Watykan

"Jeść i być nasyconym: dwie potrzeby, które są zaspokojone w Eucharystii".

W uroczystość Bożego Ciała Ojciec Święty skupił swoje słowa na tym, jak Eucharystia wypełnia nasze życie, karmi nas i nasyca.

Javier García Herrería-19 czerwca 2022-Czas czytania: 2 minuty

W uroczystość Bożego Ciała Ojciec Święty skupił swoje słowa podkreślając, jak "w Eucharystii każdy może doświadczyć tej miłującej i konkretnej opieki Pana". Kto z wiarą przyjmuje Ciało i Krew Chrystusa, nie tylko spożywa, ale jest syty. Jeść i być sytym: to dwie podstawowe potrzeby, które są zaspokojone w Eucharystii".

Bóg nie jest odległą istotą, która nie dba o człowieka. "Powołuje nas, abyśmy byli obywatelami nieba, ale w międzyczasie bierze pod uwagę podróż, z którą musimy się zmierzyć tu na ziemi. Jeśli mam mało chleba w torbie, On o tym wie i dba.

Eucharystia i działalność charytatywna

"Czasami narażamy się na ryzyko ograniczenia Eucharystii do niejasnego wymiaru, może świetlistego i pachnącego kadzidłem, ale dalekiego od trudnych sytuacji życia codziennego. W rzeczywistości Pan poważnie traktuje nasze potrzeby, zaczynając od tych najbardziej elementarnych. I chce dać przykład uczniom, mówiąc: "Wy dajcie im coś do jedzenia" (w. 13). Nasza adoracja eucharystyczna znajduje swoją weryfikację, gdy troszczymy się o bliźniego, jak czyni to Jezus: wokół nas panuje głód jedzenia, ale także towarzystwa, pociechy, przyjaźni, dobrego humoru, uwagi. To właśnie znajdujemy w Chlebie Eucharystycznym: uwagę Chrystusa na nasze potrzeby i zaproszenie do czynienia tego samego dla tych, którzy nas otaczają. Trzeba jeść i dawać jedzenie".

Obecność Chrystusa w Eucharystii jest prawdziwą siłą napędową życia chrześcijańskiego. "W Ciele i Krwi Chrystusa odnajdujemy Jego obecność, Jego życie dane za każdego z nas. On nie tylko daje nam pomoc, by iść naprzód, ale daje siebie: staje się naszym towarzyszem podróży, wchodzi w nasze historie, odwiedza naszą samotność, nadając nowy sens i entuzjazm. To nas nasyca, daje nam to, że więcej którego wszyscy szukamy: obecności Pana! Bo w cieple Jego obecności nasze życie się zmienia: bez Niego byłoby naprawdę szare. Adorując Ciało i Krew Chrystusa, prośmy Go sercem: "Panie, daj mi chleb powszedni, abym szedł naprzód, i nasyć mnie swoją obecnością".

Na zakończenie modlitwy Anioł Pański Ojciec Święty poświęcił kilka słów m.in. Dominikańscy męczennicy beatyfikowani wczoraj w Sevilla. Prosił też o modlitwę za Myanmar i Ukrainę. Zachęcał nawet wiernych do zbadania, ile każdy z nich robi, by modlić się o zakończenie wojny.

Ewangelizacja

Geneza procesji Bożego Ciała w Europie Środkowej

Kilka refleksji na temat liturgicznego święta i procesji Bożego Ciała z perspektywy środkowoeuropejskiej

José M. García Pelegrín-19 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

Liège, 1209. Augustyńska zakonnica z klasztoru Mont-Cornillon, znajdującego się w tym mieście francuskojęzycznej Belgii, w wieku 16 lat, znana później jako święta Julienne de Liège (lub de Cornillon), podczas adoracji eucharystycznej ma wizję: ciemny pas przecina księżyc w pełnym blasku; Julienne rozumie, że księżyc oznacza życie Kościoła na ziemi; ciemny pas - brak liturgicznego święta poświęconego Bożemu Ciału.

Nie dziwi zatem fakt, że święto Realnej Obecności Chrystusa w Eucharystii zaczął być obchodzony właśnie w Liège, w bazylice św. Marcina. W 1247 roku, po tym jak biskup Liège, Robert de Thourotte, przyjął propozycję Julienne, przekazując jej tę wizję, która przez dziesiątki lat była utrzymywana w tajemnicy.

W rozwoju doktryny eucharystycznej - a więc i pobożności eucharystycznej - bardzo ważną rolę odegrał jednak Sobór Laterański IV z 1215 r., zwołany przez papieża Innocentego III; był to najważniejszy sobór średniowiecza i obok Soboru Trydenckiego (1545-1563) najważniejszy sobór w dziedzinie sakramentów.

Rozszerzenie pobożności

Szczególne znaczenie dla rozszerzenia uroczystości Ciała i Krwi Chrystusa na Kościół powszechny ma cud eucharystyczny, który miał miejsce w 1263 r. w Bolsenie (Włochy). Według tradycji, podczas odprawiania przez księdza Mszy Świętej, z konsekrowanej Hostii wypłynęła krew. Rozpowszechnienie tego cudu skłoniło papieża Urbana IV (1261-1264), który wcześniej był archidiakonem Liège, do ustanowienia "święta Ciała Chrystusa" (łac,) festum corporis Christi, festum corpus domini) poprzez encyklikę Transiturus de hoc mundouchwalony 11 sierpnia 1264 roku.

W tej encyklice Urban IV nakazał: "Aby specjalne i uroczyste święto tak wielkiego sakramentu było obchodzone każdego roku, oprócz codziennego upamiętniania go przez Kościół, i ustalamy na nie stały dzień, pierwszy czwartek po oktawie Pięćdziesiątnicy. Zarządzamy również, że w tym samym dniu pobożne tłumy wiernych zgromadzą się w tym celu w kościołach ze szczodrym uczuciem, a wszyscy duchowni i lud będą radośnie śpiewać pieśni pochwalne, aby usta i serca napełniły się świętą radością; Niechaj wiara śpiewa, nadzieja drży, miłość się wywyższa; pobożność niechaj pulsuje, czystość niechaj się wywyższa; serca niechaj będą szczere; niechaj wszyscy zjednoczą się w sumiennym duchu i gotowości woli w przygotowaniu i obchodzeniu tego święta". 

Rola Tomasza z Akwinu

Tomasz z Akwinu (1224-1274) bardzo aktywnie uczestniczył w pracach nad encykliką. Zlecono mu również przygotowanie tekstów do Oficjum i Mszy właściwej na ten dzień, w których znalazły się m.in. hymny y sekwencjejako Pange Lingua, Lauda Sion, Panis angelicus y Adoro te devote.

Bardzo wcześnie zaczęto organizować procesje z Najświętszym Sakramentem; w 1273 roku odbyła się ona w Benediktbeuren w Bawarii; w Kolonii po raz pierwszy procesja Bożego Ciała odbyła się w 1274 roku; obchodzona jest do dziś, z jednym z największych udziałów w Europie Środkowej. Zasady regulujące procesję zostały ustalone przez Klemensa V na soborze w Vienne w 1311 r. W Rzymie pierwsza procesja, której przewodniczył papież Mikołaj V, pochodzi z 1447 roku.

Odrzucenie przez Lutra

Choć Luter w 1530 roku zdecydowanie odrzucał Boże Ciało: "nie ma innego święta, którego byłbym bardziej wrogi, bo jest to najbardziej haniebne święto. W żadne inne święto Bóg i jego Chrystus nie są bardziej bluźniercze; jest to hańba dla Najświętszego Sakramentu, ponieważ używa się go tylko jako widowiska i do próżnego bałwochwalstwa", oświadcza Sobór Trydencki: "W Kościele Bożym wprowadzono najbardziej pobożny i religijny zwyczaj, aby co roku, w pewien dzień świąteczny, ten najdoskonalszy i czcigodny Sakrament był obchodzony ze szczególną czcią i powagą; i z czcią i honorem obnoszony w procesji po ulicach i miejscach publicznych".

Tak jak te wypowiedzi Soboru Trydenckiego mogą być postrzegane jako reakcja na reformację protestancką - nie na darmo mówi się o "kontrreformacji" - tak samo jako odpowiedź na krytykę Oświecenia i pruskiej polityki Kulturkampf (W XIX wieku nowe procesje Bożego Ciała, takie jak "Wielka Procesja" w Münsterze czy w Spandau - wówczas jeszcze niezależnym mieście; od 1920 r. wchodzącym w skład "Wielkiego Berlina" - przyciągnęły duże rzesze katolików ze stolicy Prus, choć ludność protestancka określała je jako "walkę kulturową" z katolikami, a "Wielka Procesja" w Münsterze i Spandau - wówczas jeszcze niezależnym mieście; od 1920 r. wchodzącym w skład "Wielkiego Berlina". prowokacja przez mniejszość katolicką.

W czasach narodowego socjalizmu procesja Bożego Ciała była postrzegana jako manifestacja wiary wyrażająca odrzucenie nazistowskiego, pogańskiego światopoglądu; nic dziwnego, że od 1936 roku naziści zakazali masowego udziału w niej szkołom w Kolonii.

Procesje w dniu dzisiejszym

Dziś procesja Bożego Ciała uważana jest za największą manifestację wiary, nie tylko w miastach z katolicką większością, ale także właśnie tam, gdzie - jak w Berlinie - liczba ludności katolickiej nie przekracza dziesięciu procent. Mimo że w stolicy Niemiec - podobnie jak w dziewięciu z 16 krajów związkowych - jest to dzień roboczy, procesja tradycyjnie odbywa się w czwartek wieczorem w centrum miasta, natomiast kilka berlińskich parafii organizuje procesje w kolejną niedzielę.

Dodatkowo do konwencjonalny W Austrii i Niemczech tradycją są np. procesje łodzi, w tym w Sipplingen nad Jeziorem Bodeńskim z 800-metrowym dywanem kwiatowym. Na przykład na jeziorze Traunsee w Górnej Austrii procesja rozpoczyna się przy kościele w Traunstein i wypływa na jezioro, gdzie łódź ze szczególnie bogatym baldachimem niesie Najświętszy Sakrament, w towarzystwie innych łodzi, do poszczególnych stacji procesji. Tradycja ta istnieje od 1632 roku.

Inne starożytne procesje

A od 1623 roku na pobliskim jeziorze Hallstatt odbywa się kolejna procesja. Nie tak stara, bo pochodząca z 1935 roku, jest procesja nad jeziorem Staffelsee w Bawarii. Tutaj jednak procesja nie tylko przekracza jezioro, ale idzie z Seehausen na wyspę Wörth, gdzie znajdują się korzenie parafii Seehausen.

W Kolonii długą tradycję ma procesja rzeczna, tzw. Mülheimer Gottestracht Procesja odbywa się w Mülheim, najgęściej zaludnionej dzielnicy Kolonii. Procesja łodzi na Renie pochodzi prawdopodobnie z XIV wieku.

Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią Covid, w tym roku znów odbyły się tradycyjne procesje, zarówno konwencjonalne, jak i łódkowe.

Kultura

Dzień Wolności upamiętnia koniec niewolnictwa w USA

19 czerwca to wielkie wydarzenie obywatelskie w Stanach Zjednoczonych, znane w żargonie jako. Dziewiętnastego czerwca. Tego dnia w 1865 roku unionista generał Gordon Granger w Galveston w Teksasie ogłosił, że wszyscy niewolnicy są wolni.

Omnes-19 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

Stany wprowadziły święto bankowe w 2021 roku za czasów Joe Bidena, który nazwał je "jednym z największych zaszczytów jako prezydent". Wydarzenie to nazywane jest "Dniem Wolności" lub "Dniem Wyzwolenia". Rocznica, obchodzona szczególnie w społeczności afroamerykańskiej, była szczególnie mocno odczuwana w 2020 roku, po zamordowaniu z rąk policji George'a Floyda w Minneapolis.

Niewolnictwo jest częścią historii ludzkości i ma bardzo stare korzenie. Jednym z pierwszych zerwań z tą tradycją jest osoba Jezusa i późniejsze rozpowszechnienie jego nauki. Św. Paweł w liście do Galatów pisze: "Wszyscy bowiem jesteście dziećmi Bożymi. Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Ga 3,26-28). 

Trzeba było kilku wieków życia chrześcijańskiego, aby upowszechnić sprzeciw wobec tej praktyki. Od najwcześniejszych czasów wydawało się, że jest to w głębokiej antytezie do przesłania miłości, wolność i równość chrześcijaństwa

W średniowieczu

Średniowieczna Europa była jedyną cywilizacją, która okazała się zdolna do tego, aby najpierw złagodzić, a następnie znieść kupowanie i sprzedawanie istot ludzkich, dzięki swoim chrześcijańskim wartościom teologicznym i antropologicznym. Rada Londyńska z 1102 roku stanowi pierwsze wyraźne potępienie niewolnictwa en bloc: "niech nikt nie wchodzi w nikczemny handel, który był w użyciu tutaj w Anglii, gdzie ludzie byli sprzedawani jak brutalne zwierzęta". 

Pod koniec XII wieku Francuz Jean de Matha założył Zakon Świętej Trójcy. Ten projekt życia religijnego łączył kult Trójcy Świętej z dziełem wyzwolenia z niewoli, w szczególności z ratowaniem chrześcijan, którzy dostali się do niewoli Maurów. Zakon dążył do tego, by umorzenie jeńców, ponieważ wiedział, że wolność została im zaoferowana, jeśli wyrzekną się swojej wiary. W ostatnim czasie Zakon Trójcy Przenajświętszej pełnił posługę wyzwolenia na różne sposoby: zajmując się nowymi formami niewolnictwa (prostytucja, alkoholizm, narkomania, itp.) lub uczestnicząc w wyzwalaniu z ubóstwa osób pozbawionych środków do życia. 

Modern Times

W momencie odkrycia kontynentu amerykańskiego myślenie różnych papieży dojrzało do przekonanego sprzeciwu wobec praktyki niewolnictwa, które rozpowszechniło się wraz z populacją Indian, czarnych itp. Ze strony Kościoła, od XV do XIX wieku, bulle papieskie i ekskomuniki przeciwko handlarzom niewolników były powszechne.  

W 1492 roku, roku odkrycia Ameryki, papież Pius II przypomniał biskupowi portugalskiej Gwinei (obecnie Gwinea Bissau), że zniewolenie czarnych było "magnum scelus", wielką zbrodnią. Następnie papieże stosowali ekskomunikę, aby pokazać swój sprzeciw wobec tej praktyki. Na przykład papież Urban VIII w 1639 roku i papież Benedykt XIV w 1741 roku. 

Współczesny wiek

W czasie, gdy Kongres Wiedeński w 1815 roku decydował o tym, jak podzielić kontynent afrykański, papież Pius VII apelował o zakaz handlu niewolnikami. W 1839 roku papież Grzegorz XVI podsumował potępiające wypowiedzi swoich poprzedników w bulli, w której "napomina i błaga" chrześcijan, aby przestali być winni "tak wielkiej hańby", jaką jest niewolnictwo, "ten nieludzki handel, w którym Murzyni (...) są kupowani, sprzedawani, a czasem zmuszani do bardzo ciężkiej pracy". 

Między XIX a XX wiekiem sprzeciw Kościoła stawał się coraz ostrzejszy, do tego stopnia, że Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku karał niewolnictwo, zaliczając je do przestępstw "przeciwko życiu, wolności, własności, dobrej sławie i moralności". Osoby świeckie, które zostały prawomocnie skazane za morderstwo, "uprowadzenie dzieci obojga płci, sprzedaż mężczyzn w niewolę" i inne złe czyny, "muszą być automatycznie wykluczone z wszelkich działań kościelnych i z wszelkiego uposażenia, jeśli je miały w Kościele, z obowiązkiem naprawienia szkody". 

Sobór Watykański II wymienia niewolnictwo na długiej liście "haniebnych" praktyk, które obrażają godność człowieka. Wreszcie, Katechizm Kościoła Katolickiego (1994) potępia niewolnictwo w części siódmego przykazania "Nie będziesz kradł".

Bieżące projekty

W ostatnich latach zakorzeniła się inicjatywa wywodząca się z życia zakonnego kobiet, zwana Talitha Kum. Projekt obudził głębokie pragnienie godności i życia, które zostało utajone i zranione przez tak wiele form wyzysku. Handel ludźmi jest zjawiskiem złożonym i wielowymiarowym, godzącym w dziesiątki milionów ludzi i całe ludzkie społeczeństwo. Działalność Talitha Kum są skierowane do wszystkich osób pozbawionych godności i wolności. I to niezależnie od stylu życia, rasy, religii, statusu ekonomicznego czy orientacji seksualnej. 

Najwyraźniej w XXI wieku zjawisko niewolnictwa nie zostało jeszcze przezwyciężone, a formy jego wyrażania ewoluowały w czasie. W całej historii Kościoła znajdujemy liczne argumenty teologiczne z czasów patrystycznych, które potępiają tę praktykę. Na przykład podkreśla się, że Bóg jest stwórcą wszystkich ludzi, którzy cieszą się równymi możliwościami i godnością; dominacja jednych ludzi nad innymi jest konsekwencją grzechu człowieka; ofiara Chrystusa wyzwoliła wszystkich ludzi w równym stopniu z niewoli zła; wszyscy ludzie, nawet niewierzący, są zdolni do wiary w Chrystusa; niewola jest przeszkodą w nawróceniu do Boga z powodu negatywnego świadectwa oferowanego przez chrześcijan.

Kino

Kino: Cud ojca Stu

Najnowszy film Marka Wahlberga i Mela Gibsona opowiada niesamowitą historię ojca Longa i jego podróży z ringu na wózek inwalidzki.

Patricio Sánchez-Jáuregui-18 czerwca 2022-Czas czytania: 2 minuty

Reżyseria i scenariusz: Rosalind Ross
Stany Zjednoczone 2022

Rzadko kiedy mamy okazję zobaczyć film o tematyce religijnej - lub duchowej - który nie łyka, gdy chodzi o promowanie swojej sprawy w sposób lekceważący dla widza. Głosi swoją sprawę za pomocą kija i pałki wszechobecnego sentymentalizmu i zagłusza wszelkie racje kloaczną kloacznością. Ojciec stu, o Cud Ojca Stuprzetłumaczone na język hiszpański, jest inne.

Wyłaniający się z asteroidalnego pola mieszanych recenzji (niektóre z nich są wojowniczo wściekłe), więcej niż godny szacunku debiut reżyserski Rosalind Ross, film, który wnosi swój wkład, którego wizja cierpienia nie jest unikaniem, ale spotkaniem, i który może wyprodukować
Widz, którego problemy rozwiązuje się za pomocą tabletek, weekend jako cel witalny i przeżywanie tego wszystkiego za pomocą hasztagów. Musimy zrobić ćwiczenie, aby zostawić uprzedzenia - i hashtagi - na zewnątrz i cieszyć się prostotą historii i możliwością, że jest, jak jest,
oparty na prawdziwym wydarzeniu, co czyni go tym bardziej kontrowersyjnym - i istotnym.

Mark Wahlberg to Stu, człowiek, którego aspiracje nie sięgają dalej niż przetrwanie i po boksie i więzieniu postanawia spróbować szczęścia w mieście Los Angeles jako aktor. Emanując pewnością siebie i autodestrukcją, będzie próbował odnaleźć się w życiu, któremu nigdy nie ufał. Poznaje Carmen (Teresa Cruz), pobożną parafiankę, która wyrusza na proces nawrócenia. Wyjdzie to poza ramy ich związku i postawi go u drzwi seminarium, z jego mniej lub bardziej zabawnymi problemami i zgrzytami.

Wszystko przybiera jednak bardziej dramatyczny obrót, gdy zostaje u niego zdiagnozowana zwyrodnieniowa choroba mięśni. To wtedy naprawdę zaczyna się podróż ku śmierci, ale i odkupieniu. Unikający marudzenia, podbudowany beztroską bohatera i z dwójką świetnych aktorów drugoplanowych (zawsze ogromny Mel Gibson i wiecznie czuła Jacki Weaver), plus trzeciorzędny aktor, którego zawsze z przyjemnością się ogląda (Malcolm McDowell). Mamy w rękach transportowy, hołdowniczy film, który unika konwencji świętości i opowiada prawdziwą historię z prostotą, sprawnym, czujnym scenariuszem i bez pretensjonalności. Stymulujące, poprawne i przyjemne dzieło, które pozwala oddychać emocjom i którego dialogi często wywołują śmiech na sali. Osobisty projekt samego Wahlberga, do którego łatwo się przywiązać.

AutorPatricio Sánchez-Jáuregui

Ewangelizacja

Nowi błogosławieni męczennicy dominikańscy. Ewangeliczny radykalizm i wierność

W katedrze w Sewilli, mieście, w którym spoczywają szczątki wielu z tych męczenników, odbywają się uroczystości beatyfikacyjne 27 męczenników Zakonu Kaznodziejskiego, którzy oddali życie za Chrystusa w latach 1936-1937 w Hiszpanii.

Maria José Atienza-18 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Tłumaczenie artykułu na język włoski

27 męczennicy dominikańscy XX wieku w Hiszpanii stają się częścią Błogosławionego Kościoła katolickiego 18 czerwca. Należy do nich 25 braci, świecki dominikanin i mniszka dominikańska.

Ponieśli oni męczeństwo w trzech miejscach: w Almerii, Huéscar i Almagro (Ciudad Real), a wielu z nich nie osiągnęło nawet wieku 30 lat, gdy oddali życie za to, że nie wyparli się Chrystusa.

Młodzież, która pokazuje, że "także dzisiaj są młodzi ludzie zdolni oddać życie za wielką sprawę, a niewątpliwie za Ewangelię Jezusa Chrystusa", jak podkreśla Fray Emilio García, przeor klasztoru Santo Tomás de Aquino w Sewilli.

"Jego przykład mówi do nas o radykalizmie ewangelicznym."

Zatwierdzenie beatyfikacji tej grupy dominikanów posłużyło także do rozsławienia, także w obrębie ich zakonu, życia i męczeństwa tych braci.

Emilio García, który wyjaśnia, że "jest to kwestia męczennicy jednej z trzech prowincji, które istniały w Hiszpanii do 2016 roku - Prowincji Betica lub Andaluzji. Oznacza to, że ci z nas, którzy należeli do jednej z dwóch pozostałych prowincji, mieli mniejszą wiedzę na temat braci z Almagro, Almerii czy Huéscar i ich specyficznej historii. Z tego powodu uważamy, że ta beatyfikacja nie ma dla nas takiego samego oddźwięku, jak dla tych, którzy należeli do tej Prowincji, a nawet byli z nimi spokrewnieni lub żyli razem z nimi. Ale, najwyraźniej, są naszymi braćmi i ich przykład jest dla nas wszystkich bardzo stymulujący i mówi do nas o radykalizmie ewangelicznym i wierności własnemu powołaniu, a także o postawie wielkiej chrześcijańskiej hojności w przebaczaniu tym, którzy odebrali im życie".

W istocie, przybycie na ołtarze tych 27 dominikanów skłoniło "najbardziej weteranów tej starożytnej Prowincji do okazania swojego wzruszenia i przywiązania do historii i pozostałości, które dotarły do nas od tych świadków Chrystusa".

Męczennik, świecki i dziennikarz

Przykład Fructuoso Pérez Márquez, świeckiej dominikanki, jest najbardziej odmienny z tej grupy nowych błogosławionych.

Pochodzący z Almerii, żonaty i ojciec czwórki dzieci, w wieku 24 lat rozpoczął pracę w gazecie "La Independencia", której został dyrektorem. Współpracował również z innymi mediami, takimi jak El Correo Español, El Universo i El Debate.

W swoich artykułach jasno wyjaśniał doktrynę Kościoła, zwłaszcza w sprawach społecznych. To doświadczenie charyzmatu kaznodziejskiego w świecie mediów jest obecne do dziś.

męczennicy-dominikanie
Plakat beatyfikacyjny

"Fakt, że także w naszym Zakonie jest dziś wielu świeckich, którzy współpracują w tym świecie, z powodów zawodowych, a jednocześnie związanych z naszą duchowością, każe nam myśleć, że gdy nadejdzie czas, także oni będą gotowi dać świadectwo swojej wiary, wykonując ten szlachetny zawód" - mówi br. Emilio Pérez.

Ci, którzy go znali, zapamiętali Fructuoso jako gorliwego katolika, odważnego obrońcę prawdy, sympatycznego i dobroczynnego, był denuncjowany, ścigany, a nawet więziony.

26 lipca 1936 roku Fructuoso został aresztowany w swoim domu i przewieziony do prowizorycznego więzienia w klasztorze Adoratorów. 3 sierpnia został przeniesiony na statek "Segarra". Na tym statku, wraz z innymi towarzyszami, został stracony, a jego ciało wrzucono do morza.

Jego głowa została rozbita między dwoma kamieniami

Szczególnie surowe jest świadectwo męczeństwa jedynej kobiety w tej grupie męczenników. Siostra Ascensión de San José zmarła w Huéscar, gdzie się urodziła w 1861 roku po krwawym procesie.

Ta dominikańska zakonnica rozpoczęła swój nowicjat w klasztorze dominikanów w Huéscar około maja 1884 roku. Jej życie naznaczone było chorobą, którą znosiła z cierpliwością i wielkim spokojem.

Była, przez wiele lat, służącą w klasztorze. 4 sierpnia 1936 r. zakonnice zostały zmuszone do opuszczenia klasztoru, schroniły się w domach krewnych i osób dobroczynnych.

Nowa błogosławiona została przygarnięta przez siostrzenicę do lutego 1937 roku, kiedy to została aresztowana za noszenie krucyfiksu na szyi. W wieku 76 lat była bita i poniewierana za odmowę bluźnierstwa. Okrucieństwo było takie, że staruszka skończyła leżąc na podłodze we krwi.

Następnego dnia, 17 lutego, wraz z innymi więźniami została załadowana na ciężarówkę i przewieziona do bramy cmentarza. Tam rozstrzelali więźniów, w tym jej bratanka Florencio. Gdy ponownie odmówił bluźnierstwa, położyli jego głowę na kamieniu i innym kamieniem zmiażdżyli mu czaszkę. 

Męczennicy z Almagro

Wśród nowo beatyfikowanych dużą grupę, bo aż 13, stanowili członkowie klasztoru w Almagro. Na początku lipca 1936 r. w klasztorze przebywało kilkunastu studentów, braci bednarzy i rodziców. Tuż po wybuchu wojny miejscowy burmistrz namawiał je do opuszczenia klasztoru. Tej samej nocy kilku mężczyzn przeszukało klasztor w poszukiwaniu broni.

W kolejnych dniach zagrożenia nasiliły się i 25 lipca bracia zaczęli ewakuować klasztor. Na wniosek Ateneo Libertario, które argumentowało, że rozproszenie braci stanowi trudność w utrzymaniu ich pod kontrolą, burmistrz nakazał zamknięcie braci w niezamieszkałym domu. 30 lipca burmistrz zaczął wydawać zakonnikom bezpieczne kondukty.

Środek był bezużyteczny, członkowie Ateneo Libertario wyciągnęli z pociągów tych, którzy wychodzili, bardzo młodych, i rozstrzelali ich w różnych miejscach. Pozostali zakonnicy poszli drogą męczeństwa 13 sierpnia. Zabrano ich na obrzeża Almagro, gdzie zostali zastrzeleni podczas modlitwy błogosławionych.

Nowi błogosławieni męczennicy

  • Ángel Marina Álvarez, ksiądz
  • Manuel Fernández (Herba), ksiądz 
  • Natalio Camazón Junquera, ksiądz 
  • Antonio Trancho Andrés, ksiądz 
  • Luis Suárez Velasco, ksiądz
  • Eduardo Sainz Lantarón, ksiądz 
  • Pedro López Delgado, ksiądz 
  • Francisco Santos Cadierno, student zakonny
  • Sebastián Sáinz López, student religii
  • Arsenio de la Viuda Solla, brat współpracujący
  • Ovidio Bravo Porras, brat współpracujący
  • Dionisio Pérez García, brat współpracujący
  • Fernando García de Dios, nowicjusz dla brata kooperanta
  • Antolín Martínez-Santos Ysern, nowicjusz do stanu duchownego
  • Paulino Reoyo García, nauczyciel akademicki
  • Santiago Aparicio López, nauczyciel akademicki
  • Ricardo Manuel López y López, nauczyciel akademicki
  • José Garrido Francés, ksiądz
  • Justo Vicente Martínez, nauczyciel uczniów
  • Mateo (Santiago) de Prado Fernández, brat współpracujący
  • Juan Aguilar Donis, ksiądz
  • Tomás Morales Morales, ksiądz
  • Fernando Grund Jiménez, ksiądz
  • Fernando de Pablos Fernández, brat współpracujący
  • Luis María (Ceferino) Fernández Martínez, brat współpracujący
  • Fructuoso Pérez Márquez, laik dominikański
  • Siostra Ascensión de San José (Isabel Ascensión Sánchez Romero), mniszka dominikańska
Watykan

Na co zostały wydane pieniądze z Obligacji św.

Co roku, 29 czerwca, w parafiach zbierane są ofiary wiernych, które przekazywane są na misję papieża. Jest to Obolo di San Pietro (Ofiarowanie św. Piotra), bardzo starożytna instytucja wspierająca wiernych dla dzieła Kościoła.

Andrea Gagliarducci-17 czerwca 2022-Czas czytania: 5 minuty

Obligacja św. Piotra stała się realnym wsparciem dla Stolicy Apostolskiej od XIX wieku, kiedy papież stracił państwa papieskie, a katolicy na całym świecie zorganizowali się, by finansować jego misję. Nie powinno więc dziwić, że zdecydowana większość środków z Obligacji przeznaczona jest na działalność Stolicy Apostolskiej: pokrycie budżetu Kurii, wydatków nuncjatur i innych wydatków instytucjonalnych. Tylko niewielka część obolusu św. Piotra idzie na dzieła charytatywne, na konkretne projekty.

Dane zostały opublikowane 16 czerwca, w deklaracji rocznej, która rozpoczęła się w zeszłym roku, ponieważ ostatnie dane pochodziły z 2015 roku. Aby zrozumieć, czym jest Óbolo i jak się go używa, zacznijmy od liczb i cofnijmy się w historii.

Liczby

W 2021 roku 55,5 mln przeznaczono na wsparcie działań promowanych przez Stolicę Apostolską w ramach wypełniania misji apostolskiej Ojca Świętego. Kolejne 9,8 mln przeznaczono na projekty bezpośredniej pomocy potrzebującym.

W sumie 65,3 mln euro nie wyszło ze zbiórki, bo w zeszłym roku było to 46,9 mln euro. Obolo jest, krótko mówiąc, w czerwieni. Dane pokazują jednak, że poradził sobie lepiej niż się spodziewano.

Ojciec Antonio Guerrero Alves, prefekt Sekretariatu ds. Ekonomii, mówiąc o "budżecie misyjnym" Kurii Rzymskiej na rok 2021, wyraził swoje zaniepokojenie pobieraniem obolusów.

W szerokim ujęciu - podkreślił prefekt ds. Ministerstwo Gospodarki-mogę powiedzieć, że w 2021 roku znowu nastąpił spadek w stosunku do roku poprzedniego, który określiłbym na nie mniej niż 15%. Jeśli w 2020 roku łączna kolekcja Óbolo wyniosła 44 miliony euro, to w 2021 roku nie sądzę, że będzie to 37 milionów. Spadek w 2021 r. jest na szczycie spadku 23% w latach 2015-2019 i spadku 18% w 2020 r., pierwszym roku pandemii.

