszelkim złem. Amen.

AutorDominique Le Tourneau

Więcej

Nauczyciele nadziei

Żyjemy w atmosferze beznadziei, którą oddychamy od lat. Zamiast pozytywnej wizji życia, pełnej światła, zostaliśmy wrzuceni w perspektywę walki, konfliktu i ciemności. Zostaliśmy pozbawieni nadziei.

18 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Żyjemy w czasach niepewności i beznadziei. Po czasie pandemii nastąpiła niepewność związana z wojną. Doświadczenia, z którymi mierzą się nowe pokolenia, to doświadczenia pełne lęku, z jedyną pewnością, że czasy, w których przyjdzie im żyć, będą trudne. I wiemy, że po raz pierwszy pokolenie po naszym będzie żyło gorzej niż pokolenie ich rodziców.

W ten sposób beznadzieja zakorzenia się głęboko w sercach mężczyzn i kobiet naszych czasów.

Ale poza historycznymi momentami, które naznaczyły COVID czy konflikt na Ukrainie, ta beznadzieja jest odbierana naszemu społeczeństwu w ogromnie subtelny sposób. To cała atmosfera beznadziei, którą oddychamy od lat. Zamiast pozytywnego, pełnego światła spojrzenia na życie, zostaliśmy wrzuceni w perspektywę walki, konfliktu i ciemności. Zostaliśmy pozbawieni nadziei.

Ziemia, na której stoimy, nie jest już twarda. Prawda stała się względna, moralność subiektywna, filary, na których opiera się społeczeństwo, zwłaszcza jednostka i rodzina, zostały zachwiane i zakwestionowane. W przeciwieństwie do modeli bohaterów, którzy uosabiali wartości sprawiedliwości i uczciwości, w serialach i filmach prezentowane są nam obecnie modele niejednoznaczne i mściwe. Prawda się rozmywa, ideały, o które warto walczyć, a nawet oddać za nie życie, zostają zdegradowane do pragmatyzmu "każdy sobie rzepkę skrobie", sens życia sprowadza się do "carpe diem".

Nie zawodzi w naszej edukacji to, że nasza młodzież potrzebuje lepszych umiejętności studiowania, czy nowoczesnych komputerów do lepszej pracy. To nie motywacja, którą im dajemy, zawodzi. To, co im odebraliśmy, to sens ich życia. Po prostu pozbawiamy ich nadziei. A bez tego, w końcu, nie ma ostatecznego powodu do wysiłku i pracy.

I nie jest to pytanie abstrakcyjne czy odległe. Jest ona tak bliska jak życie każdego z naszych młodych ludzi. Konieczne jest, aby każdy młody człowiek znalazł swój konkretny powód do życia, w stylu zaproponowanym przez Victora Franka w jego słynnej logoterapii przedstawionej nam w książce "Człowiek szuka sensu". Do tego musimy dążyć my, wychowawcy, zaczynając od własnych rodziców.

Ale także społecznie musimy odwrócić tę sytuację. Musimy odważyć się zaproponować młodym ludziom pozytywne wzorce do naśladowania. Musimy zachęcać ich do wiary w to, co najszlachetniejsze w ludzkim sercu. Musimy zachęcać ich do dążenia do dobra, do odkrywania i obrony prawdy, do kontemplowania i cieszenia się pięknem. My wszyscy wychowawcy musimy być prawdziwymi nauczycielami nadziei.

Bo nadzieja, jakkolwiek mała by się nie wydawała, jak powiedział francuski poeta Charles Peguy w swoim słynnym wierszu "Mała nadzieja", jest motorem życia.

Ta nadzieja nie ma nic wspólnego z woluntarystycznym optymizmem, a tym bardziej z naiwnością typu "wszystko będzie dobrze". Nadzieja liczy się z cierpieniem i bólem, z porażką i wysiłkiem, z najgłębszą, a czasem najbardziej surową rzeczywistością życia. Nadzieja jest ugruntowana w obecnej i przyszłej rzeczywistości.

To, moim zdaniem, jest najgłębsza odnowa, jakiej potrzebuje nasza edukacja. Aby móc wyposażyć naszych uczniów w pewniki i nadzieje, które pomogą im iść i wchodzić w przyszłość bez lęku.

Aby tak się stało, konieczne jest, aby sam nauczyciel miał tę nadzieję zakorzenioną w swoim sercu i w swoim życiu, bo w końcu, jak dobrze wiemy, dajemy tylko to, co mamy. Dlatego nikt, kto jest zgorzkniały lub beznadziejny nie powinien być nauczycielem, bo przekaże swoją gorycz i beznadzieję.

Mała nadzieja, Charles Peguy,

"Jestem, mówi Bóg, Mistrzem Trzech Cnót.

Wiara jest wiernym małżonkiem.

Charity jest gorliwą matką.

Ale nadzieja to bardzo małe dziecko.

Ja jestem, mówi Bóg, Mistrzem Cnót.

Jest to Wiara, która stoi mocno na wieki.

Dobroczynność jest tym, co jest dane na wieki.

Ale moja mała nadzieja to ta, która wstaje co rano.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

Wiara to ta, która ciągnie się na wieki wieków.

Miłość jest tym, co rozciąga się na wieki.

Ale moją małą nadzieją jest ta, która codziennie rano mówi nam dzień dobry.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

Wiara jest żołnierzem, kapitanem broniącym twierdzy.

Miasto króla, na granicach Gaskonii, na granicach Lotaryngii.

Miłosierdzie to lekarz, mała siostra ubogich,

Kto dba o chorych, kto dba o rannych,

Do królewskich biedaków,

Na granicach Gaskonii, na granicach Lotaryngii.

Ale moja mała nadzieja to

ten, który wita ubogich i sieroty.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

Wiara to kościół, katedra zakorzeniona w glebie Francji.

La Caridad to szpital, sanatorium, które zbiera wszystkie nieszczęścia świata.

Ale bez nadziei wszystko to byłoby niczym innym jak cmentarzem.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

To Wiara czuwa nad wiekami wieków.

Miłosierdzie to ten, który czuwa nad wiekami.

Ale moja mała nadzieja to ta, która kładzie się do łóżka każdej nocy

i budzi się każdego ranka

i śpi naprawdę spokojnie.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem tej Cnoty.

Moja mała nadzieja

to ten, który co noc kładzie się spać,

w swoim łóżku jako dziecko, po odmówieniu modlitwy,

i ten, który budzi się każdego ranka

i wstaje i odmawia swoje modlitwy z nowym spojrzeniem.

Ja jestem, mówi Bóg, Pan Trzech Cnót.

Wiara to wielkie drzewo, dąb zakorzeniony w sercu Francji.

A pod skrzydłami tego drzewa - Charity,

Moja córka Charity chroni wszystkie nieszczęścia świata.

I moja mała nadzieja nie jest niczym więcej

że ta mała obietnica kiełkowania

, który jest zapowiadany zaraz na początku kwietnia".

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Świat

Obrońcy Benedykta XVI chcą zniszczyć jego spuściznę teologiczną

Esej szwajcarskiego filozofa Martina Rhonheimera odpiera ostatnie zarzuty wobec papieża emeryta. Zwraca uwagę, że to właśnie dzięki Ratzingerowi Kościół, po bolesnym procesie uczenia się, podjął pionierską rolę w walce z nadużyciami.

José M. García Pelegrín-18 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Po przedstawieniu 20 stycznia raportu na temat nadużyć seksualnych w diecezji monachijskiej, w różnych mediach rozpętano to, co biskup Georg Gänswein nazwał kampanią oszczerstw przeciwko Benedyktowi XVI. U podstaw oskarżeń wobec papieża emeryta leżało proste pytanie: na pytanie kancelarii WSW, autora wspomnianego raportu, czy był obecny na pewnym spotkaniu w styczniu 1980 roku, Benedykt odpowiedział, że nie, podczas gdy istniały dowody, że tak. Chociaż 8 lutego emerytowany papież napisał list, w którym przeprosił za błąd w zapisie - raport czterech współpracowników Benedykta szczegółowo wyjaśniał, jak doszło do tego błędu - w Niemczech pojawiły się zarzuty, że kłamał, a nawet, że jako arcybiskup Monachium w latach 1977-1982 krył księży oskarżonych o nadużycia seksualne.

Teraz szwajcarski teolog Martin Rhonheimer - były profesor etyki i filozofii politycznej na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża (Rzym) oraz współzałożyciel i obecny prezes Austriackiego Instytutu Ekonomii i Filozofii Społecznej w Wiedniu, gdzie mieszka - opublikował właśnie dokładną analizę w niemieckim dzienniku "Die Welt". Argumentuje, że jeśli papież emeryt "jest jeszcze dzisiaj celem krytyki", to "dlatego, że jego przeciwnicy chcą zniszczyć właśnie to, co oznacza nazwisko Joseph Ratzinger: jego spuściznę teologiczną", ponieważ teologia Josepha Ratzingera, "która zainspirowała wielkie rzesze wiernych i przybliżyła niezliczone rzesze ludzi do Kościoła, od dawna była cierniem w boku niemieckiej teologii uniwersyteckiej, przepełnionej arogancją i narodową zarozumiałością, której skutki duszpasterskie opróżniły kościoły". Ich "próba zniszczenia reputacji teologa Josepha Ratzingera pod koniec jego życia" jest połączona z mediami "niekoniecznie przychylnymi Kościołowi".

Dla Rhonheimera to, co nazywa papieżem emerytem, czyli "przeciwstawna narracja", pochodzi przede wszystkim od Hansa Künga, który w 2010 roku i w liście otwartym oskarżył go o stworzenie "światowego systemu tuszowania przestępstw seksualnych kleryków, kontrolowanego przez Kongregację Nauki Wiary kardynała Ratzingera". Küng miał na myśli przede wszystkim list, który ówczesny prefekt tej Kongregacji wystosował w 2001 r. do biskupów, by przypadki nadużyć przedkładali w "tajemnicy pontyfikalnej". Jak teraz wspomina, sam Martin Rhonheimer odpowiedział niedługo potem: "Właśnie z powodu tego przepisu biskupi są zobowiązani do informowania Watykanu o przypadkach nadużyć, co pozwala uniknąć ewentualnego tuszowania sprawy. Ponadto: "Tajemnica pontyfikalna odnosi się do czegoś innego - i Küng wie o tym bardzo dobrze: do procesu kościelnego, w którym stawką są kary kościelne lub ewentualne zdegradowanie do stanu świeckiego. Powodem zachowania tajemnicy podczas procesu jest wyłącznie ochrona ofiar i oskarżonych". To, że została wprowadzona jako przykrywka, mówi Rhonheimer, jest "złośliwym twierdzeniem".

Autor stwierdza, że "system tuszowania" rzeczywiście istniał i istnieje nadal, ale "fakt, że ludzie chcą teraz odwrócić uwagę, mówiąc o 'systemie Ratzingera', jest również systematyczny", ponieważ używają go przeciwnicy Ratzingera, ci sami ludzie, którzy w następstwie skandalu z nadużyciami próbują zmienić Kościół w Niemczech. "Niewielu z tych, którzy są odpowiedzialni za skandale w Monachium i gdzie indziej, jako biskupi, teraz kryją się broniąc 'synodalnej drogi' i jej utopijnych obietnic 'reformy'.

Rhonheimer przypomina, że gdy w latach 80. o nadużyciach seksualnych zaczęło być głośno w Stanach Zjednoczonych, w Watykanie działała Kongregacja ds. Duchowieństwa, która zajmowała się przede wszystkim ochroną księży. To właśnie ówczesny kardynał Ratzinger wycofał się z tej odpowiedzialności i przekazał ją Kongregacji Nauki Wiary, której był prefektem od 1982 roku: to, co wcześniej było "ustępstwem" dla księży proszących o przeniesienie do stanu świeckiego, stało się w ten sposób środkiem karnym. Autor przytacza także "List okólny dotyczący postępowania w przypadkach wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych" Kongregacji Nauki Wiary z 3 maja 2011 r., kiedy Joseph Ratzinger był już papieżem: "Wykorzystywanie seksualne małoletnich jest nie tylko przestępstwem kanonicznym, ale także przestępstwem ściganym przez władzę cywilną. Chociaż relacje z władzą cywilną różnią się w poszczególnych krajach, ważna jest współpraca w zakresie odpowiednich kompetencji. W szczególności, bez uszczerbku dla forum wewnętrznego lub sakramentalnego, zawsze przestrzega się przepisów prawa cywilnego w odniesieniu do kierowania przestępstw do uprawnionych władz".

Dlatego - konkluduje Martin Rhonheimer - to, co mówią jego krytycy, nie jest prawdą: "Joseph Ratzinger/Benedykt XVI nie stworzył systemu kościelnego tuszowania; to poszczególni biskupi zawiedli, mimo wszystkich wysiłków Ratzingera". Dokładnie to, o co oskarżył go w 2010 roku Hans Küng, "było w istocie pistoletem startowym nowej kościelnej kultury postępowania z przypadkami nadużyć". Rhonheimer nazywa proces uczenia się, przez który Kościół musiał przejść - przy "koniecznej i zbawiennej" presji opinii publicznej, ale przede wszystkim stowarzyszeń ofiar - "długim i bolesnym", aby dziś, choć po długich zaniedbaniach, przyjąć pionierską rolę w tej dziedzinie. "To zasługa Josepha Ratzingera, który zaczął czyścić stajnie Augeana.

W tej kwestii warto przeczytać ten artykuł autorstwa sekretarza Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych, Mons. Juana Ignacio Arriety, na temat wpływu kardynała Ratzingera na reformę kanonicznego systemu karnego; wersja hiszpańska.

Artykuł Martina Rhonheimera został opublikowany, w języku niemieckim, w "Die Welt".

Zasoby

Co było w jego kieszeniach

Ci, którzy uważają, że szedł lekko, nie wiedzą zbyt wiele o tym, co Chesterton nazwał "Enormous Minutiae", tymi drobiazgami o ogromnej wartości.

Vitus Ntube-18 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

To, co miałem w kieszeniach, to były moje ręce.

Byłem w drodze na uniwersytet w jeden z tych zimnych marcowych poranków i moje ręce były w kieszeniach. Moje ręce potrzebowały ciepła, a kieszenie je zapewniały. Ale ten obraz rąk w kieszeniach bardzo rzucał się w oczy moim znajomym. Powiedzieli;

- Do szkoły chodzi się lekko.

Przeszedłem 15-minutową podróż pociągiem na uczelnię z rękami w kieszeni i zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście nie idzie mi lekko, jak zauważyli moi przyjaciele. To prawda, że byłem bez plecaka i obserwacja moich przyjaciół była słuszna, ale przegapili pewien trik.

Wcześniej czytałem "Ogromne Minutiae" Chestertona i przypomniałem sobie esej "Co znalazłem w kieszeniach" i postanowiłem sprawdzić, co mam w kieszeni. Głębokość moich kieszeni świadczyła o tym, że była to przepastna otchłań i nieznany skarb.

Pierwszą rzeczą w mojej kieszeni był bilet na pociąg. Było na niej napisane wiele rzeczy, ale słowa Roma i Piazza del Popolo wystarczyły, by przykuć moją uwagę. Rzym, miasto wieczne i uniwersalne, które łączy ludzi. Potem rozejrzałem się po pociągu i zobaczyłem ludzi wszystkich ras i usłyszałem różne języki, zarówno te, które mogłem zrozumieć, jak i te, których nie mogłem. Widziałem też młodych i starych, różne pokolenia. To jest Rzym, pomyślałem.

Chesterton porównał swoje kieszenie do British Museum w poszukiwaniu skarbów, ja swoje porównałem do Muzeum Watykańskiego, bo następną rzeczą, jaką znalazłem w kieszeni, był bilet do Muzeum Watykańskiego ze zdjęciem Laocoöna.

Laokon - trojański kapłan z mitologii greckiej, który wraz z dwoma synami został zaatakowany przez dwa wielkie węże morskie. Historia założenia Rzymu łączy się z historią Laocoöna. Wtedy przypomniałem sobie, jak cywilizacja rzymska potrafiła budować na poprzednich cywilizacjach, a nie tylko je erodować. To "kod genetyczny" Muzeum Watykańskiego, który pokazuje, że "wielkie cywilizacje klasyczne i judeochrześcijańskie nie są sobie przeciwstawne, ale zbiegają się w jednym planie Boga". Wtedy przypomniałem sobie naszą obecną kulturę, z jej obsesją na punkcie anulowania wszystkiego, co ją poprzedza, i zrobiło mi się smutno. Ale to nie trwało długo, ucieszyłem się w chwili, gdy ponownie spojrzałem na wizerunek na banknocie, bo jest on wyraźnym przykładem i nadzieją dla naszych czasów.

Następną rzeczą, którą miałem w kieszeni był mój czarny długopis. Wyglądało to jak grube fioletowe pióro. Myślałem o ciemności, o śmierci, o tym, co ukryte i co się robi w tajemnicy jak modlitwa, post i jałmużna. Pomyślałem o tych głębokich korzeniach, które sięgają coraz głębiej w ziemię i zdają się żywić ciemnością. Paradoks utraty życia w celu jego ratowania. Gruby fiolet i czerń. Poszedłem na łatwiznę. Zakończyłem myślą, że wczoraj była Środa Popielcowa i że Meménto pulvis, Memento mori i Memento vivere są ze sobą powiązane (pamiętaj, że jesteś prochem, pamiętaj, że umrzesz i pamiętaj, żeby żyć).

Następną rzeczą, którą miałem, była książka z esejami C. S. Lewisa. Przeczytałem zdanie, które mówiło: "choć Rozum jest Boski, ludzcy rozumowcy nie są" i że "jeśli chcemy być racjonalni, nie od czasu do czasu, ale stale, musimy prosić o dar Wiary". Paradoks rozumu i wiary jasno wyjaśniony.

Tak jak zacząłem myśleć o koncepcji paradoksu, tak następną rzeczą, którą wyciągnąłem z kieszeni był mój telefon. Otrzymałem wiadomość od znajomego, który powiedział: "Wiem, z czego rezygnuję w tym Wielkim Poście: z mięsa i kurczaka". Pomyślałam sobie, że kurczak to nie mięso. Dopiero wtedy pojawił się właściwy komunikat z gwiazdką: "Wołowina i kurczak". Cały czas myślałem o innym paradoksie. Jak głód może nas napełnić. Jak abstynencja może uczynić nas pełniejszymi. Paradoks chrześcijańskiego postu.

Pomyślałem o innym: co by było, gdybyśmy jednocześnie rezygnując z pewnych rzeczy, postawili sobie za cel zdobycie pewnych rzeczy?

Podczas gdy myślałem, byłem zmuszony wyjąć z kieszeni drugą rzecz. Tkanka. Ten miękki biały papier, który w tych dniach jest stałym prezentem. Potrzebowałam go po 15 minutach z białą maską nad dolną częścią twarzy. Pomyślałem o wielu oczach, które widziałem dzięki temu, że górna część twarzy była jedyną odsłoniętą częścią. Przypomniałem sobie język wschodnionigeryjski, który wyrażał pojęcie miłości jako patrzenie w oczy. Nie wiem ile masek miałem w kieszeni przez te ostatnie lata, ale na pewno miałem jedną w kieszeni krótko przed.

Nie mogę powiedzieć o wszystkich rzeczach, które mam w kieszeni, ponieważ moja podróż pociągiem się skończyła. Przestrzeń nie pozwala mi również na opowiedzenie o wizerunkach monet, które miałem, ani o wizerunku Crocifisso mówiącego do św. Tomasza, który dostałem dzień wcześniej w Neapolu. To, co mogę powiedzieć, to że moi znajomi mylili się, mówiąc, że idę na lekko. Niewiele wiedzą o tym, co Chesterton nazwał "Enormous Minutiae", czyli o tych drobiazgach o ogromnej wartości. Jak napisał w przedmowie do książki: "Nie pozwólmy odpocząć oku, bo dlaczego oko ma być tak leniwe? Ćwiczmy oko, aż nauczy się dostrzegać zaskakujące fakty, które biegną przez krajobraz płaski jak malowany płot. Bądźmy sportowcami okularowymi. Uczmy się pisać wypracowania o bezpańskim kocie czy kolorowej chmurce.

AutorVitus Ntube

Watykan

9 "zakładów" papieża Franciszka

Papież Franciszek obchodzi dziewięć lat pontyfikatu na czele Kościoła. Dziewięć lat, które skłaniają nas do przeglądu dziewięciu wyzwań, z jakimi zmierzył się Papież od momentu wyjazdu na Plac Świętego Piotra. W sobotę 19 marca obchodzimy rocznicę rozpoczęcia jego pontyfikatu. 

Giovanni Tridente-17 marca 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

W sobotę 19 marca, w uroczystość św. Józefa, wchodzimy w dziesiąty rok pontyfikatu papieża Franciszka. Z tego powodu analitycy spraw kościelnych powtarzają mniej lub bardziej wyczerpujące oceny tego, co w tych latach oznaczał wybór papieża "który przybył niemal z końca świata".

Dziewięć lat to nie jest długi okres w historii Kościoła i dla trajektorii pontyfikatu: wystarczy pomyśleć o długim panowaniu świętego Jana Pawła II, które trwało prawie 27 lat, aby przytoczyć bliski nam przykład. Ale nie jest to też krótki czas w porównaniu z przyspieszonym przepływem współczesnej epoki, w której wydarzenia i odkrycia następują jedno po drugim, a domena komunikacji dodatkowo rozszerza narrację o tym, co się dzieje.

Zamiast zdawać szczegółową relację z tego, jak wiele rzeczy ten papież zrobił do tej pory, chcemy podsumować to, co naszym zdaniem jest "zakładami", na które papież Franciszek postawił od początku, wierny swojemu mottu: "Musimy inicjować procesy, a nie zajmować przestrzenie". Oczywiście, są to tematy ogólne, ale jeśli je dokładnie przeanalizujemy, wszystkie one były już "w zarodku" w jego pierwszych wystąpieniach, począwszy od pozdrowienia dla tłumu zgromadzonego na placu św. Piotra w dniu wyboru. Należy też wziąć pod uwagę homilię podczas pierwszej Mszy z Kolegium Kardynałów, dzień po wyborze, oraz homilię podczas Mszy na początku pontyfikatu.

Z tego zestawu "początkowych pędów", wokół których zbudowana została cała trajektoria i misja obecnego Biskupa Rzymu, możemy zatem wyodrębnić 9 "zakładów", by zachować odniesienie do zakończonych lat pontyfikatu.

Bractwo

Pierwszą kwestią, na którą postawił papież Franciszek i na którą kazał postawić całe chrześcijaństwo, jest temat braterstwa. Temat, który znalazł się dokładnie w jego pierwszym przemówieniu do wiernych na Placu Świętego Piotra, a który następnie został zwieńczony ważnym podpisaniem Dokumentu Abu Dhabi wraz z Wielkim Imamem Al Azhar Ahmadem Al-Tayyebem w 2019 roku. W następnym roku papież skierował swoją trzecią encyklikę, Fratelli tuttido całego Kościoła. W tych właśnie dniach uświadamiamy sobie, jak bardzo prorocze było to zobowiązanie do braterstwa: skierowanie Kościoła na drogę, która musi prowadzić do pokoju na świecie. Wciąż musimy nalegać na modlitwę, bo proces ten, niestety, nie jest jeszcze zakończony.

Mercy

Drugim wyzwaniem jest wyzwanie związane z miłosierdziem. Nieprzypadkowo pochodzi ona od jego motta episkopalnego -.Miserando atque eligendo- i która odnosi się, jak sam wielokrotnie powtarzał, do jego nawrócenia i powołania kapłańskiego. Kościół miłosierny to taki, który jest blisko wszystkich swoich dzieci, które z jakiegokolwiek powodu są "zagubione". To właśnie podczas swojej pierwszej Mszy św. w parafii św. Anny na Watykanie w niedzielę po wyborze Franciszek mówił o tej szczególnej postawie Jezusa, o swoim najmocniejszym przesłaniu, zapraszając wiernych do powierzenia się Jemu. Po raz pierwszy też papież powiedział: "Pan nigdy nie męczy się przebaczaniem: nigdy! To my męczymy się prosząc go o przebaczenie". W 2016 roku ogłosił "Jubileusz Miłosierdzia" ponad podziałami we wszystkich diecezjach świata i dawał przykład poprzez "piątki miłosierdzia", odwiedzając miejsca i osoby przeżywające osobiste dramaty. Konkretnym owocem Jubileuszu był Światowy Dzień Ubogich, świadomy, że miłosierdzie nie jest nawiasem w życiu Kościoła.

Opieka nad dziećmi

Trzecie wyzwanie również nawiązuje do Mszy św. na początku pontyfikatu i dotyczy sprawowania opieki na wzór św. Józefa, patrona Kościoła powszechnego. Jest to powołanie, na które musi patrzeć cały Kościół, słuchając Boga, pozwalając się prowadzić Jego woli, będąc wrażliwym na powierzonych mu ludzi, uważnym na otoczenie i zdolnym do podejmowania najmądrzejszych decyzji. Oczywiście nie ma szafarstwa bez uwzględnienia, że w centrum tej postawy musi być Chrystus. On jest przykładem, z którego możemy czerpać inspirację do troski o siebie, o innych i o całe stworzenie. Właśnie ten ostatni punkt przypomina o całym dynamizmie, który dał początek w 2015 roku encyklice Laudato si' i wiele inicjatyw na całym świecie, które po niej nastąpiły. W to wyzwanie należy włączyć także Synod o Amazonii i owoce Drogi Amazonii.

Czułość z radością

"Nie wolno nam się bać dobroci, czułości!które są właśnie indeksem poprawnego "...".opieka", z "siła ducha i zdolność do uważności, współczucia, prawdziwej otwartości na innych, zdolność do miłości"Papież Franciszek podczas Mszy św. na początku swojego pontyfikatu powiedział ponownie: to czwarte zobowiązanie. Jest to temat, który Papież nieustannie powtarzał przez lata, właśnie po to, aby uruchomić proces tworzenia Kościoła, który jest bliski innym, który nie osądza, który przyjmuje, towarzyszy, leczy rany, rozpala serca, a przy tym w pełni cieszy się bogactwem, które odkrył i daje innym.

Peryferia

Wyzwanie "peryferii" jest również pojęciem obecnym od początku pontyfikatu. I przez to Papież identyfikuje dwa uzupełniające się znaczenia: geograficzne - najodleglejsze miejsca na świecie, ukryte przed głównym nurtem, gdzie toczą się wojny, panuje głód, ubóstwo i ogólne ataki na godność człowieka - oraz egzystencjalne, gdzie w grę wchodzą cierpienia ludzkiego serca, wraz z licznymi słabościami i samotnością. Papież postanowił uobecnić się na peryferiach geograficznych poprzez swoje podróże apostolskie; na peryferiach egzystencjalnych uobecnił się, wzywając cały Kościół do postawy otwartości i "wyjścia", do przechwycenia niewypowiedzianych pytań ludzkiej duszy, z dala od moralizatorstwa i zaostrzonych dogmatyzmów, które kończą się unicestwieniem wszelkich oznak nawrócenia.

Młodzież

Innym zobowiązaniem Papieża Franciszka jest młodzież, nie przyszłość, ale "teraźniejszość Kościoła", "Boże teraz", co powtórzył przy wielu okazjach. Tutaj też poświęcił im Synod szczegółowy w 2018 roku, którego owocem jest Adhortacja Apostolska Christus vivit. Wobec pragnień, kryzysów i ran młodych ludzi Papież proponuje "wyjście", a jest nim nauka, by nie dać sobie ukraść nadziei i radości oraz by uznać własny etap życia za czas "hojnego dawania, szczerego ofiarowania, wyrzeczeń, które kosztują, ale czynią nas owocnymi". Wszystko to nie jest możliwe bez korzeni, a dla każdego młodego człowieka są one w tych, którzy poszli przed nim. Stąd następujące wyzwanie.

Starsi

Franciszek często cytuje argentyńskiego poetę i pisarza Francisco Luisa Bernárdeza: "Wszystko, co ma drzewo, które kwitnie, pochodzi z tego, co jest zakopane". Celem było przypomnienie znaczenia dialogu między młodymi ludźmi a ich dziadkami, starszymi, bez którego "historia nie idzie do przodu, życie nie idzie do przodu". Przekazywanie doświadczeń między pokoleniami jest najbardziej owocnym sposobem zachowania świata nie tylko od nienawiści, ale i od marnotrawstwa. Papież nie omieszkał potępić wielu sytuacji marnotrawstwa, które można przezwyciężyć jedynie poprzez bliskość i wzajemne poznanie się młodych i starych. W tym kontekście znamienna jest idea ustanowienia Światowego Dnia Babci i Dziadka, który od 2021 roku miałby się odbywać w czwartą niedzielę lipca.

Kobiety

Kolejnym wyzwaniem jest zaangażowanie kobiet w Kościele. Nie tyle jako inicjatywa mająca usprawiedliwić lata pozornej marginalizacji, czy zaspokoić mniej lub bardziej natarczywe żądania. Papież jest świadomy, że wkład kobiet jest fundamentalny i stanowi wzbogacenie, które musi być również stabilne. Jest wiele przykładów otwartości, z pewnością zachęcających do uznania tej kwestii za nieodwracalną. Wśród nich jest dopuszczenie kobiet do posługi lektora i akolity, o ile są to kobiety świeckie i ochrzczone. Albo mianowanie kobiet lub zakonników na wysokie stanowiska w Kurii Rzymskiej. Znaczące jest mianowanie pierwszej "matki synodalnej", siostry Nathalie Becquart, którą będzie można zobaczyć pracującą podczas zgromadzenia w 2023 r. Istotny jest również fakt, że pracownicom Watykanu zezwolono na towarzyszenie środowym audiencjom generalnym, co do tej pory było absolutną prerogatywą monsignorów Kurii.

Witamy

Ten "przegląd" stawki nie byłby kompletny bez odniesienia się do tematu gościnności, podejścia, które jest symbolicznie bardzo widoczne w przypadku migrantów i uchodźców, ale które zasadniczo wyraża postawę i dynamizm, który według papieża Franciszka musi być również skierowany do wszystkich sytuacji marginalizacji i cierpienia, tak zwanych "ostatnich", których społeczeństwo odrzuca i spycha. Również tutaj jest oczywiste odniesienie do początku jego pontyfikatu, w szczególności do jednej z pierwszych porannych medytacji w kaplicy Casa Santa Marta, poświęconej właśnie chrześcijańskiej gościnności.

Chrystus

To jest dziewięć zobowiązań, które symbolicznie przywołują dziewięć lat pontyfikatu, ale jest jedno, które obejmuje je wszystkie, a ma ono związek z Chrystusem. Wystarczy je prześledzić, aby w każdym z nich odnaleźć ten jeden korzeń, który sprawia, że warto je uruchomić: jesteśmy braćmi w Chrystusie, dziećmi tego samego Ojca; miłosierdzie, którego musimy się uczyć i które musimy przekazywać, zostało nam okazane przez Jezusa aż po najwyższą ofiarę Krzyża; bez naszego spojrzenia utkwionego w Syna Bożego nie można troszczyć się o innych i o stworzenie; tym bardziej nie można doświadczać i szerzyć czułości i radości. Bez żywej relacji z Chrystusem zapomnielibyśmy o odrzutach z peryferii geograficznych i egzystencjalnych i nie wiedzielibyśmy, jak zaoferować młodym ludziom jedyny powód, dla którego warto walczyć na tym świecie. Na mocy chrztu rozumiemy, jak fundamentalna jest rola kobiet dla misji ewangelizacyjnej i jak przyjazne przyjęcie jest podstawową cechą każdego, kto wyznaje, że jest prawdziwym chrześcijaninem.

Najlepsze życzenia zatem dla papieża Franciszka, dla całego Kościoła i niech te procesy utrwalają się jako żywe oblicze Chrystusa w świecie.

Pismo Święte

"Dialog miłości między Ojcem i Synem", III Niedziela Wielkiego Postu

Komentarz do czytań z III niedzieli Wielkiego Postu i krótka wideo homilia księdza Luisa Herrery.

Andrea Mardegan / Luis Herrera-17 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Z płonącego krzewu Bóg powołuje Mojżesza, aby w swoim imieniu przemówił do swojego ludu i wyprowadził go z wyzwolenia Egiptu do pięknej i przestronnej ziemi, gdzie płynie mleko i miód. Bóg lituje się nad cierpieniami swojego ludu i objawia im swoje imię, "Jestem tym, kim jestemco może oznaczać: "Ja jestem tym, który jest obecny i zawsze będę u twego boku". Odpowiadamy Psalmem 102: "Błogosław Pana, o duszo moja, i nie zapominaj o jego dobrodziejstwach. Przebacza wszystkie twoje winy i leczy wszystkie twoje choroby; ratuje twoje życie z dołu, napełnia cię łaską i czułością".

