Caritas uświadamia nam, że miłość nie jest czymś niestosownym. Jej 73 661 wolontariuszy i 5 408 pracowników kontraktowych to najbardziej przyjazne oblicze Kościoła.
Pawła i służy mi do opowiedzenia dzisiaj o wspaniałej i wyjątkowej historii miłosnej, jednej z tych, które trwają wiecznie: dokładnie 75 lat. Obchody tego ślubu blasku będą miały swój kulminacyjny moment 1 lipca, o godz. 18.30, podczas Mszy Świętej, której będzie przewodniczył kardynał Osoro w Almudenie.
Ale nie dajcie się zwieść, nie będzie odnowienia przysięgi ślubnej, wręczenia obrączek i modlitwy nad małżonkami, bo ta historia miłosna nie toczy się między dwojgiem ludzi, jak mogłoby się wydawać.
Pozwolę sobie na dygresję, aby zastanowić się nad tym, jak nadużywanie słowa miłość w naszym języku w odniesieniu do romantycznego związku między dwojgiem ludzi znacznie zdewaluowało jego znaczenie. Spadek jest wprost proporcjonalny do kruchości takich związków. Przy 100 000 rozwodów rocznie i związkach coraz bardziej efemerycznych, można powiedzieć, że miłość na całe życie jest, delikatnie mówiąc, rzadkością. A szkoda, bo większość ludzi chciałaby, żeby miłość trwała wiecznie. Dlatego 13 rozdział Pierwszego Listu do Koryntian, który posłużył za tytuł tego artykułu, jest jednym z najczęściej głoszonych czytań w ceremoniach ślubów kościelnych i cywilnych, a sam papież Franciszek w adhortacji o miłości w rodzinie Amoris Laetitia, stawia ją za wzór prawdziwej miłości. Miło słyszeć, ale trudno sprostać. Niemożliwe, powiedziałbym, bez pomocy łaski.
Tylko ten, kto doświadczył miłości, może z kolei być prawdziwą miłością dla innych. To właśnie udało się osiągnąć Cáritas Española, która obchodzi dziś 75. rocznicę powstania.
W tym czasie, z Koryntian 13Caritas wykazał, że. miłość jest cierpliwaTowarzyszymy ludziom w ich często powolnych procesach posuwania się do przodu, jeśli nie w ich chronicznych sytuacjach, to bez patrzenia na zegar czy kalendarz.
Caritas nauczyła nas, że miłość jest łagodnySą na usługach ubogich bezpłatnie, nie żądając niczego w zamian. 2,6 mln osób, którym w ubiegłym roku towarzyszyła pandemia, może za to ręczyć.
Dzięki Caritas nauczyliśmy się, że miłość nie jest zazdrosny, nie przechwala się y nie przytyćCaritas jest wzorcową organizacją w środku społeczeństwa. W obliczu ekshibicjonizmu niektórych organizacji pozarządowych, konkurencji między nimi oraz utowarowienia i upolitycznienia ubóstwa, cicha i pokorna, zawsze dyskretna praca Caritas jest światłem, które świeci w sposób szczególny. Niewiele instytucji inwestuje mniej w reklamę i spin doktorów, a udaje im się być tak istotnymi i cenionymi jak Caritas.
Caritas pozwala nam zrozumieć, że miłość to nie jest niestosowne. 73.661 wolontariuszy i 5.408 pracowników kontraktowych jest przyjazną twarzą Kościoła dla ludzi, którzy przychodzą do niego załamani, czasem tylko potrzebujący ucha, przyjaznego ramienia, wyciągniętej ręki.
Dzięki Caritas widzimy, że miłość nie jest samolubny. W 2021 r. zainwestowała 403 mln euro w swoje różne projekty i zasoby w Hiszpanii (o 16 więcej niż w poprzednim roku), utrzymując swój cel oszczędnościowy w sekcji Zarządzanie i administracja na poziomie 6,2%. Innymi słowy, z każdych zainwestowanych 100 euro tylko 6,20 euro przeznacza się na koszty zarządzania i administracji. Liczba ta utrzymywała się przez ostatnie 20 lat.
Ta miłość nie jest rozdrażniony i nie ponosi odpowiedzialności za zło Potwierdzają to wolontariusze i pracownicy Caritas, gdy znoszą często niewdzięczne lub zbyt wymagające traktowanie niektórych osób, które przychodzą do parafii, nie wiedząc o niepewności środków, jakimi dysponują, a przed którymi nie zamykają swoich drzwi. Także za spokojną reakcję organizacji, gdy musiała znosić krytykę ze strony tych, którzy atakowali ją z powodów politycznych lub ideologicznych.
Raporty, które Caritas wydaje za pośrednictwem Fundacji FOESSA od 1967 roku, pokazują nam, jak miłość i nie cieszy się z niesprawiedliwości, ale cieszy się z prawdy. Te prestiżowe badania socjologiczne ujawniają niesprawiedliwy podział bogactwa i prawdę o poziomie ubóstwa w Hiszpanii, wyznaczając kamienie milowe w wiedzy o sytuacji społecznej w Hiszpanii i umożliwiając dopracowanie reakcji i skuteczne towarzyszenie beneficjentom swoich działań.
Miłość, w Caritas, wszystkie wymówkiwskazując na grzech struktur i administracji, ale nie na grzesznika; wszystkie wierzeniawierząc w ludzi, którym pomaga, dając im wotum zaufania, którego społeczeństwo tak często im odmawia; wszystko czekapracy Komisji Europejskiej, szerząc nadzieję wśród tych, z którymi współpracuje i zachęcając społeczeństwo do wiary, że bardziej sprawiedliwy świat jest możliwy; oraz wszystko wspiera to wszystkoStawiamy czoła nowym wyzwaniom, które stawia przed nami zmieniające się społeczeństwo, nigdy nie opuszczamy gardy, ale zawsze idziemy do przodu, nawet jeśli dane zawsze wydają się iść przeciwko nam.
W Caritas, jak w małżeństwach na całe życie, miłość nigdy nie przemijaponieważ Deus caritas est (miłość jest Bogiem).
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Jak co miesiąc papież Franciszek zaprasza wiernych do włączenia się w modlitwę w konkretnej intencji. W czerwcu miesięczny filmik papieża zachęca nas do większej obecności osób starszych.
W tym miesiącu papież mówi do nas w pierwszej osobie, aby przekazać swoją intencję modlitewną. Jest on jednym z starsi które nigdy nie były "tak liczne w historii ludzkości". Jego zdaniem społeczeństwo oferuje osobom starszym "wiele planów opieki, ale niewiele projektów życiowych", zapominając o tym, jak wielki wkład mogą one jeszcze wnieść.
One "są chlebem, który karmi nasze życie, są ukrytą mądrością ludu", dodaje Papież. Papież zaprasza nas do "uczczenia ich" w "dniu im poświęconym":. Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych.
Udostępnienie tego filmu jest sposobem podziękowania im za wszystko, czym są i co robią w naszych rodzinach.
Joaquín Paniello: "Droga do Emaus pokazuje miłość Boga".
Rekonstrukcja rozmowy Jezusa z dwoma wędrowcami do Emaus, prześledzenie Jego słów w Dziejach Apostolskich, Ewangeliach i Starym Testamencie, mogłoby stanowić syntezę książki Dlaczego chodzisz smutny? Została napisana przez Joaquína Paniello, księdza mieszkającego w Jerozolimie, i przedstawiona na forum Omnes na temat Ziemi Świętej, w którym uczestniczyła również Piedad Aguilera, z działu pielgrzymek Viajes El Corte Inglés.
Francisco Otamendi-30 czerwca 2022-Czas czytania: 10minuty
Również cele religijne nabierają w tych tygodniach rozmachu w związku ze stopniowym powrotem do normalności. Oprócz Rzymu szczególne miejsce wśród nich zajmowała zawsze ziemia Pana, Ziemia Święta.
W tym kontekście "Pielgrzymki do Ziemi Świętej w następstwie pandemii" były przedmiotem Forum Omnes w Madrycie, sponsorowane przez Banco Sabadell, Fundación Centro Académico Romano (CARF) i Saxum Visitor Centre, multimedialne centrum zasobów, które pomaga odwiedzającym pogłębić wiedzę o Ziemi Świętej w interaktywny sposób, położone około 18 kilometrów od Jerozolimy.
Wśród obecnych byli: dyrektor ds. instytucji religijnych i trzeciego sektora Banco Sabadell, Santiago Portas; dyrektor generalny CARFLuis Alberto Rosales, oraz inne osoby związane z sektorem instytucji religijnych i turystyki religijnej, a także dyrektor Omnes, Alfonso Riobó, który moderował wydarzenie, oraz redaktor naczelna, María José Atienza. Łaciński patriarcha Jerozolimy, arcybiskup Pierbattista Pizzaballa, również interweniował w wideo u autora książki.
Odzyskiwanie popytu
Pierwszym mówcą był ksiądz Joaquín Paniello (Barcelona, 1962), doktor fizyki, filozofii i teologii. Od piętnastu lat mieszka i pracuje w Jerozolimie, właśnie opublikował 'Why do you walk sadly? La conversación de Jesús con los discípulos de Emaús" (Dlaczego chodzicie smutni? Rozmowa Jezusa z uczniami z Emaus), książka wydana przez emmausfootprints.
Następnie Piedad Aguilera, z Działu Pielgrzymek i Turystyki Religijnej Viajes El Corte Inglés, którą przytoczymy obszerniej później, przytoczyła pewne dane. "W 2019 roku Ziemia Święta przyjęła 4,5 mln odwiedzających, nawet przy poziomie nasycenia w niektórych miejscach. Potem przyszedł kowid: w marcu 2020 roku mieliśmy 800 000 odwiedzających i licząc, według izraelskiego Ministerstwa Turystyki. Rok 2019 był jeszcze gorszy. Ale sektor spodziewa się "wybuchowego popytu" w najbliższej przyszłości. "W 2023 roku myślę, że to będzie czas, kiedy wszystkie projekty, które mamy, będą realizowane z tą normalnością, którą mieliśmy w 2019 roku. Czekamy na wszystkich, którzy przyjdą z tą nadzieją - powiedziała Piedad Aguilera.
Katecheza
Uczestników wydarzenia powitał członek zarządu Banco Sabadell, Santiago Portas. Zaznaczył, że "dzisiaj po raz kolejny organizujemy Omnes Forum osobiście, albo w sposób hybrydowy, również poprzez streaming, i jest to radość dla wszystkich, że w tym powrocie do normalności pierwsze wydarzenie jest z Omnes".
Santiago Portas podziękował wszystkim za przybycie i powiedział autorowi, Joaquínowi Paniello, że "po przeczytaniu twojej książki stałem się jej ambasadorem". Wydaje mi się, że jej lektura jest katechezą, przez którą wszyscy powinniśmy przejść, aby odnaleźć naszą drogę, nasz prawdziwy sens".
Dyrektor Banco Sabadell podziękował również Piedad Aguilera, z Viajes El Corte Inglés, "naszemu partnerowi, z którym sformalizowaliśmy umowę, aby w tradycyjny sposób obsługiwać naszych klientów podczas ich podróży do miejsc religijnych i pielgrzymek". Na koniec podziękował za interwencję łacińskiemu patriarsze Jesusalén, monsignorowi Pierbattista Pizzaballa, członkowi zakonu franciszkańskiego.
Pielgrzymka, forma modlitwy
Dyrektor Omnes, Alfonso Riobó, zabrał następnie głos, aby podziękować Santiago Portas i Banco Sabadell "za gościnność, z jaką goszczą dziś na tym kolokwium". "Temat, który nas łączy, pielgrzymki w czasach po pandemii - dodał - przywołuje wiele wspomnień, przynajmniej dla tych z nas, którzy znają i często czytają Ewangelię, bo w tym fragmencie [fragmencie o uczniach z Emaus] przedstawiona jest być może pierwsza z pielgrzymek, a przynajmniej pierwsza z pielgrzymek chrześcijańskich, w sam dzień Zmartwychwstania".
"A jeśli myślimy o Ziemi Świętej, to prawdopodobnie jednym z emblematycznych miejsc, w których zatrzymuje się pamięć i wyobraźnia, jest Droga do Emaus, czy ją znamy, czy nie, być może poznamy ją wkrótce" - dodał Don Alfonso Riobó, który przywołał słowa włoskiego księdza, Don Giuseppe, który niedawno miał okazję być w Ziemi Świętej, po tym jak długo na nią czekał.
Powrót do Ziemi Świętej jest wielkim darem - pisał Don Giuseppe - bo tu są korzenie naszej wiary, obecność, życie Pana, życie Kościoła. Jest to tak naprawdę powrót do źródeł. Po tak długim czasie, w tej chwili jest to cenny dar, móc dać życie tej formie modlitwy, jaką jest pielgrzymka, formie życia, która pozwala nam cieszyć się pięknem Pana".
Refleksja nad Emaus i fragmentem Łukasza
"To nie jest książka podróżnicza, ani przewodnik modlitewny dla pielgrzymów, ale refleksja nad tym miejscem i tym fragmentem" - powiedział Alfonso Riobó przedstawiając Joaquína Paniello, który napisał pierwszą książkę przedstawiającą w formie dialogu rozmowę Jezusa z uczniami na drodze do Emaus.
Ale osiągnął to, rekonstruując na jej kartach ponad dwa tysiące lat historii opowiedzianej "poprzez bezpośrednie i efektowne obrazy, które ujawniają głęboką wiedzę biblijną, rygor teologiczno-filozoficzny i wielki szacunek dla źródeł" - powiedział łaciński patriarcha Jerozolimy, arcybiskup Pierbattista Pizzaballa, który napisał prolog do książki.
"Chciałbym skomentować i połączyć temat pielgrzymek z powodem powstania tej książki o Camino de Emáus" - powiedział Joaquín Paniello. "Przede wszystkim muszę powiedzieć, że nie pielgrzymowałem do Ziemi Świętej, bo pojechałem i zostałem. Kiedy jedziemy do Ziemi Świętej, jedziemy myśląc o sprawach Pana, o Jezusie. Ale czasem brakuje nam wymiaru korzenia. Bo Jezus był Żydem, żył judaizmem, żył wieloma rzeczami związanymi z judaizmem, a my czasami wiele rzeczy pomijamy, a wiele rzeczy, które są bardzo u podstaw, pomijamy".
"Niewiele wiemy o Starym Testamencie".
"Muszę wyznać, że będąc w Ziemi Świętej zacząłem znacznie bardziej doceniać Stary Testament i naród żydowski. W naszej liturgii, w naszych modlitwach, w błogosławieństwach jest wiele rzeczy, które nawiązują do tego, jak lud Izraela, w pierwszym wieku, żył judaizmem i jak wiele rzeczy odziedziczył do dziś".
Co to ma wspólnego z tą książką? Kiedy jedziemy do Ziemi Świętej musimy zobaczyć za nią Stary Testament. My, katolicy, bardzo mało wiemy o Starym Testamencie i umyka nam bogactwo informacji. "Teraz potrzebujemy w jakiś sposób przewodnika. I zdałem sobie z tego sprawę, kiedy tam byłem.
"Saxum Visitor Center powstało, aby przekazać postać Jezusa i Miejsca Święte. Kiedy projekt się rozpoczął, musiałem śledzić go z Rzymu, ale potem pojechałem do Jerozolimy w 2010 r. i mogłem śledzić, jeszcze przed rozpoczęciem budowy, sprawy związane z pozwoleniami (ziemia nie była jeszcze kupiona), a także współpracować z profesjonalistami, którzy zajmowali się tym, co było podstawowym pomysłem, aby przekazać to, czego chcieliśmy", wyjaśnił Joaquín Paniello.
"Zrozumieliśmy, że był na drodze Emaus, a bycie na drodze Emaus podsumowywało wszystko, co było pożądane w tym ośrodku" - reflektował autor książki. "Że to było w pewnym sensie tak, że ludzie przechodzący obok mogli powiedzieć, jak sami uczniowie: 'Czy nie pałały w nas serca, gdy mówił do nas w drodze i wyjaśniał nam Pisma?' A co powiedział Jezus, co im wyjaśnił? Wtedy zacząłem się w to zagłębiać.
"Potrzebowali porozmawiać o przepowiedniach".
"Nie studiowałem tak dokładnie Starego Testamentu. Miałem na zajęciach z teologii, etcetera. I zauważyłem kilka rzeczy, które naprawdę mnie uderzyły - dodał Joaquín Paniello. "Jednym z nich jest to, że pierwsi chrześcijanie, aby przedstawić Jezusa, potrzebowali mówić o Starym Testamencie, o proroctwach w szczególności, i o tym, jak wypełniły się one w życiu Jezusa. A św. Justyn np. w II wieku, gdy pisał do cesarza, to nie wystarczyło mu przedstawić Jezusa mówiąc, że był osobą niezwykłą, że czynił cuda itd. ale zaczyna od tego, że mówi: w narodzie żydowskim jest taka postać, która jest prorokiem, która mówiła, co będzie w przyszłości. I przedstawia Jezusa jako tego, w którym wypełniają się proroctwa".
Sytuacja podobna do tej, w której znalazł się św. Justyn
"W tej chwili jesteśmy w sytuacji podobnej do tej, w której znalazł się św. Justyn. Mówimy o Jezusie, a wielu ludzi uważa, że Jezus był wielką postacią, wielkim człowiekiem i tyle. Nie, zaraz, przecież jest plan Boży sprzed tysiąca lat, na przykład Dawid, a jeszcze wcześniej błogosławieństwo Jakuba dla jego synów, gdzie już jest mowa o tym, że ktoś przyjdzie, że Juda będzie miał berło, że będzie królem - Juda w tamtym czasie był tylko jednym z synów - i że to królowanie nie będzie stracone, dopóki nie przyjdzie ten, na którego czekamy. Było to szesnaście setek lat przed Chrystusem".
"Jest cały plan, a w miarę zbliżania się go intensyfikuje, a prorocy stają się coraz bardziej konkretni, mówiąc nam, co musi się wydarzyć w życiu Jezusa i jak to się wypełni w późniejszym okresie jego życia" - podkreślił Joaquín Paniello. "Oczywiście, to wprowadzenie nie oznacza, że nagle pojawia się Jezus, wielka postać, syn Boży, ale że jest wprowadzenie, które wydaje mi się bardzo ważne dla ewangelizacji".
To była jedna z rzeczy, która przykuła uwagę tego katalońskiego księdza przebywającego w Ziemi Świętej. Ale jest tego więcej. "Drugi ma związek z wysłaniem pierwszej wersji książki do wielu osób, które przekazały mi uwagi, a ja zebrałem wiele rzeczy od wielu osób. Książka jest nie tylko moja. Jeden z nich powiedział mi: ilekroć czytam 24 rozdział Łukasza, wpadam w złość, bo Łukasz mówi, że Pan powiedział im wszystko, co Pismo Święte mówi o sobie, a on nie mówi nic!
Autorytet Pisma Świętego
"Ale zdałem sobie sprawę, że on rzeczywiście mówi dużo, ale nie tam" - przekonuje w swojej książce Paniello. "Łukasz napisał również Dzieje Apostolskie. I zarówno w Ewangelii, jak i w Dziejach Apostolskich jest wiele odniesień do proroctw (pojawiły się one już u św. Mateusza, nieco wcześniej). A w Dziejach Apostolskich jest wiele przemówień niektórych apostołów".
"Te dyskursy byłyby długie - kontynuuje autor - a Łukasz w każdym dyskursie zamieszcza proroctwo, które logicznie wynikało z rozmowy z Jezusem. Jest to jedyny przypadek, kiedy Jezus przemawia do swoich apostołów nie ze swojego autorytetu, ale z autorytetu Pisma Świętego. Jest tylko jeden fragment, nieco podobny, ten o Samarytance, która zaczyna z Nim rozmawiać. Ale tutaj uzasadnia wszystko z Pisma Świętego, aby uświadomili sobie, że wszystko wypełniło się w życiu Jezusa. Że istnieje długi plan Boga. Jest wiele rzeczy, które będąc tam, uświadamiasz sobie głębiej".
Jezus ich przemienia
"Uczniowie z Emaus byli głęboko zniechęceni, zasmuceni. Ich stan umysłu był stanem całkowitej katastrofy" - podkreślił Joaquín Paniello podczas kolokwium, w momencie, który wydawał się kluczowy dla jego krótkiej prezentacji. "Od tego miejsca do powrotu do Jerozolimy o zmroku jest cała podróż z Jezusem, która ich przemienia. Pierwszą rzeczą, którą Jezus musiał zrobić, było uświadomienie im, że krzyż może mieć znaczenie. Że krzyż nie jest tak naprawdę nie do pogodzenia z miłością Boga".
"Ta część wydaje mi się być pierwszą rzeczą, która może odwrócić nasze własne doświadczenie. Zrozumienie, jaki jest Bóg i że tam też objawia się Boża miłość, jest bardzo ważne. Powiedziałbym, że wątek Bożej miłości jest w książce fundamentalny, bo chodzi o podkreślenie, że cały plan Boga dotyczy miłości. Każdy, kto przeczyta tę książkę, znajdzie w niej nowe rzeczy - podsumował.
Eksperci o Ziemi Świętej
"Ziemia Święta jest Ziemią Obiecaną. Kraina nieskończonych ścieżek, cały świat niespodzianek i wrażeń. Miejsce, w którym sacrum staje się codzienne i bliskie, które można poczuć w jego zróżnicowanych krajobrazach, w delikatnych aromatach, w kulturze, historii..., a przede wszystkim w głębokiej ciszy, która zaprasza do refleksji i modlitwy".
Tak zaczyna się opis pielgrzymki do Ziemi Świętej podany przez Dział Pielgrzymek i Turystyki Religijnej Viajes El Corte Inglés, którego częścią jest Piedad Aguilera i jej zespół. "Podróż niepodobna do żadnej innej, podróż, którą powinno się odbyć przynajmniej raz w życiu", jak powiedziała Piedad Aguilera podczas konferencji Omnes, w której "pielgrzymka do Ziemi Świętej jest podróżą przez sceny Starego i Nowego Testamentu, podróżą przez czas, podróżą przez tygiel, w którym zbiegają się różnorodne i zróżnicowane kultury, z zapałem poszukujące nowej drogi, która doprowadzi do pokojowego współistnienia różnych kultur i religii, które się tam przejawiają".
Podczas Omnes Forum, Piedad Aguilera rozpoczęła od przypomnienia niedawno podpisanego sojuszu pomiędzy Viajes El Corte Inglés i Banco Sabadell "w celu pobudzenia duchowych i kulturalnych podróży do miejsc kultu religijnego". Jest to projekt, który rozpoczęliśmy z wielkim entuzjazmem i ekscytacją".
W odniesieniu do książki Joaquína Paniello, Piedad Aguilera zwróciła uwagę, że "z technicznego punktu widzenia - jesteśmy oddani światu podróży - ta biblijna podróż, ta historyczna podróż, może dodać wiele wartości do naszych tras, zwłaszcza zaczynając od Saxum Visitor Centre, które znamy, które zapewnia fantastyczną lokalizację dla naszych pielgrzymów tego, czym jest Ziemia Święta. Jeśli potem pójdziemy tą drogą, na tyle na ile się da, do Emaus-Nicopolis, to będzie fantastycznie.
Przestrzegaćoczekiwanie pielgrzyma
"To prawda, że synteza naszych projektów w ciągu siedmiu dni jest dla nas nieco skomplikowana" - przyznał dyrektor Viajes El Corte Inglés. "To, czego szukamy, to po prostu, aby pielgrzym dał się ponieść i nie musiał się martwić o swój lot, o swoje zakwaterowanie itd. i aby zsyntetyzować ten program".
"Lubimy podkreślać, że pielgrzymka zaczyna się w momencie spotkania z naszą grupą, bo tam musimy wykryć, jaka jest prawdziwa motywacja pielgrzyma. I na tej podstawie wybieramy miejsca, gdzie sprawujemy Eucharystię, a przede wszystkim bardzo ważne jest wykrycie duszpasterstwa i liturgii wiary, aby pielgrzym otrzymał to, czego oczekuje, a jego oczekiwanie zakończyło się sukcesem.
"Co może być lepszego niż wycieczka do Ziemi Świętej!
"Nie jesteśmy poświęceni ewangelizacji, ale wierzę, że my wszyscy, którzy tu jesteśmy, mamy obowiązek, z naszych sfer, i po pandemii, zwiększyć tę pewność i tę gwarancję dla podróżnych, aby mieli to pragnienie doświadczenia, a co jest lepsze niż podróż do Ziemi Świętej" - zachęcała Piedad Aguilera.
"Niewątpliwie jest wiele miejsc na świecie, wiele miejsc kultu, ale zawsze powtarzamy, że Ziemia Święta to podróż niepodobna do żadnej innej. Proponujemy ją jako wycieczkę, którą trzeba odbyć przynajmniej raz w życiu, niezależnie od motywacji odwiedzającego. Mieliśmy grupy o bardziej kulturalnych zainteresowaniach, ale każdy, kto przybywa do Ziemi Świętej, przyjeżdża odmieniony, w taki czy inny sposób. Jeśli dodamy do tego opiekę duszpasterską księdza kapelana, który kieruje każdą pielgrzymką, oraz chrześcijańskich przewodników, których zawsze mamy u celu, to uważam, że jest to sukces.
"Oni bardzo dużo wycierpieli.
"Staramy się przybliżyć podróżnym świat wielkiego dziedzictwa kulturowego, które posiadamy, zarówno w Hiszpanii, jak i w takich miejscach jak Ziemia Święta. I dzięki temu generujemy doświadczenie, które jest dowodem wszystkiego, co się tam wydarzyło w ciągu tylu wieków, dla każdego wierzącego i niewierzącego" - kontynuował ekspert, który chciał podkreślić pomoc Kościoła dla wszystkich chrześcijan w Ziemi Świętej.
W ciągu tych dwóch i pół roku "wspólnoty chrześcijańskie w Ziemi Świętej, nie tylko te w Izraelu, ale także te w Palestynie, bardzo ucierpiały, ponieważ gość przynosi bogactwo i codzienne utrzymanie, a te dwa lata były bardzo trudne". I trzeba przyznać, że cały Zakon Franciszkański, z tym wszystkim, co oznacza w Ziemi Świętej, oraz inne instytucje religijne, przeprowadziły ważne działania, aby pomóc tym wspólnotom chrześcijańskim, które są mniejszością w Ziemi Świętej.
"To naturalny sposób na wspólne życie".
W odniesieniu do bezpieczeństwa, Piedad Aguilera dodała, "czasami oferowane są informacje polityczne lub społeczne, które tworzą 'strach przed Ziemią Świętą', ale kiedy odwiedza się stare miasto Jerozolimy i widzi, że można tam żyć w sposób naturalny, obawy się rozwiewają. Od czasu ostatniej Intifady myślę, że można podróżować z całkowitą normalnością".
Teraz uruchamiamy wszystkie zasoby, lotnicze i hotelowe, bo czeka nas "wybuchowy popyt". I w 2023 r. myślę, że to będzie ten moment, kiedy będziemy już dostosowani, gdzie wszystkie projekty, które mamy, będą realizowane z taką normalnością, jaką mieliśmy w 2019 r. Czekamy na wszystkich, którzy przyjdą z tą nadzieją". Piedad Aguilera chciała podkreślić na koniec "bezpieczeństwo, które możemy zapewnić podróżnym, w strukturze wyspecjalizowanych osób, które mamy w jednostce, wykupując ubezpieczenie w miejscu docelowym z szeroką ochroną zdrowia, aby podróżny mógł mieć spokój w przypadku zdarzenia, które może się zdarzyć każdemu. Nasza zdolność do reagowania na nieprzewidziane zdarzenia jest gwarantowana".
Późniejsza dyskusja dała możliwość zadawania licznych pytań prelegentom, o przewodników, o profil turystów i pielgrzymów, o pielgrzymowanie itp. co można obejrzeć na koncie Youtube firmy Omnes.
Liturgia jest prawdziwym spotkaniem z Chrystusem. Centralne idee "Desiderio desideravi".
Dnia 29 czerwca 2022 roku Ojciec Święty Papież Franciszek opublikował List Apostolski Desiderio desideravi o formacji liturgicznej Ludu Bożego. Jest to długi list, liczący 65 punktów, którym Papież Rzymski nie zamierza zajmować się wyczerpująco liturgią, ale raczej zaproponować pewne elementy do refleksji, aby kontemplować piękno i prawdę chrześcijańskiej celebracji.
Pierwszy punkt, który rozwija dokument jest Liturgia w dziś historii zbawienia. W tym pierwszym epigramacie Papież umieszcza nas w Misterium Paschalnym, prawdziwym centrum teologii liturgicznej soborowej Konstytucji o Liturgii,... Sacrosanctum Concilium. Ostatnia Wieczerza, Krzyż Chrystusa i Zmartwychwstanie, Misterium Paschalne, jawią się jako jedyny prawdziwy i doskonały kult miły Ojcu.
Liturgia jest środkiem, który Pan nam zostawił, abyśmy mogli uczestniczyć w tym wyjątkowym i cudownym wydarzeniu w historii zbawienia. I jest to środek, którym żyjemy w Kościele. "Od początku Kościół, oświecony przez Ducha Świętego, rozumiał, że to, co było widzialne z Jezusa, co można było zobaczyć oczami i dotknąć rękami, Jego słowa i gesty, konkrety Słowa Wcielonego, przeszło do sprawowania sakramentów" (List, n. 9).
Spotkanie z Chrystusem
Bezpośrednio związany z tym, co powiedzieliśmy do tej pory, jest drugi punkt Karty: Liturgia - miejsce spotkania z Chrystusem. Ten podtytuł przypomina nam bardzo znamienne sformułowanie z Listu, który Jan Paweł II napisał 25 lat po opublikowaniu Sacrosanctum Concilium: "Liturgia jest uprzywilejowanym miejscem spotkania z Bogiem i z Tym, którego On posłał, Jezusem Chrystusem" (św. Jan Paweł II, List apostolski do Apostołów, s. 4).. Vicesimusquintus annus, n. 7). W tym tkwi całe potężne piękno liturgii, powie Franciszek: jest ona spotkaniem z Chrystusem, bo nie możemy zapomnieć, że "wiara chrześcijańska jest albo żywym spotkaniem z Chrystusem, albo nie jest" (List, n. 10).
Liturgia to prawdziwe spotkanie z Chrystusem, a nie tylko mgliste przypomnienie. Spotkanie, które rozpoczęło się w Chrzcie Świętym, wydarzenie, które naznacza życie każdego z nas. I to spotkanie z Chrystusem w chrzcie, prawdziwa śmierć i zmartwychwstanie, czyni nas dziećmi Bożymi, członkami Kościoła, a przez to doświadczamy pełni kultu Bożego. "W rzeczywistości istnieje tylko jeden akt kultu, który jest doskonały i miły Ojcu - posłuszeństwo Syna, którego miarą jest Jego śmierć na krzyżu. Jedyną możliwością uczestnictwa w Jego ofierze jest bycie synami w Synu. To jest dar, który otrzymaliśmy. Przedmiotem działania w Liturgii jest zawsze i tylko Chrystus-Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa" (List, n- 15).
Picie z liturgii
Papież chce nam wówczas przypomnieć, jak to uczynił przy okazji m.in. Sobór Watykański i poprzedzającego go ruchu liturgicznego, że liturgia jest "pierwotnym i koniecznym źródłem, z którego wierni mają pić prawdziwie chrześcijańskiego ducha" (Sacrosanctum Concilium, n. 14). Dlatego "tym listem chciałbym po prostu zaprosić cały Kościół do ponownego odkrycia, strzeżenia i życia prawdą i mocą chrześcijańskiej celebracji". Nie chciałbym, aby piękno chrześcijańskiej celebracji i jej konieczne konsekwencje w życiu Kościoła zostały oszpecone przez powierzchowne i redukcyjne rozumienie jej działania lub, co gorsza, zinstrumentalizowane w służbie jakiejś ideologicznej wizji" (List, n. 16). Cel Listu, poza niektórymi sensacyjnymi nagłówkami, jest jasny po przeczytaniu tych słów Franciszka.
Wobec niebezpieczeństwa gnostycyzmu i pelagianizmu, do których Ojciec Święty obszernie odniósł się w liście programowym Evangelii gaudium, List stawia przed naszymi oczami wartość piękna prawdy chrześcijańskiej celebracji. "Liturgia jest kapłaństwem Chrystusa objawionym i danym nam w Jego Passze obecnym i działającym dzisiaj poprzez znaki zmysłowe (woda, olej, chleb, wino, gesty, słowa), aby Duch Święty, zanurzając nas w misterium paschalnym, przemieniał całe nasze życie, upodabniając nas coraz bardziej do Chrystusa" (List, nr 21).
W tym ustępie zawarte jest całe piękno i głębia liturgii: tajemnica, w której uczestniczymy, która uobecnia się poprzez znaki zmysłowe, która konfiguruje nas do Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego, przemieniając nas w Niego. Piękno, które - jak przypomina Papież Rzymski - nie jest zwykłym rytualnym estetyzmem, czy dbałością jedynie o zewnętrzną formalność obrzędu lub rubryki.
Dbałość o liturgię
Z logicznego punktu widzenia jest to konieczne, aby nie "pomylić tego, co proste, z banalnym niechlujstwem, tego, co istotne, z ignorancką powierzchownością, tego, co konkretne w działaniu rytualnym, z przesadnym funkcjonalizmem praktycznym" (List, n. 22). Należy zatem zadbać o wszystkie aspekty celebracji, przestrzegać wszystkich rubryk, nie zapominając jednak o tym, że trzeba pielęgnować "zachwyt przed tajemnicą paschalną, która jest istotną częścią akcji liturgicznej" (List, n. 24). Zachwyt, który wykracza poza wyrażenie sensu tajemnicy. "Piękno, podobnie jak prawda, zawsze rodzi zdziwienie, a gdy odnosi się do tajemnicy Boga, prowadzi do adoracji" (List, n. 25). Zdumienie jest istotnym elementem akcji liturgicznej, ponieważ jest to postawa tego, kto wie, że ma do czynienia z osobliwością gestów symbolicznych.
Po tym pierwszym wstępie Papież pyta: jak odzyskać zdolność do pełnego przeżywania akcji liturgicznej? I odpowiedź jest jasna: "Reforma Soboru ma ten cel" (List, n. 27). Papież nie chce jednak, aby nieakceptacja reformy, jak również powierzchowne jej zrozumienie, odciągały od znalezienia odpowiedzi na pytanie, które zadaliśmy wcześniej: jak możemy wzrastać w zdolności do pełnego przeżywania akcji liturgicznej, jak możemy nadal być zdumieni tym, co dzieje się na naszych oczach podczas celebracji? I jasna odpowiedź Franciszka: "Potrzebujemy poważnej i żywotnej formacji liturgicznej" (List, n 31).
Formacja liturgiczna
Formacja do liturgii i formacja z liturgii to dwa aspekty, którymi zajmuje się poniższy rozdział. W tej formacji do liturgii studium jest tylko pierwszym krokiem do wejścia w celebrowane misterium, bo aby móc je prowadzić, trzeba najpierw przez nie przejść. Nie należy też zapominać, że formacja do liturgii "nie jest czymś, co można zdobyć raz na zawsze: ponieważ dar celebrowanego misterium przekracza naszą zdolność poznania, to zaangażowanie musi z pewnością towarzyszyć stałej formacji każdego, z pokorą maluczkich, postawą otwierającą na zdziwienie" (List, n. 38).
Jeśli chodzi o formację z liturgii, to bycie przez nią uformowanym pociąga za sobą rzeczywiste egzystencjalne zaangażowanie w osobę Chrystusa. "W tym sensie w liturgii nie chodzi o wiedzę, a jej cel nie jest przede wszystkim pedagogiczny (choć ma swoją wartość pedagogiczną), ale jest uwielbieniem, dziękczynieniem za Paschę Syna, którego zbawcza moc wchodzi w nasze życie" (List, nr 41). Dlatego celebracja ma związek z "rzeczywistością uległości wobec działania Ducha, który w niej działa, aż do ukształtowania się w nas Chrystusa". Pełnią naszej formacji liturgicznej jest upodobnienie się do Chrystusa. Powtarzam: to nie jest proces umysłowy i abstrakcyjny, ale sprawa stawania się nim" (List, n. 41).
