Ewangelizacja

Hosenfeld, oficer, który uratował życie "pianisty warszawskiego getta".

Film Romana Polańskiego "Pianista" (2002) sprawił, że oficer Wehrmachtu Wilm Hosenfeld stał się znany na całym świecie, ale Władysław Szpilman nie był jedynym, któremu uratował życie, ale także wielu innym Polakom, Żydom i katolikom. Mija właśnie 70 lat od śmierci Wilma Hosenfelda w sierpniu 1952 roku.

José M. García Pelegrín-26 września 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Wilm (Wilhelm) Hosenfeld urodził się 2 maja 1895 r. w Mackenzell, w prowincji Hessen-Nassau, w rodzinie katolickiej. Szkolenie nauczycielskie zakończył tydzień po wybuchu I wojny światowej, w której brał udział jako żołnierz. Po doznaniu kontuzji nogi został zwolniony na początku 1918 roku.

W 1920 r. poślubił Annemarie Krummacher (1898-1972), która pochodziła z rodziny protestanckiej, ale przed ślubem przeszła na katolicyzm. Po różnych stanowiskach w różnych szkołach, w 1927 roku został mianowany dyrektorem szkoły podstawowej w Thalau. Zamieszkał tam z żoną i dwójką dzieci, Helmutem i Anemone; następna trójka dzieci, Detlev, Jorinde i Uta, urodziła się tam. Rodzina Hosenfeldów mieszkała w Thalau w czasie dojścia Hitlera do władzy w 1933 roku.

Atrakcyjność i różnice w stosunku do narodowego socjalizmu

Hosenfeld był początkowo przyciągany do narodowego socjalizmu. W 1935 roku wstąpił nawet do nazistowskiej partii NSDAP, prawdopodobnie pod wrażeniem "ustawy o utworzeniu armii" z marca 1935 roku, za pomocą której Hitler złamał traktat wersalski. Ponadto dwukrotnie uczestniczył w zjeździe partii w Norymberdze, w 1936 i 1938 roku.

Nigdy jednak nie zgadzał się z niektórymi aspektami doktryny narodowego socjalizmu, np. z ideologią rasy. Pierwszy wyraźny konflikt z reżimem powstał dla niego w związku z polityką młodzieżową: jako ojciec i nauczyciel widział, jak partia starała się całkowicie wpłynąć na młodzież; obowiązkowe członkostwo w młodzieżowym ruchu hitlerowskim zraziło 10-18-latków do rodziców i do szkoły. W szczególności zasada "autonomicznego wychowania" ("młodzież jest prowadzona przez młodzież") była sprzeczna z jego przekonaniami i doświadczeniem. Innym aspektem, który go rozczarował, był antychrześcijański charakter nazizmu i jego otwarta wrogość wobec Kościoła, ponieważ był aktywnie zaangażowany w działalność swojej parafii i utrzymywał osobisty kontakt z księdzem.

II wojna światowa

Wybuch II wojny światowej nie zaskoczył Wilma Hosenfelda, gdyż już 26 sierpnia 1939 r. został powołany do wojska, początkowo w stopniu sierżanta, z którym zakończył Wielką Wojnę. W tym samym miesiącu wrześniu jego batalion został przeniesiony do Polski, gdzie przebywał do momentu aresztowania 17 stycznia 1945 roku.

Jego pierwszym zadaniem - po kapitulacji zaskoczonej Polski 27 września - było zorganizowanie obozu jenieckiego w Piabanicach dla około 10 tysięcy polskich żołnierzy. Już w pierwszych chwilach pobytu na polskiej ziemi niemiecki jeszcze podoficer wykazał się człowieczeństwem i chęcią szerokiej interpretacji wojskowych rozkazów: mimo zakazu pozwalał członkom rodzin odwiedzać więźniów. Hosenfeld nie tylko uwolnił część tych więźniów, ale także zaprzyjaźnił się z dwoma rodzinami - Cieciorami i Prutami: Wilm wielokrotnie jeździł, nawet w towarzystwie żony, do wiejskiego domu Cieciorów; Prutowie także kilkakrotnie w czasie wojny zapraszali go do siebie.

Wkrótce potem został wysłany do Warszawy jako "oficer sportowy"; jego zadaniem było organizowanie zajęć sportowych dla niemieckich żołnierzy, ale podjął się także nauczania tych, którzy nie mieli średniego wykształcenia, zapraszając nawet nauczycieli z Niemiec. Korzystając ze względnej swobody, jaką się cieszył, zatrudnił też wielu Polaków, zarówno chrześcijan, jak i Żydów, co uratowało im życie. Zignorował też nakaz zabraniający "bratania się" z ludnością polską; oprócz odwiedzania polskich rodzin, uczestniczył we mszy świętej w polskich parafiach, nawet w mundurze.

Korespondencja z żoną

Zachowała się obszerna korespondencja Wilma Hosenfelda z żoną, a także kilka pamiętników, gdyż miał on przezorność, by przekazać je żonie, gdy wyjeżdżał na wakacje lub ona przyjeżdżała do Warszawy. Zostały one opublikowane, zajmując prawie 1200 stron, w książce o znamiennym tytule "Ich versuche, jeden zu retten" ("Staram się uratować wszystkich"), wpisie do jego dziennika w krótkim czasie, gdy przewodniczył trybunałowi wojskowemu, który sądził członków polskiego ruchu oporu. Wbrew zwyczajowi Hosenfeld nie wydał ani jednego wyroku śmierci.

W pismach tych wyróżniają się trzy główne idee: po pierwsze, wyczuwalna w każdym liście miłość Hosenfelda do rodziny: troska o żonę, o powołanych do wojska synów, ale także ból, że nie może towarzyszyć synom, chyba że z daleka. Drugi aspekt to praktyka wiary: "W niedzielę poszedłem wcześnie do kościoła i przystąpiłem do komunii. W kościele spędziłem około dwóch godzin, modląc się między innymi litanią do Najświętszego Imienia Jezus" - pisze na przykład 3 sierpnia 1942 roku. Z jego dziennika wynika, że często przystępował do spowiedzi i modlił się, co dawało mu siłę do przezwyciężenia sytuacji.

Oddzielenie się od nazizmu

Trzeci aspekt dotyczy jego wewnętrznego wyzwolenia z nazizmu. Był to długi proces, co widać przede wszystkim w jego korespondencji i w notatkach z lat 1942/43, kiedy zaczął dowiadywać się o okrucieństwach nazistów w Polsce i o holokauście Żydów. We wpisie z 14 lutego 1943 r. pisze: "To niepojęte, że mogliśmy dopuścić się takich okrucieństw na bezbronnej ludności cywilnej, na Żydach. Zadaję sobie pytanie: Jak to jest możliwe? Jest tylko jedno wyjaśnienie: ludzie, którzy mogli to zrobić i którzy to zamówili, stracili wszelką miarę odpowiedzialności etycznej. To przewrotni, krnąbrni egoiści i głębocy materialiści.

Kiedy latem ubiegłego roku doszło do straszliwych masakr Żydów, dzieci i kobiet, wiedziałem bardzo wyraźnie: teraz przegramy wojnę, ponieważ walka, która była legitymizowana przez poszukiwanie żywności i ziemi, straciła wszelkie znaczenie. Przerodziła się ona w nieludzkie i nieumiarkowane ludobójstwo na kulturze, którego nigdy nie można było usprawiedliwić przed narodem niemieckim i które potępiłby cały naród niemiecki". Już w lipcu 1942 r. wspominał - w kontekście deportacji do getta - o "trosce o przyszłość naszego narodu, który kiedyś będzie musiał odpokutować za te wszystkie okrucieństwa".

Masakra w getcie

Z lipca 1942 roku pochodzą słowa: "Ostatnia resztka ludności żydowskiej w getcie została unicestwiona (...) Całe getto jest ruiną. I tak chcemy wygrać wojnę! To są bestie. Tym strasznym mordem na Żydach przegraliśmy wojnę. Sprowadziliśmy na siebie nieusuwalną infamię, nieusuwalne przekleństwo. Nie zasługujemy na łaskę; wszyscy jesteśmy winni. Wstyd mi chodzić po tym mieście, każdy Polak ma prawo pluć przed nami. Codziennie giną niemieccy żołnierze; ale będzie jeszcze gorzej i nie mamy prawa narzekać. Na nic innego nie zasługujemy".

Dalej czytamy, w odniesieniu do holokaustu: "Nie ma prawie żadnego precedensu w historii; być może ludzie pierwotni praktykowali kanibalizm; ale żeby w połowie XX wieku unicestwić naród, mężczyzn, kobiety i dzieci, ciąży na nas tak straszna wina krwi, że chciałoby się, aby ziemia ich pochłonęła (...) Czy to prawda, że diabeł przybrał ludzką postać? Nie wątpię w to.

Problem zła

Zdjęcie: Wilm Hosenfeld w mundurze wojskowym.

Reakcją Hosenfelda była nie tylko próba "uratowania wszystkich", ile się da, ale także refleksja odpowiedzialność moralna za takie czyny, także swoje: "Jakże jesteśmy tchórzliwi, że my, którzy chcieliśmy być lepsi, pozwalamy na to wszystko. Za to również zostaniemy ukarani, a kara dosięgnie również nasze niewinne dzieci; my również jesteśmy winni, że dopuściliśmy do tych okrucieństw" (13 sierpnia 1942).

W obliczu takich zbrodni Hosenfeld stawia oczywiście "pytanie o teodyceę"; do swojego pierworodnego syna Helmuta pisze 18 sierpnia 1942 roku: "Jestem głęboko przekonany, że Opatrzność Boża kieruje losami historii świata i życiem narodów. Ludzie i narody są w Jego ręku; On je podtrzymuje lub pozwala im upaść zgodnie ze swoim mądrym planem, którego znaczenia nie możemy zrozumieć w tym życiu. Na przykład to, co dzieje się teraz z narodem żydowskim! Chcą ich unicestwić i to robią.

Ile niewinnych osób musi zginąć? Kto upomina się o prawo i sprawiedliwość? Czy to wszystko musi się dziać? Dlaczego nie, dlaczego Bóg nie pozwoli, by na wierzch wypłynęły najniższe instynkty ludzkie: mordować, dążyć, masz umysł i talent do obu, do nienawiści i do miłości. Tak bym myślał, gdyby moje stworzenia zachowywały się jak robactwo. Co zamierza dla nich mądrość Boża, któż to wie?"

Spotkanie z "pianistą

Tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Warszawy pianista poznał m.in. Władysław SzpilmanNiemiecki oficer pomógł mu znaleźć kryjówkę w budynku, w którym wkrótce potem miała powstać siedziba niemieckiego dowództwa, a także zaopatrzył go w żywność, która pozwoliła mu przetrwać dwa miesiące do zdobycia Warszawy przez Związek Radziecki w styczniu 1945 roku. Hosenfeld pożegnał się z Władysławem Szpilmanem 12 grudnia 1944 roku.

Później pianista oświadczy, że Hosenfeld był "jedynym osoba w niemieckim mundurze", które znał. W dowód wdzięczności dla niemieckiego oficera, który uratował mu życie, a któremu - mimo usilnych starań - nie udało się go uwolnić z sowieckiej niewoli, Władysław Szpilman chciał otworzyć pierwszy po wojnie koncert w warszawskim radiu tym samym chopinowskim "Nokturnem c-moll", który zagrał spontanicznie 17 listopada 1944 roku Wilmowi Hosenfeldowi w tym opuszczonym domu przy Alei Niepodległości 223.

Próby wyzwolenia

Mimo, że Szpilman i wielu innych, jak Leon Warm-Warczyński czy Antoni Cieciora, złożyło petycję o jego uwolnienie, prośby te pozostały bezskuteczne. Hosenfeld został przeniesiony do specjalnego obozu dla oficerów w Mińsku, następnie do Brobrucka, gdzie 27 lipca 1947 r. doznał zawału mózgu, w wyniku którego został sparaliżowany po prawej stronie i miał trudności z mówieniem. Po kilku miesiącach pobytu w lazarecie tego obozu, na początku grudnia 1947 r. został przeniesiony do szpitala. Wraz z 250 innymi skazańcami dotarł do Stalingradu w sierpniu 1950 roku.

Ze względu na zły stan zdrowia został przyjęty do "Szpitala Specjalnego 5771". Choć jego stan się poprawił i mógł nawet opuścić szpital, sytuacja ta nie trwała długo: 20 lutego 1952 roku doznał nowego ataku. Już nigdy nie miał opuścić szpitala; 13 sierpnia doznał pęknięcia aorty, co spowodowało jego śmierć w ciągu kilku minut w wieku 57 lat. Wilm Hosenfeld został pochowany na cmentarzu w pobliżu szpitala. 

Sprawiedliwy wśród narodów

16 lutego 2009 r., po złożeniu wniosku przez Władysława Szpilmana w 1998 r. i po kilku latach starań syna "pianisty", Wilm Hosenfeld został mianowany "sprawiedliwym wśród narodów" przez komitet Yad Vashem, miejsca pamięci o Holokauście w Jerozolimie. Nadzwyczajny charakter tego wyróżnienia został wyjaśniony w oficjalnym oświadczeniu komisji: "Bardzo niewielu oficerów armii nazistowskiej otrzymuje to wyróżnienie, ponieważ armia niemiecka jest ściśle związana z "ostatecznym rozwiązaniem" Adolfa Hitlera: ludobójstwem 6 milionów Żydów. Wilm Hosenfeld należy do tych rzadkich osób, które nosiły niemiecki mundur i które zostały uznane za "sprawiedliwych wśród narodów".

Trailer do filmu
Kultura

List otwarty do Albino Luciani w stylu "Illustrious Gentlemen".

Dziś, 26 sierpnia, przypada rocznica wyboru Jana Pawła I na następcę Piotra. Zanim został papieżem, opublikował w prasie serię fikcyjnych listów do znanych pisarzy i postaci literackich. Zostały one później zebrane w książce zatytułowanej "Illustrious Gentlemen". Te wiersze to fikcyjny list wysłany do niego w stylu, w jakim je napisał.

Vitus Ntube-26 września 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Ilustrowany papież:

Piszę do Was z wdzięcznością.

Kilka lat temu otrzymałem pańską książkę "Dostojni Panowie", który był zbiorem listów pisanych przez Pana do znakomitych mężczyzn i kobiet i publikowanych w prasie. Dzięki tej książce "nauczyłam się" czytać, zakochałam się w literaturze. Twoja książka zachęciła mnie do czytania kolejnych książek i nauczyła mnie, jak je czytać, czyli jak sprawić, żeby bohaterowie i autorzy byli zawsze obecni i żebyśmy byli z nimi rozmówcami. Czytanie stało się dzięki Tobie spotkaniem, dialogiem.

Bardzo podobała mi się Twoja książka i z utęsknieniem czekałam na kolejne Twoje teksty. Śmiem twierdzić, że przeczytałem wszystkie Twoje proklamacje jako papieża. Były to. trzydzieści trzy dni papiestwa dla ciebie, więc to był łatwy projekt do zrobienia. Stwierdziłem, że w swoich audiencjach i wystąpieniach jako papież nie porzuciłeś swojego stylu. Figury i przykłady literackie nigdy nie przestały pojawiać się w Twojej wypowiedzi. Był to styl, który bardzo mi się spodobał.

W swojej książce Wasze EkscelencjePisałeś do autorów, których lubiłam, otwierałeś przede mną nowe horyzonty, by odkrywać także innych autorów. Oczywiście nie pisałeś do wszystkich znakomitych autorów, ale pisałeś do takich pisarzy jak Charles Dickens, Mark Twain, Alessandro Manzoni, Johann Goethe, Chesterton czy postaci literackich jak Pinokio czy Penelopa itp. Pamiętam, że opowiadałeś Markowi Twainowi o swojej reakcji na cytowanie go. Napisałeś: "Moi studenci byli entuzjastycznie nastawieni, kiedy powiedziałem im: Teraz opowiem wam kolejną historię Marka Twaina. Obawiam się jednak, że moi diecezjanie będą zgorszeni: "Biskup cytujący Marka Twaina!

Choć nie pisałeś specjalnie do Szekspira, to jednak o nim wspomniałeś. To samo z Lwem Tołstojem, którego historie znalazły się w Twoich listach do innych znakomitych ludzi, nawet jeśli nie otrzymał osobistego listu. Nie wątpię, że gdyby czas pozwolił, napisałbyś do bardziej znamienitych autorów. Zapewne pisałbyś do Alberta Camusa, Stefana Zweiga, C.S. Lewisa, Jane Austen, Sołżenicyna, a może do takich postaci literackich jak Don Kichot czy Christina, córka Lavransa, Frodo, Samsagaz i Monsieur Myriel z "Les Miserables" Victora Hugo. Zetknęlibyście się też z większą ilością postaci literackich z całego świata, z Chinuą Achebe, z Konfucjuszem, z Shūsaku Endō i tak dalej.

Pisałeś do świętych; przypuszczam, że ulubionym był św. Franciszek Salezy. Otrzymał list i wielokrotnie występował w innych listach. Był twoim teologiem miłości. Napisałbyś też do innych niedawnych świętych. Może do Święty Josemaría Escrivá o potrzebie świętości wszystkich ludzi, co podkreśliłeś w liście do św. Franciszka Salezego. Mówiłeś o pobożności i o tym, że "świętość przestaje być przywilejem zakonów, a staje się mocą i obowiązkiem wszystkich". Świętość jest zwykłym przedsięwzięciem, które człowiek może osiągnąć "przez wykonywanie zwykłych obowiązków dnia codziennego, ale nie w sposób pospolity". To są Twoje słowa, a tego nauczał św. Josemaría.

Właśnie dowiedziałem się, że pisałeś o nim w innym artykule w Il Gazzettino25 lipca 1978 roku, na miesiąc przed wyborem na papieża. Oczywiście, w artykule nawiązałeś do św. Franciszka Salezego i nawet powiedziałeś, że św. Josemaría w niektórych aspektach poszedł dalej niż on. Powiedziałeś, że wiara i praca wykonywana z kompetencją idą w parze i że są to "dwa skrzydła świętości". No cóż, nie wiem, czy spodobałby ci się ten obraz, którego teraz użyję do opisania wiary i kompetentnej pracy: Co by było, gdybym porównał je do dwóch ostrzy pary nożyczek? Czy ktoś odważyłby się powiedzieć, że jedno z ostrzy nie jest konieczne? Powiedz mi, co sądzisz o moim wizerunku. Wziąłem to od C. S. Lewisa.

Cóż, z pewnością napisałbyś też do ojców świętej Teresy z Lisieux. Z radością przyjąłeś wiadomość o sprawie ich beatyfikacji w liście do Lemuela, króla Massah. Jestem pewien, że byłbyś zachwycony, że są teraz święci.

Rozmawiałeś z poetami, matkami, królowymi, młodymi i starymi ludźmi itd. Rozmawiałeś z Pinokiem i porównywałeś go do swoich doświadczeń z dzieciństwa. Mówił Pan również do osób starszych, jak w liście do Alvise Cornaro, w którym stwierdził Pan, że "problemy osób starszych są dziś bardziej skomplikowane niż za Pana czasów i być może głębsze po ludzku, ale kluczowe remedium, drogi Cornaro, jest wciąż takie samo jak Pańskie: reagować przeciwko wszelkiemu pesymizmowi czy egoizmowi".

Ale to, czego mnie przede wszystkim nauczyłeś, to jak utrzymać ten dialog i jaki może być charakter tego spotkania. Pokazałeś, jak można wyważyć dialog między pokoleniami. Uniknąłeś utknięcia w starym sposobie robienia rzeczy i zaakceptowałeś rzeczywistość swoich czasów. Wiedziałeś, jak doprowadzić do dialogu różnych pokoleń. Nie uznaliście starego za przestarzałe, a nowego za jedyne istotne. Tę lukę pokoleniową można porównać do przybycia w południe na spotkanie zaplanowane na dziewiątą rano. Jeśli rozmowa toczyła się przez poprzednie trzy godziny, spóźnialskiemu umknie wiele szczegółów i będzie groziło powtórzenie tego, co już zostało powiedziane. Właśnie tę umiejętność włączenia rozmowy rozpoczętej o dziewiątej do chwili obecnej wykazałeś w swoich listach. W swoich listach prowadziłaś rozmowy na różne tematy: feminizm, edukacja, czystość, święta, fake newsy i relatywizm, a nawet masz list do anonimowego malarza. Byłeś człowiekiem, który umiał się nawrócić.

Piszę do Ciebie z wdzięcznością również dlatego, że nauczyłeś mnie, że książki można czytać na nowo, jak to robiłeś wielokrotnie w rocznicę urodzin lub śmierci autora, czy z innej okazji. Z okazji Twojej beatyfikacji w tym roku ponownie przeczytałem Twoją książkę, tak jak mnie uczyłeś. Mam nadzieję, że przy tej okazji ludzie będą mieli okazję przeczytać te wasze listy.

"Chwalmy znakomitych mężów, naszych ojców według ich pokoleń. To byli dobrzy ludzie, których zasługi nie zostały zapomniane". - Eklezjastyk 44,1.10

Ilustrowany Albinosie, piszę do Ciebie, ponieważ jesteś teraz jednym z ilustrowanych mężczyzn. Jesteś znakomity nie ze względu na zdolności literackie, ale ze względu na swoją świętość, którą Kościół uzna niebawem poprzez twoją beatyfikację. Nauczyłeś mnie być interlokutorem - w liście do św. Łukasza Ewangelisty i w liście do Jezusa - prowadzić dialog z bohaterami Ewangelii i dialog z Chrystusem. To było źródło Twojej świętości. Byłeś człowiekiem modlitwy, człowiekiem w dialogu z Bogiem. Kiedy pisałeś do Jezusa, pisałeś do Niego drżąc, pokazując, że jesteś w ciągłej rozmowie z Nim. W swoim liście napisał Pan, że:

"Drogi Jezu:

Byłem obiektem pewnej krytyki. Jest biskupem, jest kardynałem - mówią - pracował wyczerpująco pisząc listy we wszystkich kierunkach: do M. Twaina, do Péguy'a, do Caselli, do Penelopy, do Dickensa, do Marlowe'a, do Goldoniego i nie wiem ilu innych. I ani jednej linijki do Jezusa Chrystusa"!

Wiesz o tym. Staram się prowadzić z Tobą ciągłą rozmowę. Ale trudno mi to przełożyć na list: są to rzeczy osobiste, a tak mało znaczące!"

Byłeś w ciągłej rozmowie z Chrystusem. To jest prawdziwe źródło twojej znakomitej natury i to, czego mnie nauczyłeś, ma pierwszorzędne znaczenie. Swój list do Chrystusa zakończyłeś stwierdzeniem, że "ważne jest nie to, by jeden pisał o Chrystusie, ale by wielu kochało i naśladowało Chrystusa".

Piszę do Ciebie z wdzięcznością, bo jesteś skromnym człowiekiem. Za dewizę biskupią przyjąłeś "Humilitas". W liście do króla Dawida pokazałeś wymiar tego i jak wiele razy próbowałeś zakopać dumę, którą miałeś. Wiele razy urządzałeś pogrzeb i śpiewałeś requiem do dumy. O tym powiedziałeś królowi Dawidowi, że "raduję się, gdy znajduję to np. w krótkim Psalmie 130, napisanym przez Ciebie. Mówisz w tym psalmie: Panie, moje serce nie jest wyniosłe. Staram się iść Twoimi śladami, ale niestety muszę ograniczyć się do prośby: Panie, chciałbym, aby moje serce nie biegło za dumnymi myślami...!

Za mało jak na biskupa, powiecie. Rozumiem to, ale prawda jest taka, że sto razy odprawiłem pogrzeb mojej dumy, sądząc, że zakopałem ją sześć stóp pod ziemią z taką ilością "requiescat", i sto razy widziałem, jak zmartwychwstaje bardziej rozbudzona niż przedtem: uświadomiłem sobie, że nadal nie lubię krytyki, że pochwały, przeciwnie, schlebiają mi, że martwi mnie osąd innych na mój temat".

Była to cnota pokory, którą zalecałeś także podczas pierwszej audiencji generalnej jako papież. Nie dość, że zalecałeś cnotę pokory, to jeszcze uważałeś się za najniższego. Napisałeś do Marka Twaina pokazując mu, jak uważasz się za najniższego wśród biskupów.

"Jak istnieje wiele rodzajów książek, tak istnieje wiele rodzajów biskupów. Niektórzy, rzeczywiście, są jak orły strzeliste z mistrzowskimi dokumentami najwyższego rzędu; inni są jak słowiki pięknie śpiewające chwałę Pana; inni, przeciwnie, są biednymi wróblami, które na ostatniej gałęzi drzewa kościelnego nic nie robią, tylko ćwierkają, próbując powiedzieć myśl lub dwie na rozległe tematy. Ja, drogi Twainie, należę do tej drugiej kategorii".

Piszę do Ciebie z wdzięcznością, że mówiłeś o naszej służbie dla Prawdy. Jesteśmy sługami, a nie mistrzami Prawdy. Tak napisałeś w swoim osobistym pontyfikalnym pamiętniku. Stałeś się współpracownikiem Prawdy. Nauczyłeś nas szukać prawdy z uległością w uznaniu faktu, że w nią nie wierzymy. Pisałeś do Kwintyliana o edukacji i o tym, jak poprzez nią szukać prawdy. Napisał Pan, że "zależność jest naturalna dla umysłu, który nie tworzy prawdy, lecz musi się jej tylko kłaniać, skądkolwiek pochodzi; jeśli nie skorzystamy z nauk innych, zmarnujemy wiele czasu na szukanie prawd już zdobytych; nie zawsze jest możliwe osiągnięcie oryginalnych odkryć; często wystarczy krytyczna pewność odkryć już dokonanych; wreszcie uległość jest również pożyteczną cnotą. [...] Z drugiej strony, co jest lepsze: być powiernikami wielkich idei czy oryginalnymi autorami miernych pomysłów?".

Nie tworzymy własnych prawd, ale uczymy się od tych, którzy poszli przed nami i z kolei stajemy się współpracownikami prawdy. Pokazałeś nawet jak łatwo możemy służyć prawdzie poprzez obrazy i przykłady z literatury. Wiele swoich nauk upowszechniłeś poprzez obrazy literackie. Podałeś nawet przypadek, w którym wyjaśniłeś niespójność relatywizmu religijnego za pomocą opowiadania Tołstoja. Na koniec powiedziałeś, że "to, czego Rahner czasem nie potrafi wyjaśnić swoimi tomami teologii, Tołstoj potrafi rozwiązać prostym komiksem!".

Piszę do Was z wdzięcznością, bo mówiliście o radości i o miłosierdziu, które jej towarzyszy. Jesteś znany jako papież uśmiechu. Kiedy pisałeś do św. Teresy z Lisieux, mówiłeś o radości, która jest wykwintnym miłosierdziem, kiedy się ją dzieli. Opowiedziałeś historię Irlandczyka, którego Chrystus poprosił o wejście do raju ze względu na to, jak przekazywał swoją radość. Chrystus powiedział do niego: "Byłem smutny, przygnębiony, wyprostowany, a ty przyszedłeś i opowiedziałeś kilka dowcipów, które mnie rozśmieszyły i przywróciły mi ducha. Do raju!". Podczas swojej trzeciej audiencji generalnej jako papież mówił Ksiądz o tym, jak św. Tomasz oświadczył, że żartowanie i wywoływanie uśmiechu u ludzi jest cnotą. Powiedział, że jest ona "po linii 'radosnej nowiny' głoszonej przez Chrystusa, po linii "hilaritas" zalecanej przez św. Augustyna; pokonała pesymizm, przyoblekła życie chrześcijańskie w radość, zaprosiła nas do zaczerpnięcia serca ze zdrowych i czystych radości, które spotykamy na naszej drodze."

Jesteś papieżem uśmiechu. Twoje pisma promieniują radością, podobnie jak Twoje katechezy. Byłeś człowiekiem radosnym, o dobrym humorze.

Piszę do Ciebie z wdzięcznością, bo Ty również ceniłeś sobie wdzięczność. Wybór waszego imienia jest sam w sobie konkretnym przykładem waszego ducha wdzięczności. W swoim pierwszym przemówieniu na Anioł Pański powiedziałeś, jak wdzięczność wobec dwóch poprzednich papieży, Jana XXIII i Pawła VI, skłoniła Cię do wybrania po raz pierwszy nazwy dwumianowej. Dobrze to wyjaśniłeś w swoim pierwszym przemówieniu na Angelusie. Odsłuchałem nagranie tego wystąpienia na stronie fundacji stworzonej w Twoim imieniu przez Watykan. Z przyjemnością słuchałam wypowiedzi własnym głosem. Można sobie wyobrazić, jak się zaczerwieniłeś, kiedy Paweł VI włożył ci na ramiona stułę, jak mówisz w tym przemówieniu.

Upubliczniłem swój pierwszy list do znakomitego człowieka. Nie mam wątpliwości, że chciałbyś, aby te listy, te dialogi, były kontynuowane z innymi znakomitymi ludźmi. Staralibyśmy się zachować Twoje dziedzictwo, zwłaszcza dziedzictwo Twojej świętości. Z radością będziemy świętować Twoją beatyfikację.

Jeśli ten list był nieco barokowy i szczegółowy, to prawdopodobnie dlatego, że próbowałem skopiować styl Twoich listów i zrobiłem to źle. W Waszych listach nie zabrakło przykładowych tekstów. Piszę do Ciebie tak, jak lubiłeś pisać. Być może i Ty chciałbyś to odczytać w ten sposób.

AutorVitus Ntube

Watykan

Co nowego w watykańskich finansach. Przewodnik po zmianach

Publikacja bilansów Stolicy Apostolskiej i Administracji Patrymonium Stolicy Apostolskiej, znanych pod skrótem APSA, daje obraz stanu finansów Watykanu, jednego z głównych obszarów reform w ostatnich latach.

Andrea Gagliarducci-25 września 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

Jak jest Watykańskie pieniądze? Głównie w sektorze nieruchomości i w inwestycjach konserwatywnych, o nie wygórowanych, ale bezpiecznych stopach zwrotu.

Na co przeznaczane są pieniądze Watykanu? Przede wszystkim po to, by realizować misję Kościoła, a więc dla celów instytucjonalnych, by utrzymać funkcjonowanie Kurii Rzymskiej, czyli papieskich "ministerstw" realizujących tę misję.

Odpowiedzi na te pytania można znaleźć czytając bilans Stolicy Apostolskiej oraz bilans Administracji Patrymonium Stolicy Apostolskiej, znany pod skrótem APSA.

Bilanse zostały opublikowane na początku sierpnia, niestety tylko w towarzystwie wywiadu instytucjonalnego z najwyższym kierownictwem, ale bez konferencji prasowej czy dodatkowych wyjaśnień. Aby je zrozumieć, należy je dokładnie przeczytać.

Należy pamiętać, że bilanse są migawkami sytuacji finansowej, która dopiero się zmienia. Jak piszemy, papież Franciszek ustanowił za pomocą "rescriptum", że wszystkie inwestycje i majątek ruchomy Stolicy Apostolskiej i instytucji z nią związanych muszą przejść przez Instytut Dzieł Religijnych i że wszystkie środki muszą być przekazane do 30 września do tzw. banku watykańskiego. Nie zmienia to jednak niczego w analizowanych przez nas budżetach.

Dwa budżety

To są dwa bardzo różne budżety. Budżet Stolicy Apostolskiej obejmuje wszystkie jednostki z nią związane. Do ubiegłego roku rozpatrywano około 60 korpusów. Teraz obwód podmiotów został rozszerzony do 92 i obejmuje również administrację np. szpitala pediatrycznego Bambino Gesù, który jest powiązany z Sekretariatem Stanu. Budżet obejmuje również Watykański Fundusz Ochrony Zdrowia i Watykański Fundusz Emerytalny, dwa podmioty, które ogólnie uważano za posiadające autonomiczny budżet, a których zarząd przeżywał chwile kryzysu.

Z kolei budżet APSA to budżet podmiotu pełniącego funkcję "banku centralnego" Watykanu i podmiotu będącego centralnym inwestorem. Wraz z przeniesieniem funduszy z Sekretariatu Stanu pod zarząd APSA, o czym zdecydował w ubiegłym roku papież Franciszek, wszystkie inwestycje, przychody i decyzje finansowe są obecnie zarządzane przez APSA.

Nie trzeba dodawać, że podejścia obu budżetów są bardzo różne. Budżet Stolicy Apostolskiej ma 11 stron, jest napisany w całości po angielsku i ma na celu zebranie, w bardzo techniczny sposób, liczb. Ostatecznie jednak trudno jest znaleźć dane w rozbiciu na wszystkie podmioty. Nie ma dokładnego wykazu, które jednostki były wcześniej ujęte w księgach rachunkowych, a które nie, a fakt, że wszystkie księgi rachunkowe są teraz zestawione razem, sprawia, że nie wiadomo, jak działały poszczególne jednostki. Budżet chce pokazać nowe podejście, ale porównanie ze starym jest trudne.

Z kolei bilans APSA liczy 91 stron i przyjmuje bardziej opisowe i historyczne podejście, wychodząc poza dane i próbując wyjaśnić sposoby działania. Jest to bilans, który stara się wyjaśnić filozofię i rację bytu tego, co stało się czymś w rodzaju banku centralnego, ale co zaczęło się jako specjalna administracja do zarządzania pieniędzmi "Conciliazione", umowy podpisanej z państwem włoskim w 1929 roku. W rzeczywistości Włochy rozstrzygnęły spór ze Stolicą Apostolską, który powstał wraz z inwazją na Państwo Papieskie w 1870 roku, przyznając papieżowi niewielkie terytorium Państwa Watykańskiego oraz odszkodowanie za wywłaszczone od niego ziemie i państwo.

Głównym przedmiotem zainteresowania watykańskich finansów

Głównym celem finansów Watykanu, jak wspomniano wyżej, jest wspieranie misji papieża, tj. Kuria Rzymska. Nie dziwi więc, że od 2011 roku APSA jest zobowiązana do przesyłania co najmniej 20 milionów rocznie do Kurii, plus kwota do wyliczenia z innych świadczeń, z czego 30% trafia do Kurii, a 70% do samej APSA. W tym roku jest to ponad 30 milionów.

Co ciekawe, skonsolidowane sprawozdanie finansowe Kurii nie uwzględnia składki APSA, ale zawiera 15 mln euro przyznanych Stolicy Apostolskiej przez gubernatora, 22,1 mln euro wpłaconych przez IOR 1 mln z Obolus św.. Jest to składka, która nie jest w stanie pokryć wszystkich wydatków Stolicy Apostolskiej.

Najwięcej, bo 40 mln euro, wydaje dykasteria ds. komunikacji, na nuncjatury przypada 35 mln, a na ewangelizację narodów 20 mln. Dykasteria ds. Kościołów Wschodnich kosztuje 13 mln rocznie, Biblioteka Watykańska 9 mln rocznie, a organizacja charytatywna 8 mln.

Warto zauważyć, że wśród pozycji o największych wydatkach jest Papieski Uniwersytet Laterański, na który przypada 6 mln rocznie. Jest to więcej niż w przypadku Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju (4 mln) czy Archiwów Watykańskich (4 mln), natomiast kwota wydana na Trybunał Watykański wyniosła 3 mln, choć prawdopodobnie jego wydatki wzrosną ze względu na trwający proces. W rzeczywistości ten sam proces może mieć wpływ na 27,1 mln usług doradczych, które prawdopodobnie wzrosną, jeśli uwzględni się koszty różnych usług doradztwa prawnego związanych z tym samym procesem.

Według słów przewodniczących

Zestawienia towarzyszące budżetom są bardzo optymistyczne. Ksiądz Antonio Guerrero Alves, prefekt Sekretariatu ds. Gospodarki, zwrócił uwagę, że Stolica Apostolska przeszła od sumy aktywów 2,2 mld w 2020 r. do 3,9 mld w 2021 r., przy czym liczba ta mogłaby być myląca, gdyby nie pamiętano, że wcześniej w bilansie widniało około 60 podmiotów, teraz 92, w tym szpital Bambino Gesù i właśnie podmioty watykańskie, takie jak Fundusz Ochrony Zdrowia i Fundusz Emerytalny. I jest oczywiste, że wraz ze wzrostem liczby podmiotów rosną też aktywa: w 2020 roku było to 1,4 mld, dziś jest to 1,6 mld.

Natomiast bp Nunzio Galantino, przewodniczący APSA, zwrócił uwagę na nadwyżkę w wysokości 8,1 mln euro, mimo trudności spowodowanych pandemią.

Owoce inwestowania w nieruchomości

Na stronie APSA jest nie tylko "bankiem centralnym", ale ma również za zadanie zarządzanie i inwestowanie aktywów. Historycznie, od momentu powstania "Specjału", APSA postawiła na konserwatywne inwestycje i rozwijała głównie politykę inwestycyjną w sektorze nieruchomości.

Na terenie miasta znajduje się 4 086 budynków o powierzchni 1,5 mln m2, z czego 30% przeznaczonych jest na wolny rynek. Pozostałe 70% służą potrzebom instytucjonalnym i dlatego są wynajmowane po korzystnych stawkach lub przy zerowym czynszu pracownikom i podmiotom Stolicy Apostolskiej.

Zamorskie nieruchomości są zarządzane przez historyczne firmy, założone już w latach 30. ubiegłego wieku, które co jakiś czas trafiają na nagłówki gazet, jakby były nowością. Nie są.

"Grolux, który zarządza nieruchomościami w Wielkiej Brytanii, jest m.in. 49% własnością Watykańskiego Funduszu Emerytalnego. Obecnie remontuje budynek za 16 mln funtów, który zostanie ponownie wynajęty za potencjalny czynsz w wysokości 1,2 mld funtów. Podobna operacja jak w przypadku budynku Sekretariatu Stanu przy Sloane Avenue w Londynie, przecież.

W Szwajcarii istniało 10 firm, wszystkie obecnie skanalizowane w historycznej "Profimie", które dokonywały zakupów mieszkań socjalnych. We Francji wszystkim zarządza "Sopridex".

Ponadto APSA uruchomiła projekty "Maxilotti 1" i "Maxilotti 2" w celu odnowienia 140 mieszkań, które stały puste i były w złym stanie. Należy zauważyć, że tylko 30% mieszkań APSA jest wprowadzanych na rynek, natomiast 70% jest przeznaczonych na cele instytucjonalne, przyznawane z zerowym czynszem lub dotowane.

W aktywach ruchomych APSA utrzymywała wysoką płynność i inwestowała konserwatywnie - na akcje przeznaczyła jedynie 25% pakietu. Spółki będące przedmiotem inwestycji znajdują się głównie we Francji (8,6 mln EUR), Wielkiej Brytanii (5,2 mln EUR) i Szwajcarii (1,1 mln EUR).

W kierunku pełnej przejrzystości

Publikacja obu bilansów jest krokiem w kierunku pełnej przejrzystości finansowej Stolicy Apostolskiej. W szczególności APSA opublikowała swoje sprawozdanie finansowe po raz drugi, podczas gdy Stolica Apostolska zaczęła niedawno przedstawiać skonsolidowane sprawozdanie finansowe sporządzone według tych kryteriów.

Brakuje natomiast sprawozdań finansowych Governatorato, czyli administracji państwa watykańskiego, które nie były publikowane od 2015 roku. Celem było posiadanie wersji skonsolidowanej, która łączyłaby sprawozdania finansowe Governatorato i Stolicy Apostolskiej, ale tak się jeszcze nie stało. A Gubernatorstwo jest administracją, która ma największe szanse na dobry zysk, bo zarządza także watykańskim centrum muzealnym i opiera się na wpływach z biletów od wielkiej masy zwiedzających, którzy co roku kupują w Muzeach Watykańskich.

AutorAndrea Gagliarducci

Zoom

Czuwania i modlitwy za Nikaraguę

Nikaraguański wygnaniec podczas "Czuwania wiary i wolności" na znak protestu przeciwko aresztowaniu biskupa Rolando Alvareza z Matagalpy, które odbyło się przed Katedrą Metropolitalną w San Jose, Kostaryka, 19 sierpnia 2022 r.

Maria José Atienza-25 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Papież Franciszek: "Naszym przeznaczeniem jest niebo".

Papież zakończył katechezę o starości, patrząc na "przeznaczenie ludzkości": niebo i zmartwychwstanie.

Maria José Atienza-24 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Niedawna uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej była kotwicą, którą posłużył się Ojciec Święty, aby postawić przed wiernymi rzeczywistość śmierci, naszych "drugich narodzin, narodzin w niebie", a także prawdę wiary o zmartwychwstaniu ciała.

W rzeczywistości Papież chciał podkreślić, że "po śmierci rodzimy się w niebie, w przestrzeni Bożej, i nadal jesteśmy tymi, którzy chodzili po tej ziemi". W ten sam sposób, jak to się stało z Jezusem: Zmartwychwstały nadal jest Jezusem: nie traci swojego człowieczeństwa, swojego przeżytego doświadczenia, nawet nie traci swojej cielesności, nie, bo bez niej nie byłby już Nim, nie byłby Jezusem: to znaczy ze swoim człowieczeństwem, ze swoim przeżytym doświadczeniem".

Jak wspominał niedługo potem, "jesteśmy pewni, że dzięki temu nasze twarze będą rozpoznawalne i pozwolą nam pozostać ludźmi w Bożym niebie".

"Najlepsze z życia dopiero przed nami".

W tej ostatniej katechezie poświęconej osobom starszym papież chciał nakreślić życzliwy obraz chrześcijańskiej śmierci. W tym wierszu Franciszek podkreślił, że dla chrześcijanina "śmierć jest jak krok do spotkania z Jezusem, który czeka, by mnie do Niego zabrać" i nawiązał do ewangelicznych obrazów nieba jako uczty czy wesela.

Zwrócił się także do osób starszych, bohaterów swoich katechez w ostatnich miesiącach, wskazując, jak "w starości nabiera znaczenia wiele 'szczegółów', z których składa się życie: pieszczota, uśmiech, gest, doceniona praca, niespodziewana niespodzianka, gościnna radość, wierna więź". Istotne sprawy życiowe, to, co najbardziej cenimy, gdy zbliżamy się do pożegnania, stają się dla nas definitywnie jasne". Ta wrażliwość na szczegóły jest dla Franciszka znakiem tego nowego narodzenia, które powinno także "dawać światło innym".

"Najlepsze z życia jest jeszcze przed nami" - powiedział im Papież - "Ale jesteśmy starzy, co jeszcze mamy zobaczyć? Najlepsze, bo to co najlepsze w życiu dopiero przed nami. Czekajmy na tę pełnię życia, która czeka nas wszystkich, gdy Pan nas wezwie".

Choć nie ukrywał, że bliskość śmierci jest "trochę straszna, bo nie wiemy, co to znaczy i przechodząc przez te drzwi, zawsze jest ręka Pana, która każe iść do przodu, a po przejściu przez drzwi jest świętowanie". Bądźmy ostrożni, drodzy "staruszkowie" i "staruszki", bądźmy ostrożni, On na nas czeka, tylko jeden krok, a potem uroczystość".

Ameryka Łacińska

Co się stało i co może się stać w kryzysie nikaraguańskim?

Tego lata kryzys społeczno-polityczny w Nikaragui wyraźnie się nasilił, zwłaszcza jeśli chodzi o prześladowanie Kościoła. Wyjaśniamy, dlaczego głos Kościoła cieszy się takim szacunkiem wśród obywateli i dokonujemy przeglądu głównych wydarzeń, które doprowadziły do tej sytuacji. 

Javier García Herrería-24 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Artykuł w języku angielskim

Pod koniec czerwca 2022 roku międzynarodowe media były zakłopotane decyzją rządu Nikaragui o... wypędzenie nieszkodliwych Córek Miłosierdzia z kraju.Jak to było możliwe, że zakonnice, znane na całym świecie ze swojej bezinteresownej i pokojowej pracy, powinny zostać wydalone? Odpowiedź jest dość prosta: w swoich małych klinikach leczyli rannych po atakach policji, która próbowała stłumić uliczne protesty. Ponieważ rząd zakazał protestującym wstępu do publicznych szpitali, mieli oni jedynie możliwość udania się do tych, które nigdy nie przymykają oka na potrzebujących. Tylko odwaga tych kobiet była w stanie złagodzić szkody. Kryzys w Nikaragui osiągnął jeszcze wyższy punkt.

Te poważne protesty miały swój początek w 2018 roku, po decyzji rządu o obniżeniu emerytur o 5% i podniesieniu podatków od przedsiębiorstw. Przemoc policji pozostawiła wtedy ponad 300 zabitych i 2 tysiące rannych, a jedynym miejscem, w którym protestujący znaleźli schronienie, są kościoły. Większość proboszczów w kraju otworzyła dla nich drzwi swoich parafii. Na stronie raport Raport Organizacji Narodów Zjednoczonych na temat poważnego kryzysu praw człowieka, który się rozwijał.