Paweł przypomina jednak Koryntianom, że na pustyni naród izraelski kilkakrotnie niezadowolił Boga. Szemrali przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi, a Bóg zesłał na nich plagę i ginęli tysiącami; a gdy protestowali przeciwko Bogu i Mojżeszowi za to, że prowadzili ich na pustynię, nudząc się manną, ginęli w wielkiej liczbie, ukąszeni przez węże. Paweł wyjaśnia, że "Te rzeczy stały się figurą dla nas, abyśmy nie pożądali zła, jak oni pożądali".

To pomaga nam zrozumieć słowa Jezusa w odpowiedzi na tragiczną wiadomość, którą mu przekazano o Galilejczykach, którzy zginęli z rąk Piłata. Jezus stawia wyraźnie swoje ukryte pytanie: czy to z powodu ich grzechów? Zaprzecza jednak, że jest to przyczyna i precyzuje, że dotyczy to również każdego tragicznego wydarzenia, jak np. wieża, która zawaliła się zabijając wielu, z przyczyn naturalnych lub błędu ludzkiego. Są wszystkie możliwości, z którymi stykamy się na co dzień, a które rodzą pytanie: ale gdzie był Bóg? I prowadzą do łatwej odpowiedzi, że Bóg nie jest dobry lub jest bezinteresowny wobec nas, co prędzej czy później prowadzi do zanegowania jego istnienia. Jezus pomaga nam nadać prawdziwy sens tym wydarzeniom. Usuwa z nas fałszywą myśl, że winę ponoszą ci, których dotyka utrata życia lub inne zło, i wyjaśnia, że te rzeczy wskazują na nasze nawrócenie, na powrót do Boga jako jedynego Boga i do dobrego życia, które jest wyrazem Jego dobroci. Przypomina nam, że również nasze życie jest kruche i może się skończyć w każdej chwili, a jeśli się nie nawrócimy, będziemy nieprzygotowani i narazimy się na drugą śmierć, tę wieczną. 

W następnej przypowieści Jezus reinterpretuje w świetle miłosierdzia epizod bezowocnego drzewa figowego, opowiedziany przez Marka i Mateusza, które przeklął i natychmiast uschło. Natomiast tutaj, w przypowieści, Jezus, w roli winiarza, prosi Ojca o pozostawienie drzewa jeszcze jeden rok, aby mogło wydać oczekiwany owoc. Jezus zawsze wstawia się za nami przed Ojcem. I w tym dialogu miłości między Ojcem i Synem wypełnia się historia odkupienia.

Homilia w jednej minucie

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Pismo Święte

"Anioł Pański ukazał mu się we śnie", Uroczystość św. Józefa

Komentarz do czytań z Uroczystości św. Józefa i krótka wideo homilia księdza Luisa Herrery.

Andrea Mardegan / Luis Herrera-17 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Mateusz stwierdza, że narodziny Jezusa nie odbyły się tak jak u wszystkich jego przodków: "Matatan spłodził Jakuba; a Jakub spłodził Józefa, męża Marii, z którego narodził się Jezus, zwany Chrystusem.". Następnie wyjaśnia, jak doszło do jej poczęcia: zanim zamieszkali razem, znalazła się w ciąży dzięki działaniu Ducha Świętego. Następnie mówi o dylemacie Józefa, który zostaje rozwiązany przez pojawienie się anioła we śnie. Ignace de la Potterie, w rozdziale Ogłoszenie dla Józefa książki Maryja w tajemnicy przymierzawyjaśnia, że w historii egzegezy katolickiej pojawiły się trzy różne interpretacje tego tekstu.

Pierwsza, która znajduje odzwierciedlenie w najbardziej rozpowszechnionych przekładach, mówi, że Józef podejrzewał cudzołóstwo ze strony Maryi, ale w swej dobroci nie chciał jej publicznie oskarżać, bo na pewno zostałaby ukamienowana i dlatego myślał o porzuceniu jej w tajemnicy. Jest on rozpowszechniony w Kościele starożytnym (Justyn, Chryzostom, Ambroży, Augustyn) i u niektórych autorów współczesnych. Drugi widzi Józefa przekonanego o niewinności Maryi, ale ponieważ staje wobec czegoś, czego nie rozumie, ma zamiar rozwiązać umowę małżeńską. Jest to podejście Girolamo, podjęte w średniowieczu przez Glossa ordinaria, a także przez niektórych współczesnych.

Trzecia hipoteza hermeneutyczna mówi, że Józef dowiedział się od Maryi o zapowiedzi anioła, ale myślał o opuszczeniu Jej, uważając się za niegodnego przebywania w pobliżu tak wielkiej tajemnicy. Takie odczytanie jest obecne także u patrystów (Euzebiusz z Cezarei, Efrem Siro, Bazyli, Teofilakt), w średniowieczu (Bernard, Tomasz z Akwinu) i u kilku współczesnych. Słowa Mateusza: "Zanim zamieszkali razem, okazało się, że spodziewa się dziecka przez Ducha Świętego". ujawniłoby, że Maryja zdradziła mężowi tajemnicę swego poczęcia. Kolejne wersety, według de la Potterie, można było przetłumaczyć następująco: "Józef, jej mąż, będąc człowiekiem sprawiedliwym i nie chcąc ujawniać [jej tajemnicy], pomyślał, aby puścić ją wolno w tajemnicy. Gdy jednak rozmyślał o tych sprawach, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twojej żony, bo oczywiście to, co się w niej spłodzi, pochodzi od Ducha Świętego, ale urodzi syna i nazwiesz go imieniem Jezus". Dlatego anioł nie ukazałby się Józefowi, by przekazać mu boskie pochodzenie poczęcia Maryi, które już znał, ale by objawić mu jego powołanie, dzięki któremu nie powinien czuć się niegodny, by wziąć Maryję za żonę i pełnić rolę ojca dla syna Bożego. Ciekawe jest to, że w Kościele istnieje różnorodność interpretacji. To zachęca do studiowania i swobodnego wyboru tej, która najbardziej nas przekonuje.

Homilia w jednej minucie

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Hiszpania

Niech żyją ojcowie! ACdP chwali postać ojca w miastach całej Hiszpanii

Na ponad 400 wiatach przystankowych, autobusach, metrze i bilbordach pojawia się komunikat o wsparciu i przewartościowaniu ojców.

Maria José Atienza-16 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kampania Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów można zobaczyć w ponad 60 hiszpańskich miastach oraz w filmie podkreślającym miliony mężczyzn, którzy każdego dnia podejmują wysiłek opieki nad swoimi rodzinami na całym świecie.

Kampania, rozpoczęta w okolicach święta św. Józefa, czyli Dnia Ojca, podkreśla znaczenie mężczyzny, ojca, w życiu rodzinnym i społecznym.

W wersji drukowanej tej kampanii za tło przyjęto tekst Modlitwy Pańskiej, w której prośba o "Bądź wola Twoja podkreślanie przewodniej i wychowawczej roli rodziców w rodzinie, a także roli "wybaw nas od zławskazując na ochronę rodzicielską rodziny. 

Plakatom i wiatom przystankowym towarzyszy sympatyczny filmik, który sławi codzienny wysiłek tych wszystkich rodziców, którzy pracują, opiekują się, wychowują i modlą się, nie tracąc przy tym serca.

"Jest głód ojca".

W tej linii Stowarzyszenie opublikowało film z profesor Maríą Calvo Charro, w którym zwraca ona uwagę na to, jak "ojciec ma fundamentalną rolę w rodzinie, w szeregu z matką" i że jesteśmy w społeczeństwie, w którym istnieje "głód ojców, aby wypełnić lukę, która jest pusta". Żyjemy w społeczeństwie, w którym fizycznie i symbolicznie pozbywa się ojca", na przykład w niektórych ustawach, które eliminują słowo ojciec lub gdzie ojciec jest przedstawiany jako nieudana istota, która robi wszystko źle, w serialach, filmach lub przemówieniach.

Kampanie oryginalne

To nie pierwsza tego typu kampania zainicjowana przez propagandystów. Od pewnego czasu Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów postawiło na bezpośrednie i oryginalne kampanie, które stały się przedmiotem rozmów w całej Hiszpanii. W tej linii częścią kampanii jest m.in.

To nie pierwsza tego typu kampania zainicjowana przez Propagandystów. Od pewnego czasu Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów postawiło na bezpośrednie i oryginalne kampanie, które stały się przedmiotem rozmów w całej Hiszpanii. Kilka miesięcy temu, przy okazji zatwierdzenia ustawy, która ma uniemożliwić grupom modlitewnym pro-life modlenie się przed klinikami aborcyjnymi, Stowarzyszenie rozpoczęło akcję

To nie jest pierwszy raz kampania tych cech zapoczątkowanych przez AcdP. Od pewnego czasu Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów postawiło na bezpośrednie i oryginalne kampanie, które stały się przedmiotem rozmów w całej Hiszpanii.

W tej linii można wymienić na przykład kampanię "modlitwa jest wielka", w której domagali się wolności słowa - i modlitwy - w przestrzeni publicznej w obliczu zatwierdzenia ustawy, która chce uniemożliwić grupom modlitewnym pro-life modlenie się przed ośrodkami aborcyjnymi, czy też kampanię podobną do tej z okazji Dnia Ojca, widoczną w okolicach 8 marca, Dnia Kobiet, w której, biorąc za tekst Zdrowaś Maryjo, podkreślali cnoty kobiet, na wzór Matki Boskiej.

Więcej
Hiszpania

System zgodności dla instytucji kościelnych zgodny z prawem kanonicznym

Odpowiedzialność karna przewidziana w niektórych przypadkach dla osób prawnych dotyczy również Kościoła. Z tego i innych powodów konieczne jest stworzenie systemów zgodności z przepisami, które mogą zapobiec przeniesieniu odpowiedzialności z osoby fizycznej na instytucję. Wyjaśnia to Jorge Otaduy, który przewodniczy komitetowi organizacyjnemu sympozjum na ten temat na Uniwersytecie Navarry.

Alfonso Riobó-16 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Wprowadzenie w niektórych przypadkach odpowiedzialności karnej osób prawnych, a także upowszechnienie systemów compliance, budzi niepokój wśród osób odpowiedzialnych za instytucje kościelne. Z jednej strony niekiedy nie rozumie się znaczenia i zakresu przepisów cywilnych, z drugiej strony nieznana jest ich koordynacja z przepisami prawa kanonicznego.

Od 23 do 25 marca Instytut Martín de Azpilcueta Uniwersytetu Nawarry organizuje międzynarodowe sympozjum poświęcone tym zagadnieniom, pod tytułem: "Odpowiedzialność karna osób prawnych: implikacje dla Kościoła katolickiego i podmiotów kanonicznych". 

Przewodniczącym komitetu organizacyjnego sympozjum jest profesor Jorge Otaduy. W tym wywiadzie dla Omnes wyjaśnia te pojęcia.

Co to znaczy zgodność lub system zgodności?

-The zgodnośćSystem compliance, czyli system zgodności z przepisami, to program zapobiegania przestępczości poprzez ustanowienie w przedsiębiorstwach modeli organizacyjnych i zarządczych, które obejmują środki monitorowania w celu zapobiegania niewłaściwym praktykom, które w niektórych przypadkach mogą mieć charakter przestępczy. Ponadto, organ w ramach spółki musi nadzorować z autonomicznymi uprawnieniami działanie i zgodność z takimi programami. Jeżeli istnieją takie środki samoregulacyjne i zostanie udowodnione, że sprawca popełnił przestępstwo poprzez obejście tych zasad, jak również środków nadzorczych, to odpowiedzialność poniesie tylko osoba fizyczna popełniająca przestępstwo, a przeniesienie odpowiedzialności karnej na spółkę nie nastąpi, gdyż spółka byłaby uniewinniona.

Odpowiedzialność karna osób prawnych została wprowadzona w Hiszpanii dopiero niedawno. Czy istnieje ona również w innych krajach?

-Ta nowa koncepcja prawna została wprowadzona w Hiszpanii w 2010 roku. Od lat 90. w wielu krajach obserwuje się ruch w kierunku wprowadzenia odpowiedzialności karnej osób prawnych. W Europie na przykład Francja, Włochy, Niemcy, Belgia, Holandia, Portugalia... W każdym przypadku z ważnymi niuansami, do których nie sposób się teraz odnieść. W Ameryce, w krajach takich jak Brazylia, Argentyna, Peru, Chile, Ekwador, Kostaryka... W rzeczywistości postać ta ma swoje korzenie w prawie anglosaskim. W Stanach Zjednoczonych formy odpowiedzialności karnej przedsiębiorstw istnieją co najmniej od początku XX wieku, a koncepcja ta ma również długą tradycję w Zjednoczonym Królestwie. Stamtąd spłynęło to na nas.

Dlaczego te przepisy dotyczą również Kościoła, a w prawie cywilnym jest konkretnie mowa o Kościele? 

-W ramach zwykłego zarządzania gospodarczego swoją działalnością podmiot kościelny mógłby ponieść niektóre z przestępstw, z których wynika ten rodzaj odpowiedzialności, jak np. pranie brudnych pieniędzy, gdyby doszło np. do braku kontroli nad otrzymywanymi darowiznami; czy też przestępstwa przeciwko Ubezpieczeniu Społecznemu, w konsekwencji złych praktyk - to też przykład - w odniesieniu do różnych form współpracy i wolontariatu, które są często praktykowane w podmiotach kościelnych. Prawo nie wyklucza Kościoła, dlatego mu podlega. Jest już zrozumiałe, że chodzi nam wyłącznie o działania mające znaczenie w sferze cywilnej, które mogą mieścić się w typizowanych zachowaniach generujących ten rodzaj odpowiedzialności prawnej.

Jak to państwowe ustawodawstwo karne wpływa na prawo kanoniczne?

-Prawo kanoniczne nie posiada reżimu odpowiedzialności prawnokarnej instytucji w stylu tych ostatnich regulacji państwowych, ale posiada porządek prawno-administracyjny zorientowany na praktykę dobrego zarządzania w Kościele. Jeśli jednostka kościelna uzna za stosowne ustanowienie systemu zgodność Radziłbym, aby starał się zintegrować ją z normami prawa kanonicznego. Kościół nie powinien ani wyrzekać się własnej tradycji prawnej, ani bezkrytycznie przyjmować norm państwowych, które mogą prowadzić do rzeczywistej wewnętrznej sekularyzacji instytucji kościelnych. 

Ta integracja norm kanonicznych i cywilnych nie wydaje się łatwa....

-Na pewno nie. Nowe przepisy budzą wiele wątpliwości z perspektywy kanonicznej. Nie chodzi mi tu tylko o problemy związane z interpretacją norm, ale także o aspekty bardziej merytoryczne. Nie wiem, na ile pewne aspekty modnej "polityki korporacyjnej", narzuconej siłą prawa państwowego, są zgodne z kulturą władzy kościelnej i własnym stylem duszpasterskim Kościoła. Niepokoi mnie fakt, że coraz bardziej rozbudowane i inwazyjne ustawodawstwo świeckie w praktyce warunkuje wewnętrzne życie Kościoła. W tych sprawach jest wiele do przemyślenia. 

Jaki jest cel sympozjum, które organizuje pan wkrótce w Nawarze, poświęconego tej kwestii?

-Interesuje nas zagłębienie się w kanoniczny wymiar zagadnienia, który jak dotąd nie był przedmiotem uwagi w doktrynie specjalistycznej. To jest cecha wyróżniająca nasze Sympozjum. Z pomocą wysoko wykwalifikowanych kanonistów z różnych krajów, postaramy się określić, zgodnie z prawem Kościoła, różne kategorie prawne, do których odnosi się prawo karne państwa, aby można je było zastosować do instytucji kościelnych, biorąc pod uwagę ich osobliwości prawne.

Jak ta reforma prawna jest postrzegana w instytucjach kościelnych w Hiszpanii?

-z dużym niepokojem i małą świadomością roli prawa kanonicznego w tej sprawie. Niniejszym Sympozjum pragniemy pomóc organom kościelnym w ustaleniu ich systemu prawa kanonicznego. zgodność zgodnie z prawem kanonicznym i unikać pochopnego stosowania prawa państwowego.

List do ojca Putina

Drogi Włodzimierzu. Mam nadzieję, że na ziemi zrobiłeś wszystko, aby być dobrym ojcem i że dziś już odpoczywasz z Bogiem. W tej nadziei proszę Was dzisiaj o modlitwę za syna.

16 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Drogi Władimirze Spyridonowiczu Putinie:

W związku ze zbliżającym się Dniem Ojca pomyślałam, że chciałabym złożyć Ci gratulacje. Zawsze chcecie, aby wasze dzieci sięgały bardzo wysoko, abyście mogli podziwiać ich osiągnięcia, abyście widzieli, jak rosną i dojrzewają na niezależnych, samowystarczalnych mężczyzn i kobiety.

Jego syn Władimir, prezydent Rosji, z pewnością nie pokazał granic swojej samowystarczalności. Wzniósł się tak wysoko, jak tylko mógł we wszystkim, do czego się posunął, a teraz zrobił gigantyczny krok w kierunku tworzenia historii ludzkości.

Wszyscy mówią o nim dzisiaj i wielu będzie o nim mówić jeszcze przez wiele lat na lekcjach historii - o ile na końcu tego wszystkiego, co ułożył, pozostanie na naszej planecie jakikolwiek ślad gatunku ludzkiego.

Nie mogę cię osądzać za grzechy twojego dziecka. Wielu rodziców stara się prowadzić swoje potomstwo we właściwym kierunku i nie udaje im się to, a Pan już przestrzegał nas przed obwinianiem rodziców za wady ich dzieci (J 9,3).

Co więcej, ponieważ nie mogę, nie mogę go nawet osądzić, bo osąd należy tylko do Boga. Ale mogę wykorzystać okrutną wojnę, którą rozpętał na Ukrainie, by zastanowić się z Państwem i z czytelnikami tego skromnego ojca rodziny, nad tym, co to znaczy być nim, docenić odpowiedzialność rodziców, gdy chodzi o wychowanie, nie tylko wielkich charakterów, ale wielkich ludzi.

Ojciec jest przede wszystkim przykładem, figurą odniesienia, lustrem, w którym można się przejrzeć. Dzieci uczą się przez naśladownictwo, dlatego pierwszym sposobem na wychowanie potomstwa jest wychowanie samego siebie. Jak traktujemy innych? Jakie jest nasze nastawienie do życia? Jakie są nasze priorytety?

Dlatego autorytarny ojciec jest porażką, bo słabych traktuje z pogardą. Dlatego nieobecny ojciec, który zaniedbuje edukację, jest porażką, bo zostawia swoje dzieci osierocone, zmuszając je do szukania odniesień u pierwszej osoby, która stanie na ich drodze.

Wielu rodziców rzutuje swoje własne życie na dzieci, chcąc spełnić w nich marzenia, których sami nie osiągnęli lub nie powtarzać błędów, które popełnili; a to, co osiągają, to porwanie ich, uniemożliwienie im życia, które otrzymali, niezależnego od ich własnego.

Dobry ojciec powinien być dumny, nie dlatego, że jego dzieci wyglądają jak on lub myślą jak on, ale dlatego, że widzi, iż działają z mądrością i rozeznaniem, nawet jeśli się z nim sprzeczają.

Dobry ojciec jest czuły wobec swoich dzieci, ale potrafi stłumić swoje uczucia, aby móc nadal mówić im prawdę i poprawiać je, bez upokarzania ich, gdy błądzą.

Dobry ojciec ma mądrość w sercu, by nie próbować być przyjacielem swoich dzieci, które domagają się od niego wypełnienia ojcowskiego powołania.

Dobry ojciec nie kieruje swoich dzieci ku bożkom, które obiecują szczęście, a zwracają zniszczenie: pieniądze, władza, sława, pozycja....

Dobry ojciec to, krótko mówiąc, ten, który ze swojej słabości stara się dać swoim dzieciom to, co najlepsze, nie oglądając się na siebie; dlatego uczy je, że jedynym dobrym ojcem jest Bóg.

My, ojcowie chrześcijańscy, tłumaczymy, że w Modlitwie Pańskiej jest klucz do pokoju i sprawiedliwości społecznej, ponieważ głosząc, że On jest ojcem każdego z nas; mówimy, że Hiszpanie, Rosjanie, Ukraińcy, Chińczycy i Amerykanie są braćmi i siostrami.

Drogi Włodzimierzu. Mam nadzieję, że na ziemi zrobiłeś wszystko, aby być dobrym ojcem i że dziś już odpoczywasz z Bogiem. W tej nadziei proszę Was dzisiaj o modlitwę za syna. Obyśmy mieli jeszcze czas na wyprostowanie tego, co krzywe.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Watykan

Papież poświęci Rosję i Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi

Konsekracja odbędzie się jednocześnie 25 marca o godz. 17.00 w Rzymie, której będzie przewodniczył papież Franciszek, oraz w Fatimie, której będzie przewodniczył kardynał Krajewski, alumn papieski, jako wysłannik papieża.

Maria José Atienza-15 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Artykuł w języku niemieckim tutaj

Papież Franciszek poświęci Rosję i Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi. To, co było prośbą wielu wiernych i duszpasterzy w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, będzie miało miejsce w piątek 25 marca, w święto Zwiastowania Pańskiego, podczas Celebracji Pokuty, której Ojciec Święty będzie przewodniczył o godz. 17.00 w Bazylice św. Piotra.

"Tego samego aktu, tego samego dnia, dokona w Fatimie kardynał Konrad Krajewski, almonariusz papieski, jako wysłannik Ojca Świętego". Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni.

Konsekracja ta wynika z prośby samej Matki Bożej podczas objawienia 13 lipca 1917 r. w Fatimie, w którym prosiła o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu, stwierdzając, że jeśli ta prośba nie zostanie spełniona, Rosja będzie szerzyć "swoje błędy na całym świecie, promując wojny i prześladowania Kościoła". 

Po objawieniach fatimskich nastąpiło kilka aktów poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi: Pius XII 31 października 1942 r. poświęcił cały świat, a 7 lipca 1952 r. w liście apostolskim poświęcił narody Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi  Sacro vergente anno.

21 listopada 1964 r. Paweł VI odnowił poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu w obecności ojców Soboru Watykańskiego II.

Konsekracja św. Jana Pawła II

Papież Jan Paweł II dokonał specjalnej konsekracji w Świętym Roku Odkupienia w akcie zawierzenia 7 czerwca 1981 r., powtórzonej w Fatimie 13 maja 1982 r. Dwa lata później, 25 marca 1984 r. na placu św. Piotra, w duchowej jedności ze wszystkimi biskupami świata, wcześniej "wezwanymi", Jan Paweł II zawierzył wszystkie narody Niepokalanemu Sercu Maryi.

To właśnie ten uroczysty i powszechny akt konsekracji, zgodnie z listem wizjonerki Siostry Łucji, odpowiadającym temu, co zostało nazwane trzecią tajemnicą fatimską i co zostało upublicznione w 2000 roku, był odpowiedzią na prośbę Matki Bożej wyrażoną w objawieniu pastuszkom: "Tak, stało się - powiedziała wizjonerka - tak jak prosiła Matka Boża 25 marca 1984 roku".

To jest nie do przyjęcia

Zapowiedź utworzenia sejmowej komisji do zbadania przypadków nadużyć popełnionych tylko przez członków Kościoła katolickiego budzi wiele wątpliwości co do jej przydatności. 

15 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Analizuję najnowsze doniesienia prasowe Naczelnej Rady Sądownictwa dotyczące wykorzystywania seksualnego małoletnich. Trzeba się cofnąć do października 2021 roku, żeby znaleźć skazanie katolickiego księdza.

Każde nadużycie wobec osoby nieletniej jest horrendalnym przestępstwem. Ale czy hiszpański parlament naprawdę powinien powołać komisję do spraw wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży i zakonników, kiedy nadużycia są popełniane w równym lub większym stopniu w samej rodzinie lub przez różnych specjalistów w dziedzinie dzieci i młodzieży?

Badam też prasę cyfrową na ten sam temat: skazanie pastora ewangelickiego za wykorzystywanie seksualne nieletnich, skazanie imama meczetu za wykorzystywanie nieletnich w wieku 12 i 13 lat...

Czy hiszpański parlament naprawdę ma powołać komisję ds. nadużyć seksualnych w Kościele katolickim, skoro nadużycia występują również w innych wyznaniach religijnych? Czy nie jest to wyraźna dyskryminacja?

Parlamentarna komisja Rzecznika Praw Obywatelskich prawnie implikuje dwie rzeczy. Po pierwsze: nie odpowiadają za przestrzeganie gwarancji proceduralnych (domniemanie niewinności, prawne środki obrony, apelacje...), za które zawsze muszą odpowiadać sądy i trybunały. Po drugie: nie mogą nakładać kar ani odszkodowań na winnych, ponieważ rola Parlamentu jest ustawodawcza, a nie sądownicza. Czy hiszpański Parlament naprawdę powinien stworzyć komisję do spraw wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży i zakonników, skoro minimalne gwarancje praworządności nie są przestrzegane, a ofiary nie otrzymają skutecznego odszkodowania? Przepisy dotyczące ochrony danych osobowych w Unii Europejskiej mogą wymagać - a praktyki społeczne w tym zakresie mogą doradzać - aby nazwiska ofiar i sprawców były pomijane w zapytaniach parlamentarnych.

Każde nadużycie wobec nieletniego jest przestępstwem godnym potępienia. Czy jednak Parlament naprawdę powinien powołać komisję ad hoc do spraw wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży i zakonników, skoro ostatecznie możemy jedynie nadać twarz instytucji, jaką jest Kościół katolicki, która od lat walczy z wykorzystywaniem seksualnym nieletnich? Czy nie jest to po prostu świecka inkwizycja? Jakkolwiek by na to nie patrzeć, utworzenie komisji sejmowej lub misji rzecznika praw obywatelskich w sprawie wykorzystywania nieletnich przez księży i zakonników jest prawnie nie do utrzymania. Jest to po prostu manewr ideologiczny. I dlatego jest to niedopuszczalne.

Hiszpania

Miguel García BaróCzytaj więcej : "Całe społeczeństwo, w ogóle, musi być wyleczone z nadużyć seksualnych".

Miguel García Baró, profesor etyki na Papieskim Uniwersytecie Comillas i członek Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych, jest od początku jej istnienia koordynatorem Naprawainicjatywa promowana przez archidiecezję madrycką na rzecz opieki i zadośćuczynienia ofiarom nadużyć, która obecnie pomaga ponad stu osobom.

Maria José Atienza-15 marca 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

W styczniu 2020 r. archidiecezja madrycka rozpoczęła Naprawamiejsce rozpoznawania, zapobiegania, opieki i zadośćuczynienia dla ofiar każdego rodzaju przemocy. nadużywanie i przemocy. Znajduje się on w innym miejscu niż biura arcybiskupa, co zapewnia większą prywatność i swobodę tym, którzy przychodzą do jego biur, Naprawa posiada zespół interdyscyplinarny: poradnictwo kanoniczne i cywilne, opiekę psychologiczną oraz towarzyszenie i opiekę duchową. 

Zróżnicowany zespół do przyjmowania i leczenia osób, które zgłaszają się po pomoc po doznaniu nadużyć, nie tylko seksualnych, ale także nadużyć władzy lub sumienia. 

A Naprawa nie tylko tych, którzy doznali nadużyć w sferze kościelnej, ale także tych, którzy doznali nadużyć w rodzinie, w szkole lub w zaufanych środowiskach. Sprawy te stanowią większość wpływających spraw. 

W pierwszym roku, Naprawa udzielił pomocy 75 bezpośrednim ofiarom nadużyć (35 w sferze wewnątrzrodzinnej; 13 nadużyć ze strony osób prywatnych bez powiązań rodzinnych; 13 w sferze religijnej, 9 odnoszących się do księży diecezji madryckiej, a kolejnych 5 do księży innych diecezji) oraz dziesięciu ich krewnym. 

W 2021 roku liczba bezpośrednich pokrzywdzonych, którym udzielono pomocy wyniosła 72 osoby wraz z 31 osobami bliskimi. Z tych 72 spraw 49 dotyczyło nadużyć seksualnych w różnych dziedzinach, a pozostałe 23 - nadużyć władzy i sumienia w sferze religijnej lub diecezjalnej. 

Oprócz całej opieki nad ofiarami, jednym z kluczowych zadań tej inicjatywy są szkolenia i podnoszenie świadomości. 

Obecnie Naprawa oferuje szkolenia z zakresu opieki i zapobiegania nadużyciom, na które ma listę oczekujących. Wydała ona niewielką książeczkę z podstawowymi pojęciami dotyczącymi działania, protokołów, pracy, jaką wykonuje, a nawet z modelem zobowiązania dla osób wewnątrz i na zewnątrz Kościoła do tworzenia bezpiecznych środowisk dla nieletnich i osób bezbronnych. 

Miguel García-Baró, koordynator tej inicjatywy od początku jej istnienia, mówi o tym bardzo wyraźnie: Naprawa nie przyszedł "umyć obrazu" Kościoła zniszczonego przez przypadki nadużyć, ale dokonać zadośćuczynienia i wysłuchać ofiar. 

Proces długi i trudny, ale dający nadzieję, nie tylko dla Kościoła diecezjalnego w Madrycie, ale, krótko mówiąc, dla całego społeczeństwa. 

Jak zdefiniować Repara?

-Naprawa nie jest urzędem do piętnowania nadużyć, ale do towarzyszenia, przyjmowania i uzdrawiania, otwartym na całe społeczeństwo, nie tylko na tych, którzy doznali nadużyć ze strony osób z Kościoła. 

To prawda, że nie mamy bardzo dużych liczb, ale robimy wiele uświadamiających rzeczy. Na przykład zeszłego lata rozdaliśmy tysiące małych książeczek informujących nie tylko o tym, co jest Naprawa ale jak postępować w przypadku bliskiego przypadku nadużycia, protokołów..., itp. Jesteśmy bardzo zadowoleni z odbioru, z jakim się spotkaliśmy i z wykonywanej pracy. 

Naszym zadaniem nie jest "mycie wizerunku instytucji", ale pokazanie większościowego oblicza Kościoła, chrześcijan. W ten sposób, towarzysząc osobie, przywraca się nawet relację z Bogiem, która w wielu przypadkach jest całkowicie zaburzona. 

Jaka jest różnica w sposobie rozpatrywania przypadku nadużycia w Naprawa?

-na stronie Naprawa Jesteśmy bardzo ostrożni, aby nie zrewidować osoby, która doznała nadużycia. Towarzyszy się im i wysłuchuje, nie tylko w przypadkach nadużyć wewnątrzkościelnych, ale także - a jest ich wiele - w strasznych przypadkach nadużyć w rodzinie lub wśród przyjaciół.

Naprawa oferuje bezpłatnie wszelkiego rodzaju pomoc dla ofiar. Zauważamy, że mimo wszystko to nie donos jest tym, czego ofiary szukają w pierwszej kolejności, ale potrzeba wsparcia i wysłuchania. To zawsze jest dla nich wyzwalające. 

Mamy przypadki osób, które przyszły jako ofiary, a teraz działają jako słuchacze żałoby w nowych sprawach. 

Ostatecznie nie wiemy, ile ich jest (średni czas między nadużyciem a donosem wynosi od 15 do 25 lat), ale widzimy, że w przypadkach, z którymi mamy do czynienia, pomoc jest prawdziwa, była potrzebna i robi różnicę. 

Jaki jest proces ofiary, która przychodzi do Naprawa?

-Po pierwsze, przeprowadzana jest rozmowa kwalifikacyjna, najczęściej telefoniczna. Prowadzi ją osoba, która dla mnie ma fundamentalne znaczenie dla dobrego funkcjonowania Naprawa. Jest to osoba o dużej wrażliwości ludzkiej i religijnej, z bardzo dobrym wykształceniem, która doskonale słucha ofiary. Ten pierwszy krok już wiele znaczy w powrocie do zdrowia osób, które do niej przychodzą. 

Rozmowy są długie, czasem ponad godzinne. Po tym pierwszym kontakcie dokonuje się oceny, czy ofiara potrzebuje czegoś więcej niż poradnictwa żałobnego, np. terapii psychologicznej lub psychiatrycznej. 

Od samego początku są oni informowani o możliwościach prawnych, które mogą być wprowadzone. To poradnictwo żałobne jest kluczem do uniknięcia takiego rewiktymizacja

Spotkaliśmy się z ludźmi, którzy po udaniu się do prawnika lub sędziego, którzy być może nie byli szczególnie wrażliwi w swoich pytaniach lub w sposobie traktowania ofiary, doświadczyli następnie najgorszego z ich procesów, z powrotem do winy... co znamy jako rewiktymizacja.

Czy ten proces towarzyszenia w pewnym momencie się kończy?