Unia nieba i ziemi
To egzystencjalne zaangażowanie odbywa się sakramentalnie. Poprzez stworzone znaki, które zostały przybrane i oddane w służbę spotkania ze Słowem wcielonym, ukrzyżowanym, umarłym, zmartwychwstałym, wniebowziętym do Ojca. Bardzo piękne jest zdanie Papieża, gdy przypomina, że "liturgia oddaje chwałę Bogu, ponieważ pozwala nam, tu na ziemi, widzieć Boga w celebracji tajemnic" (List, n. 43). I jak możemy na nowo stać się zdolni do symboli, jak możemy nauczyć się je czytać, aby nimi żyć? Przede wszystkim, powie Franciszek, poprzez odzyskanie zaufania do stworzenia. Inną kwestią będzie wykształcenie niezbędne do nabycia postawy wewnętrznej, która pozwoli nam sytuować i rozumieć symbole liturgiczne.
Jednym z aspektów, na który wskazuje Karta, aby strzec i wzrastać w istotnym rozumieniu symboli liturgii, będzie ars celebrandi: sztuka świętowania. Sztuka ta zakłada zrozumienie dynamizmu, który opisuje liturgię, bycie w zgodzie z działaniem Ducha, a także poznanie dynamiki języka symbolicznego, jego specyfiki i skuteczności (por. List, nn. 48-50).
Liturgiczne wyciszenia
Papież Franciszek przypomina, że temat ten dotyczy wszystkich ochrzczonych i wiąże się ze wspólnym działaniem (idąc w procesji, siedząc, stojąc, klęcząc, śpiewając, milcząc, patrząc, słuchając...), które wychowuje każdego z wiernych do odkrywania autentycznej wyjątkowości swojej osobowości, nie z nastawieniem indywidualistycznym, ale mając świadomość bycia jednym ciałem Kościoła.
Szczególnie ważnym gestem jest milczenie. Przewidują ją wyraźnie rubryki (w obrzędach wstępnych, w liturgii słowa, w modlitwie eucharystycznej, po komunii). Milczenie nie jest schronieniem, by ukryć się w intymnej izolacji, cierpiącym z powodu rytualności jak z roztargnienia, ale jest symbolem obecności i działania Ducha Świętego.
Ars celebrandi
Podczas gdy ars celebrandi dotyczy wszystkich ochrzczonych, Papież zwraca uwagę, że szczególną troską należy otoczyć wyświęconych szafarzy. Istnieją różne modele przewodniczenia, ale to, co istotne, to unikanie przesadnego personalizmu w stylu celebryckim. Aby ta posługa przewodniczenia była wykonywana dobrze, z artyzmem, zasadnicze znaczenie ma świadomość prezbitera, że sam w sobie jest jednym z trybów obecności Pana.
To sprawi, że nie zapomni, iż Zmartwychwstały musi pozostać protagonistą, tak jak podczas Ostatniej Wieczerzy oraz na Krzyżu i Zmartwychwstaniu. Chodzi o to, by w celebracji pokazać, że to Pan, a nie celebrans, jest bohaterem. "Kapłan jest przyuczany do przewodniczenia przez słowa i gesty, które Liturgia kładzie na jego ustach i w jego rękach" (List, n. 59). Należy zawsze pamiętać, że słowa i gesty liturgii są wyrazem, dojrzewających przez wieki, uczuć Chrystusa i pomagają w konfiguracji do Niego (por. Instr. Redemptionis sacramentum, n. 5).
Cel dokumentu
Papież Franciszek, podobnie jak wielokrotnie czynili to św. Jan Paweł II i Benedykt XVI, na zakończenie zachęca nas do ponownego odkrycia bogactwa soborowej konstytucji o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium. Jednocześnie powtarza, podobnie jak na początku i w różnych miejscach listu stanowiącego jego Leitmotiv, jego filo rossoNadzieja, że ten list pomoże "rozpalić na nowo zachwyt nad pięknem prawdy chrześcijańskiej celebracji, przypomnieć o potrzebie autentycznej formacji liturgicznej i uznać znaczenie sztuki celebracji, która jest w służbie prawdy misterium paschalnego i udziału wszystkich ochrzczonych, każdego zgodnie ze specyfiką jego powołania" (List, n. 62). Takie, a nie inne, są motywy leżące u podstaw tego pięknego Listu. Złota broszka, która ma nam przypominać o znaczeniu roku liturgicznego i niedzieli.
"Porzućmy polemiki, aby wspólnie wsłuchać się w to, co Duch mówi do Kościoła, zachowajmy komunię, nie przestawajmy się zachwycać pięknem Liturgii" (List, n. 65).
TytułThe Eternal Feminine. Pięćdziesiąt kobiet w książkach
AutorRafael Gómez Pérez
Strony: 202
Redakcja: Rialp
Miasto: Madryt
Rok: 2022
Bez większych pretensji książka jest zwięzłym zbiorem pięćdziesięciu opowiadań, w których autorka, biorąc za wzór różne postacie kobiece z literatury powszechnej, opisuje cnoty, wady i postawy, których te postaci są obrazem. Od wspaniałomyślnej pogody ducha Eugénie Grandet, czystości Katarzyny von Heilbronn czy cnoty Pameli po inne, mniej pozytywne cechy, takie jak okrucieństwo Elektry, obsesja wzbudzana przez Rebekę czy niemal nieznośna powierzchowność Madame Bovary.
"Wieczna kobieta" nie ma być standardowym podręcznikiem myśli, a raczej pracą, która służy jako przewodnik i pierwsze podejście do tych mniej lub bardziej znanych postaci w literaturze.
Bardzo ciekawa praca do wykorzystania w celach edukacyjnych przy poszukiwaniu przykładów i przybliżaniu wielkich dzieł wszystkich czasów, a także jako punkt wyjścia do rozmów, zwłaszcza z młodzieżą, na wielkie tematy dotyczące człowieka. Mała windykacja postaci kobiecej, z jej różnorodnymi niuansami, w historii literatury światowej i w konstrukcji archetypów, które dotarły, niemal w niezmienionej formie, do dnia dzisiejszego.
Wskazówki Jezusa dotyczące misji, u Marka i Mateusza skierowane są do Dwunastu, u Łukasza znajdują się w dwóch dyskursach, pierwszy do Dwunastu (9, 1), drugi do siedemdziesięciu dwóch. Liczba ta przypomina siedemdziesiąt narodów pogańskich wspomnianych w Księdze Rodzaju (siedemdziesiąt dwa w wersji greckiej): oznacza to, że misja nie ogranicza się do narodu izraelskiego, ale dotrze do niego. "aż po krańce ziemi", jak powie Jezus przed swoim wniebowstąpieniem.
Może też odnosić się do siedemdziesięciu starszych, których Bóg poprosił Mojżesza o wybranie do pomocy w rządzeniu ludem, do których później dodano jeszcze dwóch, podkreślając, że ich misja ma boskie pochodzenie.
Czyny i słowa Jezusa określają ucznia i misję. Wysyła ich po dwóch: ich braterstwo jest niezbędne, nie idą sami, aby się wzajemnie wspierać. Posyła ich przed sobą: ich rolą jest otwieranie drogi, są prekursorami, jak Chrzciciel. Pierwszym zadaniem, jakie im daje, jest modlitwa do Pana żniwa o wysłanie robotników. Pan żniwa nie chce też działać sam: angażuje swoich pracowników w powołanie innych pracowników, w ich modlitwę. Ostrzega ich, że będą jak baranki pośród wilków.
Napomina ich jednak, by szli bez bagażu. Ale przed swoją pasją powie do nich: "Kiedy wysłałem cię bez torby, bagażu czy sandałów, czy czegoś ci brakowało? Powiedzieli: "Nic". "Ale teraz, kto ma sakiewkę, niech weźmie ją ze sobą, i torbę na siodło, a kto nie ma miecza, niech sprzeda swój płaszcz i kupi. Oznacza to, że ta konkretna rada nie była ważna w każdych okolicznościach. Z drugiej strony, napomnienie do oderwania się od rzeczywistości jest aktualne na zawsze.
Pierwszym darem, jaki przynoszą od Jezusa, jest pokój i radzi im, by zachowali go dla siebie na wypadek, gdyby go nie otrzymali. Następnie musi uzdrawiać chorych. Dopiero po trzecie mogą głosić, że królestwo jest na wyciągnięcie ręki. Dobrze, że otrzymują swoje utrzymanie, ale nie mają chodzić od domu do domu, jak gdyby w celu propagandy lub tworzenia opinii lub grupy władzy.
Łukasz bardzo zwraca uwagę na oderwanie uczniów od światowych ambicji: dwukrotnie pisze, że Jezus mówi Dwunastu, że władza to służba, i jest jedynym ewangelistą, który odnotowuje te ich słowa: "Tak samo i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam nakazano, mówcie: 'Jesteśmy nieużytecznymi sługami'. Zrobiliśmy wszystko, co powinniśmy byli zrobić".
Z takim przygotowaniem uczniowie idą i ujarzmiają nawet demony. Jezus widzi, że szatan spada jak błyskawica. Wracają pełni radości, a Jezus zapewnia ich, że nic nie może im zaszkodzić. Ale mówi im, żeby nie cieszyli się z powodu wyniku, ale dlatego, że zostali wybrani przez Boga i mają obiecaną jego wieczną wdzięczność.
Homilia na czytania z niedzieli 16.
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Kościół opłakuje zabójstwo dwóch kolejnych księży w Nigerii
W tym tygodniu w Nigerii zamordowano kolejnych dwóch księży. Ojciec Christopher Odia i ojciec Vitus Borogo, najnowsze ofiary w długim szlaku rozlewu krwi. Jest to trzeci poważny atak na katolików w ciągu ostatniego miesiąca.
Antonino Piccione-29 czerwca 2022-Czas czytania: 3minuty
Dwóch księży zginęło w ten weekend w południowym stanie Edo i północno-środkowym stanie Kaduna. Minęło zaledwie kilka tygodni od masakry w niedzielę Zielonych Świątek, podczas której w kościele św. Franciszka Ksawerego w Owo, w południowo-zachodnim stanie Ondo, zabito co najmniej 40 osób.
Morderstwo z zimną krwią
Ksiądz Krzysztof Odia, lat 41, został uprowadzony wczoraj ze swojej plebanii w kościele św. Michała, gdy przygotowywał się do odprawienia mszy. Ksiądz został później zabity przez napastników, podało lokalne oświadczenie kościelne. W sobotę ojciec Vitus Borogo, kapłan archidiecezji Kaduna, został zabity w Prison Farm, w wyniku nalotu "terrorystów", według ojca Alumuku, o czym donosiła również lokalna prasa i źródła Pomocy Kościołowi w Potrzebie.
50-letni ksiądz "był tam", wyjaśnia szef komunikacji społecznej archidiecezji w Abudży, "z dwoma osobami, jego bratem i innym chłopcem, którzy zostali później porwani" przez strzelców. "Znałem ojca Vitusa, ponieważ był moim studentem, kiedy byłem rektorem seminarium św. Jakuba w diecezji Makurdi, w stanie Benue" - wspomina ojciec Alumuku. "Był bardzo miłym i jasnym chłopcem. Spotkałem go niedawno, kilka miesięcy temu w Kadunie. Jako kapelan Politechniki Stanowej w Kadunie prowadził w wierze katolickich studentów tej uczelni, aby byli pozytywnymi znakami w lokalnej społeczności".
Nigeria, kraj męczenników
"Jako księża nie cofamy się, nie boimy się: jesteśmy gotowi być męczennikami, bo to z krew męczeństwa, jak będzie wzrastał Kościół w Nigerii". To słowa księdza Patricka Alumuku, szefa komunikacji społecznej archidiecezji Abudży i dyrektora krajowej telewizji katolickiej Nigerii, w obliczu rozlewu krwi, który tragicznie dotknął afrykański kraj, a Kościół katolicki w szczególności.
"Obszar Kaduny jest jednym z terenów najbardziej dotkniętych przez pasterzy Fulani" - wyjaśnia kapłan, nawiązując do koczowniczej grupy etnicznej z Afryki Zachodniej. Ich obecność rozciąga się od Mauretanii do Kamerunu, często w krwawym konflikcie z osiadłą ludnością rolniczą. Ogólny kontekst braku bezpieczeństwa jest generowany przez przemoc różnych oddziałów islamskiej grupy ekstremistycznej Boko Haram.
Wniosek o pomoc do władz
Alumuku mówi o "dżihadystycznym" drylu w kraju, twierdząc, że "Kościół katolicki jest celem do ataku" po prostu "z powodu swojej chrześcijańskiej wiary: nie walczymy z nikim, nie mamy broni". W imieniu Signis Nigeria, lokalnego oddziału Światowego Katolickiego Stowarzyszenia Komunikacji, którego ks. Alumuku jest prezesem w Abudży, kapłan wzywa "agencje bezpieczeństwa na szczeblu federalnym i stanowym do zintensyfikowania wysiłków w celu postawienia zabójców przed sądem, przy jednoczesnym zwielokrotnieniu ich wysiłków" w celu ochrony życia wszystkich obywateli.
"Państwo ma obowiązek chronić wszystkich Nigeryjczyków" - mówi abp Matthew Man-Oso Ndagoso z Kaduny. "To straszna rzecz. Kościół jest zraniony, ale nie tylko Kościół: wszyscy Nigeryjczycy są zranieni przez to, co się dzieje. "Ludzie nie czują się bezpiecznie w swoich domach, na ulicach, gdziekolwiek" - kontynuował prałat. "Setki Nigeryjczyków padają ofiarą porywaczy i terrorystów, a wszystko to - zauważa - "bezkarnie". "Jeśli w kraju panuje pokój, ci, którzy mają zadanie głoszenia Ewangelii, jak my, mają taką możliwość; tam, gdzie nie ma pokoju i bezpieczeństwa, jak to ma miejsce obecnie, nasza praca" jest trudna, "hamowana" przez to, że "nie możemy się swobodnie poruszać". To, konkluduje arcybiskup Kaduny, "jest straszna sytuacja, w której żyjemy dzisiaj" w Nigerii.
Tragiczny miesiąc
Kraj ten przeżył długi i przerażający szlak rozlew krwi w świecie katolickim. Na początku tego miesiąca pisze. CNAW oświadczeniu "rewolwerowcy zaatakowali kościół katolicki i baptystyczny w stanie Kaduna, zabijając trzy osoby i podobno uprowadzając ponad 30 wiernych". Potępiono haniebny i tchórzliwy atak na kościół katolicki w stanie Ondo w dniu 5 czerwca.
W odniesieniu do ostatniego tragicznego epizodu, agencja informacyjna Fides poinformował o ujęciu dwóch porywaczy księdza Krzysztofa. "Dwóch z zabójców zostało schwytanych przez społeczność, która była na tropie porywaczy" - wyjaśnił biskup pomocniczy Minny, monsignor Luka Gopep.
Od początku roku w samej Nigerii zginęło trzech księży. Pierwszy z nich, ksiądz Joseph Aketeh Bako, został uprowadzony, a następnie zabity 20 kwietnia. Agenzia Fides podaje również, że w pierwszych miesiącach roku zabito do tej pory 900 chrześcijan. Ten zachodnioafrykański kraj zmaga się z falą przemocy ze strony uzbrojonych gangów, głównie w niechronionych społecznościach wiejskich. Od 2009 roku, kiedy to powstało powstanie Boko Haram, Nigeria znajduje się w stanie całkowitego braku bezpieczeństwa.
W piątek 24 czerwca Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. Roe vs. Wadektóra od 1973 roku chroniła "prawo" do aborcji w USA. Kiedy ogłoszono decyzję, tysiące ludzi wyszło na ulice, aby świętować, podczas gdy wielu innych wyszło na ulice w proteście.
Aborcja jest prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjną kwestią moralną na Zachodzie od ponad pięćdziesięciu lat.
Żądania pro-lifersów wydają się rozsądne, o ile wierzą oni, że stawką jest ludzkie życie. Zwolennicy aborcji są jednak w równym stopniu przekonani, że jest to prawo człowieka, jakim dysponują kobiety, gdyż uważają, że embriony czy płody nie są osobami posiadającymi prawa.
Osobiście jestem przeciwnikiem aborcji, ale w tych wierszach nie chcę się zagłębiać w argumenty obu stron. Chcę podkreślić fakt, że wyraźnie się nie zgadzamy. Jeśli wszyscy to uznamy, to kolejną rzeczą, którą możemy rozważyć, jest to, jak możemy wspólnie pójść naprzód w wyjaśnianiu tej kwestii.
To prawda, że można sądzić, iż osiągnięcie porozumienia w tej sprawie jest niemożliwe. Istnieją ku temu dobre powody: Stanowiska obu stron są bardzo mocne. Prawie nie słuchamy nawzajem swoich racji, jest wiele sprzecznych interesów gospodarczych, jest to sprawa, która angażuje nas emocjonalnie itd.
Teraz, po tylu wiekach historii, zastanawiam się, czy może nie dałoby się rozwiązać naszych różnic w sposób bardziej racjonalny i pokojowy. Na przestrzeni dziejów istoty ludzkie rozwiązywały nasze spory uciekając się do wojny, osobistych dyskwalifikacji, a ostatnio do odwołania lub społecznego potępienia. A prawda jest taka, że ma to sens, bo przymusowe narzucanie innym swoich pomysłów często przynosiło efekty. Wielokrotnie się to sprawdzało, wszczepiając pewną wizję świata.
Myślę, że to jest powód, dla którego wszyscy możemy ulec pokusie narzucenia przez większość praw, które uważamy za sprawiedliwe. A ponieważ przemoc nie jest już społecznie akceptowana, wolimy się do niej nie uciekać, chyba że nie mamy innego wyjścia.
Jestem pewnie trochę naiwny, ale zastanawiam się, czy nie moglibyśmy prowadzić spokojnego dialogu w kontrowersyjnej kwestii moralnej. Nie jest to oczywiście łatwe, ale jeśli nie spróbujemy, ryzykujemy dalsze pogłębienie polaryzacji, która coraz bardziej dzieli nasze społeczeństwa.
Dzięki decyzji amerykańskiego sądu pro-lifersi odnieśli wielkie zwycięstwo, obalając wyrok, który wydawał się nie do ruszenia. Jutro jednak to proaborcjoniści wygrają kolejną bitwę. Teraz, co do czego chyba wszyscy możemy się zgodzić, to fakt, że narzucanie praw przez wąską większość nie rozwiązuje różnic społecznych. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że je poszerza.
Powinniśmy więc wszyscy zaakceptować fakt, że trzeba zmierzyć się ze złożoną i niewygodną debatą moralną. Michael Sandel, słynny profesor Harvardu i laureat Nagrody Księżniczki Asturii, poświęcił wiele prac na wyjaśnienie, dlaczego większość debat społecznych dotyczących kontrowersyjnych kwestii moralnych w rzeczywistości nie miała miejsca. Jego badania pokazują, że nie ma znaczenia, czy chodzi o aborcję, eutanazję, małżeństwo osób tej samej płci czy macierzyństwo zastępcze: w żadnym z tych przypadków nie doszło do prawdziwego dialogu. Nie ma też żadnej różnicy między tym, jak procesy decyzyjne przebiegały w jednym i drugim kraju. We wszystkich z nich znajdujemy legislacyjne narzucenie jednych większości nad innymi.
Jeśli więc wszyscy mamy się nawzajem szanować i iść do przodu jako społeczeństwo, obie strony muszą szukać prawdy w każdej kwestii, jeśli mamy ją naprawdę rozwiązać. A jak będzie możliwe przezwyciężenie sporów? Jestem osobiście przekonany, że w każdej kwestii, w której się nie zgadzamy, istnieje wiele aspektów tej samej kwestii, w których się zgadzamy. Tylko wychodząc od tego, co wszyscy akceptujemy, możemy dokładnie wyjaśnić, w czym się nie zgadzamy. I w tym momencie pozostanie nam zadać sobie pytanie, jak możemy żyć razem.
Weźmy przykład z niedawno obalonego wyroku w sprawie aborcji. Stanowiska prezydenta Joe Bidena i biskupów USA są diametralnie różne, jeśli chodzi o ocenę decyzji Sądu Najwyższego. Obaj jednak podkreślili, że ważne jest, aby nie doszło do wybuchu przemocy. Fakt, że niektóre stany zakazują teraz aborcji, a inne jeszcze ją ułatwiają, nie rozwiązuje podstawowego problemu. Jesteśmy daleko od pokojowego współżycia i od stworzenia warunków dla klimatu, w którym prawda o pochodzeniu życia może zostać wyjaśniona.
W tym sensie triumfalizm pro-life nie może być rewanżystowski: nie wystarczy zakazać aborcji w niektórych stanach, jeśli nie pomoże to naprawdę wszystkim matkom, które mają trudności z wychowaniem dzieci. A ocieranie się o zwycięstwo w obliczu zwolenników pro-choice też niewiele da (niezależnie od tego, czy zrobią to samo, gdy wygrają dzień).
Rozumiem powody demonstrantów pro-life, którzy wyszli na ulice, aby świętować. Jest to z pewnością wielki krok naprzód dla ich sprawy. Sąd Najwyższy USA był jednak daleki od stwierdzenia, że aborcja jest zakończeniem życia człowieka. Stwierdził jedynie, że decyzja o jej zalegalizowaniu należy do poszczególnych amerykańskich stanów. W ten sposób pośrednio przyznaje, że aborcja nie jest zabiciem niewinnej osoby, bo gdyby naprawdę tak uważała, amerykańskie prawo zakazałoby jej w całym kraju.
Dokąd ja zmierzam z tym wszystkim? Otóż niezależnie od tego, czy aborcja jest w danym państwie legalna, czy nie (a to samo moglibyśmy powiedzieć o każdym kraju), prawdziwym problemem jest to, jak dojdziemy do porozumienia między dwoma stronami. Prawa są ważne i z pewnością kształtują kulturę, ale to, na co starałem się zwrócić uwagę w tych wierszach, to fakt, że w pewnych kwestiach ustanowienie prawa nie kończy kontrowersji. Jak więc idziemy do przodu?
Sposób rozwiązania tych problemów nie jest łatwy, dlatego wiele osób uważa, że pozostaje tylko bitwa kulturowa. Jeśli pod tym pojęciem rozumiemy pokazanie się w debacie publicznej w celu racjonalnego uzasadnienia swoich przekonań, to zgadzam się, że jest to bardzo potrzebne. Jednakże, jeśli pokazanie swojego bitwa kulturowa oznacza zaakceptowanie faktu, że w społeczeństwie istnieją dwie strony każdej kontrowersyjnej kwestii i że tylko jedna z nich może się ostać, więc nie jestem tak entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu. Nie chcę zlikwidować tych, którzy myślą inaczej i nie chcę też narzucać im swoich przekonań. Chcę społeczeństwa, w którym obie strony mają możliwość próbować przekonać drugą osobę do swojego stanowiska bez bycia skreślonym za próbę zrobienia tego.
Tak więc, choć cieszę się z odwołania m.in. Roe vs WadeNie mam triumfalistycznego tonu wobec pro-choicerów. W rzeczywistości czują się teraz atakowani i bardziej przestraszeni, więc a priori nie jest im tak łatwo wysłuchać uzasadnienia dla stanowiska przeciwnego. Ja natomiast chcę z nimi dialogować, próbować ich przekonać, a nie pokonać ich w głosowaniu, które dziś wygrałem, a jutro mogę przegrać. I oczywiście jestem też skłonny wysłuchać ich argumentów, nie dokonując osobistej dyskwalifikacji i szanując ludzi, którzy nie myślą tak jak ja. Być może w ten sposób osiągniemy prawdziwy postęp w debacie.
Przekazywanie dziedzictwa wiary - tematem 24. Kongresu Katolicy i Życie Publiczne
Podczas gdy w zeszłym roku kongres CEU zajął się poprawnością polityczną, wraz z analizą np. kultury unieważnienia i ruchu woke, z zauważalnym echem w opinii publicznej, w tym roku spojrzy pozytywnie na propozycje wokół wiary i przekazywania dziedzictwa, awansował jego dyrektor, Rafael Sánchez Saus.
Francisco Otamendi-28 czerwca 2022-Czas czytania: 3minuty
Dyrektor ds. Kongres Katolików i Życia PublicznegoRafael Sánchez Saus, przedstawił kilka szczegółów dotyczących 24. edycji tego kongresu, który odbędzie się w dniach 18, 19 i 20 listopada 2022 r. w kampusie Moncloa Uniwersytetu CEU San Pablo, pod tytułem "Proponujemy wiarę. Przekazujemy dziedzictwo".
Jak zawsze, kongres przyjrzy się również wydarzeniom naszych czasów, a także przyjrzy się Stanom Zjednoczonym, przy okazji niedawnej decyzji Rady ds. Sąd NajwyższyKonstytucja USA nie przyznaje ani nie zawiera "prawa" do aborcji, a decyzję zwraca "narodowi" i jego "wybranym przedstawicielom", czyli rządowi każdego stanu. To "triumf" dla ruchu pro-life w Stanach Zjednoczonych, który będzie analizowany - powiedział Rafael Sánchez Saus na nieformalnym spotkaniu z dziennikarzami.
Kongres przyjrzy się również Europie Wschodniej i wojna na Ukrainiei tego, co się tam dzieje, a także przeznaczy "cały dochód z rejestracji i mszy, tak jak to miało miejsce przy poprzednich okazjach, na kampanie skierowane do Ukrainy, a konkretnie na Pomoc Kościołowi w Potrzebie" - dodał Sánchez Saus.
Odpowiedź na ideologie
Dyrektor Kongresu zaznaczył również, że listopadowe spotkanie podsumowuje odpowiedź, jaką katolicy naszych czasów mogą dać dzisiejszemu światu w obliczu ideologii. "Wiara, którą proponujemy, to wiara w Jezusa Chrystusa, Boga i człowieka, stwórcę i odkupiciela, oraz w Kościół katolicki, apostolski i rzymski, który dał nam się poznać".
Jego zdaniem "dziedzictwo, które musimy przekazać, to dziedzictwo, które otrzymaliśmy od naszych ojców, a oni od swoich - dziedzictwo cywilizacji, która powstała na radykalnie nowych zasadach w historii ludzkości".
W tym sensie Sánchez Saus zapewnił, że "mamy prawo i obowiązek przyjmować, powiększać i projektować to ogromne dziedzictwo duchowe, moralne i kulturowe, którego jesteśmy spadkobiercami, bez umniejszania czy redukcji".
Ponadto zaapelował o dziedzictwo, które "musi być z pewnością zaktualizowane, aby odpowiedzieć nowymi ideami i rozwiązaniami na problemy dnia dzisiejszego i najbliższej przyszłości, z których wiele wywodzi się z przewrotu antropologicznego narzuconego nam przez ideologie i ich potężne terminale, z utraty sensu i pustki życia w imię hedonizmu i konsumpcji".
Dyrektor Kongresu nie ujawnił jeszcze prelegentów na kolejny Kongres. spotkanieZapowiedział jednak, że będzie "line-up międzynarodowych prelegentów najwyższej rangi oraz grono ekspertów w różnych interdyscyplinarnych tematach, od edukacji i rodziny po m.in. historię, ekonomię i prawo, którzy poprowadzą warsztaty, podczas których uczestnicy kongresu będą mogli w atmosferze dialogu dogłębnie zbadać interesujący ich obszar".
Listopadowy kongres będzie koncentrował się na "formacyjnym i konstruktywnym doświadczeniu, które powinno wzmocnić naszą w pełni apostolską wolę przyczynienia się do istnienia świata bardziej chrześcijańskiego, a zatem bardziej ludzkiego", podkreślił Rafael Sánchez Saus.
Wśród innych myślicieli i specjalistów w konferencji uczestniczył francuski filozof i profesor emeritus na Sorbonie, Rémi BragueDla niego stawką w przypadku kultury unieważnienia jest "nasz stosunek do przeszłości", a my musimy wybrać "między przebaczeniem a potępieniem".
Wywiadu dla Omnes udzielił również Rémi Brague, który zaproponował "odzyskanie naszej zdolności do przebaczania".
Na dzisiejszym spotkaniu rozdano materiały z zeszłorocznego 23 Kongresu o poprawności politycznej, wyprodukowane przez CEU Ediciones. Kongres Katolicy i życie publiczne, organizowany przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów i jego partnera, Fundację San Pablo CEU University, "ma na celu stworzenie ram dla spotkania i refleksji dla wszystkich katolików i ludzi dobrej woli, którzy są zainteresowani tym, aby światło Ewangelii oświetlało wszystkie aspekty życia, zarówno w jego wymiarze osobistym, jak i społecznym".
Na ostatnim Kongresie zarejestrowanych było 1.063 uczestników, co jest liczbą nigdy wcześniej nieosiągniętą, prawie 1.700 osób śledzących online i obecność w 115 mediach, w tym 26 międzynarodowych, powiedział Rafael Sánchez Saus, który podkreślił wzrost wpływu mediów w ostatnich latach.
Priorytet łaski: Teolog Karl-Heinz Menke o Opus Dei
Niemiecki teolog Karl-Heinz Menke podkreślił priorytet, jaki św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei, nadał w swoim nauczaniu działaniu łaski Bożej, także w zwykłym życiu zwykłych wiernych.
Karl-Heinz Menke jest emerytowanym profesorem teologii dogmatycznej na Uniwersytecie w Bonn, w latach 2014-2019 był członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej, a w 2017 roku otrzymał nagrodę teologiczną im. Josepha Ratzingera. Znany profesor obalił również krytykę, jaką pod adresem "Teologii Kościoła" wysunął inny znany teolog, szwajcarski kardynał Hans Urs von Balthasar.Camino"najbardziej znane dzieło Josemaría Escrivázałożyciel Opus Dei.
Karl-Heinz Menke przyznaje, że przez pewien czas je podzielał, ale teraz dostrzega, że von Balthasar przeoczył "zasadniczy punkt: tylko wtedy, gdy zrozumiałem moich rodziców, moje wychowanie, ciosy losu i ułomności, ograniczenia i talenty mojego życia jako łaskę; tylko wtedy, gdy zrozumiałem całym swoim istnieniem, że ja - właśnie ja - mogę przenosić góry i być światłem i solą ziemi, mogę i muszę pozwolić, by mówiono mi, być może codziennie: "Możesz zrobić o wiele więcej. Pozwól sobie! Nie jesteś workiem treningowym! Reaguj! Temperuj swoją wolę!
Karl-Heinz Menke powiedział to 25 czerwca w Kolonii (Niemcy) podczas homilii na Mszy św. odprawionej z okazji wspomnienia założyciel Opus Dei. Ponadto podkreślił znaczenie Święty Josemaría Podkreślił również zaangażowanie społeczne i charytatywne mieszkańców Dzieła.
Dla jej zainteresowania reprodukujemy pełny tekst w tłumaczeniu na język hiszpański.
Homilia we wspomnienie św. Josemaríi Escrivá w Kolonii, św. Urszuli
To było dawno temu, ale pewnych rzeczy się nie zapomina. Pamiętam spotkanie, na które zaprosiłem rodziców dzieci, które miały przystąpić do pierwszej spowiedzi i pierwszej Komunii Świętej. Jak to zwykle bywa na tego typu spotkaniach, na początku wszystko kręciło się wokół rzeczy zewnętrznych: porządku, rozdania papierów, stroju i tym podobnych. Ale wtedy pewna matka, którą dobrze znałem, wstała i, raczej podekscytowana i z czerwoną twarzą, powiedziała to, co najwyraźniej tłumiła od dłuższego czasu. Mniej więcej: "Znasz nas, znasz mnie i mojego męża.. Chodzimy na Mszę św. w każdą niedzielę i często w tygodniu. Chodzimy też do spowiedzi. Chodzę od domu do domu, aby zbierać fundusze dla Caritas. A mój mąż jest w zarządzie Kolpinga. Jeśli trzeba pomóc na festynie parafialnym, w Boże Ciało czy w inne święto, jesteśmy tam. Śmieją się z nas tylko ludzie, a nawet nasi bliscy. Nasi sąsiedzi nie muszą się kłócić ze swoimi nastoletnimi dziećmi, żeby w niedzielę iść na Mszę św. Podają swoim nastoletnim córkom pigułki i nie mają wyrzutów sumienia, gdy przychodzi im robić zeznania podatkowe. Tym bardziej nie muszą tłumaczyć ośmioletniemu dziecku - jak ja to robię już po raz czwarty - czym jest grzech i że Jezus czeka na nas w każdą niedzielę".
Ta kobieta powiedziała - już kilkadziesiąt lat temu - to, co wielu ludzi myślało lub czuło. Jeśli dobrze zrozumiałem św. Josemaríę Escrivá, to on sam jest odpowiedzią na to pytanie.
To, co najbardziej zafascynowało mnie w lekturze biografii Josemaríi Escrivá autorstwa Petera Berglara, to dar świętego do odkrywania w każdym człowieku - nawet w tym głęboko zranionym przez dewiacje i wypaczenia grzechu - łaski [!!!], która odkryta i konsekwentnie stosowana może stać się czymś promiennym (światłem świata i solą ziemi). Św. Josemaría był głęboko przekonany: każdy człowiek, bez względu na to, jak niepozorne może wydawać się jego życie w oczach tego świata i bez względu na to, jak bardzo jest utrudnione przez różnego rodzaju przeciwności i ograniczenia, jest dotknięty łaską. Trzeba tylko rozpoznać i rozbudzić tę łaskę, stale ją pielęgnować i sprawić, by przyniosła owoce.
Droga wyznaczona przez łaskę rzadko jest identyczna z jedną możliwością. Kto został dentystą, mógł też zostać dobrym nauczycielem. Praktycznie nikt nie nadaje się naturalnie tylko do jednego zawodu. Z pewnością trzeba brać pod uwagę naturę; ten, kto nie potrafi mówić, nie powinien zostać mówcą; a ten, kto nie ma zręczności, nie powinien zostać zegarmistrzem. Ale zawsze jest tak, że kiedy człowiek odkryje, czym ma być, kiedy wreszcie wie, co jest łaską jego własnego życia, wtedy reszta się rozwija.
Josemaría zaleca codzienne przyjmowanie Eucharystii i przeznaczenie dwóch pół godzin dziennie na rozmowę z naszym Panem. Nie po to, by do wielu obowiązków życia codziennego dodać coś religijnego. W takim przypadku relacja z Bogiem lub Chrystusem byłaby czymś w rodzaju pierwszego piętra nad parterem dnia pracy. Nie! Chodzi o przyznanie prymatu przyjęciu łaski, które powinno determinować wszystko, co mówimy, planujemy, myślimy i robimy.
Łaska nie jest substytutem natury. Zły lekarz nie staje się dobrym przez codzienne uczestnictwo we Mszy św. Przeciwnie, ci, którzy przykrywają lenistwo, niekompetencję lub nieudolność płaszczem pobożności, są jedną z tych komicznych postaci pogardliwie karykaturowanych przez Friedricha Nietzschego i Heinricha Heinego. Litość nie zastąpi braku kompetencji. Ale na przykład lekarz, który rozumie swoją pracę jako dar Chrystusa dla swoich pacjentów, będzie się jednocześnie maksymalnie wysilał. To jest świętość: uświęcenie pracy.
Bez łaski wszystko jest niczym. Ale z łaską mogę przenosić góry. Paweł powiedział to z emfazą, której trudno dorównać: "Choćbym mówił wszystkimi językami ludzi i aniołów, choćbym miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice i wszelką wiedzę, choćbym miał wszelką wiarę, wiarę, która może przenosić góry, jeśli nie mam miłości [Josemaría Escrivá powiedziałby: "łaski"], jestem jak dzwonek albo cymbał brzmiący, jestem niczym" (1 Kor 13, 1 i nast.).
Tylko ci, którzy zrozumieli, że ich życie - czy to matki wspomnianej na początku, czy wspomnianego lekarza, murarza czy pielęgniarki - jest łaską (naczyniem miłości), rozumieją imperatywy, które św. Josemaría napisał w "Drodze": "Czy ubierasz się? -Ty... z tłumu? Jeśli możesz zrobić znacznie więcej, zostaw swój ślad! Nie jesteś workiem treningowym; reaguj! Temperuj swoją wolę!".
Muszę przyznać, że przez długi czas, niestety, przyjmowałem krytykę Hansa Ursa von Balthasara. Określił te imperatywy jako zwykłe hasła, jakby były kopniakiem; ale czyniąc to - i mimo że był jednym z największych teologów - przegapił zasadniczą kwestię: tylko wtedy, gdy zrozumiałem moich rodziców, moje wychowanie, ciosy losu i ułomności, ograniczenia i talenty mojego życia jako łaskę; tylko wtedy, gdy całym swoim istnieniem zrozumiałem, że ja - właśnie ja - mogę przenosić góry i być światłem i solą ziemi, mogę i muszę pozwolić, by mówiono mi, być może codziennie: "Możesz zrobić o wiele więcej. Pozwól sobie! Nie jesteś workiem treningowym! Reaguj! Temperuj swoją wolę!