W jaki sposób została zakryta dziura?

Stolica Apostolska przekazała ponad 35 mln euro, które pokryły szereg potrzeb. W ten sposób Obolo bezpośrednio przekazał fundusze na 157 różnych projektów w 67 różnych krajach. W sumie 9,8 mln, co powinno być uwzględnione we wspomnianych 35 mln. Z tych projektów 41,8% sfinansowano w Afryce, 23,5% w obu Amerykach, 25,5% w Azji, 8,2% w Europie i 1% w Oceanii.

Projekty, które otrzymały dofinansowanie to m.in. budowa budynku dla młodzieży w Saint Bertin (Haiti); wkład w budowę szkoły w Zimbabwe; projekt na Filipinach mający na celu pomoc w zakończeniu wykorzystywania seksualnego i handlu dziećmi; akademiki w Sudanie Południowym i Indonezji; odbudowa klasztoru w Ekwadorze; budowa kościoła parafialnego w Indiach.

Do tego dochodzi wsparcie dla misji papieża, czyli wydatki na utrzymanie dykasterii. 55 milionów przekazane przez Obolo pomogło sfinansować 237,7 milionów wydatków dykasterii w ubiegłym roku.

Największymi płatnikami do Óbolo są Niemcy, Stany Zjednoczone, Włochy, Francja, Hiszpania, Filipiny, Ameryka Łacińska i Polska.

Jak działa Óbolo

Óbolo ma strona internetowa gdzie można znaleźć wszystkie informacje o projektach, które wspiera. Nie należy jednak zapominać, że głównym celem jest pomoc Stolicy Apostolskiej w jej misji. Nie dziwi zatem fakt, że jest on wykorzystywany do celów instytucjonalnych.

Kwestia oblacji wysunęła się na pierwszy plan w watykańskim procesie dotyczącym zarządzania funduszami Sekretariatu Stanu. Sekretariat Stanu miał podobno zainwestować pieniądze z Obligacji, zabierając je biednym.

Rzeczywistość, jak wykazał proces, jest zupełnie inna. Do lat 90. to Sekretariat Stanu zarządzał przepływem darowizn z Obligacji św. Piotra. W tym celu Sekretariat Stanu otworzył Konto OnboloSam bank watykański w połowie lat 90. miał otwartych około 80 rachunków na konkretne potrzeby.

Zdecydowano się wówczas na racjonalizację wydatków i kontroli poprzez zamknięcie ksiąg rachunkowych i przekazanie zarządzania Óbolo Sekretariatowi Stanu. Sekretariat Stanu zachował jednak konto "Onbolo". Jednakże konto to było tylko z nazwy, podczas gdy inne zasoby Sekretariatu Stanu zostały na nie przekazane. To właśnie stamtąd pochodziły pieniądze na inwestycje Sekretariatu Stanu. Gdyby użył Óbolo, zrobiłby to w każdym razie zgodnie ze swoją misją. I faktycznie, nie dotknął majątku Obligacji św.

Historia obola św.

Praktyka obola ma bardzo dawne korzenie, gdyż chrześcijanie od samego początku wspierali dzieła Apostołów.

Pod koniec VIII wieku Anglosasi, po swoim nawróceniu, poczuli się tak blisko biskupa Rzymu, że postanowili wysyłać coroczną składkę na rzecz Ojca Świętego. Inicjatywa przyjęła nazwę Denarius Sancti Petri (jałmużna dla św. Piotra), a wkrótce rozprzestrzeniła się na kraje europejskie. Papież Pius IX, z encykliką Saepe venerabilis z 5 sierpnia 1871 r., zinstytucjonalizował tę praktykę w wyniku ruchu wiernych na jej rzecz.

W rzeczywistości wydaje się, że Charles Forbes René, hrabia de Montalembert, zirytowany ucieczką Piusa IX do Gaety w listopadzie 1848 roku w czasach Garibaldiego, założył komitet, aby przyjść z pomocą zbiegłemu papieżowi i wesprzeć państwo watykańskie, które, jak to ujął watykański sekretarz stanu Giacomo Antonelli, kurczyło się do "dziecięcego ciała z coraz bardziej astmatycznym oddechem".

W 1870 roku Rzym, nie chroniony już przez Francuzów, którzy brali udział w wojnie francusko-pruskiej, został zajęty i zaanektowany przez Królestwo Włoch. Pius IX schronił się w Watykanie, odrzucił ofertę państwa włoskiego dotyczącą rocznego odszkodowania, ponieważ ustawa była jednostronna, nadawała terytorium w użytkowaniu, a nie we własności.

Odizolowana, bez większego terytorium, Stolica Apostolska coraz bardziej zależała od ofiar wiernych. I te oferty trwały nawet po odtworzeniu państwa terytorialnego w wyniku Paktów Laterańskich w 1929 roku.

Obolus z ostatnimi papieżami

Wysokość ofiar zależy w równym stopniu od sytuacji ekonomicznej w poszczególnych regionach, jak i od sympatii papieża. W latach 80. seria skandali - w tym skandal z Instytutem Dzieł Religijnych - niemal spowodowała upadek obolusu, który w 1985 roku runął do 17 milionów dolarów.

Deficyt był jednak spowodowany także licznymi wydatkami, zwłaszcza nuncjatur, dlatego Jan Paweł II podjął się drastycznego ograniczenia kosztów. Zapoczątkował też większą przejrzystość poprzez upublicznienie budżetów i powołał Radę 15 Kardynałów, która miała zajmować się problemami organizacyjnymi i ekonomicznymi Stolicy Apostolskiej.

Pod rządami Benedykta XVI i Franciszka finanse Watykanu dążą do większej przejrzystości. Od 2016 roku Stolica Apostolska postanowiła uczynić Obolus bardziej dostępnym i nawiązać dialog z wiernymi na całym świecie na temat potrzeby i skutków dobroczynności wobec najbardziej potrzebujących. Dlatego powstała strona internetowa, na której można znaleźć więcej informacji.

AutorAndrea Gagliarducci

Aktualności

Podcast Omnes, czyli łapanka najważniejszych wiadomości

Redakcja Omnes wybiera najważniejsze wiadomości z bieżących spraw Kościoła katolickiego i społeczeństwa i przynosi je w wygodnym 5-minutowym podcaście.

Omnes-17 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Co tydzień redakcja Omnes dokonuje wyboru najciekawszych wiadomości publikowanych na naszej stronie internetowej i w magazynie drukowanym, a także rekomendacji zróżnicowanych treści.

Przy tym wszystkim produkujemy krótki podcast, abyście byli na bieżąco informowani o nowościach i poznawali różne treści, które możecie znaleźć w sieci.

Gdzie słuchać podcastu Omnes?

Podcast Omnes można znaleźć na głównych platformach audiowizualnych:

Spotify

Podcast Apple

Ivoox

Można go również słuchać za pośrednictwem naszej strony internetowej, w. Sekcja podcastów okładki.

Subskrybuj każdą z tych trzech platform, aby nie przegapić żadnych informacji.

Aktualności

Nadal nie dostajesz wiadomości dnia przez Whatsapp?

Najważniejsze informacje na temat Kościoła i spraw bieżących można łatwo znaleźć dzięki codziennym wiadomościom Omnes.

Omnes-17 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Raz dziennie, poprzez zwykłą wiadomość WhatsApp, można otrzymać na swój telefon komórkowy artykuł informacyjny lub opiniotwórczy z Omnes.

Jak zapisać się na codzienne wiadomości z Omnes?

Z. telefon komórkowy 📱

Kliknij na ten link

1. otworzy się rozmowa z Omnesem z następującą domyślną wiadomością "Chcę otrzymywać Omnes News of the Day ". Wyślij go do

Otrzymasz wiadomość powitalną: "Dziękujemy za kontakt z Omnes. Nie zapomnij dodać tego numeru telefonu do swoich kontaktów, aby otrzymywać nasze wiadomości". 

3. zapisz nasz numer w swojej książce adresowej, a od tej pory codziennie będziesz otrzymywać newsa lub artykuł opinii z naszej strony!

Można również Zapisz nasz numer telefonu 682 144 356 w swojej książce adresowej.aby się z nami skontaktować i rozpocząć z nami rozmowę WhatsApp.

1. otworzy się rozmowa z Omnesem z następującą domyślną wiadomością "Chcę otrzymywać Wiadomości Dnia Omnes". Wyślij go do

Otrzymasz wiadomość powitalną: "Dziękujemy za kontakt z Omnes. Nie zapomnij dodać tego numeru telefonu do swoich kontaktów, aby otrzymywać nasze wiadomości". 

3. zapisz nasz numer w swojej książce adresowej, a od tej pory codziennie będziesz otrzymywać newsa lub artykuł opinii z naszej strony!

Edukacja

Religia w szkołach publicznych - tak, dziękuję!

Debata na temat religii ma zwykle dwa fronty uzasadnienia. Z jednej strony prowadzi dialog z opinią publiczną, argumentując za włączeniem jej do programu kształcenia. Z drugiej strony są w Kościele tacy, którzy twierdzą, że lepiej byłoby wyeliminować temat konfesjonału i zapewnić dobrą katechezę w parafiach.

Santiago Mata-17 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

Nierzadko słyszy się, że Religia nie powinna być w programie szkolnym. szkoła publiczna Nauczanie religii na poziomie średnim, i że na pewno nie powinno być oznaczone (coś co już zostało narzucone w Hiszpanii przez LOMLOE). Ci, którzy tak mówią, czasami odrzucają naukę Religii, jakby była ona czymś nienaukowym. Inni odrzucają ją z obozu katolickiego, uważając, że jej obrona krępuje relacje z niechrześcijanami, albo że jest to wysiłek bezużyteczny wobec coraz mniejszego zainteresowania uczniów, a tym bardziej obojętności rodziców. Czy nie lepiej skupić się na dawaniu dobrej katechezy w parafiach i szkołach wyznaniowych tym, którzy są nią naprawdę zainteresowani?

Kto wybiera religię?

Dzięki mojemu skromnemu doświadczeniu jako nauczyciel Religii w szkolnictwie publicznym przez sześć lat, widziałem jak przydatny jest ten przedmiot dla naszego społeczeństwa: opowiem wam o wynikach, jeśli pozwolicie.

Na początek wycofanie się do baraków parafialnych czy szkół, gdzie ryby są już sprzedane, oznacza brak poddania się kontroli jakości. W sektorze publicznym liczba uczniów, którzy domagają się tego przedmiotu - bo dzieci o to pytają, a nie rodzice, nie oszukujmy się - wynosi około jednej trzeciej ogółu w Hiszpanii (z dużymi różnicami, w mojej szkole przekracza 40%). Rezygnacja z niej nie jest spójna z powołaniem nauczycielskim, jest też rezygnacją z wyzwania bycia wybieranym, badanym i preferowanym nie tylko przez uczniów, ale w ogóle przez środowisko edukacyjne.

Podążanie na peryferie

Możemy zainwestować środki i pieniądze w zapewnienie wspaniałych nauczycieli i klas w szkołach i parafiach, w których obiecujemy oferować wysokiej jakości edukację religijną... Ale zrobimy to, oddalając się od miejsca, do którego naprawdę trafiają uczniowie. I tym niebotycznym dystansem ich zdradzimy, bo te dzieci, które wolą zajęcia z religii od innych alternatyw - teraz w praktyce origami, dzięki pracy ministra Celaá, dzisiejszego ambasadora w Watykanie - raczej nie postawią stopy w parafii przez wiele lat, a tym bardziej nie zapiszą się na zajęcia oddalone od ich środowiska życia. Uczniowie uczęszczający na lekcje religii w szkołach publicznych nie tylko rzadko lub nigdy nie chodzą na msze, ale nawet nie przystępują do pierwszej komunii. Właśnie dlatego, że aby to zrobić, muszą wyjść poza swoją coraz mniejszą sferę życia.

Krótko mówiąc, religia w szkołach publicznych może mieć niewiele godzin, mniej środków i społeczeństwo niechętne do podejmowania wysiłku. Ale tak jest ze wszystkimi podmiotami, więc albo damy im to, co można dać w tych okolicznościach, albo nie będą mieli nic. Na wiele sposobów nam, nauczycielom religii (religii publicznej, podkreślam), mówi się, że nasze zajęcia będą dla wielu ostatnią okazją do usłyszenia o Bogu lub, w naszym przypadku, do poprawnego wyjaśnienia im doktryny katolickiej. Oczywiście nie można stawiać bramek na polu ani odcinać rąk Bogu. Właśnie z tego powodu nie możemy im odmówić tego dieta. I owszem, mieć nadzieję, że nie będzie to ostatnia okazja: ale jeśli im jej odmówimy, to nie będą mieli nawet tego.

Mniej uprzedzeń wśród uczniów

Dla tych, którzy psioczą na chęć rozróżnienia - czy też rozdzielenia, a nawet skonfrontowania - klasy religii i katechezy, sądzę, że są one całkiem nieaktualne. To prawda, że był czas (za mojej młodości), kiedy znaliśmy już religię katolicką i chodziliśmy na zajęcia z duchem buntu i chęcią dokuczenia nauczycielowi. Z mojego ograniczonego doświadczenia wynika, że dzisiejsze dzieciaki mają w stosunku do tych sprzed lat wadę w postaci całkowitej nieznajomości Religii, ale zaletę w postaci całkowitego braku uprzedzeń: są żądne wiedzy, podczas gdy my, którzy już wiedzieliśmy, chcieliśmy tylko rozwalić klasę. Aby jednak nie idealizować postaci, pragnieniu temu nie towarzyszy zwykle wielki duch poświęcenia, lecz duch bliższy ciekawości Ateńczyków z Areopagu...

Do tego momentu mam nadzieję, że dostarczyłem jakiś argument za utrzymaniem, choćby w niewielkim stopniu, tego, co zachowało się z nauczania religii w szkołach publicznych. Powinniśmy dodać rozważania, że jest to prawo człowieka, prawo rodzica, uznane w Konstytucji itd. Rzeczywistość jest taka, że rodzice mają zwykle inne zmartwienia, że większość nie chce niczego wymagać, ani od swoich dzieci, ani od wychowawców, i że w Hiszpanii to Konferencja Episkopatu broniła tego prawa, i wydaje się, że jest zmęczona walką. Z tego właśnie powodu może powinniśmy przejąć od tych z nas, którzy mają świadomość, że dzieci i młodzież mają prawo słyszeć o Bogu i że wielu z nich o to prosi.

Mówienie o Jezusie Chrystusie

Nie usłyszycie ode mnie, że religia jest przydatna do zrozumienia współczesnego świata. Nie, to czego potrzebują młodzi ludzie to opowiedzieć o Bogu, o Chrystusie, a nie o wpływie chrześcijaństwa na historię. Po pierwsze dlatego, że nauczyciele historii i sztuki są już po to, by im to powiedzieć, a przede wszystkim dlatego, że wpływ chrześcijaństwa jest coraz mniejszy i dlatego bylibyśmy dla nich kłamstwem. W rzeczywistości powinniśmy raczej powiedzieć, że nauczyciel religii może im wyjaśnić, dlaczego świat jest niezrozumiały i nieludzki, i zasugerować im, że inny świat jest możliwy.

I na koniec myśl dla tych, którzy krytykują Religię, jakby była czymś niewłaściwym dla edukacji publicznej w "świeckim kraju". Nawet w przypadku tych, którzy wprost nie wierzą - a dotyczy to katolików w odniesieniu do innych religii, wobec których jawimy się jako "niewierni" - zdrowe poczucie integracji społecznej każe nam zrozumieć, że lepiej, aby ci, którzy nauczają Religii - jakiejkolwiek - robili to, jeśli chcą, w swoich domach lub w swoich kościołach, ale także w sferze publicznej: ponieważ musimy znać argumenty, a nawet intencje wszystkich. Krótko mówiąc, lepiej jest mówić publicznie, jeśli chcemy uniknąć korupcji, sekciarstwa i fanatyzmu, które wymagają tajemnicy.

Brak samosegregacji

Jeśli zmusimy i przymusimy wszystkich do otwartego mówienia tego, co głosi ich religia, unikniemy niespodzianek, niepotrzebnych uprzedzeń czy wysiłków zmierzających do zdemaskowania tego, co irracjonalne. Z drugiej strony, zakorzenienie nauczania religii w zakrystiach (lub meczetach) to pierwszy krok do segregacji i prześladowań religijnych. Wystarczy spojrzeć w przeszłość, by zobaczyć, jak wzajemna ignorancja jest zalążkiem teorii spiskowych i pogromów.

Krótko mówiąc, wyrzucenie Religii ze środowiska szkół publicznych jest czystym sekciarstwem i agresją na prawo bardzo bliskie wolności wyznania, z którego nie można korzystać z ignorancji. My, katolicy, nie popadajmy w naiwność przekonania, że jest to najlepsze rozwiązanie, by nie sprawiać wrażenia nieprzejednanych.

AutorSantiago Mata

Nauczyciel religii w szkole średniej i pisarz.

Watykan

Nie wolno nam utracić kobiecego geniuszu w Kościele

Raporty rzymskie-17 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Praca kobiet w Kościele jest jednym z tematów, które podejmuje większość syntez opracowanych przez Kościoły lokalne w pierwszej fazie podróży synodalnej.

Sekretarz generalny tego procesu, kardynał Mario Grech, przypomina, że możemy stracić "wszystko, co może wnieść kobiecy geniusz, jeśli nie znajdziemy miejsca na jego udział".


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Kultura

Długa noc kościołów

Wydarzenie łączące sztukę, muzykę i kulturę w duchu refleksji i duchowości odbyło się we Włoszech 10 czerwca. 

Omnes-17 czerwca 2022-Czas czytania: 2 minuty

Inicjatywa ta rozpoczęła się dzięki stowarzyszeniu w mieście Belluno, ale obecnie rozszerzyła się na setki kościołów w wielu diecezjach w całych Włoszech, które przyłączają się do tej siódmej edycji. Długa noc kościołów rozpoczął się w 2016 roku i od tego czasu odbywa się corocznie. 

Kościół angażuje się w życie społeczne każdego miasta, otwierając bezpłatnie wiele miejsc sakralnych, w których odbywają się wystawy, koncerty, wycieczki z przewodnikiem, odczyty, chwile refleksji. 

To wydarzenie, które ma charakter ekumeniczny, gdyż uczestniczą w nim również inne kościoły chrześcijańskie, jest wspierane przez włoskie diecezje, ich wikariaty kultury, urzędy sztuki sakralnej, duszpasterstwa młodzieży i liczne inne wyznania religijne. 

Długa Noc Kościołów jest imprezą całkowicie bezpłatną, utrzymującą się jedynie dzięki pomocy wielu wolontariuszy i stowarzyszeń, którzy co roku użyczają swojego czasu. Dlatego proponuje się wspomóc inicjatywę kulturalną darowiznami, aby z roku na rok mogła kontynuować i rozszerzać ten projekt.

Temat przewodni VII edycji

Temat wybrany na tę siódmą edycję to En-cuentra (In-contra), zrodzony z nadziei, że znów będziemy mogli w pełni przeżywać ten dzień w obecności, w cudownych miejscach kultu. Podczas przygotowywania edycji 2022 z sugestii uczestników wydarzenia wyłaniały się podobne tematy: inkluzja, odkrywanie na nowo więzi, tkanie relacji, powitanie, przyjaźń, różnorodność, braterstwo, zbliżenie, dialog, bliskość, solidarność...

Włoskie motto In-Contra powstał poprzez połączenie przyimka "In" z przysłówkiem "Against", dwóch słów, które są technicznie przeciwstawne, ale które razem wyrażają centralny i istotny element dialogu, jakim jest różnorodność.

Koncepcję tę mocno podkreślał również Ojciec Święty podczas swojej ostatniej podróży apostolskiej, podkreślając, jak ważne w logice powitania jest przekształcenie potencjalnego "wroga" w "gościa".

Kto może wziąć udział?

Uczestniczą w nim wszystkie miejsca kultu, dowolnego wyznania. Organizacja może pochodzić z poszczególnej parafii z jej proboszczem, wspieranym przez innych liderów. Stowarzyszenia, grupy muzyczne, artyści, którzy chcą wystąpić mogą to zaproponować swojemu proboszczowi i sami zająć się organizacją wieczoru. 

Cele wydarzenia są wielorakie: ukazanie w sposób czytelny życia Kościoła chrześcijańskiego; bycie okazją do spotkania ludzi, którzy często są od niego oddaleni; by ludzie doświadczyli wielości form wyrazu Kościoła i wspólnot religijnych; by rozbudzić zainteresowanie inicjatywami kulturalnymi i społecznymi Kościołów; by ukazać Kościoły jako ważne elementy życia publicznego; by zwłaszcza dzieci i młodzież odkryły Kościół jako przestrzeń życiową.

Książki

Kultura współczesna

Juan José Muñoz poleca lekturę Kultura współczesnaprzez Rogera Scrutona.

Juan José Muñoz García-17 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Książka

TytułKultura współczesna
AutorRoger Scruton
Strony: 280
Redakcja: Niemy wół
Miasto: Madryt
Rok: 2021

Dobrzy filozofowie mają wielką zdolność do poważnej rozmowy o najróżniejszych rzeczach: muzyce pop, kinie, sacrum i religii, muzyce Wagnera czy fantazji i wyobraźni w sztuce współczesnej (literaturze, fotografii, malarstwie i kinie) i ich wpływie na konfigurację osobowości. A wszystko to odpowiada na pełną, rygorystyczną analizę, nie pozbawioną angielskiego humoru, tego, co uważamy za kulturę współczesną. 

W tym eseju Roger Scruton argumentuje, że religijne pochodzenie kultury jest ogniwem jednoczącym wszystkie jej formy, nawet te, które negują religię objawioną i oferują pogańską wersję boskości. W ten sposób ten angielski autor przekonuje do obrony "kultury wysokiej" naszej cywilizacji przed jej radykalnymi i "dekonstrukcyjnymi" krytykami, obrońcami postmodernistycznego nihilizmu.

Roger Scruton (1944-2020), doktor filozofii z Cambridge i specjalista w dziedzinie estetyki, wykładał w Birkbeck College w Londynie oraz na uniwersytetach w Bostonie i St Andrews. Założyciel i redaktor czasopisma The Salisbury Reviewi założyciel Claridge Pressautor ponad czterdziestu książek i polemista obecny w bieżących debatach.

AutorJuan José Muñoz García

Więcej
Zoom

Procesja Bożego Ciała w Niemczech

Katoliccy wierni w tradycyjnych strojach biorą udział w corocznej procesji Bożego Ciała w Crostwitz, Niemcy, 16 czerwca 2022 r.

Omnes-16 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Ewangelizacja

Ojciec Pio - synteza modlitwy i miłości świętego życia 

16 czerwca 2022 roku przypada 20. rocznica kanonizacji kapucyna z San Giovanni Rotondo.

Antonino Piccione-16 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

"Moje jarzmo jest łatwe, a moje brzemię lekkie" (Mt 11,30).

To sedno homilii, którą Jan Paweł II wygłosił 16 czerwca 2002 r. podczas uroczystego obrzędu kanonizacji bł. o. Pio z Pietrelciny (ur. Francesco Forgione w 1887 r., zm. w 1968 r.), kapłana z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. "Ewangeliczny obraz 'jarzma' - powiedział Ojciec Święty - przywołuje liczne próby, z którymi musiał się zmierzyć pokorny kapucyn z San Giovanni Rotondo. Dziś kontemplujemy w nim, jak słodkie jest "jarzmo" Chrystusa i jak lekkie jest jego brzemię, gdy niesie się je z wierną miłością. Życie i misja Ojca Pio świadczą o tym, że trudności i smutki, jeśli są przyjmowane z miłością, przekształcają się w uprzywilejowaną drogę świętości, otwierając perspektywy większego dobra, znanego tylko Panu".

Intensywne życie wewnętrzne

Aby przypomnieć kilka uwag biograficznych i korzystając z cennej rekonstrukcji, jaką oferują strony internetowe Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, należy powiedzieć, że po święceniach kapłańskich, otrzymanych 10 sierpnia 1910 r. w Benevento, Pio ze względów zdrowotnych pozostał z rodziną do 1916 r. We wrześniu tego samego roku został wysłany do klasztoru w San Giovanni Rotondo i pozostał tam aż do śmierci.

Przeżył swoje powołanie, aby w pełni przyczynić się do odkupienia ludzkości, zgodnie ze szczególną misją, która charakteryzowała całe jego życie i którą realizował w praktyce poprzez kierownictwo duchowe wiernych, sakramentalne pojednanie penitentów i sprawowanie Eucharystii. Szczytowym punktem jego działalności apostolskiej było odprawianie Mszy św. Uczestniczący w nim wierni dostrzegali szczyt i pełnię jego duchowości. 

Miłość, pierwsza cnota

W dziedzinie dobroczynności społecznej angażował się w łagodzenie bólu i nędzy tak wielu rodzin, szczególnie poprzez założenie Casa Sollievo della Sofferenza (Dom Ulgi w Cierpieniu), zainaugurowany 5 maja 1956 r. Miłość Boga wypełniła go, spełniając wszystkie jego oczekiwania; miłość była przewodnią zasadą jego drogi: Bóg, aby być kochanym i aby kochać. Jego szczególna troska: wzrastać i sprawiać, by inni wzrastali w miłości. 

Przez ponad 50 lat wyrażał maksimum swojego miłosierdzia wobec bliźniego, przyjmując wielu ludzi, którzy przychodzili do jego duszpasterstwa i do konfesjonału, aby otrzymać jego radę i pocieszenie. To było niemal oblężenie: szukali go w kościele, w zakrystii, w klasztorze. I oddał się wszystkim, ożywiając wiarę, rozdając łaski, przynosząc światło. Ale szczególnie w ubogich, cierpiących i chorych widział obraz Chrystusa i za nich szczególnie się oddał.

Krzyż w jego życiu

Szybko zrozumiał, że jego droga będzie drogą krzyżową i przyjął ją natychmiast z odwagą i z miłości. Przez wiele lat doświadczał cierpień duszy. Przez lata znosił bóle związane z ranami z godnym podziwu spokojem. Kiedy w swojej posłudze kapłańskiej musiał poddać się badaniom i ograniczeniom, przyjmował wszystko z głęboką pokorą i rezygnacją. Wobec nieuzasadnionych oskarżeń i kalumnii zawsze milczał, ufając w osąd Boga, swoich bezpośrednich przełożonych i własnego sumienia. 

Szczerze uważał się za nieużytecznego, niegodnego Bożych darów, pełnego nędzy, a jednocześnie pełnego Bożej przychylności. Wśród zachwytów świata powtarzał: "Chcę być tylko ubogim zakonnikiem, który się modli". Jego zdrowie, od młodości, nie było zbyt kwitnące i, zwłaszcza w ostatnich latach życia, gwałtownie podupadło. Zmarł w wieku 81 lat. Jego pogrzeb charakteryzował się niezwykłą frekwencją.

Sława świętości

W latach po śmierci jego sława świętości i cudów rosła coraz bardziej, stając się fenomenem kościelnym, rozpowszechnionym na całym świecie, wśród wszystkich kategorii ludzi. Niewiele czasu upłynęło, zanim Zakon Braci Mniejszych Kapucynów podjął wymagane przez prawo kanoniczne kroki, aby zainicjować Sprawę beatyfikacji i kanonizacji. 

18 grudnia 1997 roku, w obecności Jana Pawła II, został promulgowany dekret o heroiczności cnót. W dniu 2 maja 1999 r.Jego Świątobliwość Jan Paweł II beatyfikował Czcigodnego Sługę Bożego Pio z Pietrelciny, wyznaczając 23 września jako datę liturgicznego święta. Dekret o kanonizacji został promulgowany 26 lutego 2002 r.

Bardzo szczególny uczeń

Życie, jak u Ojca Pio, w służbie i w komunii z innymi życiami. Wśród nich lubimy pamiętać o Don Salvatore Pannullo, który niedawno opublikował Zi Tore. "Proboszcz" ojca Pio (autor Raffaele Iaria, wydawnictwo Tau). Kapłan, który w Pietrelcinie tworzył historię, widząc wśród pierwszych świętość młodego człowieka, który stanie się pierwszym stygmatyzowanym kapłanem w historii i jednym z najbardziej śledzonych kapłanów na świecie.

Don Pannullo, był zresztą proboszczem tego ośrodka w latach 1901-1928. Jest on raczej zapomnianą postacią w biografiach Ojca Pio, a jednak ważną ze względu na to, że był u jego boku, gdy dojrzewał w powołaniu zakonnym. Był w pewnym sensie jego doradcą i przewodnikiem, nauczycielem i przyjacielem. Był to ksiądz, który śledził młodego Forgione w ostatnich miesiącach jego przygotowania do kapłaństwa, oferując mu instrukcje dotyczące liturgii, towarzysząc mu podczas egzaminu końcowego i w dniu święceń. I on też jako pierwszy poznał historię tzw. niewidzialnych stygmatów zakonnika, miesiąc po samych święceniach. 

Co, krótko mówiąc, najbardziej wyróżnia biografię i dzieło Ojca Pio? Gdzie leży źródło i siła jego apostolatu? Odpowiedź, po raz kolejny, w słowach wypowiedzianych przez Jana Pawła II nt. parvis z Bazyliki Watykańskiej w tę niedzielę dwadzieścia lat temu: "Głęboki korzeń tak wielu duchowych owoców należy szukać w tym intymnym i stałym zjednoczeniu z Bogiem, którego wymownym świadectwem były długie godziny spędzone na modlitwie i w konfesjonale. Lubił powtarzać: "Jestem biednym zakonnikiem, który się modli", przekonany, że "modlitwa jest najlepszą bronią, jaką mamy, kluczem, który otwiera Serce Boga"".

Charakterystycznym rysem jego duchowości są założone przez niego grupy modlitewne, które ofiarują Kościołowi i społeczeństwu "ogromny wkład nieustannej i ufnej modlitwy". Ojciec Pio łączył także swoją modlitwę z intensywną działalnością charytatywną, której owocem jest m.in. Casa Sollievo della Sofferenza to niezwykłe wyrażenie. Modlitwa i miłość, to bardzo konkretna synteza nauczania Ojca Pio".

AutorAntonino Piccione

Gospodarz

Ci, którzy nadużywają tego słowa, ignorują fakt, że ośmieszając sakrament, w rzeczywistości oddają mu chwałę, a przynajmniej aktualizują mękę Pańską.

16 czerwca 2022-Czas czytania: 2 minuty

Pewnie stałam się pruderyjna, ale przyznaję, że czuję dreszcz za każdym razem, gdy słyszę wyrażenie wulgarny w jego wielu wersjach i koniugacjach w naszym języku.

Przyznaję, że używałem go za młodu, kierowany modą, dopóki nie zacząłem zdawać sobie sprawy z tego, o czym mówię.

Nie należy zapominać, że choć dziś jest to element potocznego, nieformalnego języka, to jego pierwotne znaczenie, poza sferą liturgiczną, to nic innego jak prowokacja, obraza Boga, a przede wszystkim wiernych.

Prawda jest taka, że większość ludzi, którzy używają tego słowa jako kuli u nogi, zwłaszcza ci młodsi, nie wiążą już tego terminu w ogóle z jego znaczeniem jako Ciała Chrystusa; a wielu z nich może nawet nigdy nie widziało konsekrowanej formy lub nie wie, co ten kawałek chleba oznacza dla katolików.

Tych, którzy powtarzają to bez przerwy, świadomie, w imię bycia transgresorami, zachęcam do uświadomienia sobie, że społeczeństwo bardzo się zmieniło w ostatnich dekadach; i że tym, co naprawdę jest transgresyjne, byłoby przeklinanie przeciwko niektórym obecnym dogmatom, tym, które kultura unieważnienia uczyniła nietykalnymi.