-Pierwotnie proces w Naprawa jest ustalona na około jedną godzinę tygodniowo przez pięć miesięcy. Jest to ogólny czas na poradnictwo związane z żałobą, którego celem nie jest przedłużanie problemu. Czas, który oczywiście jest dostosowany do każdego konkretnego przypadku, ponieważ nie możemy pozwolić, aby ktokolwiek czuł się opuszczony. Ani stworzyć uzależnienia, ani porzucić je na pastwę losu. 

W pańskim ostatnim sprawozdaniu, kiedy mówi pan o ofiarach nadużyć, rozróżnia pan między nadużyciami seksualnymi a nadużyciami sumienia. Czy jest więcej jednych niż drugich? 

-Nie jest tak naprawdę, że jest więcej skarg tego czy innego typu. Zauważono jednak, że do znęcania się fizycznego dochodzi się poprzez relację dysymetrii, w której jedna osoba zaczyna znęcać się nad drugą w sposób niefizyczny: zostaje podporządkowana, zniewolona lub wchłonięta, także duchowo, by w końcu osiągnąć punkt znęcania się fizycznego. Rzadko kiedy początkiem jest przemoc fizyczna. 

W tym sensie mamy do czynienia z nadużyciami autorytetu, sumienia czy władzy, które występują w Kościele, ale to nie znaczy, że inne nadużycia nie idą tą samą drogą. 

W Kościele formacja w zakresie wolności osobistej ma ogromne znaczenie. W istocie, w kursach formacyjnych, które oferujemy i które prowadzimy na przykład w seminarium diecezjalnym, spora część poświęcona jest korzeniom nadużyć oraz ryzyku i dryfom życia duchowego, które mogą prowadzić do utożsamiania woli kogoś wyższego z wolą Bożą lub do "ślepego" posłuszeństwa. Jest to temat, który należy dogłębnie zbadać, aby uniknąć takich relacji dysymetrii.  

Jak do ciała kościelnego przychodzi osoba, która ucierpiała w Kościele? Czy możemy mówić o pladze nadużyć?

-Wrażenie robi to, że przychodzą ludzie, którzy zostali wykorzystani w Kościele, bo ich zaufanie jest oczywiście bardzo zranione. Ale przychodzą, bo o tym słyszeli, czytali o nas... i tak dalej. Przede wszystkim zależy im na tym, aby ich sprawa nie była powtarzana. Jeśli chodzi o szacunki, czy jest plaga, czy jej nie ma... to trudno. 

Naprawa nie szuka przypadków, Naprawa jest odbierany. Jeśli otrzymujemy sprawę dotyczącą zakonnika, mężczyzny, kobiety lub kapłana, to równolegle ustanawia się proces kanoniczny z odpowiednim dochodzeniem itd. Postępowanie prawne jest prowadzone przez odpowiedni wikariat sądowy i coraz bardziej, jak widzimy, przez Trybunał Roty. 

Na stronie Naprawa nie możemy dokonać "oszacowania" liczby spraw. Skupiamy się na tym, co otrzymujemy. Spośród spraw, które tu wpłynęły, mamy 20 spraw wewnątrzkościelnych i 200 spraw pozakościelnych. Kiedy mówisz o Naprawa większy nacisk kładzie się na ofiary z wewnątrz Kościoła, ale w centrum uwagi powinno być tych 200 osób, które są pod opieką w Naprawa i których nadużycia nie miały miejsca w sferze kościelnej, bo sugeruje, że istnieje powszechna choroba społeczna, według której bardzo duży procent ludzi doznał molestowania, czyli nadużycia. 

Społeczeństwo, w ogóle, trzeba wyleczyć z nadużyć. 

Naprawa Jak ktoś, kto doznał nadużycia poza Kościołem, podchodzi do ciała kościelnego?

-Przypadki nadużyć w rodzinie często przychodzą przez proboszczów, zakonników, którzy z nadzieją przyjęli obecność Naprawa i skierowali sprawy.

Przyjęliśmy też kilka osób, które zostały poznane dzięki pracownikom socjalnym Caritas. Zazwyczaj przychodzą do Naprawa bo przyniosła je osoba z Kościoła, albo poszły do psychologa, który je zna. Naprawa.

Ponadto znaczny procent przybywających to chrześcijanie, a w niektórych przypadkach są to. Naprawa Zadbaliśmy o to, aby doradcy żałobni czy psychologowie rozumieli również język religijny, który pozwala tym osobom rozpocząć towarzyszenie duchowe w celu przywrócenia tej części osoby, która została oszukana.

Czy uważa Pan, że jest większa świadomość tego dramatu nadużyć? 

-myślę, że tak. Są trudności, ech, nie jest łatwo. Otrzymaliśmy obelgi lub dezaprobatę, ale jesteśmy przekonani, że każdy chrześcijanin naprawdę oczekuje, że sprawy zostaną wyjaśnione i zrobione dokładnie. 

Jednocześnie publikowanych jest wiele, które pomagają w tym zakresie. 

Papieskie napomnienia są tak oczywiste, że wszelkie istniejące opory najwyraźniej w końcu się rozejdą. 

Na poziomie ogólnym jest też więcej informacji lub podnoszenie świadomości. Społeczeństwo wie teraz, że np. jeśli pojawiają się wiadomości o nadużyciach, to należy je zgłaszać bezpośrednio do prokuratury. 

Z drugiej strony, czy nadużycia są wykorzystywane do rozpoczęcia kampanii przeciwko Kościołowi? 

-Prawdą jest, że np. widzieliśmy informacje o. Naprawa w którym obok nas pojawia się osoba, która nie ma z nami nic wspólnego i która zarzuca Kościołowi, że nic nie robi, uznając, że ta służba ma "obmywać wizerunek Kościoła", a przecież nie o to chodzi, daleko od tego Naprawa

Rozumiemy podejrzenia ofiar nadużyć w Kościele, ale nie bawimy się w czyszczenie wizerunku. Dlatego trzeba, aby ludzie wiedzieli o tych inicjatywach, ufali i wiedzieli, że mogą się udać do takiego miejsca. Naprawa zapominając o kwestiach politycznych czy ideologicznych.

Hiszpania

Nadużycia seksualne w Kościele. Głęboka rana

Cały Kościół jest wstrząśnięty rzeczywistością nadużyć seksualnych popełnionych przez niektórych jego członków w ostatnich dekadach. Pomimo faktu, że ponad połowa nadużyć, których ofiarami są małoletni na świecie, ma miejsce w rodzinie, Kościół jest zaangażowany na drodze reagowania na popełnione przestępstwa i leczenia rany, jaką te przestępstwa pozostawiły w ofiarach, ich rodzinach i wszystkich wiernych. 

Maria José Atienza-14 marca 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

"Tylko stając w obliczu prawdy o tych okrutnych zachowaniach i pokornie szukając przebaczenia u ofiar i ocalałych, Kościół może znaleźć drogę, by znów z ufnością być postrzeganym jako miejsce przyjazne i bezpieczne dla potrzebujących". Tymi słowami papież Franciszek zwrócił się do uczestników spotkania Naszą wspólną misją jest ochrona dzieci Bożych, organizowana we wrześniu 2021 r. przez Papieską Komisję ds. Ochrony Małoletnich oraz Konferencje Episkopatów Europy Środkowo-Wschodniej. 

Rzeczywiście, straszna rzeczywistość wykorzystywania seksualnego osób małoletnich i bezbronnych przez osoby konsekrowane, kapłanów lub w środowiskach kościelnych, jest jedną z najpoważniejszych ran mistycznego Ciała Chrystusa. 

"Jeden przypadek nadużycia to o jeden przypadek za dużo", jak powtarzają w swoich ostatnich komunikatach niektórzy biskupi i przedstawiciele Kościoła w Hiszpanii. Tylko jeden, "prosty przypadek" nie jest ani "prosty" ani "przypadek". W każdym nadużyciu są ofiary, ludzie ze zniszczonym życiem i zaufaniem oraz sprawcy. W dziedzinie nadużyć popełnianych przez osoby specjalnej konsekracji w Kościele, nie tylko wiktymizator jest częścią Kościoła, ale także ofiara. Każda osoba maltretowana jest również dzieckiem Bożym i częścią Kościoła, a jako taka, Kościół jest podwójnie zraniony. Kościół katolicki został do samego rdzenia pogrążony w tych zachowaniach, które go deformują i głęboko ranią. Uzdrowienie i zadośćuczynienie za te zbrodnie będzie więc bolesne, długie i wspólne dla całego Kościoła.  Rana społeczna 

Choć w społecznym i medialnym świetle te przestępcze działania znalazły się niemal wyłącznie w sferze kościelnej, zwłaszcza katolickiej, to ogólne dane dotyczące wykorzystywania seksualnego małoletnich pokazują, że mamy do czynienia z problemem ogólnospołecznym, który ma również mrożące krew w żyłach skutki w sferze najbliższej - rodzinie - bezbronnych małoletnich. 

Potwierdzają to np. dane zebrane w najnowszym badaniu Fundacji ANAR w Hiszpanii, poświęconej opiece nad nieletnimi z grupy ryzyka, w której w latach 2008-2019 przeanalizowano ponad 6 tys. przypadków. 

Wnioski z tego badania wskazują, że 49,2 % nadużyć wobec nieletnich popełnianych jest w bliskim środowisku rodzinnym: ojców i matek, ojczymów i macoch. W tym samym opracowaniu podano odsetek tych nadużyć popełnionych przez księży lub zakonników, które stanowią 0,2 % całości, czyli kilkanaście przypadków, które dotarły do Fundacji. 

Ten procent nie uchyla wielkiej odpowiedzialności każdego krzywdziciela, zwłaszcza jeśli mówimy o kimś, kto powinien swoim życiem ukazywać Chrystusa, ale pokazuje klucz do tego zagadnienia: mamy do czynienia z problemem społecznym, boleśnie rozpowszechnionym i w większości niewidocznym. 

Rzeczywistość, do której nie możemy się odnieść ani poprzez pomniejszanie jej znaczenia, ponieważ procenty są niewielkie, ani poprzez ekstrapolację danych lub przyjmowanie "założeń", które zdradzają prawdziwe ofiary: nieletnich lub osoby bezbronne, które zostały wykorzystane. 

Społeczna świadomość tych faktów zwróciła uwagę na straszną i powszechną rzeczywistość tych zachowań, a także na potrzebę zajęcia się przede wszystkim odpowiednim treningiem afektywności i cielesności, który może być wzmocniony przez mechanizmy prewencyjne, możliwe do zastosowania w różnych obszarach: w rodzinie, szkole, sporcie czy kościele. 

Zresztą nie tylko Kościół katolicki został wstrząśnięty tymi zbrodniami. W następstwie zarzutów dotyczących przerażających nadużyć w klubach sportowych na Haiti czy w Afganistanie, FIFA zobowiązała się do stworzenia globalnej sieci dochodzeniowej zajmującej się problemem nadużyć seksualnych we wszystkich dyscyplinach sportu (która nie została jeszcze formalnie ukonstytuowana), podczas gdy inne wyznania religijne również są w trakcie dochodzenia, zapobiegania i zadośćuczynienia w następstwie przypadków takich jak te opublikowane w dochodzeniu. Nadużycie wiary realizowany przez Houston Chronicle w środowiskach baptystów.

Kościół w obliczu nadużyć

"Trzęsienie ziemi" wywołane przez wiedzę o nadużyciach seksualnych w Kościele katolickim rozpoczęło się ponad dwie dekady temu. 

Dochodzenia prowadzone w Stanach Zjednoczonych, a także wiedza o nadużyciach popełnianych przez duchownych w Irlandii czy takie przypadki jak sprawa księdza Marciala Maciela, sprawiły, że na światło dzienne wyszła bolesna rzeczywistość, którą od tamtej pory Kościół nie tylko stara się naprawiać, ale także zapobiegać w sferach kościelnych i poza nimi.

Jan Paweł II, a zwłaszcza Benedykt XVI, byliby kluczowi w podnoszeniu świadomości i potrzeby zadośćuczynienia za te zbrodnie w całym Kościele. 

W 2001 roku papież św. Jan Paweł II promulgował Motu Proprio Sacramentorum Sanctitatis TutelaNowe prawo, które ustanowiło pewne poważne przestępstwa ścigane poprzez Kongregację Nauki Wiary, obejmowało wykorzystywanie seksualne nieletnich przez duchownych.  

Sam Benedykt XVI w liście do Kościoła w Irlandii, w świetle straszliwych nadużyć popełnionych w tym kraju przez członków Kościoła, nie pozostawił wątpliwości co do bolesnego i długiego zadania zadośćuczynienia, przebaczenia i uzdrowienia, które będzie musiał podjąć cały Kościół: "Zdradziłeś zaufanie pokładane w tobie przez niewinnych młodych ludzi i ich rodziców. Musisz za to odpowiedzieć przed Bogiem Wszechmogącym i przed należycie ukonstytuowanymi sądami". 

Benedykt XVI miałby zaktualizować Normy swojego poprzednika dotyczące najcięższych przestępstw zastrzeżonych dla Kongregacji Nauki Wiary, rozszerzając odpowiedzialność karną w odniesieniu do przestępstw wykorzystywania seksualnego nieletnich.

Spotkanie Ochrona małoletnich w Kościele która odbyła się w Watykanie w lutym 2019 roku, doprowadziła do uznania "Jeszcze raz należy podkreślić, że powaga plagi wykorzystywania seksualnego dzieci jest niestety zjawiskiem historycznie rozproszonym we wszystkich kulturach i społeczeństwach. Dopiero stosunkowo niedawno stała się przedmiotem systematycznych badań, dzięki zmianie wrażliwości opinii publicznej na problem, który wcześniej uważany był za tabu, tzn. że wszyscy wiedzieli o jego istnieniu, ale nikt o nim nie mówił".na co zwrócił uwagę papież Franciszek w swoim końcowym przemówieniu. 

Podczas tego samego spotkania papież wskazał na potrzebę proszenia całego Kościoła o przebaczenie i zadośćuczynienie: "Chciałbym wyraźnie powtórzyć: jeśli choćby jeden przypadek nadużycia - które samo w sobie jest potwornością - zostanie odkryty w Kościele, zostanie potraktowany z największą powagą. W uzasadnionym gniewie ludu Kościół widzi odbicie gniewu Boga, zdradzonego i uderzonego w twarz przez tych nieuczciwych księży. Echo tego niemego krzyku maluczkich, którzy zamiast znaleźć w nich ojcostwo i duchowych przewodników, znaleźli swoich katów, wprawi w drżenie serca znieczulone hipokryzją i władzą. Naszym obowiązkiem jest uważne wsłuchanie się w ten zduszony cichy krzyk"..

Jednym z najważniejszych kroków w tej walce byłoby opublikowanie Motu Proprio Vos Estis Lux Mundi, która aktualizuje ustawodawstwo kościelne dotyczące tych przestępstw i procedur prawnych oraz nakazuje utworzenie w całym Kościele organów zajmujących się zapobieganiem, zadośćuczynieniem i pomocą ofiarom, tak jak wcześniej ustanowiono to dla Stolicy Apostolskiej. 

Ponadto w lipcu 2020 r. Vademecum w sprawie niektórych kwestii proceduralnych w sprawach dotyczących seksualnego wykorzystywania nieletnich przez duchownych, ściganych przez Kongregację Nauki Wiary. Dokument, który od tamtej pory jest kluczowym instrumentem dotyczącym ochrony ofiary, procesu badania ewentualnych nadużyć oraz środków i procedur karnych, które należy stosować. 

Aktualizacja Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego poszerzyła kategorie, które zostały określone dla tych przestępstw nadużyć, włączając jako możliwe ofiary inne podmioty, które w prawie kościelnym mają podobną ochronę prawną jak małoletni, a także zachowania polegające na wykorzystywaniu małoletnich dokonywane przez osoby zakonne niebędące duchownymi lub przez osoby świeckie, które pełnią jakąś funkcję lub urząd w sferze kościelnej. 

Jest to dodatek do niedawnej aktualizacji Norm dotyczących najcięższych przestępstw zastrzeżonych dla Kongregacji Nauki Wiary, które skupiają się na kwestiach proceduralnych, tak aby były zgodne z najnowszymi zmianami, jakie Papież Rzymski wprowadził w sprawach karnych, ułatwiając procedury prawne w tych przypadkach. 

Oprócz norm ogólnych, Kościoły lokalne w krótkim czasie uwzględniły wskazania Stolicy Apostolskiej i utworzyły tzw. biura opieki nad ofiarami oraz wydały różne normy proceduralne, zarówno karne, jak i procesowe, aby uniknąć powtórzenia się takich przypadków.

Dochodzenia kościelne

Kilka Kościołów lokalnych zainicjowało lub zleciło niezależne badania, aby poznać liczbę osób dotkniętych nadużyciami seksualnymi w Kościele, ich potrzeby i wymagania. 

W Niemczech diecezja kolońska zleciła kancelarii Gercke przeprowadzenie badania mającego na celu zbadanie wydajności kościelnej w przypadkach nadużyć seksualnych, natomiast kancelaria Westpfahl Spilker Wastl przedstawiła raport z danymi dotyczącymi diecezji monachijskiej z lat 1945-2019, stwierdzając, że w tym okresie 497 osób zostało rzekomo wykorzystanych seksualnie przez 235 osób. 

Kościół portugalski będzie też promował niezależną komisję do zbadania ewentualnych przypadków nadużyć w tym kraju, a Konferencja Episkopatu Hiszpanii zleciła niedawno kancelarii prawnej Cremades-Calvo Sotelo przeprowadzenie niezależnego i profesjonalnego audytu tych spraw w Hiszpanii. 

Zaangażowanie w dochodzenie i wyjaśnienie faktów w Kościele stanowi otwarcie etapu przejrzystości i zadośćuczynienia; chociaż metodologia niektórych z tych raportów wykazuje poważne braki, jak na przykład raport dotyczący Kościoła francuskiego, w którym na podstawie ankiety internetowej przeprowadzonej wśród 24 000 osób, z których 171 twierdziło, że było źle traktowanych przez duchownych, dokonano wątpliwej ekstrapolacji na 330 000 osób dotkniętych (domniemanych i niezweryfikowanych), rozszerzając ją na całą dorosłą populację Francji.

Pomimo faktu, że "spóźniliśmy się w sprawie nadużyć", jak przyznali prominentni członkowie Kościoła, szybkość, z jaką wiele kościelnych rzeczywistości, konferencji biskupich i diecezji wprowadziło odpowiednie mechanizmy prewencji, dochodzenia i biura skarg, była wzorem dla wielu innych instytucji cywilnych.

Całe społeczeństwo musi zrobić krok naprzód, aby nie rozmywać osobistej odpowiedzialności za tę rzeczywistość, aby wszystkie ofiary, niezależnie od ich krzywdziciela, były w równym stopniu wysłuchane, przywrócone i otoczone opieką.

Zasoby

Cud ryby z monetą w pysku

Alfonso Sanchez Lamadrid i Rafael Sanz analizują epizod podatku świątynnego w Ewangelii Mateusza.

Alfonso Sánchez Lamadrid Rey i Rafael Sanz Carrera-13 marca 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Wstęp

Mateusz jest jedynym ewangelistą, który opisuje trzy bardzo ważne wydarzenia z życia św. Piotra: jego chodzenie po wodach (14, 28-31); uroczystą obietnicę Jezusa, że będzie on fundamentem Jego przyszłego Kościoła (16, 17-19); oraz epizod związany z podatkiem świątynnym (17, 24-27), który tutaj studiujemy. W ten sposób Mateusz chce podkreślić istotną i symboliczną rolę, jaką ma Piotr dla Kościoła i właśnie w tych ramach go analizujemy.

Jezus Chrystus pokazuje panowanie nad rybą w tym cudzie, w którym Piotr łowi rybę z monetą w pysku, jak Pan przewidział. Ten cud jest obrazem odkupieńczej misji życia Jezusa, który daje siebie - jak monetę w rybie - na nasz zbawczy okup.

S. Matthew narruje to w następujący sposób: 

"Gdy przyszli do Kafarnaum, ci, którzy zbierali podatek w wysokości dwóch drachm, przyszli do Piotra i zapytali go: "Czy twój Mistrz nie płaci tych dwóch drachm?". Odpowiedział: "Tak. Gdy wrócił do domu, Jezus poszedł dalej i zapytał go: "Co myślisz, Szymonie? Na kogo królowie świata nakładają podatki i cła, na własne dzieci czy na obcych? Odpowiedział: "Na obcych. Jezus mu odpowiedział: "W takim razie dzieci są zwolnione. Żeby jednak nie dawać im złego przykładu, idź nad morze, zarzuć haczyk, weź pierwszą rybę, która go złapie, otwórz jej pysk, a znajdziesz srebrną monetę. Weź i zapłać im za mnie i za ciebie" (Mt 17, 24-27).

W tym artykule zamierzamy wyjaśnić wiarygodną hipotezę, jak doszło do tego cudu oraz inne szczegóły, takie jak podatek, który musiał być zapłacony, narzędzia użyte do połowu ryb, gatunek złowionej ryby i monety, które ryba mogła mieć w ustach, a także zaoferować teologiczne wyjaśnienie cudu.

Monety w Izraelu w czasach Jezusa

W czasach Jezusa istniały co najmniej trzy rodzaje monet, wag i miar. Co do monet, które byśmy mieli:

Monety Romans imperium, które dominowało wówczas w Palestynie. Należały do nich: denar, kwadrant, asarion itp.

Monety Grecy która pozostała aktywna po okresie hellenistycznym, a miała zostać przyjęta przez Rzymian. Właśnie do tych monet odnosi się oryginalny grecki tekst Mateusza: δίδραχμα (w.24; didragma = 2 dragmy) i στατῆρα (w.27; stater = 4 drachmy lub 1 tetradrachma). 

I wreszcie, były też starsze monety, które tradycyjnie były fasolaNależały do nich szekel - główna waluta Świątyni w Jerozolimie - oraz szekel, geras i bekam. To wyjaśnia istnienie zmieniaczy pieniędzy w Świątyni, aby dostosować różne waluty do różnych ułamków szekli lub innych walut świątynnych. 

Moneta, o której Jezus mówi Piotrowi, że znajdzie ją w paszczy ryby, którą złowi, to najprawdopodobniej stater (ryc. 1). Chociaż istniały różne mennice tej monety, jest najbardziej prawdopodobne, że stater, o którym mowa w oryginalnym tekście Mateusza, był staterem tyryjskim lub tetradrachmą, ponieważ była to najczęściej spotykana srebrna moneta o tej wartości. Tetradrachma ma dokładną wartość podatku, który należało zapłacić za dwie dorosłe osoby, tak jak Jezus Chrystus wskazał Piotrowi, że powinien zrobić z monetą, którą znalazł w paszczy ryby. Inni autorzy uważają, że może to być również tetradrachma z Antiochii, choć była ona znacznie rzadziej używana.

Rys. 1 Srebrny stater

Połów na hak w czasach Jezusa

Miejsce połowu ryby znajdowało się prawdopodobnie w pobliżu domu św. Piotra w Kafarnaum, którego fundamenty odkryto podczas wykopalisk w ubiegłym wieku. W tym domu znaleziono archeologiczne pozostałości sieci i haków z tamtego okresu. Data cudu jest trudna do ustalenia, ponieważ Mateusz wydaje się organizować swoją Ewangelię bardziej dydaktycznie niż chronologicznie. 

Połów na hak i żyłkę jest bardzo starożytny i był używany przez nadmorskie ludy Morza Śródziemnego i Izraela przez wieki przed narodzinami Jezusa. Niedawno, na początku XX wieku, opisano system połowu na hak i żyłkę stosowany wówczas na Jeziorze Galilejskim. Żyłka z ciężarkiem i nie zanęconym hakiem jest przymocowana do końca wędki i wrzucona do wody w środku ławicy ryb i szybko wycofana, od czasu do czasu zaczepiając rybę na haku. Jest to znane jako "kradzież ryby". 

Z prawnego punktu widzenia łowienie ryb na haczyki było wolne i dozwolone dla wszystkich plemion Izraela.

Gatunki ryb złowionych przez św.

Tradycyjnie znany jest jako. musht, Sarotherodon galilaeuRyba ta jest odwzorowana w sposób, który może tłumaczyć obecność monety w jej pysku. Na stronie musht ma cykl roczny z dwoma odrębnymi porami roku, z których jedna poświęcona jest karmieniu, a druga rozmnażaniu. Podczas pierwszego z nich, w miesiącach zimowych i wczesną wiosną zbierają się w ławice w północnej części jeziora ze względów żywieniowych: w pobliżu Taghba do jeziora wpadają strumienie z ciepłą wodą, gdzie łatwo wyhodować pokarm, który przyciąga ryby, zwłaszcza tilapię i sardynki z jeziora. Ryby te odżywiają się planktonem, którego w tym rejonie jeziora jest najwięcej. W okresie lęgowym pary lęgowe rozpraszają się. Odbywa się to poprzez zewnętrzne zapłodnienie ikry w otworze wykonanym w skalistym terenie, a po wykluciu narybek jest broniony przez rodziców. Gdy tylko się wyklują, jedno z rodziców opiekuje się nimi, wykorzystując swój pysk jako schronienie, a para się rozpada. W momencie usamodzielnienia się rodzic wysuwa z pyska młode osobniki, wcierając w nie kamienie pobrane z dna. W niektórych przypadkach znaleziono również monety, które opadły na dno podczas wyławiania. 

Rys. 2 Sarotherodon galilaeus. Nazwa zwyczajowa musht lub rybę św.

Dla Mastermanna techniką kradzieży ryby jest ta, którą przy tej okazji zastosował Piotr, łowiąc musht. Num jednak sprzeciwia się temu pomysłowi, argumentując, że metoda kradzieży ryby wydaje się nieodpowiednia dla zawodowego wędkarza, jakim jest Peter, a biorąc pod uwagę, że skoro musht jest planktivorem, to ryba ta nie gryzie na haczyk, złowiona ryba musiała być brzaną, gatunkiem bardzo licznym w jeziorze, drapieżnym i żerującym na dnie. Dla nas Piotr, wytrawny wędkarz, mógł złowić rybę na ten dość intuicyjny system. 

Teologia cudu

Po dokonaniu tych wstępnych wyjaśnień, przechodzimy do analizy egzegetycznej tekstu w celu odkrycia jego teologicznego tła.

Powierzchowna lektura mogłaby doprowadzić do tego, że Jezus kwestionuje płacenie podatku świątynnego, ale tak nie jest. Jezus, daleki od wrogości wobec Świątyni, chciał zapłacić ten podatek razem z Piotrem. Co więc Jezus próbuje wyjaśnić, mówiąc, że "dzieci są zwolnione"? To, co robi, to umieszczenie podatku świątynnego w jego prawdziwym wymiarze religijnym, co wyjaśniamy poniżej.

Chociaż słowo "Świątynia" nie pojawia się w tym odcinku (występuje tylko "didragma", w. 24), to z pewnością odnosi się do podatku świątynnego, który został zainaugurowany na polecenie Boga skierowane do Mojżesza, który przez czterdzieści lat prowadził naród izraelski przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Postanowili zrobić spis ludności, która może nie podobać się Bogu. Każdy dawał okup w wysokości sześciu uncji srebra, aby nie spotkała ich żadna krzywda, gdy zostaną zarejestrowani (Wj 30,11-16). Podatek miał więc wyraźnie na celu wykupienie ich życia: oddanie dobra materialnego o jakiejś wartości, aby Bóg uszanował ich życie. Jest to więc zapłata przebłagalna za Izraelitów; okup za zbawienie całego Izraela przed Bogiem. A czyż nie po to właśnie przychodzi Jezus?".Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu." (Mt 20,28): zamiarem Syna jest odkupienie nas przez oddanie swojego życia. Być może dlatego, gdy Jezus mówi Piotrowi, by poszedł łowić ryby i złowił monetę, usta ryby i płacą "..." (Mt 20,28).dla mnie i dla ciebie"To naprawdę Jezus - posługując się rybą - zapłaci Piotrowi okup. To On przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie złoży okup za wszystkich. W ten sposób sam Jezus, z głęboko kontemplacyjną wizją, interpretuje prawdziwe znaczenie podatku świątynnego: okup za Izraela, który - wraz z nim - stanie się rzeczywistością. 

We wszystkich relacjach ewangelicznych jest to jeden z niewielu cudów, które Jezus zdaje się czynić dla własnej korzyści. Ale tak naprawdę nie jest: oddanie swojego życia jest podatkiem, który Bóg nałożył, aby wykupić lud Izraela. Jezus chciał założyć swój Kościół jako nowy lud Izraela, do którego należą wszyscy ochrzczeni. Dlatego Jezus, w pewnym sensie, w tym fragmencie, jest prawdziwym "podatkiem", który ratuje także wszystkich chrześcijan.

Często podkreślano wszechwiedzę Jezusa, bo wiedział, o czym Piotr wcześniej rozmawiał z celnikami. Podobnie jak przyszła wiedza o tym, że Piotr złowi później rybę z monetą w ustach. Jednak to, co naprawdę robi wrażenie, to głęboko teologiczna interpretacja, jakiej dokonuje Jezus, odnosząc wszystko, co się dzieje, do swojej mesjańskiej i odkupieńczej misji. Wszystko powyższe najlepiej tłumaczyłoby reakcję Jezusa w tej osobliwej historii. Rzeczywiście, wszystko w niej zdaje się prowadzić do wyznania wiary, którą chrześcijanin, podobnie jak Piotr, głosi: "...Pan jest tym, który mówi do niego:.Zaprawdę, jesteś Synem Bożym" (Mt 14:33). 

Poszerzenie wiedzy:

  • Katechizm Kościoła Katolickiego. Stowarzyszenie Redaktorów Katechizmu. 2005. n. 583-586.
  • France R. T. "Ewangelia Mateusza", Wm. B. Eerdmans. 2007
  • Galili E., Zemer A. i Rosen B. "Ancient Fishing Gear and Associated Artifacts from Underwater Explorations in Israel - A Comparative Study"..  Archeofauna 22 (2013): 145-166
  • Gil, J.-Gil, E. "Huellas de nuestra fe". Jerozolima 2019.
  • Harrington, D. J. "The Gospel of Matthew", Liturgical Press. 1991
  • Marotta, M. E. "Tak zwane 'monety biblijne'".2001
  • Masterman, E. W. G. "Rybołówstwo w Galilei". Kwartalny raport Palestine Exploration Fund 40, nr 1 (styczeń 1908): 40-51.
  • Nun, M. "Morze Galilejskie i jego rybacy w Nowym Testamencie". Ein Gev 1989.
  • Troche, F.D. "Il sistema della pesca nel lago di Galilea al tempo di Gesù. Indagine sulla base dei papiri documentari e dei dati archeologici e letterari". Bolonia 2015.
AutorAlfonso Sánchez Lamadrid Rey i Rafael Sanz Carrera

Świat

Kardynał CzernyReligia może pokazać jedność, którą wojna ma tendencję do niszczenia".

Specjalny wysłannik papieża Franciszka na Ukrainę, kardynał Czerny, wrócił w piątek 11 marca do Rzymu. W rozmowie z Omnesem mógł on zastanowić się nad trzema dniami, w których starał się "przybliżyć ludziom uwagę Papieża, nadzieje, udręki i aktywne zaangażowanie w poszukiwanie pokoju".

David Fernández Alonso-13 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Specjalny wysłannik papieża Franciszka, kardynał Michael Czerny, spędził trzy dni na rozdartej wojną Ukrainie. "Moja - wyjaśnił prefekt ad interim Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka - jest drogą modlitwy, proroctwa i denuncjacji. Wyjeżdżam z Rzymu 8 marca do Budapesztu i będę nadal spotykał się z uchodźcami i przesiedleńcami oraz z tymi, którzy ich przyjmują i pomagają". Do Rzymu wrócił w piątek 11 marca, w dniu, w którym udziela tego wywiadu Omnesowi, aby opowiedzieć o swoich wrażeniach.

Od kilku dni jesteś wysłany z tą "specjalną misją" na Ukrainę z polecenia papieża, jakie były Twoje wrażenia i jak widziałeś sytuację stamtąd?

-W ciągu tych trzech dni misji zetknąłem się z różnymi sytuacjami, ale wszystkie one miały wspólny ból: samotne matki z dziećmi bez mężów, starcy zmuszeni do przemieszczania się, nawet jeśli trudno im chodzić; dzieci, wiele dzieci; studenci z Azji i Afryki ewakuowani z dnia na dzień, zmuszeni do zamrożenia nauki. Mogłam się zastanowić, czym różni się wojna doświadczana przez media od wojny przekazywanej przez cierpienie ludzi. Ten ostatni to ból, który trafia prosto do żołądka i serca. A także jak ten konflikt powoduje ogromne szkody w świecie, który już wcześniej doświadczał warunków podatności na zagrożenia z powodu pandemii i kryzysu ekologicznego.