Ewangelia o cudownym połowie ryb, Ewangelia na dzień święta św. Josemaríi, przypomina nam podstawowy warunek wszelkiego sukcesu misyjnego: "Zarzuć swój połów ryb". twój Nie zazdrośćcie sieci innym! Bądźcie, tam gdzie zostaliście umieszczeni, miłością, łaską Chrystusa". Sukces misyjny, dla wielu współczesnych, jest pojęciem, które pachnie manipulacją i zawłaszczeniem. Ale miłość nie bierze nikogo w posiadanie, przeciwnie, wyzwala.
Do dziś koresponduję z człowiekiem, który - był zatrudniony jako śmieciarz - po rozwodzie małżeństwa stał się pijakiem, bezdomnym etc.; wszyscy wiecie, o jakiej karierze w dół mówię. Dwudziestoletni student - dziś wierny członek Opus Dei z całą rodziną - dosłownie poderwał go z ulicy i towarzyszył mu przez dwa lata z godną podziwu wiernością, krok po kroku i mimo wszystkich niepowodzeń. Dziś ten człowiek, uwolniony od swojego piekła, prawie codziennie wieczorem uczestniczy we Mszy Świętej; zbiera ze śmieci wyrzucone zabawki, naprawia je w wielu wolnych godzinach i przekazuje różnym przedszkolom i domom dziecka. Opracował nawet dwa patenty; w maju ubiegłego roku otrzymał niemiecki Krzyż Zasługi.
Kardynał Schönborn przemawia na Radość z bycia księdzem jednego ze swoich księży: "Przez dziesiątki lat codziennie o wpół do czwartej rano stawał w konfesjonale. Ludzie z całego regionu wiedzą, że tam mogą znaleźć "księdza". Kiedy jadą do pracy w Wiedniu i okolicach, wielu robi krótki objazd do wsi, aby pójść do spowiedzi. On zawsze tam jest. Powiększył nawet nieco konfesjonał, aby mógł tam wykonywać poranną gimnastykę. Czyta, modli się i czeka; po prostu jest. Jest jednym z najlepszych księży, także dla młodzieży, przez którą jest bardzo kochany. Kapłan, który jest łaską, bo żyje łaską".
Można żyć wszystkie w trybie "mieć" i wszystkie na drodze miłości (z łaski). Są naukowcy, którzy pracują dzień i noc, aby odkryć np. szczepionkę ratującą życie setek tysięcy ludzi, nie myśląc ani przez chwilę o pieniądzach, które na tym zarabiają. I są ludzie, którzy żyją nawet ewangeliczną biedą na sposób posiadania, kierując się hasłem: "Patrz: ja mam biedę; ty nie!".
Św. Josemaría nazwał swoje kapłaństwo "świętym krzyżem", ponieważ żył Eucharystią. Kto żyje Eucharystią, wie, że łaska jako doskonałość natury jest także jej ukrzyżowaniem. Nie można przyjąć Chrystusa, który dosłownie daje siebie (ofiaruje się), bez woli pozwolenia na usytuowanie się w tym dawaniu (ofiarowaniu) siebie: im bardziej konkretnie, tym lepiej. Z pewnością: to indykatyw jest decydujący, a nie imperatyw. To, co decydujące, jest dane każdemu z nas w sposób jednostkowy. Ale prawdą jest również, że nie jesteśmy po prostu przedmiotem łaski; jesteśmy również podmiotem łaski.
Przypuszczam, że św. Josemaría odpowiedziałby matce, która dawała upust swoim uczuciom na zebraniu rodziców w przeddzień pierwszej spowiedzi i komunii swoich dzieci: "Bycie chrześcijaninem nigdy nie było wygodne. Ale kiedy żyjesz z łaski, nie chcesz się bez niej obejść.
Ten bowiem, kto daje siebie, staje się wolny. Mało kto z licznych krytyków Opus Dei wie, że nie ma tematu, o którym św. Josemaría mówił więcej niż o wolności. W jednej ze swoich homilii w 1963 roku wyznaje: "Jestem wielkim przyjacielem wolności i właśnie dlatego tak bardzo kocham tę chrześcijańską cnotę [posłuszeństwo]. Musimy czuć, że jesteśmy dziećmi Bożymi i żyć w złudzeniu, że wykonujemy wolę naszego Ojca. Robić rzeczy zgodnie z wolą Bożą, bo mamy na to ochotę, co jest najbardziej nadprzyrodzonym powodem. Kiedy decyduję się chcieć tego, czego chce Pan, wtedy uwalniam się od wszystkich łańcuchów, które zakuwały mnie w kajdany rzeczy i trosk [...]. Duch Opus Dei, którego starałem się praktykować i nauczać przez ponad trzydzieści pięć lat, sprawił, że zrozumiałem i pokochałem wolność osobistą".
To wyjaśnia - jak mi się wydaje - wybór drugiego czytania na jego pamiątkę (Rz 8, 14-17): "Ci, których prowadzi Duch Boży, są dziećmi Bożymi. Otrzymaliście nie ducha niewoli [...], lecz ducha synostwa" (8, 15).
W ciągu niespełna roku w Madrycie odbyły się trzy demonstracje w obronie życia. W listopadzie 2021 roku było toKażde życie ma znaczenie'. Pod koniec marca, Marsz dla Życia 2022która wzywała do opieki nad każdą istotą ludzką od poczęcia do naturalnej śmierci. Wczoraj, pod przewodnictwem platformy NEOS, dziesiątki tysięcy ludzi krzyczało "tak dla życia" i wypełniło Plaza de Colón.
Francisco Otamendi-27 Czerwiec 2022-Czas czytania: 2minuty
W rodzinnej i protestacyjnej atmosferze tysiące ludzi z różnych części Hiszpanii demonstrowało wczoraj w obrona życia i prawdy w Madrycie, zorganizowanej przez platformę NEOS.
Najostrzejsza krytyka dotyczyła "indoktrynujących ustaw edukacyjnych", reformy prawa aborcyjnego oraz obowiązującej ustawy o eutanazji, która już teraz chroni w Hiszpanii pomoc w umieraniu chorych z rąk niektórych lekarzy. Demonstracja rozpoczęła się na rondzie w Bilbao, a zakończyła na Plaza de Colón.
"Debata na rzecz życia jest otwarta, a życie zawsze zwycięży" - powiedział. Jaime Mayor OrejaMobilizujemy się, bo chcemy potępić nie rządzących, ale wynalazców, którzy generują pomysły, a nie prawa, i którzy nie szukają wspólnego dobra. "Mobilizujemy się, ponieważ chcemy potępić nie rządzących, ale wynalazców, którzy generują pomysły, a nie prawa, i którzy nie szukają wspólnego dobra, ale raczej nastawiają Hiszpanów przeciwko sobie".
Burmistrz Oreja uznał, że impreza "jest zobowiązaniem, zobowiązaniem, które będzie oznaczało przed i po". "Mobilizujemy się w tej wielkiej debacie, bo nie chcemy być częścią współuczestniczącego i winnego milczenia". Wkrótce potem zaapelował o zaangażowanie "wierzących i niewierzących w obronę naszej cywilizacji" i poprosił "tych z nas, którzy są wierzący, abynie ukrywajmy naszej wiary.
Demonstracja została zwołana z wyprzedzeniem, ale odbyła się dwa dni po tym, jak Sąd Najwyższy obalił federalne "prawo" do aborcji w Stanach Zjednoczonych. Sześciu z dziewięciu sędziów tworzących Sąd Najwyższy USA orzekło, że Konstytucja USA nie przyznaje ani nie zawiera prawa do aborcjijak donosi Omnes.
Musiało upłynąć prawie pół wieku, aby Sąd Najwyższy USA, w przełomowej decyzji, zmienił swoje orzeczenie Roe v. Wadektóry stwierdził istnienie prawo Decyzja amerykańskiego sądu, która zwraca jurysdykcję stanom, może oznaczać początek końca aborcji w Stanach Zjednoczonych - napisał. Rafael Palomino.
Dla organizacji, które zorganizowały wczorajszą akcję, decyzja Sądu Najwyższego USA pokazuje, że "walka o życie jest bardziej żywa niż kiedykolwiek". "To drzwi nadziei, że uda się to zrobić również w Hiszpanii" - powiedziała María San Gil, wiceprezes Fundacji Villacisneros i członek NEOS.
Marsz dla Życia 2022 pod koniec marca odbył się również w Madrycie z myślą o Stanach Zjednoczonych i Kolumbii. W Waszyngtonie w styczniu tysiące ludzi wyszło na ulice w obronie życia z MarchforLifenatomiast Kolumbia zdekryminalizowała aborcję do 24 tygodnia.
Podczas wczorajszego wydarzenia głos zabrała m.in. Carmen Fernández de la Cigoña, dyrektor CEU Institute of Family Studies, która wezwała: "Nie lękajcie się", przypominając pierwsze słowa św. Jana Pawła II po wyborze na papieża w 1978 roku. Dyrektor CEU skrytykował uchwalanie ustaw antyżyciowych i antywolnościowych. "Odebranie trzech dni refleksji" to jeszcze jeden krok, by uniemożliwić "ludziom myślenie" - powiedział.
Nayeli Rodriguez, krajowy koordynator platformy 40 dni dla życiaPrzypomniał, że od czasu uchwalenia ustawy aborcyjnej zginęło ponad 2,5 mln niewinnych ludzi. "Nie mówimy o liczbach, to są ludzie.
Wiele niepowodzeń małżeńskich najbliższych lat wykuwa się w naszych czasach, zwłaszcza przez wszelkiego rodzaju uzależnienia, z którymi często nie chce się zmierzyć.
Jednym z ostatnich postępów w dziedzinie społecznej jest rozważanie równości kobiet i mężczyzn. Jest to oczywiste, ale to co oczywiste jest często najtrudniejsze do odkrycia i wyjaśnienia.
Należy pamiętać, że czym innym jest ich równość jako osób i podmiotów prawa, a czym innym równość mężczyzny z kobietą. Wystarczy mieć syna i córkę, by zdać sobie sprawę z różnicy.
Aby para mogła funkcjonować, mężczyzna musi być traktowany jako para, a kobieta jako para.
W tej ostatniej części uświadamiamy sobie, że to kobiety ponoszą największe konsekwencje, jest wobec nich wiele przemocy fizycznej i psychicznej. Również przeciwko mężczyznom, ale jest to bardziej psychiczne niż fizyczne. Nie będę się tu rozpisywał o przyczynach przemocy, bo nie jest to celem tego artykułu i pewnie nie umiałbym tego zrobić wystarczająco dogłębnie.
To, co chciałbym podkreślić, to fakt, że w ostatnich latach duża część młodych ludzi utożsamia zabawę z narkotykami, alkoholem i seksem. Ta ostatnia zniekształcona przez pornografię, przez uzależnienie od niej, które powoduje tak wiele zaburzeń w ludziach. Młodych i nie tak młodych. Nikt nie zaprzeczy, że te nawyki mają ogromny wpływ na związki i występującą w nich agresywność.
Można poznać daną osobę i być może nie zdawać sobie sprawy z tego, jak ważne będą te nawyki stylu życia, które wpłyną na jej przyszłe zachowanie.
Ile razy w poradnictwie rodzinnym ktoś przychodzi do ciebie i mówi, że poślubił kogoś, o kim nie wiedział, że jest alkoholikiem. Bo tak naprawdę, to wypililub że inniBrałem lalbo że każdy. To znaczy, robiłem norma.
To, co jako para wydaje się "sposobem na zabawę", po ślubie zachowania te zaczynają jawić się jako negatywne i nie do zniesienia w związku.
Kiedyś to była część zabawy, teraz to część życia. Nikt zazwyczaj nie powie ci: "Hej, twój chłopak, twoja dziewczyna pije za dużo, albo pije za dużo".
To nie jest poprawne politycznie. Pomijając fakt, że waga jest nie do ruszenia. Można śmiało powiedzieć, że większość młodych ludzi, którzy piją, pije za dużo dla swojego zdrowia i za dużo dla przyszłości związku.
Z osobą, która jest uzależniona od wszelkiego rodzaju narkotyków, nie da się normalnie współżyć.
O osobie z tymi cechami można powiedzieć, że w wielu przypadkach jest niezdolna do miłości; bardzo trudno, jeśli nie niemożliwe jest pokochanie drugiej osoby.
Pamiętajmy, że jednym ze składników miłości jest wola, wraz z inteligencją i uczuciem. Osoba bez woli to osoba, która nie jest wolna w miłości. Im bardziej jest on uzależniony od substancji, które zmieniają jego sposób bycia, myślenia, zachowywania się takim, jakim jest, i im bardziej nie potrafi się od tych substancji uwolnić, tym trudniej będzie mu kochać, a więc tym trudniej będzie żyć razem.
Wiele niepowodzeń małżeńskich w najbliższych latach wykuwa się w naszych czasach. Nie ma wątpliwości, że wiele z tych przyczyn jest związanych z tym, o czym mówimy.
Pamiętajmy, że to, co mówi się o mężczyznach, można powiedzieć o kobietach.
Kiedy czytamy w Dziejach Apostolskich, co wycierpieli apostołowie za swoje świadectwo o Jezusie, możemy skupić się na tym, co dobre: na sile wiary, na koronie męczeństwa lub - w przypadku Piotra pojmanego przez Heroda - na tym, że wszystko dobrze się skończyło, że Kościół swoją nieustającą modlitwą i anioł swoją mocą pokonali zło tyrana. Ważne jest jednak, abyśmy zastanowili się także nad wielkością prób, jakie znosili apostołowie i męczennicy wszystkich wieków. Zastanówmy się nad tym: "Król Herod postanowił aresztować niektórych członków Kościoła". Nie jest przyjemnie czuć się prześladowanym, mieć niepewność, co może się stać na ulicy lub wiedzieć, że mogą wejść do twojego domu, aby cię uwięzić. Być w niebezpieczeństwie śmierci. Jakub, brat Jana, ginie od miecza. Jest pierwszym z apostołów, który poszedł za Jezusem aż do śmierci. Przyjął to: powiedział Jezusowi, że może pić swój kielich, a Jezus zapewnił go: niech tak będzie.
Piotr został aresztowany, aby zadowolić Żydów. Pilnowały go cztery pikiety po czterech żołnierzy. Herod obawiał się, że jego bracia chwycą za broń, by szturmować więzienie i uwolnić go. Mało kto wiedział, że ten jeden miecz, który Piotr podjął w noc zdrady, na nic mu się nie przyda. Pojedyncza, niezgrabna rana, którą zadała uchu sługi arcykapłana, została natychmiast uzdrowiona przez Jezusa. Postawmy się w sytuacji Piotra, aby zrozumieć, że nie był to przyjemny moment. Ale dzięki trzem aktom miłości, które uleczyły trzy zaparcia, i dzięki Duchowi Świętemu, który dał mu siłę i pocieszenie, Piotr czuł bliskość Jezusa i w rzeczywistości spał spokojnie w więzieniu. Śnił spokojnie: nawet anioł, który go uwolnił, wydał mu się snem lub wizją.
Ta noc poszła dobrze. Po raz kolejny doświadczył mocy Boga. Ta pamięć musiała mu pomóc, gdy nie mógł zejść z krzyża podczas prześladowań Nerona, których fatalny wynik dziś obchodzimy. Musiał zdawać sobie sprawę, że naprawdę nadszedł czas, aby proroctwo Jezusa się wypełniło: "Gdy będziesz stary, wyciągniesz ręce, inny cię przepasze i zaprowadzi tam, gdzie nie chcesz iść". Rzeczywiście, nadszedł czas, aby przyjąć tę śmierć, z którą - jak mówi Ewangelia Jana, "Zamierzałem oddać chwałę Bogu". Nadszedł czas, aby raz na zawsze posłuchać ostatniego słowa, które Jezus wypowiedział do niego nad jeziorem: "Follow me". Tym razem żaden anioł nie przyszedłby go wybawić. Prośmy o wstawiennictwo Piotra i Pawła, abyśmy uzyskali od Boga łaskę gotowości, gdy przyjdzie czas, że i my radykalnie pójdziemy za Jezusem drogą krzyża. Obyśmy spotkali się ze spojrzeniem Maryi.
Homilia na temat czytań o św. Piotrze i św. Pawle
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Nikt nie będzie wiedział, jak będzie wyglądał świat za 50 lat. Dlatego też coraz wyraźniejsza staje się potrzeba nabycia nawyków ułatwiających ciągłe uczenie się oraz ducha współpracy i przedsiębiorczości.
Alejandro María Lino-26 czerwca 2022-Czas czytania: < 1minuta
Profesor z Harvardu Howard Gardner zaproponował teorię inteligencje wielorakie. Jego wkład jest celebrowany na całym świecie jako latarnia światła w niepewnym świecie edukacji. W jednym ze swoich ostatnich dzieł, Pięć umysłów przyszłościanalizuje pięć podstawowych umiejętności, które będą najbardziej cenione w świecie zawodowym. Decyduje się na posiadają wiedzę z zakresu danej dyscypliny, zdolność do syntezy, kreatywność, szacunek i etykę.
A faktem jest, że nowe profile zawodowe wymagane przez firmy nie wymagają jedynie znajomości danej dyscypliny. Wymagają również od studentów pewności siebie, inicjatywy w rozwiązywaniu nieprzewidzianych problemów oraz osobistej uczciwości zdolnej do zaangażowania się w realizację celów firmy. Aby zinternalizować te nawyki, trzeba mieć dobre zaplecze humanistyczne i konteksty, aby te ideały wprowadzić w życie.
Wytyczanie drogi
Aby osiągnąć ten cel, Uniwersytet Villanueva opracował Program Impronta. Jest to projekt, który przecina wszystkie kierunki studiów i który został wzmocniony o nowe treści odpowiadające potrzebom kierunków studiów z zakresu prawa i biznesu, edukacji, komunikacji i psychologii.
Celem programu jest przekształcenie studentów tak, aby pozostawili swój ślad i wpływ na społeczeństwo. Kształtowanie obywateli, którzy z dojrzałością i samodzielnością podejmują swoje obowiązki. W tym celu prowadzony jest również program korepetycji z mentoring przez całe lata studiów oraz rozwój mentalności Service Learning.
60% studentów uczelni ma jakieś stypendium, dzięki ambitnej i zróżnicowanej program stypendialny.
Papież Franciszek: "Łatwo jest dać się pokonać gniewowi w przeciwnościach; to, co jest trudne, to dominacja nad sobą".
Po Mszy św. kończącej Światowe Spotkanie Rodzin papież wygłosił swoje refleksje po modlitwie Anioł Pański z balkonu swego urzędu. Wykorzystując jako punkt wyjścia ewangeliczną scenę dnia, zachęcał wiernych, by nie dali się ponieść złości, mimo że są do tego kuszeni. Przykład apostołów odzwierciedlony w tej historii powinien być zachętą dla wierzących.
Na stronie Ewangelia tej niedzieli pokazuje, jak "uczniowie, przepełnieni zbyt jeszcze światowym entuzjazmem, marzą, że Mistrz jest w drodze po triumf. Jezus natomiast wie, że w Jerozolimie czeka Go odrzucenie i śmierć; wie, że będzie musiał wiele wycierpieć; a to wymaga zdecydowanej decyzji. Jest to ta sama decyzja, którą musimy podjąć, jeśli chcemy być uczniami Jezusa".
W drodze do JerozolimyW samarytańskiej wiosce mieszkańcy odmówili przyjęcia Jezusa. "Apostołowie Jakub i Jan, oburzeni, sugerują Jezusowi, aby ukarał tych ludzi, sprowadzając ogień z nieba. Jezus nie tylko nie przyjmuje propozycji, ale upomina dwóch braci. Chcą Go wciągnąć w swoje pragnienie zemsty, a On się nie zgadza. Na stronie ogień że On przyszedł, aby przynieść na ziemię, to miłosierna Miłość Ojca.
Reakcja Jakuba i Jana jest zrozumiała z ludzkiego punktu widzenia, ale Jezus jej nie usprawiedliwia. "Zdarza się to również nam, gdy choć czynimy dobro, być może ofiarnie, zamiast powitania znajdujemy zamknięte drzwi. Wtedy pojawia się gniew: próbujemy nawet wciągnąć w to samego Boga, grożąc niebiańskimi karami (...) Dać się opanować gniewowi w przeciwnościach jest łatwo, jest to instynktowne. Trudne jest natomiast panowanie nad sobą, jak Jezus, który - jak mówi Ewangelia - "wyruszył do innej miejscowości".
Z tego powodu papież Franciszek zachęcał wiernych, by w sytuacji, gdy spotykają się z odrzuceniem ich przepowiadania przez innych, "uciekali się do czynienia dobra gdzie indziej, bez rewanżu". W ten sposób Jezus pomaga nam być ludźmi pogodnymi, zadowolonymi z dobra, które uczyniliśmy i bez szukania ludzkiej aprobaty".
Gabriella GambinoCzytaj więcej : "Ważne jest, by nie pozostawiać rodzin samym sobie".
Przeprowadzamy wywiad z Gabrielą Gambino, organizatorką WFM. 2 tys. osób ze 120 krajów z całego świata wzięło udział w X Światowym Spotkaniu Rodzin w Rzymie. pod hasłem "Miłość rodzinna: powołanie i droga do świętości".
Leticia Sánchez de León-26 czerwca 2022-Czas czytania: 4minuty
Na stronie Światowe Spotkanie Rodzin która odbyła się w Rzymie (22-26 czerwca), stanowiła oazę nadziei dla rodziny i promyk optymizmu na przyszłość. Około dwóch tysięcy delegatów wybranych przez Konferencje Biskupów, Synody Kościołów Wschodnich i międzynarodowe rzeczywistości kościelne zjechało do Rzymu, by wziąć udział w spotkaniu.
Formacja i towarzyszenie wydają się być słowami kluczowymi tegorocznego spotkania. Papież Franciszek chciał, aby służyła ona jako zwieńczenie roku. Amoris Laetitia ogłoszony przez papieża nieco ponad rok temu.
Od pewnego czasu słyszymy, że przygotowanie do małżeństwa jest niezbędne, ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia przygotowania na odległość. Jednocześnie urodzenie się w rodzinie chrześcijańskiej i posiadanie mniej lub bardziej ugruntowanych wartości rodzinnych nie gwarantuje sukcesu małżeńskiego. Małżeństwa, które napotykają na trudności i często kończą się rozpadem, to nie tylko osoby niewierzące, ale ludzie, o których moglibyśmy powiedzieć Kościół.
Gabriella Gambino jest podsekretarzem w Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia i główny organizator wydarzenia. Wyjaśnia Omnesowi niektóre z kluczowych aspektów Światowego Spotkania Rodzin:
Czy nie wystarczy znać teorii na temat małżeństwa i związków, aby małżeństwo trwało i czy uważa Pan, że należałoby uświadomić młodym ludziom konieczność przygotowania się do tej nowej przygody?
Uważam, że istotnym punktem w przygotowaniu do małżeństwa jest umiejętność słuchania świadectwa innych małżeństw, które już żyją życiem małżeńskim. Znają trudności, a także poznali strategie, dzięki którym można osiągnąć lepsze małżeństwo. skorzystać z łaska sakramentu małżeństwa. Sakrament chrześcijański wyznacza różnicę między małżeństwem cywilnym a kanonicznym: w jednym jest obecność Chrystusa między małżonkami. A przed małżeństwem nikt nie zna tej obecności. Jest to piękno, dar, którego można doświadczyć tylko w samym małżeństwie.
Ale jako zaręczone pary musimy być do tego uformowani, stawiając Chrystusa w centrum naszego życia. Trzeba umieć słuchać i nauczyć się precyzyjnie wychwytywać znaki Jego obecności w swojej konkretnej codzienności, w najprostszych rzeczach. Jeśli nie nauczysz się tego od najmłodszych lat z odległym przygotowaniem do małżeństwa, a potem stopniowym przygotowaniem, które prowadzi cię krok po kroku do sakramentu, to trudno, żebyś potem nagle się tego nauczył. Przygotowanie na odległość pozwala młodym ludziom odnaleźć wiarę i nauczyć się rozpoznawać Chrystusa już podczas zalotów.
W związku z tym Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia opublikowała niedawno "Itineraria katechumenalne dla życia małżeńskiego". Te wskazówki duszpasterskie dla Kościołów partykularnych mają być właśnie swoistym przygotowaniem do małżeństwa. Jednak wiele mediów oznaczyło dokument jako "memorandum o moralności seksualnej".
Ścieżki są podstawowym narzędziem do przemyślenia całego duszpasterstwa powołań w Kościele. Fundamentalne znaczenie ma towarzyszenie dzieciom w zrozumieniu piękna małżeństwa i rodziny, które są darem w Kościele. A rodzicom trzeba pomóc towarzyszyć dzieciom w tym odkrywaniu, bo sami nie dadzą rady. Dziś rodzina staje przed wieloma wyzwaniami: m.in. smartfonyCzęsto proponują modele życia zupełnie odmienne od tego, czego rodzice oczekują dla swoich dzieci, począwszy od wizji afektywności i seksualności.
Trasy wycieczek są właśnie po to, aby pomóc rodzicom na odległej drodze. Aby rzeczywiście pomóc im w pielęgnowaniu takich wartości jak czystość, które służą właśnie do ochrony dzieci w ich zdolności do przygotowania się na całkowitą i wieczną miłość. I dziś bardzo ważne jest, by nie zostawiać rodzin samych na tej drodze.
Kolejnym z tematów poruszanych na kongresie była właśnie kwestia edukacji młodzieży w zakresie afektywności i seksualności. Jest wielu rodziców, którzy nadal podchodzą do tych tematów jak do tematów tabu, w sposób powierzchowny. Czy uważasz, że nastąpiła zmiana mentalności i czy nowe pokolenia mniej boją się rozmawiać na te tematy ze swoimi dziećmi lub znajomymi?
Kwestia seksualności jest złożona w rodzinie. Z pewnością dzisiaj młodzi ludzie są wystawieni na próbę, wyzwani przez wiele wiadomości, które otrzymują od złożonego świata. Rodzice muszą być przeszkoleni w tych obszarach. Muszą nadążać za czasem, rozwijając większe umiejętności relacyjne czy empatyczne, rozmawiając ze swoimi dziećmi na te tematy. Od dzieciństwa i dorastania do dorosłości.
Sposób, w jaki rozmawiamy z naszymi najmłodszymi dziećmi o afektywności i seksualności, nie będzie taki sam jak wtedy, gdy będą miały 16 i 17 lat. Ale kiedy nadejdzie ten czas, bardzo ważne będzie rozpoczęcie z nimi dialogu w młodym wieku i utrzymywanie tego dialogu. Dzięki temu możemy później zająć się tymi kwestiami i pytaniami, które one rodzą, a które w przeciwnym razie mogą stać się źródłem wewnętrznego niepokoju, ponieważ w dzisiejszych czasach młodzi ludzie są zmuszeni do bardzo silnych wczesnych doświadczeń, które później naznaczają ich życie ludzkie i duchowe.
Co za różnica, czy nauczymy się tych rzeczy w domu, w rodzinie, obserwując przykład swoich rodziców, niż nauczymy się ich pozapoprzez telefony komórkowe lub inne urządzenia w ogóle?
Odbieranie wartości w domu jest konieczne, aby umieć jak najlepiej wykorzystać to, co przeczytają w Internecie lub co znajdą wokół siebie, we własnym środowisku. Z doświadczenia wiemy, że jeśli dzieci mają narzędzia do czytania, krytyczne narzędzia, aby móc obserwować otaczającą je rzeczywistość, a także inteligentnie ją oceniać, są w stanie spokojnie prowadzić dialog z tą rzeczywistością.
Pewność, że Bóg błogosławi małżeństwo i daje małżonkom łaskę, by mogli stawić czoła wszystkim trudnościom, które napotykają na swojej drodze, została w pewnym sensie utracona. Jak można ożywić sakramentalną wartość małżeństwa?
Przede wszystkim świadectwem innych małżonków, którzy żyją tą łaską i którzy mogą zaświadczyć o jej obecności. Młodzi ludzie muszą widzieć, potrzebują prawdziwych świadectw. Nic nie jest bardziej przekonujące niż świadectwo. Po drugie, musimy towarzyszyć narzeczonym i małżonkom, aby uczyli się wspólnej modlitwy. Dopiero wspólna modlitwa sprawia, że obecność Chrystusa jest naprawdę żywa pośród nich. To co innego niż modlitwa osobno. I bardzo różny jest jego wpływ na parę, na wymiar jednoczący. Jest to aspekt, nad którym trzeba wiele pracować, aby we wspólnotach, w parafiach przede wszystkim małżonkowie rzeczywiście towarzyszyli we wspólnej modlitwie.
Rzym jest wieczny, bo jest miastem zmartwychwstania i to czyni nas uniwersalnymi, czyni nas katolikami. Z Rzymu wyjeżdża się ze zmartwychwstałą osobowością.
Vitus Ntube-26 czerwca 2022-Czas czytania: 4minuty
Jedna z moich ulubionych sekcji w magazynie drukowanym Omnes nazywa się "Zakamarki Rzymu". Kolumna pokazuje ukryte sekrety Rzymu - czy powiedziałem ukryte? Nie, one tak naprawdę nie są ukryte, ale wymagają uwagi i pewnej wrażliwości, aby je znaleźć. Prowadzę kronikę własnych doświadczeń w zakamarkach Rzymu. Czas pokaże, jaka będzie zawartość.
Nawiązuję do felietonu, bo na drugi dzień zrewidowałem jeden z tych zakrętów. Czerwiec to "trudny" miesiąc w Rzymie. Temperatury zaczynają rosnąć, a wilgotność powietrza wydaje się mieć na to zwielokrotniony wpływ, okres egzaminów dla studentów uczelni przypada na ten miesiąc, itd. Najtrudniejsza część czerwca przychodzi, gdy znajomi, którzy skończyli studia, wracają do swoich krajów. Staramy się nie żegnać, odważamy się powiedzieć z całą pewnością "do zobaczenia".
Tak jak moi znajomi nie żegnają się jako tako, tak my staramy się żegnać z miejscami, które zawsze odwiedzaliśmy. Nie idziemy do Fontanny di Trevi, by rzucać monety, licząc na rewanż, ale jesteśmy wdzięczni za przeżyte wspomnienia i oczywiście z odcieniem chęci powrotu.
Nie śpiewamy słynnego Arrivederci Roma. Pojechaliśmy tylko po to, by odwiedzić ją po raz ostatni. Zainspirowała nas Łucja, w klasyku Manzoniego, Panna młoda i pan młody. Lucía, opuszczając swoją wioskę, sporządza litanię rzeczy, z którymi się żegna. Żegnajcie góry, żegnajcie strumienie, żegnajcie domy.... "Żegnajcie, wy góry wyrastające z wód i wzniesione do nieba; nierówne szczyty, znane temu, kto wśród was wyrósł, i odciśnięte w jego umyśle, jak twarze naszej własnej rodziny.Żegnajcie! Strumienie, których szmer wyróżnia, podobnie jak dźwięk domowych głosów naszych najbliższych przyjaciół. Rozproszone wioski, które bieleją na zboczu, Jak stada owiec pasą się, Żegnaj!".
My, podobnie jak Łucja, pożegnaliśmy się nie z górami, ale z obeliskami, nie ze strumieniami, ale z fontannami, z domami, z dachami, z kopułami.
Żegnajcie obeliski, które stoją wesoło i mocno jak pień..., żegnajcie kopuły, które wznoszą się w blasku słońca, wschodów i zachodów... Żegnajcie fontanny, które pozwalają wodzie podnosić się z dołu i płynąć w górę...
Było jedno miejsce, które zawierało w sobie, wszystkie nasze życzenia pożegnalne. Jest to Bazylika Świętego Piotra. Znam hiszpańskiego romantyka, który kontemplując z dachu piękno Rzymu, określił [miejsce pobytu papieża] jako najcenniejszy klejnot Rzymu. O świetności Rzymu pisał w tych słowach:
"O quam luces, Roma. Quam amoeno hic jeździ pospectu quantis ecllis antiquitatis monumentos. Sed nobilior tua gemma atque purior Christi vicarius de quio una cive gloriaris."
"O, jakże błyszczysz, Rzymie! Jakże błyszczy się stąd wspaniała panorama, z tyloma cudownymi zabytkami starożytności. Ale waszym najszlachetniejszym i najczystszym klejnotem jest wikariusz Chrystusa, z którego czerpiecie chwałę jako wyjątkowe miasto."
Romantycznym był święty Josemaría Escrivá.
Na pożegnanie poszliśmy do Bazyliki św. Zobaczyliśmy fontanny, bo Rzym to miasto fontann. Widzieliśmy fontannę Tiaras w pobliżu kolumnady na placu św. Piotra, piękna! Woda z trzech tiar orzeźwia wielu pielgrzymów w tych dniach wysokich temperatur. Nie zatrzymaliśmy się tu na pożegnanie, ale udaliśmy się do chyba mniej znanej fontanny. Ma napis, który mi się podoba:
"Quid miraris apem, quæ mel de floribus haurit? Si tibi mellitam gutture fundit aquam".
"Dlaczego dziwicie się pszczole, która wydobywa miód z kwiatów, skoro [gdy] wylewa dla was słodką wodę ze swego gardła?".
Źródła są tym, co Chesterton nazwałby "płucami Rzymu". Fontanna jest paradoksem. Woda płynie w górę, a nie w dół. Następuje tu stan zmartwychwstania, woda jest napędzana do góry i wznosi się. Podobnie jest z obeliskiem na placu przed wejściem do bazyliki. Wyglądają jak filary, które zapuściły korzenie w ziemi. Duży, twardy pień, bez gałęzi. Wydawało się, że żyje.
W bazylice żegnamy świętych, zarówno tych z kamienia, jak i tych z grobu. Pamiętam brazylijskiego chłopca o imieniu Zezé w "Moja roślinka z pomarańczą limonkową". Chłopiec nie był pewien, czy dobrze jest być świętym, ponieważ myślał, że święci są zawsze statyczni i spokojni w swoim miejscu na kamieniach. Tak bardzo jak chciał robić swoje, tak samo stanie w miejscu nie wchodziło w grę dla młodzieńca. To, czego nie wiedział, to fakt, że były one bardziej żywe niż statyczne. W przeciwieństwie do Zezé, kamienni święci byli towarzyszami Quasimodo, garbatego dzwonnika z Notre Dame w powieści Victora Hugo.
Poszliśmy do grobu, do krypty, wyrecytowaliśmy Credo i każde słowo czuliśmy jak żywe.
Rzym to miasto grobowców, katakumb i krypt. Ma się wrażenie, że grobowce są pełne życia. Umarli są żywi. Przeszłość przychodzi do teraźniejszości. Rzym jest wieczny, bo wie, jak wyjść z grobu.
Następnie kopuła bazyliki. To było jak bycie na szczycie świata, a raczej na szczycie stolicy świata. Kiedy patrzysz z góry na świat, wszystko wydaje się inne, wszystko nabiera innego znaczenia. Esmeralda podziwiała widok na Paryż ze szczytu bazyliki Notre Dame, gdy Quasimodo ofiarował jej tę chwilę, którą uznała za bezcenną.
To właśnie od tego szczytu zaczyna się pożegnanie. Zaczyna się widzieć oczami ptaków, szerokie widzenie. To właśnie tutaj zaczyna się na nowo dostrzegać, czym jest Rzym. Rzym jest miastem wiecznym, ponieważ jest miastem zmartwychwstania. Fontanny, które pozwalają wodzie się podnieść, kamienni święci, którzy wydają się majestatyczni i żywi, grobowce, które wypełniają się życiem. Grób nie jest ostatnim miejscem. Kopuła znajduje się tuż nad nim. Wszystko mówi o życiu. Wszystko jest żywe.
Rzym jest miastem zmartwychwstania. To właśnie czuliśmy ze szczytu kopuły i mogliśmy zobaczyć z perspektywy czasu. Rzym czyni nas wiecznymi, bo likwiduje wąskie horyzonty, zamkniętą mentalność i wskrzesza nas z większą duszą - magna anima. Rzym jest wieczny, bo jest miastem zmartwychwstania i to czyni nas uniwersalnymi, czyni nas katolikami. Z Rzymu wyjeżdża się ze zmartwychwstałą osobowością.
Święci w życiu rodzinnym - centralna nauka orędzia św. Josemarii Escrivy
Opus Dei, założone przez św. Josemaríę Escrivá, ma swoje korzenie w potrzebie życia kontemplacją pośród świata. W konsekwencji uświęca się powołanie i misja małżeństwa. Na zakończenie Rok Rodziny Amoris LaetitiaKsiążka, której wydanie zbiega się z dniem święta tego świętego, zawiera kluczowe punkty tego zasadniczego nauczania św. Josemaríi.