Biskup aresztowany

Te dwa fakty pozwalają nam zrozumieć wysiłki Daniela Ortegi, prezydenta kraju, zmierzające do uciszenia głosu Kościoła. W piątek 19 sierpnia Nikaragua po raz kolejny znalazła się w nagłówkach międzynarodowych mediów. Biskup Rolando Álvarez z diecezji Matagalpa został aresztowany w środku nocy w pałacu arcybiskupim wraz z kilkoma księżmi i seminarzystami. Obecnie ponownie przebywa w areszcie domowym. 

W ten sposób rząd wywierał silną presję na jeden z głównych głosów sprzeciwu wobec reżimu, prawdopodobnie w nadziei, że opuści on kraj, do czego zmuszonych było wielu księży i pastorów. 

Nowe molestowanie Kościoła

W ostatnich tygodniach rząd nasilił inwigilację parafii. W wielu parafiach podczas niedzielnych mszy przy drzwiach stoją patrole policji. Jeśli ksiądz nie zachowuje delikatnej równowagi w odniesieniu do sytuacji w kraju, wierni otrzymują zakaz wstępu na uroczystości. To dlatego w ostatnich dniach w mediach społecznościowych można zobaczyć wiele zdjęć i filmów pokazujących wiernych przyjmujących komunię przez bramy osiedli parafialnych, pod czujnym okiem policji. 

W ten sposób rząd próbuje wywrzeć presję na księży, aby nie ujawniali popełnionych nadużyć oraz przyczyn kryzysu politycznego i społecznego, który ciągnie Nikaraguę w dół od piętnastu lat. Sytuacja, która wygenerowała ponad 150 tysięcy uchodźców, z których większość została przesiedlona do sąsiedniej Kostaryki. 

Eliminacja dysydentów

Można się zastanawiać, dlaczego Kościół ma tak wybitne przywództwo, do tego stopnia, że jest teraz celem numer jeden rządu. W ciągu ostatniej dekady represje polityczne w tym kraju były intensywne, w wyniku czego wielu liderów opozycji zostało wygnanych lub uwięzionych (w ciągu ostatniego roku uwięziono 18 opozycjonistów). Sądownictwo ugięło się pod interesami rządu, tak że podział władzy już tak naprawdę nie istnieje. 

Nikaragua, mały kraj liczący niespełna 7 mln mieszkańców, ma dziewięciu biskupów. Jeden z nich, monsignor Silvio Báez, został zmuszony do emigracji w 2019 roku. Ale nacisk rządu nie ogranicza się do hierarchii; w ostatnich miesiącach zamknął on katolickie stacje telewizyjne i radiowe.

Kościół starał się odgrywać jak najbardziej konstruktywną rolę - w ramach napiętej i niestabilnej sytuacji - ale z czasem stał się jedynym głosem publicznym o wystarczającym autorytecie, by potępić ataki na prawa człowieka. To sprawiło, że wiele osób szanuje i docenia jego siłę. W połączeniu z katolicką tradycją kraju, logiczne jest, że Kościół jest przychylnie postrzegany przez większość społeczeństwa, a nie przez rząd.

Chronologia kryzysu i represji wobec Kościoła:

  • 1985-1990. Daniel Ortega jest prezydentem Nikaragui. 
  • Styczeń 2007 r. Daniel Ortega ponownie wygrywa wybory. Jego rząd jest lewicowy, jest spadkobiercą Sandinismo, a z biegiem lat nabiera coraz bardziej komunistycznego charakteru. 
  • Październik 2009 r. Sąd Najwyższy Nikaragui przyjmuje, że Ortega może ponownie kandydować w wyborach, mimo wyraźnego zakazu zawartego w konstytucji. Podział władzy jest coraz bardziej osłabiony. 
  • Ortega jest ponownie wybierany w 2012, 2017 i 2021 roku.
  • Maj 2014 r. Biskupi kraju spotykają się z prezydentem i jego żoną (ówczesną rzeczniczką rządu), aby omówić list pasterski które prałaci napisali, analizując sytuację w kraju i swoje propozycje poprawy. W tekście potępiono brak wolności słowa, korozję podziału władzy, przemoc policyjną i fałszerstwa wyborcze, m.in.

2018

  • Kwiecień 2018 r. Daniel Ortega zmniejsza emerytury o 5% i zwiększa składki firm i pracowników. Rozpoczynają się demonstracje i protesty społeczne, silnie tłumione przez reżim. Księża w całym kraju otwierają drzwi kościołów, aby udzielić schronienia protestującym, którzy byli atakowani przez policję i grupy paramilitarne.
  • Czerwiec 2018 r. Główni biskupi kraju procesują się z Najświętszym Sakramentem w środku demonstracji, dzięki czemu udaje się uniknąć policyjnej masakry. Biskupi wzywają rząd do przyspieszenia wyborów, aby uspokoić społeczeństwo po sfałszowaniu wyborów w 2017 roku.
  • Lipiec 2018 r. Zwolennicy rządu nękają lekko rannego biskupa Silvio Báeza, gdy ten idzie sprawdzić zarzuty dotyczące przemocy, w którą rzekomo zamieszane są siły bezpieczeństwa kraju.
  • Sierpień 2018 r. Kwestie dotyczące Organizacji Narodów Zjednoczonych raport na temat sytuacji w kraju. Odnotowała istnienie poważnego kryzysu praw człowieka w wyniku protestów społecznych, w wyniku których zginęło około 300 osób, a 2000 zostało rannych. 
  • Grudzień 2018 r. Stany Zjednoczone nakładają na ten kraj sankcje gospodarcze. 

2019-2022

  • Kwiecień 2019 r. Biskup Silvio Báez udaje się na wygnanie na prośbę papieża Franciszka, po naciskach rządu na Stolicę Apostolską.
  • Lipiec 2020 r. Katedra w Managua doznaje ataku, w postaci pożaru.
  • Listopad 2021 r. Ortega wygrywa dość skorumpowane wybory. Wenezuela, Kuba, Boliwia i Rosja to jedyne kraje, które przyjęły wynik bez zastrzeżeń. 
  • Marzec 2022 r. Rząd wydala nuncjusza z kraju. 
  • Maj 2022 r. Rząd zamyka kanał 51, należący do Konferencji Episkopatu.
  • Czerwiec 2022 r. Rząd zdelegalizował ponad 100 organizacji pozarządowych, zarówno wyznaniowych, jak i świeckich. 
  • Czerwiec 2022 r. Misjonarze Miłości zostają wydaleni z kraju. Powodem podanym przez rząd jest to, że obsługiwane przez nich poradnie otrzymywały dotacje z zagranicy, a pieniądze te były wykorzystywane do zakupu broni i destabilizacji kraju. Nie przedstawiono żadnych dowodów na potwierdzenie tego zarzutu.
  • Lipiec i sierpień 2022 r. Kilku księży zostaje aresztowanych. Rząd zamyka 13 katolickich stacji radiowych. 

Sierpień 2022 r. 

  • Monsignor Rolando Álvarez, biskup Matagalpa i główny demaskator ataków na prawa człowieka, zostaje aresztowany w swojej rezydencji wraz z innymi księżmi i seminarzystami. 
  • Rząd zarzuca organizacjom katolickim naruszenie ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Powodem jest zrozumienie, że ci, którzy pomagają przeciwnikom reżimu, zachęcają do podziałów, protestów, przemocy i terroryzmu przeciwko państwu. 
  • Kolejne sprawozdania Organizacji Narodów Zjednoczonych pokazują represje i brak wolności w Nikaragui. 
  • Sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, Rodrigo Guerra, wyjaśnia, że istnieje intensywna dyplomacja cieni Stolicy Apostolskiej
Watykan

Jaki jest status Kolegium Kardynalskiego?

Raporty rzymskie-24 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Kolegium Kardynalskie powstałe w wyniku kolejnego konsystorza będzie się składać z kardynałów z różnych środowisk. Choć nadal dominuje obecność kardynałów europejskich, to jednak pochodzenie niektórych nowych kardynałów obejmuje Tonga i Papuę Nową Gwineę.

Co więcej, od konsystorza z 27 sierpnia prawie 60% kardynałów-elektorów to wybór Franciszka.

Ekologia integralna

Eksperci wzywają do zmiany hiszpańskiej ustawy o eutanazji

Po upływie jednego roku od prawo W ustawie organicznej z 2021 roku regulującej eutanazję w Hiszpanii profesorowie tacy jak Navarro-Valls i Martínez-Torrón oraz profesor María José Valero namawiają do jej modyfikacji. Domagają się na przykład, aby "zlikwidować rejestr osób sprzeciwiających się, ze względu na przewidywalny efekt odstraszający i hamujący, jaki może on wywołać", a także aby "wyraźnie uznać możliwość instytucjonalnego sprzeciwu sumienia wobec praktyki eutanazji i wspomaganego samobójstwa" w podmiotach prywatnych.

Francisco Otamendi-23 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Od czasu przed wejściem w życie i przez te miesiące liczni lekarze i różni eksperci krytykowali artykuły ustawy organicznej regulującej eutanazję, która została przyjęta przez Parlament w środku pandemii z inicjatywy grupy socjalistycznej, bez konsultacji lub dialogu ze społeczeństwem obywatelskim, stowarzyszeniami zawodowymi lub organizacjami pozarządowymi. Komitet Bioetyki w Hiszpanii. Organ doradczy odnowiony Komitet został prawie w całości przywrócony w połowie lata przez Ministra Zdrowia, a w Komitecie pozostał tylko jeden członek poprzedniego Komitetu.

Otóż eksperci ze sfery akademickiej dokonują obecnie usystematyzowanej analizy, dokonując przeglądu takich pojęć, jak konstytucyjna i międzynarodowa ochrona wolności sumienia oraz sprzeciw sumienia w prawie porównawczym, w książce Eutanazja i sprzeciw sumienia", niedawno opublikowane przez Palabra. Zawiera ona na ostatnich stronach rozdział zatytułowany "Ustawa, która powinna być jak najszybciej zrewidowana", w którym autorzy dokonują syntezy aspektów opracowanych wcześniej (epigramat 7 i ostatni).

"Jeśli do hiszpańskiego systemu prawnego wprowadzono nowe prawo - prawo do śmierci i do pomocy w niej - naturalne jest odwołanie się do ograniczeń wynikających z innych praw, takich jak wolność sumienia osób, które mogłyby być zobowiązane prima facie do współdziałania w tej celowo sprowokowanej śmierci" - wskazują autorzy, Rafael Navarro-Valls, Javier Martínez-Torrón i María José Valero (s. 104-105)..

Ważne kwestie etyczne

Skąd to odniesienie do wolności sumienia? Można by wymienić wiele powodów, ale może te wystarczą. Hiszpańska ustawa "nie tylko dekryminalizuje eutanazję i wspomagane samobójstwo, ale także przekształca życzenie niektórych ludzi, by umrzeć dobrowolnie, w obowiązkowe i bezpłatne świadczenie ze strony państwa poprzez jego system opieki zdrowotnej i tych, którzy dla niego pracują" (wstęp), jak donosi Omnes.

Oczywiście "nikt nie może być zaskoczony", że "poważne problemy etyczne pojawiają się u dużej liczby pracowników służby zdrowia". "Problemy, które są łatwo zrozumiałe, gdyż dla wielu pojęcie medycyny jest nierozerwalnie związane z ochroną życia i zdrowia i w żadnym wypadku nie usprawiedliwia jej eliminacji, niezależnie od podawanych powodów zakończenia życia ludzkiego i legalności takiego postępowania z punktu widzenia prawa". (s. 13-14).

"W rzeczywistości", dodają autorzy, "sama ustawa organiczna 3/2021, jak zobaczymy poniżej, reguluje sprzeciw sumienia lekarzy i innych pracowników służby zdrowia" (art. 16).

Wolność sumienia

"Wolność sumienia jest podstawowym prawem chronionym zarówno przez hiszpańską konstytucję, jak i przez międzynarodowe instrumenty ochrony praw człowieka", a "te ostatnie, od czasu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, zaliczają 'wolność myśli, sumienia i religii' do zasadniczego dziedzictwa prawnego osoby, którego państwo nie udziela łaskawie, ale jest zobowiązane uznać i chronić" - piszą prawnicy.

Inne instrumenty międzynarodowe wiążące Hiszpanię to Europejska Konwencja Praw Człowieka (art. 9) i Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 18), a także Karta Praw Podstawowych (art. 10) w Unii Europejskiej.

Konstytucja hiszpańska nie przytacza wprost terminu "wolność sumienia", ale "Trybunał Konstytucyjny od początku swojej pracy bardzo wyraźnie deklarował, że "wolność sumienia jest konkretyzacją wolności ideologicznej" uznanej w art. 16 Konstytucji i że oznacza ona "nie tylko prawo do swobodnego kształtowania własnego sumienia, ale także do postępowania zgodnie z imperatywami tegoż" - wskazują Navarro-Valls, Martínez-Torrón i Valero.

Na temat konfliktów między sumieniem a prawem, o których również traktują strony książki, moglibyśmy się rozwinąć, ale lepiej przeczytać ją wraz z pewnymi refleksjami, które Navarro-Valls wygłosił niedawno w Świat.

Restrykcyjny stosunek do wolności i sprzeciwu

Artykuł 16 dotyczący sprzeciwu sumienia jest przedmiotem szczegółowej analizy w książce. Przed sformułowaniem apelu o zmianę ustawy, autorzy zauważają, że tekst "literalnie wskazuje, że pracownicy służby zdrowia może korzystają z prawa do sprzeciwu sumienia, jak gdyby było to łaskawe ustępstwo ze strony ustawodawcy. pro bono pacisaby uniknąć problemów z profesjonalistami, którzy w bardzo wysokim procencie wyrazili swój sprzeciw wobec tej ustawy, a których stowarzyszenia zawodowe nie były konsultowane podczas procesu legislacyjnego".

"Rzeczywiście" - jego zdaniem - "brzmienie art. 16 zdaje się sugerować, że ustawodawca jest ostrożny wobec tego podstawowego prawa. Tak jakby uznawał ją, bo nie ma wyboru, ale bardziej zajmuje się nakreśleniem jej ograniczeń operacyjnych niż gwarancji prawnych".

Na przykład ust. 1 ogranicza korzystanie z prawa do "pracowników służby zdrowia bezpośrednio zaangażowanych w świadczenie pomocy w umieraniu". I omawia, co należy rozumieć pod pojęciem "pracownicy służby zdrowia" oraz kolejną refleksję nad pojęciem "bezpośrednio zaangażowani". Ponadto przypomina, że "Hiszpański Komitet Bioetyczny, wychodząc z założenia, że tak zwana 'pomoc w umieraniu' nie może być w żadnym wypadku konceptualizowana jako czynność medyczna, ale po prostu jako czynność zdrowotna, potwierdza, że wyrażenie 'pracownicy służby zdrowia' powinno być interpretowane w szerokim sensie", a nie ograniczone do "tych, którzy interweniują bezpośrednio w czynność...".

Propozycje zmian w ustawie

W rozdziałach 5 i 6 książki eksperci wskazują na aspekty obecnego ustawodawstwa hiszpańskiego, które ich zdaniem "wymagają modyfikacji". Na koniec podsumowują niektóre z nich w następujący sposób

"Dokonać przeglądu i zmiany tekstu obowiązującej ustawy organicznej 3/2021 w drodze procedury odbywającej się w otwartym dialogu i współpracy ze społeczeństwem obywatelskim".Należą do nich stowarzyszenia zawodowe, innego rodzaju podmioty społeczne, prawnicy z doświadczeniem w zakresie ochrony wolności sumienia i prawa zdrowotnego, bioetycy (w tym Hiszpański Komitet Bioetyczny), przedstawiciele lub osoby posiadające autorytet moralny w głównych wyznaniach religijnych działających w Hiszpanii itp.

"Ten proces powinien być przeprowadzony przed uchwaleniem ustawy. Ostra krytyka tekstu, który wyraźnie można poprawić, powinna skłonić rząd do refleksji nad znaczeniem jak najszybszego podjęcia nowelizacji ustawy - dodają.

Podczas procedury parlamentarnej w Senacie, zdaniem autorów, "najbardziej krytyczne głosy pochodziły od rzecznika Konfederacyjnej Grupy Lewicy, Koldo Martínez (lekarz intensywista, z Geroa Bai), który przypomniał rządowi o "braku pewności prawnej" w nowych przepisach. Ustawa jest wadliwa, źle skonstruowana i prowadzi do ogromnego zamieszania" - powiedział". (s. 56-57).

"Rejestr osób zgłaszających sprzeciw powinien zostać zlikwidowany, ze względu na przewidywalny efekt odstraszający i hamujący, jaki może wywołać - i rzeczywiście wydaje się, że wywołuje - w niektórych częściach Hiszpanii, na wolność sumienia personelu medycznego w tak wrażliwym i transcendentnym materiale".

Autorzy sugerują wtedy, jeśli w ogóle, by zrobić to w drugą stronę. Czyli "w związku z powszechnym odrzuceniem ustawy przez pracowników służby zdrowia, obecny rejestr może zostać zastąpiony w tym czasie bazą danych zawierającą (poufne) informacje o osobach i zespołach chcących uczestniczyć w świadczeniu pomocy w umieraniu".

Z najnowszych opublikowanych danych wynika, że w Hiszpanii, do lipca, ok. 175 eutanazjioraz, że liczba zarejestrowanych sumiennych obrońców przekracza 4 tysiące.

-Trzecia sugestia, "o szczególnym znaczeniu, zarówno teoretycznym, jak i praktycznym" to. "wyraźnie uznać możliwość instytucjonalnego sprzeciwu wobec praktyki eutanazji i wspomaganego samobójstwa w przypadku instytucji prywatnych, nastawionych na zysk lub nie, których ideologia etyczna jest sprzeczna z takimi działaniami".

W przypadku wyznań religijnych "ich autonomia została wyraźnie uznana w środowisku międzynarodowym". A w innych rodzajach instytucji, "w tym w instytucjach nastawionych na zysk, jurysprudencja porównawcza zaczyna wykazywać wrażliwość w uznaniu znaczenia ich tożsamości, w tym wartości moralnych, które determinują ich działanie, a także działanie tych, którzy dla nich pracują".

W lipcu ubiegłego roku Federico de Montalvo, profesor prawa w Comillas Icade i jeszcze kilka tygodni temu przewodniczący Hiszpańskiego Komitetu Bioetycznego, uznał w wywiadzie dla Omnes Prawnicy dodają, że "nie byłoby zbyteczne odmawianie sprzeciwu sumienia wobec prawa eutanazji wykonywanego przez instytucje i wspólnoty". uznanie całego art. 16 ustawy za ustawę organiczną, nie wyłączając jej pierwszego ustępu, gdyż cały odnosi się do rozwoju chronionej przez Konstytucję wolności sumienia".

AutorFrancisco Otamendi

Inicjatywy

Pielgrzymka do Rzymu z CARF

Fundacja Rzymskie Centrum Akademickie zorganizowała w dniach 18-23 października 2022 r. pielgrzymkę do serca chrześcijaństwa.

Przestrzeń sponsorowana-23 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Rzym jest celem podróży pielgrzymka organizowana przez Fundację Centro Academico Romano, , która odbędzie się w dniach 18-23 października.

Pielgrzymi będą mieli okazję uczestniczyć w cotygodniowej audiencji z papieżem Franciszkiem oraz odwiedzić w niezwykły sposób nekropolię pod Bazyliką św. Piotra. Odwiedzą także Castel Gandolfo i zjedzą kolację na Piazza Navona. Będziesz miał również dużo czasu wolnego na spacery, modlitwę i zwiedzanie Rzymu w wolnej chwili.

Księża dzięki CARF

Jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów pielgrzymek organizowanych przez CARF jest spotkanie z księżmi i seminarzystami, którzy studiują w Rzymie, wielu z nich dzięki stypendiom i dofinansowaniom udzielanym przez członków tej fundacji.

Podczas tej pielgrzymki uczestnicy skorzystają z dwóch konferencji na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, będą mogli dzielić chwile spotkania towarzyskiego w Seminarium Sedes Sapientiae i Mszy Świętej w Rezydencji Kapłańskiej Tiberino.

Spotkanie z prałatem Opus Dei

Pielgrzymi będą mieli spotkanie z bp Fernando Ocárizem, obecnym prałatem Opus Dei i Wielkim Kanclerzem Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża. Będą mogli również odwiedzić kościół prałatury pw. Matki Bożej Pokoju, gdzie spoczywają szczątki św. Josemaríi Escrivá, gdzie będą mogli uczestniczyć we Mszy św.

Informacje i rezerwacje

Wszystkie informacje o tej pielgrzymceZe szczegółami dotyczącymi wyjazdu, zakwaterowania itp. można zapoznać się na stronie internetowej CARF. Poprzez stronę internetową można również zarezerwować sobie miejsce na tę wspaniałą pielgrzymkę.

Więcej

Kim są kardynałowie z najbliższego konsystorza?

W ostatnim tygodniu sierpnia odbędzie się ważne spotkanie wszystkich kardynałów, słynny konsystorz. W tych wierszach przyglądamy się kardynałom, z którymi przeprowadziliśmy wywiady w ciągu ostatnich kilku lat, zarówno tym, którzy zostaną mianowani 27 sierpnia, jak i innym kardynałom o większym stażu.

23 września 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

27 sierpnia papież Franciszek kreuje nowych kardynałów podczas ceremonii, która odbędzie się w Watykanie. sesja zwyczajnaW dniach 29 i 30 marca zgromadzi wszystkich kardynałów na nadzwyczajnym posiedzeniu, aby przestudiować niektóre aspekty reformy Kurii Rzymskiej przeprowadzonej 19 marca 2022 r. przez Konstytucja Apostolska "Praedicate Evangelium"..

Ponieważ takie spotkanie nie było zwoływane od lutego 2015 roku, niektórzy widzieli w nim szansę na to, by kardynałowie lepiej się poznali, łatwiej współpracowali i, być może, podjęli bardziej świadomą decyzję, jeśli chodzi o wybór jednego z nich na przyszłego papieża. 

Ale ten moment może być też okazją do lepszego poznania ich przez społeczeństwo. Czytelnicy Omnesa znają już niektóre z nich, o czym powiemy za chwilę. Przypomnijmy najpierw istotne fakty dotyczące nowych kardynałów: jest ich 20 biskupów i arcybiskupów, z których 5 nie będzie elektorami, bo przekroczyło 80 lat, a 15 będzie; a wśród tych ostatnich jest 1 z Oceanii, 5 z Azji, 2 z Afryki, 3 z Europy (inny belgijski biskup odmówił nominacji) i 4 z Ameryki.

Nowi kardynałowie, w Omnes

Omnes przeprowadził w ostatnich miesiącach wywiady z czterema nowymi kardynałami. Nie trzeba, ani nie jest to zbyteczne, by zaznaczyć, że przeprowadzenie z nimi wywiadu nie odpowiada żadnemu "filtrowi", selekcji czy preferencjom; z tego samego powodu wymienię ich w kolejności alfabetycznej od nazwiska.

Giorgio MarengoWłoski misjonarz Consolata, będzie pod koniec miesiąca najmłodszym z kardynałów, mając zaledwie 48 lat. Jest on prefektem apostolskim w Ułan Bator, stolicy Mongolii. Rozmowa z nim pozwala nie tylko na poznanie osoby, ale także na poznanie rzeczywistości małego Kościoła, położonego w odległym i innym kraju. Mimo to liczba katolików tam rośnie, a według Marengo wynika to z dwóch powodów: towarzyszenia konwertytom i spójności życia. 

W maju, Arthur Roche wyjaśnił Omnesowi pracę Dykasterii ds. Kultu Bożego, której przewodniczy od 2012 r. Angielski arcybiskup chciał podkreślić w rozmowie potrzebę wspierania formacji liturgicznej wszystkich ochrzczonych i zapowiedział dokument Stolicy Apostolskiej zmierzający do tego celu. Wkrótce potem miała się ukazać pod nazwą "Desiderio desideravi.

Pod koniec sierpnia zostanie też kardynałem. Leonardo Ulrich SteinerArcybiskup Manaus, które jest stolicą stanu Amazonia w północnej Brazylii. Zainteresowanie papieża tym terytorium skłoniło go do zwołania w 2019 r. specjalnego synodu. Steiner rozumie, że jego nominacja jest odpowiedzią na pragnienie papieża "Kościoła misyjnego doskonale wcielonego w Amazonii, która jest samarytańska, a więc bliska ludom pierwotnym". 

Ksiądz Arcybiskup ma za sobą wieloletnią służbę na rzecz instytucji Stolicy Apostolskiej. Fernando VérgezHiszpański, Legionista Chrystusa. Pracę w nich rozpoczął w 1972 roku, a w 2021 roku został mianowany przewodniczącym Papieskiej Komisji ds. Państwa Watykańskiego i Gubernatoratu Państwa Watykańskiego. Omnes rozmawiał z nim o funkcjonowaniu tych instytucji. Jego wizja wykracza jednak poza mury Watykanu, mówiąc, że "potrzeba świadków Ewangelii, którzy potrafią wstrząsnąć sumieniami".

Poprzedni kardynałowie, w "Omnes

Nowym kardynałom towarzyszyć będą ich najdłużej urzędujący członkowie Kolegium Kardynalskiego. I to nie tylko z powodu naturalnej braterskiej bliskości, ale także dlatego, że w kolejnych dniach (29 i 30 sierpnia) papież Franciszek zwołał spotkanie wszystkich kardynałów, aby zastanowić się nad nową konstytucją apostolską "Praedicate evangelium", która reorganizuje Kurię Rzymską.

Wśród tej grupy jest wielu, którzy są już znani czytelnikom Omnes dzięki odpowiednim wywiadom. Przypomnimy teraz tylko kilka z nich, bez żadnej szczególnej intencji motywującej ten wybór, a także wymieniając je w porządku alfabetycznym.

Pierwsza nazwa pochodzi z Ameryki Łacińskiej, a konkretnie z Santiago de Chile, gdzie kardynał jest arcybiskupem. Celestino Aóskapucyn urodzony w Hiszpanii. W tym wywiadzie odpowiada na szeroki zakres zagadnień, opierając się na swoim pragnieniu postawienia w centrum Jezusa Chrystusa. I tak podsumowuje swoją wizję obecnej sytuacji w Ameryce Łacińskiej: "Nadszedł czas, aby pracować razem i budować razem, troszcząc się o najsłabszych i najbardziej potrzebujących. Pośród tylu śmierci i egoizmu, tak pięknie jest głosić i pracować dla życia i miłości! 

Ze Szwecji, kardynał Anders ArboreliusArcybiskup Sztokholmu i karmelita, zawsze niesie przesłanie nadziei, także w dialogu z Omnes. Uważa, że ten wymiar nadziei musi powrócić do Europy, a za przykład podaje szwedzkie doświadczenie "powrotu z sekularyzacji". W 2018 roku rozmawiał na ten temat m.in. z Omnesem. Uczestniczył również jako gość w. Omnes Forum, które można obejrzeć tutajW kwietniu 2021 roku opublikował w naszym magazynie artykuł o jedności w różnorodności członków Kościoła w Szwecji.

Przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego jest Hiszpan, misjonarz Comboni. Miguel Ángel Ayuso. Tematem przewodnim wywiadu z kardynałem Ayuso był dialog międzyreligijny jako przestrzeń spotkania i zobowiązanie na przyszłość, o którym mówił na spotkaniu w Hiszpanii. Zatrzymał się nad tym, co papież często nazywa "wojną światową w kawałkach", która powoduje podział świata i wzywa do stworzenia klimatu relacji i współpracy.

Jedną z twarzy społecznego wymiaru pontyfikatu Franciszka jest jezuita kard. Michał Czerny. Wkrótce po jego kreacji na kardynała w październiku 2019 r. portal Omnes opublikował rozmowę z nim zawierającą profil biograficzny, intelektualny i duchowy kardynała. Już w 2022 roku udzielił nam kolejnego wywiadu zaraz po powrocie z Ukrainy, gdzie pełnił m.in. Specjalny wysłannik Franciszka aby spróbować "przybliżyć ludziom uwagę, nadzieje, udręki i aktywne zaangażowanie Papieża w poszukiwanie pokoju".

Z węgierskim kardynałem Péter Erdő Omnes wypowiedział się latem 2021 roku, na krótko przed Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym, który odbył się w Budapeszcie w obecności papieża. Erdő jest znanym kanonistą. Wywiad ukazał się w Omnes w dwóch częściach. Kardynał Erdő mówił nie tylko o przygotowaniach do Kongresu, ale także o sytuacji religijnej i kulturowej na Węgrzech, sekularyzacji i wyzwaniach dla Kościoła w dzisiejszej Europie. 

Kardynał Kevin Farrell urodził się w Dublinie (Irlandia), choć mieszkał w Stanach Zjednoczonych, jest prefektem dykasterii ds. świeckich, rodziny i życia. Przy tej okazji mówił w Omnes o ruchach świeckich, podkreślając, że są one i muszą czuć się częścią Kościoła. Kardynał powiedział, że są oni dla niej ważnym wkładem, "ponieważ wnoszą energię, łaskę, ducha, dzięki którym mogą łatwiej przekazać słowo Boże naszym współczesnym". 

Teologia i praktyka kapłaństwa były tematem rozmowy z prefektem Dykasterii ds. Biskupów, kanadyjskim kard. Marc Ouellet. Odniósł się do kwestii celibatu, zaprzeczając, że znajduje się on wśród przyczyn nadużyć seksualnych. Głównej przyczyny nadużyć należało raczej szukać w braku samokontroli i niezrównoważeniu afektywnym niektórych księży. 

Arcybiskup Montevideo (Urugwaj) jest salezjaninem od 2014 roku. Daniel Sturla. Rok później został mianowany kardynałem, a kilka miesięcy później udzielił nam wywiadu, który oddaje zarówno jego styl, jak i skupienie na zadaniu, jakie stoi na czele "Kościoła ubogiego i wolnego, małego i pięknego", jak określił Kościół katolicki w Urugwaju.

Niewątpliwym obiektem zainteresowania w Kościele jest dziś inicjatywa tzw. "Drogi Synodalnej" w Niemczech. Jedną z najwybitniejszych postaci niemieckiego episkopatu jest kard. Rainer Maria WoelkiArcybiskup Kolonii. W rozmowie z Omnesem prosi, by na ścieżce synodalnej słuchać wskazań papieża (m.in. Listu do katolików niemieckich w 2019 r.). Wychodząc od Eucharystii, Woelki przypomina nam, w obliczu sił odśrodkowych, które "grożą rozbiciem" Kościoła, że jego prawdziwe centrum znajduje się w Jezusie Chrystusie. Przypominamy również rozmowę z kard. Reinhardt MarxArcybiskupa Monachium, która ukazała się na łamach naszego pisma w kwietniu 2014 r.

Powtarzam, że jest to tylko pobieżna próbka, niewyczerpująca ani nie mająca innego celu niż przywołanie w pamięci czytelników niektórych z tych rozmów, pokazująca, w ograniczonej przestrzeni tego tekstu, różnorodność osób i terytoriów. Zarówno osoby wymienione, jak i te, które nie zostały przy tej okazji zacytowane, wiedzą o naszej wdzięczności.

W skrócie, Kolegium Kardynalskie po konsystorzu w sierpniu 2022 r. będzie liczyło 229 kardynałów, z czego 132 będzie elektorami. Nieco ponad 40 % będzie europejskich, 18 % latynoamerykańskich, 16 % azjatyckich, 13 % afrykańskich, 10 % północnoamerykańskich i nieco ponad 2 % oceanicznych.

Formacja: klucz do wolności i innowacji w bractwach

Złożoność dzisiejszego społeczeństwa wymaga szkolenia, które wraz z osobistym doświadczeniem dostarczy narzędzi do analizy otoczenia i swobodnego podejmowania niezbędnych decyzji.

22 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Nie jest łatwo wprowadzać innowacje, a tym bardziej być przełomowym. Tylko dzięki rygorystycznemu przygotowaniu i dokładnej znajomości podstaw można próbować odkrywać nowe ścieżki.

Czy konieczne jest wprowadzanie innowacji? Jednostki i instytucje, w tym bractwa, nie mogą pozostawać w izolacji od otoczenia, muszą codziennie starać się być coraz lepsze. to co zwykle. Prądy myślowe nieustannie modyfikują modele społeczne, dlatego konieczna jest stała analiza rzeczywistości, aby przewidzieć zmiany i pozostać wiernym swoim celom w nowych okolicznościach, a nie pozostawać w izolacji w nieistniejącej rzeczywistości; to jest innowacja, którą muszą promować osoby odpowiedzialne za instytucje, w naszym przypadku bractwa. Ta innowacja nie dokonuje się w próżni, ani metodą prób i błędów, warunki osobiste wymagane do podjęcia tego procesu z gwarancjami są: szkolenie, refleksyjne doświadczenie i wyraźną świadomość wolność osobistą.

Wskazane jest, a raczej konieczne, aby starsi bracia i siostry oraz członkowie rad zarządzających starali się zdobyć odpowiednie szkolenie w antropologii chrześcijańskiej; teologii moralnej; prawie kanonicznym; historii idei i bractw, a także szkolenie w zakresie zarządzania organizacjami ludowymi.

To właśnie ten trening dostarcza niezbędnych narzędzi do analizy rzeczywistości społecznej, bez zakładania analizy i późniejszej narracji dokonanej przez innych. Narracja jest konstruowana przeze mnie na podstawie własnych, świadomych kryteriów. odzwierciedlone doświadczenie. Są ludzie, którym rzeczy po prostu "się przytrafiają" i tacy, którzy potrafią z tych przypadków wyciągnąć wnioski, kontrastując je ze swoim schematem myślenia.

Stąd można podjąć niezbędne decyzje, aby bractwa pozostały wierne swojej misji, a o to przecież chodzi w innowacjach.

Takie podejście jest niewygodne dla tych, którzy żyją w swojej bańce, w której wygodnie poruszają się między ołtarzami kultu, wyjściami na procesje, działalnością społeczną i spotkaniami wyborczymi. Ich pozorny konserwatyzm, okryty pewną moralną wyższością, kryje w sobie populistyczną mentalność, pozbawioną podstaw i potrzebującą przeciwnika, przeciwko któremu mogliby się dowartościować, zwykle kogoś, kto mógłby pęknąć ich bańkę, próbując przedstawić im prawdziwy świat.

Osoby dotknięte tą mentalnością nie do końca rozumieją wartość wolność. Wyrzekają się jej, preferując jej istnienie jako zespołu faktów i działań, które następują jedne po drugich, bez podmiotu zakorzenionego w bycie. Pomijają to, jak wolność Chrystusa, przejawiająca się w posłuszeństwie Ojcu aż po krzyż, jest tym, co oświetla znaczenie naszej wolności, która przyznaje człowiekowi jego godność i wyniesienie do stanu dzieci Bożych. Wolność, która nie zależy od ideologicznej mody czy opinii większości i która uzyskuje swoją pełnię, gdy jest odkrywana jako Boży dar, dzięki któremu możemy współpracować z Bogiem w tworzeniu świata i w budowaniu historii.

Ta wolność ma podwójny aspekt: wolność przymusów, ingerencji, narzucania i wolność do zrobić lub być czymś, zobowiązać się; wolność rozumiana jako zadanie etyczne, które jest ponadto, personel, bez schronienia się w anonimowości umasowienia, w której zatraca się indywidualna odpowiedzialność, a wraz z nią możliwość przeżywania autentycznie ludzkiej relacji z Bogiem i z innymi.

Wszystko to wiąże się z kosztami, na których poniesienie trzeba być przygotowanym. Dziś Goya jest uznawany za nowatorskiego artystę, a rewolucja estetyczna wywołana przez jego dzieła jest przedmiotem badań. Kaprysy i ich Czarne farby jako ideowy wyraz Wieku Rozumu i prekursor malarstwa współczesnego; ale to nowatorstwo wynikało z jego wielkiego artystycznego i technicznego wykształcenia, które zademonstrował we wczesnym okresie twórczości. Droga nie była łatwa; zanim osiągnął tę swobodę artystycznego wyrazu, przebył długą drogę studiów i kształcenia, znosił gorzką krytykę, wzbudzając nawet zainteresowanie Inkwizycji swoimi Caprichos, która dopatrywała się w tych rycinach możliwych odchyleń doktrynalnych.

Dzisiejsze społeczeństwo bardzo różni się od tego sprzed pięćdziesięciu lat i bractwa muszą odpowiedzieć na tę nową sytuację, muszą wprowadzać innowacje, aby pozostać wierne swojej misji; ta innowacja wymaga szkolenia, które wraz z osobistym doświadczeniem dostarczy narzędzi do analizy środowiska i podejmowania koniecznych decyzji z wolnością, przyjmując odpowiednią odpowiedzialność. 

Z pewnością wygodniej jest nie podejmować ryzyka, ograniczać się do robienia "interesów jak zwykle", nie narażając się na porażkę czy krytykę, ale osuwając bractwo w przeciętność.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Rodzina

Amaya AzconaRelacje między Red Madre, Caritas i parafiami są intensywne".

W swojej adhortacji programowej Evangelii gaudium (Radość Ewangelii), papież Franciszek wezwał do. "a nowy protagonizm każdego z ochrzczonych". (n. 120). Omnes rozmawiał z Amayą Azconą, dyrektorem generalnym Fundacja Sieć Matekktóry wyjaśnia współpracę między Caritas"Kościół, który się troszczy", oraz Red Madre, która pomaga kobietom w ciąży, zwłaszcza nieplanowanej.

Francisco Otamendi-22 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Podczas ostatniej podróży apostolskiej do Kanady papież Franciszek miał gesty i postawy, które nie pozostały niezauważone. Wśród nich m.in. gestyNa uwagę zasługują z pewnością: w dniu 26 lipca, w święto św. Joachima i św. Anny, przed celebracją Mszy św. w kościele św. EdmontonFranciszek mógł przejechać się po stadionie w popemobilu, a także pozdrowić i ucałować kilkoro dzieci na oczach ponad 50 tys. zgromadzonych. 

Problematyka rodziny i życia w społeczeństwie obywatelskim oraz życia Kościoła to sprawy, w których diecezje i parafie potrzebują ekspertów, jak zresztą w wielu sprawach. Mówimy o współodpowiedzialności świeckich, co widać w numerze specjalnym letniego "Omnes". 

Amaya Azcona od lat jest dyrektorem generalnym Fundacji Red Madre, podmiotu, który np. w samym 2020 roku objął opieką 49 535 kobiet w ciąży i nowych matek, czyli o 17 690 więcej niż w roku poprzednim, i który wskazuje w swoim Pamięć że 8 na 10 kobiet w ciąży z wątpliwościami, które połączyły się z Red Madre, kontynuowało ciążę, ponieważ otrzymały wsparcie, którego potrzebowały. 

Wsparcie w ciąży

Pytanie Omnesa do Amayi Azcony jest proste. Jak wygląda jego relacja z diecezjami i parafiami, jako podmiotu niewyznaniowego i nie należącego do organizacji kościelnej? A może w ogóle nie ma żadnej relacji?

"Odpowiadam ci, ponieważ jest to regularna działalność Red Madre" - odpowiada Amaya Azcona. "Red Madre" jest fundacją cywilno-prawną i bezwyznaniową. Ale ponieważ jesteśmy siecią, pracujemy w sieci z innymi organizacjami, obywatelskimi lub konfesyjnymi, publicznymi lub prywatnymi. Kościół katolicki jest ważną organizacją, z którą regularnie współpracujemy. Mamy wspaniałe relacje. Z jednej strony proboszcz, księża, mogą kierować do nas kobiety, które mają trudności z towarzyszeniem ciąży, które mają wątpliwości co do jej kontynuowania. W rzeczywistości kobiety w ciąży są regularnie kierowane do nas z parafii, abyśmy mogli im towarzyszyć". 

"Wiele kobiet, gdy już urodzą i mają bardziej ustabilizowaną karierę, kierujemy również do Cáritas, z którymi mamy bezpośrednie relacje praktycznie w całej Hiszpanii" - dodaje. "We wszystkich stowarzyszeniach Red Madre, czasami wysyłamy rodziny, aby dać im jedzenie, innym razem Cáritas de Vallecas proszą mnie o wózek dla bliźniaków. Od małego do dużego. Tak, zawsze z bardzo dobrym stosunkiem. To w odniesieniu do pomocy". 

"Trzeba też powiedzieć, że w niektórych miastach jesteśmy goszczeni w parafiach. Bo mieli więcej niż miejsca, bo jest przyjaźń między proboszczem a osobą, która założyła Red Madre. W Cáceres na przykład jesteśmy w parafii, a czasami Kościół katolicki daje nam lokal, abyśmy mogli realizować naszą misję - relacjonuje Amaya Azcona.

Obrona macierzyństwa, obrona życia

Dyrektor generalny Fundacji Red Madre odnosi się teraz do aspektów szkoleniowych, w takich dziedzinach jak zapobieganie aborcji, edukacja afektywno-seksualna itp. oraz do swojej misji. "Często zdarza się, że zarówno rzecznicy stowarzyszeń, jak i ja konkretnie, jesteśmy zapraszani do prowadzenia szkoleń. Zarówno w uczelniach katolickich, jak i cywilnych, a także w parafiach. Na przykład CEU zaprasza nas regularnie, a ja osobiście dawałem swoje świadectwo na kongresach dotyczących katolików i życia publicznego. W roku, który poświęcili życiu, prowadziliśmy warsztaty z Red Madre, ponieważ są oni zainteresowani naszą misją obrony macierzyństwa i życia docierającego do ich ludu. Istnieje ważny związek z ACdP".

"A potem w parafiach jest to bardzo normalne, że tam chodzimy. Ostatni był w parafii w Maladze, na temat tego, jak radzić sobie z wiadomością o nieplanowanej ciąży, jak pomóc tej kobiecie, która przeżywa skomplikowaną sytuację. Katolik nie może ani ignorować, ani milczeć.", Amaya Azcona zaznacza. 

"Mówimy z naszego przesłania, powiedzmy bezwyznaniowego, ale które jest całkowicie wplecione w to, czego broni Kościół: życie ludzkie w łonie matki, od zapłodnienia do naturalnej śmierci", wyjaśnia szefowa Fundación Red Madre.

Zapobieganie i towarzyszenie po aborcji

"Używamy argumentów z rozumu, z biologii, z socjologii, z ekonomii, które również pomagają katolikom w ich przygotowaniu. To bardzo normalne, że przemawiam na Uniwersytecie Navarry i innych. Na przykład na Katolickim Uniwersytecie w Avila zrobili mnie doradcą katedry Santa Teresa dla kobiet, wraz z innymi osobami. Często zdarza się też, że zapraszają Benigno Blanco, promotora Red Madre, mnie samego itd. na bardzo konkretne szkolenie dotyczące obrony kobiet jako matek, nie tylko w życiu prywatnym, ale i publicznym, bo macierzyństwo jest dobrem publicznym".

"Z drugiej strony - dodaje Amaya Azcona - proszą mnie o wiele szkoleń na temat konsekwencji aborcji, jak jej zapobiegać i jak towarzyszyć kobietom, które dokonały aborcji. Kościół ma programy towarzyszenia poaborcyjnego i czasami zapraszają mnie do prowadzenia części szkoleniowej, może bardziej towarzyszenia psychologicznego w okresie poaborcyjnym".

"Na przykład katolicy nie mogą ignorować sytuacji nieplanowanej ciąży" - wyjaśnia. "Musimy pomóc tej kobiecie, albo temu mężczyźnie, który powiedział, że zaszedł w ciążę ze swoją dziewczyną. W Hiszpanii liczba aborcji w surowych liczbach spada [w 2020 r. liczba aborcji wynosiła 88 000, wg. źródła oficjalny], ponieważ jest mniej kobiet w wieku rozrodczym, ale wzrasta w proporcji do kobiet w ciąży.

Diagnostyka prenatalna

Z Amayą Azconą rozmawialiśmy też o diagnozach prenatalnych, na przykład o wadach rozwojowych, z których mniej więcej połowa rodziców się wycofuje i abortuje. "Tragedia, mówi ekspert. Ale zostawimy ten temat na inny czas, bo miejsce jest ograniczone.

Chce tylko przypomnieć, że Red Madre opiera się także na instytucjach religijnych, które mają domy lub mieszkania dla kobiet w ciąży lub matek, które niedawno urodziły.