Pana intencją było przede wszystkim przybliżenie papieża chrześcijanom. Jak udało się to przekazać?

-To, co Ojciec Święty powiedział na Anioł Pański, w którym ogłosił moją i kardynała Konrada Krajewskiego misję, było właśnie jej celem: zwrócić uwagę ludzi na Papieża, nadzieje, udręki i aktywne zaangażowanie w poszukiwanie pokoju. Starałem się osiągnąć ten cel przede wszystkim poprzez to, co nazywam "sakramentem obecności", czyli poprzez fizyczną obecność w miejscach bólu, którymi w Budapeszcie były dworce, ośrodki recepcyjne, parafie. Czasami słowa nie są potrzebne. Na przykład ostatniego dnia na Węgrzech spotkałem kilka kobiet z Kijowa i innych ukraińskich miast: wystarczyło, że wysłuchałem ich historii, zapewniłem je o moich modlitwach i udzieliłem im błogosławieństwa, aby dać im oczywistą pociechę.

Starałem się osiągnąć ten cel poprzez to, co nazywam "sakramentem obecności", fizycznie będąc w miejscach bólu.

Kardynał Michał CzernyPrefekt ad interim Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka

Czy mógł też przynosić pomoc materialną według własnego uznania?

Na Węgrzech i podczas pobytu na Ukrainie w ostatnią środę udało mi się przynieść pomoc materialną i duchową.

Czy mimo trudności opieka duchowa nad chrześcijanami jest zagwarantowana?

-Absolutnie i to jest jedna z rzeczy, która najbardziej mnie uderzyła podczas wyjazdu. Zobaczyć Kościół, który naprawdę "wychodzi na zewnątrz", jak chce Ojciec Święty. Kapłani, nawet ci z Kościołów Wschodnich ze swoimi rodzinami, którzy nie opuszczają terenu, aby być blisko ludzi. Albo wspólnoty takie jak Sant'Egidio, które oprócz stworzenia schroniska w parafii, troszczą się o organizowanie inicjatyw modlitewnych z uchodźcami, których przyjmują. Albo Jesuit Refugee Service, która oferuje szkolenia dla wolontariuszy, aby mogli lepiej odpowiadać na rzeczywiste potrzeby uciekających ludzi. To ważna praca i dobrze, że robi ją nie tylko Kościół katolicki, ale także wszystkie inne wyznania.

Jaką rolę w konflikcie odgrywa religia?

-Religia może pokazać jedność, którą wojna ma tendencję do niszczenia. Na przykład, podczas mojej wizyty w wiosce Beregove w zachodniej Ukrainie, byłem pod wielkim wrażeniem, widząc katolików obrządku łacińskiego, grekokatolików, protestantów, reformowanych, żydów, spotykających się razem, aby dzielić się pracą w sytuacji zagrożenia uchodźcami. Ogromna sytuacja kryzysowa, z którą można sobie poradzić tylko wspólnie. "Nie ma żadnych różnic, wszyscy jesteśmy Dobrym Samarytaninem powołanym do tego, by teraz pomagać innym" - powiedział jeden z duszpasterzy podczas tego bardzo szczerego i braterskiego dialogu. To mnie pocieszyło, to naprawdę znak żywego Kościoła.

Jak widzi Pan przyszłość wojny?

-Wojna nie ma przyszłości, w rzeczywistości jest zniszczeniem całej przyszłości. Musimy nauczyć się innego sposobu rozwiązywania konfliktów i napięć. Mam nadzieję w dobrym Bogu, który oddaje losy świata w biedne ludzkie ręce.

Rodzina

Sytuacje, w których lepiej nie brać ślubu

Czasami zdarzają się pary, które nawet na kilka dni przed ślubem mają uzasadnione wątpliwości, które należy dokładnie rozważyć, kiedy można jeszcze uniknąć późniejszego rozstania.

José María Contreras-13 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Tłumaczenie artykułu na język niemiecki

Czasami spotykamy parę, przeczuwamy, że ich związek się rozpadnie, a mimo to nie potrafimy nic im powiedzieć. Czy to ostrożność, tchórzostwo, strach przed odrzuceniem lub niezrozumieniem?

W większości przypadków może to wynikać z rozwagi, ale w innych z braku jasności lub braku śmiałości i męstwa.

Ale jeszcze bardziej paradoksalne jest to, że widzimy ten możliwy krach u naszych dzieci, a czujemy się niezdolni, by im o tym powiedzieć. Musimy korzystać z rad i mówić je we właściwym czasie.

Rozsądnie jest też, aby opowiedział je ktoś, o kim wiemy, że zrobi to właściwie i kto ma nad nimi przewagę.

I faktem jest, że dość często zdarzają się związki, które rodzą się z wadą lub z czasem ulegają witalizacji, wiklina, z której są zrobione jest tak słaba, że widać, iż może być niebezpiecznie iść do przodu.

Jednym z powodów nie zawarcia małżeństwa byłaby myśl o podjęciu zobowiązania z litości, z chęci uszczęśliwienia drugiej osoby.

To uczucie współczucia wobec siebie może doprowadzić do katastrofy i zamiast do szczęścia, do głębokiego nieszczęścia w małżeństwie.

To znaczy, że jako małżeństwo i jako przykład solidarności wobec siebie, może zakończyć się katastrofą.

Zaloty mają udowodnić, że mogę dzielić życie z drugą osobą. To nie jest organizacja pozarządowa.

Innym powodem może być fakt, że zaszła w ciążę.

Być może będziemy musieli poczekać, aż sprawy "ostygną" i wtedy podjąć decyzję. "Jak ochłoną, to się nie ożenią" - może nam ktoś powiedzieć. Jeśli tak jest, to lepiej nie brać ślubu, bo to znak, że małżeństwo się nie uda.

Piękno fizyczne, jeśli jest jedyną rzeczą, która zbliża nas do drugiej osoby, staje się kolejnym powodem, by nie zawierać małżeństwa.

Wychodzenie za mąż tylko i wyłącznie dla piękna fizycznego jest jak wychodzenie za mąż wyłącznie dla seksualności.      

Wszyscy specjaliści w tej dziedzinie są zgodni, że sama seksualność nie może sprawić, że związek będzie trwały. Związek to osobiste zobowiązanie. Osoba ta jest zaangażowana.

Tam gdzie jest tylko seks, zobowiązanie nie jest między ludźmi, ale między ciałami.

W końcu się zmniejszy.

Powodem nie może być również chęć opuszczenia domu, pragnienie niezależności. Niektórzy ludzie biorą ślub, bo chcą się uwolnić od rodziców. Albo nawet dlatego, że chcą się wydawać normalni we własnych oczach.   

Z pewnością nawołują do porażki.

Wygodnie jest myśleć, że mieszkając z rodzicami ma się większą "niezależność" niż po ślubie. Jeśli powodem zawarcia małżeństwa jest dążenie do niezależności lub udowodnienie, że jest się normalnym, to wybiera się złą drogę.

Małżeństwo nie pozwoli pozbyć się rodziców ani uniknąć problemów, które mam ze sobą. Być może najbardziej niebezpieczną rzeczą jest uświadomienie sobie, że w przyszłości to nie zadziała i nie móc zerwać zaręczyn.

Czasem łatwiej jest rozbić małżeństwo niż zaloty. Nie zapominajmy, że tak jak mogą być powody do zawarcia związku małżeńskiego, tak samo mogą być powody odwrotne.

To co powiedzieliśmy o rodzicach, którzy nie mają odwagi nic powiedzieć swoim dzieciom, którzy wiedzą, że rezygnują z ewentualnej pomocy dla swoich dzieci. Często ta niemożność wynika z braku wcześniejszego zdobycia zaufania swoich dzieci.

Posłuchaj podcastu "Sytuacje, w których lepiej nie brać ślubu".

Przejdź do pobrania

Kultura

Ana Iris Simón i Diego Garrocho wstrząsają sumieniami

II Kongres "Kościół i społeczeństwo demokratyczne" Fundacji im. Pabla VI dostarczył debaty i refleksji. Dziennikarka i pisarka Ana Iris Simón potępiła trudności "młodych ludzi w budowaniu biografii, która pozwala nam mieć rodzinę", podczas gdy prodziekan Diego S. Garrocho ostrzegł przed "niestabilnością emocjonalną i psychologiczną".

Rafał Górnik-12 marca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Stabilność młodych ludzi, problemy emocjonalne i ich źródła, trudności z pracą i zarobkami, no i oczywiście rodzina, to niektóre z zagadnień poruszonych przy okrągłym stole moderowanym przez Rafaela Latorre, dziennikarza Onda Cero i El Mundo, w którym dostrzeżono dwie przeciwstawne oceny, choć w niektórych aspektach zbieżne.

Podczas gdy Ana Iris Simón, "agitatorka kulturalna", jak nazwał ją Latorre, i Diego S. Garrocho bezceremonialnie zagłębiali się w rany obecnego młodego pokolenia (Garrocho mówił o niepewności pracy, ale także o "zmęczeniu duchowym" i "niepewności"), profesor Amelia Varcárcel, bardziej w środowisku pokolenia '68, jak sama siebie nazywała, broniła tego, że "ten świat jest o wiele bardziej do zamieszkania niż kiedykolwiek wcześniej", a "młodzi ludzie mogą zasiać dobre wartości, gdziekolwiek pójdą".

Wrócimy do tego stołu, przynajmniej w części. Ale najpierw kontekst. Dwóch Aragończyków ustawiło wysoko poprzeczkę dla kongres. Kardynał Juan José Omella, arcybiskup Barcelony i przewodniczący Konferencji Episkopatu, oraz znakomity jurysta i ekonomista Manuel Pizarro, prezydent Akademii Orzecznictwa i Legislacji, rozpoczęli inscenizację w Fundación Pablo VI, której przewodniczył biskup Getafe, monsignor Ginés García Beltrán.

Godność, dialog

Nie sądzę, aby kiedykolwiek w Hiszpanii miała miejsce tak szczegółowa i sugestywna ekspozycja Nauki Społecznej Kościoła, oparta na papieskim Magisterium, a zwłaszcza na Caritas in Veritate papieża emeryta Benedykta XVI, jak ta, którą w środę wieczorem wygłosił Manuel Pizarro z Teruel.

Daleki od jałowych aprioryzmów i dyskwalifikacji, Pizarro podkreślił, że "rynek nie może stać się miejscem, w którym najsilniejsi podporządkowują sobie najsłabszych"; ale jednocześnie zaznaczył, że "chrześcijanin nie może przyjąć wygodnej afirmacji, że rynki są amoralne"; i domagał się "przykładu".

Wcześniej kardynał Omella zaproponował dekalog, aby odzyskać "zdrową demokrację w służbie godności osoby i dobra wspólnego" i przypomniał o katolickim zaangażowaniu w obronę godności osoby ludzkiej, promocję dobra wspólnego oraz upowszechnianie dialogu, komunii i braterstwa.

Pawła VI, do którego nawiązał również Monsignor García Beltrán podczas ceremonii zamknięcia, Don Juan José Omella prosił "raz po raz" o przebaczenie za "bardzo poważne błędy" sprowokowane przez niektórych w Kościele, ale nie unikał potępienia w różnych kwestiach, na przykład w odniesieniu do rodziny.

Przesłanie Jezusa Chrystusa jest dziś, wskazał wyraźnie, atakowane przez "potężne ideologie chwili" w czterech punktach: katolickiej wizji człowieka, moralności seksualnej, tożsamości i misji kobiety w społeczeństwie oraz obrony rodziny powstałej z małżeństwa mężczyzny i kobiety.

A co z rodziną, Kościołem?

Był to również jeden z zasadniczych aspektów jednego z okrągłych stołów, który został przedstawiony w sposób jednoznaczny lub styczny, z różnie stylizowanymi pochodnymi. Odwołujemy się do wypowiedzi na temat rodziny takich intelektualistów jak Ana Iris Simón, autorka udanej "Ferii", czy Diego S. Garrocho, prodziekan Universidad Autónoma de Madrid, którzy wraz z Amelią Valcárcel, profesorem UNED, byli bohaterami niepokojącego tabela.

Ana Iris Simón zaczęła od zaproponowania kilku wskaźników, takich jak wskaźnik samobójstw wśród młodych ludzi, czy prawa pracownicze, w szczególności odprawy, które "są coraz gorsze", podkreśliła. Jej komentarze oraz komentarze Diego Garrocho przykuły uwagę publiczności.

W dalszej części debaty Rafael Latorre ustąpił miejsca krótkiemu nagraniu dziekana nauk humanistycznych Uniwersytetu CEU San Pablo, Maríi Solano, i odniósł się do komentarza Any Iris Simón na temat braku zakotwiczenia młodych ludzi, czy też faktu, że więzi i lojalności młodych ludzi nie są tak silne jak ich rodziców.

W jednym z twoich felietonów mówisz, że jedna z twoich przyjaciółek jest w bardzo długotrwałym związku, wychodzi za mąż i oboje są bardzo szczęśliwi, i to jest interpretowane jako oda do tradycyjnej rodziny, powiedział Latorre.

Ana Iris podniosła rękawicę i potwierdziła, że "mam dwie przyjaciółki, które bardzo się kochają, są razem od lat i wyszły za mąż, a ja napisałam dla nich kolumnę [w El País]. Wobec relacji, które moglibyśmy nazwać płynnymi [kruchymi], by zapożyczyć myśl Baumana, i innych, które są stałe, są ludzie, którzy chcą dokonać wynalazku i mówić o relacjach gazowych - wyjaśniał pisarz z La Manchy. "Nie lubię płynnych związków, ponieważ są one prawie przewidziane w kategoriach rynku i odpowiadają na to, co widzimy, niezdolność do zaangażowania się w cokolwiek i kogokolwiek, którą widzimy w naszym pokoleniu. Nie lubię solidnych, bo brzmią jak podporządkowanie, jak związek na całe życie... I wymyślają soda pop, zobaczymy jak to będzie..., nie wiem co to jest...", skomentowała Ana Iris, która właśnie urodziła dziecko i pochodzi z "ateistycznej rodziny".

Jego zdaniem "instytucje takie jak rodzina są coraz mniej brane pod uwagę". Dzieje się to również z Kościołem. Idea ta często kończy się obrzuceniem błotem, bo jest to instytucja ludzka. W instytucji rodziny, o ile jest to instytucja ludzka, dzieją się rzeczy, które nam się nie podobają, i to samo dzieje się z Kościołem. Wierzę, że państwo jest bardziej efektywne niż rynek w redystrybucji bogactwa, że w imię państwa popełniono zbrodnie i zrobiono rzeczy, których nienawidzę? Ale to nie znaczy, że przestaję wierzyć w państwo. Chcę być jak najbliżej tego ideału.

Rodzina, stabilność

"Podobnie jest z rodziną. Rodzina powinna zostać zlikwidowana, bo dzieje się w niej szereg historii, które mi się nie podobają. Nie. To, czego chcę, to upodobnić się do tej idei rodziny. To, czego chcę, to przypominać tę ideę rodziny", która według słów jednego z autorów "jest schronieniem przed bezwzględnym światem, i to coraz bardziej" - kontynuował.

"Czy tak samo jest z Kościołem: czy zdarzają się rzeczy, które nam się nie podobają? Tak, więc czy musimy iść wbrew Kościołowi? Nie. To, co musimy zrobić, to zrozumieć, że jako instytucja ludzka powinna przypominać boskie wyobrażenie o tym, czym powinna być, a nie czym jest - dodała Ana Iris Simón.

Moderator widząc, że Diego S. Garrocho przytaknął - tak powiedział - i udzielił mu głosu. "Młodzi ludzie zaczynają tęsknić za stabilizacją, czyli budową stabilnej psychologii" - powiedział prodziekan ds. filozofii na Uniwersytecie Autonomicznym. "Mówi się o niestabilności emocjonalnej, niestabilności psychologicznej, a w głębi duszy jest to odzwierciedlenie globalnej niestabilności, której doświadczamy. Rzadką rzeczą byłoby, aby ludzie mieli stabilność ducha, wracając do kwestii duchowej, kiedy wszystko jest niestabilne, kiedy nie ma jednego miejsca, w którym można umocować swoje zasady, nadzieje i obawy.

Sprzeczności

"Istnieje część społeczeństwa, która mówi o rodzinie, ale nie pracuje, aby rodziny mogły istnieć", powiedziała Ana Iris Simón. "Na liberalnej prawicy występuje solidna i zaciekła obrona rodziny i to jest w porządku, ale potem nie proponuje się żadnych materialnych rozwiązań w tej kwestii. Lewica jest bardzo wojownicza wobec rodziny, ale potem pracuje na jej rzecz". "Między tymi dwoma dyskursami, jednym niesympatycznym dla rodziny, a pracą, żeby te rodziny mogły istnieć", nie ma nic takiego, żeby "młodzi ludzie mogli budować biografię, która pozwala nam mieć rodzinę" - skarżył się dziennikarz i pisarz.

Ana Iris Simón uzupełniła w ten sposób wypowiedź profesor Amelii Valcárcel, która zwróciła uwagę, że "nasze pensje zaczynają się kurczyć w niepokojący sposób i że mając tylko jedną pensję, małe mieszkanie, o którym mówiono w Malasaña, zabiera całą pensję".

Dziennikarka i pisarka na początku swojego wystąpienia zaznaczyła, że jej rodzice nie są tak starzy: ojciec ma 55 lat, a matka urodziła się w 1969 roku. Jej rodzice należą do pokolenia, które mogło "budować biografię". To była jedna z jej wiadomości.

Innymi tabelami, np. dotyczącymi zatrudnienia czy edukacji, zajmiemy się później. Teraz przyszedł czas na okrągły stół poświęcony młodzieży i wyzwaniom nadchodzącego świata.

Watykan

Konflikt na Ukrainie i utracone braterstwo

W niedzielę 13 marca mija dziewięć pierwszych lat od wyboru papieża Franciszka. Tego 13 marca 2013 r. papież życzył, aby jego pontyfikat był "drogą braterstwa, miłości, zaufania między nami".

Giovanni Tridente-12 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

W niedzielę 13 marca mija dziewięć pierwszych lat od wyboru papieża Franciszka. I nigdy bardziej niż w tym okresie, charakteryzującym się katastrofalną i bratobójczą wojną między Rosją a Ukrainą u progu Europy, zagrażającą globalnej stabilności, pierwsze słowa nowego Papieża do ludzi na Placu Świętego Piotra nie brzmiały proroczo.

"A teraz rozpocznijmy tę podróż... Podróż braterstwa, miłości, zaufania między nami. Elementy, niestety, które każda wojna natychmiast kasuje, generując nieprzewidywalne konsekwencje, które będą trwały latami.

Konflikt, którego obecnie doświadczamy, z tysiącami ofiar cywilnych i wojskowych oraz milionami uchodźców zmuszonych do ucieczki przed bombardowaniami, jest dokładnym przeciwieństwem braterstwa, miłości i zaufania między ludźmi. Coś poszło nie tak w ludzkości, pomimo proroctwa z 13 marca 2013 r. i niekończących się okazji oferowanych przez Ojca Świętego do podkreślenia tej programowej wizji.

Nie można nie zauważyć licznych prób dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego, które w oczywisty sposób wpisują się w drogę, którą Kościół podąża od dziesięcioleci, z większą świadomością od czasu Soboru Watykańskiego II, a która doprowadziła w 2019 r. w Abu Zabi do podpisania ważnego dokumentu "O braterstwie ludzi, dla pokoju na świecie i życia razem".

Oczywiście to nie wystarczyło! Trzeba też powiedzieć, że każda wojna, każdy świadomy wybór walki z bratem, jest wynikiem złożonych sytuacji, z przyczynami, które nigdy nie są po jednej stronie, w mieszance wybuchowej - wypada to powiedzieć - która nikomu nie patrzy w twarz, a tym bardziej nie przejmuje się konsekwencjami, które generuje.

To prawda, że kryzys rosyjsko-ukraiński z pewnością nie jest jedynym, a tym bardziej ostatnim. Pochodzimy z dwóch lat pandemicznego zamętu i dziesięcioleci epidemii w różnych częściach świata, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, do tego stopnia, że w tym samym dokumencie o braterstwie napisano, że jesteśmy raczej w "trzeciej wojnie światowej w częściach".

To co jest na horyzoncie to kolejny "integralny" konflikt światowy, a dokładnie czwarty i broń Boże, żeby do tego faktycznie doszło. Dlatego też Stolica Apostolska stara się wprowadzić wszelkie możliwe rozwiązania, aby położyć kres walkom i masowemu zabijaniu niewinnych ofiar oraz otworzyć możliwie trwałe kanały dialogu między wszystkimi stronami.

Sam papież Franciszek w homilii na początku swojego pontyfikatu zalecał szczególnie "troskę o ludzi, troskę o wszystkich, o każdego człowieka, z miłością", - za przykładem św. Józefa - i jest rzeczą niezwykłą, że właśnie zakończył się Rok poświęcony Oblubieńcowi Maryi i cykl katechez papieża na temat umiłowanego patrona Kościoła powszechnego.

Dziewięć lat później może trzeba wrócić do tych słów, do tej "odpowiedzialności, która dotyczy nas wszystkich", bo gdy jej brakuje "wtedy zniszczenie znajduje swoje miejsce, a serce wysycha".

Już przy tej okazji Papież zaproponował klucze, aby położyć kres nienawiści, zawiści i arogancji, które brudzą życie: "czuwajcie nad naszymi uczuciami, nad naszym sercem, bo właśnie stamtąd pochodzą dobre i złe intencje: te, które budują i te, które niszczą".

Zacznijmy więc ponownie od tego miejsca, od tej świadomości i niech każdy z nas zrobi wszystko, co w jego mocy, aby przywrócić harmonię braterstwa i miłości do naszych środowisk życia i pracy. Przynajmniej unikniemy wielu wojen, których jesteśmy głównymi prowodyrami. Boże pomóż nam i zabroń!

Kultura

Puy du Fou, inny sposób przeżywania historii

Od momentu inauguracji w marcu 2021 roku Puy du Fou España stał się ciekawym przedsięwzięciem kulturalno-edukacyjnym, szczególnie polecanym dzieciom i młodzieży. Wspaniałość jego widowisk oraz praca nad dokumentacją historyczną, zastosowaniem dydaktycznym, scenariuszem i inscenizacją uczyniły z tego parku centrum kulturalne o szczególnym znaczeniu w centralnym obszarze Hiszpanii. 

Maria José Atienza-12 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Puy du Fou España znajduje się na obrzeżach Toledo. Jest to historyczny park tematyczny o powierzchni ponad 30 hektarów, w którym na łonie natury znajdują się historyczne wioski, stragany i warsztaty z rękodziełem i lokalnymi produktami, a przede wszystkim szereg pokazów inspirowanych wielkimi wydarzeniami z naszej przeszłości i legendarnymi postaciami hiszpańskiej kultury.

Puy du Fou Spain łączy szczególną inscenizację ze starannie dobraną oprawą, dając początek poważnemu, a zarazem zabawnemu zaangażowaniu w upowszechnianie kultury dla wszystkich grup wiekowych. 

Puy du Fou Hiszpania rozpoczął swoją podróż w sierpniu 2019 roku, kiedy to miał premierę pierwszy duży nocny pokaz. Sen o Toledo.

Ten występ został bardzo dobrze przyjęty przez publiczność. Dwa lata później, w marcu 2021 roku, otwarto bramy wielkiego day parku, położonego niecałą godzinę drogi od stolicy Hiszpanii. Od tego czasu park oferuje spektakularny świat podróży w czasie, z którego skorzystały już tysiące osób. 

Pięć pokazów oferowanych obecnie w Puy du Fou España odbywa się w tej enklawie, która jest całkowicie zintegrowana z naturalnym środowiskiem i została ponownie zasiedlona przez rodzime gatunki: Ostatnia piosenka, Pióro i Miecz, Za morzem oceanu, Wędrówka przez wieki i wieczorne show Sen o Toledo. Wszystkie zostały opracowane na podstawie starannie udokumentowanych skryptów. 

Występy

Poprzez swoje pokazy i wioski historyczne młodzi i starsi mogą zapoznać się z wyczynami Cyda na niezwykłej trybunie w Ostatnia piosenkaSpektakl prezentowany jest z wykorzystaniem rewolucyjnej inscenizacji i niespotykanej dotąd technologii. 

Podróż do Złotego Wieku Toledo w świetnym Corral de Comedias jest możliwa dzięki spektaklowi Pióro i Mieczgdzie widz może przeżyć przygody Lope de Vega, z pięcioma zmieniającymi się scenami i choreografiami na wodzie. 

Jednym z najbardziej znanych spektakli jest m.in. Sokolnictwo Królewskie. Ponad 200 ptaków i drapieżników przelatuje nad głowami młodych i starszych w teatralnym przedstawieniu, które odtwarza fikcyjny rozejm między Abderramánem a Fernánem Gonzálezem, ale z drugiej strony nie przeszkadza w mierzeniu sił obu władców w przestworzach. Broń ustępuje teraz miejsca najbardziej majestatycznym ptakom północy i południa w pokojowym wyczynie.

Odejście do nowego świata znajduje się w spektaklu Za morzem oceanuwciągająca podróż, która pozwoli przeżyć epicki wyczyn Krzysztofa Kolumba i jego załogi do Nowego Świata.

Doświadczenia tych anonimowych bohaterów, nieznanych, ale jednocześnie będących protagonistami historii i którzy ukształtowali dzisiejszą Hiszpanię, są przedmiotem opowieści w Wędrówka przez wieki

Każdy z tych wspaniałych dziennych spektakli trwa około 30 minut. Przestronność scenografii ułatwia czerpanie radości z oglądania wszystkim, którzy ją oglądają. Spektakularne choreografie i misternie tworzone kostiumy dopełniają niezrównaną inscenizację, która jest ciekawym i odmiennym wydarzeniem kulturalnym odpowiednim dla całej rodziny. 

Wsie 

Puy du Fou Hiszpania jest domem dla czterech historycznych wiosek, w których ulice i przestrzenie są odtworzone, aby pokazać sposób życia, rzemiosła i fizjonomię różnych czasów i miejsc na przestrzeni historii.

Tak więc andaluzyjska Hiszpania ma swoje centrum w obozie wielkiego kalifa Abderramána III; średniowieczne wioski są reprezentowane w Puebla Real, ziemie La Manchy i ich produkty w Venta de Isidro i wreszcie Arrabal, który symuluje popularne rynki historycznie zlokalizowane na obrzeżach wielkich miast. 

W tych miejscowościach można również podziwiać karczmy i dwory, a także odwiedzić stragany i warsztaty z rękodziełem i lokalnymi produktami, gdzie rzemieślnicy wyjaśniają procesy wytwarzania oferowanych produktów. 

Zobowiązanie do zatrudnienia 

Puy du Fou Hiszpania wygenerowała ponad 700 bezpośrednich miejsc pracy i ponad 1000 pośrednich. Zatrudnia ponad 85 rzemieślników i zawodów (od krawców po architektów, od opiekunów zwierząt po rzemieślniczych szermierzy). 

Projekty na nowy sezon obejmują również budowę dwóch nowych sal do spotkań i imprez. Dołączą one do ponad 10 przestrzeni, w tym audytoriów, które Puy du Fou Spain już oferuje do organizacji imprez firmowych w tym oryginalnym otoczeniu. W rzeczywistości, generowanie i promowanie zatrudnienia na tym obszarze jest jednym z celów Puy du Fou Hiszpania, która aspiruje do stania się kluczowym graczem w ożywieniu gospodarczym i reaktywacji turystyki śródlądowej. 

Oryginalna dydaktyka

Jednym z punktów wyróżniających Puy du Fou España jest dydaktyczne podejście do historii, które zawarte jest w jej rozbudowanej reprezentacji oraz w scenariuszach jej pokazów. 

Teatralny sposób, w jaki zwiedzający jest bez wysiłku zanurzony, aby stać się częścią kluczowych wydarzeń i okresów w historii Hiszpanii. 

Grupy szkolne mogą skorzystać z warsztatów immersyjnych, które oferują młodym ludziom zupełnie inny sposób nauki, w którym sami są częścią historii. 

W ich trakcie uczestnicy mogą poznać szlachetną sztukę sokolnictwa i opiekę, jakiej te zwierzęta wymagają na co dzień, a także najciekawsze fakty dotyczące struktury miast w różnych okresach historycznych, a nawet jak wykuwano miecz w średniowieczu.

Pokazy i odtworzenia mają za sobą wcześniejszą pracę dokumentacyjną nad obyczajami, sposobem życia, religijnością i faktami historycznymi, która uwidacznia się w nawarstwieniu treści oraz dokładnym odtworzeniu i opracowaniu postaci i historii, na których skupia się każdy z pokazów. 

To zrównoważone spojrzenie na historię sprawiło, że jest to interesujący kierunek na hiszpańskiej scenie kulturalnej.

Watykan

Czerny podkreśla działalność Kościoła w konflikcie ukraińskim

Raporty rzymskie-12 marca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Kardynał Michał Czerny wrócił do Rzymu 11 marca po trzydniowej wizycie na Ukrainie i Węgrzech.

Czerny był jednym z wysłanników papieża, wraz z kardynałem Konradem Krajewskim, do rozdartego wojną kraju, aby wyrazić swoją bliskość wobec milionów uchodźców uciekających z Ukrainy i tych, którzy jeszcze w tym kraju przebywają.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Niemieccy biskupi, którzy nie akceptują decyzji ścieżki synodalnej w niewygodnej sytuacji

Uchwały z podróży synodalnej były w centrum uwagi na zakończonym niedawno zgromadzeniu Konferencji Episkopatu Niemiec. W tym kontekście mówiono o "rozwoju katechizmu", gdyż zdaniem przewodniczącego Bätzinga "instrumentalność" katechizmu "nie jest wystarczająca".

José M. García Pelegrín-11 marca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Niemiec (DBK), odbywające się od 7 do 10 marca w Vierzehnheiligen, upłynęło głównie pod znakiem dwóch tematów: wojny na Ukrainie i drogi synodalnej. Na zgromadzenie zostali zaproszeni współprzewodniczący czterech "forów synodalnych", a także Thomas Söding, wiceprzewodniczący "Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich", który jest jednocześnie wiceprzewodniczącym ścieżki synodalnej. Prezes DBK, bp. Georg Bätzing, uzasadnił obecność świeckich na zgromadzeniu biskupów mówiąc, że także tutaj "należy praktykować synodalność".

W sprawie inwazji na Ukrainę abp Bätzing oświadczył, że jest ona próbą odsunięcia od władzy "prawowitego rządu" i dlatego jest "sprzeczna z międzynarodowym prawem publicznym", a świat nie może być biernym obserwatorem.

Z drugiej strony "kwestia kolońska" zajęła centralne miejsce po powrocie kardynała Rainera Woelki do diecezji po czterech miesiącach refleksji, o które prosił Ojciec Święty. Sytuacja w diecezji jest skomplikowana, dlatego kardynał po raz kolejny oddał swoją ciągłość w ręce papieża. Na konferencji prasowej otwierającej obrady plenarne biskup Georg Bätzing wezwał papieża i prefekta Kongregacji ds. Biskupów, kardynała Marca Ouelleta: "Odpowiedzialność należy teraz do nich i nie możemy czekać zbyt długo.

W homilii podczas Mszy św. otwierającej zgromadzenie bp. Bätzing stwierdził, że bycie katolikiem oznacza "życie solidarnością, a nie konfesyjnym zawężeniem, izolacją czy tworzeniem tożsamości poprzez wytyczanie granic"; aby osiągnąć ten cel "musimy jeszcze pokonać sporo barier, odważyć się na postęp i zmienić obowiązujące dotąd sposoby myślenia". Kardynał Reinhard Marx kontynuował w swojej homilii w tym samym duchu: pytanie o "autentyczny Kościół" jest obecnie stawiane w nowy sposób, gdzie nie chodzi tylko o dogmaty. Na co mi czyste dogmatyczne wyznanie wiary - kontynuował Marks - jeśli w praktyce wspiera dyktaturę? Tymczasem nuncjusz apostolski, ks. bp. Nikola Eterović, wezwał - zgodnie z linią wyznaczoną przez papieża Franciszka dla synodu powszechnego - do "rozeznawania duchów" i wyraźnie przypomniał list, który Ojciec Święty napisał "do ludu Bożego, który pielgrzymuje w Niemczech" w 2019 r.