Rafael de Mosteyrín Gordillo-26 czerwca 2022-Czas czytania: 2minuty
W związku z tą ciekawością, którą możemy rozumieć jako przypadkową lub opatrznościową, chcielibyśmy przypomnieć niektóre rady św. Josemaríi dotyczące małżeństwa i życia rodzinnego.
Przykład Świętej Rodziny
Droga świętości, specyficzna dla małżeństwa, ma różne części, w których rozwija się odpowiedź chrześcijanina. St. Josemaría Escrivá wyjaśnia, w jaki sposób dokonuje się identyfikacja z Chrystusem. Absolutną odpowiedzią, jak przejść drogę i osiągnąć cel, jest Chrystus.
Najważniejszym i ciągłym odniesieniem jest to, które dotyczy naśladowania Chrystusa w zwykłym życiu. Przykład Świętej Rodziny, aby można było nieprzerwanie odnajdywać Boga.
Św. Josemaría wyjaśnia w ten sposób potrzebę życia kontemplacją pośród świata. W konsekwencji uświęca się powołanie i misja małżeństwa.
W jego pismach uświęcenie czynności doczesnych, uświęcenie zwykłej pracy oraz. uświęcenie przez życie rodzinneProkreacja i wychowanie dzieci. Powołanie osoby świeckiej realizuje się więc zgodnie z duchem chrześcijańskim w zadaniach zawodowych, społecznych czy małżeńskich, które składają się na jej życie.
Uświęcanie i uświęcanie w rodzinie
W oparciu o łaskę sakramentu małżeństwa, św. Josemaría Escrivá wyjaśnia wychowanie dzieci, uświęcenie domu, troskę o rodzinę, poświęcenie się swojemu zawodowi itd.
Są to dziedziny, w których jednocześnie potrzebna jest pomoc nadprzyrodzona, płynąca z modlitwy i sakramentów. Zarówno w domu, jak i w różnych miejscach, w których jest prowadzona rodzina chrześcijańska może stopniowo odnaleźć specyficzne powołanie przewidziane przez Boga dla każdego członka.
Troska o dobro współmałżonka i dzieci jest elementem koniecznym do uświęcenia każdego z małżonków w małżeństwie.
Głównym wyzwaniem zaproponowanym przez św. Josemaríę rodzicom jest formowanie autentycznych chrześcijan, ludzi, którzy dążą do osiągnięcia i przekazania świętości.
Drogą każdego zwykłego chrześcijanina jest więc uświęcenie pracy zawodowej oraz relacji rodzinnych i społecznych; przy pomocy środków uświęcających i apostolskich dostarczanych przez Kościół. Poprzez te środki odnieśliśmy się do uczestnictwa w sakramentach, modlitwy i formacji chrześcijańskiej.
Małżeństwo i życie rodzinne są drogami do szczęścia i świętości przez ofiarne i wielkoduszne oddanie się woli Bożej i bliźnim.
Nauka Objawienia o powołaniu do małżeństwa jest widziana przez św. Josemaríę w nowym świetle. To światło, pochodzące z charyzmatu, który dał mu Bóg, jest naszym zdaniem jego największą oryginalnością.
Do każdego ochrzczonego należy teraz uznanie godności powołania małżeńskiego i współpraca, każdy ze swojego miejsca, w świecie.
Nauczanie św. Josemaríi, a także jego korespondencja z łaską Bożą, zostały wzmocnione przez Kościół, także poprzez jego kanonizację w Rzymie 6 października 2002 r.
Po analizie jego przepowiadania możemy stwierdzić, że Boże wezwanie do dążenia do bycia świętymi, poprzez małżeństwo i życie rodzinne, jest centralną nauką przesłania św. Josemarii Escrivy.
Propaganda Fide kończy 400 lat i przyjmuje nazwę Dykasterii ds. Ewangelizacji
Kongregacja Ewangelizacji Ludów została przekształcona w Dykasterię ds. Ewangelizacji. Tego właśnie chciał papież Franciszek w reformie Kurii Rzymskiej zawartej w Konstytucji Apostolskiej Praedicate Evangelium uchwalony 19 marca ubiegłego roku, a który wszedł w życie w uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
Stefano Grossi Gondi-25 czerwca 2022-Czas czytania: 4minuty
Nowa dykasteria łączy dotychczasową Kongregację Ewangelizacji Narodów i Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. Jest to nowy kierunek rozwoju, po reformie przeprowadzonej przez Pawła VI i interwencji Jana Pawła II. Słynna instytucja znana jako Propaganda Fide odegrała ważną rolę w historii Kościoła na przestrzeni wieków.
Trochę historii
To właśnie 6 stycznia 1622 r. papież Grzegorz XV powołał do życia tę Kongregację jako organ koordynujący Stolicy Apostolskiej wszystkie inicjatywy, które były realizowane na różnych kontynentach w celu głoszenia Ewangelii i organizowania obecności Kościoła poprzez nowe misje i diecezje, które następnie przybrały formę prefektur i wikariatów apostolskich. Papież przypisał jej dwojaki cel. Z jednej strony wspieranie zjednoczenia chrześcijan, a z drugiej szerzenie wiary wśród niechrześcijan. Szczególnie w tych krajach i kontynentach, które poprzez eksplorację i odkrycia zetknęły się z Europą i Kościołem katolickim.
Propaganda Fide od samego początku realizuje zadanie wspierania działalności misyjnej na całym świecie. Jej założenie było ważnym momentem dla Kościoła, który głębiej uświadomił sobie swoje niezbywalne powołanie do głoszenia Chrystusa, Zbawiciela świata. Musiała zatem kierować, pobudzać i organizować wszystkie siły, jakimi dysponowała, aby ta zbawcza proklamacja dotarła do wszystkich ludów.
Od tego czasu do dziś z pięknego pałacu przy Schodach Hiszpańskich, zaprojektowanego przez Borrominiego, koordynowana jest działalność misjonarzy. Potężna sieć działająca w każdym zakątku globu zapewnia stały dopływ informacji do Watykanu.
Otwarte drzwi do świata
Związany z nim papież Urban VIII założył w 1627 roku Collegio Urbano de Propaganda Fide. Celem było kształcenie duchowieństwa świeckiego na potrzeby misji. Posiadał również Polyglot Press, do drukowania dokumentów i tekstów w różnych językach ludu.
Propaganda Fide posiada jurysdykcję kanoniczną nad wszystkimi terytoriami, na których struktury kościelne są jeszcze na poziomie nie pozwalającym na utworzenie diecezji. Albo gdy jakieś terytorium jest podzielone na wikariaty apostolskie, prefektury apostolskie lub misje sui iuris. Ponadto są też kraje, w których obecność chrześcijańska jest nowsza i mniej zakorzeniona. Na przykład praktycznie cała Azja, z wyjątkiem Filipin; Afryka, z wyjątkiem Egiptu i Tunezji; oraz Oceania, z wyjątkiem Australii. Alaska, Indie Zachodnie, a nawet część Bośni i Hercegowiny, Macedonii, Kosowa, Czarnogóry i Albanii są również uzależnione od wiary chrześcijańskiej. Propaganda Fide.
Propaganda Fide w danych
Według najnowszych statystyk, pod Kongregacją Ewangelizacji Narodów pozostaje 1117 okręgów kościelnych. Najwięcej jest ich w Afryce (517) i Azji (483), a następnie Ameryka (71) i Oceanii (46). Okręgi kościelne to archidiecezje, diecezje, wikariaty apostolskie, prefektury apostolskie i misje na obszarze jurysdykcji.
Z siedziby Propaganda Fide Jest zależny od praktyk mianowania biskupów i ponad sześćdziesięciu Konferencji Episkopatu. Jest obdarzony własnym budżetem, posiada bardzo ważne patrymonium nieruchomości, które pozwala mu utrzymywać uniwersytety, działalność humanitarną i placówki zdrowotne w różnych częściach świata. Kardynał, który jej przewodniczy, zawsze był nazywany Czerwony Ziemniak.
Teraźniejszość Propaganda Fide
Przechodząc do czasów współczesnych, Konstytucja Apostolska Praedicate Evangelium oznacza ważny kamień milowy w pontyfikacie papieża Franciszka. Jest to realizacja procesu reformy, która ma potwierdzić, że najważniejszym zadaniem Kościoła jest ewangelizacja. Wymiar misyjny staje się ważnym elementem struktur służbowych Kurii Rzymskiej. Struktury, które nawet jeśli zmienią swoją nazwę, swój częściowo operacyjny profil i szczątkowe kompetencje, muszą siłą rzeczy stać się bardziej misyjne.
Spośród wszystkich Kongregacji, które stały się obecnie Dykasteriami lub nawet Instytucjami Kurialnymi, nieprzypadkowo na pierwszym miejscu znajduje się Dykasteria ds. Ewangelizacji. Dokładnie wyznacza perspektywę, z jaką ta reforma jest przeprowadzana.
Misja ewangelizacyjna Kościoła w ostatnich wiekach jest nierozerwalnie związana z działalnością Kongregacji Rozkrzewiania Wiary; 400 lat po jej założeniu pozostaje ona punktem odniesienia dla całego papieskiego systemu misyjnego.
Papieskie Stowarzyszenia Misyjne
Zakres działania Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych, mimo że powstały w różnych narodach w różnych kontekstach historycznych i geograficznych, ma na celu wspieranie odpowiedzialności misyjnej wraz z wymiarem charytatywnym, aby rozszerzyć poczucie misji na cały Kościół.
Sobór Watykański II nauczał, że główne inicjatywy, dzięki którym głosiciele Ewangelii, wychodząc na świat, realizują zadanie głoszenia Ewangelii i zakładania Kościoła pośród ludów nieewangelizowanych, nazywane są misjami.
W nowych Konstytucjach Sekcja ds. Pierwszej Ewangelizacji i Nowych Kościołów Partykularnych odpowiada na to, dodając potrzebę promowania współpracy i wymiany doświadczeń między nowymi Kościołami Partykularnymi oraz wspierania powołań misyjnych.
Prezydencja papieża
Kolejnym fundamentalnym aspektem nowej Konstytucji jest to, że. Dykasteria ds. Ewangelizacji jest jedynym, któremu przewodniczy bezpośrednio papież rzymski.
Historyczne tytuły przypisywane papieżowi to: Wikariusz Chrystusa, Następca Księcia Apostołów, Najwyższy Papież Kościoła powszechnego, Prymas Włoch, Arcybiskup Metropolita Prowincji Rzymskiej, Suweren Państwa Watykańskiego, Sługa Sług Bożych. W Konstytucji nie jest wyraźnie powiedziane, że papież przyjmuje również tytuł prefekta, ale można to wywnioskować w odniesieniu do innych dykasterii. Bycie na ich czele podkreśla centralność Dykasterii ds. Ewangelizacji. Jednocześnie stawia przed papieżem zadanie, które nigdy wcześniej nie należało do jego obowiązków.
Dykasterii ds. Ewangelizacji, czytamy w numerach 53 i 54 z. Praedicate Evangeliumsłuży dziełu ewangelizacji, aby Chrystus, światłość pogan, był znany i świadczony słowem i czynem oraz aby budowało się Jego Mistyczne Ciało, którym jest Kościół". Dykasteria jest kompetentna w zakresie "podstawowych zagadnień ewangelizacji w świecie oraz ustanawiania, towarzyszenia i wspierania nowych Kościołów partykularnych, bez uszczerbku dla kompetencji Dykasterii dla Kościołów Wschodnich".
Kongregacja wznosi i dzieli okręgi misyjne na swoich terytoriach stosownie do potrzeb; przewodniczy rządowi misji; bada pytania i sprawozdania nadsyłane przez Ordynariuszy, Nuncjuszy i Konferencje Episkopatu; nadzoruje życie chrześcijańskie wiernych, dyscyplinę duchowieństwa, stowarzyszenia charytatywne i Akcję Katolicką; nadzoruje kierownictwo szkół i seminariów katolickich.
Obecnym prefektem Kongregacji, mianowanym 8 grudnia 2019 r. przez papieża Franciszka, jest pochodzący z Filipin kardynał Luis Antonio Tagle.
Rodziny "przejmują" Rzym podczas X Światowego Spotkania Rodzin
Papież bawi się z dzieckiem podczas festiwalu otwarcia Światowego Spotkania Rodzin w Auli Pawła VI w Watykanie 22 czerwca 2022 r. Festiwal rodzin otwiera 5 dni spotkania.
W przełomowej decyzji Sąd Najwyższy USA uchylił dziś wyrok Roe przeciwko Wade 1973, która ustanowiła ochronę prawną dla wykonywania aborcji na poziomie federalnym, co zostało zinterpretowane jako "prawo konstytucyjne".
Od dziś orzeczenie Roe v Wade jest więc obalone. Werdykt ten jest częścią sprawy Dobss v. Jackson Women's Health Organization, która dotyczyła tego, czy prawo stanu Missisipi zakazujące zachodzenia w ciążę po 15 tygodniu jest konstytucyjne.
Od tej pory "władza regulowania aborcji wraca do narodu i wybranych przez niego przedstawicieli" - czytamy w orzeczeniu. Orzeczenie to będzie jednym z najważniejszych od kilkudziesięciu lat, gdyż regulacja aborcji pozostanie w rękach każdego z pięćdziesięciu stanów Unii Amerykańskiej. Ponad połowa z nich ma wprowadzić ograniczenia lub nawet zakaz aborcji. Wielu z nich już to robi.
Argumenty przedstawione dziś i poparte przez sześciu z dziewięciu sędziów w 213-stronicowym wyroku stwierdzają, że Konstytucja nie ustanawia aborcji jako prawa.
Konstytucja nie daje nikomu prawa do niszczenia jednego życia w interesie drugiego.
Taka prerogatywa, twierdzą sędziowie, nie jest częścią i nie ma podstaw w historii i tradycji narodu amerykańskiego. Proaborcyjne prawa wprowadzone na poziomie federalnym w ostatnich dekadach zaburzyły równowagę między interesami kobiety pragnącej dokonać aborcji a interesami nienarodzonego człowieka.
Aborcja w zasadzie niszczy potencjalne życie - czytamy w opinii. Konstytucja nie daje jednak nikomu prawa do podważania czy niszczenia jednego życia w interesie drugiego. Roe v Wade i inne ustawy, twierdzą sędziowie, przez pięćdziesiąt lat lekceważyły prawa nienarodzonego życia.
Sędzia Samuel Alito pisze w swojej opinii, że aborcja stanowi kwestię moralną, która wywołuje rozbieżne opinie, np. gdy inicjuje życie ludzkie. W demokracji tak wrażliwe kwestie "powinny być rozstrzygane przez obywateli każdego państwa". Czas zatem zwrócić sprawę ludziom i wybranym przez nich przedstawicielom - mówi.
Dla zwolenników aborcji, w tym prezydenta USA Joe Bidena, orzeczenie to było "tragiczną pomyłką", a dzisiejszy dzień był mrocznym dniem w historii USA.
Prezydent zaznaczył, że użyje wszystkiego, co w jego mocy, by bronić "prawa kobiety do wyboru", m.in. udostępniając kobietom leki antykoncepcyjne i ułatwiając przenoszenie kobiet starających się o aborcję do stanów, w których mogą dokonać zabiegu.
Historyczny dzień
Dla tych, którzy bronili życia od momentu uchwalenia Roe V Wade w 1973 roku, dzisiejszy dzień jest dniem radości, dniem historycznym, jak podkreśla José Gomez, arcybiskup Los Angeles i przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych: "Przez pięćdziesiąt lat narzucano niesprawiedliwe prawo. Ameryka została założona na fundamentalnej prawdzie, że wszyscy mężczyźni i kobiety są stworzeni równymi, z prawami nadanymi przez Boga. Zasada ta została jednak poważnie podważona przez Roe v. Wade, które zalegalizowało niszczenie życia ludzkiego".
Amerykańscy prałaci doceniają pracę tysięcy osób i organizacji pro-life, bo to dzięki ich niestrudzonej pracy na rzecz praw nienarodzonych możliwe było osiągnięcie tego orzeczenia. Grupy te - zaznacza Konferencja Episkopatu - należy traktować jako część ruchów społecznych, które walczyły o prawa obywatelskie w naszym narodzie.
Biorąc pod uwagę, że wyrok ten wywoła gwałtowne reakcje, zarówno prezydent Biden, jak i biskupi USA wezwali do zachowania pokoju.
Potraktować ten czas po Roe v. Wade jako okazję do uleczenia ran i naprawy podziałów społecznych poprzez dialog i refleksję. Prognozy wskazują, że nie będzie to łatwe zadanie.
Sąd Najwyższy USA orzekł, że amerykańska konstytucja nie przyznaje "prawa" do aborcji i zwraca tę decyzję "narodowi" i jego "wybranym przedstawicielom", czyli rządowi każdego stanu.
Trzeba było prawie pół wieku, aby Sąd Najwyższy USA uchylił swoje orzeczenie Roe v. Wadektóry stwierdził istnienie prawo konstytucyjne prawo do aborcji.
Prawie 50 lat, żeby dojść do tego nowego wyroku, Dobbs przeciwko Jackson Women's Health OrganizationUE odniosła wielkie zwycięstwo dla nienarodzonych istot ludzkich, pozostawiając po sobie nieco ponad 60 milionów aborcji.
Jak zostanie przypomniane, nowy wyrok Dobbs miał swoją kontrowersyjną zapowiedź z przeciekiem do prasy kilka miesięcy temu (nie ustalono jeszcze, kto wyciekł projekt), a także późniejszy publiczny backlash i luz.
Dobbs jest ważnym prawnym kamieniem milowym, o niezaprzeczalnej wartości symbolicznej. W rzeczywistości nie oznacza to jednak, że aborcja została zniesiona w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
W rzeczywistości ustawa stanowa Missisipi, z której wynika orzeczenie, nie zniosła aborcji, ale ograniczyła ją w terminach i wskazaniach: "Z wyjątkiem nagłych wypadków medycznych lub w przypadku poważnej anomalii płodu, osoba nie może umyślnie wykonać lub wywołać aborcji nienarodzonej istoty ludzkiej, jeśli ustalono, że prawdopodobny wiek ciążowy nienarodzonej istoty ludzkiej jest większy niż 15 tygodni". Gdzie więc leży znaczenie tej nowej decyzji? W wielu sprawach, z których teraz wybieram trzy.
Po pierwsze, w obaleniu mitu (i nieścisłości prawnej), że Konstytucja USA zawiera prawo do aborcji. Nie ma takiego prawa. To tak zwane prawo zostało zbudowane na aktywizmie sędziowskim, który zamienia sędziów w prawodawców.
Po drugie, skierowanie sprawy do izb ustawodawczych pięćdziesięciu stanów, które tworzą Stany Zjednoczone. Tutaj wysiłki pro-life będą się mnożyć w bardzo różnych wersjach w zakresie ograniczania aborcji (wcześniejsze USG, zakaz aborcji, jeśli serce dziecka już bije, systemy wskazań, obowiązek znieczulenia dziecka przed zabiciem...), ale przede wszystkim umożliwią promowanie pozytywnych standardów ochrony (pomoc dla matek, ośrodki wsparcia dla kobiet w ciąży...).
Po trzecie, te pięćdziesiąt lat oznaczało cierpliwą, nieustanną konsekrację ruchu pro-life. Ruch ten oznaczał, między innymi, międzyreligijny i ekumeniczny nurt międzyreligijny, który zgromadził ludzi dobrej woli pod sztandarem wspólnej sprawy ludzkiego życia.
Wreszcie, od dzisiaj jesteśmy świadkami początku końca aborcji w Stanach Zjednoczonych.
W każdy piątek możecie posłuchać naszego 4-minutowego podcastu z wiadomościami kościelnymi i sprawami bieżącymi. Można go śledzić na stronie iVox o Spotify
W tym tygodniu rozmawiamy o Synodzie w Hiszpanii, projektach organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, przemocy doznawanej przez chrześcijan w różnych częściach świata i innych aktualnych wiadomościach.
Alex jest papugą, która zarabia na życie jako opiekun w pięknych i zaludnionych rafach koralowych, gdzie wszelkiego rodzaju morskie stworzenia żyją w siedlisku, które sam bohater utrzymuje w czystości i wielobarwności.
Życie wszystkich w społeczności będzie zagrożone przez dziwną czarną plamę, z początku nijaką, ale która zacznie wpływać na coraz więcej ich życia. Z królem odmawiającym nawet uznania tego za problem i z misją oczyszczenia raf koralowych, Alex wyrusza na przygodę, która zabierze go poza nieznane (oczywiście, czarna plama to nic innego jak wycieki ropy z rafinerii).
Wyraźnie mająca na celu podniesienie świadomości, historia opowiedziana jest w najczystszym stylu biuletynu środowiskowego. Skromna rybka chce dobrze, podczas gdy ludzie wiercą w poszukiwaniu ropy, która wycieka do reszty morza. Jest tu misja, przygoda, a także mnóstwo żartów i postaci, które zapewnią maluchom rozrywkę.
Dla tych, którzy oczekują czegoś więcej, reszta czynników filmu nie do końca się zgadza. Przechylono się w nim nad whys and wherefores historii, a animacja jest mniejsza niż w większości wydań filmowych. Jest to pełnometrażowy debiut reżysera, scenarzysty i producenta, co jest wyczuwalne w ogólnym efekcie pracy, chyba bardziej porównywalnym z animowanymi programami telewizyjnymi.
W skrócie, Go Fish: Ratuj morze to epicki film, którego wielkie walory najbardziej docenią dzieci. Są takie, że jest kolorowy, jaskrawy, gwiazdorzy dużą obsadę ryb wszelkich kształtów i rozmiarów, od rekinów po węgorze, ma morał i trwa ledwie godzinę i kwadrans. Cała produkcja to bajka w najczystszym stylu na dobranoc. I dlatego jest to zabawa dla rodzin i ich dzieci. Podróż odkrywania różnych morskich stworzeń i ich sposobu życia.
Papieże dla pokoju w czasach wojny. Od Benedykta XV i Piusa XII do Franciszka to tytuł spotkania, promowanego przez Komitet Papieski Pacelli - Stowarzyszenie Piusa XII, które odbyło się w Instytucie Maria Santissima Bambina w Rzymie. Celem sesji była refleksja nad magisterium papieży w konfliktach zbrojnych.
W spotkaniu, któremu przewodniczył Dominique Mamberti, prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, wzięli udział Massimo de Leonardis, profesor historii stosunków międzynarodowych (Katolicki Uniwersytet Najświętszego Serca w Mediolanie); Johan Ickx, dyrektor Archiwum Historycznego Watykańskiego Sekretariatu Stanu (Sekcja ds. Stosunków z Państwami) oraz Andrea Tornielli, dyrektor redakcji Vatican Media. Magisterium papieży w konfliktach zbrojnych nie jest drobną kwestią zrodzoną przez wojnę na Ukrainie.
Nowa książka papieża
Refleksje papieża Franciszka zawarte w jego ostatniej publikacji Przeciwko wojnie. Odwaga w budowaniu pokoju (wyd. Solferino), pokazują m.in. potrzeba braterstwa i potępić absurdalność wojny. Te strony przesiąknięte są cierpieniem ofiar na Ukrainie, twarzami tych, którzy ucierpieli w wyniku konfliktu w Iraku, historycznymi wydarzeniami z Hiroszimy i spuścizną dwóch wojen światowych XX wieku.
Franciszek rozpoznaje w chciwości władzy, w stosunkach międzynarodowych zdominowanych przez siłę militarną, w ostentacji arsenałów wojskowych, głębokie motywy wojen, które do dziś plamią krwią naszą planetę. Konfrontacje, które sieją śmierć, zniszczenie i urazę, przynoszą nowe śmierci i nowe zniszczenia, w spirali, której kres może położyć tylko nawrócenie serc.
Papieskie Magisterium o wojnie
Dialog jako sztuka polityczna, rzemieślnicza budowa pokoju, która zaczyna się w sercu i rozciąga na cały świat, zakaz broni atomowej i rozbrojenie jako opcja strategiczna to konkretne wskazania, które Franciszek nam powierza, aby pokój rzeczywiście stał się wspólnym horyzontem, na którym można budować naszą przyszłość. Nic bowiem prawdziwie ludzkiego nie może zrodzić się z wojny.
Papież podąża śladem magisterium swoich poprzedników: błagania, z jakim w 1962 r. św. Jan XXIII wezwał możnych swoich czasów do powstrzymania eskalacji wojny, która mogła wciągnąć świat w otchłań konfliktu nuklearnego; siły, z jaką św. Paweł VI, przemawiając w 1965 r. na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, powiedział: "Nigdy więcej wojny!". Nigdy więcej wojny"; liczne apele o pokój św. Jana Pawła II, który w 1991 r. nazwał wojnę "przygodą bez powrotu".
Od początku mojej posługi Biskupa Rzymu - czytamy we wstępie do tomu - mówiłem o trzeciej wojnie światowej, twierdząc, że już ją przeżywamy, choć jeszcze w kawałkach. Te kawałki stawały się coraz większe, spawały się ze sobą. Obecnie na świecie toczy się wiele wojen, które powodują ogromny ból, niewinne ofiary, zwłaszcza dzieci. Wojny, które powodują ucieczkę milionów ludzi, zmuszonych do opuszczenia swojej ziemi, swoich domów, swoich zniszczonych miast, by ratować swoje życie. Są to liczne zapomniane wojny, które od czasu do czasu pojawiają się ponownie przed naszymi nieuważnymi oczami".
Szaleństwo wojny
Daleka od bycia rozwiązaniem konfliktów, dla Franciszka wojna "jest szaleństwem, wojna jest potworem, wojna jest rakiem, który żywi się sam sobą, pochłaniając wszystko". Ponadto wojna jest świętokradztwem, które "sieje spustoszenie w tym, co najcenniejsze na naszej ziemi, w życiu ludzkim, w niewinności maluczkich, w pięknie stworzenia".
Rozwiązaniem jest raczej to, które proponuje encyklika Fratelli tutti: przeznaczyć pieniądze wydawane na broń i inne wydatki wojskowe na stworzenie Światowego Funduszu w celu wyeliminowania raz na zawsze głodu i wspierania rozwoju najbiedniejszych krajów, aby uniknąć brutalnych lub podstępnych dróg na skróty. Propozycja, którą Ojciec Święty czuje potrzebę odnowienia "także dzisiaj, zwłaszcza dzisiaj". Bo "wojny trzeba powstrzymać, a one ustaną tylko wtedy, gdy przestaniemy je karmić".
Pius XII i Żydzi
Kolejna książka -.Pius XII i Żydzi (Rizzoli 2021) - ma szansę rzucić światło na dzieło Piusa XII, w odniesieniu do interwencji pożądanych przez papieża, koordynowanych przez sekretarza stanu, kardynała Luigiego Maglione, i przeprowadzanych przez wysokich prałatów, takich jak Domenico Tardini i Giovanni Battista Montini (przyszły Paweł VI). "Niepublikowane dokumenty Piusa XII", pisze Ickx, "przeciwstawiają się fałszywej narracji wcześniej akceptowanej przez wielu".
Papież w rzeczywistości "zorganizował sieć dróg ucieczki dla osób znajdujących się w niebezpieczeństwie i nadzorował sieć księży działających w całej Europie w jednym celu: ratowania życia, gdziekolwiek jest to możliwe". Jest to tzw. lista Piusa XII, "seria żydowska" w archiwum historycznym Sekretariatu Stanu. Szczególna seria, już od samej nazwy (pozostałe noszą nazwy konkretnych krajów), zawiera około 2800 próśb o interwencję lub pomoc i świadczy o tym, jak bardzo los tych biednych ludzi był bliski sercu papieża. Serial pokazuje losy ponad 4 tys. Żydów, z których część została ochrzczona jako katolicy, ale miała żydowskie pochodzenie (ale od pewnego momentu nawet chrzest nie zapobiegł deportacjom).
Wnioski obejmowały okres od 1938 do 1944 roku i nasiliły się w kluczowych latach wojny. Nie zawsze udawało się uratować wszystkich, ale "żydowski serial" "dowodzi ponad wszelką wątpliwość - mówi Icks - że Pius XII i jego zespół zrobili wszystko, by zaoferować pomoc także osobom wyznania mojżeszowego".
W najbliższy wtorek, 28 czerwca o godz. 18.00, odbędzie się wyjątkowe Forum Omnes nt. Pielgrzymki do Ziemi Świętej w następstwie pandemii.
Będziemy mieli jako gości Joaquín Panielloautor książki Dlaczego chodzisz w smutku? Rozmowa Jezusa z uczniami w Emaus; y Piedad AguileraDział Pielgrzymek i Turystyki Religijnej, Viajes El Corte Inglés. Będzie on moderowany przez Alfonso RiobóDyrektor Omnes.
Jako sympatyk i czytelnik Omnesa zapraszamy do udziału. Osoby, które chciałyby wziąć udział w spotkaniu, proszone są o potwierdzenie swojej obecności poprzez wysłanie maila na adres [email protected].
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Abp Argüello: "Tym, o czym wszyscy mówili na synodzie, była Eucharystia".
Ani święcenia kobiet, ani opcjonalny celibat nie były najważniejszymi kwestiami w podsumowaniach nadesłanych przez poszczególne diecezje i grupy w pierwszej fazie podróży synodalnej w Hiszpanii.
Choć zagadnienia te z pewnością się pojawiły i stały się łatwym źródłem medialnym, to jednak prośba o lepsze poznanie Magisterium Kościoła (także w celu zrozumienia przyczyn wspomnianych zagadnień), a przede wszystkim znaczenie EucharystiaIch udział i troska były wspólnymi postulatami w podsumowaniach otrzymanych przez EWG w pierwszej fazie synodu w Hiszpanii.
Luis Argüello, sekretarz generalny Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC). Konferencja Episkopatu Hiszpanii podczas konferencji prasowej, na której przedstawiono sprawozdanie z prac 259. posiedzenia Komisji Stałej biskupów hiszpańskich. Najwyraźniej droga przebyta przez diecezje hiszpańskie w pierwszej, lokalnej fazie Synodu Biskupów była przedmiotem części prac w tych dniach.
Biskupi dokonali bilansu spotkanie w dniu 11 czerwca które określili jako radosne. Do wniosków przedstawionych w dniu dodano załącznik, który zawiera podkreślenia i niektóre luki, które uczestnicy Zgromadzenia znaleźli po przejrzeniu w grupach syntezy, która została pierwotnie przedstawiona.
Eucharystia, temat centralny
W związku z tym bp Argüello zwrócił uwagę, że przewodniczący hiszpańskich biskupów osobiście przyniósł te dokumenty do Sekretariat Generalny Synodu wraz ze wszystkimi otrzymanymi materiałami i załącznikami.
Biskupi, podkreślił sekretarz EWG, wyrazili chęć "kontynuowania tej drogi w oczekiwaniu na propozycje Sekretariatu Generalnego Synodu", czyli pierwsze Instrumentum Laboris, które ma wpłynąć około jesieni przyszłego roku.
To, co zostało najbardziej podkreślone w dokumentach tego synodu: konieczność przezwyciężenia klerykalizmu, a przede wszystkim, jak chciał podkreślić Argüello, "jednogłośnie omawianą kwestią było... EucharystiaJęzyki, homilia, uczestnictwo...". Sekretarz generalny biskupów hiszpańskich zwrócił uwagę, że "Kościół jest splotem drogi i stołu" i "na tej drodze przede wszystkim wierni chcą mówić o stole".
Profilaktyka i prace prowadzone przez Diecezjalne Biura Ochrony Nieletnich był kolejnym z tematów poruszanych na konferencji. W tym obszarze przedstawiono plan pracy na najbliższe miesiące. W październiku planowane jest nowe, dwudniowe spotkanie tych urzędów diecezjalnych i zgromadzeń zakonnych oraz opracowanie ramowego protokołu dotyczącego zapobiegania nadużyciom wobec małoletnich i sposobu postępowania w przypadku ich wystąpienia. W protokole zebrano główne aspekty zawarte w niektórych protokołach już istniejących w diecezjach hiszpańskich, a także w dokumentach Stolicy Apostolskiej dotyczących tego problemu.
Tylko 9 przypadków nadużyć w XXI wieku w Kościele hiszpańskim
W tym sensie bp Argüello chciał zaznaczyć, że Kościół nie będzie uczestniczył instytucjonalnie w komisji śledczej powołanej przez rzecznika rządu hiszpańskiego, która skupia się wyłącznie na nadużyciach seksualnych popełnionych w Kościele.
Argüello zaznaczył, że choć z Konferencji Episkopatu są katolicy w charakterze osobistym, którzy uczestniczą w tej komisji, to "uważamy, że dobrze jest, aby tego typu komisja miała swoją niezależność". Zwrócił też uwagę, że "nie wydaje nam się zbyt poprawne, by skupiać się tylko na przypadkach nadużyć w Kościele", gdy większość tych nadużyć ma miejsce w innych sferach.
Abp Argüello chciał podkreślić, że współpraca Kościoła jest zawsze priorytetem w "każdym dochodzeniu, które chce położyć nacisk na przyjęcie ofiar i prewencję, ta współpraca jest priorytetem".
Przepisane przypadki
Ponadto wyjaśnił, jak "w kwestii archiwów wytworzyło się nierealistyczne oczekiwanie". Przy naszych danych, tych przedstawionych przez gazetę El País i wszystkich innych, 80% spraw jest sprzed roku 80, z punktu widzenia cywilno-karnego wiele z nich jest przedawnionych, wielu oskarżonych nie żyje, a przełożonych czy biskupów odpowiedzialnych w tamtym czasie już nie ma".
Rzecznik hiszpańskich biskupów przypomniał też, że "w naszych protokołach działania przekazujemy prokuraturze wszystkie sprawy, które otrzymujemy, i tak też się stało".
W odniesieniu do drugiego raportu sporządzonego przez gazetę "El País" Argüello wyjaśnił, że "każdemu zgromadzeniu i każdej diecezji przesłano to, co im odpowiada, do Rzymu i do prokuratury. I napisaliśmy do El País prośbę do kierownictwa, do tego stopnia, że chcieli, abyśmy wystąpili w roli "mediatorów", aby osoby, które wysunęły te oskarżenia, mogły skontaktować się z urzędami, a nawet, jeśli to konieczne, wystąpić w roli mediatorów między tymi osobami a diecezjami".
Argüello stwierdził, że "na koniec roku oczekuje się od nas sprawozdania z nowości otrzymanych w każdym urzędzie" i podkreślił, że "jest tylko 9 spraw z XXI wieku", co daje mu "spokój, że sprawy nie są źle załatwiane".
Więcej chrztów dla dorosłych
Jeden z tematów poruszanych w tych dniach przez członków Komisji Stałej związany jest z narastającą w ostatnich latach w Hiszpanii rzeczywistością: przyjmowaniem sakramentów inicjacji chrześcijańskiej przez dorosłych, czyli osoby powyżej 14 roku życia.
W tej linii biskupi zajęli się nowym katechizmem dla dorosłych "To jest Pan! Katechizm, który w dużej mierze nawiązuje do Obrzędu Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych i do którego zostaną dodane propozycje przedstawione przez biskupów w ostatnich dniach, aby dopełnić ten nowy dokument, skierowany do katechumenatu dorosłych i tych, którzy ponownie wchodzą w życie chrześcijańskie.
Wspieranie demonstracji pro-life
Demonstracja pro-life, zwołana na 26 czerwca przez liczne grupy obywatelskie oraz niektóre grupy inspirowane przez chrześcijan, również znalazła się na liście pytań skierowanych do sekretarza hiszpańskich biskupów.
Luis Argüello potwierdził poparcie wszystkich biskupów dla noty opublikowanej niedawno przez Podkomisję Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia, która zachęca "wszystkich do promowania "tak" dla życia i wyrażamy nasze poparcie dla tych, którzy mają prawo urodzić się i zostać przyjęci przez rodziców z miłością; dla matek, które mają prawo otrzymać niezbędne wsparcie społeczne i państwowe, aby nie stać się ofiarami aborcji".
Na rzecz wolności rodziców i współpracujących z nimi szkół w zakresie zapewnienia ich dzieciom integralnego wychowania, które nadaje niezbędne dziś znaczenie wychowaniu uczuciowemu i seksualnemu, zgodnie z przekonaniami moralnymi, które rzeczywiście przygotowują ich do bycia rodzicami i do przyjęcia daru życia; na rzecz opieki paliatywnej i wolności sumienia; potępiając sytuacje, w których jest ona zagrożona, jak to wciąż widać w różnych formach niewolnictwa, w handlu ludźmi lub w niewłaściwych warunkach pracy".