Jeśli chcą przejść od "poo-poo-ass-fart-piss" do czegoś bardziej dorosłego, niech wymyślą prawdziwe niepoprawne politycznie przekleństwo, bo religia jest dziś bez znaczenia. Wtedy mogliby się popisać przed publicznością swoją śmiałością, nie wyglądając jak zwykłe szkolne badassy.

Jednak ci, którzy używają tego słowa w sposób obraźliwy, ignorują fakt, że wyśmiewając sakrament, w rzeczywistości oddają mu chwałę, a przynajmniej aktualizują mękę Pańską. Za słowo hostetymologicznie odnosi się do ofiary złożonej w ofierze. Jezus (obecny w chlebie i winie) jest ofiarą, barankiem Bożym, który oddał swoje życie za grzechy całego świata. Skuty, spoliczkowany, opluwany, biczowany, przybity do krzyża, znieważany... Chyba nie sądzisz, że ci współcześni są pierwszymi, którzy z Nim zadzierają!

W tych dniach w święto Bożego Ciała ulicami naszych miast przejdą tysiące konsekrowanych hostii. Jeszcze raz uobecnią w sposób publiczny tę ofiarę Jezusa na krzyżu za każdego z nas, także za tych, którzy Go obrażają i umniejszają.

Nie wiedzą, że za pozorną prostotą gospodarza kryje się prawdziwa siła, która prowadzi miliony katolików do bycia żywymi gospodarzami, oddającymi swoje życie dla innych: dla swoich rodzin, dla sąsiadów, w swojej działalności zawodowej, na misjach, czy poprzez tę niesamowitą eklezjalną sieć inicjatyw społecznych: szkoły, szpitale, rezydencje, wolontariat więzienny, ośrodki dla niepełnosprawnych itd.

Nie wiedzą, że ten kawałek chleba jest tym, co nadaje sens całej pracy Caritas, największej instytucji walczącej z ubóstwem w naszym kraju, która jest obecna w każdej dzielnicy, w każdej wiosce i która obchodzi właśnie 75-lecie swojego istnienia. Caritas nie istniałaby bez Eucharystii, dlatego wyśmiewanie Najświętszego Sakramentu jest szydzeniem z uczuć tysięcy wolontariuszy, którzy towarzyszą ludziom najbardziej cierpiącym w naszym kraju.

Nie chodzi o to, żeby się obrażać, ale warto od czasu do czasu przypomnieć, że szacunek dla uczuć religijnych jest nie tylko oznaką dobrego wychowania, ale koniecznością dla współżycia, dla demokracji i dla samej wolności słowa.

Tymczasem, gdy ciągle słyszymy obraźliwe wyrażenie, możemy tylko powtarzać z Jezusem na krzyżu: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". I naprawdę.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Czytania niedzielne

"Witać ludzi i dawać im wszystko". Uroczystość Bożego Ciała

Andrea Mardegan komentuje czytania z Bożego Ciała, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię na swoim kanale wideo. 

Andrea Mardegan-16 czerwca 2022-Czas czytania: 2 minuty

Cud rozmnożenia bochenków i ryb jest opowiadany przez Łukasza po powrocie apostołów, ich relacji z misji i zaproszeniu Jezusa do wspólnego wycofania się do Betsaidy. Ale tłumy zauważyły i poszły za nim. Jezus "powitany".

Ta postawa Jezusa, której nie czytamy w liturgii, kontrastuje z postawą dwunastu, którzy chcą nakłonić Jezusa do "odesłania" tłumu. Jezus "przyjmuje", a nie "odsyła" swoich apostołów i wysłuchuje problemu braku pożywienia, który Mu przedstawiają. Chce go jednak rozwiązać poprzez zmianę nastawienia serc swoich. 

Na początku Łukasz nazywa ich "Dwunastu"To filary jego Kościoła, które zajmują się prawem i porządkiem. Jezus wzywa ich do innego sposobu postępowania, podkreślając "nakarmcie ich sami".. Dwunastka znów jest "uczniowie", jak nazywa ich zaraz potem Łukasz: uczą się ponownie od Jezusa.

Zobowiązują się: liczą pięć chlebów i dwie ryby, zdają sobie sprawę, że to nic, ale są też gotowi iść i kupić jedzenie dla wszystkich. Zdają sobie jednak sprawę, że nie muszą nikogo odsyłać. Jezus nakazuje im zorganizować lud w grupy po pięćdziesiąt osób.

Są posłuszni. Mogli dać jedzenie każdej osobie z osobna, ale te grupy pięćdziesięciu osób są obrazem pierwszych wspólnot chrześcijańskich, które zjeżdżając się razem manifestują swój głód Chrystusa i swoją nadzieję, że zostaną przez Niego nakarmione, i sugerują nam, że Jezus chce, aby Kościół żył jak rodzina.

To już nie jest niewyraźny tłum czy odizolowane jednostki, ale konkretna i zorganizowana społeczność. 

Rezonanse tej historii są eucharystyczne: "dzień zaczynał słabnąć", jak w godzinie Ostatniej Wieczerzy lub gdy dwaj z Emaus zapraszają Jezusa do pozostania.

Jeśli chodzi o gesty związane z ustanowieniem Eucharystii, jest jeszcze jeden gest: wzniesienie oczu ku niebu, jak w Ewangelii Jana na początku modlitwy kapłańskiej, a który celebrans powtarza przed konsekracją, w Kanonie Rzymskim.

W przypadku pozostałych gestów istnieje pełna zgodność: Jezus bierze, modli się, łamie i daje. Bierze chleby, potem ryby, odmawia nad nimi błogosławieństwo, łamie je i daje uczniom.

Ta sama sekwencja pojawia się w relacji Łukasza o Ostatniej Wieczerzy. W relacji Pawła, która jest starsza, gest podania chleba apostołom jest implikowany.

Oto dwanaście koszy z resztkami. Uczniowie nadal uczą się, poprzez ciężar tych koszy, które niosą, że jeśli będą ulegli wobec Mistrza i dadzą wszystko, co mają, nigdy nie zabraknie, a wręcz będzie nadmiar pokarmu eucharystycznego, którym będą mogli nakarmić Kościół, do którego prowadzenia, jako "dwunastu", są powołani. 

Homilia na temat czytań z Bożego Ciała

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Hiszpania

2021 - najbardziej skomplikowany rok w historii Manos Unidas

Konsekwencje pandemii, w szczególności pogorszenie warunków życia społeczności, którym służy Manos Unidas a także niepowodzenie postępów osiągniętych w różnych dziedzinach: suwerenności żywnościowej, praw kobiet i edukacji, naznaczyły te miesiące pracy NGDO, która jednak widziała rosnącą solidarność swoich darczyńców.

Maria José Atienza-15 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

Ponad półtora miliona osób, którym udzielono bezpośredniej pomocy, 474 nowe projekty w 51 krajach, na które przeznaczono 33 449 399 euro inwestycji, to ogólne dane liczbowe dotyczące trudnego roku, w którym jednak, jak zaznaczyłem Clara Pardo, p.o. prezesa Manos UnidasPojawiło się też szczęście". Prezentacja Sprawozdanie roczne za rok 2021 tej katolickiej NGDO był również ostatnim aktem na stanowisku prezesa Pardo, którego następcą będzie Cecilia Pilar Gracia.

Naznaczony od początku do końca obecnością pandemii koronawirusów, w 2021 r. Manos Unidas musiał wymyślić się na nowo i wykorzystać swoją kreatywność, aby móc nadal pomagać najuboższym w całkowicie nieprzyjaznym środowisku. Zarówno z powodu ograniczeń, niemożności podróżowania w celu obejrzenia projektów, jak i innego, jeszcze poważniejszego czynnika: odrzucenia obcego i wyczerpania solidarności, jakie pozostawiły miesiące uwięzienia, na co zwróciła uwagę Clara Pardo.

Konsekwencje pandemii wśród najuboższych są straszne, a jej wpływ na gospodarkę tych społeczności, jak również na odwrócenie postępów poczynionych w edukacji czy w dziedzinie praw kobiet, będzie bardzo trudny do przezwyciężenia.

Rosnące darowizny dla Manos Unidas

Jednak, jak chciała podkreślić Clara Pardo, "wielu ludzi usłyszało wołanie najuboższych". Mimo komplikacji, ten 2021 rok był dla ustępującego prezesa Manos Unidas "także chwilą szczęścia".

Ta solidarność przełożyła się na ponad 50 milionów euro otrzymanych przez United Handss w 2021 r., czyli o 20,6 więcej niż w 2020 r. 88,6% z całości trafiło bezpośrednio na cele Manos Unidas. Ponadto 86% pochodziło z sektora prywatnego: darowizny od partnerów i współpracowników, spadki i zapisy lub podmioty religijne. Jeśli chodzi o otrzymaną pomoc publiczną, to wyniosła ona 6,8 mln euro, czyli podobnie jak w 2020 roku.

Jednym z kanałów darowizn są zapisy lub spadki, które wzrosły o 140% w stosunku do roku 2020. W 47 delegacjach były 154 testamenty. Jedna kwestia, zauważyła ze wzruszeniem Clara Pardo, to fakt, że "wiele z tych osób nie było nawet wymienionych jako członkowie Manos Unidas". Świadczy to o zaufaniu, jakim wiele osób darzy nasze NGDO".

Cofanie się w sprawie projektów i praw

Wśród konsekwencji, jakie Covid wywarł na najbardziej zagrożone populacje w Ameryce, Azji i Afryce, zarówno Clara Pardo, jak i Mabel Ibáñez, koordynatorka działu projektów Manos Unidas w Afryce, podkreśliły "pogorszenie warunków życia społeczności, którym służymy, oraz cofnięcie się w postępie osiągniętym w różnych dziedzinach".

W tym sensie Mabel Ibáñez zwróciła uwagę, że praca Manos Unidas w 2021 roku skupiła się szczególnie na "radzeniu sobie z konsekwencjami tego ubóstwa dla najsłabszych". Wszystko zwolniło i miało reperkusje na rozwój wielu projektów".

W rzeczywistości niemożność podróżowania i poznawania nowych możliwych projektów skłoniła Manos Unidas do "pracy z organizacjami i partnerami, z którymi już pracowaliśmy. Dopiero w ostatnim kwartale roku Manos Unidas wyjechała, by podjąć projekty w Ugandzie, Paragwaju, Senegalu, Ekwadorze, Salwadorze i Kamerunie".

Pandemia spowodowała również wzrost wskaźników niedożywienia i niedożywienia, zwłaszcza w Afryce, co skłoniło Manos Unidas do uruchomienia projektów wzmacniających pozycję żywnościową na obszarach Nigerii i Sudanu Południowego.

Kolejną z dziedzin najbardziej dotkniętych przez konfilkty i tak dalej była edukacja. Jak podkreślił Ibáñez, "są kraje, które z powodu pandemii spędziły prawie dwa lata bez zajęć. Ta rzeczywistość doprowadziła do tego, że 24 miliony dzieci porzuciło naukę, a także wzrosła liczba przypadków pracy dzieci i handlu nimi".

Wzrost przemocy i łamanie praw człowieka w czasie pandemii, zwłaszcza wobec kobiet, dzieci i osób walczących o prawa, to kolejne konsekwencje pandemii, przeciwko której Manos Unidas tworzy projekty w różnych krajach Afryki, Ameryki Łacińskiej i Azji, gdzie wyróżnia się program przeciwko przemocy wobec pracowników domowych, z których wielu to dziewczęta, realizowany na północy Indii.
Ponadto, jak zauważyła Mabel Ibáñez, pracownicy praw człowieka "kluczowi dla rozwoju na przykład w Amazonii" są kolejną grupą dotkniętą pandemią i na ich rzecz zainicjowano projekty w różnych obszarach Peru, Kolumbii, Meksyku i Madagaskaru.

Pomoc humanitarna i sytuacje kryzysowe

Jak przypomniała Mabel Ibáñez, choć Manos Unidas jest pozarządową organizacją pomocy rozwojowej, to w ubiegłym roku współpracowała przy 55 projektach kryzysowych w Azji (34), Afryce (13) i Ameryce (8), na które przeznaczono 1 607 331 euro.

Obejmują one projekty na obszarach objętych trwającym konfliktem, takich jak Sudan Południowy, Burkina Faso i region Tigray w Etiopii, a także pomoc dla osób dotkniętych trzęsieniem ziemi na Haiti.

W sumie udzielono pomocy 270 679 osobom, które z różnych powodów straciły praktycznie wszystko. Oprócz tego powstało 7 projektów pomocy humanitarnej, w ramach których udzielono pomocy 7 686 osobom.

Manos Unidas chciało wyrazić swoją wdzięczność za tę zaraźliwą solidarność, będącą echem ich kampanii 2021, która umożliwiła realizację tych projektów w tak wielu częściach świata i pomogła w walce z ubóstwem i nierównościami na świecie.

Watykan

Papież Franciszek: "Duch służby nie jest tylko dla kobiet".

Papież Franciszek kontynuował katechezę o starości, rozważając fragment Ewangelii o uzdrowieniu teściowej Piotra. Zachęcał mężczyzn i kobiety do odnowienia ducha służby na rzecz osób starszych, zwłaszcza dziadków. 

Javier García Herrería-15 czerwca 2022-Czas czytania: 2 minuty

Rzymscy widzowie to już nie wiosna, a raczej lato. 30 stopni o godzinie 10 rano. Nadejście wakacji było zauważalne, gdyż było więcej niż zwykle obcokrajowców, zwłaszcza młodzieży z grup szkolnych. 

W swoich katechezach na temat starości od lutego ubiegłego roku Papież konsekwentnie podkreśla, że troska o osoby starsze jest sprawą wszystkich. Dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. "Musimy zrozumieć, że duch wstawiennictwa i służby, który Jezus nakazuje wszystkim swoim uczniom, nie jest po prostu rzeczą kobiet: w słowach i gestach Jezusa nie ma śladu tego ograniczenia. Na stronie nabożeństwo ewangeliczne wdzięczności za czułość Boga nie jest bynajmniej zapisana w gramatyce męskiego pana i żeńskiego sługi. Nie oznacza to jednak, że kobiety, na temat wdzięczności i czułości wiary, mogą uczyć mężczyzn rzeczy, które są dla nich trudniejsze do zrozumienia.

Imitacje starości

Papież rozbił te idee na podstawie tekstu EwangeliiMarek pisze, że "teściowa Szymona leżała w łóżku z gorączką". Nie wiemy, czy była to drobna choroba, ale w podeszłym wieku nawet zwykła gorączka może być niebezpieczna. Kiedy jesteś stary, nie jesteś już odpowiedzialny za swoje ciało. Trzeba nauczyć się wybierać, co robić, a czego nie robić. Wigor ciała zawodzi i opuszcza nas, choć nasze serce nie przestaje pragnąć. Dlatego trzeba nauczyć się oczyszczać pragnienia: być cierpliwym, wybierać, czego żądać od ciała, od życia.

Znając z pierwszej ręki fizyczne ograniczenia starości, papież zwrócił uwagę, że "choroba osób starszych wydaje się przyspieszać śmierć, a w każdym razie skracać ten czas życia, który już uważamy za krótki". Pojawiają się insynuacje, że nie wyzdrowiejemy, że To będzie ostatni raz, kiedy zachoruję.".

Jezus odwiedził teściową Piotra w towarzystwie apostołów. I ten szczegół podkreślił Papież, by podkreślić, że to "wspólnota chrześcijańska musi się troszczyć o osoby starsze: krewnych i przyjaciół". Odwiedzanie osób starszych musi odbywać się przez wielu, wspólnie i często. Nie wolno nam nigdy zapomnieć o tych trzech wersach Ewangelii. Szczególnie dziś, gdy liczba osób starszych znacznie wzrosła. Powinniśmy czuć się odpowiedzialni za odwiedzanie osób starszych, które często są samotne i przedstawiać je Panu naszą modlitwą".

Kultura

Ambasada Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej, najstarsza, obchodzi 400-lecie istnienia

7 czerwca, z okazji IV stulecia Pałacu Hiszpanii, siedziby Ambasady Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej w Rzymie, na fasadzie Pałacu zainaugurowana została efemeryczna struktura, zaprojektowana przez antropologa wizualnego Roberto Lucifero. W obecności ambasador Isabel Celaá, nie zabrakło również reprezentacji kultury hiszpańskiej.

Giovanni Tridente-15 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

Aby podkreślić znaczenie tego budynku, obchodzona jest 4. rocznica jego nabycia. Inicjatywa obejmuje szereg działań organizowanych przez. Ambasada upamiętnienie ważnej rocznicy: konferencje, zajęcia plastyczne, muzyczne i taneczne, zwiedzanie budynku itp. Z tej okazji OMNES przeprowadził wywiad z Patricią Pascual Pérez-Zamora, szefową działu komunikacji i wydarzeń IV Stulecia. Oprócz przedstawienia zrealizowanych inicjatyw, przybliża nam historię obecności Ambasady Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej w Rzymie.

Rok 2022 oznacza koniec 400 lat od ustanowienia Ambasady Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej w tzw. "Pałac Hiszpanii"Jaka była trajektoria tej ważnej obecności w Rzymie?

Ambasada Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej została utworzona w 1475 roku przez monarchów katolickich. Tradycyjnie uważa się, że pierwszym stałym ambasadorem Królestwa Hiszpanii na Półwyspie Apenińskim był Gonzalo de Beteta około 1480 roku. W każdym razie istnieją dowody na istnienie ambasadorów przy dworze papieskim już w czasach królestw hispano-wisigockich.

Ambasada Hiszpanii przy państwach papieskich od początku była pod wieloma względami wzorem tego, co stanie się stylem europejskiej obecności dyplomatycznej na dworze papieskim w XVI, XVII i pierwszej połowie XVIII wieku. Ponadto Pałac był wybitnym wyrazicielem politycznego języka propagandy i protokołu panującego w tamtych czasach, a także uprzywilejowanym świadkiem i uczestnikiem układu sił między Biskupem Rzymu a innymi europejskimi potęgami.

Jak wyglądało przejęcie tego kompleksu budynków, w którym od początku mieszkają wszyscy ambasadorowie?

Pałac Hiszpanii został wynajęty w 1622 roku przez księcia Alburquerque, a zakupiony w 1647 roku przez hrabiego Oñate, który zapłacił 22 000 ówczesnych rzymskich escudos. W 1654 roku nabyło ją od nich państwo hiszpańskie.

Wynajęty w 1622 roku budynek był w zasadzie taki sam jak ten, który został zbudowany przez architekta Carlo Lombardiego w latach 1592-1600. Zakup pałacu przez hrabiego Oñate wiązał się z całkowitą przebudową budynku według wzoru protokołu kardynalskiego. Dzieło zostało zlecone znakomitemu architektowi Francesco Borromini.

Dlaczego dla Hiszpanii ważna jest taka obecność w Rzymie?

Historycznie, ze względu na znaczenie, jakie Rzym i Stolica Apostolska miały jako główny ośrodek dyplomatyczny nowożytnej Europy. Dziś, ze względu na wagę i autorytet papieża w skali globalnej jako autorytetu moralnego i religijnego. Również ze względu na znaczenie i wpływ, jaki kościół hiszpański miał zawsze w rozwoju Kościoła katolickiego.

Czy jako szefowa działu komunikacji i wydarzeń może Pani powiedzieć, jak zorganizowała Pani obchody rocznicowe?

Bohaterem tych 400 lat jest Pałac. Ambasada istniała już dużo wcześniej, jak widzieliśmy. Zorganizowaliśmy pluralistyczny cykl wydarzenia upamiętniająceSeria konferencji na temat relacji między Hiszpanią a Stolicą Apostolską w tym długim okresie, we współpracy z EEHAR; efemeryda na fasadzie; renowacja części biur Ambasady; będą wydarzenia artystyczne, muzyczne i taneczne; duże wydarzenie instytucjonalne ze Stolicą Apostolską; wizyty sektorowe w Pałacu i pamiątkowy znaczek Posta Vaticana.

Budynek jest skarbem hiszpańskiej sztuki i świadectwa. Dlaczego ważne jest, aby docenić to wyjątkowe dziedzictwo w historii ambasad przy Stolicy Apostolskiej?

Bo kultura europejska jest w zasadzie kulturą historyczną. W jeszcze większym stopniu dotyczy to miasta Rzym. Bez historii nie sposób zrozumieć, co oznacza Rzym i Stolica Apostolska. Podobnie jest z tym pałacem, który jest czystą historią.

Oczywiście inicjatywa zrodziła się również jako powód do "otwarcia się" na miasto Rzym, prawda?

Rzeczywiście. Wielu współczesnych "pielgrzymów" - turystów - przechodzi przed Placem nie widząc i nie słysząc. Chcielibyśmy, aby te trzy duże banery, które można teraz zobaczyć na fasadzie, skłoniły turystów i przechodniów do nieco większej refleksji nad rolą, jaką Ambasada odegrała w historycznym rozwoju dzielnicy i placu, któremu Pałac ostatecznie nadał swoją nazwę.

Na zdjęciu: wystawa sztuki afinicznej w Ambasadzie Hiszpanii w Rzymie.

Czy możesz wyjaśnić trochę o intencji artysty Roberto Lucifero z jego efemerycznym urządzeniem "Barocco digitale"?

Otóż intencją było właśnie to, o czym przed chwilą wspomniałem: służyć jako instrument komunikacji ze społeczeństwem, które nie zna pałacu i które nie będzie miało do niego dostępu, bo jest to ambasada. Zbudowaliśmy nową stronę internetową i stworzyliśmy QR na efemerycznym dziele sztuki, które mamy nadzieję posłuży jako cyfrowa forma komunikacji z publicznością. otwórz pałac.

Jest to również hołd dla Festiwalu Barokowego w Rzymie, w którym ta Ambasada odegrała fundamentalną rolę. Barok był pierwszą cywilizacją obrazu, mówi Maurizio Fagliolo. Stawia to barok w bezpośrednim dialogu ze współczesnością.

Odtworzono również trzy symboliczne momenty obecności Hiszpanii w Rzymie: zakup pałacu przez hrabiego Oñate, portret Innocentego X autorstwa Velázqueza oraz efemerydę Claude'a Lorraina przedstawiającą dwa wielkie hiszpańskie domy królewskie: Habsburgów i Burbonów.

Powołania

Termometr

Ważne jest, że są mężczyźni i kobiety, którzy pomagają nam spojrzeć wieczności w twarz. Ludzie, którzy z nogami mocno osadzonymi na tej ziemi, pomagając swoim braciom i siostrom, mają już serce skierowane do nieba i pokazują nam, jaki jest cel naszego życia.

Javier Segura-15 czerwca 2022-Czas czytania: 3 minuty

Jest taki termometr, który daje nam temperaturę żywotności Kościoła, a który od dziesięcioleci podaje alarmujące dane: liczba powołań do życia konsekrowanego. Są oczywiście inne termometry, które powinny nas alarmować, jak np. liczba małżeństw czy powołań kapłańskich, ale chciałbym zwrócić uwagę na liczbę powołań do życia konsekrowanego. życie konsekrowaneco wydaje mi się szczególnie istotne.

I wydaje mi się to znaczące nie tylko ze względu na fakt spadku odpowiedzi na wezwanie do konsekracji, ale także dlatego, że ten spadek nie jest powszechnie oceniany przez wspólnotę kościelną jako wielka strata. Bo brak powołań kapłańskich odbieramy jako brak i w ogóle my, chrześcijanie, cieszymy się, gdy słyszymy, że jakiś młody człowiek postanowił wstąpić do seminarium. Ale nie ma tej samej wrażliwości na życie konsekrowane.

Życie Kościoła - myślimy bez zastanowienia - może trwać bez osób konsekrowanych. I w tej utylitarnej mentalności, która przenika wszystko, dochodzimy do wniosku, że liczy się to, by świeccy brali czynny udział w życiu Kościoła i że w ten sposób zrobią to, czego zakonnicy nie mogą już robić z braku powołań. Ale to wcale nie jest właściwy punkt widzenia.

Zanim ktoś rzuci we mnie kamieniem, powiem, że jestem radykalnym zwolennikiem konieczności poważnego traktowania przez ochrzczonych ich konsekracji chrzcielnej i radykalnego podjęcia ich misji w Kościele i w świecie. Zaczynając od tego, co jest dla nich najbardziej konkretne, czyli od przemiany tego świata, aby był taki, jaki wymarzył sobie Bóg.

Ale jeśli istnieje żywy laikat, z głębokim doświadczeniem Boga, to niewątpliwie powstaną mężczyźni i kobiety, którzy z ewangelicznym radykalizmem poczują wezwanie Jezusa, by zostawić wszystko i pójść za Nim, żyjąc tak, jak On żył. Dlatego niska liczba powołań i brak szacunku dla życia konsekrowanego, trzeba przyznać, wskazują na wspólnotę kościelną o niskim poziomie życia duchowego.

Być może z powodu wygody i pewnej światowości, w której my chrześcijanie również żyjemy. Być może z powodu strachu przed zaangażowaniem - a tym bardziej, jeśli jest ono na całe życie - który zapanował w naszym społeczeństwie, a zwłaszcza wśród młodych ludzi. I, bez wątpienia, dlatego, że żyjemy w świecie materialistycznym i immanentystycznym, który przestał patrzeć w stronę nieba, w stronę wieczności. Dlatego też życie konsekrowanektórego ostateczną istotą jest wskazanie drogi do nieba, wniesienie do czasu smaku wieczności, staje się bez znaczenia.

J.R.R. Tokien, opowiadając o upadku Númenoru w. Silmarillion, opowiada o tym, jak Eru, Stwórca wszystkiego, co istnieje, w odpowiedzi na pragnienie ludzi dotarcia do nieprzemijających krain, by siłą osiągnąć nieśmiertelność, zamienił płaską dotąd ziemię w kulę. W ten sposób nikt, choćby nie wiem jak daleko na zachód chciał popłynąć, nie mógł nigdy dotrzeć do siedziby Valarów, do nieśmiertelnej ziemi. Ziemia stała się w ten sposób kołem wiecznego powrotu, z którego można wyjść tylko przez śmierć. Tylko elfy, nieśmiertelne, jeśli tak chcą, zmęczone tym wiecznym obracaniem się lat i wieków, mogą wyruszyć i znaleźć prostą drogę, by dotrzeć do nieśmiertelnych krain.

Żyjemy w świecie, który patrzy na siebie, nie patrząc na transcendencję. I, obawiam się, część z tego otarła się o wielu z nas, chrześcijan.

Dlatego tak ważne jest, że są mężczyźni i kobiety, którzy pomagają nam spojrzeć wieczności w twarz. Ludzie, którzy z nogami mocno osadzonymi na tej ziemi, pomagając swoim braciom i siostrom, mają już serce skierowane do nieba i pokazują nam, jaki jest cel naszego życia.

Watykan

Jezus Chrystus stał się dla ciebie ubogi

Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej przedstawiło orędzie Ojca Świętego Franciszka na VI Światowy Dzień Ubogich, który będzie obchodzony w niedzielę 13 listopada 2022 r., pod hasłem "Jezus Chrystus stał się dla was ubogi" (2 Kor 8,9).

Antonino Piccione-14 czerwca 2022-Czas czytania: 3 minuty

Wojna, ze swoimi okrucieństwami i nieprawościami, pogarsza stan najsłabszych i najbardziej bezbronnych. Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji, przypomniał najpierw o ciężarze bólu i przemocy, jaki wywołuje konflikt na Ukrainie i który stanowi tło dla tekst papieża. W centrum znajduje się zaproszenie do zatrzymania naszego spojrzenia na Jezusie Chrystusie, który, jak mówi tytuł, "stał się ubogi dla was".

Daleko od wszelkiej retoryki, wiara musi być praktykowana i świadczona z odpowiedzialnością i pełnią, bez delegowania. W przesłaniu Franciszka są trzy kluczowe fragmenty, zidentyfikowane przez Fisichella: odrzucenie wszelkiej pobłażliwości i obojętności, zatrutych owoców zaostrzonego sekularyzmu ("marzenie o obojętności", ang,) homilia z 29 listopada 2020 r.); czuwanie nad miłosierdziem, bez którego nie można być chrześcijaninem; dzielenie się z tymi, którzy nic nie mają, dla których "ubogi jest bratem, który wyciąga do mnie rękę, aby obudzić mnie z letargu, w który wpadłem". 

Chrześcijańskie znaczenie pieniędzy

Pieniądze nie mogą stać się absolutem, nie możemy skończyć olśnieni bożkiem bogactwa dla efemerycznego i nieudanego życia: postawy - zarzuca Papież - która nie pozwala nam patrzeć realistycznie na codzienne życie i zaciera nam wzrok, uniemożliwiając dostrzeżenie potrzeb innych".

Przeciwnie, wsparcie dla osób znajdujących się w trudnej sytuacji jest obowiązkiem chrześcijańskim, który należy honorować, bez zachowania opiekuńczego, "jak to często bywa", ale poprzez zaangażowanie się, "aby nikomu nie brakowało tego, co konieczne". Z tego powodu należy pilnie znaleźć nowe sposoby wyjścia poza podejście polityki społecznej "pojmowanej jako polityka wobec ubogich, ale nigdy z ubogimi, nigdy od ubogich, a tym bardziej jako część projektu jednoczącego ludy".

Dwa rodzaje ubóstwa

W świetle wiary pojawia się ponadto paradoks, który określa dwa rodzaje ubóstwa: "Ubóstwo, które zabija - pisze Franciszek - to ubóstwo, które jest dzieckiem niesprawiedliwości, wyzysku, przemocy i niesprawiedliwego podziału zasobów. Jest to rozpaczliwa bieda, pozbawiona przyszłości, ponieważ narzuca ją kultura wyrzucania pieniędzy, która nie daje żadnych perspektyw ani dróg wyjścia.

Przeciwnie, istnieje wolność, która wyzwala: "jest to wolność, która przedstawia się nam jako odpowiedzialny wybór, aby odciążyć balast i skupić się na tym, co istotne. W rzeczywistości łatwo jest znaleźć to poczucie niezadowolenia, którego wielu doświadcza, ponieważ czują, że brakuje czegoś ważnego i wyruszają na poszukiwania jak bezcelowi wędrowcy. Pragnąc znaleźć to, co może ich zadowolić, muszą zwrócić się do maluczkich, do słabych, do ubogich, aby wreszcie zrozumieć, czego naprawdę potrzebują. Spotkanie z ubogimi kładzie kres tak wielu niepokojom i nieistotnym lękom".

Przykładem jest Charles de Foucauld, wyrażenie, aby uczynić je naszym własnym pochodzi od św. Jana Chryzostoma: "Jeśli nie możesz uwierzyć, że ubóstwo czyni cię bogatym, pomyśl o swoim Panu i przestań wątpić". Gdyby on nie był ubogi, ty nie byłbyś bogaty; to jest niezwykłe, że z ubóstwa wyszło obfite bogactwo. Paweł ma tu na myśli przez "bogactwo" znajomość pobożności, oczyszczenie z grzechu, sprawiedliwość, uświęcenie i tysiąc innych dobrych rzeczy, które zostały nam dane teraz i na wieki. Wszystko to mamy z powodu biedy".