W związku z podróżą synodalną plenum DBK omawiało - jak podsumował to bp Bätzing na końcowej konferencji prasowej w czwartek 10 marca - "fundamenty teologiczne" w dwóch aspektach: eklezjologii i antropologii. Bätzing podsumował to na końcowej konferencji prasowej w czwartek, 10 marca: "fundamenty teologiczne" w dwóch aspektach: eklezjologii i antropologii. W części poświęconej eklezjologii omawiano kwestię święceń sakramentalnych dla kobiet; przewodniczący DBK powtórzył - podobnie jak przy innych okazjach - że w tej dziedzinie istnieje "bardzo wyraźna granica", ponieważ żadne decyzje nie mogą być podejmowane w Niemczech, ale "refleksje zostaną udostępnione Kościołowi powszechnemu". Jeśli chodzi o sekcję antropologii, powiedział, że odbyły się dyskusje na temat znaczenia prawa naturalnego; konkretnie odniósł się do "biegunowości płci": pomiędzy dwoma biegunami - mężczyzną i kobietą - "rzeczywistość pokazuje, że istnieją inne tożsamości". I to jest fundamentalne w rozważaniach, jak traktować tych, którzy żyją w związku z osobą tej samej płci. Zdaniem bp. Bätzinga "doktryna katechizmu musi być zróżnicowana i rozwinięta, ponieważ nie mówi nic o osobach trans" i stwierdził: "Instrumenty [katechizmu] nie są już wystarczające".

Kluczową kwestią omawianą na zebraniu biskupów jest realizacja uchwał z podróży synodalnej; na przykład na lato zaplanowano pierwsze czytanie "podstawowego rozporządzenia" dla osób pracujących w organizacjach kościelnych; w związku z tym prezes DBK pytał na czwartkowej konferencji prasowej: "Jak postępujemy z osobami, które nie podzielają naszej wiary, na przykład z muzułmanami, którzy pracują w świetlicach czy domach prowadzonych przez Kościół?"."Potrójna przypadkowość katolickiego organu pracującego wyłącznie dla katolików i skierowanego do katolików "ustała już dawno temu". Innymi słowy: "osobista lojalność" wobec katolickiej doktryny nie będzie już wymagana.

Jedną z kontrowersyjnych kwestii omawianych już na zgromadzeniu podróży synodalnej jest utworzenie "rady synodalnej", która miałaby realizować uchwały po zakończeniu samej podróży synodalnej; niektórzy uczestnicy nalegają na przykład, aby składała się ona z biskupów, księży i świeckich i aby decydowała np. o wyborze biskupów, a nawet oceniała działalność biskupów; byłaby więc swego rodzaju organem kontrolującym działalność biskupów.
Ogólnie rzecz biorąc, bp. Bätzing podkreślił - jak to już czynił przy innych okazjach - że uchwały z podróży synodalnej będą sukcesywnie wprowadzane w życie, nie czekając aż zostaną sfinalizowane. Podkreślił też, że decyzje te nie są "wiążące" dla biskupów, ale każdy biskup jest odpowiedzialny przed swoim sumieniem i wolny w realizacji ich we własnej diecezji. Zauważył jednak, że istnieją pewne obawy, iż doprowadzi to do "atomizacji" diecezji: "Jak wspierać realizację [uchwał z podróży synodalnej] w diecezjach? Przykład, jak można to zrobić, podał prezes DBK w odpowiedzi na pytanie podczas konferencji prasowej: biskup, który nie zgadza się na realizację uchwały "będzie musiał podjąć dialog z wiernymi swojej diecezji i wyjaśnić, dlaczego tego nie robi". Jeśli zostanie to połączone z "nadzorem" ze strony "rady synodalnej", to wydaje się, że - jeśli te propozycje przejdą - wolność biskupów, którzy nie zgadzają się z tym, co jest synodalnie poprawne, pozostanie martwą literą.

Konferencja Biskupów krajów nordyckich (Dania, Norwegia, Szwecja, Finlandia i Islandia) spotkała się w tym samym czasie co Konferencja niemiecka w Tromsø w północnej Norwegii. Stamtąd wysłali list do biskupów niemieckich, aby wyrazić, że "jesteśmy zaniepokojeni kierunkiem, metodologią i treścią podróży synodalnej Kościoła w Niemczech". Podkreślając, że poruszane tu kwestie nie są specyficzne dla Niemiec, ale występują na całym świecie, odwołują się do synodu powszechnego zwołanego przez papieża Franciszka: "Proces ten wymaga radykalnego nawrócenia. Najpierw musimy na nowo odkryć i przekazać obietnice Jezusa jako źródło radości, wolności i rozkwitu. Naszym zadaniem jest uczynienie z naszych depositum fidei przekazany przez Kościół, z wdzięcznością i czcią". Dziewięciu biskupów nordyckich przypomina swoim niemieckim braciom o kierunku, w jakim musi zmierzać każdy proces reform w Kościele: "Prawdziwe reformy w Kościele zawsze polegały na obronie i wyjaśnianiu katolickiej doktryny opartej na Bożym Objawieniu i autentycznej tradycji oraz wiarygodnym wprowadzaniu jej w życie, a nie na podążaniu za duchem czasu. Ulotność ducha czasu potwierdza się każdego dnia". Podkreślają również, że "Kościół nie może być definiowany tylko jako widzialna społeczność. Jest to tajemnica komunii: komunia ludzkości z Trójjedynym Bogiem; komunia wiernych między sobą; komunia Kościołów lokalnych na całym świecie z Następcą Piotra". To już druga sąsiednia Konferencja Episkopatu - po wysłanym kilka tygodni wcześniej liście Konferencji Episkopatu Polski - która oficjalnie zwraca się do biskupów niemieckich, prosząc ich o przekierowanie przebiegu synodalnej podróży w kierunku "wezwania do radykalnego nawrócenia i świętości".

Zasoby

Święty Ireneusz z Lyonu. Doktor Jedności

Na początku tego roku papież Franciszek ogłosił świętego Ireneusza z Lyonu doktorem Kościoła, uznając jego pisma za kwalifikowanych świadków autentycznej doktryny apostolskiej.

Antonio de la Torre-11 marca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Św. Ireneusz urodził się na Wschodzie, w prężnie działających wspólnotach chrześcijańskich Azji Mniejszej (być może w Smyrnie, około roku 130). Kształcił się w tradycji azjatyckiej, która była intensywnie rozwijana od apostoła Jana aż do genialnego dzieła św. Justyna. Jednak swoją działalność duszpasterską, przynajmniej taką, jaką znamy dzisiaj, prowadził na Zachodzie, jako kapłan, a następnie biskup Lyonu, poświęcając swój apostolat Galom, Rzymianom i Germanom. Widzimy znów bogatą różnorodność Kościoła II wieku, w którym biskup kultury azjatyckiej mógł rozwijać swoją posługę w Galii.

Zauważamy też intensywną mobilność chrześcijan, którzy w tym wieku szerzyli wiarę w całym imperium. W rzeczywistości św. Ireneusz dwukrotnie podróżował do Rzymu. Jako kapłan przynieść papieżowi Eleuteriuszowi list od męczenników z Vienne. Jako biskup udał się na spotkanie z papieżem Wiktorem, aby bronić tradycji kultury azjatyckiej w odniesieniu do Wielkanocy, nie tracąc przy tym pełnej jedności z Kościołem rzymskim. Jego tytuł rozumiemy zatem jako. Doctor UnitatisRola papieża: jedność między różnymi kulturami chrześcijańskimi i jedność między różnymi wspólnotami a papieżem, który przewodniczy wspólnocie Rzymu w działalności charytatywnej.

Ogłaszając go doktorem, Kościół daje szczególne uznanie jego pismom teologicznym jako kwalifikowanym świadkom autentycznej doktryny apostolskiej. Tylko dwa jego dzieła są kompletne. Najważniejszy z nich, monumentalny traktat pt. Przeciwko herezjomzorganizowany w pięciu księgach, który jest najważniejszą refleksją teologiczną całego II wieku i być może całej teologii azjatyckiej. Jako uzupełnienie, mały klejnot pt. Wykazanie się przepowiadaniem apostolskimgdzie dogłębnie wyjaśnia podstawowe elementy wiary otrzymane od apostołów przez tradycję. Niestety, z reszty jego twórczości nie pozostało prawie nic, a nawet nie wiemy z całą pewnością, jak zginął, choć jedna z tradycji wspomina go jako męczennika w wielkim prześladowaniu Septymiusza Sewera w 202 roku.

Twoje zainteresowania

Wiemy już, że Ojcowie Kościoła nie pisali swoich dzieł dla samego wydawania książek czy eksponowania swoich osobistych pasji, ale z głębokim poczuciem misji na rzecz Kościoła. Widzimy to w pismach św. Ireneusza, którego głównym celem jest wspieranie i strzeżenie wiary prostych, starannie wyjaśniając doktrynę apostolską oraz jasno i rozsądnie piętnując jej wypaczenia i manipulacje. Z drugiej strony, jak wskazuje jego tytuł doktora, zawsze wykazuje poważne zainteresowanie ukazywaniem i promowaniem jedności Kościoła w jego godnej podziwu różnorodności kultur: Niemcy, Celtowie, Galowie, Grecy, Rzymianie i Azjaci dzielą tę samą wiarę i ten sam Kościół.

Inną wielką troską św. Ireneusza jest wyjaśnianie i przekazywanie tego, co sam otrzymał przez tradycję. Istnieją liczne odniesienia, wyraźne lub dorozumiane, do nauczycieli, którzy go poprzedzili: św. Jana, św. Ignacego, św. Polikarpa, św. Papiasza i prezbiterów z Azji oraz św. Justyna. Jego niezwykła refleksja teologiczna jest głęboko zakorzeniona w Tradycji i w żadnym momencie nie oddziela się od niej ani nie fałszuje jej. Otrzymuje też z Tradycji kanon Pisma Świętego, zwłaszcza Ewangelie. Św. Ireneusz będzie mówił o. ewangelia tetramorphEwangelii, czyli jednej Ewangelii ukazanej w czterech postaciach: czterech Ewangelii kanonicznych, które mamy dziś w kanonie ksiąg natchnionych. Św. Ireneusz porusza się zwykle w tematach i doktrynach naznaczonych przez tradycję i w języku bliskim Pismu Świętemu, choć, paradoksalnie, jego geniusz teologiczny pozwoli mu na ekspresję tak nowatorską, że nawet dziś jest ona nadzwyczaj aktualna.

O stworzeniu i człowieczeństwie

Istotnym tematem w doktrynie św. Ireneusza jest stworzenie materialne, jako miejsce spotkania Boga z ludzkością, a także jako miejsce teologiczne pogardzane przez gnostyków, którzy odmawiali materii jakiejkolwiek wartości, jako wynik błędu w świecie boskim. Jednak ludzkość powstaje z materii, gdy Bóg Ojciec formuje swoimi rękami Adama (Słowo i Duch), któremu tchnie ducha życia. W tym uformowaniu Adama św. Ireneusz widzi obraz Boga w człowieku, który odnosi się do jego ducha i materii. Z tego pierwotnego obrazu Bóg rozwija historię stworzenia jako proces, w którym człowiek, obraz Boga, staje się coraz bardziej do Niego podobny, a wszystko to w ramach czasu i materii.

Św. Ireneusz uczy nas zatem, że historia, stawanie się całego Stworzenia, jest historią zbawienia, czasem, który Bóg poświęca na dokończenie formowania swego stworzenia do doskonałości swego podobieństwa. Historia to gospodarkaKościół, plan obmyślony przez Boga dla zbawienia człowieka w jego jedności ciała i ducha, proces poruszany na różnych etapach przez natchnienie jednego Ducha Świętego. 

To Duch Święty kieruje tym procesem i daje o nim znać tym, którzy zostali posłani przez Boga, zarówno w Starym Testamencie (prorocy), jak i w Nowym Testamencie (apostołowie). W sercu tego procesu znajduje się Wcielenie Słowa, zasadniczy moment, w którym Bóg kształtuje nowego i doskonałego Adama, Jezusa Chrystusa, który przychodzi, aby zrekapitulować w sobie wszystko, co ludzkie, wyzwolić je i doprowadzić do pełni.

Ciało Słowa

Jeśli nauki gnostyckie opierały się na spekulacjach i teoretycznych tajemnicach, aby przez ich poznanie uzyskać zbawienie ducha, boskiej iskry człowieka, to św. Ireneusz skupi swoje nauczanie na tajemnicach Słowa Bożego w ludzkim ciele, jako nowego Adama. Będzie więc mówił o wyzwoleniu dokonanym przez Słowo Wcielone na Krzyżu, a nie o opracowaniu intelektualnego systemu oświecenia, ponieważ w nim znajduje się kulminacja Jego aktu posłuszeństwa, który anuluje nieposłuszeństwo pierwszego Adama i w ten sposób odkupuje ludzkość od wszelkiego zła, jakie to nieposłuszeństwo na nią sprowadziło. Jezus Chrystus doprowadza zbawioną ludzkość do pełni, dając jej wraz z Duchem Świętym doskonałe Boże podobieństwo i prowadząc ją ku temu, co najwyższe, ku wizji i spotkaniu z Ojcem. Zgodnie z zapowiedzią Izajasza, Emmanuel (Bóg z nami), Słowo Wcielone, będzie znakiem od głębi ziemi (wyzwolenie uzyskane na Krzyżu) do wyżyn nieba (zbawienie rozumiane jako udział w tajemnicy wniebowstąpienia ciała Chrystusa po prawicy Ojca).

Ta wspaniała wizja historii ludzkości, zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa i prawdziwej pełni osoby ludzkiej (jedność materii i ducha) ma swój odpowiednik we wspaniałym celu, który zwieńczy cały ten proces. Wychodząc od nauczania swoich poprzedników, św. Ireneusz wyjaśni, że historia doprowadzi do Milenium przepowiedzianego przez św. Jana w Apokalipsie. Królestwo tysiąca lat, w którym sprawiedliwi będą się cieszyć z Jezusem Chrystusem, to stworzenie odnowione i uwolnione od wszelkiego zła. Przestrzeń odpłaty i spełnienia, ale przede wszystkim końcowy etap procesu kształtowania ludzkości, gdzie ciało zmartwychwstałych sprawiedliwych będzie przygotowane do przyjęcia wizji Boga. Przy końcu tysiąclecia niebiańskie Jeruzalem zstąpi do tego odnowionego Stworzenia, a ludzkość wejdzie w doskonałą jedność i podobieństwo w wizji Ojca.

Na placu budowy nowego Doctor UnitatisW ten sposób uczymy się widzieć jedność różnych kultur w jednej wierze, różnych wspólnot w jednym Kościele, czterech Ewangelii w jednym przesłaniu Jezusa Chrystusa, różnych etapów historii w jednym planie i wszystkich Bożych postanowień w jednym planie. gospodarka oszczędzanie energii. Wobec potrzeby jedności i harmonii w świecie, w którym żyjemy, odkrywamy w św. Ireneuszu starożytnego Doktora, który w naszych czasach ma jeszcze wiele do nauczenia.

AutorAntonio de la Torre

Doktor teologii

Czym jest big data dla bractwa?

Analiza tych danych ukazuje nam społeczeństwo potrzebujące modelu myślenia wyartykułowanego i skoncentrowanego na prawdzie, na osobie. To jest zadanie dla każdego z nas.

11 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Nie zdajemy sobie sprawy z ilości danych osobowych, które krążą na zewnątrz i które stale zasilamy za pomocą kart lub zakupów online, nie wspominając o danych, które podajemy na portalach społecznościowych i podczas odwiedzania stron internetowych, które odwiedzamy w celach zawodowych lub rozrywkowych. W "chmurze", pojęciu tyleż niezdefiniowanym, co niepokojącym, znajdują się dane o tym, co czytamy, jak się ubieramy, jakie mamy nawyki żywieniowe, gdzie najchętniej podróżujemy, jakie są nasze zarobki, nawyki oszczędzania i zdolności inwestycyjne, sytuacja rodzinna, poglądy religijne, sport, preferencje polityczne, co robimy na wakacjach lub w czasie wolnym, raporty medyczne i wiele innych informacji. Jeśli to wszystko jest poskładane i połączone, mogą nas poznać lepiej niż my sami.

Cały zestaw technik przetwarzających i zarządzających tą ogromną ilością danych, które pozwalają nam poznać, przewidzieć i kierować zachowaniami jednostek lub grup społecznych, stanowi świat Big DataO koncepcji tej pisano obszernie, prawie zawsze kwalifikując ją jako inwazyjną, choć techniki te są etycznie neutralne, ich kwalifikacja będzie zależała od sposobu ich wykorzystania.

Bractwa mogą również korzystać z technik podobnych do Big Data. W tym przypadku informacje, którymi należy się posługiwać, to nie tylko te, których dostarcza baza danych każdego bractwa na temat jego członków, z której można wydobyć informacje, aby skutecznie pomóc im w wypełnianiu ich misji; istnieje o wiele więcej informacji interesujących dla bractw, które nie są chronione lub zaszyfrowane i są łatwo dostępne. Wystarczy podnieść głowę i obserwować otoczenie, które dostarcza nam ciągłych informacji, wystarczy je zidentyfikować, przeanalizować, wyciągnąć wnioski i określić plany działania.

Jakie dane oferuje obserwacja naszej rzeczywistości społecznej? Po latach rządów bez określonej ideologii, terenem zawładnął relatywizm, przebrany za poprawność polityczną. Przejawia się to w ideologii gender, nasilonym nacjonalizmie, aborcji/eutanazji, egalitaryzmie z mocy prawa, manipulacji edukacyjnej i terroryzmie kulturowym, upaństwowieniu gospodarki i polityce fiskalnej prowadzącej do zubożenia państwa opiekuńczego, które ogranicza wolność osobistą. Moglibyśmy dalej dodawać kolejne obserwowalne dane, ale myślę, że to wystarczy.

Co bractwa powinny zrobić z tymi wszystkimi notatkami, jakie powinny być kryteria analizy tego Big Data i przedstawiania propozycji działań?

Pierwszym zadaniem jest zidentyfikowanie wspólnego wątku wszystkich tych pozornie niepowiązanych faktów, które zbiegają się w głęboko tłamszącej i konserwatywnej ideologii, trzymającej się wyidealizowanej przeszłości, niezdolnej do dokonania skoku naprzód; trzymającej się przestarzałych i nieudanych zasad doktrynalnych, mającej obsesję na punkcie przeszłości, niezdolnej do przygotowania się na przyszłość. Kolejną rzeczą jest pozbawienie go fałszywej, postępowej okleiny. Zdumienie oficjalnej lewicy po opublikowaniu Fairautorstwa Any Iris Simón, autorki uważanej za "progre", w której z nostalgią przedstawiła tradycyjne wartości przeżywane w jej wiosce i w jej rodzinie, prostych, pracowitych i lewicowych ludzi, a także rozmontowała mity salonowego progresywizmu.

Analiza tych danych pokazuje nam społeczeństwo potrzebujące modelu myślenia wyartykułowanego i skoncentrowanego na prawdzie, na osobie. Jest to zadanie dla wszystkich; walka kulturowa nie toczy się tylko w parlamentach, w mediach czy na uniwersytetach, ale także w społeczeństwie obywatelskim, którego częścią są bractwa. Muszą to być nie tylko miejsca aktywności i uczuć, ale także przestrzenie doktrynalnie i duchowo zamieszkałe, z projekcją społeczną.

Pogodne i dobrze osadzone społeczeństwo to takie, które ma projekt oparty na ideach i jest zdolne do podejmowania ryzykownych decyzji, które kontemplują daleki horyzont. Ani w społeczeństwie, ani w bractwie nie można podejmować decyzji na krótką metę, szukając natychmiastowych rezultatów, które są niespójne i sprzeczne, ponieważ nie odpowiadają modelowi myśli, ale okazji chwili.

W tym celu należy, jak powiedzieliśmy, zbadać środowisko, określić klucze społeczne i zastosować kryteria analizy oparte na zasadach nauki społecznej Kościoła, z własnymi kryteriami, nie dając się ponieść prądowi relatywistycznemu. Bractwa muszą mieć odwagę być postępowe, wierzyć w wolność i aktywnie uczestniczyć w przemianie społeczeństwa.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Więcej
Świat

Bohdan i Ihor, seminarzyści w Rzymie: "My Ukraińcy chcemy być wolni".

Ci seminarzyści z bazyliańskiego Kolegium św. Jozafata Kościoła greckokatolickiego są wśród ośmiu Ukraińców studiujących na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. Stamtąd żyją, w stałym kontakcie z rodziną i przyjaciółmi, dramatyczną sytuacją na Ukrainie po inwazji rosyjskiej.

Maria José Atienza-10 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Bohdan Bazan i Ihor Luhovyi to dwaj ukraińscy studenci na Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża w którym studiują Komunikację instytucjonalną Kościoła dzięki pomocy współpracowników z Fundacja Rzymskie Centrum Akademickie. Tam rozmawiali z Gerardo Ferrara o tym jak żyją w tych dniach w stałej łączności z rodziną i przyjaciółmi.

Ihor Bazan Ukraina
Ihor Bazan

Ihor Bazan, 24 lata, należy do Archieparchii Lwowskiej. Ten młody seminarzysta włączył się w pracę grupy wolontariuszy w Rzymie i codziennie komunikuje się z ukraińskimi nastolatkami cierpiącymi z powodu wojny, udzielając im wsparcia psychologicznego, opowiadając historie, które pomagają im nie myśleć zbyt wiele o wojnie i oferując wskazówki, jak zachowywać się w różnych sytuacjach i zachować spokój.

Bohdan Luhovyi, pochodzący z Bolechowa w zachodniej części Ukrainy, studiował przez sześć lat w seminarium duchownym w Kijowie i należy do tego samego archieparchii, do której powróci po ukończeniu studiów komunikacyjnych. Jego zdaniem "Ukraina jest daleko od Rosji pod względem mentalności i wartości, ale blisko geograficznie, więc Ukraina często cierpiała z powodu przemocy różnych rosyjskich reżimów".

26-letni Ukrainiec docenia też demonstracje wielu obywateli Rosji przeciwko inwazji, które kosztują ich nawet wyroki więzienia. W tym sensie podkreślają, że mimo manipulacji medialnej, która trwa w Rosji od dziesięcioleci, teraz "na szczęście Rosjanie i cały świat dowiedzieli się o tym, co się dzieje i o masakrach, które mają miejsce".

Obaj ukraińscy studenci obawiają się, że celem obecnego rządu rosyjskiego jest "odbudowa Związku Radzieckiego i utworzenie jego imperium w Europie Wschodniej". Jest to więc coś, co dzieje się teraz z Ukrainą i będzie się działo z innymi krajami.

Bohdan Luhovyi Ukraina
Bohdan Luhovyi

Są też świadomi różnic w rozważaniach narodowych między wschodem a zachodem kraju. Podczas gdy zachód Ukrainy jest bardziej proukraiński, wyjaśnia Ihor, "tzn. bardziej świadomy własnej tożsamości narodowej; wschód jest przeciwieństwem. Problem ten sięga tragedii Hołodomoru.

Hołodomor (Голодомор po ukraińsku i rosyjsku) był jednym z wielkich ludobójstw XX wieku. Około 8 milionów Ukraińców zmarło z głodu w czasie reżimu stalinowskiego.

Ukraińcy, mówią ci młodzi seminarzyści, "nie chcą żyć w kraju, który tylko najeżdża, a nie rozwija się. Cele Ukraińców są odwrotne niż Putina, chcemy być wolni. Chcemy być wolni. I prosimy świat o uwolnienie nas z tej ciemności.

Rola ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego

Zarówno Bohdan, jak i Ihor należą do Kościoła. Ukraiński grekokatolik. Kościół katolicki obrządku wschodniego, który od początku chrześcijaństwa na Rusi Kijowskiej odgrywa bardzo ważną rolę w zachowaniu i rozwoju kultury, wiary i myśli narodów słowiańskich.

W czasach sowieckich ukraiński Kościół greckokatolicki pozostawał w podziemiu. "Księża naszego Kościoła byli więzieni, torturowani i zabijani za to, że uznawali Ukrainę za specyficzną tożsamość i byli częścią Kościoła katolickiego obrządku greckiego" - wspomina Ihor. Teraz obaj, wraz ze swoimi kolegami z Kolegium Bazyliańskiego św. Jozafata Kościoła Greckokatolickiego, pomagają jak tylko mogą, a przede wszystkim proszą o modlitwę i pomoc, aby jak najszybciej zakończyć ten konflikt i pomóc milionom swoich współobywateli, którzy z powodu konfliktu musieli opuścić swoje domy, miejsca pracy i rodziny.

Więcej
Ewangelizacja

"Nie możemy ograniczać wiary chrześcijańskiej do horyzontu jednej kultury".

W konferencji "Ewangelizacyjna misja Kościoła", która odbyła się na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Nawarry, wzięli udział bp Giampietro Dal Toso, przewodniczący Papieskich Dzieł Misyjnych (PMO) oraz José María Calderón, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Maria José Atienza-10 marca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Przewodniczący Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych (PMS), Monsignor Gianpietro Dal Toso, skupił się w swoim wystąpieniu na zasadach teologicznych dla działań misyjnych i dla Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych.

W tej kwestii wyjaśnił, że w celu osiągnięcia misji, w szczególności misji ad gentesIstotne jest, aby punktem wyjścia była Trójca Święta i aby wykorzystać cztery elementy: dialog, świadectwo, głoszenie i zakładanie nowych Kościołów.

Przewodniczący Papieskich Towarzystw Misyjnych zwrócił uwagę na konieczność uniknięcia eklezjologicznej redukcji misji, "jest oczywiste, że misja jest także dziełem Kościoła, ale gdyby misja była tylko wolą, to dzieło Kościoła byłoby modelem, który można by łatwo wymienić, a przede wszystkim ograniczałoby się do czysto doczesnego horyzontu organizacji na tym świecie". To właśnie Kościół jest do dyspozycji tej misji".

Bp Dal Toso zwrócił też uwagę na uniwersalność słowa Bożego, którego celem jest zbawienie wszystkich ludzi, i wyjaśnił, że "nie ma jednej kultury dla przekazywania, pojmowania i przeżywania Ewangelii". Nie możemy ograniczać wiary chrześcijańskiej w horyzoncie jednej kultury, tak jak nie możemy odmówić każdej kulturze możliwości wzbogacenia się przez wiarę chrześcijańską".

Ze swej strony José María Calderón wyjaśnił misję w Kościele i jej perspektywy na przyszłość; przypomniał, że Hiszpania zawsze była krajem misjonarzy: "Do dziś ponad 10.000 Hiszpanów jest na misjach na całym świecie".

Więcej
Watykan

Wysłannicy papieża na Ukrainie

Raporty rzymskie-10 marca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Kardynał Konrad Krajewski był we Lwowie z grupami uchodźców i spotkał się ze Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Kardynał Michał Czerny również przekroczył granicę po wizycie w ośrodkach dla uchodźców na Węgrzech.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Dlaczego koronawirus w mniejszym stopniu dotknął Afrykę?

W Kenii, liczącej 55,7 mln mieszkańców, odnotowano około 323 tys. przypadków koronawirusów i 5 638 zgonów, czyli znacznie mniej niż w krajach o podobnej populacji w Europie.

Martyn Drakard-10 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Teraz, gdy obecna pandemia wydaje się słabnąć, obserwatorzy COVID zastanawiali się, dlaczego Afryka została znacznie mniej dotknięta niż kraje bardziej rozwinięte, podczas gdy liczba osób zaszczepionych jest znacznie niższa. W moim kraju, Kenii, która ma 55,7 miliona mieszkańców i gdzie rządowy cel szczepień wynosi obecnie 27,2 miliona, tylko 7,3 miliona - około jedna trzecia - zostało zaszczepionych. Do tej pory w kraju odnotowano około 323 000 przypadków i 5 638 zgonów (stan na 21 lutego 2022 r.).

Jednak kraje w Europie o porównywalnej liczbie ludności miały 20-25 razy więcej zgonów. Czy jest to spowodowane klimatem, dietą, naturalną odpornością, stanem fizycznym ludności, czy jakimś innym powodem? Kiedy pandemia stanie się endemiczna i zostaną przeprowadzone badania porównawcze, ciekawe będzie, dlaczego. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego mniej osób w Afryce zdecydowało się na szczepienie, nawet gdy szczepionki były dostępne, a zwłaszcza wśród pewnych grup? Dla zewnętrznego obserwatora, reakcja w bardziej rozwiniętych krajach była taka, że rząd chce, aby ludzie byli szczepieni dla ich własnego dobra i dla dobra ogólnego; więc ufasz przywódcom, kiedy mówią, że szczepionki są bezpieczne; więc akceptujesz szczepionki i ufasz, że wszystko będzie dobrze.

To dorozumiane zaufanie do rządu i tego, co on decyduje, nie może być tutaj zapewnione. W rzeczywistości duża część społeczeństwa nie ufa rządowi, zarówno w sposób ukryty, jak i jawny; dyrektywa rządu, która dotyczy życia osobistego, rodziny i przyszłości, może być postrzegana z podejrzliwością.

Podobnie jak w pozostałej części Afryki, większość Kenijczyków jest młoda i spodziewa się żyć jeszcze przez wiele lat. Ich źródłem wiadomości i opinii są media społecznościowe, a nie gazety czy inne media drukowane. Gazety, według nich, dają "oficjalny" pogląd; media społecznościowe odzwierciedlają "prawdziwe życie", nasze "prawdziwe troski". W tym konkretnym przypadku media społecznościowe podchwyciły wiadomość, że szczepionki są eksperymentalne, testowane i dlatego niewiarygodne, a kiedy Facebook zablokował stronę, wydawało się to potwierdzać ich punkt widzenia.

Bazując na doświadczeniach z przeszłości, kiedy Afrykanie mocno podejrzewali, że są wykorzystywani jako króliki doświadczalne do testowania szczepionek lub leków, zwłaszcza tych, które mogą uczynić ich bezpłodnymi - a Afrykanie nadal chcą mieć dzieci - są zrozumiale podejrzliwi i niechętnie podejmują ryzyko.

Nawet wśród osób zaszczepionych przeciwko koronawirusowi musi być spora liczba tych, którzy zaszczepili się, aby zachować pracę, bo słusznie lub nie, taka była polityka firmy lub instytucji, w której pracowali; powiedziano im "zaszczep się albo zostaniesz zastąpiony".

Kiedy tuż przed świętami Bożego Narodzenia w ubiegłym roku, czyli w czasie, kiedy wiele osób robi zakupy i podróżuje do swoich miejsc pochodzenia, aby spędzić Boże Narodzenie i Nowy Rok z rodziną, wydano oficjalną dyrektywę, w której stwierdzono, że ponieważ trudno byłoby wyegzekwować społeczny dystans, supermarkety, hotele, restauracje itp. oraz wszystkie środki transportu publicznego powinny zezwalać klientom lub podróżnym na korzystanie wyłącznie z ważnego świadectwa szczepienia, co dotyczyło nawet dostępu do usług rządowych, doszło do oburzenia i wniesiono sprawę do sądu najwyższego, aby temu zapobiec. Sąd orzekł na korzyść protestujących.

Afryka jest bardzo społecznym miejscem; kiedy uścisk dłoni i przytulenie zostały oficjalnie zakazane, wymyśliliśmy uderzenie łokciem i uderzenie pięścią, ale uścisk dłoni i przytulenie nie mogły odejść, a teraz wróciły, oczywiście "nieoficjalnie". Ale uścisk dłoni i przytulenie nie mogły odejść w zapomnienie i teraz wróciły, oczywiście "nieoficjalnie".A maska? Na ulicy, od początku, większość ludzi nosiła go wokół brody lub pod brodą i regulowała go tylko na życzenie; teraz większość ludzi nie nosi go i trzyma w kieszeni na wszelki wypadek....

Ale oprócz "zdrowego" i "bardziej humanitarnego" podejścia urzędników, istnieje być może większy powód strachu i oporu przed zamknięciem i ograniczeniami: bez możliwości poruszania się, załatwiania spraw i wizyt, życie tutaj nie może toczyć się dalej. Ludzie muszą mieć swobodę i być w stanie położyć chleb na stole każdego wieczoru, zanim dzieci pójdą spać. Życie musi toczyć się dalej i trzeba mu pozwolić na to, by toczyło się swobodnie. Jeśli nie, ludzie zadbają o to, by tak się stało.

Więcej
Zoom

Święty Józef, patron Kościoła powszechnego, w bazylice watykańskiej

W Bazylice św. Piotra znajduje się kaplica poświęcona św. Józefowi. Znajduje się w południowym transepcie, a swoją obecną formę zawdzięcza św. Janowi XXIII, papieżowi, który zwołał Sobór Watykański II.

Omnes-10 marca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Świat

"Musimy odbudować godność tych ludzi i myśleć długofalowo".

W Polsce Hiszpanka Begoña Herrera promuje działania i projekty mające na celu opiekę i godne traktowanie uchodźców, zwłaszcza kobiet i dzieci, którzy uciekają przed wojną na Ukrainie. Przykład społecznego zaangażowania Polaków w cierpienie sąsiadów.