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

Papież po raz pierwszy mówi o Nikaragui

Javier García Herrería-21 sierpnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

Po aresztowaniu w ubiegły piątek nikaraguańskiego biskupa Rolando Álvareza wiele było oczekiwań, czy papież Franciszek w swoim przemówieniu na Anioł Pański odniesie się do sytuacji Kościoła w tym kraju. Do tej pory Ojciec Święty zachowywał zaskakujące milczenie. Jak to zwykle bywa w tego typu sytuacjach,. Dyplomacja watykańska często działa dyskretnieSpołeczeństwo tego nie dostrzega.

Jego słowa na temat amerykańskiego kraju brzmiały: "Z niepokojem i bólem śledzę sytuację w Nikaragui, która dotyczy osób i instytucji. Chciałbym wyrazić swoje przekonanie i nadzieję, że dzięki otwartemu i szczeremu dialogowi możemy jeszcze znaleźć podstawy do pokojowego współistnienia".

Komentarz do Ewangelii

W niedzielnym fragmencie Ewangelii pewien człowiek pyta Jezusa: "Czy mało jest tych, którzy są zbawieni?" A Pan odpowiada: "Starajcie się wejść przez ciasną bramę" (Łk 13, 24). "Wąska brama to obraz, który może nas przerażać - mówił papież Franciszek - tak jakby zbawienie było przeznaczone tylko dla wybranych lub doskonałych. Ale to przeczy temu, czego Jezus nauczał nas przy wielu okazjach; w rzeczywistości, nieco dalej, On potwierdza: "Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu, z Północy i Południa, aby zająć miejsce na uczcie Królestwa Bożego" (w. 29). Dlatego te drzwi są
ale to jest otwarte dla wszystkich!"

Papież wyjaśnił, czym są te wąskie drzwi: "Aby wejść w życie Boga, w zbawienie, trzeba przez Niego przejść, przyjąć Go i Jego Słowo (...). Oznacza to, że miarą jest Jezus i Jego Ewangelia: nie to, co myślimy.
ale to, co On mówi do nas. Jest to więc wąska brama, nie dlatego, że jest przeznaczona tylko dla nielicznych, ale dlatego, że przynależność do Jezusa oznacza pójście za Nim, zaangażowanie swojego życia w miłość, służbę i dar z siebie, tak jak uczynił to On, który przeszedł przez wąskie drzwi krzyża. Wejście w projekt życia, który proponuje nam Bóg, oznacza ograniczenie przestrzeni egoizmu, zmniejszenie arogancji egoizmu, zmniejszenie arogancji egoizmu, zmniejszenie arogancji egoizmu.
samowystarczalność, obniżenie wyżyn pychy i arogancji, pokonanie lenistwa, by podjąć ryzyko miłości, nawet gdy oznacza to krzyż.

Ojciec Święty zaprosił wiernych, aby pomyśleli o miłosnych gestach tak wielu przebaczających ludzi. Możemy na przykład pomyśleć o "rodzicach, którzy poświęcają się swoim dzieciom, ponosząc wyrzeczenia i rezygnując z czasu dla siebie; o tych, którzy troszczą się o innych, a nie tylko o własne interesy; o tych, którzy poświęcają się służbie osobom starszym, najuboższym i najsłabszym; o tych, którzy nie ustają w ciężkiej pracy, znosząc trudności, a może nawet niezrozumienie; o tych, którzy cierpią z powodu swojej wiary; o tych, którzy są pośród cierpienia i cierpienia innych"; tym, którzy nadal ciężko pracują, znosząc trudności i być może nieporozumienia; tym, którzy cierpią za wiarę, ale nadal się modlą i kochają; tym, którzy zamiast kierować się instynktem, odpowiadają na zło dobrem, znajdują siłę, by przebaczyć i odwagę, by zacząć od nowa. To tylko kilka przykładów ludzi, którzy wybierają nie szerokie drzwi swojej wygody, ale wąskie drzwi Jezusa, życia ofiarowanego w miłości. Bracia i siostry, po której stronie chcemy być? Czy wolimy łatwą drogę myślenia wyłącznie o sobie, czy wąskie drzwi Ewangelii, które stawiają nasze życie w kryzysie?
Ale czy czyni nas zdolnymi do przyjęcia prawdziwego życia, które pochodzi od Boga? Po czyjej stronie jesteśmy?".

Ewangelizacja

Joga, mindfulness i modlitwa chrześcijańska

Termin "medytacja" jest obecnie używany w odniesieniu do wielu różnych praktyk, takich jak joga czy mindfulness. Niektórzy szukają relaksu pośród intensywnego życia, ale też czegoś więcej. Jak to poszukiwanie relaksu ma się do modlitwy chrześcijańskiej?

Wenceslao Vial-21 sierpnia 2022-Czas czytania: 12 minuty

"Jeśli chcesz odnieść sukces w pracy, musisz najpierw zarządzać sobą. Wymaga to wewnętrznej doskonałości lub duchowości". A to oznacza między innymi pogodne życie, z mniejszą ilością stresu.

Zgadzamy się, ale zastanawiamy się: kto tak powiedział? Czym jest i jak osiągnąć tę wewnętrzną doskonałość w duszącej codziennej pracy? Jak pogodzić ją z rodziną: małymi dziećmi i rodzicami, którzy również potrzebują opieki? Z zawodowymi tęsknotami i pragnieniami zmieniania świata? Z brakiem czasu, konkurencyjnością otoczenia i licznymi zobowiązaniami?

Nie myśląc zbyt wiele, bo nie ma czasu, chcemy zostawić teoretyczne zarządzanie sobą i duchowością tym, którzy oddzielają się od świata. To, czego pragniemy, to natychmiastowe rozwiązania, sukces, wpływy, władza, pieniądze, konkretne dobra... Ale tęsknimy też za odpoczynkiem, spokojem, pogodą ducha i relaksem.

Świat biznesu udowodnił, że połączenie pogodnego i relaksującego życia z sukcesem i dobrym biznesem jest nie tylko możliwe, ale że jest to najlepsza droga do jego osiągnięcia. Największe firmy oferują strefy relaksu dla swoich pracowników, kursy jogi, mindfulness i inne zajęcia.
aby zmniejszyć stres. Wszystko to prowadzi do lepszego zdrowia jednostki, rodziny i społeczeństwa.

Od tradycyjnych form wypoczynku do medytacji

Istnieje wiele form odpoczynku i relaksu. Czytanie książki, która jest nie tylko ciekawa, ale i zabawna, spokojna refleksja nad tym, co się przeczytało..., spacer kontemplujący przyrodę, podziwianie dzieł sztuki, utworu muzycznego czy obrazu, turystyka otwierająca na różne kultury. I oczywiście poświęcenie dla rodziny, rozmowy z przyjaciółmi, co ułatwia wykorzystanie weekendów na dotlenienie umysłu i ciała.

Dobroczynne działanie sportu i ćwiczeń jest dobrze znane, zwłaszcza gdy są one wykonywane w spokojny sposób. Mniej modne są dziś bardziej wystrzałowe metody wypoczynku, takie jak mozolne i intensywne uprawianie sportu w krótkich półdniowych przerwach, które kiedyś były ideałem każdego "yuppie" (skrót od young urban professional).

Rozciąganie mięśni i delikatne ich mobilizowanie w każdym wieku jest zdrowe, zapobiega ryzyku kontuzji, zmniejsza ból stawów i pomaga odzyskać energię, zwinność i siłę. Zmniejsza stres i niepokój, poprawia nastrój, jakość snu i odporność.

Czasami ćwiczenie przybiera eleganckie lub poetyckie formy ciała. Na przykład w tai chi, zaadaptowanym z chińskich sztuk walki, które można zobaczyć w parkach na całym świecie, od Tokio po Rzym: grupy ludzi, w chórze lub w izolacji, płynnie wdrażają skoordynowane ruchy w doskonałej synchronizacji. Nawet bardzo starzy ludzie zauważają korzyści płynące z tych praktyk, w postaci lepszej jakości życia, a nawet zmniejszonego ryzyka upadków i złamań.

Te fakty przypominają nam, że jesteśmy ciałem i duszą, materią i duchem. Liczne praktyki, starożytne i najnowsze, uwzględniają tę rzeczywistość i starają się zaspokoić zarówno potrzeby materialne, jak i duchowe. Najbardziej rozpowszechnione są formy medytacji, które łączą introspekcję z ruchem ciała i rytmem oddychania.

Klasyczna medytacja polegała na zastanawianiu się nad sensem życia, wchodzeniu w relację z sacrum i być może zwracaniu się do stwórcy lub boskości. Dziś jest praktykowana przez wiele osób w celu zmniejszenia codziennego stresu, poszukiwania wewnętrznego i zewnętrznego spokoju w płynnej wymianie. Często zapomina się o tym, co święte. W praktyce chodzi o to, by skupić się na pogodnym punkcie umysłu i ciała, i by ta uwaga jakoś zniwelowała dręczące myśli.

Ta pauza w procesach mentalnych, z sacrum lub bez, działa jak emocjonalny "reset". Po kilku chwilach fizycznego i psychicznego odprężenia można zobaczyć to, co wcześniej było stresujące w nowym świetle. Zmieniają się sposoby radzenia sobie ze stresem, wzrasta wyobraźnia i kreatywność. Na stronie
W pewnym sensie zresetowany umysł ustępuje miejsca "flow", czyli pozytywnemu i świetlistemu przepływowi, który poprawia cierpliwość i tolerancję.

Różnorodne praktyki... i ich mnożenie

Wiele rodzajów praktyk zawiera lub jest rodzajem medytacji. Stan refleksyjnego spokoju może być promowany przez obrazy wizualne, powtarzające się dźwięki, zapachy, tekstury, kapanie olejów na skórę w Ajurwedzie, recytacja mantry lub słowa, które zajmują umysł i odpędzają inne myśli, medytacja transcendentalna, która dąży do rozluźnienia ciała, mindfulness, joga....

Każdy styl medytacyjny wymaga treningu, aby skupić uwagę i pomóc uwolnić umysł od negatywnych emocji: strachu, wstydu, złości, smutku, napięcia. Wszystkie formy kładą nacisk na zrelaksowany, głęboki i równomierny oddech, wykorzystując przeponę do osiągnięcia większej ekspansji płuc.

Zazwyczaj wykonuje się je w wygodnej pozycji i postawie, która nie zakłóca przepływu myśli, oraz w cichym miejscu z niewielką ilością rozpraszaczy, w tym telefonów komórkowych. Ale można się skupić i spokojnie odetchnąć podczas spaceru, w poczekalni u dentysty, czy przed egzaminem lub publicznym wystąpieniem. Po opanowaniu tej techniki korzyści fizjologiczne są oczywiste: oddychanie przeponowe, podobnie jak różne ćwiczenia relaksacyjne mięśni głębokich, obniża tętno i ciśnienie krwi.

Od lat 80. XX wieku praktyki medytacyjne mnożą się i stają się częścią szkolnych i firmowych rutyn, klubów sportowych i protokołów medycznych.

Znana książka samopomocowa Stephena Coveya pt.Siedem nawyków ludzi wysoce skutecznych"(1989) przywiązuje dużą wagę do siódmego nawyku - "ostrzenia piły". Kto ścina drzewa, powie na obrazowym przykładzie, musi od czasu do czasu zatrzymać się i naprawić swoje narzędzie; inaczej spowolni swoją pracę, aż do całkowitego zniszczenia narzędzia.

Ci, którzy pracują i chcą osiągać dobre wyniki, muszą nauczyć się odpoczywać, relaksować się, dbać o swoje zdrowie duchowe i fizyczne - ciało jako instrument - poświęcać czas na naukę, przebywanie z innymi, medytację.

W kręgach religijnych, gdzie nie należy zaniedbywać poszukiwania sacrum, rośnie też zainteresowanie wschodnimi formami medytacji. Ogłoszenia o specjalistycznych kursach można znaleźć w reklamach uczelni, w foyer szpitala, w autobusie czy w miejscach kultu.

Przyjrzymy się dwóm najbardziej rozpowszechnionym na Zachodzie formom medytacji - jodze i mindfulnessNastępnie komentowana jest chrześcijańska modlitwa lub medytacja.

Joga ze swoją ciszą i rezygnacją

Joga to słowo pochodzące z sanskrytu. Istnieją ślady jego stosowania od około 3000 lat przed Chrystusem. Podstawą religijną jest hinduizm i odpowiada jednej z jego sześciu doktryn. Podobnie jak inne formy medytacji, jest ona przedstawiana jako metoda osiągnięcia równowagi i odłożenia cierpienia na bok. Ma też cel moralny, tzw. karma joga, czyli samorealizację.

Zgodnie z doktryną jogi człowiek jest duszą zamkniętą w ciele, które ma cztery części: ciało fizyczne, umysł, inteligencję i fałszywe ego. W religii hinduistycznej joga jest duchową ścieżką umożliwiającą doświadczenie kontaktu z boskością: integrację indywidualnej duszy z Bogiem (czyli z "brahmanem") lub jej bóstwem (które jest "awatarem") oraz wyzwolenie z materialnej niewoli.

Joga przedstawia osiem kroków samorealizacji, która opiera się na trzech podstawach: stłumieniu modyfikacji umysłu, z wyciszeniem; nie-przywiązaniu, czyli nie-ego lub nieważności; porzuceniu, aby osiągnąć "samadhi", które jest pełną samorealizacją, wewnętrznym przebudzeniem, duchową siłą i łącznością z boskością.

Jako forma medytacji, wykorzystuje różne postawy (tzw. asana joga) do działania na ciało i umysł. Wzdłuż kręgosłupa występowałby specjalny rezonans z różnych punktów energetycznych organizmu. W sklepach sportowych na całym świecie można znaleźć setki produktów we wszystkich kolorach dostępnych do jogi. Najważniejsze, aby mieć matę i poduszkę, które nazywają się "sabuton" i "zufu".

Kluczami do praktyki jogi są: powolność ruchu, powolny, świadomy i ukierunkowany oddech oraz uwaga umysłowa w stanie receptywności na to, co się dzieje. Postawom może towarzyszyć powtarzanie mantry, aby skupić się na regularnym i powolnym wdechu i wydechu.

Promotorzy twierdzą, że ma ona liczne pozytywne efekty dla organizmu, przede wszystkim redukcję stresu oraz zwiększenie koncentracji i jasności umysłu. W ciele na przykład ćwiczenia jogi poprawiają elastyczność, koordynację i wytrzymałość.

Wiele osób praktykuje jogę dla jej psychofizycznych korzyści, z odrzuceniem lub obojętnością na religijne tło. W szkołach dla dzieci indyjskich jest to dyscyplina obowiązkowa. Są też tacy, którzy zwracają się ku jodze jako bramie do dalszych doświadczeń religijnych ze Wschodu i często nie jest łatwo oderwać się od ram doktrynalnych, które leżą u jej podstaw.

Od buddyjskiej sati do mindfulness

Mindfulness to nowsze zjawisko, biorące z jogi postawy medytacyjne. Jest to współczesne angielskie tłumaczenie buddyjskiego terminu "sati", który jest uważany za rodzaj medytacji.

Mindfulness jest opisany w zbiorze pism buddyjskich, skompilowanych wraz z komentarzami w V wieku, w "Digha nikaya" (DN 22). Tam jest to stwierdzone jako modlitwa: "Ścieżka z jednym celem, o mnisi, pochodzi z czterech filarów, aby osiągnąć oczyszczenie, pokonać płacz i lament, odwrócić się od bólu i cierpienia: obserwacja ciała, obserwacja doznań, obserwacja umysłu, obserwacja elementów". Digha nikaya opisuje również, jak wykonuje się medytację mindfulness: skrzyżowane nogi i uważność, koncentracja na wdechu i wydechu, doświadczanie ciała.

Według propagatorów mindfulness, jej praktyka zwiększa koncentrację umysłową ("samatha" czyli medytacja, w której uzyskuje się spokój poprzez skupienie na oddechu lub recytację mantry); wyostrza również wewnętrzne widzenie ("vipassana" czyli medytacja podporządkowana "sati"): w tym celu należy skupić się lub zafiksować na tej samej koncentracji.

Głównymi popularyzatorami mindfulness na Zachodzie są wietnamski mnich buddyjski Thích Nhât Hanh (ur. 1926) i jego amerykański uczeń z tradycji hebrajskiej, biolog John Kabat-Zinn (ur. 1944). Przedstawiano ją jako istotę buddyzmu.

Thích Nhât Hanh podaje przykład, czym może być mindfulness: "Kiedy zmywasz naczynia, mycie naczyń powinno być najważniejszą rzeczą w twoim życiu, niezależnie od tego, czy pijesz herbatę, czy jesteś w łazience...". Dodaje: "Życie w chwili obecnej jest cudem.

Pytanie wyrażające, czym może być ta mindfulness, brzmiałoby: twoje ciało jest obecne, a twój umysł też tu jest? Definicja mindfulness została rozszerzona jako całkowita uwaga w chwili obecnej, "szczególna uwaga na teraźniejszość, z postawą akceptacji".

Podkreśla się koncentrację na własnym oddechu i myślach, w sposób nieosądzający i nierefleksyjny. Sati", jak mówią, nie dąży do wyeliminowania myśli czy uczuć, ale do tego, by się z nimi nie utożsamiać. Chodzi o to, by rozpatrywać je w sposób bezosobowy, by nie pozwolić, by ciągnęły nas w dół.

Propagatorzy twierdzą, że jest to stan umysłu, który każdy może osiągnąć, podobnie jak koncentracja, uważność czy mindfulness. Koncentracja na ciele, myślach i uczuciach pozwala dostrzec prawdziwą naturę nienawiści, chciwości, cierpienia i urazy, zdystansować się od nich i osiągnąć nirwanę. Poprzez koncentrację, powiedzą, opróżniasz się i cierpienie znika: "sati" odrywa się od fałszywego "ja" ("anatta") i osiąga szczyt buddyjskiej etyki, którym jest współczucie ("karuna"), oderwanie się od egoizmu, zjednoczenie się z wszechświatem i miłosna troska o uniwersalność.

Mindfulness ma swoje kulturowe przejawy, takie jak ceremonia picia herbaty w Japonii, w której docenia się społeczny moment spotkania z drugim człowiekiem, wyjątkowy i niepowtarzalny, dzieląc się napojem i przestrzenią relaksu we własnym domu.

Rozszerzanie mindfulness

Na Zachodzie podkreślano, że jest to umiejętność bez podtekstów religijnych. Została wprowadzona do medycyny jako technika redukcji stresu oparta na uważności: Mindfulness-Based Stress Reduction (MBSR). Stosuje się go w przypadku depresji, lęków, zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych i innych patologii. Podobnie jak w przypadku innych form medytacji stosowanych w medycynie, opisywano niekorzystne efekty, wynikające z nadmiernej koncentracji na własnych myślach. Hiperrefleksja może akcentować pewne zaburzenia psychiczne.

Mindfulness jest oferowany dla dzieci i dorosłych. Stosuje się ją w uzależnieniach, dla lepszej sprawności seksualnej, w ciąży i przed porodem, w wypaleniu zawodowym, w biznesie i w życiu codziennym... Istnieją cyfrowe aplikacje, które poruszają miliony, związane z uniwersytetami i firmami, np. Harvard i
Google, żeby wymienić tylko kilka.

Stała się ona produktem konsumpcyjnym, który czasem przedstawiany jest jako nieomylny w niesieniu pokoju. Dlatego niektórzy ironicznie określają ją jako "McMindfulness". Podobnie jak joga, nie zawsze łatwo jest oderwać ją od jej religijnego podłoża.

Większość akademii jogi i mindfulness podkreśla, że nie są religią, ale dyscypliną, która stara się połączyć harmonię ducha i ciała oraz relaks. Jednak w wielu książkach i na siłowniach tłumaczy się koncepcje z hinduizmu czy buddyzmu. Czasami takie perspektywy widzą krzyż Chrystusa jako zwykły masochizm.

Wzrost praktyk medytacyjnych, mniej lub bardziej związanych z koncepcjami religijnymi, manifestuje pragnienie duchowości. Mogą one przyczynić się do zaradzenia rozproszeniu, nadać znaczenie i przestrzeń ciału i jego
energie, i pomagają kontrolować i rozszerzać wewnętrzne "ja".

Jak modlitwa chrześcijańska sytuuje się w obliczu zapotrzebowania na pokój i całość, na duchowość?

Modlitwa chrześcijańska jako forma medytacji

Modlitwa, występująca w wielu religiach, jest najbardziej rozpowszechnioną metodą medytacji. Jego korzyści zdrowotne zostały udowodnione w licznych badaniach klinicznych. Formy są różnorodne, od powtarzania słów, czasem jako mantry, po ciche zjednoczenie lub dialog z wyższą istotą.

Modlitwa chrześcijańska potwierdza, że rozmawia się z osobowym Bogiem, który słucha i kocha człowieka. Symbolika psychofizyczna ciała, choć mniej obecna niż w innych religiach, nie jest wykluczona i oczywiście wskazana jest modlitwa ze spokojem i relaksem. "Modlitwa angażuje całą osobę": to m.in.
modli się całą istotą, która obejmuje ciało i serce lub świat afektywny.

W pewien sposób medytacja, nawet bez odwoływania się do sacrum, sprawia, że człowiek nie czuje się centrum wszechświata, ale jego częścią, co przeciwdziała egocentrycznej tendencji człowieka. Nauki chrześcijańskie wnoszą do tego aspektu więcej jasności. Celem nie jest obserwacja siebie czy samotne osiągnięcie równowagi, ale miłość do innych, co wymaga wysiłku i pewnego napięcia.

Zwrócenie się do Boga, odczucie Jego obecności w ciszy serca, pobudza nas do wyjścia z siebie. Odkrycie, że istnieje Bóg, który nas widzi, słyszy i kocha jest dobrym sposobem na skupienie świadomości na tym, co ważne. Można to uczynić poprzez chwile pokoju w każdej praktyce pobożności, zwłaszcza w następujących momentach
modlitwa, która przenika myśl i działanie.

Jest to dobry sposób na zmniejszenie zmartwień i negatywnych myśli o sobie i innych, a także na odkrycie nowego sensu życia. Stopniowo ci, którzy się modlą, dochodzą do interioryzacji Chrystusa, w "intymnej relacji przyjaźni", w modlitwie skupienia i pokoju, jak pisała św. Teresa.
Jezus był jednym z nas, z naszymi uczuciami, działaniami, pragnieniami i myślami. Chodzi o obserwację i naśladowanie Jego spojrzenia, Jego oblicza i Jego serca; a wszystko z bezpośrednią pomocą samego Boga: Ducha Świętego, który oświeca i daje odpoczynek tym, którzy się do Niego zwracają.

Modlitwa chrześcijańska, która daleka od lekceważenia sacrum, jest dialogiem z Bogiem, jest źródłem optymizmu i redukuje stres w sposób głębszy i trwalszy niż medytacyjny relaks wschodnich fundacji. Puszcza się w niepamięć przeszłość, uświadamiając sobie swoje błędy. Stawia czoła teraźniejszości, dążąc do poprawy; i z nadzieją patrzy w przyszłość, pragnąc lepszego świata dla wszystkich.

Zapraszając do śpiewu "słońce, księżyc i najmniejsze zwierzęta", uczymy się dzielić ziemię z mężczyznami i kobietami z różnych środowisk, z rybami, ptakami, roślinami..., wyrzekamy się "przekształcania rzeczywistości w zwykły przedmiot użycia i dominacji"; uznajemy "naturę za wspaniałą".
książka", jak napisał papież Franciszek w Laudato si'.

Wielu świętych podkreśla modlitwę połączoną z pokojem. Kończę tekstem św. Bazylego, który dobrze podsumowuje pełną świadomość, medytację czy mindfulness chrześcijanina: "To piękna modlitwa sprawia, że Bóg jest bardziej obecny w duszy [...]. Na tym właśnie polega obecność Boga: mieć Boga w sobie.
siebie, wzmocnione przez pamięć [...].

Stajemy się świątynią Boga: gdy ciągłości pamięci nie przerywają troski ziemskie, gdy umysł nie jest niepokojony przez przelotne uczucia, gdy ten, kto kocha Pana, odrywa się od wszystkiego i znajduje schronienie w samym Bogu, gdy odrzuca wszystko, co nakłania do zła, a życie spędza na spełnianiu cnotliwych czynów".

Kontemplacja krzyża i zmartwychwstania Chrystusa, Jego najświętszego człowieczeństwa, które przepełnione miłością do Ojca współczuje wszystkim aż do oddania za nas życia, wprowadza nas w tajemnicę Bożej miłości. Ta kontemplacja pomaga zakorzenić nasze boskie synostwo w głębi naszego ducha, prowadzonego przez Ducha Świętego, i prowadzi nas do wołania "Ojcze!" we wszystkich okolicznościach życia: w obliczu dobra i zła, w obliczu tego, co oznacza wyjście z siebie i ofiarne oddanie się innym.

Pokój wewnętrzny jest właściwy tym, którzy naprawdę wiedzą, że są dziećmi Bożymi, a prawda ta umacnia się i jest przeżywana, jeśli, ulegając Duchowi Świętemu, jesteśmy kobietami i mężczyznami modlitwy, kontemplacyjnymi w środku naszej egzystencji.

Modlitwa i nasze spokojne działania generują uczucia pokoju i dobrego samopoczucia. Jakże przydatna jest cytowana na początku rada, by zarządzać sobą i dbać o wewnętrzną doskonałość czy duchowość. Pochodzi od jednego z największych indyjskich przedsiębiorców, Grandhi M.R., urodzonego w małej i biednej wiosce.
Andhra Pradesh.


Różnice między poszczególnymi praktykami

Odpoczynek

Tradycyjny relaks: czytanie, spacery, przyroda, zwiedzanie...

➔ Inne praktyki:

  • Nie odkładaj na bok poszukiwania sacrum.
  • Techniki oparte na relaksacyjnym oddychaniu.

Joga

Podstawy religijne w hinduizmie. Człowiek jako dusza zamknięta w ciele.

➔ Poszukiwany:

  • Osiągnij równowagę i pozwól odejść materialnym przywiązaniom.
  • Cel moralny: samorealizacja.

Techniki: postawy, mindfulness, oddychanie, powtarzanie mantry.

Nie jest łatwo oderwać ją od jej religijnego i doktrynalnego tła.

Mindfulness

➔ Podstawy religijne w buddyzmie.

➔ Poszukiwany:

  • Zwróć uwagę na obecną chwilę.
  • Rozważaj myśli i doznania bezosobowo, bez identyfikowania się z nimi.
  • Osiągnięcie nirwany i połączenie z wszechświatem.

Narzędzie medyczne, ale także produkt konsumencki.

Może pozostać powiązana z aspektami hinduizmu lub buddyzmu.

Modlitwa chrześcijańska

Mówimy do osobowego Boga, który słucha i kocha człowieka.

Obejmuje ona całą osobę, w tym ciało i świat afektywny.

➔ Stymuluje do wyjścia z siebie:

  • Pomaga skupić świadomość na tym, co ważne.
  • Prowadzi do relacji przyjaźni z Bogiem i do miłości wobec innych.

Jest to źródło optymizmu. Redukuje stres w sposób bardziej dogłębny niż medytacyjna relaksacja oparta na orientalnych podstawach.

AutorWenceslao Vial

Lekarz i ksiądz.

Watykan

Czym jest konsystorz kardynałów?

Na 29 i 30 sierpnia papież Franciszek zwołał konsystorz kardynałów, aby omówić nową konstytucję Stolicy Apostolskiej, "Predykat Evangelium". W tych wierszach wyjaśniamy, czym jest konsystorz i jakie jest jego znaczenie.

Alejandro Vázquez-Dodero-20 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ojciec Święty zwołał konsystorz. Odbędzie się on w dniach 29 i 30 sierpnia. Dzień wcześniej mianuje 21 nowych kardynałów, a potem będą oni pracować nad ciekawym dokumentem: konstytucją apostolską. Predykat Evangelium -o Kurii Rzymskiej i jej służbie Kościołowi opublikowane w dniu 19 marca

Wśród nowych kardynałów jest trzech szefów dykasterii Kurii: Kongregacji Kultu Bożego, Kongregacji ds. Duchowieństwa, Papieskiej Komisji ds. Państwa Watykańskiego. Governatorato. Spośród nowych kardynałów - jak nazywa się ich także ze względu na kolor ubioru - 16 to elektorzy, czyli osoby poniżej 80. roku życia, które mogłyby zostać wybrane na papieża rzymskiego w konklawe.

Co to jest kardynał i Kolegium Kardynalskie? 

Kardynał jest najwyższą po papieżu godnością kościelną. Nazywa się go "księciem" Kościoła. Kilku kardynałów służy w urzędach Kurii - dykasteriach - do administrowania sprawami Stolicy Apostolskiej. 

Są oni mianowani przez papieża spośród tych, którzy spełniają szereg wymogów. Obecnie, aby zostać mianowanym kardynałem, trzeba przyjąć święcenia kapłańskie, być wybitnym w doktrynie, dobrych obyczajach, pobożności i roztropności. Zazwyczaj kandydat musi być biskupem, ale papież może odstąpić od tego warunku.

Wszyscy kardynałowie tworzą Kolegium Kardynalskie. Ciało to ma podwójną funkcję wybierania Papieża Rzymskiego i doradzania mu w sprawie rządu Kościoła lub w każdej innej sprawie, którą Papież uzna za stosowną.

Obecnie Kolegium Kardynalskie składa się z 208 kardynałów, z których 117 jest elektorami nowego papieża. Po kolejnym konsystorzu będzie 229 kardynałów, a łączna liczba elektorów wyniesie 132.

Kim są członkowie rady i jaka jest ich rola? 

Kardynałowie, jak powiedzieliśmy, stanowią część hierarchicznej organizacji Kościoła dla jego rządu, a czynią to indywidualnie lub - gdy działają jako kolegium kardynałów - jako kolektyw. Konsystorz polega na formalnym posiedzeniu kolegium kardynałów. Stanowi on najwyższy organ najwyższego i powszechnego rządu Kościoła.

Jego pochodzenie jest ściśle związane z historią rzymskiego prezbiteratu czyli ciała duchownego Rzymu. W starożytnym prezbiteracie rzymskim byli diakoni, którzy zajmowali się doczesnymi sprawami Kościoła w poszczególnych regionach Rzymu; kapłani, którzy stali na czele głównych kościołów miasta; oraz biskupi diecezji sąsiadujących z Rzymem. 

Obecni kardynałowie zastąpili członków dawnego prezbiteratu nie tylko w urzędach właściwych dla tych trzech stopni - biskupów, księży i diakonów - ale przede wszystkim w pomaganiu papieżowi w administrowaniu sprawami rządu Kościoła.

Jakie są rodzaje rad?

Istnieją trzy rodzaje konsystorzy: zwyczajny, nadzwyczajny i półprywatny.

Zwyczajny lub tajny jest tak nazywany, ponieważ nikt poza papieżem i kardynałami nie może być obecny przy jego obradach. Jest ona zwoływana dla konsultacji kardynałów obecnych w Świętym Mieście - Rzymie - w pewnych poważnych kwestiach lub dla wykonania pewnych aktów o najwyższej powadze. 

Zebranie nadzwyczajne zwołuje się, gdy szczególne potrzeby Kościoła lub powaga spraw, które mają być przedmiotem obrad, czynią to celowym. Jest ono publiczne w tym sensie, że mogą być na nie zaproszone osoby spoza Kolegium Kardynalskiego. Tak jest w przypadku nominacji nowych kardynałów, jak w sierpniu tego roku.

I wreszcie półpubliczny, zwany tak dlatego, że oprócz kardynałów należą do niego niektórzy biskupi, ci, którzy zamieszkują w promieniu stu mil od Rzymu. Ponadto zaproszeni są inni biskupi Włoch, a także ci, którzy w tym czasie przejeżdżają przez Święte Miasto.

Jak wygląda obrzęd kreacji kardynała?

Jeśli chodzi o obrzęd czy celebrację konsystorza, to zwykle rozpoczyna się on krótką liturgią słowa, homilią Ojca Świętego i rozwinięciem sprawy, która ma być rozpatrywana. W przypadku konsystorzy do mianowania nowych kardynałów następuje wyznanie wiary i przysięga, nałożenie pierścienia kardynalskiego i nadanie odpowiedniego tytułu, nałożenie biretu oraz wymiana znaków pokoju z papieżem i między nowymi kardynałami. Wieczorem, w dniu uroczystości, odbywa się przyjęcie, na którym witani są kardynałowie, a następnego dnia papież rzymski koncelebruje z nimi Mszę św. w podziękowaniu i w modlitwie za ich nowe obowiązki.

Na zakończenie tej krótkiej ekspozycji należy uświadomić wiernym imperatywną potrzebę modlitwy za to narzędzie władzy, ponieważ konsystorz stanowi dla Ojca Świętego najbliższą współpracę w rządzeniu Kościołem.

Czytania niedzielne

"Wąskie drzwi i zamknięte drzwi". 21. niedziela czasu zwykłego (c)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 21 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-19 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na końcu księgi Izajasza znajduje się mocne przesłanie o uniwersalizmie zbawienia. Bóg gromadzi "narody z każdego języka; przyjdą, aby zobaczyć moją chwałę". Po powrocie z wygnania lud jest przytłoczony wieloma trudnościami, a prorok wspiera go wizjami przyszłości pełnej nadziei: Boże zbawienie przyjdzie, poprzez Izrael, do wielu innych ludów. "Dam im znak, a spośród nich poślę rozbitków do narodów: do Tarszisz, Libii i Lidii (łuczników), do Tombalu i Grecji, do odległych wybrzeży, które nigdy nie słyszały mojej sławy ani nie widziały mojej chwały. Oni ogłoszą moją chwałę narodom". Być może Tarshish znaczy Hiszpania, i Tubal znaczy Cilicia. Ale mają na myśli wszystkie ludy, które wraz z dziećmi Izraela pójdą do Jerozolimy.

Sam Jezus udaje się do Jerozolimy. Pewien człowiek zadał mu pytanie częste w debatach wśród rabinów: ilu będzie zbawionych? Jedni myśleli: wszyscy Żydzi; inni mówili: tylko niektórzy. Jezus nie wchodzi w kwestię liczbową, ale podnosi ton na jakość zaangażowania. Czyni to za pomocą dwóch obrazów bramy: bramy wąskiej i bramy, którą pan zamknął, w przypowieści, której tłem jest zaproszenie na ucztę: "Pan wszechświata przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z bogatych smakołyków" (Iz 25, 6). Grecki czasownik użyty przez Jezusa to sport: "rywalizować", aby wejść przez wąską bramę. Ufortyfikowane miasta miały szeroką bramę, przez którą można było wjechać "na koniach, w rydwanach, w siodłach, na mułach, na dromaderach", oraz wąską bramę, przez którą mogła wejść tylko jedna osoba naraz, z której korzystano, gdy szeroka brama była już zamknięta. Aby wejść przez wąską bramę trzeba było być pozbawionym nieporęcznego bagażu. Może to oznaczać, że zbawienie przychodzi do każdego człowieka osobiście.

Po wejściu do miasta i dotarciu do domu właściciela, który zaprosił na bankiet, drzwi jego domu mogą być już zamknięte. Wtedy ci, którzy zostali na zewnątrz, będą próbowali doprowadzić do jego otwarcia, ale pan domu powie, że ich nie zna. Wskazują na znajomość, której nie było: nie znam was, mówi im, dlatego nie otwieram mojego domu, mojej prywatności, mojej uczty, dla obcych. Jezus odnosi się do swoich współczesnych, którzy czczą Boga swoimi ustami, ale ich serca są daleko od niego. Przyjdą z całego świata, aby zasiąść przy stole Królestwa Bożego, razem z patriarchami i prorokami Izraela, ale zostaną pominięci. Słowa te prowadzą nas do tego, abyśmy nie brali za pewnik, że podobamy się Bogu będąc w liczbie tych, którzy są chrześcijanami: myśli, słowa i czyny muszą być zgodne z sercem Chrystusa.

Homilia na temat czytań z 21. niedzieli

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Ameryka Łacińska

Ulrich SteinerCzytaj więcej : "Dla mnie zostać kardynałem to znaczy móc służyć więcej i lepiej".

Po raz pierwszy w swojej historii brazylijska Amazonia będzie miała kardynała. Leonardo Ulrich Steiner, arcybiskup Manaus, ludnego ośrodka miejskiego w Brazylii i stolicy stanu Amazonas, położonego na północy kraju.

Federico Piana-19 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Monsignor Steiner wyjaśnia, że ta "decyzja papieża Franciszka była dla mnie zaskoczeniem i radością dla mojej wspólnoty". Przyszły kardynał otrzyma pierścień pasterski i biret kardynalski na konsystorzu 27 sierpnia, na którym papież utworzy 21 kardynałów. "Dla mnie zostanie kardynałem oznacza możliwość większej i lepszej służby" - wyjaśnia arcybiskup Manaus, który zdradza, jak zaraz po usłyszeniu wiadomości o nominacji jego życie wcale się nie zmieniło. "Kontynuowałem i nadal kontynuuję służbę w mojej diecezji, jak dotychczas" - mówi z wielką prostotą.

Będzie ksiądz pierwszym kardynałem z brazylijskiej Amazonii. Jakie będą ciężary i zaszczyty związane z tą decyzją podjętą przez papieża?

Moja wspólnota, wszyscy wierni, są wdzięczni Ojcu Świętemu za to, że po raz kolejny okazał swoją bliskość i ojcostwo. Z pewnością tą decyzją papież Franciszek wyraził swoje pragnienie, aby Kościół misyjny doskonale wcielił się w Amazonbyć Samarytaninem, a więc bliskim ludom pierwotnym. Ta nominacja ma siłę, wagę i godność służby.

Jak jako kardynał zintensyfikuje Pan swoje działania na rzecz Amazonii i jakie cele będzie starał się Pan osiągnąć dla dobra tego regionu? 

W Amazonii Kościół jest Kościołem Kościołów partykularnych, które wspólnie marzą, modlą się, świętują i opracowują swoje wytyczne duszpasterskie. Jest to rzeczywiście Kościół synodalny, który zawsze stara się uczyć od ludów pierwotnych, dążąc do inkulturacji. Z czasem ten Kościół podjął również ogromny wysiłek, aby zachować nasz wspólny dom. Jeśli mogę zachęcić i wzmocnić tę ewangelizację, jak prosi papież Franciszek w adhortacji posynodalnej Droga AmazoniaBędę pomagał Biskupowi Rzymu w jego posłudze.

Czy uważa Ksiądz, że może istnieć związek między Synodem o Panamie w 2019 r. a nominacją Księdza Kardynała?

Ten synod jest światłem do umocnienia drogi już przebytej i do poszukiwania nowych ścieżek. Konferencja Biskupów dla Amazonii, zatwierdzona przez papieża Franciszka, wskazuje na tę eklezjalną drogę synodalną. Moja nominacja zachęca Kościoły partykularne w Amazonii do dalszego zaufania na tej drodze i realizacji marzeń Droga Amazonia.

Jaka jest obecna sytuacja Kościoła w Amazonii?

Jesteśmy Kościołem żywym, misyjnym i synodalnym. Nasze wspólnoty są gościnne, wspierające, z udziałem mężczyzn i kobiet jako uczniów misyjnych. Jest to Kościół, który dba o formację świeckich i duchownych, który opiera się na życiu zakonnym osadzonym w życiu duszpasterskim i misyjnym. Potrzebuje pomocy w podtrzymywaniu życia kościelnego ze względu na odległości i prostotę, w jakiej żyje duża liczba wspólnot. Jest to również Kościół uważny na potrzeby ludów tubylczych i ludzi żyjących na peryferiach. W tym celu jest animowany przez liderów społeczności, duszpasterstwa nieświęte i duszpasterstwo społeczne. Krótko mówiąc, jest to Kościół w potrzebie i, być może z tego powodu, wielkoduszny i pełen nadziei. 

Jakie wyzwania społeczne i polityczne stoją przed Amazonką?

Moim zdaniem główne wyzwania związane są z hermeneutyką papieża Franciszka: są to wyzwania społeczne, kulturowe, środowiskowe i eklezjalne. Peryferia miast są biedne, bez infrastruktury, bez podstawowych urządzeń sanitarnych, z brakiem przestrzeni kulturalnych i rekreacyjnych. Biedni, mieszkańcy wybrzeży rzek, ludność tubylcza, cierpią z powodu braku usług medycznych; do tego dochodzi przemoc, która wzrasta. Ponadto istnieją problemy związane z niedocenianiem różnych kultur i dewastacją dżungli, wzrostem drapieżnych połowów, górnictwem i zanieczyszczeniem wody: działaniami, które niszczą środowisko, dom rdzennych mieszkańców.

Do tego dochodzą jeszcze wyzwania eklezjalne. Musimy starać się być Kościołem zdolnym do wsłuchiwania się w religijne ekspresje wspólnot, do przyjmowania religijnego bogactwa obrzędów ludzi, do stwarzania okazji do zlecania posług, do dostrzegania obecności Boga w sposobie życia w harmonii ze wszystkim i wszystkimi. Wyzwania są liczne, gdy Kościół stara się być inkarnacyjny i wyzwalający.

Co społeczność międzynarodowa może zrobić, aby wesprzeć Amazonię, a czego nie zrobiła?

Amazonia musi żyć w sposób wyraźnie autonomiczny: należy ją szanować, a nie niszczyć, dbać o nią, a nie dominować, uprawiać, a nie wyzyskiwać. Amazonia musi być postrzegana jako złożona i harmonijna rzeczywistość; obejmująca i wyjątkowa. Społeczność międzynarodowa mogłaby coraz bardziej wspierać rzeczywistość, sposób życia, kulturę, ludów pierwotnych. To oni dbają o nasz wspólny dom i mogą zagwarantować jego przyszłość. Społeczność międzynarodowa mogłaby przyczynić się do badań i wsparcia dla ochrony Amazonii. To właśnie międzynarodowa presja na lepszą opiekę nad Amazonką i jej ludami przyczyniła się do konieczności zajęcia się kwestią niszczenia środowiska w regionie, ale także potrzebą kulturowej i religijnej autonomii rdzennych mieszkańców.

Jednak dopóki żyjemy w systemie gospodarczym opartym na akumulacji bogactwa, zysku za wszelką cenę i braku poszanowania godności jednostki i ubogich, Amazonia będzie nadal niszczona. To musi się zmienić. To, czego jeszcze nie zrobiliśmy, to umieszczenie gospodarki w centrum wspólnego domu, jak mówi etymologia tego słowa. Amazonia jest częścią planety Ziemia, domu wszystkich. Pilne jest przebudzenie ludzkości do troski o wspólny dom, jak potwierdza papież Franciszek w encyklice Laudato Sì. 

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Ewangelizacja

Dwadzieścia lat poświęcenia świata Bożemu Miłosierdziu

Poświęcenie świata Bożemu Miłosierdziu przez Jana Pawła II dwie dekady temu mocno wzmogło nabożeństwo propagowane przez św. Faustynę Kowalską.

Barbara Stefańska-18 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Boże, Ojcze miłosierny [...] Tobie powierzamy dziś losy świata i każdego człowieka" - mówił Jan Paweł II 20 lat temu w Krakowie. To wydarzenie miało wymiar globalny. I nie straciła ona na aktualności.
Obecne Sanktuarium im. Miłosierdzie Boże w Krakowie-Łagiewnikach jest miejscem, gdzie mieszkał i zmarł. Siostra Faustyna Kowalska w ostatnich latach swojego życia. Jej doczesne szczątki są tam pochowane. Przez tę prostą zakonnicę Pan Jezus przypomniał światu o swoim miłosierdziu.

Aktualne przesłanie

W sierpniu 2002 roku po raz ostatni do Polski przyjechał papież Jan Paweł II. Jednym z głównych celów jego podróży była konsekracja nowego sanktuarium, gdyż stary, mały kościółek nie wystarczał już dla rzeszy pielgrzymów, którzy tam przybywali. 17 sierpnia przy sanktuarium i na obszernym terenie sanktuarium zgromadziły się rzesze wiernych.

"Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego miłosierdzia! Na każdym kontynencie z głębi ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść, chęć zemsty, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnym, potrzebna jest łaska miłosierdzia, która uspokaja ludzkie umysły i serca i rodzi pokój. Tam, gdzie brak jest poszanowania dla życia i godności człowieka, potrzebna jest miłość miłosierna Boga, w świetle której ujawnia się niewypowiedziana wartość każdej istoty ludzkiej. Miłosierdzie jest konieczne, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła swój kres w blasku prawdy - mówił wówczas schorowany papież. Jakże aktualne są te słowa dzisiaj!