Światowy Dzień Ubogich

13 listopada Papież będzie przewodniczył celebracji Eucharystii w Bazylice św. Piotra z udziałem tysięcy ubogich, wspomaganych przez różne stowarzyszenia wolontariackie obecne w Rzymie. Nawiązując do Dnia 2021, Fisichella przypomniał, jak Papież Franciszek chciał poświęcić szczególną uwagę Domom Rodzinnym obecnym na terenie diecezji rzymskiej, również dzięki hojności sieci supermarketów Elite, Antico Molino i Pastificio La Molisana, dostarczając zapas produktów żywnościowych i higieny osobistej, zwłaszcza produktów dla wczesnego dzieciństwa, wystarczający na ponad dwa miesiące.

Zaopatrzenie trafiło również do niektórych parafii i organizacji charytatywnych. Inną inicjatywą było rozprowadzenie 5 tys. "zestawów" podstawowych środków zdrowotnych i higieny osobistej do około 60 parafii w Rzymie, które następnie przekazały je najbardziej potrzebującym rodzinom.

Oprócz pomocy poprzez dystrybucję żywności i leków,. Światowy Dzień Ubogich w ubiegłym roku upłynął również - podsumował Fisichella - pod znakiem innej inicjatywy, możliwej dzięki hojności UnipolSai. Dla około 500 rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej udało się opłacić rachunki za gaz i prąd. Te wydatki obciążają rodziny, które, aby mieć dostęp do tych usług, często tracą na jedzenie lub inne wydatki medyczne, co papież Franciszek potępił w Orędziu 2021: "Niektóre kraje odczuwają bardzo poważne konsekwencje pandemii, tak że osoby najbardziej narażone są pozbawione podstawowych środków do życia. Długie kolejki w kuchniach dla zup są namacalnym znakiem tego pogorszenia".

AutorAntonino Piccione

Ewangelizacja

Czym jest synodalność?

Profesor Marco Vanzini wyjaśnia pojęcie synodalności w Kościele. Papież Franciszek zaprosił wszystkie diecezje świata do refleksji nad tym zagadnieniem, a w październiku 2023 roku w Rzymie odbędzie się końcowa faza synodu.

Marco Vanzini-14 czerwca 2022-Czas czytania: 5 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Słuchanie historii, dialog z Tradycją i w Tradycji jest dla Kościoła pierwszą formą podróży synodalnej. Kościół jest karawaną, która trzyma razem kolejne pokolenia z ich bagażem doświadczeń, wiary rozumianej i przeżywanej. Polegając na pomocy Ducha Prawdy, Kościół wie, że Tradycja jest strona gdzie Bóg wciąż do niego przemawia, umożliwiając mu zaoferowanie światu wiecznie żywej i aktualnej doktryny.

Kościół zawsze miał świadomość, że jest w drodze. Na stronie sposóbTak w pierwszych wiekach opisywano samą wiarę chrześcijańską, przywołując słowa Ewangelii, w której Jezus oświadcza, że jest "drogą, prawdą i życiem" (J 14,6). Chrześcijaństwo to. sposób przez które człowiek może przejść, aby osiągnąć życie w najprawdziwszym sensie, to, które znajduje się w samym Bogu, w objęciach Ojca. To do Niego Chrystus prowadzi nas w tej podróży, która jest naszym istnieniem na ziemi i której kroki są zasadniczo wewnętrzne. Są to kroki, dzięki którym nasz duch wychodzi ze swojego zamknięcia i rozumie, że sensem życia jest miłość, komunia z każdą osobą, uznaną za brata lub siostrę w Chrystusie, córkę tego samego Ojca. 

Kościół zawsze miał świadomość, że jest w drodze. Droga - tak w pierwszych wiekach oznaczano samą wiarę chrześcijańską, przywołując słowa Ewangelii, w których Jezus oświadcza, że jest "drogą, prawdą i życiem" (J 14,6).

Celem drogi człowieka nie jest zanurzenie się w indywidualnej i "prywatnej" relacji z Bogiem, ani też droga ta nie ma być odbywana samotnie, ale wspólnie, w komunii, która już istnieje, choć nie w pełni, w Kościele. Jest to syn-hodosa podróż synodalna co robimy. W tej podróży Kościół pragnie towarzyszyć każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie, całej rodzinie ludzkiej, której sam jest częścią i z którą dzieli trudy, cierpienia, pragnienia i nadzieje. 

Czego chce papież

Kościół bowiem "składa się z ludzi, którzy zgromadzeni w Chrystusie, prowadzeni przez Ducha Świętego w pielgrzymce do królestwa Ojca, otrzymali orędzie zbawienia, aby je wszystkim zaproponować. Dlatego wspólnota chrześcijan czuje się prawdziwie i intymnie zjednoczona z rodzajem ludzkim i jego historią" (Gaudium et spes, 1).

To jest ta fundamentalna świadomość, którą papież Franciszek chce ożywić w Kościele, dając impuls do refleksja nad synodalnością. Jeśli jednak prawdą jest, że Kościół od swoich początków wiedział, że idzie razem ze światem w Camino który jest Chrystusem, to pierwszą świadomością, którą należy rozbudzić, jest świadomość jego własnej historii jako strona synodalności. Istotnie, od dnia Pięćdziesiątnicy racją bytu Kościoła jest niesienie Chrystusa światu i świata Chrystusowi. Dokonała tego przez życie wierzących, przez ich świadectwo, przez ich miłość przeżywaną i karmioną w Eucharystii, przez głoszenie Ewangelii i jej urzeczywistnianie w każdym okresie historii. 

Życie Piotra i Pawła, Wawrzyńca i Agnieszki, teologiczny geniusz Orygenesa, Augustyna i Tomasza, postęp w rozumieniu tajemnicy Boga i człowieka, o którym świadczy Magisterium na soborach i w różnych jego przejawach, duchowa głębia Teresy i Ignacego, pokora Franciszka i świetliste miłosierdzie Józefa Cottolengo i Maksymiliana Kolbego, są wyrazem niewyczerpanego bogactwa i żywotności Chrystusa i Ewangelii. Bez tych wypowiedzi to bogactwo byłoby ograniczone do przeszłości. 

Wyrażenia te są pośredniczeniem Kościoła w każdej epoce między Ewangelią a współczesnym życiem i kulturą ludzi. Są one tym, co nazywa się Tradycją, i razem stanowią odwieczne dziedzictwo Kościoła, symfonię głosów, poprzez które czynił on Słowo Chrystusa słyszalnym w każdej epoce i czyni je słyszalnym w dzisiejszym świecie. Kościół, na podstawie obietnicy Chrystusa, jest przekonany, że Duch Święty koordynuje i zgadza się Te głosy, aby Słowo było słyszane w swoim bogactwie, wiernie, bez zniekształceń. 

Z tego powodu Kościół posuwa się naprzód na swojej drodze, wsłuchując się przede wszystkim w te głosy, nieustannie czerpiąc z tego dziedzictwa i aktualizując je. W przeciwnym razie grozi jej anachroniczne zakotwiczenie w przeszłości lub zboczenie z drogi, porzucenie "Drogi", którą jest Chrystus, by podążać za błędnymi kierunkami. 

Synodalność to. synodalność historyczna

Zapożyczając wyrażenie drogie papieżowi Franciszkowi, Kościół jest karawaną solidarności, która łączy kolejne pokolenia z ich bogactwem doświadczeń, wiary rozumianej i przeżywanej. W tym sensie możemy powiedzieć, że synodalność Kościoła jest przede wszystkim historyczneW Kościele dzisiejsi chrześcijanie idą obok tych wczorajszych i przygotowują drogę dla tych jutrzejszych. Dzieje się tak dzięki jej żywej Tradycji, która jest w stanie zachować i aktualizować Słowo Boże, aby rzucić jego światło na problemy i pytania dzisiejszej ludzkości. 

Słuchanie własnej historii - Tradycji - nie jest łatwe ani oczywiste, podobnie jak dialog między pokoleniami w rodzinie i w społeczeństwie. Ale w Kościele jest to sprawa nieodzowna, nawet bardziej niż w rodzinie i w społeczeństwie. W istocie chodzi o wiarę w nieskalaność, jaką Chrystus zapewnił Kościołowi w jego misji przekazywania prawdy, z pomocą "Ducha Prawdy" (Mt 16, 18; J 16, 13).

Doktryna chrześcijańska posiada rozwój, ponieważ jest doktryną podmiotu - Kościoła - który żyje w czasie i stawia czoła kontekstom każdego czasu i miejsca. A ponieważ tajemnica, z której czerpie - Bóg objawiony w Jezusie Chrystusie - jest niewyczerpana, podobnie jak tajemnica człowieka, którego ta nauka oświeca. Ale, jak to trafnie wyjaśnił J.H. Newman, jest to rozwój, który nie odrzuca przeszłości, ale umie ją docenić i stale do niej powracać jako gwarancja prawdziwej ciągłości historycznej. 

W ten sposób Kościół może przejawiać w swojej wędrówce odwieczny wigor i nigdy niesłabnącą zdolność do odnowy. W ten sposób w każdej chwili może nastąpić prawdziwe pogłębienie prawdy, a nie tylko transpozycja przeszłych nauk na bardziej współczesne terminy i pojęcia. Nowe aspekty prawdy, wcześniej niewyrażone lub nawet ukryte, mogą wyłonić się pod wpływem bodźca, jakim jest nowy kontekst historyczny i kulturowy. Nowe spostrzeżenia oświetlają wcześniejsze, z których zawsze w jakimś stopniu się przygotowują i przewidują, i w ten sposób objawia się spójność, jedność doktryny chrześcijańskiej i jej owocność.

Słuchanie i dialog z Tradycją i w Tradycji jest zasadniczą modalnością synodalność, której potrzebuje dziś Kościół. Ten dialog słuchania jest gwarancją, że to, co zamierzamy zaoferować światu jako wspólnota wierzących w Chrystusa, nie będzie jedynie rozwiązaniem ludzkiej mądrości na wyzwania antropologiczne, etyczne i duchowe, jakie stawiają przed nami zmieniające się czasy. Będzie to raczej słowo ludzkie, w którym wyraża się - wciela się - Słowo Boskie, jedyne Słowo zdolne do prawdziwego rozświetlenia, w całej swej głębi, tajemnicy człowieka, sensu jego życia i celu jego drogi wraz z całą ludzką wspólnotą.

AutorMarco Vanzini

Świat

Jubileusz Królowej i jego znaczenie dla Kościoła katolickiego

Królowa Elżbieta II przyczyniła się do poprawy stosunków z Kościołem katolickim w Wielkiej Brytanii. Poznała 5 papieży, a za jej rządów kilku członków rodziny królewskiej przystąpiło do Kościoła katolickiego.

Sean Richardson-14 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

W tym miesiącu przypada Platynowy Jubileusz Królowej Elżbiety II, 70 lat od jej wstąpienia na tron 6 lutego 1952 roku. Jest najdłużej panującym monarchą w historii Wielkiej Brytanii. W całym kraju i w całej Wspólnocie Narodów ludzie przyłączyli się do uroczystości, aby uczcić tę ważną dla królowej okazję. 

Wśród osób upamiętniających ten historyczny moment Konferencja Episkopatu Anglii i Walii ustaliła, że na wszystkich niedzielnych Mszach św. 4 i 5 czerwca 2022 r. w każdej parafii będą odprawiane modlitwy za Jej Królewską Mość, łącznie z intencją w Modlitwie Wiernych i na zakończenie Mszy św.

Papież Franciszek wysłał nawet telegram z gratulacjami dla Jej Królewskiej Mości; i przekazał cedr z Libanu na rzecz inicjatywy Queen's Green Canopy, projektu, który zaprasza ludzi w całej Wielkiej Brytanii do zasadzenia drzewa z okazji Jubileuszu.

Te gesty wzajemnej sympatii między rodziną królewską a Kościołem katolickim oznaczają ważny historyczny krok zarówno dla Wielkiej Brytanii, jak i Watykanu.

Należy pamiętać, że dopiero w 1829 roku Anglia wprowadziła Emancipation Act, przywracając katolikom większość praw obywatelskich.

Jednak nawet po tej ustawie droga do publicznej akceptacji katolików w społeczeństwie angielskim była długa.

W przeszłości przejście na katolicyzm oznaczało czasem utratę statusu w angielskim społeczeństwie, co musieli znosić św. John Henry Newman i matka J.R.R. Tolkiena - Mabel.

Elżbieta II: klucz do poprawy stosunków z Kościołem

Królowa Elżbieta II przyczyniła się zapewne do poprawy stosunków z Kościołem katolickim w Wielkiej Brytanii. W 2014 roku wraz z mężem, księciem Edynburga Filipem, odwiedziła nawet papieża Franciszka w Watykanie z okazji setnej rocznicy przywrócenia stosunków dyplomatycznych między Wielką Brytanią a Stolicą Apostolską. Ponadto osobiście poznała pięciu papieży, z czego czterech jako królowa, a papieża Piusa XII nawet jako księżniczka.

Jest to dość istotne, gdyż przed panowaniem królowej Elżbiety II pierwszym suwerenem Wielkiej Brytanii, który odwiedził papieża był król Edward VII w 1903 roku, po trzech i pół wieku, a następnie król Jerzy V w 1923 roku.

Jak mówi Joseph Pearce, znany pisarz katolicki i autor nowej książki Ignatius Press "Faith of Our Fathers: A History of the Real England".napisał dla "Omnes": "W przeciwieństwie do swoich poprzedników, królowa Elżbieta nawiązała ciepłe stosunki z papiestwem. W szczególności nie stroniła od spotkań z wieloma papieżami, którzy zajmowali Katedrę Piotrową podczas jej długiego i znakomitego panowania. Jana XXIII poznała w Watykanie w 1961 roku, a z Janem Pawłem II spotkała się trzykrotnie: w Watykanie w 1980 roku, podczas historycznej wizyty papieża w Anglii w 1982 roku i ponownie w 2000 roku. Poznała Benedykta XVI podczas jego udanej wizyty w Anglii w 2010 roku, podczas której beatyfikował Johna Henry'ego Newmana, oraz papieża Franciszka w 2014 roku."

Katoliccy krewni Elżbiety II

Co więcej, nawet w samej rodzinie królowej i osób jej bliskich zdarzały się konwersje na katolicyzm. Jak dodaje Joseph Pearce, "w 1994 roku księżna Kentu została przyjęta do Kościoła, jako pierwszy członek rodziny królewskiej, który nawrócił się publicznie od czasu uchwalenia Aktu Ustanowienia w 1701 roku". W tym samym roku do Kościoła przyjęto również Frances Shand Kydd, matkę księżnej Diany.

W 2001 roku Lord Nicholas Windsor, syn księcia i księżnej Kentu, został przyjęty do Kościoła, tracąc tym samym prawo do sukcesji tronu na mocy Aktu Ugody.

Na chrzcie jako niemowlę, Lord Nicholas miał za rodziców chrzestnych następcę tronu, księcia Karola, oraz Donalda Coggana, anglikańskiego biskupa Yorku, a później arcybiskupa Canterbury.

W 2006 roku, zgodnie z wymogami Royal Marriages Act z 1772 roku, potrzebował zgody monarchy na małżeństwo z katoliczką, przy czym udzielenie przez królową niezbędnego pozwolenia było kolejnym dowodem na jej serdeczny stosunek do Kościoła. Od czasu swojego nawrócenia Nicholas Windsor jest niestrudzonym i głośnym orędownikiem ochrony dzieci nienarodzonych. W grudniu 2019 roku do Kościoła został przyjęty były anglikański kapelan królowej Elżbiety, Gavin Ashendon, który służył królowej jako jej osobisty kapelan w latach 2008-2017." 

Od czasów, gdy katolicyzm był w Wielkiej Brytanii zakazany, a nawet brutalnie karany, do obecnej społecznej akceptacji tej wiary, także w rodzinie królewskiej, to wielka przemiana.

Nie ukrywa swojej wiary

Choć nadal istnieją bariery do pokonania, przykład wytrwałości królowej, jej gotowość do dialogu i ostatecznie jej całkowite zaangażowanie w służbę narodowi jest nieocenionym świadectwem przywództwa dla wszystkich.

Jak zauważył biskup Shrewsbury, Mark Davies, podczas homilii w święto Zesłania Ducha Świętego, "Królowa nie ukrywa, że to właśnie jej wiara chrześcijańska pozwoliła jej odpowiedzieć na niezliczone wymagania jej życia w ciągu siedmiu dekad". Życie naznaczone codziennym rytmem modlitwy i niedzielnego nabożeństwa, które było wspólną nicią przez wszystkie zmiany i wstrząsy jej panowania. Rzeczywiście, we współczesnych czasach nie sposób sobie wyobrazić, jak można by przeżyć tak długą służbę bez takiego poczucia chrześcijańskiego powołania".

Panowanie królowej nieuchronnie pozostawi znaczący ślad w historii Wielkiej Brytanii i przynajmniej na razie wielu zastanawia się nad przyszłością rodziny królewskiej po jej odejściu - i nad tym, jaki przykład będzie chciała dać.

AutorSean Richardson

Watykan

Papież Franciszek "Osoby starsze mają nam tak wiele do dania!"

Raporty rzymskie-13 czerwiec 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież kontynuował cykl katechez poświęconych starości, podkreślając mądrość, którą przynoszą lata i która jest cenna dla każdego. Mówił też o "kulturze wyrzucania", która wyklucza osoby starsze ze społeczności.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Watykan

Papież Franciszek: "Państwa muszą usunąć przeszkody dla rodzin".

Raporty rzymskie-13 czerwiec 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek powiedział, że Europa w niewystarczającym stopniu wspiera przyrost naturalny i wezwał rządy do zachęcania rodzin, by były bardziej kreatywne i otwarte na potrzeby drugiego człowieka.

Wskazał też, że pornografia musi być potępiona jako permanentny atak na godność mężczyzn i kobiet.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
PodpisyJuan Arana

Strach przed guzem

AKomitet jest zaniepokojony faktem, że zanim sprawa dotarła do mojej wiadomości na żywoByły dwie rzeczy, które mnie martwiły. Pierwszy z nich to.ra że przez słuchaniePowiedziałam sobie: "Masz raka".byłoby to bardzo przerażające, lo sintiera jako jeśli rodzaj robaka pożre mnie w środku.

13 czerwiec 2022-Czas czytania: 8 minuty
PowiązanePowiązane wiadomościPamięć o Bogu

Jako siedemdziesięciokilkulatek jestem przyzwyczajony do tego, że. ciało od czasu do czasu dostaję trochę zrzędzenia. To jak posiadanie samochodu, na którym są lata i kilometry. Musisz zabrać go do warsztatu częściej niż wcześniej, a kiedy nadejdzie czas MOT, jesteś przygotowany na to, że będziesz zmuszony sprawdzić to lub zmienić tamto.

Oczywiście nawet jeśli darzysz daną rzecz sympatią i jesteś skłonny wybaczyć jej wady, to i tak liczysz się z tym, że w pewnym momencie nie będzie już warta naprawy i trzeba będzie ją zezłomować, podczas gdy ty zdobędziesz nowy pojazd, być może jeden z tych samojezdnych, elektrycznych.

A jednak, niestety, nie wydaje się możliwe wykonanie podobnego manewru z własnym ciałem: jesteś do niego przykuty o wiele mocniej niż do swojego mechanicznego wierzchowca. Dlatego, jeśli nie można wyleczyć zaburzenia i nie ma możliwości przeszczepu, lepiej uporządkować swoje sprawy i zawrzeć pokój z Nim wyżej.

Jak większość śmiertelników, jestem raczej strachliwy. Ponieważ jednak całe życie cierpiałam na problemy jelitowe, wiem, jak radzić sobie z codzienną harówką i nie przywiązuję większej wagi do zawrotów głowy, kolki i różnych bólów.

Myślałem, że pozbędę się dużego, ale wtedy rutynowa kontrola wykryła coś, co lekarz dyżurny przezornie ocenił jako "małą zmianę". W rzeczywistości były dwa podejrzane, a po odpowiedniej biopsji okazało się, że tylko ten najbardziej niegroźnie wyglądający zasługiwał na straszną nazwę.

Powiedziano mi, że w sumie rokowania są korzystne, a rozwiązanie chirurgiczne będzie prawdopodobnie radykalne. Więc oto jestem, czekając na przejście przez mękę: wizyta jest za dziesięć dni. Pomyślałem, że nie powinienem przegapić okazji, teraz, kiedy po raz pierwszy mogę zobaczyć wilcze uszy.

Być może jest to deformacja zawodowa, ale okazja jest łysa, do doprawienia odpowiednią medytacją antropologiczno-filozoficzną.

Są dwa aspekty do kontemplacji: po pierwsze, jak ja sam przeżywam tę kwestię, nie dając trzech ćwiartek krnąbrnemu. Po drugie, jak to intymne doświadczenie zostaje zakłócone przez interakcję z the inne (lekarze, bliska i mniej bliska rodzina, przyjaciele, koledzy i znajomi).

U Pilar, mojej koleżanki, w bardzo młodym wieku zdiagnozowano raka piersi. Z ogromną odwagą przezwyciężyła to doświadczenie, udało jej się zostać profesorem uniwersyteckim, wyszła za mąż, została matką i żyła pełnią życia, dopóki nie zabił jej drugi guz, tym razem płuc. Dyskutowałem o jej wnętrznościach z moim compadre Javierem, a on powiedział mi: "Byłbym niezdolny. W dniu, w którym zostanie u mnie zdiagnozowane coś podobnego, oddam się bez oporu..." Zabrał go przeklęty kowid, z którym walczył do końca z całą odwagą i męstwem, którego brakiem się chwalił.

Zarówno Pilar, Javier jak i ja jesteśmy (lub byliśmy) filozofami i chrześcijanami. Podwójny motyw, by stawić czoła tym wyzwaniom "jak Bóg przykazał".

Tak więc teraz, gdy nadeszła moja kolej (choć w niewielkim stopniu, co skomentuję później), wydaje się, że jest to odpowiedni moment, aby pokazać, że nauczyłem się czegoś z religii, którą przekazali mi moi rodzice, oraz z zawodu, który wykonuję od ponad pięćdziesięciu lat.

Przecież Heidegger nie powiedział, że człowiek "jest istotą dla śmierci"? Jest to jedna z niewielu jego tez, które cenię.

Teściowa opowiadała mi, że gdy pewnego krewnego eksmitowano, jego żona zaczęła trochę marudzić (nie bez powodu, biedactwo), ale chory uciął ekspansję mówiąc: "Zrób mi przysługę i zadzwoń po księdza, niech przyjdą wszystkie moje dzieci i wnuki, żeby zobaczyły i przekonały się, jak umiera chrześcijanin...".

Godne podziwu, ale tak czy inaczej, nie jestem jeszcze w takiej sytuacji i nie umiałabym zrobić tego samego bez popadania w melodramatyzm.

Zanim sprawa dotyczyła mnie bezpośrednio, dwie rzeczy mnie interesowały.

Pierwszym z nich było to, że kiedy usłyszałam: "Masz raka", przyprawiło mnie to o dreszcze, czułam się tak, jakby jakiś robak pożerał mnie od środka. Myślałam, że wpadnę w histerię i każę usunąć go na miejscu, jak ktoś, kto skacze, gdy zauważy, że wylądował na nim pająk.

Ale nie. Nie przeszedłem też do obozu denialistów, jak ci, którzy chowają głowę pod skrzydła i zwlekają. sine die zalecane leczenie.

Ograniczyłem się do przestrzegania bez pośpiechu i przerwy terminów wyznaczonych przez zwierzchność lekarską. Zaskoczeniem było to, że nie doświadczyłem choroby jako coś dziwnego. Nie utożsamiając się z rzeczą, czułem ją tak samo swoją, jak zdrowe części mojej anatomii. To może być rak, ale w każdym razie jest to mojego raka. Wypowiedziałem mu wojnę, ale on nie jest obcy. To dało mi spokój. Myślę, że zawdzięczam to po części innemu przyjacielowi, który już odszedł, Paco Vidarte, który zrelacjonował epizody swojej choroby na blogu. Pewnego dnia lekarze dali mu pozwolenie na opuszczenie szpitala na kilka godzin, a on zrobił zdjęcie w restauracji, które zamieścił z komentarzem: "To jest stek, który zjadł chłoniak i ja". Jeśli mówi się, że "aż po ogon wszystko jest bykiem", to aby być w zgodzie z samym sobą musimy zaakceptować fakt, że ciało i dusza, zdrowie i choroba, cnoty i wady, radości i smutki, stanowią nierozerwalną część naszej istoty. Udało mi się zacząć być szczęśliwym, kiedy udało mi się pogodzić z moją łysiną i innymi małymi defektami, na które cierpię. Nie będę teraz zgorzkniała z powodu choroby, o której lekarz zapewnił mnie (na jakiej podstawie?), że mnie nie zabije, a co tam! Nawet gdyby mnie to zabiło... Jest taka anegdota o Fryderyku II Pruskim, która zawsze mnie bawiła, a teraz przyszła mi na myśl. Prowadził swoją armię do bitwy, gdy część wojsk uciekła w nieładzie. W galopie odciął dezerterów, mówiąc: "Ale czy naprawdę myślicie, że nigdy nie zginiecie!

Może to rak, ale w każdym razie jest to mój rak. Wypowiedziałem mu wojnę, ale to nie jest kosmita. To dało mi spokój.

Juan Arana

Drugim skrupułem, który miał, było bycie ostatni, który się dowiedział. Każdy, kto uważa, że nie jestem w stanie sobie z tym poradzić, będzie myślał o mnie bardzo mało. Zresztą zawarłem z żoną wzajemny pakt, by nie ukrywać przed sobą powagi sytuacji, gdy ta się pojawi. Na szczęście takie współczujące spiski chyba odeszły do lamusa. Oczywiście, zawsze znajdą się tacy, którzy nie chce wiedzieć. Wielu odmawia poddania się badaniom, a nawet uparcie ignoruje dość jednoznaczne objawy. Oprócz samooszukiwania się, wołają o to, by ich oszukać i wypada im tylko pobłażać, zwłaszcza jeśli niewiele można zrobić, by ich wyleczyć. Ale nawet jeśli medycyna nadal nie potrafi rozwiązać wielu problemów, to przynajmniej udaje jej się przez większość czasu w widzieć ich z daleka.

Inną kwestią do rozważenia jest to, że słowo "rak", dzięki Bogu, staje się mniej dramatyczne. Kiedyś był synonimem wyroku śmierci, przerażenia dla siebie i dla tych, którzy słyszeli o czyimś nieszczęściu, którzy patrzyli na nosiciela syndromu jak na rodzaj widma, umierającego, którego można było spisać na straty, chyba że jako obiekt litości i modlitw.

Ten ostatni punkt jest godny zainteresowania. Jestem osobą wierzącą i jako taka regularnie praktykuję modlitwę. W domu modlimy się na różańcu prawie codziennie i mamy zwyczaj poświęcać każdą tajemnicę w jakiejś intencji, gdyż proponujemy ją po kolei. Jak dla mnie to dobry pomysł, bo mój altruizm wymaga wzmocnienia. Złą rzeczą jest to, że kiedy nadchodzi twoja kolej, spędzasz poprzednie misterium zgrzytając głowami, aby zdecydować, czemu lub komu je zadedykujesz, zamiast skupić się na modlitwie.

W tym sensie posiadanie bliskiej osoby chorej na raka jest bezpiecznym, choć melancholijnym, atutem, ponieważ wielu z nich kończy się pójściem do nieba, podczas gdy to, czego chcieliśmy, to żeby zostali z nami dłużej. To skłoniło mnie do zadania sobie pytania, o co się modlę, a przede wszystkim, o co powinienem się modlić? Oświecił mnie fragment z Łk 4,25-30, gdzie Jezus Chrystus mówi:

"Zaiste wiele było wdów w Izraelu w czasach Eliasza proroka, gdy przez trzy i pół roku nie było deszczu i panował wielki głód w całej ziemi; ale Eliasz nie został posłany do żadnej z wdów izraelskich, lecz do jednej w Sarepcie, w pobliżu miasta Sydonu. W czasach Elizeusza proroka w Izraelu było też wielu chorych na trąd, ale żaden z nich nie został uzdrowiony z wyjątkiem Naamana, który pochodził z Syrii. Kiedy wszyscy w synagodze to usłyszeli, bardzo się rozgniewali.

Pomijając fakt, że moja wiara nigdy nie była taka, która przenosi góry, sam fakt jest jasny i - jeśli się nad nim trochę zastanowić - sprawiedliwy, adekwatny, a nawet pocieszający: cuda i wydarzenia opatrznościowe nie są po to, by zaspokajać zachcianki czy nawet dręczące potrzeby ludzi w ogóle lub modlących się dusz w szczególności. Nie są one po to, aby Bóg dostosował się do ludzkiej wygody, ale na odwrót, abyśmy my dostosowali się do Boskiego projektu (który dla nas jest najczęściej tajny i niejasny).

Zrozumiałe, a nawet zdrowe jest wołanie: "Panie, niech się stanie, jak chcesz, ale proszę, chcę tego!"Jeśli jednak uzyskane efekty są rozbieżne z proponowanymi, absurdem byłoby rzucanie tantry, jak ci parafianie, którzy po tym, jak procesja patrona mająca przyspieszyć koniec suszy okazała się bezskuteczna, optowali za wrzuceniem go do rzeki, krok i wszystko. Nie ma chyba lepszej formuły w tym względzie niż ta, którą posługują się zwykli ludzie: Bóg tak chce!

Borges napisał gdzieś:

Dowodem na śmierć jest statystyka
i nie ma nikogo, kto nie ryzykowałby bycia pierwszym nieśmiertelnym.

Poeta ma prawo mówić, co mu się podoba, ale z całym szacunkiem, zamiast: "correr el albur" powinien był napisać: "tener la veleidad", bo nawet jako albur nie pasuje do niego nieograniczony survival.

Sam Borges napisał opowiadanie, Nieśmiertelny, której bohater osiąga ją za pomocą magii i stwierdza, że jest to coś potwornego. To czego pragniemy (nawet jeśli o tym nie wiemy) nie jest życie wieczne (co dosłownie byłoby dla nas bardzo długie), ale. życie wieczne. Bez raka czy czegokolwiek innego wystarczy, że co rano spojrzę w lustro, by zobaczyć w nim swoją śmiertelność.

Kilka miesięcy temu prowadziłem wykład o Rayu Kurzweilu, szalonej eminencji transhumanizmu, która twierdzi, w ślad za Borgesem, że stanie się pierwszym nieśmiertelnym. Pomyślałem, że najlepszym sposobem na obalenie go będzie pokazanie na tym samym slajdzie powerpoint jego zdjęcie sprzed trzydziestu lat i inne z teraz. Życie nie jest stanem, jest podróżą i jako takie jest tak samo złe zakończyć je za wcześnie, jak i za późno.

Niewskazane jest również, aby tego typu próby były nadmiernie przedłużane. Kończę refleksją na temat tego, czy wskazane jest uświadomienie tym, którzy Cię znają, zagrożenia dla Twojego zdrowia. Arystotelesowsko uważam, że i tu można się mylić zarówno przez nadmiar, jak i przez wadę. Przecież to nie jest tajemnica państwowa, zwłaszcza jeśli jest się już na emeryturze i nie pełni się żadnych stanowisk i funkcji, z których powinno się zwolnić. Z drugiej strony, jeśli sprawy przybiorą zły obrót, nie jest też dobrym pomysłem, aby ludzie mieli na śniadanie twój nekrolog, nie mając okazji wcześniej się pożegnać lub - jeśli brzmi to żałobnie - towarzyszyć ci przez chwilę.