Maria José Atienza-9 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Begoña Herrera, Hiszpanka, jest w Polsce od połowy swojego życia. Od lat pracuje tam przy projektach związanych z kobietami i modą z ProStyle. Kilka tygodni temu świat wywrócił się do góry nogami, a cały kraj został zmobilizowany przybyciem swoich ukraińskich sąsiadów, oblężonych przez ataki rosyjskiej armii.

Ponad milion osób przekroczyło już granicę z Polską, a spodziewane są kolejne. Sytuacja, która doprowadziła Begoñę, wraz z grupą przyjaciół i współpracowników, do wykorzystania ich wiedzieć jak i ich kontakty, aby pomóc tym, którzy uciekają przed wojną.

Do tego, co zaczęło się jako wezwanie do ofiarowania nowych ubrań, aby dać radość i godność kobietom i dziewczętom, które przekroczyły granicę z kilkoma walizkami, stopniowo dołączyły inne inicjatywy: transport, artykuły podstawowe, schronienie.

Czuć się "jak w domu

Poprzez konto na Instagramie @jakwdomu.help (jakwdomu (co po polsku oznacza dosłownie "u siebie") zdaje relację z pracy, która w ciągu zaledwie kilku tygodni została już wykonana z setkami osób i projektami, które chcą założyć.

Polska jest krajem, który przyjmuje najwięcej uchodźców i robi to bez obozów dla uchodźców. Po przybyciu na terytorium Polski są umieszczani w stacjach komunikacyjnych, budynkach przemysłowych, salach szkolnych i rezydencjach. Niektórzy z nich mają krewnych i znajomych tam lub w innych miejscach w Europie i spędzają w tych prowizorycznych schronieniach tylko kilka godzin.

Kraje takie jak Hiszpania, Włochy i Francja już teraz przyjmują grupy uchodźców za pośrednictwem organizacji cywilnych, pozarządowych i religijnych. Jednak wielu z nich ma jeszcze dużo czasu przed sobą na polskiej ziemi: "Dlatego trzeba tworzyć projekty, dzięki którym będą mogli się wybić, przynajmniej na początku" - podkreśla Begoń. W rzeczywistości władze już teraz szacują, że wysoki procent osób, które przekroczyły granicę, nie wróci do miejsc pochodzenia przez kilka lat. To, jak podkreśla Begoń, "oznacza, że musimy myśleć o perspektywie długoterminowej, o tym, co stanie się z tymi ludźmi za kilka miesięcy lub lat". 

Kobiety i dzieci

Bardzo duży odsetek osób szukających schronienia w Polsce stanowią kobiety i dzieci, dlatego projekty, które chce stworzyć Begoña i jej grupa współpracowników, mają właśnie te dwie grupy jako główne grupy docelowe. "W najbliższych tygodniach zamierzamy uruchomić grupy dla matek i dzieci. Dla nich zaczniemy od sesji dotyczących rękodzieła, akcesoriów i szycia, produktów, które będą mogli potem sprzedawać w internecie i które pozwolą im na uzyskanie własnego dochodu. Z dwóch powodów, po pierwsze, aby odzyskać utraconą godność: porzucili swoje domy i pracę, a teraz nie mogą nic zrobić; po drugie, ponieważ ich waluta jest bezwartościowa, pieniądze, które mogliby stamtąd otrzymać, zostały bardzo zdewaluowane".

Kolejny projekt wychodzi spod ręki i z pomocą Santi, ilustratorki znanej jako SAMLOCelem projektu jest stworzenie grup dzieci, które do tej pory nie mogły chodzić do szkoły, aby przeprowadzić z nimi warsztaty artystyczne, które pomogą im rozwinąć wyobraźnię. "Kiedy przyjeżdżają, wszystko co mają to telefon komórkowy lub tablet i spędzają godziny przyklejone do ekranów", mówi Begoña, "dzięki Santi i jego mobilizacji, przychodzi obładowany materiałami do pracy z tymi dziećmi".

Dziewczyna, która jest tu teraz, ma dwa doktoraty, w tym jeden z filologii polskiej; kilka tygodni temu wykładała na uniwersytecie, dziś jest uchodźcą.

Begoña Herrera

Chodzi przede wszystkim o integrację tych, którzy znaleźli się w sytuacji całkowitego oderwania od rzeczywistości. "Widzimy, że dzięki Bogu ludzie są przyjmowani w ośrodkach, mogą spać pod dachem, ale nie ma tam pozytywnej atmosfery. Ludzie są pobici w środku z powodu wojny. W jednym miejscu jest wielu ludzi razem, ale nie są zjednoczeni. Wojna wywołuje dwie zupełnie przeciwstawne reakcje: zamknięcia się w sobie lub oddania się innym, a my musimy dać szansę tej drugiej.

Wiele z ludzie, którzy przekroczyli granicęPrzychodzą nawet ze swoimi laptopami, z myślą o pracy z każdego miejsca, gdzie się da, ale ich firmy już nie istnieją. Na przykład dziewczyna, która jest tu teraz. Ma dwa doktoraty, w tym jeden z filologii polskiej; jeszcze kilka tygodni temu wykładała na uniwersytecie, dziś jest uchodźcą. Są to osoby, które nagle straciły swoją tożsamość. Musimy pomóc im odnaleźć swoją godność. Dla tej obrony godności proszą np. o darowizny nowych ubrań, "które zbieramy i zastanawiamy się, komu możemy dać osobiście, żeby dziewczyna, która otrzyma np. płaszcz, czuła się sobą, lubiła go, nie czuła się jak uchodźca" - podkreśla Begoña. W tym sensie jest wdzięczna za darowiznę, którą z tej okazji przysłała im marka Two Thirds, zajmująca się produkcją ekologicznych tekstyliów.

W tej chwili mają współpraca wielu osób. Kilka szkół promowanych przez Stowarzyszenie Sternik włączyło się w ten projekt udostępniając pomieszczenia magazynowe lub pracę wielu wolontariuszy.

"Musimy zacząć myśleć o przyszłości - podkreśla Begoña - o tym, co stanie się z tymi wszystkimi ludźmi, jak mogą rozpocząć nowe życie, z pracą, z odpowiedzialnością... by znów być sobą. Otrzymanie pierwszych dni jest kluczowe, ale w pewnym momencie wszyscy musimy wiedzieć, że jesteśmy wartościowi, przydatni".

Zadanie, które będzie wymagało zaangażowania całego społeczeństwa, nie tylko polskiego, a dopiero się zaczęło.

Ekologia integralna

Moralność życia

Wobec tych, którzy pozostają podejrzliwi wobec jego stanowiska w kwestii ekologicznej, jak gdyby było ono ustępstwem na rzecz wartości "kulturowego progresywizmu", Papież po raz kolejny przypomina, że troska o przyrodę wiąże się z tym, co nazywa "ekologią integralną", która obejmuje zarówno troskę o środowisko, jak i - przede wszystkim - troskę o człowieka.

Emilio Chuvieco-9 marca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Tekst w języku włoskim tutaj

Kilka lat temu papież Benedykt XVI zastanawiał się nad różnymi postawami współczesnego społeczeństwa wobec stanowisk moralnych Kościoła. Z jednej strony są kwestie, w których występuje całkowita zbieżność z tym, co możemy nazwać "aktualną wrażliwością", jak np. troska o bezbronnych, poszukiwanie sprawiedliwości i pokoju, czy szacunek dla środowiska naturalnego; z drugiej zaś strony występuje dość powszechne odrzucenie kwestii dotyczących moralności seksualnej czy początku i końca życia.

Kilka lat temu również, po wystąpieniu papieża Franciszka w Parlamencie Europejskim, obecny na sali ówczesny lider Podemos wskazał, że dał kilka "polubień" słowom papieża w niektórych kwestiach (jego krytyka obecnego modelu gospodarczego), okazując odrzucenie innych (jego obrona życia nienarodzonych). Teraz, gdyby szczerze odpowiedzieli ci z przeciwnego spektrum politycznego, z pewnością mieliby taką samą rozbieżność (oczywiście w przeciwnym kierunku), choć może nie odważyliby się otwarcie krytykować papieża w tych kwestiach społecznych, w których w głębi duszy wydaje im się on "podejrzanie postępowy".

Ten podwójny stosunek do moralności jest powszechny. Moim zdaniem leży to w zamieszaniu dotyczącym antropologicznej wizji Kościoła, a więc i Ewangelii, która widzi moralność jako konsekwencję sposobu, w jaki człowiek - a więc i inne stworzenia - został stworzony przez Boga. A to oznacza uwzględnienie w ocenie moralnej wymiarów, które składają się na osobę ludzką: biologicznego, społecznego i racjonalno-duchowego. Z drugiej strony, wymiary te nie są wyłączne dla wierzących, ponieważ podziela je wielu innych filozofów moralnych na przestrzeni dziejów, od Arystotelesa po Cycerona, którzy również przyjmowali prawo naturalne jako podstawę osądu moralnego, nawet nie uważając go za pochodzący od Boga.

Koncepcja ekologii integralnej

Te myśli przyszły mi do głowy podczas lektury najnowszej książki papieża Franciszka ("Dreaming Together: The Road to a Better Future World", 2020). Wobec tych, którzy pozostają podejrzliwi wobec jego stanowiska w kwestii ekologicznej, jak gdyby było ono ustępstwem na rzecz wartości "kulturowego progresywizmu", Papież po raz kolejny przypomina nam, że dbałość o naturę (Stworzenia, w sensie chrześcijańskim) niesie ze sobą to, co nazywa on "ekologia integralna", która obejmuje zarówno troskę o środowisko naturalne, jak i przede wszystkim troskę o człowieka.

Dla papieża Franciszka wizja ta oznacza "coś więcej niż troskę o przyrodę; to troska o siebie nawzajem jako stworzenia Boga, który nas kocha, i wszystko, co się z tym wiąże". Innymi słowy, jeśli uważasz, że aborcja, eutanazja i kara śmierci są dopuszczalne, to trudno będzie twojemu sercu przejmować się zanieczyszczeniem rzek i niszczeniem lasów deszczowych. I odwrotna sytuacja jest również prawdziwa. Tak więc, nawet jeśli ludzie nadal będą zaciekle utrzymywać, że są to problemy innego porządku moralnego, tak długo jak ludzie będą upierać się, że aborcja jest uzasadniona, ale pustynnienie nie, albo że eutanazja jest zła, ale zanieczyszczenie rzek jest ceną postępu gospodarczego, będziemy tkwić w tym samym braku integralności, który doprowadził nas tam, gdzie jesteśmy. Wydaje mi się, że Covid-19 mówi to jasno każdemu, kto ma oczy do patrzenia. Jest to czas na spójność, na zdemaskowanie wybiórczej moralności ideologii i na pełne przyjęcie tego, co oznacza bycie dziećmi Boga. Dlatego uważam, że odnowa ludzkości musi rozpocząć się od ekologii integralnej, ekologii, która poważnie traktuje degradację kulturową i etyczną, która idzie w parze z naszym kryzysem ekologicznym. Indywidualizm ma swoje konsekwencje" (s. 37).

Myślę, że nie da się lepiej powiedzieć, co to znaczy, że oba wymiary moralności naturalnej idą w parze, że dbałość o przyrodę i dbałość o ludzi to nie jest kompromis, tylko raczej dwie strony tego samego medalu, zarówno dlatego, że jako ludzie jesteśmy też przyrodą, jak i dlatego, że przyroda jest naszym domem i musimy być czyści, żeby dalej w niej żyć.

Niektórzy katolicy, którzy nadal widzą dychotomie w tej integralnej koncepcji moraleAutorzy przekonują, że nie ma sensu mieć obaw ekologicznych, a jednocześnie bronić eliminacji człowieka w ciąży.

Zgadzam się.

Ale nie jest też, jak zaznacza Franciszek, bronieniem życia ludzkiego i pogardzaniem życiem innych stworzeń. Wszystko to jest częścią tej samej rzeczy i dopóki nie będziemy umieli zintegrować tego w jedną wspólną moralność, co moglibyśmy nazwać "moralnością życia", trudno będzie przezwyciężyć dysfunkcję, do której odniosłem się wcześniej. Moralność życia, która jest zakotwiczona w prawie naturalnym (w klasycznym i nowszym rozumieniu natury) i pozwala nam rozciągnąć ją na wszystkie rodzaje ludzi, niezależnie od tego, czy są wierzący, czy nie.

Nie tak nowatorski pomysł

Ten pomysł papieża Franciszka nie jest nowy. Było to już wyraźnie zaznaczone w jego wcześniejszych pismach (począwszy od encykliki Laudato si), oraz łączenie z Magisterium papieży, którzy go poprzedzili.

Wystarczy wskazać na kilka znaczących ustępów św. Jana Pawła II. Na przykład na zakończenie Orędzia na Światowy Dzień Pokoju w 1990 r. powiedział: "Poszanowanie życia i godności osoby ludzkiej obejmuje również szacunek i troskę o stworzenie, które jest powołane do zjednoczenia z człowiekiem, aby uwielbić Boga (por. Ps 148 i 96)".

W ten sam sposób stwierdził w encyklice Centesssimus annusZiemia jest nie tylko dana przez Boga człowiekowi, który musi jej używać z poszanowaniem pierwotnego zamiaru, że jest ona dobrem, zgodnie z którym została mu dana; także człowiek jest dla siebie darem Boga i dlatego musi szanować naturalną i moralną strukturę, w którą został obdarzony" (n. 38).

Również Benedykt XVI poświęcił znaczną część swojego magisterium kwestii ekologicznej. W Caritas in veritateZwrócił uwagę, że "sprzecznością jest wymaganie od nowych pokoleń szacunku dla środowiska naturalnego, gdy edukacja i prawo nie pomagają im szanować siebie". Księga natury jest jedna i niepodzielna, zarówno w odniesieniu do życia, płciowości, małżeństwa, rodziny, relacji społecznych, słowem integralnego rozwoju człowieka" (n. 51).

Aby podkreślić spójność między tymi dwoma sposobami rozumienia ekologii, w Orędziu na Światowy Dzień Pokoju w 2007 r. stwierdził: "Ludzkość, jeśli jest naprawdę zainteresowana pokojem, musi zawsze pamiętać o wzajemnych powiązaniach między ekologią naturalną, czyli szacunkiem dla przyrody, a ekologią ludzką. Doświadczenie pokazuje, że każdy lekceważący stosunek do środowiska naturalnego prowadzi do szkód we współżyciu ludzi i odwrotnie" (n. 8).

Krótko mówiąc, jeśli jesteśmy naprawdę zgodni z moralnością płynącą z prawa naturalnego (a ostatecznie, dla chrześcijanina, ze stwórczego projektu Boga), powinniśmy dbać o przyrodę, zarówno ludzką, jak i środowiskową.

Bioetyka i etyka środowiskowa muszą opierać się na zbiorze wspólnych zasad, ważnych dla odrzucenia zarówno masowej manipulacji ludzkim embrionem, jak i masowej manipulacji gatunkiem rośliny lub zwierzęcia. Przeciwstawianie ich sobie jest sztuczne i szkodliwe dla obu.

Dlatego też, jak podkreślił Franciszek w. Laudato siRozwiązanie problemów społecznych i środowiskowych "wymaga całościowego podejścia do walki z ubóstwem, przywrócenia godności osobom wykluczonym i jednocześnie troski o przyrodę" (n. 139).

Nie chodzi o wybór między wyjściem z ubóstwa a poszanowaniem środowiska, ale o promowanie integralnego rozwoju, który uwzględnia dobro ludzi i środowiska, w którym się znajdują, dla ich własnego dobra i dobra innych istot żywych, które towarzyszą nam w tym cudownym darze, jaki otrzymaliśmy od Boga Stwórcy.

AutorEmilio Chuvieco

Profesor geografii na Uniwersytecie w Alcalá.

Moralna pozycja Josepha Ratzingera

List opublikowany przez papieża emeryta w lutym w odpowiedzi na raport kancelarii prawnej z Monachium o nadużyciach wykazuje godną podziwu pokorę i moralną dostojność. 

9 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

6 lutego Benedykt XVI opublikował historyczny list. Wyjaśnił w nim, że w 82-stronicowym raporcie, który wysłał do monachijskiej kancelarii prawnej, badającej przypadki pederastii w niemieckim Kościele, nastąpił błąd w zapisie. Raport był odpowiedzią na szereg pytań prawników, a także lekturą i analizą prawie ośmiu tysięcy stron dokumentów, a także przestudiowaniem ekspertyzy liczącej prawie dwa tysiące stron. 

Ten błąd w transkrypcji, zaprzeczający udziałowi Ratzingera w spotkaniu, na którym był obecny i na którym zdecydowano o przyjęciu do diecezji nadużywającego go księdza, wywołał silne kontrowersje, które wskazują na byłego biskupa jako kryjącego aż czterech księży w ciągu niespełna pięciu lat, kiedy stał na czele diecezji Monachium i Fryzyngi.

Później okazało się, że podczas spotkania nie wspomniano o zarzutach wobec duchownego, o których Ratzinger nie wiedział. W każdym razie list jest czymś więcej niż tylko uzasadnionym ćwiczeniem z samoobrony. 

Papież emeritus robi rachunek sumienia i otwiera swoje serce na ludzi, ale przede wszystkim na "sędzia ostateczny". A na piśmie, co wielokrotnie wykazał swoimi czynami, prosi o przebaczenie za "ogromna wina". grzechu pederastii popełnianego w Kościele przez księży i zakonników. Wspomina swoje spotkania z ofiarami nadużyć i ponownie wyraża głęboki wstyd, wielki ból i szczerą prośbę o przebaczenie.

"Każdy przypadek wykorzystania seksualnego jest straszny i nieodwracalny".Benedykt przyznaje. Szczere przeprosiny człowieka, który podjął jedne z najbardziej zdecydowanych działań w celu ograniczenia tej plagi w Kościele, świadczą o powadze grzechu, ale także o pokorze i moralnej randze Josepha Ratzingera.

Pismo Święte

"Przemienienie wskazuje nam drogę", II Niedziela Wielkiego Postu

Komentarz do czytań na II niedzielę Wielkiego Postu i krótka wideo-homilia księdza Luisa Herrery.

Andrea Mardegan / Luis Herrera-9 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Łukasz umieszcza Przemienienie Jezusa, podobnie jak Mateusz i Marek, po pierwszej zapowiedzi apostołom Jego męki, śmierci i zmartwychwstania oraz po zaproszeniu do wzięcia krzyża każdego dnia i pójścia za Nim, do stracenia dla Niego życia i tym samym jego ocalenia. W tych ramach tajemnica nabiera jednego z najważniejszych znaczeń. Jezus daje trzem najbliższym apostołom antycypację swego zmartwychwstania i widzialność swej boskości, która rozświetla Jego człowieczeństwo, Jego oblicze, a także szaty, które wtedy bardziej niż dziś podkreślały rolę i godność osoby. 

Relacja Łukasza dodaje trzy szczegóły do relacji Mateusza i Marka. Pierwszym z nich jest modlitwa. Jezus idzie na górę, aby się modlić, a podczas dialogu z Ojcem jest blask Jego twarzy i połysk Jego szaty. Sprawia, że chcemy iść za Jezusem na górę, aby naśladować Go w modlitwie i pozwolić się oświecić, tak jak On, miłością Ojca: "..." (Mateusz i Marek).Pan jest moim światłem i moim zbawieniem: kogo mam się bać?". "Nie ukrywaj przede mną swego oblicza, o Boże mojego zbawienia". (Ps 26).

Drugi to temat rozmowy z Mojżeszem i Eliaszem: "Mówili o Jego wyjściu, którego miał dokonać w Jerozolimie". Jerozolima jest bardzo mocno obecna jako cel całej Ewangelii Łukasza, a przede wszystkim jako cel życia Jezusa: jego exodus to męka i śmierć na krzyżu, ze zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem do nieba. Wniebowstąpienie jest u Łukasza punktem kulminacyjnym i zakończeniem jego Ewangelii, wyjściem człowieka Jezusa do niebieskiego Jeruzalem, aby zasiąść po prawicy Ojca. I jest też na początku Dziejów Apostolskich, a więc historii Kościoła: "Będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei i Samarii, i aż po krańce ziemi"..

Trzecim oryginalnym szczegółem Łukasza jest sen, który spotyka trzech apostołów. Pierwsze czytanie, o przymierzu Boga z Abramem, proponuje nam interpretację tego snu. Abram przygotowuje obrzęd zawarcia przymierza zgodnie z ówczesnymi zwyczajami: zwierzęta przecięte na dwie części, pośrodku których przechodzili kontrahenci, aby wskazać, że ten sam los spotkałby ich, gdyby przekroczyli przymierze. Jednak z powodu snu Abrama tylko Bóg przeszedł między rozciętymi zwierzętami. Przymierze Boga jest jednostronne, zamierzone i ofiarowane Jego ludowi przez Niego samego jako akt bezwarunkowej miłości. Możemy przyjąć ten dar, możemy przyjąć tę łaskę. I aby to uczynić, Przemienienie wskazuje nam drogę: pójść za Jezusem na górę modlitwy, aby został oświecony przez Boga; towarzyszyć Jezusowi w Jego drodze na krzyż i zmartwychwstanie, i wniebowstąpienie do nieba; a potem być wszędzie Jego świadkami, z mocą Ducha Świętego i towarzystwem przyjaciół w niebie i na ziemi.

Homilia w jednej minucie

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Świat

Kardynał Parolin telefonuje do rosyjskiego ministra spraw zagranicznych: "Zaprzestać ataków zbrojnych".

Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej odbył rozmowę telefoniczną z Siergiejem Ławrowem, ministrem spraw zagranicznych Rosji, aby przekazać mu apel Papieża Franciszka i gotowość Stolicy Apostolskiej "do zrobienia wszystkiego, do oddania się w służbę pokoju".

David Fernández Alonso-8 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej potwierdziło, że kardynał Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, bliski współpracownik prezydenta Putina, odbyli dziś, we wtorek 8 marca, rozmowę telefoniczną. Kardynał przekazał głębokie zaniepokojenie papieża Franciszka trwającą wojną na Ukrainie i potwierdził to, co papież powiedział w ostatnią niedzielę na Anioł Pański. W szczególności, potwierdził dyrektor watykańskiego biura prasowego, Matteo Bruni, że Parolin powtórzył słowa papieża apel Ojca Świętego do zaprzestania ataków zbrojnych, do utworzenia korytarzy humanitarnych dla ludności cywilnej i tych, którzy jej pomagają, oraz do zastąpienia przemocy zbrojnej negocjacjami. Na koniec sekretarz stanu potwierdził gotowość Stolicy Apostolskiej do "uczynienia wszystkiego, oddania się w służbę pokoju".

Kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin.

Mija właśnie trzynasty dzień inwazji Rosji na Ukrainę, która wywołała bardzo poważny konflikt między dwoma krajami i kryzys międzynarodowy na kilku płaszczyznach. Papież Franciszek uważnie śledzi sytuację. w Europie Wschodniej i podejmuje wysiłki na rzecz pośrednictwa w osiągnięciu pokoju w tym regionie. Niedawno ogłosił, że miał wysłany do dwóch kardynałów jako wyraz solidarności Kościoła z cierpiącym narodem ukraińskim, o czym informuje portal Omnes: w szczególności kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik apostolski, oraz kardynał Michał Czerny, prefekt Kościoła na Ukrainie. tymczasowy Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka. Stolica Apostolska wyraźnie stawia się w służbie pokoju na Ukrainie.

Kardynał Krajewski przybył do położonego na zachodzie Ukrainy miasta Lwów (Lwów) we wtorek, po tym jak wczoraj zbliżył się do granicy polsko-ukraińskiej - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Kardynał Czerny przybył dziś także do Budapesztu na Węgrzech, by odwiedzić niektóre ośrodki przyjmujące uchodźców z Ukrainy. Obaj kardynałowie rozpoczną akcję humanitarną z udziałem Ukrainy.

Watykan

Wywiad z Fabio Colagrande. Humor, duchowa cnota

Rozmowa z Fabio Colagrande z Radia Watykańskiego, który stał się ekspertem od "dobrego humoru", któremu to tematowi poświęcił niedawno książkę. Dla niego dobry humor jest wielką cnotą duchową. 

Giovanni Tridente-8 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Hiszpański profesor, ojciec uniwersyteckich studiów dziennikarskich, nieżyjący już Alfonso Nieto, mawiał, że "... dziennikarstwo prasy hiszpańskiej jest bardzo ważną częścią dziennikarstwa.dobry humor został pozbawiony czasu i przestrzeni"i że "jedną z najpoważniejszych rzeczy w życiu jest uśmiech.". To niezwykłe, jak wiele lat później okazał się proroczy także w tej dziedzinie. Nie przypadkiem papież Franciszek często odwołuje się do tego "...".medycyna"serca, aby zwrócić się do wielu "kryzys"Chcieliśmy zbadać te kwestie z Fabio Colagrande, który od lat związany jest z Radiem Watykańskim. Chcieliśmy zgłębić te tematy z Fabio Colagrande, który od lat związany jest z Radiem Watykańskim, a w swoim "wolnym czasie" zgłębia te aspekty. 

We fragmencie Adhortacji Apostolskiej Gaudete et ExsultatePapież Franciszek mówi, że święty to ten, który potrafi żyć ".z radością i poczuciem humoru". Jak ważne jest ponowne odkrycie tej wartości w życiu każdego ochrzczonego?

-wierzę, że jest to nie tylko ważne, ale pilne w tym momencie historii Kościoła. Humor, jak zaznacza Papież, jest w istocie wielką cnotą duchową, która jest znakiem oderwania się od rzeczy materialnych, a jednocześnie, jak wskazuje korzeń etymologiczny, jest znakiem miłości Kościoła do swego ludu. humusprzejaw pokory. Brak poczucia humoru jest alarmującym symptomem tego, jak wyschło nasze życie wiary. Kościół autoreferencyjny i klerykalny, dotknięty tym, co papież nazywa "duchowa światowość"Jest to Kościół, który traktuje siebie zbyt poważnie i jest niezdolny do samokrytyki. 

Wolny czas spędzamy zazwyczaj na frywolnych i w gruncie rzeczy "lekkich" rozrywkach, natomiast w sieci znajdujemy postawy twarde i gniewne.Jak to możliwe?

-Nie jestem psychologiem, ani ekspertem od mediów społecznościowych, ale uważam, że media społecznościowe stały się miejscem, w którym dajemy upust naszym frustracjom i nerwicom. Są one na wyciągnięcie ręki, w smartfony które zawsze nosimy w naszych kieszeniach, i często zaludniamy je stanowiska i komentarze, które wyrażają nasz dyskomfort, nasze niezadowolenie, nasze trudności w relacjach z innymi. Potrzebujemy więcej samodyscypliny. Powinniśmy ograniczyć ich używanie i poprawić jakość czasu, który spędzamy na portalach społecznościowych. Są to ważne możliwości rozwoju i wiedzy, ale tylko wtedy, gdy są wykorzystywane z rozeznaniem.

Pochodzimy z dwóch lat wielkiego cierpienia, które dotknęło także nasze dusze, siejąc niemal powszechne poczucie frustracji i rozpaczy: czy humor może być lekarstwem także w tym przypadku?

Humor, jak już wspomniałem, pomaga rozwinąć zdrową autoironię i umieć życzliwie uśmiechać się do swoich słabości. Oczywiście nie powinien on przerodzić się w destrukcyjny sarkazm, bo wtedy wyraża tylko negatywizm. Może być lekarstwem, bo pomaga żyć lżej. Może być okazją do spojrzenia na świat z nowej perspektywy. I wtedy myślę, że jest to konieczne dla tych, którzy wierzą w transcendencję i wiedzą, że to co widzialne jest tylko częścią naszego życia. Pomaga to olać i skupić się na tym, co istotne.

Ostatnio wydał książkę, w której "wyśmiewa" niektórych z ".tiki"Skąd pochodzi idea chrześcijańskiej przynależności i dlaczego w Kościele ważne jest, by nie traktować siebie zbyt poważnie?

-Po tylu latach doświadczeń jako katolik i dziennikarz watykański czułem potrzebę swoistego "katharsis". To znaczy chciałem wyjść poza wszystkie problemy komunikacji duszpasterskiej i eklezjalnej, których byłem świadkiem, zapraszając siebie i innych do spojrzenia niemal z sentymentem na pewne granice naszego życia wiary. Okazja, jaką jest pandemia i wyzwania z nią związane, wydała mi się sprzyjająca. Spróbowałem więc opowiedzieć historię wyimaginowanej diecezji stojącej przed koniecznością przekształcenia tego czasu kryzysu w czas odnowy. Stworzyłem postacie, które ucieleśniały nasze sprzeczności, nasze słabości i starałem się, poprzez paradoks, ironię i surrealistyczny styl, uczynić śmiesznymi i zabawnymi pewne ograniczenia kościelne, z którymi jesteśmy zmuszeni radzić sobie na co dzień.

Chesterton wyjaśnił, że anioły potrafią latać".bo traktują to lekko". Czy dla nas też jest nadzieja?

-parafrazując Cycerona, powiedziałbym, że dopóki mamy wiarę, zawsze będziemy mieć nadzieję. Starać się każdego dnia wierzyć w Boże miłosierdzie, czuć się przez Niego kochanym w naszych ułomnościach, to doskonały sposób, by się nie zniechęcić i nauczyć się latać. Chociaż może lepiej założyć kask...

Więcej
Świat

Papież Franciszek pokazuje swoją bliskość z Ukrainą, wysyłając na granicę dwóch kardynałów

Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej potwierdziło wysłanie kardynała Krajewskiego i kardynała Czernego do różnych punktów na granicy z Ukrainą, aby nieść pomoc potrzebującym i pokazać bliskość papieża z narodem ukraińskim.

David Fernández Alonso-7 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Papież ogłosił to na Anioł Pański w niedzielę 6 marca na placu św. Piotra: na wyraz solidarności Kościoła z cierpiącym narodem ukraińskim wysłał dwóch kardynałów: kardynała Konrada Krajewskiego, jałmużnika apostolskiego, oraz kardynała Michała Czernego, prefekta apostolskiego Kościoła na Ukrainie. tymczasowy Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka. Stolica Apostolska wyraźnie postawiła się w służbie ustanowienia pokoju na Ukrainie.

Kardynał Krajewski przybywa na granicę polsko-ukraińską w poniedziałek 7 marca - podało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej - a kardynał Czerny przybędzie na Węgry we wtorek 8 marca, by odwiedzić niektóre ośrodki przyjmujące uchodźców z Ukrainy. Obie są w drodze na Ukrainę i w zależności od sytuacji dotrą do tego kraju w najbliższych dniach.

Obecność ludu chrześcijańskiego

Kardynałowie będą "obecnością nie tylko papieża, ale wszystkich chrześcijan, którzy chcą wystąpić i powiedzieć: 'Wojna jest szaleństwem! Proszę przestać! Spójrzcie na okrucieństwo! Na Ukrainie płyną rzeki krwi i łez. To nie jest tylko operacja wojskowa, ale wojna, siejąca śmierć, zniszczenie i nieszczęście". Będą też nieść pomoc potrzebującym.

Na tym samym Anioł Pański papież Franciszek powiedział, że "liczba ofiar rośnie, podobnie jak uciekających, zwłaszcza matek i dzieci". W tym udręczonym kraju z godziny na godzinę dramatycznie rośnie zapotrzebowanie na pomoc humanitarną. Pilnie apeluję o rzeczywiste zabezpieczenie korytarzy humanitarnych oraz zagwarantowanie i ułatwienie dostępu pomocy do oblężonych obszarów w celu zapewnienia niezbędnej pomocy naszym braciom i siostrom uciskanym przez bomby i strach. Dziękuję wszystkim, którzy przyjmują uchodźców. Przede wszystkim apeluję o zaprzestanie ataków zbrojnych, o to, by zwyciężyły negocjacje - i o to, by zwyciężył zdrowy rozsądek - oraz o to, by prawo międzynarodowe znów było respektowane".

Podobne sytuacje

Papież Franciszek chciał też zwrócić uwagę na wiele podobnych sytuacji na całym świecie. Jak przypomniał papież już w poprzednią niedzielę: "Z sercem rozdartym tym wszystkim, co dzieje się na Ukrainie - i nie zapominajmy o wojnie w innych częściach świata, takich jak Jemen, Syria, Etiopia... - powtarzam: Niech zamilkną działa! Bóg jest z czyniącymi pokój, a nie z tymi, którzy używają przemocy.