Dla rzecznika EWG "demonstracje uliczne są autentycznym świadectwem powołania świeckiego" i chciał też podkreślić, że poza demonstracjami "wyzwanie jest większe: wymaga zmiany kulturowej, sposobu życia na rzecz życia".
Argüello zwrócił też uwagę, że "kwestia aborcji nie jest specyficzna dla katolików. Kulturę pro-life można dzielić z wyznawcami innych religii, a także z mężczyznami i kobietami, agnostykami, którzy widzą, że troska o życie jest czerwoną linią, której nie wolno przekroczyć".
Czy Synod chce zmian w doktrynie w takich kwestiach jak celibat czy święcenia kobiet do kapłaństwa? Jak zaznaczył sekretarz generalny Synodu, kardynał Mario Grech, papież Franciszek chce Kościoła bardziej synodalnego.
A co to oznacza? Przede wszystkim oznacza to, że nie tylko zakonnicy powinni mieć głos na stałych forach. Może to być na szczeblu parafialnym, diecezjalnym czy krajowym, ale chce też, by świeccy byli wysłuchani, gdy trzeba podjąć decyzje.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Kwestia demograficzna musi znaleźć się w centrum europejskiej agendy
W Europie, która nie ma już dzieci, kwestia wskaźnika urodzeń ponownie znalazła się w centrum debaty publicznej. Przy wielu okazjach, także ostatnio, papież Franciszek powtarzał o konieczności ponownego odkrycia piękna rodziny jako wkładu w rozwój społeczeństwa.
OMNES przeprowadził wywiad z prezesem ds. Europejska Federacja Stowarzyszeń Rodzin Katolickich (FAFCE), prawnik Vincenzo Bassi, który wyjaśnia niektóre z najbardziej palących kwestii związanych z kwestią demograficzną.
Federacja Stowarzyszeń Rodzin Katolickich Europy ma 25 lat, czy może Pan przybliżyć naszym czytelnikom, jak powstała ta organizacja i jakie inicjatywy podejmuje?
FAFCE jest federacją stowarzyszeń reprezentujących 18 krajów europejskich. Członkami FAFCE są 23 stowarzyszenia, a jej cel jest dwojaki. Z jednej strony przedstawia instytucjom europejskim żądania i potrzeby rodzin i stowarzyszeń krajowych. Dotyczy to nie tylko tych z Unii Europejskiej, ale także tych z Rady Europy. Z drugiej strony rozwija i promuje, w porozumieniu z lokalnymi konferencjami biskupów, katolickie stowarzyszenia rodzin w krajach, gdzie są one mniej rozwinięte.
W związku ze zbliżającym się Światowym Spotkaniem Rodzin FAFCE zorganizowała konferencję, której celem było "celebrowanie piękna rodziny". Jak ważne jest ponowne odkrycie tego piękna w Europie, która nie ma już dzieci?
Dziś założenie rodziny jest coraz częściej postrzegane jako akt heroiczny, a nie akt hojności. Celebrowanie piękna rodziny służy właśnie do przedstawienia zwykłego hojność rodzinyRodzina jest nie tylko instytucją prywatną, ma również znaczenie publiczne. Rodzina jest nie tylko instytucją prywatną, ma również znaczenie publiczne. Jest to dar dla społeczeństwa i nie powinien być traktowany jako oczywistość, ale powinien być nagradzany.
W związku z tym uważamy, że kwestia demograficzna musi stać się kwestią bardziej europejską. Nasze doświadczenie uczy nas, że konieczne jest zaangażowanie i zjednoczenie państw narodowych w tej kwestii, a następnie uczynienie promocji wskaźnika urodzeń głównym punktem programu europejskiego. Widzimy jednak, że nawet w Plan odbudowy dla Europy rozważana jest polityka dotycząca liczby urodzeń. Należy pamiętać, że rodziny również inicjują procesy rozwoju gospodarczego. Rodzina jest paliwem, które rozpala silnik społeczeństwa, w sensie demograficznym, ale także w sensie zrównoważonego rozwoju.
Ważną okazją do tego jubileuszu było spotkanie z Ojcem Świętym sprzed kilku dni. Jak przeżyłeś te chwile?
Z wielkim wzruszeniem, wiedząc, że Papież zawsze zachęca nas do doskonalenia i uskuteczniania naszego zaangażowania. Stowarzyszenia i sieci rodzinne muszą być coraz bardziej domami otwartymi na społeczność, a nie mieszkaniami, w których można się schronić w obawie przed konfrontacją ze społeczeństwem.
W swoim przemówieniu papież Franciszek pochwalił ich wkład w sieciowanie rodzin, z których wypływa służba dla całego społeczeństwa... Czy tak jest?
Sieci rodzinne są narzędziem nie tylko w służbie społeczeństwa, ale także w służbie Kościoła, ponieważ za ich pośrednictwem łatwiej jest zbliżyć się do osób słabych i rodzin przeżywających trudności. Jesteśmy przekonani, że nasz wkład w służbę społeczeństwu będzie tym skuteczniejszy, im bardziej będziemy mogli przyczynić się do służby Kościołowi. W tym sensie sieci rodzinne mogą pomóc i być narzędziem dla naszych duszpasterzy, aby pozostać blisko trzody.
Niedawno podpisała rezolucję potwierdzającą znaczenie posiadania dzieci jako niezbędnego zasobu na przyszłość również w klucz ekologicznyCzy możesz to lepiej wyjaśnić?
To wszystko jest bardzo proste i prawdziwe: nigdy nie będzie zrównoważonego rozwoju bez równowagi międzypokoleniowej gwarantowanej właśnie przez dzieci. Dlatego prawdziwym wrogiem społeczeństwa i jego zrównoważonego rozwoju jest konsumpcjonizm i indywidualizm, podczas gdy rodziny optymalizują zasoby dla dobra własnego i swoich dzieci, a więc dla przyszłości społeczeństwa, którą będą chciały pozostawić w spadku swoim dzieciom.
Papież potępił też plagę pornografii i nieludzką praktykę macierzyństwa zastępczego. Jak jako Federacja planujecie pomóc w likwidacji tych plag społecznych?
Jedno i drugie jest konsekwencją samotności, osób i rodzin. W samotności wszystko jest towarem, nawet dziecko czy seks. W rodzinie człowiek uczy się i doświadcza daru. Im bardziej doświadczana jest radość z ofiarowanego i otrzymanego daru, tym bardziej pornografia i macierzyństwo zastępcze postrzegane są jako aberracja.
Trzeba jednak powiedzieć, że za tymi praktykami kryją się mniej lub bardziej poważne ułomności egzystencjalne, a naszym zadaniem pozostaje zawsze przyjmowanie kruchych i pomaganie im w przezwyciężaniu słabości. Papież wzywa nas nie tylko do potępienia czynów, ale także do przyjęcia ludzi, bo nasze rodziny nie są wzorami doskonałości. Nasze rodziny muszą dawać świadectwo, że są w drodze, wspaniałomyślnej i odpowiedzialnej; drodze, która czasami jest trudna, ale którą pokonuje się ze świadomością, że nie jest się samemu, jak trzoda ze swoim pasterzem.
Stół katolicki porusza, w prosty, ale zdumiewająco głęboki sposób, istotne dla katolika pytania. Uznanie, że Bóg staje się pokarmem, nie jest sprawą banalną; zakłada, że potrzebujemy Boga, aby żyć.
TytułStół katolicki. Radość i godność pokarmu w wierze.
AutorEmily Stimpson Chapman
Strony: 210
Redakcja: CEU Ediciones
Miasto: Madryt
Rok: 2021
Emily Stimpson Chapman od lat z prostotą i zadziwiającą głębią pisze o relacjach między jedzeniem a swoją wiarą katolicką. Jej blog "Stół katolicki była alma mater tej bardzo polecanej książki na ten sam temat.
Autor zagłębia się w istotne pytania dla dzisiejszych mężczyzn i kobiet, a zwłaszcza dla katolików. Rozważanie, że Bóg staje się pokarmem nie jest sprawą banalną. Zakłada, że poza prostą kwestią fizycznego przetrwania, potrzebujemy Boga do życia i nie jest to to samo, np. jeść lub nie jeść w rodzinie.
Stimpson prowadzi przez, bez poddawania się ekstremom, co nazywa "duchowe szkody, które występują, gdy nie widzimy żywności prawidłowo i żyć przez to, co widzimy", problem, który obejmuje wszystkie skrajne zaburzenia związane z jedzeniem, począwszy od winy, do marnotrawstwa, do samoobsesji, która eliminuje nawet Bóg....
Także z tym wszystkim, co implikuje stworzony przez Boga pokarm: sensem postu, głodem Boga, solidarnością z innymi...
I robi to z nadzieją i wyważonym spojrzeniem na sprawy, co czyni tę książkę (którą "ubiera" w świetne przepisy), bardzo dobrym wyborem czytelniczym.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Nowa, ekscytująca książka Rafaela Navarro-Vallsa. Jako znawca amerykańskiej historii politycznej i Kościoła katolickiego napisał już trzy książki analizujące prezydentury od F. D. Roosevelta do Obamy oraz papieży od św. Jana Pawła II do wczesnego pontyfikatu Franciszka.
W tej nowej książce analizuje prezydenta J. F. Kennedy'ego i jego braci Boba i Teda z perspektywy zamachów i skandali, które przeżyli; odnosi się do nowych faktów dotyczących Nixona (Watergate); wizyt Obamy na Kubie i w Hiszpanii w ostatnim roku urzędowania; nieudanej kandydatury Hillary R. Clinton i jej pojedynków z Obamą i Trumpem; czterech lat Trumpa w Białym Domu, w tym jego niezwykłego trzymania się władzy; oraz dramatycznego pojedynku z blondwłosym prezydentem, który znamionował wybór Joe Bidena, w tym jego niezwykłego trzymania się władzy. Clinton i jej pojedynki z Obamą i Trumpem; cztery lata Trumpa w Białym Domu, w tym jego niezwykłe kurczowe trzymanie się władzy i dramatyczny pojedynek z blond prezydentem, który wyznaczył wybór Joe Bidena, aż po jego inaugurację.
Z drugiej strony Navarro-Valls analizuje nowe i ciekawe fakty dotyczące świętych Jana Pawła II i Benedykta XVI, a także dotychczasowego pontyfikatu papieża Franciszka. Na koniec autor dodaje kilka historycznych anegdot o swoim bracie Joaquínie, pierwszym świeckim rzeczniku Stolicy Apostolskiej. Jednym słowem książka, którą czyta się z przyjemnością i dostarcza istotnych wiadomości.
Rozpoczyna się podróż Jezusa do Jerozolimy, centralna dla Ewangelii Łukasza. W języku greckim Łukasz trzykrotnie wspomina o twarzy Jezusa. "Stanowcza decyzja" o udaniu się do Jerozolimy jest wyrażona w ten sposób: "Stwardniał na twarzy, by iść w kierunku Jerozolimy".Wysyłanie kurierów: "Wysłał posłańców przed swoim obliczem".i przyczyną odrzucenia przez Samarytan: "Bo jego twarz była w drodze do Jerozolimy".
Łukasz pokazuje nam oblicze Jezusa, które odsłania oblicze Ojca. Twarz Jezusa wydaje się twarda, ale w rzeczywistości jest On stanowczy w swojej miłosnej decyzji oddania życia za wszystkich w Jerozolimie, nieustępliwy w czułości i miłosierdziu. Chce dać odpór tym, którzy sprzeciwiają się planowi zbawienia, który tam się wypełni.
Żydzi omijali Samarię w drodze do Jerozolimy, ponieważ Samarytanie byli niewierzący, ale Jezus przechodzi przez nią celowo. Wysłał posłańców, być może samych Jakuba i Jana, którzy, zirytowani jego odmową, proszą Jezusa o pozwolenie na wywołanie ognia z nieba, aby ich pochłonął. Jezus odwraca się i pokazuje swoje oblicze, zdecydowany pozostać miłosiernym, nawet wobec tych, którzy go odrzucają. Aby upomnieć Jakuba i Jana, używa tego samego czasownika, którym wypędza demony. Ci, którzy chcą im przeszkodzić w chodzeniu w logice Boga, są przez niego uważani za "szatana", jak Piotr.
Łukasz relacjonuje w Dziejach Apostolskich: że Samaria jest pierwszym po Judei miejscem przeznaczenia wskazanym przez Jezusa apostołom dla ich świadectwa; że w czasie prześladowań Saula chrześcijanie uciekali do Samarii, gdzie nieśli słowo Boże; że Piotr i Jan zostali tam posłani i nakładali ręce na Samarytan, którzy otrzymywali Ducha Świętego: to był ogień z nieba, którego Jezus chciał dla Samarii.
Iść, iść, podążać - to częste słowa w tym fragmencie. Jezus uczy trzech aspirujących uczniów, co należy wziąć pod uwagę, aby pójść za Nim. Jeśli chcemy iść za Nim wszędzie, Jezus ostrzega nas, że nie jest On schronieniem, rozwiązaniem wszystkich problemów, miejscem chronionym przed trudnościami życia, ale wręcz przeciwnie. Jeśli, słuchając Jego wezwania, mówimy Mu, że zanim pójdziemy za Nim, mamy ciała do pogrzebania, rany, historie i nieporozumienia z przeszłości do rozwiązania, On mówi nam, abyśmy odłożyli te ciężary i poszli z Nim na misję.
Po trzecie, zachęca nas do uwolnienia się od uwarunkowań ludzi, których kochamy i którzy nas kochają, ale którzy mogą być przeszkodą w pójściu za Jezusem. Chłopi, którzy przykładali ręce do pługa, patrzyli przed siebie, bo prostował on bruzdy. Ci, którzy idą za Mistrzem, muszą również patrzeć przed siebie, ku przyszłości, ku nowości życia, którą On zawsze jest w stanie zaproponować i zrealizować.
Homilia na temat czytań z 13. niedzieli
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Audiencja generalna w środę 22 czerwca kontynuowała cykl katecheza o starości zainicjowany kilka tygodni temu przez papieża Franciszka. Katecheza, którą z uwagą śledziły setki osób, które w ten letni poranek dołączyły do Ojca Świętego.
Przyjmując fragment dialogu Jezusa zmartwychwstałego z Piotrem na końcu Ewangelii Jana, Papież zastanawiał się nad świadectwem, które samo w sobie zawiera dar z siebie i fizyczną słabość ostatnich lat życia.
W tym sensie, zauważył Papież, "w trakcie rozmowy Jezusa z Piotrem znajdujemy dwa fragmenty, które odnoszą się właśnie do starości i długości czasu". Pierwszy z nich "gdy byłeś młody, przepasałeś się i poszedłeś tam, gdzie chciałeś; gdy będziesz stary, wyciągniesz ręce, inny cię przepasze i zaprowadzi tam, gdzie nie chce, abyś poszedł" nawiązuje do tego przekazania pałeczki młodszym i ustąpienia swojego miejsca.
W tym momencie, sympatycznie, papież skomentował: "Powiedz mi o tym, muszę jechać na wózku inwalidzkim! Ale życie jest takie. Ze starością przychodzi choroba i musimy ją przyjąć tak jak przychodzi" i przywołał cytat ze św. Ignacego z Loyoli, który mówi: "W życiu jak w śmierci musimy dawać świadectwo jako uczniowie Jezusa" Koniec naszego życia musi być końcem życia ucznia Jezusa. Co więcej, ślad Jezusa jest zawsze przed nami. W dobrym czy złym stanie zdrowia". Ważną rzeczą, podkreślił Papież, "jest podążanie za Jezusem zawsze, czy to pieszo, czy na wózku inwalidzkim".
Franciszek podzielił się z obecnymi tym, jak bardzo lubi "rozmawiać z ludźmi". starsi patrząc w ich oczy; te jasne oczy, które mówią do ciebie bez słów, które są świadectwem życia. Jest to piękna rzecz, którą musimy zachować.
Rezygnacja z blasku reflektorów
Inny z tematów poruszanych w tej katechezie obracał się wokół nalegania, abyśmy często, przy wielu okazjach, poznawali i "kierowali", w pewien sposób, życiem innych. W związku z tym Papież chciał zapytać, zwłaszcza osoby starsze, czy rzeczywiście są w stanie, przy wielu okazjach, zaufać młodszym, "scedować na nich rolę lidera".
"Odejść od blasku życia nie jest łatwo" - powiedział m.in. Papież FranciszekTen nowy czas jest też z pewnością czasem próby. Począwszy od pokusy zatrzymania naszego protagonisty. Na starość nasz protagonizm musi być obniżony.
Zatem, kontynuował Papież, kiedy Piotr pyta Jezusa o Jana, "czy on naprawdę musi być w 'moim' sequelu? Czy być może musi zajmować 'moją' przestrzeń? Czy musi mnie wyprzedzić i zająć moje miejsce? Odpowiedź Jezusa jest szczera, a nawet ostra: "Co cię to obchodzi? Ty, podążaj za mną". To właśnie czyni z nami Chrystus, podkreślił Papież, "kiedy wchodzimy w życie drugiego, Jezus mówi nam: 'Co cię to obchodzi? Ty idziesz za mną".
Álvaro MedinaSpołeczeństwo bez dziadków nie ma racji bytu".
Na stronie Katecheza papieża Franciszka o osobach starszych i starszych ludzi obfitował, co widać w Omnes. Dziś, z okazji rozpoczynającego się w środę w Rzymie X Światowego Spotkania Rodzin (WFM 2022), Omnes przeprowadził wywiad z Álvaro Mediną, przewodniczącym Ruchu Wzrastającego Życia, który w czwartek 23 wraz z żoną Rosario García przemówi w EMF.
Francisco Otamendi-22 czerwca 2022-Czas czytania: 8minuty
Papieskie katechezy na temat osób starszych są tak aktualne, że Ojciec Święty postanowił w ubiegłym roku obchodzić pierwszy Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych. W tym roku będzie to 24 lipca, blisko święta św. Joachima i św. Anny, dziadków Jezusa, aby nie zapomnieć "o bogactwie strzeżenia korzeni i przekazywania' młodym ludziom doświadczenie życia i wiary, które tylko oni mogą dać.
Jest to inicjatywa Roku Rodziny "Amoris laetitia", koordynowana przez dykasterię ds. świeckich, rodziny i życia, która organizuje tegoroczne wydarzenie. EMF 2022, i która zaprosiła parę Álvaro Medina i Rosario García do przedstawienia swojego świadectwa w Rzymie.
To właśnie Álvaro Medina, jako przewodniczący Movimiento Vida Ascendente, przedstawił miesiąc temu w Madrycie, wraz z biskupem Wysp Kanaryjskich, monsignorem José Mazuelosem, przewodniczącym Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia, projekt dokument Starość - bogactwo owoców i błogosławieństw", w siedzibie Konferencji Episkopatu Hiszpanii (CEE). Prezentacja, której zgłoszony z szerokością Omnesa.
Rozmawiamy z nim teraz w przeddzień jego wystąpienia na Spotkaniu Rodzin. Álvaro Medina, członek Diecezja Getafe Mówi, nie ujawniając swoich historii: "Nie wolno nam nigdy tracić serca w apostolstwie. Powiemy to w Rzymie.
Czy twoja żona należy do Ruchu Życia Wzrastającego?
̶ Moja żona, María del Rosario, jest szefem w moim domu; nie ma pozycji w Ruchu, choć będzie ze mną rozmawiać w Rzymie.
Co chciałbyś skomentować jako pierwsze? Może coś o EMF 2022 w Rzymie, albo w Hiszpanii.
̶ Wraz z żoną zostaliśmy zaproszeni przez Watykan do złożenia świadectwa na X Światowym Spotkaniu Rodzin w Rzymie, a uczynimy to 23 czerwca. Wiem, że jest jeszcze jedna para z Hiszpanii, ale nie jedziemy razem. Może zobaczymy się w samolocie.
To Watykan skontaktował się z nami bezpośrednio, być może poprzez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia w Rzymie, z którą mamy logiczne relacje poprzez Vida Ascendente. Stąd musiała się wziąć nasza nazwa, a wezwanie do nas pochodziło bezpośrednio od osób organizujących spotkanie. Będziemy mówić, jeśli nie ma zmian, od 12.30 do 13.30 rano.
Czy jest możliwość uzyskania małego podglądu?
̶ Temat, o którym będziemy mówić, obraca się wokół ukrytego niepokoju u osób starszych, który pojawia się, gdy niektóre z naszych dzieci lub wnuków nie idą drogą wiary. I jest trochę rozpaczy i rozczarowania, gdy widzi się, że tak się dzieje.
Mamy w naszej rodzinie kilka historii, w których wyraźnie widać, że to my mamy obowiązek zasadzić ziarno, ale to Pan sprawia, że ono rośnie w odpowiednim czasie.
Opowiemy dwie historie, jedną mojej żony i jedną moją, o dwóch wydarzeniach, które miały miejsce w rodzinie, a które pokazują, że nigdy nie wolno nam tracić serca w naszym pragnieniu apostolstwa w rodzinie lub poza nią, ale szczególnie w rodzinie.
Opowiemy tę historię w Rzymie.
Masz dwoje dzieci, prawda?
̶ Tak, mamy syna i córkę. Mój syn jest żonaty, ma 4 dzieci, a teraz opiekuje się najmłodszym dzieckiem swojej siostry. Moja córka jest rozwiedziona, ma czworo dzieci, dwoje starszych jest już dość starych, trzecie mieszka z ojcem, a najmłodsze z moim synem.
Moja córka, która 12 sierpnia skończy cztery lata, doznała tętniaka w głowie, co pozostawiło u niej ważne konsekwencje psychiczne i fizyczne, choć dzięki Bogu pokonuje pewne trudności, ale jest bardzo ograniczona. Mieszka w domu, opiekujemy się nią, codziennie wozimy ją na rehabilitację, ale logicznie rzecz biorąc to do nas należy opieka nad nią w dzień i w nocy.
Wskazówki dla duszpasterstwa osób starszych
Czy może Pan przypomnieć jakieś cechy dokumentu dotyczącego starości, który przedstawił Pan EWG?
̶ Jest to, jak wskazuje dokument, zbiór wytycznych dla duszpasterstwa osób starszych. Najistotniejsza, moim zdaniem, jest potrzeba uznania w Kościele i w społeczeństwie osób starszych takimi, jakimi są naprawdę. Bo są stygmatyzowane, są traktowane jako coś, co staje się niemalże utrapieniem, a to bardzo poważny błąd, bo starzenie się nie jest hańbą, jest łaską.
Stawanie się starszym jest darem od Boga i przynosi owoce. Jeśli ktoś zatrzyma się na dwie sekundy, aby się zastanowić, uświadamia to sobie bez konieczności posiadania dużej wiedzy.
Opowiedz nam o tej refleksji i części duchowej.
̶ Kondycja człowieka składa się zasadniczo z trzech części. Jedna część, fizyczna; druga część, intelektualna; i trzecia część, duchowa. Zarówno w sferze fizycznej, jak i intelektualnej, ciało rośnie w siłę wraz z upływem czasu i osiąga swój szczyt, według każdego człowieka w określonym wieku.
To samo dzieje się z mózgiem, wiedzę zdobywa się z czasem, ćwiczy się inteligencję i przychodzi czas, kiedy ciało i mózg, inteligencja, podupadają, rozpadają się.
Jednak część duchowa nigdy nie słabnie. Wręcz przeciwnie, w miarę upływu czasu ma się więcej okazji do uświadomienia sobie, że Pan jest z nami, duch się wzmacnia, wiara się umacnia, a w zaawansowanym wieku ma się ducha ze sprawdzoną wiarą. I to bogactwo trzeba zobaczyć od strony realiów życia.
Jeśli rzeczywistość życia jest taka, że jesteśmy zrodzeni z miłości Boga, a naszym przeznaczeniem jest dotarcie w ramiona Pana, to droga życia jest drogą wiary. Skoro droga wiary, gdy jest najpełniejsza, jest właśnie wtedy, gdy ma się wiele lat, to trzeba patrzeć na starszą osobę z tego punktu widzenia.
Mocno podkreślasz drogę wiary.
Tak, wydaje się, że my, starsi ludzie, jesteśmy uważani za coś pozostawionego w tyle. Na drodze wiary jest jednak odwrotnie. Ci z nas, którzy są z przodu, po prostu dlatego, że urodziliśmy się wcześniej i żyjemy dłużej, ci z nas, którzy są przyszłością drogi wiary, są niesieni przez starszych.
Od czasu do czasu, gdy patrzę na moją prawnuczkę, bo mam prawnuczkę, widzę w niej przyszłość jutra. Ale jeśli ona, gdy będzie miała wystarczającą wiedzę, zechce z wiarą zobaczyć przyszłość swojego życia, będzie musiała spojrzeć na swoich pradziadków. Tak więc przyszłość rzeczywistości życia, prawdziwego powodu życia, jest drogą wiary.
Jeśli w ten sposób będziemy patrzeć na osoby starsze, nigdy nie będziemy mogli postrzegać ich jako materiału odpadowego, o czym tak często przypomina nam papież Franciszek, a co społeczeństwo tak bardzo chce odrzucić. Jest wręcz przeciwnie. Dlatego w tym duszpasterskim wywodzie chodzi przede wszystkim o uwidocznienie rzeczywistości osób starszych. Tak, będą mieli problemy fizyczne lub psychiczne, ale są one częścią ich wieku. To jest część rzeczywistości osób starszych.
Następnie jest fakt, że osoba starsza musi być podmiotem duszpasterstwa, czyli uczestniczyć w rozwoju społeczeństwa i Kościoła poprzez swoją aktywność, a w innych przypadkach będzie odbiorcą tego duszpasterstwa, ze względu na własne naturalne potrzeby.
Sprawić, by osoby starsze były widoczne, najpierw my sami
Pierwszym celem dokumentu jest uwidocznienie osób starszych. Najpierw ze starszym. Ponieważ kiedy my sami, starsi, mówimy o starszych, jakby byli trzecią osobą: nikt nie jest starszym... Na Wznoszącej się Ścieżce wszyscy jesteśmy starszymi, ale kiedy starszy mówi, mówi się o nim w trzeciej osobie. Niestety, zaraziliśmy się tą defenestracją wizerunku starszego. Wtedy trzeba też pomóc starszemu zobaczyć siebie.
Pamiętam wiele spotkań, kiedy jeżdżę na wizytacje, zgromadzenia itp. w Hiszpanii i kiedy odnoszę się do starszych, patrzą na mnie, jakby mówili: Czy naprawdę mówisz o nas? Oczywiście, że są. W tych gestach czułości, które macie z waszymi bliskimi, z waszymi dziećmi, z waszymi wnukami, gdzie nie wahacie się w każdej chwili zostawić tego, co jest konieczne dla uczucia, które macie dla nich, to jest przykład siły waszego ducha.
Dzieci, wnuki, sąsiedzi, przyjaciele, te proste gesty miłości są wiernym świadectwem, że ten cud życia dzieje się hojnie wśród was.
Ale ponieważ robisz to tak naturalnie, nie nadajesz temu wartości, którą ma. I tak jest. To jest pierwszy cel tego dokumentu. Aby osoby starsze były widoczne.
Proste przykłady z Ewangelii
Major jest skarbem, a nie ciężarem. Tak pan powiedział.
̶ Istnieje armia starszych, którzy pozostali na ścieżce wiary. Czekamy jednak na cud rozszczepienia nieba i zstąpienia Ducha Świętego w postaci gołębicy.
Pan w Ewangeliach przypomina nam tych prostych ludzi, tę małą kobietę w świątyni, która wrzuciła ostatnią monetę, i stawia ją za przykład; tego, który uważał się za niegodnego, by w swojej pokorze stanąć przed Panem, obok faryzeusza, który dziękował za szczęście, że był taki, jaki był... Pan stawia ich przed nami. Że niebo jest na ziemi, reprezentowane jasno i prosto przez te proste miłości świętego obok, jak mówi nasz drogi papież.
Dane wskazują, że około 20 % lub więcej populacji Hiszpanii ma ponad 65 lat.
̶ Tendencja jest taka, aby nadal rosnąć. Średnia długość życia jest coraz dłuższa, a przyrost naturalny, niestety, coraz niższy. W związku z tym procentowy udział osób starszych w naszym kraju rośnie i powiększa się z każdym dniem. To są statystyki, które są w zasięgu każdego.
Obok tej kwestii dokument odnosi się również do samotności. W niektórych przypadkach jest to wybór, ale w innych nadzór. Czy w ogóle zostawiliśmy naszych starszych w spokoju, na przykład podczas pandemii?
̶ Samotność ma wiele wątków, ale prawdą jest, że czasem krok po kroku zdobywa grunt. Kiedy kończysz swoje życie zawodowe, stajesz przed nowym życiem. Tam, gdzie towarzyszyła Ci określona aktywność, straciłeś ją i stoisz przed nowym etapem, w którym prawie wszystko jest nowe.
Pierwsza firma, którą posiadasz. Drugie towarzystwo, towarzysze podróży, żony, mężowie, krewni, przyjaciele, odchodzą na bok, a samotność staje się coraz bardziej dotkliwa. To, co się dzieje, to fakt, że nie jest postrzegane wszystko naraz. To zżera cię krok po kroku.
Kolejnym jest postęp nauki i nowoczesnych technologii w społeczeństwie. W takim tempie, w jakim to się dzieje, my, starsi ludzie, zostajemy zepchnięci na margines i widzimy to we wszystkim, co ma związek z cyfryzacją rzeczy. Stajesz się oderwany od normalnej dynamiki swojego poprzedniego życia, a także dzisiejszego społeczeństwa. Samotność ma więc te wszystkie niuanse. Co więcej, gdy staje się głęboka, czyli gdy sprawność fizyczna nie pozwala na samodzielne funkcjonowanie, trzeba trafić w ręce opiekuna, albo do domu opieki, wtedy jest znacznie bardziej dotkliwa. Samotność jest chyba najgorszym złem w dzisiejszym społeczeństwie.
Dwa słowa na niewygodny temat - rezydencje...
̶ Domy opieki to ośrodki, w których mogą opiekować się osobami starszymi w sposób, w jaki my nie możemy, z różnych powodów i okoliczności. Myślę, że należy je traktować jako przedsionek do chwały. I dlatego powinny być jak najlepszym miejscem dla tego, kto tam trafi. Nie jest to łatwe zadanie, ale jeśli nie ma się tej świadomości, to jest to zadanie niemożliwe. Następnie musimy zachęcić bliskich, którzy znajdą się w takiej potrzebie, do zabrania bliskiej osoby do domu opieki, do szukania tych ośrodków, gdzie ich bliscy są traktowani z rozwagą. Nie powinni zabierać ich po prostu gdziekolwiek, czy to dlatego, że jest blisko, czy z jakiegokolwiek powodu. Że mają wzgląd na to, by wymagać od siebie przy wyborze miejsc i wymagać od miejsca, w którym uczęszczają, by ta osoba była taka, na jaką zasługuje, jako osoba godna wszelkiego szacunku i osoba, która jest na granicy chwały.
Dziadkowie, osoby starsze, były i są siecią społeczną w kryzysach, dla dzieci, wnuków, rodzeństwa... Troska o nich powinna być obowiązkiem całego społeczeństwa. Co możesz mi powiedzieć?
̶ Nie musisz iść bardzo daleko. Zapytaj kogokolwiek, czy możliwe byłoby utrzymanie dynamiki społeczeństwa w naszym kraju bez dziadków. Kto opiekuje się wnukami? Kto opiekuje się dziećmi, gdy nie ma pracy? Kto się nimi opiekuje? Nie ma potrzeby robienia dużej ilości matematyki. To nie jest wykonalne.
Prawda jest taka, że wiele razy Pan każe nam patrzeć na niebo przez łzy. Ale jakże pięknie jest, gdy pośród tej twardości widzi się towarzystwo Pana. Bez Niego życie będzie pozbawione sensu. Wszystko, o czym mówimy, jeśli wyprowadzimy Pana z etapu rozumowania, jesteśmy niezdolni do rozumowania. Jesteśmy zagubieni. Rozum nie rozumuje, jeśli nie uwzględnia wszystkich czynników składających się na rzeczywistość, a na pierwszym miejscu wśród tych czynników jest obecność Boga.
Álvaro Medina ma swoje codzienne zmagania, rehabilitację córki i tak dalej, ale słuchanie go to przyjemność, która dodaje skrzydeł. Z jego interwencji w Rzymie, wraz z żoną, na EMF, nie udało nam się nic wyciągnąć, więc będziemy musieli go posłuchać. Jest czwartek 23, w połowie poranka.
Juan Ignacio Izquierdo kontynuuje serię opowiadań upamiętniających różnych świętych w dniach ich święta. Więcej można przeczytać klikając na. znacznik opowieści.
Juan Ignacio Izquierdo Hübner-22 czerwca 2022-Czas czytania: 8minuty
Na czwartym piętrze klasycznej kamienicy, wewnątrz przestronnego biura z biurkami przedzielonymi szarymi ściankami działowymi, jeden wpisuje półgębkiem, inni patrzą na swoje telefony komórkowe przysuwając się od swoich foteli, dwóch wchodzi roześmianych ze szklankami kawy w rękach, dyskutując o czymś na temat Osasuny. Ale młode popołudniowe światło wpadające przez okno skupia się na Isabel, która próbuje odłożyć swoje rzeczy do szuflad z ukradkiem jak złodziej. Nagle szefowa wychodzi ze swojego gabinetu, analitycy w kawiarni milkną, Isabel kurczy się w fotelu i słyszy za sobą kroki prawa.
- Co masz na myśli, że on odchodzi?
Isabel utrzymywała swoją uwagę na procesie wyłączania komputera i nie reagowała. Koledzy z firmy Consultancy, trzy kobiety i trzech mężczyzn, również nie pochwalali jej zwyczaju, ale Manuela, jej szefowa, uwielbiała publicznie werbalizować krytykę. Tym razem wypadło jej pytanie z ust, jak samolot wypuszcza pocisk i zwinnie poleciała korytarzem, nie zatrzymując się, by sprawdzić, jakie szkody mogła wyrządzić swojemu podwładnemu, pozostawiając za sobą smugę pachnącej tytoniem ironii. Dlaczego to robi - zazdrość, pogarda, rywalizacja? Przecież Isabel i Manuela mają tyle samo 32 lata, były razem na studiach i choć ubierają się w bardzo różnych stylach, obie są piękne.
Isabel na kilka sekund zamroziła swoje ruchy, poczekała, aż Manuela wróci do swojej złośliwości i skończy odkładać swoje rzeczy na miejsce, spojrzała na zegarek i, zanim kolejny żartowniś zdążył ją zatrzymać, zasuwała do windy. Chciała odebrać córkę ze szkoły. Są dwa rodzaje młodych profesjonalistów - pomyślała, naciskając przycisk na ścianie - ci, którzy żyją, żeby pracować, i ci, którzy pracują, żeby żyć.
Gdy tylko wyszedł za drzwi budynku, a ciepłe powietrze Pampeluny napompowało jego długie rude włosy, jego nastrój się uspokoił. O tej godzinie na Avenida Carlos III nie było prawie nikogo. Skończył zamykać portfel i zaczął iść w kierunku wolnego parkingu, na którym zostawił swój samochód. Wciąż nie dostosowywał się do firmy, miał wrażenie, że walczy z absurdem: "Co za problem wyjść wcześniej, skoro wcześnie zacząłeś pracę! -Manuela SAID możemy wychodzić wcześnie, o ile pokryjemy godziny dnia, powiedziała, ale potem zostaje do późnej nocy, a reszta jedynek dumnie rywalizuje o to, kto najdłużej wytrzyma w biurze... To śmieszne!
Wsiadł do samochodu, pięcioletniego Volkswagena Golfa, i spojrzał na zdjęcie córki wiszące w lusterku wstecznym. Uśmiechnął się. Udało im się mieć tylko jedną córkę, Sarę. Obecnie ma 7 lat, ma jasne oczy i raka. Jej choroba jest dobrze leczona w Klinice Uniwersyteckiej i lekarze są optymistami, ale biedactwo cierpiało. "Potrzebuję mojej pracy. Muszę się lepiej przystosować, przetrwać - powiedziała do siebie Isabel. W tym momencie zadzwonił jej telefon komórkowy, a ponieważ ruszyła samochodem, by pojechać do szkoły, włączyła zestaw głośnomówiący.
- Witaj, kochanie - powiedział głęboki, czuły głos jej męża.
- Wiesz, szef znowu ze mną zadarł... Przepraszam, że znowu się skarżę, pomyślisz, że mam obsesję. Pójdę dziś z Sarą na zakupy po przystawki, chcesz coś?