To powiedziawszy, chciałbym zastrzec, że nie jestem tak podejrzliwy, aby sądzić, że szczęśliwy wynik przewidziany przez profesjonalistów i amatorów z res medica moje otoczenie odpowiada na podstępny spisek, aby utrzymać mnie na drzewie figowym. Mam świadomość, że rak prostaty to nie to samo co rak trzustki, przełyku czy mózgu. Mam mniejszą wiedzę na temat stopni złośliwości, ale najwyraźniej miałam też szczęście (bo szczęście, co się nazywa szczęściem, byłoby lepsze, gdybym pozostała zdrowa jak jabłko, nie sądzisz?).

Mam jednak również świadomość, że czasami wszystko idzie nie tak. Moja biopsja, na przykład, nie miała być niczym, a potem wystąpiły komplikacje, które utrudniły mi życie. Czy wyczerpałam już swój limit nieprzewidywalnych nieszczęść?

Statystycy twierdzą, że wierzyć w to byłoby uproszczeniem. Ale, tak czy inaczej, chodzi o to, że nawet w dziedzinie public relations zdarzają się nieoczekiwane efekty, gdy próbuje się nie iść zbyt daleko w jedną lub drugą stronę.

Pierwszym z nich jest to, że wydawać by się mogło, iż nawet pod skałami znajdują się ofiary i osoby, które przeżyły tę samą lub podobną traumę, co jest bardzo budujące, nawet jeśli odbiera ci to światło reflektorów.

Druga jest taka, że jest też mnóstwo ludzi, którzy w dobrej intencji, by cię pocieszyć, mówią ci, że to nic wielkiego, że twój rak to druga czy trzecia liga. Choć po części, w efekcie, dodają ci otuchy, to po części dają ci policzek w ramach kary za to, że udawałeś pannę młodą na weselu, dziecko na chrzcinach czy zmarłego (przepraszam) na pogrzebie.

Dlatego, aby pokazać, że odrobiłem lekcję pokory, nie mówię już, że mam raka, ani guza, nawet małego. Teraz informuję (i to nie wszystkim), że mam usuniętą prostatę, jako dla wszystkich.

AutorJuan Arana

Profesor filozofii na Uniwersytecie w Sewilli, członek zwyczajny Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych, profesor wizytujący w Moguncji, Münster i Paryżu VI -La Sorbonne-, dyrektor czasopisma filozoficznego Natura i Wolność oraz autor licznych książek, artykułów i wkładów do prac zbiorowych.

PowiązanePowiązane wiadomościPamięć o Bogu
Świat

Nadia CoppaMusimy zastanowić się nad nowym sposobem przedstawiania życia konsekrowanego kobiet".

Przeprowadziliśmy wywiad z Nadią Coppa, niedawno mianowaną przewodniczącą Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych (UISG).

Federico Piana-13 czerwiec 2022-Czas czytania: 3 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Tożsamość organizacji należących do Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych (UISG) jest bardziej globalna niż kiedykolwiek. Dziewiętnaście setek zgromadzeń żeńskich prawa diecezjalnego i pontyfikalnego rozsianych na wszystkich kontynentach: od Europy do Azji, od obu Ameryk do Oceanii.

Od maja ubiegłego roku światowa sieć sióstr ma nową przewodniczącą: Nadię Coppa, która należy do instytutu zakonnego Adoratorek Chrystusa. Moje wybory - mówi - były zaskoczeniem. Ale od początku postawiłem się w służbie celów UISG. Na przykład, aby sprzyjać łączności między różnymi zgromadzeniami, dzielić wspólną wizję życia konsekrowanego w różnych kontekstach międzykulturowych oraz promować procesy formacji i promocji życia". 

Nie będzie realizować tych celów sama, ale z dobrym zespołem, który podzieli się tym wysiłkiem. "Będzie mnie wspierać rada wykonawcza złożona z kobiet, które mają bogate doświadczenie misyjne i eklezjalne, co zachęca mnie do postawienia się w postawie słuchania, otwartości i dyspozycyjności" - dodaje zakonnica.

Jakie wyzwania dla UISG widzi Pan na horyzoncie?

- Po pierwsze, aby nadal rozwijać sieci między zgromadzeniami. Proces ten trwa już od jakiegoś czasu, ale podczas naszego ostatniego zgromadzenia plenarnego poczuliśmy pragnienie wzmocnienia go w procesach formacyjnych oraz w wymianie pomysłów i projektów, zwłaszcza na rzecz osób najbardziej narażonych. Kolejnym wyzwaniem jest większa widoczność kobiet konsekrowanych w Kościele, z udziałem także przy stołach decyzyjnych. Taki rezultat byłby znakiem Kościoła, który poszerza swoją wizję poprzez dzielenie się charyzmatami. Do tego dochodzą nowe wyzwania wynikające z podzielonego i zglobalizowanego świata, w którym nasza obecność jest z pewnością obecnością komunii, słuchania i promowania troski i ochrony życia. To naprawdę fascynujący horyzont.

W odniesieniu do roli kobiet w Kościele, jaki konkretny wkład może wnieść UISG?

- Należy zachęcać do refleksji nad rolą kobiet w Kościele. W każdym narodzie UISG działa w innym kontekście kulturowym. W tym celu musi uświadamiać wartość godności kobiet i wyjaśniać, w jaki sposób kobiety wspierają przemianę świata i Kościoła. Propozycje papieża Franciszka dotyczące udziału kobiet w życiu Kościoła były naprawdę znaczące. Musimy kontynuować ten proces w duchu przyjęcia, dialogu i wspólnego rozeznania.

Czy jest jakaś część świata, która obecnie najbardziej przyciąga Twoją uwagę?

- Moja uwaga i uwaga UISG jest obecnie skupiona na żeńskich zgromadzeniach zakonnych, które są obecne na Ukrainie, w Rosji i w krajach Wschodu, aby wspierać je poprzez konkretną solidarność. Dzisiaj obecność naszych sióstr na tych terenach jest prorocza, ponieważ dzielą one swoje życie z ludźmi, którzy są tam w czasie wielkiej niepewności. Nasze spojrzenie skierowane jest także na narody afrykańskie, które doświadczają wymiarów eklezjalnych wciąż potrzebujących ducha synodalnego.

Czyli jednym z wymiarów waszego rządu jest słuchanie?

- Wraz z Radą Zarządzającą UISG musimy zacząć zbliżać się do wypracowania wspólnej wizji w świetle procesów, które miały miejsce w ostatnich latach. Słuchanie jest podstawową postawą, aby odpowiedzieć na wołanie ubogich i ziemi.

Jaki wkład wnosi UISG w podróż synodalną?

- Do tej pory podjęto znaczące kroki. UISG współpracowała z Unią Przełożonych Generalnych (Usg) zapewniając, przy Stolicy Apostolskiej, aktywny udział w momentach dzielenia się. I chcemy nadal zachęcać do podobnych chwil wśród różnych zgromadzeń idących i myślących razem.

Czy pojawiła się zbiorowa refleksja nad problemem braku powołań, który najbardziej dotyka kraje zachodnie?

- Liczba powołań i rosnąca średnia wieku sióstr w naszych zgromadzeniach to dwa elementy wrażliwości, które omawiałyśmy na ostatnim zgromadzeniu plenarnym. Równocześnie jednak jesteśmy bardzo pewni nowych powołań. Chociaż są nieliczne, mają wysoką motywację: są dyspozycyjne dla misji i dla radykalnego życia Ewangelią. Prawdą jest jednak, że musimy zastanowić się nad nowymi paradygmatami życia wspólnotowego i nad nowym sposobem przedstawiania życia konsekrowanego kobiet.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Watykan

Papież Franciszek: "Trójca Święta zachęca nas do życia z innymi i dla innych".

W uroczystość Trójcy Świętej papież Franciszek zastanawia się nad tym, jak osoby boskie żyją dla nas. Za ich przykładem zachęca wiernych, by nie skupiali się na własnych problemach i żyli dla innych.

Javier García Herrería-12 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta

W słoneczny rzymski poranek papież pozdrowił wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra. Choć w ostatnich tygodniach przyzwyczailiśmy się do widoku Ojca Świętego na wózku inwalidzkim, podczas modlitwy Anioł Pański jest w stanie stać i dobrze wyglądać.

W słowach poprzedzających modlitwę papież zastanawiał się nad świętem dnia - Trójcy Świętej. Papież podkreślił, jak Bóg jest trójcą osób, a nie bytem czysto indywidualnym. Co więcej, Boże miłosierdzie żyje w obecności człowieka i jego tęsknot. Podobnie papież Franciszek zastanawia się nad tym, jak osoby boskie żyją dla nas. Za ich przykładem zachęca wiernych do wyjścia poza siebie i bycia uważnym na innych. 

Po modlitwie Anioł Pański Papież poprosił o oklaski dla bł. Marii Paschalis Jahn i jej dziewięciu współtowarzyszy męczeństwa. beatyfikowany w Polsce dzień wcześniej. Miał też słowo dla mieszkańców Konga i Sudanu, po niedawnym odwołaniu planowanej podróży duszpasterskiej do tych krajów. Na koniec włączył się w obchody obchodzonego dziś światowego dnia przeciwko pracy dzieci.

Książki

Autobiografia Matki Antonii de Jesus Pereira y Andrade

W Madrycie zaprezentowano książkę Autobiografía de la fundadora del Carmelo de Santiago, Madre Antonia de Jesús Pereira y Andrade (1700-1768).

Javier García Herrería-12 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta

W 1748 roku Matka Antonia de Jesus założyła Carmelo de Santiago de Santiago de Compostela. Była wierną uczennicą św. Teresy z Avila i podobnie jak ona mistyczką, pisarką i założycielką. Dzięki całkowitemu zachowaniu jej pism autobiograficznych - blisko 800 stron - można dogłębnie poznać nie tylko rozwój jej ludzkiej drogi. Można też odkryć jej wewnętrzną, duchową podróż, w której prowadzi ją ręka Boga, dokonując wspaniałego dzieła w jej duszy.

Aby ustanowić reformę terezjańską w Galicji, Bóg zadbał o obdarzenie jej doskonałymi cechami właściwymi dla tych szerokości geograficznych. Na przykład warunki temperamentalne i fizyczne jej mieszkańców, głęboka religijność jej mieszkańców, łagodność i stanowczość łagodnego i pewnego charakteru, bogatego we wrażliwość na wszystkie sprawy duchowe i otwartego na działanie Boga, działanie ostatecznie płynnych doświadczeń mistycznych.

W Omnes przeanalizowaliśmy już historię Matki Antonii sprzed kilku miesięcy. Nowa biografia stanowi nowy impuls w rozwoju jej pobożności. Ułatwia też zrozumienie jej myśli badaczom jej twórczości.

Autobiografia została wydana przez Grupo Editorial Fonte. Prezentacja dzieła odbyła się niedawno w Casa de Galicia w Madrycie. W wydarzeniu wzięli udział Leticia Casans, dyrektor programu "Monasterios y conventos" Radia Maryja, Fray Rafael Pascual Elías, OCD, oraz kardynał arcybiskup emerytowany Madrytu, don Antonio María Rouco Varela.

Hiszpania

Zgromadzenie synodalne w Hiszpanii: "Słuchamy Ducha Świętego, słuchając dzisiejszych ludzi".

Ponad 600 osób zgromadziło się na zgromadzeniu, które kończy pierwszą lokalną fazę Synodu Synodalnego w Hiszpanii. Uczynienie z tego procesu synodalności nowego sposobu uprawiania Kościoła jest już jednym z jego pierwszych owoców.

Maria José Atienza-11 czerwiec 2022-Czas czytania: 6 minuty

"Wasza inicjatywa świadczy o tym, że Kościół w Hiszpanii został poruszony przez Ducha Świętego" Tak napisał nuncjusz apostolski w Hiszpanii, bp. Zgromadzenie, które kładzie kres obradom na synod w Hiszpanii.

W spotkaniu wzięło udział ponad 600 osób w siedzibie Fundacji Pawła VI podczas tego spotkania w sobotę 11 czerwca, w którym uczestniczyli przedstawiciele wszystkich diecezji, innych wyznań oraz członkowie życia konsekrowanego, ruchów i stowarzyszeń.

"Unikaj zamkniętego myślenia".

"Słuchamy, jak Duch Święty słucha dzisiejszych ludzi" - powiedział kard. Grech w pozdrowieniu do zgromadzenia. synod".

Sekretarz generalny Synodu zachęcił uczestników tego zgromadzenia, aby "nie mieli zamkniętego umysłu; aby byli kompletni", mówiąc słowami Papieża.

Słuchanie Ducha Świętego

Słuchanie, oś tego procesu synodalnego, po raz kolejny okazało się kluczem do tego Zgromadzenia. W uwagach wstępnych bp Omella zwrócił uwagę, że "jesteśmy przyzwyczajeni do słuchania, ale nie do słuchania", a ten proces synodalny skłonił Kościół do słuchania: do słuchania siebie nawzajem, a przede wszystkim do słuchania Ducha Świętego. Najważniejszą postacią tego spotkania jest Bóg" - podkreślił przewodniczący EWG.

Po powitaniach nastąpiła wspólna modlitwa z wezwaniem Ducha Świętego, którą poprowadziła s. María José Tuñón, ACI, również członek zespołu synodalnego.

Słuchanie i rozeznawanie woli Bożej, a nie osobistych opinii, jest kluczem do procesu synodalnego, biorąc pod uwagę, że od samego początku zarówno papież Franciszek, jak i hiszpańscy biskupi dali jasno do zrozumienia, że nie jest to powszechna konsultacja, ale raczej wsłuchiwanie się w Ducha Świętego, aby zobaczyć, czego żąda od Kościoła w nadchodzących latach.

Jak zaznaczył Olalla Rodríguez z zespołu synodalnego CEE, "Duch Święty budzi nowy czas w Kościele w Hiszpanii. Budujemy Kościół, który ma przyjść". W tym duchu bp Carlos Osoro podkreślił, że "synodalność zaprasza nas do bycia wielkimi w sercu, w stylu Chrystusa".

Używając GPS jako analogii, bp Omella podkreślił, że w tym procesie synodalnym Kościół "przelicza swój kurs, aby odnaleźć siebie, słuchać siebie i rozeznawać". To nie jest chwila, to jest podróż - powiedział Omella. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii dodał, że ten moment Kościoła przypomina mu Izraela, "który idzie po pustyni, ale niesie namiot spotkania". Pan idzie z nami. To nie tylko, że Bóg chodzi z nami, ale że Bóg chodzi pośród nas".

Nigdy nie jest za późno, by objąć Boga

Szczególnie odkrywcze było wideo i świadectwa dotyczące pracy, jaką w ostatnich miesiącach prowadziły różne grupy i wspólnoty w całej Hiszpanii. Prace te, jak podkreślił Auza, "są dowodem miłości do Kościoła, w komunii z papieżem".

Głuche brawa zamknęły wystąpienie Aarona, osadzonego w więzieniu Texeira, który uczestniczył w tym procesie synodalnym w ośrodku penitencjarnym. Ten były więzień podkreślił, że podczas spotkań synodalnych zarówno on, jak i jego towarzysze "mogli zobaczyć, że choć przyjaciele i rodzina zostawili nas za sobą, Kościół nie zostawił mnie za sobą".

Wraz z 11 towarzyszami Aaron należał do tych grup, które powstały w 19 hiszpańskich więzieniach, aby pracować nad synodem. Każdy z własnymi historiami i opiniami, ale jak zauważył Aaron, było kilka punktów wspólnych: "Wszyscy mieliśmy bardzo dobre wspomnienia z naszych parafii".

"The Synod Był to czas, w którym czuliśmy się wysłuchani przez Kościół, że chcemy, aby ta grupa była kontynuowana. Potrzebujemy "tej duchowej pomocy, aby ożywić przebaczenie, aby przebaczyć sobie i przebaczyć innym. Nigdy nie jest za późno, by przyjąć Boga - podsumował.

Synteza końcowa Synodu

Po świadectwach nastąpiła prezentacja końcowej syntezy przygotowanej przez zespół synodalny Konferencji Episkopatu Hiszpanii z uwzględnieniem otrzymanych wypowiedzi.

W syntezie podkreślono, że podczas tego procesu "dominowała percepcja braku samotności. W rzeczywistości najbardziej cenionym aspektem było sam procesPoczucie wspólnoty, swoboda wypowiadania się, możliwość słuchania, dzielenia się troskami, pragnieniami, trudnościami, wątpliwościami".

Prezentacja tej syntezy uwypukliła niektóre trudności napotkane w proces synodalny: niechęć, apatia, brak zrozumienia pytań... itd., rzeczywistości, które łączyły się z brakiem doświadczenia, w wielu wspólnotach, w odniesieniu do synodalności i rozeznania. Jednak, jak stwierdzili członkowie zespołu CEE odpowiedzialni za prezentację syntezy, "to, co na początku wydawało nam się abstrakcyjne, po drodze stało się jaśniejsze".

Synod ten miał także wcześniejsze doświadczenie Kongresu Świeckich, który dla wielu był preludium do drogi synodalnej.

Kluczem, w tym procesie, było uczynienie stylu synodalnego nowym sposobem uprawiania Kościoła, a nie tylko "wypełnianiem kwestionariusza".

Jako punkt wyjścia w tej syntezie wyróżniają się dwie podstawowe idee:. konwersjaRola modlitwy, sakramentów, udziału w celebracjach oraz formacji i kształcenia wiernych, a także. liturgia co często jest przeżywane w sposób zimny, pasywny lub monotonny.

Być może najczęściej słyszanym słowem, zarówno podczas zgromadzenia, jak i całego procesu synodalnego, było słowo "....".posłuchaj". W rzeczywistości synteza odzwierciedla potrzebę bycia "Kościół, który słucha".. Słuchanie, które przejawia się w przyjmowaniu "sprawy osób, które ze względu na swoją sytuację osobistą potrzebują większego towarzyszenia, wśród których wyróżniono osoby, które czują się wykluczone ze względu na skomplikowaną sytuację rodzinną i swoją orientację seksualną.

Przejście od wydarzeń eklezjalnych do procesów życia chrześcijańskiego

Dwa pytania, które wzbudziły najwięcej refleksji w grupach diecezjalnych i ruchach, to komplementarność trzech powołań, a zwłaszcza współodpowiedzialność wiernych świeckich.

W tym sensie, jak pokazuje synteza, ujawnił się paradoks świeckich domagających się lepszej formacji, ale z niewielkim zaangażowaniem.

Z tego powodu, stwierdza dokument, należy zmienić sposób oferowania tych szkoleń z prostej oferty "zasobów szkoleniowych na procesy szkoleniowe i zachęcić do zaangażowania się w te procesy".

Rozłam między Kościołem a społeczeństwem jest również zawarty w tej syntezie, która stwierdza, "że Kościół musi zbliżyć się do współczesnych mężczyzn i kobiet, nie wyrzekając się swojej natury i wierności Ewangelii, nawiązując dialog z innymi podmiotami społecznymi, aby ukazać swoje miłosierne oblicze i przyczynić się do realizacji dobra wspólnego".

Kluczowe zagadnienia w procesie synodalnym

Wśród tematów, które powtarzały się w dokumentach przedkładanych EWG w tej pierwszej fazie synodSynteza końcowa zawiera następujące obszary do refleksji i badań:

Po pierwsze, oczywiście, odniesienie do rola kobiet w Kościele.

Istnieje wyraźny niepokój związany z ograniczoną obecnością i udziałem młodzi ludzie w życiu i misji Kościoła.

Na stronie rodzinajako priorytetowy obszar ewangelizacji.

Na stronie nadużycia seksualne, nadużycia władzy i nadużycia sumienia w KościelePotrzeba przebaczenia, towarzyszenia i zadośćuczynienia jest oczywista.

Potrzeba zinstytucjonalizowania i wzmocnienia roli ministerstwa świeckie.

Szczególną uwagę należy zwrócić na kwestię dialog z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i z innymi religiami.

Propozycje synodu

Dokument zawiera także szereg propozycji dla poziomu parafii, diecezji i Kościoła powszechnego. W pierwszym obszarze podkreśla propozycję promowania nowego sposobu bycia na tym terenie: zorganizowanie nowej formy obecności Kościoła z synergią w życiu parafialnym i większym zaangażowaniem wiernych świeckich.

Proponuje się również uczynienie z rad parafialnych i ekonomicznych prawdziwych przestrzeni synodalnych oraz promowanie grup wyznaniowych.

W odniesieniu do propozycji diecezjalnych dokument proponuje: większą rolę ruchów kościelnych, bractw i wspólnot braterskich oraz życia konsekrowanego i zakonnego w opracowywaniu planów diecezjalnych. Prawdziwa współpraca między wszystkimi organizacjami diecezji, wraz z pobudzeniem formalnie uznanych posług świeckich: ministrantów liturgii, Słowa, Caritas, wizytatorów, katechistów.

Wreszcie, w odniesieniu do propozycji na poziomie Kościoła powszechnego, dokument zachęca do ponownego odkrycia powołania chrzcielnego i do coraz większej obecności jako głos proroczy we wszystkich trudnościach dzisiejszego świata.

Inicjatywy

Puerto Rico. Szkoła rodzinna

Pandemia była momentem rozpędu dla "La Escuela de Familia", zorganizowanej z Puerto Rico, aby pomóc w formacji innych małżeństw, podkreślić piękno rodziny i dać możliwość dzielenia się tymi doświadczeniami z innymi małżeństwami.

Javier Font-11 czerwiec 2022-Czas czytania: 4 minuty

W ciągu tego roku "Rodzina Amoris LaetitiaW ramach kampanii "Miłość w rodzinie", która kończy się 26 czerwca 2022 r., podjęto szereg inicjatyw apostolskich mających na celu podkreślenie piękna i radości miłości rodzinnej.

Jedną z nich, która rozpoczęła się krótko wcześniej, zanurzona w pandemii podczas lata 2020 roku, ale która nabrała nowego rozmachu w tym Roku poświęconym rodzinie, była "La Escuela de Familia" w i z wyspy Puerto Rico.

Około pięciu z nas, par, zebrało się jako "rodzina".burza mózgówale z trzema wyraźnymi celami: pomoc w formowaniu innych małżeństw - między małżonkami i z ich dziećmi; podkreślenie piękna rodziny; stworzenie możliwości dzielenia się z innymi małżeństwami ("...").sieciowanie" i/lub "akompaniament").

Międzynarodowi prelegenci

Postanowiliśmy stworzyć minimalną strukturę opartą na comiesięcznej konferencji z prestiżowym prelegentem, który praktycznie dostarczałby tematów interesujących dla rodzin, co zmaterializowało się dzięki udziałowi międzynarodowych prelegentów, takich jak Catherine L'Ecuyer na temat "...".Edukacja w zakresie mindfulness"i na "Więź przywiązania"Pablo Zubieta na "Szczęście zawodowe"; Joan-Enric Puig na "Zarządzanie stresem w środowisku rodzinnym"Carmen Corominas na "Wychowanie w wartościach" i Isabel Rojas Estapé na "Kobiety dzisiaj"a także głośniki z Puerto Rico, takie jak Carlos Morell i jego żona Magaly na ".Połącz się i skomunikuj ze swoim nastolatkiem"Patrick Haggarty i jego żona Emma na "Edukacja seksualna a edukacja miłosna. Edukacja w afektywności".; oraz Rafael Martinez i jego żona Miriam na "Syn zmieniający życie: od cierpienia do sensu życia".

Wspólnym mianownikiem wszystkich tematów była rodzina, podkreślająca pozytywne wartości i dostarczająca praktycznych rozwiązań dla zawsze istniejących trudności.

Co więcej, wspólnym mianownikiem wśród prelegentów i uczestników było przede wszystkim ponowne odkrycie znaczenia kształcenia rodzin: kształcimy się, aby być inżynierami, lekarzami, prawnikami, administratorami, architektami... Jak nie być lepiej wyszkolonym, aby być dobrymi mężami i ojcami?

rodzina szkolna

A potem docenić znaczenie świadomości, że towarzyszą wam inne rodziny, które wyznają te same wartości i z których doświadczeń możecie pielęgnować własną rodzinę. Ten drugi punkt został dodatkowo wzmocniony w ostatnim roku, kiedy to zdecydowaliśmy się, dzięki zmniejszeniu dystansu społecznego, na osobiste prowadzenie zajęć.

Ricardo Pou i jego żona Yazmín otworzyli drzwi swojego domu, aby powitać bardzo młodą senator, która zdobyła szacunek mieszkańców Puerto Rico za obronę rodziny, Hon. Joanne Rodriguez Veve, która przybyła nie w charakterze politycznym, ale jako trener rodziny. Gospodarze przygotowali swój dom z wielkim entuzjazmem i przyjęli około pięćdziesięciu uczestników, którzy pod koniec dzielenia się przy obiedzie słuchali gościa mówiącego o kwestiach rodzinnych, które są przedmiotem debaty w rządzie i roli, jaką każdy może przyjąć.

Na prośbę innej pary, Ricardo Negrón i jego żony Sandry, którzy byli tak samo entuzjastycznie nastawieni jak wszyscy na wyżej wymienionych zajęciach, mieliśmy w ich mieszkaniu następne zajęcia z Jerrym Ramirezem na "...".Optymalna praca"Jak najlepiej wykorzystać każdą godzinę.

Idąc za naszym zaproszeniem, najpierw zastosował tę koncepcję pracy i nauki do rodziny, podając wiele praktycznych przykładów. René Franceschini i jego żona Brenda byli kolejnymi gospodarzami w swoim domu.

Naszym gościem był psychiatra dr José Manuel Pou mówiący o "Rodzicielstwo w czasach pandemii". Ten niespieszny oktogeniczny mówca przytrzymał uwagę ponad dwóch tuzinów par, które słuchały go z podziwem dla mądrości jego słów i właściwych rad, których nam udzielił.

Podkreślił, że rodzicielstwo polega na pozytywnym pomaganiu naszym dzieciom, aby miały narzędzia do samodzielnego pokonywania trudności życiowych. Ostrzegł nas, że ponad pandemią COVID-19 jest "pandemia rodzinna"Rodzina" wymaga od nas lepszego poznania i traktowania naszych dzieci, zawsze podkreślając piękno rodziny.

Technologia i rodzina

Ten sam psychiatra chciał zorganizować następującą konferencję face-to-face z dwoma swoimi studentami psychiatrii, którzy mówili nam o "Korzyści i zagrożenia związane z korzystaniem z technologii cyfrowych wśród młodzieży". Na koniec konferencji pary, które uczestniczyły w konferencji nie tylko zadawały pytania, ale przede wszystkim dzieliły się ze swoimi dziećmi doświadczeniami, które wzbogaciły nas wszystkich.

Na przykład po tym, jak Julio Lugo wyjaśnił, że poprosił swojego 12-letniego syna o radę, jak wypromować jakieś obrazy na Facebooku, na co jego syn wykrzyknął, że to już jest staromodne, że powinien to zrobić na Instagramie lub innej platformie, Antonio Ocasio i Annette wyjaśnili, że również mieli podobne doświadczenie, ale wykorzystali tę okoliczność, aby odbyć spotkanie z dziećmi, w którym po wysłuchaniu wiedzy i zaleceń, które przekazali za pomocą technologii, matka zakończyła się zabraniem ich do technologicznej pralki i wyjaśnieniem, jak od teraz każde z nich będzie prało swoje ubrania w tej technologii.

W każdym z tych działań mieliśmy kolację przed lub po konferencji, aby pary, które w niej uczestniczyły, miały możliwość spokojnego dzielenia się w cztery oczy, czyli coś, co po izolacji społecznej cenimy najbardziej i co wzmacnia więzi między nami wszystkimi.

AutorJavier Font

Watykan

Kto dostaje wynagrodzenie w Watykanie

Z powierzchnią 0,49 km² i populacją około 900 mieszkańców, Watykan stanowi centrum Kościoła katolickiego, z którego jest zarządzany. Ale jest to również mały naród, z wystarczającą liczbą płatnych pracowników do realizacji swojej misji.

Alejandro Vázquez-Dodero-10 czerwca 2022-Czas czytania: 4 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Jakie zawody są w Watykanie?

W Watykan wykonuje się tam wszystkie prace niezbędne do rządzenia Kościołem założonym przez Chrystusa. Jest to również naród - dlatego nazywa się "...".Państwo Watykańskie"i utrzymuje stosunki dyplomatyczne z niemal każdym krajem na świecie. Można dokonać podstawowego rozróżnienia między urzędami wymaganymi do sprawowania władzy kościelnej a pracami wymaganymi w infrastrukturze państwa.

Z jednej strony w Watykanie pracują ci, którzy zarządzają tzw. dykasteriami - dużymi organami kościelnymi - oraz ci, którzy nimi administrują. Z drugiej strony są osoby, które pracują w wielu innych zawodach na terenie Państwa Watykańskiego. Od zarządzania i utrzymania patrymonium, przez muzea i wszystko, co związane z kulturą, po opiekę nad turystyką, po bezpieczeństwo - w tym Gwardię Szwajcarską - i mnóstwo innych aspektów, które wymagają uwagi i utrzymania. Na przykład ogrodnicy, strażacy lub przedsiębiorcy pogrzebowi, a także typowe zawody związane z zaopatrzeniem i konserwacją w każdym rozwiniętym kraju.

Kto może pracować w Watykanie?

Pracownicy watykańscy to przede wszystkim duchowni pracujący w Stolicy Apostolskiej, Gwardia Szwajcarska i wreszcie urzędnicy państwowi. Wielu innych, niekoniecznie świeckich lub urzędników, i oczywiście mężczyzn lub kobiet, pracuje w Watykanie, mimo że mieszkają poza nim - w Rzymie lub pobliskich miastach. Wielu z nich to obywatele Włoch lub obywatele narodowości innych niż watykańska.

Politykę Kościoła - zwaną Kurią Rzymską - zajmują głównie duchowni, jak powiedzieliśmy. Są też pewne zadania, które wspierają Kurię i są wykonywane przez osoby świeckie. Na przykład praca administracyjna lub kierownicza, praca, która nie odnosi się ściśle do władzy kościelnej.

Kwalifikacje zawodowe wymagane na wszystkich stanowiskach nie wykonywanych przez duchownych w Kurii Rzymskiej będą kwalifikacjami normalnie wymaganymi w sferze cywilnej. W wysoko wyspecjalizowanych dziedzinach, takich jak ekonomia czy komunikacja, rośnie zapotrzebowanie na wykwalifikowanych specjalistów i menedżerów. Oczywiście będą one miały swoje własne kryteria dotyczące możliwości zatrudnienia i wynagrodzeń zgodnych z ich statusem.

Pensje i świadczenia socjalne są zróżnicowane w zależności od tego, czy ktoś jest osobą duchowną czy świecką. A od czasu decyzji św. Jana Pawła II szczególną uwagę zwrócono na tych, którzy muszą utrzymywać swoje rodziny, przyznając specjalnie dla nich świadczenia finansowe.

Czy do pracy w Watykanie wymagane są inne warunki?

Przepisy watykańskie - a w szczególności Regulamin Ogólny Kurii Rzymskiej - bardzo wyraźnie wymagają od tych pracowników szeregu wymagań dotyczących dostosowania się do duchowej misji Papieża Rzymskiego i Kościoła, które wykraczają poza czysto zawodowe wykonywanie pracy lub techniczny rozwój urzędu.

Ma wymagania dotyczące przydatności; wymaga zobowiązań wyrażonych w wyznaniu wiary i przysiędze wierności oraz przestrzegania tajemnicy urzędu, a w przypadku osób zobowiązanych - tajemnicy pontyfikalnej; zakłada, że pracownik będzie przestrzegał wzorowego postępowania moralnego, w tym w życiu prywatnym i rodzinnym, zgodnie z nauką Kościoła; ogólnie przepisy nakazują zakaz postępowania w sposób, który nie przystoi pracownikowi Stolicy Apostolskiej.