"Dlatego dziś w tym Sanktuarium pragnę dokonać uroczystego aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Czynię to z gorącym pragnieniem, aby orędzie o miłosiernej miłości Boga, głoszone tu przez Siostrę Faustynę, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniło ich serca nadzieją. Niech to przesłanie rozchodzi się z tego miejsca na naszą umiłowaną ojczyznę i na cały świat" - tymi słowami Jan Paweł II wyraził cel poświęcenia świata miłosierdziu Bożemu.

Enigmatyczne słowa

Przywołał też tajemnicze słowa Dzienniczka św. Faustyny, w których wskazuje ona, że z Polski musi wyjść "iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Chrystusa" (por. Dzienniczek, 1732). Jan Paweł II pozostawił nam wszystkim również zadanie: "Tę iskrę łaski Bożej trzeba rozpalić. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Bożym świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście. Zadanie to powierzam wam, drodzy bracia i siostry, Kościołowi w Krakowie i w Polsce oraz wszystkim oddanym Bożemu miłosierdziu, którzy przybywają tu z Polski i z całego świata. Bądźcie świadkami miłosierdzia.

Papież miłosierdzia

Szerzenie kultu Bożego Miłosierdzia to jeden z owoców pontyfikatu Papieża Polaka. Było to, że tak powiem, przedłużenie dzieła, które rozpoczął jako metropolita krakowski. Wówczas zlecił analizę "Dzienniczka" na potrzeby procesu beatyfikacyjnego siostry Faustyny. Wymagało to rzetelnej analizy, ponieważ Stolica Apostolska zakazała rozpowszechniania kultu Miłosierdzia Bożego według form przekazanych przez siostrę Faustynę w 1959 roku. Zakaz został zniesiony w 1978 roku, jeszcze przed wyborem polskiego papieża.

Kardynał Wojtyła zamknął proces na etapie diecezjalnym. Jako papież Jan Paweł II ogłosił siostrę Faustynę błogosławioną, a następnie świętą. W dniu jej kanonizacji, w kwietniu 2000 roku, ustanowił dla całego Kościoła święto Miłosierdzia Bożego, wyznaczone na pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Wcześniej święto to było już obchodzone w Polsce. Do rozpowszechnienia kultu Bożego Miłosierdzia przyczynił się również Jan Paweł II, publikując encyklikę Nurkowie w misericordii w 1980 roku.

Poddanie świata Bożemu miłosierdziu w 2002 r. było, że tak powiem, ostatnim akcentem przypominającym to orędzie Kościołowi i wszystkim ludziom. To nie przypadek, że Jan Paweł II zmarł w sobotę, w przeddzień święta Miłosierdzia Bożego.

AutorBarbara Stefańska

Dziennikarz i sekretarz redakcji tygodnika ".Idziemy"

Ewangelizacja

"Przyjaźń i zwierzenia" - gra z dużą ilością treści

"Przyjaźń i zwierzenia" Ta gra planszowa została wymyślona przez ojca Juana Maríę Gallardo. Celem tej rozrywki jest lepsze poznanie siebie, innych i Jezusa Chrystusa.

Javier García Herrería-18 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

"Przyjaźń i zwierzenia" to gra planszowa, która pomaga pielęgnować przyjaźń. Biblia uczy, że relacje międzyludzkie są skarbem, ale wzrastanie w nich wymaga hojności, czasu i wzajemnego poznania. Ta gra pozwala nam w prosty sposób otworzyć nasze serca i dać się poznać innym, a jednocześnie pomaga nam zastanowić się nad tym, jak wygląda nasza przyjaźń z Bogiem i osobami wokół nas. W tym sensie może być przydatną pomocą w katechezie.

Twórcą jest argentyński ksiądz Juan María Gallardo. Ta pierwsza edycja gry dostępna jest tylko w wersji cyfrowej. Można ją bezpłatnie wydrukować poprzez dostęp do PDF. Projektem na przyszłość jest udostępnienie jej do zakupu w formacie fizycznym.

Zainspirowany grą w "Gęsi

Ta propozycja rozrywki przypomina znaną grę w Gęsi. Gra toczy się na planszy ze 150 kwadratami, które dotyczą różnych epizodów z życia Jezusa - przyjaciela, który nigdy nie zdradza - i Maryi, z miniaturami lub iluminacjami ze Speculum humanae salvaciónis, belgijskiego manuskryptu z połowy XV wieku. Drogą do przodu są listy, w których zadaje się pytania, w których poznaje się samego siebie. 

Zapoznanie się z ponad setką scen ewangelicznych to z pewnością dobry początek poznawania życia Jezusa Chrystusa.

Oczywiście, tak jak w słynnej grze w gęsi, wygrana wymaga sporej dawki szczęścia. Dlatego instrukcja gry przypomina nam: "Życzymy Ci szczęścia. Podobnie jak w przypadku ucznia, który zastąpił Judasza, Pismo mówi, że było dwóch kandydatów, a oni rzucili "losy" i padło na Macieja.

Watykan

Papież Franciszek: "Starość musi dawać świadectwo dzieciom, że są błogosławieństwem".

Ojciec Święty kontynuował swoje środowe audiencje na temat starości. Podobnie jak przy innych okazjach, podkreślał szczególną relację między osobami starszymi a dziećmi.

Javier García Herrería-17 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Anegdota o. publiczność tej środy, 17 sierpnia, był szwajcarski strażnik, który zasłabł kilka metrów od papieża Franciszka. Wykonywał swoje obowiązki aż do wyczerpania. Pomijając ciekawostki, Ojciec Święty kontynuował katechezę o starości, podejmując refleksję nad proroczym snem Daniela. Ta wizja na początku Apokalipsy odnosi się do zmartwychwstałego Jezusa, który przedstawia się jako Mesjasz, Kapłan i Król, wieczny, wszechwiedzący i niezmienny (1,12-15).

Chrześcijańska tradycja artystyczna przedstawiała Boga Ojca jako dobrotliwego starca z białą brodą. Bez bezczelnego sentymentalizmu Ojciec Święty podkreślił aktualność obrazu: "Biblijnym terminem najczęściej używanym na oznaczenie starca jest `zaqen', który pochodzi od `zaqan' i oznacza `brodę'. Śnieżnobiałe włosy to starożytny symbol bardzo długiego czasu, czasu niepamiętnego, wiecznego istnienia. Nie ma potrzeby demistyfikacji wszystkiego dla dzieci: obraz Boga, który czuwa nad wszystkim ze śnieżnobiałymi włosami, nie jest głupim symbolem, jest obrazem biblijnym, jest szlachetny, a nawet czuły. Postać Apokalipsy stojąca pośród złotych świeczników pokrywa się z postacią "Starożytnego Dnia" z proroctwa Daniela. Jest tak stary jak cała ludzkość, nawet starszy. On jest tak stary i tak nowy jak wieczność Boga".

Dzieci są błogosławieństwem

Papież zwrócił też uwagę na biblijny przykład Symeona i Anny w przedstawieniu Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Starość - wskazał papież Franciszek - w swojej wędrówce ku światu, w którym miłość, którą Bóg zaszczepił w Stworzeniu, będzie wreszcie promieniować bez przeszkód, musi wypełnić ten gest uczyniony przez Symeona i Annę, zanim odejdą. Starość musi dać świadectwo dzieciom, że są błogosławieństwem. Siła tego znaku wskazuje na godność i niezbywalną wartość ludzkiego życia, dlatego Ojciec Święty podkreślił, że nasze życiowe przeznaczenie nie może zostać unicestwione, nawet przez śmierć.

Wiarygodność osób starszych jest dla dzieci bardzo duża, dlatego rodzi się między nimi wielki współudział. Młodzież i dorośli - kontynuował Papież - nie są w stanie dać świadectwa tak autentycznego, czułego i poruszającego jak świadectwo osób starszych. Nie można się oprzeć, gdy starszy człowiek błogosławi życie, gdy ono do niego przychodzi, odkładając na bok wszelkie pretensje do życia, gdy go zabraknie. Świadectwo osób starszych łączy pokolenia życia, a także wymiary czasu: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Bolesne - i szkodliwe - jest postrzeganie wieków życia jako odrębnych światów, konkurujących ze sobą, z których każdy stara się żyć kosztem drugiego".

Mądrość starości

W ciągu ostatnich kilku miesięcy Papież Franciszek podkreślił wartość wkładu osób starszych we współczesną rodzinę i społeczeństwo. "Sojusz osób starszych i dzieci uratuje rodzinę ludzką" - podkreślił papież. I zakończył swoje słowa pytaniem: "Czy możemy oddać dzieciom, które muszą się nauczyć, jak się rodzić, czułe świadectwo starszych, którzy posiadają mądrość śmierci? Czy ta ludzkość, która przy całym swoim postępie wydaje się młodzieńcem urodzonym wczoraj, może odzyskać łaskę starości, która przylega do horyzontu naszego przeznaczenia? Śmierć jest z pewnością trudnym fragmentem życia, ale jest też tym, który kończy czas niepewności i cofa zegar. Bo piękna część życia, która nie ma już terminów, zaczyna się właśnie wtedy".

Świat

Mediacja Kościoła w kryzysie społecznym w Panamie

Rząd i różne podmioty panamskiego społeczeństwa obywatelskiego zwróciły się do Kościoła o pomoc w poszukiwaniu rozwiązań konfliktów społecznych wynikających z sytuacji gospodarczej kraju.

Giancarlos Candanedo-17 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Kościół katolicki w Panamie zawsze cieszył się dużym uznaniem społecznym, ponieważ przez cały czas, nawet w najtrudniejszych latach dyktatury wojskowej (1968-1989), zachowywał stanowisko pojednawcze. W całej historii - również w okresie demokracji - była ona gwarantem, na wniosek zarówno rządzących, jak i społeczeństwa obywatelskiego, owocnego dialogu w poszukiwaniu pokoju i wspólnego dobra.

To właśnie dzieje się w chwili, gdy produkt ponad trzy tygodnie protestów Rząd krajowy, z prezydentem Laurentino Cortizo na czele, poprosił Kościół katolicki o pełnienie roli "mediatora", aby zarówno sektory protestujące, jak i rząd mogły osiągnąć porozumienia, które doprowadziłyby do otwarcia wolnego tranzytu w całym kraju i przywrócenia pokoju społecznego. 

Przyczyny niezadowolenia

Protesty koncentrowały się na takich kwestiach jak m.in. wysokie koszty życia, głównie cena paliwa, która miała wkrótce osiągnąć poziom $4,00/galon, podwyżka podstawowego koszyka rodzinnego, korupcja, brak przejrzystości w finansach publicznych. Był to narodowy wybuch społeczny bezprecedensowy w czasach panamskiej demokracji. Demonstranci mieli różnych przywódców w różnych regionach kraju, co utrudniało rządowi osiąganie porozumień, gdyż nie miał jednego rozmówcy. W rzeczywistości propozycja rządu dotycząca zamrożenia cen paliw na poziomie US$3,95 została zaakceptowana przez niektóre sektory, podczas gdy inne ją odrzuciły. 

Na wniosek rządu krajowego, Kościoła katolickiego w tym kraju, w postaci arcybiskupa metropolity José Domingo Ulloa Mendieta, zgodził się być "mediatorem", a nie pośrednikiem, bo jak wyjaśnił arcybiskup, "Kościół nie może być mediatorem". "Być mediatorem to być pośrodku, a Kościół zawsze będzie po stronie najbardziej potrzebujących". W komunikacie z 16 lipca "Kościół katolicki zgodził się być facylitatorem procesu, który nie tylko pomoże rozwiązać trudną sytuację, której doświadczamy, ale przede wszystkim zainicjuje proces zmian strukturalnych, które rzeczywiście uczynią Panamę krajem bardziej sprawiedliwym i równym".

Warunki mediacji

W tym celu Kościół zaproponował szereg zasad, które warunkowały jego akceptację, a mianowicie: 1) Dialog przy jednym stole; 2) Konsensus w sprawie jednej agendy ze wszystkimi aktorami; 3) Proces podzielony na etapy, najpierw pilny, a potem bardziej pogłębiony dialog; 4) Że aktorami w pierwszym etapie będą grupy, które wyrażały swój niepokój i niezadowolenie poprzez akcje na ulicach i drogach kraju, a w drugim etapie aktorami będą przedstawiciele wszystkich sektorów społeczeństwa; 5) Że Kościół rozpocznie swoją pracę, gdy wszyscy aktorzy oficjalnie go zaakceptują wraz z warunkami ustalonymi dla pełnienia swojej roli.

Aktorzy przyjęli rolę Kościoła i rozpoczął się proces. Na pytanie, dlaczego Kościół zgodził się być partnerem w tym procesie, powiedział facylitatorUlloa powiedział: "Wiara to odwaga. Niewiele o tym myśleliśmy, a jeśli spojrzeć na to ludzkimi oczami, to było to odważne. Kiedy byliśmy już przy stole dialogowym, otoczeni z jednej strony przez niezadowolonych i rozżalonych ludzi, a z drugiej przez rząd, nie mając środków, aby zająć się obiema stronami, zrozumieliśmy, że musimy tylko oddać się w ręce Boga, aby wszystko dobrze się ułożyło.

Konkretny postęp

I tak proces dialogu postępuje. W pierwszym etapie uzyskano szybkie rezultaty, prowadzące do ponownego otwarcia przez demonstrantów wolnego tranzytu, a także zamrożenia przez rząd krajowy cen paliw na poziomie $3.25/galon oraz kontroli cen ponad siedemdziesięciu produktów z koszyka zakupowego. 

Uzgodniono, że przy jednym okrągłym stole omówionych zostanie osiem kwestii: koszyk zakupów, ceny paliw, ograniczenie i zaopatrzenie w leki w krajowym systemie opieki zdrowotnej, finansowanie edukacji, ograniczenie zużycia energii, omówienie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, korupcja i przejrzystość oraz okrągły stół międzysektorowy i kontynuacja. Jednakże, mimo że podejmowane są ważne kroki, istnieją kwestie, co do których nie osiągnięto porozumienia na tym pierwszym etapie.

Do tego musimy dodać, że istnieje wielka presja ze strony stowarzyszeń przedsiębiorców i cechów, które nie należały do grup wyrażających swoje niezadowolenie poprzez działania na ulicach i drogach kraju, z zamiarem włączenia ich od tej pory do dialogu, który klasyfikują jako wyłączny i w stosunku do którego wyrażają obawy przed możliwym narzuceniem systemu gospodarczego ograniczającego wolną przedsiębiorczość. Rząd zwrócił się z prośbą o włączenie innych sektorów, ale na razie dialog jest nadal w pierwszym etapie, zgodnie z pierwotnie uzgodnionym planem działania.

Inni mediatorzy

W dzieło zainicjowane przez arcybiskupa metropolitę włączyli się biskupi Konferencji Episkopatu Panamy wraz z zespołem mediatorów, wśród których znaleźli się m.in. rektor Uniwersytetu Santa María la Antigua, przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Pokoju.

Ulloa zaprosił przedstawicieli innych kościołów, którzy również odegrali swoją rolę w tym delikatnym momencie, aby pokazać, że jest to sprawa jedności narodowej, a nie tylko kwestia katolicka. Warto podkreślić pracę ludzi świeckich i wolontariuszy, którzy przyłożyli ręce do pracy, aby wesprzeć dialog, od którego w dużej mierze zależeć będzie stabilność i pokój społeczny małego i prężnie rozwijającego się narodu, ale jednocześnie z wielkimi wyzwaniami, jednym z nich są nierówności społeczne. 

AutorGiancarlos Candanedo

Więcej
Ewangelizacja

Praca ekumeniczna na Bliskim Wschodzie między chrześcijanami i Arabami jest już faktem

Pedro, wraz ze swoim zespołem, zdołał stworzyć wspólnotę arabskojęzycznych chrześcijan należących do różnych obrządków: bizantyjskiego, maronickiego, prawosławnego i łacińskiego. Obecnie w ramach formacji kapłańskiej przebywa na misjach na Bliskim Wschodzie.

Raporty rzymskie-16 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88
Aktualności

Franz Reinisch: "Wbrew sumieniu - z łaską Bożą - nie mogę i nie będę działał".

80 lat temu austriacki ksiądz z Schönstatt, Franz Reinisch, został stracony: był jedynym księdzem, który odmówił złożenia przysięgi na wierność Hitlerowi.

José M. García Pelegrín-16 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

W kwietniu 1534 r. były lord kanclerz Thomas More i biskup Rochester John Fisher odmówili podpisania uchwalonego przez parlament angielski "Aktu Supremacji", który czynił króla Henryka VIII głową Kościoła angielskiego. More i Fisher zostali straceni za odmowę. Jan Paweł II ustanowił Tomasza More'a patronem władców i polityków 31 października 2000 r.: "Z życia i męczeństwa św. Tomasza More'a płynie przesłanie, które przez wieki mówi do mężczyzn i kobiet wszystkich czasów o niezbywalnej godności sumienia" - głosiło Motu Proprio jego proklamacji.

Byli męczennicy sumienia "przez wieki", także w reżimie narodowosocjalistycznym. Postępowali zgodnie z nakazem sumienia, na przykład studenci Białej Róży i inni, którzy odmówili posłuszeństwa antychrześcijańskiemu i nieludzkiemu systemowi nazistowskiemu i zapłacili za swój opór życiem.

Męczennik sumienia

Szczególna forma odmowy polegała na odmowie złożenia przysięgi na wierność Hitlerowi. Po śmierci prezydenta Rzeszy Paula von Hindenburga 2 sierpnia 1934 roku zmieniono formułę przysięgi. Zamiast "zawsze wiernie i w pełni służyć mojemu narodowi i Ojczyźnie" poborowi mieli przysięgać, "że oddam bezwarunkowe posłuszeństwo Führerowi Rzeszy i Narodu Niemieckiego, Adolfowi Hitlerowi".

Z 18 milionów żołnierzy w WehrmachtW przeciwieństwie do szacowanych 30 tysięcy dezerterów, tylko kilku odmówiło złożenia przysięgi. Różne mogą być powody dezercji, przysięga natomiast została odrzucona z powodów sumienia. Oprócz Świadków Jehowy czy "Badaczy Biblii" - którzy nie odrzucili konkretnie przysięgi Hitlera, ale służbę wojskową w ogóle - według najnowszych badań na ten doniosły krok zdecydowało się około 20 katolików i dziewięciu protestantów.

Obok Franza Jägerstättera i Josefa Mayr-Nussera, beatyfikowanych odpowiednio w 2007 i 2017 roku, najbardziej znanym z nich jest Franz Reinisch, którego proces beatyfikacyjny przeszedł już etap diecezjalny. Pallotyński ksiądz z Schönstatt, został skazany na śmierć za "podkopywanie sił obronnych" (Wehrkraftzersetzung) w lipcu 1942 i stracony 21 sierpnia tego samego roku, 80 lat temu.

Już w 1939 roku i w domu rekolekcyjnym w Schönstatt Reinisch powiedział: "Nie można składać przysięgi, przysięgi na narodowosocjalistyczny sztandar, na Führer. To jest grzech, bo byłoby to jak składanie przysięgi zbrodniarzowi... Sumienie zabrania nam iść za autorytetem, który tylko dla podboju wprowadza na świat zbrodnię i morderstwo. Takiemu zbrodniarzowi nie można składać żadnej przysięgi! Swoje przekonanie utrzymał do końca.

Powołanie

Franz Reinisch urodził się 1 lutego 1903 roku w Feldkirch-Levis (Vorarlberg). Jego ojciec był prawnikiem, więc i on rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie w Innsbrucku. Po 30-dniowych rekolekcjach w Wyhlen koło Bazylei i w związku z nędzą moralną, z jaką zetknął się podczas studiów medycyny sądowej w Kilonii w 1923 r., obudziło się w nim pragnienie "zdobywania dusz dla Chrystusa". Postanowił zostać księdzem. Po trzech latach spędzonych w seminarium w Brixen, Reinisch otrzymał 29 czerwca 1928 roku święcenia kapłańskie.

Wkrótce nawiązuje kontakt z księżmi pallotynami w Salzburgu. W listopadzie wstąpił do nowicjatu pallotynów w Untermerzbach koło Bambergu. Poprzez pallotynów Franz Reinisch poznał w sierpniu 1934 roku Schönstatt (do 1964 roku Ruch Schönstatt pozostał ściśle związany organizacyjnie z pallotynami). W końcu odnalazł swoje powołanie.

Właśnie w tym czasie rozpoczął swoją konfrontację z narodowym socjalizmem. Był oburzony, że w związku z tzw. "Röhm-Putsch" ("Noc długich noży") pod koniec czerwca 1934 roku reżim kazał mordować ludzi bez wyroku sądowego, ale także tym, że Hitler wbrew prawu międzynarodowemu włączył Austrię do Rzeszy Niemieckiej. Podobnie jak Dietrich Bonhoeffer, Reinisch uznaje alternatywę: "Albo nazista, albo chrześcijanin", nie można być jednym i drugim.

Droga do męczeństwa

Wraz z wybuchem wojny, m.in. prześladowanie Kościoła. Franz Reinisch otrzymał we wrześniu 1940 roku zakaz głoszenia kazań, co przypieczętowało jego los: nie mógł objąć stanowiska parafialnego, a więc mógł zostać powołany do wojska. 1 marca 1941 r. ks. Reinisch otrzymał rozkaz przygotowania się do poboru; właściwy rozkaz pójścia do wojska został mu przesłany w Wielki Wtorek 1942 r.

Franz Reinisch przybywa do koszar Bad Kissingen 15 kwietnia 1942 roku, celowo o jeden dzień później niż nakazano. Natychmiast deklaruje odmowę złożenia przysięgi na wierność Hitlerowi i zostaje przewieziony do więzienia Berlin-Tegel. Proces przed Trybunałem Wojskowym Rzeszy odbył się 7 lipca, ale wyrok śmierci zapadł już wcześniej. Został przeniesiony do więzienia Brandenburg-Görden na egzekucję.

W mowie końcowej na procesie oświadczył: "Skazany nie jest rewolucjonistą, wrogiem państwa i narodu, który walczy przemocą; jest katolickim księdzem, który używa broni ducha i wiary. I wie, o co walczy. Franz Reinisch widzi swoją śmierć jako znak pokuty. Jego ziemskie życie kończy się w piątek, 21 sierpnia 1942 roku o godzinie 5.03.

Silni rodzice

Franz Reinisch jest jedynym katolickim księdzem, który odmówił złożenia przysięgi Hitlerowi, o czym wiedział: "Wiem, że wielu księży myśli inaczej niż ja; ale niezależnie od tego, jak bardzo badam swoje sumienie, nie mogę dojść do innego wniosku. I wbrew sumieniu - z łaską Bożą - nie mogę i nie będę działać". Jego rodzice potwierdzili jego decyzję; w liście ojciec powiedział mu: "Cierpienie jest krótkie i szybko przemija. Na końcu narzuconego cierpienia jest wieczna radość. Finis tuus gloriosus erit! Koniec cierpienia i początek wieczności będzie wspaniały". A jego matka: "Nie mam nic do dodania, tylko powiem, że będę się modlić i poświęcać jeszcze bardziej; bądź silny, Franzl; niebo jest naszą nagrodą".

Proces beatyfikacyjny Franza Reinischa został zamknięty na etapie diecezjalnym w czerwcu 2019 r. Akta i dokumenty zostały przesłane do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. Jako męczennik (sumienia) do beatyfikacji nie jest potrzebny żaden cud. Do tego właśnie nawiązuje Manfred Scheuer, biskup Linzu i wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Austrii, w godzinnym filmie dokumentalnym "Pater Franz Reinisch - Der Film" (Angela Marlier, 2016): męczeństwo Franza Reinischa wpisuje się "w linię męczenników wczesnego Kościoła, którzy powiedzieli "nie" cesarzowi" i którzy wypisali credo mówiąc: "wyrzekam się zła".

Dokument autorstwa Angeli Marlier
Ewangelizacja

Początki liturgicznego obchodu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

W tym artykule teolog Antonio Ducay podsumowuje, jak powstało święto zasypiania Maryi. Autor jest ekspertem, który niedawno wydał książkę na ten temat "Święto Zaśnięcia Maryi".Wniebowzięcie Maryi: historia, teologia, schaton"..

Antonio Ducay-15 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Na stronie cześć dla Dziewicy Maryja istnieje od najwcześniejszych czasów chrześcijaństwa. Już w Ewangeliach postać Maryi, choć traktowana z trzeźwością, ma ogromne znaczenie. W II w, Ojcowie KościołaJest uważana przez pisarzy, takich jak Justyn i Ireneusz, za "nową Ewę", która współpracuje w odkupieniu świata, a ówczesne pisma apokryficzne wychwalają jej dziewiczą czystość i przedstawiają ją z niemal anielską godnością. 

Pierwsze uroczystości maryjne

W III wieku modlitwa "Sub tuum praesidium" mówi o mocy wstawiennictwa, którą chrześcijanie przypisywali Dziewicy. Znamy też szereg pieśni maryjnych, które śpiewano pod koniec IV wieku, jeszcze zanim Sobór Efeski uroczyście ogłosił w 431 roku, że Maryja jest Matką Boga ("Theotókos").

Jerozolima w połowie V wieku znała tylko jedno liturgiczne wspomnienie Maryi. Upamiętnienie to miało miejsce w kościele położonym w połowie drogi między Jerozolimą a Betlejem. Wiemy to, ponieważ w języku ormiańskim zachował się kalendarz liturgiczny ze świętami i pamiątkami obchodzonymi w tym czasie w Świętym Mieście. Kalendarz ten zawiera również czytania na poszczególne uroczystości. Jeden z jej zapisów brzmi: "15 sierpnia: Maryja Theotokos: na drugiej mili od Betlejem". Nie było to święto Wniebowzięcia, które obchodzimy dzisiaj, ani święto Zaśnięcia Maryi, które od VI wieku poprzedzało Wniebowzięcie. Dzień ten upamiętniał odpoczynek Matki Bożej ("Theotókos").

Uśpienie

Jaki to był rodzaj odpoczynku? W tamtym czasie istniała legenda, że Maryja, już w ciąży, zatrzymała się, aby odpocząć w drodze do Betlejem. Bardzo stare pismo apokryficzne, "Protoewangelia Jakuba", opowiada, jak w połowie drogi między Jerozolimą a Betlejem Maryja, bliska porodu, poczuła się zmęczona i zsiadła z osiołka, aby chwilę odpocząć: zbliżał się moment dziewiczego narodzenia. Na pamiątkę tego legendarnego epizodu pobożna chrześcijanka Hikelia zbudowała w tym miejscu około połowy V wieku kościół, który naturalnie nazwano Kościołem Odpoczynku lub "Kathisma" ("siedziba" lub "siedzenie" w starożytnej Grecji). Kościół ten, którego plan zachował się do dziś, ma za centrum skałę, na której podobno usiadła Maryja, aby odpocząć. Nawiązuje do niego kalendarz ormiański. 

Kalendarz ten mówi nam zatem, że w kościele "Kathisma" znajdował się maryjny pomnik Maryi, Matki Bożej. Czytania tego dnia zawierały znane proroctwo Izajasza o Dziewicy, która poczęła i urodziła Emmanuela ("Bóg z nami") oraz tekst, w którym św. Paweł mówi do Galatów, że "gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swego Syna, zrodzonego z niewiasty". Było to więc wspomnienie, w którym wszystko łączyło się z narodzinami Jezusa i dziewiczym poczęciem Maryi. 

Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Ale jak w takim razie doszło do tego, że 15 sierpnia obchodzimy święto, które nie upamiętnia narodzin Jezusa z dziewiczej matki, ale Jego wniebowzięcie do nieba? Późniejszy kalendarz (prawdopodobnie z końca V lub VI wieku), podobny do ormiańskiego, ale zachowany w języku gruzińskim, informuje o innej praktyce. W nim nadal obecne jest wspomnienie maryjne obchodzone w Kościele Reprezentacyjnym, ale nie przypada ono już na 15 sierpnia: zostało przeniesione na 13 dzień tego samego miesiąca. Natomiast 15 sierpnia kalendarz ten wskazuje nowe maryjne upamiętnienie, tym razem odbywające się w kościele w Getsemani, w pobliżu ogrodu, w którym Jezus modlił się przed swoją męką. 

Niektóre apokryfy umieszczały tam miejsce, w którym złożono ciało Maryi po jej śmierci, zanim Pan przeniósł je do nieba. Według tych pism w tym kościele znajdował się pusty grób Marii. Czytania i hymny z tego gruzińskiego kalendarza pokazują, że jest to już upamiętnienie Zaśnięcia i przeniesienia Dziewicy do nieba. 

Uniwersalne święto

Bóg nie pozwolił, aby ciało Jego Matki pozostało w grobie. W kościele w Getsemani, pod koniec V wieku, chrześcijanie odprawili tę piękną łaskę. W następnym stuleciu szerokie rozpowszechnienie tych apokryficznych pism o Zaśnięciu i Uwielbieniu Maryi sprzyjało rozpowszechnieniu tego maryjnego upamiętnienia Getsemani. W ten sposób zaczęto ją obchodzić również w innych miejscach, do tego stopnia, że pod koniec VI wieku cesarz Maurycy zadekretował, że powinna być obchodzona jako święto w całym imperium. 

Rzym ustanowił je pół wieku później (VII w.), nazywając je świętem Wniebowzięcia Maryi do nieba. Święto maryjne 15 sierpnia stało się wkrótce najbardziej uroczystym i popularnym z rzymskich świąt maryjnych.  

AutorAntonio Ducay

Maryja z ludu

Maryja, która jest bardziej niż apostołowie, siedzi i słucha jako uczeń, i pomaga nam odłożyć na bok nasze podziały i poczuć się, jak Ona, członkami Kościoła.

15 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Uroczystość Asunción Najświętszej Marii Panny, w połowie miesiąca sierpnia, napełnia nasze miasta i miasteczka uroczystościami. Cała Hiszpania zatrzymuje się, aby świętować, dosłownie, najpopularniejsze z naszych świąt. Popularny nie tylko ze względu na jego szerokie rozpowszechnienie, ale także dlatego, że jego źródeł należy szukać właśnie w ludzie, w pragnieniu prostych ludzi, by głosić, że Maryja została przyjęta do nieba z ciałem i duszą.

Dogmat ten, pochodzący z 1950 r., jest w istocie naturalną konsekwencją bezpośrednio poprzedzającego go dogmatu maryjnego (1854), określonego również przez powszechne uznanie Niepokalane Poczęcie Maryi.

Wyjaśnia to papież Pius XII w konstytucji apostolskiej ".Munificentissimus Deus"przypominając, że "kiedy uroczyście określono, że Matka Boża, Maryja, jest odporna na dziedziczną plamę swego (niepokalanego) poczęcia, wierni zostali napełnieni żywszą nadzieją, że dogmat o cielesnym wniebowzięciu Maryi Dziewicy do nieba zostanie jak najszybciej zdefiniowany przez najwyższe magisterium Kościoła".

Dalej tekst mówi, że "w tym pobożnym współzawodnictwie wierni w sposób godny podziwu łączyli się ze swoimi duszpasterzami, którzy w naprawdę imponującej liczbie kierowali podobne prośby do tego fotela św. Piotra".

I to jest to, że synodalnośćNeologizm, który stał się modny przy okazji procesu zwołanego przez Franciszka na lata 2021-2023, a który wyznacza drogę, którą idziemy razem, wierni i pasterze, jako Lud Boży pod przewodnictwem Ducha Świętego, nie jest czymś nowym w Kościele, ale należy do jego najbardziej intymnej istoty od jego początków, "jest wymiarem konstytutywnym", zaznacza Papież.

Sama Maryja, sama Matka Boga, również żyła synodalnością. W księdze Dziejów Apostolskich, kronice narodzin pierwszych wspólnot chrześcijańskich, widzimy ją uważnie słuchającą przepowiadania apostołów, wraz z pozostałymi uczniami Jezusa, wytrwałą "zgodnie na modlitwie". Dziewczyna z Nazaretu, wybrana przez Boga na swoje najdoskonalsze stworzenie, idzie jako jedna z resztą świętego ludu w ślad za swoim Synem.

Również w historii wiele razy ta wspólna droga wiernych i ich pasterzy chroniła depozyt wiary i życie Kościoła.

Dziś nie brakuje głosów, zwłaszcza poza wspólnotą chrześcijańską, ale niestety także wewnątrz niej, które próbują złamać tego ducha, próbując sprzedać obraz podziału w rodzinie kościelnej.

Promują wizję Kościoła, w której hierarchia idzie w jedną stronę, a zwykli wierni w drugą. Albo skupiają się na najbardziej kontrowersyjnych decyzjach czy wypowiedziach papieża, mając na celu jedynie przedstawienie Kościoła w rozsypce, a więc słabszego. Jest to jednak fałszywy obraz.

Oczywiście istnieje rozbieżność opinii i kryteriów między wiernymi a biskupami, między biskupami a sobą nawzajem, między wiernymi a biskupami i papieżem, no i oczywiście w obrębie każdej wspólnoty chrześcijańskiej.

Będą decyzje hierarchów lepiej i gorzej przyjmowane, będą proboszczowie, którzy bardziej słuchają i tacy, którzy mniej słuchają swoich wiernych, ale jest tajemnica, klej, Duch Święty, który pozwala zjednoczyć się temu, co może wydawać się bezładne, jak suche i rozrzucone kości, które się połączyły i ożyły przed prorokiem Ezechielem.

W obliczu ekspertów od watykańskich intryg, w obliczu tych, którzy uważają się za właścicieli absolutnej prawdy i starają się narzucić ją innym, w obliczu tych, którzy oczerniają dla zysku, święty Lud Boży nadal kroczy razem, świadomy swoich ograniczeń i porażek, poszukując prawdy naszej wiary wszyscy razem, uczestnicząc, przyczyniając się, "wytrwale modląc się z jedną zgodą" i zawsze pod przewodnictwem pasterzy, którym Pan powierzył swoją trzodę, nie dla zysku, ale po to, by oddać za niego życie.

Maryja, kobieta z ludu, zawsze uważna na Ducha, ta, która jest bardziej niż apostołowie, ale która siedzi i słucha jak uczeń, może nam pomóc w to Jej święto odłożyć na bok nasze podziały i poczuć się, jak Ona, członkami Kościoła.

Ona poprzedza nas w niebie i zaprasza, byśmy jej towarzyszyli. Osiągniemy to w takim stopniu, w jakim nadal będziemy czuć się częścią Jej ludu, jedynego i świętego Ludu Bożego.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Watykan

Papież Franciszek: "Ewangelia rzuca nam wyzwanie, by wyjść z indywidualizmu".

W komentarzu do Ewangelii dnia Ojciec Święty zaprosił wiernych do zwrócenia uwagi na wymagania stawiane przez propozycje Jezusa Chrystusa.

Javier García Herrería-14 sierpnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ewangelia niedzielna przynosi słowa Jezusa, w których wyjaśnia swoim uczniom, że "przyszedł przynieść ogień na ziemię, a jakże pragnę, aby już płonęła" (Łk 12,49). Ojciec Święty pytał: o jakim ogniu mówi i co te słowa oznaczają dla nas dzisiaj? Jak wiemy - kontynuował Papież - Jezus przyszedł, aby przynieść światu Ewangelię, czyli dobrą nowinę o miłości Boga do każdego z nas. Dlatego mówi nam, że Ewangelia jest jak ogień, ponieważ jest to orędzie, które, gdy wybucha w historii, wypala stare bilanse życia, rzuca nam wyzwanie, by wyjść z indywidualizmu, przezwyciężyć egoizm, przejść z niewoli grzechu i śmierci do nowego życia Zmartwychwstałego. Innymi słowy, Ewangelia nie pozostawia rzeczy takimi, jakimi są, ale zachęca nas do zmiany i do bycia zmienionymi. zaprasza do nawrócenia".

Ogień Ducha Świętego

Papież Franciszek podkreślił, że Ewangelia nie przynosi fałszywego pokoju, ale jest "dokładnie jak ogień: choć ogrzewa nas Bożą miłością, chce wypalić nasz egoizm, rozświetlić ciemne strony życia, pochłonąć fałszywe bożki, które czynią nas niewolnikami (...) Jezus rozpala się ogniem Bożej miłości i aby ona płonęła w świecie, daje przede wszystkim siebie, kochając do końca, nawet do śmierci i to śmierci krzyżowej (por. Flp 2, 8). Jest napełniony Duchem Świętym, który jest jak ogień, a swoim światłem i mocą objawia miłosierne oblicze Boga i daje nadzieję tym, którzy uważają się za zagubionych, przełamuje bariery marginalizacji, leczy rany ciała i duszy, odnawia religijność zredukowaną do zewnętrznych praktyk.

Papież Franciszek zachęcił wiernych do pomnażania wiary, "aby nie stała się ona rzeczywistością drugorzędną lub środkiem indywidualnego dobrobytu, który prowadzi nas do unikania wyzwań związanych z życiem i zaangażowaniem w Kościele i w społeczeństwie". Na koniec papież zaproponował kilka pytań do medytacji: "Czy pasjonuje mnie Ewangelia? Czy często ją czytam? Czy noszę ją ze sobą? Czy wiara, którą wyznaję i celebruję, wprowadza mnie w radosny spokój, czy też rozpala we mnie ogień świadectwa? Możemy też zapytać siebie jako Kościół: czy w naszych wspólnotach płoniemy ogniem Ducha Świętego, pasją modlitwy i miłosierdzia, radością wiary, czy też pozwalamy, by ciągnęło nas znużenie i przyzwyczajenia, z poszarzałą twarzą i lamentem na ustach?"

Świat

Dennis Petri: "Wielu chrześcijan nieświadomie cenzuruje siebie".

Wolność religijna wydaje się być coraz bardziej zagrożona w wielu częściach świata. Aby to zbadać, rozmawialiśmy z Dennisem P. Petri, jednym z czołowych światowych badaczy tego tematu i szefem instytutu zajmującego się tym zagadnieniem.

Javier García Herrería-14 sierpnia 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Omnes przeprowadza wywiad z Dennisem P. Petri, dyrektorem ds. Międzynarodowy Instytut Wolności ReligijnejCentrum Praw Człowieka i Demokracji, ośrodek badawczy zajmujący się dogłębnym badaniem tego podstawowego prawa człowieka na całym świecie. Instytucja ma ponad 15-letnie doświadczenie i opracowała wiele opracowań naukowych.

Nad jakimi projektami pracujecie w instytucie? 

Między innymi wydajemy własne czasopismo naukowe, tj. "International Journal for Religious Freedom. Publikujemy również książki i raporty z badań, prowadzimy szkolenia, doradzamy decydentom politycznym, którzy chcą promować wolność religijną oraz naukowcom, którzy chcą włączyć tę kwestię do swoich programów edukacyjnych i badań.

Obecnie jednym z naszych projektów w rozbudowie jest Baza danych o incydentach z użyciem przemocy. Jest to narzędzie służące do gromadzenia, rejestrowania i analizowania incydentów przemocy związanych z naruszeniem wolności religijnej. Dzięki tym danym staramy się wpływać na politykę publiczną w różnych monitorowanych przez nas krajach.

Na razie pracownicy Obserwatorium wolności religijnej w Ameryce Łacińskiej (OLIRE), program, który założyłem w 2018 roku, utrzymuje tę bazę danych dla Ameryki Łacińskiej. Niedawno zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku uczynienia tego projektu globalnym, rozpoczynając zbieranie danych w Nigerii i Indiach.

Jak ogólnie oceniasz wolność religijną na świecie? Czy jest coraz lepiej?

Obecnie istnieje wiele różnych instrumentów mierzących wolność religijną. Wszyscy, bez wyjątku, potwierdzają, że dyskryminacja religijna na świecie wzrasta. Jest to trend globalny, dotykający wszystkich religii i obszarów geograficznych, w tym świata zachodniego. O ile w niektórych krajach nastąpiła poprawa, to średnio w wielu innych miejscach nastąpiło pogorszenie.

Przed nami długa droga, zanim wolność religijna zostanie w pełni zagwarantowana na świecie. Wiele krajów zaczyna dostrzegać i rozumieć, co naprawdę oznacza zagwarantowanie wolności religijnej. Nie chodzi już tylko o zapisanie tego prawa w ich konstytucjach politycznych, ale o opracowanie polityki publicznej, która na równych prawach integruje różnorodność religijną ich krajów. 

W coraz bardziej zglobalizowanym i spolaryzowanym świecie różnorodność religijna pozostaje wyzwaniem dla kultury i zarządzania w wielu krajach. Jednocześnie stanowi szansę na wzmocnienie demokracji lub zagrożenie dla niej, jeśli ten wymiar człowieka zostanie zredukowany jedynie do sfery prywatnej i zdegradowany ze swojej społecznej roli.  

Które kraje są obecnie dla Pana szczególnie ważne?

Jeden kraj na świecie, który budzi mój szczególny niepokój to. Nigeria. Jest to kraj niezwykle złożony. Sytuacja w zakresie wolności religijnej jest bardzo trudna do zinterpretowania, ponieważ w grę wchodzi wiele czynników i podmiotów. Nie ma zgody co do tego, czy konflikt jest sporem między rolnikami i pasterzami o zasoby naturalne, czy też chodzi o coś więcej. Myślę, że debata nie dotyczy tego, czy jest to jedno czy drugie, ale obu.

W każdym konflikcie zawsze występuje wiele czynników, więc możemy latami debatować, czy jest to konflikt religijny czy nie, ale myślę, że nie jest to właściwa debata. Moim zdaniem powinniśmy uznać, że oprócz konfliktu religijnego jest to również konflikt polityczny, kulturowy, gospodarczy, etniczny i dotyczący zasobów. Niezależnie od tego, czy są to grupy religijne czy nie, grupy religijne cierpią i to powinniśmy podkreślać.

Co może nam ksiądz powiedzieć o wolności religijnej w Ameryce Łacińskiej, zwłaszcza w Nikaragui?

W Ameryce Łacińskiej kraje, na które OLIRE zwraca szczególną uwagę to Meksyk, Kuba i Nikaragua. Meksyk, ze względu na to, co obserwujemy w ciągu ostatnich kilku lat, ze względu na szczególną podatność na zagrożenia, jakiej doświadczają liderzy wspólnot religijnych, którzy prowadzą swoją pracę duszpasterską lub wspólnotową na obszarach dotkniętych handlem narkotykami i handlem ludźmi. Są to wyraźne przykłady tego, jak przestępczość zorganizowana warunkuje wolność religijną wielu ludzi na świecie. I, niestety, na poziomie globalnym wysunęła się na pierwszy plan po zamordowaniu księży i pastorów na terenach przygranicznych ze Stanami Zjednoczonymi.

W Nikaragui w ciągu ostatnich sześciu miesięcy sytuacja uległa niepokojącej eskalacji. Rola, jaką odgrywają różni członkowie Kościoła katolickiego jako obrońcy praw człowieka, naraziła ich w szczególny sposób na arbitralne działania reżimu Daniela Ortegi. Działania rządu zwiększyły nie tylko poziom cenzury swobodnego wyrażania religii i opinii przez księży i parafian, ale osiągnęły również poważnie niepokojący poziom przemocy. Od różnych aresztowań, oskarżeń księży, wydalania z kraju zakonników i zakonnic, po gwałtowne zajęcie różnych obiektów, jak np. zamkniętej przez rząd katolickiej rozgłośni radiowej, oblężenie przez policję księży krytycznych wobec rządu, otaczanie kordonem parafian, aby uniemożliwić im udział w ich uroczystościach, między innymi.

Działania te zastraszyły nie tylko biskupów i księży, ale także parafian, którzy zaczynają postrzegać jako ryzyko uczestnictwo w danej wspólnocie parafialnej, biorąc pod uwagę ciągłą inwigilację i nękanie przez policję. 

Czy w jakimkolwiek kraju jest polityk, który wyróżnia się obroną i walką o wolność religijną? 

Miałem zaszczyt pracować z holenderskim posłem, dr Pieterem Omtzigtem, oraz działaczem na rzecz praw mniejszości religijnych Markusem Tozmanem. W 2012 roku zorganizowaliśmy konsultacje społeczne dotyczące sytuacji tysiącletniego syryjsko-prawosławnego klasztoru Mor Gabriël, który był wywłaszczany przez rząd turecki. Zaapelowaliśmy do holenderskiego ministra spraw zagranicznych o poruszenie tej kwestii na forum międzynarodowym. Niestety inicjatywa ta nie zyskała większego rozgłosu ze względu na geopolityczne realia świata, choć kanclerz Niemiec Angela Merkel nadal podnosiła tę kwestię.