Odkąd się pobrali, prawie codziennie Isabel pije z mężem na balkonie mieszkania, przed lub po kolacji. Dyskutują o sprawach dnia, ona na żółtej kanapie z lemoniadą, on na wiklinowym krześle z piwem. Gdy pojawia się problem ekonomiczny lub zawodowy, bierze nieco dłuższy łyk, a następnie, patrząc na balkony budynku przed nimi, wzdycha: "Cóż z tego, że człowiek zyska cały świat, jeśli straci swoją duszę?", zdanie, które utkwiło mu w pamięci, odkąd obejrzeli film Thomas More. Potem zwykle zostawia szklankę na szklanym stoliku i pędzi do żony, by uwięzić ją o żółtą sofę i łaskotać. Na koniec kradnie pocałunek i dalej rozmawiają. Ale teraz głos męża brzmiał inaczej, bardziej nosowo.
- Nie, Iza, dzięki, nie mam ochoty. Dzwonię w innej sprawie. Wybaczcie, że tak powiem, ale mój ojciec właśnie poszedł do nieba.
Isabel zatrzymała samochód na poboczu drogi. Chciała odpowiedzieć, ale najpierw wyjęła z torebki chusteczkę, żeby otrzeć łzy, przytrzymała włosy, spojrzała w lustro. Pomarańczowe piegi na jej białej twarzy rozświetliły się i zdawały się tworzyć konstelację.
- Czy nadal tam jesteś, kochanie?
- Tak mi przykro. Jesteś z nim?
- Tak, jesteśmy z braćmi w klinice. Pogrzeb odbędzie się jutro o godzinie 11.00.
- Idę więc z Sarą. Jak się czujesz?
- Shattered. Porozmawiamy później. Przesyłam ci całusa.
Isabel zdawała sobie sprawę, że musi uporządkować sprawy. Odetchnęła, wybrała numer szefa i niezręcznymi ruchami ponownie uruchomiła samochód. Manuela odebrała na piątym dzwonku.
- Przepraszam, że przeszkadzam, Manuela, chciałem zadać ci pytanie.
- Czy nadal pracujesz? Myślałem, że poszedłeś odpocząć.
Isabel mogła sobie wyobrazić ten kwaśny uśmiech na drugim końcu telefonu i poczuła dreszcz. Oh, Manuela. Dla niej "maksymalne wykorzystanie czasu" oznacza nadmierną miłość do własnej doskonałości. Nadzoruje zespół analityków, ale chce awansować bardziej. Chodzi na siłownię trzy razy w tygodniu, w poniedziałki z samego rana odwiedza fryzjera, sobotnie poranki spędza na kursach online na zarządzanie i zawsze jako ostatni wychodzi z biura. Zna moc swoich gęstych czarnych włosów w ruchu, lubi północne niebieskie sukienki, a swoim uśmiechem ujmuje klientów czy dyrektorów firm. Jej mąż jest prawnikiem i oboje wracają do domu późno. Nie mają zbyt wiele czasu dla swojej czteroletniej córki, ale na razie nie martwi ich to zbytnio. Będą się nią zajmować bardziej osobiście, gdy dorośnie. W międzyczasie zatrudnili Marię, starszą panią ekwadorskiego pochodzenia o życzliwych cechach, która gotowała dla nich, zajmowała się sprzątaniem domu i od czasu do czasu zabierała dziewczynkę na spacer do parku.
- Ojciec mojego męża zmarł. Jutro jest pogrzeb.
- Jak mi przykro. Ile miał lat?
- 70. Wspaniały człowiek... Chorował od dłuższego czasu.
- Ach - rzekła z niepokojącą powagą - widzę, że teściowi należał się odpoczynek. Cóż, takie jest życie. Przypuszczam, że chcesz poprosić mnie o zgodę na pójście na pogrzeb, ale wiesz, że możesz rozdzielać swoje godziny pracy jak chcesz, więc....
- To prawda, ale chciałabym nie być przez cały dzień - powiedziała, pozostawiając ostrożne milczenie. Mój mąż mnie potrzebuje, a ja chcę mu towarzyszyć.
- Hmm. Nic dziwnego... Najwyraźniej nasza firma nie jest priorytetem w twoim życiu. Rób, co chcesz, ale jeśli nie będzie cię cały dzień, firma nie będzie już potrzebowała twoich usług. Rozumiesz, co mówię? I musisz mi teraz powiedzieć, czy mogę na ciebie liczyć?
- Proszę, nie bądź taki...
- Pospiesz się, mam inne sprawy do załatwienia.
Światło zmieniło się na czerwone, Isabel dostrzegła szkołę córki i zobaczyła matki spotykające swoje maluchy. Podjęcie decyzji nie zajęło jej więcej niż sekundę.
- OK, nie idę. Ja nie idę. Mój mąż jest ważniejszy niż moja praca. W środę i tak pójdę do pracy, na wszelki wypadek, gdybyś się opamiętał - odłożyła słuchawkę, serce biło jej szybko. Poprosiła St. Thomas More, by pomógł jej z tego wyjść i zaparkował.
Następnego dnia, we wtorek, szef nie widział Isabel przy swoim biurku i był zirytowany. Spędziła dzień unikając patrzenia na ten post i myśląc o tym, jak następnego dnia zwolnić ją bardziej formalnie. Popełniła kilka błędów, które doprowadziły ją do powtórzenia zadań i zakończyły się wyjątkowo późnym powrotem do domu, gdzie napotkała inne problemy, które ją zdenerwowały.
W środę, gdy tylko Manuela dotarła do biura i zobaczyła, że Isabel jest jedyną pracującą osobą, zawołała do niej wysokim krzykiem, żeby towarzyszyła jej w jej gabinecie. Przeszli korytarzem jak kat ciągnący więźnia, za łańcuch na szyi, w kierunku gilotyny. Manuela zaprowadziła podwładną do swojego drugiego domu - szarego, klimatyzowanego pomieszczenia, nieco zagraconego przerośniętym drewnianym stołem i czarnymi skórzanymi krzesłami z wysokimi oparciami, ozdobionego grafiką na ścianie i oświetlonego niewielkim oknem. Gdy tylko weszli do środka, szef zatrzasnął drzwi, które zatrzęsły szybą oddzielającą ich od dużego pomieszczenia analitycznego. Nadal stojąc naprzeciw siebie przy drzwiach, wybuchła walka:
- Isabel, chyba mnie nie zrozumiałaś.
- No tak, ale...
- Niestety, jak mówiłem ci dwa dni temu - skrzyżował ręce - jeśli stracisz zainteresowanie firmą, my też nie będziemy cię potrzebować. Bardzo mi przykro z tego powodu.
- Ale mój teść, mój mąż mnie potrzebował! -Jej piegi rozbłysły jak światła hamulców samochodowych, włosy urosły jak ognisko na plaży, a w oczach pojawiły się łzy: "Jak można być tak nieludzkim?
- Przestań, uspokój się! -Manuela huknęła w stół, powodując, że zatrzęsły się komputer i foldery oraz koszyk z długopisami i pudełko tabletek, które wystawały z półotwartej szuflady - "Jest jeszcze jedna praca, którą mogę ci zaoferować.
Otaczał ich kruchy rozejm. Hermetyczna twarz Manueli pękła, a oszołomiona Isabel zdołała się zająknąć:
- Który?
- Kopalnia.
- Jak?" zapytała Isabel, zniżając głos w zakłopotaniu, gotowa do ostatecznego ataku na wypadek, gdyby grali z nią po raz ostatni.
Nagle Isabel zobaczyła, że jej szefowa płacze. Manuela usiadła dość gwałtownie w swoim czarnym skórzanym fotelu, czoło opierając na stole tak, że jej czarne włosy wyglądały jak talerz spaghetti w sosie z ośmiornicy. Isabel skamieniała, spojrzała przez szybę, by potwierdzić, że nikt jeszcze nie przybył, i po kilku sekundach niespokojnego wahania podeszła do szefowej, by objąć ją ramieniem, bardzo ostrożnie.
- Co się dzieje? -zapytała Isabel szeptem.
- Wczoraj byłam na ciebie bardzo zdenerwowana, wiesz? Kiedy wróciłam do domu, mój mąż stał w głębi salonu, w półmroku, z krawatem na wpół rozwiązanym, z twarzą rozświetloną przez iPada. Nie przywitał się ze mną. Zapaliłam światła i podniosłam głos, żeby powiedzieć mu, że dotarłam, że jestem zmęczona, na co on podniósł głowę i zsynchronizował usta przy stole jadalnym. Odwróciłam się i zobaczyłam tort bezowy, który przygotowała Maria (Ekwadorka, którą zatrudniliśmy lata temu). Tort był nietknięty, z pięcioma zdmuchniętymi świeczkami. Kurwa. Zapomniałem o urodzinach mojej córki.
- I co zrobiłeś?
- Było już po godzinie 10. Prawie 11, właściwie. Dziewczyna musiała spać, ale poszedłem do jej pokoju. Znalazłem ją skuloną w jej łóżku, ukrytą pod kołdrą. Gdy usiadłem obok niej, wystawiła głowę, by oprzeć ją na poduszce. Miała rozpaczliwy wyraz, jakby od dawna znajdowała się pod wodą. Czułam się okropnie. Próbowałem ją pogłaskać, ale spoliczkowała moją rękę, a potem z powrotem naciągnęła na siebie prześcieradło. Byłem zakłopotany, a potem wpadłem w gniew: na nią, na ciebie i na mnie. Powiedziałam jej, że zjemy ciasto na śniadanie, nie czekałam na jej odpowiedź i poszłam do kuchni. Tam znalazłem Marię. Zapytałem ją, co tam robi o tej godzinie. Czekała na mnie, powiedziała, bo martwiła się, że coś mi się stało. Powiedziałem jej, żeby nie była naiwna i odesłałem ją do domu. Dobra kobieta skinęła głową, zebrała swoje rzeczy z taką samą uległością, z jaką ty robisz swoje i przygotowała się do wyjścia. Nagle, gdy wracałam do salonu, usłyszałam, jak moja córka krzyczy coś do Marii ze swojego pokoju. Chciała się pożegnać. Kobieta podeszła bliżej, a ja śledziłem ją z daleka. To, co usłyszałam, wciąż boli mnie w żołądku.
- Co powiedział?
- Dziękuję za ciasto, mama".
- Isabel nie wiedziała co powiedzieć i podała Manueli kolejną chusteczkę.
- Dziękuję. Tak powiedziała do tej kobiety moja córka, do tej kobiety! Możesz w to uwierzyć? Pani dała jej szybkiego całusa w czoło i wyszła. Pospiesznie otworzyłem drzwi wejściowe i zapytałem ją, co powiedziała jej moja córka. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. "Dziękuję za ciasto, Mario. Tak właśnie powiedziała, madam. Ale słyszałem też inną rzecz. Pozwoliłem jej odejść. Chciałam porozmawiać z mężem, ale on założył słuchawki, żeby oglądać filmy na YouTube. Usiadłam przy stole jadalnym, pokonana, i spróbowałam ciasta palcem. Powoli i nie zdając sobie z tego sprawy, zjadłem kawałek wielkości tego, co zjedlibyśmy razem we trójkę, gdybym zdążył na czas. Byłem głupi, uświadamiam sobie teraz, przez te wszystkie lata... Ale ty... Ty, Isabel, gówno wiesz, jak żyć. Zamierzam wziąć urlop. Muszę się zastanowić, spędzić więcej czasu z córką, uporządkować swoje życie. Nie wiem, ile czasu będę potrzebował i proszę cię, żebyś mnie zastąpił podczas mojej nieobecności... kiedy wrócę, porozmawiamy o twoim awansie, dobrze? -Jej oczy stały się niewinne, mięśnie w szczęce rozluźniły się. Nagle Isabel przypomniała sobie Manuelę, którą znała na uniwersytecie. Nie wiem czy kiedykolwiek się nad tym zastanawiałeś, ale jaki jest sens wygrywania i zdobywania pozycji w firmie, jeśli omijają Cię najlepsze rzeczy w życiu?
Pomoc Kościołowi w Potrzebie bije rekordy w 2021 roku dzięki zapisom testamentowym
Hojność dobroczyńców z Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) z najbardziej prześladowanym i najbiedniejszym Kościołem na świecie wciąż rośnie. W 2021 roku papieska fundacja zebrała w Hiszpanii 18,68 mln euro, z czego 30 % pochodziło z zapisów, a jej całkowity dochód wzrósł o 37,3 %.
Francisco Otamendi-21 czerwiec 2022-Czas czytania: 3minuty
Dobroczyńcy ACN 13,03 mln darowizn w 2021 roku, co oznacza wzrost o 10,3 % w stosunku do kwoty zebranej w 2020 roku (11,81 mln). Na życzenie tych dobroczyńców, 11,2 % wszystkich datków zostało przeznaczonych na pokrycie stypendiów mszalnych dla potrzebujących księży, z kwotą 1,45 mln euro.
W minionym roku łącznie 21 592 dobroczyńców wsparło najciężej doświadczonych chrześcijan na świecie, mimo uciążliwości związanych z pandemią Covid-19.
"Dziękujemy Bogu za owocny rok i mamy nadzieję, że uda nam się dotrzeć do kolejnych projektów i większej liczby osób, które potrzebują naszej pomocy" - powiedział Javier Menéndez Ros, dyrektor ACN Hiszpania.
"W ubiegłym roku stosunek wydatków do dochodów na misję tej instytucji wyniósł 8,4 %, a więc 91,6 % zebranych funduszy poszło na cele organizacji: informację, zasięg oraz bycie pomostem dobroczynności i modlitwy między naszymi darczyńcami a ubogimi i prześladowanymi Kościołami.
W sumie, ACN na całym świecie wsparło 5 298 projektów w 132 krajach, z 347 000 dobroczyńców na całym świecie, prawie 5 300 sfinansowanych projektów duszpasterskich i kryzysowych oraz 1 181 diecezji, którym pomogło, czyli co trzecia diecezja i co ósmy kapłan na świecie, podał. Antonio Sainz de Vicuña, Prezes ACN Hiszpania.
Wszystkie wpływy finansowe, które napływają, to zasługa prywatnych darowizn od osób i/lub instytucji, które zaufały pracy ACN, ponieważ fundacja nie otrzymuje żadnej pomocy publicznej ani dotacji, przypomniał Javier Menéndez Ros. Sprawozdanie finansowe ACN jest badane przez firmę Crowe, która wyraziła pozytywną opinię.
Afryka, Azja i Oceania, Bliski Wschód...
W podziale na regiony wyróżnia się Afryka ("gdzie postępuje dżihadyzm"), która otrzymała 30,71Tbp3T pomocy na projekty, a następnie Azja i Oceania z 22,31Tbp3T.
Na Bliskim Wschodzie (16,9%) ACN kontynuowało wsparcie zwłaszcza dla Libanu, Syrii i Iraku, gdzie finansowało projekty mające na celu pomoc chrześcijanom w pozostaniu w ich ojczyznach pomimo prześladowań, wojny i kryzysów ekonomicznych. Kolejne miejsca zajęły Europa Wschodnia z 15,21 TTP3T i Ameryka Łacińska z 13,81 TTP3T.
Zgodnie z misją duszpasterską ACN, finansowanie obejmowało kształcenie przyszłych księży i zakonników, środki lokomocji - np. samochody terenowe lub łodzie dla odległych parafii - oraz budowę i renowację kościołów. W ubiegłym roku ACN sfinansował zakup 1 338 pojazdów oraz wsparł 949 projektów budowy i odbudowy kościołów, klasztorów, ośrodków duszpasterskich i seminariów.
Wsparcie dla jednego na ośmiu księży
Innym znaczącym źródłem pomocy są kapłani posługujący we wspólnotach pozbawionych środków finansowych. W ten sposób pomoc w postaci stypendiów mszalnych otrzymało łącznie 52 879 księży z Afryki, Azji, Europy Wschodniej, Ameryki Łacińskiej i Bliskiego Wschodu.
Oznacza to, że z tej pomocy skorzystał co ósmy ksiądz na świecie, ale także, że co 15 sekund gdzieś na świecie odprawiana była Msza św. w intencji dobroczyńców ACN.
Ponadto ACN sfinansował formację 13 381 przyszłych księży. Od 2004 roku papieska fundacja wsparła 237 353 seminarzystów, a projekty - jak podano - zrealizowała łącznie w 1 181 diecezjach.
"Od Albanii do Zimbabwe, ACN nadal czyni prawdziwą i trwałą różnicę w życiu chrześcijan na całym świecie. Wspólnoty te są dla nas źródłem inspiracji w sposobie przeżywania wiary pomimo ubóstwa ekonomicznego, trudności i często prześladowań, z jakimi się spotykają. Dzięki ogromnej hojności i pomocy naszych dobroczyńców jesteśmy w stanie wspierać i podtrzymywać ich materialnie" - wyjaśnił Antonio Sainz de Vicuña.
"W ubiegłym roku byliśmy głęboko świadomi działania Bożej Opatrzności, która pośród rosnącej globalnej niepewności jeszcze bardziej otworzyła serca naszych dobroczyńców" - powiedział Sainz de Vicuña.
Skutki pandemii w wielu krajach rozwijających się wymagały "solidnej odpowiedzi" ze strony ACN International, jak twierdzą urzędnicy ACN.
W projekty związane z Covidem zainwestowano 9,7 mln euro z budżetu na rok 2021. Indie, które zostały szczególnie mocno dotknięte wirusem, znajdują się na szczycie listy z ponad 12 milionami euro w odniesieniu do całkowitej kwoty sfinansowanych projektów. Za azjatyckim krajem plasują się m.in. UkrainaMiędzy innymi Liban, Syria, Demokratyczna Republika Konga, Tanzania, Brazylia, Irak i Nigeria.
Javier Menéndez Ros złożył specjalne podziękowania 200 wolontariuszom ACN w 32 hiszpańskich miastach, z których 22 mają fizyczne delegacje, oraz pracownikom.
Na koniec nawiązał do "części duchowej", do czuwań modlitewnych, które dały głos ludziom z krajów prześladowanych, oraz do dziękczynienia za 75 lat od założenia ACN w 1947 roku przez ojca Werenfrieda van Straatena, holenderskiego mnicha premonstratensa.
Siedziba ACN znajduje się obecnie w Königstein w Niemczech.
Jutro, w środę 22 czerwca, rozpoczyna się X Międzynarodowe Spotkanie Rodzin, zatytułowane "Piękno rodziny", którego tematem jest "Miłość rodzinna: powołanie i droga do świętości". Zakończy się w niedzielę 26 czerwca Anioł Pański papieża Franciszka.
W Sali San Pio X, o rzut kamieniem od św. Piotra, odbyła się sesja informacyjna, podczas której przedstawiono artystów, którzy wezmą udział w projekcie oraz ogłoszono nazwiska rodzin, które złożą świadectwa podczas wieczoru inauguracyjnego.
Wśród prelegentów znaleźli się: ks. prałat Walter Insero, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej Diecezji Rzymskiej; ks. prałat Marco Frisina, autor hymnu Światowego Spotkania "Wierzymy w miłość" i dyrektor Chóru Diecezji Rzymskiej; Paolo Pinamonti, dyrektor artystyczny Festiwalu Operowego w Maceracie; Piero Barone, Gianluca Ginoble i Ignazio Boschetto, artyści zespołu Il Volo.
Piękno rodziny
Prezentując "Piękno rodziny" jutro w Auli Pawła VI wystąpi prezenter Amadeusz, któremu towarzyszy żona. Rozpocznie od świadectwa księdza z Kijowa, który w czasie wojny pozostał blisko serca swojej wspólnoty. To nietypowy wybór, aby rozpocząć wydarzenie od momentu świętowania, które zwykle odbywa się na końcu. Dlaczego? "Chcieliśmy uprzedzić Festiwal, aby zainicjować tematy, które zostaną poruszone podczas Pastoralnego Kongresu Teologicznego w czwartek, piątek i sobotę" - wyjaśnił dyrektor Biura Komunikacji Społecznej diecezji rzymskiej.
W Angelus w ostatnią niedzielęprzypominając o zbliżającym się otwarciu wydarzenia, papież Franciszek podziękował "biskupom, proboszczom i duszpasterzom rodzin, którzy wezwali rodziny do chwil refleksji, świętowania i celebracji". Szczególnie małżonkowie i rodziny, którzy będą świadczyć o miłości rodzinnej jako powołaniu i drodze do świętości. W Święto Rodzin weźmie jutro udział Ojciec Święty.
Główne wydarzenia
23. w programie jest panel "Mężowie i księża razem w budowaniu Kościoła" oraz konferencja "Towarzyszenie w pierwszych latach małżeństwa". W piątek 24. w centrum uwagi znajdą się "Katechumenat małżeński" oraz "Powołanie i misja na peryferiach egzystencjalnych". Dzień później, w sobotę 25 czerwca, odbędzie się konferencja poświęcona rodzinie Beltrame Quattrocchi. Wręczenie dotacji Parom Świętym poprzedzi następnie Msza Święta pod przewodnictwem papieża Franciszka na Placu Świętego Piotra. Spotkanie zakończy się w niedzielę 26 czerwca "Mandatem dla Rodzin".
Duża różnorodność miejsc w Rzymie, w których odbywać się będą imprezy, jest jedną z osobliwości tego spotkania. Innowacyjna formuła, o której mieliśmy okazję opowiedzieć podczas konferencja wprowadzającaSpotkanie odbyło się 31 maja. Rzym jest rzeczywiście głównym miejscem spotkania, ale w tych samych dniach każda diecezja będzie mogła promować lokalne spotkanie dla własnych rodzin i wspólnot. Dlatego wszystkie rodziny świata mogą wziąć udział w tym spotkaniu, zaplanowanym w szóstą rocznicę Amoris Laetitia i cztery lata po Gaudete et Exsultate. Sam Ojciec Święty podkreślił to w. przekaz wideo z prezentacji. "Tym razem będzie to okazja Opatrzności do zrealizowania ogólnoświatowego wydarzenia zdolnego do zaangażowania wszystkich rodzin, które chcą poczuć się częścią wspólnoty kościelnej".
"Przepraszam, dziękuję i przepraszam".
Zasadniczo znaczenie katechezy o rodzinie skondensowane jest w trzech słowach drogich sercu Papieża: "Pozwolenie, podziękowanie, przebaczenie". "Czyniąc te trzy słowa swoimi - czytamy w katechezie - każdy członek rodziny zostaje postawiony w sytuacji uznania własnych ograniczeń. Uznanie własnych słabości prowadzi każdego do tego, by nie unieważniać drugiego, by go szanować i nie rościć sobie prawa do jego posiadania. Pozwolić, podziękować i usprawiedliwić to trzy bardzo proste słowa, które prowadzą nas do podjęcia bardzo konkretnych kroków na drodze świętości i wzrastania w miłości. (...) Przyjęcie, że nie wystarcza się samemu sobie i zrobienie miejsca dla drugiego człowieka jest drogą do przeżywania nie tylko miłości w rodzinie, ale także doświadczenia wiary. Te trzy słowa, przewodnik i wsparcie dla mnóstwa gospodarstw domowych pod każdą szerokością geograficzną, są najprawdziwszym wyrazem piękna tkwiącego w każdej rodzinie.
"Bez sakramentów nie jest możliwa żadna prawdziwa reforma Kościoła".
Odbył się IV Dzień Studiów w ramach inicjatywy Neuer Anfang ("New Beginnings"). Dla odnowy Kościoła katolickiego proponował zwrócić się do Pisma Świętego, Tradycji i wewnętrznej odnowy każdego wierzącego, zwłaszcza przez sakramenty.
"Każda forma autoreferencyjności jest zgubna. A kościół, który nie ewangelizuje, który nie jest misyjny, jest kościołem samozwańczym. Takie słowa wypowiedział Martin Brüske, profesor etyki w Wyższej Szkole Teologicznej w Aarau, w swoim wykładzie "Reformacja bez schizmy". Tak rozpoczął się czwarty dzień studiów online w ramach inicjatywy "Reformacja bez schizmy". Neuer Anfang ("New Beginnings"). Sześciu prelegentów z Niemiec i Austrii poruszyło różne aspekty "strukturalnej, kulturowej i duchowej" odnowy Kościoła katolickiego, jak powiedział moderator Dominik Klenk.
Te dni studyjne są inicjatywą grupy niemieckojęzycznych laików, antropologów, filozofów, teologów i publicystów. Celem było przekazanie teologicznych i filozoficznych punktów widzenia jako alternatywy dla "Teologii Kościoła".podróż synodalna"Manifestu Reformacji", z blogami, analizami, wideokonferencjami i dniami studyjnymi. Po zgromadzeniu plenarnym podróży synodalnej w lutym 2022 r. inicjatorzy sporządzili "Manifest reformy". Podpisało ją ponad 5 tys. wiernych i przekazało papieżowi Franciszkowi.
Prawdziwa reforma
W odniesieniu do "kryteriów prawdziwej reformy, która może prowadzić do autentycznej odnowy, ponieważ doprowadza Kościół do źródła jego życia", Martin Brüske ponownie przeczytał książkę Yvesa Congara Vraie et fausse réforme dans l'Eglise ("Fałszywe i prawdziwe reformy w Kościele") z 1950 roku. Według Brüske książka ta - którą zarówno Jan XIII, jak i Paweł VI "intensywnie czytali" - nie jest teoretycznym programem reform, ale odpowiedzią na uświadomienie sobie, że Francja stała się "krajem misyjnym". Daje zatem odpowiedzi dla pracy duszpasterskiej. Pytanie o to, jak reforma może się udać bez naruszenia jedności kościelnej, jest bardzo aktualne. Odpowiedź Congara: odkryć na nowo tradycję, Pismo Święte i Ojców Kościoła.
Z tego Martin Brüske wyprowadza wniosek, że Kościół musi być zreformowany w taki sposób, aby zachował swoją jedność struktury i życia. Wierność przyszłości zakłada wierność zasadom, tradycji. Dla Kościoła reforma oznacza wzmocnienie obecności Ewangelii, relacji ludzi do Chrystusa. Do tego niezbędne jest "nawrócenie serc", które nazwał "wymiarem podmiotowym": prawdziwa reforma polega na "żywej relacji każdej osoby z Jezusem Chrystusem".
Patrząc na tradycję
O reformy prawdziwe i fałszywe Głos zabrała także dominikańska zakonnica Theresia Mende, która w latach 2018-2021 kierowała Instytutem Nowej Ewangelizacji Diecezji Augsburskiej. Swoją prezentację oparła na przesłaniach do siedmiu kościołów Azji Mniejszej z 2 i 3 rozdziału Księgi Objawienia.
W kościele od początku istnieje potrzeba reformy. Z wyrzutu do kościoła w Efezie: "Mam to przeciwko tobie, że opuściłeś swoją pierwszą miłość. Pamiętajcie więc, skąd spadliście, i nawróćcie się", kończy: "Kościół bez ognia pierwszej miłości nie przetrwa". Z tych słów, powiedział, wynika jasna dyrektywa: "kto może zaprzeczyć, że to, właśnie to, jest tym, czego brakuje dziś w naszym Kościele?". Na zewnątrz wydaje się, że wszystko idzie dobrze: "mamy piękne budynki, wielowiekową tradycję, mamy wystarczające środki finansowe, mamy imponujący aparat administracyjny, szkoły, instytucje społeczne, projekty, a nawet synody...". Pytanie jednak brzmi: "co z pierwszą miłością, czy nasze wspólnoty nie są często zmęczone wewnętrznie, niezbyt rozpalone dla Chrystusa? Często utrzymują aparat, ale nie są już pełne życia".
Kościół w Niemczech
Teresa zaleca, aby napomnienie skierowane do kościoła w Efezie potraktować poważnie. Musi poświęcić całą swoją energię na odnowienie wewnętrznego życia duchowego każdego wierzącego, na osobiste spotkanie z Panem. Najważniejszą rzeczą, jaką powinna uczynić podróż synodalna, byłoby odnowienie osobistej relacji z Jezusem. "To właśnie ostatni papieże Jan Paweł II, Benedykt XVI, a także Franciszek nazywają nową ewangelizacją". Retorycznie pyta: "Ale czy odnowa duchowa, nowa ewangelizacja, jest rzeczywiście głównym tematem podróży synodalnej? Według niej wymaga to raczej strukturalnej reformy Kościoła z uwzględnieniem zwykłych kwestii polityczno-kościelnych. "Gdzie jest wezwanie do powrotu do pierwszej miłości? Tylko modlitwa, a przede wszystkim adoracja eucharystyczna "twarzą w twarz z Panem" prowadzą do odnowy.
Prawdziwa reforma Kościoła
Nawiązując do trzeciego listu do wspólnoty pergamońskiej w Apokalipsie i zawartego w nim ostrzeżenia przed "nauką nikolaitów", którzy chcieli dostosować się do społeczeństwa, aby uniknąć trudności i niekorzystnych sytuacji. Siostra Teresa zadaje sobie pytanie: "Gdzie jest konieczna i możliwa adaptacja do społeczeństwa świeckiego, gdzie jest granica" wyrzeczenia się własnej tożsamości? Prawdziwa reforma Kościoła musi polegać na wyraźnym oddaniu się Jezusowi Chrystusowi i "bezkompromisowym przestrzeganiu nauki Kościoła katolickiego".
Przeciwnie, droga synodalna świadomie porzuca teren nauczania katolickiego w przekonaniu, że "Kościół powszechny przyłączy się do niemieckiego postępu". Na stronie reformy moralności seksualnej Postulowana przez drogę synodalną "rozwiązłość moralna" nie jest biblijną, prawdziwą reformacją, ale "rozwiązaniem moralności".
Dzisiejszy kościół przypomina przede wszystkim kościół w Laodycei, zewnętrznie bogaty, a wewnętrznie pusty i ubogi. Siódmy list Objawienia skierowany do tej wspólnoty dotyczy letniości w miłości i życiu duchowym. "Jak wygląda reformacja w Kościele letnim, w Kościele zadufanym w sobie, który stał się ślepy na własną biedę?". Prawdziwa reformacja - mówił - polega nie tylko na powrocie do Chrystusa, ale także na gotowości do "bycia przez Niego oczyszczonym i oczyszczającym".
Wykorzystanie sakramentów do reformy Kościoła
Oczyszczenie jest udzielane w sakramencie chrztu i jest udzielane ponownie w sakramencie pokuty. "Dla prawdziwej reformy Kościoła musimy na nowo odkryć sakramenty chrztu i pokuty. Sakramenty są bowiem miejscami bezpośredniego spotkania z Panem. Reforma Kościoła nie jest możliwa bez ożywienia tych sakramentów".
Pozostałe wykłady IV Dnia Studiów Online również dotyczyły reformy Kościoła ze źródeł. Z Pisma Świętego (Thomas Schumacher), z Ojców Kościoła (Manuel Schlögl) i z proroctwa (Marianne Schlosser). Dzień ten zaproponował podejścia do odnowy Kościoła z Pisma Świętego i Tradycji, przede wszystkim z wewnętrznej odnowy każdego wierzącego.
Celem kilku wypowiedzi powstałych w ostatnich miesiącach wydaje się być pomoc w ukierunkowaniu, innym zorientowaniu lub przeformułowaniu celów i metod tzw. "drogi synodalnej" Kościoła w Niemczech.
Kilka dni temu kardynał Christoph Schönborn z Wiednia, bardzo szanowana i wpływowa postać w Kościele w Europie Środkowej, wygłosił konferencję prasową na ten temat. wywiad dla magazynu Communio w którym od fundamentów teologicznych konfrontuje podstawy teoretyczne, które inspirują ten proces. Podkreśla między innymi "wymiar diachroniczny" Kościoła, który nie wynajduje się na nowo w każdej epoce, ponieważ jest częścią długiego procesu historycznego, w którym w pewnym sensie zależy od tego, co otrzymał, a jednocześnie proponuje to w swoim czasie i na przyszłość. Schönborn stwierdza, że "Kościół jest żywym organizmem w czasie (8...).
Jest to Kościół tych, którzy uwierzyli przed nami i tych, którzy uwierzą po nas. I nie wolno nam udawać, że historia wiary Kościoła, historia świętości i naturalnie także grzeszności członków Kościoła w ujęciu diachronicznym nie istnieje". Nawiązuje też do elementu definiującego jedność Kościoła: jego wierności depozytowi wiary, w którym sam ma swoje źródło.
Kilka dni przed tym wywiadem włoski teolog Marco Vanzini napisał w "Omnes również w tym wymiarze. Dla niego, właśnie ze względu na swój synodalny charakter, Kościół podąża drogą, na której postępuje słuchając: po pierwsze, dziedzictwa, które zostało mu złożone, a po drugie, dokonując koniecznej odnowy w każdym wieku. Gdyby nie wsłuchiwał się w te głosy, które go poprzedzały, a jednocześnie je aktualizował, Kościołowi groziłaby stagnacja lub porzucenie "drogi, którą jest Chrystus, na rzecz podążania za fałszywymi kierunkami".
Dla Vanziniego "słuchanie tradycji i dialog z tradycją i w tradycji" są gwarancją, że oferuje on światu nie rozwiązanie ludzkiej mądrości, ale wcielenie boskiego słowa. W tym sensie synodalność Kościoła jest przede wszystkim historyczna: dzisiejsi chrześcijanie idą z wczorajszymi i przygotowują drogę dla jutrzejszych. "Ufając w pomoc Ducha Prawdy, Kościół wie, że Tradycja jest miejscem, w którym Bóg nadal do niego przemawia, umożliwiając mu ofiarowanie światu doktryny zawsze żywej i aktualnej".
Na zgromadzeniu plenarnym w dniach od 3 do 5 lutego br. Niemiecka Droga Synodalna zatwierdził po raz pierwszy serię propozycji wzywających do zmian w celibacie kapłańskim, święceniach kobiet, formułowaniu moralności seksualnej Kościoła czy koncepcji Kościoła jako fundamentu władzy. Ze wspomnianej perspektywy teologicznej ich aprobata wprowadziłaby załamanie w słuchaniu tego, co zostało otrzymane, oraz w wiernym przekazywaniu depozytu kolejnym pokoleniom; i to niezależnie od motywacji inspirującej zwolenników, którą jest chęć zaradzenia przyczynom nadużyć seksualnych, ale także - dla wielu obserwatorów, takich jak sam kardynał Schönborn - także "instrumentalizacja" nadużyć w celu wprowadzenia reform należących do odrębnej agendy.
Schönborn podaje przykład: "Kiedy na trzecim zgromadzeniu synodalnym w Niemczech odbyło się głosowanie nad pytaniem, czy należy przedyskutować samą konieczność posługi święceń w przyszłości, a wniosek ten otrzymał 95 głosów za i 94 przeciw, to coś tu poszło nie tak. Całkiem zwyczajnie. Bo taka kwestia nie może być negocjowana synodalnie (...). To pytanie nie podlega dyskusji (...) Wyobraźmy sobie drogę synodalną bez depositum fidei. To już nie jest synodalność, to jest inna droga, ale na pewno nie synodalność w sensie Kościoła". Na temat prawdziwej natury synodalności, która inspiruje proces Synodu Biskupów Kościoła Powszechnego, można przeczytać tutaj pełny tekst Synodu Biskupów Kościoła Powszechnego. wyjaśnienie Luis Marínjeden z jej podsekretarzy.
Od czasu zgromadzenia plenarnego w lutym w stronę Niemiec kierowane są kolejne sygnały, wzywające promotorów Drogi Synodalnej do ponownego przemyślenia swojego podejścia. Z konferencji Biskupi Europy Północnej List był wyważony i braterski, ale też jednoznaczny. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski napisał także do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec Georga Bätzinga, wyjaśniając, dlaczego uważa metodę i cele Drogi Synodalnej za nie do przyjęcia. To samo robili indywidualnie lub zbiorowo biskupi francuscy, amerykańscy i inni. Teraz to Schönborn, należący do germańskiego świata językowego i kulturowego, upublicznił swoją niezgodę.
Niemal równocześnie z publikacją wywiadu z austriackim kardynałem, 14 czerwca br, La civiltà cattolica opublikował wywiad udzielony przez papieża jezuickim czasopismom europejskim. Pytany o sytuację w Niemczech, Franciszek wspomina, że wygłosił taką uwagę do przewodniczącego niemieckich biskupów: "W Niemczech jest bardzo dobry Kościół ewangelicki. Nie potrzebujesz dwóch". W tym wyrażeniu oraz w List papieża do niemieckich katolików do czerwca 2019 roku to już prawie wszystko.