Odnosząc się konkretnie do pracy osób świeckich, można mieć wątpliwości, czy system służby cywilnej jest trwały dla wielu zawodów. A może lepszym rozwiązaniem byłoby częstsze korzystanie z rynku pracy. W każdym razie Stolica Apostolska posiada politykę personalną, która zapewnia poważny dobór pracowników, w tym wspomniane wyżej wymagania dotyczące osobistej, moralnej i religijnej prostoty. W ten sposób wymiar zaufania jest preferowany w tego typu pracy. A jeśli chodzi o osoby świeckie, to - jak zaznaczyliśmy powyżej - przewiduje możliwość przyjęcia pracowników wysoko wykwalifikowanych, których można przyciągnąć, wraz z podstawami etyki i zrozumieniem misji kościelnej, z wynagrodzeniem porównywalnym z tym, które jest dostępne na rynku dla podobnych usług. Krótko mówiąc, jest to kwestia posiadania prawych, dobrze wyszkolonych, lojalnych i ciężko pracujących ludzi.

A jak kleryk uzyskuje dostęp do pracy w Kurii Rzymskiej?

Istnieje kilka możliwości podjęcia przez kleryka pracy w Stolicy Apostolskiej, jak np. zaufanie, jakim darzy przełożonego, ponieważ zbiegli się w seminarium lub w diecezji pochodzenia; wyróżnienie się w studiach prowadzonych na uniwersytetach papieskich lub ogólnie w kursach formacyjnych oferowanych przez Kurię Rzymską; polecenie Stolicy Apostolskiej przez władzę kościelną lub cywilną; albo samodzielne zamanifestowanie przez kleryka chęci zajęcia tego stanowiska.

Ile osób pracuje w Stolicy Apostolskiej?

W Watykanie działa urząd, którego zadaniem jest przyczynianie się do umacniania wspólnoty robotniczej. Dotyczy tych, którzy pracują w Kurii Rzymskiej i w rządzie Watykanu jako państwa, w agencjach lub organach administracyjnych, których to dotyczy. Ponadto ułatwia kształcenie zawodowe, którego wyraźnym celem jest uświadomienie wszystkim takim pracownikom, że pełnią służbę na rzecz Kościoła powszechnego.

Według danych tego urzędu zawartych w roczniku pontyfikalnym za ostatnie lata, w Kurii Rzymskiej pracuje około 2 tys. osób, nie licząc pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin. Spośród nich nieco ponad połowa pracuje w dykasteriach (trybunałach, urzędach itp.), kolejna jedna czwarta w innych organach, a ostatnia jedna czwarta w nuncjaturach.

Kilka faktów i liczb, które pozwolą nam zorientować się w skali prac, o których mówimy. Muzea Watykańskie zatrudniają około 700 pracowników, Sekretariat Stanu zatrudnia kolejnych 200, z czego jedna czwarta to personel dyplomatyczny; Tajne Archiwum Watykańskie i Watykańska Biblioteka Apostolska zatrudniają około 150 osób.

Ale Kuria Rzymska jest bardzo skromną administracją w porównaniu z jakimkolwiek ministerstwem w państwie. Na przykład w Hiszpanii najmniejsze z jej ministerstw zatrudnia około 2 tys. pracowników, czyli więcej niż wynosi łączna liczba pracowników Watykanu.

Książki

Wielka Księga Stworzenia

David Fernández poleca lekturę Wielka Księga Stworzeniaprzez Gianfranco Ravasi.

David Fernández Alonso-10 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Książka

TytułWielka Księga Stworzenia
Autor: Gianfranco Ravasi
Strony: 250
Redakcja: St. Paul's
Miasto: Madryt
Rok: 2022

Kardynał Gianfranco Ravasi jest jednym z najwybitniejszych egzegetów międzynarodowych. Od 2007 roku jest przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Kultury oraz Papieskich Komisji ds. Dziedzictwa Kulturowego Kościoła i Archeologii Sakralnej. 

Ta nowa książka opowiada o dbaniu o nasz wspólny dom w świetle Biblii. Punkt wyjścia autora można streścić w cytacie papieża Franciszka zawartym w encyklice Laudato si': "Bóg napisał cenną księgę, "której literami jest mnogość stworzeń obecnych we wszechświecie".".

Dla zainteresowanych ekologią chrześcijańską te strony są przeznaczone dla wierzących, ale i niewierzących, a wspólnym rozmówcą jest stworzenie. 

Książka podzielona jest na osiem rozdziałów począwszy od momentu stworzenia, poprzez rozdziały o świetle, wodzie itp. aż do rozdziału poświęconego chwale Stwórcy. 

Dla osób wierzących może służyć jako swoisty przewodnik po życiu osobistym. Dla niewierzących - jako kod interpretujący życie kulturalne i obejmujący wspólny dom - ziemię.  

Więcej
Watykan

Franciszek: "Co to znaczy postawić w centrum najsłabszych?".

Tym pytaniem papież zachęca do odpowiedzi w postaci filmu lub zdjęcia, pisząc na adres [email protected] lub wchodząc w interakcję na mediach społecznościowych Sekcji Migrantów i Uchodźców z okazji 108. Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców, zaplanowanego na niedzielę 25 września 2022 r.

Antonino Piccione-9 Czerwiec 2022-Czas czytania: 3 minuty

To właśnie papież, w pierwszej osobie i na pierwszym planie, stawia bezpośrednie pytanie: Co to znaczy postawić w centrum najsłabsze osoby? To pytanie otwiera wideo opublikowana w ramach kampanii komunikacyjnej promowanej przez Sekcję Migrantów i Uchodźców. Sekcja ta, należąca do Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka Stolicy Apostolskiej, upubliczniła je z okazji 108. Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców, zaplanowanego na niedzielę 25 września 2022 r.

Papież wzywa w nim do budowania przyszłości inkluzywnej, przyszłości dla wszystkich, w której nikt nie powinien być wykluczony, zwłaszcza najsłabsi, np. migranciuchodźców, osób przesiedlonych i ofiar handlu ludźmi.

Ojciec Święty zachęca do wsłuchiwania się w świadectwa osób bezpośrednio poszkodowanych, jak np. młodej wenezuelskiej migrantki Any, która dzięki pomocy Kościoła odbudowała wraz z rodziną nowe życie w Ekwadorze.

Zaproszenie papieża Franciszka skierowane jest do wszystkich. Można zatem odpowiedzieć na pytanie "Co to znaczy stawiać w centrum najbardziej bezbronnych?" za pomocą filmu lub zdjęcia, pisząc na adres [email protected] lub poprzez interakcję na kanałach social media Sekcji Migrantów i Uchodźców.

Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców

"W okresie poprzedzającym 108. Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców, Sekcja Migrantów i Uchodźców - zauważa komunikat prasowy - z radością przyjmie od Kościołów lokalnych i innych podmiotów katolickich pisemne lub multimedialne świadectwa i zdjęcia prezentujące ich wspólne zaangażowanie w duszpasterstwo migrantów i uchodźców".

Kościół obchodzi Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców od 1914 roku. Jest to okazja, by okazać troskę o różne kategorie osób znajdujących się w trudnej sytuacji, które są w drodze, by modlić się za nie w obliczu wielu wyzwań oraz by podnieść świadomość możliwości, jakie daje migracja. Co roku GMMR obchodzony jest w ostatnią niedzielę września; w 2022 roku będzie obchodzony 25 września. Tytuł wybrany przez Ojca Świętego dla jego dorocznego orędzia to "Migracja i migranci".Budowanie przyszłości z migrantami i uchodźcami".

20 maja w przesłaniu do Międzynarodowej Katolickiej Komisji ds. Migracji papież Franciszek wezwał Kościół do "służby wszystkim". Zachęca też do "niestrudzonej pracy na rzecz budowania przyszłości pokoju", zwłaszcza dla uciekających, których trzeba przyjąć, chronić i kochać.

Podkreślił wysiłki podjęte w ciągu ostatnich 70 lat, a w szczególności "pomoc Kościołom w odpowiedzi na wyzwania związane z masowymi przesiedleniami spowodowanymi przez konflikt na Ukrainie".

"Jest to - zauważył papież - "największy ruch uchodźców, jaki miał miejsce w Europie od czasów II wojny światowej". 

W tekście orędzia wspomniano także o "milionach azylantów, uchodźców i przesiedleńców w innych częściach świata, którzy rozpaczliwie potrzebują przyjęcia, ochrony i miłości".

Ta sytuacja nadzwyczajna stawia Kościół w serwis i stanowisko odsłuchoweUE zobowiązała się również do "niestrudzonej pracy na rzecz budowania przyszłości opartej na pokoju".

Dykasteria ds. posługi integralnemu rozwojowi człowieka

Stąd wskazanie pewnych wytycznych, jak np. znaczenie wspólnego zobowiązania do "przyjmowania, ochrony, promowania i integrowania migrantów i uchodźców". Franciszek przypomniał również, że Komisja w swojej konstytucji apostolskiej Praedicate Evangeliumznajduje się w kompetencji Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka, "aby jej natura i misja były chronione zgodnie z jej pierwotnymi zasadami".

Innym ważnym wskazaniem jest zachęcanie do opracowywania i realizacji projektów duszpasterskich dotyczących migracji. Do tego dochodzi specjalistyczne szkolenie pełnomocników duszpasterskich w dziedzinie migracji, "zawsze w służbie Kościołów partykularnych i zgodnie z ich własnymi kompetencjami".

Zadanie, które papież określił jako "ad intra". Na zewnątrz, "ad extra", Komisja musi oferować konkretne programy zdolne do reagowania na globalne wyzwania, prowadząc jednocześnie działalność rzeczniczą.

Wreszcie zobowiązuje się do "szerokiej międzynarodowej świadomości zagadnień migracyjnych, aby zachęcić do poszanowania praw człowieka i promowania godności ludzkiej zgodnie z kierunkami nauki społecznej Kościoła".

AutorAntonino Piccione

Czytania niedzielne

"Trójca Święta nas przygotowuje". Uroczystość Trójcy Świętej 

Andrea Mardegan komentuje czytania na Uroczystość Trójcy Przenajświętszej oraz krótką homilię wideo księdza Luisa Herrery.

Andrea Mardegan / Luis Herrera-9 Czerwiec 2022-Czas czytania: 2 minuty

W dniu Trójcy Świętej czytamy w Księdze Przysłów hymn, w którym Boska Mądrość mówi, że została spłodzona od wieczności, od początku ziemi, kiedy nie było głębin, źródeł, wzgórz i pól. Następnie widzimy ją obok stwórcy, gdy naprawia niebo, kondensuje chmury i wyznacza granice morzu. Jako architekt, jako radość Boga, którego rozkoszą jest zamieszkać z ludźmi. Echa tego fragmentu znajdują się w Ewangeliach i u Pawła, gdy przedstawiają Jezusa jako boską Mądrość: dlatego od Justyna tradycja chrześcijańska widzi w tym hymnie prefigurację Chrystusa.

Paweł w liście do Rzymian (5, 1-5) opisuje w godnej podziwu syntezie postęp życia chrześcijańskiego pod działaniem Trójcy Świętej. Przez wiarę zostaliśmy uczynieni sprawiedliwymi i dlatego jesteśmy w pokoju z Ojcem przez Syna. Przez Syna mamy też dostęp do Bożej łaski, która daje nam mocną nadzieję na wypełnienie się Jego planu. Paweł dodaje mocne określenie: "chlubimy się". tej łaski. Ale nawet jeśli chwalimy, to nie popadamy w złudzenie, że wszystko idzie gładko. Mamy uciski, ale nawet w nich się chlubimy, ze względu na doświadczenie, że z ucisków rodzi się cierpliwość, a dzięki cierpliwości cnoty stają się twardsze i w ten sposób, wypróbowane, sprawiają, że odzyskujemy nadzieję, którą już otrzymaliśmy jako dar, na początku, z wiarą. Silniejsza nadzieja, która przezwycięża pokusę "rozczarowania", ponieważ jest złożona w Bogu, a nie w rzeczach ziemskich, i ponieważ otrzymaliśmy miłość Bożą, tak że nadzieja już się spełnia: miłość Boża mieszka w nas dzięki Duchowi Świętemu, który został nam dany.

Słowa Pawła zapraszają nas do zbadania historii naszego życia, rozpoznania działania osób boskich i podążania za nim z uległością, aby ułatwić dynamikę, którą Paweł opisuje. 

Jezus we fragmencie z Jana objawia nam głęboką jedność trzech osób. On zawsze mówił nam to, co usłyszał od Ojca, i tak samo czyni Duch Święty: bierze od Jezusa, a co jest z Syna, jest też z Ojca, i nam to ogłasza. Dzieło historii zbawienia jest wciąż otwarte i Duch Święty będzie je prowadził dalej. On pomoże Kościołowi zmierzyć się z każdym przyszłym wydarzeniem w świetle Objawienia i z łaską Odkupienia. Ponieważ Jezus zna naszą kondycję, wie, że nie możemy "obciążenie" z rzeczami, które chciałby nam powiedzieć. Tym samym czasownikiem ewangelista opisuje Jezusa "załadunek". krzyż (19, 17). Trójca Święta stopniowo przygotowuje nas - jak wyjaśnia Paweł Rzymianom - do tego, byśmy mogli "nieść" swój krzyż i iść za Jezusem. Osobiście i jako Kościół.

Homilia na czytaniach o Trójcy Świętej

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Świat

Klucze do podróży papieża Franciszka do Afryki

Fundacja Centro Academico Romano w spotkaniu online zajmie się panoramą, która będzie towarzyszyć papieżowi Franciszkowi podczas jego wizyty w Sudanie Południowym i Demokratycznej Republice Konga.

Maria José Atienza-8 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Spotkanie, które odbędzie się 30 czerwca o godz. 20.30, przybliży sytuację społeczną, kulturową i religijną, z którą Ojciec Święty spotka się w tych dwóch narodach. Oba zostały dotknięte epizodami przemocy, dużymi skupiskami biedy i nierównościami społecznymi.

W spotkaniu weźmie udział ksiądz Belvy Delphane Diandaga, student filozofii na Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża (Rzym) i pochodzący z Kongo; Mark Henry Zoman Tipoi, seminarzysta z Sudanu Południowego; oraz dottore Gerardo Ferrara, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych.

Spotkania refleksyjne CARF

Na stronie Fundacja Rzymskie Centrum Akademickie cyklicznie organizuje różne spotkania online, które poruszają interesujące nas tematy i bieżące sprawy. Na różnych spotkaniach, które odbyły się w ostatnich miesiącach, poruszano takie tematy jak kultura anulowania, nanotechnologia czy dramat konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Kultura

Góra Krzyży. Świadectwo wiary i oporu narodu litewskiego.

Około 12 kilometrów na północ od Szawli, czwartego co do wielkości miasta na Litwie, na skraju wsi Jurgaičiai i w pobliżu granicy z Łotwą, znajduje się niewielkie wydłużone wzgórze gęsto usiane krzyżami. Jest to słynna Góra Krzyży, czyli Kryziu Kalnas, świadectwo wiary i wytrzymałości narodu litewskiego.

Marija Meilutyte-8 czerwca 2022-Czas czytania: 6 minuty

Pierwsza wzmianka o Górze Krzyży pojawia się w pismach z połowy XIX wieku. W 1850 r. skarbnik szawelski Maurikis Hriškevicius pisał: "Ludzie nadal przypisują kopcowi Jurgaiciai świętość. Według miejscowych badań, zdarzyło się - że jeden z mieszkańców Jurgaiciai obiecał Bogu, gdy był ciężko chory, że jeśli przeżyje swoją chorobę, postawi na wzgórzu krzyż. Tak się złożyło, że został uzdrowiony podczas budowy tamtejszego krzyża. Gdy tylko wieść o tym rozeszła się wśród ludzi, w ciągu kilku lat przywieziono z odległych wsi tyle krzyży i postawiono tam inne, że teraz widzimy ich obfitość."

Opowieści o Górze Krzyży

Późniejsze przekazy mówią, że krzyże zostały postawione nad grobami uczestników powstań 1831 i 1863 r. dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów przeciwko Imperium Rosyjskiemu, zwanych odpowiednio "powstaniem listopadowym" i "powstaniem styczniowym".

Zmarłych chowano na kopcu. Ta wersja stawiania krzyży była szczególnie rozpowszechniona w dekadach okupacji sowieckiej, w dążeniu do umniejszenia religijnego znaczenia Góry Krzyży i przekształcenia jej w pomnik oporu ludu wobec wyzyskiwaczy.

Z pierwszych świadectw wynika jednak, że pierwsze krzyże na wzgórzu pojawiły się jako znaki szczerej pobożności ludowej i wdzięczności wobec Boga, do których dołączyły dodatkowe motywy: chęć uczczenia pochowanych tu powstańców, a jednocześnie sprzeciw wobec władz carskich, które zabraniały i utrudniały stawianie krzyży.

Pod carskim imperium

Pod koniec XVIII wieku Litwa została włączona do Imperium Rosyjskiego. W tym czasie na Litwie rozpowszechnił się już zwyczaj stawiania drewnianych krzyży przy drogach w pobliżu domów.

Zresztą wykonywanie drewnianych krzyży i krucyfiksów na Litwie od 2008 roku jest częścią niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości.

Wraz z wcieleniem do Imperium Rosyjskiego krążowniki te stały się również symbolem narodowej i religijnej tożsamości Litwy.

W 1845 roku rząd rosyjski zakazał stawiania krzyży, z wyjątkiem kościołów i cmentarzy.

Ludzie oparli się temu dekretowi, zignorowali go i kontynuowali budowę swoich krzyży, nawet udało im się przekonać lokalnych urzędników, aby stanęli po ich stronie.

Jednak po powstaniu 1863 roku zakaz został odnowiony i dopuszczono jedynie krzyże na grobach.

W 1878 roku car Aleksander II zniósł zakaz, ale urzędnik ośrodka, który wysłał list, nakazał, by nie podawać go do publicznej wiadomości. W ten sposób Góra Krzyży, która zrodziła się jako znak szczerej wiary, stała się znakiem siły i wytrwałości wiary, pomimo cierpień i prób.

Pod koniec XIX wieku Góra Krzyży była już dość znana, głównie w środowisku lokalnym.

Świadczy o tym jej wygląd na niektórych mapach lub np. artykuł, który w 1888 roku litewsko-amerykańska gazeta Lietuviškas tratwy napisał o Wzgórzu, zatytułowanym Na małych wzgórzach Litwy.

Spontaniczną pobożność wiernych wspierali i zachęcali do niej księża z okolicy, a także z bardziej odległych parafii. Do 1888 roku na wzgórzu wybudowano 14-stanowiskową drogę krzyżową, a do 1914 roku było tam 200 krzyży i mała kaplica.

Litwa ogłosiła niepodległość w 1918 roku. W okresie niepodległości na wzgórzu nadal stawiano krzyże. Ludzie mogli gromadzić się na modlitwach, nabożeństwach, pielgrzymkach nie niepokojeni przez nikogo.

W tych latach pojawiają się relacje o pielgrzymkach liczących nawet 10 tys. osób. Liczba krzyży na wzgórzu wciąż rosła i do 1923 roku było ich około 400.

Era sowiecka

Okupacja sowiecka po II wojnie światowej zapoczątkowała trudny okres w życiu Litwy. W czasach sowieckich Góra Krzyży stała się znanym symbolem walki o wolność religijną, także za granicą.

Im bardziej okupant próbował zniszczyć wzgórze, wręcz je zmiażdżyć, tym bardziej rozkwitało. Im bardziej starano się tłumić stawianie krzyży, tym więcej ich stawiano.

W trudnych dekadach okupacji szczególnie widoczne było znaczenie krzyża jako źródła siły i nadziei. Górę Krzyży nazwano "litewską Golgotą".

Niewiele wiadomo o Górze Krzyży w czasach stalinowskich, kiedy represje i prześladowania były szczególnie brutalne. Podobno wiele krzyży zostało postawionych o zmroku przez krewnych poległych partyzantów (bojowników o niepodległość Litwy).

hill crosses litwa
Kobieta stawia krzyż na Górze Krzyży. ©CNS/Kalnins, Reuters

Po śmierci Stalina prześladowania wierzących zmniejszyły się, a władze przyjęły łagodniejsze podejście do stawiania krzyży. Tylko w latach 1956-1959 posadzono tam około 1000 krzyży.

W 1959 roku ponownie rozpoczęły się prześladowania chrześcijan na Litwie, polegające na tłumieniu wszelkich przejawów życia religijnego, zamykaniu kościołów i niszczeniu miejsc świętych.

Komitet Centralny Komunistycznej Partii Litwy wydał uchwałę "O środkach powstrzymania masowych wizyt w miejscach świętych". Na podstawie tej uchwały rozpoczęto szereg działań mających na celu zniszczenie krzyży postawionych na wzgórzu.

W 1961 roku Komisja Śledcza ustaliła, że wzgórze i przylegające do niego źródło stanowiły poważne ryzyko rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych i że zdaniem Komisji "sytuacja nie może być dłużej tolerowana".

5 kwietnia 1961 r. przy pomocy spychaczy i buldożerów z pobliskiego kołchozu (kolektywnego gospodarstwa rolnego) krzyże zostały zrównane ze wzgórzem przez ekipy więźniów i żołnierzy na rozkaz władz komunistycznych.

Drewniane krzyże ścinano i palono w ogniskach; te z betonu i kamienia rozbijano lub zakopywano w wodzie; a żelazne zabierano jako złom. Wszystkie krzyże na wzgórzu - 2 179 krzyży wykonanych z różnych materiałów - zostały zniszczone w ciągu jednego dnia. Choć wzgórze zostało całkowicie zdewastowane, ludzie nie bali się ponownie stawiać krzyży.

Krzyże wróciły na wzgórze, wymykając się czujności sił KGB. Postawiono tak wiele krzyży, że w latach 1973-1985 władze radzieckie musiały czterokrotnie zrównać wzgórze z ziemią. Planowano nawet zalać wzgórze, aby położyć kres problemowi.

Góra Krzyży ponownie zyskała na popularności na Litwie w latach 80. i 90.

Wiele świadectw wiary związanych z tym miejscem zostało opisanych w Kronice Kościoła Katolickiego na Litwie, przez którą dotarły na Zachód, dzięki czemu walka o przetrwanie Góry Krzyży stała się szeroko znana zarówno za granicą, jak i na całej Litwie.

Święty Jan Paweł II na Górze Krzyży

Tuż po odzyskaniu niepodległości w 1990 roku miało miejsce najważniejsze wydarzenie w historii Góry Krzyży: wizyta papieża Jana Pawła II 7 września 1993 roku.

Ojciec Święty wraz z biskupami Litwy odprawił Mszę św. w wzniesionej na tę okazję kaplicy w obecności licznie zgromadzonego tłumu (ok. 100 tys.).

W homilii papież św. Jan Paweł II wspominał Litwinów, którzy trafili do więzień lub obozów koncentracyjnych, zostali wywiezieni na Syberię lub skazani na śmierć. Przed i po Mszy św. wchodził na wzgórze, by modlić się w imponującym lesie krzyży.

Ojca Świętego szczególnie poruszył fakt postawienia krzyża po zamachu w 1981 roku, modląc się o jego zdrowie. "Jak ten krzyż pozostaje tutaj, tak modlitwa Papieża pozostaje u was. Wasza modlitwa za papieża, który dziś doświadczył wielkiej łaski odwiedzając to święte miejsce, pozostaje z nim" - powiedział.

Dziś duży krucyfiks, przysłany przez samego Jana Pawła II, stoi w centrum Góry Krzyży i jest punktem wyjścia i zakończenia wielu pielgrzymek.

Po powrocie z krajów bałtyckich, podczas wizyty w klasztorze franciszkańskim w La Verna, Jan Paweł II zachęcał franciszkanów do budowy pustelni na Górze Krzyży. Klasztor, który znajduje się zaledwie 300 metrów od wzgórza, został poświęcony 8 lipca 2000 roku.

W 1997 r. utworzono diecezję szawelską, a 20 lipca tego samego roku decyzją biskupa reaktywowano pielgrzymkę na Górę Krzyży, która odbywa się w ostatnią niedzielę lipca. Od tego czasu co roku wielu ludzi z całej Litwy, a także z innych krajów, gromadzi się na uroczystości związane z pielgrzymką, w której zazwyczaj uczestniczy nuncjusz apostolski i wszyscy biskupi litewscy.

Od tego czasu co roku wiele osób stawia swoje krzyże jako osoby indywidualne lub grupy dla upamiętnienia różnych wydarzeń.

Na wzgórzu ustawione są zarówno małe, proste drewniane krzyże, jak i duże krzyże artystyczne. W 2007 roku na Wzgórzu naliczono ponad 200 tysięcy krzyży. Miejsce, które stało się punktem zainteresowania dewocjonaliami i turystyką dla odwiedzających Litwę.

AutorMarija Meilutyte

Watykan

Papież Franciszek krytykuje biotechniczny optymizm, który postuluje nieśmiertelność

Papież Franciszek kontynuuje katechezę o osobach starszych. Przy tej okazji, wychodząc od dialogu Jezusa z Nikodemem, papież zastanawia się nad mądrością osób starszych. Skupia się zwłaszcza na tym, jak umieją odkryć piękno życia zorientowanego na Boga, nie dając się zwieść transhumanistycznej mrzonce o życiu wiecznym dzięki postępowi biotechnologicznemu.

Javier García Herrería-8 czerwca 2022-Czas czytania: 3 minuty

W tym tygodniu Papież rozpoczął swoje rozważania od ewangelicznego tekstu dialogu Jezusa z Nikodemem. "W rozmowie Jezusa z Nikodemem wyłania się serce Jezusowego objawienia i odkupieńczego poddania, kiedy mówi: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego jedynego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (w. 16). Jezus mówi Nikodemowi, że aby "zobaczyć królestwo Boże", trzeba się "narodzić na nowo z góry" (por. w. 3).

Nikodem źle rozumie słowa Jezusa i "źle pojmuje to narodzenie, a starość kwestionuje jako dowód jego niemożliwości: istoty ludzkie nieuchronnie się starzeją". Jednak, jak wskazywał w ostatnich miesiącach Papież, "starość nie tylko nie jest przeszkodą w narodzinach z wysoka, o których mówi Jezus, ale staje się odpowiednim czasem". To właśnie w starości osoby starsze muszą na nowo odkryć swoją misję życiową.

Mit wiecznej młodości

Nasz kontekst społeczno-kulturowy wykazuje "niepokojącą tendencję do traktowania narodzin dziecka jako prostej kwestii produkcji i biologicznej reprodukcji istoty ludzkiej, kultywują mit wiecznej młodości jako - rozpaczliwą - obsesję nieprzekupnego ciała. Dlaczego starość jest - w wielu aspektach - pogardzana? Bo prowadzi do niezbitego dowodu destytucji tego mitu, który chciałby nas skłonić do powrotu do łona matki, do powrotu zawsze młodego w ciele".

Rozwój biotechnologiczny ostatnich dekad sprzyja optymizmowi, który idzie tak daleko, że popiera możliwość nieśmiertelności. "Technologia pociąga ten mit w każdym sensie: mając nadzieję na pokonanie śmierci, możemy utrzymać ciało przy życiu za pomocą leków i kosmetyków, które spowalniają, ukrywają, eliminują starość. Oczywiście wellness to jedno, karmienie mitu to drugie. Nie da się jednak zaprzeczyć, że pomieszanie tych dwóch aspektów wprowadza pewien zamęt myślowy.

W odejściu od programowego tekstu papież Franciszek poczynił kilka cennych rozważań na temat piękna zmarszczek osób starszych, w przeciwieństwie do kultury operacji kosmetycznych. "Tak wiele robi się, aby tę młodość odzyskać na zawsze. Tyle makijażu, tyle operacji, żeby wyglądać młodo. Przychodzą mi na myśl słowa pewnej mądrej włoskiej aktorki. Kiedy powiedziano jej, że musi pozbyć się swoich zmarszczek, a ona powiedziała: nie, nie dotykaj ich, zajęło mi to wiele lat. To znaczy, że zmarszczki są symbolem doświadczenia, dojrzałości, przejścia pewnej drogi. Nie dotykaj ich, by stać się młodym, ale młodym w twarzy, liczy się cała osobowość. Liczy się serce, które pozostaje z tą młodością dobrego wina, że im jest starsze, tym jest lepsze".

Życie w śmiertelnym ciele jest najpiękniejszą "niepełnością": jak niektóre dzieła sztuki, które mają niepowtarzalny urok właśnie dlatego, że są niepełne. Bo życie tu na dole to "inicjacja", a nie spełnienie: przychodzimy na świat tacy jak teraz, jako prawdziwi ludzie, na zawsze. Ale życie w śmiertelnym ciele to zbyt mała przestrzeń i czas, by zachować i doprowadzić do spełnienia najcenniejszą część naszego istnienia w czasie doczesnym.

Idąc tym tokiem rozumowania, "starość ma wyjątkowe piękno: idziemy w stronę Wiecznego. Nikt nie może ponownie wejść do łona matki, nawet w jego technologicznej i konsumpcyjnej namiastce. Byłoby to smutne, nawet gdyby było możliwe. Starzec idzie do przodu, ku przeznaczeniu, ku Bożemu niebu. Starość jest więc szczególnym czasem rozwiązania przyszłości technokratycznej iluzji biologicznego i robotycznego przetrwania, ale przede wszystkim dlatego, że otwiera na czułość twórczego i generatywnego łona Boga".

Watykan

Najstarsza ambasada przy Stolicy Apostolskiej obchodzi 400-lecie istnienia

Raporty rzymskie-8 czerwca 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Ambasada Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej ma 400 lat i świętuje w wielkim stylu. Hiszpania była pierwszym krajem posiadającym stałe przedstawicielstwo przy Stolicy Apostolskiej.

Jego siedziba, należąca niegdyś do hrabiego Ocaña, znajduje się od 1622 r. na Piazza di Spagna i została udekorowana na tę okazję, oprócz bogatego programu działań kulturalnych z okazji tego czwartego stulecia.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Chrześcijanie prześladowani, a także ignorowani

Po ostatnim ataku w Nigerii, w którym zginęło 50 osób, pojawia się pytanie, co możemy zrobić dla prześladowanych chrześcijan.

7 Czerwiec 2022-Czas czytania: 2 minuty

W kościele w Nigerii 50 chrześcijan zostało zmasakrowanych podczas świętowania Zielonych Świątek. Radykałowie strzelali do nich i podłożyli bombę podczas uroczystości. Prezydent kraju i papież potępili zamachy i złożyli kondolencje. Obywatele na Zachodzie widzieli te wiadomości, opublikowane w prawie każdej gazecie. 

Prześladowanie chrześcijan nie jest jednak dobrym nagłówkiem dla partyzanckich interesów niektórych grup. To, że chrześcijanie mogą być przedstawiani jako niesprawiedliwie wymierzona ofiara, nie pasuje do utartych klisz. Wierzący są raczej kozłem ofiarnym, którego obwinia się za największe bolączki Zachodu, od patriarchatu po brak wolności słowa. Czy reakcja międzynarodowa byłaby większa, gdyby chodziło o zbrodnię homofobii? Choć oczywiście nie chodzi o porównywanie jednej niesprawiedliwości z drugą, możemy zadać sobie pytanie, czy postrzeganie rzeczywistości nie jest nieco zniekształcone. 