Na uwagę zasługują również kolumbijscy politycy, którzy w 2017 r. promowali stworzenie kompleksowej polityki publicznej w zakresie wolności religijnej. Jest to unikalna w skali światowej inicjatywa, która wygenerowała ramy dla konsultacji z podmiotami religijnymi w procesie podejmowania decyzji w istotnych kwestiach. Miał on bardzo pozytywne zastosowania w kilku samorządach, w tym w gminie Manizales i w departamencie Meta.

Oczywiście można też wspomnieć o ustawie o międzynarodowej wolności religijnej uchwalonej przez Kongres USA w 1998 roku. W wyniku starań szerokiej koalicji organizacji religijnych i praw człowieka, wolność religijna stała się stałym punktem polityki zagranicznej USA.

Czy uważa Pan, że wierzący na Zachodzie są wystarczająco świadomi prześladowań religijnych w innych krajach? 

Uważam, że na Zachodzie panuje przekonanie, że prześladowania religijne są czymś, czego doświadcza się w odległych regionach, takich jak Bliski Wschód, Afryka, Indie czy Chiny. Zachód boryka się jednak z innymi formami ograniczania wolności religijnej, z których wiele wierzący na Zachodzie dopiero zaczynają dostrzegać. Sekularyzm, nietolerancja religijna czy dyktatorskie reżimy to niektóre z wyzwań stojących przed wolnością religijną w naszych krajach. Na przykład w Ameryce Łacińskiej uważa się, że ponieważ kontynent ten jest kontynentem w większości wierzącym, te ograniczenia ekspresji religijnej nie powinny mieć miejsca.

Jednak każdego dnia społeczeństwa zachodnie zdają się rozumieć, że to prawo nie jest czymś, o co walczy się tylko na terytoriach objętych konfliktem. Dzieje się to w zdecydowanej większości naszych krajów bez naszej świadomości poziomu autocenzury, której jesteśmy poddawani przez różne czynniki zewnętrzne, takie jak m.in. grupy ideologiczne czy niezrozumienie państwa świeckiego. 

Na czym polega autocenzura, o której mówią wasze reportaże?

Aby lepiej zrozumieć, co rozumiemy przez autocenzurę, musimy najpierw zrozumieć, czym jest "efekt schładzania". Termin ten został po raz pierwszy opracowany przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych. Zjawisko to występuje wtedy, gdy jednostka ciesząca się swobodą wypowiedzi decyduje się na cenzurę, aby uniknąć negatywnych konsekwencji wyrażenia swojej opinii w danej sprawie. 

"Efekt schładzający" to termin, który w odniesieniu do wolności słowa i wolności wyznania może być używany w odniesieniu do efektu odstraszającego, który powstaje, gdy ludzie obawiają się konsekwencji wyrażania swoich przekonań religijnych lub nawet zachowania zgodnie z własnymi przekonaniami, co może ostatecznie prowadzić do autocenzury. Zatem "chilling effect" i autocenzura to dwa aspekty tego samego zjawiska. 

Zaobserwowaliśmy, że zjawisko to może wystąpić jako konsekwencja wdrożenia praw i/lub polityk, które pośrednio ograniczają wolność ekspresji religijnej. Albo gdy jednostka postrzega wrogie środowisko lub podejrzewa, że wyrażanie swoich przekonań będzie miało negatywne konsekwencje.

W czerwcu opublikowaliśmy raport o autocenzurze wśród chrześcijan pt. "Perceptions on Self-Censorship: Confirming and Understanding the "Chilling Effect". Po przeprowadzeniu wywiadów z chrześcijanami w Niemczech, Francji, Kolumbii i Meksyku zebraliśmy bardzo ciekawe dane na temat czynników wpływających na to zjawisko. Wśród ustaleń jest to, że wielu chrześcijan często uważa za konieczne bycie "ostrożnym", "samosekularyzację" lub używanie "demokratycznego języka" do wyrażania swoich idei. Społeczny koszt bycia transparentnym w kwestii wartości opartych na wierze jest bardzo wysoki: bycie cenzurowanym, dyskwalifikowanym lub nawet dyskryminowanym w sferze społecznej, a nawet w sferze zatrudnienia.

Co więcej, zachowania te często nie są uznawane za autocenzurę przez same jednostki. Krótko mówiąc, zaobserwowaliśmy, że wielu chrześcijan nieświadomie cenzuruje siebie.

W następstwie 9/11 rozpowszechnił się pogląd, że religia rodzi przemoc i dlatego powinniśmy zrobić wszystko, co możliwe, aby ją stłumić. Jak odpowiedziałbyś na ten argument?

Niefortunne wydarzenia z 11 września wyznaczyły punkt zwrotny w tej dziedzinie. Przez znaczną część XX wieku w naukach społecznych dominowała tzw. teoria sekularyzacji, która przekonywała, że świat ulega sekularyzacji. Religia nigdy nie zniknęłaby całkowicie, ale proces sekularyzacji był nieunikniony. Niefortunne wydarzenia z 11 września były sygnałem alarmowym dla międzynarodowej społeczności naukowej, ponieważ bardzo wyraźnie pokazały, że religia jest nadal istotnym czynnikiem, który należy brać pod uwagę.

Wzrost zainteresowania środowiska naukowego religią jest znaczący. Problem polega na tym, że 9/11 doprowadziło również do skojarzenia religii z terroryzmem i przemocą, co jest bardzo niepokojące, ponieważ zaciemnia pozytywną rolę, jaką podmioty religijne odgrywały i nadal odgrywają w promowaniu rozwoju na wielu poziomach. 

Należy pamiętać, że radykalizm każdego rodzaju, czy to religijny, ideologiczny czy polityczny, jest niezwykle ryzykowny i zmienny. Ataki 9/11 zostały przeprowadzone przez konkretne osoby, o zradykalizowanej interpretacji swojej wiary, które ostatecznie nie reprezentowały ogółu muzułmanów na świecie czy na Bliskim Wschodzie. Niestety, cierpienie i zamieszanie milionów ludzi na całym świecie spowodowało, że straciliśmy z oczu wartości, zasady i pokojowy wkład, jaki wniosła większość religii obecnych w naszej cywilizacji.

Czy możemy zapomnieć o wymiarze religijnym?

Religijny, duchowy czy transcendentny wymiar człowieka jest istotny dla jego ludzkiej kondycji, dlatego zawsze był i zapewne zawsze będzie obecny w nowych pokoleniach. Wspólnoty religijne wykazały na przestrzeni dziejów swoją istotną rolę jako czynniki spójności społecznej, mediatorzy konfliktów, dostawcy pomocy humanitarnej, a także współpracownicy w budowaniu pokoju i sprawiedliwości. 

Pominięcie różnych wspólnot religijnych w dziedzinie służby humanitarnej, obrony praw człowieka i promowania godności ludzkiej byłoby zaniedbaniem kluczowego strategicznego aktora w budowaniu pokoju. Byłaby to wielka strata. Zamiast dodawać partnerów do pokoju, sprowadzamy analizę do poglądu, że wszystkie religie prowadzą do przemocy, podczas gdy historia i fakty pokazały nam, że takie podejście do religii jest błędne.

Wiele religii nie akceptuje wizji gender promowanej przez ONZ. Jak Pana zdaniem będzie się kształtować ta różnorodność poglądów i czy wolność religijna będzie zagrożona w tej kwestii?

Trudno przewidzieć, jak potoczy się debata w tej sprawie, ale uważam, że aby chronić wolność religijną na tych międzynarodowych arenach, zwolennicy i przywódcy religijni muszą opowiedzieć się za poszanowaniem różnorodności religii i form wyrazu religijnego. To właśnie w tej różnorodności, wszyscy razem, mogliby wymagać od agencji międzynarodowych spójności z ich dyskursem włączenia i różnorodności.

Różnorodność poglądów na temat gender będzie zagrożeniem tak długo, jak długo będziemy rezygnować z domagania się poszanowania wartości różnorodności kulturowej wyrażającej się w religijności. Może to zabrzmi naiwnie, ale ważne jest, aby przywódcy religijni i rzecznicy nie rezygnowali z wykorzystania systemu rzecznictwa praw człowieka, aby zaznaczyć swój głos jako ten, który musi być szanowany. 

Często używanym w tych przypadkach argumentem jest to, że religie głównego nurtu narzucają swój hegemoniczny pogląd na płeć. Byłoby jednak pomocne, gdyby religie większościowe były rozumiane jako część różnorodności kulturowej, którą należy szanować w taki sam sposób jak inne, bardziej "nowoczesne" religie, że tak powiem. To właśnie w krótkim wyrzeczeniu się indywidualności wspólnoty religijne mogłyby utrwalić jedność różnych religii o podobnej idei płci, aby przeciwdziałać groźbie arbitralnego narzucenia tej kwestii.  

Czy istnieją uniwersytety lub inne instytucje naukowe, w których dane dotyczące prześladowań religijnych są dogłębnie badane, i czy któryś z tych uniwersytetów jest naprawdę istotny?

Rzeczywiście, w ostatnich latach pojawiło się wiele uniwersyteckich programów badawczych, które są zainteresowane wolnością religijną. Najlepszym przykładem jest. Religia i państwo prowadzonego przez dr Jonathana Foxa z Uniwersytetu Bar-Ilan w Izraelu. Projekt ten jest najbardziej kompleksową bazą danych do analizy dyskryminacji religijnej na świecie. Dzięki prawie 150 wskaźnikom jest to obecnie "złoty standard" dla danych dotyczących wolności religijnej w środowisku akademickim. Został wykorzystany w ponad 200 publikacjach, w tym w książkach, artykułach naukowych, pracach doktorskich i dyplomowych.

Ewangelizacja

PeytrequinMusimy pokazać misję z twarzą, a nie tylko zwykłą działalność".

Jafet Peytrequin jest odpowiedzialny za poszukiwanie środków na promocję pracy misyjnej Kościoła z kontynentu amerykańskiego.

Federico Piana-13 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Przeprowadziliśmy wywiad z ojcem Jafetem Peytrequin, obecnym dyrektorem krajowym Papieskich Towarzystw Misyjnych w Kostaryce. Ostatnio został również mianowany koordynatorem ds. Papieskie Stowarzyszenia Misyjne dla całego kontynentu amerykańskiego. Ma w sercu wielkie pragnienie, którego nie chce ukrywać: "Z punktu widzenia misji Kościoła chciałbym, aby Ameryka była coraz bardziej wychodzącym na zewnątrz kontynentem. Stało się to konieczne".

Ksiądz wyjaśnia, że jednym z jego kolejnych zobowiązań będzie "promowanie, z nowym zapałem, misji"Ad gentes", angażując w sposób szczególny Kościoły partykularne i wspierając biskupów w ich zadaniu odpowiedzialności misyjnej".

Jaka jest, zdaniem Księdza, przyszłość misji w krajach kontynentu amerykańskiego? 

Zasadniczą rzeczą, o której należy pamiętać jest to, że Kościół pielgrzymujący jest z natury misyjny. W istocie, misja nie jest czymś, co robi Kościół, ale misja jest tym, co robi Kościół. Dlatego Kościół misyjny jest Kościołem żywym, oddychającym. Nadanie nowego impulsu misji na naszym kontynencie oznacza wywołanie, mówiąc słowami św. Jana Pawła II, "nowej wiosny dla Kościoła". Jest to uprzywilejowany moment, aby zadać sobie kilka ważnych pytań: jakie wyzwania stawia przed misją dzisiejsze środowisko społeczno-religijne? Jak jesteśmy powołani do misji w tych czasach? Jak Kościoły partykularne mogą gorliwiej promować misję? "Ad gentes"?

Jakie środki można by podjąć, aby wzmocnić tę misję?

Przede wszystkim należy wzmocnić wspólny język, aby osiągnąć wspólne koncepcje. Ponadto musimy wykorzystać i zintegrować pracę wykonaną przez ośrodki misyjne na kontynencie i podzielić się całym jej bogactwem. Ważne jest, aby Papieskie Dzieło Misyjne zostało włączone w zwykłą pracę duszpasterską naszych krajów i stało się częścią ich planów duszpasterskich. Uważam, że fundamentalne znaczenie ma podkreślanie uniwersalnej odpowiedzialności, jaką wszyscy ponosimy w misji i promowanie współpracy misyjnej opartej na radosnej animacji. Ważne jest również, aby misja była widoczna w osobie misjonarzy: musimy pokazać "misję z twarzą", a nie zwykłą działalność. Pomóc nam w tym może kolejny Amerykański Kongres Misyjny, który odbędzie się w 2024 roku w Puerto Rico.

Jak przygotowujecie się do tego wydarzenia i jakie będą jego cele?

Dynamika i przygotowanie tego kongresu były szczególne. Próbowaliśmy powrócić do synodalnej istoty Kościoła, zrodzonej właśnie z impulsu misyjnego. W tym celu lokalna organizacja prowadząca kongres mogła liczyć na kontynentalne i światowe wsparcie. Celem tego wielkiego wydarzenia będzie właśnie promocja misji. "Ad gentes", idąc razem w słuchaniu Ducha Świętego i będąc świadkami wiary w Jezusa Chrystusa, w rzeczywistości naszych narodów i aż po krańce ziemi.

Jaką wartość miały amerykańskie Kongresy Misyjne dla całego kontynentu?

W obu Amerykach były one konsekwencją wielkich wspólnych wysiłków, które przeszły przez różne instancje, w tym koordynację kontynentalną. Kongresy te były niezastąpionym źródłem wkładu w refleksję i pracę lokalną, ale także wkładem na poziomie globalnym, zarówno w zakresie animacji, jak i współpracy misyjnej.

Fot. Jafet Peytrequin podczas spotkania z kard. Tagle

 Na czym polega rola kontynentalnego koordynatora Papieskich Towarzystw Misyjnych, którą Ksiądz Biskup niedawno objął?

Wierzę, że jest to służba "pomostowa" pomiędzy różnymi dyrekcjami krajowymi Papieskich Towarzystw Misyjnych i pożyteczna, aby zgromadzić wszystkich dyrektorów krajowych, aby dzielić się wysiłkami, oczekiwaniami, marzeniami; aby wspierać się nawzajem, a także zastanawiać się nad punktami wspólnymi i proponować wspólne inicjatywy.

Chodzi o tworzenie przestrzeni komunii, które z kolei sprzyjają misji. Komunia jest sama w sobie misyjna, a misja jest dla komunii, jak mówi numer 32 posynodalnej adhortacji Christifideles laici z dnia Święty Jan Paweł II. Koordynator kontynentalny jest również animatorem spotkań pomiędzy dyrekcjami krajowymi a odpowiednimi władzami światowymi, jak również pomiędzy dyrekcjami innych kontynentów. 

Co do tej pory osiągnęli poprzedni koordynatorzy?

W obu Amerykach poprzedni koordynatorzy, dzięki swojej delikatnej i odpowiedzialnej pracy, zdołali w skuteczny i efektywny sposób połączyć różne krajowe przywództwa na tym kontynencie. 

Jakie są obecnie relacje między Papieskimi Towarzystwami Misyjnymi w poszczególnych krajach kontynentu amerykańskiego?

Dziś mamy płynne sieci komunikacji i współpracy kontynentalnej, które pomagają nam lepiej wykorzystywać zasoby i wzbogacają nas o wkład innych. Integracja całego kontynentu przyniosła wiele bogactwa, a jednocześnie sprawiła, że czujemy się zaangażowani w specyficzne wyzwania każdego kraju na tym kontynencie.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Ewangelizacja

Edinson FarfanOsoba świecka nie jest drugą klasą, wszyscy jesteśmy częścią Ludu Bożego".

Kościół jest na dobrej drodze do Synodu Biskupów, który odbędzie się w Rzymie w październiku 2023 r. W każdym kraju finalizowane są wnioski z synodów regionalnych. Przeprowadziliśmy wywiad z monsignorem Farfánem, który jest odpowiedzialny za to zadanie w Peru. 

Jesus Colquepisco-12 września 2022 r.-Czas czytania: 10 minuty

Monsignor Edinson Farfán Córdova, OSA, jest biskupem Prałatura Chuquibambilla (Apurímac, Peru) i koordynator Synodu w Konferencji Episkopatu Peru. Urodził się w Tambo Grande (Piura, 1974). Do Zakonu Świętego Augustyna wstąpił w 1998 roku. Profesję zakonną złożył 11 stycznia 2003 r., a święcenia kapłańskie otrzymał 26 lipca 2008 r. Posiada licencjat z teologii duchowości i pedagogiki na Katolickim Uniwersytecie San Pablo de Cochabamba (Boliwia). 

Pełnił funkcję koordynatora Międzynarodowej Komisji Komunikacji i Publikacji organizacji Augustianów Ameryki Łacińskiej (OALA-2006-2014); mistrza prenowicjuszy zakonu augustianów (2011-2012); proboszcza parafii Matki Bożej z Montserrat w archidiecezji Trujillo (2012-2013); profesor teologii na Uniwersytecie Katolickim Benedykta XVI w archidiecezji Trujillo (2013-2015); przeor i mistrz profesów zakonu augustianów (2013-2017) oraz sekretarz generalny Organizacji Augustianów Ameryki Łacińskiej (OALA-2015-2019). Od kwietnia 2018 r. był administratorem apostolskim prałatury terytorialnej Chuquibambilla; a 7 grudnia 2019 r. został mianowany biskupem wspomnianej prałatury, w styczniu 2022 r. został wybrany na przewodniczącego Komisji Komunikacji Konferencji Episkopatu Peru.

Monsignor, przewodniczysz Komisji Episkopatu ds. Synodu w Peru. Jak obecny Synod został przyjęty we wszystkich diecezjach Peru, czy w czasie jego trwania była zorganizowana i uczestnicząca praca? 

- Mieliśmy dobry odzew, proces synodalny został przeprowadzony w 46 jurysdykcjach kościelnych Peru. Najpierw Rada Stała Konferencji Episkopatu Peru (CEP) powołała do życia Komisję Narodową, która miała animować synodalność w Peru, zebraliśmy wszystkie wytyczne i dokumenty przygotowane przez Sekretariat Generalny Synodu i dostosowaliśmy je do realiów kraju. Następnie zaprosiliśmy każdą jurysdykcję kościelną do rozpoczęcia synodu, każdą z własnej rzeczywistości i kontekstu; a potem zaprosiliśmy biskupa do utworzenia swojej komisji diecezjalnej, która animowała proces synodalny na swoim terytorium. Postulowano również, aby przy procesie słuchania istniała parafialna komisja synodalna.

Jaki był cel tego całego procesu?

- Celem było dotarcie do wszystkich miejsc, 95% jurysdykcji utworzyło swoją Komisję Diecezjalną. Pracowaliśmy w sposób zorganizowany, organizując comiesięczne spotkania koordynacyjne. Peru odpowiedziało na Synodalność, jest narodem katolickim i bardzo kocha swoich misjonarzy, czuło, że towarzyszą mu biskupi, kapłani, osoby zakonne i zaangażowani świeccy.

W tym procesie słuchania lud odpowiedział z wdzięcznością i hojnością, wierni czują, że ich głos został usłyszany i doceniony. Był to również czas leczenia ran, w pewnym momencie wierni mówili, że nie są brani pod uwagę, a teraz w tym czasie mogli wyrazić swoje potrzeby, skargi czy nadzieje. Można powiedzieć, że Synod jest w drodze, a Kościół peruwiański przyjął na siebie zobowiązanie, by iść razem z wyzwaniami, które z pewnością pojawią się po drodze.

Po wysłuchaniu krajowej ankiety, jakie kwestie interesują lub niepokoją peruwiańskich wiernych katolickich?

- Przeglądając syntezy jurysdykcji, można zauważyć stałe i priorytetowe tematy, które wyróżniały się w tej fazie słuchania, a są to: stała formacja ochrzczonych do podjęcia zaangażowania eklezjalnego, duszpasterstwo rodzin poprzez formację katechetyczną, formacja świeckich w dziedzinie polityki, wymiar profetyczny oświecony przez naukę społeczną Kościoła, ewangelizacja poprzez media oraz formacja nauczycieli religii poprzez Katolickie Biuro Edukacji.

Wyrażono także troskę o celebrację liturgii, większą jasność i konkretność w posługach świeckich, wartość pobożności ludowej, przeżywanie wiary przez lud zgodnie z jego rzeczywistością, brak misjonarzy w odległych wioskach, promocję powołaniową, opcję na rzecz ubogich bez wykluczania kogokolwiek, większą rolę kobiet i młodzieży w Kościele i społeczeństwie, konsekwencje kowidu 19 i dialog ekumeniczny.

Nie zabrakło też refleksji na temat klerykalizmu, który wpływa na życie wiernych, nadużyć seksualnych w sferze kościelnej, towarzyszenia osobom starszym, handlu ludźmi i migrantom, potrzeby organicznego i uporządkowanego planu duszpasterskiego w każdej jurysdykcji, formacji w synodalności dla przyszłych kapłanów, konfliktów w górnictwie, troski o wspólny dom i Amazonię, troski o kultury tubylcze, przyjmowania osób wykluczonych.

Są to stałe tematy, które przejawiają się w większości jurysdykcji kościelnych, nad którymi zastanawiał się lud Boży.

Na podstawie tej lektury, jakie są wyzwania dla Kościoła w Peru?

- Po pierwsze, stała formacja świeckich. Pojawiło się to we wszystkich jurysdykcjach kościelnych. Zadajemy sobie pytanie, jakiej formacji chcą i naprawdę potrzebują nasi wierni: jakie są podstawowe kwestie, w których lud Boży potrzebuje formacji? Jest to rozeznanie, którego musi dokonać Kościół, oczywiście zawsze mając na uwadze centralność tajemnicy Jezusa Chrystusa; w tym sensie proces słuchania jest bardzo przydatny.

Formacja ta musi prowadzić także do zaangażowania eklezjalnego. W Aparecidzie widoczna była słaba wiara ludzi z niewielkim zaangażowaniem kościelnym; a wynika to z braku formacji. Ta kwestia jest bardzo ważna i musi być podjęta w głębokim rozeznaniu.

Rozumiem, a jakie inne kwestie są poruszane?

- Kolejną ważną kwestią jest szkolenie świeckich w zakresie polityki. Jako Kościół mamy wielki skarb wiedzy w Magisterium, papież Franciszek opublikował swoją trzecią encyklikę "Fratelli Tutti", która zaprasza nas do wejścia na pole polityki, musimy formować naszych wiernych i uczyć ich, że polityka jest dobra, polityka sama w sobie jest szukaniem dobra wspólnego. Jak zachęcić naszych wiernych do wejścia w tę dziedzinę, to z pewnością wielkie wyzwanie.

Kościół musi być uważny na potrzeby świata, rozeznawać znaki czasu, ogłaszać Magisterium Nauki Społecznej Kościoła. Świeccy muszą uczestniczyć w dziedzinie polityki; jest to wielka szansa dla integralnego wzrostu naszych narodów. W polityce zawsze będzie się szukać dobra wspólnego i jestem przekonany, że dobrze wykształcony laik może wiele wnieść do rozwoju społeczeństwa i osoby ludzkiej.

A co z pobożnością ludową?

Pobożność ludowa to siła naszego kraju, ale jednocześnie wyzwanie. Do nas jako biskupów należy towarzyszenie Ludowi Bożemu, mając na uwadze kulturę ludu, musimy ją także szanować i cenić. Wcześniej mówiło się o oczyszczaniu i wytępianiu, teraz trzeba towarzyszyć i uczyć się z tego wyrazu wiary. Oczywiście musimy zadbać także o to, co istotne: o wiarę ludu, o formację doktrynalną; to znaczy, że pobożność ludowa musi nas prowadzić także do życia sakramentalnego i zaangażowania eklezjalnego.

Naszym zadaniem, jako duszpasterzy, jest towarzyszenie świętemu ludowi Bożemu, którego częścią jesteśmy także jako ochrzczeni, i formowanie go w Piśmie Świętym, Tradycji, Magisterium i Sensus Fidei. Zawsze doceniając bogactwo, które istnieje w każdym człowieku. Pobożność ludowa jest skarbem Kościoła. W Ameryce Łacińskiej, w Peru, nasz lud zachował swoją wiarę poprzez pobożność ludową, poprzez prostą wiarę. Jest wyzwaniem, jak towarzyszyć tym doświadczeniom wiary, aby zawsze prowadziły nas do osobistego spotkania z Panem, do praktyki życia sakramentalnego i do zaangażowania kościelnego.

Zdjęcie: Monsignor Farfán w procesji maryjnej w Chuquibambilla

W ostatnich latach dużo mówi się o pielęgnacji rodzimych kultur. Jak wygląda sytuacja w Peru?

- Amazonia i dbałość o wspólny dom i rodzime kultury to pilne wezwanie. Papież Franciszek wielokrotnie zaprasza nas do większej świadomości troski o nasz wspólny dom. Widać to w "Laudato Si", "Drodze Amazonii", "Fratelli Tuti", także w Magisterium Ameryki Łacińskiej: w Medellin, Puebla, Santo Domingo, Aparecida, a ostatnio w proroczym głosie Pierwszego Zgromadzenia Eklezjalnego Ameryki Łacińskiej i Karaibów, nie możemy zamykać oczu: przyroda nadal jest atakowana.

W 2019 r. odbył się Synod Amazonii, nasi biskupi amazońscy są głosem proroczym dla naszych ludów amazońskich, czują we własnym ciele złe traktowanie ziemi, troskę o zanieczyszczone wody, ból niektórych wspólnot tubylczych, które znajdują się poza swoimi ziemiami, ponieważ te zostały zdegradowane. Biskupi Amazonii chodzą ze swoimi ludźmi i znają ich potrzeby. Jeśli jednak chodzi o nas wszystkich, nie wystarczy powiedzieć, że "musimy się troszczyć" lub "musimy cenić i dbać o kultury rodzime lub tubylcze", musimy wyszkolić się we wrażliwości, aby móc działać. Obowiązkiem każdego z nas jest zdolność do podjęcia większego zaangażowania w różnych obszarach działania.

Czy mógłbyś podać konkretny przykład?

Mieszkam w miejscu, gdzie nieustannie dochodzi do konfliktów górniczych związanych z kwestią zanieczyszczenia środowiska. To właśnie w regionie Apurímac znajduje się największa firma wydobywająca miedź w Peru - "Las Bambas". Między społecznościami chłopskimi a firmą górniczą dochodzi do ciągłych konfliktów. Jednak dużym problemem w tym regionie jest wzrost wydobycia nieformalnego. Zanieczyszczenie środowiska jest alarmujące, wzgórza się zapadają, woda jest zanieczyszczona, a ludzie codziennie chorują.

Co powinniśmy zrobić w obliczu tej twardej rzeczywistości? Naszym moralnym obowiązkiem jest podjęcie konkretnych kroków w celu zadbania o nasz wspólny dom; to wołanie z peruwiańskiego wybrzeża, dżungli i wyżyn. Proces słuchania synodu umożliwił ludowi Bożemu dialog na temat tej niepokojącej rzeczywistości, który powinien doprowadzić nas do podjęcia konkretnych kierunków duszpasterskich.

Zmieńmy temat. Klerykalizm to kolejna kwestia, która niepokoi papieża Franciszka.

- Tak, i to też była kwestia, która cały czas się pojawiała, jest to wyzwanie, bo nie możemy trzymać świeckich na etapie infantylnym, relegować ich i nie brać pod uwagę w decyzjach. Dziś naprawdę musimy iść razem. Wszyscy należymy do Ludu Bożego, ponieważ przyjęliśmy sakrament chrztu: biskupi, klerycy, osoby zakonne i wierni świeccy. Kapłan nie powinien musieć zawsze rozkazywać i dowodzić, musimy nauczyć się rozdzielać i delegować obowiązki jako Lud Boży. Nie chodzi o to, by świeccy robili to, co robi ksiądz, a ksiądz robił to, co robią świeccy, ale raczej o to, byśmy razem, z naszego powołania i posługi, przyczyniali się do wzrostu Kościoła i jego misji. 

Co ma na myśli papież Franciszek, gdy mówi o Ludzie Bożym lub świętym Ludzie Bożym?

- Odpowiedź znajdujemy w Eklezjologii Soboru Watykańskiego II, w rozdziale II: "Lud Boży" Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen Gentium" Kto tworzy Lud Boży? Wszyscy ochrzczeni, czyli zanim będziemy biskupami, kapłanami, jesteśmy przede wszystkim ludem Bożym, naszym dowodem tożsamości jest nasz Chrzest. Często błędnie rozumiano, że Lud Boży to tylko świeccy. Jest to zagadnienie, które wymaga dalszego zbadania. W wyzwaniach i kierunkach duszpasterskich Pierwszego Zgromadzenia Eklezjalnego Ameryki Łacińskiej i Karaibów pojawił się on jako priorytet, którym należy się pilnie zająć.

Jak zamierzasz pracować nad kwestią nadużyć?

- Innym aktualnym wyzwaniem dla całego Kościoła są nadużycia w sferze eklezjalnej. Każda Konferencja Biskupów na świecie podejmuje kroki poprzez Biura Słuchania. Ludzie proszą o wysłuchanie i oczywiście trzeba towarzyszyć ludziom, którzy zostali dotknięci. Myślę, że trzeba to zrobić w sposób bardziej poważny i odpowiedzialny. Podejmujemy kroki jako Kościół w Peru. Jako Konferencja Episkopatu uznaliśmy wagę tego problemu za priorytet: towarzyszyć przez cały czas osobom, które zostały dotknięte i źle potraktowane.

Niezbędna jest również profesjonalna pomoc, która będzie towarzyszyć w konkretnych przypadkach. Wiele myśli poświęciliśmy tej kwestii, nie możemy zamykać oczu na tę bolesną rzeczywistość. Niektóre bolesne sytuacje są widoczne, dlatego ta przestrzeń towarzyszenia jest konieczna, aby uzdrowić rany, także te zadane przez sprawcę. 

Jak przebiegało doświadczenie synodalności w trakcie procesu? Jakie możliwości na przyszłość otwierają się w ramach tej modalności pracy w Kościele?

- Zrobiliśmy to, o co prosił nas papież Franciszek w swojej homilii podczas inauguracji Synod dla całego KościołaW tym doświadczeniu synodalnym wyróżniało się przede wszystkim spotkanie ludzi, czy to wirtualne, czy twarzą w twarz. W tym doświadczeniu synodalnym najbardziej uderzające było spotkanie osób, czy to wirtualne, czy twarzą w twarz, w przestrzeniach komunii. To spotkanie pozwoliło ludziom wypowiedzieć się, wyrazić swój punkt widzenia, poczuć się wysłuchanym.

Słuchanie czyni nas dojrzałymi w naszej wierze, w naszych zobowiązaniach, mądry jest ten, kto słucha i pyta o radę. Te przestrzenie spotkań sprawiły, że spojrzeliśmy na różne tematy zgodnie z lokalną rzeczywistością. Co prawda Synod wyznaczył nam pewne tematy, ale wiele innych stało się oczywistych. W naszym kraju, przy jego bogatej różnorodności, przestrzenie te sprzyjały komunii. To też jest wyzwanie, trudno jest nam wszystkim chodzić razem, usiąść i słuchać się nawzajem, wymaga to wiele cierpliwości.

Ważne jest również zrozumienie duchowego wymiaru Synodu. To Duch Święty prowadzi i towarzyszy swojemu Kościołowi. Prowadzi nas nowymi ścieżkami, ku nowym wymagającym zagadnieniom, gdzie jest miejsce na refleksję, a nawet na skargę czy zażalenie. Zawsze z pełnym przekonaniem, że jeśli oddamy się w jego ręce, to z pewnością doprowadzi nas do pomyślnego zakończenia.

Synodalność jest wielkim wyzwaniem dla naszego Kościoła w Peru.

- W tym synodalnym czasie Pierwszego Zgromadzenia Eklezjalnego Ameryki Łacińskiej i Karaibów oraz procesu słuchania Synodu, widoczne jest pragnienie wspólnego kroczenia. Widzę biskupów Peru bardzo zjednoczonych, zastanawiających się nad bardzo aktualnymi kwestiami. Wirtualność w tym sensie bardzo nam pomogła, jest dobra komunikacja, jesteśmy przekonani, że synodalność musi zawsze pozostać.

Chociaż prawdą jest, że rzeczywistość Peru jest bardzo zróżnicowana - wybrzeże, wyżyny i dżungla - to jednak istnieje wielkie zaangażowanie w komunii. Jednym z wyzwań, które było już omawiane na kilku zgromadzeniach CEP i które, jestem pewien, wkrótce doczeka się konkretnych działań, jest wsparcie materialne między jurysdykcjami kościelnymi, zarówno pod względem obecności misjonarzy, jak i finansowym. Są jurysdykcje, które mogą się wspierać finansowo i inne, które są bardzo biedne finansowo. Inne mają wystarczającą ilość duchownych, a innym brakuje księży. Krótko mówiąc, jest to wielkie wyzwanie, aby współpracować w tym sensie, podając sobie nawzajem rękę z możliwości każdej jurysdykcji. 

Jak zakończy się Synod w Peru?

- Obecnie pracujemy nad ostateczną syntezą, bogactwem dla Kościoła w Peru. Dobrze jest czytać proste słowa wiernych. Tak jak zostało to wyrażone na spotkaniach, tak zostało to ujęte na piśmie. Komisja Krajowa ma obecnie misję, w klimacie modlitwy i rozeznania, stworzenia narodowej syntezy. Z informacjami, które otrzymała od jurysdykcji oraz z wrażeniami, które udało się zebrać podczas spotkań przedsynodalnych lub przygotowawczych. Wszystko jest brane pod uwagę przy tworzeniu Syntezy Narodowej.

5 sierpnia musimy przedłożyć syntezę krajową do zatwierdzenia Radzie Stałej obwodowej komisji wyborczej. Następnie, przed 15 sierpnia, należy go złożyć w Sekretariacie Generalnym Synodu. Jesteśmy na dobrej drodze, zorganizowaliśmy już plan zajęć. Prześlemy również syntezy diecezjalne jurysdykcji, aby służyły jako wsparcie techniczne dla informacji i odniesienia, co jest dowodem poważnej i odpowiedzialnej pracy. 

Kolejnym etapem będzie faza kontynentalna, CELAM wraz z Sekretariatem Generalnym Synodu dokonują odpowiednich koordynacji. Synodalność musi być zawsze zachowana. Z Ameryki Łacińskiej musimy kontynuować pracę nad wyzwaniami i orientacjami duszpasterskimi, które pozostawiło nam Pierwsze Zgromadzenie Eklezjalne.

Na zakończenie, jaka jest Twoja ostateczna refleksja na temat tego procesu synodalnego?

- Moja ostatnia refleksja jest taka, że pozwalamy się prowadzić Duchowi Świętemu. Czasami pokusą jest chęć kontrolowania wszystkiego, ale zdarza się, że Duch Święty przelewa nas i odinstalowuje z naszego miejsca komfortu, prowadząc swój Kościół nowymi i zaskakującymi drogami. Właśnie mając to pełne zaufanie do Pana, który idzie ze swoim Kościołem i go kocha, musimy iść naprzód. Nie wystarczy powiedzieć, że wierzę w synodalność, trzeba podjąć konkretne kroki, kroki, w których ten synodalny duch objawia się w Kościele.

Pojawiają się wielkie wyzwania, aby nadal wzrastać jako Kościół komunii, uczestnictwa i misji; osiąga się to, gdy razem podejmujemy podróż.

AutorJesus Colquepisco

Ewangelizacja

Dlaczego chrześcijaństwo jest najprawdziwszą religią?

"Lepiej niż to." to książka bez kompleksów. Jej autor ze świeżością i nonszalancją wyjaśnia, dlaczego katolicyzm jest najrozsądniejszą religią.

Alejandro María Lino-12 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Tytułowanie książki Lepiej niż to. jest ryzykowne i stanowi niezłą deklarację intencji. Ale dla José Luisa Retegui, młodego księdza diecezjalnego z Madrytu, religia katolicka nie jest tylko jedną spośród innych religii i wizji istnienia. Jest najlepszy ze wszystkich, bo jego zdaniem lepszego nie można sobie wyobrazić. 

Boże, najlepsza możliwa przyszłość

Bóg miał pretensje i chciał podzielić się z nami - jak potwierdza Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy - chwałą, którą cieszył się przed stworzeniem świata. Jeśli podniesiemy dwóch bohaterów wszelkiej religii, Boga i człowieka, do ich najwyższego wyrazu, otrzymamy prawdę bronioną przez Kościół katolicki.

Bóg ma wszelkie wyobrażalne doskonałości (wszechmocny, nieskończony, wszechwiedzący...), jego stworzenie przepełnia mądrość. Człowiek jest powołany do upodobnienia się do Boga przez chrzest, ponieważ Bóg stał się podobny do nas we wcieleniu. Życie po śmierci to całe Boże szczęście na zawsze. Czy można sobie wyobrazić lepszą alternatywę? Chrześcijaństwo to całkowite zjednoczenie Boga i człowieka. Nie w przyszłości, ale dziś i teraz, za każdym razem, gdy bierzemy udział w Eucharystii. Przez wiarę wierzymy w to, czego człowiek nie ośmieliłby się wyobrazić lub poprosić Boga. 

Najprawdziwsza religia

Lepiej niż to. zaczyna od stwierdzenia, że religia katolicka jest najprawdziwszą religią. Po pierwsze dlatego, że jest jedynym, w którym Bóg stał się człowiekiem i przekazał nam prawdę, którą zna tylko On. Co więcej, On tę prawdę zademonstrował cudami i niezwykłymi czynami, od dwóch tysięcy lat temu aż do dnia dzisiejszego. Myślenie, że wszystkie cuda, które zostały potwierdzone przez świadków, są wymyślone, wymaga chyba jeszcze większej wiary. 

Retegui przyjmuje optymistyczne podejście w świecie, w którym jest tyle zła i cierpienia. Jego zdaniem katolickie spojrzenie na zło jest najbardziej pozytywne, jakie można sobie wyobrazić: dzięki krzyżowi wierzymy, że "zło jest dobre", bo pozwala nam, tak jak Chrystusowi, intensywniej kochać Boga i innych. Co więcej, w tym życiu będziemy cierpieć tylko te zła, które Bóg dopuszcza, aby doprowadzić do większego dobra. Zło ma datę ważności: Chrystus unicestwił je na Krzyżu, jest jak ryba wyjęta z wody wydająca ostatnie tchnienie. 

Evil

Przede wszystkim my, katolicy, identyfikujemy i mamy narzędzia do walki z jedynym złem, które powinno nas dotyczyć: grzechem. Wszystkie inne zła mogą pojawić się w tym krótkim okresie życia na ziemi. Chrystus pokazał nam, jak przemienić smutek w miłość. Zło do pewnego stopnia jest jak śmierdzący gnój; można go wyrzucić, ale jeśli zakopiemy go na naszym polu, sprawi, że rośliny zakwitną. 

Praca ma pozytywny i nieskomplikowany ton, który wnosi świeżość do sposobu przekazywania wiary w naszych czasach. Pokazuje, jak chrześcijaństwo oferuje najlepszą wizję człowieka, dzięki której nie jesteśmy tylko zbiorem komórek, które znikną po śmierci. Co więcej, najbardziej nowoczesne ruchy są tak naprawdę bardzo starożytne. Kult przyrody, joga, karma, reinkarnacja... są znacznie starsze niż chrześcijaństwo. 

Maria

Na końcu książki argumentuje się, że Matka Boska jest dowodem na to, że nasz stworzony świat jest najlepszy z możliwych do wyobrażenia. To jest długotrwała debata filozoficzna. Leibniz twierdził, że ten świat jest najlepszy ze wszystkich możliwych, inaczej Bóg stworzyłby lepszy. Św. Tomasz z Akwinu słusznie zaprotestował, że ten świat jest improwizowany i skończony, Bóg mógł stworzyć lepszy wszechświat, np. o większych rozmiarach. 

Maryja jest odpowiedzią na tę pozorną sprzeczność: Bóg mógł zaprojektować doskonalszy wszechświat, ale nie doskonalsze stworzenie niż Maryja Dziewica. Najlepszy ze wszystkich możliwych światów Bóg skupił w kobiecie z Nazaretu. Osoba ludzka jest powołana do bycia podobną do Boga, jest jedyną bez grzechu i niedoskonałości. Dlatego Maryja Dziewica jest odbiciem doskonałości Boga na ziemi. 

AutorAlejandro María Lino

Czytania niedzielne

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Andrea Mardegan komentuje czytania na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-11 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

"I stało się, gdy tylko Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, że dziecko skoczyło w jej łonie. Elżbieta została napełniona Duchem Świętym". Przywitanie między dwojgiem spotykających się ludzi jest najbardziej spontaniczną i naturalną czynnością, a przez większość czasu nie zwracamy na nią uwagi. Ale jeśli go brakuje lub jest trochę zimny, to odczuwamy to. Jeśli pozdrowienie jest szczere, komunikuje wiele rzeczy. Pozdrowienie Maryi, jej głos, co więcej, prowokuje coś niezwykłego. Dziecko Elżbiety nie tylko sapie, co może być wynikiem emocji matki, ale wręcz tańczy w jej łonie. Łukasz, opisując jej reakcję, używa tego samego czasownika, który w grece LXX opisuje taniec króla Dawida przed Arką Przymierza. 

Głos Maryi i Jej pozdrowienie są środkiem napływu Ducha Świętego, który napełnia Elżbietę i dociera do jej dziecka, ponieważ ten radosny głos jest głosem osoby pełnej łaski, na którą zstąpił Duch Święty i cień Najwyższego, a w niej już mieszka Syn Boży. Głos jej pozdrowienia nabiera mocy głosu dorosłego Jezusa, gdy wypędza demony lub nakazuje Łazarzowi ożyć; gdy uzdrawia z daleka sługę setnika i syna urzędnika Heroda; gdy przemienia wodę w wino, a chleb w swoje ciało, a wino w swoją krew... głos Jezusa, Słowa Bożego, napełnionego Duchem Świętym, który uzdrawia i zbawia. Na razie kolej na Maryję, by dać głos nowo poczętemu w Jej łonie ciału Jezusa. Jej głos manifestuje obecność Boga uczynionego człowiekiem. Ona jest nośnikiem Ducha Świętego, antycypacją głosu Kościoła sprawującego sakramenty.

Pozdrowienie życzy błogosławieństwa i pokoju oraz uobecnia je. Dlatego Jezus powie swoim uczniom: "Gdy wchodzisz do jakiegoś domu, pozdrów go" (Mt 10,12); "gdy wchodzisz do jakiegoś domu, najpierw powiedz: 'Pokój temu domowi'" (Łk 10,5), i będzie ich zachęcał, by pozdrawiali także swoich wrogów: "A jeśli pozdrawiacie tylko swoich braci, cóż czynicie nadzwyczajnego? Czy nawet poganie nie czynią tego samego" (Mt 5,47). Pozdrowienie jest bardzo ważne w listach Pawła. Ostatni rozdział Listu do Rzymian to poruszająca lista pozdrowień. "Pozdrawiają was wszystkie Kościoły Chrystusa". Na końcu Pierwszego Listu do Koryntian: "Wiele pozdrowień, w Panu, od Akwili i Pryscylli oraz od Kościoła, który spotyka się w ich domu". Na zakończenie II Kor: "Pozdrawiają was wszyscy święci". Pozdrowienia otwierające i zamykające w zgromadzeniach liturgicznych odzwierciedlają przekonanie witającego jako nosiciela dobra i łaski. Maryja, przyjaciółka Elżbiety, nie może być świadoma, że użycza swojego głosu na pierwsze powitanie Jezusa, jej syna. Żyje spontanicznym i szczerym pozdrowieniem przyjaźni, która jest przejawem miłości.

Homilia o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Świat

Emerytowany biskup Hongkongu stanie przed sądem we wrześniu

90-letni kardynał został aresztowany przed miesiącami pod zarzutem, że był skarbnikiem funduszu, z którego miały być opłacane kaucje protestujących aresztowanych podczas prodemokratycznych demonstracji w 2019 roku.

Raporty rzymskie-11 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88
Hiszpania

Caritas Ceuta: godne traktowanie potrzebujących

W połowie 75-lecia Cáritas Española, wkrótce minie prawie pięć lat od uruchomienia Centrum Dystrybucji Pomocy Podstawowej Virgen de África, które zarządzane jest przez diecezję Cáritas Ceuta dla setek rodzin. Manuel Gestal mówi Omnesowi.