Na terenie Niemiec znane były stanowiska różnych biskupów niechętnych lub krytycznych wobec Drogi Synodalnej, np. Kardynał Rainer WoelkiKolonii, i kilku innych. Rudolf Voderholzer, biskup Regensburga, promuje m.in. strona internetowa z refleksjami i tekstami alternatywnymi do tych stosowanych przez Drogę Synodalną. Swój sceptycyzm zadeklarował również ceniony teolog i kardynał Walter Kasper. A różne grupy wiernych, zwłaszcza świeckich, zorganizowały się, by przywrócić procesowi właściwy bieg. Jednym z przykładów jest inicjatywa "Neuer Anfangktóra promuje manifest z alternatywnymi propozycjami reform. Ruchy te nie działają na sposób tych, którzy szukają konfrontacji czy rozłamu, ale raczej spotkania i dialogu na poważnych podstawach teologicznych. To jest wysiłek takich ludzi jak filozof i laureat nagrody Ratzingera 2021. Hannah-Barbara Gerl-Falkovitz, która przemawiała w Madrycie na spotkaniu naszego Forum Omnes.
Trudno przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja, ale nie wydaje się, aby teraz można było obejść się bez odniesień, które wyznaczają te znaki do Niemiec: być może wskazują one wskazówki do ponownego skierowania Drogi Synodalnej.
Bp Fernando Ocáriz. Doktor honoris causa Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.
W środę 22 czerwca 2022 roku Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu, daleki spadkobierca starożytnego Uniwersytetu Leopoldina, nadaje Fernando Ocárizowi, prałatowi Opus Dei, tytuł Doktora Honoris Causa.
Jest to dobra okazja, aby odkryć na nowo trochę historii tego miasta i jego uczelni. Jest to również okazja do krótkiego wyjaśnienia, na czym polega doktorat honorowy i jakie są powody teologiczne, które skłoniły senat tej uczelni do nadania doktoratu honorowego. Wydział Chciałbym również krótko skomentować teologiczny wkład profesora Ocáriza. Chciałbym również krótko skomentować teologiczny wkład profesora Ocáriza.
Trochę historii
Jedna z najwcześniejszych wzmianek o Wrocławiu (po polsku Wrocław, po niemiecku Breslau) pochodzi z X wieku. Czeski książę Vratislav wybudował zamek, od którego pochodzi nazwa miasta Vratislavia.
W 1112 roku Kronika polska Galla Anonimowego pisze, że głównymi siedzibami królestwa polskiego są Kraków, Sandomierz i Wratislavia.
W 1335 roku, po trzystu latach pozostawania pod panowaniem książąt i królów polskich, Wrocław dostał się pod panowanie królów czeskich, a później pod panowanie dynastii Habsburgów. W 1741 r., podczas wojen śląskich, Fryderyk II przyłączył miasto do Prus.
Jego uniwersytet został założony w 1702 roku przez cesarza Leopolda I Habsburga jako szkoła filozofii i teologii katolickiej pod nazwą "Leopoldina". Ten katolicki instytut w protestanckim Wrocławiu był ważnym instrumentem kontrreformacji na Śląsku. W 1811 roku, wraz z reorganizacją państwa pruskiego, uczelnia ta została połączona z innymi uniwersytetami i przemianowana na Uniwersytet Śląski im. Friedricha Wilhelmsa.
Powstało pięć nowych wydziałów: filozofii, prawa, medycyny, teologii protestanckiej i teologii katolickiej. Pół wieku później nadal rozwijała się o chemię, technikę, fizykę, weterynarię itd. Dziesięciu studentów tej uczelni otrzymało Nagrodę Nobla, wśród nich Max Born i Erwin Schrödinger.
Nowa uczelnia we Wrocławiu
Pod koniec II wojny światowej, przy zmianie wielu granic i mieszkańców, Wrocław stał się Wrocławiem, przy całkowitej zmianie mieszkańców i instytucji. Dzisiejszy Uniwersytet Wrocławski został założony z profesorami pochodzącymi z Polski Wschodniej (ze Lwowa i Wilna).
Dziś wyróżniają się jej wydziały matematyki, fizyki i szkoła politechniczna. Słynna szkoła matematyczna we Lwowie (po polsku Lwów, po ukraińsku Lwów), z tak wybitnymi postaciami jak Stefan Banach i Hugo Steinhaus, została przeniesiona na Uniwersytet Wrocławski.
W nowym Uniwersytecie Wrocławskim nie było miejsca dla protestanckich i katolickich wydziałów teologicznych, które istniały na dawnym Uniwersytecie Śląskim im. Fryderyka Wilhelma. W 1968 roku powstał Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu - Pontificia Facultas Theologica Wratislaviensis, który nie należy do Uniwersytetu Wrocławskiego.
Wśród jej uczniów znalazła się Edyta Stein
Warto też wspomnieć o. Edyta SteinEdyta Stein studiowała germanistykę, historię i psychologię na Uniwersytecie we Wrocławiu (1911 - 1918) pod okiem profesora Wilhelma Sterna, pioniera w dziedzinie psychologii osobowości i inteligencji. Edyta Stein uzyskała na tej uczelni doktorat i habilitację.
Studia zaprowadziły ją na Uniwersytet w Getyndze, gdzie współpracowała z Edmundem Husserlem, twórcą fenomenologii. Miała też kontakty naukowe z Maxem Schelerem i Martinem Heideggerem, rozwijała właściwą antropologię, w której podkreślała pewne cechy człowieka, takie jak wolność, świadomość i zdolność do refleksji.
Przyszła święta karmelitanka-męczennica, Teresa Benedykta od Krzyża, patronka Europy, była jedenastym dzieckiem dobrze sytuowanej rodziny żydowskiej we Wrocławiu. Nawrócił się na katolicyzm w procesie, w którym łaska, studia i jego intelektualny niepokój doprowadziły go do odkrycia Prawdy. Warto przytoczyć dwa zdania z jego doświadczenia religijnego.
Pierwszy, przy wejściu do kościoła katolickiego: "Dla mnie to było coś zupełnie nowego. W znanych mi synagogach i świątyniach chodziliśmy tam na nabożeństwo. Tu, pośród codziennych spraw, ktoś wszedł do kościoła jak do poufnej wymiany zdań. Nigdy tego nie zapomnę.
Teresy z Avila, książkę, którą wziął przypadkowo z biblioteki w domu żonatego przyjaciela, który przeszedł na katolicyzm: "Kiedy zamknąłem książkę, powiedziałem sobie: to jest prawda". Później napisze: "Moja tęsknota za prawdą była już modlitwą".
Miasto Wrocław
Wrocław przeżywał wielki rozwój urbanistyczny, przemysłowy i kulturalny w XIX i na początku lat 20. Podczas II wojny światowej został zniszczony w siedemdziesięciu procentach. Było to ostatnie miasto, które skapitulowało po Berlinie 6 maja 1945 roku. Miesiące wcześniej naziści uczynili z Wrocławia Festung, czyli twierdzę nie do zdobycia, a w celu obrony wybudowali lotnisko w centrum miasta, na największym placu.
Po wojnie Wrocław stał się miastem polskim, pod nazwą Wrocław. Był przebudowywany i remontowany, zwłaszcza w ostatnim trzydziestoleciu demokracji. To miasto liczące około 800 000 mieszkańców jest warte odwiedzenia. Nadal zachowuje wiele ze swojej wspaniałości.
W szczególności najstarsza część, Ostrów Tumski, na przestrzeni wieków zawsze zachowywała swoją katolicką tożsamość i szacunek dla polskiej mniejszości. W rzeczywistości ostatni niemiecki katolicki biskup wrocławski Adolf Bertram (1945) wymagał od niemieckich księży swojej diecezji, którzy mieszkali na polskojęzycznym Śląsku, aby nauczyli się języka polskiego, aby tłumaczyć wiarę w oryginalnym języku wiernych.
Doktorat honorowy
Porozmawiajmy teraz trochę o tym, czym jest doktorat honoris causa. Jest to tytuł honorowy przyznawany przez uczelnię lub instytucję naukową wybitnym osobom.
Łacińska nazwa honoris causa - dla przyczyny honoru - odnosi się do cechy, która prowadzi człowieka do wypełniania jego obowiązków, szacunku dla bliźnich i samego siebie, jest to dobra reputacja, która jest następstwem cnoty, zasług lub czynów służby, które przekraczają rodziny, osoby, instytucje i same czyny, które są uznawane.
Nadanie, w ceremonii rytualnej inwestytury, różnych przedmiotów związanych z klasycznym uniwersytetem jest wywyższeniem nauczania i mądrości.
Niczym rycerz nauki, doktorant otrzymuje kolejno: biret - "...abyś nie tylko olśniewał ludzi, ale także, jak w hełmie Minerwy, był przygotowany do walki"; pierścień - "Mądrość tym pierścieniem ofiarowuje ci się dobrowolnie jako małżonka w wieczystym przymierzu"; rękawiczki - "Te białe rękawiczki, symbol czystości, jaką muszą zachować twoje ręce w pracy i w piśmie, są także znakiem twego osobliwego honoru i wartości"; księga - "Oto księga otwarta, abyś mógł odkryć tajemnice Nauki (...).) oto księga zamknięta, abyś mógł zachować te tajemnice w głębi swego serca, według własnego uznania"; księga - "Oto księga zamknięta, abyś mógł zachować je w głębi swego serca, według własnego uznania".
Po ceremonii i przyznaniu nowemu doktorowi fakultetów czytania, rozumienia i interpretacji, poucza się go: "Zajmij miejsce na katedrze Mądrości i z niej, wyróżniając się swoją nauką, nauczaj, prowadź, sądź i pokaż swoją wspaniałość na uniwersytecie, na forum i w społeczeństwie".
Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu nadał doktoraty honoris causa znanym teologom, w tym kardynałowi Joachimowi Meisnerowi (urodzonemu we Wrocławiu), Joseph RatzingerMarian Jaworski lub Gerhard Ludwig Müller
Profil naukowy bpa Ocáriza
Aby lepiej zrozumieć powody, które skłoniły Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu do przyznania profesorowi Ocárizowi tego tytułu, warto poznać nieco biografię uhonorowanego człowieka. Fizyk, teolog i profesor uniwersytecki.
Konsultor Kongregacji Nauki Wiary (od 1986) i Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji (od 2011). W latach 2003-2017 był konsultorem Kongregacji ds. Duchowieństwa.
W 1989 roku wstąpił do Papieskiej Akademii Teologicznej. W latach osiemdziesiątych był jednym z profesorów, którzy zainicjowali m.in. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża (Rzym), gdzie był profesorem zwyczajnym (obecnie emeritus) teologii fundamentalnej.
Jego liczne artykuły i książki dotyczą chrystologii, eklezjologii oraz rozumienia świata z perspektywy wiary i filozofii bytu. Wśród jego publikacji teologicznych znajdują się książki z zakresu chrystologii, takie jak "Tajemnica Jezusa Chrystusa"; "Dzieci Boże w Chrystusie. Wprowadzenie do teologii uczestnictwa nadprzyrodzonego".
Warto też wspomnieć o jego tomistycznej formacji filozoficznej, którą widać w książce "Natura, łaska i chwała", oraz o jego krytyce marksizmu z punktu widzenia filozofii bytu w opracowaniu: "Marksizm: teoria i praktyka rewolucji". Ma też na swoim koncie ascetyczne książki teologiczne, takie jak "Miłość z uczynkami: Bóg i człowiek".
Są trzy punkty, które profesor Ocáriz wyraźnie komentuje w swoim mistrzowskim wykładzie. Po pierwsze, centralność Chrystusa. W odniesieniu do chrystologii warto przypomnieć słowa św. Augustyna z jego komentarza do Ewangelii Jana: Qui enim tam tuum quam tu? Et quid tam non tuum quam tu? - Co jest tak bardzo twoje, jak twój własny ty? A co jest tak nie twoje, jak twoje własne ty? Rzeczywistość osoby jako relacji mówi nam już o tajemnicy, na którą tylko odkupieńcze Wcielenie w swojej synowskiej relacji do Ojca może rzucić jakieś światło.
Bp Fernando Ocáriz
Profesor Ocáriz mówi nam: "Zjednoczenie między człowieczeństwem a boskością w Chrystusie wymaga, aby w jakiś sposób istniało coś wspólnego między Osobą Boską a naturą ludzką; w przeciwnym razie zamiast o wcieleniu musielibyśmy mówić po prostu o zamieszkaniu Boga w człowieku. Tym czymś wspólnym jest właśnie Istota Słowa, która jednak nie stanowi części ludzkiej natury, ponieważ nie należy do poziomu formalnego: jest energią (aktem), która sprawia, że istnieje (...) z tego powodu możemy z całą pewnością stwierdzić, że człowieczeństwo Jezusa Chrystusa jest sposobem bycia Boga: nie-boskim sposobem bycia, który Syn Boży przyjął w sobie. Jest to Boży sposób bycia człowieka, który jest pełnią objawienia samego Boga, tak że "każde dzieło Chrystusa ma wartość transcendentną: daje nam poznać Boży sposób bycia" (św. Josemaría Escrivá, Chrystus przechodzi obok, n. 109).
Po drugie, profesorowi Ocárizowi przypisuje się ważny wkład eklezjologiczny, zwłaszcza w odniesieniu do dwóch dokumentów Kongregacji Nauki Wiary. Po pierwsze, "Communionis notio", który jest listem do biskupów Kościoła katolickiego na temat niektórych aspektów Kościoła uważanego za komunistyczny (1992). Po drugie, deklaracja "Dominus Iesus"o jedyności i zbawczej powszechności Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła (2000).
Nowy Doktor honoris causa Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu pisze: "W swojej pracy teolog postępuje racjonalnie, wchodząc w dialog z najróżniejszą wiedzą, a więc z intelektualnym rygorem, wolnością i kreatywnością. Jednocześnie z przekonaniem, że prawda, którą studiuje, nie należy do niego; w istocie, że jest w komunii z tą prawdą tylko przez Kościół i w Kościele. Pamiętając, że bycie w komunii z Kościołem pociąga za sobą także komunię z tymi, którzy pełnią w Kościele funkcję Magisterium".
Nowy marksizm, ideologia gender i naukowy ateizm
Wreszcie, jego spojrzenie na dzisiejszy świat z perspektywy teologicznej i filozoficznej jest dające do myślenia i precyzyjne. W szczególności trzy powiązane ze sobą tematy: nowy marksizm, ideologia gender i ateizm naukowy.
Nowy marksizm powraca do nieustającej pokusy człowieka, by wszystko zredukować do tego, co materialne, to "materializm historyczny i dialektyczny jako ostateczne wyjaśnienie natury człowieka i świata, a z drugiej strony negacja istnienia Boga i jakiejkolwiek rzeczywistości transcendentnej, będąca konieczną implikacją materializmu".
Jeśli chodzi o ideologię gender, profesor Ocáriz rozumie ją jako "pochodną, być może ostateczną pochodną, koncepcji filozoficznej, sformułowanej zwłaszcza przez Hegla, zgodnie z którą prawda nie jest założeniem, lecz wynikiem działania".
A nowy ateizm naukowy "powstaje w złożonej sytuacji kulturowej i społecznej, w której metoda nauk fizyczno-matematycznych jest często przedstawiana jako jedyna właściwie naukowa metoda".
Przy nadawaniu tytułu doktora honoris causa muszą istnieć powinowactwa myślowe i bliskość w dziedzinie badań między instytucją a osobą mianowaną. Tak jest w przypadku linii akademickich Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.
Oczywiście oprócz walorów naukowych zawsze istnieje czynnik ludzki, który jest tak ważny w podejmowaniu decyzji. Na stronie profesor teologii systematycznej Włodzimierz WołyniecRektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu w latach 2014-2022, z własnej inicjatywy zaproponował tę nominację Senatowi Wydziału.
Włodzimierz Wołyniec miał profesora Ocáriza za promotora swojej pracy doktorskiej. I stąd powstała ciągłość w teologicznej dziedzinie chrystologii w świetle metafizyki św. Tomasza z Akwinu.
Włodzimierz WołyniecOcáriz łączy studia teologiczne z kontemplacją".
Rozmowa z Włodzimierzem Wołyńcem, profesorem Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, z okazji inwestytury biskupa Fernando Ocáriza, prałata Opus Dei, jako Doktora Honoris Causa przez ten ośrodek akademicki.
W środę, 22 czerwca 2022 roku, ks. bp. Fernando OcárizPrałat Opus Dei otrzymał tytuł doktora honoris causa Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Jednym z promotorów tego uznania był jej rektor jeszcze kilka tygodni temu Włodzimierz Wołyniec, z którym Omnes przeprowadził przy tej okazji wywiad.
Pochodzący z Oławy i doktor teologii Wołyniec swoją pracę kapłańską prowadził jako rektor i kierownik duchowy Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Od 2014 do 2022 roku był rektorem tego wydziału.
Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu, którego historia sięga 1565 roku wraz z założeniem jednego z pierwszych seminariów Kościoła na ziemiach polskich, ma za Wielkiego Kanclerza abp. dr Józefa Kupnego i jest jednym z wiodących ośrodków studiów teologicznych w Europie Wschodniej.
Profesorze Wołyniec, był pan głównym promotorem nominacji Doktor Honoris Causa przez profesora Ocáriza. Chciałbym go zapytać przede wszystkim o sens i znaczenie nadawania tytułu doktora. Honoris Causa.
Ksiądz profesor Fernando Ocáriz jest dwudziestym piątym Doktor Honoris Causa Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.
Pragnę nadmienić, że do tej grupy należy już kard. Joseph Ratzingerktóry otrzymał ten tytuł w 2000 roku, a ostatnio także kardynał Gerhard Ludwik Müller (2015).
Wielki Kanclerz Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, abp Józef Kupny, zauważa, że z wiedzy teologicznej i mądrości prałata Ocáriza korzystało wiele pokoleń studentów, w tym wielu polskich.
Z tej okazji Kościół Wrocławski pragnie podziękować nowemu Doktorowi Honoris Causa oraz. Prałatura Opus Dei wsparcie udzielane studentom z Archidiecezji Wrocławskiej na specjalistyczne studia teologiczne za granicą, w Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie i w Uniwersytet Nawarry w Pampelunie.
Studia prowadzone w tych uczelniach założonych lub zaplanowanych przez św. Josemaríę Escrivá cieszą się światową renomą i przynoszą bardzo dobre owoce w postaci wyższego wykształcenia absolwentów z odpowiednią uwagą duchową.
Na jakie aspekty pracy teologicznej nowego doktora zwróciłby Ksiądz uwagę? Jakie kierunki badań na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu są zgodne z myśleniem prof. Ocáriza?
- W swojej teologii prałat Ocáriz podkreśla nadprzyrodzony wymiar chrześcijaństwa i chrześcijański humanizm. W swoich publikacjach pokazuje, że człowiek zostaje wprowadzony przez Chrystusa w trynitarne życie Boga i uczestniczy we wspólnocie życia i miłości z Osobami Boskimi. Bardzo ważnym tematem teologicznym jest dla niego synostwo Boże, które jest pełną transcendencją człowieka i szczytem jego osobowego rozwoju.
Refleksja teologiczna księdza profesora jest głęboka. Nie jest to tylko opis rzeczywistości, ale odkrycie prawdy i sensu rzeczywistości w świetle słowa Bożego. Jego teologię charakteryzuje metafizyczny sposób myślenia, który stawia pytanie o causa et ratio wszystkiego, co istnieje.
Metafizyczne myślenie nie odciąga go jednak od codzienności. Wręcz przeciwnie, umożliwia znalezienie odpowiedzi na ostateczne i najgłębsze pytania współczesnego człowieka. Na naszej uczelni chcemy również uprawiać teologia, która jest bliska życiu i pomóc ludziom odnaleźć sens życia.
Jakie, Pana zdaniem, aspekty teologiczne profesora Ocáriza powinny być podkreślone?
- Chciałbym szczególnie podkreślić jeden: wymiar kontemplacyjny teologii naszego nowego Doktor Honoris Causa. Łączy naukowe studium teologii z kontemplacją Słowa Bożego wcielonego.
Nauczyciel chce umysłem i sercem poznać tajemnicę Boga w Jezusie Chrystusie, aby w ten sposób mógł "pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość, i poznać miłość Chrystusa" (Ef 3, 17-19). Dlatego jej naukowe opracowanie jest zawsze związane z tajemnicą Chrystusa na modlitwie.
Czy mógłby Pan opowiedzieć nam jakieś anegdoty lub osobiste wspomnienia ze spotkań z profesorem Ocárizem.
- Podczas moich studiów w Ateneo Romano della Santa Croce w Rzymie w latach 1987-1992 profesor Ocáriz pomógł mi napisać pracę doktorską i był moim promotorem w pierwszych latach.
Po latach, kiedy przyjechałem do Rzymu, aby zaprosić go na uroczystość nadania doktoratu honoris causa, powiedział mi: "Popatrz, dałem ci doktorat z teologii, a teraz ty dajesz mi doktorat z twojego wydziału".
Macierzyństwo zastępcze we Francji i wojna na Ukrainie
Wojna na Ukrainie wyraźnie pokazała, jak problematyczne jest macierzyństwo zastępcze we Francji i jak bardzo oszukańcze jest prawo stojące za tą praktyką. Coraz więcej głosów wezwanie do zawarcia międzynarodowego traktatu zakazującego takich przypadków.
Bernard Larraín-20 czerwca 2022-Czas czytania: 4minuty
Wojny wywołują niespodziewane efekty. Dlatego Jan Paweł II mówił, że wojna jest "drogą bez powrotu" i "spiralą żałoby i przemocy". Jak powszechnie wiadomo, w sytuacjach kryzysu humanitarnego najbardziej cierpią osoby najbardziej bezbronne, zwłaszcza dzieci. Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka Wiadomości Watykańskie powiedział, że "bilans 98 dni wojny na Ukrainie jest dramatyczny". 700 dzieci zostało zabitych lub rannych". W tym samym świetle można by rozpatrywać sprawę matek zastępczych narodowości ukraińskiej, które urodziły we Francji dzieci francuskich par. Sytuacja ta była szeroko komentowana przez prasę.
Technika "surogacji" jest zakazana przez prawo francuskie, ale niektórzy prawnicy zauważają tendencję sędziów do legitymizowania tej praktyki. Szanowanym głosem w sprawie praw dziecka jest profesor prawa Aude Mirkovic. Założyciel i rzecznik prasowy organizacji pozarządowej Juristes pour l'enfanceProfesor Mirkovic wyjaśnia tę delikatną sytuację, która miała miejsce we Francji kilka tygodni temu i na którą jej organizacja pozarządowa zwróciła uwagę władz.
Jak narodziło się Twoje powołanie do bycia głosem w sprawie praw dzieci?
Uważam, że powołaniem każdego jurysty jest dążenie do sprawiedliwości i dobra wspólnego. Jest to wspólne dla wszystkich dziedzin prawa. W moim przypadku wybrałam specjalność prawo rodzinne, a w szczególności ochronę dziecka. Widzę wagę tych spraw w moim kraju i w ogóle na świecie. Czasami wydaje nam się, że wiele niesprawiedliwych sytuacji dotyczących dzieci jest już za nami: wykorzystywanie, złe traktowanie, maltretowanie itp. Jednak nadal mają one smutny wpływ na życie wielu dzieci nie tylko w krajach rozwijających się. Również w Europie mamy do czynienia z reprodukcyjnym i seksualnym wykorzystywaniem matek zastępczych; nasila się genetyczna manipulacja i selekcja embrionów; embriony są zamrażane na wiele lat i tak dalej.
Nasza organizacja pozarządowa, która ma status obserwatora przy ONZ, skupia ekspertów prawnych, którzy na bieżąco analizują bieżące sprawy. W szczególności koncentrujemy się na wdrażaniu Konwencji Praw Dziecka ONZ. Staramy się wnieść wkład w debatę publiczną na temat spraw dzieci, tematu stale aktualnego: nie na darmo prezydent Macron, wybrany ponownie kilka tygodni temu, ogłosił, że będzie to priorytet jego nowego rządu. W tym względzie musimy być czujni, aby zapewnić przełożenie dyskursu politycznego na rzeczywistość we wszystkich obszarach życia dzieci. Często szerokie aspekty poszanowania ich godności są nie tylko ignorowane, ale atakowane.
¿Dlaczego sytuacja we Francji z matkami dzieci-żołnierzy jest niepokojąca? wymianaUkraińska?
Zwróciliśmy uwagę władzom, że w czasie wojny na Ukrainie francuskie małżeństwa sprowadziły do naszego kraju ukraińskie kobiety, które w ramach umowy o "matkę zastępczą" zostały wynajęte do rodzenia dzieci dla tych małżeństw. Nieco niespodziewanie dla nas, nasza akcja była szeroko relacjonowana w mediach krajowych i zagranicznych. Jest to bardzo delikatna sytuacja, ponieważ nasze prawo zakazuje tej praktyki na mocy licznych zasad i wyraźnych przepisów.
Te kobiety pochodzą z kraju ogarniętego wojną i ta bolesna sytuacja nie może nas skłonić do zamknięcia oczu na rzeczywistość tej techniki, która jest sprzeczna z naszym prawem, z ludzką godnością matki i dziecka. Ten rodzaj umowy jest sprzeczny z godnością osoby ludzkiej, ponieważ wykorzystuje z jednej strony trudną sytuację matek zastępczych, a z drugiej strony uzasadnione pragnienie tych par posiadania dzieci.
Pośrednicy i agenci organizujący ten rynek powinni być bardziej energicznie ścigani przez władze. Niepokoi nas fakt, że agenci ci działają w naszym kraju bardzo swobodnie: co roku w Paryżu organizowane są targi dla Désir d'enfant ("pragnienie dziecka"), w których różne firmy promują te umowy o macierzyństwo zastępcze (zwracaliśmy już na to uwagę władzom, nie uzyskując tak naprawdę odpowiedzi). Również kancelarie prawne wyjaśniają na swoich stronach internetowych pomoc prawną przy zawieraniu tych umów itp. Ze smutkiem obserwujemy, że zasady prawne naszego kraju nie są respektowane z powodu presji, jaką wywiera ten wielomiliardowy rynek.
Wydaje się, że jest to problem bez rozwiązania, czy jest jakieś wyjście?
Samym problemem nie jest fakt sprowadzania tych kobiet do rodzenia we Francji w celu odzyskania dzieci. Problemem jest prośba i poród dziecka oraz wykorzystanie do tego celu kobiety. Fakt, że narodziny i poród dziecka odbywają się na terytorium Francji, podczas gdy matka zastępcza niekiedy pozostawiła własne dzieci na Ukrainie, sprawia, że straszna rzeczywistość macierzyństwa zastępczego staje się bardziej widoczna, ale wojna jedynie wypiera to, co mówi umowa, w każdym razie wojna czy nie wojna.
Powinniśmy przewidzieć ten problem, aby nie dochodziło do zawierania takich umów. Oznacza to zobowiązanie państw do opracowania i podpisania międzynarodowego traktatu zakazującego techniki macierzyństwa zastępczego. Tak zalecił francuski Narodowy Komitet Etyczny. Pracujemy nad tym z grupą międzynarodowych ekspertów prawnych, z którymi spotkamy się w Casablance w 2023 roku.
Przyjęcie samej etyki jako punktu odniesienia prowadziłoby do pewnego rodzaju stoickiej obojętności. Kierowanie się wyłącznie emocjami prowadzi do pietystycznego sentymentalizmu. Bractwa muszą łączyć jedno i drugie: głowę i serce.
Powracającym tematem jest dyskusja, czy w bractwach powinna dominować religijność ludowa, skierowana głównie do serca, czy też powinna ona ustąpić miejsca inteligencji, aspektom doktrynalnym, aby nie popaść w czysty sentymentalizm bez podstaw.
Chciałbym wziąć udział w tej dyskusji z doświadczenia, opierając się na dwóch prawdziwych anegdotach zaczerpniętych z codziennego życia bractw.
Pewien mężczyzna w wieku około trzydziestu lat, któremu towarzyszyła żona i dwie małe dziewczynki, przyszedł do bractwa, aby opowiedzieć swoją historię: w dzieciństwie był bratem, jego ojciec, również brat, zarejestrował go przy urodzeniu. Życie sprowadziło go na skomplikowane ścieżki przestępczości i narkotyków. Stopniowo opadał na dno. Uderzył w dno. Przyszło to do niego, gdy w ostateczności zwrócił się do bractwa ze swoich wczesnych lat, prosząc o pomoc. Osoba odpowiedzialna za działalność charytatywną, która się nim zajęła, wysłuchała go z całą czułością, na jaką mogła się zdobyć, bez wyrzutów i kazań, poprosiła go o pewną dokumentację i zapewniła o pomocy, której potrzebował. Umówili się na spotkanie w następnym tygodniu.
W dniu, w którym umówili się na spotkanie, nie pojawiła się. Dwa dni później kobieta przyjechała sama z dwiema córkami:
-Mój mąż zmarł na atak serca tego samego dnia, w którym umówiliśmy się na spotkanie; chcę mu jednak powiedzieć, że sześć dni, które upłynęły od naszej wizyty, były najszczęśliwsze w jego życiu. Po raz pierwszy od wielu lat czuł się kochany i powtarzał mi: "Mimo wszystko Matka Boża nie zmęczyła się czekaniem na mnie".
Prawdziwa historia, która porusza serce i uczucia; ale jest też taka, która trafia do głowy i inteligencji.
W bractwie działa grupa wolontariuszy, którzy odwiedzają i towarzyszą starszym i samotnym braciom i siostrom. Jeden z tych wolontariuszy opowiadał mi o swoich doświadczeniach po jednej z takich wizyt.
-Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, jego życie wydaje się rutynowe i samotne, ale on nauczył się żyć wewnętrznie. Zawsze ma blisko siebie stare zdjęcie naszych Tytularzy. Przyniosłam mu tę, którą rozdawano na ostatniej Funkcji Głównej, ale on woli zwykłą, zużytą z pocałunkami. Ta modlitwa-kartka jest jak lustro, zmarszczki na jego twarzy mają swoją replikę na twarzy Pana, wyrzeźbionej tym samym żłobieniem, a jego oczy zachowują tę samą intensywność, co oczy Dziewicy.
W rękach zawsze nosi różaniec z wytartymi paciorkami. Zapewniam was, że jego modlitwa jest czystą modlitwą kontemplacyjną, która niekiedy przebiega przez to duchowe niemowlęctwo, które niektórzy nazywają chorobą Alzheimera. Lada dzień, z taką samą dyskrecją jak zawsze, zacznie odmawiać Różaniec, a jego dusza odejdzie niezauważona, bo jej ciało jest już spokojnewejść w intymność Chrystusa, wymieniając z Nim wieczne zwierzenia. Jestem przekonany, że właśnie w ten sposób dotrze do nieba, ze swoją starą kartką z modlitwami w ręku jako bezpiecznym przewodnikiem. Czysta kontemplacja.
Dwie prawdziwe anegdoty, które mają swój precedens w Ewangelii.
Św. Łukasz opowiada (por. 7,11-17), że przy pewnej okazji, gdy Jezus przyszedł do niegodo miasta zwanego Naim, zobaczył jakWyprowadzali, aby pochować zmarłego, jedynego syna matki, która była wdową, w towarzystwie wielu osób. Kiedy Pan ją zobaczył, zlitował się nad niąI rzekł do niego: "Nie płacz. A on przyszedł i dotknął się łoża i powiedział do młodzieńca: "Wstań! Nieboszczyk usiadł, a matka przekazała mu go.
Pan odczuwał współczucie, poruszony bólem matki, przedsmakiem bólu, jaki będzie cierpiała Jego Matka. Cud ten wyzwolił emocje towarzyszących jej osób, które wybuchły demonstracją powszechnej pobożności.
Św. Jan opowiada nam o innej sytuacji (rozdz. 3): rozmowie Nikodema, człowieka uczonego, z Panem. Możemy sobie wyobrazić tę scenę, tych dwóch samotnych, ledwie oświetlonych świecą, rozmawiających do późnej nocy, wymieniających zwierzenia niskim głosem, podczas gdy Chrystus otwiera inteligencję Nikodema, aż prowadzi go do Prawdy.
Te dwie sytuacje wzajemnie się wzmacniają i uzupełniają. Przyjęcie samej etyki jako punktu odniesienia prowadziłoby do pewnego rodzaju stoickiej obojętności, skupionej na wypełnianiu obowiązku dla samego obowiązku, nieskażonej żadnymi uczuciami. Przeciwnie, danie się ponieść wyłącznie emocjom prowadzi do pietystycznego sentymentalizmu, w którym istnieje niebezpieczeństwo, że sentyment stanie się kryterium prawdy, wdzierając się w obszary rozumu i woli. Obiektywna prawda znika, gdy zostaje zredukowana do uczucia.
Głowa i serce uzupełniające się w dynamicznej harmonii - tak powinno być. bractwa.
PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme.
Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli.
Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.
Globalne Obserwatorium ds. Kobiet, inicjatywa promowana przez Światową Unię Katolickich Organizacji Kobiecych (WUCWO), została publicznie zainaugurowana w Rzymie 14 czerwca. Jego celem jest uwidocznienie sytuacji bezbronności i cierpienia, inspirowanie strategii duszpasterskich i polityki publicznej.
"Kościół rodzi się z boku Chrystusa, tak że jako kobieta pochodzi również z substancji Jego i jest w Nim zawsze jako pierwiastek żeński". 14 czerwca kardynał Marc Ouellet, prefekt Kongregacji ds. Biskupów i przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, przedstawił tymi słowami Światowe Obserwatorium Kobiet (OMM) promowane przez Papieską Komisję ds. Ameryki Łacińskiej. Światowa Unia Katolickich Organizacji Kobiecych (WUCWO).
Jest to inicjatywa, która angażuje wszystkie rodzaje kobiet na świecie, w tym wiele z tych, które normalnie "nie mają głosu" i "nie są widziane" - wyjaśnia WUCWO. Celem jest inspirowanie i generowanie strategii duszpasterskich, ale także odnowienie polityk publicznych w celu wspierania integralnego rozwoju ludzkiego kobiet, ich rodzin, wspólnot i całych narodów.
"Musimy patrzeć, aby rozpoznać. Ale musimy też pozwolić, abyśmy się sobie przyglądali, aby nasze własne "ja" nabrało prawdziwego wymiaru" - dodał kard. Ouellet. Wszystkie te spojrzenia, w pewien sposób, zbierają się w spojrzeniu Maryi, która widzi nas z czułością i współczuciem, za to, że tyle razy zgrzeszyliśmy zaniechaniem, tyle razy byliśmy zdrajcami. Maryja przekształca całą tę skargę w wezwanie do nawrócenia. Nawrócenie serca, którego wszyscy potrzebujemy.
Wpływ Covid-19
Jednym z pierwszych owoców działalności tego Obserwatorium było opracowanie pierwszego raportu Wpływ Covid-19 na kobiety w Ameryce Łacińskiej i na Karaibachprzeprowadzona przez WMO w sojuszu z Duszpasterskim Obserwatorium Społeczno-Antropologicznym Centrum Zarządzania Wiedzą Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej (CELAM), reprezentowanym przez jego przewodniczącego, bp. Miguel Cabrejos Vidarte, OFM.
Komentując ten raport, Mónica Santamarina de Robles, skarbnik WUCWOFS, wyjaśniła, jak dzięki tej pierwszej pracy udało się zebrać przykłady siły i odporności kobiet, które pomogły stawić czoła kryzysowi. Służyła ona również podkreśleniu głównych propozycji wyrażanych przez kobiety Ameryki Łacińskiej i Karaibów.
Wśród skutków m.in. pandemia W sprawozdaniu odnotowano wzrost liczby doniesień o przemocy ze względu na płeć przy względnej pomocy państwa w ochronie przed tymi przestępstwami; pogorszenie autonomii ekonomicznej kobiet w związku z kwarantanną; pogorszenie stanu zdrowia fizycznego i psychicznego (lęk, depresja itp.); trudności w edukacji; wzrost przestępczości zorganizowanej i handlu ludźmi; doświadczenie żałoby i samotności w związku z nagłym zniknięciem członków rodziny.
Opieka jako podstawowy wymiar
W prezentacji wzięła udział także siostra Alessandra Smerilli, sekretarz dykasterii ds. posługi integralnemu rozwojowi człowieka i delegatka watykańskiej Komisji Covid-19, która powiedziała: "Gdyby ekonomia była kobietą, mówiłaby o opiece, na przykład o zdolności do opieki jako istotnym wymiarze osoby ludzkiej, obok pracy". Dodała: "Marzy nam się świat, w którym przy pierwszym spotkaniu z człowiekiem pytamy 'kim się zajmujesz', a nie tylko 'czym się zajmujesz'.
Założona w 1910 r.