Z danych wynika, że przez ostatnią dekadę liczba chrześcijan zabijanych rocznie za wiarę wynosiła grubo ponad 3500 ofiar. Jak to możliwe, że ta masakra nie jest na ustach wszystkich? Wyjaśnienia moglibyśmy szukać w procesie sekularyzacji naszych społeczeństw, obojętności religijnej czy makiawelicznej dyskryminacji osób wierzących. I trochę tego musi być.

Chciałbym jednak odłożyć na bok sentymenty wiktymizacyjne i być samokrytyczny. Czy jesteśmy ludźmi wierzącymi zaniepokojonymi tą sprawą, czy często modlimy się w tej intencji, czy w naturalny sposób dzielimy się naszym niepokojem z przyjaciółmi, kolegami, rodziną? Jednym słowem, czy jest po naszej myśli? Moje ogólne wrażenie jest takie, że nie bardzo.

Jest miesiąc czerwiec i duże firmy na Zachodzie dostrajają swoje loga, aby pokazać tęczową flagę. Być może można też wykonać mały gest i zacząć więcej mówić o tej rzeczywistości, zobacz najnowszy raport o wolności religijnej Pomocy Kościołowi w Potrzebie lub zacząć używać znaku prześladowanych chrześcijan: ن. Krótko mówiąc, wyjść poza jałowe lamenty. 

AutorJavier García Herrería

Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

Watykan

Papież Franciszek odwiedzi grób pierwszego papieża, który złożył rezygnację

Raporty rzymskie-7 Czerwiec 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

28 sierpnia papież odwiedzi L'Aquilę. W tym włoskim regionie, który jeszcze nie otrząsnął się po straszliwym trzęsieniu ziemi, które w 2009 roku pochłonęło ponad 300 ofiar, znajduje się również grób Celestyna V, pierwszego papieża, który podał się do dymisji.

Tam spotka się z ofiarami i otworzy Jubileusz "Ułaskawienia", zainicjowany przez papieża Celestyna V w dniu jego wyboru w 1294 roku.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Kultura

Liban: kraj na skraju przepaści

W ostatnich latach, wstrząśnięty kryzysem gospodarczym, wybuchami w 2020 roku, Liban staje przed trudną panoramą. Ostatnie wybory pokazują kraj, który walczy o zmiany, ale stracił zaufanie i w którym rola wspólnot chrześcijańskich pozostaje kluczowa dla jego losu.

Gerardo Ferrara-7 Czerwiec 2022-Czas czytania: 6 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Syryjska okupacja Liban zakończyła się dopiero w 2005 roku, kiedy to ADF (Disbandment Force) musiał opuścić kraj po protestach, znanych jako rewolucja cedrowa, wynikających z brutalnego zamachu na byłego premiera Rafika Haririego, za który obwiniono Damaszek, którego reżim był otwarcie wrogi Haririemu. Z tych protestów wyłoniły się dwie koalicje polityczne.

Pierwszy, sojusz z 14 marcaLibańskie Falangi, historyczna partia maronitów, której przewodniczy obecnie eksponent historycznej rodziny Gemayel, Sami (wnuk słynnego Bashira, syn Amine'a i brat Pierre'a Amine'a, dwóch pierwszych prezydentów republiki, ostatni eksponent Sojuszu z Marca 14, wszyscy zamordowani w różnych zamachach); Siły Libańskie, kolejna partia maronicka (której przewodniczy jej założyciel i były milicjant Samir Geagea); Przyszłość, partia sunnicka, rozwiązana przez jej założyciela Saada Haririego, syna Rafika, gdy ten zrezygnował w 2021 r. z przewodniczenia rządowi i wycofał się ze sceny politycznej. Sojusz ten charakteryzuje się antysyryjskim i antyirańskim stanowiskiem oraz bliskością Arabii Saudyjskiej i Zachodu.

Drugi, sojusz 8 marcaWolny Ruch Patriotyczny, partia obecnego i spornego maronickiego prezydenta Republiki, Michela Aouna; Amal (szyicki ruch polityczny związany z Hezbollahem) i inne, znane z wrogości wobec Izraela i otwarcie prosyryjskich, a raczej proirańskich stanowisk.

Od tego czasu, pomimo endemicznej niestabilności w regionie i w samym kraju (przykładem może być druga wojna libańska w 2006 r., kiedy to Izrael dokonał inwazji po wystrzeleniu przez Hezbollah rakiet na jego terytorium z południa kraju), Liban, wraz z jego powojenną odbudową, zdawał się powoli wychodzić na prostą.

Kryzys gospodarczy i wybuchy w 2020 r.

Jednak nowy, wyniszczający kryzys gospodarczy (opisany przez Bank Światowy jako "jeden z trzech najgorszych kryzysów, jakie zna świat od połowy XIX wieku"), który doprowadził do licznych protestów w 2019 roku oraz naprzemiennych rządów i prezydentów opowiadających się za lub przeciw Hezbollahowi, kryzys zdrowotny związany z COVID19 i wreszcie osławiona i ogromna eksplozja, która 4 sierpnia 2020 r. zniszczyła port w Bejrucie i zdewastowała okoliczne (głównie chrześcijańskie) dzielnice, zabijając ponad 200 osób i pozostawiając 300 tys. bezdomnych, pozostawiła kraj w stanie kryzysu.300 tysięcy bezdomnych, doprowadziło kraj do krawędzi.

Szacuje się, że ponad 160 tys. osób wyemigrowało z Liban (dodając do i tak już dużej libańskiej diaspory za granicą, liczącej od 4 do 8 milionów osób, głównie chrześcijan, choć niektóre szacunki mówią o liczbie prawie 14 milionów, czyli dwa razy większej niż liczba Libańczyków mieszkających w kraju), nie wspominając o tym, że kraj ten gości setki tysięcy syryjskich i palestyńskich uchodźców, którzy wraz z już ogromną liczbą libańskich obywateli żyjących poniżej granicy ubóstwa, zamieniają Kraj Cedrów w beczkę prochu.

Kryzysy polityczne i wybory

Powyższe kwestie doprowadziły do upadku i naprzemiennego funkcjonowania, w latach 2018-2021, kilku rządów: Saada Haririego, Hassana Diaba, ponownie Haririego i wreszcie Najiba Mikatiego, a także do powstania ruchu zaangażowanego w zmianę równowagi parlamentarnej, walkę z endemiczną korupcją (powiązaną również z konfesjonalizmem i trybalizmem) oraz zapewnienie konkretnych rozwiązań kryzysu gospodarczego.

Ten sam ruch nie zdołał jednak sfederować się pod jednym skrzydłem politycznym i narzucić się na szczeblu krajowym, choć po raz pierwszy w historii kraju ostatnie wybory parlamentarne z 15 maja 2022 r. pokazały cień możliwej zmiany.

W rzeczywistości kampania wyborcza i debata polityczna wysunęły na pierwszy plan cztery kluczowe kwestie, wokół których obracało się głosowanie: Hezbollahu i ingerencji Iranu; "pozytywnej neutralności" kraju, proponowanej i rozumianej przez maronickiego patriarchę Bechara Boutrosa Raï; kryzysu bankowego i finansowego; reformy sądownictwa i walki z korupcją, aby rzucić światło na przyczyny deflagracji portu w Bejrucie z 4 sierpnia 2020 roku (Hezbollah zresztą zawsze sprzeciwiał się formalnemu i obiektywnemu śledztwu w sprawie tych tragicznych wydarzeń).

Obraz, który wyłania się w świetle ostatecznych wyników, jest jednak obrazem kraju walczącego o zmiany i tracącego zaufanie. Abstynencja dominowała wszędzie, nawet w lennach Hezbollahu: wyraźny przekaz nieufności wobec klasy rządzącej.

W każdym razie ustępujący prezydent, Michel Aoun, zobaczył, że liczba jego własnych posłów w parlamencie zmniejszyła się o połowę (jego partia jest w przeważającej mierze maronicka, ale sprzymierzona z Amalem i Hezbollahem), wyprzedzona przez Libańskie Siły Geagea, jego arcyrywala, który stał się wiodącą chrześcijańską partią Libanu. Częściowa porażka zresztą także dla samego Amalu i Hezbollahu, bo w południowym Libanie, historycznej twierdzy szyitów, wybrano Druza i chrześcijanina z innej frakcji.

Rola chrześcijan

Duchowe i kulturalne serce Libanu, powiedzieliśmy, jest z pewnością chrześcijańskie, zwłaszcza jeśli pomyślimy o głównych centrach duchowych kraju, którymi są dolina Qadisha (święta) na północy kraju, prawdziwy fulcrum syryjskiego chrześcijaństwa i Kościół maronicki (obrządku syro-antychrześcijańskiego).

Kościół maronicki, w komunii z Rzymem, bierze swoją nazwę od swojego założyciela, św. Marona, i ma swoją historyczną siedzibę w zielonej dolinie Qadisha, pełnej starożytnych klasztorów, osadzonych jak perły w skale i przekształconych, z biegiem czasu, w centra rozpowszechniania (trochę jak klasztory benedyktyńskie w Europie) wiedzy (pierwsza prasa drukarska w Libanie została zbudowana w jednym z nich), sztuki, kultury, różnych zawodów i rzemiosł, ośrodki (trochę jak klasztory benedyktyńskie w Europie) wiedzy (w jednym z nich powstała pierwsza prasa drukarska w Libanie), sztuki, kultury, różnych rzemiosł (w tym rolnictwa, zwłaszcza tarasowego), mądrości duchowej i bliskości ludzi.

Dowodem na to jest wielkie nabożeństwo, jakie wszyscy Libańczycy, zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie, czują do miejscowych świętych (np. słynny św. Charbel Makhlouf, św. Naamtallah Hardini, św. Rafqah), których sanktuaria są celem nieustannych pielgrzymek międzywyznaniowych i międzyreligijnych.

Ostatnie wybory potwierdziły również, że rola wspólnot chrześcijańskich pozostaje kluczowy dla losów kraju. Rzeczywiście, również dzięki wkładowi chrześcijan i prezydenta Michela Aouna, większość wyłoniona w poprzednich wyborach w 2018 roku zepchnęła kraj w orbitę szyicką, pod egidą Iranu, w tym przypadku, przy afirmacji partii chrześcijańskich odwołujących się do Sojuszu 14 Marca, Liban mógł zbliżyć się do Arabii Saudyjskiej, Izraela, a w konsekwencji do bloku zachodniego. Wszystko to jednak w przypadku możliwości utworzenia rządu, zważywszy na niepowodzenie w stworzeniu odpowiedniej większości parlamentarnej, z perspektywą dalszego paraliżu politycznego i stagnacji, jeśli nie pogłębienia, obecnego kryzysu.

Osobliwością libańską w świecie arabsko-islamskim jest nie tylko instytucjonalizacja obecności chrześcijańskiej na poziomie politycznym, ale również fakt, że wśród samych chrześcijan dominują katolicy, zwłaszcza maronici (inne Kościoły katolickie sui iuris obecne w kraju to Kościół melkicki lub greckokatolicki, który reprezentuje co najmniej 12% ludności, Kościół ormiańskokatolicki i Kościół syryjskokatolicki. Latynosi oczywiście też są obecni, choć w mniejszej liczbie).

Pisarz doświadczył, jak fascynujący jest ten popularny ekumenizm: nie jest rzadkością uczestniczenie w obiadach dużych rodzin, gdzie matki, ojcowie, bracia, siostry, szwagrowie, kuzyni są wyrazicielami wszystkich Kościołów obecnych w Libanie, zarówno katolickich, prawosławnych, jak i protestanckich.

Tak więc z biegiem lat patriarcha maronicki stał się postacią wybitną, nie tylko jako idealny przedstawiciel wszystkich wspólnot chrześcijańskich, ale także całego społeczeństwa obywatelskiego. Jego Kościół bowiem, oprócz tego, że jest wyrazicielem znacznej części ludności Libanu, jest również najbardziej aktywny w niesieniu pomocy nie tylko chrześcijanom, ale wszystkim ludziom.

Niedawno, z okazji przypadającego w 2022 r. święta św. Marona, patriarcha przypomniał władzom cywilnym tego kraju, że "libańscy maronici uczynili z wolności swoją duchowość", a także "projekt społeczny i polityczny", a postęp ten przekłada się nie tylko na wiarę i postęp, ale także na promowanie takich wartości jak miłość, godność i siła, w przeciwieństwie do "urazy, zawiści, nienawiści, zemsty i ducha poddania".

Kardynał Raï energicznie bronił pluralizmu kulturowego i religijnego Libanu, demokracji i rozdziału religii od państwa, promując szczególnie bliską mu koncepcję "pozytywnej neutralności" tego kraju, która pozwala zachować jego duszę i tożsamość jako miejsca spotkania cywilizacji, w rzeczywistości zniekształconego przez tych, którzy uczynili z niego "teatr konfliktu w regionie i platformę rakietową" (odniesienie do Hezbollahu jest oczywiste). Zdaniem Raï, który stał się prawdziwym pulsem kraju, "aby ocalić jedność Libanu i zademonstrować jego neutralność", konieczne jest poszanowanie historycznego trójkąta, który łączy "cel Paktu o Współistnieniu, cel roli chrześcijan i cel lojalności wobec samego Libanu".

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

Nie wystarczy chcą towarzyszenie, aby wiedzieć, jak towarzyszyć rodzinom

Kształcenie ludzi w rodzinie wymaga dziś nie tylko przekazywania wiedzy, ale także umiejętności bycie blisko rodzin.

7 Czerwiec 2022-Czas czytania: 2 minuty

W maju ubiegłego roku odbyła się w Barcelonie 1st International Workshop on Family AccompanimentW wydarzeniu wzięło udział osobiście ponad 500 osób z ponad 50 krajów świata, a w najbliższych miesiącach będzie można również uczestniczyć w trybie nagrywanym. Wydarzenie o wyraźnie praktycznym i realistycznym podejściu, łączące wykłady z okrągłym stołem ekspertów i sieciowanie.

Kształcenie ludzi w rodzinie wymaga dziś nie tylko przekazywania wiedzy, ale także umiejętności bycie blisko rodzin. Bądź gdzie są rodziny. Wspieranie ich w odkrywaniu własnych zasobów i umiejętności rozwiązywania trudności, jakie niosą ze sobą wszystkie relacje osobowe, jest właśnie tym, na czym polega towarzyszenie.

Ta zmiana paradygmatu oznacza podejście wykraczające poza terapię, mediację czy rozwiązywanie konfliktów. Rozumiejąc wszystkie te aspekty, towarzyszenie ma na celu dotrzymanie kroku codziennej rzeczywistości większości rodzin, które przechodzą - w mniejszym lub większym stopniu - kryzysy i dylematy.

Nowa kultura rodzinna powinna być odbudowywana bardziej za pomocą dobrych praktyk - stylów życia - niż za pomocą idei, które oczywiście też są potrzebne. Mariolina Ceriottineuropsychiatra i terapeuta rodzinny z Mediolanu, porusza kluczową kwestię: wewnętrzną siłę więzi jako filarów założycielskich rodziny w świecie rosnącej indywidualizacji. Optymistyczne spojrzenie uzupełnia Raphael Bonelli, wiedeński psychiatra, który zajmuje się zarządzaniem kryzysami rodzinnymi.

Inni eksperci, jak np. Francuz Thierry Veyron La Croix, założyciel La Maison des Families w Lyonie, przedstawili swoje dobre praktyki w zakresie towarzyszenia rodzinom z różnych krajów i dziedzin (sieci społeczne, radio, ośrodki edukacyjne, biura zawodowe, duszpasterstwo rodzin itp.), z wyraźnym tłem: "towarzyszenie rodzinom w zwyczajności".

Według słów Juana José Péreza-Soby, profesora Instytutu Jana Pawła II ds. małżeństwa i rodziny w Rzymie, oraz "inwestując czas", według Rafaela Lafuente, eksperta w dziedzinie edukacji afektywno-seksualnej, "musimy umieć rozmawiać z młodymi ludźmi o pięknie miłości, seksualności i rodziny". z Język Mercadonyaby zwykli ludzie mogli nas zrozumieć.

Ze swojej strony, María Pilar Lacorte, zastępca dyrektora Instytut Zaawansowanych Studiów nad RodzinąPodkreślił, że nie wystarczy chcieć towarzyszyć, aby wiedzieć jak towarzyszyć. Ważne jest, aby się uczyć, trenować. Sprzeczne jest to, że szkolimy się dużo do prawie wszystkiego: kariery, magisterium, prawa jazdy, języków... a znacznie mniej, jeśli w ogóle, w tej funkcji czy zadaniu, które będzie nas zajmować przez resztę życia: rozwoju naszego życia rodzinnego.

Tym właśnie zajmuje się Instytut organizujący to wydarzenie: badaniem, jak wyglądają dzisiejsze rodziny i jakie są ich rzeczywiste potrzeby, oferowaniem szkoleń towarzyszących i pomaganiem w rozwijaniu umiejętności. Z optymistycznym i pełnym nadziei nastawieniem, opartym na przekonaniu, że siła spajająca tkankę społeczną tkwi w jakości więzi rodzinnych.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.

Aktualności

Jordi PujolCzytaj więcej : "Przywódcy kościelni muszą przyjąć postawę proaktywną, czujną i odpowiedzialną".

Wspólne utrzymanie otwartości i poufności, walka z tuszowaniem sprawy i ochrona domniemania niewinności. Tematy te wyłaniają się z najnowszego opracowania na temat kontekstu nadużyć seksualnych w Kościele ze szczególnym uwzględnieniem przejrzystości i tajności, napisanego przez profesora prawa komunikacyjnego i księdza z Kuby. 

Giovanni Tridente-6 Czerwiec 2022-Czas czytania: 7 minuty

Patrząc na kwestię nadużyć w Kościele w ostatnich latach, widać wyraźnie, że wszyscy papieże mieli kluczowy moment, w którym szczególnie uświadomili sobie ten problem. Z papieżem Franciszkiem było to po powrocie z podróży do Chile w styczniu 2018 r. Zaczął otrzymywać ofiary, a następnie napisał dwa listy: m.in. List do Ludu Bożego pielgrzymującego w Chile (31 maja 2018), w którym otwiera refleksję na temat "sprawowania władzy" i "higieny relacji międzyludzkich" w Kościele. Y list do ludu Bożego (20 sierpnia 2018 r.), gdzie stawia na tym samym poziomie nadużycia władzy, nadużycia sumienia i nadużycia seksualne, używając określenia "kultura nadużyć".

"Fakt, że Kościół jest m.in. hierarchiczny nie jest problemem - tłumaczy OMNES ksiądz. Jordi Pujol -Profesor prawa i etyki komunikacyjnej na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. "Prawo powszechne Kościoła, jak również prawo partykularne jego instytucji, z jego Statutami, Regułami i radami, którym przełożeni muszą się podporządkować, są naturalnym hamulcem dla autorytaryzmu czy personalizmu. Problemem są zaniedbania dot. wymiar służby że sprawowanie władzy ma" - podkreśla. W tym sensie "trudno, aby nadużycie władzy stanowiło przestępstwo, ale fakt, że nie jest ono formalnie istotne z punktu widzenia karnego, nie oznacza, że jest prawnie lub moralnie obojętne" - dodaje Pujol.

Ostatnio Pujol wydał książkę wspólnie z księdzem z diecezji Camagüey na Kubie, Rolando Montes de Oca, tyt: Transparenza e segreto nella Chiesa Cattolica (Przejrzystość i tajemnica w Kościele katolickim) wydanej w języku włoskim przez Marcianum Pres. W kontekście naznaczonym rzeczywistością nadużyć, autorzy podkreślają zestaw wyzwań dla Kościoła, takich jak uzyskanie otwartości przy zachowaniu poufności, walka z tuszowaniem i ochrona domniemania niewinności.

Zdjęcie pracy Jordi Pujol

"To interesująca lekcja, jaką otrzymaliśmy od czasu sprawy McCarricka. Wydawało się, że jeśli ktoś zdobywał usługi seksualne z dorosłymi (w tym przypadku seminarzystami) to nic się nie działo. Teraz już nie: kategoria została uwzględniona. wrażliwy dorosły i dotyczy to również laików, którzy pracują w terenie funkcje organu w Kościele 一 odbija profesor一. Jednym z wyzwań stawianych przez papieża w tych listach z 2018 r. kultura opiekiUnia Europejska, która wzywa nas do wspierania, jak mówi Jordi Bertomeu, zdrowych asymetrycznych relacji eklezjalnych, które generują wolność i wewnętrzny pokój".

Czy kwestia nadużyć jest często omawiana z emocjonalnego punktu widzenia, wskazując palcem na oskarżonego i często zapominając o rozwiązaniach?

Z jednej strony instytucja ta często czuje się "publicznie wyróżniona", oblężona w obliczu tych spraw, które są denuncjowane w przestrzeni publicznej. Reakcja liderów jest często defensywna, w obliczu tego, co jest postrzegane jako zagrożenie lub atak. Z drugiej strony, publiczne mówienie o swoich błędach czyni cię bezbronnym i podatnym na ataki jako instytucja. Jest to bolesne upokorzenie, przez które trzeba przejść. Jest to otwarta rana, proces, który nie powinien być zamknięty w fałszywy sposób. Droga płynnej komunikacji i odpowiedzialności, którą proponujemy w książce, wydaje nam się właściwą drogą dla instytucji takiej jak Kościół, w której miliony ludzi pokładają swoje zaufanie.

Reakcja liderów jest często defensywna, w obliczu tego, co jest postrzegane jako zagrożenie lub atak. Z drugiej strony, publiczne mówienie o swoich błędach czyni cię bezbronnym i podatnym na ataki jako instytucja.

Jordi Pujol. Profesor etyki komunikacyjnej

Jak powinniśmy interweniować?

Jak stwierdził papież Franciszek, diecezje i instytucje kościelne muszą otworzyć kanały denuncjacji i odpowiedniego słuchania, muszą stworzyć zespoły powitalne, które ułatwiają odkrywanie nadużyć i ustalają protokoły działania. Aktywne i otwarte słuchanie ofiar doprowadzi do przyjęcia odpowiedniej odpowiedzialności prawnej i moralnej.

Biskupi i przełożeni są wezwani do bycia proaktywnymi, czujnymi i odpowiedzialnymi. Po ostatnich reformach kierownictwo Kościoła jest nie tylko odpowiedzialne przed Bogiem, ale także związane prawem kanonicznym. Żadna władza nie stoi ponad prawem. Zaniedbania, tuszowanie i brak odpowiedzialności rządzących są karalne. Wierzę, że nie ma odwrotu od tej bardziej przejrzystej i odpowiedzialnej formy rządu. 

Co wynika z przeprowadzonego przez Ciebie badania?

Nasza książka podkreśla, że konieczny jest dalszy postęp w tej zmianie kulturowej, która określa styl rządzenia Kościołem. Wszyscy zgadzamy się co do zasad: chcemy Kościoła, który jest otwarty, który słucha, który nie postrzega ofiar jako zagrożenia lub problemu, który ceni świeckich i kobiety, który nie jest elitarny, ale współodpowiedzialny....

W rzeczywistości te wszystkie zasady, które przyczyniają się do tego, że Kościół jest bardziej skłonny do udzielania informacji, do bycia odpowiedzialnym także przed wiernymi itd. są zawarte w Magisterium, ale czasami tam pozostają. Niektóre z nich stały się zobowiązaniami prawnymi, ale same prawa nie zmieniają tak naprawdę relacji w Kościele.

Książka mówi wiele o tworzeniu procesów komunikacyjnych z naszymi publicznościami (zewnętrznymi i wewnętrznymi), o wspólnej odpowiedzialności i to nie tylko "w górę", ponieważ liderzy są również odpowiedzialni "w dół" wobec swoich ludzi i całego społeczeństwa. 

Czy uważa Pan, że władze kościelne są dobrze nastawione do tych zmian?

Nie możemy być naiwni, w Kościele jest pewna tendencja do bezruchu i niewątpliwie jest opór. Ale jednocześnie uruchamia się nowe procesy: Kościół uczy się nie postrzegać ofiar jako zagrożenia, jako problemu. W tym sensie przywódcy Kościoła są wezwani do tracąc swój strach wysłuchanie świadectw i przeżyć ofiar. Tylko w ten sposób możemy otworzyć oczy i podjąć niezbędne działania lecznicze i profilaktyczne.

Piramidalna struktura zarządzania prawdopodobnie nie pomaga, ale powiedziałeś, że "bycie hierarchicznym" nie jest główną przeszkodą. Czy problemem jest sposób sprawowania władzy?

Tak to już jest. W Kościele mówimy, że ci, którzy rozumieją "autorytet jako władzę", mają złe nastawienie, bo "autorytet w Kościele to służba". Ale ja bym twierdził, że nie tylko. Przywódcy kościelni muszą wykazać - oprócz zapału do służby - prawdziwą miłość do Kościoła. Jednym ze sposobów przezwyciężenia nadużyć jest przypomnienie tym, którzy zajmują te stanowiska kierownicze, że ich autorytet jest zakorzeniony w Chrystusie i musi być karmiony przez zjednoczenie z Chrystusem. 

Biskupi i przełożeni nie są zwykłymi menedżerami czy politykami. Nie jest to łatwe, bo wymagamy od nich wszystkiego: żeby mieli wiedzę prawną, by pełnić rolę sędziów w swoim okręgu, żeby mieli kompetencje w aspektach ekonomicznych, by administrować dobrami, żeby mieli umiejętności przywódcze i rządzenia, żeby byli empatycznymi i dyspozycyjnymi duszpasterzami, żeby byli przygotowani doktrynalnie, żeby dobrze głosili i byli święci... prawie nic!

W Kościele mówimy, że ci, którzy rozumieją "autorytet jako władzę", mają złe nastawienie, bo "autorytet w Kościele to służba".

Jordi Pujol. Profesor etyki komunikacyjnej

Niedawno abp Scicluna, który od początku uważnie śledzi sprawę nadużyć z Watykanu, mówił o towarzyszeniu nie tylko ofiarom, ale i oskarżonym, a nawet potępionym. Jak można zintegrować te aspekty?

Nie jest to łatwe, ponieważ kiedy porusza się kwestię domniemania niewinności, może się wydawać, że staje się po stronie. Benedykt XVI wskazał na tę strategię bardzo wyraźnie już w 2010 roku, najpierw w. list do katolików w Irlandii a wkrótce potem w podróży do Wielkiej Brytanii, nalegając na trzy punkty: aby na pierwszym miejscu postawić ofiary; po drugie, zwrócić uwagę na sprawcę, któremu należy zagwarantować sprawiedliwą karę i trzymać go z dala od kontaktu z młodzieżą, a po trzecie, na prewencję i selekcję kandydatów do kapłaństwa, ponieważ należy również chronić wiarę.

Czy możliwe jest postawienie ofiar na pierwszym miejscu i utrzymanie domniemania niewinności?

Powinno być. Domniemanie niewinności jest zasadą prawa kanonicznego, która w prawie karnym została sformalizowana w kan. 1321 z. Nowa Księga VI Kodeksu Prawa Kanonicznego. Kolejną rzeczą jest jego zastosowanie w rzeczywistościSposób informowania i stosowania środków zapobiegawczych wobec księdza zgłoszonego jako potencjalny sprawca nadużyć (opuszczenie parafii, zaprzestanie sprawowania funkcji publicznych lub ubierania się jako ksiądz, itp.)

Michael Mazza wyjaśnił dla Omnes niektóre z tych szczegółów. Niektórzy księża zostali poinformowani o tych działaniach przez WhatsApp, a to bardzo poważna sprawa. Interesuje nas sprawiedliwość i prawda, ale także troska o wszystkich ludzi zaangażowanych w te często bolesne i długotrwałe procesy.

Wreszcie, co sądzisz o tańcu raportów na temat nadużyć w Kościele, które zostały opublikowane w różnych krajach, oraz o naciskach, jakie w tej kwestii wywiera Kościół w Hiszpanii i we Włoszech?

Audyt zewnętrzny i niezależne komisje śledcze są użytecznymi instrumentami zapewniającymi w wielu krajach oczy zewnętrzne powiedzieć prawdy, które czasem trudno rozpoznać, o ile są ekspertami. 

W Kościele zmagaliśmy się z tym, by pozwolić innym mówić nam, co widzą. Polityka, że "tajemnic rodzinnych się nie wietrzy, bo nie zostałyby zrozumiane", albo że "brudne pranie pierze się w domu" była częsta, nie tyle ze złośliwości, co z braku otwartości. 

Uczciwe dziennikarstwo, jak w przypadku m.in. Spotlight pomógł Kościołowi rozpoznać skandaliczną rzeczywistość, z którą niechętnie się mierzył. Jednak nie wszystkie komisje śledcze, ani nie wszystkie raporty ani sprzęt spotlight są równie kompetentne i mają dobre intencje. Sprawozdania z. Komisja Królewska w Australii lub Raport Johna Jaya w USA to dwa dobre przykłady dokładnych i uczciwych dochodzeń. Kościół wysłuchał więcej niż 90% zaleceń Komisja Królewska Australian. 

Czy to samo można powiedzieć o ostatnich opublikowanych raportach?

Nie do końca, nie uważam, że raporty francuskie i niemieckie są na tym samym poziomie. Wyjaśnienie tego zajęłoby zbyt dużo czasu. Na stronie moc To, co dajemy tym niezależnym komisjom, żeby o nas mówiły, jest ogromne i w tym sensie wartość "niezależności" jest ważnym czynnikiem, ale nie jedynym, ani nie należy jej dawać za wszelką cenę. Niezależność ta musi iść w parze z niekwestionowanymi kompetencjami, w przeciwnym razie audyty zewnętrzne są bez znaczenia. Jednym z problemów, które mogą wystąpić w Hiszpanii czy Włoszech jest to, że zawsze bycie pod presją medialnego reflektora może wpłynąć na skład drużyn, czy śledztwo, a to nie jest droga, którą należy podążać. Dochodzenie do prawdy i sprawiedliwości wymaga spokoju i czasu, a nie medialnego spektaklu.

AutorGiovanni Tridente

Edukacja

Edukacja za przepisami prawa oświatowego

Powinniśmy zaangażować się w perspektywę personalizacji edukacji. Wizja, w której celem edukacji nie jest zmiana struktur społecznych, ale formacja osoby.

Javier Segura-6 Czerwiec 2022-Czas czytania: 3 minuty

Po raz kolejny jesteśmy świadkami debaty na temat nowego hiszpańskiego prawa oświatowego, tj. LOMLOE w tych dniach, gdy ukazują się pierwsze podręczniki, które będą używane w nadchodzącym roku szkolnym. W rzeczywistości jest to ta sama debata, z którą mamy do czynienia od początku jej wdrażania, teraz uwidoczniona w podręcznikach, z którymi uczniowie będą musieli pracować.

Zarzut jest taki, że ta ustawa oświatowa proponuje wprowadzenie do klasy modelu ideologicznego partii rządzącej. I że czyni to w sposób przekrojowy za pomocą swoich najsilniejszych linii ideologicznych, takich jak tzw. perspektywa gender, oraz w sposób bezpośredni, proponując swoje konkretne postulaty w przedmiotach takich jak np. ekonomia czy historia.

Bardziej fundamentalnym problemem jest to, jak pojmujemy edukacjapo co jest edukacja. Bo to co robi LOMLOE to postawienie na model edukacji.

W prosty sposób, przyjmując nauki wielkiego mistrza, jakim był Abilio de Gregorio, Można powiedzieć, że mamy trzy szerokie podejścia do edukacji.

Po pierwsze. perspektywa instruktażowa. W tym modelu edukacja jest postrzegana przede wszystkim jako przekazywanie wiedzy, w nadziei, że wiedza sama w sobie wytworzy solidne i cnotliwe osobowości. Jest to podejście wywodzące się w dużej mierze z oświecenia, które w taki czy inny sposób jest obecne również dzisiaj w różnych propozycjach edukacyjnych.