Stolica Apostolska mówi, że kardynał Czerny będzie nadal wskazywał na smutne podobieństwo między cierpieniami Ukraińców a długotrwałymi konfliktami, które nie przyciągają już uwagi świata. Ponadto poruszy on kwestię tego, aby mieszkańcy Afryki i Azji na Ukrainie, którzy również cierpią z powodu strachu i przesiedleń, mogli szukać schronienia bez dyskryminacji. Istnieją również niepokojące doniesienia o nasileniu działań związanych z handlem ludźmi i przemytem migrantów przez granice i do krajów sąsiednich. Biorąc pod uwagę, że większość uciekających to osoby wierzące, potwierdzi, że pomoc religijna musi być oferowana wszystkim, z uwzględnieniem różnic ekumenicznych i międzywyznaniowych. Wreszcie, w godnych pochwały wysiłkach na rzecz zapewnienia pomocy humanitarnej i zorganizowania korytarzy humanitarnych istnieje ogromna potrzeba koordynacji, dobrej organizacji i wspólnej strategii, aby ogarnąć cierpienie ludzi i zapewnić skuteczną pomoc.

Watykan

Stolica Apostolska działa na rzecz pokoju na Ukrainie

Raporty rzymskie-7 marca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek po raz kolejny okazał swój smutek i troskę z powodu wojny na Ukrainie.

Na Anioł Pański w tę niedzielę papież Franciszek potwierdził, że "... Stolica Apostolska jest gotowa zrobić wszystko, co konieczne, aby oddać się w służbę tego pokoju.".

Almoniusz papieski Konrad Krajewski z Polski oraz kardynał Michael Czerny, tymczasowy prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, przebywają na Ukrainie, aby koordynować pomoc Kościoła i w miarę swoich możliwości pośredniczyć w osiągnięciu pokoju na tym terenie.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Pierwsza po pięciu wiekach msza w genewskiej katedrze

W sercu Europy wstrząśniętej wojną na Ukrainie zapłonął płomień pokoju wśród chrześcijan. Katedra genewska, która prawie pięć wieków temu wraz z reformacją kalwińską wykluczyła kult katolicki, po raz pierwszy przyjęła Mszę św.

Carlos Ayxelá-7 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

W minioną sobotę 5 marca o godz. 18.00, w sercu Europy wstrząśniętej wojną na Ukrainie, zapłonął płomień w intencji pokoju wśród chrześcijan. To nie jest drobne wydarzenie, ani efemeryczny epizod: katedra genewska, która wraz z reformą kalwińską wykluczyła ze swoich murów kult katolicki przed prawie pięcioma wiekami, po raz pierwszy przyjęła Mszę św. Podniosła retoryka odbija się echem w jednym z napisów wyrytych jeszcze dziś na ścianach kościoła: "W roku 1535, po obaleniu tyranii rzymskiego antychrysta i zniesieniu przesądów, święta religia Chrystusa została przywrócona w swej czystości...". Rzeczywiście, ostatnia msza odprawiona w katedrze latem tegoż roku zakończyła się zamieszkami, wypędzeniem duchownych oraz zniszczeniem i splądrowaniem posągów i przedmiotów kultu, symboli "bałwochwalstwa". Scenariusz na antypodach serdeczności, z jaką kalwiniści i katolicy spotkaliby się, pod tymi samymi sklepieniami, na przełomie wieków. Żaden czas w przeszłości nie był lepszym czasem.

Jak do tego doszło? Choć uspokojenie temperamentów i zbliżenie obu stron zajęło wiele pokoleń, początek historii, która doprowadziła do tej uroczystości, sięga kilku lat wstecz: tarasowa rozmowa Pascala Desthieux, ówczesnego proboszcza genewskiego kościoła, z Emmanuelem Rollandem, pastorem reformowanym. Desthieux opowiadał swojemu przyjacielowi o Mszy św. odprawianej corocznie od 2004 r. w Lozannie, drugim co do wielkości mieście francuskojęzycznej Szwajcarii, której katedra również znajduje się w rękach Kościoła reformowanego. Jak ktoś, kto ma pomysł (.une boutade), Desthieux dodał: "Oczywiście, jeśli coś takiego miałoby się wydarzyć w Genewie, to nie byłoby to pojutrze...". To prawda: symboliczny ciężar goszczenia mszy w katedrze byłby znacznie silniejszy w tym mieście, światowym centrum kalwinizmu, wyznania protestanckiego o najsilniejszych wpływach międzynarodowych. Potem rozmowa potoczyła się w innych kierunkach, ale wyzwanie został już obsłużony. Z pewnością nie na dwa dni później, ale na kilka lat później, kiedy Rolland skontaktował się z Desthieux z wiadomością, że jego zdaniem czasy dojrzały.

Po serii konsultacji i rozważań konsystorz Kościoła protestanckiego zatwierdziłby sprawowanie tej pierwszej Eucharystii 29 lutego 2020 r. Już Omnes poinformował o zbliżającym się wydarzeniuWydarzenie zostało odwołane nieco ponad 24 godziny wcześniej z powodu wybuchu pandemii Covid i nałożonych wówczas ograniczeń na duże zgromadzenia. Impreza była przekładana jeszcze dwukrotnie i mogła się odbyć dopiero niemal dokładnie dwa lata później, gdy zniesiono ograniczenia związane z pandemią.

W wyborze tej nowej daty zachowano wybór precyzyjnego momentu roku liturgicznego: wigilia pierwszej niedzieli Wielkiego Postu. Jeszcze w ślad za Środą Popielcową sobotnia uroczystość podjęła obrzęd rozpoczęcia Wielkiego Postu, do udziału w którym zaproszono także obecnych wiernych reformowanych. Miało to oznaczać, że jest to nie tylko święto, ale także proces pokutny. Katolicy i protestanci chcieli prosić o przebaczenie za swoje ekscesy i winy przeciwko jedności w przeszłości. W tym samym duchu koncelebransi odmówili pierwszą eucharystyczną modlitwę pojednania, z fragmentami po portugalsku, włosku i hiszpańsku, czyli w językach chyba najliczniej reprezentowanych wśród wiernych, oprócz francuskiego. 

Już w pierwszych słowach, jakie skierował do zgromadzonych Daniel Pilly, przewodniczący rady parafialnej katedry, uderzający był kontrast między tumultem tamtej ostatniej Mszy sprzed pięciu wieków a serdecznością tej pierwszej. Wystosowując to zaproszenie do katolików, rozpoczął Pilly, rada miała świadomość, że "tworzy wydarzenie o bardzo silnym ładunku symbolicznym", podkreślając rzeczywistość "owocnej współpracy ekumenicznej na przestrzeni wielu lat" i rozwój "wzajemnego zaufania" między katolikami i protestantami. Odprawienie Mszy św. po 486 latach - kontynuował Pilly - to znaczący gest. Dziś cieszymy się, że możemy zrobić ten krok".

Eucharystii przewodniczył sam Abbé Pascal Desthieux w asyście około dwudziestu księży koncelebrujących i kilku diakonów. Choć miał na tyle skromności i zmysłu historycznego, by nie stawiać siebie w centrum swoimi słowami, to oczywiste jest, że widzieć, jak staje się to rzeczywistością, oznacza również finir en beauté jego posługa jako wikariusza biskupiego diecezji dla kantonu Genewy. "Wasze zaproszenie, które z pokorą i wdzięcznością przyjmujemy - odpowiedział Desthieux radzie parafii katedralnej - ma dla nas wielkie znaczenie i wzbudziło wielki entuzjazm, o czym świadczy imponująca liczba zgromadzonych tu wiernych.

Desthieux prosił też o modlitwę w intencji konfliktu na Ukrainie. Ze wzruszeniem zauważył, że wśród wiernych, którzy wypełnili kościół, była Ukrainka, która niedawno przybyła do Genewy, uciekając przed konfliktem, a wśród koncelebransów był ukraiński ksiądz Swiatosław Horecki, który od kilku miesięcy jest odpowiedzialny za wiernych obrządku greckokatolickiego w Genewie i Lozannie.

Należy mieć nadzieję, że ta Eucharystia w katedrze nie jest tylko odosobnionym wydarzeniem. Tak przynajmniej zdają się sugerować słowa, którymi Pilly zakończył swoje powitalne przemówienie: "Chcemy również pokazać, że ta katedra jest miejscem spotkania wszystkich chrześcijan w Genewie. Tym, co nas łączy jest Ewangelia, a Ewangelia jest silniejsza niż wszystkie tradycje, które nas dzielą. I to w żaden sposób nie przeszkadza, aby każdy z nas zachował swoją tożsamość. Taka uroczystość, dodał, z konieczności odbywa się "w komunii ze wszystkimi chrześcijanami, którzy modlili się tutaj w ciągu 1500 lat chrześcijańskiej historii Genewy". Bez ich wiary nie byłoby nas tu dzisiaj.

AutorCarlos Ayxelá

Genewa, Szwajcaria

Świat

Romain de ChateauvieuxMiłosierdzie zmienia świat".

Romain de Chateauvieux jest architektem, ojcem rodziny i dyrektorem Misericordia International, instytucji, która rozwija projekty społeczne i duszpasterskie na peryferiach dużych miast we Francji, Argentynie, Chile i Stanach Zjednoczonych.

Bernard Larraín-7 marca 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Santiago de Chile to miasto, które potrafi być zwodnicze. Po przyjeździe lotnisko oferuje powitanie i jakość najnowocześniejszych lotnisk na świecie. Protokoły zdrowotne podczas pandemii kowida zostały uznane i pochwalone jako najbardziej zaawansowane. Polityka szczepień była jedną z najbardziej udanych na świecie. Szybkie miejskie autostrady pozwalają w kilka minut przemierzyć różne dzielnice, w tym centrum finansowe z imponującymi wieżowcami. Te same autostrady pozwalają w kilka minut przenieść się z jednej z najbardziej eleganckich dzielnic stolicy Chile do jednego z najbardziej opuszczonych sektorów. Z jednej rzeczywistości do innej bardzo odmiennej w kilka chwil. To odległe światy współżyjące w tym samym mieście. I tak docieramy do Población La Pincoya, na północy Santiago, jednej z najbiedniejszych dzielnic stolicy Chile. 

La Pincoya narodziła się w latach 30. XX wieku z okupacji robotników i wydaje się, że czas zatrzymał się kilka lat później: drewniane domy zbudowane na zboczach wzgórz, niepewne i prawie nieistniejące tereny zielone, przestępczość i handel narkotykami to chleb powszedni mieszkańców. W upalny styczniowy dzień, na półkuli południowej jest lato, w ośrodku Misericordia de La Pincoya wita nas francuski architekt-misjonarz Romain de Chateauvieux i opowiada nam swoją historię dla Omnes. Bardziej niż wywiad jest to rozmowa Chilijczyka mieszkającego we Francji z Francuzem mieszkającym w Chile... zakręty życia. Przechodzimy z hiszpańskiego na francuski i z francuskiego na hiszpański, nie zdając sobie z tego sprawy, być może dopiero wtedy, gdy odkryjemy akcent, jaki każdy z nas ma w języku ojczystym drugiego. Romain jest jedną z tych osób, z którymi rozmawia się tak, jakbyśmy znali się całe życie.   

Romain de Chateauvieux spóźnia się na umówione spotkanie. Jest to coś, co często zdarza się ludziom, którzy poświęcają swoje życie na rozwiązywanie problemów innych ludzi. Nie są panami swojego czasu, ich harmonogramy są elastyczne, bo nie są od nich zależne. Romain ma około 40 lat, pochodzi z arystokratycznej francuskiej rodziny, jest żonaty z Reną, Brazylijką, z którą ma 5 dzieci. We Francji jego nazwisko kojarzy się z całym pokoleniem młodych przedsiębiorców społecznych, takich jak Yann Bucaille, założyciel Cafés Joyeux (gdzie pracownikami są osoby niepełnosprawne), czy Etienne Villemain, który założył Association pour l'Amitié i Lazare (mieszkania, w których studenci lub młodzi profesjonaliści mieszkają z bezdomnymi). Czas oczekiwania daje mi możliwość zwiedzenia ośrodka Misericordia - jego kaplic, klas, stołówki, konserwatorium - i porozmawiania z niektórymi osobami, które tam pracują, aby zrozumieć ich motywacje. Nie trzeba być geniuszem ani przyjeżdżać z daleka, by zdać sobie sprawę, że bardziej niż kilka budynków, to co zbudował francuski architekt-misjonarz jest oazą. Oaza w La Pincoya. 

Jak to się dzieje, że Francuz osiedla się w La Pincoya? 

-Bóg działał w zaskakujący sposób w moim życiu. Jako student architektury w Paryżu podróżowałem po Ameryce Południowej. W tym czasie, choć pochodziłem z rodziny katolickiej, porzuciłem życie wiary. W Brazylii, towarzysząc przyjacielowi księdzu w bardzo biednej dzielnicy, przeżyłem głębokie i osobiste doświadczenie nawrócenia, poczułem Jezusa bardzo blisko siebie i zrozumiałem, że On chce, abym służył ubogim: to właśnie w służbie ubogim znajdę szczęście, którego szukałem. Myślałem o tym, żeby zostać księdzem, ale w tym czasie poznałem Rena. Jest Brazylijką, pochodzi z bardzo skromnego środowiska społecznego. Staliśmy się bliskimi przyjaciółmi i odkryliśmy nasze powołanie do małżeństwa i misji. Tak też się stało, że wspólnie przemierzyliśmy cały kontynent autobusem i 10 lat temu osiedliliśmy się w Chile w służbie Kościołowi i najbiedniejszym z biednych. Nasza historia jest szczegółowo opowiedziana w książce "Misión Tepeyac". 

Jak to jest być ojcem piątki dzieci, misjonarzem, architektem i przedsiębiorcą? 

-Staram się jednoczyć wszystko w moim życiu modlitwą i relacją z Bogiem. Nasze dzieci podzielają naszą misję i są wielkimi graczami w ośrodku Misericordia. Jednocześnie prowadzą normalne życie dzieci w swoim wieku, chodzą do szkoły, mają swoich przyjaciół itp. Moim głównym zajęciem jest zarządzanie Misericordią na poziomie międzynarodowym z Chile, prowadzimy działalność w wielu krajach i mamy projekty, aby się rozwijać. Ta działalność pozwala mi od czasu do czasu ćwiczyć moją pasję do architektury, na przykład w projektowaniu tych budynków, sal lekcyjnych, czy kaplic, które budujemy z drewna przywiezionego z mojej francuskiej ojczyzny. I wreszcie, przez cały dzień jestem misjonarzem, bo na tym polega bycie chrześcijaninem. Konkretnie, w La Pincoya stale odwiedzamy rodziny, rozmawiając z nimi o Bogu i sakramentach. Co roku mamy dużo chrztów, małżeństw itp. 

 Co to jest miłosierdzie? 

Misericordia International jest instytucją, która rozwija projekty społeczne i duszpasterskie w dziedzinie zdrowia i edukacji na peryferiach dużych miast we Francji, Stanach Zjednoczonych, Chile i Argentynie. Chcemy wkrótce otworzyć centrum w Hiszpanii i w Anglii. W głębszy sposób projekt Misericordia wynika z naszego przekonania, że miłosierdzie zmienia świat. Czyniąc własnymi dwa wielkie priorytety apostolskie Kościoła, jakimi są służba ubogim i głoszenie Ewangelii, chcemy być wielkoduszną i odważną odpowiedzią na wezwania papieża Franciszka do rozpoczęcia prawdziwej rewolucji: rewolucji czułości!

Czymś bardzo miłym w Misericordii jest to, że współpracujemy z wieloma instytucjami katolickimi i ludźmi o wielu wrażliwościach w Kościele. Widać to także we wszystkich świętych, których staramy się używać jako przykładów w klasach, obrazach, książkach: matka Teresa, ojciec de Foucauld, siostra Faustyna, chilijski święty Alberto Hurtado itd. Z czasem uświadomiłam sobie, że wszyscy święci, nawet jeśli bardzo się od siebie różnili, mieli tę stałą troskę o najuboższych. W tych dniach na przykład czytałem biografię świętego Josemaríi, który rozpoczął swój apostolat w biednych dzielnicach Madrytu. 

Na jednej ze ścian wypisane jest słynne zdanie papieża Franciszka: "Miłosierdzie zmienia świat". Czy Mercy zmieniła La Pincoya?

-Z łaski Bożej, myślę, że tak. W tej dzielnicy jesteśmy miejscem przyjęcia i szkolenia dla dzieci i ich rodzin, dla osób starszych, matek w ciąży i ludzi ulicy. Dajemy dzieciom edukację, zajęcia muzyczne, taneczne, literackie itp. Wydaje mi się, że jedną ważną rzeczą, którą osiągamy, jest trzymanie ich z dala od złych wpływów, kiedy nie są już w klasach, ponieważ mogą przyjść tutaj, aby się bawić, uczyć, rozwijać, zamiast być na ulicy. Zajmujemy się osobami chorymi i starszymi oraz sprzątamy po nich. Jak mawiała Matka Teresa, to kropla w morzu - mamy tak wiele do zrobienia, jeśli naprawdę wierzymy, że Jezus żyje w ubogich!

Jakie widzisz różnice między działaniem we Francji i w Chile? 

-Po pierwsze, widać wyraźną różnicę w sposobie wspominania o religii. We Francji panuje bardzo ostry instytucjonalny i prawny sekularyzm, co czasem oznacza, że katolicy muszą się trochę ukrywać. W Chile wygląda to zupełnie inaczej. Mimo, że Kościół i państwo są od prawie wieku rozdzielone, stosunek do religii nie jest konfliktowy. Tutaj na przykład nasza katolicka tożsamość jest bardzo wyraźna: kaplice, nasze przesłanie, szkolenia, które prowadzimy, i to nie sprawia nikomu problemów, jak mogłoby to mieć miejsce we Francji. 

Trzeba też powiedzieć coś o ubóstwie. Powiedziałbym, że bieda istnieje w obu krajach, ale w Chile jest bardziej widoczna. Nie powinniśmy myśleć, że we Francji, ponieważ jest to naród bardziej rozwinięty, ubóstwo nie istnieje. Przeciwnie, jest bardzo obecna, ale jest bardziej ukryta, mniej widoczna i to jest część wyzwania, ponieważ trzeba ją odkryć.

Wreszcie, jeśli chodzi o naszą misję ewangelizacyjną, konteksty są bardzo różne. Chile to wciąż kraj bardzo mocno naznaczony kulturą i religią chrześcijańską. Z drugiej strony, nasza praca we Francji odbywa się w środowisku, w którym islam, antyklerykalizm i komunizm są bardzo obecne. Można powiedzieć, że we Francji prowadzimy "pierwszą ewangelizację", a więc nasz misyjny zapał prowadzi nas na przykład do przedstawienia Jezusa, Drogi, Prawdy i Życia, muzułmanom lub innym ludziom, którzy nigdy o Nim nie słyszeli. 

Od lat Chile przechodzi bardzo silną transformację polityczną i społeczną. Jak postrzega Pan obecną sytuację w tym kraju? 

-Tak jak w pozostałej części świata zachodniego, społeczeństwo chilijskie stopniowo się sekularyzuje i jest to wielkie wyzwanie dla katolików w tym kraju. Bardzo silny był również kryzys w Kościele chilijskim, który spowodował, że bardzo szanowana instytucja straciła swój prestiż i znaczenie jako podmiot społeczny. Jednocześnie od kilku lat do Chile przybywa wielu imigrantów, głównie Wenezuelczyków. Jak wiemy, te zjawiska migracyjne nie są łatwe do skanalizowania, ale myślę, że z duchowego punktu widzenia wielu z tych ludzi, którzy przybywają, którzy są bardzo biedni, ma wielkie bogactwo wiary i poczucie rodziny: mogą wiele wnieść do Chile. Wreszcie świat był też świadkiem kryzysu politycznego, procesu konstytucyjnego i ostatnich wyborów prezydenckich. Szczerze wierzę, że wszyscy musimy okazać więcej solidarności, zastanowić się, jak uczynić ten model społeczeństwa bardziej braterskim i humanitarnym. W szczególności my, katolicy, musimy wnieść swój wkład w ten proces pojednania. 

Czy widzisz swoją przyszłość w Chile i jakie masz inne projekty? 

-W Chile radzimy sobie bardzo dobrze, ale nasze powołanie jako misjonarzy popycha nas do ciągłego poszukiwania nowych wyzwań, bycia zawsze w ruchu, nie pozostawania w naszej strefie komfortu. To, co lubię, to początki projektu, ponieważ uważam, że mam ducha pioniera, przedsiębiorcy. W La Pincoya doszedłem chyba do punktu pewnego komfortu: mam już swoją rutynę, znam wszystkich, mówię w tym języku itd. Jestem gotowy na to, co Bóg chce i jestem gotowy robić to, co Bóg chce. Jestem gotowy na wszystko, czego Bóg chce i może się okazać, że w pewnym momencie poprosi mnie o opuszczenie tej pięknej ziemi, jaką jest Chile.

AutorBernard Larraín

Więcej
Rodzina

Omnes publikuje opowiadania z konkursu 2021 na życie

W samym środku przygotowań do Marszu dla Życia 2022, który odbędzie się w niedzielę 27 marca, z prologiem w tym samym dniu w Miejskim Biegu Milowym w Madrycie, Omnes wydaje książkę Historie życiowew którym zebrano zwycięskie teksty i uczestników konkursu na opowiadanie z 2021 roku, które można znaleźć na tej stronie.

Rafał Górnik-7 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Jest to 50-stronicowy e-book, który zawiera 21 uczestniczących i zwycięskich historii o zawodach I Carrera Deportistas por la Vida, które odbyły się w czerwcu 2021 roku w parku Valdebebas w Madrycie. Nosi ona tytuł "Relatos de vida" i została wydana przez Omnes.

Bieg został zorganizowany przez Asociación Deportistas por la Vida y la Familia, której przewodniczy José Javier Fernández Jáuregui, a Omnes był partnerem współpracującym, podobnie jak w tym roku, kiedy to Stowarzyszenie przygotowuje II Carrera Deportistas por la Vida, w formacie Urban Mile (1 609 metrów), która odbędzie się o godzinie 10.00, tym razem w centrum Madrytu, na rogu ulic Serrano i Goya.

Będzie to prolog do Marzec dla Życia zorganizowana przez Plataformę Sí a la Vida (Tak dla Życia) o godz. 12.00, którą Omnes relacjonował, również z wywiad jej koordynatorka, Alicia Latorre.

Platforma składa się z ponad 500 stowarzyszeń, które działają na rzecz obrony życia od jego początku do naturalnego końca, i ponownie wzywa społeczeństwo obywatelskie 27 marca w Madrycie, wyruszając z Serrano i przybywając na Plaza de Cibeles, gdzie odbędzie się impreza ze świadectwami, muzyką i końcowym manifestem. Międzynarodowy Dzień Życia będzie obchodzony ponownie po dwóch latach bez wychodzenia na ulice z powodu sytuacji zdrowotnej.

Historie uczestniczące i zwycięzcy

Zwycięzcy m.in. Konkurs opowiadań z ubiegłego roku na Dar życia i sportu były trzy młode dziewczyny, jak donosi Omnes. W kategorii poniżej 19 lat pierwszą nagrodę ex aequo otrzymała María José Gámez Collantes de Terán, studentka pierwszego roku Bachillerato w szkole Adharaz Altasierra (Espartinas, Sewilla), z grupy Attendis, z opowiadaniem pt. Biegnij! i María Moreno Guillén, z Badajoz, również studentka pierwszego roku Bachillerato w szkole Puerta Palma-El Tomillar w Badajoz, z tej samej grupy edukacyjnej, z opowiadaniem pt. Szczęście mojego życia.

W obu przypadkach laureaci dowiedzieli się o Konkursie Krótkich Opowiadań za pośrednictwem swoich nauczycieli. Loreto Macho Fernández, absolwentka nauk o aktywności fizycznej i sporcie i nauczycielka wychowania fizycznego w Adharaz, oraz Margarita Arizón, w tym przypadku nauczycielka literatury powszechnej.

W kategorii sportsmenek zwyciężyła Lorena Villalba Heredia z Gijón, ze swoją historią zatytułowaną Nyala, po pokonaniu, triumfie. Lorena ukończyła studia w zakresie nauczania początkowego i wychowania fizycznego na Uniwersytecie w Oviedo, a następnie ukończyła studia magisterskie w zakresie badań i innowacji w zakresie wczesnego dzieciństwa i edukacji podstawowej na tym samym uniwersytecie. Obecnie pracuje jako nauczycielka i badaczka na Uniwersytecie w Saragossie.

Konkurs na opowiadanie w tym miesiącu

Osoby zainteresowane wzięciem udziału w II Konkursie na opowiadanie o darze życia i sportu, w marcu tego roku, mogą zapoznać się z Podstawa tutaj. Podobnie jak w ubiegłym roku, są trzy kategorie: do lat 19, zawodnicy federacji i profesjonaliści wychowania fizycznego i sportu oraz kategoria open, a teksty należy wysyłać na adres mailowy: [email protected]wskazując nazwę i adres pocztowy nadawcy.

Przyjmowanie opowiadań odbywać się będzie od 10 marca do 20 marca 2022 roku. Decyzja jury zostanie ogłoszona 25 marca, a lista laureatów zostanie opublikowana na stronie internetowej Stowarzyszenia.

Sportowcy dla życia i rodziny "chcą oddać hołd opiekunom najbardziej kruchego życia, zbierając krótkie opowiadania inspirowane światem sportu i wrażliwością ludzkiego życia".

Miejska Mila w dniu 27 marca br.

Tegoroczny Race for Life "będziemy mogli zrobić razem ze wszystkimi uczestnikami Marszu dla Życia, który rozpocznie się w momencie zakończenia wyścigów, z tego samego miejsca", na Serrano i Goya, donosi José Javier Fernández Jáuregui, przewodniczący Stowarzyszenie Sportowcy dla życia i rodziny.

"Nasz bieg będzie miał dystans Mili Miejskiej (1 609 m), a heaty rozpoczną się o godzinie 10 rano, tak aby Spacer mógł rozpocząć się o godzinie 12" - wyjaśnia. "Ustaliliśmy limit 500 biegaczy. Myślę, że odległość jest przystępna dla wielu osób. Aby osiągnąć liczbę 500 biegaczy, każdemu z tych, którzy uczestniczyli w zeszłym roku, powinno towarzyszyć czterech nowych. Zachęcam do zaproszenia ich swoim przykładem i doświadczeniem z ubiegłorocznych świadectw.

Link do rejestracji na bieg na miejscu to. teni mieć tutaj link do rejestracji na wirtualny wyścig. Fernández Jáuregui przypomniał niedawno zeznania Michelle w ubiegłym roku. Aby uzyskać więcej informacji, należy napisać do [email protected]lub zadzwoń pod numer 629406454.

Świat

Test dla Polski

Prawie milion Ukraińców szukało schronienia w sąsiedniej Polsce. Tam cały kraj zmobilizował się, by ich przyjąć. Władze państwowe wezwały do skoordynowanych działań. Wolontariusze, podobnie jak Marta, podkreślają, że ta sytuacja "zmieniła ich priorytety".

Barbara Stefańska-6 marca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Tekst oryginału w języku polskim tutaj/ tekst oryginału w języku polskim

Wolontariusze czekający 24 godziny na dobę na dworcu kolejowym na przybycie uchodźców, ludzie przyjmujący nowo przybyłych do swoich domów, hojne wsparcie finansowe i nieustanne modlitwy: stoimy w serdecznej solidarności z naszymi brutalnie zaatakowanymi sąsiadami.

Liczba uchodźców z Ukrainy, którzye przybyły do Polski, to jak dotąd blisko milion. W stolicy Polski, Warszawie, znajduje się kilka punktów odbioru. Pociągi pełne Ukraińców uciekających przed wojną docierają na dworce kolejowe z ogromnymi opóźnieniami.

Z tylko jedną walizką

Ukraińcy opuszczają kraj w bólu, zostawiając za sobą krewnych, rodziców czy rodzeństwo. Walentyna przyjechała z 3-letnim synem Markiem, natomiast jej mąż został z tyłu, by walczyć w obronie Kijowa. Przez cały dzień czekała na dworcu, bez prądu, by opuścić ukraińską stolicę.

Swietłana z córkami Sofią, Nastią i babcią Jefrosienia przeżyła podróż pełną strachu. Wyjaśniali to Irenie Świerdzewskiej z tygodnika ".IdziemyMieszkamy na obrzeżach Kijowa. Praktycznie nie wychodziliśmy ze schroniska. Gdy jechaliśmy pociągiem, przeleciał nad nami samolot, bardzo się baliśmy. To było straszne. Teraz czujemy się lepiej, spokojniej. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się wyjść, dzięki Bogu!

Wolontariusze czekają dzień i noc na nowo przybyłych do Polski. Dają im kawę, herbatę, zupę i zabawki dla dzieci. "Są nam bardzo wdzięczni" - mówi wolontariuszka Marta Dybińska, ukraińskojęzyczna blogerka. "Uciekają tylko z jedną walizką, w której znajduje się cały ich dobytek - opisuje - są bardzo skromni i mówią, że niczego nie potrzebują. Jeden z uchodźców przyznał w końcu, że bardzo bolą go stopy, bo ma zniszczone buty. Usłyszała go dziewczyna i natychmiast poszła do centrum handlowego kupić nowe buty - wspomina.   

Marta przyznaje, że nie ma słów, które mogłyby ich pocieszyć. Martwią się o tych, którzy zostali na Ukrainie: "Kobieta, która przyjechała z dwiema córkami, pokazała mi w telefonie komórkowym nagranie wysłane stamtąd i powiedziała: 'Tu było nasze mieszkanie'. Teraz jest zbombardowany.

Wielu Ukraińców, którzy wcześniej mieszkali w Polsce, angażuje się w pomoc uchodźcom, co ułatwia komunikację. "Przebywanie w tym miejscu zmienia nasze priorytety - przyznaje Marta - zdajesz sobie sprawę, że nie musisz mieć tylu sukienek i torebek, musisz być człowiekiem.

Marta Dybińska (z lewej) z uchodźcami.

Brak obozów dla uchodźców

W niesienie pomocy bardzo zaangażowały się władze państwowe i samorządowe, instytucje kościelne na czele z Caritas, wiele parafii, stowarzyszeń i osób prywatnych. W Polsce nie ma obozów dla uchodźców, jak w obrazach znanych nam z mediów w czasie konfliktów zbrojnych. Ukraińcy są zakwaterowani w różnych ośrodkach, a także w domach prywatnych. Jedni zostają przygarnięci przez krewnych mieszkających w Polsce, a inni trafiają dalej na zachód.

Marina i Wołodia z czwórką dzieci w wieku od 2 do 16 lat trafili do ośrodka Caritas w Urlach pod Warszawą. Wyszli z domu w pośpiechu i udało im się podróżować po schodach zatłoczonego autobusu.  

Przed rosyjską agresją do Polski przyjechało już kilkaset tysięcy migrantów z Ukrainy do pracy. Teraz do niektórych z nich dołączyli członkowie rodzin. Jedną z nich jest Alona, z zawodu krawcowa, która pracuje jako taksówkarz w Warszawie. Po wybuchu wojny dołączyła do niej matka i dwie młode córki. Jej ojciec został z tyłu, by walczyć.

Plan długoterminowy

Do pomocy włącza się wiele osób prywatnych. Takie wiadomości często pojawiają się w grupach i czatach WhatsApp: potrzebne koce i materace, dwóch uchodźców szukających noclegu, potrzebna odzież, itp. Istnieje silna chęć wsparcia. W związku z tym władze państwowe zaapelowały, aby nie wnosić darów na granicę polsko-ukraińską osobiście, ale stosować skoordynowane działania. 

W ostatnią niedzielę zbiórka w polskich parafiach trafiła do uchodźców. Zbierano datki rzeczowe i odmawiano gorące modlitwy o pokój na Ukrainie.

Na razie my w Polsce odpowiadamy na doraźne potrzeby, ale wkrótce ci ludzie będą potrzebowali pomocy długoterminowej. Uchodźcy mogą korzystać z państwowej służby zdrowia, ogłoszono już np. świadczenia rodzinne, a dzieci umieszczane są w szkołach i przedszkolach. Polska stanęła przed wielkim wyzwaniem, narażając się także agresorowi. Na razie zdajemy egzamin.

AutorBarbara Stefańska

Dziennikarz i sekretarz redakcji tygodnika ".Idziemy"

Edukacja

Gregorio LuriCzytaj więcej : "Jest impuls katastroficzny, atmosfera preapokalipsy".

"Jest tu pewien impuls katastrofistyczny, atmosfera preapokalipsy, tego, co stanie się ze światem, lęku przed przyszłością. A chrześcijanie mają coś ważnego do powiedzenia - mówi filozof Gregorio Luri w wywiadzie dla Omnes na kilka dni przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Nauczyciel mówi o ukazaniu wiary, ideologii, rodziny i piwa, edukacji. De la LOMLOE "przekierowywałby wszystko".