Światowa Unia Katolickich Organizacji Kobiecych została założona w 1910 roku i dziś należy do niej prawie 100 organizacji na całym świecie. Działa w ponad 50 krajach, skupiając około 8 milionów kobiet na wszystkich etapach życia. W 2006 roku Stolica Apostolska ustanowiła ją Międzynarodowym Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych, utrzymuje status konsultacyjny w Organizacji Narodów Zjednoczonych przy Radzie Gospodarczej i Społecznej, Radzie Praw Człowieka, FAO, Radzie Europy i jest Oficjalnym Partnerem UNESCO.
Do głównych obszarów jej działalności należy promocja kształcenia kobiet w celu sprostania wyzwaniom współczesnego świata, uświadomienie poszanowania różnorodności kulturowej, promocja i koordynacja działań organizacji członkowskich.
W uroczystość Bożego Ciała Ojciec Święty skupił swoje słowa podkreślając, jak "w Eucharystii każdy może doświadczyć tej miłującej i konkretnej opieki Pana". Kto z wiarą przyjmuje Ciało i Krew Chrystusa, nie tylko spożywa, ale jest syty. Jeść i być sytym: to dwie podstawowe potrzeby, które są zaspokojone w Eucharystii".
Bóg nie jest odległą istotą, która nie dba o człowieka. "Powołuje nas, abyśmy byli obywatelami nieba, ale w międzyczasie bierze pod uwagę podróż, z którą musimy się zmierzyć tu na ziemi. Jeśli mam mało chleba w torbie, On o tym wie i dba.
Eucharystia i działalność charytatywna
"Czasami narażamy się na ryzyko ograniczenia Eucharystii do niejasnego wymiaru, może świetlistego i pachnącego kadzidłem, ale dalekiego od trudnych sytuacji życia codziennego. W rzeczywistości Pan poważnie traktuje nasze potrzeby, zaczynając od tych najbardziej elementarnych. I chce dać przykład uczniom, mówiąc: "Wy dajcie im coś do jedzenia" (w. 13). Nasza adoracja eucharystyczna znajduje swoją weryfikację, gdy troszczymy się o bliźniego, jak czyni to Jezus: wokół nas panuje głód jedzenia, ale także towarzystwa, pociechy, przyjaźni, dobrego humoru, uwagi. To właśnie znajdujemy w Chlebie Eucharystycznym: uwagę Chrystusa na nasze potrzeby i zaproszenie do czynienia tego samego dla tych, którzy nas otaczają. Trzeba jeść i dawać jedzenie".
Obecność Chrystusa w Eucharystii jest prawdziwą siłą napędową życia chrześcijańskiego. "W Ciele i Krwi Chrystusa odnajdujemy Jego obecność, Jego życie dane za każdego z nas. On nie tylko daje nam pomoc, by iść naprzód, ale daje siebie: staje się naszym towarzyszem podróży, wchodzi w nasze historie, odwiedza naszą samotność, nadając nowy sens i entuzjazm. To nas nasyca, daje nam to, że więcej którego wszyscy szukamy: obecności Pana! Bo w cieple Jego obecności nasze życie się zmienia: bez Niego byłoby naprawdę szare. Adorując Ciało i Krew Chrystusa, prośmy Go sercem: "Panie, daj mi chleb powszedni, abym szedł naprzód, i nasyć mnie swoją obecnością".
Na zakończenie modlitwy Anioł Pański Ojciec Święty poświęcił kilka słów m.in. Dominikańscy męczennicy beatyfikowani wczoraj w Sevilla. Prosił też o modlitwę za Myanmar i Ukrainę. Zachęcał nawet wiernych do zbadania, ile każdy z nich robi, by modlić się o zakończenie wojny.
Liège, 1209. Augustyńska zakonnica z klasztoru Mont-Cornillon, znajdującego się w tym mieście francuskojęzycznej Belgii, w wieku 16 lat, znana później jako święta Julienne de Liège (lub de Cornillon), podczas adoracji eucharystycznej ma wizję: ciemny pas przecina księżyc w pełnym blasku; Julienne rozumie, że księżyc oznacza życie Kościoła na ziemi; ciemny pas - brak liturgicznego święta poświęconego Bożemu Ciału.
Nie dziwi zatem fakt, że święto Realnej Obecności Chrystusa w Eucharystii zaczął być obchodzony właśnie w Liège, w bazylice św. Marcina. W 1247 roku, po tym jak biskup Liège, Robert de Thourotte, przyjął propozycję Julienne, przekazując jej tę wizję, która przez dziesiątki lat była utrzymywana w tajemnicy.
W rozwoju doktryny eucharystycznej - a więc i pobożności eucharystycznej - bardzo ważną rolę odegrał jednak Sobór Laterański IV z 1215 r., zwołany przez papieża Innocentego III; był to najważniejszy sobór średniowiecza i obok Soboru Trydenckiego (1545-1563) najważniejszy sobór w dziedzinie sakramentów.
Rozszerzenie pobożności
Szczególne znaczenie dla rozszerzenia uroczystości Ciała i Krwi Chrystusa na Kościół powszechny ma cud eucharystyczny, który miał miejsce w 1263 r. w Bolsenie (Włochy). Według tradycji, podczas odprawiania przez księdza Mszy Świętej, z konsekrowanej Hostii wypłynęła krew. Rozpowszechnienie tego cudu skłoniło papieża Urbana IV (1261-1264), który wcześniej był archidiakonem Liège, do ustanowienia "święta Ciała Chrystusa" (łac,) festum corporis Christi, festum corpus domini) poprzez encyklikę Transiturus de hoc mundouchwalony 11 sierpnia 1264 roku.
W tej encyklice Urban IV nakazał: "Aby specjalne i uroczyste święto tak wielkiego sakramentu było obchodzone każdego roku, oprócz codziennego upamiętniania go przez Kościół, i ustalamy na nie stały dzień, pierwszy czwartek po oktawie Pięćdziesiątnicy. Zarządzamy również, że w tym samym dniu pobożne tłumy wiernych zgromadzą się w tym celu w kościołach ze szczodrym uczuciem, a wszyscy duchowni i lud będą radośnie śpiewać pieśni pochwalne, aby usta i serca napełniły się świętą radością; Niechaj wiara śpiewa, nadzieja drży, miłość się wywyższa; pobożność niechaj pulsuje, czystość niechaj się wywyższa; serca niechaj będą szczere; niechaj wszyscy zjednoczą się w sumiennym duchu i gotowości woli w przygotowaniu i obchodzeniu tego święta".
Rola Tomasza z Akwinu
Tomasz z Akwinu (1224-1274) bardzo aktywnie uczestniczył w pracach nad encykliką. Zlecono mu również przygotowanie tekstów do Oficjum i Mszy właściwej na ten dzień, w których znalazły się m.in. hymny y sekwencjejako Pange Lingua, Lauda Sion, Panis angelicus y Adoro te devote.
Bardzo wcześnie zaczęto organizować procesje z Najświętszym Sakramentem; w 1273 roku odbyła się ona w Benediktbeuren w Bawarii; w Kolonii po raz pierwszy procesja Bożego Ciała odbyła się w 1274 roku; obchodzona jest do dziś, z jednym z największych udziałów w Europie Środkowej. Zasady regulujące procesję zostały ustalone przez Klemensa V na soborze w Vienne w 1311 r. W Rzymie pierwsza procesja, której przewodniczył papież Mikołaj V, pochodzi z 1447 roku.
Odrzucenie przez Lutra
Choć Luter w 1530 roku zdecydowanie odrzucał Boże Ciało: "nie ma innego święta, którego byłbym bardziej wrogi, bo jest to najbardziej haniebne święto. W żadne inne święto Bóg i jego Chrystus nie są bardziej bluźniercze; jest to hańba dla Najświętszego Sakramentu, ponieważ używa się go tylko jako widowiska i do próżnego bałwochwalstwa", oświadcza Sobór Trydencki: "W Kościele Bożym wprowadzono najbardziej pobożny i religijny zwyczaj, aby co roku, w pewien dzień świąteczny, ten najdoskonalszy i czcigodny Sakrament był obchodzony ze szczególną czcią i powagą; i z czcią i honorem obnoszony w procesji po ulicach i miejscach publicznych".
Tak jak te wypowiedzi Soboru Trydenckiego mogą być postrzegane jako reakcja na reformację protestancką - nie na darmo mówi się o "kontrreformacji" - tak samo jako odpowiedź na krytykę Oświecenia i pruskiej polityki Kulturkampf (W XIX wieku nowe procesje Bożego Ciała, takie jak "Wielka Procesja" w Münsterze czy w Spandau - wówczas jeszcze niezależnym mieście; od 1920 r. wchodzącym w skład "Wielkiego Berlina" - przyciągnęły duże rzesze katolików ze stolicy Prus, choć ludność protestancka określała je jako "walkę kulturową" z katolikami, a "Wielka Procesja" w Münsterze i Spandau - wówczas jeszcze niezależnym mieście; od 1920 r. wchodzącym w skład "Wielkiego Berlina". prowokacja przez mniejszość katolicką.
W czasach narodowego socjalizmu procesja Bożego Ciała była postrzegana jako manifestacja wiary wyrażająca odrzucenie nazistowskiego, pogańskiego światopoglądu; nic dziwnego, że od 1936 roku naziści zakazali masowego udziału w niej szkołom w Kolonii.
Procesje w dniu dzisiejszym
Dziś procesja Bożego Ciała uważana jest za największą manifestację wiary, nie tylko w miastach z katolicką większością, ale także właśnie tam, gdzie - jak w Berlinie - liczba ludności katolickiej nie przekracza dziesięciu procent. Mimo że w stolicy Niemiec - podobnie jak w dziewięciu z 16 krajów związkowych - jest to dzień roboczy, procesja tradycyjnie odbywa się w czwartek wieczorem w centrum miasta, natomiast kilka berlińskich parafii organizuje procesje w kolejną niedzielę.
Dodatkowo do konwencjonalny W Austrii i Niemczech tradycją są np. procesje łodzi, w tym w Sipplingen nad Jeziorem Bodeńskim z 800-metrowym dywanem kwiatowym. Na przykład na jeziorze Traunsee w Górnej Austrii procesja rozpoczyna się przy kościele w Traunstein i wypływa na jezioro, gdzie łódź ze szczególnie bogatym baldachimem niesie Najświętszy Sakrament, w towarzystwie innych łodzi, do poszczególnych stacji procesji. Tradycja ta istnieje od 1632 roku.
Inne starożytne procesje
A od 1623 roku na pobliskim jeziorze Hallstatt odbywa się kolejna procesja. Nie tak stara, bo pochodząca z 1935 roku, jest procesja nad jeziorem Staffelsee w Bawarii. Tutaj jednak procesja nie tylko przekracza jezioro, ale idzie z Seehausen na wyspę Wörth, gdzie znajdują się korzenie parafii Seehausen.
W Kolonii długą tradycję ma procesja rzeczna, tzw. Mülheimer Gottestracht Procesja odbywa się w Mülheim, najgęściej zaludnionej dzielnicy Kolonii. Procesja łodzi na Renie pochodzi prawdopodobnie z XIV wieku.
Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią Covid, w tym roku znów odbyły się tradycyjne procesje, zarówno konwencjonalne, jak i łódkowe.
Dzień Wolności upamiętnia koniec niewolnictwa w USA
19 czerwca to wielkie wydarzenie obywatelskie w Stanach Zjednoczonych, znane w żargonie jako. Dziewiętnastego czerwca. Tego dnia w 1865 roku unionista generał Gordon Granger w Galveston w Teksasie ogłosił, że wszyscy niewolnicy są wolni.
Stany wprowadziły święto bankowe w 2021 roku za czasów Joe Bidena, który nazwał je "jednym z największych zaszczytów jako prezydent". Wydarzenie to nazywane jest "Dniem Wolności" lub "Dniem Wyzwolenia". Rocznica, obchodzona szczególnie w społeczności afroamerykańskiej, była szczególnie mocno odczuwana w 2020 roku, po zamordowaniu z rąk policji George'a Floyda w Minneapolis.
Niewolnictwo jest częścią historii ludzkości i ma bardzo stare korzenie. Jednym z pierwszych zerwań z tą tradycją jest osoba Jezusa i późniejsze rozpowszechnienie jego nauki. Św. Paweł w liście do Galatów pisze: "Wszyscy bowiem jesteście dziećmi Bożymi. Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Ga 3,26-28).
Trzeba było kilku wieków życia chrześcijańskiego, aby upowszechnić sprzeciw wobec tej praktyki. Od najwcześniejszych czasów wydawało się, że jest to w głębokiej antytezie do przesłania miłości, wolność i równość chrześcijaństwa.
W średniowieczu
Średniowieczna Europa była jedyną cywilizacją, która okazała się zdolna do tego, aby najpierw złagodzić, a następnie znieść kupowanie i sprzedawanie istot ludzkich, dzięki swoim chrześcijańskim wartościom teologicznym i antropologicznym. Rada Londyńska z 1102 roku stanowi pierwsze wyraźne potępienie niewolnictwa en bloc: "niech nikt nie wchodzi w nikczemny handel, który był w użyciu tutaj w Anglii, gdzie ludzie byli sprzedawani jak brutalne zwierzęta".
Pod koniec XII wieku Francuz Jean de Matha założył Zakon Świętej Trójcy. Ten projekt życia religijnego łączył kult Trójcy Świętej z dziełem wyzwolenia z niewoli, w szczególności z ratowaniem chrześcijan, którzy dostali się do niewoli Maurów. Zakon dążył do tego, by umorzenie jeńców, ponieważ wiedział, że wolność została im zaoferowana, jeśli wyrzekną się swojej wiary. W ostatnim czasie Zakon Trójcy Przenajświętszej pełnił posługę wyzwolenia na różne sposoby: zajmując się nowymi formami niewolnictwa (prostytucja, alkoholizm, narkomania, itp.) lub uczestnicząc w wyzwalaniu z ubóstwa osób pozbawionych środków do życia.
Modern Times
W momencie odkrycia kontynentu amerykańskiego myślenie różnych papieży dojrzało do przekonanego sprzeciwu wobec praktyki niewolnictwa, które rozpowszechniło się wraz z populacją Indian, czarnych itp. Ze strony Kościoła, od XV do XIX wieku, bulle papieskie i ekskomuniki przeciwko handlarzom niewolników były powszechne.
W 1492 roku, roku odkrycia Ameryki, papież Pius II przypomniał biskupowi portugalskiej Gwinei (obecnie Gwinea Bissau), że zniewolenie czarnych było "magnum scelus", wielką zbrodnią. Następnie papieże stosowali ekskomunikę, aby pokazać swój sprzeciw wobec tej praktyki. Na przykład papież Urban VIII w 1639 roku i papież Benedykt XIV w 1741 roku.
Współczesny wiek
W czasie, gdy Kongres Wiedeński w 1815 roku decydował o tym, jak podzielić kontynent afrykański, papież Pius VII apelował o zakaz handlu niewolnikami. W 1839 roku papież Grzegorz XVI podsumował potępiające wypowiedzi swoich poprzedników w bulli, w której "napomina i błaga" chrześcijan, aby przestali być winni "tak wielkiej hańby", jaką jest niewolnictwo, "ten nieludzki handel, w którym Murzyni (...) są kupowani, sprzedawani, a czasem zmuszani do bardzo ciężkiej pracy".
Między XIX a XX wiekiem sprzeciw Kościoła stawał się coraz ostrzejszy, do tego stopnia, że Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku karał niewolnictwo, zaliczając je do przestępstw "przeciwko życiu, wolności, własności, dobrej sławie i moralności". Osoby świeckie, które zostały prawomocnie skazane za morderstwo, "uprowadzenie dzieci obojga płci, sprzedaż mężczyzn w niewolę" i inne złe czyny, "muszą być automatycznie wykluczone z wszelkich działań kościelnych i z wszelkiego uposażenia, jeśli je miały w Kościele, z obowiązkiem naprawienia szkody".
Sobór Watykański II wymienia niewolnictwo na długiej liście "haniebnych" praktyk, które obrażają godność człowieka. Wreszcie, Katechizm Kościoła Katolickiego (1994) potępia niewolnictwo w części siódmego przykazania "Nie będziesz kradł".
Bieżące projekty
W ostatnich latach zakorzeniła się inicjatywa wywodząca się z życia zakonnego kobiet, zwana Talitha Kum. Projekt obudził głębokie pragnienie godności i życia, które zostało utajone i zranione przez tak wiele form wyzysku. Handel ludźmi jest zjawiskiem złożonym i wielowymiarowym, godzącym w dziesiątki milionów ludzi i całe ludzkie społeczeństwo. Działalność Talitha Kum są skierowane do wszystkich osób pozbawionych godności i wolności. I to niezależnie od stylu życia, rasy, religii, statusu ekonomicznego czy orientacji seksualnej.
Najwyraźniej w XXI wieku zjawisko niewolnictwa nie zostało jeszcze przezwyciężone, a formy jego wyrażania ewoluowały w czasie. W całej historii Kościoła znajdujemy liczne argumenty teologiczne z czasów patrystycznych, które potępiają tę praktykę. Na przykład podkreśla się, że Bóg jest stwórcą wszystkich ludzi, którzy cieszą się równymi możliwościami i godnością; dominacja jednych ludzi nad innymi jest konsekwencją grzechu człowieka; ofiara Chrystusa wyzwoliła wszystkich ludzi w równym stopniu z niewoli zła; wszyscy ludzie, nawet niewierzący, są zdolni do wiary w Chrystusa; niewola jest przeszkodą w nawróceniu do Boga z powodu negatywnego świadectwa oferowanego przez chrześcijan.
Reżyseria i scenariusz: Rosalind Ross Stany Zjednoczone 2022
Rzadko kiedy mamy okazję zobaczyć film o tematyce religijnej - lub duchowej - który nie łyka, gdy chodzi o promowanie swojej sprawy w sposób lekceważący dla widza. Głosi swoją sprawę za pomocą kija i pałki wszechobecnego sentymentalizmu i zagłusza wszelkie racje kloaczną kloacznością. Ojciec stu, o Cud Ojca Stuprzetłumaczone na język hiszpański, jest inne.
Wyłaniający się z asteroidalnego pola mieszanych recenzji (niektóre z nich są wojowniczo wściekłe), więcej niż godny szacunku debiut reżyserski Rosalind Ross, film, który wnosi swój wkład, którego wizja cierpienia nie jest unikaniem, ale spotkaniem, i który może wyprodukować Widz, którego problemy rozwiązuje się za pomocą tabletek, weekend jako cel witalny i przeżywanie tego wszystkiego za pomocą hasztagów. Musimy zrobić ćwiczenie, aby zostawić uprzedzenia - i hashtagi - na zewnątrz i cieszyć się prostotą historii i możliwością, że jest, jak jest, oparty na prawdziwym wydarzeniu, co czyni go tym bardziej kontrowersyjnym - i istotnym.
Mark Wahlberg to Stu, człowiek, którego aspiracje nie sięgają dalej niż przetrwanie i po boksie i więzieniu postanawia spróbować szczęścia w mieście Los Angeles jako aktor. Emanując pewnością siebie i autodestrukcją, będzie próbował odnaleźć się w życiu, któremu nigdy nie ufał. Poznaje Carmen (Teresa Cruz), pobożną parafiankę, która wyrusza na proces nawrócenia. Wyjdzie to poza ramy ich związku i postawi go u drzwi seminarium, z jego mniej lub bardziej zabawnymi problemami i zgrzytami.
Wszystko przybiera jednak bardziej dramatyczny obrót, gdy zostaje u niego zdiagnozowana zwyrodnieniowa choroba mięśni. To wtedy naprawdę zaczyna się podróż ku śmierci, ale i odkupieniu. Unikający marudzenia, podbudowany beztroską bohatera i z dwójką świetnych aktorów drugoplanowych (zawsze ogromny Mel Gibson i wiecznie czuła Jacki Weaver), plus trzeciorzędny aktor, którego zawsze z przyjemnością się ogląda (Malcolm McDowell). Mamy w rękach transportowy, hołdowniczy film, który unika konwencji świętości i opowiada prawdziwą historię z prostotą, sprawnym, czujnym scenariuszem i bez pretensjonalności. Stymulujące, poprawne i przyjemne dzieło, które pozwala oddychać emocjom i którego dialogi często wywołują śmiech na sali. Osobisty projekt samego Wahlberga, do którego łatwo się przywiązać.
Nowi błogosławieni męczennicy dominikańscy. Ewangeliczny radykalizm i wierność
W katedrze w Sewilli, mieście, w którym spoczywają szczątki wielu z tych męczenników, odbywają się uroczystości beatyfikacyjne 27 męczenników Zakonu Kaznodziejskiego, którzy oddali życie za Chrystusa w latach 1936-1937 w Hiszpanii.
27 męczennicy dominikańscy XX wieku w Hiszpanii stają się częścią Błogosławionego Kościoła katolickiego 18 czerwca. Należy do nich 25 braci, świecki dominikanin i mniszka dominikańska.
Ponieśli oni męczeństwo w trzech miejscach: w Almerii, Huéscar i Almagro (Ciudad Real), a wielu z nich nie osiągnęło nawet wieku 30 lat, gdy oddali życie za to, że nie wyparli się Chrystusa.
Młodzież, która pokazuje, że "także dzisiaj są młodzi ludzie zdolni oddać życie za wielką sprawę, a niewątpliwie za Ewangelię Jezusa Chrystusa", jak podkreśla Fray Emilio García, przeor klasztoru Santo Tomás de Aquino w Sewilli.
"Jego przykład mówi do nas o radykalizmie ewangelicznym."
Zatwierdzenie beatyfikacji tej grupy dominikanów posłużyło także do rozsławienia, także w obrębie ich zakonu, życia i męczeństwa tych braci.
Emilio García, który wyjaśnia, że "jest to kwestia męczennicy jednej z trzech prowincji, które istniały w Hiszpanii do 2016 roku - Prowincji Betica lub Andaluzji. Oznacza to, że ci z nas, którzy należeli do jednej z dwóch pozostałych prowincji, mieli mniejszą wiedzę na temat braci z Almagro, Almerii czy Huéscar i ich specyficznej historii. Z tego powodu uważamy, że ta beatyfikacja nie ma dla nas takiego samego oddźwięku, jak dla tych, którzy należeli do tej Prowincji, a nawet byli z nimi spokrewnieni lub żyli razem z nimi. Ale, najwyraźniej, są naszymi braćmi i ich przykład jest dla nas wszystkich bardzo stymulujący i mówi do nas o radykalizmie ewangelicznym i wierności własnemu powołaniu, a także o postawie wielkiej chrześcijańskiej hojności w przebaczaniu tym, którzy odebrali im życie".
W istocie, przybycie na ołtarze tych 27 dominikanów skłoniło "najbardziej weteranów tej starożytnej Prowincji do okazania swojego wzruszenia i przywiązania do historii i pozostałości, które dotarły do nas od tych świadków Chrystusa".
Męczennik, świecki i dziennikarz
Przykład Fructuoso Pérez Márquez, świeckiej dominikanki, jest najbardziej odmienny z tej grupy nowych błogosławionych.
Pochodzący z Almerii, żonaty i ojciec czwórki dzieci, w wieku 24 lat rozpoczął pracę w gazecie "La Independencia", której został dyrektorem. Współpracował również z innymi mediami, takimi jak El Correo Español, El Universo i El Debate.
W swoich artykułach jasno wyjaśniał doktrynę Kościoła, zwłaszcza w sprawach społecznych. To doświadczenie charyzmatu kaznodziejskiego w świecie mediów jest obecne do dziś.
Plakat beatyfikacyjny
"Fakt, że także w naszym Zakonie jest dziś wielu świeckich, którzy współpracują w tym świecie, z powodów zawodowych, a jednocześnie związanych z naszą duchowością, każe nam myśleć, że gdy nadejdzie czas, także oni będą gotowi dać świadectwo swojej wiary, wykonując ten szlachetny zawód" - mówi br. Emilio Pérez.
Ci, którzy go znali, zapamiętali Fructuoso jako gorliwego katolika, odważnego obrońcę prawdy, sympatycznego i dobroczynnego, był denuncjowany, ścigany, a nawet więziony.
26 lipca 1936 roku Fructuoso został aresztowany w swoim domu i przewieziony do prowizorycznego więzienia w klasztorze Adoratorów. 3 sierpnia został przeniesiony na statek "Segarra". Na tym statku, wraz z innymi towarzyszami, został stracony, a jego ciało wrzucono do morza.
Jego głowa została rozbita między dwoma kamieniami
Szczególnie surowe jest świadectwo męczeństwa jedynej kobiety w tej grupie męczenników. Siostra Ascensión de San José zmarła w Huéscar, gdzie się urodziła w 1861 roku po krwawym procesie.
Ta dominikańska zakonnica rozpoczęła swój nowicjat w klasztorze dominikanów w Huéscar około maja 1884 roku. Jej życie naznaczone było chorobą, którą znosiła z cierpliwością i wielkim spokojem.
Była, przez wiele lat, służącą w klasztorze. 4 sierpnia 1936 r. zakonnice zostały zmuszone do opuszczenia klasztoru, schroniły się w domach krewnych i osób dobroczynnych.
Nowa błogosławiona została przygarnięta przez siostrzenicę do lutego 1937 roku, kiedy to została aresztowana za noszenie krucyfiksu na szyi. W wieku 76 lat była bita i poniewierana za odmowę bluźnierstwa. Okrucieństwo było takie, że staruszka skończyła leżąc na podłodze we krwi.
Następnego dnia, 17 lutego, wraz z innymi więźniami została załadowana na ciężarówkę i przewieziona do bramy cmentarza. Tam rozstrzelali więźniów, w tym jej bratanka Florencio. Gdy ponownie odmówił bluźnierstwa, położyli jego głowę na kamieniu i innym kamieniem zmiażdżyli mu czaszkę.
Męczennicy z Almagro
Wśród nowo beatyfikowanych dużą grupę, bo aż 13, stanowili członkowie klasztoru w Almagro. Na początku lipca 1936 r. w klasztorze przebywało kilkunastu studentów, braci bednarzy i rodziców. Tuż po wybuchu wojny miejscowy burmistrz namawiał je do opuszczenia klasztoru. Tej samej nocy kilku mężczyzn przeszukało klasztor w poszukiwaniu broni.
W kolejnych dniach zagrożenia nasiliły się i 25 lipca bracia zaczęli ewakuować klasztor. Na wniosek Ateneo Libertario, które argumentowało, że rozproszenie braci stanowi trudność w utrzymaniu ich pod kontrolą, burmistrz nakazał zamknięcie braci w niezamieszkałym domu. 30 lipca burmistrz zaczął wydawać zakonnikom bezpieczne kondukty.
Środek był bezużyteczny, członkowie Ateneo Libertario wyciągnęli z pociągów tych, którzy wychodzili, bardzo młodych, i rozstrzelali ich w różnych miejscach. Pozostali zakonnicy poszli drogą męczeństwa 13 sierpnia. Zabrano ich na obrzeża Almagro, gdzie zostali zastrzeleni podczas modlitwy błogosławionych.
Nowi błogosławieni męczennicy
Ángel Marina Álvarez, ksiądz
Manuel Fernández (Herba), ksiądz
Natalio Camazón Junquera, ksiądz
Antonio Trancho Andrés, ksiądz
Luis Suárez Velasco, ksiądz
Eduardo Sainz Lantarón, ksiądz
Pedro López Delgado, ksiądz
Francisco Santos Cadierno, student zakonny
Sebastián Sáinz López, student religii
Arsenio de la Viuda Solla, brat współpracujący
Ovidio Bravo Porras, brat współpracujący
Dionisio Pérez García, brat współpracujący
Fernando García de Dios, nowicjusz dla brata kooperanta
Antolín Martínez-Santos Ysern, nowicjusz do stanu duchownego
Paulino Reoyo García, nauczyciel akademicki
Santiago Aparicio López, nauczyciel akademicki
Ricardo Manuel López y López, nauczyciel akademicki
José Garrido Francés, ksiądz
Justo Vicente Martínez, nauczyciel uczniów
Mateo (Santiago) de Prado Fernández, brat współpracujący
Juan Aguilar Donis, ksiądz
Tomás Morales Morales, ksiądz
Fernando Grund Jiménez, ksiądz
Fernando de Pablos Fernández, brat współpracujący
Luis María (Ceferino) Fernández Martínez, brat współpracujący
Fructuoso Pérez Márquez, laik dominikański
Siostra Ascensión de San José (Isabel Ascensión Sánchez Romero), mniszka dominikańska
Co roku, 29 czerwca, w parafiach zbierane są ofiary wiernych, które przekazywane są na misję papieża. Jest to Obolo di San Pietro (Ofiarowanie św. Piotra), bardzo starożytna instytucja wspierająca wiernych dla dzieła Kościoła.
Andrea Gagliarducci-17 czerwca 2022-Czas czytania: 5minuty
Obligacja św. Piotra stała się realnym wsparciem dla Stolicy Apostolskiej od XIX wieku, kiedy papież stracił państwa papieskie, a katolicy na całym świecie zorganizowali się, by finansować jego misję. Nie powinno więc dziwić, że zdecydowana większość środków z Obligacji przeznaczona jest na działalność Stolicy Apostolskiej: pokrycie budżetu Kurii, wydatków nuncjatur i innych wydatków instytucjonalnych. Tylko niewielka część obolusu św. Piotra idzie na dzieła charytatywne, na konkretne projekty.
Dane zostały opublikowane 16 czerwca, w deklaracji rocznej, która rozpoczęła się w zeszłym roku, ponieważ ostatnie dane pochodziły z 2015 roku. Aby zrozumieć, czym jest Óbolo i jak się go używa, zacznijmy od liczb i cofnijmy się w historii.
Liczby
W 2021 roku 55,5 mln przeznaczono na wsparcie działań promowanych przez Stolicę Apostolską w ramach wypełniania misji apostolskiej Ojca Świętego. Kolejne 9,8 mln przeznaczono na projekty bezpośredniej pomocy potrzebującym.
W sumie 65,3 mln euro nie wyszło ze zbiórki, bo w zeszłym roku było to 46,9 mln euro. Obolo jest, krótko mówiąc, w czerwieni. Dane pokazują jednak, że poradził sobie lepiej niż się spodziewano.
Ojciec Antonio Guerrero Alves, prefekt Sekretariatu ds. Ekonomii, mówiąc o "budżecie misyjnym" Kurii Rzymskiej na rok 2021, wyraził swoje zaniepokojenie pobieraniem obolusów.
W szerokim ujęciu - podkreślił prefekt ds. Ministerstwo Gospodarki-mogę powiedzieć, że w 2021 roku znowu nastąpił spadek w stosunku do roku poprzedniego, który określiłbym na nie mniej niż 15%. Jeśli w 2020 roku łączna kolekcja Óbolo wyniosła 44 miliony euro, to w 2021 roku nie sądzę, że będzie to 37 milionów. Spadek w 2021 r. jest na szczycie spadku 23% w latach 2015-2019 i spadku 18% w 2020 r., pierwszym roku pandemii.
W jaki sposób została zakryta dziura?
Stolica Apostolska przekazała ponad 35 mln euro, które pokryły szereg potrzeb. W ten sposób Obolo bezpośrednio przekazał fundusze na 157 różnych projektów w 67 różnych krajach. W sumie 9,8 mln, co powinno być uwzględnione we wspomnianych 35 mln. Z tych projektów 41,8% sfinansowano w Afryce, 23,5% w obu Amerykach, 25,5% w Azji, 8,2% w Europie i 1% w Oceanii.
Projekty, które otrzymały dofinansowanie to m.in. budowa budynku dla młodzieży w Saint Bertin (Haiti); wkład w budowę szkoły w Zimbabwe; projekt na Filipinach mający na celu pomoc w zakończeniu wykorzystywania seksualnego i handlu dziećmi; akademiki w Sudanie Południowym i Indonezji; odbudowa klasztoru w Ekwadorze; budowa kościoła parafialnego w Indiach.
Do tego dochodzi wsparcie dla misji papieża, czyli wydatki na utrzymanie dykasterii. 55 milionów przekazane przez Obolo pomogło sfinansować 237,7 milionów wydatków dykasterii w ubiegłym roku.
Największymi płatnikami do Óbolo są Niemcy, Stany Zjednoczone, Włochy, Francja, Hiszpania, Filipiny, Ameryka Łacińska i Polska.
Jak działa Óbolo
Óbolo ma strona internetowa gdzie można znaleźć wszystkie informacje o projektach, które wspiera. Nie należy jednak zapominać, że głównym celem jest pomoc Stolicy Apostolskiej w jej misji. Nie dziwi zatem fakt, że jest on wykorzystywany do celów instytucjonalnych.
Kwestia oblacji wysunęła się na pierwszy plan w watykańskim procesie dotyczącym zarządzania funduszami Sekretariatu Stanu. Sekretariat Stanu miał podobno zainwestować pieniądze z Obligacji, zabierając je biednym.
Rzeczywistość, jak wykazał proces, jest zupełnie inna. Do lat 90. to Sekretariat Stanu zarządzał przepływem darowizn z Obligacji św. Piotra. W tym celu Sekretariat Stanu otworzył Konto OnboloSam bank watykański w połowie lat 90. miał otwartych około 80 rachunków na konkretne potrzeby.
Zdecydowano się wówczas na racjonalizację wydatków i kontroli poprzez zamknięcie ksiąg rachunkowych i przekazanie zarządzania Óbolo Sekretariatowi Stanu. Sekretariat Stanu zachował jednak konto "Onbolo". Jednakże konto to było tylko z nazwy, podczas gdy inne zasoby Sekretariatu Stanu zostały na nie przekazane. To właśnie stamtąd pochodziły pieniądze na inwestycje Sekretariatu Stanu. Gdyby użył Óbolo, zrobiłby to w każdym razie zgodnie ze swoją misją. I faktycznie, nie dotknął majątku Obligacji św.
Historia obola św.
Praktyka obola ma bardzo dawne korzenie, gdyż chrześcijanie od samego początku wspierali dzieła Apostołów.
Pod koniec VIII wieku Anglosasi, po swoim nawróceniu, poczuli się tak blisko biskupa Rzymu, że postanowili wysyłać coroczną składkę na rzecz Ojca Świętego. Inicjatywa przyjęła nazwę Denarius Sancti Petri (jałmużna dla św. Piotra), a wkrótce rozprzestrzeniła się na kraje europejskie. Papież Pius IX, z encykliką Saepe venerabilis z 5 sierpnia 1871 r., zinstytucjonalizował tę praktykę w wyniku ruchu wiernych na jej rzecz.
W rzeczywistości wydaje się, że Charles Forbes René, hrabia de Montalembert, zirytowany ucieczką Piusa IX do Gaety w listopadzie 1848 roku w czasach Garibaldiego, założył komitet, aby przyjść z pomocą zbiegłemu papieżowi i wesprzeć państwo watykańskie, które, jak to ujął watykański sekretarz stanu Giacomo Antonelli, kurczyło się do "dziecięcego ciała z coraz bardziej astmatycznym oddechem".
W 1870 roku Rzym, nie chroniony już przez Francuzów, którzy brali udział w wojnie francusko-pruskiej, został zajęty i zaanektowany przez Królestwo Włoch. Pius IX schronił się w Watykanie, odrzucił ofertę państwa włoskiego dotyczącą rocznego odszkodowania, ponieważ ustawa była jednostronna, nadawała terytorium w użytkowaniu, a nie we własności.
Odizolowana, bez większego terytorium, Stolica Apostolska coraz bardziej zależała od ofiar wiernych. I te oferty trwały nawet po odtworzeniu państwa terytorialnego w wyniku Paktów Laterańskich w 1929 roku.
Obolus z ostatnimi papieżami
Wysokość ofiar zależy w równym stopniu od sytuacji ekonomicznej w poszczególnych regionach, jak i od sympatii papieża. W latach 80. seria skandali - w tym skandal z Instytutem Dzieł Religijnych - niemal spowodowała upadek obolusu, który w 1985 roku runął do 17 milionów dolarów.
Deficyt był jednak spowodowany także licznymi wydatkami, zwłaszcza nuncjatur, dlatego Jan Paweł II podjął się drastycznego ograniczenia kosztów. Zapoczątkował też większą przejrzystość poprzez upublicznienie budżetów i powołał Radę 15 Kardynałów, która miała zajmować się problemami organizacyjnymi i ekonomicznymi Stolicy Apostolskiej.
Pod rządami Benedykta XVI i Franciszka finanse Watykanu dążą do większej przejrzystości. Od 2016 roku Stolica Apostolska postanowiła uczynić Obolus bardziej dostępnym i nawiązać dialog z wiernymi na całym świecie na temat potrzeby i skutków dobroczynności wobec najbardziej potrzebujących. Dlatego powstała strona internetowa, na której można znaleźć więcej informacji.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.