Francisco Otamendi-11 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

"Kluczowymi punktami akcji Caritas są ludzie.", Natalia Peiro powiedziała OmnesowiCo się zmieniło, a co pozostało od jej narodzin, zapytała María José Atienza w wywiadzie z okazji 75. rocznicy jej powstania. A Natalia Peiro odpowiedziała: "Korzenie pozostają. Nasze stopy opierają się na Ewangelii, na wspólnocie chrześcijańskiej. Caritas jest wyrazem tej chrześcijańskiej wspólnoty i to pozostaje prawdą we wszystkich krajach świata. Pozostaje ta racja stanu, która mówi nam, że nasze zadanie jest wyrazem naszej wiary. I pozostaje, zawsze, służba wszystkim, bez wyjątku, bez pytania skąd się pochodzi i jacy są".

Te słowa można odnieść do listu do Caritas diecezjalnej Ceuty, hiszpańskiego miasta autonomicznego liczącego 83 tys. mieszkańców, którego enklawa geograficzna okazała się przez lata nie najspokojniejsza na świecie. Aby omówić wyzwania stojące przed Caritas diecezjalną w Ceucie, Omnes skontaktował się z Manuelem Gestalem, jej dyrektorem. 

Ponadto pod koniec listopada minie pięć lat, odkąd biskup Kadyksu i Ceuty Rafael Zornoza Boy pobłogosławił pomieszczenia Centrum Dystrybucji Podstawowej Pomocy "Virgen de África", zarządzanego przez Caritas diecezjalną Ceuty, które stało się punktem odniesienia w opiece nad potrzebującymi rodzinami i w zarządzaniu zasobami.

"Są otoczeni opieką, są wysłuchani".

"Centrum dystrybucji to sposób na godne potraktowanie potrzebujących. Nie dostają torby, ale są obsługiwani, słuchani... Nawet jeśli przychodzą po rzeczy materialne, zabierają ze sobą coś innego i są traktowani z najwyższą godnością" - podkreślił Manuel Gestal na stronie internetowej biskupstwa Kadyksu i Ceuty przed pandemią. 

Kilka tygodni temu dyrektor Caritas Ceuta podkreślił w rozmowie z Omnes niektóre z jej cech szczególnych: "Jest to ośrodek, który Caritas diecezjalna oddała do dyspozycji parafii. Najważniejszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest to, że wcześniej zespoły Caritas w parafiach były autonomiczne i każdy, w miarę swoich możliwości, rozdzielał posiadane pieniądze wśród swoich użytkowników. Dzięki Centrum Dystrybucji udało nam się odejść od terminów bogaci użytkownicy parafii i biedni użytkownicy parafii. 

"Teraz każdy użytkownik, bez względu na to, z jakiej parafii pochodzi, otrzymuje dokładnie to samo. To, na co zasadniczo patrzymy w przypadku pomocy, to liczba członków jednostki rodzinnej. I w zależności od tego przydziela się określoną liczbę punktów i dokonują zakupu, z małymi limitami, tak aby był to zakup odpowiedzialny. To jest to, do czego my również dążymy".

"Pensja będzie trwała przez wieczność". 

Przed skomentowaniem wyzwań, jakie stoją przed Centrum Dystrybucji i samą Caritas w tym rejonie, Manuel Gestal wyjaśnia swoją trajektorię na przestrzeni lat. W przyszłym roku, w lipcu 2023 r., Gestalowi minie sześć lat drugiej kadencji na stanowisku dyrektora Caritas diecezjalnej w Ceucie. Ale za sterami stoi od 2009 roku. W sumie spędził 14 lat promując i kierując opieką nad najbardziej potrzebującymi w autonomicznym mieście. 

Przepisujemy krótko ten fragment dialogu, bo daje do myślenia: "W zeszłym roku przeszłam na emeryturę. Wcześniej robiłem wszystko w tym samym czasie. Pensja jest dobra - mówi z dobrym humorem, bo tak naprawdę jest wolontariuszem. "Mam nadzieję, że dostanę go, kiedy się tam dostanę. Wynagrodzenie będzie trwało przez wieczność. To wszystko jest bardzo satysfakcjonujące. Poczucie przydatności jest ważne. Widać, że biskupstwo ma do ciebie duże zaufanie, bo nie pozwalają ci odejść, mówimy mu, a on odpowiada: "Moim celem jest ukończenie 70 lat. Mam 66 lat, więc zostały mi cztery lata". 

W odniesieniu do obecnego zadaniaGestal wyjaśnia, że "w Ceucie jest siedem parafialnych Caritas i obsługujemy około 600 rodzin miesięcznie, średnio od 4 do 5 osób na rodzinę, więc obecnie obsługujemy około 2500 osób. W sumie mamy od 40 do 50 wolontariuszy. W Centrum Dystrybucji jest 5 pracowników".

Następnie jednak przechodzimy do bezpośrednich wyzwań, które dotyczą sąsiedniego kraju. "Jeśli chodzi o potrzeby, w tej chwili jesteśmy w gotowości. Granica z Marokiem została otwarta i na pewno pójdziemy w górę. Dużo oscyluje przy planach zatrudnienia w mieście".

"W 2020 roku, kiedy rozpoczęła się pandemia, zauważyliśmy znaczny spadek" - dodaje - "ponieważ wiele osób, którym pomagaliśmy, mieszkało między Marokiem a Ceutą. Złapało ich zamknięcie granicy w Maroku i tam zostali. W poniedziałek otworzyli granicę i na pewno to zauważymy. Ale potem, kiedy zamknęli granicę 20-tego, zauważyliśmy spadek o ponad sto rodzin, między sto a dwieście. Bo myśmy mieli około 800 czy 900 rodzin miesięcznie. Podczas pandemii były wzloty i upadki, ale dziś obsługujemy około 600 rodzin, z tendencją wzrostową - mówi.

Przyjmowanie w parafiach, baza danych

Pierwszym krokiem pozostaje przyjęcie w parafiach. "Są naszą bazą, nie możemy się bez nich obejść. Zespoły Caritas w parafiach nadal funkcjonują i to one odpowiadają za akta, za odbiór. Informują Ośrodek, kiedy ludzie przyjdą w kolejnym miesiącu. I mówią nam: mam siedem rejestracji, albo trzy odwołania. A my robimy przepisy na zakup, i na to, żeby półki były pełne."wyjaśnia Manuel Gestal.

"Dyrektorzy parafii udają się do Centrum Dystrybucji z listą osób wspomaganych, korzystających, zgodnie z liczbą, jaką posiadają, a nie mogą się kumulować, bo dopuszczalna liczba osób to osiem" - dodaje. "A to, co biorą, jest przez nas kontrolowane. W niektórych miejscach mamy kody punktowe, a w innych kolorowe, aby sprawdzić, ile mogą otrzymać. Na koniec przechodzą przez kasę, jak w normalnym supermarkecie; kasjer, który jest zatrudnioną osobą, sprawdza, czy punkty pokrywają się z tym, co biorą. W ten sposób każdy użytkownik z dowolnej parafii otrzymuje i jest sprawdzany według liczby członków jednostki rodzinnej".

Równolegle stworzono krajową bazę danych, która zapewnia przejrzystość całego procesu. "Całą udzieloną pomoc ładujemy do bazy danych, do której dostęp ma miasto, Wydział Spraw Społecznych Miasta Ceuta oraz Wydział Finansów. W taki sposób, aby każdy nasz użytkownik, lub każda zarejestrowana osoba upoważniona przez Administrację, lub posiadająca własny certyfikat miała do niego dostęp, ponieważ są to sprawy wrażliwe i nie może mieć do nich dostępu byle kto. Należy zwrócić uwagę, że każdy użytkownik, oczywiście upoważniony, który ma dostęp do krajowej bazy danych swoich regionów, może wpisać DNI jednej z naszych osób i może mieć wszystko, co otrzymały one w ciągu ostatnich trzech lat, jak sądzę. Ta baza danych należy do Skarbu Państwa i jest przejrzysta. 

"Kiedy użytkownik wychodzi za drzwi, wchodzi do tej ogólnokrajowej bazy danych, a osoby upoważnione mogą zobaczyć, dzięki temu dowodowi osobistemu, rodziny, które wzięły na przykład sto euro w żywności z Caritas diecezjalnej w Ceucie. Dzieje się to zaraz po tym, jak wyjdą za drzwi, bo jest to już zarejestrowane, przed wyjściem".

Główni dobroczyńcy

Na zakończenie wydawało się naturalne, aby zapytać dyrektora Caritas diecezjalnej w Ceucie o jej głównych dobroczyńców, tych, którzy wnoszą największy wkład. Oto jego odpowiedź: "Większość pochodzi z funduszu FEGA (Europejski Fundusz Gwarancji Rolnej), co pochodzi z Europy; następnie jest dotacja z Autonomicznego Miasta Ceuta, prawie 200.000 euro; Bank Żywności w Ceucie jako taki, ponieważ jego misją jest zajmowanie się jednostkami, które są przeznaczone do pomocy użytkownikom końcowym.

AutorFrancisco Otamendi

Rodzina

Ángel LasherasJednym z naszych celów jest uczynienie Torreciudad znanym szerszej publiczności".

W sanktuarium w Torreciudad po raz kolejny odbędzie się Maryjne Święto Rodziny, spotkanie, które na początku września gromadzi tysiące rodzin. W tym roku będzie to już jego trzydziesta edycja, a przewodniczyć jej będzie Mons. Juan Carlos Elizalde, biskup Vitorii. W programie przewidziana jest celebracja Eucharystii na ołtarzu esplanady, ofiary dla Matki Boskiej i odmawianie różańca. Rozmawialiśmy z rektorem o tym wydarzeniu, ewangelizacji rodzin i nowościach oferowanych przez sanktuarium.

Javier García Herrería-11 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

W dniu 1 lipca 2022 r. don Ángel Lasheras zakończy swój pierwszy rok jako rektor Torreciudad. W wieku 67 lat ten uśmiechnięty i sympatyczny Galicjanin otrzymał zadanie, które niewiele ma wspólnego z marzeniem o emeryturze, o którą zabiega wiele osób w tym wieku. Jeśli dziś jeszcze są tacy, którzy używają sformułowania "żyjesz jak ksiądz", to nie wydaje się, by w tym przypadku można było zastosować ten banał.

Wiele sanktuariów maryjnych znajduje się w miejscach geograficznie niedostępnych, a Torreciudad nie jest wyjątkiem, dlatego nie jest tak łatwo odwiedzić je tłumom ludzi. Jednak i tu zdarzają się wyjątki, a jedna z takich okazji ma miejsce co roku - z wyjątkiem ostatnich dwóch lat kowida - na początku września, kiedy to wiele rodzin przybywa, by uczestniczyć w zgromadzeniu, które odbywa się już od trzydziestu lat. 

Rozmawialiśmy też z rektorem o rodzinie i innych sprawach związanych z pracą duszpasterską prowadzoną w Torreciudad. 

W Torreciudad Matka Boska zwraca się do swoich dzieci...

Nasza Matka jest oddana wszystkim, a szczególnie tym, którzy są najbardziej potrzebujący lub tym, którzy są najdalej od Jej Syna Jezusa. W Torreciudad czułość Dziewicy Maryi przejawia się w prostych, ale ciągłych cudach. Święty Josemaría powiedział, że wielkie cuda w Torreciudad będą miały związek z wewnętrznym nawróceniem dusz, zwłaszcza przez spowiedź.

We wrześniu obchodzicie trzydziestą edycję Maryjnego Święta Rodziny, jak oceniacie te trzy dekady? 

Na stronie Mariański Dzień Rodziny zawsze było jednym z wielkich corocznych wydarzeń w Torreciudad. I dzięki Bogu i Dziewicy tak będzie nadal. W tym roku będziemy go przeżywać ze szczególnym entuzjazmem po dwóch latach pandemii. Widzimy, że wiele osób jest chętnych do przyjazdu i z wyprzedzeniem przygotowuje swoje wyjazdy. 

Chcielibyśmy, aby Torreciudad było znane jako "sanktuarium rodziny" z powodu tego dużego spotkania i innych działań związanych z rodziną. Na przykład w najbliższych miesiącach odbędą się zajęcia skierowane do małżeństw - "projekt miłości małżeńskiej" -, młodych profesjonalistów, a nawet osób młodszych, w celu pogłębienia znaczenia jądra rodziny, relacji rodzic-dziecko, zalotów itp. I mamy nadzieję rozszerzyć ofertę tego typu planów na osoby z całej Hiszpanii i przez cały rok. 

W ciągu dnia odbywają się ofiary dla Matki Boskiej, z czego się składają i jak można w nich uczestniczyć?

Jest to bardzo proste: rodziny, które tego pragną, lub parafie, szkoły i stowarzyszenia ofiarowują Dziewicy kwiaty, jakieś produkty lokalne, obrazy Dziewicy, które przywieźli ze sobą, aby pozostawić je w galerii obrazów sanktuarium, itp. Zwykle piszą do nas przez naszą stronę internetową, aby nas poinformować lub nawet mówią nam bezpośrednio w danym dniu. Ważne jest, aby ułatwić rodzinom udział w nich z entuzjazmem i radością, aby cała rodzina była zjednoczona...

W ciągu trzydziestu lat rodzina bardzo się zmieniła.

Oczywiście, że tak! Kościół jest świadomy trudności, z jakimi borykają się małżeństwa, gdyż chrześcijański duch rodzinny uległ rozmyciu. 

Przypuszczam, że tak dzieje się we wszystkich sanktuariach Maryjnych, ale w Torreciudad potwierdzamy, że przychodzi wiele rodzin - i to nie tylko w dniu maryjnym, ale także w ciągu całego roku - które odzyskują wewnętrzną równowagę po spotkaniu z Maryją, po sakramencie pokuty, po atmosferze pokoju, którą oddycha się w sanktuarium... Łaska Boża dotyka ich z bliska. 

To prawda, że nie jesteśmy sanktuarium z taką liczbą pielgrzymów, jaką mają na przykład El Pilar, Fatima, Lourdes czy Montserrat, gdzie przybywają miliony ludzi, ale chcemy, aby liczba osób, które przyjeżdżają tutaj, aby modlić się do Dziewicy, nadal rosła, także z innych krajów. Można powiedzieć, że Torreciudad jest już międzynarodowym sanktuarium - uniwersalnym, powiedziałbym - choć na małą skalę.

Nowe sanktuarium zbliża się do 50-lecia istnienia, dlatego chcemy kontynuować wznowienie tego atrakcyjnego dla pielgrzymów XXI wieku projektu, który rozpoczęliśmy w 2018 roku i którego obfite owoce widzimy już w tym post-pandemicznym roku. 

Czy uważasz, że Torreciudad jest wystarczająco znany?

Tak i nie. Ponieważ nowe sanktuarium jest inicjatywą założyciela Opus Dei, wiele osób należących do Dzieła lub uczestniczących w jego apostolatach wie o nim i mówi o nim, przyprowadza swoich przyjaciół i krewnych. Ale to jest teraz jeden z naszych głównych celów: aby Torreciudad był znany szerszej publiczności, musimy dotrzeć do wielu osób, bo to jest dom Matki Bożej dla wszystkich. 

I widzimy to każdego dnia: to cud, gdy widzimy dwa autobusy chińskich katolików przybyłych z Barcelony i odprawiających Mszę św. w kaplicy Dziewicy z Guadalupe; lub gdy widzimy dużą grupę wiernych z Marsylii, którzy przywieźli reprodukcję patronki ich miasta, Notre Dame de la Garde; lub gdy witamy grupę parafian z Meksyku z ich księdzem, Legionistą Chrystusa?

Cieszymy się również, że księża z okolic przyjeżdżają ze swoimi parafianami, z dziećmi, które przygotowują się do bierzmowania lub komunii. 

I są też imigranci przebywający w Hiszpanii....

Jednym z corocznych wydarzeń w sanktuarium jest pielgrzymka Virgen del Quinche z Quito, na której w listopadzie gromadzą się tysiące Ekwadorczyków. I wielu innych mieszkańców wielu miast obu Ameryk przychodzi na małe pielgrzymki ze swoimi najbardziej ukochanymi dewocjonaliami. Albo Ukraińcy, którzy co roku odprawiają tu swoją Eucharystię w obrządku greckokatolickim. Odwiedzają nas nawet ludzie z krajów afrykańskich, takich jak Gwinea Równikowa. W tym ostatnim przypadku przybyli oni w lipcu, a Eucharystię sprawował biskup z Barbastro, Mons. Ángel Pérez Pueyo sprawował dla nich Eucharystię.

Prawda jest taka, że jest coraz więcej społeczności, bardzo różnych typów, które znajdują drugi dom w Torreciudad. 

Jak odbierane są nowe doświadczenia ewangelizacyjne oferowane przez sanktuarium?

Bardzo pozytywnie. Można zauważyć, że wielu pielgrzymów przybywa właśnie z tego powodu. Przestrzeń "Przeżyj doświadczenie wiary" proponuje ewangelizację bardzo katechetyczną, skupioną na głównych punktach Objawienia. Jest to sposób na podkreślenie kerigmaOryginalne głoszenie wiary za pomocą nowoczesnych środków: interaktywne filmy, trójwymiarowe okulary wizyjne... A do tego dochodzi jeszcze doświadczenie video-mappingSukces tego projektu polega na tym, że pozwala on nam w inny sposób, być może bardziej intensywnie, kontemplować wspaniałe ołtarze Torreciudad i że pomaga nam jeszcze bardziej je docenić. Myślę, że jej sukces polega na tym, że pomaga się przy niej modlić. Ludzie wychodzą z tego bardzo poruszeni. 

Podejmują wysiłek, aby zostawić ślad po pielgrzymach. 

Tak, to prawda. Ale jesteśmy świadomi pewnej rzeczywistości życia nadprzyrodzonego: nigdy nie wiadomo, jaki owoc się sieje, bo owoc należy do Boga i do naszej Matki Dziewicy.

Przykład z ostatniego czasu: w tym roku przyjechało meksykańskie małżeństwo z Monterrey z trójką dzieci. Przyszli, aby podziękować za życie swojego dziadka, obecnie nieżyjącego. Okazuje się, że ich dziadek w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku odbył duchowe rekolekcje w domu formacyjnym Opus Dei na obrzeżach tego miasta, którego pustelnia poświęcona jest Matce Bożej z Torreciudad. Nie wiedzieliśmy o tym. Przed tym obrazem jego dziadek doznał duchowego nawrócenia, które skłoniło go do większego poszukiwania Boga.

Był pod takim wrażeniem, że przyjechał odwiedzić sanktuarium. I powrócił do kraju tak poruszony, że postanowił promować budowę kościoła, aby wspierać kult Dziewicy z Torreciudad w swoim mieście, Monterrey. I dziś w tym wielkim meksykańskim mieście jest kościół poświęcony Matce Bożej z Torreciudad. Wystarczy wejść w Google i sprawdzić: "Nuestra Señora de Torreciudad w Monterrey". Nie wiedzieliśmy tego do tej pory, ale możemy potwierdzić, że jest to... pierwszy na świecie kościół poświęcony Dziewicy z Torreciudad poza sanktuarium! 

Prawdę mówiąc, chciałabym pojechać i ją poznać i mam nadzieję, że uda mi się to zrobić na początku przyszłego roku.

Watykan

Papież Franciszek: "Twierdzenie o zatrzymaniu czasu jest nie tylko niemożliwe, ale i urojone".

W swoich katechezach na temat starości z ostatnich miesięcy papież Franciszek podkreślał mądrość osób starszych. Dziś uwypuklił tę wiedzę także w obliczu obecnej mentalności, która dąży do kontrolowania wszystkiego.

Javier García Herrería-10 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Podczas audiencji papieskiej 10 sierpnia pielgrzymi w Rzymie mogli wysłuchać jednej z ostatnich katechez środowych poświęconych starość. Papież podkreślił, jak dążenie do "wiecznej młodości, nieograniczonego bogactwa, absolutnej władzy" jest nierealnym pretensjonalnym dążeniem. Określił ją nawet mianem urojenia.

Chrześcijanie nie żyją tylko dla tego życia, ale ich cel leży poza nim: "W tej podróży jesteśmy zaproszeni, z łaską Bożą, do wyjścia poza siebie i do pójścia coraz dalej, aż do osiągnięcia ostatecznego celu, którym jest spotkanie z Chrystusem".

Obietnica życia wiecznego

Refleksja Ojca Świętego oparta była na scenie z Ewangelii Jana, w której Jezus wypowiada pocieszającą obietnicę życia wiecznego: "Niech się nie trwoży serce wasze. Gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, wrócę i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, byli i wy". I kontynuował Papież: "Starość, która jest pochłonięta rozczarowaniem z powodu utraconych możliwości, niesie ze sobą rozczarowanie dla siebie i dla wszystkich. Z drugiej strony starość przeżywana z łagodnością i szacunkiem dla prawdziwego życia definitywnie rozpuszcza nieporozumienia związane z władzą, która musi wystarczyć sama sobie i własnemu powodzeniu".

Papież Franciszek zwrócił uwagę na to, jak perspektywa starości może być pozytywna. "Nasze istnienie na ziemi jest momentem inicjacji w życie, które tylko w Bogu znajduje swoje spełnienie. Jesteśmy niedoskonali od początku i pozostajemy niedoskonali do końca. W spełnieniu Bożej obietnicy relacja ta ulega odwróceniu: Boża przestrzeń, którą Jezus starannie dla nas przygotowuje, przewyższa czas naszego doczesnego życia. Starość przybliża nas do nadziei na to spełnienie.

Starość zdecydowanie zna znaczenie czasu i ograniczenia miejsca, w którym przeżywamy naszą inicjację. Dlatego jest wiarygodny, gdy zaprasza nas do radości z upływu czasu: to nie groźba, to obietnica. Starość, która na nowo odkrywa głębię spojrzenia wiary, nie jest z natury konserwatywna, jak mówią ludzie".

Rola osób starszych

Przez te miesiące papież Franciszek starał się pokazać, jak bardzo szczególną misję mają osoby starsze zarówno w rodzinach, jak i w społeczeństwie. Dziś sprecyzował jeden z aspektów, w których ta misja może się realizować: "Starość jest tym etapem życia, który najlepiej nadaje się do głoszenia radosnej nowiny, że życie jest inicjacją do ostatecznego spełnienia, a najlepsze dopiero przed nami. A najlepsze dopiero przed nami, niech Bóg da nam starość zdolną do tego".

W końcowym odcinku audiencji Ojciec Święty pozdrowił pielgrzymów w różnych językach. W słowach po hiszpańsku wyraził swoją "bliskość w szczególny sposób z osobami dotkniętymi tragedią spowodowaną wybuchami i pożarem w Baza naftowa Matanzas na Kubie".

Czytania niedzielne

"Pragnienie i udręka Jezusa". 20. niedziela czasu zwykłego

Andrea Mardegan komentuje czytania z XX Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-10 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jeremiasz jest wysłany przez Boga, aby spróbować uratować swój lud i Jerozolimę, ale jego wiadomość nie jest słyszana, a jego ludzie są pokonani i deportowani do Babilonu, a Jerozolima jest zniszczona. Jeremiasz zawsze jest posłuszny Panu i mówi to, co nakazuje tym, którymi kieruje; w rezultacie zostaje znienawidzony i wtrącony do więzienia. Historia Jeremiasza jest przepowiednią życia Jezusa. Król Sedekiasz, który przypomina Piłata, wydaje proroka w ręce notabli.

Jeremiasz, wrzucony w błoto cysterny, żyje swoją pasją. Bóg przychodzi do niego i ratuje go poprzez osobę pogardzaną ze względu na swój stan obcokrajowca i eunucha, Etiopczyka Ebed-Melecha, który zrozumiawszy niesprawiedliwość, jakiej poddany jest prorok, jako jedyny podchodzi do króla, by przemówić do niego w imieniu Jeremiasza, któremu w oblężonym mieście groziło zapomnienie i śmierć głodowa. Ryzykuje swoje życie i w ten sposób ratuje życie Jeremiasza.

Autor listu do Hebrajczyków, po wymienieniu niezliczonych świadków wiary od Abla do Enocha, Noego, Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza, odwołuje się do licznych anonimowych świadków, którzy dla wiary gotowi byli ponieść najstraszniejsze próby, tortury i egzekucje.

Na początku rozdziału 12 stosuje tę naukę do nas wszystkich i napomina nas, abyśmy wytrwali w naszym zaangażowaniu w życie chrześcijańskie, używając obrazu wyścigu i obrazu patrzenia wytrwale na Jezusa. Decydującym przykładem jest właśnie Jezus, który proponuje się słuchaczom tego arcydzieła chrześcijańskiej homilii, aby ich napomnieć: "Nie męcz się i nie trać serca". i stawiać opór aż do rozlewu krwi, czyli do ewentualnego męczeństwa. 

Jezus ujawnia uczniom swój stan ducha: pragnienie rozpalenia ognia na ziemi i udrękę do czasu wypełnienia się chrztu, który ma przyjąć. Obraz ognia w niektórych fragmentach Starego Testamentu oznacza skuteczność słowa proroków: "Wtedy Eliasz prorok powstał jak ogień; jego słowo płonęło jak pochodnia". (Syr 48, 1); "Sprawię, że moje słowa będą jak ogień w twoich ustach". (Jer 5, 14). Ma również znaczenie oczyszczenia.

Chrzciciel przepowiedział, że Jezus będzie chrzcił w Duchu Świętym i w ogniu. Chrzest, który ma przyjąć Jezus, jest obrazem Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Ciężar tego przejścia już sprawia mu udrękę, ale wiedząc, że podpali on ziemię, podchodzi do tej godziny również z wielkim pragnieniem. Pragnienie i udręka Jezusa, sprzeczne i współistniejące uczucia, mogą pocieszyć wszystkich, którzy są powołani do oddania swojego życia w wierności woli Bożej, a którzy doświadczają tych samych sprzecznych uczuć. 

Homilia na czytania z niedzieli 20.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Rodzina

Klucze do lepszego zrozumienia "Amoris Laetitia" i jej kontrowersji

Publikacja "Amoris Laetitia"Kontrowersje wzbudziło podejście papieża do towarzyszenia osobom w sytuacji nieregularnego małżeństwa, zwłaszcza jeśli zawarły one ponownie związek małżeński. W tym wywiadzie autor stara się wyjaśnić przesłanie, jakie chciał przekazać papież Franciszek, skupione wokół trzech czasowników: towarzyszyć, rozeznawać, integrować.

Stefano Grossi Gondi-10 września 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

W posynodalnej adhortacji apostolskiej "Amoris Laetitia"Papież zaproponował, by chrześcijanie bardziej towarzyszyli osobom w skomplikowanych sytuacjach małżeńskich. Jego perspektywa została przyjęta z zastrzeżeniami w niektórych sektorach Kościoła. Omnes przeprowadza wywiad ze Stéphane Seminckxem - belgijskim księdzem, doktorem medycyny i teologii - aby omówić najbardziej kontrowersyjne kwestie zawarte w dokumencie i rzucić światło na jego interpretację.

W VIII rozdziale "Amoris Laetitia" papież Franciszek proponuje towarzyszenie, rozeznawanie i integrowanie kruchości. Jak rozumieć te trzy czasowniki wywołało wiele komentarzy.

- Spośród tych trzech czasowników - towarzyszyć, rozeznawać, integrować - drugi jest podstawą podejścia duszpasterskiego Kościoła: towarzyszenie sprzyja rozeznawaniu, które z kolei otwiera drogę do nawrócenia i pełnej integracji z życiem Kościoła.

W "rozeznanie"to klasyczne pojęcie. Św. Jan Paweł II używa tego określenia już w "Familiaris Consortio" (nr 84): "Pasterze muszą być świadomi, że dla dobra prawdy mają obowiązek dobrego rozeznania różnych sytuacji". Benedykt XVI przywołuje niemal dosłownie tę samą myśl w "Sacramentum Caritatis" (nr 29).

Jak można konkretnie zdefiniować rozeznanie?

- Rozeznanie oznacza dotarcie do prawdy o sytuacji danej osoby przed Bogiem, prawdy, którą w rzeczywistości w pełni zna tylko Bóg: "Choćbym był niczemu winien, nie jestem usprawiedliwiony: Pan jest moim sędzią" (1 Kor 4,4).

Jednak "Duch prawdy (...) wprowadzi was we wszelką prawdę" (J 16, 13). Duch Święty zna nas lepiej niż my sami siebie i zaprasza nas do poznania siebie w Nim. Rozeznawanie jest naszym wysiłkiem, aby odpowiedzieć na światło i moc daną nam przez Ducha prawdy. Miejscem par excellence rozeznawania jest modlitwa.

Rozeznawanie zaczyna się od okoliczności, które doprowadziły do wyobcowania od Boga. Św. Jan Paweł II mówiąc o rozwiedzionych i powtórnie poślubionych podaje następujące przykłady: "Istnieje rzeczywiście różnica między tymi, którzy szczerze starali się ocalić pierwsze małżeństwo i zostali niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z poważnej winy zniszczyli kanonicznie ważne małżeństwo. Jest wreszcie przypadek tych, którzy zawarli drugi związek dla wychowania dzieci, a którzy niekiedy mają w sumieniu subiektywną pewność, że poprzednie małżeństwo, bezpowrotnie zniszczone, nigdy nie było ważne". (Familiaris Consortio 84). Poznanie tych okoliczności pozwala grzesznikowi ocenić swoją odpowiedzialność i czerpać doświadczenie z popełnionego zła, a kapłanowi dostosować podejście duszpasterskie.

Rozeznanie oznacza również ocenę - zazwyczaj w rękach spowiednika - czy w duszy grzesznika jest pragnienie nawrócenia. Ten punkt jest decydujący: jeśli to szczere pragnienie istnieje - nawet w najbardziej podstawowej formie - wszystko staje się możliwe. Można uruchomić drogę towarzyszenia i powrotu do pełnej komunii w Kościele.

Po trzecie, rozeznanie oznacza odkrycie przyczyn wyobcowania od Boga, co określi również drogę nawrócenia. "Amoris Laetitia" wyraźnie przywołuje numer 1735 Katechizmu Kościoła Katolickiego: "Przypisywalność i odpowiedzialność za czyn może być zmniejszona lub nawet stłumiona z powodu niewiedzy, nieumyślności, przemocy, strachu, przyzwyczajeń, nieuporządkowanych afektów i innych czynników psychologicznych lub społecznych".

Czy mógłbyś podać jakieś konkretne przykłady tego punktu w Katechizmie?

- Spowiednicy doskonale zdają sobie sprawę z tych czynników, które często odgrywają decydującą rolę w sytuacji duszy. Obecnie pierwszym i najważniejszym jest ignorancja większości wiernych. "Dziś rośnie liczba ochrzczonych pogan: rozumiem przez to ludzi, którzy stali się chrześcijanami, ponieważ zostali ochrzczeni, ale nie wierzą i nigdy nie poznali wiary" (Joseph Ratzinger - Benedykt XVI).

Kapłan powinien ocenić poziom formacji penitenta i w razie potrzeby zachęcić go do formowania sumienia i pielęgnowania życia duchowego, aby stopniowo doprowadzić go do pełnego przeżywania wymagań wiary i moralności.

Czynniki takie jak depresja, przemoc i strach mogą wpływać na wykonywanie woli: mogą uniemożliwić niektórym ludziom swobodne działanie. Jeśli na przykład dana osoba cierpi na depresję, będzie potrzebowała pomocy medycznej. Albo jeśli kobieta jest traktowana brutalnie przez męża lub zmuszana do prostytucji, nie ma sensu konfrontować jej z nakazami moralności seksualnej. Przede wszystkim trzeba jej pomóc wyjść z tej krzywdzącej sytuacji.

Obsesyjne lub kompulsywne zachowania, uzależnienia od alkoholu, narkotyków, hazardu, pornografii itp. poważnie uszkadzają wolę. Patologie te często mają swoje źródło w powtarzaniu czynów, które początkowo były świadome i dobrowolne, a więc winne. Kiedy jednak pojawia się uzależnienie, duszpasterz musi wiedzieć, że wola jest chora i musi być traktowana jako taka, z wykorzystaniem środków łaski, ale i specjalistycznej medycyny.

W przywołanym przez papieża Franciszka punkcie Katechizmu mowa jest także o "czynnikach społecznych": istnieje wiele zachowań niemoralnych, które są powszechnie akceptowane w społeczeństwie, do tego stopnia, że wiele osób nie zdaje sobie już sprawy ze złośliwości z nimi związanej lub - jeśli zdaje sobie sprawę - bardzo trudno jest ich uniknąć bez narażania na szwank swojego wizerunku, a nawet sytuacji zawodowej, rodzinnej czy społecznej. W pewnych kwestiach moralnych nie można wypowiadać się poza pewnym pojedynczym sposobem myślenia bez narażania się na potępienie i pogardę, a nawet prześladowanie.

Może powinniśmy też pamiętać, czym rozeznanie nie jest?

- Rozeznawanie nie polega na osądzaniu bliźniego: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" (Mt 7, 1). Rachunek sumienia jest zawsze ćwiczeniem osobistym, a nie zaproszeniem do analizowania sumienia innych. Również spowiednik będzie uważał, by nie postrzegać siebie jako Najwyższego Sędziego, który stawia owce po swojej prawicy, a kozły po lewej (por. Mt 25,33), ale będzie widział siebie jako pokorne narzędzie Ducha Świętego, które ma prowadzić duszę do prawdy. Dlatego kapłan nigdy nie odmawia rozgrzeszenia, chyba że osoba świadomie i celowo wyklucza jakąkolwiek wolę dostosowania się do prawa Bożego.

Rozeznanie nie polega na zmianie lekarstwa, ale na dostosowaniu dawki. Środki zbawienia i prawo moralne są takie same dla wszystkich w Kościele, wczoraj, dziś i jutro. Nie można pod pretekstem miłosierdzia zmieniać normy moralnej dla konkretnego człowieka. Miłosierdzie polega na tym, by pomóc mu poznać tę normę, zrozumieć ją i stopniowo podejmować w swoim życiu. Jest to tak zwane "prawo stopniowości", nie mylić z "stopniowalnością prawa": "Ponieważ w samym prawie nie ma stopniowości (por. Familiaris Consortio 34), rozeznanie to nie może być nigdy zwolnione z ewangelicznych wymagań prawdy i miłości proponowanych przez Kościół". ("Amoris Laetitia" 300). Jak mówi św. Jan Paweł II, miłosierdzie nie polega na obniżeniu góry, ale na pomocy w jej zdobyciu.

Rozeznanie nie jest też próbą zastąpienia ludzkich sumień. Jak wskazuje papież w "Amoris Laetitia", nr 37: "Jesteśmy powołani do formowania sumień, ale nie do zastępowania ich". To spostrzeżenie jest fundamentalne, ponieważ jesteśmy aktorami własnego życia, nie "żyjemy z delegacji", tak jakbyśmy byli zawieszeni w decyzjach osób trzecich lub w receptach kodeksu moralnego. Każdy z nas jest świadomym i wolnym agentem swojego życia, dobra, które czyni i zła, które popełnia. Wzięcie odpowiedzialności za zło, które czynimy, jest dowodem naszej godności, a przed Bogiem początkiem nawrócenia: "Ojcze, zgrzeszyłem wobec nieba i wobec Ciebie" (Łk 15, 21). (Łk 15, 21)

Całe wyzwanie edukacji - i naszej formacji jako dorosłych - polega na wykuwaniu prawdziwej wolności, która jest zdolnością osoby do rozeznawania prawdziwego dobra i wprowadzania go w życie, ponieważ chce: "Najwyższy stopień godności ludzkiej polega na tym, że ludzie nie są prowadzeni do dobra przez innych, ale przez siebie samych" (św. Tomasz z Akwinu). (św. Tomasz z Akwinu). To wyzwanie oznacza więc także dobre formowanie sumienia, które jest normą bezpośredniego, bliższego działania.

W jaki sposób można zrealizować to szkolenie?

- Poprzez wychowanie, skupione na cnotach, formację ciągłą, doświadczenie, refleksję, studium i modlitwę, rachunek sumienia, a w przypadku wątpliwości lub sytuacji złożonych - konsultację z ekspertem lub przewodnikiem duchowym. Ta formacja prowadzi nas do nabycia kardynalnej cnoty roztropności, która doskonali osąd sumienia, jako swoisty GPS dla naszych działań.

Dziesięć przykazań było i zawsze będzie podstawą życia moralnego: "Zanim niebo i ziemia przeminą, ani jedna jota, ani jedna cząstka nie przeminie z Prawa" (Mt 5,18). Są one objawieniem prawa Bożego wpisanego w nasze serca, które zaprasza nas do miłości Boga i bliźniego oraz wskazuje nam szereg zakazów, czyli "czynów, które same w sobie i przez siebie, niezależnie od okoliczności, są zawsze poważnie niedozwolone, ze względu na ich przedmiot" ("Veritatis Splendor" 80). Katechizm Kościoła Katolickiego wskazuje, czym są grzechy ciężkie, w szczególności w numerach 1852, 1867 i 2396.

Fakt, że moralność zawiera zakazy może urazić współczesną mentalność, dla której wolność przypomina wszechmocną wolę, której nic nie jest w stanie przeszkodzić. Ale każdy dobrze myślący człowiek rozumie, że na drodze życia czerwone światła i znaki STOP chronią nas przed niebezpieczeństwem; bez nich nigdy nie dotarlibyśmy do celu.

Jak myślisz, skąd biorą się różnice w interpretacji tego rozdziału "Amoris Laetitia"?

- Moim zdaniem w "Amoris Laetitia" jest wielkie nieporozumienie: moralność nie staje się obiektywna, gdy ogranicza się do "zewnętrznych faktów" z życia ludzi, ale gdy stara się dotrzeć do "prawdy subiektywności", prawdy serca, przed Bogiem, ponieważ "człowiek dobry wydobywa ze skarbu swego serca dobro, które jest dobre; a człowiek zły wydobywa ze swego serca zło, które jest złe: bo to, co mówią usta, jest tym, co przelewa się z serca" (Łk 6, 45) i "Bóg nie patrzy tak, jak ludzie: ludzie patrzą na wygląd, lecz Pan patrzy na serce" (1 Sam 16, 7). (Łk 6,45) oraz "Bóg nie patrzy tak jak ludzie: ludzie patrzą na wygląd zewnętrzny, lecz Pan patrzy na serce" (1 Sam 16,7).

Na przykład nie można potępić osoby za sam "fakt zewnętrzny", że jest rozwiedziona i ponownie wyszła za mąż: jest to, że tak powiem, stan cywilny, który nie mówi wszystkiego o sytuacji moralnej danej osoby. Może się okazać, że w rzeczywistości ta osoba jest na drodze do nawrócenia, wprowadzając w życie środki, które pozwolą jej wyjść z tej sytuacji. Z drugiej strony mężczyzna, który jawi się wszystkim jako "wzorowy mąż", bo od trzydziestu lat jest przy żonie, ale potajemnie ją zdradza, znajduje się w pozornie "normalnej" sytuacji małżeńskiej, podczas gdy w rzeczywistości jest w stanie grzechu ciężkiego. Prawdą w tych dwóch sytuacjach nie jest to, co dostrzegają nasze oczy, ale to, co widzi Bóg i każe człowiekowi rozeznać w głębi serca, przy ewentualnej pomocy kapłana.

AutorStefano Grossi Gondi

Dwie narracje o ewangelizacji Ameryki

Ostatnia podróż papieża Franciszka do Kanady pokazuje, jak jego przesłania często docierają do opinii publicznej z niewielkimi niuansami. W tym przypadku negatywna narracja o ewangelizacji Ameryki znacząco wpływa na to, jak odbierany jest jego przekaz.

9 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W ostatnich latach narasta nowa narracja o kolonizacji Ameryki i ewangelizacji prowadzonej przez Hiszpanię i inne kraje. Oczywiście nie wszystko zostało zrobione dobrze i historia musi wydobyć na światło dzienne wszystkie fakty. Wydaje się jednak, że w debacie publicznej nie bierze się pod uwagę wielu istotnych niuansów. Kultura woke narzuca narrację opartą na resentymentach i niezbyt sprzyjającą spokojnemu dialogowi w wielu kwestiach. 

Nagłówki w prasie też często nie są pomocne, co widać na przykładzie ostatniej podróży papieża do Kanady. Niewątpliwie głównym przesłaniem było przeproszenie rdzennych mieszkańców za współpracę Kościoła w państwowych szkołach w zakresie reedukacji dzieci. Empatia i pokora okazane przez Franciszka podbiły serca wielu osób z pierwotnych ludów tych regionów, które przyjęły jego przeprosiny z gestami, które rozeszły się po świecie w postaci mnóstwa fotografii. 

Franciszek jest jednak daleki od uznania prawdziwości wszystkich historii, które w ostatnich latach pojawiły się na temat szkół rezydencjalnych, a zwłaszcza pomysłu, że doszło do prawdziwego ludobójstwa. Niuanse są bardzo ważne, ale być może opinia publiczna została pozostawiona z myślą, że papież przyznał więcej niż faktycznie powiedział. 

Uważam, że prawdziwie pokorny i przystępny sposób bycia, jaki pokazał Franciszek, jest obrazem, który najbardziej pozostał mi z tej podróży, ale ważne jest, aby nie stracić wszystkich niuansów jego słów. W przeciwieństwie do tego, co obecnie robią wielkie rządy i korporacje, gdy popełniają błędy, Kościół poświęca się nie tylko zadośćuczynieniu ofiarom. Wielokrotnie też publicznie przeprasza, a jej najwyżsi przedstawiciele - pomyślmy o Franciszku czy Benedykcie XVI - osobiście i często spotykali się z poszkodowanymi. 

Moim zdaniem, jest to właściwy sposób postępowania, ale nie powinien on prowadzić do myślenia, że zepsucie i grzech są tym, co obfituje w Kościele. Gdyby tak było, to już dawno przestałaby istnieć, bo żadna instytucja nie może długo przetrwać, jeśli kryje w sobie przede wszystkim złe rzeczy. Sukces wielkiego dzieła popularyzacji historycznej Elviry Roca "Imperiofobia" i inne tego typu książki uwypuklają pozytywne aspekty wkładu społecznego Kościoła, który jest niewątpliwie duży. Co więcej, to skorumpowane postrzeganie Kościoła jest dalekie od tego, by było normą w codziennym życiu większości katolików, kiedy chodzą do swoich parafii i mają do czynienia ze swoimi księżmi. 

Podsumowując, myślę, że powinniśmy być pokornie dumni z tego, jak Kościół uznaje i naprawia swoje błędy, dostrzegając jednocześnie, że większość tego, co robi, jest bardzo pozytywna. Ponadto dzisiejsze społeczeństwo żyje i domaga się ideałów chrześcijańskich, nie zdając sobie z tego sprawy.

AutorJavier García Herrería

Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

Doświadczenia

Doświadczenie w zarządzaniu majątkiem zgromadzenia zakonnego

Zarządzanie patrymonium zgromadzenia zakonnego wymaga połączenia dwóch języków: ekonomicznego lub świeckiego i religijnego. Michele Mifsud, Asystent Ekonome Generalnego Zgromadzenia Misji Księży Wincentych, dzieli się swoim doświadczeniem.

Michele Mifsud-9 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Od ponad dziesięciu lat pracuję w skarbcu generalnym katolickiego zgromadzenia, gdzie zajmuję się administrowaniem majątkiem, który docelowo przeznaczony jest na służbę ubogim. Aby to zrozumieć, należy oprzeć się na systemie ekonomicznym opartym na wartości, rozumianej z religijnego punktu widzenia.

Dlatego ekonomia i finanse są postrzegane jako ekonomia braterska, czyli z perspektywą zorientowaną na pomoc ubogim. Tylko w ten sposób można uniknąć pokusy złego gospodarowania towarami. Ponieważ, jak powiedział Ojciec Święty Jan XXIII, nie jesteśmy jeszcze aniołami, tzn. zawsze możemy popełnić błędy, które sprowadzą nas na manowce od właściwego wykorzystania dóbr i majątku, którym dysponujemy.

Dobro wspólne w zarządzaniu patrymonium zgromadzenia

Kardynał Peter Turkson, gdy był przewodniczącym Papieskiej Komisji Sprawiedliwości i Pokoju, powiedział w 2012 roku, że przeszkody w służbie dobru wspólnemu występują w wielu formach, takich jak korupcja, brak rządów prawa, tendencje do chciwości, złe zarządzanie zasobami; ale najbardziej znaczące dla lidera biznesu na poziomie osobistym jest prowadzenie podzielonego życia.

Ostrzeżenia te są ważne, aby uniknąć sytuacji kryzysu finansowego i wynikającej z niego paniki spowodowanej zagrożonymi inwestycjami, zadłużeniem zewnętrznym, złym zarządzaniem skarbem państwa oraz załamaniem systemów i struktur odpowiedzialności.

Łączenie tego, co świeckie i tego, co religijne

Ważnym aspektem do zrozumienia jest to, że istnieją dwa języki związane z aspektami finansowymi, jeden język świata ekonomicznego i świeckiego, drugi świata misyjnego i religijnego.