Po drugie, istnieje coś, co można nazwać perspektywa socjalizacyjno-reprodukcyjna. Edukacja jest instrumentem społeczeństwa do reprodukcji siebie. Dziecko musi być przygotowane do wpasowania się w społeczeństwo, do umieszczenia czy też postawienia go w dobrej pozycji społecznej. Jest to podejście, które patrzy na edukację jako mechanizm pozwalający znaleźć pracę i dobrze odnaleźć się w przyszłości. Takie podejście uczy treści, których wymaga społeczeństwo, treści, które są przydatne. A te, które są uznane za przestarzałe lub mniej przydatne na rynku pracy, są odrzucane. Jest to pożywka dla wzrostu znaczenia języka angielskiego lub technologii i upadku nauk humanistycznych lub wiedzy artystycznej. W dużym stopniu edukacja staje się zmienną systemu gospodarczego. 

Trzecia wizja to. perspektywa socjalizująco-antycypacyjna. W tym przypadku edukacja jest pomyślana jako broń do przekształcania społeczeństwa. Edukacja jest postrzegana jako mechanizm tworzenia lepszego społeczeństwa w przyszłości. Kto ma wykształcenie, ten ma moc generowania określonego typu obywateli i określonego typu społeczeństwa. W tym przypadku edukacja jest na usługach ideologii, a więc stanowi obszar konfliktu politycznego.

Obecne prawo oświatowe jest w pełni zanurzone w tej drugiej mentalności, która jest zwykłą propozycją edukacyjną partii lewicowych i nacjonalistycznych. Tak samo jak perspektywa socjalizująco-reprodukcyjna jest typowa dla prawicowych partii politycznych. Mając dwie tak różne podstawowe wizje edukacji jesteśmy skazani na ciągły konflikt.

Personalizująca perspektywa edukacji

W rzeczywistości Abilio otwiera nową możliwość, która wyprowadza nas z tego kręgu konfrontacji, a która jest najwłaściwsza z punktu widzenia prawdziwego humanizmu chrześcijańskiego. Bo możemy też mówić o perspektywa indywidualna edukacji. W tym ujęciu celem edukacji nie jest zmiana struktur społecznych, ale kształtowanie jednostki. Uczeń znajduje się w centrum. Jej celem jest kształtowanie całych, kompletnych osób. Jest to edukacja, która prowadzi ucznia do bycia pojedynczym, oryginalnym i autonomicznym, panem samego siebie.

Ta perspektywa, która w centrum stawia osobę i jej integralną formację, z pewnością pomaga w doskonaleniu społeczeństw, ponieważ dzięki w pełni rozwiniętym osobom będziemy mieli w przyszłości bardziej sprawiedliwe społeczeństwa. Ale usuwa pokusę manipulacji politycznej. Na pewno szkoli ludzi do pracy, bo wydobywa potencjał, który każdy ma w sobie. Nie zaniedbuje jednak innej wiedzy niezbędnej do integralnej formacji osoby. Dostarcza wiedzy, bo bez wiedzy inteligencja nie może się rozwijać. Ale także kultywuje całą osobę i wszystkie jej zdolności i oddaje je na służbę społeczeństwu.

Postawienie osoby w centrum, o co prosi nas papież Franciszek w swojej propozycji globalnego paktu na rzecz edukacji, to perspektywa, która pomoże nam zrozumieć prawdziwą wartość edukacji. 

Watykan

Papież Franciszek: "Co może powiedzieć Ewangelia w dobie Internetu?".

Po odprawieniu Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego papież Franciszek odmówił modlitwę Regina Caeli i zaprosił wiernych do leczenia Ducha Świętego. 

Javier García Herrería-5 Czerwiec 2022-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek przewodniczyła w Bazylice św. Piotra Msza Święta w święto Ducha Świętego. Wielkie uroczystości z udziałem wiernych wracają w Watykanie do normy po pandemii. Na zakończenie uroczystości papież wyszedł na balkon swojego biura, aby pozdrowić zgromadzonych tam pielgrzymów i pomodlić się z nimi. Regina Caeli po raz ostatni w tym roku.

Z typową dla siebie jasną i przystępną pedagogiką papież podkreślił dwa główne zadania Ducha Świętego, uczyć y pamiętaj. W dobie internetu i globalizacji Ewangelia wydaje się wielu osobom książką nieaktualną. Papież Franciszek skomentował: "Może pojawić się obawa, że istnieje duży dystans między Ewangelią a codziennym życiem. Jezus żył dwa tysiące lat temu, były inne czasy, inne sytuacje i z tego powodu Ewangelia już teraz wydaje się przestarzała, nieadekwatna, by przemówić do naszej współczesności z jej wymaganiami i problemami.

Postępowanie z Duchem Świętym

Działanie Ducha Świętego ma fundamentalne znaczenie dla osobistej świętości i pracy ewangelizacyjnej, dlatego chrześcijanin musi mieć postawę uważnego słuchania. "W rzeczywistości, gdy Duch Święty naucza, aktualizuje i utrzymuje wiarę wiecznie młodą. Ryzykujemy, że wiara stanie się czymś muzealnym, a On zamiast tego dostosowuje ją do czasów. Duch Święty nie wiąże się bowiem z epokami czy przemijającymi modami, ale wprowadza w teraźniejszość aktualność Jezusa zmartwychwstałego i żywego. Jak czyni to Duch Święty? Poprzez wykonanie pamiętajmy. Tu jest drugi czasownik,  przypomnij sobieinnymi słowy przywrócić serce".

W ostatnich słowach Ojciec Święty zachęcił wiernych do zrobienia rachunku sumienia i czytania Ewangelii, aby odkryć wolę Bożą. "A my - spróbujmy zapytać siebie - czy jesteśmy zapominalskimi chrześcijanami? Czy może wystarczy przeciwność, zmęczenie, kryzys, by zapomnieć o miłości Jezusa i popaść w zwątpienie i lęk? Lekarstwem jest powołanie się na Ducha Świętego. Róbmy to często, zwłaszcza w ważnych momentach, przed trudnymi decyzjami. Weźmy Ewangelię do ręki i przyzywajmy Ducha Świętego. Możemy powiedzieć: Przyjdź, Duchu Święty, przypomnij mi o Jezusie, oświeć moje serce. Następnie otwieramy Ewangelię i czytamy mały fragment, powoli. A Duch Święty sprawi, że przemówi ona do naszego życia. 

Watykan

"Praedicate Evangelium": długo oczekiwana reforma

Konstytucja Apostolska wchodzi w życie 5 czerwca 2022 r. Praedicate Evangelium, o Kurii Rzymskiej i jej służbie Kościołowi.

Ricardo Bazán-5 Czerwiec 2022-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek z pewnością zostanie zapamiętany jako jeden z największych reformatorów, jakich miał Kościół. Wystarczy wejść do strona internetowa Stolicy Apostolskiejkliknij na sekcję Francisco odnaleźć dokumenty pontyfikalne, poprzez które Ojciec Święty na przestrzeni lat stanowił prawo.

Konstytucja Apostolska wchodzi w życie 5 czerwca 2022 r. Praedicate Evangelium, o Kurii Rzymskiej i jej służbie Kościołowi.

Franciszek dołącza w ten sposób do listy papieży, którzy zreformowali ten zespół organów wspomagających zarządzanie Kościołem. Od Sykstusa V z Immensae Aeterni Dei (1588), przechodząc przez św. Piusa X z Sapienti consilio (1908), św. Paweł VI z Regimini Ecclesiae universi (1967) i Święty Jan Paweł II z pastorałem Bonusem (1988).

Jest to długo oczekiwana reforma od czasu, gdy Franciszek w 2013 roku zapowiedział utworzenie Rady Kardynałów, która ma go wspierać w zarządzaniu Kościołem i pomóc w opracowaniu nowej konstytucji dla Kurii Rzymskiej. Ale jak ważna jest Kuria Rzymska? Chociaż nie jest on niezbędny do ukonstytuowania się Kościoła, to jednak praca, którą wykonuje, nie jest bez znaczenia. Tak zwane dykasterie pomagają papieżowi w kierowaniu całym Kościołem, złożonym z ponad 1,3 mld wiernych - podaje Rocznik Papieski. Rozumiemy, dlaczego ta norma, która ostatecznie weszła w życie 19 marca 2022 roku, była tak długo oczekiwana.

Reforma progresywna

Wydaje się jednak, że papież Franciszek postawił na postępową reformę. Obecna konstytucja apostolska podejmuje szereg reform, które papież rozpoczął już na początku swojego pontyfikatu.

Przykładem tego jest Dykasteria Nauki Wiary, która została zreformowana 14 lutego ubiegłego roku motu proprio Fidem servareUtworzono nowy urząd, ustanawiając w miejsce czterech urzędów, które wcześniej posiadał, dwie sekcje: jedną dla kwestii doktrynalnych i jedną dla kwestii dyscyplinarnych, każda z własnym sekretarzem i pod kierownictwem prefekta dykasterii.

Inną postępową zmianą lub reformą było utworzenie Dykasterii ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka, która wchłonęła cztery rady papieskie: Papieska Rada Cor Unum, Papieska Rada ds. Sprawiedliwości i Pokoju, Papieska Rada ds. Duszpasterstwa Migrantów i Ludzi Wędrownych oraz Papieska Rada ds. Duszpasterstwa Pracowników Służby Zdrowia.

Wycena Praedicate Evangelium

Jakiej oceny możemy dokonać Praedicate Evangelium?

Pozytywnym elementem jest uproszczenie schematu organizacyjnego kurii, a tym samym wyeliminowanie barier wynikających ze złożonej organizacji.

Kolejnym elementem jest wzmocnienie celu kurii, jakim jest wspomaganie papieża w misji Kościoła. Stąd nazwa konstytucji apostolskiej, która nawiązuje do nakazu Chrystusa skierowanego do swoich apostołów, aby głosili Ewangelię.

Jednocześnie papież zaznacza, że Kuria Rzymska ma za zadanie umacniać więź między następcą Piotra, Kolegium Biskupów i wschodnimi strukturami hierarchicznymi. Także z poszczególnymi biskupami oraz z różnymi organami krajowymi, regionalnymi czy kontynentalnymi.

Jest to punkt zasadniczy dla powodzenia reformy. Przypomnij sobie powód istnienia Kościoła, aby służyć wszystkim duszom w celu doprowadzenia ich do zbawienia.

W ten sposób będziemy wolni od poglądów ludzkich, politycznych czy ideologicznych, na które nie ma miejsca w Kościele, w przeciwnym razie misja powierzona mu przez Chrystusa zostanie zniekształcona.

Edukacja

Fermín LabargaAnachronizm to śmiertelny sposób oceniania historii".

Wezwanie do rozwagi w ocenianiu historii i do kontekstualizacji każdego momentu historycznego. Taką propozycję przedstawia dr Fermín Labarga, dyrektor Wyższego Instytutu Nauk Religijnych Uniwersytetu Nawarry, w wywiadzie dla Omnes, w którym podkreśla zadanie ISCR: "Oferować wysokiej jakości formację chrześcijańską".

Francisco Otamendi-4 Czerwiec 2022-Czas czytania: 9 minuty

"Dziś mamy wielką pokusę, by wszystko, co wydarzyło się w historii, oceniać według naszych kryteriów, kryteriów XXI wieku. To jest anachroniczne. Nie mogę oceniać społeczeństwa z XVI wieku, z XIII wieku, czy z IV wieku p.n.e., za pomocą kryteriów, które mam dzisiaj. Jeśli będziemy postępować w ten sposób, który jest niestety tak powszechny, nigdy nie będziemy w stanie prawidłowo zrozumieć rozwoju historii. Anachronizm, ocenianie wydarzeń jednej epoki według kryteriów innej, jest śmiertelnym niebezpieczeństwem dla tych, którzy chcą oceniać historię według dzisiejszych kryteriów.

Takiego zdania jest dr Fermín Labarga, profesor z La Rioja, dyrektor m.in. Wyższy Instytut Nauk Religijnych (ISCR) Uniwersytetu Nawarry, z którym rozmawialiśmy o Historii Kościoła i historii w ogóle, ale wcześniej oczywiście o ISCR, na którego stronie internetowej uruchamia kilka słów witamy.

Witać się z kim? W szczególności do studentów, świeckich profesjonalistów ze wszystkich środowisk; do tych w sektorze edukacji, w szkoleniach i kwalifikacjach, do kobiet i mężczyzn, którzy dołączają lub chcą dołączyć do łodzi jakości szkolenia z całego świata w Instytucie, który otworzył swój okres przyjęć 1 maja.

Omnes mówił już o tym Instytucie Nauk Religijnych. Uczyniła to ze swoim zastępcą dyrektora, prof. Tomás Trigo, zapytaliśmy uczniowie Teraz, po jakimś czasie, rozmawiamy z dr Fermínem Labargą, jej dyrektorem. Teolog i historyk, którego specjalnością jest historia i badanie przejawów pobożności ludowej, takich jak bractwa, "wielki skarb gromadzony przez wieki, ponieważ wpisuje się on również w coś tak ważnego jak inkulturacja wiary" - mówi.

ISCR Uniwersytetu Nawarry

Zacznijmy od twoich danych. Jesteś sługą. Z której piątki jesteś? Gdzie studiowałeś i kiedy otrzymałeś święcenia kapłańskie? Od jak dawna jest Pan dyrektorem ISCR?

- Urodziłem się w 1969 r. w Logroño, studiowałem na Uniwersytecie Nawarry, mam doktorat z teologii i historii, jestem księdzem od 1 października 1994 r.; jestem kapłanem diecezji Calahorra i La Calzada-Logroño, a 3 lipca 2020 r. zostałem mianowany dyrektorem Wyższego Instytutu Nauk Religijnych (ISCR) Uniwersytetu Nawarry.

Byłeś już zaznajomiony z ISCR, czy miałeś na myśli jakieś specjalne cele?

- Jestem profesorem na Wydziale Teologicznym od wielu, wielu lat. Tak naprawdę nie postawiłem sobie żadnego celu poza kontynuowaniem pracy, która już została wykonana, ponieważ wydaje mi się, że fundamentalne znaczenie, gdy przychodzi kierować czymś takim jak ISCR, ma dodanie do tego, co zostało zrobione, ponieważ w poprzednich latach nastąpił wielki rozwój jego działalności. Dlatego moim celem było nic innego, jak utrzymanie tego, co już zostało zrobione i, w miarę możliwości, przyczynienie się do jego dalszej poprawy.

Co musieliśmy zrobić? Aby zapewnić coraz lepsze nauczanie i aby to dotarło do jak największej liczby osób, bo jest to szansa dla wielu osób, które być może nie mogą uczestniczyć w zajęciach osobiście, ze względu na brak czasu lub dlatego, że nie odbywają się one w miejscu zamieszkania. Cóż, tutaj masz możliwość posiadania szkolenie Jakość chrześcijańska.

Wielu absolwentów ISCR, z którymi rozmawialiśmy, wyraziło swoje uznanie. Jak myślisz, dlaczego są tak zadowoleni?

- Przekonaliśmy się o tym również podczas badania studentów. Studenci przychodzą na szkolenie prowadzone przez Instytut Nauk Religijnych Uniwersytetu Nawarry zasadniczo z dwóch powodów. Po pierwsze, instytucja, czyli marka Uniwersytetu Nawarry ma prestiż, zarówno w Hiszpanii, jak i na arenie międzynarodowej. A po drugie, studenci, którzy przychodzą, szukają rygorystycznego i poważnego szkolenia; i w tym przypadku daje im duże bezpieczeństwo świadomość, że nauczanie jest, jak nie może być inaczej w instytucji takiej jak ta, zgodne z doktryną Kościoła katolickiego.

Z drugiej strony uczniowie odchodzą zadowoleni, bo mają poczucie, że dobrze wykorzystali swój czas, że się nauczyli, że poznali ciekawych ludzi, nie tylko wśród nauczycieli, ale i wśród innych uczniów, i że byli dobrze traktowani. Są to ważne klucze dla studenta, aby ukończyć studia i być dumnym z tego, że zainwestował czas i pieniądze.

Czy większość z tych opracowań jest dostępna w sieci?

- Zależy. Instytut Nauk Religijnych oferuje wszystkie studia prowadzące do uzyskania tytułu licencjata w dziedzinie nauk religijnych. To wymaga większej obecności. Ale oprócz tego mamy jeszcze Dyplomy, które są całkowicie online. Są to własne dyplomy Uniwersytetu Nawarry i w tym przypadku są one dostępne dla wielu osób z całego świata, i ogólnie można powiedzieć, że z dość wysokimi kwalifikacjami zawodowymi; studia, jak powiedziałem, które przyczyniają się do rozwoju wiedzy w niektórych dziedzinach teologii, takich jak teologia moralna, teologia biblijna, co zawsze jest bardzo udanym dyplomem.

Jest też taki, który zajmuje się różnymi aspektami teologii, można powiedzieć, że jest to jakby dyplom z teologii podstawowej, a następnie mamy taki z pedagogiki w wierze, który jest ukierunkowany na tych, którzy są bardziej zainteresowani nauczaniem, czy to dlatego, że zamierzają uczyć religii, czy też dlatego, że są katechetami lub wykonują inną posługę tego typu. Mamy też bardzo interesujący na temat Filozofii, Nauki i Religii, gdzie mamy sporą liczbę osób zainteresowanych tą bardzo owocną relacją, można powiedzieć, między światem filozoficznym, światem naukowym, a religią chrześcijańską, która musi być również obecna w tej debacie na poziomie akademickim. Są to dyplomy całkowicie internetowe, które cieszą się zainteresowaniem wielu osób. Prawda jest taka, że mamy studentów praktycznie na każdym kontynencie.

Historia Kościoła

Chciałbym się zatrzymać nad jego specjalnością - historią Kościoła.

- Właśnie wydaliśmy Ręcznie Starożytnej i Średniowiecznej Historii Kościoła. ISCR posiada zbiór podręczników, a 33. z nich to właśnie Historia Kościoła starożytnego i średniowiecznego, a następnie Historia Kościoła nowożytnego i współczesnego. Podręczniki są pisane przez każdego nauczyciela swojego przedmiotu. Napisałem Historię Kościoła starożytnego i średniowiecznego, numer 33. Cechą charakterystyczną tych podręczników, pisanych przez profesorów poszczególnych przedmiotów, jest próba zebrania w przystępnym podręczniku całej odpowiadającej im tematyki, przy czym cel jest bardzo pedagogiczny: są tam schematy, podsumowania itp.

podręcznik historia kościoła

W tej dotyczącej Starożytnej i Średniowiecznej Historii Kościoła, oprócz tekstów do komentarza, znajduje się przewodnik po samym komentarzu, a dla lepszego zrozumienia historii Kościoła zostały opracowane mapy. I starałem się w każdym tenie zaproponować trzy rodzaje bibliografii: jedną, aby przedłużyć studia, z przystępnymi książkami; drugą, aby pogłębić tematykę tego tematu, z książkami klasycznymi, już przemyślanymi; i trzecią dziedzinę z przyjemnymi lekturami, czyli powieściami, które mają związek z badanym okresem i które pomagają zrozumieć, może w bardziej zabawny sposób, badany okres.

Czy podręczniki zostaną przetłumaczone na inne języki?

- Kolekcja podręczników cieszy się dużym powodzeniem, działa już od ładnych paru lat, jest ich ponad trzydzieści, są tłumaczone na język angielski, polski i chiński.

Kultura i edukacja w stylu Woke

Wydaje się, że teraz jest chęć zaciemnienia historii, w ogóle, w edukacja młodzieży. Ponadto. kultura obudzona', odwołanie epok, autorów, ludzi?

- W podręczniku, we wstępie, jest szereg ostrzeżeń, które daję tym, którzy chcą studiować historię Kościoła, ponieważ istnieje szereg niebezpieczeństw. Pierwszym z nich, i stawiam go grubymi, dużymi literami, jest anachronizm, który polega na ocenianiu wydarzeń jednego okresu według kryteriów innego. Dzisiaj mamy wielką pokusę, aby wszystko, co wydarzyło się na przestrzeni dziejów, rozgrywać według naszych kryteriów, kryteriów XXI wieku. To jest anachroniczne.

Nie mogę oceniać społeczeństwa XVI wieku, XIII wieku czy IV wieku p.n.e. według kryteriów, które mam dzisiaj. Jeśli będziemy postępować w ten sposób, co jest niestety tak powszechne, nigdy nie będziemy w stanie prawidłowo zrozumieć rozwoju historii, zaznaczam w Podręczniku. Na przykład nie możemy zrozumieć prawdziwego znaczenia wypraw krzyżowych, jeśli podchodzimy do nich przy pomocy współczesnych kryteriów praw i wolności, takich jak wolność religijna, uznana przez wielkie traktaty... osiemnaścieset lat później! Musimy bardzo uważać na anachronizm, jest on śmiertelnym zagrożeniem dla tych, którzy chcą oceniać historię według dzisiejszych kryteriów.

Ale uznajecie, że z pewnością są rzeczy, które są złe.

- Oczywiście. Na przykład, morderstwo zawsze było morderstwem. Bez względu na okres historyczny. Nie oznacza to, że mamy iść na kompromis, że tak powiem, z tym, co było złe. Daleko od tego. Ale prawdą jest, że konieczna jest kontekstualizacja, aby zrozumieć każdy moment historyczny. Dziś niewolnictwo wydaje nam się straszne, ale pięćset lat temu nie wydawało się takie prawie nikomu. Konieczne jest zrozumienie każdego momentu historycznego z jego historycznymi współrzędnymi i kontekstualizacja wydarzeń.

To sprawi, że nie będziemy kierować się ruchami, które są częścią historycznego rewizjonizmu, który czasami przynosi nam więcej szkody niż pożytku, ponieważ w rzeczywistości rzeczy są takie, jakie są. I nie możemy próbować manipulować historią. To jest coś, co jest charakterystyczne dla wszystkich czasów, nie tylko teraz. Manipulacja historią. Manipulowanie historią nie przynosi nam korzyści.

Musimy umieć rozpoznać światła i cienie poszczególnych okresów historycznych. A potem, gdy przychodzi do oceny bohaterów, musimy też pamiętać, że nie możemy dokonać manichejskiego rozbioru. Albo mówiąc inaczej, jak w filmach o dobrym facecie/złym facecie. Nie wszystko jest tu czarno-białe. Jest duża skala szarości. Prawdopodobnie znajdziemy ludzi, którzy zrobili bardzo dobre rzeczy, a także zrobili złe rzeczy. Rzeczy godne pochwały i rzeczy godne potępienia. To powinno pomóc nam być bardziej wyważonym, ostrożnym, przy ocenie wydarzeń. I zawsze publiczne, bo historia nie bardzo ocenia to, co nie jest publiczne.

Zaznaczasz też w tym wstępie, że Historia Kościoła nie jest dla łatwo skandalizujących.

- Chciałbym przypomnieć, że Kościół jest jedyną instytucją na świecie, która przeprosiła lub przeprasza za niektóre błędy, które niektórzy jej członkowie popełnili na przestrzeni dziejów. Gdybyśmy mieli dokonać ogólnej oceny, to dobro, które Kościół uczynił na przestrzeni dziejów, jest nieskończenie większe niż zło, które niektórzy jego członkowie mogli popełnić w pewnych okresach.

Mimo to Jan Paweł II, przy okazji roku 2000, miał odwagę prosić o przebaczenie. A z drugiej strony Stolica Apostolska od dawna ma to zobowiązanie do prawdy polegające na otwarciu archiwów, ćwiczeniu w przejrzystości, które sprawia, że archiwa watykańskie i wszystkie inne są dostępne dla opinii publicznej, z dostępem do dokumentów, które jasno pokazują, co się stało. To jest bardzo ważne.

Kościół, czy konkretny naród, czy wspólnota, musi umieć pogodzić się ze swoją historią. Ze swoimi światłami i cieniami. Bo jeśli nie, to może się nam przydarzyć tak, jak przydarza się ludziom, którzy czasem nie są w stanie przyjąć części swojej historii, na przykład traumatycznej, i kończy się to ogromnymi problemami psychologicznymi. Może się to zdarzyć również instytucjom, czy narodom, jeśli nie będziemy w stanie pogodzić się z naszą historią, z jej światłami i cieniami. Chyba nie ma takiej ludzkiej zbiorowości, która nie miałaby świateł i cieni.

Zeszliśmy ze ścieżek historii, a czasu już prawie nie ma. Komentarz do religijności ludowej i bractwa...

- Całe badanie religijności ludowej można w zasadzie zaliczyć do bardziej współczesnych tendencji historii. W dzisiejszych czasach historia to nie tyle studiowanie wielkich postaci, wielkich wydarzeń, ale tego, co robili annałowie, historia annałów, na przykład we Francji, w latach 60. i 70. to studiowanie tego, co robili zwykli ludzie.

W Kościele zbyt wielką wagę przywiązaliśmy do postaci papieży, których ma, i biskupów... I wydaje się, że pomyliliśmy episkopologię diecezji z jej prawdziwą historią. Historia diecezji kształtowana jest przez to, co robili biskupi, ale także przez to, co robili duchowni, zakonnicy i oczywiście wierny lud. W tym sensie studiowanie ludu wiernego nie jest łatwe, bo nie pozostawił on wielu śladów historycznych. Ale można studiować ich przejawy pobożności, wszystko, co ma związek z pobożnością ludową, która jest wielkim skarbem gromadzonym przez wieki, ponieważ stanowi również część czegoś tak ważnego jak inkulturacja wiary. Wiara katolicka, wiara chrześcijańska, została inkulturowana wszędzie tam, gdzie dotarła. Ciekawe jest to, że inkulturacja w Ameryce nie jest dokładnie taka sama jak inkulturacja w Azji czy Afryce.

W naszym przypadku, który najbardziej badałem w Hiszpanii, istnieje bardzo stara, bardzo akceptowana inkulturacja wiary, z bardzo bogatymi przejawami. Wystarczy spojrzeć na Tydzień Wielkanocny, czy właśnie teraz, na pielgrzymki i festiwale odbywające się ku czci Matki Bożej. Mamy tam bowiem ślady tego, czego Lud Boży dokonał na przestrzeni wieków. Na podstawie dokumentów historycznych bractw możemy na przykład analizować to, co - jak powiedziałem - jest skarbem Kościoła, który trzeba cenić. Uważam, że w ostatnich latach tak się dzieje i staje się to jasne w wyniku wielu dochodzeń, które są prowadzone w tej dziedzinie.

Rozmowa mogłaby toczyć się dalej, bo Wyższy Instytut Nauk Religijnych Uniwersytetu Nawarry generuje ogromną aktywność. A ponieważ pobieżna lektura wstępu do podręcznika starożytnej i średniowiecznej historii Kościoła, autorstwa dr. Fermína Labargi, pozwala na przegląd innych niebezpieczeństw, które autor formułuje, na przykład "naiwności". Dyrektor ISCR podkreśla też, że "święci są prawdziwymi bohaterami historii Kościoła". Można to przeczytać w jego Podręczniku.

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

Papieskie wideo na czerwiec: rodzina drogą do świętości w życiu codziennym

Javier García Herrería-3 Czerwiec 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Na stronie Światowa sieć modlitewna papieża opublikował czerwcowy filmik z comiesięczną intencją modlitwy za, w tym przypadku, rodzinę. Na koniec miesiąca Światowe Spotkanie Rodzin.

Z wielkim realizmem Papież podkreśla, że "nie ma czegoś takiego jak doskonała rodzina, zawsze są jakieś ale". Ale to jest w porządku. Nie możemy bać się błędów; musimy się na nich uczyć, aby iść do przodu.

"My nieliczni; my, szczęśliwi nieliczni".

Poznajemy nauczycieli, dziennikarzy, piekarzy i fryzjerów, których jasnowidzenie w diagnozie społeczno-kulturowej naszego świata sprawia, że włosy na karku stają dęba. Nieliczne, owszem, ale mogące rzucić światło na takie kwestie jak obrona życia, wolność słowa czy natura rodziny.

3 Czerwiec 2022-Czas czytania: 2 minuty

Luis Hererra, w obszernym i nie mniej ciekawym artykule, który przynosimy Państwu w tym numerze Omnes na temat kultury woke, przytacza przedwczesne stwierdzenie G. K. Chestertona: "...kultura woke".Wkrótce będziemy żyli w świecie, w którym człowiek może zostać wygwizdany za powiedzenie, że dwa i dwa to cztery"..

Rozpatrując to zdanie w kontekście, w którym rząd zmienił, na mocy ustawy, matematykę, bo "oni są seksistami".Wizja wybitnego angielskiego pisarza jest wręcz przerażająca.

Są ludzie, którzy nie są tylko okularami, ale okularami dla społeczeństwa. Nauczyciele, dziennikarze, piekarze czy fryzjerzy, których jasnowidząca diagnoza społeczno-kulturowa sprawia, że włosy na karku stają dęba. To sprawia, że skóra się czołga, tak, dla niektórych, ponieważ rzuca im wyzwanie bezpośrednio w ich pracy; dla innych, ponieważ stawia ich twarzą w twarz z niekonsekwencją dominującej kultury, a zatem z pośpiechem zniszczenia, które samo się pochłania.

Mariano Fazio w wywiadzie zamieszczonym w ostatnim numerze Omnes zwrócił uwagę, że obecnie, "Głosimy wolność jako najwyższą wartość człowieka, ale żyjemy jako niewolnicy naszych zależności".. Tak zwana kultura obudzony podniosła każdą z tych zależności do rangi zasady moralnej.

Dziś nie wszystko się udaje, tylko to, co nieliczni uznają za słuszne. 

Od dziesięciu przykazań przeszliśmy do stu tysięcy. Często sprzeczne ze sobą i zjednoczone jedynie przez wrogość wobec nowi wrogowieWartości zakorzenione w wierze, rodzinie, wolności wychowania czy patriotyzmie. Ze strony "żyj i pozwól żyć na stronie "albo żyjesz według moich zasad, albo nie żyjesz wcale"..

Na szczęście w tym gąszczu mandatów i nowych praw pojawiają się nowe głosy: nieliczne lub liczne, znane lub nieznane, które mówią czarno na białym o znaczeniu rodziny, edukacji mnogiej, niezaprzeczalnej różnicy między mężczyznami i kobietami lub o obronie życia.

Tak, one też istnieją dzisiaj. Jest ich kilku, kilku "szczęśliwa garstka, banda braci", które wywracają do góry nogami pudełka, w których, paradoksalnie, ta libertariańska dyktatura próbuje etykietować i ukrywać każdego, kto nie myśli zgodnie z głównym nurtem.

Rzeczywiście, być może nieliczni, rzadcy, są ci, którzy ośmielają się podnieść głos, bez histrionicznego krzyku, w obronie prawdy, prawdziwa prawda o które kiedyś pytaliśmy w zabawach dla dzieci. Tych kilku, którzy zmienią świat i którzy wzywają nas, byśmy do nich dołączyli. Bo w rzeczywistości, jak wiemy, "prawda was wyzwoli". i ponieważ, jak zauważył Flanery O'Connor, "prawda uczyni cię dziwnym"..

Wolność zaangażowana, ta wolność, która pochodzi bezpośrednio ze zjednoczenia z prawdą, ta wolność, która broni rzeczywistości, nie zdradzając jej ideologią, jest dziś rzadkim dobrem, którym mamy moralny obowiązek dzielić się i pokazywać w całej jego wielkości.

AutorOmnes