Rafał Górnik-5 marca 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Gregorio Luri (Navarra, 1955) jest jednym z najbardziej poszukiwanych dziś filozofów i pedagogów. Nie trzeba go przedstawiać. I z uprzedzeniem złapaliśmy go na AVE, jadącego z Barcelony do Madrytu, co najmniej tydzień przed wojną na Ukrainie. Odpowiada z platformy wagonu, co bardzo się podoba. Jego konto na twitterze @gregorioluri jest dobrze odwiedzany i można tam znaleźć, oraz oczywiście w jego licznych publikacjach, jego przemyślenia, które są zawsze mocne i pełne świeżych pomysłów, z których niektóre są z pewnością zaskakujące.

Kilka tygodni temu, Gregorio Luri przemawiał na kolokwium prezentacja Tytuł magistra in Christianity and Contemporary Culture, który jest uruchamiany przez Uniwersytet w Navarze, a który zostanie uruchomiony w przyszłym roku akademickim 2022-2023. Odbyło się ono na Kampusie Madryckim, wraz z Lupe de la Vallina, fotografką, oraz Ricardo Piñero, profesorem estetyki i wykładowcą na kursie magisterskim. Wzięło w nim udział ponad 400 osób, zarówno osobiście, jak i online, i to właśnie tam rozpoczęliśmy tę rozmowę.

Porozmawiajmy o dyplomie magisterskim, który wraz z kolegami zaprezentowałeś w Madrycie - co byś podkreślił?

- Niewiele rzeczy jest dziś pilniejszych niż podniesienie wartości tego, co ludzkie. I dowartościowanie człowieka z humanistycznego punktu widzenia, co dla mnie oznacza afirmację ludzkiej natury. Człowiek to nie tylko historia, to także natura. Albo, jak kto woli, mówiąc inaczej, że w historyczności człowieka są składniki ahistoryczne.

Odczucie, które przynajmniej ja mam, jest takie, że dziś wydaje się, że człowiek zmęczył się sobą, jakbyśmy zdając sobie sprawę, że obietnice, które złożyliśmy sobie w czasach oświecenia, nie zostały spełnione, decydowali się na technologiczną modyfikację. Mam wrażenie, że w naszych czasach docenienie natury ludzkiej to w zasadzie kwestia higieny. Dlatego z entuzjazmem uczestniczyłem w prezentacji tego dyplomu magisterskiego. Uważam, że niewiele jest rzeczy bardziej istotnych niż odzyskanie szlachetności tego, co ludzkie.

Na początku swojego wystąpienia zacytowałeś kilka słów św. Jana Pawła II skierowanych do młodych ludzi w Chile. I mówiłeś o strachu, i o Bożej miłości, co mnie zaskoczyło, od razu na wstępie.

- Zobaczmy. Każdy widzi teraźniejszość ze swojego punktu widzenia. Z pedagogicznego punktu widzenia widzę, że dziś nawet dzieci w wieku szkolnym są wychowywane w strachu przed przyszłością. Cała postępowa ideologia rozwijana przez cały XIX wiek zdaje się dryfować w kierunku pesymizmu. Co będzie ze światem, co będzie z nami? W teraźniejszości jest, że tak powiem, pewien impuls katastroficzny. Innymi słowy, panuje tu atmosfera przedapokalipsy. Co się stanie ze światem, co się stanie ze wszystkim?

Otóż w obliczu tej sytuacji, w obliczu lęku o przyszłość, myślę, że chrześcijanin ma coś ważnego do powiedzenia, nie tyle innym, co sobie. Tak mówi List św. Jana: Poznaliśmy miłość Boga. Miłość Boga nas wyprzedza. Przed. Nie jest to obietnica na przyszłość. Jest to coś, czego już doświadczyliśmy. Bóg nas kocha. I dlatego, jeśli jest to potwierdzenie, jeśli poznaliśmy miłość Boga, to dlaczego mamy się jej bać?

Mówiłeś też pod koniec, a inni podchwycili to przy stole, o pięknie. Jak najlepiej możemy pokazać wiarę? I zgodziłeś się, poprzez piękno i miłość.

- Jeśli czytasz Ewangelie w sposób naiwny, a tak chyba trzeba je czytać, i natrafiasz na Narodziny Jezusa, to czy jest piękniejsza historia niż ta? To, że będziesz klękał nie przed ideologią, ale przed nowo narodzonym dzieckiem, wydaje mi się głęboko piękne. Z drugiej strony, tradycja chrześcijańska jest złożona i są w niej momenty, z których trudno być dumnym. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę to, co trwałe w tradycji chrześcijańskiej, to takie podejście do piękna wydaje mi się niezbędne.

Jeśli mogę opowiedzieć ci pewną anegdotę, oto ona. To podsumowuje trochę to, co chcę powiedzieć. Mam szczególną słabość do nauczyciele religii. Kiedy mnie wzywają, zawsze staram się jechać. Po pierwsze dlatego, że przeżywają trudne chwile. A po drugie dlatego, że muszą wiedzieć, że są ludzie gotowi im pomóc. I kiedyś w pewnym miejscu, pominę nazwę, gdzie byłem z nauczycielami religii z pewnej wspólnoty, powiedziałem: słuchaj, moc, którą mamy, jest niezwykła. Przywołam teraz Boga i on pojawi się właśnie tutaj. Można sobie wyobrazić zdziwienie, jakie to wywołało. Bo ja powiem: Panie objawiaj się, a on się objawi. Powstało wielkie oczekiwanie.

Poniższe przygotowałem już z kimś innym. Kiedy powiedziałem: "Panie, objawiaj się". Locus Isteprzez Brucknera. To piękno Brucknera, kiedy mówi: co to za miejsce? Jest to miejsce, w którym Bóg się objawia. Tego piękna, gdy się je usłyszało, nie sposób nie wzruszyć. I w tym momencie Benedykt XVI powiedział właśnie coś, w co całkowicie wierzę. Jeśli w pięknie jest coś boskiego, to dlatego, że jest ono przejawem Boga. Myślę, że nie sposób nie wzruszyć się pięknem. I w tym wzruszeniu jest smak czegoś, co wykracza poza przedmiot. I ten posmak czegoś, co wykracza poza przedmiot, to transcendencja.

Zaszokuję cię Don Gregorio dwoma kwestiami.

- Zobaczmy.

Po pierwsze. Od lat jesteśmy świadkami takich ideologii jak ideologia gender, czy też tej kultury odwołania, "woke", o której mówił w Madrycie Rémi Brague. Jak możemy stawić czoła tym zjawiskom antagonizmów społecznych, konfrontacji...?

- Współczesne ideologie zmierzają do radykalnej redukcji złożoności świata życia, świata, w którym żyjemy, w którym przejawiamy różne wymiary tego, co ludzkie.

Ideologie redukują świat życia do tego, co według ich zasad powinno być. A to, co nie pasuje do tych schematów, do ich schematów, jest uważane za przewrotne. Kiedy więc zwykły człowiek mówi do was: wierzę, że..., oni mówią: nie, nie, nie wierzysz w to, wierzysz w coś innego, to dzieje się tak, że jesteś osobą wyalienowaną, a więc musisz myśleć tak, jak ja ci mówię.

Uważam, że dziś elementarne rzeczy w świecie życia są zagrożone. A to oznacza, że sanacja zwykłego człowieka jest zagrożona. Dlatego twierdzenie Chestertona o śmiechu, małżeństwie i piwie wydaje mi się coraz bardziej rewolucyjne.

Obrona śmiechu, małżeństwa i piwa jest dziś, jak sądzę, głównym argumentem przeciwko takiemu ideologicznemu redukcjonizmowi. Musimy bronić śmiechu, małżeństwa i piwa, musimy bronić zdrowego rozsądku zwykłego człowieka.

Twierdzę też, powtarzam i upieram się, że normalna rodzina to psychologiczna beka. Jak to jest. Jestem absolutnie przekonany. Podczas gdy znajdujesz tak wielu ludzi gotowych krytykować rodzinę, ponieważ nie jest idealna, myślę, że musimy twierdzić, że ta normalna rodzina, oczywiście ze swoimi niedoskonałościami, jest psychologiczną okazją.

Czasami jednak my, chrześcijanie, nie ułatwiamy sobie zadania. Wykorzystywanie nieletnich, niszczenie reputacji księży i samego Kościoła.

- Myślę, że wszystko, co można powiedzieć o nadużyciach, Jezus powiedział w jednym zdaniu: biada każdemu, kto je zgorszy! Myślę, że nie ma potrzeby dodawać nic więcej.

Mówi Pan na swoim koncie na Twitterze, że przegrany w dialogu to ten, który wygrywa. Wytłumacz mi to, bo teraz wszyscy chcemy mieć rację, prawda?

- Ten, który przegrywa, jest jedynym, który czegoś się w dialogu nauczył. Jeśli będziesz bronił tezy A, a na końcu dialogu podtrzymasz tezę A, to czego się nauczyłeś? Niczego się nie nauczyłeś. Może ci się udać, a wtedy pojawia się próżność ego. Teraz, jeśli będziesz bronił tezy A, a w trakcie dialogu odkryjesz, że tę tezę trzeba napisać od nowa, to jesteś tym, który się nauczył. W dialogu wydaje mi się to elementarne. Wygrywa ten, kto przegrywa, lub jak kto woli, wygrywa ten, kto przegrał. To wydaje mi się kluczowe. Chrześcijanie to przegrani, którzy ciągle wygrywają.

Twierdzisz, że pamięć. Wydaje się, że nie jest to zbyt modne. Jako wychowawca, co możesz powiedzieć?

- Mody, jak sama nazwa wskazuje, to kwestie sezonowe. W Sorii istniała kiedyś wspaniała grupa filozoficzna, która niestety już nie istnieje, i kiedy pierwszy raz mnie zaprosili, powiedzieli mi: interesuje nas tylko to, co wieczne. Wzruszyły mnie te słowa. Pytanie, jak dla mnie, brzmi: mody są ważne, ale nie można ich mierzyć, jeśli nie widzi się ich z zewnątrz. Żeby ocenić modę trzeba ją zobaczyć z zewnątrz, z pewnym dystansem, prawda? 

Co to wszystko ma wspólnego z pamięcią? Po pierwsze, bez pamięci nie ma wnętrza. Bo pamięć to wielka ostoja, która pozwala nieco odizolować się od otoczenia, by móc myśleć, ruminować, wszystko to, co nosimy ze sobą, nawet świadomość ciemnych stron, które zawsze nosimy ze sobą.

Po drugie, jestem przekonany, że to, czego nie ma w pamięci, nie zostało wyuczone. Jeśli przeczytałeś Don Kichota i absolutnie nic nie pozostało w Twojej pamięci, to znaczy, że go nie przeczytałeś. W końcu to, co zachowujesz z Don Kichota, to to, co zostało w twojej pamięci.

Po trzecie, nie można myśleć o wiedzy, która jest nieobecna. Dlatego kiedy zachęcamy dzieciaki, że ważne jest, by się odnosić, myśleć, być krytycznym, mówię: tak, ale jeśli nie znasz czegoś, co pozwala ci myśleć, to o czym do cholery myślisz?

I wreszcie, nigdy w życiu nie spotkałem nikogo, kto chciałby mieć mniej pamięci niż ma. Co więcej, z tego co widzę, to osoby w pewnym wieku, które zaczynają tracić pamięć, przeżywają to jako dramat. Dlatego jeśli utrata pamięci jest dramatem, to zysk pamięci jest świętem.

Nie słyszy się o tym.

- W ogóle mnie to nie martwi. Interesują mnie, jak już mówiłem, ludzie, którzy przegrywając, wygrywają.

Słowo o edukacji. Mamy nowe prawo oświatowe (LOMLOE). Powiedz mi jeden aspekt, który byś przekierował, jeśli to możliwe.

- Dzięki temu wszystko wróciłoby na właściwe tory. Uważam, że powrót do rozsądku jest absolutnie pilny. Zdrowy rozsądek to dla mnie umiejętność wyciągania wniosków z własnych doświadczeń. Spójrzmy na to, co robimy dobrze i wyciągnijmy z tego wnioski. I zobaczmy, co robimy źle, i poprawmy to. To, co nie ma sensu, to zastosowanie do naszego systemu edukacji kryteriów np. Agendy 2030 i przekształcenie ich w kompetencje oraz próba dopasowania naszej rzeczywistości do tych kryteriów.

 Bo czy wiesz jaki jest problem z tymi, którzy zawsze chcą zaczynać od zera? Nie potrafią wyciągnąć wniosków ze swoich doświadczeń. Bo skoro zawsze muszą się uczyć od nowa, to jeśli jest jedna rzecz, o której jestem przekonany, to jest nią to, że o wiele bardziej pożyteczne jest uczenie się trochę na podstawie swoich doświadczeń, niż próba wymazania łupka do czysta.

Z drugiej strony, w przypadku LOMLOE jesteśmy świadkami bardzo zakłamanego spektaklu. Bo w Ministerstwie Edukacji zachowują się tak, jakby rządzili, podczas gdy tymi, którzy rządzą, są Regionalne Ministerstwa Edukacji Wspólnot Autonomicznych. Ale w praktyce też nie rządzą, bo jesteśmy świadkami niezwykłej anarchii metodologicznej. Właśnie dlatego, że ta anarchia metodologiczna jest realna i każdy ośrodek robi to, co uważa za stosowne lub wygodne, niezbędna jest wolność wyboru.

Wolność wyboru, która jest utrudniona, czyż nie?

- Ale zastanówmy się, jeśli damy autonomię ośrodkom, żeby każdy mógł być tym, czym uważa, że powinien być, a ja nie mam wyboru i muszę zaprowadzić dziecko do szkoły w mojej okolicy, to jaki pożytek z tej autonomii dla mnie? Gdyby wszystkie sklepy w Madrycie sprzedawały dokładnie to samo, autonomia nie byłaby potrzebna. Jeśli każdy sklep sprzedaje inne produkty, to chcę mieć możliwość wyboru, gdzie chcę kupić...

Kończymy rozmowę z Gregorio Luri. Prosimy go o polecenie kilku książek, które uważa za ciekawe, a on odpowiada: "Nigdy tego nie robię. Nie lubię polecać książek. Biografia czytelnicza każdego człowieka jest święta. Każdy musi zbudować swoją własną ścieżkę czytelniczą, swój własny proces czytania. Wolę nic nie mówić. I to pomimo tego, że właśnie założyłem w Barcelonie wydawnictwo eseistyczne".

Zignorujemy go i podamy ci link: Rosameronchoć Gregorio Luri stwierdza: "Ja nawet nie polecam swoich. Czytelnik musi skonstruować swoją własną historię czytania, swoją pamięć czytelniczą. Kultura nie żyje w książkach, żyje w subiektywizacji tego, co jest w książkach, telewizji, internecie itd. Od każdego człowieka zależy, czy zbuduje swoją własną ścieżkę czytelniczą. Bo każda ciekawa książka skieruje cię do innych książek".

Długo byśmy jeszcze gawędzili z nauczycielem, ale nie jest to możliwe. Bon voyage.

Świat

Polska: Uchodźca w domu, Bóg w domu

Cały świat z podziwem i zdumieniem patrzy, jak Polacy ruszają na pomoc swoim ukraińskim sąsiadom. Setki polskich rodzin przyjmują ukraińskich uchodźców do swoich domów, a grupy ewakuacyjne, recepcyjne i pomocowe są organizowane przez media, instytucje, a zwłaszcza Kościół.

Maria José Atienza-4 marca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Zorganizowane inicjatywy lub pojedyncze osoby, samochodem, pieszo... jadą na granice i przywożą im koce, ciepłe jedzenie i ubrania. Odbierają kobiety, starców, dzieci i zabierają je w bezpieczne miejsca. Czekają na nich z prezentami na dworcach kolejowych czy autobusowych...

"We wszystkich diecezjach w Polsce zorganizowano konkretną pomoc dla uchodźców i osób, które pozostały na Ukrainie. Domy zakonne, ośrodki Caritas, domy parafialne otworzyły swoje drzwi dla potrzebujących i szukających schronienia w tym trudnym czasie" - mówi Omnes ks. Jakub J. Szyrszeń, kapłan diecezji krakowskiej, który choć przebywa obecnie w Hiszpanii, pozostaje w bezpośrednim kontakcie ze swoim krajem.

Niektóre inicjatywy diecezjalne

W archidiecezji krakowskiej abp Marek Jędraszewski powołał zespół do spraw pomocy Ukrainie i uchodźcom przybywającym do archidiecezji. Caritas Polska i koordynuje działania na rzecz uchodźców, których obecnie są tysiące, poprzez poszczególne diecezjalne organizacje Caritas.

Ośrodki, domy parafialne i rekolekcyjne, szkoły czy seminaria duchowne, takie jak w Szczecinie czy na Śląsku, stały się schroniskami, a Kościół przygotowuje kolejne miejsca do opieki nad wszystkimi Ukraińcami, zwłaszcza kobietami, dziećmi i osobami starszymi, które przekraczają granicę, uciekając przed działaniami zbrojnymi Rosji.

Kraj bez obozu dla uchodźców już gości setki tysięcy ludzi, w rzeczywistości Caritas Polska planuje utworzenie 20 ośrodków pomocy dla migrantów w całej Polsce.

Ks. Jakub J. Szyrszeń przypomina, że "w niedzielę i Środę Popielcową w kościołach odbyły się zbiórki, z których dochód w całości zostanie przeznaczony na pomoc Ukrainie. W każdej parafii Archidiecezji Krakowskiej można zabrać artykuły pierwszej potrzeby, które zostaną przekazane zarówno na Ukrainę, jak i dla uchodźców, których będziemy tu gościć. Pięciu naszych księży pracuje obecnie na Ukrainie i staramy się, aby pomoc humanitarna dotarła do ich parafii za pośrednictwem Caritas".

Diecezje zamojsko-lubaczowska i archidiecezja lubelska, trzy diecezje graniczące z Ukrainą, współpracują ze Strażą Graniczną i Służbą Celno-Skarbową, które koordynują napływ uchodźców, aby przyjmować i pomagać tym, którzy przedostają się do Polski uciekając przed wojną.

Przemyśl, przy granicy z Ukrainą, jest jednym z "punktów zapalnych" tej sytuacji. Tam Caritas przygotowuje codziennie ok. 5 tys. racji żywnościowych dla uchodźców i ok. 200 dla stróżów prawa, lekarzy i wolontariuszy, które są rozdawane na dworcu kolejowym w Przemyślu, gdzie codziennie przybywają tysiące osób. Oprócz tych posiłków rozdają kanapki, słodycze, koce, łóżeczka, robią zajęcia dla dzieci nie tylko na dworcu, ale i w różnych częściach miasta.

W parafii w Łomiankach, należącej do archidiecezji warszawskiej, przebywa już 700 uchodźców. Wielu z nich, po spędzeniu pierwszych kilku godzin w pomieszczeniach parafialnych, zostało przygarniętych przez rodziny z parafii. Wolontariusze w każdym wieku pakują żywność, dary, zabawki i ubrania dla uchodźców. Inni zorganizowali pojazdy, aby jak najszybciej sprowadzić uchodźców z granicy.

Arcybiskup katowicki Wiktor Paweł Skworc zwrócił się z prośbą, aby w miarę możliwości i potrzeby udostępnić struktury parafialne (salki, domy katechetyczne, wolne lokale i mieszkania) oraz domy zakonne na przyjęcie osób, które od kilku dni przybywają do Polski.

Jedna z pierwszych pomocy, która dotarła na ukraińską ziemię pochodziła z Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Z Gdańska wysłano dwa busy, załadowane podstawowymi artykułami: żywnością o przedłużonej trwałości, lekami, środkami higieny osobistej i zabawkami dla dzieci. Dzięki niezwykłej mobilizacji pracowników Caritas i dobrej organizacji pracy udało się bardzo szybko i maksymalnie zapełnić przestrzeń w busach. Pomoc, która w ciągu kilku godzin okazała się zbyt mała ze względu na zaostrzenie konfliktu.

Polskie wspólnoty religijne są jednym z kluczowych filarów w pomocy uchodźcom i mieszkańcom Ukrainy. Wiele z tych wspólnot pozostaje w kontakcie ze swoimi braćmi na Ukrainie, udzielając im wszelkiej możliwej pomocy, jak np. jezuici, którzy stworzyli zespół koordynowany przez dwie prowincje jezuickie w Polsce, organizujący pomoc dla uchodźców i wsparcie dla jezuitów działających na terenach objętych wojną. Z Polski organizują zakwaterowanie dla uchodźców, transportują dary i ludzi, oferują wsparcie psychologiczne.

Na Jasnej Górze, w centrum maryjnego serca Polski, Dom Pielgrzyma przyjmuje już pierwszych uchodźców. Paulini strzegący sanktuarium od samego początku wojny deklarowali, że przyjmą tych, którzy szukają schronienia i pomocy.

Pakiet dla Ukrainy

Caritas Polska rozpoczęła również nową kampanię od 4 marca "Paczka dla Ukrainy". O co chodzi? Polskie rodziny, wspólnoty parafialne, szkolne koła Caritas i parafialne zespoły Caritas będą mogły przygotować paczki o wadze nie większej niż 20 kg z najpotrzebniejszymi artykułami dla konkretnej rodziny. Do paczki zostanie dołączony list ze słowami wsparcia i zostanie ona wysłana na Ukrainę.

Powitanie i modlitwa

W wielkopostnym orędziu abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, podziękował za "każde życzliwe słowo i najmniejsze gesty dobroci skierowane do naszych cierpiących braci i sióstr". Otoczmy ich modlitwą, okażmy serdeczność, pomóżmy im znaleźć pracę" i zachęcił wiernych do modlitwy za Rosję. "Nie będzie pokoju w naszej części świata, dopóki Rosja nie wróci do Chrystusa" - powiedział.

Nie tylko pomoc, ale i modlitwa o pokój. Sanktuarium na Jasnej Górze jest miejscem nieustannej modlitwy o pokój na Ukrainie, zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem, który jest stale wystawiony.

Uchodźca w domu, Bóg w domu

Znakiem braterstwa, chrześcijańskiego miłosierdzia Polaków, które sami Polacy Papież Franciszek chciał podkreślićr na audiencji w środę 2 marca, gdy zwrócił się do polskich biskupów i narodu tymi słowami: "Jako pierwsi wsparliście Ukrainę, otwierając swoje granice, swoje serca i drzwi swoich domów dla Ukraińców uciekających przed wojną. Hojnie ofiarowujesz im wszystko, czego potrzebują, by godnie żyć, mimo dramatu chwili. Jestem wam głęboko wdzięczny i błogosławię was z całego serca".

"Dla Kościoła w Polsce ten Wielki Post to wielka katecheza o miłości bliźniego" - mówi ksiądz Jakub J. Szyrszeń, przywołując polskie powiedzenie "Gość w dom, Bóg w dom". W tych tygodniach, w wielu domach w Polsce, Bóg będzie miał miejsce w oczach tych, którzy uciekli przed narzuconą i straszną wojną.

Kultura

Oddanie swojego życia za innych. Musical "Skate Hero" powraca

11 marca w Nueva Cubierta de Leganés odbędzie się przedstawienie musicalu Skate Herozainspirowany życiem i ostatnimi godzinami młodego Hiszpana Ignacio Echevarría, który zginął pięć lat temu w ataku dżihadystów w Londynie, gdy bronił deskorolką młodego nieznajomego.

Maria José Atienza-4 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W piątek, 11 marca, w Nueva Cubierta de Leganés odbędą się dwie sesje Skate HeroJeden o 11:00, skierowany szczególnie do grup szkolnych, a drugi, ogólny, o 20:00.

W tym dniu, kiedy Hiszpania pamięta o ofiarach terroryzmu, Ignacio Echevarria, który oddał swoje życie, aby uratować zupełnie obcą osobę, zostanie ponownie zapamiętany jako przykład poświęcenia i odwagi.

Story of Skate Hero. Musical

Na stronie Muzyczny narodził się w grupie młodych ludzi z Milicji Santa Maria, zintegrowanych w projekcie edukacyjnym "Przyjdź i zobacz edukację", którzy podjęli jego dziedzictwo i zainscenizowali ostatnie dwadzieścia cztery godziny życia Ignacego.

Skate Hero powstała na podstawie książki-świadectwa Joaquína Echeverríi "Así era mi hijo Ignacio: el héroe del monopatín", a jej aranżacje muzyczne wykonali pianista i kompozytor Miguel Ángel Gómez González-Vallés oraz scenarzysta i reżyser programu "La aventura de educar" Javier Segura.

Kim był Ignacio Echevarría

Na stronie Javier Segura, współpracownik Omnesopisuje wydarzenie i postać, która dała początek temu musicalowi w następujący sposób Skate Hero3 czerwca 2017 roku całą Hiszpanią wstrząsnął dżihadystyczny atak na London Bridge. Wśród chaosu wiadomości, które do nas dotarły, dowiedzieliśmy się, że młody Hiszpan, Ignacio Echeverría, stracił życie w tym akcie terrorystycznym.

Udręka, którą hiszpańskie społeczeństwo dzieliło z jego rodziną, wkrótce, w miarę pojawiania się szczegółów, przerodziła się w głęboki podziw. Dowiedzieliśmy się, że młody prawnik wracał z przyjaciółmi z jazdy na łyżwach i natknęli się na dantejską scenę. Ludzie uciekają, krzyki przerażenia, a w tle terrorysta dźga nożem młodą kobietę. Ignacio nie zastanawiał się nad tym, nie było na to czasu i wziął swoją deskorolkę jako broń i tarczę do walki z tymi terrorystami. Ta młoda kobieta, Marie Bondeville, uratowała mu życie. Trzech terrorystów zostało zastrzelonych przez policję. Ignacio zmarł od rany kłutej w plecy.

Ale jego gest przekroczył granice i sumienia. I stał się znany jako "bohater deskorolki". A po nim nastąpiły hołdy i podziękowania. Skate parki w całej Hiszpanii z jego nazwiskiem. Najwyższe odznaczenia w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Ignacio reprezentował to, co najlepsze w naszej ziemi. Odwaga, hojność, skrajny altruizm. I to co najlepsze z ludzkości. By móc oddać życie za obcego człowieka".

Musical Skate Hero którego premiera odbyła się 5 czerwca, przy znakomitym przyjęciu w audytorium Joaquína Rodrigo w Las Rozas (Madryt).

Kino

Wielkanocny list miłosny

Patricio Sánchez-Jáuregui-4 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Parasceve: Portret tygodnia wielkanocnego

Reżyseria i scenariuszHilario Abad
Kraj: Hiszpania
Rok: 2022

Niewiele listów miłosnych w kinie hiszpańskim było tak serdecznych jak ten film. Oda bezgranicznego uczucia do świąt wielkanocnych, do Wielkiego Tygodnia, do Boga żywego, do Boga umarłego, do Boga zmartwychwstałego... do obrzędu, do folkloru, do ludzi. Od Środy Popielcowej do Niedzieli Palmowej, a następnie do Niedzieli Wielkanocnej, a wszystko to w mieście Sevilla. Tak właśnie przedstawia się nam ta pocztówka.

Młody reżyser, mający pod sobą wiele ujęć (pięć filmów fabularnych, wiele teledysków i seriali oraz dobry katalog lokalnych nagród), Hilario Abad spędził ostatnie dziesięć lat swojego życia (2012-2021) przeżywając Wielki Tydzień z kamerą, aby stworzyć, niczym rodzaj modlitwy, żywy obraz tego, co dzieje się każdego roku w mieście Sewilla: parasceve. Przygotowanie.

Przygotowanie w sklepach. Przygotowanie w warsztatach, fabrykach, domach i na ulicy. Parasceve to quasi-impresjonistyczny portret rodzajowy, który przekazuje emocje portretowanego i portretujących, tworząc coś nieuchwytnego, ale silnego. Nie wchodzi w spory, debaty czy dyskusje. On tylko wyciąga rękę i zaprasza nas do tego doświadczenia.

Z troską, taktem, szczegółem i szlachetnością otrzymujemy ten dokument z poziomu ulicy, zrealizowany ze smakiem i dobrym rytmem, dynamiczny, ale kontemplacyjny, który umiejętnie rozgrywa swoje karty, jeśli chodzi o wykorzystanie ciszy, hałasów i muzyki, wzmacniając istotę obchodów Wielkanocy zarówno dla oka, jak i ucha. Unika narracji i voice-overów. pozaSpektakl jest ryzykowny, ale mimo to potrafi wniknąć w widza i stworzyć swój własny rytm, budząc i dojrzewając w nim prawdziwe emocje, gdy obserwujemy, jak przechodzi przed naszymi oczami. To sprawia, że dzieło jest ryzykowne, ale mimo to potrafi wniknąć w publiczność i stworzyć swój własny rytm, budząc i dojrzewając w widzu prawdziwe emocje, gdy przed naszymi oczami mijają etykiety dni w porządku chronologicznym.

W tym wszystkim Hilario korzystał z pomocy Francisco Javiera Torresa Simóna, lokalnego kompozytora, z którym zbudował projekt od kartonowego modelu w swoim domu - dosłownie - do pełnometrażowego filmu, który wchodzi do kin w całej Hiszpanii. Świetny przyczynek do rozpoczęcia Wielkiego Postu.

Hiszpania

Wspólnoty życia kontemplacyjnego ogłaszają SOS

Rosnące ceny podstawowych artykułów, takich jak prąd i woda, w połączeniu ze spadkiem dochodów ze sprzedaży towarów w czasie pandemii oraz chorobami wielu zakonników i zakonnic, spowodowały szczególnie trudną sytuację w wielu hiszpańskich klasztorach.

Maria José Atienza-3 marca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Klasztory i klasztory życia kontemplacyjnego znajdują się w trudnej sytuacji: ich działalność produkcyjna jest nadal w dużym stopniu dotknięta pandemią, która pogorszyła sytuację życiową klasztorów i klasztorów, a także ich niewielką liczbą i, w wielu przypadkach, zaawansowanym wiekiem mniszek i mnichów tych wspólnot.

Fundacja DeClausura, dzięki której wiele z tych wspólnot otrzymuje pomoc, zachęca wszystkich, którzy mogą, do współpracy z jałmużną, aby wesprzeć te wspólnoty, które otworzyły swoje drzwi przed fundacją, w filmie, w którym dzielą się swoim życiem i wyjaśniają swoją sytuację.

Ostatnie lata to spadek powołań i większy brak ochrony z powodu wyludniania się obszarów wiejskich, na których znajdują się te klasztory.

Pandemia szczególnie mocno dotknęła wspólnoty, które mają problemy z utrzymaniem się z pracy i opłaceniem kosztownych prac koniecznych do utrzymania klasztorów i konwentów, w których mieszkają.

W ciągu ostatnich kilku lat pandemii wspólnoty kontemplacyjne ucierpiały z powodu śmierci sióstr i braci, niektórych ze starości, a innych z powodu Covid-19; paraliżu ich działalności produkcyjnej w czasie połogu; braku gości i niedostatku sprzedaży ich produktów z powodu kryzysu społeczno-gospodarczego oraz ich położenia geograficznego w środowisku wiejskim, które również zostało dotknięte kryzysem turystycznym.

Sytuacja ta spowodowała, że wiele wspólnot musiało zwrócić się do banku żywności, aby pokryć podstawowe potrzeby żywnościowe, a także pomagać sobie wzajemnie wśród zakonów, aby spróbować złagodzić tę sytuację.

Fundacja DeClausura

Fundación DeClausura to organizacja non-profit prowadzona przez świeckich członków Kościoła, która od 2006 roku wspiera klasztory i konwenty. To towarzyszenie pozwala Fundacji poznać prawdziwą sytuację wspólnot, które modlą się i pracują w zamknięciu. W ostatnim roku Fundacja wsparła 73 wspólnoty, przejmując na siebie bieżące koszty energii elektrycznej, gazu, ogrzewania, konserwacji i utrzymania, spłatę długów z tytułu ubezpieczeń społecznych czy koszty pochówku.

Ponadto wykonano wiele prac dla dobra starszych sióstr i braci: naprawa wind, instalacja ramp lub dźwigów ułatwiających im poruszanie się.

Fundacja wspiera również inicjatywy realizowane przez społeczności w celu dalszego utrzymania się z pracy rzemieślniczej poprzez zakup maszyn, urządzeń i przyborów oraz szuka pomocy w konserwacji budynków.

W Hiszpanii znajduje się 751 klasztorów z aktywną wspólnotą kontemplacyjną, co stanowi jedną trzecią światowych klasztorów i konwentów. Spośród klasztorów i konwentów wpisanych na listę obiektów o znaczeniu kulturowym (BIC), tylko 33% jest zamieszkiwanych przez wspólnoty kontemplacyjne. Z 565 BIC zbudowanych niegdyś dla życia klasztornego, 355 jest obecnie wykorzystywanych jako hotele, uniwersytety lub do innych celów prywatnych. Optymizmem napawa fakt, że klasztorne klejnoty uznane za światowe dziedzictwo są zamieszkiwane przez stabilne wspólnoty monastyczne: klasztory Yuso i Suso w San Millán de la Cogolla; oraz klasztory w Guadalupe, El Escorial i Poblet.