Ekonomia przemawia językiem świata świeckiego, a więc odnosi się do ruchu pieniądza w różnych walutach, rozważa czy jest zysk czy strata, czy są dochody czy wydatki, przygotowuje i respektuje budżet, dokonuje inwestycji, monitoruje sytuację finansową i bogactwo.

Misja mówi wyłącznie językiem religijnym, używając terminów: wdzięczność, prostota, sprawiedliwość, ofiara, dzielenie się, posługa, ślub ubóstwa.

U podstaw obu języków leżą wartości; oczywiście misja religijna, aby funkcjonować, musi posługiwać się językiem ekonomicznym, ale tylko jako środkiem; wartością dla świata religijnego jest język misyjny. Natomiast dla świata świeckiego język ekonomiczny jest zarówno środkiem, jak i miarą wartości.

Wartości umożliwiające funkcjonowanie zgromadzenia zakonnego oparte są na Ewangelii Jezusa Chrystusa: Mt 25, 14-30, przypowieść o talentach o pracowitości i pracy, o administrowaniu i zarządzaniu.

Magisterium papieskie

Naukę Kościoła znajdujemy w encyklikach Rerum Novarumprzez Leona XIII (1891); Centesimus AnnusJan Paweł II w 1991 roku. Przykład papieża Franciszka, oprócz jego osobistego przykładu, wyraża się m.in. Evangelii Gaudiumroku 2013; w Laudato Si'2015 r., a w Fratelli Tuttiroku 2020.

W adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium Papież Franciszek mówi o społecznym włączeniu ubogich, o tym, że sercem chrześcijańskiego przesłania moralnego jest wzajemna miłość, która powinna motywować chrześcijan do dzielenia się Ewangelią, pomocy ubogim i pracy na rzecz sprawiedliwości społecznej; do unikania zła władzy, które tworzy i karmi nierówności i obojętność, prowadzące do duchowej światowości. Rzeczywiście, rolą pieniądza jest służyć, a nie rządzić ludzkością.

Życie każdego człowieka nabiera sensu w spotkaniu z Jezusem Chrystusem i w radości dzielenia się tym doświadczeniem miłości z innymi, z życiem zakorzenionym w miłosiernej miłości Boga.

W encyklice Laudato SiPapież Franciszek mówi nie tylko o ekologii; mówi o relacji z Bogiem, z bliźnim, z ziemią w powszechnej komunii, o wspólnym przeznaczeniu dóbr. Przeciwstawia wartość ludzkiej pracy nadmiernemu naciskowi na technologię, ekologii człowieka, która wywodzi się z dobra wspólnego.

Fratelli TuttiEncyklika społeczna papieża Franciszka, która została opublikowana w październiku 2020 roku, ma na celu promowanie powszechnego dążenia do braterstwa i przyjaźni społecznej, jak w przypowieści o Dobrym Samarytaninie, gdzie dobrzy sąsiedzi nie odwracają się od cierpienia, ale działają z otwartym sercem, w otwartym świecie skupionym na osobie, gdzie spotkanie jest dialogiem i przyjaźnią.

Priorytety w zarządzaniu patrymonium zgromadzenia

Wartości zatem, jako pomost pomiędzy dwoma światami, świeckim i religijnym, uzupełniają się wzajemnie w misji Jezusa Chrystusa w celu osiągnięcia Królestwa Bożego. Wartości te to odpowiedzialność finansowa, sprawiedliwość, poświęcenie, przejrzystość, zaangażowanie w pracy, związek dobra wspólnego z solidarnością, wspólnotą i braterstwem, prostota poprzez ubóstwo i oszczędność. To jest ekonomia braterska, która prowadzi do potrzeby dobrego prowadzenia.

Wyzwania dla realizacji tych wartości i przeszkody można przezwyciężyć poprzez dialog, wprowadzając struktury zgodne z najlepszymi praktykami pracy, ale zawsze z Ewangelią jako punktem odniesienia.

AutorMichele Mifsud

Zastępca ekonoma generalnego Zgromadzenia Misji Księży Wincentych, zarejestrowany doradca finansowy i inwestycyjny.

Powołania

12 000 młodych Europejczyków pielgrzymowało do Santiago de Compostela

W ostatnich tygodniach w Europie miały miejsce dwa duże spotkania młodzieży - pielgrzymka do Santiago de Compostela oraz festiwal młodzieży w Medziugorju, w którym uczestniczyły dziesiątki tysięcy osób.

Javier García Herrería-8 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W dniach od 3 do 7 sierpnia br. Europejska Pielgrzymka Młodzieży. Choć planowano ją na lato 2021 roku, pandemia wymusiła jej opóźnienie o rok. Organizatorem pielgrzymki jest Podkomisja ds. Młodzieży i Dzieci Konferencji Episkopatu Hiszpanii w połączeniu z Archidiecezją Santiago.

Przez cały tydzień tysiące młodych ludzi kończyło ostatnie etapy Droga do SantiagoZintensyfikowali też katechezę i życie sakramentalne. Na spotkanie z apostołem przybyły setki parafii, ruchów i instytucji religijnych. Oprócz Hiszpanii największe grupy pochodziły z Portugalii i Włoch. Dzięki współpracy 400 młodych galicyjskich wolontariuszy udało się zadbać o znacznie większą niż zwykle logistykę na jakubowym szlaku.

Refleksja nad powołaniem

PEJ22 miał do dyspozycji przestrzeń nazwaną "Portyk powołania", znajdującą się w Wyższym Seminarium Duchownym w Composteli, obok katedry. Miejsce to oferowało itinerarium głoszenia (kerygmatu), towarzyszenia, słuchania, dialogu i podstawowej orientacji zawodowej. Na tej trasie młodzi ludzie uczestniczyli w doświadczeniu podzielonym na trzy części: słuchanie, wyjaśnianie i personalizacja. Ta ostatnia propozycja składała się z pięciu obszarów powołaniowych: rodzina, wychowanie, działalność charytatywna, apostolstwo i misja, konsekracja.

Trasa obrała za punkt odniesienia Portyk Chwały, ponieważ ogłasza on wszystkim pielgrzymom PEJ22 dobrą nowinę: piękno życia jako powołania. W tym arcydziele sztuki średniowiecznej reprezentowane są różne siły w inicjacji do wiary i podróży chrześcijańskiej. I jak każda propozycja powołaniowa, każda musi dać odpowiedź, należy się misja.

Msza Święta na zakończenie

Kardynał Marto, specjalny delegat wysłany przez Papieża, przewodniczył w niedzielę rano, 7, Eucharystii kończącej pobyt na Monte del Gozo. Koncelebrowało pięćdziesięciu pięciu biskupów z Hiszpanii, Portugalii i Włoch oraz około 400 księży.

W homilii Marto podkreślił młodym, że "Jezus proponuje nowy sposób odnoszenia się do siebie nawzajem, oparty na logice miłości i służby. Jest to autentyczna rewolucja wobec ludzkich kryteriów egoizmu oraz ambicji władzy i dominacji: rewolucja braterstwa, która wychodzi od miłości braterskiej, by objąć kulturę wzajemnej troski, kulturę spotkania, która buduje mosty, burzy mury podziałów i skraca odległości między ludźmi, kulturami i narodami. Nasze spotkanie w Santiago jest tego pięknym przykładem.

Po odprawieniu Eucharystii arcybiskup Santiago, Julián Barrio, rozmawiał z mediami o wydarzeniach tych dni. W swoich słowach stwierdził, że "spotkał młodych ludzi, którzy się modlą (...), młodych ludzi, którzy myślą, którzy próbują rozeznać rzeczywistość, w której się znajdują; na którą musimy zawsze odpowiadać (...). Nie wiem, co mogą zrobić, ale z ich postawą i sposobem widzenia rzeczy nasze społeczeństwo może być lepsze".

Ekologia integralna

Emmanuel LuyirikaCzytaj więcej : "Afryka odrzuca eutanazję. Skupia się na opiece paliatywnej".

"Zarówno w Afryce globalnie, jak i w poszczególnych krajach, eutanazja została okrągło odrzucona. Skupiamy się na tym, aby opieka paliatywna była dostępna dla ludności, a głównym wyzwaniem jest dostęp do podstawowych leków - powiedział ugandyjski lekarz Emmanuel B.K. Luyirika, dyrektor Afrykańskiego Stowarzyszenia Opieki Paliatywnej (APCA), który znalazł się w Fundacja Ramón Areces.

Francisco Otamendi-8 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Opioidy takie jak morfina "nie są wystarczająco dostępne", mówi Omnes dr Emmanuel Luyirika. "Nawet w krajach, które poczyniły największe postępy w opiece paliatywnej. Dostęp do leków pozostaje jednym z największych wyzwań w Afryce. Pracujemy nad zaangażowaniem rządów w tę sprawę.

"Wierzymy, że jeśli opieka paliatywna będzie dostępna, a potrzeby pacjenta zostaną zaspokojone, kwestia eutanazji nie pojawi się. W Afryce nie ma wielkiej debaty społecznej na ten temat [eutanazji]; może mała debata w RPA, ale nie poza nią - dodaje.

Dr. Emmanuel Luyirika wziął udział w sympozjum międzynarodowa konferencja "Globalna opieka paliatywna: wyzwania i oczekiwania", sponsorowana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), zorganizowana przez Fundację Ramóna Arecesa i Fundację Obserwatorium Global Palliative Care Atlantes, Instytutu Kultury i Społeczeństwa im. Uniwersytet Navarry, który został wyznaczony jako nowy ośrodek współpracujący z WHO w zakresie oceny globalnego rozwoju opieki paliatywnej.

W sympozjum uczestniczyli paneliści z WHO, Afrykańskiego Stowarzyszenia Opieki Paliatywnej i Międzynarodowego Stowarzyszenia Opieki Paliatywnej, a także M.D. Anderson Cancer Center (USA) i Hospicjum Buen Samaritano (Argentyna). 

Podczas spotkania swoje referaty przedstawili: Raimundo Pérez-Hernández y Torra, dyrektor Fundacji Ramóna Arecesa; Marie-Charlotte Bouësseau, kierownik zespołu w Departamencie Zintegrowanych Usług Zdrowotnych Światowej Organizacji Zdrowia w siedzibie głównej (Genewa); Joaquim Julià Torras, wiceprezes Hiszpańskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej (SECPAL); oraz Paloma Grau, prorektor ds. badań i zrównoważonego rozwoju Uniwersytetu Nawarry.

Większe zapotrzebowanie na środki paliatywne

Zagadnienie to budzi coraz większy niepokój specjalistów, ponieważ - jak zaznaczono na sympozjum - liczba osób wymagających opieki paliatywnej jest prawie zostanie podwojona w 2060 r.: z 26 mln do 48 mln na całym świecie, jak to miało miejsce w przeszłości. raportowanie Omnes. Ze względu na rodzaj występujących chorób nawet połowa ludzi na świecie będzie potrzebowała pomocy w zakresie opieki paliatywnej w ciężkich i kończących życie stanach chorobowych. 

Obecnie szacuje się, że spośród ponad 50 milionów osób potrzebujących opieki paliatywnej każdego roku 78 % żyje w krajach o niskich i średnich dochodach, a tylko 39 % krajów zgłasza powszechną dostępność opieki paliatywnej.

Wydarzenie to było kolejną okazją do promowania opieki paliatywnej, omówienia wyzwań, przed jakimi stoi ona na całym świecie, oraz potwierdzenia zaangażowania WHO w opiekę paliatywną, korzystając z publikacji raport 'Assessing the development of palliative care worldwide: a set of actionable indicators", przygotowany wspólnie z Atlantes.

Na stronie Dr Emmanuel Luyirika odpowiada Omnes na temat opieki paliatywnej w Afryce.

Jak rozwija się opieka paliatywna w Afryce i które kraje przodują w tym rozwoju?

- Najbardziej zaawansowane kraje w rozwoju opieki paliatywnej w Afryce znajdują się głównie w Afryce Wschodniej i Południowej, w tym w RPA, Ugandzie, Malawi, Kenii i Zimbabwe. Kraje znajdujące się w ogonie tego rozwoju to kraje Afryki Środkowej, zwłaszcza francuskojęzyczne. Trzeba zrobić więcej, by włączyć ich w rozwój opieki paliatywnej. Jednak nawet w najbardziej rozwiniętych krajach wciąż pozostaje wiele do zrobienia. 

Jakie są wyzwania dla krajów znajdujących się w końcowej fazie tego rozwoju?

- Głównym wyzwaniem jest dostęp do leków podstawowych dla opieki paliatywnej. To wyzwanie jest dwojakie. Z jednej strony są regulacje i ograniczenia w dostępie do tych leków, a z drugiej strony jest też brak środków na ich zakup. Innym poważnym wyzwaniem jest brak wyszkolonego personelu do sprawowania opieki paliatywnej. Podobnie brakuje narzędzi do zbierania danych o chorych paliatywnych. Oczywiście brak finansowania opieki paliatywnej jest jedną z głównych trudności, podobnie jak brak dyrektyw lub polityk, które by to uwzględniały. 

Czy w tych krajach opieka paliatywna jest finansowana przez rząd, czy przez osoby i rodziny?

- W większości krajów istnieje część finansowana przez rząd. W Ugandzie, na przykład, rząd finansuje całą morfinę, której potrzebują pacjenci paliatywni, tak że poszczególne osoby nie muszą płacić z własnych pieniędzy za ten lek. Morfina może być dostępna w razie potrzeby, niezależnie od tego, czy jesteś w publicznej czy prywatnej placówce medycznej, bez żadnych kosztów, ale nie jest to możliwe w innych krajach. 

W Botswanie rząd finansuje opiekę paliatywną zarówno w placówkach publicznych, jak i prywatnych. Rząd RPA zapewnia organizacjom charytatywnym środki na wdrożenie opieki paliatywnej. Kraje te przodują w tym względzie, wraz z Rwandą, która posiada narodowe zabezpieczenie zdrowotne zapewniające dostęp do opieki paliatywnej. Należy również podkreślić pracę Malawi, które podejmuje ogromne wysiłki i zajmuje dobre miejsce w najnowszych światowych rankingach. 

Czy opiaty takie jak morfina są dostępne w Afryce? 

- Nie są one dostatecznie dostępne. Nawet w krajach, które poczyniły największe postępy w opiece paliatywnej. Dostęp do leków pozostaje jednym z największych wyzwań w Afryce. Pracujemy nad zaangażowaniem rządu w tę sprawę. Jest to problem, który nie wynika z jednego czynnika. Na to składa się wiele czynników. Musimy uświadamiać polityków i ludzi, którzy projektują przepisy, uświadamiać ośrodki zdrowia, pacjentów... ale musimy też zdobyć pieniądze na stworzenie systemów podawania tych leków. 

Jakie problemy ma chory wymagający opieki paliatywnej w Afryce?

- Pacjent, który wymaga opieki paliatywnej w Afryce, to chory na raka, ale może to być także pacjent z HIV, albo z chorobami tropikalnymi... albo może mieć niewydolność nerek lub serca z powodu infekcji lub jakiejś innej choroby. Mogą też być pacjenci z chorobami genetycznymi. Profil jest bardzo zróżnicowany. 

Po Covid-19, jak widzi Pan przyszłość opieki paliatywnej w Afryce??

- Przyszłość opieki paliatywnej po Covid-19 musi opierać się na technologii, na możliwości dostępu do usług poprzez technologię. Telefon komórkowy był szeroko stosowany w Afryce i obecnie staje się platformą, za pomocą której pacjenci mogą kontaktować się z pracownikami służby zdrowia. Ważne jest także szkolenie personelu w zakresie opieki paliatywnej; ważne jest także kształcenie personelu oddziałów intensywnej terapii, by wiedział, kiedy skierować chorego do opieki paliatywnej. Przyszłość opieki paliatywnej leży również w zintegrowaniu opieki paliatywnej z systemem opieki zdrowotnej, a nie pozostawieniu jej w odizolowanych ośrodkach. 

Czy są jakieś kraje afrykańskie, które zatwierdziły eutanazję?

- Nie, eutanazja została w Afryce stanowczo odrzucona. Zarówno w Afryce globalnie, jak i w poszczególnych krajach. Skupiamy się na tym, by opieka paliatywna była dostępna dla społeczeństwa: wierzymy, że jeśli opieka paliatywna będzie dostępna, a potrzeby chorego zostaną zaspokojone, nie pojawi się kwestia eutanazji. W Afryce nie ma wielkiej debaty społecznej na ten temat; może mała debata w Afryce Południowej, ale nie poza nią. 

Na tym kończymy wywiad z dr Luyiriką. Inny panelista międzynarodowego sympozjum, Matías Najún, szef Służby Kompleksowej Opieki (Paliatywnej) w Szpitalu Uniwersyteckim Austral oraz współzałożyciel i obecny prezes Hospicjum Buen Samaritano (Argentyna), podkreślił, że "badania pokazują, że ubóstwo zmniejsza dostęp do opieki paliatywnej, która z kolei jest bardzo rzadkim towarem na całym świecie".

Jego zdaniem "w naszych systemach zdrowotnych, które są zaprojektowane dla ostrych lub skupione na specjalnościach, pacjenci paliatywni są unikani, ale jeśli są również biedni, stają się prawie niewidoczni" - ubolewał. W tych przypadkach, w których "złożoność życia jest o wiele większa niż choroba", wezwał do "bycia kreatywnym, aby je uwidocznić, zapewniając opiekę dostępną i dostosowaną do tych pacjentów", ponieważ "poza rzeczywistością społeczną, kiedy ktoś cierpi, wielkie ubóstwo nie jest tylko kwestią ekonomiczną; brak opieki, która godnie traktuje w tym momencie, jest również problemem" - podkreślił.

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

Syria: Zaginiony świat (II)

Ten drugi artykuł o Syrii wyjaśnia genezę arabskiego nacjonalizmu i sytuację w tym kraju po jedenastu latach wojny domowej.

Gerardo Ferrara-7 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Nacjonalizm arabski i islamski: źródło konfliktu na Bliskim Wschodzie

Nie sposób mówić o Syrii, zwłaszcza w świetle tragicznych wydarzeń ostatnich lat, nie wspominając o ideologii stojącej za reżimem i Partią Baas, która sprawuje władzę w tym kraju od dziesięcioleci: nacjonalizmie arabskim. Ta szkoła myślenia ujrzała światło dzienne pod koniec XIX wieku, w tym samym czasie, co narodziny europejskiego nacjonalizmu (pod którego wpływem powstała).

W rzeczywistości aż do XIX wieku, tj. przed. Tanzimat (seria reform mających na celu "modernizację" Imperium Osmańskiego, także poprzez większą integrację obywateli niemuzułmańskich i nietureckich, ochronę ich praw poprzez stosowanie zasady równości wobec prawa), państwo osmańskie opierało się na podstawach religijnych, a nie etnicznych: sułtan był jednocześnie "księciem wiernych", a więc kalifem muzułmanów dowolnej narodowości (Arabów, Turków, Kurdów itp.), którzy byli uznawani za obywateli kraju. Sułtan był również "księciem wiernych", a więc kalifem imperium, którzy byli uważani za obywateli pierwszej kategorii, podczas gdy chrześcijanie różnych wyznań (greccy prawosławni, Ormianie, katolicy i inni) oraz Żydzi podlegali specjalnemu reżimowi - milletowi, który przewidywał, że każda niemuzułmańska wspólnota religijna była uznawana za "naród" w ramach imperium, ale ze statusem niższości prawnej (zgodnie z islamską zasadą dhimma).

Żydzi i chrześcijanie dyskryminowani

Chrześcijanie i Żydzi nie uczestniczyli więc w zarządzaniu miastem, płacili zwolnienie ze służby wojskowej poprzez podatek pogłówny (dżizya) i podatek gruntowy (charaj), a głową każdej wspólnoty był jej przywódca religijny. Biskupi i patriarchowie byli więc na przykład urzędnikami cywilnymi podlegającymi bezpośrednio sułtanowi.

Narodziny nacjonalizmu panarabskiego, czyli panarabizmu, przypadły więc na czasy Tanzimatu, właśnie między Syrią a Libanem, a wśród jego założycieli znaleźli się chrześcijanie: Negib Azoury, George Habib Antonius, George Habash i Michel Aflaq. Ideologia ta opierała się na potrzebie niepodległości wszystkich zjednoczonych ludów arabskich (jako czynnik jednoczący wskazano język) oraz nadania wszystkim religiom równej godności przed państwem. Była to więc forma nacjonalizmu świeckiego i etnicznego, a w tym bardzo podobna do nacjonalizmów europejskich.

Panarabizm a panislamizm

Arabski nacjonalizm (lub panarabizm) był natychmiast przeciwstawiony swojemu islamskiemu odpowiednikowi, panislamizmowi: również zrodzony w tym samym okresie, przez myślicieli takich jak Jamal al-Din Al-Afghani i Muhammad Abduh, proponował zamiast tego zjednoczenie wszystkich ludów islamskich (nie tylko Arabów) pod sztandarem wspólnej wiary. Islam zatem miał mieć wiodącą rolę, większą godność i pełne prawa obywatelskie, ze szkodą dla innych religii. Ruchy salafickie takie jak Bractwo Muzułmańskie, Al Kaida czy samo ISIS opierają się właśnie na tej ostatniej doktrynie i dążą do utworzenia państwa islamskiego, w którym jedynym prawem jest prawo muzułmańskie, szariat.

Panarabizm, skupiony wówczas na niepodległości każdego z państw, triumfował niemal wszędzie w świecie arabskim (z wyjątkiem monarchii absolutnych Zatoki Perskiej), ale od tego czasu, ze względu na korupcję ich przywódców i inne czynniki, zawsze był przeciwstawiany, nawet brutalnie, przez ruchy zrodzone z ideologii panislamistycznej, która, zwłaszcza w ciągu ostatnich 30 lat, coraz bardziej opanowywała świat arabsko-islamski, czego kulminacją były narodziny ISIS w 2014 roku.

Chrześcijanie w Syrii przed i po wojnie

Przed wojną domową Syria była 24-milionowym krajem, w którym chrześcijanie stanowili około 10-13% ludności (ponad połowa to greccy prawosławni, a reszta melkici, maronici, syryjczycy, ormiańscy katolicy, chaldejczycy itp. lub ormiańscy prawosławni i syryjscy prawosławni). Szczególnie Ormianie, zarówno w Syrii, jak i w Libanie, byli społecznością, która doświadczyła największego wzrostu, zwłaszcza po Ludobójstwie Ormian (przymusowe marsze, do których Turcy zmusili ludność ormiańską w Anatolii, zakończyły się w Deir ez-Zor, we wschodniej Syrii, gdzie dotarli nieliczni ocalali po tym, jak setki tysięcy Ormian zostało zmuszonych do ucieczki ze swoich domów), gdzie nieliczni ocalali dotarli po setkach kilometrów trudów i gdzie dla upamiętnienia 1,5 miliona ofiar tego samego ludobójstwa, których kości są rozrzucone po całej okolicy, wybudowano pomnik, zniszczony później przez ISIS w 2014 roku).

W kraju o islamskiej większości (71% sunnitów, reszta należąca do innych sekt, takich jak Druzowie i Alawici, odłam szyitów), chrześcijanie stanowili ogonek populacji, fundamentalny czynnik jedności narodowej (i było to wiadome nawet na poziomie reżimu baasistowskiego, do tego stopnia, że Assad chronił ich w szczególny sposób). W rzeczywistości byli oni rozsiani po całym kraju i, podobnie jak w Libanie, żyli obok siebie i w harmonii ze wszystkimi innymi społecznościami.

Dzieła chrześcijańskie

Misje i szkoły chrześcijańskie (zwłaszcza franciszkańskie) były i są obecne wszędzie, zapewniając pomoc, szkolenia i wsparcie dla wszystkich grup ludności, wszystkich grup etnicznych i wszystkich wyznań. Należy również zauważyć, że niektóre sanktuaria chrześcijańskie w tym kraju były i są nadal przedmiotem pielgrzymek i kultu zarówno przez ludność chrześcijańską, jak i muzułmańską.

W szczególności mówimy o klasztorach takich jak Mar Mousa (odrestaurowany i ponownie ufundowany przez ojca jezuitę Paolo Dall'Oglioktórego pozostałości zaginęły w czasie wojny), tej w Saidnaya (sanktuarium maryjne, którego powstanie datuje się na cesarza bizantyjskiego Justiana) oraz tej w Maaloula, jednej z niewielu wiosek na świecie, obok Saidnaya i kilku innych w tym samym rejonie na południe od Damaszku, gdzie wciąż mówi się formą języka aramejskiego. Wszystkie te miejsca zyskały w ostatnich latach złą sławę, ponieważ były oblegane i zdobywane przez islamskich partyzantów, którzy porwali, a następnie uwolnili prawosławne zakonnice z Saidnaya, zdewastowali wioskę Maaloula i jej cenne kościoły, zabijając wielu chrześcijan, i próbowali zniszczyć te właśnie ośrodki, które były bijącym sercem Syrii, ponieważ kochali je wszyscy Syryjczycy, niezależnie od wyznania.

Jednak chrześcijańskie wioski Saidnaya i Sadad (w prowincji Homs), oblegane odpowiednio przez grupy bliskie Al-Kaidzie i ISIS, swoim zaciekłym oporem wobec islamistów pomogły zapobiec wpadnięciu w ręce ISIS głównych ośrodków, takich jak Damaszek i Homs, także dzięki powstaniu chrześcijańskich milicji, które walczyły u boku regularnej armii, Rosjan, Irańczyków i libańskiego Hezbollahu.

Teraźniejszość

Obecna sytuacja jest jednak dramatyczna. Po 11 latach wojny struktura społeczna i gospodarcza kraju jest w rzeczywistości zniszczona, nie tylko z powodu sankcji amerykańskich, które nadal uniemożliwiają Syrii wyjście z konfliktu, sankcji, którym sprzeciwia się Watykan.
Cierpienie spowodowane obecną sytuacją gospodarczą jest, jak donosi ONZ, być może bardziej przerażające niż to spowodowane długą wojną domową, w wyniku której zginęło około sześciuset tysięcy osób, prawie siedem milionów wewnętrznych przesiedleńców i kolejne około siedem milionów uchodźców w krajach sąsiednich.

Co więcej, fakt, że o Syrii już się nie mówi, ze względu na pojawienie się innych międzynarodowych sytuacji kryzysowych, takich jak kryzys libański, pandemia Covid-19 czy wojna na Ukrainie, powoduje, że milionom ludzi potrzebującym pomocy, w tym opieki zdrowotnej, pomagają niemal wyłącznie misje chrześcijańskie i powiązane z nimi organizacje pozarządowe.

Utrata jednostki

Tym, co czyni ten scenariusz jeszcze bardziej dramatycznym, jest rozpad jedności między poszczególnymi społecznościami, która była podtrzymywana, jak piszemyLudność chrześcijańska, która często pełniła rolę pośrednika między innymi składnikami populacji, znajduje się obecnie w sytuacji krytycznej, zarówno pod względem geograficznym (całe regiony są obecnie całkowicie pozbawione chrześcijan, jak np. Raqqah czy Deir ez-Zor), demograficznym, jak i ekonomicznym (sektory, w których dominowali chrześcijanie, znajdują się oczywiście w kryzysie ze względu na masową emigrację tej części społeczeństwa).

Jest zatem niezwykle ważne, abyśmy wszyscy pamiętali, że Kościół ma "dwa płuca", jedno na Zachodzie i jedno na Wschodzie (zgodnie z metaforą zaproponowaną sto lat temu przez Vjaceslava Ivanova, a później szeroko podjętą przez Jana Pawła II), aby przypomnieć nam raz jeszcze o naszej misji jako chrześcijan, przywołanej przez List do Diogneta: być "katolikami", nie myśleć małymi i tylko w naszym małym ogródku, ale założyć tę "cywilizację miłości", tak wytęsknioną przez Pawła VI, w ślad za monastycyzmem wschodnim i zachodnim, i być duszą świata.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

Kultura

Boska Komedia Dantego

Przez najbliższe miesiące będziemy publikować cykl artykułów o wielkich dziełach literatury chrześcijańskiej. Dziś zaczynamy od klasyki Dantego, czyli Boskiej Komedii.

Gustavo Milano-6 września 2022 r.-Czas czytania: 12 minuty

Mów wysoko o Boska Komediaz Dante Alighierimoże być już banałem. Trudno jest znaleźć listę, czy to obszerną, czy minimalną, z starsze klasyki Zachodowi, którzy nie mają zdecydowanie sugerują jej przeczytanie. Nie mogę być pod tym względem inny, bo rzeczywiście jest to arcydzieło z wielu punktów widzenia. Przejdźmy zatem do prezentacji.

Powszechnie wiadomo, że jest to długi poemat "a la średniowiecze", może trochę niestrawny, ale na pewno bardzo dobry (choć sam Pan nigdy go nie czytał, prawda?). Intencją tego artykułu jest wyjaśnienie kontekstu, w jakim został napisany i krótkie opowiedzenie czegoś z jego treści. Gdy odkryjesz, jak niesamowicie wartościowy jest ten wiersz, zobacz, czy wytrzymasz i nie zaczniesz czytać Divine Dantego tak szybko, jak to możliwe.

Kontekst historyczny

Jesteśmy osadzeni we Florencji, jednym z najbogatszych miast Europy, położonym między Rzymem a Mediolanem, w XIII-XIV wieku. Politycznie można wyróżnić trzy stronnictwa: białych gwelfów (gdzie nasz autor był bojownikiem), którzy bronili autonomii Florencji; czarnych gwelfów, którzy popierali polityczne aspiracje papieża, rządzącego wówczas tzw. państwami papieskimi, czyli krainą w pobliżu Florencji; oraz ghibellinów, zwolenników feudalizmu chronionego przez Świętego Cesarza Rzymskiego, mających siedzibę w dzisiejszych Niemczech.

Kilkakrotnie w poemacie Dante grupuje obie frakcje guelfów w jedną stronę i wymienia po prostu Guelfów i Ghibellinów, czyli pro-włoskich i pro-niemieckich, choć te określenia są anachroniczne, bo w tamtym wieku nie było takich państw, jakie znamy dzisiaj.

Dante

Następnie jest osoba autora. Urodzony w 1265 roku w rodzinie kupieckiej, w wieku dziewięciu lat po raz pierwszy zobaczył dziewczynkę, Beatrycze (w języku, Beatrice), a spotkanie to wywarło na nim głęboki wpływ. Według Luki Brajnovica "tę postać [Beatrycze] można prawie na pewno utożsamić z Bice, córką Folco Portinari, zamężną z Simone de Bardi, która zmarła w 1290 roku", zatem w wieku 25 lat, gdyż była w tym samym wieku co Dante.

Wydaje się, że ta przedwczesna śmierć ukochanej stała się impulsem do rozpoczęcia literackiego życia Dantego Alighieri, gdyż kilka lat później (1295) opublikuje on Nowe życieswoją pierwszą książkę. Jednak w przeciwieństwie do wymyślnych muz, które inspirowały greckich poetów, to, co Dante dla niej pielęgnuje, wykracza daleko poza zwykłą poetycką iluminację. Posunął się tak daleko, że obiecał powiedzieć o Beatrycze "to, czego nigdy nie powiedziano o żadnej kobiecie", taki był urok i cześć, jaką jej oddawał. I nie będzie mógł o niej zapomnieć do końca życia, bo spełni swoją obietnicę właśnie w Boska Komediaukończony w 1321 roku, czyli w tym samym roku, w którym zmarł.

Na zdjęciu: rzeźba Dantego. ©Marcus Ganahl

Beatriz

Nasz autor kochał Beatrycze w sposób wyidealizowany i platoniczny, tak że ta namiętność nie przeszkodziła mu w poślubieniu Gemmy di Manetto, kobiety z mieszczańskiej arystokracji z domu Donati (z czarnych Guelphów) w 1283 roku, kiedy Beatrycze jeszcze żyła. Mieli czworo dzieci: Jacopo, Pietro, Antonię (późniejszą zakonnicę, o znaczącym imieniu Beatrice) i Giovanniego. Ale narzuca się tu jedno pytanie: dlaczego Dante nie poślubił Beatrycze, skoro kochał ją od dziewiątego roku życia? Z jednej strony, kiedy czytasz Boska KomediaZauważasz Beatrycze, która poprawia Dantego, stawia mu wymagania, strofuje go, ledwo się do niego uśmiecha, być może wskazując, że nie odwzajemnił jej ówczesnej miłości.

Z drugiej strony możliwe jest, że nawet gdyby chcieli zawrzeć małżeństwo, nie mogliby tego zrobić, biorąc pod uwagę, że w tamtym czasie i w tamtej miejscowości nierzadko zdarzało się, że małżonka wybierali rodzice, a nie on sam (zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn). Być może w wieku osiemnastu lat Dante nie miał już nadziei na poślubienie Beatrycze, więc zgodził się poślubić Gemmę.

Małżeństwo

Warto tu zrobić małą dygresję - rzadką w tekstach tego typu - czy małżeństwo Dantego z Gemmą było czymś fałszywym i udawanym, skoro nie kochał jej, lecz Beatrycze? Wróćmy do początku poprzedniego akapitu. Beatrycze była prawdziwa, ale niewątpliwie została wyidealizowana, jak to dobrzy poeci umieją robić ze swoimi muzami. Pamiętajmy, że Dante zaczyna komponować Boska Komedia w wieku 39 lat (1304), ponad dwie dekady po tym, jak po raz ostatni spotkał Beatrycze (1283). A teraz powiedz mi, jakie masz wspomnienia związane z czymś silnym, co przeżyłeś 21 lat temu, a także 30 lat temu (Dante spotkał Beatrycze po raz pierwszy w 1274 roku)? Cóż, z pewnością masz wiele wspomnień z tym związanych (jeśli jesteś wystarczająco stary), ale musisz uznać, że cały ten czas stopniowo zmienia prawdziwe wrażenia i czyni je coraz bardziej subiektywnymi i afektywnymi, a nie bezstronnymi i beznamiętnymi.

Co więcej, Dante i Beatrice nigdy nie byli ukochanymi ani nic w tym rodzaju. Można więc przypuszczać, że wiele z miłości, jaką żywił do swojej żony Gemmy, mogło zostać poetycko przekierowane na postać Beatrycze, aby scentralizować wszystko w jednej kobiecej postaci. Wydaje mi się niemożliwe stwierdzenie, że trwające całe życie wierne małżeństwo z czwórką dzieci nie mogło być utrzymane z powodu prawdziwej miłości. Tak się składa, że często prawdziwa i, że tak powiem, "zrealizowana" miłość najwyraźniej mniej cieszy się emocjonalną atrakcyjnością epickiego poematu. W tym sensie Gemma mogła być dla Dantego drugą "beatyfikacją", prawdziwym źródłem inspiracji dla tego, co opowiedział w Boska Komedia.

Exile

Jeśli szok związany z przedwczesną śmiercią tej pięknej damy mógł spowodować, że zakochał się w niej retroaktywnie w swojej pamięci, to nie był to jedyny czynnik, który zadecydował o wyborze jej jako kluczowej postaci w tej epopei o życiu pozagrobowym. Wiemy, że w 1302 roku Dante musiał udać się na wygnanie z Florencji. Pojechał do Rzymu jako ambasador swojego miasta, a gdy go nie było, Czarni Guelfowie przejęli władzę i nie pozwolili mu wrócić.

Najpierw udał się do Werony, położonej dalej na północ na półwyspie włoskim, potem do różnych pobliskich miast, aż w końcu trafił do Rawenny, gdzie zmarł. Początek pisania Boska KomediaW 1304 roku był już na wygnaniu poza Florencją. Serce pękało mu z powodu niemożności powrotu do ukochanej ojczyzny, podobnie jak z powodu wczesnej śmierci Beatrycze.

Dante ma szlachetne i nostalgiczne serce: kocha, ale to, co kocha, jest mu zawsze definitywnie odebrane; kocha i pozostaje wierny tej miłości bez względu na wszystko. W tym sensie miasto Florencja jest dla niego jak nowa inspirująca muza, trzecia "Beatrycze", z dala od której czerpie natchnienie do stworzenia być może najbardziej wzniosłego dzieła literatury zachodniej. Dlatego w książce tak ściśle łączy się jego miłość patriotyczna (do Florencji), ludzka (do Beatrycze) i boska (do Boga).

Zdjęcie: Katedra we Florencji. ©David Tapia

Tytuł

W końcu dotarliśmy do omawianej książki. Przepraszam za długi wstęp; po prostu czułem, że jest to konieczne. Dlaczego więc "boskie" i dlaczego "komediowe"? Dante zatytułował ją po prostu "Komedia", nie dlatego, że czytana miałaby wywoływać śmiech, ale dlatego, że w przeciwieństwie do tragedii, narracyjna podróż odbywała się z piekła do raju, czyli kończyła się dobrze, miała szczęśliwe zakończenie.

Można odnieść wrażenie, że cały długi poemat wyczerpał kreatywność Dantego i nie zostało mu nic na tytuł utworu, więc umieścił tylko to. Ale Giovanni Boccaccio (1313-1375), komentując dzieło w kościele Santo Stefano di Badia we Florencji, z jakiegoś powodu nazwał je "boskim" i tak pozostało dla potomnych. To takie proste: "Boska Komedia".

Części składowe pracy

Po okładce przejdźmy do sedna sprawy. Księga podzielona jest na trzy kantyki zwane piekłem, czyśćcem i rajem, czyli novissimos, zgodnie z nauką Kościoła. Pierwszy ma 34 kantyki (1 wstęp i 33 kantyki ciała), a dwa pozostałe po 33, co daje łącznie 100 kantyków. Symbolika liczb wskazuje na związek z Trójcą Świętą: jeden Bóg i trzy osoby boskie. Literacko jest on zaliczany do tradycji tzw. Dolce stil nuovo (Sweet New Style), z akcentami na szczerość, intymność, szlachetność i miłość dworską. Jak wyjaśnił w De vulgari eloquentia (1305), Dante widział również w języku wulgarnym (czyli czymś w rodzaju tego, co dziś nazywamy "włoskim") "narzędzie do tworzenia kultury i wytwarzania piękna, a nie tylko do wykorzystania w wymianie handlowej". Dlatego wolał napisać swój poemat w języku, którym się posługiwał: mieszanina włoskiego i łaciny, w skrócie. 

Jeśli w tym wyborze można dostrzec pewien pragmatyzm, to jego przeciwieństwo można dostrzec w tematyce utworów. Znajdziemy tu wątki literackie, polityczne, naukowe, kościelne, filozoficzne, teologiczne, duchowe i miłosne. Ponieważ znajdujemy się w stuleciu następującym po rozpoczęciu działalności pierwszych europejskich uniwersytetów, których celem było osiągnięcie głębokiej jedności i powszechności wiedzy (stąd słowo "..."), znajdujemy w utworach następujące wątki.universitas" (z łaciny), stara się objąć wszystko w swojej twórczości. Wybiegając w przyszłość na kolejne dwa stulecia, posłuży jako przygotowanie do humanizm i renesansu, których centrum znajdowało się na samym półwyspie włoskim.

Wiersz

Kiedy zaczynasz go czytać, zauważasz, że wszystkie linie są mniej więcej tej samej wielkości. Są endecabylabiczne, co oznacza, że mają jedenaście poetyckich sylab, gdy ostatnia sylaba jest nieakcentowana (gdy jest, wiersz ma tylko dziesięć sylab, aby zachować muzykalność wersu; jeśli przeczytasz go na głos półśpiewem, zauważysz to). Z kolei strofy są połączone w sposób, który został nazwany tercyna dantejskaInnymi słowy, koniec pierwszego wersu rymuje się z końcem trzeciego, a drugi rymuje się z czwartym i szóstym, a piąty z siódmym i dziewiątym... no, trochę trudno to wytłumaczyć bez rysunku, ale schemat jest taki: ABA BCB CDC i tak dalej.

Jeśli chcesz zrozumieć to szczegółowo to o wiele łatwiej jest poszukać tego w internecie. Będziesz jeszcze bardziej zdumiony pomysłowością, jakiej wymaga rygorystyczne przestrzeganie tego zarysu dla ponad 14 000 wersetów, które składają się na Boska Komedia.

Dość o formie, przejdźmy teraz do treści. Dantejska podróż przez "inny świat" trwa tydzień (od 7 do 13 kwietnia 1300 roku) i odbywa się w pierwszej osobie. Ten rys biograficzny zauważalny jest już w pierwszym wersie: "Nel mezzo del camin di nostra vita"W połowie naszej życiowej drogi"), czyli wyrusza w drogę, gdy ma 35 lat. Na początku znajduje się w ślepym zaułku, otoczony przez trzy bestie i zostaje uratowany przez Wergiliusza, swojego ulubionego poetę, który proponuje mu, że poprowadzi go przez sfery poza grobem.

Piekło

Zaczynają się od piekła, na którego nadprożu zaleca się: "Lasciate ogni speranza o voi ch'entrate"(Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie). To nie jest miejsce, w którym można mieć nadzieję na cokolwiek dobrego, ale głęboka przepaść sięgająca do środka ziemi, gdzie uwięziony jest sam Lucyfer. Przepaść ta powstała wraz z upadkiem Lucyfera z nieba, tak ogromnym, że stworzył on wielką dziurę, pustkę, nicość, jakby nawiązując do samego zła, które nie jest tworem Boga, nie ma istoty, jest tylko pozbawieniem dobra, tak jak zimno nie jest niczym innym jak pozbawieniem ciepła, albo jak ciemność nie jest niczym innym jak pozbawieniem światła. W rzeczywistości Lucyfer jest tam w ciemnym i zamrożonym miejscu (tak, w środku lodu, nawet jeśli ogień był w innych częściach piekła). Wybrał bycie niczym, zamiast być wiernym Dobru i za to niewypowiedzianie cierpi, on i ci, którzy za nim poszli, aniołowie i ludzie.

Całe piekło, a także czyściec i raj, są uporządkowane według stref, jak to nakazywała modna mentalność scholastyczna (wystarczy spojrzeć na indeks Summy Theologica św. Tomasza z Akwinu, aby zorientować się, do jakich skrajności może posunąć się cnota porządku). Piekło ma kształt lejka i dzieli się na dziewięć kręgów, każdy niższy i niższy, aż do osiągnięcia Lucyfera, podzielonego przez grupy grzeszników według poziomów ciężkości grzechu.

Grzechy

Najniższy poziom to zdrada, najcięższy grzech według autora, dlatego w ustach Lucyfera są Judasz Iskariota (ten, który zdradził Jezusa), Brutus i Kasjusz (ci, którzy zdradzili Juliusza Cezara). W canto XIV, wers 51, skazany mówi: "Qual io fui vivo, tal son morto"Jak żyłem, tak jestem umarły"), tzn. że potępieniec po śmierci pozostaje taki sam, a więc kary piekielne są bezpośrednio związane z jego grzechami na ziemi. Konsekwencje wskazują na ich przyczyny.

Na przykład ci, którzy na ziemi byli niewolnikami swojego żołądka (gourmands), teraz znajdują się nieustannie z ustami w brudnym bagnie. Znajdziecie tam polityków, kościelnych (nawet papieży), szlachtę, kupców, ludzi wszelkiej maści. Pośród tego Dante jest bardzo strapiony i pyta Wergiliusza, czego nie rozumie. W piekle czuje się ciężki, cierpi z powodu cierpienia innych. Chce się stamtąd wydostać.

Czyściec

Po dotarciu do Lucyfera dwójka przechodzi przez przejście i wychodzi na drugą stronę kuli ziemskiej (tak, wiedzieli, że ziemia jest kulista, nawet jeśli nadal myśleli, że jest centrum wszechświata), a tam widzą górę czyśćca. Straszny upadek Lucyfera po drugiej stronie planety spowodował przemieszczenie masy lądowej, tworząc, po przeciwnej stronie, góry. W Biblii góra jest miejscem dialogu z Bogiem, modlitwy, dostępnej dla ludzkich możliwości, choć wymagającej wysiłku i powodującej zmęczenie. Są tacy, którzy cierpią słodko-gorzko, oczyszczając się ze swoich niedoskonałości, czekając na niebo prędzej czy później, już z nadzieją. Siedem tarasów dzieli czyściec, zgodnie z siedmioma grzechami śmiertelnymi, ale teraz kolejność jest odwrócona: na szczycie góry znajdują się najcięższe grzechy, które są najdalej od nieba.

W przeciwieństwie do piekła i raju, w czyśćcu nie ma aniołów, a jedynie ludzie. Ślady pozostawione na tych ludziach przez ich grzechy są wypisane na ich czołach, nie mogą być już przed nikim ukryte i są stopniowo wymazywane w miarę postępów w oczyszczaniu.

Sky

Na szczycie góry docierają do ziemskiego raju, w którym byli Adam i Ewa i z którego Dante wchodzi do raju niebieskiego. I tam Wergiliuszowi uniemożliwia się dalsze prowadzenie Dantego. Jako poeta pogański nie nadaje się do wstąpienia do nieba, po prostu nie może. Jednak w tym momencie podróży jego uczeń jest już wystarczająco skruszony i uleczony, by przekroczyć próg raju.

W canto XXX Czyśćca Dante widzi kobietę ukoronowaną gałązkami oliwnymi i ubraną w kolory trzech cnót teologicznych: wiary (biały welon zakrywający twarz), nadziei (zielony płaszcz) i miłości (czerwona suknia). Dante nie odróżnia jej na pierwszy rzut oka, a kiedy idzie zapytać Wergiliusza, kim jest ta dama, uświadamia sobie, że Wergiliusz zniknął, nie ma jej już z nim. Dante płacze, tymczasem przychodzi do niego Beatrycze, wzywa go po imieniu i robi mu wyrzuty, że do tej pory żył źle. Jest to jego ostatnie nawrócenie, dopóki nie wkroczy do królestwa sprawiedliwych.

Ramię w ramię z Beatrycze, której imię oznacza "tę, która czyni błogosławionym, szczęśliwym", nasz bohater wkracza do raju. Teraz podróż nie będzie już odbywała się krokami, ze zmęczeniem. Naturalna natura człowieka nie wystarcza i musi on zwrócić się do sił nadprzyrodzonych, do boskiej siły, aby móc przelecieć przez dziewięć pozostałych sfer niebieskich i osiągnąć kontemplację Boga. Tam już nie cierpi z powodu tego, co widzi, słyszy i czuje. Wszystko jest radością, miłosierdziem, braterstwem. Błogosławieni dobrze przyjmują Dantego i jego przewodnika, są serdeczni, lekcy, szybcy w ruchach.

Święci

W pewnym momencie spotykają świętego Tomasza z Akwinu, który będąc dominikaninem wychwala świętego Franciszka z Asyżu przed franciszkaninem Bonawenturą z Bagnoregio, który z kolei natychmiast odwdzięcza się wychwalając świętego Dominika z Guzman przed dominikaninem z Akwinu. Wśród innych świętych Dante odnajduje w raju swojego pradziadka Cacciaguida, który zginął w Ziemi Świętej w 1147 roku podczas bitwy krucjatowej. W canto XXIV Beatrycze zaprasza św. Piotra do zbadania wiary Dantego. Używając rygorystycznego rozumowania i scholastycznych rozróżnień, nasz "turysta zza grobu" mówi, że wiara jest zasadą, na której spoczywa nadzieja w życie przyszłe i przesłanką, od której musimy zacząć wyjaśniać to, czego nie widzimy. Książę apostołów aprobuje go wylewnie i ruszają dalej. Następnie będzie badany w nadziei przez Jakuba Większego, a w miłości przez św. Jana. 

Żegnaj

Po przejściu przez dziewięć sfer niebieskich, Dante musi zmierzyć się z kolejnym pożegnaniem. Beatrycze nie może go już prowadzić w empyrean, gdzie właściwie znajduje się róża błogosławionych, najwyższy amfiteatr, gdzie jest Najświętsza Maryja Panna i najwyżsi święci.

W canto XXXI Raju św. Bernard z Clairvaux podejmuje ostatnie wskazówki Dantego, już u bram kontemplacji Wiecznego. To właśnie w ostatnim canto dzieła, canto XXXIII, czytamy: "...".Vergine Maria, figlia del tuo figlio"Dziewica Maryja, córka Twojego Syna"), i w ten sposób rozpoczyna się jedna z najpiękniejszych pochwał Matki Bożej. Patrząc bezpośrednio w boskie światło, znajduje w nim wszystko, na co miał nadzieję, wszystko, co go zadowala. W tym świetle wyróżnia zarysy ludzkiej postaci, a nie znajduje słów, by opisać Boga. Może jedynie powiedzieć, że teraz jego wolę porusza "...".l'amore che move il sole e l'altre stelle"miłość, która porusza słońce i inne gwiazdy").

Kontemplacja

Na tym kończymy Boska KomediaZ niewysłowioną kontemplacją boskiej istoty w postaci światła. Przez sztukę i rozum, reprezentowane przez Wergiliusza, Dante uświadomił sobie swoje błędy; przez miłość ludzką, reprezentowaną przez Beatrycze, przygotował się do przebywania w bezpośredniej obecności Boga; a przez przyjaźń ze świętymi, reprezentowaną przez św. Bernarda z Clairvaux, mógł osiągnąć nieskończone błogosławieństwo. W piekle wiara Dantego zostaje potwierdzona, gdyż widzi on prawdziwość tak wielu rzeczy, w które wierzył; w czyśćcu dzieli nadzieję mieszkańców na niebo; wreszcie w raju może z miłością zjednoczyć się ze Stwórcą i jego świętymi stworzeniami. Podczas przejścia przez piekło i czyściec inne istoty oddziaływały na niego wewnętrznie tylko poprzez zmysły, bo tak naprawdę nie obcował z otoczeniem. Ale gdy już znajdzie się w raju, napotkani aniołowie i ludzie są gotowi mu pomóc, więc Dante otwiera się i przyjmuje te dary. Każdy wygrywa, bo istnieje niewyczerpane źródło dobra, którym jest samo Dobro.

Dante w cudowny sposób potrafił uchwycić i przekazać to, co prawdziwe, piękne i dobre w rzeczywistości, pomimo wszystkich trudności, jakie napotykał w swoim życiu. Wczesna śmierć Beatrycze i definitywne wygnanie z Florencji mogły odcisnąć na jego charakterze tragiczny rys. Jednak dzięki sile swojej wiary nauczył się, że to, co tragiczne w życiu - gdy jest - to tylko pierwszy rozdział. Przed nami jeszcze kolejne rozdziały. Nie rozpaczaj. Czekajcie, podążajcie cierpliwie ścieżką piękna, obejmujcie swoje prawdziwe miłości. Otrzymasz pomoc, będziesz musiał wiele razy pokutować, ale dzięki łasce Bożej wkrótce dojdziesz tam, gdzie doprowadziły cię twoje własne czyny.

AutorGustavo Milano

Ewangelizacja

Od płomieniaCzytaj więcej : "Narażamy się na ryzyko czytania Ewangelii tak, jakby to była historia, którą już znamy".

Przeprowadziliśmy wywiad z Alfonso de la Llama, autorem pouczającej książki, dzięki której można poznać postać Jezusa Chrystusa poprzez Ewangelie.

Javier García Herrería-6 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Alfonso de la Llama jest biologiem o dwóch profesjach. Z jednej strony przez lata uczył nastolatków biologii i religii. Jest również ekologiem zajmującym się zwalczaniem szkodników i gatunków inwazyjnych. Nigdy nie poświęcił się pisaniu, ale po ukończeniu 60 lat poczuł potrzebę przybliżenia postaci Jezusa Chrystusa tym, którzy Go nie znają. Zaskoczeniem było to, że Planeta wydała jego książkę o Ewangelii św. Mateusza pod jednym ze swoich imprintów, Universo de letras. 

Jak sądzisz, co takiego jest w tej książce, że tak ważne wydawnictwo zdecydowało się ją wydać? Z jakiej perspektywy ją pisałeś?

Ewangelia oświetliła myśl, sztukę i obyczaje Zachodu, przynosząc społeczeństwu w ciągu wieków równość i wolność. Wydawnictwo o tym wie. Uważać, że nie jest modne, to tak jakby powiedzieć, że mądrość nikogo już nie interesuje.

Mówisz w książce, że przez długi czas czytałeś Pismo Święte powierzchownie. Co sprawiło, że uświadomiłeś sobie, że tak jest? Czy to twoje przebudzenie ma coś wspólnego z tym, co próbujesz przekazać czytelnikom?

Ryzykujemy, że będziemy czytać Ewangelię tak, jakby to była historia, którą już znamy. Stopniowo uświadamiasz sobie, że tak nie jest. Św. Josemaría uczy, jak ważne jest uczestniczenie w różnych scenach. Każdy może je przeżywać i medytować na nowo, na swój sposób, tak jak mu Bóg wskazuje. 

Jak według Ciebie wygląda formacja biblijna hiszpańskich wierzących? Mam na myśli tych praktykujących. 

Bardzo wykształceni ludzie zagłębili się pogodnie w biblię, znają ją dogłębnie. Innych, zdecydowaną większość z nas, można określić jako osoby, które uczą się języka, żeby sobie poradzić, nie mając zamiaru się go uczyć; czytamy ulotki, gdy zaczynają się problemy, gdy już czujemy się źle. 

Co polecasz do dalszego kształcenia w zakresie zagadnień biblijnych?

Skłonność do bycia dobrze wykształconym jest oznaką mądrości. Stary Testament jest pełen wspaniałych historii, przypowieści Jezusa, opowiadanych z głębokiego zrozumienia ludzkiej natury. Nikt tak jak On nie wie, czego my mężczyźni potrzebujemy w każdej chwili, On chce być z nami w intymności, być pytany. Mędrcy i święci na przestrzeni wieków w godny podziwu sposób kontemplowali czytania Mszy św. Medytacja nad nimi każdego dnia może być dobrym początkiem. Rzadko jest postrzegany jako coś ekscytującego, wzbogacającego, naprawdę szkoda.  

Czy mógłbyś podać konkretny przykład, aby zrozumieć, dlaczego jest zainteresowany dalszym szkoleniem? 

Oto przykład. Rozważmy miejsce krwotoku. Społeczeństwo żydowskie było w niektórych kwestiach bardzo wymagające: wykluczało trędowatych, dyskryminowało grzeszników, izolowało tych, których uważało za nieczystych. Wielu faryzeuszy udawało, że są doskonali, ukrywali swoje grzechy. Jak ten słynny, który w wywiadzie powiedział, że jego największą winą było to, że był zbyt hojny.

Sytuacji z hemoroidami nie da się ukryć. Cierpi na chorobę, która ją zawstydza i izoluje od innych, pochodzącą prawdopodobnie z komplikacji podczas porodu. Nie ma podpasek ani pieluch. Za każdym razem, gdy wstaje z fotela, jej upływ krwi jest widoczny dla wszystkich, bez możliwości ukrycia go. Kiedy pieści swoje małe dziecko, jest ono skażone. Dzieci są okrutne i szydercze, nie chcą się z nim bawić. Faryzeusze raz po raz przypominają jej mężowi, że nie wolno im utrzymywać stosunków. Biedna kobieta, od dwunastu lat nie wolno jej wejść do synagogi. Ona jest prawie śmierdząca.

Zdezorientowana w tłumie, popycha wszystkich, aż osiągnie swój cel. W tym transie otrzymała wiele kar i myśli: "Pieprzyć ich! Czuje wielki szacunek dla Chrystusa, więc przekonana, że czyni on nieczystym wszystko, czego się dotknie, ośmiela się jedynie przeczesać brzeg jego płaszcza. Ten najmniejszy dotyk uzdrawia go z jego zła. Wbrew temu, co sądzą faryzeusze, nikt nie może kalać Boga. Resztę historii już znamy.

Teraz wyobraź sobie, co to znaczy dla chrześcijanina przyjąć komunię z taką wiarą.

Twoja książka przybliża Ewangelię do codziennego życia ludzi. Czy te historie mają coś do powiedzenia człowiekowi XXI wieku?

Przesłanie ewangelii nigdy nie wyjdzie z mody, język społeczeństwa zmienia się nieustannie na przestrzeni lat. Została ona opublikowana dopiero kilka miesięcy temu, więc jest zbyt wcześnie, aby dokonać obszernej oceny. Starałem się unikać wszelkich technikaliów i pedanterii. Jest napisana dla prostych ludzi w różnym wieku, ojców i matek rodzin ze wszystkich środowisk. Częstym komentarzem było: przykłady są niezwykle aktualne, czyta się gładko i przyjemnie! 

Czy są takie aspekty Ewangelii, które można lepiej zrozumieć poprzez prostą refleksję?

W jednej ze scen zachęca się do sprzedania tego, co się ma, aby kupić pole, które kryje skarb. Można by się zastanowić, w którym banku następuje wymiana ziemskiej waluty na niebiańską? Czy to, co mam, wystarczy, by to kupić? Jaki to wiąże się z wysiłkiem i czy będzie warto? 

W rzeczywistości chodzi o skierowanie wszystkiego, co robimy, ku wspaniałemu celowi, który oferuje nam Bóg, każdy według swoich okoliczności. Nie można go interpretować dosłownie.

Ameryka Łacińska

Wydalenie Sióstr Misjonarek z Nikaragui "nie ma podstaw prawnych".

Wygnany dziennikarz widzi w tym kolejny krok Ortegi w represjonowaniu Kościoła.

Raporty rzymskie-5 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Wygnany dziennikarz widzi w tym kolejny krok Ortegi w represjonowaniu Kościoła.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Watykan

Papież w tajemnicy odwiedził narkomanów

Nie było o tym wiele w prasie międzynarodowej, ale ten szczegół dotyczący złożenia przez papieża niespodziewanej wizyty w ośrodku dla narkomanów odbił się echem w kanadyjskich mediach.

Fernando Emilio Mignone-5 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jak Omnes zgłosił Franciszek miał jasne kanadyjskie przesłanie. "W obliczu ideologii, które zagrażają narodom, próbując wymazać ich historię i tradycje, Kościół staje przed wyzwaniem i nie chce powtarzać błędów. Jej misją w świecie jest głoszenie Ewangelii i budowanie jednostka szanowanie i docenianie różnorodność każdego człowieka i każdej osoby. Dla tej misji kluczowym sparowaniem jest związek między starsi y młodzi ludziedialog między pamięć y przepowiednia które mogą zbudować bardziej braterski i zjednoczony świat". Te słowa wypowiedział papież Franciszek podczas przesłuchania Auli Pawła VI w dniu 3 sierpnia.

W ciągłości z tym przesłaniem Franciszek zawsze prosi, aby nie bać się czułości (homilia z 19 marca 2013 r. na początku swojej posługi Piotrowej).

Aż łzy napłynęły mi do oczu, gdy przeczytałem w "Omnesie" o. santiagueña Pani Margarita. Cóż może być lepszego niż poniższa koda, z papieskiej podróży w dniach 24-29 lipca. 

Spotkanie z narkomanami

"W domu dla narkomanów w Quebecu" - brzmiał tytuł Le Devoir30 lipca gazeta Montréal poinformowała o tajnej wizycie Franciszka w domu dla narkomanów w dzielnicy Beauport (Quebec City), po mszy 28 lipca w bazylice Sainte Anne. 

73-letni redemptorysta André Morency, członek tego samego zgromadzenia odpowiedzialnego za bazylikę, założył 30 lat temu Fraternité Saint-Alphonse, aby opiekować się narkomanami. 

Około sześćdziesięciu osób mogło z dala od kamer przywitać się z Ojcem Świętym. Ojciec Morency był w siódmym niebie. Oprócz ikony Madonny z Dzieciątkiem, papież podarował mu przy wyjściu kopertę zawierającą dwadzieścia tysięcy dolarów kanadyjskich. 

Morency nazywa tych, którzy przychodzą do jej bractwa "bezimiennymi", ludźmi dręczonymi przez swoje demony, zranionymi przez przeszłość i często opuszczonymi, rozbitymi. "Prawie zawsze znali odrzucenie i obojętność. Zawsze byli wyśmiewani z taką postawą".

Papież spędził z nimi dwadzieścia minut. Morency opowiada, że kiedy papież wysiadł z samochodu, miał ogromny uśmiech i rozpromienioną twarz. "Podczas oficjalnych uroczystości nieraz zastawałem go patrzącego w dół. Kiedy tu przyjechał, było zupełnie odwrotnie: żartował z nami, miał światło w oczach".

"Wciąż mam dreszcze. "Niewiarygodne!" komentują dwie osoby spośród tych, które witały Franciszka. "Wizyta papieska", relacjonuje. Le Devoirpozwoliła im poczuć, pour une rare fois, uwzględnione".

Watykan

Miesięczne wideo papieża: dla małych i średnich przedsiębiorstw

Papież Franciszek zaprasza nas do modlitwy w comiesięcznym wideo za małych i średnich przedsiębiorców, ciężko doświadczonych przez kryzys gospodarczy i społeczny.

Omnes-5 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Video Papieża to oficjalna inicjatywa mająca na celu rozpowszechnianie comiesięcznych intencji modlitewnych Ojca Świętego. Jest on opracowany przez Papieską Światową Sieć Modlitwy. Od 2016 roku The Pope's Video ma ponad 179 milionów wyświetleń na wszystkich watykańskich portalach społecznościowych, jest tłumaczone na ponad 23 języki i ma zasięg prasowy w 114 krajach. Projekt jest wspierany przez. Media Watykańskie.

Na stronie Światowa sieć modlitewna papieża jest Papieskim Dziełem, którego misją jest mobilizacja katolików poprzez modlitwę i działanie w obliczu wyzwań stojących przed ludzkością i misją Kościoła. Wyzwania te przedstawione są w formie intencji modlitewnych powierzonych przez papieża całemu Kościołowi. Powstał w 1844 roku jako Apostolstwo Modlitwy. Jest obecny w 89 krajach i tworzy go ponad 22 miliony katolików. Obejmuje ona swoją gałąź młodzieżową, EYM - Eucharystyczny Ruch Młodych. W grudniu 2020 roku papież ukonstytuował to pontyfikalne dzieło jako fundację watykańską i zatwierdził jego nowy statut.

W treści filmiku papieża czytamy:

W wyniku pandemii i wojen świat stoi przed poważnym kryzysem społeczno-gospodarczym. Nawet jeszcze nie zdaliśmy sobie z tego sprawy!
A wśród wielkich przegranych są mali i średni przedsiębiorcy.
Tych w sklepach, warsztatach, sprzątaniu, transporcie i tylu innych.
Tych, którzy nie figurują na listach najbogatszych i najpotężniejszych, a mimo trudności tworzą miejsca pracy, zachowując przy tym społeczną odpowiedzialność.
Ci, którzy inwestują w dobro wspólne, zamiast ukrywać swoje pieniądze w rajach podatkowych.
Wszyscy oni poświęcają ogromne zdolności twórcze na zmienianie rzeczy od dołu, skąd zawsze pochodzi najlepsza kreatywność.
I z odwagą, wysiłkiem i poświęceniem inwestują w życie, generując dobrobyt, możliwości i pracę.
Módlmy się, aby mali i średni przedsiębiorcy, ciężko doświadczeni przez kryzys gospodarczy i społeczny, znaleźli środki niezbędne do kontynuowania swojej działalności w służbie społeczności, w których żyją.

Kultura

Pablo DelclauxWłasność kościelna generuje 2,17% PKB i 225 tys. miejsc pracy".

Przeprowadziliśmy wywiad z Pablo Delclaux, który pracuje w biurze ds. dziedzictwa Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

Javier García Herrería-5 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Podkomisja Episkopatu ds. dziedzictwa kulturowego Konferencji Episkopatu Hiszpanii organizuje co roku w czerwcu dni dziedzictwa. Są one skierowane do delegatów diecezjalnych, kwestorów, dyrektorów muzeów, innymi słowy - zarządców dziedzictwa kościelnego. Rozmawialiśmy z jednym z organizatorów spotkania, Pablo Delclaux, który jest także sekretarzem technicznym podkomisji Episkopatu ds. dziedzictwa EWG.

Od 27 do 30 czerwca w Barbastro odbyła się konferencja poświęcona dziedzictwu kulturowemu i rozwojowi lokalnemu. Jakie pomysły wyróżniłby Pan z refleksji tych dni?

- Tegoroczny temat jest konsekwencją wyludnienia niektórych obszarów Hiszpanii. Szukaliśmy sposobów, w jaki dziedzictwo kościelne może przyczynić się do wzrostu tych miejscowości oraz wykorzystania tego dziedzictwa, aby nie uległo degradacji.

Podkreślam, że w Hiszpanii mamy wiele dziedzictwa i biorąc pod uwagę obecną sytuację nie jest łatwo nim zarządzać. Nie jest łatwo uogólniać rozwiązania, biorąc pod uwagę różnice między jednym miastem a drugim. Na przykład w niektórych miejscach są goście i turyści, a dla innych jest to prawie niemożliwe. 

Parafie, diecezje i zakony, instytucje prywatne (hotele, gastronomia, rzemiosło) oraz instytucje publiczne muszą połączyć siły, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie dla każdej lokalizacji. 

Czy my w Hiszpanii cenimy dziedzictwo kulturowe, które posiadamy?

- Mamy wiele dziedzictwa, ale być może nie cenimy go należycie. W innych krajach cenią ją bardziej, może dlatego, że mają mniej i cenią ją bardziej. W każdym zakątku Hiszpanii mamy cudeńka najwyższej jakości. 

Mentalność francuska i włoska jest bardziej dekoracyjna i szczegółowa, podczas gdy w Hiszpanii jesteśmy bardziej surowi. Najogólniej mówiąc, sztuka włoska jest bardzo teatralna, francuska bardzo elegancka, niemiecka bardzo dramatyczna. Sztuka hiszpańska charakteryzuje się głębią znaczeń. Oznacza to, że mamy sztukę o dużej zawartości treści, choć nie jest ona tak bardzo dekoracyjna. Wydaje mi się, że moglibyśmy być bardziej świadomi znaczenia naszego dziedzictwa, skupiamy się bardziej na formie, a mniej na treści. Myślę, że powinniśmy znacznie bardziej eksploatować część treściową, tak aby bardziej z nią drgać. 

W ostatnich miesiącach w mediach pojawiło się trochę szumu na temat m.in. immatrykulacje. W związku z tą kwestią, jaką ideę chciałbyś, aby społeczeństwo lepiej zrozumiało?

- Należy wyjaśnić kilka aspektów. Po pierwsze, księgi wieczyste narodziły się w XIX wieku, a ich celem było sprecyzowanie właścicieli poszczególnych majątków. Chodziło o to, że właściwości Kościoła były dość jasne i nie generowały specjalnych problemów prawnych. Dlatego nie zostały nigdzie zarejestrowane. W miarę upływu lat pojawiały się jednak wątpliwości i procesy sądowe dotyczące własności Kościoła. Dlatego, aby uporządkować sprawy, państwo hiszpańskie zwróciło się do Kościoła o zarejestrowanie swoich dóbr. 

Problem w tym, że wiele budynków poprzedzało powstanie rejestru, więc nie było dokumentacji, którą można by przedstawić. Rząd Aznara zezwolił biskupom na certyfikowanie tych nieruchomości, aby ten papier był ważny przy rejestracji tych nieruchomości w urzędzie cywilnym.

W wielu częściach Hiszpanii jest wiele kościołów, w których prawie nic się nie dzieje. Co Kościół planuje zrobić z tymi kościołami? 

- Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że to zależy od każdej diecezji i nawet wtedy jest wiele niuansów. Na przykład klasztory należą do zakonów i dlatego nie podlegają jurysdykcji biskupiej. Z kolei parafie zamknięte w środowiskach miejskich mogą być przekształcone w muzea lub archiwa diecezjalne. 

W Hiszpanii jest wiele miejsc kultu, które zostały ponownie wykorzystane do celów kulturalnych. Mamy przypadek Przestrzeń Pirenejówczyli przekształcenie rezydencji jezuitów w centrum wystawienniczo-szkoleniowe w Graus. Mamy też Centrum Studiów Lebaniegosw Potes, w którym ponownie wykorzystano kościół św. Wincentego Męczennika. Albo Centrum Kultury San Marcos, które adaptuje kościół o tej samej nazwie w Toledo.

Sagrada Familia czy katedra-Mezquita w Kordobie są licznie odwiedzane przez turystów. Czy istnieją jakieś skontrolowane lub wiarygodne dane dotyczące dochodów ekonomicznych, jakie patrymonium Kościoła przynosi państwu hiszpańskiemu? 

- Kilka lat temu konferencja biskupów przedstawiła studium która kwantyfikowała ten typ aspektu. Prace przeprowadziła firma audytorska KPMG i stwierdziła, że dziedzictwo Kościoła wygenerowało 2,17% PKB. Ponadto katolickie dobra kultury wspierają 225 300 miejsc pracy, z czego 71% to miejsca pracy bezpośrednie. Tego typu dane można sprawdzić w portal przejrzystości EWG. Jak widać, wkład jest dość znaczący. 

Watykan

Papież Franciszek i przesłanie o przebaczeniu przy grobie Celestyna V

28 sierpnia, tuż przed konsystorzem kardynałów, papież Franciszek odwiedzi grób Celestyna V.

Giovanni Tridente-4 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Za kilka tygodni papież Franciszek odbędzie nową podróżTym razem do L'Aquili we Włoszech. W ten sposób oficjalnie rozpoczną się obchody tzw. "Celestian Pardonanza", obrzędu sięgającego 1294 roku.

29 sierpnia tegoż roku w bazylice Santa Maria di Collemaggio w obecności ponad dwustu tysięcy osób Pietro Angeleri został wybrany na papieża pod imieniem Celestyna V. Z tej samej okazji udzielił daru odpustu zupełnego "wszystkim, którzy wyspowiadani i szczerze skruszeni" pobożnie nawiedzili tę samą bazylikę "od nieszporów 28 sierpnia do nieszporów 29 sierpnia".

Byk ułaskawiający

Formalna bulla z kancelarii papieskiej dotarła miesiąc później, 29 września, a w następnym roku obchodzono pierwsze uroczyste święto, które trwa do dziś. Swoisty "jubileusz ante litteram" poświęcony przebaczeniu, gdyż pierwszy prawdziwy Rok Święty został ustanowiony w 1300 roku przez Bonifacego VIII.

Autentyczność bulli przebaczenia była na przestrzeni lat wielokrotnie kwestionowana, ale to św. Paweł VI w 1967 r., w czasie generalnej rewizji wszystkich odpustów zupełnych, zaliczył ten od Celestyna V na szczyt oficjalnej listy.

Centralnymi pojęciami tego cennego dokumentu są pokój, solidarność i pojednanie. Wybrzmiewają one dziś bardziej niż kiedykolwiek, właśnie z powodu wydarzeń wojennych, które wstrząsają również Europą. I znamienne jest, że ostatnia podróż papieża Franciszka odbyła się do Kanady, właśnie w celu pojednania Kościoła z rdzennymi mieszkańcami tych ziem.

Papież Franciszek w L'Aquili

Podróż do L'Aquili nabiera dodatkowo znaczenia odrodzenia, po tym jak katastrofalne trzęsienie ziemi w 2009 roku zrównało z ziemią jej historyczne centrum, w tym bazylikę Collemaggio. Wizyta papieża Franciszka jest również zachętą dla ludności wciąż walczącej o odzyskanie normalności zwykłego życia. Nie przypadkiem po prywatnej wizycie w miejskiej katedrze, która wciąż nie nadaje się do zamieszkania, papież pozdrowił też w parvisie rodziny ofiar trzęsienia ziemi.

Franciszek będzie też pierwszym papieżem w historii, który po 728 latach otworzy Drzwi Święte inaugurujące akty Pardonanza, a reprezentatywne jest, że czyni to w momencie, gdy z miłosierdzia uczynił kamień węgielny swojego pontyfikatu.

"L'Aquila, z wizerunkiem Collemaggio, dotrze do całego świata jako miasto głoszące orędzie Przebaczenia, orędzie, w którym trzeba widzieć nas zaangażowanych jako protagonistów, z dziełami i naszym świadectwem" - skomentował kard. Giuseppe Petrocchi, który od 2013 r. przewodzi wspólnocie diecezjalnej L'Aquili.

Na stronie program wizyty Papieski "duchowy i kulturowy wymiar wydarzenia, które powinno mieć na celu to, co istotne", z przebaczeniem jako jego "fundamentalnym rdzeniem", powtórzył arcybiskup.

I jeszcze jedna uwaga. Od 2019 roku Celestyńska Perdonanza jest niematerialnym dziedzictwem kulturowym UNESCO.

Zasoby

Opowieść na cześć Curé of Ars

Jak co miesiąc, proponujemy fabularną opowieść z okazji święta świętego, w tym przypadku Curé of Ars, 4 sierpnia.

Juan Ignacio Izquierdo Hübner-4 września 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Niektóre rzeczy nie mogą czekać 

Gabriel już od jakiegoś czasu leżał na drobnym, złotym piasku plaży La Concha w San Sebastian, gdy wreszcie zobaczył, że przybył jego przyjaciel. Miał na sobie kąpielówki i luźną koszulkę, rozmiar niedźwiedziaPrzez ramię niósł plecak. Słońce zaszło, na promenadzie zapalały się latarnie, a spokojne fale morza krążyły po zatoce, jakby kreślił je kompas. Po spędzeniu 12 lat przeżytych razem w szkole, rozłąka narzucona im przez pierwszy rok studiów wydawała się dekadą.

-Człowieku, Iñaki, jak ja się cieszę, że cię widzę! Jesteś silniejszy, ech! Widzę, że trafiłeś na siłownię - krzyknął Gabriel, gdy schował okulary z powrotem do ich etui, położył je ostrożnie na piasku i wstał, by przygotować się do ataku na przyjaciela, gdy ten skończy schodzić z rampy zegarów. 

Gabriel wskoczył mu na szyję i chwycił go jak kraba, by przeciągnąć go na ziemię. Pomysł zabawny, niemal czuły, zważywszy, że Gabriel był chudy jak szparag, podczas gdy Iñaki wyglądał jak wyrzeźbiony w brązie gladiator. Zamiast więc wyginać plecy, wisiał tam jak kot przytulony do latarni na deptaku.

-Haha, Gabrielu, nawet mnie nie łaskoczesz. Lepiej puść, jeśli nie chcesz, żebym cię katapultował do morza - powiedział Iñaki ze śmiechem, przekonał go tym, a kiedy był już od niego wolny, kontratakował uściskiem, który sprawił, że aż chrupnął - Jak się masz, wielka głowo? Dużo przeczytałeś na swoim podwójnym dyplomie z filozofii i prawa? Kto cię wysłał, żebyś tyle studiował? Powinnaś była przyjechać do mnie do Madrytu studiować mechanikę, naprawdę wiemy, jak się tam dogadać; gdybym ci powiedziała.... 

Usiedli i kontynuowali rozmowę, którą zawiesili pod koniec poprzedniego lata. Mijały godziny, łapali się na anegdotach i wspomnieniach, kąpali się w morzu (Gabriel zapomniał ręcznika, ale Iñaki, który dobrze znał roztargnienie przyjaciela, przyniósł dwa w plecaku), a kiedy znów położyli się na piasku, około północy, rozmowa wspięła się na wyżyny przyjaźni. Nagle przeszłość została włączona do teraźniejszości: śmiech i pięści, wspólne marzenia i wiadra rzeczywistości, przygody i kary; wszystko to nagromadzone zaufanie dało im przyjemną i bezpieczną atmosferę, która zachęcała do otwarcia serc. Nie zdając sobie z tego sprawy, Gabriel i Iñaki byli pochłonięci tą poufną rozmową, która brzmi jak szept strumienia, choć takiego z wartkim nurtem i wodospadami.

-Czekaj, czekaj! Zobaczymy, czy cię rozumiem, podsumujmy - powiedział Gabriel, unosząc ręce i rozpychając nimi powietrze, jakby chciał powstrzymać lawinę słów wydobywającą się z ust przyjaciela. Poznałeś Sofię w Muzeum Prado. Gdy weszłaś tam przez pomyłkę, oczywiście. 

-Interesowała mnie też sztuka...

-Tak. Poszli na kilka randek, zakochałeś się jak głupi i z jakiegoś cudownego powodu zgodziła się zostać twoją dziewczyną. Jest z Pampeluny, mówiłeś? 

-Tak, jest tam teraz ze swoją rodziną, ale uważaj....

-Czekajcie na mnie, powiedziałem! W ciągu sześciu miesięcy masz najlepszą dziewczynę w Hiszpanii, ty szczęśliwy draniu, a dwa tygodnie później idziesz na dyskotekę, wypijasz kilka drinków za dużo i kończysz zaczepiając inną dziewczynę, której nigdy wcześniej nie spotkałeś. Sofia oczywiście się dowiedziała: dostała zdjęcia i przestała odpowiadać na twoje wiadomości, bo co innego mogła zrobić? Pisałeś do niej codziennie przez miesiąc i w końcu rzuciłeś ręcznik, prawda, mniej więcej?

-Tak... to było mniej więcej tak. Zrozumiesz mnie lepiej, gdy i Ty znajdziesz dziewczynę: dziewczyn nie poznaje się przez czytanie i czytanie. Jeśli chodzi o mnie, to co mogę powiedzieć... Jestem najgłupszym facetem, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Oddałbym lewą rękę, nie mówię, żebyś odzyskał Sofię, nie zasługuję na to, ale chciałbym przynajmniej móc ją osobiście przeprosić, wiesz? A to będzie niemożliwe, bo jutro jedzie na jakieś prace społeczne do Tanzanii, potem wyjeżdża nie wiem gdzie; musiałbym jej szukać we wrześniu, jeśli już. I nie wiem, czy będę miała siłę, by żyć dalej do tego czasu... 

Widać było, że to ostatnie mu umknęło, jego twarz pociemniała, a udręka ogarnęła dzikie oczy. Atmosfera wydawała się obojętna na te znaki: powietrze było pogodne, wyspa Santa Clara witała ich ciepłymi światłami ulicznymi, nie było upału i obok nich przechodził gruby mężczyzna, bardzo wygodny w swoim kostiumie kąpielowym, ale pokazujący brzuch tak ostentacyjny, że rozpraszał dwóch przyjaciół, przywołując wspomnienie waniliowego flanu, który podawano im w poniedziałki w szkole. Dzięki tej nietypowej pauzie Gabriel wpuścił powietrze, którego jego serce potrzebowało do myślenia. Zamiast więc popełnić zbrodnię przekazania radom i nadania odznaki, miał na tyle roztropności, by kopać nieco głębiej, udając, że nie słyszał ostatniej uwagi, albo że wydała mu się ona jedynie literacką figurą mowy, czerpiącą z romantyzmu.

-Dlaczego wypiłeś za dużo na dyskotece?

Iñaki był zaskoczony i patrzył na przyjaciela z pewnym podziwem. Nikomu nie mówił o przyczynach, nawet sobie. 

-Był w trakcie ucieczki.

-Czyje?

-Kto to będzie? Ode mnie. 

-Dlaczego?

-Cóż, człowieku, co mogę powiedzieć... ze strachu. 

Gabriel spojrzał w niebo. Wiedział, że nie może zadawać więcej pytań, nie miał prawa. Sumienie jego przyjaciela było świętą ziemią, a przed nią musiał zdjąć sandały. W takich przypadkach lepiej było udawać, że patrzy się na gwiazdy i czekać.

-OK, powiem ci. Jesteś dobry w wydobywaniu rzeczy z ludzi, wiesz o tym? To nic wielkiego, nie myślcie, że jestem bardzo oryginalna... Gdy wyszliśmy ze szkoły zaczął się regres. W szkole szło mi dobrze, wiadomo, że mechanika to moja działka. Problemy pojawiły się w nocy, kiedy zostałem sam z telefonem komórkowym w moim pokoju w mieszkaniu.

Iñaki przerwał sobie, by z pewnym zapałem wziąć głęboki oddech. Chciał mówić, ale trudno mu było poskładać myśli w całość. Podniósł garść piasku i zaczął go wypuszczać strużką na dłoń drugiej ręki. Powtarzając ruch, wrócił do swojej opowieści.

-Straciłem dużo pieniędzy dzięki hazardowi online. Tak, szkoda. Nie oceniaj mnie, co? To żałosne. Próbowałam odzyskać i traciłam więcej... Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale to było straszne kilka miesięcy. Gdyby nie mój ojciec, który mocno mną potrząsnął, gdy dowiedział się, że źle żyję w Madrycie, to teraz byłbym zdominowany przez ten nałóg. Jest do bani. Będziecie się ze mnie śmiać, ale ja wciąż mam przebłyski tamtej wojny i czuję się zawstydzona, mam takie niskie nastroje, które powaliłyby wielbłąda z nóg!

-Wydaje się, że to wpłynęło na ciebie.

-Poza tym przestałem chodzić na Mszę, najpierw z lenistwa, jak sądzę, ale potem zaczęły się piętrzyć inne grzechy i myśl o pójściu do spowiedzi stawała się coraz bardziej uciążliwa. Kiedy poznałem Sofię i zaczęliśmy się spotykać, zapraszała mnie na niedzielną Mszę Świętą, a ja chciałem iść tylko po to, żeby z nią być, żeby patrzeć na jej blond włosy, na jej szlachetne czoło, na jej lśniące małe rączki, ale duma wzięła nade mną górę, nie miałem odwagi stanąć przed własnym sumieniem! Powiedziałam jej, że muszę się uczyć. Jakby się zastanowić, to była marna wymówka, studia, ja, w niedzielę?

-Zła wymówka, masz rację co do tego - próbował żartować Gabriel, ale Iñaki nie zwrócił na niego uwagi.

-Czy kiedykolwiek czułeś, że wiesz, co musisz zrobić, ale nie możesz zebrać sił, by to zrobić? Tak? No cóż, ciężko mi się podnieść - westchnął i opuścił piasek, by przyłożyć dłoń do brody. To zabawne, nigdy wcześniej nikomu tego nie mówiłam... I w miarę jak o tym opowiadam, dochodzę do wniosku, że moja postawa jest śmieszna, wręcz dziecinna.

-Podążam za tobą. 

-Znałem swoje granice, wiesz o co mi chodzi? Szczerze mówiąc, nie jestem już pewien, czy życie jest warte życia.

-Nie dramatyzujmy! -Gabriel przerwał mu z wyrzutem - znam księdza. Chodźmy teraz do niego, a ty się wyspowiadasz. Polecasz i tyle, to takie proste!

-Haha, człowieku, co ty mówisz? Jest prawie 1:00 w nocy. Nie będziemy budzić biednego księdza o tej godzinie. 

-Niektóre rzeczy nie mogą czekać. Sam mi to powiedział jakiś czas temu. Poza tym jutro będziesz musiał pojechać do Pampeluny, żeby osobiście przeprosić Sofię, zanim wyjedzie do Tanzanii. Chodź za mną! -powiedział Gabriel gwałtownie, gdy skoczył na nogi. Włożył koszulę i wsunął espadryle; poruszał się z takim rozmachem, że Iñaki naśladował go mechanicznie, być może myśląc, że pora wracać do domu. 

Szli pod górę przez pół godziny, kłócąc się głośno, mając nadzieję, że okna domów są na tyle grube, że sąsiedzi się nie obudzą.

-Nie przyznaję się! -krzyknął Iñaki, z coraz mniejszym przekonaniem. -Zostawię cię tam w hallu rezydencji i pójdę.

-Rób co chcesz! -odpowiedział Gabriel, nie dając mu wytchnienia i przyspieszając kroku. -Przynajmniej pozwól mi się przyznać - dodał w chwili natchnienia.

Doszli do Colegio Mayor, gdzie mieszkał ksiądz. Brama była zamknięta, światła zgaszone, na ulicy ani żywej duszy. Zadzwonili na dzwonek. Iñaki był zdenerwowany i chciał wyjść; mruknął, już wcześniej postanowił zostawić spowiedź na inny dzień. Gabriel zadzwonił ponownie. Nagle wyszedł człowiek w szlafroku i z twarzą znieczulonego zombie, który słuchał wyjaśnień z taką samą dziwnością, jaką wykazałby, gdyby przyjmował ambasadorów z Marsa. 

-Ksiądz, teraz? -warknął, "OK, wejdź" - zakończył, nie czekając na odpowiedź. Otworzył im bramę, zostawił w pokoju dla gości i poszedł na górę obudzić księdza.

Ksiądz był miłym, wysportowanym młodym człowiekiem, który od razu wstał, zapiął te niekończące się guziki sutanny, umył twarz i zszedł do foyer. Gdy rozpoznał Gabriela i zobaczył obok niego swojego przyjaciela, wyczuł o co chodzi i uśmiechnął się. 

-Przepraszam za godzinę, ahem... możesz się wyspowiadać? -zapytał Gabriel, który nagle stał się bardzo nieśmiały.

-Młody ksiądz wyciągnął z kieszeni fioletową stułę, jak magik wyciąga króliki z kapelusza, i pokonali drogę do konfesjonału przy wejściu do kaplicy. 

Pięć minut później Gabriel wyszedł roześmiany. Iñaki, nie patrząc w górę, by nie ryzykować spotkania z oczami przyjaciela, również wszedł do konfesjonału. Dziesięć minut później ksiądz wrócił do swojego pokoju, aby dalej spać z małymi aniołkami, a Iñaki wszedł do oratorium, aby odmówić Zdrowaś Mario, które zostało mu narzucone jako pokuta. 

Po powrocie do holu Iñaki wytarł mankietem koszuli łzę spod oka i spojrzał na Gabriela, który stał w oczekiwaniu na niego, starając się ukryć oczekiwanie. 

-Będziemy świętować, prawda? -zapytał Iñaki, jakby to był najnormalniejszy pomysł na świecie.

Gabriel uśmiechnął się z ulgą. Znaleźli ławkę z dobrym widokiem na zatokę i wypili kilka puszek Coca-Coli, które Iñaki schował w plecaku. 

Następnego ranka Iñaki pożegnał się serdecznie z rodzicami (minęły lata, odkąd tak serdecznie ich uściskał) i ruszył na motorze, jego serce skwierczało czystą, dotlenioną miłością, w drogę do Pampeluny. Chodź, Sofio, jeśli Bóg mi wybaczył, ty też będziesz musiała być dla mnie miłosierna - krzyczał w drodze - Jedźmy, Sofio, jeśli Bóg mi wybaczył, ty też będziesz musiała być dla mnie miłosierna! Szła szybko, czuła, że leci przez chmury, nigdy wcześniej nie miała tyle chęci do życia, co wtedy, tyle do odkrycia, tyle zmarnowanego czasu, idźmy dalej, podbijmy świat! Ale prawym pasem poruszała się ogromna ciężarówka, której trasa przebiegała zygzakiem... Iñaki przyspieszył, żeby uciec, ciężarówka zrobiła to samo, dojechali do ostrego zakrętu, asfalt był mokry od niedawnego deszczu, ciężarówka stuknęła w tylne koło motocykla i bum, wypadek był straszny! 

Pogrzeb odbył się w kościele Nuestra Señora del Coro. Gabriel siedział w czwartym rzędzie, w towarzystwie rodziców; tam wytrzymał do końca, powstrzymując łzy, zastanawiając się dlaczego, walcząc z nowym, wulkanicznym rodzajem bólu, który płonął w jego wnętrzu. 

Wychodząc, blondwłosa dziewczyna o szlachetnym czole, ubrana w czarną sukienkę odsłaniającą dwa lśniące ramiona, przedstawiła się jako Sofia. Ponieważ podróżowała sama, rodzice Gabriela zaprosili ją, by towarzyszyła im na pogrzebie w ich samochodzie. Podróż odbyli w milczeniu. Gdy druga ceremonia dobiegła końca, Gabriel poczekał, aż ludzie wyjdą i poprosił, by zostać kilka minut przy grobie Iñakiego. Jego rodzice i Sofía towarzyszyli mu, trzymając się kilka metrów dalej.

-To nie powinno ci się przytrafić, Iñaki. Nie dla ciebie - uciął jego głos. Postanowił, że rozmowę zostawi na następny dzień, na razie będzie musiał ograniczyć się do spraw zasadniczych. Przypuszczam, że chcesz, abym powiedziała Sofíi - poczuła aluzję i podeszła do niego ostrożnie, z godnością, aby stanąć obok niego - w twoim imieniu, że podróżowałeś do Pampeluny, jak mężczyzna, aby prosić ją o przebaczenie. 

Sofia zarumieniła się i otworzyła szeroko oczy. Gabriel objął ją ramionami i powtórzył te słowa. Przytaknęła, jej policzki zarumieniły się i pozwoliła się osłonić jego ramieniem. Następnie wróciła do miejsca, gdzie byli jej rodzice i poprosiła ich o chusteczkę. 

Gabriel stał tam jeszcze przez kilka minut, wpatrując się w nagrobek, jakby w mentalnej rozmowie ze swoim przyjacielem. Na koniec obdarzył ją półuśmiechem. 

-Idziemy? -powiedział, zwracając się do rodziców i Sofii - kupię ci colę. 

AutorJuan Ignacio Izquierdo Hübner